Strona Główna
jaja glisty w kale
jaja glisty zdjęcia
jaja wielkanocne Przepisy
Jaja chłodnicze
Jaja Faberge
jaja grypl
jaja jak balony
jaja kawały
jaja klasyczne
jaja malowane
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • teamfree.opx.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jaja przez telefon





    Temat: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :)
    Chowanie rzeczy tak aby nie zapomniec to normalka, klucze o mieszkania to
    klasyk, jako ze pierwsza wracam sie z roboty, zawsze przed drzwiami okazuje sie
    ze nie mam kluczy, juz slysze jak pies krzyzuje nogi za drzwiami i wywalam
    wszystko co mam w torebce(rachunki, drobne, zeszloroczny kalendazyk, szukalam
    juz go dwa razy, kosmetyki w wiekszosci przeterminowane, ksiazke, kluczyki do
    pracy , i to dwa komplety??/) Dzwonie do meza, czy moze wczesniej przyjechac,
    nie wczesniej niz 2 i pol godziny, dzwonie do szwagra, nie ma szans na dostanie
    sie o domu przed 21, sprawdzam czy aby wszystkie okna sa zamkniete,eh sa...
    siadam na schodku i mysle co moge zrobic z czasem, pub, zakupy, a moze znajomi i
    siegam po telefon do kieszreni,a tam kluczyki. I tak dwa - trzy razy w miesiacu.
    Zupy sie jada u nas na slodko, dlatego ze ciagle mi sie myli cukier z sola.
    (cukru nie uzywam). No i zawsze odcedzam zupe do zlewu, zostaja ziemniaki.
    Dzwoni telefon stacjonarny, odbieram, w tej samej chwili dzwoni komorka,
    odbieram, w serialu telewizyjnym dzwoni telefon, obieram pilota i zastanawiam
    sie gdzie go przylozyc, przeciez nie mam trzech uszu. Moj maz juz padl.
    Witaminkami w proszku dla psa czesto zabielam kawe, prawie tak samo wygladaja
    jak mleko w proszku. Robiac jajecznice skoprupki laduje na patelni a jaja w
    smietniku.I szczyt:pomylily mi sie godziny z AM i PM, spoznilam sie na samolot o
    12 godzin, moj maz za to wsiadl w miedzynarodowy autokar 24 godziny wczesniej,
    kierowca sie kapnal ze daty nie te jak braklo miejsca dla pasazerow w Bytomiu,
    daty mu sie pomylily i niestety byl zmuszony wysiasc i czekac na swoja kolej
    nastepnego dnia, na szczescie mial gdzie nocowac. aaa i jeszcze odlaczyli mi
    prad, jako ze nie placilam rachunkow, przeciez placilam, tylko zamiast firmie
    energetycznej to sobie, w obrebie jednego konta, i ze niezauwazylam ze mam
    wiecej pieniedzy???? trwalo to trzy miesiace.
    Pozdrowienia
    Roztrzepana





    Temat: Jak sobie robić jaja w windzie?
    Jak sobie robić jaja w windzie?
    1. Kiedy jesteś w windzie sam na sam z jedną osobą, poklep ją w ramię, a
    potem udawaj (lub twierdź), że to nie ty.

    2. Naciśnij przyciski i udaj, że cię pokopał prąd. Uśmiechnij się i spróbuj
    jeszcze raz.

    3. Zapytaj, czy możesz nacisnąć przyciski za innych ludzi, lecz naciśnij te
    niewłaściwe.

    4. Zadzwoń do psychiatry (lub telefonu zaufania) z telefonu znajdującego się
    w windzie i zapytaj czy nie wiedzą na którym piętrze właśnie się znajdujesz.

    5. Przytrzymaj drzwi otwarte i powiedz, że czekasz na przyjaciela. Po chwili
    pozwól drzwiom się zamknąć i powiedz: "Cześć Tomek, jak minął dzień?"

    6. Upuść pióro (lub długopis) i zaczekaj aż ktoś schyli się aby je podnieść,
    wtedy krzyknij "to moje!"
    7. Weź ze sobą aparat i zrób zdjęcie każdemu kto jest w windzie.

    8. Przenieś swoje biurko do windy i za każdym razem gdy ktoś wejdzie do
    środka, pytaj czy byli umówieni.

    9. Rozłóż na podłodze planszę do gry i pytaj ludzi, czy mają ochotę zagrać.

    10. Postaw pudełko w rogu windy i za każdym razem gdy ktoś wejdzie do środka,
    pytaj czy słyszy jak coś tyka

    11. Udawaj, że jesteś z obsługi lotów i sprawdzasz procedury bezpieczeństwa i
    opuść windę z pasażerami.

    12. Pytaj: "Czy czułeś to?"

    13. Stań bardzo blisko kogoś, od czasu do czasu go obwąchuj.

    14. Kiedy drzwi się zamkną, obwieszczaj jadącym: "Wszystko w porządku, bez
    paniki, one się otworzą ponownie"

    15. Mów ludziom, że możesz zobaczyć ich aurę.

    16. Spoliczkuj się mówiąc: "Zamknij się, wszyscy się zamknijcie!"

    17. Otwórz brutalnie swoją walizkę (lub torbę) i patrz do środka
    zapytaj: "Macie tam wystarczająco dużo powietrza?"

    18. Stój cicho i bez ruchu w rogu, twarzą do ściany, nie wysiadaj.

    19. "Przestrasz się" innego pasażera i krzyknij (tak jak w jakimś
    horrorze): "Jesteś jednym z nich!" i powoli się wycofaj.

    20. Ubierz na dłoń skarpetę i używaj jej do rozmowy z innymi pasażerami.

    21. Obsłuchuj ściany windy za pomocą stetoskopu.

    22. Wydawaj z siebie dźwięki przypominające eksplozję kiedy ktoś naciska
    przycisk.

    23. Wytrzeszcz gały na innego pasażera, przez chwilę wyszczerz zęby i
    obwieść: "Mam dziś ubrane nowe skarpety!"

    24. Narysuj kredą na podłodze mały kwadrat i oznajm pasażerom, że "To jest
    moja prywatna powierzchnia" lub lepiej zaśpiewaj "Mój... ...jest ten kawałek
    podłogi!"

    Źródło : www.joemonster.org






    Temat: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :)
    Niedawno wyszłam z drogerii Natura z koszykiem na zakupy,na szczęście
    zorientowałam się za drzwiami.

    Nie zorientował się kiedyś jednak mój tata,bo przyszedł do domu z koszykiem z
    supermarketu.Przeszedł tak całe osiedle :)

    Notorycznie zapominam w sklepie co miałam kupić.

    Szukałam ostatnio spódnicy na zakończenie liceum.Przeszukałam wszystkie szafy w
    pokoju-i nic.Poszłam do mamy,że pewnie ona ma ją gdzieś u siebie.Mama zapewnia
    mnie,że na pewno nie.Więc ja,zdenerwowana,podniesionym głosem,że musi ją
    mieć.Mama wkurzona idzie do mnie do pokoju,otwiera szafę,bierze do ręki pierwszy
    wieszak-"i co mądralo?".Wisiała na nim moja spódnica...

    Teraz o roztargnieniu innych osób-swojego czasu bez przerwy o 7.30 rano dzwonił
    telefon.Za każdym razem chodziło o Urząd Miasta i Gminy.

    Dawno temu zadzwonił telefon(był późny wieczór).Moja mama podnosi słuchawkę,a
    tam facet:"Chciałem zamówić taksówkę na ulicę XYZ".Mama:"Już wysyłam".

    Kilka razy zapomniałam pójść na dodatkowy angielski.Co dziwne,zawsze mi się
    przypominało godzinę po jego zakończeniu.Nauczycielka zawsze myślała,że pewnie
    jestem chora i w ten sposób zawsze unikałam płacenia za opuszczone lekcje :)

    Zgubiłam się kiedyś z mamą w Londynie na stacji Waterloo.Nie jest łatwo się tam
    odnaleźć,a mój angielski był wtedy słabiutki...

    Wstawiłam już kilka razy chleb do lodówki...

    I ostatnie-niedawno przed kolacją wstawiłam do wody jajka.Postawiłam garnek na
    ogniu i siadam do stołu.Czekam 5 minut.10.15.Zaczynam się niecierpliwić.W końcu
    wstaję od stołu,podchodzę...zapomniałam podpalić gaz pod jajkami...

    pozdrowienia dla wszystkich roztrzepanych i roztargnionych :)



    Temat: nie podoba mi się to
    on chyba jaja sobie robi!!
    nie rozumiem twojego faceta. Ja byłam ostatnio z m i naszym synkiem na wczasach
    u przyszłej teściowej, w tej samej miejscowosci mieszka ex żona mojego
    partnera, moje kochanie chodziło odwiedzać córkę codziennie po kilka godzin
    chociaż to jego mieszkanie do rozwodu mieszka tam ex i ich dziecko. Ex
    zaproponowała mu żeby zostawał u małej na noc bo niby dziecko tak chce tylko że
    my wiemy że ona jest zdolna do wszystkiego i M powiedział jej żeby wybiła sobie
    to z głowy bo i że nocuje ze mną u matki. Kiedy ex dowiedziała się że ja jestem
    chciała za wszelką cenę doprowadzić do tego aby jak najmniej czasu spedzał z
    nami i powiedziała mu że córka chce iść na plaże i on ma być rano. Na początku
    nie wiedział co ona knuje nie domyśleliśmy sie co ona chce takie numerki palić,
    powiedziałam mu żeby poszedł do małej i dowiedział sie jak ma zabrać dziecko na
    plaże i że idzie ze mną i synkiem. A ex wymyśliła sobie że on ma iść na plaże z
    nią i córką a nie z nami, no a ja w tym czasie dostałam telefon od znajomej że
    tamta już pół miasta obdzwoniła że ona idzie na plaże z mężem wiesz jakie były
    jaja, mój M nie zastanawiał sie nad niczym i powiedział ex babie że nie będzie
    zgrywał starego dobrego małżeństwa i nie bedzie z nią nigdzie chodził i żeby
    nie krzywdziła dziecka. Ja już wtym czasie zadzwoniłam do M i powiedziałam mu
    co ex wyprawia a on powiedział mi w prost że nigdy by nie zrobił mi takiej
    rzeczy żeby z tamtą gdziekolwiek iść bo nie jest z nią io mam, sie nie martwic
    cieszyłam sie z jednego że mam wspaniałego partnera i ze tamta przegrała po raz
    kolejny. Potem rozmawiałam z M i powiedział mi ze nawte jak córka bedziue
    chciała cos od niego to tylko za namową ex i nigdy sie na nic nie zgodzi. Ja
    bym nie pozwoliła na to co ty pozwalasz albo tamten związek sie skończył i ona
    niech sobie radzi sama albo ..... . Zadaj sobie jesdno podstawowe pytanie czy
    jeżeli teraz mu na to pozwolisz to czy za 10 lat ex baba znów nie zadzwoni i go
    o coś nie poprosi, a on jak wierny pies poleci bo ty nie masz nic przeciwko.
    Pamietaj że prawie każdą ex stać na coś wiecej jak tylko poproszenie o pomoc.



    Temat: ostatnio zasłyszany DOBRY DOWCIP
    Troche długie ale warto przeczytać

    Podobno autentyczny list do jednego z czasopism poradnikowych

    Pilne pytane. Proszę o pomoc. Potrzebuję wyczerpującej odpowiedzi. Z góry
    dziękuję.

    Jakiś czas temu zacząłem podejrzewać swoją żonę o zdradę. Skąd się
    dowiedziałem. No bo zachowywała się typowo dla takich sytuacji. Gdy odbierałem
    telefon w domu, po drugiej stronie odkładano słuchawkę. Miała często spotkania
    z koleżankami, niespodziewane wyjścia na kawę czy po książkę. Na pytanie "z kim
    z naszych wspólnych znajomych się spotyka", odpowiadała, że są to nowe
    przyjaciółki i ja ich nie znam.
    Zazwyczaj czekam na taksówkę, którą ona wraca do domu, jednak żona wysiada
    kilkaset metrów wcześniej i resztę drogi idzie na nogach, tak że nigdy nie
    widzę jakim samochodem przyjeżdża i z kim. Kiedyś wziąłem jaj komórkę, tylko
    aby zobaczyć która godzina. Wtedy ona po prostu dostała szału i
    zakazała dotykać jej telefonu. Przez cały ten czas nie mogłem się zdecydować,
    by porozmawiać z nią o tym wszystkim. Pewnie nie dowiedziałbym się prawdy,
    gdyby nie przypadek. Pewnej nocy żona niespodziewanie gdzieś wyszła. Ja się
    zainteresowałem, że coś nie tak. Wyszedłem na zewnątrz. Postanowiłem schować
    się za naszym samochodem, skąd był doskonały widok na całą ulice, co
    pozwoliłoby mi zobaczyć, do jakiego samochodu wsiądzie. Kucnąłem przy swoim
    wozie i nagle z niepokojem zauważyłem, że tarcze hamulcowe przy przednich
    kołach mają jakieś brunatne plamy, podobne do rdzy.
    Proszę mi odpowiedzieć, czy ja mogę jeździć z takimi tarczami hamulcowymi, czy
    trzeba je stoczyć? Jeżeli natomiast trzeba ja wymienić, to czy można zamontować
    tańszy zamiennik, a nie oryginalne, a jeżeli tak, to które najlepiej?



    Temat: Zawołaj windę... Winda!!!
    Zawołaj windę... Winda!!!
    kilka sposobow na robienie jaj w windzie:

    1. Kiedy jesteś w windzie sam na sam z jedną osobą, poklep ją w ramię, a
    potem udawaj (lub twierdź), że to nie ty.

    2. Naciśnij przyciski i udaj, że cię pokopał prąd. Uśmiechnij się i spróbuj
    jeszcze raz.

    3. Zapytaj, czy możesz nacisnąć przyciski za innych ludzi, lecz naciśnij te
    niewłaściwe.

    4. Zadzwoń do psychiatry (lub telefonu zaufania) z telefonu znajdującego się
    w windzie i zapytaj czy nie wiedzą na którym piętrze właśnie się znajdujesz.

    5. Przytrzymaj drzwi otwarte i powiedz, że czekasz na przyjaciela. Po chwili
    pozwól drzwiom się zamknąć i powiedz: "Cześć Tomek, jak minął dzień?"

    6. Upuść pióro (lub długopis) i zaczekaj aż ktoś schyli się aby je podnieść,
    wtedy krzyknij "to moje!"

    7. Weź ze sobą aparat i zrób zdjęcie każdemu kto jest w windzie.

    8. Przenieś swoje biurko do windy i za każdym razem gdy ktoś wejdzie do
    środka, pytaj czy byli umówieni.

    9. Rozłóż na podłodze planszę do gry i pytaj ludzi, czy mają ochotę zagrać.

    10. Postaw pudełko w rogu windy i za każdym razem gdy ktoś wejdzie do
    środka, pytaj czy słyszy jak coś tyka

    11. Udawaj, że jesteś z obsługi lotów i sprawdzasz procedury bezpieczeństwa
    i opuść windę z pasażerami.

    12. Pytaj: "Czy czułeś to?"

    13. Stań bardzo blisko kogoś, od czasu do czasu go obwąchuj.

    14. Kiedy drzwi się zamkną, obwieszczaj jadącym: "Wszystko w porządku, bez
    paniki, one się otworzą ponownie"

    15. Mów ludziom, że możesz zobaczyć ich aurę.

    16. Spoliczkuj się mówiąc: "Zamknij się, wszyscy się zamknijcie!"

    17. Otwórz brutalnie swoją walizkę (lub torbę) i patrz do środka zapytaj:
    "Macie tam wystarczająco dużo powietrza?"

    18. Stój cicho i bez ruchu w rogu, twarzą do ściany, nie wysiadaj.

    19. "Przestrasz się" innego pasażera i krzyknij (tak jak w jakimś horrorze):
    "Jesteś jednym z nich!" i powoli się wycofaj.

    20. Ubierz na dłoń skarpetę i używaj jej do rozmowy z innymi pasażerami.

    21. Obsłuchuj ściany windy za pomocą stetoskopu.

    22. Wydawaj z siebie dźwięki przypominające eksplozję kiedy ktoś naciska
    przycisk.

    23. Wytrzeszcz gały na innego pasażera, przez chwilę wyszczerz zęby i
    obwieść: "Mam dziś ubrane nowe skarpety!"

    24. Narysuj kredą na podłodze mały kwadrat i oznajm pasażerom, że "To jest
    moja prywatna powierzchnia" lub lepiej zaśpiewaj "Mój... ...jest ten kawałek
    podłogi!" [;)]

    W okolicach punktu piątego zaczęłam się rechotać :)))))))))))))




    Temat: nowe dowcipy Wielebnego
    Kiedyś w meilu jakimś dostałem...

    * * *
    [ Podobno autentyczny list do jednego z czasopism poradnikowych ]

    Pilne pytane. Proszę o pomoc. Potrzebuję wyczerpującej odpowiedzi. Z
    góry dziękuję.Jakiś czas temu zacząłem podejrzewać swoją żonę o zdradę.
    Skąd się dowiedziałem? No bo zachowywała się typowo dla takich sytuacji. Gdy
    odbierałem telefon w domu, po drugiej stronie odkładano słuchawkę.
    Miała często spotkania z koleżankami, niespodziewane wyjścia na kawę czy po
    książkę. Na pytanie "z kim z naszych wspólnych znajomych się spotyka",
    odpowiadała, że są to nowe przyjaciółki i ja ich nie znam. Zazwyczaj
    czekam na taksówkę, którą ona wraca do domu, jednak żona wysiada kilkaset
    metrów wcześniej i resztę drogi idzie na nogach, tak że nigdy nie widzę jakim
    samochodem przyjeżdża i z kim. Kiedyś wziąłem jaj komórkę, tylko aby
    zobaczyć która godzina. Wtedy ona po prostu dostała szału i zakazała
    dotykać jej telefonu. Przez cały ten czas nie mogłem się zdecydować, by
    porozmawiać z nią o tym wszystkim. Pewnie nie dowiedziałbym się prawdy, gdyby
    nie przypadek. Pewnej nocy żona niespodziewanie gdzieś wyszła. Ja się
    zainteresowałem, że coś jest nie tak. Wyszedłem na zewnątrz. Postanowiłem
    schować się za naszym samochodem, skąd był doskonały widok na całą ulice, co
    pozwoliłoby mi zobaczyć, do jakiego samochodu wsiądzie.

    Kucnąłem przy swoim wozie i nagle z niepokojem zauważyłem, że tarcze hamulcowe przy przednich kołach mają jakieś brunatne plamy, podobne do rdzy...
    Proszę mi odpowiedzieć, czy ja mogę jeździć z takimi tarczami hamulcowymi, czy trzeba je stoczyć?
    Jeżeli natomiast trzeba ja wymienić, to czy można zamontować tańszy
    zamiennik, a nie oryginalne; a jeżeli tak - to które najlepiej?
    * * *

    Pozdrawiam
    cat_s




    Temat: szukam pracownika technicznego
    > "Poza tym - jaki jest sens wywalac ciezkie pieniadze na ogloszenia i szukanie
    > pracownika, zeby potem takiego orla zwalniac.
    > Taniej to nigdy nie ma - nawet zwalnianemu zlodziejowi trzeba wyplacic
    > odprawe, bo to taniej wychodzi niz wloczenie sie po sadach".
    >
    > Jakie cięzkie pieniądze na ogłoszenie?

    ogloszenie modulowe jednak troche kosztuje - sprawdz sobie - koszt spokojnie
    moze byc porownywalny z pierwsza wyplata

    Ogloszenia drobne maja ograniczona ilosc slow i nie mozna wystarczajaco
    dokladnie okreslic rodzaju pracy. Sam przeszedlem męki piekielne jakies dwa
    lata temu odbierajac setki telefonow, a ludzie zaczynali od slow: 'a co to za
    praca i na czym polega'. Po setnym telefonie plakalem i blagalem, zeby mnie
    ktos dobil.

    > Są zresztą
    > inne formy pozyskania sprawdzonych fachowców.

    Chodzi - rozumiem - o TANIE sposoby. Oswiec mnie. Mnie tez sie to pewnie kiedys
    przyda.

    > Prywaciarz uważa, że jak "wydał" pieniądze na ogłoszenie, to "nie opłaca" się
    > zwolnić, nawet jeżeli pracownik okaże się ignorantem i złodziejem!

    Nie udawaj, ze nie rozumiesz. Tam sa dwa zdania.

    1) Nie oplaca sie zwolnic z byle powodu. Dobry pracownik jest duzo wart.
    Ja to rozumiem. Kiedys nawet podkupilem konkurencji jednego goscia. Zadne
    ogloszenia nie zdaly egzaminu, a musialem miec fachowca. I co - zwalnial go
    bede za byle co ? Ze sie z kierownikiem nie umie dogadac ? Bez jaj.

    Oczywiscie jesli pracownik okaze sie zly, to po co go trzymac? Ale przedmowcy
    rozpatrywali przypadek, ze pracownik jest OK. W tej sytuacji -
    faktycznie 'prywaciarz' ma racje?

    2) Czesto rzeczywiscie nie oplaca sie np. zwalniac dyscyplinarnie zlodzieja, bo
    koszty wynajecia adwokata to np. 2000 zl + drugie tyle z powodu nieuniknionej
    straty czasu, a wypowiedzenie umowy i koszt odprawy to moze byc tylko 1500 zl.
    Oczywiscie wszystko zalezy od pracownika i wysokosci obciazen. Do tego sady
    prawie zawsze biora strone pracownika.

    Ja sam osobiscie mialem zdarzenie, kiedy pracownik zniknal razem z moim
    portfelem (prawo jazdy, itp. + pare groszy) i okazalo sie - po rozmowie z
    adwokatem - ze taniej bedzie dac mu wypowiedzenie (a wiec i odprawe) zamiast
    wiklac sie w postepowanie sadowe.

    > Wreszcie prywaciarz popisuje się wyjatkową ignorancją w zakresie zasad
    > zatrudniania i rozwiązywania umów o pracę.
    A konkretnie ? Mnie sie wydaje, ze znam dosc dobrze KP ale nie dostrzegam
    jakich bledow.

    > Do tego jeszcze pisze o odprawach.
    A co ? Nie wolno mu ?




    Temat: Dziś zaczynam kopenhaską!!!
    Cześć Kiniu,

    Poniedziałek zaczyna mi się niezbyt miło, ale zacznę od przyjemniejszego,
    czyli...

    W piątek przez cały dzień zjadłam tylko ten jogurt i jabłko, a w domu brokuły.

    W sobotę na śniadanie te dwa jajka w postaci jajecznicy, a wieczorem,
    dosłownie cztery gryzy mięsa.

    W niedzielę na śniadanko zjadłam mały kubeczek zupki grzybowej (bo specjalnie
    poprosiłam o odłożenie w sobotę porcji dla mnie na niedzielę) i troszkę
    takiego robionego twarogu z czosnkiem. Później byliśmy u babci Miśka więc do
    kawy poczęstowałam się cukierkiem i z czterema ciateczkami (takimi
    herbatnikami), a później pojechaliśmy na tę obiecaną szarlotkę z gałką lodów,
    miała być do tego jeszcze polewa czekoladowa, ale była owocowa. I to miał być
    koniec, ale po powrocie do domku zażyczyła sobie jeszcze kromeczkę z żółtym
    serem z mikrofalówki, bo miałam na nią straszną ochotę, było to ok. 21 i chyba
    nie był to najlepszy pomysł, bo bolał mnie po niej brzuszek prawie do rana.

    Nie zaczę z Wami lodowej, bo niestety nie mogę w tej chwili pozwolić sobie na
    tę odżywkę białkową, a bez niej dieta nie ma sensu. Postanawiam, jeść dalej
    podobnie jak proponuje kopenhaska, opierać się na podobnych produktach, choć
    nie tak rygorystycznie. Właśnie piję kawkę.

    A jeśli chodzi o feralny początek dnia, to zniknęły mi wszystkie wizytówki
    szefa ok.500szt. albo i więcej i notesy z numerami telefonów. Po
    przeanalizowaniu sytuacji domyslam się jak to się stało. Mianowicie w piątek
    pościągałam wszystko z biurka (a te wizytowniki stały właśnie na moim biurku),
    aby sprzątaczka je dokładnie wymyła. To co ściągnęłam z biurka położyłam na
    stoliku pod ścianą, a oprócz tego położyłam tam karton po tonerze z kartka do
    wyrzucenia. I "mądra" pani sprzątaczka pomyślała chyba, że wszystko należy
    wyrzucić, bo zostały mi 3puste przegródki na dokumnety i 3 puste pudełka na
    wizytówki :)))

    Kinia, a jak u Ciebie???

    Buziaki
    Ewelina



    Temat: wielkosc mozgu a inteligencja
    A oto konkursowa nagroda!
    Potrzebne będzie:

    250 g masła,
    250 g cukru,
    250 g masy surowej masy marcepanowej (albo percepanowej),
    5 jaj,
    2 torebki szafranu (tu jest ból, niełatwo znaleźć w sklepach szafran, szukajcie
    KOTANYI),
    sól,
    500 g mąki,
    łyżeczka proszku do pieczenia,
    4 gruszki,
    50 g rodzynek,
    20 g płatków migdałowych,
    1 białko,
    200 g cukru pudru.

    Miękkie jak serduszko Lady Sagan masełko ucieramy z cukrem jak jej uśmiech.
    Jajeczka lśniące jej oczyma o zmroku ubijamy z szafranem drogim mi równie jak
    ona i wcieramy w utartą masę tłuszczowo-cukrową. Przesiewamy do makutry mąkę
    wzbogaconą o proszek do pieczenia, tak jak ja i my wszyscy wzbogaceni jesteśmy
    jej obecnością. Dodać do tego rozdrobnioną masę marcepanową. Jeżeli ktoś chce,
    może się zabawić w cukiernika-czarownika i samemu sporządzić marcepan:

    Należy sparzyć 250 g migdałów, zmiażdżyć je bezlitosnymi ostrzami maszynki do
    mielenia i nieco podsmażyć. 250 g cukru, pół szklanki wody i pół łyżki 6%
    roztworu kwasu octowego gotujemy na syrop II stopnia (nitka). Gdy wystygnie
    ucieramy go wraz z migdałami i sokiem z cytryny, i voila! Masa marcepanowa
    gotowa!

    Wracamy do ciasta. Masą wykładamy dużą (28 cm) tortownicę. Wtykamy w ciasto
    ćwiartki uprzednio umytych, obranych i wynasienionych gruszek. Pieczemy w
    temperaturze ok. 175 stopni przez jakieś trzy kwadranse. Można w tym czasie
    rozwiązać jolkę, pogawędzić przez telefon z przyjaciółką, przejrzeć Gazetowe
    Forum, ale w żadnym wypadku nie kręcić kulek z POXILINY - przenikliwy odór tego
    kitu pozostanie z wami do końca dnia i niechybnie zepsuje smak. Dobra, dzwonek
    zabrzęczał, pora wyjąć nasze cudeńko. Studzimy nasz przepyszny wypiek i
    przygotowujemy glazurę z pudru, białka i szafranu. Glancujemy ciasto, a na
    posypkę rzucamy płateczki i suszone winogrona.

    Ciasto niby proste, ale czy smak jego można zredukować, droga Sagan, do
    prostych, dyskretnych elementów? Czyż nie będzie zbrodnio ujmowanie mu choćby
    krzty jego istnienia, ku poznaniu Prawdy. Jeśli istnieje jakaś tajemnica
    kryjąca się za tym kulinarnym doznaniem, to ja nie chcę jej znać...

    Mizogin



    Temat: Kiedy byłam mała(y), to z koleżanką(kolegą)...
    pozdrawiam wszystkich Urwisów!!
    > W okresie studiów to już zabawy były bardziej wyszukane...
    > pewnie sami wiecie :)))

    Albo i mniej... Ale wróćmy do podstawówki. Kiedyś wygrzebałem skądś czerwony
    fosfór i chloran potasu. Zmieszałem delikatnie w odpowiednij proporcji (wybucha
    po uderzeniu), na szczęście niewiele, i wziąłem do szkoły. "Zdetonować" chciałem
    po lekcjach, najlepiej pod tramwajem lub zakładając pułapkę: wkładając paczuszkę
    między drzwi a framugę. Pech chciał, że paczuszka spadło na podługę podczas
    przerwy. I to tuż obok najgroźniejszej nauczycielki... Co się potem działo...
    Brrrr. W każdym razie długo udawało mi się utrzymać Rodziców w nieświadomości
    (wyrzucanie dzienniczków z uwagami, przecięcie kabelka do dzwnoka w telefonie).
    Jednak wychowawca był uparty: przyszedł do rodzców osobiście. Skończyło się
    zasłabnięciem Mamy i wzywaniem karetki.

    Taaa... Innym razem, też w podstawówce, gdy modne stały się pistolety i jajka na
    wodę, przyniosłem do szkoły w jajku nie wodę a amoniak. Nauczyciele szybko
    wyczuli, w końcu była to śmierdząca sprawa...

    W podstawówce mieliśmy zeszyt uwag. Ponieważ przodowałem w ich liczbie,
    postanowiłem przed wywiadówką go wyrzucić. Wyniosłem ze szkoły, wrzuciłem do
    kanału na szkolnym dziedzińcu. Nie zauważyłem jednak, że kanał był zapchany i
    dobrze widoczny zeszyt leżał tuż pod kratkami. Zauważyli go przypadkiem akurat
    moi Rodzice, suszył się u nas w domu na kaloryferze... Nie domyślili się jednak,
    że to ja go wyrzuciłem. Uwagi jednak przeczytali.

    Dużo tego było... Kiedyś modna było strzelanie z rurek ziarenkami gorczycy.
    Podczas jakiegoś wyjścia klasowego trafiłem na twardą sztukę: ostrzelany
    przechodzeń zaczął mnie gonić, złapał i doprowadził do wychowawcy. Miałem sobie
    sam wpisać uwagę. Wpisałem: "strzelałem z rurki w takiego łysego pana". Tata
    dopisał: "wszystkie rurki skonfiskowałem".

    Tja, dzienniczki uwag (niedawno znalazłem) to pouczająca lektura, świadcząca nie
    tyle o uczniu, co o niezaradności nauczycieli. Pamiętam jeszcze taką uwagę:
    "Łukasz rozmawia na lekcji historii bez pozwolenia nauczyciela i je na lekcji,
    równiaż historii i również bez pozwolenia nauczyciela". Po którejś z rzędu
    uwadze o moim złym zachowaniu na historii (lekcje sprowadzały się do głośnego
    czytania podręcznika) Rodzice stracili cierpliwość i odpisali pod uwagą:
    "widocznie lekcja była prowadzona nieciekawie". Pani od historii poczerwieniała
    i wezwała Rodziców na dywanik: kazała mi ich przyprowadzić następnego dnia... :)

    pozdrawiam wszystkich Urwisów i wszystkie Urwiski!!
    :) Luki



    Temat: Czy wyższe podatki wymiotą inwestorów ?
    marek_p napisał:

    > I tak jest to podatek dużo niższy niż od terenów pod działalność komercyjną.

    Ja pierniczę. Jeśli tak powiedział to ... porównał komercyjną dzierżawę np. 2
    hektarów Wolksvagena czy Faurecji z "komercyjną" zabudową trawnikiem ( zamiast
    śmieci ) w ilości 80 hektarów.
    Widocznie potrzebnę są miastu wyłącznie śmietniki lub hale produkcyjne zamiast
    trawników.
    Bez jaj, jak teraz miasto przyjmuje taką debilną logikę to ja stąd emigruję.

    > Miastu tak samo jak firmie zależy na budowie pola golfowego i jesteśmy gotowi
    > do porozumienia.

    Dlatego łamiemy dzentelmeńską umowe i podnosimy podatek tylko o ... 200 % !!!
    Moliśmy podnieść przecież o 1000 % a umowę i tak tylko raz łamiemy.

    > Prezydent może przecież umorzyć część podatku,

    Co tam umowy, jak będziemy mieć kaprys i wyszlifowany carski pierścień na palcu
    serdecznym a wy nas ładnie ( z kolan ) w niego cmokniecie to może dla odmiany
    obniżymy wam o 10 % podatek. A i tak będzie to największa procentowo obniżka w
    mieście. O naszej szczodrobliwości wobec "prywaciarzy" będą piać latami
    pieśniarze i chwalić media.

    > ale my także musimy widzieć, że tam coś się dzieje, że inwestor inwestuje, a
    > nie tylko planuje

    My przecież lepiej wiemy. Najlepiej infrastrukturę ziemną pod przyszłe trawniki
    zakłada sie w zimie. Najlepiej w temperaturze minus 5 stopni. Wtedy wykopy ie
    za bardzo nie obsypuja i nie musicie wydawać na umocnienia. Wy ni pomysleliście
    i my musimy mysleć za was. A że telefony drogie a władze świecąc przykładem (
    nie to co jakiś wywalający kasę na trawę Duńczyk ) oszczędzają aby was zachęcić
    do kontaktu z nami przywaliliśmy podatkiem. Pewnie z 10 % podwyżki nie
    zmusiłoby was do ujawnienia co tam tak długo knujecie. Może umocnienia dla
    amerykańskich baz NATO bez naszej zgody.

    - Czekamy na rzeczową rozmowę z firmą.

    I czekamy na następnych inwestorów którzy zachęceni przykładem naszej o nich
    troski bedą walić drzwiami i oknami do naszej pięknej metropolii. To co że że
    mamy tylko 1 basen i 1 lodowisko jako atrakcje dla mieszkańców. Ale za to można
    sobie nieodpłatnie popatrzec z mostu na Wartę. Na razie nasze uzdrowisko nie
    nalicza za to klimatycznego. Korzystajcie więc drodzy inwestorzy. Zapraszamy.



    Temat: Czego robić nie należy... ?
    1. NIgdy, ale to nigdy, będać nad morzem, nie wrzucajcie piasku do kibla. Jak
    miałam parę latek, zebrałam na plaży piasek do butelki. I w dniu pakowania, coś
    mi się odwidziało, i wrzuciłam 0,5 kg nadmorskiego piasku do kibelka naszych
    gospodarzy. Nigdy już do tego miasta nie przyjadę...
    2. moja mama bardzo lubi rozmawiać przez telefon. No i teraz po mojej lewej
    stronie na zasłonie mam piękny wzór odbitego żelazka od spodu...
    3. Próba chórku. Próbujemy połączyć wszystkie kabelki, i oczywiście coś nie
    działa. Tym czymś jest mikrofon. Mój kolega mówi, że zepsute. I nagle ktoś
    wpadł na pomysł, żeby go włączyć...
    4. Moja kuzynka kiedyś, gdy chciała zrobić sobie herbatę w czajniku
    elektyrczym, spaliła czajnik. Włączyła go, jak nie było w nim wody.
    5. Mój "kochany" koleżka poplamił mi kiedyś ulubioną bluzkę atramentem. Dałam
    więc mamie do spróbowania jej uprania. Mama czymś to zalała... po czym po paru
    dniach sobie o tym przypomniała. I mówię całkiem szczerze, że część bluzki się
    rozpuściła.

    I chluba naszej szkoły, a zmowa naszej dyrektorki. Otóż nigdy nie łączcie
    mojego kolegi z klasy razem z gaśnicą, zwłaszcza jak jest już stara, a on sam
    jest na 2 (ostatnim) piętrze. Pewnego pięknego dnia odbiła mu palma (nie tylko
    jemu) i na końcu schodów, a na początku jednego z korytarzy, otworzyli gaśnicę,
    podobno wsadzając jej koniec do pełnego kosza na śmieci. Kosz poleciał pod
    sufit, a wszyscy uciekli na koniec hollu, żeby zaraz się wrócić, bo jakoś z
    tamtąd trzeba było wyjść.

    I co robiła taka mądra istotka jak ja? Byłam do sklepiku, który jest w
    podziemiach!!! Całe moje szczęście! Większego nie można było mieć. Wszystko
    mnie opuściło!

    P.S. Potem ci sprawcy składali się na nową gaśnicę ;). Ale jaja były nie z tej
    ziemi.



    Temat: WOJEWODA JAN MAJCHROWSKI mówi...
    Majchrowskiego nie znam i w urzędzie też nie pracowałem, ale łatwo porównać kto
    był jakim wojewodą od kilkunastu lat.

    KRZYSZTOF ZARĘBA (1989-90):
    Ciapciuś bez jaj. Facet, który nie podejmował decyzji, ale czarował dobrocią.
    Najciekawsze, że wtedy wojewoda powinien właśnie rządzić. Takie miał
    kompetencje!!!

    WACŁAW NIEWIAROWSKI (1990-1991)
    Wiemy wszyscy jak się skończyło. CENZIN, OCEAN...łapówka i więzienie dwa lata
    temu. Generalnie Niewiarowski rządził i robił to ot tak sobie. Gdyby nie
    prywata, może byłoby O.K.

    ZBIGNIEW PUSZ (1991-1995)
    Przyzwoity urzędnik. Typ propaństwowca, ale umoczony w kontaky z nomenklaturą
    biznesową regionu (Komarniccy, Kałamago, śp. Dyrak, Marciniak). Wywodził się z
    prawicy (pół urzędu wówczas to ZChN)ale odcinał się od niej. Generalnie wiele
    zrobił dla regionu w kwestii środków pomocowych Unii Europejskiej.

    ZBIGNIEW FALIŃSKI (1995-1997)
    Misiu bez wizji i koncepcji. Totalna prywata, a sprawa którą media wyciągnęły
    mu na Świecku (wywalił z intranten inwestycji przedsiębiorcę i zainstalował tam
    zięcia...właściwie to nie zięcia, bo facet miał z jego córką tylko dziecko)
    obnażyła styl jego władzy. Jego? Nie Grażyny Cudak. Skarb Państwa stracił przez
    niego 8 milionów złotych.

    JERZY OSTROUCH (1998)
    Kompetentny, ale mało komunikatywny i "bezdecyzyjny". Jedyna szybka decyzja
    podjęta przez niego to...zwolnienie sekretarki w pierwszej godzinie
    urzędowania. Supersekretarki! Najlepszej w historii urzędu. Walił prywatę...

    JERZY IWAN (2000-2001)
    Ministrant. Słuchał tylko Biskupa Dyczkowskiego i ...przewodniczącego Macieja
    Jankowskiego z "Solidarności".

    ANDRZEJ KORSKI (2001...)
    Głupek...Fircyk... a wszystko bez władzy, kompetyencji i możliwości. Urzędnicy
    się z niego nabijają. Uczciwy? To dlaczego trzymał Mieczysława Łopanowskiego w
    LUW-e mimo iż ten po pijaku rozwalił radiowóz i dostał wyrok sądowy....

    MAJCHROWSKI?
    Też święty nie był,ale miał wizję, choć została wypaczona przez dwa elementy:
    1) głupich doradców...młodych bendzwałów, którzy szpanowali lanciami i
    telefonami komórkowmi.
    2) prawicę, która od pierwszego dnia zaczęła go atakować zamiast współpracować,
    mimo iż ten w fazie wstępnej chciał współpracować.



    Temat: Którędy do Czarnogóry?
    Chciałbym Ci wszystko opowiedzieć, ale tego jest tak dużo, więc pytaj śmiało!
    My Pani Marii nie płaciliśmy zaliczki, ponieważ my do samego końca nie
    wiedzieliśmy gdzie mamy jechać do Chorwacji czy do Czarnogóry i kontakt do niej
    znaleźliśmy tydzień przed wyjazdem, więc na zaliczkę było już za późno.
    Przypuszczam, że jedziecie do Pana Bory, bo to dobry znajomy p.Marii. My
    mieliśmy śmieszną sytuację, ponieważ chcieliśmy zrobić jakieś mięsko i
    potrzebowaliśmy trochę mąki, ale nie wiedzieliśmy jak jest mąka po serbsku,
    więc tłumaczymy cukier-sól-mąka a oni ni w ząb nie rozumieli, dopiero po
    telefonie do p.Marii dogadaliśmy się, a ile było przy tym śmiechu, bo mąka w
    podobnym brzmieniu fonetycznym znaczy coś innego, ale nie pamiętam już, co.
    A po za tym jestem bardzo zadowolona, Pan Bora codziennie przynosił nam chleb
    świeżutki z piekarni i dostawaliśmy świeżutkie jajka od jego kur, (co prawda
    były bardzo małe i ciężko jej się obierało, ale były pyszne takie wiejskie).
    Oczywiście na samym początku daliśmy troszkę więcej pieniążków i na sam koniec
    wyjazdu rozliczył się z nami. I jeszcze pyszna była limonka robiona przez żonę
    p.Bory, pychotka.
    Na plażę jest troszkę daleko, ale my, jeżeli wcześniejszą noc mieliśmy nie
    zarwaną przez alkohol, to chodziliśmy na piechotę, bo inaczej to było kiepsko
    iść z taką „wielką głową”.
    Przed plażą jest bezpłatny parking, więc nie ma problemu i nie chciało nam się
    tachać tych wszystkich rzeczy pod pachą, więc wygodniej było je zawieść.
    Zostaliśmy zaproszeni przez Panią Marię i jej męża na rybę z grrila, PYSZNA i
    polecam jak zaproponuje to skuście się koniecznie. Nigdy nie jadłam tak dobrej
    ryby z grrila.
    Nie próbowaliśmy nawet podjeżdżać pod granicę z Albanią ale do wyspy Ady Bojany
    nie było problemu.




    Temat: Ubezpieczyciel może robić co chce??????
    Ubezpieczyciel może robić co chce??????
    Miałem pecha, że klient Agropolisy S.A. rozbił mój samochód. W warsztacie za
    naprawę zapłaciłem 6000zł, chcieli mi oddać 3900zł. Po dodatkowym protokóle i
    oględzinach "łaskawcy" chcieli oddać 4600zł. Przcież to skandal bo takich jak
    ja są pewnie dziesiątki tysięcy rocznie. Jeżeli złodzieje zarobią na jednym
    kilka tysięcy to jaka kwota robi się z tego rocznie????????????

    Ponad miesiąc temu zgłosiłem szkodę, w międzyczasie napisałem odwołanie do
    Dyrekcji. Nic cisza!!!!! Czy Towarzystwo Ubezpieczeniowe Agropolisa samo
    ustanawia prawo w tym kraju. Płaci ile chce, odpisuje kiedy chce????? To się
    w głowie nie mieści, czy wszystko na około musi być patologią???

    Jeżeli jadę za szybko to od razu jakiś za przeproszeniem dbający o
    bezpieczeństwo i egzekwowanie prawa domaga się pieniędzy!!! Jeżeli chodzi o
    mnie to mogę poczekać, a w ogóle dlaczego smiem coś powiedzieć.
    Brać co dają i zamknąć mordę?????

    Jeżeli wszystko tak działa w tym chorym kraju i nikt za nic nie odpowiada to
    może ja jutro założę Towarzystwo Ubezpieczeniowe Agropolisa II wezmę kasę
    (zniżki 50%) , a potem niech się inni martwią:). Jest przecież jakaś
    instytucja nadzorująca firmy ubezpieczeniowe. Jak do nich dotrzeć?????????? .

    Dowiedziałem się ostatnio o firmie DAS ochrona prawna ubezpieczonych, ale to
    dopiero są jaja. Tam trzeba zapłacić około 140 zł......przed szkodą za to, że
    zaczną poruszać swoimi kontaktami w celu odzyskania pieniędzy. Poprosiłem ich
    o kontakt do jakiegoś ich prawnika, który odpłatnie chciałby się zająć moim
    przypadkiem. Dostałem telefon zadzwoniłem i zostawiłem wiadomość trzy
    tygodnie temu sekretarce z prośbą żeby pan mecenas zadzwonił to dam mu
    zarobić.

    Myślicie, że zadzwonił??!!!!!! do dzisiaj cisza i z Agropolisy i
    kancelarii "pana mecenasa". Chyba trzeba kupić kałacha!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    myślę, że po przestrzeleniu kolan wydział likwidacji szkód Agropolisy
    S.A. "przejrzy na oczy" czy ktoś zna inne sposoby upominania się o swoje?

    Istnieje przecież system Audatex, który w miarę precyzyjnie określa wartość
    części i robocizny. Szanujące się towarzystwo wypłaca tę kwotę oczywiście
    brutto i potem to moje zmartwienie czym za ile i czy w ogóle naprawię.
    Niestety Agropolisa S.A TO PATOLOGIA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!



    Temat: Klienci nabijani w butelkę
    Gość portalu: Rafciu napisał(a):

    > Od takich spraw jest Urzad Ochrony Konkurencji i Konsumentow. Tak ale co robi
    > urzad w rzeczywistosci. wypłaca pensje prezesom i nawet nie kiwnie palcem gdy
    > klient ma problem. Urzad narzucil 10 milionow kary na TPSA a co na to tepsy.
    > Już pół roku prawnicy wiją się jak w ukropie, a kara nie jest i nie będzie
    > nigdy zapłacona. Brak jest precyzyjnej ustawy..

    mimo wszystko Urzad dziala. Przypominam sobie np. sprawy z energetyka.

    >
    > W zyciu trzeba myslec, uwaznie czytac umowy itp. To banal, ale tak jest.
    > Faktycznie.Straszny banał.

    i dlatego uwazasz, ze mozna to zostawic sobie a muzom? No coz. Twoja sprawa.

    >
    > Ale zauważmy kto sporządza te umowy. Sprzedający !!! Kupujący ma na nie
    bardzo
    > mały wpływ. Zachodzisz i podpisujesz, albo całkiem rezygnujesz z usługi.
    > Ażeby tak odwrócić role i kupujący sporządzał UMOWĘ. I tak przykładowo
    > sprzedawca telefonów komórkowych czyta 2 godz. umowę, szuka gwiazdek, czy nie
    > robimy go w bambuko. I przekonuje się za tydzien ze jednak go zrobilismy, bo
    na
    >
    > ostatniej stronie drobnym maczkiem było 24 godz/dobę gratis.

    zaraz, zaraz... to Ty przychodzisz po usluge, ktora jest Tobie potrzebna, czy
    nie?

    > Czy obowiazkiem normalnego klienta jest czytanie umow i szukanie oszustwa
    > jakiejs firmy??? Nie wszyscy sa prawnikami!
    > Ufamy firmie ze jest ona rzetelna i nie zrobi nas w jajo. Więc umowa powinna
    > byc uczciwa...

    a na swiecie nie powinno byc wojen, przestepstw, glodu i chorob... Mozna tak
    wyliczac w nieskonczonosc. A najlepiej by bylo zebys w ogole nie musial palcem
    kiwac - niech zrobia, niech przyniosa i niech zabiora :(

    pozdrawiam.




    Temat: Doradztwo finansowe Efect - ktoś zna ich?
    Z Efectem skontaktowala mnie kolezanka, a raczej ja wyrazilam zgode na
    spotkanie z przedstawicielem. Mam juz za soba "przygode" z firma typu piramida,
    wiec do tego typu praktyk podchodze ostroznie, ale i tak dalam sie zrobic w
    jajo. Tak, bez wstydu acz z zalem przyznaje.
    Koles przyszedl do mnie do domu, zrobil prezentacje (kilka rysunkow na papierze
    A4), omamil emerytura kilkunastokrotnie wieksza niz ta z ktorej zyje moja
    babcia. Powiedzialam mu, czego oczekuje, jakie sa moje dochody, odpowiedzialam
    na setki fachowo brzmiacych pytan i otrzymalam zapewnienie, ze do naszego
    kolejnego spotkania kupa fachurow przeanalizuje moja sytuacje i doradzi jakie
    wyjscie jest dla mnie najlepsze. Plus mialam podac numery telefonu kilkunastu
    osob, ktore moglyby chciec spotkac sie z tym gosciem. Stanelam okoniem, mowie,
    ze bez ich wiedzy numerow nie podam. On, ze przeciez stad ma namiar do mnie i
    ze gdybym sie na spotkanie nie zgodzila, to NIGDY w zyciu by do mnie nie
    probowal dzwonic. Dalam sie podejsc. Chcialam podac namiary do kilku studentow,
    okazalo sie, ze jest to malo oplacalny kontakt, pan wolalby np do mojego
    fryzjera, kosmetyczki, stomatologa, ginekologa, ogolnie rzecz biorac ludzi,
    ktorych numery mam, ale nie po to, aby nimi swobodnie dysponowac! Zakonczylam
    dyskusje wciskajac mu kit, ze studenciaki o ktorych mowa byla wczesniej to
    ludzie pracujacy i studiujacy zaocznie lub podyplomowo.
    Na kolejne spotkanie pan przyszedl z JEDNA oferta, Skandii wlasnie. Jak sie
    pozniej dowiedzialam, jakims cudem wszystkim, ktorzy zgodzili sie na spotkanie
    z nim zaproponowal rowniez Skandie, a kolezance ktora szukala kredytu na
    mieszkanie, przyniosl oferte z jednego banku i chcial, aby natychmiast
    podpisala z nim umowe! Nie przegladajac i nie porownujac ofert innych bankow.
    Kiedy i mnie pan podlozyl pod nos gotowa do podpisania umowe ze Skandia, o
    ktorej nawiasem mowiac slyszalam po raz pierwszy, powiedzialam DOSC. Po kilku
    tygodniach otrzymalam wiadomosc od trzech osob, ktore nie zgodzily sie na to,
    aby pan sie z nimi skontaktowal. Co sie okazalo? Ze pan postanowil rozegrac to
    po swojemu i do tych osob zadzwonil! A kiedy zadzwonilam do niego z awantura,
    powiedzial, ze to nieprawda, i ze pewnie ktos z firmy podebral mu te numery i
    sam zaczal szukac nowych klientow.
    Efect to zenada :(



    Temat: Kącik dobrego humoru... grzecznego oczywiście
    czas na Chucka Norrisa!
    no właśnie - jak w temacie:
    1. Chuck Norris nie śpi. Czeka.
    2. Chuck Norris nie umie latać, ale i tak to robi.
    3. Chuck Norris chodzi do toalety raz w miesiącu. Obojętnie czy potrzebuje,
    czy nie.
    4. Bóg chciał stworzyć świat w 10 dni. Chuck Norris dał mu 6.
    5. TP S.A. nie wyłączyła telefonu Chuckowi Norrisowi przed rozpatrzeniem
    reklamacji. Nigdy.
    6. Za zarostem Chucka Norrisa nie ma brody. Jest kolejna pięść.
    7. Chuck Norris umie dzielić przez zero. I zawsze otrzymuje prawidłowy wynik.
    8. Gdy Chuck Norris łamie kobiecie serce, robi to dosłownie.
    9. Gdy Chuck Norris wchodzi coś załatwić w ZUS-ie to słyszy: "Dzień dobry, w
    czym mogę pomóc?".
    10. Chuck Norris nie umrze. On kopnie w kalendarz. Z półobrotu.
    11. Chuck Norris złamał sobie sam nogę. Tylko po to, żeby wygrać paraolimpiadę.
    12. Na świecie są dwa rodzaje ludzi: Chuck Norris i ci którzy umrą.
    13. Przed kręceniem każdego odcinka "Strażnika Teksasu" Chuck Norris wstrzykuje
    sobie potrójną śmiertelną dawkę środków nasennych. To wszystko po to, aby
    ograniczyć śmiertelność wśród innych aktorów.
    14. Chuck Norris wpadł kiedyś na pomysł sprzedawania swojego moczu jako napoju w
    puszkach. Obecnie jest on znany jako Red Bull.
    15. Chuck Norris nie ma HIV. Mimo to zaraża nim ludzi.
    16. Jeśli udało ci się wygrać w jakąś grę z Chuckiem Norrisem to oczywiście nie
    znałeś zasad.
    17. Chuck Norris był już na Marsie. To, dlatego nie ma tam oznak życia.
    18. Chuck Norris robi najlepszą jajecznicę. Bez jaj.
    19. Jeżeli nie wiesz, kto jest twoim biologicznym ojcem, prawdopodobnie jest nim
    Chuck Norris.

    20. Chuck Norris potrafi podnieść krzesło, na którym siedzi...




    Temat: Okna PCV gdzie zamówić w Krakowie?
    Gość portalu: ekspert napisał(a):

    > Już Twój nick wiele o Tobie mówi!!
    > A wyjątkowa jak na amatora okienek -jak to mówicie-klientom znajomość numerów
    > telefonicznych firm-to jest naganiactwo-a twój płaczliwo-kościelny ton
    > korespondencji świadczy o tym że przymieraćie z głodu handlując tym
    chłamem!!!.
    > KBE,Panorama to krok w tył w produkcji profili,zmiania nazwy profilu
    > styl...cuda jaja...niczego nie zmieni....TO BYŁO ŻLE BEZNADZIEJNE ,JEST I
    > BĘDZIE!!!
    >
    > Z POWAŻANIEM EKSPERT/TERAZ JUŻ Z DUŻEJ LITERY/
    > /DZIĘKI TOBIE/
    To Ty napastliwy jesteś ekspert...
    Ciekawe, bo mnie jak raz numer telefonu kojarzy się z konkretną i
    odpowiedzialną informacją. Tobie widać wystarcza Łebska ekipa i pare pochwal
    znajomych...
    Otóż nie Ekspert jesteś smyku, ale bęcwał i to dęty i jeszcze do potęgi.
    Mnie handel oknami, jak zresztą czymkolwiek innym interesuje mało, no tyle, ze
    bywam klientem. Cieszy mnie, że nie muszę prowadzić transakcji jako oczywiste
    kupujący z udziałem takich ekspertow. Mnie nie pasuje rozmowa z gamoniami
    chwatami. Nawet rozmowa, tym bardziej, ze doszukujesz się tonu
    płaczliwego...jeśli potrzebujesz to i łzę puścisz smyku ...
    zalecam daleko idący rozsądek w ferowaniu ocen i w samoocenie skromność. Ty
    jesteś przez bardzo małe e ekspert, a nawet powiedzaiłbym kropla po eksperciku.
    Żałuję ale partnera do wymiany zdań o wymianie okien w profilach jakie
    wymieniasz we mnie nie znajdziesz...natomiast życzę sukcesów w naganiactwie.
    trudny
    Nick "trudny", jak pojąłem jest dla ludzi twojej branży zbyt trudny. I niech
    tak zostanie.




    Temat: Koniec kart magnetycznych w TP SA
    Gość portalu: producent napisał(a):

    > Skoro tak dobrze znasz ten rynek jak piszesz, to dlaczego omijasz
    > moje "klopotliwe" pytania? Np. dlaczego rozmowa z Polski do USA jest piec
    razy
    > drozsza niz rozmowa na tym samym odcinku - tylko na opak? Czy nie ma to
    czegos
    > wspolnego z BRAKIEM konkurencji w Polsce?..

    Zmiany na polskim rynku telekomunikacyjnym to jest ostatnie 10 lat. Inwestycje
    są bardzo kosztowne, a załamanie rynku jakie miało miejsce 3-4 lata temu
    kondycji firm zdecydowanie nie poprawiło.
    Dlateg wszystkie firmy telekomunikacyjne mają obecnie bardzo podobne ceny
    swoich usług. I nie są zainteresowane, aby je obniżać.

    > Nie irytuj sie slowem 'burek' w
    > innym miejscu,

    Jaja sobie robisz?
    Nie używaj chamskich zwrotów i będzie ok.

    > ale wprost spytam: - czy korzystasz z platbnego dostepu TP SA
    > (jestem niemal pewny ze nie)?

    Zdziwisz się - korzystam ))
    Mam pakiet Darmowe Wieczory i Weekendy - codziennie między 20 a 8 rano oraz
    przez cały weekend (od 20 w piatek do 8 rano w poniedziałek) dzwonię za darmo
    po całej Polsce (abonament kosztuje 85 zł).
    Oprócz tego mam Neostradę za 59 zł.
    Nie krzywduję więc sobie zarówno jesli chodzi o korzystanie z telefonu jak i z
    internetu, i praktycznie nie płacę nic ponadto, bo przed 20 i tak nie mam
    okazji telefonować z domu ))

    > Pytam - bo nie wiesz jakie to 'uroki'. I uwazasz
    > ze skoro Tobie dobrze, to inni moga.. isc do diabla. Byle tylko monopol
    > istnial. Porzepraszam Janusz i Pozdrowka (przedstawilem Ci sie)

    Mnie irytuje krtykowanie kogos czy czegoś w czambuł. Wiadomo, ze TP SA ma swoje
    wady, ale niektórzy nawet winą za gradobicie chcieliby ją obciązac ))

    A konkurencję znam naprawdę nieźle - mam wielu dobrych znajomych pracujących w
    róznych firmach telekomunikacyjnych ))

    Pozdrawiam również
    Janusz




    Temat: Załuje że niezabiłam własnego dziecka
    Załuje że niezabiłam własnego dziecka
    Witam wszystkie zwolenniczki i przeciwniczki aborcji. Mój Nick jest
    założony celowo tylko po to aby tu Wam coś napisac. Otóż przed 11
    laty sama stałam przed wyborem usunąć czy da c szanse? Moja dziecko
    miało się urodzi poważnie chore. Miało poważną wadę serca a to Pikus
    w porównaniu z wadami które ukazały się po porodzie i w dalszym
    życiu Julki. Moja decyzja była wtedy na tak. Urodzę bez względu na
    Wszystko To dziecko musi życ. I powiem wam że to była najgorsza
    decyzja mojego życia. Moja córka żyje i owszem ale 11 prawie 12 lat
    jaj życia to ciągłe cierpienie, operacja za operacja,. Każdy jej
    ruch to okropny ból. Ból, którego ja jako matka nie mogę znieśc. To
    dziecko nie maiło ani jednego dnia bez bólu bez okropnego bólu.
    Julka przeszła już około 50 operacji ratującej jej życie
    porawiających taz zwany komfort życiowy ( komfort polega na tym ze
    niedostaje morfiny tak często jak przed operacjami). Dzisiaj żałuje
    ze nie pozwoliłam mojemu dziecku odejść.
    Wszystkie przeciwniczki aborcji uważają ze aborcja jest zła….. tak
    ale jeśli wykonuje się ją jako rodzaj antykoncepcji. Piszecie ze
    lepsze takie życie niż żadne. Ciekawe , która z was zamieniłaby się
    z moim dzieckiem? Która by chciała mieć tak chore dziecko. Dziecko
    proszące o śmierc bo dłużej już nie może zyc w bólu? Odda do
    adopcji? Mało wiecie o adopcji. Żadna rodzina nie
    adoptuje „uszkodzonego ” dziecka. Żadna. A jeśli znacie choc jedną
    to dajcie mi jej adres telefon email. Jestem i będę za aborcją z
    uzasadnionych przyczyn. Dziś załuje ze nie dałam mojemu dziecku
    szansy na śmierc




    Temat: czy mówić rodzicom?
    Trudne pytanie... Ale to milo, ze obchodzi cie nasz los ;)
    Nie chce wyciagac oglonych wnioskow typu 'nie, absolutnie, nie mowic rodzicom',
    chce tylko powiedziec, jak na taka wiadomosc zareagowalaby moja mama ( a mysle,
    ze matki dziewczyn z ED sa do siebie podobne...) Nie przyjelaby tego absolutnie
    do wiadomosci- gdzie tam, jej sliczna, idealna coreczka, dwa fakultety, dorywcza
    praca, lubiana przez wszystkich, nie, absolutnie...
    Tzn to by powiedziala na glos. A co by pomyslala...? Tak naprawde, to ona chyba
    wie... jak moze nie wiedziec?! Nie dopuszcza tylko do siebie tej mysli... ;(
    Zawsze tak bylo. Matko, na ilu zakazanych rzeczach ona mnie nakryla! Jak mialam
    16 lat, znalazla u mnie amfetamine (wiem, glupota- ale na szczescie to tylko
    kilkakrotny 'wyskok', nie maialam problemow z uzaleznieniem). Powiedzialam, ze
    to maka, takie jaja sobie z kolezankami robimy... Taaak, jasne... Rozeszlo sie
    po kosciach, zadnego komentarza. Znalazla niedlugo po tym papierosy- jedyne, co
    powiedziala, to 'to nie twoje, prawda?' Nie, bron Boze...
    Jak mialam 19 lat, znalazla u mnie tabletki antykoncepcyjne (lubi mi szukac po
    rzeczach;). Powiedzialam, ze to na uregulowanie okresu... Bez komentarza z jej
    strony. Przeciez nie moglaby sie przyznac do tego, ze wie, ze jej idealna corka
    sypia z jakims facetem...
    Takze mowienie mojej mamie nie mialoby akurat wiekszego sensu...
    Ale dobrym pomyslem byloby porozmawianie z sama chora, na osobnosci koniecznie.
    Wskazane byloby roche poowijac w bawelne, tak zeby dziewczyna nie uciela krotko,
    ze to nieprawda i nie pozegnala sie szybciutko. Cos typu 'Zauwazylam u Pani
    oslabione szkliwo. Mysle, ze to od problemow z zoladkiem, czestych zatruc. Jesli
    to ma podloze nerwowe, to tu mam namiary dobrego psychologa...' i wcisnac
    szybciutko jakas wizytowke czy nr telefonu. Dziewczyna i tak sie nie przyzna,
    ale moze zadzwoni, pojdzie na terapie? Moze to wlasnie ty bedziesz tym bodzcem,
    ktory pozwoli jej sie przelamac? Moze nie, ale nic wiecej zrobic nie mozesz.
    Jakby nie bylo, milo, ze sir tym zainteresowalas ;)



    Temat: Teamt stary i częsty - magnetyzery
    nie wiem czy jest sens odpowiadac
    zeby nie podbijac tego durnowatego watku

    ale ok:
    jak rozumiesz zjawisko to moze odpowiesz jaki jest zwiazek miedzy polem
    elektrycznym, a magnetycznym?
    i jak na dipole w baku wplywa pole magnetyczne ziemi?
    czy woda plynac z kranu indukuje pole elektryczne w polu magnetycznym ziemi?
    jakie jest natezenie pola magnetycznego w przewodzie paliwowym?
    w jakim polu magnetycznym dipol jest neutralny?
    czy dipol jest neutralny, czy obdarzony ladunkiem?
    ladunkiem elektrycznym?
    a moze magnetycznym?
    co to sa dipole magnetyczne?
    jaki jest kierunek linii pola magnetycznego w zamku szafki kuchennej?
    czy drzwi szafki kuchennej w okolicy zamka lepiej spalaja sie w ognisku?
    czy wiesz jak pole magnetyczne wplywa na mozg?
    czy biopaliwa maja wiecej dipoli?
    czy jak wypije wodke przez namagnesowana gazrurke to nie bede mial kaca?
    w jakiej odleglosci trzeba trzymac magnes od ciala, co by sie dipole we lbie
    nie poprzekrecaly?
    czy namagnesowana benzyna moze kopnac?
    czy ladunek dipoli jest przewodzony przez mase?
    polecasz pasek antistatic?
    czy w deszczu dipole moga uciekac do ziemi?
    gdzie w samochodzie powinno sie wozic telefon komorkowy?
    czy CB zmniejsza spalanie?
    czy wytrenowany jogin moze sila woli przemieszczac dipole?
    czy jak gotujesz jajka na twardo to ustawiasz magnesy wokol kuchenki?
    a jak je trzeba rozstawic zeby wyszlo na miekko?
    a czy w polu magnetycznym mozna ugotowac jajko tak, zeby zoltko sie zestalilo,
    a bialko bylo plynne?
    czy za pomoca magnesu mozna zmieniac ludzkie mysli?
    czy polem magnetycznym mozna leczyc wiatry?
    i chyba najwazniejsze:
    czym dla ciebie jest Bóg?
    (mysle ze dipolem)




    Temat: Każdy dobry człowiek...
    p.a.d.a.l.c.o.w.a napisała:

    > nadal nie pojmę kontekstu z jesionką.
    > Chyba tylko nasz Gal - intelektualnie najbardziej dysponowany
    > humanista_renesansowy_i_aktualny w sukurs może pospieszy.
    > GALU !!!!!!!!!!! pomóż padalcowi Poetę właściwie zrozumieć.
    > PS. juz mi się przypominają znienawidzone lekcje z j.ojczystego, kiedy to
    pani
    > prof. wchodząc do klasy powiadamiała:....a dzisiaj porozmawiamy o wierszu
    > takimto_a_takim i wyjaśnimy sobie co Słowacki miał na myśli....
    > Dlaczego Mickewicz wielkim poetą był?
    >
    >
    > raszefka napisała:
    >
    > > raszefka napisała:
    > >
    > > > Jest miłość
    > > > za nic
    > > > nie chce listów
    > > > (...)
    > > > ani głosu w telefonie
    > > > - zapnij palto żeby nie zatkało

    Robienie sobie jaj z Gala też swoje granice ma. Że renesansowy - to banał, w
    końcu zgadzam się ze swoim zdaniem, niekiedy nawet w całej rozciągłości i
    zgodnie z moją sygnaturką, ex definitione jestem człowiekiem renesansu.

    A teraz wyjaśniam poezję;

    Miłość to burza hormonalna popychająca zgoła normalnych ludzi do czynów
    niezgodnych ze zdrowym rozsądkiem. Człek rozsądny i gospodarkę hormonalną
    mający w stanie homeostazy, w okolicznościach meteorologicznych wymagających
    noszenia wzmiankowanego "palta", nie rozepnie go pochopnie by nie narazić się
    na wspomniane przez poetę "zatkanie". Prawdopodobnie poeta miał na myśli
    gwałtowną reakcję organizmu na zimno, zbliżoną do odruchu Valsalvy,
    charakteryzującą się nagłym zatrzymaniem oddechu w odpowiedzi na różnicę
    temperatur pomiędzy częscią ciała okrytą "paltem", a tą wystawioną na mróz -
    stąd "zapnij palto aby nie zatkało".

    Podmiot lyryczny w tym wierszu przeżywa nawał hormonów bez oczekiwania na
    zapłatę w postaci troski o jego/jej zdrowie, dobre trawienie sznycla cielęcego
    i deseru, nie oczekuje nawet cienia nagrody - podwyższony poziom hormonów mu
    wystarcza.

    Troska obiektu westchnień o zapięcie jesionki, jest tej nagrody symbolem na
    równi z piernikiem.

    Q.E.D.

    (Zawodowo wyjaśniam dużo bardziej nieprawdopodobne historie).

    ALE TERAZ:

    Niech mi Padalcowa w rewanżu wyjaśni;
    CO DO CHOLERY W TYM WIERSZU ROBIĄ TE DWA LEJENIE???

    Pzdr.
    Gal




    Temat: Utrudnienia na PKP
    Cała prawda o PKP
    Zgadzam się
    Panowie rządzący mają w tyłku dbałośc o infrastrutkurę kraju, kiedy nie mogą z
    tego wycisnąc jakiejs kasy dla siebie. PKP została już wydrenowana przez
    różnych cwaniaczków z poprzednich ekip niemal do zera więc sie wzieli za jedyną
    infrastrukturę w której są gigantyczne pieniądze - za telefonie komórkową.
    Najpierw pozwolili operatorom zbudowac cała infrastrukturę (maszty, stacje i co
    tam jeszcze za gówna sa potrzebne) a teraz czując że kupa szmalcu wycieka
    wymyślili w nowym prawie telekomunikacyjnym tzw. operatora wirtualnego. Taki
    operator powoływany przez urzędnika staje się "partnerem" normalnego operatora
    na zasadach określonych przez urzędnika. "parterstwo" polega na tym, ż zwykły
    operator musi udostępnić własną siec i do działalności wirtualnego dopłacic
    jakieś 3% przychodów. Czujecie tą kapustę?. Wygrywacie wybory, obstawiacie
    urzędnika on wam załatwia status operatora wirtualnego i ocean szmalu płynie do
    kieszeni. Nie dość że zarabiacie na abonamencie to operatorzy płaca wam 3%
    swoich przychodów to jeszcze w interes inwestujecie minimalny szmal (maszty i
    reszta flaków juz stoją). Myślę że na tej zasadzie - może mniej czytelnej inni
    panowie posłowie kilka lat temu tak to wszystko ustawili żeby wydrenować kolej -
    firme która przy fatalnym stanie polskich dróg (kolejny przyklad dbałości
    posłów o infrastrukturę) i tranzytowym położeniu Polski (północ - południe
    wschód - zachód) powinna na przewozach zarabiać kokosy i srać pieniędzmi. Ale
    trudno tę kase byłoby skierować do własnej kieszeni lepiej więc z politycznego
    układu powołąć dyrekcję i wycisnąć z niej kilka weksli na miliardy. Podobno te
    weksle jeszcze krążą po świecie i obecna dyrekcja nie wie w której chwili
    jakiś "potentat" z Psiej wólki nie okaże weklsa podpisanego przez poprzednią
    ekipę na 2,3 miliarda za "konsultacje".
    No po prostu gdzie w biznesie pojawi się polityk, oczywiście z gębą pełną
    frazesów o ratowaniu interesu narodowego, to zaraz wcina szmal i robią się jaja
    że nie wiem.
    Jednym słowem chwała nam i naszym kolegom, ch...m precz. Ci którzy dzis jechali
    na Śląsk załapali sie do tej drugiej kategorii.



    Temat: Warszawiaków lubią, warszawiacy innych mniej
    Moje trzy grosze...
    W jakiejs "podziemnej" gazetce z czasow niemieckiej okupacji przeczytalam
    kiedys dowcip:
    Przychodzi Polak do urzedu i prosi o zmiane w dokumentach.
    Urzednik (niemiecki): Nazywa sie pan Adolf Szajs, rozumiem ze pan chce zmienic
    nazwisko.
    Polak: Nie. Imie. Na Antoni Szajs.
    Urzednik: Jak to? Chce pan zmienic imie choc ma piekne jak nasz wodz, Adolf
    Hitler i urodzil sie pan w Berlinie, znaczy jest pan Niemcem...
    Polak (wsciekly): Panie! Jak sie kura wylegnie z jajka w chlewie to znaczy ze
    jest swinia?!!!

    A tak w ogole to pomieszkalam kilka lat w Warszawie (gdzie indziej tez),
    pracowalam tam z roznymi ludzmi i moim zdaniem ta dziewczyna ktora ma zamiar
    pisac prace magisterska na temat stosunku mieszkancow Warszawy do mieszkancow
    innych miast/miejscowosci i odwrotnie - popelni niewybaczalny blad badawczy
    jesli nie uwzgledni pozycji spolecznej badanych i srodowiska z ktorego
    pochodza. Warszawiak (nawet wyksztalcony) ze srodowiska o niskim statusie
    spolecznym - z braku innych powodow do chluby - podkresla ze w odroznieniu od
    pospolstwa ON jest lepszy BO z Warszawy. Inteligent od kilku pokolen ma kilka
    innych powodow zeby sie chwalic, gdyby chcial, wiec nie uzywa takiego
    argumentu, a na ludzi patrzy przez pryzmat ich dokonan a nie miejsca urodzenia
    czy zamieszkania. Dokladnie tak samo patrzy na innych (w tym Warszawiakow)
    inteligent (taki od kilku pokolen) nawet z Koziej Wolki, choc moze zazdroscic
    Warszawiakowi dostepu do wiekszego rynku: kultury, pracy, handlowego, a nawet
    towarzyskiego. Za to dla prymitywow ktorych Warszawa nie potrzebuje, bo ma
    nadmiar wlasnych, miejsce zamieszkania jest atutem, powodem do zazdrosci i
    niecheci.

    W dobie powszechnosci telewizji, internetu i... telefonu - mozna by sie
    spodziewac, ze nastapia zmiany, ale przeciez dla prymitywow swiat dalej konczy
    sie na sasiadach i znajomych ze szkoly (przewaznie podstawowej), pracy i
    miejsca sobotnich "popijaw", wiec pewnie bedzie jak jest. Ale moze warto to
    zbadac?




    Temat: Magawish Vilage ****
    pisze to wszystko na swiezo i goraco bo dokladnie 7 godzin temu wrocilam z
    Hurghady a dokladnie z Magawishu. Czytalam te wszystkie opinie przed wyjazdem i
    odechcialo mi sie jechac. Wszyscy pisza ze zle, beznadziejnie, syf. NIE zgadzam
    sie!
    Magawish to duzy hotel. Sklada sie z bungalowow;okolo 500; i z kompleksu
    budynkow czyli recepcji(wielka,klimatyzowana,bardzo ladna), restauracji,
    sklepikow itp. Jesli chodzi o standard bungalowow to sa nasze 3 gwiazdki (nie
    4) . Jest tam tv, klima( indywidualna -to bardzo duzy plus!!!) ,
    lazienka,telefon. Fakt, nie sa to nowe meble i jakos super drogie natomiast
    codziennie przychodzi koles, ktory wymienia reczniki, myje podlogi, scieli
    lozka, oproznia kosze na sieci. Zostawialam mu 2 funty codziennie i byl mily,
    uprzejmy, uwijal sie szybko i nie bylo nigdy z nim problemu. W zasadzie nie mam
    wiecej zastrzezen. Morze jest cudowne i warto zaznaczyc ze Magawish jest
    jednym z niewielu hoteli ktory ma tak piekna , rozlegla, szeroka, czysta
    plaze. Bylam w w wielu innych hotelach i wiem co mowie. Wiekszosc hoteli ma
    malutka plaze, szerokosci 100-200 metrow i ludzie leza jak sledzie! nasza ma 2
    km dlugosci! lezysz sobie na plazy i nie ma nikogo w promieniu 15 m! To bardzo
    duzy plus!
    Jedzenie: pycha! wybor wielki! na sniadania: mnostwo pieczywa, slodkich bulek,
    napoje( kawa, herbata ,soki) jogurt, mleko, miod, salatka owocowa, warzywa
    (bardzo duzo!) omlety, jajka, ser zolty i bialy, kielbasa, nalesniki,
    jajecznica itd! wiec na jedzenie nie mozna narzekac!jest tego tak duzo ze
    mozesz jesc caly czas! jest swieze, nie zatrulismy sie niczym! jedzenie tez
    jest duzym plusem!
    obsluga jest mila, nadskakuje ci. mnie nazwali miss magawish )
    ogolnie: polacy to taki narod ktory jadac na wakacje, traktuje siebie jak panow
    a innych ludzi jak chlopow! polacy sa wymagajacy i oczekuja cudow! to smieszne!
    hotel jest w porzadku,to nie RITZ ani HILTON za 10.000 zl wiec nie oczekujmy
    marmurow w pokoju!jesli chcesz dopatrzyc sie minusow to zawsze je znajdziesz,
    nawet w Ritzu! badzmy ludzmi! poza tym wyluzujcie sie! to wakacje! ludzie
    zamiast cieszyc sie piekna pogoda i klimatem wyszukuja karalucha, niedzialajacy
    kontakt itp. chce mi sie smiac jak widze takich ludzi, sa naburmuszeni i chodza
    z nosami w chmurach. magawish jest milym hotelem wiec polecam chyba ze macie
    TAAAAAkie duze wymagania, ale jesli je macie to nigdzie nie bedzie wam
    odpowiadalo!



    Temat: WERSAL PODLASKI - KEN II etap
    Ja tez mieszkam w budynku KEN 52. Jeżeli chodzi o sasiadów, to nie moge
    narzekac raczej ich nie slysze, moze tylko, gdy wlacza wode w łazience. Słychac
    też dużo przez szyby wentylacyjne. Wiem jednak, że sa u nas sąsiedzi, których
    mieszkania nie są zbyt ciche i słyszą nawet rozmowy z sasiednich mieszkań, czy
    dzwonek telefonu. Słychac też prawie wszystko co dzieje sie w punktach
    usługowych. Z rozmów z sasiadami wiem, że podobno nie wszystkie są właściwie
    wyciszone. Słychac zatem np. stukanie obcasami po terakocie, przesuwanie mebli
    itp. Pół biedy gdy zaczyna się to i trwa w rozsądnych godziny. Ale np. w naszym
    lokalu gastronomicznym, głośno robi sie właśnie po 22, podobno wtedy zaczynają
    sprzatanie, a w spożywczym głośno jest w godzinach porannych.
    Z tego co wiem, to podobno bardzo akustyczny jest też budynek nazywany
    potocznie "jajem". Jest tam taki sam problem jak na Bartyckiej. Chyba
    rzeczywiście WP oszczędzał na jakiś materiałach. Poczytajcie sobie forum, to
    zobaczycie, że teraz to już prawie norma, że słychać bardzo dużo i to w
    budynkach budowanych przez różne firmy. Developerzy muszą coś robić nie tak jak
    trzeba, bo przeciez w starszych budynach nie było czegoś takiego.

    Co do dywaników w windach, to nie podzielam poglądu, odnośnie ich estetyki.
    Spełniają jednak rolę funkcjonalną, bo teraz gdy mamy mokre buty łatwiej jest
    utrzymac czystość w windzie i na klatkach.
    A czy zauważyliście, że gdy tylko obniżyła się temperatura, to znowu zaczęły
    szwankować samozamykacze w bramach? Poza tym podobno one są złej jakości, bo te
    bramy bardzo głośno się zamykają i przeszkadzają sąsiadom mieszkającym w ich
    najblizszym sąsiedztwie. Może trzeba coś z tym zrobić?



    Temat: imprezy na psim polu -
    imprezy na psim polu -
    mam nadzieję, że moderator będzie łaskawy i nie potraktuje tego jak reklamy,
    większość impr jest po kosztach lub bezpłatne więc nie są nastawione na zysk

    www.alto.dziecko.info

    Imprezy jednorazowe :

    DLA RODZICÓW Z DZIEĆMI

    Temat: Warsztaty stumulowania rozwoju dzieci w wieku 12-24 m-c
    Dnia: 01.04.2009 g. 16.00
    Cena: zajęcia pokazowe, bezpłatne
    Zapisy: pod numerem 501 508 578

    Temat: Warsztaty robienia wydmuszek
    Dnia: 04.04.2009 g. 9.00
    Opis: Zapraszamy serdecznie rodziców wraz z dziećmi w wieku 2-7 lat na wspólne
    zajęcia manualne. Klub zapewnia wszystkie materiały do inspirującej zabawy.
    Cena: 15 zł
    Zapisy: pod numerem 501 508 578

    Temat: Wielki targ różności po dzieciach
    Dnia: 18.04.2009 g. 17.00
    Opis: Zapraszamy serdecznie rodziców którzy mają ubranka, zabawki po dzieciach
    i chcieli by je sprzedać lub się powymieniać.
    Cena: 5 zł wstęp
    Zapisy: brak

    Temat: Przedstawienie teatralne "Wesołe jaja"
    Dnia: 24.04.2009 g. 17.00
    Opis: Zapraszamy serdecznie rodziców wraz z dziećmi na przedstawienie
    teatralne związane z Świętami Wielkanocnymi.
    Cena: Zajęcia finansowane przez Urząd Miasta
    Zapisy: pod numerem 501 508 578

    Temat: Warsztaty układania kwiatów IKEBANA
    Dnia: 09.05.2009 g. 9.00
    Opis: Zapraszamy serdecznie rodziców wraz z dziećmi w wieku 2-5 na wiosenne
    szaleństwo układania kwiatów. Klub zapewnia wszystkie materiały do
    inspirującej zabawy.
    Cena: 15 zł
    Zapisy: pod numerem 501 508 578

    Temat: Przedstawienie teatralne "Śpiąca Królewna"
    Dnia: 15.05.2009 g. 17.00
    Opis: Zapraszamy serdecznie rodziców wraz z dziećmi na interaktywną przygodę z
    teatrem.
    Cena: zajęcia finansowane przez Urząd Miasta
    Zapisy: pod numerem 501 508 578

    DLA MŁODZIEŻY

    Temat: Warsztaty robienia wydmuszek
    Dnia: 03.04.2009 g. 17.00
    Opis: Zapraszamy serdecznie dzieci w wieku 5-12 lat.
    Cena: Zajęcia bezpłatne finansowane przez Urząd Miasta
    Zapisy: brak

    Temat: Warsztaty układania kwiatów IKEBANA
    Dnia: 08.05.2009 g. 17.00
    Opis: Zapraszamy serdecznie dzieci w wieku 7-12.
    Cena: Zajęcia finansowane przez Urząd Miasta
    Zapisy: brak

    Temat: Pokaz połączony z warsztatami BREAK DANCE
    Dnia: 17.04.2009 g. 18.00
    Opis: Zapraszamy serdecznie młodzież gimnazjalną i licealną na pokaz .
    Cena: Zajęcia pokazowe, bezpłatne
    Zapisy: brak

    Więcej informacji na stronie internetowej www.alto.dziecko.info lub pod nr
    telefonu 501 508 578

    pozdrawiam marta nowak




    Temat: Kair-Mayorca ***
    Bylam tam od 6-8 maja 2006. Hotel połozony jest niedaleko bulwarów na Nilem,
    autobus nie podjeżdza pod sam hotel, trzeba przejśc jakieś 150 metrów małą
    uliczką. Sam hotel jest kameralny, czysty, pokoje są rózne. Jak zwykle pomaga
    5$ w paszporcie.Dostaliśmy duzy pokój z dwoma łózkami, dużą kanapa i dwoma
    fotelami. W pokoju jest lodówka, telefon,telewizor (Polsat2), klimatyzacja.
    Jest czysto, codzienie sporzatają. Łazienka czysta,duża,trzeba tylko wyłaczać
    bojler z ciepłą wodą na noc bo woda się przegrzewa i rano mozna sie poparzyć.
    Dwie restauracje na dole - jedna dla gości miejscowych, druga w której nam
    podawali śniadania i kolacje. Jedzenie jak na egipskie standardy trzech gwiazek
    całkiem znośne. Bufet śniadaniowy się powtarza, ale zawsze były jakieś sery
    żółe i białe - coś jak feta (niezły), jajka, parówki smażone z pomidorami, jaks
    ich wędlina taka pomielona, masło, dżemy, miód, jakieś sałatki jarzynowe,
    pomidory, ogórki, oliwki, jakieś rogalki i ciastka, kawa i herbata. Tak więc
    można było cos wybrać do jedzenia. Acha zapomiałem że jeszcze były ich
    specjały - farafele - smażone kotelciki z ciecierzycy - radzę spróbować, mi
    smakowały, ful - fasola w takiej paciejce i ich chleb aich - takie sobie.

    Na kolacje zawsze były jakieś dwa rodzaje mięs (wołowina i kurczak), ryż,
    smażone ziemniaki z pomidorami, jakiś smażony makaron, zupa, słatki jarzynowe,
    pomidory, ogórki, oliwki. Ponadto jakieś ciasto, rogla, owoce były melony,
    arbuzy i figi. Mozna się najeść a picie mozna przynieś swoje. Jest to
    tolerowane.
    Na piwko polecam zejście do podziemia jest tam pub. Mozna napiś się zimnej
    Sakkary Gold - niezłe piwo 5% całkiem niezła pianka - cena 18 LE.Jak na pobyt -
    trzy noclegi całkiem niezle.

    Niedaleko bulawry nad Nilem, dużo fajnych kanjpek, wieczorem wygląda to całkiem
    nieżle. Na wyspie Zemalik sklep z alkoholem, piwo, wino, miejscowa wódka - na
    piechote przez most ok.40 minut w jedną strone. Na uliczece którą idze sie do
    hotelu niezła piekarnia całodobowa, niezłe rogaliki, słodkie i słone bułeczki
    za śmieszne pieniądze.

    Hotel Mayorca jak na pobyt - trzy noclegi w celu zwiedzania Kairu jest całkiem
    niezły



    Temat: "durni klienci" wasze przygody w tym temacie
    Durni pracownicy nie znający polskiego?
    Gość portalu: leonwawa napisał(a):

    > Pracuję w jednym z salonów sieci komórkowej i ostatnio klientka przyszła i
    > powiedziała, że ktoś jej puszcza głuche sygnały, i że to pewnie operator.
    > Ja się pytam w jakim celu operator miałby to robić, a ona na to, że zawsze
    > musi oddzwonić jak ktoś puszcza sygnały bo to może coś ważnego.
    > I finalnie stwierdziła że operator perfidnie ją na koszta naciąga, a to pewnie
    > jacyś gó..arze sobie jaja robią.

    QJJP - nie rozumiem tego dowcipu. Kobieta ma problem, opisała go, podała potencjalnego podejrzanego, a ty co zrobiłaś?
    Wyjaśniłaś jej, czy tylko powiedziałaś, że się nie znasz, bo ty tylko cukierki roznosisz?
    (kto pamięta scenę?)

    > Klientka (...)oddała tela do serwisu.
    > Tel 6020 nówka wręcz,(...)
    > nie działał, po tygodniu serwis oddał i zadzwoniłem po babę.
    > B A gdzie folijki??

    Jakim prawem ktoś z serwisu ściągnął folię z wyświetlacza telefonu?

    >
    > albo
    >
    > przychodzi gość i mówi:
    >
    > Poproszę Popkartę Simplusa do Ery - no to jest maxi debil.

    Poczucie humoru jest funkcją inteligencji.
    Nie zrozumiałaś dowcipu? ;>

    >
    > albo
    >
    > zazwyczaj starsi ludzie tak mają , że phony to noszą w opakowaniu na okulary

    No i co cię to obchodzi?
    Noszą w czym chcą. Czy to przykład chamstwa?
    ;>>>

    > albo

    W języku polskim jest tylko albo - albo.
    Nie da się w kółko powtarzać "albo".
    Tzn. można, gdy się chce na głąba wyjść. (Tak, Tym w serii reklam _specjalnie_ powtarza te same wyrazy i zwroty, bo gra tam rolę debila.)

    > Prosze o wasze historie

    Moją właśnie przeczytałaś...




    Temat: Włościańska 15 Wwa-szukam sąsiadów
    jak byś był rzeczywiście gość (taki masz nick) to byś też już dawno
    mieszkał.
    A że nie jesteś to się dziwisz, że balkony są "ładne". Niektórzy
    mieszkają od lutego i się nie piep...yli stefańskim i jego
    pozwoleniami...

    masz tam mieszkanie to się ładuj. Decyzja z pozwoleniem od miasta
    już jest. "Niezłe jaja" - polska rzeczywistość, już dawno trzeba
    było działać, a nie czekać. Aha, mam nadzieję, że moje firanki się
    podobały w czwartek, jak byłeś/aś w biurze.

    Ja się dziwię niektórym przyszłym współmieszkańcom. Czemu się nie
    interesują swoimi pieniędzmi. Firanki wiszą już z pół roku, ludzie
    się kręcą po bloku od początku tego roku i żeby się nie zaciekawić,
    czy oni nie zostają na noc, czy nie płacą za wynajem i mieszkają na
    swoim, czy może ja też mógłbym podobnie nie wywalać 2 tysiące za
    wynajem co miesiąc? Nie, lepiej będę nękał panią z biura co dwa
    tygodnie telefonami i przychodził dwa, trzy razy w miesiącu na
    budowę i pytał kiedy będzie można zamieszkać. To dlatego tyle trwa
    ta budowa, bo większość nie dba o swoje. Na spotkania przychodziło
    ok 20 mieskzańcow, a gdzie reszta? 80%! po kryjomu urządza
    mieszkania...

    Otrząśnijcie się, bo jak tak dalej będzie to jako grupa
    będziemy "jechani" przez kolejne miesiące jako lokatorzy. I dalej
    80% będzie narzekać w internecie i się dziwić, że coś się wokół
    dzieje.

    Przepraszam za formę, ale tylko taka może dać coś komuś do myślenia.

    A jak ktoś jest urażony to proszę wersja soft:

    Podobno jest już decyzja miasta i niedługo bedzie możliwość
    uzyskania aktu notarialnego. Dużo osób wykańcza mieszkania. Hurra
    już niedługo.



    Temat: PRACA W KOMPANII PIWOWARSKIEJ S.A.
    Swojski przeprasza
    Cześć,

    ja chciełam przeprosić. WSZYSTKICH razem i każdego z ossobna.

    Błazen jestem i kretyn, to, żem cham wiedzą wszyscy. Byłem poniewierany w KP,
    szydzili ze mnie nawet ciecie na bramie, bałem sie każdego dnia, ... zostałem w
    końcu zwolniony. To był koszmar. Nawet nie wiecie, jak to jest - jednego dnia
    stracić pensję, samochód słuzbowy , telefon komórkowy, przyjaciuł, prace która
    się kocha, prestirz , który się czuje przekraczając wejsćie wspaniałej
    firmy ...

    Stąd te awersje do KP... tu cos uslyszale, tam sie dowiedzialem, czesc opowisci
    powstala w oparciu o to, co inni pisali ... na forum, a pisali duzo ... i
    nieraz okopne rzeczy... i az wstyd sie przyznmac, ale cieszylem sie, ze innym
    tez sie nie udawalo, ze wszyscy mieli to samo co ja - STRACH. Ale to nie ma
    sensu, znalazłem juz dobra pracę... po kilkunastu długich miesiącach, minęło
    przygnębienie, i strach i złość.

    "Forum" pozwoliło mi zrozumiec, że to nie tylko ja jestem słabeuszem, ale to
    cała firma przechodziła podobne przezycia, jak ja. Że to była metoda na
    złamanie ludzi, na niepłacenie nadgodzin, na zdobycie przywodztwa i pieknego
    udzialu w rynku. Tylko, że inni znosili to godniej, ja się rozpadłem na
    kawałeczki ... czy wiecie, co ja przezywałem?!?. przez kilkanaście miesięcy
    trzęsłem sie jak osika na rozmowach kwalifikacyjnych, nieraz uciakałem, nie
    dokończywszy testu psychologicznego ! KP śniła mi się , a koszmar
    pomiatających mną kolegów, przełozonych był nie do zniesienia... nawet mialem
    problemy z oddawaniem moczu...

    Przepraszam za skecze i żarty, jakich dopuściłem sie na Forum, tylko tak, nie
    patrząc nikomu w twarz miałem odwagę wyryczeć swoje zwątpeinie i ból. Tak mi
    też doradził terapeuta i moja dziewczyna. Mnie pomogło, choć pewnie już nigdy
    nie skonsumuje produktow KP, wiem, że to nie wasza wina ... może też ja
    faktycznie smieszny jestem, i luidzie lubia sobie ze mnie robić jaja... ale juz
    mnie to tak nie przygnembia. Juz umiem smiać sie z samego siebie... nie tylko
    z innych- ktorych wczesniej sie balem

    probowalem sie potem odegrac, ale zawsze mi nie wychodzilo, zawsze wszyscy byli
    ode mnie lepsi, mieli lepiej poustawianych rodzicow, kumpli, lepiej w zyciu
    trafili, ...

    czy mnie rozumiecie ?

    Wiem, ze i tak nikt tego nie czyta... ale jak ktoś tu zajrzy, to niech wie, że
    SWOSJKI przeprasza...



    Temat: "durni klienci" wasze przygody w tym temacie
    "durni klienci" wasze przygody w tym temacie
    witam wszystkich

    Mam takie pytanie do wszystkich pracujących w usługach i handlu.
    Czy trafiają do was "durni, chamscy" klienci , którzy tworza sobie teorie
    spisku lub poprostu lubią sie kłócić ??

    Ja wiem, że klient to "Pan" bo to on płaci, ale chyba nie na wszystko można
    takiemu typowi pozwolić.

    Jakie mieliście ciekawe, śmieszne czy wręcz "straszne" sytuacje??

    Zacznę od siebie

    Pracuję w jednym z salonów sieci komórkowej i ostatnio klientka przyszła i
    powiedziała, że ktoś jej puszcza głuche sygnały, i że to pewnie operator.
    Ja się pytam w jakim celu operator miałby to robić, a ona na to, że zawsze
    musi oddzwonić jak ktoś puszcza sygnały bo to może coś ważnego.
    I finalnie stwierdziła że operator perfidnie ją na koszta naciąga, a to pewnie
    jacyś gó..arze sobie jaja robią.

    Klientka (taka stara baba co myśli, że sie na wszystkim zna i każdy musi jej
    słuchać, bo była 3 miechy w Stanach u córki) oddała tela do serwisu.
    Tel 6020 nówka wręcz, bo dopiero co miecha ma, ale coś sie z głosem powaliło i
    nie działał, po tygodniu serwis oddał i zadzwoniłem po babę.

    B -baba
    J-Ja

    B A gdzie folijki??
    J Jakie folijki?
    B No te na wyswietlaczu i na aparacie( z tyłu)
    J Nie wiem o co chodzi
    B Co za debile w tym serwisie pracują, żeby folijki zdejmować uczciwym ludziom

    No rozwaliła mnie bez mydła

    albo

    przychodzi gość i mówi:

    Poproszę Popkartę Simplusa do Ery - no to jest maxi debil.

    albo

    zazwyczaj starsi ludzie tak mają , że phony to noszą w opakowaniu na okulary
    włożone do takiej saszetki a"la przybory toaletowe, to wkładają w drugiej
    torebki najczęsciej foliowej i dopiero normalna torba na zakupy, no koszmar.

    albo

    prosze Pana czemu to nie działa? (phon),
    ja patrzę, a z niego kapie i widzę, że w torbie reklamowej, z której został
    wyjęty na dole jakies 2 -3 cm wody

    albo

    W jakieś sieci ma Pan telefon ?
    Ja prosze pana w noki, se, motoroli różnie.

    pozdrawiam

    Prosze o wasze historie

    pozdrawiam
    _________________



    Temat: kabareciarze wszystkich opcji - laczcie sie !!!
    zapiski znalezione na serwerze we Wroclawiu!!!
    Sposób na odreagowanie
    2003-03-20, 22:48

    Często zdarza się nam mieć zły dzień. I bardzo chcemy się na kimś wyżyć. Tak,
    to się naprawdę zdarza. Ale moim zdaniem zbyt często wyżywamy się na bliskich i
    znajowych, podczas gdy o wiele lepiej jest wyładować stress na kimś zupełnie
    obcym.
    Postąpiłem tak pewnego dnia. Przypomniałem sobie w biurze o zaległym telefonie,
    jaki miałem wykonać. Odnalazłem numer w notesie i wystukałem go na klawiaturze
    telefonu. Usłyszałem, jak jakiś facet po drugiej stronie mówi "halo!", więc
    zapytałem grzecznie, czy mogę rozmawiać z Anią Jurkowską.
    Facet bez słowa rzucił słuchawką. Byłem kompletnie zaskoczony.
    Jak można być tak źle wychowanym! Sprawdziłem jeszcze raz numer do Ani i
    wykręciłem go (okazało się, że przekręciłem dwie ostatnie cyfry). A po
    zakończeniu rozmowy postanowiłem znowu zadzwonić pod poprzedni "zły" numer i
    kiedy tylko tamten facet podniósł słuchawkę rzuciłem krótkim "ty ****!", po
    czym rozłączyłem się.

    Zapisałem sobie jego numer na zółtej karteczce i przykleiłem na monitorze. Raz
    na kilka tygodni, kiedy coś wyjątkowo źle mi wychodziło, kiedy płaciłem zaległe
    rachunki, dostałem mandat za parkowanie albo z innego powodu miałem zły dzień,
    dzwoniłem do typa i kiedy tylko się zgłosił, serwowałam mu głośne "ty ****!".
    Od razu robiło mi się lepiej...

    Po pewnym czasie telekomunikacja wprowadziła program identyfikacji numeru
    dzwoniącego, przez co mój nowy sposób na chandrę i stres okazał się poważnie
    zagrożony. Zadzwoniłem więc do typa, przedstawiając się jako pracownik
    telekomunikacji i zapytałem: "przepraszam, czy słyszał pan może o naszej nowej
    ofercie w zakresie identyfikacji numeru dzwoniącego?". "Nie!" - uciął i rzucił
    słuchawkę. Zadzwoniłem do niego ponownie: "nie słyszałeś o tym programie
    dlatego, że jesteś zwyczajnym ****!".

    Kilka dni później, kiedy na parkingu przed supermarketem próbowałem zająć
    ostatnie wolne miejsce, jakiś dresiarz w BMW bezczelnie zajechał mi drogę i
    wepchał się na moje miejsce. Wkurzyłem się nielicho.
    Na beemce była kartka "na sprzedaż" i numer telefonu. Zanotowałem go
    skrupulatnie. Wieczorem zadzwoniłem.
    - "Halo, czy to pan ma beemkę do sprzedania?"
    - "Tak."
    - "A gdzie można ją obejrzeć?"
    - "Stoi na podwórzu domu przy Leśnej 23."
    - "A kiedy pana można złapać w domu?"
    - "No tak od 17.00 już raczej jestem."

    Zapisałem numer dresiarza na żóltej karteczce, tuż poniżej numeru faceta, do
    którego miałem zwyczaj poprzednio dzwonić. Teraz miałem dwóch dupków, na
    których mogłem się wyżyć. Ale po kilku dniach wydzwaniania do nich poczułem, że
    nie było to już takie podniecające, jak na początku... Wpadłem na zupełnie inny
    pomysł... Zadzwoniłem do tego pierwszego faceta.
    - Halo! - rzucił jak zwykle.
    - Ty ****! - krzyknąłem, ale tym razem nie odłożyłem słuchawki. -
    Jesteś tam jeszcze?
    - Jestem! - krzyknął. - Jestem, pieprzony palancie! Nie wiem, kim jesteś, ale
    chciałbym cię dostać w swoje ręce! Gnoju *******! Powiedz, gdzie mieszkasz, to
    zaraz pojadę i ci rozjebię ten oblany ryj!
    - Tak? No to mieszkam przy Leśnej 23... Poznasz po czarnej beemie zaparkowanej
    w podwórzu! Czekam na ciebie, ciemny baranie z lasu!

    Facet rzucił słuchawką a ja natychmiast wykręciłem numer dresiarza.
    - Halo, to ty, pedale? Dzwonię do ciebie, bo mam ochotę w końcu ci *******! Jak
    masz jaj to wyjdĄ przed dom, zaraz u ciebie, *****, będe!

    W chwilę potem zadzwoniłem na policję, informując o bójce w okolicach Leśnej
    23, oraz do telewizji regionalnej, wspominając coś o porachunkach gangsterów.
    Na koniec podjechałem samochodem w okolice Leśnej i patrzyłem z dala na dwóch
    dupków, bijących się w światłach dwóch radiowozów i reflektorów ekipy
    telewizyjnej...

    Mówię wam - prawdziwa rozkosz!!!



    Temat: GDZIE JESTEŚCIE FAJNI FACECI...??
    z życia wzięte
    dobre.;) a jeśli już z przemycamy z życia wzięte,to i ja się podzielę
    historyjką znajomego znajomej znajomego znajomego;)
    Często zdarza się nam mieć zły dzień. I bardzo chcemy się na kimś wyżyć. Tak,
    to się naprawdę zdarza. Ale moim zdaniem zbyt często wyżywamy się na bliskich i
    znajowych, podczas gdy o wiele lepiej jest wyładować stress na kimś zupełnie
    obcym. Postąpiłem tak pewnego dnia. Przypomniałem sobie w biurze o zaległym
    telefonie, jaki miałem wykonać. Odnalazłem numer w notesie i wystukałem go na
    klawiaturze telefonu. Usłyszałem, jak jakiś facet po drugiej stronie
    mówi "halo!", więc zapytałem grzecznie, czy mogę rozmawiać z Anią Jurkowską.
    Facet bez słowa rzucił słuchawką. Byłem kompletnie zaskoczony..

    Jak można być tak źle wychowanym! Sprawdziłem jeszcze raz numer do Ani i
    wykręciłem go (okazało się, że przekręciłem dwie ostatnie cyfry). A po
    zakończeniu rozmowy postanowiłem znowu zadzwonić pod poprzedni "zły" numer i
    kiedy tylko tamten facet podniósł słuchawkę rzuciłem krótkim

    - "ty chu...!",

    po czym rozłączyłem się.

    Zapisałem sobie jego numer na zółtej karteczce i przykleiłem na monitorze. Raz
    na kilka tygodni, kiedy coś wyjątkowo źle mi wychodziło, kiedy płaciłem zaległe
    rachunki, dostałem mandat za parkowanie albo z innego powodu miałem zły dzień,
    dzwoniłem do typa i kiedy tylko się zgłosił, serwowałam mu głośne

    - "ty chu...!"

    Od razu robiło mi się lepiej...

    Po pewnym czasie telekomunikacja wprowadziła program identyfikacji numeru
    dzwoniącego, przez co mój nowy sposób na chandrę i stres okazał się poważnie
    zagrożony. Zadzwoniłem więc do typa, przedstawiając się jako pracownik
    telekomunikacji i zapytałem:
    - "przepraszam, czy słyszał pan może o naszej nowej ofercie w zakresie
    identyfikacji numeru dzwoniącego?".
    - "Nie!" - uciął i rzucił słuchawkę.

    Zadzwoniłem do niego ponownie:
    - "nie słyszałeś o tym programie dlatego, że jesteś zwyczajnym chu...!".

    Kilka dni później, kiedy na parkingu przed supermarketem próbowałem zająć
    ostatnie wolne miejsce, jakiś dresiarz w BMW bezczelnie zajechał mi drogę i
    wepchnał się na moje miejsce. Wkurzyłem się nielicho. Na beemce była kartka" na
    sprzedaż" i numer telefonu. Zanotowałem go skrupulatnie. Wieczorem zadzwoniłem.

    - "Halo, czy to pan ma beemkę do sprzedania?"
    - "Tak."
    - "A gdzie można ją obejrzeć?"
    - "Stoi na podwórzu domu przy Leśnej 23."
    - "A kiedy pana można złapać w domu?"
    - "No tak od 17.00 już raczej jestem."

    Zapisałem numer dresiarza na żóltej karteczce, tuż poniżej numeru faceta, do
    którego miałem zwyczaj poprzednio dzwonić. Teraz miałem dwóch dupków, na
    których mogłem się wyżyć. Ale po kilku dniach wydzwaniania do nich poczułem, że
    nie było to już takie podniecające, jak na początku... Wpadłem na zupełnie inny
    pomysł... Zadzwoniłem do tego pierwszego faceta.
    - Halo! - rzucił jak zwykle.
    - Ty ch...! - krzyknąłem, ale tym razem nie odłożyłem słuchawki.
    - Jesteś tam jeszcze?
    - Jestem! - krzyknął.
    - Jestem, piedo... palancie! Nie wiem, kim jesteś,ale chciałbym cię dostać w
    swoje ręce!
    Gnoju pierd...! Powiedz, gdzie mieszkasz, to zaraz pojadę i ci rozje... ten
    oblany ryj!

    - Tak? No to mieszkam przy Leśnej 23... Poznasz po czarnej beemie zaparkowanej
    w podwórzu! Czekam na ciebie, ciemny baranie z lasu! Facet rzucił słuchawką a
    ja natychmiast wykręciłem numer dresiarza. - Halo, to ty, pedale? Dzwonię do
    ciebie, bo mam ochotę w końcu ci przypie..ć! Jak masz jaja to wyjdź przed
    dom, zaraz u ciebie, ku..no, będe! W chwilę potem zadzwoniłem na policję,
    informując o bójce w okolicach Leśnej 23, oraz do telewizji regionalnej,
    wspominając coś o porachunkach gangsterów. Na koniec podjechałem samochodem w
    okolice Leśnej i patrzyłem z dala na dwóch dupków, bijących się w światłach
    dwóch radiowozów i reflektorów ekipy telewizyjnej...

    Mówię wam prawdziwa rozkosz!!!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 2 z 3 • Wyszukano 157 rezultatów • 1, 2, 3 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.