Strona Główna
Jak leczyć naderwany mięsień
Jak leczyć nerwicę wegetatywną
Jak leczyć nosiciela salmonelli
Jak leczyć oparzenia słoneczne
jak leczyć Uzależnienie alkoholowe
Jak leczyć Wirus HPV
jak leczyć zapalenie okostnej
jak leczyć zatrucia żołądkowe
jak leczyć bakterie
jak leczyć egzema
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • epicusfuror.xlx.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: jak leczyc wezly chlonne





    Temat: rak jajnika
    Dalszy ciąg naszej walki
    Niestety Gosia nie jest wolna od raka :-(
    Uporaliśmy się w sumie z wątrobą i pomimo istniejących tam jakiś zmian nie
    budzą one podejrzenia onkologicznego. W obrazie TK nie ulegają wzmocnieniu
    kontrastowemu i od ponad 4 miesięcy nie wykazują najmniejszej progresji czytaj
    słuszczenie. Lekarze z Gdańska po ocenie obrazu TK są zadowoleni i stwierdzili,
    aby sie nie przejmować wątrobą. Przy ostatniej tomografii przepadek sprawił, a
    może opatrzność, że skan TK objął dół płuc i tam zlokalizowane zostały
    niewielkie, ale liczne zmiany. Gosia przeszła diagnostykę obrazową klatki
    piersiowej i lekarze nie mają wątpliwości, że jest to rozsiew choroby na oba
    płuca. W badaniach obrazowych brak jest powiększenia jakikchkolwiek węzłów
    chłonnych i płynu wysiękowego w jamie brzusznej i klatce piersiowej. Wydolność
    oddechową ma prawidłową. Nie ukrywam, że po krótkiej radości, która dała nam
    jednak spokój i mogliśmy okres świąteczny przeżyć bez dodatkowych emocji ta
    diagnoza zwaliła nas z nóg. Podjęliśmy już intesywne działania i cała
    dokumentacja poszła do DCTK we Wrocławiu, czekamy teraz na konsutację w
    zakresie dalszego leczenia. Tamtejszy lekarz obiecał pomóc i pokombinować w
    zastosowaniu sensownego leczenia. Prosił, aby nie tracić nadziei, bo w
    przypadku Gosi zostało dużo zrobione i nie powiedział, że coś jest już
    stracone. To wnosi w nas wiarę i nadzieję, a Gosia mimo, że nie jest szczęśliwa
    z takiego obrotu sprawy zdaje sobie sprawę, że leczenie musi być i będzie
    walczyć. Wierzę, że z powodzeniem, a intuicja podpowiada mi, że na tym etapie
    wybór ośrodka we Wrocławiu jest najbardziej słuszny i optymalny.
    Na ironię dodam, że Gosia czuje się bardzo dobrze. Przybiera na wadze, ma
    wilczy apetyt i tylko nadmiar jedzenia bardzo rzadko przypomina jej o wzdęciach.
    Zupełnie jej stan ogólny jest zaprzeczeniem istniejącej choroby.
    Będę walczył razem z Gosią, chociaż nie ukrywam, żę czasem jestem już zmęczony,
    ale nie poddamy się. Wspierajcie Gosię w swoich myślach i rozważaniach.
    Robert






    Temat: Dziwny wynik cytomegalii - proszę o radę
    Dziwny wynik cytomegalii - proszę o radę
    Moje córeczka ma obecnie 2 latka i 4 miesiące i prawidłowo się rozwija. Gdy
    miała pięć miesięcy na jej ciele pojawiły się wybroczyny, a gdy miała 9
    trafiłyśmy do szpitala na obserwację. Badania, wyniki i nic... Gdy miała 11
    trafiłyśmy do hematologa, który zbadał układ krzepnięcia (bez zastrzeżeń)i
    skierował na wyniki w kierunku cytomegalii (wynik: IgM - ujemny, IgG - 45).
    Zalecił obserwację dziecka, rutinoscorbin i kontrolę, gdy córcia skończy 18
    miesięcy (mówił, że wtedy będzie można określić czy to zakażenie
    wewnątrzmaciczne, bo wtedy IgG zmaleje, bo wysoki poziom utrzymuje się do 1,5
    roku). Czekaliśmy, wybroczynki raz się pojawiały (zwłaszcza przy infekcjach)
    innym razem znikały, powiększony były węzły chłonne w pachwinach. Kolejne
    badania w kierunku cytomegalii wykazały wzrost IgG do 48, IgM - ujemny.
    Dostałyśmy Heviran - 2 tygodnie leczenia. Wszystko się unormowało - wybroczyny
    zniknęły, węzły wróciły do normy. Parę dni temu przy okazji zrobiłam badania
    kontrolne (córcia ma 2 lata 4 m-ce). Oto wyniki:
    - limfocyty 69% (podwyższone);
    - neutrocyty 24,6% (obniżone);
    - neutrocyty 1,60 10^3/ul (obniżone);
    - CMV IgM 0,70 (wynik wątpliwy);
    - CMV IgG 37 (wynik dodatni).
    Kontaktowałam się z lekarzem - stwierdził, że dziwny jest wynik IgM w
    porównaniu z poprzednimi wynikami. Zalecił ponowne zrobienie badań, a także
    transaminazy.
    Czy ktoś spotkał się z takimi wynikami? Bardzo proszę o radę. Nie wiem, czy
    moje dzieciątko powinno być leczone. Jeżeli ktoś zna jakiegoś dobrego
    specjalistę zajmującego się cytomegalią, będę wdzięczna za informację
    (najlepiej z Olsztyna, Gdańska, Warszawy lub Białegostoku)





    Temat: stan podgorączkowy - hashi czy infekcja
    Witam Cie Jacku
    Co jest przyczyna temp. u Ciebie 100% odpowiedzi nie moge dac.
    Ale moge Ci opisac jak to bylo u mnie.
    Jeszcze zanim postawiono mi diagnoze i bylam w niedoczynnosci, to czasami tez
    mialam podwyzszona temp. (37,6-38,4). Przychodzilo to nagle bez jakieichkolwiek
    innych objawow i trwalo od kilku godzin do 2-3 dni, po paracetamolu temp spadala.
    Tak samo jak temperatura (ale nie rownoczesnie), mialam powiekszone wezly
    chlonne, czasami wysypki (podobne do uczulen), bole gardla i szyi.Przychodzilo
    to bardzo nagle, bez przyczyny i po paru dniach ustepowalo. W czasie mocnej
    niedoczynnosci (a bylo to u mnie dlugo, pare lat) bylam bardzo sklonna do
    infekcji gardla, zap oskrzeli i zap zatok najczesciej bakteryjnych.
    W ubieglym roku np. w sierpniu dostalam bolu gardla i bylam 3x u lekarzy, nawet
    u laryngologa i powiedzieli mi ze gardlo jest czyste i nie potrzebuje leczenia.
    Ten bol gardla trzymal sie do listopada i na wlasna reke poszlam zrobic wymaz z
    antybiogramem i wyszly bakterie zap pluc. Dopiero jak wzielam odpowiedni
    antybiotyk to mi przeszlo.
    W ksiazce "Leben mit Hashimoto" w rozdziale o objawach choroby immunologicznej
    na str.43 tez pisze, ze moze wystepowac goraczka bez przyczyny.
    Jesli chodzi o goraczke u Ciebie to moga byc rozne przyczyny.
    1. Podwyzszona goraczka jako objaw choroby immunologicznej. (odczekac)
    2. Moze wystapic (albo juz ja masz) jakas dodatkowa infekcja wirusowa czy
    bakteryjna. (isc do lekarza i to wyjasnic).
    3. Moze tez byc przyczyna Twoja aktualna infekcja urologiczna, opornosc na
    antybiotyk ( to mozesz dopiero sprawdzic po 7 dniach od skonczenia leczenia
    antybiotykiem robiac badanie bakteriologiczne). Nie wiem czy jestes leczony
    ciprofloxacyna na podstawie antybiogramu.
    Piszesz ze zwiekszyles dawke Euthyroxu o 25µg, a czy robiles to pod kontrola
    poziomu fT3 i fT4. Jestem ciekawa jak znioses to zwiekszenie dawki (ja i moj syn
    nie tolerujemy zwiekszenia dawek o 25µg - bole glowy i objawy nadczynnosci).
    Mysle ze troszke moglam Ci pomoc tym co napisalam.
    Pozdrawiam Rosteda




    Temat: do pani doktor...rak
    hej Ja mialam duzo szczescia w nieszczesciu. Normalnie w raku szyjki macicy
    1b1 usuwa sie macice i szyjke, co uniemozliwia zajscie w ciaze. Ja jeszcze nie
    mam dzieci i bardzo chce miec. Dzieki Bogu trafilam do cudownego lekarza
    (docent , kierownik Kliniki Nowotworow Narzadow Plciowych Kobiecych w Centrum
    Onkologii w wawie). Bylam 1-sza pacjentka w Polsce poddana nowej metodzie
    leczenia raka szyjki - trachelectomii. Metoda ta stosowana jest od paru lat na
    zachodzie, w sumie wykonano ich na swiecie ok .60. Metoda rownoznaczna z
    usunieciem macicy, ale sie jej nie usuwa, co daje szanse na urodzenie dziecka .
    Takze pomimo takiej choroby moge zostac mamą (oczywiscie licze sie z tym, ze
    ciaza moze byc zagrozona, gdyz nie mam szyjki macicy). W sumie mam usuniete:
    szyjke, przymacicza i wezly chlonne biodrowo-zaslonowe obustronnie (pomimo,iz
    byly czyste). Na szczescie nie mialam zadnych naswietlan, gdyz nie bylo takiej
    potrzeby, bo nowotwor zostal usuniety w calosci i zadnych przerzutow nie bylo.
    Troszke kiepsko mi sie wszystko goi po operacji (mialam w sierpniu, a ciagle
    jeszcze rany nie sa do konca wygojone). Bo najpierw mialam torbiel na jajniku,
    potem wywinieta sluzowke kikuta szyjki, co powodowalo bole i krwawienia i
    uniemozliwialo ciagle gojenie sie ran pooperacyjnych (mialam 2x
    elektrokoagulacje miejsc krwawiacych). Dopiero teraz wszystko zaczyna wracac
    do normy. Ale po takiej chorobie takie problemy to pestka . Trzymam za
    Ciebie kciuki i napewno wszystko skonczy sie dobrze!!Moja ciocia tez miala raka
    szyjki z przerzutem na wezly, wszystko jej wycieli, miala naswietlania i jest
    juz 6 lat po operacji i wszystko jest ok !!! Nikt tak nie pocieszy jak
    osoba, ktora przeszla przez chorobe nowotworowa. Jesli chcialabys ze mna
    pogadac, podaje Ci moj nr. GG 2811716 - aga ps. skad jestes, jesli moge
    wiedziec?



    Temat: mam długi i nie wiem co robić
    A to ogłoszenie zamieściłaś na:

    tygodnik.onet.pl/6604,2,artykul_info.html
    Prośba o pomoc

    Na wstępie chciałabym podziękować czytelnikom „Tygodnika Powszechnego” za pomoc,
    jaką otrzymałam po umieszczeniu moich dwóch listów na łamach gazety. Tragiczny
    los zmusza mnie jednak do ponowienia prośby. Próbowałam jakoś się odnaleźć po
    operacji płuca, podejmowałam nawet dorywcze prace i powoli zabezpieczałam swoje
    dzieci przed głodem i chorobami. Niestety, nie kupowałam leków dla siebie, bo
    nie wystarczało już na to pieniędzy. Okazało się, że płat płuca pozostawiony po
    poprzedniej operacji onkologicznej ulega zwapnieniu, pojawił się też guz na
    lewej nerce. Obecnie mam skierowanie na oddział onkologiczno-urologiczny. Zmiany
    w mózgu również nie uległy poprawie. Koszt leczenia, abym mogła jeszcze
    normalnie funkcjonować i zajmować się domem, przekracza moje możliwości – gdybym
    miała zakupić wszystkie leki, miesięcznie musiałabym wydawać 2 tys. zł, a moja
    renta, alimenty, zasiłek pielęgnacyjny i świadczenie na dzieci dają w sumie 1,5
    tys. Najstarsza córka wraz z synkiem wyprowadziła się już ode mnie na własne
    gospodarstwo, ale syn Sławek, lat 19, nadal pozostaje w domu, nie nadaje się do
    ciężkiej pracy, w chwili obecnej również czekają go badania onkologiczne węzłów
    chłonnych, w tym roku był już w szpitalu 3 razy. Młodsza córka nadal choruje na
    astmę, najmłodsze, 6-letnie dziecko ma orzeczoną grupę inwalidzką.

    Bez Państwa pomocy nie jestem w stanie dźwigać ciężaru, jaki kolejny raz spada
    na mnie z cała swoją mocą. Nie jestem w stanie wyposażyć dzieci do szkół, leczyć
    siebie, opłacić mieszkanie. Znów wpadam w zadłużenie za czynsz i energię.
    Wstydzę się zwracać po raz kolejny o pomoc, ale nie mam innego wyjścia. A może
    za pośrednictwem „TP” łatwiej będzie dla mnie o pracę w Łodzi, sprzątanie, mycie
    okien, ja przecież muszę pracować. Choć serce, płuca, nerki, głowa są chore, to
    ręce jeszcze dają radę. Dopóki funkcjonują, podejmę każdą możliwą pracę.

    Mirosława Jóźwiak

    93-101 Łódź

    ul. Brzozowa 17/2

    tel. 0790489492

    Nr konta bankowego

    WBK Bank Zachodni VI O. Łódź

    83109027050000000106803408


    Numer konta bankowego jaki podałaś tutaj jest taki sam jak ten tutaj:

    www.allegro.pl/item801981638_samsung_d_900_drugi_tel_gratis.html
    W sumie to bardzo ciekawe i zaczynam się zastanawiać czy nie wysłać zgłoszenia
    do prokuratury.




    Temat: Jak uzmysłowić lekarzowi problem - co zrobić?
    Jak uzmysłowić lekarzowi problem - co zrobić?
    Oto krótka historia mojej choroby. W lipcu 2004 w Szwecji w lesie ugryzł mnie
    kleszcz i to całkiem spory w pachwinę. Obrzęk miał średnicę koło 10cm w
    miejcu ukłucia, wyciągnałem go szczypcami. W kilka dni po tym dostałem
    gorączkę i ból głowy dość silny jak by mi ktoś pałką przywalił. Wakacje
    przerwałem i wróciłem do domu gdzie poszedłem do lekarza ogólnego w
    przychodni. I od tej pory zaczął się problem. Lekarz przepisał mi maść na
    obrzęk oraz 2 opakowania Duracef - grupa cefalosporyn doustnie. Bół głowy
    nieznacznie zmniejszył się. Po 2 tygodniach powiedział że jest ok i przepisał
    mi tabletki na ból głowy nawet nie zaproponował badań kompeltnie nic.
    Poszedłem zrobić badania i miałem IGg - w skali od O,98 a od 0,9 - 1,0 był to
    obszar niewiadomy powyżej 1,0 był dodatni. Wyprosiłem skierowanie do
    specjalisty. U specjalisty dostałem na 21 dni Amotaks - rownież cefalosporyna
    doustnie. Obajwy jakie miałem to bóle tylnej części głowy, górna część karku,
    zatykanie uszów badź ucha. Po tej kuracji poprawiło mi się samopoczucie ale
    bóle głowy nie znikneły tylko osłabiły się. Lekarz na kontroli kazał odczekać
    miesiąc i zrobić badanie. Wynik badania IgG spadło do 0,26. Następna wizyta
    pomimo mojego opisu że nadal mam bóle głowy ale uczy już mi się nie zatykają
    lekarz nie przepisał mi leków. Kazał odczekać 3 miesiące i zrobić badania. W
    tą środę idę po wyniki niestety bóle głowy nadal mam czasem jest lepiej a
    czasem się nasilaja oraz dochodzi do powiekszania węzłów chłonnych. Jak mam
    przekonać lekarza żeby przepisał mi leki skoro wiadomo że te wyniki nie są
    miarodajne? Pocieszam się tym że chociąż nie pogorszyło mi się zacznie i jest
    lepiej jak po ugryzneniu w Szwecji ale dyskomfort jest spory. Nie wiem jak
    mam z lekarzem rozmawiać może dać mu materiały. Na własną rękę wolałbym się
    nie leczyć ale czy będzie inny wybór. Macie jakieś pomysły ? Jeszcze jedno
    czy jest wogóle możliwe żeby organizm sam sobie poradził taka opinie
    słyszalem od lekarza ze do 2 lat mogę mieć dyskomfort po leczeniu? Z góry
    dzienkuję za odpowiedź.



    Temat: i znowu jestem chora - zapalenie gardła :((((((
    i znowu jestem chora - zapalenie gardła :((((((
    Jest to 3 razy od początku września, jestem załamana. Pobolewa mnie wszystko
    a wszczególności plecy, nawet skórę mam wrażliwą na dotyk, dosyć mocno boli
    gardło, ale nie jest jakies czerwone (bynajmniej jak na razie nie odbiega
    wyglądem od tego na codzień, a już wczesniej wspominałam, że jego stan nie
    jest najlepszy). Mocno boli głowa (wygląda na ból zatok), rano po wstaniu
    miałam szczekający kaszel (taki suchy), mówienie podrażniało do kaszlu (teraz
    juz nie kaszlę). Niedługo po wstaniu wydmuchałam z nosa sporo zielonkawej
    ropy. Oczy sa wrażliwe na światło (bolą). Nie mam gorączki ani dreszczy, ale
    czuję ciepło w sobie. Czuję zesztywnienie szyi, karku i głowy, węzły szyjne
    powiększone i bolące. I to juz chyba wszystko. Nie wiem czy się w końcu nie
    poddam i nie wylądje na antybiotku, może powinnam zrobić wymaz z gardła
    (robiłam juz kilka razy, ale o dziwo niczego nie wyhodowali, może tym razem
    coś by wyszło). No i oczywiście jest weekend, do lekarza nie ma szans. Widze,
    że u mnie bez wizyty u homeo sie nie obejdzie (bede tak chorować do wiosny).
    Oscillo raz tygodniu biorę brałam tez juz dwie dawki thymuliny. Poradzcie co
    mam wziąść w tej sytacji. Na chwile obecna w domu mam:
    - thymuline 9ch,
    - sulfur iodatum (z tego co czytałam ten sulfur iodatum 15ch bardzo do mnie
    pasuje) - Podaje sie go własnie osobom z obniżoną odpornością, z wrażliwymi
    na zimno górnymi drogami oddechowymi.Każdej chorobie towarzyszy powiększenie
    szyjnych węzłów chłonnych (jak tylko cos sie ze mną dzieje od razu mam
    bolesne guzki), które sa małe, twarde i rzesuwaja sie pod palcami.
    - calcera carbonica 15ch
    - cinnabaris Dagmedu (może ten kompleks spróbować)

    Doradzcie mi, bo ledwo żyję.

    A co do homepaty, to tez mi doradzcie (najlpiej taki, który leczy też dobrze
    dzieci). Jestem z tej nieszczęsnej Jeleniej Góry.



    Temat: badania kontrolne po chemii
    Rzeczywiście bije z Ciebie gorycz.
    W standardach pisze, że odsetek przeżyć 5-letnich dla raka okrężnicy wynosi
    30,8-32,4%, a dla raka odbytnicy 24-33,2%. I to jest moim zdaniem wyraźne
    przesłanie, że nie każdy, ba! stosunkowo niewielu przeżyje chorobę i leczenie.

    Nikt z nas nie jest Bogiem, nikt z nas nie wie, czy chory w I stopniu
    zaawansowania z usuniętym w całości guzem przeżyje tego, który w tym samym
    czasie miał wykrytego raka z przerzutami.
    Oczywiście leczenie onkologiczne to nie bułka z masłem, po to robi się przed
    każdym podaniem chemii najprostsze badania, które mówią za to bardzo wiele o
    wydolności nerek, wątroby, szpiku.

    Układ immunologiczny jest ważny, ale trochę przereklamowany w raku. Jest
    doskonałą dźwignią handlu. Jak mozna pobudzić osłabiony układ immunologiczny do
    zwalczenia choroby nowotworowej w zaawansowanym stadium, kiedy w miarę zdrowy
    nie poradził sobie z pojedynczymi komórkami? Dlatego o tym standardy nie traktują.

    Miałem pacjenta, który przyznał mi się w hospicjum, że zażywał jakieś azjatyckie
    zioła na prostatę, i PSA miał cały czas bliskie 0 ng/ml. Bardzo się z tego
    cieszył. Ale po pewnym czasie w scyntygrafii kości wyszły mu masywne przerzuty
    do praktycznie wszystkich kości, pojawiły się obrzęki limfatyczne (w USG brzucha
    zajęte węzły chłonne biodrowe) - a PSA ciągle zero. Okazało się, że zioła
    wiązały PSA w taki sposób, że stawał się on niewykrywalny w badaniach
    biochemicznych. Strasznie człowiek bolał nad tym, bo może coś dałoby się zrobić,
    gdyby nie zmyłka lekarza.

    Chory powinien zdać się na wiedzę i doświadczenie lekarza prowadzącego. Ci,
    którzy nie wierzą w leczenie, zapewne nie mają szans na wyleczenie (kłania się
    popularna obecnie - i słusznie - psychoonkologia). Jeśli chory nie ma zaufania
    do kompetencji lekarza, to niech zmieni lekarza albo ośrodek, a kombinatoryka
    mnogich konsultacji, o których wszyscy stykający się z chorym lekarze nie mają
    pojęcia zwykle nie prowadzi do niczego dobrego.
    Wiadomo, że różni lekarze mają własne schematu leczenia wspomagającego, badań
    które należy wykonać. Ja w Hospicjum w tej samej sytuacji dałbym inne leki niż
    moja koleżanka, to samo na radioterapii. Jak pacjent zbierze sobie leki od
    różnych lekarzy i zacznie zażywać te, które sam uzna za stosowne, to lekarzowi
    prowadzącemu coś może nie grać - nieraz miałem takie sytuacje.
    Warto obrać jedną linie, a jeśli udaje się na konsultację do innego lekarza, to
    warto to powiedzieć prowadzącemu - zwykła kultura i elementarne zaufanie.



    Temat: lekarze czy konowały???!!!!!
    lekarze czy konowały???!!!!!
    Drogie Mamy!
    Historia, któa Wam opowiem zdarzyłą się tydzień temu - w niedziele. W nocy
    mój syn Mikolaj budził się płącząc prawie co godzinę (Mikolaj ma 3 i pół
    roku). Rankiem okazało się ze ma gorączke 38, 5. Strasznie się wystraszyłam,
    bo takiej gorączki to mó syn jeszcze nie miał. Pojechaliśmy szybciochem na
    ostry dyzur (niedziela). Dla mam warszawskich dodam, ze do przychodni na
    Żeromskiego (Bielany). Pani doktor przyjęła nas bardzo miło. Oglądnęła
    Mikołąjka, popytała i zauwazyła opuchjliznę za uszkiem. Stwierdziła
    stanowczo: świnka! Zdziwiłam się, bo Mikołaj był na nią szczepiony. Kazała
    zrobić badanie moczy i udać się z nim do naszej pani doktor, ale juz we
    wtorek. Nie przepisałą lekarstw - kazałą zbijać gorączke. Mikołaj cały czas
    skarzył sie na potworny ból. I nie ma chyba nic gorszego, jak bezsilnośc w
    takich sytuacjach. Zrobiliśmy badanie moczu i pojechalismy do naszej pani
    doktor. Ona obejrzałą Kolę i od razu powiedziałą, ze świnka nie wystęuje za
    uchem, ale w zupełnie inym miejscu i ze dla niej to sprawy z uchem. Wiec
    szybciochem do laryngologa. I co się okazało: zapalenie ucha i węzłów
    chłonnych. Dziecko meczyło się przekoropnie - ból przy tym jest potworny.
    Dostał nawet antybiotyk.
    Już jest prawie po chorobie. Ale coo raz bardziej oddzywa się we mnie głos,
    zeby coś z tą sprawą zrobic.
    Drogie mamy, Poradźie! Moze Wam przydarzyła się podobna sytuacja i nie
    zostawiłyście tego bez echa. Ja jeszcze ciągle nie mogę zapomnieć oczu Koli,
    któy prosił żeby mu pomóc, bo go bardzo boli.
    Dlaczego tacy lekarze maja jescze uprawnienia i udają ze leczą???? Ja to bym
    takich zamykała w wiezieniu. Bo co jak co, ale małe dzieci...



    Temat: niedoczynnośc tarczycy w ciąży
    niedoczynnośc tarczycy w ciąży
    Witam. Zakładam ten wątek, ponieważ liczę na to, że ktoś będzie mógł
    mi pomóc.
    Po krótce przestawię historię moich problemów.
    Rok temu poroniłam w 18 tygodniu ciąży - przyczyna nieznana.
    W październiku 2007 r. - kolejne poronienie w 5 t.c. Tuż po tym
    poronieniu zaszłam ponownie w ciążę - obecnie jestem w 10 tygodniu.
    Tydzień temu kontrolnie zbadałam TSH i wynik 7,60. Przeraziłam się
    strasznie, bo nigdy wcześniej nie miałam problemów z tarczycą
    (poprzednio badałam tsh w sierpniu 207 r. i wtedy wynosiło 2,21).
    Od razu oznaczyłam fT3 - 3,62 pg/dl i fT4 - 1,12 ng/dl. Czyli ok.
    Wczoraj miałam pierwszą wizytę u endokrynologa. Niestety Pani doktor
    jeszcze nie zaleciła leczenia tyroksyną, ponieważ poziom TSh nijak
    się miał do poziomu fT3 i ft4.
    Od razu wczoraj powtórzyłam badania, zrobiłam też usg tarczycy.
    A oto wyniki:
    TSH 5,87
    fT3 3,87
    fT4 1,25
    przeciwciała ATG 1142
    przeciwciała ATPO 4195
    Jak widac przeciwciała są duużo za wysokie.
    Jednak TSH zmalało

    Usg tarczycy - "tarczyca położona w miejscu typowym, w całości o
    obniżonej echogeniczności miąższu, bez zmian ogniskowych -obraz usg
    może odp zmianom zapalnm. Prawy płat tarczycy wym. ok. 40x16x18 mm,
    lewy ok. 40x14x16 mm, cieśń ok. 2 mm. Okoliczne węzły chłonne
    niepowiększone".

    Doczytałam się, że może to byc zapalenie tarczycy typu hashimoto.
    Co o tym sądzicie?
    Jakie powinno byc zastowowane leczenie?
    I jakie są szanse na powodzenie ciąży?
    Staram się byc spokojna, bo wiem, że emocjonowanie się jest
    niewskazane, ale i tak się martwię...
    Pomóżcie, proszę.

    W poniedziałek mam kolejną wizytę u endokrynologa.




    Temat: Mój dziadek umiera co robić?
    Gość portalu: Aneta napisał(a):

    > Dziadek (70 lat) był po operacji kilka miesięcy,
    Jaki był rodzaj operacji? Nie sądzę aby była to radykalna prostatektomia, w tym
    wieku.
    Prawdopodobnie zrobiono normalą TUR-P, nie podejrzewając raka, a rozpoznanie
    wyszlo dopiero w bad. histologicznym po zabiegu.

    od niedawna skarżył się na
    > bóle nogi, którą miał potwornie spuchniętą.Przestał jeść i był bardzo
    > osłabiony.
    Własnie, a był leczony po operacji? Bral tabletki?, zastrzyki? Uważam to za
    pierwszy błąd. Po TUR-P powinien miec wykonana kastrację (chirurgiczna lub
    farmakologiczną) a byc może i radioterapię. Obrzęk jednej nogi świadczy o
    progresji miejscowej choroby, zajęciu lokalnych węzłów chłonnych i zastoju
    limfatycznym, to normalny przebieg choroby. Powinien byc wychwycony i leczony.
    W przeciwnym wypadku bylo jak bylo.

    Niepotrzebnie odstawił mleczko na apetyt. Lekarze na początku też
    > myśleli że to zapalenie żył ale okazało się że to stawy ( lekarze mówili że to
    >
    > ze starości) nie wiem czym go leczyli, robili mu okłady na nogę.Jak wypisali
    go
    >
    > do domu to czuł się bardzo dobrze apetyt mu wrócił i generalnie wyglądał
    bardzo
    >
    > dobrze. Ale czuł się tak tylko jeden dzień. Dziadek był odwodniony z powodu
    > rozwolnienia, krwiomocz też był.

    Jeszcze raz pytanie: czy w domu tez się leczył? Brał tabletki, zastrzyki?

    Jak trafił do szpitala to już było z nim coraz
    >
    > gorzej. Lekarze mówili że nie nadaje się do operacji. Był coraz słabszy i miał
    >
    > coraz silniejsze bóle.

    Prawdopodobnie miał zablokowane nerki, przez miejscową progresję choroby i
    zastój, co bylo z kolei przyczyna wzrostu kreatyniny, oraz tych wszystkich
    dolegliwości:bólów, biegunki, braku apetytu itd.

    Odszedł dzisiaj ok. 14.00 niestety w strasznych bólach a
    >
    > ja mam wrażenie że moża było jeszcze go uratować.

    Sądząc z opisu, to leczony był dośc dziwnie i nieprzystająco do wszelkich
    procedur w tym względzie, ale mimo wszystko zbyt mało wiemy o sytuacji.
    Czy można go było jeszcze uratować? Byc może, ale to można ewentualnie oceniac
    mając duzo więcej wiadomości na temat pacjenta i jego leczenia.
    > Pozdrawiam Doki i mam nadzieję że pomożesz mi zrozumieć dlaczego tak się
    stało.




    Temat: przyjaciółka ma białaczkę. jak jej mogę pomóc?
    Witaj
    Białaczka jest chorobą nowotworową układu krwiotwórczego.
    W organiźmie osoby chorej na białaczkę dochodzi do nie kontrolowanego
    namnażania się białych krwinek w szpiku kostnym. Patologicznie zmienione
    leukocyty białaczkowe pojawiają się w ogromnych ilościach we krwi, gromadzą się
    także w różnych narządach: wątrobie, śledzionie, węzłach chłonnych, nerkach czy
    płynie mózgowo - rdzeniowym.
    Komórki te zachowują się jak szkodniki, nie pozwalają się rozwijać zdrowym
    krwinkom. Mnożące się patologicznie zmienione niedojrzałe komórki wypełniają
    szpik kostny aż w końcu dostają się do krwioobiegu. A wraz z krwią do różnych
    narządów.

    Istnieje wiele odmian białaczki, a objawy, przebieg i rozwój choroby
    zależą od jej rodzaju. Dokonano podziału białaczek biorąc pod uwagę typ komórki
    białaczkowej, która się rozmnaża, oraz szybkość rozwoju choroby.
    Podstawowy podział białaczek to: przewlekła białaczka szpikowa, przewlekła
    białaczka limfatyczna i białaczki ostre.

    Podstawowe leczenie białaczki to chemioterapia czyli podawanie leków,
    które niszczą komórki nowotworowe, tzn. nie niszczą ich bezpośrednio ale hamują
    ich mnożenie się. W zależności od rodzaju białaczki stosuje się różne leki, w
    różnych kombinacjach, najczęściej kilka leków jednocześnie. W leczeniu
    białaczki często stosuje się także radioterapię w celu zniszczenia gromadzących
    się miejscowo komórek nowotworowych.

    Jednak nie zawsze chemioterapia prowadzi do wyzdrowienia. Po okresie
    poprawy (remisji) choroba powraca. Chemioterapii niestety nie można przedłużać
    w nieskończoność, gdyż oprócz chorych komórek niszczy szpik , a komórki
    nowotworowe po prostu uodparniają się na jego działanie.
    Wtedy tez często konieczne staje się przeszczepienie szpiku kostnego.
    POZDROWIENIA.




    Temat: objaw padaczkowy przy raku - jak zareagować?
    niestety to problem, z którym ciężko sobie poradzić, tata miał zakrzepicę i od
    tego zaczęły się problemy z obrzękami. parę razy udało się nam ich pozbyć, ale
    nie na długo. starałam się masować mu te nogi, udało się nam go przekonać, żeby
    trochę ćwiczył i to pomagało, poza tym leki poprawiające krążenie, ale
    konsultowałyśmy to z naczyniowcem. niestety im mniej się poruszał tym większe
    obrzęki. od leżenia, od chemii i Bóg wie jeszcze od czego. najważniejsze to
    przynajmniej stworzyć pozory, że próbujecie sobie z tym poradzić. trzeba troszkę
    ruszać nogami, warto, jeśli jest taka możliwość, poprosić o pomoc rehabilitanta
    z onkologii, wiem że ci z przychodni rodzinnej odmawiają wizyt u onkologicznych,
    tatusia prowadziło wielu specjalistów, bo na każdy nowy problem szukałyśmy
    odpowiedniego lekarza. niestety prywatnie, ale zapłaciłyśmy takiemy i mogłyśmy
    wymagać indywidualnego podejścia, przykre ale taka rzeczywistość. żaden lekarz z
    NFZ nie kwapił się do wizyt domowych, a tatusia ciężko było przetransportować
    nam dwóm. może potrzeba więcej furosemidu, lub leczenia dwoma skojazonymi lekami
    odwadniającymi - to u taty przyniosło niezły efekt - komnbinacja dwóch leków.
    ale przede wszystkim ruch. samo uniesienie nóg niewiele pomaga. nauczyłam się
    też podstaw masażu limfatycznego - drenaż- odrobina wprawy i też sporo chłonki
    można "przepchnąć " dalej. ale to wymaga zawsze konsultacji z lekarzem. naprawdę
    dobrze jest skontaktować się z hospicjum, gdzie lekarze potrafią ogarnąć
    problemy całościowo. specjaliści w wybranych dziedzinach byli bardzo pomocni,
    ale oni nie umieli połączyć tych wszystkich problemów razem i nie raz musiałśmy
    zdać się na własną intuicję. nie wiem skąd u taty zastój chłonki, ponieważ do
    końca wszystkie węzły chłonne miał wolne od raka



    Temat: SZKARLATYNA???
    witam! właśnie jestem na etapie szkarlatyny! przedee wszystkim przeważnie
    występuje w parze razem z anginą tak się zaczyna poczym po ok 24h wysypuje .
    Wysypka wygląda jak po nakłuciu igiełką i swędzi leczenie antybiotykiem z grupy
    penicylin min 10dni. Skóra schodzi z dłoni . Można chorować trzy razy gdyż
    zakażenie wywołują trzy szczepy paciorkowca. Ja mam za soba już dwa tzn moja 6-
    letnia cora. No i oczywiście ból gardła . A poniżej wkleiłam Ci artykuł o
    płonnicy inaczej szkarlatynie
    Płonica jest ostrą chorobą zakaźną wieku dziecięcego wywołaną przez bakterię -
    paciorkowca grupy A. Źródłem zakażenia jest człowiek chory na zakażenie
    paciorkowcowe, ozdrowieniec lub nosiciel paciorkowca. Zakażeniu płonicą ulegają
    tylko ludzie wrażliwi na toksynę paciorkowca.
    Okres wylęgania wynosi 2 - 5 dni (bezobjawowy). Do wstępnych objawów
    klinicznych zalicza się gorączkę, bóle brzucha, wymioty oraz ból gardła. Lekarz
    badający dziecko w tym okresie stwierdza stan zapalny gardła lub jamy nosowo -
    gardłowej o różnym nasileniu oraz obrzęk węzłów chłonnych, głównie szyjnych.
    Wysypka pojawia się równocześnie z gorączką lub 24 godz. później. Jest ona
    drobnoplamista, czerwona, zlewająca się na tułowiu, w zgięciach łokciowych i
    podkolanowych. Najwyraźniejsza jest na piersiach, brzuchu, pośladkach i w
    pachwinach. Wysypka wygląda tak, jakby ktoś pokaleczył skórę uderzając w nią
    szczotką. Na policzkach jest rumień, jednak skóra wokół ust i nosa pozostaje
    blada (tzw. trójkąt Fiłatowa). Intensywność i czas trwania wysypki jest różny
    (od 24 godz. do kilku dni).
    Język początkowo obłożony (pokryty białym nalotem), potem przybiera
    wygląd "malinowy" (żywoczerwone, powiększone brodawki smakowe).
    Po 2 - 3 tygodniach od ustąpienia wysypki występuje grubopłatowe łuszczenie się
    skóry, najwyraźniejsze na stopach i dłoniach (gdy nie zauważono wysypki, to
    charakterystyczne łuszczenie się skóry pozwala na wsteczne rozpoznanie
    szkarlatyny).
    W badaniach dodatkowych, w ostrym okresie choroby, w morfologii stwierdza się
    podwyższoną ilość leukocytów (białych ciałek krwi). Także podwyższone jest ASO
    i OB. W wymazie z gardła występuje paciorkowiec grupy A (Streptococcus).
    Płonica wymaga bezwzględnie leczenia antybiotykiem przez 10-14 dni.
    Lęk rodziców przed płonicą jest spowodowany ciężkim niegdyś przebiegiem choroby
    (przed erą antybiotyków) oraz możliwością pojawienia się niebezpiecznych
    powikłań takich jak zapalenie nerek, stawów i mięśnia sercowego.
    pozdrawiam Ania gg 3331402



    Temat: podejrzenie chłoniaka u psa!!!!
    Witaj. Nie jestem wet, ale właśnie mój piesek jest w trakcie chemioterapi, więc
    mogę podać garść informacji. Część pochodzi od naszego weta a część z lektury
    stron internetowych, w większosci anglojęzycznych (po polsku w internecie nie
    znalazłem zbyt dużo informacji).
    1. Podstawowym badaniem służącym do zdiagnozowania chłoniaka jest biopsja
    węzłów chłonnych - nie badanie krwi.
    2. Jeżeli chcesz zawalczyć o psa - poszukaj specjalisty onkologa! My leczymy
    się w Warszawie u dr Jagielskiego, podobno jeden z lepszych specjalistów w tym
    zakresie w Polsce (lecznica na Białobrzeskiej www.bialobrzeska.waw.pl).
    3. Są różne rodzaje chłoniaków, efekty terapii są silnie uzależnione od tego, o
    jakim chłoniaku mówimy. Jeszcze raz - koniecznie specjalista onkolog!
    4. W naszym przypadku stwierdzono chłoniaka limfoblastycznego - najgorsza
    opcja. Szanse całkowitego wyleczenia poniżej 10%. Około 70 - 80% szans na
    cofnięcie objawów na średnio 8 - 12 m-cy. Jest możliwość kontynuacji
    chemioterapii po nawrocie choroby, ale jej efekty są znacznie słabsze (kilka
    dodatkowych miesięcy)
    5. Zazwyczaj chemioterapia u psów jest dość dobrze tolerowana. U mojego psa nie
    zauważyłem żadnych negatywnych efektów ubocznych. Pies zachowuje się jak przed
    chorobą i na pewno nie cierpi.
    6. To nie prawda (zazwyczaj), że w trakcie chemioterapii pies się męczy. Jego
    komfort życia nie pogarsza się (zazwyczaj).
    7. W naszym przypadku chemioterapia polega na podaniu dożylnie 6 dawek leku w
    odstępach trzytygodniowych + leki wspomagajace i osłonowe codziennie rano i
    wieczorem.
    8. Całkowity koszt chemioterapii oceniam na około 1 tys zł
    9. Bez leczenia - pies ma szanse na około 1 miesiąc życia, przy stopniowo
    pogarszającym się jego stanie.
    10. Leczenie tylko sterydami (bez chemii) - około 3 miesiące życia.

    Myślę, że masz trochę informacji. Jednak podstawowa sprawa - kontakt z
    onkologiem!
    Pozdrawiam i powodzenia.




    Temat: Jak to było z nami
    Dwa i pól roku temu okazało się,że mój mąż jest chory na raka jelita
    grubego.Wcześnie widziałam ze chudnie i brak mu energii.Potem doszły bóle
    brzucha.Lekarz rodzinny zrobił podstawowe badania oraz USG,które wyszły dobrze
    i zaczą leczyć męża m.in no-spą.Bóle się nasilały ,więc zastosowano antybiotyki.
    Bóle tak się nasiliły,że mąż po rpzyjściu z pracy leżał na kanapie z
    podkurczonymi nogami.Wreszcie po kilku miesiącach lekarz wyczuł przez dotyk
    guza i skierował męża na badania do szpitala.Okazałó się,że to faktycznie guz
    umioeszczony w esicy.Ordynator /internista/ powiedział,że to z dużą dozą
    trafności to nowotwór.Natychmiast skierował męża do szpitala wojewódzkiego na
    onkologię.Po kilku dniach mąż był po operacji.Lekarz,który go operował spytał
    mnie jak mogliśmy dopuścić do takiego rozwoju guza-był wielkości gęsiego
    jaja.Nie skomentował mojej informacji ,że kilka miesięcy mąż był leczony przez
    lekarza rodzinnego.stwierdził tylko,że wystrczyło zrobić badania na krew
    utajoną.Nowotwór był zaawansowany III stopnia z naciekami na błonę sluzową.
    Całe szczęscie,że węzły chłonne nie były jeszcze zaatakowane,Ijeszcze to
    szczęscie ,że guc zamknął światło jelit i że mąż miał te bóle.
    Bezpośrednio po operacji lekarz stwierdził,że będzie potrzebna chemia.Potem
    jednak chemii nie zastosowano.
    Mąż w początkowym okresie co 3 m-ce robił badania,teraz raz na pól roku.Jednak
    ja się niepokoję.badania polegaję na oznaczeniu markerów CAE i USG jamy
    brzusznej.Kiedyś mąż robił USG W SZpitalu w Elblągu i wówczas radiolog
    powiedział,że powinien robić badania również wątroby i płuc,ponieważ ten rodzaj
    guza "lubi" dawać przerzuty do tych organów.Jednakże lekarz -onkolog prowadzący
    nie widzi takiej potrzeby.
    Niepokoi mnie to,że każde kolejne badanie markerów wykazuje stały ich
    wzrost.Poziom ich jest w normie ale dlaczego rosną?
    USG jamy brzusznej wychodzi dobrze.
    Ale czy powinnyśmy na tym poprzestać?
    Przyznam się,że się boję iż możemy coś przeoczyć.Mąż ufa lekarzowi,który go
    prowadzi i nie wiem jakbym miałabym go przekonać do dodatkowych badań.I jakie
    badania powinien jeszcze wykonać?
    Może ktoś mi pomoże i odpowie na dręczące mnie wątpliwości.
    będę bardzo wdzięczna




    Temat: Wołanie o Pomoc
    Wołanie o Pomoc
    Witam wszystkich Gorąco

    Błagam o pomoc - nie ma juz siły ..

    Urodziłam sie w 1955 roku i MIeszkam w Gdańsku

    Moje spotkanie z kleszczem intruzem odbylo sie 18 lat temu po nim miala stan
    zapalny - brałam antybiotyki ale krotko tylko jedno opakowanie , rumien znikł
    i mialo byc wszystko dobrze.
    Po jakims czasie zaczely mnie piec , bolec miesnie nóg i pleców , bolały mnie
    rowniez Oczy . Zaczełam chodzic od lekarza do lekarza i nic nie pomagalo , w
    miedzy czasie dorobilam sie rowniez Anemi.
    Na koniec bylo rozpoznanie - polineuropatia czuciowo ruchowa o niejasnej
    etiologii.
    2005 r w Lutym lezalam w Akademi Medycznej w Gdańsku aby znalesc przyczyne -
    niestety nie udalo sie , Badali p/DNA - na pograniczu + / m 20 , przeciw
    jadrowe /ANA (+) m 40 II (norma <1 : 40) , kontrola po 6 miesiacach ANA (+)m
    80 II i na tym koniec .
    Na dzien dzisiejszy nie mam sily juz chodzic , omdlewaja , bola wszystkie
    miesnia nóg , rąk sa drętwe jak z ołowiu , drewna , boląplecy poprostu całe
    ciało , wezły chlonne , zawroty głowy , szumy w uszach . TO wszystko zebralo
    sie u mnie . Mam zwyrodnienia kręgosłupa lędzwiowego , dyskopatie kręgów
    szyjnych , nie pomaga żadna fizykoterapia , bola Mnie rowniez wszystkie stawy
    Kolana sa opóchniete i sinoczerwone ,łokcie rownież . W nocy nie moge spac ,
    musze zawsze po godzinie wstawac i chlodzic nogi i rece bo " palą ". Od
    jakiegos czasu bardzo dretwieje mi lewa reka i sinieje srodkowy palec .
    Wynik reumatoidalny CRP 0,4 mg /l norma 0.0 - 5.5
    Zrobiłam prywatnie USG kolan - są zmiany zwyrodnieniowe , przyrosty blony
    maziowej zwęzenie szpar stawowych , pod kolanami torbiele Bekera z odbiciami
    hyperechogennymi w ich swietle .
    Nie moge uniesc rąk do góry , na oczy wybralam juz chyba wszystkie kropl z
    apteki i nic nie pomogly , Sa krotkie przerwy kiedy jest spokoj ale na krotko.
    w 2002 roku mialam uunieta tarczyce ( gózkowatość ) biore Letrox .
    W marcu biezacego roku miala robione badania immunlogiczne Tryb : Rutyna ;
    Borelioza IgG/M wynik 0,74 ujemny ( norma 0,00 -0.75 )
    Proteinogram : Globuliny alfa 1 - 7,8 H % (norma 2,0-5,5) Globuliny alfa 2 -
    11 ,2 % (norma 6.0 - 12.0).
    Byłam u lekarza neurologa i powiedzial ze nie moze podjac sie tego leczenia
    poniewaz nie jest dokladnie udokumentowane badaniem .

    Przepisał mi leki

    Azathiopiryna , Metypred , Lanzul , Leriron

    Nie wiem co mam robic dalej czy brac te leki.....
    Moze ktos z Okolic Trojmiasta Powie mi albo wskaze jakiegos dobrego lekarza

    Stan moj sie pogarsza z dnia na dzień

    Artur !! Prosze Ciebie Podpowiedz co mam robic dalej

    Z gory Wszystkim DZiekuje



    Temat: witam i o zdrowie pytam:-)
    Czuję, że zaczynam sie czuc lepiej. Nie bolą mnie juz tak mocno dłonie,
    kark,głowa,kolana i wiele wiele innych Wczoraj wzięłam pierwszy zastrzyk
    z grupy witamin B. W zasadzie nie wiem na co to ma wpłynąć ale stosuję się
    ściśle do zaleceń lekarza. Dzisiaj poskreslałam wszystkie objawy na liście
    którą znalazłam w internecie wg. dr. Burrascano. Jest ich tam 38, nie
    skreslonych pozostało 5. Ale można tam dodac jeszcze parę innych jak np.
    okresowe powiekszenie i bolesność węzłów chłonnych czy nadrważliwość na słońce
    ( objawia się złym samopoczuciem w miejscach bardzo nasłonecznionych). Ogólnie
    wiele lat pracowałam na to aby tak zapełnic tę listę, stopniowo, co roku, coś
    nowego dochodziło. W zeszłym roku bóle w klatce piersiowej(lądowałam na
    pogotowiu) , skoki ciśnienia i pulsu co zdarza mi się do dzisiaj. W tym roku
    drżenia mięśni i potworny ich ból oraz niedowład rąk (chwilowy). Bóle dłoni. Co
    by było za rok gdybym nie zaczęła sie leczyć????? Aż strach pomyśleć. Ciśnienie
    wczoraj jak u starszej osoby 168/68, potem 157/73.
    Cofnęłam się nieco w czasie, o 10 lat kiedy to miałam robione MR. Stwierdzili
    wówczas u mnie "symetryczne poszerzenie komór bocznych bez wyrażnych cech
    utrudnienia. Na poziomie otworów monro i poniżej. Nie mozna wykluczyć wzmozonej
    produkcji płynu mózgowo-rdzeniowego jako przyczyny poszerzenia komór..." To był
    okres kiedy bardzo wzmogły sie moje problemy zdrowotne, nie mogłam przebywać na
    słońcu bo traciłam przytomność, totalne osłabienie, pocenie, utrata wagi itp.
    Nie miałam wtedy jeszcze problemów ze stawami. A to badanie, nie wiem, nie znam
    się. Lekarz (z centralnej Polski) kazał powtarzać raz na pół roku. Tu gdzie
    mieszkam nikt nie widział takiej potrzeby. Czy to moze mieć z boreliozą
    cokolwiek wspólnego?




    Temat: dziwne bóle
    witam,
    drogi Akowniku,
    bóle są bardzo dziwaczne i szalejące po całym ciele a więc:
    - drętwienie prawego boku - przeszkadza pas samochodowy - wątroba nie jest
    powiększona ucisk na narządy nie sprawia bólu tomograf komp. wszystko ok;;
    - uczucie pieczenia, kłucie, drętwienie pod żebrami i opasując dookoło tułowia,
    - pieczenie, kłucie pod pachami, boli tak jakbym wciskał sobie palce głęboko w
    pachę;
    - bywają bóle jądra tak jabym się uderzył, pachwiny;
    - silne bóle głowy - rozsadzające czaskę przy schylani i gwałtownym kręceniem
    głowy, uczucie kłucia potylicy tak jakby węzły chłonne bolał (minimalnie
    powiększone po antybiotykach od 3 miesięcy takie groszki, fasolki); - rezonans
    głowy ok;
    - bywają dni, że mam strasznie obolały kark oraz kręgosłup sztywny;
    - dzine uczucie tak jakbym sie dużo nachodził stawy kolanowe czuje;
    - biegunki, luźne stolce - jelito nadwrażliwe; niestrawności w stolcu;
    - bywały bóle - uderzenia w nocy w głowe jakby dechą co mnie budziło; pieczenie
    silne pleców i szyji, efekt lania kwasu po plecach, boleść jednego kręgu na
    wysokości mostka (nasilony przy braniu w szpitalu silnech antybiotyków)
    naszczęście od kilku tygodni już nie ma;
    - silne zawroty głowy, płynięcie, mijają i się pokazują;
    - osłabienie bezsennośc - bywa;
    - po leczeniu antybiotykami zapiekło mnie bardzo po plecach, póżniej
    przeszywający ból z prawej strony w nadbrzuszu, silne biegunki z
    niestrawnościami strata 15kg wagi - w szpitalu dwa tygodnie na kroplówkach,
    póżniej dieta przez 2 miesiące i powoli zaczynam trawić,

    podejżenia bolerioza neurobolerioza ( jeden test IGg dodatni, trzy testy ujemne
    również z płynu rdzeniowego), tężyczka ( badanie na mięśniach wskazało na to), -
    wszystkie wyniki sa super, podniesione miałe trójglicerydy i cholesterol, ob
    itd ok; enzymy trzustkowe, wątrobowe itd ok;

    byłem w trzech szpitalach (wewnętrzny, gastrologiczny i neurologiczny) leczyli
    mnie na trzustke, na wątrobe, (wykryli malutkie uchyłki na esicy - przeleczyli);

    dalej dokuczają mi zawroty i silne bóle głowy, i nie wiem co mam zrobić i to
    jakiego lekarza iść??

    za dwa tygodnie będę tatą i bardzo chcę już być silny i zdrowy!!!
    ale nie wiem co z tym zrobić.

    p.s.
    po punkcji kręgosłupa bardzo rozsadzało mi głowę jak chodziłem i siedziałem
    trwa to już 10 dni i mam nadzieje, że minie.

    mam uczucie jakby coś żarło mnie w środku.

    pozdr.
    A.




    Temat: Zojda!
    witaj
    ja byłam u lekarza chorób zakaźnych przy szpitalu na Biernackiego
    to jest w budyneczku w głębi szpitala, tam, gdzie jest oddział zakaźny
    trafiłam do babki, która ma nazwisko dwuczłonowe, pamiętam tylko jeden -Mach,
    byłam u niej właśnie wczoraj
    to jest babeczka około 60, bardzo miła, ale czy to dobry fachowiec, tego nie
    wiem
    ja nie miałam nikogo poleconego, więc poszłam do niej, bo mi pasuje, że we
    wtorki przyjmuje popołudniami - od 13 lub 14 do 18
    moje wszystkie wyniki były w porządku, chociaż pierwsze kazała zrobić mi
    cytomegalię w jednej klasie, żeby zaoszczędzić kasy, ale jak zobaczyła wynik,
    że coś tam jest, to jednak stwierdziła, że kasy nie da się zaoszczędzić, i idę
    zrobic drugą klasę, żeby być 100% pewnym
    więc chyba jest dokładna
    poza tym bardzo długi wywiad zrobiła,jakieś objawy, styczność ze zwierzątkami,
    pytała i pytała, potem sprawdzała mi węzły chłonne- robiła to bardzo dokładnie
    dam Ci radę zapisuj się do lekarza telefonicznie, rano tam są podobno koleje
    niezłe, a ja sobie dzwoniłam około 9 rano, parę dni przed wizytą i babki bez
    problemu mnie zapisywały bez idiotycznego stania o 6 rano w kolejkach.
    ta kobitka jest specjalista od chorób odzwierzęcych
    i powiedziala mi, że jakby jakiś lekarz gin chciał mnie leczyć na którąś z
    chorób odzwierzęcych, to żebym sie nie dała, bo oni nie są specjalistami od
    tych rzeczy a i ja mam wyniki w porządku
    i jeszcze pytała, czy potrzebuje zaświadczenie dla gina, że wyniki są dobre,
    chciała mi dokładnie poopisywać, ale ja tego nie potrzebowałam
    reasumując, nie wiem, czy Ci ja polecać, bo u mnie problemu ze zwierzęcymi nie
    ma
    ale babka jest miła i widać, że się przejmuje pacjentem
    a że za wizyte się nie płaci, więc warto spróbować
    a to jest numer telefonu do przychodni:
    740-82-71
    adres- biernackiego 9
    pozdrawiam
    jak będziesz po wizycie, to napisz, jestem ciekawa jakie będą twoje wrażenia



    Temat: Załamka :( Co to za choroba Hashimoto Toxicosis?
    Załamka :( Co to za choroba Hashimoto Toxicosis?
    Przeszukałam forum o chorobie Hashimoto i nie znalazłam odpowiedzi na
    nurtujące mnie pytanie. Przestawiałam już tutaj wyniki swich badań. Wyglądają
    następująco:
    TSH 0 <0,49 - 4,67>
    FT4 23,95 <9,1 - 23,8>

    Robiłam również USG tarczycy. Opis do niego:
    Tarczyca nie powiększona, o wymirach:
    cieśń 4mm , prawy płat- 18x16x56 mm, lewy płat- 19x17x48 mm, objętość-16 ml
    tarczyca o obniżonej achogeniczności, wyraźnie niejednorodna, bez ewidentnych
    zmian ogniskowych.
    Tchawica nieprzemieszczona.
    Nie widać powiększonych węzłów chłonnych wzdłuż naczyń szyjnych.
    Wn: Tarczyca o obniżonej echogeniczności, niejednorodna. Na podstwie obrazu
    USG można podejrzewać ch. autoimmunobiologiczną.

    Byłam u endokrynologa i nie mógł jednoznacznie stwierdzić jaką mam chorobę.
    Początkowo zasugerował chorobę Graves- Basedowa. Jednak po zbadaniu itd
    powiedział, że mogę mieć Hashimoto Toxicosis. Nie rozpoczął, więc leczenia
    samej tarczycy, bo jeżeli to nie jest Graves- Basedow (nadczynność)to mógłby
    mi lekami na nadczyność pogorszyć stan.. Hmm mam jeszcze zrobić jakieś badania
    na przeciwciała.. Nie zapisywałam jakie, bo lekarka była tak uprzejma, że
    powiedziała, że zrobi mi je u siebie w szpitalu. Na razie łykam propanolol ma
    kołatanie serca i chyba drżenie rąk.
    Nie udało mi się znaleźć informacji na temat Hashimoto Toxicosis. Rozumiem, że
    jest to jeden z rodzajów choroby Hashimoto. chciałabym się dowiedzieć czym
    ten rodzaj się wyróżnia i czy leczenie będzie wyglądało tak, że do końca życia
    będę musiała łykać tabletki, bo tarczyca nie będzie wydzielać tego co ma.
    Na badanie przeciwciał ide po 20 czerwca. Co by było dla mnie gorszym złem
    choroba Graves- Basedowa (czytałam że jest uleczalana) czy to Hashimoto
    Toxicosis (czytałam, że jest chorobą przewlekła i ciągnie się do końca życia).
    Że jestem zdrowa to ja już na pewnoe nie usłysze :( Generalnie to załamanie :((
    Proszę o jakiekolwiek informacje... Rady..
    Z góry dzięki



    Temat: do roberta 9927 o chloniaku
    do roberta 9927 o chloniaku
    hej Robercie specjalnie umieszczam Twoj post w nowym watku
    bo w poprzednim sie zgubi....

    >>Robert9927:>>hela dowiedziałem się że miałaś prawdopodobnie chłoniaka na
    tarczycy.
    U mnie ciągle są rozbieżności z diagnozą, po biopsji i usg diagnoza była
    hashimoto / guz 5 cm na lewym płacie / podawano mi przez miesiąc encorton bez
    rezultatu a guz chyba się powiększył, TSH - 4,25, TPO - 110,
    krew ,mocz ,glukoza
    w normie. Jaką masz opinię na ten temat.>>>

    Robercie,na wstepie gwoli uscislenia, w tej chwili jestem w trakcie leczenia
    nawrotu chloniaka ziarniczego(ziarnicy zlosliwej), nie jest to chloniak
    tarczycy ale takowe nacieki ziarnicze mialam takze na niej.
    Przepraszam za opoznienie w odpowiedzi ale mam znizke kondycji przez leczenie
    i rzadziej zagladam na forum, na szczescie dziewczyny-Aniolki moje KOchane-
    czuwaja(Nitca:*) i juz powiadomily, ze masz pytanko:)

    zanim cokolwiek napisze Ty musisz odpowiedziec na szereg pytan:

    1. jakie masz OB i WBC - czyli biale krwinki(leukocyty)? czy robiles
    morfologie z rozmazem? i wogole wrzuc wyniki morfologii na forum,

    2. leczysz sie tylko u enokrynologa czy masz takze jakies konsultacje
    hematologa/onkologa? bo skad podejrzenie o chloniaka i kto wydal taka opinie?
    i na jakiej podstawie?

    3. jaki jest dokladny wynik biopsji?

    4. jaki jest dokladny wynik usg?czy byly moze widoczne jakies wezly chlonne?

    5. czemu przepisano Ci encorton?kto go zapisal i czy powiedzial Ci czemu to
    zrobil?

    6.czy wyniki krwi robiles "po" czy "przed" braniem encortonu?

    7.skad wiesz, ze guz sie powiekszyl-czy to Twoje odczucie, czym sie objawia?

    8. kiedy kontrolne usg?- bo takowe po kuracji encortonem powinno byc

    9. czy nikt nie mowil o scyntygrafii tarczycy?

    10. czy robiles ostatnio rtg klatki piersiowej?

    11. czy masz jakies niepokojace objawy ogolne:podaje przykladowo tylko-swiad,
    goraczki?

    12. czy lekarz nie wspominal o operacji tego guza?

    jesli nie chcesz odpisywac na forum pisz na maila: hela1980@gazeta.pl



    Temat: fibromialgia,czy choroba układowa?
    Ja to moge ci doradzic któtko: przeczytaj mój wątek - po to by dowiedziec sie że
    jest bardzo mała granica miedzy choroba układowa Toczniem , Fibromialgia lub
    innym zakażeniem organizmu drobnoustrojami. Nie jest to proste do zdiagnozowania
    przez Immunologów a co dopiero przez zwykłego lekarza rodzinnego.Sprawdz czy cie
    nie bolą i czy nie masz powiekszonych wezłów chłonnych .Tak jak mnie po dwóch
    miesiecznych pobytach w sklinice immunologicznnej i po 5 latach leczenia Tocznia
    - zmieniono diagnoze i wykluczono juz chorobe układowa a zastąpiono Fibromialgia
    . Ale jak na początku z powodu tocznia zaczełam brac sterydy to mimo zmiany
    diagnozy muszę je brac całuy juz czas/ tak na wszelki wypadek/. Jeżeli poszedł
    Układ Odpornosciowy to przy twoich objawach DOBRY LEKARZ powinien cie skierować
    do immunologa a ten di : reumatologa,neurologa i gastrologa, Ale leczenie
    powinno sie odbywać z Immunologii bo to specjaliści od chorób układowych i
    zakarzeń drobnoustrojami.
    I żeby było smiesznie to mnie po dopiero 5 latach badania krwi na przeciwciała
    co 3 miesiace i dopiero w 6- tym roku pobyt w szpitalu w Ustroniu i po miesiacu
    dopiero wykluczony toczeń i zdiagnozowano fibromialgia i zapalenie powiezi i
    cześciowe mięśni i padaczkę / przyczepiła sie tez jaskra posterydowa/. I to tez
    zapalenie mięsni i powiezi wyszło dopiero po biopsji na jednym barku- miesniowej
    a na drugim - skórnej. Tak wiec sama widzisz że to nie takie proste gdy zajmuje
    ise tylko toba lekarz rodzinny i nawet reumatolog tez nie będzie za bardzo
    wiedział co zrobić. Dobrze gdybys dostała skierowanie o immunologa - porobiła
    badania na przeciwciała p. jadrowe i tak pod stałą kontrola krwi co 3 miesiące
    mogliby dopiero zacząć myslec o rozpoznawaniu u ciebie układowej lub nie,
    Szukaj dalej i szukaj lekarza rodzinnego który skieruje cie na przebadanie
    twojego układu odpornościowego.
    nie daj sie
    pozdrawiam




    Temat: do ewax100
    od razu po rzcie choroby na stawy wszystkie z obrzękami i odwodnieniem organizmy
    w 1998 r wysłano moją krew na przeciwciała przeciw, i wyszły b, wysokie miana.
    wystąpiło też zapalenie węzłów chłonnych szyi i od razu z Chrzanowa skierowano
    mnie do K-wa na hematologię, Tam wykluczono hłonniaka i ziarnice i raka grasicy
    i przekazano mnie na Skawińską do www.medicine.krakow.pl/public/about.php
    dostałam się w ręce ośrodka chorób immunologicznych i środowiskowych D> Andrzej
    Dyczek pod kier, Prof, Dr. Hab. Jacka Musiała. tam zaczęto szukać i położyli
    mnie na oddziale zaburzeń immunologii i hemostazy na Skawińskiej w Klinice,
    stawy i powięzia i całe ciało bolało i puchłam / tyłam/, Byłam na konsultacji u
    dr, Korkosza i dał mi 10 zabiegów komory krioterapii, pomogło na krótko i w
    następnym roku znowu mnie położyli na diagnostykę i robili " dokładny przegląd"
    do byłu lata 2002 a teraz reumatolog / jak chodzisz do Korkosza to na drzwiach
    jest jeszcze jeden dr, i pani dr, właśnie Pani d, niepamietam nazwiska bo byłam
    po ataku paraliżu ukł .nerw, i dała mi Fluoksetyne ale w postaci Seronilu.
    proponuję Ci poważną rozmowe z Dr. yczkiem bo sam reumatolog , bez włączenia
    leczenia wielopoziomowego twojego organizmu nie wiele da .tu się kłania od.
    Wewnętrzny , neurologia immunologia psycholog itd, Nie wiem w jakim jesteś
    stadium choroby ,ale im wcześniej tym lepiej! nie jestem lekarzem ale proponuje
    zacząć od skierowania do immunologi i wykonanie szeregu testów. obecnie jestem
    pod kontrola co 3 miesiące badana mam krew.
    życze by ci sie powiodło i daj znać co dalej z tabą
    pozdrawiam




    Temat: Białaczka u psa-czy może ktoś pomóc?
    bialaczka psow jest (w pezciwieństwie do białaczki kociej-indukowanej wirusem
    kociej białaczki)chorobą o bardzo podobnym charakterze jak białaczka ludzka-jest
    to choroba nowotworowa krwinek białych,może być szpikowa(krwinki nowotworowo
    zmienione są tylko w szpiku kostnym ale go nie mogą opuścić-często wtedy jest
    obniżona ilość białych krwinek prawidłowych we krwi)i węzłowa(gdy powiększeniu
    wskutek namnażania nieprawidowych leukocytów ulegają węzły chłonne-ta forma
    białaczki jest najpewniejsza do zdiagnozowania-bo są ewidentne objawy i łatwiej
    pobrać materiał do upewnienia diagnozy-biopsja zmienionych węzłów),i dotyczyć
    każdego z kilku rodzajów białych krwinek
    trzeba zrobić bardzo dokładne badania(piszę tak ponieważ już kilka razy miałam
    pacjentów z większej lecznicy,z diagnozą białaczki tylko po wzroście-i to
    zaledwie 2-3x,a za wynik który może nasuwać podejrzenie białaczki to minimum 40
    tyś.leukocytów-40 G/litr,a często nawet 10-20 krotność normy i co bardzo ważne
    nie jest to podstawa do rozpoznania białaczki-potrzebne jest też zrobienie
    rozmazu krwi i sprawdzenie czy nie ma nieprawidłowych białych krwinek,np.takich
    form młodocianych które nie powinny się znaleźć we krwi-bo są obecne tylko w
    szpiku kostnym-dopiero jak dojrzeją mogą wydostać się poza szpik do krwi)lub
    przeciwnie niedoborze białych krwinek w podstawowym badaniu krwi-u jednego-
    owczarka niemieckiego ok.4 mieś.-z rozpoznaniem w większej lecznicy właśnie
    białaczki-u mnie był na konsultacji,bo nie mogli uwierzyć,że taki młody pies już
    jest chory,po dokładniejszych badaniach okazało się że był to najprawdopodobniej
    wynik zatrucia-bo miał podwyższone enzymy wątrobowe a pierwsze objawy przy
    jakich zrobiono badanie krwi to były właśnie wymioty i biegunka,po leczeniu w
    kierunku problemów z wątrobą kontrolne 3 badania były już prawidłowe,gdy miał
    rok okazało się,że pies jest też alergikiem-co trochę śmieszne objwy pojawiły
    się na wyjeździe na świeże powietrze na wieś-być może to kwestia wrodzona,być
    może uszkodzeń w wyniku zatrucia i wpływu na układ odpornościowy)
    tak więc bardzo ważne jest dokładne badanie-w przypadku białaczki
    tzw.leukemicznej-a więc gdy leukocyty dostają się ze szpiku w ktorym powstają
    niektóre znich do krwi i są zmiany w liczbie leukocytów w badaniu krwi poza
    rozmazem krwi powinno się zrobić biopsję szpiku,biopsja szpiku konieczna jest do
    rozpoznania także w przypadku podejżenia białaczki aleukemicznej-czyli bez zmian
    w obrazie krwi-gdy zmiany są tylko w szpiku i "chore "leukocyty nie dostają się
    do krwi,a w przypadku węzłowej białaczki,gdzie namnażają się leukocyty w węzłach
    chłonnych-biopsja węzłów
    biopsja szpiku jest badaniem potwierdzającym,ale nie jest na razie łatwo ją u
    nas zrobić-w mojej okolicy nie ma laboratorium wet,ktore robi takie badania-a
    żaden ze szpitali-nawet hematologiczny,nie chciał przyjąć próbki do badania od
    psa-tak więc na specjalistyczne badania najlepiej udać się na jedną z uczelni
    weterynaryjnych gdzie zawsze jest laboratorium i pracownia histopatologii z
    wieloletnimi doświadczonymi diagnostami,białaczkę limfatyczną(a więc gdy
    nowotworowym zmianom ulega populacja limfocytów)u psów jako jeden z niewielu
    nowotworów dość dobrze się leczy-są dobrze opracowane programy chemioterapii
    także oparte na niezbyt drogich lekach sterydowych,zwłaszcza,że pies jest
    jeszcze dość młody-4,5 roku,ale właśnie dużo zależy w rokowaniu od ostatecznego
    rozpoznania typu białaczki-im bardziej wsteczne formy białych krwinek tym
    bardziej złośliwy charakter białaczki




    Temat: Drętwienie rąk i nóg
    Drętwienie rąk i nóg jest objawem niespecyficznym
    Parastezja bo tak nazywa sie objaw, ktory masz jest niestety objawem niespecyficznym i moze byc spowodowany ogromna iloscia przyczyn. W Polsce jak zauwazylem jest ogromna tendencja do zwalania wszystkiego na kregoslup, ale kregoslup bedzie winny tylko w czesci przypadkow i u malej czesci chorych. Podobnie przyczyna naczyniowa (periarteritis nodosa) rowniez jest mozliwa, ale rowniez u malej liczby chorych z parastezjami. Diagnoza objawow wcale nie jest latwa, a w dodatku jest naprawde malo wiedzy naukowej sugerujacej postepowanie diagnostyczne i leczenie. Stad lekarze beda sie roznili jezeli chodzi o postepowanie diagnostyczne i leczenie.
    W pierwszym rzedzie sugeruje badanie fizyczne u lekarza (ocena narzadow, wezly chlonne itp), wykonanie podstawowych badan: OB, rozmaz, elektrolity (Ca, K, Mg), poziomy witamin (B12, B6, B1, kwas foliowy), przeciwciala antyjadrowe (wykluczenie kolagenoz), ogolne badanie moczu. Zrobilbym tez kontrolny rentgen klatki piersiowej z uwagi na to, ze podobne objawy czasem wystepuja we wczesnych stadiach choroby nowotworowej. Jezeli badania wyjda ujemnie, sugeruje wizyte u neurologa.
    Lekarz neurolog w oparciu o dokladny wywiad, badanie neurologiczne i dynamike zmian jest byc moze w stanie nieco przyblizyc powod objawow - ale nie zawsze.
    Na twoim miejscu przede wszystkim bym dazyl do wyjasnienia, czy objawy maja swoje zrodlo w centralnym ukladzie nerwowym, czy gdzies na obwodzie. W celu wykluczenia chorob centralnego ukladu nerwowego nalezy wykonac rezonans magnetyczny mozgu i rdzenia kregowego (moze nawet nie calego a tylko tej czesci, ktora jest odpowiedzielna za np rece czyli zrobic rezonans czesci szyjnej). To badanie rowniez ujawni, czy przyczyna objawow nie sa zmiany kregoslupa szyjnego (jezeli tak, to leczeniem bedzie oczywiscie rehabilitacja lub moze nawet operacja kregoslupa szyjnego). Jezeli wynik bedzie czysty to powodem choroby najprawdopodobniej beda zmiany w neuronach obwodowych. Mozna wykonac m.in przwodnictwo nerwow (EMG) i czasem udaje sie stwierdzic jakies zmiany tym badaniem choc nie zawsze. Lekarz moze sobie tez zazyczyc bardziej inwazyjne badania takie jak pobranie plynu mozgowo rdzeniowego lub biopsje nerwu. Nie sa to jednak badania obowiazkowe. Wszystko zalezy od wynikow: wywiadu, badania fizycznego, wyniku badan laboratoryjnych. Przyczyna objawow moze byc tez obecnosc bezdechu nocnego.
    Brak pozytywnych znalezisk sugeruje obecnosc choroby nerwow obwodowych. Jest to choroba relatywnie czesto spotykana i zaczynajaca sie najczesciej miedzy 30 a 50 rokiem zycia. Przyczyna moze byc genetyczna (choroba obecna takze u innych czlonkow rodziny), srodowiskowa (zwlaszcza wplyw lekow: statyny, leki psychiatryczne, antybiotyki, narkotyki ("kompot") itp) lub nieznana.
    Choroba nie ma ustalonego leczenia niestety. Jezeli bierzemy jakis lek, ktory potencjalnie uszkadza neurony, nalezy zaprzestac jego uzywania. Istnieja leczenia eksperymentalen z ograniczona skutecznoscia. Uzywa sie nastepujace formy leczenia: sterydy, leki immunosupresyjne, immunoglobuliny, wymiana osocza krwi. Leczenie zwykle pociaga za soba ryzyko roznych powiklan. Decyzja o leczeniu nalezy do neurologa i powinna byc oparta o caloksztalt obrazu klinicznego.
    Czesto nie leczy sie wcale, zalecajac w zamian preparaty witaminowe, gimnastyke. U czesci chorych objawy choroby moga ustapic calkowicie lub czesciowo (choc poprawa moze byc niezwykle wolna i trwac latami), u malej czesci chorych choroba moze sie pogarszac i doprowadzic do trwalego inwalidztwa. Czesc chorych zdrowieje, ale szczatkowe objawy pozostaja na reszte zycia.
    Mam nadzieje, ze troche przyblizylem trudnosci diagnostyczne w tego typu objawach. Zycze zdrowia!




    Temat: antyfeminista
    Gość portalu: BRvUngern-Sternber napisał(a):

    > Nie da sie odpowiedziec na takie pytanie bo jest ono absurdalne.Co staralem
    sie
    >
    > wytlumaczyc ale z feministkami to niemozliwe.Kobieta ktora by wymagala
    > natychmiastowej chemioterapii musiala by byc juz chodzacym szkieletem i nie
    > wyobrazam sobie jak mogloby dojsc do ciazy.Normalnie chemie stosuje sie jak
    > najszybciej aby po prostu powstrzymac chorobe na wczesnym etapie.Natomiast
    > jesli 7 miesiecy robi roznice jest to juz stadium koncowe.Jak widac pytanie
    > jest absurdalne i nielogiczne.Aby tylko poprzec czymkolwiek zabijanie...

    Twoja ignorancja jest przerażająca. Nie do wiary wprost, ze w XXI w. mogą być
    ludzie posiadający tak niską wiedzę na temat nowotworów i ich leczenia.
    Informuję cię, że w razie gdyby stwierdzono u ciebie kiedyś chorobę nowotworową
    (czego ci oczywiście nie życzę) ważny będzie każdy dzień! - każdy zmarnowany
    dzień, tydzień czy miesiąc może znacząco zmniejszyć twoje szanse na przeżycie.
    Jest to widoczne zwłaszcza w przypadku najczęstszych u kobiet nowotworów piersi
    i szyjki macicy. Pacjentka w ciągu kilku dni jest (zwłaszcza "prywatna"
    pacjentka, ale to już inny temat...) kierowana na biopsję cienkoigłową,
    chemioterapia zaczyna się w ciągu dni lub co najwyżej tygodni od stwierdzenia
    nowotworu. Po ok. 2-3 miesiącach zabiegów chemioterapii stosowanych celem
    zmniejszenia wielkości guza stosuje się zabieg chirurgiczny (mastektomię). Po
    zabiegu chemioterapia i/lub radioterapia jest kontynuowana.
    Nowotwór piersi wykryty we wczesnej fazie i poddany natychmiastowemu leczeniu
    jest uleczalny w ok. 90%
    Natomiast odsunięcie opisanego leczenia o kilka miesięcy zazwyczaj prowadzi do
    przerzutów na węzły chłonne zaś choroba w tej fazie prawie zawsze kończy się
    śmiercią pacjentki.
    Trzeba jeszcze dodać, że zmiany hormonalne dokonujące się w organizmie kobiety
    ciężarnej bardzo przyśpieszają proces nowotworzenia oraz proces tworzenia się
    przerzutów.
    Każdy lekarz potwierdzi to co tu napisałam:
    KONIECZNOŚĆ ODŁOŻENIA LECZENIA NOWOTWORU O 4,5,6 CZY 7 MIESIĘCY STANOWI OGROMNE
    RYZYKO DLA KOBIETY - ŚMIERTELNOŚC TAK "LECZONEGO" RAKA JEST WIELOKROTNIE WYŻSZA.

    W związku z tym ponawiam swoje pytanie: czy w sytuacji gdy lekarz (może być
    konsylium lekarskie) stwierdzi, że aby ratować życie kobiety konieczne jest
    podjęcie NATYCHMIASTOWEGO LECZENIA ONKOLOGICZNEGO - to czy taka kobieta
    powinna mieć prawo do aborcji?
    Dodam że nieistotne jest ile takich przypadków zdarza się w ciągu roku (moim
    zdaniem jest ich sporo, co mogłabym udowodnić statystyką). Nie interesuje mnie
    jednak statystyka tylko konkretna, indywidualna sprawa - przypadek kobiety
    która musi wybierać między 90% a 5% szans na uniknięcie śmierci. Odpowiedz
    konkretnie na pytanie i nie zmieniaj tematu.




    Temat: Toksoplazmoza
    info z "noworodek.pl"
    Toksoplazmoza jest chorobą zakaźną wywoływaną przez pierwotniaka, którego
    wykryto w 1908 roku - Toxoplasma gondii. Jednak dopiero w 1932 roku opisano po
    raz pierwszy zespół objawów, które wystąpiły w następstwie przekazania zarażenia
    na płód w czasie ciąży. Od tego czasu pierwotniak ten jest uważany za jeden z
    bardziej niebezpiecznych czynników, które mogą wikłać przebieg ciąży i prowadzić
    do wystąpienia wad wrodzonych u dziecka.

    Tradycyjnie uważa się, że rezerwuarem tego drobnoustroju jest przewód pokarmowy
    zwierząt z rodziny kotowatych, włączając w to kota domowego. Przeświadczenie to
    opiera się na stwierdzeniu, że kotowate są ostatecznym żywicielem pasożyta. W
    kale kotów znajdują się oocysty - formy przetrwalnikowe, wydalane do środowiska.
    Warto jednak wiedzieć, że kot wydala cysty jedynie przez krótki okres kilku
    tygodni w ciągu całego swojego życia. Co więcej, jeśli kot nie ma kontaktu ze
    światem zewnętrznym, ze swoimi dziko żyjącymi pobratymcami - a więc jest chowany
    w domu, ryzyko, że jest nosicielem jest minimalne. Wbrew pozorom więc, mniej niż
    50% przypadków zarażeń jest związanych z obecnością kota. Zazwyczaj do infekcji
    dochodzi z powodu spożycia surowego lub niedogotowanego mięsa zawierającego
    cysty pasożyta, głównie wieprzowiny i jagnięciny ( dane pochodzą z badań
    przeprowadzonych w USA ).

    Przebycie zarażenia Toxoplazma gondii jest dość powszechne. W USA około 25%
    dorosłej populacji przebyło objawowo lub bezobjawowo infekcję. W Polsce szacuje
    się, że ten odsetek jest jeszcze wyższy ( nawet do 60%) . Objawy, jeśli w ogóle
    występują, są mało charakterystyczne : gorączka, złe samopoczucie, powiększenie
    węzłów chłonnych. Zazwyczaj symptomy te szybko ustępują i nie pozostawiają
    trwałych następstw. Zdrowy, dorosły człowiek nie ma się więc czego obawiać.
    Inaczej jednak sprawa się ma w przypadku ludzi chorych, poddawanych leczeniu
    immunosupresyjnemu i oczywiście u kobiet w ciąży. Przebyte przed okresem ciąży
    zakażenie praktycznie nie stanowi zagrożenia dla płodu. W badaniach
    serologicznych o przejściu wcześniej infekcji świadczy obecność IgG swoistych
    przeciwko antygenom Toxoplasma gondi. W rzadkich przypadkach może dojść do
    uaktywnienia choroby - głównie u osób z upośledzoną odpornością ( w chorobach
    nowotworowych i w trakcie ich leczenia, w AIDS ).

    U kobiet, które nie przechodziły wcześniej choroby, zarażenie w trakcie trwania
    ciąży może mieć poważne następstwa dla płodu. W tym przypadku może bowiem dojść
    do przekazania infekcji za pośrednictwem łożyska na płód. Może, lecz nie musi.
    Ryzyko wystąpienia wrodzonej toksoplazmozy jest najmniejsze jeśli do zarażenia
    matki doszło w I trymestrze i waha się między 10 a 25%. Niestety jeśli już do
    tego dojdzie, to właśnie w tym okresie choroba może spowodować najgroźniejsze
    następstwa. Jest to okres tworzenia się narządów i układów płodu - pierwotniak
    łatwiej dociera do narządów docelowych, takich jak mózgowie, serce, mięśnie, w
    których się osiedla. Szczególnie niebezpieczne jest zajęcie ośrodkowego układu
    nerwowego, które może prowadzić do rozwoju wodogłowia, ślepoty, padaczki,
    upośledzenia umysłowego.

    Ryzyko rozwoju wrodzonej toksoplazmozy jest największe w II i III trymestrze,
    sięga 60-90%, ale powoduje też najmniejsze zmiany u płodu. Całkowite ryzyko
    wystąpienia zespołu wad wrodzonych u dziecka w wyniku zarażenia pierwszorazowego
    u kobiet w ciąży wynosi 20-50%. Wszystko to brzmi bardzo poważnie, ale
    pamiętajmy, że mniej niż 1% kobiet przechodzi toksoplazmozę w okresie ciąży (
    szacuje się, że 4 na każde 1000 ciężarnych ), a średnie ryzyko przekazania
    infekcji na płód waha się około 30%. Ryzyko wystąpienia wad u dziecka
    spowodowanych toksoplazmozą jest więc mniejsze niż 0,1%.




    Temat: bsm
    Witam,

    Na pewno pozycja V przyniesie rezultaty. Pewnie masz w domu książkę, także
    przydatna będzie jeszcze pozycja która leczy organy wewnętrzne - pamiętaj, w
    przypadku tej pozycji (organy wewnętrzne) dobierasz rękę przeciwną w stosunku do
    leczonego płuca. Jeśli sprawa dotyczy dwóch płuc to V lub na zmianę pozycja od
    organów wewnętrznych (raz lewa, raz prawa ręka).

    W każdym razie głowa do góry, bo to jest szansa na zdrowie (jestem szczerze
    przekonany). Nie zapomnij także o systematycznej kontroli lekarskiej - tak żebyś
    wiedziała czy są postępy w leczeniu (a wierzę, że będą jeśli zastosujesz się do
    wskazówek, będziesz konsekwentna i systematyczna). Jeśli nowotwór jest duży to
    radzę jak najczęściej stosować Metodę, zdrowo się odżywiać i po miesiącu zrobić
    badanie które potwierdzi czy guz maleje.
    Radziłbym także skontaktować się z autorem książki przez stronę
    www.samoleczeniebsm.pl - on ma potwierdzenia całkowitych wyleczeń raka płuc -
    nawet z przerzutami. Skopiowałem te teksty z forum:

    "Pół roku temu mój mąż został wypisany ze szpitala, ponieważ lekarze stwierdzili
    że nie można wyleczy go z nowotworu płuc. Nowotwór był tak rozległy, że zajmował
    całe jedno płuco i część drugiego. O metodzie B.S.M. dowiedziałam się od
    znajomych w Polsce, którzy przeczytali artykuł w prasie. Przez pół roku mąż
    trzymał ręce stale w pozycji V, chociaż przestał się krztusić i zaczął normalnie
    oddychać, to stracił apetyt i schudł. Badania krwi wykazały że ma zbyt dużo
    wapna. Gdy wzięto go do szpitala na odwapnienie, to okazało się, że nie ma
    nowotworu. Natomiast zbyt duży nadmiar wapnia we krwi był spowodowany tym, że
    zamiast odkładać się na płucach, wapno przechodziło do krwi. Radość nasza nie ma
    końca.

    Grażyna z Amsterdamu"

    "Dowiedziałem się też więcej szczegółów w sprawie jednego z wyleczonych nowotworów.
    Kobieta została przyjęta do jednego ze szpitali w Pretorii z diagnozą raka płuc.
    Miała być operowana. Chyba w celu przygotowania do operacji miała na nią czekać
    około tygodnia w szpitalu.
    Nie wiem kto dał jej książkę o metodzie BSM. Wiem tylko, że przez tydzień przed
    operacją trzymała ręce bardzo intensywnie.
    Po tygodniu ponownie zrobiono testy i lekarze byli bardzo podenerwowani, bo
    nowotwór prawie całkowicie zniknął.
    Podejrzewali nawet, że postawiono złą diagnozę, albo pomylono dokumenty. Kobieta
    została wypisana ze szpitala bez operowania. W domu nadal stosowała BSM bardzo
    wytrwale i na kolejnych badaniach stwierdzono kompletny zanik nowotworu.
    Serdecznie pozdrawiam

    Grzegorz Paszczyk"

    "Wyleczyłam się z nowotworu płuc z przerzutami na wątrobę! Miałam złośliwy
    nowotwór piersi, usunięto mi pierś i po lewej stronie węzły chłonne, pobierałam
    chemię. Po dwóch latach badania wykazały, że miałam rozległy nowotwór płuc i
    spore przerzuty na wątrobę. Pobierałam leki, które nic nie pomagały. Jak
    przypadkowo zobaczyłam program w telewizji itv o metodzie samoleczenia BSM to
    zaczęłam próbować stosować na sobie, nie pobierając leków, powiedziałam o tym
    lekarce, która się na to zgodziła. Po dwóch miesiącach zrobiłam badania i
    okazało się, że nie mam nowotworu na płucach. Zostały tylko resztki na wątrobie.
    Po dwóch miesiącach zrobiłam następne badanie, które wykazało zniknięcie
    nowotworu również z wątroby. Po pół roku zrobiłam trzecie badanie, które
    wykazało to samo co drugie, że jestem już zdrowa. Posiadam już wszystkie badania
    i mogę to udowodnić. Ręce w pozycji V trzymałam codziennie i czasami w nocy,
    niemal bez przerwy.

    Grażyna Cymerman z Łodzi"

    Pozdrawiam
    balticsea



    Temat: POMOC potrzebna pilnie
    NOWY LIST PRZECZYTAJ SKOPIUJ PRZESLIJ DALEJ

    Kochani !

    Dziękujemy Wam wszystkim za przyłączenie się do akcji, za dokonane wpłaty i
    przekazanie naszego apelu dalej.

    Prosimy - przekażcie również ten list swoim znajomym, którym przesłaliście
    apel - im też należą się podziękowania.

    Pieniądze wpływają i wiemy że jest ich już dużo - ale niestety do 20 000
    dolarów jeszcze sporo zostało.

    Ponawiamy apel jeszcze raz - do tych, którzy jeszcze się wahają, do tych do,
    których jeszcze on nie dotarł. Zbierzmy te pieniądze - uratujemy nie tylko
    Michalinę, ale i inne dzieci.

    Poniżej znajdziecie przedruk z listu od lekarza prowadzącego. Ten nóż pomoże
    ratować też innych.

    Wpłat przez te pierwsze 2 dni było tyle, że szpital zdecydował się na zmianę
    konta :

    Podajemy nowy nr konta :

    Fundacja o Zdrowie Dziecka

    Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie

    ul.Wielicka 265

    30-663 Kraków

    73 1600 1013 0002 0011 6070 7001

    z dopiskiem:

    "Dla Kliniki Chirurgii Dziecięcej na naprawę sprzętu - Dla Michaliny"

    Wszystkie wpłaty dokonane na poprzednie konto .... zostaną przelane na to konto
    ( bez obaw )

    Na bieżąco możecie sprawdzać bieg wydarzeń i przebieg akcji na stronie

    www.lachman.pl/michalina/

    ________________________________________________________________________________
    ______________________

    Poniżej zamieszczamy przedruk z listu od lekarza prowadzącego :

    Szanowna Pani,

    Przedstawiam informację na temat noża ultradźwiękowego, używanego w naszej
    klinice do operacji onkologicznych.

    Producentem jest firma Valleylab, nosi on nazwę CUSA 200T.

    Nóż został oferowany Klinice w 1999 roku jako dar Rotart International z Belgii
    do leczenia pacjentów onkologicznych. Urządzenie to umożliwia radykalne
    usunięcię guza nowotworowego otaczającego np.wielkie naczynia krwionośne bez
    uszkodzenia ich ściany. Dzięki zastosowaniu tego aparatu możliwe jest jest nie
    tylko usunięcie guza ale również węzłów chłonnych zajętych przerzutami. W
    znaczący sposób poprawia to ostateczne wyniki leczenia dzieci z chorobą
    nowotworową.

    Koszt urządzenia wynosi 95 tysięcy dolarów USA. Obecnie jest ono uszkodzone wg
    informacji przedstawiciela firmy koszt naprawy szacowany jest na około 20
    tysięcy dolarów USA.

    Kierownik Kliniki Chirurgii Dziecięcej

    Dr hab. Adam Bysiek

    ________________________________________________________________________________
    _________________________

    Jeszcze raz serdecznie dziękujemy i prosimy - nie pozostawajcie obojętni -
    możemy razem uratować ŻYCIE!

    Pozdrawiamy

    Rodzice i Przyjaciele !!



    Temat: Do Dokiego i innych lekarzy-szkarlatyna
    Do Dokiego i innych lekarzy-szkarlatyna
    Mam pewien problem.Jakieś 11 dni temu moja 10 letnia córka przechodziła
    infekcję.Zaczęło się wymiotami w nocy z gorączką 38,1.Rano już nie
    wymiotowała,ale było jej niedobrze,gorączka wynosiła 38,5.Ponieważ to była
    niedziela pojechałyśmy na ostry dyżur.Pani doktor obejrzała córkę,niczego
    jednak konkretnego nie znalazła.Zapomniałam jeszcze dodać,że oprócz
    wymienionych wcześniej objawów, córka miała powiększone nieco węzły chłonne
    podszczękowe i odczuwała ich ból.Twarz miała zaczerwienioną,ale przypisywałam
    to gorączce.Nie bolało ją gardło,pani doktor nazwała je lekko wirusowym.Nie
    miała też na ciele żadnej wysypki.Odczuwała jedynie suchość w ustach(chyba po
    wymiotach).Otrzymała Gastrolit i aviomarin oraz Ibufen. W ciągu dnia stan
    córki znacznie się poprawił, mdłości minęły,miała wielki apetyt(utrzymywałam
    dietę),gorączka spadała,tak,że wieczorem praktycznie już minęła.Na drugi
    dzień czuła się już dość dobrze, praktycznie bez gorączki.Na trzeci dzień
    było zupełnie w porządku, miała tylko osłabienie 35,4 potem temperatura
    stopniowo wracała do normy.Jednak coś mnie zaniepokoiło.Jej język był mocno
    czerwony a gruczoły na języku powiększone(takie dzyndzelki, nawet pisałam o
    tym na forum).Ponieważ nic się jednak nie działo, nie szłam już z tym do
    lekarza, bo w naszej przychodni ciężko się dostać, a nie wydawała mi się na
    tyle chora by iść bez numerka.Kilka dni później byłam z córką u
    stomatologa,który obejrzał jej przy okazji język, ale nic niepokojącego nie
    znalazł.Wczoraj córka miała robiony w szkole bilans 10-latka i przyszła do
    domu z kartką od lekarki,która prosiła o badanie córki w kierunku
    szkakrlatyny.Pogalopowałam więc do przychodni.Na hasło szkarlatyna przyjęli
    mnie bez numerka.Nie było naszej rejonowej lekarki,ale traf chchiał,że
    przyjmowała ta sama doktor, co na ostrym dyżurze.Nawet się ucieszyłam, bo
    widziała już wcześniej córkę i coś jej się mogło skojarzyć.Obejrzała moje
    dziecko i stwierdziła,że to nie szkarlatyna,bo to ciężka choroba, a moje
    dziecko szybko wyzdrowiało i nie miało typowych objawów.Dalej upierała się
    przy infekcji wirusowej i przepisała Aftin i Tantum Verde.Bardzo mnie to
    uspokoiło i dziś zadowolona wkroczyłam do szkolnej lekarki w celu
    zweryfikowania diagnozy.A ona się mnie spytała,czy dziecko miało posiew.Ja na
    to,że nie , a ona mi powiedziała,że córka ma malinowy język i w 90%
    przypadków oznacza to szkarlatynę.Ale skoro lekarka w przychodni uznała że to
    nie płonica,to może tak być(stwierdziła to jakoś bez przekonania).Teraz nie
    wiem co mam robić.Obłożyłam się wszystkimi medycznymi ksziążkami jakie w domu
    posiadam i wyczytałam tam,że rzeczywiście choroba może przebiegać bez wysypki
    i stanu zapalnego gardła.Wyczytałam też, że bez leczenia penicyliną mogą
    wystąpić różne powikłania po tej chorobie.W związku z tym mam pytania.Po
    pierwsze, czy mogę zrobić jakieś badania,które potwierdzą,lub wykluczą tę
    chorąbę.Jak długo czeka się na wynik.Po drugie, czy podanie penicyliny po tak
    długim czasie jeszcze coś pomoże,czy już jest za późno.Po trzecie,czy można
    przechorować płonicę bez antybiotyku i nie mieć powikłań,tzn jak często po
    nie leczonej antybiotykiem płonicy powikłania się zdarzają?Zawsze,często,
    czasami, czy rzadko.Co radzicie mi w tej sytuacji zrobić.Będę wdzięczna za
    każdą odpowiedź zarówno od lekarzy,jak i od tych osób,które przeszły
    szkarlatynę bez antybiotyku.Pozdrawiam i przepraszam,że tak się
    rozpisałam.Mocno zaniepokojona
    Babushka



    Temat: darmowe badania USG
    darmowe badania USG
    Byłam na tych badanich z córką i zrobiono jej USG narządów wewn. łącznie z
    węzłami chłonnymi i tarczycą. Skorzystajcie z tego! Wczesniej jednak radzę
    się zarejestrować, ale trudno się dodzwonić, więc trzeba próbować o różnych
    porach. Ten tekst skopiowałam z internetu, chyba z Gazety Wyborczej (marzec
    2007). Przeczytajcie.

    Z zewnątrz wygląda jak wóz cyrkowy, ale to, co dzieje się w środku, nie ma
    nic wspólnego z zabawą. Na wrocławskim rynku stanął jedyny w Europie
    specjalistyczny ambulans medyczny z aparatami USG.

    Dobrusia Kozłowska z mamą Beatą uczestniczyła w piątek w badaniach Przyjazd
    ambulansu jest początkiem wielkiej akcji profilaktycznej pod hasłem "NIE
    nowotworom u dzieci". Finansuje ją Fundacja Ronalda McDonalda,
    współorganizatorami są wrocławska Akademia Medyczna oraz miejski wydział
    zdrowia.

    Celem akcji jest przebadanie jak największej liczby dzieci w wieku od 9
    miesięcy do trzech lat pod kątem chorób nowotworowych. Prof. Alicja Chybicka
    z Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej AM
    zapewnia jednak, że przy okazji uda się wykryć wiele innych schorzeń, o
    których rodzice często nie mają pojęcia. - 90 procent dzieci ma kłopoty ze
    zdrowiem. Są krzywe, mają płaskostopie, popsute zęby, alergie, kłopoty z
    krążeniem. Ale najważniejsze dla mnie są choroby nowotworowe. Wykrycie ich w
    pierwszym lub drugim stadium daje dzieciom szanse na pełne wyleczenie.

    Specjalistyczny ambulans składa się z dwóch gabinetów lekarskich i
    poczekalni. Maluchy mają do dyspozycji nawet telewizor, w którym mogą
    pooglądać bajki. Gabinety wyposażone są w dwa dobrej jakości aparaty USG. Na
    zmianę będzie przy nich pracować ośmiu radiologów z Akademii Medycznej. Dr
    Urszula Dorobisz, radiolog: - Będziemy badać głowę, węzły chłonne, ślinianki,
    wątrobę, śledzionę, nerki, u chłopców narządy płciowe. Na koniec rodzice
    dostaną od nas pełną informację oraz wynik badania.

    Dr Dorobisz przypomina, że badanie ultrasonograficzne jest bezpieczne i można
    powtarzać je bez szwanku dla zdrowia dziecka.

    Na badanie jednego dziecka organizatorzy akcji rezerwują pół godziny, ale w
    praktyce trwa ono krócej. Zaproszenia trafiły już do 210 rodzin, z których
    połowa umówiła się na najbliższy weekend. - Ale niezależnie od oficjalnego
    zaproszenia każda mama lub tato może przyjść do naszego ambulansu i umówić
    się na konkretny dzień - zapewnia prof. Adam Jelonek, prezes Fundacji Ronalda
    McDonalda.

    Można też umówić się telefonicznie, pod nr. 071 34 12 708.

    Pierwszą wrocławską pacjentką ambulansu była wczoraj 19-miesięczna Dobrosława
    Kozłowska. Dziewczynka cierpliwie leżała na kozetce, popłakiwać zaczęła
    dopiero po kilkunastu minutach, ale dzielnie dotrwała do końca. W poczekalni
    na swoją kolej czekał już 3-letni Michał Gajos. - Z synem nie dzieje się nic
    złego, ale nie wyobrażam sobie, żeby rezygnować z szansy na jego przebadanie.
    W przychodni na USG czeka się dwa-trzy miesiące - mówi jego mama Beata.

    Prof. Chybicka zachęca rodziców, żeby zadbali o swoje dzieci. - Wiem, że
    ludzie boją się raka, ale zapewniam, że lekarze go nie wywołają. Ale jeśli
    choroba jest, trzeba ją zdiagnozować i szybko leczyć.

    Ambulans będzie jeździł po Wrocławiu do końca czerwca. Później ruszy do
    innych dolnośląskich miejscowości.

    ** Od 2003 r. Wydział Zdrowia Urzędu Miejskiego i Klinika Transplantacji
    Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej AM realizująe program, którego
    celem jest wczesne wykrycie chorób nowotworowych u przedszkolaków oraz
    uczniów szkół podstawowych, gimnazjalnych i średnich. Przebadano dotąd ponad
    4 tys. dzieci. 30 proc. z nich miało obciążający wywiad onkologiczny tzn. że
    ktoś z bliskiej rodziny chorował na nowotwór. U 300 dzieci wykryto choroby
    krążenia, do chirurga onkologa lub Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i
    Hematologii Dziecięcej lekarze skierowali 45 osób.




    Temat: czy moze być gorzej?????
    czy moze być gorzej?????
    Kochane Baby!!!!
    trafiłam na Was w Nowym Roku, to chyba jakis znak:)))
    hirsutyzm mam od jakiegos 16/17 roku zycia wiec juz ladne 8 lat...leczyłam
    sie przez jakies 6 lat..od poltora roku mam przerwe ale o tym za chwilke...
    moje wloski sa wszedzie (twarz,rece, posladki, nogi, okolica ledźwiowa,
    brzuch, piersi) nienawidze ich tak samo jak wy!!!!!juz nie umiem zliczyc ile
    godzin, dni, tygodni poswiecilam na depilacje, nie wspomne o upokorzeniu
    jakie spotykalo mnie nie tylko ze strony zwyklych ludzi ale i lekarzy....
    wyprobowalam wszytkie metody depilacji z wyjatkiem lasera-ze wzgledow
    finansowych.
    rece i nogi usuwam z owlosienia depilatorem, posladki, brzuch i ledzwie to
    wosk w plastrach a twarz pinceta...niekonczacy sie koszmar...
    przez 6 lat żarłam Dianę-35..moj okres nigdy nie byl regularny a dzieki niej
    tak sie stalo..ale na tym koniec jej plusow...moja watroba jest
    zniszczona...a owlosienie nie zmiejszylo sie ani troche...poziom testosteronu
    wyregulowal sie po roku kuracji, potem bylo podejrzenie PCO, potem
    niesklasyfikowanego przerostu nadnerczy..a teraz sami nie wiedza
    endokrynolodzy-ginekolodzy...leczylam sie w K-cach..i nie mam ochoty tam
    wracac po kolejna porcje pigulek, zreszta po ostatniej wizycie stwierdzono,
    ze hormony wlasciwie oki ale ja od pol roku nie mam okresu i wlosy nadal sa,
    komentarz: zaburzenie w skorze, ktorych nie umiemy leczyc:/...jestem
    rozczarowana do granic mozliwosci..

    a teraz o tym czemu przerwa w Dianie...1,5 roku temu zachorowalam na nowotwor
    zlosliwy wezlow chlonnych...mialam 23 lata...jakby malo mi bylo jezdzenia po
    lekarzach z hirsutyzmem jescze taki cios!!!!
    oczywiscie chemioterapia byla tak toksycznym leczeniem ze wszelkie leki
    hormonalne musialy byc odstawione...onkolodzy uprzedzili ze skoro okres
    mialam tylko dzieki Dianie to przez najblizszy rok mam sie nie spodziewac
    go...poza tym kazda z Was zna skutki chemii-wypadanie wlosow, wymioty
    itd...myslalam ze nie przejde tego...zbyt duzo jak na jedna osobe...

    a jednak po pierwszej chemii zaskoczenie - okres jest, potem przez kazde
    nastepne 12 chemii okres pojawial sie tak regularnie ze moglam obejsc sie bez
    kalendarza...komentarz lekarzy-no zdarza sie:/

    kiedy skonczylam leczenie ponad pol roku temu moj uklad hormonalny tak sie
    rozchwial ze po ostatniej chemii okresu nie ma do dzis wlasnie, mialam
    niedoczynnosc tarczycy i prolaktyne podwyzszona:((( teraz tarczyca oki
    prolaktyna tez, ale okresu ni sladu i te wstretne wlosy jak byly tak wrocily
    znowu.....jedyne co zawdzieczam hisutyzmowi to to ze wlosy na glowce mi nie
    wypadly w trakcie chemii!!!przezedzily sie, takze te na ciele, depilacja raz
    w m-cu tylko byla:)...no cóż teraz wszytko wrocilo do "normy" ale ciesze sie
    ze jestem zdrowa!!!!jednak hirsutyzm to jakies przeklenstwo...dlatego chyba
    jednak po waszych wypowiedziach wybiore sie na laser jak tylko finanse mi
    pozwola:)))

    jesli ktos mialby ochote pogadac znacie mojego maila: zyrafa80@gazeta.pl
    odpisze na pewno kazdej siostrze w niedoli....nie odmowie takze spotkania
    jesli jest ochotniczka z okolic Gliwic:)
    p.s. czy ktoras z Was zna szczegoly tego dlaczego Diana jest wycofana w
    Europie Zachodniej i USA?
    pozdrawiam serdecznie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 3 z 4 • Wyszukano 186 rezultatów • 1, 2, 3, 4 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.