Strona Główna Jak leczyć naderwany mięsień Jak leczyć nerwicę wegetatywną Jak leczyć nosiciela salmonelli Jak leczyć oparzenia słoneczne jak leczyc wezly chlonne Jak leczyć Wirus HPV jak leczyć zapalenie okostnej jak leczyć zatrucia żołądkowe jak leczyć bakterie jak leczyć egzema |
Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: jak leczyć Uzależnienie alkoholoweTemat: Czy ateiści myślą racjonalniej niż wierzący w Boga > Pozatym sąsiad, który leczył sie pod okiem fachowców terapeutów od uzależnień z > nałogu alkoholowego mówił, że też do terapi włączono religie i też w ogólnym > ujęciu. > Jak widać wiara w Boga pomaga również osobom uzaleznionych zerwać z nałogami > Przypuszczam że też są jakieś opracownia psychologiczne na ten temat > przeznaczone dla terapeutów. Są takie opracowania. I wiara pomaga. Jednak Twoje ujecie sugeruje, jakby to wlasnie wiara miala powodowac cuda i byla w tym wszystkim naj naj najwazniejsza. Latwiutko mozna to sprawdzic na przykladzie tychże uzaleznionych. Jedna grupa leczy sie tylko wiara, inna metodami terapeutycznymi bez sladu wiary, trzecia jednym i drugim. Nie musze, chyba mowic gdzie wyniki bylyby najlepsze, a gdzie zdecydoawnie najslabsze. Widzisz szanowna vaciu, z cudami jest zazwyczaj tak, ze sa po prostu czyms bardzo malo prawdopodobnym statystycznie, ale jednak mogacym zaistniec. Zgodnie z prawami mechaniki kwantowej kazde zdarzenie w naszym wszechswiecie ma obliczalna szanse na zaistnienie. > Sądzisz, że lektura Harry Pottera jest czyś własciwszym w wychowaniu dzieci? A co złego widzisz w czytaniu przez dzieci Harry'ego Pottera, tym bardziej kiedy same dzieci chcą to czytać ? Może wolisz by uczyli religii księża-pedofile, których ujawniono w kościele dziesiątki, a dalsze setki kościół kryje? I niespecjalne znaczenie ma tu fakt, że jesteś Świadkiem Jehowy. > Równiez klasyczna literatura piękna nawiązuje do Biblii. Mialem na mysli powazna literature psychologiczna. Jasne, ze klasyczna literatura piekna nawiazuje do biblii. Na cale szczescie nie cała. Temat: boli mnie moja biernosc witam, znalazłam dzisiaj to forum błądząc po tym dla uzależnionych.ostatnio często tam zaglądam próbując coś zrozumieć. spodobało mi się określenie misz-masz bo też się z takim borykam i może dlatego coś tu z siebie wyrzucę.sama jestem dda (pijący ojciec), ale chyba nie miałam z tym większych problemów bo mama starała się zapewnić nam mimo wszystko normalny dom i chyba (w miarę możliwości)udało jej sie nas przed wieloma zgubnymi skutkami ochronić.w miarę szybko wypuściła mnie i siostrę z domu do szkoły z internatem i może dzięki temu nasze relacje z domem rodzinnym są zdrowe.kiedyś może byłam nieśmiała ale nawet nie wiem kiedy to minęło.jedyne czego jestem świadoma i czego brak czasami odczuwam to tego że nie wiem jakie to uczucie mieć ojca.no i oczywiście niechęć do mężczyzn, może dlatego że w całym swoim życiu naprawdę nie spotkałam porządnego normalnego faceta.wszyscy prędzej czy później odkrywali to co maja pod skórą.no ale pomimo to jednemu udało się mnie do siebie przekonać.bajka szybko się skończyła a ideał sięgnął bruku.trochę czasu minęło zanim się zorientowałam że jest uzależniony tylko że zamiast odejść postawiłam sobie za punkt honoru że go z tego wyciągnę i tak wpadłam we współuzależnienie. z problemem borykam się juz - wstyd się przyznać- 8 lat.dość szybko przeszłam terapię dla współuz.z czystego zainteresowania już dla siebie zgłębiałam literaturę fachową dotyczącą uzależnień, wspołuz. dda, emocji, szantażu emocjonalnego, analizy transakcyjnej i całej tej psychologii relacji. nie przeklinam tych lat choć było tragicznie i otarłam się o najgorsze dno, ale dzięki temu poznałam to wszystko czym jest człowiek i życie.pomimo że od dawna nie tworzymy już pary to jednak czuję jakąś niewyłumaczalną więź do tego człowieka i wciąż krąży po mojej orbicie.a on oprócz alkoholu to dda, zerowe poczucie własnej wartości, przerost ambicji, pieniądze określają pozycję człowieka (pomomo że z domu tego nie wyniósł),pesymizm, bezradność, kłamstwa, poniżanie innych, fałszywe poczucie wstydu itd,itp. świadomy swojej choroby i po kilku próbach leczenia.a to z czym ja sobie nie daję rady to uczucie żalu.jest mi go tak strasznie żal,że nie umiem siły tego uczucia opisać i nie wiem dlaczego. Temat: Mam dosc zycia-POMOCY!!!! Czesc mlody :) A wlasciwie to jak masz na imie? Bardzo dobrze rozumiem Twoje problemy, zreszta jak pewnie wiele osob stąd. Wszystko to ludzkie, choc b. trudne. Piszesz, ze "sam" wyszedles z depresji, a moze wlasnie trzeba bylo wychodzic z fachową pomoca, wtedy nie doszloby do obecnego stanu! No, ale czasu nie cofniemy. To co opisujesz przeżywa wiele ludzi cierpiących na fobię spoleczna. Ja tez to znam, choc nie w takiej skali. Moja przyjaciolka ma zdiagnozowaną tą fobie, przez 3 lata nie wychodzila z domu - na krok! Teraz po terapii grupowej i leczeniu indywidualnym jest o niebo lepiej - choc nadal nad tym pracuje. Potrafi zrobic wiele rzeczy, o ktorych kiedys nawet nie marzyla. Rzeczy (dla innych) prostych - zakupy (ostatnio nawet w hipermarketach), spotkania towarzyskie, praca itd. TO JEST MOŻLIWE! Skoro ona, po latach niewychodzenia z domu, moze, to i Ty mozesz. Co do alkoholu i uzywek to one pewnie jakos pomagaly Ci w zyciu. Ale nie pisz, ze przez to są obecne problemy, bo to nie tak. Ja tez mialam z tym problemy, bylam uzalezniona od prochow i klejow, a teraz po latach to wszystko to tylko wspomnienie. MOZNA, mozna sobie z tym poradzic. Ludzie zyja z roznymi "bagazami", wielu uczy sie funkcjonowac w swoich ograniczeniach, a potem sie ich pozbywac. Jestes po prostu mlodym, b. wrazliwym czlowiekiem, ktory czasem wiecej czuje i ma wiecej obaw/lękow niz inni. I zazwyczaj tacy 'neurotyczni' ludzie maja b. duzo do powiedzenia i zrobienia w zyciu, sa b. wartosciowi. Zdecydowanie polecalabym Ci psychoterapię grupową. Wiem, ze spotkanie z grupa to Twoj najwiekszy strach, ale to najskuteczniejsza i najszybsza forma leczenia wszelkich problemow z kontaktami z ludzmi. Sama tak sie leczylam z dużą skutecznością. Tylko trzeba postawic sptawe jasno - CHCE SIE LECZYC, CHCE ZYC NORMALNIE I DUZO ZROBIE W TYM KIERUNKU. Wierze, ze to przeczytasz i staniesz na wysokosci zadania :) Rumiankowa Temat: nadzieja jerzy30 napisał: > stina12 - 10 czy 15 lat temu trudniej bylo trzezwiec - tak uwazam - mniej bylo > osrodkow terapeutycznych, mniesza wiedza, problem byl bardzie srywany. Teraz > jest to problem powszechny - ludzie bardzo pija czy narkotyzuja sie bo zycie > nas nie rozpieszcza - jest trudno z praca, trudno z zarobkami - tak wiec sie te > > smutki i trudnosci zapija bo gorzala pozwala o tym zapomniec - no i wpada sie w > > uzaleznienie. Z drugiej strony wiedza o uzaleznieniach jest coraz bardziej > powszechan i coraz bardziej otwarta - jak on uwaza ze wszystko jest ok to niech > > sobie poczyta te forum - jak zobaczy ze ty wiesz na co on jest uzalezniony i ze > > Ci na nim zalezy to z jednej strony bedzie juz wiedzial ze nie zakombinuje [no > wiesz jedno piwko?????????? - to tak dla ochlody - potem drugie i dziesiate] a > zdrugiej strony byc moze zacznie to picie ograniczac i cos z soba robic. moze > zrob mu fotki jak sie uwali - jak wyglada - to dziala czasami piorunujaco - > pokaz mu jaki jest "silny" i tej jego "wyzwania"i ze sobie daje rade "siam". W > kazdym razie trzymam za Ciebie kciuki i w tym sensie tez mam nadzieje jak ty. Wiedza o alkholizmie wbrew pozorom nie jest tak szeroko dostępna, szeroko dostępna jest dostępność do alkoholu (szczególnie piwa + nachalna reklama). Aby zdobyć fachową wiedze trzeba bardzo chcieć. Osoby które piją (towarzysko, szkodliwie, nałogowo) nie zaprzątają sobie głowy takimi rzeczami jak choroba alkoholowa. W mniemaniu każdej pijącej osoby alkoholizm to abstrakcyjny problem dotyczący innych . Przypomnij sobie jak reagowałeś na próby zwrócenia ci uwagi że być moze masz jakiś problem z alkoholem. Rekcja )zgodnie z mechanizmami obronnymi) jest tylko jedna- nie widzę najmniejszego problemu. Znam alkoholoków (pewnie każdy z nas takich zna) którzy doszli juz do kompletnej degrengolady fizycznej i psychicznej i na najmniejszą sugestię że są alkoholokami reagują (co jest zrozumiałe ) oburzeniem. Tkwiąc w środku problemu pijący alkoholik nie jest w stanie obiektywnie ocenić siebie i swojej sytuacji. Wszystkie rozumne i racjonalne iluminacje przychodzą dopiero na etapie aktywnego wychodzenia z nałogu - leczenia się. Temat: tak wygląda zaproszenie na spotkania dda Ja mysle ze zobowiazuje.. Dla mnie bycie dda jest szansa.. na szczesliwe zycie za ktore ja sama odpowiadam. Jest szansa na wlasny rozwoj. Wyobrazam sobie jakby to moglo wygladac bez alkoholu - moi rodzice nieumiejac radzic sobie ze swoimi emocjami, stosowali by przemoc psychiczna niszczac we mnie resztki poczucia wartosci i sily, a ja bym im uwierzyla i zyla takim zyciem z przekonaniem ze nie mam zadnej wartosci i na nic nie zasluguje. Prawdopodobnie sama zaczelabym uzywac alkoholu lub innych substancji "pomagajacych radzic sobie z zyciem". Ale oni uciekli w alkohol. Wszystkie negatywne emocje wyladowywali na nas (mam rodzenstwo), deprecjonowali nasza wartosc, krytykowali wszystko co w zyciu zrobilismy, z drugiej strony caly czas wymagajac zeby byc doroslym, zajac sie domem i zajac sie nimi. To taki duzy skrot - trudno opisac slowami to co sie dzialo w domu z problemem alkoholowym. Ja poszlam do osrodka uzaleznien na skutek kryzysu.. ale nie mojego. Przeciez ja nie mialam swojego zycia, zylam ich zyciem. Wiec kryzys tez byl ich. Poszlam do terapeuty bo nie wiedzialam juz jak im dalej pomagac, bo pili wiecej mimo obietnic ze beda sie leczyc. Zostalam na terapii dla siebie. Gdyby nie ich alkohol nie trafilabym do terapeuty. Teraz z pomoca terapeuty ucze sie zyc swoim zyciem, mam swiadomosc tego ze moi rodzice byli chorzy i to co nam mowili wynikalo wlasnie z tej choroby. Byli takimi rodzicami jakimi potrafili byc. Ale obecnie za moje zycie ja sama odpowiadam. Ja odpowiadam za to jak wykonuje swoja prace, za to jakiego partnera sobie wybieram i jaki zwiazek z nim tworze, za to z jakimi ludzmi sie spotykam i przede wszystkim za to co mysle o sobie. Ja tez wybieram jak radzic sobie z problemami w zyciu - czy wybrac uzywki dajace chwilowa ulge czy np. zobaczyc sie z terapeuta. Jestem wdzieczna ze dostalam taka szanse. Temat: Nie rozumiem co ludzie chca od homoseksualistow > Odróżnij akceptowanie ludzi od akceptowania teg co robią. > Czy mogę nie akceptować McD, jeśli (hipotetycznie) nauka twierdzi,że to > niezdrowe? W przeciwnym razie muszę akceptować nadużywanie alkoholu/narkotyków. Odróżniam, Ty natomiast udajesz ze mnie nie rozumiesz i bawisz się w słówka. Możesz sobie nie akceptować tego ze ktoś chodzi do McDonalda albo ze jest gejem, ale nie mozesz z tego powodu tej osoby dyskryminować, a co ważniejsze nie moze być ona dyskriminowana przez państwo. Poza tym zauważ ze narkomanie i alkoholicy szkodzą nie tylko sobie, ale to mniej wazne. Wazniejsze ze fakt szkodliwosci alkoholu i narkotykow jest udowodniona i nikt nie ma co do niej wątpliwosci, wszystko jedno czy jestes katolikiem czy kim innym, a szkdliwosc homoseksualizmu nie jest w zaden sposob udowodniona. > Jak chyba zauważyłaś nie odnosiłem się do dyskryminacji, ale do konkretnego > twierdzenia, że homo robią sobie 'dobrze'. A więc Ty też odnieś się do tego. zalezy co miał na myśi przez 'dobrze', jesli dwoje dorosłych ludzi sie kocha i sa szczesliwi to chyba robią sobie dobrze a nie zle. > Oczywiście nie. System wartości nie jest tożsamy z prawem. ciesze sie ze się zgadzamy > Są różne stopnie uzależnienia. Powiedzmy,że narkoman (albo nie-narkoman) > w pełni świadomie podejmuje decyzję ,że woli żyć krócej, ale bardziej > 'odlotowo'. Czy pomoc w spełnieniu tego marzenia jest dobra czy zła? > Z liberalnego punktu widzenia jest dobra... owszem, ja osobiscie bym mu tych narkotykow nie dała, ale nie potępiłabym kogoś kto by dał. Nie wiem niestety co to ma wspólnego z homoseksualistami i och przeciwnikami. > Tak sądzę. I od razu uprzedzę - homo MA takie same prawa jak hetero, żaden > przepis nie dyskryminuje ze względu na orientację. milion razy rozmawialismy tu o tym ze nie ma, (chociazby zabranianie parad) poza tym nie chce mi sie powtarzac i nie pamiętam, np wiadomość o stanie chorego i decyzja o leczeniu, dziedziczenie itp. Zaraz powiesz ze moga wszystko zrobic tylko muszą podpisac odpowiednie upowaznienia i druczki - i to wlasni nie jest rowne traktowanie przez prawo. Temat: Przebudowa osobowosci a terapia Hahahahaha - najlepsze jest to z krzywdą ;) (mniemam, że pytanie z AA) 1. Człowiek chory na bulimię może jeść normalnie.A nastąpi to wówczas - jak będzie WYLECZONY ! W czasie choroby i - jak to zwiesz "nawrótu choroby" - jest nadal chory i nadal będzie jadł nienormalnie. Dopiero po WYLECZENIU - będzie jadł jak każdy NORMALNY człowiek (vide- alkoholik) i wtedy nie będzie nazywał się "bulimik" ... Pierwsze słyszę, żeby bulimików żywiono dożylnie ;) Tego w historii leczenia nie było ;), anorektyków a i owszem żywiom dożylnie ale nie bulimików sensu stricte. 2. Kwestia popularności - w żadnym razie do mnie nie przemawia. Może najpopularniejsza bo najłatwiejsza ? Unikać "wyzwalacza" i już się jest zdrowym ? (zakładając oczywiście, że "jakieś" tam terapie się przeszło). Dla mnie to żadne WYLECZENIE ! Ależ oczywiście - każdy nałóg ma swój "kontekst psychiczny", i każdy odrębną i specyficzną charakterystykę. Ale mechanizm uzależnienia jest ten sam. WG tego co mówisz to można wszystkim alkoholikom wszyć w tyłek esperal i są wyleczeni ??? Po co się tyle z nimi męczyć ? Te terapie ? Czas i pieniądzę tracić ? Prościej, łatwiej, ekonomiczniej ... A to już chyba przerabiano, nie ? Więc o nieunikanie alkoholu tu chodzi, W OGÓLE ... "W ogromnej większości przypadków jest inaczej" - bo zła była terapia. Dobra terapia - to taka, kiedy będziesz mógł normalnie pić alkohol. Jeśli po "wyleczniu" napijesz się i masz tzw."nawrót choroby" (cóż za sformułowanie) - to wcale nie jesteś wyleczony a TYLKO "zaleczony". 3. Właśnie z punktu widzenia psychiki - obżarstwo/bulimia/alkohol/narkotyki etc. - są takie same. Są różne z punktu biologii mózgu (np.narkotyki a bulimia). 4. "Czy nie masz na tyle pokory w sobie ..." & "alkoholik moze wszystko ..." - <hahahaha> piszesz coś o pokorze ? Chyba jesteś "niepijącym alkoholikiem" a mi piszesz o pokorze ??? 5. "Dlaczego to, co uzaleznia jednych, nie dziala na drugich ? Ano, wlasnie przez to,ze reakcje uzaleznionego na alkohol sa zgola inne, niz tego, ,ktory pije "normalnie". => czegoś tu nie rozumiem, przecież nie byłeś uzależniony od urodzenia. Jakbyś był wyleczony - to nie masz ŻADNYCH REAKCJI choroby. 6. Jak czytam nie dałeś, ani jednego logicznego wyjaśnienia. W postach wyżej obiecałam się zamnknąć i więcej nie pisać. Najwyższa pora - dotrzymać słowa i nie zadawać niewygodnych pytań ani podsuwać różnych takich wapliwośći ... Pzdr, 7. Na pocieszenie ;) - jest zdrowie od alkoholizmu, bulimiii etc.... Uwierz. Temat: Mity i lęki DDA na tema związków Dlaczego "wyimaginowanego"? Nie ma czegoś takiego jak "współuzależnienie" NIE MA. To termin wymyślony przez żądnych kasiory terapeutów. Po co drapać mniej szmalu, jak można więcej? Forsy na alkoholowe menty idzie bardzo dużo, chyba 1% od sprzedaży alkoholu. Pijus, na prawdę uzależniony od gorzały jest jeden i zazwyczaj leczyć się nie chce. Ale co im szkodzi wmówić sugestywnej, zastrachanej żonie z syndromem wyuczonej bezradności, że także jest "chora"? On będzie latami "trzeźwieć", ona też i gonić na terapię. Dzieci alkoholika (a taki w pijackim widzie mnoży się bez opamiętania)też można wpuścić w kanał, zmanipulować, wmówić chorobę, uzależnić od oszustów zwanych terapeutami. I w ten sposób pieniążki zostają zagospodarowane, na takie i śmakie "terapie". Nie ważne, że skutek mierny, bo dziedziczony po rodzicu-pijaku zestaw genetyczny pod wpływem gadania się nie zmieni, a chirurgia genetyczna jeszcze w powijakach. Grunt, żeby się interes kęcił. I kręci się jak złoto, co widać choćby po tej grupie dyskusyjnej zmanipulowanych naiwniaczek(faceci są jednak mniej sugestywni) które zwykle cierpią albo na zaburzenia osobowości albo niezrównoważenie emocjonalne. Ale są święcie przekonane o swoim "współuzależnieniu" od wódy :))). Oczywiście, nie są to moje oryginalne poglądy. Kiedyś miałam zaszczyt odbyć staż u najwybitniejszego polskiego psychoterapeuty, do którego nawet Amerykanie uczyć się przyjeżdżali. Największy procent wyleczeń w Europie. On nie pierdzielił, że cała rodzina jest "współuzależniona" tylko koncentrował się na osobie rzeczywiście uzależnionej. Pierwsze, co robił, to za jego zgodą izolował uzależnionego od rodziny. Nie mówił, że delikwent jest "chory" - mówił, że jest zerem NA WŁASNE ŻYCZENIE i albo skończy z tym raz na zawsze, albo zdechnie pod płotem. Nikt się nad nim nie rozczulał, musiał zapracować na swoje utrzymanie. Nie? To won! Zalety takiego podejścia? Przede wszystkim WYSOKA SKUTECZNOŚĆ.Uwolnienie rodziny od poczucia winy, wytworzenie w uzależnionym przekonania, że nikt inny tylko on sam jest odpowiedzialny za swoje wybory, niebagatelne oszczędności dla budżetu. Temat: Sprawa psychoterapeuty Andrzeja S. Oświadczenie... specjalizacja kliniczna w psychologii i monopole teraz w psychologii została wprowadzona jednostopniowa, minimum 5 letnia specjalizacja kliniczna (w teorii) oraz zostało zawieszone przyjmowanie na specjalizację (w praktyce). nie wyglada to zbyt różowo, bo choć zamysł jednostopniowej specjalizacji jest świetny, to w praktyce niewykonalny, choćby dlatego, że pracodawcy musieli by zwalniać psychologa na ok.2 lata staży, a w tym czasie zatrudnić zastępcę(?) Wymogi i program kształcenia jest zamieszczony na stronach ptp. Jednak to co poruszył xyz jest b.ważne - dlaczego tylko jedno stowarzyszenie, obecnie dosyć skompromitowane, ma mieć patent na certyfikowanie psychoterapeutów. Albo powinno być tych stowarzyszeń dowolnie dużo, byle tylko ich certyfikaty gwarantowały kompetencje, albo, certyfikat powinien być uwarunkowany egzaminem państwowym, przeprowadzonym przez ludzi spoza koterii lub przez komisję wielokoteryjną. problemem jest to, że do takiego ciała państwowego weszłyby zapewne te same osoby które psują wizerunek stow. psychologicznego. załozenia ceryfikacyjne stow. psychologicznego nie są złe, ale dla praktyki istotne jest kto i jak je realizuje. w Towarzystwie Psychiatrycznym kryteria certyfikowania psychoterapeutów sa merytoryczne, muszą oni zademonstrować nagranie swojej sesji terapeutycznej. Sprawa korzyści finansowych nie jest tak prosta jak pisze xyz, tzn. monopolistyczne organizacje typu ptp czy PARPA (Polska Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych) nie czerpią znaczących korzyści z opłat za certfikaty czy składek. Korzyści finansowe daje zagwarantowanie monopolu. Np twórca PARPy, Jerzy M.,załatwił sobie w ustawie o wychowaniu w trzeźwości, że alkohololików mogą leczyć tylko ludzie z certyfikatami terapeuty uzależnień wydanymi przez PARP. żeby taki dostać trzeba się szkolić w PARP, (organizacji o nienajwyższym potencjale szkoleniowym)i tam płacić za szkolenie. Potem by aktualizować certyfikat, bez którego nie można podpisać kontraktu z NFZ, trzeba przejść kolejne szkolenia w terapii...w PARP, i znów za nie płacić. Oprócz tego trzeba nie ujawniać myślenia rozbieżnego z ulubionymi doktrynami J.M. chyba, ze komuś certyfikat niemiły. Merytoryczne kwestie nie mają w tym szkoleniu przesadnego znaczenia. Dodatkowo, organizacja ta dostaje tzw. kapslowe, czyli im wiecej alkoholu się sprzedaje, tym lepiej prosperuje. To trochę tak, jakby sędzia dostawał procent od paserów. A w stow. psychologicznym grupa trzymajaca władze dąży do analogicznego monopolu. grupie trzymającej władzę chodzi o to by zmonopolizować ośrodki szkolące terapeutów. nazywa sie to akredytacją. można sprawdzić na stronie ptp jakie ośrodki tę akredytację mają i kto nimi kieruje. Temat: izba przyjec w pierwszy dzien swiat Odbiegliśmy od zasadniczego tematu. Szkolenia - tak, jak najbardziej, ale niekoniecznie li tylko po to, aby formalności stało się zadość. Bo to jest zupełnie bez sensu. Widziałam pediatrę, który nie bardzo potrafił posługiwać sie laryngoskopem, ale znakomicie sprawdzał się w dawnej Poradni D. Pracując w Pogotowiu Ratunkowym widziałam wspanialych "pogotowiarzy" ( lekarzy, którzy bardzo dawno ukończyli studia, nie mieli nawet specjalizacji i felczerów- był kiedyś taki zawód). Doskonale nadawali się do PR, za to mieliby kłopoty gdzie indziej. A uzależnieni.... cóż nikt nie odmawia im leczenia, ale istota ich choroby polega na czymś trochę innym niz chorób, z którymi zwykle styka się internista, chirurg czy anestezjolog. Możemy prowadzić długie dyskusje dlaczego Pan A uzależni sie od alkoholu, a Pan B - nie. Dlaczego podobnie jest z narkotykami czy lekami psychotropowymi. Jednak nie o to tu chodzi. Każdy uzależniony MUSI odczuć na własnej skórze skutki swojego nałogu, nie może być chroniony przez otoczenie. W naszym przypadku stwarzanie pijanemu czy naćpanemu osobnikowi konfortowych warunków odtruwania czy trzeźwienia tylko utwierdza go w przekoanniu, że jakoś to będzie. Kroplówka, czyste łóżko,pełna obsługa pielęgniarska - czego więcej trzeba? Jeden z kolegów-chirurgów miał kiedyś pacjenta z zespołem odstawienia. A ponieważ warunki są takie a nie inne kłopot z chorym spadł na kolegę. Jedynym wyjściem było podanie mu małej ilości alkoholu. I wiecie co zrobił kolega? Udał się do pokoju w poszukiwaniu flaszki ( wiadomo, że tym towarem chorzy i ich rodziny chętnie nas obdarowują). Nalał nieco bursztynowego płynu do szklanki i dał delikwentowi. Poskutkowało i był spokój. Facet nie tylko miał wszystko co potrzeba do otrzeźwienia, ale nawet darmowego klina! Tylko czy o to chodzi? P.S. Sama, mówiąc uczciwie, nie wiem co zrobiłabym na miejscu kolegi. Delirka w nocy przy zawalonym oddziale- trudna sprawa! Temat: alkohol smutaska3 napisała: > roznica miezy depresja a alkoholizmem??? > alkoholik nie ma remisji!!! co to jest remisja? (powrot choroby?) > leczy sie dopiero spadnie na same dno i wsyztko straci!! > tylko czesc alkoholikow i depresantow (umiera szybka smiercia - > zapicie,samobojstwo)//a alkoholik wyniszcza swoj orgaznizm// > > co do mniejszej ilosci problemow...radze wiecej poczyatc o alkoholizmie... ja teraz mam dziesiatki skomplikowanych problemow, niektore ciagna sie od dziecinstwa. jak bede tylko pil i wszystko strace problemy sie zredukuja i splaszcza. beda sie sprowadzaly do przezycia kolejnego dnia i na cala reszte bede mial juz zlew. to mi odpowiada. > > powiem szczerze ,ja bym wolala miec w domu chorego na depresje niz alkoholika.. > > hmmm..polecam forum uzaleznienia,bo moze to juz nie jest kwestia wyboru... > //nie dawno pisalam prace o uzaleznieniach od alkoholu...i wysluchalam kilku > referatow..wiec naprawde...it 's not funny// > > mi sie wydaje ze otoczenie ma wiecje problemow z takim czlowiekiem.. alkoholik (jak nie jest mezem) stacza sie samotnie a potem umiera (raczej szybciej niz pozniej), a czlowiek z depresja ma nawroty choroby, czesto niezauwazona dla innych choroba, stara sie, zeni sie, problemy rodzinne, cala rodzina potem cierpi itd. sklonnosci depresyjne przechodza na nastepne pokolenie itd. po co to? to psuje spoleczenstwo. nie ma cos sie oszukiwac. jak ktos ma za mlodu depresji to lepiej siegnac po alkohol i stoczyc sie, zostac bezdomnym, mieszkac po dworcach i w prztulkach. mi takie cos odpowiada. na razie musze pare lat pozorow trzymac, poki rodzice zyja. jak odejda to poczuje sie wolny i pojde na calosc z alkoholem. smuutny Temat: Czego sie spodziewac? Jestem już po jednej wizycie konsultacyjnej u psychologa. Musze powiedziec, że po tym co naczytałam się na tym forum, nie spodziewałam się ze tak dobrze pójdzie. Bałam się jak diabli. Poszłam "najezona", na "dystans", nastawiona na obronę i na spotkanie z psycholiem-finasistą. Myśle ze trafiłam na psycholog z powołania. Ale czas oczywiście pokaze. Z góry zaznaczam, ze pierwsza wizyta konsultacyjna była bezpłatna. Kolejna, na której ustalimy rodzaj terapii, zresztą tez. Od psycholog wyczuwało się duże zainteresowanie, ciepło i empatie. Opowiadałam, ona notowała, zadawała pytania. Nie było zegara w pokoju w którym rozmawiałyśmy. Pokój był bardzo przyjemny i "przyjazny" dla pacjenta. Pani psycholog niewiele chciała o mnie powiedzieć.Oni tam pracuja w zespole i konsulują swoje "przypadki" i wspolnie ustalaja jakąs strategię pomocy dla pacjenta. Ale same jej pytania pozwoliły mi ułozyć sobie pewną prawde o mnie, której pewnie podświadomie nie chciałam znać. Wiem, że na pewno wykluczyła u mnie depresję. - owszem mam objawy wskazujące na depresję, ale nie mam mysli katastoficznych, samobójczych itd. Nie nadaję sie do leczenia farmakologicznego. Stierdziła generalnie to o czym mówiła 100krotka - kryzys organizmu spowodowany przepracowaniem, zbyt duzymi oczekiwaniami od siebie, brakiem "taryfy ulgowaej" w stosunku do siebie. Podejrzewałam, ze ma to zwiazek z moim ojcem i jego zachowaniem wobec mnie w dziecinstwie. Jego juz teraz nie ma w moim zyciu, ale teraz to ja traktuje siebie tak jak on mnie wczesniej traktował. Wiem, ze ona uważa ze on znecał sie nade mną psychicznie. Nie powiedziała tego wprost, ale dało się to wyczuć w pytaniach, które zadawała. Ja sama długo nie chciałam przyjąc tego do wiadomości, ale mysle ze bede musiała to zaakceptowac. Mylse ze pani psycholog bardzo zdziwiła się, że nie jestem uzależniona od leków czy alkoholu. wspomniałam o necie i ona bedzie chciała to zbadac. to tyle. Mysle ze jestem na dobrej drodze. chce jeszcze spotkać sie z filipem, ale to w nastepnym tygodniu. aha. byłam tam z mezem, co było dla mnie dodatkowym stresem, bo bałam sie jak on to przyjmie. Ale mysle ze przyjął to znacznie lepiej, niz sam sie spodziewał. Pewnie zakładał, ze spotka tam zawiązanych w kaftany bezpieczenstwa wariatów udających zarówki. :) niestety wciąz społeczenstwo postrzega ludzi z problemami psychicznymi. Wiem, bo sama kiedyś tak myslałam. Ale czekając na mnie w recepcji w tym osrodku widział wiele młodych ludzi, zadbanych, dziewczyny gustownie ubrane i umalowane.... Wszyscy wyglądali jakby wszystko było ok:) tacy zwykli ludzie z przystanku autobusowego, sklepu, uczelni, knajpy..... Mysle ze zmieniło to troche jego swiatopogląd na wiele rzeczy. Temat: Mój chłopak sam poszedł do AA-jak go wspierać? Cześć ! Mam 29 lat i jestem trzeżwy od 1994 roku kiedy trafiłem do AA. Przepiłem wcześniej siedem lat ,zaliczając po drodze między innymi delirium a na koniec padłem na łóżko i tak leżałem dwa tygodnie.Kiedy trafiłem do poradni to można śmiało powiedzieć że byłem cieniem człowieka.Kiedy usłyszałem że muszę skończyć z piciem na zawsze to pomyślałem że lepiej już umrzeć bo tak kochałem alkohol.Dwa lata potrzebowałem aby odzyskać równowagę psychiczną,setki spotkań w AA,terapie grupowe ,indywidualne....walczyłem.Powiem Ci że tysiąc razy myślałem że nie dam rady ale wierzyłem,często juz sam nie wiedząc w co. AA jest wspaniałe-ludzie anioły ,bez których może nie dałbym rady.Bardzo ważna była terapia grupowa i indywidualny kontakt z terapeutą-alkoholikiem.Dzisiaj już nie myślę o alkoholu.mogę powiedzieć że jest mi obojętny.Twój chłopak jest w bardzo trudnej sytuacji i masz szansę byc może ocalić tego człowieka.Jego sprawy prywatne ,stare romanse itd ,dziś nie są ważne,ponieważ to jest gra o jego życie.Musisz dowiedzieć się jak pomóc ,najlepiej znajdż grupę AA dla osób współuzależnionych,a takze możesz zdobyć literaturę na ten temat.Dla swojego chłopaka bądź po prostu ciepła ,pokaż mu że jest ważny a ON niech poczuje te ciepło.Przed Tobą wielkie zadanie ,możesz Go zostawic ,ale jeżeli zostaniesz i wygracie, to gwarantuję Ci że będzie wspaniale bo Twój chłopak zrozumie wtedy jak wspaniałą Jesteś osobą.Jeżeli chodzi o wpadki to nie ma reguły,ja nie miałem żadnej.Wpadka nie oznacza końca a czasami niektórzy jej potrzebują żeby zrozumieć że picie kontrolowane nie istnieje.Co do palenia to na razie niech nie rzuca ponieważ stres związany z tym ,może spowodować napicie się.Najlepiej odczekać przynajmniej rok.Alkoholizm jak wiadomo jest smiertelny i nigdy nie jest lepiej ,zawsze alkoholik kontynuujacy picie upada coraz niżej.Picie w pracy jest problemem ,gdybyśmy mieszkali gdzie inndziej to radziłbym zmienić robote ale realia są inne i może być problem.Alkoholicy których kolega przestaje pić są bardzo często żli i wręcz próbuja zmusić kolegę do picia ,robiąc zakłady,smieją się mówiąc że tak się nie da życ itd(to jest po prostu zazdrość, bo też by chcieli, ale nie potrafia).Jeżeli chodzi o depresje po odstawieniu to dobrze łagodzą ją nowoczesne środki antydepresyjne które może zapisać psychiatra (musi znac temat żeby chłopaka nie wpakować w uzależnienie lekami) Kończąc ,życzę Tobie a przede wszystkim Twojemu chłopakowi Powodzenia w leczeniu i wiecznej trzeźwości bo jest wspaniała!!!!! Temat: prawa rodzicielskie. Witam, Jako osoba niepelnoletnia i uzalezniona w pewien sposob od rodzicow jest Pani w dosc trudnej sytuacji. Rozumiem, ze gdy sie ma niecale 18 lat ciezko zaplanowac, jak zadbac o siebie i wyniesc sie z domu. Przede wszystkim jak zwykle i kazdej osobie na tym forum proponuje kontakt w realu z instytucja pomocowa. Rozmowa z zywymi osobami to kompletnie inna jakosc niz czytanie postow i poziom wsparcia jaki mozna w ten sposob uzyskac jest o wiele wyzszy. Pani moze z taka instytucja skontaktowac sie samodzielnie nawet nie majac jeszcze ukonczonych 18 lat. Moze tez Pani probowac namowic mame do tego. Jesli to jednak sie nie uda (a moze sie nie udac) probowalbym samodzielnie. W Warszawie samodzielnie od 16 roku zycia moze sie Pani zglosic na przyklad do Poradni Psychoterapii Przeciwdzialania Przemocy w Rodzinie przy Belgijskiej 4 tel. 845 12 12. Inne osrodki pomocowe, na przyklad Niebieska Linia www.niebieskalinia.pl takze moga Pania przyjac juz w tym wieku. Mozna skorzystac tam z nieodplatnej porady prawnej, w wyniku czego moze Pani na przyklad zwrocic sie do sadu rodzinnego o zgode na umieszczenie w hostelu mlodziezowym. Tego rodzaju hostel na przyklad w Warszawie prowadzi fundacja Aslan, Moze tez Pani zwrocic sie przy pomocy prawnika z instytucji pomocowej do Panstwowej Agencji Rozwiazywania Problemow Alkoholowych, by wszczac postepowanie zmierzajace do przymusowego umieszczenia ojca w leczeniu zamknietym. Moze tez Pani zglosic sie na policje i zlozyc doniesienie o znecaniu sie nad rodzina. Dzialania ojca sa karalne z artykulu 207 kodeksu karnego. Wezwanie policji moze Pani przeprowadzic samodzielnie i nawet jesli nie ma Pani jeszcze 18 lat oni musza zareagowac na wezwanie, zalozyc Niebieska Karte, zatrzymac sprawce itd. Jesli zwroci sie Pani do sadu rodzinnego, sad moze wnioskowac o odebranie ojcu praw rodzicielskich i na przyklad o czasowe umieszczenie Pani w jakiejs rodzinie zastepczej. Jest wiele mozliwosci. Najlepiej zaczac od kontaktu z instytucja pomocowa w realu. Polecam te strone do przejrzenia na poczatek: www.przemocdomowa.pl/?p=p_17&sName=gdzie-szukac-pomocy-w- polsce Bardzo prosze o informowanie forum na biezaco o postepach Pani dzialan i ewentualnie o trudnosciach. Jesli gdzies sie Pani zglosi i pomocy nie otrzyma z uwagi na wiek, prosze pisac bedziemy szukac innych mozliwosci. Temat: Fibromialgia,borelioza,drozdzyca czy.....?? Fibromialgia,borelioza,drozdzyca czy.....?? Witam wszystkich i jak mi sie zdaje bede pierwszym mezczyzna na tym forum czy jest jeszcze jakis ?? Na razie jeszcze nie zdiagnozowano u mnie fibromialgi ale wszystko ku temu zmierza badano mnie na reumatyzm,miesnie,brano plyn z kregoslupa i wszedzie na razie nic nie wychodzi jak mi sie rowniez wydaje cos mi lekarz mowil o boreliozie ze tez negatywny (chyba z badan krwi). Mniejsza o to zmagam sie juz z bolami od okolo 8-9 lat ale dopiero od ostatnich 2 lat nasily sie na tyle ze nie bola juz tylko plecy ale i stawy,miesnie kosci itp. Procz tego mam zespol niespokojnych nog,trudnosci z koncentracja,czasami klopoty z pamiecia,znajdywaniem pewnych slow itp. Sytuacja nie do pozazdroszcenia tym bardziej ze za 4 tyg. mam slub a i dziecko w drodze ktore ma przyjsc we wrzesniu na swiat. Moja przyszla zona jest bardzo zmartwiona tym wszystkim i samy nie wiemy jak dalej na razie jako tako funkcjonuje tzn. pon i wtorek szkola sroda czw piatek sobota praca. Mam 35 lat uprawialem zawsze duzo sportu chodzilem nawet do szkoly sportowej i wedlug lekarzy jestem "zdrowy jak byk". By uzupelnic krotka charakterystyke mojej choroby dodam ze bylem uzalezniony od lekow,alkoholu i czesciowo narkotykow ale wyszlem juz z tego od prawie 5 lat jestem bez,chorowalem tez na depresje i dosc dlugo bylem z diagnoza ze mam bole psychosomatyczne. Obecnie jednak psychicznie jest mi dobrze zero depresji itp. psychosomatyka odpada wiec pozostaje fibromialgia itp. Co dalej sam nie wiem poczytalem juz troche o tej boreliozie i innych koinfekcjach i drozdzycy i sam nie wiem co o tym sadzic. Znacie adresy jakichs lekarzy w woj. slaskim ?? Ktorzy specjalizuja sie w leczeniu wyzej wymienionych chorob lub przynajmniej sa na tyle dociekliwi ze probuja szukac a nie wystawiaja diagnoze "fibromialgia" czyli po prostu "nie wiem". Mieszkam w Niemczech mam 35 lat-Pozdrawiam wszystkich chorych i pamietajcie nadzieja umiera ostatnia !!!!! Temat: Rzuciłem picie Jeżeli Twój mąż wszywa esperal, to znaczy iż ma porządny problem z alkoholem. I jak znam życie to Ty parłaś do tego, aby coś zrobił ze swoim piciem...i dobrze. Wybraliście drogę zaszywania, a to działa na zasadzie straszaka. Boi się wypić, bo mu się coś stanie...ale gdyby wyczuł, że może wypić (a taka ewentualność jest możliwa), bez skutków ubocznych mając wszywkę – to Twoje staranie legnie w gruzach. To będzie klęska i gorycz porażki nie do zniesienia. Może to odmienić diametralnie wasze życie. Dzisiejsza medycyna zajmująca się uzależnieniami (od alkoholu) odchodzi od stosowania wszywek. Nie ma gwarancji, że chory wytrzyma roczny okres abstynencji. Po zapiciu może nastąpić zejście śmiertelne, i kto ponosi za to odpowiedzialność??? Lekarze nie chcą jej brać na swoje barki i zdarza się robienie wszywki ze zwykłą witaminą w pośladku. Psychologiczne działanie takiej wszywki jest takie same, a nie ma odpowiedzialności. Po wypiciu po prostu nic się nie dzieje. Chory to zauważa i cała historia z „esperalem” idzie na marne. Rodzą się natomiast inne poważne komplikacje, ale to już nie jest sprawa lekarza. Tyle gwoli wyjaśnienia...Ja nie jestem z Warszawy i nie znam tamtych warunków leczenia. Zazwyczaj taki ośrodek znajduje przy każdym szpitalu psychiatrycznym, czy w Przychodni Zdrowia Psychicznego. Nie ma sensu szukania niezwykle drogich klinik prywatnych ( które leczą na tym samym poziomie) i bezsensownie wyrzucać kasę. Powód jest jeden, po prostu powodzenie terapii zależy w 90% od samego pacjenta. Od jego uczciwości wobec siebie, od pracy nad sobą i nade wszystko od chęci nie picia. Dla żon osób uzależnionych są prowadzone osobne zajęcia – równoległe. I to jest bardzo dobry pomysł, ponieważ ślady picia są przenoszone również na osobę bliską. Jednak nie można uczestniczyć w terapii męża. Powodzenia.... Temat: Narkotyki > Twarde - sprawa oczywista No wlasnie. Czy aby na pewno? (teraz Ctrl+V jednego z moich starych postow - z gory sorry) Pomimo rosnacych wydatkow na walke z narkotykami, rosnaca przemoc z tym zwiazana a takze liczba ofiar poniesiona w tej wojnie, ilosc narkotykow na ulicach sie zwieksza a ich cena spada. Po drugie, narkotyki glownie zabijaja z dwoch powodow: a) powiklania i zakazenia zwiazane z domieszkami w nich zawartymi (dodawanymi przez dealerow w celu zwiekszenia ich objetosci i tym samym zysku) b) przedawkowaniami spowodowanymi przez zbyt mala domieszke sybstancji obojetnych do czystego narkotyku (glownie przez "nieprofesjonalnych" dealerow) Po trzecie, tzw. twarde narkotyki w czystej postaci nie szkodza. Po I i II WS pewna czesc populacji brala morfine od ktorej uzaleznili sie w czasie leczenia ran odniesionych w bitwach. Wielu pisarzy swoje najwieksze dziela tworzylo bedac "legalnymi narkomanami". Rowniez dzisiaj istnieja tacy ludzie, ktorym do walki np. z bolem aplikuje sie narkotyki. W przeciwienstwie do spozywania alkoholu, tacy ludzie prowadza normalne zycie - moga pracowac czy prowadzic samochod bedac na haju. Jedynym efektem ubocznym jest silne uzaleznienie. Biorac to wszystko pod uwage, gdyby rzad kontrolowal uprawy konopi i dostarczal narkotyk w czystej postaci i za darmo ludziom uzaleznionym stopniowo redukujac dawke, dalsza wojna z handlem narkotykami i narkomania nie bylaby juz potrzebna. Cena tzw. twardych narkotykow spadlaby ponizej oplacalnosci ich uprawy i przemytu (marihuana bylaby dostepna tak jak tyton czy alkohol). Nie byloby problemow z przestepczoscia zwiazana z uzaleznieniem, poniewaz narkomani nie musieliby krasc zeby zdobyc narkotyk (oczywiscie rownorzednie potrzebny bylby program pomocy psychologicznej, ktory likwidowalby problem ktory sklonil delikwenta do siegniecia po twarde narkotyki i pozwalalby odnalezc sie w zyciu po uzaleznieniu). Temat: Czy jestem już uzależniona (y)??? Wiadomo, że sieć niebezpiecznie wciąga. Od stycznia w Krakowskim Centrum Terapii Uzależnień realizowany jest program pomocy dla osób uzależnionych od Internetu. Do tej pory z pomocy specjalistów skorzystało 20 osób. Terapeuci z KCTU zainteresowali się problemem leczenia uzależnień od Internetu po tym, jak na łamach "Dziennika", w maju ubiegłego roku, opisaliśmy problem 34- letniej dziś mieszkanki Krakowa. Aleksandra L. samotnie wychowywała czworo dzieci (w wieku od 5 do 13 lat) do czasu, kiedy sąd uznał, że nie jest w stanie nadal się nimi zajmować. Cała czwórka trafiła do placówki opiekuńczo-wychowawczej, w której przebywa do dziś. Powodem tej decyzji było uzależnienie ich matki od Internetu. Sąd zalecił Aleksandrze L. terapię, jednak wówczas żadna placówka w Małopolsce nie była w stanie jej pomóc. Dopiero pół roku później powstał pierwszy w Krakowie program leczenia uzależnienia od Internetu. Mimo to Aleksandra L. nie skorzystała z możliwości terapii. - Jest obecnie w głębokiej depresji, a dzieci czekają na umieszczenie w rodzinie zastępczej, gdyż matka nie może zapewnić im odpowiednich warunków - mówi Małgorzata Sulikowska z krakowskiej fundacji Pomocy Rodzinie w Wychowaniu "Dom dla Dziecka", która opiekuje się rodziną L. - Do rozszerzenia naszej oferty skłoniła nas jednak nie tylko historia pani L. Trafiały do nas również inne osoby z podobnymi problemami - mówi Serafin Olczak, psycholog z KCTU. 20 osób - to niewiele, zważywszy na fakt, że - jak wynika z badań - 10 proc. użytkowników Internetu na całym świecie jest uzależnionych od tego medium. - Ludzie zwykle zaprzeczają, że Internet jest dla nich problemem. Do nas zgłaszają się głównie zaniepokojeni rodzice dzieci, które zbyt dużo czasu spędzają przed komputerem - podkreśla psycholog. Jednak to, jak dużo czasu dzieci czy dorośli spędzają w wirtualnej przestrzeni nie powinno być, zdaniem psychologa, powodem do nadmiernego niepokoju. Problem pojawia się wówczas, gdy dziecko nie przestrzega wcześniej ustalonych przez rodziców granic i korzysta z Internetu dłużej niż powinno. - To samo dotyczy osób dorosłych. Jeśli ktoś mówi "włączę komputer tylko na chwilę, aby sprawdzić pocztę", a potem siedzi przed monitorem kilka godzin, wówczas jest to niepokojące - mówi Serafin Olczak. - O niebezpieczeństwie można mówić też wówczas, gdy Internet jest źródłem dostarczania emocji lub ich odreagowywania - dodaje psycholog. - Spotkałem się z przypadkiem dziecka, które uciekało w wirtualny świat przed przemocą w rodzinie. Osoby uzależnione od Internetu rujnują swoje zdrowie lub, tak jak Aleksandra L., życie rodzinne. - Nie potrafią funkcjonować bez Internetu czy gier komputerowych, przez co zaniedbują pracę lub szkołę, a po nieprzespanych nocach spędzonych przed monitorem piją zbyt dużo kawy lub sięgają po inne środki pobudzające - ostrzega psycholog. Terapia polega m.in. na uczeniu ich kontrolowania swoich zachowań oraz czasu spędzanego przed monitorem. Terapeuci nie zalecają przy tym całkowitej abstynencji, tak jak ma to miejsce w przypadku uzależnienia od alkoholu. - Taka osoba musi jednak wystrzegać się tego, co najbardziej ją w sieci pociąga, np. gier lub komunikatorów internetowych - mówi Serafin Olczak. Leczenie uzależnienia od Internetu trwa zwykle 3-4 miesiące. W KCTU terapia jest bezpłatna. Wszystkie koszty pokrywa Urząd Miasta Krakowa. (ANKO) Kurde leczmy się! Temat: Czy jestem już uzależniona (y)??? Czy jestem już uzależniona (y)??? Uzależnienie od Internetu w wielu krajach jest dziś takim samym problemem społecznym jak alkoholizm czy zażywanie narkotyków. Agencje prasowe niedawno podały, że "pewna liczba" fińskich poborowych została zwolniona z obowiązku służby wojskowej właśnie z powodu uzależnienia od tego medium. Tamtejsi lekarze uznali, że niektórzy młodzi mężczyźni tak bardzo tęsknili za swymi komputerami, że nie mogliby podołać trudom obowiązkowej półrocznej służby. Dlaczego Internet tak silnie uzależnia? Według specjalistów mechanizm jest podobny jak w przypadku alkoholu czy narkotyków. Łatwo uzależnić się od czegoś, co daje iluzję lepszego świata, jest odskocznią od codziennych problemów. Warunek ten dobrze spełnia wirtualna rzeczywistość. Przedsionkiem do niej są np. gry komputerowe lub sieciowe pogawędki. Niebezpieczne w tym uzależnieniu jest to, że ulegają mu ludzie młodzi, często uczniowie i studenci, którzy z reguły nie mają jeszcze wykształconych mechanizmów obronnych wobec mediów i dystansu do nowinek technicznych. Uzależnienie się od Internetu przejawia się w coraz częstszym łączeniu się z nim, spędzaniu w sieci coraz więcej czasu. Przejawia się również w obsesyjnym myśleniu, a nawet w snach o tym, co może zdarzyć się w Internecie. Wszystko inne - praca, szkoła, dom, rodzina - przestaje być ważne. Osoba uzależniona pragnie czasem ograniczyć korzystanie z Internetu, ale nie ma do tego wystarczająco silnej woli. Kiedy jest poza siecią, odczuwa podobne objawy abstynencji jak alkoholik. I podobnie jak alkoholicy czy narkomani lekceważą zagrożenia, jakie może przynieść im uzależnienie, tak nałogowcy internetowi minimalizują problem, z jakim mają do czynienia. - Trudno powiedzieć, jak wielki jest to już problem w Polsce, bo nikt go dotychczas nie badał. Nie wiem też, czy jest gdzieś w kraju ośrodek, który leczyłby takie uzależnienia bezpłatnie, na pewno nie ma go w Krakowie. Kontakty człowieka z maszyną, udział komputerów i Internetu będzie się w naszym życiu zwiększał, a wraz z nim rośnie też groźba uzależnienia z nimi związanego. Ten problem staje się coraz bardziej widoczny i coraz więcej osób jest zainteresowanych podjęciem terapii. Najczęściej dzwonią do nas rodzice, zaniepokojeni tym, że dziecko spędza przy komputerze coraz więcej godzin i poza Internetem nic dla niego nie istnieje. Dzwonią też osoby, które Internet potraktowały jak ucieczkę od innego nałogu i wpadły w kolejną pułapkę. Niestety, w tej chwili nie możemy im pomóc - mówi Serafin Olczak, terapeuta KCLU. Szansa, że w najbliższym czasie to się zmieni, jest raczej niewielka. Tak przynajmniej wynika z reakcji Ewy Sadowskiej, rzeczniczki krakowskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, na pytanie o możliwość finansowania leczenia uzależnień od Internetu. - To oczywiście żart? - upewnia się, a po chwili przyznaje, że pierwszy raz słyszy o tej chorobie. - W katalogu świadczeń takie schorzenie - jako wymagające terapii - po prostu nie istnieje - mówi. Nei co powiycie, he? Tak bez bicio trza sie przyznać, ze tak? Fto jesce? Bedzie mi raźniyj, wpisywać sie tu na ochotnika, hehe... Telo. Pozdr. Temat: PIJĘ!! Gość portalu: taka_jedna napisał(a): > Gość portalu: pijak napisał(a): > > > > > > Ja tez jestem na prochach na uspokojenie i to dosc silnych, > > bo mam dosc zaawansowana nerwice lekowa;tzn. nie moge prowwdzic > > np. auta na autostradach o duzym ruchu i wogole syf na calego; > > A przytym wale alkohol; ktos mi kiedys powiedzial zebym tak > > nie robil (a robie to juz ponad 10 lat ) bo mnie szlag trafi, > > albo dostane jakies depresji itp. > > Ostatnie 2 lata sa jakby inne, tzn wystepuje wyrazne pogorszenie, > > czestrzes picie,prawie codzienne, wzorst zazywanych dawek lekow; > > poza tym rozne ine jak osalbienie widzenia, oszolomienia, lub > > nawet pewne fobie, o ktorych nie bede mowil bo sa smieszne dla > > tych co i nie maja ale ja jestem caly mokry od potu i serce mi wali > > jak mlot, a w oczach robi sie ciemno. > > Ale nie moge przestac pic! > > A zatem juz teraz mam to wszystko w nosie; > > Albo sie zmieni albo zejde, ale nie tak latwo chyba to nastepuje; > > Najbardziej boje sie jakies choroby psychicznej i brak kotroli > > nad saba , leki sa czasami tak bolesne i poczucie winy tak ogromne > > ze mam niedobre mysli; Coz Bog dal i on moze zabrac; > > Wierze, ze sie cos stanie moze a jak nie to co za roznica, > > dzis czy za 20? > > > > pzdrowienia, :) > > > Ech, pijaku. Nie rezygnuj siebie. Z tego, co piszesz wynika, ze faktycznie > dązysz do samozagłady. Jak powiedziałam, uzależnienie krzyzowe - prochy+alkohol > > jest trudną chorobą do leczenia, ale mozna to leczyć i osiągac sukces. Przykład > > - ja. Nie wiem czy Twoja postawa to skutek podejmowanych bez powodzenia prób > leczenia czy też tak naprawdę brak chęci do wyjscia z uzależnienia. > Jeśli łykasz takie porcje leków, to jasne, ze organizm stopniowo przyzwyczaja > się do nich i żąda większych dawek. Ja potrafiłam zeżreć w krótkim czasie > listek z piątkami relanium i prawie nie odczuwac sennności.Nerwice czy fobie > leczy się głownie terapią, a leki stosuje jedynie wspomagająco pilnie przy tym > obserwując pacjenta, by się nie uzaleznił.Co do alkoholizmu, to on, jak > narkomania jest, mówiłam już to, ale powtórzę : choroba nieuleczalna i > śmiertelna. oznacza to, ze nawet pod odstawieniu alkoholu czy prochów zawsze > pozostaniesz osobą uzależnioną czyli taką, ktora , gdy sięgnie po owe środki > znów moze wpasć w smiertelena koło. Bo ta choroba nieleczona kończy się > śmiercią. Wszystkie objawy o których piszesz,też miewałam - choc mój czas > łączenia prochów z alkoholem nie trwał tak długo, jak u Ciebie. > Nie niszcz się. Naprawdę szkoda. Daj sobie szansę i zwróć sie o pomoc do > specjalistów. Ale, by się udało, musisz chciec. Zobaczysz jak szybko można > dojrzeć, ze świat bez uzależniaczy jest o wiele lepszy. Bez tych świństw jesteś > > wolny. Z nimi - jestes ich niewolnikiem i od nich tak naprawdę wszystko, co > robisz. > (Nie myśl, ze sie mądruję. To o czym gadam poznałam naprawdę dobrze osobiście) > Serdecznie pozdrawiam. > alice Dziekuje Alice (jestes moze z krainy czarow?). Ale ja nie chce walczyc z tym, uwazam ze co ma byc to bedzie; ja wierze w przeznaczenie, i nie mam ochoty sie mu sprzeciwiac. Zostalem postawiony w takiej sytuacji (wczesniej bylem postawiony w innej zupelnie), to mysle ze to cos znaczy. Ale mysle ze Ktos tym kieruje i wie co robi. (biorac pod uwage moje dawne zycie). A te wszystkie jakies poradnie to o pupe rozbic ze tak powiem. A zatem, to nie ja sie niszcze, ale niszczy mnie cos, po to byc moze by potem bylo inaczej! Dlatego, nie bede z tym walczyc bo to syzyfowa praca. Kiedys bylem uzalezniony tez od innej rzeczy, i walczylem z tym, bez skutku; a teraz nie mam zadnych problemow z tym; odeszlo i tak jakby nigdy nie bylo; ale wybacz ze nie powiem co to bylo, bo to w koncu moje osobiste zycie. dziekuje za porady. pozdrowienia serdeczne, :) Temat: PIJĘ!! Gość portalu: pijak napisał(a): > > > Ja tez jestem na prochach na uspokojenie i to dosc silnych, > bo mam dosc zaawansowana nerwice lekowa;tzn. nie moge prowwdzic > np. auta na autostradach o duzym ruchu i wogole syf na calego; > A przytym wale alkohol; ktos mi kiedys powiedzial zebym tak > nie robil (a robie to juz ponad 10 lat ) bo mnie szlag trafi, > albo dostane jakies depresji itp. > Ostatnie 2 lata sa jakby inne, tzn wystepuje wyrazne pogorszenie, > czestrzes picie,prawie codzienne, wzorst zazywanych dawek lekow; > poza tym rozne ine jak osalbienie widzenia, oszolomienia, lub > nawet pewne fobie, o ktorych nie bede mowil bo sa smieszne dla > tych co i nie maja ale ja jestem caly mokry od potu i serce mi wali > jak mlot, a w oczach robi sie ciemno. > Ale nie moge przestac pic! > A zatem juz teraz mam to wszystko w nosie; > Albo sie zmieni albo zejde, ale nie tak latwo chyba to nastepuje; > Najbardziej boje sie jakies choroby psychicznej i brak kotroli > nad saba , leki sa czasami tak bolesne i poczucie winy tak ogromne > ze mam niedobre mysli; Coz Bog dal i on moze zabrac; > Wierze, ze sie cos stanie moze a jak nie to co za roznica, > dzis czy za 20? > > pzdrowienia, :) > Ech, pijaku. Nie rezygnuj siebie. Z tego, co piszesz wynika, ze faktycznie dązysz do samozagłady. Jak powiedziałam, uzależnienie krzyzowe - prochy+alkohol jest trudną chorobą do leczenia, ale mozna to leczyć i osiągac sukces. Przykład - ja. Nie wiem czy Twoja postawa to skutek podejmowanych bez powodzenia prób leczenia czy też tak naprawdę brak chęci do wyjscia z uzależnienia. Jeśli łykasz takie porcje leków, to jasne, ze organizm stopniowo przyzwyczaja się do nich i żąda większych dawek. Ja potrafiłam zeżreć w krótkim czasie listek z piątkami relanium i prawie nie odczuwac sennności.Nerwice czy fobie leczy się głownie terapią, a leki stosuje jedynie wspomagająco pilnie przy tym obserwując pacjenta, by się nie uzaleznił.Co do alkoholizmu, to on, jak narkomania jest, mówiłam już to, ale powtórzę : choroba nieuleczalna i śmiertelna. oznacza to, ze nawet pod odstawieniu alkoholu czy prochów zawsze pozostaniesz osobą uzależnioną czyli taką, ktora , gdy sięgnie po owe środki znów moze wpasć w smiertelena koło. Bo ta choroba nieleczona kończy się śmiercią. Wszystkie objawy o których piszesz,też miewałam - choc mój czas łączenia prochów z alkoholem nie trwał tak długo, jak u Ciebie. Nie niszcz się. Naprawdę szkoda. Daj sobie szansę i zwróć sie o pomoc do specjalistów. Ale, by się udało, musisz chciec. Zobaczysz jak szybko można dojrzeć, ze świat bez uzależniaczy jest o wiele lepszy. Bez tych świństw jesteś wolny. Z nimi - jestes ich niewolnikiem i od nich tak naprawdę wszystko, co robisz. (Nie myśl, ze sie mądruję. To o czym gadam poznałam naprawdę dobrze osobiście) Serdecznie pozdrawiam. alice Temat: wsparcie myszabrum napisała wszesniej: "A co w moim poście było idiotycznego? Mi naprawdę te rytuały wydają się odrobinę niepoważne. Zrobiłam 90 mityngów w 90 dni, słuchałam uważnie i nadal nie potrafię się przekonać się do uzdrawiającej mocy tych spotkań. A mój post wynika raczej z rozgoryczenia faktem, że nie potrafię znaleźć sensownego programu, z którym mogłabym się utożsamić" -Po pierwsze,istotne jest zebys miala swiadomosc,ze nadal tkwisz w chorobie i tak do konca trudno wnioskowac czy kieruje Toba rozsadek czy choroba. Po drugie,w zaleznosci od stopnia uzaleznienia od alkoholu, musisz postepowac ze soba bardzo ostroznie.Najwazniejsze zostac trzezwa!Banalnie co? Zaraz po tym,nawet wskazane jest samodzielne myslenie,krytyka. Niektorzy zaszli w swoim nalogu tak daleko,ze kompletnie nie chca wiecej na sobie samych polegac.Ich trzeba starac sie zrozumiec.Dla nich ratunkiem jest poddanie,zawierzenie sie organizacji czy np.SW.Trzeba szanowac i basta! Ludzie uzaleznieni od alkoholu sklaniaja sie,po zaprzestaniu picia,do innych uzaleznien(np.przeroznych teatralno-kukielkowatych obrzadkow rytualnych),ktore staja sie swego rodzaju Tabu,niepodlegajace jakiejkolwiek krytyce.Powiem wiecej,prowadzi ich to czesto do tragedii osobistych lub rodzinnych (rozwody,utrata kontaktu z najblizszymi).Jedynym rozwiazaniem to ciche tolerowanie "dziwactw"uzaleznionego przez reszte rodziny.Koniec z koncem trzezwosc delikwenta ma priorytet.Maja przeciez za soba,co by nie mowic,lata tragedii.Takie osoby zawsze Cie(Indywiduum)odrzuca ,prywatnie jak i na forum. Chyba ,ze ktos z nich uzna Ciebie za "przypadek jeszcze do uratowania". Wazne u tych osob jest ciagle potwierdzanie slusznosci ich drogi.A zatem wzajemne czeste spotkania rownomyslacych,spoufalania itp. naleza do systemu. Wszyscy innni,np.rodzina zostaja na boku.I tu juz widac rozmiar cierpien, z obydwu stron ,ktore za tym wszystkim stoja.Pijak wypalony(przez chorobe) z resztek wlasnej woli,chwyta wyciagnieta pomoc,jak tonacy za brzytwe.Chce sie za wszelka cene uratowac.Chce byc znowu zaakceptowany przez siebie i swoja rodzine.Wtedy nie czuje jeszcze tego innego,nowego bolu.Nie widzi,ze krwawi i krwawil bedzie caly czas jak dlugo bedzie trzymal ta "przyslowiowa brzytwe".Wypuscic z reki jej nie moze bo ona staje sie jego jedynym ratunkiem. Jest od niej uzalezniony!,nawet sam niewie,kiedy to sie moglo stac.Ale stalo sie.Nie nauczyl sie,nie nauczono go stac,w obliczu zatrzesien psychicznych przepasci,samemu prosto.Normalnie,silnie czyli trzezwo.Trzezwym byc i trzezwo myslec!A tu dalej rzadzi strach.I aby sie go pozbyc nie chwyta sie juz za butelke alkoholu tylko musi sie leciec na spotkanie czy telefonowac,bo tak nauczono.Pytam.Dlaczego musi byc dla wszystkich ta sama droga leczenia? Wlasne inicjatywy powinny byc jaknajbardziej przynajmniej w wachlarz mozliwosci wziety pod uwage. Zawierzylas,ze spotkania Ci pomoga.Zawierzylas,ze telefony Ci pomoga.lapalas sie za rece bo wierzylas.A ja Ci mowie,ze za rece to i mozesz sie z calym stadionem pilkarskim zlapac,siedem szalikow na szyje zalozyc i wspolnie z 40-sto tysiecznym tlumem odmawiac memento mori lub wlazl kotek na plotek i mruga lecz gdy jestes tam z dystansem,bez doglebnego przekonania dotego rodzaju praktyk, to eto nie Twoja Droga. W jakich momentach czujesz glod alkohokowy? Np.w dzien,w nocy,w samotnosci,sytuacyjnie (osoby,zjawiska,problemy,rozmowy,miejsca), od okolicznosci(wspomnienia,Wyobrazenia).Zapisuj dla siebie samej,opisuj co czujesz wtedy.Skoncentruj sie na tym co bardo "boli",nie boj sie .Nie uciekaj od tego.Przecierz sama wiesz,w ktorym miejscu uciska najbardziej. Naprawde pomoc mozesz sobie tylko sama!Leczenie idzie wolno.To mechanizmy z lat. Najsmieszniejsze jest to,ze nikt niewie jak owe mechanizmy sie rozwiazuja i zawiazuja poprawnie.Mozg sam w sobie jest doskonaly.Chyba. Mysle,ze nie nalezy robic nic na sile,co przyprawia nas o wrecz wymioty psychiczne.Poprobowac mozna i trzeba roznych metod.wybrac dla siebie optymalna. Ty nie masz miec zadnego poczucia wiezi .I dlaczego mialabys sie z Aowcami najlepiej rozumiec na swiecie?Sa przeciez takze i inni ludzie,mniej lub bardziej chorzy. myszabrum napisała: "Może w ogóle jestem człowiekiem za bardzo "osobnym"." Na pewno nie. Temat: Co daje terapia? Mogę się podzielić swoim doświadczeniem i napisać co mi dała terapia. - Wiedzę na temat mechanizmów uzaleznienia. Zrozumiałem czym tak naprawdę jest alkoholizm. Dowiedziałem się czym jest uzaleznienie psychiczne i fizyczne. jak zmienia się nasza psychika, emocje i życie duchowe pod wplywem wieloletniego picia. - Pozwoliła spojrzeć na siebie , na swoje dotychczasowe życie bardzo dogłebnie. Dowiedziałem się ,ze inni alkoholicy mają dokładnie takie same problemy i ich życie było również podporzadkowane tym samym mechanizmom uzależnienia. W zyciu i problemach innch przejrzałem się trochę tak jak w lustrze. - Uświadomiłemsobie ile zła wyrządził w moim zyciu alkohol, wczesniej mimo że było to takie oczywiste nie dostrzegałem tego tak wyraźnie. - dzieki terapii , myśli o alkoholu nie są już takie same jak kiedyś. Alkohol jest gdzieś obok mnie i nie poświęcam zbytnio wiele czasu na rozmyślania i zajmowanie się alkoholem jako takim. Generalnie alkohol wywołuje negatywne skojarzenia i nie tęsknie za tym aby się napić. - Nabrałem większego dystansu do siebie i do życia wogóle. Inaczej przezywam sytuacje stresowe , potrafie rozpoznawac swoje emocje i uczucia i wyrażam je w sposób dużo bardziej konstruktywny. - Znalazlem czas na rozwijanie swoich zainteresowań. NIe odczuwam wstydu i poczucia winy tak jak kiedyś. Przynajmnie nie w takim samym stopniu. - POtrafię być zadowolony , i zrelaksowany bez znieczulania się alkoholem. Ale aby ta wypowiedź nie wydała ci się zbytnio sielankowa, nie wszystko jest idealne. Miewam okresy głodu alkoholowego. Nie zawsze radzę sobie z emocjami. Miewm również dosyć czeęsto poczucie że jestem kims gorszym - porównując do osób nieuzaleznionych. Terapia nie rozwiązuje wszystkich problemów. Dostarcza wiedzy i narzędzi. Natomiast istotą jest praca nad samym sobą i wewnętrzna motywacja. Przekonanie że to ma sens i bardzo tego chcemy. Ja zgłosiłem się do poradni ze 100% przekonaniem że potrzebuję pomocy innych i chcę się leczyć. Nie skupiałem się na minusach leczenia (wiele rzeczy w czasie terapi powoduje że zaczynamy się buntować, nie zgadzamy się ze wszystkim itp). Ja poddałem się procesowi, przyjłałem a priori że tak ma być , świadomie poddałem się procesowi "prania mózgu" przyjmując że tak ma być dla mojego dobra. Taka przyjłałem strategię i sądzę, że póki co działa. Powodzenie terapii zależy od własnego nastawienia , motywacji, szczerej pracy na sobą, przełamania oporu przed otwarciem się i uczestniczeniem w spotkaniacg grupowych. W okresie gdy piłem wogóle nie przyjmowalem do świadomosci że mógłbym kiedykolwiek w grupie osób opowiadac o swoich problemach, potem to się oczywiscie zmieniło. Psychoterapia grupowa jest konieczna aby rozmontowac mechanizmy uzaleznienia , jeżeli nie przełamie się tej psychicznej barziery to szkoda czasu na jakiekolwiek terapie. Temat: Nielegalna uchwała o prohibicji przy ul. Dekabr... Jestem przekonany, że Wojewoda Śląski nie podważył racji częstochowskich rajców zdążających do realizacji ustawowych nakazów ograniczania dostępności do alkoholu, ale tylko zakwestionował sposób w jaki radni chcieli swoje zamiary osiągnąć. Rzeczywiście, na ile pozwala moja wiedza, pozyskana tylko z informacji prasowych, też uważam że podejmując tej treści uchwałę, naruszono prawo i rozstrzygnięcie jest konieczne. Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, enumeratywnie wymienia miejsca objęte zakazem sprzedaży, podawania i spożywania napojów alkoholowych. Katalog tych miejsc jest zamknięty postanowieniami ustawy i moim zdaniem wystarczający. Jednak gmina, na swoim terenie, w trybie przepisu regulaminowego (a nie porządkowego) ma prawo wprowadzić stały lub czasowy zakaz sprzedaży, podawania, spożywania i wnoszenia napojów alkoholowych, ale ...... wyłącznie ze względu na charakter tych miejsc, obiektów lub obszarów. Trzeba więc rozróżnić charakter takich miejsc, od obserwowanych tam dolegliwych i nagannych zachowań osób nietrzeźwych. Poza tym, gmina (rada gminy nie wójt /tutaj prezydent/) określa zasady usytuowania miejsc sprzedaży wszystkich rodzajów napojów alkoholowych i limituje ilość punktów sprzedaży tych, które zawieraja powyżej 4,5% alkoholu /z wyjątkiem piwa/. Repertuar możliwości jest więc szeroki. Wiele lat pracowałem w lecznictwie odwykowym i zajmowałem się terapią osób uzależnionych. Wielu setkom chorych pomogłem, ale .... tylko w zakresie niwelowania dolegliwości chorobowych. Natomiast, w kodeksowej, wynikającej z naruszenia prawa, resocjalizacji, lepszymi i skuteczniejszymi terapeutami, niż ja, są strażnicy miejscy, policjanci, prokuratorzy i sędziowie. Chorobę należy odróżnić od objawów tych zachowań, których nie chciałbym tu jednoznacznie określać, a które prezentowane były w wypowiedziach kilku moich Szanownych Przedmówców i adresowane do częstochowskich władz. Mam świadomość, że za te ostatnie słowa, zostanę oceniony, pewnie i opluty, podobnie jak Prezydent Wrona. Jestem na to przygotowany. Wiem jednak, że każdy wypowiada swoje poglądy, w takiej konwencji na jaką go najbardziej stać, prezentując w ten sposób swoja wizytówką - i to pozwala ni zachować pełny spokój. Z perspektywy kilkuset kilometrowej odległości od Częstochowy, nie widzę ani "chorych pomysłów" częstochowskich rajców, ani "bandytyzmu" Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Trzeba najzwyczajniej przestrzegać norm prawa. W przypadku konsekwencji nadużywania alkoholu, z choroby należy i warto leczyć, a z zakazanych kodeksami zachowań, konsekwentnie, podkreślam konsekwentnie rozliczać. Pozdrawiam, zarówno tych, którzy podzielą mój pogląd, jak i tych, którzy mnie obśmieją i będą starali się obrazić. Przepraszam, za przydługie wynurzenia. Temat: szkodliwosc marihuany Wiele razy jeszcze usłyszysz, że 99% narkomanów zaczynało od trawki, nie potrzeba dużej znajomości logiki i podstaw statystyki aby zrozumieć że to o niczym nie świadczy. Również 99% z nich zaczynało od alkoholu albo papierosów albo piło mleko od matki. Co z tego? Nie da się zastąpić nałogu alkoholowego - nikotynowym, podobnie ja nie da się zastąpić THC/CBD - amfetaminą czy heroiną. Odwracając statystyki w drugą stronę jedynie 5% wszystkich palących marijuane skończy kiedyś na twardych dragach. Należy więc zrozumieć że motywacja do sięgnięcia po inne używki jest wewnętrzna a nie zewnętrzna. Cechy charakteru i wychowanie, stan emocjonalny itp motywują do tego. Jak widzisz wbrew szeroko rozpowszechnionej idei, to nie produkt indukuje nałóg, tylko psychologia jednostki poszukującej tego nałogu ( to nie moje zdanie tylko stanowisko WHO). Decyduje pierwiastek ludzki, nie systemy polityczne, czy regulacje prawne – popyt na narkotyki jest sztywny. To ciekawość i chęć experymentowania (czytaj heroina) zabija ćpuna, nie to, że kiedyś sięgnął po jointa. Sama szkodliwość zażywania marihuany może wynikać jedynie ze sposobu przyjmowania czyli (palenia, spożywania) nie zaś z powodu chemicznego składu konopii które rzeczywiście co udowodniono przez WHO nie powodują uzależnienia fizycznego, zaś uzależnienie psychiczne jest porównywalne z uzależnieniem od kofeiny z ta jednak różnicą że okres odstawienia jest bardzo krótki i w zalezności od jednostki utepuje od kilku do kilkunastu dni.Oczywiście mozna dyskutowac o takich kwestiach jak syndrom amotywacyjny czy negatywny wpływ konopii na pamięć krótkotrwałą lecz jak wynika z doświadczeń WHO bardziej zalezne jest to od indywidualnych predyspozycji psychicznych osoby zażywającej narkotyk. Ponadto negatywne skutki spoleczne długotrwałego przyjmowania konopii sa nieporównywalnie mniejsze od skutków zażywania alkoholu czy nikotyny a wrzucanie marihuany i heroiny do jednego worka jest ewidentną pomyłką Ostatecznie nie ma na świecie żadnej uzywki kóra może miec tak szerokie zastosowanie medyczne od leczenia jaskry(poprzez obniżanie ciśnienia śródgałkowego) poprzez leczenie stwardnienia rozsianego czy w leczeniu pomocniczym chorych na Aids czy raka.Nie wiem na jakie źródła powołuja sie przeciwnicy legalizacji, ja natomiast mam większe zaufanie do ekspertów z WHO niz do ludzi którzy swoją pseudofachową wiedzę czerpią z.... no właśnie, na jakie fachowe źródła sie powołują się w swoich wypocinach.Poza tym kochani przeciwnicy jak wykazują doswiadczenia krajów które prowadzą restrykcyjną politykę w stosunku do marihuany żaden zakaz ani zaostrzenie kar nie wpływa na obniżenie poziomu konsumpcji a jedynie zwiększa zyski z nielegalnego obrotu a więc bezposrednio przyczynia sie do rozwoju czarnego rynku czyli zorganizowanej przestepczości, którą to nasz kochany rząd zwalcza za pieniądze podatników. Idąc dalej i biorąc pod uwagę statystyki holenderskie (nie uwzględnianiające ruchu turystycznego) możemy zaryzykować stwierdzenie, że zakazy w ww materi przynoszą skutki wręcz odwrotne do zamierzonych - tzużucie wzrasta > cena maleje. To się nazywa dyskontowanie przez rynek i polecam lekturę M.Friedmana wszystkim tym, którzy zakazami chcieliby "przeskoczyć" ekonomię. Witamy na froncie na którym, jest dwóch przeciwników, zmagających się wzajemnie o dominację. Dla porównania nałogowiec nikomu nie zagraża; wybrał na pewno złą drogę, lecz nikogo nie zmusza do pójścia za nim. Za to społeczeństwo wykazuje pełną ofensywę - to my chcemy narzucić mu siłą nasz własny styl życia. Nie chce się podporządkować - do klatki na 3 lata. To tak naprawdę konflikt pomiędzy dwoma typami ludźmi. Pierwsi uważają się za panów i władców więdzących lepiej co jest dobre, a co nie dla innych ludzi - w ich mniemaniu cała reszta to bydło nie będące podejmować świadomych decyzji opartych na rzetelnej informacji. Drugi typ ludzi, to ci, uważający, iż każdy człowiek to istota rozumna, będąca w stanie decydować za siebie i ponosić konsekwencje tychże czynów. Jak mawiał nasz ex prezydent electric "zbijmy termometr a nie będzie temperatury" - pozostawiam ci tą kwestie do przemyślenia... pozdro forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=21024 Temat: Gdzie są te pieniądze............................? dokończenie artykułu.............................! W Toruniu aż 51 tysięcy złotych z "kapslowego" przypadło trzem klubom sportowym tytułem kampanii prowadzonej "na obiekcie". Większość tych pieniędzy (prawie 29 tysięcy) przypadła klubowi żużlowemu Apator. W zamian na programach sportowych wydrukowano adresy poradni i ośrodków konsultacyjnych, a na stadionie rozstawiono bannery i "koziołki" zwiastujące: "Alkohol kradnie młodość" albo "Dzieciństwo bez przemocy" lub "Granica wieku granica prawa". Dalej było jak w "Rejsie" - pomiędzy okrążeniami spiker wyczytywał hasła z kartki. W ten sposób Apator pouczył co do szkodliwości alkoholu 1500 osób, a Toruński Klub Motorowy (13,7 tys. dotacji) - 300 kibiców. Torunianie dofinansowali również wydanie kalendarza z naniesionymi terminami imprez promujących zdrowie, który rozesłano po różnych placówkach - od żłobków do domów starców. "Aktywizowali" też "środowiska szkolne" między innymi poprzez konkurs poetycki na temat uzależnień. Pół miliona złotych z alkoholowych pieniędzy wydali na montaż systemu monitoringowania w szkołach i w pogotowiu opiekuńczym. - Monitorowanie nie ma nic wspólnego z założeniami, jakie postawił sobie ustawodawca. Nawet jeśli wyjść z założenia, że miało być ochroną przed dilerami narkotykowymi, to i tak dopuszczalne jest finansowanie wyłącznie pierszorzędowej profilaktyki. System monitoringu do niej nie należy - twierdzi Renata Dyrda z PARPA Dziesięć tysięcy złotych kosztował alkomat dla toruńskiej izby wytrzeźwień. I znowu z naruszeniem wytycznych PARPA, bo zakup sfinansować należało z innych środków. Podobnie z nagminnym dofinansowywaniem izb wytrzeźwień - zdaniem Marty Jakubowskiej jedynie izba w Inwrocławiu, z uwagi na wstępny program terapeutyczny, jest upoważniona do dotacji z "kapslowego". Bardzo kosztowne okazują się kserokopiarki służące rozwiązywaniu problemów alkoholowych. W Sępólnie za konserwację i naprawę tego urządzenia trzeba było zapłacić prawie 2 tysiące złotych, podobnie w Dąbrowie Biskupiej, gdzie urządzenie pochłonęło niemal dwa razy więcej środków niż koszty zajęć socjoterapeutycznych i siedem razy więcej niż warsztaty psychoterapeutyczne w klubie AA. W Sępólnie (gdzie skądinąd przygotowano bardzo solidny program antyalkoholowy) zakupiono wbrew wytycznym "zestaw do wesołego miasteczka" oraz... mapę Polski. We Włocławku za stosowne uznano wydać alkoholowe pieniądze na... dyktafon. Z pielgrzymką do stolicy Popularnym wydatkiem finansowanym z "kapslowego" są wszelkiego rodzaju wyjazdy i pielgrzymki. Przykład pierwszy z brzegu: dzieciom z Lipna za pieniądze z "kapslowego" zafundowano pielgrzymkę... do Warszawy i okolic. Jaki związek miała z problemem alkoholizmu? Organizator wycieczki ks. Franciszek Cieślak przyznaje, że za pieniądze z "kapslowego" przygotowano wycieczkę dla dzieci z uboższych rodzin. - Organizowała ją Caritas, której czasami uda się uszczknąć trochę pieniędzy z gminy. Praprzyczyną gminnych igraszek z alkoholowymi pieniędzmi jest chaos prawny. Przepisy są ogólne, a wytyczne państwowej agendy jaką jest PARPA nie mają mocy przepisu, są jedynie wskazówkami doradczymi. W efekcie w wielu gminach praktykuje się grę pozorów - pieniądze przeznacza się na dowolne imprezy doklejając do niech naprędce hasła antyalkoholowe. Prawo jest traktowane w sposób znany z reklamy pewnego piwa - z przymrużeniem oka. Tymczasem usiłujący uporać się z nałogiem Kowalski w kolejce do dobrych ośrodków odwykowych czekać musi wiele miesięcy, ponieważ brakuje pieniędzy. Jeszcze trudniej stanąć mu na nogi po leczeniu. Nic dziwnego, skoro zamiast wędki oferuje mu się rybę złowioną na festynie. Adam Willma 27 Lutego 2004 Temat: Diphergan??! DIPHERGAN Informacje na temat Dipherganu Na receptę Producent Jelfa SA, Polska. Forma leku: drażetki 10 mg; drażetki 25 mg; iniekcje 25 mg/ml; syrop 1 mg/g. Zawartość substancja czynna - promethazine hydrochloride. Sposób działania Diphergan blokuje działanie histaminy, substancji, która wydziela się w reakcjach uczuleniowych. Diphergan ma również działanie uspokajające. Lek w formie syropu jest przewidziany dla dzieci. Zastosowanie Lęk i napięcie psychiczne. Zaburzenia snu. Alkoholizm. Środek uspokajający przed operacjami chirurgicznymi. Choroba lokomocyjna. Alergie i świąd skóry. Mdłości i zawroty głowy. Zapalenie krtani. Nadmierne pobudzenie. Ostrzeżenie Pacjenci cierpiący na powiększenie gruczołu krokowego, utrudnienia w oddawaniu moczu, zwężenie pasażu z żołądka do dwunastnicy, żółtaczkę, miastenię gravis (chorobliwe zwiotczenie mięśni) powinni powiadomić o tym lekarza przed rozpoczęciem kuracji Dipherganem. Leku nie należy podawać w ciągu dnia w depresjach psychicznych. Zażycie leku na noc może powodować ospałość i zmęczenie następnego dnia. Dolegliwość ta jednak zanika w miarę kontynuacji leczenia. Długotrwałe stosowanie leku zmniejsza wydzielanie gruczołow łzowych, co może stanowić utrudnienie w używaniu szkieł kontaktowych. Oczekiwany skutek leczenia może ulec zmianie, jeśli Diphergan stosuje się jednocześnie z innymi lekami. Zamiar podawania innych środków jednocześnie z preparatem należy omówić z lekarzem. Nie należy spożywać alkoholu w trakcie leczenia, ponieważ alkohol wzmaga działanie preparatu. Skutek działania leku zmniejsza się w razie dłuższego bez przerwy stosowania Dipherganu. W celu zapobieżenia temu należy robić pauzy w zażywaniu leku co 3 lub 4 dzień. Pacjenci powyżej 65 roku życia nie muszą stosować tych przerw. Diphergan może upośledzać sprawność psychofizyczną, dlatego też nie wolno prowadzić pojazdów mechanicznych ani wykonywać czynności precyzyjnych w trakcie stosowania preparatu. Lek nie wywołuje uzależnienia. Działania niepożądane 1/100- Ospałość. Suchość błony śluzowej jamy ustnej, co oznacza ryzyko uszkodzenia zębów, zwłaszcza jeśli kuracja jest długotrwała. Należy zatem zwrócić szczególną uwagę na higienę jamy ustnej. 1/1000- Utrudnienia w oddawaniu moczu. Zatwardzenie. Zmniejszone wydzielanie gruczołów łzowych. Utrudniona akomodacja oka. Zaburzenia w funkcjach wątroby i nerek. Uczulenie na światło. Dawkowanie Dawkę ustala lekarz. Zazwyczaj dawka początkowa dla dorosłych wynosi 25 mg na noc. Dawkę tę można w miarę potrzeby zwiększyć do 50 mg 3 razy dziennie. Dawkę dla dzieci ustala lekarz pediatra. Zastrzyki, które stosuje się zazwyczaj w stanach ostrych, wykonuje wyłącznie służba zdrowia, która udziela bliższych informacji o leku. Ciąża i karmienie Nie stwierdzono jakiegokolwiek ujemnego wpływu preparatu na płód. Nie wiadomo czy lek przenika do mleka matki, należy zatem zasięgnąć opinii lekarza w razie zamiaru stosowania leku w okresie karmienia dziecka piersią Temat: 1000 dni bez terapii Witam wszystkich. Na wstępie krótki konspekt programu typowego leczenia terapeutycznego. (Pomijam tutaj specjalistyczne programy CBT, MET, PRO, czy też Programowanie Neurolingwistyczne) ETAP I - uświadomienie pacjentowi sam fakt uzależnienia (w przeciwieństwie do chorych fizycznie, pacjenci uzależnieni z reguły uważają, że ten problem ich nie dotyczy), co wymaga przełamania takich mechanizmów obronnych jak zaprzeczanie (nieprzyznawanie się do uzależnienia) i racjonalizacja (usprawiedliwianie się - "muszę się napić, bo źle się czuję, bo nie mogę zasnąć, bo wszyscy piją"). ETAP II - uświadomienie pacjentowi problemów emocjonalnych i osobowościowych, które sprzyjały sięganiu po alkohol. W tej fazie psychoterapia jest nastawiona na radzenie sobie z tymi problemami. ETAP III - rozważa się problemy egzystencjalne i duchowe dotyczące swojego miejsca w świecie, hierarchii wartości, pracuje nad wzmocnieniem przekonania, że życie bez alkoholu pozwala na kontrolowanie swoich zachowań. Nie będę szczegółowo omawiał jak to zrobiłem, mogę tylko zapewnić, że wszystkie te trzy etapy przeszedłem sam, bez terapeuty i nie obrażając uczuć religijnych szanownych interlokutorów, bez żadnej SIŁY WYŻSZEJ. W momencie, kiedy podjąłem decyzję zerwania z nałogiem(szczegóły na moich wątkach) i po rozmowie z lekarzem psychologiem (pomijam dwie beznadziejne rozmowy z terapeutą) miałem właściwie za sobą ETAP I. W początkowej fazie mojego trzeźwienia byłem rzeczywiście ponurym abstynentem. Myślałem tylko o tym, żeby się nie napić i liczyłem dni swojej wstrzemięźliwości. Z czasem, po zregenerowaniu sił dzięki długotrwałemu niespożywaniu, zacząłem sięgać do literatury, czasopism, materiałów dostępnych w bibliotekach, a przede wszystkim Internetu. W międzyczasie toczyłem z drugą żoną mojego zmarłego Ojca bezpardonową walkę o należące od zawsze do mojej najbliższej rodziny Siedlisko, oraz co właściwie powinienem postawić na pierwszym miejscu starałem się o odzyskanie swoich najbliższych - Żony i Córki. Obie te batalie wygrałem. Można powiedzieć, że tak przeszedłem ETAP II Nad ETAPEM III pracuję do dziś, ale nie mam ochoty, aby ktoś za mnie podejmował decyzję o tym co i jak mam robić. Nie wiem, czy mój przypadek to patologia, wyjątek, czy siła nieczysta, ale taka jest historia mojej trzyletniej trzeźwości. Doszedłem do niej sam, bez niczyjej pomocy i nie boję się straszenia, że ja jestem trzeźwy inaczej, i że za chwilę wpadnę znowu w szpony nałogu. Musiałby mnie ktoś ogłuszyć i podać dożylnie żebym się jeszcze w życiu napił. Ja nikomu nie bronię zakładać partie, stowarzyszenia, sekty i inne związki. Jest wolność i demokracja. Tylko niech mnie nikt nie zmusza i nie straszy. Ja się nie boję. Tak na marginesie. Znawcom ruchu AA nie muszę przypominać po co alkoholikowi potrzebny jest drugi alkoholik. Wcale nie po to by JEMU pomóc. Jest potrzebny po to by pomóc SOBIE. Temat: Masz problem - przeczytaj Masz problem - przeczytaj Nazwa leku: PsychoForo Zawartość: substancje czynne – interesujące punkty widzenia, życzliwe rady, zjadliwe uwagi, bluzgi, osobiste wynurzenia. Sposób działania: PsychoForo działa na przekaźnictwo monoaminergiczne ośrodkowego układu nerwowego poprzez odwracalne hamowanie aktywności monoaminooksydazy, głównie typu A. Powoduje to zahamowanie metabolizmu noradrenaliny, dopaminy i serotoniny, co prowadzi do zwiększenia stężenia tych neuroprzekaźników w przestrzeni pozakomórkowej. Zastosowanie: Wahania nastroju, nuda dnia codziennego. Ostrzeżenie: Stosować ostrożnie u osób uczulonych na wulgaryzmy. Oczekiwany skutek leczenia może ulec zmianie, jeśli PsychoForo stosuje się w obecności katalizatora „komandos57”. Może upośledzać sprawność psychofizyczną, dlatego w trakcie jego stosowania należy ograniczyć prowadzenie pojazdów mechanicznych i wykonywanie czynności precyzyjnych. Kurację należy zakończyć stopniowo wycofując preparat, tzn. systematycznie zmniejszając jego dawkę. Nagłe przerwanie leczenia może sprowokować zespół odstawienia, objawiający się bólami głowy, zaburzeniami koncentracji, drażliwością, huśtawką nastrojów, spadkiem apetytu i bezsennością. Nie należy spożywać alkoholu w trakcie kuracji, ponieważ alkohol wzmaga działanie PsychoForo. Ciąża i karmienie: Istnieje prawdopodobieństwo, że preparat oddziałuje na płód. Nie wolno zażywać leku w okresie ciąży. Ograniczone doświadczenia ze stosowaniem leku w okresie karmienia dziecka piersią, należy zatem zasięgnąć opinii lekarza w razie zamiaru stosowania preparatu w trakcie karmienia dziecka. Działania niepożądane: Brak danych statystycznych na temat działań ubocznych. Wiadomo jednak, że lek może powodować zaburzenia snu, uczucie niepokoju, drażliwość, zawroty głowy, bóle głowy, zaburzenia widzenia, suchość błon śluzowych jamy ustnej, dlatego konieczna jest dokładna higiena zębów po każdym posiłku. Wzmożony apetyt. Wzrost wagi ciała. W wypadku wystąpienia poważniejszych reakcji alergicznych może wystąpić rozwolnienie, wysypka, świąd, pokrzywka, rumień. Dawkowanie: Dawka zależy od rodzaju i nasilenia problemu, a także od wagi ciała i wieku zainteresowanego terapią. Należy stosować na 1 godzinę przed posiłkiem. W razie wystąpienia poprawy nawet już po kilku dawkach, należy przerwać kurację, a to w celu uniknięcia efektu uzależnienia od PsychoForo. Przedawkowanie: Przedawkowanie wywołuje z reguły nieznaczne i krótkotrwałe objawy ze strony ośrodkowego układu nerwowego oraz przewodu pokarmowego. Przedawkowanie PsychoForo stosowanego z innymi preparatami (np. działającymi na ośrodkowy układ nerwowy jak „komandos57”), może być groźne dla życia. Strona 3 z 4 • Wyszukano 167 rezultatów • 1, 2, 3, 4 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||