Strona Główna
Jak dojechać do Słowacji
Jablonex warszwa
jak bezpiecznie przyspieszyc porod
jajko laska
jacht mors 720
Jak Działa Suwmiarka
Jak Grać Na Gełdzie
Jacek Błach
jak jezdzić cieżarówką
Jack Irons
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: j slowacki





    Temat: Słowacki Hamlet w Gorzowie i Zielonej Górze
    Słowacki Hamlet w Gorzowie i Zielonej Górze
    Być albo nie być w Gorzowie

    Zapraszam wszystkich miłośników teatru, by przekonali się na własne oczy, że
    tragedia Szekspira może poruszać do dziś. Udowodni to piątka młodych Słowaków
    z Bańskiej Bystrzycy w ramach Gorzowskich Spotkań Teatralnych — i to
    dwukrotnie: 16.11 o godz. 12.00 w Teatrze im. J. Osterwy w Gorzowie
    Wielkopolskim i 18.11 o godz. 19.00 w Lubuskim Teatrze im. L. Kruczkowskiego
    w Zielonej Górze.
    Przed dwoma miesiącami Słowacy w wielkim stylu zgarnęli Grand Prix festiwalu
    teatralnego „Zdarzenia” w Tczewie. „Prawie pusta scena, kilka rekwizytów,
    niezwykłe, niemal filmowe budowanie planów scenicznych jakby z wielu różnych
    ujęć kamery przy absolutnym zachowaniu dramatyzmu tekstu — to wystarczyło na
    stworzenie jednej z najbardziej odkrywczych inscenizacji tej najsłynniejszej,
    a więc ogranej na tysiące sposobów sztuki świata” — napisał po „Zdarzeniach”
    znany krytyk Tadeusz Nyczek w „Przekroju”. „Młodzi ludzie z Bańskiej
    Bystrzycy zagrali Szekspira po bożemu, ale świeżo, tak jakby przed nimi nikt
    nie inscenizował tego dramatu, tak jakby nigdy nie słyszeli o setkach udanych
    i nieudanych prób jego interpretacji. W ubogich dekoracjach na tle czarnej
    kurtyny odegrano dramat na trzy głosy. Peter Kočan, Boris Kováč i Ivana
    Fraňová grają wszystkie role w tragedii, na wielu płaszczyznach — prostopadle
    i równolegle do widowni. Hamletów jest dwóch, Hamlet wciela się w Klaudiusza
    i Poloniusza” — dopowiadał krytyk portalu independent.pl.
    Czy powtórzą swój sukces w Gorzowie i Zielonej Górze? Wszystko zależy od was,
    widzów...

    Teatr z Bańskiej Bystrzycy, „Hamlet” Williama Szekspira, 16.11 o godz. 12.00,
    Teatr im. J. Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim, wstęp wolny!!!; 18.11 o godz.
    19.00, Lubuski Teatr im. L. Kruczkowskiego w Zielonej Górze.






    Temat: Juliusz Slowacki o szczecinskich mediach
    Juliusz Slowacki o szczecinskich mediach
    Jak można było się spodziewać portal "pomorzezachodnie" zaczął denerwować
    nasze szczecińskie media. Nasz miejscowy światek informacyjny co nieco
    przyciasny dla wszystkich chętnych do "rządu dusz" alergicznie zaczął
    reagować na wyrastającą im pod bokiem elektroniczną konkurencję. Zwyczajny
    czytelnik prasy codziennej mógłby się zastanawiać jaką konkurencją dla
    popularnej prasy może być informator internetowy. Przecież nie każdy posiada
    komputer a ponadto nie każdy komputer ma łączność z Internetem. Cóż więc tak
    denerwuje obce koncerny będące tak naprawdę właścicielami naszej prasy,
    która posiada co prawda swojsko brzmiące tytuły, lecz z założenia jest już
    tylko polskojęzyczna i realizuje politykę zgodną z sobie znanymi interesami.
    W praktyce objawia się to częstym rozdźwiękiem rzeczywistości kreowanej
    przez dziennikarzy w mediach z rzeczywistością jaką możemy sobie
    zweryfikować. Liczy się już tylko biznes, kupując gazetę kupujemy kilogramy
    makulatury "zapakowane" reklamami i setkami ogłoszeń. Najbardziej
    zastanawiający jest fakt publikacji mnóstwa ogłoszeń Urzędu Miejskiego za
    ciężkie pieniądze w gazecie, która już na następnej stronie z całą
    zajadłością "kąsa rękę, która ją karmi".

    Od dłuższego już czasu kiedy to przestała obowiązywać jedynie "słuszna
    linia" polityki informacyjnej nasze media poszukiwały swojego miejsca,
    targane kłopotami ( wydawanie prasy kosztuje drogo, telewizja i radio
    jeszcze drożej ), aż znaleźli się "inwestorzy strategiczni" którzy ustalili
    nowe "jedynie słuszne linie" informacyjne i media przestały się miotać.
    Znowu wiedziały kogo można lubić a kogo lubić nie wolno. Jak dawniej, już po
    kilku wersach tekstu można określić preferencje polityczne i światopoglądowe
    każdego tytułu i nie pomogą szumne deklaracje o bezstronnym obiektywizmie a
    już mowy nie ma o rzetelnym dziennikarstwie. Wielokrotnie ja i moi koledzy
    mieliśmy okazję się o tym przekonać i nawet zdążyliśmy się do tego
    przyzwyczaić - więc cóż mogłoby mnie wzruszyć?

    Ano rozczula mnie fakt nerwowego pokrzykiwania w moją stronę z łamów Głosu
    Szczecińskiego gdzie jak zwykle "czepiają" się mojej skromnej osoby i
    kolegów którzy życzliwie użyczają mi miejsca do publikacji. A przecież nie
    będę już wspominał, że autorka artykułu "Jurczyk w sieci" ( Głos
    Szczeciński - 8.12.2003) Magdalena Łukasiuk jak zwykle mija się z prawdą i
    nie bardzo się orientuje w temacie na który zabiera głos, to nie mam
    pretensji do niej ponieważ z autopsji mogę stwierdzić, że większość naszych
    dziennikarzy to swego rodzaju ludzie renesansu - parają się prawie
    wszystkimi dziedzinami o żadnej nie mając zielonego pojęcia i są tak leniwi,
    że informacje zbierają przez telefon.

    Moje dzieci nie czytują już gazet, w telewizji oglądają przeważnie filmy,
    zaś informacje czerpią głownie z Internetu. I to jest ten fakt, który tak
    bardzo denerwuje specjalistów od mediów. Tendencja jest już określona i nie
    ma co do tego wątpliwości, że "pomorzezachodnie" i jemu podobne portale
    wychowują sobie odbiorcę serwując mu to czego nie znajdzie w gazecie, radiu
    czy telewizji.

    Drodzy państwo! Szanowni wszystkowiedzący! Tak jak komputer wyparł maszynę
    do pisania tak i wy musicie się pogodzić z faktem, że wasz monopol na
    informację jest już historią i radzę się z tym pogodzić bo krzyk tu niewiele
    pomoże!

    Juliusz Słowacki






    Temat: Juliusz Slowacki o wyroku
    Juliusz Slowacki o wyroku
    polecam zwlaszcza ostatni akapit!!!!!!!!

    Kowal zawinił a cygana powiesili" to stare przysłowie sprawdza
    się w przypadku nowej wściekłej nagonki na Prezydenta. Jak to zwykle bywa
    najwięcej
    do powiedzenia mają ci którzy wiedzą niewiele bądź wiedzą jedynie to, że
    Jurczyk
    musi być winny ale nie bardzo orientują się za co. Najbardziej perfidni są
    ci,
    którzy chociaż doskonale poinformowani w dalszym ciągu powtarzają bzdurną
    bajkę
    o "skrzywdzonej niemieckiej firmie i barbarzyńskim prezydencie miasta
    Szczecina,
    który przegonił inwestora".

    Byłem członkiem Komisji Rewizyjnej Rady Miasta poprzedniej kadencji, kiedy
    to
    w 1999 roku jako jedna z pierwszych pojawiła się sprawa "podejrzanej"
    - jak się wówczas mówiło- umowy z firmą "Euroinwest Saller". Firma ta
    wcale nie była niemiecka lecz jak najbardziej polska zaś głównym,
    większościowym
    udziałowcem była wielce tajemnicza pani z Poznania. Szumnie nazwana firma
    dysponowała
    kapitałem założycielskim 10 000 złotych co stanowiło minimalną, wówczas
    kwotę
    do zarejestrowania spółki. Nawet niewprawne oko - na pierwszy rzut mogło
    uznać
    tę firmę i jej ofertę jako niewiarygodną. Same dokumenty składane w
    postępowaniu
    przetargowym były podejrzane ( nieczytelne gwarancje bankowe przesłane
    faksem,
    w opinii NBP nie spełniające warunków wiarygodności partnera ) Jednym słowem
    firma
    sprawiała wrażenie "jednorazowego przedsięwzięcia gospodarczego" na
    okoliczność pozyskania atrakcyjnej nieruchomości. Nie przeszkadzało to
    ówczesnemu
    Prezydentowi Szczecina do zawarcia porozumienia z tą firmą, a nawet zamiany
    (
    w ostatnich dniach urzędowania ) z pełną świadomością, zaliczki na zadatek.
    Ta
    decyzja i tylko ta, naraziła nasze miasto na wypłatę olbrzymiego
    odszkodowania,
    ponieważ sądy wyższych instancji - Sąd Apelacyjny w Poznaniu i Sąd Najwyższy
    nie
    rozpatrywały sprawy pod względem merytorycznym lecz kierowały się jedynie
    badaniem
    procedury czyli zachowania zasady zadatkowania kwot na poczet transakcji.
    Jedynym
    sądem, który dogłębnie i pod względem merytorycznym badał sprawę był Sąd
    Szczeciński
    i on przyznał rację Miastu.

    Udziałowiec zagraniczny który wykładał pieniądze na zadatek po jego zwrocie
    przez
    Szczecin wycofał się ze spółki, natomiast Miasto było ciągane po sądach
    przez
    pozostałych udziałowców spółki, której prawdopodobnie jedyną działalnością
    gospodarczą
    był proces z miastem Szczecin.

    Czy wobec tego ówczesny Zarząd Miasta jest winny tego, że w ślad za opiniami
    Radnych,
    Komisji Rewizyjnej Rady Miasta, ekspertów i prawników zerwał umowę z
    firmą "Euroinwest
    Saller" i sprzedał go o wiele drożej Szczecińskiej Grupie Inwestycyjnej z
    firmą "KOMFORT" na czele, zasilając budżet Miasta dużo większą kwotą?

    Czy decyzja ówczesnego Zarządu Miasta, który podejmował decyzje kolegialnie,
    a w którym większość miał Sojusz Lewicy Demokratycznej była błędna?

    Dopiero dzisiaj mądrzejsi o świadomość niekorzystnych wyroków dla Miasta w
    dwu
    instancjach Sądu, które budziły pewne zdziwienie szczecińskiego środowiska
    prawniczego,
    możemy powiedzieć, że pewnie tak!

    Jednak, w moim przekonaniu decyzje podjęte wówczas były słuszne, zaś
    pieniądze
    dziś wyrwane mieszkańcom Szczecina będą parzyć ręce tym "biznesmenom"
    do końca życia i przyniosą im same nieszczęścia - tego jestem pewien bo
    wierzę
    w sprawiedliwość!




    Temat: SŁOWACKI KAC PO INWESTORACH
    SŁOWACKI KAC PO INWESTORACH
    „Rzeczpospolita” pisze o wątpliwych urokach inwestycji zagranicznych na
    Słowacji. Kiedy dokonano bilansu, okazało się, że każde ze stworzonych w ten
    sposób miejsc pracy kosztowało Słowaków... 50 tys. euro (1,5 miliona koron)...

    - „Inwestorzy, którzy przyszli do naszego kraju w ostatnich czterech latach,
    stworzyli 9800 nowych miejsc pracy, a wysokość wsparcia przekroczyła 15
    miliardów koron” - ujawnił minister gospodarki Jirzi Malcharek. Zdaniem
    ministra, dotacje były przydzielane rozrzutnie, a liczba nowych miejsc pracy
    była niewystarczająca. Ponadto, sposoby zwierania umów z zagranicznymi
    inwestorami były nierozważnie. Np. w umowie z Hyundai/Kia został zawarty punkt
    mówiący, że Słowacja zapłaci Koreańczykom 4 miliardy koron za każdy miesiąc
    opóźnień w budowie.

    Minister przyznaje, że groźba zapłacenia tego ostatniego odszkodowania była
    realna, bo przez ponad rok napotykano na liczne problemy związane z wykupem
    gruntów i budową połączeń komunikacyjnych na terenie Tepliczki nad Vahom. Aby
    dopłacić właścicielom działek, państwo musiało wyłożyć dodatkowe 850 mln
    koron, a koszty budowy fabryki i tak wzrosną z planowanych 1,3 mld do 2,9 mld
    koron. Dalsze opóźnienia nie są wykluczone, bo inwestycja miała być zakończona
    do końca tego roku.

    – „W wielu umowach, które zawierano za pośrednictwem Agencji Inwestycyjnej
    SARIO, znalazły się prawdziwe »miny«. Przyglądamy się tym umowom i aż strach
    myśleć, co by się stało, gdyby inwestorzy, z powodu ewentualnych opóźnień,
    zaczęli domagać się wynikających z nich należności” – dodaje minister. Obecny
    minister w ostatniej chwili zablokował pomysł swojego poprzednika, który
    proponował koreańskiemu producentowi opon samochodowych Hankook udzielenie
    pomocy publicznej równiej 21 proc. planowanej inwestycji. Utworzenie 1600
    miejsc pracy byłoby równoznaczne z dotacją wynoszącą 3,5 mln koron na jedno
    miejsce.

    Po odwołaniu ministra gospodarki Pavla Rusko, słowacki rząd zatwierdził nowe
    zasady udzielania wsparcia finansowego zagranicznym inwestorom. Słowacja
    została podzielona na trzy rejony o różnym stopniu bezrobocia. Wysokość pomocy
    będzie teraz zależeć od lokalizacji inwestycji i od jej rodzaju. - „Dopiero
    przy inwestycjach większych niż 12 miliardów koron lub takich, które stworzą
    ponad 1000 miejsc pracy, można będzie stosować indywidualne podejście do
    wsparcia finansowego w postaci dodatkowych ulg podatkowych. Według nowych
    reguł większość małych zagranicznych inwestorów, którzy pojawili się na
    Słowacji, nie otrzymałaby ani korony” - dodał Malcharek.

    I tak oto w kolejnym kraju przekonano się, że w biznesie nie ma dobrych wujków
    – jeśli zagranicznemu kapitałowi będzie się do znudzenia deklarować, że
    zostanie ugoszczony „czym chata bogata”, o ile tylko zgodzi się wybudować u
    nas fabrykę, nie należy się potem dziwić, że weźmie nasze zapewnienia dosłownie.

    Czekamy na informacje o tym, jakie i czy przypadkiem nie podobne „korzyści”
    osiągnęła Polska i jej obywatele na podobnych interesach z zagranicznymi
    inwestorami.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukano 203 rezultatów • 1, 2 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.