Strona Główna jaja glisty w kale jaja glisty zdjęcia Jaja przez telefon jaja wielkanocne Przepisy Jaja chłodnicze Jaja Faberge jaja grypl jaja jak balony jaja kawały jaja klasyczne |
Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: jaja malowaneTemat: najbardziej śmieszne życzenia świąteczne Dzisiaj od samego rana bierz sie do jaj malowania maluj wszystkie-bez wyjatku i te z majtek i te z wrzatku:D:D:D:D Temat: o kurcze o kurcze znowu trzeba jaja malowac ... Temat: jaki temat na dzis? jaki temat na dzis? o czym rozmawiamy?malowanie jaj?sprzatanie?depresyjeeeeee ?czy cos innego? Temat: robótki wielkanocne dla dwulatka > a pisanki??? no też tylko ja to nazwałam "jajo malowane różnymi technikami" pozdr, Temat: jaja! o to ty jestes zmodernizowany,masz plastikowe jaja do wieszania na drzewkach! super hehehhehe,to tak jak tutaj,ja pamietam takie malowane drewniane jajka atrapy,dwa mielismy ,fajne byly, oj ale zjadlabym cukrowego baranka! Temat: prokocim tu byl Zdrowych ,spokojnych Świąt i wesołego jajka !! życzy Longwehicle Czy po kręglach Wymyłeś jajka,zabierając się za ich malowanie???!!!:c)) Temat: ....i jak tam, chłopaki ????? 0kowita napisała: > Jajka już pomalowane.... czy w trakcie wyboru wzoru ?? Najwazniejsza kwestia czyli wybor rak malujacych jajka jest juz na szczescie w moim wypadku rozstrzygnieta. Wzor jest sprawa drugorzedna choc planuje malowanie w slimaczki.... Temat: Co można zrobić z jajkiem - zobacz no tak. Jak zaczęły otwierać się pierwsze zdjęcia to przypominać mi zaczęły takie niegdysiejsze obrazki z gliny i porcelany ręcznie malowane. Stąd to skojarzenie, no ale widok całego jaj jest "imponujący" Pozdro. Temat: Moja kolej na zyczenia !! i na mnie przyszła kolej :) JAJ PRZEPIEKNIE MALOWANYCH,SWIAT SLONECZNIE ROZESMIANYCH,W PONIEDZIALEK DUZO WODY,ZDROWIA,SZCZESCIA ORAZ ZGODY Z OKAZJI WIELKIEJ NOCY DLA 20/30-latków ZYCZY Aiwa Temat: rondo k. św. jerzego Podobno... rondo ma być malowane. Jeżeli okaże się to prawdą to będą jaja... Temat: Wielkanoc i jajeczka będziemy malować jajeczka - uwielbiam to zajęcie :) Co zrobić by jajka nie pekały przy gotowaniu ? Temat: Szkola Nr. 7 Odc. 80 Wesolych Swiat!!! Jaj przepięknie malowanych, Świąt słonecznie roześmianych, W poniedziałek dużo wody, Zdrowia, szczęścia oraz zgody, Z okazji Wielkiej Nocy życzy Wszystkim Siodemkowiczom i ich Najblizszym Teresa Temat: jako pierwszy - dobrych świąt wszystkim to ja druga Jaj przepięknie malowanych , Świąt słonecznie roześmianych, W poniedziałek dużo wody, Zdrowia , szczęścia oraz ZGODY! Temat: Zyczenia świąteczne Zyczenia świąteczne Jaj przepięknie malowanych,świąt słonecznie roześmianych,w poniedziałek duzo wody,zdrowia ,szczęścia oraz zgody z okazji Świąt Wielkiej Nocy wszystkim uczestnikom tego forum! Temat: szablony swiąteczne wielkanocne szablony swiąteczne wielkanocne Zaczynam przymierzać sie do malowania witrazyków wielkanocnych. Czy macie jakieś namiary na strony z gotowymi szablonami (zajączki, jajka itp.)Z góry dziekuję Temat: (b)ełdany poniedziałkowe.......................... Co Ty,co Ty...ty zostaw te farbe bo lepiej jak ciocie Vike pokryjesz a jajka Ci sie wtedy przydadza jak znalazl...i lepiej nie malowane. Temat: Świąt słonecznie roześmianych... Świąt słonecznie roześmianych... Jaj przepięknie malowanych ,Świąt słonecznie roześmianych,W poniedziałek dużo wody,Zdrowia,szczęścia oraz zgody .Z okazji Wielkiej Nocy... Temat: fani leppera na walach To ,że malują jaja na Wielkanoc...dobrze,ale malowanie wałow to już przesada!!:))). Temat: skkks-po co Ci saturator-jest inny hicior!! n/t skks napisał: > czkawke masz? LKW napisał:...miałem zajęte ręce-swędzą mnie jajka-świeżo malowane!!!:)))) Temat: Zdrowych, pogodnych, radosnych i płodnych świąt:) A ja Wam życzę zeby jaja tego roku były jak malowane ) Temat: Wesołych Świąt :O) Wesołych Świąt :O) Jaj pięknie malowanych Świąt słonecznie roześmianych, Zdrowia, szczęścia i radości oraz udanych operacji i samych życzliwych ludzi, których napotykacie na swej drodze :O) życzę ukochanym "rozszczepkom" i ich Rodzicom Temat: tradycje wielkanocne:) ja generalnie jakoś nie bardzo za tymi świętami o 10000 razy bardziej woę Boże Narodzenie ale wszystko trzeba jakoś przeżyć ;) U nas to było mniej więcej tak (przynajmniej do czasu jak mieszkałam z mamą ;) do środy się chodziło do szkoły czasem były rekolekcje spowiedź ;) gdzieś w przelocie tygodnia w sobote na szybko malowanie jaj i jak zwykle spóźnieni na ostatnie święcenie hi hi hi w koszyku tradycyjnie baranki z cukru i inne stworzenia jaja jakiś kawałek kiełbaski chleb/babka jajka chrzan i sól i inne takie tam zapełniające... oczywiście zawsze był problem z barankami bo mój brat je zjadał i częto było tak, że w sobotę rano się latalo po caałym ieście szukać w którym sklepie można toto jeszcze kupić bywało ciężko;) potem krojenie sałatek itp generalnie przygotowywanie wszystkiego tak aby potem w niedziele nic nie robić tylko siedzieć i jeść ;) gddzieś tam wcześniej w tygodniu oczywiść generalne sprzatanie. Rano w niedzielę świąteczne śniadanko i siedzenie przy stole prawie cały dzień ;) zależnie od stanu osobowego rodziny albo były jakieś filmy albo wypady gdzieś jakiś spacer czy cóś. I tak do wieczora. Jak już wszyscy się kładli spac to się odłączało telewizory i inny sprzę od prądu - tak zapobiegawczo no i potem każdy niespokojnie spał i czekał rana ;) no a rano oczywiście kto pierwszy ten lepszy :))))Generalnie Lany poniedziałek był najlepszą częścią świąt ;)Lanie wody było wszędzie i jakkolwiek się tylko dało do wieczora cała szafa ubrań była mokra i już nie było w co sie odziać ;) Najczęściej do tego była zawsze brzydkawa pogoda więc nie można było zrobić powodzi poza domem ;) Jeśli chodzi o "tradycje" poniedziałkowe to było róznie wrzuty do wanny z wodą to normalka ale kiedyś zddarzyło mi się zanurkować w akwarium!!!! ehhh były piękne czasy.. Temat: i znów Festiwal Galicja KALENDARIUM Imprez kulturalnych, uroczystości patriotycznych, konkursów, imprez sportowych i rekreacyjno-sportowych organizowanych przez Gminny Ośrodek Kultury, Sportu i Turystyki w Birczy przy współudziale młodzieży ze szkół Gminy Bircza w 2007 roku. - 8 marzec -Akademia z okazji Dnia Kobiet - III dekada marca -Halowa Liga Gminna w piłce nożnej - 2 kwiecień -Konkursy: ”Pieczywo obrzędowe” „Pisanki, kraszanki, malowane jajka” - III dekada kwietnia -Konkurs „ Mistrz ortografii” - III dekada kwietnia -Konkurs czytelniczy - 1-3 maja -obchody Święta Konstytucji 3-Maja imprezy kulturalne, akademia, festyn, imprezy sportowe, - II dekada maja -V Polsko-Słowacki Konkurs Plastyczny - 24-25 maja -XXX Regionalny Przegląd Teatrzyków Dziecięcych „Tropem Jasia i Małgosi” z międzynarodowym udziałem zespołów z Ukrainy i Słowacji - III dekada maja -Dzień Matki, Dzień Samorządowca - 27 maja -Zielone Świątki, Festyn Ludowy, imprezy sportowe, - 1 czerwca -Dzień Dziecka-imprezy rekreacyjno- portowe, gry, zabawy- obiekty sportowe - II dekada czerwca -X Konkurs „Dom w kwiatach’’, - III dekada czerwca -V Konkurs „Najpiękniejszy wieniec dożynkowy’’, - 30 czerwca - 1 lipca -XI Edycja „Dni Birczy’’ imprezy kulturalne sportowe, -VI edycja festiwalu wielokulturowego "Galicja" - lipiec-sierpień -imprezy rekreacyjno-sportowe, gry , zabawy (wakacje) -współpraca z Obozem „CARITAS” WP w Łomnej (organizacja wspólnych imprez dla młodzieży), - 15 sierpień -Dzień Wojska Polskiego - 26 sierpień -Święto 30 Pułku 9 Dywizji - 1 wrzesień -Dzień Weterana - 9 września lub 2 września -Dożynki Gminne - 12 września -Rocznica Walk o Borownicę - 14 październik -Dzień Edukacji - 11 listopad -obchody Święta Niepodległości Akademia imprezy sportowe - listopad -Bal Andrzejkowy - grudzień -Bal Sylwestrowy Temat: jak robicie pisanki? hej, ja dorzucę swoje sprawdzone pomysły: 1) naklejki z taśmy są do kupienia (1,5 do 3 zł) takie rolki z naklejeczkami sklepowymi w wiele ciekawych kolorów (zielony, pomarańczowy, róż..), w sklepie widnieją na nich ceny, a my po prostu obklejamy nimi jajo w/g fantazji - poziom dla 2 letniego dziecka 2) naklejki świąteczne - kupujemy arkusz nakich małych naklejek świątecznych w papierniczym (u nas na rogu, czyli nic wyszukanego) i jak wyżej - dzieciak obkleja kwiatkami, czy czym popadnie jajo i już 3) krepinowe sznureczki - technika niezbyt skomplikowana, obwijanie estetyczne pod kontrolą rodzica, a fantazyjne nawet dla 1,5 rocznego dziecka (o ile nie wypuszcza jajka z rąk potrzebne: krepina w ulubionych kolorach, klej wikol (wysycha i robi się przeźroczysty), opcja dodatkowa - wstążki z krepiny odcinamy paski ok 1 - 1,5 cm i zwijamy w sznureczek - im więcej mamy kolorów, tym fajniej jajo stawiamy w podstawce, mażemy punktowo wikolem klejem i przylepiamy sznureczek krepinowy, a potem obwijamy dookoła, zmieniamy na inny kolor i mamy jajo w paski 5-cio latek jest w stanie w miarę poprawnie obwinąc ściśle krepinowy sznureczek 3-latek może mieć jajo już ubarwione lub nie i obwijać wg fantazji, wtedy pisanka będzie o nierównej strukturze, ale jakże ciekawa tę technikę polecam na wydmuszki - wydmuchana skorupka po owinięciu szczelnie krepinowymi sznurkami jest praktycznie nie do zbicia, jest przy tym lekka, więc można przylepić wikolem klejem wstązeczkę na czubku pisanki i zawiesić u żyrandola lub na bukiecie z wikliny 4)dla zaawansowanych lub dla rodziców -farby akrylowe te farby to odkrycie tego sezonu, są w papierniczych, ale sa drogie fary sa fantastyczne, mają piękne barwy, świetnie trzymają się skorupki, można zrobić wymarzoną pisankę bez ograniczeń warsztatowych, rewelacja! malowanie przez dzieci pod kontrolą - farby nie do zmycia z ubranek i przedmiotów na pewno jest to technika na wydmuszki U nas w domu techniki fantazyjne - czyli te powyżej - są stosowane na wydmuszkach, bo potem przyklejam na każde jajo wstążkę i te pisanki wisza na wierzbowych gałązkach, tworząc co roku Wielkanocny bukiet. Pisanki do jedzenia barwimy w barwnikach spożywczych i cebuli, tylko ile jajek można zjeść w Święta, a wydmuszki wiszą na naszej wierzbie aż do Maja Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam i Waszym pociechom udanej zabawy i wesołych, zdrowych Świąt Wielkanocnych Violik Temat: malowanie z dzieckiem Napisz na jakim etapie jest córcia. Zamyka kółeczko, rysowała głowonogi??? -Jeśli tak to może rozczarowała sie efektami swojej pracy i dlatego porzuciła malowanie (nie wychodzi jej tak jak by chciała) Możesz pomóc jej doskonalić postać człowieka malując wspólnie. Zrób kóleczko i powiedz: o dziewczynka nic nie widzi nie ma oczków, domalujesz jaj oczki? itd uszy, włosy, usta- takie "prowadzenie dziecka" pomaga wzbogacić rysunek postaci o nowe elementy i usatysfakcjonować dziecko. Możesz też nakleić na kartkę wycięta z papieru kolorowego sukieneczkę i bawić sie w domalowywanie do tej sukieneczki dziewczynki (głowa, ręce, nogi). Albo naklej spodenki i bluzeczke i dorysujcie chłopczyka. To powinno jej sie spodobać. - jeśli córeczka nie zamykała koła, to potrzebuje duzo ćwiczeń żeby jej się to udało. Weź dużą kartke papieru, posadz obok misia i powiedz: miś ma dziś urodziny, namalujmy baloniki dla misia, dużo baloników. Malujcie razem kółka aż wielko arkusz papieru zapełni sie "balonikami" Kiedy kóleczka zaczna wychodzić spróbujcie narysowac głowonoga (w kóleczku dwa oczka, pod kóleczkiem dwie nózki, z boku kóleczka dwie rączki i człowieczek gotowy) -Atrakcyjne jest mieszanie kolorów. Weź dwie farby np. niebieską i żółtą. Niech mała je miesza- wyjdzie zielony kolor i to powinno ją zaciekawić. Na drugi dzień weż inne kolory np. czerwony i biały. I niech miesza, nakłada na kartkę barwne plamy. -Rozcieńcz farby (2 lub 3 kolory) do konsystencji żadkiej śmietanki, nalej do butelek np. po keczupie. Niech córcia wyciska farbę z butelek do miski. -Zróbcie farbę do malowania rękami (gotuje się mąkę z wodą i dodaje barwnik spożywczy lub troche plakatówki). Malujcie na wielkim arkuszu na podłodze.Możecie tez malować stopami Uwaga: Najlepsze są farby plakatowe, dobrze jest je nakładać po troszku na paletę a nie dawać cały pojemnik. Akwarela nie jest polecana dla przedszkolaków. Kartki do malowania muszą byc duże. Format A4 jest zdecydowanie za mały dla 3 latka. Kup ryzę papieru formatu A3 i rolki (np. z Ikei) Temat: łeb ukręce... nogi powyrywam... łeb ukręce... nogi powyrywam... Dziś moja wychowawczyni kazała mi po lekcji zostać. No to zastałam, a ona do mnie z takim tekstem "Marysiu, wiesz, wydaje mi się, ze masz za ostry makijaż. Chciałabym, żebyś przestała się malować. W szkole i tak się uczy a nie podrywa chłopców" no to ja jej, ze ja odkąd chodzę do gimnazjum się maluje i jakoś jej to do tej pory nie przeszkadzało, i dlaczego tylko mnie opieprza, skoro inne dziewczyny tez się malują (oczywiście powiedziałam to trochę łagodniej bez słowa opieprza itd i w ogóle byłam spokojna, chociaż w środku szalało) no co ona, ze ona powie innym dziewczynom o tym makijażu, ale za ja to razi już bardzo długo, ze mam mejkap i ze postanowiła mi dziś zwrócić uwagę. powiedziałam jej ze mimo to nie zamierzam przestać się malować to powiedziała ze porozmawia z rodzicami na co jaj jej ze rodzice raczej wiedza o malowaniu i nie maja nic przeciwko, przynajmniej do tej pory nic nie mówili, żeby im to przeszkadzało. no to się trochę zmieszała, i powiedziała, ze jednak życzy sobie żeby się przestała malować, na co ja jej, ze nie przestanę, i tak jakiś czas w kolko aż w końcu kazała mi iść do domu (to była ostatnia lekcja) i powiedziała, ze mimo to jutro z rodzicami na zebraniu porozmawia. czy ta kobieta nie ma innych problemów? potem poszłam na chwile do łazienki i się przejrzałam w lustrze. iiiii tam gdzie ostry makijaż. on nie był ostry jak z domu wychodziłam, a po 6 godzinach to jeszcze bardziej zbladł, cieni to prawie w ogóle nie było widać, a chyba o puder i tusz się tak nie wściekała? wiec o co jej chodziło? niemniej jednak nogi jej powykręcam bo czemu ona niby się wtrąca i rozkazuje mi czy mam się malować czy nie???? jakim prawem pytam się???? Temat: Pisanki juz kiedys podawalam, ale przypomne: www.plurix.com.pl/wielkanoc.php Wielkanocne kraszanki (pisanki) Podobno, rzymianie mawiali, że jeżeli przestaną barwić jaja na czerwono, to świat zginie (pod nawałą barbarzyństwa). Dzisiaj, w dobie gotowego majonezu i gotowego chrzanu i gotowe... - no właśnie, kto dziś jeszcze krasi jaja w łupinach z cebuli na pomarańczowo-złoty kolor (a to jest doskonała okazja, żeby przeglądnąć całą cebulę w piwnicy, zbyt wyrośniętą ściąć do przepisów wielkanocnych, i przy okazji obrać z łusek. Można też barwić w obierkach z buraków na purpurowo (sporo tego powstanie przy okazji przepisów) lub szpinakuna bladozielono, liściach czerwonej kapusty, łupinach orzechów na matowożółty czy soku grapefruita na lilioworóżowo albo kawie na brązowo. Metoda jest zawsze taka sama - surowe, umyte (można w płynie do naczyń - odtłuszcza) jaja, o w miarę jednakowym kolorze skorupek, wkładamy do garnka z "naturalnym barwnikiem", dodajemy soli (żeby nie popękały) i octu (żeby barwnik "nadgryzł" skorupkę). Ja - dziurkuję końce jajek nakłuwaczem. Potem gotujemy ok. 8..10 minut (nie 20 - bo będzie ciemna obwódka wokół żółtka) i OSTROŻNIE (żeby nie zadrapać wybarwienia) wyjmujemy łyżką na papierowy ręcznik. Uzdolnieni artystycznie mogą zastosować któryś ze sposobów kraszenia skorupki - malowanie stearyną ze świeczki PRZED lub skrobanie żyletką / igłą PO malowaniu. a, jeszcze cos mi sie przypomnialo... w jednej z ksiazek o wielkanocnych dekoracjach zauwazylam pomysl na to, zeby zamiast drapac pisanki - odbarwiac je (juz ufarbowane) 'we wzorek' za pomoca Q- tip (patyczka z wacikiem do czyszczenia uszu:) maczanego w chlorze (bliczu) do bielizny. oczywiste jest, ze takich jajek sie potem nie je:)!. jeszcze nie probowalam tego sposobu, ale zamierzam:)) Temat: Koalicja PiS-PO. Jaka będzie? _______________Z wami ani koni kraść ani gęsi paść Beda w najlepszej zgodzie NIE SĄ GDY IDZIE O PRAWDĘ contra SYMBOLE DLA UZYTECZNYCH IDIOTÓW dopoki bedzie czym sie dzielic, w zwiazku z czym wojny o etaty oraz wplywy w spolkach panstwowych beda mialy zasieg ograniczony. NIE WIDISZ nawet w retoryce rozbiezności mdz FAKTAMI o których mówia jedni i MAKIJAŻEM drugich - maluje malowany premier z TP i malowana dama z RM i malowany na wszelkie kolory przeydent za a nawet przeciw? Wyprowadza kase z budzetu panstwa poprzez rozmaite agencje i zrobia skok na kase europejska za pomoca stowarzyszen i fundacji zakladanych przez rodziny i zbierajacych poparcia pod ich wnioskami o dotacje od politycznych wujkow i ciotek rewolucji. TY SOBIE JAJA ROBISZ! Z tym WALCZY jedna strona a druga broni przez CAŁE ich POLITYCZNE ZYCIE! TO CAŁA RÓŻNICA MDZ NIMI! Na wrogow uruchomia sluzby specjalne, co zreszta bylo juz widac w trakcie kampanii wyborczej. A O KIMŻE - jak nie broniących starych postkomunistyzcnych układów czyli PO i Tuzku i przez Miodowicza (ojciec szef OPZZ a nie Solidarności) skleconej na Cimoszewicza, mówisz? Pisz WPROST anie rozmazuj win jednej - na obie STRONY!!! Poczytaj sobie jak się wstydzę za Wrocław - za Protasiewicza i Schetynę! Bedzie to polegac na rozwiazaniu starych sluzb i powolaniu nowych, swoich, dzieki czemu kazdy czlowiek ze specsluzb bedzie pamietal, komu zawdziecza swoj etat. DOTĄD PAMIĘTALI ZE ZAWDZIĘCZJĄ PZPR! DOBRZE WG CIEBIE? Nowe specsluzby, czyli po prostu policja polityczna, beda 'rozgrywac' wrogow za pomoca prowokacji oraz zdalnie sterowanego strumienia przeciekow teczkowych do mediow oraz wpisywania dziennikarzy na listy t.w. TAAAAAAAAAAAAAAAK......???????? Co Ty nie powiesz? Nie czytujesz Hasza o IPN dawnym i nowym szefie i co PiS zamierza z ym zrobić? Potem sie pozra o kase, poparcie dla nich zacznie dramatycznie spadac, i przed wyborami zmienia nazwy swoich ugrupowan zeby startowac jako 'nowi'. Slusznie sadzac, ze skoro elektorat im nie pamietal, co wyprawiali jako AWS, to teraz tez nie bedzie pamietal. A czyjaż to METODA? Kaczyńskiego czy Tuska et consores? Znów rozmazujesz? WSTYD MI ZA WROCŁAW! Popatrz na Kraków, Rzeszów, Nowy Sącz, Kielce, Radom, Podlasie, Lublin, który był CENTRUM Polski i ma JEDYNY niepostkomunistyczny Uniwersytet konkurujacy z drugim o 200 m. Tam widac scieranie się poglądów i mysli! Tu tylko matryce brukselskie! WSTYD! Temat: Piękny symbol Wielkanocy Może i ja coś w przedmiocie malowanych jajek. Malowanie jajek znane było w czasach cesarstwa rzymskiego. Podobno najstarsze pisanki znaleziono podczas prac wykopaliskowych na terenie Mezopotamii, zaś polskie najstarsze pisanki pochodzą z Xw. Choć przyjmuje się powszechnie, że zdobienie jajek było znane Słowianom dużo wcześniej. Polski kronikarz Kadłubek tak opisuje jedna z zabaw wielkanocnych; „..z dawien dawna poddani bawili się z panami swymi malowanymi jajkami. Owa zabawa, nazywana „na wybitki”, „w bitki ”lub „walatka”, polegała na uderzaniu jednej pisanki o drugą – wygrywał ten, kto stłukł jajko przeciwnika. O malowaniu jajek możemy przeczytać w „Encyklopedii Staropolskiej”: „„Farbują jaja w brezylii czerwonej i sinej, w odwarze z łupin cebuli, z kory dzikiej jabłoni, listków kwiatu malwy, kory olszowej, z robaczków czerwcem zwanych, w szafranie, krokoszu itd. Rysują jajko rozpuszczonym woskiem, aby farba miejsc powoskowanych nie pokryła. Rysowanie zowią 'pisaniem', stąd nazwa 'pisanki', tak jak dawnych 'dzbanów pisanych'. (...) Upowszechnione desenie mają swe nazwy od wzorów i podobieństw, rysują więc w gałązki, w drabinki, w wiatraczki, w jabłuszka, w serduszka, w kurze łapki itd. Jako narzędzi do pisania używają szpilek, igieł, kozików, szydeł, słomek i drewienek”. Czytając na ten temat zdziwiło mnie, iż początkowo Kościół zabraniał jedzenia jajek w okresie wielkanocnym. Dopiero w XII w. zakaz ten cofnięto, nakazując jednak odmawianie przed posiłkiem specjalnej modlitwy. Fakt ten tłumaczyć można tym, że Święta Wielkanocne nałożyły się na prastare święta pogańskie, poświęcone zmarłym. Jajko, jako dające początek nowemu życiu, było uważane za istotę żywą i ożywiającą, element siły twórczej i wzmacniającej. Z tego powodu odgrywało ono ważną rolę m.in. w obrzędach związanych z kultem zmarłych. Wesołych Świąt W.2 Temat: Wioooooooooooosna, do dziela! Wioooooooooooosna, do dziela! W co sie bawimy? Tj. w co sie bawicie z dziecmi w dowolnym wieku i co robicie, zeby poczuc wiosne? Jako inicjatorka watku wrzucam moje pomysly zrealizowane i do realizacji. Prosze o bezobciachowe dopisywanie wlasnych zabaw. 1) Koszyczek wiosenny. Wez jakas podstawke od doniczki, jakis plastikowy pojemnik itp. Pomalujcie go z dzieckiem lub obklejcie bibula. Dorob uchwyt koszyczka. Do srodka wlozysz - chyba najlepiej kupione dziecioodporne jajeczka. Albo wspolnie zrobione z ciastoliny - moga byc malutkie. Albo wydmuszki udekorowane wspolnie. 2) Dla starszych dzieci (lub tych delikatnych) - z wydmuszek mozna zrobic zoltego kurczaka, krolika, koguta, kurke. 3) Kroliczek z papieru toaletowego. Wzielam sama tekturowa rolke, obkleilam bibula, dokleilam kolo na glowe, uszy i wasy, dorysowalam oczy. Potem tylko nozki, lapki i ogonek z waty. Dziecko zachwycone i widzi, ze moze powstac cos z niczego. 4) Wydrukuj sobie z internetu lub sama wytnij z bialego papieru jaja. Mozesz je malowac, kolorowac, wypelniac wzorami z polozonej cienko plasteliny lub ciastoliny, wyklejac kawalkami bibuly, kaszka kukurydziana, rodzynkami i czym dusza zapragnie. 5) Z zoltego papieru wytnij kola roznej wielkosci, naklej jedno na drugie, zeby zrobic kaczuszke, doklej dziob, dorysuj oko. 6) Kaczuszka moze chodzic po łączce albo osobno mozna zrobic wiosenna laczke. Wytnij pasek zielonej bibuly, natnij "w trawke" i wystrzep, naklej na kartke. Dziecko moze domalowac, dokleic kwiaty, dorysowac. 7) Zasadz rzezuche, zrob bukiet z bazi. 8) Mozna wyciac "szkielet jaja" i wypelnic go polprzezroczysta bibula robiac witrazyk. Czekam na Wasze pomysly, jak mnie cos najdzie i cos wykombinuje to dopisze. Temat: jak robicie pisanki? Ja zawsze farbowałam w łupinach cebuli - robią się cudnie jasnobrazowe, a jak które dłużej poleży, to ciemne. Potem można skrobać wzorki igłą lub skalpelem, lub owiniętym kawałkiem żyletki ( to zabawa dla dorosłych, niestety) Przed farbowaniem można obłożyć listkami (pietruszki, paprotki, im bardziej pierzaste, tym ładniejsze), wsadzić jajko w kawałek starych rajstop, związać gumką i do farby lub łupin. Po zdjęciu dekoracji zostanie wzorek. Można też zamiast listków obwiązać sznurkiem lub przylepić na mokro literki z papieru. Po ufarbowaniu zdjąć oczywiście. Jajko dinozaura: ugotowanym na twardo jajkom obtłuc skorupkę, tak jak przed obieraniem, i wsadzić do łupin z cebuli na parę minut. Podawać obrane - tworzy się na nich 'prastary' wzorek. Można zjeść. Dla dzieci sprawdza się malowanie flamastrem z grubym, miękkim końcem. Nic sie nie rozmazuje, można napisać 'Dla babci' itp. Dla maluchów zupełnych; wysmarować jajko klejem biurowym, takim z tubki, dosć grubo, łapkami, po czym turlać w: - pociętych drobno kawalątkach włóczki (takie 2 mm kawałeczki) - maku - kropeczkach papieru z dziurkacza - kokosie - kolorowym kokosie - wymyślcie coś jeszcze Substancje do turlania dobrze 'podać' w małej, głębszej miseczce. Mojemu synkowi bezsprzecznie największą frajdę sprawia malowanie lakierem do paznokci... Jak byłam mała, robiłam jajka w koszyczkach - krążek papieru składało się na pół, jeszcze raz na pół i trzeci raz - powstaje ćwiarteczka, czy tam ósemka. Teraz na przemian z jednego boku złożenia i drugiego nacina się nożyczkami, nie do końca, równolegle do półokrągłego brzegu co cm. Po rozłożeniu powstaje ponacinane kółko, jeśli na środku położyć jajko i unieść brzegi - powstaje koszyczek. Wystarczy związać u góry kolorową wstążeczką i można podarować dziadkom z życzeniami wesołych świąt własną pisankę Temat: UK:może odnówmy listę polecanych produktów? izabelski napisała: > Polecam szynke - Brunswick Ham z dzialu "na wage" w Sainsbury's Brunswick jest tez w delikatesach w ASDA W ASDA rowniez tak samo pyszna a bez tluszczu (i nieco tansza) bavarian ham. A wczoraj kupilam(w ASDA)- krakowska Maja tez pyszny schab w ziolach- na wage Wszystko na stoisku delikatesowym. Co-op ma pyszne francuskie pieczywo. Polska wedlina jest tez w tesco (male paczkowane kabanosy) W Waitrose (sopocka,kabanosy,zywiecka,krakowska) W Safe Way (kabanosy, zywiecka) Chrzan jesli ktos chce na swieta- tesco ma taki w sam raz (tylko ma byc ten hot horseradish sauce) Jeszcze chleb..oprocz tego ciemnego niemieckiego w kwadratowych plasterkach pyszny jest `german` w WAITROSE Przecudny chleb jeszcze sprzedaja w pobliskim sklepie farmowym gdzie maja swoja piekarnie. Organiczny bialy, ciemny i zytni. Czesto jeszcze goracy ) No ale to chyba na mala skale. Pomidory najlepsze moim zdaniem sa te z gatunku vine tomatos. Delicje -jaffa cakes dostepne niemal wszedzie. Maka ziemniaczana - np w Holland & Barrett Cukier waniliowy - gotowy: glowy nie dam, ale albo w tesco albo w ASDA kupowalam - na takim stoisku z fine food czy jakos - jest w szklanej butelce z korkiem - taki staromodny. Rowniez w waitrose. Jest tez chyba madagascar vanilla (plynny extrakt) Czasem jakies egzotyczne sklepy maja tez polskie dzemy, ogorki konserwowe Krakusa, kapuste kiszona a nawet kompoty kompoty. Juz chyba pisalam kiedys, ze mi najbardziej smakuje garlic sausage z Sainsbury (taka paczkowana z ziarnkami gorczycy chyba). Drozdze suszone do wypiekow to chyba Allinson. Ja ich w kazdym razie uzywam i do chleba i do slodkich buleczek, rogalikow, takich roznych. Jeszcze mi sie przypomnialy sponge fingers albo boudoir cos-tam (inna nazwa)- swietne dorobienia deserow typu tiramisu albo zwyczajnie do herbaty (takie niby- biszkopty ) Wesolego jajka ) PS Nasza nioska-emerytka zaskoczyla nas milym prezentem wielkanocnym . W rogu ogrodu odkrylismy dzis rowno mendel jaj Nie wiem czy malowac czy na jajecznice zostawic - Temat: dzien dziecka w lublinie dzien dziecka w lublinie proponuję wątek w którym zamiesczać bedziemy informacje o imprezach z okazji dnia naszych pociech organizowanych w Lublinie, zapraszam do kontynuacji i dzielenia się informacjami o podobnych akcjach na początek program atrakcji z ogrodu botanicznego, impreza 2 czerwca: UMCS dzieciom 2 czerwca Zespół ds. Promocji UMCS, przy współudziale Prezydenta Miasta Lublina oraz Lubelskiej Fundacji Ochrony Środowiska Naturalnego organizuje w Ogrodzie Botanicznym UMCS Dzień Dziecka. Impreza odbędzie się w godzinach 9 – 14. W programie m.in. zabawy i konkursy edukacyjne przygotowane przez studentów Pedagogiki UMCS, koncert dziecięcego zespołu tanecznego z domu kultury „Czechów” oraz wycieczki po Ogrodzie z naszymi pracownikami. Udział w imprezie jest bezpłatny, zapraszamy zarówno szkoły (podstawowe i gimnazja) jak i rodziców z dziećmi. Do wygrania ciekawe nagrody! Sponsorem imprezy jest sklep papierniczy BAS, mieszczący się przy ul. Radziszewskiego 8 oraz Cukrownia Lublin. W godzinach 9-14 proponujemy dzieciom gry i zabawy z licznymi nagrodami oraz konkursy ekologiczne. Poniżej zamieszczamy scenariusz imprezy: 9.00 – powitanie zaproszonych gości- prowadzenie Monika Trzaskowska i Justyna Łukasik z Koła Naukowego Pedagogów kierunku Pedagogika UMCS 9.20 – zabawa ze sceny dla wszystkich w rytm muzyki, prezentacja stoisk z zabawami: „Kiwido, żonglowanie”, Zabawy z chustą”, „Malowanie twarzy”, „Origami”, „Kreda na chodniku”, „Rysujemy swoje marzenia”, „Balony zwierzaki” - rozstrzygnięcie konkursów Lubelskiej Fundacji Ochrony Środowiska 9.50 – zabawy ze sceny 10.50 – konkursy Lubelskiej Fundacji Ochrony Środowiska - informacja o stanowisku dla grup zorganizowanych wcześniej zapisanych na wycieczki edukacyjne z przewodnikiem 11.30 – zabawy dla wszystkich ze sceny 12.00 – występ Zespołu tańca z Osiedlowego Domu Kultury Czechów 12.50 – Turnieje klasowe- zawody (przenoszenie jajka na łyżeczce, skakanie w workach, slalom 13.30 – rozstrzygnięcie konkursu „Rysujemy swoje marzenia” - uwolnienie balonów 14.00 – uroczyste pożegnanie Uwaga! Nie ma już miejsc na wycieczki z przewodnikiem! Temat: Kolorystyka domków jednorodzinnych Kolorystyka domków jednorodzinnych Tak sobie siedzę, na forum nudy, tak se spogladam przez okno w klasztornej piwnicy i patrzę ledwo ponad poziom gruntu i co widzę? Dwa jednorodzinne, dwupietrowe domki. I mnie zastanawia, dlaczego oba sa różowe. I tak czasmi jak idę do pracy to też zerkam na domki, na ich kolory. Ten rózowy, ten seledynowy, no ten wzglednie ma fajny kolor, a ten jest biały. Co jest grane? Rózowe domki. *** Szedłem sobie powoli chodnikiem. Wąski był to chodnik, na szerokość dwóch kafli, ale zawsze chodnik. Szedłem tak sobie i rozgladałem sie. Normalne, ciekawy jestem świata, więc patrzeć na niego lubie. I nagle widze jak ktoś maluje dom. Niby nic, małe rusztowanie, dwóch malarzy, trzeci stoi na dole. Przystanąłem na chwilke i postanowiłem o coś spytać. - Przepraszam pana, ma pan chwilke? - Powiedziałem głośno tak aby usłyszał. Usłyszał i z radosną mina podszedł pod bramę, optymista pomyslałem. - Tak słucham, o co chodzi? - A bo wie pan, tak sobie szedłem i rozglądałem sie i cos mnie zaciekawiło. - Zamieniam sie w słuch. - Niech pan mi powie dlaczego malujecie ten dom na różowo? Widać było, że rozbawiło go to pytanie. - Wie pan co, też się na poczatku zastanawiałem, dlaczego różowy. I nawet zapytałem własciciela. A on mi na to, że niestety tak musi być. - Jak to, tak musi być? Przecież ten kolor jest obrzydliwy. - Ano widzi pan, tak samo zareagowałem, a on mi na to, że w tajemnicy mi powie, żebym nie pytał się później innych co malują swoje domy na różowo. I powiedział tak: my musimy tak je malować, żeby było wiadomo, że to my a nie kto inny. - Cooo? Nie rozumiem. - Ja też z poczatku nie rozumiałem, ale później zrozumiałem wszystko. Chodzi o to, żeby było wiadomo kto gdzie mieszka. A różowe domy mają tylko ci najbogatsi i najinteligentniejsi, ci którzy muszą uchodzić za buraków z forsą. To taki kamuflaż, oni po prostu się maskują, by nie odnalazły ich nieodpowiednie osoby. Pokiwałem znacząco głową. Pożegnałem sie i poszedłem. I do tej pory sie zastanawiam, czy facet mówił serio czy sobie ze mnie jaja robił. Temat: Książka Kucharska 2 Wierzę Ci na słowo, że był dobry, gdyż sama nie próbowałam. Zajadałam się bowiem Twoim boskim serniczkiem A przepis - proszę bardzo, chętnie podaję. Z głowy, czyli z niczego: Ciasto kruche (proporcje na blachę, mniej więcej, 30x50cm) 3 szklanki mąki 1/2 kostki masła lub margaryny 1/2 kostki smalcu 2 jajka 8 łyżek cukru 1 łyżeczka proszku do pieczenia Wszystko siekamy na stolnicy, wyrabiamy rach-ciach, wyklejamy ciastem blachę i wkładamy do nagrzanego wcześniej piekarnika, żeby się leciutko podpiekło. W tym czasie migiem obieramy jabłka (kilogram lub więcej, zależy ile się ma pod ręką), kroimy na cząstki, dodajemy trochę cukru (jeśli kwaśne, to większe trochę, tak, żeby były słodkie, ale nie ulepek), łyżeczkę cynamonu, 1-2 goździki i dusimy, dopóki się nie rozpadną. W tym czasie ciasto zwykle już jest lekko zarumienione, więc wyjmujemy z piekarnika i wykładamy na nie uduszone jabłka (wyławiając goździki, żeby potem komuś w zęby nie wlazły). Następnie, na warstwie jabłek gęsto układamy połówki śliwek, a na nich - pokrojone gruszki i całe ustrojstwo wkładamy ponownie do piekarnika, żeby się upiekło. Na ile czasu, nie wiem, robię to na wyczucie, ale temperatura musi być, jak do każdego kruchego, dość wysoka (ok. 180 stopni), żeby piekło się, jak najkrócej. Po ostygnięciu posypujemy cukrem pudrem i już. Można zrobić kruszonkę, albo tak, jak mnie się przydarzyło - stwierdziłam, że mam trochę za dużo ciasta na spód, więc jego nadmiar odłożyłam na chwilę do lodówki i po wyłożeniu owoców, zrobiłam z niego dzyndzle na wierzchu. Po posypaniu cukrem, wyszedł placek swiętokrzyski, jak malowanie: coś w rodzaju gór niskopiennych w szacie zimowej... A połowę Twojego senika, to chyba zeżarłam sama i wcale się tego nie wstydzę. Wart poematu. Jeśli kiedyś jakiś napiszę, będzie nosił tytuł: "Do sernika Lyliki..." i zaczynał się słowami: Słodyczo niebiańska, co osiadasz na mych wargach białym puchem łabędzim... Temat: z hinduskiego gara...:) Dzieki za pozdrowienia Mieszkam w Kanadzie, nie w Indiach... Zreszta Indie.... z opowiesci moich tesciow, mojego meza i jego rodziny to bardzo zroznicowany kraj. Ja nie wiem czy w ogole powinno sie uzywac okreslenia Indie w innym odniesieniu niz tylko panstwa na polwyspie Indyjskim...Tam mieszkaja miliony ludzi tak bardzo roznych od siebie w roznych warunkach, o roznej wierze. Moze ogolnie kultura jest nieco podobna, ale tez chyba nie do konca. Moj maz jest Sikhem, jest czysto ogolony, krotko obciety i nie nosi turbana. Ale to byla jego decyzja i dosc liberalne wychowanie rodzicow, ktorzy uczyli swoje dzieci, ale do niczego nie przymuszali. Kiedy go poznalam niewiele na temat Sikhow wiedzialam, a poniewaz chcialam wiedziec zaczelam od poszukiwania informacji nt jego wiary (sikhizmu). I to samo Tobie polecam. To wlasciwie niewazne, gdzie Twoj Jain mieszka )) Wiekszosc "Hindusow" ma tradycyjne poglady, wiec warto sie zapoznac z podstawa kultury, mysle, ze religia w duzej mierze wyznacza ich sposob zycia, nawet jesli nie sa specjalnie religijni. Szukaj w internecie pod haslem jain - ja od tego bym zaczela W bibliotekach nie znalazlam wiele nt Sikhow (nawet na Orientalistyce Uniw.Warszawskiego ))Na stronach www poswieconych religiom jest wiele odnosnikow dotyczacych obrzedow i kultury. Pytaj sie go duzo. Rozmawiajcie, wyjasniaj swe watpliwosci. Porownuj do swojego swiatopogladu i spraw, aby on porownywal i rozumial dlaczego o cos pytasz Nie zwazaj na komentarze innych i nie martw sie na zapas. One step at the time )) Moja znajomosc tez nie byla specjalnie logiczna, przez kilka lat na odleglosc. Mysle, ze jestesmy razem, bo okazalo sie, ze myslimy i reagujemy podobnie. Nie jest dla nas wazne, ze wygladamy razem jak smietana i karmel , ksiadz w Kosciele Kat. sie gapi na intruza swiecacego jajka na Wielkanoc, a kobitki w Gurduarze gapia sie na mnie jak krowy w malowane wrota )) Zreszta, wszyscy sie juz powoli przyzwyczajaja. Najwazniesze, ze nam sie dobrze zyje razem Czego nie tylko sobie, ale i Tobie zycze oraz wszystkim tutejszym forumowiczkom. PS. A, i odnosnie Polakow za granica )) Z moich wlasnych doswiadczen - nie jest latwo nawiazac kontakt na obczyznie z Polakami, ktorzy byliby zupelnie bezinteresowni i zyczliwi. Niestety. Wiele osob jest jednak uprzedzonych i zacznie Cie czestowc niesamowitymi historiami z palca wyssanymi. Zdarzalo mi sie takze poznawac rasistow, ktorzy "odkrywali sie" zanim powiedzialam im, ze mam meza Sikha... Przykre to troche. Ale moze Polonia w Indiach jest inna Temat: Cukier i cukier puder Gość portalu: limba napisał(a): > Do INIKI: > Dlatego właśnie nie mogę zgodzić się z Twoim poglądem, że cukier kryształ i tak rozpuści się podczas pieczenia. C.kryształ, karmelizując się pod wpływem wysokiej temperatury w piekarniku powoduje, że składniki ciasta – dokładnie tak jak karmel - przypalają się i zlepiają, co uniemożliwia właściwe przenikanie powietrza, czyli wyrastanie ciasta (a nawet powoduje jego opadanie). Proszę, spróbuj sobie przypomnieć jak to jest, gdy do ucieranych jajek dodaje się c.puder – to masa ma konsystencję kremu, natomiast c.kryształ nigdy do końca się nie chce się rozpuścić. W zasadzie tylko podczas pieczenia ciasta biszkoptowego można używać c.kryształu, ale pod warunkiem, że uciera go się metodą w tzw. „gorącej kąpieli” lub „na parze”, albo przez dodawanie go do ubijanych DŁUGO białek – cukier wtedy całkowicie rozpuszcza się (co zauważyła także BEF podczas pieczenia bezów – myślę, że całkiem przypadkowo jej się udało, bo wcześniej stwierdziła, że „najczęściej ten wymóg można zignorować”). Nie przypadkowo, bezy zawsze (choć rzadko) tak właśnie robię. Ciasto kruche robię z kryształem, jest bardzo dobre. Do ciast ucieranych i z ubijanymi jajkami też daję kryształ i nie da sie powiedzieć, by nie wyrastały lub nawet opadały, udaja się bardzo dobrze, choć może nie są "prawidłowe" (fakt, że nie robie tego zbyt pospiesznie - np najpierw daje cukier do jajek, lekko ubijam, potem szykuje inne rzeczy, a te jajka ubijam dopiero po jakimś czasie). Serniczek (boski, naprawdę!) - też z kryształem. Sądzę, że kryształ rozpuszcza się nie podczas pieczenia, ale przed pieczeniem. A może spotykamy się tam, gdzie mówisz o ciastach z dużą ilością cukru - ja poza bezami wszystkie ciasta piekę z niezbyt dużą ilością cukru (i z powodu tego cukru rzadko piekę bezy). Dziekuję za Twoją wypowiedź i pozdrawiam -bef PS. Te uwagi o karmelizowaniu się cukru w piecu przypomniły mi o ciastkach, jakie robiła moja Mama: ciasto serowe pseudofrancuskie (ale czasem jakiś inny przepis leciał), potem wałkowanie, jakieś paski czy kółka, to na blachę. Potem ciastka były malowane białkiem i posypywane kryształem, który w trakcie pieczenia nieco się rozpływał i brązowiał. Fajne. Temat: Nour el Kantaoui (***) Naprawdę odradzam wakacje w tym hotelu. Było bardzo kiepsko... Oto plusy i minusy hotelu: + działa klima + tanie wakacje + pokoje sprzątane + dość miła obsługa - uroda pokoii wątpliwej jakości, hotel w dzielnicy arabskiej - ja miałem widok na śmietnik (ten smrud......) - łazienka brzydka, brudna, dołująca - paskudne jedzenie, brak sztućców, brudno, brak stolików - na stołówce Arabowie, którzy poczucie higieny i kultury mają zupełnie inne niż my (skorupki z jajka na dywan, na stolik, próbowanie potraw z wspólnych misek, rozlewanie kawy) monotonia, - daleko od plaży, przechodzisz przez dzielnicę arabską, potem ruchliwa ulica, potem nieciekawy teren pomiędzy niedokończonymi budynkami - w ogóle nie czujesz się jak na wakacjach - plaża wydzielona dla hotelu chyba najbrzydsza od Port Kantaoui do Sousse (nie licząc nie zagospodarowanych plaż dla Arabów, które zresztą sąsiadują z plażą Nour...) - basen na owej plaży malutki, zamulony, przez kilka dni nieczynny, brakuje czasem materaców - bar przy basenie......brak komentarza - generalnie usytuowanie hotelu i plaży najgorsze w okolicy Hmmmmmm, byłem tam 2 lata temu, więc cóż czas leczy rany, ale jednak w Tunezji mi się nie podobało. Sousse brudne, Port El Kantaoui fajny ale skomercjalizowany, Arabowie natrętni i WSZĘDZIE oszukują, w kawiarni, na bazarze, w sklepie, na ulicy - nie pilnujesz rachunków czy portfela to masz problem. Jeśli tak wygląda wiara w Allacha i Mahometa to czegoś tu nie rozumiem - kobiety upodlone, zakryte, pływające w ciuchach w morzu - jedyną ekstrawagancję na jaką sobie pozwalają to malowanie stóp. Jest to zreszta przykry efekt - patrzącemu wydają się te nogi po prostu brudne. Za to morze i plaża wspaniała, słońce dzięki małej wilgotności nie dokucza aż tak bardzo. Temat: Tancerka szczytuje... Tancerka szczytuje... głupotą!!! Dżizus, ten wczorajszy BAR to po prostu masakra była!!! Najpierw o 17.55. odcinek, w którym Tancerka żaliła się na całą grupę, że olali ją a także temat 'talk-showu', który 'Drzyzga Polszmatu' miała przyjemność prowadzić. Tematem tego 'panela' były uczucia, możliwość poznania swojej drugiej połówki w programie reality i inne sratytaty związane z miłością. Iwona G. już na samym początku stwierdziła, że na wyżej wymienione tematy nie ma nic do powiedzenia, a to spowodowało irytację Tancerki a w finale opierdol, który puściła w stronę bokserki (delikatny ale jadowity). Reszta barmanów robiła sobie jaja z Tomali i z jej wczuwania się w rolę prowadzącej (Anna Maruszeczko wymięka!!). Krzysio podśmiechiwał, reszta odpowiadała żartobliwie.. Tekst Tancerki (z pamięci cytuję): ... jakbym kogoś poznała i to uczucie tu by się jakoś zaczęłó, to po programie dalej bym to ciągła..' Odcinek o 20.00. Byłem strasznie happy, radosny i w ogóle, bo chwilkę wcześniej Ibisz spuścił do szamba mistrzów-cwaniaczków z Awantury.. no i BAR. Początek jak w 997! Scenki z tygodnia pokazywane jak to retrospekcja barowa klasycznie w barwach czarno-białych, w tle komentarz Ibisza.. zapowiadało się jak TELEWIZYJNE BIURO ŚLEDCZE!! Do rzeczy, szczyt tego o czym tak się rozpisujemy na tym forum w związku z IQ Tancerki, wczoraj było widać chyba najdobitniej. Barmani mieli znowu jakieś party w domku, na stole naliczyłem chyba ze cztery flaszki gorzały.. Tancerka snuła opowieść Damianowi.. Po oczach jej i Zena widać było, że coś około 1,5 promila to oni już we krwi mają.. Nie potrafię dokładnie opisać tego co mówiła Tomala, ale był to naprawdę niezły materiał :) 'wiesz, byłam z takim chłopakiem, on malarzem był, i kochałam się z nim, a potem on powiedział chodź.. i wziął węgiel i zaczął mnie malować, TITANICA widziałeś?? tak się czułam jak w TITANICU... Później on wyjechał w Andy, ale kupe kasy płacił, żeby gdzieś w tych górach @ mi wysłać, znaleźć internet...' Później opowiastki o książętach w Maroku, honorze, dumie, całowaniu obolałego palucha nogi jednego z książąt... Cudeńko po prostu!!! Temat: Tykoj gwara - bez polszczyzny Zyje ja jus półcwarta dziesiontka lat pod Warsawo, a pochodze ze ścieberskiej parafii, tamoj rodzona, chrzcona i tamoj ślub brała, a po ślubi wyjechała. Sie chowała ja z dziadkami i babkami i dalej tak sie chowam, bo choć sama mam wnuki (starsy - 10 lat), to cały cas jestem jesce wnucko, zyje z nami moja babcia Hielena (1913), choć głuchowata, to głowe ma dobro, pośpiewać lubi, dozo pamięta, opowiada i nic nie zwodzi. Ona rodzona pod WysokoMazowieskiem, ale sie chowała i zyła w parafiach ścieberskiej i wigierskiej. Tera zyje tu z nami, bo ja jej pierworodna wnucka, a ona dla mnie i babcia i babka. W grudniu ja sie rodziła, z akuserko nie zdązyli i ona mnie na tem świecie przewitała. Ciągnie mnie w nase strony, jak tam jade, kole Rajgrodu inacej mnie juz pachnie powietrze i jakieścieć klapki w głowie przeskakujo, bo zacynam myśleć w nasej mowie. Jak przyjade nazad, to jesce ze dwa tygodnie znajome mnie mowio, ze słyso "akcent". Mam takie spomnienie: latałam za kackami po zakolach Ścieberki, zeb przygonić jech do domu, wołałam "pyyyyli, pyli, pyli". Do sąsiadow przyjechali w gości familianty z Warsawy, stojeli na drodze i ze mnie sie śmieli,a najgłośniej jech dzieci, mnie było staśnie wstyd. A tu ni ma rady, no to ślozy połknelam i dalej na te przeklente kacki dawaj sie drzeć: "pyyyyyli, pyli, pyli". Przy dziadkach i babkach sie naucyłam prząść, tkać, gotować, załozyć konie do wozu i saniow, przypowęzić siano na furze, pływać, ryby łapać, chleb wymiesić, grzyby i jegody zbierać, jabłonki scepić, jajka na Wielkanoc malować woskiem i śpilko na patyku. I najwaźniejse: ze sie ucyc trzeba nowego, ale nie wolno wyrzucać ze siebie starego. pozdrawiam Grana Temat: Polaków portret własny Oczywiscie, ze komentowany artykul jest w jakims stopniu obrazliwy - GW od dawna juz nie funkcjonuje, a raczej ludzie ktorzy dla niej piszą nie funkcjonują na poziomie normalnego Kowalskiego tylko jakichś wyimaginowanych realiow, jakimi chcieliby Poslke widziec bossowie GW - czyli Adam & spolka. GW nie czytma od czasow rehabilitacji kiszczaka na jaj lamach i bratania sie Adama z urbanem [ pilne picie vodki z goebbelsem PRL to fact with no comments..... ] No ! moze czytam sporadycznie, chyba ze Rzepy zabraknie w kiosku. ALE CO DO ARTYKUŁU - to chcialam tylko powiedziec, ze zamozna nie jestem choc posiadam mieszkanie wlasnosciowe w sopocie [ 50 m ], jest ono jednak wypelnione starymi antykami - stare fotele, kanapki, komody. Chyba nikt mi nie wierzy, kiedy goscie odwiedzający moje mieszkanie pytaja sie - skąd takie ladne meble - ze te meble są ze smietnika wzięte ! Oczywiscie nie wszystkie , bo akurat komody mi ojciec z niemiec przywiózł, ale stare fotele [ chyba ze cztery w sumie ] wzielam jako zdezelowane i wyrzycone na pastwe wiatru, mrozu i sniegu na ulice. A po renowacji okazywaly sie pieknymi starymi mebla,i z rzezbionymi nogami etc. Jesli chodzi o wystroj meszkania, to oczywioscie chcialabym miec ladne zadbane i malowane na starodawną ciemną zielen wnetrza, - ale mie niestac na tak drogi interes jak calosciowy remont mieskania ! Moje pokoje są wytapetowane - jeden pokoj [ 25m ] w tapete w bordo-bezowe pasy i kazdy , to sie w nim znajduje porownuje do jakiegos starego salonu. Zawsze mnie to po cichu smieszy, bo wiem, jaka masakra znajduje sie pod tymi tapetami ! Ksiazek mam duzo, b.duzo, wszystkie co 5 min w nieladzie, bo co rusz ktorąś wyciagam - a twdy dochodzi do malej katastrofy konstrukcyjnej. Wiekszosc obrazow wisi w starych ramach drewnianych - ktore jak chcecie to wierczie, jak nie to nie - znalazlam na smietniku - też!! Ludzie wyrzucają czasem tak piekne stare rzeczy, że to aż boli, kiedy sie je widzi poustawiane obok smietnikuf. Najbardziej bolą wyrzucone książki.... Przechodząc do meritum - uwazam, że naprawde nie trzeba miec zawrotnych pieniedzy, aby gustownie z klimatem swoje mieszkanie urządzic. A te wszystkie magazyny CZTERY KĄTY etc - to z jednej strony szpan i lansowanie jakiejs wyimaginowane rzeczywistosci przez odcietych od zwyklych smiertelnikuf redaktoruf, ale z 2iej strony to czasem skarbnica pomyslow, ktore smialo mozna stamta podkradac. A z tymi meblosciankami to mysle, ze to nie jest prawda - coraz wiecej ludzi ma odwage przejawiac wlasną inicjatywe w urządzaniu swego mieszkania. Mysle, że nie jest az tak źle. Choć mysle też, że pod tym wzgledem sopot to zupelnie inny wszechswiat, inny klimat. pozdrawiam wszytskich z mroznego trojmiasta :D Temat: alkoholiczka,Dom Dziecka i co dalej?? Sytuacja wygląda tak: dzieciaczki nie są w domu dziecka tylko w pogotowiu opiekuńczym. w piątek odwiedziłam Donatę,gdyż Michał jeszcze przebywa w sanatorium. Rozmawiałam z panią psycholog,która powiedziała,że ja również mogę starać się o zezwolenie na zabieranie ich np.na weekendy czy na święta. Wytłumaczyła mi również,że zanim takie pozwolenie otrzymam to pojawi się u mnie(tak właściwie u mnie i rodziców)kurator,który zobaczy jakie mamy warunki itp. Niestety z tego powodu(wizyty kuratora)obawiam się,że moja babcia nie dostanie zezwolenia na zabieranie dzieciaków bo warunki w jakich mieszka są kiepskie(bardzo niewielki metraż,brak łazienki i toalety). Ta pierwsza wizyta( to znaczy w ostatni piątek)była taka ''rozpoznawcza'' bo dosyć długo rozmawiałam z panią psycholog na temat sytuacji dzieciaków. W kolejny piątek też jadę,mam już mniej więcej opracowany ''plan'' tego co chciałabym robić podczas takiej wizyty. Z powodu dużych problemów w szkole chcę się poradzić mamy mojego kolegi,która jest nauczycielką w klasach I-III w zakresie jakiś zabaw dla dzieci.Podczas rozmowy z panią psycholog ona sama podkreślała jak znaczną rolę odgrywa rozwijanie umiejętności szkolnych,które powinny dzieciaki mieć,a niestety nie mają. Przeraża mnie nieco to,że każde dziecko w tym Pogotowiu Opiekuńczym jest cholernie spragnione miłości i troski. Więc zanim pojadę to muszę wziąć pod uwagę to,że nie tylko z Donatą będę się bawić czy uczyć,ale też inne dzieci się przyłączą. W połowie grudnia ma odbyć się spotkanie dla dzieci osadzonych w areszcie,gdzie przebywa ojciec dzieci. Mam nadzieję,że Donata i Michał będę mogły się spotkać z ojcem i młodszą siostrą. Niestety moja rodzina zaczyna powoli odsuwać problem traktując go trochę jako ''śmierdzące jajo'',które trzeba schować i myśleć,że go nie ma. Ta sytuacja jest niewątpliwie trudna,ale uważam,że trzeba działać. W następny piątek będziemy czytać bajki(to znaczy chciałabym,żeby Donata mi czytała),a potem będziemy malować zwierzaki itp. Myślałam też o kalamburach. Niestety zauważyłam w tym pogotowiu,że dzieciaki nie mają za bardzo zorganizowanego czasu więc chciałabym chociaż raz w tygodniu poświęcić te 4 godziny. Maluchy zachowują się jak dzikie zwierzątka,ale myślę,że jeśli pokaże im się inny świat niż ten rodzinny to będą w stanie chociaż zachować jedną dobrą rzecz dla siebie. Również kombinuję dlatego,że moje zasoby pieniężne nie są zbyt wielkie i chodzi o jakieś gry,zabawy,które by nie wymagały dużych nakładów finansowych bo niestety rodzina woli kupić ciastka niż blok i kredki.. To na tyle, pozdrawiam, J. Temat: Porcelanowe jaja Porcelanowe jaja Barbara Majętna z Ustronia maluje niezwykłe pisanki Marcin Czyżewski 09-03-2005 , GW Na początku wszyscy myślą, że to jaja od kur, gęsi i strusi. Dopiero po chwili dziwią się, dlaczego takie twarde, lśniące i misternie pomalowane. O tym, że będzie malować, Barbara Majętna wiedziała od dziecka. Los postanowił jednak trochę pograć jej na nosie. Najpierw zamiast do plastycznej, trafiła do klasy muzycznej w ogólniaku. Potem nie przyjęli jej na wychowanie plastyczne do cieszyńskiej Filii Uniwersytetu Śląskiego. Nie poddała się. - I tak będę malować - postanowiła. Harówa w odlewni Pomógł przypadek. Do jej rodzinnego domu w Ustroniu przyjeżdżali na wypoczynek ludzie z Rudy Śląskiej, których córka pracowała w katowickiej pracowni ceramicznej Zygmunta Buksowicza. To była prywatna firma, przez długie lata PRL-u wytwarzająca ręcznie malowane filiżanki, talerzyki i ozdoby. Pojechała, obejrzała i została. Postanowiła, że pozna całą całą produkcję. Po pół roku ciężkiej harówki w odlewni trafiła do malarni, pod oko mistrza Maksymiliana Woźniaka. Tam uczyła się warsztatu - jak trzymać pędzel, prowadzić linię, dobierać farby. - Po nocach śniły mi się oczy, wąski, noski i pazurki, które musiałam malować na ozdobnych zajączkach. Wielu nie wytrzymywało, bo praca żmudna, a na efekt długo trzeba czekać - opowiada. Na początku lat 90., gdy katowicka pracownia upadła, wróciła do Ustronia. W starej kuchni, gdzie gotowało się strawę dla zwierząt, zaczęła urządzać swoją pracownię zdobienia ceramiki. Załatwiła piec, wzięła kredyt, który starczył na sprowadzane z Niemiec farby, pędzle z włosiem bobra, chemikalia, szpachelki i pierwszy rachunek za prąd do pieca. Jak u mistrza Faberge Na początku pomogli znajomi, którzy zamawiali u niej ręcznie malowane serwisy z porcelany. Wreszcie mogła się wykazać. Gdy chcieli zestaw myśliwski, na każdej z sześciu filiżanek malowała innego ptaka łownego - głuszca, bażanta, cietrzewia, a na dzbanku i cukiernicy - zwierzynę płową. Z czasem było coraz więcej chętnych na jej dzieła. Ponieważ na Boże Narodzenie przygotowywała porcelanowe dzwonki i bombki, wymyśliła więc, że na Wielkanoc zacznie malować porcelanowe jajka. To było ogromne wyzwanie, do którego zainspirował ją... mistrz Piotr Faberge. Słynny złotnik z rosyjskiego dworu na polecenie cara Aleksandra III przygotowywał co roku dla jego żony niezwykłe jajka wielkanocne. To były istne cuda. W jednym np. siedziała złota kura z rubinowymi oczami. Gdy podnieść jej złoty dzióbek, ukazywała się diamentowa replika carskiej korony. W innym z kolei umieścił złoty model karocy. - Zachwyciły mnie, dlatego postanowiłam, że też spróbuję wykonać jakieś specjalnie jaja - wspomina Majętna. Okazało się jednak, że zdobycie porcelanowych jaj w Polsce graniczy z cudem. Wreszcie udało się je zamówić w fabryce porcelany w Wałbrzychu, choć jej pracownicy patrzyli niezwykle podejrzliwie. Potem zabrała się do malowania. Nanosiła na nie misterne wzory, złocenia. Efekt był fantastyczny. Malowane na specjalne zamówienia jaja trafiały na różne kontynenty. - Zawsze staram się, żeby były na nich motywy wiosenne, w końcu to święta wielkanocne. Inspiruje mnie to, co gdzieś zobaczę, np. ptaki lub kwiaty - mówi pani Barbara. Bardzo kwiecista jest kolekcja, którą właśnie przygotowuje na tegoroczne święta. Każde z sześciu dużych jaj będzie w inne kwiaty. Gotowe jest już jajo w tulipany. Teraz powstaje w niezapominajki, a po nim będą prymule, narcyzy, krokusy i hiacynty. Jedno jajo to - bagatela! - trzy dni wytężonej pracy, którą trzeba przerywać kilka razy sześciogodzinnym wypalaniem tego, co się już namalowało. Gdy piec stygnie Potrzebne jest ogromne doświadczenie. Nie wolno np. przypadkowo pomieszać żółtej farby z czerwoną, bo ta ostatnia zniknie podczas wypalania. Gdy używa się tzw. farb lustrzanych, to trzeba dużej wyobraźni, bo w trakcie malowania wszystkie kolory mają żółty odcień. Trzeba też nabrać tyle farby na pędzel, żeby starczyło dokładnie na jedną linię. - Czasami już mam dość. Muszę się z kimś spotkać, gdzieś wyjechać, żeby naładować akumulatory - mówi Majętna. Ale kiedy praca zbliża się już do końcowego efektu, nie może się od niej oderwać. Najprzyjemniejszy moment to otwarcie pieca, gdy wystygnie, i można z niego wyjąć misternie ozdobione cacko. I jeszcze ten, gdy ktoś po raz pierwszy zobaczy jej dzieła! Długie milczenie, oczy pełne zachwytu. Bywa, że ludzie nie mogą uwierzyć, że to jaja z porcelany. - Myślą, że to kurze, gęsie lub strusie. Dopiero po chwili dziwią się, dlaczego to takie twarde i lśniące - śmieje się Majętna. Temat: Dykcja Wymawiaj szeregi samogłosek na jednej fali wydechowej, rozdzielnie (staccato) A O U E I Y A! a a a a O! o o o o U! u u u u E! e e e e I! i i i i Y! y y y y da-ta-za-sa-dza-ca-na-ła di-ti-zi-si dzi zia-sia-dzia-cia-nia ga-ka-ha-cha gia-kia-hia-chia Szpak (Jan Brzechwa) Na grabie siedzi szpak I po polsku mówi tak: - Stoi w lesie stary grab, Pod tym grabem leży drab, Leży drab, a kilka os, Gryzie draba prosto w nos, Rozgniewany wstaje drab, Patrzy w koło, widzi - grab, A na grabie siedzi szpak I po polsku mówi tak: - Stoi w lesie stary grab, itd. 1. Brim, bram, bram, bram, brom. 2. Tak dwa stawy gadały do siebie przez pola. Jak grające na przemian dwie harfy Eola. 3. Podawała baba babie, przez piec, malowane grabie. 4. Trzeba babie na buty. 5. Wielka tarapata dziurawa w deszcz chata. 6. Mali na polu hulali i pili kakao. 7. Gdyby nie to gdyby, nie byłoby chyby. 8. I mamy mama ma mamałygę. 9. Kubek w kubek - mój Jakubek. 10. Moja miła mamo. 11. Mam małą maskotkę. 12. Nie marszcz czoła 13. Zmiażdż dżdżownicę. 14. Pocztmistrz z Tczewa. 15. Koszt poczt w Tczewie. 16. Z czeskich strzech szło Czechów trzech, gdy nadszedł zmierzch, pierwszego w lesie zagryzł zwierz, bez śladu drugi w gąszczach sczezł, a tylko trzeci z Czechów trzech osiągnął marzeń kres. 17. Trzech Czechów szło ze Szczebrzeszyna do Szczecina. 18. Rozrewolwerowany rewolwer rozrewolwerował się. 19. Przeleciały trzy pstre przepiórzyce przez trzy pstre kamienice. 20. Nie pieprz Pietrze wieprza pieprzem, bo przepieprzysz Pietrze wieprza pieprzem. 21. Kiedy pieprz się w wieprza wetrze wtedy mięso będzie lepsze. 22. Czy tata czyta cytaty Tacyta. 23. Chrząszcz brzmi w trzcinie w Szczebrzeszynie, że przepiórki pstre trzy podpatrzyły jak raz w Pszczynie cietrzew wieprza wietrzył. 24. Wietrzył cietrzew wieprzy szereg oraz otomanę, która miała trzy z nóg czterech powyłamywane. 25. Tracz tarł tarcicę tak, takt w takt, jak takt w takt tarcicę tartak tarł. 26. Jola lojalna. 27. W czasie suszy szosa sucha. Suchą szosą Sasza szedł. W czasie suszy Saszę suszy. 28. Zmistyfikowanie i odmitologizowanie niezidentyfikowanych obiektów latających. 29. Wyindywidualizowaliśmy się z rozentuzjamowanego tłumu. 30. Król Karol kupił królowej Karolinie korale koloru koralowego. 31. Szły pchły koło wody, pchła pchłę pchła do wody i ta pchła płakała, że ją tamta pchła popchała. 32. Siedzi kura na koszyku liczy jaja do szyku.: jedno jajo, drugie jajo... 33. Błazen Błażej błąka się po błoniach. 34. Wart Pac pałaca, a pałac Paca. 35. Tchórząc tchórzliwiej od tchórza. 36. Trybunał radząc spór rósł, a piwowar tarł ręce. 37. Ależ alabastrowa Ala alarmuje altem alpejskiego albatrosa. 38. Młodość płochość, starość nie radość. 39. Józek kluzek napraw wózek, uprządź cienkie nici na powrózek. 40. Dżdżystą porą dżentelmen w dżokejce zadźgał dżdżownicę. 41. Strzelec strzela szybkimi strzałami. 42. Szczwany szczwacz szczycił się wejściem na szczyt. 43. Pokaż kurze grzędy ona zechce wszędy. 44. Włóż płaszcz w deszcz. 45. Pan Gżegżółka grzędy grzebie, aż ma grząsko wkoło siebie. 46. Piotr kmotr z łotrów łotr, Piotr łotr łotrom kmotr. 47. Kazała kowalowa kowalowi konia kuć, kowal konia kuje, kowalowa kowalowi kowadłem kieruje. 48. W Warszawie na rogu Trębackiej i Brackiej stał trębacz i trąbił tra-ta- ta-ta-ta. 49. Czarna krowa w kropki bordo gryzła trawę kręcąc mordą. 50. Panowie i panie najwykwalifikowaniuchniejsi piją wódeczkę najwydestylowaniuchniejszą. Na lipowej, na policy stoją miski w rzędzie Policz z lewa, policz z prawa, jedenaście będzie Na tej pierwszej kurek oskubanych z piórek Na tej drugiej z kurek oskubanych z piórek... ...Na tej dziesiątej z kurek oskubanych z piórek Miska jedenasta, kurka ogoniasta. Ukłony Temat: Club Verano - Side (***) Zdjęcia, myślę że odpowiedzą. Z tego co się dowiedziałem, to ten hotel zjeżdża od kilku lat po równi pochyłej, stąd tak skrajne opinie. Poniżej zdjęcia z września 2008 picasaweb.google.com/tigerro/HotelClubVerano# Co do jedzenia (darowałem sobie już tam zdjęcia) to było mało wyszukane, okrutnie monotonne, i do tego obowiązywała stara zasada - nie zjesz na śniadanie, zjesz na obiad, kolację i następne śniadanie. Rosjanie robili w restauracji awantury (obsłudze) - "gdie miaso?", bo faktycznie oszczędzali już na maxa. Na świeżo nie było robione praktycznie nic (jajka sadzone na śniadanie), chociaż może to i dobrze bo sprzęt do tego wyglądał jak ze złomowiska. "Lody" wyglądały przekomicznie, bo po prostu na 30 minut (z zegarkiem w ręku) wytarabaniali koło basenu ladę i gostek dosłownie wydzielał po dwie gałki, a kolejka kręciła się wokół basenu. Poprawka - nie przekomicznie a raczej poniżająco. Z plusów to dość przestronny pokój (mieliśmy wersję "family" + wkładkę w paszport). Był duży i przestronny - całość około 60 m. kw. "Odremontowany" niedawno. Piszę w cudzysłowie, bo faktycznie był remontowany (meble, kafle na podłodze, malowanie itp), tylko że wyglądało to tak, jakbym ja ze szwagrem po półlitrze się za to zabrał i miał na to 3 dni. Sam hotel jest też ładnie położony, bo praktycznie w środku ogrodu botanicznego (nie jest taki kołchozowaty). Szkoda tylko że za bardzo o tą roślinność nie dbają, no i uwaga KOMARY. Zamykać okna i wybijać przed snem każdą sztukę. Biegusiem do apteki, tylko ja polecam popytać się nie o chemię ale o taki fajny środek roślinny, oparty na geranium. Wiem, że za te pieniądze, te 3 gwiazdki (Kassim dowcipniś mówił że to 3+) to nie jest nic żeby się spodziewać cudów, ale ten hotel odstaje na potęgę od reszty wokół. Sami Turcy w restauracjach, barach kręcili głowami patrząc na nasze bransoletki. Jeszcze jedno - przekrój narodowościowy to głównie Rosjanie, potem Polacy, trochę DDRu i pod koniec sezonu Turcy. Z Rosjanami jest taki problem że oddychają papierosami i kipują tam gdzie stoją,leżą itp. W efekcie plaża jest upstrzona petami, bo pomysł żeby kipować do plastikowego kubeczka jest ponad ich cywilizację. Kubeczki zresztą walają się obok. Co do samego miejsca - mi nie przypadło do gustu, ale tu już jest kwestia co kto lubi. Kumkoy to takie plażowisko coś a'la Karwia, Jantar - stricte sezonowe, same budy z "turkish original", kilka powtarzalnych knajpek. Turcy rozbestwieni, bo Niemcy i Rosjanie się nie targują - więc wołają wysokie ceny i strzelają focha na jakieś negocjacje. Do miasta - Side - jakieś 4 km, ale z kolei porównałbym do Ustki, Łeby. Kawałek prawdziwej Turcji zaczyna się w Manavgat'cie. Ja bym pojechał jednak do Alany'i - i plaża ładniejsza, miejsce ciekawsze, prawdziwsze i miałem też wrażenie że tak nie zdzierają. LS Temat: ogławianie śliw Dawniej ogrodnicy malowali rany po cięciu farbą emulsyjną lub maściami ogrodniczymi z dodatkiem środków grzybobójczych. Obecnie nowoczesne ogrodnictwo dystansuje się nieco od tych środków, polecając środki zwane sztuczną korą, takie jak np. Lac Balsam. Schną one bardzo szybko i ułatwiają gojenie się rany. Najnowsze badania udowodniły bowiem na 100% ze omaście ogrodnicze powodują zwiększenie zagrożenia infekcją grzybową oraz utrudniają gojenie się ran. Sam kiedyś pisałem o maściach wierząc w ich skuteczność, obecnie musze przyznać, że argumenty wysuwane przeciw nim są słuszne. W odróżnieniu od maści ogrodniczych czy farby pokrywamy nimi żywe drewno bielaste, pozostawiając twardziel (czyli środkową część) bez żadnego zabezpieczenia. Częstym błędem jest używanie do tego celu środków impregnujących albo farby olejnej. Powodują one uszkodzenie żywych komórek drewna, a tym samym utrudniają gojenie ran i zwiększają ryzyko infekcji grzybowych. N oto teraz o ogławianiu śliw – niestety śliwy jak napisałem wcześniej są drzewami które należy przycinać tylko warunkowo i to najlepiej w końcu września. Można też zrobić to w lutym, ale raczej na początku tego miesiąca (śliwy kwitną wcześnie co za tym idzie wcześnie puszczają soki). Rany koniecznie należy zamalować balsamem ogrodniczym. Co więc zrobić ze starymi drzewami. Po pierwsze usunąć wszystkie stare suche i zranione gałęzie. Po drugie usunąć gałęzie mocno wrastające do środka korony i zagęszczające ją. Nad każdym cięciem należy się dobrze zastanowić. Mimo że luty nie jest najlepszym okresem na ciecie tych drzew często polecam go tym którzy tną drzewa po raz pierwszy – zapytacie dlaczego otóż dlatego, że na drzewie bez liści łatwiej ocenić co trzeba wyciąć a co zostawić. Drzewa należy ciąć, gdy jest na plusie lub tylko nieco poniżej zera, nie wolno ciąć drzew gdy temperatury spadają znacznie poniżej kreski. Teraz co nieco o pniu. Korę która dopiero co odstała od pnia na skutek przemrożenia zwykle przybija się malutkimi gwoździkami – co czasem powoduje ze rana się goi. Jeśli jednak kora odstaje nadal nie pozostaje nam nic innego jak odciąć ją do miejsc gdzie trzyma się tkanek znajdujących się pod nią. Robimy to ostrym nożem. Następnie całość czyścimy szczotką druciana i malujemy balsamem. Stare martwe drewno możemy dodatkowo zabezpieczyć rozcieńczonym impregnatem – tylko wtedy gdy jest martwe! Co zabezpieczy je przed składaniem na nim jaj przez różne szkodniki. Po wykonaniu niezbędnych zabiegów, pień malujemy wapnem ogrodniczym aż do miejsc gdzie zaczyna się korona. Malowanie jest absolutnie konieczne w miejscach gdzie jest słońce, gdyż śliwy szybko puszczają soki i właśnie one najczęściej ulęgają uszkodzeniom polegającym na pękaniu kory czy nawet pni. Zabieg wapnowania wykonujemy w końcu stycznia. Śliwy są zwykle kłopotem w niewielkich ogrodach gdyż z czasem osiągaj duże rozmiary, a ich ciecie prędzej czy później doprowadza do gumowania, infekcji i w rezultacie zniszczenia drzewa. Dlatego zwykle pozostawiamy je w spokoju, prowadząc tylko niezbędne prace pielęgnacyjne. Jerzy Woźniak Temat: ... Oszczędności ....? Na zakupy jedź za Bug. Oszczędzisz i to dużo. Niemcy u nas kupują, jedzą, leczą się i ubierają. My to samo możemy robić na Ukrainie Salon fryzjerski w Kowlu powinna odwiedzić każda oszczędna Polka. Za trwałą zapłaci kilkakrotnie mniej niż u nas. Wystarczy przekroczyć wschodnią granicę, by znaleźć się w cenowym raju. Tani jest alkohol i papierosy. Za benzynę zapłacimy dwa razy mniej niż w Polsce. Śmiesznie niskie są ceny u fryzjera. A na koniec zakupów możemy pójść na dobry - i tani - obiad do porządnej restauracji. Na Ukrainę na zakupy powinni jeździć przede wszystkim nałogowcy, wędkarze, amatorzy piwa, zmotoryzowani i ci, których denerwuje wzrost cen związany z naszym wejściem do unii. Pierwsze sklepy i kantory są już kilkanaście metrów za przejściem granicznym w Dorohusku. Litrowe piwo tylko 2 zł. A papierosy, chyba najtańsze w Europie: za karton cameli zapłacimy zaledwie 21 zł (2,10 zł za paczkę). W małym sklepie w Jagodzinie jest trochę drożej. - Polacy rzadko tu zaglądają, bo najtaniej jest jednak na bazarach - mówi Angela Tkaczuk, ekspedientka. Poleca nam schłodzone piwo z beczki. - Na wasze to tylko złotówka za półlitrowy kufel - przelicza. Na Ukrainie koniecznie trzeba zajechać na stację benzynową. To chyba najprzyjemniejsza rzecz podczas podróży. Litr etyliny Pb 98 kosztuje tylko 2 zł, dwa razy taniej niż u nas! Tankujemy do pełna. Wchodzi 55 litrów. Oszczędzamy aż 110 złotych. W pierwszym większym miasteczku, Lubomlu, naszą uwagę przykuwają proszki do prania. Tańsze o 2 zł niż w Polsce. Podobnie jak duże czekolady z bakaliami. Duże słoiki musztardy z ziołami są po 1,50 zł. Ceny na bazarze jeszcze lepsze: wielka, teflonowa patelnia tylko 13 zł. Ale nie wszystko jest tanie. - My u was kupujemy sprzęt AGD, telewizory i magnetofony - mówi Tatiana, właścicielka jednego ze straganów. - Bo to u nas droższe. Podobnie jak lubelskie makarony czy polskie rajstopy albo worki na śmiecie, które kosztują aż 5,25 zł! Nie opłaca się też kupować mięsa. Jest kiepskiej jakości, źle przechowywane i wcale nie takie tanie. Jednak supermarket w większym mieście (my byliśmy w Kowlu, 60 kilometrów od granicy) może przyprawić o palpitację każdego, kto oszczędza na wydatkach. Znacznie tańsze są leki czy karma dla zwierząt. Porządny spining kosztuje 95 zł. A stoiska z odzieżą to prawdziwy raj. Porządny garnitur jest już za 230 zł. Eleganckie, skórzane szpilki za 75 zł. Po udanych zakupach idziemy na obiad do klimatyzowanej restauracji (dwa dania z napojami za 10-11 zł). A potem do "Salonu Piękności”, czyli dużego zakładu fryzjerskiego. Męskie strzyżenie tylko 4 zł. Trwała dla kobiet z długimi włosami: 15 zł. Malowanie włosów: 7,50 zł. Jedynym problemem na Ukrainie jest sam wjazd lub wyjazd. Celnicy mają bowiem dosyć specyficzne podejście do obcokrajowców. Często robią sobie przerwy. Potrafią również robić "sztuczne” kolejki, za których ominięcie trzeba zapłacić kilka dolarów. Co w sumie i tak nie jest wielkim wydatkiem, bo na zakupach i tak zaoszczędzamy znacznie więcej. Co tanie, co drogie Ukraina /Polska Piwo 0,5 litra 0,80/ 2 zł Papierosy L&M 1,85/ 5,30 Podpaski „Bella” 3,10/ 2,75 Proszek do prania 1,90/ 3 Wódka czysta 0,5 litra 6/ 12 Coca-Cola 1 litr 2,10/ 3,39 Tanie wino 5,25/ 5,50 „Trwała” z myciem i malowaniem włosów 22,50/ 7–100 Strzyżenie męskie 4/ 15–20 Duża bombonierka 4,80/ 12 Salami 23/ 26 Chleb 0,80/ 1,20 Filety rybne 0,5 kg 6,15/ 7,79 Jajka 10 sztuk 2,80/ 3,39 Pasta do zębów 1,75/ 3,99 Rajstopy „Gatta” 18,75/ 14,99 Sofa, dwa fotele i dwa pufy 1072/ 1950 złoty pierścionek z cyrkonią 150/ 320 skórzany portfel 26,50/ 99 sałatka z owocami morza 3/ 11 dwudaniowy obiad 7,50/ 12 litr benzyny Pb 98 2,0/ 3,99 Autobusem na Ukrainę Lublin – Kowel 25 zł Lublin – Lwów 30 zł Pociągiem: Warszawa – Lwów: 105 zł + 40 zł za miejsce leżące Lublin – Lwów: 89 zł + opłata za miejse leżace Miłego wypoczynku.. Byłam i ja w ubiegłym roku: Kijów, Lwów, Berdyczów, Złoczów, faktycznie jest dużo taniej, a zielona Ukraina jest piękna. Duże wrażenie zrobił na mnie Kijów - europejskie, piękne miasto , no i Lwów - niestety nieco zaniedbany. Telo.Pozdr. Telo.Pozdr. Temat: Szlabany i bramki - kto bedzie placil? Drodzy sąsiedzi, dyskusja rozgorzała - widać, że temat jest ważki i na pewno nie jest jasny, ani zrozumiały przez wszystkich (przeze mnie też nie). Moim zdaniem mamy prawdopodobnie konflikt mieszkańców posiadających i nie posiadających garażu. Uznanie garażu za miejsce powstawania kosztów na równi z pozostałymi wspólnymi częściami jest nielogiczne. Tym bardziej w świetle wypowiedzi jednego z oponentów utrzymywania dotychczasowego status quo, że skoro to część nieruchomości jak moje mieszkanie, to mam sobie je sam sprzątać. OK. mogę sobie sprzątać - ale za co mam w takim razie płacić? Po raz kolejny wielu dyskutujących pyta różnymi słowy generalnie o jedno: ile kosztuje faktycznie utrzymanie garaży???? I jak zwykle bez wielkiej dyskusji kilku sąsiadów odpowiada - to ustawa każe mi płacić. Panowie, powtarzający jak tantrę tekst o Ustawie. Dajcie spokój - to powtarzanie jest niekonstruktywne. Nie jestem zwolennikiem łamania prawa, ale gdybysmy wprost, literalnie traktowali przepisy ustawy, np. dyskutowany tu przepis o trybie podejmowania uchwał o odwołaniu Zarządu, to p. Łubiński dalej zajmowałby dotychczasowe stanowisko. Ale zgodziliśmy się, że bodajże NSA uznała przepis za nielogiczny i szkodliwy. Bo było we wszystkich interesie. Tak, wiem, nie jestem NSA. Ale regulacja jest nielogiczna. Teraz sprawa nie jest w interesie wszystkich mieszkańców, bo skoro nie mam garażu i mogą za mnie zapłacić część kosztów utrzymania ci, którzy mają garaż, to tylko klasnąć. Czy to jest jednak uczciwe? Być może problem wyniknął z powodu złej konstrukcji ustawy, która nie podejrzewała, że deweloper z jakiegoś powodu wrzuci nam kukułcze jajo do wspólnoty - nie pierwszy i nie ostatni błąd w prawie, poza tym nie wszystko da się przewidzieć. Aby zatem było konstruktywnie i uczciwie to proponuję następujące podejście: przy najbliższym planie gospodarczym należy jasno określić jakie są koszty utrzymania poszczególnych części nieruchomości, w szczególności tak intensywnie dyskutowanego garażu. Koszty użytkowania podzielić pomiędzy użytkowników i każdy będzie miał poczucie, że płaci za swoje - "nieposiadacz" garażu nie musi mi dopłacać choćby dziesięciu groszy do mojego garażu - nie potrzebuję. I nie chodzi o to, żeby płacić 20pln/mies, ale żeby płacić tyle, ile się należy za konkretne sprawy/czynności/modernizacje. Ale nie widzę logiki w tym, żeby z powodu posiadania garażu (w którym nikt nie sprząta), płacić dwukrotnie za podlewanie, sprzątanie klatek, itp. Z drugiej strony wyobraźmy sobie, że posiadający garaże przegłosują malowanie garaży co dwa tygodnie na inny kolor, wprowadzenie świateł kierujących ruchem w garażach, wymianę kart na piloty, żeby nie trzeba było usmarowywać okna przy wjeżdżaniu, ochroniarza 24h/dobę na każdym poziomie garaży, itd., itd. oczywiście pomysły bez sensu, ale obrazują sens całej regulacji. Czy to ma sens, żeby nie posiadający garaży płacili za te prace? Bo w ustawie jest tak napisane? Panowie od Ustawy - czy jest to logiczne? A przede wszystkim czy jest to sprawiedliwe? Jeśli tak, to nie powinno naruszać takie rozwiązanie niczyich interesów. Jeśli jednak ktoś uzna, że narusza (Panowie od Ustawy - może to o Was?) to no problem - jeśli sąd uzna, że logiczne jest niezgodne z prawem z przyjemnością i szacunkiem do prawa i smakiem porażki rozumu zapłacę temu sąsiadowi jego utracone (z powodu posiadania przezez mnie garażu) pieniądze. Pozdrowienia, Karaton posiadający garaż >>> Nic na świecie nie jest tak sprawiedliwie rozdzielone, jak rozum: >>> każdy wierzy, że otrzymał go wystarczającą ilość >>> Jacques Tatischeff (1907-1982) Temat: jak bawicie sie z 3-tkiem?? Moja corka jest troche starsza (3 lata 4 mies). Ostatnio na topie jest u nas zabawa w chowanego - corka sie chowa (z reguly informuje mnie gdzie sie schowa) a ja dlugo udaje ze nie wiem gdzie jest. Inan wersja - chowanie zabawki i nakierowywanie na nia dziecko "gdzies nisko przy oknie". "Cieplo-zimno" jeszcze nie dziala. Porozrzucane plaskie poduszki po podlodze i trzeba skakac z jednej na druga coby nie wpasc do "wody". Gimnastyka z hula-hoop - ja trzymam kolko, corka musi przez nie przejsc, potem trzymam plasko nad podloga, corka musi sie pod nim przeczolgac albo przeskakiwac. Albo kolko plasko tuz nad podloga i nim ruszam, a corka musi uwazac zeby jej nie dotknelo w nozki - musi przeskoczyc w odpowiednim momencie. Lepiej jak sie ma do tego 2 osoby (chocby tate) i dwa kolka - mozna wymyslac wiecej kombinacji. Podobne rzeczy mozna robic z jakims kijkiem. Jakis czas temu robilam "sciezke" przez mieszkanie z papieru toaletowego - pod stolami, po kanapie, dookola krzesla, przerywana, zygzakiem - dziecko musialo po niej isc (czolgac sie, wdrapywac na cos, skakac, itp.) Rozmaite zabawy w wannie - np. duza miska = lodz, lyzka = wioslo, czy puszczanie statkow, mycie lalek, przelewanie wody z pojemniczka do pojemniczka (lejek, buteleczki, kubki). Namioty, tunele, tory przeszkod z kocy, poduszek, pudel, itp. "Roboty" z klockow (zwykle drewniane klocki, sklejamy tasma - byle taka, ktora sie latwo odkleja). Wycinanki. Corka od niedawna lubi zebym jaj narysowala linie na kartce papieru i stara sie wzdluz niej wycinac. Oczywiscie na poczatku sa to proste krotkie linie na malych kawalkach papieru, tak zeby po jednym cieciu costam odpadlo. Kolorowanie, z tym ze np. wycinam jakis ksztalt (kolko, trojkat) w kartce papieru - smiesznie jest obserwowac reakcje. Klej! Jakis czas temu moja corka zyla po to zeby babrac sie w kleju. Podlewanie kwiatkow. Klade na podlodze recznik, sciagam wszystkie kwiatki z polek, daje corce mala konewke i podlewa. Rosna teraz ze hoho, bo wczesniej rzadko kiedy pamietalam zeby je podlac, a teraz corka sie dopomina. Zabawy balonem (latwiej zlapac niz pilke). Poza tym klasyka - czytanie, kolorowanie (ostatnio lubi zebym jej narysowala "sciezke" i ona po tej sciezce ciagnie flamastrem), malowanie roznych rzeczy, nie tylko kartki papieru (drewno, kamienie, plastik, skrawki materialu, itp), ciastolina, skakanie po lozku, rzucanie pilka, pomoc w kuchni (uwielbia piec - ja mniej), odkurzanie (jesli chce ja zajac na dluzej to specjalnie jej robie duze kawalki smieci, np dre chusteczke higieniczna na kawaleczki), zamiatanie, pranie... Poza tym niezmordowana zabawa w udawanie, ale to chyba jest specyfika danego dziecka - moja corka sama to wymysla, ja jej nic nie podpowiadam (bo nie znosze tej zabawy ). Temat: Alfa Star -relacja 26.08 wróciliśmy z rodziną [ 3 osoby dorosłe + 2 dzieci 6 i 8 lat ] z 14 dniowego pobytu w Hurghadzie w hotelu Sun Rise Resort. Wyjazd wukupiłem w biurze podróży Alfa Star w radomiu w połowie lipca [opcja rodzinna ] .Wylot z Warszawy 7:30 w hurghadzie 13:00 ,na lotnisku gorąco wiza 15 dolarów i do autokaru wiozącego nas do hotelu. Hotel ogromny ,zakwaterowanie zgodnie z zamówienie [ dwie bardzo duże sypialnie połączone wewnętrznymi drzwiami ,telewizor,pusta lodówka w każdym z nich ], opaski all na ręce .Jeden z pokoi posiadał balkon [ na nim stolik i dwa krzesła ] z widokiem na basen i zatokę. Basen duży ogłebokości od 140 cm ro 170 cm z barem, oraz brodzik z małą zjeżdżalnią o głębokości 50 cm.,plażę trudno nazwać piaszczystą ale dla dzieci do zabawy w piasku wystarczy,morze cieplutkie bardzo słone ,leżaków bardzo dużo niestety przy basenie nie dla wszystkich chętnych starczało .Obsługa hotelowa bardzo dobra sprzątanie i wymiana ręczników 1 raz dziennie nikt nie wyciągał rąk po bakszysz,bary { w okolicach tylko basenu było ich cztery }serwowały bezpłatne wino,piwo,drinki alkoholowe,pepsi,fante,wode mineralna niegazowaną soki z kartonu od 11:00 do 24:00.Sniadania 6:30-10:00 obfite 4 rodzaje sera żółtego wędliny 3 rodzaje,jajka na twardo,jajecznica,mesko na goraco,kilkanaście rodzajów opieczywa i ciast,omlety i naleśniki robione przy tobie i z przez ciebie wybrane dodatki ,soki owoce kawa,herbata,mleko ,chrupki 5 rodzajów.Lunch 13:00- 15:00 i kolacja 18:30-22:00 2 rodzaje zup,4 rodzaje różnych mięs na gorąco ryż,ziemniaki,kasza warzywa na gorąco,sałatki i surówki owoce {jabłka,pomarańcze,banany,gruszki,arbuzy} napoje w asortymencie tak jak w barach oraz co było najsmaczniejsze do kolacji były przygotowywane przy tobie mięsa z grila ,makaron z różnymi dodatkami oraz smażone owoce morza. Dodatkowo od 12:00 do 17:00 przekąski makaron z mięsem,frytki ,mięso z grila,zupy, warzywa grilowane. Ogólnie jedzenie smaczne i każdy mógł znależć coś smacznego dla siebie wszystko bez ograniczeń.W kotelu działa klub dla dzieci,zajęcia są prowadzone w języku niemieckim ale dla dzieci to nie jest problem {moje nie znały języka niemieckiego}dzięki animatorom jeśli tulko chcą to bawia się świetnie {malowanie koszulek ,zawody w basenie,zabawy i gry na powietrzu} dyskoteka codziennie wieczorem prze ok.godzinęoraz .Dla dorosłych gimnastyka w basenie oraz areobik 2 razy dziennie oraz występy wieczorne artystów egipskich {fakir ,tańce egipskie ,zespoły folklorystyczne} i dyskoteka.Pojechaliśmy po to by leniuchować i tak było słońce,słońce na okrągło basen ciepła woda w morzu do oporu jedzenie i picie ,czego wiecej trzeba dla mnie to wystarczyło, Byliśmy na wycieczkach do Kairu {bardzo męczaca 8 godzin jazdy w jedną stronę} i Luksorze wrazenie nie do opisania czulem sie malutki w porównaniu do wielkości budowli i majestatu zabytków które dotrwały do naszych czasów,Wyjazdy odbyły się bez żadnych opóźnień i zgrzytów.Rezydentka Alfy Staru buła na dyzurach w hoteluw godzinach wywieszonych na tablicy ogłoszeń,ja osobiście miałem z nia styczność przy spotkaniu informacyjnym , przy zapłacie za wycieczki oraz przy wyjeździe.Przed wyjazdem byłem czytelnikiem forum i byłem bardzo zaniepokojony wypowiedziami na temat biura Alfa Star i obsługi rezydentów ale ja tego nie doświadczyłem na swojej skórze pojechałem wypocząć z całą rodziną i tak też się stało według mnie biuro Alfa Star wykonało dobrze to za co zapłaciłem. Aha jedyną platną rzeczą są lody { cena 5 funtów za gałkę}.Kazemu turyście zyczę tak udanych wakacji.Jeśli macie pytania pytajcie odpowiem. Strona 2 z 3 • Wyszukano 191 rezultatów • 1, 2, 3 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||