Strona Główna
jajko wielanocne z papieru
jajko białko
jajko czy kura
jajko laska
jajko na miękko
jajko na szydełku
Jajko świąteczne
jajka wielkanocne robione szydełkiem
jaja wielkanocne Przepisy
jajca wielkanocne
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cge.opx.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: jajko wielkanocne





    Temat: Piszemy limeryki-kontynuacja
    Jest Wielkanoc!
    Chłopy ze wsi Stróże
    kraszą jajka i własne, i kurze.
    Dzieci zaś- duże, małe
    w nocy na Poniedziałek
    tradycyjnie się moczą do łóżek.






    Temat: Zakochany jestem w Okowita-
    adas49 napisał:

    > Z okazji Swiat Wielkanocnych smacznego jajka zyczy Adas.

    Ty wiesz paskudo, że zawsze Ci wszystko wybaczę....... rozpuściłam i tyle.






    Temat: Rondo,Rondo nareszcie mozna pokrecic sie w kolo
    bo na Wielkanoc zamiast choinki stanie wielkie malowane jajo ;) tego na rondach
    w innych miastach chyba jeszcze nie bylo :D



    Temat: Jestem przeciw sloganom.
    Z ogłoszeń parafialnych:

    Niebawem Wielkanoc. Bardzo proszę wszystkie panie składać jajka w przedsionku.



    Temat: Wesołych Świąt!
    Pogodnych i slonecznych Swiat Wielkanocnych smacznego jajka,mokrego dyngusa i
    wszystkiego dobrego zycze wszystkim Zoliborskim Forumowiczom.Janka.



    Temat: Życzenia
    Życzenia
    Dla wszystkich uczestników forum zdrowych, pogodnch Świąt Wielkanocnych
    smacznego jajka , kolorowych i wesołych pisanek oraz bardzo mokrego ubrania w
    dniu Wielkiego Lania



    Temat: Święta
    Święta
    Wszystkim forumowiczom i mieszkańcom Świnoujścia zdrowych ,wesołych pogodnych
    świąt Wielkanocnych smacznego jajka i mokrego dyngusa .



    Temat: Przyszłe mamy z Bytomia ...
    Z OKAZJI ZBLIŻAJĄCYCH SIĘ ŚWIĄT WIELKANOCNYCH ŻYCZĘ WSZYSTKIM
    WESOŁYCH ,POGODNYCH ŚWIĄT ORAZ SMACZNEGO JAJKA I MOKREGO DYNGUSA!!!

    MAM NADZIEJE ZE PO SWIETACH UJRZE WASZE WPISY NA TYM FORUM!!
    POZDRAWIAM !!!




    Temat: Święta?
    Obchodzą wielkanoc (chyba) no bo pani weasley przecież harremu i reszcie wysyłała jajka z słodyczami



    Temat: Życzenia na Wielką Noc
    Wszystkiego Najlepszego wszystkim!
    Wszystkiego Najlepszego wszystkim swietujacym Wielkanoc
    16,17/04!
    Smacznego jajka,dobrej pogody i duzo zdrowia!



    Temat: Piszemy limeryki-kontynuacja
    Jajo do jaja w Gliwicach:
    Wielkanoc mnie nie zachwyca.
    Kraszą nas, malują,
    zdobią nas, farbują
    W końcu i tak - jajecznica!”

    Wszystkim piszącym i czytającym Wesołych Świąt!




    Temat: Wesołych Świąt!
    cieplutkich świat i spokojnych. Bogatego zajączka wielkanocnego i jajowatych
    jajek ....dla wszystkich forumowiczów



    Temat: ŻYCZENIA ŚWIĄTECZNE..........
    Zdrowych i Wesolych Swiat Wielkanocnych,smaczego jajka i mokrego Smingusa-
    Wszystkim Hajnowianom ,zyczy ziomek z dalekiej Kanady.



    Temat: Życzenia
    Wesołych świąt Wielkanocnych,smacznego jajka i mokrego dyngusa życzy wszystkim
    formułowiczom zainteresowany761.



    Temat: Ulubiona potrawa wigilijna
    Oj zdecydowanie!!!!Moja mam potrafi zrobic pierozki z grzybami i kapusta w
    ciagu rokua le nie smakuja tak jak te wigilijne.A np. w Wielkanoc tylko i
    wylacznie wtedy jajka z chrzanem smakuja genialnie.Ale tylko wtedy.




    Temat: WERSAL PODLASKI - KEN III etap
    pytanie
    Jako, ze nie samym domofonem zyje czlowiek zwracam sie z pytaniem, czy ktos z
    Sasiadow wie do ktorej parafii naleza nasze budynki? W koncu idzie Wielkanoc i
    gdzies trzeba bedzie poswiecic jajka. Pozdrawiam



    Temat: życzenia Świąteczne
    Dzięki i wzajemnie:
    Wesołych Świąt Wielkanocnych, mokrego dyngusa, wiosennego optymizmu, smacznego
    jajka, kolorowych pisanek i bogatej weny życzę wszystkim.



    Temat: życzenia świąteczne
    Wesolych Swiat
    Wielkanocnych Smacznego Jajka Mokrego dyngusa
    od Roberta Kancelarczyka ze Stanow Zjednoczonych z Polski ze Szklarskiej Poreby
    Szukam Kogos z Mojego Miasta do Pogadania przez Internet

    Moj e-mail Bospolonia@poczta.onet.pl

    Robert Kancelarczyk



    Temat: Życzenia Świąteczne :)
    Chciałabym wszystkim forumowiczom życzyć zdrowych, pogodnych, wesołych i bardzo
    bardzo mokrych Świąt Wielkanocnych,abyście ten czas spędzili miło.
    Smacznego jajka no i wszytskigo naj naj naj..... :)
    Pozdrawiam
    Iza



    Temat: Świątecznie...

    Zdrowych Świąt Wielkanocnych,humoru dobrego,a przy tym wszystkim stołu
    bogatego.Mokrego dyngusa,smacznego jajka i niech te święta będą jak bajka.




    Temat: Jak przeżyć święta na diecie?
    Jak przeżyć święta na diecie?
    Wielkanoc tuż,tuż-fajnie tylko co ma jeść karmiąca mama małego
    alergika.Jajka, ciasta odpadają-poradżcie mamy z doświadczeniem tego
    typu.Pozdrawiam Wiola z Alą.



    Temat: WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
    Zdrowych i Radosnych Świąt Wielkanocnych w prawdziwie wiosennym nastroju, ale
    przede wszystkim ciepłych jajek i zająca z twardą kitą tego Wam Kobitki ludziska
    z forum OL życzą :-)



    Temat: do falszywej ajki
    sprytnie wymyślone.No i mamy Wielkanoc a w koszyku same jAJKA.



    Temat: Życzenia:)))
    Życzenia:)))
    Życzę wszystkim zdrowych,spokojnych świąt,smacznego jajka oraz
    mokrego poniedziałku wielkanocnego




    Temat: Wesołych Świąt ...
    Wesołych Świąt ...
    ... Wielkanocnych, w zdrowiu, pogodzie, rodzinnie.
    Smacznego jajka, mokrego dyngusa.




    Temat: Piszemy limeryki!!!!
    W Wielkanoc kobieta z Bielic
    Nie chciała się jajkiem dzielić.
    Wezwali doktora
    Ten uznał, że chora.
    Trzeba ją będzie zastrzelić.




    Temat: Wesołych Świąt Sąsiedzi :)
    Drodzy Mieszkańcy Falenicy, przyjmijcie serdeczne życzenia rodzinnych,
    pogodnych i spokojnych Świąt Wielkanocnych. Życzę wszystkim smacznego jajka i
    mokrego dyngusa. Szczególnie ciepło pozdrawiam grono pedagogiczne Szkoły
    Podstawowej nr.76 z lat 1962-1970.



    Temat: Życzenia Świąteczne :)
    Najlepsze życzenia z okazji świąt wielkanocnych. Życzę smacznego jajka, mokrego
    dyngusa, wolnej niepodległej Palestyny i pokoju w Iraku



    Temat: Cud bombki
    Wprawdzie Redakcji nic nie podlozylam, nad czym ubolewam, ale jako ogol czuje
    sie odznaczona tytulem zatem pieknie dziekuje i moze w rewanzu Redakcji jakie
    jajo podrzuce... Na Wielkanoc !



    Temat: Zakochany jestem w Okowita-
    Z okazji Swiat Wielkanocnych smacznego jajka zyczy Adas.




    Temat: Kryzys włosko-niemiecki trwa: Schroeder odwołuj...
    Schroeder maluje jajka
    Gość portalu: Eva napisał(a):

    > Fajne, skad wiesz? Pokazal Ci Schröder swego k...?

    Widziano go jak malował jajka na Wielkanoc!




    Temat: z hinduskiego gara...:)
    Dzieki za pozdrowienia
    Mieszkam w Kanadzie, nie w Indiach... Zreszta Indie.... z opowiesci moich
    tesciow, mojego meza i jego rodziny to bardzo zroznicowany kraj. Ja nie wiem czy
    w ogole powinno sie uzywac okreslenia Indie w innym odniesieniu niz tylko
    panstwa na polwyspie Indyjskim...Tam mieszkaja miliony ludzi tak bardzo roznych
    od siebie w roznych warunkach, o roznej wierze. Moze ogolnie kultura jest
    nieco podobna, ale tez chyba nie do konca. Moj maz jest Sikhem, jest czysto
    ogolony, krotko obciety i nie nosi turbana. Ale to byla jego decyzja i dosc
    liberalne wychowanie rodzicow, ktorzy uczyli swoje dzieci, ale do niczego nie
    przymuszali. Kiedy go poznalam niewiele na temat Sikhow wiedzialam, a poniewaz
    chcialam wiedziec zaczelam od poszukiwania informacji nt jego wiary (sikhizmu).
    I to samo Tobie polecam. To wlasciwie niewazne, gdzie Twoj Jain mieszka ))
    Wiekszosc "Hindusow" ma tradycyjne poglady, wiec warto sie zapoznac z podstawa
    kultury, mysle, ze religia w duzej mierze wyznacza ich sposob zycia, nawet jesli
    nie sa specjalnie religijni.
    Szukaj w internecie pod haslem jain - ja od tego bym zaczela W bibliotekach
    nie znalazlam wiele nt Sikhow (nawet na Orientalistyce Uniw.Warszawskiego ))Na
    stronach www poswieconych religiom jest wiele odnosnikow dotyczacych obrzedow i
    kultury. Pytaj sie go duzo. Rozmawiajcie, wyjasniaj swe watpliwosci. Porownuj do
    swojego swiatopogladu i spraw, aby on porownywal i rozumial dlaczego o cos pytasz
    Nie zwazaj na komentarze innych i nie martw sie na zapas. One step at the time ))
    Moja znajomosc tez nie byla specjalnie logiczna, przez kilka lat na odleglosc.
    Mysle, ze jestesmy razem, bo okazalo sie, ze myslimy i reagujemy podobnie. Nie
    jest dla nas wazne, ze wygladamy razem jak smietana i karmel , ksiadz w
    Kosciele Kat. sie gapi na intruza swiecacego jajka na Wielkanoc, a kobitki w
    Gurduarze gapia sie na mnie jak krowy w malowane wrota )) Zreszta, wszyscy sie
    juz powoli przyzwyczajaja. Najwazniesze, ze nam sie dobrze zyje razem

    Czego nie tylko sobie, ale i Tobie zycze oraz wszystkim tutejszym forumowiczkom.

    PS. A, i odnosnie Polakow za granica )) Z moich wlasnych doswiadczen - nie jest
    latwo nawiazac kontakt na obczyznie z Polakami, ktorzy byliby zupelnie
    bezinteresowni i zyczliwi. Niestety. Wiele osob jest jednak uprzedzonych i
    zacznie Cie czestowc niesamowitymi historiami z palca wyssanymi. Zdarzalo mi sie
    takze poznawac rasistow, ktorzy "odkrywali sie" zanim powiedzialam im, ze mam
    meza Sikha... Przykre to troche. Ale moze Polonia w Indiach jest inna



    Temat: Pedały nam grożą
    bimi napisał:

    > Dlatego że:
    > 1. Swoim dzieciom zamierzasz wpajać katolicką doktrynę Boga.

    Nie wpajać, ale posyłać je na zajęcia, które są cenne ze względu na
    przekazywane wartości etyczne umocowane w naszym kręgu kulturowym.

    > 2. Zaliczyłes wszystkie sakramenty, z małżeństwem włącznie. W czasie tego
    > ostatniego nie zapomniałes ponadto się wyspowiadać i przyjąć komunię.

    Jako formalnie należący do KK, mam do tego prawo. Jestem słabego ducha,
    ponieważ nie potrafię znaleźć w sobie siły, aby wierzyć czyli błądzącym
    grzesznikiem. Co więcej, w wigilię dzielę się opłatkiem, a w Wielkanoc jajkiem -
    z szacunku dla tradycji, a nie wiary. Ty w tych dniach zapewne pijesz tanie
    wino owocowe w samotności.

    > To prawda. Nie ma potrzeby chodzić co niedzielę do kościoła, aby być uważanym
    > za katolika.

    Do kościoła chodzi się z potrzeby i obowiązku. Lenistwo nie ma tu nc do rzeczy,
    ponieważ moje motywy są inne.

    > Innemu byś powiedział?

    Pewnie tak. Ten jednak nie dał mi dojść do głosu.

    > Moim zdaniem tacy ludzie są w kościele nieproszonymi gośćmi. Bo kościół, z
    tego co pamiętam, to dom boży - służy do modlitwy, a nie do tego, co
    poczekalnia na dworcu.

    Dom boży, ale otwarty dla każdego. W Chile właśnie w kościołach znajdowali
    schronienie komunistyczni terroryści z MIR ścigani przez siły Generała
    Pinocheta. Bezboznicy ratowali życie obejmując ołtarze.

    > No dobra - niech se będą. Ale chyba w czasie swojego ślubu byłeś bardziej
    > aktywny? Założe się, że nie zapomniałes zeżreć opłatka.

    Oczywiście. A dlaczegoby nie? Był to dla mnie kawałek mąki, a nie ciała Jezusa.

    > Może założymy nowy watek?

    Ok. Może jakiś czarny wyjaśni te wątpliwości.



    Temat: o wyzszosci Swiat Bozego Narodzenia nad Wielkanoca
    znawca napisał:

    > Wstawianie do domu trupa i obwieszanie go paciorkami? Nie, to nie dla mnie.
    > Róże w wazonie nie nazwiesz chyba trupami?
    Jeżeli tak to pozostaje kupić w pojemniku i na wiosnę wysadzić do ogródka

    > On jest powtarzalny co rok. :-) Poza tym Wielkanoc też ma nastrój.
    > Właśnie o to chodzi ,że tylko raz w roku!W Wielkanoc nie siedzi się do
    północy ,nie śpiewa kolęd,nie idzie zaśnieżoną drogą na Pasterkę .W Wielkanoc
    nie ma takich klimatów!

    > Bycie miłym nie jest przyjemne. Korzyść odnoszę nie ja, a inni. Kiepski
    > argument.
    > Nie pamiętam przypadku kiedy ktoś był niemiły dla mnie tuż przed świętami lub
    w same święta Bożego Narodzenia.Każdy odwzajemnia uśmiech ,często obce sobie
    osoby życzą sobie "Wesołych Świąt".To nie dotyczy wyłącznie świąt,kiedy się
    uśmiechamy ,patrząca na nas osoba mimowonie robi to samo.Może to zaraźliwe jak
    ziewanie? Możliwe,że niektórzy bardzo się "pilnują" i nie widać u nich tej
    reakcji-życzę Ci abyś do nich nie należał!
    ( GW z 25.10 o "zaraźliwości emocjonalnej" odkrycie szwedzkich naukowców)

    > W Wielkanoc też są niezłe dania.
    > Tu możemy rozpocząć nowy wątek o wyższości przekładańca z makiem nad mazurkiem

    > Wielkanoc nie jest w tym względzie gorsza. Kiepski argument.
    > Rodzina ,która mieszka za granicą lub po prostu bardzo daleko raczej
    przyjeżdża na Swięta Bożego Narodzenia ale nie mam na to statystyk więc tu mogę
    ci przyznać rację

    > A jajeczko wielkanocne to pies?
    > Owszem również są życzenia ale jajko mamy na codzień ,nie ma przy dzieleniu
    się zwykłym jajkiem takiego klimatu (jajko przytyka,kruszy się i nieładnie
    pachnie) opłatek jest wyjątkowy.

    > > 9.za czas na zadumę nad sensem istnienia,nad swoim życiem
    > Tu wyraźna przewaga świąt wielkanocnych.
    To pewnie sprawa indywiduana więc się nie sprzeczam

    > Podsumowując, należy stwierdzić, że Twoja argumentacja jest poważnie kulawa i
    > nie może stanowić dowodu na wyższość świąt zimowych nad wiosennymi.
    Jestem innego zdania i liczę na pomoc innych wielbicieli ŚBN
    Pozdrawiam

    kanja



    Temat: Ludowe zwyczaje wielkanocne
    Święcone (zwane też święconką) to nazwa pokarmów święconych w Kościele w Wielką
    Sobotę. Święcone oznacza również uroczyste śniadanie wielkanocne.
    Święcenie potraw w Wielką Sobotę niegdyś odbywało się w domach, ponieważ
    poświęcone musiało być wszystko, co miało znaleźć się na świątecznym stole. Z
    czasem zaczęto chodzić ze święconką do kościoła. Obecnie w wielu miastach
    powstał nowy zwyczaj święcenia: nie wewnątrz, a przed kościołem, gdzie na
    wystawionych stołach na czas obrzędu wierni pozostawiają koszyki.
    W koszyczku wielkanocnym nie może przede wszystkim zabraknąć jajek (symboli
    nowego życia), w postaci kolorowych pisanek, kraszanek; baranka (dawniej
    formowanego z masła (lub ciasta) w specjalnych formach, później cukrowego i z
    chorągiewką z napisem Alleluja, obecnie często z czekolady), symbolizującego
    umęczonego Chrystusa; soli (która miała chronić przed zepsuciem). Poświęcić
    należy również: chleb, wędlinę, chrzan, pieprz, ciasta świateczne. Koszyczek
    przystraja się listkami barwinka.
    Dawny zwyczaj na wsiach nakazywał, aby wracając ze święconym obejść dom trzy
    razy, zgodnie ze wskazówkami zegara, co miało wypędzić złe moce z gospodarstwa.
    Na stole wielkanocnym obok mięsiwa i ciast stawia się koszyk ze święconką.
    Śniadanie wielkanocne rozpoczyna zwyczaj dzielenia się poświęconym jajkiem,
    podobny w swej formie i symbolice do bożonarodzeniowego łamania się opłatkiem.
    W dawnej Polsce u ludzi zamożnych na stole znajdowało się pieczone prosię, z
    pisanką w pysku. Stoły uginały się od mięsiwa, szynek, kiełbas i ciast. Głównym
    ciastem wielkanocnym do dzisiaj pozostała baba drożdżowa, tzw. baba
    wielkanocna. Popularne są również mazurki.




    Temat: o wyzszosci Swiat Bozego Narodzenia nad Wielkanoca
    kanja napisała:

    > znawca napisał:
    >
    >
    > > Wstawianie do domu trupa i obwieszanie go paciorkami? Nie, to nie dla mnie
    > .
    > > Róże w wazonie nie nazwiesz chyba trupami?

    Owszem, nazwę.

    > W Wielkanoc
    > nie ma takich klimatów!
    >
    Argumenty miałyby być rzeczowe, a nie odnosić się do odczuć własnych.

    >
    > > Bycie miłym nie jest przyjemne. Korzyść odnoszę nie ja, a inni. Kiepski
    > > argument.
    > > Nie pamiętam przypadku kiedy ktoś był niemiły dla mnie tuż przed świętami
    > lub
    > w same święta Bożego Narodzenia.Każdy odwzajemnia uśmiech ,często obce sobie
    > osoby życzą sobie "Wesołych Świąt".To nie dotyczy wyłącznie świąt,kiedy się
    > uśmiechamy ,patrząca na nas osoba mimowonie robi to samo.Może to zaraźliwe
    jak
    > ziewanie? Możliwe,że niektórzy bardzo się "pilnują" i nie widać u nich tej
    > reakcji-życzę Ci abyś do nich nie należał!
    > ( GW z 25.10 o "zaraźliwości emocjonalnej" odkrycie szwedzkich naukowców)
    >

    Więc jakie konkluzje?

    >
    > > W Wielkanoc też są niezłe dania.
    > > Tu możemy rozpocząć nowy wątek o wyższości przekładańca z makiem nad mazur
    > kiem
    >
    No właśnie.

    > > A jajeczko wielkanocne to pies?
    > > Owszem również są życzenia ale jajko mamy na codzień ,nie ma przy dzieleni
    > u
    > się zwykłym jajkiem takiego klimatu (jajko przytyka,kruszy się i nieładnie
    > pachnie) opłatek jest wyjątkowy.

    Jajko kruszy się i śmierdzi?! Chyba tylko naprawdę stare.

    >
    > > > 9.za czas na zadumę nad sensem istnienia,nad swoim życiem
    > > Tu wyraźna przewaga świąt wielkanocnych.
    > To pewnie sprawa indywiduana więc się nie sprzeczam

    A my się sprzeczamy? :-)



    Temat: Ludowe zwyczaje wielkanocne
    Rękawka to zwyczaj wielkanocny obchodzony w Krakowie we wtorek po Świętach
    Wielkanocnych.

    Rękawka związana jest z legendą o kopcu Kraka, usypanym przez lud po śmierci
    króla. Tradycja podaje, że ziemię noszono w rękawach, stąd kopiec nazwano
    Rękawką. Na kopcu Kraka w trzeci dzień świąt wielkanocnych (wtorek był kiedyś
    również dniem świątecznym) odbywał się odpust, z którego szczytu zamożni
    krakowianie zrzucali biedakom i żakom krakowskim, zebranym u stóp wzgórza,
    resztki ze świątecznego stołu: chleb, wędlinę, gotowane jajka, jabłka, orzechy,
    ciasta, słodycze oraz drobne monety.
    Zwyczaj ten nawiązuje do pogańskich obrzędów związanych z zaduszkami
    wiosennymi, przypadającymi na okres przesilenia wiosennego. Sam źródłosłów
    Rękawki nie pochodzi raczej od Kraka, jak mówi ludowa tradycja, ale nawiązuje
    do kultu zmarłych: w języku czeskim zachował się wyraz rakov co oznacza trumnę,
    a serbskim słowo raka, czyli grób. Przypuszcza się, że pochodzący z XI lub XII
    wieku kościółek św. Benedykta, którego święto przypada na dzień 21 marca
    (pierwszy dzień wiosny), było reakcją kościoła na żywe praktyki pogańskie na
    Krzemionkach. Do przejawów czci oddawanej zmarłym należało między innymi
    zrzucanie ze wzgórza pokarmów i monet.
    W okresie zaboru austriackiego, w 1897 roku Rękawka została zakazana, zamknięto
    nawet dojście na kopiec. Powody były dwa: władze planowały w tej okolicy budowę
    fortu artyleryjskiego, a ponadto chciały zlikwidować tumult i przejawy agresji
    wśród zgromadzonych pod kopcem.
    Rękawka z czasem przeniosła się na sąsiednie wzgórze Lasoty, połączona została
    z odpustem i ludową zabawą koło kościoła św. Benedykta na Krzemionkach.




    Temat: WESOŁEGO ALLELUJA !
    manio15 napisał:

    > p.s.
    > Adasiu , nie martw sie o moja zbrukaną duszę , która juz drzy z radości na
    myśl
    >
    > o kotle ze smołą w której razem z nią gotują się same wybitne osobistości :
    > królowie , wodzowie, biskupi i głowy kościoła.
    > Zdaję sobie sprawę z własnej marności i ogromu grzechów , z których bodaj
    > największym niedowierzanie niektórym koncesjonowanym bajarzom ....
    > A podobno uznanie swoich grzechów to juz połowa drogi do zbawienia .. więc
    kto
    > wie ? Może po milionie lat opuszczę piekiełko ?
    >
    > czego i Wam wszystkich z serca życzę

    Uznanie swoich grzechow??? Humor tygodnia. Ty ciagle nie dajesz spokoju zywym i
    umarlym nawet w swoim ostatnim poscie.
    Nie trzeba miliona lat. Jak bedziesz umieral na stare lata za 30-40 lat to
    inaczej bedziesz spiewal o piekielku. Teraz udajesz kozaka bo masz jeszcze
    kilkadziesiat lat zycia przed soba. Kazdy dzien przybliza Ciebie do
    tego "piekielka". Czas wiec pomyslec o pokucie, postanowieniu poprawy i
    zadoscuczynieniu za wyrzadzone krzywdy zywym i umarlym.
    Wiekszego bajarza od Ciebie to nikt nie widzial. Dalej piszesz o tych konwojach
    do Murmanska? Czy o ludziach, ktorzy mieszkali w Suwalkach w czasie wojny i z
    odleglosci 80 km przez lunete ogladali lotnisko w Elku. Z odleglosci 80 km
    patrzac przez lunete nie dziwie sie, zamiast lotniska ujrzeli lake.

    Manio szykuje sie na rano ze swoja druzyna swiecic jajka. Ustawi wszystkich w
    pary, sam na czele jako kapitan, a mobb latajacy dookola szeregow na czworaka
    robi za wielkanocnego zajaczka u mania. Moze dostanie marchewke na swieta.
    Kiedys w Elku pewien grzesznik podobny do ciebie udlawil sie i skonal przy
    sniadaniu wielkanocnym dzielac sie swieconym jajkiem z rodzina.



    Temat: Dzień dobry Wszystkim :-)
    Rals, jak piszesz tak o tych fotkach ze statywem i jeziorze czy to zamarzniete
    czy nie... to przypomina mi się jak pierwszy raz byłam u mojego ełczanina
    własnie w marcu 2003 roku...był ogromny mróz w nocy do minus dwudziestu paru...
    Przyjechałam w czwartek po pracy - pierwszy raz jechałam wtedy w tamte strony
    pociągiem z wawy tym po 17...moj ukochany odebrał mnie autem z Białegostoku i
    był to bardzo mroźny wieczór. W sobotę chodziliśmy a raczej byłam przewożona po
    Ełku i ...zawiózł mnie nad jezioro...Było piękne słońce, wielki mróz i
    zamarzniete jezioro z dużą ilością białego i czystego śniegu. Pierwszy raz w
    życiu zobaczyłam taki czysty śnieg - nie to, co w wawie.
    Mój ukochany zaproponował mi spacer po jeziorze - weszliśmy na lód i trzymając
    się za ręce poszliśmy aż na srodek. odwróciłam sie i podziwiałam Ełk. Zimą.
    Było tak pięknie, że nie mogłam sobie wyobrazić, jak musi być cudnie wiosną i
    latem! Pamiętam, że przytulił mnie do siebie i pocałowaliśmy się.
    Mam tę chwilę teraz znowu przed oczami. Tak bardzo za nim tęsknię. Kocham go
    tak samo jak wtedy - i tęsknię. Wiem, jak jest w Ełku zimą. Pamiętam każdą
    spędzoną tam chwilę i porę roku. Jestem maniaczką zdjęć i fotografowania. Mam
    tysiące zdjęć z Ełku. Fotografowałam chyba trochę na zapas, bo czułam że wrócę
    i w potrzebie ogladam zdjęcia. Te, co mam na płytach i te co mam w albumach.
    I widzę jak było zimą , wiosną, latem i jesienią.
    Bardzo tęsknię. Za nim i znajomymi. Czasami mam wielką ochotę wrócić - by znowu
    tam mieszkać. Nie mówię nie. Spędziłam tam najpiękniejsze chwile w moim życiu.
    Tego jestem pewna. Dzięki mojemu ukochanemu, ale też jego rodzinie,
    przyjaciołom i znajomym. I nadal mam kontakt z nimi wszystkimi - tylko z racji
    odległości oczywiście ograniczony. Ale jestem już poumawiana:) bo oni też za
    mną tęsknią!
    A święta Wielkanocne na pewno spędzę w Ełku:)Już nie mogę sie ich doczekać.
    Jeszcze tylko trzy tygodnie! Mam fajny wiklinowy (kupiony i przywieziony z wawy)
    koszyczek i 10 małych kurczaczków (z ełku), które trzeci raz na wielkanoc pójdą
    ze mną do dużego kościoła poświęcić kolorowe jajka - które barwimy wspólnie z
    moim ukochanym! I ten wspaniały kościół zobaczę w środku- te witraże i rzeźby.
    A on bedzie razem ze mną. Już na samą myśl o tym wszystkim, czuję się
    szczęśliwa! I jestem tym wspominaniem bardzo wzruszona, bo nie wyobrażam sobie
    świąt wielkanocnych bez Ełku.
    pozdrawiam Viki




    Temat: Pomoz w swieta biedniejszym
    Pomoz w swieta biedniejszym
    niesamowita dzialanosc tego czlowieka az prosi sie o przyklad
    Jeśli chcesz również pomóc, możesz się skontaktować z fundacją: tel. (033)
    854 17 72; konto: BSK oddział Ustroń 58-10501096-1000-00010-3487435

    oto tekst
    link na dole

    Wolontariusze pomagają ubogim

    Tadeusz Browiński, szef Fundacji św. Antoniego, przygotowuje paczki
    wielkanocne i organizuje kolonie wakacyjne dla dzieci. Chce także wybudować w
    Ustroniu łaźnię dla biednych

    Tadeusz Browiński był kiedyś właścicielem sklepiku i kościelnym. Kiedy w
    latach 90. przeszedł na emeryturę, założył Fundację św. Antoniego, w której
    pracują wolontariusze. - Zbieraliśmy dary i wysyłaliśmy na Białoruś i
    Ukrainę. Rocznie kilka ton. Teraz darczyńcy przekazują już coraz mniej, co
    gorsza, to Polacy pilnie potrzebują pomocy - mówi Browiński. W zeszłym roku
    założył w Ustroniu bezpłatną stołówkę. Na jej potrzeby wynajmuje stary,
    zniszczony tartak obity blachą. Obiady są wydawane pięć razy w tygodniu.
    Najpierw przychodziło 25 osób, teraz blisko 90 biednych. Browiński zaczął
    także rozdawać odzież, którą przekazali bogatsi ustroniacy. Na święta
    przygotowuje paczki wielkanocne, w których mają się znaleźć m.in.: cukier,
    mąka, makaron, ryż, kawa, wędliny, jajka, margaryna, mleko. Jeśli się uda,
    chce zrobić paczki dla 80 rodzin.

    Kiedy tylko skończy się okres świąteczny, zaczną się przygotowania do
    wakacyjnych kolonii dla ubogich maluchów. W najbliższych planach jest też
    budowa łaźni.

    Niedawno odbył się koncert, z którego dochód (ok. 3 tys. zł) jest
    przeznaczony na bieżące wydatki. Jeśli chcesz również pomóc, możesz się
    skontaktować z fundacją: tel. (033) 854 17 72; konto: BSK oddział Ustroń 58-
    10501096-1000-00010-3487435

    link:
    miasta.gazeta.pl/katowice/1,35056,1999305.html




    Temat: wielkanoc i śmierć
    wielkanoc i śmierć
    wiadomość o śmierci darii trafankowskiej i jacka kaczmarskiego dopadła mnie
    na wsi zakopanej na wschodzie polski. prawie na ukrainie.
    dzień wcześniej a może dwa dni oglądałam serial na dobre i na złe i myśląc że
    jest coraz nudniejszy skonstatowałam że trafankowska ma krótkie włosy. więc
    pewnie już po chemioterapii i wróciła. znaczy że zdrowa... a tu wprost
    przeciwnie.
    z kaczmarskim historia trochę inna. noc przed wyjazdem ściągnęłam z
    internetu 'sen katarzyny II', wreszcie mi się udało. słuchałam na okrągło
    przez może godzinę tego kawałka, siedząc na fotelu i gapiac się w ścianę z
    uśmiechem. i obiecałam sobie że wreszcie znajdę czas na głębsze zapoznanie
    się z jego twórczością.
    trochę się spóźniłam. teraz pozersko wdusiłam w sygnaturkę kawałek tekstu. na
    przekór - wesołego. mury są za bardzo patetyczne.
    ojciec pokazał mi, bo pojechałam z ojcem, bobrowe żeremie tuż koło naszego
    domu, jakieś 30 minut przedzierania przez las. dzicz o której nie miałam
    pojęcia. cztery dni w dresie, bez mazurków i jajek, i do nikogo nie musiałam
    się odzywać. mieszały się wesołe myśli ze smutnymi. śmierć i wiosna. koło
    mojego łóżka zagnieździł się pająk. normalnie z wrzaskiem bym go zatłukła
    kapciem, niech pada deszcz. w zaistniałych okolicznościach wrzucałam mu do
    sieci złotooki i myślałam że będzie miał niestrawność z przejedzenia.
    ojciec mówi na złotooki 'muchy-nylonówki'. po zimie nie odzyskały jeszcze
    zielonego koloru. były brązowo-anemiczne.
    gdybym znalazła na ulicy dziesięć tysięcy, wyjechałabym tam na zawsze. obok
    naszego domku jest do sprzedania opuszczone gospodarstwo.
    gdybym znalazła te pieniądze jeszcze w tym roku, byłoby dobrze, bo tam już
    płot leży na ziemi, trzeba by go dźwignąć. i wyburzyć stodołę albo naprawić
    jej dach.




    Temat: Cały świat maluje pisanki
    Cały świat maluje pisanki
    Sława!
    Cały świat maluje pisanki
    Piątek, 09 kwietnia 2004 - 11:45 CEST (09:45 GMT)
    www.wprost.pl/ar/?O=58742&C=75

    Niezwykłą kolekcję pisanek, należącą do mieszkanki Nadreni Westfalii można
    podziwiać w Zespole Klasztorno-Pałacowym w Rudach koło Raciborza (Śląskie).
    Wśród nich są też malowane przez Aborygenów.

    Kolekcja obejmuje około 500 pisanek z całego świata, m.in. z Azji, Australii
    i Afryki i całej Europy. Wśród nich są tak niezwykłe, jak zdobione na wzór
    ikony, motywami z kultury Aborygenów czy ozdobnie okute przez kowala.
    Są to prywatne zbiory pani Ulli Schnorr, mieszkanki niemieckiego powiatu
    Maerkischer, w Północnej Nadrenii Westfalii. Do Rud trafiły dzięki współpracy
    partnerskiej między powiatami raciborskim a Maerkischer. Pani Schnorr uznała,
    że to świetny pomysł, by w starym opactwie pocysterskim zorganizować wystawę
    pisanek i zgodziła się przekazać część gromadzonych przez całe życie zbiorów
    do Rud. Miejsce to wiosną i latem odwiedza kilkadziesiąt tysięcy osób.

    Na wystawę pt. "Jajko jako symbol płodności i obrządku wielkanocnego"
    składają się też kraszanki nagrodzone w konkursie na najładniejsza pisankę,
    który odbył się niedawno w Szkole Podstawowej w Nędzy.

    Wystawę można oglądać także w niedziele i święta, w tym w poniedziałek
    wielkanocny. "Myślę, że podziwiając pisanki wykonane samodzielnie w domu,
    warto również zobaczyć te niezwykłe, pochodzące z dalekich stron świata" -
    powiedział dyrektor Zespołu Klasztorno-Pałacowego ks. Jan Rosiek.

    em, pap

    Pozdrawiam i zapraszam na:
    Forum Słowiańskie
    nakarm dziecko, kliknij w pajacyka TERAZ:
    www.pajacyk.pl
    Ignorant
    +++



    Temat: Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy
    Podatkowy Drang nach Osten
    Normalni ludzie zajmowali się w święta rozmaitymi przyjemnymi sprawami.
    Kultywowaniem tradycji wielkanocnych, konsumpcją jajek na twardo, oblewaniem
    się wodą, życiem rodzinnym, spacerami, a kto bardziej uduchowiony -
    transcendencją. Ale nie niemieccy politycy i niemieccy działacze związkowi. Oni
    akurat zajmowali się podatkami i to nie u siebie, ale w Polsce i w innych
    krajach Europy Wschodniej, które za trzy tygodnie będą członkami Unii
    Europejskiej.

    Zgodnym chórem chrześcijańska prawica, laicka lewica i wyznaniowo indyferentne
    związki zawodowe zażądały z okazji Zmartwychwstania Pańskiego wyznaczenia w
    Unii Europejskiej minimalnej granicy podatków osobistych i korporacyjnych na
    poziomie 25 proc. Właściwie należało oczekiwać, ponieważ mieliśmy akurat jedno
    z największych świąt europejskiej cywilizacji, jakiegoś uzasadnienia religijno-
    historycznego. Na przykład, że już w Judei w czasach życia Chrystusa minimalny
    podatek wynosił 25 proc. i Judasz ze swoich 30 srebrników musiał zapłacić
    administracji rzymskiej 7 srebrników i 5 szekli. Ale nie. Nasi niemieccy bracia
    w Chrystusie i Unii Europejskiej stwierdzili po prostu, że taka powinna być
    norma, bo tyle wynosi najniższy podatek w Niemczech, a co dobre dla Niemców,
    musi być też dobre dla dzikusów ze Wschodu, którzy nawet porządnych podatków
    nie potrafią sobie wyznaczyć. Wszelkie podatki niższe od niemieckich to
    podatkowy dumping.

    Oczywiście, powinniśmy sobie zdawać sprawę z wielkiej misji kulturalnej Niemców
    na Wschodzie. Podatkowy Kulturkampf to śliczny, po prostu modelowy przejaw
    troski o harmonijny rozwój naszej części Europy i odrobienie zaniedbań w
    płaceniu podatków. Poziom wyjściowy wydaje się jednak trochę za wysoki.
    Zacznijmy może od powrotu do przerwanego przez komunizm cyklu podatkowego.
    Przywróćmy podatki, jakie obowiązywały w Generalnym Gubernatorstwie za czasów
    Hansa Franka, a potem stopniowo możemy dochodzić do chlubnego stanu, jaki
    osiągnęły Niemcy dzisiejsze. Taką zasadę można wpisać do konstytucji. Polska
    może się nawet przy tej okazji zobowiązać, że kiedy już osiągnie dochód krajowy
    na głowę, poziom płac i poziom życia taki jak w Niemczech (i to zachodnich),
    wszyscy Polacy zapłacą nawet o jeden procent podatku więcej niż w Niemczech,
    dobrowolnie i na ochotnika.

    Takie rozwiązanie jednak nie zostanie wprowadzone. Sprzeciwią się niemieckie
    związki zawodowe, pierwsze związki na świecie, które są za podwyższaniem
    podatków i obniżaniem płac. Wprawdzie w Polsce, ale i tak to dość niezwykła
    sytuacja jak na związki zawodowe. Hoch sollen sie leben, drei mal hoch.

    Maciej Rybiński Rzeczpospolita 13.04.2004




    Temat: Religia Słowian
    cwi napisał:

    > Nie isteniją wystarczające przekazy źródłowe, żeby zrekonstruować choćby
    > jeden system wierzeń plemiennych Słowian. Natomiast te resztki, które są
    > w źródłeach historycznych, w zapiskach etnograficznych

    Sadze, ze ilosc zapisow etnograficznych pozwala na zupelne obszerne opisanie
    wierzen Slowian. Chyba nawet wiekszosc katolicyzmu i prawoslawia na terenach
    geograficznie slowianskich to asymilacja ze Slowianszczyzny. Przed paroma
    wiekami na Wielkanoc ksieza zakazywali jadac jajek bo byl to zwyczaj poganski.
    Sadze wiec, ze z religia slowianska nie jest tak zle jakby sie moglo wydawac.

    > wystarczają, aby
    > stwierdzić, że nie istniała jedna wiara rozciągnięta na Słowiańszczyznę. To
    > jest mit.

    Odnosze wrazenie, ze przyjmujesz, ze religia moze byc jedynie monoteizm. Czyli
    buddyzm, hinduizm i inne wschodnie to juz nie religie. Tak sie nie porozumiemy.
    Slowianie pojawili sie w okolicach Karpat jako 7 milionowa spolecznosc
    jednolita jezykowo. Jak byli jednolici jezykowo to dlaczego nie mogli byc
    jednolici religijnie? Wyjasnisz?

    Slowianie byli niewatpilwie politeistyczni. Niewatpliwie ich bogami byly znane
    nam diably Boruta i Rokita. Swiatowidy i Peruny to prawdopodobnie "cepelia" z
    wieku XVIII i XIX. Kulty zorganizowane tak jak na Rugii sa takze dopiero
    efektem zetkniecia sie z chrzescianstwem. To co bylo przed V wiekiem n.e. jest
    nieopisane. Mozna dokonac rekonstrukcji tego jak wygladal slowianski system
    religijny uwzgledniajac takze to, ze byli oni neolitycznymi rolnikami
    wypalaczami lasu. Co pokolenie przenosili sie o ok. 20 kilometrow
    (niezamierzony sposob na mieszanie kulturowe). Do miejsc i rzeczy nie byli wiec
    nadmiernie przywiazani. Bazylik po sobie nie pozostawili. Swych bogow czcili w
    zaciszu domowego ogniska, pod lipa, nad rzeka, w krzakach i w stogu siana.
    Zlopali piwo i oblapywali dziewki. Cieszyli sie zyciem i ich bogowie
    wynagradzali ich w dzieciach i zbozu. Boruta na lowach obdarzal ich zwierzyna.
    A i Baby Jagi dostawaly od Boruty jagodek i grzybkow. Chrzescianstwo musial byc
    dla nim niepojetym, mrocznym i zupelnie obcym zbiorem bzdur. Na dobra sprawe
    chrystianizacja dala w Polsce efekty dopiero za Kazimierza Wielkiego.

    Pozdrawiam



    Temat: Hej plażowiczki 3!
    Hej plażowiczki 3!
    Witajcie w Śmigusowy Poniedziałek:))) Już widzę jakie jesteście mokre he he
    Nie jest tak wczesnie już ale musicie mi wybaczyć, jestem po pierwszej
    batalii czyli weselu, przed, którym maiłam tyle obaw/ bo przecież pokusy/.
    Dziewczyny - zwyciężyłam:))) Wbrew pozorombyło sporo dobrego plażowego
    jedzonka, popijałam rozcieńczonym czerwonym winkiem, oczywiście do czasu
    kiedy moja druga połowa zdecydowała sie zrezygnowac z roli kierowcy. Tak
    więc nie było tak strasznie a nawet momentami śmiesznie. Widziałam zdziwione
    oczy co niektórych, kiedy na moim talerzu został makaron a ja wypiłam sam
    rosołek, ale najbardziej rozsmieszyło mnie stwierdzenie jednej pani, kiedy
    zdjęłam całą panierke z drobiowego zawijanego pysznego kotlecika: "oj pani to
    jest chyba na ostrej diecie?" nie nie na ostrej, na mądrej odpowiedziałam i
    hulałam do rana. A zapomniałam Wam powiedzieć od przynajmniej trzech lat
    kupiłam sobie kieckę wreszcie taką jaką chciałam a nie jaką mogłam, i bardzo
    dobrze się w niej czułam, tak jak bardzo dobrze się czuję bez tych 5
    kilogramów, które poszły precz.
    Niestety muszę się Wam do czegoś przyznać , bo inaczej nie moge. W sobote
    wieczorem piekłam jeszcze paszteciki z pieczarkami. Dziecko (bardzo chore)
    prosiło, więc nie mogłam odmówić. Zjadłam dwa, poprawiłam jajkiem, potem
    dwoma cukierkami, bo stwierdziłam, że a co tam, wytańczę na weselu, potem
    jeszcze gryz kiełabaski, kawałek ciasta piaskowego i w nocy się zaczęło.
    Byłam tak chora i bardzo cierpiałam. Na śniadanie Wielkanocne tylko
    popatrzyłam, zadumałam się nad swoją słabością i do godziny 18 nic nie
    przełknełam. Ale kara za głupotę co? No i dobrze mi tak.
    Dzisiaj mam przed sobą drugą batalie. Tym razem 18 urodziny. Będzie gorzej,
    znam ten dom od strony kuchni i będzie ciężko coś wybrać , ale cóż, mam
    nadzieje, że mi sie uda.
    Ciekawe jak sobie radziłyście przy Światecznych stołach. No już dobra
    wracajcie, bo bardzo pusto tu bez Was:)
    Buziaczki!!!!



    Temat: pytanie o piątkowe spotkanie
    Sprawozdanie
    Oto, co odbyło się w piatek:
    1. Walne zebranie członków TWCh - ma być.
    2. Daniel opowiadał, że wystąpił w charakterze tryka.(!) Bo bił dresiarzy na
    przystanku i jakaś dziewczyna w szacunku dla jego zasług powiedziała, że ma on
    dobry materiał genetyczny.
    3. Puszczone w obieg zdjęcie naszego Towarzyskiego dziecka - Andrzejka.
    4. Wracamy do omawiania Zjazdu.
    5. Przerwa na dowcipy.
    6. Referaty.(Streszczenie poniżej)
    7. Ogłoszenia. Do kotow, świnek i gołębia doszły owsiki. Czy ktoś chce?
    8. Sprawozdanie z Garwolina - można streścić w stwierdzeniu, że jest tam zła
    kawa.
    9. Problem natury metafizycznej - dlaczego duchy przechodzą przez ściany, a nie
    przez sufity i podlogi.
    Referaty:
    1."Zbieranie drzewek przez Tereskę i Okretkę, a obrzędy inicjacyjne plemion
    pierwotnych".
    -"Niektórzy na Wielkanoc malują jajka".
    -"Mężczyźni siusiają pod drzewkiem".
    -"Nie rozumiem słowa inicjacja".
    -"Podnoszą nogę przy siusianiu".
    -"Mężczyźni? Nie, psy".
    -"To wiąże się z drzewkiem, bo drzewko to dąbczak. Dąbczak to dąb, dąb to
    incjacja, a inicjacja to wróżki. Wrózki to Tereska i Okrętka".
    - "Brak powiązań".
    Koniec
    2."Słoń, który tańczy, czyli motyw jednostki w świecie pełnym niebezpieczeństw -
    przedyskutuj temat uzywając wybranych wątków z powieści J.Ch.".
    -"Słoń ma trąbę".
    -"Ma ogon, kły i jest bardzo zły".
    "Ma kły, czyli pojawia sie symbol falliczny".
    -"Cztery łapy? Nie, kły".
    -"Czy łapy ma kudłate? Nie. A kły?".
    -"Gołąb wsród 6 kotów, czyli jednostka w świecie pełnym niebezpieczeństw-
    przedyskutuj na przykładzie gołebia Bumbeckich".
    -"To zwykła świnia, a nie gołąb, bo nie zdechł".
    -"Gołąb stepuje wokół dębu - obrządki inicjacyjne".
    Nie odpowiadam za treść sprawozdania. Ja tylko notowałam to, co słyszałam.
    Wbrew pozorom byłam trzeźwa jak świnia, lub gołąb. Chyba, że Aneta dolała mi
    coś do coli.
    Tematy referatów okazały się za trudne jak dla nas. Smitte, prosimy o coś
    łatwiejszego na czerwiec.
    Spotkanie czerwcowe zostało ustalone na 4 czerwca, bo prezydent Warszawy (ten
    sam co się czepia naszego statutu!) zakazał zgromadzeń w dniu 11 czerwca.
    Pa.



    Temat: Wielkanoc poza Polską
    Austria (z poprawka);)
    Najbardziej charakterystycznym symbolem Swiat Wielkanocnych w Austrii jest obok
    tradycjynych jajek – krolik wielkanocny. Jak juz pisalam wczesniej przynosi on
    dzis dzieciom prezenty, niegdys bardziej lub mniej kolorowe jajka.
    Pierwsze informacje na ten temat odnotowano w Austrii w 1682 roku. Pewne
    miejsce w tradycji austriackiej zajmuje krolik wielkanocny jednak dopiero od
    ok. XIX wieku.
    W innych krajach niemiecko-jezycznych jajka wielkanocne przynosza inne
    zwierzeta –
    W Szwajcarii kukulka, w Westfalii lis, w Thüringen bocian. W innych regionach
    kogut.
    Polaczenie krolika z jajkami pochodzi prawdopodobnie z okresu gdy chlopi
    skladali na wielkanoc daniny. Byla ona skladana w naturze, w sklad ktorej
    wchodzily wlasnie m.in. kroliki i jaja. Krolik jest takze symbolem plodnosci,
    moze przyczyna lezy wiec tutaj?

    We wsiach austriackich w Wielki Czwartek (Zielony Czwartek/Placzliwy, Lzawy
    Czwartek) milkna dzwony wiez koscielnych na 3 dni. Mowi sie, ze „polecialy na 3
    dni do Rzymu“.
    W nocy z Wielkiej Soboty na Wielka Niedziele przed kosciolami lub na wzgorzach
    zapalane sa ogniska wielkanocne. Jest to symbol wiosny – obyczaj zostal
    przejety z obyczajow poganskich, gdzie byl symbolem slonca jako punktu
    centralnego dla naszego zycia. Poprzez ognisko pozdrawiane jest wiosenne
    slonce, ktore pokonalo ciemna zime. Niektorzy zapalaja wtedy wielkanocna swiece
    ktora pali sie 50 dni az do Zielonych Swiatkow takze przy chrztach i
    pogrzebach. W Wielka Sobote 40 dniowy post konczy sie. W koszach przynosi sie
    do kosciola posilek wielkanocny do poswiecenia: szynke, jajka, maslo, chrzan,
    sol i chleb (w Wiedniu tego nie widzialam).




    Temat: Ludowe zwyczaje wielkanocne
    Najbardziej charakterystycznym symbolem Swiat Wielkanocnych w Austrii jest obok
    tradycjynych jajek – krolik wielkanocny. Jak juz pisalam wczesniej przynosi on
    dzis dzieciom prezenty, niegdys bardziej lub mniej kolorowe jajka.
    Pierwsze informacje na ten temat odnotowano w Austrii w 1682 roku. Pewne
    miejsce w tradycji austriackiej zajmuje krolik wielkanocny jednak dopiero od
    ok. XIX wieku.
    W innych krajach niemiecko-jezycznych jajka wielkanocne przynosza inne
    zwierzeta –
    W Szwajcarii kukulka, w Westfalii lis, w Thüringen bocian. W innych regionach
    kogut.
    Polaczenie krolika z jajkami pochodzi prawdopodobnie z okresu gdy chlopi
    skladali na wielkanoc panszczyzne. Byla ona skladana w naturze, w sklad ktorej
    wchodzily wlasnie m.in. kroliki i jaja. Krolik jest takze symbolem plodnosci,
    moze przyczyna lezy wiec tutaj?

    We wsiach austriackich w Wielki Czwartek (Zielony Czwartek/Placzliwy, Lzawy
    Czwartek) milkna dzwony wiez koscielnych na 3 dni. Mowi sie, ze „polecialy na 3
    dni do Rzymu“.
    W nocy z Wielkiej Soboty na Wielka Niedziele przed kosciolami lub na wzgorzach
    zapalane sa ogniska wielkanocne. Jest to symbol wiosny – obyczaj zostal
    przejety z obyczajow poganskich, gdzie byl symbolem slonca jako punktu
    centralnego dla naszego zycia. Poprzez ognisko pozdrawiane jest wiosenne
    slonce, ktore pokonalo ciemna zime. Niektorzy zapalaja wtedy wielkanocna swiece
    ktora pali sie 50 dni az do Zielonych Swiatkow takze przy chrztach i
    pogrzebach. W Wielka Sobote 40 dniowy post konczy sie. W koszach przynosi sie
    do kosciola posilek wielkanocny do poswiecenia: szynke, jajka, maslo, chrzan,
    sol i chleb (w Wiedniu tego nie widzialam).




    Temat: Porcelanowe jaja
    Porcelanowe jaja
    Barbara Majętna z Ustronia maluje niezwykłe pisanki

    Marcin Czyżewski 09-03-2005 , GW

    Na początku wszyscy myślą, że to jaja od kur, gęsi i strusi. Dopiero po chwili dziwią się, dlaczego takie twarde, lśniące i misternie pomalowane.

    O tym, że będzie malować, Barbara Majętna wiedziała od dziecka. Los postanowił jednak trochę pograć jej na nosie. Najpierw zamiast do plastycznej, trafiła do klasy muzycznej w ogólniaku. Potem nie przyjęli jej na wychowanie plastyczne do cieszyńskiej Filii Uniwersytetu Śląskiego. Nie poddała się. - I tak będę malować - postanowiła.

    Harówa w odlewni

    Pomógł przypadek. Do jej rodzinnego domu w Ustroniu przyjeżdżali na wypoczynek ludzie z Rudy Śląskiej, których córka pracowała w katowickiej pracowni ceramicznej Zygmunta Buksowicza. To była prywatna firma, przez długie lata PRL-u wytwarzająca ręcznie malowane filiżanki, talerzyki i ozdoby. Pojechała, obejrzała i została. Postanowiła, że pozna całą całą produkcję. Po pół roku ciężkiej harówki w odlewni trafiła do malarni, pod oko mistrza Maksymiliana Woźniaka. Tam uczyła się warsztatu - jak trzymać pędzel, prowadzić linię, dobierać farby. - Po nocach śniły mi się oczy, wąski, noski i pazurki, które musiałam malować na ozdobnych zajączkach. Wielu nie wytrzymywało, bo praca żmudna, a na efekt długo trzeba czekać - opowiada.

    Na początku lat 90., gdy katowicka pracownia upadła, wróciła do Ustronia. W starej kuchni, gdzie gotowało się strawę dla zwierząt, zaczęła urządzać swoją pracownię zdobienia ceramiki. Załatwiła piec, wzięła kredyt, który starczył na sprowadzane z Niemiec farby, pędzle z włosiem bobra, chemikalia, szpachelki i pierwszy rachunek za prąd do pieca.

    Jak u mistrza Faberge

    Na początku pomogli znajomi, którzy zamawiali u niej ręcznie malowane serwisy z porcelany. Wreszcie mogła się wykazać. Gdy chcieli zestaw myśliwski, na każdej z sześciu filiżanek malowała innego ptaka łownego - głuszca, bażanta, cietrzewia, a na dzbanku i cukiernicy - zwierzynę płową. Z czasem było coraz więcej chętnych na jej dzieła. Ponieważ na Boże Narodzenie przygotowywała porcelanowe dzwonki i bombki, wymyśliła więc, że na Wielkanoc zacznie malować porcelanowe jajka.

    To było ogromne wyzwanie, do którego zainspirował ją... mistrz Piotr Faberge. Słynny złotnik z rosyjskiego dworu na polecenie cara Aleksandra III przygotowywał co roku dla jego żony niezwykłe jajka wielkanocne. To były istne cuda. W jednym np. siedziała złota kura z rubinowymi oczami. Gdy podnieść jej złoty dzióbek, ukazywała się diamentowa replika carskiej korony. W innym z kolei umieścił złoty model karocy. - Zachwyciły mnie, dlatego postanowiłam, że też spróbuję wykonać jakieś specjalnie jaja - wspomina Majętna.

    Okazało się jednak, że zdobycie porcelanowych jaj w Polsce graniczy z cudem. Wreszcie udało się je zamówić w fabryce porcelany w Wałbrzychu, choć jej pracownicy patrzyli niezwykle podejrzliwie. Potem zabrała się do malowania. Nanosiła na nie misterne wzory, złocenia. Efekt był fantastyczny. Malowane na specjalne zamówienia jaja trafiały na różne kontynenty. - Zawsze staram się, żeby były na nich motywy wiosenne, w końcu to święta wielkanocne. Inspiruje mnie to, co gdzieś zobaczę, np. ptaki lub kwiaty - mówi pani Barbara.

    Bardzo kwiecista jest kolekcja, którą właśnie przygotowuje na tegoroczne święta. Każde z sześciu dużych jaj będzie w inne kwiaty. Gotowe jest już jajo w tulipany. Teraz powstaje w niezapominajki, a po nim będą prymule, narcyzy, krokusy i hiacynty. Jedno jajo to - bagatela! - trzy dni wytężonej pracy, którą trzeba przerywać kilka razy sześciogodzinnym wypalaniem tego, co się już namalowało.

    Gdy piec stygnie

    Potrzebne jest ogromne doświadczenie. Nie wolno np. przypadkowo pomieszać żółtej farby z czerwoną, bo ta ostatnia zniknie podczas wypalania. Gdy używa się tzw. farb lustrzanych, to trzeba dużej wyobraźni, bo w trakcie malowania wszystkie kolory mają żółty odcień. Trzeba też nabrać tyle farby na pędzel, żeby starczyło dokładnie na jedną linię. - Czasami już mam dość. Muszę się z kimś spotkać, gdzieś wyjechać, żeby naładować akumulatory - mówi Majętna.

    Ale kiedy praca zbliża się już do końcowego efektu, nie może się od niej oderwać. Najprzyjemniejszy moment to otwarcie pieca, gdy wystygnie, i można z niego wyjąć misternie ozdobione cacko.

    I jeszcze ten, gdy ktoś po raz pierwszy zobaczy jej dzieła! Długie milczenie, oczy pełne zachwytu. Bywa, że ludzie nie mogą uwierzyć, że to jaja z porcelany. - Myślą, że to kurze, gęsie lub strusie. Dopiero po chwili dziwią się, dlaczego to takie twarde i lśniące - śmieje się Majętna.




    Temat: nasza gwara
    Cześć dziewuchy i chłopoki! Inowrocławioki i nie ... Bardzo mi sie podobo to
    pisanie gwarom. Jeszczy lepi sie godo, ale co zrobić jak trza pisać - to trza.
    Jo sie wychowołym na wsi tak wincy na pograniczu Kujaw. Miołym to szczyńście, że
    żym sie chowoł w rodzinie wielopokolyniowy i stond za smarkocza(gzuba) gwara
    była moim jynzykiym codziynnym. Dopiyro (tyż dopiyry, dopiyru) jak żym z
    komplami poszed do szkoły zaczyłym godać w jynzyku literackim. We łbie zaczyło
    mi tyż świtać, że z tym codziynnym godaniym to coś nie tak. Czynsto kozali mi
    "mówić ładnie" to znaczy tak po szkolnymu (jak sie późni dowiedziołym -
    jynzykiym literackim). W dómu i na podwyrku z komplami godalim po naszymu ale z
    czasym, w szkołach gwara stała sie dó mnie czymsiś wstydliwym. Widziołym jak
    dziewuchy i chłopoki ze wsi w miastowych szkołach nie godali po naszymu. I znów
    musiało minońć troche czasu zebym tyn jynzyk z dzieciństwa docenił i pokochoł.
    Gzasym człowiek z wiekiym do rozsondku dojdzie i przestanie sie wstydzić swoich
    korzyni, udawać kogóś kim nie jest. Szak? No to tyle o mnie a tero o naszym
    godaniu. Tak mi sie coś Kawka zdaje że do Ciebie mi najbliży. Mój dziadek tyż
    używoł dużo germanizmów: WASEROGA - poziomnica, CUG - ciąg, przeciąg. Mój
    dziaduś i babusia używali tyż charakterystycznych kóńcówek (co tyż żym gdzieś na
    tym forum spotkoł) kupiułum, zrobiułum, napisałum. Z działki końcówek jeszcze
    (spotykołym tyż "jeszczyk"): stolarnio-stolarnia, piekarnio-piekarnia,
    Pamiyntom i jak mi w swoim towarzychu pasuje to używom tego co Ty i inni na tym
    forum (brawo Baja) wypisaliśta i tyż takich słów jak: rojber - łobuz a raczy
    łobuziok / rojberbuda - melina, chałaśliwe miejsce / kieretyny- zarośla/
    kiereja-obficie marszczona spódnica/ sztyga-snopki zżętego zboża ustawine w
    kopę/ kropocz-konewka/ szkieł,blachorz,gliniorz - milicjant/ wylynga-słabowity,
    chorowity,inny niż wszyscy w rodzinie człowiek,też w odniesieniu do zwierząt/
    paiór- papier ale tyż papióry-dokumenty/ szkoloki-landrynki/ steczka-ściezka/
    cwyter-sweter/ westka-kamizelka/ sekulory-okulary/
    krajżoga,krajcówka,tarczówka-piła tarczowa/ gelejza,gielejza- gamoń,niezgraba/
    grymboł-matoł,gamoń/ pantofle-obuwie często swojej roboty z drewnianymi
    podeszwami i skórzaną przyszwą jak laczki/ glaspapir-papier ścierny/
    kurbel-piasta rowerowa z pedałami/ spódzielnia-sklep, a sklep-piwnica/ latowo
    kluchnia-letnia kuchnia, często w budynku gospodarczym, nie w domu mieszkalnym/
    latówka-nieutwrdzone pobocze jezdni asfaltowej / kluk,kinol-nos (tyn mioł kinol
    jak klamka od zakrystii, mioł kluk jak hamulec od karuzeli)/ filcoki-skórzane
    wysokie buty z cholewą z filcu(podobne do nich są dzisiejsze buty
    gumowo-filcowe)/ klunkry-za duże stare buty / bośka, bocha- gra w
    karty(tromf-atut, zolo-gra solo)/ blaza -dętka w skórzanej piłce/ wielgie,
    suma-głowna niedzielna msza/ maryjanka, maryjanek-majeranek/ nałożyć
    sie-przyzwyczaić sie (ón nie był nałożny abo nie był nałożóny robić
    cinżko)Kóniec na dziś bo rychło trza wstajać (o właśnie - wstawać)
    Dosyć grzebanio se w głowie, czas sie kłaść. Trzymejta sie wiara, internetowe
    aplegry, siciowe kiejtry. Samcznygo jajka na Wielkanoc i obfitygo dyngusa.



    Temat: Szikago Nius 9
    Szikago Nius 9
    A wiec minelo pol dnia swietowania i czas wrocic do normalnosci. Dlaczego pol
    dnia? Bo w Niedziele Wielkanocna, zaraz po sniadaniu, musialem jechac do
    pracy, a poniedzialek to juz zwykly dzien jak codzien. W Ameryce, jak zreszta
    w wiekszosci krajow Zachodu, poniedzialek nie jest dniem wolnym od pracy.
    Czesciej zdarza sie, ze wolny jest Wielki Piatek, szczegolnie wazny dla
    protestantow. Tak tez swietuje Wielkanoc Zwiazek Narodowy Polski (od piatku),
    ktory jest przeciez organizacja polonijna... No coz, bywa. W najlepszej
    rodzinie sie zdarza...
    Ale ja nie po to, zeby narzekac, ale zeby opowiedziec nieco o wielkanocnych
    zwyczajach w USA. A wiec wszystko zaczyna sie w Niedziele Palmowa, ktora jest
    okazja do imprezy zwanej "Egg Hunt", czyli szukanie jajek. Rodzinnie,
    zwiazkowo lub dzielnicowo amerykanskie rodziny zbieraja sie w parkach czy na
    placach zabaw by szukac ukrytych w trawie lub krzakach "jajeczek". Forma bywa
    rozna, od jaj zwyczajnych, poprzez czekoladowe, az po "niespodzianki". Przy
    formie pierwszej chodzi o to, ze ten, kto zbierze najwiecej, zdobywa nagrode
    glowna (bardzo rozna, od tombakowego pierscionka po samochod lub wyjazd na
    Bahamas), forma druga - najprostsza - zaklada, ze kto zbierze najwiecej, ma
    najwiecej czekolady, proste. Forma trzecia to "jaja" plastykowe z zawartoscia:
    od zabawki dla dzieciecia po zegarek marki Rolex...
    Potem jest dlugo NIC, az wreszcie przychodzi Wielki Piatek, jedyny dzien postu
    i umartwienia (pozornego, bo sklepy pracuja normalnie, media nadaja to co
    zwykle, a ludzie nie okazuja jakichs glebszych wzruszen), Wielka Sobota (nic,
    zwykly weekend) i Niedziela, czyli okazja na obiad w rodzinnym kregu.
    Protestanci tego dnia witaja sie okrzykiem "Alleluja!", a niektorzy nawet ida
    do kosciola.
    Amerykanscy katolicy zwolna ulegaja (mowie o Chicago) polskim zwyczajom i od
    kilku lat widze rosnaca liczbe tubylcow swiecacych dary w sobote. Widac jednak
    roznice - w ich koszyczkach znajduja sie - obowiazkowo - buteleczki lub sloiki
    z woda oraz swiece (poswiecenie wody i ognia). To swiecenie ma tez odrebny
    charakter - w kosciele sw. Jakuba (tam byla chrzczona i tam przyjmowala
    Komunie Sw. nasza corka) w tym roku celebre prowadzil ksiadz Latynos, ktory
    czytal calkiem niezle po polsku i po angielsku i slowem nie zajaknal sie po
    hiszpansku. Dlaczego? Bo kosciol jest juz w sercu latynoskiej dzielnicy, ale
    parafianami sa nadal Polacy i Amerykanie.
    Sniadanie wielkanocne to, oczywiscie, polski zwyczaj (Amerykanie maja obiad w
    niedziele, Latynosi wieczerze w sobote), ale rozny w zaleznosci od regionu
    pochodzenia. Zanika np. zwyczaj dzielenia sie jajkiem, ale potrawy raczej
    zostaja te same. Jest wiec jajko na twardo w sosie, faszerowane na rozne
    sposoby, w kokilce itp. Jest biala kielbasa, szynka (takze amerykanska w
    miodzie, spiralnie cieta specjalnym nozem wokol kosci, tak ze masz zawsze plat
    dobrej wedliny ilekroc zapragniesz podezrec male "conieco"), salatka wazywna
    robiona na setki sposobow, ozorki w galarecie i... Wymyslcie co chcecie, a
    znajdziecie. No a potem... moze nie bede opowiadal co potem, bo to sie
    sprowadza do opilstwa glownie, az wreszcie przychodzi PONIEDZIALEK, czyli
    zwykla pieprzona codziennosc...
    Ale ze Szikago Nius nie tylko o Swietach, wiec dodam, ze mialem dzis telefon z
    kwatery glownej kongresmana Rahma Emanuela, ktory dowiedzial sie z gazety, ze
    w Wielka Sobote w wypadku na Kennedy Expressway zginela jakas polska rodzina,
    wiec chcialby miec: "any details", bo moze rodzina cos potrzebuje, a on zaraz
    tej pomocy dostarczy... Przypomne, ze Emanuel to ten polityk, ktorego prezes
    Moskal uznal za "zydowskiego ekstremiste". Bez komentarza...



    Temat: LIBAN
    Wielkanoc w Libanie: Maronici pieką ciasteczka
    Wielkanoc w Libanie: Maronici pieką ciasteczka

    gazeta.pl, Piotr Ibrahim Kalwas 19-03-2005,

    Wszyscy udają się do kościołów, wkładając nowe ubrania i - jeżeli tylko ich na
    to stać - nowo kupione buty

    W Libanie jest ok. 30 proc. chrześcijan, z których większość należy do Kościoła
    maronickiego, jednego z kościołów Wschodu, który powstał w VII w. Jego nazwa
    wywodzi się od imienia założyciela - św. Marona (arab. Maroun), mnicha i
    anachorety, kapłana, mistyka i uzdrowiciela, który żył w IV w. w pustelni w
    górach Taurus nad rzeką Orontes w Syrii.

    Obrzędy Kościoła maronickiego do dziś sprawowane są w języku aramejskim, tym
    samym, którym mówił Jezus. Maronici wprowadzili do kościoła rzymskokatolickiego
    różaniec i tzw. drogę krzyżową. Obecnie na terenie Libanu, Syrii, Izraela i
    Cypru mieszka około 2 mln maronitów.

    ***

    Dzieci malują jajka na twardo w kolorach zielono-żółto-czerwonych, a następnie
    uderzają jednym o drugie. Czyje jajko się nie zbije, to dziecko będzie miało
    szczęście w życiu, aż do... następnych świąt.

    Wszyscy pieką, m.in. z semoliny, małe ciasteczka, po arabsku zwane ma'amoul,
    napełniane farszem z daktyli lub orzeszków pistacjowych, a następnie polewane
    lukrem. W niektórych rodzinach przepisy na ma'amoule są przekazywane z
    pokolenia na pokolenie i otaczane ściśle strzeżoną tajemnicą (takie same
    ciasteczka robi się też na zakończenie żydowskiego święta Purim). Niektórzy
    ludzie, szczególnie starsi, wieszają na noc swoje ma'amoule na gałęziach drzew
    przed kościołami, wierząc, że spłynie na nie łaska bezpośrednio z samego nieba.

    W Niedzielę Palmową dzielą ciastka na małe kawałki i wkładają do pojemników z
    jedzeniem, lodówek, zamrażarek i spiżarek, z nadzieją na obfitość jedzenia aż
    do następnej Wielkanocy.

    W sobotę wielkanocną po południu wierni odwiedzają siedem kościołów, w każdym
    uzyskując błogosławieństwo.

    W Niedzielę Palmową (po arabsku Shanine) wszyscy udają się do kościołów,
    wkładając nowe ubrania i - jeżeli tylko ich na to stać - nowo kupione buty. Po
    uroczystej mszy dookoła kościoła rusza procesja. Ojcowie niosą "na barana"
    dzieci, które trzymają w rękach świece zdobione kwiatami i kolorowymi wstążkami.

    Na świąteczny obiad w maronickich domach podaje się indyka bądź kurczę
    faszerowane orzechami i ryżem. Zwyczajem jest odwiedzenie tego dnia jak
    największej liczby członków rodziny i przyjaciół, więc posiłki zazwyczaj trwają
    krótko, a i tak cały dzień wszyscy u wszystkich jedzą od rana do późnego
    wieczora. Na honorowym miejscu w każdym domu stoi wielka taca z górą ma'amouli,
    kandyzowanymi figami, cieciorką zapiekaną w cukrze i lukrowanymi migdałami.
    Każdy odwiedzający powinien podejść do tacy i skosztować każdej delicji.




    Temat: Wielki Piątek - milkniemy wobec krzyża
    Wielkanoc po polsku ( znalezione w necie )
    cyt.:
    "Polarny czasami ma wrażenie, że życie zakotwiczyło go w kraju
    brudasów i obżartuchów. Normalnie pie...a można dostać, jak się
    słyszy rozmowy w których prym oczywiście wiodą kobiety. Na około
    wciąż tylko słychać ile to sprzątania przed świętami, ile to trzeba
    okien umyć, prania zrobić, szaf posprzątać, no i oczywiście ile to
    żarcia trzeba narobić.

    A czym właściwie są te święta? Niczym innym jak trochę dłuższym
    weekendem. W sumie nawet dużo krótszym niż ten, który często zdarza
    się w maju.

    Jakby tak z boku posłuchać, to w naszych mieszkaniach jest totalny
    syf. Wszyscy na około zaczynają sprzątać, no może sprecyzuję -
    wszystkie. Czy Wszyscy przez zimę narobili takiego syfu w swych
    gawrach, że teraz trzeba przez tydzień to wszystko odgruzowywać? A
    może święta w mózgach kobiet wywołują jakąś nienormalną potrzebę
    sprzątania? Może warto zbadać, jaki to hormon oddziałuje na kobietę,
    tak, że czuje nieodparty pociąg do szmaty i mopa? Mogłoby to się
    przydać by skierować jego działanie na inne pożyteczne cele.

    No i te żarcie. Pisałem już o obżarstwie na Boże Narodzenie.
    Wielkanoc nie różni się niczym od tamtego święta. Znowu tony ciast,
    setki jajek i pieczeni, a wszystko po to aby…? No właśnie, może ktoś
    mi wytłumaczy po co te tony żarcia, które później, już nie pierwszej
    świeżości, trzeba wpieprzać przez cały następny tydzień? Czy nasza
    narodowa tendencja do biesiadowania jest tak w Nas zakorzeniona od
    dziada pradziada, że my również musimy siąść do stołu na przednówku
    aby napchać kałduny?

    Polarny w tym roku się kompletnie zbuntował. Żadnego wariactwa,
    żadnego szaleństwa. Tradycji stanie się zadość, bo na stole będzie
    biała kiełbasa, jajka i żurek, ale żadnych ekstrawagancji. Na obiad
    jakaś potrawa z zająca, na przystawkę do śniadania sałatka
    jarzynowa, śledzie, jakaś wędlina i tyle. Po co więcej?
    Nie rozumiem świątecznej krzątaniny, pogoni za zakupami, świrowania
    ze sprzątaniem. Drażni mnie to i działa na nerwy.

    To świąteczne obżarstwo bawi mnie tym bardziej, że doktryna
    katolicka przedstawia wyznawcom swojej religii siedem grzechów
    głównych, z których jednym jest „nieumiarkowanie w jedzeniu i
    piciu”. A cóż robi przeciętny katolik w niedzielny świąteczny
    poranek? Wpie... śniadanie, aż mu jajka uszami wychodzą, później
    nie wstając od stołu zaczyna jeść obiad, by na koniec prawie
    rzygając popchnąć to wszystko sutą kolacją. Czy to się właśnie
    nazywa umiarkowanie? No i jestem ciekaw, czy rzeczony katolik po
    takim obżarstwie nie zapomni się wyspowiadać? Wszak przecież z pełną
    premedytacją odda się cielesnej uciesze napychania trzewi.

    WNIOSEK: ŚWIĄTECZNY STÓŁ TO MIEJSCE SPOTKAŃ, A NIE KORYTO DLA ŚWIŃ"




    Temat: Ludowe zwyczaje wielkanocne
    Śmigus-dyngus (zwany też lanym poniedziałkiem) jest obyczajem związanym z
    drugim dniem Wielkanocy. W XV wieku dyngus i śmigus były dwoma odrębnymi
    zwyczajami. Dyngus (dyngusowanie) oznaczał wymuszanie datków, najczęściej w
    postaci jajek, pod groźbą kąpieli. Śmigus to uderzanie, smaganie rózgą, gałązką
    lub palmą.
    Pierwsze udokumentowane wzmianki o tego rodzaju zwyczajach w Polsce pochodzą z
    XV wieku i pochodzą z ustaw synodu diecezji poznańskich, przestrzegających
    przed praktykami, mającymi niechybnie grzeszny potencjał: „Zabraniajcie, aby w
    drugie i trzecie święto wielkanocne mężczyźni kobiet a kobiety mężczyzn nie
    ważyli się napastować o jaja i inne podarunki, co pospolicie się nazywa
    dyngować [..], ani do wody ciągnąć, bo swawole i dręczenia takie nie odbywają
    się bez grzechu śmiertelnego i obrazy imienia Boskiego”. Czynność oblewania
    zdecydowanie dotyczyła młodych dziewcząt. Polewanie wodą zasadniczo nie było
    znane np. na Pomorzu, gdzie rozpowszechniło się po roku 1920. W niektórych
    regionach, np. w cieszyńskiem, łączono zwyczaje: oblewano wodą, a potem suszono
    lekkimi uderzeniami witek. Ta panna, której nie oblano bądź nie wychłostano,
    czuła się obrażona i zaniepokojona, gdyż oznaczało to brak zainteresowania ze
    strony miejscowych kawalerów. Następnego dnia, we wtorek (który kiedyś był
    również dniem świątecznym) rewanżowały się dziewczęta. Termin dyngus oznaczał
    pierwotnie wykup, co wskazuje na współistnienie dwóch, być może odrębnych
    zwyczajów. Z czasem słowa śmigus (słowo wywodzące się z niemieckiego
    Schmerckostern lub Schmackostern, od schmacken –bić i Ostern –Wielkanoc) i
    dyngus zlały się w zbitkę śmigus-dyngus, co po raz pierwszy odnotowano w
    powojennym Słowniku Poprawnej Polszczyzny Stanisława Szobera.
    Pochodzenie tego zwyczaju nie jest znane, a komentatorzy poruszają się na
    grząskim gruncie hipotez. Dla jednych zwyczaj oblewania się wodą miał
    zapobiegać chorobom i sprzyjać płodności i był obrzędem przedchrześcijańskim
    słowiańskim rodowodzie. Dla innych wziął się on z Jerozolimy, gdzie schodzących
    się i rozmawiających o zmartwychwstaniu, żydzi rozganiali sprzed swoich okien
    wodą. Już sama wieloznaczność symbolu wody pozwala na wiele interpretacji.
    Wydaje się, że można przyjąć, że zwyczaj oblewania wodą ma korzenie w
    pogańskich tradycjach, jest znakiem radości związanej z odejściem zimy. Kościół
    dodał symbolikę oczyszczającej mocy wody. Lany poniedziałek miał też swoje
    tradycje związane z urodzajem. Gospodarze o świcie wychodzili w pola i kropili
    je wodą święconą, żegnali się przy tym znakiem krzyża i wbijali w grunt
    krzyżyki wykonane z palm poświęconych w Niedzielę Palmową, co miało zapewnić
    urodzaj i uchronić plony przed gradobiciem. Pola objeżdżano w procesji konnej.
    Zwyczaje te do dzisiaj spotyka się zwłaszcza na południu Polski.




    Temat: El Diwan - Sharm El Sheikh (***)
    tosiek68 napisał:

    > Moze posiadasz zdjecia
    > pokoi z Al diwan. Interesuje mnie szczególnie family suite.

    Wyslę. Nie wiem jaki to pokój, ale coś mam.

    > Czy jeździłas wieczorami do naama bay i czy mozesz polecic jakis niedrogi
    lokal gdzie mozna wypic kawe i cos przekasic w miłej atmosferze.

    Jeździłam. Wszędzie są mniej więcej te same ceny. My byłyśmy ze znajomymi w
    Cafe' GADO - jak się idzie od ulicy w kierunku centrum Naama jedna z pierwszych
    po prawej stronie - ze świecidełkami jak z choinki
    Taka shisharnia, z fajami i na wpół-leżąco.
    Targować się!!!

    > czy pieniadze i cenne rzeczy mozna oddać do bezpłatnego sejfu, czy lepiej
    wziąc płatny.

    My zostawiłyśmy w zwykłym. Nic nie ginie. No, ale np. laptopa zostawiłabym w
    platnym, bo ten zwykły to po prostu koperta z numerem pokoju...

    > czy chłopaki z obsługi hotelowej znaja angielski i mozna sie z nimi dogadać.
    A moze mówia troche po polsku.

    Znają, mówią łamaną angielszczyzną, trzeba się wsłuchac, by zrozumieć.
    Najlepiej oczywiście ci z recepcji i przemiły szef policji hotelowej.
    Nawiasem mówiąc on też jeździ wieczorami z gośćmi do Naama, by odreagować
    (%)
    Natomiast z polskiego znają tylko: "Jak sie masz", ewentualnie inne zwroty
    potrzebne do podrywu.
    Często wtrącają słówka rosyjskie, co jest wkurzające.

    > Podobno 90% turystów w hotelu to polacy. Czy jest moze polska
    > tv a jesli tak to jakie sa programy.

    Polaków było ok. 50%. Reszta - Ruscy, Estończycy, jeden Francuz, a na weekend
    cała wielka grupa miejscowych z konferencji.
    Jest TV Polonia, słaba jakość i monotematyczne programy (po nowej linii rządu)

    > czy byłas moze w pokoju typu suite lub family suite. Jak jest w srodku.

    Byłam w zwykłej dwójce. Nie wiem jak jest w apartamentach.

    > Czy Egipcjanie są przyjaznie nastawieni do
    > turystów i czy mozna bez obaw chodzic po miescie wieczorami.

    Bardzo przyjaźnie - czasem aż za
    Można bezpiecznie chodzić, co 2 kroki policja, a Naama tak pełna ludu, że nie
    ma się co obawiać.
    Bo koło hotelu nie ma nic, oprócz supermarketu (tam też tylko po rosyjsku -
    niedaleko jest Hotel Gardenia, pełen Ruskich). Angielski - fatalny!

    > Czy sa problemy z
    > zabraniem sie wieczorem busem do/z naama bay.

    Nie było - bus był zapełniony w połowie, 1/3, lub były tylko 2 pary.
    Ale... to było w czasie Świąt Wielkanocnych, a nie latem...

    > Czy dzieci mają co robic np.
    > tenis stołowy ,bilard ,siatkówka itp.

    Nie ma tenisa, jest bilard, nie ma siatkówki. Nie wiem nic ponadto, bo nie mamy
    dzieci i raczej byłoby to w naszym wypadku trudne ))

    > czy w pokoju jest czajnik elektryczny, szklanki.

    Nie ma. Czajnik niepotrzebny - ciełego się nie chce. Szklanki - radzę zabrać
    kubki.

    > czy mozna wnosic własne napoje do hotelu. czy nie ma z tym
    > problemu.

    Można, ale lepiej nie na wierzchu. Raz przy nas ochroniarze zaglądali do torby
    przy bramce faciowi wracającemu z Naama. Nam nigdy.

    > czy napoje do kolacji trzeba brac od nich czy mozna przyniesc swoje.

    Nie było to praktykowane, my kupowałysmy.

    > czy jakies słodycze lub ciasta daja do posiłków.

    Na kolacji jadalne są TYLKO słodycze. I są naprawdę pyszne. Nie pachną stęchłym
    psem ani szmatą jak inne potrawy. Też szwedzki stół, więc lepiej brac od razu,
    razem ze słonym, bo potem już rozgrzebane i ciepłe.

    > co dobrego mozna zjesc na sniadanie.

    Pisałam już - ten jajecznico-omlet i pyszne croissanty. I jajka na twardo

    > czy jedzenie w samolocie jest dobre.

    Nie ma jedzenia w samolocie. Można kupic kanapki, chipsy, napoje.

    > ile czasu leciałas do sharm.

    Około 4 godziny.

    > czy mozna wziąc np. kabanosy dla przegryzienia miedzy posiłkami i czy nie ma
    > problemów z przewiezieniem jedzenia.

    Można, nie ma problemów. My miałysmy, ale ponieważ Przyjaciółka miała "zemstę",
    nie jadła, a ja nie lubię.
    Zresztą - tam się nie chce jeść!
    Lodówka jest, więc można przechowywać amcia i picie. Niedrogo wychodzi
    korzystanie z płatnego barku z ich lodówki.

    > jakie owoce podaja do posiłku.

    Melony, pomarańcze do obiadokolacji. Raz były daktyle.

    > czy brac ze soba jakies cieplejsze rzeczy typu sweter, bluza czy przydzadza
    sie adidasy.

    Ciepłych - nie. Adidasy - tak.

    > Z góry bardzo Ci dziekuję za odpowiedź.

    Nie ma za co Chętnie wspominam przy okazji odpisywania ))

    > Gdybys miała jakies zdjęcia o których pisałem na początku to bardzo proszę
    > przeslij je na email; tosiek68@wp.pl

    Postaram się, nie wiem, czy jeszcze dziś.
    Kiedy jedziecie...?



    Temat: ZIELONE ŚWIĄTKI
    ZIELONE ŚWIĄTKI
    Jest to ludowa nazwa święta kościelnego - Zesłania Ducha Świętego na
    Apostołów, zamykającego wielkanocny cykl świąteczny, uznanego za jedno
    z najstarszych i największych świat w kościelnym kalendarzu liturgicznym,
    które początkowo łączone z Wielkanocą. Później, od IV w. zaczęto je obchodzić
    jako odrębne święto, w niedzielę i poniedziałek, siedem tygodni, pięćdziesiąt
    dni po Wielkanocy, pomiędzy 10 maja i 13 czerwca, a więc w pełni wiosny
    i bujnego rozkwitu roślin.

    Z obchodami kościelnymi Zielonych Świątek, w przeszłości, łączyły się różne
    obrzędy ludowe powitania wiosny i zwyczaje rolnicze i pasterskie.

    W całej Polsce powszechny był zwyczaj - dotychczas jeszcze zachowywany na
    wsi - majenia ścian domów, wrót i płotów zielonymi, najczęściej brzozowymi
    gałęziami. Podwórka zaś, podłogi w izbach i nawet psie budy wyściełano grubo
    tatarakiem, dla świątecznej dekoracji, dla pięknego zapachu i także...
    przeciw pchłom, komarom, muchom i innym insektom. Do dnia dzisiejszego, dla
    tradycji, w wielu domach, w Zielone Świątki ustawia się dzbany i wazony
    z tatarakiem, czyli kalmusowym zielem.

    Niegdyś w Zielone Świątki, na wzgórzach i leśnych polanach rozpalano sobótki -
    ognie obrzędowe (jak w wigilię św.Jana). Na Podlasiu zwano je palinockami.
    Tańczono wokół nich z zapalonymi od ogniska pochodniami, biegano po polach,
    a pasterze obchodzili z nim i swe stada.

    W Zielone Świątki pasterze ubiegali się o tytuł króla. Uzyskiwał go ten
    spośród nich, który pierwszy przybył z bydłem na pastwisko. Najlepsza zaś
    pasterka otrzymywała tytuł królowej. Królewska para, ustrojona w wieńce
    i wstęgi, wybierała sobie świtę, a ta musiała wystarać się o jadło: chleby,
    pierogi, sery i - koniecznie - o jajka i słoninę oraz przynieść to wszystko
    na pastwisko. Wieczorem pasterze wesoło ucztowali bawili się, cały czas
    czyniąc honory królowi i królowej pasterzy.

    Innym ciekawym zwyczajem zielonoświątkowym było tzw. wołowe (lub końskie)
    wesele, zabawa ludowa nazywana także rodusiem, podczas której pasterze
    wodzili pięknego wołu lub konia przybranego w wieńce z kwiatów, wstęgi
    i zawiniętego w białe płótno. Czasami na grzbiecie wołu sadzano słomianą
    kukłę. Towarzyszył mu zawsze orszak młodzieży, dziewcząt i chłopców oraz
    muzykanci, w wszyscy wołali głośno: roduś, roduś wymachiwali zielonymi
    gałązkami i wiązankami wiosennych kwiatów oraz trzaskali z batów.

    Zabawa ta, być może, miała związek z dawnymi, starosłowiańskimi obrzędami
    pasterskimi, podczas których oprowadzano w procesji wołu - czczonego jako
    uosobienie siły. Zabawę tę (rodusia) znano w Polsce już w XVI w. W rachunkach
    domowych królewicza Zygmunta (później zwanego Starym), który w młodości
    mieszkał w Głogowie, znajduje się zapis o datkach dla głogowskich chłopców
    wodzących rodusia.

    Na Podlasiu, nad Narwią, jeszcze w początkach XXw., w Zielone Świątki odbywał
    się obchód z królewną. Najładniejszą we wsi dziewczynę pięknie ubierano,
    wkładano jej na głowę koronę z kwiatów i w orszaku innych dziewcząt
    prowadzono granicami pół. Śpiewano przy tym, zaklinając urodzaj:

    Gdzie królewna chodzi
    tam pszeniczka rodzi.
    albo

    Na maj królewna chodziła
    a cóż w tym maju robiła?
    Zielone żyto sadziła.
    A cóż nad tym żytem mówiła?
    Rośnijże żyto wysoko,
    puszczaj korzenie głęboko.

    Obchód kończył się ucztą z tańcami, urządzaną w domu najlepszego gospodarza
    lub we dworze, na cześć królewny oraz na chwałę zwycięskiej wiosny, na
    szczęście i urodzaj.

    Z Zielonymi Świątkami wiązał się także zwyczaj majówek - zabaw podmiejskich.
    Urządzano je nad Wisłą, w Krakowie i na warszawskich Bielanach. Była to
    niegdyś leśna osada podmiejska, która z czasem stała się dzielnicą Warszawy.
    Wzmianki o tych majowych zabawach, finansowanych nierzadko z kasy królewskiej
    i niekiedy zaszczycanych obecnością króla (odwiedzał je czasem król Stanisław
    August Poniatowski) znajdują się w XVIII- wiecznych gazetach. Pisano w nich
    np. o urządzanych na Bielanach fajerwerkach, o grach i tańcach na świeżym
    powietrzu, o przejażdżkach po Wiśle umajonymi łódkami, o występach
    sztukmistrzów oraz urządzanych tam przedstawieniach i żywych obrazach.

    Zielone Świątki od blisko stu lat obchodzi się w Polsce również jako Święto
    Ludowe. Ustanowiono je w 1903 r. we Lwowie podczas Zgromadzenia Rady
    Naczelnej Polskiego Stronnictwa Ludowego. Od tamtej pory Święto Ludowe wyraża
    ideały całego chłopskiego stanu, tych wszystkich, którzy trudząc się przy
    uprawie Ziemi, od wieków już żywią i bronią.

    "Polskie Tradycje Świąteczne" - aut. Barbara Ogrodowska




    Temat: dieta tłuszczowa
    Drogi drapieżniku!
    Gdzie wyczytałeś że Kwasniewski poleca margarynę. Według niego margaryna oraz
    wszystkie tłuszcze roslinne są gorsze od każdego tłuszczu roślinnego.
    Jeśli chcesz rzeczywiście zgłębić wiedzę na ten temat, to przeczytaj "Tłuste
    życie", "Dieta optymalna" i inne napisane przez Kwasniewskiego książki.Ja
    osobiscie pomijałam fragmenty filozoficzne. Przed rozpoczęciem diety przez 10
    lat walczyłam z nadwagą, wilczymi apetytami, zgagą itp. Byłam na skraju
    bulimii.Ciagłe diety 1000 kcal wpędzały mnie w depresje. Jadłam 5 razy dziennie
    (głównie warzywa, chude mieska, owoce, a tłuszcz tylko do surówki).Byłam na
    permanentnym głodzie i im więcej kilogramów zrzuciłam tym wiecej przybywało po
    zaprzestaniu katorgi. Przy spożywaniu 1500 kcal na dobę waga "szła" w górę.
    W badaniach kontrolnych wyszło że mam podwyższony poziom cukru we krwi (160),
    podwyższony poziom trójglicerydów (260) i cholesterol (230). Pani doktor
    (tzw.rodzinna)przepisała mi tabletki na obniżenie poziomu cukru i poleciła nie
    jeść słodkiego i tłustego. Powiedziała jeszcze,że mam złą przemianę tłuszczową.
    I wtedy właśnie zetknęłam się z książką Kwaśniewskiego. Po trzech miesiącach
    stosowania diety optymalnej mój cukier "spadł" do 100, trójglicerydy do 57 a
    cholesterol do 186. Pani doktor zwana rodzinną nie potrafiła wytłumaczyć mi jak
    to mozliwe, że kiedy nie jadłam prawie wcale tłuszczu miałam złą jego przemianę
    a jak znacznie podniosłam spożycie tłuszczów przemiana się poprawiła. Ot cuda.
    Na początku stosowania diety robiłam błąd, polegający na tym,że jadłam zbyt
    dużo białka 60-70g na dobę co miało wpływ na znikomy ubytek wagi. Kiedy
    obniżyłam ilość białka na dobę do 40 g waga zaczęła spadać. Zamiast 5 posiłków
    jem dwa. Czuje się lekko a przede wszystkim nie jestem głodna. Odzyskałam wiarę
    w siebie, nie mam napadów wilczego głodu. Niestety czasami jeszcze "zgrzeszę"
    czymś słodkim. Ale to są "grzechy"sporadyczne. Jem głównie jajka (4-5 na dobę),
    chlebek optymalny ( w moim miescie mozna go już kupić w sklepie) z prawdziwym
    masełkiem; śmietankę 30 lub 36 %. Lubię goloneczkę z musztardą, kotleciki
    schabowe, jem także chudsze miesa ale wtedy po obiedzie piję kawę z dużą
    ilością śmietanki. Uwielbiam smażoną wątróbkę.Pasztetów sprzedawanych w sklepie
    nie jem, sama sobie robię tego typu wyroby. Od kiedy mój ciężko chory na serce
    ojciec zaczął stosować żywienie optymalne, robimy więcej potraw według
    przepisów Kwaśniewskiego (jest książka kucharska). U mojego taty spadło
    cisnienie (przed ok.170/110 teraz ok.140/90)i cholesterol z 215 na 160.
    Ustały u niego bóle owrzodzonej dwunastnicy. Mam w rodzinie jeszcze optymalnego
    wujka, który wyleczył się z wysokiego ciśnienia i twierdzi,że ubyło mu 20 lat (
    ma ok.65). Jesli masz jeszcze jakieś pytania to pisz, ale ja przeczytam dopiero
    po świętach, bo wyjeżdzam.Życzę zdrowych i wesołych Świąt Wielkanocnych i
    smacznego (jak zawsze) jajeczka.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukano 205 rezultatów • 1, 2 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.