Strona Główna
jaja glisty w kale
jaja glisty zdjęcia
Jaja przez telefon
jaja wielkanocne Przepisy
Jaja chłodnicze
Jaja Faberge
jaja grypl
jaja jak balony
jaja kawały
jaja klasyczne
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • djvein.htw.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: jaja malowane





    Temat: najbardziej śmieszne życzenia świąteczne
    Dzisiaj od samego rana
    bierz sie do jaj malowania
    maluj wszystkie-bez wyjatku
    i te z majtek i te z wrzatku:D:D:D:D





    Temat: o kurcze
    o kurcze
    znowu trzeba jaja malowac ...





    Temat: jaki temat na dzis?
    jaki temat na dzis?
    o czym rozmawiamy?malowanie jaj?sprzatanie?depresyjeeeeee ?czy cos innego?




    Temat: robótki wielkanocne dla dwulatka
    > a pisanki???

    no też tylko ja to nazwałam "jajo malowane różnymi technikami"
    pozdr,




    Temat: jaja!
    o to ty jestes zmodernizowany,masz plastikowe jaja do wieszania na drzewkach!
    super hehehhehe,to tak jak tutaj,ja pamietam takie malowane drewniane jajka
    atrapy,dwa mielismy ,fajne byly,
    oj ale zjadlabym cukrowego baranka!




    Temat: prokocim tu byl
    Zdrowych ,spokojnych Świąt i wesołego jajka !!
    życzy Longwehicle

    Czy po kręglach Wymyłeś jajka,zabierając się za ich malowanie???!!!:c))




    Temat: ....i jak tam, chłopaki ?????
    0kowita napisała:
    > Jajka już pomalowane.... czy w trakcie wyboru wzoru ??

    Najwazniejsza kwestia czyli wybor rak malujacych jajka jest juz na szczescie w
    moim wypadku rozstrzygnieta. Wzor jest sprawa drugorzedna choc planuje
    malowanie w slimaczki....




    Temat: Co można zrobić z jajkiem - zobacz
    no tak. Jak zaczęły otwierać się pierwsze zdjęcia to przypominać mi zaczęły
    takie niegdysiejsze obrazki z gliny i porcelany ręcznie malowane. Stąd to
    skojarzenie, no ale widok całego jaj jest "imponujący"
    Pozdro.




    Temat: Moja kolej na zyczenia !!
    i na mnie przyszła kolej :)
    JAJ PRZEPIEKNIE MALOWANYCH,SWIAT SLONECZNIE ROZESMIANYCH,W PONIEDZIALEK DUZO
    WODY,ZDROWIA,SZCZESCIA ORAZ ZGODY Z OKAZJI WIELKIEJ NOCY DLA 20/30-latków
    ZYCZY Aiwa




    Temat: rondo k. św. jerzego
    Podobno...
    rondo ma być malowane. Jeżeli okaże się to prawdą to będą jaja...



    Temat: Wielkanoc i jajeczka
    będziemy malować jajeczka - uwielbiam to zajęcie :)
    Co zrobić by jajka nie pekały przy gotowaniu ?



    Temat: Szkola Nr. 7 Odc. 80
    Wesolych Swiat!!!
    Jaj przepięknie malowanych,
    Świąt słonecznie roześmianych,
    W poniedziałek dużo wody,
    Zdrowia, szczęścia oraz zgody,
    Z okazji Wielkiej Nocy życzy
    Wszystkim Siodemkowiczom i ich Najblizszym

    Teresa



    Temat: jako pierwszy - dobrych świąt wszystkim
    to ja druga
    Jaj przepięknie malowanych ,
    Świąt słonecznie roześmianych,
    W poniedziałek dużo wody,
    Zdrowia , szczęścia oraz ZGODY!



    Temat: Zyczenia świąteczne
    Zyczenia świąteczne
    Jaj przepięknie malowanych,świąt słonecznie roześmianych,w poniedziałek duzo
    wody,zdrowia ,szczęścia oraz zgody z okazji Świąt Wielkiej Nocy wszystkim
    uczestnikom tego forum!



    Temat: szablony swiąteczne wielkanocne
    szablony swiąteczne wielkanocne
    Zaczynam przymierzać sie do malowania witrazyków wielkanocnych. Czy macie
    jakieś namiary na strony z gotowymi szablonami (zajączki, jajka itp.)Z góry
    dziekuję




    Temat: (b)ełdany poniedziałkowe..........................
    Co Ty,co Ty...ty zostaw te farbe bo lepiej jak ciocie Vike pokryjesz a jajka Ci
    sie wtedy przydadza jak znalazl...i lepiej nie malowane.



    Temat: Świąt słonecznie roześmianych...
    Świąt słonecznie roześmianych...
    Jaj przepięknie malowanych ,Świąt słonecznie roześmianych,W poniedziałek dużo
    wody,Zdrowia,szczęścia oraz zgody .Z okazji Wielkiej Nocy...




    Temat: fani leppera na walach
    To ,że malują jaja na Wielkanoc...dobrze,ale malowanie wałow to już
    przesada!!:))).



    Temat: skkks-po co Ci saturator-jest inny hicior!! n/t
    skks napisał:

    > czkawke masz?
    LKW napisał:...miałem zajęte ręce-swędzą mnie jajka-świeżo malowane!!!:))))



    Temat: Zdrowych, pogodnych, radosnych i płodnych świąt:)
    A ja Wam życzę zeby jaja tego roku były jak malowane )



    Temat: Wesołych Świąt :O)
    Wesołych Świąt :O)
    Jaj pięknie malowanych
    Świąt słonecznie roześmianych,
    Zdrowia, szczęścia i radości
    oraz udanych operacji
    i samych życzliwych ludzi, których napotykacie na swej drodze :O)
    życzę ukochanym "rozszczepkom" i ich Rodzicom




    Temat: tradycje wielkanocne:)
    ja generalnie jakoś nie bardzo za tymi świętami o 10000 razy bardziej woę Boże
    Narodzenie ale wszystko trzeba jakoś przeżyć ;)

    U nas to było mniej więcej tak (przynajmniej do czasu jak mieszkałam z mamą ;)
    do środy się chodziło do szkoły czasem były rekolekcje spowiedź ;) gdzieś w
    przelocie tygodnia w sobote na szybko malowanie jaj i jak zwykle spóźnieni na
    ostatnie święcenie hi hi hi w koszyku tradycyjnie baranki z cukru i inne
    stworzenia jaja jakiś kawałek kiełbaski chleb/babka jajka chrzan i sól i inne
    takie tam zapełniające... oczywiście zawsze był problem z barankami bo mój brat
    je zjadał i częto było tak, że w sobotę rano się latalo po caałym ieście szukać
    w którym sklepie można toto jeszcze kupić bywało ciężko;) potem krojenie
    sałatek itp generalnie przygotowywanie wszystkiego tak aby potem w niedziele
    nic nie robić tylko siedzieć i jeść ;) gddzieś tam wcześniej w tygodniu
    oczywiść generalne sprzatanie. Rano w niedzielę świąteczne śniadanko i
    siedzenie przy stole prawie cały dzień ;) zależnie od stanu osobowego rodziny
    albo były jakieś filmy albo wypady gdzieś jakiś spacer czy cóś. I tak do
    wieczora. Jak już wszyscy się kładli spac to się odłączało telewizory i inny
    sprzę od prądu - tak zapobiegawczo no i potem każdy niespokojnie spał i czekał
    rana ;) no a rano oczywiście kto pierwszy ten lepszy :))))Generalnie Lany
    poniedziałek był najlepszą częścią świąt ;)Lanie wody było wszędzie i
    jakkolwiek się tylko dało do wieczora cała szafa ubrań była mokra i już nie
    było w co sie odziać ;) Najczęściej do tego była zawsze brzydkawa pogoda więc
    nie można było zrobić powodzi poza domem ;) Jeśli chodzi o "tradycje"
    poniedziałkowe to było róznie wrzuty do wanny z wodą to normalka ale kiedyś
    zddarzyło mi się zanurkować w akwarium!!!! ehhh były piękne czasy..




    Temat: i znów Festiwal Galicja
    KALENDARIUM

    Imprez kulturalnych, uroczystości patriotycznych, konkursów, imprez sportowych
    i rekreacyjno-sportowych organizowanych przez Gminny Ośrodek Kultury, Sportu i
    Turystyki w Birczy przy współudziale młodzieży ze szkół Gminy Bircza w 2007
    roku.

    - 8 marzec -Akademia z okazji Dnia Kobiet
    - III dekada marca -Halowa Liga Gminna w piłce nożnej
    - 2 kwiecień -Konkursy: ”Pieczywo obrzędowe” „Pisanki, kraszanki, malowane
    jajka
    - III dekada kwietnia -Konkurs „ Mistrz ortografii”
    - III dekada kwietnia -Konkurs czytelniczy
    - 1-3 maja -obchody Święta Konstytucji 3-Maja imprezy kulturalne, akademia,
    festyn, imprezy sportowe,
    - II dekada maja -V Polsko-Słowacki Konkurs Plastyczny
    - 24-25 maja -XXX Regionalny Przegląd Teatrzyków Dziecięcych „Tropem Jasia i
    Małgosi” z międzynarodowym udziałem zespołów z Ukrainy i Słowacji
    - III dekada maja -Dzień Matki, Dzień Samorządowca
    - 27 maja -Zielone Świątki, Festyn Ludowy, imprezy sportowe,
    - 1 czerwca -Dzień Dziecka-imprezy rekreacyjno- portowe, gry, zabawy- obiekty
    sportowe
    - II dekada czerwca -X Konkurs „Dom w kwiatach’’,
    - III dekada czerwca -V Konkurs „Najpiękniejszy wieniec dożynkowy’’,
    - 30 czerwca - 1 lipca -XI Edycja „Dni Birczy’’ imprezy kulturalne sportowe,
    -VI edycja festiwalu wielokulturowego "Galicja"
    - lipiec-sierpień -imprezy rekreacyjno-sportowe, gry , zabawy (wakacje)
    -współpraca z Obozem „CARITAS” WP w Łomnej (organizacja wspólnych imprez dla
    młodzieży),
    - 15 sierpień -Dzień Wojska Polskiego
    - 26 sierpień -Święto 30 Pułku 9 Dywizji
    - 1 wrzesień -Dzień Weterana
    - 9 września lub 2 września -Dożynki Gminne
    - 12 września -Rocznica Walk o Borownicę
    - 14 październik -Dzień Edukacji
    - 11 listopad -obchody Święta Niepodległości Akademia imprezy sportowe
    - listopad -Bal Andrzejkowy
    - grudzień -Bal Sylwestrowy




    Temat: jak robicie pisanki?
    hej,
    ja dorzucę swoje sprawdzone pomysły:
    1) naklejki z taśmy
    są do kupienia (1,5 do 3 zł) takie rolki z naklejeczkami sklepowymi w wiele
    ciekawych kolorów (zielony, pomarańczowy, róż..), w sklepie widnieją na nich
    ceny, a my po prostu obklejamy nimi jajo w/g fantazji - poziom dla 2 letniego
    dziecka
    2) naklejki świąteczne - kupujemy arkusz nakich małych naklejek świątecznych w
    papierniczym (u nas na rogu, czyli nic wyszukanego) i jak wyżej - dzieciak
    obkleja kwiatkami, czy czym popadnie jajo i już
    3) krepinowe sznureczki -
    technika niezbyt skomplikowana, obwijanie estetyczne pod kontrolą rodzica, a
    fantazyjne nawet dla 1,5 rocznego dziecka (o ile nie wypuszcza jajka z rąk
    potrzebne: krepina w ulubionych kolorach, klej wikol (wysycha i robi się
    przeźroczysty), opcja dodatkowa - wstążki
    z krepiny odcinamy paski ok 1 - 1,5 cm i zwijamy w sznureczek - im więcej mamy
    kolorów, tym fajniej
    jajo stawiamy w podstawce, mażemy punktowo wikolem klejem i przylepiamy
    sznureczek krepinowy, a potem obwijamy dookoła, zmieniamy na inny kolor i mamy
    jajo w paski
    5-cio latek jest w stanie w miarę poprawnie obwinąc ściśle krepinowy sznureczek
    3-latek może mieć jajo już ubarwione lub nie i obwijać wg fantazji, wtedy
    pisanka będzie o nierównej strukturze, ale jakże ciekawa
    tę technikę polecam na wydmuszki - wydmuchana skorupka po owinięciu szczelnie
    krepinowymi sznurkami jest praktycznie nie do zbicia, jest przy tym lekka, więc
    można przylepić wikolem klejem wstązeczkę na czubku pisanki i zawiesić u
    żyrandola lub na bukiecie z wikliny

    4)dla zaawansowanych lub dla rodziców -farby akrylowe
    te farby to odkrycie tego sezonu, są w papierniczych, ale sa drogie
    fary sa fantastyczne, mają piękne barwy, świetnie trzymają się skorupki, można
    zrobić wymarzoną pisankę bez ograniczeń warsztatowych, rewelacja!
    malowanie przez dzieci pod kontrolą - farby nie do zmycia z ubranek i
    przedmiotów
    na pewno jest to technika na wydmuszki

    U nas w domu techniki fantazyjne - czyli te powyżej - są stosowane na
    wydmuszkach, bo potem przyklejam na każde jajo wstążkę i te pisanki wisza na
    wierzbowych gałązkach, tworząc co roku Wielkanocny bukiet.

    Pisanki do jedzenia barwimy w barwnikach spożywczych i cebuli, tylko ile jajek
    można zjeść w Święta, a wydmuszki wiszą na naszej wierzbie aż do Maja

    Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam i Waszym pociechom udanej zabawy i wesołych,
    zdrowych Świąt Wielkanocnych
    Violik




    Temat: malowanie z dzieckiem
    Napisz na jakim etapie jest córcia. Zamyka kółeczko, rysowała głowonogi???
    -Jeśli tak to może rozczarowała sie efektami swojej pracy i dlatego porzuciła malowanie (nie wychodzi jej tak jak by chciała)
    Możesz pomóc jej doskonalić postać człowieka malując wspólnie. Zrób kóleczko i powiedz: o dziewczynka nic nie widzi nie ma oczków, domalujesz jaj oczki? itd uszy, włosy, usta- takie "prowadzenie dziecka" pomaga wzbogacić rysunek postaci o nowe elementy i usatysfakcjonować dziecko.
    Możesz też nakleić na kartkę wycięta z papieru kolorowego sukieneczkę i bawić sie w domalowywanie do tej sukieneczki dziewczynki (głowa, ręce, nogi). Albo naklej spodenki i bluzeczke i dorysujcie chłopczyka. To powinno jej sie spodobać.
    - jeśli córeczka nie zamykała koła, to potrzebuje duzo ćwiczeń żeby jej się to udało. Weź dużą kartke papieru, posadz obok misia i powiedz: miś ma dziś urodziny, namalujmy baloniki dla misia, dużo baloników. Malujcie razem kółka aż wielko arkusz papieru zapełni sie "balonikami"
    Kiedy kóleczka zaczna wychodzić spróbujcie narysowac głowonoga (w kóleczku dwa oczka, pod kóleczkiem dwie nózki, z boku kóleczka dwie rączki i człowieczek gotowy)
    -Atrakcyjne jest mieszanie kolorów. Weź dwie farby np. niebieską i żółtą. Niech mała je miesza- wyjdzie zielony kolor i to powinno ją zaciekawić. Na drugi dzień weż inne kolory np. czerwony i biały. I niech miesza, nakłada na kartkę barwne plamy.
    -Rozcieńcz farby (2 lub 3 kolory) do konsystencji żadkiej śmietanki, nalej do butelek np. po keczupie. Niech córcia wyciska farbę z butelek do miski.
    -Zróbcie farbę do malowania rękami (gotuje się mąkę z wodą i dodaje barwnik spożywczy lub troche plakatówki). Malujcie na wielkim arkuszu na podłodze.Możecie tez malować stopami

    Uwaga:
    Najlepsze są farby plakatowe, dobrze jest je nakładać po troszku na paletę a nie dawać cały pojemnik. Akwarela nie jest polecana dla przedszkolaków.
    Kartki do malowania muszą byc duże. Format A4 jest zdecydowanie za mały dla 3 latka. Kup ryzę papieru formatu A3 i rolki (np. z Ikei)



    Temat: łeb ukręce... nogi powyrywam...
    łeb ukręce... nogi powyrywam...
    Dziś moja wychowawczyni kazała mi po lekcji zostać. No to zastałam, a ona do
    mnie z takim tekstem "Marysiu, wiesz, wydaje mi się, ze masz za ostry
    makijaż. Chciałabym, żebyś przestała się malować. W szkole i tak się uczy a
    nie podrywa chłopców" no to ja jej, ze ja odkąd chodzę do gimnazjum się
    maluje i jakoś jej to do tej pory nie przeszkadzało, i dlaczego tylko mnie
    opieprza, skoro inne dziewczyny tez się malują (oczywiście powiedziałam to
    trochę łagodniej bez słowa opieprza itd i w ogóle byłam spokojna, chociaż w
    środku szalało) no co ona, ze ona powie innym dziewczynom o tym makijażu, ale
    za ja to razi już bardzo długo, ze mam mejkap i ze postanowiła mi dziś
    zwrócić uwagę. powiedziałam jej ze mimo to nie zamierzam przestać się malować
    to powiedziała ze porozmawia z rodzicami na co jaj jej ze rodzice raczej
    wiedza o malowaniu i nie maja nic przeciwko, przynajmniej do tej pory nic nie
    mówili, żeby im to przeszkadzało. no to się trochę zmieszała, i powiedziała,
    ze jednak życzy sobie żeby się przestała malować, na co ja jej, ze nie
    przestanę, i tak jakiś czas w kolko aż w końcu kazała mi iść do domu (to była
    ostatnia lekcja) i powiedziała, ze mimo to jutro z rodzicami na zebraniu
    porozmawia. czy ta kobieta nie ma innych problemów? potem poszłam na chwile
    do łazienki i się przejrzałam w lustrze. iiiii tam gdzie ostry makijaż. on
    nie był ostry jak z domu wychodziłam, a po 6 godzinach to jeszcze bardziej
    zbladł, cieni to prawie w ogóle nie było widać, a chyba o puder i tusz się
    tak nie wściekała? wiec o co jej chodziło? niemniej jednak nogi jej
    powykręcam bo czemu ona niby się wtrąca i rozkazuje mi czy mam się malować
    czy nie???? jakim prawem pytam się????



    Temat: Pisanki
    juz kiedys podawalam, ale przypomne: www.plurix.com.pl/wielkanoc.php

    Wielkanocne kraszanki (pisanki) Podobno, rzymianie mawiali, że jeżeli przestaną
    barwić jaja na czerwono, to świat zginie (pod nawałą barbarzyństwa). Dzisiaj, w
    dobie gotowego majonezu i gotowego chrzanu i gotowe... - no właśnie, kto dziś
    jeszcze krasi jaja w łupinach z cebuli na pomarańczowo-złoty kolor (a to jest
    doskonała okazja, żeby przeglądnąć całą cebulę w piwnicy, zbyt wyrośniętą ściąć
    do przepisów wielkanocnych, i przy okazji obrać z łusek. Można też barwić w
    obierkach z buraków na purpurowo (sporo tego powstanie przy okazji przepisów)
    lub szpinakuna bladozielono, liściach czerwonej kapusty, łupinach orzechów na
    matowożółty czy soku grapefruita na lilioworóżowo albo kawie na brązowo. Metoda
    jest zawsze taka sama - surowe, umyte (można w płynie do naczyń - odtłuszcza)
    jaja, o w miarę jednakowym kolorze skorupek, wkładamy do garnka z "naturalnym
    barwnikiem", dodajemy soli (żeby nie popękały) i octu (żeby barwnik "nadgryzł"
    skorupkę). Ja - dziurkuję końce jajek nakłuwaczem. Potem gotujemy ok. 8..10
    minut (nie 20 - bo będzie ciemna obwódka wokół żółtka) i OSTROŻNIE (żeby nie
    zadrapać wybarwienia) wyjmujemy łyżką na papierowy ręcznik.
    Uzdolnieni artystycznie mogą zastosować któryś ze sposobów kraszenia skorupki -
    malowanie stearyną ze świeczki PRZED lub skrobanie żyletką / igłą PO malowaniu.

    a, jeszcze cos mi sie przypomnialo...
    w jednej z ksiazek o wielkanocnych dekoracjach zauwazylam pomysl na to, zeby
    zamiast drapac pisanki - odbarwiac je (juz ufarbowane) 'we wzorek' za pomoca Q-
    tip (patyczka z wacikiem do czyszczenia uszu:) maczanego w chlorze (bliczu) do
    bielizny. oczywiste jest, ze takich jajek sie potem nie je:)!. jeszcze nie
    probowalam tego sposobu, ale zamierzam:))




    Temat: Koalicja PiS-PO. Jaka będzie?
    _______________Z wami ani koni kraść ani gęsi paść
    Beda w najlepszej zgodzie

    NIE SĄ GDY IDZIE O PRAWDĘ contra SYMBOLE DLA UZYTECZNYCH IDIOTÓW

    dopoki bedzie czym sie dzielic, w zwiazku z czym wojny
    o etaty oraz wplywy w spolkach panstwowych beda mialy zasieg ograniczony.

    NIE WIDISZ nawet w retoryce rozbiezności mdz FAKTAMI o których mówia jedni i
    MAKIJAŻEM drugich - maluje malowany premier z TP i malowana dama z RM
    i malowany na wszelkie kolory przeydent za a nawet przeciw?

    Wyprowadza kase z budzetu panstwa poprzez rozmaite agencje i zrobia skok na
    kase europejska za pomoca stowarzyszen i fundacji zakladanych przez rodziny i
    zbierajacych poparcia pod ich wnioskami o dotacje od politycznych wujkow i
    ciotek rewolucji.

    TY SOBIE JAJA ROBISZ! Z tym WALCZY jedna strona a druga broni
    przez CAŁE ich POLITYCZNE ZYCIE! TO CAŁA RÓŻNICA MDZ NIMI!

    Na wrogow uruchomia sluzby specjalne, co zreszta bylo juz
    widac w trakcie kampanii wyborczej.

    A O KIMŻE - jak nie broniących starych postkomunistyzcnych układów czyli
    PO
    i Tuzku
    i przez Miodowicza (ojciec szef OPZZ a nie Solidarności) skleconej na
    Cimoszewicza, mówisz?
    Pisz WPROST anie rozmazuj win jednej - na obie STRONY!!!
    Poczytaj sobie jak się wstydzę za Wrocław - za Protasiewicza i Schetynę!

    Bedzie to polegac na rozwiazaniu starych
    sluzb i powolaniu nowych, swoich, dzieki czemu kazdy czlowiek ze specsluzb
    bedzie pamietal, komu zawdziecza swoj etat.

    DOTĄD PAMIĘTALI ZE ZAWDZIĘCZJĄ PZPR! DOBRZE WG CIEBIE?

    Nowe specsluzby, czyli po prostu policja polityczna, beda 'rozgrywac' wrogow za
    pomoca prowokacji oraz zdalnie
    sterowanego strumienia przeciekow teczkowych do mediow oraz wpisywania
    dziennikarzy na listy t.w.

    TAAAAAAAAAAAAAAAK......???????? Co Ty nie powiesz? Nie czytujesz Hasza o IPN
    dawnym i nowym szefie i co PiS zamierza z ym zrobić?

    Potem sie pozra o kase, poparcie dla nich zacznie
    dramatycznie spadac, i przed wyborami zmienia nazwy swoich ugrupowan zeby
    startowac jako 'nowi'. Slusznie sadzac, ze skoro elektorat im nie pamietal, co
    wyprawiali jako AWS, to teraz tez nie bedzie pamietal.

    A czyjaż to METODA? Kaczyńskiego czy Tuska et consores?
    Znów rozmazujesz?
    WSTYD MI ZA WROCŁAW! Popatrz na Kraków, Rzeszów, Nowy Sącz, Kielce, Radom,
    Podlasie, Lublin, który był CENTRUM Polski i ma JEDYNY niepostkomunistyczny
    Uniwersytet konkurujacy z drugim o 200 m.
    Tam widac scieranie się poglądów i mysli! Tu tylko matryce brukselskie!
    WSTYD!




    Temat: Piękny symbol Wielkanocy
    Może i ja coś w przedmiocie malowanych jajek. Malowanie jajek znane było w
    czasach cesarstwa rzymskiego. Podobno najstarsze pisanki znaleziono podczas
    prac wykopaliskowych na terenie Mezopotamii, zaś polskie najstarsze pisanki
    pochodzą z Xw. Choć przyjmuje się powszechnie, że zdobienie jajek było znane
    Słowianom dużo wcześniej. Polski kronikarz Kadłubek tak opisuje jedna z zabaw
    wielkanocnych; „..z dawien dawna poddani bawili się z panami swymi malowanymi
    jajkami. Owa zabawa, nazywana „na wybitki”, „w bitki ”lub „walatka”, polegała
    na uderzaniu jednej pisanki o drugą – wygrywał ten, kto stłukł jajko
    przeciwnika. O malowaniu jajek możemy przeczytać w „Encyklopedii
    Staropolskiej”: „„Farbują jaja w brezylii czerwonej i sinej, w odwarze z łupin
    cebuli, z kory dzikiej jabłoni, listków kwiatu malwy, kory olszowej, z
    robaczków czerwcem zwanych, w szafranie, krokoszu itd. Rysują jajko
    rozpuszczonym woskiem, aby farba miejsc powoskowanych nie pokryła. Rysowanie
    zowią 'pisaniem', stąd nazwa 'pisanki', tak jak dawnych 'dzbanów pisanych'.
    (...) Upowszechnione desenie mają swe nazwy od wzorów i podobieństw, rysują
    więc w gałązki, w drabinki, w wiatraczki, w jabłuszka, w serduszka, w kurze
    łapki itd. Jako narzędzi do pisania używają szpilek, igieł, kozików, szydeł,
    słomek i drewienek”. Czytając na ten temat zdziwiło mnie, iż początkowo
    Kościół zabraniał jedzenia jajek w okresie wielkanocnym. Dopiero w XII w. zakaz
    ten cofnięto, nakazując jednak odmawianie przed posiłkiem specjalnej modlitwy.
    Fakt ten tłumaczyć można tym, że Święta Wielkanocne nałożyły się na prastare
    święta pogańskie, poświęcone zmarłym. Jajko, jako dające początek nowemu życiu,
    było uważane za istotę żywą i ożywiającą, element siły twórczej i
    wzmacniającej. Z tego powodu odgrywało ono ważną rolę m.in. w obrzędach
    związanych z kultem zmarłych.
    Wesołych Świąt
    W.2



    Temat: Wioooooooooooosna, do dziela!
    Wioooooooooooosna, do dziela!
    W co sie bawimy? Tj. w co sie bawicie z dziecmi w dowolnym wieku i co
    robicie, zeby poczuc wiosne?
    Jako inicjatorka watku wrzucam moje pomysly zrealizowane i do realizacji.
    Prosze o bezobciachowe dopisywanie wlasnych zabaw.
    1) Koszyczek wiosenny.
    Wez jakas podstawke od doniczki, jakis plastikowy pojemnik itp. Pomalujcie go
    z dzieckiem lub obklejcie bibula. Dorob uchwyt koszyczka. Do srodka wlozysz -
    chyba najlepiej kupione dziecioodporne jajeczka. Albo wspolnie zrobione z
    ciastoliny - moga byc malutkie. Albo wydmuszki udekorowane wspolnie.
    2) Dla starszych dzieci (lub tych delikatnych) - z wydmuszek mozna zrobic
    zoltego kurczaka, krolika, koguta, kurke.
    3) Kroliczek z papieru toaletowego. Wzielam sama tekturowa rolke, obkleilam
    bibula, dokleilam kolo na glowe, uszy i wasy, dorysowalam oczy. Potem tylko
    nozki, lapki i ogonek z waty. Dziecko zachwycone i widzi, ze moze powstac cos
    z niczego.
    4) Wydrukuj sobie z internetu lub sama wytnij z bialego papieru jaja. Mozesz
    je malowac, kolorowac, wypelniac wzorami z polozonej cienko plasteliny lub
    ciastoliny, wyklejac kawalkami bibuly, kaszka kukurydziana, rodzynkami i czym
    dusza zapragnie.
    5) Z zoltego papieru wytnij kola roznej wielkosci, naklej jedno na drugie,
    zeby zrobic kaczuszke, doklej dziob, dorysuj oko.
    6) Kaczuszka moze chodzic po łączce albo osobno mozna zrobic wiosenna laczke.
    Wytnij pasek zielonej bibuly, natnij "w trawke" i wystrzep, naklej na kartke.
    Dziecko moze domalowac, dokleic kwiaty, dorysowac.
    7) Zasadz rzezuche, zrob bukiet z bazi.
    8) Mozna wyciac "szkielet jaja" i wypelnic go polprzezroczysta bibula robiac
    witrazyk.

    Czekam na Wasze pomysly, jak mnie cos najdzie i cos wykombinuje to dopisze.



    Temat: jak robicie pisanki?
    Ja zawsze farbowałam w łupinach cebuli - robią się cudnie jasnobrazowe, a jak
    które dłużej poleży, to ciemne. Potem można skrobać wzorki igłą lub skalpelem,
    lub owiniętym kawałkiem żyletki ( to zabawa dla dorosłych, niestety)

    Przed farbowaniem można obłożyć listkami (pietruszki, paprotki, im bardziej
    pierzaste, tym ładniejsze), wsadzić jajko w kawałek starych rajstop, związać
    gumką i do farby lub łupin. Po zdjęciu dekoracji zostanie wzorek. Można też
    zamiast listków obwiązać sznurkiem lub przylepić na mokro literki z papieru. Po
    ufarbowaniu zdjąć oczywiście.

    Jajko dinozaura: ugotowanym na twardo jajkom obtłuc skorupkę, tak jak przed
    obieraniem, i wsadzić do łupin z cebuli na parę minut. Podawać obrane - tworzy
    się na nich 'prastary' wzorek. Można zjeść.

    Dla dzieci sprawdza się malowanie flamastrem z grubym, miękkim końcem. Nic sie
    nie rozmazuje, można napisać 'Dla babci' itp.

    Dla maluchów zupełnych; wysmarować jajko klejem biurowym, takim z tubki, dosć
    grubo, łapkami, po czym turlać w:
    - pociętych drobno kawalątkach włóczki (takie 2 mm kawałeczki)
    - maku
    - kropeczkach papieru z dziurkacza
    - kokosie
    - kolorowym kokosie
    - wymyślcie coś jeszcze
    Substancje do turlania dobrze 'podać' w małej, głębszej miseczce.

    Mojemu synkowi bezsprzecznie największą frajdę sprawia malowanie lakierem do
    paznokci...

    Jak byłam mała, robiłam jajka w koszyczkach - krążek papieru składało się na
    pół, jeszcze raz na pół i trzeci raz - powstaje ćwiarteczka, czy tam ósemka.
    Teraz na przemian z jednego boku złożenia i drugiego nacina się nożyczkami, nie
    do końca, równolegle do półokrągłego brzegu co cm. Po rozłożeniu powstaje
    ponacinane kółko, jeśli na środku położyć jajko i unieść brzegi - powstaje
    koszyczek. Wystarczy związać u góry kolorową wstążeczką i można podarować
    dziadkom z życzeniami wesołych świąt własną pisankę



    Temat: UK:może odnówmy listę polecanych produktów?
    izabelski napisała:

    > Polecam szynke - Brunswick Ham z dzialu "na wage" w Sainsbury's

    Brunswick jest tez w delikatesach w ASDA
    W ASDA rowniez tak samo pyszna a bez tluszczu (i nieco tansza) bavarian ham.
    A wczoraj kupilam(w ASDA)- krakowska
    Maja tez pyszny schab w ziolach- na wage
    Wszystko na stoisku delikatesowym.

    Co-op ma pyszne francuskie pieczywo.

    Polska wedlina jest tez w tesco (male paczkowane kabanosy)
    W Waitrose (sopocka,kabanosy,zywiecka,krakowska)
    W Safe Way (kabanosy, zywiecka)

    Chrzan jesli ktos chce na swieta- tesco ma taki w sam raz (tylko ma byc ten hot
    horseradish sauce)

    Jeszcze chleb..oprocz tego ciemnego niemieckiego w kwadratowych plasterkach
    pyszny jest `german` w WAITROSE
    Przecudny chleb jeszcze sprzedaja w pobliskim sklepie farmowym gdzie maja swoja
    piekarnie. Organiczny bialy, ciemny i zytni. Czesto jeszcze goracy )
    No ale to chyba na mala skale.
    Pomidory najlepsze moim zdaniem sa te z gatunku vine tomatos.

    Delicje -jaffa cakes dostepne niemal wszedzie.
    Maka ziemniaczana - np w Holland & Barrett
    Cukier waniliowy - gotowy: glowy nie dam, ale albo w tesco albo w ASDA
    kupowalam - na takim stoisku z fine food czy jakos - jest w szklanej butelce z
    korkiem - taki staromodny.
    Rowniez w waitrose.
    Jest tez chyba madagascar vanilla (plynny extrakt)
    Czasem jakies egzotyczne sklepy maja tez polskie dzemy, ogorki konserwowe
    Krakusa, kapuste kiszona a nawet kompoty kompoty.
    Juz chyba pisalam kiedys, ze mi najbardziej smakuje garlic sausage z Sainsbury
    (taka paczkowana z ziarnkami gorczycy chyba).
    Drozdze suszone do wypiekow to chyba Allinson. Ja ich w kazdym razie uzywam i
    do chleba i do slodkich buleczek, rogalikow, takich roznych.

    Jeszcze mi sie przypomnialy sponge fingers albo boudoir cos-tam (inna nazwa)-
    swietne dorobienia deserow typu tiramisu albo zwyczajnie do herbaty (takie niby-
    biszkopty )
    Wesolego jajka )

    PS
    Nasza nioska-emerytka zaskoczyla nas milym prezentem wielkanocnym . W rogu
    ogrodu odkrylismy dzis rowno mendel jaj
    Nie wiem czy malowac czy na jajecznice zostawic

    -



    Temat: dzien dziecka w lublinie
    dzien dziecka w lublinie
    proponuję wątek w którym zamiesczać bedziemy informacje o imprezach z okazji
    dnia naszych pociech organizowanych w Lublinie, zapraszam do kontynuacji i
    dzielenia się informacjami o podobnych akcjach
    na początek program atrakcji z ogrodu botanicznego, impreza 2 czerwca:

    UMCS dzieciom
    2 czerwca Zespół ds. Promocji UMCS, przy współudziale Prezydenta Miasta
    Lublina oraz Lubelskiej Fundacji Ochrony Środowiska Naturalnego organizuje w
    Ogrodzie Botanicznym UMCS Dzień Dziecka.

    Impreza odbędzie się w godzinach 9 – 14. W programie m.in. zabawy i konkursy
    edukacyjne przygotowane przez studentów Pedagogiki UMCS, koncert dziecięcego
    zespołu tanecznego z domu kultury „Czechów” oraz wycieczki po Ogrodzie z
    naszymi pracownikami.

    Udział w imprezie jest bezpłatny, zapraszamy zarówno szkoły (podstawowe i
    gimnazja) jak i rodziców z dziećmi.

    Do wygrania ciekawe nagrody!

    Sponsorem imprezy jest sklep papierniczy BAS, mieszczący się przy ul.
    Radziszewskiego 8 oraz Cukrownia Lublin.

    W godzinach 9-14 proponujemy dzieciom gry i zabawy z licznymi nagrodami oraz
    konkursy ekologiczne.

    Poniżej zamieszczamy scenariusz imprezy:

    9.00 – powitanie zaproszonych gości- prowadzenie Monika Trzaskowska i Justyna
    Łukasik z Koła Naukowego Pedagogów kierunku Pedagogika UMCS

    9.20 – zabawa ze sceny dla wszystkich w rytm muzyki, prezentacja stoisk z
    zabawami: „Kiwido, żonglowanie”, Zabawy z chustą”, „Malowanie
    twarzy”, „Origami”, „Kreda na chodniku”, „Rysujemy swoje marzenia”, „Balony
    zwierzaki” - rozstrzygnięcie konkursów Lubelskiej Fundacji Ochrony Środowiska

    9.50 – zabawy ze sceny

    10.50 – konkursy Lubelskiej Fundacji Ochrony Środowiska - informacja o
    stanowisku dla grup zorganizowanych wcześniej zapisanych na wycieczki
    edukacyjne z przewodnikiem

    11.30 – zabawy dla wszystkich ze sceny

    12.00 – występ Zespołu tańca z Osiedlowego Domu Kultury Czechów

    12.50 – Turnieje klasowe- zawody (przenoszenie jajka na łyżeczce, skakanie w
    workach, slalom

    13.30 – rozstrzygnięcie konkursu „Rysujemy swoje marzenia” - uwolnienie
    balonów

    14.00 – uroczyste pożegnanie

    Uwaga! Nie ma już miejsc na wycieczki z przewodnikiem!




    Temat: Kolorystyka domków jednorodzinnych
    Kolorystyka domków jednorodzinnych
    Tak sobie siedzę, na forum nudy, tak se spogladam przez okno w klasztornej
    piwnicy i patrzę ledwo ponad poziom gruntu i co widzę?
    Dwa jednorodzinne, dwupietrowe domki. I mnie zastanawia, dlaczego oba sa
    różowe. I tak czasmi jak idę do pracy to też zerkam na domki, na ich kolory.
    Ten rózowy, ten seledynowy, no ten wzglednie ma fajny kolor, a ten jest
    biały. Co jest grane? Rózowe domki.
    ***
    Szedłem sobie powoli chodnikiem. Wąski był to chodnik, na szerokość dwóch
    kafli, ale zawsze chodnik. Szedłem tak sobie i rozgladałem sie. Normalne,
    ciekawy jestem świata, więc patrzeć na niego lubie. I nagle widze jak ktoś
    maluje dom. Niby nic, małe rusztowanie, dwóch malarzy, trzeci stoi na dole.
    Przystanąłem na chwilke i postanowiłem o coś spytać.
    - Przepraszam pana, ma pan chwilke? - Powiedziałem głośno tak aby usłyszał.
    Usłyszał i z radosną mina podszedł pod bramę, optymista pomyslałem.
    - Tak słucham, o co chodzi?
    - A bo wie pan, tak sobie szedłem i rozglądałem sie i cos mnie zaciekawiło.
    - Zamieniam sie w słuch.
    - Niech pan mi powie dlaczego malujecie ten dom na różowo?
    Widać było, że rozbawiło go to pytanie.
    - Wie pan co, też się na poczatku zastanawiałem, dlaczego różowy. I nawet
    zapytałem własciciela. A on mi na to, że niestety tak musi być.
    - Jak to, tak musi być? Przecież ten kolor jest obrzydliwy.
    - Ano widzi pan, tak samo zareagowałem, a on mi na to, że w tajemnicy mi
    powie, żebym nie pytał się później innych co malują swoje domy na różowo. I
    powiedział tak: my musimy tak je malować, żeby było wiadomo, że to my a nie
    kto inny.
    - Cooo? Nie rozumiem.
    - Ja też z poczatku nie rozumiałem, ale później zrozumiałem wszystko. Chodzi
    o to, żeby było wiadomo kto gdzie mieszka. A różowe domy mają tylko ci
    najbogatsi i najinteligentniejsi, ci którzy muszą uchodzić za buraków z
    forsą. To taki kamuflaż, oni po prostu się maskują, by nie odnalazły ich
    nieodpowiednie osoby.
    Pokiwałem znacząco głową. Pożegnałem sie i poszedłem. I do tej pory sie
    zastanawiam, czy facet mówił serio czy sobie ze mnie jaja robił.




    Temat: Książka Kucharska 2
    Wierzę Ci na słowo, że był dobry, gdyż sama nie próbowałam. Zajadałam się
    bowiem Twoim boskim serniczkiem A przepis - proszę bardzo, chętnie podaję. Z
    głowy, czyli z niczego:
    Ciasto kruche (proporcje na blachę, mniej więcej, 30x50cm)
    3 szklanki mąki
    1/2 kostki masła lub margaryny
    1/2 kostki smalcu
    2 jajka
    8 łyżek cukru
    1 łyżeczka proszku do pieczenia
    Wszystko siekamy na stolnicy, wyrabiamy rach-ciach, wyklejamy ciastem blachę i
    wkładamy do nagrzanego wcześniej piekarnika, żeby się leciutko podpiekło. W tym
    czasie migiem obieramy jabłka (kilogram lub więcej, zależy ile się ma pod
    ręką), kroimy na cząstki, dodajemy trochę cukru (jeśli kwaśne, to większe
    trochę, tak, żeby były słodkie, ale nie ulepek), łyżeczkę cynamonu, 1-2
    goździki i dusimy, dopóki się nie rozpadną. W tym czasie ciasto zwykle już jest
    lekko zarumienione, więc wyjmujemy z piekarnika i wykładamy na nie uduszone
    jabłka (wyławiając goździki, żeby potem komuś w zęby nie wlazły). Następnie, na
    warstwie jabłek gęsto układamy połówki śliwek, a na nich - pokrojone gruszki i
    całe ustrojstwo wkładamy ponownie do piekarnika, żeby się upiekło. Na ile
    czasu, nie wiem, robię to na wyczucie, ale temperatura musi być, jak do każdego
    kruchego, dość wysoka (ok. 180 stopni), żeby piekło się, jak najkrócej. Po
    ostygnięciu posypujemy cukrem pudrem i już. Można zrobić kruszonkę, albo tak,
    jak mnie się przydarzyło - stwierdziłam, że mam trochę za dużo ciasta na spód,
    więc jego nadmiar odłożyłam na chwilę do lodówki i po wyłożeniu owoców,
    zrobiłam z niego dzyndzle na wierzchu. Po posypaniu cukrem, wyszedł placek
    swiętokrzyski, jak malowanie: coś w rodzaju gór niskopiennych w szacie
    zimowej...
    A połowę Twojego senika, to chyba zeżarłam sama i wcale się tego nie wstydzę.
    Wart poematu. Jeśli kiedyś jakiś napiszę, będzie nosił tytuł: "Do sernika
    Lyliki..." i zaczynał się słowami:
    Słodyczo niebiańska, co osiadasz na mych wargach białym puchem łabędzim...




    Temat: z hinduskiego gara...:)
    Dzieki za pozdrowienia
    Mieszkam w Kanadzie, nie w Indiach... Zreszta Indie.... z opowiesci moich
    tesciow, mojego meza i jego rodziny to bardzo zroznicowany kraj. Ja nie wiem czy
    w ogole powinno sie uzywac okreslenia Indie w innym odniesieniu niz tylko
    panstwa na polwyspie Indyjskim...Tam mieszkaja miliony ludzi tak bardzo roznych
    od siebie w roznych warunkach, o roznej wierze. Moze ogolnie kultura jest
    nieco podobna, ale tez chyba nie do konca. Moj maz jest Sikhem, jest czysto
    ogolony, krotko obciety i nie nosi turbana. Ale to byla jego decyzja i dosc
    liberalne wychowanie rodzicow, ktorzy uczyli swoje dzieci, ale do niczego nie
    przymuszali. Kiedy go poznalam niewiele na temat Sikhow wiedzialam, a poniewaz
    chcialam wiedziec zaczelam od poszukiwania informacji nt jego wiary (sikhizmu).
    I to samo Tobie polecam. To wlasciwie niewazne, gdzie Twoj Jain mieszka ))
    Wiekszosc "Hindusow" ma tradycyjne poglady, wiec warto sie zapoznac z podstawa
    kultury, mysle, ze religia w duzej mierze wyznacza ich sposob zycia, nawet jesli
    nie sa specjalnie religijni.
    Szukaj w internecie pod haslem jain - ja od tego bym zaczela W bibliotekach
    nie znalazlam wiele nt Sikhow (nawet na Orientalistyce Uniw.Warszawskiego ))Na
    stronach www poswieconych religiom jest wiele odnosnikow dotyczacych obrzedow i
    kultury. Pytaj sie go duzo. Rozmawiajcie, wyjasniaj swe watpliwosci. Porownuj do
    swojego swiatopogladu i spraw, aby on porownywal i rozumial dlaczego o cos pytasz
    Nie zwazaj na komentarze innych i nie martw sie na zapas. One step at the time ))
    Moja znajomosc tez nie byla specjalnie logiczna, przez kilka lat na odleglosc.
    Mysle, ze jestesmy razem, bo okazalo sie, ze myslimy i reagujemy podobnie. Nie
    jest dla nas wazne, ze wygladamy razem jak smietana i karmel , ksiadz w
    Kosciele Kat. sie gapi na intruza swiecacego jajka na Wielkanoc, a kobitki w
    Gurduarze gapia sie na mnie jak krowy w malowane wrota )) Zreszta, wszyscy sie
    juz powoli przyzwyczajaja. Najwazniesze, ze nam sie dobrze zyje razem

    Czego nie tylko sobie, ale i Tobie zycze oraz wszystkim tutejszym forumowiczkom.

    PS. A, i odnosnie Polakow za granica )) Z moich wlasnych doswiadczen - nie jest
    latwo nawiazac kontakt na obczyznie z Polakami, ktorzy byliby zupelnie
    bezinteresowni i zyczliwi. Niestety. Wiele osob jest jednak uprzedzonych i
    zacznie Cie czestowc niesamowitymi historiami z palca wyssanymi. Zdarzalo mi sie
    takze poznawac rasistow, ktorzy "odkrywali sie" zanim powiedzialam im, ze mam
    meza Sikha... Przykre to troche. Ale moze Polonia w Indiach jest inna



    Temat: Cukier i cukier puder
    Gość portalu: limba napisał(a):

    > Do INIKI:
    > Dlatego właśnie nie mogę zgodzić się z Twoim poglądem, że
    cukier kryształ i tak rozpuści się podczas pieczenia.
    C.kryształ, karmelizując się pod wpływem wysokiej temperatury w
    piekarniku
    powoduje, że składniki ciasta – dokładnie tak jak karmel - przypalają się
    i
    zlepiają, co uniemożliwia właściwe przenikanie powietrza, czyli
    wyrastanie
    ciasta (a nawet powoduje jego opadanie).
    Proszę, spróbuj sobie przypomnieć jak to jest, gdy do ucieranych jajek
    dodaje
    się c.puder – to masa ma konsystencję kremu, natomiast c.kryształ nigdy
    do
    końca się nie chce się rozpuścić. W zasadzie tylko podczas pieczenia
    ciasta
    biszkoptowego można używać c.kryształu, ale pod warunkiem, że uciera go
    się
    metodą w tzw. „gorącej kąpieli” lub „na parze”, albo przez dodawanie go
    do
    ubijanych DŁUGO białek – cukier wtedy całkowicie rozpuszcza się (co
    zauważyła
    także BEF podczas pieczenia bezów – myślę, że całkiem przypadkowo jej się
    udało, bo wcześniej stwierdziła, że „najczęściej ten wymóg można
    zignorować”).

    Nie przypadkowo, bezy zawsze (choć rzadko) tak właśnie robię.
    Ciasto kruche robię z kryształem, jest bardzo dobre.
    Do ciast ucieranych i z ubijanymi jajkami też daję kryształ i nie da sie
    powiedzieć, by nie wyrastały lub nawet opadały, udaja się bardzo dobrze, choć
    może nie są "prawidłowe" (fakt, że nie robie tego zbyt pospiesznie - np
    najpierw daje cukier do jajek, lekko ubijam, potem szykuje inne rzeczy, a te
    jajka ubijam dopiero po jakimś czasie). Serniczek (boski, naprawdę!) - też z
    kryształem. Sądzę, że kryształ rozpuszcza się nie podczas pieczenia, ale przed
    pieczeniem. A może spotykamy się tam, gdzie mówisz o ciastach z dużą ilością
    cukru - ja poza bezami wszystkie ciasta piekę z niezbyt dużą ilością cukru (i z
    powodu tego cukru rzadko piekę bezy).

    Dziekuję za Twoją wypowiedź i pozdrawiam -bef

    PS. Te uwagi o karmelizowaniu się cukru w piecu przypomniły mi o ciastkach,
    jakie robiła moja Mama:
    ciasto serowe pseudofrancuskie (ale czasem jakiś inny przepis leciał), potem
    wałkowanie, jakieś paski czy kółka, to na blachę. Potem ciastka były malowane
    białkiem i posypywane kryształem, który w trakcie pieczenia nieco się rozpływał
    i brązowiał. Fajne.



    Temat: Nour el Kantaoui (***)
    Naprawdę odradzam wakacje w tym hotelu. Było bardzo kiepsko...
    Oto plusy i minusy hotelu:
    + działa klima
    + tanie wakacje
    + pokoje sprzątane
    + dość miła obsługa
    - uroda pokoii wątpliwej jakości, hotel w dzielnicy arabskiej - ja miałem widok
    na śmietnik (ten smrud......)
    - łazienka brzydka, brudna, dołująca
    - paskudne jedzenie, brak sztućców, brudno, brak stolików - na stołówce
    Arabowie, którzy poczucie higieny i kultury mają zupełnie inne niż my (skorupki
    z jajka na dywan, na stolik, próbowanie potraw z wspólnych misek, rozlewanie
    kawy) monotonia,
    - daleko od plaży, przechodzisz przez dzielnicę arabską, potem ruchliwa ulica,
    potem nieciekawy teren pomiędzy niedokończonymi budynkami - w ogóle nie czujesz
    się jak na wakacjach
    - plaża wydzielona dla hotelu chyba najbrzydsza od Port Kantaoui do Sousse (nie
    licząc nie zagospodarowanych plaż dla Arabów, które zresztą sąsiadują z plażą
    Nour...)
    - basen na owej plaży malutki, zamulony, przez kilka dni nieczynny, brakuje
    czasem materaców
    - bar przy basenie......brak komentarza
    - generalnie usytuowanie hotelu i plaży najgorsze w okolicy
    Hmmmmmm, byłem tam 2 lata temu, więc cóż czas leczy rany, ale jednak w Tunezji
    mi się nie podobało. Sousse brudne, Port El Kantaoui fajny ale
    skomercjalizowany, Arabowie natrętni i WSZĘDZIE oszukują, w kawiarni, na
    bazarze, w sklepie, na ulicy - nie pilnujesz rachunków czy portfela to masz
    problem. Jeśli tak wygląda wiara w Allacha i Mahometa to czegoś tu nie rozumiem
    - kobiety upodlone, zakryte, pływające w ciuchach w morzu - jedyną
    ekstrawagancję na jaką sobie pozwalają to malowanie stóp. Jest to zreszta
    przykry efekt - patrzącemu wydają się te nogi po prostu brudne.
    Za to morze i plaża wspaniała, słońce dzięki małej wilgotności nie dokucza aż
    tak bardzo.



    Temat: Tancerka szczytuje...
    Tancerka szczytuje...
    głupotą!!! Dżizus, ten wczorajszy BAR to po prostu masakra była!!! Najpierw o
    17.55. odcinek, w którym Tancerka żaliła się na całą grupę, że olali ją a
    także temat 'talk-showu', który 'Drzyzga Polszmatu' miała przyjemność
    prowadzić. Tematem tego 'panela' były uczucia, możliwość poznania swojej
    drugiej połówki w programie reality i inne sratytaty związane z miłością.
    Iwona G. już na samym początku stwierdziła, że na wyżej wymienione tematy nie
    ma nic do powiedzenia, a to spowodowało irytację Tancerki a w finale
    opierdol, który puściła w stronę bokserki (delikatny ale jadowity). Reszta
    barmanów robiła sobie jaja z Tomali i z jej wczuwania się w rolę prowadzącej
    (Anna Maruszeczko wymięka!!). Krzysio podśmiechiwał, reszta odpowiadała
    żartobliwie.. Tekst Tancerki (z pamięci cytuję): ... jakbym kogoś poznała i
    to uczucie tu by się jakoś zaczęłó, to po programie dalej bym to ciągła..'
    Odcinek o 20.00. Byłem strasznie happy, radosny i w ogóle, bo chwilkę
    wcześniej Ibisz spuścił do szamba mistrzów-cwaniaczków z Awantury.. no i BAR.
    Początek jak w 997! Scenki z tygodnia pokazywane jak to retrospekcja barowa
    klasycznie w barwach czarno-białych, w tle komentarz Ibisza.. zapowiadało się
    jak TELEWIZYJNE BIURO ŚLEDCZE!! Do rzeczy, szczyt tego o czym tak się
    rozpisujemy na tym forum w związku z IQ Tancerki, wczoraj było widać chyba
    najdobitniej. Barmani mieli znowu jakieś party w domku, na stole naliczyłem
    chyba ze cztery flaszki gorzały.. Tancerka snuła opowieść Damianowi.. Po
    oczach jej i Zena widać było, że coś około 1,5 promila to oni już we krwi
    mają.. Nie potrafię dokładnie opisać tego co mówiła Tomala, ale był to
    naprawdę niezły materiał :) 'wiesz, byłam z takim chłopakiem, on malarzem
    był, i kochałam się z nim, a potem on powiedział chodź.. i wziął węgiel i
    zaczął mnie malować, TITANICA widziałeś?? tak się czułam jak w TITANICU...
    Później on wyjechał w Andy, ale kupe kasy płacił, żeby gdzieś w tych górach @
    mi wysłać, znaleźć internet...' Później opowiastki o książętach w Maroku,
    honorze, dumie, całowaniu obolałego palucha nogi jednego z książąt...
    Cudeńko po prostu!!!




    Temat: Tykoj gwara - bez polszczyzny
    Zyje ja jus półcwarta dziesiontka lat pod Warsawo, a pochodze ze ścieberskiej
    parafii, tamoj rodzona, chrzcona i tamoj ślub brała, a po ślubi wyjechała.
    Sie chowała ja z dziadkami i babkami i dalej tak sie chowam, bo choć sama mam
    wnuki (starsy - 10 lat), to cały cas jestem jesce wnucko, zyje z nami moja
    babcia Hielena (1913), choć głuchowata, to głowe ma dobro, pośpiewać lubi, dozo
    pamięta, opowiada i nic nie zwodzi. Ona rodzona pod WysokoMazowieskiem, ale sie
    chowała i zyła w parafiach ścieberskiej i wigierskiej. Tera zyje tu z nami, bo
    ja jej pierworodna wnucka, a ona dla mnie i babcia i babka. W grudniu ja sie
    rodziła, z akuserko nie zdązyli i ona mnie na tem świecie przewitała. Ciągnie
    mnie w nase strony, jak tam jade, kole Rajgrodu inacej mnie juz pachnie
    powietrze i jakieścieć klapki w głowie przeskakujo, bo zacynam myśleć w nasej
    mowie. Jak przyjade nazad, to jesce ze dwa tygodnie znajome mnie mowio, ze
    słyso "akcent". Mam takie spomnienie: latałam za kackami po zakolach Ścieberki,
    zeb przygonić jech do domu, wołałam "pyyyyli, pyli, pyli". Do sąsiadow
    przyjechali w gości familianty z Warsawy, stojeli na drodze i ze mnie sie
    śmieli,a najgłośniej jech dzieci, mnie było staśnie wstyd. A tu ni ma rady, no
    to ślozy połknelam i dalej na te przeklente kacki dawaj sie drzeć: "pyyyyyli,
    pyli, pyli".
    Przy dziadkach i babkach sie naucyłam prząść, tkać, gotować, załozyć konie do
    wozu i saniow, przypowęzić siano na furze, pływać, ryby łapać, chleb wymiesić,
    grzyby i jegody zbierać, jabłonki scepić, jajka na Wielkanoc malować woskiem i
    śpilko na patyku. I najwaźniejse: ze sie ucyc trzeba nowego, ale nie wolno
    wyrzucać ze siebie starego.
    pozdrawiam
    Grana



    Temat: Polaków portret własny
    Oczywiscie, ze komentowany artykul jest w jakims stopniu obrazliwy - GW od
    dawna juz nie funkcjonuje, a raczej ludzie ktorzy dla niej piszą nie
    funkcjonują na poziomie normalnego Kowalskiego tylko jakichś wyimaginowanych
    realiow, jakimi chcieliby Poslke widziec bossowie GW - czyli Adam & spolka.
    GW nie czytma od czasow rehabilitacji kiszczaka na jaj lamach i bratania sie
    Adama z urbanem [ pilne picie vodki z goebbelsem PRL to fact with no
    comments..... ]
    No ! moze czytam sporadycznie, chyba ze Rzepy zabraknie w kiosku.

    ALE CO DO ARTYKUŁU - to chcialam tylko powiedziec, ze zamozna nie jestem choc
    posiadam mieszkanie wlasnosciowe w sopocie [ 50 m ], jest ono jednak wypelnione
    starymi antykami - stare fotele, kanapki, komody. Chyba nikt mi nie wierzy,
    kiedy goscie odwiedzający moje mieszkanie pytaja sie - skąd takie ladne meble -
    ze te meble są ze smietnika wzięte ! Oczywiscie nie wszystkie , bo akurat
    komody mi ojciec z niemiec przywiózł, ale stare fotele [ chyba ze cztery w
    sumie ] wzielam jako zdezelowane i wyrzycone na pastwe wiatru, mrozu i sniegu
    na ulice. A po renowacji okazywaly sie pieknymi starymi mebla,i z rzezbionymi
    nogami etc.
    Jesli chodzi o wystroj meszkania, to oczywioscie chcialabym miec ladne zadbane
    i malowane na starodawną ciemną zielen wnetrza, - ale mie niestac na tak drogi
    interes jak calosciowy remont mieskania ! Moje pokoje są wytapetowane - jeden
    pokoj [ 25m ] w tapete w bordo-bezowe pasy i kazdy , to sie w nim znajduje
    porownuje do jakiegos starego salonu. Zawsze mnie to po cichu smieszy, bo wiem,
    jaka masakra znajduje sie pod tymi tapetami !
    Ksiazek mam duzo, b.duzo, wszystkie co 5 min w nieladzie, bo co rusz ktorąś
    wyciagam - a twdy dochodzi do malej katastrofy konstrukcyjnej. Wiekszosc
    obrazow wisi w starych ramach drewnianych - ktore jak chcecie to wierczie, jak
    nie to nie - znalazlam na smietniku - też!! Ludzie wyrzucają czasem tak piekne
    stare rzeczy, że to aż boli, kiedy sie je widzi poustawiane obok smietnikuf.
    Najbardziej bolą wyrzucone książki....
    Przechodząc do meritum - uwazam, że naprawde nie trzeba miec zawrotnych
    pieniedzy, aby gustownie z klimatem swoje mieszkanie urządzic. A te wszystkie
    magazyny CZTERY KĄTY etc - to z jednej strony szpan i lansowanie jakiejs
    wyimaginowane rzeczywistosci przez odcietych od zwyklych smiertelnikuf
    redaktoruf, ale z 2iej strony to czasem skarbnica pomyslow, ktore smialo mozna
    stamta podkradac.
    A z tymi meblosciankami to mysle, ze to nie jest prawda - coraz wiecej ludzi ma
    odwage przejawiac wlasną inicjatywe w urządzaniu swego mieszkania. Mysle, że
    nie jest az tak źle.
    Choć mysle też, że pod tym wzgledem sopot to zupelnie inny wszechswiat, inny
    klimat.
    pozdrawiam wszytskich z mroznego trojmiasta :D



    Temat: alkoholiczka,Dom Dziecka i co dalej??
    Sytuacja wygląda tak:
    dzieciaczki nie są w domu dziecka tylko w pogotowiu opiekuńczym.
    w piątek odwiedziłam Donatę,gdyż Michał jeszcze przebywa w sanatorium.
    Rozmawiałam z panią psycholog,która powiedziała,że ja również mogę starać się o
    zezwolenie na zabieranie ich np.na weekendy czy na święta.
    Wytłumaczyła mi również,że zanim takie pozwolenie otrzymam to pojawi się u
    mnie(tak właściwie u mnie i rodziców)kurator,który zobaczy jakie mamy warunki itp.

    Niestety z tego powodu(wizyty kuratora)obawiam się,że moja babcia nie dostanie
    zezwolenia na zabieranie dzieciaków bo warunki w jakich mieszka są
    kiepskie(bardzo niewielki metraż,brak łazienki i toalety).
    Ta pierwsza wizyta( to znaczy w ostatni piątek)była taka ''rozpoznawcza'' bo
    dosyć długo rozmawiałam z panią psycholog na temat sytuacji dzieciaków.
    W kolejny piątek też jadę,mam już mniej więcej opracowany ''plan'' tego co
    chciałabym robić podczas takiej wizyty.
    Z powodu dużych problemów w szkole chcę się poradzić mamy mojego kolegi,która
    jest nauczycielką w klasach I-III w zakresie jakiś zabaw dla dzieci.Podczas
    rozmowy z panią psycholog ona sama podkreślała jak znaczną rolę odgrywa
    rozwijanie umiejętności szkolnych,które powinny dzieciaki mieć,a niestety nie mają.
    Przeraża mnie nieco to,że każde dziecko w tym Pogotowiu Opiekuńczym jest
    cholernie spragnione miłości i troski.
    Więc zanim pojadę to muszę wziąć pod uwagę to,że nie tylko z Donatą będę się
    bawić czy uczyć,ale też inne dzieci się przyłączą.

    W połowie grudnia ma odbyć się spotkanie dla dzieci osadzonych w areszcie,gdzie
    przebywa ojciec dzieci.
    Mam nadzieję,że Donata i Michał będę mogły się spotkać z ojcem i młodszą siostrą.

    Niestety moja rodzina zaczyna powoli odsuwać problem traktując go trochę jako
    ''śmierdzące jajo'',które trzeba schować i myśleć,że go nie ma.

    Ta sytuacja jest niewątpliwie trudna,ale uważam,że trzeba działać.
    W następny piątek będziemy czytać bajki(to znaczy chciałabym,żeby Donata mi
    czytała),a potem będziemy malować zwierzaki itp.

    Myślałam też o kalamburach.
    Niestety zauważyłam w tym pogotowiu,że dzieciaki nie mają za bardzo
    zorganizowanego czasu więc chciałabym chociaż raz w tygodniu poświęcić te 4 godziny.
    Maluchy zachowują się jak dzikie zwierzątka,ale myślę,że jeśli pokaże im się
    inny świat niż ten rodzinny to będą w stanie chociaż zachować jedną dobrą rzecz
    dla siebie.

    Również kombinuję dlatego,że moje zasoby pieniężne nie są zbyt wielkie i chodzi
    o jakieś gry,zabawy,które by nie wymagały dużych nakładów finansowych bo
    niestety rodzina woli kupić ciastka niż blok i kredki..
    To na tyle,
    pozdrawiam,
    J.



    Temat: Porcelanowe jaja
    Porcelanowe jaja
    Barbara Majętna z Ustronia maluje niezwykłe pisanki

    Marcin Czyżewski 09-03-2005 , GW

    Na początku wszyscy myślą, że to jaja od kur, gęsi i strusi. Dopiero po chwili dziwią się, dlaczego takie twarde, lśniące i misternie pomalowane.

    O tym, że będzie malować, Barbara Majętna wiedziała od dziecka. Los postanowił jednak trochę pograć jej na nosie. Najpierw zamiast do plastycznej, trafiła do klasy muzycznej w ogólniaku. Potem nie przyjęli jej na wychowanie plastyczne do cieszyńskiej Filii Uniwersytetu Śląskiego. Nie poddała się. - I tak będę malować - postanowiła.

    Harówa w odlewni

    Pomógł przypadek. Do jej rodzinnego domu w Ustroniu przyjeżdżali na wypoczynek ludzie z Rudy Śląskiej, których córka pracowała w katowickiej pracowni ceramicznej Zygmunta Buksowicza. To była prywatna firma, przez długie lata PRL-u wytwarzająca ręcznie malowane filiżanki, talerzyki i ozdoby. Pojechała, obejrzała i została. Postanowiła, że pozna całą całą produkcję. Po pół roku ciężkiej harówki w odlewni trafiła do malarni, pod oko mistrza Maksymiliana Woźniaka. Tam uczyła się warsztatu - jak trzymać pędzel, prowadzić linię, dobierać farby. - Po nocach śniły mi się oczy, wąski, noski i pazurki, które musiałam malować na ozdobnych zajączkach. Wielu nie wytrzymywało, bo praca żmudna, a na efekt długo trzeba czekać - opowiada.

    Na początku lat 90., gdy katowicka pracownia upadła, wróciła do Ustronia. W starej kuchni, gdzie gotowało się strawę dla zwierząt, zaczęła urządzać swoją pracownię zdobienia ceramiki. Załatwiła piec, wzięła kredyt, który starczył na sprowadzane z Niemiec farby, pędzle z włosiem bobra, chemikalia, szpachelki i pierwszy rachunek za prąd do pieca.

    Jak u mistrza Faberge

    Na początku pomogli znajomi, którzy zamawiali u niej ręcznie malowane serwisy z porcelany. Wreszcie mogła się wykazać. Gdy chcieli zestaw myśliwski, na każdej z sześciu filiżanek malowała innego ptaka łownego - głuszca, bażanta, cietrzewia, a na dzbanku i cukiernicy - zwierzynę płową. Z czasem było coraz więcej chętnych na jej dzieła. Ponieważ na Boże Narodzenie przygotowywała porcelanowe dzwonki i bombki, wymyśliła więc, że na Wielkanoc zacznie malować porcelanowe jajka.

    To było ogromne wyzwanie, do którego zainspirował ją... mistrz Piotr Faberge. Słynny złotnik z rosyjskiego dworu na polecenie cara Aleksandra III przygotowywał co roku dla jego żony niezwykłe jajka wielkanocne. To były istne cuda. W jednym np. siedziała złota kura z rubinowymi oczami. Gdy podnieść jej złoty dzióbek, ukazywała się diamentowa replika carskiej korony. W innym z kolei umieścił złoty model karocy. - Zachwyciły mnie, dlatego postanowiłam, że też spróbuję wykonać jakieś specjalnie jaja - wspomina Majętna.

    Okazało się jednak, że zdobycie porcelanowych jaj w Polsce graniczy z cudem. Wreszcie udało się je zamówić w fabryce porcelany w Wałbrzychu, choć jej pracownicy patrzyli niezwykle podejrzliwie. Potem zabrała się do malowania. Nanosiła na nie misterne wzory, złocenia. Efekt był fantastyczny. Malowane na specjalne zamówienia jaja trafiały na różne kontynenty. - Zawsze staram się, żeby były na nich motywy wiosenne, w końcu to święta wielkanocne. Inspiruje mnie to, co gdzieś zobaczę, np. ptaki lub kwiaty - mówi pani Barbara.

    Bardzo kwiecista jest kolekcja, którą właśnie przygotowuje na tegoroczne święta. Każde z sześciu dużych jaj będzie w inne kwiaty. Gotowe jest już jajo w tulipany. Teraz powstaje w niezapominajki, a po nim będą prymule, narcyzy, krokusy i hiacynty. Jedno jajo to - bagatela! - trzy dni wytężonej pracy, którą trzeba przerywać kilka razy sześciogodzinnym wypalaniem tego, co się już namalowało.

    Gdy piec stygnie

    Potrzebne jest ogromne doświadczenie. Nie wolno np. przypadkowo pomieszać żółtej farby z czerwoną, bo ta ostatnia zniknie podczas wypalania. Gdy używa się tzw. farb lustrzanych, to trzeba dużej wyobraźni, bo w trakcie malowania wszystkie kolory mają żółty odcień. Trzeba też nabrać tyle farby na pędzel, żeby starczyło dokładnie na jedną linię. - Czasami już mam dość. Muszę się z kimś spotkać, gdzieś wyjechać, żeby naładować akumulatory - mówi Majętna.

    Ale kiedy praca zbliża się już do końcowego efektu, nie może się od niej oderwać. Najprzyjemniejszy moment to otwarcie pieca, gdy wystygnie, i można z niego wyjąć misternie ozdobione cacko.

    I jeszcze ten, gdy ktoś po raz pierwszy zobaczy jej dzieła! Długie milczenie, oczy pełne zachwytu. Bywa, że ludzie nie mogą uwierzyć, że to jaja z porcelany. - Myślą, że to kurze, gęsie lub strusie. Dopiero po chwili dziwią się, dlaczego to takie twarde i lśniące - śmieje się Majętna.




    Temat: Dykcja
    Wymawiaj szeregi samogłosek na jednej fali wydechowej, rozdzielnie (staccato)

    A O U E I Y

    A! a a a a
    O! o o o o
    U! u u u u
    E! e e e e
    I! i i i i
    Y! y y y y

    da-ta-za-sa-dza-ca-na-ła
    di-ti-zi-si dzi
    zia-sia-dzia-cia-nia
    ga-ka-ha-cha
    gia-kia-hia-chia

    Szpak (Jan Brzechwa)
    Na grabie siedzi szpak
    I po polsku mówi tak:
    - Stoi w lesie stary grab,
    Pod tym grabem leży drab, Leży drab, a kilka os,
    Gryzie draba prosto w nos,
    Rozgniewany wstaje drab, Patrzy w koło, widzi - grab,
    A na grabie siedzi szpak
    I po polsku mówi tak:
    - Stoi w lesie stary grab,
    itd.
    1. Brim, bram, bram, bram, brom.
    2. Tak dwa stawy gadały do siebie przez pola.
    Jak grające na przemian dwie harfy Eola.
    3. Podawała baba babie, przez piec, malowane grabie.
    4. Trzeba babie na buty.
    5. Wielka tarapata dziurawa w deszcz chata.
    6. Mali na polu hulali i pili kakao.
    7. Gdyby nie to gdyby, nie byłoby chyby.
    8. I mamy mama ma mamałygę.
    9. Kubek w kubek - mój Jakubek.
    10. Moja miła mamo.
    11. Mam małą maskotkę.
    12. Nie marszcz czoła
    13. Zmiażdż dżdżownicę.
    14. Pocztmistrz z Tczewa.
    15. Koszt poczt w Tczewie.
    16. Z czeskich strzech szło Czechów trzech, gdy nadszedł zmierzch,
    pierwszego w lesie zagryzł zwierz, bez śladu drugi w gąszczach sczezł, a tylko
    trzeci z Czechów trzech osiągnął marzeń kres.
    17. Trzech Czechów szło ze Szczebrzeszyna do Szczecina.
    18. Rozrewolwerowany rewolwer rozrewolwerował się.
    19. Przeleciały trzy pstre przepiórzyce przez trzy pstre kamienice.
    20. Nie pieprz Pietrze wieprza pieprzem, bo przepieprzysz Pietrze wieprza
    pieprzem.
    21. Kiedy pieprz się w wieprza wetrze wtedy mięso będzie lepsze.
    22. Czy tata czyta cytaty Tacyta.
    23. Chrząszcz brzmi w trzcinie w Szczebrzeszynie, że przepiórki pstre trzy
    podpatrzyły jak raz w Pszczynie cietrzew wieprza wietrzył.
    24. Wietrzył cietrzew wieprzy szereg oraz otomanę, która miała trzy z nóg
    czterech powyłamywane.
    25. Tracz tarł tarcicę tak, takt w takt, jak takt w takt tarcicę tartak
    tarł.
    26. Jola lojalna.
    27. W czasie suszy szosa sucha. Suchą szosą Sasza szedł. W czasie suszy
    Saszę suszy.
    28. Zmistyfikowanie i odmitologizowanie niezidentyfikowanych obiektów
    latających.
    29. Wyindywidualizowaliśmy się z rozentuzjamowanego tłumu.
    30. Król Karol kupił królowej Karolinie korale koloru koralowego.
    31. Szły pchły koło wody, pchła pchłę pchła do wody i ta pchła płakała, że
    ją tamta pchła popchała.
    32. Siedzi kura na koszyku liczy jaja do szyku.: jedno jajo, drugie jajo...
    33. Błazen Błażej błąka się po błoniach.
    34. Wart Pac pałaca, a pałac Paca.
    35. Tchórząc tchórzliwiej od tchórza.
    36. Trybunał radząc spór rósł, a piwowar tarł ręce.
    37. Ależ alabastrowa Ala alarmuje altem alpejskiego albatrosa.
    38. Młodość płochość, starość nie radość.
    39. Józek kluzek napraw wózek, uprządź cienkie nici na powrózek.
    40. Dżdżystą porą dżentelmen w dżokejce zadźgał dżdżownicę.
    41. Strzelec strzela szybkimi strzałami.
    42. Szczwany szczwacz szczycił się wejściem na szczyt.
    43. Pokaż kurze grzędy ona zechce wszędy.
    44. Włóż płaszcz w deszcz.
    45. Pan Gżegżółka grzędy grzebie, aż ma grząsko wkoło siebie.
    46. Piotr kmotr z łotrów łotr, Piotr łotr łotrom kmotr.
    47. Kazała kowalowa kowalowi konia kuć, kowal konia kuje, kowalowa kowalowi
    kowadłem kieruje.
    48. W Warszawie na rogu Trębackiej i Brackiej stał trębacz i trąbił tra-ta-
    ta-ta-ta.
    49. Czarna krowa w kropki bordo gryzła trawę kręcąc mordą.
    50. Panowie i panie najwykwalifikowaniuchniejsi piją wódeczkę
    najwydestylowaniuchniejszą.

    Na lipowej, na policy stoją miski w rzędzie
    Policz z lewa, policz z prawa, jedenaście będzie
    Na tej pierwszej kurek oskubanych z piórek
    Na tej drugiej z kurek oskubanych z piórek...
    ...Na tej dziesiątej z kurek oskubanych z piórek
    Miska jedenasta, kurka ogoniasta.

    Ukłony



    Temat: Club Verano - Side (***)
    Zdjęcia, myślę że odpowiedzą. Z tego co się dowiedziałem, to ten
    hotel zjeżdża od kilku lat po równi pochyłej, stąd tak skrajne
    opinie. Poniżej zdjęcia z września 2008
    picasaweb.google.com/tigerro/HotelClubVerano#
    Co do jedzenia (darowałem sobie już tam zdjęcia) to było mało
    wyszukane, okrutnie monotonne, i do tego obowiązywała stara zasada -
    nie zjesz na śniadanie, zjesz na obiad, kolację i następne
    śniadanie.
    Rosjanie robili w restauracji awantury (obsłudze) - "gdie miaso?",
    bo faktycznie oszczędzali już na maxa. Na świeżo nie było robione
    praktycznie nic (jajka sadzone na śniadanie), chociaż może to i
    dobrze bo sprzęt do tego wyglądał jak ze złomowiska.

    "Lody" wyglądały przekomicznie, bo po prostu na 30 minut (z
    zegarkiem w ręku) wytarabaniali koło basenu ladę i gostek dosłownie
    wydzielał po dwie gałki, a kolejka kręciła się wokół basenu.
    Poprawka - nie przekomicznie a raczej poniżająco.

    Z plusów to dość przestronny pokój (mieliśmy wersję "family" +
    wkładkę w paszport). Był duży i przestronny - całość około 60 m. kw.
    "Odremontowany" niedawno. Piszę w cudzysłowie, bo faktycznie był
    remontowany (meble, kafle na podłodze, malowanie itp), tylko że
    wyglądało to tak, jakbym ja ze szwagrem po półlitrze się za to
    zabrał i miał na to 3 dni.
    Sam hotel jest też ładnie położony, bo praktycznie w środku ogrodu
    botanicznego (nie jest taki kołchozowaty). Szkoda tylko że za bardzo
    o tą roślinność nie dbają, no i uwaga KOMARY. Zamykać okna i wybijać
    przed snem każdą sztukę. Biegusiem do apteki, tylko ja polecam
    popytać się nie o chemię ale o taki fajny środek roślinny, oparty na
    geranium.

    Wiem, że za te pieniądze, te 3 gwiazdki (Kassim dowcipniś mówił że
    to 3+) to nie jest nic żeby się spodziewać cudów, ale ten hotel
    odstaje na potęgę od reszty wokół. Sami Turcy w restauracjach,
    barach kręcili głowami patrząc na nasze bransoletki.

    Jeszcze jedno - przekrój narodowościowy to głównie Rosjanie, potem
    Polacy, trochę DDRu i pod koniec sezonu Turcy. Z Rosjanami jest taki
    problem że oddychają papierosami i kipują tam gdzie stoją,leżą itp.
    W efekcie plaża jest upstrzona petami, bo pomysł żeby kipować do
    plastikowego kubeczka jest ponad ich cywilizację. Kubeczki zresztą
    walają się obok.

    Co do samego miejsca - mi nie przypadło do gustu, ale tu już jest
    kwestia co kto lubi. Kumkoy to takie plażowisko coś a'la Karwia,
    Jantar - stricte sezonowe, same budy z "turkish original", kilka
    powtarzalnych knajpek. Turcy rozbestwieni, bo Niemcy i Rosjanie się
    nie targują - więc wołają wysokie ceny i strzelają focha na jakieś
    negocjacje. Do miasta - Side - jakieś 4 km, ale z kolei porównałbym
    do Ustki, Łeby. Kawałek prawdziwej Turcji zaczyna się w
    Manavgat'cie.
    Ja bym pojechał jednak do Alany'i - i plaża ładniejsza, miejsce
    ciekawsze, prawdziwsze i miałem też wrażenie że tak nie zdzierają.

    LS



    Temat: ogławianie śliw
    Dawniej ogrodnicy malowali rany po cięciu farbą emulsyjną lub maściami
    ogrodniczymi z dodatkiem środków grzybobójczych. Obecnie nowoczesne
    ogrodnictwo dystansuje się nieco od tych środków, polecając środki zwane
    sztuczną korą, takie jak np. Lac Balsam. Schną one bardzo szybko i ułatwiają
    gojenie się rany. Najnowsze badania udowodniły bowiem na 100% ze omaście
    ogrodnicze powodują zwiększenie zagrożenia infekcją grzybową oraz utrudniają
    gojenie się ran. Sam kiedyś pisałem o maściach wierząc w ich skuteczność,
    obecnie musze przyznać, że argumenty wysuwane przeciw nim są słuszne. W
    odróżnieniu od maści ogrodniczych czy farby pokrywamy nimi żywe drewno
    bielaste, pozostawiając twardziel (czyli środkową część) bez żadnego
    zabezpieczenia. Częstym błędem jest używanie do tego celu środków
    impregnujących albo farby olejnej. Powodują one uszkodzenie żywych komórek
    drewna, a tym samym utrudniają gojenie ran i zwiększają ryzyko infekcji
    grzybowych.
    N oto teraz o ogławianiu śliw – niestety śliwy jak napisałem wcześniej są
    drzewami które należy przycinać tylko warunkowo i to najlepiej w końcu
    września. Można też zrobić to w lutym, ale raczej na początku tego miesiąca
    (śliwy kwitną wcześnie co za tym idzie wcześnie puszczają soki). Rany
    koniecznie należy zamalować balsamem ogrodniczym. Co więc zrobić ze starymi
    drzewami. Po pierwsze usunąć wszystkie stare suche i zranione gałęzie. Po
    drugie usunąć gałęzie mocno wrastające do środka korony i zagęszczające ją.
    Nad każdym cięciem należy się dobrze zastanowić. Mimo że luty nie jest
    najlepszym okresem na ciecie tych drzew często polecam go tym którzy tną
    drzewa po raz pierwszy – zapytacie dlaczego otóż dlatego, że na drzewie bez
    liści łatwiej ocenić co trzeba wyciąć a co zostawić. Drzewa należy ciąć, gdy
    jest na plusie lub tylko nieco poniżej zera, nie wolno ciąć drzew gdy
    temperatury spadają znacznie poniżej kreski. Teraz co nieco o pniu. Korę która
    dopiero co odstała od pnia na skutek przemrożenia zwykle przybija się
    malutkimi gwoździkami – co czasem powoduje ze rana się goi. Jeśli jednak kora
    odstaje nadal nie pozostaje nam nic innego jak odciąć ją do miejsc gdzie
    trzyma się tkanek znajdujących się pod nią. Robimy to ostrym nożem. Następnie
    całość czyścimy szczotką druciana i malujemy balsamem. Stare martwe drewno
    możemy dodatkowo zabezpieczyć rozcieńczonym impregnatem – tylko wtedy gdy jest
    martwe! Co zabezpieczy je przed składaniem na nim jaj przez różne szkodniki.
    Po wykonaniu niezbędnych zabiegów, pień malujemy wapnem ogrodniczym aż do
    miejsc gdzie zaczyna się korona. Malowanie jest absolutnie konieczne w
    miejscach gdzie jest słońce, gdyż śliwy szybko puszczają soki i właśnie one
    najczęściej ulęgają uszkodzeniom polegającym na pękaniu kory czy nawet pni.
    Zabieg wapnowania wykonujemy w końcu stycznia. Śliwy są zwykle kłopotem w
    niewielkich ogrodach gdyż z czasem osiągaj duże rozmiary, a ich ciecie prędzej
    czy później doprowadza do gumowania, infekcji i w rezultacie zniszczenia
    drzewa. Dlatego zwykle pozostawiamy je w spokoju, prowadząc tylko niezbędne
    prace pielęgnacyjne.

    Jerzy Woźniak




    Temat: ... Oszczędności ....?
    Na zakupy jedź za Bug. Oszczędzisz i to dużo.
    Niemcy u nas kupują, jedzą, leczą się i ubierają. My to samo możemy robić na
    Ukrainie

    Salon fryzjerski w Kowlu powinna odwiedzić każda oszczędna Polka. Za trwałą
    zapłaci kilkakrotnie mniej niż u nas.

    Wystarczy przekroczyć wschodnią granicę, by znaleźć się w cenowym raju. Tani
    jest alkohol i papierosy. Za benzynę zapłacimy dwa razy mniej niż w Polsce.
    Śmiesznie niskie są ceny u fryzjera. A na koniec zakupów możemy pójść na dobry -
    i tani - obiad do porządnej restauracji.

    Na Ukrainę na zakupy powinni jeździć przede wszystkim nałogowcy, wędkarze,
    amatorzy piwa, zmotoryzowani i ci, których denerwuje wzrost cen związany z
    naszym wejściem do unii. Pierwsze sklepy i kantory są już kilkanaście metrów za
    przejściem granicznym w Dorohusku. Litrowe piwo tylko 2 zł. A papierosy, chyba
    najtańsze w Europie: za karton cameli zapłacimy zaledwie 21 zł (2,10 zł za
    paczkę).
    W małym sklepie w Jagodzinie jest trochę drożej. - Polacy rzadko tu zaglądają,
    bo najtaniej jest jednak na bazarach - mówi Angela Tkaczuk, ekspedientka.
    Poleca nam schłodzone piwo z beczki. - Na wasze to tylko złotówka za półlitrowy
    kufel - przelicza.
    Na Ukrainie koniecznie trzeba zajechać na stację benzynową. To chyba
    najprzyjemniejsza rzecz podczas podróży. Litr etyliny Pb 98 kosztuje tylko 2
    zł, dwa razy taniej niż u nas! Tankujemy do pełna. Wchodzi 55 litrów.
    Oszczędzamy aż 110 złotych.
    W pierwszym większym miasteczku, Lubomlu, naszą uwagę przykuwają proszki do
    prania. Tańsze o 2 zł niż w Polsce. Podobnie jak duże czekolady z bakaliami.
    Duże słoiki musztardy z ziołami są po 1,50 zł. Ceny na bazarze jeszcze lepsze:
    wielka, teflonowa patelnia tylko 13 zł.
    Ale nie wszystko jest tanie. - My u was kupujemy sprzęt AGD, telewizory i
    magnetofony - mówi Tatiana, właścicielka jednego ze straganów. - Bo to u nas
    droższe.
    Podobnie jak lubelskie makarony czy polskie rajstopy albo worki na śmiecie,
    które kosztują aż 5,25 zł! Nie opłaca się też kupować mięsa. Jest kiepskiej
    jakości, źle przechowywane i wcale nie takie tanie.
    Jednak supermarket w większym mieście (my byliśmy w Kowlu, 60 kilometrów od
    granicy) może przyprawić o palpitację każdego, kto oszczędza na wydatkach.
    Znacznie tańsze są leki czy karma dla zwierząt. Porządny spining kosztuje 95
    zł. A stoiska z odzieżą to prawdziwy raj. Porządny garnitur jest już za 230 zł.
    Eleganckie, skórzane szpilki za 75 zł.

    Po udanych zakupach idziemy na obiad do klimatyzowanej restauracji (dwa dania z
    napojami za 10-11 zł). A potem do "Salonu Piękności”, czyli dużego zakładu
    fryzjerskiego. Męskie strzyżenie tylko 4 zł. Trwała dla kobiet z długimi
    włosami: 15 zł. Malowanie włosów: 7,50 zł.
    Jedynym problemem na Ukrainie jest sam wjazd lub wyjazd. Celnicy mają bowiem
    dosyć specyficzne podejście do obcokrajowców. Często robią sobie przerwy.
    Potrafią również robić "sztuczne” kolejki, za których ominięcie trzeba zapłacić
    kilka dolarów. Co w sumie i tak nie jest wielkim wydatkiem, bo na zakupach i
    tak zaoszczędzamy znacznie więcej.

    Co tanie, co drogie
    Ukraina /Polska
    Piwo 0,5 litra 0,80/ 2 zł
    Papierosy L&M 1,85/ 5,30
    Podpaski „Bella” 3,10/ 2,75
    Proszek do prania 1,90/ 3
    Wódka czysta 0,5 litra 6/ 12
    Coca-Cola 1 litr 2,10/ 3,39
    Tanie wino 5,25/ 5,50
    „Trwała” z myciem i malowaniem włosów 22,50/ 7–100
    Strzyżenie męskie 4/ 15–20
    Duża bombonierka 4,80/ 12
    Salami 23/ 26
    Chleb 0,80/ 1,20
    Filety rybne 0,5 kg 6,15/ 7,79
    Jajka 10 sztuk 2,80/ 3,39
    Pasta do zębów 1,75/ 3,99
    Rajstopy „Gatta” 18,75/ 14,99
    Sofa, dwa fotele i dwa pufy 1072/ 1950
    złoty pierścionek z cyrkonią 150/ 320
    skórzany portfel 26,50/ 99
    sałatka z owocami morza 3/ 11
    dwudaniowy obiad 7,50/ 12
    litr benzyny Pb 98 2,0/ 3,99

    Autobusem na Ukrainę
    Lublin – Kowel 25 zł
    Lublin – Lwów 30 zł
    Pociągiem:
    Warszawa – Lwów: 105 zł + 40 zł za miejsce leżące
    Lublin – Lwów: 89 zł + opłata za miejse leżace

    Miłego wypoczynku.. Byłam i ja w ubiegłym roku: Kijów, Lwów, Berdyczów,
    Złoczów, faktycznie jest dużo taniej, a zielona Ukraina jest piękna. Duże
    wrażenie zrobił na mnie Kijów - europejskie, piękne miasto , no i Lwów -
    niestety nieco zaniedbany.
    Telo.Pozdr.
    Telo.Pozdr.




    Temat: Szlabany i bramki - kto bedzie placil?
    Drodzy sąsiedzi,
    dyskusja rozgorzała - widać, że temat jest ważki i na pewno nie jest jasny, ani
    zrozumiały przez wszystkich (przeze mnie też nie).
    Moim zdaniem mamy prawdopodobnie konflikt mieszkańców posiadających i nie
    posiadających garażu. Uznanie garażu za miejsce powstawania kosztów na równi z
    pozostałymi wspólnymi częściami jest nielogiczne. Tym bardziej w świetle
    wypowiedzi jednego z oponentów utrzymywania dotychczasowego status quo, że
    skoro to część nieruchomości jak moje mieszkanie, to mam sobie je sam sprzątać.
    OK. mogę sobie sprzątać - ale za co mam w takim razie płacić?

    Po raz kolejny wielu dyskutujących pyta różnymi słowy generalnie o jedno: ile
    kosztuje faktycznie utrzymanie garaży????

    I jak zwykle bez wielkiej dyskusji kilku sąsiadów odpowiada - to ustawa każe mi
    płacić.
    Panowie, powtarzający jak tantrę tekst o Ustawie.
    Dajcie spokój - to powtarzanie jest niekonstruktywne. Nie jestem zwolennikiem
    łamania prawa, ale gdybysmy wprost, literalnie traktowali przepisy ustawy, np.
    dyskutowany tu przepis o trybie podejmowania uchwał o odwołaniu Zarządu, to p.
    Łubiński dalej zajmowałby dotychczasowe stanowisko. Ale zgodziliśmy się, że
    bodajże NSA uznała przepis za nielogiczny i szkodliwy. Bo było we wszystkich
    interesie.
    Tak, wiem, nie jestem NSA. Ale regulacja jest nielogiczna.
    Teraz sprawa nie jest w interesie wszystkich mieszkańców, bo skoro nie mam
    garażu i mogą za mnie zapłacić część kosztów utrzymania ci, którzy mają garaż,
    to tylko klasnąć.
    Czy to jest jednak uczciwe?
    Być może problem wyniknął z powodu złej konstrukcji ustawy, która nie
    podejrzewała, że deweloper z jakiegoś powodu wrzuci nam kukułcze jajo do
    wspólnoty - nie pierwszy i nie ostatni błąd w prawie, poza tym nie wszystko da
    się przewidzieć.

    Aby zatem było konstruktywnie i uczciwie to proponuję następujące podejście:
    przy najbliższym planie gospodarczym należy jasno określić jakie są koszty
    utrzymania poszczególnych części nieruchomości, w szczególności tak intensywnie
    dyskutowanego garażu. Koszty użytkowania podzielić pomiędzy użytkowników i
    każdy będzie miał poczucie, że płaci za swoje - "nieposiadacz" garażu nie musi
    mi dopłacać choćby dziesięciu groszy do mojego garażu - nie potrzebuję.
    I nie chodzi o to, żeby płacić 20pln/mies, ale żeby płacić tyle, ile się należy
    za konkretne sprawy/czynności/modernizacje.
    Ale nie widzę logiki w tym, żeby z powodu posiadania garażu (w którym nikt nie
    sprząta), płacić dwukrotnie za podlewanie, sprzątanie klatek, itp.

    Z drugiej strony wyobraźmy sobie, że posiadający garaże przegłosują malowanie
    garaży co dwa tygodnie na inny kolor, wprowadzenie świateł kierujących ruchem w
    garażach, wymianę kart na piloty, żeby nie trzeba było usmarowywać okna przy
    wjeżdżaniu, ochroniarza 24h/dobę na każdym poziomie garaży, itd., itd.
    oczywiście pomysły bez sensu, ale obrazują sens całej regulacji.
    Czy to ma sens, żeby nie posiadający garaży płacili za te prace?
    Bo w ustawie jest tak napisane?

    Panowie od Ustawy - czy jest to logiczne? A przede wszystkim czy jest to
    sprawiedliwe?
    Jeśli tak, to nie powinno naruszać takie rozwiązanie niczyich interesów.
    Jeśli jednak ktoś uzna, że narusza (Panowie od Ustawy - może to o Was?) to no
    problem - jeśli sąd uzna, że logiczne jest niezgodne z prawem z przyjemnością i
    szacunkiem do prawa i smakiem porażki rozumu zapłacę temu sąsiadowi jego
    utracone (z powodu posiadania przezez mnie garażu) pieniądze.

    Pozdrowienia,
    Karaton
    posiadający garaż

    >>> Nic na świecie nie jest tak sprawiedliwie rozdzielone, jak rozum:
    >>> każdy wierzy, że otrzymał go wystarczającą ilość
    >>> Jacques Tatischeff (1907-1982)




    Temat: jak bawicie sie z 3-tkiem??
    Moja corka jest troche starsza (3 lata 4 mies). Ostatnio na topie
    jest u nas zabawa w chowanego - corka sie chowa (z reguly informuje
    mnie gdzie sie schowa) a ja dlugo udaje ze nie wiem gdzie jest.
    Inan wersja - chowanie zabawki i nakierowywanie na nia
    dziecko "gdzies nisko przy oknie". "Cieplo-zimno" jeszcze nie dziala.

    Porozrzucane plaskie poduszki po podlodze i trzeba skakac z jednej
    na druga coby nie wpasc do "wody".

    Gimnastyka z hula-hoop - ja trzymam kolko, corka musi przez nie
    przejsc, potem trzymam plasko nad podloga, corka musi sie pod nim
    przeczolgac albo przeskakiwac. Albo kolko plasko tuz nad podloga i
    nim ruszam, a corka musi uwazac zeby jej nie dotknelo w nozki - musi
    przeskoczyc w odpowiednim momencie. Lepiej jak sie ma do tego 2
    osoby (chocby tate) i dwa kolka - mozna wymyslac wiecej kombinacji.
    Podobne rzeczy mozna robic z jakims kijkiem.

    Jakis czas temu robilam "sciezke" przez mieszkanie z papieru
    toaletowego - pod stolami, po kanapie, dookola krzesla, przerywana,
    zygzakiem - dziecko musialo po niej isc (czolgac sie, wdrapywac na
    cos, skakac, itp.)

    Rozmaite zabawy w wannie - np. duza miska = lodz, lyzka = wioslo,
    czy puszczanie statkow, mycie lalek, przelewanie wody z pojemniczka
    do pojemniczka (lejek, buteleczki, kubki).

    Namioty, tunele, tory przeszkod z kocy, poduszek, pudel, itp.

    "Roboty" z klockow (zwykle drewniane klocki, sklejamy tasma - byle
    taka, ktora sie latwo odkleja).

    Wycinanki. Corka od niedawna lubi zebym jaj narysowala linie na
    kartce papieru i stara sie wzdluz niej wycinac. Oczywiscie na
    poczatku sa to proste krotkie linie na malych kawalkach papieru, tak
    zeby po jednym cieciu costam odpadlo.

    Kolorowanie, z tym ze np. wycinam jakis ksztalt (kolko, trojkat) w
    kartce papieru - smiesznie jest obserwowac reakcje.

    Klej! Jakis czas temu moja corka zyla po to zeby babrac sie w kleju.

    Podlewanie kwiatkow. Klade na podlodze recznik, sciagam wszystkie
    kwiatki z polek, daje corce mala konewke i podlewa. Rosna teraz ze
    hoho, bo wczesniej rzadko kiedy pamietalam zeby je podlac, a teraz
    corka sie dopomina.

    Zabawy balonem (latwiej zlapac niz pilke).

    Poza tym klasyka - czytanie, kolorowanie (ostatnio lubi zebym jej
    narysowala "sciezke" i ona po tej sciezce ciagnie flamastrem),
    malowanie roznych rzeczy, nie tylko kartki papieru (drewno,
    kamienie, plastik, skrawki materialu, itp), ciastolina, skakanie po
    lozku, rzucanie pilka, pomoc w kuchni (uwielbia piec - ja mniej),
    odkurzanie (jesli chce ja zajac na dluzej to specjalnie jej robie
    duze kawalki smieci, np dre chusteczke higieniczna na kawaleczki),
    zamiatanie, pranie...

    Poza tym niezmordowana zabawa w udawanie, ale to chyba jest
    specyfika danego dziecka - moja corka sama to wymysla, ja jej nic
    nie podpowiadam (bo nie znosze tej zabawy ).



    Temat: Alfa Star -relacja
    26.08 wróciliśmy z rodziną [ 3 osoby dorosłe + 2 dzieci 6 i 8 lat ] z 14
    dniowego pobytu w Hurghadzie w hotelu Sun Rise Resort. Wyjazd wukupiłem w
    biurze podróży Alfa Star w radomiu w połowie lipca [opcja rodzinna ] .Wylot z
    Warszawy 7:30 w hurghadzie 13:00 ,na lotnisku gorąco wiza 15 dolarów i do
    autokaru wiozącego nas do hotelu. Hotel ogromny ,zakwaterowanie zgodnie z
    zamówienie [ dwie bardzo duże sypialnie połączone wewnętrznymi
    drzwiami ,telewizor,pusta lodówka w każdym z nich ], opaski all na ręce .Jeden
    z pokoi posiadał balkon [ na nim stolik i dwa krzesła ] z widokiem na basen i
    zatokę. Basen duży ogłebokości od 140 cm ro 170 cm z barem, oraz brodzik z
    małą zjeżdżalnią o głębokości 50 cm.,plażę trudno nazwać piaszczystą ale dla
    dzieci do zabawy w piasku wystarczy,morze cieplutkie bardzo słone ,leżaków
    bardzo dużo niestety przy basenie nie dla wszystkich chętnych
    starczało .Obsługa hotelowa bardzo dobra sprzątanie i wymiana ręczników 1 raz
    dziennie nikt nie wyciągał rąk po bakszysz,bary { w okolicach tylko basenu
    było ich cztery }serwowały bezpłatne wino,piwo,drinki
    alkoholowe,pepsi,fante,wode mineralna niegazowaną soki z kartonu od 11:00 do
    24:00.Sniadania 6:30-10:00 obfite 4 rodzaje sera żółtego wędliny 3
    rodzaje,jajka na twardo,jajecznica,mesko na goraco,kilkanaście rodzajów
    opieczywa i ciast,omlety i naleśniki robione przy tobie i z przez ciebie
    wybrane dodatki ,soki owoce kawa,herbata,mleko ,chrupki 5 rodzajów.Lunch 13:00-
    15:00 i kolacja 18:30-22:00 2 rodzaje zup,4 rodzaje różnych mięs na gorąco
    ryż,ziemniaki,kasza warzywa na gorąco,sałatki i surówki owoce
    {jabłka,pomarańcze,banany,gruszki,arbuzy} napoje w asortymencie tak jak w
    barach oraz co było najsmaczniejsze do kolacji były przygotowywane przy tobie
    mięsa z grila ,makaron z różnymi dodatkami oraz smażone owoce morza.
    Dodatkowo od 12:00 do 17:00 przekąski makaron z mięsem,frytki ,mięso z
    grila,zupy, warzywa grilowane. Ogólnie jedzenie smaczne i każdy mógł znależć
    coś smacznego dla siebie wszystko bez ograniczeń.W kotelu działa klub dla
    dzieci,zajęcia są prowadzone w języku niemieckim ale dla dzieci to nie jest
    problem {moje nie znały języka niemieckiego}dzięki animatorom jeśli tulko chcą
    to bawia się świetnie {malowanie koszulek ,zawody w basenie,zabawy i gry na
    powietrzu} dyskoteka codziennie wieczorem prze ok.godzinęoraz .Dla dorosłych
    gimnastyka w basenie oraz areobik 2 razy dziennie oraz występy wieczorne
    artystów egipskich {fakir ,tańce egipskie ,zespoły folklorystyczne} i
    dyskoteka.Pojechaliśmy po to by leniuchować i tak było słońce,słońce na
    okrągło basen ciepła woda w morzu do oporu jedzenie i picie ,czego wiecej
    trzeba dla mnie to wystarczyło, Byliśmy na wycieczkach do Kairu {bardzo
    męczaca 8 godzin jazdy w jedną stronę} i Luksorze wrazenie nie do opisania
    czulem sie malutki w porównaniu do wielkości budowli i majestatu zabytków
    które dotrwały do naszych czasów,Wyjazdy odbyły się bez żadnych opóźnień i
    zgrzytów.Rezydentka Alfy Staru buła na dyzurach w hoteluw godzinach
    wywieszonych na tablicy ogłoszeń,ja osobiście miałem z nia styczność przy
    spotkaniu informacyjnym , przy zapłacie za wycieczki oraz przy wyjeździe.Przed
    wyjazdem byłem czytelnikiem forum i byłem bardzo zaniepokojony wypowiedziami
    na temat biura Alfa Star i obsługi rezydentów ale ja tego nie doświadczyłem na
    swojej skórze pojechałem wypocząć z całą rodziną i tak też się stało według
    mnie biuro Alfa Star wykonało dobrze to za co zapłaciłem. Aha jedyną platną
    rzeczą są lody { cena 5 funtów za gałkę}.Kazemu turyście zyczę tak udanych
    wakacji.Jeśli macie pytania pytajcie odpowiem.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 2 z 3 • Wyszukano 191 rezultatów • 1, 2, 3 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.