Strona Główna Jacek Cygan teksty piosenek Jacek Kaczmarski Nasza klasa Jacek Kaczmarski teksty mp3 Jacek Malczewski obraz Śmierć Jacek Soplica bohater patriota Jacek Soplica bohater rozprawka Jacek Wójcicki Beata Rybotycka Jacek Ziobro minister PiS Jacek Cygan Galeria Jacek Kaczmarski piosenki |
Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jacek SzlakTemat: a co tam nowego z Nowym Miastem ? podpisali... Prezydent Miasta Krakowa Jacek Majchrowski oraz Dyrektor ds. Projektu i Budowy Nowego Miasta Tishman Speyer Properties Chris Humnicki podpisali trzy umowy dotyczące nieruchomości przeznaczonych pod inwestycję: poszerzenie ul. Pawiej, ul. Nowa Pawia oraz ul. Nowy Szlak. TST Polska 1 Sp. z o. o. zobowiązała się do przekazania Gminie szeregu nieruchomości na podstawie Umowy Infrastrukturalnej określającej m.in. zasady współpracy stron przy realizacji inwestycji "Nowe Miasto" i zadań infrastrukturalnych realizowanych w jej pobliżu. Przedwstępna umowa darowizny na rzecz Miasta prawa użytkowania wieczystego dotyczy nieruchomości nabytej przez TST Polska 1 od PKS S.A. Łączna wartość nieruchomości będącej przedmiotem darowizny, zgodnie z wyceną wykonaną przez Krakowski Instytut Nieruchomości wynosi 249 689 zł. Warunkiem zawarcia ostatecznej umowy darowizny prawa użytkowania wieczystego nieruchomości jest prawomocne wpisanie do księgi wieczystej TST Polska 1 Sp. z o. o jako użytkownika wieczystego w miejsce PKS SA. Przedwstępna umowa zamiany prawa użytkowania wieczystego nieruchomości ma objąć działki konieczne do zrealizowania inwestycji a będące w użytkowaniu wieczystym TST Polska 1 oraz nieruchomość będącą w użytkowaniu wieczystym Miasta wraz z własnością znajdującego się na niej budynku położonego przy Placu Kolejowym 5. Wartość prawa użytkowania wieczystego nieruchomości będącej w użytkowaniu wieczystym Gminy Kraków zabudowanej budynkiem położonym przy Placu Kolejowym 5 została oszacowana na łączną kwotę w wysokości 2 134 000 zł, natomiast wartość prawa użytkowania wieczystego nieruchomości będącej w użytkowaniu wieczystym TST Polska 1 określono na łączną kwotę 9 520 719 zł. Ustalono również, że zamiana ma nastąpić bez dopłat żadnej ze stron. Warunkiem zawarcia ostatecznej umowy zamiany pomiędzy Miastem Kraków, a TST Polska 1 Sp. z o.o. jest prawomocne wpisanie do księgi wieczystej Miasta Krakowa jako użytkownika wieczystego działki i właściciela budynku na niej posadowionego oraz wydanie przez Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji zezwolenia na nabycie nieruchomości Miasta przez TST Polska 1 Sp. z o. o. Podpisanie przedwstępnej umowy zamiany będzie podstawą do udzielenia wzajemnej zgody na dysponowanie na cele budowlane zamienianymi nieruchomościami. TST Polska 1 Sp. z o.o. ma również przekazać w drodze umowy darowizny na rzecz Miasta Kraków nieruchomość o powierzchni 0,5060 ha, której wartość, zgodnie z wyceną Krakowskiego Instytutu Nieruchomości, wynosi 2 472 922 zł. Wolą Prezydenta Miasta Krakowa Jacka Majchrowskiego było podpisanie wspomnianych umów jeszcze w grudniu 2002 r., a opóźnienie wyniknęło z przyczyn niezależnych od Miasta. Temat: ........G O P R ....w a k c j i .... A co na to GOPR? (11.02.2004 16:33) GOPR w sprawie tablic Otrzymaliśmy właśnie maila od Jacka Dębickiego, naczelnika GOPR, z treścią listu otwartego który przesłał z prośbą o publikację, do Redakcji Gazety Wyborczej: Szanowna Redakcjo W nawiązaniu do artykułu „Czarne punkty w skałkach jurajskich” pragnę odnieść się do całej sprawy. Przede wszystkim na całym świecie gospodarz terenu ma prawo i obowiązek ostrzegać gości przed potencjalnym niebezpieczeństwem. Gośćmi na Jurze są szeroko rozumiani turyści, w tym i ci uprawiający sporty ekstremalne. Ale fakt uprawiania np. wspinaczki, jeszcze nie upoważnia nikogo do niszczenia lub „usuwania” czegokolwiek co nie stanowi jego własności. W dobrze rozumianym pojęciu prawa, na które „Gazeta” tak często się powołuje, istnieją takie określenia jak „kradzież” i „wandalizm” i nie ma znaczenia w jak szczytnej idei ktoś tego czynu dokonuje... Jeśli ktoś niszczy lub zawłaszcza czyjąś własność popełnia przestępstwo, po prostu. Natomiast próby lansowania społecznej akceptacji takich działań, delikatnie mówiąc, uważamy za nieporozumienie. To tak jakbyśmy sąsiadowi ukradli lub zniszczyli samochód nie akceptując faktu, że jeżdżąc bez rury wydechowej zatruwa środowisko. Protesty zgłaszane przez wspinaczy wskazują na błędne przekonanie, że są jedynymi użytkownikami jurajskich szlaków. Niestety są w błędzie. Taternicy to tylko cząstka wszystkich turystów wędrujących po Jurze. Są nimi przede wszystkim: turyści piesi, narciarscy, konni, rowerowi, paraglajciarze, grotołazi, ale także miłośnicy ruin zamkowych, harcerze i survivalowcy... to przede wszystkim oni ulegają wypadkom. Dlatego pytając o zdanie Polski Związek Alpinizmu, należałoby zwrócić się również na równych prawach do Polskiego Związku Kolarskiego, Polskiego Związku Narciarskiego, Klubów Górskich, związków jeździeckich, kół łowieckich, PTTK, ZHP, ZHR, klubów kierowców czterokołowców, a i tak pominięto by tysiące osób niezrzeszonych. Niejasnym jest umocowanie w którym reprezentanci jednej dyscypliny sportowej uzurpują sobie prawo do wypowiadania się w imieniu ogółu, więcej, narzucania swego zdania gospodarzom terenu, na którym są jedynie gośćmi. Uważamy, że w sprawie jakichkolwiek tablic prawo wiążącej opinii mają: Dyrekcja Zespołu Parków Krajobrazowych – instytucja ustawowo powołana do ochrony i kształtowania krajobrazu. miejscowe władze samorządowe – jako gospodarze terenu. GOPR – instytucja powołana ustawowo do określania niebezpieczeństw i przeciwdziałania wypadkom Jednocześnie pragniemy oświadczyć, że GOPR jest dumny z faktu, że pozyskał człowieka tego formatu co Jurek Owsiak do idei zwiększenia bezpieczeństwa tysięcy młodych ludzi uprawiających na Jurze turystykę i sporty ekstremalne, bo – lepiej jest zapobiegać, niż walczyć o życie poszkodowanego w nieszczęśliwym wypadku wynikłym z niewiedzy lub braku wyobraźni. Z poważaniem NACZELNIK GOPR Jacek Dębicki I zaś cacy! Temat: Nowy rozkład PKP - będzie bosko... :-( gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,3770012.html Kolej podcina gałąź, na której siedzi Trudno uwierzyć, że na szlaku, na którym trzy lata temu kursowało pięć par pociągów na dobę, nagle wszyscy pasażerowie przeszli na emeryturę, pochorowali się, wyprowadzili się albo zwyczajnie umarli 10 grudnia, gdy wejdzie w życie najnowszy rozkład jazdy PKP, po raz pierwszy od momentu powstania (w 1933 r.) magistrala węglowa stanie się linią wyłącznie towarową. W ten sposób mieszkańcy Kłobucka, Działoszyna, Widawy i okolic Sieradza oraz Łasku zostaną pozbawieni podstawowej możliwości dojazdu na Śląsk. Kilka dni temu Jacek Stumpf, dyrektor odpowiedzialny w katowickim Urzędzie Marszałkowskim za komunikację, podał, że przyczyną wykreślenia połączeń jest śladowa frekwencja. W tym miejscu przypomina mi się stosowana w PKP praktyka: celowe zaniżanie liczby podróżnych przy publikowaniu statystyk. Były tego typu przypadki w zeszłym roku na Opolszczyźnie. Bo bardzo trudno mi uwierzyć, że na szlaku, na którym jeszcze trzy lata temu (2003 r.) kursowało pięć par pociągów na dobę, nagle wszyscy pasażerowie przeszli na emeryturę, pochorowali się, wyprowadzili się albo zwyczajnie umarli. Problemy magistrali węglowej dzieli większość linii kolejowych w Polsce. Od lat słyszy się o groźbie likwidacji połączeń i zamykania dworców. Najczęściej pojawiają się w związku z tymi doniesieniami linie Częstochowa - Kielce, Częstochowa - Chorzew Siemkowice, Tarnowskie Góry - Herby Nowe - Wieluń, Częstochowa - Opole. Nie było w zeszłych latach rozkładu jazdy, który nie byłby przepełniony złowrogimi literkami "F" (pociąg kursuje na zarządzenie) lub "G" (pociąg kursuje do odwołania). Prawdziwy dramat rozpoczął się w grudniu 2003 r., kiedy zdziesiątkowano pociągi na wymienionych liniach. Rok później Częstochowie odebrano bezpośrednie połączenia z Wieluniem, Zduńską Wolą, Tarnowskimi Górami. W tym roku z kolei PKP. Jaka zatem jest wizja na przyszłe lata? Optymistyczna wersja byłaby taka, że musi być lepiej - ponieważ gorzej być nie może. Polska rzeczywistość jednak uczy swoich obywateli (obywateli państwa solidarnego i socjalnego!), że zawsze może być gorzej niż już osiągnięte dno. Przekładając to na płaszczyznę kolei, jestem niemalże pewien, że likwidacja połączeń na magistrali węglowej to jeszcze długo nie koniec "restrukturyzacji" PKP w regionie. Usunięcie pociągów "zduńskowolskich" to zarazem wypadnięcie (nie z pociągu!) pasażerów, którzy jeździli linią Katowice - Wieluń, Opole - Częstochowa i z Częstochowa - Siemkowice, i mieli w Herbach bądź Siemkowicach swoje przesiadki na "węglówkę". Gdy, wnioskując logicznie, spadnie frekwencja tych pociągów (a spadnie na pewno), PKP w grudniu 2007 r. zaśpiewa nam - przy akompaniamencie Urzędu Marszałkowskiego - że pociągi są nierentowne i należy je wykreślić. Będą to zapewne pociągi relacji Tarnowskie Góry - Herby, Katowice - Wieluń czy ostatnie dwa z Częstochowy do Chorzewa Siemkowic. Sumując to wszystko, pod kreską wychodzi nam obraz nędzy i rozpaczy. Mimo dobrej infrastruktury (zadziwiająco dobrej jak na Śląsk) PKP Przewozy Regionalne, ze swoim koalicyjnym partnerem, czyli samorządem wojewódzkim, doprowadziły do degradacji połączeń pasażerskich nie tylko na "węglówce", ale także w całym województwie, pozbawiając możliwości dojazdu do szkół, miejsc zatrudnienia oraz do centrów handlowych i administracyjnych tych wszystkich obywateli, których nie stać na posiadanie i użytkowanie własnych samochodów. Temat: do abcd17 Witaj bena! Gość portalu: bena napisał(a): > To znaczy, że od Ciebie dużo zależy i my sobie luźniutko gadu gadu, a do > końca grudnia ma się zdecydować, jak będzie wyglądał Wałbrzych w > przyszłości?! Nic sztywnego nie powstanie, choć wizja rozwoju miasta już się klaruje. Tworzycie ją Wy sami - mieszkańcy Wałbrzycha. Wasze projekty będą ujete w LPR, kolejne pomysły będą na bieżąco ujmowane tak by wykorzystać środki ze ZPORRu, SPO RZL i SPO WKP. LPR w ujęciu wałbrzyskim wyjdzie poza ramy wyznaczone w działaniu 3.3 ZPORR. Ciekaw jestem ilu osobom coś mówią te akronimy :) > Mam na myśli Lokalny Program Rewitalizacji - w skrócie niestety > LPR (świeć Panie). > Zamiast więc pytać o zabytki, o których można poczytać w przewodnikach, > poproś ludzi o konkretne pomysły rewitalizacji miasta. I to takie, na które > nie trzeba za wiele kasy. Na tym forum jest wielu zakochanych w swoim mieście > i na pewno Ci pomogą. > Do atrakcji turystycznych dorzucam: > 1. Lwi Gród przy ul. Pocztowej - dawny budynek słynnego w Europie sanatorium > Stary Zdrój, w którym przebywała m.in. księżna Izabela Czartoryska i ona też > dokładnie opisała w swym dzienniku wygląd Lisiej Sztolni. > 2. Szlak Ułanów Legii Nadwiślańskiej - z obeliskiem upamiętniającym bitwę i > ciekawym nagrobkiem gen. Łączyńskiego przy kościele na Szczawienku. Generał > do końca służył Napoleonowi, a prywatnie był bratem Marii Walewskiej. > 3. Jedyną w Polsce Galerię Rzeźby Plenerowej (informacje w Muzeum). > > Najlepiej wrzuć jakieś namiary na siebie, to chętnie Ci pomożemy. Dziękuję za pomysły, wykorzystamy je w LPR. Jednym z ciekawszych tematów będzie stworzenie i wypromowanie szlaku turystycznego bazującego - co będzie nowatorskie i nieopisane w przewodnikach - na zabytkach poprzemysłowych łaczącego Książ z kopalnią Thorez. Lisia Sztolnia przewidziana jest w planach do osuszenia (jej środkowa część, bo zewnętrzne kawałki są już teoretycznie dostępne). Jest już również zlokalizowana komnata... Listę wstępnych projektów puszczę wkrótce ujrzy światło dzienne. Będziemy ją, przy współpracy z wałbrzyskimi stowarzyszeniami, wspólnotami i spółdzielniami, polisją, szkołami wyższymi, instytucjami kultury i innymi beneficjentami uzupełniali do końca października. W listopadzie, przy współpracy z WWSZiP zostanie wykonany pilotażowy sondaż pozwalający określić, które projekty mieszkańcy oceniają najlepiej (priorytety) a które będzie można odłożyć na później. Informacje o projekcie zamieszczane są w dziale "rewitalizcja" pod "gospodarką" na stronie urzedu miasta www.um.walbrzych.pl . Wszystkich mających pomysł jak ożywić miasto proszę o kontakt z Jackiem Kramnikiem, Pełnomocnikiem ds. rewitalizacji (rewitalizacja@um.walbrzych.pl) bądź ze mną bezpośrednio (mtertelis@remarket.pl). A dziś nadaję bezpośrednio z Wałbrzycha, skąd wszystkich serdecznie pozdrawiam :) mt Temat: Szlak Piastowski odżyje za unijne pieniądze A przeczytaliscie komentarz Jacka Łuczaka? Jaki entuzjastyczny? I nie widzi tej całej żenady. A później dziwicie się, że ludzie na Starym Miescie szukaja przede wszystkim MacDonalda. Jeżeli pisarczykowie nie widza w tym nic smiesznego to co macie pretansje do przecietnych zjadaczy chleba. Do tego pomysły typowe dla skoku na kasę - za wszelka cenę - pamiętacie dyskusję na temat dotacji do hiphopowca - to ten sam pomysł i realizacja. Tamto spotkało sie z niemal entuzjazmem forumowiczów. Z tym, że w przeciwieństwie do płyty hiphopowca te niektóre pomysły są nie tylko żenujace ale i groźne. Ale do rzeczy. Ja bym jednak tak w czambuł wszystkiego nie potępiał. Pomysł z Karczmą w Rzymie nie jest zły. Nikomu nie szkodzi a dodatkowe miejsce do odpoczynku i zjedzenia posiłku zawsze sie przyda. Kiedyś budowano zajazdy. Teraz jest pomysł na Karczmę w Rzymie - moim zdaniem niezły. Tylko żeby ta karczma miała rzeczywiscie dobry poziom i regionalne potrawy w swoim menu. I nie stała się mordownią dla okolicznych pijaczków. Muzeum figur woskowych - komu to przeszkadza? Niestety część naszych turystów reprezentuje kulturę obrazkową i zrozumie pewne rzeczy dopiero po łopatologicznym pokazaniu. Dostosowując sie do gustów takiego turysty jest szansa,że zainteresuje się tymi sprawami i może przeczyta lub zobaczy coś wiecej niż kukiełki z wosku. Idea ta skierowana jest do określonego - raczej prymitywnego odbiorcy - ale przecież i takiego trzba wciągnąć w krąg osób zwiedzajacych. Wieża Eiffla w Paryżu. To żenada i świadczy tylko o prymitywiźmie i prowincjonalności pomysłodawcy. Nie szkodzi nikomu (moze poza wyrzuceniem pieniedzy) ale chyba bedzie pretekstem do obśmiania idei szlaku piastowskiego. Paryż, Wieza i Piastowie - komu do łba przyszło takie połączenie. Gród słowiański w Gnieźnie - te same uwagi co do figur woskowych. Atrakcja dla "maluczkich'. Prymitywna ale niegroźna. Natomiast groźny jest pomysł zwiazany z zamkiem w Wenecji. Grozi zniszczeniem autentycznego zamku zachowanego w postaci trwałej ruiny. Mam nadzieję, ze żaden konserwator zabytków na to sie nie zgodzi. Jezeli ktoś był w Wenecji to wie, ze jest to swietnie zachowany obiekt. I zamiast przystosować te uatentyczne ruiny do zwiedzania (a byłoby co ogladać - po utworzeniu mozliwosci wejscia na górę) w połączeniu z Muzeum Kolejki Waskotorowej byłaby to świetna atrakcja - bez uszczerbku dla autentycznosci i wartosci historycznej. Niestety nasi prymitywni decydenci zapatrzeni w "Disneylandy" nie wyobrazaja sobie skierowania czegoś dla bardziejh wymagajacej publicznosci. Przebudowa Wenecji jest niestety dla kultury narodowej grozna. Czy widzieliscie jak wspaniale moga być wspaniale prezentowane "trwałe ruiny" np w Anglii? Rozbudowa infrastruktury typu drogi, sciezki rowerowe itp to tylko poprzeć. Stadniny - jak najbardziej. Dlatego koledzy krytykujcie jak najgłosniej - ale z przemysleniem - nie wszystko zasługuje na totalne potepienie. Oferta dla turystów musi byc wszechstronna a nie tylko z górnej półki. Ludzie sa różni i nie odcinajmy ich od wiedzy historycznej - nawet jezeli podawana im bedzie w prymitywnej postaci. Temat: Szukam książki z akcją na morzu... Widzę, że forumowicze zbyt wielkiej wiedzy na ten temat nie mają :( Ja w młodości zaczytywałem się w tej literaturze i postaram się podać to co zapamiętałem oraz te pozycje które mam w swoich zbiorach. Wiesław Andrzejewski "Port nowych szlaków" i inne (opisuje w nich życie na statkach handlowych) Wiesław Andrzejewski "Porty dobrych nadziei" (tematyka jak wyżej) Ewart Brooks "Gdziekolwiek dopełni się twój los" (książka opisuje życie na holownikach ratowniczych) Rafał Brzeski "Plama śmierci na morzu" (o katastrofach tankowców) Andrzej Perepeczko "Oni dwaj przez cały rejs" i inne (tematyka rejsów handlowych i szkolnych, miałem przyjemność poznać autora osobiście) Andrzej Perepeczko "Chłopcy z morskiej szkoły" (wspomnienia z rejsów szkolnych ze studentami) Ove Allansson "Opowiadania z morza" (opowieśi z czasów ostatnich żaglowców) Eugeniusz Daszkowski "Ostatni rejs 'Narvika'" (akcja opisuje autentyczne wspomnienia z czasw tuż po wojnie) Jens Bjorneboe "Rekiny" (akcja dzieje się na żaglowcu na przełomie 19 i 20 wieku) Leszek Prorok "Smuga blasku" (kanwą tej powieści są epizody z życia Josepha Conrada w roku 1888) Lech Bądkowski "Wesoło w tropikach" (książka traktuje o życiu marynarzy floty handlowej) David Howarth "Szetlandzki autobus" (o bohaterstwie norweskich żeglaży i rybaków przewożących w czasie wojny z wysp brytyjskich zaopatrzenie dla norweskiego ruchu oporu) Czesław Adamowicz "Morze sprzyja odważnym" (opowieści z czasów wojny pisane z pokładu "Chrobrego) Jan Mrozowicki "Konwój w nieznane" (również o II wojnie światowej na morzu) Jacek Cieszewski "Smak morza" (dziennikarz który zamustrował jako marynarz na statek handlowy opisuje swoje spostrzeżenia) Henryk Mąka "'Bremerhaven' statek śmierci" (nie zupełnie w temacie, bo autor pisze wspomnienia z obozu jenieckiego na pokładzie statku 'Bremerhaven') Jan Mar "Strażnicy zmarłych" (akcja powieści dzieje się na pokładzie statku handlowego w jednym z afrykańskich portów" Roman Lercher "Tragedie mórz i oceanów" (jak w tytule, największe tragedie morskie) Czesław Czerniawski "Awantury Śródziemnomorskie" (autor pisze o pracy rybaków dalekomorskich) Czesław Czerniawski "Nie wychodź na pokład o zmroku" (tematyka jak wyżej) Jerzy Jasiński "Uśmiechnięta twarz morza" (wesołe opowiadanka z życia na morzu) Danuta Frey "Ostatni rejs 'Korala'" (kryminał o tematyce morskiej) John Caldwell "Desperacki Rejs" (rejs przez Pacyfik na jachcie, następnie przeżycia autora jako rozbitek na jednej z wysp Pacyfiku) Bengt Danielsson "Z tratwy na tratwę" (opowieści i przeżycia na tratwach 'Thaiti Nui' i 'Thaiti Nui II') Marian Promiński "Marynarze" (zbeletryzowana powieść o tematyce morskiej opowiadająca o życiu marynarzy" Richard Gordon "Pan doktor na morzu" (jedna z serii komediowych książek tego autora, która akurat tutaj opisuje w przezabawny sposób życie lekarza na statku) Aleksander Grobicki "Nie tylko trójkąt bermudzki" (tematyka tajemniczych katastrof morskich) Gerard Borg "Run na wodę" (autor w krótkich szkicach opisuje wspomnienia pełne umiłowania morza i swobody) Mirosław Azembski "Mój kapitan" (o życiu na statkach handlowych) Witold Chromiński "W dolinie Kilombero" (wspomnienia z rejsu statkiem PLO do Afryki, btw. autor uwiecznił w niej mego ojca...) Z całą pewnością to nie wszystko co mam w swoich zbiorach, ale ciężko wszystko na raz ogarnąć. Celowo pominąłem książki wojenno-morskie, czy też relacje z rejsów żeglaży (tego mam chyba najwięcej). Książek raczej radzę szukać w antykwariatach i bibliotekach. Większość wymienionych pozycji wydało Wydawnictwo Morskie w Gdańsku (niestety dawno już nieistniejące, a szkoda...) Temat: Putin: ZSRR musiał podpisać pakt Ribbentrop - M... Od Jacka Kaczmarskiego dla Władimira Putina. Ballada wrzesniowa Długośmy na ten dzień czekali Z nadzieją niecierpliwą w duszy Kiedy bez słów Towarzysz Stalin Na mapie fajką strzałki ruszy. Krzyk jeden pomknął wzdłuż granicy I zanim zmilkł zagrzmiały działa To w bój z szybkością nawałnicy Armia Czerwona wyruszała. A cóż to za historia nowa? Zdumiona spyta Europa, Jak to? To chłopcy Mołotowa I sojusznicy Ribbentropa. Zwycięstw się szlak ich serią znaczy Sztandar wolności okrył chwałą Głowami polskich posiadaczy Brukują Ukrainę całą. Pada Podole, w hołdach Wołyń Lud pieśnią wita ustrój nowy, Płoną majątki i kościoły I Chrystus z kulą w tyle głowy. Nad polem bitwy dłonie wzniosą We wspólną pięść co dech zapiera Nieprzeliczone dzieci Soso, Niezwyciężony miot Hitlera. Już starty z map wersalski bękart, Już wolny Żyd i Białorusin Już nigdy więcej polska ręka Ich do niczego nie przymusi. Nową im wolność głosi "Prawda" Świat cały wieść obiega w lot, Że jeden odtąd łączy sztandar Gwiazdę, sierp, hakenkreuz i młot. Tych dni historia nie zapomni, Gdy stary ląd w zdumieniu zastygł I święcić będą nam potomni Po pierwszym września - siedemnasty. I święcić będą nam potomni Po pierwszym - siedemnasty. Jałta Jak nowa rezydencja carów, Służba swe obowiązki zna, Precz wysiedlono stąd Tatarów Gdzie na świat wyrok zapaść ma. Okna już widzą, słyszą ściany Jak kaszle nad cygarem Lew, Jak skrzypi wózek popychany Z kalekim Demokratą w tle. Lecz nikt nie widzi i nie słyszy, Co robi Góral w krymską noc, Gdy gestem wiernych towarzyszy Wpaja swą legendarną moc Nie miejcie żalu do Stalina, Nie on się za tym wszystkim krył, Przecież to nie jest jego wina, Że Roosevelt w Jałcie nie miał sił. Gdy się triumwirat wspólnie brał Za świata historyczne kształty, - Wiadomo kto Cezara grał - I tak rozumieć trzeba Jałtę. W resztce cygara mdłym ogniku Pływała Lwa Albionu twarz: Nie rozmawiajmy o Bałtyku, Po co w Europie tyle państw? Polacy? - chodzi tylko o to, Żeby gdzieś w końcu mogli żyć... Z tą Polską zawsze są kłopoty - Kaleka troszczy się i drży. Lecz uspokaja ich gospodarz Pożółkły dłonią głaszcząc wąs: Mój kraj pomocną dłoń im poda, Potem niech rządzą się jak chcą. Nie miejcie żalu do Churchilla, Nie on wszak za tym wszystkim stał, Wszak po to tylko był triumwirat, By Stalin dostał to, co chciał. Komu zależy na pokoju, Ten zawsze cofnie się przed gwałtem - Wygra, kto się nie boi wojen I tak rozumieć trzeba Jałtę. Ściana pałacu słuch napina, Gdy do Kaleki mówi Lew - - Ja wierzę w szczerość słów Stalina Dba chyba o radziecką krew. I potakuje mu Kaleka, Niezłomny demokracji stróż: Stalin, to ktoś na miarę wieku, Oto mąż stanu, oto wódz! Bo sojusz wielkich, to nie zmowa, To przyszłość świata - wolność, ład - Przy nim i słaby się uchowa, I swoją część otrzyma... - strat! Nie miejcie żalu do Roosevelta, Pomyślcie ile musiał znieść! Fajka, dym cygar i butelka, Churchill, co miał sojusze gdzieś. Wszakże radziły trzy imperia Nad granicami, co zatarte: - W szczegółach zaś już siedział Beria, I tak rozumieć trzeba Jałtę! Więc delegacje odleciały, Ucichł na Krymie carski gród. Gdy na Zachodzie działa grzmiały Transporty ludzi szły na Wschód. Świat wolny święcił potem tryumf, Opustoszały nagle fronty - W kwiatach już prezydenta grób, A tam transporty i transporty. Czerwony świt się z nocy budzi - Z woli wyborców odszedł Churchill! A tam transporty żywych ludzi, A tam obozy długiej śmierci. Nie miejcie więc do Trójcy żalu, Wyrok historii za nią stał Opracowany w każdym calu - Każdy z nich chronił, co już miał. Mógł mylić się zwiedziony chwilą - Nie był Polakiem ani Bałtem? Tylko ofiary się nie mylą! I tak rozumieć trzeba Jałtę! Temat: Nowy sponsor Zawiszy Wejście CIECH'u (Zachemu) w Zawiszę dodatkowo rozgrzało atmosferę przed derbami z Chemikiem Bydgoszcz. No ta zamiast zaproszenia małe podumowanko dotychczasowych zmagań Zawiszy z Chemikiem: To trochę to dziwne, że w 60-letniej historii Chemik(prawie 60 lat) i Zawisza, w ligowych bojach tylko 4 razy miały ze sobą okazję zagrać. Zawisza okupował dwie najwyższe ligi, Chemik generalnie walczył piętro lub 2 niżej. W sezonie 83/84, kiedy Zawisza wracał na zaplecze ekstraklasy niebiesko-czarni zanotowali jedyne ligowe zwycięstwo nad Chemikiem i to na Glinkach (0:1) oraz w tym samym sezonie 0:0 na Gdańskiej. Ostatnia dekada należała jednak do Chemika (bynajmniej nie kibicowsko, ale sportowo), który z lepszym lub gorszym skutkiem walczył w III lidze. Rok temu znowu skrzyżowały się szlaki obu zespołów tym razem w IV lidze. I tabeli końcowej i na Gdańskiej (po golu w 34 min. Adriana Raszki) górą był Chemik. W tym sezonie Zawisza jednak gra zupełnie inaczej niż wiosną i jak dotąd jest niepokonany. Za sprawą Mieni Lipno, która w 8 kolejkach straciła zaledwie 2 punkty - nie możemy sobie pozwolić na kolejną stratę punktów. To jeszcze podnosi dodatkowo adrenalinę przed tym derbowym spotkaniem. Czy Piotr Gruszka będzie starał się czymś zaskoczyć Tworka? Jak do tej pory w 8 ligowych meczach Chemika - 97% całego czasu gry zagrało 12 zawodników. Zobaczymy czy będzie to widoczne w końcówce spotkania. Nie posiadam danych z obu meczów pucharowych Chemika, ale z nich raczej daleko idących wniosków wyciągać i tak nie należy. Żelazna "11" Chemika to wg mnie: w bramce - doświadczony Andrzej Retlewski, obrona to najprawdopodobniej: Bartosz Kaszyński (pojawił się ponownie w składzie Chemika w meczu z Lubaniem, Adrian Raszka,Łukasz Walda i młodziutki Dawid Jasiński, który zyskał już duże zaufanie Piotr Gruszki. Dariusz Wolski zastępujący ostatnio w obronie Kaszyńskiego wróci prawdopodobnie do 2 linii, a obok niego zagrają Kroszel, Michaliszyn i Kawałek. Ejankowski jeżeli nie zmieści się w wyjściowym składzie to pewnie dostanie ze 30 minut w 2 połowie. W przodzie Bilski z Timmem (był moment, że myślałem, że zagra u nas w tym sezonie) , który w ostatnim meczu załadował 2 bramki Lubaniowi. Niektórzy wietrzą występ przeciwko Zawiszy Jacka Szpejny, ale ja osobiście uważam, że Gruszka nie będzie eksperymentował w tym prestiżowym meczu. z drugiej strony Szpejna zagrał w PP z Czarnymi Nakło i strzelił pierwszą bramkę dla Chemika. Tworek stosuje większą rotację w składzie i zestawienie naszej jedenastki paradoksalnie trudniej przewidzieć, ale niech się tym zajmuje w końcu sztab Chemika. P.S. Na www.zawisza1946.pl lista spotkań i czas gry poszczególnych zawodników Chemika (obok oczywiście statystyk Zawiszy)w tym sezonie. Jedno jest pewne, co by nie było zmiażdżymy Chemika dopingiem. Tych, którzy dawno nie byli na meczu piłkarskim i mają zamiar przypomnieć sobie stare dobre czasy serdecznie zapraszamy. W tym sezonie jak do tej pory Zawisza notuje najwyższą w naszej IV lidze średnią frekwencję w granicach 1000 widzów na mecz, ale po tych derbach ta liczba pewnie podskoczy jeszcze w górę. W zeszłym roku derby na Gdańskiej to było prawdziwe SHOW, w którym wzięło udział ok 1500 osób. W sobotę musimy to zrobić jeszcze lepiej. po[z]drawiam Temat: Hotele na Łosiowych Błotach? Szwindel AMW - "Rzepa "27.04 TAJNA BAZA W lesie zaliczanym do otuliny Kampinoskiego Parku Narodowego w połowie lat 50. zeszłego wieku żołnierze wycięli drzewa. Teren w kształcie litery "L" ogrodzili podwójnymi zasiekami z drutu kolczastego. Pobudowali tam system 20 schronów. Ostatnie powstały w 1985 r. W czasie wojny mieli się w nich kryć żołnierze z pobliskich bemowskich jednostek. Niektóre schrony są tak wielkie, że mogą pomieścić po kilka ciężarówek. Te były przeznaczone do ukrycia wyrzutni rakiet. W 2002 r. minister obrony przekazał ten teren Agencji Mienia Wojskowego. Wartość nieruchomości z działką oszacowano wtedy na niemal 8 mln zł. Od czasu przejęcia terenu Agencja zbierała opinie na temat możliwości jego zagospodarowania. Władze gminy Stare Babice od początku uważały, że teren ten powinien zostać przywrócony przyrodzie. - Powinien być szczególnie chroniony z powodu bliskości rezerwatu - twierdzi Krzysztof Turek, wójt gminy Stare Babice. Poparli go radni, którzy negatywnie zaopiniowali propozycję Agencji, aby w lesie pobudować osiedle domków jednorodzinnych. Urzędnicy i radni uznali, że mogłyby tam powstać jedynie szlaki turystyczne. Pod koniec 2003 r. także wojewódzki konserwator przyrody negatywnie zaopiniował propozycję powstania na tym terenie osiedla domków jednorodzinnych czy budowy bloków mieszkalnych. (-) Kontrowersyjna wycena Pod koniec listopada 2004 r. Jerzy Rasilewicz, ówczesny szef AMW, przekazał nieruchomość utworzonej przez Agencję spółce Ramwar. Akt notarialny podpisali ze strony spółki Ramwar Otto Cymerman oraz Stanisław Prykowski. Otto Cymerman był wiceszefem agencji, a Stanisław Prykowski - dyrektorem Biura Prawnego AMW. Już w zeszłym roku, w tekście "Kto przejmuje majątek po armii", pisaliśmy, że kapitał Ramwaru rósł jak na drożdżach - w ciągu roku z 350 tys. zł do 9 mln zł. Choć wtedy spółka niemal nie prowadziła działalności (jak wynikało z akt w sądzie rejestrowym), wzbogacała się o grunty AMW. Np. działki w Mielnie (warte 2,5 mln zł), w Opolu (1,4 mln zł) czy atrakcyjne 1,2 ha w centrum Warszawy (niemal 4 mln zł). Za działkę w Łosiowych Błotach Agencja nie dostała ani grosza. Wniosła tę nieruchomość aportem do Ramwaru. Co ciekawe, wartość terenu biegły wynajęty przez Agencję oszacował na... 852 tys. zł. Sławomir Sieradzki, rzecznik AMW, nie widzi nic złego w przekazaniu ziemi spółce wiceszefa Agencji. - Próby jej zbycia nie przyniosły rezultatu. Koszty jej utrzymania i ochrony były wysokie. Po dwóch latach od przejęcia przez Agencję została przeznaczona do zagospodarowania przez Ramwar - tłumaczy. Tymczasem już trzy tygodnie po przekazaniu spółce tej nieruchomości Ramwar sprzedał ten teren za 960 tys. zł Marianowi i Stanisławowi Okręglickim. Jak Agencja tłumaczy rozbieżności w wycenie gruntu? Według rzecznika Sieradzkiego ośmiomilionowy szacunek MON wziął się z wyceny całej infrastruktury, nie samej ziemi. Teren nie został wówczas oszacowany przez biegłego rzeczoznawcę. Jacek Kamiński z King Sturge, firmy doradczej zajmującej się obrotem nieruchomościami, na podstawie informacji ocenach działek (najniższej klasyfikacji, czyli przemysłowej) w okolicach Warszawy szacuje wartość dwudziestohektarowej działki w okolicy Łosiowych Błot na... 8 mln zł. Zaznacza jednak, że wartość działki zależy od tego, czy jest przeznaczona do zabudowy. - Zmiana kwalifikacji działki Marian Okręglicki jest właścicielem spółki budowlanej Sawa Apartments. W Warszawie wybudowała bloki przy ul. Wileńskiej 33, Środkowej 1 oraz przy placu Rembowskiego 9. Stawia budynek mieszkalny przy Wielickiej 43 oraz w Sopocie rezydencję - Willa Bursztynowa. Ma plany, jak zagospodarować teren. -Chciałbym zaadaptować istniejące tam obiekty z możliwością nadbudowy o jedną, dwie kondygnacje -tłumaczy Marian Okręglicki. -Mogłyby tam powstać hotele, restauracje, sale konferencyjne. Przeciwko tej inwestycji jest Stowarzyszenie Eko - Blizne-Groty. - Las Bemowski jest unikatową ostoją roślin, położoną w granicach strefy ochronnej Kampinoskiego Parku Narodowego. Znajdują się tu ścisłe rezerwaty przyrody. Żyją łosie - przypomina Paweł Teter, prezes Stowarzyszenia. - Strefa ta wpisana jest do Światowego Rezerwatu Przyrody. Zabudowa działki doprowadzi do degradacji i zniszczenia zasobów leśnych. A właściciel żąda zmiany klasyfikacji działki na teren budowlany. To pozwoliłoby mu rozpocząć inwestycję - alarmuje. Temat: Bydgoszcz +98 mln euro, Radom -9,5mln zł Włocławek i Grudziądz zakwitną za 54 miliony euro Włocławek i Grudziądz zakwitną za euro Jacek Hołub 2007-11-15, ostatnia aktualizacja 2007-11-15 19:14 Ponad 54 miliony unijnych euro popłyną do Włocławka i Grudziądza. Miasta ożywią za nie starówki i przyciągną turystów Oba miasta przeżyją boom inwestycyjny dzięki pieniądzom z Regionalnego Programu Operacyjnego. Unijne dotacje pójdą na projekty, które zostały uznane przez marszałka województwa za strategiczne dla regionu i tym samym znalazły się na liście projektów kluczowych do RPO. Marszałek Piotr Całbecki przedstawił wykaz wczoraj w Ratuszu Staromiejskim. Przedstawiciele władz obu ośrodków przyglądali się prezentacji z zapartym tchem. Po tym, co usłyszeli, mieli powody do radości. Na liście 129 inwestycji znalazło się: osiem z Włocławka, na łączną kwotę dofinansowania 32,5 mln euro, oraz cztery z Grudziądza, na 22,1 mln euro. - Jestem zadowolony w 99 proc. - mówi prezydent Włocławka Andrzej Pałucki. - To znaczący zastrzyk finansowy. Wszystko wskazuje na to, że od wykorzystania tego przypływu gotówki będzie zależał dalszy wygląd i rozwój Włocławka. Zaprojektowaliśmy takie przedsięwzięcia, które są prorozwojowe, nie zakładamy konsumpcji. Największa inwestycja w mieście, która znalazła się na liście Całbeckiego, to przebudowa ul. Kapitulnej wraz z połączeniem osiedla Zazamcze z przyszłym węzłem autostrady A1 w Pikutkowie. Koszt tego zadania to 15 mln euro, z czego połowa to dotacja z RPO. Włocławek dostanie też 7,3 mln euro na rewitalizację Starego Miasta - m.in. na stworzenie szlaku "Kościoły i muzea". Miasto chce na tej trasie wymienić nawierzchnię i przekształcić place w parkingi, a w stojącej naprzeciwko katedry dzwonnicy stworzyć punkt informacji turystycznej i miejsce widokowe. Kolejny projekt, z dotacją 4,6 mln euro to utworzenie ośrodka kultury w kompleksie budynków po browarze Bojańczyka przy ul. Łęgskiej. Na marszałkowskiej liście znalazł się też Włocławski Park Przemysłowy - czyli uzbrojenie ponad 40 ha terenu pod inwestycje (dotacja 5,8 mln euro) i Inkubator Innowacji Przedsiębiorczości (2,7 mln euro). 1,7 mln euro pójdzie na podłączenie kamienic na Starym Mieście do sieci centralnego ogrzewania, 0,9 mln euro na turystyczne zagospodarowanie Wisły i Zalewu Włocławskiego, a 2 mln euro na sprzęt diagnostyczny dla szpitala wojewódzkiego. Ręce zaciera również grudziądzki ratusz. Miasto dostanie 6 mln euro na rewitalizację starówki - m.in. na renowację zabytkowych spichlerzy, wymianę nawierzchni i podziemnych instalacji - oraz 5,3 mln euro na ożywienie terenów powojskowych. 6,2 mln euro zostanie przeznaczone na przebudowę sieci tramwajowej. Kolejne dotacje pójdą na modernizację sieci wodociągowej, wymianę azbestowych rur (2,6 mln euro) oraz wyposażenie pracowni hemodynamicznej szpitala im. Biegańskiego (2 mln euro). Żeby miasta dostały pieniądze, muszą prawidłowo i w terminie przygotować projekty, a inwestycje muszą zaakceptować fachowcy z komitetu monitorującego. Źródło: Gazeta Wyborcza Toruń Temat: Odlewnictwo Artystyczne w Gliwicach:( ponieważ informacja się "uoficjalniła" - podaję na forum ogólnym Z dniem 1-1-2010 oddział Muzeum Gliwickiego przy GZUT zostaje zamknięty i do końca marca ulegnie likwidacji. Do tej pory GZUT sponsorował oddział, wynajmując pomieszczenia za darmo. Ponieważ firma znajduje się obecnie w trudnej sytuacji - zażądała opłat za czynsz i media. Dyrektor Muzeum wystąpił do Urzędu Miasta o dotację lub przyznanie innego pomieszczenia, ponieważ nic nie otrzymał - podjął taką decyzję w poniedziałek wysyłamy pismo następującej treści Pan Zygmunt Frankiewicz Prezydent Miasta Gliwice Kilka dni temu dotarła do nas smutna i niepokojąca wiadomość, że z powodu kłopotów finansowych Gliwickich Zakładów Urządzeń Technicznych likwidowany będzie znajdujący się na terenie zakładu Oddział Odlewnictwa Artystycznego Muzeum w Gliwicach. Uważamy, że likwidacja oddziału w momencie, kiedy tak szeroko mówi się na Górnym Śląsku o „ochronie i rewitalizacji obiektów poprzemysłowych” (patrz „Szlak Zabytków Techniki”) jest zaprzeczeniem tej idei. O ile nam wiadomo zbiory znajdujące się w Oddziale Odlewnictwa stanowią ewenement na skalę nie tylko polską, ale także europejską. Wartość materialną stanowi sam zbiór kilkuset żeliwnych obiektów, natomiast wartością historyczną jest miejsce ich eksponowania – zakład odlewniczy, w którym większość z nich powstała. Likwidowany oddział znajduje się bowiem na terenie byłej Królewskiej Pruskiej Odlewni Żeliwa działającej w Gliwicach od końca XVIII w. przekształconej po II-ej wojnie światowej w Gliwickie Zakłady Urządzeń Technicznych. Od kilku lat działając jako stowarzyszenie „Gliwickie Metamorfozy” objęliśmy opieką Cmentarz Hutniczy, którego historia ściśle związana jest z Królewską Odlewnią. Dzięki uprzejmości i zaangażowaniu kustosza oddziału pani Elżbiety Dębowskiej w roku 2007 nawiązaliśmy współpracę z oddziałem poprzez poszerzenie jego stałej ekspozycji o wykopane na cmentarzu fragmenty żeliwnych dekoracji nagrobnych. Mieliśmy nadzieję, że współpraca ta nadal będzie się rozwijała w formie wzajemnej wymiany wiedzy i doświadczeń związanych z identyfikacją i konserwacją żeliwnych nagrobków. Zwracamy się do Władz Miasta z prośbą o rozpatrzenie możliwości przeniesienia Oddziału w inne miejsce. Uważamy, że Oddział Odlewnictwa Artystycznego przy Muzeum w Gliwicach jest wyróżnikiem tej instytucji i należy do najatrakcyjniejszych oraz najbardziej charakterystycznych miejsc w naszym mieście. Zlikwidować jest bardzo łatwo ale zbudować coś od nowa bardzo bardzo trudno. Conservat est aeterna creatio !!! Likwidacja Oddziału będzie dla Gliwic niepowetowaną stratą. Członkowie i sympatycy stowarzyszenia "Gliwickie Metamorfozy" Do wiadomości : Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków - p. Barbara Klajmon Międzynarodowe Centrum Dokumentacji i Badań nad Dziedzictwem Przemysłowym dla Turystyki w Zabrzu - p. Dariusz Walerjański Śląskie Centrum Dziedzictwa Kulturowego - dyrektor p. Jacek Owczarek Śląska Organizacja Turystyczna Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego - Marszałek p. Bogusław Śmigielski Od jutra pismo będzie u mnie - bardzo Was proszę o "żywe" podpisy MEG www.gliwiczanie.edl.pl/phpBB2/viewtopic.php?t=451 Temat: ....Kto ma leczyć turystów? Uwaga! Ratowanie za opłatą w słowackich górach od 1 lipca 2006 r.!Ubezpiecz sie dodatkowo, kiedy wyruszasz w góry słowackie! Zmiana przepisów na Słowacji Od 1 lipca tego roku akcje ratownicze i poszukiwawcze w słowackich górach będą odpłatne - poinformował wczoraj Jozef Janiga, naczelnik Horskiej Zachrannej Slużby (HZS), słowackiego odpowiednika polskiego GOPR. Dotychczas wydatki słowackich ratowników górskich pokrywały kasy chorych osób uratowanych czy odnalezionych. Wyjątkiem były sytuacje, gdy takie osoby złamały przepisy; zeszły ze szlaku czy znajdowały się w górach w terminie, gdy obowiązuje zakaz ich odwiedzania - wówczas same pokrywały koszty akcji ratowniczej. Od 1 lipca, dzięki n o w e l i z a c j i ustawy o ratownictwie górskim, na terenie całej Słowacji obowiązek zwrotu kosztów akcji ratowniczej lub poszukiwawczej spocznie na poszkodowanym czy poszukiwanym lub jego rodzinie. - Istnieją dwa wyjścia: albo sięgnąć do własnego portfela, albo dodatkowo ubezpieczyć się. Ja zalecam to drugie - powiedział Janiga. Słowaccy ratownicy górscy interweniują ok. 700 razy w ciągu roku. Najczęściej chodzi o zwiezienie poszkodowanych do doliny - ta "usługa" kosztuje 4 tysiące koron (ok. 400 zł), ale podczas akcji poszukiwawczej po zejściu lawiny wydatki ratowników nierzadko przekraczają 100 tysięcy koron (10 tys. zł). Koszty akcji ratowniczej są jeszcze wyższe, gdy uczestniczy w niej helikopter. Na nowe przepisy zareagowały słowackie ubezpieczalnie; najniższa stawka polisy "ubezpieczenia górskiego" dla typowego turysty wynosi od 10 do 20 koron (1 - 2 zł) dziennie i zapewnia pokrycie wydatków w kwocie od 300 do 500 tysięcy koron (30-50 tys. zł). Taryfy dla taterników czy skialpinistów są kilkakrotnie wyższe. (PAP) W polskich górach bez opŁat W Polsce akcje ratownicze prowadzone są bezpłatnie, choć ratownicy od kilku lat proponują wprowadzenie systemu ubezpieczeń od wypadków górskich. - Pomysł pobierania opłat za akcje ratownicze jest sensowny, ale wymaga odpowiedniego rozwiązania ustawowego, zgodnie z którym koszty akcji pokrywałyby firmy ubezpieczeniowe - mówi naczelnik GOPR Jacek Dębicki. W ubiegłym roku GOPR interweniował ok. 6 tysięcy razy. Ratownicy odbyli ponad 100 trudnych wielogodzinnych wypraw ratunkowych, a w 62 przypadkach w akcji uczestniczył śmigłowiec. Łącznie udzielono pomocy 6167 osobom; odnotowano 35 ofiar śmiertelnych. GOPR dysponuje obecnie rocznym budżetem w wysokości ok. 4,6 mln złotych na działalność bieżącą i 600 tys. zł na inwestycje (m.in. na modernizację i rozbudowę bazy). Połowę tej kwoty pokrywa Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, pozostała część pochodzi od sponsorów i ze środków własnych GOPR - z wynajmu obiektów, płatnych szkoleń, zabezpieczenia wyciągów itp. (GN) Stawki ubezpieczenia Koszt ubezpieczenia dla podróżujących na Słowację zależy od rodzaju polisy. W PZU podstawowa stawka dobowa ubezpieczenia turystycznego wynosi 0,65 euro za dobę. Ubezpieczenie od wypadków narciarskich jest droższe o 50 procent (dla osób powyżej 60 lat - o 100 procent). Jeżeli turysta chce ubezpieczyć się od wypadków podczas wspinaczki poza szlakami i innych sportów ekstremalnych, koszt ubezpieczenia wzrasta o 200 procent. Polisa PZU obejmuje koszty leczenia i akcji ratowniczych do 5 tysięcy euro. Podstawowa stawka ubezpieczenia turystycznego w Towarzystwie Ubezpieczeń i Reasekuracji Warta to 0,6 euro za dobę. Za polisę Warta Ski dla narciarzy, która obejmuje koszty leczenia i akcji ratunkowych do 10 tys. euro, trzeba zapłacić 2,9 zł za dobę (osoby po 60. roku życia - 3,4 zł). Specjalne ubezpieczenie dla osób uprawiających sporty ekstremalne kosztuje 4,75 zł za dobę (dla turystów po 60. roku życia - 5,7 zł.). (GN) Temat: poszukać wroga!!!! poszukać wroga!!!! Stany Zjednoczone eksperymentują z bronią biologiczną i chemiczną Nieczysta gra Białego Domu Uznani naukowcy po obu stronach Atlantyku ostrzegli ostatnio, że Stany Zjednoczone pracują nad nową generacją broni, która najprawdopodobniej narusza międzynarodowe traktaty dotyczące broni biologicznej i chemicznej. Brytyjski dziennik "The Guardian" poinformował, że Pentagon przy współpracy Wielkiej Brytanii pracuje także nad bronią "nieuśmiercającą", podobną do narkotykowego gazu użytego przez rosyjski specnaz przy opanowywaniu moskiewskiego teatru na Dubrowce. Naukowcy, specjaliści od broni biologicznej i chemicznej, wskazują także na paradoks, że pracujący nad doskonaleniem takiej broni Amerykanie wykorzystują jako pretekst do ataku na Irak naruszenia ze strony Bagdadu tych samych międzynarodowych traktatów. Malcolm Dando, profesor stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie w Bradford, i Mark Wheelis, wykładowca mikrobiologii na Uniwersytecie w Kalifornii, twierdzą, że Stany Zjednoczone nie tylko popierają badania nad rodzajami broni biologicznej i chemicznej zabronionymi przez międzynarodowe konwencje, ale same je prowadzą. Szczególnie chodzi tu o broń biologiczną, wąglika i "nieuśmiercające" gazy do zwalczania demonstrantów. Naukowcy mają w najbliższym czasie opublikować specjalny artykuł, w którym przedstawią problem naruszenia przez Waszyngton konwencji zakazującej prac nad bronią biologiczną z 1972 r. Profesor Dando jest przekonany, że dążenie Waszyngtonu do storpedowania umowy, która cieszy się poparciem innych sojuszników, jest spowodowane chęcią zachowania tajemnicy na temat własnych prac nad tą bronią. Zdaniem prof. Dando, amerykańskie prace dotyczą: pozyskania przez CIA planów specjalnych sowieckich bomb zaprojektowanych do rozsiewania broni biologicznej, projektu Pentagonu skonstruowania broni biologicznej z szeroko dostępnych materiałów - by udowodnić, że to samo mogą zrobić terroryści, badań nad genetycznie zmodyfikowanymi odmianami wąglika odpornego na antybiotyki, programu nad zarodkami wąglika oraz sposobem ich przechowywania czy niszczenia. W każdym z tych wypadków Waszyngton argumentuje, że badania takie są konieczne dla celów obronnych. W rzeczywistości jednak eksperymenty takie są zabronione na mocy traktatu z 1972 r. Co więcej, sygnatariusze umowy uzgodnili, że będą przedstawiać coroczne deklaracje o swoich obronnych programach biologicznych, ale Stany Zjednoczone ani razu nie uwzględniły podobnych programów w swoich raportach. Zamiast tego z zaskakującą energią zwalczają wszelkiego rodzaju przecieki oraz artykuły w prasie dotyczące własnych eksperymentów z bronią biologiczną - pisze "Guardian". Poprzez działania na granicy dopuszczalności Waszyngton niejako zachęca także inne państwa, by robiły tak samo. Zdaniem prof. Dando, Stany Zjednoczone wytyczają w tej dziedzinie szlak, który prowadzi do zmniejszenia bezpieczeństwa wszystkich mieszkańców kuli ziemskiej. Jacek Szpakowski Temat: Filharmonia Kaliska Filharmonia Kaliska [newsletter] Szanowni Państwo, W imieniu Filharmonii Kaliskiej z wielką radością witam Państwa u progu nowego sezonu artystycznego. Jest to dla mnie sezon wyjątkowy – jest bowiem pierwszym podczas mojej kadencji sezonem całkowicie autorskim. Dołożyliśmy wielu starań aby był on wyjątkowy, obfitujący w wydarzenia artystyczne najwyższej próby. Pod wieloma względami jest to sezon przełomowy. Zagoszczą u nas – po raz pierwszy - międzynarodowej sławy dyrygenci Jerzy Maksymiuk, Jacek Kaspszyk, Marc Kadin. Także wybór solistów powinien zadowolić najbardziej wybrednych melomanów. Gościć będziemy takie osobistości jak Krzesimir Dębski, Leszek Możdżer, Włodek Pawlik czy Zbigniew Wodecki. Nazwiska te oznaczają także, że Filharmonia poza nurtem stricte klasycznym, jest otwarta na projekty muzyki jazzowej i filmowej, w tym premierowe wykonania utworów Leszka Możdżera i Włodka Pawlika, które z pewnością będą wydarzeniami na skalę ogólnopolską. Wystąpimy także z oryginalną kapelą cygańską Miklosza Deki Czureja, nazwanego przez Yehudi Menuhina „królem cygańskich skrzypków”. Wiele nadziei wiążemy z powołanym do życia międzynarodowym festiwalem Bursztynowy Szlak (Multimedia Amber Road Festival), który skupi najważniejsze wydarzenia koncertowe sezonu. W zamierzeniu festiwal ten ma stać się muzyczną wizytówką miasta, wydarzeniem rangi międzynarodowej, promującym Kalisz i jego niezwykłe historyczne korzenie w Europie. Udało się po raz pierwszy pozyskać dla naszej instytucji ogólnopolskich patronów medialnych jak TVP Kultura, Program 2 Polskiego Radia czy pismo Hi-Fi i Muzyka. Dzięki temu łatwiej będzie z pewnością zrealizować nasze zamierzenie, aby Filharmonia Kaliska była wyróżniającą się i rozpoznawalną instytucją kultury muzycznej w Polsce. Dla melomanów południowej części regionu szykujemy kolejny Letni Festiwal Muzyczny Południowej Wielkopolski. Sukces pierwszego festiwalu - wypełnione publicznością kościoły i pałace - zachęciły nas do kontynuacji tej idei i drugi letni festiwal odbędzie się na przełomie czerwca i lipca 2007. Jak Państwo być może zauważyli, zmieniła się też szata graficzna i logo Filharmonii. Mamy nadzieję, że te zmiany także przyczynią się do utrwalania pozytywnego wizerunku naszej filharmonii. Momentem wyjątkowym tego sezonu będą z pewnością najbardziej prestiżowe w historii orkiestry występy zagraniczne. 1 września zagramy podczas Galowego Koncertu w 67 rocznicę wybuchu II Wojny Światowej, który z udziałem Ministra Kultury Niemiec, Burmistrza Berlina i Ambasadora RP w Niemczech odbędzie się w berlińskiej katedrze. Zaraz potem wystąpimy podczas inauguracji sezonu artystycznego Flandrii w Tielt oraz w jednej z najbardziej prestiżowych europejskich sal koncertowych: Sali Koncertowej Królewskiego Konserwatorium Muzycznego w Brukseli. Mam także nadzieję, że spełni się wielkie marzenie filharmoników i przeniesiemy się do nowej, wspaniałej siedziby przy placu Bogusławskiego. Dostępne tam pomieszczenia do ćwiczeń, sala prób, sala kameralna, biblioteka nutowa, a także wspaniały dziedziniec na koncerty letnie, będą godnym miejscem dla naszej instytucji, której nowe wyzwania wymagają także warunków lokalowych. Obecnie bowiem jesteśmy jedyną w kraju orkiestrą filharmoniczną, która dysponuje tak nikłymi warunkami bytowania. Mamy głęboką nadzieję, że nasze marzenia się spełnią a propozycje nadchodzącego sezonu przypadną Państwu do gustu i spędzimy wspólnie wiele miłych chwil przy muzyce kaliskich Filharmoników. Adam Klocek dyrektor naczelny i artystyczny Filharmonii Kaliskiej Temat: postindustrial Czy uda się zrekonstruować najstarszy rudzki zabytek? Jacek Madeja 17-03-2006, ostatnia aktualizacja 17-03-2006 22:39 Średniowieczne grodzisko w Rudzie Śląskiej? Na razie miasto przegrało batalię o unijną dotację. Jednak sprawa wciąż jest otwarta. Brniemy przez zaśnieżone pola ciągnące się między Bykowiną i Kochłowicami. Nie ma obawy, że zabłądzimy. Woje z rudzkiego Bractwa Rycerskiego znają drogę na pamięć. Już po chwili jest. Wyraźnie widać, że ukształtowała go ludzka ręka. Kilkunastometrowy kopiec usypany z ziemi, dokoła fosa. To tutaj znajdowało się grodzisko kochłowickie. - Wokół grodziska zaczęła się budowa wsi Kochłowice. Po prawej stronie były kuźnie, a tam, gdzie teraz płynie Kochłówka, ciągnęły się nieprzebyte bagna - roztacza wizję Michał Szeliga, prezes Bractwa Rycerskiego Ziemi Rudzkiej. Według historyków grodzisko kochłowickie to najstarsza część Rudy. W XIII wieku stała tutaj strażnica celna na szlaku handlowym z Bytomia do Mikołowa. Na szczycie była drewniana wieża, a poniżej budynek gospodarczy. Do strażnicy można się było dostać jedynie mostem ponad fosą. Grodzisko zostało prawdopodobnie spalone w czasie najazdu tatarskiego. - Oczywiście można tylko przypuszczać, jak wyglądało. Tutaj mity mieszają się z rzeczywistością. Jedna z legend mówi, że w kopcu swój skarb zakopał rycerz Kochłow - śmieje się Szeliga. Młodzi rudzianie z Bractwa Rycerskiego długo nie zdawali sobie sprawy, że ich własne miasto kryje tak cenne zabytki średniowieczne. - Dopiero dwa lata temu dowiedzieliśmy się o grodzisku. Od tego czasu organizujemy tam imprezy i pokazy oraz staramy się odstraszać poszukiwaczy skarbów - mówi Szeliga. - Byliśmy także w ratuszu, żeby sprawą rekonstrukcji zainteresować władze miasta - dodaje. Rudzcy rycerze odnieśli połowiczny sukces. Radnym pomysł się spodobał, ale miastu na razie nie udało się znaleźć pieniędzy na inwestycję, która oprócz rekonstrukcji grodziska przewidywała powstanie "wioski duchów", gdzie turyści mogliby spędzić jeden dzień w średniowiecznych realiach. - Niestety, nie dostaliśmy dotacji unijnej na ten projekt. Szkoda, bo byłaby to na pewno największa atrakcja turystyczna w Rudzie, a poza tym powstałoby wiele nowych miejsc pracy. Ale na pewno nie złożymy broni i spróbujemy znowu w przyszłym roku - mówi Joanna Nawa z Urzędu Miasta w Rudzie Śląskiej. Rycerze z Bractwa Ziemi Rudzkiej także nie składają mieczy. - Mamy już wstępny projekt graficzny tablicy informacyjnej, którą chcemy postawić przy kopcu. Potrzebujemy jeszcze tylko małego wsparcia sponsora i wkrótce każdy będzie mógł przeczytać, jaką tajemnicę kryje kochłowicki kopiec - mówi Szeliga. serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34309,3219421.html Temat: Inwestycje Małopolski w woj.Śląskim Inwestycje Małopolski w woj.Śląskim 1) Zabieg marketingowy Małopolska chętnie widziałaby w swoich granicach śląski powiat żywiecki (INF. WŁ.) - Małopolska bez Żywca jest okaleczona. Ten region historycznie związany jest z naszym województwem - mówił w Andrychowie marszałek Małopolski Janusz Sepioł o pomysłach włączenia Żywiecczyzny, należącej dziś do Śląska, do województwa małopolskiego. Od grudnia na międzywojewódzkiej trasie kolejowej Sucha Beskidzka - Żywiec ma kursować nowoczesny szynobus. W urzędzie marszałkowskim nie ukrywają, że to jeden z zabiegów marketingowych mających na celu przekonanie żywczan do Małopolski. W wyniku reformy administracyjnej kraju w 1998 roku Żywiec, wcześniej w województwie bielskim, stał się częścią województwa śląskiego. W Małopolsce nie ukrywają, że to wielka strata. Tym bardziej że do 1975 roku Żywiecczyzna należała do ówczesnego województwa krakowskiego. Jak się okazuje, również w Żywcu podnoszą się głosy, by ten powiat włączyć do Małopolski. Niektórzy mówią o konieczności przeprowadzenia referendum w tej sprawie. - Cieszy nas taka postawa. Oznacza to, że jesteśmy atrakcyjnym województwem i inni chcą się do nas przyłączyć - komentował goszczący w Andrychowie marszałek Sepioł. Dowodem tego, że Małopolska chętnie przyjęłaby do siebie ziemię żywiecką jest niedawna decyzja o skierowaniu na trasę kolejową Sucha Beskidzka - Żywiec nowoczesnego szynobusu, który województwo małopolskie zakupiło za ponad 4 mln zł. Janusz Sepioł poinformował, że od połowy grudnia będzie on kursował na tamtejszym deficytowym szlaku kolejowym. Jego zdaniem, nowoczesny pojazd kursujący pomiędzy województwem małopolskim a śląskim będzie niewątpliwą wizytówką tego pierwszego. - Być może w ten sposób zyskamy sobie przychylność żywczan. Tymczasem w Żywcu cieszą się z nowego szynobusu. Tym bardziej że jego zakup sfinansowali sąsiedzi z Małopolski. Jacek Kulec, wicestarosta powiatu żywieckiego twierdzi jednak, że na razie żadnej debaty na temat secesji powiatu żywieckiego nie było: - Niektórzy w przyłączeniu do województwa małopolskiego upatrują szans na zwiększenie inwestycji w swoich gminach. Zarząd powiatu stoi na stanowisku, że przynależność naszego powiatu nie jest obecnie najważniejszym problemem. Koncentrujemy się obecnie przede wszystkim na tym, by w Katowicach załatwić jak najwięcej pieniędzy na inwestycje w naszym powiecie. dzisiaj.dziennik.krakow.pl/archiwum/n.cgi?data=2003/11.06 (GM) 2) Marszałek województwa małopolskiego Janusz Sepioł spotkał się z władzami Oświęcimia oraz przedstawicielami Zarządu Dróg Wojewódzkich. Jednym z tematów spotkania była budowa obwodnicy Oświęcimia. W trakcie spotkania uzgodniono warunki porozumienia w sprawie współfinasowania zadania. -Porozumienie przewiduje opracowanie koncepcji programowej, projektów budowlanych i wykonawczych, pozyskanie pozwoleń na budowę oraz pozyskanie gruntów wraz z regulacją stanu prawnego. Stronami porozumienia będą Województwo Małopolskie i Miasto Oświęcim. Część kosztów pochodzić będzie z Oświęcimskiego Strategicznego Programu Rządowego - informuje kierownik Agendy Urzędu Marszałkowskiego w Oświęcimiu Piotr Hertig. W dalszej części spotkania, w którym uczestniczył także prezydent Jaworzna, przedstawiona została koncepcja połączenia obwodnicy Oświęcimia z autostradą A-4, poprzez włączenie jej do węzła Jaworzno - Jeleń. - Marszałek Sepioł zastanawiał się nad strategiczną rolą tego projektu dla Małopolski. Sama idea, jak podkreślał marszałek, jest ciekawa. Uzgodniono opracowanie studium wykonalności z elementami koncepcji dla odcinka Jaworzno - Oświęcim - dodaje Piotr Hertig. O obwodnicy Oświęcimia mówi się od kilku lat. Jak podkreśla prezydent miasta Janusz Marszałek, dostępność komunikacyjna Oświęcimia jest jednym z głównych warunków jego rozwoju. Koszty tylko pierwszego etapu (Rajsko - Bobrek) szacuje się na 80-90 mln zł. Temat: Tuskowa Fundacja Liberałów i FOZZ Tuskowa Fundacja Liberałów i władza. Kto i jak trzyma władzę Edwin Bendyk (Polityka,47/2003) Teoria sieci pozwala zrozumieć organizację kolonii zwierząt społecznych (jak mrówki, termity lub małpy), niesłychaną informacyjną i energetyczną wydajność mózgu, analizować skomplikowane szlaki metaboliczne i sposób, w jaki działają geny. Znakomity amerykański socjolog i ekonomista Harrison White w ostatniej swej książce „The Markets from Networks” („Rynki z sieci”) rozwija sieciową teorię rynku, a znany historyk William H. McNeill wraz z synem w wydanej w połowie 2003 r. rozprawie „The Human Web” („Ludzka pajęczyna”) przedstawia historię globalnej cywilizacji jako skutek procesów komunikacji w rosnących nieustannie i gęstniejących sieciach społecznych łączących ludzi różnymi więzami: interesami handlowymi, przekonaniami religijnymi, kulturą, językiem. Wszystkie te poszukiwania, prowadzone zarówno przez biologów jak i socjologów wespół z historykami i matematykami, mają fundamentalne znaczenie dla naszego początkowego pytania: co to takiego ta grupa trzymająca władzę w Polsce? By na nie odpowiedzieć, wcześniej należy zastanowić się nad samą naturą władzy. Rację ma Jacek Żakowski, który w „Zejściu smoka” (POLITYKA 43) pisze, że władza kryje się w skomplikowanej sieci społecznych powiązań. Podobny wniosek sformułował już w 1976 r. francuski filozof Michael Foucault. Jeden z najlepszych na świecie badaczy sieci społecznych Richard S. Burt w książce „Structural Holes” („Luki społeczne”) stwierdza, że władza jest wynikiem pozycji, jaką osoba zajmuje w układzie powiązań łączących ludzi polityki, pieniądza, siły, kultury. Pozycję tę określa ilość i jakość zarówno powiązań bezpośrednich jak też drugo- i trzeciorzędnych (wysokiej jakości znajomi znający innych wysokiej jakości znajomych). Samo umocowanie w sieci nie wystarcza, potrzebny jest jeszcze autorytet (a więc kompetencje umożliwiające rozwiązywanie problemów istotnych z punktu widzenia innych węzłów sieci władzy) i obecność najbardziej tajemniczego w alchemii władzy składnika: luk społecznych. Oryginalna definicja Burta mówi, że „luki są niewidzialnymi relacjami, które dostrzega się dopiero wówczas, gdy zostają przerwane”. Przekładając na prostszy język, luki społeczne to np. relacje, w których ważną rolę odgrywają osoby trzecie, niepojawiające się w żadnych oficjalnych hierarchiach władzy, ale umożliwiające komunikację między różnymi zainteresowanymi wspólną sprawą środowiskami. Dobrym przykładem byłby tu Lew Rywin, który miał połączyć korupcyjnym węzłem dwie strony polityczno-medialnego establishmentu. W funkcjonowaniu luk społecznych istotną rolę mogą spełniać osoby oficjalnie niezaangażowane w biznes i politykę, ale wchodzące w skład establishmentu: działacze organizacji pozarządowych, naukowcy, ludzie kultury, dziennikarze. Władza jest wynikiem widzialnych i niewidocznych procesów komunikacji, zachodzących w złożonych sieciach relacji między uczestnikami życia publicznego. Tak jest wszędzie na świecie, różnie natomiast w różnych krajach wygląda praktyka. Tam, gdzie reguły życia publicznego są jasne, aspirujący do stanowisk politycznych kompetentni, a prawo skuteczne – realna władza pokrywa się zazwyczaj z instytucjami, które władzę powinny sprawować. W takich krajach premier jest premierem nie tylko nominalnie, ale faktycznie – jego pozycja w oficjalnej hierarchii instytucji politycznych jest prostym odzwierciedleniem jego realnej pozycji jako kluczowego węzła w sieci. (...) Temat: Dlaczego kochasz Ziemię Sądecką? Zaludnia się, chociaż jak można zauważyć - ludźmi, którzy są zafascynowani tymi miejscami, a nie ma nikogo stamtąd... nie chcę zapeszyć, ale miły gospodarz wątku, agajacek, gdzieś się zdematerializował, a szkoda, bo zapowiadało się całkiem fajnie... ale może jeszcze wróci (wrócą? jeśli agajacek to aga+jacek???) Jeszcze raz przyznam - żałuję tego kina... ale to trochę żal jak nad robitą filiżanką. Zajazd Ryterski to w samej rzeczy magiczne miejsce. Sui generis skansen minionych epok, pod niemal każdym względem. Pomijam wystrój wnętrza, niezmienny jak twarz Sfinksa w Gizach (obydwa obiekty paradoksalnie mają jednak coś wspólnego - niszczeją w dość zastraszającym tempie), jedyne zmiany są widoczne w jadłospisie i to w rubryce z cenami. Coś jakby tam zatrzymał się Wehikuł Czasu, Spielberg mógłby tam kręcić sequel Powrotu do Przyszłości, mając za aktorów urocze panie z personelu, które z zagadkowymi uśmiechami stanowiącymi kompilację uśmiechów Giocondy i Mistrza Jody przyjmują zamówienie, a następnie znikają gdzieś w zapętlonej czasoprzestrzeni jak w mgławicach międzyplanetarnych... czas tam ma nieco inny wymiar, pojęcie chwilki rozciąga się ad infinitum doprowadzając gości do szału. Aby podeprzeć się nieco autopsją fakty z naszej rzeczywistości. Rok 2002, sierpień, koniec wakacji, gasnący ruch turystyczny (jak ja to uwielbiam!!!). Czas od przyjęcia zamówienia rzeczy tak banalnej w swej prozaiczności jak talerz rosołu z makaronem urósł do niewyobrażalnej wprost wielkości, tzn. około 30 minut. Gdyby nie jasno zdefiniowane żądanie kulinarne naszej pociechy, to zapewne oddalilibyśmy się do nieodległej knajpki Pod Roztoką, gdzie obsługa jest na znacząco lepszym poziomie (przyzwoitym), ale niestety nie można było zamówić ww. rosołu. Za to w zamian miałem okazję zaprezentowac dziecku tzw. szlak fizjologiczny, czyli ścieżkę wiodącą od wejścia do Zajazdu aż do brzegów Popradu, gdzie zmęczona zmaganiami alkoholowo-gastronomicznymi ludność tubylcza dawała ujście swym niezbyt skomplikowanym potrzebom fizjologicznym słuchając w tle szemrania wody w Popradzie. Ku mojemu zaskoczeniu tam też nic się nie zmieniło, może z wyjątkiem zmian gatunkowych w materiałach pomocniczych, pracowicie miętych po drodze od wyjścia - zauważyłem sporo zużytych pism kolorowych choć niezbyt ambitnych, a nawet (sic!) coś w języku słowackim. No ale dość na tematy tak przyziemne. Spływ Popradem na materacu... ja spływałem na dętce, i mimo braku umiejętności pływania nie utopiłem się, chociaż biorąc pod uwagę to, że stany wód w Popradzie kilkanaście lat temu były dużo wyższe - to z zadumą wspominam moją dziecięco-młodzieńczą brawurę. W tej chwili instytucja spływu obrosła jakimś filisterstwem, jadą sobie jaśnie państwo na tratwach "o bezpiecznej konstrukcji" jak głosi stosowny napis na każdej tratwie, pooglądają, pokiwają się, czasami pośpiewają (och gdybyż to jeszcze śpiewali jak Kozacy na Dniestrze czyli na jeziorze Klimkówka, jakby ktoś nie wiedział...), no ale trudno wymagać zbyt wiele. Marzyłbym jeszcze o tym, żeby podchmieleni spływowicze nie wrzucali niczego w fale Popradu... nawet cichaczem, spod kurtki czy udając wiązanie sznurówki (sam widziałem, wiem co piszę). Droga Doliną Popradu... no jeszcze krajówka do przejścia pół biedy (nie licząc obecnego remontu mostu w Hanuszowie koło tartaku, gdzie kierowców czeka dość ciekawa przeprawa po tymczasowej kładce, tubylcy twierdzą, że się kiwa - ja nie czułem...), ale trasa od Majerza do Muszyny i dalej to doskonałe odcinki specjalne na rajd. A propos rajdów - ilekroć widzę wariatów, którzy na zawijasach od Łomnicy zaczynają pruć po 100-120 km/godz. to zmawiam krótki paciorek: "Daj mi Panie, abym nie musiał ich wyciągać z rzeki"... widoki ciężko więc podziwiać, jeśli trzeba za kierownicą uważać na lokalnych kamikadze. A teraz coś o Warmii, Mazurach i pieniądzach: No to rzeczywiście masz pecha, może uda Ci się dogadać z kimś, kupić i podzielić? bo 500 tys. to niezła kupa monety. Za 350.000 był (może nadal jest) do sprzedania piękny pensjonat w Piwnicznej... Ale mi się popisało... jakiś dobry dzień mam na pisanie. Pozdrowienia z Krakowa Temat: Darmowe wakacyjne foldery - podaruj swoim gościom Darmowe wakacyjne foldery - podaruj swoim gościom www.czestochowa.pl/aktualnosci Częstochowska Organizacja Turystyczna wydała na tegoroczne wakacje kolejne darmowe wydawnictwa dla turystów i pielgrzymów: kieszonkowe, rozkładane mapki „Spacer po mieście” i „Śladami Jana Pawła II” oraz informator o noclegach – „Częstochowa i okolice – noclegi ”. Wydane na kredowym papierze kolorowe mapki wielkości powiększonego o połowę formatu A4, są składane – po złożeniu z łatwością mieszczą się w kieszonce. Każdą wersję wydano w 15 tysiącach sztuk: 5 tysięcy w polskiej wersji oraz po 2 tysiące w wersjach obcojęzycznych: niemieckiej, francuskiej, angielskiej oraz włoskiej i hiszpańskiej. Częstochowska Organizacja Turystyczna pozyskała na nowe wydawnictwa dofinansowanie z Zarządu Województwa Śląskiego. Mapki zdobią piękne zdjęcia oraz rysunki częstochowskich fotografów i plastyków. Wydane są w Częstochowskich Zakładach Graficznych. To kolejne wakacyjne foldery CzOT-u. Wcześniej wydano 20 tys. również darmowych – czyli wręczanych turystom i pielgrzymom pragnącym zwiedzić Częstochowę - planów centrum miasta, z naniesionymi zabytkami, muzeami i galeriami. Są tam również pokazane piesze szlaki turystyczne, ścieżki rowerowe. Jest także spis najważniejszych dla turysty telefonów i adresów. „Śladami Jana Pawła II” – na mapce zaznaczono 8 pozycji – są to miejsca, które odwiedził Ojciec Święty Jan Paweł II podczas swych pielgrzymek do Częstochowy. Każda jest opisana: jest tam informacja kiedy Jan Paweł II był tam obecny, często cytat z wypowiedzianych tam słów przez naszego Wielkiego Rodaka, także informacje o znajdujących się tam pamiątkach papieskich. Mapka zawiera także informację o miejscach dedykowanych Janowi Pawłowi II w Częstochowie. „Spacer po mieście” – zawiera 16 pozycji. Trasa rozpoczyna się w Klasztorze Ojców Paulinów na Jasnej Górze, poprzez Kościele Św. Św. Andrzeja i Barbary, kończy w Muzeum Produkcji Zapałek. Po drodze zwiedzamy m.in. Parki Podjasnogórskie z Zagrodą Włościańską i Pawilonami Wystawienniczymi, Muzeum Zdzisława Beksińskiego, Ratusz Miejski. Każda pozycja pokazana jest na fotografii, które wykonali znani częstochowscy fotografowie: Zbigniew Burda, Jacek Dędek, Tomasz Gębuś, Janusz Stępień. Projekty graficzne są autorstwa Włodziemierza Karankiewicza. „Częstochowa i okolice - - noclegi” – zawierają spis hoteli, campingów, schronisk i obiektów noclegowych w ewidencji Urzędu Miasta na terenie Częstochowy oraz Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Każdy obiekt jest szczegółowo opisany, podane są także dane teleadresowe, wyposażenia pokoi. Wydawnictwa można otrzymać w Miejskim Centrum Informacji i Jasnogórskim Centrum Informacji, otrzymają je goście hoteli i bazy noclegowej, odwiedzający muzea i wystawy. Wysłano je także do gmin turystycznych wokół Częstochowy: Janowa, Lelowa, Olsztyna i Gidel. Wydawnictwa pojadą także na zbliżające się targi turystyczne. Temat: A co na to USofile...? A co na to USofile...? Uznani naukowcy po obu stronach Atlantyku ostrzegli ostatnio, że Stany Zjednoczone pracują nad nową generacją broni, która najprawdopodobniej narusza międzynarodowe traktaty dotyczące broni biologicznej i chemicznej. Brytyjski dziennik "The Guardian" poinformował, że Pentagon przy współpracy Wielkiej Brytanii pracuje także nad bronią "nieuśmiercającą", podobną do narkotykowego gazu użytego przez rosyjski specnaz przy opanowywaniu moskiewskiego teatru na Dubrowce. Naukowcy, specjaliści od broni biologicznej i chemicznej, wskazują także na paradoks, że pracujący nad doskonaleniem takiej broni Amerykanie wykorzystują jako pretekst do ataku na Irak naruszenia ze strony Bagdadu tych samych międzynarodowych traktatów. Malcolm Dando, profesor stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie w Bradford, i Mark Wheelis, wykładowca mikrobiologii na Uniwersytecie w Kalifornii, twierdzą, że Stany Zjednoczone nie tylko popierają badania nad rodzajami broni biologicznej i chemicznej zabronionymi przez międzynarodowe konwencje, ale same je prowadzą. Szczególnie chodzi tu o broń biologiczną, wąglika i "nieuśmiercające" gazy do zwalczania demonstrantów. Naukowcy mają w najbliższym czasie opublikować specjalny artykuł, w którym przedstawią problem naruszenia przez Waszyngton konwencji zakazującej prac nad bronią biologiczną z 1972 r. Profesor Dando jest przekonany, że dążenie Waszyngtonu do storpedowania umowy, która cieszy się poparciem innych sojuszników, jest spowodowane chęcią zachowania tajemnicy na temat własnych prac nad tą bronią. Zdaniem prof. Dando, amerykańskie prace dotyczą: pozyskania przez CIA planów specjalnych sowieckich bomb zaprojektowanych do rozsiewania broni biologicznej, projektu Pentagonu skonstruowania broni biologicznej z szeroko dostępnych materiałów - by udowodnić, że to samo mogą zrobić terroryści, badań nad genetycznie zmodyfikowanymi odmianami wąglika odpornego na antybiotyki, programu nad zarodkami wąglika oraz sposobem ich przechowywania czy niszczenia. W każdym z tych wypadków Waszyngton argumentuje, że badania takie są konieczne dla celów obronnych. W rzeczywistości jednak eksperymenty takie są zabronione na mocy traktatu z 1972 r. Co więcej, sygnatariusze umowy uzgodnili, że będą przedstawiać coroczne deklaracje o swoich obronnych programach biologicznych, ale Stany Zjednoczone ani razu nie uwzględniły podobnych programów w swoich raportach. Zamiast tego z zaskakującą energią zwalczają wszelkiego rodzaju przecieki oraz artykuły w prasie dotyczące własnych eksperymentów z bronią biologiczną - pisze "Guardian". Poprzez działania na granicy dopuszczalności Waszyngton niejako zachęca także inne państwa, by robiły tak samo. Zdaniem prof. Dando, Stany Zjednoczone wytyczają w tej dziedzinie szlak, który prowadzi do zmniejszenia bezpieczeństwa wszystkich mieszkańców kuli ziemskiej. Jacek Szpakowski Temat: W niedzielę Dzień bez Samochodu = KRAKÓW STAĆ nawet na TYDZIEŃ ??? www.wrota.malopolska.pl/AKTUALNOSCI/Wiadomosci/krakow_tydzien_mobilnosci_12_9.htm 22 września organizowany jest w Krakowie Europejski Dzień Bez Samochodu, nad którym honorowy patronat objęła Komisja Europejska oraz Prezydent Miasta Krakowa Jacek Majchrowski. Z inicjatywy władz miasta tegoroczna akcja rozszerzona będzie o Europejski Tydzień Mobilności trwający w dniach 16-22 września w Krakowie. Kraków to jedyne miasto w Polsce, które jeszcze w 2002 r. podjęło się organizacji tego przedsięwzięcia, za co zostało uhonorowane wyróżnieniem Komisji Europejskiej. Także w tym roku stosowne deklaracje podpisane przez prezydenta Majchrowskiego trafiły do Ministerstwa Środowiska (Krajowego Koordynatora Dnia Bez Samochodu) oraz Komisji Europejskiej (Komisarza ds. Ochrony Środowiska). Głównymi celami akcji jest promowanie postaw i zachowań przyczyniających się do ochrony czystości powietrza, zmniejszania emisji hałasu; popularyzacja transportu miejskiego przyjaznego środowisku; stwarzanie szans i możliwości do poruszania się w mieście rowerem lub pieszo oraz zachęcanie mieszkańców do poznawania swojego miasta i jego dziedzictwa. Jak poinformowała Zastępca Dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska UMK Małgorzata Mrugała, 22 września w godz. 10-18 planuje się zamknięcie ulicy Zwierzynieckiej, ========================================================================== którą dziennie przejeżdża ok.6-7 tys. pojazdów. Kierowcy, którzy pozostawią swoje samochody na parkingu pod Wawelem, otrzymają bilety bezpłatnego przejazdu liniami nr 1, 6 na odcinku Wawel – Salwator. Wolontariusze wśród mieszkańców ulicy, przechodniów i turystów przeprowadzać będą ankietę nt. stosunku do organizowanej akcji. Ponadto przejazd wszystkimi tramwajami wokół Plant oraz liniami nr 9 i 13 będzie bezpłatny – wyjaśniła. Każdy dzień Tygodnia Mobilności poświęcony jest jednemu z wiodących tematów, któremu podporządkowane są imprezy towarzyszące: 16 września – „Mobilność a dzieci i młodzież” – Przejazd rowerowy młodzieży nowohuckich szkół ponadpodstawowych po ulicach Nowej Huty, z placu w Al. Róż przez Plac Centralny i wokół Łąk Nowohuckich (godz. 11.00 ); Sesja Referatowa nt. Higieny i profilaktyki układu ruchu ( XVI Liceum, os. Willowe 35, godz. 9.00-13:00 ), 17 września – „Transport publiczny” – Nadzwyczajne posiedzenie Rady Programowej ds. Rozwoju Infrastruktury Transportowej (Sala Dietla UMK, godz.13:00), zwiedzanie Elektrociepłowni Kraków S.A. dla szkolnych grup rowerowych ( godz. 8:00-12:00 i 14:30-16:00 ), 18 września – „Akcja badania dostępności obiektów dla niepełnosprawnych w Nowej Hucie”, pod patronatem Pełnomocnika Prezydenta Krakowa ds. Osób Niepełnosprawnych Bogdana Dąsala – Pokaz ćwiczeń stosowanych w profilaktyce układu krążenia, wspomagających aktywność osób niepełnosprawnych ( XVI Liceum, os. Willowe, godz.10:00 ), Spotkanie nt. reaktywacji Sekcji Niepełnosprawnych w Automobilklubie Krakowskim (MPK, ul. Brożka 3, godz. 16:15), 19 września – „Rozsądne użytkowanie samochodu”- Bezpłatne sprawdzanie zawartości spalin (Stacja Obsługi Automobilklubu Krakowskiego, ul. Klasztorna, godz. 7:00-17:00), 20 września – „Zielone szlaki – Greenways” – Akcja zdobywania kart rowerowych (Park Jordana, godz. 10:00-13:00), Spływ kajakowy odcinkiem Dłubni, przejazd rowerowy, konny (godz.10:00), 21 września – „Dziedzictwo, przestrzenie publiczne i parki”- III Dni Dziedzictwa Kulturowego Nowej Huty (zwiedzanie m. in. Pałacu w Branicach, Pałacu i Parku w Pleszowie, Dworku Jana Matejki), 22 września – „ Dzień Bez Samochodu”. Na zakończenie akcji Kraków gościł będzie przedstawicieli Agencji Transportu Publicznego z Bolonii, która w ubiegłym roku otrzymała Nagrodę Komisji Europejskiej w dziedzinie transportu publicznego. Celem spotkania będzie wymiana wzajemnych doświadczeń oraz omówienie możliwości nawiązania współpracy między miastami. Współorganizatorami tegorocznej akcji oraz wielu imprez towarzyszących są m.in.: Fundacja Partnerstwo dla Środowiska, Polski Klub Ekologiczny, Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne SA oraz Komenda Miejska Policji i Straż Miejska. - Bardzo nas cieszy, że coraz więcej instytucji wspomaga naszą inicjatywę, z roku na rok współpracujemy z nowymi partnerami – powiedział Krzysztof Kwatera, Dyrektor Programowy Fundacji Partnerstwo dla Środowiska – Dzień Bez Samochodu to prawdziwy test dla miasta i jego mieszkańców, pokazuje, jak funkcjonowalibyśmy w warunkach mniejszego ruchu i hałasu, uświadamia nam alternatywne formy dotarcia do pracy, domu czy szkoły - dodał. Temat: Czy Wielicki Dojdzie Na Szczyt K2 ? Nieco więcej o K2 i Krzysztofie Wielickim "Rzeczpospolita"/15 lutego 2003 09:56 wyprawy.onet.pl/4164,rel,651867,ekspedycja.html Zmią na K2: Został Wielicki Prognoza pogody jest straszna. Co dalej? Czy ktos bedzie w stanie zaatakowac szczyt? Denis Urubko i Piotr Morawski wrócili do bazy po zalozeniu obozu IV na wysokosci 7630 m. W tej chwili jedyną osobą, która przebywa w ścianie K2 jest kierownik wyprawy Krzysztof Wielicki. Planując atak na szczyt, zamierzał dotrzeć do obozu IV i tam spędzić noc dla aklimatyzacji. Obecnie Krzysztof ściga się z koszmarną prognozą, zapowiadającą lada moment huragan na K2 i długotrwałe załamanie pogody. Wspina się w bardzo silnym wietrze, by zabezpieczyć obozy przed zniszczeniem. Obraz, który widzieliśmy późnym piątkowym popołudniem przez lunetę był przejmujący. Kontuzja nogi kierownika wyprawy odnowiła się. Wielicki podejrzewa pęknięcie mięśnia łydki. Wspina się na stromych, twardych polach lodowych, powłócząc jedną nogą. Nie można na to patrzeć. Urubko i Morawski spędzili na wysokości ponad 7000 m cztery noce i pięć dni. Chcieli jeszcze jeden dzień pracować, by założyć ostatnie 250 - 300 m lin poręczowych na Filarze Północnym K2, do miejsca, skąd wkracza się na wiszący lodowiec prowadzący ku szczytowi. Zła pogoda i reakcja na ten pomysł kierownika wyprawy, a także ogromne zmęczenie sprawiły jednak, że obaj zeszli do bazy. Być może ta decyzja uratowała Morawskiemu palce stóp. Zdaniem lekarza, jeśli chce je zachować, nie powinien już iść do góry. Piotr bardzo to przeżywa. Pierwszy raz przebywał na tak dużej wysokości. Pobyt powyżej 7000 m, własna sprawność, porozumienie z partnerem, niezwykłe widoki, bliskość szczytu, zachwyciły go. Był gotów, po odpoczynku, do próby wejścia na wierzchołek, na tlenie z butli. Do bazy wrócił zdawałoby się w świetnej formie, podekscytowany tą perspektywą. Ale nazajutrz stan palców stóp i ból, sprowadziły go na ziemię. "Kawałek jednego, już czarnego palca oddałbym za K2 - powiedział Morawski. - Więcej, nie! A niestety zagrożone są wszystkie". Filar Północny K2 nie jest popularną drogą. Ostatni raz wspinano się nim latem roku 2000. Pięć ekspedycji stanęło wówczas pod górą. Nie obyło się w tym tłoku bez konfliktów. Ekspedycja niemiecka, którą tworzyło tylko dwóch alpinistów, przybyła później i musiała zapłacić Amerykanom 3000 USD za używanie ich lin poręczowych. Jak się okazało prawdziwe niebezpieczeństwo nie czyhało na Niemców na górze, lecz dużo niżej - omal nie utonęli w wezbranych nurtach rzeki Szaksgam. Nikt z 49 wspinaczy z różnych krajów wspomaganych przez 16 pakistańskich tragarzy wysokościowych, nie wszedł wówczas na szczyt. Wyprawy amerykańska, japońska i tajwańska dotarły na wysokość 7600 m (obecnie wg GPS - 7450 m); meksykańsko-hiszpańska osiągnęła 7800 m (GPS - 7650 m), a niemiecka 8100 m. Obecna wyprawa jest trzynastą ekspedycją prowadzoną Filarem Północnym K2, od czasu wytyczenia tego szlaku w 1982 r. przez Japończyków. Do tej pory wspięło się nim na szczyt 26 osób. Trzy zginęły schodząc z wierzchołka. Pułapką jest spływający spod szczytu wiszący lodowiec i ogromna odległość, blisko kilometrowa, od ostatniego obozu do wierzchołka W roku 1994 pierwszy raz alpinistom udało się wejść na szczyt latem od dwóch stron. Od chińskiej, Północnym Filarem, wspięło się dwóch Basków: Atxo Apellanitz i Juanjo San Sebastian. Nie zdążyli wrócić do obozu. Biwakowali pod szczytem. Rankiem San Sebastiana porwała lawina. Zatrzymał się cudem 400 m niżej, na dolnym progu wiszącego lodowca. Tymczasem u wyczerpanego Apellanitza pojawiły się objawy choroby wysokościowej - obrzęku mózgu. Juanjo wrócił po kolegę i zaczął sprowadzać go na dół. Mimo pomocy, która nadeszła z dołu, po siedmiu dniach gehenny, Apellanitz zmarł w obozie II, gdzie cały zespół został zatrzymany przez nawałnicę. San Sebastian wrócił do domu, lecz za przygodę z K2 i swą dzielność zapłacił amputacją siedmiu palców rąk. Kto będzie w stanie i odważy się teraz, w zimie, pokonać z obozu IV tę samą drogę na szczyt? W ostatnich dniach niemal wszyscy alpiniści, którzy wychodzili z bazy do góry z zamiarem wniesienia zaopatrzenia do poszczególnych obozów, zawracali. Z obozu III dzisiaj wycofali się z powodu bardzo silnego wiatru Maciej Pawlikowski i Dariusz Załuski. Do obozu II nie doszedł, obawiając się odmrożeń stóp Jacek Teler. Z drogi do obozu I zawrócili doktor Roman Mazik, lękający się odmrożenia dłoni oraz Jan Szulc. W górze został tylko Krzysztof Wielicki. Z bazy pod K2 Monika Rogozińska, "Rzeczpospolita" Strona 3 z 4 • Wyszukano 143 rezultatów • 1, 2, 3, 4 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||