Strona Główna
Jabłko Adama
jabłko przemysłowe
jabłko witaminy
Jacqui Thom
jak leczyć zatrucia żołądkowe
jądro miażdżyste dysk lędźwiowy
Jadwiga Piekarska
Jak badać prestiż społeczny ?
jaclin Kennedy
Jak leczyć tiki
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • 10101987.pev.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: jabłko kalorie





    Temat: kto mi poradzi jak schudnac do wrzesnia??
    Miałam posprzątać mieszkanie, ale temat mnie wciagnął więc trudno bałagan nie
    ucieknie.
    U mnie przełom przyszedł 2,5 tygodnia temu. Chciałam założyć spodnie które od
    miesiąca leżały w szafie i ups... guzik wyskoczył.
    No to super myślę sobie. Następnego dnia się zważyłam 85 kg o Boże myślę sobie
    jestem jak wieloryb. Moja córka ma 14 m a ja ważę tyle co w 6 miesiacu i
    powiedziałam dość. ZAdnych słodyczy, smażaków, duszonek i od tylko dieta 1000
    kalorii i ćwczenia oraz spacery. Pierwsze trzy dni super, naste pne dwa
    tragedia a potem coraz lepiej. Polecam stronę : www.grubasy.pl. Od 20 dni zywię
    się sałatkami , gotowanymi warzywkami i pieczonym drobiem.Schudłam dziś rano
    ważyłam 79,700 (kupiłam własną wagę). Jeśli tak dalej pójdzie to we wrześniu
    bęę mieć kolejne 4-5 kg mniej. Mam ochotę na 60 kg może mi się uda. Spodnie
    popsute schowałam a dziś kupiłam sobie nowe numer mniejsze. O Boże jaka to
    radość. Właśnie w nich siedzę.
    Nie wierzę w diety cud ani w super diety chudnąć trzeba mądrze, bo to jedyna
    szansa, że kg już nie wrócą. Jeśli nie będziesz durna jak ja i nie będziesz
    zeżąrać tabliczki czekolady na raz... Ja zmarnowałam 60 kg które osiągnęłam po
    diecie i teraz zaczynam od początku, ale co tam. Uda mi się! A wtedy wyrzucę te
    wszystkie cichy wielkości namiotu 4 osobowego z tropikiem i kupię małe
    bluzeczki... i sweterki. Dobrze, ze Factory mam niedaleko.
    A i jeszcze jedno przy diecie liczymy wszystko co wkładamy do ust ( jabłko i
    jedną oliwkę też) nie jemy po 18 a przerwa od kolacji do śniadania musi być co
    najmniej 11 h. Ja jem nie wcześniej niż o 7 i dużo wody.... Cwiczenia powodują,
    że nie spada metabolizm . Ja ćwiczę z kasetami Fondy , ale ta na brzuch
    uda, pośadki jest dla mnie za trudna więć ją musze dzielić na mniejsze kawałki.
    Zyczę powodzenia w gubieniu ciałka i trzymajcie za mnie kciuki.





    Temat: Dziś zaczynam kopenhaską!!!
    Dieta Montignaca
    Dieta Montignaca

    SCHUDNIJ 1 KG TYGODNIOWO
    Jej twórca, francuski lekarz Michel Montignac, twierdzi, że chcąc odzyskać
    prawidłową wagę i później ją zachować, wcale nie trzeba ograniczać liczby
    kalorii i wielkości dań. Wystarczy tylko przestrzegać zasady niełączenia w
    jednym posiłku pokarmów zawierających białko z tymi, które zawierają
    węglowodany.

    Kurację odchudzającą przeprowadza się w dwóch etapach: w pierwszym, który może
    trwać nawet 2-3 miesiące (zależnie od tego, ile kilogramów chcemy zgubić)
    tracimy na wadze, natomiast w drugim staramy się utrzymać satysfakcjonujący
    nas rezultat. Najlepiej, jeśli drugi etap diety stanie się programem na resztę
    życia. Dzięki przestrzeganiu zasad diety Michela Montignaca szczupłą sylwetką
    może pochwalić się modelka, Ilona Felicjańska.

    Zasady diety
    Jemy przynajmniej 3 razy dziennie, o stałych porach. Nie łączymy produktów z
    grupy 1 (białka) z grupą 2 (węglowodany) i 3 (rośliny strączkowe). Wszystko
    można łączyć z grupą 4 (warzywa). Jemy niewiele produktów z grupy 6 (nasiona)
    i 7 (tłuszcze).

    W pierwszym etapie diety
    śniadanie powinno składać się głównie z węglowodanów, a obiad i kolacja z
    białka. Unikamy produktów, które są jednocześnie bogate w węglowodany i
    tłuszcze (np. pełne mleko, czekolada, herbatniki). Pijemy między posiłkami,
    nigdy w trakcie ani przed nimi.

    W drugim etapie diety
    możemy sobie pozwolić na kieliszek wina czy grzankę, ale ograniczamy tłuszcze.
    Nie wracamy do sosów zaprawianych mąką i ciast. Przykładowy jadłospis
    Śniadanie: sałatka z owoców.

    Obiad: zupa jarzynowa bez marchwi i ziemniaków, ryba z rusztu, sałata z
    odrobiną oliwy. Kolacja: jajko sadzone, gotowane warzywa Śniadanie: twarożek
    niskotłuszczowy, grahamka. Obiad: zupa z soczewicy, pstrąg pieczony, surówka z
    kapusty. Kolacja: wędlina drobiowa, pomidor, ogórek kiszony.

    Grupy produktów
    1. Białkowe Mięso, drób, chude mleko, jajka, chude jogurty, chude sery, ryby,
    owoce morza.

    2. Węglowodanowe: Pieczywo pełnoziarniste, ryż, kasze, makarony, ziemniaki,
    marchew, buraki, kukurydza, alkohol.

    3. Rośliny strączkowe: soczewica, fasola, groch, bób, soja.

    4. Warzywa: kapusta, kalofior, cykoria, papryka, pory, kabaczki, ogórki,
    groszek zielony.

    5. Owoce: cytrusy, jabłka, śliwki, gruszki, brzoskwinie, truskawki, kiwi.

    6. Nasiona: orzechy, migdały, pestki.

    7. Tłuszcze: oleje, masło, margaryna, czekolada.






    Temat: super optymalna dieta odchudzająca
    maga19 napisała:

    > A ja dalej-czy moge pic kawe(1 dziennie) i czerwona herbate? Poza tym jakos
    > mnie nie przekonuje brak potraw bialkowych(twarog, jogurty), miesa zadnego?
    > Jak Ci sie chce, to odpisz-a ja od poniedzialku zabieram sie do pracy;). Moge
    > nawet relacjonowac przebieg procesu-mam nadzieje odchudzajacego:)Pozdr.

    - Własnie wróciłem z tenisa- jest to świetny sposób na zrzucanie wagi..
    - Napiłem sie soku z czerwonego grapefruita, zjadłem jabłko i marchewkę i na
    tym napędzie odpisuję:
    - Herbata czerwona z tego co słyszałem i probowałem jak najbardziej(ja
    preferuję zieloną)- Kawa- to już uzywka a nie pokarm czy zdrowotny napój.
    Osobiscie nie zalecam. Kawa jesdnak troche psuje harmonię organizmu, może
    nadmiernie pobudzac a więc zmieniac naturalne reakcje organizmu .
    - Białko: poniżej przytaczam za książkaDiet for a Small Planet przykład
    jadłospisu dziennego z wyliczeniem ilości białka oraz kalorii. Jest to dieta
    roślinna choc nie surowa.
    - Śniadanie:
    - Szklanka soku pomarańczowego 111 kalorii 1,7 g białka
    - Filiżanka(w sensie ilości) gotowanych płatów owsianych 148 kalorii 5,4
    g białka
    - 15 g słonecznika 80 kalorii 3,5 g białka
    - łyżeczka brązowego cukru 52 kalorie 0 g białka
    - 3 łyżki rodzynek 87 kalorii 0,9 g białka
    Lunch(w USA) dinner obiad je się wieczorem)
    2 łyżki masła orzechowego 172 kalorie 7,8 g białka
    2 kromki chelba pełnoziarnistego 112 kalorii 4,8 g białka
    1 łyzka miodu 64 kalorie 0,1 g białka
    1 jabłko 87 kalorii 0,3 g białka
    2 marchewki 42 kalorie 1,1 g białka
    Obiad(w Polsce kolacja)
    1 filizanka gotowanej fasolki 236 kalorii 15,8 g białka
    1 filiżanka gotowanego ryżu brązowego 178 kalorii 3,8 gram
    3 różyczki brokułów 178 kalorii 3,8 g białka
    4 grzyby 28 kalorii2,7 g białka
    2 łyzki oleju 248 kalorii 0 g białka
    1 szklanka soku jabłkowego 109 kalorii 0,3 g białka
    ½ banana 64 kalorie 0,8 g białka

    Przekąska w ciągu dnia:
    ½ filiżanki popcornu na oleju 123 kalorie 2,7 g białka

    Razem: 1993 kalorie 57,7 g białka
    Ilośc kalorii i białka w dziennej diecie wg zalecen amerykanskiej akademii nauk
    dla kobiety
    O wadze ok. 60 kg : 2 000 kalorii, 44 g białka.

    - Pyrtanie: - Czy łatwo uzyskać w diecie zalecana ilośc białka jeśli nie
    je się jajek i produktów mlecznych?
    Odpowiedź: - Oczywiście! Nawet nie trzeba się specjalnie starać!

    - Co do produktów mlecznych to w diecie odchudzajaco- zdrowotnej możesz
    np. pic jogurt naturalny, np. robic na nim płatki zbozowe czy ziarno.
    - Jedno jajko na 2 tygodnie tez nie zaszkodzi. Ale im bardziej oddalasz
    się od diety surowej tym mniejsza jej skuteczność.

    ( Aha a propos kawy: bardzo przydaje się młynek do kawy: można w nim zemleć
    siemię lniane i namoczyc, podobnie pszenicę , czy amarantus)
    - Czy znasz amarantus? Dostepny w sklepach ze zdrowa zywnością.
    - - To jedna z najstarszych roślin uprawnych. Przed 300 lat był
    podstawową roslina uprawiana przez Indian zamieszkujących Ameryke Srodkową i
    południowa.
    - Wsspaniałe zadziwiające wartości odżywcze:
    - 17-21% białka bogatego i w lizyne i metioninę( białko to ma
    przyswajalnosc lepsza niż białko mleka!!!!)Tłuszczu 8% (olej amarantusa zawiera
    niezbedne nienasycone kwasy tłuszczowe oraz toktrienol obnizający poziom
    cholesterowlu.
    - Amarantus jest bogatym źródłęm zelaza, wapnia i magnesu.
    - Brak glutenu( świetny dla bezglutenowców)
    - Weglowodanów: 67% jeśli go jeść na surowo to albo podkiełkowany albo
    zmielony i namoczony przez kilka godzin.
    - I jeszcze jedna informacja o wapniu –
    - Dobrym źródłem łatwo przyswajalnego wapnia są różne kapusty: biała,
    pekinska, chińska zawartość wg różnych źródeł wynosi 0d 50 do 400 mg na 100 g

    - Siemię lniane jest samo w sobie super pokarmem:
    ma bardzo duzo łatwo przyswajalnego białka i kwasy tłuszczowe oraz dziesiątki
    pożytecznych substancji , minerałow i witamin. Siemięlniane jest odbre na włosy
    ( wewnetrznie)

    pzdrv




    Temat: mnie sie udalo
    Poniżej macie mój "przepis" i parę drobnych rad, kilka osób ma niemal prawie to
    samo w mailu, pozwoliłam sobie skopiować tę wiadomość.

    Podstawą jakiejkolwiek skutecznej diety jest samokontrola. I na wstępie
    uprzedzam wszystkich, że każdy ma inny organizm i właściwy dobór diety to
    bardzo indywidualna sprawa. Moje warunki wyjściowe były następujące: 164 cm, 83
    kg, zdrowy układ trawienny, prawidłowa przemiana materii, bez alergii, tzw.
    strusi żołądek.

    Co robiłam:
    - liczyłam kalorie, miałam tablice z www.schudnij.pl i takie kółko z kaloriami,
    bywa w księgarniach. One się nawzajem uzupełniały niemal doskonale. Do tego
    waga kuchenna (taka za 30 zł starczy, ma małą podziałkę, ale nic co jem nie ma
    powyżej kilograma), kalkulator. Niestety liczyć trzeba. Skrupulatnie i bez
    oszukiwania się, każdy kąsek ważyć i zapisywać. I najlepiej kupować od razu
    takie produkty które kaloryczność mają na opakowaniu, np. dietetyczne cukierki
    4 kalorie sztuka. Po jakimś czasie miarkę się ma w oku i liczenie kalorii nie
    będzie już potrzebne.
    - nie chodzić głodnym. Ataki głodu to zabójca diety. Zawsze trzeba mieć przy
    sobie coś do jedzenia, np. banana, grejfruta, gruszkę, nektarynki, pomidory,
    paprykę w kawałkach. Trzeba to jeść po trochu, po kawałku, tylko jak się jest
    głodnym.
    - jeść tylko to, co się lubi. Ja np. nie cierpię jabłek i żadnego od początku
    diety nie zjadłam. Pozwalajcie sobie na frykasy, np. pierś indyka, lepsza ryba,
    i tak jecie małe porcje, więc dużo drożej to nie wyniesie, a o ile lepiej
    smakuje.
    - jeśli macie tendencję do podjadania z lodówki wieczorami, to podjadajcie, ale
    coś innego niż dotychczas, ja np. zażerałam się kiszoną kapustą i kiszonymi
    ogórkami, które uwielbiam, a są tak mało kaloryczne, że nawet pół kilo nikomu
    dużo nie zaszkodzi.
    - jeśli macie ochotę na słodycze, to kupcie sobie kulkę lodów śmietankowych,
    ona ma ze 40 kalorii. Zjedzcie, ale wyrzućcie wafel, bo ten z kolei ma 150 -
    200 kalorii.
    - jako bliski zamiennik chipsów polecam płatki kukurydziane, garść to jakieś 10-
    15 gram.
    - zapiszcie się na basen, aerobik, gimnastykę, czy coś takiego. To ważne, bo
    przy dużej utracie wagi łatwo dorobić się obwisłej skóry, należy ją ujędrniać,
    dobry balsam też się przyda. Ja chodziłam (chodzę nadal) na basen.
    - osobiście wyeliminowałam ze swojej diety żółty ser i tłuste twarogi, a z
    pieczywa jadam tylko jakieś 10-15 g razowca do śniadania. Generalnie na
    śniadanie można jeść dużo, i tak to się spala w ciągu dnia.
    - jako "zapychacz" żołądka polecam ugotowane białko z jajek, ma 18 kalorii, a
    dwa takie wystarczą, żeby każdy atak głodu zlikwidować. Żółtka można dać psu
    (mój pies uwielbia jeść ze mną śniadania). Ewentualnie 1 jajko + 1 białko.
    Dobre są też rzodkiewki, ogórki, pomidory.
    - na początku diety nie polecam chodzenia do miejsc typu Pizza Hut czy KFC,
    trudno się opanować. Teraz już łatwo zignorować mi pizzę i wziąć sałatkę.
    - polecam też co parę dni (np. pięć) przez jeden dzień jeść normalne posiłki
    tak z 1500 - 2000 kalorii. Organizm mianowicie przystosowywuje się do obniżonej
    dawki kalorii i trzeba go od czasu do czasu "rozbujać", po takim dniu
    obfitszego jedzenia przez parę dni zachowuje się tak, jakby ciągle dostawał
    zwiększoną dawkę kalorii.

    Uwaga końcowa: dawka kalorii, którą spożywałam, wahała się od mniej więcej 600
    do 900 dziennie. Poniżej nie radzę schodzić, bo organizm przerzuci się na tryb
    głodowy i zacznie odkładać wszystkie kalorie jak leci.



    Temat: jak najlepiej odchudzić męża, który...
    rychonyc2 napisał:
    > Caly problem z nadwaga polega na przyjmowaniu wiekszej
    > ilosci kalorii niz sie spala. Zeby zgubic wage trzeba zastosowac manewr
    > odwrotny: spalac wiecej niz sie przyjmuje. A to oznacza jedno: trzeba zaczac
    > jesc mniej i ruszac sie wiecej

    To są świete słowa!

    > Nastepnie tluszcz. To jest numer jeden zapychacz arterii,
    > i przyczyna wielu chorob, chociaz jest mniej odpowiedzialny za nadwage

    Tu przeczysz samemu sobie. Jak może być "mniej odpowiedzialny"? Jest
    dostarczycielem kalorii i jest TAK SAMO odpowiedzialny jak, dajmy na to, cukier.

    Tyle, że 100g tłuszczu dostarczy tyle kalorii co 225g cukru.

    Można by się "upaść" i na samym białku, gdyby go żreć bez opamietania. Jakże
    grube i ile tranu mają wieloryby karmiące się krylem (niemal czyste białko!).

    Liczy się suma kalorii!!! Jak ta suma przekracza zużżycie - tyjemy. To zwykła
    zasada zachowania energii.

    W problemie odchudzania, zamiast wyliczania co "tuczy" a co "nie tuczy" należy
    sobie uświadomić, że w trakcie życia z niedoborem kalorii (które organizm
    uzupełni ze zgromadzonego sadła) nie jest dobrze dopuścić do tego by organizm
    nie dostawał odpowiedniej ilości białka. O ile powiem węglowodany i tłuszcze to
    czysta energia (wzajemnie wymienne - swinia przerabia efektywnie skrobię na
    tłuszcz, a Eskimos skutecznie przerabia spożywany tran na glukozę krążącą w
    jego krwi), to białko może być zużyte jako energia ale TAKŻE a może nawet
    GŁÓWNIE jest ono potrzebne do wszystkich funkcji życiowych. Białko, jako że
    zawiera azot (i trochę innych pierwiastków), nie może być wytworzone ani z
    tłuszczy, ani węglowodanów zbudowanych wyłącznie z węgla wodoru i tlenu!!!!

    Ba, w trakcie odchudzania, ze względu na ostry deficyt kalorii,
    organizm "marnuje" część spożywanego białka na produkcję glukozy (zamiast robić
    ją wyłącznie z własnego sadła) więc dla wyrównania tego, należy PODWYŻSZYĆ
    ilość spożwanego białka o jakieś 50% w stosunku do zwykłej normy człowieka,
    który nie głoduje.

    Typowy problem dietetyczny do rozwiązania to tak jeść by dostarczyć organizmowi
    dziennie - powiedzmy dla człowieka o takiej masie jak moja - NIE MNIEJ niż 100g
    białka i zarazem NIE WIĘCEJ niż 1000 kcal (można założyć 1200, czy 1500, to
    zależy na jakim tempie dochodzenia do celu nam zależy).
    Granica 1000 kcal bierze się nie tyle "z powietrza" a z tego, że skomponowanie
    diety zdrowej, dostarczającej 100g białka i - powiedzmy - 500kcal jest
    niemożliwe.
    Wprawdzie 100g czystego białka dostarcza "tylko" 400 kcal, to przecież nie
    sposób jeść dziennie pół kilograma "białka" kurzego, czy dorsza (zawartość
    białka w "białku", lub dorszu to 20%) i nic więcej.

    Pewna ilość tłuszczu w diecie jest niezbędna ze względu na witaminy
    rozpuszczalne w tłuszczu. Pewna ilość owoców (cukier) i warzyw (skrobia) jest
    niezbędna bo tylko one dostarczą innych witamin i błonnika potrzebnego do pracy
    układu pokarmowego itd.

    Po to by zmieścić w diecie owe niezbędne składniki dające kalorie bez białka,
    musimy dobierać źródła białka, które zawierają ZERO (lub prawie zero) tłuszczów
    i skrobii.
    I to jest powód dla których MUSIMY zrezygnować z tłustych mięs, lub potraw
    przyrządzonych tak, że obok białka zawierają także znaczne ilości węglowodanów.

    Białko zawarte jest dość obficie w strączkowych, ale towarzyszy mu tyle
    skrobii, że nie możemy pozwolić sobie na jedzenie fasoli zamiast mięsa czy ryb,
    albo chudego sera. Ktoś kto nie musi się odchudzać - proszę bardzo. Ludzie
    ciężko pracujący, jedząc dużo chleba czy kartofli, już zaspokajaja znaczną
    część zapotrzebowania na białko. Jeszcze trochę kwaśnego mleka i można tak
    ciągnąć latami.
    Gdy taki człowiek przestanie pracować, a będzie jadł tyle co wcześniej, zacznie
    szybko tyć. Recepta "Ż P" (żryj połowę) jest tu głupia. Redukując dietę tylko
    ilościowo do poziomu kalorii zużywanych, zacznie dostarczać białka poniżej
    normy. Będa mu "więdnąć" mięśnie, przestaną rosnąć włosy, zaczną się choroby,
    infekcje etc.
    Wplątywanie ideologi z czerwonym mięsem jest niepotrzebne.
    Pozwalasz jeść chleb, a zabraniasz czerwone mięso.
    100g polędwicy zawiera 20g białka i 4g tłuszczu.
    Tymczasem chleba (by dostarczyć 20g białka) trzeba by zjeść aż 800g co
    dostarczyło by TEŻ 4g tłuszczu i DODATKOWO 170g węglowodanów równoważnych 75g
    tłuszczu.
    Chleb przy odchudzaniu POWINIEN BYĆ WYŁĄCZONY.
    Ryby takie jak dorsz, pstrąg, szczupak. Piersi z drobiu, chuda cielęcina, chuda
    wołowina, jagnięcina, królik. Sałata, pomidory, ogórki, brokuły z wody, marchew
    z wody. Owoce takie jak truskawki, jabłka, arbuzy.
    Przykładowo moje zapiski z diety sprzed roku (dzień 10 września):




    Temat: efekt jo-jo
    Moge ci opisac jak ja chudne. Ot, zredukowalem wszystkie porcje jedzeniowe dosc
    solidnie. Z grubsza jem polowe tego co kiedys, duzo mniej chleba i ziemniakow
    ale moze wiecej ogorka i jablek.
    Naprawde zaczalem tracic wage kiedy przestalem jesc slodycze za rada kogos kto
    wlasnie tak zrobil. Przez pierwszy tydzien bylo mi bardzo ciezko bez czekolady
    ale pozniej sie przyzwyczailem i za slodyczami juz tak nie tesknie. Uwazam tez
    na owoce ktore sa slodkie. Czasem zjem slodki owoc ale niezbyt czesto. W zamian
    jem pomidory, papryke, lodygi selera. Jak jestem bardzo glodny pije rozne ziola
    i owocowe herbatki. Acha, raz to zjadlem odrobine sernika z owocami (ale nie
    byl zbyt slodki) o to mnie troche wybilo z rownowagi i tego weekendu juz nic
    nie schudlem.
    Jezeli chodzi o wage to nie mozesz kierowac sie pojednynczym pomiarem wagi
    jednego dnia. Waga moze sie dosc mocno wahac glownie z powodu roznej ilosci
    wody w organizmie. Mam bardzo dokladna wage a juz kilka razy obserwowalem ze
    wieczorem klade sie czasami o 2 kg ciezszy niz wstaje rano. A przyczyna bylo
    suche powietrze wiec prawie 2 litry wody zgubilem przez oddychanie w ciagu
    nocy.
    Kobietom moze byc nawet trudniej bo miesieczne zmiany hormonalne tez zmieniaja
    ilosc wody w organizmie. Autor ksiazki "Hacker's diet" (dostepna za darmo na
    Internecie) sugeruje zeby usredniac wage z ostatnich 10 dni i obliczona liczbe
    zapisywac. Dopiero wtedy robiac to codziennie mozna obserwowac czy twoja waga
    idzie w dol czy w gore czy stoi w miejscu. Roznice wagi z dnia na dzien nie
    maja prawie znaczenia. U mnie jest tak, ze czasami nie ma roznic w wadze przez
    szereg dni pomimo niskiej kalorycznosci posilkow ale od czasu do czasu jest
    jeden solidny i trwaly spadek np o 1 kg albo o 1/5 kg. Bywalo ze po naprawde
    dietetycznym dniu i solidnym wysilku fizycznym nastepnego dnia bylem ciezszy. A
    to dlatego, ze zmeczone wysilkiem miesnie puchly i gromadzily wode.
    Zeby zgubic 1 kg wagi na tydzien trzeba srednio zjesc o 1000 kal dzienie mniej
    niz sa potrzeby twojego ciala.
    Ja na przyklad musze utrzymac ilosc zjedzonych kalorii na poziomie 1500
    dziennie. Co mi w tym pomaga? Czytam etykietki roznych produktow i sie z nich
    ucze ile kalorii jest gdzie. Jezeli masz dostep do jakichs tabeli kalorcznosci
    to zobaczysz jak ogromna ilosc kalorii tkwi w tluszczu albo czekoladzie. Mozna
    sie przestraszyc. Nie uwierzysz tez ale np jedno jablko moze miec az 100 kal.
    Czyli gdybym zjadl 20 jablek na dzien i nic wiecej prawdopodobnie prawie wcale
    bym nie schudl. A mowi sie, ze jak chcesz schudnac to jedz jablka. Guzik!
    Kiedys jadlem duzo jablek i nic z tego. Teraz wiec wiem ze to tylko taki pic z
    tymi jablkami ktory dziennikarze lubia zamieszczac w magazynach.
    A efekt jo-jo dotyczy raczej dlugoterminowych zmian liczonych w kategoriach
    tygodni lub nawet lat - a nie dni.




    Temat: jak najlepiej odchudzić męża, który...
    Gość portalu: specjalista napisał(a):
    > 3) 2 razy w tygodniu obiad bez mięsa (uśredniając).

    Bardzo podoba mi się krytyka przesądów. Nie jestem specjalistą medycznym, ale
    samodzielnie, jako fizyk i chemik wywnioskowałem i stosuję do siebie, że liczy
    się przede wszystkim suma kalorii na dobę (czy na tydzień) a nie jej rozkład na
    porcje. Tak co liczby porcji jak i ich wielkości.
    Gdy stosuję (a robię to co dwa lata przez jakieś 2 miesiące, co powoduje że
    moja waga nie przekracza zakreślonej przeze mnie granicy 84 kg).

    Ale twoja zasada 3) wydaje się też przesądem. Przynajmniej z punktu widzenia
    utraty wagi. A jeśli jakaś przerwa w mięsie ma inną zaletę (daje odpocząć
    nerkom, być może) to powinna być zasadą również dla tych co z nadwagą nie mają
    problemów.

    Jest natomiast inna zasada, mało spopularyzowana. W trakcie diety polegającej
    na niedoborze kalorii, nie tylko nie należy zmniejszać podaży białka w proporci
    do podaży kalorii, ale wręcz PRZECIWNIE. Spożywać należy białka na kilogram
    wagi WIĘCEJ (o jakieś 50%) niż wynosi zwykła norma. Bierze sie to stąd, że
    organizm zagłodzony (kalorycznie) zamiast pokrywać deficyt wyłącznie z własnych
    zapasów sadła, w pierwszym okresie po posiłku "spala" część białka dostarczonego
    w pożywieniu. Brakło by go więc na wszelkie procesy życiowe w których białka
    zastąpić węglowodanami czy tłuszczem zastąpić się nie da.
    Ponieważ w większości produktów i potraw białku towarzyszą tłuszcze i/lub
    węglowodany, to potrawami gdzie stosunek kalorii do białka przekracza
    1000kcal/100g białka nie da się zrealizować celu jakim jest zdrowe, w miarę
    szybkie odchudzanie. Chleb ma ten stosunek niemal 5-cio krotnie przekroczony,
    ziemniaki 7 razy, fasola 2 razy, mleko 3,5% 2 razy. Dalej, kiełbasa parówkowa
    3,7 razy. Szynka wieprzowa średnio tłusta gotowana to 2,0. Jajo w całości ma
    stosunek 1,5. Łącząc te produkty z bezbiałkowymi owocami, czy prawie
    bezbiałkowymi warzywami tylko POGARSZAMY tę proporcję.
    Im więcej spożyjemy potraw gdzie ten stosunek jest MNIEJSZY, tym więcej miejsca
    zostawiny na produkty bezbiałkowe.
    Minimalna wartość owego stosunku to 0,4. Czyste białko ma bowiem 400kcal na sto
    gramów. Taki stosunek z realnych produktów ma filet z dorsza bądź morszczuka.
    Drugie w kolejce jest "białko" kurzego jaja 0,435. Chudy twaróg to 0,48.
    Polędwica wołowa to 0,7.
    Chudy twaróg, dorsz, kalmary, chuda cielęcina (oskrobana z wszelkich drobin
    widocznego tłuszczu), piersi z drobiu. To mają być najważniejsze składniki
    diety dostarczające prawie całą porcję białka. Jeśli łącznie w potrawach
    sporządzonych z tych produktów (przesądem jest by nie smażyć! Jeśli policzę
    oliwę na której usmażę dorsza i razem z tą oliwą nie przekroczę na dzień 1000
    kcal, to co za różnica? Mógłbym dorsza ugotować a z zaoszczędzonyk kalorii
    zjeść kawałek chleba, czy dodatkowe jabłko, ale to mój wybór i nie ma nic
    wspólnego ze skutecznością diety.) zużyję część limitu, powiedzmy 600kcal, to w
    owych 400 mogę jeszcze poszaleć z owocami, warzywami, etc. Ale też nie bez
    ograniczeń! Czy ktoś widział jak na liściach kapusty tuczy się larwa bielinka
    kapustnika? Albo "robaki" atakujące jabłka czy śliwki?



    Temat: dieta tłuszczowa
    drapieznik napisał(a):

    > Gdyby to kto inny powiedzial to bym zaraz to zignorowal. Ale jezeli to mowi
    > SAMA Sowa wiec slucham podwojnie uwaznie. Twoja wiedza jest bardzo imponujaca.

    Słuchaj "drapieżnik"... Ty tu takich rzeczy nie mów, bo sie cholera
    zaraz czerwienię ... ale dziękuje za dostrzeżenie mnie :-)))

    > Czy moglbys poswiecic kilka slow aby skomentowac, jak czlowiek moze wyzyc na
    > gesim smalcu, smalcu, margarynie (uszkodzony tluszcz), podrobach, miesie, bez
    > jablek i warzyw??? Dla mnie jest to bardzo szokujace.

    To jest calkiem normalne i wcale nie dziw sie sobie :-))))
    Niewiele, przeciętnych osób naprawdę wie o co chodzi w tym wszystkim..:-((
    Zacznijmy od tego, ze :

    a. nie mówimy wcale o życiu na gęsim smalcu, podrobach itp ...

    b. żywienie optymalne wcale nie odrzuca warzyw czy nawet owoców

    Ja np. owoców nie jem juz chyba 5 lat, bo i po co ? Przede wszystkim na DO
    je się zdecydowanie mniej, ale ... nie odczuwa się głodu. Widzisz ... wiele osób
    łącznie z naszymi tutaj paniami ekspertami ma tą fiksację na kaloriach, bo ...
    od tego sie tyje, a to wcale tak do końca nie jest. Nie wiemy w jaki sposób
    organizm utylizuje te zjedzone kalorie. Tym procesem zarządza baaardzo
    zagmatwany mechanizm. My go do końca nie znamy :-(( Wiadomo, ze można mieć tak,
    że kotś będzie jadł mnie "kalorii" i będzie tył, a druga , taka sama osoba będzi
    ich spozywać więcej i będzie chudnąć. Dlatego , ilość kalorii to tylko taki
    baaardzo zgrubny wskaźnik. Bez sensu jest takie bałwochwalcze keirowanie się nim
    z w/w powodu. im mniej się je tym dłużej się żyje !!

    To że tłusze mają prawie 2.5 raza więcek kalorii jest WSPANIAŁE !!
    ponieważ pozwala nam to na zaspokojenie potrzeb energetycznych jedząc MNIEJ!
    W zwiazku z tym , rekomendowanie ludziom żywienia węglowodanowego, z punkty
    widzenia energetycznego jest nieporozumieniem. Wymaga to zwiększone ilości
    jedzenia ! Nauka już udowodniła dawno, ze te zwiększone ilości jedzenia są
    źródłem szkodliwego tlenu ! Tak! Szkodliwego. Tlen daje życie, ale ... potrafi
    je również odbierać, tylko, że o tym nam sie tak szeroko nie mówi.
    Żywienie Optymalne pwoduje , że nie wymagamy dużych ilości jedzenia, zmniejsza
    się rónież podstawowa przemiana metaboliczna, organizm nie pracuje po wariacku,
    co jest baaardzo szkodliwe, zaledwie tyka sobie na wolnych obrotach.

    Teraz ... na węglowodanach, lub przy dużej ilości bialka organizm dostaje
    potęznego metabolicznego kopa !

    Jeśli chodzi o białka , to główną przyczyną jest to, że organizm nie ma
    możliwości odłożenia ich "na później". Rozkłada je na aminokwasy, usuwa grupe
    aminową, tworzy moczan, wyrzuca przez nerki. Ten proces usuwania bialek z
    organizmu obciąża baaardzo nerki no i wątrobe. Przy baaardzo dużej podaży białka
    organy już nie mogą tego przetworzyc - pojawia się białko w moczu !! a to już
    jest baardzo żle, bo może świadczyć np. o tym, że dorobiliśmy się niewydolności
    nerek. Dużo tu jeszcze by można pisać , ale zagłebilibysmy się za bardzo w ten
    temat ...
    Jeszcze tylko jedno ... ciekawe zagadnienie. Istnieje proces tzw.
    neoglukogenezy, co oznacza , ze organizm może sobie sam wytworzyc glukoze np. z
    glikogennych białek. Jakie to ma znaczenie ? Organizm glukozę MUSI MIEC !
    ZAWSZE !! Na tym "jedzie" centralny uklad nerwowy i erytrocyty we krwi
    i jesli jest brak podaży weglowodanów , to sobie je zrobi z bialek.
    ale... nadmiar białek, w ok. 56% będzie przerobiony na glikoze !!
    Powiedz mi teraz, kto i kiedy tłumaczy cukrzykom, że mogą mieć przez to
    podniesione poziomy glukozy nie tykając węglowodanów !!?? No ??

    Poza tym, ten nadmiar glukozy jest zamieniany na ... no ?? na triacyloglicerole,
    czyli tłuszcz np. w biodrach i... sie TYJE !! Tak.. tak .. od bialek !!
    Ile ludzi to wie ?? Ilu dietetykow o tym wie ?? Ilu lekarzy o tym pamięta ??

    Zdecydowałem , ze o węglowodanach napiszę później może w oddzielnym watku, bo
    musze już iść na Switeczny obiad ...

    Jak można żyć bez warzyw i owoców ?

    i o tym też ... przepraszam, ale musze iśc ..
    > Sowa, nie zrozum mnie zle.

    OK.. doskonale Cie rozumiem .. :-)))
    Prywaten poglądy J.Kwaśniewskiego mnie nie ochodzą liczy się tylko wiedza
    i wyniki w praktycznym zastosowaniu jego podejścia żywieniowego.

    > Jest to wielki plus dla niego. Tak przy okazji, czy nie wiesz
    > przypadkiem jakiego rodzaju te prady byly (ksztalt impulsu, amplituda,
    > czestotliwosc? Czy znasz jakis polski link do tego tematu).

    Niestety nie wiem ..:-(

    > Bardzo cie prosze napisz jak mozna zyc bez owocow i warzyw?

    A kto mówi, że należy żyć bez nich ??

    Sowa




    Temat: dziennik kruczydla, czyli powzielam postanowienie
    No nie, widzę, że moja sława kulinarna przewyższa to co naprawdę potrafię :)))
    Ty też jesteś wege? No to jest o tyle łatwiej, że nie masz pokus typu golonka i
    smalec. Niestety - wiem to z własnego doświadczenia - samo niejedzenie zwierząt
    nie gwarantuje szczupłej sylwetki...

    Nie lubisz też warzyw - ale może jak przestawisz się na jakieś urozmaicone
    sałatki, czy duszone rzeczy to jakoś da się to przełknąć?

    Z surówek - oczywiście standard typu marchewka z jabłkiem i cytryną, seler +
    rodzynki (mało) i chudy jogurt, por + kukurydza, jogurt, ew. prażony słonecznik
    (mało, bo też kaloryczny), pieczone buraki z natką, oliwą i cytryną, czarna
    rzepa utarta z jogurtem, kapusta pekińska + jabłko + papryka + winegret,
    sparzona kapusta czerwona albo włoska z jabłkiem - to są sprawdzone rzeczy na tę
    porę roku - tanie, smaczne i nie pędzone na nawozach. Tylko nie wiem, czy to
    lubisz...

    Można też poszaleć z rzeczami z innej strefy klimatycznej - będzie drożej no i
    poza sezonem te warzywa nie są takie smaczne jak w lecie. Polecam moją ulubioną
    sałatkę - brokuły na parze, papryka surowa, jakieś zioła (szczypiorek/dymka,
    koperek), w lecie daję też pomidory, ale teraz są tekturowe, oliwa z oliwek,
    cytryna/balsamico, sól pieprz.
    Albo cukinia (pioruńsko droga, w lecie kosztuje 2 zł!!!) grillowana na
    teflonowej patelni, potem natarta czosnkiem, sól, pieprz, zioła (kto się nie
    odchudza polewa oliwą)

    Jeśli nie wchodzi Ci "surowizna" to polecam "Eintopfy", ale nie z parówką w
    środku :) Wersja "polska": cebulę podsmażasz na małej ilości oliwy, kapusta
    (czerwona, włoska, biała - na co masz ochotę), pieczarki, marchewka, ew. mały
    ziemniak, czy ze 2 łyżki kaszy, to posiekane, dodajesz do cebuli, zalewasz wodą
    i dusisz. Przyprawy jakie kto lubi, warzywa też różne - co masz pod ręką. Pod
    koniec natka albo jakieś kiełki.
    Wersja "zagraniczna" - ratatouille - gdzieś już pisałam przepis (teraz nie
    wpiszę, bo śpieszę się na samolot :) - ale znajdziesz napewno, bo to było na tym
    forum.

    No i zupy - z marchewki i ziemniaka (jednego :) - gotujesz na samej wodzie
    marchew (mało kalorii) i ziemniaka, do miękkości, potem miksujesz i
    przyprawiasz. Można dodać jogurtu, albo jajko - ale to będzie już mniej dietetyczne.
    Można też tak samo zrobić krem z mrożonego zielonego groszku, albo - moje
    ostatnie odkrycie - z selera. Zasada generalna jest taka: żadnych kostek
    rosołowych (glutaminian sodu, mam po tym potworne bóle głowy), żadnej śmietany,
    groszków ptysiowych, grzanek itp. - z samych zmiksowanych warzyw i przypraw
    wychodzą super zupy. Można też zacząć od "bazy" - podsmażonej na małej ilości
    oliwy cebuli i do tego dodać resztę składników, zalać wodą itd.

    No i dyżurne danie - duszona kapusta kiszona (bez skwarek, zasmażek itp) - tylko
    z cebulą i kminkiem, ew. można dać koncentrat pomidorowy.

    Uffff.... Już niedługo lato a co za tym idzie pyszne świeże warzywa (pomidory!),
    z którymi nic nie trzeba robić żeby nabrały smaku!



    Temat: to juz 6 dni ale...
    :)
    Co do mnie teraz...hmmm....nie, nie jest dobrze ze mną -ale nie wymiotuję.
    Swego czasu nawet sobie obiecałam: jeśli się nie unormuje, to albo sie zażrę
    albo zagłodzę, ale rzygać nie chcę. Nie dopuszczam do siebie myśli, że "raz,
    jeden raz się najem, później się oczyszczę, a od jutra już całkowita
    abstynencja", bo z bulimią jest tak, że jak już raz wpadnie się w "trans", to
    wydostać się jest juz bardzo trudno.

    Miotam się między kilkoma wartościami - bywa że rano śmieję się do rozpuku, a
    wieczorem płaczę. Zupełnie jestem rozbita. Czasem zdarzają się chwile, gdy
    jestem wręcz wniebopwzięta -uważam, że wszystko jest łatwe, proste i logiczne,
    innym razem biorę żyletkę w dłonie....

    Moja waga? BMI w normie. Nawet w niezłej. Ale mam sterczący brzuch, tłuszczyk
    najszybciej odklada mi się wlasnie tam i na biodrach. Zazwyczaj nie lubię
    swojego ciała, narzekam na nie, ale staram sie, bardzo się staram pokochać to,
    kim jestem.
    Czasem staję przed lustrem i patrząc sobie samej w oczy mowię glośno: KOCHAM
    CIĘ, WARIATKO, KOCHAM CIĘ!

    Nie mam chłopaka, który mówiłby mi komplementy, który pokazałby mi z tej innej
    strony, że warto docenić siebie. Mam za to jedną przyjaciółkę, która moze nie
    do końca rozumie sens bulimii, ale stara sie z całej siły zrozumieć mnie. Mam
    psychiatrę, u którego już nie bylam odkąd przestałam odwiedzać ubikację w celu
    innym niż do tego przeznaczone. Mam też mamę, kocham ją, ale czasem nienawidzę
    jej toku myślenia. Córa nie wymiotuje=córa jest zdrowa=córę trzeba karmić. Te
    wszystkie pytania, ciekawość, ciagłe "co jadłaś, ile jadłaś, kiedy jadłaś"....

    A to stresuje - chyba odzwyczaiłam się od tradycyjnych posiłków (ostatni
    racjonalny obiadek z dwóch dań zjadłam zanim zaczęłam się odchudzać, czyli w
    maju tego roku, a póżniej unikałam "złych" produktów), nie jem ziemniaków,
    chleba, o słodyczach nie wspomnę (teraz to naprawdę zdarza mi się raz w
    miesiacu jakiegoś cukierka, a i to małego; gdy zdarzały się napady, to
    wpieprzałam wszytsko). Ogólnie liczę kalorie, ale już doszłam do takiej wprawy,
    że wiem, co i ile mogę zjeść bez ciągłego kalkulowania.

    Zdarza mi się przekroczyć granice kaloryczna - rzecz jasna wtedy czuję się
    okropnie, ale powtarzam sobie wtedy głośno: trzeba ponosić konsekwencje swoich
    czynów. Zjadłam, świat się nie zawalił, idę dalej, ale trzeba to "odpracować".

    Nie jest lekko. Jestem nie-wymiotujacą bulimiczką. ZAbawne.... Jeszcze dwa,
    trzy tygodnie temu bałam się zostawać sam na sam z lodówka (tak kombinowałam,
    żeby nie zostawać w domu sama), opijałam spożywczaki, zeby pieniądze nie
    kusiły, czytałam na temat bulimii tyle, że mogłabym zdać z wiedzy o niej
    solidny egzamin.

    W międzyczasie coś zaczęło się psuć - chylilam się ku jedzeniu kompulsywnemu,
    ale to polegało u mnie na tym, że np. w ciagu dnia zjadałam kg jabłek. Jeśli
    mam zły dzień - taki, na który dawniej reagowałam napadem bulimicznym - to jem
    więcej, ale produktów dozwolonych. Jak "świat mi się walił" (w przenośni
    oczywiście), to zjadłam garnek ugotowanej marchwii, bylam najedzona jak nigdy,
    a nie musiałam się nieczym martwić, bo marchew nie idzie w boki.

    Tylko, że powyższa metoda jest dobra na stan przejściowy -teraz staram sie
    nauczyć nie reagować apetytem/głodem na stresy. Jesli już - to grzeję wodę i
    zaparzam herbatę ziołową, lub wcinam dwa jabłuszka.

    Nie wiem, co jeszcze ci napisać. Nie jest idealnie, idealnie nigdy nie będzie.
    Jestem w stanie poszukiwania rozwiazania. Szukam.

    Jak na razie zaczęłam ograniczać kalorie trochę bardziej, bo nęci mnie wizja
    studniówki.... Tak bardzo bym chciała wygladać ślicznie.

    Ale w gruncie rzeczy myślę, że powoli - bo ważnych rzeczy nie można robic
    szybko -a więc powoli, powolutku zaakceptuję siebie taką, jaką jestem i nauczę
    się rozsądnie ograniczać kalorie - tak aby nie chudnąć i nie przytyć. Po prostu
    zachować sylwetkę, ktora jak na razie jest dowodem moich zmagań z bulimią i w
    zasadzie z anoreksją poniekąd też.



    Temat: super optymalna dieta odchudzająca
    super optymalna dieta odchudzająca
    Optymalna dieta odchudzająca.
    - W harmonii z Natura i Twoim zdrowiem.
    - Niezawodna- 200% skuteczności.
    - Jesz ile chcesz ile razy chcesz dziennie, można przegryzac między
    posiłkami.
    - I chudniesz niezawodnie dochodząc do swej wagi optymalnej.
    - Jeśli rzeczywiście chcesz zdrowo osiągnąć szczupłą sylwetke to jest
    dieta dla ciebie.
    _ Jest to słoneczna dieta, owocowo, warzywno, ziarenkowa.Optymalnie jest
    jeść wszystko na surowo: dlaczego? o tym niżej.

    - Ważne w diecie;jakie produkty, w jakich proporcjach, w jakiej
    kolejnosci- jest to bardzo proste.

    - CO: owoce,- wszystkie sezonowe
    warzywa: marchew, rzodkiewka, seler(korzeń)
    oraz zielone: kapusta pekińska, sałata lodowa, rukola,
    pietruszka, koper,
    i inne wg gustu
    - nasiona: pszenica, siemię lniane, słonecznik, pestki dyni, orzechy
    włoskie i laskowe.

    - Czy można utyć od arbuzów? Oczywiście nie!
    - A od jabłek, sałaty, lub marchwi?
    - Oczywiście nie!!
    _Dlaczego na surowo?
    : wszystkie wymienione produkty naturalne sa lekko strawne na surowo(niektóre
    jak ziarna czy orzechy – po namoczeniu) ponieważ Natura wyposażyła je w
    niezbędny zestaw enzymów ułatwiajaych trawienie
    Jednoczesnie naturalny smak sprawia że nie da się przy diecie surowej i
    zachowaniu mimimum rozsądku i reguł – przedawkować : tak jak to się dzieje
    przy jedzeniu pizzy, hamburgerów itp.

    - W optymalnej diecie odchudzajacej nie stosuje się żadnych przypraw-
    które często zwiększają apetyt oszukując nasz organizm.
    - Bóg dał nam pokarm a Szatan – kucharzy! – jak powiedział Lew Tołstoj.

    Proporcje i kolejność spozywania w diecie:
    Woda , napoje(herbata zielona, zioła) ok. 2 l dziennie
    Owoce ok. 1 kg dziennie
    Warzywa ok. 0,5 kg dziennie
    Pozostałe ok. 0,25 kg dziennie

    Każdy posiłek zaczynamy od zaspokojenia prganienia.
    W trakcie jedzenia nie [pijemy ani nie p[opijamu po.
    Potem owoce
    Następnie surówki z warzyw, np.tarta marchewka , seler z jabłkiem(do smaku)
    Oraz warzywa zielone(duża porcja) – np. surówka z kapusty pekińskiej, czy
    rukoli
    Potem nasionka, np., namoczony słonecznik z siemieniem lnianym
    Lub namoczona do mi ekkkości pszenica z namoczonymi orzechami.

    Czego nie wolno: mięsa, tłuszczów, jajek, mleka, sera, słodyczy, wszystkiego
    co przetworzone, konserwowane.

    UWAGA: przy diecie surowej naprawde nie da się przedawkować , organizm sam
    czuje kiedy ma dość. Ważne by jeść powoli i przeżuwac pokarm.
    Je sli komus ten rezim wydaje się za surowy może spróbowac wprowadzic raz
    dziennie lekki posiłek gotowany np. kasza gryczana z zielonym groszkiem, ryż
    brązowy z fasolką szparagową itp.

    Pierwsze ważenie po tygodniu – efekt murowany.
    Potem należy w zeszycie odnotowywać. kolejne gwarantowane spadki.
    Jeśli ubywa wagi zbyt szybko, trzeba zmienić nieco proporcje i ilości np.
    zwiększyć ilość orzechów czy siemienia lnianego, w ostateczności zwiększyć
    posiłek gotowany
    Optymalna dieta odchudzająca to właśnie ta!

    Odchudzanie przez tłuste i cieżkie posiłki to paranoja – efekt nie jest
    uzyskiwany przez składdiety lecz przez ścisłe kontrolowanie kalorii!
    - Po co tak udziwniac , narażaćzdrowie, gdy można przyjemnie i zdrowo uzyskać
    zmierzony efekt odchudzania bez liczenia kalorii.




    Temat: pytanie do agi - pilne
    do kaja3004
    Zanim zmienilam diete jadlam na sniadanie grejfruta z jajkiem, a popoludniu po
    garsci gotowanych warzywy(5 - 6 rodzajow mrozonek do gara i woda). Jak sie
    bardzo zle czulam to jadlam w ciagu dnia jedna marchewke albo papryke. I tak
    prawie rok. Wiec zmian ditey byla trudna bo mi sie wydawalo ze wogle tego
    zarcia nie trawie. Jadlam mieso, wolowe i piersi z kurczaka, kilka razy w
    tygodniu, smazone na oleju z winogron albo oliwie. Ale nie moglam sie
    przekonac zeby do tego dodac ziemniaki czy makaron. Czasem jadlam ryz, zeby to
    jakas chinszczyzne przypominalo. Podkreslam ze nie mialam niskiego poziomu
    zelaza. Wlaczylam chleb (pelnoziarniste tosty na sniadanie ale bez zadnych
    dodatkow), czasem z maslam ale raczej nie. Do kazdej salatki z warzyw
    dodawalam troche oliwy z oliwek. Jesli nie pasowalo to majonez. O! Czesto
    jadlam takie nasze polskie salatki warzywne, ale bez ziemniakow zadnych z
    jajkiem plus majonez tlusty ale malo. Trzymalam sie kalorii zeby nie bylo
    wiecej niz okolo 1200 ale nie jadlam nic light. Mniej ale pelnotluste. Rano
    jadlam mleko z platkami owsianymi. I mleko bylo 2%. Natomiast nie jadlam
    owocow prawie wcale bo mi juz nie miscilo sie w brzuchu i malam wrazenie ze
    mnie rozpycha na maxa, Czasami gotowalam sobie kompot z jablek. Jadlam tez
    jogurty. Ale nic 0% tluszczu czy light. Albo kilka plasterkow sera zoltego. Do
    kawy dodawalam smietanke zwykla. I tak 4 miesiace. Ale najbardziej zapadlo mi
    w pamiec to mieso bo tyle miesa to ja od 5 lat nie jadlam. I zadne tam ryby,
    duze kawalki po 10 dag miesa. Sporo oleju. No i mi pomoglo. I przestalam
    cwiczyc na silowni, jak byla pogoda to jezdzilam na rowerze. Ale ze jak ja
    zaczynam spart uprawic to maniakalnie do tego podchodze i najpierw obiecalam
    sobie ze troszke sobie pojezdza a po kilku dniach juz robilam 30 km dziennie,
    razy w tygodniu wiec w koncu przestalam i ostatnie 2 miesiace palcem nie
    drgnelam. Zeby bylo zgodnie z prawda to dodam ze w wakacje pozwolilam sobie na
    alkohol, ktorego nie tklnelam ze wzgledu na kalorie i odwadnianie organizmu od
    2 lat. Ale tego nie polecam tylko pisze tak zebys wiedziala ze bardzo
    zmienilam podejscie do jedznia.
    Dwa lata temu wazylam 54 kg (175 wzrostu) i bylam calkowicie zdrowa. Dzien w
    dzien jadlam tak: rano mleko chude pol na pol z woda i platki owsiane. Na
    obiad, garsc ryzu, pol puszki tunczyka i pol puszki groszku, na kolacje czasem
    nawet bardzo pozna pol jablka pol grejfruta, kilka winogron, pol banana i taka
    saltka. I 3 razy w tygodniu na areobik. I bylam wtedy zdrowa i czulam sie
    zdrowo i okres jak w zegarku.
    A co do poziomu tluszczu to ja mialam mierzony na silowni zagranica, razem z
    testami wydolnosciowymi i planem treningu. Poenwie u nas silownei tez tak
    robia, te lepsze na 100%. Widzialam tez ze sie reklamuja w aptekach niekiedy
    ze mierza. Z tym ze widzialam taki pomiar na polskiej silowni raz (ale taka
    osiedlowa zadna wielka i droga) i wygladalo to inacze niz tam gdzie ja mialam
    mierzone, tu trzymalo sie takie urzadznie przed soba i to mierzylo.
    To chyba wsio z tego co pamietam. I orzechy jadlam tez, nerkowce albo
    fistaszki ale po trochu bo na poczatku to tak mi sie wszysko zle trawilo ze
    mailam non stop bole brzucha, po kilku gryzach czegokolwiek. Ale po trochu, po
    trochu.
    Powodznie zycze i wytrwalosci. Mozna jesc zdrowo a nie tyc. Trzeba rownowagi
    poszukac miedzy zdrowym jedzeniem i sportem, i nie mozna lekcewazyc braku
    okresu. Jak organizm mowi nie to trzeba sie go posluchac.



    Temat: nadwaga
    Pani Agnieszko, przedstawiam Pani ogólne zalecenia dietetyczne dla osób
    pragnących schudnąć. Mam nadzieję, że skuteczne odchudzenie się Pani Kasi
    dzięki zmniejszeniu ilości tłuszczu i słodyczy w swojej diecie zachęci i Panią
    do stosowania diety oraz gimnastyki. Ale jeśli jest Pani karmiącą mamą to
    ewentualne odchudzanie powinno przebiegać pod kontrolą lekarza. Proszę napisać
    ile czasu minęło od porodu i czy karmi Pani piersią (w czasie karmienia
    zwiększa się zapotrzebowanie na wiele witamin i składników mineralnych).
    W odchudzaniu pomoże zastosowanie diety o niskiej zawartości tłuszczu oraz
    zwiększenie swojej aktywności fizycznej (np. jazda na rowerze, pływanie, praca
    na działce, szybkie marsze, długie spacery a nawet wchodzenie po schodach
    zamiast korzystania z windy). Zmniejszenie ilości tłuszczu w diecie sprzyja
    schudnięciu, ponieważ tłuszcz jest najbardziej kalorycznym składnikiem naszego
    pożywienia. Podczas, gdy jeden gram białek lub węglowodanów dostarcza
    organizmowi 4 kcal, to jeden gram tłuszczu aż 9 kcal. W schudnięciu pomoże:
    - Zrezygnowanie ze smarowania pieczywa lub smarowanie bardzo cienką warstwą
    margaryny o obniżonej zawartości tłuszczu,
    Wybieranie chudych produktów mlecznych, czyli chudego mleka, jogurtów, kefirów,
    sera białego. 2 szklanki mleka tłustego dostarczają 16 g tłuszczu, a mleka
    chudego 2,5 g, natomiast wapnia dostarczają tyle samo – 600 mg. Zastąpienie
    śmietany chudym jogurtem, zrezygnowanie z mleka skondensowanego i ze śmietanki
    do kawy. Warto wiedzieć, że sery żółte, topione zawierają dużo tłuszczu i są
    wysokokaloryczne (10 dag sera żółtego to około 30 g tłuszczu i 300-350 kcal).
    Wybieranie chudego mięsa i chudych wędlin. Zastąpienie mięsa smażonego mięsem
    pieczonym w piekarniku, w folii, w rękawie foliowym, mięsem gotowanym w wodzie,
    na parze lub w garnkach do gotowania bez wody, soli i tłuszczu. Żeby potrawy
    były smaczne można stosować różne przyprawy ziołowe.
    Zrezygnowanie z tłustych sosów.
    Unikanie słodyczy. Wiele z nich poza „pustymi kaloriami” z cukru zawiera dużo
    tłuszczu (nawet do 30%).
    Jedzenie dużej ilości warzyw w postaci smacznych, niskokalorycznych surówek a
    także warzyw gotowanych. Spośród produktów z pozostałych grup warzywa są
    najbardziej objętościowe, a jednocześnie zawierają najmniej tłuszczu i kalorii.
    Szybko zaspokajają uczucie głodu. 10 dag warzyw to 15-30 kcal. Warzywa są
    dobrym źródłem witamin (w tym cennych witamin przeciwutleniających), soli
    mineralnych i błonnika.
    W jedzeniu owoców należy zachować umiar (dostarczają one więcej kalorii, niż
    warzywa), 3 małe owoce (typu mandarynka, kiwi, małe jabłko) to wystarczająca
    ilość na dzień.
    Jedzenie częściej (4-5 razy dziennie) mniejszych porcji, zamiast 2 dużych
    posiłków w ciągu dnia. Dzięki temu nie dopuszczamy do silnego głodu i nie
    podjadamy między posiłkami różnych wysokokalorycznych przekąsek.
    W odchudzaniu pomaga także zwiekszenie aktywności fizycznej- szybkie marsze,
    jazda na rowerze, długie spacery, pływanie itp. Nie powinno się chudnąć więcej,
    niż 4 kg na miesiąc. Ważne jest stosowanie diety o niskiej zawartości tłuszczów
    i cukru również po zakończeniu odchudzania, aby nie nastąpiło ponowne
    przytycie. Życzę sukcesu. Pozdrawiam.




    Temat: dieta XEED 2002 - czy ktoś zna?
    Gość portalu: gonia napisał(a):

    > Poszukuję diety pod nazwą XEED 2002 ( wysokobiałkowa, w której przez 2 dni je
    > się tylko lody). Czy ktoś zna? Pozdrawiam. Gonia

    ,,Dieta Xeeda : Ubytek wagi: 2-4 kg w pierwszym tygodniu
    2-3 kg w drugim tygodniu
    2-3 kg w trzecim tygodniu
    2-3 kg w czwartym tygodniu
    Dieta jest przewidziana na okres maksimum 1 miesiąca.W trakcie jej trwania
    wskazane jest zażywanie multiwitaminy.
    Ubytek procentowy: tłuszcz- 100%, woda -0% ,tkanka mięśniowa- 0%
    Większość diet rzeczywiście powoduje utratę wagi. Tyle tylko, że ten ubyek to w
    pierwszej kolejności woda, w drugiej tkanka mięśniowa, a dopiero na końcu to,
    co najważniejsze, czyli tłuszcz.Dlatego właśnie przy większości diet tracicie
    wagę, chudną ręce i nogi (od kolan w dół), u mężczyzn maleje klatka piersiowa,
    a kobiety tracą biust (niestety).Natomiast (pewnie dobrze to znacie) tłuszcz
    sie trzyma na biodrach, udach, pośladkach itp.Powód: niedożywiony organizm
    odwadnia się, a nastepnie zżera tkanke mięśniową, zostawiając tłuszcz na sam
    koniec. Przedstawiona poniżej dieta zapobiega utracie wody i tkanki mięśniowej
    dzięki dużej zawartości białka.

    OPIS DIETY:

    Poniedziałek:
    Śniadanie:jajecznica z dowolnej ilości jaj ( może być na mięsie), bez chleba
    ( ew. wafel ryżowy), kawa lub herbata ( bez cukru)
    II śniadanie:odżywka wysokobiałkowa ( jedna zalecana porcja) lub wysokobiałkowy
    serek waniliowy
    Obiad: ryba (dowolna ilość) z pomidorami ( ew. wafel ryżowy)
    Kolacja:odżywka wysokobiałkowa

    Wtorek:
    Śniadanie: chudy serek ( umiarkowana ilość)
    II śniadanie: odżywka wysokobiałkowa
    Obiad: dowolne mięso (może być tłuste, ale wtedy mniejsza ilość ),dowolne
    warzywa
    Kolacja: łosoś wędzony z warzywami

    Środa: Na co macie ochotę,ale bez przesady ( tzn. nie duża pizza+ pieczywo z
    serem+ 2 hamburgery itp.)

    Czwartek:
    Cały dzień na dowolnej ilości lodów, ale bez posypki czekoladowej i bez
    jakiejkolwiek polewy
    W ciągu dnia 2 odżywki wysokobiałkowe

    Piątek: j.w.

    Sobota:
    Na co macie ochotę ale bez przesady

    Niedziela:
    Śniadanie: jajka na miękko - dowolna ilość
    II śniadanie - odżywka wysokobiałkowa
    Obiad: dowolne mięso ( może być tłuste, ale wtedy mniejsza ilość), dowolne
    warzywa
    Kolacja : sałatka grecka

    Uwagi: Woda- wypijać min. 1,5 litra dziennie( jesli trenujecie,lub jest
    wyjątkowy upał- duuużo wiecej).Na czas diety zapomnijcie o owocach- mają za
    dużo węglowodanów, a białka prawie wcale( wiem, wiem, w większości diet
    piszą,że w chwili słabości można sobie przegryźć jabłko. W tej diecie nie
    można! Ani jabłka, ani marchewki, ani nawet arbuza- ZERO- bo inaczej nie
    podziała) Jeśli znacie się na dietetyce możecie urozmicać swój jadłospis,
    stosując produkty zamienne o podobnej zawartości tłuszczu, białka i
    węglowodanów.Ale w żadnym razie nie zamieniajcie kolejności dni ( np. czartek i
    piątek to dni lodowe i tak musi pozostać!)
    Nie obawiajcie się dni, w których możecie jeść to na co macie ochotę. Nie
    objadajcie się, ale napradę sobie umiarkowanie pofolgujcie, nie licząc
    kalorii.Te dni są po to ,aby nie przyszedł potem do was znany pan,który
    przedstawia się: miło mi, moje nazwisko to Efekt jo-jo.
    POWODZENIA!"




    Temat: Dziś zaczynam kopenhaską!!!
    Cześć Aguś,

    Dzięki za ciepłe słówka.

    Nie wymawiaj sobie tej jednej kiełbaski, a warzyw już tym bardziej, myśle, że
    dobre były i na tym należy się skupić. Nic tylko należą Ci się gratulacje, że
    kiełbaska była jedna, a nie dwie lub trzy :))))

    Jeśli chodzi o Montignaca, to ja zapoznałam się z tą dietą wg poniższego opisu
    i za bardzo mi się nie podoba, za dużo trzeba uważać, co z czym, a że jest to
    dieta nie na 13 dni tylko długookresowa to odpada. Po kopenhaskiej zrobię
    sobie jeszcze chyba na tydzień lub dwa tę Dietę Plaż, o której już kiedyś Ci
    pisałam. A później to chyba tradycyjne "mniej jedz", czyli 1000kcal, bo na tym
    się akurat znam, na oko wiem co ile ma kalorii.

    Jak już zapoznasz się z książkami, to napisz coś więcej o tej diecie. Czy
    pokrywa się ona z tym co poniżej ???

    Buziaki
    Ewelina

    Dieta Montignaca OPIS

    SCHUDNIJ 1 KG TYGODNIOWO
    Jej twórca, francuski lekarz Michel Montignac, twierdzi, że chcąc odzyskać
    prawidłową wagę i później ją zachować, wcale nie trzeba ograniczać liczby
    kalorii i wielkości dań. Wystarczy tylko przestrzegać zasady niełączenia w
    jednym posiłku pokarmów zawierających białko z tymi, które zawierają
    węglowodany.

    Kurację odchudzającą przeprowadza się w dwóch etapach: w pierwszym, który może
    trwać nawet 2-3 miesiące (zależnie od tego, ile kilogramów chcemy zgubić)
    tracimy na wadze, natomiast w drugim staramy się utrzymać satysfakcjonujący
    nas rezultat. Najlepiej, jeśli drugi etap diety stanie się programem na resztę
    życia. Dzięki przestrzeganiu zasad diety Michela Montignaca szczupłą sylwetką
    może pochwalić się modelka, Ilona Felicjańska.

    Zasady diety
    Jemy przynajmniej 3 razy dziennie, o stałych porach. Nie łączymy produktów z
    grupy 1 (białka) z grupą 2 (węglowodany) i 3 (rośliny strączkowe). Wszystko
    można łączyć z grupą 4 (warzywa). Jemy niewiele produktów z grupy 6 (nasiona)
    i 7 (tłuszcze).

    W pierwszym etapie diety
    śniadanie powinno składać się głównie z węglowodanów, a obiad i kolacja z
    białka. Unikamy produktów, które są jednocześnie bogate w węglowodany i
    tłuszcze (np. pełne mleko, czekolada, herbatniki). Pijemy między posiłkami,
    nigdy w trakcie ani przed nimi.

    W drugim etapie diety
    możemy sobie pozwolić na kieliszek wina czy grzankę, ale ograniczamy tłuszcze.
    Nie wracamy do sosów zaprawianych mąką i ciast. Przykładowy jadłospis
    Śniadanie: sałatka z owoców.

    Obiad: zupa jarzynowa bez marchwi i ziemniaków, ryba z rusztu, sałata z
    odrobiną oliwy. Kolacja: jajko sadzone, gotowane warzywa Śniadanie: twarożek
    niskotłuszczowy, grahamka. Obiad: zupa z soczewicy, pstrąg pieczony, surówka z
    kapusty. Kolacja: wędlina drobiowa, pomidor, ogórek kiszony.

    Grupy produktów
    1. Białkowe Mięso, drób, chude mleko, jajka, chude jogurty, chude sery, ryby,
    owoce morza.

    2. Węglowodanowe: Pieczywo pełnoziarniste, ryż, kasze, makarony, ziemniaki,
    marchew, buraki, kukurydza, alkohol.

    3. Rośliny strączkowe: soczewica, fasola, groch, bób, soja.

    4. Warzywa: kapusta, kalofior, cykoria, papryka, pory, kabaczki, ogórki,
    groszek zielony.

    5. Owoce: cytrusy, jabłka, śliwki, gruszki, brzoskwinie, truskawki, kiwi.

    6. Nasiona: orzechy, migdały, pestki.

    7. Tłuszcze: oleje, masło, margaryna, czekolada.




    Temat: jak schudnac?????
    igrysek napisała:

    > Według mnie to jakaś kpina w żywe oczy- pytać się na tym forum, jak schudnąć
    > osób, które o odchudzaniu i tym podobnych historiach chcą jak najszybciej
    > zapomnieć!!!!!

    Schudnąć mozna wcale sie nie odchudzając. Dziewczyna pyta zdaje mi sie
    rzeczowo, ale forum racja - niestosowne. POza tym jest szansa, ze do forum
    dołączy całkiem niedługo, jesli odchudzac sie bedzie w bardzo glupi sposob.
    Moge poradzic diete prostą, ale wymagającą sporo czasu.
    Co mozna jeść:
    1. Warzywa - 6 kubkow gotowanych warzyw dziennie
    2. 2 kromki razowca dziennie (100% żytni chlebus) - i nie wolno na sniadanie!
    3. Herbaty czerwone - 1.5 litra dziennie (musza byc gorace lub bardzo
    cieplutkie!). Organizm trzyma tłuszcz, bo go grzeje. Kiedy pije sie zimną wodę,
    organizm gromadzi co sie da, bo mu zwyczajnie zimno. Kiedy pijesz cieplą
    herbate, w dodatku z gozdzikiem, imbirem czy cynamonem, organizm puszcza
    tłuszcz - teraz wystrczy go spalić. Aha, ale cynamon postroznie, moze tylko
    grupa krwi A.
    4. Zero cukru - dozwolone 2 łyzki miodu, zby organizm nie wariował.
    5. Mieso najlepiej odstawic, ewentualnie czasem indyka. Kurczak odpada.
    6. Rybki, duszone, grillowane lub z piekarnika. Najlepiej nie solic.
    7. Pic najwczesniej 30 minut po posilku - zeby nie utrudniac trawienia.
    8. Jesc kasze - gryczaną, kukrydzianą etc (jeczmienna odpada).
    9. Jesc bialy lub ciemny ryz. Bez ograniczen.
    10. Mozna jesc gołąbki, bigos (domowy) sajgonki, fasolke po bretonsku.
    11. Oleje - co najmniej 2 łyzki dziennie, najlepiej sojowy lub oliwa z oliwek.
    Nie smażyć ządnych potraw! Olej do duszenia lub do sałatek.
    12. Masło - 2 łyzki dziennie.
    13. Owoców max 250 gr dziennie.

    Najwazniejsze:
    1. Wszystkie posiłki muszą byc cieple.
    2. Nalezy pic miedzy posilkami.
    3. Zadnych modyfikowanych genetycznie smakołyków (poza olejem sojowym odpada
    rowniez soja, niestety)
    4. Żadnych przetworów z dodatkami, mrozonek, słoiczków i puszek.
    5. Jesc zawsze o tej samej porze:
    sniadanie - 07:00 - 09:00
    obiad - 13:00 - 14:00
    kolacja - 18:00 - 19:00
    Organizm przyzwyczaja sie, ze dostaje posilki zawsze o tej samej porze.
    Przestaje magazynowac na wypadek 'katastrofy niedozywienia' co ma zakodowane
    genetycznie. Wazne, aby w razie niemozlwiosci zjedzenia czegos konkretnego,
    zjesc chociaz jabłko - aby posilek nie zostal opuszczony. Efekt jest
    niesamowity, organizm NICZEGO nie magazynuje, bo uczy sie, ze nie musi. Wazne,
    zeby pamietac o godzinach. Z czasem przychodzi poczucie głodu wraz z zegarkiem,
    czyli o wyznaczonych godzinach. Efekt szybki i przyjemny. Bardzo wazne przy
    leczeniu bulimii. I skuteczne.
    6. Ogólnie jesc to, co natura oferuje w Naszym regionie o danej porze roku.
    Nie babany czy pomarancze, tylko np gruszki i winogrona oraz buraczki.
    7. ZAKAZ jedzenia przetworów mlecznych - sera, mleka, jogurtów
    8. ZAKAZ jedzenia przetworów PRZENICY. Mąka, chlebus, buleczki, pierogi etc.
    9. Mozna jesc jajka - od 3 do 8 tygidniowo (jesli jest sie wegetarianką)

    EFEKTY:
    MOja siostra od urodzenia byla typowym grubaskiem. Z powodu lekow na alergie,
    ktore przyjmowała Nasza Mama w czasie ciąży i karmienia.
    Siostra duzo cwiczyla, odchodzala sie, dostawa leki i chodzila na masaze.
    Nosila rozmiar 44. Bylo jej bardzo zle.
    Dietetyczka wyjasnila jej, ze nie musi sie odchudzac.
    Wystarczy, ze bedzie jadla co innego, i w zadnym razie ma nie liczyc przesadnie
    kalorii, bo to prowadzi do zaburzen psychicznych.
    Teraz moja siostra nosi rozmiar 36. I potrafi wciagnac blache ciasta. Rozmair
    pozostaje bez zmian.

    !!!!!!!!
    Jedyny minus diety: wszystkie posilki trzeba przygotowywac wlasnorecznie.
    Kiedys jak bylam na dieci 1000 kalorii, szlam do sklepu i zawsze znalazłam cos
    malo kalorycznego, to batnika musli, to soczek pomaranczowy.. teraz to odpada.
    Żadnej przetwarzanej, pakowanej zywnosci, zadnych barow czy restauracji.
    Ta dieta leczy cialo i umysł. Nie wymaga silnej woli, tylko czasu.
    Mi go niestety ostatnio zabrakło. Ale od wczoraj postanowilam, ze 2 razy w
    togodniu bede szykowac jedzenie na cały tydzien. I potem tylko odgrzewac.
    Teraz wchodze do sklepu i nie mam co kupic.
    To nie jest dieta, tylko sposob na zycie. Jak najbardziej polecam przy bulimii.

    Monika, moja siostra, rozpoczela diete w grudniu zeszlego roku.
    Dietetyka odwiedzała raz na miesiąc, potem raz na dwa miesiące.
    W marcu nosiła juz rozmiar 36. I jadła ile chciała. Tylko ze chciała coraz
    mniej.

    Dwa, to cwiczenia.
    Co drugi dzien. I urozmaicone. Moja siostra ciwczyla capoeire. Efekt
    niebanalny. Piekna sylwetka. Lekko umiesniona. Zgrabna. Z zalecen dietetyka
    wybrac cos, co sie lubi. I nie katowac sie. Np 3 godzinki tanca. Codziennie
    jedynie silownia. Na luzie i bez obciazen (wazne!). Duzo spacerow.
    Podobno swietne efekty daje joga. Nie probowałam.
    Wazne, zeby robic to co sie lubi. I cwiczyc ponad 40 minut rownomiernie
    wszystkie miesnie ciala. I nie przesadzac!! Wazne, zeby miec z etgo frajde.



    Temat: grono wsparcia!!
    Tez mam klopot z wieczornym apetytem. Bo to tak naprawde nie ma nic wspolnego z
    głodem , ja po prostu mam ochote cos przekasic. Jak juz zjem jedno jabłko to
    potem juz gladko idzie i siegam po rozne swinstwa. Gdyby nie moja silna wola
    wieczorami to juz dawno wazylabym ile chce. Teraz jednak zaparłam i jestem
    uprta jak oślica - nie jem wieczorem i juz! Koniec kropka! Wiem ze dam rade, no
    bo czemu miałabym nie dac. Przeciez tylko od nas zalezy ile jemy i co jemy. Jak
    sobie mowie ze chce schudnac to trzymam sie pewnych zasad. No ale łatwo sie
    mowi, gorzej sie robi :) Tak czy siak ufam ze wytrwamy wszystkie razem!
    asiaB - skad ja znam te boczki o ktorych piszesz... ech, mam to samo. Napisz
    jak sie pozbylas tych wałeczkow, ja sie staram ale narazie nie wychodzi.
    Kopenhaska Ci odradzam z całego serca. Lepiej troszke dłuzej byc na diecie niz
    zrzucic pare kilo a potem wszystko nadrobic. Zastanow sie jeszcze. Nie wazne na
    co sie zdecyduejsz - tutaj bedziesz miała wsparcie :)

    annamasica - nie wyobrazam sobie zebym mogła wytrzymac z tak lekkim sniadaniem.
    ja to musze zjesc pozadna dawke musli z jogurtem zeby wytrwac do obiadu. Co do
    nie łaczenia to widze ze stosujemy takie same zasady. Ziemniakow nie jem juz od
    roku i zupelnie mi ich nie brakuje :) Zastepuje kalafiorem lub brokułami na
    ciepło, do tego salatka i juz. Z chlebka nie potrafie do konca zrezygnowac i
    pozwalam sobie na jedna kromke pare razy w tygodniu.

    migotka - po pierwsze... wiecej wiary w siebie! Kiedy ja zaczynam odchudzanie z
    negatywnym nastawieniem (typu "o jezu, jak ja wygladam! Natychmiast musze
    zaczac sie odchudzac bo jestem beznadziejna, gruba i słaba") to mija dzien lub
    dwa i wieczorem laduje przy lodowce. Jesli zaczniesz sobie codziennie rano
    powtarzac ze Ci sie uda to w koncu w to uwierzysz i dasz rade! Moze to głupie
    ale ja codziennie poswiecam troche czasu na takie afirmacje, czyli wmawianie
    sobie ze wytrwam i ze jestem cierpliwa itp itd i to skutkuje. Pierwszy raz
    czuje sie dobrze na diecie i pierwszy raz jestem przekonana ze mi sie uda.
    Po drugie - jedz wieksze sniadanie. Jesli ja omine albo zmniejsze kalorie w
    sniadaniu to wieczorem dopada mnie głod.
    Jesli mimo to nie dajesz rady to zrob tak jak ja - przez jakis czas jedz duzo
    wiecej niz wtedy kiedy jestes na diecie (1500-1600kcal). Wystarcza dwa
    tygodnie - nie przytyjesz a organizm sie uspokoi i nie bedzie wariowal.
    Wystarczy sie wyregulowac :)
    To tylko takie moje rady wynikajace z doswiadczenia.

    *ania - (skad sie biora te wszystkie Anie? hihi) - ja tez byłam na 13-stce i
    przybylo wiecej niz zrzucilam. Tak jak powiedzialas - dobre przed impreza,
    potem wszystko wraca. Zupelnie sie z Toba zgadzam - ograniczenie jedzenia (w
    pewnym stopniu) i ruch! To jest to! Sama zobaczysz ze za pare tygodni
    pozbedziesz sie tych 10 kg :)

    ewka73 - tez mam stare jeansy ktore sa dla mnie miernikiem. Wstyd przyznac ze
    zeszłej wiosny spadaly mi z tylka a teraz wciagam je zaledwie do polowy (ech,
    te wredne uda). Nic sie nie martw, dodamy Ci otuchy! Jesli wezmiemy sie w garsc
    to nie ma siły zeby nam sie nie udalo, prawda?

    Uf... rozpisalam sie.
    Zmykam i pozdrawiam
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukano 186 rezultatów • 1, 2, 3 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.