Strona Główna Jachty Morskie Sprzedam Używane jachty Mazury Mak Jachty żaglowe Producent Jachty Import jachty Kusznierewicz jachty morskie Jachty Produkcja jachty z drewna Jacek Giza Jagdpanzer IV |
Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: jachty PracaTemat: Elczanie w Chicago kobieto, czy ty jestes normalna? ja tu jestem dopiero rok a ty chcesz zebym wliczyla swoje osiagniecia? co ty mialas po roku czasu?? szybko zapomnialas o tym, co ty robilas na poczatku a kazesz mi sie chwalic? pomagalas mamie, a ja tu jestem sama wiec zlapalam sie pierwszej lepszej pracy, a ze bylo to sprzatanie? i tak zarabiam wiecej niz zarobilabym w jakimkolwiek sklepie. wiec nie wtydze sie tego co robie. za jakies 10-15 lat moge ci powiedziec co osiagnelam, a teraz pozwol ze skoncze swoj esl i college i zajme sie swoja przyszloscia. nie mam zamiaru miec jachtu, samochodu typu svc( tak wiem co to jest) ani byc czlonkiem jakiegos obciachowego klubu z basenami, bo dla mnie to nie protytet. chce prowadzic szczesliwe zycie, miec rodzine i kogos przy swoim boku na kogo moge zawsze liczyc i nie martwic sie o kazdy kolejny dzien i to jest dla mnie najwazniejsze. a ze twoja mama zostala ksiegowa(bo tak to po polsku sie znazywa)? to tyllko trzeba jej pogratulowac, ze w jej wieku sie jej chcialo jeszcze uczyc i nie pisze tego zlosliwe. cenie ludzi ambitnych, wiec nie odmawiaj mi mojej ambicji, bo jak mowilam jeszcze nie powiedzialam ostatniego slowa na temat swojej przyszlosci. Temat: Jak to przeliczyć na GBP? sajjitarius napisał: > ex-rak napisał: > > > Tez 19k nie jest tak zle, jak tutaj sugeruja. szczegolnie na poczatek. Du > zo > > tubylcow zasuwa za 10-12K rocznie. Owszem jak masz 3 fakultety, 5 jezykow > , 2 > > doktoraty i 15 lat doswiaczenia w bankowosci i finansach to moze byc troc > he > > malawo, ale chyba nie masz.... > > Na prawde ? Tyle tylko, ze nikt nie poddal jeszcze w watpliwosc faktu, ze te > 19k rocznie to 500 funtow na reke co dwa tygodnie. No jak znow ktos sie chce > czepiac, to mozna to zacytowac na wiele innych sposobow, czyli 13k rocznie, > 1083.33 miesiecznie, czy 250 tygodniowo. Male mieszkanie w Londynie bedzie cie > kosztowac okolo 200 funtow tygodniowo...wiec co ? Dalej nie jest zle ? Po pierwsze, Anglia to nie tylko Londyn. Po drugie, konczac studia w Anglii b. czesto zaczynasz od ok. 20k rocznie. Owszem sa przypadki, ze dostaje sie nawet i 100k, ale procentowy udzial takich pensji jest stosunkowo niewielki. Tak, 19 tys nie pozowli ci na utrzymanie rezydencji w Londynie, willi na Rivierze i jachtu na Karaibach (nawet nie pozwoli na stolowanie sie w restauracjach pieciogwiazdkowych), ale duza czesc ludzi tutaj zaczyna z nizszego pulapu i jakos sobie radzi, zdobywa doswiadzczenie, zmiena prace na lepsza, awansuje itd. itp. Temat: parkiet w łazience z ogrzewaną podłogą Czytałam o drewnianych podłogach w łazienkach, bo sama taką planuje położyć, więc nadają się na nią głównie parkiety egzotyczne, ale też tylko wybrane gatunki: teak - podobno najleprzy (służy do budowy i wykończeń luksusowych jachtów) , iroko, merbau, ipe itd. Ale ogrzewanie podłogowe nie jest możliwe, ale tylko w łazience, w pokojach można. Jest to spowodowane dużą wilgotnością w tym pomieszczeniu. Czytałam też iż bardziej odporny i leprzy w użytkowaniu będzie parkiet przemysłowy, nie deski, a to z powodu małych patyczków tego parkietu - przez to jest on bardziej odporny na pęcznienie i prace drewna. Temat: Sędzia się sądzi Kto pracuje, ten ma! Dariusz Czajka - sędzia sądu gospodarczego - jeździ volvo kombi (nowe kosztuje ponad 80 tysięcy), posiada dom w prestiżowej miejscowości pod Piasecznem i jest założycielem prywatnej uczelni prawniczej „EWSPiA” właściciela największego w kraju jachtu, na pokładzie którego organizowane są prestiżowe imprezy pod patronatem J. Kwaśniewskiej (źródło: PB, NIE, Życie Warszawy). To wszystko gdy średnia pensja sędziego na jego stanowisku wynosi około 3 tys. zł netto. Środowisko jednak nie docieka jak młodemu sędziemu udaje się godzić tak spektakularne skucesy biznesowe z karierą w sądzie gospodarczym. Tymczasem sędzia Dariusz Czajka ogłasza upadłości dużych firm, których majątek przekracza wielokrotnie kwoty wierzytelności. Firmy są następnie dewastowane, likwidowane są miejsca pracy, a majątek liczony w setkach milionów złotych w dziwnych okolicznościach zostaje wyprzedany po zaniżonych cenach (więcej pod www.upadloscian.org.pl ) Temat: Co to jest debasto? Tak jak poprzednicy juz stwierdzili chodzi zapewne o niezalezne ogrzewanie (www.webasto.pl/prod_webasto.html).Na rynku znajduja sie w zasadzie dwie liczace sie firmy Webasto i Eberspächer ktorych agregaty montowane sa w samochodach osobowych,ciezarowkach, autobusach a takze jachtach itd. Urzadzenia grzewcze mozna podzielic na dwie zasadnicze grupy. pierwsza- to ogrzewanie funkcjonujace niezaleznie od silnika druga-to ogrzewanie wlaczajace sie w razie potrzeby w czasie pracy silnika. Grupe nr.2 stosuje sie seryjnie w samochodach wiekszych gabarytow z silnikami wysokopreznymi common-rail.sa one tak sprawne,ze straty cieplne nie wystarczaja na ogrzanie kabiny(Np VW-Multivan,Renault Espace,itp) Pzdr.Gabriel Temat: Czerniawski: Dług coraz bliżej 60 proc. PKB skąd się biorą straty Skarb Państwa ponosi odpowiedzialność finansową za przestępczą działalność przedstawicieli Wymiaru Sprawiedliwości. Sędzia Dariusz Czajka ogłasza upadłości firm, których majątek przekracza wielokrotnie kwoty wierzytelności. Firmy są następnie dewastowane, likwidowane są miejsca pracy, a aktywa liczone w setkach milionów złotych w dziwnych okolicznościach zostają wyprzedane po zaniżonych cenach (więcej pod www.upadloscian.org.pl ). Tymczasem Dariusz Czajka - sędzia sądu gospodarczego w Warszawie - jeździ volvo kombi (nowe kosztuje ponad 80 tysięcy), posiada dom w prestiżowej miejscowości pod Piasecznem i jest założycielem prywatnej uczelni prawniczej „EWSPiA” właściciela największego w kraju jachtu, na pokładzie którego organizowane są prestiżowe imprezy pod patronatem J. Kwaśniewskiej (źródło: PB, NIE, Życie Warszawy). To wszystko gdy średnia pensja sędziego na jego stanowisku wynosi około 3 tys. zł netto. Środowisko jednak nie docieka jak młodemu sędziemu udaje się godzić tak spektakularne skucesy biznesowe z karierą w sądzie gospodarczym. Sędzia Dariusz C. oczywiście nadal sądzi. Temat: wygląd a depresja o-ren_ishi napisała: > przy Twoim > stanie "calkowitej nie-wiary w siebie" uratowac siebie mozesz tylko Ty. Nikt Ci > > nie pomoze, nikt nie ochroni przed swiatem. Opanuj strach. Wykonalne. > Najlepiej by bylo zatem, abys zainwestowala swoje siły w prace, nauke > jezykow, kursy gotowania czy co tam jeszcze. Sensowna rada. > Sluchaj dziewczyno, mozesz byc brzydka, ale jak zainwestujesz w > siebie, jak bedziesz zarabiac kupe kasy i plywac wlasnym jachtem po wodach > Missisipi to wtedy gwarantuje Ci, Twoja brzydota bedzie najmniej wazna > (zwlaszcza ze z milionem w kieszeni, bedziesz mogla zrobic sobie pare operacji > plastycznych). Dla kogo nie będzie ważna? Dla niej czy innych? Nie słyszałam,żeby ktoś zdołał uciec od siebie. Aneta Temat: VI LO Dąbrowskiego - Absolwenci Profesorowie VI LO Marto, dyskusję o tytułowaniu profesorami pedagogów w liceum prowadziliśmy w tym wątku jakieś 2 lata temu forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=55&w=8262146&wv.x=2&a=19279683 Oczywiście nie oznacza to, że nie możesz wypowiedzieć swojego zdania w tej sprawie. Profesor liceum, to tytuł zawodowy nauczyciela, jaki mu przysługuje z mocy ustawy Karty Nauczyciela. Ja ten tytuł traktuję z sympatią. Profesor uniwersytecki, czyli dawny docent (prof. nadzwyczajny), albo prof. zwyczajny (tzw. prezydencki) to stanowisko i tytuł naukowy, jakie otrzymuje człowiek po zatwierdzeniu naukowego dorobku przez Radę Wydziału macierzystej uczelni i Centralną Komisję DS Stopni i Tytułów. Czyli prof. licealny i uczelniany, to dwa zupełnie różne tytuły! Zresztą wiele tytułów ma takie podwójne znaczenie. Np. magister, to dawniej po prostu nauczyciel. teraz zostaje nim każdy absolwent szkoły wyższej, który skutecznie obroni stosowną pracę. Albo mistrz! To tytuł przysługujący zwycięzcy zawodów sportowych i kierującemu grupą robotników. Albo kapitan: stopień wojskowy (między porucznikiem, a majorem) i dowódca jednostki pływającej (jachtu), czy latającej (samolotu). Natomiast, powtarzam, wśród profesorów obu rodzajów znajdziesz i cudownych ludzi, i kreatury. Pozdrawiam! Temat: Bareja w USA. Czesc Watto, dla wielu ludzi tutaj, jest to rodzaj sportu. Cos czym pochwala sie pozniej przed znajomymi. Oczywiscie sa i tacy ktorzy chca zaoszczedzic kilka dolarow, ale nie przesadzajmy - po-swiateczne wyprzedaze to nie jest odpowiednik PRLowskiego stania po lodowke w "spolecznej kolejce" (stalem chyba 3 tygodnie, na szczescie po drodze do pracy). To glownie jest sport. Sam nie chodze, zona tez nie bo nas to jakos nie bawi - po PRLowskich doswiadczeniach. Ponadto musisz znac tutejsza kulture a w niej mentalnosc Amerykanina, dla ktorego wszystko! jest drogie - o co bys nie spytal. Do dobrego tonu wrecz nalezy podkreslanie jaka ta czy inna duperela jest droga: zarcie drogie, woda droga, elektrycznosc droga - wszystko drogie. Nie rozmawia sie w tych kategoriach gdy taki ciagle utyskujacy funduje sobie jacht, motorowke, SUV, motor-home itp. "drobiazgi". W tych przypadkach nie mowi sie ze to drogie artykuly - to wiadomo. Droga jest pietruszka i nalezy to podkreslac, gdyz wypada wygladac na czlowieka oszczednego. . Pzdr. K.P. Temat: Praca na jachcie dla dwóch pływających pań Witam! Jestem zainteresowana pracą na jachcie i prosiłabym o szczególowe informacje. Posiadam patent żeglarza jachtowego, język niemiecki znam w stopniu zaawansowanym. Jestem studentką trzeciego roku Akademii Morskiej w Szczecinie. Pozdrawiam - Asia Temat: Nowy grajdołek ... wiesz, no praca na jachcie!!nie tak latwo sie stamtad wyrwac...ale dzis bedzie lunch - siurpryza! Temat: Nowy grajdołek ... timit napisał: > wiesz, no praca na jachcie!!nie tak latwo sie stamtad wyrwac...ale dzis bedzie > lunch - siurpryza! > Timit, na to liczę, że w końcu przynajmniej mnie czymś zaskoczysz :)))))) Temat: [...] to fotki "modelki MUUUU" sie panu nie podobaja?tak racja a jachty sa napewno ladne!jeden ma hobby ec,drugi fotografowanie jachtow a trzeci lubi prace 7 dni w tygodniu.pozdrowienia dla pracoholikow :-) Temat: [...] TAKICH PRACOWNIKOW FIRMY EC JAK E.MU...A I GOR..S TO PODZIWIAC!!!BO NAWET W NIEDZIELE CIEZKO PRACUJA Z APARATEM FOTOGRAFICZNYM I ROBIA ZDJECIA JACHTOW NA SLAWSKIM JEZIORZE. LUDZIE WIDZICIE!- CALE 7 DNI TYGODNIA PRACUJA A WY NARZEKACIE JAK MUSICIE ISC NA 1 SETKE DO PRACY! Temat: [...] jeden ma taki hobby ..drugi inne...!!! Calkiem nie tak zle jak hobby i praca jest tak razem.... A Wole fotki od jachty, jak fotki od "modelka MUUUU". Temat: Jak wydać 100 tys. w jeden dzień? Aha, 10.000 kuponów totolotka. Na chybił trafił, żeby się nie męczyć pracą fizyczną przy zaznaczaniu cyferek. Za wygraną mogę sobie kupować dowolne liczby jachtów, futer, mieszkań i innych dóbr, jak mniemam. Wygrałam? :)) Temat: O jachtach dla harcerzy ...na poważnie. Drogi Behemocie Mialem nie pisać do ciebie, ale zaczynam rozumieć Twojją dotychczas raczej niesłuszną ale jednak krytykę za krytykanctwo. piszesz w którymś z poprzednich postów, że na zalewie pracowali pasjonaci pytam: a kim są harcerze, budujący od tylu lat kosztem własnego czasu całą "flotę" Pasata?, jak myślisz dlaczego kadra opiekująca sie na obozach harcerzami nie bierze wynagrodzenia za tę ciężką pracę?, a praca to nieporównanie bardziej odpowiedzialna niż praca np.wychowawczyni na koloniach(woda), a czy widziałeś ich "stocznię" gdzie powstało tyle znakomitych łódek?, a czy wiesz ile dzieci i młodzieży dzięki ich bezinteresownej pracy zdobyło uprawnienia żeglarskie?, a może nie wiesz, że każdą wolną chwilę Szrek i inni instuktorzy z Pasata poświęcają na różnego rodzaju prace dla zapewnienia możliwie najlepszych warunków dla swoich podopiecznych. Piszesz i wyśmiewasz się z ich profesjonalizmu w czasie regat, a przecież jeśli chcą się ścigać to niech się ścigają, nie wiem czy te różne puchary i mistrzostwa jakie zdobyli we wcześniejszych latach były sukcesem czy zasługują jedynie na Twoje obśmianie. Wiem, że oglądałem w Żaglach piękne zdjęcia Kielc, a jeśli chcesz wiedzieć to pływając na Mazurach spotkałem na szlaku Kielce kilka razy. Zawsze jacht prezentował sie znakomicie budząc zazdrość innych żeglarzy, którzy często z podziwem wyrażali się o naszym mieście. Rozumiem, że Twoją idee fix są olimpiady, klasy olimpijskie, optymisty, lasery i inne finny. Może i dobrze byłoby to robić ale przecież do tego trzeba mieć masę pieniędzy i ludzi do szkolenia. Studentów AWF nie uczą żeglarstwa. Oprócz tego ewentualna dotacja jaką harcerze otrzymają wystarczy zaledwie na wykonanie miecza. Resztę harcerze tak jak dotychczas wykonają własnoręcznie w swojej "stoczni". Spowodowałeś swoimi uwagami również to, że inni napisali wiele obraźliwych i nieprawdziwych opinii o członkach Pasata. Ciekaw jestem czemu to miało służyć Panie Behemocie?, czy o to Ci chodziło? Czytając Twojego pierwszego posta myślałem, że rzeczwiście będzie na poważnie, a zrobiło się niesmacznie (szczególnie piękne są uwagi BBB). Podrawiam Temat: Karol, jaki żagiel zakładasz? Rozmowa z Karolem... Gość portalu: martinezz napisał(a): > Nie dosc, ze prawie nic tu nie ma to jeszcze bzdury wypisuja. > "....Polska 1" jest za słaba, by wystartować na niej w pucharze Ameryki...." > a w którym miejscu widzisz tu bzdurę????? chodzi o to ze jacht na którym w tym momencie pływają jest za słaby by pchać się z nim na puchar 1. Jest to dosyć stara jednostka (oczywiscie w kategoriach wyczynu na najwyzszym poziomie) 2. od początku była budowana jako jacht treningowy ergo: ma wbudowany silnik zamiast 2-3 wręg tak jak to jest we współczesnych jachtach startujacych w pucharze ma je rozmieszczone co 1,5 metra wspolczesne jachty ACC sa o jakies 1,5-2 metry wezsze. Wszystko to sprawia ze ten jacht jest sporo wolniejszy od jachtow startujacych w obecnej edycji pucharu ameryki (chocby ze wzgledu na duzo wieksza mase) Na tym etapie przygotowan i treningow nie ma to wiekszego znaczenia bo tu nie liczy sie predkosc bezwzgledna jachtu a raczej doprowadzenie do perfekcji jego obslugi i nauka wyciskania z jachtu maksimum jego mozliwosci. By mieć szanse na wyrównaną walkę w LVC trzeba zbudowac nowy jacht którego mozliwosci będą odpowiadały współczesnym wymogom - nie ma innego wyjscia (zresztą by wystartowac w PA jacht musi byc zbudowany w kraju z którego barwy reprezentuje) a Karol z załogą są gwarantem tego ze nie będziemy się musieli wstydzic tego co tam pokaza. Umiejetności na najwyzszym swiatowym poziomie są, czas na stworzenie sprawnej, perfekcyjnie przygotowanej załogi jest.. brakuje jak na razie tylko silnego sponsora gotowego wylozyc te "pare" $$ który dojdzie do słusznego wniosku ze żeglarstwo to coś w co opłaca sie inwestować (dla przykladu we Wloszech w czasie poprzedniej edycji regaty przyciagnely przed ekrany wiecej widzow niz rozgrywki ligi wloskiej a start Prady stal sie sprawa narodowa :- ) a Nowej Zelandii Puchar przyniosl kilka tysiecy miejsc pracy i 0,6%PKB ) uff.. rozpisalem sie ;-) Temat: NIK - nikt nie czytał raportu o Uczelniach? forsiasty burak habitus. Gość portalu: habitus napisał(a): > Nie jesteś oszustem edukacyjnym, tylko prostym, zapracowanym i sfrustrowanym > człowiekem. Żeby zrobić Ci przykrość, napiszę, że stać mnie na zakup książek, > mam duży własny dom w stolicy, jacht, motorówkę, dwa motocykle i trzy > samochody, w tym jeden zabytkowy. Mam też kilka kont w bankch i dwie złote > karty kredytowe. Nie mam żadnych kłopotów finansowych. Jednak swój czas > poświęcam nie zarabianiu pieniędzy ( pracuję dwa dni w tygodniu) lecz pracy > naukowej. > > Z wielkim pożytkiem dla kraju będzie, gdy wyjedziesz wreszcie za granicę i nie > będziesz męczył przez 16 godzin dzienne swoich studentów, czego im szczerze > życzę. Bardzo ci dziekuje ze glaszczesz mnie laskawie po glowce, ja, prosty, zapracowany czlowiek jestem zaszczycona. Tylko dlaczego razem z tym glaskaniem imputujesz mi, ze jakakolwiek przykrosc mi sprawi informacja o twojej znakomitej sytuacji materialnej? Uprzejmie ci informuje, robaczku, ze jestem niezle zaznajomiona z swiatem poza granicami Polski. Z osobistej praktyki wiem, ze gdybys w USA sie publicznie przedstawil jako bogacz i podszedl do nedzarza z tekstem "zeby ci zrobic przykrosc wylicze ci teraz moje jachty, posesje i samochody" - to bys dostal po ryju. Zgodnie od biednych i bogatych. Bogactwo nie na tym polega, ze mozesz bezkarnie pluc w gebe biednym. Po drugie, co do twojej "pracy naukowej". Gdybys sie nia rzeczywiscie zajmowal i kupowal ksiazki, to bys wiedzial, ze niektore specjalistyczne ksiazki (jak podejrzewam, w kazdej dziedzinie) moga lekko przekroczyc kwote 1000 USD. Zdawalbys wiec sobie sprawe jak sie maja moje zarobki do sredniej krajowej, kotku. Po trzecie. Amerykanski biznesmen pracuje mniej wiecej tyle samo czasu co ja. 6 rano jest w pracy, w domu pojawia sie wieczorem. Jesli pracujesz 2 dni w tygodniu, to taki z ciebie biznesmen, jak naukowiec. Jestes po prostu zywym dwodem na to ze forsa od buractwa nie wyzwala. Milej pracy biznesowo- naukowej na twoim jachcie. Temat: Wolne koje i wolny skipper na Mazurach! Wolne koje i wolny skipper na Mazurach! Jeśli masz ochotę na żeglarskie wrażenia na Mazurach, to rozwiązanie dla Ciebie! Doświadczony skipper oferuje rejsy w Krainie Wielkich Jezior wygodnym, a jednocześnie niepozbawionym sportowego zacięcia jachtem Majestic 24 w lipcu, sierpniu i wrześniu 2009. Jacht ma 7,3 m długości i tylko 30 cm zanurzenia minimalnego, dzięki czemu może cumować w portach i „na dziko”, nawet w miejscach niedostępnych dla innych, większych jednostek. 25 m2 powierzchni ożaglowania daje wiele satysfakcji z pływania, a sternik chętnie zapozna załogę z podstawami sztuki, tak aby każdy mógł samemu poczuć wiatr w żaglach. Jacht jest wyposażony w: -roler foka i urządzenie do składania masztu; -kuchenkę gazową zasilaną z butli; -kompletne wyposażenie kuchenne – talerze, kubki, sztućce, garnki… -wiele pojemnych schowków umożliwiających zachowanie porządku; -pełne wyposażenie ratunkowe – koło ratunkowe, kamizelki ratunkowe i asekuracyjne; -niezawodny, ekonomiczny silnik zaburtowy o mocy 5 KM (pali tylko ok. 1,5 l benzyny na godzinę pracy); -4 miejsca do spania; -oświetlenie kabiny zasilane z akumulatora; -tent chroniący pokład przed deszczem w czasie postoju; -30-metrowy przedłużacz dający możliwość korzystania z prądu elektrycznego w portach; -czajnik elektryczny; Cena 150zł/dobę obejmuje wynajem jachtu, usługi sternika, gaz w butli (nie obejmuje natomiast paliwa do silnika). Minimalna długość rejsu wynosi 3 dni. Jacht stacjonuje w Mikołajkach, ale po uzgodnieniu jest możliwe rozpoczęcie rejsu w innym miejscu, a także odbycie rejsu bez powrotu do portu z którego załoga wypłynie (np. „Mazurskim szlakiem” z Rucianego-Nida do Węgorzewa). Warunki do negocjacji. Majestic 24 to turystyczny jacht przeznaczony dla 4 osób. W związku z tym mile widziane są załogi do 3 osób – sternik też musi gdzieś się podziać. Kontakt pod numerem telefonu: 500 171 555 Proszę rzucić okiem na galerię! yfrog.com/7hmazury043jx Temat: Katorznicza praca w USA !!!! Skandal !!! Troche konkretow (Moj watek wyzej byl niedokonczony bo setki reklam doslownie bombardujac zatkalo mi komputer. Co za licho. Zmienilam explorer na netscape i jest lepiej).Ale do rzeczy. 14 tys. wiz H-2B i J-l wydano studentom przez ambasade USA w Warszawie, czyli legalnie pracowalo w USA wlasnie tylu studentow z Polski. Najwiecej w Wiscontin Dells -wielkim kurorcie polozonym na wschod od Chicago - ok.4 tys., Nad Lake Tahoe od 1000-1500 osob (jak pisalam spotkalam tam grupe studentow bardzo zadowolonych, wypozyczali sprzet sportowy, pracowali na jachtach, a miejsce to jest chyba jednym z najcudowniejscych w Stanach - wyobrazcie sobie MOrskie Oko w powiekszeniu , obwod jeziora 70 mil/112 km okrazone wielkimi osniezonymi gorami.Pobyt tam to marzene wielu Amerykanow. 2 tys. studentow pracowalo w Reno,Nevada - 2-gie miasto kasynowej rozrywki po las Vegas, Do 2 ts, pracowalo w Las Vegas (dziwne, ze w ogole dostali tam prace, bo Las Vegas i Reno ma chyba najsilniejsze zwiazki zawodowe , ktore bronia pracownikow przed sezonowymi), kilkuset sudentow znalazlo prace na poludniu kraju w Virginii i Carolinie Poln. (min.w Outer Banks), na wschodnim wybrzezu jak Ocean City-Maryland, Wildwood i Cape May -N.J., Newport -R.Island. Zdarzylo sie kilkudziesieciom studentom, ze praca na nich nie czekala. Np. Six Flags w New Jersey z zalozenia zatrudnia 40 proc. wiecej pracownikow niz potrzeba, wiedza bowiem z doswiadczenia , ze taki procent ucieka do innych prac. Zdarzylo sie, ze inni pracodawcy, wycofali swoje oferty i studenci mieli kolopoty. Niestety, nasi studenci w wiekszosci angielski znaja slabo, co tez jak wszyscy wiemy utrudnia tu zycie. Firmy zatrudniajace studentow z CALEGO SWIATA posluguja sie agencjami takim jak BUNAC (Columbia Club jest wylacznym jego przedstawicielstwem w Polsce), Work Experience z siedziba w Californii czy kanadyjska SWAP i kilka innych. Moze teraz pytanie do Rodakow w Kraju: jak to sie dzieje, ze pracodawcy w Polsce nagminnie oszukuja i nikt sie tak nie oburza. Pisze np. student ze Lwowa, ze on i kilku innych pracowalo dla poznanskiego milionera i on po kilku tygodniach pracy Temat: Jak kupić jacht za granicą? new_jerry napisał: > Nic przed nikim nie ukrywalem, kazdego zapraszam do swojej witryny, a > zwlaszcza tych ktorzy chcieliby cos dodac. Watpie czy warto rozwijac strone o > kupowaniu jachtow w Szwecji bowiem z nadmiaru informacji moze wyniknac wiecej > zamieszania niz praktycznych korzysci. ......................................... Tej stronie daleko do nadmiaru informacji, więc raczej nie grozi zamieszanie. u potencjalntch armatorów szwedzkich łódek. Jak będę miał jakieś własne doświadczenia na ten temat, to chętnie się nimi podzielę, na tej stronie także. ........................................... > Moge pomoc zrobic krotki slownik ale wolabym zaczac od inicjaty czytelnikow. > Niby dlaczego w "czynie spolecznym" mam wykonac cala robote? Gdyby ktos spisal > niezrozumiale slowa (i poslal na prywatny adres*) moglibysmy wspolnie ukladac > slownik. Dotychczas polsko-szwedzki slownik terminow zeglarskich nie byl > potrzebny lecz pewnie zaszkodzi gdy powstanie. .................................................... W żaden sposób nie chcę się wymigiwać od pracy społecznej, ale jak mam Tobie pomóc i zaproponować do przetłumaczenia szwedzkie słowa związane z wyposażeniem jachtów, a zamieszczane szwedzkich ogłoszeniach, skoro nie znam szwedzkiego. Czytając szwedzki anons, rozumiem ( domyślam się) w najlepszym razie zaledwie co dziesiąte słowo i to nie zawsze. Sądzę jednak, że nie powinno być problemu z wyborem słów do takiego słowniczka. Chodzi o najczęściej powtarzające się zwroty w anonsach a niezbędne do opisania wyposażenia i stanu jachtu. Na poczatek wystarczą takie jak: żagle, fok , genua, grot, roler foka, sztywny sztag, wanty, komplet, ogrzewanie, laminat, ster, rumpel, toaleta morska, toaleta chemiczna , zbiornik na wodę, zbiornik na paliwo, kabestany, balast, szoty, bloczki, liny, lodówka, pokład, kokpit, burta, okna, szprycbuda, koja, tapicerka, materace, wyposażenie, namiot, kompas, kadłub, dziób, rufa, kotwica, sztormrelingi, knagi, kapoki, kuchenka, butla , pompa, mapy, maszt, bom, fał, kosz dziobowy, kosz rufowy, nieszczelny, przeciek, uszkodzony, dobry, po remoncie, wymieniony, wymaga remontu, za dodatkową opłatą, instalacja elektryczna , oświetlenie zewnętrzne, oświetlenie wewnętrzne ... no i może jeszcze parę zwrotów, które mi akurat nie przyszły do głowy w tej chwili. Oczywiście jak będę czesto spotykał jakieś inne słowa (nie wymiwnione w słowniczku), to chętnie podeślę je Tobie mailem w celu uzupełnienia. pozdrawiam Temat: Mizerne drogi jako przyczyna wypadków Gość portalu: reggatta napisał(a): > Emens-ju proszę nie bierz do siebie, ale co mnie obchodzą twoje problemy > zawodowe? Nic. Ginąc w kretyńskim wypadku samochodowym, na chwilę przes > śmiercią, zdychając gdzieś na poboczu, nie przyniesie mi żadnej ulgi fakt, że > pie..nął we mnie biznesmen dający pracę 15 osobom i śpieszący się z > wykonaniem zadania. Uwierz mi. Wierze do tego stopnia, ze niezaleznie od tego ilu ludziom daje prace, nie jezdze jak wariat. Wiecej - na drogach to zwykle mnie wyprzedzaja. Tatuski, mamuski, mlodzi gniewni, mlodzi (jeszcze) zestrachani, ale juz jadacy za szybko, biznesmeni, bandyci... Jadacy prywatnie i sluzbowo... Bo na jednojezdniowce zwykle nie jade szybciej niz 100 km/h, a na dwujezdniowce jade spokojnie 100-120 km/h. Zwalniam tez (nie zawsze do przepisowych 50 km/h) w terenie zabudowanym. Nie jestem forumowym swietym i przyznaje sie do tego... Mam jednak ten luksus, ze jak w tym roku jechalem na tydzien do Chorwacji na jacht, moglem zaplanowac podroz na, w sumie, 5 dni (2 do i 3 z). Bo nie musze nikogo prosic sie o urlop, a noclegi nie rujnuja mojego budzetu. Ilu Polakow moze sobie na ten luksus pozwolic?! Biora jacht/apartament w sobote, to ruszaja w piatek wieczorem (zwykle poznym bo szef wczesniej nie puscil). Oddaja w sobote, wiec najpozniej w niedziele musza byc w domu. I dojezdzaja bo urlop sie konczy! Tak samo jak wiekszosc jezdzacych tam Niemcow, Austriakow itd. Tylko, ze jada po dobrych drogach! Do Chorwacji jest 1200-1800 km. Da sie to zrobic na raz. W nocy mozna sie zdrzemnac w samochodzie na parkingu (wiecej na nich samochodow z bogatych krajow - to nie jest beduinsko-polska specjalnosc!) i pojechac dalej. W Polsce trudno na raz zrobic 500-600 km. A jak juz sie tego dokona, to jest sie wykonczonym. I jest sie wystarczajaco zmeczonym po polowie tego szalonego dystansu, zeby zaczac robic glupoty. Nie tlumacze wariatow, ale doskonale rozumiem skad sie biora! Temat: koszty remontu/malowania jachtu Nie porównywałbym "hmm" do mody na lufki. Jesteś b. nie ostrożny w ocenach i dlatego mylisz się znacząco zarówno co do mojego wieku jak i intencji. Nie wystawiałem "Twojej technologii" żadnej opinii. Podchodzę z rezerwą, bo tak jak już pisałem, jest tak prosta i tania, że gdyby była skuteczna, to zapewne coś krążyło by w środowisku, tak myślę ale niczego nie przesądzam. Nie uważam siebie za fachowca. Inaczej nie pytałbym o radę, jednak jeżeli uważasz, że o malowaniu laminatu emulsją możesz rozmawiać tylko z fachowcami, to nie bardzo rozumiem o co chodzi? To takie skomplikowane, że nie ma sensu? Sprawa podłoża to chyba zasadniczy problem, wiec chyba nie wykracza poza omawiany temat, też nie rozumiem dlaczego ...? Co do pisania na forum i pracy nad sobą ...? Cóż, w wyszukiwarce znalazłem raptem 29 Twoich wpisów, to nie za wiele jak na 2005/06. Więc, nie dziw się, że nie uważam Ciebie za forumowego guru i oczekuje jakiś wyjaśnień tej nowatorskiej technologii, która budzi wątpliwości także u tych, którzy coś zrobili własnymi rękami (tomjani). Nie jestem zwolennikiem błysku na jachcie i podobnie jak Ty sadzę, że ważniejszy od wyglądu jest takielunek i umiejętności i bezpieczeństwo. Jednak są granice przyzwoitości i głupio pływać na czymś co w widoczny sposób domaga się remontu. Kupiłem ten jacht w zeszłym roku. Cały sezon pływałem i cieszyłem się z pływania nie zważając na wygląd łodzi i myślę, że po 10 latach trzeba go odnowić, żeby nie straszył i żeby było przyjemniej, bo zmierzam spędzić na łodzi w tym roku każdą wolną chwilę a mam nadzieje, że będzie ich sporo. Wstrzymaj się więc z ocena mojej osoby i dyskutujmy na temat, jeżeli masz jeszcze na to ochotę? Mam nadzieje, że jednak masz! pozdrawiam :) Temat: USA zwycięzone... USA zwycięzone... Dzięki Alinghi żeglarski Puchar Ameryki wraca do Europy (PAP) 02-03-2003, ostatnia aktualizacja 02-03-2003 11:30 2.3.Auckland (PAP) - Syndykat Alinghi Challenge z Genewy zwyciężył w Auckland w piątym wyścigu 31. edycji żeglarskich regat o Puchar Ameryki i wygrał całą rywalizację z Team New Zealand 5:0 Po 152 latach historyczne trofeum, ufundowane w 1851 roku przez królową angielską Wiktorię, wraca dzięki szwajcarskiemu zespołowi do Europy Twórcą teamu Alinghi jest młody szwajcarski potentat branży farmaceutycznej - Ernesto Bertarelli. Prace przy organizacji wymarzonego syndykatu zapalony żeglarz ze Szwajcarii rozpoczął bardzo wcześnie. Niedługo po zakończeniu rywalizacji w XXX regatach o Puchar Ameryki w Auckland, Bertarelli do współpracy pozyskał zwycięzców dwóch ostatnich edycji tych prestiżowych zawodów - Nowozelandczyków Russella Couttsa i Brada Butterwortha oraz kilku ważnych członków ich zespołu W Nowej Zelandii odejście kluczowych postaci z krajowego teamu okrzyknięto niemal narodową tragedią. Mówiono także o zdradzie Postanowiono szybko działać. W rewanżu za nielojalność swoich rodaków, szefowie Royal New Zealand Yacht Squadron nie przyjęli początkowo wyzwania Szwajcarów znad Jeziora Genewskiego powołując się na przepisy i słynny Akt Darowizny (Deed of Gift). Jest w nim mowa, że do walki o Puchar przystąpić może jedynie klub mający dostęp do morza i organizujący morskie regaty Konflikt rozstrzygnęła międzynarodowa komisja arbitrażowa i Bertarelli kontynuował przygotowania. Do treningów zakupiono jacht z poprzednich regat - FAST 2000. Do zespołu dołączył doświadczony żeglarz, mistrz olimpijski, Niemiec Jochen Schumann. Nowe jachty (SUI-64 i 75) zaprojektował zespół kierowany przez Rolfa Vrolijka Konstruktorom i budowniczym udało się stworzyć łodzie na miarę talentów duetu - Russell Coutts i Brad Butterworth. Team Alinghi od początku regat był jednym z głównych faworytów 31. edycji regat o Puchar Ameryki ALINGHI CHALLENGE Kraj wystawiający: Szwajcaria Nazwa jachtów: Alinghi (SUI- 64 i 75) Klub wystawiający: Societe Nautique de Geneva Szef syndykatu: Ernesto Bertarelli (Szwajcaria) Skipper i sternik: Russell Coutts (Nowa Zelandia; poprzednio sternik Team New Zealand) W załodze m.in.: Brad Butterworth, Simon Daubney, Warwick Fleury, Murray Jones, Dean Phipps, Richard Bouzaid (wszyscy wcześniej byli w Team New Zealand), Josh Belsky (USA), Pieter van Nieuwenhuyzen (Holandia) i Curtis Blewett (Kanada) - wszyscy poprzednio byli w America One Budżet: 56 mln dolarów (PAP) kali/ af/ Temat: Ludomir Mączka "Ludojad” 1928-2006 [*] Mówią przyjaciele zmarłego Sława! Mówią przyjaciele zmarłego www.maritime.com.pl/newsletter/indexm.php? Gazeta w Szczecinie 2006-02-07 Kpt. Bolesław Kowalski, razem z Mączką brał udział w rejsie dookoła Ameryki Południowej na pokładzie jachtu "Śmiały" Ludek cieszył się naszym szacunkiem, miłością i poważaniem. Studiowaliśmy razem we Wrocławiu. Mieszkaliśmy nawet przy tej samej ulicy. Pamiętam, kiedy pierwszy raz zaprosił mnie do siebie. Gdy wszedłem do mieszkania, na stole stał spory garnek. Miał może z 15 litrów pojemności. W środku były płatki owsiane, olej, oliwa, czosnek. Wszystko wymieszane. Chciał mnie tym poczęstować. Bardzo mnie to danie zaskoczyło, a on odżywiał się tym na co dzień. Właśnie taki był Ludek. Nigdy nie przejmował się tym, co je, jak wygląda, jak jest ubrany. Pamiętam też słynne opowieści o tym, że na rowerze jeździł z Wrocławia do Szczecina. Kiedy noc zastała go na trasie i nie miał gdzie spać, układał się do snu w rowie, a rower przywiązywał sobie do nogi, żeby go nikt nie ukradł. Katarzyna Ochnicka, miłośniczka żeglarstwa Przyjechałam na pogrzeb z Kołobrzegu. Pasjonuje mnie żeglarstwo, ale nie mam na koncie nawet ułamka dokonań kapitana Mączki. Przyjechałam, bo pamiętam, jak śledziłam jego pierwszą wyprawę dookoła świata na "Marii". Wtedy było to dla mnie coś niesamowitego, że człowiek jest w stanie poświęcić własną pracę, prywatne życie, całe oszczędności i po prostu wypłynąć w morze, nie myśląc o tym, co będzie, jak skończy się rejs. Był niesamowitym człowiekiem. Prawdziwym i wielkim żeglarzem. Kpt. Wojciech Jacobson, razem z Ludkiem brał udział w wyprawie na pokładzie jachtu "Vagabond" Spędziłem na jego "Marii" dwa lata podczas jego 11-letniego rejsu dookoła świata. Potem, już na ladzie, byłem niejako pośrednikiem między Ludkiem a tymi, którzy śledzili ten rejs. Spędziliśmy też wspólnie trzy lata podczas rejsu wzdłuż północnych brzegów Ameryki Północnej. Ludek to część mojego życia. www.maritime.com.pl/newsletter/indexm.php? l=seaskipper@gazeta.pl&id_term=31975 Pozdrawiam i zapraszam na: Forum Słowiańskie Temat: Nowe mariny na polskim wybrzezu Świnoujście: Marina Północna Sława! Jaki port jachtowy? Kurier Szczeciński 2005-01-31 Ponad 300 stanowisk dla jachtów, dworzec pasażerski, duży hotel, apartamenty, liczne sklepy, zakłady usługowe, restauracje - to wszystko pojawić się ma na terenie Basenu Północnego. Gdańska firma doradztwa gospodarczego, opracowująca na zlecenie miasta koncepcję świnoujskiego portu jachtowego, właśnie przedstawiła roboczą wersję swojego projektu. 0 tym, że na terenie Basenu Północnego powstać ma marina, mówi się od czasu, gdy teren ten w 1992 roku opuściła radziecka marynarka wojenna. Opracowanych zostało już kilka koncepcji zagospodarowania, rozważano też różne systemy zarządzania portem jachtowym. Po wielomiesięcznych rozmowach z potencjalnymi inwestorami oraz złych doświadczeniach z okresu, gdy basenem zarządzała prywatna firma, urzędujący prezydent Świnoujścia postanowił jesienią ubiegłego roku, że marinę w Basenie Północnym miasto wybuduje samodzielnie. Zadanie opracowania koncepcji powierzono Grupie Doradztwa Gospodarczego Centrum Promocji z Gdańska. W roboczym projekcie gdańszczanie zaproponowali, aby na terenie Basenu Północnego stworzone zostały miejsca postojowe dla 320 jachtów. Prócz tego - na potrzeby żeglugi pasażerskiej - wybudowany miałby zostać dwukondygnacyjny dworzec. Na cyplu przewidziane jest miejsce reprezentacyjne, tzw. Forum Morskie, na którego terenie znajdowałyby się zarówno sklepy i punkty usługowe, jak zabudowa przeznaczona na cele kulturalne - wystawy, festiwale morskie, zloty żeglarskie. Na końcu basenu, tuż przy parku Zdrojowym, autorzy projektu ulokowali hotel. Jego budynek byłby najwyższym obiektem mariny i wznosił się na około 40 metrów. Wewnątrz znajdowałoby się przynajmniej 110 pokoi o standardzie minimum trzech gwiazdek. Oprócz tego obok portu jachtowego planowanych jest kilka budynków z apartamentami. Ambitne plany projektodawców zakładają, że wstępny, pierwszy etap inwestycji zrealizowany zostanie jeszcze w tym roku, co jednak będzie bardzo trudne do wykonania. Główne prace budowlane mają być przeprowadzone w latach 2006-2007. Z obliczeń autorów projektu wynika, że łącznie budowa mariny pochłonie około 42 milionów złotych, a miasto ponad połowę tej kwoty ma szansę uzyskać ze sprzedaży gruntów na Basenie Północnym. www.maritime.com.pl/newsletter/indexm.php?id_term=27528# Pozdrawiam i zapraszam na: Forum Słowiańskie Temat: Częstochowianin wybudował pełnomorski jacht Corka napisala; wcale nie "moze" tylko w drugiej połowie września _________________________________________________ No prosze jaki zaradny czlowiek. Najpierw corke wychowal a pozniej jacht pelnomorski wybudowal. Lubie takich ludzi z pasja. A moze by tak zrobic wystawe na placu Bieganskiego. Wystawe rzeczy niesamowitych ktorym oddaja sie Czestochowianie. Mozna taka wystawe tygodniowa powiedzmy nazwac "Pasja" Kochani to jedyna droga by takich ludzi poznac. By spoleczenstwo Czestochowy ich poznalo. To najlepsza forma promocji i to najlepsza droga na trudne czasy. Wskrzeszac talenty, ich umiejetnosci. Wiecie dlaczego nigdy nie bylem i nie jestem za przystapieniem Polski do UE ? Miedzy innymi dlatego ze Polska ma niewiele do zaproponowania zachodowi,oprocz wlasnych surowcow. Wielkie korporacje zachodu maja dokladne dane ile i czego Polska posiada. A wiec sa plany maksymalnej eksploatacji surowsow ktorych zloza leza najblizej i taka eksploatacja bedzie bardzo oplacalna. Problemem dla zachodu byl jeszcze polski przemysl ciezki ale jego infrastrukture wlasciwie juz przejeto i zwolna ona ulega rozpadowi. Natomiast co do przemyslu lekkiego Polska takiego przemyslu nie posiada a jesli jeszcze sie cos robi to jeszcze w oparciu o stare energo i czaso chlonne niewydajne technologie. Jak do tego doszlo ze kraj majacy w Europie pokazna armie inzynierow nie byl w stanie niczego wyprodukowac na rynki zachodnie. (Ursus -kraje trzeciego swiata.) Kiedys pewien inzynier M.Sz. opowiadal mi jak to pracujac w poznanskim PFW opracowal z kolega system oszczedzania energi elektrycznej na ogloszony konkurs wysokosci 100 tys. zl. Konkurs wygrali a za ciezka prace po nocach obliczania napiec, oporow, i zrodel jej bezsensownego uzycia dostali po 2.000 zl a reszte pieniedzy nagrodzili sibie dyrektorzy zakladu wraz z KW. PZPR. Nadal w Polsce pokutyje system nagradzajacy aparat wladzy - prominecki, partyjny, ideologizujacy. Na zachodzie najwiecej zarabiaja nie politycy, ale mozgi rodzace nowe techniczne rozwiazania, patenty, lub korporacje zatrudniajacy takich ludzi jesli ten ktos z dobrym technicznym rozwiazaniem nie chce wziasc na siebie zbyt wielkiego ryzyka finansowego. Woli byc ubespieczony przez zamozna instytucje. Temat: To jest żeglarstwo! To są REJSY!!! To jest żeglarstwo! To są REJSY!!! Ahoj! Witam Dawno nie wysyłałam żadnych wiadomości! Nazbierało się ich przez to troszeczkę. Zatem i one: I. "Zawisza Czarny" od dwóch tygodni jest remontowany w Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni! Pogoda nam nie sprzyja, jednak prace są już prawie skonczone. Planujemy zacząć pływania 20.03.2005!!!! II. Dużo pytań było o 1 procencie - można wpłacać kwotę 1 procentu od razu na nasze konto!!!! Bank PKO SA II/o Gdynia 67 1240 3510 1111 0000 4320 8449 III. Poszukiwani są oficerowie (minimum jachtowy sternik morski) w terminach: 1.. 20.04-24.04 Gdynia - ..... - Gdynia 2.. 08.07-10.07 Gdynia - ..... - Gdynia 3.. 10.10-16.10 Gdynia - Kłajpeda - Visby - Gdynia Proszę przesyłać swoje zgłoszenia, a ja prześlę je do organizatorów rejsów. Oni będą się bezpośrednio z Wami później kontakotwać. Pozdrawiam Katarzyna Koj _____________________________________________________________ nformacje nasyzch znajomych: 1. Rejs przez Atlantyk na trasie Havana-Bermudy-Azory-Brest w terminie 02.06-14.07 na jachcie s/y "Panorama". Bliższe informacje na stronie www.jkazs.wroc.pl/morze/pochodaj/pochodaj_10.html Dziękuję i pozdrawiam Andrzej Pochodaj 2. rejs odbedzie sie w terminie od 11 do 25 wrzesnie 2005 roku!!! TRASA: Bergen (Stavanger) - Thyboron - Helgoland - Cuxhaven - Kanal Kilonski - Swinoujscie JACHT: s/y POLONUS (bruceo 80m) TERMIN: 11-25.09.2005 KOSZT: 980 zl (czarter) 350 zl (dojazd bus) 400 zl (zrzuta na jedzenie, oplaty portowe, paliwo itp.) Rejs jest organizowany "po kosztach" (nikt na nim nie zarabia), gwarantuje wyplywanie 100 stazowych godzin na patent sternika morskiego. Poza tym mozliwosc poznania interesujacych ludzi i ciekawych miejsc. Goraco zapraszam: Tomasz Adamczyk mobile:00-48-607-99-07-55 e-mail:tomskala@plusnet.pl 3. #1. 15 marca Temat: Śmierć przed blokadą Gość portalu: Krzysztof K. napisał(a): > Może wreszcie policja zacznie rozpędzać blokady. Jest to > wyjątkowo ohydna i głupia metoda walki o własne partykularne > interesy chłopów, skierowana przeciwko zupełnie przypadkowym > ludziom. Wszystkim nam jest ciężko, ale nikomu nie przychodzi do > głowy walczyć o swoje interesy w tak absurdalny sposób. > Należy zgromadzić duże siły policji i w sposób zdecydowany > rozpędzać tych "odważnych" ludzi, którzy potrafią pobić > kierowców (parę lat temu - oczywiście sprawcę uniewinniono), lub > spowodować niebezpieczną sytuację na drodze. Niezdecydowanie > doprowadza też czasem do konieczności desperackiej obrony przed > rozbestwionymi rolnikami uzbrojonymi w widły i kamienie. > Rezultatem takiej obrony bywaja wypadki utraty oka. > W końcu niechże dotrze do naszych szanownych chłopów,że świat > się rozwija, i być może część z nich będzie się musiała > przekwalifikować i przestać obijać na małych nieekonomicznych > gospodarstewkach. Krzysztof,a jaki rodzaj pracy tym ludziom proponujesz? Chcesz kolejnych bezrobotnych i żebraków.Kto według Ciebie weżmie te wszystkie rodziny na utrzymanie.Zastanów się nad tym co mówisz.Daj tym ludziom prawo do godnego życia,do godziwej zapłaty za owoc ich ciężkiej pracy.Może,powiesz - jak się nie opłaca to mogą swe gospodarstwa przecież sprzedać,zająć się czymś innym.Tylko pytanie czym. Czy mało już dziś mamy bezrobotnych,żebraków.W ich przypadku to nie walka o jakieś tam interesy,jachty, samochody,atrakcyjne wczasy i inne dobra tego swiata, to walka o to by żyć. Temat: błękitne żagle ogabignac napisał: > Jeszcze jedno wspomnienie znad Niegocina. > Dobre 12 lat temu. Czas podobnie jak teraz - początek czerwca, niedziela. > Leżałem z bardzo urodziwą giżycką panną na piaszczystej plaży od strony miasta > próbując złapać odrobinę opalenizny mimo zimnego, przenikliwego wiatru. > Obok przy pomoście jakiś człowiek pucował do "białej kości" swój sporych > rozmiarów jacht kabinowy. > Jako że pochwaliłem się pannie swoimi zdolnościami żeglarskimi ta natychmiast > postanowiła to sprawdzić i bezceremonialnie zaproponowała facetowi wspólne > pływanie. > Ufff. > Trudno - chociaż od lat nie żeglowałem musiałem stanąć na wysokości zadania bo > właściciel nadspodziewanie szybko się zgodził. Ponoć poprzedniego dnia kupił > tą łódkę za jakąś niewyobrażalnie wysoką sumę - nie miał najmniejszego pojęcia > > o żeglowaniu. > I chociaż pływałem kiedyś tylko na Omedze poszło nadpodziw dobrze. Sredni > wiaterek pozwalał na pełne emocji halsowanie a tylko dwa żagle nie stwarzały > zbyt dużo pracy. Panna w końcu zmarzła i poszła pod pokład domagając się > głośno przytulenia ale jako kapitan nie zwolniłem właściciela z funkcji > przekładania foka chociaż głosił, że już wszystko umie; > I jeszcze jedna ciekawa sprawa. Przez jezioro Niegocin ciągnie się w poprzek > jakaś piaszczysta łacha, płycizna o której nie miałem pojęcia. W pewnym > momencie prując na pełnych żaglach zawadziliśmy o to coś kilem tak gwałtownie, > że o mało nas nie wyrzuciło za burtę. Na szczęście nic złego się nie stało i > wieczorem wróciliśmy spaleni słońcem do przystani. > Nic złego - jeśli nie liczyć faktu, że śliczna giżyca panna odeszła ode mnie > zaciągając się jako załoga na jacht... Ladna romantyczna opowiesc. gabi Temat: Wiza australijska - pytanie o egzamin IELTS co was ciagnie to Australii? Ludzie, co was tu ciagnie? Mieszkalem kilka lat w Australii i powiem tak, ze gdybym wiedzial co mnie czeka to bym nigdy nie jechal, wynioslem sie, z ulga, i gdybym musial opuscic obecny kraj zamieszkania to juz bym wolal do Polski wrocic. Przyjechalem jako informatyk, zawod in high demand, a prace to znalazlem po 3 miesiacach intensywnego szukania. Szukanie pracy i mieszkania to w Australii traumatyczne przezycie, wielu emigrantow trafia na budowy czy innych crap jobs i wyrwac sie nie moze, tu nie ma tak, ze kazdy bedzie mial domek przy plazy, z basenem, jachtem i prywatna przystania, to osiagaja nieliczni tak sami liczni jak i gdzie indziej na swiecie. Reszta tyra. Naogladalem sie tu wielu emigrantow ktorzy ledwie wiazali koniec z koncem, najbardziej sie tu podoba Polakom co to z PRLu sie wyrwali, przyjechali, zobaczyli ze towary z Pewexu leza sobie normalnie w sklepach, kartek na mieso nie ma, to pomysleli ze w raj sa i Pana Boga za nogi zlapali, ktos kto po swiecie jezdzil, i przed przyjazdem tutaj jakis lepszy poziom zycia mial to malo co go zachwyci; Ja tu osobiscie mialem taki PRL jak z komedi Barei, zywcem wyjete sytuacje, pomieszkalem, podziekowalem i wyjechalem, i na stale nie wroce do mieszkania w zagrzybionych mieszkaniach za astronmiczne ceny, zdzierstwa na kazdym kroku, parodi zycia. Zarabialem calkiem niezle bo w koncowym okresie 80k na rok co jest calkiem dobra wyplata bo tu wiekszosc emigrantow tu tyra za 40k, ale dalem sie na spokoj, PRLu nie lubilem i nie polubie. Wklejam link do bloga goscia co to jest teraz w Australii, ale byl 6 lat w NZ,i sie wyniosl, jego spostrzezenia o jakosci zycia na antypodach sa dosc zbiezne z moimi tyle ze moje z z australii a jego z NZ: www.irciaq901.republika.pl/artikul.html caly blog z roznych lat: www.cashoob.republika.pl/ Jest tu w dziale turystyka forum Nowa Zelandia, on tam pare postow napisal, teraz chwali sobie przeprowadzke do Australii a ja chwale wyprowadzke z Australii Temat: Morski folwark partii Giertycha Morski folwark partii Giertycha W życiu nie zdarzyło mi się czytać tak wrednego paszkwilu. Po pierwsze, to kontrola NIK objęła okres od roku 2003 i w raporcie NIK wytknięto rażące błędy i uchybienia także i wobec nominantów SLD, którzy po części nadal w słupskim UM pracują. Po drugie, to praktyka dawania dzierżaw za najniższe stawki pracownikom słupskiego UM była stosowana od dawna, jako rekompensata za wyjątkowo niskie pensje. Srednia pensja w słupskim UM jest o około 500 złotych niższa niż w pozostałych urzędach morskich i ludzie z kapitańskimi dyplomami zarabiali po 1200 złotych miesięcznie. Po trzecie, to w MOIM pionie inspekcji morskiej nikt nie został z pracy zwolniony. Gdy była taka realna grożba dwukrotnie zgłaszałem min. Wiecheckiemu gotowość natychmiastowego podania się do dymisji i z takich zamiarów się wycofano. Dziś dyrektorem inspekcyjnym jest znowu człowiek o moich kwalifikacjach, czyli były starszy oficer mechanik. Tylko ja miałem dłuzszy staż morski, a on - urzędniczy. Ale ja zaliczyłem też i cztery lata pracy na zagranicznej placówce w Korei Północnej, skąd przywiozłem wysokie zagraniczne odznaczenie państwowe, za faktyczne uratowanie istnienia miedzyrządowej spółki żeglugowej. Zastępca dyrektora ds. inspekcji morskiej nic wspólnego nie miał z dzierżawami i ani ja ani nikt z moje Rodziny żadnej dzierżawy nie posiada. Za to to ja rozpocząłem zakończony sukcesem proces liberalizacji przepisów dotyczących polskiego żeglarstwa, dzięki czemu polskie jachty morskie zaczęły wracać pod polską banderę. To dzięki moim staraniom Ustka ma szansę zbudować największą marinę jachtową na Bałtyku. Chyba wykorzystując wolny czas emeryta podam ,,GW" do sądu i czas wreszcie tak postępować, aby skończyło się chamskie obrażanie Bogu ducha winnych ludzi i samowola dziennikarska. mgr inż. Waldemar Rekść były p.o. z-cy dyrektora UM w Słupsku ds. inspekcji morskiej Temat: błękitne żagle Jeszcze jedno wspomnienie znad Niegocina. Dobre 12 lat temu. Czas podobnie jak teraz - początek czerwca, niedziela. Leżałem z bardzo urodziwą giżycką panną na piaszczystej plaży od strony miasta próbując złapać odrobinę opalenizny mimo zimnego, przenikliwego wiatru. Obok przy pomoście jakiś człowiek pucował do "białej kości" swój sporych rozmiarów jacht kabinowy. Jako że pochwaliłem się pannie swoimi zdolnościami żeglarskimi ta natychmiast postanowiła to sprawdzić i bezceremonialnie zaproponowała facetowi wspólne pływanie. Ufff. Trudno - chociaż od lat nie żeglowałem musiałem stanąć na wysokości zadania bo właściciel nadspodziewanie szybko się zgodził. Ponoć poprzedniego dnia kupił tą łódkę za jakąś niewyobrażalnie wysoką sumę - nie miał najmniejszego pojęcia o żeglowaniu. I chociaż pływałem kiedyś tylko na Omedze poszło nadpodziw dobrze. Sredni wiaterek pozwalał na pełne emocji halsowanie a tylko dwa żagle nie stwarzały zbyt dużo pracy. Panna w końcu zmarzła i poszła pod pokład domagając się głośno przytulenia ale jako kapitan nie zwolniłem właściciela z funkcji przekładania foka chociaż głosił, że już wszystko umie; I jeszcze jedna ciekawa sprawa. Przez jezioro Niegocin ciągnie się w poprzek jakaś piaszczysta łacha, płycizna o której nie miałem pojęcia. W pewnym momencie prując na pełnych żaglach zawadziliśmy o to coś kilem tak gwałtownie, że o mało nas nie wyrzuciło za burtę. Na szczęście nic złego się nie stało i wieczorem wróciliśmy spaleni słońcem do przystani. Nic złego - jeśli nie liczyć faktu, że śliczna giżyca panna odeszła ode mnie zaciągając się jako załoga na jacht... Temat: Do Dany33 werw napisała: > Jawohl, napiszę. > > Ogólnie: przed 67 ze wzgórz Golan strzelano do Zydów jak do kaczek. Teraz już > nie strzelają. Granice nie są bezpieczne i w interesie Izraela lezy ich > odsuniecie na wschód. > > Szczególnie: wiele z nich lezy na wzgórzach, z których można kontrolowac > okolicę. Taki ben Gurion (lotnisko) np. jest widoczny z Zachodniego Brzegu jak > na dłoni. > > Dana: wiem o religijnych motywacjach kolonistów, podobnie jak o szczególnych > stosunku Izraelczyków do tych terenów, zwłaszcza po tej wojnie. Ale jedno nie > wyklucza drugiego: dla mnie agresywność Arabów jest dostatecznym > usprawiedliwieniem osadnictwa. Właściwe jest to jedyna konsekwencja wywołanych > przez nich wojen - nic dziwnego, że arabowie nie czują się przegranymi. Bo tak > naprawde cóż ich takiego spotkało? Zycie w obozach na własne życzenie? Bez > przesady: przeciez oni w podobnych warunkach żyją także wtedy, gdy rządzą się > bez takich ograniczeń: to jest ich naturalne środowisko, niestety. > W przypadku prostych organizmów nalepsze metody osiąga się metodami typu > bodziec-reakcja. Jeśli nie będą ich spotykały konsekwencje za terroryzm, > przemoc pewnie nie ustanie, bo i dlaczego miałaby? > > > Podejrzewam, że gdyby nie względy bezpieczeństwa, religijnym duzo trudniej > byóby uzyskiwać poparcie dla realizowania swoich mrzonek. nu, jest cos w tym co mowisz w ostatnim zdaniu. dlatego tez dopoki trwa terror, nie dostana nic z powrotem. oni tez o tym wiedza i dlatego nie przestaja. to prawda, ze zyc beda dalej w swoich warunkach, dlatego tez dosc duza czesc arabow palestynskich nie bardzo sie kwapi do przejscia pod wladze generalissimo, nie beda mieli luksusow kasy chorych, ubezpieczenia, zasilkow i pracy, oczywiscie. jesli mowie o korektach granic, to sa to wlasnie korekty, zeby zabezpieczyc jakos nasze granice. granica jaka byla w 67 jest zupelnie niemozliwa, kiedy to okolo natanii szerokosc kraju od granicy do morza wynosila 14 km. ale nie mam tez najmniejszych watpliwosci, ze w koncu beda mieli swoj kraj. musza tylko wybrac sobie jakiegos normalnego przywodce, nie akurat arcyterroryste, skorumpowanego, jak rzadko kto na tym swiecie. takiego, ktory bedzie umial zbudowac panstwo, a nie myslec o jachtach i czerwonym dywanie do palacu elizejskiego.... Temat: wygląd a depresja Zwykle to jest, ze czlowiek wychodzi z domu z postanowieniem: "nie dam sie temu wrednemu spolecznenstwu". Wszystko idzie dobrze, gdy nagle jakis palant nie wytknie Ci tego czego obawiasz sie najbardziej.. Gdy masz kompleks nóg, słowo "grube" powinno Cie zabic na mniej wiecej 5 minut, potem odzyskujesz przytomnosc, potem jest Ci "zle" (zle - hm.. nie moglam znalesc wystarczajacego odpowiednika) i po jakims czasie znowu wracasz do tej swojej ledwo uleczalnej depresji. Słowa "Zaakceptuj siebie" tak czesto uzywane przez wielu forumowiczow sa gowno warte, kazda rada (moja tez) jest gowno warta, bo przy Twoim stanie "calkowitej nie-wiary w siebie" uratowac siebie mozesz tylko Ty. Nikt Ci nie pomoze, nikt nie ochroni przed swiatem. Co zatem zrobisz? Takie zadreczanie dzien w dzien nic Ci nie pomoze, kazdy ranek bedzie dla Ciebie tak samo meczacy. Najlepiej by bylo zatem, abys zainwestowala swoje siły w prace, nauke jezykow, kursy gotowania czy co tam jeszcze. Uwierz mi, ja takze biczowalam sie przez tyle lat nie wierzac w siebie i swoje siły, lecz gdy tylko okres depresji minal zauwazylam, ze nadal stoje w tym samym miejscu, ze w gruncie rzeczy nic nie osiagnelam. Sluchaj dziewczyno, mozesz byc brzydka, ale jak zainwestujesz w siebie, jak bedziesz zarabiac kupe kasy i plywac wlasnym jachtem po wodach Missisipi to wtedy gwarantuje Ci, Twoja brzydota bedzie najmniej wazna (zwlaszcza ze z milionem w kieszeni, bedziesz mogla zrobic sobie pare operacji plastycznych). PS: Niemozliwe? Zaczelam ostatnio watpic, ze cos moze byc niemozliwe, lub poza naszym zasiegiem (wlasciwie kto powiedzial, ze linia zasiegu nie jest plastyczna i ze nie mozna jej sobie do woli przyblizac?). PS: Wiem, ze moja rada jest dla Ciebie gowno warta.. Sama jak bylam w podobnym tanie to lałam na opinie innych, ale mam nadzieje, ze w chwilach "otrzeźwienia"zastanowisz sie choc na chwile nad tym co kazdy z nas stara ci sie tutaj przekazac (ja na przyklad dzieki pani Elzbiecie znacznie lepiej zaczelam odbierac rzeczywistosc:). Temat: VMG - czy ktoś zna ten skrót krzysiek491 napisał: > raz jeszcze: użyłem skrótu myślowego redukując szczególny przypadek sumy > wektorowej do algebraicznej. +++JAsne! JA wiem,że Ty to rozumiesz, ale nalezło uscislić dla innych i to niekoniecznie z powodu, że zaraz jakiś "dyskutant" sie przyczepi, ale dla porzadku:))) > Ale jak piszesz, że jest to logiczne (w domyśle proste) to się poddaję. +++Za wczęśnie! Bo ani wiatr ani woda, ani tymbardziej jacht to nie kaprysne kobiety, choć i te maja pewne reguly zachowania i nie ma w tym zadnej magii:))) Wyobraź > sobie mnie za sterem, wskaźniki pokazują mi przeszkodę, GPSy, logi i inne > namierniki wariują, mrugają i piszczą, igła kompasu obraca się jak zwariowana, > a > ja klepę zapytanie w notebooku, wysyłam na forum gazeta.pl (zakładajac, że mam > jakiś bezprzewodowy internet) i juź po dwudziestu godzinach i wsparciu trzech > życzliwych żeglarzy znajduję rozwiązanie problemu. +++Bez jaj! Ani wskaźniki tak bardzo nie wariują ani tez nie musisz ich wszystkich obsługiwać. Najpierw krotki instruktarz potem nieco praktyki i dopiero wtedy stajesz za sterem, ale znowu jedynym Twoim jest wtedy albo trzymanie kursu wobec wiatru, albo kompasowego. GPS posluje się oficer wachtowy dla naniesienia pozycji na mapie i wykreslenia nowego kursu. Kampas raczej pracuje stabilnie o ile sam nie tańczysz sterem:))) Echosonda cos se tam wskauje, ale znowu nie bardzo Cie to interesuje, gdy nie ma nastawionego alarmu by nie przekraczać zalożonej izobaty. A log znowu nie jest potrzebny sternikowi, ale nawigatorowi dla prowadzenia nawigacji zliczeniowej... Zatem zostaje Tobie tylko trzymanie steru, kontrolowanie kursu i pracy żagli. W normalnym środku transport > u > robię ćwierć obrotu kierownicą w jedną, a za chwilę w drugą stronę, albo hamuję > i po kłopocie, a tutaj??? Rzeczywiście bułka z masłem. +++Hahaha! A droga oblodzona albo zakopales sie w błocie, a silnik nie chce palić, albo... > > Stopy wody pod kilem i pomyślnych wiatrów Ahoj! Jesli nauczyłeś się postępowania z kobietami, to i z tym sobie poradzisz, ostatecznie Pan na Glebinach, to facet i jak na bóstwo przystało nieco kapryśny, ale bez przesady... Chcesz zaokrętować się na Żeglarstwo morskie, wejdź na deck, czyli klinij tu: Żeglarstwo morskie Temat: Czy Tomasz NN nosił przy sobie broń palną? Piszesz najdroższa Igiełko: > Fakt, że pistolet mógl mieć. To, że > trzymał go w ministerstwie świadczy o tym, ze niechętnie się nim posługiwał. No właśnie. Socjalistyczna moralność Pana Samochodzika nakazywała mu brzydzić się przemocą, jako środkiem służącym odzyskiwaniu kradzionych dzieł sztuki, rzowiązywaniu zagadek przeszłości, wychowywaniu młodzieży a nawet szukaniu autorów wierszy. Ale socjalistyczna czujność i poczucie realności wroga nakazały mu pewnego pięknego dnia wstąpić do ORMO, by bronić osiągnięć Ludowej Ojczyzny, która dała mu wykształcenie, pracę, miejsce w społeczeństwie i możliwość zarobienia z ministerialnej pensji na jacht, którym pływał po Jezioraku podrywając o kilkadziesiąt lat młodsze od niego panienki-bajeczki (vide: wskazana przez Tragacika Złota rękawica). Przynależność do tej szlachetnej formacji pozwoliła naszemu działającemu bez rozlewu krwi bohaterowi pozytywnemu ubiegać się o małą zieloną książeczkę zwaną pozwoleniem na posiadanie broni palnej i zakup powyższej w pierwszym lepszym sklepie GS-u lub w Domach Towarowych Centrum. Wydawszy pięć pensji na broń i trzy na mundur ormowski, Pan Samochodzik przynosi broń do biura i kierując się sugestią tow. Marczaka chowa ją do sejfu, ponieważ czuje niechęć do posługiwania się nią. Co robi z mundurem ormowskim, raczy wiedzieć już chyba tylko tow. Marczak. Jednakże pomimo pacyfistycznych skłonności, Pan Samochodzik jest wysyłany przez nienależącego do żadnej socjalistycznej organizacji tow. Marczaka na niebezpieczne akcje, podczas których może napotkać groźnych bandytów w rodzaju Fryderyka, Pięknego Antonia lub Czarnego Franka, szefa mafii jeziorakowej z Ochoty. I tu znajdujemy powód, dla którego broń jest mu potrzebna - ma go chronić przed Czarnym Frankiem. Ale broń jest w Warszawie, w sejfie, a Czarny Franek nad Jeziorakiem. Gdzie logika? Ale przecież zawsze może wskoczyć do swojego wehikułu, przepłynąć Jeziorak, dopłynać przed Czarnym Frankiem do Siemian i stamtąd zadzwonić do tow. Marczaka, żeby tamten otworzył sejf i... ??? Temat: Dlaczego w USA nie lubia UE? Gość portalu: BUFFET napisał(a): > > " THE BUSINESS OF AMERICA IS BUSINESS " > > Można to wspaniale zobaczyć np. w Caracas (szwagier był, stąd wiem) - odezwanie > się po angielsku w knajpie nie dla amerykańskich turystów = 0 obsługi i totalna > ślepota kelnerów, zmiana języka na jakikolwiek inny - natychmiast serdeczność i > gościnność.... W taniej knajpiej szwagier musial jadac,bo w tych drozszych bez angielskiego nie dostaniesz rezerwacji. > Inna scenka - Maracaibo - susza, racjonowanie wody dla WSZYSTKICH (bogacze też > mają wyłączaną wodę, pomimo pieniędzy, które mogą płacić) Kto nie ma > racjonowanej wody? Amies, którzy na okrągło zraszają swoje pola golfowe, bo > trawa zżółknie.... Odsalanie wody morskiej jest proste i popularne jak konstrukcja gwozdzia. Zaden jacht oceaniczny nie ma beczek z woda lecz maszyne do odsalania wody. Jak ciebie byloby stac na lekcje golfa ,to chcialbysbyc uzalezniony od miejskich dostawcow wody czy zainstalowalbys odsalarke. A moze chodzi ci o to zeby Amerykanie za darmo swoja odsolona wode odstepowali tubylcom? Ciekawy pomysl,iscie kapitalistyczny. A moze nie stac ich na wode ,bo rope za pol darmo dostarczaja Kubie? > Scenka nr 3 - lotnisko w Caracas - klimatyzowane przejście przez odprawę "Nur > fur Amies", reszta bandy czy to miejscowa czy z Europy do długiej kolejki bez > klimatyzacji... Jak to sie dzieje,ze takie bogate EU nie stac na zainstalowanie klimatyzacji na lotnisku w Caracas? > USA ciężko pracują na to, by Osama miał wielu następców, gotowych zginąć, by > dokopać Ameryce; róbcie tak dalej, a niestety będzie wiele WTC....czego Wam > wcale nie życzę... I tu ,biedni i glupi,zamiast wziac sie za nauke i prace kombinuja jak zniszczyc MADRYCH I BOGATYCH. I w wielce ucywilizowanej Polsce takie poglady znajduja coraz lepszy grunt na rozsiewanie. Niedlugo zaczna w Polsce powstawac pierwsze kolka zainteresowan i pomocy OBL. > PZDR Temat: Korupcja w Gorzowie Korupcja w Kraju Skoro znany sędzia z Warszawy może, to Gorzów też może. Sędzia Dariusz Czajka to jedyny sędzia w Polsce odnoszący tak spektakularne sykcesy biznesowe. Dariusz Czajka - sędzia sądu gospodarczego w Warszawie - jeździ volvo kombi (nowe kosztuje ponad 80 tysięcy), posiada dom w prestiżowej miejscowości pod Piasecznem i jest założycielem prywatnej uczelni prawniczej „EWSPiA” właściciela największego w kraju jachtu, na pokładzie którego organizowane są prestiżowe imprezy pod patronatem J. Kwaśniewskiej (źródło: PB, NIE, Życie Warszawy). To wszystko gdy średnia pensja sędziego na jego stanowisku wynosi około 3 tys. zł netto. Środowisko jednak nie docieka jak młodemu sędziemu udaje się godzić tak spektakularne skucesy biznesowe z karierą w sądzie gospodarczym. Sędzia Dariusz Czajka w wolnym czasie ogłasza upadłości dużych firm, których majątek przekracza wielokrotnie kwoty wierzytelności. Firmy są następnie dewastowane, likwidowane są miejsca pracy, a majątek liczony w setkach milionów złotych w dziwnych okolicznościach zostaje wyprzedany po zaniżonych cenach (więcej pod www.upadloscian.org.pl ) Oczywiście upadłościowa działalność sędziego Dariusza C. na skalę państwa nie byłaby możliwa gdyby nie aktywne wsparcie środowiska i ważnych urzędów państwa. W ten sposób decyzje nieomylnego sędziego Dariusza C. pozostają prawomocne, a wykonawcy tych upadłościowych przedsięwzięć cieszą się prawną gwarancją nietykalności. Sędzia Dariusz C. oczywiście nadal sądzi. "Wszak nie chodzi o zwykłego sędziego, ale Prezesa Zrzeszenia Prawników Polskich" - jak to skrupulatnie ujął minister Grzegorz Kurczuk gdy Gazeta Wyborcza pytała dlaczego Dariusz C. nadal sądzi.. Temat: Samotna pracująca z dzieckiem Gość portalu: lolyta napisał(a): > Samotne matki w naszym kraju beda mialy zle (no bo nawet jak > sie taka mama zorganizuje i znajdzie czas i dla dziecka i dla > pracy, to raczej nic jej dla siebie nie zostanie. Pelnia > szczescia to nie bedzie, moze dla dziecka i dla szefa, ale nie > dla niej), dopoki bedzie spolecznie akceptowany fakt ze jak > tata odchodzi, to jest jedna pensja mniej. W artykule ta > sytuacja jest potraktowana jako naturalny stan rzeczy. Winne sa > w wielu wypadkach (trudno tu wlasciwie mowic o winie, ale jakos > nie moge znalezc lepszego slowa)same matki, ktore > niejednokrotnie wola miec swiety spokoj niz ciagac bylego meza > po sadach, wiedzac, ze najprawdopodobniej to i tak niewiele da, > sama znam wiele takich kobiet w moim miescie. No i prawo, ktore > pozwala na taka sytuacje. Gdyby samotne mamy mialy zapewnione > alimenty, moglyby wiecej czasu poswiecic na nauke, rozwoj, > dziecko. I dla siebie. "Kariera" nie bylaby koniecznoscia > finansowa, tylko MOZLIWOSCIA. A szefowie nie mieliby tych > kobiet az tak w garsci. > Jestem matka (na szczescie nie samotna) w USA, tu jest tak, ze > jak rodzice sie rozwodza i dziecko zostaje przy mamie, to mama > moze zabrac bylemu mezowi WSZYSTKO. Dom, samochod, jacht i > alimenty (niemale). Znam pare takich mam / ojcow. Prawo jest > bezwzglednie po stronie mamy. Taka mama moze sobie chodzic do > szkoly, nie pracowac a byly musi lozyc. > Czego zreszta Wam wszystkim zycze. (znaczy braku klopotow > finansowych, a nie bycia samotna mama na lasce szefa). No jeszcze czego - w takiej sytuacji kupuje sie karabin snajperski, krokodyla, 6 metrowego pytona czy cokolwiek innego i po 'freaky accident' jaki przytrafia sie kobitce odzyskuje sie 'wszystko' lacznie z opieka nad dzieckiem. Przynajmniej ja bym tak zrobil na 120 % - wolalbym ryzyko wiezienia niz swiadomosc, ze musze utrzymywac jakas dziwke. Temat: Liniowy czy progresywny? Przedsiebiorczy etatowcy... Gość portalu: RYBA napisał(a): > To nie jest opinia tylko fakt, musi go przyjac. Chyba nie czytales zbyt uwaznie... Caly czas jest o podatku od wynagrodzen, a nie od dzialalnosci gospodarczej > Jesli przedsiebiorca mialby wolne srodki, ktorych > duza czesc po zainwestowaniu (najpierw koncesje, lapowki, > pozwolenia itp) zabralby mu fiskus, to nie zrobilby tego tylko > wygenrowal koszty kupil sobie jacht i odpoczywal. Powtarzam, ze zaczac trzeba od zmian instytucjonalnych... a podatek liniowy _dla_etatowcow jest zwyklym politycznym balonem, zmiana sposobu redystrybucji i tyle. > Natomiast na wolnym rynku z niskim > podatkiem liniowym (bez kwoty wolnej od podatku, > placiloby sie go od funduszu plac, zauwaz ze nie byloby > wypelniania PITu) zainwestowalby te srodki tworzac > nowe miejsca pracy. O to jest jakis argument, ze byloby troche latwiej zalatwiac sprawe podatkow > Powtarzam bo wiedze wiedza jest dla Ciebie ciezko > przyswajalna - podatek DOCHODOWY zostal pierwszy > raz wprowadzony w 1798 roku w Anglii. To z pewnoscia jest najistotniejszy punkt w calej mojej wypwiedzi, kiedy wprowadzono podatek dochodowy we wspolczesnej formie. Widze, ze daty i definicje juz umiesz wpruc. Zawsze to cos. Z pewnoscia wczesniej nie poruszano sprawy rozkladu obciazen fiskalnych... z pewnoscia dziesiecina nie byla podatkiem od dochodu, co? No, jesli to takie wazne, to prosze o odpowiedz, jakiej formie wspolczesnego podatku dziesiecina jest najblizsza. > Na calym cywilizowanym swiecie wystepuja > kradzieze, tez jestes za kradziezami? To jest demagogia w czystej formie. Moze trzebaby sie najpierw zapoznac z mysla ekonomiczna i spoleczna wspoltworcow potegi gospodarczej Zachodu, zeby przynajmniej wiedziec, jakie rozwiazania sie porownuje z przestepstwem pospolitym? Sorry, ale argumentow dalej brak. Nieco sztywny uklon F. Temat: Koral 1.XII - 20.XII Koral 1.XII - 20.XII Koral - cieszy się doskonałą kondycją fizyczną i pogodą ducha. Wiecznie uśmiechnięty i rubaszny, żyje dniem dzisiejszym. To uparty optymista, nie dopuszcza do siebie myśli, że przyszłość może przynieść coś złego. Trzeba przyznać, iż los sprzyja Koralowi, ale i on nie gryzie się kłopotami. Nie umie rozpamiętywać porażek; jeśli coś się nie udało, przerzuca się na inny pomysł. Jest lekkomyślny i lubi ryzykować. Jego żywioł to trochę zwariowane i bardzo urozmaicone życie. Koral nie zastanawia się, jest spontaniczny i impulsywny. Podejmuje decyzje w ułamku sekundy, bez oceny sytuacji. Nie wie, co to rozsądek, czy choćby refleksja, on po prostu pędzi przed siebie! Fascynują go wszelkie nowinki. Lubi komfortowe, pełne przyjemności życie, nie nadaje się na ascetę. Jeżeli sam nie potrafi zapewnić sobie dostatku, bez skrupułów korzysta z czyjegoś majątku. Wprasza się na obiadki, nie zapowiedziany wpada do przyjaciół na działkę, a właścicieli jachtu zapewnia, iż jest doskonałym sternikiem. Wielu ludzi chętnie spotyka się z nim, gdyż jest atrakcyjnym gościem. Przede wszystkim nie narzeka, a to rzadka zaleta w naszych czasach. Koral jest życzliwy, choć nie potrafi współczuć. Trudno się temu dziwić, skoro nie przejmuje się nawet własnymi kłopotami. Nie lubi się przepracowywać, ale szuka zajęć ruchliwych, wymagających szerokich kontaktów i wyjazdów. Inny rodzaj pracy wywołuje tylko ziewanie. Uważa, iż pieniądze są po to, by je wydawać, więc często w jego portfelu gwiżdże wiatr. Ma żyłkę hazardzisty i sporo szczęścia do wygranych. Często "dorabia" do pensji pokerem albo ruletką. Miłość w wykonaniu Korala to raczej poryw temperamentu. Fruwa z kwiatka na kwiatek, flirtuje i porzuca kogoś bez wyrzutów sumienia. Po ślubie nie zmienia przyzwyczajeń, więc związek zawarty "na całe życie" rozpada się po roku. Kobieta jest próżna, odważna i atrakcyjna, lubi zdobywać męskie serca. Chce, by otaczał ją wianuszek adoratorów; rywalki eliminuje bezlitośnie. Mąż powinien dużo zarabiać - na zachcianki pani Koral i... służącą. Dla dzieci jest serdeczna, ale dla własnej wygody szybko je usamodzielnia. Mały Koral to typowe żywe srebro, odważny rozrabiaka, trudno go utemperować. Jest prowodyrem większości szkolnych awantur. Temat: dlaczego ekranizacje sie nie udają Poruszylas bardzo ciekawy temat. Teraz drobna uwaga: w wiekszosci tego postu bedzie przeze mnie przemawiala gorycz. A teraz do ad remu, jak mawial Kolega Kierownik Redakcji: "Lekarstwo na milosc" jest udanym (nawet bardzo) filmem, ale kompletnie nieudana ekranizacja. Nad "Skradziona kolekcja" lepiej opuscmy kurtyne milczenia. "Wszyscy jestesmy podejrzni" bylo zalosne. O reszcie sie nie wypowiadam. Jakie sa tego przyczyny? Moim zdaniem wybujale ego "tfu"rcow filmowych. Jezeli jeden z drugim taki glupek nie czyta ksiazki "zeby sobie nie zepsuc wizji artystycznej" (fakt, byl taki jeden), to czego mozna oczekiwac? Jezeli inny "widzi to inaczej" niz autor, to co z tego wyniknie? Jezeli inny "inaczej by to napisal", to jak to zekranizuje? Polecam przypomnienie sobie wypowiedzi Guruy na ten temat. Udanych WIERNYCH ekranizacji praktycznie nie ma. Te, ktore sa, mozna policzyc na palcach jednej dloni, a i tak jeszcze kilka zostanie wolnych. Ja osobiscie znam dwie. Nawet wspaniale filmy, bedace ekranizacjami wspanialych ksiazek wywracaja te ksiazke do gory nogami. Klasyczny przyklad: "Most na rzece Kwai". Albo "Planeta malp". Co zrobic? Byc moze rozwiazaniem byloby oddanie ekranizacji w rece poczatkujacych rezyserow i scenarzystow? Np. praca dyplomowa oceniana za WIERNOSC ekranizowanemu dzielu? Dodatkowe punkty mozna przyznac za sprawnosc warsztatowa. Aha, jeszcze jedno. Nalezy jeszcze wydac wojne dodatkowej grupie "zawodowej" - krytykom. Ci ludzie zbyt czesto nie maja pojecia o czym mowia i pisza, ale i tak probuja ksztaltowac smak artystyczny rzesz "profanow". Wyniki? Zalosne, najlepszym przykladem jest ich ocena wydana przez Picassa. No dobrze, kto ma dobry doskok do PWSFiT i moze przekonac kogos do takiego eksperymentu? Juz to widze: za dwa lata wielkie reklamy: Nowy, eksperymentalny film absolwenta PWSFiT X.X "Cale zdanie nieboszczyka" na podstawie powiesci J. Chmielewskiej, w calosci sfilmowany wiernie w oryginalnych plenerach, zgodnie z ksiazka". I opinia krytkow: "Eeeee... No niby wiernie, ale calosc... Mlodemu tworcy brak wiary we wlasne sily. Na przyklad scena poscigu jachtu przez Interpol - tyle niewykorzystanych mozliwosci (szczegolnie pirotechnicznych). Inna rzecz - dlaczego bohaterka dlubala szydelkiem w wapiennej zaprawie? Przeciez o wiele bardziej interesujaca bylaby ta sama scena osadzona w Mykenach. Pozdrawiam Woloduch Temat: Liniowy czy progresywny? Wlacze sie. feezyk napisał: > RYBA, > > Nie znalazlem zadnego argumentu, poza slabo > podparata opinia (USA to nie PL), ze oszczednosci > powstale w wyniku uliniowienia pojda w inwestycje, > a nie w konsumpcje dobr wysokiej jakosci -a wiec > importowanych. Konsumpcja dobr wysokiej jakosci jest wysoko opodatkowana. A jak juz ktos dobrze sie nazre to zainwestuje (ile mozna miec np. samochodow czy jachtow, a nawet samolotow?) - chocby w akcje (samodzielnie czy poprzez jakies fundusze powiernicze). Teraz pieniadze, ktore moglbym zainwestowac np. na starosc (jaka ulga dla ZUSu!) sa mi zabierane - do tego ZANIM osiagne dochod. Wiesz, memorialowy system podatkowy. A nie moze byc przypadkiem tak, ze dobra luksusowe sa w zasadzie wylacznie importowane bo w Polsce ich sie nie wytwarza chocby ze wzgledu na drakonskie podatki? Produkcja dobr luksusowych jest "dosyc" zyskowna, a duzy zysk jest najwiekszym, drakonsko karanym, przestepstwem w Polsce!!! > No i jeszcze jedno fundamentalne pytanie: czemu > caly cywilizowany swiat placi progresywnie? > Czyzby to byla wina demokracji? I ten caly cywilizowany swiat przygniecony socjalizmem pograza sie w recesji. A swiat nieco mniej cywilizowany zaczyna, po wprowadzeniu podatku liniowego, gnac do przodu. Odrabia nie tylko zacofanie gospodarcze - rowniez cywilizacyjne. Pisalem juz wielokrotnie. Podatek progresywny jest nawet (z trudem) do przyjecia po spelnieniu dwoch warunkow. Niespelnialnych w Polsce ze wzgledow... No wlasnie z jakich? 1. Progi podatkowe na odpowiedniej wysokosci. Przypuszczam, ze nikt nie bedzie sie pieklil jak przekroczy pierwszy prog po osiagnieciu DOCHODU - nie jalmuzny (ok. 8500 Eu rocznie!!!). Jak prowadzic dzialalnosc jezeli KAZDA zyskowniejsza praca powoduje drastyczne zwiekszenie podatku (jakby nie liczyc jest to wzrost obciazen o 50%!!!)? Jak obliczac zyski? 2. Kasowy system rozliczen. Dla przedsiebiorcy placenie od faktury 22% VAT i 40% PIT to zabojstwo!!! Natomiast takie obciazenia placone po wplynieciu pieniedzy tylko bola. Otwarta pozostaje kwestia ilu przedsiebiorcow nie rozwija firm wylacznie po to, zeby nie zaczac placic POLOWY swoich dochodow. Po co wtedy pracowac? > > Pozdrawiam > F. pzdr Temat: Rozwiazanie problemu bezrobocia w Polsce Prawie dobrze ale sam sobie zaprzeczyles piszac: > K: Tu nie masz racji, bowiem tylko srodki zainwestowane i to naparwde, a nie na > apierze w rozwoj firmy powinny byc zwolnione od podatku, ale nie luksusowa i > pasozytnicza konsumpcja wlascicieli i dyrekcji... A uslugi to dobry pomysl, ale > spoleczenstwo musi byc zamozniejsze, aby stac je bylo na te uslugi... W kapitalizmie nie ma czego co nazwac mozemy pasozytnicza konsumpcja. Zalozmy, ze zamawiaja sobie super luksusowe meble w Wyszkowie. To wyszkowiacy maja robote. Ale zamawiaja odrestaurowanie palacyku na weekendy. No to ktos ma robote. Albo zlecaja organizacje bankietu albo przyjecia, to do cholery ktos ma robote. To jest prosty lancuch, ktory mozna podtrzymywac albo przerwac. Zalozmy, ze panstwo opodatkuje zysk i nie dopusci do luksusowej konsumpcji. Nie ma mebli z Wyszkowa, i bankietu i weekendowego palacyku. Ludzie, ktorzy mieliby to wykonywac sa moze nie bezrobotni ale osiagneli mniejsze dochody przez co zaplaca nizsze podatki i nie beda konsumowac. A teraz wyobrazmy sobie, ze panstwo podatku nie pobralo. Wyszkowiacy i bankieciarze i restauratorzy dworku pracuje osiagajac wyzsze dochody przez co placa wyzsze podatki, ale tez wiecej im zostaje i w zwiazku z tym moga pozwolic sobie na zakup uslug i towarow a to daje prace tworcom owych, ktorzy placa podatki itd itp. W 1993 roku prez. Clinton podpisal ustawe nakladajaca 22% podatek na luksusowe jachty. Juz w lecie wszystkie stocznie utracily zamowienia i musialy sie zamknac. Tymczasem hossa nastala na Bahamach i Bermudzie. To sie nazywa niechciane konsekwencje. Wkrotce panowie codotworcy-politycy zorientowali sie i odkrecili przepis. Temat: jade do Australji a to bardzo ciekawe co pisze Matt, szczegolnie o tej drozyznie w UK, 4 osoby wrocily z jednego miasteczka, a to byli Ozi? bo jak tak o u nich wyprane mozgi przez propagande jak tak Australia jest najlepsza na swiecie, poza tym mogly mieszkac w jakims wyjatkowo drogim miejscu, to jest mozliwe, reszta tanie a jeden taki punkt sie znajdzie z jakiejs okazji dosc drogi, paliwo mimo ze drozsze to i tak wychodiz taniej, moi znajomi pisza mi ze podrozalo ale tygodniowe rachunki na paliwo wyzsze sa o pare funtow co nie jest tragedia, australijscy znajomi narzekaja na ichnie rachunki wyzsze o kilkadziesiota $ bo tu z racji odleglosci duzo wiecej sie spala, oto i artykul z WA, jak juz nie wyrabiaja na tym "tanim" paliwie: www.thewest.com.au/default.aspx?MenuID=145&ContentID=74944 ciekaw jestem jak tu sie przesiada na ten transport publiczny bo ten jest bardzo fatalny; poznalem tu Anglikaktory mieszkal w 3cim najdrozszym miejscy w UK i jemu a Australii jest drogo, patrzylem sie dzisiaj na ceny altanek w Sydney, nie wiem za co ludzie tu przeplacaja, naiwni czy co? drewno takie tu drogie? ceny zywnosci i napojow, jak patrze sie online to widze ze piwo w tej samej 3 razy tanszej od australijkiej cenie, do sprawdzenia pod linkiemwww.sainsburys.com/groceries/index.jsp? bmUID=1211615385887 24 puszkowy karton Carlberg puszka 0,44 litra za 14,5 funta, czyli 30 $, w Oz karton piwa 24 buteleczek 0,33 litra kosztuje 40-50$, tam jest przelicznik ile za litr 1,37funta za litr, nie ma szans kupic w Oz tak tanio piwa, inne piwa w UK na poziomie 1,5-1,8 funta za litr; owoce: banany za 0,77 funta/kg czyli 1,5$, gdzie jak kupie w takiej cenei babany w Melbourne czy Sydney? na chinatowns, chinczyki maja taniej niz supermarkety, ale w UK te3z bazarki sa i mozna kupic taniej od tego co widzac online na stronach www supermarketow, wiec zywnosc w UK jest tansza od australijskiej, wybor i jakosc daleko wieksza uczciwosc- Australia jest uczciwa, niby tu crime rate jest niski jak manipuluja statsytykami bo juz artykuly na ten temat byly w gazetach,a le widac ze jest spokojniej, mimo to chcialbym wiedzec gdzie to sa te tysiace miejsc pracy, nikie podatkli, niskie koszty utrzymania, wspaniala sluzba zdrowia co to o nich pisza w folderach dla emigrantow rozdawanych na sklills expo w australijskich ambasadach, jak i rozmawialem z paroma dosc wiarygodnie brzmiacymi przedstawicielami wladz stanowych zachecajacych do wyjazdu w sprawie pewnego biznesu jakim mialem w planach, oczywiscie jak mi bedzie latwo biznes zalozyc, no problem, jak zaczelem juz po przyjezdzie sie dowiadywac to okazalo sie ze wcale nei tak prosto, biurokracji masa do pokonania, wcale tak rozowo nie wyglada jak mi w ambasadzie przedstawiali, i to jest wlasnei uczciwosc w australijskim wykonaniu. Tyle ze majac tu znajomych juz wiedzialem co tam moze byc i sie nie pomylilem, ze Oz to zascianek, jak MAtt mowi co kraj to obyczaj, wiec takie tu obyczaje panuja ze sie zaprasza emigrantow, obiecuje im na wyrost, po przyjezdzie problem znalezc mieszkanie,i prace, tylko w mediach podaja jak to potrzeba rak do pracy, ja prace jeszcze w mojej branzy szybko znalazlem, ale placa byla mniejsza, tyle ze jak widze innych przyjezdnych, to spadli na dno i latami sie odbijaja od dna. Matt pisze jak to fajnie ma w swiecie down under, jacht i na ryby, takie przeswiadczenie ze to mozna tylko w australii miec, nad morzezm srodziemnym iles razy wiecej jachtow plywa niz w Australii, prywante mariny, a chyba takiego skupienia jachtow jak w Monako to nigdzie w Oz nie ma, moze meic te same rzeczy taniej i szybciej w Europie niz w Australii, dlatego wynosze sie z powrotem, Australia ladnym krajem jest, czystym, chce sie tu byc, ale za drogim, z chora mentalnoscia ktora mi nie pasuje, kto lubi niech przyjezdza, moze sie tu odnajdzie. Strona 2 z 4 • Wyszukano 152 rezultatów • 1, 2, 3, 4 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||