Strona Główna Jak napisać konspekt zajęć Jak napisać list Polski Jak Napisać Odwołanie Zażalenie Jak napisac opinie pracownikowi Jak napisać oświadczenie wzór jak napisać podanie bierzmowanie jak napisać poprawnie list Jak napisać program nauczania jak napisać apel Jak napisać bibliografi |
Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jak napisac prace kontrolnaTemat: Co sądzicie o wyszukiwarkach ludzi? Ktoś tu jeszcze wierzy w anonimowość w sieci?! Serio pytam, bo ja chyba nigdy się nie łudziłam. Gdzieś to już pisałam, ale napiszę jeszcze raz - nie podjęłabym się stworzenia wiarygodnej wirtualnej tożsamości, której korzystając z powszechnie dostępnych danych oraz pewnej dawki socjotechniki. Mimo tego, że na punkcie prywatności w sieci mam paranoję, o istnieniu Tora wiem od lat i zdarza mi się z niego korzystać, a moje ustawienia przeglądarki i systemu operacyjnego większość osób komentuje słowem "świr". Co do: > dawniej nie było netu i ludzie sobie radzili ;) - a owszem. W tym celu uruchamiało się znajomości, zaczynało dzwonić po ludziach itd. Oczywiście, w przypadku kogoś "z ulicy" w dużym mieście szanse były niewielkie, że uda się coś uzyskać. Ale już w przypadku osób z danej branży czy w przypadku małych miejscowości - działa bez pudła. W sumie co za różnica, czy potencjalny pracodawca wrzuci Twój nick w Google'a, czy zadzwoni do znajomej nauczycielki z Twojej szkoły albo do kogoś z Twojej byłej firmy? Pytanie kontrolne - czy aplikując do jakiejś firmy nie szukasz informacji o niej w necie, w tym również informacji jak się tam pracuje, czy szef nie jest kretynem, jak faktycznie wygląda czas pracy itd.? Czy nie pytasz po znajomych i znajomych znajomych czy ktoś tam nie pracował ani nie zna żadnych informacji? Jeśli to robisz, to dlaczego nie podoba Ci się, że druga strona też to robi? I jeszcze drugie pytanie kontrolne: > rzeczywiście nie chciałabym żeby jakiś potencjalny pracodawca > czytał sobie co ja myślę na temat aborcji i mnie nie zatrudnił, > bo akurat jest zatwardziałym katolem :/ zdajesz sobie sprawę z tego, że właśnie ujawniłaś jakieś dane na swój temat? Konkretniej, że Twoje poglądy na temat aborcji są niezgodne z poglądami KK? A przynajmniej bardzo mocno to zasugerowałaś? Temat: Dziura w sercu Wzruszająca wypowiedź... Wzruszająca wypowiedź. Dowodzi tego w jakim oderwaniu od rzeczywistości funkcjonuje jakaś część płockiego środowiska lekarskiego. Szkoda, że wypowiedź jest tak pełna niedopowiedzeń, dlatego pozostaje mi jedynie opieranie się na własnej interpretacji. Zacznijmy od tego, że pan Nowatorski ani nie umarł, ani nikt go nie pozbawił prawa wykonywania zawodu, żeby pisać, aż tak wzniosłe słowa. Po prostu jego przełożony i osoba, która odpowiada za prowadzenie szpitala uznała, że czas dokonać zmiany. I to nie na jakiegoś pierwszego lepszego kolesia, który tkwił w takim, a nie innym układzie, tylko na zupełnie niezależnego fachowca. Tym czasem pan Jarosław Wanecki pisze jakby panu Nowatroskiemu przydarzyła się jakaś niegodziwość i niesprawiedliwość dziejowa. Chciałem przy okazji napisać, że koteria, czy też sitwa to nie musi być układ korupcyjny. Najczęściej koteria przejawia się w takich zachowaniach jakie prezentuje pan Wanecki. Czyli nacechowany emocjami związek kolegów po fachu. W czymś takim ginie profesjonalizm, obiektywność, konkurencja, rywalizacja, itd. Czyli wszystko to co powoduje, że każdy człowiek czuje potrzebę doskonalenia się w każdym zawodzie. Ginie też funkcja kontrolna w zawodzie, co jest wyjątkowo niebezpieczne. Ordynatorem nie jest się, a w każdym razie nie powinno być się za zasługi i trwać do spokojnej emerytury. Ordynatorem powinien być najlepszy dostępny specjalista. W żadnej normalnej organizacji, czy też firmie nie pełni się funkcji kierowniczych tylko ze względu na zasługi z przeszłości. Jeśli na takie stanowisko pojawia się ktoś potencjalnie lepszy, to każdy sprawny prezes, czy właściciel dokonuje takiej zmiany. Teraz ktoś może napisać, że szpital to nie firma. I ja mu przytaknę, rzeczywiście szpital to nie firma. Tu chodzi o życie i zdrowie. Dlatego tym bardziej nie powinno być tu luksusu piastowania stanowisk przez zasiedzenie. Panu Nowatorskiemu z pewnością należy się szacunek i podziękowanie za całe dobro i wszystkie sukcesy, które w swojej karierze osiągnął. Szacunek ów byłby niewątpliwie dużo większy, gdyby potrafił on i jego najbliższe środowisko z klasą przyjąć decyzję swojego przełożonego. Temat: Zgierz zakazuje handlu w niedzielę Gość portalu: Emily napisał(a): > Nalezy dac szanse drobnym przedsiebiorcom, ktorzy inaczej zgina. Wielkie > globalne markety, podobnnie jak globalne korporacje niszcza ekonomie i tkanke > spoleczna calego swiata. One nie graja fair, tylko wykorzystuja swoj wielki > kapital (prawie zawsze nieuczciwie zdobyty) na przekupstwa dla politykow. > Nareszcie samorzady pokazaly, ze dbaja o wlasne srodowisko bardziej niz o konta > bakowe megakorporacji. Brawo, tak trzymac!!! Towarzyszko Emily ! Znana jest na tym forum wasza pryncypialna linia ideologiczna. Nie musicie więc nam jej nieustannie przypominać. Spróbujcie tylko napisać coś z własnej głowy, czyli z niczego. Mieszkałem kiedyś w Wiedniu gdzie funkcjonowały najróżniejsze sklepy. Gdy rano, przed godziną 6.00 wychodziłem do pracy, obok miejscu zamieszkania (Laudongasse 18), mały sklepik był już otwarty. Zaglądaliśmy do niego chociaż niedaleko był mały supermarket, ale nam sie spieszyło a z personelem byliśmy zaprzyjaźnieni. Niestety, funkcjonował już idiotyczny zakaz handlu w soboty(częściowo) i niedziele. W soboty sklepy zaczynano zamykać już od 12.00. Dla nas często pracujących właśnie w soboty i niedzielę był to najdotkliwszy zakaz. Absurdalny i niezrozumiały, uderzający najbardziej w ludzi ubogich bo napędzający klientów knajpom, sklepom na dworcach czy stacjach benzynowych, gdzie ceny były niebotyczne. Tak więc tow.Emily, jeżeli jesteście przyjaciółmi ludu pracującego, powinniście popierać supermarkety bo tanio i wygodnie. A do pilnowania interesów personelu, popierajcie tworzenie zw.zawodowych i kontrolujcie skorumpowane inspekcje pracy i inne insytucje kontrolne, których jest bez liku, tylko nie zawsze chce im się wykonywać to co do nich należy. A drobni przedsiębiorcy, tak bardzo leżący wam na sercu, to najgorzej traktujący pracownika, pracodawcy. Zdumienie mnie ogarnia że lewica jeszcze do tej pory tego nie zauważyła. Z internacjonalistycznym pozdrowieniem W. Temat: Alleycat & & #35; 8211; co to jest? Alleycat & & #35; 8211; co to jest? Wczoraj zakończył się w Pruszkowie kolejny wyścig spod znaku alleycat pt. „Kto zabił Ritę” Wyniki można znaleźć na stronach TCP, jednak dla niewtajemniczonych wiele rzeczy może okazać się niezrozumiałych stąd krótkie wyjaśnienie: Alleycat to nieformalne zawody rowerowe, historycznie organizowane przez kurierów po zakończeniu ciężkiego dnia pracy. Dlatego odbywają się najczęściej późnym wieczorem na terenach dużych miast. Obecnie alleje organizowane są nie tylko przez kurierów, ale nadal znaczącą część uczestników stanowi właśnie ta grupa ludzi i to oni zdobywają najczęściej czołowe miejsca. Klasycznie trasa wyścigu ma symulować pracę kuriera. Zawodnik porusza się od punktu do punktu często nie wiedząc gdzie zostanie skierowany na następnym etapie i gdzie znajduje się meta. Wiedze tą zdobywa po drodze zaliczając kolejne zadania o różnym stopniu trudności. Czasami trasa znana jest z góry jednak w trakcie okazuje się, że jej przebycie wymaga sprytu, inteligencji i przebiegłości a sama kondycja fizyczna jest niewystarczająca. Na alleycatach nikt nie zarabia jest to impreza całkowicie komercyjna. Tradycją stało się wręczanie drobnych upominkom zwycięzcom oraz tzw. szprychówek tj małych laminowanych karteczek z ciekawym nadrukiem lub tekstem do włożenia między szprychy koła rowerowego na pamiątkę i dowód uczestnictwa w wyścigu. Koła wytrawnych alleycatowców często aż furkoczą od ilości włożonych szprychówek. Upominki oraz szprychówki kupowane są z drobnych składek rzędu 2-5 złotych od zawodnika. Alleycaty organizowane przez zaprzyjaźnionego z Pruszkowem Alleypiasta charakteryzują się zawsze niesamowitym klimatem i ciekawym scenariuszem. Kiedyś jeden z punktów kontrolnych znajdował się na stoisku w TESCO (wyobrażacie sobie miny ochroniarzy?) a innym razem w podziemnym tunelu wymarłych zakładów URSUSA. Czasami trzeba było dogonić autobus a czasami odcyfrować napis na nagrobku. Na ostatnim alleyu zawodnicy poszukiwali wyimaginowanego mordercy Rity. Musieli zebrać zeznania czterech podejrzanych i na ich podstawie wskazać zabójcę. Opowiedzenie całego scenariusza zabrałoby długie minuty Doś napisać, że w trakcie poszukiwań zawodnicy odwiedzili XIV pawilon w Tworkach, Hotel Kapitol na Ołówkowej, Kostnicę szpitala PKP, Zalew na utracie w Komorowie i wiele innych miejsc w tym budujący się Tor Kolarski. Temat: Przegląd międzynarodowej prasy gospodarczej Potrafisz tylko rzucać paroma prymitywnymi hasełkami i inwektywami, jak każdy niewiele rozumiejący neoliberał. Po kolei więc ci wytłumaczę, dlaczego cały twój post nadaje się do kosza: 1. Na początek przykład z artykułu: "... szef farmaceutycznego giganta Novartis Daniel Vasella, który zarabia najwięcej spośród szefów europejskich spółek giełdowych. Od 1996 r., kiedy został przez koncern zatrudniony, udało mu się 30-krotnie zwiększyć swoje wynagrodzenie" i pytanie kontrolne: czy Novartis zwiększył przez ten czas 30-krotnie swoje obroty? A może wartość akcji spółki wzrosła 30 razy? Skąd więc taki wzrost wynagrodzenia prezesa? Przecież nie napisałem, że prezes ustala sobie sam wynagrodzenie, tylko że odbywa się to we "własnym gronie" - mając na myśli, że wpływ akcjonariuszy na decyzje rady nadzorczej dotyczące wynagrodzeń jest w wielu przypadkach znikomy. Poszukaj w swoim otoczeniu kogoś, kto potrafi czytać ze zrozumieniem, może wytłumaczy ci, że połowa artykułu traktuje właśnie o tym. 2. Porada "nie kupuj tych akcji" to typowe szczekanie neoliberalnego psa Pawłowa, który nie rozumie, że uczestnicy rynku to nie są samodzielne wyspy i wszystko jest ze sobą w jakiś sposób powiązane. Otóż wbij sobie do swojej cudownie prostej neoliberalnej główki, że nie uniknę kupowania takich akcji, bo robię to pośrednio chociażby oszczędając w funduszach emertytalnych. 3. Gdybyś potrafił czytać ze zrozumieniem, a nie tylko skandować neoliberalne hasełka, to zauważyłbyś, że występuje nie tyle przeciwko samej idei podatku liniowego, tylko przeciwko prymitywnej argumentacji, używanej przez takich jak ty prostaczków, jakoby podatek progresywny był karą za ciężką pracę. 4. Zgodnie z tym, co bez głębszej refleksji pobredzasz, klasa średnia w krajach skandynawskich powinna zdychać, natomiast w Rosji powinna rozkwitać. Ciekawe tylko, dlaczego jest dokładnie odwrotnie? Temat: Konflikt na osiedlu Jary Zarówno Emeryt, Prawnik jak i aak w swoich listach piszą o sprawach w naszej spółdzielni, które nie mieszczą się w głowie. Jak to może być możliwe, żeby średnia płaca w spółdzielni wynosiła 4100 złotych miesięcznie i my, Spółdzielcy utrzymujący zarządców, godzili sie na to bez szemrania. Przecież bardzo dużo Spółdzielców otrzymuje tylko 700 złotych emerytury i musi na to złodziejskie towarzystwo płacić. Chyba tylko dlatego, że członkowie rady nadzorczej, która powinna pilnować krętackiego zarządu z tym Sołtysiakiem -zamordystą i kłamcą na czele, są takimi szujami, że za swoja dietę wszystko akceptują. I jeszcze do tego dobrowolnie rezygnują ze swoich funkcji kontrolnych, o czym napisano w ostatnim biuletynie. Dochodzą do tego jeszcze przekręty Machniewicza z wykonawcami i mamy dlatego takie wysokie czynsze. Jak długo będziemy tolerować tą zgniliznę w naszej spółdzielni - przecież ta banda puści nas wkrótce z torbami. Członkowie rady nic nie wiedzą, jak ich się o coś spyta, to po co w niej są i jeszcze biorą od nas pieniądze. Czy wreszcie dogadamy się po sąsiedzku i wreszcie przegonimy tą bandę kombinatorów? Sołtysiak napuszcza jednych na drugich i porządnych ludzi tylko obmawia i na tym polega jego praca, za która bierze prawie 10 tysięcy miesięcznie. Moja przedstawicielka poinformowała mnie, że dostała jakieś pismo, że teraz chce wyrwać od nas nagrodę jubileuszową w wysokości podobno 4 miesięcznych wynagrodzeń. Widać, że od dawna to planował i dlatego załątwił z koleżkami wyrzucenie ostatniego zarządu, który dużo dobrego zrobił. Sołtysiak teraz wszystko na niego zwala, a pamiętam, jak jeszcze niedawno go bronił. A podobno jak był w radzie nadzorczej, to odpowiadał za te źle zbudowane parkingi, za które mamy teraz płacić milion złotych, chociaż tego nie dopilnował. Cociażby za to powinien być wykopany ze spółdzielni. Ostatnio szykuje podobno z Kretkiewiczem jakiś przekręt ze spółką KEN, o czym pisze ostatnia Nasza Metropolia, a ta gazeta ma bardzo dobre informacje. Dlaczego mamy znowu za to zapłacić. Chcą zrobić również jakiś interes z Mokpolem i dlatego zatrudnili w spółdzielni jako radcę prawnego gostka, który jest jednocześnie radcą w Mokpolu. Mówił o tym Gazy na ostatnim zebraniu przedstawicieli. Może coś napisze, bo obiecywał, a może tak go wystraszyli, że cicho siedzi - podobno chcą go wywalić ze spółdzieli, mówiła mi o tym moja przedstawicielka. Jak ktoś coś więcej wie, niech pisze na tym forum, bo w biuletynie są same kłamstwa. Temat: listapad 2002 Witajcie! Dawno tu nie zaglądałam i nie wiem od czego zacząć. Może od wizyty kontrolnej u lekarza - Michał, tydzień przed ukończeniem 6 mies. życia waży 9150 g i ma 79 cm wzrostu. o ile z masą ciała od początku jest na 90-tym centylu, o tyle ze wzrostem wyskoczył wysoko ponad 90-ty centyl - w tej chwili osiągnął wzrost wysokiego 10-mies. dziecka (spieszę dodać, że ani mama -169 cm, ani tata - 180 cm nie są wielkoludami). Poza tym pięknie się rozwija i chyba szybciej będzie stał niż pewnie siedział - tak powiedziała pani doktor. Ostatnio zlokalizował swoje nóżki i wciąż je chwyta o wczoraj nawet udało mu się włożyć stopę do dzioba. Zmiana pieluszki (my już nosimy pampersy 4!) to niezła ekwilibrystyka, trzeba się nieżle natrudzić żeby zapiąć pampersa, bo Michał ciągle odwraca sie na brzuszek (ale tylko przez lewe ramię). Zaczyna też pełzać, ale do tyłu. Śmiesznie to wygląda. Niestety Michał jeszcze nic nie gada - mój mąż mówi, że w tej chwili mamy małego dresiarza w domu - masę ma, karczycho i łysą pałkę a w mowie kiepściutko.... Michał nie gada, tylko stęka eeeeeeeeee i często przy tym zasypia. Od poniedziałku wyżynają mu się górne jedynki - niezły czad ! Dolne jedynki wyszły jakoś bezboleśnie a z górnymi i Michał się męczy i my się męczymy. O, i tu nasunęło mi się pytanie - czy dawałyście już swoim maluszkom chrupki kukurydziane i jakie? Takie zwykłe ze sklepu czy jakieś szczególne? Czytałam Wasze wypowiedzi dotyczące rodzenia w listopadzie i muszę dorzucić swoje 3 grosze - owszem, macie rację, że teraz nasze maluszki są fajne, interesują sie światem, ale ja na pewno następne dziecko chcę rodzić na wiosnę, bo w listopadzie i grudniu czułam się jak więzień, na spacer wychodziliśmy na krótko - dłużej trwało szykowanie się do wyjścia niż sam spacer, na dworze było ponuro, ja przez 2 tyg. z gorączką 38-39 st.C (po 2 tyg. okazało się że to zapalenie piersi, był taki tydzień kiedy ani razu nie wyszłam z domu. Zazdrościłam koleżance która urodziła w czerwcu i w wakacje maluszek spał w wózku ubrany w body i przykryty tylko pieluszką... Z drugiej jednak strony ciąża wypadła nam w bardzo fajnym okresie ... Chciałam jeszcze Wam napisać, że przez te zęby Michał nie chce jeść - wczoraj przeżył cały dzień na słoiczku zupki, herbatce rumiankowej, bo tę sobie ukochał ponad wszystko (soczków nie chce pić) i dwa razy tylko udało mi się go dostawić do piersi, ale tylko na chwilę. Dziś rano również nie chciał jeść a ja czuję, że mam coraz mniej pokarmu. Boję się, że stracę pokarm. Czy powrót do pracy musi równać się radykalnemu zmniejszeniu ilości pokarmu? Kończę i b. gorąco as pozdrawiam. Agnieszka Temat: halo halo forum 1 halo halo forum 1 Okazuje się, że przenoszenie się na inne statki kosmiczne wiąże się z testowaniem sprzętu. Do tego stopnia że ten pada.... Owszem udało mi się odpalić rakietę zwaną Linux. Nawet trzy wersje.... Niestety nawet ta do której płyta instalacyjna neoSrady oferuje sterowniki okazuje się że to ne jest ta do której neo te sterowniki oferuje.... no cóż ... cała neo... mogłoby się pisać godzinami... Do rzeczy. Niewiele miałem okazji by śledzić wydarzenia na rynku. Od poniedziałku jestem odcięty od świata. Śledzę co się dzieje z Parkietu - tego papierowego. A DZIAŁO SIĘ BARDZO DUŻO. Szczególnie dużo możnaby napisać na temat inflacji w usa. - ale amerykańce mają swój Prozac i swoją viagrę. Swoją - bo se mogą kupić w aptekach . Koncerny już tak nie do końca sa ich. W każdym bądź razie z niecierpliwością czekam na możliwość śledzenia i opisania tego co się dzieje. Złośliwość rzeczy martwych opóźnia mój powerót na Ziemię. Jak już zainstalowałem system - ten właściwy czyli red hata.- to w wyniku wielokrotnego formatowania robienia on - off; bawienia się pamięciami etc - mój stary Dell postanowił podziękować mi za współpracę. Nawet mu się lampki kontrolne nie świecą. ... 1. Natychmiast sprzedaje wszystkie akcje della które posiadam - JAK ON ŚMIAŁ SIĘ ZEPSUĆ. 2. Jeśli do soboty nie uda mi się przeprowadzić skuteczniej reanimacji i rehabilitacji - zmuszony będę kupić nowy sprzęt. Tak więc mój "forumowy urlop" przedłuży się pewnie do poniedziałku. po prostu krew mnie zalewa... 3. Widzę że zwały nie przegapiłem - ale we wtorek mało brakowało.... Temat: Kto zarabia na roznoszeniu korespondencji urzęd... Czy autor artykułu rozumie słowo korupcja??? Przeczytałem artykuł i ze smutkiem stwierdzam, że opolska wyborcza to chyba najgorszy dodatek w Polsce. Artykuł, to że tendencyjny to mało powiedziane. W tytule brzmi słowo korupcja - gdzie zaś w treści jest jakiś dowód na to??? - kto co komu dał i co za to uzyskał??? Dlaczego autor nie zadał sobie trudu, żeby napisać ile było umów wszystkich "na roznoszenie" i wyciągnał wnioski. Czy faktycznie wszyscy którzy roznosili to rodziny pracowników ratusza? Oczywiście, że nie, ba stanowili oni mniejszość. Ale mieli prawo tam pracować, jak każdy inny zresztą. I tu pojawia się największe przewinienie UM, można było to ogłosić szerzej, umożliwić ludziom zgłoszenie się itp. itd.. Ale z drugiej strony to normalne, że ma się większe zaufanie do rodzin pracowników niż do przypadkowych osób, więc trzeba stworzyć instytucję kontrolną, co by kontrolowała jak to rozniesiono. W tym momencie gra przestaje być warta świeczki. Dlaczego w tym artykule nie ma ani słowa o tym, ile kosztował UM ten system kurierski, jaki był koszt w przeliczeniu na przesyłkę? Może dlatego, że by się okazało, że był o 50% niższy. Ale ja rozumiem autora tekstu, w ten sposób ma już gotywy tytuł artykułu na 1 maja - NIEGOSPODARNOŚĆ W RATUSZU - KOSZTY KOMUNIKACJI Z MIESZKAŃCAMI WZROSŁY W CIAGU PÓŁ ROKU O 100%. Smutne jest również to, że ten tekst został pewnie przeczytany przez naczelnego i kazał on uzupełnić go o takie błahostki świadczące jednak o dobrym i rzetelnym dziennikarstwie. Proponuję żeby autor może jednak postarał zapisać się na zajęcia z Etyki, może da mu to trochę do myślenia. I następnym razem jak zacytuje na pierwszej stronie kilkanaście nazwisk z imionami, to się chwilę zastanowi jakie to może mieć skutki. Zapewne większość z tych osób jest w tej sprawie absolutnie bez winy. Po prostu pracowali (przecież to nie oni decydowali, że nie będzie ogłaszanego w prasie naboru), robili dobrze pracę, która naprawdę wymaga sporo energii i czasu, a teraz pisze się w jednej linijce ich nazwiska i słowo klucz - KORUPCJA. Temat: Staraczki z naszej Paczki :) cz.2 jeszcze się nie chwalę ale napiszę... Dziewuszki kochane nie pisałam do Was wieki... miałam mega doła... z kliniki leczenia niepłodności mnie odesłali do endokrynologa bo stwierdzili że przy takiej niedoczynności tarczycy nie są w stanie mi pomóc... to było jakieś trzy tygodnie temu. Tydzień temu miałam wizytę u endo, pocieszyła mnie bo powiedziała że do wakacji wyrówna tarczycę i będziemy mogli zacząć staranka. Sprawa wygląda tak: -okres miałam 16.01 i zaraz drugi 27.01 ale wiem że dopiero po tym drugim miałam dni płodne owulacja wypadła około 6.02 w 11dc -w piątek 25 dc myślałam że mam @ była tak jak zawsze na początku plamienie brązowe -soboto 26 dc, niedziela 27 dc , poniedziałek 28 dc brak @ -w poniedziałek 28 dc test ciążowy bardzo ledwo pozytywny, beta HCG z krwi 83 mlU/ml, dużo chodziłam i pojawiło się niewielkie plamienie jasno brązowe -we wtorek 29 dc test widoczny bardzo dobrze ale kreska nie tak mocna jak kontrolna, beta HCG 142,79 mlU/ml ( w innym laboratorium) -we wtorek 29 dc wizyta u ginekolog i endokrynolog, obie mówią że będzie ok, nie miałam usg bo jeszcze za wcześnie. Leżałam cały dzień i plamienie ustało - dziś 30 dc już nie plamię byłam rano na badaniu i o 13 odbieram betę. jak urośnie to zacznę się bardziej cieszyć... Kochane nie muszę pisać jak bardzo bym chciała żeby było dobrze, żeby beta rosła!!!!!! nie chcę przeżywać koszmaru jeszcze raz... Gin powiedziała że w poniedziałek mam przyjść na wizytę bo powinno być już coś widać na USG. Zdziwiłam się że zakłada że będzie ok, powiedziałam jej to a ona była zdziwiona moim pesymistycznym podejściem powiedziała że są większe szans ze będzie dobrze niż że złe. Boję się mieć nadzieje... Co o tym myślicie??? jestem cała w strachu! w ogóle się nie spodziewaliśmy ze teraz mogło coś zaskoczyć! przecież wszyscy mówili nie nie ma szans!!!!!!!!!!!!!!!! Napiszcie coś proszę!!!!!!!!! pozdrawiam abi Temat: Znowu o clo i owulacji część V Jestem i ja, nie pisałam nic bo wiosna - ogród tak mnie wciągnęło że praktycznie do zmroku siedziałam na ogródku i kwiatki sadziłam, trawke kosiłam z takim przeczuciem że może w tym cyklu się uda i później zero jakiejkolwiek ciężkiej pracy. kurcze ja to sie już tak nakręcam -pomyślicie wariatka,. Polarna będzie testować 26 maja a ja wtedy będe robić progesteron... może faktycznie ten dzień będzie szczęśliwy, Polarna trzymam kciuki i z całego serca kibicuje. Anulka Ty masz 40 km do Katowic, ja natomiast 30 w kierunku na częstochowę, a do lekarki chodzę do Tych, ta pani pracuje w klinice leczenia niepłodności, Siwa decyzja o zmianie - może nawet nie zmianie lekarza tylko poznanie opini innego i wtedy podjęcie decyzji u którego doktora będziecie się leczyć jest jak najbardziej słuszne. Ja wczoraj byłam na usg i tak: endometrium 8mm, pęcherzyk w 12 dc na prawym jajniku 14 mm, za tydzień kontrolne usg czy pęcherzyk pękł i jak zachowa się ciałko żółte. Czyli przez wekend przytulanko-staranko... Wyniki męża na szczęście bardzo dobre, tylko czas upłynnienia ciut za długi bo 50 minut. natomiast moje wyniki z 3 dc też wskazują na poprawe: TSH z 4,17 spadło po euthoryxie na 2,72 ( po miesięcznym braniu), androstendion spadł z 6,3 na 4,3. dheas mam 302 także też w przyzwoitej normie i 17 oh progesteron 1,4 - powinien wg norm labu być do 1, ale wg lekarki jak jest do 3 to jest dobrze. Anulka o ile dobrze pamiętam Ty bierzesz encorton, jak się po nim czujesz, jak zachowuje się cukier i waga - bo to steryd. Pytam bo jakby w tym cyklu nic nie wyszło to od następnego cyklu ( od 2dc do 12)będe mieć dołożony encorton żeby obniżyć jeszcze ten androstendion. Z bocianowymi pozdrowieniami dla Was wszystkich do następnego napisania. Pa Temat: Boję sie zajść w ciążę - pomóżcie!! Witaj. Chcę Ci napisać,ze nie jestes sama, miałam dokładnie to samo, mam prawie 30 lat, jesteśmy z mężem 3,5 roku po ślubie, mam stałą pracę, mieszkanie, słowem niczego nam zbyt nie brakuje- a tak strasznie bałam się podjąć decyzję o ciąży bo: wygodnie we dwójkę, bo mogłam sobie wychodzić z przyjaciółmni na piwo (którzy już mają podchowane paroletnie dzieci) bo jeszcze nie byłam gotowa. Ale z drugiej strony dręczyły mnie mysli, ze nawet nie wiem czy jesteśmy płodni, czy od razu uda nam się mieć dziecko, czy z wielkiem nie będzie trudniej zajść w ciążę ...itd Oczywiście presja rodziny, przyjaciół też robiła swoje, plus presja mojej pani doktor. .... Aż w końcu kótregoś dnia byłam na wizycie kontrolnej, i doktor zobaczyła na usg owulację i kazała spróbować - dała mam 24 h na starania, i udało się (choć w duchu liczyłam że się nie uda - egoistka ze mnie)- teraz jestem w 11 tygodniu ciąży ))) Jak zrobiłam test wpadłam w straszną panikę, i przez pierwsze tygodnie nic mnie nie cieszyło ( mimo wsparcia i optymizmu kochanego męża!!!) i instynkt macierzyński nie pojawił się odrazu, ALE ..... kilka dni temu byłam na usg i zobaczyłam mojego żuczka który ma 3,5 cm i ma juz rączki, nóżki i machał do mnie radośnie i wiesz co: poczułam to w końcu - w jednej sekundzie!!, zdałam sobie sprawę że noszę w sobie nowego człowieka, i to naszego ))) Oczywiście jak chyba kazda kobieta schizuję się czy moje dziecko będzie zdrowe, ale jakoś instynkt podpowiada mi żeby o tym nie myśleć, bo zadręczaniem się mogę tylko zaszkodzić dziecku, zresztą co mi da to negatwyne myślenie ? jak i tak co ma być to będzie!! Rada dla Ciebie ode mnie: Jeśli naprawdę chcecie mieć w życiu dzieci, tylko blokuje Cię strach przed tym wszystkim: jest jeden sposób: po prostu zróbcie to dziecko, nie myśląc co będzie potem, jak juz będziesz w ciąży to nie będzie odwrotu, a wtedy będziesz musiała sobie wmówić ze Wasze dzidzi będzie zdrowe, (bo własciwie dlaczego miałoby być chore?????) I jeszcze jedno: natura jakoś tak rozum kobiety w ciąży ułożyła, że nie pozwala myśleć negatwynie, bynajmniej mi -a jak nawet jakieś obawy przychodzą mi do głowy to od razu staram się zająć czymś innym,to przychodzi samo - prędziej czy później! Zapewniem Cię, z Tobą będzie tak samo pozdrawiam i trzymam kciuki! Temat: Rak szyjki macicy Wita Was nowy człowiek na tym forum. Piszecie głównie o swoich bliskich. Ja postanowiłam napisać o swoim przypadku. Myślałam już, że będzie pięknie, ale od 2 dni mam doła. Raka szyjki macicy wykryto u mnie przypadkiem. Całe życie miałam spokój z tzw. babskimi sprawami. Kiedyś, dawno temu nadżerka - wypalona i spokój. Zdarzały się jakieś drobne infekcje, ale to chyba ze 2 razy. Cytologia - marzenie. Ostatnią zrobiłam w sierpniu ubr. - grupa "0". To co miałam od jakiego czasu, to mięśniaki macicy. Większe, mniejsze, kilka. Nic się nie działo z nimi złego, nie rosły, nie dawały objawów. Moja ginekolog miała je - jak to ujęła "pod kontrolą". We wrześniu zaczęłam krwawić nie wtedy kiedy trzeba. Wylądowałam w szpitalu na abrazji. Hispat - dobry. Po jakichś dwóch tygodniach znowu nietypowe krwawienie. Mojej lekarki nie było, trafiłam do kogoś innego. Zadecydowaliśmy, że może pora ptrzyszła na te mięśniaki. Operacja rutynowa i bez problemu. Przychodzi hispat - rak. Myślałam, że to niemożliwe, że pomyłka, przecież całe życie dbałam o profilaktykę. No cóż. Szybko trfaiłam do CO w Warszawie - radykalna radioterapia + chemia + brachyterapia. Leczenie zakończyłam 2 lutego. Do połowy sierpnia 3 wizyty kontrolne - wszystko ok. Ostatnio zrobiono USG jamy brzusznej i wzięto krew na SCC. USG - ideał. Markery - wynik prawidłowy. Kolejna kontrola w listopadzie. Lekarze zadowoleni, ja jeszcze bardziej. W pracy nadszedł czas badań profilaktycznych. W piątek zrobiłam rtg klatki piersiowej. I co? W płucach zmiany o charakterze meta. I jak to możliwe, że niby wszystko dobrze? Już cieszyłam się, że zmogłam intruza. Niestety. W środę idę do lekarza. Niech mi szczerze powie, ile mi jeszcze zostało. Kilka miesięcy? Ale raczej dwa? A może z pół roku? Tak czy inaczej, chyba musze uporządkować swoje sprawy. Przepraszam, ale musiałam wyrzucić to z siebie. W domu jeszcze nikt nic nie wie. Wszyscy są szczęśliwi, że to co złe minęło. Jak mam im powiedzieć, że nie będzie juz urlopu w Hiszpanii? Cholera, jakie to ciężkie. Nie wiem co mnie bardziej dołuje. To, że wyrok mam juz podpisany, czy to, że dla moich bliskich będzie to wiadomość najgorsza z najgorszych. Temat: Jak firmy sprawdzają, co robią pracownicy Gość portalu: Antonio napisał(a): > Dwa pytania: > 1. czy ktoś ma sensowny powód przeciwko takiej kontroli jeżeli > sumiennie wykonuje swoje obowiązki (powody typu "nie bo nie" się > nie liczą)? > 2. czy ktoś pracujący w jakiejś firmie chciałby, żeby pracownik > obok wynosił tajemnice firmy na zewnątrz do konkurencji i > przyczynił sie do jej upadku i bezrobocia dla everybody w tej > firmie (i nikt by nie mógł go namierzyć bo nie byłoby takich > możliwości - czyli firma w imię pseudo ochrony osobowej upadłaby > razem z jej pracownikami)? > Czakam na rzetelne odpowiedzi. Odpowiedzi z zachowaniem kolejności: ad1. przeczytajwypowiedzi Marka Nowickiego z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka na str.2 GW z dnia dzisiejszego i przemyśl to dogłębnie. Rozumiem, że pracodawca ma prawo kontrolować ilość i jakość naszej pracy, ale tylko w taki sposób, który jest prosty i jednoznaczny i nie koliduje z najbardziej fundamentalnymi prawami człowieka. Jak to jest możliwe, że prawodawcy z jednej strony ograniczają prawnie możliwości kontrolne i operacyjne organów i służb państwowych powołanych do zapewnienia bezpieczeństwa obywateli (Policja itp.} przy stosowaniu środków inwiligacji o których mowa i warunkują ich stosowanie uzyskaniem zgody sądów, a nieograniczonym praktycznie stosowaniem ich przez tzw. pracodawców. Bezkarne stosowanie coraz bardziej wyszukanych i doskonalszych środków inwiligacji to prosty sposób do stworzenia społeczeństw pernamentnie kontrolowanych, a w konsekwencji sterowanych i manipulowanych, jak myślisz przez kogo? Kogo stać na taką inwiligację- jest to przecież sprawa kosztów, nieraz dużych, oczywiście stać tylko Kapitał, bo ty nie masz możliwości sprawdzenia czy pracodawca (ogół pracodawców) postępuje z tobą uczciwie. A, że nie postępują uczciwie to najświeższe przekręty w w gospodarce USA (nawiasem mowiąc czubek góry lodowej). ad2. jeśli pracodawca będzie z tobą postępował uczciwie (to jest będzie cię godziwie wynagradzał), to niby dlaczego masz działać przeciwko niemu. Oczywiście wyidealizowałem, ale z drugiej strony jeśli konkurencja będzie miała możliwość zrobienia kuku, to i tak zrobi. Z pomocą przyjdą te same środki techniczne, co zabezpieczające, tylko b.nowoczesne Kazik Tak więc sumując weź pod uwagę to co napisałem Temat: MAJ 2004 !!! witajcie w ten piekny i słoneczny dzieb. Az się chce życ. Mam nadzieje ze ta pogoda zagośi u nas na dobre. Juz nie moge sie doczekac kiedy bedę chodzic na spacerki z wózkiem. Julia, juz wyjaśniam jak to u mnie jest.Termin z miesiaczki mam na 11 maja, ale w 24 tygodniu ciązy miałam juz duże rozwarcie i skurcze i cudem uratowano moja ciąże. Założono mi wtedy szew, co w moim stanie nie było łatwe bo nie miałam juz prawie szyjki.10 dobrych tygodni spędziłam na leżąco, ale opłacało się bo dzieki temu rozpczłęam juz 37 tydzien. 21 kwietnia jadę do szpitala na zdjęcie szwu. Lekarz, który mi go zakładał na ostatniej wizycie kontrolnej powiedział że jest przekonany ze po zdjeciu go szyjka sama nie bedzie trzymac, dlatego ze była wtedy w tak kiepskim stanie. Poza tym już tydzien temu nacisk główki na szyjkę byl tak duży ze obawiał sie iż do tego 21 kwietnia moge nie doczekac.Na razie jeszcze jestem 2 w 1 ale sama czuje ze mały mocno naciska i w razie czego jestem gotowa jechac natychmiast do szpitala. Nawet dzis w nocy miałam dziwne bole i juz sie bałam ze zaczne rodzic.wolałabym jednak zaczekac jeszcze ten tydzien bo wtedy bede juz miała rozpoczety 38 tydzien i dzidziusiowi nie powinno nic zagrazac.Wiem oczywiscie ze na 100% nie moge byc pewna ze urodze tego 21 ale wg słów lekarza i tego co czuje wszystko na to wskazuje. Mysle ze wszystko wyjaśniłam. Zazdroszczę Wam dziewczyny tych Łazienek i innych miejsc do spacerów. U mnie niestety nie ma za bardzo gdzie chodzic na spacerki, parków brak. wczoraj zabrałam się w końcu za moją pracę magisterską. Może przed szpitalem uda mi sie jeszcze napisac jeden lub dwa rozdziały. Byłoby fajnie. wiec zabieram sie do pisania. pozdrawionka Magda i Adrianek ( 37 tydzien) Temat: po co są listy zwykłe? Mrouh napisała: > Pytam dlatego, że je wysyłam a one sobie nie dochodzą. Nie do jednej osoby, > nie w jednym i tym samym mieście, adresy sa prawidłowe, podany nadawca, > przesyłka opłacona wg taryfy, zważona przy okienku... zresztą, nie tylko ja > mam takie problemy, koleżanki z gazetowego forum, z którymi wymieniam listy z > miłą nam zawartością- również. W związku z nasileniem mojej działalności > korespondencyjnej ostatnio, widzę skalę tego problemu- jest to nagminne! Ze stwierdzeniem, że jest to nagminne, nie zgadzam się. Wysyłam i otrzymuję bardzo dużą liczbę zwykłych przesyłek listowych - nie pamiętam, kiedy ostatnio coś zaginęło. Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty przeprowadza co roku niezależne badania terminowości przebiegu przesyłek pocztowych. Z ostatnich opublikowanych przez URTiP danych wynika, że na 1000 przesyłek kontrolnych zaginęło 28, z czego wynika, że udział zaginionych przesyłek w ogólnej liczbie badanych listów stanowił 0,28%. Oczywiście, idealnie byłoby, gdyby nie ginął żaden list - jest to w praktyce niemożliwe, ale należy dążyć do tego by, tych zaginionych listów było jak najmniej. Wydaje mi się, że główną przyczyną zaginięcia listów nie są wcale żadne kradzieże dokonywane na poczcie, lecz "błąd czynnika ludzkiego" - np. listonosz przez pomyłkę wrzuca list do innej skrzynki oddawczej, a osobie która ten list dostała nie chce się odnieść go na pocztę lub pod właściwy adres - woli go na przykład wyrzucić do kosza (to taka polska specyfika). > Pytanie- jak zwrócić uwagę na ten problem skoro panie z okienka twierdzą, że > bez kwitka świadczącego o nadaniu listu nie ma podstaw do składania > reklamacji? Przeciez nie chodzi tu jakieś odszkodowania, bo wiem, że go za > zwykły list nie dostanę, ale o to, żeby po prostu firma działała lepiej... Możesz złożyć skargę do jednostki nadzorującej pracę placówek pocztowych z Twojego terenu. Warto napisać, kiedy i w jakich relacjach wysyłane były zaginione listy. Temat: SąTuOsobyWażące< 80kg chcące schudnąć ze mną? cześć dziewczyny, nareszcie znalazłam chwilę, by do Was napisać. Swoją walkę z wyglądem wieloryba zaczęłam 18.05.2005, gdy zobaczyłam się na zdjęciach z urlopu w Tunezji. Na plaży leżał wieloryb - aż dziw bierze, że nie zabrał mnie Greenpeace. Nigdy nie należałam do szczupłych do urodzenia pierwszeego dziecka ważyłam ok. 75 kg przy wzroście 176 cm. Potem wszystko poleciało - pierwsza ciąża +30kg (tak zostało, bo przecież karmię, więc muszę się dobrze odżywiać); przy drugiej +15 kg i też zero stresu z powodu wyglądu. Humor psuły mi tylko wizyty w sklepach, gdy musiałam sięgać po coraz większe rozmiary. Aż przyszło opamiętanie... Tylko, że waga pokazała wtedy 126,6 kg. To było tego pamiętnego dnia 18.05.2005. Nie zapomnę go do końca życia... lekarka, specjalizująca się w leczeniu otyłości, pokiwała tylko głową i stwierdziła, że czas najwyższy. Bolały mnie kolana, każdy skłon graniczył z cudem. Przy pierwszej kontrolnej wizycie po 7 dniach stwierdziłam, że jednak można ... ubyło mi 3,6 kg. Dziś, po ponad dwóch miesiącach diety, ważę 110 kg. Nie jem słodyczy, pieczywa, ziemniaków, makaronów, itp. Spożywam wyłącznie warzywa, białe mięso, z owoców grejfruty, kiwi, jabłka i owoce sezonowe. Unikam jak ognia bananów, brzoskwiń, winogron, gruszek, śliwek - czyli tych owoców, które mają bardzo dużo cukru. Wcale nie odczuwam głodu. Najważniejsze są ścisłe pory posiłków, nie jem po 18.00. No i najważniejsze - od początku lipca dwa razy w tygodniu chodzę na aquaaerobic, w weekendy jeżdże dużo na rowerze. Marzę o wadze ok. 70 kg. Jeszcze kawał ciężkiej pracy przede mną. W przyszłym roku wystapię na plaży w nowym, ślicznym kostiumie kapielowym nie wstydząc się swojego sadła. Mam nadzieję, że mogę zostać stałym uczestnikiem tego forum. Życzę Wam wszystkim wytrwałości, silnej woli. Do następnego razu. Joanna Temat: Psychodeliczny odlot kota i jeszcze jedna poprawka zewszad_i_znikad napisała: > Artykuł wcale nie jest idealnie napisany. "Na tym świecie nie ma nic idealnego - powiedział lisek." (Saint- Exupery "Mały Książę") ;) "Psychodelistka-teoretyczka i feministka" - tym tekstem zdobyłaś sobie moje serce!:) Brzmi odjazdowo, ale tak oprócz wszystkiego, traktuję to samookreślenie całkiem serio i przyjaźnie;) Bo feminizm i psychodelia tylko z pozoru wydają się niepowiązane ze sobą. A określić się, przystępując do dyskusji w jakiejś materii, jako "teoretyk", to największa z możliwych kontestacji patriarchalnej hierarchii dziobania ( hierarchii pt. "Co ty wiesz o psychodelii!":). To fajne, że odkryłaś, że asystent Hofmanna była kobietą (coś jak słynny "umiłowany uczeń";) Na mnie spośród kobiet z książki "LSD - mein Sorgenkind" największe wrażenie zrobiła ta odlociarka, co zjawiła się w laboratorium Hofmanna pomimo wszystkich obwarowań oraz pilnie strzeżonych punktów kontrolnych i twierdziła, że przeszła przez ścianę, bo jest aniołem. Zewszad_i_znikad, ponieważ mamy, jak się wydaje, podobne zainteresowania, napiszę do ciebie maila. Sprawdź za parę dni skrzynkę. A co do artykułu, to uważam, że nie jest on zły. Jeśli miałbym zgłaszać jakieś poprawki, to chybą tę, że powiedzieć, że badania nad LSD prowadził w Czechosłowacji Grof, ale się skończyły, bo wyjechał do USA - jest, hmm, półprawdą. Rozumie to każdy, kto cokolwiek wie, co robi i kim stał się od tamtego czasu Stanislav Grof:) No, ale wolnomyślicielstwo w naszym kraju, w mainstreamowej gazecie, nawet jeśli jest to GW, ma swoje granice;) O psychodelii można pisać, o ile zamknie się sprawę we w miarę bezpiecznej gablocie przeszłości. I tak wielkie gratulacje dla Orlińskiego za pomysł. Temat: Pectinectomia i JPS u 5 miesięcznej ONki Witam ponownie i przepraszam za przestój w informacjach, ale dużo się działo w tym tygodniu i nie było za bardzo jak i kiedy usiąść i spokojnie napisać. No wiec: byliśmy we Wrocławiu, Mała miała wreszcie zrobione porządne zdjęcie na którym wyszły bardzo poważne zmiany w lewj łapie, (własciwie wysuniecie ze stawu). W prawym biodrze tez jest dysplazja, ale nie az tak posunieta. Po południu w poniedziałek Nocka miała zrobioną dekapitację i odciągnięcie płynów z lewego biodra, odnerwienie w prawym biodrze (tylko juz nie wiem dokładnie czego - to własnie ten mętlik:)) i podcięcia wew. mięśni w obu łapach. Przy okazji poszła jeszcze przepuklina pępkowa, żeby nie usypiac jej znowu w niedługim czasie. Drogę dzieki niej samej i dzięki Waszym radom przeżylismy dobrze. Zaoptrzyłam się w folie, prześcieradła, koce, ale nie byłozadnych sensacji (oprócz tego, że autko nieco odmówiło współpracy:)). Na drugi dzień Nocunia miała obrzęki pod oczami, ale poza tym wszystko ok. Wieczorem zaczęła odzyskiwać humorek. Od wczoraj delikatnie używa lewą łapę. Narazie jest znoszona i wynoszona po schodach. Opatrunek i szwy mamy ściągac po 10 dniach. Mam nadzieję, ze wytrzymaja tyle, choć Nocunia nie majstruje przy nich zbyt wiele. Do zażywania dostała Meloksam, Aescin i Artroflex. Zastanawia mnie tylko jedna sprawa. Jak, przy zmiejszonej dawce ruchu utrzymywac przy życiu jej mieśnie, zeby nie zanikały. Czy może jakoś jej masować te łapy? Ile faktycznie w ciągu tych dwóch pierwszych lat życia może miec ruchu i jakiego rodzaju? O basenie dla psów niestety nie słyszałam, a teraz na kąpiele zewnętrzne jest trochę za zimno:). Po miesiacu od operacji mamy zrobić kontrolne zdjęcie, żeby zobaczyć co się dzieje w obu biodrach. Mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy. W kazdym razie jestem b. zadowolona z przyjęcia jakie mieliśmy i my i Nocka we Wrocławiu. Poprostu czuło się, że Ci ludzie są po by pomóc i uczciwie wykonac swoją pracę, a nie przysłowiowo odwalić i zapomnieć. Jeżeli ktoś będzie zainteresowany, to służę telefonami i adresami:). A teraz zmykam, bo dzień wzywa. Pozdrawiam, Karolina:). Temat: Bliski Wschód - na razie górą jest macho Rybinka, zarzucasz pacyfiście że "w jego wypowiedziach nie ma sladu > myslenia czy rozumienia", sama zaś posługujesz się stereotypami, uproszczeniami lub obrazami zdarzeń, które nie miały miejsca. Siedmiolatki rzucające się z kałaszami i bombami na izraelskich żołnierzy to wytwór twojej wyobraźni. Sprawdź proszę, jak naprawdę giną mali Palestyńczycy. Wychowanie w "kulturze terroru i przemocy" zapewnają im Żydzi. Dzieci same widzą jak rani się i zabija ich krewnych i znajomych, burzy ich domy, aresztuje, terroryzuje ma punktach kontrolnych nie pozwalając na dojście do szkoły ,pracy, lekarza itd. Nie wiem jak było z Aishą, muszę sprawdzić ale w judaiźmie wiek o który Ci chodziło to 12 lat. Twoje porównanie Palestyńczyków i Niemców jest nietrafne, bo wynika z uproszczonego widzenia problemu. Samo pragnie powrotu "na ziemie na której mieszkają teraz inne narody" nie wystarczy do postawienia znaku równości. Kontekst, w której tą ziemię jedni i drudzy utracili jest nieporównywalny. Inni Ci to może lepiej wytłumaczą. Nie licz na moją "lotność" jeśli posługujesz się w stosunku do kogokolwiek obraźliwym stereptypoem - takie pisanie o Żydach uznałabyś za wredny antysemityzm. Specyficzne położenie geopolityczne Plestyny, na szlaku z i do Afryki, Azji i Europy powodowało od tysiącleci wyjątkowo częste ruchy ludności w tej części świata. Kiedy pojawili się tam Żydzi mieszkały tam już od wieków inne plemiona. Nawet w króciutkich okresach istnienia państwa (państw) żydowskiego Zydzi nie byli jedyni na tej ziemi. Tak samo Palestyna nie stała się pustynią po ich odejściu. Wywodzenie z historii prawa Żydów do Palestyny jest bez sensu. O Kaszubach i Ukraińcach to przeczytaj jeszcze raz co napisałem,bo chyba Przeleciałaś tekst zbyt pobieżnie. Żydzi nie są ofiarami Islamu tylko własnej polityki. Gdyby w ten sposób najechali Bułgarię to byliby ofiarami prawosławia? Liczb akurat nie podawałem, ale jeśli je znasz to wyhamuj z pochopnym pakowaniem wielu rzeczy do jednego worka. W ten sposób można np. sumować ofiary demokracji: Afganistan, Irak, Palestyna, Wietnam ...... Temat: zarządzanie wspólnotą mieszkaniową wube3 napisał: > Panowie:asam,abcd,camel i inni: Pomóżcie. > 1.Wspólnota wybrała spośród siebie zarząd na podstawie art.20 UWL. > 2.Po namyśle Wspólnota postanowiła powierzyć zarząd na podstawie art.18 ust.1 > UWL osobie prawnej a poprzednio wybrany zarząd zlikwidować poprzez zmianę > uchwały. > 3.Wspólnota chce mieć jednak jakieś ciało do kontroli zarządcy i postanowiła > wybrać Radę Włascicieli /lub Radę Nadzorczą lub Komisję Rewizyjną itp/a w > Statucie określić jej uprawnienia kontrolne i inne. > PYTANIA: > a/jak umocować prawnie tą nową Radę zważywszy że w UWL nic takiego nie > występuje ? > b/innymi słowy kto może i na jakiej podstawie prawnej opracować Statuti wdrożyć > > go do realizacji ? > c/może by Wspólnotę zakwalifikować jako Stowarzyszenie które powinno mieć Statu > t > jeśli tak to na jakiej podstawie prawnej można takie stowarzyszenie utworzyć? > Stowarzyszenie to niedobry pomysł. Nowe rejestry, sprawozdawczość itp. Jeśli stowarzyszenia nie ma to obowiązku statutu też nie ma. Mimo braku obowiązku statut albo inaczej nazwany regulamin działania wspólnoty uchwalić można. Napisać go może każdy. Trzeba znać specyfikę wspólnoty, oczekiwania właścicieli i ogólnie chociaż spectrum spraw z jakimi wspólnota może się zetknąć no i najistotniejsze rozdziały kodeksu cywilnego i ust. owlok. Trochę takich regulaminów krąży w internecie, można je przysposobić do własnych potrzeb. Rada, jak by ona się nie nazywała (Nadzorcza raczej nie, bo to pojęcie z prawa spółek), nie bedzie miała uprawnień większych niż każdy z włascicieli. Jej powołanie nie umniejszy też tych uprawnień pojedynczym właścicielom. Wszyscy mają prawo do kontroli zarządu, nawet bez sstatutu i Rady. Będzie to niejako pełnomocnictwo od większości członków wspólnoty do reprezentowania ich w tym zakresie. W umowie z firmą zarządzającą można określić co, jak często albo na żąanie firma ta ma przedstawiać wskazanym osobom (Radzie). Taka umowa będzie dodatkową podstawą prawną do kontroli włascicielskiej zarządu. Podstawą dosyć sztuczną bo ustawa powinna wystarczyć. Ale uwaga: decyzje z zakresu zwykłego zarządu zarząd wykonuje samodzielnie, nawet wbrew Radzie - tak wynika z ustawy. Dużo lepsze jest rozwiązanie proponowane przez abcd17 i logiczniejsze: zarząd właścicielski dostaje prawo podejmowania decyzji i odpowiedzialność, pracę wykonuje administracja. Stworzona Rada nie podejmuje żadnych decyzji, kontroluje ale jak coś przeoczy albo zlekceważy to i tak za nic nie odpowiada. Pozdr. Temat: Pogaduszki o dzieciach,mężach i o nas słomiana wdówka Witajcie Kochane po strasznie dłuuuuuuuugiej przerwie. Już nawet nie wiem kiedy ostatnio zagladałam na kawkę. Okres wakacyjny był dla mnie wykańczający. Ale od poczatku - najpierw życzę wszystkim mamą i ich pociechom powrotu do zdrowia a tym zdrowym by nie łapały żadnego przeziębienia. A tak po krótce co u nas: W lipcu wyemigrowałam na krótki urlopik z dziećmi (mąż się uczył do egzaminów) do moich rodziców do domku na mazury, potem zostawiłam tam dzieci do końca miesiąca. Wróciłam do przcy w mały kieracik. By wszystko ponadrabiać po urlopie pracowałam i po 10 h dziennie (i po co iść na urlop?). W sierpniu dzieciaczki wróciły i trzeba było jakoś podoprowadzać je do porzadku. Po spędzaniu całych dni na świeżym powietrzu jakoś dziwnie nie chciały chodzić do przedszkola i siedzieć w murach....... No i wrześień - mój mąż wyjechał sobie na miesięczne szkolenie do W- wy. Siedzi tam od poniedziałku do piątku, zjeżdża na weekendy do domu. I sobie możecie wyo brazić - początek września spotkania w przedszkolu, latanie na bilansy (4 i 6 lotek ), wizyty u lekarzy, bo trzeba zrobić badania kontrolne i mieć podstawę do złożenia wniosku o przedłużenie orzeczenia, rehabilitacja, zajęcia dodatkowe (B. zaraz tu napisze że przeciesz sama ich zapisałam)i oczywiście do pracy. Dom wygląda w tygodniu jakby tajfun przeszedł. Nie mam nawet siły myśleć co kupić dzieciom do jedzenia, zaopatruje się w pieczywo. Dobrze że jak B. przyjeżdża to robi generalne zakupy na cały tydzień. Jakby tego byłomało to jeszcze w niedziele złapało mnie przeziębienie i lecę na jakiś maxgripach by funkcjonować. Olu - mam nadzieję że kiedyś się nam uda spotkać...... Pozdrawiam wszystkich Gośka Temat: SIERPIEŃ 2004 To ja! Trochę Wam poodpowiadam, a co u nas- to będzie jutro, bo padam na twarz! Katarina, ewax, beyoi- witam serdecznie- podziwiam, że macie odwagę zmierzyć się z tym kolosem, jakim jest nasz wątek! Ja daję radę tylko dlatego, że jestem uzależniona i postanowiłam się nie leczyć! Dobra- wiem, że już po ptakach ale mi się kilka razy też tak zdarzyło (z pieluchą tył na przód) i zorientowałam się dopiero przy zapinaniu. Może ta pani była zdenerwowana i chciała za dobrze- wtedy takie kuchy się zdarzają! Ramotka- Oleńka jest słodziutką dziewczynką. Jakie ma śliczne usteczka! NO I TEN MISIO !!!!!!! Minia- jeżeli masz pełne zaufanie do swojego gina, to zapomnij o tym, co napiszę. Od kilku lat straszona byłam nadżerką- że trzeba usunąć po dziecku, bo inaczej .... Ciążę prowadził inny lekarz i na kontrolnej wizycie 6 tyg. po porodzie zapytałam o tą nadżerkę. Mój gin powiedział mi, że ta wcale nie kwalifikuje się do usuwania, a 90 % usuwanych nadżerek to naciąganie i wyciąganie pieniędzy, ponieważ sprzęt do tego jest drogi- lekarze maja go w kredycie i musi się to opłacić (!).Sam również jest szczęśliwym posiadaczem tego sprzętu, więc sądzę, że nie przemawiała przez niego zazdrość. I wiesz, że jestem skłonna mu wierzyć, bo moja przyjaciółka miała taki niepotrzebny zabieg za 450 zł (cztery lata temu). Jeżeli wzbudzi to u Ciebie wątpliwości- zapisz się na konsultację na Polną (np. )- co Ci szkodzi NFZ płaci. Ucałuj biedną Emisię- nie dziwię się tobie, ze jesteś zła na koleżankę! ZDRÓWKA ! Ksaga- nie dziwię się, że Twój mąż rezygnuje z takiej pracy. Niech ścigają prawdziwego złodzieja- zawsze wkurzała mnie strasznie odpowiedzialność zbiorowa. Potraktowali wszystkich jak złodziei, a ten, co ukradł nie poniesie odpowiedzialności, bo sprawa już załatwiona! Dagmar- odbierz pocztę. Cieszę się na nasze spotkanie! Dzięki za polecenie fridy- genialne ustrojstwo- Toś ma pusty nosek! Strasznie humorzasty ten Twój Kris! Wyślij go do USA- wiesz, jakie smsy pisze mój niemąż.... (to było oczywiście żartem- nigdzie go nie wysyłaj ale z tym sylwestrem, to chyba przegiął- takie to trochę dziecinne...) A mi się Sylwek udał! Mój tatuś dolał do fondi (zapis fonetyczny) ciut za dużo wina i było dość INTENSYWNE w smaku ! Przyszli do nas przyjaciele rodziców (i sąsiedzi w jednym) i było bardzo miło. O 1.30 mnie zmogło, więc zostawiłam towarzystwo i poszłam do Tosi, którą nie ruszały żadne huki i wystrzały. Idę spać. Pa! Ira. Temat: spadek odporności przy Graves Basedowie Witaj Ewilek2 Wiesz, ja mam wprawdzie Hashimoto, ale czytajac na temat mojej choroby czesto natykam sie tez na informacje o Basedowie. Wprawdzie obie choroby przebiegaja calkiem odmiennie, ale maja wiele z soba wspolnego z powodu dzialania przeciwcial. To co Ci napisze to jest na podstawie: www.morbusbasedow.de/Symptome.html Wprawdzie jest to po niemiecku, ale moze jesli sama nie znasz tego jezyka to ktos ze znajomych pomoze Ci to przetlumaczyc. To co opisujesz, dlugie i nawracajace przeziebienia to jest czeste i przy Hashi i w Basedowie. Czasami to nawet nie sa przeziebienia tylko grypopodobne objawy powodowane wysypywaniem sie przeciwcial. W takim okresie czlowiek czuje sie jak przy grypie, a po pewnym czasie okazuje sie ze we krwi sa podwyzszone przeciwciala. Chorzy na niemieckim forum okreslaja to jako "rzut choroby". Tak samo sie dzieje przy chorobach reumatycznych. Na forum Hasimoto dziewczyny po takim rzucie robily kontrolne badania i wlasnie wtedy byly wysokie przeciwciala, a potem poglebiala sie niedoczynnosc. W Basedowie po takim rzucie natomias moze znowu poglebic sie nadczynnosc. Piszesz ze teraz praca Twojej tarczycy sie unormowala. A jak dawno temu robilas TSH, fT3 i fT4? I jak czesto robisz te badania? Czasem po leczeniu nadczynnosci w Basedowie mozna tez wpasc w niedoczynnosc. A przy niedoczynnosci tez sa objawy grypopodobne. Najbardziej mialam w niedoczynnosci nasilone uczucie zimna i ciagle bylam slaba i senna. Moze napisz tu swoje ostatnie wyniki. Czy robilas badania Ferrytyny i poziomu witaminy B12? Niska ferrytyna wskazuje na niedobor zelaza. A przy takim niedoborze tez jest bardzo slaba odpornosc. Niedobory witamin i mikroelementow bardzo czesto wystepuja i w Hashi i Basedowie. Moze zacznij tez brac selen. To jest mikroelement ktory obniza przeciwciala. A lekow na zwiekszenie odpornosci, nawet tych ziolowych, nie wolno brac i przy Hashi i przy Basedowie. Te leki moga zrobic bardzo duzy chaos z przeciwcialami. Na ten temat mozesz troche poczytac na forum Hashimoto. Tam sa wyszczegolnione niektore leki ktorych nam nie wolno. Jod jest tez zakazany. Wiesz taki problem jak masz Ty teraz to mialam przez caly czas niedoczynnosci. W ciagu roku potrafilam byc 10-12x chora. I to naprawde chora z goraczka i infekcjami bakteryjnymi. A teraz po unormowaniu hormonow moge powiedziec ze 2-3x w roku lekkie przeziebienie. A niedobor zelaza i wit.B12 tez mialam bardzo duzy. Pozdrawiam Rosteda Temat: raport z linii frontu..... Jak miło znów z Wami pogadać. Melduję się po przeprowadzce i po walce z TPSA o podłączenie stałego łącza. 32 tyg skończone, waga...wolałabym przemilczeć - napiszę, ze ok 13 kg już nas przybyło ( co u mnie jest chyba normą, bo 10 lat temu, było tyle samo), mam wrażenie, że jednak nie tyję tak bardzo, jak przy Ignacji, chyba dlatego, ze ona była maleńka. Teraz brzuchal duży, dzidzia - więrcipiętka, bardzo mocno ją czuję ( i znów w porównaniu z Igą - całkiem inaczej, Iga chyba sią tylko czasami przeciągała leniwie). Wyrażnie czuję części drobne - wypycha mi albo na zewnątrz albo skacze po pęcherzu, czasami daje kopniaka w żebra. Czymś się martwić zawsze muszę, więc bałam się, ze może to dziecko zbyt aktywne jest ( ADHD - mówię sobie!), ale Wasze relacje mnie uspakajają. Szczęśliwie mieszkam już na I piętrze i, jak mozna było się spodziewać, nogi przestały mnie boleć ( jakiś czas temu skarżyłam się na bóle w pachwinach i myślałam, ze to z powodu mojego wieku czy ilości przebytych ciąż). Dzisiaj zrobiłam wycieczkę do starego mieszkania i od razu bolały ( to było IV p bez windy). Nogi nie puchną, za to miewam skurcze łydek i wtedy zwykle przypominam sobie o magnezie. Rozstępów nie mam i to też u mnie jest normą. W pierwszej ciąży nawet nie było mnie stać na specyfiki zapobiegające, teraz mi się nie chce. Mam za to pajączki na nogach i powinnam brać venastat, ale też zapominam. Chodzę jak kaczka, czuję się jak słonica, czasami ciężko mi się ułożyć czy usadowić. Chyba kupię sobie dużą piłkę - podobno bardzo pomaga. Nadal pracuję, ale już obiecuję sobie, ze to ostatnie tygodnie ( max 2). Po pracy boli mnie trochę brzuszek, napina się nieprzyjemnie, ale skurczów nie mam. Biust - raczej w normie, jak napisała któraś z Was, jednak nieproporcjonalnie mniejszy niż brzuszek ( ja z tych mniej obdarowanych, ale za to łatwiej karmić!). Jutro jadę na kontrolne echo serduszka, potem do gin. Do tej pory wszystko było w porządku. Relaksuję się robiąc kolejne cudeńko na drutach. Jak skończę, to Wam pokażę :) I myślę: "jeszcze tylko trochę". Pozdrawiam wiosennie, aga Temat: <<<MARZEC 2008>>> Witaj Betinko Właśnie wróciłam od okulisty - byłam na wizycie kontrolnej bo noszę okulary. Nie mam dużej wady wzroku ale wolałam upewnić się, ze z moimi oczkami jest wszystko OK i rzeczywiście tak jest Mało tego wada na jednym oku się zmniejszyła, ale jak to pani doktor powiedziała :"w ciązy wszystko jest możliwe". Najważniejsze, że wszystko jest OK. Jak byłam w przychodni spotkałam położną i zaprosiła mnie w sobote na pierwsze spotkanie w szkole rodzenia. Nie dość, że bezpłatne to jeszcze w szpitalu, w którym mam zamiar rodzić więc jak tu nie skorzystać! Musze tylko zadzwonić czy mam coś ze sobą wziąć na te pierwsze zajęcia i czy od razu mam przyprowadzić męża czy może na niego przyjdzie później czas W każdym bądź razie na pewno pójdę. Nadal czuję się świetnie i oby Bozia dała takie samopoczucie aż do końca Czego sobie i wszystkim słodkim grubaskom życzę Jestem już po teście na glukoze. Oj niezbyt przyjemny ten napój, chybaże ktoś uwielbia słodkości. Mogę podpowiedzieć, że można na to badanie przyniesć cytrynę i poprawia to troche smak. JA zapomniałam ją wziąc ze sobą ale przede mna była również ciężarna podarowała mi połowę cytryny. Siostra rozpuszczając glukoze wyciska sok. Mój test wyszedł bardzo dobrze, i całe szczęście że przeprowadza się go tylko raz bo nie jest za dobry. Do wieczora czułam w ustach jakbym miała pod językiem cały czas kostke cukru ale to nic w porównaniu do innych objawów typu omdlenia czy wymioty bo prawdopodobnie takie się również zdarzają. Do piątku jestem na L4 bo złapało mnie jakieś przeziębienie, jeszcze troche męczy mnie katar ale najwaznijesze ze obyło sie bez żadnych antybiotyków. Posiedziałam w domciu, troszke porobiłam porządki Tak sobie myślę, że jeżeli tylko się będę dobrze czuła to chciałabym pracować jak najdłużej, zawsze to lepsze od siedzenia w domu. Człowiek jest między ludźmi, szybciej ucieka czas a w domu za wiele się nie zrobi bo ile można sprzątać? Może jak będę już baaardzo gruba i ociężała -9miesiąc to się zastanowię czy nie lepiej jest posiedziec w domciu, narazie pracuję, przez to więcej mam ruchu. W Twoim przypadku to rzeczywiście jest sie nad czym zastanawiać bo masz do napisania tą prace... Co do imion to narazie wisi lista na lodówce i co jakiś czas skreślamy imie. Obecnie z tego co pamiętam pozostały: Andrzej, Jaś, Daniel, Łukasz i jakieś jeszcze lae nie pamietam a jesli chodzi o dziewczynkę to: Julia, Zuzia, Zosia, Alicja i jeszcze cosik tam było.... musze przyznać, że jesteśmy bardzo zmienni i jak dwa tygodnie temu skreśliliśmy Danielka tak wczoraj go dopisałam ponownie na listę bo mi się podoba Coś mi się zdaję, że tak szybko się nie zdecydujemy. Moja koleżanka jak tylko dowiedziała sie o ciąży to już miała wybrane imię i damskie i męskie a my no cóż ... może obudzę się rano z przekonaniem, że to właśnie będzie Danielek, a może Łukaszek... hmm To by było na dzisiaj tyle. Pozdrawiam gorąco! Temat: ZEBRANIE PRZEDSTAWICIELI 2009 R Zachęcona zaproszeniem Zarządu, zamieszczonym na stronie internetowej spółdzielni ,do lektury opisu ostatniego Zebrania Przedstawicieli widzianego oczami władz spółdzielni pozwalam sobie dodać coś od siebie. Tak się składa,że też byłam na tym zebraniu i moja jego ocena jest diametralnie inna. Dzisiaj ustosunkuję się tylko do pkt. 6 wystąpienia Zarządu pt. Funkcjonowanie organów Spółdzielni. Zarząd pozwala sobie na ocenę pracy dwojga byłych członków Rady Nadzorczej. Zarzuca im brak osiągnięć w dotychczasowej pracy, nie zrealizowanie żadnych działań kontrolnych, nierozumienie zasad funkcjonowania organów spółdzielni itd. Pozwoliłam sobie zajrzeć do zapisów Prawa spółdzielczego, Statutu, regulaminów wewnętrznych Zarządu, Rady Nadzorczej i nigdzie nie znalazłam zapisów uprawniających członków Zarządu do oceny pracy członków Rady Nadzorczej. I kto tu nie rozumie zasad funkcjonowania organów spółdzielni ???????. Ponadto w tej ocenie autor relacji jest bardzo stronniczy. W sprawozdaniu RN -działania kontrolne rady -na str. 13 w poz. 5 jest wymieniona kontrola w sprawie zadłużeń lokali mieszkalnych i użytkowych, która też nie została wykonana, pewnie nie została nawet zaczęta a do wykonania to długa droga. Nie wykonanie tej kontroli nie jest poddane krytyce Zarządu i o tym nikt nawet nie wspomniał na ZP. Jako przedstawiciel mam prawo oceniać pracę członków rady i uczyniłam to na ZP. W mojej ocenie przeprowadzonej na podstawie zapisów zawartych w protokółach z posiedzeń RN,właśnie tych dwoje członków było bardzo aktywnych, często zabierali głos w dyskusjach objętych porządkiem obrad. Świadczy to o ich zaangażowaniu i dobrym przygotowaniu do sprawowanej funkcji. Zapoznałam się z wszystkimi protokółami z działalności kontrolnej rady i stwierdzam, że wielu innych członków rady również nie brało udziału pracach kontrolnych, a nie są oni poddani krytyce Zarządu. Zresztą niektóre z kontroli trudno nazwać kontrolami w pełnym tego słowa znaczeniu. W mojej ocenie ta krytyka dwojga członków Rady Nadzorczej spowodowana jest tym, że złożyli rezygnacje z pracy w radzie i mieli cywilną odwagę napisać dlaczego. Uważam, że należy uszanować ich decyzje. Szokuje mnie również negatywna ocena Zarządu odnośnie przedstawicielki V enklawy, która chciała złożyć wniosek formalny z zapytaniem czy Zebranie Przedstawicieli jest organem legalnym w związku zapisami ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, stanowiącymi, iż organem spółdzielni jest Walne Zgromadzenie. Zgodnie z zapisami Regulaminu Zebrania Przedstawicieli każdy przedstawiciel ma prawo do złożenia wniosku, a ZP może go przyjąć lub nie. W swym wywodzie Zarząd ma za złe tej pani że jest osobą aktywną. To chyba dobrze że są jeszcze tacy przedstawiciele, którzy poważnie traktują swoje obowiązki. Nie rozumiem dlaczego woli się tych którzy nic nie wiedzą, nic nie mówią. Czyżby byli to lepsi partnerzy dla Zarządu do dyskusji i do wspólnego dbania o spółdzielnię i dobro jej członków. Zastanawiam się kto jest autorem tego wystąpienia. Wprawdzie firmuje go Zarząd, ale myślę że nie jest to dzieło wiceprezesa, gdyż powszechnie wiadomo, że nie został on obdarzony przez naturę darem pisania tak lotnych tekstów. Trudno aż uwierzyć, że autorem relacji z ZP jest sam Pan prezes. Człowiek wykształcony, jako prezes spółdzielni z pewnością inteligentny, mający o sobie wysokie mniemanie, uważający się za znawcę prawa spółdzielczego i obrońcę spółdzielczości. Jendakże z lektury relacji z ZP o jej autorze można wyciągnąć zgoła inne wnioski. Temat: Po co ma sie dzieci? kokarda napisała: > Gość portalu: Iza napisał(a): > > > > To nie tak. Dziecko jest dla mnie i męża sensem życia. Co z tego, że mam > dobrą > > pracę, mieszkanie, jeżdżę sobie po Europie. To wszytsko jest ważne, ale je > st > > teraz i to wszystko na dobrą sprawę bez dziecka jest takie puste. > > Piszesz, ze sensem zycia jest dla ciebie twoje dziecko, czy mozesz cos wiecej > napisac na ten temat? Pytam dlatego, bo nie uwazam aby moje zycie bez dziecka > bylo puste, ale byc moje "bezdzietne" zycie zaczne za takie uwazac majac juz > dziecko..? To tak jak ze sprawami za ktorymi sie teskni dopiero jak sie je > utraci..a nie zanim sie je ma. # Anma ujęła to doskonale. Dodam tylko, że teraz wiem po co żyję, po co budzę się co rano, czasem mokra od całusków. Do kogo śpieszymy się z mężem z pracy, pod jakim kątem planujemy wakacje. I nie ma w tym żadnych wyrzeczeń. Teraz nasze życie jest pełne. Jedyne za czym czasem tęsknię to drugie dziecko... (też tak jak anma chciałabym mieć trójkę). > Dla mnie, bo > > ludzie mają różne priorytety. Bo po co się zapracowywać, gonić za wszystki > m, > > dla kogo? Dla samego posiadania rzeczy? > > > > Dopiero ta mała istota zwróciła mi uwagę na istotne rzeczy. Że warto > zatrzymać > > się nad kwiatkiem czy motylkiem, że można iść do Zoo i godzinę karmić > żyrafę > > liśćmi zerwanymi na trawniku obok, że zwykła gorączka u malucha może > > przyprawić o histerię, że siedzi się prz takim maluchu całą noc, nie czuje > > się > > zmęczenia, tylko modli się w duchu, żeby wszystko było dobrze, że praca ch > oć > > ważna, to nie najistotniejsza, a znajomi dziś są, a jutro kto wie, że > ulubione > > forum to Dziecko... > > > > Gdy patrzę na teściową widzę co jest dla niej najważniejsze. Choć > schorowana, > > przy wnuczce nagle dostaje energii, a telefon od nas i pytanie jak się czu > je > > nie kończy się narzekaniem na nienajlepsze przecież zdrówko, tylko co u na > s > > słychać, bo jej życiem jak sama mówi są nie praca, którą kiedyś tam > > zakończyła, nie koleżanki czy sąsiadki, ale my. Chciałam zatrudnić nianię, > > na > > co babcia się oburzyła, jak obca kobieta ma się zajmować jej wnuczką skoro > > ona > > może. Nasze sukcesy i porażki, pierwsze kroczki naszego skrzata, każda "no > wa > > mądrość" mojej córy, jej wizyty kontrolne, to jak zniosła szczepienia to s > ą > > tematy interesujące babcię. Gdy mąż jest w delegacji i dzwoni wieczorem py > ta > > nie o to co było w pracy, tylko jak nam minął dzień, jak się czujemy, co > mała > > dziś wymyśliła? To jest nasze życie. > > To wszystko pieknie brzmi, ale decydujac sie na posiadanie potomstwa zdawalas > sobie juz wtedy sprawe z ogromu radoscijakie przynosi macierzynstwo i > wiedzialas ze to zrekompensuje wszystko to co trzeba z siebie poswiecic dla > dziecka? Jesli to brzmi samolubnie to nie jest to moim zamiarem. # Nic nie poświęciłam, dopiero teraz zyskałam pełne życie. Jedyne poświęcenie to to, że musiałam wrócić do pracy (wiadomo jak jest na rynku, a po wychowawczym nie miałabym już gdzie wrócić), a z przyjemnością zostałabym na wychowawczym... Ileż nocy przepłakałam z tego powodu... > > A to, że opiekujemy się, czy będziemy się opiekować mamą na starość, nie > jest > > tylko naszym obowiązkiem (choć wedle prawa jest), tylko naturalną koleją > > rzeczy. Dziś ona pomaga nam (szorowała podłogi i okna gdy byłam w ciąży, > jutro > > ja umyję jej gdy będzie się gorzej czuła). Jak to w rodzinie. > > Tam gdzie mieszkam wiezy rodzinne sa troche inaczej rozumiane. Dziadkowie nie > opiekuja sie wnukami, a dzieci nie spodziewaja sie tego od nich. Nie znaczy to > ze nie ma milosci, zycie samo tworzy prozaiczne problemy typu "kto sie bedize > zajmowal malenstwem jak mamusia bedzie musiala wrocic do pracy?""Babcia jest > swietnym "wynalazkiem", ale nie wszedzie. Probuje sobie wyobrazic oddanie > swojego najdrozszego skarbu w rece obcej osoby i troche mnie nurtuje mysl, ze > jednak bede zmuszona w takiej sytuacji zrezygnowac z zycia zawodowego, w imie > priorytetow. # Też myślałam o niani, ale do czasu gdy urodziła się córa, potem byłam gotowa rzucić wszystko byle nie zostawiać mojego skarbu z obcą osobą. Na szczęście u mnie babcia zadeklarowała się do zajęcia wnuczką i mój dylemat ciut zmalał. > Pozdrawiam Temat: Zgierz zakazuje handlu w niedzielę No i znowu rozjaśniasz,tylko nie wiadomo co Gość portalu: Andrzej napisał(a): > Jesteś klasycznym typem demagoga. Jak ktoś mówi, że pewne regulacje są > wskazane, ty mu na to, że jest zwolennikiem regulacji wszystkiego. Bądź > poważny, człowieku. Bądź łaskaw czytać to co napisałem, zanim >odpowiesz. "Socjalizm" był oczywistą patologią, jednak my teraz pogrążamy się w > innej patologii, w kretyńskiej utopii totalnej deregulacji. Daj sobie więc > spokój z tymi obłudnymi gadkami w stylu - "to już przerabialiśmy". O jakiej deregulacji ty mówisz ? Prawie wszystkie regulacje z czasów PRL-u formalnie funkcjonują. Doszło nawet wiele nowych w związku z przystapieniem do UE. Wystarczy egzekwować. > > A ci którzy wykonują, jak to eufemistycznie nazywasz, pracę społecznie > > konieczną, też chcieliby zrobić zakupy, właśnie w soboty i niedziele. > > Dlaczego mieliby robić zakupy w niedziele, skoro w niedziele pracują? Dlaczego > nie mogą zrobić zakupów w inne dni tygodnia? Chyba nie bardzo wiesz na czym polega praca policjantów. Powinni twoim zdaniem nosić plecak a w nim napoje chłodzace i wałówkę). Tak jak w PRL-u, w kaburze śniadanie. A wystarczy pooglądać filmy. > > Skąd masz wiedzę co w supermarketach funkcjonuje a co nie ? Z GW ? > > Z pierwszej ręki. Moja żona od kilku lat pracuje w "sklepach > wielkopowierzchniowych", znam w związku z tym mnóstwo ludzi, którzy pracują w > takich sklepach w kilku dużych miastach Polski na różnych stanowiskach, od > kasjerki po dyrektorów. Więc mnie nie rozśmieszaj. > > >Sam również przed paru laty > > pracowałem w tej branży. Zamiast zamykać sklepy trzeba zadbać by Inspekcja > > Pracy i inne instytucje kontrolne wykonywały swoje obowiązki jak należy. > > To nie jest możliwe i o to trzeba walczyć. > > Freudowskie przejęzyczenie, co? Tak, właśnie, to najwyraźniej nie jest możliwe. Myślałem że pomimo przejęzyczenia jest to zrozumiałe. Przeliczyłem się, więc wyjaśniam. Takie instytucje jak Inspekcja Pracy i wiele, wiele innych, które powinny dbać o prawa i warunki pracy przetrwały po PRL-u prawie w niezreformowanej formie. Trzeba by więc zabrać się za to zasiedziałe i skorumpowane towarzystwo by zabrali się do pracy. A związki zawodowe powinny trochę mniej zajmować sie polityką a więcej ludźmi i warunkami pracy. "Solidarność" dopiero na ostatnim zjeździe postanowiła tworzyć międzyzakładowe komórki związkowe. > Wiem jak funkcjonuje prawo polskie w tym zakresie i zapewniam cię, że jest > całkowicie nieskutecznie. "Trzeba zadbać", "trzeba o to walczyć"... to ja wiem, > że "trzeba zadbać", nikt jednak nie zadbał i nie zanosi się na zmianę. Znam > ludzi, którzy próbowali walczyć i wygrali tylko depresję oraz bezrobocie. > Zamknięcie tych sklepów w niedzielę jest jedynym rozwiązaniem, zapewniającym > pracownikom chociaż jeden dzień wolny w tygodniu. Prawo jest dobre. Nieskuteczna jest egzekucja tego prawa. Idąc tokiem twojego rozumowania powinno się : zamknąć stadiony, bo biją się i demolują a prawo jest bezsilne, zamknąć fabryki bo pracodawcy nie płacą pensji a prawo jest bezsilne, itd.,itp. Oczywiście zaraz powiesz że to demagogia. A to po prostu jest coś co od dawna określa sie wlewaniem dziecka z kąpielą. > > A nawiedzonych ideologów z pustymi łbami poszukaj wśród swoich towarzyszy > > partyjnych, stęsknionych do ekonomii socjalizmu, którym zazwyczaj mylą się > > skutki z przyczynami. > Co za denny i kretyński tekst. Nawet nie chce mi się tego komentować. Jesteś > jednak półgłówkiem. Zabolało ? To przeczytaj w jaki sposób potraktowałeś mnie w pierwszym poscie. Jeżeli przeczytasz to ze zrozumieniem to dojdziesz do wniosku że sam jesteś półgłówkiem. Jak Kuba Bogu... Temat: Bez zmian personalnie nikogo staram się nie atakować. To nie mój styl ani > moja pasja. Tak się złozyło, ze jako jedyny często zabierasz tu > głos. Polemizuję więc z tymi opiniami. 1. "starasz się" ale Ci nie wychodzi - wiec przestane zabierac głos bo moje poczucie obowiazku informowania zmienia sie w "pozywkę" dla anonima o kilku tozsamosciach, którego jako jedyny nie ignorowałem. - nie ma planu pracy zarządu i tam wyspecyfikowanych konkretnych > zamierzeń czy przymiarek. Są, zajrzyj na e-kartot. >To wygodne bo trudno ocenic kto ma > efekty a komu zwyczajnie nie wychodzi.Ktoś odpowiada za >techniczna strone budynku. Więc przypominałam tu kilka razy ze >zaniedbał obowiązkowy przegląd. Jak funkcjonują urządzenia budynku po części wiadomo. Sypia się zle konserwowane i spodziewaj się że > na ten temat napiszę w odpowiednim czasie. 2. jesli zalezy ci na jakosci a nie na PR zwalczaniu zarzadu B, to napisz juz teraz, na e-kartotece! > Ktoś odpowiada za > wpłaty a zaległość TP nie zmienia się od dłuższego czasu. A gdyby kogos zwolnic za zaniedbania przy egzekw. tego długu także napisałabys ze znowu zwalniamy zasłuzonych ale powiazanych z exzarzadcą? >Narazie > o grubszych sprawach typu plac i boisko, ochrona, parkowanie było. Konkluzja taka: A i C milcza, starania B nic nie zmienią. Do dzis nie wiemy czy A przejmie plac czy się z tego wycofa. > > - oz tym finansowaniem placu to przesadzasz. Zdaje się były zbierane > podpisy pod uchwała dot fonansowania placu z funduszu remontowego > Nie pamiętam która z nas ja czy matka precyzyjnie wyjaśniały brak > podstaw prawnych takowej uchwały.Zatem wmawiasz mi coś czego nie > bylo.Także z zamykaniem placu albo mnie nie zrozumiałes albo coś > ci się pomieszało. Namawiam do zmuszenia TP utrzymywania placu. > Do czasu przejęcia przez fundację / to błąd / czy stowarzyszenie > / to lepiej / 3. uchwala [ okazała sie ] przyatnym sondażem NAPISZ JAK ZMUSIC TP DO "utrzymywania placu", za pewne któryś z 1200 właścieli skorzysta z Twej rady - albo zrób to sam/a! Skoro wiesz ze to poza kompet. zarzadu to na coo czekasz 5 lat? > - frnomen wspólnot a dokładniej pracy dla nich polega na tym ze > trzeba się starać aby być z tej pracy usuniętym / myslę tu o > etatowcach z zewnątrz czy wewnątrz. Chyba że pojawi się konkurencja > Ten fenomen bierze się stąd, że najwyżej 10% interesuje się wspól- > nota i problemami zarzadzania. Więc z tym przegłosowaniem to > spokojnie. Trochę socjotechniki i wszystko przegłosujesz 4.KR (4 LATA) nie miała ZADNYCH WŁADCZYCH, kazdy Własciciel mógł przyjsc i robic to samo TAKZE TY, ZWLASZCZA TY SKORO MASZ TAKA WIEDZE I TYLE DOBYCH RAD Gdybył był biegły w socjotech to bym sie na tym forum w ogóle nie pojawiał, z "wybitnymi teoretykami" nie mozna wygrać na słowa. > - sprawy wspólnoty sledzisz, jak piszesz, już 5 lat. Doprecyzujmy: > tkwisz w strukturach czy to kontrolnych czy zarządczych a więc > tkwisz z pozycji władczej. > > - piszesz , że moje wypowiedzi to prowokacja. O ile sobie przypominam > z kilku moich rad skorzystałes. Zresztą do czego miałabym > prowokowac osoby dorosłe, w pełni władz umysłowych, na ogół > wykształcone? 5. january33 olu czy - i jak Ci zaufac/Tw "radom" jesli nawet tozsamosci zmieniasz? > > - gdyby członkowie mieli rażąco różne poglady toby ciebie przegłoso > wali, piszesz. No to bardziej skomplikowana sprawa i nie zawsze z > pogladami ma coś wspólnego. Chyba komuś ubliżasz. > - czyli potwierdzasz, że administrator chce albo już zrezygnował. > Nie będę go oceniała zrobi to zarząd. Mam jedna serdeczna w związku > z tym prosbę. Niech to będzie ocena merytoryczna a nie jak z firma > sprzatajaca czyj to syn szef tej firmy. To taka prosba moja > Obiecuję komentarz do opinii zarządu nt rezygnacji administratora > Tu pytanie czy księgowosc na miesiąc przed rocznym bilansem > przejmie biegły czy jakos to inaczej? 6. gdyby jakosc pracy poprz. firmy była zadowalajaca, zarzad - a nie ja!- by ja zatrzymał, szanse dawał przez pół roku. Więc po co Toja bezczelna manipulacjo-suestia?! Czy zwalniajac [przedpoprzedniego zarzadce Wspólnota powinna zachowac jego brata ] - aministratora i nie oceniac jego pracy - bo podniesiesz zarzut ze "zwalnia sie rodzine zarzadcy". Jesli zas nie rozumiesz wpływu czynnikow pozaumownych lezacch po stronie usługodawców na jakosc ich pracy to może nie rozuMiesz tez wielu innych. Temat: Po co ma sie dzieci? Gość portalu: Iza napisał(a): > > To nie tak. Dziecko jest dla mnie i męża sensem życia. Co z tego, że mam dobrą > pracę, mieszkanie, jeżdżę sobie po Europie. To wszytsko jest ważne, ale jest > teraz i to wszystko na dobrą sprawę bez dziecka jest takie puste. Piszesz, ze sensem zycia jest dla ciebie twoje dziecko, czy mozesz cos wiecej napisac na ten temat? Pytam dlatego, bo nie uwazam aby moje zycie bez dziecka bylo puste, ale byc moje "bezdzietne" zycie zaczne za takie uwazac majac juz dziecko..? To tak jak ze sprawami za ktorymi sie teskni dopiero jak sie je utraci..a nie zanim sie je ma. Dla mnie, bo > ludzie mają różne priorytety. Bo po co się zapracowywać, gonić za wszystkim, > dla kogo? Dla samego posiadania rzeczy? > > Dopiero ta mała istota zwróciła mi uwagę na istotne rzeczy. Że warto zatrzymać > się nad kwiatkiem czy motylkiem, że można iść do Zoo i godzinę karmić żyrafę > liśćmi zerwanymi na trawniku obok, że zwykła gorączka u malucha może > przyprawić o histerię, że siedzi się prz takim maluchu całą noc, nie czuje się > zmęczenia, tylko modli się w duchu, żeby wszystko było dobrze, że praca choć > ważna, to nie najistotniejsza, a znajomi dziś są, a jutro kto wie, że ulubione > forum to Dziecko... > > Gdy patrzę na teściową widzę co jest dla niej najważniejsze. Choć schorowana, > przy wnuczce nagle dostaje energii, a telefon od nas i pytanie jak się czuje > nie kończy się narzekaniem na nienajlepsze przecież zdrówko, tylko co u nas > słychać, bo jej życiem jak sama mówi są nie praca, którą kiedyś tam > zakończyła, nie koleżanki czy sąsiadki, ale my. Chciałam zatrudnić nianię, na > co babcia się oburzyła, jak obca kobieta ma się zajmować jej wnuczką skoro ona > może. Nasze sukcesy i porażki, pierwsze kroczki naszego skrzata, każda "nowa > mądrość" mojej córy, jej wizyty kontrolne, to jak zniosła szczepienia to są > tematy interesujące babcię. Gdy mąż jest w delegacji i dzwoni wieczorem pyta > nie o to co było w pracy, tylko jak nam minął dzień, jak się czujemy, co mała > dziś wymyśliła? To jest nasze życie. To wszystko pieknie brzmi, ale decydujac sie na posiadanie potomstwa zdawalas sobie juz wtedy sprawe z ogromu radoscijakie przynosi macierzynstwo i wiedzialas ze to zrekompensuje wszystko to co trzeba z siebie poswiecic dla dziecka? Jesli to brzmi samolubnie to nie jest to moim zamiarem. > > A to, że opiekujemy się, czy będziemy się opiekować mamą na starość, nie jest > tylko naszym obowiązkiem (choć wedle prawa jest), tylko naturalną koleją > rzeczy. Dziś ona pomaga nam (szorowała podłogi i okna gdy byłam w ciąży, jutro > ja umyję jej gdy będzie się gorzej czuła). Jak to w rodzinie. Tam gdzie mieszkam wiezy rodzinne sa troche inaczej rozumiane. Dziadkowie nie opiekuja sie wnukami, a dzieci nie spodziewaja sie tego od nich. Nie znaczy to ze nie ma milosci, zycie samo tworzy prozaiczne problemy typu "kto sie bedize zajmowal malenstwem jak mamusia bedzie musiala wrocic do pracy?""Babcia jest swietnym "wynalazkiem", ale nie wszedzie. Probuje sobie wyobrazic oddanie swojego najdrozszego skarbu w rece obcej osoby i troche mnie nurtuje mysl, ze jednak bede zmuszona w takiej sytuacji zrezygnowac z zycia zawodowego, w imie priorytetow. Ja tez pozdrawiam Strona 2 z 3 • Wyszukano 123 rezultatów • 1, 2, 3 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||