Strona Główna
jaja glisty w kale
jaja glisty zdjęcia
Jaja przez telefon
jaja wielkanocne Przepisy
Jaja chłodnicze
Jaja Faberge
jaja grypl
jaja jak balony
jaja klasyczne
jaja malowane
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pomorskie.pev.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: jaja kawały





    Temat: szkoła bastion nietolerancji
    A ja zaczne z innej beczki Tym razem!
    Kto za naszych czasów widzial naprawde chore dzieciaki jak wychodziły na dwór
    czy też zosawały tam wyprowadzane czy cokolwiek ale chodzi mi o sam fakt
    wychodzenia do ludzi

    to piekielnie trudne ale tez trzeba spojzec z 2 strony

    z czyms trzeba obcowac by to zaakceptowac

    wsumie Wam powiem ze nie byłam wychowywana w duchu tzw niepelnosprawnego dziecka
    nie wolno było mi pomagać
    jedyne udogodnienbie no to to ze mne sie wozilo do szkoly:)
    nie traktowano mnie nie mozesz tego czy tego bo jestes niepenosprawna
    zawsze sie zaslaniali ze jest to niebezpieczne zarowno dla mnie jak i dla innych
    dzieci a to ze inni rodzice nie widza zagrozenia
    ich problem
    a ze ja mam piekielnny charakter i jak mnie ni chcieli puszczac to sie zloscilam
    i tak im zaczelam spod skrzydelek wyrywać ze teraz sie bija w piers bo dziecko
    im sie po swojemu wychowalo i po podstawowce pofrunelo gdzie indziej sie uczyc
    ;d teraz coprawda wrocilo ale znow mnie nosi i wyniesie :))jeszcze kilka tygodi
    i fru jeszcze dalej :D

    Tak to sie niespokojne servce chowalo

    Co do podstawowki to bylam do tego stopnia nieakceptoewwana ze musialam zmienic
    klase
    nie chcieli nawet rozmawiac ......... co sie czlowiek do jakiejs grupy
    przylaczyl to bylo ty nie nie mozesz tego sluchac idz sobie
    i takie tam pokazywanie palcami hyh albo pytania krepujace jeszcze wtedyy

    (teraz to bym im odpowiedziala tak zeby sie schowali)

    jak zmienilam klase mimo ze chodzila tam moja "przyjacółka" z podworka dopuki
    nie Walnela wychowawczyni pogladowki na wychowawczej nie było mowy o kumpelstwie
    ta lekcja wychowawcza to byl maly koszmnar dla mnie bo wszyscy wiedzieli ze sie
    to wszystko nie wzielo sie z powietrza

    NO ale szpireegowiec pojechal ina wycieczke w 4 klasie (wczesniej jezdzilam ale
    heheh jako etatowy odludek) no i sie zmienilo okazalo sie ze szpiwgowiec nie
    gryzie 3ma sztame z rowiesnikami jaja se z nauczycieli robi i wogole nie jeszt
    taki zly ;))

    no i od tej wycieczki juz nie bylo dyskryminacji
    w swojej klasie a reszta co mnie reszta......
    obchoddzila
    no dobra troche sie chlipalo w poduche ale Ci....:)))

    Liceum łaziłam do szkoly z internatem
    kawal od domu bo sie rogi pokazaly:P
    katolicka szkola dla niegrzecznych dziwczynek
    praktycznie zabralo mi 2 latA by być swoj czlowiekjk
    katolik to nie zawsze dobry czlowiek
    bywa tak ze i zaklamany i wredny
    pomocny z onbowiazku a nie z checi z dobroci serca....

    ale huehue fajnie sie rozrabialo mowie Wam babskie klasy sa z pieklarodem :D
    (pinezki w gombki (dla fizyka) ;d tak naprzyklad ;p
    wsumie wielkiej nieolerancji nie pamietam bo nie bylo na nia czasu

    Studia
    no coz moje nastawienie juz calkiem inne
    nie mialam bliskich przyjacół na studiach
    znnajomy jeden na roku i kumpela (jej wszedzie pelno) to i ja z tego kozystałam
    i jakos nie zwariowalam do tej pory :)

    ale prawdziwa moja Twarz poznawano praktycznie na gryuuncie prywatnym
    szkola to szkola
    a zycie poza to juz napewno cos innego

    dlatego doznawali szoku na wycieczkach bo dziecko sobie szumialo :)))
    oczywisscie nie taki diabel ze mnie :)

    pozdrawiaam
    Basiek






    Temat: Co nam daje forumowanie?
    znawca napisał:

    > Forum - z założenia miejsce(?), w którym można wymienić poglądy, z
    > praktycznie nieograniczoną grupą ludzi, na sprawy nas interesujące bez utraty
    > czasu i energii, którą przeznaczyć byśmy musieli na kontakt bezpośredni,
    > ewentualnie na inne, również kosztowne, formy kontaktu.
    >
    > Tymczasem założenia znacząco odbiegły od praktyki. Okazuje się, że forum to
    > nie tylko miejsce wymiany poglądów. Przede wszystkim forum stało się swego
    > rodzaju giełdą towarzyską. Ludzie przychodzą tu, by poznać nowych ludzi,
    > podtrzymywać starsze, zawarte oczywiście już na samym forum, znajomości,
    > kłócić się z tymi, których się sympatią nie darzy, lub zwyczajnie robić sobie
    > jaja z innych internetowych znajomych. Czyli mekka samotnych, różnych
    > życiowych popaprańców, rzesz ludzi mających problemy z nieśmiałością i
    > komunikacją w konwencjonalny sposób.
    >
    > Forum to również miejsce(dalej uważam, że to niefortunne sformułowanie)
    > odreagowania stresów i kompleksów. Nieważne, że traci się mnóstwo czasu,
    > który mógłby być, a raczej z pewnością byłby, lepiej spożytkowany w
    > jakikolwiek inny sposób. Ważne, by kosztem innym, choć przez tę minutę
    > dziennie (zazwyczaj znacznie dłużej, niestety) móc powyżywać się psychicznie
    > na innych forumowiczach. Na tych, którzy uosabiają wszystkich myślących w
    > inny sposób. Na tych, dla których w życiu ważne są inne wartości. Po prostu
    > obcych. I tylko tu można bez obawy o odwet powiedzieć im prosto w twarz,
    > plując przy tym obficie, co się o nich myśli. Że są zerami.
    >
    > Taka jest prawda, że to właśnie ta forma forumowania odgrywa chyba
    > najistotniejszą rolę. Czy to źle? nie do końca. Lepiej, żeby różnej maści
    > frustraści wyżywali się przed ekranem komputera, niż na ulicy. W końcu gdzieś
    > muszą.
    >
    > Jest jeszcze inny typ forumowicza. Żartowniś, błazen, trwefniś, który zrobi
    > wszystko, żeby pośmiać sięz innych. Tylko, że tak naprawdę, to tylko jemu
    > wydaje się, że jest śmieszny, a tak naprawdę jest żałosny. Bo cóż to za
    > kawał, gdy nie jest oklaskiwany? Niepotrzebna strata chichotów, jakby to
    > powiedział Papcio Chmiel.
    >
    > Czyli co nam daje forum? Po kolei: znajomych (nie mówimy o jakości owych
    > znajomości, bo po co), spokój wewnętrzny (nie mówimy, że okupiony zwiększonym
    > stresem u innych, bo po co) i dobry humor (nie mówimy, że chwilowy i tylko u
    > osób o zaniżonej samoocenie, bo po co).
    >
    > A to wszystko za jaką cenę? Naprawdę minimalną. Jedyne czym opłacamy owe
    > przyjemności to czas, zdrowie i pieniądze (czasami nawet nie widać tego w
    > bezpośredni sposób, więc jeszcze lepiej).
    >
    > Forumujmy więc do woli!!!!!
    > Wiwat dobra zabawa!!!!!!
    > Niech żyje forum!!!!!






    Temat: najwartościowsze żarcie wegetariańskie
    najwartościowsze żarcie wegetariańskie
    na samym żarciu roślinnym człowiek może żyć i to w zdrowiu a na samym
    odzwierzęcym nie da się żyć lub żyje się tylko do 20-30 lat (tak jak żyli
    eskimosi na żarciu odzwierzęcym zanim dotarły do nich owoce i warzywa), w tym
    samym czasie wegetarianie Hunzowie żyli (żyją nadal) często ponad 100lat.
    Hunzowie jedzą same warzywa i owoce gdyż jest tam za mało ziemi uprawnej by
    przeznaczyć ją na pastwiska. Dopiero w zimie spożywają odrobinę sera z
    nielicznych kóz i suszone morele. Przed wiosną przechodzą na głodówkę i tak w
    kółko.
    Jak w czasie wojny w Szwecji były braki kiełbasy, tłuszczów zwierzęcych
    (czyli wszystkiego tego co uchodziło za najwartościowsze i pożywne) to
    zmniejszyły się choroby wśród Szwedów.

    Jak optymalni twierdzicie , że tłuszcz jest the best to czemu musicie !!!
    jeść również owoce i warzywa? jedzcie sam tłuszcz, zobaczymy jak długo
    pociągniecie na nim. ja twierdzę, że warzywa i owoce są the best i jem same
    warzywa i owoce, - Wy nie możecie zrobić czegoś takiego z tłuszczem bez
    szkody dla zdrowia. Owocami i warzywami leczy się wiele chorób a tłuszczem
    nic. Optymalni jak wcześniej żarli dużo słodyczy (czyli rafinowanego cukru bo
    cukier w owocach jest zdrowy) i potem przechodząc na dietę optymalną
    odrzucili te słodycze (np. coca colę, czekolady)i się z czegoś wyleczyli to
    myślą, że to z powodu spożywania tłuszczów a nie odrzucenia słodyczy. Inni
    optymalni co kiedyś nie jedli słodyczy to po przejściu na DO nie odczywają
    poprawy , albo odczuwają pogorszenie stanu zdrowia.
    Najlepsza dieta:
    zero słodyczy, zero produktów odzwierzęcych
    mnóstwo warzyw, owoców, trochę orzechów, odrobina jak ktoś chce zbóż, ale nie
    przetworzonych na białą mąkę tylko grubomielonych.
    Jeżeli już ktoś musi z przyzwyczjenia jeść produkty odzwierzęce to niech pije
    kefir czy jogurt naturalny a odrzuci mleko, smalec, mięso, jajka.

    Co do tłuszczów to można spożywać oliwę z oliwek, ale nawet bez tego to
    wystarczająca ilość tłuszczów jest w orzechach, warzywach , owocach. Każdy
    produkt naturalny ma w sobie węglowodany, białko i tłuszcz w różnych
    proporcjach. Nie ma naturalnych pokarmów, które byłyby całkiem pozbawione
    białka, tłuszczu czy węglowodanów. Nawet owoce mają tłuszcz, nawet warzywa.
    Weź sobie kup opakowanie groszku zielonego (np. mrożonego) i zobacz ile ma
    tłuszczu, węglowodanów czy białka. Natura tak stworzyła pokarm, że ma
    wszystko co trzeba. Każdyt produkt zawierający witaminy rozpuszczalne w
    tłuszczach zawiera odrobinę tłuszczu itd.
    Co do białek to każdy produkt roślinny ma wszystkie aminokwasy, tylko w
    różnych proporcjach. Możemy mówić o niedoborach, jakiś aminokwasów, ale nie o
    całkowitym braku. Mięso też ma niedobory trzech egzogennych aminokwasów. I
    tak każde białko musi być rozbite na aminokwasy więc bez różnicy jerst czy
    zjemy je w dwóch rodzajach warzyw czy w jednym kawału.



    Temat: KAMPANIA OSMENDY
    obywatel2 napisał: > No nieźle czekałem na ten moment z niecierpliwością.

    No to się wreszcie doczekałeś!!!

    Szanowny obywatelu2!
    Już ten pseudonim wygląda tak jak milicjant usiłujący odczytać wskazania
    zegarka elektronicznego w poprzednim systemie.
    Analiza tekstu wykazuje skłonność takich jak ty „obywateli” do obsesyjnej
    zazdrości. A więc na początku kawał ,który wygłaszam wszędzie tam gdzie
    zaistnieje taka okoliczność:
    >>> NIEMIEC, AMERYKANIN i POLAK złowili złotą rybkę, która oczywiście w zamian
    za wypuszczenie powiedziała im iż spełni każde ich jedno życzenie ale mają
    pamiętać ,że wtedy ich sąsiad będzie miał spełnione to samo ale x2. Niemiec
    mówi to ja chcę Mercedesa bo chociaż sąsiad będzie miał od razu dwa to ja za
    trzy lata dzięki swojej solidności i pracy też będę miał dwa. Amerykanin mówi
    a ja chcę dom. Bo chociaż sąsiad będzie miał dwa to ja dzięki swojej inwencji
    na giełdzie i solidnej pracy za trzy lata też będę miał dwa domy!
    No a Polak? Myśli, myśli, skrobie się po tej swojej tępej pale i mówi do złotej
    rybki: niech mi uschnie jedno jajo.<<<

    Oto zatem cała polska mentalność i dulszczyzna!
    To samo mamy w twoim wystąpieniu szanowny obywatelu2
    Ale po kolei:
    1.Wszystkie słowa z mojej ulotki wyborczej są mojego autorstwa a więc wara od
    nich każdemu. Tym samym
    razem ze mną przeszły i dotyczą teraz stowarzyszenia NASZE MIASTO RUDA ŚLĄSKA.
    Stowarzyszenie to nie jest Organizacją Pożytku Publicznego w przeciwieństwie do
    niektórych innych stowarzyszeń. I to w oparciu o USTAWĘ jest podstawowym
    wątkiem tej całej historii a nie jakieś inne sensacje.
    2.O tym gdzie ja mam należeć i jak mam postępować będę decydował tylko ja a nie
    żaden Fuhrer obojętnie z jakiego ugrupowania. Powiedziałem dosyć dostarczania
    punktów dla innych i tak też będzie choćby to miało być po raz ostatni.
    3.NIKT mnie nie poprosił o rezygnację z Porozumienia natomiast przypominam, że
    jako jedyny z ówczesnej czwórki prezydentów nie ubiegałem się o fotel
    prezydenta miasta. Ustąpiłem po to by ktoś inny wygrał ( tak mnie zapewniano,
    nawet nie miało być drugiej tury). Tak się jednak nie stało. Wprowadzając w
    sumie 8 radnych do RM nikt z nami nie chciał rozmawiać. Co było tego powodem?
    Miedzy innymi fakt prowadzenia super wybitnej kampanii negatywnej przez
    niektóre osoby z POROZUMIENIA.(dodajmy jeszcze fakt zadłużenia Porozumienia i
    oddania do sądu w tej sprawie członków Sztabu Wyborczego)
    4. NIGDY nie pukałem do PO. Natomiast zgodnie z Regulaminem Rady Miejskiej mogę
    przynależeć do jakiegokolwiek klubu radnych. Do klubu PO zostałem przyjęty
    zaocznie przy 100% akceptacji jego członków! A więc komu zależało bardziej na
    przyjęciu do tego klubu?( widocznie się na mnie poznali)
    5.Z jakich to oficjalnych źródeł posiadasz informacje na temat mojego i żony
    dochodu? Oficjalne źródło to jest moje oświadczenie majątkowe ,które można
    znaleźć w BIP-ie. I tam cyfry mówią coś innego! Gdybyś nie był anonimowy już
    spotkalibyśmy się z tego tytułu w innym miejscu .
    A poza tym to moja wiedza, moje doświadczenie, moje wykształcenie i moje z
    tego tytułu dochody( tak samo i mojej żony). Nikomu nigdy niczego nie ukradłem
    ani nigdy niczego nie zawłaszczyłem, w życiu nie wziąłem żadnej łapówki czy
    innej ciemnej gratyfikacji finansowej lub rzeczowej. I taki już będę do końca
    mojego żywota. W przeciwieństwie do innych nie mam działki ani domu
    czy „hacjendy” w Bieszczadach, Małopolsce, Zakopanem czy Turawie albo jeszcze
    gdzieś indziej. Mam czyste ręce i wszystkiego co posiadam dorobiłem się dzięki
    własnej inwencji i uczciwej pracy!
    6.Wypraszam sobie by na moich wyborców mówić „MOTŁOCH”. Ci którzy mnie znają od
    lat a też i nie dają sobą manipulować myślę, że będą ze mną. Prowadzenie zatem
    znowu takiej samej kampanii negatywnej przeciwko mojej osobie jak w poprzednich
    wyborach jest zwykłym chamstwem. Natomiast w życiu to jest tak, że każdy
    prędzej czy później dostaje to na co zasługuje!

    I na końcu muszę cię rozczarować: to jeszcze nie jest żadna kampania, to
    zaledwie wstęp czy przedmecz ( jak kto woli). Właściwe dopiero nastąpi w myśl
    słów, ze liczyć każdy może, jeden lepiej drugi gorzej. Ja jednak liczę na
    samego siebie a innym liczyć nie zamierzam.




    Temat: znów problem
    grochalcia napisała:

    > kurka, gorzej niz fatalnie....w tej diecie najgorsze sa dla mnie kolacje...no
    > to co ja mam jesc??? w koncu mi ten tunczyk bokiem wyjdzie....

    dla mnie tez najgorsze byly kolacje na poczatku, ale z innego powodu - nie
    chcialo mi sie gotowac i wymyslac po calym dniu, dawniej po prostu robilam
    kanapki... ale juz sie przyzwyczailam ;)

    oczywiscie, ze nie mozna jesc tunczyka caly czas, nie tylko wychodzi bokiem, ale
    i nie jest to zbyt zdrowe, ze wzgledu na mozliwa zawartosc metali ciezkich! nie
    nalezy przesadzac!

    > a np. makrele wedzona mozna?? (tluszcz wiem, wiec rzadko pewnie),

    oczywiscie, ze MOZNA :) moze nie cala, ale tak z pol ;) ja jem czesto, bo
    uwielbiam, najlepiej z ogorem kiszonym :)
    Grochalcia, co z tego, ze tluszcz?? na kolacje MOZNA jesc tluszcz, nie ma
    problemu, byle nie ZA tlusto. trzeba miec 1 posilek dziennie weglowy, jeden
    tluszczowy, a trzeci - dowolny. ponoc najlepiej chudnie sie na kolacjach
    neutralnych, ale ja prawie zawsze jem tluszczowe i jak dbalam o diete, to
    chudlam bez problemu.

    > albo moze zupke jarzynowa bez marchewki i ziemniakow oczywiscie...i pewnie bez
    > smietany...

    zupe jak najbardziej! w zaleznosci od warzyw w zupie moze byc i smietana! zdaje
    sie, ze zdradliwy jest groszek zielony, groch i soczewica (bo to wegle), ale
    jesli tego nie ma, to mozna zrobic zupe tluszczowa ze smietana :)) a jak zupa
    weglowa (z tymi grochami), to bez smietany i na odtluszczonym rosole (zebrany
    tluszcz z zimnego rosolu!) lub na wodzie. takie zupy sa pyszne i super na
    kolacje, np kalafiorowa, mmmm...

    > z czym mozna zjes ten makaron, zeby naprawde byl dobry???

    no ja nie jem na slodko, lubie na ostro. mozna zjesc z warzywami (jakas
    mrozonka, ale bez kukurydzy) i piersia kurczaka (ale piersia, bo najchidsza i
    nie za czesto) albo chuda ryba. mozna zjesc z sosem pomidorowym (na cebulce,
    mmm). nie bardzo mam pomysly na makaron na kolacje, bo ja kolacje glownie
    tluszczowe jadam :)

    a lubisz fasolke po bretonsku? zrob sobie wegetarianska na kolacje, przepis
    ponizej. z miesem raczej nie, bo groch do wegli ;)

    forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=11143&w=52145461&a=52149136
    ja czesto jem na kolacje "takie cos": kroje cukinie wzdluz na dosc grube
    plastry, ukladam w naczyniu do zapiekania, sole. na to daje pokrojone pieczarki,
    doprawiam, na to plasterek wedliny i cienki plasterk zoltego sera. podlewam woda
    i wstawiam do piekarnika na 20-30 minut. jem z jakas salatka lub warzywem, no
    pyszne, mowie Ci :)

    albo gotuje soczewice. na patelni podsmazam na malej ilosci oliwy cebule i
    pieczarki. mieszam z soczewica.

    albo takie placuszki z selera: pol cukini i kawal selera zetrzec na tarce, dodac
    1-2 jaja, 2-3 lyzki smietany, troche startego zoltego sera, doprawic. smazyc od
    razu na patelni, male placuszki. pyszna kolacja tluszczowa :) wczoraj mialam z
    salata z rukoli z odrobina parmezanu. a na obiad mozna z gulaszem

    > ale slodkie sniadanka jak najbardziej???powiedz, ze taaaaak

    no mozna, ale nie za duzo, bo moze przeszkadzac chudnieciu... a musisz ten
    makaron dosladzac? bo jak bez fruktozy, tylko same owoce, kefir, makaron, to
    raczej nie jest tak zle :)
    ``````````````````
    kurczak: 03.03.05



    Temat: wegetarianizm a buddyzm
    szuwary4 napisała:

    > Powstrzymanie się od jedzenia mięsa, plus czynna pomoc
    > zwierzętom udzielana często z nakładem niemałego wysiłku
    > finansowego, fizycznego, czasowego zaangazowania, są dla
    > mnie bardzo przekonującymi swą oczywistością przejawami
    > stanu umysłu ogarniętego współczuciem
    >
    Na to właśnie próbowałem zwrócić uwagę w powyższej dyskusji (sądząc po
    reakcjach, chyba nieudolnie): SAMO powstrzymywanie się od jedzenia mięsa nie
    zmieni losu zwierząt, o ile nie będą mu towarzyszyły dodatkowe działania.
    Potrzebny jest ten "plus", na który zwróciłaś uwagę. Co więcej: nie trzeba być
    wegetarianinem, by walczyć o polepszenie doli zwierząt w rzeźniach i na fermach
    hodowalnych. Sam znam takich ludzi, co oczywiście w niczym nie umniejsza wagi
    działań na tym polu, jakich podejmują się wegetarianie.

    Przy okazji: wyrazistość cierpienia zabijanych zwierząt czasami może przesłonić
    cierpienie tych stworzeń, które wykorzystywane są w procesie produkcji jajek
    czy sera. Czy kura nioska cierpi na farmie mniej niż kura, która idzie pod nóż
    w zakładzie mięsnym? Nie wiem, być może mniej, ale na pewno dłużej, ponieważ
    jej życie jest dłuższe. Czy skumulowane w ciągu całego jej życia cierpienie
    jest mniejsze, czy większe od cierpienia zabitej kury? Nie wiem, o ile jednak
    jedzenie mięsa przyczynia się do cierpienia zwierząt, to spożywanie jajek i
    serów również, o czym można przeczytać w poniższym PS. To są kwestie, z których
    warto zdawać sobie sprawę jedząc mięso, jajka, sery itp...

    A co do Czystej Krainy, ponoć na samą myśl o jedzeniu, manifestuje się tam
    spontanicznie z przestrzeni wymarzona potrawa :-) np. wielki kawał pięknie
    przypieczonej tłustej golonki, której pojawienie się nie jest związane z
    cierpieniem żadnego zwierzęcia. Interesująca perspektywa :-)

    Dzięki za wyważoną wypowiedź i chęć zrozumienia.

    jw

    PS.

    Kury-nioski hoduje się w metalowych klatkach. Jedna klatka, w której trzyma się
    pięć w pełni dojrzałych kur-niosek, ma wymiary podobne do domowej kuchenki
    mikrofalowej. Tysiące klatek, dziesiątki tysięcy ptaków - wszystko to w jednym
    budynku fermowym. System hodowli klatkowej - dostarcza 90% jajek sprzedawanych
    w naszych sklepach.

    Kury-nioski spędzają cały okres swojego życia, wynoszący od 18 miesięcy do 2
    lat, stojąc na drucianej siatce, nie mogąc zbudować gniazda i nie mając żadnej
    prywatności. Naukowcy odkryli, że prywatność jest bardzo ważna dla kur. Na
    wiejskim podwórku, kury lubią chodzić w pojedynkę i siedzieć gdzieś w spokoju i
    ciszy - z dala od innych ptaków. Zamknięte w klatkach, nie mają gdzie pójść i
    próbują chować się pod inne ptaki.

    Dziko żyjący przodek obecnie hodowanych kurczaków, mieszkający na wolności w
    dżungli, znosi od 10 do 20 jajek rocznie, podczas gdy kura fermowa znosi ponad
    300 jajek w ciągu roku. W wyniku tego, tak dużo wapnia ubywa z jej organizmu,
    że jej kości stają się kruche jak suche gałązki i często pękają - co wzmaga się
    jeszcze na skutek braku ruchu. Zgodnie z badaniami prowadzonymi przez pewną
    inspekcję rządową, 1/3 kur fermowych hodowanych w systemie klatkowym ma
    połamane kości, co powoduje duży ból i cierpienie.

    Stworzenia te całe swoje życie spędzają w ciasnych klatkach. Stają się tak
    bardzo sfrustrowane i zestresowane, że często dotkliwie dziobią się nawzajem.
    Większość hodowców ucina więc im końcówki dziobów, gdy są jeszcze młodymi
    kurczętami. Zwykło się sądzić, że sam dziób jest jedynie nieczułym kawałkiem
    martwej tkanki, jednak badania naukowe pokazały, że jest to bardzo wrażliwy
    organ. Tak bardzo wrażliwy, że niektóre kurczęta umierają na skutek doznanego
    szoku, inne wykrwawiają się na śmierć, a inne z kolei, do końca swojego życia
    odczuwają ból po tej amputacji.

    Na każdą kurę hodowaną w klatce, przypada jeden martwy ptak, który ginie mając
    zaledwie parę dni życia. Kury-nioski hoduje się tak, by nie były zbyt tłuste,
    nie jadły zbyt wiele pożywienia i aby znosiły duże ilości jajek. Kurczęta płci
    męskiej są zbyt chude i kościste, tak więc nie nadają się na mięso i ponieważ
    nie mogą też znosić jajek, zostają zagazowane lub zmiażdżone, a ich martwe
    ciała używa się do produkcji nawozów lub paszy dla zwierząt.

    Kurczaki hodowane w systemie klatkowym, zabija się zwykle, gdy mają kilkanaście
    miesięcy i ich mięso wykorzystuje się do wyrobu pasztetów, past mięsnych itd..
    Niektóre z nich są wykupywane i trafiają do schronisk dla zwierząt - osobniki
    te szybko dochodzą do siebie i po wypuszczeniu ich z klatek zaczynają
    przejawiać wszystkie swoje naturalne instynkty.




    Temat: Robicie krzywdę tymi kursami!!!!!
    marek_max1 napisał:

    >
    > To gratulacje, w takim razie ja naiwny ćwiczyłem sztuki walki 15 lat zamiast
    > iść na miesięczny kurs psychologii... eh

    Ty poszedłeś na karate dla samoobrony? Ja chodziłam na ju-jitsu dla frajdy :]
    ale to nie ma znaczenia, bo wychodząc na ulice bez tego co wiem teraz nie
    umiałabym sztuki walki wykorzystać, a i teraz nie wykozystalam jej do samoobrony

    > > Sprawność fizyczna jest niewątpliwie wskazana i pożyteczna, ale nie jest
    > > niezbędna. Ty mi wmawiasz, że jak nie będę fit to muszę byc ofiarą napadu
    > ?
    >
    > Hę? Poza kursem WSDP polecam taki gdzie uczą czytać ze zrozumieniem. Tak, bez
    > sprawności fizycznej nic nie zdziałacie drogie Panie, nawet aby uciec trzeba
    > trochę poćwiczyć...

    Mogę Ci ze spokojnością zarzucić, że też za diabła mnie nie rozumiesz, ale nie
    spędza mi to snu z powiek, przeżyje :]

    > Nasza karajowa rzeczywistość jest tak skonstruowana, że te
    > mordercze treningi są i drogie i niemożliwe, no i nie każdy ma na to ochotę.
    >
    > Więc po co robić kobietą złudne nadzieje, że coś potrafią?

    No właśnie po co? Ty żeś państwa pomylił powinieneś mieszkać gdzieś na
    wschodzie w muzułmańskim kraju ;) Właściwie na tej Twojej wypowiedzi powinna
    się skończyć rozmowa :)

    >Może jeszcze kurs
    > ESKK teakwodno? Kwadrans dziennie a po roku czarny pas! Super nie?

    Tyś się uparł na te sztuki walki, ja się nie czepiam sztuk walki, a WSDP nie
    jest sztuką walki. Rozumiesz? NIE JEST

    >Kurs
    > ok, ale nie samoobrona, nie nauka ciosów! Nie! Psychologia, radzenie sobie ze
    > stresem itp ale nic ze sztuk walki bo to nie da się zrealizować!

    Ja się pytam co to jest jak się można tym samemu obronić?

    > > Nie muszę być wielkim specjalistą by wsadzić ci kciuk w oko, ugryźć w pal
    > ec >
    > lub ucho, nawrzeszczeć do ucha (a głos mam wysoki jak chce, pękłaby ci
    głowa
    > jak nakrzyczeć z odległości 5 cm:) złapać za jaja i zaprawde niewiele siły
    > potrzeba...
    >
    > Eh... bujdy i ściemy! Wydłubać oko? Próbowałaś kiedyś? Polecam bo jest to
    jedno
    >

    CZYTANIE ZE ZROZUMIENIEM!!! gdziem ja napisała, że Ci oko wydłubie? Nie
    napisałam, a wciąż gryz w ucho czy chwyt za jądra nie wymaga wielu lat
    ćwiczeń :P tak samo jak i wsadzenie kciuka w oko, to nie jest cios, to
    wsadzenie kciuka w oko, nie palca wskazującego jeszcze do tego z zamachem
    (jeszcze bym go złamała auć! :/)

    > > WSDP nie jest sztuką walki tylko nową świadomością własnych możliwości je
    > st
    > > techniką podejmowania inicjatywy w wypadku ataku. WSDP uczy myśleć we wła
    > snym
    > > interesie. Jeśli uważasz że jest do niczego co proponujesz?
    >
    > DOBRZE ALE NIE MIESZAJMY DO TEGO SZTUK WALKI! Nie nazywajmy samoobroną w
    > typowym znaczeniu, nie wmawiajmy, że kobiety nauczą się uderzać w miesiąc.
    > proszę... dla waszego dobra

    Czytanie ze zrozumieniem :p ja pisze, że to nie sztuka walki, a Ty swoje, ja
    się pytam co zrobić? Położyć sie i czekać aż się skończy? Ty się możesz bronić,
    bo chodzisz na karate, a mi nie wolno? Powiedz mi dlaczego mam się nie bronić?
    Dla mojego dobra prosisz mnie żebym nie wierzyła i nawet nie podejmowała prób
    obrony fizycznej? Dlaczego? jakie w tym moje dobro? jakie będzie moje dobro gdy
    mnie ktoś zgwałci, a na policji powiedzą, że się nawet nie broniłam? jakie
    będzie kiedy mnie ktoś zabije i już ni będzie z czym dyskutować? co mam wg
    Ciebie zrobić? mieszkam w jednej z najgorszych dzielnic swojego miasta, nie,
    nie łaże tam gdzie wiem gdzie nie należy, ale ja żyje, czasem wracam późno, a
    atak może zdarzyć się wszędzie i tak naprawde o każdej porze? mam się przemykać
    ze spuszczoną głową modląc się, żeby mnie nikt nie zauważył?

    Pozwalasz sobie negować kurs i odbierać mu jego ważność i nie proponujesz nic w
    zamian, ale wiesz to jest w sumie całkiem nieważne, bo Twoje pisanie nie
    odbiera WSDP skuteczności i to jest najważniejsze. Tak poprostu jest i Twoja w
    to niewiara tego nie zmieni może boisz się, że kobieta jednak nie jest tak
    całkiem bezbronna, jesteś uwikłany w to idiotyczne wychowanie tak jak więksość
    mężczyzn i większość kobiet niestety. Nie musisz się martwić o wszystkie
    kobiety świata, mi nie zależy na Twoim błogosławieństwie, że sobie nie poradze,
    bo jestem mała i mało godzin w tygodniu ćwiczę. Ja wiem, że ci ludzie robią
    kawał nieprawdopodobnie dobrej roboty, a Ty czepiasz się słówek czy jest to
    sztuka walki czy nie.

    Pozdrawiam




    Temat: Elitarny Klub Kobiet
    Gość portalu: ela napisał(a):

    > Nie żartuj sobie ze mnie i trochę też z siebie z tym niedostrzeganiem ok. 100%
    > ilości kobiet przy dzieciach i garach i około ?100 % ilości mężczyzn w ty
    > chże
    > miejscach. Są jakieś sygnały z kosmosu, że okazjonalnie mężczyzna polski
    > przemknie w chwilach słabości w tych obszarach i wtedy kobiety są tym
    > incydentem tak głęboko poruszone, że wierzą iż ich mężczyzna jest partnerski.

    Zapewniam Cie, nie jest tak zle. W zasadzie we wszystkich rodzinach z ktorymi mialem kontakt podzial
    obowiazkow byl widoczny. Jesli chodzi o opieke nad dziecmi to rzeczywiscie: im mlodsze, tym czesciej
    zajmowala sie nim matka (no ale to karmienie...). Gdy dziecko potrzebowalo wizyty u lekarza, odbioru z
    przedszkola itp odbywalo sie to na zasadzie (gdy oboje pracowali) kto mial blizej / wychodzil wczesniej.
    Obiady: z tym bywa roznie, ale masz racje, czesciej zajmuja sie tym kobiety, tylko zdziwilabys sie widzac,
    ze to one same przeganiaja mezczyzn z kuchni. W zamian (jesli tak moge napisac) wiekszosc robot
    technicznych (naprawa cieknacego kranu, wymiana zarowek itp) i niemal wszystkie silowe / brudne
    (szambo tez trzeba wywiezc, rury przetkac, szafe przesunac, ogrodek przekopac) wykonywane byly przez
    mezczyzn. I jakos wszystko gralo... Jesli to on pracowal, ona byla w domu - kobieta zajmowala sie
    bardziej domem i dziecmi. Ale prace 'meskie' nadal byly na barkach partnera. Model ona i on bezrobotni
    spotykalem rzadziej i w wiekszosci przypadkow (jesli facet 'mial jaja') mezczyzna wyjezdzal za granice lub
    robil na czarno albo, niestety, staczal sie (i to sa przypadki bliskie temu co opisywalas). Ponoc gdzies w
    miastach (ja mieszkam na wsi) sa przyklady zgodnych malzenstw gdzie ona pracuje a on zostaje
    dobrowolnie w domu. Jednak uwierz mi, w malych miasteczkach i na wsiach takie cos jest rzadko
    spotykane. Wlasciwie jedna osoba nie ma szans na utrzymanie na przyzwoitym poziomie
    rodziny. Czesciej zdarzalo sie tak: ona w pracy on na czarno... Jakos sobie dawali rade w sposob
    opisywany przeze mnie wyzej.

    > Jeżeli chodzi o ciężką pracę mężczyzny poza domem (balon nr 1) to w
    > rzeczywistości czy jest ona tak ciężka jak ówże mężczyzna o tej ciężkości mówi.

    Ja tam nie wiem co inni mezczyzni mowia swoim partnerkom. Ja tam nie wyrzekam na ciezar pracy i nie
    narzekalbym przy ewentualnej partnerce. Wstyd mi sie przyznac, ale narzekanie tego typu jakos nie licuje
    z moim pojeciem meskosci. Znaczy owszem, lubie sobie czasem pod nosem przeklac, gdy wracam kolo
    polnocy z roboty, w ktorej teoretycznie powinienem wyjsc o 15:00, ale chyba nie o to Ci chodzilo.

    > Przecież my kobiety pracujące zawodowo widzimy jak wy mężczyźni pracujecie.
    > Mogliście optymistycznie o sobie myśleć i mówić kiedy nie miałyśmy możliwości
    > tego sprawdzić. Teraz jesteście widoczni w pracy. Bardzo mnie i chyba nie tylko mnie dziwi skąd się >
    > bierze u was przekonanie, że pracujecie ciężej albo, że
    > jesteście od nas lepsi?

    Popelniasz jeden zasadniczy blad w swoich wywodach: generalizujesz przypisujac wszystkim
    mezczyznom takie cechy i wszystkim kobietom inne. Zapewniam - ze tak jak w kazdym zbiorowisku
    ludzkim - sa rozne postawy. Jedni zachowuja sie tak, inni inaczej. I tak bedzie po wieki wiekow. Co
    najwyzej proporcje sie pozmieniaja.

    > Jako dodatkowy argument do spuszczenia nieco powietrza z balonu proponuję
    > opinię mężczyzn zachodnich o mężczyznach polskich (przeczytaną w piśmie dla
    > Panów).

    Nie czytaj pism dla panow (szczegolnie zachodnich). Sa niemal rownie inteligemntne jak pisma dla
    kobiet, tylko wiecej jest o motoryzacji i pieprznych textow :))) No coz., jako antidotum polecam zbiory
    kawalow niemieckich o Polakach jak rowniez polish jokes rodem z USA.

    > Mniej więcej brzmiała tak : Polscy mężczyźni nie potrafią zapewnić
    > odpowiednich warunków materialno-bytowych swojej rodzinie. Trzymają się
    > kobiecych spódnic. W razie trudności rodzinnych nie starają się je rozwiązywać
    > tylko piją, biją lub idą od innej.

    Coz, bil sie z nimi nie bede. Opinia Panow z zachodu o Polakach prawde mowiac malo mnie interesuje...

    > Dodałabym jeszcze wulgarność języka używanego przez jednych mężczyzn a
    > tolerowanego przez innych w rozmowach o kobietach ale też w "rozmowach"
    > z kobietami. Na tym forum też jest tego sporo.

    Ja takie zachowanie zawsze nazywalem chamstwem (szczegolnie jesli chodzi o podobne texty w
    towarzystwie kobiet - to juz dla mnie karygodne). Prawde mowiac wsrod ludzi ze starszego pokolenia
    takie rzeczy sie raczej nie zdarzaja... No ale Ty jestes moze mlodsza, i obracasz sie wsrod tzw mlodziezy...
    Fakt, czasem idzie rece zalamac slyszac rozmowe nastolatkow, ale co dziwniejsze dziewczyny wcale od
    nich nie odstaja... O tempora, o mores....

    Pozdrawiam

    Losiu



    Temat: Tworczosc amerykanska ,poezja ,proza
    Tworczosc amerykanska ,poezja ,proza
    Byc moze ktos dorzuci cos od siebie ,mysle ze warto chlonac troche i w ten
    sposob specyfike miejsca-kraju w ktorym sie JEST... moj ulubiony niepokorny
    Allan Ginsberg i kultowa Ameryka...........

    Ameryko
    Ameryko, oddałem ci wszystko i jestem teraz nikim.
    Ameryko, dwa dolary dwadzieścia siedem centów 17 stycznia 1956.
    Nie mogę znieść samego siebie.
    Ameryko, kiedy skończymy wojnę ludzi ?
    Pieprz się sama swoją bombą atomową.
    Nędznie się czuję, daj mi spokój.
    Nie zacznę mego poematu dopóki nie będę przy zdrowych zmysłach.
    Ameryko, kiedy staniesz się anielska?
    Kiedy się rozbierzesz?
    Kiedy spojrzysz na siebie poprzez grób?
    Kiedy staniesz się warta miliona twych trockistów?
    Ameryko, czemu twe biblioteki są pełne łez?
    Ameryko, kiedy wyślesz swe jajka do Indii ?
    Niedobrze mi od twych obłąkanych potrzeb.
    Kiedy będę mógł dostać w supermarkecie to co potrzebuję tylko za
    piękne oczy ?
    Ameryko, w końcu to tv i ja jesteśmy doskonali a nie przyszły świat.
    Twa maszyneria to dla mnie zbyt wiele.
    Sprawiłaś, że chcę zostać świętym.
    Musi być jakiś inny sposób zakończenia tego sporu.
    Burroughs jest w Tangerze nie sądzę by wrócił to złowrogie.
    Czy to ty jesteś złowroga czy to głupi kawał?
    Próbuję dojść do sedna.
    Nie porzucę swych obsesji.
    Ameryko, nie nalegaj wiem co robię
    . Ameryko opadają kwiatu śliw.
    Nie czytam gazet od miesięcy, codziennie kogoś sądzą za morderstwo.
    Ameryko, czuję sentyment do Wobblies.
    Ameryko, jako dziecko byłem komunistą nie żałuję.

    Marihuanę palę przy każdej okazji.
    Siedzę w domu od wielu dni i gapię się na róże w pokoju.
    Kiedy jadę do chińskiej dzielnicy upijam się ale nie śpię z nikim.
    Zdecydowałem się będą kłopoty.
    Powinnaś mnie zobaczyć, jak czytam Marksa.
    Mój psychoanalityk uważa, że jestem zupełnie zdrów.
    Nie będę odmawiał Ojcze Nasz.
    Miewam mistyczne wizje i kosmiczne wibracje.
    Ameryko, wciąż jeszcze ci nie powiedziałem, co zrobiłaś Wujkowi Maksowi,
    gdy przybył z Rosji.

    Mówię do ciebie.
    Czy pozwolisz, by twoim życiem emocjonalnym rządził Time Magazine?
    Mam obsesję na punkcie Time Magazine.
    Czytam go co tydzień.
    Jego okładka gapi się we mnie gdy przemykam się obok narożnego
    sklepiku.
    Czytam go w suterenie biblioteki publicznej w Berkeley.
    Poucza mnie stale o odpowiedzialności. Ludzie interesu są bardzo serio.
    Producenci filmowi są bardzo serio. Oprócz mnie każdy jest bardzo
    serio.
    Wydaje mi się, że jestem Ameryką.
    Znów mówię do siebie.

    Azja powstaje przeciwko mnie.
    Nie mam szansy Chińczyka.
    Lepiej rozważę me narodowe zasoby.
    Me narodowe zasoby składają się z dwóch petów z marihuaną, milionów
    genitalii, nie nadającej się do druku prywatnej literatury, która pędzi 1900
    mil na godzino oraz dwudziestu pięciu tysięcy szpitali wariatów.
    Pomijam moje więzienia i miliony pokrzywdzonych, co żyją w moich
    doniczkach oświetlonych pięcioma setkami słońc.
    Zniosłem domy publiczne we Francji, teraz trzeba wziąć się za Tanger.
    Moją ambicją jest zostać prezydentem, choć jestem katolikiem.

    Ameryko, jak mogę pisać świętą litanię wobec twego głupiego nastroju?
    Będę mówił jak Henry Ford moje strofy są tak indywidualne jak jego samo-
    chody a nawet każda z nich jest innej płci,
    Ameryko, sprzedam ci moje strofy za 2500 $ daję 500 $ za twoją starą
    strofę.
    Ameryko, uwolnij Toma Mooneya.
    Ameryko, uratuj hiszpańskich lojalistów
    Ameryko, Sacco i Vanzetti nie mogą umrzeć
    Ameryko, jestem chłopcami ze Scottsboro.
    Ameryko, gdy miałem siedem lat mamusia zabrała mnie na spotkanie
    komu-nistycznej komórki do biletu dawali garść soczewicy bilet kosztował
    piątkę przemówienia były darmowe każdy był anielski i współczuł
    robotnikom wszystko było takie szczere nie masz pojęcia jaka to była
    dobra rzecz partia w roku 1935 Scott Nearing był wielkim starym
    człowiekiem prawdziwy Mensch Matka Bloor rozczuliła mnie do łez kiedyś
    zoba-czyłem Izraela Amtera. Każdy tam chyba był szpiegiem.

    Ameryko, tak naprawdę to nie chcesz iść na wojnę.
    Ameryko, to ci źli Rosjanie.
    Ci Rosjanie ci Rosjanie i ci Chińczycy. I ci Rosjanie.
    Rosja chce nas pożreć żywcem. Rosja szaleje za władzą. Chce nam za-
    brać auta z garaży.
    Chce pogrzebać Chicago. Potrzeba jej Red Readers Digest. Ona chce
    naszych fabryk aut na Syberii. Jej wielka biurokracja prowadzi na-sze
    stacje benzynowe.
    To źle. Uf. Nauczy Indian czytać. Potrzebne jej wielkie czarne murzyny.
    Ha. Każe nam pracować szesnaście godzin na dobę. Ratunku.
    Ameryko, to całkiem poważne.
    Ameryko, takie mam wrażenie patrząc w telewizor.
    Ameryko, czy to w porządku ?
    Lepiej zabiorę się do pracy.
    To prawda nie chcę służyć w armii ani pracować przy tokarce fabryki części
    precyzyjnych. I tak jestem krótkowidzem oraz psychopatą.
    Ameryko, zakasuję me pedalskie rękawy.

    ............pzdr k_w




    Temat: Dlaczego rosły prerie, a nie las?
    rycho7 napisał:

    > borebitsa napisała:
    >
    > > Znaleziono szkielet z przed 40k z amputowaną hirurgicznie kończyną, zagojo
    > ną
    > > kością. Może się nie doceniasz. Ostatecznie może to być jednorazowy akt.
    >
    > Jest roznica miedzy leczeniem urazu kosci a cesarskim cieciem. Robiono nawet
    > trepanacje czaski. Ale tez po urazie. W przypadku porodu smierc jest szybsza.

    Kogo smierć?
    >
    > > A na co zbierali i kiedy?
    >
    > Na wyplatanie bzdur z wiorow krzemiennych.
    ??>
    > > Ale chyba nie wszędzie, a tylko u tych co mają swiadomość genetycznej
    > > dominacji. Inne bedą się same dopraszać szlachetnego benkarta.
    >
    > Jak ma swiadomosc, ze umrze przy porodzie to jej zadnych subtelniejszych
    mysli
    > nie potrzeba.

    To ty zakładasz że musi umżeć. Ja tak wcale nie sadzę.

    > > Tylko zauważ ze jak jest kobieta drobnijsza to płód jest mniejszy. Więc wc
    > ale
    > > niekoniecżnie. Ostatecznie może wcale nie było żadnego krzyżowaia.
    >
    > Bylo, znaleziono kosci mieszancow.
    Jednego w Hiszpani.

    TO W KONCU JAK MOGŁY SIE RODZIĆ CZY NIE?

    >
    > > Fakt jest łatwo zauważalny jesteśmy w Europie inni od innych ludzi. Czy
    > > starczyło by tylko 20 tysięcy lat żeby ukśztałtować tak wielkie róznice?
    >
    > Na solarium wystarczy pare minut.
    >
    > > A jak wytłumaczysz fakt że zasięg near'a pokrywa się dokładnie z zasięgiem
    > > biało - niebieskiego fenotypu człowieka którego pełno w Polsce?
    >
    > > Jak bedzie
    > > twoja koncepcja genezy błekitnej krwi?
    >
    > To choroba krwi popularna u arystokracji. Zdegenerowana krew niejest tak
    > czerwona jak normalna. Ratlerek to tez jakas degeneracja wilka.

    Skoro nie rozumiesz tak prostej przenośni sprubuje wytłomaczyć.
    Człowiek patrzy na człowieka najczęsciej prosto w oczy. W oku czasami widać
    żyłki krwi. Szczeólnie gdy gniw ją cisnie i wrze. Normalnie oko jest
    niebieskie, a człowiek szlachetny spokojny, to i jego krew w oku też powinna
    być niebieska. Jako było widać od wieków. Krew to starodawny ekwiwalent genów.
    A czyż ocis nie po siemi. Która woda po kisielu? Bo KI SIEm LUdź - jakie siemie
    nasienie, z jakich ojcow? A woda lgnie do Wodan. A i płód w wodach przychodzi.
    Czyż nie genetycznie
    przekazywany jest modry kolor oczu? Każdy kto je ma, ma niebieskiej krwi gen.
    Nawet często jak nie niebieskie to też może mieć niebieską krew ukrytą pod
    innymi genamim czczególnie jak w rodzinie występuje rozszczepienie i pojawiają
    sie często niebieskoocy, szaro, zielono, piwnie oczy. A wszysko te modre oczy
    gdybym ja je, a jak nie ma jaje? Wielkanocne pisanki i modlić się o szczęścia
    łut. Ewentualnie szezyć kawały o blondynkach, wymordować milony Ukraińców,
    deprawować pornografią, zbierać materie by ograniczać energię. Hej nie nikt
    zatrzyma moża. Może to jest dla kogoś przykre. No cóż takie sa odwieczne
    poglady, jest na to miliony swiadków co używją język polski. I co mamy udawać
    że to nieprawda. Twierdzić zapierać się, przeszłości. Przepraszać że jesteśmy
    inni. O wara!

    Przecież to jest tak oczywiste że nie ma tu oczym dyskutować. Niebieską krew
    każdy widzi. I nie pomogą żadne tatuaże, szkła kontaktowe, barwienie skóry,
    czy policyjne (niebieskie) mundurki.

    Ani spieniony ratlerek. Co mało je a dużo szczeka. Co ty je ?




    Temat: Powiatowe resztki Agencji?
    ARiMR - folwark PSL
    Ehhh muszę się odezwać.
    Najpierw coś do Barta. Facet trzeba odróżniać pewne sprawy. Jedrzęjczak więcej
    załatwi dla Gorzowa niz Rafalska. I nie mieszaj ARiMR z SLD. Niestety to
    folwark PSL. Statut Agencji podpisuje Minister Rolnictwa Kalinowski a nie
    premier Miller.

    1. Województwa lubuskiego nie da się już rozwalić. Koalicja AWS-UW 4 lata temu
    nie potrafiła normalnie zaglosować, a we wszystko wmieszali się "czerwoni" z
    propozycją 17 województw. Komuniści mieli w d... porzadną reformę ustrojową
    państwa, a myśleli o własnych notowaniach. Czy pracujący w LUW czy KWP Gorzów
    czy SANEPID-zie zgodzą się? Narzekają Ci, którzy tracą miejsca pracy w
    administracji. Majstrowanie przy podziale nic nie da, może się nawet zakończyć
    likwidacją lubuskiego a powstaniem województwa zielonogórskiego.

    2. Wyraźnie widać iż Pan Brachmański z panem Zychem robią kawał dobrej roboty
    dla Zielonej Góry. Z naszych gorzowskich posłów nikogo już nie można pochwalić

    Derech-Krzycki - wciąż za słaby i nie ma nic do powiedzenia
    Kochanowski - gdzie ten facet się podziewa? koniunkturalista
    Marcinkiewicz - nie ma przebicia
    Bachalski - pilnuje dobytku

    3. Jak to się stało iż ARiMR przenosi się do Zielonej Góry?

    Tu możemy podziękować paru osobom. Zwłaszcza gorzowskiemu PSL. Byli koledzy z
    ZSL nic nie znaczą w stosunku do zielonogórskiego aktywu. Niestety brakiem
    refleksu popisał się wojewoda. Powinien wyczuć co kryje się za nominacją
    pełnomocników ds. IACS z Zielonej Góry. A trzeba szczerze przyznać, że to iż
    siedziba znajduję się przy ul. 30 stycznia jeszcze o niczym nie świadczyło.
    Wiadomo było, iż potrzebne będą dodatkowe pomieszczenia. Przekpiliśmy sami
    szansę nie dopilnowując, aby zaoferować Agencji odpowiednie miejsca.

    4. Bitwa przegrana ale nie wojna. Do podziału pozostało jeszcze parę
    instytucji. ARR czy NSA. Wojewoda ma do dyspozycji budynek po NBP czy oslawione
    14 pietro. Jesli jest facetem z jajami to sie sprawdzi. To samo tyczy
    Jedrzejczaka. Po wyborach w Gorzowie i Zielonej Gorze mamy ulatwienie. CO nie
    znaczy ze na 100% napewno wykorzystamy.

    5. Wiele siedzib i instytucji znalazło się w Zielonej Górze, choć winny w
    Gorzowie:

    KRS - dzięki Suchockiej (gdzie był Wierchowicz i UW?????)
    UOP (dzis AW i ABW) - dzięki Pałubickiemu (gdzie byli chłopcy z Solidarności z
    Gorzowa? Poseł Rutkowski?) dziś w Zielonej Górze buduje się dopiero nową
    siedzibę dla służb specjalnych
    Izba Skarbowa i Urząd Skarbowy - dzięki Balcerowiczowi (gdzie znowu był
    Wierchowicz i chłopcy z UW?) W Zielonej Górze jest ciasno, będzie budowana nowa
    siedziba dla Izby Skarbowej
    Lubuska Kasa Chorych - były przymiarku w Gorzowie uprzedził wojewoda
    zielonogórski, a to u nas prowadzono program pilotażowy nowej reformy zdrowia
    Urząd Statystyczny - pierwotnie w Gorzowie następnie przeniesiona do Zielonej
    Góry, brak reakcji wojewody Ostroucha
    NBP - dzięki wojewodzie Iwanowi miast w Gorzowie siedzibie województwa jest w
    Zielonej.

    Winna jest więc lewica, prawica i centrum.

    6. Niestety w Warszawie nie interesują się lokalną wojenką, tak jak chyba
    większość z nas ma gdzieś co się dzieje w powiecie strzelecko-drezdeneckim lub
    w województwie kujawsko-pomorskim. Jeśli chcemy coś mieć, to niestety w dużym
    stopniu zależy od naszych polityków. Nasi jednak póki co nie dorastają
    zielonogórskim. Ale próbować dalej trzeba.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukano 175 rezultatów • 1, 2, 3 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.