Strona Główna
Jagiellonia youtube
jak jezdzić cieżarówką
Jadar pl
jajko wielkanocne
jajcarski tekst zaproszenia
Jack Warden
Jachty Produkcja
Jak liczyć macierzyńskie
jak leczyć zatrucia żołądkowe
jacht na Mazurach
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jak kierować firmą





    Temat: DOBRY LEKARZ ????
    Gość portalu: AAA napisał(a):

    > Oj!!! Nie potrafisz wyciągać właściwych wniosków.
    > Są dobrzy i bardzo dobrzy lekarze w Łodzi - sam znam wielu. Ale żaden nie
    > będzie mówił o sobie chwaląc się.
    > Niedobrzy i nieprofesjonalni są politycy i urzędnicy ( Urzędu Wojewódzkiego,
    > Urzędu Marszałkowskiego, Urzędu Miasta Łodzi - Ci, którzy są organami
    > załóżycielskimi nad tymi placówkami, w których dochodziło i niestety będzie
    > nadal dochodziło do takich niegodziwości).
    > To do ludzi typu Pan Konieczny, Pan Dziki (a w przeszłości Pan Panas) należy
    > kierować pytanie dlaczego zdarzają się tak żli lekarze w Łodzi. To Ci Panowie
    > oficjalnie twierdzili, że nekrobiznes jest immanentną cechą wszystkich
    wielkich
    >
    > miast i nie należy z nim walczyć bo i tak decyduje tam mafia. Jedyne co
    można
    > zrobić to wprowadzić koronerów, żeby odciągnąć "pospolitych" lekarzy od firm
    > pogrzebowych.
    > A gdzie nadzór właścicielski nad "swoimi placówkami". U mnie w dużej
    > niepublicznej placówce ochrony zdrowia od wielu lat nie spotkałem się z
    > przypadkiem picia alkoholu w pracy przez lekarzy czy pielęgniarki - bo u mnie
    > Ci lekarzy są doceniami i może przez to szanują swoją pracę a przez to
    > pacjentów, których leczą. Doceniani ale i na bieżąco rozliczami, i oceniani
    ze
    > swojej pracy. A zapewniam nie jestem "wilczym kapitalistą" a pewnie jeżdzę
    > trochę gorszym samochodem od niektórych "menedżerów" publicznych placówek,
    > które mają gigantyczne długi a zapytaj pielęgniarki i lekarzy w tych
    placówkach
    >
    > jak są szanowani przez swoich przełożonych?
    > Teraz wyciągnij wnioski : czy, gdzie i dlaczego są dobrzy lekarze w Łodzi.
    Wydaje mi się ze nazwiska które tutaj padły to są nazwiska lekarzy. Czy Pan
    Panas był złym lekarzem??

    A druga sprawa. Wszak na tym forum wpisują się i czytają nie tylko lekarze.
    Dlaczego jakoś nikt nie napisał: tak znam dobrego lekarza??
    też pewnie winni są tylko urzędnicy.
    Nie pisze że oni są niewinni ja piszę: oni rządzą bo nie ma dobrych lekarzy.
    Dobrych czyli mądrych, uczciwych , silnych. Takich którzy byliby autorytetem w
    rozmowach z urzędnikami.





    Temat: DOBRY LEKARZ ????
    Gość portalu: somsiad napisał(a):

    > Gość portalu: muppet napisał(a):
    >
    > > Już po świętach. Z niecierpliwością czekam na dalsze bicie piany.
    > >
    > > "Jak masz mówić głupio to milcz"
    > > Wacuś B.
    >
    > Bicie piany też bywa przydatne....
    > Morał tego tematu jest jeden: jakoś żaden pacjent czy tez lekarz nie napisał:
    > znam dobrego lekarza. I to już coś mówi. A w związku z tym mam prawo głosić:
    w
    > Łodzi nie ma dobrych lekarzy.
    > I cichutko umrzeć na zawał:-)

    Oj!!! Nie potrafisz wyciągać właściwych wniosków.
    Są dobrzy i bardzo dobrzy lekarze w Łodzi - sam znam wielu. Ale żaden nie
    będzie mówił o sobie chwaląc się.
    Niedobrzy i nieprofesjonalni są politycy i urzędnicy ( Urzędu Wojewódzkiego,
    Urzędu Marszałkowskiego, Urzędu Miasta Łodzi - Ci, którzy są organami
    załóżycielskimi nad tymi placówkami, w których dochodziło i niestety będzie
    nadal dochodziło do takich niegodziwości).
    To do ludzi typu Pan Konieczny, Pan Dziki (a w przeszłości Pan Panas) należy
    kierować pytanie dlaczego zdarzają się tak żli lekarze w Łodzi. To Ci Panowie
    oficjalnie twierdzili, że nekrobiznes jest immanentną cechą wszystkich wielkich
    miast i nie należy z nim walczyć bo i tak decyduje tam mafia. Jedyne co można
    zrobić to wprowadzić koronerów, żeby odciągnąć "pospolitych" lekarzy od firm
    pogrzebowych.
    A gdzie nadzór właścicielski nad "swoimi placówkami". U mnie w dużej
    niepublicznej placówce ochrony zdrowia od wielu lat nie spotkałem się z
    przypadkiem picia alkoholu w pracy przez lekarzy czy pielęgniarki - bo u mnie
    Ci lekarzy są doceniami i może przez to szanują swoją pracę a przez to
    pacjentów, których leczą. Doceniani ale i na bieżąco rozliczami, i oceniani ze
    swojej pracy. A zapewniam nie jestem "wilczym kapitalistą" a pewnie jeżdzę
    trochę gorszym samochodem od niektórych "menedżerów" publicznych placówek,
    które mają gigantyczne długi a zapytaj pielęgniarki i lekarzy w tych placówkach
    jak są szanowani przez swoich przełożonych?
    Teraz wyciągnij wnioski : czy, gdzie i dlaczego są dobrzy lekarze w Łodzi.





    Temat: Dlaczego rzydzi byli zawsze tak znienawidzeni?
    Bo są lepsi od was wszystkich
    Tak się składa że nie jestem Żydem. Mówię od razu, żeby mi tu później nie
    przyklejać etykietek. Patrze na nich z boku i obserwuję.

    > Dlaczego tylko rzydow przepedzano z miejsca na miejsce? Dlaczego tylko rzydom
    > urzadzano pogromy i masakry?

    Żydzi byli zawsze znienawidzeni z powodu najzwyklejszej zawiści. Ich kultura,
    sposób życia, katowanie Talmudu, itd. wytworzyły u nich dużą zawartość w
    populacji jednostek wybitnych o nadprzecietnej inteligencji. Chyba jest
    oczywiste, że tacy ludzie łatwiej i szybciej osiągają bogactwo. Czy innym ktos
    tego zabraniał ? Pluje się na Żyda, że to on zawsze miał karczmę. A czy ktoś
    zabraniał Polakowi mieć własną? Polak chlał, a Żyd był po prostu sprytniejszy.
    To powód do nienawiści.

    > Odpowiedz jest prosta. Rzydzi to rasa wyspacjalizowana w pasozytniczym trybie
    > zycia, w zyciu na koszt innych. Nigdy nie bylo rzydow, ktorzy byliby
    > zolnierzami, rolnikami, budowniczymi a wiec tymi, ktorzy cos wnosza dla dobra
    > ogolu, tworza, buduja lub bronia

    To własnie klasyczny sposób myślenia nieudacznego idioty. Jeśli baranie żalosny
    wolisz nosić worki z węglem pod górkę to twoja sprawa. Sprytniejszy od ciebie
    będzie je woził, a jeszcze sprytniejszy zorganizuje to wożenie i zarobi
    najwiecej. Czym ? Głową !!! To jest to czego wy żałośni ćwierćinteligenci nie
    potraficie i dlatego zawsze będziecie zerami zwalając przyczynę swojego
    nieszczęścia na Żydów (Balcerowicza, Unię ......). Ale pytam ponownie : czy wam
    karaczany ktoś zabrania zrobic to co robia Żydzi ? Otóż nie, tyle że to tego
    trzeba mieć dobry mózg.
    I za to ich nienawidzicie tak jak cała reszta maluczkich półgłówków.

    > Zadne spoleczenstwo na dluzsza
    > mete nie jest w stanie funkcjonowac, jesli duza czesc jego ludnosci
    > specjalizuje sie na branie nie dajac nic lub bardzo malo w zamian

    To popatrz bęcwale na gospodarkę Izraela. Popatrz na Holandię, która żyje
    głównie z handlu. Mądry człowiek kieruje sie logiką i racjonalnością. Jeśli w
    danej chwili bardziej opłaca się handlować to inteligentny człowiek to robi.
    Jesli bardziej opłaca się produkcja, to sie produkuje. Masę Żydów posiada firmy
    produkcyjne. Widac akurat to się im opłaca.

    Jesli Żydzi wszystko zdobyli podstepem i cwaniactwem to tylko potwierdza moją
    tezę, że sa inteligentniejsi od całej reszty. Czyz inni nie mogą być po prostu
    lepsi i cwańsi, tylko chwytaja za noże ?
    Zero zawsze pozostanie zerem.

    Na pohybel władzy ludowej !



    Temat: Bezprawna umowa
    loel napisał:

    > Chodzi o to że zapisy umowy nie mogą być sprzeczne z prawem.
    > Takim zapisem jerst "ustne ustalenia nie obowiązują".
    No to bardzo proszę pokaż mi przepis, który mówi, że zapis umowny "ustne
    ustalenia nie obowiązują" jest zabroniony przez prawo! Baaaaaaardzo jestem
    ciekaw. Moim zdaniem taki zapis wręcz w ogóle nie jest potrzebny (i dlatego w
    umowach - z bankiem, pracodawcą, międzynarodowych itd. - nie spotyka sie go).
    Bo jest oczywiste, że obowiązują postanowienia spisane na papierze. Specjalista
    od teorii prawa (może tu jest?) wytłumaczyłby to naukowo.
    Brniesz tak samo jak ktoś wyżej - prawo kieruje się logiką i racjonalnością (no
    może z wyjątkiem prawa stanowionego przez P. Beger i in.:-). Nie trzeba być
    jego znawcą, wystarczy logicznie myśleć.
    .
    .
    .
    .
    Ponieważ jednak widzę że obgryzacie paznokcie do krwi - pomogę -:) (z pamięci
    bo nie będę szukał paragrafów)
    Inżynier (nie chce mi się sprawdzać, ale czy to jest inż.Gamoń od
    Piwowskiego? :-) po pierwsze może powoływać się na przepisy dot. ochrony
    konsumentów mówiące, że reklama nie może wprowadzać w błąd, oraz że towar musi
    być zgodny z ofertą. A przecież te okna nie były tytanowe hehe!
    Ponadto konsument/inżynier:-) może, ponad zapisy umowne, powoływać się na
    cenniki, regulaminy, reklamy mu przedstawiane, jeśli są one dla niego
    korzystniejsze. Jedyny szkopuł, że ciężar dowodu na nim spoczywa, ale to nie
    musi być trudne jeśli tylko ma jakieś ulotki itp.
    Firma będzie jednak dowodziła, że kwestionowane zapisy umowne zostały
    indywidualnie wynegocjowane (czyli że wpisano w zleceniu "materiał: pvc") i
    wtedy oferta ogólna nie obowiązuje. Wszystko w rękach sądu, lecz tak czy owak
    INŻYNIER z tym tytanem się ośmieszy. No ale dla 1.000 zł ludzie gotowi są na
    dużo większe upokorzenia.



    Temat: PRZEDSTAWCIE SIĘ
    Pierwsze dni w Abu Dhabi
    Jak wspomniałem, czytając ogłoszenie o pracy w Abu Dhabi nie miałem
    pojęcia "gdzie to jest". Oczywiście przeczytałem, że jest to w Zjednoczonych
    Emiratach Arabskich, ale oprócz tego, że to na pewno leży nad Zatoką Perską, to
    więcej nie wiedziałem. Dubaj - tak. Miałem nawet kilka serii znaczków z Dubaju
    z pieskami i kotami kupionych na początku lat siedemdziesiątych w NRD.
    Stopniowo dotarłem do niezbędnych informacji i lecąc do UAE miałem już jakie -
    takie pojęcie o tym kraju. Tutaj tylko dodam, że nigdy nie przekonałem się do
    lansowanej m.in. w Polsce wymowy nazwy tego Emiratu/miasta: Abu Zabi. U moich
    interlokutorów zawsze słyszałem mniej lub bardziej wyraźną gloskę "d" -
    nigdy "z".

    Wracam do pierwszego dnia pobytu w Abu Dhabi. Po przespaniu kilku godzin,
    koledzy proponują wypad na miasto. Zrobił się wieczór i nie jest za gorąco.
    Pierwsze wrażenie: miasto jest rozkopane, wszędzie piasek, duży ruch pieszych i
    samochodów i co najważniejsze co najmniej połowa tych pieszych ubrana inaczej
    niż na europejskich ulicach. Arabowie w galabijach, chustkach na głowie
    przytrzymywanymi egalami, Pakistańczycy w obszernych białych koszulach i równie
    obszernych białych spodniach, Sikhowie w charakterystycznych turbanach.
    Egzotyka. W uszach dźwięczą klaksony używane gdy potrzeba, ale również wtedy,
    gdy jest to całkowicie zbędne. Mnóstwo małych sklepików "wszystko za dwa
    dirhamy" typu "mydło i powidło". Nic nie kupujemy, bo koledzy uprzedzili nas,
    że wypłatę otrzymamy nieprędko. Trzeba więc oszczędnie korzystać z funduszy
    przywiezionych ze sobą. Odwiedzamy też suk, opędzając się od nachalnych
    sprzedawców i oszołomieni wrażeniami wracamy do hotelu na nocleg.

    Rano budzi nas wezwanie muezina na modlitwę (wczorajszych wezwań nie
    słyszeliśmy bo przespaliśmy). Jemy lekkie śniadanie. Dużo jarzyn i owoców, a
    mało chleba - z oszczędności. Około 8:30 jedziemy taksówką do firmy. Taksówki
    wszystkie jednakowo pomalowane: biały dach i maska oraz złote błotniki i
    charakterystyczne "koguty". Taksówek jest moc i są bardzo tanie. Taksówkarzami
    są przeważnie Pakistańczycy, rzadko znają kilka słów po angielsku. Natomiast
    właścicielami taksówek są wyłącznie "Lokale", czyli obywatele UAE. Oni też
    muszą być właścicielami lub współwłaścicielami wszystkich prywatnych firm i to
    co najmniej w 51%.

    W firmie poznajemy kolegów z działu, z którymi będziemy współpracować. Tu
    dygresja. Początkowo nie zamierzałem ujawniać co to za ministerstwo i co to za
    firma. Jednak to opowiadanie byłoby dużo uboższe, gdyby tego nie podać. A więc
    ministerstwo, to Ministry of Information and Culture, a firma którą kieruje
    Departament Techniki to Abu Dhabi Radio and TV. My zostaliśmy zwerbowani
    do "Outside Broadcasting", czyli Transmisji.

    Dotychczas usługi OB świadczyła prywatna firma syryjska związana z niemiecką
    spółką z Hamburga. Dziwna to była współpraca, bo sprzęt w olbrzymiej większości
    należał do Ministerstwa, a Syryjczycy dostarczali obsługę. Postanowiono
    OB "upaństwowić" i stąd nabór m.in. w Polsce. Za bezawaryjną pracę sprzętu
    odpowiadało w tej prywatnej firmie dwóch Niemców i dwóch Polaków. Jednym z tych
    Polaków był Wiesiek, mój kolega z grupy studenckiej. Wieśka ściągnął szef
    firmy, który poznał Wieśka, gdy ten z ramienia WZT montował urządzenia studia w
    TV w Damaszku, a Wiesiek pociągnął za sobą G. mechanika - "złotą rączkę". Od
    Wieśka dowiedziałem się, że jest z nim żona - Hanka - też z naszej grupy, a w
    zespole nadajników krótkofalowych na pustyni pracuje dwóch dalszych kolegów z
    naszego roku. Polacy byli jedynymi Europejczykami zatrudnionymi w technice
    firmy.

    W owym czasie Abu Dhabi miało tylko jeden program naziemny TV i dwa programy
    radiowe: arabski i angielski. Ten drugi ograniczał się do muzyki młodzieżowej i
    krótkich wiadomości. Transmitować mieliśmy głównie imprezy sportowe: regaty
    łodzi tradycyjnych i wyścigi wielbłądów. Ale zanim to nastąpiło, musieliśmy
    przejąć sprzęt od prywatnej firmy. Ja miałem odpowiadać za łącza mikrofalowe.

    C.d.n.



    Temat: nasz sojusznik rewanzuje sie za nasza pomoc :))))
    nasz sojusznik rewanzuje sie za nasza pomoc :))))
    to jasne ze USA - Rzym XXI wieku jest jedyna sila na ktora warto
    postawic...na pewno nie wyjdziemy zle na tym sojuszu - gdyz USA nie ma
    konkuranta na swiecie a my jako sojusznik mozemy oprocz wdziecznosci
    materialnej USA wiedziec ze dokladamy swoja cegielke do budowy nowego
    swiata :))))

    vae victis :)))

    *****************************************************************************

    Więcej dowodów wdzięczności pojawi się w postaci przyszłej amerykańskiej
    pomocy wojskowej lub inwestycji w Europie Środkowo- Wschodniej i w innych
    zaprzyjaźnionych krajach. Analitycy sądzą, że może to nastąpić kosztem
    starych sojuszników, takich jak Francja i Niemcy, którzy byli przeciwni
    wojnie z Saddamem Husajnem.

    Polska, która ma w Iraku 2400 żołnierzy i dowodzi misją stabilizacyjną w
    środkowo-południowej części Iraku, już zbiera owoce swojej polityki.

    Rząd Stanów Zjednoczonych wydał około 250 milionów dolarów na przewiezienie
    Polaków samolotami do Iraku, budowę obozowisk i dostarczenie im sprzętu.
    Polskie linie lotnicze LOT znalazły się w gronie kilku przewoźników
    europejskich uprawnionych do obsługi połączeń z Irakiem. Polski Bank
    Millennium wszedł zaś w skład konsorcjum 13 banków wybranych do prowadzenia
    Irackiego Banku Handlowego.

    Bechtel Corp., amerykański koncern, któremu powierzono odbudowę znacznej
    części infrastruktury irackiej, umieścił na swej liście dostawców i
    podwykonawców 116 firm z Polski. Francję, której gospodarka jest znacznie
    potężniejsza od polskiej, reprezentują na tej liście tylko 24 firmy.

    W lipcu przeszło 20 firm z Polski podpisało wstępne porozumienie z firmą
    budowlaną Kellogg, Brown and Root, kontrolowaną przez Halliburton, kompanię
    z Houston w Teksasie, specjalizującą się w instalacjach naftowych. Polska
    grupa przygotowuje się do kontraktów na odbudowę irackiego sektora naftowego.

    Bezpośredni dostęp do ropy naftowej jest "finalnym celem" Polski -
    powiedział w lipcu minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz.

    Bułgaria w zamian za wysłanie do Iraku 480 żołnierzy ma dwie prośby: zabiega
    o pomoc w odzyskaniu 1,7 miliarda dolarów, które pożyczyła Irakowi w czasach
    Saddama Husajna, i o amerykańskie inwestycje w Iraku.

    Premier Czech Vladimir Szpidla rozmawiał z Bushem lipcu w Waszyngtonie o
    kontraktach na odbudowę Iraku, gdy Praga wysłała 312-osobowy personel dla
    szpitala polowego w Basrze. Ostatnio sprawę kontraktów poruszył czeski
    minister spraw zagranicznych Cyril Svoboda z rozmowie z sekretarzem stanu
    Colinem Powellem. Wysoki urzędnik resortu handlu Frantiszek Malota
    powiedział, że aż 40 firm czeskich powinno wkrótce podpisać porozumienia o
    udziale w różnych przedsięwzięciach w Iraku.

    Stevedoring Services of America, amerykańska firma kierująca odbudową portu
    Umm Kasr, poprosiła jedną z firm ukraińskich o udział w prowadzonych tam
    pracach w charakterze podwykonawcy. Podczas wojny Ukraina wysłała do Kuwejtu
    450-osobowy oddział obrony chemicznej, a obecnie ma 1640 żołnierzy w
    wielonarodowej dywizji dowodzonej przez Polskę.




    Temat: PRZEDSTAWCIE SIĘ
    Jak się tam (w UAE) znalazłem
    Witam pięknie. Zrządził "cufal" (jestem z Katowic - Zufall - niem. -
    przypadek). Połowa września 1991, Dziennik TV. Strajkujący stoczniowiec
    uzasadnia: "musimy strajkować, bo za dwa miliony nie da się wyżyć". A ja
    pracuję na dość poważnym stanowisku w Służbie Zdrowia (Starszy Specjalista) też
    za dwa miliony. Następnego ranka, jeszcze przed pracą idę na zakupy. Przed
    blokiem, na ławeczce "kubusie" popijają ranne piwko i jeden z nich mówi: "Idę
    na renta (emerytura), ja sobie obliczył, że dostana 13 milionów, a te k... chcą
    mi dać tylko 11. Kaj je sprawiedliwość?". Odpowiednio naładowany ląduję w
    pracy. Przypadkowo zwraca moją uwagę ogłoszenie po angielsku w GW: Firma z Abu
    Dhabi (gdzie to jest?) poszukuje fachowców o specjalnościach (tu wykaz i
    proponowane płace) na dwuletni kontrakt. Na rozmowę kwalifikacyjną umówić się
    telefonicznie (tu numer w Warszawie). Nie waham się ani chwili. Płaca nie jest
    rewelacyjna, ale i tak dużo wyższa, niż moja obecna, ale najważniejsze: Mam
    okazję zwiedzić kraj arabski i jeszcze mi za to zapłacą.

    Pod koniec września staję przed "komisją". Kandydatów jest około
    osiemdziesięciu. Niektórzy chwalą się znajomością arabskiego i tym, że już
    Bywali na kontraktach w krajach arabskich. A więc marne szanse. W komisji
    dwóch Arabów i Polak tam zatrudniony. Czy znam arabski? Nie. Angielski?
    Spróbuję. Pyta tylko jeden z Arabów. Jak się później okazało, Jordańczyk,
    doradca techniczny dyrektora departamentu który miał nas zatrudnić. Pytania
    wydają się być bardzo łatwe. Dziękują mi i obiecują powiadomić o decyzji za
    kilkanaście dni.

    Za "kilkanaście dni" telefon: Tak, ja i trzy inne osoby zostały
    zakwalifikowane na wyjazd. Przygotować furę dokumentów, przetłumaczyć je na
    arabski i uwierzytelnić w Ambasadzie Syrii (w Polsce nie ma Ambasady UAE). Całe
    szczęście jeden z zakwalifikowanych podejmuje się załatwić tłumaczenia i
    uwierzytelnienia, więc nie muszę jeździć do Warszawy. Dokumenty wysłane i teraz
    trzeba czekać. Trwa to tak długo, że straciłem już nadzieję. Wreszcie w
    kwietniu otrzymuję informację, że w maju nastąpi wyjazd. Dwaj koledzy wylatują
    jeszcze pod koniec kwietnia, a ja i Ryszard mamy bilety na 18 maja 1992r.

    Lecimy LOTem do Dubaju, gdzie czeka na nas samochód z kierowcą znającym
    tylko kilka słów po angielsku. Po dwóch godzinach docieramy do Ministerstwa w
    Abu Dhabi (nie było wówczas jeszcze autostrady, natomiast po drodze było
    mnóstwo hampsów i spacerujące po drodze wielbłądy). Po krótkim przywitaniu
    przez dyrektora departamentu lądujemy w hotelu dla nauczycieli, gdzie będziemy
    mieszkać dopóki nie zostaną nam przydzielone "file numbers" - czyli staniemy
    się pełnoprawnymi obcokrajowcami-pracownikami ministerstwa. Na miejscu okazuje
    się, że ten hotel, to normalny budynek mieszkalny, gdie poszczególne mieszkania
    zajmuje po kilka osób. Nasze ministerstwo wynajmuje od Ministerstwa Edukacja
    kilka mieszkań dla nowych pracowników. My dołączamy do naszych wcześniej
    przybyłych kolegów i w 3BR mieszkaniu mieszkamy w czwórkę. W sąsiednich
    mieszkaniach mieszkają nasi przyszli koledzy z Syrii i Egiptu.

    Okazuje się, że nabór do nowej sekcji w firmie był prowadzony w Syrii i
    Egipcie - bo to kraje arabskie i ... w Polsce, bo szefowie firmy mieli bardzo
    dobre doświadczenia właśnie z Polakami. Innych, mniej kwalifikowanych
    pracowników werbowano na miejscu w Emiratach (kierowcy, "helperzy" etc.). Z
    Polakami zaczęło się od jednej osoby. Angielska firma dostarczyła i zamontowała
    urządzenia dla Ministerstwa. Arabowie zarządali, aby na miejscu, przez rok,
    był "inżynier gwarancyjny" kierujący rozruchem i usuwający drobniejsze usterki.
    Ponieważ dla Anglików warunki nie były za atrakcyjne to jako ten "inżynier"
    został Polak pracujący w tej angielskiej firmie. Po okresie gwarancji Arabowie
    podkupili Polaka, a ten sprowadził kolegów. Ponieważ byli dobrymi fachowcami,
    więc Arabowie uznali, że "Polak potrafi" i sprowadzali dalszych. Jak ja tam
    przybyłem, to w firmie liczącej wówczas kilkuset pracowników (200 - 300), było
    14 Polaków. Ku mojemu olbrzymiemu zaskoczeniu z mojego roku z PW było wliczając
    mnie pięć osób. Niestety tylko ten pierwszy załapał się na "special grade"
    (pensja >3500$ i mieszkanie w willi). Reszta zarabiała nie więcej niż 1600$ i
    miała mieszkania 2 lub 3BR w blokach.

    ...Mam nadzieję, że "ciąg dalszy nastąpi". Pozdrowienia. Miki




    Temat: KTO finnansowal Hitlera-cd
    Trzy kartele, które warunkowały gospodarkę Rzeszy

    Przypomnijmy krótko fakty: za namową ekspertów amerykańskich, którzy
    opracowali, a potem wykonali plan Dawesa i Younga - i którzy wywodzili się
    wszyscy z grupy Morgana i ludzi z nim związanych, z Wall Street - 975 milionów
    dolarów zostało wpompowanych do Niemiec tylko w okresie od 1924 do 1926. Z tej
    sumy 826,4 miliona dolarów poszło dla wielkiego przemysłu, w tym 170 milionów
    posłużyło następnie do założenia trzech karteli:

    -"Vereinigte Stahlwerke" - węgla i stali, powstałego ze zlania się sześciu
    potężnych już firm niemieckich,

    - niemieckiego "Generał Electric", czyli "AEG" -elektryczności, produkcji i
    rozpowszechniania urządzeń elektrycznych użyteczności publicznej i prywatnej, w
    tym lamp elektrycznych, etc.,

    -"IG Farben" - przemysłu chemicznego i jego odgałęzień.

    Począwszy od 1929, te trzy kartele warunkują całą gospodarkę niemiecką.
    Poczynając od 1935, odpowiadają one na życzenia ich przyjaciela i udziałowca
    Hjalmara Schachta, prezesa Banku Rzeszy, a później ministra Hitlera: "Problemem
    naszej polityki jest masowy program zbrojeniowy. Wszystko więc musi być jemu
    podporządkowane." Wszystko było do tego przygotowane, ponieważ od 1920
    tajna "Sekcja R" Reichswehry pracowała nad symbiozą armia-przemysł za
    pośrednictwem karteli, o których mowa. Współpracując całkowicie z ZSSR, gdzie
    potajemnie reorganizowała się przyszła armia niemiecka. W sumie, w 1938 "IG
    Farben" kontrolował 380 firm w Niemczech i 500 filii za granicą. W 1939, wraz
    z "Vereinigte Stahlwerke", "IG Farben" zapewniał od 50. do 95% niemieckiej
    produkcji wojskowej, w zależności, czy chodziło o ekwipunek, materiały
    wybuchowe, amunicję, gaz, ropę czy kauczuk syntetyczny. "AEG" dostarczał
    potrzebnych energii. Otóż te trzy kartele były na całym świecie kierowane przez
    rady nadzorcze, gdzie zasiadali razem ich zarządcy w Niemczech i finansiści
    amerykańscy, którzy wraz z nimi kierowali grupami udziałowymi lub filiami w
    Stanach Zjednoczonych, we Włoszech, Japonii, itd. W istocie następujące grupy -
    które w większości miały od 1919 siedziby w Nowym Jorku, w tym samym budynku
    przy 120 Broadway - znalazły się u źródeł planu Dawesa i Younga:
    Morgan, "National City", "Chase Manhattan", "Kuhn, Loeb and
    Co.", "Dillon", "Read and Co.", "Equitable Trust". Następnie "Standard Oil"
    (Rockefeller), połączony w 1927 z "IG Farben" (wraz z "Generał Motors"),
    poprzez pokrętne ścieżki swych niemieckich filii "Depag" i "Brabag". Tym samym
    pojawiają się w międzynarodowych radach "IG Farben": Edsel Ford, Walter Teagle
    ("Standard Oil") i Paul Warburg ("Federal Reserve Board"), doradca Roosevelta.
    Zasiadają oni tam w chwili, gdy, między początkiem lutego i początkiem marca,
    firma ta wpłaciła Hitlerowi 400 tysięcy marek, aby mógł wygrać wybory 1933
    roku. Henry Schroeder, bankier w Londynie i w Nowym Jorku, był, wraz z "ITT",
    współudziałowcem w owych kartelach interesów Kurta von Schroedera (ta sama
    rodzina), dyrektora Banku J. Stein w Kolonii. Jednym z ich udziałowców, już w
    1931, jest Umtersturmfuhrer SS Emil Meyer, administrator w "Dresdner Bank" i
    w "ITT"-Niemcy. Inny to Karl Rasche z "Metallgeselschaft", "IG
    Farben", "Accumulatoren-Fabrik", "Felten und Guilleaume", itd. Jeżeli chodzi o
    czterech braci Harriman, między innymi Averella, doradcę Roosevelta od lat
    dwudziestych,to byli oni związani poprzez swą "Union Banking Corporation" z
    Fritzem Thyssenem i jego współudziałowcami w Holandii, przez którą przechodziły
    fundusze przeznaczone dla NSDAP w 1929. Jest niemożliwe, aby ten tuzin
    osobistości amerykańskich nie miał pojęcia, że po okresie zasilania "czarnej"
    kasy Reichswehry kartele niemiecko-amerykańskie wspomagają obecnie Hitlera. Te
    same amerykańskie koncerny multinarodowe pomagały zresztą socjalizmowi
    sowieckiemu, wspierały korporacjonizm państwowy Mussoliniego (np. Tho-mas
    Lamont w 1926) oraz organizowały i wspomagały rooseveltowski socjalizm New
    Dealu. Dlaczego by nie równocześnie socjalizm hitlerowski?

    (...)




    Temat: Z dedykacją dla niejakiego Draba...
    Z dedykacją dla niejakiego Draba...
    Przestałbyś już tu agitować tym dziadostwem, które popierasz... Pal licho
    Ciebie ale ośmieszasz swoją rodzinę przy okazji...

    serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34308,2146337.html
    Samoobrona i łowca skór

    Tomasz Patora, Marcin Stelmasiak, Współpraca Przemysław Witkowski, Radio Łódź
    24-06-2004, ostatnia aktualizacja 24-06-2004 08:21

    To nie makabryczny żart: Samoobrona zaproponowała, by łódzkim pogotowiem
    kierował Tomasz S. - organizator procederu handlu informacjami o zgonach pacjentów

    Pogotowie podlega samorządowi województwa. W łódzkim samorządzie od trzech
    miesięcy rządzi koalicja Samoobrona-LPR-PSL. W myśl umowy koalicyjnej placówki
    służby zdrowia podzielono między partie, a pogotowie i część szpitali (m.in.
    największy, wojewódzki im. Kopernika) dostały się Samoobronie. To ona ma
    obsadzać tam dyrektorskie stanowiska.

    Jak ustaliliśmy, działacze partii Leppera przedstawili dwóch kandydatów na
    stanowisko szefa pogotowia. Pierwszy to Ryszard Lewandowski, który przez 12
    lat kierował stacją. Przez ten czas tolerował handel informacjami o zgonach.
    Co więcej - w 2001 r. - na krótko przed odejściem dostał od swego zastępcy
    raport ostrzegający, że w pogotowiu być może odbywa się proceder uśmiercania
    pacjentów pavulonem - lekiem zwiotczającym mięśnie. Schował go do szuflady.
    Dopiero jego następca Bogusław Tyka - po otrzymaniu tego samego raportu -
    zaalarmował CBŚ.

    Drugi kandydat to Tomasz S. - jeden z głównych bohaterów nekroafery. Był w
    łódzkim pogotowiu sanitariuszem, starszym dyspozytorem, później odpowiadał za
    nadzór nad pracownikami i był rzecznikiem prasowym. Jak ujawniliśmy, to on
    zorganizował w pogotowiu - jeszcze w 1991 r. - system brania pieniędzy od firm
    pogrzebowych. Prokuratura postawiła mu zarzut wzięcia od przedsiębiorców
    pogrzebowych co najmniej 60 tys. zł. Bada też, czy S. - jako dyspozytor - nie
    opóźniał wyjazdów karetek do umierających pacjentów.

    Tomasz S. został wyrzucony z pogotowia. Ale przed kilkoma dniami sąd nakazał
    przywrócenie go do pracy. Uznał, że dyrektor nie miał prawa zwolnić go bez
    zgody związku zawodowego, którym kierował.

    - Kandydatury Tomasza S. i Ryszarda Lewandowskiego przedstawili mi działacze
    Samoobrony z Mirosławem Zaborowskim na czele [ważny działacz Samoobrony w
    Łódzkiem - red.] - potwierdza nasze informacje Paweł Chruszcz, który do
    wczoraj był członkiem zarządu województwa łódzkiego odpowiedzialnym za służbę
    zdrowia z ramienia LPR. - Przekonywali, że te osoby mogą uzdrowić sytuację w
    pogotowiu. Ale nie podejmowałem żadnych decyzji, wiedząc, że S. jest
    zamieszany w nekroaferę.

    Nieoficjalnie wiemy, że Samoobrona nie ujawniała kandydatur Lewandowskiego i
    Tomasza S., bo bała się szumu medialnego.

    - To tak, jakby w Niemczech po wojnie prezydentem został Adolf Eichmann -
    skomentował Janusz Morawski, wicedyrektor ds. medycznych łódzkiego pogotowia.

    Przypomnijmy: dwa lata temu "Gazeta" i Radio Łódź ujawniły, że łódzkie
    pogotowie masowo sprzedawało zakładom pogrzebowym informacje o zgonach
    pacjentów. Mieliśmy także podstawy podejrzewać, że dla pieniędzy z handlu
    "skórami" (tak w pogotowiu nazywano ciała zmarłych) część załóg mogła mordować
    chorych pavulonem. Prokuratura postawiła zarzut uśmiercania pacjentów dwóm
    sanitariuszom. Sześciu lekarzy ma odpowiedzieć za nieratowanie bądź
    nieodpowiednie ratowanie ciężko chorych (24 z nich zmarło), ponad 40 osób ma
    zarzuty dawania bądź brania łapówek.




    Temat: Demo przeciw okupacji Sob 27.9.g.13 Wwa pl.Zamkowy
    Michnik podżega do wojny, bo pracuje dla CFR; Exxo
    Dopóki kampanie wyborcze organizuje amerykański przemysł, nie można mówić o
    panowaniu w USA demokracji; Impeachment Busha; Impeachment. Trybunał Karny.
    Finansowanie partii Nazi przez rodzinę Busha Więcej
    G.W. Bush 30.05. przyjechał na kilka godzin do Krakowa. Miało to być nagrodą za
    wiernopoddańczą politykę polskich władz we wspieraniu najpierw bezprawnej
    wojny, a obecnie - nielegalnej okupacji Iraku. Udał się również do obozu w
    Auschwitz i Birkenau, bynajmniej nie wspominając o tym, że bez najmniejszych
    skrupułów przejął od ojca i dziadka Prescotta fortunę pochodzacą z tych właśnie
    obozów śmierci.
    Standard Oil (obecny Exxon) wspólnie z hitlerowskim IG Farben i Thyssenem
    (dzięki umowom handlowym Prescotta Busha) budował kompleks chemiczny w
    Oświęcimiu i korzystał z pracy przymusowej w obozach koncentracyjnych Birkenau.
    Nigdy nie przeprowadzono zgodnie z regułami sądowniczymi procesów firm
    finansujących Hitlera, związanych z Wall Street i ośrodkami władzy w USA. W
    świetle prawa pieniądze te powinnien przejąć Skarb Państwa.
    Wielu analityków wojskowych porównuje atak USA na Irak do agresji
    hitlerowskiej na Polskę: była to również wojna "prewencyjna" bez legitymizacji
    prawnej, w celu poszerzenia "Lebensraum" - pod pozorem "uwalniania" mniejszości
    etnicznych, przeprowadzona z przytłaczającą siłą militarną, ale ze znacznie
    bardziej wyrafinowaną od hitlerowskiej propagandą, dezinformacją i zapleczem
    medialnym.
    Prescott Bush i George Herbert Walker (dziadek i pradziadek G.W.Busha) należeli
    do czołowych amerykańskich bankowców finansujących partię Nazi w Niemczech,
    poprzez przemysłowca Fritza Thyssena (obecnie firma Thyssen-Krupp). Przejęli
    Hamburg-America Line, przykrywkę dla jednostki szpiegowskiej I.G.Farben w USA.W
    Niemczech I.G. Farben zasłynął już wówczas stosowaniem gazu w komorach w
    obozach zagłady;był producentem Zyklonu B oraz innych gazów chemicznych
    używanych wobec ofiar Holocaustu. Rodzina Bushów miała całkowitą wiedzę na
    temat charakteru tych działań swego kluczowego inwestycyjnego partnera.

    Zatrudniła Allena Dullesa, przyszłego szefa CIA, którego zadaniem było
    zatajenie funduszy, które pochodziły z inwestycji Nazi oraz tych, które były
    wysyłane do nazistowskich Niemiec. Thyssen finansował budowę zabudowań w
    Auschwitz i gigantyczny kompleks petrochemiczny Auschwitz-Monowitz. Partnerem
    IG Farben była firma Standard OIL (obecnie Esso i Exxon-Mobil) rodziny
    Rockefellerów. David Rockefeller jest obecnie honorowym szefem CFR,
    intelektualnego "motoru" obecnej wojny (Council on Foreign Relations), w której
    Adam Michnik zasiada w Advisory Board.
    Bezrobocie wynosi ok 20%. Bez pracy jest już ok.3,5mln osób, z czego 84% nie ma
    praw do zasiłku. Rząd wydaje jednak 3,5 mld na samoloty F-16 i finansuje
    wysłanie wojsk do Zatoki Perskiej, by wesprzeć siły zbrojne agresorów w Iraku.
    Priorytet rządzących to służenie "ośmiornicy" korporacyjnej - zarówno w kraju
    jak i za granicą. Dlatego wszyscy przeciwnicy wojny powinni protestować z
    pracownikami i bezrobotnymi przeciwko zwolnieniom. Związkowcy na całym świecie
    aktywnie działają w ruchu antywojennym.

    Kiedyś wyznacznikiem linii generalnej była Trybuna Ludu. Gdy ktoś zagubił się w
    polityce polskiej klasy panującej odnajdywał się dzięki łamom tej
    niezapomnianej gazety. Dziś mamy nowy nośnik dogmatów rządzącej elity: O roli
    Gazety Wojennej w łamaniu idei solidaryzmu społecznego i we wciągnięciu nas w
    wojnę napastniczą: Więcej:
    "Mniej wiecej co 10 lat, USA muszą wybierać mały gówniany kraj i tak w nim
    walić, żeby reszta świata zrozumiała dobrze, że nie bawimy się" - Michael
    Ledeen, członek ogromnie wpływowego trustu mózgów American Enterprise
    Institute, kierowanego przez Richarda Perle'a, jednego z jastrzębi z otoczenia
    Busha (BBC). (Every ten years or so, the United States needs to pick up some
    small crappy little country and throw it against the wall, just to show the
    world we mean business." Michael Ledeen, member of the very near Bush Richard
    Perle's directed American Enterprise Institute (BBC).

    Notabene w podlegającym AEI New Atlantic Initiative, której szefuje zbrodniarz
    wojenny Henry Kissinger w Advisory Board zasiada Janusz Onyszkiewicz, a ważne
    funkcje sprawują Balcerowicz, Radek Sikorski oraz Suchocka - obok
    skompromitowanych szefów zbrojeniówki i korporacji naftowych. W bratnim CFR w
    Advisory Board oraz bojkotowanym przez uchodźców irackich "Komitecie Wyzwolenia
    Iraku" jako jedyna osoba z Polski zasiada "nasz" Adaś Michnik... CFR, Adv.
    Board. O roli "think-tanków" amerykańskich i udziale w nich polskich "elit"
    politycznych
    http;//www.irak.pl



    Temat: sąsiedzi wezwali policję!!!!
    rechot rozpaczy...
    Gość portalu: Jolka napisał(a):

    > BuahahahahahahahaBuahahahahahahahaBuahahahahahahahaBuahahahahahahahaBuahahahaha
    > h
    > ahahaBuahahahahahahahaBuahahahahahahahaBuahahahahahahaha
    > Chyba smutno jest być takim zgorzkniałym porządnickim co?
    > Czasy studenckie mam już parę lat za sobą. Ale na szczęście pozostało we mnie
    > dużo młodości i radości z życia - w przeciwieństwie do ciebie. I nie zgadzam
    > się z toba niestety. Poza tym nigdzie nie napisałam, że robiłam bardzo głośno
    > imprezę. Ale ty wiesz przecież lepiej. Poza tym ty wszystko wiesz lepiej.
    > Dlatego pozostaje mi się śmiać z takich poważnych smutasów jak ty.
    > I wyobraź sobie, że jestem 30 letnią kobietą, mężatką, mam MBA i jestem
    > dyrektorem w międzynarodowej firmie. Myślisz, że przyjęliby na takie stanowisko
    >
    > chama, prostaka, bez kultury, za jakiego mnie masz? Dzięki takim potulnym
    > owieczkom jak ty i tobie podobni mam ludzi, którymi mogę kierować. Bo jedni są
    > od rządzenia a inni od podporządkowywania się. Wiesz już do której grupy
    > należysz?
    > Mimo wszystko pozdrawiam i dziękuję za owocną dyskusję. Na pewno część twoich
    > postulatów przemyślę, bo na pewno niektóre z nich są tego warte. Niestety jest
    > ich tylko kilka.
    > Miłego dnia.

    Ja też życzę udanego dnia. Ciekaw jestem czy Twoja firma (zapewne wiodąca i
    dbająca o tzw. PR) może sobie pozwolić na to, aby perłę wśród jej pracowników
    odwiedzała polcja z dyscyplinującą wizytą.

    Ja mam 28 lat, i jestem lekarzem, nie dyrektorem. Nie mam iskry bożej, ani
    dobrodzejstwa ustawiać ludzi po kątach. Umiem za to, w przeciwieństwie do Pani
    Dyrektor, zachować się wsród ludzi. Czego i Tobie życzę.

    > I wyobraź sobie, że jestem 30 letnią kobietą, mężatką, mam MBA i jestem
    > dyrektorem w międzynarodowej firmie. Myślisz, że przyjęliby na takie
    stanowisko chama, prostaka, bez kultury, za jakiego mnie masz?

    Dotąd nie wierzyłem. Teraz wierzę. Jestem też pewny, że przy najbliższej okazji,
    na zarządzie, poinformujesz gremium, że zachowujesz się jak szczeniara, której
    rodzce kupili miniwieżę z kompaktem. Powiesz też, że była u Ciebie policja. No i
    na końcu wspomnisz, że na forum internetowym pytałaś ludzi, "co ta baba może Ci
    zrobić", bo sama nie wiedziałaś (biedactwo!)

    Awans na bank!

    A to czy było głośno, nie ma znaczenia. Ma Pani dyrektor poważne luki w
    znajomości prawa. Głośno, w myśl przepisów, znaczy tyle, co uciążliwie dla
    sąsiadów. Dyrektorzy to rozumieją... zazwyczaj ;)

    Salut!

    Ps: Ja mam FSO, a dokładniej Deawoo Lanos. Kolejny powód do kompeksów, bo Ty
    masz MBA.



    Temat: Nadal nie wiadomo kto winien śmierci w Indesicie
    I mamy kolejna afere z pracownikami. i bedzie ich co raz wiecej bo na pewno w
    wielu zkladach wykorzystuje sie pracownikow. Sam mieszkam i pracuje od 25 na
    zachdzie w jedym z bogatszych krajow swiata gdzie bezrobocie jest obecnie na
    poziomie 5%. Mimo to w wielu zakladach stosuje sie rozne machinacje by zaplacic
    jak najmniej a wykorzystac jak najwiecej. Jesli ktos pracuje na tasmie to
    nieraz doswiadcza tego,ze przyspiesza sie tasme ponad dozwolona norme by
    zwiekszyc produkcje np. drobiu o kilka tysiecy. Rece pracownikom opadaja z
    wysilku, ale kogo to obchodzi. Liczy sie zysk dzisiaj. Firmy kalkuluja koszt
    bezpieczenstwa a nawet smierci pracownikow i stosuja rozwiazania bardziej
    korzystne ekonomicznie. W wiekszosci dzije sie kosztem zdrowia pracownika
    bowiem zycie jest z reguly tansze niz inne, naet wymagane przepisami,
    rozwiazania. Do tego bardzo rzadko mozna udowodnic wine cywilnej osobie afirma
    jesli zaplaci nawet kare to juz dawno nania zarobila.
    Pracownicy umyslowi roznego szczebla, tzw.'biale kolniezyki', tez sa 'zmuszani'
    do wielu nieprawnych dzialan, i musza je stosowac chcac utrzymac stanowisko i
    prace. Nigdzie sie nie znajdzie formalnych dowodow na to. Banalnym przykladem
    bedzie inzynier majacy podpisana umowe na 8 godzinny dzien pracy od 8-17 z
    godzina na przerwe, ktory musi (znowu pod dobrowolnym przymusem) przyjsc do
    biura np. 1 godzine wczesniej niz powinien i wyjsc 1 godzine pozniej. Nie jest
    to nawet podyktowane specjalnym nasileniem pracy. Ot taki nieformalny zwyczaj.
    W ten sposob w ciagu tygodnia przepracowuje dodatkowo 10 godzin za to samo
    wynagrodzenie. Zaznaczam, ze nie mowie tu o pracownikach / menadzerach z
    nienormowanym czasem pracy. Jesli tego nie bedzie robil tak jak inni to
    wkrotce mu sie podziekuje i moze byc tak, ze bedzie mu trudno znalezc prace w
    zawodzie w innej firmie bowiem naczelnictwa, szczegolnie duzych firm, sa czesto
    w kontaktach i nieformalnie wspolparacuja przkazujac miedzy innymi poufne
    informacje o pracownikach. Takich prcownikow co nie chca sie przystosowc do
    nieformalnych, czesto niezgodnych z prawem, ukladow w pracy i uwazajacych, ze
    przepisy sa po to by ich przestrzegac, nazywa sie 'whistle- blowers'
    (dmuchajacy w gwizdki). Gdy ci raz przylepieja taka latke, to mozesz sie
    pozegnac z kariera, a nawet jakakolwiek praca, na dlugie lata, i to zarowno w
    sektorze prywatnym jak i panstwowym. I nie ma tu zadnego znaczenia czy miales
    racje, czy chodzilo o zycie ludzkie, czy nawet wygrales sprawe w sadzie. System
    pracuje sprawnie by utracic tych niewygodnych. Aprzeciez wiadomo, ze politycy
    wspolpracuja z biznessem na roznych plaszczyznach, takze w zabezpieczaniu
    swoich interesow i usuwaniu niewygodnych. Tak wiec nie tylko robotnicy,
    tzw. ‘niebieskie kolnierzyki’, sa pod naciskiem i wykorzystywani, ale takze
    pracownicy umyslowi roznego szczebla. Warto przy tym dodac, ze przedsiebiorstwa
    takie duzo robia aby miedzy pracownikami nie bylo zadnej wiezi, tym bardziej
    przyjaznej. Pozwala to na latwiesze kierowanie, manipulowanie a takze
    zastraszanie pracownikow. A swoja droga co robia inspektorzy? Oni powinni
    przeprowadzac niezapowiedziane kontrole a nie oczekiwac na skargi lub wypadek.



    Temat: SAMOOBRONA I ŁOWCY SKÓR !!!!!
    SAMOOBRONA I ŁOWCY SKÓR !!!!!
    24.6.Warszawa (PAP) - To nie makabryczny żart: Samoobrona zaproponowała, by
    łódzkim pogotowiem kierował Tomasz S. - organizator procederu handlu
    informacjami o zgonach pacjentów. Pogotowie podlega samorządowi województwa.
    W łódzkim samorządzie od trzech miesięcy rządzi koalicja Samoobrona-LPR-PSL.
    W myśl umowy koalicyjnej placówki służby zdrowia podzielono między partie, a
    pogotowie i część szpitali (m.in. największy, wojewódzki im. Kopernika)
    dostały się Samoobronie. To ona ma obsadzać tam dyrektorskie stanowiska -
    pisze "Gazeta Wyborcza". Jak ustaliliśmy, działacze partii Leppera
    przedstawili dwóch kandydatów na stanowisko szefa pogotowia. Pierwszy to
    Ryszard Lewandowski, który przez 12 lat kierował stacją. Przez ten czas
    tolerował handel informacjami o zgonach. Co więcej - w 2001 r. - na krótko
    przed odejściem dostał od swego zastępcy raport ostrzegający, że w pogotowiu
    być może odbywa się proceder uśmiercania pacjentów pavulonem - lekiem
    zwiotczającym mięśnie. Schował go do szuflady. Dopiero jego następca Bogusław
    Tyka - po otrzymaniu tego samego raportu - zaalarmował CBŚ - przypomina
    dziennik. Drugi kandydat to Tomasz S. - jeden z głównych bohaterów
    nekroafery. Był w łódzkim pogotowiu sanitariuszem, starszym dyspozytorem,
    później odpowiadał za nadzór nad pracownikami i był rzecznikiem prasowym. Jak
    ujawniliśmy, to on zorganizował w pogotowiu - jeszcze w 1991 r. - system
    brania pieniędzy od firm pogrzebowych. Prokuratura postawiła mu zarzut
    wzięcia od przedsiębiorców pogrzebowych co najmniej 60 tys. zł. Bada też, czy
    S. - jako dyspozytor - nie opóźniał wyjazdów karetek do umierających
    pacjentów. Tomasz S. został wyrzucony z pogotowia. Ale przed kilkoma dniami
    sąd nakazał przywrócenie go do pracy. Uznał, że dyrektor nie miał prawa
    zwolnić go bez zgody związku zawodowego, którym kierował - informuje
    gazeta. "Kandydatury Tomasza S. i Ryszarda Lewandowskiego przedstawili mi
    działacze Samoobrony z Mirosławem Zaborowskim na czele [ważny działacz
    Samoobrony w Łódzkiem - red.]" - potwierdza nasze informacje Paweł Chruszcz,
    który do wczoraj był członkiem zarządu województwa łódzkiego odpowiedzialnym
    za służbę zdrowia z ramienia LPR. "Przekonywali, że te osoby mogą uzdrowić
    sytuację w pogotowiu. Ale nie podejmowałem żadnych decyzji, wiedząc, że S.
    jest zamieszany w nekroaferę" - pisze "Gazeta Wyborcza". Nieoficjalnie wiemy,
    że Samoobrona nie ujawniała kandydatur Lewandowskiego i Tomasza S., bo bała
    się szumu medialnego. "To tak, jakby w Niemczech po wojnie prezydentem został
    Adolf Eichmann" - skomentował Janusz Morawski, wicedyrektor ds. medycznych
    łódzkiego pogotowia. Dwa lata temu "Gazeta Wyborcza" i Radio Łódź ujawniły,
    że łódzkie pogotowie masowo sprzedawało zakładom pogrzebowym informacje o
    zgonach pacjentów. Mieliśmy także podstawy podejrzewać, że dla pieniędzy z
    handlu "skórami" (tak w pogotowiu nazywano ciała zmarłych) część załóg mogła
    mordować chorych pavulonem. Prokuratura postawiła zarzut uśmiercania
    pacjentów dwóm sanitariuszom. Sześciu lekarzy ma odpowiedzieć za nieratowanie
    bądź nieodpowiednie ratowanie ciężko chorych (24 z nich zmarło), ponad 40
    osób ma zarzuty dawania bądź brania łapówek - podaje dziennik. (PAP)....




    Temat: Co grozi lotnictwu sprzymierzonych
    PCK i Polska Akcja Humanitarna - numery kont
    Pomoc dla Irakijczyków
    wiadomosci.tvp.pl/wiadomosci/1,2003031934810.strona
    Zbiórkę pieniędzy na pomoc potencjalnym ofiarom amerykańskiego ataku na Irak

    rozpoczęły polskie organizacje humanitarne: Czerwony Krzyż i Polska Akcja
    Humanitarna.
    =========
    PAH

    Według danych ONZ, w razie wybuchu wojny natychmiastowej pomocy żywnościowej
    będzie potrzebowało ponad 4,5 mln Irakijczyków, a liczba uchodźców może sięgnąć
    1,5 mln. Na kolejne 900 tysięcy szacowana jest liczba przesiedleńców wewnątrz
    kraju. 16 spośród 27 mln Irakijczyków uzależnionych jest od rządowych racji
    żywnościowych. - Wybuch wojny z dnia na dzień spowoduje pogorszenie ich
    sytuacji - argumentuje prezes fundacji Polska Akcja Humanitarna Janina
    Ochojska. PAH zapowiada wysłanie misji rozpoznawczej w rejon Iraku, która na
    miejscu określi, jaka pomoc jest najbardziej potrzebna.

    Szefowa Polskiej Akckji Humanitarnej prosi społeczeństwo, firmy, władze i
    organizacje pozarządowe o wsparcie tych działań i wpłaty na konto Akcji: BPH-
    PBK IV O/Warszawa 11101109-401100001906 z dopiskiem „Irak”.

    =======
    PCK

    Również Polski Czerwony Krzyż zaapelował o wsparcie finansowe akcji pomocy
    humanitarnej dla ludności rejonu Zatoki Perskiej. Zarząd Główny PCK podjął już
    decyzję o skierowaniu do tureckich obozów dla uchodźców koców, śpiworów i
    namiotów o łącznej wartości 170 tys. zł.

    Już teraz, ze względu na ciężką sytuację materialno-bytową ludności rejonu
    Zatoki Perskiej, Międzynarodowy Czerwony Krzyż prowadzi akcje szczepień,
    wspiera i wyposaża obozy dla uchodźców, remontuje szpitale, wysyła w trudne
    obszary swoich ekspertów i pracowników. - Gorąco wierzymy, że nie dojdzie do
    konfliktu zbrojnego. Chcemy być jednak przygotowani na każdą, nawet najgorszą
    ewentualność. Zgodnie z podstawowymi zasadami Czerwonego Krzyża nasza pomoc,
    bez względu na narodowość, wyznanie lub przekonania polityczne, zawsze
    kierowana jest do wszystkich potrzebujących - powiedziała sekretarz generalny
    Zarządu Głównego PCK Scholastyka Śniegowska. - Gorąco liczymy na wsparcie -
    dodała.

    Wpłat na pomoc humanitarną można dokonywać w placówkach PCK na terenie całego
    kraju. Otwarte zostało również specjalne konto, na które można wpłacać
    pieniądze: Bank Millenium S.A. I O. Warszawa 84 11602202 0000 0000 2987 4225 z
    dopiskiem „Konflikt w Zatoce Perskiej” .

    W Iraku działają już ośrodki międzynarodowego Caritasu. Do dyspozycji będzie
    400 lekarzy i wolontariuszy. 87 świątyń przystosowano na przyjęcie
    uciekinierów. Jest tam żywność i woda oraz środki medyczne dla 40 szpitali,
    które oznakowano symbolem organizacji humanitarnej „Czerwonego Półksiężyca”. W
    krajach sąsiednich Caritas przygotowuje obozy dla irackich uchodźców.




    Temat: Współpraca polsko-izraelska w produkcji uzbrojenia
    Współpraca polsko-izraelska w produkcji uzbrojenia
    www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_031009/ekonomia/ekonomia_a_9.html
    Po wielomiesięcznych negocjacjach finalizowany jest trzeci po samolotowym i
    transporterowym największy kontrakt na dostawy uzbrojenia dla wojska.
    Izraelska firma Rafael w ciągu 10 lat dostarczy, poczynając od przyszłego
    roku, 2700 kierowanych rakiet przeciwpancernych Spike. Staną się one
    podstawowym orężem do zwalczania czołgów i będą kosztowały polskiego
    podatnika ok 1,55 mld złotych.

    Wyjątkowo trudne rozmowy dotyczyły w ostatnich tygodniach zwłaszcza ceny
    rakiet. - Ministerstwu Obrony Narodowej udało się utargować kilkaset milionów
    złotych - mówi z satysfakcją Janusz Zemke, wiceszef MON odpowiadający w
    resorcie za zakupy. Jego zdaniem do przemysłu powoli dociera refleksja, iż
    wojsko przestaje kupować uzbrojenie i sprzęt bez dyskusji, za cenę
    podyktowaną przez dostawców. Roman Baczyński, prezes PHZ Bumar, który jest
    partnerem MON w negocjacjach (rakiety będą montowane w skarżyskim Mesko),
    przyznaje, że musiał ustąpić.

    Węgiel i hotele, czyli offset

    Transakcji towarzyszy program kompensacyjny, który będzie jeszcze przedmiotem
    uzgodnień. Izraelczycy zapowiadają, iż w ramach offsetu kupią za 80 mln USD
    polski węgiel, zamówią statki za 100 mln USD, wybudują w Warszawie kompleks
    hotelowy Hilton Plaza (wartości 118 mln USD), a także za pośrednictwem
    Bartimpeksu kupią za 11 mln USD koncentrat soku jabłkowego, za 8,4 mln USD
    zamówią chemikalia. Mają się także zobowiązać do sprzedania na rynki
    wietnamski, meksykański i amerykański polskich produktów mleczarskich o
    wartości 10 mln USD.

    Pierwsze pociski Izraelczycy dostarczą już w przyszłym roku. Od 2005 roku 25
    proc. komponentów będzie wytwarzanych w krajowych zakładach. Polskie będą
    silniki startowy i marszowy, ładunek bojowy, elementy elektroniki, wszystkie
    zbiorniki ciśnieniowe, sprężarki, komponenty celownika termowizyjnego i
    przenośnych wyrzutni.

    Izraelczycy zobowiązali się, iż w ramach kompensat będą odbierać produkowane
    w Polsce podzespoły do montażu własnych pocisków.

    Zbrojne Mesko

    Finalny montaż rakiet odbywał się będzie w skarżyskich Zakładach
    Mechanicznych Mesko. Prócz Meska, w którym m.in. zainstalowane zostanie
    nowoczesne izraelskie laboratorium, na offsetowe zamówienia mogą liczyć:
    warszawskie Przemysłowe Centrum Optyki (elementy sterowania rakiety),
    jasielski Gamrat (paliwo rakietowe) i stołeczna WSK PZL nr 2 (elektroniczne
    złącza). Rakiety mają być wyposażone w głowice umożliwiające sterowanie lotem
    w dzień i w nocy. Cena gotowego pocisku to ok. 100 tys. USD. Ma on zasięg do
    4 km i naprowadzany jest na cel za pomocą unikalnej głowicy wyposażonej w
    kamerę telewizyjną. Pocisk trafia z dużą precyzją, pozwala wybierać oraz
    razić cele niewidoczne w chwili startu rakiety.

    Rafael dostarczy armii 260 wyrzutni rakiet w większej części przenośnych, a
    także 90 systemów odpalania pocisków przeznaczonych m.in. do nowych kołowych
    transporterów opancerzonych AMV.

    Rakiety z wolnej ręki

    Zamówienie na dostawę spike'ów otrzymała w zeszłym roku z wolnej ręki
    izraelska państwowa firma Rafael. Pociski zostały wybrane bez prób w polskich
    warunkach. MON, które w ten sposób zaoszczędziło kilkanaście mln zł,
    twierdziło, iż Izraelczycy zdołali skutecznie przekonać ekspertów za pomocą
    dokumentacji z licznych testów dokonywanych również w Europie, że ich rakiety
    są lepsze od zachodnioeuropejskich rakiet Milan-3 i Hot-3, szwedzkich Bill-2,
    południowoafrykańskich Pum i Ingwe, a także rosyjskiego pocisku 9 k113 K.

    Jedyne próby na polskich poligonach odbyły się w zeszłym roku jesienią. 11-
    osobowa komisja MON, której przewodniczył płk Ryszard Kostrow, szef
    Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia, uznała je za udane.

    Zbigniew Lentowicz




    Temat: Rumsfeld: Francja często się nie zgadza
    Gość portalu: felusiak napisał(a):

    Panie Felusiak,

    > Przerazajaco niski poziom wiedzy. Wrzucenie do jednego kotla Enronu, Global
    > Crossings i Haliburton to tak jak sledzie z dzemem w sosie cebulowym.

    Czyzby? Mowa byla o rzetelnosci biznesmenow i stylu robienia interesow. I choc
    Halliburton rozni sie od pozostalych dwoch tym, ze nie zbankrutowal oszukujac
    inwestorow, to jednak kwestionuje ich postawe w zwiazku ze zbyt razacym
    konfliktem interesow pomiedzy ta firma a osobami kierujacymi polityka calego
    kraju. Natomiast Enron i Global Crossing to absolutnie ten sam model,
    wykorzystujacy malwersacje finansowe i ksiegowe do sztucznego podniesiena
    notowan gieldowych, nastepnie panowie dyrektorowie wycofuja swoj kapital, po
    ktorym nastepuje upadek firmy, natomiast zwykli szarzy inwestorzy traca
    miliardy. We wszystkich trzech przypadkach trudno uznac ze sa to przyklady
    rzetelnej dzialalnosci handlowej opartej o zasady wolnego rynku.

    Co wiecej, Administracja Busha stwierdzila w Wigilie (tak, prosze Pana, w
    WIGILIE, gdy caly swiat zyje swietami Bozego narodzenia), ze nie zamierza
    prowadzic sledztwa w sprawie szefa Global Crossing. Nawet najbardziej
    zajadliwi Republikanie zgodzili sie, ze mialo to miejsce tylko po to, aby nie
    zwracac uwagi spoleczenstwa na tak niepopularna decyzje.

    > Ach ci eksperci, oceniaja potem sie nie potwierdza i trzeba alarm odwolac.
    > Polecam artykul z socjalistycznego Guardiana
    > <a
    href="www.guardian.co.uk/international/story/0,3604,891575,00.html"ta
    >
    rget="_blank">www.guardian.co.uk/international/story/0,3604,891575,00.html</a>
    > Panowie przemawia przez was tylko i wylacznie jadowity antyamerykanizm.

    O "jadowity antyamerykanizm" raczej trudno mnie posadzic, bo jestem sam
    obywatelem amerykanskim. Nir lubie podcinac galezi na ktorej sam siedze.
    Jestem natomiast stanowczym przeciwnikiem nieodpowiedzialnej i wrecz
    ryzykanckiej polityki pana Busha.

    > Oto dowiaduje sie, ze Bush i jego klika to bandyci, a Saddam i jego
    > demokratycznie wybrany rzad to golebie pokoju, ktore nikomu nie zagrazaja.

    Przosze pana, prosze nie traktowac mnie oraz wielu innych czytelnikow jako
    kompletnych idiotow. Nie spotkalem sie jeszcze nigdzie z opiniami broniacymi
    Saddama Husseina jako porzadnego obywatela. Niech pan sobie wyobrazi, ze
    opozycja wzgledem wojny NIE JEST TYM SAMYM co poparcie dla Saddama Husseina.
    Trzeba miec duzo samozaparcia aby tego nie chciec zrozumiec.

    > Oczywiscie wszyscy zapomnieliscie o 11 wrzesnia.

    Nie zapomnialem, bo bylem tego dnia w pracy na Manhattanie. Nie sadze, abym
    mogl kiedykolwiek ten dzien zapomniec.
    Ale pamietam tez, ze juz nastepnego dnia Paul Wolfowitz nawolywal do ataku na
    Irak - wykorzystujac sytuacje, raczej niz jako rezultat ataku. Pamietam tez,
    ze do dzis nie ma zadnych dowodow, ze Irak mial cos z tym wspolnego. Nawet
    jezeli uznac argumentacje Powella, ze w Iraku istnieja grupy al Kaidy,
    znajduja sie one na terenach polnocnych, gdzie Hussein nie ma zadnej wladzy.
    Wrecz przeciwnie, to wlasnie USA ma tam wiekszy wplyw niz Bagdad.

    > Duzo jest tu rowniez wyssanych z palca historyjek kto do kogo poszedl i co
    powiedzial.

    Prosze pana, to sa udokumentowane fakty, potwierdzone przez swiadkow. Tego pan
    nie zmieni, nawet jezeli uparcie odmawia pan dania im wiary. Ale w tym
    przypadku obawiam sie ze to jednak pan ma klapki na oczach, a nie ja.

    > Zal mi uzytecznych idiotow. No coz idzcie demonstrowac w marszach pokoju.

    Prosze bardzo. Cala pana wypowiedz nie zawierala zadnych konkretnych
    informacji tylko inwektywy i wyszukane metafory. Jest to typowa proba
    marginalizacji glosow opozycji, ktore sprzeciwiaja sie jedynie slusznej i
    wiodacej lini naszych przywodcow. Skad ja to znam Ten model postepowania?
    Tylko ze, niestety, sprzeciwia sie to podstawowym zasadom na ktorych kraj ten,
    tzn. USA, zostal zbudowany. I kto tu jest antyamerykanski?




    Temat: Wymiana ognia na granicy iracko-kuwejskiej
    Ciekawy jestem ile % da Kwasniewski i ekipa za podjecie
    wspanialem decyzji decydujac ze Polska wezmie udzial w wojnie.

    zbig44 napisał:

    > Pomoc dla Irakijczyków
    > <a
    href="wiadomosci.tvp.pl/wiadomosci/1,2003031934810.strona"
    target="_bl
    > ank">wiadomosci.tvp.pl/wiadomosci/1,2003031934810.strona</a>
    >
    > Zbiórkę pieniędzy na pomoc potencjalnym ofiarom amerykańskiego
    ataku na Irak
    > rozpoczęły polskie organizacje humanitarne: Czerwony Krzyż i
    Polska Akcja
    > Humanitarna.
    > =========
    > PAH
    >
    > Według danych ONZ, w razie wybuchu wojny natychmiastowej
    pomocy żywnościowej
    > będzie potrzebowało ponad 4,5 mln Irakijczyków, a liczba
    uchodźców może sięgnąć
    >
    > 1,5 mln. Na kolejne 900 tysięcy szacowana jest liczba
    przesiedleńców wewnątrz
    > kraju. 16 spośród 27 mln Irakijczyków uzależnionych jest od
    rządowych racji
    > żywnościowych. - Wybuch wojny z dnia na dzień spowoduje
    pogorszenie ich
    > sytuacji - argumentuje prezes fundacji Polska Akcja
    Humanitarna Janina
    > Ochojska. PAH zapowiada wysłanie misji rozpoznawczej w rejon
    Iraku, która na
    > miejscu określi, jaka pomoc jest najbardziej potrzebna.
    >
    > Szefowa Polskiej Akckji Humanitarnej prosi społeczeństwo,
    firmy, władze i
    > organizacje pozarządowe o wsparcie tych działań i wpłaty na
    konto Akcji: BPH-
    > PBK IV O/Warszawa 11101109-401100001906 z dopiskiem „Irak”.
    >
    > =======
    > PCK
    > Również Polski Czerwony Krzyż zaapelował o wsparcie finansowe
    akcji pomocy
    > humanitarnej dla ludności rejonu Zatoki Perskiej. Zarząd
    Główny PCK podjął już
    > decyzję o skierowaniu do tureckich obozów dla uchodźców koców,
    śpiworów i
    > namiotów o łącznej wartości 170 tys. zł.
    >
    > Już teraz, ze względu na ciężką sytuację materialno-bytową
    ludności rejonu
    > Zatoki Perskiej, Międzynarodowy Czerwony Krzyż prowadzi akcje
    szczepień,
    > wspiera i wyposaża obozy dla uchodźców, remontuje szpitale,
    wysyła w trudne
    > obszary swoich ekspertów i pracowników. - Gorąco wierzymy, że
    nie dojdzie do
    > konfliktu zbrojnego. Chcemy być jednak przygotowani na każdą,
    nawet najgorszą
    > ewentualność. Zgodnie z podstawowymi zasadami Czerwonego
    Krzyża nasza pomoc,
    > bez względu na narodowość, wyznanie lub przekonania
    polityczne, zawsze
    > kierowana jest do wszystkich potrzebujących - powiedziała
    sekretarz generalny
    > Zarządu Głównego PCK Scholastyka Śniegowska. - Gorąco liczymy
    na wsparcie -
    > dodała.
    >
    > Wpłat na pomoc humanitarną można dokonywać w placówkach PCK na
    terenie całego
    > kraju. Otwarte zostało również specjalne konto, na które można
    wpłacać
    > pieniądze: Bank Millenium S.A. I O. Warszawa 84 11602202 0000
    0000 2987 4225 z
    > dopiskiem „Konflikt w Zatoce Perskiej” .
    >
    > W Iraku działają już ośrodki międzynarodowego Caritasu. Do
    dyspozycji będzie
    > 400 lekarzy i wolontariuszy. 87 świątyń przystosowano na
    przyjęcie
    > uciekinierów. Jest tam żywność i woda oraz środki medyczne dla
    40 szpitali,
    > które oznakowano symbolem organizacji humanitarnej „Czerwonego
    Półksiężyc
    > a”. W
    > krajach sąsiednich Caritas przygotowuje obozy dla irackich
    uchodźców.
    >
    > =========================================================
    > ...własnie dokonalem przelewu 10% swojej pensji z tego
    miesiaca na podane wyzej
    >
    > konto PCK...




    Temat: Znów "spadochroniarze" w górnictwie!
    Znów "spadochroniarze" w górnictwie!
    PiS-owski desant z Dolnego na Górny Śląsk. Prezesem jednej z największych
    państwowych spółek handlujących węglem został 27-letni politolog Jacek
    Rawecki, w listopadowych wyborach kandydat PiS-u do Sejmiku Województwa
    Dolnośląskiego.
    Stanowisko prezesa Katowickiego Węgla Rawecki objął na początku tego tygodnia.
    Spółka zajmuje się sprzedażą węgla z kopalń Katowickiego Holdingu Węglowego
    [holding jest jej właścicielem - przyp. red.] i zatrudnia 150 osób. Według
    naszych informacji w spółce, która osiąga rocznie ok. 400 mln zł obrotu,
    będzie zarabiał blisko 8,8 tys. zł brutto (plus premia, w sumie 10,6 tys. zł
    brutto).
    Dla nowej pracy Rawecki zrezygnował już z kierowania wrocławskim biurem posła
    PiS-u Wiesława Kiliana. - To był czas na przygotowanie się do pisania pracy
    doktorskiej, w tym czasie swoje CV wysyłałem do wielu firm. Zainteresował mnie
    Katowicki Węgiel, bo od dawna nie było tu żadnych zmian - powiedział nam
    wczoraj nowy prezes.
    Dodał, że nie zamierza rezygnować z ubiegania się o mandat radnego w sejmiku
    dolnośląskim. Wystartuje we Wrocławiu z czwartego miejsca listy Prawa i
    Sprawiedliwości. - Jeśli wygram wybory, będę zabiegał o pieniądze z Unii
    Europejskiej dla Katowickiego Holdingu Węglowego - mówił nam wczoraj całkiem
    poważnie Rawecki.
    Dodał, że co prawda nie ma żadnych doświadczeń w branży górniczej, ale od 18.
    roku życia prowadził własną działalność gospodarczą, był też dyrektorem w
    dwóch firmach i zajmował się pozyskiwaniem dotacji z Unii Europejskiej. -
    Przecież niekoniecznie dobry lekarz musi być dyrektorem szpitala - tłumaczył.
    Jak ustaliliśmy, CV Raweckiego nie trafiło bezpośrednio do holdingu, ale do...
    Ministerstwa Gospodarki. Przyniósł je tam jeden z posłów PiS-u. Odpowiedzialny
    za górnictwo wiceminister Paweł Poncyljusz twierdzi, że nie ma w tym nic
    dziwnego, bo codziennie dostaje kilka takich życiorysów.
    - Szukaliśmy odpowiedniego kandydata i na rozmowę zaprosiliśmy kilka osób. Pan
    Rawecki wypadł zdecydowanie najlepiej. Młody wiek i zarzucany mu brak
    doświadczenia w branży górniczej nie mają tutaj żadnego znaczenia - nie ukrywa
    Poncyljusz.
    Rawecki nie będzie się stanowiskiem długo cieszył. - Ma sprawnie zlikwidować
    spółkę, która - naszym zdaniem i zdaniem zarządu KHW - jest niepotrzebna. W
    nowej strukturze organizacyjnej holdingu powstanie bowiem osobny departament,
    który zajmie się handlem węglem - stawia sprawę jasno Poncyljusz.
    miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,3692148.html
    Parę miesięcy temu głośno się zrobiło o 4 osobach z Gorzowa Wielkopolskiego,
    które dostały intratne posadki w władzach jednej z węglowych spółek. Wtedy
    komentowano to tym, że ktoś "uprzejmy" chciał "podłożyć świnię" ówczesnemu
    premierowi Marcinkiewiczowi.
    Ciekaw jestem kto i komu teraz chce "podłożyć świnię"?
    A może PiS doszedł do wniosku, że już nie warto się ukrywać ze swoimi
    poglądami, że "Ślązacy nadają się tylko do łopaty"?




    Temat: Wielka akcja charytatywna-w środę w WSHE
    Wielka akcja charytatywna-w środę w WSHE
    Witam. nie ma już chyba nikogo na forum kto by mnie jeszcze pamiętał, choć
    kiedyś bywałem tu często, wróciłem bo wiem drodzy forumowicze że w ażnych
    sprawach można na Was liczyć. Organizujemy w środę akcję zbiórki pieniędzy na
    2,5 letniego Mateuszka. Nietraktujcie tego jako działanie promocyjne uczelni,
    zależy mi żeby w środę odwiedzilo nas jak najwięcej osób, z ktorych każda
    wrzuci coś do puszki. dodatkowo możecie wybrać się w środę do kina cytryna-
    kino przekaże dochód z 2 seansów na konto małego Mateuszka. Nastąpiła już
    pełna mobilizacja forumowiczów klubów tuningowych, którzy zapowiedzieli swoje
    przybycie. Szczegóły imprezy zamieszczam poniżej wraz z krótką historią
    Mateuszka.
    Motocykle w Patio WSHE – Harleyem w stronę nadziei [17 października 2005]
    Studenci i pracownicy Wyższej Szkoły Humanistyczno – Ekonomicznej w Łodzi
    zainicjowali „koleżeńską” zbiórkę pieniędzy na leczenie 2,5 letniego
    Mateuszka- wielbiciela czerwonych pociągów.
    W związku ze zbiórką, w środę (19 października br.) w Patio WSHE odbędzie się
    happening: Harleyem w stronę nadziei.

    · Grupa Motocyklowa BERSERKERS FG zaprezentuje swoje maszyny, opowie o
    zlotach i życiu na dwóch kołach - godz. 9:00-16:00.
    Zrób sobie zdjęcie na prawdziwym Harleyu!
    · Zabytkowe motocykle zaprezentuje firma Moto Weteran Bazar
    · Happening- „Bajka o czerwonym pociągu” – studenci i goście zbudują wielki
    czerwony pociąg marzeń dla Mateuszka -godz. 10:00-14:00
    · Zbiórka pieniędzy wśród studentów i pracowników WSHE na rzecz Mateusza
    Marciniaka
    · Swoją obecność zapowiedzieli członkowie łódzkich klubów tuningowych

    19 października (środa)
    PATIO WSHE ul. Rewolucji 1905 r. nr 52
    START GODZ. 9:00

    Dodatkowo zapraszamy na środowe seanse w KINIE CYTRYNA-całkowity dochód ze
    sprzedaży biletów zostanie przekazany na leczenie Małego wielbiciela
    czerwonych pociągów

    13:30 ”Edukatorzy”
    15:40 „Człowiek ringu”

    INFO O MATEUSZU
    Mateusz Marciniak ma 2,5 roku od ponad roku choruje na ciężką chorobę,
    Fibrematozę agressive D21.0. W Polsce na ten rzadki rodzaj guza choruje
    zaledwie czworo dzieci, na świecie jest ich czternaścioro. Mateusz jest
    jednym z nich. Na jego krótkie życie składają się wielogodzinne operacje,
    bolesne badania, leki i ludzie w białych fartuchach, którzy chcą pomóc, ale
    nie zawsze mogą. W lipcu 2005 roku Mateusz został po raz pierwszy poddany
    chemioterapii. Po każdym takim zabiegu musi przyjmować kosztowny lek
    antygrzybiczny. W lutym Mateusza czeka następna operacja, o tym, czy
    zakończy się powodzeniem zdecyduje w dużym stopniu specjalistyczne badanie
    PET w bydgoskim szpitalu. Łączna kwota leków oraz badania to 12 tys. zł.
    Mimo starań rodzice Mateusza nie są w stanie pokryć kosztów zakupu
    niezbędnych leków, a NFZ nie refunduje tych wydatków.
    Wpłaty prosimy kierować na konto:
    Mateusz Marciniak
    39152000080000889120000045
    Getin Bank




    Temat: Tunezyjskie zapiski :)
    (9) Monastyr
    17.10.2004 niedziela

    MONASTIR

    Po monotonnym śniadaniu, które wychodzi nam już bokami, udajemy się na stację metra, skąd startujemy dziś do Monastiru. Zaopatrzeni już poprzedniego dnia w świąteczny, ramadanowy rozkład (zmieniony, okrojony, pociągi nie zatrzymują się w ogóle na niektórych stacjach i jest ich znacznie mniej, a ostatni zamiast o 22:00, odjeżdża o 17:00) wybieramy pociąg o 10:57. Tym razem kupujemy bilety 1 klasy w okienku na stacji (bez problemu można je też nabyć u konduktora w pociągu), za które w 2 strony płacimy w sumie 8,400 DT, czyli 2,100 DT (niewiele ponad 6 zł) od osoby w jedną stronę. Przedział o niebo wygodniejszy od klasy 2, wygodne, rozkładane siedzenia, których w całym przedziale jest 16. Pełen komfort jazdy. Lokalni rzadko korzystają z tego luksusu z powodu ceny. Podróżujemy więc tylko z kilkoma „trochę lepiej” ubranymi Tunezyjczykami.
    Dojazd do Monastyru zajmuje niecałą godzinę. Mamy więc około 5 godzin na zwiedzenie obowiązkowych punktów programu. Powinno wystarczyć.
    Zaczynamy spacerem aleją Habiba Burgiby ciągnącą się wzdłuż murów mediny. To typowa ulica handlowa, ale na próżno szukać tu sklepów (poza jednym Mono Prix na samym końcu), ulica do złudzenia charakterem i asortymentem przypomina warszawski Stadion Dziesięciolecia. Jest tu absolutnie wszystko w najbardziej tandentnym wydaniu, co tylko zdołano wyprodukować. Jest też tłum i harmider, który być może nawet przewyższa ten warszawko-stadionowy. I jesteśmy my, wciśnięci gdzieś pomiędzy wykrzykujących sprzedawców i kupujących. Należy podkreślić, że to miejsce w żaden sposób nie przypomina (np) tuniskiego suku. Tu nabyć można rzeczy praktyczne ( z lokalnego punktu widzenia) - milion par butów (perfekcyjne, lub absolutnie tandetne podróby znanych firm), ubrania, baterie, używane kasety sprzedawane jako nowe, suszarki do włosów, setki "najnowszych" pokrowców i ładowarek do komórek, nawet i pojedyncze komórki też się zdarzają. Są płyty po 1,500 DT (czyżbyśmy przepłacili w muzycznym sklepie w Tunisie ? ;), są zabawki dla dzieci, rozpuszczające się w 30 stopniowym upale czekolady rodzimego pochodzenia. Kawałek dalej zaczynają się produkty spożywcze, dziesiątki rodzajów pieczywa, ciast i ciasteczek, gofrów i pączków. Są daktyle, rzodkiewki, owoce i warzywa. Na wszystkie te stoiska tłum napiera tak, jakby dopiero co rzucili towar po miesiącach zamkniętych sklepów.
    Właściwie to jest tu wszystko. I nic. Taki arabski pchli targ, gdzie po kilku minutach spaceru można wyjść z ciężkimi siatami. My jakoś nie jesteśmy zainteresowani zakupami.
    Barwny i głośny(!) tłum zostawiamy za sobą i odbijamy w jedną z bram mediny. Uliczka już znacznie bardziej turystyczna i pełna sklepików dla spragnionych pamiątek. Mijamy całą tą arabską cepelię i już po chwili lądujemy koło Meczetu Burgiby (po drodze mijając Muzeum Tradycyjnych Strojów). Wejście oczywiście wyłącznie dla Muzułmanów. Przecinając Plac w formie przyjemnego, obsadzonego palmami małego parku, docieramy do głównego wejścia do Ribatu.
    Samym ribatem jesteśmy po prostu zachwyceni. Płacąc za wejście po 2,100 DT od osoby (plus tradycyjnie 1 DT za zdjęcia) spędzamy tu ponad godzinę kręcąc się bez pośpiechu po licznych zakamarkach, punktach widokowych (cudne panoramy!), korytarzach, stromych schodach. Wszystko świetnie zachowane zachwyciło nie tylko nas. Mury ribatu posłużyły jako scenografia między innymi w "Żywocie Briana" Monty Pythona, czy w "Jezusie z Nazaretu" Zefirellego. Na terenie ribatu mieści się niewielkie Muzeum Sztuki Islamskiej (między innymi biżuteria i monety). To, co fascynuje mnie najbardziej to fakt, że poza nami jest tu dosłownie kilku turystów, których dostrzegamy zresztą tylko po drugiej stronie murów.
    Nasyciwszy oczy islamską architekturą obronną, kierujemy się w stronę Mauzoleum Habiba Burgiby, pierwszego prezydenta Tunezji. Mijając po prawej i lewej stronie niezliczone białe nagrobki docieramy szeroką aleją wysadzaną po bokach drzewami do Mauzoleum, gdzie poza Burgibą spoczywa jeszcze jego pierwsza żona i rodzina. Zwieńczony złotą kopułą budynek wraz z dwoma potężnymi minaretami zbudowano po śmierci prezydenta, w 1963 roku. Można go zwiedzać za darmo, robiąc zdjęcia bez ograniczeń. Miejsce absolutnie warte odwiedzenia.

    CDN...




    Temat: Amerykańskie szmaty - poczytajcie o Rumsfeldzie!
    Amerykańskie szmaty - poczytajcie o Rumsfeldzie!
    NYT: Rumsfeld był w 1984 r. w Bagdadzie, choć Irak stosował broń chemiczną

    (PAP) 23-12-2003, ostatnia aktualizacja 23-12-2003 14:37

    23.12.Nowy Jork (PAP/pr.) - Obecny minister obrony USA Donald Rumsfeld
    odwiedził w 1984 roku Irak jako specjalny wysłannik administracji Ronalda
    Reagana, aby zapewnić tamtejsze władze, że choć Irak używa broni chemicznej,
    Stany Zjednoczone pragną poprawić stosunki z prezydentem Saddamem Husajnem -
    podał wtorkowy "New York Times"

    Dziennik powołuje się na dokumenty odtajnione niedawno przez Archiwum
    Bezpieczeństwa Narodowego

    Dwadzieścia lat temu Rumsfeld kierował pewną firmą farmaceutyczną, ale
    wcześniej był ministrem obrony w administracji prezydenta Geralda Forda. Do
    Bagdadu pojechał na prośbę sekretarza stanu George'a P. Shultza, aby zapewnić
    Saddama Husajna, że amerykańskie potępienie Iraku za użycie broni chemicznej
    przeciwko Iranowi i powstańcom kurdyjskim ma charakter czysto formalny i że
    priorytetem USA jest zapobiec zwycięstwu Iranu w wojnie z Irakiem i poprawić
    stosunki dwustronne

    Podczas tej wojny USA potajemnie pomagały Irakowi w planowaniu operacji, choć
    było wiadomo, że Saddam stosuje broń chemiczną

    "New York Times" podaje, że w ściśle tajnym programie wspierania Iraku
    uczestniczyło przeszło 60 oficerów amerykańskiego wywiadu wojskowego.
    Przekazywali oni Irakowi informacje o rozmieszczeniu wojsk irańskich, oceny
    skuteczności nalotów irackich i inne cenne dane

    Z odtajnionych dokumentów - pisze dziennik - wyłania się obraz amerykańskich
    starań o nawiązanie ściślejszych stosunków z Bagdadem w okresie, gdy
    oficjalnie Waszyngton zachowywał neutralność w ośmioletniej wojnie
    iracko-irańskiej. Widać też, że prywatnie ówczesna administracja USA nie
    oburzała się na używanie przez Irak broni chemicznej

    "New York Times" przypomina, że przed marcowo-kwietniową wojną z Saddamem
    Husajnem administracja George'a W. Busha, w tym Rumsfeld, podawała stosowanie
    przez Saddama gazów trujących jako jeden z głównych powodów, dla których
    prezydenta Iraku trzeba obalić

    Dokumenty odtajnione przez Archiwum Bezpieczeństwa Narodowego dotyczą drugiej
    wizyty Rumsfelda w Iraku, wiosną 1984 roku. Po raz pierwszy był on w Bagdadzie
    w grudniu 1983 roku. Zdjęcia z jego ówczesnego spotkania z Saddamem i relacja
    z wizyty znalazły się wtedy w mediach amerykańskich

    Tom Blanton, dyrektor Archiwum, powiedział "NYT", że Stany Zjednoczone płacą
    obecnie cenę za wcześniejsze pobłażanie Irakowi

    "Bratanie się z Saddamem w latach 80. i to, co zrobił ośmielony przez nas,
    powinno być przestrogą i skłonić nas do bacznego przyjrzenia się wszystkim
    naszym ciemnym sojuszom - powiedział Blanton. - Ściskanie dłoni dzisiejszym
    dyktatorom może jutro przeobrazić ich w Saddamów". (PAP) xp/ ap/ int




    Temat: Amerykańskie szmaty - poczytajcie o Rumsfeldzie!
    Hej, Krassula i reszta syfu!
    NYT: Rumsfeld był w 1984 r. w Bagdadzie, choć Irak stosował broń chemiczną

    (PAP) 23-12-2003, ostatnia aktualizacja 23-12-2003 14:37

    23.12.Nowy Jork (PAP/pr.) - Obecny minister obrony USA Donald Rumsfeld odwiedził
    w 1984 roku Irak jako specjalny wysłannik administracji Ronalda Reagana, aby
    zapewnić tamtejsze władze, że choć Irak używa broni chemicznej, Stany
    Zjednoczone pragną poprawić stosunki z prezydentem Saddamem Husajnem - podał
    wtorkowy "New York Times"

    Dziennik powołuje się na dokumenty odtajnione niedawno przez Archiwum
    Bezpieczeństwa Narodowego

    Dwadzieścia lat temu Rumsfeld kierował pewną firmą farmaceutyczną, ale wcześniej
    był ministrem obrony w administracji prezydenta Geralda Forda. Do Bagdadu
    pojechał na prośbę sekretarza stanu George'a P. Shultza, aby zapewnić Saddama
    Husajna, że amerykańskie potępienie Iraku za użycie broni chemicznej przeciwko
    Iranowi i powstańcom kurdyjskim ma charakter czysto formalny i że priorytetem
    USA jest zapobiec zwycięstwu Iranu w wojnie z Irakiem i poprawić stosunki dwustronne

    Podczas tej wojny USA potajemnie pomagały Irakowi w planowaniu operacji, choć
    było wiadomo, że Saddam stosuje broń chemiczną

    "New York Times" podaje, że w ściśle tajnym programie wspierania Iraku
    uczestniczyło przeszło 60 oficerów amerykańskiego wywiadu wojskowego.
    Przekazywali oni Irakowi informacje o rozmieszczeniu wojsk irańskich, oceny
    skuteczności nalotów irackich i inne cenne dane

    Z odtajnionych dokumentów - pisze dziennik - wyłania się obraz amerykańskich
    starań o nawiązanie ściślejszych stosunków z Bagdadem w okresie, gdy oficjalnie
    Waszyngton zachowywał neutralność w ośmioletniej wojnie iracko-irańskiej. Widać
    też, że prywatnie ówczesna administracja USA nie oburzała się na używanie przez
    Irak broni chemicznej

    "New York Times" przypomina, że przed marcowo-kwietniową wojną z Saddamem
    Husajnem administracja George'a W. Busha, w tym Rumsfeld, podawała stosowanie
    przez Saddama gazów trujących jako jeden z głównych powodów, dla których
    prezydenta Iraku trzeba obalić

    Dokumenty odtajnione przez Archiwum Bezpieczeństwa Narodowego dotyczą drugiej
    wizyty Rumsfelda w Iraku, wiosną 1984 roku. Po raz pierwszy był on w Bagdadzie w
    grudniu 1983 roku. Zdjęcia z jego ówczesnego spotkania z Saddamem i relacja z
    wizyty znalazły się wtedy w mediach amerykańskich

    Tom Blanton, dyrektor Archiwum, powiedział "NYT", że Stany Zjednoczone płacą
    obecnie cenę za wcześniejsze pobłażanie Irakowi

    "Bratanie się z Saddamem w latach 80. i to, co zrobił ośmielony przez nas,
    powinno być przestrogą i skłonić nas do bacznego przyjrzenia się wszystkim
    naszym ciemnym sojuszom - powiedział Blanton. - Ściskanie dłoni dzisiejszym
    dyktatorom może jutro przeobrazić ich w Saddamów". (PAP) xp/ ap/ int




    Temat: Amerykańskie szmaty - poczytajcie o Rumsfeldzie!
    Mordka! Stasiu!
    NYT: Rumsfeld był w 1984 r. w Bagdadzie, choć Irak stosował broń chemiczną

    (PAP) 23-12-2003, ostatnia aktualizacja 23-12-2003 14:37

    23.12.Nowy Jork (PAP/pr.) - Obecny minister obrony USA Donald Rumsfeld odwiedził
    w 1984 roku Irak jako specjalny wysłannik administracji Ronalda Reagana, aby
    zapewnić tamtejsze władze, że choć Irak używa broni chemicznej, Stany
    Zjednoczone pragną poprawić stosunki z prezydentem Saddamem Husajnem - podał
    wtorkowy "New York Times"

    Dziennik powołuje się na dokumenty odtajnione niedawno przez Archiwum
    Bezpieczeństwa Narodowego

    Dwadzieścia lat temu Rumsfeld kierował pewną firmą farmaceutyczną, ale wcześniej
    był ministrem obrony w administracji prezydenta Geralda Forda. Do Bagdadu
    pojechał na prośbę sekretarza stanu George'a P. Shultza, aby zapewnić Saddama
    Husajna, że amerykańskie potępienie Iraku za użycie broni chemicznej przeciwko
    Iranowi i powstańcom kurdyjskim ma charakter czysto formalny i że priorytetem
    USA jest zapobiec zwycięstwu Iranu w wojnie z Irakiem i poprawić stosunki dwustronne

    Podczas tej wojny USA potajemnie pomagały Irakowi w planowaniu operacji, choć
    było wiadomo, że Saddam stosuje broń chemiczną

    "New York Times" podaje, że w ściśle tajnym programie wspierania Iraku
    uczestniczyło przeszło 60 oficerów amerykańskiego wywiadu wojskowego.
    Przekazywali oni Irakowi informacje o rozmieszczeniu wojsk irańskich, oceny
    skuteczności nalotów irackich i inne cenne dane

    Z odtajnionych dokumentów - pisze dziennik - wyłania się obraz amerykańskich
    starań o nawiązanie ściślejszych stosunków z Bagdadem w okresie, gdy oficjalnie
    Waszyngton zachowywał neutralność w ośmioletniej wojnie iracko-irańskiej. Widać
    też, że prywatnie ówczesna administracja USA nie oburzała się na używanie przez
    Irak broni chemicznej

    "New York Times" przypomina, że przed marcowo-kwietniową wojną z Saddamem
    Husajnem administracja George'a W. Busha, w tym Rumsfeld, podawała stosowanie
    przez Saddama gazów trujących jako jeden z głównych powodów, dla których
    prezydenta Iraku trzeba obalić

    Dokumenty odtajnione przez Archiwum Bezpieczeństwa Narodowego dotyczą drugiej
    wizyty Rumsfelda w Iraku, wiosną 1984 roku. Po raz pierwszy był on w Bagdadzie w
    grudniu 1983 roku. Zdjęcia z jego ówczesnego spotkania z Saddamem i relacja z
    wizyty znalazły się wtedy w mediach amerykańskich

    Tom Blanton, dyrektor Archiwum, powiedział "NYT", że Stany Zjednoczone płacą
    obecnie cenę za wcześniejsze pobłażanie Irakowi

    "Bratanie się z Saddamem w latach 80. i to, co zrobił ośmielony przez nas,
    powinno być przestrogą i skłonić nas do bacznego przyjrzenia się wszystkim
    naszym ciemnym sojuszom - powiedział Blanton. - Ściskanie dłoni dzisiejszym
    dyktatorom może jutro przeobrazić ich w Saddamów". (PAP) xp/ ap/ int




    Temat: terapiia małżeńska
    Zachecam Cie do skorzystania z terapii, jesli zostala w Tobie jeszcze jakas
    chec ratowania tego zwiazku (a wydaje mi sie, ze tak). Nie zaszkodzi sprobowac,
    a znam wiele zwiazkow, ktorym terapia naprawde pomogla. Tak naprawde to terapia
    jest rozmowa miedzy malzonkami, ale rozmowa, ktora kieruje terapeuta w taki
    sposob, by ominac rafy i pulapki, o ktore zawsze dotad dialog miedzy malzonkami
    sie rozbijal. Czesto okazuje sie, ze narosle pretensje i zle nastawienie nie
    pozwala dostrzec nawet najmniejszych dobrych intencji u drugiej strony.
    Obiektywna osoba terapeuty pozwoli wyjsc wam poza wlasne ograniczenia.
    Jednoczesnie tez przerwie eskalacje gniewu i agresji, jesli dojdzie do nich w
    czasie sesji. W praktyce wyglada to tak, ze wy siadacie na kanapie, terapeuta
    naprzeciwko was. Moze wam zadawac jakies pytania (takze o sprawy intymne),
    zwykle jednak wy bedziecie duzo wiecej mowic, terapeuta bedzie sie odzywal
    okazjonalnie. Jak i kiedy - to zalezy od "szkoly", w ktorej pracuje, ale kazda
    ze szkol prowadzi do uzdrowienia relacji. Moze sie wam wydawac, ze nie wiecie
    od czego zaczac, ze pominiecie cos waznego, ze macie pustke w glowie - nie
    martwcie sie tym, to sa normalne uczucia, wszystko przyjdzie naturalnie samo.
    Czasem terapeuta zada wam jakies "zadania domowe" - np. by nie uzywac jakiegos
    zwrotu w rozmowach, albo by o okreslonej godzinie w domu siadac i rozmawiac na
    jakis temat. Wyda sie wam to sztuczne i glupie, ale zobaczycie szybko, ze warto
    te zalecenia wykonywac, bo to przyniesie efekt. Czasem beda tez w czasie sesji
    silne emocje, krzyk, placz i gniew, chociaz na pewno terapeuta nie pozwoli, by
    sytuacja wymknela sie spod kontroli. To jednak normalne, ze bedziecie przezywac
    rozne uczucia. Nie nalezy sie spodziewac, ze terapeuta stanie po ktorejs
    stronie, czy przyzna komus racje - raczej bedzie wam wskazywal rozne aspekty
    spraw, ktorych sami nie mozecie dostrzec. Pierwsze efekty moga sie pojawic
    zarowno po pierwszym, jak i dopiero po kilkunastu spotkaniach, ale kilkanascie
    spotkan to absolutne minimum. Jesli bedziecie chcieli i umieli skorzystac z
    narzedzi wzajemnej komunikacji, ktorych nauczy was terapeuta, to spotkan moze
    byc wlasnie tylko kilkanascie, jesli problem jest bardziej skomplikowany, moze
    ich byc duzo wiecej. Nie zdziwcie sie tez, jesli terapeuta zaleci jednemu z was
    lub obojgu indywidualna terapie, bo czesto bywa, ze indywidualne problemy
    datujace sie z dziecinstwa rzutuja na caly zwiazek. Wybierzcie dobrego
    terapeute - niech bedzie co najmniej magistrem psychologii, a najlepiej po
    podyplomowych studiach z co najmniej kilkuletnim doswiadczeniem (terapia
    malzenstka to "wyzsza szkola jazdy"). Najlepiej wybrac kogos poleconego przez
    renomowane firmy - np. Laboratorium Psychoedukacji, Synapsis, Osrodek Terapii
    Gestalt itd. Liste licencjonowanych terapeutow znajdziecie na stronie Polskiego
    Towarzystwa Psychologicznego. Licencja jednak nie jest warunkiem koniecznym -
    bardziej istotna jest rekomendacja uznanego osrodka i/lub dotychczasowych
    klientow.
    Powodzenia :-)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 3 z 4 • Wyszukano 155 rezultatów • 1, 2, 3, 4 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.