Strona Główna
Jachty Morskie Sprzedam Używane
Jachty żaglowe Producent
Jachty Import
jachty Kusznierewicz
jachty morskie
jachty Praca
Jachty Produkcja
jachty z drewna
Jacht MAK 666
jachy Sprzedam Mazury
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szarlotka.pev.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: jachty Mazury Mak





    Temat: Gdzie zaczynaliście i na czym?
    Mój pierwszy :)
    zaczął się od prostego pytania gdzie jade na wczasy?
    Jak powiedziałem że nie mam z kim, wtedy sąsiad zaproponował mi mazury
    na jachcie mak. Jakieś dziesieć lat temu.
    Przez pierwsze dwa tygodnie przed rejsem chodziłem i pytałem sie jak
    na 7 m dlugości może zmieścić się 6 łóżek. Bo wiedziałem, że na tyle
    jest osób jach wiec idąc tą myślą tyle powinno być łóżek.
    że tam się ma jeszcze zmieścić kuchnia to już wogóle nie mogłem sobie
    wyobrazić. Rysowałem na ziemi prostokąt o wymiarach 7 na 2,5 i myślałem
    jak to będzie.
    Potem poszło - dwa tygodnie na mazurach w deszczu i wietrze.
    Następny rok już kurs na żeglarza i nauka, że koja, kambuz itp.
    i tak coraz dalej. Aż zbudowaliśmy z sąsiadem własny jacht.
    Więc to chyba wszystko przez-albo-dzieki niemu.

    Pozdrawiam
    Dariusz Grzesica

    WWW.anulkaidario.webpark.pl





    Temat: [ot] Re: Po co komu festiwale
    Użytkownik "Jacek Kijewski" <jacek@sail-ho.pl> napisał w wiadomości
    news:Pine.LNX.4.64N.0701192233140.31044@goldenhinde.sail-ho.pl...
    On Fri, 19 Jan 2007, Maciek Kotas wrote:

    [quote]Obaj bredzicie jak Piekarscy na mekach. Zadanie dyskusyjne było czy jacht
    z
    mazur nada sie do popływania po Zatoce. Ze stwierdzxeniem ze dopiero po
    przebudowach, wzmocnieniach, bo taki prosto z MAzur to sie po dwóch
    strzałach na Hel rozleci. ja twierdze, ze sie nie rozleci. Ze da sie
    pływac
    po Zatoce jachtem z Mazur. A wy od razu budujeci teze jakobym twoerdził ze
    [/quote]
    Tak. Potem dodajesz różnie zabawne zastrzeżenia, że tylko przy
    długoterminowych prognozach, powrocie na lawecie i tak dalej.

    Określ warunki uznania jachtu za "nadający się na zatokę" na początku, bo
    inaczej to szkoda prądu.

    Jacek jestes mistrzem swiata w szukaniu dziury w całym. W niektórych
    warunkach na Zatoke nadaje sie kazdy jacht a w niektórych żaden. I tyle. I
    nie ma potrzeby okreslania zadnych dodatkowych warunków. Masz uraz do
    wszystkiego co ma zwiazek z Mazurami i ja na to nic nie poradze, a nawet nie
    mam zamiaru radzic.
    --
    pozdrawiam
    Maciek "Skipbulba" Kotas





    Temat: Czarter jachtów/ Mazury, Ryn
    Sezon żeglarski za pasem, więc już teraz proponujemy Wam czarter sprawnych technicznie i przygotowanych na sezon jachtów na Mazurach z Rynu.

    W naszej ofercie znajdują się jachty na każdą kieszeń i okazję:

    * Dla początkujących i powracających żeglarzy - El Bimbo, Mak 555, Conrad 600
    * Dla lubiących żeglować - Tango 730 S, Sasanka 620, Sportina 595, Mikron, Narcyz
    * Dla lubiących odrobinę luksusu - Tango 780F, Mak 777,
    * Dla spokojnych turystów - Mak 630, Giga II, Mak 707
    * Dla zwiedzających każdy kąt - Foka

    Nasza pełna oferta znajduje się na stronie: www.zagle.olsztyn.pl

    Stopy wody...

    Kontakt:
    tel. właściciela : 0 604 485 854
    mailem : akwa@zagle.olsztyn.pl



    Temat: [ot] Re: Po co komu festiwale
    On Fri, 19 Jan 2007, Maciek Kotas wrote:

    [quote]Obaj bredzicie jak Piekarscy na mekach. Zadanie dyskusyjne było czy jacht z
    mazur nada sie do popływania po Zatoce. Ze stwierdzxeniem ze dopiero po
    przebudowach, wzmocnieniach, bo taki prosto z MAzur to sie po dwóch
    strzałach na Hel rozleci. ja twierdze, ze sie nie rozleci. Ze da sie pływac
    po Zatoce jachtem z Mazur. A wy od razu budujeci teze jakobym twoerdził ze
    [/quote]
    Tak. Potem dodajesz różnie zabawne zastrzeżenia, że tylko przy
    długoterminowych prognozach, powrocie na lawecie i tak dalej.

    Określ warunki uznania jachtu za "nadający się na zatokę" na początku, bo
    inaczej to szkoda prądu.

    Cała reszta: nie wiem, co autor miał na myśli.

    --
    ***********Jacek Kijewski, jacek@sail-ho.pl z odwiecznym (since 1995) mottem: *
    "Kazda dostatecznie rozwinieta technologia niczym
    szczegolnym nie rozni sie od magii" Linux admin
    Portal żeglarski: http://www.sail-ho.pl
    ************************************* Support Open Source: http://www.rwo.pl *



    Temat: Conieco na temat mazurskich "koromyseł"

    Co do koromyseł zaś, to sądzę, że one są po prostu niepotrzebnie takie płaskie na dnie. Wszak, ktoś kto bierze bydle z lodówką, nie będzie CHYBA chciał stawać blisko brzegu na dziko?

    No cóż.Nasze Mazury mają swoją specyfikę.I jachty pływające po nich,też powinny być dostosowane.Nie mogą dla nich być straszne mielizny i płytka woda przy brzegu.A to, że rosną to też nie jest nic dziwnego.Pamiętam jakim strasznym luksusem był dla mnie Orion po latach pływania na Omegach.Potem Venus wydała się pływającym hotelem w porównaniu z Orionem.Mak 707 z kolei wydał mi się salonem pod żaglami.Następne jachty były większe i wygodniejsze.Nie było nigdy zbytnich problemów z dochodzeniem do płytkich brzegów,nawet TES-em 32. A teraz o dzielności jachtów.Do 4 w zasadzie wszystkie jachty pływające po Mazurach są bezpieczne.Przy 5,albo bardzo duże karomysła z wysokimi burtami i komicznie niedożaglowane,albo jachty balastowo mieczowe mogą nieść bezpiecznie pełne żagle. Dosyć zabawnie wygląda Tango 730 (780),z na wpół wyluzowanymi żaglami,udające halsówkę i przegrywające z Venuską przy piątce.(Potem w tawernach jest chwalba :wiało 6 a my na pełnych,a wszyscy inni zarefowani).Po prostu trzeba zdać sobie sprawę że tylko nieliczne mazurskie jachty spełniają europejską normę CE "C".Większość to CE "D",a to znaczy śródlądzie do 4B.



    Temat: czarter jachtów - Mazury
    Zapraszam na naszą stronę, na której oprócz czarteru jachtów, znajdziesz galerię zdjęć i porady.

    W naszej ofercie znajdują się jachty na każdą kieszeń i okazję:

    * Dla początkujących i powracających żeglarzy - El Bimbo, Mak 555, Conrad 600
    * Dla lubiących żeglować - Tango 730 S, Sasanka 620, Sportina 595, Mikron, Narcyz
    * Dla lubiących odrobinę luksusu - Tango 780F, Mak 777,
    * Dla spokojnych turystów - Mak 630, Giga II, Mak 707
    * Dla zwiedzających każdy kąt - Foka

    Zapraszamy: www.zagle.olsztyn.pl



    Temat: Jachty do czarterów 2006
    A ja polecam 2 jachty:
    Mak 707 dla ludzi którzy chcą spokojnie i bezpiecznie popływać z rodzinką czy dziećmi! Jacht sporych rozmiarów, wygodny, stabilny i przy swojej masie całkiem zwinny i szybki
    Sportina 595 dla ludzi którzy chća maksymalnie wykorzystac wiatr! Jacht szybki i zwrotny! Jeden z najszybszych na mazurach! Gorąco polecam Mniej wygodna od maka, ale nawet dla 5 osób wystarcza!



    Temat: czartery jachtów mazurskich
    kochani - klub żeglarski, do którego należę ma na sprzedaż rejsy mazurskie w, tak mi się wydaje, atrakcyjnych cenach:

    18.08. - 01.09.
    Tango 780 - 1200 zł/ 2 tyg.
    Conrad 600 - 400 zł/ 2 tyg.
    Venus - 700 zł/ 2 tyg.
    Mak 707 - 700 zł/ 2 tyg.

    jeżeli ktoś byłby zainteresowany czarterem - proszę o kontakt :)
    zdjęcia łódek są dostępne na stronie klubu: www.wyga.org.pl w dziale nasza flota



    Temat: konstrukcje vs konstrukcje
    Sami popatrzcie co Radwan napisał(a):
    [quote]Michał Grodecki napisał(a):
    Oprócz tego MSR podał info o zlokalizowaniu/wydobyciu 10 łódek
    (brak szczegółowych danych odnośnie typu). Poza tym zgłoszono jako
    zaginione, ale nie zlokalizowano Mak 707, Tango 780 i Focus.
    Czyli statystyka na małych liczbach. O kant kulki potłuc. Już by coś
    więcej można było powiedzieć na podstawie statystyki wywrotek
    (leżało bodajże około 30 - 40 jachtów) ale nadal ostrożnie.
    Mnie zastanawia zestawienie : 6 jachtów znanego konstruktora do 1
    jachtu innego znanego konstruktora. Napadło na mnie kiedyś tu parę
    osób, że się czepiam .. chciało by się powiedzieć : a nie mówiłem :)

    Drogi Radwanie,[/quote]

    IMHO statystyka na takiej "próbie losowej" to karykatura statystyki.

    IMHO jachty podczas feralnego zdarzenia tonęły i przewracały się
    głównie, jeżeli nie wyłącznie w wyniku zaniedbań i braku umiejętności
    ich załóg.

    Proponuję Ci przeprowadzić prosty eksperyment i oszacować jakie
    jachty się wówczas na Mazurach _nie_przewróciły i jakie jachty_nie_
    zatonęły...
    Dla ułatwienia - podobnie jak dotąd - pomijaj wpływ załóg na zachowanie
    jachtów...
    Popatrz - czy Tobie też wychodzi, że najwięcej _nie_ wywróciło się
    jachtów jednego "znanego konstruktora"? A potem "drugiego"?!!!
    ;-)
    Ergo - takie "statystyki" to OKDR można...

    Jaromir (co też łódek "znanego konstruktora" nie lubi) Rowiński



    Temat: Gdzie zaczynaliście i na czym?
    Marian Janaś napisał(a):
    [quote]Czy pamiętacie tą chwilę kiedy po raz pierwszy ktoś was wziął na jacht?
    [/quote]
    Zaczęło się w zamierzchłych czasach,gdy PRL zadłużało się coraz
    bardziej,a mi jako uczniowi szkoły średniej,wpadła w ręce książka
    Nienackiego "Pan Samochodzik i Winnetou".(Nie śmiać się) A tam opisy
    mazurskiej przyrody,żeglowanie po Śniardwach.Ja zapaleniec gór
    (Tatry,Bieszczady),czytając to poczułem nieodpartą chęć zobaczenia tego
    wszystkiego, o czym pisał Nienacki w swojej książce. Pierwsze to wyprawa
    kajakami po Krutyni.No i mnie wzięło.Potem kurs sternika,rejs stażowy na
    Omce po Mazurach,rejs stażowy morski (szefował Andrzejek Remiszewski) i
    wreszcie swój własny rejs po Mazurach, z kuplami, we wrześniu (na Omedze).
    Potem Oriony,El Bimbo,Wodnik,Zefir (taki Orion
    otwartopokładowy),Maki,Sportiny,Janmory,Tesy.Po drodze były rejsy
    morskie.A teraz, teraz to głównie morze, a Mazury, by odetchnąć swojską
    atmosferą dobrze znanych kątów.

    --
    Jerzy Buczak
    Płyń z nami na Alandy
    http://zagle.mazury.info/rejsformshow.php?akweny=Ba%B3tyk+-+Alandy&data=2007-07-28&klucz=



    Temat: Rejs żeglarski "Mazury 2007"
    Klub Turystyki Wodnej "Kilwater" przy Oddziale Warmińsko-Mazurskim PTTK w Olsztynie zaprasza na rejs Mak 707 po Wielkich Jeziorach Mazurskich w dniach 28.04 - 06.05.2007.
    Jacht czarterowany z mariny Cichy Kąt w Bystrych koło Giżycka.
    Koszt czarteru 163 zł od osoby + około 85 zł kaucji od osoby. Planujemy załogę max 18 osobową (3 jachty). Wolne 12 koje. Dojazd koleją, przewidziany jest bilet grupowy+rezerwacja przedziałów.
    Wyżywienie we własnym zakresie.
    Kontakt:
    Kierownik rejsu:
    Maciej Głowacki tel:604630199
    e-mail: glowa.sailor@gmail.com




    Temat: Wypór, wyporność, masa- Jak liczyć?- cd
    Jan Sowa napisał(a):

    [quote]Powtórzę przykład maka 606:
    wyporność: 900 kg
    masa całkowita: 400 kg
    [/quote]
    Tzn.Bez zbytniego naruszenia zdolności nautycznej jachtu i jego
    stabilności (stateczności) możesz na niego załadować 500 kg
    (załoga+bagaże).Masa jachty + ładunek,jaki zdolny jest wieźć jacht,to
    jego wyporność.

    --
    Jerzy Buczak
    Flotyllą na Alandy
    http://zagle.mazury.info/rejsformshow.php?akweny=Ba%B3tyk+-+Alandy&data=2007-07-28&klucz=



    Temat: Proszę o pomoc w wyborze typu jachtu
    On 10 Sep 2007 17:06:05 +0200, "Andrzej" <andrzejblaszczyk@op.pl>
    wrote:
    [quote]Do tej pory brałem pod uwagę: Foka II; Mirco polo; Skrzat 550; Venus.Najczęściej
    żegluję tylko z żoną lub sam, ale niestety do tej pory wyłącznie na OMEDZE.Co
    sądzicie o moich typach? A może jakieś inne propozycje?
    [/quote]
    Z wymienionych wybralbym VENUS. Jacht duzy, najdzielniejszy z nich.
    Duza frajda przy silnym wietrze. Byla produkowana takze stoczniowo
    (lepsza jakosc laminatow). Przestronne wnetrze.

    Klasyk - ponadczasowy wyglad (kiedys to bylo marzenie wielu zeglarzy).

    W tym przedziale cenowym proponuje pod rozwage:

    - Mak 707 - duzy, szybki, wygodny (dla 2 osob nawet bardzo). W
    ubieglym tygodniu sprzedal sie jeden za 9.300zl (z polamanym masztem -
    do zrobienia za ok.1000zl - cena wywolawcza byla 12.000zl).

    - Sportina 682 - mozna czasem trafic ponizej 20.000zl - jacht
    nowoczesny, szybki, bardzo_trwale laminaty (po kilku latach
    eksploatacji w czarterze wygladaja jak nowe). Pamietaj, ze pieniadze
    zaoszczedzone przy zakupie wydasz na remont. Sportiny 682 przewaznie
    nie wymagaja zadnych nakladow. produkcja stoczniowa z wyklejkami
    wnetrza - latwe do utrzymania w czystosci i nie gnijace.
    Niestety bardzo xzadko spotykana w sprzedazy - wlasnie ze wzgledu na
    'legendarna' jakosc laminatow - jak ktos kupi dla siebie - nie
    srpzedaje tylko plywa!

    --
    Pozdrawiam
    Zbigniew Jatkowski
    http://mazury.info.pl



    Temat: Jestem zainteresowany kupnem Venuski
    Nie znam i nie widziałem takiego Maka 888. Mak 858, 909 ale nie 888

    Znalazłem nowe ogłoszenie !!!

    http://tablicasprzedam.cz...a-mazurach.html

    Jeszcze jedna oferta aukcja zakończona ale nie było ofert kupna. Nie wiele o niej pisze i co oferuje za tą cenę, muszę do gościa zadzwonić

    http://www.moto.allegro.p...enus.html#photo



    Temat: Wyrok w sprawie "białego szkwału".

    Jednakże standartowym zachowaniem jest jednak na Mazurach i dużych jachtach trzymanie niepotrzebnej załogi w kabinie w takich warunkach. Problem w tym, że to nie była "normalna burza", a warunki porównywalne z cyklonem na oceanie.
    Główny problem jednak w tym że takie zachowanie jest prawidłowe na morskich jachtach z solidnym balastem zewnętrznym, a nie na mazurskich koromysłach, bez względu na ich wielkość. Sternicy przerośniętych poza wszelkie granice absurdu mieczówek którymi czy się to podoba czy nie pozostają Sasanki, Tanga, TESy - mogą sobie bimbać na "szóstkę" a nawet "ósemkę" - w najgorszym razie koromysło położy się na chwilę prawie masztem na wodzie i wstanie, a ile przy tym adrenaliny i jakie poczucie wyższości nad tymi z Omeg", Orionów, a nawet Maków, którzy w tych samych warunkach zamiast sunąć pod pełnymi żaglami na kancie burty muszą się refować a i tak wyglądają jakby walczyli o życie. Gdy jednak powiało naprawdę (tylko 12B, żaden tam jeszcze cyklon, w "zwykłym" bałtyckim sztormie też tak potrafi powiać przynajmniej na chwilę) - to nagle okazało się że wobec takiej potęgi żywiołu wszyscy stali się równi. I złe nawyki wyrobione wskutek pływania większymi i rzekomo "niewywracalnymi" jachtami okazały się zgubne.

    Tomek Janiszewski



    Temat: mak 747
    chce kupic sobie maka 747 ale nie wiem czy dobrze wybralem...

    znalazlem oferte na stronce:

    http://mazury.info.pl/spr.../ogloszenia.php

    (ogloszenie znajduje sie mniej wiecej na 1/3 wysokosci stronki)

    o tresci:

    "Mak 737 - rok 1999

    Jacht w dobrym stanie: rollfok, patent do skladania masztu, nowe materace. Pelne wyposarzenie typu: kuchenka, naczynia, przenosna toaleta. Cena lodzi podana bez silnika. Mozliwosc dokupienia nowego silnika Mercury 2.5KM.
    cena: 16000zł
    Kontakt: Wisniewski Cezary, Kalinowo, tel. 502 354 508, e-mail: wisnia75@gazeta.pl"

    czekam na wasze oceny i zdanie oraz jesli znacie jakies inne fajne jachciki podobne do tego to tez prosze pisac.... dopiero zaczynam moja przygode z zaglami wiec moj wybor moze byc bledny ) czekam na odp



    Temat: Co to za oaglUwka?
    Użytkownik "Michał Grodecki" <mgrode@usk.pk.edu.pl.wytnij.to> napisał w
    wiadomości news:ecab9$450a6cd6$53905c5e$15640@news.chello.pl...
    [quote]Dnia 2006-09-15 10:41, Użytkownik Jerzy Buczak napisał:
    Każdy jacht,który pod wpływem wiatru się
    przechyla i płynie do przodu,będzie nawietrzny,niezależnie od
    konfiguracji
    żagli.I większy kąt przechyłu tym większa nawietrzność.Oczywiście
    zakładamy,że żagle są poprawnie ustawione.

    Też nie do końca. Może nie być nawietrzny w przechyle jeżeli bez
    przechyłu był zawietrzny.
    Jadąc na samym zwykłym foku,bez przechyłu,mam zawsze jacht zawietrzny,ale z[/quote]
    genią i w przechyle zawsze jest nawietrzny.
    Może pływam na takich jachtach co tak mają. (Tango,TES,sportina
    680,omega,mak 707,el bimbo,nash,orion,venus,dufour,nefryt,FD,Hornet)

    --
    Jerzy Buczak
    http://zagle.mazury.info
    Skype: pa20jb



    Temat: Mazury - wynajęcie łódki





    Czy ktoś może mi podać sposób (namiar) na wynajęcie łódki dla 5-6 osób na
    Mazury na początek sierpnia ?

    Chciałbym tę sprawę załatwić na miejscu we Wrocławiu.
    Czy ktoś sie orientuje w cenach, bo ja kompletnie nie mam pojęcia.

    No i do kiedy trzeba to załatwiać, żeby było pewne. Ile się płaci przy
    "zaklepywaniu" łódki.

    Jeszcze jedno: jaką łódkę wybrać, bo ja się kompletnie nie znam, dopiero
    robię kurs na żeglarza.

    Michał


    Za wynajecie lodzi najlepiej brac sie na poczatku roku, a w ogole super jest
    zaklepywac je sobie jeszcze w wakacje...
    Na 5-6 osob dobry bedzie Mak 707, Tango, Venus (choc wolne cholernie).
    Jezeli nie nalezysz do klubu to zabulisz ciezkie pieniadze za jacht
    (tegorocznych
    szczegolow cenowych ci nie podam - poszukaj w necie), jednak generalnie i to
    co jest najwazniejsze to jezeli dopiero robisz kurs zeglarza to nie zabieraj
    od razu
    na poklad 6 osob bo je potopisz.
    Inna kwestia jest to, ze (jezeli nie zmienily sie przepisy) patent zeglarza
    upowaznia do
    prowadzenia jachtow o powierzchni zagla do 20m kwadr. , na taka lajbe 5 osob
    sie
    nie zmiesci...
    {Pozdrowienia)
    GreG.





    Temat: Zdarzenia dziwne i nietypowe na jachcie
    Wydawało by się, że tylko na słonej wodzie zdarzają się przypadki "dziwne i nietypowe". Ale tak nie jest, w zeszłym wieku na WJM pływałem na Tangu Family 780. W tych czasach było to największe "kołomysło" występujące w nielicznych ilościach. Można się domyślać (szczególnie czytająć komentarze "starych mazurskich wyg"), jakie komentarze padały na różnych Orionach, gdy załoga takiego hotelowca coś schrzaniła.
    Na moim Tangu silnik był zamocowany na platformie kąpielowej (spódniczce). Takie rozwiązanie uniemożliwiało obsługę manetki przez sternika. Sadzałem więc mojego kilkunastoletniego syna na spódniczce i on wykonując polecenia obsługiwał silnik.
    Pewnego słonecznego i bezwietrznego dnia wpływamy z kierunku Bełdan do śluzy Guzianka. Oprócz jednego Maka, nikogo nie ma. We wrotach silnik zero, pomalutku zbliżamy się do lewej strony śluzy. Można już chwycić cumę i stanąć. Syn pyta, tato dać wsteczny ??? Jak chcesz, to ok. Syn zamiast wstecznego włącza bieg do przodu ( a nie jest to jego bynajmniej pierwsze pływanie na Tangu). Widząć, że jacht nieoczekiwanie przyspiesza, dodaje gazu. Nie pozostawało nic innego, jak centralnie koszem dziobowym uderzyć w beton. Kosz pogięty, prawie z pokładu wyłamany, reling poprzednio pięknie napięty, teraz żałośnie zwisa. Po śluzowaniu załoga Maka kurtuazyjnie udziela nam pierszeństwa. No cóż, na słodkiej wodzie też zdarzają się rzeczy niewytłumaczalne.
    Pozdrowienia
    Krzysztof Chałupczak



    Temat: konstrukcje vs konstrukcje
    Dnia 2007-11-30 10:54, Użytkownik Marek MAAR Grzywa napisał:
    [quote]Mariusz Główka pisze:

    Z tego co pamiętam, to Tanga wiodły prym. I to chyba nie jest związane
    ze statystyką, bo nie sadzę, żeby najwięcej tych jachtów pływało po
    Mazurach. Myślę, że równie dużo pływa np. Sasanek 660, a zdaje się, że
    żadnej nie było na wykazie.

    Myślę, że JureK mnie nie zaszlachtuje za bezpozwoleniowy przedruk:-)

    Statystyka w Żaglach (zatopione jachty wydobyte przez WOPR):
    Tango 780F - szt.1
    Tango 780S - szt.3
    Sasanka - szt.2 (jedna z nich to 630, a druga nie wiadomo)
    Laguna - szt. 1
    Foka - szt.1

    Oprócz tego MSR podał info o zlokalizowaniu/wydobyciu 10 łódek (brak
    szczegółowych danych odnośnie typu). Poza tym zgłoszono jako zaginione,
    ale nie zlokalizowano Mak 707, Tango 780 i Focus.
    [/quote]
    Czyli statystyka na małych liczbach. O kant kulki potłuc. Już by coś
    więcej można było powiedzieć na podstawie statystyki wywrotek (leżało
    bodajże około 30 - 40 jachtów) ale nadal ostrożnie.

    --
    Michał Grodecki
    Uwaga - w nagłówku adres antyspamowy



    Temat: Czarter na Mazury!!!
    Poszukuje do wyczrterowania 2 jachtow (a przynajmniej jednego) na Mazury
    w terminie od ostatniego tygodnia czerwca do konca sierpnia (na okres
    okolo 10-12 dni)!!
    Przede wszystkim interesuja mnie:
    1. Mors RT !!!
    2. Tango (kazde)
    3. Sportina 680
    4. MAk 747
    5. cokolwiek pow 20m2 zagla

    Sebastian Soroka
    PS port wyplyniecia nieistotny!!!
    PS odpowiedzi prosze na priva!!!!!!!





    Temat: Najpiękniejsza rzecz
    wschód słońca na łące pod samym szczytem Tarnicy... Bieszczady we mgle...zaćmienie słońca na Mazurach (pod żaglami,na środku jeziora),księżyc odbijający się od tafli jeziora Mamry...czysta woda jezior Stręgielek i Święcajty...świt na jeziorze Dobskim... Cutty Sark w St. Katherine's Dock w Londynie... Dar Pomorza w Gdyni..jacht klasy mak 606 "Ryś" na Mazurach co roku... i jeszcze parę innych, bo życie jest piękne




    Temat: Najpiękniejsza rzecz

    wschód słońca na łące pod samym szczytem Tarnicy... Bieszczady we mgle...zaćmienie słońca na Mazurach (pod żaglami,na środku jeziora),księżyc odbijający się od tafli jeziora Mamry...czysta woda jezior Stręgielek i Święcajty...świt na jeziorze Dobskim... Cutty Sark w St. Katherine's Dock w Londynie... Dar Pomorza w Gdyni..jacht klasy mak 606 "Ryś" na Mazurach co roku... i jeszcze parę innych, bo życie jest piękne

    widzę kawał świata zwiedziłaś
    fajnie




    Temat: ="nd();" >Rafał Laurentowski
    Chce zaproponować moja prywatna stronę, na której można znaleźć wiele zdjęć z remontu, rejsów opisy ciekawych miejsc na Warmii i Mazurach. Założyłem również Forum i mam nadzieje ze będzie się rozwijać. Skłoniła mnie do tego niemoc i brak solidnej informacji na temat zastosowania odpowiednich materiałów, chemii przy remoncie drewnianej jednostki. Na temat jachtów z laminatów jest sporo publikacji o drewnianych ktoś zapomniał. Zapraszam serdecznie!! Mak-555



    Temat: Finał PPJK 2007
    I choć może wyjątek potwierdza regułę to jest młodzież, która niewątpliwie ciężką pracą dochodzi do możliwości pływania po mazurach nie wspominając juz o pływaniu w PPJK i osiąganiu jakichkolwiek wyników. Na pewno ktoś kojarzy załogę Ck Kielce od lat pływającą na Fokusie, a w tym roku Calibra. Od dwóch lat to przede wszystkim nastolatkowie - wczesniej starszy sternik, młoda załoga, choć różnie to bywało. I nie da się ukryć że łodka do regat to mała część z całych przygotowań do sezonu w które wchodzą remonty omeg, maków, tworzenia własnych jachtow od podstaw i wiele innych...Taka średnia liczba osób (od podstawowki do licealistow) stale działających w pracach szkutniczych to ok. 20 osób.
    Tak więc proszę nie przekreślać młodego pokolenia ze względu na wszechobecne stereotypy (choć dużo w nich racji).

    A co do finału to sunhorse'y są w mojej opinii raczej dobrym rozwiązaniem z chociażby takiego powodu jak brak innych jednostek. Finał meczowy wydawał się bardziej emocjonujący (dla mnie), ponadto jest chyba bardziej wymagający od regat flotowych oraz zawsze to jakies urozmaicenie po całym sezonie.



    Temat: Prawne pokłosie burzy mazurskiej

    Tomku J. - czy proponujesz żeglowanie tylko na Orionach? Czy każdy powinien, tak jak Ty odrzucić "koromysła" /jak to nazywasz/, nawet takie El Bimba czy inne Venuski?
    Podałem precyzyjną definicję koromysła - właśnie po to aby raz na zawsze uwolnić się od podejrzeń że za koromysło uważam każdy jacht większy od Oriona. A Ty i skrzat - nadal dorabiacie mi tą samą gębę

    Oj!!! Chyba nie każdy za Twoją radą kupi Oriona, aby dwa tygodnie urlopu spędzić w lato.
    Jeden lubi wąchać kwiatki, inny jak mu skarpetki śmierdzą. Jeden kupi jak nie Oriona, to Micro Polo, Fokę, Sasankę, Maka a nawet Morsa, inny nie wyobraża sobie aby można było na Mazurach spędzić urlop inaczej jak tylko snując się po jachtostradzie na pokładzie jakiegoś minimum 33 - stopowca w kilkunastoosobowym gronie pochodzącym z ogłoszenia typu: "Zostały nam 4 wolne koje". Tylko na pierwszy samodzielny rejs po kursie na patent, jak już na tym Forum ustalono, w grę mogą wchodzić dwa "niewielkie jachciki": Twister 800 lub Solina 27




    Temat: Jezioro Roś

    A jaką korzyść mają Mazury z Ciebie?
    Zanieczyszczone brzegi, pozostawione śmieci, zdewastowane środowisko


    Kolego mak, dokonałeś teraz wysoce niesprawiedliwego uogólnienia i zupełnie nie rozumiem, na jakiej podstawie posunąłeś się do takiego stwierdzenia. Można nie zgadzać się z opiniami Tomka, albo sposobem artykułowana pewnych argumentów, ale na jakiej podstawie stwierdziłeś, że Tomjani zanieczyszcza brzegi, pozostawia śmieci i dewastuje środowisko?

    Tomka znam li tylko z sieci jak do tej pory + z obserwowania jego zmagań z nurtem Wisły w Warszawie, ale powiem Ci, że nie znam wśród internetowych żeglarzy większego propagatora "idei saperki" na jachcie i w powszechnym użyciu....Zastanów się następnym razem dwa razy, zanim rzucisz coś takiego...



    Temat: fajne :-)


    Przedłużanie wazności tez obowiązuje i to może być droga przez męke.
    Nie bez przyczyny polska żegluga śródlądowa zanika, a morska cała jest pod
    obcymi banderami
    Polskie przepisy budowlane od których ucieka budowniczy domu na wodzie
    to pikuś przy polskich przepisach żeglugowych i normach z tym związanych.


    No tak, widze ze paragrafy masz przerobione w temacie.


    to akurat wcale nie jest problemem
    mam 4 dzieciaków wychowanych praktycznie na wodzie,


    Ja plywalem po mazurach z 2 - jak mieli 3 i 6 a potem 4 i 7 lat i
    starszy bardzo szybko sie nauczyl poruszac po jachcie, ale mlodszy byl
    zawsze na smyczy na pokladzie a starszy zawsze w kapoku.

    I nie wyobrazam sobie inaczej.


    a ja myśle że wanna to nie jest zły pomysł
    dostaje się maszynownie, czy piwnice, jak to tam zwał...


    A widziales jaka mu wyszla masa tej wanny ?

    ponad 90 ton, a koszty to porzadny beton  plus koszt zbrojenia.

    Plus koszt szalunku zeby wykonac cos takiego.

    A i Greenpeace tez mu tego do wody za darmo nie zepchnie.
    :-)


    większość kadłubów pływa jednak dnem do dołu...


    Bo wtedy ma sie miejsce w srodku, tylko ze to nie statek -  jemu miejsce
    w srodku nie jest potrzebne na poziomie ponizej lustra wody tylko powyzej.

    KJ Siła Słów





    Temat: Żeglarstwo
    Hmm ja żegluje na normalnych jachtach, wiesz, typu Venus czy Mak 707
    W lipcu na Mazurach, a w sierpniu w miarę możliwości w Klubie Żeglarskim w moim mieście




    Temat: Szanty na B
    BALANGA
    Wykonawca: Spinakery
    Słowa i muzyka: Lucjusz Michał Kowalczyk

    1. Dali mi prowadzić okręt typu "Mak", | D A
    Na wypranej mapie pokazali szlak, | A D A
    Sami do kabiny na gorzałki zew, | D G
    Wkrótce usłyszałem z wnętrza jachtu śpiew: | A A7

    Ref.: Na jeziorze wielkie fale, - Oj, ra-ra-ri-o! | D G
    Lecz się nie boimy wcale, - Oj, ra-ra-ri-o! | A D A
    Ciche porty opuszczamy, - Oj, ra-ra-ri-o! | D G
    W tataraki wypływamy. - Oj, ra-ra-ri-o! | A D

    Na Mazurach klawe życie, - Oj, ra-ra-ri-o!
    "Krzynka" piwa już w kokpicie, - Oj, ra-ra-ri-o!
    Żagle, szoty, fały, wanty, - Oj, ra-ra-ri-o!
    Pośpiewamy sobie szanty. - Oj, ra-ra-ri-o!

    2. Za czerwoną boją stary wędkarz śpi,
    Moczy w wodzie kija, he..., ryba mu się śni!
    Kiedy nas zobaczył, ciszy daje znak,
    A my po spławikach i śpiewamy tak:

    3. Stary cisnął czapką, długo krzyczał coś
    I machał rękami, e...elokwentny gość!
    My grzejemy dalej, trzeszczy każdy bryt,
    Balanga w kabinie osiągnęła szczyt!

    4. Dobiłem do brzegu i zrobiłem klar,
    Chłopcy zaś w kabinie dalej brali bar.
    Coś niecoś przegryzłem i do koi - myk!
    A gdy zasypiałem, wciąż słyszałem ryk:

    5. Gdy się obudziłem, dech zaparło mi:
    Każdy tak jak siedział, obrzygany śpi!
    Jak natrętną muchę odganiali mnie,
    A mi na "dzień dobry" śpiewać chciało się:

    ref...




    Temat: Powitanie
    Witam wszystkich
    może nie pływam po mazurach, ale po równie pięknym akwenie jakim jest jezioro Drawsko (woj zachodznio-pomorskie- pojezierze Drawskie)
    moją obecną jednostką jest Solina 800 - pływam nią 3 sezon
    poprzednie jachty to Tango 780s i mak 626
    jeszcze w trakcie było OK Dinghy
    bardzo się cieszę że wreszcie powstało jakieś normalne forum żeglarskie bo tego nam brakowało :)
    i mam nadzieje że wszyscy skorzystamy z tej stronki
    a tu parę zdjęć mojego maleństwa :)
    Moja Solinka
    pozdr.



    Temat: mak 747
    Mak 747 jest fajną ,szybką , swego czasu regatową łodką .
    O Maku 737 nie słyszałem .
    Widoczny na zdjęciu w ogłoszeniu na mazury.info.pl jest Mak 707 .
    To klasyczny cruiser mazurski wygodny rodzinny jacht .



    Temat: Barbarzyńcy czyli kto...
    Pływanie takim mini jachcikiem miało swoje zalety.
    Mogliśmy spenetrować wiele zakątków (m.in na Mazurach) niedostępnych dla większości obecnych jachtów. Chociaż, Makiem 666 też byliśmy w wielu ciekawych miejscach.



    Temat: Solina 800
    Witam Forumowiczów
    Zarzuciłem pomysł budowy Bruceo 45 o którym rozmawialiśmy na forum. Niestety nie byłbym w stanie finansowo udźwignąć tej inwestycji, ponadto mój przyjaciel kpt. Mirek Lewiński uzmysłowił mi fakt, że posiadanie jachtu morskiego przy stylu życia jaki prowadzę i wiecznym braku czasu, zupełnie mija się z celem, tym bardziej, że na jego Ulyssesie zawsze znajdzie się wolna koja dla mnie. W związku z tym podjąłem decyzję o budowie jachtu na mazury, tak bym mógł dzielić przyjemne z pożytecznym czyli spędzać więcej czasu z rodziną. Co prawda jestem szczęśliwym posiadaczem Maka 747GT i bardzo go lubię (więc dalej będę nim pływał po Wiśle ), ale ciasnota pod pokładem jest nie do zaakceptowania przez moją żonę dłużej niż dwa dni. Zdecydowałem o budowie Soliny 800 na zasadzie połączenia tego co mi się podoba, jak pływa, ile ma miejsca i jaką ma cenę. Teraz po tym ciut przydługim wstępie zwracam się do Was o pomoc i wsparcie techniczne, bo będzie to mój szkutniczy debiut. Oczywiście sam nie byłbym w stanie wykonać większości prac, ale udało mi się namówić mojego przyjaciela Jacka do pomocy. Rzeczony jest tak zwaną "złotą rączką" z wybitnym talentem stolarskim i dużą ilością wolnego czasu . Na początek proszę Was zatem o radę i pomoc w ustaleniu harmonogramu prac, czyli od czego zacząć i na czym skończyć. Skorupa zosyała zamówiona (odbiór za miesiąc), odbieram ją w postaci kompletnego i sklejonego kadłuba z wklejoną podsufitką (i ukrytą w niej instalacją), a także wkładką denną. Jak na mój laicki pogląd i doświadczenie w obcowaniu z jachtami prace należy rozpocząć od wylaminowania luku kotwicznego, bakist, potem elektryka i inne instalacje oraz ta część okuć pokładowych, którą trzeba ukryć/zabudować pod pokładem. Co Wy na to???
    Pozdrawiam serdecznie Marcin



    Temat: Mazury i Masuren
    "Śledztwo przeprowadzone przez dziennikarza "Kuriera" wykazało jednak, że nie mogły to być PŻM-owskie "Mazury"..."

    ;) :)

    Kraina tysiąca mórz: Mazury spotkały Masuren

    Kurier Szczeciński 2008-11-17

    Czy dwa podobne do siebie statki należące do armatorów z różnych krajów mogą nosić nazwę tej samej krainy geograficznej w Polsce? Okazuje się, że tak i przynajmniej raz już stała się ona przyczyną pomylenia obu jednostek.

    Chodzi tu PŻM-owski statek "Mazury", który niedawno w peruwiańskim porcie Callao spotkał się z należącą do niemieckiego armatora Bertling jednostką "Masuren". Ten pierwszy to masowiec typu handysize o nośności 37 600 ton. W 2005 r. statek został wybudowany dla szczecińskiego armatora przez chińską stocznię Xingang w ramach serii jednostek noszących nazwy polskich krain geograficznych. "Masuren" to z kolei wybudowany w 1997 r. uniwersalny statek zaliczony przez armatora do klasy Toskania. Może przewozić zarówno kontenery, jak luźną drobnicę oraz ładunki masowe. Ma podobną do "Mazur" nośność (36 000 ton) i zbliżony kolor kadłuba.

    W lutym 2006 r. podobieństwa w nazwie obu jednostek stały się przyczyną ich pomylenia. Norweskie media opisały wtedy historię statku "Mazury", który podczas silnego sztormu w okolicach przylądku Horn uratował norweskiego żeglarza Staale Jordana. Na jego jachcie uszkodzony został ster i z opresji cało udało mu się wyjść tylko dzięki linie, na której został wciągnięty na pokład statku. Skandynawskie media chwaliły wtedy polskich marynarzy za odwagę i profesjonalne przyprowadzenie akcji ratunkowej. Śledztwo przeprowadzone przez dziennikarza "Kuriera" wykazało jednak, że nie mogły to być PŻM-owskie "Mazury", gdyż jednostka znajdowała się w tym czasie gdzieś w okolicach Casablanki. Okazało się, że żeglarza uratował statek "Masuren", na którym płynęła polska załoga.

    Co ciekawe nie jest to jedyny statek o tej nazwie, który pływał we flocie PŻM. W latach 60. nazwę "Mazury" nosił eksploatowany przez tego armatora statek zbudowany w Wielkiej Brytanii w 1948 r. Była to niewielka jednostka mająca zaledwie 1268 ton nośności.

    (mak)



    Temat: Mnich ty wacu
    [quote]krzys wrote:

    Krzysiu, popatrz na allegro - lub mazury.info - za proponowane tam ceny
    można w Szwecji kupić porządny jacht. Poszukaj choćby na blocket.se - od
    10000SEK (= ca 4000 zł) Wychodzi, że jest jakoś odwrotnie?

    Wiesz, jakos nikt tego jachtu za 4000zl nie kupil i do Polski nie
    przyplynal. Wiec trudno powiedziec, na ile on 'porzadny'.
    [/quote]
    Bo kupuący już mało u nas chcą jachty 5-6 metrowe. Ale za 15-20 tys (tyle chcą
    sprzedający za różne maki i sasanki) można już kupić coś owszem, owszem - to
    35 - 50 tys zł.

    [quote]Znów dajesz świadectwo swojej niewiedzy - szwedzki demobil jest często w
    lepszym stanie i wyposażeniu niz niejeden rodzimy krążownik.

    Owszem, mozna znalezc i taka okazje. Tylko ciagle nie bierzesz pod
    uwage wlasnie zamoznosci spoleczenstwa. Szweda stac na to,
    zeby stary jacht sprzedac za grosze. Akurat mam rodzine w Szwecji,
    wiem jak tam sie takie rzeczy traktuje.

    Tego samego Szweda najpierw bylo jednak stac na kupienie _nowego_
    jachtu, na jego wyposazenie, na co juz przecietnego Polaka nie stac.
    Polaka stac na okazyjny zakup tego co Szwed sprzeda za grosze.

    [/quote]
    Nie chce mi się rozdymać wątku o poboczne elementy, ale co ma do rzeczy fakt,
    że Szweda stać? Na to odpowiem, że w Szwecji nie było od Napoleona wojen...
    Dlatego ich stać.

    [quote]Na tym tle fakt, ze tegoz Polaka stac bylo od lat na zeglowanie
    po Mazurach, jest jednak zaskakujacy. I budujacy.

    Od lat? Masz na myśli oczywiście żeglowanie klubowe, bo prywatne jachty[/quote]
    zaczęły się pojawiać gszieś w latach 70-ch (na przykładzie mojego klubu)

    pozdrawiam

    AIKI

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl



    Temat: BEZPATENCIE PRZESZŁO !!!!!
    Jerzy Buczak pisze:
    [quote]Robert napisał(a):

    Pływając na mazurach z rodziną chcę mieć pewność, że nie zostanę
    rozjechany
    przez człowieka, który nie ma pojęcia co robi. Czy wymagam zbyt wiele ?

    I patent to ma zagwarantować? A jak rozjedzie Cię patentowany dureń,to
    będzie zwolniony z odpowiedzialności i państwo pokryje Twoje szkody?

    [/quote]
    Jeśli już prawo powinno iść w inną stronę.
    Po to są/były książeczki żeglarskie.

    wg. mnie nie liberalizować w sensie każdy może pływać jachtem do 7.5 m,
    tylko na zasadzie każdy może jeśli zaliczył conajmniej dwa rejsy
    śródlądowe jako zalogant min 7dni z wpisem ksiażeczki żeglarskiej.

    Fakt pewnie nie będzie się podobać to że za książeczki trzeba płacić PZŻ.

    Powierzchnia żagla która była to tej pory była chyba w sam raz do nauki
    - Bez 2 można było pływać bez patentu. Ciężko było zrobić sobie i komuś
    krzywdę.

    Mam kolegów, którzy pływają od lat w załodze, czują jacht, wiatr,
    potrafią żeglować ale nie mają czasu na kursy, patenty, taka
    liberalizacja powinna właśnie iść w stronę tych osób.

    Choć w sumie jestem ciekawy takich bezpateńciarzy jak zasuwają np. Gin
    730 po Mikołajskim a ponieważ może słabo ciągnie to jeszcze odpalili
    genaktera w środku sezonu. - oczywiście to już hiperbolizacja z mojej
    strony - podejrzewam że prędzej by się udusili w szotach od genakera niz
    go postawili ale fakt faktem jest że liberalizację zweryfikuje życie.

    A dam głowę że firmy czarterujące na 100% albo będą wymagać bardzo
    dużych kaucji, albo firmy ubezpieczeniowe które ubezpieczają jachty
    podniosą stawki. Albo po prostu nie będą czarterować i tak i tak ludziom
    bez patentu, a ci tak czy tak będą musieli robić patenty ludzie mimo
    przepisów pozwalających teoretycznie na pływanie. Dobrej klasy jacht to
    60-100 tys zł.
    Analogia do samochodu - trzeba być odważnym żeby dać nowy wózek świeżo
    upieczonemu kierowcy.
    Tu będzie tak samo. Kogo będzie stać na własny jacht będzie pływał. A
    kogo nie to figa z makiem.

    Dariusz Siedlecki



    Temat: MINISTERSTWO ŚPI ŻEGLOWAĆ MOŻE KAŻDY

    GAZETA WYBORCZA 1 MAJA PISZE.
    A dziś, tj. 8 czerwca pisze o tym Anna... I w dodatku nie napisała co o tym myśli

    stare przepisy przestały obowiązywać kilka miesięcy temu.
    No i co się wydarzyło od tamtego czasu? Świat się zawalił? Akweny powysychały? Nieopatentowani żeglarze w serii spektakularnych katastrof potopili i siebie, i tych opatentwanych?

    Brak przepisów oznacza, że jachtami i żaglówkami może teraz pływać każdy, nawet jeżeli nie ma patentu.
    TOŻ TO PROFANACJA!!! A za naszych, panie dziejku czasach, to trzeba było lata całe cyklinować klubową Omegę kawałkiem szkła, pojechać na obóz, zdać na żeglarza, popłynąć w rejs pod komendą pana sternika, który dopiero dał nam popalić, nabawić się odcisków przy wiosłach DZ-ty, i dopiero zdobywać uprawnienia na samodzielne prowadzenia Omegi!!! To się dopiero porobiło, koniec świata!

    To stwarza niebezpieczeństwo na wodzie - uważa prezes Warmińsko-Mazurskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego Czesław Kalinowski.
    Tak, panie Cesiu, to stwarza całkiem realne niebezpieczeństwo! Niebezpieczeństwo że pieniądze które miały napłynąć do kasy pańskiego i pozostałych "Okręgów" pozostaną w kieszeni amatorów żeglowania, i pańskiemu Związuniowi przyjdzie zwinąć interesty. Albo wreszcie zacząć przestrzegać własnego statutu, gdzie stoi jak byk: "Związek /.../ opiera swoją działalność na pracy społecznej osób w nim stowarzyszonych".

    Według niego przy tak dużej ilości jachtów na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich może dojść do wielu kolizji.
    A i owszem, doszło parę lat temu na Mazurach do kolizji w której ucierpiał jacht którym płynąłem. Tyle że osobnik który ją spowodował (niejaki "Don Hoefner" z Maka 707 "Polar II") legitymował się patentem PZŻ i to patentem sternika jachtowego! No i co towarzysz prezes na to???

    Niewykluczone, że wkrótce dojdzie do zmiany sytuacji.
    Na pewno dojdzie do zmiany sytuacji. Zmaniy polegającej na tym, że zwodowawszy wreszcie własny jacht - będę mógł na nim pływać pozostawiwszy swój patent sternika w domu.

    Tomek Janiszewski



    Temat: konstrukcje vs konstrukcje
    Mariusz Główka pisze:

    [quote]Z tego co pamiętam, to Tanga wiodły prym. I to chyba nie jest związane ze
    statystyką, bo nie sadzę, żeby najwięcej tych jachtów pływało po Mazurach.
    Myślę, że równie dużo pływa np. Sasanek 660, a zdaje się, że żadnej nie było
    na wykazie.
    [/quote]
    Myślę, że JureK mnie nie zaszlachtuje za bezpozwoleniowy przedruk:-)

    Statystyka w Żaglach (zatopione jachty wydobyte przez WOPR):
    Tango 780F - szt.1
    Tango 780S - szt.3
    Sasanka - szt.2 (jedna z nich to 630, a druga nie wiadomo)
    Laguna - szt. 1
    Foka - szt.1

    Oprócz tego MSR podał info o zlokalizowaniu/wydobyciu 10 łódek (brak
    szczegółowych danych odnośnie typu). Poza tym zgłoszono jako zaginione,
    ale nie zlokalizowano Mak 707, Tango 780 i Focus.

    A jako przyczynek do dyskusji, to... u mnie w fabryce pracuje silna
    grupa 'młodych, gniewnych', którzy są w czołówce wyścigu szczurów.
    Dla nich, trendy jest spędzać tydzień, dwa na komfortowym katamaranie na
    Karaibach czy Seszelach.
    W ogonie tego wyścigu szczurów jest grupa równie 'młodych i gniewnych' z
    tym, że głupszych i słabiej zarabiających. Oni właśnie starają się
    czerpać wzorce z tych pierwszych.
    Niestety brak czasu (muszą duuuużo pracować żeby się wybić:-) jak
    również brak kaski powoduje, że namiastką Karaibów staje się Kaczerajno
    a komfort jachtu postrzegają jako wartość LOA.

    Gdy słyszę przed długim majowym weekendem rozmowy 'młodzieży', która
    szykuje się na Mazury i wybiera typ jachtu, który będzie czarterować, to
    flaki się we mnie przewracają.
    Umiejętności i doświadczenie żadne, ale zejść poniżej granicy ośmiu
    metrów to wstyd i obciach straszny. W ostateczności (gdy się za późno za
    szukanie łódki wezmą, lub kwietniowa PITologia zrujnowała im cash flow)
    mogą łaskawie wsiąść na Tango.
    Stąd IMHO taka a nie inna statystyka :-(

    [quote]PS. Włodek, na tej grupie mamy zwyczaj podpisywania się imieniem i
    nazwiskiem :)
    [/quote]
    ps. Radwan, a może po prostu, wstaw sobie do stopki taki link:
    http://www.siz.org.pl/grupowic/grupowic.htm#137 Będzie wilk syty.

    --
    Pozdrawiam
    Marek Grzywa



    Temat: Burza na mazurach
    Przeczytałem wszystkie opinie na ten temat. Nie chciałbym popadać w polemiki, ale wydaje mi się że coś nam ucieka...
    Na całym świecie pływają ludzie o różnym stopniu wtajemniczenia. Każdy kiedyś zaczyna i osoby o małym doświadczeniu bądź nie mające jakichś tam patentów na wodzie spotkamy. Siła ostatniej mazurskiej burzy/białego szkwału pokazuje, że wobec sił przyrody jesteśmy czasem bezradni (latające w powietrzu motorówki, złamany maszt Orlenu). Każdy biały szkwał na Mazurach w najgorszym wypadku, przy braku szybkiej reakcji sternika i umiejętności przewidywania zmiany pogody zakończy się wywrotką. Inne zagrożenia też się do tego sprowadzają - lądujemy w wodzie. Panowie, pływamy po wodzie to jest obcy nam żywioł i ostatecznie albo w tej wodzie sobie poradzimy albo nie. Czyli umiemy pływać i dopłyniemy do brzegu albo utoniemy - cały czas myślami jestem na Mazurach, bo na morzu umiejętność pływania tylko mękę przedłuża (tam nie wolno wypaść za burtę !). Jeżeli nie umiemy pływać, to zakładamy kamizelkę, albo uprawiamy na własną odpowiedzialność sport ekstremalny jak wspinaczka swobodna - ci też nie umieją spadać ze 100 m na skały. Reasumując - uczmy się pływać albo zakładajmy kapok. Osoba pływająca przeciętnie może sobie darować kapok na Bełdanach czy Ryńskim, a zakładać na akwenach rozleglejszych. Gdyby załogi wywróconych jachtów miały założone kamizelki ...
    Dla przykładu przytoczę dawny incedent nad jez. Śniardwy. BM-ka z 3 chłopakami zrobiła grzyba na środku jeziora. Ratownicy z Okartowa zauważyli, że łódka im zniknęła i ruszyli kutrem na pomoc, ale znaleźli tylko wywróconą łódź z kapokami pod dekiem. Chłopaków nie było. Wieczorem okazało się, że nie mogąc postawić jachtu zdecydowali się płynąć do brzegu, przy czym pokłócili się do którego jest bliżej i dwóch popłynęło w lewo a jeden w prawo. Dotarli wszyscy. Wypadek pokazuje, że nawet żeglarze reprezentujący zerowe doświadczenie i dotknięci ciężkim debilizmem mogą się uratować na dużym jeziorze jeśli dobrze pływają
    Pozdrawiam wszystkich
    Maciej



    Temat: List PZŻ do prezydenta o niepodpisywanie "bezpatencia" !
    Paweł ccc pisze:
    [quote]P.S. niewiele osób z kręgu żeglarzy amatorów (nie pseudoamatorów w rodzaju
    Kijewskiego i spółki) interesuje się pomysłąmi "uwalniaczy od PZŻ"
    [/quote]
    jestem amatorem i mnie przekonują argumenty żeglugi bez patentów,
    pomysły "uwalniaczy" są OK. Pewien wpływ na to mają oczywiście
    organizacje wolnościowe, ale pogląd o bezsensie szkoleń obowiązkowych
    wyrobiłem sobie głównie obserwacjami poczynań takich patentowanych...

    W ostatni weekend widziałem żeglarza patentowanego który odchodził od
    pomostu przez dobre pół godziny (zdążyłem rozmontować 470). Wpadłby w
    krzaki gdyby nie lina na której ktoś go trzymał z główki kei czekając z
    luzowaniem aż nieszczęśnik od krzaczorów się oddali. Udało mu się to po
    fachowej komendzie z lądu "weź ster w drugą stronę".

    Dwa tygodnie temu widziałem gościa który w przyszłym roku chciałby
    zostać IŻem. Wsiadł do 470 które stało dziobem do wiatru i kei.
    Zdryfował od kei 20 metrów i nie potrafił na 470 wyjść z linii wiatru
    (nie sądziłem że to możliwe).

    W zeszłym roku moim ulubieńcem został sternik morski, członek Jacht
    Klubu Marynarki Wojennej, który trzy razy próbował podejść przy 1B
    MAK-iem 630 na samym foku do kei, trzy razy go odrzuciło, trzeci był na
    tyle skuteczny że odbił się od dwóch jachtów (na szczęście słaby wiatr
    więc niegroźnie) i wylądował w szczypiorku. Taniec "podejście do kei" w
    jego wykonaniu trwał prawię godzinę, skończył się gdy wziąłem go na
    sznurek i przyciągnąłem. Takie przykłady obdyplomowanych żeglarzy można
    opowiadać do rana.

    A ostatnie Mazury? Wszyscy sternicy z wywróconych jachtów mieli patenty,
    praktycznie każdy popełnił jakiś błąd.

    Jak patrzę jakie umiejętności mają niektórzy żeglarze po kursie i z
    patentem to modlę się, by mieli tyle rozsądku żeby nie brać nic
    większego od kajaka bądź żeby zaczęli się uczyć.

    Szkolenie obowiązkowe nie daje praktycznie nic, jeśli ktoś sam nie
    będzie się uczył. Po co ono w takim razie? Sam patent nie pływa, a
    umiejętności z kursu ludzie wynoszą tyle co nic, choćby nie wiem jak
    dobrze kursy były prowadzone.

    Żeglarze są dobrzy i słabi. Dobrzy się sami uczą, słabi nie. Jedni i
    drudzy robią patenty, ani jednym ani drugim nic albo prawie nic to nie
    daje. Dobrzy są dobrzy, słabi pozostają słabi.

    --
    pozdrawiam, Paweł Olaszek



    Temat: reakcje żeglarzy na nieudany manewr
    Mazury.

    Dobija gość do keji jachtem 3 tonowym. Moja łódka stoi na keji sąsiedniej, oddalonej mniej więcej o jeden rok świetlny. Pomimo tego gość pakuje się na mój zaburtowy silnik uszkadza go i skręca pantograf. W tym czasie mnie tam nie było - na szczęście w porcie jest rozsądny i dobry bosman, który poprosił człowieka o dokumenty i ubezpieczenie spisał abym mógł starac się o odszkodowanie.
    Co mnie czekało (poszkodowanego) ?
    1. Przejście procedury ubezpieczeniowej - tysiac telefonów i kilka faksów
    2. Oględziny
    3. Wycena
    4. Znowu tysiąc telefonów
    5. Znalezienie kogoś do przeprowadzenia naprawy (tym razem tylko pięćset telefonów)
    6. naprawa i wyłożenie własnej gotówki
    7. Próba odzyskania pieniędzy (wiecie ...tysiąc telefonów i kilka faksów)
    8. Wypłata - pokryła tylko część kosztów - tak więc strata finasowa
    9. dodatkowo - strata mnóstwa czasu, nerwów i skrócony sezon żeglarski

    Co czekało sprawcę

    1. spisanie danych i ubezpieczenia (z firmy czarterowej), oświadczenie o spowodowaniu szkody majątkowej - około 20 minut
    2. Dokończenie wakacji czyt. urlopu (sprawca nie poniósł żadnych strat)

    Pytanie jak powinienem się zachować przy jego nieudanym manewrze ?
    1. Ugościć herbatą ? a może
    2 Życzyć udanej dalszej żeglugi.

    To że wielu z nas nie reaguje tak jak byśmyh tego chcieli (np. jak nasi zachodni sąsiedzi )- jest także wynikiem faktu,
    1. cały ciężar zwiazany ze szkoda ponosi nie sprawca ale właśnie poszkodowany
    2. firmy ubezpieczeniowe traktuja nas jak złodzieji i kombinują jak nam nie wypłacić należnych pieniędzy albo wypłacić ich jak najmniej
    2. drożyzny - relacje ceny jachtu (dorobku mojego życia) oraz kosztów napraw do osiaganych przychodów są delikatnie rzecz ujmując inne niż na zachodzie.

    Tym samym i nasze zachownie jest inne i czasami podyktowane (przynajmniej w części) potencjalnym zagrożeniem i drogą przez mękę jaką każdy z nas może przejść w każdej chwili, po każdym nieudanym manewrze niedouczonego żeglarza

    Pozdr

    Prafal



    Temat: Opłacalność...
    Moim zdaniem Venuska klubowa czy czarterowa nigdy nie bedzie pływała dobrze. Chyba , ze czasowy uzytkownik zna sie na łódkach i wie co mozna poprawic na szybko. Przyznam , ze przez pierwsze 3 sezony pracowałem nad tym zeby łódka zachowywała sie tak jakbym sobie tego zyczył. Trwało długo ale efekt jest, zwrotnoscią napewno nie odbiega od Sasanki 660 czy Tanga 730 (miecz szybrowy). Zwroty wykonuje niemal sama, oczywiście mozna pomagac zaglami przy słabym wietrze ale nie jest to konieczne. Opory na rumplu nie istnieją bo cała łódka i sam ster sa zrównowazone. Chodzi ostro do wiatru, sprawdzone w regatach ze Sportinami, Tangami, Makami Orionami, Nash i innymi, jednak z wiatrem przy takim ustawieniu masztu nie mam wielkich szans , niestety nie mozna mieć wszystkiego . Predkość ... moim zdaniem źle nie jest, pamietajmy, że wiecej zagli maja teraz wszystkie łódki mikro 500, a łódki wazace 1200kg mają 7 i wiecej metrów długości i sporo więcej żagli.

    Trzeba pamietać, ze to konstrukcja z lat 70' XX wieku . Napewno nie zamieniłbym jej na nowoczesna łódke podobnej wielkości.
    A jesli ktoś chce sie ścigac to polecam Mantrę . Spotkałem 2 takie na "Srebrnym Dzwonie" w Kołobrzegu , startowalismy na utytułowanym mazurskim Tangu 730 (v-ce mistrz polski, roku nie pamiętam) a Mantry pojechały pod wiatr i to 2x szybciej. Niestety stoczniowa Venuska tez szybko została za horyzontem

    Wracajac do pytania zawartego w temacie, powiem tak: zarobic sie na tym nie da, wielkich nagród nie spodziewałbym się, sponsorów równiez . To łódka którą sie kocha albo nienawidzi , ja zaliczam sie do tej pierwszej grupy . To dla mnie hobby, a hobby nie ma przynosic dochodów natomiast moze byc kosztowne

    Nie zagłosowałem w ankiecie, bo nie bardzo rozumiem co ma sie opłacać
    Koszty utrzymania jachtu z laminatu sa moim zdaniem malutkie (remontów nie robimy codziennie).



    Temat: fajne :-)


    | Przedłużanie wazności tez obowiązuje i to może być droga przez męke.
    | Nie bez przyczyny polska żegluga śródlądowa zanika, a morska cała jest
    | pod obcymi banderami
    | Polskie przepisy budowlane od których ucieka budowniczy domu na wodzie
    | to pikuś przy polskich przepisach żeglugowych i normach z tym związanych.

    No tak, widze ze paragrafy masz przerobione w temacie.

    | to akurat wcale nie jest problemem
    | mam 4 dzieciaków wychowanych praktycznie na wodzie,

    Ja plywalem po mazurach z 2 - jak mieli 3 i 6 a potem 4 i 7 lat i starszy
    bardzo szybko sie nauczyl poruszac po jachcie, ale mlodszy byl zawsze na
    smyczy na pokladzie a starszy zawsze w kapoku.

    I nie wyobrazam sobie inaczej.

    | a ja myśle że wanna to nie jest zły pomysł
    | dostaje się maszynownie, czy piwnice, jak to tam zwał...

    A widziales jaka mu wyszla masa tej wanny ?

    ponad 90 ton, a koszty to porzadny beton  plus koszt zbrojenia.


    nie patrzyłem szczegółowo
    nie wiem jakie chce mieć zanurzenie swojego statku
    zasadniczo żegluga śródlądowa trzyma się 60 cm, maksymalnie 90 cm
    co przy powierzchni ok 150 m2, daje mu zapas wyporność ok 100-120 ton
    jeśli się w tym zmiesci i go stać...
    ale IMHO powinien zacząć od przeczytania książek Patalasa, małolepszego i
    innych autorów
    o kadłubach z siatkobetonu
    w latach 70 na zachodzie to była popularna technologia
    kadłub wcale nie musi być z litego betonu :-)
    i mieć 40 cm grubości

    niestety podobno po kilku latach eksploatacji takie kadłuby ciekną
    (punkt na rzecz kesonu z butelkami PET)


    Plus koszt szalunku zeby wykonac cos takiego.

    A i Greenpeace tez mu tego do wody za darmo nie zepchnie.
    :-)

    | większość kadłubów pływa jednak dnem do dołu...

    Bo wtedy ma sie miejsce w srodku, tylko ze to nie statek -  jemu miejsce w
    srodku nie jest potrzebne na poziomie ponizej lustra wody tylko powyzej.


    niby tak,
    ale jednak piwniczka się przydaje wszędzie
    pomysł z PETami jest ryzykowny
    same się rozkładają, przepuszczają wodę i zanieczyszczają środowisko
    na PETy to na pewno nie dostanie atestów
    chociaż może i to zdałoby egzamin
    "współczesny pływający na śmieciach dom"

     powiedzenie "być na własnych śmieciach" nabrało by nowego znaczenia

    paweł pawlicki





    Temat: Nawałnica "Biały szkwał" - wspomnienia uczestników

    głupota ludzi czasami powala
    Takich sobie zwykłych, pierwszych lepszych "ludzi"?

    chyba właśnie na mazury.info.pl czytałem że z ludzi których wyciągną wopr nikt nie miał kamizelki.. ;/
    nie było mnie tam w tym czasie, ale z opowiadań i filmów wynika że to wszystko było widać z daleka, ubranie kamizelki to 15s + 30s wyciagnięcie z kabiny, a widząc coś takiego zbliżające się w moim kierunku to pierwsze co robię to wydaję komendę "do kabiny po kamizelki i wszyscy na pokład!", potem jak jesteśmy bezpieczni to zrzucamy szybko żagle
    gdyby każdy tak postąpił i widząc co się święci zrzucił żagle i gnał w trzciny/brzeg, do najbliższego portu to nic nikomu by się nie stało[/color]

    W jednym z niedawnych nrów "Jachtingu" zasłużony ciemiężyciel żeglarskiej wolności, tow. Kapitan Wacław Petryński oddawał się rozmyślaniom nad psychologią żeglarza zaskoczonego na jeziorze przez burzę. I popisowo "udowodnił" że armator Maka który postąpił diametralnie przeciwnie niż Ty proponujesz: nie uciekł z jeziora mimo że widział zbierające się chmury jak i wiedział już z porannych komunikatów radiowych o możliwości burzy w godzinach popołudniowych - ale przecież w tych komunikatach nie bylo ani słowa o gwaltownych wiatrach!, wysłał do kabiny dzieci i przywiązał je do pilersu - też jakoby słusznie bo miał prawo(!) zakładać że tak duży jacht nie przewróci się w wyniku "zwykłej" burzy, natomiast niebezpieczeństwo wypadnięcia za burtę nawet bez wywrotki wyglądało całkiem realnie, nie kazał włożyć kamizelek (tu zebrał już najwyższe pochwaly, jako że pod pokładem w kamizelkach jest o wiele bardziej niebezpiecznie niż bez nich), wreszcie nie uprzątnął żagli do ostatniej chusteczki (bo przecież radio nie ostrzegało przed huraganem!) nie może być obwiniany o cokolwiek - po prostu siła wyższa. I konkluzja była mniej więcej taka że dobrym żeglarzem można zostać tylko w wyniku mozolnego szkolenia przez najwybitniejszych fachowców, rzecz jasna potwierdzonego egzaminem i patentem - takie coś przynajmniej pobrzmiewało między słowami. Pozwolę sobie tych wynurzeń szerzej nie komentować - powiem tylko że gdy w tylu miejscach jednocześnie przyjęło się najbardziej optymistyczne założenia, na czele z tym że z czarnej chmury spadnie tylko kilka kropel deszczu jak się to już nie raz zdarzało - tragedia była nieunikniona. I tylko dlatego.

    Pozdrawiam
    Tomek Janiszewski



    Temat: A Prezes WOZŻ nie podał mi ręki... ;-( [polityka]
    Jak już pisałem wczoraj - znów pojechałem na Ciołka "z krówką", a dodatkowo -
    z samosterownymym" pismem o jakim już wiecie. Ponieważ musiałem zabrać je
    po drodze z "Leśnego Dziadka", na miejsce dotarłem dopiero koło godziny
    siedemnastej. Powiesiłem oba pisma na tablicy ogłoszeniowej i wszedłem na 4
    piętro. Zaraz zacząłem rozdawać ulotki. Na reakcję długo czekać nie
    musiałem: wyjrzała Pani Beatka i od razu w te słowa: "Panie Tomku, jeszcze
    panu było mało, chce pan żeby znowu policja pana stąd zabrała?" Kobieta nie
    kobieta, ale pluć mi w twarz nie będzie: "Pani Beatko, Pani KŁAMIE! Policja
    mnie nie zabrała, policja ze mną porozmawiała na miejscu i pozwoliła
    zostać!" Spłoszona Pani Beatka czmychnęła za drzwi rzucając jeszcze: "My nie
    robimy tu niczego, co byłoby niezgodne z obecnie obowiązujacym prawem".
    Mojej odpowiedzi "Ja również" chyba już nie słyszała, tym bardziej nie
    zdążyłbym już wytknąć machlojek z wirtualnymi przeglądami (ale za
    rzeczywistą opłatą) czy wyłudzena opłaty za przegląd którego nie było
    obowiązku przeprowadzać. "I to mi się podoba, to się nazywa demokracja!" -
    huknął któryś z interesantów. Pochyliłem się nad ławką rozcinając kolejne
    arkusze z ulotkami. W tym momencie nie wiem skąd pojawił się płk Durejko, i
    zgodnie ze swoim zwyczajem zaczął witać się z obecnymi. Gdy doszedł do mnie,
    podniosłem głowę i w tym momencie Prezes gwałtownie cofnął wyciągniętą już
    rękę: "O, z Panem to lepiej nie..." i tyle go widziałem.
    "Upolowany" tego dnia interesant próbował "załatwić" przedłużenie
    rejestracji znajomemu znajomego ;-) z Legionowa. Problem jednak w tym że
    tamten właściciel jachtu (Mak 707) mieszkał w... Łomży, i dlatego wysłał
    znajomego swojego znajomego na Ciołka ze starym dowodem i 60 PLN w kieszeni.
    Najpierw więc poleciłem zapoznać się pośrednikowi z oficjalnym cennikiem
    WOZŻ, z którego wynikało że zabraknie równo 100PLN. Następnie wybiłem mu z
    głowy wszelką myśl o "przedłużeniu" - zgodnie z dotąd obowiązującymi
    przepisami konieczne byłoby wyrobienie nowego dowodu i namalowanie nowych
    numerów. A przede wszystkim - "zabezpieczenie dojazdu" inspektorowi WOZŻ do
    miejsca gdzie znajduje się jacht (nawet nie było wiadomo gdzie). Zresztą
    niech wejdzie do biura i zapyta się sam. Na pewno nie jest to sprawa do
    załatwienia na dziś. Niefortunny interestant zdecydował się na to - nie miał
    nawet bezpośredniego kontaktu do armatora, i nie wiedział czy tamten
    podtrzymuje w tej sytuacji swój zamiar. Po wyjściu uznał że istotnie nie
    widać sensu: najbliższy Łomży inspektor WOZŻ mieszkał w Ostrołęce (w dodatku
    był to ten sam inspektor który podczas Sejmiku rozpaczał nad przywróceniem
    rejestracji, a jak się dowiedziałem nieco później, gdy komunikowałem mu
    telefonicznie od kiedy rejestracja przestaje obowiązywać - obecnie pływa ze
    swoimi harcerzami po Mazurach! :-) ) więc i tak pewnie nie zdążyłby załatwić
    wszystkiego przed spodziewanym zniesieniem obowiązku rejestracji. W
    międzyczasie ponownie wyjrzała Pani Beatka, zirytowana gwarem jaki panował
    na korytarzu. "Panowie powinni zrozumieć że i tak robię panom ŁASKĘ że
    wypisuję wszystko od ręki, więc przyjnajmniej proszę o ciszę!" Aż
    zaniemówiłem - podziałało to na mnie skuteczniej niż wszelkie groźby
    wezwania policji! "Taaa, przychodzą ludzie z kasą a tu jeszcze łaskę im się
    robi" - wykrztusiłem dopiero po dłuższej chwili.
    Jeszcze tylko wdałem się w dyskusję z owym klientem obawiającym się
    niepostrzeżonej kradzieży silnika przy użyciu niezarejestrowanej żaglówki,
    któremu było bardzo nie w smak uprawianie turystyki na czymś co nosi numery
    łodzi wędkarskiej: "To w takim razie jak nazwać to na czym uprawiałem
    turystykę w latach 2003-2005, skoro nie miało to ŻADNYCH numerów?" Tu zaczął
    się plątać w zeznaniach, że niby to chciałby aby można było w miejskim
    urzędzie zarejestrowąć każdą łódkę do turystyki tak jak obecnie rejestruje
    się do połowu ryb (hmmm, to w takim wypadku "Leśny Dziadek" nosiłby numer MA-
    WAR-5550T, taka reflexja mnie obecnie naszła ;-) ). Na koniec zmienił temat,
    dając się poznać jako zagorzały zwolennik Linuxa i freewaru. Wraz z nim
    opuściłem "Ciołka" i na tym (przynajmniej na razie) zakończyłem "wojenkę" z
    WOZŻ - za tydzień będę już pewnie gdzieś pod Ostrołęką. Może jednak ktoś
    mnie w tym czasie zastąpi: przynajmniej w najbliższy wtrorek warto by
    poinformować oczekujących, że koniec niewoli już za kolejny tydzień...

    Pozdrawiam
    Tomek Janiszewski

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/



    Temat: Subiektywna relacja z obserwacj i szkolenia u naszego Ulubie
    A co mi tam, założę nowego flame'a :->
    W miniony weekend pływałem po Zegrzu. Niejako ponadplanowo, tam bowiem
    pozostawiłem jacht na kilka dni po powrocie z Mazur, czekając na to aż
    poziom wody w Wiśle wróci do normy po katastrofalnej suszy, co i nastąpiło w
    niedzielę.
    Jak zwykle przy takiej okazji, wdepnąłem na chwilkę na przystań AZS, aby
    stwierdzić jakie "postępy" czyni tamtejszy "bosman" w dewastacji
    przechwyconego z rozwiązanych klubów sprzętu. Tym razem jednak uwagę moją
    przykuły manewry w wykonaniu kursantów działającej w
    pobliżu "licencjonowanej szkoły żeglarstwa PZŻ" o niepolsko brzmiącej nazwie.
    Sobota, 18 sierpnia 2007. "Idealny" wiatr 2B prostopadle od brzegu. Trwa
    nauka podchodzenia do pomostu "Makiem 747". Pełna moblilizacja, załoga w
    stanie najwyższej gotowości bojowej. Jacht zbliża się do pomostu, pada
    komenda: "Fok precz!" Po co??? To przecież nie podejście do boi, gdzie
    istotne jest utrzymanie jachtu idealnie w linii wiatru po jego zatrzymaniu
    się a nawet nieco dłużej. Chyba tylko po to aby zaaplikować kursantom
    dodatkową porcję "żeglarskiej musztry" w której tak lubuje się PZŻ. A co by
    było gdyby podejście "nie wyszło"? Jacht zacząłby dryfować, mając bardzo
    ograniczoną zdolność manewrową. Nie byłoby mowy o błyskawicznym wystawieniu
    foka "na wiatr" aby niemal w miejscu zawrócić i ponowić podejście. Mogłoby
    się to natomiast skończyć narobieniem niezłej kaszany wśród zacumowanych już
    do pomostu jachtów. A w przypadku przeciwnym, gdyby prędkość dochodzącego
    jachtu była za duża, stojący na diobie "desant" (podobno dlatego_obowiązuje_
    zrzucenie foka aby w szoty się nie zaplątał(!) ) mógłby wykorzystać foka do
    dodatkowego wyhamowania, jachtu, wystawiając go na wiatr.
    Niedziela. Zblizając się do przystani widzę "Maka" 747" wykonującego jakieś
    dziwne, z pozoru chaotyczne zmiany kursu. Aaaaa, wszystko jasne: w
    odległości jakichś 200m kołysze się na falach pomarańczowy kapok. Na
    pierwszy rzut oka trudno było się domyślić, że wyrzucono go z tego właśnie
    jachtu: tuż obok kapoka przepływa wiele innych jachtów z tego kursu, ale
    tylko ten jeden interesuje się zgubą. To kursantów karmi się na siłę "kaszką
    manną", ćwicząc aż do obrzydzenia (głównie żeglarstwa jako
    takiego) "człowieka za burtą" - stąd te nieprzewidywalne manewry. Pewnie
    manewr "wyjdzie": "człowieka" podejmie się z właściwej burty (tylko która
    jest "właściwa", skoro sami instruktorzy nie potrafią ustalić czy z jachtu
    posiadającego ciężki miecz i niejednokrotnie balast wewnętrzny należy
    podejmować "człowieka" z burty nawietrznej jak w przypadku
    leciutkiej "Omegi", też przecież mieczowej, jak i Mak 747, no nie?), czy z
    zawietrznej jak z balastowego jachtu morskiego). Jacht podpłynie z
    prędkością manewrową i z łopoczącymi żaglami, ale nie w kącie martwym - tak
    jak stanowi regulamin. Tylko jaki będzie pożytek z "podręcznikowo"
    wykonanego manewru, skoro w międzyczasie jacht oddalił się od tonącego tak
    znacznie, i przypłynie mu na pomoc po kilku długich minutach, że czlowiek
    zdąży utonąć, a przy większym zafalowaniu ma wszelkie szanse zostać stracony
    z oczu, niezależnie od prezyzji meldunków "oka"? Znów: "musztra" okazała się
    ważniejsza od istoty manewru. A powinno się zawrócić niemal w miejscu (np.
    wykonując "manewr monachijski"; stanięcie w dryf wykona bez problemu jedna
    osoba, no ale gdzie tu byłoby miejsce dla sławetnej "szczekanki). Jesli
    prędkość jachtu jest za duża - człowiek chwyci linę z przywiązanym kołem
    ratunkowym, którą przy takim manewrze się go otoczy. Czlowiek się nie zgubi,
    ale Wysoka Komisja będzie miała problem, jaką ocenę wystawić za precyzję
    manewru, o której w tym przypadku trudno mówić...

    Tomek Janiszewski

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/



    Temat: ="nd();"
    Zniżka marcowa przysługuje osobie, która wpłaci zaliczkę w wysokości 350 zł do końca marca. Zniżka kwietniowa osobie która wpłaci zaliczkę do końca kwietnia. Zapraszamy! Rodzaj imprezy cena katalogowa cena promocyjna marzec cena promocyjna kwiecień Rejs Przez Całe Mazury 21 dni 1845 1755 1795 Rejs Przez Całe Mazury 14 dni 1445 1245 1320 Rejs szkoleniowy 14 dni Mak 1250 1070 1130 Rejs szkoleniowy 21 dni Mak 1795 1595 1695 Rejs szkoleniowy 14 dni Tango 1495 1295 1365 Rejs regatowy 1390 1295 1330 Obóz szkoleniowy Węgorzewo domki 1295 1095 1165 Obóz szkoleniowy Węgorzewo domki 1395 1195 1265 Obóz szkoleniowy Węgorzewo jachty 1150 980 1020 Obóz szkoleniowy Węgorzewo namioty 950 890 910 Kolonia żeglarska 1090 960 1010 Kolonia żeglarska 1195 990 1050 Obóz młodzieżowy pokoje 1090 960 1010 Obóz młodzieżowy pokoje 1195 990 1050 Obóz młodzieżowy namioty 850 750 790 Rejs szkoleniowy studencki Tango 1190 1030 1090 Rejs szkoleniowy studencki Mak 950 880 910 Rejs sturystyczny studencki 1110 980 1010 Szkolenie dla dorosłych 770 690 720 Szkolenie dla dorosłych 950 890 910 Szkolenie dla dorosłych 1150 980 1020 Szkolenie dla dorosłych 1295 1095 1165 Szkolenie dla dorosłych 1395 1190 1245 Rejsy po Bałtyku na jachcie Hajduk 10% zniżki do 30.04  



    Temat: BEZPATENCIE PRZESZŁO _ a kto sie martwi ?
    Użytkownik "Marcin Kantorek" <cypis.nosp@m.merigold.pl.INVALID> napisał w
    wiadomości news:f6roch$mhe$1@news.interia.pl...
    [quote]Robert napisał(a):

    :)))))

    A teraz najważniejsze - widziałeś gdziekolwiek, kiedykolwiek jakiekolwiek
    zderzenie jachtów takie, by wymagało ono interwencji szkutnika? Opowiedz o
    tym.

    --
    Marcin 'Cypis' Kantorek |
    /|)
    '-/_
    [/quote]

    Ja dosyć często jestem na mazurach.
    Na przestrzeni kilkunastu lat widziałem skutki walnięcia w keje, w omegę, w
    oriona, w maka, w Dezetę...
    A ostatnio walnięcia w kimono na stole w "Pod Dębem" (mój brat walnął)
    z tych wszystkich walnięć najstraszniejsze było to ostatnie
    bo musiałem go odtransportować na łódkę.
    reszta obyła się bez ofiar w ludziach.
    Chodzi o to, że nawet jak policzymy te kilka kolizji w sezonie - może ich
    byc nawet kilkanaście
    ale takie które jakikolwiek ślad zostawią jest kilka
    to nie usprawiedliwia to ściągania powszechnych characzy przez związek
    sportowy z którym nie mamy i nie chcemy mieć nic wspólnego.
    Ja nie mam nic naprzeciwko, żeby było bezpieczniej.
    proszę bardzo mogą być nawet bardzo trudne egzaminy.
    Skoro PZŻtowi tak zależy na bezpieczeństwie niech przeprowadza szkolenia i
    egzaminy za darmo
    ze środków ktore zdobył w inny sposób. Dla zwiększenia bezpieczeństwa.
    Chętnie pójde i zdam taki egzamin (albo i nie zdam)
    Piszę serio - tam gdzie występują prawdziwe zagrożenia, wydaje się publiczne
    pieniądze, żeby te zagrożenia zmiajszyć.
    Jeśli państwo Polskie nie wydaje publicznych pieniędzy na likwidacje
    żagrożeń w żeglarstwie to znaczy że takich zagrożeń (dla ogółu) nie ma.
    A propos rowerów...
    Właśnie przypomniało mi się, że w zeszłym roku walnąłem w rower wodny,
    płynąc Tangiem Familią.
    Płynąlem sam z trzyletnim synem i musiałem na chwilkę zejść do kabiny,
    uwiązałem ster na jakciemogę
    i poszedłem. W tym czesie musiał się wynurzyć z pod wody - bo innej
    możliwości nie widzę - rower wodny. Kiedy wróciłem potrzymać trochę ster
    wszystko było przez chwilę w porządku a potem tak przywaliłem w to coś, że
    aż mój syn wyleciał z plastikowej miski stojącej w kokpicie, w której
    siedział z powodu upału.
    Panie w rowerze wodnym były nie mniej zdziwione ode mnie - chociaż one mnie
    widziały cały czas i płynęły na wprost mnie, były święcie przekonane że na
    pewno skręcę i przemknę się koło nich bokiem. Mówiły że wszyscy tak robią -
    podpływają blisko, chcąc podziwiać ich urode a następnie przepływają obok i
    znikają za zakrętem. Uśmiałem się z tego ich tłumaczenia, podwiesiłem syna
    na szelkach do bomu, żeby nie kręcił się kiedy będę oceniać szkody i
    poszedłem ocenić szkody. Dziura powinna być na pół metra sądząc po chałasie
    i rumorze. Ale nie... Nie umiełem odszukać śladu. Szkód nie dało się ocenić
    bo i ch nie było. Nie wiem czy za słabo walnąłem czy może akurat łódka była
    jakoś szczególnie mocna. Nie mogę obiecać że następnym razem spróbuje walnąć
    mocniej bo to zalezy od warunków.
    Pamiętam też że wiele lat temu przytrafiło mi się kilka razy wycelować w
    keje. I walnąć. Też obyło się niestety bez żadnych remontów.
    Ale...
    Łódka mojego brata, którą nikt nie pływał (bo on ją ma po to żeby się
    odstresować raz na rok i mieć a nie żeby pływać) ma 5 albo i 10 centymetrową
    dziurę na dziobie, która wygląda jakby była zrobiona za pomoca walnięcia.
    Jakieś czary bo nikt nią nie pływał. Wygląda na to że się po prostu sam
    laminat wykruszył tak malowniczo w tym miejscu. Jak pojadę do zakleje.

    poweł pawlicki



    Temat: Początkujący miłośnik żeglarstwa



    > pływałem po Solinie i Mazurach, patrząc jak niektórzy odpalają silnik w powietrzu i
    > włączają bieg (wiadomo czym to grozi),

    Ale przecież oni ponad wszelką wątpliwośc patenty mieli (bo przepisy tego wymagają a poza tym który czarterodawca zaryzykuje dawać własny sprzęt komuś o kim nie wiadomo czy umie cokolwiek). Skoro do nauki manewrowania na silniku (o żesz, a mnie nie uczyli tego nie tylko na kursie na żeglarza w roku 1980, ale i na sternika w roku 1997; jakim cudem ja w ogóle dotarłem już blisko 10 razy z Warszawy na Mazury na silniku? ) szkółki używają zarżniętego na śmierć "Wiertolota" który jeśli w ogóle zapali, to tylko z wydechem ponad wodą, to i nic dziwnego, że absolwenci takich kursów postępują tak samo z "Yamahą", "Mercurym" czy "Johnsonem". Że można i powinno się to robić w wodzie - nie mają po prostu zielonego pojęcia.

    albo dziwili się że nie schodze z kursu mając prawy hals i nie mając gdzie uciec.....
    Jak wyżej. Mnie spotkało coś o wiele gorszego, bo rozjechał mnie bałwan tytułujący się "Don Hoefner" na Maku 707 "Polar II" Miał prawy hals a ja lewy, więc mu ustąpiłem przechodząc na kurs równoległy. Ale właśnie wtedy zaczął on skręcać, zrazu łagodnie celując w moją rufę, aby w bezpośredniej bliskości skręcić gwałtownie i wyrżnąć mnie w pół burty. I do końca twierdził że cała wina była po mojej stronie bo on mając prawy hals mógł robić co mu się żywnie podoba, nie patrząc gdzie skręca "bo stamtąd świeciło słońce", a ja mając lewy powinienem trzymać się od niego jak najdalej a nie płynąć tak blisko. Nie przyjmował do wiadomości że naruszył aż 2 przepisy prawa drogi, a propozycję konfrontacji z Policją skwitował "Pan nie masz świadków". I ten to taboret legitymował się patentem sternika!

    Uważam, że program narzucony przez PZŻ trzeba przyswoić, aby módz swobodnie i bezpiecznie pływać
    Program narzucony przez PZŻ jest przede wszystkim po to aby wśród kandydatów na żeglarza a zwłaszcza u nie żeglującej "opinii publicznej" wyrobić przeświadczenie, jaką to wiedzę tajemną stanowi żeglarstwo. Po co? Oczywiście po to aby uzasadnić dalsze istnienie obowiązkowych patentów. Przykład z minionego weekendu - sobota: Kurs renomowanej "Licencjonowanej szkoły żeglarskiej PZŻ Academia Nautica" w Zegrzu. "Idealny" wiatr 2B prostopadle od brzegu. Trwa nauka podchodzenia do pomostu "Makiem 747". Pełna moblilizacja, załoga w stanie najwyższej gotowości bojowej. jacht zbliża się do pomostu, pada komenda: "Fok precz!" Po co??? To przecież nie podejście do boi, gdzie istotne jest utrzymanie jachtu idealnie w linii wiatru po jego zatrzymaniu się a nawet nieco dłużej. Chyba tylko po to aby zaaplikować kursantom dodatkową porcję "żeglarskiej musztry" w której tak lubuje się PZŻ. A co by było gdyby podejście "nie wyszło"? Jacht zacząłby dryfować, mając bardzo ograniczoną zdolność manewrową. Nie byłoby mowy o błyskawicznym wystawieniu foka "na wiatr" aby niemal w miejscu zawrócić i ponowić podejście. Mogłoby się to natomiast skończyć narobieniem niezłej kaszany wśród zacumowanych już do pomostu jachtów.
    Niedziela. Zblizając się do przystani widzę "Maka" 747" wykonującego jakieś dziwne, z pozoru chaotyczne zmiany kursu. Aaaaa, wszystko jasne: w odległości jakichś 200m kołysze się na falach pomarańczowy kapok. Na pierwszy rzut oka trudno było się domyślić, że wyrzucono go z tego właśnie jachtu: tuż obok kapoka przepływa wiele innych jachtów z tego kursu, ale tylko ten jeden interesuje się zgubą. To kursantów karmi się na siłę "kaszką manną", ćwicząc aż do obrzydzenia (głównie żeglarstwa jako takiego) "człowieka za burtą" - stąd te nieprzewidywalne manewry. Pewnie manewr "wyjdzie": "człowieka" podejmie się z właściwej burty (tylko która jest "właściwa", skoro sami instruktorzy nie potrafią ustalić czy z jachtu posiadającego ciężki miecz i niejednokrotnie balast wewnętrzny należy podejmować "człowieka" z burty nawietrznej jak w przypadku leciutkiej "Omegi", czy z zawietrznej jak z balastowego jachtu morskiego). Jacht podpłynie z prędkością manewrową i z łopoczącymi żaglami, ale nie w kącie martwym - tak jak stanowi regulamin. Tylko jaki będzie pożytek z "podręcznikowo" wykonanego manewru, skoro w międzyczasie jacht oddalił się od tonącego tak znacznie, i przypłynie mu na pomoc po kilku długich minutach, że czlowiek zdąży utonąć, a przy większym zafalowaniu ma wszelkie szanse zostać stracony z oczu, niezależnie od prezyzji meldunków "oka"? Znów: "musztra" okazała się ważniejsza od istoty manewru. A powinno się zawrócić niemal w miejscu (np. wykonując "manewr monachijski"; stanięcie w dryf wykona bez problemu jedna osoba, no ale gdzie tu byłoby miejsce dla sławetnej "szczekanki). Jesli prędkość jachtu jest za duża - człowiek chwyci linę z przywiązanym kołem ratunkowym, którą przy takim manewrze się go otoczy. Czlowiek się nie zgubi, ale Wysoka Komisja będzie miała problem, jaką ocenę wystawić za precyzję manewru, o której w tym przypadku trudno mówić...

    Może nie idąc odrazu na kurs, ale żeby chociaż uczył nas ktoś kto sie na tym zna.
    Tyle że szkółką "Academia Nautica" kieruje czołowy pretorianin PZŻ, i on to będzie decydował czego będą uczyć. A będą uczyć tego czego zażyczy sobie PZŻ.

    Pozdrawiam
    Tomek Janiszewski
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.