Strona Główna Jak napisać konspekt zajęć Jak napisać list Polski Jak Napisać Odwołanie Zażalenie Jak napisac opinie pracownikowi Jak napisać oświadczenie wzór jak napisać podanie bierzmowanie jak napisać poprawnie list Jak napisać program nauczania jak napisać apel Jak napisać bibliografi |
Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jak napisac prace kontrolnaTemat: Polowanie na pracę! ...??? Wiesz, ja mam poczucie że w szkole mało uczy sie przydatnej statystyki / rachunku prawdopodobieństwa. W szczególności mam poczucie że normalny człowiek po zdaniu matury nigdy w zasadzie nie rozwiazuje równań stopnia 2 natomiast co dzien styka się z wykresami, tabelami, wynikami badań preferencji wyborczych itp. A zauwaz że to rozwiazywanie równań kwadratowych "z parametrem" ma na ogół opanowane z małpią sprawnością. 99% ludzi nie słyszało że mediana istnieje - smutna prawda. no to jak ma sie ten termin w mediach pojawić? Ignorancja jest zasadniczym powodem dla którego o pewnych rzeczach się nie mówi, w dodatku u nas jest moda na to ze sie talentu do matematyki nie ma. Oczywiście na ogół to jest wynik zwykłego lenistwa. Ja generalnie nie mam świra na punkcie matematyki ale uważam że przecietny człowiek powinien rozumiec co oznacza odsetek, efektywna stopa oprocentowania i co to jest statystyczna istotność. to powienien wiedzieć - jakby nie wiedział co to jest cotangens albo jak napisac równanie paraboli przecinającej oś ox w zadanych punktach to dla mnie nie byłoby nic złego. Bo niby po cholerę ma wiedzieć jak się takimi rzeczami nie zajmuje i jak się z nimi nie styka? Jeśli chodzi o dochody polaków to mam dobre informacje i powiem tak że wygląda to raczej smutno - rozład jest skośny, zdecydowanie nienormalny ;-) Dla mnie ból bo firma żyje ze sprzedaży produktu którego biedny człowiek nie kupi. > 2) jakie ksiazki z tych, o ktorych pisales mozesz polecic? btw. podreczniki > > ........ masz racje ale to sie może zmienić. Juz mi się udało znaleźc przynajmniej jedną ksiażkę w stylu trochę zachodnim z działki pokrewnej niezupełnie statystycznej. byłem zbudowany że choć raz któś sie wysilił żeby były streszczenia rozdziałow pytania kontrolne, index, literatura, wykresy, rysunki i dużo praktycznych "kejsów" że sie tak wyrażę. I że nie trzeba było miec doktoratu żeby zrozumieć o co chodzi. Ze statystyki to ja lubię cegłe Aczela Statystyka w zarządzaniu. na zachodzie jest mnóstwo podreczników które są ok i sa przeznaczone dla ludzi interesującym sie razej zastosowaniami. Wszystko zależy czym sie zajmujesz: co innego badania rynkowe/marketing co innego ekonomia/ zarządzanie a co innego medycyna / biologia. Generalnie jak sobie wejdziesz na www.amazon.com i wpiszesz słowa kluczowe to znajdziesz coś co ci odpowiada. oczywiście potem możesz znaleźc w www.addall.com używany egzemplarz za pół ceny ((co i tak niestety drogo). Ja tak robie. Jeśli masz jakieś bardziej szczegółowe pytania to odezwij sie na maila - moge ci powiedzieć co czytam. > > 3) uwazam, ze sie nie czepiasz na rozmowie. ludzie koloruja swoje cv (co do > pownego stopnia jest akceptowalne), czasem jednak nie znaja umiaru. :) typowy > przyklad to znajomosc jezykow. nie przeszli by FCE a pisza, ze angielski znaja > biegle. :) Wiesz, ja cześciej sam szukam pracy a teraz po prostu pomagam w rekrutacji i zależy mi z pewnych względów na tym żeby ta rekrutacja szybko się zakończyła. Dlatego jestem pozytywnie nastawiony do ew. kandydatów bo chciałbym w hr powiedziec: super człowiek, zatrudnijcie go (ją). No ale niestety szczerze mówie że trudno znaleźć kogokolwiek kto spełniałby kryteria. I jestem diabelnie sfrustrowany: ludzie studiują psychologię / socjologie ale nie myślą że jak będą szukac pracy to przyda im sie spss i statystyka i nie uczą sie tego nic a nic. i dlatego nawet sie tu odezwałem bo czytam jak ludzie zastanawiają sie nad sposobami szukania pracy a często problemem nie jest sposób szukania tylko kwalifikacje i pomysł na to co się chce robić. Wybieranie sobie działki w kórej liczą sie układy i w której będziemy walczyli z dwoma tuzinami kandydatów nie ma sensu. Ja sobie wymyśliłem bycie analitykiem. Rynek na tego rodzaju umiejętności jest duży i jeszcze w dodatku tutaj liczą sie kwalifikacje merytoryczne a nie plecy: córka cioci szwagra kuzynki prezesowej mnie nie zastąpi bo na ogół nie jest to stanowisko które by ją interesowało. ja myślę że trzeba sobie zdać sprawę w czym sie jest dobrym i wyszukać nisze na rynku pracy dla siebie. pozdrawiam, Temat: Racibóż Ja weszłąm w ten wątek z nadzieją że to nie chodzi jednak o mój Racibórz ale jednak..ech...wstyd to mało powiedziane Jako iż troszke w tym miescie miszkałam, jakby nie było 26 lat to i o lekarzach troszeke wiem i napisze hurtowo 1. Paliga - przyjmuje w Kietrzu i Raciborzu, i nie za dobrze pamiętam w którym szpitalu pracuje (chyba w Głubczycach). W Raciborzu przyjmuje na ulicy Staszica. Nigdy u niego nie byłam ale była moja szwagierka i pare koleżanek, wszystkie bardzo go chwaliły Ponoć dobry specjalista od spraw hormonalnych. Ma usg które nagrywa na kasety wideo (w ten sposób zobaczyłam od szwagierki po raz pierwszy jej córeczke, bardzo wzruszająca to była chwila ). Więcej nie napisze bo nie wiem nic więcej 2. Klimanek - przyjmuje (prywatnie) w dzielnicy studzienna, nie pamiętam jaka tam jest ulica, jak kogoś będzie interesowac to zapytam męża on zna lepiej tantą okolice niż ja. Bardzo wesoły, można też to uznać za wade jeżeli ktoś nie lubi tzw. wesołków (w czasie szycia mnie po porodzie zapytał czy zrobić wzorek, a męza pytał czy szczyć ciaśniej ), ja go za to właśnie bardzo lubiałam, mam dosć nadętych i bardzo powaznych doktorów ;D Na jego usg nie da sie wykonać zdjecia (przynajmniej jeszcze dwa lata temu nie szło) ale idzie sie w tej sprawie dogadać (bynajmniej nie chodzi tu o kase, po prostu trzeba poprosić i być może sie uda) Jest delikatny, nie bez przesady bo zbadać musi ale nie wpycha sie palcami aż do żołądka Acha... Przyjmował też w poradni na gamowskiej z kasy chorych oczywiscie, niestety prawie zawsze się troszke spóżnia... Ogólnie polecam 3. Ciszek - nie wiem jaki jest prywatnie ale jako ordynator nie jest zły, co więcej potrafi być bardzo wesoły i ludzki Badanie w jego wykonaniu to dla mnie katastrofa... Ma długie palce i jeszze mocno je wkłada... Po kazdym badaniu w jego wykonaniu bolał mnie strasznie brzuch... Przyjmuje prywatnie koło "ekonomika" (a dokładnie koło apteki która jest koło tej zkoły, dla nieznających Raciborza wskazówka: pytać o główny posterunek policji, przynajmniej o ten stary bo ponoć mieli przenosić, można tez iść główną ulicą Długą do końca i skręcić koło wspomnianej apteki i na budynku szukać tablicy tego lekarza ) Przyjmuje też w przychodni na Gamowskie ale zawsze się spóżnia minimum godzinke, często tez nie wiadomo czy w ogóle bedzie, wiadomo: ordynator jest potrzebny w szpitalu - tyle że myśle że w tym wypadku powienien zrezygnować z tego etatu w przychodni. 4. Kołodziej... Niby dobry doktor ale... Przed ciażą pracowałam bardzo ciężko, fizycznie i pracodawca mi zapowiedział że nie ma dla mnie lżejszej pracy, wykonywałąm ja do momętu aż z pracy zabrało mnie pogotowie w 6 tygodniu ciąży. Miałam mieć zapewnione chorobowe do końca ciąży... Niestety miałąm chodzić na wizyty kontrolne podczs których miałam mieć wypisywane L4... W szóstym miesiący mojej ciąży ten lekarz (chodziłam do niego wtedy do przychodni czyli państwowo) powiedział że albo się dogadamy albo wracam do pracy... Co zrobiłąm? Zmieniłam tego lekarza na opisywanego wyżej Klimanka i nie żałuje, moja córeczka jest ślicznym i zdrowym dzieckiem a tak kto wie czy w ogóle mogłabym nią sie cieszyć (niestety ale z kasą u mnie się nie przelewa) 5 Jest na Gamowskiej jeden lekarz który przyjmuje codziennie (to ejst jedyny ginekolog który przyjmuje codziennie, inni mają wizyty dwa - trzy razy w tygodniu), starszy pan, nzwisko jakoś na S. niestety nie pamiętam dokładnie... Jest niemiły i oschły. Nie zważa czy pacjentke cos boli (usuwnie nadżerki w jego wykonaniu to horror). Wypisywał w mojej karcie zdrowia ze miałam robone badanie piersi a tak naprawde nigdy go nie nzrobił (tak naprawde to żaden z wymienionych lekarzy u których byłam nie robił tego badania, ale też nie pisali tego w mojej karcie... oprócz Paligi bo u niego nigdy nie byłam to nie wiem). Ogólnie nie polecam. Troszke zeszłam z tematu ale opisałąm wsytskie moje doświadczenia z ginekologami u których byłam więcej niż raz Temat: 25 maja 2004 roku - część II Czesc dziewczyny! Ja tu zaglądam, ale was faktycznie dawno nie było. Jakieś pustki tu ostatnio panowały... U nas wszystko w porządku, no może prawie... Natalka ma straszne zaparcia Dziś starsznie cierpiała, nie robiła kupki 3 dni i wieczorem nie mogła się załatwic. Nie pomogły czopki, duphalac. Lekarz w ostateczności zalecił lewatywę, ale obeszło sie bez tego. Meczyliśmy sie do 22, zasnęło dzis bardzo póxno około 23... Wymęczyło się biedactwo... Poza tym dużo spacerujemy, wykorzystujemy ładną pogodę. Natalka wszystko chce robić sama, ale nie złości się zbytnio jak jej nie wychodzi... Co do drzemki to Natalka śpi nawet po 3-4 godzinki dziennie i przesypia całe noce tzn. od około 22 do 7-8 rano. Dużo śpi, nawet ostatnio stweirdziłam, że się zrobiła starsznym spiochem. Może to te spacery... Jesteśmy na dworze jakieś 3-3,5 godzinki dziennie (jak nie pada deszcz) i nie bierzemy wózka. Może po prostu jest zmęczona, dotleniona, a może powinnam jej zrobić badania. Co o tym myslicie? Natalka dziś się na mnie obaziła, bo po weekendzie musiałam ... iść do pracy )) Chciała spac ze mną, a paskudna mama musiała wyjść. Jak wróciłam to nie chciała się ze mną przywitać i prawie nie przytulała się przez cały dzień. Okropne to było. Tupelo, powodzenia w szukaniu niani. Ja szukałam bardzo długo i bez rezultatu. Jedna mówiła tylko o pieniadzach, druga była za ładna (kolezanki z pracy mnie ostrzegały,w iecie, młode małżeństwo, przystojny mąż, pokusy czyhają), trzecia dstała lepiej płatną pracę, czwarta wścibska i duzo młodych dziewczyn nie mjących pojęcia o dzieciach... U nas nie ma mowy o nocniku. Przez pewien czas siadała, potem chyba babcia zaniedbała i jak Tusia widziała nocnik to płakała. Teraz sadzamy ja na sedesie na specjalnej desce i nie jest tak źle. Od czasu do czasu zrobi siusiu, a o kupce pisałąm wyżej, wiec wiecie jak jest... Miałam napisać coś o sobie i córeczce: Mam na imię Lidka i już prawie 29 lat na karku. Z zawodu jestem pedagogiem specjalnym i pracuję w poradni psychologiczno- pedagogicznej. Mieszkam w Skierniewicach (woj. łódzkie), w paskudnym blokowisku, z ktorego chciałabym się wynieśc i zamieszkać w Gdańsku lub Sopocie. Natalka urodziła się 11 maja 2004 o godzinie 16.15. Poród był lekki, rodziła m troszkę ponad 3 godzinki. W dniu porodu poszłam do ginekologa na wizytę kontrolną, a on mi mówi,że mam rozwarcie na 6 cm )) ZA to po porodzie nie było lekko, miałam depresje poporodową. Tusia urodziła się zdrowa, śliczna, a ja cały czas płakałam. Miałam problemy z karmieniem, wszystko mnie bolałao. O rany, jak sobie to teraz przypomnę... Treaz jestem najszczęśliwszą mamą na świecie, Tusia przynosi mi tyle radości... Nie wyobrażam siebie życia bez niej... Jest taka pogodna, radosna i uwielbia się przytulac. No dobrze, rozpisałam się bardzo, a zaraz pewnie padni emi bateria w komputerze. Pozdrawiam serdecznie wszystkie mamy.No i piszcie, piszcie, piszcie... Temat: Stadion w czerwcu 2011? Tego nie da się zrobić Gość portalu: jfk napisał(a): > > Właśnie, wyciągać logiczne wnioski, a u ciebie to przychodzi strasznie > opornie.Jeszcze raz napiszę , chociaż to jest jak rzucanie grochem o ścianę.Nie > trzeba być geniuszem aby się połapać że Mostostal nie dotrzyma terminu > zakończenia budowy, skoro sam prosi o przesunięcie tego terminu. > Nie trzeba być również geniuszem aby stwierdzić , że taki czyn Mostostalu proszenie o przesunięcie terminu , jest logiczną konsekwencją zaniedbania poprzedniej firmy, która miała ten teren przygotować pod budowę. Ty za to > twierdzisz że: > <"Nie rozumiem skąd władze miasta mają kompetencje oceny , czy ten <pro > jekt jest > do zrealizowania w odpowiednim czasie. Pewnie <Dutkiewicz wyczytał w fusach > swojej herbaty." > > Chcesz strasznie dokopać preziowi na forum, to przynajmniej trochę bardziej się > wysil a nie ośmieszaj. > Nie jest moją intencją tu komukolwiek dokopać. Jestem tylko zdania , że na ten temat powinni wypowiadać się osoby kompetentne. A jeśli się wypowiada człowiek , który z racji swojego zajmowanego stołka publicznego, wysłuchuje opinii urzędników mu poddanych , i z tego wyciąga wniosek usypiający czujność publiki. Wydaje mi się to komiczne. Dutkiewicz powinien utworzyć takie niezależne systemy kontrolne tą inwestycje. Aby zmobilizować optymalnie wszystkich zajmujących się tą sprawą. Drogi raz Wrocław nie sobie pozwolić na takie fantazyjne wyskoki , jak za czasów Zdroja z Expo 2010. Naprawdę trudno mieć zaufanie do człowieka faworyzującego jednego wykonawcę. A tak czyni Dutkiewicz, i tak się o nim mówi w regionie . > > > To mogła być kilkunastodniowa obsuwa a nie 4,5 miesiąca.Mostostal drogi dyziu, > zawalił sobie z firmą projektową MCD z Poznania (też członkiem konsorcjum) > która to miała ponad 2 miesięczną obsuwę z projektami wykonawczymi i została > wywalona na pysk.I sami pracownicy Mostostalu to przyznają, chociaż się > wkurzają, bo Mostostal ma niby tylko 30%(Wrobis 19%) ale jako szef konsorcjum > ponosi pełną odpowiedzialność i wszystkie cięgi spadają na nich.Do tego dołóż > burdel z prefabrykatami (wiedziałeś o tym , pewnie nie) których to aż 1/5 > wracała do wykonawców. Doszło do tego że u jednego z wytwórców (może u więcej, j > a > znam jednego) był pracownik z Mostostalu i nim zapakowali materiał na auto był > mierzony, a później znów na placu budowy.Ale skąd ty możesz o ty wiedzieć , > przecież: > "U nas w Austrii" to twoje słowa głupio mądry cwaniaku gazetowy:))) > Czy Ty na głowę upadłeś. Czy Ty liczyłeś na to, że w Polsce będzie takie wykonanie i taka dyscyplina pracy jak na zachodzie. Polska nie posiada jeszcze tych atutów. Nad nimi trzeba pracować. Mobilizować wykonawców do porządnej dokładnej pracy. Znalezienie przyczyn niedokładnego wykonania prefabrykatów , nie powinno przedstawiać żadnych problemów. Nie wykluczone , iż okazało by się że ktoś sabotuje , i celowo produkuje takie elementy które nie padują. Polska jest przecież na razie takim krajem, który przoduje w jednej dziedzinie, korupcji. A jeśli jeszcze mamy, ludzi którzy faworyzują konkretnych obcych wykonawców. To mamy również ciche przyzwolenie do sabotowania tych, którzy obecnie wykonują ten projekt. > > > ntakt > bezpośredni z ludźmi którzy zajmują się tą sprawą > > To oni z Austrii dojeżdżają na naszą budowę??? Czyli jednak, mozna być > szanowanym w naszym kraju:)Czy może przez telefon zdają ci relację?? > Nie bądź dzieckiem, i czytaj ze zrozumieniem. A Austrię zostaw w spokoju, tu mowa jest o Polsce , a dokładnie Wrocławiu. Mam informacje z pierwszej ręki , z Polski. Nie z polskiej prasy , bo to są informacje z pod budki z piwem. Ale informacje zakulisowe. To co mówią ludzie znający do szpiku kości ten problem, bo siedzą od lat w tej branży i się obecnie tym projektem zajmują. > > > A tu mamy znajomość dyzia " z ludźmi bezpośrednio związanymi ze sprawą". > Dyziu, czy mam szukać dalej????Chyba już wystarczy:) > Daj sobie więc spokój z tematem stadionu, bo cię przerasta. > > Ty masz dużo do powiedzenia , a najwięcej jak zwykle na temat Dyzia. No to Tobie można pogratulować. Najwidoczniej Twój repertuar i Twoje argumenty się wypaliły. Pożyjemy zobaczymy. Najsmutniejsze jest to, że tacy mędrcy niszczą rodzimy przemysł , a z nim miejscy pracy. Przez takie filozofie jak Twoje , gazetowy mądralo, Polscy stają się u siebie wyrobnikami. Temat: Sępy... aloalo2001 napisała: > To może mi wyjaśnisz ten sens? Byleby jasno, abym mogła zrozumieć. Ja wyjaśniałem, a skoro nie udało mi się tego zrobić jasno, to moja wina i spróbuję się poprawić. Chodzi o to, że mechanik samochodowy kasuje 70 dolców za godzinę niewdzięcznej pracy przy moim samochodzie. Właściciel mieszkania, które wynajmuję, wydał pieniądze na jego budowę i utrzymanie, w zamian dostaje ode mnie czynsz za użytkowanie. Ja robię lek, który mechanikowi i właścicielowi może się przydać, jak zachorują, i też powinienem za niego dostać pieniądze, żebyśmy się mogli wymieniać tym, co umiemy, chcemy robić i co jest potrzebne innym, na to, co oni nam moga zaoferować. Żebym miał na mechanika i na czynsz. Ochrona prawna mojego wynalazku powinna byc wystarczająca, żeby zwróciły mi się koszty pracy nad nim (tak, jak mechanikowi koszt narzędzi), i żebym miał z tego trochę zarobku (zebym mógł oszczędzać na emeryturę, na przykład). 70 lat temu można było wyprodukować lek, który czasem trochę pomógł, częściej zaszkodził, nierzadko zabił (słynna sprawa z prontosilem na glikolu). Kontrola była praktycznie żadna, wystarczyło coś wykoncypować i można było sprzedawac. Teraz mamy inną sytuację. Po pierwsze, wprowadzono procedury, chroniące przed wprowadzaniem na rynek substancji szkodliwych bądź nieskutecznych . I chyba słusznie, że wprowadzono? Tyle, że stosowanie się do tych procedur wymaga czasu i środków. Po drugie, choć liczba możliwych cząsteczek chemicznych jest bardzo duża, to nie jest nieskończona. Można śmiało przyjąć, że to, co było małe, proste do zrobienia, a zarazem skuteczne, zostało już wynalezione. Trzeba sięgać do rzeczy trudniejszych, znów: bardziej czaso- i kapitałochłonnych. Tymczasem prawo patentowe nadal daje mi tylko 20 lat na cały proces - od wynalazku, przez testy, po masową produkcję i ewentualne (ewentualne, bo mnóstwo obiecujących leków przepada w testach) zaoferowanie leku na rynku. Potem każdy może sobie mój wynalazek, moja pracę, wziąć i zrobić z nimi, co chce. Uważasz, że to w porządku? Zwłaszcza w sytuacji, gdy Kaczor Donald cieszy się ochroną 70-letnią? > Dzisiaj też leczy się promieniami Rentgena i arszenikiem (homeopatia). Na marginesie, a propos homeopatii: jak mi ktoś, ciemnemu chemikowi fizycznemu (organiki nie liczę, bo ma mniej wspólnego z tematem) wyjaśni mechanizm, dzięki któremu struktura cieczy miałaby trwale "zapamiętać", że było w niej rozpuszczone coś, czego już nie ma, to może uwierzę w homeopatię. Na razie bardziej wolę wierzyć w czary. > Poza tym wiele współczesnych leków ma jedynie efekt placebo, dobry marketing i > odpowiednią cenę. Nie zaprzedałem się jeszcze grubasom z cygarami, zasiadającym w radach nadzorczych firm farmaceutycznych, pracuje jednak nad drug discovery i wiem, jak się to robi. Możesz mi więc chyba wierzyć gdy napiszę, że wszystkie współczesne leki, przechodzące odpowiednie procedury kontrolne, mają aktywność biologiczną przekraczającą efekt placebo (z którym zresztą się je porównuje podczas badań). A cena wynika w dużym stopniu ze zbyt krótkiego okresu ochrony wynalazku: jak zostaje 6-7 lat na zwrot kosztów i jakiś zarobek, to trzeba pompować cenę produktu. Widzisz inne wyjście? Pozdrowienia, B. Temat: Krzyczący mąż - pomocy! Cześć! Przede wszystkim musisz wziąć się w garść. Powiedz temu swojemu mężulkowi, że jeżeli oczekuje szacunku względem siebie to Ciebie ma również szanować i ten szacunek okazywać. To po pierwsze. Po drugie. Jeśli mieszkasz w mieście to na pewno znajdziesz coś takiego jak "ośrodek interwencji kryzysowej" -jest to komórka pomocy społecznej. Znajdziesz tam pomoc psychologa, prawną i jeszcze jaką tylko będziesz chciała. jak będziesz się rozwodzić to pamiętaj żeby ograniczyć mu wladzę rodzicielską (ułatwi Ci to później życie) i ustal sądownie widzenie z maluszkiem. Takie nieuregulowane sprawy trudno później skorygować. Poza tym podaj gościa o alimenty. Nie tylko na dziecko ale i na siebie. Nawet teraz kiedy jesteście małżeństwem możesz taki pozew wnieść do sądu. tylko najpierw załóż sobie osobne konto i go do niego nie upoważniaj!!! po trzecie pomyśl nad powrotem do pracy. Na początek niech to będzie praca na pół etatu czy coś podobnego. Maluszka możesz oddać do żłobka lub jak wolisz znaleźć nianię lub poprosić rodziców o pomoc. Zapewniam Cię, że w żłobku lub przedszkolu (zależnie gdzie pójdzie)nic Mu się nie stanie. Tam jest naprawdę dobra opieka. Zacznij działać. Wyjdź do ludzi. Zrób coś dla siebie, ale przede wszystki zrób coś dla swojego Maluszka. Bo myślisz, że ono nic nie wie? Nic nie czuje? Mylisz się! Nawet nie wiesz jak badzo to maleństwo krzywdzisz! Żeby nie było, że się wymądrzam napiszę Ci coś o sobie. Wty roku skończę 27 lat. Moja córka ma w tej chwili 17 miesięcy. Wychowuję ją sama, bo jej ojciec stwierdził, gdy byłam w 6 mies. ciąży, że "nie dorósł do życia" i żeby było śmieszniej nie powiedział mi tego wprost tylko napisał sms-a. Jak Julka się urodziła ja byłam na piątym roku studiów - dziennych. Zamieszkałyśmy razem w akademiku - ona wtedy jeszcze dwóch mies. nie miała. Studia skończyłam, magisterkę obroniłam w terminie - czyli w czerwcu. Teraz pracuję a Mała chodzi do żłobka. Radzimy sobie. Jej ojciec nie widział jej na oczy. Ostatnio miał problem z płaceniem alimentów i teraz robi to za niego komornik. Dostaję 350 zł. julka jest pod opieką kardiologa - ma nie do końca zrośniętą przegrodę m-dzykomorową i nie domykającą się zastawkę. Przez pół roku co miesiąc chodziłyśmy do nefrologa, bo miała częste i poważne infekcje układu moczowego z podejrzeniem refluksu nerkowego. Ale w tym wypadku wszystko dobrze się skończyło. Mam nadzieję, że w czerwcu na wizycie kontrolnej to samo powie mi kardiolog. Ale mi też kiedyś ktoś pomógł. I nie wstydziłam się o tą pomoc poprosić. Jeżeli nie chcesz tego zrobiś dla siebie - zrób to dla swojego Maleństwa! Buziaki i trzymaj się cieplutko :) P.S. Z treści Twojego listu wnioskuję, że cierpisz na depresję. Ja też przez to przeszłam. Zobaczysz pewnego dnia na Twoim niebie - jak na moim - jasno zaświeci Słońce . Temat: Jazda po duńsku nie wiem co by tu jeszcze napisac... Jesli o mnie chodzi to wydaje mi sie, ze ze swoim planem wycieczki trafilam w dziesiatke - nastawilam sie na zwiedzenie jak najwiekszej ilosci piramid - zaczynajac od Mexico City - mialam okazje widziec nedze miasta Meksyk i podziwiac potege budowniczych piramid, podziwiac piekno dzikich kaktusow, przepiekne pierzaste stroje Aztekow, wilgotna dzungle, przerazajaco ryczace wredne czarne malpy przez ktore malo zawalu nie dostalam:), nawet ze wstretem ale jednak wzielam do reki prawdziwa dzika tarantule:), zaprzyjaznilam sie z Majami i wymienilam e-mail adresy mimo, ze ja ani w zab po hiszpansku a oni po angielsku:)))) - podejrzewam, ze korespondencja naprawde bedzie kwitla:)) Jedno jest pewne - glupim usmiechem mozna naprawde wiele tam zdzialac!! Powinno sie tam targowac o wszystko bo ceny napewno zawyzaja - ale ja po obejrzeniu nedzy w jakiej oni tam zyja nie mialam po prostu sumienia na targowanie i jesli uznalam, ze cos jest na moja kieszen to placilam bez mrugniecia okiem. Zapomnialam dodac abyscie nie przegapili wejscia do srodka piramidy Kukulkana w Chichen Itza. Malo brakowalo a przeszlabym obok i poszla dalej tylko woda mi wypadla z rak i poturlala sie w strone kolejki. Zanim sie schylilam po butelke i pozwolilam moim trzeszczacym kosciom na ponowne wyprostowanie sie zauwazylam dluga kolejke pod piramida. W srodku idzie sie bardzo dusznym tunelem po schodach ale co tam zobaczycie to nie powiem:)) - WARTO!:) Po zejsciu z powrotem na dol, ciagle w srodku piramidy, usmiechnelam sie szeroko do starego Meksykanina, ktory siedzial tam na strazy - przy wiatraku... zaczelam sie tam chlodzic i gadac do niego po angielsku:)) a ten wstal, usmiechnal sie szczerbato, bez slowa zlapal mnie za reke, wciagnal mnie w ciemna szczeline, wczesniej niewidoczna i dopiero za zakretem wlaczyl laterke!! On tam siedzial przy wiatraku i pilnowal chyba aby nikt tam nie wlazil!! Przez sekunde serce mi stanelo ze strachu, ale po chwili rozsadek przemowil do rozumu - przeciez pod piramida jest pelno ludzi w kolejce, na gorze tez pelno ludzi, wiec mi chyba nic nie zrobi w tym zaulku!! Wlaczyl latarke i bardzo ciasnym tunelem zaprowadzil mnie do konca tego tunelu, oswietlil sciane i bardzo lamanym angielskim powiedzial, ze to kawalek bardzo starej sciany, oryginalnej sciany piramidy Kukulkana, czerwona farba na niej byla podobno oryginalna - archeolodzy dopiero niedawno tam sie dokopali... i wyciaga reke do mojego aparatu i mi na migi tlumaczy, ze mi zdjecie zrobi w tej dziurze!!! Zdziwienie dla mnie tym wieksze bo przed wejsciem do srodka piramidy znaki ostrzegawcze, ze uzycie lampy blyskowej w srodku grozi kara!! Zrobil mi zdjecie, zlapal za reke i wyprowadzil z powrotem do glownego korytarza... ktos akurat schodzil z gory i tez chcial sie w to miejsce wpakowac to z krzykiem wskazal na glowne wyjscie!!! Wcisnelam mu za to na koniec kilkadziesiat pesos... dziwny zbieg okolicznosci.. dla mnie radosc, ze akurat mi to pokazal, dla niego napewno radosc bo mu wpadlo troche grosza... wiec moze jest szansa, ze jesli staniecie przy nim przy wiatraku po zejsciu z gory i wskazecie na przeciwlegla (od wiatraka) szczeline, proszaco to moze tez Was tam wprowadzi? nie mam pojecia co by tu jeszcze napisac... jesli masz jakies pytanka to pytaj - tak w ciemno ciezko mi pisac i stad taki groch z kapusta wychodzi mi:)) Duzo nasluchalam sie przed wyjazdem jak to w Meksyku napadaja, okradaja i ogolnie jak bardzo niebezpiecznie tam jest. Pojechalam tam sama, wloczylam sie po odludziu, sama w dzungli z dala od prawdziwej cywilizacji - dopiero w Cancun dotarlam do prawdziwej ekskluzywnej meksykanskiej cywilizacji, ale zanim tam dotarlam podrozowalam po prawdziwej nedzy. Nikt na mnie nie napadl, nikt mnie nie okradl, nikt chyba nie oszukal:) - jedynymi oznakami tego, ze chyba jest tam naprawde niebezpiecznie byly grubo okratowane okna w tzw. hotelach, jacys rozni straznicy to pod bankiem czy ogolnie w okolicach parkingow z wielkimi lufami karabinowymi - nie znam sie na tym, to wygladalo jak kalashnikowy:)), jakies punkty kontrolne bardzo uzbrojone:) - jedyny raz kiedy naprawde sie wystraszylam to byl ten przerazajacy malpi ryk w wyjatkowo cichej pustej dzungli.. reszte wspominam bardzo milo i pewna jestem, ze gdzie jak gdzie ale tam napewno jeszcze wroce! Zazdrosze Ci wyjazdu!!!! :)) Jedno jest pewne - napewno bedziesz, mam nadzieje!:) milo wspominac pobyt tam. W kazdym razie zycze szerokiej drogi!! :) Temat: program MySpy - mam pytanie - proszę przeczytać :) busho napisał: > Z którego MySpy warto korzystać: > polski: > kto stworzył polski program (może jakiś link) ? > angielski: > czy to są zupełnie inne programy ? który lepiej wybrać ? Dostajesz 2 pliki różniące się rozmiarem, sumą kontrolną, językiem menu. Dlaczego uważasz że te programy są takie same? Nie wiem który program wybrać, czym się dokładnie różnią itd. itp. Otrzymuję binarną "paczkę" i nie wiem dobrze co w niej jest. Mając innego rodzaju oprogramowanie np. personal firewall, analizator pakietów taki jak Ethereal czy sniffer taki jak Nessus mogę jedynie podglądać co program wysyła przez sieć i na jakim porcie protokołu TCP/IP. > czy taki program noramlnie się instaluje czy tylko wrzuca plik do wybranego > katalogu bez instalacji ? Wcześniej i wyżej napisałem że program polski uruchamia się, a angielski instaluje - czytałeś/aś wcześniejszy post? > czy program jest widoczny w otwartych procesach ? Nie wiem. > czy zrzuty mogą być wysyłane poza komputer ? (i jak upewnić się, że producent > programu nie zrobił nam takiej niespodzianki - czy wystarczy działający > firewall ?) Nie wiem czy zrzuty są wysyłane. Umiesz obsługiwać Ethereal albo Nessusa? Jeśli tak to sprawdź czy wysyła czy nie. > z jaką częstotliwością warto ustawić zrzuty ? Nie wiem. Nie używam tego rodzaju oprogramowania jak MySpy - nie jest mi ono potrzebne. Bronię się przed takim oprogramowaniem na moim laptopie, na którym mam Windows. Nie jestem informatyczną alfą i omegą,nie odpowiem na wszystkie pytania bo nie znam na nie odpowiedzi. Nie znam konfiguracji sieci jaka jest w opisywanym przypadku. Nie bardzo rozumiem jaki jest sens instalowania tego programu na komputerach w szkolnej sieci. Może ja po prostu za głupi jestem? Jeśli chcę zobaczyć co dana osoba robi na swoim komputerze i w sieci, to na jej komputerze instaluje serwer TightVNC, a u siebie na OpenSuse uruchamiam vnc2swf. Otrzymuję plik z nagranymi wszystkimi ruchami kursora myszki, otwieranymi aplikacjami itd. itp. Wtedy wiem co dana osoba robiła źle, nawet czy otwierała strony z niedozwoloną treścią. Nie chcę żeby pornografia była oglądana w sieci? Analiza logów serwera proxy w sieci lokalnej pokazuje jak witryny były oglądane. W tym samym serwerze proxy albo na routerze (w zależności od konfiguracji) wpisuje adresy, które mają być blokowane. I blokowanie działa dla całej sieci, rzecz jasna dla stron WWW, port TCP 80. Użytkownik jak się uprze zawsze może zainstalować sobie coś innego do pobierania pornografii np. Shareaza, EDonkey, eMule, aMule, xMule inne bleblebleMule blebleNutelle. Dlatego muszę blokować porty powyżej nr 1000. Zostawia się otwarte porty jedynie na komunikator potrzebny w pracy np Skype albo GG. Może mi ktoś napisze po co mam instalować oprogramowanie o którym mało wiem, jeśli mam poblokowany ruch w sieci? Po co mam stwarzać dodatkowe ryzyko? Jesli zaś komputer ma być używany w domu przez dziecko, to dziecko musi mieć swoje konto (w windowsie, w linuksie - to nie ma znaczenia) gdzie ma ograniczone możliwości: instalowania programów, zmian w konfiguracji komputera, dostęp do sieci musi być ogranoczony i kontrolowany przez rodziców. Wyobrażasz sobie sytuacje kiedy latorośl ściąga spyware albo trojana na komputer, ten instaluje się w systemie i wysyła dane z komputera na zewnątrz, a Ty siadasz przed ekranem w celu opłacenia przez internet rachunków za prąd z Twojego konta np w MBanku? Tym samym kończę swoją działalność w wątku - bo jestem za głupi, nie rozumiem pytań i wprowadzam niepotrzebny zamęt ;-) Temat: przewód botalla Wczoraj byliśmy na kontroli w CZD i muszę powiedzieć ,że jestem maksymalnie wściekła. Mąż wziął wolny dzień z pracy. Myśleliśmy,że wreszcie dowiemy się czegoś konkretnego, ale okazało się ,że cała wizyta kontrolna ograniczyła się do osłuchania serca stetoskopem i stwierdzenia, że szmerów nie ma i operacja się udała. Powiem szcerze, że to mnie niezadowala, uważam, że chyba stosowne by było wykonanie echa, zwłaszcza,że lekarka, która na izbie przyjęć przyjmowała go do szpitala i osłuchiwała pod kątem tej wady żadnych szmerów nie słyszała. Przedstawiłam lekarzowi swoje zastrzerzenia i się dowiedziałam ,że robię aferę nie wiadomo z czego , lekarz na izbie przyjęć nie była kardiologiem i nie miała wprawnego ucha, dzisiaj wykonanie echa jest niemoiżliwe bo aparat się zepsuł, a poza tym to nie ostatnia wizyta i na pewno jakies badanie będzie miał zrobione,a poza tym miał robione echo po operacji i wyszło ok to po co znowu. Następna wizyta jest 6 stycznia czyli za pół roku. Najwyrażniej dla pani doktór wiedza rodzica o stanie dziecka jest mało istotna, ostatecznie jak chorował 5 lat to pół roku w tę czy w tę nie robi różnicy. Jasiek w pierwszym roku życia dużo chorował, był często osłuchiwany, był w szpitalu przez dwa tygodnie gdzie był osłuchiwany codziennie, a jednak dopiero w drugim roku życia ktoś usłyszał, że ma szmery w sercu. Czy ja na prawdę nie mam prawa nie ufać czyjemuś słuchowi? Czy uważacie, że stwierdzenie ponad wszelką wątpliwość czy dziecko jest zdrowe teraz czy w styczniu naprawdę nie robi różnicy. A może ja się czepiam może faktycznie przy wizytach kontrolnych u Waszych dzieci echo nie było wykonywane? Osobiście uważam, że to była jedna wielka kpina. Wczoraj CZD obchodziło uroczystość z okazji otzrymania pierwszej nagrody dla najlepszej kliniki w kraju i dlatego mieli tam jakiś jubel i myślę, że po prostu nie było komu pracować i stąd ta "awaria sprzętu". Ja jechałam tam tylko 1.5 godz w jedną stronę ale tuż przede mną była pani z córeczką która była operowana tego samego dnia co Jasio i wiem ,że oni przyjechali gdzieś z okolic Suwałk. Przejechać taki szmat drogi,żeby pani doktór osłuchała stetoskopem to śmiech na sali. Ale ona potulnie wyszła z gainetu i pokornie przyjęła słowa lekarza. Ja gdy wyraziłam swoją opinię/nie krzyczałam, starałam się rzeczowo przedstawić swoje argumenty i obawy/ zostałam nazwana aferzystką czepiającą się wszystkiego, nieufającą doświadczonemu lekarzowi mającą niewiadomo jakie oczekiwania przy sytuacji w NFZ itd.itp. Potwierzda się opinia,że szpital może jest i dobry ,ale organizacja przychodni przyszpitalnej jest okropna. Efekt jest taki, że chcąc wiedzieć coś na pewno zapisałam Jasia do prywatnej fundacji działającej przy szpitalu na Niekłańskiej gdzie będzie miał wykonane echo serca za 110 PLN i będzie to robić pani doktór z CZD. Dobra strona tego to ta ,że znam tą lekarkę i mam do niej pełne zaufanie i uważam,że jest to lekarz z prawdziwego zdarzenia/ obym się znowu nie zawiodła/. to ona 5 lat temu robiła Jasiowi echo i ona znalazła wadę następnie poza kolejnością po godzinach przyjmowania przyjęła nas już "państwowo" jako kardiolog w przychodni przyszpitalnej na Niekłańskiej i wszystko nam dokładnie wytłumaczyła i skierowała do CZD. To ona od razu twierdziła ,że niezbędny jest zabieg.Ale w CZD zwodzili nas 4 lata. Dopiero po tym czasie przypadkowo trafiliśmy do niej znowu na echo i to ona nacisnęła lekarza ,że zabieg musi być wykonany. Mam nadzieję ,że w ten sposób kółeczko się zamknie. Oby! Ale skargę do CZD i tak mam zamiar napisać. Na echo idziemy 1 lipca pozdrawiam Kasia Temat: czy zyd sie obrazi jak sie go nazwie zydem? Ok, Nu, odpowiadam w jednym poscie, zeby rozmowa sie stereo nie toczyla. Grzech nr 1 odpracowales, a takze uzasadniles dlaczego posiadales jakies oczekiwania co do wynikow. No dobra, to ci powiem tak: Spoleczenstwo polskie jest w bardzo specyficznym momencie, tak? Po rozpadzie imperium. W okresie, w ktorym piszesz, na zewnatrz dzialy sie rzeczy wyjatkowe. Np. ile razy w historii Europy nikna z mapy cale panstwa? To raz. Presja zewnetrzna. Dwa: zmiany struktury spolecznej, kiedy punktem startu jest kompletnie niezroznicowana, homgeniczna masa ludzka vs. panstwo. Mam na mysli zmiany ku szeroko rozumianemu spoleczenstwu obywatelskiemu opartemu na gospodarce rynkowej. Nawet jesli zgodzimy sie ze jego stan jest fatalny, to i tak zmiany jakie zaszly w swiadomosci spolecznej, a co z a tym idzie - pojedynczych obywateli - maja charakter wstrzasu. To nie to samo, co stabilne, lagodnie ewoluujace spoleczenstwa E.Zach, nieprawdaz? Choc i tam widac wstrzas pozimnowojenny. Jak wiec mozna cokolwiek zakladac? W sytuacji historycznej, ktora sie na naszych oczach rozgrywa po raz pierwszy? Niby dlaczego przekonania dot. antysemickich stereotypow mialyby sie charakteryzowac stabilnoscia wieksza niz cala reszta swiatopogladu? A jesli tak, to czy nie nalezalby zbadac czemu? Itd., itp. Dwa. Co wlasciwie badali ci badacze z artykulu GW. Czy np. znajomosc jakiegos stereotypu jest rownoznaczna z tym, ze sie jest antysemita? Jakie byly mechanizmy kontrolne tego badania? (Typu np: podatnosc respondenta na sugestie, poziom zainteresowania tematem, itp. Wiesz przeciez, ze sugestia sama w sobie moze znieksztalcic odpowiedz respondenta i w jaki sposob, nie?) I czy to, co wywolaly owe "pytania sugerujace", w ogole bylo stereotypem, czy nie? Jaki byl poziom generalizacji odpowiedzi wywolanych przez te pytania? Dalej. Zalozmy, ze masz 15 respondentow. U 3 stwierdziles istnienie stereotypu A, u 4 - stereotypu B, u kolejnych 3 stereotypu A i C. I niech bedzie swieta prawda, ze steretypy A, B, C sa przejawami postawy antysemickiej. Ok. Tylko czy chodzi o wszystkie stereotypy do kupy wziete, czy moze wystarczy jeden (wywolany sugestia, przypominam) aby cie antysemita nazwac? I co otrzymasz, jesli liniowo dodasz wyniki badan odnosnie stereotypu A, B, C? Celowo przerysowuje: Dodajesz i ci wychodzi A(3+3)+B(4)+3=13. 13 osob na 15 to antysemici. Heheeee! Diabel tkwi w szczegolach i definicji rzeczonego antysemityzmu. Itd. Itp. Sam przeczytaj artykul z GW jeszcze raz, tym razem pod katem metodologii pracy a nie zgodnosci wynikow z oczekiwaniami Ja sie tu nie chce pastwic, ale np. to, ze ktos ma tytul naukowy czy tez potrafi napisac ksiazke, nie jest samo w sobie gwarancja powagi Za czasow komuny tytul naukowy np. nie o powadze naukowej swiadczyl, a o "powadze" biurokratycznej Na podstawie tego co znajdziesz w tym artykule sprobuj napisac definicje antysemityzmu, nie twoja, ale taka, ktora wynika z tresci. Albo ciekawiej: na podstawie tego artykulu zdefiniuj, kto NIE JEST anysemita. heheeeee! Temat: dzieci z chorobą NF1 Witajcie! No wróciłam wróciłam:-) Rany,ale to szybko minęło...za szybko.Było super,choc nasze dzieci dały nam w kość swoim marudzeniem,naciaganiem na wszystko co tylko można kupić- pierdoły.Zwiedzilismy co sie dało-niestety w zimie nie wszystko da sie w tamtych rejonach zwiedzić(Kudowa Zdrój).Mielismy cudowną pogodę,duzo słoneczka,śniegu... Byliśmy w Pradze na wycieczce całodniowej i mimo dużego zmęczenia wróciliśmy zachwyceni.Bylismy też w Dusznikach w Muzeum Papiernictwa i Filip z Zoską mieli okazję uczestniczyc w warsztatach gdzie sami robili papier.Myslę że takie praktyczne lekcje dają więcej niż klepanie nauczyciela na lekcji.Mieszkanko w którym mieszkaliśmy było dwa razy większe od naszego i dzieciaki latały jak opętane po chałupce.My tylko zglądalismy czy aby czegos nie popsują,bo wszędzie zaglądały,a Zocha chowała sie do wielkich szaf.Najgorsza była tylko podróż.Niestety nie mamy własnego samochodu więc w jedną stronę jechalismy 10 godzin PKS-em.Warunki tragiczne.Szok,żeby za tyle kasy co płaci sie za blilety nie było w miarę normalnych warunków.Natomiast do Warszawy jechalismy pociągiem.Nasze dzieciaki wariowały jakby za dużo tlenu ich mózgi dostały:-) No,ale jakby nie było jechalismy prawie 12 godzin.Tak więc tylko ta podróż była najgorsza,reszta super!Filip juz gdera mi nad uchem że szkoda ,bo w poniedziałek do szkoły trzeba iść..i jeszcze test z przyrody ma.Zocha sie obudziła rano i pyta kiedy jedziemy do budowy(Kudowy)? No i nastała szara rzeczywistość. A teraz napisze dokładnie wyniki badania Zośki.Ania już wie że ja sobie troszke musiałam popłakać(siostra mi przeczytała przez telefon bo przyszły w środę). "MRI mózgu wykonano w sekwencjach FLAIR.TSE,SE,FATSAT w obrazach T1 i T2- zależnych ,dwufazowo. Kontrolne badanie u dziecka z NF1. W porównaniu z badaniem poprzednim z 09-08-2005 MR21250 obraz struktur mózgowia,móżdżku,układu komorowego nie zmienił się. Lewy nerw wzrokowy uległ wydłużeniu i pogrubieniu w części wewnątrzczaszkowej,obecnie ma grubośc 7mm.Ta część tego nerwu ulega wzmocnieniu po podaniu gadoliny.Zmiana dochodzi do skrzyżowania ,które w tym miejscu uległo niewielkiemu pogrubieniu.Prawy nerw wzrokowy ,wewnątrzoczodołowa część lewego nerwu jak poprzednio." Konsultacja okulistyczna: Odcinki przednie i dno oka w granicach fizjologii.W OL ze wzgledu na utrzymujące się łzawienie i ropienie prop. badanie okulistyczne w zn. Konsultacja neurochirurgiczna: P.Prof.Roszkowski na kominku radiologicznym. W MR niewielki rozrost wewnątrzoczodołowego odcinka nII lewego u dziecka z NF1.Oko lewe widzi.Obecnie nie ma wskazań do leczenia neurochirurgicznego.Wskazana kontrola MR za rok + stała opieka okulistyczna.Po badaniu MR ponowna konsultacja neurochirurgiczna. Zalecenia: Kontrola w Por.Neurologicznej 17.05.07 Kontrola w Por.Okulistycznej 03.04.07 Kontrolny MRI głowy z projekcją na oczodoły 28.06.07-hospitalizacja w Klinice Neurologii 27.06.07 No i tyle tego. Niestety lekarz jest na urlopie i nie mogłam z nim porozmawiać.Musze przesunąć ten rezonans z czerwca bo wracam w połowie do pracy i za cholerę nikt mi nie da tak szybko wolnego a poza tym ja juz załatwiłam wczasy dla dzieci z teściową.Kurcze,mam nadzieję że można to jakoś przesunąć albo na wcześniejszy termin albo na ciut późniejszy.Inaczej będe miała problem bo nie będę miała co zrobić z Zośką przez te dni jak ja już pójdę do pracy no i kto z nią tam pojedzie do CZD.Zobaczymy:-) Tak więc raz jeszcze witam wszystkich po długiej nieobecność. Buziaki Iza Temat: Co u Tomasza Lisa? Fajnie, że Lis będzie mieć swój program. Nie znam go osobiście, ale w wielu sprawach mam podobne zainteresowania i podzielam poglądy Lisa. Jestem przekonany, ze warsztatowo sobie poradzi, ale bardziej jeszcze liczę na to, że ten jego nowy program będzie wyraźnie zorientowany politycznie. Prawicowo i patriotycznie. Teraz, przed wyborami do PE, każde ugrupowanie deklaruje, że "będzie na forum unijnym bronić interesów Polski", nawet ci hohsztaplerzy, którzy wielokrotnie swym postepowaniem dowiedli, że mają gdzieś i Polskę, i Europę, a nawet - własną Pipidówę i jej mieszkańców - tylko łasi są na splendory i kasę, a, jeśli idzie o interesy - to myślą wyłącznie o interesach własnych, własnych kolesiów i własnej partyjki. Po wyborach, kiedy już fala wciskania kitu opadnie, a "wybrańcy" rozpoczną te swoje wymarzone, pięcioletnie, luksusowe "wakacje z polityką" - trzeba się będzie chłodnym okiem, uważnie, przyglądać wydarzeniom w polityce i ekonomii. Analizować. I awanturować się. Bo napewno reprezentanci GTW i tej naszej skorumpowanej "klasy politycznej", wzmocnieni grupką nowych oszołomów, błaznów i debili - jak już się zaczną obracać na szerszym forum - to wykręcą takie numery o jakich się dotąd nikomu nie śniło. Znaczenie kontrolnej funkcji mediów wzrośnie. Więc dobrze, że przy celowniku zasiadzie jeszcze jeden kompetentny i niezbyt lękliwy facet. To po pierwsze. Po drugie - tak sobie myślę, że ponawiające się sygnały o tym, że Solorz montuje własną ekipę dziennikarską, bez czekania na "pomoc merytoryczną i knowhow ze strony Agory i GW" - wskazują na to, że życie się nie zatrzymało i że, być może, wbrew tezom raportu Rokity, własnie formuje sie w mediach elektronicznych nowy ład, oparty na całkiem innych kalkulacjach i układach. Może - czysto biznesowych, a może biznesowo-korupcyjnych. Po trzecie - niesłychanie sobie cenię reasercherską pracę Basi, owocującą m.inn. lawiną "wklejanek", czyli bieżącym, aktualnym przeglądem ważnych informacji i komentarzy, zawsze z podaniem źródła. Zazwyczaj z krótkim tekstem wprowadzajacym. Ale nawet i bez tego - to przecież sam wybór jest formą rekomendacji (w sensie - "znalazłam coś, co wydało mi się ciekawe"). Dla mnie np., jako osoby bardzo zaganianej, jest to szansa szybkiego przekartkowania leadów i headów... I za to jestem Basi wdzięczny. Po czwarte - wcale nie uważam, że wypisywanie jobów i obelg pod adresem innych uczestników forum mieści się w kanonach demokratycznego savoir-vivre. I nie chodzi mi tu o to kto ma do czego prawo, albo nie ma prawa. To dla mnie jest kwestia kindersztuby, osobistego wyboru genru kulturowego, poczucia smaku i estetyki. Ale rozumiem, że czasem ktoś ma chęć wyrazić swą osobowość przez umyślne puszczenie bąka w towarzystwie. Zresztą ten temat był niedawno dyskutowany na forum i co było w tej kwestii do napisania zostało już napisane... Po prostu - żyjemy w kraju, w którym na 10 osób 7 pluje na ulicy. Taki etap rozwoju cywlizacyjnego. Być może - pozostałość po ruskim "naplewat'" i "ruganiu". Być może miesza się wiochmaństwo z kibolstwem i blokerstwem?... Temat: niegasnąca lampka ABS kasur napisał: > W moim Seacie Toledo 1.9 tdi/90 około rok temu zaczęła zapalać się lampka ABS. > Po wyłączeniu zapłonu i ponownym załączeniu wszystko wracało do normy na > jakiś czas i tak w kółko.Obecnie Lampka świeci na stałe ABS- nie ma. > Sprawdziłem oporność na czujnikach przy kołach (wszystkie jednakowy). > Nie mam schematu i nie wiem gdzie są jakieś przekażniki, bezpieczniki od ABS. > Czy mogę coś zrobić samemu? czy warsztat? Sam przeżyłem dwie awarie ABS-u w przeciągu niecałego roku w samochodzie Renault Laguna. Obie na szczęście na koszt gwaranta, w obu przypadkach padł sterownik, rzecz bardzo ważna, dość kosztowna, rzędu 2000-2500 zł. Sterownik kontroluje pracę całego systemu zbierając impulsy z czujników i decyduje o odblokowywaniu poszczególnych kół, taki sobie prawdopodobie hydrauliczno- elektroniczny element niedostępny dla użytkownika. Objawy były dokładnie takie same czyli nagle zapalała się lampka kontrolna, system nie działał, koła dały się zablokować, ale po wyłączeniu zapłonu system się resetował i działało aż do następnego przypadku i tak w koło Macieju, aż nie padł dokumentnie i przestało pomagać włączanie i wyłącznie, lampka paliła się na twardo i nic nie działało. U mnie jeszcze paliły sie trzy dodatkowe denerwujące lampki: czerwona "stop" sygnalizująca poważną awarię uniemozliwiającą wg komputera jazdę oraz zółta "servis" oznaczająca konieczność udania sie do serwisu, oraz czerwona "awaria systemu hamulców". Olewając całą tą świecącą choinkę można było oczywiście jeździć, hamulce działały oprócz ABS- u i korektora. Ponieważ I awaria zdarzyła się prawie rok po upływie gwarancji napisałem do Renault Polska inteligentne pismo że auto serwisowane nawet po gwarancji, bezwypadkowe, część niedostępna dla uzytkownika, niemechaniczna, niezużywająca się .....itd no i znaczy musiała to być wada fabryczna. O dziwo rzecz mi uznali i całą naprawę (ponad 1/2 dnia roboty + sterownik) zrobili mi na koszt Gwaranta w Renault Nawrot w Długołęce k/Wrocławia w bardzo zresztą sympatycznej atmosferze. Druga awaria miała miejsce w niecały rok po tej pierwszej więc bez żadnych ceregieli i zbędnych dyskusji w tym samym R-Nawrot znów wymieniono mi sterownik w ramach 12 miesięcznej gwarancji na oryginalne części zamienne i odpukać działa do dziś już prawie trzeci rok. Istotnym argumentem przy I naprawie, wręcz warunkiem podstawowym był fakt że auto miało przeglądy w ASO mimo upływu gwarancji. Ponieważ trochę z tym ABS-em wojowałem to sądzę że raczej czeka Cie warsztat i to porządny, do sprawdzenia systemu konieczny jest komputer i parę innych rzeczy, samemu raczej niewiele można zrobić, chyba że sprawdzenie i oczyszczenie wszystkich połaczeń w wiązce elektrycznej, połączenia czujników w wiązce, podłączenia do sterownika itp, ponieważ z racji bardzo słabych prądów i sygnałów system jest bardzo wrażliwy na słabe kontakty w połączeniach i ewentualne ich zawigocenie. Inną przyczyną jak nie sterownik może być któryś z czujników, ale wymaga to podłączenia do komputera w celu zdiagnozowania systemu. Życzę sukcesów, pozdrawiam, els Temat: Tarchomin - przedszkola Funny Kids, Plastuś i inne Czesc, rzeczywiscie, dookola przedszkola jest szeroki trawnik, to bylo moje jedyne "ale" do tego przedszkola ale okazalo sie, ze to nie przeszkoda - dzieci biegaja po trawniku dookola (jest tam domek, piaskownica, zjezdzalnia) a na powazniejsze spacery chodza do pobliskiego lasu co mi sie bardzo podoba, mojemu synowi tez (poznaje nowe rzeczy, znajduje szyszki itp.). Przedszkole jest w dosyc duzym domu jednorodzinnym, sale sa wystarczajace "na oko", doswietlone OK, ogrzewanie OK. Jest kuchnia oddzielona "barkiem" od miejsca do jedzenia, posilki przygotowywane na miejscu - jest ich 5, atmosfera posilkow jest domowa - kilka razy widzialam z boku jak dzieci jedza i bardzo mi sie podobalo. Moj syn w domu generalnie ostatnio nie je - tak sobie wymyslil a tam wcina jak sie patrzy. Panie nie zmuszaja do jedzenia ale pomagaja. Nie pytalam gdzie dzieci cwicza, nie wiem czy jest cos co oddzielnie sluzy jako sala gimnastyczna ale wiem, ze cwicza i to z zapalem Ja tez nie wierzylam, ze istnieje przedszkole idealne, syn jest tu kilka miesiecy i na razie nie znalazlam minusow - naprawde ZADNYCH (oprocz tego braku duzego placu zabaw ale to okazalo sie poniekad plusem bo chodza do lasu a i tak jak chca biegac to miejsca dookola przedszkola wystarcza). Nie bede wymieniac nazw przedszkoli, w ktorych bylam ale w Wonderland w przeciwienstwie do innych: - kadra jest bardzo zorientowana na potrzeby dziecka - naprawde bardzo dobrze znaja dzieci i wiedza jak z nim pracowac - w innych przedszkolach malo sie interesowali moim synem, ktory przyszedl razem ze mna (zdarzylo sie np., ze syn bardzo chcial do lazienki a pani dyrektor ciagnela swoj wywod, zreszta niemily i glownie o pieniadzach) albo w innym mowili do niego per "jaki slicny chlopcik" - bylam bardzo zaskoczona!; moj syn bardzo lubi swoje panie a ja obserwuje co one robia i wszystko robia OK (lacznie z niuansami jak zwracac sie do dziecka); znam sie troche na psychologii rozwojowej i naprawde wszystko maja w malym palcu, sa na poziomie a poza sa bardzo cieple i kochane - zdarzylo sie w innym przedszkolu, ze zobaczylam nastepujaca scenke: panie siedza (zreszta bardzo wymalowane, z dlugimi kolczykami i paznokciami) a dziewczynki je czesza, w tym czasie chlopcy szaleja na duzej sprezynie prawie, ze walac glowa w ziemie - tu jestem pewna, ze taka rzecz by sie nie zdarzyla, panie opiekuja sie dziecmi caly czas i wiedza o nich prawie wszystko - w innym przedszkolu, ktore odwiedzilam pani DYREKTOR zza biurka zaczela rozmowe od tekstu "chciala sie pani czegos dowiedziec? otoz czesne u nas wynosi 700 zlotych", nie dala mi dojsc do glosu, WCALE nie zwracala uwagi na mojego syna, ktory akurat byl ze mna, poza tym byla bardzo niemila i wladcza; na kontrolne pytanie "czy dzieci musza lezakowac?" stwierdzila "a co pani mysli, dziecku w tym wieku potrzebny jest sen!" - w Wonderland panie dostosowuja sie do potrzeb dziecka (w okreslonych ramach bo ucza tez spolecznych zachowan) - przykladow byloby wiele, teraz przychodzi mi do glowy jak moj synek nie chcial byc aniolkiem w przedstawieniu to namowily go zeby byl Mikolajem (bo dobrze wiedzialy, ze na to pojdzie Moglabym jeszcze duzo pisac dobrego - ze widac prawdziwa pasje w tym, co robia, ze wszystkie panie pracuja z powolaniem, ze maja bardzo tworcze pomysly, ze naprawde przejmuja sie tym, zeby dzieci czuly sie dobrze, ze sa madre i dobre a o to przeciez chodzi. Oczywiscie przy okazji ucza - zycia w grupie, angielskiego (syn juz podspiewuje i troche mowi), gier, zabaw i innych rzeczy. To jest naprawde bardzo dobre przedszkole. O zastrzezeniach wobec innych przedszkoli moge jeszcze ew. napisac ale nie wiem, czy warto. Najwazniejsze, ze trafilam dobrze i zupelnie przypadkiem bo przez wcisnieta gdzies ulotke. Jesli masz jeszcze jakies pytania, sluze Pozdr., alfama_1 Temat: Kopalnie dzielą zysk między górników "Przezeraja?? to chyba mowiles o nauczycielach to jeszcze oskarzaj gornikow o kleski glodu, koklusz" Nie, mowilem o gornikach. Nie musze ich oskarzac o wszystkie kleski swiata. Wystarczy, ze napisze to, co wszyscy i tak juz wiedza (moze oprocz samych gornikow): pieniadze bezsensownie topione w gornictwie mozna znacznie lepiej wykorzystac. "jednak to zdanie o idiotach bylo sluszne" A moze dla odmiany jakies argumenty zamiast uporczywego wyzywania i to po raz kolejny za pomoca tego samego slowa. Widocznie z polskiego tez byles kiepski, skoro masz takie ubogie slownictwo. A jezeli juz uzywa sie jakiegos terminu, to dobrze jest wiedziec co on znaczy. Pytanie kontrolne: wiesz czym sie rozni idiota od imbecyla? Jezeli ja jestem tym pierwszym, to Ty na pewno jestes glupszy od tego drugiego. "Czy nauczyciel w zawodowce pracuje w duzym zapyleniu, w atmosferze zagrozenia wybuchu metanu i pylu weglowego? Czy grozi mu ze to ze w kazdym momencie moze mu sie na lep sufit zawalic?" Nie boj sie, ponoc glupi ma zawsze szczescie, wiec Tobie na pewno sufit sie na "lep" nie zawali. A czy gornik ma na co dzien do czynienia z trzydziestoma troglodytami, z ktorych wielu kwalifikuje sie do leczenia psychiatrycznego ? No, to moze nie byl najlepszy argument... Jezeli ludzie, z ktorymi wspolpracujesz, prezentuja poziom podobny do Twojego, to rzeczywiscie taka praca jest gorsza niz ta nauczyciela. "no i rozumiem ze taka rada czy egzamin trwa cale 2 miesiace" Nie, ale to skraca czas przeznaczony na odpoczynek, wiec nie wypisuj glupot o fundowaniu darmowych, dwumiesiecznych wakacji. "no ktos w sumie musi byc nauczycielem. ale rozumiem ze nauczycielami czesto pozostaja ludzie ktorzy wszedzie indziej sie nie dostali (jak np. moj pan od informatyki)" Moze akurat w przypadku Twojego Pana od informatyki to jest prawda, poniewaz - sadzac po Twoich wypowiedziach - byl w niej fatalny poziom nauczania. Ale na Twoim Panu od informatyki swiat edukacji sie nie konczy. "hahahahah. tu juz mnie rozsmieszyles. Programista to dzis najbardziej pozadany i jeden z lepszych platnych zawodow. Tak wiec jak ktos jest nauczycielem informatyki to na pewno nie jest dobrym programista (bo by nie siedzial w szkole)" Bzdura. Osobiscie znam kogos, kto jest swietnym programista. Pisal aplikacje miedzy innymi dla Polkomtela. Obecnie jest kierownikiem projektow w firmie programistycznej. Zarabia znakomicie. A jakie jest jedno z jego marzen? Uczyc w szkole zeby sprawdzic czy wiedza, ktora nabyl w toku studiow na Wydziale Psychologii, ma zastosowanie w praktyce. "pewnie. Jak u bylem w podstawowce to sie skonczyla moda na uczenie j.rosyjskiego no i panią od rosyjskiego zrobiona nauczycielką od historii. Jak widac azdy moze zostac nauczycielem histroii czy geografii (bo juz matematyki raczej nie)" A co to ma wspolnego z absolwentami Kolegiow Nauczycielskich pracujacych w zagranicznych firmach ?? " ta..tylko ze spora czesc z nich stanowią licencjaci mający mierne przygotowanie. inna sprawa ze ci hobbysci, ludzie z wyzszym wyksztalceniem, wcale nie wychowuja mlodziezy lecz sami sie hamsko zachowuja" Postaraj sie zachowac przynajmniej odrobine przyzwoitosci. Jakim prawem ktos o Twoim poziomie kultury i intelektualnym ocenia maniery i przygotowanie merytoryczne innych ? "dokladnie. nie byles chyba zbyt kumatym nauczycielem (czyli typowe)" Patrz punkt wyzej. Temat: Historia mojej choroby II no to dalej zanim pamietam punkcja nie przyniosla zadnych skutkow ubocznych za to badanie plynu juz nie jest takie wesole mam 600 bialka tyle mi lekarz powiedzial co swiadczy o stanie zapalnym organizmu leczenie 28 dni wlasnie tego abx a w domu KLABION 1000mg na dobe w podzielonych dawkach po 500 co 12 godzin no co tu wiecej pisac stan ogolny nawet dosc sie poprawil paluszki nie dretwieja raczki tez skora i miesnie tez dochodza do normalnosci bola jeszcze stawy kolanowe i sciegna pod kolanami pobytu w szpitalu nie ma co opisywac kazdy dzien byl wlasciwie taki sam tylko jadlospis obiadowy sie zmienial (dosc dobre jedzenie jak na moj gust) na sniadania i kolacyjki zawsze wielka bula i maselko ale to wystarczylo zebym przybrala 2 kg (zawsze tez byla zupa mleczna)nie jadlam bo jeszcze pulchniejsza wrocila bym do domu co musze wam napisac to bardzo zle znosilam wenflony w zylach najwyzej wystarczal na 2 kroplowki i juz robil sie stan zapalny zyly i tak mniej wiecej co dwa dni bylam kluta do nowego wenflonu oczywiscie jesli udalo sie wkluc za pierwszym razem a bywalo ze dopiero 3 wenflon zalapal sie na jakas zyle wiec kluc mialam od groma ale czego sie nie wytrzyma jesli sie wie ze kazde nastepne wklucie przyniesie poprawe zdrowia personel medyczny byl wspanialy i opiekunczy (nie bede zapeszac ale ja to chyba jednak mam szczescie w zyciu) troszke musialam sie czaic z paleniem papieroskow ale tez znosnie bylo zawsze znalazlo sie kat do pociagniecia kilku wdechow tej trucizny obiecalam lekarzowi ze jak wroce za 3 miesiace to juz bez tego nalogu wiec czeka mnie rzucanie palenia tak tak za 3 miesiace nastepna punkcja kontrolna czy leki zadzialaly jesli bedzie ok po 3 dniach wracam do domu jesli jednak bialko bedzie sie utrzymywalo w plynie czeka mnie nastepny miesiac lezenia w zakaznym(i wlasnie tu musze powiedziec ze nie moge uwierzyc w te 3 tygodnie rutynowego leczenia)jak by nie patrzec to na dzien dzisiejszy jestem leczona antybiotykami juz osmy miesiac i jeszcze zaden lekarz nie powiedzial mi ze to koniec leczenia a te objawy ktore zostaly to zespol poboleriozowy moze zle mysle moze to nie jest tak moze nie rozumie tego co pisza inni ale ja uwazam ze jestem leczona dosc fachowo na wiedze jaka dotychczas nabyli medycy wspomne ze elizy i bloty i pcr w poznaniu mialam ujemnejedna malutka elisa wykazala malutki plusik i juz zostalo wdrozone leczenie fakt trwalo to 8 lat odwiedzilam wszystkich specjalistow i to nie raz mieli racje rozkladajac rece przeciez wszystko gralo tylko ja sie podle czulam nikt jednak nie wyrzucil mnie z gabinetu leczyli jak umieli to co wlasnie mi dolegalo fakt dorobilam sie przez to opoznienie neuroboreliozy ale i tak sie ciesze ze jednak uwierzyli nareszcie w chorobe a nie hipochondrie co sie stalo to sie nie odstanie jestem leczona i to sie liczy mysle ze powoli wroce do normalnosci chociaz na kilka miesiecy moze roku moze kilku lat zobaczymy jestem dobrej mysli innej opcji nie ma dlatego wszystkim ktorzy trafili na nasze forum w ostatnim czasie radze szukajcie przyczyny dolegliwosci fibromialgie zostawcie na sam koniec a koniec jest moze bardzo daleko a moze calkiem blisko jedno wb moze zmienic calkiem wasz swiat nawet ta elisa niewiarygodna i niby nic nie warta moze wam zmienic calkowicie swiat spsob leczenia i tak jak mi poprawe samopoczucia i zmniejszenie bolu jaki nam towarzyszy pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie to co zapamietalam napisalam jakies pytania jak macie to prosze odpowiem jesli potrafie an Temat: BARDZO WAZNE DLA MIESZKANCOW OSIEDLA !!! BARDZO WAZNE DLA MIESZKANCOW OSIEDLA !!! W zwiazku z pismem otrzymanym od Zarzadu Wspolnoty, pismem z ktorego wynika ze Zarzad samowolnie , bez konsultacji z Mieszkancami wypowiedzial z dniem 31.12.2008 umowe firmie S&S administrujacej nasze osiedle, w ubieglym tygodniu udalem sie na wtorkowe spotkania Zarzadu z Mieszkancami. Chcialbym sie podzielic z wszystkimi zainteresowanymi tym co tam sie dowiedzialem i uslyszalem. 1/ Po ok. godzinie czekania pojawil sie jeden czlonek Zarzadu, nastepnie drugi. Zgodnie z harmonogramem Zarzad powinien byc do dyspozycji od 19.00 w kazdy Wtorek, Zarzad pobiera wynagrodzenie za swa prace. 2/ Zadalem kluczowe pytanie: Z jakich powodow Zarzad zdecydowal zmienic firme administrujaca oraz jakie zarzuty Zarzad ma w stosunku do obecnego Administratora/Administracji skoro wypowiada mu umowe po ponad 6ciu latach administrowania osiedlem. Na to pytanie nie udzielono mi zadnej odpowiedzi, Zarzad nie byl w stanie sformulowac jednego zarzutu pod adresem obecnej Administracji, wrecz przeciwnie, Zarzad podkreslil ze wlasciwie wszystko jest OK, tak po prostu zmieniaja.(?!?) 3/ Kolejne pytanie: Dlaczego Zarzad nie konsultuje z mieszkancami tak przeciez istotnej zmiany jak zmiana Administratora, od tego przeciez zalezy byt naszego osiedla, jego funkcjonowanie? To pytanie rowniez nie otrzymalo odpowiedzi. Po prostu Zarzad tak zdecydowal, tak zdecydowaly 2 osoby! , zaocznie za wszystkich, narzucajac wszystkim swoja wole. 4/ Pytanie nastepne: Czy Zarzad zamierza przeprowadzic glosowanie, referendum w tej sprawie, czy zamierza zasiegnac zdania i opinii mieszkancow? Z wymijajacych odpowiedzi wynikalo ze Nie, NIE ZAMIERZA konsultowac tej decyzji z mieszkancami ! 5/ Pytanie kolejne: Kto zdecydowal o wyborze firm remontujacych kominy i balkony. Odpowiedz brzmiala: Zarzad wybral te firmy. To dosc istotne bo w rozmowach z mieszkancami wynikalo ze sa oni w wiekszosci przekonani ze odpowiedzialnosc ponosi za ten balagan Administrator. Ja tez tak blednie sadzilem. 6/ Trzeba powiedziec sobie jasno: Jezeli nie wiadomo o co chodzi, chodzi zawsze o pieniadze. W tym wypadku chodzi o Nasze Pieniadze! Z rozmowy z Administratorem wynika ze Zarzad blokuje decyzje Administracji, wyglada to formalnie tak, ze bez podpisu Zarzadu Administrator ma zwiazane rece, nie jest w stanie podjac zadnej decyzji, dlatego Osiedle podupada, nie dziala monitoring, nie dzialaja "punkty kontrolne" dla ochrony, na osiedlu jest balagan, na placu zabaw pod koszem do koszykowki gnije gora usypana chyba z kory, itd, itd. Tak moi drodzy, te fakty swiadcza o tym jak dziala nasz obecny Zarzad ktory funkcjonuje od 2 lat. Pragne przypomniec Wam o tym jak tu bylo 2 lata temu kiedy w Zarzadzie byl Piotr Klek, wtedy przez kilka lat wszystko funkcjonowalo bez zarzutu, poczyniono wiele inwestycji. Kolejna sprawa ktora lezy w gestii Zarzadu a ktora dziwnym trafem nie jest przez miesiace, bodaj lata zalatwiona to sponsoring niektorych uprzywilejowanych mieszkancow. Nie da sie niezauwazyc ze jest kilka mieszkan ktore my Wszyscy Mieszkancy sponsorujemy przez cale lata. KIEDY SIE TO WRESZCZE SKONCZY?!?! KIEDY ZARZAD WYEGZEKFUJE OD KILKU WSZYSTKIM ZNANYM OSOBOM NALEZNOSC ZA SWIADCZENIA NA OSIEDLU ?!? Uwazam ze poruszone tutaj fakty mowia same za siebie. Apeluje do wszystkich o zainteresowanie nabrzmialym problebem ktorego konsekwencje bedziemy ponosic my mieszkancy, nie Zarzad. Osiedlowa plotka mowi ze te wybory nowej Administracji to tylko fasada. Podobno Zarzad ma juz z gory upatrzona firme ktorej nazwa jest znana ale ja tego nie powiedzialem, ja tylko powtarzam co uslyszalem. Z Pozdrowieniami dla Wszystkich Mieszkancow, (oprocz tych ktorych pozdrowic oczywiscie nie chce) Krzysztof B ps. nie bede bral udzialu w ewentualnej dyskusji, nie mam na to czasu, napisalem to pismo poniewaz uwazam ze powinienem sie podzielic swoimi spostrzezeniami z wszystkimi mieszkancami osiedla. ================================================================= Temat: DR JEZIORNA -NA OS.SLONECZNYM-WASZE OPINIE!! Mnie też pani doktor leczyła jako dziecko, w państwowej Przychodni na Słonecznym, już teraz zlikwidowanej. Wtedy metody leczenia były zupełnie inne, zresztą pani doktor też była na początku swej kariery. Teraz jest zupełnie inną osobą, z licznymi tytułami, kursami itp. popartymi całą masą dyplomów zdobiących ścianę poczekalni prywatnego gabinetu (w samym gabinecie chybaby się nie zmieściły, a może to chwyt na czekających pacjentów - popatrzcie jaka jestem mądra?). Oczywiście jak moje dziecię zaczęło chorować też się do niej zwróciłam - zgodzę się z obiema opiniami powyżej ponieważ: - leczyłam synka od września zeszłego roku aż do sierpnia tego roku (nie muszę chyba pisać ile zostawiłam kasy tam, i drugie tyle w aptece w Centrum Słonecznym) Pani Jeziorna rzeczywiście jest osobą gadatliwą, ale nie to mi w niej najbardziej przeszkadzało. Najgorsze było to, że na każdej prawie wizycie czułam się po prostu jak idiotka, która nie potrafi zająć się właściwie swoim dzieckiem. Rzeczywiście ciężko się z nią rozmawia, to raczej monolog z jej strony a nie rozmowa. Każde pytanie wręcz wyśmiewane lub obarczone jej wyższością. Każda wizyta to od 40 do 60 zł (w zależności od częstotliwości chodzenia) potem tylko 60 zł. Przez cały rok zdarzyło mi się DWA RAZY nie zapłacić za wizytę kontrolną. No i za każdym razem ok 80 zł w aptece. Oburzające było również to, że prawie zawsze trzeba było czekać na umówioną wizytę, nieraz nawet po 40 min. Nie można po prostu rzadziej rejestrować pacjentów? Albo mniej gadać? ALE: - mimi tego, że synek naprawdę dużo chorował, przez ten cały rok dostał tylko RAZ antybiotyk (tylko ze względu na zapalenie układu moczowego i bardzo kiepskie wyniki moczu). Każda angina, zapalenie oskrzeli mimo wysokiej gorączki były leczone właśnie lekami homeopatycznymi (na które sama się zgodziłam bo pani doktor dała mi wybór metody leczenia na pierwszej wizycie) i inhalacjami z bardzo dużą skutecznością. Wykluczyła również astmę u mego syna(stwierdzoną przez panią alergolog, dzięki czemu nie pakowałam dziecku niepotrzebnie sterydów.)Przez ten rok sporo się nauczyłam i teraz sama wiem jak i kiedy zastosować leki polecane przez pania doktor. Na ostatniej wizycie dostałam szczepionkę uodparniającą i wierzcie mi: synek po prostu przestał chorować. Od tego czasu dwa razy miał zeledwie dwudniowy katar. Jego organizm świetnie radzi sobie w okresie jesiennym i zmienną pogodą. Mimo tego, raczej już do tego gabinetu się nie wybiorę, głównie ze względu na sposób bycia pani doktor i niestety (muszę to napisać) - jej skąpstwa. Najbardziej zraziłam się właśnie na ostatniej wizycie po stwierdzeniu, że jeśli nie poddam dziecka serii 10 zabiegów za 400 zł to żadna szczepionka mu nie pomoże. Jak widać - pomogła. Nie są to tylko moje odczucia - znam kilka mam, które mają identyczne opinie. Koleżanka leczyła córkę przez 2 m-ce, prawie codziennie chodziła na inhalacje (20 zł jedna), zdecydowała się wkońcu kupić inhalator do domu. Pani doktor odradziła bo... po co to Pani? (w konmtekście - możesz przecież przychodzić tu i zostawiać kasę!!!). Podsumowując: skuteczność leczenia bardzo wysoka, ale niestety minusy są: zachowanie pani doktor i wieeeeelkie koszty. Mimo tego dużo ludzi się tam leczy, nawet z lewobrzeża. Pozdrawiam tych co dotrwali do końca mojego monologu )) Temat: Śmigus-dyngus, czyli "unijne fundusze" kot.behemot napisał: > snajper55 napisał: > > > > > A cóż o tym świadzczy ? Może ich wyższy PKB ? > > Zacznijmy rozumowanie od tego, że to jest ICH produkt krajowy, nie nasz. Tak. I ten ICH wyższy PKB na głowę obywatela świadczy o CH wyższości i większym bogactwie. > > Wiesz, ja bym wolał zarabiać 20.000 zł i nie mieć żadnych powyżek, niż > > zarabiać 4.500 zł i dostawać podwyżkę 5% rocznie. > > Każdy by wolał dostać coś za nic (i do tego od razu). Ale czy to jest realizm? A gdzie ja piszę o dostawaniu czegoś za darmo ? > Dochodzenie do 20.000 to podwyższanie sobie dochodów o te 5% przez kolejne > lata. Zgoda. Ja napisałem jedynie co jest LEPSZE. > Pomysł, że znajomy podzieli się SWOIMI 20.000 jest absurdalny. Nie jest. Bo i on ma w tym swój interes. Tu zyskują obie strony, i my, i UE. > 5% (albo i większy) wzrost jest nam potrzebny, żeby zaspokoic nasze aspiracje > zarabiania 20.000. ICH system gospodarczy skutkuje wzrostem mierzonym ułamkami > procenta, a więc nie jest tym, czego NAM potrzeba. Jest tym, do czego dążymy. > Posługując się tym argumentem o 20.000 zaniedbujesz pewien ważny czynnik: to, > że ICH system gospodarczy ewoluował. Twoje porównanie o dochodach trzeba by > rozwinąć tak:mój sąsiad ma 20.000 dochodu z odsetek i lokat kapitałowych (plus > odrobiny pracy), leży na d... pod parasolem i myśli nad problemami > egzystencjalnymi. Wezmę więc swoje 4.500, zainwestuję podobnie, kupię parasol, > położę się na d... w sąsiedztwie i będziemy wiedli uczone dyskusje. I mi od > tego przybędzie. > > Absurd, prawda? Należałoby się bowiem przyjrzeć, co ten sąsiad robił 20-30 lat > temu i jak doszedł do swoich 20.000. Naśladowanie tego, co robi TERAZ i > oczekiwanie podobnych rezultatów jest, oczywiście, bezsensowne i przypomina mi > postępowanie pewnych ludów prymitywnych. Przykład nie jest dobry, bo nikt nie każe nam ograniczać wzrostu PKB. Akcesja do UE jedynie ten wzrost może zwiększyć. Przykład byłby dobry, gdyby ten Twój sąsiad przyszedł do Ciebie i powiedział: ja już wiem jak dojść do tych 20 tys miesięcznie, ale razem będzie nam łatwiej osiągnąć jeszcze więcej, choć i pracujmy razem. Tak, ten przykład jest dobry. > Słyszałeś może o kulcie cargo? Otóż podczas drugiej wojny światowej Amerykanie > budowali bazy na Pacyfiku. Krajowcy obserwowali, jak żołnierze wycinają > dżunglę, budują pasy startowe, anteny radiowe, po czym pojawiają się samoloty > wyładowane dobrem wszelakim. Krajowcy, nie w ciemię bici, zaczęli karczować > dżunglę, budować wieże kontrolne i anteny z bambusa i pełni nadziei oczekiwali > przylotu wielkich ptaków z upragnionym cargo... Czytałem kiedyś o tym. Jednak podanie przez Ciebie tegoprzykładu świadczy, iż uważasz olaków za nieprzygotowanych do przyjęcia rozwiązań gospodarczych obowiązujących w UE. Ja tak nie uważam. Nie uważam Polaków za dzikusów nierozumiejących zasad według których działa świat państw rozwiniętych. Pozdrawiam Snajper. Temat: Dr Kozłowski homeopata opinie Gość portalu: malazuzia napisał(a): > Wiesz, napiszę ci tak. > Każdy lek, naprawdę każdy ma takie działanie, że na jednego działa a na innego > > nie. Na tem temat dość dużo rozpisywałam się już na tym forum, więc sorry, ale > ponowne opisywanie czegoś zaczyna mnie męczyć. No proszę - jak nie działa preparat homeopatyczny - to wypadek przy pracy, jak antybiotyk - to podstawa do negowania całej medycyny. Ale powtórze po raz setny: sa twarde dowody, że homeopatia działa - ale tylko tak, jak placebo! I temu nie zaprzeczasz - a jesli tak, to prosze o wyniki prac, dowodzących, że jest inaczej! I przestan z tym przerzucaniem sie pojedyńczymi przypadkam, bo przy dużej zmienności efetów terapii i wielu czynnikach wpływających na nie jest to BEZ SENSU! Po to mądrzęjsi od nas wymyslili statystyke, żeby własnie w takich przypadkach ją stosować, bo tylko ona obrazuje tak złożone zjawiska. > Działanie leku zależy również od lekarza, w jakich dawkach i w jakim odstępie > czasu należy go brać. Widocznie ty trafiłeś na lekarza, który źle ci dawki > sproporcjonalizował. Ale najlepiej jest całą winę zwalić na lek. Znowu - jak antybiotyk nie zadziała, to trzeba do homeopaty, a nie do innego leparza, bo lek źle dobrał... Ale zostawmy to - w preparacie homeopatycznym NIE MA NIC, co działa, więc jakie, do licha,może miec znaczenie owego 'sproporcjonalizowania", czy częstośi brania dawek?!!! > Męczysz mnie już, gdyż twoje pojęcie na omawiany temat mieści się w bardzo > wąskim spektrum. Nie masz pojęcia o czymś takim jak "placebo". I zastanów się, > jak placebo może zadziałać na 2-u letnie dziecko. Jak działa u dwuletniego dziecka opisałem kilkanascie postów wyżej. Łaskawie sięgnij tam i ewentualnie odnieś się do tego opisu. Czego nie rozumiem z placebo - ponawiam pytanie? Co źle pojmuje? > Osobiście znam wiele przykładów, gdy ta metoda leczenia pomogła. Znam również > inne, gdy homeopatia nie zadziałała. Wcześniej też je opisywałam. A ja znam opracowanie bazujące na TYSIĄCACH przypadków ( a nie pojedyńczych). To opracowanie opublikowane w Lancecie, prestiżowym magazynie medycznym i pokazuje, że homeopatia działa - ale tylko tak, jak placebo. Czyli z równym skutkiem można pić wodę, pluć przez ramię, nacierać się ptasim łajnem itd. > Na temat składu i działania homeopatii wysyłałam linki Ralstonowi, więc trzeba > tylko tu poszukać. No przeciez szukałem, linki sprawdziłem - i wychodzi, że homeopatia działa niespończonymi rozcieńczeniami. Pomijając sensownośc założen, w takim rozcieńczeniu trafienie na POJEDYŃCZĄ MOLEKUŁĘ substancji aktywnej to ogromne szczęście, nie dziwota więc, że skutek jest - jak z placebo! > Jeżeli moja dentystka, któregoś dnia na wizycie kontrolnej powie, że są wyniki, > > statystyki i jeszcze tam inne "bzduralne" dowody, że urynoterapia leczy > próchnicę, myślę, że z niej skorzystam. Ważne, aby pomogło. Jak to - skorzystasz?! Przecież 2+ 2 nie zawsze jest zero? W przypadku homeopatii takich dowodów nie potrzebujesz, a do urynoterapii akurat tak? Czumusz to nagle taka ostrozność? > I chyba ostatnia sprawa: w późniejszym poście napisałam, że w medycynie 2+2 > czasami daję 5, to wcale nie miałam na myśli homeopatii. Ale cóż, każdy czyta > to, co mu jest wygodne i co mu odpowiada. Tak właśnie tworzą się plotki i > fałszywe opinie. A, jasne - homeopatia jest akurat wyjątkiem, tu zawsze 2 plus 2 jest 4, w medyzynie konwencjonalnej juz różnie to bywa. Jak poprosze o dowody, to pewnie ich nie dostanę, co? > Na wiele rzeczy ani TY a ni CC ( czy też NN ) nie odpowiedzieliście mi, tylko > robiliście głupie, bezsensowne docinki. Na jakie pytanie ci nie odpowiedziałem?!!! Proszę - wskaż!!! Ja potwórzę swoje podstawowe: 1.co działa w preparatach homeopatycznych? Tylko nie wklejaj mi znowu linków do jakiś bezsenswonych definicji operujacych paramagicznymi okresleniami w rodzaju 'energozowania" czy 'odciskaniu sladu atomowego'. Nazwij mi po prostu, czym homeopatia wpływa na nasza fizjologię. 2. Dlaczego uważasz, że badania opublikowane w Lancecie a dowodzące, że homeopatia daje takie same efekty jak placebo, są błedne? Więc kończ waść i wstydu oszczędź. > Kończę, bo z osobami, które mają tylko i wyłącznie własne idee, bez możliwość > zreformowania, trudno jest prowadzić jaką kolwiek rozmowę. > Do widzenia. Widziesz, żeby zmienić opinię, trzeba zetkąć się z jakims argumentem. A ja jedyne, co usłyszełem to to, że twojej córeczce kiedyś pomogło na przeziebienie. I jeszcze Goździkowej... Temat: Rafał Dutkiewicz o wypowiedzeniu umowy Mostosta... ddyzma5 napisał: > Tu chodzi nie o to, kogo ja broniłem i co uważałem , z tym nie mam <problemu. Ty może nie masz, ale inni mają problem o co tobie chodzi:)) <Tu chodzi o to , że Ty wciskasz mi na siłę, że ja rzekomo <powiedziałem iż mam znajomych w zarządzie Mostostalu. Mam znajomych <wysoko, mam informacje z pierwszej ręki , ale nikt nie będzie <wiedział nic poza tym. Już ci napisałem, że dałeś swoimi wpisami tak do zrozumienia.I dalej twierdzisz ," że wiem ale nie powiem"."Mam znajomych" i tym podobny bełkot.Ja też mam różowego słonia z trąbą do góry , ale on Dyziowi nic nie powie:)) Oprócz sprawy z fundamentami o których usłyszałeś na konferencji o zerwaniu umowy, Nie masz zielonego pojęcia co tam się działo.Nie masz żadnych argumentów i nie raczyłeś odpowiedzieć na zacytowane przeze mnie twoje wypowiedzi. <Wkładasz do moich ust słowa, które ja nie <powiedziałem.A to jest <już jasne oszczerstwo. No to jeszcze raz dyziu, spróbujemy? Co nam chciałeś przekazać tymi o to wpisami: Re: bo to dynamiczna budowa będzie! Autor: ddyzma5 06.01.10, 16:58 <Nie rozumiem skąd władze miasta mają kompetencje oceny , czy ten projekt jest do zrealizowania w odpowiednim czasie. Re: wesołego nowego roku Autor: ddyzma5 06.01.10, 15:53 Każda duża inwestycja w regionie , ma własność ożywiającą lokalny przemysł w regionie. Ta inwestycja jest nadal w regionie, jednak będzie kontynuowana przez środowisko wzajemnej adoracji, a to działa deformująco na zdrową konkurencje i kreuje niesamowicie korupcję. Nie wiadomo czy np. WROBIC i inni wrocławscy podwykonawcy , będą profitować z tej inwestycji. Re: bo to dynamiczna budowa będzie! Autor: ddyzma5 07.01.10, 13:05 A jeśli się wypowiada człowiek , który z racji swojego zajmowanego stołka publicznego, wysłuchuje opinii urzędników mu poddanych , i z tego wyciąga wniosek usypiający czujność publiki. A tu gwóźdź tego posta:Dutkiewicz powinien utworzyć takie niezależne systemy kontrolne tą inwestycje. Aby zmobilizować optymalnie wszystkich zajmujących się tą sprawą. Re: Stadion: Negocjacje z firmą Max Bögl rozpoczę Autor: ddyzma5 01.01.10, 13:18 No ale jak tu słychać , mamy z innym przypadkiem do czynienia. Miasto ma pretensje że nie zostały wykonane prace , na które miasto nie dało zezwolenia. Jeśli jest tak faktycznie , to mamy do czynienia z sabotażem . A więc to jest sprawa dla prokuratury. Jak już skończysz nam odpowiadać, to zwróć uwagę na twój ostatni post i zdanie"No ale jak tu słychać , mamy z innym przypadkiem do czynienia." Jak TUsłychać, czyli artykuły i fora GW. To są ci twoi przyjaciele na wysokich stanowiskach itp.Więc nie produkuj się, że ja ci wciskam coś tam , coś tam. Żegnam ozięble.Kończ waść wstydu oszczędź:))) Strona 3 z 3 • Wyszukano 123 rezultatów • 1, 2, 3 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||