Strona Główna
Jak leczyć naderwany mięsień
Jak leczyć nerwicę wegetatywną
Jak leczyć nosiciela salmonelli
Jak leczyć oparzenia słoneczne
jak leczyc wezly chlonne
Jak leczyć Wirus HPV
jak leczyć zapalenie okostnej
jak leczyć zatrucia żołądkowe
jak leczyć bakterie
jak leczyć egzema
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: jak leczyć Uzależnienie alkoholowe





    Temat: Czy ateiści myślą racjonalniej niż wierzący w Boga
    > Pozatym sąsiad, który leczył sie pod okiem fachowców terapeutów od uzależnień z
    > nałogu alkoholowego mówił, że też do terapi włączono religie i też w ogólnym
    > ujęciu.
    > Jak widać wiara w Boga pomaga również osobom uzaleznionych zerwać z nałogami
    > Przypuszczam że też są jakieś opracownia psychologiczne na ten temat
    > przeznaczone dla terapeutów.

    Są takie opracowania. I wiara pomaga. Jednak Twoje ujecie sugeruje, jakby to
    wlasnie wiara miala powodowac cuda i byla w tym wszystkim naj naj najwazniejsza.
    Latwiutko mozna to sprawdzic na przykladzie tychże uzaleznionych. Jedna grupa
    leczy sie tylko wiara, inna metodami terapeutycznymi bez sladu wiary, trzecia
    jednym i drugim. Nie musze, chyba mowic gdzie wyniki bylyby najlepsze, a gdzie
    zdecydoawnie najslabsze. Widzisz szanowna vaciu, z cudami jest zazwyczaj tak, ze
    sa po prostu czyms bardzo malo prawdopodobnym statystycznie, ale jednak mogacym
    zaistniec. Zgodnie z prawami mechaniki kwantowej kazde zdarzenie w naszym
    wszechswiecie ma obliczalna szanse na zaistnienie.

    > Sądzisz, że lektura Harry Pottera jest czyś własciwszym w wychowaniu dzieci?

    A co złego widzisz w czytaniu przez dzieci Harry'ego Pottera, tym bardziej kiedy
    same dzieci chcą to czytać ? Może wolisz by uczyli religii księża-pedofile,
    których ujawniono w kościele dziesiątki, a dalsze setki kościół kryje? I
    niespecjalne znaczenie ma tu fakt, że jesteś Świadkiem Jehowy.

    > Równiez klasyczna literatura piękna nawiązuje do Biblii.

    Mialem na mysli powazna literature psychologiczna. Jasne, ze klasyczna
    literatura piekna nawiazuje do biblii. Na cale szczescie nie cała.





    Temat: boli mnie moja biernosc
    witam,
    znalazłam dzisiaj to forum błądząc po tym dla uzależnionych.ostatnio często tam
    zaglądam próbując coś zrozumieć. spodobało mi się określenie misz-masz bo też
    się z takim borykam i może dlatego coś tu z siebie wyrzucę.sama jestem dda
    (pijący ojciec), ale chyba nie miałam z tym większych problemów bo mama starała
    się zapewnić nam mimo wszystko normalny dom i chyba (w miarę możliwości)udało
    jej sie nas przed wieloma zgubnymi skutkami ochronić.w miarę szybko wypuściła
    mnie i siostrę z domu do szkoły z internatem i może dzięki temu nasze relacje z
    domem rodzinnym są zdrowe.kiedyś może byłam nieśmiała ale nawet nie wiem kiedy
    to minęło.jedyne czego jestem świadoma i czego brak czasami odczuwam to tego że
    nie wiem jakie to uczucie mieć ojca.no i oczywiście niechęć do mężczyzn, może
    dlatego że w całym swoim życiu naprawdę nie spotkałam porządnego normalnego
    faceta.wszyscy prędzej czy później odkrywali to co maja pod skórą.no ale pomimo
    to jednemu udało się mnie do siebie przekonać.bajka szybko się skończyła a
    ideał sięgnął bruku.trochę czasu minęło zanim się zorientowałam że jest
    uzależniony tylko że zamiast odejść postawiłam sobie za punkt honoru że go z
    tego wyciągnę i tak wpadłam we współuzależnienie. z problemem borykam się juz -
    wstyd się przyznać- 8 lat.dość szybko przeszłam terapię dla współuz.z czystego
    zainteresowania już dla siebie zgłębiałam literaturę fachową dotyczącą
    uzależnień, wspołuz. dda, emocji, szantażu emocjonalnego, analizy transakcyjnej
    i całej tej psychologii relacji. nie przeklinam tych lat choć było tragicznie i
    otarłam się o najgorsze dno, ale dzięki temu poznałam to wszystko czym jest
    człowiek i życie.pomimo że od dawna nie tworzymy już pary to jednak czuję jakąś
    niewyłumaczalną więź do tego człowieka i wciąż krąży po mojej orbicie.a on
    oprócz alkoholu to dda, zerowe poczucie własnej wartości, przerost ambicji,
    pieniądze określają pozycję człowieka (pomomo że z domu tego nie
    wyniósł),pesymizm, bezradność, kłamstwa, poniżanie innych, fałszywe poczucie
    wstydu itd,itp. świadomy swojej choroby i po kilku próbach leczenia.a to z czym
    ja sobie nie daję rady to uczucie żalu.jest mi go tak strasznie żal,że nie
    umiem siły tego uczucia opisać i nie wiem dlaczego.





    Temat: Mam dosc zycia-POMOCY!!!!
    Czesc mlody :) A wlasciwie to jak masz na imie?

    Bardzo dobrze rozumiem Twoje problemy, zreszta jak pewnie wiele osob stąd.
    Wszystko to ludzkie, choc b. trudne. Piszesz, ze "sam" wyszedles z depresji, a
    moze wlasnie trzeba bylo wychodzic z fachową pomoca, wtedy nie doszloby do
    obecnego stanu! No, ale czasu nie cofniemy.

    To co opisujesz przeżywa wiele ludzi cierpiących na fobię spoleczna. Ja tez to
    znam, choc nie w takiej skali. Moja przyjaciolka ma zdiagnozowaną tą fobie, przez
    3 lata nie wychodzila z domu - na krok! Teraz po terapii grupowej i leczeniu
    indywidualnym jest o niebo lepiej - choc nadal nad tym pracuje. Potrafi zrobic
    wiele rzeczy, o ktorych kiedys nawet nie marzyla. Rzeczy (dla innych) prostych -
    zakupy (ostatnio nawet w hipermarketach), spotkania towarzyskie, praca itd. TO
    JEST MOŻLIWE! Skoro ona, po latach niewychodzenia z domu, moze, to i Ty mozesz.

    Co do alkoholu i uzywek to one pewnie jakos pomagaly Ci w zyciu. Ale nie pisz, ze
    przez to są obecne problemy, bo to nie tak. Ja tez mialam z tym problemy, bylam
    uzalezniona od prochow i klejow, a teraz po latach to wszystko to tylko
    wspomnienie.

    MOZNA, mozna sobie z tym poradzic. Ludzie zyja z roznymi "bagazami", wielu uczy
    sie funkcjonowac w swoich ograniczeniach, a potem sie ich pozbywac. Jestes po
    prostu mlodym, b. wrazliwym czlowiekiem, ktory czasem wiecej czuje i ma wiecej
    obaw/lękow niz inni. I zazwyczaj tacy 'neurotyczni' ludzie maja b. duzo do
    powiedzenia i zrobienia w zyciu, sa b. wartosciowi.

    Zdecydowanie polecalabym Ci psychoterapię grupową. Wiem, ze spotkanie z grupa to
    Twoj najwiekszy strach, ale to najskuteczniejsza i najszybsza forma leczenia
    wszelkich problemow z kontaktami z ludzmi. Sama tak sie leczylam z dużą
    skutecznością. Tylko trzeba postawic sptawe jasno - CHCE SIE LECZYC, CHCE ZYC
    NORMALNIE I DUZO ZROBIE W TYM KIERUNKU.

    Wierze, ze to przeczytasz i staniesz na wysokosci zadania :)
    Rumiankowa




    Temat: nadzieja
    jerzy30 napisał:

    > stina12 - 10 czy 15 lat temu trudniej bylo trzezwiec - tak uwazam - mniej
    bylo
    > osrodkow terapeutycznych, mniesza wiedza, problem byl bardzie srywany. Teraz
    > jest to problem powszechny - ludzie bardzo pija czy narkotyzuja sie bo zycie
    > nas nie rozpieszcza - jest trudno z praca, trudno z zarobkami - tak wiec sie
    te
    >
    > smutki i trudnosci zapija bo gorzala pozwala o tym zapomniec - no i wpada sie
    w
    >
    > uzaleznienie. Z drugiej strony wiedza o uzaleznieniach jest coraz bardziej
    > powszechan i coraz bardziej otwarta - jak on uwaza ze wszystko jest ok to
    niech
    >
    > sobie poczyta te forum - jak zobaczy ze ty wiesz na co on jest uzalezniony i
    ze
    >
    > Ci na nim zalezy to z jednej strony bedzie juz wiedzial ze nie zakombinuje
    [no
    > wiesz jedno piwko?????????? - to tak dla ochlody - potem drugie i dziesiate]
    a
    > zdrugiej strony byc moze zacznie to picie ograniczac i cos z soba robic. moze
    > zrob mu fotki jak sie uwali - jak wyglada - to dziala czasami piorunujaco -
    > pokaz mu jaki jest "silny" i tej jego "wyzwania"i ze sobie daje rade "siam".
    W
    > kazdym razie trzymam za Ciebie kciuki i w tym sensie tez mam nadzieje jak ty.

    Wiedza o alkholizmie wbrew pozorom nie jest tak szeroko dostępna, szeroko
    dostępna jest dostępność do alkoholu (szczególnie piwa + nachalna reklama).
    Aby zdobyć fachową wiedze trzeba bardzo chcieć. Osoby które piją (towarzysko,
    szkodliwie, nałogowo) nie zaprzątają sobie głowy takimi rzeczami jak choroba
    alkoholowa. W mniemaniu każdej pijącej osoby alkoholizm to abstrakcyjny problem
    dotyczący innych . Przypomnij sobie jak reagowałeś na próby zwrócenia ci uwagi
    że być moze masz jakiś problem z alkoholem. Rekcja )zgodnie z mechanizmami
    obronnymi) jest tylko jedna- nie widzę najmniejszego problemu.
    Znam alkoholoków (pewnie każdy z nas takich zna) którzy doszli juz do
    kompletnej degrengolady fizycznej i psychicznej i na najmniejszą sugestię że są
    alkoholokami reagują (co jest zrozumiałe ) oburzeniem. Tkwiąc w środku problemu
    pijący alkoholik nie jest w stanie obiektywnie ocenić siebie i swojej sytuacji.
    Wszystkie rozumne i racjonalne iluminacje przychodzą dopiero na etapie
    aktywnego wychodzenia z nałogu - leczenia się.



    Temat: tak wygląda zaproszenie na spotkania dda
    Ja mysle ze zobowiazuje..
    Dla mnie bycie dda jest szansa.. na szczesliwe zycie za ktore ja
    sama odpowiadam. Jest szansa na wlasny rozwoj.
    Wyobrazam sobie jakby to moglo wygladac bez alkoholu - moi rodzice
    nieumiejac radzic sobie ze swoimi emocjami, stosowali by przemoc
    psychiczna niszczac we mnie resztki poczucia wartosci i sily, a ja
    bym im uwierzyla i zyla takim zyciem z przekonaniem ze nie mam
    zadnej wartosci i na nic nie zasluguje. Prawdopodobnie sama
    zaczelabym uzywac alkoholu lub innych substancji "pomagajacych
    radzic sobie z zyciem".

    Ale oni uciekli w alkohol. Wszystkie negatywne emocje wyladowywali
    na nas (mam rodzenstwo), deprecjonowali nasza wartosc, krytykowali
    wszystko co w zyciu zrobilismy, z drugiej strony caly czas wymagajac
    zeby byc doroslym, zajac sie domem i zajac sie nimi. To taki duzy
    skrot - trudno opisac slowami to co sie dzialo w domu z problemem
    alkoholowym.
    Ja poszlam do osrodka uzaleznien na skutek kryzysu.. ale nie mojego.
    Przeciez ja nie mialam swojego zycia, zylam ich zyciem. Wiec kryzys
    tez byl ich. Poszlam do terapeuty bo nie wiedzialam juz jak im dalej
    pomagac, bo pili wiecej mimo obietnic ze beda sie leczyc.
    Zostalam na terapii dla siebie.
    Gdyby nie ich alkohol nie trafilabym do terapeuty.
    Teraz z pomoca terapeuty ucze sie zyc swoim zyciem, mam swiadomosc
    tego ze moi rodzice byli chorzy i to co nam mowili wynikalo wlasnie
    z tej choroby. Byli takimi rodzicami jakimi potrafili byc.

    Ale obecnie za moje zycie ja sama odpowiadam.
    Ja odpowiadam za to jak wykonuje swoja prace, za to jakiego partnera
    sobie wybieram i jaki zwiazek z nim tworze, za to z jakimi ludzmi
    sie spotykam i przede wszystkim za to co mysle o sobie.
    Ja tez wybieram jak radzic sobie z problemami w zyciu - czy wybrac
    uzywki dajace chwilowa ulge czy np. zobaczyc sie z terapeuta.

    Jestem wdzieczna ze dostalam taka szanse.




    Temat: Nie rozumiem co ludzie chca od homoseksualistow
    > Odróżnij akceptowanie ludzi od akceptowania teg co robią.
    > Czy mogę nie akceptować McD, jeśli (hipotetycznie) nauka twierdzi,że to
    > niezdrowe? W przeciwnym razie muszę akceptować nadużywanie alkoholu/narkotyków.

    Odróżniam, Ty natomiast udajesz ze mnie nie rozumiesz i bawisz się w słówka.
    Możesz sobie nie akceptować tego ze ktoś chodzi do McDonalda albo ze jest gejem,
    ale nie mozesz z tego powodu tej osoby dyskryminować, a co ważniejsze nie moze
    być ona dyskriminowana przez państwo.
    Poza tym zauważ ze narkomanie i alkoholicy szkodzą nie tylko sobie, ale to mniej
    wazne. Wazniejsze ze fakt szkodliwosci alkoholu i narkotykow jest udowodniona i
    nikt nie ma co do niej wątpliwosci, wszystko jedno czy jestes katolikiem czy kim
    innym, a szkdliwosc homoseksualizmu nie jest w zaden sposob udowodniona.

    > Jak chyba zauważyłaś nie odnosiłem się do dyskryminacji, ale do konkretnego
    > twierdzenia, że homo robią sobie 'dobrze'. A więc Ty też odnieś się do tego.

    zalezy co miał na myśi przez 'dobrze', jesli dwoje dorosłych ludzi sie kocha i
    sa szczesliwi to chyba robią sobie dobrze a nie zle.

    > Oczywiście nie. System wartości nie jest tożsamy z prawem.

    ciesze sie ze się zgadzamy

    > Są różne stopnie uzależnienia. Powiedzmy,że narkoman (albo nie-narkoman)
    > w pełni świadomie podejmuje decyzję ,że woli żyć krócej, ale bardziej
    > 'odlotowo'. Czy pomoc w spełnieniu tego marzenia jest dobra czy zła?
    > Z liberalnego punktu widzenia jest dobra...

    owszem, ja osobiscie bym mu tych narkotykow nie dała, ale nie potępiłabym kogoś
    kto by dał. Nie wiem niestety co to ma wspólnego z homoseksualistami i och
    przeciwnikami.

    > Tak sądzę. I od razu uprzedzę - homo MA takie same prawa jak hetero, żaden
    > przepis nie dyskryminuje ze względu na orientację.

    milion razy rozmawialismy tu o tym ze nie ma, (chociazby zabranianie parad)
    poza tym nie chce mi sie powtarzac i nie pamiętam, np wiadomość o stanie chorego
    i decyzja o leczeniu, dziedziczenie itp.
    Zaraz powiesz ze moga wszystko zrobic tylko muszą podpisac odpowiednie
    upowaznienia i druczki - i to wlasni nie jest rowne traktowanie przez prawo.



    Temat: Przebudowa osobowosci a terapia
    Hahahahaha - najlepsze jest to z krzywdą ;) (mniemam, że pytanie z AA)

    1. Człowiek chory na bulimię może jeść normalnie.A nastąpi to wówczas - jak
    będzie WYLECZONY !
    W czasie choroby i - jak to zwiesz "nawrótu choroby" - jest nadal chory i nadal
    będzie jadł nienormalnie.
    Dopiero po WYLECZENIU - będzie jadł jak każdy NORMALNY człowiek (vide-
    alkoholik) i wtedy nie będzie nazywał się "bulimik" ...
    Pierwsze słyszę, żeby bulimików żywiono dożylnie ;)
    Tego w historii leczenia nie było ;), anorektyków a i owszem żywiom dożylnie
    ale nie bulimików sensu stricte.

    2. Kwestia popularności - w żadnym razie do mnie nie przemawia.
    Może najpopularniejsza bo najłatwiejsza ?
    Unikać "wyzwalacza" i już się jest zdrowym ? (zakładając oczywiście,
    że "jakieś" tam terapie się przeszło).
    Dla mnie to żadne WYLECZENIE !
    Ależ oczywiście - każdy nałóg ma swój "kontekst psychiczny", i każdy odrębną i
    specyficzną charakterystykę. Ale mechanizm uzależnienia jest ten sam.
    WG tego co mówisz to można wszystkim alkoholikom wszyć w tyłek esperal i są
    wyleczeni ???
    Po co się tyle z nimi męczyć ? Te terapie ? Czas i pieniądzę tracić ?
    Prościej, łatwiej, ekonomiczniej ...
    A to już chyba przerabiano, nie ?
    Więc o nieunikanie alkoholu tu chodzi, W OGÓLE ...

    "W ogromnej większości przypadków jest inaczej" - bo zła była terapia.
    Dobra terapia - to taka, kiedy będziesz mógł normalnie pić alkohol.
    Jeśli po "wyleczniu" napijesz się i masz tzw."nawrót choroby" (cóż za
    sformułowanie) - to wcale nie jesteś wyleczony a TYLKO "zaleczony".

    3. Właśnie z punktu widzenia psychiki - obżarstwo/bulimia/alkohol/narkotyki
    etc. - są takie same. Są różne z punktu biologii mózgu (np.narkotyki a bulimia).

    4. "Czy nie masz na tyle pokory w sobie ..." & "alkoholik moze wszystko ..." -
    <hahahaha> piszesz coś o pokorze ?
    Chyba jesteś "niepijącym alkoholikiem" a mi piszesz o pokorze ???

    5. "Dlaczego to, co uzaleznia jednych, nie dziala na drugich ?
    Ano, wlasnie przez to,ze reakcje uzaleznionego na alkohol sa zgola inne, niz
    tego, ,ktory pije "normalnie".
    => czegoś tu nie rozumiem, przecież nie byłeś uzależniony od urodzenia.
    Jakbyś był wyleczony - to nie masz ŻADNYCH REAKCJI choroby.

    6. Jak czytam nie dałeś, ani jednego logicznego wyjaśnienia.

    W postach wyżej obiecałam się zamnknąć i więcej nie pisać.
    Najwyższa pora - dotrzymać słowa i nie zadawać niewygodnych pytań ani podsuwać
    różnych takich wapliwośći ...

    Pzdr,

    7. Na pocieszenie ;) - jest zdrowie od alkoholizmu, bulimiii etc.... Uwierz.



    Temat: Mity i lęki DDA na tema związków
    Dlaczego "wyimaginowanego"? Nie ma czegoś takiego jak "współuzależnienie"

    NIE MA. To termin wymyślony przez żądnych kasiory terapeutów. Po co drapać mniej szmalu, jak można więcej? Forsy na alkoholowe menty idzie bardzo dużo, chyba 1% od sprzedaży alkoholu. Pijus, na prawdę uzależniony od gorzały jest jeden i zazwyczaj leczyć się nie chce. Ale co im szkodzi wmówić sugestywnej, zastrachanej żonie z syndromem wyuczonej bezradności, że także jest "chora"? On będzie latami "trzeźwieć", ona też i gonić na terapię. Dzieci alkoholika (a taki w pijackim widzie mnoży się bez opamiętania)też można wpuścić w kanał, zmanipulować, wmówić chorobę, uzależnić od oszustów zwanych terapeutami. I w ten sposób pieniążki zostają zagospodarowane, na takie i śmakie "terapie". Nie ważne, że skutek mierny, bo dziedziczony po rodzicu-pijaku zestaw genetyczny pod wpływem gadania się nie zmieni, a chirurgia genetyczna jeszcze w powijakach. Grunt, żeby się interes kęcił. I kręci się jak złoto, co widać choćby po tej grupie dyskusyjnej zmanipulowanych naiwniaczek(faceci są jednak mniej sugestywni) które zwykle cierpią albo na zaburzenia osobowości albo niezrównoważenie emocjonalne. Ale są święcie przekonane o swoim "współuzależnieniu" od wódy :))).
    Oczywiście, nie są to moje oryginalne poglądy. Kiedyś miałam zaszczyt odbyć staż u najwybitniejszego polskiego psychoterapeuty, do którego nawet Amerykanie uczyć się przyjeżdżali. Największy procent wyleczeń w Europie. On nie pierdzielił, że cała rodzina jest "współuzależniona" tylko koncentrował się na osobie rzeczywiście uzależnionej. Pierwsze, co robił, to za jego zgodą izolował uzależnionego od rodziny. Nie mówił, że delikwent jest "chory" - mówił, że jest zerem NA WŁASNE ŻYCZENIE i albo skończy z tym raz na zawsze, albo zdechnie pod płotem. Nikt się nad nim nie rozczulał, musiał zapracować na swoje utrzymanie. Nie? To won!
    Zalety takiego podejścia? Przede wszystkim WYSOKA SKUTECZNOŚĆ.Uwolnienie rodziny od poczucia winy, wytworzenie w uzależnionym przekonania, że nikt inny tylko on sam jest odpowiedzialny za swoje wybory, niebagatelne oszczędności dla budżetu.




    Temat: Sprawa psychoterapeuty Andrzeja S. Oświadczenie...
    specjalizacja kliniczna w psychologii i monopole
    teraz w psychologii została wprowadzona jednostopniowa, minimum 5 letnia
    specjalizacja kliniczna (w teorii) oraz zostało zawieszone przyjmowanie na
    specjalizację (w praktyce). nie wyglada to zbyt różowo, bo choć zamysł
    jednostopniowej specjalizacji jest świetny, to w praktyce niewykonalny, choćby
    dlatego, że pracodawcy musieli by zwalniać psychologa na ok.2 lata staży, a w
    tym czasie zatrudnić zastępcę(?) Wymogi i program kształcenia jest zamieszczony
    na stronach ptp.
    Jednak to co poruszył xyz jest b.ważne - dlaczego tylko jedno stowarzyszenie,
    obecnie dosyć skompromitowane, ma mieć patent na certyfikowanie
    psychoterapeutów. Albo powinno być tych stowarzyszeń dowolnie dużo, byle tylko
    ich certyfikaty gwarantowały kompetencje, albo, certyfikat powinien być
    uwarunkowany egzaminem państwowym, przeprowadzonym przez ludzi spoza koterii
    lub przez komisję wielokoteryjną. problemem jest to, że do takiego ciała
    państwowego weszłyby zapewne te same osoby które psują wizerunek stow.
    psychologicznego. załozenia ceryfikacyjne stow. psychologicznego nie są złe,
    ale dla praktyki istotne jest kto i jak je realizuje. w Towarzystwie
    Psychiatrycznym kryteria certyfikowania psychoterapeutów sa merytoryczne, muszą
    oni zademonstrować nagranie swojej sesji terapeutycznej. Sprawa korzyści
    finansowych nie jest tak prosta jak pisze xyz, tzn. monopolistyczne organizacje
    typu ptp czy PARPA (Polska Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych) nie
    czerpią znaczących korzyści z opłat za certfikaty czy składek. Korzyści
    finansowe daje zagwarantowanie monopolu. Np twórca PARPy, Jerzy M.,załatwił
    sobie w ustawie o wychowaniu w trzeźwości, że alkohololików mogą leczyć tylko
    ludzie z certyfikatami terapeuty uzależnień wydanymi przez PARP. żeby taki
    dostać trzeba się szkolić w PARP, (organizacji o nienajwyższym potencjale
    szkoleniowym)i tam płacić za szkolenie. Potem by aktualizować certyfikat, bez
    którego nie można podpisać kontraktu z NFZ, trzeba przejść kolejne szkolenia w
    terapii...w PARP, i znów za nie płacić. Oprócz tego trzeba nie ujawniać
    myślenia rozbieżnego z ulubionymi doktrynami J.M. chyba, ze komuś certyfikat
    niemiły. Merytoryczne kwestie nie mają w tym szkoleniu przesadnego znaczenia.
    Dodatkowo, organizacja ta dostaje tzw. kapslowe, czyli im wiecej alkoholu się
    sprzedaje, tym lepiej prosperuje. To trochę tak, jakby sędzia dostawał procent
    od paserów. A w stow. psychologicznym grupa trzymajaca władze dąży do
    analogicznego monopolu. grupie trzymającej władzę chodzi o to by zmonopolizować
    ośrodki szkolące terapeutów. nazywa sie to akredytacją. można sprawdzić na
    stronie ptp jakie ośrodki tę akredytację mają i kto nimi kieruje.



    Temat: izba przyjec w pierwszy dzien swiat
    Odbiegliśmy od zasadniczego tematu. Szkolenia - tak, jak najbardziej, ale
    niekoniecznie li tylko po to, aby formalności stało się zadość. Bo to jest
    zupełnie bez sensu.
    Widziałam pediatrę, który nie bardzo potrafił posługiwać sie laryngoskopem, ale
    znakomicie sprawdzał się w dawnej Poradni D.
    Pracując w Pogotowiu Ratunkowym widziałam wspanialych "pogotowiarzy" ( lekarzy,
    którzy bardzo dawno ukończyli studia, nie mieli nawet specjalizacji i felczerów-
    był kiedyś taki zawód). Doskonale nadawali się do PR, za to mieliby kłopoty
    gdzie indziej.
    A uzależnieni.... cóż nikt nie odmawia im leczenia, ale istota ich choroby
    polega na czymś trochę innym niz chorób, z którymi zwykle styka się internista,
    chirurg czy anestezjolog.
    Możemy prowadzić długie dyskusje dlaczego Pan A uzależni sie od alkoholu, a Pan
    B - nie. Dlaczego podobnie jest z narkotykami czy lekami psychotropowymi.
    Jednak nie o to tu chodzi. Każdy uzależniony MUSI odczuć na własnej skórze
    skutki swojego nałogu, nie może być chroniony przez otoczenie. W naszym
    przypadku stwarzanie pijanemu czy naćpanemu osobnikowi konfortowych warunków
    odtruwania czy trzeźwienia tylko utwierdza go w przekoanniu, że jakoś to będzie.
    Kroplówka, czyste łóżko,pełna obsługa pielęgniarska - czego więcej trzeba?
    Jeden z kolegów-chirurgów miał kiedyś pacjenta z zespołem odstawienia. A
    ponieważ warunki są takie a nie inne kłopot z chorym spadł na kolegę. Jedynym
    wyjściem było podanie mu małej ilości alkoholu. I wiecie co zrobił kolega? Udał
    się do pokoju w poszukiwaniu flaszki ( wiadomo, że tym towarem chorzy i ich
    rodziny chętnie nas obdarowują). Nalał nieco bursztynowego płynu do szklanki i
    dał delikwentowi. Poskutkowało i był spokój. Facet nie tylko miał wszystko co
    potrzeba do otrzeźwienia, ale nawet darmowego klina! Tylko czy o to chodzi?
    P.S. Sama, mówiąc uczciwie, nie wiem co zrobiłabym na miejscu kolegi. Delirka w
    nocy przy zawalonym oddziale- trudna sprawa!



    Temat: alkohol
    smutaska3 napisała:

    > roznica miezy depresja a alkoholizmem???
    > alkoholik nie ma remisji!!!

    co to jest remisja? (powrot choroby?)

    > leczy sie dopiero spadnie na same dno i wsyztko straci!!
    > tylko czesc alkoholikow i depresantow (umiera szybka smiercia -
    > zapicie,samobojstwo)//a alkoholik wyniszcza swoj orgaznizm//
    >
    > co do mniejszej ilosci problemow...radze wiecej poczyatc o alkoholizmie...

    ja teraz mam dziesiatki skomplikowanych problemow, niektore ciagna sie od
    dziecinstwa. jak bede tylko pil i wszystko strace problemy sie zredukuja i
    splaszcza. beda sie sprowadzaly do przezycia kolejnego dnia i na cala reszte
    bede mial juz zlew. to mi odpowiada.

    >
    > powiem szczerze ,ja bym wolala miec w domu chorego na depresje niz alkoholika..
    >
    > hmmm..polecam forum uzaleznienia,bo moze to juz nie jest kwestia wyboru...
    > //nie dawno pisalam prace o uzaleznieniach od alkoholu...i wysluchalam kilku
    > referatow..wiec naprawde...it 's not funny//
    >
    > mi sie wydaje ze otoczenie ma wiecje problemow z takim czlowiekiem..

    alkoholik (jak nie jest mezem) stacza sie samotnie a potem umiera (raczej
    szybciej niz pozniej), a czlowiek z depresja ma nawroty choroby, czesto
    niezauwazona dla innych choroba, stara sie, zeni sie, problemy rodzinne, cala
    rodzina potem cierpi itd. sklonnosci depresyjne przechodza na nastepne pokolenie
    itd. po co to? to psuje spoleczenstwo. nie ma cos sie oszukiwac. jak ktos ma za
    mlodu depresji to lepiej siegnac po alkohol i stoczyc sie, zostac bezdomnym,
    mieszkac po dworcach i w prztulkach. mi takie cos odpowiada. na razie musze pare
    lat pozorow trzymac, poki rodzice zyja. jak odejda to poczuje sie wolny i pojde
    na calosc z alkoholem.

    smuutny




    Temat: Czego sie spodziewac?
    Jestem już po jednej wizycie konsultacyjnej u psychologa.
    Musze powiedziec, że po tym co naczytałam się na tym forum, nie spodziewałam się ze tak dobrze pójdzie. Bałam się jak diabli. Poszłam "najezona", na "dystans", nastawiona na obronę i na spotkanie z psycholiem-finasistą.
    Myśle ze trafiłam na psycholog z powołania. Ale czas oczywiście pokaze.
    Z góry zaznaczam, ze pierwsza wizyta konsultacyjna była bezpłatna.
    Kolejna, na której ustalimy rodzaj terapii, zresztą tez.
    Od psycholog wyczuwało się duże zainteresowanie, ciepło i empatie.
    Opowiadałam, ona notowała, zadawała pytania.
    Nie było zegara w pokoju w którym rozmawiałyśmy.
    Pokój był bardzo przyjemny i "przyjazny" dla pacjenta.
    Pani psycholog niewiele chciała o mnie powiedzieć.Oni tam pracuja w zespole i konsulują swoje "przypadki" i wspolnie ustalaja jakąs strategię pomocy dla pacjenta. Ale same jej pytania pozwoliły mi ułozyć sobie pewną prawde o mnie, której pewnie podświadomie nie chciałam znać.
    Wiem, że na pewno wykluczyła u mnie depresję. - owszem mam objawy wskazujące na depresję, ale nie mam mysli katastoficznych, samobójczych itd. Nie nadaję sie do leczenia farmakologicznego.
    Stierdziła generalnie to o czym mówiła 100krotka - kryzys organizmu spowodowany
    przepracowaniem, zbyt duzymi oczekiwaniami od siebie, brakiem "taryfy ulgowaej" w stosunku do siebie.
    Podejrzewałam, ze ma to zwiazek z moim ojcem i jego zachowaniem wobec mnie w dziecinstwie.
    Jego juz teraz nie ma w moim zyciu, ale teraz to ja traktuje siebie tak jak on mnie wczesniej traktował.
    Wiem, ze ona uważa ze on znecał sie nade mną psychicznie. Nie powiedziała tego wprost, ale dało się to wyczuć w pytaniach, które zadawała.
    Ja sama długo nie chciałam przyjąc tego do wiadomości, ale mysle ze bede musiała to zaakceptowac.
    Mylse ze pani psycholog bardzo zdziwiła się, że nie jestem uzależniona od leków czy alkoholu. wspomniałam o necie i ona bedzie chciała to zbadac.

    to tyle. Mysle ze jestem na dobrej drodze. chce jeszcze spotkać sie z filipem, ale to w nastepnym tygodniu.

    aha. byłam tam z mezem, co było dla mnie dodatkowym stresem, bo bałam sie jak on to przyjmie.
    Ale mysle ze przyjął to znacznie lepiej, niz sam sie spodziewał.
    Pewnie zakładał, ze spotka tam zawiązanych w kaftany bezpieczenstwa wariatów udających zarówki. :) niestety wciąz społeczenstwo postrzega ludzi z problemami psychicznymi. Wiem, bo sama kiedyś tak myslałam.
    Ale czekając na mnie w recepcji w tym osrodku widział wiele młodych ludzi, zadbanych, dziewczyny gustownie ubrane i umalowane.... Wszyscy wyglądali jakby wszystko było ok:) tacy zwykli ludzie z przystanku autobusowego, sklepu, uczelni, knajpy.....
    Mysle ze zmieniło to troche jego swiatopogląd na wiele rzeczy.




    Temat: Mój chłopak sam poszedł do AA-jak go wspierać?
    Cześć !
    Mam 29 lat i jestem trzeżwy od 1994 roku kiedy trafiłem do AA.
    Przepiłem wcześniej siedem lat ,zaliczając po drodze między innymi delirium a
    na koniec padłem na łóżko i tak leżałem dwa tygodnie.Kiedy trafiłem do poradni
    to można śmiało powiedzieć że byłem cieniem człowieka.Kiedy usłyszałem że muszę
    skończyć z piciem na zawsze to pomyślałem że lepiej już umrzeć bo tak kochałem
    alkohol.Dwa lata potrzebowałem aby odzyskać równowagę psychiczną,setki spotkań
    w AA,terapie grupowe ,indywidualne....walczyłem.Powiem Ci że tysiąc razy
    myślałem że nie dam rady ale wierzyłem,często juz sam nie wiedząc w co.
    AA jest wspaniałe-ludzie anioły ,bez których może nie dałbym rady.Bardzo ważna
    była terapia grupowa i indywidualny kontakt z terapeutą-alkoholikiem.Dzisiaj
    już nie myślę o alkoholu.mogę powiedzieć że jest mi obojętny.Twój chłopak jest
    w bardzo trudnej sytuacji i masz szansę byc może ocalić tego człowieka.Jego
    sprawy prywatne ,stare romanse itd ,dziś nie są ważne,ponieważ to jest gra o
    jego życie.Musisz dowiedzieć się jak pomóc ,najlepiej znajdż grupę AA dla osób
    współuzależnionych,a takze możesz zdobyć literaturę na ten temat.Dla swojego
    chłopaka bądź po prostu ciepła ,pokaż mu że jest ważny a ON niech poczuje te
    ciepło.Przed Tobą wielkie zadanie ,możesz Go zostawic ,ale jeżeli zostaniesz i
    wygracie, to gwarantuję Ci że będzie wspaniale bo Twój chłopak zrozumie wtedy
    jak wspaniałą Jesteś osobą.Jeżeli chodzi o wpadki to nie ma reguły,ja nie
    miałem żadnej.Wpadka nie oznacza końca a czasami niektórzy jej potrzebują żeby
    zrozumieć że picie kontrolowane nie istnieje.Co do palenia to na razie niech
    nie rzuca ponieważ stres związany z tym ,może spowodować napicie się.Najlepiej
    odczekać przynajmniej rok.Alkoholizm jak wiadomo jest smiertelny i nigdy nie
    jest lepiej ,zawsze alkoholik kontynuujacy picie upada coraz niżej.Picie w
    pracy jest problemem ,gdybyśmy mieszkali gdzie inndziej to radziłbym zmienić
    robote ale realia są inne i może być problem.Alkoholicy których kolega
    przestaje pić są bardzo często żli i wręcz próbuja zmusić kolegę do
    picia ,robiąc zakłady,smieją się mówiąc że tak się nie da życ itd(to jest po
    prostu zazdrość, bo też by chcieli, ale nie potrafia).Jeżeli chodzi o depresje
    po odstawieniu to dobrze łagodzą ją nowoczesne środki antydepresyjne które może
    zapisać psychiatra (musi znac temat żeby chłopaka nie wpakować w uzależnienie
    lekami)
    Kończąc ,życzę Tobie a przede wszystkim Twojemu chłopakowi Powodzenia w
    leczeniu i wiecznej trzeźwości bo jest wspaniała!!!!!



    Temat: prawa rodzicielskie.
    Witam,

    Jako osoba niepelnoletnia i uzalezniona w pewien sposob od rodzicow
    jest Pani w dosc trudnej sytuacji. Rozumiem, ze gdy sie ma niecale
    18 lat ciezko zaplanowac, jak zadbac o siebie i wyniesc sie z domu.

    Przede wszystkim jak zwykle i kazdej osobie na tym forum proponuje
    kontakt w realu z instytucja pomocowa. Rozmowa z zywymi osobami to
    kompletnie inna jakosc niz czytanie postow i poziom wsparcia jaki
    mozna w ten sposob uzyskac jest o wiele wyzszy. Pani moze z taka
    instytucja skontaktowac sie samodzielnie nawet nie majac jeszcze
    ukonczonych 18 lat. Moze tez Pani probowac namowic mame do tego.
    Jesli to jednak sie nie uda (a moze sie nie udac) probowalbym
    samodzielnie.

    W Warszawie samodzielnie od 16 roku zycia moze sie Pani zglosic na
    przyklad do Poradni Psychoterapii Przeciwdzialania Przemocy w
    Rodzinie przy Belgijskiej 4 tel. 845 12 12. Inne osrodki pomocowe,
    na przyklad Niebieska Linia www.niebieskalinia.pl takze moga
    Pania przyjac juz w tym wieku. Mozna skorzystac tam z nieodplatnej
    porady prawnej, w wyniku czego moze Pani na przyklad zwrocic sie do
    sadu rodzinnego o zgode na umieszczenie w hostelu mlodziezowym. Tego
    rodzaju hostel na przyklad w Warszawie prowadzi fundacja Aslan, Moze
    tez Pani zwrocic sie przy pomocy prawnika z instytucji pomocowej do
    Panstwowej Agencji Rozwiazywania Problemow Alkoholowych, by wszczac
    postepowanie zmierzajace do przymusowego umieszczenia ojca w
    leczeniu zamknietym. Moze tez Pani zglosic sie na policje i zlozyc
    doniesienie o znecaniu sie nad rodzina. Dzialania ojca sa karalne z
    artykulu 207 kodeksu karnego. Wezwanie policji moze Pani
    przeprowadzic samodzielnie i nawet jesli nie ma Pani jeszcze 18 lat
    oni musza zareagowac na wezwanie, zalozyc Niebieska Karte, zatrzymac
    sprawce itd.
    Jesli zwroci sie Pani do sadu rodzinnego, sad moze wnioskowac o
    odebranie ojcu praw rodzicielskich i na przyklad o czasowe
    umieszczenie Pani w jakiejs rodzinie zastepczej. Jest wiele
    mozliwosci. Najlepiej zaczac od kontaktu z instytucja pomocowa w
    realu. Polecam te strone do przejrzenia na poczatek:
    www.przemocdomowa.pl/?p=p_17&sName=gdzie-szukac-pomocy-w-
    polsce

    Bardzo prosze o informowanie forum na biezaco o postepach Pani
    dzialan i ewentualnie o trudnosciach. Jesli gdzies sie Pani zglosi i
    pomocy nie otrzyma z uwagi na wiek, prosze pisac bedziemy szukac
    innych mozliwosci.



    Temat: Fibromialgia,borelioza,drozdzyca czy.....??
    Fibromialgia,borelioza,drozdzyca czy.....??
    Witam wszystkich i jak mi sie zdaje bede pierwszym mezczyzna na tym forum czy
    jest jeszcze jakis ??
    Na razie jeszcze nie zdiagnozowano u mnie fibromialgi ale wszystko ku temu
    zmierza badano mnie na reumatyzm,miesnie,brano plyn z kregoslupa i wszedzie na
    razie nic nie wychodzi jak mi sie rowniez wydaje cos mi lekarz mowil o
    boreliozie ze tez negatywny (chyba z badan krwi).
    Mniejsza o to zmagam sie juz z bolami od okolo 8-9 lat ale dopiero od
    ostatnich 2 lat nasily sie na tyle ze nie bola juz tylko plecy ale i
    stawy,miesnie kosci itp.
    Procz tego mam zespol niespokojnych nog,trudnosci z koncentracja,czasami
    klopoty z pamiecia,znajdywaniem pewnych slow itp.
    Sytuacja nie do pozazdroszcenia tym bardziej ze za 4 tyg. mam slub a i dziecko
    w drodze ktore ma przyjsc we wrzesniu na swiat.
    Moja przyszla zona jest bardzo zmartwiona tym wszystkim i samy nie wiemy jak
    dalej na razie jako tako funkcjonuje tzn. pon i wtorek szkola sroda czw piatek
    sobota praca.
    Mam 35 lat uprawialem zawsze duzo sportu chodzilem nawet do szkoly sportowej i
    wedlug lekarzy jestem "zdrowy jak byk".
    By uzupelnic krotka charakterystyke mojej choroby dodam ze bylem uzalezniony
    od lekow,alkoholu i czesciowo narkotykow ale wyszlem juz z tego od prawie 5
    lat jestem bez,chorowalem tez na depresje i dosc dlugo bylem z diagnoza ze mam
    bole psychosomatyczne.
    Obecnie jednak psychicznie jest mi dobrze zero depresji itp. psychosomatyka
    odpada wiec pozostaje fibromialgia itp.
    Co dalej sam nie wiem poczytalem juz troche o tej boreliozie i innych
    koinfekcjach i drozdzycy i sam nie wiem co o tym sadzic.
    Znacie adresy jakichs lekarzy w woj. slaskim ?? Ktorzy specjalizuja sie w
    leczeniu wyzej wymienionych chorob lub przynajmniej sa na tyle dociekliwi ze
    probuja szukac a nie wystawiaja diagnoze "fibromialgia" czyli po prostu "nie
    wiem".
    Mieszkam w Niemczech mam 35 lat-Pozdrawiam wszystkich chorych i pamietajcie
    nadzieja umiera ostatnia !!!!!



    Temat: Rzuciłem picie
    Jeżeli Twój mąż wszywa esperal, to znaczy iż ma porządny problem z alkoholem. I
    jak znam życie to Ty parłaś do tego, aby coś zrobił ze swoim piciem...i dobrze.
    Wybraliście drogę zaszywania, a to działa na zasadzie straszaka. Boi się wypić,
    bo mu się coś stanie...ale gdyby wyczuł, że może wypić (a taka ewentualność
    jest możliwa), bez skutków ubocznych mając wszywkę – to Twoje staranie legnie w
    gruzach. To będzie klęska i gorycz porażki nie do zniesienia. Może to odmienić
    diametralnie wasze życie.
    Dzisiejsza medycyna zajmująca się uzależnieniami (od alkoholu) odchodzi od
    stosowania wszywek. Nie ma gwarancji, że chory wytrzyma roczny okres
    abstynencji. Po zapiciu może nastąpić zejście śmiertelne, i kto ponosi za to
    odpowiedzialność???
    Lekarze nie chcą jej brać na swoje barki i zdarza się robienie wszywki ze
    zwykłą witaminą w pośladku. Psychologiczne działanie takiej wszywki jest takie
    same, a nie ma odpowiedzialności. Po wypiciu po prostu nic się nie dzieje.
    Chory to zauważa i cała historia z „esperalem” idzie na marne. Rodzą się
    natomiast inne poważne komplikacje, ale to już nie jest sprawa lekarza.
    Tyle gwoli wyjaśnienia...Ja nie jestem z Warszawy i nie znam tamtych warunków
    leczenia. Zazwyczaj taki ośrodek znajduje przy każdym szpitalu psychiatrycznym,
    czy w Przychodni Zdrowia Psychicznego. Nie ma sensu szukania niezwykle drogich
    klinik prywatnych ( które leczą na tym samym poziomie) i bezsensownie wyrzucać
    kasę. Powód jest jeden, po prostu powodzenie terapii zależy w 90% od samego
    pacjenta. Od jego uczciwości wobec siebie, od pracy nad sobą i nade wszystko od
    chęci nie picia.
    Dla żon osób uzależnionych są prowadzone osobne zajęcia – równoległe. I to jest
    bardzo dobry pomysł, ponieważ ślady picia są przenoszone również na osobę
    bliską. Jednak nie można uczestniczyć w terapii męża. Powodzenia....




    Temat: Narkotyki
    > Twarde - sprawa oczywista

    No wlasnie. Czy aby na pewno?
    (teraz Ctrl+V jednego z moich starych postow - z gory sorry)

    Pomimo rosnacych wydatkow na walke z narkotykami, rosnaca przemoc z tym zwiazana
    a takze liczba ofiar poniesiona w tej wojnie, ilosc narkotykow na ulicach sie
    zwieksza a ich cena spada.

    Po drugie, narkotyki glownie zabijaja z dwoch powodow:
    a) powiklania i zakazenia zwiazane z domieszkami w nich zawartymi (dodawanymi
    przez dealerow w celu zwiekszenia ich objetosci i tym samym zysku)
    b) przedawkowaniami spowodowanymi przez zbyt mala domieszke sybstancji
    obojetnych do czystego narkotyku (glownie przez "nieprofesjonalnych" dealerow)

    Po trzecie, tzw. twarde narkotyki w czystej postaci nie szkodza. Po I i II WS
    pewna czesc populacji brala morfine od ktorej uzaleznili sie w czasie leczenia
    ran odniesionych w bitwach. Wielu pisarzy swoje najwieksze dziela tworzylo bedac
    "legalnymi narkomanami". Rowniez dzisiaj istnieja tacy ludzie, ktorym do walki
    np. z bolem aplikuje sie narkotyki. W przeciwienstwie do spozywania alkoholu,
    tacy ludzie prowadza normalne zycie - moga pracowac czy prowadzic samochod
    bedac na haju. Jedynym efektem ubocznym jest silne uzaleznienie.

    Biorac to wszystko pod uwage, gdyby rzad kontrolowal uprawy konopi i dostarczal
    narkotyk w czystej postaci i za darmo ludziom uzaleznionym stopniowo redukujac
    dawke, dalsza wojna z handlem narkotykami i narkomania nie bylaby juz potrzebna.
    Cena tzw. twardych narkotykow spadlaby ponizej oplacalnosci ich uprawy i
    przemytu (marihuana bylaby dostepna tak jak tyton czy alkohol). Nie byloby
    problemow z przestepczoscia zwiazana z uzaleznieniem, poniewaz narkomani nie
    musieliby krasc zeby zdobyc narkotyk (oczywiscie rownorzednie potrzebny
    bylby program pomocy psychologicznej, ktory likwidowalby problem ktory sklonil
    delikwenta do siegniecia po twarde narkotyki i pozwalalby odnalezc sie w zyciu
    po uzaleznieniu).



    Temat: Czy jestem już uzależniona (y)???
    Wiadomo, że sieć niebezpiecznie wciąga.

    Od stycznia w Krakowskim Centrum Terapii Uzależnień realizowany jest program
    pomocy dla osób uzależnionych od Internetu. Do tej pory z pomocy specjalistów
    skorzystało 20 osób.

    Terapeuci z KCTU zainteresowali się problemem leczenia uzależnień od Internetu
    po tym, jak na łamach "Dziennika", w maju ubiegłego roku, opisaliśmy problem 34-
    letniej dziś mieszkanki Krakowa.

    Aleksandra L. samotnie wychowywała czworo dzieci (w wieku od 5 do 13 lat) do
    czasu, kiedy sąd uznał, że nie jest w stanie nadal się nimi zajmować. Cała
    czwórka trafiła do placówki opiekuńczo-wychowawczej, w której przebywa do dziś.
    Powodem tej decyzji było uzależnienie ich matki od Internetu.

    Sąd zalecił Aleksandrze L. terapię, jednak wówczas żadna placówka w Małopolsce
    nie była w stanie jej pomóc. Dopiero pół roku później powstał pierwszy w
    Krakowie program leczenia uzależnienia od Internetu. Mimo to Aleksandra L. nie
    skorzystała z możliwości terapii. - Jest obecnie w głębokiej depresji, a dzieci
    czekają na umieszczenie w rodzinie zastępczej, gdyż matka nie może zapewnić im
    odpowiednich warunków - mówi Małgorzata Sulikowska z krakowskiej fundacji
    Pomocy Rodzinie w Wychowaniu "Dom dla Dziecka", która opiekuje się rodziną L.

    - Do rozszerzenia naszej oferty skłoniła nas jednak nie tylko historia pani L.
    Trafiały do nas również inne osoby z podobnymi problemami - mówi Serafin
    Olczak, psycholog z KCTU.

    20 osób - to niewiele, zważywszy na fakt, że - jak wynika z badań - 10 proc.
    użytkowników Internetu na całym świecie jest uzależnionych od tego medium.

    - Ludzie zwykle zaprzeczają, że Internet jest dla nich problemem. Do nas
    zgłaszają się głównie zaniepokojeni rodzice dzieci, które zbyt dużo czasu
    spędzają przed komputerem - podkreśla psycholog.

    Jednak to, jak dużo czasu dzieci czy dorośli spędzają w wirtualnej przestrzeni
    nie powinno być, zdaniem psychologa, powodem do nadmiernego niepokoju. Problem
    pojawia się wówczas, gdy dziecko nie przestrzega wcześniej ustalonych przez
    rodziców granic i korzysta z Internetu dłużej niż powinno. - To samo dotyczy
    osób dorosłych. Jeśli ktoś mówi "włączę komputer tylko na chwilę, aby sprawdzić
    pocztę", a potem siedzi przed monitorem kilka godzin, wówczas jest to
    niepokojące - mówi Serafin Olczak.

    - O niebezpieczeństwie można mówić też wówczas, gdy Internet jest źródłem
    dostarczania emocji lub ich odreagowywania - dodaje psycholog. - Spotkałem się
    z przypadkiem dziecka, które uciekało w wirtualny świat przed przemocą w
    rodzinie.

    Osoby uzależnione od Internetu rujnują swoje zdrowie lub, tak jak Aleksandra
    L., życie rodzinne. - Nie potrafią funkcjonować bez Internetu czy gier
    komputerowych, przez co zaniedbują pracę lub szkołę, a po nieprzespanych nocach
    spędzonych przed monitorem piją zbyt dużo kawy lub sięgają po inne środki
    pobudzające - ostrzega psycholog.

    Terapia polega m.in. na uczeniu ich kontrolowania swoich zachowań oraz czasu
    spędzanego przed monitorem. Terapeuci nie zalecają przy tym całkowitej
    abstynencji, tak jak ma to miejsce w przypadku uzależnienia od alkoholu. - Taka
    osoba musi jednak wystrzegać się tego, co najbardziej ją w sieci pociąga, np.
    gier lub komunikatorów internetowych - mówi Serafin Olczak.

    Leczenie uzależnienia od Internetu trwa zwykle 3-4 miesiące. W KCTU terapia
    jest bezpłatna. Wszystkie koszty pokrywa Urząd Miasta Krakowa. (ANKO)

    Kurde leczmy się!




    Temat: Czy jestem już uzależniona (y)???
    Czy jestem już uzależniona (y)???
    Uzależnienie od Internetu

    w wielu krajach jest dziś takim samym problemem społecznym jak alkoholizm czy
    zażywanie narkotyków. Agencje prasowe niedawno podały, że "pewna liczba"
    fińskich poborowych została zwolniona z obowiązku służby wojskowej właśnie z
    powodu uzależnienia od tego medium. Tamtejsi lekarze uznali, że niektórzy
    młodzi mężczyźni tak bardzo tęsknili za swymi komputerami, że nie mogliby
    podołać trudom obowiązkowej półrocznej służby.

    Dlaczego Internet tak silnie uzależnia? Według specjalistów mechanizm jest
    podobny jak w przypadku alkoholu czy narkotyków. Łatwo uzależnić się od
    czegoś, co daje iluzję lepszego świata, jest odskocznią od codziennych
    problemów. Warunek ten dobrze spełnia wirtualna rzeczywistość. Przedsionkiem
    do niej są np. gry komputerowe lub sieciowe pogawędki. Niebezpieczne w tym
    uzależnieniu jest to, że ulegają mu ludzie młodzi, często uczniowie i
    studenci, którzy z reguły nie mają jeszcze wykształconych mechanizmów
    obronnych wobec mediów i dystansu do nowinek technicznych. Uzależnienie się
    od Internetu przejawia się w coraz częstszym łączeniu się z nim, spędzaniu w
    sieci coraz więcej czasu. Przejawia się również w obsesyjnym myśleniu, a
    nawet w snach o tym, co może zdarzyć się w Internecie. Wszystko inne - praca,
    szkoła, dom, rodzina - przestaje być ważne.

    Osoba uzależniona pragnie czasem ograniczyć korzystanie z Internetu, ale nie
    ma do tego wystarczająco silnej woli. Kiedy jest poza siecią, odczuwa podobne
    objawy abstynencji jak alkoholik. I podobnie jak alkoholicy czy narkomani
    lekceważą zagrożenia, jakie może przynieść im uzależnienie, tak nałogowcy
    internetowi minimalizują problem, z jakim mają do czynienia.

    - Trudno powiedzieć, jak wielki jest to już problem w Polsce, bo nikt go
    dotychczas nie badał. Nie wiem też, czy jest gdzieś w kraju ośrodek, który
    leczyłby takie uzależnienia bezpłatnie, na pewno nie ma go w Krakowie.
    Kontakty człowieka z maszyną, udział komputerów i Internetu będzie się w
    naszym życiu zwiększał, a wraz z nim rośnie też groźba uzależnienia z nimi
    związanego. Ten problem staje się coraz bardziej widoczny i coraz więcej osób
    jest zainteresowanych podjęciem terapii. Najczęściej dzwonią do nas rodzice,
    zaniepokojeni tym, że dziecko spędza przy komputerze coraz więcej godzin i
    poza Internetem nic dla niego nie istnieje. Dzwonią też osoby, które Internet
    potraktowały jak ucieczkę od innego nałogu i wpadły w kolejną pułapkę.
    Niestety, w tej chwili nie możemy im pomóc - mówi Serafin Olczak, terapeuta
    KCLU.

    Szansa, że w najbliższym czasie to się zmieni, jest raczej niewielka. Tak
    przynajmniej wynika z reakcji Ewy Sadowskiej, rzeczniczki krakowskiego
    oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, na pytanie o możliwość finansowania
    leczenia uzależnień od Internetu. - To oczywiście żart? - upewnia się, a po
    chwili przyznaje, że pierwszy raz słyszy o tej chorobie. - W katalogu
    świadczeń takie schorzenie - jako wymagające terapii - po prostu nie
    istnieje - mówi.

    Nei co powiycie, he? Tak bez bicio trza sie przyznać, ze tak? Fto
    jesce? Bedzie mi raźniyj, wpisywać sie tu na ochotnika, hehe...
    Telo. Pozdr.




    Temat: PIJĘ!!
    Gość portalu: taka_jedna napisał(a):

    > Gość portalu: pijak napisał(a):
    > >
    > >
    > > Ja tez jestem na prochach na uspokojenie i to dosc silnych,
    > > bo mam dosc zaawansowana nerwice lekowa;tzn. nie moge prowwdzic
    > > np. auta na autostradach o duzym ruchu i wogole syf na calego;
    > > A przytym wale alkohol; ktos mi kiedys powiedzial zebym tak
    > > nie robil (a robie to juz ponad 10 lat ) bo mnie szlag trafi,
    > > albo dostane jakies depresji itp.
    > > Ostatnie 2 lata sa jakby inne, tzn wystepuje wyrazne pogorszenie,
    > > czestrzes picie,prawie codzienne, wzorst zazywanych dawek lekow;
    > > poza tym rozne ine jak osalbienie widzenia, oszolomienia, lub
    > > nawet pewne fobie, o ktorych nie bede mowil bo sa smieszne dla
    > > tych co i nie maja ale ja jestem caly mokry od potu i serce mi wali
    > > jak mlot, a w oczach robi sie ciemno.
    > > Ale nie moge przestac pic!
    > > A zatem juz teraz mam to wszystko w nosie;
    > > Albo sie zmieni albo zejde, ale nie tak latwo chyba to nastepuje;
    > > Najbardziej boje sie jakies choroby psychicznej i brak kotroli
    > > nad saba , leki sa czasami tak bolesne i poczucie winy tak ogromne
    > > ze mam niedobre mysli; Coz Bog dal i on moze zabrac;
    > > Wierze, ze sie cos stanie moze a jak nie to co za roznica,
    > > dzis czy za 20?
    > >
    > > pzdrowienia, :)
    > >
    > Ech, pijaku. Nie rezygnuj siebie. Z tego, co piszesz wynika, ze faktycznie
    > dązysz do samozagłady. Jak powiedziałam, uzależnienie krzyzowe -
    prochy+alkohol
    >
    > jest trudną chorobą do leczenia, ale mozna to leczyć i osiągac sukces.
    Przykład
    >
    > - ja. Nie wiem czy Twoja postawa to skutek podejmowanych bez powodzenia prób
    > leczenia czy też tak naprawdę brak chęci do wyjscia z uzależnienia.
    > Jeśli łykasz takie porcje leków, to jasne, ze organizm stopniowo przyzwyczaja
    > się do nich i żąda większych dawek. Ja potrafiłam zeżreć w krótkim czasie
    > listek z piątkami relanium i prawie nie odczuwac sennności.Nerwice czy fobie
    > leczy się głownie terapią, a leki stosuje jedynie wspomagająco pilnie przy
    tym
    > obserwując pacjenta, by się nie uzaleznił.Co do alkoholizmu, to on, jak
    > narkomania jest, mówiłam już to, ale powtórzę : choroba nieuleczalna i
    > śmiertelna. oznacza to, ze nawet pod odstawieniu alkoholu czy prochów zawsze
    > pozostaniesz osobą uzależnioną czyli taką, ktora , gdy sięgnie po owe środki
    > znów moze wpasć w smiertelena koło. Bo ta choroba nieleczona kończy się
    > śmiercią. Wszystkie objawy o których piszesz,też miewałam - choc mój czas
    > łączenia prochów z alkoholem nie trwał tak długo, jak u Ciebie.
    > Nie niszcz się. Naprawdę szkoda. Daj sobie szansę i zwróć sie o pomoc do
    > specjalistów. Ale, by się udało, musisz chciec. Zobaczysz jak szybko można
    > dojrzeć, ze świat bez uzależniaczy jest o wiele lepszy. Bez tych świństw
    jesteś
    >
    > wolny. Z nimi - jestes ich niewolnikiem i od nich tak naprawdę wszystko, co
    > robisz.
    > (Nie myśl, ze sie mądruję. To o czym gadam poznałam naprawdę dobrze osobiście)
    > Serdecznie pozdrawiam.
    > alice

    Dziekuje Alice (jestes moze z krainy czarow?).

    Ale ja nie chce walczyc z tym, uwazam ze co ma byc to bedzie;
    ja wierze w przeznaczenie, i nie mam ochoty sie mu sprzeciwiac.
    Zostalem postawiony w takiej sytuacji (wczesniej bylem postawiony
    w innej zupelnie), to mysle ze to cos znaczy.
    Ale mysle ze Ktos tym kieruje i wie co robi.
    (biorac pod uwage moje dawne zycie).
    A te wszystkie jakies poradnie to o pupe rozbic ze tak powiem.
    A zatem, to nie ja sie niszcze, ale niszczy mnie cos, po to
    byc moze by potem bylo inaczej!
    Dlatego, nie bede z tym walczyc bo to syzyfowa praca.
    Kiedys bylem uzalezniony tez od innej rzeczy, i walczylem z tym,
    bez skutku; a teraz nie mam zadnych problemow z tym; odeszlo i tak
    jakby nigdy nie bylo; ale wybacz ze nie powiem co to bylo, bo to
    w koncu moje osobiste zycie.

    dziekuje za porady.

    pozdrowienia serdeczne, :)




    Temat: PIJĘ!!
    Gość portalu: pijak napisał(a):
    >
    >
    > Ja tez jestem na prochach na uspokojenie i to dosc silnych,
    > bo mam dosc zaawansowana nerwice lekowa;tzn. nie moge prowwdzic
    > np. auta na autostradach o duzym ruchu i wogole syf na calego;
    > A przytym wale alkohol; ktos mi kiedys powiedzial zebym tak
    > nie robil (a robie to juz ponad 10 lat ) bo mnie szlag trafi,
    > albo dostane jakies depresji itp.
    > Ostatnie 2 lata sa jakby inne, tzn wystepuje wyrazne pogorszenie,
    > czestrzes picie,prawie codzienne, wzorst zazywanych dawek lekow;
    > poza tym rozne ine jak osalbienie widzenia, oszolomienia, lub
    > nawet pewne fobie, o ktorych nie bede mowil bo sa smieszne dla
    > tych co i nie maja ale ja jestem caly mokry od potu i serce mi wali
    > jak mlot, a w oczach robi sie ciemno.
    > Ale nie moge przestac pic!
    > A zatem juz teraz mam to wszystko w nosie;
    > Albo sie zmieni albo zejde, ale nie tak latwo chyba to nastepuje;
    > Najbardziej boje sie jakies choroby psychicznej i brak kotroli
    > nad saba , leki sa czasami tak bolesne i poczucie winy tak ogromne
    > ze mam niedobre mysli; Coz Bog dal i on moze zabrac;
    > Wierze, ze sie cos stanie moze a jak nie to co za roznica,
    > dzis czy za 20?
    >
    > pzdrowienia, :)
    >
    Ech, pijaku. Nie rezygnuj siebie. Z tego, co piszesz wynika, ze faktycznie
    dązysz do samozagłady. Jak powiedziałam, uzależnienie krzyzowe - prochy+alkohol
    jest trudną chorobą do leczenia, ale mozna to leczyć i osiągac sukces. Przykład
    - ja. Nie wiem czy Twoja postawa to skutek podejmowanych bez powodzenia prób
    leczenia czy też tak naprawdę brak chęci do wyjscia z uzależnienia.
    Jeśli łykasz takie porcje leków, to jasne, ze organizm stopniowo przyzwyczaja
    się do nich i żąda większych dawek. Ja potrafiłam zeżreć w krótkim czasie
    listek z piątkami relanium i prawie nie odczuwac sennności.Nerwice czy fobie
    leczy się głownie terapią, a leki stosuje jedynie wspomagająco pilnie przy tym
    obserwując pacjenta, by się nie uzaleznił.Co do alkoholizmu, to on, jak
    narkomania jest, mówiłam już to, ale powtórzę : choroba nieuleczalna i
    śmiertelna. oznacza to, ze nawet pod odstawieniu alkoholu czy prochów zawsze
    pozostaniesz osobą uzależnioną czyli taką, ktora , gdy sięgnie po owe środki
    znów moze wpasć w smiertelena koło. Bo ta choroba nieleczona kończy się
    śmiercią. Wszystkie objawy o których piszesz,też miewałam - choc mój czas
    łączenia prochów z alkoholem nie trwał tak długo, jak u Ciebie.
    Nie niszcz się. Naprawdę szkoda. Daj sobie szansę i zwróć sie o pomoc do
    specjalistów. Ale, by się udało, musisz chciec. Zobaczysz jak szybko można
    dojrzeć, ze świat bez uzależniaczy jest o wiele lepszy. Bez tych świństw jesteś
    wolny. Z nimi - jestes ich niewolnikiem i od nich tak naprawdę wszystko, co
    robisz.
    (Nie myśl, ze sie mądruję. To o czym gadam poznałam naprawdę dobrze osobiście)
    Serdecznie pozdrawiam.
    alice



    Temat: wsparcie
    myszabrum napisała wszesniej:
    "A co w moim poście było idiotycznego? Mi naprawdę te rytuały wydają się
    odrobinę niepoważne. Zrobiłam 90 mityngów w 90 dni, słuchałam uważnie i nadal
    nie potrafię się przekonać się do uzdrawiającej mocy tych spotkań.
    A mój post wynika raczej z rozgoryczenia faktem, że nie potrafię znaleźć
    sensownego programu, z którym mogłabym się utożsamić"

    -Po pierwsze,istotne jest zebys miala swiadomosc,ze nadal tkwisz w chorobie
    i tak do konca trudno wnioskowac czy kieruje Toba rozsadek czy choroba.
    Po drugie,w zaleznosci od stopnia uzaleznienia od alkoholu, musisz
    postepowac ze soba bardzo ostroznie.Najwazniejsze zostac trzezwa!Banalnie co?
    Zaraz po tym,nawet wskazane jest samodzielne myslenie,krytyka.
    Niektorzy zaszli w swoim nalogu tak daleko,ze kompletnie nie chca wiecej na
    sobie samych polegac.Ich trzeba starac sie zrozumiec.Dla nich ratunkiem
    jest poddanie,zawierzenie sie organizacji czy np.SW.Trzeba szanowac i basta!
    Ludzie uzaleznieni od alkoholu sklaniaja sie,po zaprzestaniu picia,do innych
    uzaleznien(np.przeroznych teatralno-kukielkowatych obrzadkow rytualnych),ktore
    staja sie swego rodzaju Tabu,niepodlegajace jakiejkolwiek krytyce.Powiem
    wiecej,prowadzi ich to czesto do tragedii osobistych lub rodzinnych
    (rozwody,utrata kontaktu z najblizszymi).Jedynym rozwiazaniem to ciche
    tolerowanie "dziwactw"uzaleznionego przez reszte rodziny.Koniec z koncem
    trzezwosc delikwenta ma priorytet.Maja przeciez za soba,co by nie mowic,lata
    tragedii.Takie osoby zawsze Cie(Indywiduum)odrzuca ,prywatnie jak i na forum.
    Chyba ,ze ktos z nich uzna Ciebie za "przypadek jeszcze do uratowania".
    Wazne u tych osob jest ciagle potwierdzanie slusznosci ich drogi.A zatem
    wzajemne czeste spotkania rownomyslacych,spoufalania itp. naleza do systemu.
    Wszyscy innni,np.rodzina zostaja na boku.I tu juz widac rozmiar cierpien,
    z obydwu stron ,ktore za tym wszystkim stoja.Pijak wypalony(przez chorobe) z
    resztek wlasnej woli,chwyta wyciagnieta pomoc,jak tonacy za brzytwe.Chce sie
    za wszelka cene uratowac.Chce byc znowu zaakceptowany przez siebie i swoja
    rodzine.Wtedy nie czuje jeszcze tego innego,nowego bolu.Nie widzi,ze krwawi
    i krwawil bedzie caly czas jak dlugo bedzie trzymal ta "przyslowiowa
    brzytwe".Wypuscic z reki jej nie moze bo ona staje sie jego jedynym ratunkiem.
    Jest od niej uzalezniony!,nawet sam niewie,kiedy to sie moglo stac.Ale stalo
    sie.Nie nauczyl sie,nie nauczono go stac,w obliczu zatrzesien psychicznych
    przepasci,samemu prosto.Normalnie,silnie czyli trzezwo.Trzezwym byc i trzezwo
    myslec!A tu dalej rzadzi strach.I aby sie go pozbyc nie chwyta sie juz za
    butelke alkoholu tylko musi sie leciec na spotkanie czy telefonowac,bo tak
    nauczono.Pytam.Dlaczego musi byc dla wszystkich ta sama droga leczenia?
    Wlasne inicjatywy powinny byc jaknajbardziej przynajmniej w wachlarz mozliwosci
    wziety pod uwage.

    Zawierzylas,ze spotkania Ci pomoga.Zawierzylas,ze telefony Ci pomoga.lapalas
    sie za rece bo wierzylas.A ja Ci mowie,ze za rece to i mozesz sie z calym
    stadionem pilkarskim zlapac,siedem szalikow na szyje zalozyc i wspolnie z
    40-sto tysiecznym tlumem odmawiac memento mori lub wlazl kotek na plotek i mruga
    lecz gdy jestes tam z dystansem,bez doglebnego przekonania dotego rodzaju
    praktyk, to eto nie Twoja Droga.

    W jakich momentach czujesz glod alkohokowy?
    Np.w dzien,w nocy,w samotnosci,sytuacyjnie
    (osoby,zjawiska,problemy,rozmowy,miejsca),
    od okolicznosci(wspomnienia,Wyobrazenia).Zapisuj dla siebie samej,opisuj co
    czujesz wtedy.Skoncentruj sie na tym co bardo "boli",nie boj sie .Nie uciekaj
    od tego.Przecierz sama wiesz,w ktorym miejscu uciska najbardziej.
    Naprawde pomoc mozesz sobie tylko sama!Leczenie idzie wolno.To mechanizmy z lat.
    Najsmieszniejsze jest to,ze nikt niewie jak owe mechanizmy sie rozwiazuja i
    zawiazuja poprawnie.Mozg sam w sobie jest doskonaly.Chyba.
    Mysle,ze nie nalezy robic nic na sile,co przyprawia nas o wrecz wymioty
    psychiczne.Poprobowac mozna i trzeba roznych metod.wybrac dla siebie optymalna.
    Ty nie masz miec zadnego poczucia wiezi .I dlaczego mialabys sie z Aowcami
    najlepiej rozumiec na swiecie?Sa przeciez takze i inni ludzie,mniej lub bardziej
    chorzy.

    myszabrum napisała:

    "Może w ogóle jestem człowiekiem za bardzo "osobnym"."
    Na pewno nie.




    Temat: Co daje terapia?
    Mogę się podzielić swoim doświadczeniem i napisać co mi dała terapia.
    - Wiedzę na temat mechanizmów uzaleznienia. Zrozumiałem czym tak naprawdę jest
    alkoholizm. Dowiedziałem się czym jest uzaleznienie psychiczne i fizyczne.
    jak zmienia się nasza psychika, emocje i życie duchowe pod wplywem
    wieloletniego picia.
    - Pozwoliła spojrzeć na siebie , na swoje dotychczasowe życie bardzo dogłebnie.
    Dowiedziałem się ,ze inni alkoholicy mają dokładnie takie same problemy i ich
    życie było również podporzadkowane tym samym mechanizmom uzależnienia. W zyciu
    i problemach innch przejrzałem się trochę tak jak w lustrze.
    - Uświadomiłemsobie ile zła wyrządził w moim zyciu alkohol, wczesniej mimo że
    było to takie oczywiste nie dostrzegałem tego tak wyraźnie.
    - dzieki terapii , myśli o alkoholu nie są już takie same jak kiedyś. Alkohol
    jest gdzieś obok mnie i nie poświęcam zbytnio wiele czasu na rozmyślania i
    zajmowanie się alkoholem jako takim. Generalnie alkohol wywołuje negatywne
    skojarzenia i nie tęsknie za tym aby się napić.
    - Nabrałem większego dystansu do siebie i do życia wogóle. Inaczej przezywam
    sytuacje stresowe , potrafie rozpoznawac swoje emocje i uczucia i wyrażam je w
    sposób dużo bardziej konstruktywny.
    - Znalazlem czas na rozwijanie swoich zainteresowań. NIe odczuwam wstydu i
    poczucia winy tak jak kiedyś. Przynajmnie nie w takim samym stopniu.
    - POtrafię być zadowolony , i zrelaksowany bez znieczulania się alkoholem.

    Ale aby ta wypowiedź nie wydała ci się zbytnio sielankowa, nie wszystko jest
    idealne. Miewam okresy głodu alkoholowego. Nie zawsze radzę sobie z emocjami.
    Miewm również dosyć czeęsto poczucie że jestem kims gorszym - porównując do
    osób nieuzaleznionych.
    Terapia nie rozwiązuje wszystkich problemów. Dostarcza wiedzy i narzędzi.
    Natomiast istotą jest praca nad samym sobą i wewnętrzna motywacja. Przekonanie
    że to ma sens i bardzo tego chcemy. Ja zgłosiłem się do poradni ze 100%
    przekonaniem że potrzebuję pomocy innych i chcę się leczyć. Nie skupiałem się
    na minusach leczenia (wiele rzeczy w czasie terapi powoduje że zaczynamy się
    buntować, nie zgadzamy się ze wszystkim itp). Ja poddałem się procesowi,
    przyjłałem a priori że tak ma być , świadomie poddałem się procesowi "prania
    mózgu" przyjmując że tak ma być dla mojego dobra. Taka przyjłałem strategię i
    sądzę, że póki co działa.
    Powodzenie terapii zależy od własnego nastawienia , motywacji, szczerej pracy
    na sobą, przełamania oporu przed otwarciem się i uczestniczeniem w spotkaniacg
    grupowych. W okresie gdy piłem wogóle nie przyjmowalem do świadomosci że
    mógłbym kiedykolwiek w grupie osób opowiadac o swoich problemach, potem to się
    oczywiscie zmieniło. Psychoterapia grupowa jest konieczna aby rozmontowac
    mechanizmy uzaleznienia , jeżeli nie przełamie się tej psychicznej barziery to
    szkoda czasu na jakiekolwiek terapie.




    Temat: Nielegalna uchwała o prohibicji przy ul. Dekabr...
    Jestem przekonany, że Wojewoda Śląski nie podważył racji
    częstochowskich rajców zdążających do realizacji ustawowych
    nakazów ograniczania dostępności do alkoholu, ale tylko
    zakwestionował sposób w jaki radni chcieli swoje zamiary
    osiągnąć. Rzeczywiście, na ile pozwala moja wiedza, pozyskana
    tylko z informacji prasowych, też uważam że podejmując tej
    treści uchwałę, naruszono prawo i rozstrzygnięcie jest
    konieczne. Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu
    alkoholizmowi, enumeratywnie wymienia miejsca objęte zakazem
    sprzedaży, podawania i spożywania napojów alkoholowych. Katalog
    tych miejsc jest zamknięty postanowieniami ustawy i moim zdaniem
    wystarczający. Jednak gmina, na swoim terenie, w trybie przepisu
    regulaminowego (a nie porządkowego) ma prawo wprowadzić stały
    lub czasowy zakaz sprzedaży, podawania, spożywania i wnoszenia
    napojów alkoholowych, ale ...... wyłącznie ze względu na
    charakter tych miejsc, obiektów lub obszarów. Trzeba więc
    rozróżnić charakter takich miejsc, od obserwowanych tam
    dolegliwych i nagannych zachowań osób nietrzeźwych. Poza tym,
    gmina (rada gminy nie wójt /tutaj prezydent/) określa zasady
    usytuowania miejsc sprzedaży wszystkich rodzajów napojów
    alkoholowych i limituje ilość punktów sprzedaży tych, które
    zawieraja powyżej 4,5% alkoholu /z wyjątkiem piwa/. Repertuar
    możliwości jest więc szeroki. Wiele lat pracowałem w lecznictwie
    odwykowym i zajmowałem się terapią osób uzależnionych. Wielu
    setkom chorych pomogłem, ale .... tylko w zakresie niwelowania
    dolegliwości chorobowych. Natomiast, w kodeksowej, wynikającej z
    naruszenia prawa, resocjalizacji, lepszymi i skuteczniejszymi
    terapeutami, niż ja, są strażnicy miejscy, policjanci,
    prokuratorzy i sędziowie. Chorobę należy odróżnić od objawów
    tych zachowań, których nie chciałbym tu jednoznacznie określać,
    a które prezentowane były w wypowiedziach kilku moich Szanownych
    Przedmówców i adresowane do częstochowskich władz. Mam
    świadomość, że za te ostatnie słowa, zostanę oceniony, pewnie i
    opluty, podobnie jak Prezydent Wrona. Jestem na to przygotowany.
    Wiem jednak, że każdy wypowiada swoje poglądy, w takiej
    konwencji na jaką go najbardziej stać, prezentując w ten sposób
    swoja wizytówką - i to pozwala ni zachować pełny spokój. Z
    perspektywy kilkuset kilometrowej odległości od Częstochowy, nie
    widzę ani "chorych pomysłów" częstochowskich rajców,
    ani "bandytyzmu" Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Trzeba
    najzwyczajniej przestrzegać norm prawa. W przypadku konsekwencji
    nadużywania alkoholu, z choroby należy i warto leczyć, a z
    zakazanych kodeksami zachowań, konsekwentnie, podkreślam
    konsekwentnie rozliczać. Pozdrawiam, zarówno tych, którzy
    podzielą mój pogląd, jak i tych, którzy mnie obśmieją i będą
    starali się obrazić. Przepraszam, za przydługie wynurzenia.




    Temat: szkodliwosc marihuany
    Wiele razy jeszcze usłyszysz, że 99% narkomanów zaczynało od trawki, nie
    potrzeba dużej znajomości logiki i podstaw statystyki aby zrozumieć że to o
    niczym nie świadczy. Również 99% z nich zaczynało od alkoholu albo papierosów
    albo piło mleko od matki. Co z tego? Nie da się zastąpić nałogu alkoholowego -
    nikotynowym, podobnie ja nie da się zastąpić THC/CBD - amfetaminą czy heroiną.
    Odwracając statystyki w drugą stronę jedynie 5% wszystkich palących marijuane
    skończy kiedyś na twardych dragach. Należy więc zrozumieć że motywacja do
    sięgnięcia po inne używki jest wewnętrzna a nie zewnętrzna. Cechy charakteru i
    wychowanie, stan emocjonalny itp motywują do tego. Jak widzisz wbrew szeroko
    rozpowszechnionej idei, to nie produkt indukuje nałóg,
    tylko psychologia jednostki poszukującej tego nałogu ( to nie moje zdanie tylko
    stanowisko WHO). Decyduje pierwiastek ludzki, nie systemy polityczne, czy
    regulacje prawne – popyt na narkotyki jest sztywny. To ciekawość i chęć
    experymentowania (czytaj heroina) zabija ćpuna, nie to, że kiedyś sięgnął po
    jointa. Sama szkodliwość zażywania marihuany może wynikać jedynie ze sposobu
    przyjmowania czyli (palenia, spożywania) nie zaś z powodu chemicznego składu
    konopii które rzeczywiście co udowodniono przez WHO nie powodują uzależnienia
    fizycznego, zaś uzależnienie psychiczne jest porównywalne z uzależnieniem od
    kofeiny z ta jednak różnicą że okres odstawienia jest bardzo krótki i w
    zalezności od jednostki utepuje od kilku do kilkunastu dni.Oczywiście mozna
    dyskutowac o takich kwestiach jak syndrom amotywacyjny czy negatywny wpływ
    konopii na pamięć krótkotrwałą lecz jak wynika z doświadczeń WHO bardziej
    zalezne jest to od indywidualnych predyspozycji psychicznych osoby zażywającej
    narkotyk. Ponadto negatywne skutki spoleczne długotrwałego przyjmowania konopii
    sa nieporównywalnie mniejsze od skutków zażywania alkoholu czy nikotyny a
    wrzucanie marihuany i heroiny do jednego worka jest ewidentną pomyłką
    Ostatecznie nie ma na świecie żadnej uzywki kóra może miec tak szerokie
    zastosowanie medyczne od leczenia jaskry(poprzez obniżanie ciśnienia
    śródgałkowego) poprzez leczenie stwardnienia rozsianego czy w leczeniu
    pomocniczym chorych na Aids czy raka.Nie wiem na jakie źródła powołuja sie
    przeciwnicy legalizacji, ja natomiast mam większe zaufanie do ekspertów z WHO
    niz do ludzi którzy swoją pseudofachową wiedzę czerpią z.... no właśnie, na
    jakie fachowe źródła sie powołują się w swoich wypocinach.Poza tym kochani
    przeciwnicy jak wykazują doswiadczenia krajów które prowadzą restrykcyjną
    politykę w stosunku do marihuany żaden zakaz ani zaostrzenie kar nie wpływa na
    obniżenie poziomu konsumpcji a jedynie zwiększa zyski z nielegalnego obrotu a
    więc bezposrednio przyczynia sie do rozwoju czarnego rynku czyli zorganizowanej
    przestepczości, którą to nasz kochany rząd zwalcza za pieniądze podatników. Idąc
    dalej i biorąc pod uwagę statystyki holenderskie (nie uwzględnianiające ruchu
    turystycznego) możemy zaryzykować stwierdzenie, że zakazy w ww materi przynoszą
    skutki wręcz odwrotne do zamierzonych - tzużucie wzrasta > cena maleje. To się
    nazywa dyskontowanie przez rynek i polecam lekturę M.Friedmana wszystkim tym,
    którzy zakazami chcieliby "przeskoczyć" ekonomię.

    Witamy na froncie na którym, jest dwóch
    przeciwników, zmagających się wzajemnie o dominację. Dla porównania
    nałogowiec nikomu nie zagraża; wybrał na pewno złą drogę, lecz nikogo nie zmusza
    do pójścia za nim. Za to społeczeństwo wykazuje pełną ofensywę - to my
    chcemy narzucić mu siłą nasz własny styl życia. Nie chce się podporządkować - do
    klatki na 3 lata. To tak naprawdę konflikt pomiędzy dwoma typami ludźmi. Pierwsi
    uważają się za panów i władców więdzących lepiej co jest dobre, a co nie dla
    innych ludzi - w ich mniemaniu cała reszta to bydło nie będące podejmować
    świadomych decyzji opartych na rzetelnej informacji. Drugi typ ludzi, to ci,
    uważający, iż każdy człowiek to istota rozumna, będąca w stanie decydować za
    siebie i ponosić konsekwencje tychże czynów.
    Jak mawiał nasz ex prezydent electric "zbijmy termometr a nie będzie
    temperatury" - pozostawiam ci tą kwestie do przemyślenia...

    pozdro

    forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=21024



    Temat: Gdzie są te pieniądze............................?
    dokończenie artykułu.............................!
    W Toruniu aż 51 tysięcy złotych z "kapslowego" przypadło trzem klubom
    sportowym tytułem kampanii prowadzonej "na obiekcie". Większość tych pieniędzy
    (prawie 29 tysięcy) przypadła klubowi żużlowemu Apator. W zamian na programach
    sportowych wydrukowano adresy poradni i ośrodków konsultacyjnych, a na
    stadionie rozstawiono bannery i "koziołki" zwiastujące: "Alkohol kradnie
    młodość" albo "Dzieciństwo bez przemocy" lub "Granica wieku granica prawa".
    Dalej było jak w "Rejsie" - pomiędzy okrążeniami spiker wyczytywał hasła z
    kartki. W ten sposób Apator pouczył co do szkodliwości alkoholu 1500 osób, a
    Toruński Klub Motorowy (13,7 tys. dotacji) - 300 kibiców.
    Torunianie dofinansowali również wydanie kalendarza z naniesionymi
    terminami imprez promujących zdrowie, który rozesłano po różnych placówkach -
    od żłobków do domów starców. "Aktywizowali" też "środowiska szkolne" między
    innymi poprzez konkurs poetycki na temat uzależnień. Pół miliona złotych z
    alkoholowych pieniędzy wydali na montaż systemu monitoringowania w szkołach i w
    pogotowiu opiekuńczym.
    - Monitorowanie nie ma nic wspólnego z założeniami, jakie postawił sobie
    ustawodawca. Nawet jeśli wyjść z założenia, że miało być ochroną przed dilerami
    narkotykowymi, to i tak dopuszczalne jest finansowanie wyłącznie
    pierszorzędowej profilaktyki. System monitoringu do niej nie należy - twierdzi
    Renata Dyrda z PARPA
    Dziesięć tysięcy złotych kosztował alkomat dla toruńskiej izby
    wytrzeźwień. I znowu z naruszeniem wytycznych PARPA, bo zakup sfinansować
    należało z innych środków. Podobnie z nagminnym dofinansowywaniem izb
    wytrzeźwień - zdaniem Marty Jakubowskiej jedynie izba w Inwrocławiu, z uwagi na
    wstępny program terapeutyczny, jest upoważniona do dotacji z "kapslowego".
    Bardzo kosztowne okazują się kserokopiarki służące rozwiązywaniu problemów
    alkoholowych. W Sępólnie za konserwację i naprawę tego urządzenia trzeba było
    zapłacić prawie 2 tysiące złotych, podobnie w Dąbrowie Biskupiej, gdzie
    urządzenie pochłonęło niemal dwa razy więcej środków niż koszty zajęć
    socjoterapeutycznych i siedem razy więcej niż warsztaty psychoterapeutyczne w
    klubie AA. W Sępólnie (gdzie skądinąd przygotowano bardzo solidny program
    antyalkoholowy) zakupiono wbrew wytycznym "zestaw do wesołego miasteczka"
    oraz... mapę Polski. We Włocławku za stosowne uznano wydać alkoholowe pieniądze
    na... dyktafon.
    Z pielgrzymką do stolicy
    Popularnym wydatkiem finansowanym z "kapslowego" są wszelkiego rodzaju
    wyjazdy i pielgrzymki. Przykład pierwszy z brzegu: dzieciom z Lipna za
    pieniądze z "kapslowego" zafundowano pielgrzymkę... do Warszawy i okolic. Jaki
    związek miała z problemem alkoholizmu? Organizator wycieczki ks. Franciszek
    Cieślak przyznaje, że za pieniądze z "kapslowego" przygotowano wycieczkę dla
    dzieci z uboższych rodzin. - Organizowała ją Caritas, której czasami uda się
    uszczknąć trochę pieniędzy z gminy.
    Praprzyczyną gminnych igraszek z alkoholowymi pieniędzmi jest chaos
    prawny. Przepisy są ogólne, a wytyczne państwowej agendy jaką jest PARPA nie
    mają mocy przepisu, są jedynie wskazówkami doradczymi. W efekcie w wielu
    gminach praktykuje się grę pozorów - pieniądze przeznacza się na dowolne
    imprezy doklejając do niech naprędce hasła antyalkoholowe. Prawo jest
    traktowane w sposób znany z reklamy pewnego piwa - z przymrużeniem oka.
    Tymczasem usiłujący uporać się z nałogiem Kowalski w kolejce do dobrych
    ośrodków odwykowych czekać musi wiele miesięcy, ponieważ brakuje pieniędzy.
    Jeszcze trudniej stanąć mu na nogi po leczeniu. Nic dziwnego, skoro zamiast
    wędki oferuje mu się rybę złowioną na festynie.

    Adam Willma
    27 Lutego 2004




    Temat: Diphergan??!

    DIPHERGAN
    Informacje na temat Dipherganu
    Na receptę
    Producent Jelfa SA, Polska.
    Forma leku: drażetki 10 mg; drażetki 25 mg; iniekcje 25 mg/ml; syrop 1 mg/g.
    Zawartość substancja czynna - promethazine hydrochloride.
    Sposób działania Diphergan blokuje działanie histaminy, substancji, która
    wydziela się w reakcjach uczuleniowych. Diphergan ma również działanie
    uspokajające. Lek w formie syropu jest przewidziany dla dzieci.
    Zastosowanie Lęk i napięcie psychiczne. Zaburzenia snu. Alkoholizm. Środek
    uspokajający przed operacjami chirurgicznymi. Choroba lokomocyjna. Alergie i
    świąd skóry. Mdłości i zawroty głowy. Zapalenie krtani. Nadmierne pobudzenie.
    Ostrzeżenie Pacjenci cierpiący na powiększenie gruczołu krokowego, utrudnienia
    w oddawaniu moczu, zwężenie pasażu z żołądka do dwunastnicy, żółtaczkę,
    miastenię gravis (chorobliwe zwiotczenie mięśni) powinni powiadomić o tym
    lekarza przed rozpoczęciem kuracji Dipherganem.
    Leku nie należy podawać w ciągu dnia w depresjach psychicznych.
    Zażycie leku na noc może powodować ospałość i zmęczenie następnego dnia.
    Dolegliwość ta jednak zanika w miarę kontynuacji leczenia. Długotrwałe
    stosowanie leku zmniejsza wydzielanie gruczołow łzowych, co może stanowić
    utrudnienie w używaniu szkieł kontaktowych.
    Oczekiwany skutek leczenia może ulec zmianie, jeśli Diphergan stosuje się
    jednocześnie z innymi lekami. Zamiar podawania innych środków jednocześnie z
    preparatem należy omówić z lekarzem.
    Nie należy spożywać alkoholu w trakcie leczenia, ponieważ alkohol wzmaga
    działanie preparatu.
    Skutek działania leku zmniejsza się w razie dłuższego bez przerwy stosowania
    Dipherganu. W celu zapobieżenia temu należy robić pauzy w zażywaniu leku co 3
    lub 4 dzień. Pacjenci powyżej 65 roku życia nie muszą stosować tych przerw.
    Diphergan może upośledzać sprawność psychofizyczną, dlatego też nie wolno
    prowadzić pojazdów mechanicznych ani wykonywać czynności precyzyjnych w trakcie
    stosowania preparatu.
    Lek nie wywołuje uzależnienia.
    Działania niepożądane 1/100- Ospałość. Suchość błony śluzowej jamy ustnej, co
    oznacza ryzyko uszkodzenia zębów, zwłaszcza jeśli kuracja jest długotrwała.
    Należy zatem zwrócić szczególną uwagę na higienę jamy ustnej.
    1/1000- Utrudnienia w oddawaniu moczu. Zatwardzenie. Zmniejszone wydzielanie
    gruczołów łzowych. Utrudniona akomodacja oka. Zaburzenia w funkcjach wątroby i
    nerek. Uczulenie na światło.
    Dawkowanie Dawkę ustala lekarz. Zazwyczaj dawka początkowa dla dorosłych wynosi
    25 mg na noc. Dawkę tę można w miarę potrzeby zwiększyć do 50 mg 3 razy
    dziennie. Dawkę dla dzieci ustala lekarz pediatra. Zastrzyki, które stosuje się
    zazwyczaj w stanach ostrych, wykonuje wyłącznie służba zdrowia, która udziela
    bliższych informacji o leku.
    Ciąża i karmienie Nie stwierdzono jakiegokolwiek ujemnego wpływu preparatu na
    płód.
    Nie wiadomo czy lek przenika do mleka matki, należy zatem zasięgnąć opinii
    lekarza w razie zamiaru stosowania leku w okresie karmienia dziecka piersią




    Temat: 1000 dni bez terapii
    Witam wszystkich.
    Na wstępie krótki konspekt programu typowego leczenia terapeutycznego. (Pomijam
    tutaj specjalistyczne programy CBT, MET, PRO, czy też Programowanie
    Neurolingwistyczne)
    ETAP I
    - uświadomienie pacjentowi sam fakt uzależnienia (w przeciwieństwie do chorych
    fizycznie, pacjenci uzależnieni z reguły uważają, że ten problem ich nie
    dotyczy), co wymaga przełamania takich mechanizmów obronnych jak zaprzeczanie
    (nieprzyznawanie się do uzależnienia) i racjonalizacja (usprawiedliwianie się -
    "muszę się napić, bo źle się czuję, bo nie mogę zasnąć, bo wszyscy piją").
    ETAP II
    - uświadomienie pacjentowi problemów emocjonalnych i osobowościowych, które
    sprzyjały sięganiu po alkohol. W tej fazie psychoterapia jest nastawiona na
    radzenie sobie z tymi problemami.
    ETAP III
    - rozważa się problemy egzystencjalne i duchowe dotyczące swojego miejsca w
    świecie, hierarchii wartości, pracuje nad wzmocnieniem przekonania, że życie
    bez alkoholu pozwala na kontrolowanie swoich zachowań.
    Nie będę szczegółowo omawiał jak to zrobiłem, mogę tylko zapewnić, że wszystkie
    te trzy etapy przeszedłem sam, bez terapeuty i nie obrażając uczuć religijnych
    szanownych interlokutorów, bez żadnej SIŁY WYŻSZEJ.
    W momencie, kiedy podjąłem decyzję zerwania z nałogiem(szczegóły na moich
    wątkach) i po rozmowie z lekarzem psychologiem (pomijam dwie beznadziejne
    rozmowy z terapeutą) miałem właściwie za sobą ETAP I.
    W początkowej fazie mojego trzeźwienia byłem rzeczywiście ponurym abstynentem.
    Myślałem tylko o tym, żeby się nie napić i liczyłem dni swojej
    wstrzemięźliwości. Z czasem, po zregenerowaniu sił dzięki długotrwałemu
    niespożywaniu, zacząłem sięgać do literatury, czasopism, materiałów
    dostępnych w bibliotekach, a przede wszystkim Internetu. W międzyczasie
    toczyłem z drugą żoną mojego zmarłego Ojca bezpardonową walkę o należące od
    zawsze do mojej najbliższej rodziny Siedlisko, oraz co właściwie powinienem
    postawić na pierwszym miejscu starałem się o odzyskanie swoich najbliższych -
    Żony i Córki.
    Obie te batalie wygrałem.
    Można powiedzieć, że tak przeszedłem ETAP II
    Nad ETAPEM III pracuję do dziś, ale nie mam ochoty, aby ktoś za mnie podejmował
    decyzję o tym co i jak mam robić.
    Nie wiem, czy mój przypadek to patologia, wyjątek, czy siła nieczysta, ale taka
    jest historia mojej trzyletniej trzeźwości.
    Doszedłem do niej sam, bez niczyjej pomocy i nie boję się straszenia, że ja
    jestem trzeźwy inaczej, i że za chwilę wpadnę znowu w szpony nałogu. Musiałby
    mnie ktoś ogłuszyć i podać dożylnie żebym się jeszcze w życiu napił. Ja nikomu
    nie bronię zakładać partie, stowarzyszenia, sekty i inne związki. Jest wolność
    i demokracja. Tylko niech mnie nikt nie zmusza i nie straszy. Ja się nie boję.
    Tak na marginesie.
    Znawcom ruchu AA nie muszę przypominać po co alkoholikowi potrzebny jest drugi
    alkoholik.
    Wcale nie po to by JEMU pomóc.
    Jest potrzebny po to by pomóc SOBIE.




    Temat: Masz problem - przeczytaj
    Masz problem - przeczytaj
    Nazwa leku: PsychoForo

    Zawartość: substancje czynne – interesujące punkty widzenia, życzliwe rady,
    zjadliwe uwagi, bluzgi, osobiste wynurzenia.

    Sposób działania: PsychoForo działa na przekaźnictwo monoaminergiczne
    ośrodkowego układu nerwowego poprzez odwracalne hamowanie aktywności
    monoaminooksydazy, głównie typu A. Powoduje to zahamowanie metabolizmu
    noradrenaliny, dopaminy i serotoniny, co prowadzi do zwiększenia stężenia
    tych neuroprzekaźników w przestrzeni pozakomórkowej.

    Zastosowanie: Wahania nastroju, nuda dnia codziennego.

    Ostrzeżenie: Stosować ostrożnie u osób uczulonych na wulgaryzmy. Oczekiwany
    skutek leczenia może ulec zmianie, jeśli PsychoForo stosuje się w obecności
    katalizatora „komandos57”. Może upośledzać sprawność psychofizyczną, dlatego
    w trakcie jego stosowania należy ograniczyć prowadzenie pojazdów
    mechanicznych i wykonywanie czynności precyzyjnych. Kurację należy zakończyć
    stopniowo wycofując preparat, tzn. systematycznie zmniejszając jego dawkę.
    Nagłe przerwanie leczenia może sprowokować zespół odstawienia, objawiający
    się bólami głowy, zaburzeniami koncentracji, drażliwością, huśtawką
    nastrojów, spadkiem apetytu i bezsennością. Nie należy spożywać alkoholu w
    trakcie kuracji, ponieważ alkohol wzmaga działanie PsychoForo.

    Ciąża i karmienie: Istnieje prawdopodobieństwo, że preparat oddziałuje na
    płód. Nie wolno zażywać leku w okresie ciąży. Ograniczone doświadczenia ze
    stosowaniem leku w okresie karmienia dziecka piersią, należy zatem zasięgnąć
    opinii lekarza w razie zamiaru stosowania preparatu w trakcie karmienia
    dziecka.

    Działania niepożądane: Brak danych statystycznych na temat działań ubocznych.
    Wiadomo jednak, że lek może powodować zaburzenia snu, uczucie niepokoju,
    drażliwość, zawroty głowy, bóle głowy, zaburzenia widzenia, suchość błon
    śluzowych jamy ustnej, dlatego konieczna jest dokładna higiena zębów po
    każdym posiłku. Wzmożony apetyt. Wzrost wagi ciała. W wypadku wystąpienia
    poważniejszych reakcji alergicznych może wystąpić rozwolnienie, wysypka,
    świąd, pokrzywka, rumień.

    Dawkowanie: Dawka zależy od rodzaju i nasilenia problemu, a także od wagi
    ciała i wieku zainteresowanego terapią. Należy stosować na 1 godzinę przed
    posiłkiem. W razie wystąpienia poprawy nawet już po kilku dawkach, należy
    przerwać kurację, a to w celu uniknięcia efektu uzależnienia od PsychoForo.

    Przedawkowanie: Przedawkowanie wywołuje z reguły nieznaczne i krótkotrwałe
    objawy ze strony ośrodkowego układu nerwowego oraz przewodu pokarmowego.
    Przedawkowanie PsychoForo stosowanego z innymi preparatami (np. działającymi
    na ośrodkowy układ nerwowy jak „komandos57”), może być groźne dla życia.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 3 z 4 • Wyszukano 167 rezultatów • 1, 2, 3, 4 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.