Strona Główna Jak leczyć naderwany mięsień Jak leczyć nerwicę wegetatywną Jak leczyć nosiciela salmonelli Jak leczyć oparzenia słoneczne jak leczyć Uzależnienie alkoholowe jak leczyc wezly chlonne Jak leczyć Wirus HPV jak leczyć zapalenie okostnej jak leczyć zatrucia żołądkowe jak leczyć bakterie |
Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: jak leczyć odparzeniaTemat: Bea-ta...i nie tylko ....proszę o pomoc Czy te wypryski to nie zakazenie gronkowcem złocistym powodującym piel. zap. skóry?Zakażenie może mieć tendencje do powracania, bo ma sprzyjające ku temu warunki i nic tu mocz ani kał do tego nie maja!Najlepiej pobierz wymaz w trakcie wysypki i uzywając posiewówki z agarem, po normalnym umyciu. Zas lamblie nalezy zrobic testem enzymatycznym ELISA dając jeda próbke ( pobierasz kał z 3 miejsc kupy do normalnej probówki i odnosząc ją zaznacz , że to ma byc test enzymatyczny - nie każde laboratorium robi!sprawdx więc). Oprócz cztego możesz pobrac 3 próbki do badania pod mikroskopem - przy czym wynik tutaj może byc mniej wiarygodny i wszystko także zalezy od doswiadczenia laborantki, bo cysty moga byc mylone z resztkami pokarmowymi, dlatego dobrze wybierz laboratorium, albo najlepiej powtórz 2x test enzymatyczny. Ja robiłam test enzymatyczny właśnie 2 krotnie, ponieważ wiarygodnośc badania to tylko 90 %. Zaś grzyby robisz z kału pobranego do jałowej probówki tak jak na posiew. Róznie w laboratoriach jest u nas w szpitalu przy każdym badaniu kału na posiew gdy wyjda grzyby zaznacza się to na wyniku. Czasem jednak trzeba zaznaczyć , że ekstra sie chce grzyby wszystko zalezy od zwyczai panujących w laborat. Nie wiem czy jest sens robienia tych kosztownych badań? Mysle , że problemy u Was moga być z powodu wyjałowienia krocza, bo tak samo jak niedobór higieny tak samo nadmiar szkodzi. Scierasz bariere ochronna ze skóry i sluzówki i wtedy pod pampersem łatwiej o zakażenie. Zmień pieluszki - czasem sa nasączone różnościami które predysponuja do odparzeń. Do mycia uzywaj wody z korą dębu( słabu roztwór), dokładnie wytrzyj dotykając a nie trąc skóre, po tym powietrz pupe i dopiero nakładaj krem np. sudokrem - jesli już cos sie dzieje, zas profilaktycznie dobra jest maść z NIVEA czy nawet krem na odparzenia - maże się troche przy rozsmarowywaniu, ale jest dobry. Kremy stosuj na skóre - błone śluzową zostaw w spokoju po umyciu, bo tylko podrazniasz okolice cewki moczowej. Ja sama osobiście po nadmiernym szorowaniu sie w tych okolicach mam grzyby za kilka dni!!!!A to jest mała kobietka:-)Co do Pimafucortu - to jest steryd!Raczej nie stosuj sama, jak się leczy grzyby i uzywasz clotrimazolu to nalezy bezwzględnie przestrzegac czasu stosowania. Stosując krócej niz w ulotce maśc p/grzybicza zaleczasz tylko zakażenie a nie wyleczasz. Zaleczone tylko pojawia się ponownie po pewnym czasie i może stac się oporne na dana maść , bo grzyby sie uodparniahja na lek!To samo tyczy wszystkich leków stosowanych i doustnie i zewnetrznie!!!Myjąc nadmanganianem, riwanolem wyjaławiasz bardzo. Dobry do mycia jest jak nie napar kory dębu czy rumianku( przy założeniu, że dziecko nie ma uczulenia na te zioła) to jeszcze super jest krochmal np. do kapieli - pupe tez moczysz. Możesz w słabym krochmalu nawet myc. Nie szoruj małej bardzo mydłem ( czasem pediatrzy polecają myc żelem do hig. intymnej, ale nie wiem co na to Pani Ewa?jestem ciekawa opini) - zaburza flore baktreryjna - wszystko z umiarem i nie zmieniaj specyfiku codziennie, bo tak nigdy nie wyleczysz dziecka. Posiew ze skóry pobierz jak najbardziej a nad reszta się zastanów zwłaszcza jesli płacisz z własnej kieszeni. Dzieci w pampersie maja po prostu sprzyjające warunki do rozwoju bakterii - ciepło i wilgotno jak w szklarni, do tego jak wyjałowisz dziecko stsujac duzo i czesto różne specyfiki - powtórki zak. masz jak w banku:-) Na zak. gronkowcem super działa baktoban - antybiotyk na recepte. Mój synek tez miał 2-krotnie piel zap. skóry zawsze wtedy kiedy siusiu przeleciało gdzies bokiem i mocz zaparzył sie pod folia ( jaki pampers super by nie był dla mnie to jednak folia). U nas ostatnio odparzały pampersy 5:-(Pozdr. Beata Temat: Wybryk pielęgniarek - Pytania ! Wybryk pielęgniarek - Pytania ! Po pierwsze ten cały najazd na te pielęgniarki i szpital to przegięcie ! Teraz już w radiu Tłok_w_FM podają, że pielęgniarki podrzucały dzieci jak lalki i robiły zdjęcia. W następnym wejściu pewnie dowiemy się, że wbijały nimi gwoździe, przepychały zlew i zatykały dziury w budżecie szpitala (KTOŚ ROBI SZTUCZNE HALO Z TEJ SPRAWY ESKALUJĄC SPRAWĘ DOBOREM SŁÓW) ! Dzieci muszą być wyjmowane z inkubatora, do badania, do umycia, do przewinięcia, dezynfekcji, ważenia czy zaaplikowania zasypki na odparzenia, itp i to jest normalne ! Większość z tych czynności robią PIELĘGNIARKI ! Błędem tych Pań było robienie zdjęć i to pozowanie w dziecka w kieszeni a nie samo wyjęcie z inkubatora! Tak przy okazji to jak lekarze opiekują się, badają i leczą te dzieci jeżeli boją się do nich nawet dotykać ? NA OKO ? CZY ZLECAJĄ TO PIELĘGNIARKOM ? A POTEM JAK CI Z ŁODZI, W RAZIE CZEGO MÓWIĄ, ŻE TO PIELĘGNIARZ PODAŁ PAVULON A ON TYLKO SIEDZIAŁ I SIĘ PATRZYŁ ? SORRY ZA BRUTALNOŚĆ, BO CHYBA KTOŚ TU KIT WSTAWIA ! A teraz inne pytania ! Na jakiej podstawie "szczerze cierpiące i oburzone" Fakt i Wyborcza opublikowali te zdjęcia ? Czy mieli zgodę rodziców ? Przecież ich jeszcze nie ustalono ? Czy nie naruszyli prawa jeszcze bardziej niż te pielęgniarki, udostępniając zdjęcia całej Polsce i przy okazji robiąc krzywdę całemu szpitalowi, bo kretynizm tych pań zafajda opinię szpitala ? Dlaczego "cierpiący i praworządny" fotograf zgłosił się z tym do gazet i to DWÓCH a nie do Policji czy w ostateczności Dyrekcji Szpitala ? Kto w gazetach podjął decyzję o nagłośnieniu całej sprawy z publikacją zdjęć włącznie zamiast dla dobra pacjentów i szpitala załatwić to bez udziału kochanej "publisi" ? Komu jest potrzebne to dęcie w trąby i robienie problemów szpitalowi ? Co to da (oprócz zwiększenia sprzedaży gazet), że się ludzi będą się egzaltować przez parę dni tym głupim wybrykiem ? Inna sprawa, że jakoś nie wierzę w "przerażenie" lekarzy - to jest ludek uodporniony na wszelkie dziwactwa i obrzydliwości, z resztą musi być bo innaczej nie byliby w stanie efektywnie wykonywać swego zawodu ? A zresztą to jak oni się opiekują, badają i leczą te dzieci jak się boją ich dotykać ? Na odległość ? Na oko ? Wyobraźmy sobie lekarza, którego rzuca widok krwi, rozwalonych ciał, rozkładających się ciał, ludzkich odchodów, okropnie wyglądających zmian skórnych czy nowotworowych, uszkodzonych płodów czy innych dziwów jakie biologia tworzy przez pomyłkę ? Po takich widokach mówienie o wrażliwości lekarzy jest jedną wielką pomyłką. Można mówić tylko o poczuciu odpowiedzialności konkretnego lekarza za pacjenta, tj. za to, że lekarz zrobi wszystko co może by pacjenta wyprowadzić w kierunku zdrowia. Temat: Ogólne błędy metody. Jak byłam pierwszy raz u psychiatry, to od razu pytanie, kto w rodzinie choruje na depresję. Wtedy ją miała rozpoznana siostra. To i ja tez- a czemu by nie? Skoro uwarunkowania mogą być rodzinne... Pytania od razu były zadawane "pod" depresję, typu sen, samopoczucie, pamięć, wywiązywanie sie z obowiazków. I wszystko wskazywało jej na depresję! A mnie wtedy chodziło tylko o lek, abym mogła wstać z rana po głebokim, uzdrawiającym snie i iśc wypoczeta do pracy. Po Stilnoxie tak było. Co z tego, ze wybudzałam sie nad ranem, jak juz naturalnie sen jest nieco płytszy, bo serce było rozpędzone i biło bez opamietania, co przeszkadzalo mi zasnąć. Samopoczucie z rana akurat miałam najlepsze- dopiero w południe, albo i całkiem wieczorem padałam kompletnie z sił, ale w kartotece stoi jak wół: zgłasza gorsze samopoczucie poranne. Inaczej nie bardzo by to jej pasowało pod depresje. Albo wywiązywanie sie z obowiazków: kiedyś w ciągu dnia potrafiłam załatwic przerózne sprawy nawet w różnych częściach Wawy, a teraz , jesli nie ma mozliwości zaparkowania samochodu gdzies w poblizu, to wolę nie ryzykowac na piecote, bo jak osłabne, to do samochodu raczej dojde, ale wtedy mam spore zawroty głowy i koncentracji i po prostu- boje się prowadzic, bo to staje się niebezpieczne nie tylko dla mnie, ale i innych na drodze. Dlatego ja załatwiam sprawy dotyczace tylko mnie, a mąż- nasze wspólne. To ograniczenie nie wynikało i nie wynika z tego, że mi sie nie chce, tylko sił mi brakuje. Pamietam, ze od razu dostałam recepte na leki na 3 miesiące, a w aptece zostawiłam ponad 300 złotych. Po miesiącu zostały mi zmienione, bo okazalo sie, że inne będą na pewno lepsze i że wreszcie podziałaja. Tym razem wykupiłam tylko po jednym opakowaniu i zapłaciłam jakieś 100 złotych. Niestety- dawka okazała się za duża (po jednej kapsułce nie wstawałam z łózka przez 2 dni i noce z wyjatkiem spacerku do WC, a lek miał działac tylko przez noc), więc znowu zmiana, bo kapsułki przecież nie podzielę. Potem dowiedziałam sie od siostry, ze ona dawno zrezygnowała z "leczenia", bo jej renty nie wystarczało, to i ja tez zakończyłam terapie, co mi pozwoliło na bardziej trzeźwe spojrzenie na zycie. A propo wpisywania zmyslonych rzeczy: kolezanka pielęgniarka miała chorego na biegunkę 4-letniego syna, Sąsiad z klatki- lekarz pediatra, był bywał u nich z rana i wieczorem, zmienial leki, dodawal, dopisywał, a ona podłączała synkowi w domu kroplówki wg jego zaleceń. Wreszcie lekarz uznal, że najwłasciwszy bedzie pobyt na oddziale zakaxnym. Kolezanka zawiozła dzieco i w trakcie pobytu rozstawiala personel po katach za np. brak nocniczków na oddziale i jak dzieci były pod kroplówkami, to nie mogły sie załatwiać (z biegunką!!!), podawanie na noc leków nasennych, żeby dzieciaki nie krzyczały, że maja mokro czy chcą do ubikacji (z rana cała pupa odparzona, bo przez noc spaly w pampersach - nawet te kilkulatki-z kupami)itp, itd. Oczywiście pobyt rodziców na oddziale był mozliwy tylko na specjalne zezwolenie ordynatora i tylko przez pare godzin dziennie. Po 2 dniach na własne żądanie wypisała dziecko i przeniosła do szpitalika poza warszawę. Dokumentację z wypisu z tamtego oddziału przekazała lekarzom, a obejrzała ja dopiero wtedy, gdy lekarz przyjmujacy stwierdził, ze dobrze, że tamten szpital przynajmniej wyprowadził dziecko z odwodnienia(!!!). Moja koleżanka dostała ataku furii, bo tam wypisane były totalne kłamstwa, typu, ze objawy zatrucia matka zauwazyła 5 dni wcześniej, niz zgłosiła sie do szpitala z dzieckiem, że dziecko było odwodnione, z zaburzeniami elektrolitowymi i z ogólnym zaniedbaniem (!). Wiem, że składała jakieś papiery w sparwie sfałszowania dokumentacji chyba do izby lekarskiej, bo miała oświadczenia tamtego lekarza domowego i wyniki badań m.in. elektrolitów, które robila w prywatnym laboratorium. Włosy staja dęba! Temat: Witajcie ;) Szukam podobnie "doświadczonych" Witajcie ;) Szukam podobnie "doświadczonych" Witajcie drogie Mamuśki Mam na imię Monika, jestem mamą rocznej Wiktorii. U nas "historie" alergiczne zaczęły się stosunkowo niedawno bo około dwóch tygodni temu i wciąż jesteśmy niedoinformowane co też może być przyczyną takiego stanu. Moja mała ma okropną zaczerwienioną pupkę - po prostu ogień (biedactwo), chociaż zmienia się to co około 2-3 dni. Dostała na to robiony w aptece puder z Rivanolem, maścią cynkową i kupą innych świństewek - więc smaruję pupkę na żółto. Poza tym na tydzień przeszłyśmy na tetrę, ale odparzyła ją ceratka - więc wróciłyśmy do jednorazowych. Początkowo myślałam, ze to uczulenie na nowe Pampersy - ActiveBaby - więc wróciłyśmy do fioletowych Tesco bo się sprawdzały. Chwilkę pupa wróciła do normy ale pokazały się takie ropne krostki, na które mała dostała następne smarowadełko - maść z antybiotykiem (Neomycyną). Niestety ropne krostki przerzuciły się na plecki i to w znacznie gorszej postaci - też zaczęłyśmy smarować tym żółtym - i tu się znakomicie sprawdzają; prawie wszystko zniknęło (hurra!) Niestety pupa znów czerwona (( Poza tym mała brzuszek ma zsypany taką "kaszką" - podobno typowe dla alergików - na to dostała robioną w aptece maść z wit.A+E - bardzo fajna. Wczoraj na noc właśnie tym posmarowałam zaognioną pupkę i pachwiny i rano pupa była już lepsza. Nie wiem jak teraz bo z małą jest niania (muszę zadzwonić) Kąpię ją na zmianę: w Balneum, w krochmalu i w siemieniu lnianym. Pani doktor kazała mi małą myć wacikami, zeby nie przenosić krostek na inne części ciałka ale kapię mała na zasadzie polewania: stoi w wanience a ja ją polewam wodą z kubka; mamy niezłą zabawę )) Ponadto dostała do odczulania Ketotiffen i wit.A w kroplach żeby nie stękała przy kupie Niestety nie wiem co może ją uczulać, sądząc po objawach, tzn: plecki się leczą a pupa dalej jest fatalna: myślę, że to coś w jedzeniu. Mała, z racji AZS i alergii na mleko krowie, od 4 miesiąca jest na Bebilon Pepti, ponadto daję jej słoiczkowe deserki plus tarte jabłuszko, a na obiad - gotowane przeze mnie zupki-przecierki, z mięsem z indyka (do niedawna dawałam cielęcinę) z warzywkami, różnymi kaszami, płatkami ryżowymi i co mi tam wpadnie do ręki. Zupek nie doprawiam bardzo - troszkę soli i pieprzu - może zacznę jej kupować zupki, bo jak je kiedyś jadła wszystko było ok. Jak myślicie? Czy któraś a Was, drogie Mamy, miałyście podobne "przygody"? Jeżeli tak, to napiszcie jak się sprawy rozwijały, czy te wstrętne krostki znikały. Poza tym napiszcie proszę, z racji waszych "doświadczeń" z własnymi dzieciaczkami, czy macie jakieś sugestie, ewentualnie pomysły co też może być przyczyną stanu skóry małej. Będę wdzięczna za każdą informację. Jak wynika z powyższego zagoszczę na tym forum na stałe )) Pozdrawiam cieplutko Monika mama Wiki Temat: pieluszka otarła ciałko??? I ja witam Cię serdecznie. Otóż nasz problem rozwiązał, a właściwie rozwiązuje się w ten sposób, że to dziwne odparzenie - wysypkę leczymy u dermatologa, bo ja, podobnie jak Ty, w żaden sposób nie mogłam dac sobie rady sama, więc w końcu postanowiłam wybrac się do lekarza. Myślę, że w tej sytuacji to jedyne wyjście, i też chyba bym Cię do tego namawiała. Lekarz dermatolog przepisał mi najpierw dwie maści - Laticort CH oraz maśc robioną w aptece, zawierająca w składzie kwas borny. No i tu zaczyna się problem, bo ta pierwsza masc to steryd, a jak na pewno się orientujesz, przy długotrwałym stosowaniu mogą byc jakieś skutki uboczne (niestety, lekarka mi o tym nie powiedziała, dowiedziałam się dopiero tego na forum), natomiast co do kwasu bornego w tej drugiej maści to podobno w ogóle nie stosuje się tego u dzieci do trzech lat. No, ale pani ekspert zaleciła mi stosowac się do zalecen lekarza i tak troszkę smarowałam, efekt był po jednym, dwóch dniach - zdumiewające, nieprawdaż? Wszystko niemal natychmiast się wygoiło i lekarka, do której na kontrolę musiałam (i nadal muszę) chodzic niemal codziennie, powiedziała, że steryd można na razie odstawic i tylko wieczorem ta masc z kwasem. Niestety, po odstawieniu sterydu troszkę to wróciło, ale już na pewno nie w takiej drastycznej postaci, jak na początku, i znowu mamy smarowac tym nieszczęsnym Laticortem - sterydem (rano), a wieczorem - Clotrimazolum. Robimy tak od piątku i wysypka jest prawie niewidoczna, a skórka na brzuszku, boczku i pleckach jest prawie gładziuteńka. Dziś znowu na kontrolę i zobaczymy co dalej. Opisuję Ci wszystko tak dokładnie, ponieważ chciałabym, żebyś wiedziała, że taki problem nie jest jednoznaczny, niestety, wydawałoby się, że człowiek idzie do lekarza, dostaje lekarstwa i ma byc dobrze. Kazano mi stosowac leki, co do których opinie są podzielone i co do których ja sama nie miałam pełni przekonania. W każdym razie kuracja trwa dośc krótko i mam nadzieję, że będę mogła już te leki odstawic. Jeśli lekarz coś Ci przepisze, może zapytaj go dokładnie, co to za leki i czy są bezpieczne, bo niektórzy lekarze unikają tego tematu. Moja lekarka stwierdziła: Ja przepisuję takie leki, żeby się wygoiło (to była odpowiedz na moje pytanie o skutki uboczne). Musimy niestety kierowac się własnym zdrowym rozsądkiem i intuicją. Aha, czytałam jeszcze na forum, że jak się dostanie receptę na maśc robioną z tym kwasem bornym, to w aptece można poprosic, żeby ten składnik pominęli - robi tak wiele osób i podobno nie ma z tym problemu. Życzę Ci gorąco powodzenia i też będę czekala na wiadomośc od Ciebie, jak Tobie poszła walka o zdrową skórę dzidziusia, której oczywiście gorąco sekunduję. Pozdrawiam - Ejka Temat: Bicom w Szczecinie na Getta W- opinie Generalnie napiszę więc: moim zdaniem, na Getta czy nie na Getta, biorezonans nie ma najmniejszego sensu. Powtarzam i podkreślam - MOIM zdaniem, żeby nie było, że narzucam opinię ;D Jak piszesz, słonko - są przeciwnicy i zwolennicy. My poszliśmy, bo koleżanka była zachwycona, pediatra nie widział przeciwwskazań, choć ostrzegał, żebyśmy zbyt wiele nie oczekiwali no i wolne 130 złotych wpadło do portfela, więc zainwestowaliśmy w pociechę ) Efekt był taki, że metoda nas kompletnie nie przekonała, po obserwacji przebiegu uczulenia u naszego dziecka wiemy, że produkty, które pokazała maszyna kompletnie jej nie przeszkadzają, za to inne - po których ma piękną wysypkę - nie wyszły w badaniu w ogóle. No i pani, która tak naprawdę na ścianie miała masę certyfikatów UCZESTNICTWA w szkoleniach nie okazała się przekonywującym autorytetem medycznym. Ja też posiadam zestaw certyfikatów uczestnictwa w rozmaitych szkoleniach i wiem, że jeśli nie kończą się one (szkolenia) jakimkolwiek państwowym, renomowanym egzaminem, to takie papierki można sobie.... cóż, powiesić na ścianie i cieszyć nimi oko. Nic poza tym. A z drugiej strony, skoro miała się czym "pochwalić" jeśli chodzi o wiedzę i doświadczenie, dlaczego na "wyniku" badania nie przystawiła żadnej pieczątki? Nie wpisała swoich danych, kim jest? Jeśli ma jakiś tytuł naukowy, powinna takie fakty podawać. A jeśli nie - to ja biorezonansu nie mogę traktować jako metody leczniczej. Piszesz, słonko, że to jak z homeopatią - "zaszkodzić, nie zaszkodzi więc można spróbować". Niestety, nie do końca mogę się z Tobą tu zgodzić. Syrop homeopatyczny Malia, przepisany przez lekarkę u mojej córeczki spowodował biegunkę tak okropną, że odparzenia na pachwinach leczyliśmy 3 dni. Nie zawsze homeopatia jest obojętna dla organizmu. Każdy organizm reaguje inaczej. Tak samo może być z biorezonansem. I ostatni argument, który przekonał mnie, że w odczulanie biorezonansem nie warto inwestować - odczulanie robi się na konkretny alergen. Odczuleń musi być kilka (przynajmniej ze 3). Za każde płaci się 50 zeta. To już 150 złotych w sumie na jednym alergenie. A co mam zrobić, jak maszyna pokazała u dziecka rzekomo kilkanaście alergenów? I jak podsumowała nam to pani alergolog, do której chodzimy - ludzie zostawiają w gabinetach biorezonansu tysiące złotych. Przy czym gwarancji skuteczności żadnej nigdy nie ma. Dodam tylko, że moje dziecko ma raczej lajcikową wersję alergii (krostki na skórze, które specjalnie nie uprzykrzają jej życia) i jest malutka, więc ma szansę zwyczajnie z tego wyrosnąć. Dlatego ja nie traktuję biorezonansu jak ostatniej deski ratunku. Ale rozumiem ludzi, którzy tak robią. Tutaj, jak już pisałam, wyrażam jedynie SWOJĄ opinię. )) Strona 3 z 3 • Wyszukano 187 rezultatów • 1, 2, 3 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||