Strona Główna jaja glisty w kale jaja glisty zdjęcia Jaja przez telefon jaja wielkanocne Przepisy Jaja chłodnicze Jaja Faberge jaja grypl jaja jak balony jaja kawały jaja klasyczne |
Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: jaja nazwaTemat: Opolska nienawiść do Polaków najtis napisał: =========== > nigdzie nie uwazalem sie za speca od Serbow,natomiast Ty z uporem maniaka > wracasz do sprawy serbskiej jakby to byl clou calej sprawy a watek jest o > dylemacie ktory nurtuje ludzi w Polsce. > ============= Ja naprawdę nie uparłem się na tych Serbów chciałem Ci pokazać, że w RFN funkcjonują nazwy dwujęzyczne (niemieckie i serbskie) na terenie zamieszkanym przez tą mniejszość. > tylko nie probuj mi wmowic,ze opolszczyzna tez lezy na pograniczu niemieckim > ============== Tego nie próbowałem ale nie nie mogę odpowiadać za zawirowania historii i za to, że granice te przez długi okres czasu ulegały ciągłym zmianom i że pozostała tam znaczna mniejszość niemiecka, która czy się to komuś podoba czy nie jest u siebie na takich samych prawach jak Polacy (notabene znaczna część znajdujących się tam Polaków to Zabużanie przybyli zaraz po wojnie. ============ > ja tez nigdzie Ci nie zarzucalem,ze jestes przeciwko napisom dwujezycznym, > przeciez z calej tej Twojej wypowiedzi jasno wynika Twoje poparcie dla Niemcow w Polsce. Bo ja staram się szanować ludzi ich potrzeby i uważam, że napisy dwujęzyczne żadnej szkody nam nie przynoszą. Natomiast szkodę może nam przynieść brak lojalności mniejszości wobec Państwa w którym żyją. A taka nielojalność budzi się zawsze wtedy kiedy ludzie nie mogą realizować swoich potrzeb i zakazuje się im kultywowania własnej tożsamości. > nie mogles nic prostowac,jaka dezinformacje,ja nikogo o niczym nie > informowalem,ja przekazalem tylko moje odczucie do tego problemu(tylko nie > mow,ze stwarzam problem).Uwazasz w swej wielkosci,ze jesli w Turcji nie ma > napisow w jezyku kurdyjskim a o tym piszemy,to oczywista nieprawda,ze jesli we Francji nie ma napisow w jezyku marokanskim,algierskim,tunezyjskim a o tym > piszemy to tez klamstwo,ze jesli na poludniu Hiszpanii nie ma napisow w jezyku marokanskim(mauryjskim)to za przeproszeniem gowno wiemy itd.itd.Owszem > zdarzaja sie napisy w innych jezykach np.na szyldach sklepow jesli wlasciciel > takiego sklepu jest dajmy na to Arabem.Jezeli zas chcesz pouczac kogokolwiek > lub zarzucac mu klamstwo to najpierw udowodnij sam,ze to co mowisz jest prawda. Przedstawiłem mój stan wiedzy w kwestii, którą się zajmuję. Rozpisywałem się więcej o Belgii bo o nią zahaczyłeś i napisałeś nieprawdę a ja tam byłem i dość głęboko ten problem analizowałem. Podobnie znam Niemcy. Przedstawiam więc swoją wiedzę i nie za bardzo wiem w jaki sposób miałbym Ci udowadniać, że to prawda. Proponuję odwiedziny bibliotek i studia konkretnych przypadków bo raczej w Polsce nie ma instytucji wydającej zaświadczenia o prawdomówności. Twoje argumenty były w zupełności sprzeczne z moją wiedzą i musisz sam sobie przyznać, że pisałeś je na zasadzie, że coś Ci świta ale nie do końca. Jeżeli umiesz spojrzeć na sprawę obiektywnie to musisz uznać, że w twoich wypowiedziach jest zdecydowanie mniej konkretów niż w moich. Ponadto nadmieniam, że Turcja nie jest krajem, który możemy uznać za respektujący prawa człowieka a konfliktu jaki tam występuje na linii Turcy - Kurdowie, żaden rozsądny człowiek nie chciałby mieć u siebie. Dodatkowo rozróżnia się pojęcia mniejszości narodowej od imigrantów dlatego właśnie we Francji nie ma napisów marokańskich,algierskich itd. bo grupy władające tymi językami nie są mniejszościami narodowymi są imigrantami do tego bardzo często nielegalnymi. > ============ > nigdzie nie podpieralem sie w moim wywodzie paszportem francuskim ani polskim > ani zadnym innym,nadmienilem o tym tylko dlatego zeby pokazac,ze znam tez inne realia tego problemu nie tylko na gruncie polskim,za to Twoj stan wiedzy na temat ograniczony jest do stanu prawnego mniejszosci w Belgii,czyzbys mial > paszport belgijski? wynurzenia na ten temat tez nie swiadcza o poznaniu > problemu w szerszym zakresie niz Belgia i byc moze Luxemburg. > Pozdrawiam Lodziak z dziada pradziada. Paszport mam tylko jeden Polski i jestem z tego zadowolony. Moja dokładna wiedza w tym zakresie opiera się na Belgii, Niemczech, Litwie, Włochach, Słowacji, Rumunii, Turcji. Myślę, że wystarczy. Siłą rzeczy człowiek zawsze opiera się w swojej wiedzy na tym co zna. Nie można wypowiadać się o wszystkim bo jak człowiek zna się na wszystkim to znaczy, że nie zna się na niczym. Również ja jestem Łodzianinem i bardzo bym chciał, żeby w moim mieście było więcej tolerancji oraz pamięci o naszej historii, która też była wielonarodowa.Jeśli sobie przypomnimy dobre tradycje z tamtego okresu to będzie nam się żyło lepiej i dostatniej niż ze swoistą amnezją jaka obecnie funkcjonuje w duszach wielu Łodzian. Dlatego bolą mnie przejawy nacjonalizmu bo on nigdy nie doprowadził do niczego pozytywnego o czym świadczy historia XX wieku niezbyt dla Polski łaskawa. Pozdrawiam Temat: Kolejna próba rejestracji narodowości śląskiej Kolejna próba rejestracji narodowości śląskiej Członkowie Ruchu Autonomii Śląska (RAŚ) złożyli we wtorek w katowickim sądzie kolejny wniosek o zarejestrowanie Związku Ludności Narodowości Śląskiej (ZLNŚ) - poinformował PAP jeden z założycieli Związku, Andrzej Roczniok. Poprzednia próba rejestracji podobnego stowarzyszenia, zapoczątkowana w 1996 roku, zakończyła się w lutym bieżącego roku w Strasburgu. Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał wówczas, że polskie sądy nie złamały prawa, odmawiając rejestracji ZLNŚ. Tym razem wnioskodawcy zmienili w statucie paragraf dotyczący najbardziej spornej kwestii - istnienia narodowości śląskiej. Przedtem członkowie- założyciele napisali w statucie, że ich związek jest stowarzyszeniem mniejszości narodowości śląskiej. Teraz związek ma być "organizacją osób deklarujących przynależność do narodowości śląskiej". "Chodzi nam o podstawową rzecz, jaką jest prawo do stowarzyszania się, prawo do bycia obywatelami pierwszej kategorii" - powiedział w sądzie Roczniok. "Narodowość śląska zawsze była, pozostaje tylko kwestia jej uznania. (...) Nie szukamy awantur i zaczepek, tylko chcemy realizować swoje cele" - zapewnił. Przekonywał, że Ślązacy różnią się od Polaków historią, językiem, świadomością i poczuciem odrębności. Założyciele stowarzyszenia chcą m.in. propagować wiedzę o Śląsku i chronić prawa osób deklarujących przynależność do narodowości śląskiej. Ze statutu wynika, że członkiem "zwyczajnym" Związku może być osoba, która złoży pisemne oświadczenie o przynależności do narodowości śląskiej. Członkowie "wspierający" nie muszą składać podobnych deklaracji. Sąd ma trzy miesiące na rozpatrzenie wniosku. W ciągu 14 dni ma przesłać wniosek wojewodzie śląskiemu, który ustosunkuje się do niego. Jak powiedział rzecznik wojewody Krzysztof Mejer, stanowisko będzie zależało od tego, czy statut Związku jest zgodny z prawem. Szef RAŚ Jerzy Gorzelik, który przez ostatnie lata walczył o zarejestrowanie ZLNŚ, powiedział PAP, że nadal wierzy w uznanie narodowości śląskiej. Chociaż nie jest w komitecie założycielskim ZLNŚ-bis, drugą próbę zarejestrowania stowarzyszenia uważa za formę nacisku, by ją uznać. Gorzelik zaznaczył jednak, że uznanie narodowości śląskiej jest tylko jednym z celów RAŚ, głównym jest - zgodnie z nazwą jego organizacji - autonomia Śląska. Grupa działaczy RAŚ od 1996 r. próbowała zarejestrować stowarzyszenie o nazwie Związek Ludności Narodowości Śląskiej. Polskie sądy uznały, że rejestracja takiej organizacji wiązałaby się z uznaniem śląskiej mniejszości narodowej i Związku nie zarejestrowano. Sąd Najwyższy odrzucił ostatecznie kasację wniesioną przez członków-założycieli, uznając, że narodowość śląska nie istnieje. Pod koniec 2001 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł, że polskie sądy nie złamały prawa, odmawiając rejestracji Związku. Wielka Izba Trybunału, która rozpatrywała odwołanie od tej decyzji, w lutym br. oddaliła skargę grupy działaczy RAŚ. Trybunał ostatecznie uznał, że polskie sądy słusznie odmówiły rejestracji stowarzyszenia. Gdyby stało się inaczej, przysługiwałyby mu przywileje wyborcze. Aby zdobyć mandat posła, przedstawiciele mniejszości narodowych w Polsce nie muszą bowiem przekroczyć 5-procentowego progu wyborczego w skali kraju, a tylko w okręgu. (Roczniok zapewnia, że założycielom nie zależy na tym). Trybunał orzekł, że odmawiając rejestracji ZLNŚ polskie sądy działały w interesie społecznym, broniąc demokratycznych instytucji i prawa wyborczego w Polsce. Według Gorzelika, Trybunał nie rozstrzygnął kwestii istnienia narodowości śląskiej, a uznał jedynie, że sprawa ta powinna się rozstrzygnąć w Polsce. Wyrok Trybunału ostatecznie zamknął jednak drogę do rejestracji ZLNŚ ze statutem proponowanym wcześniej przez założycieli stowarzyszenia. Po ostatnim spisie powszechnym w 2002 roku przedstawiciele Ruchu liczyli, że pomoże im nowy argument. Wyniki tego spisu wykazały, że 1,2 proc. ludności kraju zadeklarowało inną narodowość niż polska. Najwięcej wśród nich - 173 tys. osób - podało narodowość śląską. info.onet.pl/929859,11,1,0,120,686,item.html Temat: Dlaczego tyle ofiar pochłonęło zdobycie teatru ... Gość portalu: catharsis napisał(a): > Hej! > Zastanow sie raczej dlaczego Francuzi mieli by budować Citroena u nas? > Może ta tego Mirrage, którego odrzucenie oferty jak i Gripena oburzyło UE? > Nie zapominaj, że zarówno Słowacja, Węgry jak i Czechy - w dalszym ciągu nie > zmodernizowały swoich sił powietrznych. Po prostu często mamy zbyt mało danych > na temat jakiejś zazwyczaj- bardzo skomplikowanej i uwikłanej politycznie > sprawy bu móc ją osądzić sprzed komputera. > Co do komentowanego artykułu to zaraz po "odbiciu" zakładników z moskiewskiej > Dubrowki, skomentowałam tą akcję w Radio. Mój niepokój obudziły następujące > sprawy: > - arsenał broni jaki zademonstrowali w TV Rosjanie po terrorystach czeczeńskich > > z trudem do teatru wwiózł by czołg, a co dopiero wnieśli ludzie, którym > zależało by nie wzbudzać podejrzeń (nie chodzi o ilość ale o rozmiary broni > jaką prezentowali w TV Rosjanie po odbitych terrorystach) > - Rosyjska stacja radiowa nagrała materiał - rozmowę telefoniczną z samymi > zakładnikami. Były to kobiety, które podkreślały, że Czeczency traktują ich bez > > zarzutu: nie biją, dają pic i wychodzą do toalety. Uzasadnieniem ataku dla > Rosjan było właśnie znęcanie się nad zakładnikami. > - wkurwiło mnie wręcz, że Kwaśniewski pogratulował Putinowi "udanej akcji". > Putin to zwykły zbrodniarz a świadczą o tym materiały opublikowane przez > Amnesty International pokazujące jak de facto żołnierze rosyjscy walczą > z "terrorystami czeczeńskimi": gdy wytłuką już całą populację mężczyzn w danej > wiosce w przedziale lat 12-70, biorą się następnie za kobiety i dzieci. Po > prostu każdego Czeczeńca traktują jak potencjalnego terrorystę. W ich własnym > kraju. > - dlaczego władze Rosyjskie ukrywały jeszcze przez kilka dni po akcji nazwę > środka jaki zastosowali w teatrze. Przeciez świadczy to o totalnym braku > wyobraźni. Wystarczyło przewidzieć, że Zachód upomni się o swoich zakładników i > > prawda i tak w końcu wyjdzie na jaw. > Putinowi nie zależało by uratować ludzi w teatrze ale by wykazać się skuteczną > walką z terroryzmem. Zauważ - im więcej ludzi zabije tym jego sondaże bardziej > rosną. Czy to jest dowód, że społeczeństwo Rosyjskie dorosło do przemian? > Myślę, że po takiej woltyżerce jaką mu fundował każdy kolejny dyktator - potrwa > > to bardzo bardzo długo. > Nie rozumiem więc Twojego ataku na to, że GW chce odwrócić uwagę od afery > Rywina. Przecież to obowiązek każdego dziennikarza docierać i ujawniać takie > rzeczy. Gdyby nie oni i ich praca - nie sposób było by się dowiedzieć kto > dzisiaj jest kim. A na pewno nie dowiedziałbyś się tego z TVP1 lub TVP2. Dziwne ze mowisz o tym jakobys pracowala w radio. Przeciez to co piszesz tylko ciebie osmiesza (mam nadzieje ze zdrowo myslacy ludzie ciebie nie sluchaja). Sugerujesz jakoby to Rosjanie wniesli bron czy ladunki wybuchowe do budynku. Chora jestes! Powiedz mi dlaczego mieliby to robic. Przeciez terrorysci jawnie mowili, ze budynek jest podlozony i do wysadzenia, ale tobie.............. Nazywasz Putina w tym przypadku morderca. Czy mam myslec ze czeczenskie bandyci sa bohaterami, bowiem przez nich ten caly dramat zaistnial, nie przez Putina. Temat: szufladowa KUCHNIA pogaduchowa kuchnia angielska.... hihihi... a czemu nie? Nie ma chyba bardziej kontrowersyjnej kuchni na świecie niż angielska. Jej przeciwnicy, których jest więcej niż zwolenników, wymieniają jednym tchem: sos miętowy podawany do mięsa pieczonego, przede wszystkim baraniny, i puddingi - ich zdaniem - niestrawne, ciężkie, przyrządzane na wołowym tłuszczu. Sos miętowy rzeczywiście może szokować wielu ludzi; puddingów zaś zna kuchnia angielska wiele rodzajów i tylko - zdaniem zwolenników kuchni angielskiej - tzw. plum-pudding, tradycyjna potrawa na Boże Narodzenie, jest naprawdę potrawą ciężkostrawną i nadaje się jedynie dla ludzi bardzo zdrowych. Ponadto kuchnia „wyspiarzy” zna przecież inne sosy (wbrew złośliwym twierdzeniom Talleyranda, że Anglicy maja wiele religii i tylko jeden sos) i zawiera w swoim jadłospisie różne potrawy mięsne, przeważnie gotowane, które przejęły inne kuchnie, a wśród nich nawet francuska. Zaliczyć do nich można słynny „roastbeef”, który powinien być różowawy w środku, a nie - jak twierdzą niektórzy - półkrwawy; udziec barani gotowany, a także purrée z rzepy lub selera, gotowanych razem z mięsem; czopsy baranie (mutton chops) z combra z rusztu na szpadce. Wśród zup są również takie, których sława przekroczyła daleko granice Zjednoczonego Królestwa, jak np. zupa ogonowa (mock-turtle soup), przyrządzana z główki cielęcej. Charakterystyczną potrawą dla angielskiej kuchni jest - obok puddingu - tzw. pie, czyli zapiekanka w ogniotrwałym naczyniu, pokryta warstwą kruchego lub francuskiego ciasta. „Pies” mogą być przyrządzane z kurczaka, szynki, kawałków różnych mięs z dodatkiem plasterków jajek na twardo. Tak samo przyrządza się zapiekanki słodkie z różnych owoców lub jagód. Do zapiekanek słonych podaje się zwykle sos Worcester. Warzywa gotuje się w osolonej wodzie i odcedza; podaje się do nich osobno świeże masło; dlatego ziemniaki gotowane w wodzie właściwiej jest określać - „gotowane po angielsku” niż „ziemniaki z wody”. Kuchnia angielska zna wiele przepisów przyrządzania jajek, znanych również naszej kuchni. Najpopularniejszym daniem śniadaniowym (braekfast) są jajka sadzone na bekonie (Eggs and bacon). Trudno nie wspomnieć o sandwiczach, znanych chyba w całym świecie, których nazwa pochodzi od nazwiska ich wynalazcy lorda Sandwich. „Whisky and soda” jest zbyt znanym napojem, aby wymagał bliższej prezentacji. Narodowymi napojami Anglików są piwo i herbata. Z piw jasnych najpopularniejsze „small beer” i „ale”, z piw ciemnych: „stout” i „porter”. Herbatę piją Anglicy bardzo mocną, chętnie ze śmietanką, w filiżankach, kilka razy dziennie. Tradycyjnie, Anglicy pijają herbatę o 11.00 i wówczas niemal wszędzie everything stops for tea ( co w wolnym tłumaczeniu oznacza „stać! herbata” . Natomiast w okolicy piątej po południu nadchodzi pora na podwieczorek (tea oznacza bowiem zarówno herbatę jak i podwieczorek) o międzynarodowej sławie. Wówczas ci, którzy mają na to czas do swojej herbaty pojadają sandwicze (cienkie trójkąciki chleba przełożone przezroczystymi plasterkami ogórka, szynki, jajka, siekana rzeżuchą bądź pastą rybną, itp.), scones - rodzaj pieczywa podawanego prosto z pieca, przełożonego dżemem (koniecznie truskawkowym) i gęstą śmietaną, oraz biszkopt (również przełożony dżemem) zwany Victoria sandwich. Temat: USA. Komisja Huntera o przenosinach niemieckich... Gość portalu: , napisał(a): > As ty sie wsciekla! > > Skad sie takie cholery jak ty biora?? > No cos niesamowitego! > To nawet nie chodzi o wiedze merytoryczna, ale o ten jad zlosliwy, ktory > przelewasz na klawiature. > Co sie z Toba dzieje? > Masz napady wscieklosci? > Klniesz? > > A Stasio sobie napisal post do Gazety Wyborczej i siedzi szczesliwy, ze mu to > teraz na ekranie wyskakuje: > "Pomysl przeniesienia baz jest glupi - zreszta i tak do tego nie dojdzie bo kto > > za to zaplaci." > > Stasio sobie mysli, ze jak ktos Polakom chce prezent zrobic - to niemozliwe! > No nie? > > Ale to przeciez moje drogie dzieci nie chodzi o Polske ani Rosje ani jakies > Chiny czy inne wynalazki. > > Duze mocarstwa prowadza polityke na zupelnie innej plaszczyznie. > To jest zupelnie inna liga niz forumowe krzykacze z nami wlacznie. > > Zwroccie uwage co sie dzieje: > Dochodzi do zwiekszenia UE o 10 panstw i zachodzi powazne zagrozenie dla > Amerykanskiej dominacji ekonomiczno-gospodarczej nad swiatem. > Irak osmielil sie odejsc od rozliczen dolarowych i Bush sie wsciekl. > Euro jako waluta-przeciwwaga dla amerykanskich papierow bezwartosciowych o > nazwie Dolar jest dla administracji Busha pewnym horrorem. > Bo ci ludzie jednak troszke mysla, nawet jezeli robia to w przerwie na lunch. > > Europa jest na razie niegrozna z tymi swoimi socjalistycznymi hamulcami... > Ale to sie moze zmienic. Dlatego teraz badzie najwieksza walka o to aby ... > otoczyc Europe i niedopuscic do powstania tej nowej uni walutowej. > > Szukacie wyjasnien do tego co sie dzieje na ksiezycu. > > A przeciez rozmieszczenie wojsk w calym pasie europy srodkowo wschodniej jest > jak najbardziej logicznym posunieciem. > > Te koncepcje najwyrazniej wlasnie teraz sie zmieniaja, byc moze ci ludzie tam > negocjuja goraczkowo i staraja sie osiagnac kompromis pomiedzy kosztami i > stratami politycznymi panstw kandydujacych do unii. > Ale to Ameryka jak narazie ma najwiecej do powiedzenia. > I nie zdziwilbym sie gdyby z tej calej Niemieckiej awantury nie doszlo do > jakiejs epokowej zmiany zdania przez WSZYSTKIE zainteresowane rzady pasa > Warszawa-Budapeszt. > > Zreszta nie wiadomo co oni teraz chca. > Sztuka sie domyslic i tak zagrac aby jak najwiecej zyskac. > > A Stasio niech juz sobie siedzi w Niemczech i nie marudzi. > Niemcy to nie Olimp. Podpisuje sie pod postem Gabrysi a ze moj jednak nie byl taki glupi(post) to to ze przeczytalem ciekawa wypowiedz. Wiec sie oplacilo mimo, ze troche dostalem po glowie. Po pierwsze to koszty - to akurat nie byl moj wymysl tylko wczoraj w jednej z najbardziej wiarygodnych niemieckich rozglosni radiowych B5 Aktuell uslyszalem ze to wlasnie politycy amerykanscy rozwazali o ogromnych kosztach takiej prze- prowadzki. Koszty bylyby wieksze niz zakladanie nowych baz. Po drugie to jak najbardziej zgadzam sie, ze srodek problemu lezy dzis nie w Iraku tylko w zagrozeniu dla USA wobec powstajacej nowej potegi gospo- darczej jaka bylaby zjednoczona Europa. I po trzecie to rozni mnie(chyba?) z Gabrysia problem z kim ma byc Polska. Ja uwazam ze z Europa i bazy amerykanskie nie pomoglyby nam w integracji a wrecz przeciwnie. Moglibysmy sie stac ogniskiem zapalnym w srodku Europy bo definiowalyby nowa jakosc w odroznieniu od tych baz niemieckich - kontynuacji po II wojnie swiatowej i jako przeciwwaga w okresie zimnej wojny. Dalekowzroczna polityka zagraniczna Polski jest dzis dla nas priorytetem ktorego nie wolno przegapic tym bardziej, ze znow nad naszymi glowami dochodzi do sojuszy(Niemcy-Rosja) ktorych nie wolno bagatelizowac. Uwazam ze dla dobra Polski trzeba cala moca w to wchodzic utrzymujac trdycyjnie dobre uklady z Ameryka. Tylko czy to nie za malo? - wobec amerykanskiej retoryki: "kto nie z nami ten przeciw nam". Wazne zebymy nie obudzili sie z reka w nocniku... Pozdrawiam Gabrysie. Temat: Dlaczego USA sa najpotezniejszym panstwem swiata? Musze przyznac, ze ten watek prowadzony jest na krawedzi przyzwoitosci. Jak do tej pory tylko jeden z forumowiczoe dal sie poniesc i wyzwal kogos od idiotow. Wydaje mi sie, ze najmniej racji mial "kapitalizm", ktory ten watek uruchomil i jego poplecznicy. Mowienie o moralnosci Ameryki rozsmiesza mnie tak, ze mi zajady pekaja i placze ze smiechu. Ktos nawet napisal, ze ci ktorzy dopuscili sie manipulacji finansowych (po prostu mowiac ukradli pieniadze akcjonariuszy) beda za to odpowiadac. To prezydent Bush musialby juz byc zdjety ze stanowiska. Ameryka budowala swa potege stosujac najbardziej naturalny system napedzajacy inicjatywe obywateli, czyli kapitalizm. Byl to jednak kapitalizm oparty na klasie sredniej, kapitalizm z ludzka twarza ktora to twarz wymodelowala walka klasowa. Drugim niezwykle waznym elementem byla izolacja geograficzna od sasiadow, ktorzy mogli jej militarnie zagrazac. Gdy gdzies w Europie czy Azji toczyly sie wojny wyniszczajace cale kraje i narody, Ameryka stala na uboczu i robila szmal. Do wojny przystepowala pod jej koniec gdy wynik i tak byl juz przesadzony. Wiec na dwoch wojnach swiatowych Ameryka zrobila ogromne pieniadze. Ameryka stala sie wiec bogata i mogla zasluzyc sobie na nazwe "country of opportunity". To byl nastepny bodziec rozwojowy. Ciagneli do niej zawiedzeni w swoich nadziejach we wlasnych krajach naukowcy, wynalazcy, przedsiebiorcy. I tu osiagali to czego nie mogli osiagnac w rodzinnym kraju gdyz kraj ten byl zbyt biedny lub kreowal biurokratyczne bariery i przeszkody. To byly cech pozytywne. Byl jednoczesnie i "dziki zachod". Ktos w bardzo lagodny sposob przeszedl do porzadku dziennego nad wymordowaniem przez przybyszow z Europy rdzennych mieszkancow tego kontynentu. To byl wlasnie genocide. Niemal kompletne wymordowanie milionow wlascicieli tej ziemi. Zreszta nie byla to czysta walka. Historia walki armii amerykanskiej z Indianami usiana jest zdradami, podstepami, zerwanymi umowami(ze strony amerykanskiej). Dlatego wiele klatw zostalo rzuconych przez Indian na amerykanskich kolonizatorow. Czasy obecne sa poczatkiem konca Imperium. Jesli ktos napisal, ze Ameryka nie prowadzila wojen zaborczych to jedynie uwypuklil swa niewiedze. Bito sie z Anglikami, z Francuzami, z Meksykiem, z Hiszpania. W kazdej z tych wojen zagarniano terytoria. Stosowano cenzure i presje (patrz Mark Twain i amerykanski imperializm) w stosunku do pisarzy, dziennikarzy i intelektualistow. Ameryka wprowadzila nowa forme kolonializmu. W rejonach o duzym znaczeniu gospodarczym i strategicznym lokowala swoje wojska a nastepnie wprowadzala sluzalcze, podporzadkowane jaj interesom rzady (po drugiej wojnie; Iran, Panama,Kraje arabskie wokol morza Srodziemnego i daleki wschod. Gdzie nie dalo sie zainstalowac takiego rzadu, wprowadzano wojska okupacyjne. Kraje te byly w straszliwy sposob eksploatowane. I to jest nastepne zrodlo potegi i bogactwa. Ale to wszystko bylo. Teraz zjezdza sie na dol. Niegdys potrzebne zwiazki zawodowe staly sie organizacjami mafijnymi. Zarobki pewnych grop zawodowych nie odzwierciedlaja wartosci wykonywanych prac a jedynie sile mafii. W zwiazku z powyzszym sila robocza w USA jest niesamowicie droga. Nic wiec dziwnego, ze od wielu lat obserwuje odplye wielkich korporacji do takich krajow jak Meksyk, Costa Rica, Indonezja, Korea, Taiwan a ostatnio Chiny. Ameryka jest zasypana tanimi produktami z Chin. W Ameryce rosnie bezrobocie ale niske ceny produktow przemyslowych jeszcze utrzymuja poziom zycia na akceptowalnym poziomie. Jest to jednak niezwykle krotkowzroczna polityka. Przemysl ucieka, bezrobocie rosnie, poziom edukacji spada gwaltownie. ZAinteresowania przecietnego Amerykanina to futball lub baseball, koszykowka lub hokey, picie piwa i kino. I arogancja godna mieszkanca Imperium. I ostatni ale nie najmniej wazny problem to manipulacja izraelska. Procent politykow pochodzenia zydowskiego zajmujacych wysokie stanowiska w rzadzie i administracji panstwowej wielokrotnie przekracza procent Zydow w spolecznosci amerykanskiej. Ich oszukanczy patriotyzm i lojalnosc dla obcego rzadu (rzadu Izraela) o lat bulwersuje swiatlych Amerykanow. Panowie Wolfowitz, Pearle, Berger, Flaisher i dziesiatki innych na pierwszym miejscu stawiaja dobro Izraela, posiadajac niejednokrotnie dwa obywatelstwa. To nie Ameryce zagraza Hussein, tylko Izraelowi. Rezolucje w sprawie Iraku, przygotowal senator Liebermann (wierzacy, goracy Zyd). Od dziesiatkow lat Ameryka jest dojona przez Izrael wyciagajacy z jej gospodarki biliony dolarow rocznie w postaci gotowki, uzbrojenia, technologii i innych dobr. Teraz Ameryka bedzie musiala w imieniu Izraela wytoczyc wojne Irkowi. Czy lezy to w interesie narodu amerykanskiego??????????????? Temat: Kultura Zachodu >Ave, >napisałbyś o róznicach pomiędzy pojmowaniem religii >w cywilizacjach zachodniej >i islamskiej, a chińską? Dlaczego Chińczycy >są uważani za urodzonych i >skończonych ateistów? To bardzo zlozony problem i gdyby go potraktowac w pelni powaznie, to trzeba by zaczac pisac ksiazke na tym forum ;-) tak "na goraco" to mysle, ze warto przemyslec m.in. takie punkty - termin "ateista" jest wybitnie zachodni i uzywanie go w kontekscie Dalekiego Wschodu moze powodowac tylko nieporozumienia; ma on sens jedynie jako czlon opozycji, przeciwienstwo dominujacej wiary w osobowego Boga, z ktorej wyplywa okreslona wizja czlowieka, przyrody, uczestnictwo w zamknietej spolecznosci religijnej etc. Chinczycy, jak wszyscy ludzie, mieli zawsze impuls religijny, i dawali mu wyraz w swej cywilizacji, nawet jesli przybieral formy czesto odlegle od "religii" w waskim, judeochrzescijansko-islamskim rozumieniu. - dominujacy w kulturze judeochrzescijanskiej, islamskiej czy perskiej paradygmat religii: relacja stworzenia, "slugi" i osobowego bostwa, "Pana" w Chinach nigdy nie odgrywal podobnie wielkiej roli (choc wystepowal, np. w ludowym taoizmie, popularnym buddyzmie etc.)Typowo chinskie systemy filozoficzne, ksztaltujace wizje wszechswiata, dysponowaly zupelnie inna wizja Absolutu, wcielanego w lad spoleczny (konfucjanizm), obecnego we wszystko obejmujacym organizmie przyrody (taoizm), tkwiacego w metafizycznej naturze czlowieka (z grubsz rzecz ujmujac bylo tak w chinskim buddyzmie chan, znanym u nas pod japonska nazwa zen). Te idee moga sie kojarzyc Europejczykom z "nieortodoksyjnymi" , "niechrzescijanskimi" wizjami w rodzaju starozytnego stoicyzmu, renesansowego czy romantycznego panteizmu, marksizmu (tak,tak), i nowej duchowosci. - Chinczycy maja diabelnie male wyczucie dla Transcendencji. Swiat jest dla nich suma wszytskiego, co sie dzieje, i jako siec powiazan towrzy kompletna calosc. Bog w zaswiatach moze sie im wydawac zupelnie zbedny (etyka wyprowadzaja przeciez z innych zrodel). W tradycji chinskiej nie ma nawet pozadnego mitu o stworzeniu swiata i ludzi, poza jakimis pozyczonymi podaniami, sa te niemrawe ogolniki i abstrakcyjne spekulacje (Wielka Skrajnosc dala poczatek Niebu i Ziemi etc.) - Chinczycy uwielbiaja synkretyzm i nie lubia klocic sie o dogmaty. Ich sklonnosc do laczenia sprzecznych doktryn w jedna calosc budzi specyficzny podziw. Chinczycy, Japonczycy, Koreanczycy, Wietnamczycy maja czesto problemy z okresleniem w "jaka" religie wierza i podaja dwa, jesli nie trzy systemy naraz (z ich punktu widzenia nie sa to nawet systemy ;-). Nawet koneskwentni konfucjanisci, buddysci etc. rzadko miewali i maja cos przeciwko istnieniu pozostalych wierzen; ta "niefrasobliwosc" w dzuej mierze ksztaltuje specyfike ich perspektywy religijnej i zupelnie nie da sie porownac z duchem judaizmu, chrzescijanstwa czy islamu. - wreszcie, Chiny i ich kulturalni satelici nigdy nie dali sie zchrystianizowac, poniewaz rzadko zdarzalo im sie rozumiec ta religie, a jesli ja wyznawali, to czesto "zle" -;). Nawet kiedy chcieli bardzo sie upodabniac do Zachodu, uznawali ja za drugorzedny dodatek do naszej cywilizacji. Powodow jest duzo, ale to naprawde nie jest temat na forum GW ;-) pozdr Temat: kiedy szaron podzieli los miloszevicza? Kto aresztuje Szarona ? www.republika.pl/xyz234/artykuyz4.htm Kto ukarze Szarona? Jaka jest różnica pomiędzy państwowym a indywidualnym aktem terrorystycznym? Jeśli zrozumiemy tę różnicę, to zrozumiemy także zło amerykańskiej polityki wobec Bliskiego Wschodu i zbliżającą się katastrofę. Kiedy Jaser Arafat został oblężony w swoim biurze i trzymany tam przez izraelskie siły okupacyjne jako zakładnik, był pod nieustanną presją zmuszającą go do potępienia terroru i walki przeciw terroryzmowi. Izraelski państwowy terroryzm jest określany przez administrację Stanów Zjednoczonych jako samoobrona, podczas gdy indywidualni samobójcy z ładunkiem wybuchowym są nazywani terrorystami. Jest tylko „mała” różnica w tym, że za izraelską agresję bezpośrednio odpowiedzialni są Ariel Szaron, Beniamin Ben Eliezer, Shimon Peres i Shaul Mofaz, podczas gdy indywidualne terrorystyczne akty są dokonywane jako akty desperacji, zwykle wbrew intencjom Arafata. Godzinę po ogłoszeniu przez Arafata jego poparcia dla wstrzymania ognia i życzeniach skierowanych do Izraelitów: „Szczęśliwego Passovera”, nastąpił samobójczy bombowy atak w hotelu Netanya, w wyniku którego zginęły 22 niewinne osoby celebrujące Passover. Arafat został obarczony odpowiedzialnością za ten czyn, który stał się uzasadnieniem obecnej ofensywy IDF. Świat ignoruje zbrodnie wojenne Tel Awiwu W tym samym czasie odpowiedzialność Sharona za izraelskie zbrodnie wojenne jest całkowicie ignorowana. Kto powinien zostać aresztowany za wybiórcze zabijanie [politycznie poprawna nazwa na polityczne morderstwa – przyp. red.] prawie 100 Palestyńczyków? Kto powinien być zaaresztowany za zamordowanie więcej niż 1200 Palestyńczyków i za zbiorową karę dokonaną na ponad 3 000 000 cywilnej ludności w czasie ostatnich 18 miesięcy? Kto stanie przed Trybunałem Międzynarodowym za bezprawne zagrabienie i zaludnienie palestyńskiego terytorium i ignorowanie decyzji ONZ przez więcej niż 35 lat? Akty desperacji kontra czystki militarne Samobójcze ataki zabijające niewinnych ludzi muszą być jednoznacznie potępione jako niemoralne akty, a popełniających je powinno umieszczać się w więzieniu. Nie mogą one jednak być porównywane z terroryzmem prowadzonym przez państwo izraelskie. Pierwsze są indywidualnymi aktami desperacji ludzi, którzy nie widzą nadziei na przyszłość i którzy są ignorowani przez nieuczciwą i zniekształconą opinię międzynarodową. Drugie są zimnymi i „racjonalnymi” decyzjami państwa i jego militarnego aparatu, dobrze finansowanego, wyposażonego i popieranego przez największą potęgę na świecie. Mimo to w publicznych debatach rządowy terroryzm i indywidualne samobójcze ataki nie są w ogóle rozróżniane. Państwowo kierowany terroryzm i zbrodnie wojenne dokonywane przez aparat rządowy Izraela przedstawiany jest jako „samoobrona”, podczas gdy od Arafata będącego w stanie beznadziejnego oblężenia wymaga się aresztowania „terrorystów”. Temat: Izraelscy żołnierze zastrzelili palestyńską dzi... Rzym. 3:23 „Gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej,”(BW) Pozdrawiam Markusie. Chyba znalazłoby się co nieco do roztrząsania i sporów, które przecież nie są złe. Dzięki nim widzimy więcej, bo nie tylko swoimi oczyma. Oczywiście, Księga Hioba... Co do grzechu wcale się w tym miejscu nie różnimy: Żydzi są - jak najbardziej - grzeszni. Czy są nieposłuszni? Nie zawsze, co wynika z grzeszności, ale ... Myślę sobie: czy ja sam jestem posłuszny? Wierzący po pierwsze powinien trzymać się Ducha, nie Litery. Nie możemy więc odwoływać się tylko do niej. Jak orzekać czyjekolwiek prowadzenie, skoro pilnowanie swojego jest już nie lada zadaniem? Sługą też nie jest ten kto siebie nim nazywa, a ten który wykonuje Jego wolę. Jak sprawdzić posłuszeństwo, jaką miarę zastosować? Jest takie Słowo: „Kimże ty jesteś, że osądzasz cudzego sługę? Czy stoi, czy pada, do pana swego należy; ostoi się jednak, bo Pan ma moc podtrzymać go.” (Rzym. 14:4)(BW) Gdy myślę o sługach występujących w imieniu Nowego Przymierza, a potem o przedstawicielach Starego: kto lepiej radzi sobie z przesłaniem (nie Literą) Zakonu? Chrześcijanie swą grzeszność potwierdzają bezdyskusyjnie i progresywnie od pierwszych wieków. Największy problem Żydów t.zw. „wszeteczeństwo” jest w Kościele chlebem powszednim. Niektóre zjawiska patologiczne są silniej reprezentowane u Chrześcijan niż u niewierzących. Myślę, że przy porównaniu zchrystianizowanych z Żydami moglibyśmy nie utrzymać pierwszeństwa do laurów. Normy Nowego Przymierza są przecież wyższe od starotestamentowych (!), choć brak im formalizmu. Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Poganie zostali dopuszczeni do soku drzewa oliwnego, w miejsce wyciętych gałęzi. W jakiej sytuacji są teraz Żydzi? „Mówię tedy: Azaż się potknęli, aby padli? Nie daj tego Boże! Ale przez ich upadek doszło zbawienie pogan, aby je do zawiści przywiódł.” (Rzym. 11:11 BG). W tamtym czasie pod każdym względem również ilościowym mieli Oni w owczarni Pana pierwszeństwo. Mieli być widzialnym świadectwem chwały Królestwa, dlatego do nich Paweł skierował swe słowa: „Jeżeli jednak ty dumnie nazywasz siebie Żydem, całkowicie zdajesz się na Prawo, chlubisz się Bogiem, pouczony Prawem znasz Jego wolę i umiesz rozpoznać co lepsze, a jesteś przeświadczony, żeś przewodnikiem ślepych, światłością dla tych, którzy są w ciemności, wychowawcą nieumiejętnych, nauczycielem prostaczków, mającym w Prawie wyraz wszelkiej wiedzy i prawdy... ty, który uczysz drugich, sam siebie nie uczysz, głosisz, że nie wolno kraść, a kradniesz, mówiąc, że nie wolno cudzołożyć, cudzołożysz? Który brzydzisz się bożkami, okradasz świątynie? Ty, który chlubisz się Prawem, przez przekraczanie Prawa znieważasz Boga. Z waszej to bowiem przyczyny - zgodnie z tym, jest napisane - poganie bluźnią imieniu Boga.”(Rz 2:17-24 BT) Dzisiaj jest odwrotnie. To poganie dominują i to oni dają niechlubne, fałszywe świadectwo Jezusowi, zniechęcając przez to Żydów do jego przyjęcia. A mieliśmy przecież swym pięknem pobudzać ich do zazdrości (Rzym. 11:14). Czy chwała Boża mieszka dziś w Kościele tak, jak mieszkała w tym pierwszym, zdominowanym przez Żydów? Szkoda. Że tak nie jest, a jeżeli jest to selektywnie i skromnych rozmiarach. Czas pogan dobiegnie końca, a wtedy znowu wszyscy zobaczą co pokażą nam bracia pańscy, „jeśli bowiem odrzucenie ich jest pojednaniem świata, to czym będzie przyjęcie ich, jeśli nie powstaniem do życia z martwych?” (Rzym. 11:15 BW) Izaj. 62:1-3 1. Ze względu na Syjon nie będę milczał i ze względu na Jeruzalem nie spocznę, dopóki nie wzejdzie jak jasność jego sprawiedliwość i nie zapłonie jego zbawienie jak pochodnia. 2. Wtedy ujrzą narody twoją sprawiedliwość i wszyscy królowie twoją chwałę, i nazwą cię nowym imieniem, które usta Pana ustalą. 3. Będziesz wspaniałą koroną w ręku Pana i królewskim zawojem w dłoni twojego Boga. (BW) Pozdrawiam. Temat: Kultura Zachodu Ave, dzięki za arcyciekawy esej. A co z tzw. kultem przodków przodków, który ponoć odgrywa ogromną rolę w duchowości Chińczyków? T. Gość portalu: acher napisał(a): > > To bardzo zlozony problem i gdyby go potraktowac w pelni powaznie, to trzeba by > > zaczac pisac ksiazke na tym forum ;-) > tak "na goraco" to mysle, ze warto przemyslec m.in. takie punkty > - termin "ateista" jest wybitnie zachodni i uzywanie go w kontekscie Dalekiego > Wschodu moze powodowac tylko nieporozumienia; ma on sens jedynie jako czlon > opozycji, przeciwienstwo dominujacej wiary w osobowego Boga, z ktorej wyplywa > okreslona wizja czlowieka, przyrody, uczestnictwo w zamknietej spolecznosci > religijnej etc. Chinczycy, jak wszyscy ludzie, mieli zawsze impuls religijny, i > > dawali mu wyraz w swej cywilizacji, nawet jesli przybieral formy czesto odlegle > > od "religii" w waskim, judeochrzescijansko-islamskim rozumieniu. > - dominujacy w kulturze judeochrzescijanskiej, islamskiej czy perskiej > paradygmat religii: relacja stworzenia, "slugi" i osobowego bostwa, > "Pana" w Chinach nigdy nie odgrywal podobnie wielkiej roli (choc wystepowal, > np. w ludowym taoizmie, popularnym buddyzmie etc.)Typowo chinskie systemy > filozoficzne, ksztaltujace wizje wszechswiata, dysponowaly zupelnie inna wizja > Absolutu, wcielanego w lad spoleczny (konfucjanizm), obecnego we wszystko > obejmujacym organizmie przyrody (taoizm), tkwiacego w metafizycznej naturze > czlowieka (z grubsz rzecz ujmujac bylo tak w chinskim buddyzmie chan, znanym u > nas pod japonska nazwa zen). Te idee moga sie kojarzyc Europejczykom > z "nieortodoksyjnymi" , "niechrzescijanskimi" wizjami w rodzaju starozytnego > stoicyzmu, renesansowego czy romantycznego panteizmu, marksizmu (tak,tak), i > nowej duchowosci. > - Chinczycy maja diabelnie male wyczucie dla Transcendencji. Swiat jest dla > nich suma wszytskiego, co sie dzieje, i jako siec powiazan towrzy kompletna > calosc. Bog w zaswiatach moze sie im wydawac zupelnie zbedny (etyka > wyprowadzaja przeciez z innych zrodel). W tradycji chinskiej nie ma nawet > pozadnego mitu o stworzeniu swiata i ludzi, poza jakimis pozyczonymi podaniami, > > sa te niemrawe ogolniki i abstrakcyjne spekulacje (Wielka Skrajnosc dala > poczatek Niebu i Ziemi etc.) > - Chinczycy uwielbiaja synkretyzm i nie lubia klocic sie o dogmaty. Ich > sklonnosc do laczenia sprzecznych doktryn w jedna calosc budzi specyficzny > podziw. Chinczycy, Japonczycy, Koreanczycy, Wietnamczycy maja czesto problemy z > > okresleniem w "jaka" religie wierza i podaja dwa, jesli nie trzy systemy naraz > (z ich punktu widzenia nie sa to nawet systemy ;-). Nawet koneskwentni > konfucjanisci, buddysci etc. rzadko miewali i maja cos przeciwko istnieniu > pozostalych wierzen; ta "niefrasobliwosc" w dzuej mierze ksztaltuje specyfike > ich perspektywy religijnej i zupelnie nie da sie porownac z duchem judaizmu, > chrzescijanstwa czy islamu. > - wreszcie, Chiny i ich kulturalni satelici nigdy nie dali sie > zchrystianizowac, poniewaz rzadko zdarzalo im sie rozumiec ta religie, a jesli > ja wyznawali, to czesto "zle" -;). Nawet kiedy chcieli bardzo sie upodabniac do > > Zachodu, uznawali ja za drugorzedny dodatek do naszej cywilizacji. Powodow jest > > duzo, ale to naprawde nie jest temat na forum GW ;-) > > pozdr > > Temat: Juz dosc tego surrealizmu! Ja jestem panem mych słów! szprota1 napisała: > Mogę, dziecko. Był to test, czy pojmiesz aluzję, dziecko. Ach, więc zdałem test? Jak uroczo. A jaka ocena, Pani Profesor? A w ogóle kto Ci dał prawo, by mnie w jakikolwiek sposób testować? Zresztą, może i masz takie prawo, w końcu wolno Ci pisać, co chcesz, a ja zawsze mogę to zlekceważyć (jak konwenanse). Zaskoczyłeś mnie, > chłopcze, boś pojął, lecz zgodnie z moim oczekiwaniem zareagowałeś w sposób > pozbawiony dystansu i poczucia humoru. Teraz za to zareaguję z dystansem. > Powiedz, powiedz, czemu mam wrażenie, że to ty gubisz sens? Wskaż mi jakikolwiek mój post lub choćby zdanie, któremu brak sensu. Po raz kolejny czepiasz się, ale nie używasz żadnego rzeczowego, nie mówiąc już, zasadnego, argumentu. Jedyne, co Ci wychodzi, to odwracanie kota ogonem. Acha, o (pseudo)literackich aluzjach czytaj na końcu posta. > Powiedz, powiedz czemu wymagasz, by ten sens był? Że trzeba Mieć Coś Do > Powiedzenia? Rzeczywiście, jak widać, nie powinienem przy tym obstawać. Zresztą nie robię tego. Jeśli chcecie pisać bez sensu, to piszcie, ale, na Perkuna, gdzie indziej! Albo chociaż w JEDNYM miejscu. Przecież wściec się można z tymi wszechobecnymi idiotyzmami. Nazywacie siebie surrealistami? A co Wy macie wspólnego z prawdziwym surrealizmem Bretona czy Maxa Ernsta? Stworzyliście kiedyś coś klasycznie surrealnego? (A propos - takie figury nazywają się pytaniami retorycznymi, chyba się zaraziłem od aarda). Moim zdaniem ten Wasz tak zwany surrealizm to po prostu w najlepszym razie płytkie, a zwykle po prostu głupie gierki słów i próby zaskoczenia czytelnika bezsensownymi kontrastami typu wiersz złożony z liczb (med_max). Mi to bardziej przypomina popłuczyny po kabarecie OT.TO niż dokonania wielkich, choć często kontrowersyjnych twórców, których działaniom ukradliście nazwę. > Nas bawi także pure nonsens, lecz nie wszyscy są w stanie go zrozumieć, > niestety. Nie wszyscy są też w stanie go poprawnie napisać, a w wykonaniu jego piewców to jest dopiero pur nonsense... > to nie współczucie, lecz > pogardliwa, protekcjonalna litość. Masz rację, lituję się nad nim i nad Wami, że w ten sposób tracicie bezsensownie czas zamiast zrobić w życiu coś pożytecznego lub chociaż interesującego. Najwyraźniej do tego nie jesteście zdolni... Ta, wybacz, młodzieńcze z quasihistorycznym > nazwiskiem, mnie brzydzi. A właśnie, od mojego nazwiska (wciąż nie znam Twojego, dziecko - piszę tak bo infantylnym zwyczajem jest czepianie się i przekręcanie nazwisk, dzieci nazywają to przezywaniem się; Ty się, czy raczej MNIE, próbujesz przezywać) to ja bym Ci proponował się sie łąskawie odgawrzyć. Choć używanie chwytów poniżej pasa jest najwyraźniej w Twoim stylu... No cóż, może zatem zainteresuje Cię informacja, że zbieżność nazwisk z pewnym, nazwijmy to umownie, muzykiem pop jest przypadkowa. Więc powiedz, powiedz, czemu wciąż się czepiasz tego nieszczęsnego nazwiska? Temat: Książki, książki, książki.... Pod wpływem kaprysu historii bohaterowie stają się wrogami publicznymi, święte - czarownicami, a ofiary - katami. W tej gorzkiej refleksji Rushdiego odzywa się nie tylko jego historiozofia, ale też przekonanie, że określenia, którymi opatruje się ludzi: święta i ladacznica, bohater i zdrajca, to puste słowa, etykiety używane instrumentalnie, zależnie od zmiennych okoliczności i gry ukrytych interesów. Świat jest jeden Ale spotkanie Wschodu z Zachodem, dokonujące korekty naszych kulturowych hierarchii, nie jest jedynym spotkaniem w powieści Rushdiego. Już pierwszy akapit "Czarodziejki z Florencji", popis stylistycznego kunsztu autora, staje się miejscem spotkania innego rodzaju: historii z baśnią, rzeczywistości z wyobraźnią. Powieść tak gęsto zaludniona postaciami historycznymi i osadzona w realnym czasie wyrosła z dogłębnych studiów nad epoką, której dotyczy. Rushdie zadbał o to, by jego wysiłek włożony w odtworzenie realiów historycznych został dostrzeżony, dlatego podaje obszerną bibliografię dzieł, z których korzystał w pracy nad powieścią: od klasycznych pozycji Burckhardta o kulturze włoskiego odrodzenia po literaturę tamtego okresu, czyli dzieła Machiavellego czy Ariosta. Ta imponująca lista buduje zaufanie do pisarza, a obraz świata odmalowany w jego powieści każe traktować jako historycznie wiarygodny. Ale uznanie powieściowej narracji za prawdę historyczną przychodzi trudno, powieść ta jest bowiem nie tyle romansem historycznym w stylu Waltera Scotta, ile baśnią, a więc dziełem nawiązującym do gatunku, który nie ukrywa swojej konwencjonalności, a w nazwie będącej synonimem zmyślenia zdradza własną fikcyjność. Choć Rushdie czerpie z różnych tradycji baśni, sięga przede wszystkim do największej ich skarbnicy, jaką są "Baśnie z tysiąca i jednej nocy". Wiele pomysłów fabularnych i wizerunków postaci ma swój rodowód w tej właśnie księdze. Słychać tu też, bo jakże by inaczej, echo historii o Szeherezadzie, kiedy życie jednego z bohaterów zawisa od jego umiejętności snucia niewiarygodnych opowieści. Sama narracja, która przerywana dygresjami ucieka przed linearnością, wije się i rozgałęzia, więcej ma wspólnego z tradycją persko-indyjską niż z baśniami Perraulta czy braci Grimm. Tajemnica prozy Rushdiego, nad którą unosi się duch Itala Calvina, kryje się w sposobie, w jaki to, co realne, stapia się z tym, co wyobrażone, a przejścia między tymi dwoma porządkami pozostają niezauważalne. Tak naprawdę bowiem nigdy u Rushdiego nie mamy do czynienia z dwoma światami, ale z jedną, zwierciadlaną rzeczywistością. Dlaczego Rushdie jest wielki Marzenia i sny zamieniają się w codzienność, a świat doświadczany zmysłami odrealnia się i przekształca w fikcję, ilustrując jej siłę w kreowaniu tego, co nazwalibyśmy światem realnym. Bez wyobraźni nie byłoby sztuki miłości, o czym przypomina autor "Kamasutry", ucząc bohaterki Rushdiego siedmiu sposobów wykorzystywania paznokci w akcie miłosnym. Bez wyobraźni nie byłoby Sikri: stolica Akbara, która powstała na jego życzenie i rozpłynęła się w niebyt jak miraż, była "słodkim kłamstwem". Takim samym kłamstwem była jedna z jego żon, wymyślona, choć przez to nie mniej realna towarzyszka życia wielkiego cesarza. Rushdie pisze tak, jakby był przekonany o mocach sprawczych fikcji, wyznając słowami swojego narratora, że "nieprawdziwość nieprawdziwych opowieści niekiedy się przydaje w prawdziwym świecie". "Czarodziejka z Florencji" jest przekonującym przypomnieniem, że niemożliwe jest życie bez fikcji, gdyż to właśnie umiejętność opowiadania historii leży u podstaw naszej tożsamości. Najnowsza powieść Rushdiego jest zatem opowieścią o wynajdywaniu i wymyślaniu siebie, w którym to procesie nie można obejść się bez wyobraźni. Niemal wszystkie powieściowe postaci, wśród których roi się od sierot, porzuconych dzieci, wydziedziczonych, wykorzenionych lub osób o niejasnym pochodzeniu, wymyślają swoją tożsamość. Wszystkie one mogłyby powtórzyć za Akbarem, że "nie zadowala ich bycie, pragną bowiem się stawać". "Czarodziejka z Florencji", choć jest jedną z najlepszych książek, nie jest przełomem w twórczości Rushdiego. Wracają w niej jego dyżurne tematy, zaludniają ją charakterystyczne dla tego pisarza postaci, wyłania się z niej typowy dla jego prozy hybrydyczny świat wielu kultur i języków. Jednak jak zawsze w przypadku wielkiej literatury siła pisarstwa Rushdiego, właściciela nieposkromionej wyobraźni, polega na stylu, w jakim opowiedziane zostały te baśniowe, pełne zmysłowości i subtelnego humoru historie. Salman Rushdie Czarodziejka z Florencji przeł. Jerzy Kozłowski Dom Wydawniczy Rebis, Poznań Temat: LIBAN Wielkanoc w Libanie: Maronici pieką ciasteczka Wielkanoc w Libanie: Maronici pieką ciasteczka gazeta.pl, Piotr Ibrahim Kalwas 19-03-2005, Wszyscy udają się do kościołów, wkładając nowe ubrania i - jeżeli tylko ich na to stać - nowo kupione buty W Libanie jest ok. 30 proc. chrześcijan, z których większość należy do Kościoła maronickiego, jednego z kościołów Wschodu, który powstał w VII w. Jego nazwa wywodzi się od imienia założyciela - św. Marona (arab. Maroun), mnicha i anachorety, kapłana, mistyka i uzdrowiciela, który żył w IV w. w pustelni w górach Taurus nad rzeką Orontes w Syrii. Obrzędy Kościoła maronickiego do dziś sprawowane są w języku aramejskim, tym samym, którym mówił Jezus. Maronici wprowadzili do kościoła rzymskokatolickiego różaniec i tzw. drogę krzyżową. Obecnie na terenie Libanu, Syrii, Izraela i Cypru mieszka około 2 mln maronitów. *** Dzieci malują jajka na twardo w kolorach zielono-żółto-czerwonych, a następnie uderzają jednym o drugie. Czyje jajko się nie zbije, to dziecko będzie miało szczęście w życiu, aż do... następnych świąt. Wszyscy pieką, m.in. z semoliny, małe ciasteczka, po arabsku zwane ma'amoul, napełniane farszem z daktyli lub orzeszków pistacjowych, a następnie polewane lukrem. W niektórych rodzinach przepisy na ma'amoule są przekazywane z pokolenia na pokolenie i otaczane ściśle strzeżoną tajemnicą (takie same ciasteczka robi się też na zakończenie żydowskiego święta Purim). Niektórzy ludzie, szczególnie starsi, wieszają na noc swoje ma'amoule na gałęziach drzew przed kościołami, wierząc, że spłynie na nie łaska bezpośrednio z samego nieba. W Niedzielę Palmową dzielą ciastka na małe kawałki i wkładają do pojemników z jedzeniem, lodówek, zamrażarek i spiżarek, z nadzieją na obfitość jedzenia aż do następnej Wielkanocy. W sobotę wielkanocną po południu wierni odwiedzają siedem kościołów, w każdym uzyskując błogosławieństwo. W Niedzielę Palmową (po arabsku Shanine) wszyscy udają się do kościołów, wkładając nowe ubrania i - jeżeli tylko ich na to stać - nowo kupione buty. Po uroczystej mszy dookoła kościoła rusza procesja. Ojcowie niosą "na barana" dzieci, które trzymają w rękach świece zdobione kwiatami i kolorowymi wstążkami. Na świąteczny obiad w maronickich domach podaje się indyka bądź kurczę faszerowane orzechami i ryżem. Zwyczajem jest odwiedzenie tego dnia jak największej liczby członków rodziny i przyjaciół, więc posiłki zazwyczaj trwają krótko, a i tak cały dzień wszyscy u wszystkich jedzą od rana do późnego wieczora. Na honorowym miejscu w każdym domu stoi wielka taca z górą ma'amouli, kandyzowanymi figami, cieciorką zapiekaną w cukrze i lukrowanymi migdałami. Każdy odwiedzający powinien podejść do tacy i skosztować każdej delicji. Temat: ZIELONE ŚWIĄTKI ZIELONE ŚWIĄTKI Jest to ludowa nazwa święta kościelnego - Zesłania Ducha Świętego na Apostołów, zamykającego wielkanocny cykl świąteczny, uznanego za jedno z najstarszych i największych świat w kościelnym kalendarzu liturgicznym, które początkowo łączone z Wielkanocą. Później, od IV w. zaczęto je obchodzić jako odrębne święto, w niedzielę i poniedziałek, siedem tygodni, pięćdziesiąt dni po Wielkanocy, pomiędzy 10 maja i 13 czerwca, a więc w pełni wiosny i bujnego rozkwitu roślin. Z obchodami kościelnymi Zielonych Świątek, w przeszłości, łączyły się różne obrzędy ludowe powitania wiosny i zwyczaje rolnicze i pasterskie. W całej Polsce powszechny był zwyczaj - dotychczas jeszcze zachowywany na wsi - majenia ścian domów, wrót i płotów zielonymi, najczęściej brzozowymi gałęziami. Podwórka zaś, podłogi w izbach i nawet psie budy wyściełano grubo tatarakiem, dla świątecznej dekoracji, dla pięknego zapachu i także... przeciw pchłom, komarom, muchom i innym insektom. Do dnia dzisiejszego, dla tradycji, w wielu domach, w Zielone Świątki ustawia się dzbany i wazony z tatarakiem, czyli kalmusowym zielem. Niegdyś w Zielone Świątki, na wzgórzach i leśnych polanach rozpalano sobótki - ognie obrzędowe (jak w wigilię św.Jana). Na Podlasiu zwano je palinockami. Tańczono wokół nich z zapalonymi od ogniska pochodniami, biegano po polach, a pasterze obchodzili z nim i swe stada. W Zielone Świątki pasterze ubiegali się o tytuł króla. Uzyskiwał go ten spośród nich, który pierwszy przybył z bydłem na pastwisko. Najlepsza zaś pasterka otrzymywała tytuł królowej. Królewska para, ustrojona w wieńce i wstęgi, wybierała sobie świtę, a ta musiała wystarać się o jadło: chleby, pierogi, sery i - koniecznie - o jajka i słoninę oraz przynieść to wszystko na pastwisko. Wieczorem pasterze wesoło ucztowali bawili się, cały czas czyniąc honory królowi i królowej pasterzy. Innym ciekawym zwyczajem zielonoświątkowym było tzw. wołowe (lub końskie) wesele, zabawa ludowa nazywana także rodusiem, podczas której pasterze wodzili pięknego wołu lub konia przybranego w wieńce z kwiatów, wstęgi i zawiniętego w białe płótno. Czasami na grzbiecie wołu sadzano słomianą kukłę. Towarzyszył mu zawsze orszak młodzieży, dziewcząt i chłopców oraz muzykanci, w wszyscy wołali głośno: roduś, roduś wymachiwali zielonymi gałązkami i wiązankami wiosennych kwiatów oraz trzaskali z batów. Zabawa ta, być może, miała związek z dawnymi, starosłowiańskimi obrzędami pasterskimi, podczas których oprowadzano w procesji wołu - czczonego jako uosobienie siły. Zabawę tę (rodusia) znano w Polsce już w XVI w. W rachunkach domowych królewicza Zygmunta (później zwanego Starym), który w młodości mieszkał w Głogowie, znajduje się zapis o datkach dla głogowskich chłopców wodzących rodusia. Na Podlasiu, nad Narwią, jeszcze w początkach XXw., w Zielone Świątki odbywał się obchód z królewną. Najładniejszą we wsi dziewczynę pięknie ubierano, wkładano jej na głowę koronę z kwiatów i w orszaku innych dziewcząt prowadzono granicami pół. Śpiewano przy tym, zaklinając urodzaj: Gdzie królewna chodzi tam pszeniczka rodzi. albo Na maj królewna chodziła a cóż w tym maju robiła? Zielone żyto sadziła. A cóż nad tym żytem mówiła? Rośnijże żyto wysoko, puszczaj korzenie głęboko. Obchód kończył się ucztą z tańcami, urządzaną w domu najlepszego gospodarza lub we dworze, na cześć królewny oraz na chwałę zwycięskiej wiosny, na szczęście i urodzaj. Z Zielonymi Świątkami wiązał się także zwyczaj majówek - zabaw podmiejskich. Urządzano je nad Wisłą, w Krakowie i na warszawskich Bielanach. Była to niegdyś leśna osada podmiejska, która z czasem stała się dzielnicą Warszawy. Wzmianki o tych majowych zabawach, finansowanych nierzadko z kasy królewskiej i niekiedy zaszczycanych obecnością króla (odwiedzał je czasem król Stanisław August Poniatowski) znajdują się w XVIII- wiecznych gazetach. Pisano w nich np. o urządzanych na Bielanach fajerwerkach, o grach i tańcach na świeżym powietrzu, o przejażdżkach po Wiśle umajonymi łódkami, o występach sztukmistrzów oraz urządzanych tam przedstawieniach i żywych obrazach. Zielone Świątki od blisko stu lat obchodzi się w Polsce również jako Święto Ludowe. Ustanowiono je w 1903 r. we Lwowie podczas Zgromadzenia Rady Naczelnej Polskiego Stronnictwa Ludowego. Od tamtej pory Święto Ludowe wyraża ideały całego chłopskiego stanu, tych wszystkich, którzy trudząc się przy uprawie Ziemi, od wieków już żywią i bronią. "Polskie Tradycje Świąteczne" - aut. Barbara Ogrodowska Temat: Małgorzata Beblo Małgorzata Beblo Pani Malgorzata jest jedna z osob, ktore podpisaly histeryczny list otwarty do Adama Michnika ( forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=10650&w=9140159 ) Obok nazwiska dopisala - - praprawnuczka ostatniego polskiego sołtysa Katowic W zwiazku z tym warto przeczytac wywiad z potomkiem ostatniego "polskiego" soltysa Katowic, panem Berndtem Skiba, mieszkajacym w Niemczech: Odtworzyć rynek, narodu nie ruszać - mówi Bernd Skiba, potomek ostatniego sołtysa Katowic Rozmawiał Bartosz T. Wieliński 29-09-2003, ostatnia aktualizacja 29-09-2003 13:46 Bartosz T. Wieliński: Jak się Panu podoba w Katowicach? Bernd Skiba: Jest coraz ładniej. Przyjeżdżam tu mniej więcej raz na rok, więc dobrze widzę zmiany. To, co najbardziej mnie ujmuje, to kolorowe, odnowione kamieniczki w centrum miasta. No i oczywiście autostrada. Wreszcie można do was normalnie dojechać. Słyszał Pan o tym, że katowicki rynek będzie przebudowywany? - Wreszcie. Mam wielką prośbę do władz miasta: wyburzcie te betonowe straszydła i odbudujcie rynek taki, jaki był przed wojną. Kiedyś to było naprawdę przyjemne miejsce, a teraz przez te Skarbki i Zenity straciło klimat. Zastanawiam się, czemu władze się wahają, przecież na remont dostają pieniądze z Unii. A co Pan myśli o stawianiu pomników Holtzemu i Grundmannowi? - To bardzo dobry pomysł. Zabiegałem o to od dawna i w efekcie prezydent Katowic obiecał mi w liście, że jedną z nowo powstałych ulic nazwie Grundmana i Holtzego. Cieszę się, że udało się przekonać go do pomnika. Słyszałem, że powstał komitet budowy pomnika Ziętka. Dla mnie to postać trochę dwuznaczna, bo, mimo że był Ślązakiem, jednak współpracował z komunistami, ale nie negujmy jego zasług. Powinniśmy jednak najpierw uhonorować ojców miasta. Powiem więcej: Katowice są winne Grundmannowi i Holtzemu pomniki. I to mówi potomek sołtysa Skiby, którego Grundmann i Holtze zdjęli z urzędu? - Nie widzę nic zdrożnego w takich deklaracjach. Pewnie zaraz pan powie, że Skiba był Polakiem, który sprzeciwiał się germanizatorom. Odpowiadam: to nieprawda. Kazimierz Skiba urodził się w 1812 roku, w tych czasach nie można mówić o rozwiniętej tożsamości narodowej na Śląsku. Mój przodek mówił biegle po polsku i niemiecku, ale był Górnoślązakiem i poddanym króla Prus. Proszę na to spojrzeć z takiej strony: gdyby Skiba mocno deklarował swoją polskość, natychmiast zdjęto by go z urzędu. Zresztą swoje polskie imię pisał z niemiecka: "Kacimierz". Budowie miasta sprzeciwiał się dlatego, bo godziła w jego dotychczasowe życie i porządek świata. W nowym mieście nie było miejsca dla sołtysa. To był konflikt między mieszczanami i chłopami, a nie między Polakami i Niemcami. Jak zareagował Pan na wieść, że grób sołtysa Skiby długi czas był zaniedbany? - Napisałem do Józefa Kocurka, wiceprezydenta Katowic i również potomka Kazimierza Skiby, z prośbą o załatwienie tej sprawy. W pierwszym zdaniu zapytałem go po śląsku: " Ni jest wom gańba?". Jak widać poskutkowało. Nagrobek na cmentarzu przy ul. Francuskiej został pięknie odrestaurowany. Gdyby do Pana domu przyszedł rachmistrz spisowy, jaką narodowość by Pan zadeklarował? - Powiedziałbym, że jestem Górnoślązakiem z niemieckim paszportem. Koledzy śmieją się ze mnie, gdy twierdzę, że nie jestem Schlesier (Ślązak), tylko Oberschlesier (Górnoślązak). Komentują, że to tak jak kelner i oberkelner, ale ja jestem dumny ze swojego pochodzenia. Ale nie uważam, że potrzebny jest osobny śląski naród. Takie zabiegi mogą skończyć się jakąś drugą Jugosławią. Bądźmy dumni z naszej historii, zachowujmy język i tradycje, ale z narodem nie przesadzajmy. Bernd Skiba jest potomkiem Kazimierza Skiby, ostatniego sołtysa Katowic. Ma 79 lat. Urodził się w Lipinach, a w 1969 r. wyjechał do Niemiec. Jest emerytowanym chemikiem. Mieszka w Kamen w Zagłębiu Ruhry. Kazimierz Skiba ( 1812-1890) pochodził z chłopskiej rodziny zagrodników, która przybyła do Katowic gdzieś w XVIII wieku. Wtedy jego pradziadek Sebastian Skiba wybudował zagrodę na dzisiejszej ul. Warszawskiej. Zagroda Kazimierza stała zaś na skrzyżowaniu dzisiejszej ul. Reymonta i Wojewódzkiej. Kazimierz sołtysem został w wieku 33 lat i sprawował tę funkcję do 1859 r., kiedy to za blokowanie posunięć Holtzego i Grundmanna zdjęto go z urzędu. Do historii przeszło słynne "nie chca", którym Skiba i inni tutejsi członkowie rady reagowali na niemieckie propozycje rozwoju wsi. www1.gazeta.pl/katowice/1,39370,1695637.html Temat: Centrum miasta do rejestru zabytków No i bardzo dobrze Pomysł z "wykrajaniem" z parku działek pod zabudowę był od początku idiotyczny - dostępnych działek pod wieżowce jest w centrum pod dostatkiem, a park tylko jeden. Toć i na Manhattanie chyba nie można narzekać na brak wieżowców ani chęci do dalszego ich stawiania - a jednak Central Parku nikt jakoś nie rusza... Jeśli gdzieś na opisywanym zmieściłby się jakiś wieżowiec, to chyba co najwyżej u zbiegu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej, gdzie jest nieco łysego miejsca; ewentualnie też symetryczny naprzeciw Rotundy. Pomysł ze wpisaniem otoczenia PKiN do rejestru jest kontrowersyjny, ale wcale nie taki głupi. Przez ostatnie bowiem kilkanaście lat zabudowanie całego tego rejonu - jak najścislejsze i najlepiej wieżowcami - traktowano powszechnie jak aksjomat. Tymczasem, tak na logikę, nie ma w tej koncepcji nic oczywistego, a wręcz przeciwnie - trzeba by się mocno natrudzić, by ją rozsądnie uzasdnić. Miast z centrami zabudowanymi przez wieżowce jest mnóstwo - miast z tłumnie odwiedzanym parkiem w centrum znacznie mniej; i wcale nie jestem pewien czy tę pierwszą koncepcję należy a priori uznać za bardziej pożądaną. Tym bardziej, że od początku lat 90. centrum bardzo się zmieniło i to co wówczas było celem planistów - nasycenie go wieżowcami w celu nadania wielkomiejskiego charakteru i osłabienia dominanty PKiN - w zasadzie już się przez ten czas stało, i to całkiem samo. Zabudowę terenów wokół PKiN widziałbym przede wszystkim: 1.) Na przedłużeniu skrzydeł pałacu od strony elewacji frontowej - tam gdzie ma stanąć Muzeum Sztuki Nowoczesnej i, lustrzanie, nowy gmach KDT. Zabudowa taka określiłaby wyraźnie przestrzeń Placu Defilad (w tej sytuacji zapewne już pod nową nazwą...), tworząc przy tym zachodnią elewację Marszałkowskiej na tym odcinku. 2.) Pomiędzy Alejami Jerozolimskimi a przedłużeniem ul. Widok (będącym obecnie spacerową aleją), nad tunelem linii kolejowej, z pozostawieniem osiowego prześwitu między pawilonami Dworca Śródmieście. Jeden warunek - zabudowa powinna mieć wysokość odpowiadającą południowej pierzei Alej, tak by stworzyć z nich normalną miejską ulicę (jaką są między Marszałkowską a Nowym Światem). Wprawdzie na tym odcinku nigdy w historii nie było zabudowy - ale co z tego? Świat się zmienia; PKiN i innych wieżowców też kiedyś nie było... Poza tym nie ma tam wysokiej zieleni, którą trzeba by przy okazji zniszczyć. Dopuszczałbym też - jak wspominałem - wysoki akcent przy Rondzie Dmowskiego, niejako po przekątnej Forum/Novotelu. Taki układ zabudowy wystarczająco dogęściłby centrum, zachowując przy tym zieleń parkową i czytelność całego układu urbanistycznego, który - czy ktoś chce tego, czy nie - jest już też ważnym fragmentem hitorii Warszawy, a przy tym znacznie ciekawszym wypełnieniem środka miasta niż kolejne rzędy postawionych pod sznurek biurowców z "martwymi" na ogół parterami. Wieżowce można stawiać gdzie indziej - do zagospodarowania jest ogromna, a koszmarnie zaniedbana połać terenu pomiędzy Chmielną, Chałubińskiego a Alejami, czeka na przykrycie i "wierzchnią" zabudowę linia kolejowa między Chałubińskiego a Towarową, puste są działki wzdłuż Marszałkowskiej nad stacją metra Świętokrzyska, mozna wykupywać i burzyć wcześniejszą tandetną zabudowę, np. bloki między Śliską i Pańską... A każdemu, kto szermuje argumentem, że tereny wokół PKiN są "zbyt cenne" żeby pozostawić je bez zabudowy, warto zadać pytanie: zbyt cenne na co? Czy kolejne biurowce są ex definitione cenniejsze dla miasta od kilkudziesięcioletnich parków? I właściwie dla kogo - czy miasto to ma być deweloper, patrzący na swoje tereny wyłącznie pod kątem ich wartosci rynkowej? Czy jego właścicielami są mieszkańcy, "głosujacy nogami" za zielenią, czy raczej koleni "wieżowcowi" inwestorzy? A poza tym skoro te tereny są ponoć takie cenne, to dlaczego nikt od prawie 20 lat się nimi nie zajmuje i dalej jest tam tak jak jest...? Pozdrawiam Temat: Ślązacy przed Trybunałem w Strasburgu „ze skoro ty nie czujesz sie Polakiem to raz dwa bierz ten drugi paszport i juz cie tu nie ma!!! albo akceptujesz to co stalo sie po II wojnie swiatowej, nowy porzadek ktory nastal albo wyjezdzaj do swoich wspolziomkow - slazakow czujacych sie Niemcami... „ I to jest sedno sprawy. Skonczylo się czujesz sie Niemcem, to wynocha i zyjesz w PL jestes Polakiem. Od maja 2004 Niemiec bedzie w wiekszosci spraw zycia codziennego na Slasku takim samym obywatelem jak Ty- takim samym i bedzie musial byc tak samo traktowany. Obywatel EU moze byc marsjaninem i w zakresie stosowania prawa wspolnotowego bedzie mial zyjac w Polsce takie sama prawa jak 100% polski obywatel 100% polskiej narodowosci. Sorry Wineto, witaj Europo. Ale nie martw sie, wszyskim takie zdrowe podejscie tylko na zdrowie wyjdzie. ta tak naprawde w Polskim prawie nie istenieje pojecie podwojnej narodowsci! Myslisz caly czas obywatelstwo z narodowoscia- zajrzyj prosze do encyklopedii... „tylko poczucie bycia Polakiem a potem dopiero Slazakiem jest prawidlowym pojmowaniem swiata!” Tak, jedynie sluszne wizje sa super... „przeciez wybieramy swoj sejmik... tak jak wszyscy w calej Polsce!” Nie rozsmieszaj mnie. Obecnie w polsce funkcjonujacy model jest obraza idei samorzadnosci: dajemy kompetencje, zatrzymujemy pieniadze. Wiesz, ze jedynie gminy maja prawnie zagwarantowane dochody i to jednynie w wiekszosci ok. 30% budzetow okreslonych przez scedowane kompetencje? Reszta splywa z mniejszymi lub wiekszymi oporami, ale jest wydzielana przez centrum, ktore robi przy tym wszystkie cyrki charakterystyczne dla republiki kolesiow, jaka stala sie RP. Wojewodztwa i powiaty sa zupelnie na lasce budzetu centralnego- odkryte na gierki polityczne wedle zasady dziel i rzadz. Co do wybieralnosci prezydentow, ja sobie bardzo chwale- w moim moim rodzinnym Rybniku samorzad funkcjonuje sprawnie i moglby rownie sprawnie zagospodarowywac srodki i wykonywac zadania obecnie w gestii republiki kolesiow. Tak jest w wiekszosci slaskich miast. Faktem jest natomiast, ze na wschodzie Polski, w kieleckim itp. tak rozowo nie jest i tam byc moze sytuacja nie dojrzala do decentralizacji. „o do jasne ciasnej po co chcesz byc slazakiem skoro nie ma to zadnego znaczenia????” Slazacy byli, sa i beda. Nie widze natomiast sensu odwolywac sie do XIX wiecznych pojec, ktore ostaly sie jeszcze w Polsce, a ktore traca znaczenie w Europie Zachodniej. Widze natomiast, ze swiat narodow tak wyryl Ci sie w swiadomosci, ze obawiam sie, ze dalsza wymiana zdan bedzie dialogiem niemowy z gluchym. „ja nie zamirzam sie uczyc gwary albo niemieckiego tylko dlatego ze tobie sie nie bedzie chcialo nauczyc polskiego mieszkajac w Polsce!!!!” Nikt nie bedzie ani od ciebie ani od ‘calej Polski’ tego oczekiwal. Jesli zapis przejdzie, o czym decyduje Sejm raczej pod uwzgledniajac standardy Europy niz ‘calej Polski’ na szczescie, na terenach tradycyjnie zamieszkalych przez mniejszosci ich jezyki beda mogly byc uzywane w kontaktach z urzedami. „natomiast ludzi mieszkajacy w Polsce na stale... posiadajacy obywatelstwo polskie powinni znac jezyk polski... i to w USA Niemczech Francji i wszedzie na swiecie jest oczywiste!!!” Ja mieszkam w regionie, w ktorym w lokalnym parlamencie i urzedach mowi sie dwoma jezykami. Dwujezyczne sa na teremach zamieszkanych przez mniejszosc nazwy miast i ulic. Mniejszosc zna oczywiscie jezyk wiekszosci (sa tu w koncu od zawsze), ale jako mniejszosc ma prawo do ochrony swojej tozsamosci. Mieszkancy tego regionu wywodzacy sie z wiekszosci podkreslaja owa urzedowa 2- jezycznosc nawet jesli jezyk mniejszosci jest dla nich kompletnie nieprzyswajalny, sa z tego dumni i widza w tym slusznie przejaw osiagniecia pewnego stopnia rozwoju cywilizacyjnego... Temat: Dlaczego władze rosyjskie się ośmieszają? Do Erika parteigenosse ;-))) Gość portalu: ERYK napisał(a): > Hej kolego zza buga ;-) Moze i zza Buga ale napewno nie kolega ;-)) > imiona i nazwy pisze malymi literami bo mi tak wygodnie > a skoro przestrzegasz tak mocno zasad jezyka to nzucz sie > najpierw pisac po polsku bo strasznie "zawijasz" po rusku... Ghmmm... Moze to dlatego ze jestem Rosjaninem ? ;-))) > rosje cenie ale nie moge miec zadnego kompleksu bo zyje > w kraju cywilizowanym i mam blizej do wszystkiego ;-))) > a do was to jak na ksiezyc... Masz po prostu zakuty leb ;-))) > odnosnie europejskosci to my jestesmy w europie, > tworzyslismy jej historie kiedy wy byliscie jeszcz > prymitymnymi rusami kolego, Hhaha. Kiedy to bylo? Cos nie pamietam wielkich POlakow oprocz moze tego co stwierdzil ze Ziemia jest okragla ale i tak go w "cywilizowanej" Europie na stosie spalili ;-))) > i nigdy nie bedziecie > bardziej europejscy bardziej od nas chociaz nam > tak bardzo zazdroscicie "kompleks polski" ... Czy nie widzisz baranie jak w twoich slowach wypiera kompleks mniejszosci wobec Rosji ? ;-))))) Prtobujesz cos mowic o wielkosci i znacznosci Polski, chociaz my obaj i caly swiat wie ze miedzy Polska a Rosja zarowno w sensie kulturowym jak i politycznym, historycznym lezy ogromna roznica, a to cie ogromnie boli ;-))))) Tak tebe i nado! ;) A twoie bolnoje mnenie o Rossii menia absolutno nie interesujet - wsadz go sobie gdzies > widze po twoich wypowiedziach ze mysleisz ze jestes > tak strasznie madry i wykolujesz wszystkich polaczkow > otoz mysle ze masz straszne kompleksy ze jestes ze wsi > a my z europy.... Ja jestem dumny z Rosji, Rosjan i samego siebie, a ty glupio probujesz tutaj kogos (chyba siebie przede wszystkim) przekonac ze Polska jest papkiem Ziemi a Roja to nic ;-))) Popatrz na siebie facet - wygladasz na idiote... 80% mieszkancow Ziemi nawet nie wie co to jest POlska... > wiem ze jestes podbudowany ostatnimi sikcesami rosji na arenie > miedzynarodowej, ale ja bym tego nie precenial.. Ja jestem dumny z sukcesow Rosji za 1000 lat moj biedny POlak ;-))) A ostatnie wydarzenia to tylko potwierdzenie reguly! > polska osoagnela moim zdaniem juz wczesniej wazniejsze sukcesy, > wstapila wczesniej do nato niz utworzono rade rosja-nato, i co z tego ma ? :) Nic! A my wszystko co chcielismy i jesli cadzisz ze Polska ma wiecekej wagi w NAto niz Rosja w radzie Rosja-NATO, to ogrooomnie sie mylisz :) Was wzieli dla massy i jako bufor wlasbnie od nas, a teraz juz nawet nie wiedza po co to bylo i czy nie warto wszystko rozwiazac, bo z Rosja mozna spokojnie dogadac sie o interesach ;-)))) A ty mozesz dalej wymyslac rozne texty o "biednej chorej Rosji" ale to NIC nie zmieni... :) > po drugie bedziemy w UE gdzie was nigdy do niej nie przyjma, A dlaczego my nagle musimy tracic swoja niezlaeznosc ? TO dla was jest sport narodowy ;-))))) > odnoscie sytuacji u was w kraju to nie musze tam jechac, > mam mase znajomych ktorzy tam byli i jest syf i to wielki > i nie przkonasz mnie.... mozesz se mowic co chcesz.... Ja zylem w Polsce 2 lata i wiem ze u was jest nie lepiej niz u nas, a z tego powodu ze nie macie w zasadzie zadnych perspektyw jakiegokolwiek rozwoju w ktorymkolwiek sensie, to wiem ze u nas wswzystko bedzie OK ;-))) Zobaczysz co bedzie za 10 lat... a na razie pisz swoje smieszne zakompleksowane texty dalej - lubie posmiac sie pod wieczor ;-))))) > Myslelem ze mozna z toba normalnie pogadac ale ty chcesz caly czas > udowodnic jaka to rosja fajna... "normalnie pogadac" to chyba wedlug ciebie opowiadanie strasznych bajek o Rosji, bopp nic innego nie przeczytalem. Wybacz, ale nie jestem tu po to zeby leczyc twoje rusofobiczne kompleksy ;-))))) Dlatego tez prosti ze nie przeczytalem twego postu nawet do srodku - bruch mnie juz boli od smiecu ;-) Ide spac. Dobranoc Ericzku ;-)) Siu-siu i spac Wujek Misza Strona 3 z 3 • Wyszukano 167 rezultatów • 1, 2, 3 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||