Strona Główna Jak mówić, żeby dzieci ja kiedy usta interpretacja Jacek Ziobro minister PiS j.angielski gotowe Rozmówki jachty Kusznierewicz Jak napiasć testament Jak działa Yaesu jajka do kolorowania Jak czytać badania laboratoryjne JAGUAR X8 |
Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jak ćwiczyć żeby schudnąćTemat: jestem tu nowa... Ja tez... Odkrylam to forum doslownie przed godzina. Ja podobnie jak ty mam 29 lat, 170 cm ale niestety wiem ile waze (u mnie to juz chyba problem psychologiczny bo waze sie 2 razy dziennie :( ) - az 74 kg o zgrozo. Zawsze mialam nadwage, wlasciwie cale zycie troche ponad norme, pomimo ze uprawialam troche sportu i duzo jezdzilam na rowerz. Niestety lubie jesc i w jedzeniu topie smutki. Mialam jeden szczesliwy okres 6 lat temu kiedy to nic nie robiac (zaden sport ani dieta) schudlam do 61 kg (dodam ze maksimum do ktòrego doszlam bylo 86 kg). Niestety powoli wròcily kilogramy. Dla mnie momenty krytyczne to przyjazdy do Polski (mieszkam na stale zagranica). W domu to jeszcze ale jak odwiedzam przyjaciòki to horror. Owszem polska goscinnosc jest mila, ale wiecie jak to jest jak ciagle ktos ci cos podtyka i tylko "no jedz, skosztuj to skosztuj tamto". Bylam u dwòch dietologòw. Jeden od razu stwierdzil ze z moim rodzajem nadwagi (skupionej na tylku i nogach) to niewiele da sie zrobic i ze on to wlasciwie od razu mi mòwi ze to sie nadaje do liposukcji!!!! Hehe!! O diecie niewiele powiedzial (wiedzialam juz z wlasnego doswiadczenia o wiele wiecej niz on mi powiedzial i przepisal dwa rodzaje tabletek: jedne na spalanie tluszczu a drugie na uczucie sytosci. Oczywiscie zadnych nie kupilam bo nie chce takiej diety. Potem poszlam do jeszcze innego dietologa i tam wszystko ok ale widze ze sama nie dam rady. Musialaby miec kogos kto mnie stymuluje, sprawdza, zawstydzi jak z czyms przesadze czy zjem czekolade gdy nie wolno. Wiem ze 99% zalezy tylko ode mnie, bo to ja musze chciec schudnac i to ja decyduje co zjem. Zapisuje to co jem, ostatnio staram sie nie przekraczac 1200-1300 kcal, ale opròcz chodzenia i cwiczenia w domu odpada mi rower, biegi i wszystkie kursy typu aerobic, step itd. z powodu problemòw z lekotka. Ewentualnie jeszce basen. Nawet jak od poniedzialku do piatku uda mi sie cos zrzucic to w weekend siedzac w domu wracam do poprzedniego stanu. Bardzo bym chciala zeby ktos mnie podtrzymywal na duchu, stymulowal no i moze widzac ze komus innemu sie udaje to moze mnie to podbuduje??? Temat: Modelka- To możliwe by nia byc?? ja Ci napisze jak schudlam w ciagu jakis 2 miesiecy.Wymaga to samozaparcia, ale da sie zrobic.Od razu napisze, ze jestem byla bulimiczka-chorowalam na to jakies 4 lata temu, wyszlam dzieki mojej mamie i swojej silnej woli. A co do odchudzania i dobrej figury-przede wszystkim jakies 2 miesiace temu wykryto u mnie anemie.Przestraszylam sie nie na zarty bo ja bardzo dbam o zdrowie.Lekarz kazal zdrowo sie odzywiac(oprocz lekow).Wiec jem mase owocow i jogurtow.Slodyczy unikam-nic nie wnosza dobrego do organizmu, a wrecz przeciwnie.Odstawilam calkowicie cukier(kiedys slodzilam 3 lyzeczki).Pije duzo wody, praktycznie odstawilam cole, pepsi , kawy nigdy nie pilam bo nie lubie, zwykla herbate(wyplukuja witaminy z organizmu).Z herbat pije tylko czerwona tzw.zabojce tluszczu.Po pracy jakis obiad, tu wcale sie nie katuje jakas dieta, jem zwykly, normalny obiad z dodatkiem jakis warzyw.Acha-jesli pieczywo to tylko pelnoziarniste, ciemne-jest najzdrowsze. Cwicze-3 razy w tygodniu steper albo rower po 40 minut, zamiast windy schody, spacery, od pazdziernika odstawiam steper i rower i zaczynam chodzic na basen.Uzywam kremu ujedrniajacego dove(tego na cellulit na nogi i pupe, zwyklego ujedrniajacego na reszte ciala).Jesli chodzi o paznokcie to przez pol roku nosilam tipsy, ktore 2 miesiace temu zdjelam-paznokcie wygladaly naprawde koszmarnie.Zaczelam lykac witaminy(oprocz zelaza)-humavit, cynk, magnez , wapn walmarku, capivit A plus E(to akurat juz od bardzo dawna), witamina B (B compositum), na paznokcie nakladam codziennie odzywke Killys"witaminowa bomba".I nie wiem czy to przez witaminy, czy przez odzywke, a moze przez polaczenie ich, ale paznokcie sie wzmocnily wprost niewiarygodnie, co jak na mnie jest istnym cudem, bo ja cale zycie mialam cienkie blonki. Co do figury i wygladu-twarz sie wygladzila, wlosy nie wypadaja, cellulit prawie zniknal, pupa sie podniosla i ma ladny ksztalt, uda wysmuklily. Ale-tak jak napisalam-tylko polaczenie racjonalnej diety, cwiczen i kosmetykow da jakis efekt.Nie ma nic za darmo.Ale po 2 miesiacach zobaczysz efekty. Glowa do gory,pozdrawiam! Temat: już problem - jeszcze nie choroba? Gość portalu: Ewa napisał(a): wielkie dzięki za duużo ciepłych słów :) sprobuje napisac troche dokładniej bo objawy mam i typowe i nietypowe. może to zabrzmi dziwnie ale nigdy w życiu się nie odchudzałam, po prostu w pewnym momencie zaczęłam chudnąc. i schudłam z 55 do 40 kg (przy 160 cm), nie wiem czy to hormony czy stres czy jeszcze cos innego (tryzmali mnie kiedys w szpitalu i badali ale nic im nie wyszlo). nie miałam kompleksów, nie miałam obsesji na punkcie własnego wyglądu (a wyglądałam naprawdę dobrze na początku...). potem tez wyglądałam nieźle ale... 38...36...34...32... rozmiary w sklepach sie skonczyly (cholera, ostatnio sukienke kupowalam - w sklepie dla dzieci, na 140 cm rozmiar). wystające kości obciagnięte skórą, siniaki bez powodu, wieczne zimno, zmęczenie, niechęć do jakiejkolwiek aktywności... tak to teraz wygląda. i ten pieprzony rozdzwięk - ja doskonale wiem ze jestem za chuda, ze powinnam da wlasnego zdrowia przytyc, ze wygladam zle tak chudo ale moja "dusza" (nie mam w tej chwili lepszej nazwy) uwaza sie za gruba, nieatrakcyjna, paskudna... i to jest problem. cwicze do bolu miesni, moge zyc caly dzien na kilku kawach i jednym jablku, bywa ze nei odcuzwam glodu w ogole. ale czasami mam napady glodu i wtedy jem (nie, nie obzeram sie, jem jak normalny czlowiek) a potem koszmarny dol, wyrzuty sumienia, wielkie poczucie winy i wstret do siebie ze jestem tlusta i ohydna. jak cos mi sie nie uklada to przestaje jesc zupelnie - nie wiem czy to zwykla nerwowa reakcja czy moja podswiadomosc wpadla w pulapke "jak bede chudsza to bedzie mi lepiej"... nie wiem co mam ze soba zrobic, nie wiem z kim moglabym pogadac zeby potraktowal to na serio (a nie ze ja wymyslam a ludzie maja prawdziwe problemy). moze ten "elaborat" troche wyjasni ;) Temat: ładny biust po karmieniu nie ryzykowałabym chodzenia bez stanika przy takim rozmiarze, zresztą własnie taki mam! (75C) ) Myślę, że stan piersi po karmieniu zalezy od tego ile w międzyczasie "urosną" i w jakim tempie oraz jakie zrobią się faktycznie po karmieniu oraz jaki jest ogólny przyrost gabarytu Mamy w ciąży i co z tego potem zostaje, bo jak dużo i chudniemy, to piersi wtedy cierpią najbardziej. Mnie w pierwszej ciąży z rozmiaru 75C (a więc niemałego) urosło do 5 E!, a w trakcie karmienia straciłam w ogóle miarę, bo przerabiałam sobie na piersi takie "namioty" które przychodziłay w paczkach z Ameryki (to było dawno temu). Potem biust wrócił do normalnego rozmiaru, ale niestety nie do kształtu, mimo regularnych już przez całą ciąże zabiegów ujędrniających (potem też dbałam). Zrobił się "ołówkowy". Swoją drogą ciekawe i humorystyczne: wiecie skąd nazwa "ołówkowy"? Otóż testujemy to tak, że w fałdę pod piersią wkładamy ołówki i ilość ołówków, która NIE WYPADNIE na podłogę wyznacza rozmiar biutu "ołówkowego". No więc mój normalnie był "ołówkowy" nr 1 (przy "C" chyba nie jest możliwy nieołówkowy), a zrobił się ołówkowy nr 2 (w porywach do 2,5 )). W drugiej ciąży osiągnęlam rozmiar miseczki "D", ale po tej drugiej ciąży biut mi "schudł" do "B"-"B1/2" (zaczęłam troche intensywniej trenować, nie miałam problemów z figurą, ale jednak biust na tym ucierpiał!). Teraz jestem już w rozmiarze "D" właściwie od samego początku ciąży. Zobaczymy co będzie dalej.... Ze względu na estetykę piersi nigdy nie zrezygnowałabym z karmienia, ale oczywiście każdy decyduje za siebie.... Myślę, że piersi najgorzej wyglądają zaraz po ciąży (jeżeli ktoś się nie zdecyduje jednak karmić) ew. karmieniu, czyli po ustaniu laktacji, po paru latach można odzyskać w przybliżeniu kształt "sprzed" za pomocą ćwiczeń muskulatury podtrzymującej piersi i preparatów ujędrniających, ale przeciw grawitacji niewiele da się zrobić. (są też oczywiście "naturalne" szczęściary jak gosia.mama.wojtusia )) Temat: Wątek Sylwestrowy Muszko, dzięki za głos w sprawie. Trochę czuję się wywołana do tablicy, więc odpowiem kilka słów. Widzisz, tak to jest, że jak już podejmujesz decyzję o zmianie trybu zycia, o zmianie siebie, to potrzebujesz trochę czasu i nastawienia, by zmienić swoje podejście do odżywiania się i ruchu. Piszesz, że nie jesteś jeszcze w 100% gotowa. Rozumiem Twoje podejście, ze wszech miar właściwe. Lecz kiedy już bedziesz gotowa i podejmiesz walkę z kilogramami daje 100%, że będziesz miała chwile słabości. Nie piszę tego po to, by Ciebie odstraszyć czy zniechęcić. To jest NORMALNY cykl - masz okresy, kiedy idziesz do przodu z dietą (dieta jako sposób odżywiania, nie atkins, kapusciana itp.) jak taran, ćwiczysz, masz motywację, bo zdrowie, figura, samopoczucie. A potem przychodzi moment pewnego załamania. Trzeba go jakos przetrwać, by znowu nabrac sił i ruszyć dalej. Dla jednych załamaniem takim jest jeden mały batonik, dla innych jeden tort orzechowy i pizza. Na to trzeba byc przygotowanym, bo to zwykła rzecz, że organizm się buntuje i ma napady głodu na rzeczy które lubił od zawsze. Inaczej mówiąc: nie jest to takie proste. A dlaczego Sylwester? bo to jest dobra motywacja do tego, żeby SCHUDNĄĆ. Przejśc przez ten etap, kiedy ciało zmuszone będzie oddać swoj magazynek, chcoćby cześciowo. Po Sylwestrze, przynajmniej jesli o mnie chodzi, nie zamierzam wrócić do podjadania wieczorem, zajadania się słodyczami. Potem po prostu chce UTRZYMAĆ to, co udało mi się z dziewczynami, naszym wsparciem, zadziałać. Wiele z nas o odchudzaniu, procesach fizycznych i psychicznych w tym czasie zachodzących mogłaby wiele powiedzieć i jestem pewna, że mają swiadomośc, że na Sylwestrze się nie kończy. pozdrawiam:) Temat: jestem wykonczona wczesniej zapomniałam ci dodać (a pytałas o to)ze waze teraz 59,60 kg przy wzrosci 168.Nie zawsze tak było.Kiedy zaczynałam sie odchudzac , ponad 2 lata temu wazyłam 53 kg.Wygladałam dobrze.Chciałabym do tego wrócić, udało mi sie to rok temu na wakacjach, kiedy nie było mnie w domu ,absorbowało mnie mnóstwo innych spraw.Ale we wrzesniu ,przed rozpoczeciem roku akadem.wrócołam do domu i nawet nie pamietam kiedy wróciłam do wagi, zaczeły sie po prostu napady obzarstwa szczególnie wieczornego i wqystarczyło. Wakacyjny spadek był jakby poza mna ,bo nie stosowałaz zadnej diety, tylko jadłam w miare regularnie, a do tego nie miałam dostepu do kuchni, kto inny zajmował sie posiłkami. To niestety nie jest do końca tak ze nie che sie odchudzać, nie jestem zadowolona ze swojego wyglądu(mam duze biodra i pupe to mankament mojej figury). Zdałam sobie jednak sprawe, ze przede wszystkim chce wyzdrowiec, skonczyc z bulimia, zaczac normalnie myslec, a schudniecie tych kg przyjdzie póżniej.Myslenie w odwrotnej kolejności spowoduje ze nigdy nie osiągne żadnego z tych celów.Na diety , restrykcyjne ograniczenia i forsowne ćwiczenia nie mam po prostu siły ,ani ochoty. Co do przemysliwania powodów napadów to przed kwadransem mialam sekundową myśl (złą myśl). Moja starsza siostra ,która notabene była przy kiosci, a teraz jest chudsza ode mnie, wychodziła spotkać sie ze znajomy. I wyglądała szczupło ,ale tez po prostu ładnie.Gdy wychodziła pomyślałam ,ze mam ochote na wielki obzarsstwo, przecie nie bede nigy taka jak ona, nigy nie bede bez wysiłków wyglądać jak ona.Poza tym przez ta chorobe stałam si emniej towazyska bardziej skryta, mniej wyluzowana, trudno mi pomyślecze moge sie podobać facetom, a ona jest niższ ode mnie pewne wady w wyglądzie ,ale w ogóle na nie nie zwraca uwagi, ne przeszkadza jej to w prowadzeniu udanego zycvia z ludzmi. Nie wiem moze to infantylne ale był to jakiś powód do złej myśli, totalnego poddania sie. Pisałam ostatnio, ze świat ise kreci jakby beze mnie.To taki uczucie, ze w nim nie uczestnicze ,stoje gdzieś na bocznicy, a powpodem jest moja choroba, moje mankamenty figury, nieatrakcyjoność, sama nie wiem Ale kończe Dzieki ,ze jestaś,. Czytałam twoje posty i twoja sytuacja na poczatku wydawała mi sie beznadziejna( twojego punktu widzenia,),a teraz sama potrafisz patrzec na pewne problemy z dystansem ,podziwiam to. Bede kontynuawała "detektywistyczne" myśli nad samą sobą,papa,dzieki jeszcze raz Temat: DZIEN I DIETY SPIS MENU moja dieta pon świętach: śniadanie: musli(zalewane goracą wodą i potem odrobina mleka), kromka (chlebek zwykły lub razowy) z czymś (wędlina, serek biuały lub żółty, dżem - czyli to, co akurat mam w lodówce), duzy kubas herbaty PuErh w pracy: II sniadanie:2 zwykłe kromki z czymś, jabłko lub jogurt, herbata dużo herbaty (zwykła, owocowa, mietowa) niby-obiad: chińska zupka z kubka z makaronem w domu (ok.17.30-18): "normalny" obiad (jedyny posiłek, który mogę zjeść z mężęm) - ja pół porcji wszystkiego, on za to półtorej (mąż dla odmiany tuczy się).Jak widać, mamy sprzecznośc interesów, ale da sie jakoś wytrzymać :) Nie jem: słodyczy (tylko 1 w tygodniu coś u teściowej, ale niedużo), chipsów, słonych paluszków i innych "zamulaczy". Pije dużo herbaty (rano i wieczorem oboiwązkowo PuErh) i wody mineralnej. Ruch: do pracy i z pracy na piechotę (ok.1,5 km w 1 stronę), w weekendy praca w ogrodzie, zakupy w hipermarkecie (odchudzają wspaniale!!!), sprzątanie domu i garażu...Jak tak przez 2 dni się nadźwigam, naodkurzam, naprasuje, nacośtam, to czuję się jak po aerobiku na spółke z siłownią:) Rano trochę ćwiczę "na rozrusznik"-10-15 min, czasami wieczorem troche Pilates. No i w sumie nie jest źle:) Efekty: od świąt 1 kg mniej, w biodrach 1,5 cm, w pasie 1 cm :) Powoli, ale skutecznie. Nie głoduję prawie niczego sobie nie odmawiajac. Do Setoriki: uważaj na herbatkę Figura. Ta z kruszyną mi nie smakowała, więc odstawiłam szybko i nie było efektów. Natomiast ta z senesem jest smaczna, piłam jej sporo - fakt, przyśpiesza przemianę materii, ale na dłuzszą metę organizm do niej się przyzwyczaja i trzeba zwiększac dawkę, a potem nie działa już wcale. Piłam ją ok. 3 lat (najpierw mały kubeczek dzienie, potem 2,3,4,5....Wypijałam chyba z 5 albo 6 kubków dziennie i efekty były takie same jak na początku po tym 1:(. Organizm się przyzywczaił:(. Nie pije już jej i na początku miałam problemy z...wypróznianiem - a hemoroidy mam od urodzenia, więc to u mnie i tak niełatwa sprawa;), no i cierpiałam strasznie... Potem zaczęłam pić herbatkę czerwoną PuErh i... to działa!!! Moja "materia" ruszyłą, schudłam na początku sporo, teraz trochę wolniej, ale chudnę. Życzę wytrwałości i powodzenia w tej odwiecznej walce ze zbędnym tłuszczykiem:) Temat: Bilans - 9 kg... minus 9 kg!!!! Witam :), serdecznie dziękuję za wszystkie gratulacje :)). Tak jeszcze chcę schudnąć bo ja... no coż duza byłam :))jeszcze tak z 8-10 kg by sie przydalo zeby wazyc 50 kg (mam 161cm), ale zobaczymy jak mi to wyjdzie. W sumie wsystkiego odchudzania za wszystkie te moje waleczne lata ;) zrzucilam 26 kg! Ale mnie było no nie ;)? Dlatego wiem, że chciec to moc :). Nie katuje się jakoś strasznie i chyba pierwszy raz nie czuję, że jestem na diecie. Jedyne co to po operacji musiałam odstawić wszyskie rzeczy z kakaeo, wiec ukochana czekoladka precz!! :) No i wszystko muszę jeść odtłuszczone... Ale teraz stwierdziłam, że nie ważne czy codziennie jest 1000 kcal i czy codziennie perfekcyjnie ralizuję dietkę, tylko jakie są efekty na dłuzszą metę. I wiecie co??? U mnie się to sprawdza! Jakbyście wiedziały jak objadłam się w poniedziałek z 2500 kcal to bylo na 100/%, ale juz nie placze nad tym tylko szybko przywoluje sie do porządku, najlepiej od następnego podsilku, czasem następnego dnia i tak do następnego potknięcia :)). Nie jest tragedią to ile razy się potkniesz tylko jak szybko się z tego podniesiesz :)). A słodycze to cały czas podjadam bo za bardzo je kocham zeby z nich zrezygnowac ;), tylko staram się wybierać te mało kaloryczne. Tzn fakt najwięcej zgubilam przez pierwsze dwa tygodnie diety, bo w pierwszym tygodniu nie jadlam nicc, a w drugim tak ok. 300 kcal dziennie, ale to nie dlatego zeby sie katować tylko taka byla dieta pooperacyjna. Jeżeli chodzi o ćwiczonka to staram się w dmku ćwiczyć, takie tam rozne na brzuszek, nozki itp. :), a od tego tygodnia zapisalm sie na aerobik 2x w tygodniu, oj babeczka daje wycisk ;)). Jezeli chodzi o rozst ępy to żadnych nowych... kiedys jak bylam mlodsza odchudzalm sie, nie mialam pojecia co to rozstępy i cellulit i wtedy pojawila mi sie cala sieteczka na biuscie i na biodrach, ale teraz wiem jak zapobiegać, bronię się kremami i nie ma nowych na pewno a i stre jakoś tak blekną ;)). Dziewczynki ja rowniez za was wszystkie trzymam mocno kciuki!!! I porsze zebysvie jeszcze za mnie trzymaly... w sumie to jeszcze nigdy nie bylam szczupła.... to moje marzenie a jeszcze dluga droga przedemną... Buziczki gorące!!! Temat: Chcę być CHUDA--za wszelka CENE !! KObieto! Za wszelką cene znaczy dla Ciebie nawet za CENĘ ŻYCIA??:> Zastanow sie!Bo ankreksja i BUlimia w koncu doprowadzaja do... czy to ciała czy duszy, na jedno wychodzi.. Teraz siedze w domu i kombinuje co by tu zjeść, a może jednak z domu wyjść i moze uda mi sie w spokoju spedzic choc jeden dzie.. wczoraj przegralam.. a dzis?? Słuchaj moim zdaniem jest sposob! Zawsze jest! Zastanow sie ile chesz schudnąc, tylko nie tak ze jak osiagniesz cel to chcesz wiecej! Tak zwykle bywa! Okresl minimalny nnie przekraczajacy limit! Mysle ze nie powinnas zejsc ponizej 58 kilo!!! Wiec powili zacznij pracowac nad soboą! Chcesz szybkich efektow? Zacznij ostro, wrecze morderczo cwiczyc!!! Zobaczysz w ciagu 2-3 miesiecy jestes w stanie nawet do 9 kilo zrzucic bez efektow ubocznych, obwislej skory, celulitu itd. POszukaj w swoim miescie najlepszej silowni! Tam dodatkowych zajec typu Aerobic, pillates, body shaper, hi-low!!! Jezeli rozplanujesz soebe wszystko, do tego dolączy dieta 1000 kcal, na pewno juz na wiosne bedziesz mogla pochwalic sie pieknym cialkiem, bez zbednych kg!!! Ale pamitaj ostra sila walki, ostre treningi!!! Teraz czas swiat jest troche niewskazany na zaczynanie odchudzania, ale jak masz zaczac go od razu, nigdy nieodkladaj na pozniej!! Zmien przyzwyczajenia, zastap pieczywo chrupkim, wprowadz wiecej warzyw i owocow, wymyslaj rozne dania, gotowane, pieczone bez tluszcze, w malych porcjach!!! Jezeli ostro wezmiesz sie za siebie, NA PEWNO SIE UDA!!!! W miare mozliwosci moge ci doradzic i podpowiedziec jeszcze to i owo! I w zadnym wypadku nie prubuj wymiotowac!!!! Szkoda czasu i pieniedzy!!! A jezeli sadzisz ze nie masz pieniedzy np na silownie -to uwierz, BULIMIA wyciagnie z ciebie kazdy grosz!!! Bo i ciuchy nie pasuje, wiec masz w szafie os s do xl cala rozmiarowke a i sklep osiedlowy zarabia na tobie dziennie kilkadziesiat zlotych na samych slodyczach ktore kupujesz, poczym one laduja w toalecie.. ;( Wiec zastanoiw sie czy chcesz doprowadzic sie do "MARTWEJ ZA Zycia", z pozoru szczesaliwej, czy cieszyc sie rzyciem takim jakie ono jest w rzeczywistosci!!!! Tyle na dzis, odezwe sie na pewnie jeszcze POzdrawiam i APELUJE! NIE PRUBUJECIE POROWOKOWAC DO WYMIOTOW!!! To nie jest spobob! A na pewno nie skuteczny na dłuższa mete!!! Temat: bulimia z tabl.przeczyszczającymi witaj:) ja przez 6 lat, codziennie brałam po 3 opakowania tabletek przeczyszczających:( Czułam się z tym fatalnie, popsuły mi się zęby, cera, wzrok, często bolał mnie brzuch itd...Też nie wymiotowałam, tylko brałam tabletki..Jestem mniej więcej tej samej postury co Ty,mam 160cm, ważę 55kg.Na początku trochę schudłam, ale po jakiś czasie tabletki przestały działać a ja bałam się, że jak przestanę je zażywać, to strasznie przytyję, bo organizm nie będzie trawił tego, co zjem.Ale tak wcale się nie stało.Miałam tego wszystkiego dosyć: mnóstwo pieniędzy straconych na prochy, nerwów, ukrywania wszystkiego przed mężem, odwiedzanie kilku aptek dziennie i ten podejrzliwy wzrok pań sprzedających...Bałam się też strasznie o swoje zdrowie, czułam że dłużej tak nie pociągnę..Postanowiłam z dnia na dzień rzucić to świństwo,tak po prostu. Przez kilka dni faktycznie nie odwiedzałam toalety, ale trzeba cierpliwie poczekać i po kilku dniach wszystko zaczęło wracac do normy.Oczywiście jadłam tylko zdrowe,lekkostrawne produkty,częściej a w małych ilościach.Jogurty z otrębami,polecam Danone Activia, serki wiejskie light, musli, owoce,szczególnie jabłka są dobre na trawienie, soki warzywne,drób,ryby, pieczywo chrupkie, suszone śliwki, .Zero słodyczy i tłustych, smażonych potraw.Ostatni posiłek jadłam przed 17.Piłam dużo zielonej i czerwonej herbaty.Na takiej diecie nie można przytyć, więc nie bój się o to.Na początku trochę też ćwiczyłam, ale od jakiegoś czasu nie chce mi się:)I waga też wcale nie poszła w górę.Od tamtej pory minęło 8 miesięcy i nie mam żadnych problemów z wypróżnianiem się.W życiu nie wzięłabym też żadnej tabletki przeczyszczającej do ust..na samą myśl o tamtym robi mi się niedobrze:( Prochy na dłuższą metę kompletnie nic mi nie dały a wiele dobrych chwil pewno straciłam..Wystarczy tylko zdrowo się odżywiać i waga będzie ok:) Uwierz, że da się z tego wyjść, normalnie żyć.Zołądek na nowo przyzwyczai się do normalnego jedzenia, tylko daj mu na to szansę i odrobinę czasu! Pozdrawiam Cię i życzę cierpliwości i wytrwałości, na pewno Ci się uda, tylko spróbuj! Gdybyś miała jakieś pytania, pytaj śmiało:) aha, jest jeszcze b.dobry lek, naturalny,zupełnie nieszkodliwy,nieuzależniający, pomagający w pracy jelit: Colon C.Jest dostępny w aptece bez recepty, niedrogi.Ja nie musiałam go zażywać, bo po ok trzech dniach byłam w ubikacji, ale gdyby u Ciebie zaparcia trwały dłużej, możesz spokojnie po niego sięgnąć.On wszystko unormuje i będzie ok. bd.lilypie.com/puRGp2 Temat: Nie potrafię Niutka myśle dokładnie tak samo jak Ty. Był okres, ze próbowałam wyjśc z tego i jadłam normalnie. Trafiały do mnie argumenty, że zycie i zdrowie ma sie jedno, że muszę coś zmienic bo nie da sie dalej funkcjonować w depresji i samotności obsesyjnie myśląc o jednym - o schudnieciu. Bardzo chciałam stać sie znowu osobą sprzed choroby, usmiechniętą, otoczoną przyjaciółmi, nie mająca zielonego pojęcia okaloriach, tłuszczach i weglowodanach. Mimo dalszego przerażenia kaloriami w pewne dni jadłam dość dużo, ponieważ po tylu latach głódówki nagle zaczęłam odczuwać ogromny głód, natomiast w inne dni wracałam do głodowania i ćwiczeń. Efektem takich poczynań było przytycie, racjonalnie rzecz biorąc niewielkie, ale mi wystrczyło aby poczuc się przeraźliwie grubą i tym samym wszystko rozbiło się o te przybrane kilogramy. Popadłam ze skrajności w skrajność - niegdyś nie mogłam wrecz patrzyć na jedzenie bez niepokoju, a teraz muszę tłumic głód, ponieważ znowu głoduję i próbuję stracic to, co przybrałam. Mimo wszystko jednak pisząc piewszego posta miałam nadzieję, że to kolejny etap choroby, niekoniecznie gorszy, że po czasie znowu powrócę do checi noramalnego odżywiania, dlatego martwi mnie to, co piszesz, że wiesz, iz "nigdy nie będziesz jadła normalnie". Skoro Ty to pewnie i ja. Mechanizm choroby przeciez jest ten sam i sądząc po moim zachowaniu to sie potwierdza. Niutko czy korzystałaś z terapii i mimo to powracasz do choroby? Czy też nie poddałaś sie leczeniu? Moze w tym tkwi problem, bo ja tym razem założyłam, że dam radę sama, więc może z tego powodu mi się nie udaje(?). Pozdrawiam serdecznie. Temat: Pomozcie mi zrozumiec posłuchaj.... mam 19 lat i bardzo podobny problem.Odchudzam sie już nie pamiętam odkąd.Nie jestem otyła,jestem po prostu gruba.Nie podobam sie sobie,wstydze sie rozebrac.Przy wzroście 165cm waże 65kg.Pół roku temu,na własnej studniówce ważyłam 57kg.Kupiłam sobie sukienke która ewidentnie była za ciasna,ale kupiłam ja.Miałam wypróbowac diete grejfrutowa.i co?Przez 2tyg nie schudłam wiecej jak kg.Na 3 tyg przed studniówką włożyłam kiecke i usiadłam i ryczałam.Za mała...Wiec trzevbba było schudnąc.Przez tydzien zjadłam 1pomarańcza i 3 mandarynki.W drugim tyg 4 jabłka i dużo piłam,w 3 tyg juz nie pamietam ale prawie nic.Byłam wyczerpana,smarowałam sie fluidem i do solarium latałam zeby nie było widać jaka blada jestem i tych sinców pod oczami.Najgorzej było udawać przed rodzicami.Ale wlożyłam tą kiecke i była na mnie za duża,mama musiała ją zwężać.radość nie miała granic.nie wiem ile schudłam ale troche napewno.Ale potem wróciłam do normalnego jedzenia i znów sie przytyło,potem odchudzanie ale już nie tak drastyczne,i jedzenie i tak w kołko.Piłam herbatki przeczyszczające które wogóle nie skutkowały aż znalażłam taką Red Slim Tea,dłużej nie stosowac niż 7 dni.Ja nawet tyle nie wytrzymałam.Obudziłam sie w nocy w zeszłym tyg z takimi bólami brzucha i głowy prosząc Boga by mnie dobił,dodatkowo ciągłe i silne dreszzce.rano temperatura 39,9stopni. Do szpitala,okazało sie ze mam silne odwodnienie i zatrucie.Stosowałam jeszcze tabletki,ale nie przeczyszczające tylko takie na wypychanie żołądka.I co?tez myslałam ze to dobre ze mi pomoze ze schudne.Schudniesz,i co z tego??!Potem znowu przytyjesz i znów sie bedziesz katowac.I tak wkoło wojtek.Wymiotować nie potrafie.Chciałam,pchałam rece do gardła i nic.Nie umiem.Ale chowałam jedzenie za kaloryfer,czekałam specjalnie az kazdy z kuchni wyjdzie,psa karmiłam,ale widze jakie to poronione bylo.teraz sie odchudzam ale moim zdaniem juz rozsadnie.Jem fitnesy na sniadanie,tylko 2 razy w tyg bułke ale nie biała,do obiadu nic bo nawet nie jestem głodna,obiad cały ale nie do syta i połowe porcji ziemniaków albo i wogóle,kolacji tez nie jadam,po obiedzie jak głód daje o sobie znać pije herbate,albo cappuccino z magnezem albo inne mało kaloryczne, potem jakies jabłko,małą miseczke truskawek albo marchewke skubie i tak dzien za dniem i sie schudnie.Robiłam tak dokładnie rok temu i przez 2,5 miesiaca od poczatku wakacji schudłam 10kg,naprawde.Teraz tez tak chce.A wiesz co jest najgorsze?Mam taki atak,czuje ze musze coś zjeść bo zwariuje i albo sie opanuje i gadam ze swoim zołądnkiem typu "nie dostaniesz nic,chudnij!" (to nienormalne wiem) albo rzucam sie na jedzenie.A jak zjem kawałek to potem mowie sobie "od jutra dietka" i jem jeszcze jeden i jeszcze jeden i tak sie napcham jak prosiak.A potem siedze i rycze i nie potrafie zwymmiotowac chociazbym chciała.A jesli zjem jeden kawałek bo sie opamietam np.tortu,albo placka jakiegos to lapie skakanke,wlaczam tv i cwicze.Ale tak zaraz po jedzeniu dobre to nie jest bo mozna sie pozygac naprawde.Wiec ja tez mam taki problem i jest nas coraz wiecej,ale to psychika.To jest już choroba i pasowałoby z kims pogadac.Ja rano o 8 jade po kumpele i jedziemy na stadion na rowerkach.Robimy 6-10 kólek i do domu.Przedtem codziennie teraz co 2-3 dni.A;e pomaga.Ma sie lepsze samopoczucie.Najgorzej jest jak w domu własnie tatuś kochany moiw "aga,ty sie nie obraż ale wez schudnij troche ty musisz za mąż wyjść" albo moiw pocwicz sobie,zrob coś,lub po prostu nazywa mnie kluseczką,grubaskiem itp.On nie wie ale wlasnie przez takie coś doprowadza mnie do placzu ale tez mnie mobilizuje i wiem już teraz że ja mu pokaze!Zrobie z siebie laske.Chciałam zrobic na studiach typu,nikt nie pilnuje moge robic co chce i moge nie jesc.Ale juz teraz wiem ze bede rozsadniejsza.Tobie tez tego życze.Nie łam sie!Baby są silne! Uwierz w siebie i we wlasne mozliwosci.Jesli jest naprwde zle to musisz poprosić o pomoc specjaliste.Ale odłóż te tabletki!Spieprzysz o ile juz tego nie zrobiłaś sobie żołądek,jelita,a wątrobe przede wszystkim i powiedz po co ci to?Chcesz byc wrakiem człowieka?Przerzuć sie na herbatki ale nie przeczyszczające tylko np.zielone czy czerwone,nie mają skutków ubocznych a pić możesz je litrami.No i nie obzeraj sie.Jest Nas więcej i pomyśl ze nie tylko ty masz problem i chcesz z nim walczyc.Ale walczyć a naprawde wlaczyć to wielka różnica.Na początek musisz zacząć robić coś,bo samo gadanie w niczym nie pomoże.Odwlecze tylko a najgorsze przed tobą. Ja naprawde dużo przeszłam.Ale teraz wiem już czym to grozi.Mialam anemie kilka razy,zatrucie, i inne paskudztwa.Ale ja ucze sie na swoich błędach nie na czyichś i to jest błąd. Aha,a wypadają ci już włosy?paznokcie łamią sie?jeśli tak to wierz mi bedzie gorzej... pozdrawiam jak najdzie cie chęć to napisz do mnie Temat: 3po3 Hej!No to OtyŁ (ość).Wydaje się,że problem otyłości jest powiązany z kłopotami w sferze emocjonalnej,głównie ze stłumionym poczuciem nieszczęścia wynikającym z przekonania o istnieniu licznych braków i niezaspokojonych potrzeb w życiu.Ponieważ"niedostatek"paralelnie może prowadzić do głodu i śmierci,postanawiamy "zadbać" o przetrwanie.Czujesz się pozbawiona opieki i nie mówisz otwarcie O SWOICH POTRZEBACH,dlatego reagujesz spożywaniem nadmiernej ilości pokarmów.Podstawowym warunkiem sukcesu w każdej metodzie odchudzania jest twój własny wysiłek.Poniższe cwiczenie powinno ci pomóc odnalezć emocjonalne odpowiedniki swojego niezadowolenia z własnej tuszy.Wyobrażenia te m o ż n a stosować równolegle z innymi metodami odchudzenia lub zupełnie niezależnie,szczególnie,jeśli wszystkie i n n e s p o s o b y zawiodły...zaczynamy...ODBICIE W LUSTRZE...jednym z ważnych elementów odchudzania jest z a c h ow a n i e w p a m i ę c i obrazu osoby,ktorą chcesz się stać. W y o b r a z sobie swoje szczuplejsze odbicie w lustrze,a potem wejdz do środka lustra i polącz się z tym obrazem.Zwróć uwagę na wrażenia,których doznajesz.Wyjdz teraz z lustra,stań znów przed nim i odepchnij swoje odbicie prawą ręką w prawo.Za każdym razem,kiedy siądziesz do jedzenia (lub kilka minut wcześniej),przypomnij sobie ten obraz.Być może zechcesz narysować go i powiesić w widocznym miejscu.Może zabierzesz go ze sobą,jeśli wyjedziesz z domu na dłuższy czas.Jedno krótkie spojrzenie na swoją szczuplejszą wersję wystarczy,by umocnić się w postanowieniu.To ćwiczenie do 2 minut.....nastepne ćwiczenie to,nazwa:PRZEBUDOWA CIAŁA,cel:Schudnąć,jak często: Przez minute,przed k a ż d y m p o s i ł k i e m,w opisanym cyklu.Celem tego ćwiczenia jest przesunięcie UWAGI z procesu chudnięcia na zmianę kształtu ciała.Gdy przebudowujesz ciało,zwykle tracisz również na wadze.Narysuj sobie przede wszystkim obraz samej siebie,zaznaczając,w których miejscach oraz ile chciałabyś schudnąć.Około pół godziny przed każdym posiłkiem usiądz na krześle i wyobraz sobie,jak składają się twoje kończyny.Palce rąk i nóg zwijają się do wnętrza dłoni i stóp,a potem do nadgarstków i kostek:dalej do przedramion i łokci oraz łydek i kolan:następnie sięgają barków i bioder,aż wreszcie znikają zwinięte w brzuchu pod przeponą.Wszystko to powinno odbywać się bardzo szybko - w trakcie jednego wdechu.Przy wydechu zobaczysz szary dym,ktory wydostaje się z ciebie i unosi się w powietrzu.Wykonajto ćwiczenie trzy razy:zawsze tak szybko,jak pozwala ci na to długość jednego wdechu....Nastepnie wstań z krzesła i stań przy ścianie.Zwracając się na północ,stań na palcach i wyciągnij ramiona.Pózniej zwróć się o jedną czwartą obrotu w prawo,stań na palcach i wyciągnij swoje prawe ramię.Znów wykonajjedną czwartą obrotu w prawo i sta ń na palcach,a potem wyciągnij oba ramiona.I jeszcze jedna czwarta obrotu:stań na palcach i wyciągnij lewe ramię.Powtórz cały proces jeszcze dwukrotnie i wykonuj to ćwiczenie przez tydzień....W drugim tygodniu kontynuuj ćwiczenia z pierwszego tygodnia i dodaj jeszcze następujące:gdy usiądziesz przy posiłku,określ zawartość tego,co będziesz jadła.Potem powiedz swemu ciału,aby przyjęło tylko to,co mu potrzebne,odrzucając zbędne skladniki.Wykonaj to ćwiczenie przed każdym posiłkiem w ciągu następnych dwóch tygodni....W trzecim tygodniu dołącz jeszcze następujące ćwiczenie: mniej więcej pół godziny przed jedzeniem,po zakończeniu skladania i rozciągania ciała,usiądz na krześle,zamknij oczy,wykonaj wdech i - w s e n s i e dosłownym - zegnij swoje ciało wpół,rozciągając nogi i wyciągając przed siebie ramiona.Przy wydechu wyobraz sobie,jak twoje ramiona i nogi wydłużają się i dotykają jakiejś budowli odległej o kilka kilometrów.Teraz zrelaksuj się(kilka otwartych oddechów)i powtórz jeszcze dwukrotnie ostatnią część ćwiczenia....PO 3 tygodniu przerwij ćwiczenia na 7 dni i zmierz części ciała,które chciałaś zmienić.....Jeśli nie jesteś zadowolona z wyników,powtórz tę serię przez dwa 21-dniowe cykle. Tyle razy,ile potrzeba do uzyskania zadawalających rezultatów....'Jestem',masz to przepisać i wykonywać.Cholera ,długi opis i nuży.Natomiast efekty są.To ćwiczenia stosowane klinicznie,w medycynie.To wszystko jest proste jak kij od miotły.Działaj.A tu lepiej,nie zaglądaj za często,bo Cię oblepią jak.......lub płatki śniegu i zamrożą.Jeżeli ,jeszcze rysujesz,to rysując,spróbuj lewą ręką.A w ogóle to co dzień 1 rysunek. Temat: Chcę być anorektyczką!!!!!!!!!! Witam! Bardzo mnie to zdziwiło co napisałaś, bo przecież anoreksja to choroba i dziwi mnie to, że chcesz być na nią chora... ja jak tylko bym mogła cofnąć czas to z chęcią bym to zrobiła, bo byłam chora na anoreksję i powiem Ci, że wcale miło tego okresu nie wspominam... teraz jestem chora na bulimię, ale już powoli z tego wychodzę tzn cały czas walczę z tym, ale jest mi bardzo ciężko, bo za każdym razem kiedy coś zjem to zwraca mi się to w buzi, ale to połykam, bo nie chcę, żeby ktoś to widział. Oczywiście nie da się tego ukryć i moi rodzice, znajomi, rodzeństwa i chłopak o tym wiedzą, że jestem chora, ale nic na to mi nie poradzą... wiedzę, że się starają, ale przede wszystkim to ja muszę chcieć wyjść z tej choroby, ale nie o tym chciałam Ci napisać... po pierwsze chciałam Ci powiedzieć, że Ty jesteś bardzo szczupła i masz odpowiednią wagę do swojego wzrostu i nie wiem dlaczego chcesz koniecznie schudnąć, czy Twoje koleżanki są też takie wysokie i takie szczupłe? Bo ja to jak schudłam to byłam może nie szczupła, ale normalna. Miałam 165 i ważyłam 55kg, ale przez chłopaka miałam opsesje na swoim wyglądzie... schudłam do 32 i wylądowałam w szpitalu i zawsze tak się kończy anoreksja, albo jeszcze gorzej... śmiercią, bo tak mi mówili, że miałam dużo szczęścia. Leżałam w szpitalu przez 3 dni, ale to nie był mój ostatni pobyt w szpitalu, bo po tym wszytkim załamałam się psychicznie i chciałam popełnić samobujstwo i to 3 razy, ale za każdym razem mi się nie udało i byłam odratowana... teraz bardzo dziękuję, że tak się stało, bo wtedy nie poznałabym mojego obecnego chłopaka, który naprawdę jest bardzo wyrozumiały i próbuje choć trochę mnie zrozumieć. Wyszłam z anoreksji w ciągu około 4 czy 5 miesięcy i weszłam w bulimię i tak do dziś walczę z tą chorobą, czasami są sukcesy, ale często i porażki. Waże teraz bardzo dużo więcej niż przed tym jak byłam normalna, bo ważę 65kg i nie jestem zadowolona ze swojego ciała, ale w wakacje zawsze chudnę i to sporo, bo nie mam tak dużo czasu wolnego jak teraz. W anoreksje wpadłam przez chłopaka, który powiedział mi, że fajnie by była jakbym troszkę schudła i dodał, że po mnie to i tak nie będzie nic widać jakbym nawet schudła kilogram. Ja oczywiście zdenerwowałam się i postanowiłam mu pokazać. Dużo się ćwiczyłam, bo około 2 godziny dziennie i biegałam około 16km oczywiście stopniowo to zwiększałam do właśnie takich norm i mało jadłam, a później to już wogóle nie jadłam i chowałam jedzenie gdzie tylko mogłam i udawałam, że jem, aby rodzice byli zadowolenie i nie krzyczeli. No i tak właśnie schudłam, ale nie powiedziałam Ci o tym dlatego, żebyś Ty teraz to stosowałaś, ale po to, żebyś nie wpadła w to co ja i teraz tego żałuję bardzo! Ale czasu nie można cofnąć, więc pamiętaj, że później to się odbije wszystko na Twoim zdrowiu, bo ja już powoli odczuwam to wszystko. Moja koleżanka też teraz cierpi pomino, że ona nie weszła ani w anoreksje, ani w bulimię, ale odchudzała się tak jak i ja i też dużo schudła i teraz nie ma okresu i nie będzie miała, bo jej lekarz tak powiedział, chyba że będze brać cały czas proszki hormonalne, ale ona nie chce, bo od nich tyje. Ja już powiedziałam prawie wszystko Tobie co mogłam Ci powiedzieć, a Ty postąpisz i tak jak uważasz, bo wszystko zależy od Ciebie! Temat: jak schudnac????? igrysek napisała: > Według mnie to jakaś kpina w żywe oczy- pytać się na tym forum, jak schudnąć > osób, które o odchudzaniu i tym podobnych historiach chcą jak najszybciej > zapomnieć!!!!! Schudnąć mozna wcale sie nie odchudzając. Dziewczyna pyta zdaje mi sie rzeczowo, ale forum racja - niestosowne. POza tym jest szansa, ze do forum dołączy całkiem niedługo, jesli odchudzac sie bedzie w bardzo glupi sposob. Moge poradzic diete prostą, ale wymagającą sporo czasu. Co mozna jeść: 1. Warzywa - 6 kubkow gotowanych warzyw dziennie 2. 2 kromki razowca dziennie (100% żytni chlebus) - i nie wolno na sniadanie! 3. Herbaty czerwone - 1.5 litra dziennie (musza byc gorace lub bardzo cieplutkie!). Organizm trzyma tłuszcz, bo go grzeje. Kiedy pije sie zimną wodę, organizm gromadzi co sie da, bo mu zwyczajnie zimno. Kiedy pijesz cieplą herbate, w dodatku z gozdzikiem, imbirem czy cynamonem, organizm puszcza tłuszcz - teraz wystrczy go spalić. Aha, ale cynamon postroznie, moze tylko grupa krwi A. 4. Zero cukru - dozwolone 2 łyzki miodu, zby organizm nie wariował. 5. Mieso najlepiej odstawic, ewentualnie czasem indyka. Kurczak odpada. 6. Rybki, duszone, grillowane lub z piekarnika. Najlepiej nie solic. 7. Pic najwczesniej 30 minut po posilku - zeby nie utrudniac trawienia. 8. Jesc kasze - gryczaną, kukrydzianą etc (jeczmienna odpada). 9. Jesc bialy lub ciemny ryz. Bez ograniczen. 10. Mozna jesc gołąbki, bigos (domowy) sajgonki, fasolke po bretonsku. 11. Oleje - co najmniej 2 łyzki dziennie, najlepiej sojowy lub oliwa z oliwek. Nie smażyć ządnych potraw! Olej do duszenia lub do sałatek. 12. Masło - 2 łyzki dziennie. 13. Owoców max 250 gr dziennie. Najwazniejsze: 1. Wszystkie posiłki muszą byc cieple. 2. Nalezy pic miedzy posilkami. 3. Zadnych modyfikowanych genetycznie smakołyków (poza olejem sojowym odpada rowniez soja, niestety) 4. Żadnych przetworów z dodatkami, mrozonek, słoiczków i puszek. 5. Jesc zawsze o tej samej porze: sniadanie - 07:00 - 09:00 obiad - 13:00 - 14:00 kolacja - 18:00 - 19:00 Organizm przyzwyczaja sie, ze dostaje posilki zawsze o tej samej porze. Przestaje magazynowac na wypadek 'katastrofy niedozywienia' co ma zakodowane genetycznie. Wazne, aby w razie niemozlwiosci zjedzenia czegos konkretnego, zjesc chociaz jabłko - aby posilek nie zostal opuszczony. Efekt jest niesamowity, organizm NICZEGO nie magazynuje, bo uczy sie, ze nie musi. Wazne, zeby pamietac o godzinach. Z czasem przychodzi poczucie głodu wraz z zegarkiem, czyli o wyznaczonych godzinach. Efekt szybki i przyjemny. Bardzo wazne przy leczeniu bulimii. I skuteczne. 6. Ogólnie jesc to, co natura oferuje w Naszym regionie o danej porze roku. Nie babany czy pomarancze, tylko np gruszki i winogrona oraz buraczki. 7. ZAKAZ jedzenia przetworów mlecznych - sera, mleka, jogurtów 8. ZAKAZ jedzenia przetworów PRZENICY. Mąka, chlebus, buleczki, pierogi etc. 9. Mozna jesc jajka - od 3 do 8 tygidniowo (jesli jest sie wegetarianką) EFEKTY: MOja siostra od urodzenia byla typowym grubaskiem. Z powodu lekow na alergie, ktore przyjmowała Nasza Mama w czasie ciąży i karmienia. Siostra duzo cwiczyla, odchodzala sie, dostawa leki i chodzila na masaze. Nosila rozmiar 44. Bylo jej bardzo zle. Dietetyczka wyjasnila jej, ze nie musi sie odchudzac. Wystarczy, ze bedzie jadla co innego, i w zadnym razie ma nie liczyc przesadnie kalorii, bo to prowadzi do zaburzen psychicznych. Teraz moja siostra nosi rozmiar 36. I potrafi wciagnac blache ciasta. Rozmair pozostaje bez zmian. !!!!!!!! Jedyny minus diety: wszystkie posilki trzeba przygotowywac wlasnorecznie. Kiedys jak bylam na dieci 1000 kalorii, szlam do sklepu i zawsze znalazłam cos malo kalorycznego, to batnika musli, to soczek pomaranczowy.. teraz to odpada. Żadnej przetwarzanej, pakowanej zywnosci, zadnych barow czy restauracji. Ta dieta leczy cialo i umysł. Nie wymaga silnej woli, tylko czasu. Mi go niestety ostatnio zabrakło. Ale od wczoraj postanowilam, ze 2 razy w togodniu bede szykowac jedzenie na cały tydzien. I potem tylko odgrzewac. Teraz wchodze do sklepu i nie mam co kupic. To nie jest dieta, tylko sposob na zycie. Jak najbardziej polecam przy bulimii. Monika, moja siostra, rozpoczela diete w grudniu zeszlego roku. Dietetyka odwiedzała raz na miesiąc, potem raz na dwa miesiące. W marcu nosiła juz rozmiar 36. I jadła ile chciała. Tylko ze chciała coraz mniej. Dwa, to cwiczenia. Co drugi dzien. I urozmaicone. Moja siostra ciwczyla capoeire. Efekt niebanalny. Piekna sylwetka. Lekko umiesniona. Zgrabna. Z zalecen dietetyka wybrac cos, co sie lubi. I nie katowac sie. Np 3 godzinki tanca. Codziennie jedynie silownia. Na luzie i bez obciazen (wazne!). Duzo spacerow. Podobno swietne efekty daje joga. Nie probowałam. Wazne, zeby robic to co sie lubi. I cwiczyc ponad 40 minut rownomiernie wszystkie miesnie ciala. I nie przesadzac!! Wazne, zeby miec z etgo frajde. Temat: Przede mną leży pół czekolady..OtoMoja historia... Przede mną leży pół czekolady..OtoMoja historia... A więc tak.Znowu jestem w dołku.Przede mna leży pół czekolady.Pewnie myślicie że jestem po ataku.Że tak sie nażarłam że juz nie moge nawet patrzeć na jedzenie.Otoż nie.Tak wyglądałby scenariusz jeszcze pół roku temu...Wybaczcie mi jesli kogkolwiek zanudze a bedzie tak na pewno bo są tu miliony osób które opisały bardziej malowniczo "historie swojego życia".Ale ja musze to z siebie wyrzucić. Skoro juz tak walnęłam z ta czekoladą to może wezme ja za punkt odniesienia.Dziś przyszła babcia.Przyniosła mi i bratu pyszną orzechową czekoladę milki.Pycha.Brat zjadł juz połowe swojej.Zostawił przy komputerze.Ładnie pachnie.Ładnie wygląda.Ale w tej chwili sie jej boję.Wiem że nic nie stałoby sie gdybym troche zjadła bo naprawdę nie wzięłabym wiecej niż 2 kawałki.Poczułabym chociaż najlżejsze wypchanie brzuszka i koniec,rzut na podłoge,200 połbrzuszków,wciaganie brzucha,ogladanie go w lustrze.Pokłóciłam sie z rodzicami.Wiem że cierpia ale w tej chwili ich nienawidze.Moja reakcja?(a raczej mojego popieprzonego mózgu?)Musze mniej jeść..musze schudnąć..wtedy bedę bezpeiczna,tak,poczuje sie bezpieczna..chociaż to moge w życiu kontrolować..jedzenie..uwielbiam wciąz malejace numerki na wadze łazienkowej..teraz tak..teraz waże 45,5 kg przy wzroscie 166...najmniej ważylam okolo 43..najlepiej czuje sie przy 44...musze to osiagnac ale teraz wiem ze na tym sie nie skonczy bo gdy tylko w zyciu pojawia mi się jakis problemik,mysle o tym ze schudne jeszcze pare kg i poprawie sobie humor..jeszcze jakis czas temy powiedzialam:dosyc!wiecej juz nie schudne,jestem chuda,nie hce juz nikogo martwic.po jakims czasie euforia zniknela.znow zaczelam widziec w lustrze grubą świnie.wszedzie ten tluszcz..dlaczego oni mowia mi że jestem chuda?? nie widzą tego tłuszczu w talii i udach?tych grubych łydziochów?aaa...wiem,mam obsesje..boze..nie rozumiem tego,wdze to samo grube cielsko jakie mialam ważąc 55...tylko że wtedy mialam bulimie...nagle sie urwało..przeszlam zalamanie nerwowe...nie mialam w ogóle apetytu..potem wykorzystalam to ze i tak już schudlam i glodziłam się..nie mialam ataków obzarstwa...od sierpnia,zero atakow...a wtedy wazylam jeszcze 53-4 i bylam wielorybem..we wrzesniu jadlam po 200 kalorii dziennie..pamietam jak raz na "obiad" zrobilam sobie sałatke z pól pomidora,ogórka i paru rzodkiewek...zjadłam ja i..stwierdziłam ze za duzo zjadlam,o wiele za duzo...poszlam do supermarketu,20 minut w jedna stronę..chodzilam tam z 2 godziny czytając etykietki,licząc kalorie,oglądając wszystko to czego i tak nie kupie..kupiłam opakowanie lekkiego pieczywa i gume do zucia...wrocilam do domu..polozylam spac z cudownie pustym żoładkiem...potem przyszedl pewien wyjazd na ktorym niestety musiała jeść...tak strasznie sie bałam że przytyję bo jadłam jakieś 1500 kcal dziennie..balam sie ze jak zaczne normalnie jeść,zaczną sie ataki,że nie zapanuje nad tym...nie zaczęly sie..zamiast tego po każdym posiłku "badanie" brzuszka,obsesyjne ćwiczenia...nadal tak jest..choc i tak lepiej..nie boje sie cukru tak jak wtedy..dzieki jednej osobie...jeszcze na tym wyjeździe zaczęłśmy sobie urządzać dni obzarstwa ale dla mnie to było co innego niż ataki przy bulimii..po prostu jadlam bardzo duzo ale razem z osobą która kocham najbardziej na świecie,ktora mnie uratowała..to było fajne..i do teraz tak jest..tylko że jak nie jestem z nia to prawie nic nie jem..ona o tym nie wie..wczoraj tez miałyśmy dzień obżarstwa..wrocilam do domu i niestety siegnelam po senes...a dzis uwazam na każda kalorie mimo że podczas dni obzarstwa z moja najlepszą przyjaciołka zupelnie nie przeejmuję sie wypchanym brzuchem i tym że wpieprzamy dziennie jakieś 4 tysiace kalorii...oczywiscie potem mam wyrzuty sumienia ale to nic...jakos z tym da sie zyc,tylko ze teraz jak juz mowilam znow jestem w dolku i znow musze schudnac...musze...czuje sie taka cholernie gruba,co ja mam na to poradzić..?powiedzcie mi,na co ja wlasciwie jestem chora??? Temat: to juz 6 dni ale... Hej, przepraszam ze tak długo nie odpisywałam ale nie mialam dostępu do Netu. Wywnioskowałam z twoich wypowiedzi ze tak naprawdę bulimia jest z tobą od niedawna, powiem ci ze wiesz o niej dużo, masz takie odczucia, ten sam sposób myslenia, podziwiam cie za to ze potrafiłas sobie z tego szybko zdać sprawę i zaczęłas sie leczyć. Ja tego nie zrobiłam . Moze teraz moja kolej i napiszę cos o sobie, bulimię mam od prawie 5 lat, zaczęłam sie odchudzac we wakacje na przełomie 1 i 2 klasy liceum, ważyłam 60kg przy wzroscie 172 i chciałam być chudsza, wydawało mi sie ze jak schudnę kilka kiligramów to zalatwi wszystkie moje problemy. Zaczełam ograniczać jedzenie , schudłam do 55 kg i byłam bardzo zadowolona i chciałam przestać, ale mój kuzyn który w zartach powiedział "a czemu nie od razu 50 kg" wpłynął na moją psychikę i postanowiłam ze na tym nie poprzestanę , wszyscy odradzali mi odchudzanie kiedy widzieli jak niknę w oczach. a ja twierdziłam ze to nie odchudzanie ale cwiczenie silnej woli , a ubytek kilogramów jest skutkiem uboczynym. Schudłam do 48 kg i byłam bardzo chuda, ale tez niesamowicie głodna, po nocach sniło mi sie ze pochłaniam góry jedzenia, zobaczyłam sie tez kiedys w lustrze, zero biustu , wystające kosci , stwirdziłam ze ok to koniec odchudzania zaczynam jesc normalnie... niestety to nie było takie proste nie potrafiłam jesc normalnie, zachowywałam sie jak w moich snach jadłam wszystko i o każdej porze. oczywiscie przytyłam i od tamtej pory odchudzanie stało sie moją obsesją, wypisywałam sobie na kartkach zakazy odnosnie posiłków, nakazy odnosnie cwiczen itp, pierwszy raz zwymiotowałam we wigilię i tak to sie zaczęlo. co było dalej ? przez pierwsze miesiące bulimii nie wiedziałam ze istnieje swiat, dla mnie było tylko jedzenie moje ciało i waga, nie czułam zmieniajcych sie pór roku własciwie nic, stałam sie bardzo wrażliwa, kazde słowo przeciwko mnie było zabójcze.Potem jakos sie otrząsnełam gdy zaczełam byc z moim obecnym chłopakiem wiedzialam ze nie moge go oszukiwać , powiedziałam mu o wszystkim i on mnie rozumie, zaczęłam czuc ,znowu sie zastanawiać, wagę 50 kg utrzymywałam z wahaniem 2 3 kg przez 2 lata( oczywiscie wymiotując) potem przytyłam , czasem dochodze do 56 kg ale .... nigdy sie nie leczyłam, powiedziałam mamie ale mnie nie zrozumiała więc więcej nie próbowałam. Teraz jest tak jak ci pisałam , raz w tygodniu i marzę by to przerwać tak definitywnie. Co mogę ci radzić ... tego co i sobie , zaakceptujmy siebie , kontrolujmy sie, bądzmy silne ....!!! piszesz ze masz studniówkę , czyli maturka i to nowa, fajnie :) POZDRAWIAM CIE SERDECZNIE I jeszcze raz przepraszam ze nic nie pisałam , ale teraz bede rzadziej na internecie no chyba ze sie postara, (okoliczności sie zmieniły) A w ogóle jak masz na imię - ja jestem Wiktoria jakby nie było - miło mi. buziaki papa Temat: Katolickie formy religijności Przykazanie postu i abstynencji Jeżeli ktoś chce coś osiągnąć, musi się w swój cel zaangażować. Osiągnięcie zysku niemal zawsze poprzedza rezygnacja: Kto oszczędza, rezygnuje z konsumpcji; kto chce wychować swoje dzieci na świadomych i krytycznych odbiorców programów telewizyjnych, nie wysiaduje godzinami przed odbiornikiem; kto chce schudnąć, stosuje dietę. Coraz więcej ludzi nie spożywa mięsa ze względów zdrowotnych, etycznych lub też ekologicznych. Chociaż pojęcia asceza, post i abstynencja wyszły z mody, to mają one nader aktualne odniesienie w życiu realnym: Kto chce osiągnąć dobry cel, musi ćwiczyć się w jego osiąganiu (greckie słowo “askese" oznacza “ćwiczenie") i zdobyć się na dystans wobec tego, co mu w tym przeszkadza (łac. “abstinentia" = “powściągliwość"). Podobnie ma się rzecz z przykazaniami postu i abstynencji w Kościele: Podłożem ich jest przekonanie, że świat nie jest doskonały; nieprawość i zło są częścią naszego życia. Dzięki pogłębionej refleksji człowiek zaczyna pojmować, jak bardzo uwikłany jest w nieprawości i sam się do nich przyczynia. Wszystko to jest mu przeszkodą na drodze do Boga. W walce ze złem Biblia zaleca “czuwanie, post i rozdawanie jałmużny". O samym Chrystusie wiemy, że przez 40 dni pościł na pustyni. Sens tego wypływa z przekonania, że człowiekowi ustawicznie grozi zagubienie się w troskach i zabiegach o dobro doczesne. “Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych" (Mt 4,4). Wskazanie na to jest intencją postu, ma on nam pomóc w skierowaniu się na Boga. We wszystkim tym chodzi więc zawsze o postawę duchową, nigdy o zewnętrzną wierność prawu. Kościelne przykazania postu są tym samym wyzwaniem wobec czujności wiernych. Służą one nawróceniu i nigdy nie są celem samym w sobie. Są one znakiem wspólnoty z Chrystusem. Stąd np. na przypomnienie Jego śmierci wszystkie piątki są dniami pokuty. Wszyscy katolicy (od 14 roku życia) są w tym dniu zobowiązani do złożenia tzw. ofiary piątkowej. W większości krajów świata (lecz nie wszędzie) polegało to wcześniej na zachowaniu wstrzemięźliwości od potraw mięsnych. Jednak dziś rezygnacja z potraw mięsnych dla wielu nie oznacza już żadnego realnego wyrzeczenia; ponadto duch przykazania nie jest wypełniony, jeżeli co prawda nie spożywamy mięsa, lecz pozwalamy sobie w to miejsce na inne przyjemności – toteż dzisiejszy katolik może samodzielnie wybierać formę rezygnacji. Ofiara piątkowa może nadal polegać na zrezygnowaniu z potraw mięsnych; lecz można w tym dniu odmawiać sobie również innych rzeczy, ku którym mamy skłonność (np. tytoniu). Możliwe jest także zarezerwowanie sobie w tym dniu oddzielnego czasu na modlitwę lub lekturę Pisma świętego, można w tym dniu poświęcać się pracy dla potrzebujących. Solidarność wierzących wyrazi się najlepiej wtedy, gdy zaoszczędzone przez naszą rezygnację środki pieniężne przekażemy na potrzeby ludzi żyjących w ubóstwie. Powyższa regulacja w żadnym wypadku nie jest osłabieniem postnego zobowiązania, lecz racjonalnym przystosowaniem go do dzisiejszych warunków i wyjściem naprzeciw osobistej inicjatywie. Post nie ma nic wspólnego z abnegacją życia i świata. Pozwala na uzyskanie krytycznego dystansu wobec tego, co natarczywe. Pozwala na większe uwolnienie od rzeczy, od których we własnym mniemaniu jesteśmy zależni. Rozjaśnia pogląd na to, co konieczne. Co prawda świat i nasze życie zostają przez post “zrelatywizowane", lecz właśnie to pozwala na spojrzenie na nie niejako “z boku". Św. Teresa powiedziała: “Jak już pościć, to pościć; jak już ucztować, to ucztować!" Słowa te trafnie oddają katolicki punkt widzenia. Temat: to juz 6 dni ale... > Dziekuje za slowa otuchy, ciesze sie ze ktos mnie rozumie. nawet nie wiesz, jak bardzo, a za otuchę nie ma co dziękować, bo przyjdzie taki dzień, że ja Tobie będę dziękować za pomocną dłoń:) I > tak wiem ze w porównaniu do tego co było na samym początku to kropla w > morzu... I to jest to, o czym ci pisałam - właśnie tak! Porównaj siebie z częstymi napadami i siebie z jednym w tygodniu! Inna ? Lżejsza? Wolniejsza? Szczęśliwsza? No powiedz, powiedz sama... Wiem, że jeden raz w tygodniu skutecznie potrafi zatruć cały świat, zburzyć cłą ukladankę, którą starało sie ułożyć w ciagu tygodnia, ale to i tak niebywały sukces. Wbrew pozorom doprowadzenie do jednego epizodu wtygodniu nie jest takie latwe. Nie leczyłam sie nigdy, mozesz mi > napisac co tak naprawde dała ci terapia ?? U mnie z tym leczeniem, to inna bajka zupełnie...nie wiem, czy to można nazwać terapią w ogóle. Byłam na kilku wizytach u psychiatry, miałam leki, powiedziałam mamie, najpepszej przyjaciółce. Ale... Ja jeszcze rózne cyrki wyprawiam, do tej pory. Wiec nie czuję się dostatecznie wyleczona. Parę miesięcy temu założyłam sobie bloga, który miał mi pomóc, wmawiałam sobie, że to taka blogoterapia. To też inna historia. (pozwoliłam sobie skopiować słowa, które juz kiedyś napisałam) Nie pamiętam, kiedy pierwszy raz zaczęłam się odchudzać. Zawsze byłam lekko przy kości, więc w sumie zawsze raz na jakiś czas katowałam się dietą. I tak samo zawsze po dwóch-trzech tygodniach ograniczania się, wracałam do swoich dawnych nawykóe żywieniowych. Na początku wakacji, między drugą a trzecia liceum, powiedziałam sobie: dość, ty tłuściochu, teraz to juz musisz schudnąć. Zapierałam się nogami i rękoma, nie jadłam, ćwiczyłam i ...to byl ten pierwszy raz, kiedy naprawdę schudłam - prawie 10 kg. Słuchałam miłych słów na temat mojego wygladu -wreszcie ktoś zauważął także moje ciało, nie tylko wnetrze. Ale pewnego dnia zjawił się głód - głód tak wielki, że niemożliwy do opanowania. Juz nie pamiętam tego pierwszego razu, gdy zwymiotowałam. Wiem, że plakałam nad kiblem, pomiędzy wsadzaniem palca do gardla. Bolało mnie ciało, bolała dusza. Koszmar trwał całe wakacje, przyszedł rok szkolny i nadal nie potrafiłam spobie z bestią poradzić. Wymiotowałam ostro - 6 razy dziennie. Każdego dnia. Bez opamiętania - nie liczyło się nic, tylko najeść się, zwymiotować, znów jeść i znów wymiotować... Przełyk nie wytrzymał - zarzygałam cały kibel czyściutką, jasnoczerwoną krwią....i dotarło wreszcie do pustej mózgownicy, że to droga donikąd, do samowyniszczenia, powolne konanie na własne życzenie, zabijanie siebie kawałek po kawałku. Powiedziałam przyjaciółce - była tak wstrząśnięta, że powiedziała "nie mam słów, żeby cokolwiek powiedzieć. jestem przerażona". Prawie płakałam. Przełamałam się, poszłam do psychiatry. Miałam szczęście trafić na kogoś, kto zagnieździł we mnie zalażek nadziei. Nadziei na wyzdrowienie. Minęło wiele czasu, zanim z wymiotowania 6 razy dzinnie przerzuciłam się na raz dziennie, raz na kilka dni, dwa razy w tygodniu - wreszcie -abstynencja.... Od 5 tygodni jestem "czysta". I zmnieniam myśli...zmieniam siebie - kiedyś zawsze myślałam : idiotko, tobie się nic nie należy, jesteś nikim". Dziś myślę: "cały świat jest mój i marzenia są moje". Chcę, marzę,pragnę....nie boję się niczego, z wyjątkiem lodówki... nie jem normalnie, ograniczam kalorie, wciaż boję się napadu....ale kazdego dnia staram się robić mały krok, żeby doceniać życie. I siebie. I tobie raz jeszcze gratuluję, naprawdę wielki to postęp, ogromny. Wiem, co mówię. Temat: 40 dzien 'czysty', jak mi sie udalo? Mala korekta. Ba, gdyby to bylo 179 wzrostu to ok, ale to jest 170. Wiec 59 kg przy 170. Jednak to nie takie wazne, kazdy ma jakas swoja idealna wage, cialo, w ktorym dobrze sie czuje. Moja waga idealna to jakies 52-4 kilo (wtedy chyba mialybysmy podobne BMI). Musialam kupic nowe spodnie, we wszystkie stare obcisle dzinsy nie wchodze, przy talii mam walki, uda grube, nad kolanami walki. Nie poszlabym na basen Oczywiscie wiem, ze sa kobiety grubsze, itd, itd, ale taki argument na mnie nie dziala. Chodze na takie zajecia sportowe, gdzie widzimy sie w lustrze, i ja widze te roznice, i jak tluszcz w talii podskakuje mi przy cwiczeniach, wyglada to okropnie. Wstrzymuje sie na razie z odchudzaniem bo bardzo sie ciesze, ze udalo mi sie tyle dni wytrzymac bez atakow. Jest to dla mnie niesamowite. Przez te 5 lat wielokrotnie probowalam, zapisywalam strony motywujac sie, ale nigdy nie wychodzilo, ulegalam pokusie. Dopiero teraz to forum i takie publiczne 'obietnice', oswiadczenia sa bardzo dla mnie pomocne, motywujace, zobowiazujace. Polecam innym uzaleznionym. To niesamowite, ze mimo jedzenia slodyczy (fakt ze troche) nie utylas. Przeczytalam na innym forum, ze odradzalas komus glodowke, ze lepiej i skuteczniej jest sie odchudzac racjonalnie. Rzeczywiscie jestes tego dowodem, naprawde podziwiam. Ale ja jestem zupelnie inna, nie moge w polowie 'zabronionego' jedzenia przestac, musze sie najesc, no wiec wpychalam do oporu i potem do kibla. Teraz tez sie najadam, ale takimi nie bardzo kalorycznymi rzeczami, wiec jakos tam trzymam wage. Masz racje, do konca zycia dieta. Ja nie rozumiem tych roznych diet w czasopismach dla kobiet. Piekne zdjecia potraw, dlugie opisy, dlugie przygotowania, roznorodnosc. A przeciez osoba odchudzajaca powinna wlasnie nie miec ochoty na jedzenie. Takie smakowite dania tylko podkrecaja glod. Ja zawsze jadlam wtedy niezachecajace do jedzenia rzeczy, np rozne bezcukrowe sucharki i inne swinstwa. Dobre tez sa rozne diety plynne, po mniej sie tych sokow trawiennych wydziela, i czlowiek mniej mysli o jedzeniu. Generalnie jednak odchudzanie, jesli skuteczne, zawsze to byl smutny okres, bylo mi ciagle zimno, bylam ospala, podkrecal mnie jednak efekt - np 3 kilo w ciagu tygodnia. Ty potrafilas 'bez problemu', 'bez wyrzeczen' schudnac, dla mnie to nie do pojecia, ja tak nie potrafie. Nawet sport wzmaga we mnie apetyt. Wiec dzialaja u mnie tylko radykalne metody. Super, ze sie trzymasz, absolutnie nie zalamuj sie, ze byla wpadka, jestes usprawiedliwiona, ze to niestrawnosc (i nie zaczynaj liczenia dni od nowa!) Swieta to napewno bedzie koszmar jedzeniowy. Ja 'wytresowalam' swoja rodzine, ze nie jem slodyczy itd (oczywiscie mialam ataki, ale w ukryciu). Nie kazdy jednak tak moze. Pamietaj, ze nawet te dwa dni mozna wykreslic sobie, ale potem wrocic do tego sukcesu, czyli 20 (?) dni. Trzymam kciuki przede wszystkim, zebys 'nie pojechala', i nie zrezygnowala, i po swietach dalej walczyla. Oczywiscie byloby cudownie, gdybys dala rade w sieta, ale to naprawde bardzo bardzo trudne. Ja mocno wierze, nawet jestem pewna, ze dam rade, ale ja mam mnostwo potraw 'dozwolonych', ktorymi mozna sie najesc, wiec jest mi latwiej. I jescze jeden dopisek. Na temat zwierzania sie facetowi, czy innym bliskim osobom. Ja powiedzialam mojemu dopiero po 2 latach znajomosci, bardzo oglednie, potem gdy sie oswoil, wyjasnilam bardziej na czym to polega. Przede wszystkim opisalam mu to jako nalog, on zna osobe wychodaca z nalogu, wiec rozumie, ale tak nie do konca, troche to dla niego dziwne, takie 'niepowazne'. Natomiast nigdy nie robilam tego przy nim, i przy komkolwiek, zawsze w samotnosci, ale ja mam latwiej, bo mieszkam sama. Pozdrawiam, pisz, trzymaj sie. Temat: Do WSZYSTKICH ANOREKTYCZEK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Twoj list b mnie poruszył, mi anoreksja nie grozi, jeśli chcę schudnąć schodzę najniżej do 800-900 ... chciałam napisać ,że zawsze byłam b zdrowa, nigdy nie miałam żadnych złamań, mam dosyć masywne kości:), pare wybitych palców to wynik gry w siatkówkę:)żadko miałam jakieś przeziębienia, od czasu do czasu ćwiczę jogę, mimo że jem za dużo(zajadanie stesu- powoli to pokonuję) to nigdy nie były to słodycze, ciastaka czy śmieciowe żarcie ,mimo nadwagi ciało moje było okazem zdrowia i bylam pewna, że nic mi się nie może stać nigdy, za silna jestem:) > poszłam nie przygotowana na pielgrzymkę do Częstochowy, po12 dniach miałam zapalenie stawów skokowych i kolanowych, dziury w stopach do mięsa po pękniętych pęcheżach. niemal 2 tygodnie siedziałam w domu , nie mogłam ćwiczyć jogi tak bolało, i do dziś czuję jeszcze że zmoimi kolanami jest nienajlepiej. > nauczyłam się wtedy że moje ciało ma mniejsze możliwości niż mi się wydawało , że nie mogę wszystkiego kontrolować tzn muszę się liczyć z konsekwencjami pewnych działań dla mojego organizmu. > Chcę być zdrowa i szczupła, same wiecie(dziewczęta odwiedzające forum), że mania odchudzania tak daleko posunięta niszczy zdrowie wasze ciała nie są tak silne jak duch, jak myśl i determinacja która wami kieruje, >tylko po co , dziewczęta które są już tak zdesperowane i nieszczęśliwe, że otwarcie mówią, że chcą zostać anorektyczkami tak naprawde nie zdają sobie sprawy z tego co chcą, szczupłej sylwetki, chmm... o ile wiem jeśli anoreksja nie kończy się śmiercią to...albo wątpliwym zdrowiem fizycznym i ukojeniem ducha po terapiach, poczuciem straconego czasu lub ciągnącymi się wiele lat bojami z samą sobą w kuchni i toalecie... >a co z marzeniami, z przyszłością , z fajną pracą , facetem, dziećmi:P , przyjemnościami jakie daje nam życie, z satysfakcją... tylko myśl o jedzeniu... pewnie ktoś zaraz odezwie się , że zaburzenia odżywiania wynikają nie tylko z chęci bycia szczupłą to kwestia natury psychicznej- radzenie sobie z problemami obok, a właściwie ich zagłuszanie, >z kłopotami można sobie innaczej radzić , wiem, że to łatwo tak pisać ale to od nas zależy jak je rozwiążemy, myślenie o tym jak ludzie wokół mnie się nade mną znęcają, nie myślą o mnie wcale nam nie pomoże, bo to jest stałe myślenie o sobie, jeśli kogoś drażni to co napisałam to znaczy, że jest skupiony na sobie, ja wychodzę z założenia, że jeśli ktoś jest dla mnie niemiły tzn że on ma jakiś problem,, może wartto się nań otworzyć , zrozumieć, pomóc. ja zamknięta we własnych problemach byłam niemiła, uważałam że wszyscy są egoistami a ja teraz chcę żeby w końcu ktoś otworzył się na mnie i mnuie zrozumiał, to było niemożliwe, musiałam otworzyć się pierwsza bo widać inni nie widzieli problemu, byli zajęci swoimi... może to was nie rusza, ale to czy i jak będziecie prowadzić wasze życie zależy tak naprawdę tylko od was , nie jesteście jedynymi słabymi , obciążonymi istotkami na tym świecie, każdy z czymś się zmaga, każdy potrzebuje czasem pomocy, ale decydujący krok stawiamy my same (bo i do siebie to piszę). :* Temat: Poczatki diety i dramaty... Poczatki diety i dramaty... Nie bede pisala o poczatkach samego odchudzania, bo zaczelam w maju i mowilam o tym nie jeden raz. Obiecalam wspomniec cos o tej diecie, ktora przygotowala dla mnie trenerka z silowni. Tak wiec robie. Dzis jest dopiero trzeci dzien, ale pierwsze dwa byly dla mnie - wierzcie lub nie - dramatem co najmniej z kilku powodow. Po pierwsze, niektore z Was wiedza, ze nie jem miesa(7lat) a dieta obfituje wlasnie w mieso...Margolka miala do mnie pretensje, ze nie wzielam sobie do serca jej rady, ze bez miesa schudnac bedzie ciezko, ale ja balam sie i niestety mialam racje. Pierwszego dnia musialam zjesc kurczaka,100g usmazone bez tluszczu.Usmazylam.Zjadlam polowe. Bylo mi tak niedobrze, ze nawet nie chce tego wspominac. (To nie byl pierwszy posilek, pierwszym byla jajecznica z 5 bialek i to chyba niestety bede musiala czyms zastapic, bo nie jestem w stanie powstrzymac odruchow...no...). Pierwszego dnia byly tez inne rzeczy, ale o tym kiedy indziej. Wczoraj z kolei sniadanie bylo pycha bo nalesniki (!), ale kiedy doszlo do obiadu... 50g ryzu basmati i 200g mintaja (plus surowka oczywiscie). Probowalam. Naprawde. Wymieszalam 100g z tym ryzem, myslalam, ze moze latwiej bedzie zjesc. Zjadlam tez mniej wiecej polowe. I tez skonczylo sie na wiadomych odruchach. Mozecie mi nie wierzyc, ale przezywam dramat. To samo je moj chlopak, tylko np ryba w wersji z panierka i bardzo mu smakuje. A ja...ja po prostu prawie placze nad talerzem...Czuje sie jak iles lat temu kiedy siedzialam w domu nad schabowym i ojciec na mnie wrzeszczal, ze jak nie zjem to nie odejde od stolu. Zastanawialam sie, czy warto sie tak meczyc, ale sprobuje jeszcze. Pierwsze dwa dni czulam sie okropnie, dzis juz widze, ze jest lepiej - metabolizm sie ustatkowal, nie boli mnie brzuch (pierwszego dnia bolal, ale ona mowila, ze tak bedzie - ostrzegala, ze bede sie czula strasznie pelna, najedzona i tak bylo). Nie wiem czy dobrze robie, ale prawde mowiac zawsze mialam problemy z jedzeniem, albo za malo (w ogole) albo za duzo i niezdrowo, teraz przynajmniej wiem, ze ta dieta ma wszystko czego potrzebuje moj organizm, wiec chocby z tego powodu wydaje mi sie kuszaca. Dzis sniadanie bylo dobre. Nie sadzilam, ze kiedys zjem platki owsiane gorskie i powiem, ze bylo dobre :-))) A bylo. I kolejna rzecz, ktora sie sprawdza - rzeczywiscie z dnia na dzien mam mniejszy brzuch. Za wczesnie aby mowic o efektach, ale sadze, ze musza byc. W koncu dawka nie przekracza 1000kcal w naprawde zdrowych produktach (nawet taki laik jak ja to widzi...) a cwicze 4 razy w tygodniu po ok.2godz. (1,5 godz bieznia, bo na niej jednak spala sie najwiecej i rowerek lub orbitrek na dodatek) tyle na razie beda kolejne doniesienia z mojego obozu ;) pozdrawiam! n ps dla przypomnienia - przede mna jeszcze 14kg Temat: Zdrowe Odżywianie -> żadne diety cud !!! WEJDŹCIE Witam Cie:) Niestety wiem jakie to ciezkie,ale nikt nie obiecuje ze bedzie lekko. Napoczatku nie badz zdziwiona Twoj org. musi sie przestawic, mozesz troszeczke przybyc na wadze ale to jedynie kwestia czasu, az na nowo powiazania w Twoim org. sie ustabilizują. Masz zwolniony metabolizm i trzeba go przyspieszyc. Nawet 1000 kcal to za mało. Ale nie licz wogole kalorii. Bo to jest wielkie przemyslowe oszustwo i tak naprawde nie odzwierciedla prawdziwego wplywu na org. Jesz za malutko, jednak abys nie przezyla szoku termicznego proponuje stopniowo i rozsadnie komponowac posilki. Moze wybierz sie do dietetyczki, ale najlepiej wg. mnie kup sobie ksiazke do dietetyki, tam masz wszystko a nie zawracaj sobie glowe kaloriami. Odwiedz moze rowniez psychologa, powiem CI ze mnie to pomoglo spojrzec na pewne sprawy inaczej. Zreszta decyzja lezy w Twoich rekach a kazdy jest kowalem swego losu. Ale widzisz jest tak ze cos co spowodowalo takie drakonskie traktowanie samej siebie samo nie zniknie. Tutaj najlepiej udac sie do specjalisty abys nie powrocila juz do tych blednych nawykow. Poza tym nie mozna porownywac pustych kalorii z tymi wartosciowymi. Za niedlugo jak bedziesz stosowala sie do tego co Ci mowie, to zobaczysz znaczna poprawe i jedzac nawet 2000 kcal bedziesz wygladala slicznie i zgrabnie. Ale nie mozesz tego z dnia na dzien zrobic bo wtedy to Cie przytloczy i bedzisz czula sie zmeczona. Zdrowe Odżywianie to sposob na zycie a nie kolejna dietka cud. Ponadto odpowiedna umiejetnosc komponowania posilkow sprawia ze czlowiek nie tyje. Ale do tego trzeba dochodzic stopniowo jak mowilam juz zreszta. I naprawic to co sie zniszczylo. Dam Ci rade: Wdrazaj stopniowo do swojego jadlospisu pokarmy, jedz wiecej cieplych rzeczy (od zup nie przytyjesz) unikaj tych typu light, jedz regularnie(to jest glowny sposob do sukcesu). Staraj sie godzinke dziennie poswiecic na cwiczenia. Nie musze one byc forsowne ale przydadza sie do podkrecenia metabolizmu. Kazda przekaska ma wplyw na funkcjownowanie ciala i ducha. Łykaj witaminke B12 ktora nie dosc ze przyspieszy metabolizm to doda energii. Jedz jak najwiecej owocow i warzyw. Nie lacz miesa i ziemniakow. Ogolnie najmniej jedz mieska. Nie wchodz na wage, bo tak naprawde teraz nie mozesz schudnac bo wszystko masz zablokowane, a zwolnione do maskimum przemiana materii musi sie odbudowac. Kiedy nie zrobisz tego teraz to bedzi Ci coraz ciezej. Kazdy blad mozna naprawic ale potrzeba do tego wiele czasu i systematycznosci. Nie zniechecaj sie i pomysl o przyszlosci. Aby nie przytyc na razie nie siegaj po slodycze. Mozesz tez kupic sobie ksiazke zielarska i pic odpowiednie ziolka - to naprawde skutkuje (nie przeczyszczajace). Ja juz od 2 miesiecy jem normalnie i powiem Ci tak, ze waga owszem skoczyla ale tego nie widac (skad wiem, po ubraniach i opiniach innych, sama tego nie widze). Wygladam co raz lepiej a poza tym czuje sie stopniowo zdrowiej. Jeszcze nie mam energii ale to tez przyjdzie z czasem. Na dzien dzisiejszy nie akceptuje siebie do konca, ale nic nie ma za darmo. Musze jeszcze czekac na swoj sukces. Moj brzuch staje sie bardziej plaski niz byl poprzednio bo utrudniony przeplyw plynow ustrojowych powodowal tzw. zator. Ponadto cellulit ktorego przez diete sie nabawilam znikl. To jest naprawde niesamowite. Wrocila mi miesiaczka ale poza pozytywnymi skutkami fizycznymi musze teraz naprawic psychike. Jest i bedzie przez jakis czas ciezko ale dam sobie rade. Nie wiem skad wzielam sily, bo mialam taki wstret do jedzenia, ze nie moglam niczego przelknac. Wszedzie widzialam ociekajacy tluszcz. Kazdy moze dojsc do harmonii ze soba sam tylko musi tego bardzo chciec. A pozniej jezeli z tym sobie czlowiek poradzi w zyciu bedzie zylo mu sie lepiej. Kazde nowe doswiadczenie wzmacnia i pozwala podchodzic z dystansem do wszelkich spraw. Najwazniejsze jest zdrowie i samopoczucie. Pu-erh herbatka tez jest dobra, ale ta sypana (nie w sklepie spozywczym ale herbaciarni badz sklepie zielarskim). Zalewasz, przykrywasz na 10 minut wieczkiem i sciereczka, mozesz dodac imbiru badz kumany i pijesz do 6 filizanek dziennie. Oczyszcza i wzmacnia org. ale co wazne nie przeczyszcza. Srodki przeczyszczajace nie dosc ze powoduja liczne uszkodzenia to jeszcze sie od nich tyje. Ale to tak na marginesie :) Jezeli jeszcze chcialabys czegos sie dowiedziec to pytaj smialo, badz jezeli na jakies zadane przez Ciebie pytanie nie odpowiedzialam wyczerpujaca badz wcale. Jestem troszke roztrzepana osobke i zdarza mi sie zapomniec badz nie zauwazyc;) Trzymaj sie cieplutko i Buziaki Tobie tez sie uda, jeste na dobrej drodze, nie zbocz teraz tylko z toru a sukces osiagniesz niebawem. Grunt to cierpliwosc. Temat: My, które dałyśmy radę!!! Uwierz, że wiem, jak bardzo Ci jest teraz ciężko. Szczerze mówiąc zakręciła mi się łza w oku, gdy czytałam list od Ciebie. Chorowałam na anoreksję bulimiczną. I wiem, jak "atakuje" każda z tych chorób. Anoreksję byłam jeszcze w stanie pokonać, ale bulimia była dla mnie czasami zbyt silna. Uwierz w siebie, bo każda dziewczyna, która chce wyzdrowieć, ma szansę. A Ty musisz wiedzieć, że masz naprawdę wielką szansę. Chorujesz krótko i na szczęście nie jesteś jeszcze wychudzona. Nie dawaj się bulimii, nie pozwól, aby ona była lekiem na Twoje smutki, bo dobrze wiesz, że nie jest lekarstwem. Powoduje tylko, że czujemy się jeszcze gorzej. Ja naprawdę uważąm, żę anoreksja nie rujnuje psychiki tak, jak bulimia. Bulimia jest po prostu piekłem. Ale pamiętaj, ja chorowałam na nią (w połączeniu z anoreksją) ponad rok i udało mi się. I też nie miałam za sobą zbyt wiele osób - opuścili mnie przyjaciele. Zaczęłaś się odchudzać tak po prostu, aby troszeczkę schudnąć - ja także. I udało mi się wyzdrowieć. Pamiętaj, że musisz chcieć wyzdrowieć, bez tego nic Ci się nie uda. Ja pojechałam do szpitala ważąc 36 kg przy wzroście 161cm. Tam pospisałam kontrakt, zobowiązujący mnie do przytycia do 48 kg. Bez tej wagi nie mogłam opuścić szpitala. Na początku kombinowałam, ćwiczyłam, biegałam, ale pewnego dnia zrozumiałam, że takie życie nie ma sensu. Myślę, że do tego wniosku dochodziłam już od jakiegoś czasu. Ale uparłam się - z dnia na dzień przybierałam, aż w końcu osiągnęłam wagę 48 kg. Wyszłam ze szpitala i dopiero wtedy zaczęła się walka na serio. Ale nie dałam się - przytyłam jeszcze, bo tak bardzo chciałam być zdrowa. Był moment, że ważyłam 54 kg. Ale każdy człowiek ma swoją wagę, którą reguluje organizm. Te 54 kg były przeze mnie wymuszone (nie chciałam wrócić do anoreksji i bulimii), tak naprawdę przy normalnej diecie (bez ograniczania słodyczy, mięsa) waga uregulowała się samoistnie. Dziś ważę około 46-47 kg. Ale to troszeczkę za mało - to wynik wysiłku, jaki wkładam w naukę. Ale wiem, że każdy człowiek czsami traci, bo jest zmuszony na większą pracę. Ja studiuję i czasai muszę troszeczkę dłużej posiedzieć nad książkami. Jestem szczęśliwa, bo nareszcie nie mam żadnych zastrzeżeń do wagi ( no, może czasami, chciałabym troszeczkę przytyć - naprawdę, też się dziś dziwię, żę można tak myśleć). A więć widzisz, na moim przykładzie, że trzeba powalczyć o siebie. Nie można poddawać się. To przecież Twoje życie, Ty nim sterujesz. W życiu każdego człowieka są ludzie, którzy nas krzywdzą. Czasami są to najbliżsi. Ale Ty nie możesz się poddać. Przecież zależy Ci na sobie inaczej nie napisałabyś tu, przecież masz mamę, dla której warto żyć. No, i teraz masz mnie, a ja jeśli tylko zechcesz będę podtrzymywać Cię na duchu. Zwłaszcza teraz, gdy zbliżają się Święta, a to tak naprawdę najgorszy czas dla bulimiczek. Uwierz, że nie musisz się obżerać i wymiotować, że możesz zjeść normalnie, odejść od stołu i nie wymiotować. Przecież dawniej tak jadłaś. Nie chcę, abyś pomyślała, że wszystko tak łatwo rozwiązać. Musisz wiedzieć, że Twój organizm może zareagować na brak wymiotów, przyrostem (ale naprawdę niewielkim)wagi. Musisz to przetrwać. Twój organizm wie, ile powinnaś jeść. Waga się unormuje. Strona 3 z 3 • Wyszukano 217 rezultatów • 1, 2, 3 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||