Strona Główna
Jak liczyc godziny nadliczbowe
Jak liczyć macierzyńskie
jak latać Dragonfly
jajeczkowanie objawy ból
jak jest zbudowana motorynka
Jack Irons
jabłka Hesperyd
Jachranka Nauczyciel
Jacek Bobrowicz
Jak montować Folie paroprzepuszczalne
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • telenovel.pev.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jak liczyć wynagrodzenie ucznia





    Temat: Jak obliczyć wynagrodzenie dla ucznia?
    Jak policzyć miesięczne wynagrodzenie ucznia, jakie kup, ulga podatkowa?Kwota brutto 96,62





    Temat: Praktyki
    Czesc!
    Niestety ta branza jest u nas bardzo hermetyczna i juz tylko kilka firm jest
    na rynku.
    Jak sobie nie zalatwisz praktyki w jakies prywatnej firmie to pewnie trafisz
    do :
    Klimoru,PBUCH, lub do stoczni Gdansk (zmiana jest na 6.00).
    W tych firmach to masowka i mozna sie poobijac - z kasa to pewnie kiepsko.
    W prywatnych na pewno sie nie bedziesz obijal - a z kasa to tez pewnie tak
    samo
    (prywaciaze za bardzo tez nie chca placic).
    Co zas do przydatnosci takiej praktyki - to spokojnie mozesz ja ...... .
    Nie znam nikogo z mojego rocznika, kto by pracowal w tym zawodzie.
    Ja sam pracowalem przez 3 lata w chlodnictwie ale dalem sobie spokoj.

    Jak masz pytania to na priv.

    pozdrawiam
    Michal


    Za okolo miesiac zaczynam miesieczna praktyke. Jestem uczniem ZSCH Gdynia
    (Chłodniczak), dowiedzialem sie ze jak sam sobie zalatwie praktyki w
    jakiej
    kolwiek firmie majacej doczynienia z chlodnictwem lub klimatyzacja to moge
    liczyc na wynagrodzenie za swoja prace, ale jak nic nie wymysle i szkola
    wysle
    mnie do jakiegos zakladu, z ktorym wspolpracuje od lat!(heh) to nic nie
    dostane.

    POMOCY!!!
    Jezeli ktos wie cokolwiek na temat takich firm, ktore nie maltretuja
    fizycznie
    ani psychicznie swojich praktykantow to niech da znac PLIZZZZZZZZ!

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl








    Temat: Praktyki



    | Za okolo miesiac zaczynam miesieczna praktyke. Jestem uczniem ZSCH Gdynia
    | (Chłodniczak), dowiedzialem sie ze jak sam sobie zalatwie praktyki w
    jakiej
    | kolwiek firmie majacej doczynienia z chlodnictwem lub klimatyzacja to moge
    | liczyc na wynagrodzenie za swoja prace, ale jak nic nie wymysle i szkola
    wysle
    | mnie do jakiegos zakladu, z ktorym wspolpracuje od lat!(heh) to nic nie
    dostane.

    | POMOCY!!!
    | Jezeli ktos wie cokolwiek na temat takich firm, ktore nie maltretuja
    fizycznie
    | ani psychicznie swojich praktykantow to niech da znac PLIZZZZZZZZ!

    | --
    | Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

    Jezeli chcesz dostac jakas kaske za prace nawet jako praktykant a nie masz
    nikogo znajomego w takowym zakladzie pracy to nie licz  na to , ze bedziesz
    malo robil.
    Na praktyce szkolnej sie nie narobisz i nie zarobisz ale zawsze sa jakies
    jaja.

    AD


    Taaaaaaaa !!! wiem slyszalem, ale co z tego, wiem ze jak sobie gdzies zalatwie
    to bede musial ryc jak wol, 0 opiepszania, 0 robienia sobie jaj, ale jak przez
    ten miesiac moge cos z tego wszystkiego mniec to wole zapierdzielac (w
    granicach zdrowego rozsadku, wiem co to znaczy praca i wiem co znaczy
    wykozystywanie poraktykantow) anizeli krecic jaja i beczke ale za friko.
    Dlamnie moj czas sie liczy i cenie go sobie, ale w kazdym razie dzieks za
    info :)





    Temat: Praktyki
    Za okolo miesiac zaczynam miesieczna praktyke. Jestem uczniem ZSCH Gdynia
    (Chłodniczak), dowiedzialem sie ze jak sam sobie zalatwie praktyki w jakiej
    kolwiek firmie majacej doczynienia z chlodnictwem lub klimatyzacja to moge
    liczyc na wynagrodzenie za swoja prace, ale jak nic nie wymysle i szkola wysle
    mnie do jakiegos zakladu, z ktorym wspolpracuje od lat!(heh) to nic nie dostane.

    POMOCY!!!
    Jezeli ktos wie cokolwiek na temat takich firm, ktore nie maltretuja fizycznie
    ani psychicznie swojich praktykantow to niech da znac PLIZZZZZZZZ!





    Temat: Praktyki


    Za okolo miesiac zaczynam miesieczna praktyke. Jestem uczniem ZSCH Gdynia
    (Chłodniczak), dowiedzialem sie ze jak sam sobie zalatwie praktyki w
    jakiej
    kolwiek firmie majacej doczynienia z chlodnictwem lub klimatyzacja to moge
    liczyc na wynagrodzenie za swoja prace, ale jak nic nie wymysle i szkola
    wysle
    mnie do jakiegos zakladu, z ktorym wspolpracuje od lat!(heh) to nic nie
    dostane.

    POMOCY!!!
    Jezeli ktos wie cokolwiek na temat takich firm, ktore nie maltretuja
    fizycznie
    ani psychicznie swojich praktykantow to niech da znac PLIZZZZZZZZ!

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


    Jezeli chcesz dostac jakas kaske za prace nawet jako praktykant a nie masz
    nikogo znajomego w takowym zakladzie pracy to nie licz  na to , ze bedziesz
    malo robil.
    Na praktyce szkolnej sie nie narobisz i nie zarobisz ale zawsze sa jakies
    jaja.

    AD





    Temat: Wolność czy pomoc państwa?
    Przecież jest wiele zawodów, w których naprawdę nietrudno znaleść pracę bez żadnych kwalifikacji (sprzątacz na przykład), a pensja spokojnie starcza na utrzymanie jednej osoby.
    1. W dobrej firmie nie wezmą Cię bez kwafilifikacji i doświadczenia (jakkolwiek głupie to się może wydawać).
    2. Pensja za sprzątanie nie wystarcza "spokojnie" na utrzymanie jednej osoby. Starczy tak ledwo-ledwo.
    3. Wcale nie tak łatwo znaleźć pracę w tym zawodzie. Większość firm świadczących usługi w sprzątaniu to zakłady pracy chronionej itp. O ile nie jesteś :emerytem, rencistą, uczniem albo studentem- nie masz czego szukać

    Zresztą, praca jest potworna, bo zwykle dostaje się tak małe wynagrodzenie, a pozostaje przy tym niewiele czasu- a to uniemożliwia rozwój zawodowy. Innymi słowy, bardzo często jak raz zacząłeś, to potem masz problem żeby szukać czegoś lepszego.

    Btw co rozumiecie poprzez wartość pracy?

    Dziś jest to ciężkie do przeliczenia. Dawniej, gdy produkcja miała charakter rękodzielniczy, łatwo było to stwierdzić- jeśli wyprodukowałeś dziennie 10 torebek, po 50 zł każda, to Twoja praca miała wartość 500 zł.
    Przy czym, oczywiście od tej wartości odejmowało się koszty pracy, część dla firmy i wynagrodzenie właściciela zakładu.
    W przypadku pracy w produkcji zmechanizowanej, trzeba by to policzyc dzieląc niejako sumę produkcji przez liczbę pracowników itd.
    Niemniej, jeśli na Twojej pracy Twoja firma zarabia- dajmy na to- 3000zł dziennie, a płacą Ci 50 zł dniówki, to coś jest nie tak (liczby tylko dla zobrazowania sytuacji).



    Temat: nowe pokolenie.... chore na konsumpcje
    cytuje ,,40% osób z tej grupy daje swoim pociechom kieszonkowe – np. co tydzień lub co miesiąc. Jak łatwo policzyć, część dzieciaków obok regularnej "pensji" otrzymuje też dodatkowe pieniądze na nieprzewidziane zachcianki. Nie można również zapominać o hojnych dziadkach, babciach, ciociach i wujkach. Jedynie 24% dzieci dostaje wynagrodzenie za pracę – wykonywaną w domu lub poza nim (np. sprzątanie w firmie rodziców). 15% uczniów jest natomiast nagradzanych finansowo za dobre wyniki w szkole.''

    Moje pytanko brzmi do ktorej (ze tak nazwe)grupy mogli byscie siebie zaliczyc.jesli omnie chodzi do ja do 24% czekam na odpowiedz



    Temat: Szkolnictwo w Mysłowicach
    TYTA INWESTYCJI
    ( Michał Woźniczko, Życie Mysłowic )

    Wiele zmian czeka mysłowicką oświatę w nadchodzącym roku szkolnym. Remonty obiektów, podwyżki dla nauczycieli, nowe boiska sportowe, to tylko najważniejsze z nich.

    Koniec wakacji, to czas nerwowego wyczekiwania na pierwszy dzwonek. Rodzice zaopatrują swoje pociechy w nowe plecaki i ustawiają się w kilometrowych kolejkach po podręczniki. W mysłowickich szkołach wszystko jest już zapięte na ostatni guzik. Uroczysta inauguracja roku szkolnego odbędzie się 2 września w Gimnazjum nr 3 w Brzęczkowicach. Dzień wcześniej nastąpi natomiast wręczenie Zespołowi Szkół Specjalnych, certyfikatu zarządzania jakością ISO 9001-2000. W dniu inauguracji w 10 szkołach podstawowych, dzielnicowi przeprowadzą pogadanki na temat bezpieczeństwa.

    Na uczniów pięciu szkół: SP 9, SP10, SP14, G6 i G3 czekają odnowione i pomalowane sale gimnastyczne. W Gimnazjum nr 2 przeprowadzono kompleksowy remont urokliwej auli. W IILO, dzięki inicjatywie prezydenta miasta, wymieniono dach i okna oraz pomalowano korytarze. Podobne prace – remont dachu – przeprowadzono również w „Kościuszce”. Z kolei na „górce”, czyli w ZSP1 pomalowano korytarze. Prace modernizacyjne objęły także dwa przedszkola (nr 5 i 7). Przy przedszkolu nr 16 naprawiono uszkodzone ogrodzenie. Dobiegła końca termomodernizacja Gimnazjum nr 3. Budynek szkoły prezentuje się znakomicie i stał się wizytówką Brzęczkowic. Taka sama przyszłość czeka SP9 i SP1. Wkrótce zostanie rozstrzygnięty przetarg na termomodernizację w ZSP1.

    Palącym problemem edukacji w całym kraju są niskie wynagrodzenia. W ubiegłym roku w mysłowickiej oświacie nastąpił znaczący wzrost płac dla dyrektorów placówek. Podwyżki objęły również pracowników administracji szkół. – Oczywiście te podwyżki nie były tak wielkie, jak oczekiwania poszczególnych grup zawodowych, ale już niebawem nastąpi kolejny wzrost wynagrodzeń – zapowiada Edmund Sawicki, zastępca prezydenta miasta ds. edukacji.

    W Mysłowicach z powodzeniem funkcjonuje system stypendialny. Wnioski przyjmowane są w gabinecie dyrektorów szkół oraz w wydziale edukacji. Pod uwagę brane są osiągnięcia na polu naukowym i sportowym. Wymagania stawiane utalentowanym uczniom są jednak dość wysokie. Na pomoc mogą liczyć przede wszystkim laureaci olimpiad i konkursów na szczeblu wojewódzkim i krajowym.

    Od pierwszego września znika nakaz noszenia szkolnych mundurków. W ubiegłym roku szkolnym, wszyscy uczniowie podstawówek i gimnazjum musieli obowiązkowo zaopatrzyć się w mundurek. Teraz o tym, czy będą je nosić zdecydują dyrektorzy placówek i rady rodziców.



    Temat: Prezydent Szczecina chce dowieźć autobusami miejskimi ponad tysiąc uczniów szczecińskich szkół na otwarcie Mostu Nowocłowego.
    Trochę OT, ale o autobusach KM.

    Z Głosu Szczecińskiego

    Obecność obowiązkowa?

    Na Nowocłowym, na razie, pusto.
    Fot: Andrzej Szkocki

    Prezydent Szczecina chce dowieźć autobusami miejskimi ponad tysiąc uczniów
    szczecińskich szkół na otwarcie Mostu Nowocłowego. W Dzień Dziecka, 1
    czerwca zapowiadane jest oddanie tej inwestycji do użytku. Wiadomo już, że
    obecny będzie premier rządu Leszek Miller.

    - Chcielibyśmy zaprosić w tym dniu dzieci z naszych szkół. Obecność nie jest
    oczywiście obowiązkowa. Kto nie może uczestniczyć, nie musi przychodzić.
    Liczymy jednak na spontaniczny odzew - powiedziała wczoraj Teresa Ratajska,
    dyrektor Wydziału Oświaty Urzędu Miejskiego do zgromadzonych w sali UM
    dyrektorów szkół.
    Informacje w tej sprawie trafiły do 33 dyrektorów i dyrekcji Pałacu
    Młodzieży.
    Na sygnał dany przez orkiestrę wojskową na most ruszy razem zebrany tłum -
    zaproszeni goście, oficjele i młodzież szkolna. Po symbolicznym przejściu
    kilkuset metrów, uczniowie przewiezieni zostaną na lotnisko w Dąbiu, gdzie
    odbędzie się festyn. Cały czas zapewniano zebranych w UM pedagogów, że nie
    chodzi o odkurzenie starych praktyk. Nikt nie domaga się, aby młodzież przed
    kimkolwiek defilowała.
    - Nic innego jak stare, sprawdzone sposoby w nowym opakowaniu - mówiła jedna
    z dyrektorek. - Teraz mają jedynie lepszą, bardziej strawną oprawę.
    Zapewniano na sali, że zaproszenie na otwarcie trasy wylotowej adresowane
    jest do wszystkich mieszkańców Szczecina. Na pewno wielu z nich przyjdzie
    tam z dziećmi. Wydział Oświaty organizuje całą akcję, podstawia autobusy. O
    bezpieczeństwo uczestników ma zatroszczyć się policja, pracownicy nadzoru
    ruchu, a nawet harcerze.
    - Na most przyszłaby zapewne tylko starsza młodzież -- mówi Teresa
    Ratajska. - Podstawione autobusy przywiozą także tych najmłodszych.
    Nauczyciele dostaną wynagrodzenie za przepracowany wolny dzień.
    - Ciekawe skąd nagle znalazły się pieniądze? - pytała po cichu inna z
    uczestniczek wczorajszego spotkania.
    Organizatorzy liczą na udział około 1300 młodych ludzi. Nauczyciele mogą w
    każdej chwili skorygować listę uczestników.
    - Przekonali mnie - mówili niektórzy z zebranych. - Idę spontaniczne
    zadeklarować swój udział w pochodzie... przepraszam w otwarciu mostu.
    Podstawionych zostanie 18-20 miejskich autobusów. Przedstawiciele Urzędu
    Miejskiego nie potrafili powiedzieć, ile będzie kosztowała impreza.





    Temat: Strajk w szkolnictwie..
    Na litość boską nie mów do mnie Anno – no cóż nie słyszałam o takich pensjach nauczycielskich – ile % nauczycieli tak zarabia ?Jak to nie stosowny ? Bardzo stosowny – matury są ważniejsze od człowieka ? Nie zgodzę się z tym nigdy .Jestem zwolennikiem uderzeń w takie miejsce gdzie najbardziej zaboli – gdyby strajkowali w niedzielę kogo by to obeszło .Zapewne nikogo .Wymierzony w dzieci powiadasz z tym też się nie zgodzę ponieważ , raz że skaczą radośnie z dnia wolnego, a dwa że wiele lekcji jest poświęcane uczniom i ich problemom , czy jeden dzień w roku na poświęcenie uwagi nauczycielom to tak wiele ? Oni też mają swoje problemy , nie tylko uczniowie .
    Nawet najwspanialszy komputer nie odrobi za nauczycieli tego co maja zadane do domu . A te pomoce które wymieniłeś są ogólnie dostępne w każdej szkole .

    walczyć godnie -tak zgoda !! Ale czy użycie szantazu jest godne ??

    Ja bym tego tak nie określiła – strajki są na ogół legalne a i te nie legalne również popieram – bo siedząc cicho jak mysz pod miotła , zostajemy zapomniani – nie krzyczą widać są zadowoleni . Normalna konwersacja nie odniosła pożądanego skutku .Więc pozostał strajk .

    Ja wybierałam ? chyba kpisz- nigdy w życiu nie wybrałabym nieudacznika i złodzieja idąc na wybory – nie znalazłam nawet jednego nazwiska uczciwego – w którym kraju tak bezsensownie marnuje się pieniądze podatników – po cholerę utrzymywać tylu posłów – dlaczego nie są rozliczani z tego co zrobili – gdyby zabierano wynagrodzenie za swa nieudolność , to i pewnie starania tych ludzi zupełnie inaczej by wyglądały .Nie oni jeszcze zapomogi dostają bo za mało zarabiają . 4 lata to zbyt krótki okres by się dorobić – muszą się bardzo śpieszyć , by zdążyć , na prace państwowe poświęcają minimum czasu .Nie można tez się wiecznie cofać i zwalać całe zło państwa na system po komunistyczny – bo my jako naród nic innego nie potrafimy jak tylko płakać i użalać się na losem – bo tak historia nas potraktowała . Róbmy wreszcie coś co przyniesie efekty , coś co pozwoli by nasz kraj wreszcie zaczął się liczyć w świecie .A nie tylko narzekać .Nie jestem nauczycielem i nigdy bym nie chciała nim być – za tak gówniane pieniądze .Widzę jak żyją ludzie z pensji nauczycielskich – tragedia .
    I nie zgodzę się tez z tym że szkoła nie chce współpracować – bo to nieprawda .Minęły czasy ciemnogrodu . Rodzic ma wiele do powiedzenia i zdecydowanie to co chce osiągnąć – osiąga. A szkoła pasuje , bo po jaki kij ma być opisana w gazecie , czy innym środku masowego przekazu .




    Temat: Czy kino w Piszu ma sens istnienia ?
    Masz rację Damned, takie są czasy. Ten sam los czeka kina olsztyńskie: Kopernik i Polonia, w miejscu których powstać mają centra handlowe...

    Teraz do Pawla:
    W tej dyskusji bierze udział jeszcze kilka innych osób - czy to ja musze wskazywać Ci kto i co napisał (vide przymarzanie do foteli)? Musisz sam czytać wszystkie posty.
    Przeciętnie bilet w kinie kosztował 12,- zł (w multipleksach 16 - 18 zł). Gdyby 1 pracujący mieszkaniec trafił do niego raz w miesiącu, problemu z frekwencją nie byłoby. Nie da się jednak wykorzystać pełnej kwoty przychodu. Czyżbyś nie wiedział, że prawie połowę utargu z biletów przypada dla firmy wypożyczającej kopię filmu? Że trzeba odprowadzić do Urzędu Skarbowego 7% vat? Że trzeba wypłacić wynagrodzenia pracownikom, zapłacić za prąd i ciepło? Za wodę, odprowadzone nieczystości płynne i stałe? Podatek od nieruchomości, itp.? Czy wiesz o tym wszystkim? Bo z tego, co piszesz wynika, że raczej nie orientujesz się w kosztach, a widzisz tylko przychód (nie mylić z dochodem).
    Jeśli zaś chodzi o ciepło, kino ma własny węzeł cieplny i podłączone jest do sieci miejskiej.
    Co wyremontowano (poza ogrzewaniem)? Uzupełnione zostały wszystkie tynki, orynnowanie, pokrycie dachowe i wykończenia blacharskie, naprawiono instalację odgromową, wzmocniono stropy w piwnicy, wymieniono część kanalizacji, wymalowano wszystkie używane pomieszczenia, naprawiono instalację hydrauliczną i elektryczną.
    Jeszcze w 2005 roku miały być wymienione fotele i ekran, a z czasem również projektory i nagłośnienie (w tym roku wszedł nowy standard dekodowania dźwięku światłem czerwonym - poprzednio było białe). Do tego już jednak nie doszło, nie zależy na tym również Urzędowi Miejskiemu - najwyraźniej nie chce w swoim mieście takiego przybytku, jak kino. Wszystko można sprawdzić u źródła.
    Nie zapomniałem, jak wyglądało kino. Dla widza w fotelu zmiany mogły być niezauważalne, ale przecież nie były wykonane charytatywnie, trzeba było za nie zapłacić i to sporo.
    "Projekt na remont piwnicy" to jeszcze nie remont, nieprawdaż?...

    I do wszystkich:
    Kina w Piszu już nie ma i jest to faktem - nie ma również co liczyć, że jeszcze kiedyś będzie...

    Pozdrawiam.

    P.S. Szkoły chętnie uczestniczyły w projekcjach filmów historycznych (m.in. Alexander, Upadek, itp.) - nie trzeba do tego "nowego Tadka". Niektóre seanse trzeba było przekładać (dzielić), bo przyszło np. o 200-tu (dwustu) uczniów za dużo... To też można sprawdzić u źródeł, zamiast teoretyzować. Pozdrawiam.



    Temat: Newsy 2008
    [WROCŁAW]

    Budowlani na wagę złota

    Ryszard Żabiński 2008-07-23 17:20:41, aktualizacja: 2008-07-23 17:26:48

    Brakuje pracowników niewykwalifikowanych oraz fachowców do podstawowych prac.

    W czerwcu i w pierwszej połowie lipca, za pośrednictwem giełdy infoPraca.pl, złożono 32 tysiące ofert zatrudnienia. Najwięcej, bo 10 proc., dotyczyło takich zawodów, jak inżynier budownictwa, murarz i zbrojarz.
    - Brakuje pracowników niewykwalifikowanych oraz fachowców do podstawowych prac - mówi Beata Szlif-Nitka, z infoPraca.pl. - Najwięcej ofert pracy jest w województwie dolnośląskim.
    Niewykwalifikowany pracownik na budowie we Wrocławiu może liczyć na 2-2,5 tys. złotych netto. Cieśle czy dekarze mogą zarobić nawet 3-5 tys. zł netto, a kierownicy budów od 4 tys. do 10 tys. złotych. Jednak nawet tak wysokie zarobki nie rozwiązują problemów szefów firm.
    Jak wynika z badań Krajowego Związku Pracodawców Budowlanych, wzrost zatrudnienia w pierwszym kwartale o 12, 5 proc. (ok. 46 tys. osób) tylko w znikomym stopniu zaspokoił potrzeby branży.

    Rozwiązaniem miało być zatrudnianie pracowników ze Wschodu. Uproszczono nawet przepisy. Nadal jednak np. Ukrainiec chcący zatrudnić się w Polsce musi czekać przynajmniej dwa miesiące na wizę.
    - Poszukujemy od pewnego czasu kierowników budów - mówi Bogdan Ludkowski, prezes wrocławskiego Intakusa. - Możemy im zaoferować bardzo atrakcyjny system wynagrodzeń. Uważam, że nie rozwiążemy problemów budowy autostrad czy stadionów bez zatrudnienia pracowników z Dalekiego Wschodu.
    Zapotrzebowanie na budowlańców dostrzegają uczniowie średnich szkół, którzy wybierają się na studia.
    Politechnika Wrocławska przygotowała 300 miejsc na kierunku budownictwo, a chętnych było 1300 osób.
    Jeszcze większym powodzeniem cieszyła się architektura (5 osób na 1 miejsce) i gospodarka przestrzenna, gdzie o każdy indeks walczyło 9 osób.

    Na saksach

    Wykwalifikowany pracownik budowlany może zarobić w Niemczech nawet 11-12 tys. zł miesięcznie. Musi mieć jednak stawkę 15 euro za godzinę i pracować przez 6 dni w tygodniu, po 10 godzin. Od tego oczywiście trzeba odliczyć koszty utrzymania i zakwaterowania. Podobne stawki są w Szwecji i Norwegii. Mniejszy zarobek (ok. 8 tys. zł) jest we Włoszech i Hiszpanii.

    http://polskatimes.pl/gazetawroclawska/ ... ,id,t.html



    Temat: Miłość do Ojczyzny a faszyzm, nacjonalizm....
    No i to akurat jest znakomity pomysł Nauczyciele powinni zarabiać kilkakrotnie razy więcej, niż zarabiają. Ich żałosne wynagrodzenie jest jednym z powodów, dla których ich autorytet ma się w szkołach tak kiepsko (aczkolwiek są ważniejsze). Pensja nauczycielska jest śmiesznie niska i to akurat bardzo mi się podoba, że koleś zamierza wprowadzić podwyżkę. Tyle tylko, że po pierwsze to może być zwykły slogan, żeby na wstępnie odrobinę zjednać sobie środowisko nauczycielskie, po drugie to się nie uda wkomponować w budżet, a po trzecie nawet jak się uda to podwyżki będą znikome Podsumowując - nauczyciele w dalszym ciągu będą zdecydowanie zbyt nisko opłacani.

    I nie rozumiem czemu nazywasz ich "podludźmi" Bo miałeś/masz jakieś niezbyt miłe przygody z nauczycielami? Co z tego? W każdym zawodzie znajduje się całe mnóstwo kanalii i innych kreatur. Ja także spotykałem się w życiu z przeogromną dawką czystego chamstwa i buractwa ze strony nauczycieli. Kilku robiło wiele, żeby mi maksymalnie zaszkodzić, z różnym skutkiem. Ale co innego żywa niechęć do poszczególnych jednostek, a co innego spojrzenie na całą grupę zawodową, jaką są nauczyciele. To nie są żadni podludzie, tylko zwykli pracownicy, ba! - jedni z ważniejszych w społeczeństwie, moim zdaniem. Powinni mieć zapewniony komfort pracy przynajmniej pod względem materialnym, bo teraz psychicznie go i tak zwykle nie mają, przy rozpasaniu dzisiejszej młodzieży szkolnej. Ponadto pewien jestem, że po części niechęć niektórych nauczycieli do swej pracy i uczniów wynika w dużej mierze właśnie z tych żenujących zarobków. Starcza im ledwie od pierwszego do pierwszego, a jeszcze muszą użerać się z bandą rozwydrzonych dzieciaków, z których duża cześć to głąby. Muszą wtłaczać wiedzę w najczęściej zupełnie na to niepodatny grunt. Do tego czasem ciężko wyrobić w sobie poczucie, że ta cała ich praca nie idzie na marne - bo takich widocznych efektów i tak nie są w stanie ujrzeć.

    Dlatego ja tym ludziom - jako całości, grupie zawodowej - bardzo współczuję. Podobnie jak lekarze, robią kawał bardzo potrzebnej i ważnej roboty, a gówno z tego mają. Muszą się ograniczyć do satysfakcji zawodowej (bo na materialną nie mają co liczyć), a i o tę satysfakcję często bardzo trudno Należy więc im współczuć, a nie szykanować!



    Temat: Uczeń na wsi - możliwe wsparcie dla chorego ucznia
    Po kontakcie w dniu dzisiejszym od rodzica, za co sedecznie dziękujemy, dowiedzieliśmysię o programie PFRON "Uczeń na Wsi", wnioski należy składać do urzędów gmin, z tego co szybko rozpoznaliśmy sprawę program ten był słabo reklamowany przez gminy i PFRON, dlatego mimi że termin upłynoł 30 września możliwe że zostanie przedłużony (ze względu na małe zainteresowanie)
    Niestety nie znamy poziomu zainteresowania tym programem w gminach.

    Program adresowany do gmin wiejskich(małe gminy poniżej 5000 mieszkańców ) i miejsko-wiejskich. Jest możliwość uzyskania dofinansowania na naukę dziecka niepełnosprawnego
    2000 dziecko w szole podstawowej (na rok)
    3000 szkoła ponadpodstawowa (na rok)

    Wnioski należy składać w urzędach gmin. Według mnie w niektórych gminach może się da jeszcze zdażyć je złożyć ( może jeszcze będą przyjmować wnioski), czasami mogą uwzględnić wniosek jako złożony przed 30 września (gdy b.małe zainteresowanie a gmina bardzo chce pomóc)
    Wszystko zależy od chęci gmin i ich zainteresowania. Jednocześnie przepraszamy za informację dzisiaj ale nawet nie wiedzieliśmy o tym programie. Na przyszłość postaramy się monitorować wszystkie takie rzeczy sami, bo na informację urzędową nie zawsze możemy liczyć.

    pozdrawiam

    O dofinansowanie kosztów nauki w ramach programu może ubiegać się osoba niepełnosprawna, która:

    posiada ważne orzeczenie o niepełnosprawności lub orzeczenie o stopniu niepełnosprawności,
    pobiera naukę w szkole podstawowej, gimnazjum lub w szkole ponadgimnazjalnej (z wyłączeniem szkoły policealnej),
    posiada stałe zameldowanie na terenie danej gminy
    posiada średnie miesięczne dochody brutto nie przekraczające 120% najniższego wynagrodzenia przypadającego na jednego członka rodziny pozostającego we wspólnym gospodarstwie domowym, tj. kwota 1078,92zł w roku 2007.

    Przyznana ze środków PFRON pomoc finansowa w ramach programu, może obejmować następujące koszty:

    zakupu przedmiotów ułatwiających lub umożliwiających naukę,
    uczestnictwa w zajęciach mających na celu podniesienie sprawności fizycznej lub psychicznej (w tym wakacyjne obozy rehabilitacyjne),
    związane z dostępem do internetu (instalacja i abonament),Uwaga! w ramach programu wykluczona została możliwość zakupu sprzętu komputerowego
    kursów doszkalających w zakresie programu nauczania oraz kursów językowych (w przypadku kursów organizowanych poza miejscem zamieszkania ucznia, dofinansowaniu mogą podlegać również koszty dojazdu, zakwaterowania, wyżywienia),
    wyjazdów organizowanych w ramach zajęć szkolnych.

    W przypadku uczniów szkół ponadgimnazjalnych przyznana pomoc finansowa może obejmować dodatkowo następujące koszty:

    opłaty za naukę (czesne),
    zakwaterowania (gdy uczeń pobiera naukę poza miejscem stałego zamieszkania),
    dojazdów do szkoły.

    Wysokość pomocy finansowej ze środków PFRON nie może przekroczyć:

    w przypadku ucznia szkoły podstawowej lub gimnazjum – kwoty 2000 zł w ciągu jednego roku szkolnego,
    w przypadku ucznia szkoły ponadgimnazjalnej bez obowiązku uiszczania czesnego – kwoty 3000 zł w ciągu jednego roku szkolnego,
    w przypadku ucznia szkoły ponadgimnazjalnej zobowiązanego do uiszczania opłat za naukę (czesnego) – kwoty 4000 zł w ciągu jednego roku szkolnego.

    Do wniosku o dofinansowanie należy dołączyć:

    kserokopię ważnego orzeczenia o niepełnosprawności lub orzeczenia o stopniu niepełnosprawności ucznia,
    oświadczenie Wnioskodawcy o dochodzie brutto przypadającym na jednego członka rodziny pozostającego w gospodarstwie domowym, którego wzór stanowi załącznik do formularza wniosku o dofinansowanie,
    zaświadczenie ze szkoły o pobieraniu nauki przez ucznia w szkole podstawowej, gimnazjum lub szkole ponagimnazjalnej,
    kserokopię aktu urodzenia ucznia – dotyczy Wnioskodawcy ubiegającego się o pomoc finansową w imieniu i na rzecz niepełnoletniego dziecka,
    kserokopię dokumentu o ustanowieniu opieki prawnej nad podopiecznym – dotyczy Wnioskodawców, będących opiekunami prawnymi ucznia.

    Wnioski o dofinansowanie kosztów nauki na właściwym formularzu należy składać w Urzędzie Gminy w nieprzekraczalnym terminie do dnia 30 września 2007r.



    Temat: Podwyżki dla urzędników....
    Dostaną do 1540 zł podwyżki

    INTERIA.PLŚroda, 23 kwietnia (08:50)

    Od 310 do 1540 zł wzrosną minimalne wynagrodzenia zasadnicze pracowników samorządowych z wyrównaniem od stycznia tego roku.

    Wczoraj Rada Ministrów przyjęła rozporządzenie zmieniające rozporządzenie w sprawie zasad wynagradzania pracowników samorządowych zatrudnionych w urzędach gmin, starostwach powiatowych i urzędach marszałkowskich.

    Nowe rozporządzenie pozwoli podwyższyć wynagrodzenia zarówno tych osób, które dzisiaj zarabiają na poziomie minimum jak i tych, którzy otrzymują maksymalne wynagrodzenia.

    - Podwyższanie górnych widełek jest zasadne i aktualne. Podniesienie płac pozwoli dobrze wynagradzać specjalistów - mówi Seweryn Gutkowski, sekretarz gminy Ryglice w województwie małopolskim.

    Rozporządzenie przewiduje, że minimalne kwoty wynagrodzeń wzrosną od 37 do 105 proc., a maksymalne od 13 do 19 proc. Podinspektor, który obecnie otrzymuje minimalną stawkę, będzie zarabiał o 510 zł więcej, a inspektor o 600 zł. Na większe podwyżki mogą liczyć informatycy, geodeci i kartografowie. Obecnie maksymalnie można im przyznać 2340 zł pensji zasadniczej, a po wejściu w życie rozporządzenia - 3000 zł. O tym, czy pracownicy otrzymają podwyżki, zdecydują jednak radni i skarbnicy gmin oraz powiatów, zależnie od możliwości ich budżetów.

    Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej, przyznaje, że podwyższenie dotychczasowych pensji pracowników urzędów: gminy, miasta, powiatu czy marszałkowskich nastąpi w ramach środków, jakimi będą dysponować pracodawcy. Rząd zwiększył także wynagrodzenia wójtów, burmistrzów i prezydentów. Na przykład minimalna stawka płacy zasadniczej wójta w gminie do 15 tys. mieszkańców wzrośnie z 3450 do 4200 zł. Natomiast wójt większej gminy zarobi 4500 zł zamiast 3780 zł. Maksymalne wynagrodzenie szefów największych miast, starostów i marszałków nie będzie mogło jednak przekroczyć łącznie z wszystkimi dodatkami 12 365,22 zł.

    Na wniosek samorządowców wprowadzono też nowe stanowiska. Gminy będą mogły zatrudniać opiekunów uczniów podczas przewożenia ich do szkoły, a także pomoc administracyjną. Opiekunowie będą mogli zarobić od 1100 do 1430 zł, a pracownicy administracyjni od 1140 do 1800 zł.

    Rząd znowelizował też rozporządzenie, które reguluje zasady wynagradzania kierowników i pracowników jednostek organizacyjnych samorządów. Na przykład kierownicy ośrodków pomocy społecznej, szkół czy zakładów komunalnych będą mogli zarobić do 7065,84 zł.

    Rząd, podwyższając po raz pierwszy od 2006 roku stawki minimalne i maksymalne wynagrodzeń pracowników samorządów, chce umożliwić zatrudnianie specjalistów. Obecnie gminy mają trudności z pozyskaniem doświadczonych informatyków, inżynierów budownictwa, ochrony środowiska, geodetów, architektów, analityków finansowych i głównych księgowych.

    Rozporządzenia przewidują też, że od 1 maja zostanie zlikwidowany dodatek dla kierowców oraz za pracę w szkodliwych warunkach. Za to dodatek specjalny będzie wypłacany także w jednostkach organizacyjnych samorządu. Będą mogli go otrzymać również zatrudnieni na stanowiskach pomocniczych i obsługi.

    Rząd zaakceptował także, nowelizując trzecie rozporządzenie, podwyżki dla pracowników administracji rządowej, ale nienależących do Służby Cywilnej. Minimalne wynagrodzenia zasadnicze, zależnie od stanowiska i instytucji, wzrosną od 2,3 do 62 proc.




    Temat: Ciemny Eden - Rangi klas czarujących
    Rangi:

    Organizacja ta z racji swojego charakteru, daje wiele możliwości rozwoju. Niezależnie czy jesteś silny wojownikiem, zręcznym złodziejem czy niesamowitym uzdrowicielem, znajdziesz w niej miejsce dla siebie. Jedynym warunkiem jest bezgraniczne poświęcenie złożonej przysiędze wierności.

    W zależności od twoich umiejętności Organizacja może cię wykorzystywać w różnych miejscach i na różne sposoby.

    Klasy czarujące

    Sztukmistrz – jesteś wędrowny czarodziejem. Twoje niewielkie zdolności magiczne sprawiają, że zaimponować możesz jedynie wiejskim głupkom. Ale i to się przydaje. Podróżujesz przez świat Olmsu, odwiedzając miasta i wioski, pozyskując przyjaciół, zdobywając informacje i doświadczenie. Wynagrodzenie: 10-40 sztuk złota miesięcznie.

    Jeśli twoje czyny będą wystarczające, abyś zasłużył na awans będziesz miał dostępne dwie drogi „rozwoju”

    1. Defensywno/medyczny

    a) Wędrowny Lek– Twoja praca niewiele się zmieni. Podróżując przez świat leczysz za niewielką opłatą chłopów. Pozyskujesz w ten sposób ich przychylność oraz pieniądze. Wynagrodzenie zależne od bogactwa chłopa, którego rodzinę leczysz + dodatkowe nagrody za informacje i zwolenników dla organizacji. Wymagany jest poziom 5.

    b) Magiczne Ucho – Zostajesz umieszczony, w MNG, twoim celem jest pozyskiwanie informacji i zwolenników w tej organizacji a czasem nawet sabotaż. Wynagrodzenie zależne od rangi, w MNG + dodatkowe nagrody za informacje. Wymagany poziom 15

    c) Pomocna Ręka – Zostajesz wysłany, aby być uzdrowicielem w mieście lub aby być osobistym lekarzem jakiegoś możnowładcy. Bierzesz też udział w różnych akcjach organizowanych przez Organizatora Akcji, jako medyk polowy. Wynagrodzenie zależne od wykonywanej misji, ale raczej wysokie, waha się od 2500 do 5000 sztuk złota. Wymagany poziom 40 i różnorakie zdolności uzdrawiające oraz alchemia.

    d) Ciepłe Serce – Zostajesz umieszczony na dworze króla lub księcia jakiejś krainy. Zajmujesz się jego zdrowiem lecząc go, jeśli tego wymaga lub utrzymując w chorobie tak długo aż przestanie być przydatny. Twoje ogromne zdolności dają ci poszanowanie na świecie, gdyż nikt nie domyśla się twojej podwójnej roli. Wynagrodzenie jest bardzo wysokie sięgające 15 tysięcy sztuk złota. Wymagany poziom 80 i duże zdolności medyczne i alchemia oraz aktorstwo.

    2. Ofensywny

    a) Iskra – najniższa ranga, wiec nie spodziewaj się, że ktoś będzie płakał, jeśli zginiesz. Bierzesz udział w akcjach zorganizowanych przez Organizatora. Wynagrodzenie raczej nie największe 100-200 sztuk złota. Wymagany poziom 8.

    b) Płomień – Zostajesz uczniem jakiegoś maga niezrzeszonego w żadnej organizacji. Twoim celem jest uczyć się i jeszcze raz uczyć się. Zbierasz informacje na temat doświadczeń przydzielonego ci maga oraz pobierasz u niego nauki. Wymagany poziom 15. Czeladnictwo jest opłacane przez Eden, a ty uzyskujesz jedynie naukę oraz darmowe składniki alchemiczne lub inne, średniej, jakości.

    c) Błyskawica - Zostajesz „wkręcony” do Gildii Magów. Zajmujesz się infiltracją tej organizacji. Pomagasz jej w rozwijaniu się lub wręcz przeciwnie. W zależności od miejsca, do którego cię oddelegowano i rangi, jaką zajmujesz wynagrodzenie jest różne, zawsze jednak możesz liczyć na jakieś bonusy od rady. Wymagany jest poziom 30 i zdolności magii ofensywnej z przynajmniej jednej szkoły magii.

    d) Sztorm – Tutaj już twoja rola jest różna. Czasem zostajesz nadwornym magiem, innym razem zostajesz oddelegowany do armii lub do wytwarzania magicznych artefaktów Wynagrodzenie spore, zależne jednak od wykonywanej czynności, 4000 do 8000 sztuk złota. Wymagany poziom 70

    Sprawdzone i podliczone
    +25 punktów (historia świata)
    Dziękuje i pozdrawiam
    Dagorad.



    Temat: Edukacja w Luksemburgu wg raportu OECD
    OECD opublikowało kolejną edycję raportu „Spojrzenie na edukację”. Analizie poddano takie czynniki jak m.in. poziom wykształcenia dorosłej populacji krajów OECD, wysokość wydatków na edukację, wysokość wynagrodzeń nauczycieli, stopień skolaryzacji, wielkość klas. W wielu kategoriach Luksemburg znajduje się w czołówce, a w niektórych jest nawet na pierwszym miejscu.

    Według szacunków OECD, poziom wykształcenia dorosłych mieszkańców Luksemburga odpowiada średniej dla krajów UE-19 - 70% osób ma wykształcenie ponadpodstawowe, a 27% wykształcenie uniwersyteckie (w UE, odpowiednio – 73% i 24%). W Luksemburgu, podobnie jak w większości krajów OECD, wśród absolwentów szkół średnich (w tym techników) jest więcej kobiet niż mężczyzn: ta różnica wynosi ponad 10 punktów procentowych.

    Jeżeli chodzi o wysokość wydatków na edukację, Luksemburg plasuje się na pierwszym miejscu – średnio 205 tys. USD na ucznia przez cały okres trwania nauki w szkole podstawowej i średniej. Na drugim miejscu jest Szwajcaria z 133 tys. USD. Wydatki na szkolnictwo w Luksemburgu stanowią 9,1 % całości wydatków publicznych i 3,8 % PKB, co odpowiada średniej w krajach OECD. Dla porównania, w Belgii i we Francji jest to 4,1% PKB.

    Luksemburg zajmuje pierwsze miejsce również pod względem wysokości wynagrodzeń nauczycieli, którzy pod koniec kariery zawodowej w szkołach ponadpodstawowych mogą liczyć na pensję rzędu 108 158 EUR (rocznie), podczas gdy średnia w krajach OECD wynosi 45 550 EUR.

    Kolejnym wskaźnikiem rozpatrywanym przez OECD jest stopień skolaryzacji dzieci w wieku 15-19 lat. Pod względem Luksemburg, z niewiele ponad 72% (w porównaniu do średniej w krajach OECD wynoszącej 82%), ma jeden z najgorszych wyników; za nim są tylko Izrael, Meksyk i Turcja. Również w klasyfikacji pod względem stopnia skolaryzacji młodzieży w wieku 20-29 lat Luksemburg jest czerwoną latarnią z 6% (średnia OECD – 25%). Te kiepskie wyniki można jednak wyjaśnić tym, że w tej klasyfikacji nie uwzględniono osób uczących się lub studiujących za granicą.

    Luksemburg wyróżnia się natomiast pod względem poziomu nauczania języków obcych w szkole. Czas poświęcany na naukę tych języków stanowi 46% ogólnego czasu przeznaczonego na naukę przedmiotów obowiązkowych przez uczniów w wieku 9-11 lat, i 42% - przez dzieci w wieku 12-14 lat. Dla porównania, w Anglii, Australii, Japonii i Meksyku jest to zaledwie 1%.

    Kolejnym wskaźnikiem, który według OECD wpływa na poziom nauczania, jest wielkość klas. Pod tym względem w Luksemburg może się pochwalić najniższym wskaźnikiem wśród krajów OECD – średnia liczba uczniów w klasie w szkole podstawowej wynosi 15,8 (średnia OECD to 21,5).

    Pełny tekst raportu można znaleźć w Internecie pod TYM adresem.



    Temat: Egzamin gimnazjalny po raz kolejny
    (...)


    Okazuje się, że to nie jest dobry pomysł na recenzowanie testów.


    Najwidoczniej.


    O wiele jaśniej sprawa wyglądałaby, gdyby kazać jakiejś kwalifikowanej
    autorytatywnej grupie recenzentów (...) takie testy rozwiązać.
    Potem zaś powtórzyć to samo z grupą nauczycieli gimnazjalnych,
    wylosowanych z większej populacji.


    Ja bym jeszcze do tego dorzucił uczniów gimnazjum. Albo wręcz opublikował
    testy w Internecie i umożliwił sięganie po nie  i wytykanie problemów
    odpowiednim organom - i przez uczniów, i przez nauczycieli, i przez
    "autorytatywnych recenzentów".


    Tyle że testy trzeba by  potem układać ponownie, bo nauczyciele
    puścili by w świat ich treść.


    Zgadza się, ale nie jest to najpoważniejszy z problemów.

    (...)


    Czyżby "Ktoś" dopuścił do przepadku tych doświadczeń?


    Nie wiedziałem o tym (lub nie pamiętałem). Wygląda na to, że możesz mieć
    rację.

    (...)


    Dlatego komisarze egzaminacyjni pobierają za swą pracę większe
    wynagrodzenie - ich praca nie jest rutynowa, muszą wykazać
    się większą wiedzą i wyobraźnią od chodzacego w szkolnym
    kieracie programowym nauczyciela. Ale też możemy ich za to
    ganić, kiedy mimo możliwości nie dają sobie rady.


    Rozumiem, przekonałeś mnie. A o ile większe to, ciekawość, wynagrodzenie?


    Tak jak ganiono ministra, który nie umiał liczyć pieniędzy.


    Tego, który dostał 300 000 złotych odprawy i słuch po nim potem zaginął?


    Tak jak dziś gani się ministra, że pozwolił na składanie podań
    o przyjęcie gimnazjalistów do liceów aż w pięciu liceach.


    Ja ministra (za to) nie ganię. Jest to w końcu w miarę rozsądna decyzja
    korzystna dla uczniów. Natomiast nie mogę pojąć rozporządzenia o zmianie
    warunków przyznawania tzw. świadectw z paskiem z 24 maja (chyba), na
    szczęście już anulowanego. Czy ktoś może mi wyjaśnić sens jego ogłoszenia?

    (...)


    Jan


    --
    Pozdrawiam

    Stanisław "Scobin" Krawczyk

    "Humor i cierpliwość - to wielbłądy, które mogą cię przewieźć przez każdą
    pustynię."

    Phil Bosmans


    PS. Lepiej piszmy o tym na liście pl.soc.edukacja.szkola.


    Myślę, że nie ma takiej potrzeby. Zaczynanie nowego wątku od środka tematu
    może wyglądać cokolwiek dziwnie, a poza tym nie bardzo mam czas na
    odczytywanie jeszcze jednej listy dyskusyjnej. Aż tak bardzo zresztą od
    tematu listy "php" nie odbiegamy.





    Temat: Egzamin gimnazjalny po raz kolejny

    (...)


    To nie jest granica do przyjęcia. Jest to natomiast ilość błędów, którą
    można w takim teście - na dobrą sprawę pierwszym w Polsce - zrozumieć. To
    oczywiście nie znaczy, że nie należy z nich wyciągnąć wniosków.


    To wcale nie  był pierwszy test, boć przecież sławetne testy kompetencji
    go poprzedziły. Wnioski są zawsze pożądane, tyle że lepiej wyciągać
    je w porę, a nie poniewczasie. Zwróć uwagę, że pytania testowe są
    recenzowane. Ministerstwo (czy jakaś jego agenda "od testów") wysłało
    zestawy do recenzentów, a ci nie znaleźli w nich błędów. Okazuje się,
    że to nie jest dobry pomysł na recenzowanie testów. O wiele jaśniej
    sprawa wyglądałaby, gdyby kazać jakiejś kwalifikowanej autorytatywnej
    grupie recenzentów, zgromadzonej w tym celu w jednym miejscu i czasie,
    takie testy rozwiązać. Potem zaś powtórzyć to samo z grupą nauczycieli
    gimnazjalnych, wylosowanych z większej populacji. Tyle że testy
    trzeba by  potem układać ponownie, bo nauczyciele puścili by w świat
    ich treść.


    Nie jesteśmy jeszcze drugą Ameryką i długo nie będziemy. (...)


    No i co z tego wynika? Że trzeba uczyć się tylko i wyłącznie na swoich
    błędach? A literatura fachowa - czy autorzy zaczęli wszystko od zera?
    Testy są dość starą formą egazminowania. Uczciwiej postapili jednak
    autorzy testów kompetencji sprzed dwóch lat, wydali oni zestaw
    testów ćwiczebnych, po którym zebrali sporą porcję batów i uwag.
    Późniejsze testy w szkołach były lepsze od tych ćwiczebnych.
    Czyżby "Ktoś" dopuścił do przepadku tych doświadczeń?


    (...) dobre pytania egzaminacyjne powinny spełniać masę
    warunków, wśród których jednym z najważniejszych jest różnorodność. Dlatego
    ich ułożenie jest bardzo trudnym zadaniem.


    Dlatego komisarze egzaminacyjni pobierają za swą pracę większe
    wynagrodzenie - ich praca nie jest rutynowa, muszą wykazać
    się większą wiedzą i wyobraźnią od chodzacego w szkolnym
    kieracie programowym nauczyciela. Ale też możemy ich za to
    ganić, kiedy mimo możliwości nie dają sobie rady. Tak jak ganiono
    ministra, który nie umiał liczyć pieniędzy. Tak jak dziś gani się
    ministra, że pozwolił na składanie podań o przyjęcie gimnazjalistów
    do liceów aż w pięciu liceach. Sekretarki w dobrych liceach klną,
    muszą przyjmować nieraz i dwustu interesantów dziennie,
    a nie mogąc sobie z tym poradzić angażują uczniów do pomocy.
    Tak, tak, rządzenie oświatą to trudna praca. Ale jeśli ktoś się
    jej podjął....

    Jan

    PS. Lepiej piszmy o tym na liście pl.soc.edukacja.szkola. Jan





    Temat: Dyskusja o Wrocławiu
    Naukowiec z importu

    We Wrocławiu przybywa zagranicznych naukowców. W całym mieście na uczelniach zatrudnionych jest dziś około 100 naukowców z zagranicznym paszportem.
    To kilka razy więcej niż jeszcze parę lat temu, gdy można było ich policzyć na palcach jednej ręki. Kolejnych kilka tysięcy obcokrajowców przyjeżdża do nas co roku z wykładami dla studentów i na konferencje naukowe. Jednak bez większej ilości gotówki zatrzymanie ich we Wrocławiu będzie graniczyło z cudem.

    Chyba że trafią się tacy miłośnicy naszego miasta, jak pochodzący z Holandii informatyk Hans de Nivelle, który właśnie z oceną wyróżniającą obronił habilitację na naszym uniwersytecie.
    - Wcześniej przez kilka lat pracował w prestiżowym niemieckim Instytucie im. Maksa Plancka - opowiada prof. Jerzy Marcinkowski z Instytutu Informatyki. - U nas jest już od semestru i bardzo poważnie myśli o tym, żeby na dłużej związać się z Wrocławiem. Jest zakochany w naszym mieście i w przyszłości planuje tu sprowadzić swoją rodzinę.
    Holender przyznaje, że od dawna marzył o tym, żeby zobaczyć stolicę Dolnego Śląska.
    - Już na miejscu okazało się, że znacznie lepiej pracuje mi się z polskimi studentami niż na przykład z niemieckimi. Bardziej przykładają się do nauki. Z przyjemnością będę dla nich prowadził zajęcia.

    Na uniwersytecie na dobre zadomowił się też prof. David Blaschke, wybitny niemiecki fizyk. Zajmuje się badaniem tego, co dzieje się we wnętrzu gwiazd.
    - To między innymi dzięki jego staraniom wrocławska uczelnia została koordynatorem dużych międzynarodowych badań, w których uczestniczą uniwersytety z 9 krajów - wyjaśnia prof. Ludwik Turko z Instytutu Fizyki Teoretycznej. - Wartość całego projektu to około 350 tys. euro - podkreśla Turko.
    Politechnika Wrocławska zatrudnia ponad 20 naukowców z zagranicy. Kilku Niemców, dwóch Amerykanów, Bułgara, ale też Brazylijczyka. Kolejnych ponad tysiąc obcokrajowców przyjechało w zeszłym roku na tę wrocławską uczelnię z wykładami dla studentów lub na konferencje.
    - Stawiamy na współpracę z zagranicznymi naukowcami - wyjaśnia dr inż. Zbigniew Sroka, prodziekan na wydziale mechanicznym politechniki. - Wszystko zaczyna się od spotkań na międzynarodowych sympozjach, gdzie nasi naukowcy mogą nawiązać kontakt z obcokrajowcami. Później często odwiedzają się na swoich macierzystych uczelniach. A to dobra okazja do poprowadzenia wykładów dla studentów. Jednak odsetek uczonych, którzy decydują się zostać na dłużej w Polsce jest niewielki. Jednym z powodów jest wciąż duża różnica w wysokości wynagrodzeń - przypuszcza Sroka.

    Jednak politechnika zawarła właśnie z urzędem miejskim umowę, która umożliwi jej zapraszanie na gościnne wykłady wybitnych zagranicznych naukowców.
    - Już wkrótce przyjadą do Wrocławia światowi specjaliści z dziedziny informatyki i telekomunikacji - zapowiada prof. Tadeusz Więckowski, prorektor politechniki. - Dzięki projektowi finansowanemu przez miasto i naszą uczelnię, studenci, ale też uczniowie będą mogli posłuchać ich wykładów - dodaje.
    Za kilkudniową wizytę tuza nauki trzeba zapłacić kilka tysięcy zł. Być może to jednak pierwszy krok, żeby w przyszłości najlepszych ściągnąć do Wrocławia na dłużej.

    Olesja Tymar, Jerzy Wójcik - POLSKA Gazeta Wrocławska

    http://wroclaw.naszemiasto.pl/wydarzenia/818557.html



    Temat: ***jak otworzyć przedsiębiorstwo przewozowe***

    Mnóstwo, poszukaj na forum, w wielu miejscach jest. Na początek musisz znaleźć równowartość 9 000 euro na zabezpieczenie dla pierwszego pojazdu w licencji i 5 000 euro na każdy kolejny (możesz np. hipotekę obciążyć)

    Już dotarłem do przepisów o transporcie drogowym, przyznam że ciężka lektura...


    Jakich podatków, jakiego ubezpieczenia? Koszt przeglądu autobusu to ok. 200 zł (cena urzędowa, nie pamiętam dokładnej wysokości).
    Chyba zadałem zbyt nieprecyzyjne pytanie. Na początek chodzi mi o to, by dowiedzieć się jakich opłat należy się spodziewać, czyli np. ubezpieczenie, przeglądy, podatek od środków transportowych itp. Wiem, że tego jest naprawdę dużo i jest to porozrzucane po wielu ustawach. Na tej podstawie obliczę koszty stałe.


    Statystycznie to Ty i Twój pies macie po trzy nogi i pół ogona. Mistral pisał o bardzo ważnej sprawie - utrzymywaniu kontaktu z potencjalnymi pasażerami.
    Bezpośredni kontakt z klientem to podstawa. Jednak domyślam się, że przewoźnicy mają jakieś szablony czy wzory względem których obliczają potencjalne zapotrzebowanie na przewozy, np. że ze wsi o 300 mieszkańcach 2% mieszkańców (z czego 70% to uczniowie) przypada na jeden kurs. Możliwe, że się mylę i takich modeli matematycznych nie ma, a zapotrzebowanie przewozowe ustala się "na oko".


    Podatek VAT jest dla przedsiębiorcy neutralny (tak naprawdę interesuje Cię to tylko w kwestii przepływów finansowych). Zapomnij o 20% marży na trasach lokalnych przez kilka pierwszych kwartałów, chyba, że będziesz jeździł jako typowy busiarz (nieewidencjonowanie części przychodów, podjeżdżanie kursów innych przewoźników, dla kierowcy na umowie minimalne wynagrodzenie z KRUSem). Robisz analizę przychodów, kosztów i liczysz.
    W moim przypadku typowo "busiarskie" metody odpadają. Chciałbym jednak w jakiś sposób obliczyć minimalny wpływ do kasy przypadający na jeden kilometr trasy, który gwarantuje opłacalność na zadanym poziomie (np. 10% od wpływów do kasy czy 20%). Podejrzewam, że są na to jakieś wzory. Wiem już jak przeliczyć na kilometry koszt i zużycie paliwa oraz pensję kierowcy (zakładam 2000 zł netto). Problem stanowią pozostałe koszty dające się przeliczyć na jednostkę trasy o których nie wiem, np. wymiana ogumienia, wymiana oleju, itp.


    Taa, a dwa tygodnie później PKS zmieni rozkład. Z moich obserwacji: akceptowalna przez biedniejszych studentów:
    - izochrona dla codziennych dojazdów jest na poziomie 70-90 minut (w jedną stronę),
    - koszt dla pasażera na poziomie 130-150 zł (stypendium mieszkaniowe wynosi 200 zł).

    Bilet miesięczny szkolny na PKS z mniejszego miasta kosztuje grubo ponad 100 zł, więc dodatkowe płacenie za bilet w mojej firmie raczej by nie było akceptowalne. Co innego, gdybym uruchomił własne kursy dla studentów na trasie międzymiastowej ale obawiam się, że nie otrzymam zezwolenia. W takim wypadku koszt biletu byłby znacznie mniejszy, bo nie trzeba dodatkowo płacić za osobny przejazd do punktu przesiadkowego.


    Kwestia strategii rynkowej - co do zasady bilety miesięczne gwarantują pewniejsze, ale mniejsze w przeliczeniu na pasażera, przychody.
    Właśnie też to zauważyłem. Jednak wydaje mi się, że warto powalczyć o stałego klienta i w tym celu chcę konsultować rozkład jazdy z mieszkańcami.


    Wszystko zależy od konkretnych egzemplarzy i tego, w jaki sposób zamierzasz prowadzić serwis (wewnętrzny, na zewnątrz - w jakiej odległości od miejsca parkowania aut?).
    Da się to w jakiś sposób stwierdzić po przebiegu? Na przykład, czy autobus z przejechanymi 500 000 km w Niemczech (tam są lepsze drogi) może jeszcze długo posłużyć?
    Na serwis mam 2 warianty: pierwszy to otworzenie warsztatu samochodowego, który oprócz naprawiania autobusów będzie obsługiwał samochody osobowe. Wydaje mi się, że autobus nie wymaga za często naprawy czy konserwacji,a zewnętrzna obsługa może dość drogo kosztować. Nie mam na tym polu doświadczenia, dlatego pytam specjalistów


    Generalnie w tej chwili jest słaby moment na rozpoczynanie działalności bez układów (np. przewozy szkolne w gminie) - kryzys w pierwszym momencie uderza w niewielkie miasta i otaczające je miejscowości.
    Też się tego obawiam, że z powodu kryzysu będzie problem z opłacalnością. Jednak jeśli będę czekać zbyt długo, to pojawi się inny przewoźnik, który wykorzysta lukę na rynku. Na początek chcę obsłużyć krótkie i najlepiej zapowiadające się trasy aby zebrać kapitał na dalszą działalność i uruchomienie połączeń międzymiastowych.
    Szybka kalkulacja: w przypadku obsługi trasy o długości 60 km (tam i powrót) i stawce za wozokilometr równej 2,50 zł jeden kurs musi dać wpływy na poziomie 150 zł, przy 10 kursach jest to 1500 zł dziennie, a przy średnio 26 dniach miesięcznie (w soboty i niedziele mniej kursów) daje to prawie 40000 zł miesięcznie i taką kwotę na miesiąc trzeba zabezpieczyć na same kursy, przy założeniu bardzo niskiej frekwencji na początku działalności.



    Temat: Gdzie bedzie lepiej za 10,20 lat -Polska,Holandia??
    Jestem obecnie w Polsce na krótkim tygodniowym urlopie. Mam polskie media do wyboru do koloru, polskie sklepy, szpitale i szkoły...
    Szkoły są zamykane bo jest mało uczniów, mało nauczycieli. Za podręczniki do najniższych klas płacić trzeba krocie, co roku każdemu dziecku znowu trzeba kupować nowe podręczniki bo stare się "nie nadają" wg pań nauczycielek.
    Szpitale mają kolosalne długi, są na państwowym garnuszku i wyczerpały limity pacjentów do końca 2009 roku. Lekarstwa coraz mniej są refundowane. ZUS-y wybudowane są z marmurów, a ich pracownicy balują na zagranicznych wycieczkach.
    W sklepach i owszem wszystko jest - tylko że ceny w stosunku do wynagrodzeń(emerytur) jakieś strasznie wysokie. Nie mówię tu o przeliczniku w stosunku do cen holenderskich.

    Zresztą - w latach 1979-81 mój ojciec pracował na kontrakcie w Wiedniu. Spędzalam tam z mamą cale wakacje. Pytalam wtedy mamy - dlaczego tutaj (w Wiedniu) są takie ladne i kolorowe sklepy, mają półki pełne towarów, owoce leżą prawie na ulicy, czekolada jest prawdziwa a nie czekoladopodobna, itd. Moja mama powiedziala jedno zdanie - "Gdy będziesz dorosła i będziesz miala swoje dzieci to w Polsce też będzie tak dobrze jak tu"
    Patrząc z perspektywy czasu - miala rację. Tyle tylko że pracując w Polsce nie stać mnie było na połowę tych rzeczy które mogę dzieciom kupić tu w Holandii. Zarobki mi na to nie pozwalały a ceny wszystkiego non stop idą w górę.
    Może osoby młode, samotne mają lepiej. Ale rodzinom z dwójką czy trójką dzieci wcale nie jest tak kolorowo. Szczególnie w regionach o dużym bezrobociu.
    Pozatym - w Polsce jest taki trend do dnia dzisiejszego że kobieta w okolicy 30 w dodatku z dzieckiem (lub dwoma) nie ma co liczyć na normalną pracę, zgodną ze swoim wykształceniem. No chyba ze chce zrobić karierę na kasie w supermarkecie.
    Mam takie koleżanki - pracują już 10 lat jako kasjerki w "real". Pracują bo nie mają innej perspektywy.

    Młodzi wyjeżdżają by zarobić na lepsze życie w Polsce. Starsi - z powodu zawodu, rozczarowania sytuacją kraju.
    To nie my zgotowaliśmy sobie taki los - są wśród nas ludzie i starsi i młodsi którzy dają się nabierać na słodkie obietnice polityków pokroju braci Kaczyńskich. To ich łatwowierność prowadzi do tego że krajem żądzą wciąż te same kukiełki którymś ktoś pomaga robić ruch pociągając za odpowiednie sznurki. Nie będzie lepiej w kraju w którym latami toczy się spór o dwa słowa "lub czasopisma" lub roztrząsa inne podobne "poważne" problemy polityczne.
    Nikogo z rządzących nie obchodzą drogie podręczniki szkolne, kolejki w przychodniach, brak pieniędzy na operacje lub "wysokie" emerytury starszych schorowanych ludzi, którzy często nie mają na podstawowe produkty żywnościowe, opłaty nie wspominając o lekarstwach. Ich interesują własne, dobrze wypchane portfele.



    Temat: Płatne sakramenty!?
    Czemu płacimy za sakramenty? Na co pieniądze z tacy?

    Przede wszystkim trzeba przypomnieć, że już sam Jezus „upoważnił” (trochę niezręczne słowo) swoich uczniów do pobierania opłaty za świadczone przez nich posługi wobec tych, do których przychodzą. Wyraził to słowami skierowanymi do siedemdziesięciu dwóch uczniów, których wysłał przed sobą do miejsc, do których miał się udać ze swoją nauką: „Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi! Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę”. ( Łk 10, 5-7).
    Oczywiście forma wynagradzania uczniów Chrystusa na przestrzeni wieków przybierała różne formy, aż do dzisiejszej, kiedy to podstawową ogólnie przyjętą normą wynagradzania pracowników jest pieniądz. (no i oczywiste trzeba sobie to przełożyć na obecne warunki funkcjonowania społeczeństw).

    Na co zaś wydatkowane są pieniądze z tacy? Spróbuję po trosze dokonać małego wyliczenia, oczywiście na tyle, na ile moja wiedza mi na to pozwoli.

    Może na początek wyjaśnijmy sprawę podatków, gdyż bardzo często się słyszy, że w kościele dużo zarabiają, a nie odprowadzają podatków. Otóż nie jest to prawdą. Każdy proboszcz parafii odprowadza co kwartał podatek do urzędu skarbowego od ilości zameldowanych na terenie parafii osób. Również wikariusze rozliczają się z urzędem skarbowym. A oprócz tego odprowadzany jest jeszcze podatek do kurii, naliczany od ilości chrztów, ślubów i pogrzebów. Tym samym obalamy mit, że Kościół nie płaci podatków.

    Żeby rozważyć sobie na co pieniądze z tacy i sakramentów są wydatkowane (oprócz już w/w wspomnianych podatków) przyjmijmy sobie przeciętną parafię miejską i to co ją tworzy (pominę tu społeczność parafialną, na którą składają się wierni świeccy, chociażby z racji tego, że ich rola tutaj jest oczywista, jako tych, którzy przekazują pewne fundusze).

    Kościół parafialny to:
    - nieruchomości: kościół, budynek mieszkalny – plebania, budynek gospodarczy (np. garaż), czasami przy parafiach funkcjonują budynki lub innego rodzaju pomieszczenia przeznaczone na działalność duszpasterską (np. spotkania grup parafialnych), domy rekolekcyjne,
    - cmentarz parafialny,
    - ludzie: duchowni i pracownicy świeccy: kościelny, organista, gospodyni, itp.

    Jest rzeczą wiadomą, że w każdym domu są wydatki związane z jego utrzymaniem, czyli: prąd, woda, ogrzewanie, remonty. Oczywiście o ile remonty na plebani, czy powiedzmy w innych budynkach nie wymagają większych nakładów (chociaż to też w zależności od tego jakiego rodzaju są to remonty, bo jeśli weźmie się pod uwagę takie sprawy jak naprawa dachu, podłóg, czy wymiana okien to nie są to wcale takie małe koszty - zważywszy, że kosztuje zarówno materiał, jak i wynajęcie osób, które podejmą się tych napraw), to remont budynku kościelnego to są to już poważne koszty. Oczywiście utrzymanie budynku kościelnego to podobne wydatki, jak na plebanii, tylko że dużo wyższe, bo oczywiście powierzchnia również jest większe chociażby do oświetlenia i ogrzania. Jest wiadomym, że w okresie świątecznym, chociażby Świąt Bożego Narodzenia, czy Wielkiej Nocy dodatkowo dochodzą koszty związane z przygotowaniem właściwego wystroju wnętrza świątyni, ale i na co dzień również są koszty innego rodzaju, jak np.: kwiaty do ołtarzy, komunikanty, wino mszalne, potrzeba od czasu do czasu zakupić nowe szaty liturgiczne, i innego rodzaju przedmioty używane w trakcie nabożeństw (oczywiście czasami parafie otrzymują w darze od np. grup parafialnych, czy innego rodzaju darczyńców szaty czy przedmioty liturgiczne, ale wiadomo, że raz - nie można liczyć, że wszystko się otrzyma, dwa – wszystko się zużywa).
    Sprawą dość kosztowną jest również utrzymanie cmentarza parafialnego, szczególnie w okresie Święta Wszystkich Świętych. Zwiększa się wtedy bowiem zużycie wody na cmentarzu, ale również ilość śmieci do wywiezienia (jeśli chodzi o parafię, w której zamieszkuję, to wiem, że wydatki związane szczególnie z wywózką śmieci w okresie Wszystkich Świętych, są olbrzymie, zwłaszcza, że z cmentarza „korzysta” całe miasto, a koszty ponosi tylko jedna parafia). Wiadomo jednak, że w ciągu roku również sprząta się na cmentarzach, więc są to wydatki stałe.

    Kolejna sprawa to pracownicy:
    Księża – zazwyczaj mają dwa źródła dochodu: jeden - msza św. (ok. 30 zł), drugi – chrzty, śluby, pogrzeby (z tych trzech jednak poza podatkiem, który trzeba oddać, to jeszcze trzeba podzielić się z kościelnym, organistą…). Wiadomo, że parafia zatrudnia pracowników świeckich (kościelny, organista, gospodyni), oprócz tego, że otrzymują oni pensje, to jest oczywiste, że tak jak za wszystkie osoby zatrudnione na etacie, trzeba odprowadzić podatki i składki na zus. Oczywiście księży również obowiązują składki ZUS - owskie.

    Trzeba również zwrócić uwagę, że nie każda zebrana taca pozostaje w parafii. Jest pewne, że każdego roku jedna obowiązkowo taca trafia do Rzymu (świętopietrze) i jedna w okresie Świąt Bożego Narodzenia na utrzymanie Bazyliki Grobu Pańskiego w Ziemi Świętej. Poza tym kilka razy do roku niedzielna taca jest przekazywana na utrzymanie seminarium duchownego, Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, na misje, na pomoc potrzebującym (np. w przypadku kataklizmów, co i w naszym kraju ostatnio staje się coraz częstsze). Niekiedy pieniądze te również przeznaczane są na wspomożenie działalności grup parafialnych, szczególnie dla dzieci czy młodzieży, dofinansowanie kolonii, pielgrzymek, czy innego rodzaju wyjazdów. Niekiedy parafie fundują dzieciom, czy młodzieży (szczególnie w okresie ferii) bilety, np. na basen, na lodowisko itp. Czasem zbierana jest taca na dofinansowanie do obiadów w szkole dla dzieci. I wiele innych potrzeb…

    To przynajmniej tyle co mi na myśl przychodzi, a wiem że pewnie jest tego jeszcze więcej, w zależności od organizacji parafii. Gdy się popatrzy na to co udało mi się wyliczyć, to widać że wydatki są niemałe….



    Temat: Kaczyńscy spowodowali strajki w służbie zdrowia
    Jako lekarz jak czytam tylko wasze posty to śmiać mi sie chce jakie bzdury wypisujecie i muszę się wypowiedzieć. Nie jestem żadnym agentem SB,WSI czy czego tam jeszcze można być. Sam głosowałem na PIS i na małą Kaczkę w wyborach na prezia. Na początku obalę parę mitów.

    30% podwyżka- Ktoś wnikał w zapisy tej ustawy? To była podwyżka dla "wszystkich pracowników sektora zdrowotnego", czyli nawet kierowca karetki i woźna pracująca w szpitalu dostawali z tych pieniędzy podwyżkę. Co zwiększa grupę osób, które otrzymały podwyżkę z 100 tys do ok. 500 tys. Podwyżki dla każdego pracownika zaś przyznawał dyrektor danego szpitala i od jego upodobań zależało ile kto dostanie. Przed podwyżka jako specjalista chirurg dostawałem bez dyżurów na rękę 1500 zł. Każdy kto umie liczyć policzy, że 30% z 1500 zł wynosi 450 zł. Czyli moja pensja powinna wynosić teraz 1950 zł, a wynosi 1680 zł... Nie wiem jakimi zasadami matematyki kierował się dyrektor przyznając tak wysoką podwyżkę nie wiem... Za to w wiem że w wielu szpitalach były stosowana podobna matematyka w stosunku do lekarzy, pielęgniarek itd...., bo oczywiście dyrektorzy i administracja już prawidłowo umiała policzyć swoje 30%...

    Brak Limitów i kolejki- Drodzy państwo stoicie w kolejkach dzięki rządom SLD i po części PiS, ponieważ wasze ciężko zarobione pieniądze idą na leczenie pijaków i żuli spod sklepu. Tak tak, wasze miejsca są zajmowane przez nałogowych alkoholików, którzy robią sobie ze szpitala hotel. Mając do wyboru szpital, a cele w komendzie wybierają szpital. Na moim oddziale bywają takie dni, że ponad połowa łóżek jest zajęta przez takich ludzi, którzy nie płacą składki ale leżą, jedzą, oglądają TV i konsumują drogie lekki po to aby po wyjściu ze szpitala pić od nowa... I tak w kółko... Temu ma służyć głównie prywatyzacja szpitali albo współpłacenie za niektóre usługi, ponieważ taki "menel" będzie wolał wydać 10 zł na wino niż na pobyt w szpitalu. Wtedy znajdą się pieniądze i kolejki spadną co najmniej o połowę.

    Korupcja- Owszem wiem ze w moim środowisku zdarzają się przypadki kierowania z gabinetów do szpitala i ogólna korupcja ale bądźmy szczerzy. W każdym zawodzie znajdą się niestety czarne owce, które szkodzą i takich lekarzy trzeba tępić. Ale na boga. Zabijać bo ktoś nie dał łapówki? Coś wam za przeproszeniem się w głowach pop*** Nie macie pojęcia jaki to jest wysiłek, nerwy grzebać człowiekowi w brzuchu gdzie każdy wasz zły ruch może spowodować śmierć. Jaki ja mam w tym interes, żeby go zabić? Jak go zabiję to i tak nie da mi tej łapówki, a jak przeżyje to świadczy o mojej renomie i moich umiejętnościach. Prócz tego zabić człowieka w szpitalu, na sali operacyjnej itd byłoby niezwykle trudne. Podczas operacji jest: co najmniej dwóch lekarzy, dwie-trzy pielęgniarki, więc nie ma szans. Na sali żeby odłączyć kogoś od aparatury to trzeba przekupić technika od sprzętu medycznego/pielęgniarkę za to odpowiedzialną, położną i ludzi którzy leżą z pacjentem, więc raczej nawet James Bond nie potrafiłby tego zrobić nie zauważalnie...

    Brak umiejętności i konowały- Jeśli jesteśmy takimi partaczami to dlaczego w UE witają nas z otwartymi rękami? Spytajcie się swoich bliskich w UK jaki jest tam poziom Służby Zdrowia:] Nie wiem ale czy któremuś z was chciałoby się za 1500 zł pracować z całych sił i ponad miarę?? Bo szczerze w to wątpię, że za 1500 zł ktoś z was by siedział od 7 do 15 i doglądał z uśmiechem na ustach pacjentów gdzie jest obrażany, opluwany czasami nawet bity.

    ZUS- w zusie najpierw przechodzi się przez urzędnika a potem przez lekarza, żeby wrócić do urzędnika. Lekarzy zaś wybierają urzędnicy. Na tym pierwszym szczeblu panuje układ urzędnik-lekarz. Urzędasy wybierają swoich lekarzy, którzy biorą(w 90% przypadków zawsze tego samego) w łapę, a potem się dzieli z urzędnikiem...

    Dlaczego my mamy być waszymi niewolnikami za 1500 zł ? BO przysięga nas zobowiązuje?
    Oto jej treść:
    Przysięgam na Apollona lekarza, na Asklepiosa, Hygieje, i Panaceje oraz na wszystkich bogów i boginie, biorąc ich na świadków, że wedle mej możności i rozeznania będę dochowywał tej przysięgi i tych zobowiązań.

    Mistrza mego w tej sztuce będę szanował na równi z rodzicami, będę się dzielił z nim mieniem i na żądanie zaspokajał jego potrzeby: synów jego będę uważał za swoich braci i będę uczył ich swej sztuki, gdyby zapragnęli się w niej kształcić, bez wynagrodzenia i żadnego zobowiązania z ich strony; prawideł, wykładów i całej pozostałej nauki będę udzielał swym synom, synom swego mistrza oraz uczniom, wpisanym i związanym prawem lekarskim, poza tym nikomu innemu. Będę stosował zabiegi lecznicze wedle mych możności i rozeznania ku pożytkowi chorych, broniąc ich od uszczerbku i krzywdy.

    Nikomu, nawet na żądanie, nie dam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka poronnego. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją.

    Nie będę operował chorych na kamicę, pozostawiając to ludziom zawodowo stosującym ten zabieg.

    Do jakiegokolwiek wejdę domu, wejdę doń dla pożytku chorych, nie po to, żeby świadomie wyrządzać krzywdę lub szkodzić w inny sposób, wolny od pożądań zmysłowych tak wobec niewiast jak i mężczyzn, wobec wolnych i niewolników.

    Cokolwiek bym podczas leczenia, czy poza nim, z życia ludzkiego ujrzał, czy usłyszał, czego nie należy na zewnątrz rozgłaszać, będę milczał, zachowując to w tajemnicy.

    Jeżeli dochowam tej przysięgi, i nie złamię jej, obym osiągnął pomyślność w życiu i pełnieniu tej sztuki, ciesząc się uznaniem ludzi po wszystkie czasy; jeżeli ją przekroczę i złamię, niech mnie los przeciwny dotknie.
    Nic tam nie piszę, że mamy was leczyć za darmo. Urzędnik też jest na państwowym, wykonuję jakieś banalne prace, które może średnio rozgarnięty absolwent LO, a dostają 3 krotnie większe pensje niż my i pracują krócej, lżej i w lepszych warunkach. Mój szpital w małym 80 tys. miasteczku jest idealnym przykładem. Na 2000 pracowników szpitala lekarze i pielęgniarki wynoszą mniej niż 600. Nie wiem kim jest reszta i co ona robi w szpitalu bo sam muszę wypełniać wszystkie dokumenty. Też mam dzieci, też mam rodzinę i chcę godnie zarabiać aby móc ją utrzymać. Czemu nie rzucę pracy i nie wyjadę? Bo jestem Polakiem i zawsze byłem z tego dumny i uważałem, że tutaj jest moje miejsce. I zrozumcie ten protest nie jest przeciwko wam tylko urzędnikom i publicznej służbie zdrowia, ponieważ traktują nas jak śmieci i nie chcą nawet z nami rozmawiać. Wszystkim dają, ze wszystkimi rozmawiają tylko z nami nie chcą nie wiedzieć czemu... Czyżby strach albo brak pomysłu IV RP na służbę zdrowia?



    Temat: Płatne publiczne studia po ukończeniu jednego kierunku.

    Dzienne studia mgr w przeważającej większości ignorują fakt istnienia czegoś takiego jak "rynek pracy".
    Najgorsza w tym wszystkim jest konieczność poprawności politycznej uczelni. Nie raz i nie dwa mi się zdarzyło, że kandydat w dołączonym do podaniao przyjęcie do pracy, lub praktykę artykule robi po 3 błędy ortograficzne w jednym zdaniu. Ja się nadziwić nie mogę, że taką osobę ktoś wypuścił z podstawówki, po czym dowiaduję się, że gość ma papierek na dysortografię, czy dysleksję, więc nie przeszkadza mu to w skończeniu studiów na kierunku polonistyki, lub dziennikarstwa. Ja kompletnie nie rozumiem, czemu nikt takiej osobie nie zwróci wcześniej uwagi, że nikt go nie zatrudni i nie będzie pilnował każdego napisanego przez niego słowa tylko dlatego, że ma dokument (nawet zakładając, ze słusznie wydany) i to nie jego wina, że pisać po polsku nie potrafi. To jak z człowiekiem bez nogi. Nie uważam go za mniej wartościowego dla społeczeństwa, ale w piłkę z nim nie pogram.

    Orientacja rynkowa jest pozorna i wyraża się w corocznej produkcji paru tyś. "dziennikarzy" przy deficytach kandydatów na politechniki. Jeżeli państwo ma fundować darmowe studia to takie które są pożyteczne dla gospodarki. Fajne ale mało opłacalne zawodowo i gospodarczo kierunki powinny być płatne.
    To nie jest wina samych studentów dziennikarstwa, ale programu nauczania na tych uczelniach. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakie jest zapotrzebowanie na dziennikarzy. Po prostu osoby kończące studia się do tej roli nie nadają. Program nauczania jest zbyt ogólny, bez specjalizacji. Dziennikarz kończący studia potrafi z reguły napisać artykuł na każdy temat, ale tak naprawdę to w żaden nie potrafi się zagłębić. Większość dziennikarzy pracujących dla dużych gazet nigdy nie skończyła dziennikarstwa, bo łatwiej szukać dziennikarzy wśród innych grup zawodowych. Po samym dziennikarstwie mało kto jest w stanie napisać artykuł np. ściśle ekonomiczny. Do tej roli trzeba szukać ekonomisty, który potrafi pisać, bo tak jest prościej, niż znaleźć dzienikarza, który zna się na ekonomii. Po prostu ten kierunek powinno się rozbić na wiele grup. Powinno być dziennikarstwo ekonomiczne, dziennikarstwo kulturalne, dziennikarstwo sportowe, dziennikarstwo polityczne itp. Wtedy zdecydowana większość absolwentów dziennikarstwa bez problemu znalazłaby pracę w zawodzie.

    Ale jest też 2 strona medalu. Jeżeli płatne studia to dotowane pożyczki dla studiujących i taka organizacja zajęć która umożliwia pracę zarobkową.
    Chyba jest obecnie możliwość wzięcia tzw. kredytu studenckiego z minimalnym oprocentowaniem i praktycznie bez ryzyka. Słyszałem ostatnio o takim kredycie, w ramach którego otrzymuje się umówioną, miesięczną kwotę (np. 1000zł) przez cały okres studiów, a spłaca się go dopiero po ich zakończeniu i rozpoczęciu pracy zawodowej, w dosyć atrakcyjnych ratach, praktycznie bez oprocentowania.

    Ale jest też 2 strona medalu. Jeżeli płatne studia to dotowane pożyczki dla studiujących i taka organizacja zajęć która umożliwia pracę zarobkową. Student dzienny wchodzi na rynek pracy 3-5 lat po absolwencie liceum, 8 lat po absolwencie zawodówki. Uwzględniając przyrost wynagrodzenia wraz ze stażem pracy i niezapłacony ZUS to różnica we wpływach do gospodarki jest spora. Tytuł inż. ją w jakimś stopniu rekompensuje ale tytuł mgr kulturoznawstwa już niekoniecznie.
    Tak naprawdę to tytuł magistra czegokolwiek znaczy dzisiaj bardzo niewiele. Obecnie jest taki pęd na wyższe wykształcenie, że prawa popytu i podaży sprawiają, że operatorzy koparek, czy wózków widłowych mogą liczyć na znacznie wyższe wynagrodzenie, niż przeciętny absolwent uczelni. Gdy ja kończyłem uczelnię, to już sam tytuł magistra był bramą otwierającą drogę do większości miejsc. Skończenie dwóch kierunków i znajomość jednego, albo dwóch języków obcych to już był fakt, który sprawiał, nie nie musiałeś nawet przeglądać ogłoszeń o pracę, bo to pracodawcy zgłaszali się do takiego człowieka z ofertami. Teraz magistrem jest zdecydowana większość młodych ludzi, większość zna przynajmniej jeden język obcy. Nawet taki podwójny magister już dzisiaj niewiele znaczy. A koparką nie ma kto jeździć.

    Ja jestem za tym, żeby bardzo utrudnić zdobywanie dyplomu. Uważam, że studia powinny być płatne, ale z ciekawym systemem stypendialnym. Niech uczeń wybitny ma możliwość utrzymać się wyłącznie ze stypendium. Niech wynajmie mieszkanie, ma co jeść i za co kupić książki. Niech to będzie 1500zł miesięcznie, a nie 200. Ale stypendium musi być dla osób wybitnych i nie mówię tutaj o wysokiej średniej ocen, tylko o realnych osiągnięciach na koncie takiego studenta. Ponadto trzeba wrócić do czasów, kiedy kończąc uczelnię coś się umiało. Pamiętam takich profesorów, którzy potrafili z 50 osobowej grupy na pierwszym roku zrobić 10 osobową grupę na drugim, ale te osoby, które zostały na bezrobocie nigdy narzekać nie musiały. No i niech nie widzę więcej podań o przyjęcie do pracy od absolwentów dzienniarstwa z dołączonym papierkiem na dysleksję, bo taka osoba powinna być wyeliminowana już podczas rekrutacji i albo iść na kierunek techniczny, gdzie nieznajomość ortografii nie jest wielką przeszkodą, albo iść i nauczyć się obsługiwać tą cholerną koparkę.



    Temat: Różne takie, czyli dyskusje prasówkowe, krótsze lub dłuższe
    Dzisiaj prasa wyjątkowo łaskawa
    http://wiadomosci.onet.pl/1418264,11,item.html

    PAP, ML /14.10.2006 20:13

    LPR obiecuje dodatkowe 4 tys. zł "becikowego"

    Dodatkowe 4 tys. złotych "becikowego" z kasy samorządowej dla wszystkich nowo narodzonych poznaniaków obiecuje po wygraniu wyborów Liga Polskich Rodzin.

    "To jest najlepsza inwestycja w przyszłość" - przekonywał w sobotę dziennikarzy wiceprezes partii Wojciech Wierzejski, wspomagający kampanię wyborczą Ligi w Wielkopolsce.

    Według LPR 2 tys. zł na każde dziecko pochodzić będzie z kasy miasta, a dwa kolejne z kasy samorządu wojewódzkiego. "Łącznie biedni rodzice będą mogli - po dodaniu państwowego »becikowego« - liczyć nawet na 6 tys. zł" - mówił poseł Wierzejski.

    Wielkopolska LPR zaprezentowała w sobotę listy kandydatów w wyborach do sejmiku wielkopolskiego. "Mamy komplet kandydatów, w ciągu kilku najbliższych dni przedstawimy naszego kandydata na prezydenta Poznania oraz podamy partnerów, z którymi będziemy blokować swoje listy" - dodał Wierzejski.


    Oraz:

    http://wiadomosci.onet.pl/1420360%2c11%2citem.html

    PAP, ML /18.10.2006 19:46
    Sobecka: Specjalne podatki dla bezdzietnych

    Na kryzys rodziny i potrzebę wspierających ją działań wskazywali w środę w Sejmie przedstawiciele wszystkich klubów w debacie o sytuacji rodzin w Polsce.
    Spadek liczby urodzeń, starzenie się społeczeństwa, trudna sytuacja rodzin wielodzietnych - to część poruszanych problemy.

    Posłowie wysłuchali informacji rządu o sytuacji społecznej i materialnej polskich rodzin, sytuacji demograficznej oraz informacji o rządowym programie dożywiania.

    Jak podkreślała Anna Sobecka (RLN), istotną cechą rodziny jest wielodzietność. Jej zdaniem, każda taka rodzina powinna otrzymać mieszkanie ze specjalnego funduszu mieszkaniowego. "Rodziny, które nie wychowują dzieci, winny być obciążone podatkami, ponieważ nie uczestniczą w trudzie budowania społeczeństwa" - mówiła.

    Marian Piłka (PiS) podkreślał, że spadek liczby urodzeń grozi załamaniem się za kilkanaście lat systemu emerytalnego i ewentualną potrzebą przesunięcia granicy wieku emerytalnego do 70 lub więcej lat. W jego ocenie, kryzys rodziny spowodowany jest głównie przez niekorzystną sytuację ekonomiczną.

    Dodał, że obecna polityka prorodzinna jest niewystarczająca. Zaznaczył, że potrzebne jest m.in. dalsze wydłużanie urlopów macierzyńskich, a wysokość świadczeń emerytalnych powinna uwzględniać liczbę urodzonych dzieci i przebywanie na urlopie wychowawczym.

    Według Elżbiety Radziszewskiej (PO) na kryzys polskich rodzin wpływa m.in. duże bezrobocie wśród osób młodych, niekorzystny dla rodzin z dziećmi system podatkowy, problemy z mieszkaniami oraz niewystarczająca sieć przedszkoli i żłobków.

    Podkreślała, że nie ma jasnego stanowiska, jakie działania zamierza podjąć rząd w ramach polityki wspierania rodziny. "Trzeba wypełnić treścią to, co się nazywa prorodzinną polityką państwa, aby już zacząć działać" - dodała. Według niej, Polska powinna czerpać ze sprawdzonych w krajach Unii Europejskiej rozwiązań, m.in. pomocy finansowej w postaci zasiłków rodzinnych, upowszechnienia elastycznych form pracy oraz rozwoju systemu żłobków i przedszkoli.

    Izabela Jaruga-Nowacka (SLD) zarzucała obecnemu rządowi, że obiecywał politykę prorodzinną, a nie przedstawił żadnych konkretnych rozwiązań w tym zakresie. "Po roku waszych rządów wiadomo, że nie macie ani pomysłu, jak pomóc polskim rodzinom, ani takiego zamiaru" - stwierdziła.

    Podkreślała także, że rząd nie zwraca uwagi na sytuację i problemy osób starszych. W jej ocenie niezauważana jest także rosnącą skala niepłodności, a rząd nie zamierza finansować zapłodnienia in vitro.

    Przedstawiciel Samoobrony Grzegorz Kołacz podkreślał, że obecnie "nie jest w modzie wychowywanie więcej niż jednego dziecka". Dodał, że potrzebne są pełnopłatne urlopy wychowawcze. W jego ocenie program wspierania rodzin powinien oprócz pomocy społecznej obejmować także m.in. pomoc psychologiczną dla rodzin dysfunkcyjnych.

    Według Elżbiety Ratajczak (LPR) musi powstać i działać cały system społeczno-gospodarczy, nakierowany na rodzinę. Podkreśliła, że rodziny wielodzietne są najsłabsze ekonomicznie, zaś ich sytuację materialną poprawiłoby m.in. rozliczanie podatkowe wspólnie z dziećmi.

    Zaproponowała powołanie specjalnej komisji w Sejmie, która opracowałaby narodowy program wspierania rodziny, biorąc pod uwagę rozwiązania zgłaszane przez różne partie.

    Tadeusz Sławecki (PSL) mówił, że 44 proc. rodzin nie stać na przygotowanie co drugi dzień ciepłych obiadów. Jego zdaniem należy zwiększyć rolę minimalnego wynagrodzenia, ponieważ - jak się wyraził - tylko godziwa płaca może zatrzymać młodych ludzi w kraju. "Proponujemy podnieść wysokość stypendium socjalnego dla szkół podstawowych i gimnazjów - minimum 1 tysiąc złotych na jednego ucznia miesięcznie" - dodał.


    Bardzo mi się podobają pomysły pani Sobeckiej Bykowe, bykowe, bykowe...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.