Strona Główna
jajka wielkanocne robione szydełkiem
jajka malowane cebula
jajka do kolorowania
jajka pl
jajka rysunek
j angielski opowiadania
j0g0s iinfantis
Jak Grać Na Gełdzie
jacking off
Jacek Walicki
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • biosfeera.htw.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: jajka drapane





    Temat: ElBurakos Airline sp. z o.o.
    Letkie podsumowanko:
    Już niebawem wystartuje nasz jedyny w swoim rodzaju samolot
    nadpochmurno-undegrandowy w składzie:

    Kosmita – dźwignie i wajchy w kabinie pilota (co na to sam zainteresowany?)
    leciutki suport reszty załogi;
    Agni – kasiara, odpowiednio budująca dramaturgie lotu, w chwilach spadania
    podnosząca na duchu raportami finansowymi spółki za ostatni kwartał;
    Cylindra – w charakterze (letko anarchizującym) wyrzucającej fachowo walizki,
    bagaż podręczny i wszystko to, co nie je na stałe przytwierdzone do podłogi
    samolota.
    Sza.raczek – w charakterze wykałaczki, co będzie kontrolejszyn dziur w bilecie,
    jako narzędzie pracy w jednej ręce szmata w drugiej lupa; w chwilach załamania
    nerwowego Nona będzie prowadziła wykład o sposobach koszenia buraków w niebiesiech;
    Poo – robi na pokładzie w charakterze przenośnego rentgena, pracującego w
    oparciu o fale M (fale macane), oraz grupe wsparcia moralnego niepokoju;
    Kamikowa – szefowa frułajdersek, w chwilach wolnych od szefowania pisze
    reportaże z lotu nad bocianim gniazdem do poradnika młodej gospodyni „Fruwaj na
    gorąco” oraz do „Pani Hangaru”.
    Frułajderki:
    Senne Marzenie, Loki, Vija, Pompa. Wiadomo, rozmiar 75C i szycho na miejscu,
    oraz odpowiedni kostium na odpowiednim stanowisku.
    Żaba – część rozrywkowo, muzik, historia regału w lotach podwodnych, drapanie i
    zarażanie wysypko szczególnie namolnych pasażerów;
    Non wykłady na temat obrotów sfer wyższych; porady jak w powietrzu ugotować coś
    wykwintnego z buraka cukrowego, oraz naprawa kosiarko-kopaczki buraczanej
    ręcznej oraz jej przeróbka na kosiarko-koparke przennoburaczano.
    Olek – na prezesa nie biere, za bardzo go wszystkie lubimy, a w razie niskich
    lotów wiadomo, prezesa się pierwszego wywala za lichtarz. Poczeba kogoś, kto w
    chwili ostatniej razem z samolotem pójdzie na zupełne dno.
    Lepper – wiadomo, zostaje mu angaż na logo firmy, ze względu na prace na
    zewnątrz i w trudnych warunkach stratosferycznych, dostaje przydział służbowy na
    czapke pilotke, kufaje, oraz gumofilce marki „Zapach Pegeeru”, a także na pół
    litra i jajko na czy przeloty nad miastem.
    Mergerit je nas pokładowy weterynarz, w razie zbyt mocnego zaczerwienienia się
    któregoś z szanownych lataczy będzie dawała smrodek na przeczyszczenie i dobre
    słowo na drogie;
    Blinka razem z Gregorniakiem czymajo się zlewu w toalecie na wypadek, gdyby
    odlatała klapa od sedesa.

    Jednocześnie pragnę was drodzy oblatywacze naszego jedynego w swoim rodzaju
    bombowca zapewnić, ze w lot próbny nie zabieramy koni, ani tez innych, głupich
    jak stodoła mojej babci, zwierzaków. Dozwolone so ino króliczki od lat 18.






    Temat: Czy jest sens podawać dalej zytec? JAk sądzicie.
    Czy jest sens podawać dalej zytec? JAk sądzicie.
    Moja córka ma 9 miesięcy. W połowie kwietnia była wysypana i stwierdzono u niej AZS wczesniej miała kupki ze śluzem i trochę krwi. Od początku maja dopiero jednen lekarz wpadł na to, żeby zastosować dietę u mnie( karmię piersią ) i dziecku też odstawić słoiki- które jadła od końca marca. Pierwsze objawy skazy takie suszki miała już w połowie lutego, ale lekarze uważali, że to za mało jak na skazę- co jednak było chyba skazą biąłkową albo przebiałkowaniem z mojej strony bo ja jadłam dużo mabiału.Od kąd ją wysypało porządnie dostała fenistil i różne maści sterydy + antybiotyk + clortimazol, polepszało jej sie stopniowo- gdy ja wywaliłam ze swojej diety wszystko co związane z nabiałem łącznie z bułkami i wędliną - Małej sie polepszyło. Jeszcze na koniec czerwca miała krew utajoną w kale- ale wysypki już nowej nie miała utrzymywała sie stara wysypka- zalęczyłam ją sterydem i już od tego czerwca nie wyszła- mała dostała też ketotifen- po dwóch tygodniach zmieniony na zyrtek bo sie strasznie drapała po ketotifenie i była rozdrażniona. Teraz bierze zyrtek. Od początku lipca nie ma już zadnej wysypki, kupki ładne jest ok- żadnych objawów alergi ani AZS- je rózne warzywka owocki na nic nie zareagowała źle, wyszły jej tylko 4 małe krostki na buźe jak ja przetestowałam nabiał i czekoladę- miałam już takie braki w witaminach, że lekarz mi tak kazał jesc trochę nabiału- małej od razu nie wysypało tylko tak po dwóch tygodniach- ta wysypka to tylko te 4 krostki malutkie jak trądzik koło oczka. teraz już nie jem nabiału i jest ok . Tylko mam taki dylemat- odkąd mała dostała ketotifen a potem zyrtek nie spi mi w nocy tzn. budzi sie z płaczem. 2 miesiące już to trwa. Ostatnio postanowiłam jej zmniejszyć dawkę zyrteku z 2* 5 kropli na 1* 1 kropla na noc i tak, w dzień mi lepiej spi tzn ucina sobie dłuższe drzemki tak po 1 H lub 2 godzinki- a kiedyś tylko z 15 minut spała.No i teraz sobie myślę czy nie wyeliminować całkowicie zyrteku. Lekarka mi niby kazała zamienić go na fenistil na noc- skoro kiedyś go brała i dobrze spała w nocy. Inna lekarka mi powiedziała że to bez sensu bo fenistil nie leczy alergii a zyrtek leczy. Ale moje dziecko nie ma zadnej poważnej alergi- nic jej nie jest.Acha ige ogóle z krwi wyszło niskie 19 a testy skórne ( zrobione pomimo wysypki na skórze) wkazały alergie na białko jaja kurzego. Poradzcie dawać ten zyrtek czy nie? ktoś miał podobny dylemat.





    Temat: 2 problemy (bardzo długie) - proszę, pomóżcie
    2 problemy (bardzo długie) - proszę, pomóżcie
    Mam z moim 9-miesiecznym Jacusiem 2 problemy – może ktoś pomoże?

    Jacek jest uczulony na kilka pokarmów (głównie nabiał i jajka) , ale dieta
    eliminacyjna (u mnie) i ostrożne wprowadzanie jego pokarmów zaowocowały tym,
    że w tej chwili po skórze nie widać żadnej alergii- miękka i gładka. Pisałam
    już o naszych problemach, ale w dalszym ciągu nie mam rozwiązania, więc może
    tym razem ktoś coś doradzi.

    PROBLEM 1:
    Od 3 miesięcy mały drapie się po główce, ma tam naczyniaka, więc nie było
    widać żadnych śladów uczulenia, pediatra sugerowała, że to od upału, wykryła
    je alergolog. Przepisała maść z antybiotykiem i sterydem, stosowaliśmy trochę
    i nawet była poprawa, ale na krótko.
    Pojawienie się tego swędzenia skojarzyłam z tym, że w tym samym czasie
    zaczęłam jeść pomidory. Odstawiłam je więc ale dalej żadnej poprawy. Teraz
    jest tak – kilka dni bez drapania, potem znowu się drapie (po czuprynie).
    Drapie się głównie w nocy, czasem w dzień, jak ma kiepski nastrój i marudzi.
    Zmieniałam już szampon, zwiększyłam staranność wypłukiwania włosków i nic.
    Mały śpi ze mną w moim łóżku – ale żadnego pierza nie mamy, pościel (jasna)
    prana w dziecinnym proszku.
    Nie widzę też żadnego powiązania z tym co jemy – i ja i on. Ja jem
    same „bezpieczne” rzeczy, chleb piekę sama, wędlin nie kupuje, sama coś tam
    produkuję sobie, jem też warzywa (bez pomidorów, papryki i selera), owoce
    (bez drobnopestkowych i cytrusów), nie piję soków „kartonowych”, smaruję Ramą
    Oliwio. Żadnych słodyczy, nabiału, wypieków itp. Z mięs indyka, kurczaka i
    wieprzowinę. Jem ryż, kasze itp.
    Jacek podobnie, oczywiście bezglutenowo.
    Badaliśmy go pod kątem pasożytów, grzybów itp. Wszystko ok.
    Byliśmy ponownie u pani alergolog – nie miała żadnych sugestii – kazała dawać
    fenistil w kroplach i smarować maścią cholesterolową. Po tygodniu z
    fenistilem żadnej poprawy. Maścią nie smaruję już żadną bo mam wrażenie, że
    po tych tłustych preparatach jest gorzej -bardziej się drapie.
    Wczoraj w nocy bardzo się drapał, mimo że nie ma ani minimalnego śladu
    wysypki… Jestem bezradna…

    PROBLEM 2:
    Również od 3 miesięcy Jacek ma problem z oczami – zaczerwienione spojówki i
    tarcie oczek – ale nie ma żadnej wydzieliny. Okulistka dawała krople –
    wszystkie dawały poprawę na kilka dni – w końcu stwierdziła że to alergiczne.
    Alergolog – nic nie mogła poradzić, powiedziała, że fenistil powinien pomóc,
    na razie nie pomaga.
    Z kroplami do oczu jest też problem – Jacek nie pozwala ich sobie aplikować-
    nawet po zakuciu w dyby nie ma szans tak mocno zaciska powieki. Czasem
    udawało mi się zakroplić przez sen.

    Jest jeszcze jedna sprawa – mamy kota. Boję się, że może to on jest
    przyczyną. Pani alergolog nie dała konkretnej odpowiedzi, czy się kota pozbyć
    (z bólem serca, mamy go dłużej niż synka, no ale zdrowie dziecka ważniejsze)…
    Nie zauważyłam po zabawie Jacka z kotem żadnego nasilenia objawów – czy
    tarmosi kota, czy cały dzień go nie dotyka – efekt ten sam.

    Mam umówioną wizytę u dr Z. może ona coś pomoże, ale to dopiero pod koniec
    listopada.
    Czy Wy macie jakieś sugestie odnośnie główki lub oczu, no i jak sprawdzić czy
    to kot uczula i czy go się „profilaktycznie” pozbyć. Bardzo proszę o wszelkie
    sugestie
    Kasia




    Temat: U NAS DUŻA POPRAWA
    U NAS DUŻA POPRAWA
    Cześć.

    Po kilku miesiącach walki z AZS postanowiłem się podzielić z wami naszymi
    doświadczeniami, zwłaszcza że nasze dziecko wygląda już o niebo lepiej.

    No więc tak:
    1. Gabi cały czas jest na diecie która jest regularnie rozszerzana. Okazało
    się że jednym z produktów które ją uczulają jest ryż. Nie dajemy jej żadnego
    innego pieczywa poza kukurydziano-gryczanym CHABER. Nie je oczywiście jajek,
    produktów mlecznych, słodyczy, wędlin i innych świństw z konserwantami.
    Robimy jej pasztet z królika i sami pieczemy mięsa. Nie jest to w zasadzie
    takie trudne. Co ciekawe pomimo uczulenia na pszenicę nic się jej nie dzieje
    po włoskim makaronie. Może to ze względu na to że tam wykorzystuje się inną
    pszenicę.

    2. Nie potwierdziły się wyniki testów robione z krwi, tzn część produktów
    wcale nie uczula.Były one robione kiedy mała miała 1,5 roku.

    3. Przeprowadziliśmy testy robione na aparatach MORA (BICOM) i stosujemy
    odczulanie. Generalnie trochę to kosztuje i nie wiem czy te właśnie zabiegi
    pomagają. Generalnie nie zaszkodziły.
    Przy okazji podziękowania dla AGAA.K za polecenie nam gabinetu medycyny
    holistycznej, i dla KRUFFY za polecenie lekarza z Płocka. Fajny facet, dużo
    nam opowiedział, potwierdził nasze spostrzeżenia, potwierdził również wyniki
    badań z gabinetu polecanego przez Agę a w dodatku widać było że nie robi tego
    dla pieniędzy tylko z pasji.

    4. Odstawilismy wszystkie leki łącznie z ZYRTEC-iem.

    5. Mała po testach dostała leki przeciwko robakom i pleśniom. Zostały one
    wykryte na badaniu MORA. To by mogło potwierdzać iż problemy które zaczęły
    się w miesiąć po pierwszym podaniu antybiotyków były spowodowane zmianami
    poczynionymi przez nie w jelicie.

    6. Gabi dostawała też leki homeopatyczne, i teraz wszelkie typowe
    przeziębienia, grypy itp leczymy w ten sposób i to dość skutecznie. Sami też
    się przestawiliśmy z pozytywnym skutkiem. Wszystko oczywiście pod kontrolą
    lekarza homeopaty.

    7. 2 razy dziennie natłuszczamy małą, rano i po kąpieli. Dawniej stosowaliśy
    TOPIALYSE a teraz EX OMEGA firmy Aderma. Jedno i drugie dość drogie.

    8. Sterydy stosowalismy na samym początku. W sumie może 3-4 razy w życiu.
    ELIDEL na początku częściej ale po ustaleniu "bezpiecznej" diety nie
    stosujemy go prawie wcale.

    Podsumowując, mała czuje się świetnie, czasem gdzieś ją obsypie ale jest to
    sporadyczne. PODSTAWĄ JEST DIETA, RYGORYSTYCZNIE PRZESTRZEGANA. Coraz mniej
    się też drapie, chociaż chyba weszło jej to w nawyk. Gdy zasypia i zaczyna
    się drapać to podstawiam jej moją rekę i wtedy drapie mnie. Wydajemy sporo na
    środki do pielęgnacji ale za to o wiele mniej na leki więc ekonomicznie
    pewnie wychodzi na to samo. Podobnie z tym odczulaniem. Kosztuje sporo ale za
    to nie chodzimy do alergologa.

    I tak po kilku miesiącach jakoś sobie z chorobą poradziliśmy. Nie chcę aby
    ktoś z was po przeczytaniu tego postu decydoał się na jakieś drastyczne
    ruchy. Nie chcę też nikogo namawiać do niekonwencjonalnych metod leczenia.
    Uważam natomiast, że im wiecej się czyta książek, publikacji, artykułów, im
    więcej sie wymienia poglądów im więcej się drąży temat, tym łatwiej wyrobić
    sobie swoje zdanie i znaleźć rozwiązanie. Pamiętam że dla nas na początku
    najgorszym problemem było to że nie wiedzieliśmy na co się zdecydować. 4
    lekarzy i każdy mówił coś innego.

    Teraz ostatnio bylismy na kontroli w CZD gdzie Pani Doktor powiedziała że nie
    wierzy w żadne inne metody leczenia poza konwencjonalnymi, natomiast kiedy
    rozebralismy córkę i zobaczyła jak dziecko wygląda to powiedziała że
    wprawdzie nie wierzy ale nie może zanegować tego co widzi, a poprawa była
    niesamowita.

    Mam nadzieję że też znajdziecie sposób aby ulżyć waszym pociechom.

    Pozdrawiam.

    KS

    PS. Jeszcze w sprawie diety dodam że staramy się nie mieszać pokarmów. Tzn
    nie łączyć pokarmów białkowych z węglowodanami. Dużo na ten temat można
    znaleźć w książkach Michał Tombaka, spora część u mnie i w mojej rodzinie
    znalazła zastosowanie w praktyce.




    Temat: AZS - metody leczenia - dyskusja
    zalecenia alergologa i dermatologów:
    - zyrtek lub inny antyhistaminowy,
    - w razie pogorszenia skóry elidel, jesli nie działa (bo u nas niestety juz nie
    działa) to steryd,
    - jesli jest duzy swiad to 5ml hydroksyzyny na noc, jesli świąd jest potworny
    to 2 razy 5 ml hydroksyzyny rano i wieczorem,
    - codzienna kapiel
    - 2 razy dzienne natłuszczanie/nawilzanie skóry
    - nie podawac pokarmów, które wyszły w testach (testy z krwi) w stezeniu
    powyzej 100 (u nas orzech ziemny, białko jaja), reszte mozna "sprawdzac" i
    obserwowac czy powodują nasilenie zmian. Alergolog i dermatolodzy zalecaja
    normalną diete dziecka, chyba ze ewidentnie cos powoduje pogorszenie skory to
    nie podawac.

    Ja jak sie do tych zalecen stosuje:
    - antyhistaminowy - podaje, nie widze zadnych efektów podawania ale mimo to "w
    razie czego" podaje, z ulotki nie wynika ze jest bardzo szkodliwy
    - elidel - smaruje, choć widze ze nie przynosi poprawy to kupuje go i smaruje,
    w imię unikania sterydów, które sa przeciez takie szkodliwe. A nuz bez elidelu
    byłoby gorzej. Efekt - u dziecka zaden, u mnie - spustoszenie kieszeni.
    - sterydy - daja efekty natychmiastowe, ale przeciez nie bede ich stosowac u
    mojego dziecka bo sa szkodliwe. Stosuje wyłacznie w ostatecznosci, kiedy mi
    dziecko wyje bo skóra jest juz tak czerwona ze boli dotykanie.
    - hydroksyzyna - tez podaje w ostatecznosci, dlaczego? wystarczy przeczytac
    ulotke
    - kapiel i natłuszczanie - tu jedynie calkowicie stosuję sie do zaleceń lekarzy
    - dieta - zgodnie z zaleceniem nie podaje bialka jaja i orzechów, nie podaje
    takze zółtka jaja i bialek mleka bo wyszły w trzeciej grupie, nie podaje
    przenicy ktora wyszla w drugiej grupie, w razie czego nie podaje tez glutenu,
    bo uczula, w mysl tej samej zasady nie podaje tez wielu innych rzeczy, które
    potencjalnie uczulaja. Dieta, którą katuję moje dziecko to wyłacznie moja
    inicjatywa, zreszta obie mamy juz jej dość, bo nie przynosi żadnej poprawy
    (moze nawet jest wrecz przeciwnie). Trudno zreszta mi sprawdzac czy cos uczula
    czy nie bo skóra mojego dziecka jest praktycznie cały czas czerwona.

    Reasumujac skóra mojego dziecka jest fatalna, do tego nie spi w nocy (my
    zreszta tez nie) bo ja strasznie swędzi, ma ubogą diete. Leczenie jest
    nieskuteczne, wiec musze poszukac innego lekarza.

    Idac tym tropem trafiłam do kolejnego dermatologa, który mi powiedział ze to ze
    moje dziecko tak wyglada, to moja wina! Zagotowałam sie, bo jak on mogl tak
    powiedziec, przeciez ja robie WSZYSTKO zeby jej jak najmniej zaszkodzic!
    Zapytał: "a co dokładnie pani robi żeby jej pomóc?". Po tygodniu wsciekłość mi
    przeszła i doszłam do wniosku ze on ma rację, bo choc staram sie jak nie wiem
    co i jestem potwornie tym staraniem zmeczona to tak naprawde niewiele robie
    zeby jej pomóc. Powiedział mi, ze gdybym ja swoja zdrowa skóre drapała cały
    czas w tym samym miejscu to za jakis czas ta skora wygladałaby tak jak u mojego
    dziecka. Wiec przede wszystkim trzeba zlikwidowac swiad, zeby uzyskac poprawe
    skóry.
    Tylko jak to zrobic, zeby jak najmniej zaszkodzic dziecku ... (to chyba ja
    potrzebuje lekarza).

    Pozdrawiam Jana




    Temat: do chalsi, prosze o pomoc!!
    do chalsi, prosze o pomoc!!
    witam wszystkie forumowiczki, a chalsie przede wszystkim
    czytam watki alergiczne juz trzeci tydzien i jestem wdzieczna ze dzielicie
    sie doswiadczeniami.
    Chalsiu, jestem mama prawie 8-mies Ani, karmie; od listopada borykamy sie z
    objawami alergicznymi - silny swiad, zaczerwieniwenia na twarzy i calym
    cialku, sucha skora.
    zmienilam poszek - z loveli na yelpa, kapi ja w oilatum;
    ze swojej diety wyeliminowalam: mleko krowie i jego przetwory, jajka i
    wszystko co zawiera (jajka i mleko), czekolade, cytrusy,
    ale ..... jem pieczywo pszenne i zytnie, maslo, zupy jarzynowe, owoce,
    powidlo sliwkowe swojskie, indyka i wieprzowine.
    bywa ze skora jest czysta a czasem- podrazniona i bardzpo sie drapie.
    dostaje fenistil na zmiane z clemastinem, smaruje ja mascia robiona zwit A, w
    chwilach zaognien - sterydowa
    Ania byla na samej piersi do konca 7go mies. Pediatra zaczela mnie trochwe
    straszyc zeby dziecko sie niezanemizowalo.
    z sukcesem wprowadzilysmy kleik ryzowy, kaszke kukurydziana (jemy flipsy -
    chrupki), jablko tarte, brokuly, od tygodnia mieso z indyka
    uczulaly: marchew, ziemniak, chleb? (obsypalo ja w kilka godzin po tym jak
    moja mama dala jej skorke chleba, ale w tym dniu jadla tez inne podejrzane
    rzeczy - wiec nie mam pewnosci), dynia
    zatrwazajace jest to ze aby wprowadzic kolejna nowosc trzeba czekac 3
    tygodnie po ostatniej wpadce
    Alergolog dala masci ze sterydami - na noc z bizmutem, na dzien z neomycyna -
    ale to mialo byc brane 2 tyg, potem miala byc pielegnacyjna - z wazelina i
    kwasem bornym ale cos kiepsko w aptece rozrobili (probowali 2 razy) i sa
    krysztalki - wiec zrezygnowalam,
    Pediatra radzi wprowadzac powoli Nutramigen, dala tez recepte na Cropoz G
    a ja zastanawiam sie jaka przyjac polityke.
    czytajac wasze watki widze ze to na co sie zdecydowalam (troche z niewiedzy)
    nie jest prawdziwa dieta eliminacyjna i troche jakby na darmo moje
    poswiecenia.
    MOJE PYTANIE BRZMI: czy przechodzic na nutramigen (pomijam nielatwosc zadania
    ze wzgledu na walory smakowe i przywiazanie do cycusia), czy zdecydowac sie
    jeszcze na diete eliminacyjna - Ania bazuje na moim mleku i niezbyt chetnie
    je cokolwiek innego, czasem wogole nie chce.
    a moze zaczac podawac cropoz G i zaczac jesc wszystkie zakazane dotad rzeczy
    no i podawac Ani. Przyznaje ze martwi mnie ze taka duza dziewczynka (8 mies)
    je tylko kleik ryzowy z jabluszkiem rano, wieczorem to samo, a dopiero od
    kilku dni to miesko z brokulem - ze dwie, trzy tyzki

    a moze to gluten?
    kolejne PYTANIE: czy jesli wiem ze sypie ja po marchewce, dyni, ziemniaku no
    i oczywiscie po jajku, mleku krowim, czekoladzie - to mam tego nie jesc -
    gdzies wyczytalam ze mama powinna unikac tego co obsypuje dziecko.
    Wstyd sie przyznac ale nie bralam zednych preparatow z wapniem, jakos tak
    wyszlo, ale dochodzi do mnie ze robie sobie wielka krzywde, moze nie tylko
    sobie.
    Bardzo prosze Chalsiu - wypowiedz sie co myslisz na temat na szej sytuacji,
    wydaje mi sie ze masz spore wyczucie no i wielllllkie doswiadczenie.
    pozdrawiam
    Editha




    Temat: a bajka dziś będzie ??
    O kogucie

    Jedna baba, uboga żebraczka, chodziła po proszonym chlebie od chaty do
    chaty. Odprawiano ją zwykle z niczym mówiąc: "Niech Pan Bóg opatrzy". Ale jedna
    litościwa kobieta, sama niebogata, dała jej ziarnko grochu, gdy nie mogła dać
    nic lepszego.
    Żebraczka, odebrawszy to ziarnko grochu, zasadziła je w ziemię i czekała
    wiosny i lata. A tu z ziarnka wyrosły strączki i wiły się po tyczce w górę,
    wiły się coraz wyżej i wyżej, aż nareszcie dosięgły samego nieba. Baba,
    ciekawa, jak też to tam jest w niebie, schwyciła się wijącej latorośli i
    czepiając się rękami kruchych gałązek, drapała się po nich coraz wyżej a wyżej,
    aż nareszcie doszła do nieba. W niebie zobaczyła świętego Piotra i pokłoniła mu
    się. A święty Piotr dał jej jajko i złoty kubek, przeżegnał ją i kazał na świat
    wrócić, mówiąc, że z kubka będzie miała napoju, ile tylko zechce i jakiego
    zechce.
    Gdy się znów na powrót po tyczce i gałązkach grochu spuściła na dół -
    trzymając jajko pod ciepłą pachą, dostrzegła, że już z niego wylągł się śliczny
    kogut, który zaraz babce powiedział: "Dzień dobry" i w chacie jej krzepko się
    uwijać począł i ludzi do roboty budził. A kubek, ile razy tego zażądała,
    napełniał się do wierzchu mlekiem, winem, wódką, piwem lub innym trunkiem.
    Oczywiście, że bardzo jej z tym było dogodnie, Bogu też za to dziękowała, a
    trunków nie nadużywała.
    Dowiedziała się jednak wkrótce o tym cudownym kubku wieś cała; dowiedział
    się o nim i sam pan dziedzic. Posłał więc swego lokaja, ażeby babę z kubkiem do
    pana zaprosić. Ale ostrożna babula nie dała się w pole wywieść i iść nie
    chciała. Więc pan zalecił lokajowi użyć fortelu i kubek wykraść.
    Jakoż razu jednego, wpadł lokaj do chałupy baby z nagłym okrzykiem:
    - Pali się we wsi, gore, gore! - i zniknął niby, ukrywszy się za drzwi.
    Przestraszona baba wyleciała z chałupy, gdy słońce zachodzące ognistą na
    świat rzucało łunę, a zobaczywszy, że pożaru nie ma, wróciła. Ale już kubka w
    izbie nie zastała. Porwał go bowiem podczas jej niebytności lokaj i do pana
    zaniósł.
    Pan, przekonawszy się wkrótce potem o obfitości cudownego kubka, sprosił
    wszystkich sąsiadów i wielu innych gości na ucztę do siebie i częstował ich z
    owego kubka, czym kto się chciał posilić, a było tam i szampańskie wino, i arak
    Jamajka, i inne rzadkie trunki. Goście cieszyli się wszyscy a pili. Wtem, gdy
    sobie już dużo tego picia pozwolili, odzywa się nagle trzykrotnie za oknem
    kogut, który chcąc babce dopomóc, zapowiedział jej, że pójdzie po ten kubek i
    odzyska go:
    - Kikiryku, kikiryku! Pijecie nie z pańskiego, ale ze skradzionego babce
    kubka!
    Rozgniewany pan kazał koguta natychmiast schwytać i wrzucić w głęboką
    studnię na podwórzu. Tutaj ów kogut w wodzie jak zaczął pić a pić wodę, tak
    calutką wodę wypił, aż w studni zrobiło się sucho i przyleciał znowu pod okno i
    zaczyna krzyczeć:
    - Kikiryku, kikiryku, ze skradzionego babce kubka!
    Zdziwiony tym i rozgniewany pan każe powtórnie łapać koguta i wrzucić go
    w rozpalony piec, gdzie buchały płomienie. Ale kogut wkrótce cały ten ogień
    zalał, wypuściwszy z siebie wszystką ze studni wypitą wodę, połknął wszystek
    dym w siebie, i znowu poleciał pod okno i wrzeszczeć począł o skradzionym
    kubku.
    Zniecierpliwiony pan znowu go kazał schwytać i wrzucić do stajni między
    bystre konie, żeby go roztratowały. Ale tu kogut, jak zaczął z siebie
    wypuszczać połknięty dym, tak wszystkie konie zaczadził, i wszystkie się
    podusiły. Pan, widząc tak wielką szkodę, kazał znów koguta schwytać, oskubać,
    upiec go na rożnie i wreszcie zjadł go.
    Aż tu nagle w brzuchu jego odzywa się znowu ów kogut:
    - Kikiryku! Ze skradzionego kubka! - A głos ten bezustannie się powtarza
    i nie ma sposobu go zagłuszyć, a co pan się z kubka chce napić, to wszystko na
    powrót oddać musi, bo kogut tego do żołądka nie dopuszcza, a wciąż swoje
    wrzeszczy. W końcu poradził panu doktor wziąć lekarstwo na wymioty i koguta na
    powrót przez gardło wyrzucić. Gdy zatem oddał koguta, ten wyskoczył jak
    wprzódy, żywy i zdrów, mówiąc, że nie da panu pokoju, dopóki kubka nie zwróci
    babce. I nie mógł pan z nim sobie poradzić, więc kubek sam babce odniósł i
    przeprosił ją.




    Temat: Już mi to wszystko obojętne co się stanie ze mną
    O matko jestem w błogostanie.Jest mi tak cieplutko i miło,wszystko takie
    lekkie.Problemy i nerwy na bok a mięśnie wyluzowane.Czuję się tak przyjemnie,tak
    spokojnie.Jestem gadatliwy i jakby po wypiciu piwka.Jej no super uczucie
    poprostu tak ciało wyluzowane jakby masażysta delikatnie masował.Jest mi tak
    lekko i przyjemnie że zaraz pójdę z przyjemności tej spać.Tak jakbym latał
    dosłownie i tak cieplutko i milutko:P No poprostu rozpływam się z rozkoszy ciała
    nie wiem jak to opisać ale takie strasznie miłe uczucie i tak jakby mnie ktoś
    głaskał i drapał lekko po plecach.No poprostu błogostan.Tak przyjemnie że idę
    sobie powolutku spać.Odrazu stan mi się poprawił jak po jakimś narkotyku.Czyżby
    działanie extasy i dxm było podobne??Tego nie da się opisać poprostu wezmę
    jeszcze 1 tabletkę i odpłynę.Najlepiej jakbym jutro nie wstawał do 10 ale
    niestety idę do szkoły więc nie wiem jak z tego błogostanu się obudzę:) Jezu
    normalnie gadam i mam uśmiech jakbym był czymś naćpany.Poprostu jutro użyję tego
    w szkole i bdę gadał od rzeczy i będę taki milutki dla wszystkich.Będzie tak
    super poprostu wprowadziłem się w nastrój pokojowy i spokoju oraz exstazy
    ciała.Pogoda ducha i relax.Gadam takie rzeczy jakbym był najarany
    nieźle.Poruszam dziwne tematy z mamą i aż ona się dziwi czy czegoś nie
    brałem.Bracia idźcie z pokojem.Uspokujcie się trochę i zrelaksujcie.Kocham
    wszystkich jej jak zobaczę jutro koleżankę to ją chyba pocałuję.Poprostu jest mi
    tak milutko i tak wszystkich kocham.W życiu tak wspaniale się nie
    czułem.Normalnie zaraz zacznę wprowadzać się w nastrój sekty (bracia kochajmy
    się) Ale jutro będą zdziwieni moim zachowaniem w szkole.Pewnie niekturzy pomyślą
    że coś brałem.Poprostu takie rzeczy będę mówił i łapał wszystkich za ręce żeby
    się połączyli wszyscy.Poprostu istny błogostan jak po jakimś wspaniałym
    narkotyku.W życiu nie czułem się tak pokojowy i tak bezproblemowy,lżejszy i
    wogóle przyjemniej.Ach przyjdę do szkoły to do wszystkich będę mówił
    kochany/kochana.Poprostu będą mieli jaja jutro.Ciekawe kto ze mną wytrzyma jak
    tak ciągle będę powolutku gadał o pokoju i jedności braterskiej.Idealny lek.Czy
    narkotyki działają podobnie??Poprostu latam i jestem jakby lekko pijany i
    zakręcony.Boże nie wiedziałem że w aptece są tak wspaniałe narkotyki.Poprostu
    extaza ciała pełna.Nie da się tego ująć w słowach to za piękne.Trzeba samemu
    przeżyć żeby zrozumieć.Brak lęków i problemów,zupełnie inny świat.Pozdrowienia
    ślę wam bracia.Znalazłem środek który będę brał.Powołanie to moja droga.Ale
    pięknie:) Jezu normalnie naćpany się czuję i tak mi ręce jak piszę wirują lekkie
    jak piórka.Zaraz chyba się popłaczę z tej extasy.Co myślicie o lorafenie??Cudo
    prawda??Czy narkotyki też tak działają??Jeśli podobnie to się wcale nie dziwię
    że ludzie się uzależniają od tego.To takie piękne



    Temat: Refleksje alergika (długie)
    Refleksje alergika (długie)
    dziewczyny, piszę, bo czytając posty i słuchając wielu rad, muszę podzielić
    się z Wami moim doświadczeniem.
    Mam 5cio miesięczną córeczkę, która jest uczulona na wodę, ale ponieważ sama
    jestem alergikiem, urodziłam się z tzw "skazą alergiczną" - mówiąc krótko
    miałam rany w zgięciach łokci, na nadgarstkach, itd i do ok. 20 rż męczyłam
    się z wysypkami-gigantami, bo nie można tego nazwać leciutką alergią, mam
    duże doświadczenie okupione cierpieniem i testowaniem wszystkiego.

    jak miałam 18-19 lat wylądowałam w szpitalu na dermatologii, po dwóch
    wstrząsach anafilaktycznych, gdzie robiono mi testy skórne, testy z krwi,
    włosów (sic!) i mnóstwo innych eksperymentów.

    Moja córka ma uczulenie na brzuszku - podejrzewam wodę, bo wyjazd z domu na
    tydzień przy zachowaniu dotychczasowej diety (karmię piersią) sprawił, że
    uczulenie zniknęło. I za każdym razem, kiedy idę z nią do pediatry, słyszę
    pytanie, czy robię coś z jej uczuleniem. Za każdym też razem dostaję od
    lekarza receptę na kolejny specyfik (gotowy bądź robiony), który
    cyt. "zawiera śladowe ilości sterydu".
    Lekarze mają to do siebie, że na każdą najmniejszą chorobę, przepisują krople
    z antybiotykiem (łzawiące oczko 4 tyg dziecka - pomogło przecieranie oczka
    rumiankiem), maść ze sterydem itp.
    Dla mnie to katastrofa. Pamiętam, że jak byłam dzieckiem z uczuleniami non
    stop, kiedy całe noce się drapałam, mama chodziła ze mną po różnych
    lekarzach, a ci przepisywali coraz to nowe i coraz silniejsze leki. I w
    efekcie, kiedy dorosłam NIC nie dzialało, bo uodporniłam się chyba na
    wszystkie dostępne lekarstwa.
    Dlatego z przerażeniem słucham, kiedy lekarze na dzień dobry wypisują maść ze
    sterydem, zyrtec i inne świństwa.
    Nie ma czegoś takiego, jak wyleczenie alergii lekami. To niemożliwe. Można
    próbować wyeliminować alergeny, zmienić rodzaj odżywiania, klimat, można też
    liczyć na to, że dziecko po prostu z alergii wyrośnie, ale kolejne
    aplikowanie silnych leków to po prostu głupota, która może wyrządzić więcej
    złego niż dobrego.

    Czytam też, że lekarze karmiącym matkom polecają jedzenie drobiu, gdy
    tymczasem jest to jeden z najsilniej uczulających alergenów, podobnie jak np
    jajka. Nie rozumiem tego. Może jest tak dlatego, że lekarzom nie zależy na
    tym, żeby wyleczyć nas, po prostu wolą przepisać kolejne maści, które dadzą
    chwilową ulgę, a potem bezradnie rozkładają ręce, tłumacząc, że takie mamy
    czasy.

    Wiecie, jak wyleczyłam swoją alergię? zmieniłam tryb życia i odżywiania. Nie
    używam kostek rosołowych, gotowych sosów, fast foodu, staram się gotowac
    sama. Unikam miejsc zadymionych, zanieczyszczonych. Staram się żyć w
    miarę "naturalnie" czyli bez całej chemii. Suchą skórę (swojego dziecka też)
    leczę kąpielami w krochmalu lub płatkach owsianych.
    Może to kontrowersyjne, co piszę, ale wynika z mojego doświadczenia.

    I jeśli mogę wam coś polecić - radzę, zanim posmarujecie Swoje dziecko
    kolejnym sterydowym świństwem, spróbujcie pielęgnować je domowymi sposobami.
    Kiedyś ludzie nie słyszeli o produktach Johnson's Baby i nie mieli takich
    alergii.

    Pozdrawiam,

    Eliza



    Temat: jeszcze raz o sterylizacji
    > po raz pierwszy w zyciu zostal ojcem i to nie dlatego,ze cos tam sobie dorwal
    > na trawniku.Sprawa byla zaplanowana w najmniejszych szczegolach.Wiec wydaje mi
    > sie,ze wine za tak szybki wzrost poglowia ponosza sami wlasciciele,gdyz nie
    > potrafia kontrolowac zachowan swoich pupilow.

    Widzisz... Cały problem polega na tym, że nieodpowiedzialni właściciele byli,
    są i niestety zapewne będą. Ciągle będą się rodzić kociaki / szczeniaki z
    nieupilnowania, z konieczności (no bo przecież suka / kotka _musi_ rodzić), z
    poczucia potrzeby upiększania świata (no bo przecież mój zwierz taki śliczny).
    Nie możesz więc chociaż Ty iść po rozum do głowy i nie produkować kolejnych
    czworonogów? No naturalnie problem za dużej ilości kociąt czy szczeniąt nie ma
    nic wspólnego z maluchami po Twoich zwierzakach, były zaplanowane. Podobnie jak
    Ty pomyśli 1000 osób, które zaplanowało. Jeśli dodamy ten zaplanowany
    przychówek do tego niechcianego, zrobi się zwierząt ogromna ilość, napewno nie
    na wszystkie będą chętni!

    Opowiem jeszcze taką anegdotkę. W tym roku byłam z kocurem na zabiegu
    kastracji. Kot jest rasowy, śliczny (jak każdy), no i dośc unikalny, bo takich
    jak on może być w Polsce parę sztuk. Pani Doktor ręce załamała, że nie będzie
    więcej takich ślicznych kotków i zaczęła tym strasznym faktem załamywać swoją
    asystentkę. No nic, kot dostał narkozę, usiadałam sobie z nim, żeby pousypiał
    głaskany na moich kolankach. Do lecznicy przyszła w tym momencie Pani z czarną
    dachóweczką i dalej zachwycać się ślicznym kotkiem, jaki cudny misio, no jak to
    mozna mu jajka ucinać! No może chociaż trochę później, ona ma kotkę, no sliczny
    jest, kociaki napewno też będą... OK, załóżmy, że nie jestem taka twarda,
    zmiękczona przez Panią Dr. zaplanowuję z Panią od czarnej kotki kocięta po
    ślicznym kocurze. Uwzględniając najbardziej typowe dziedziczenie, urodzą się
    cztery kociaki, z których jeden będzie kopią tatusia, a reszta _zaplanowanymi_
    kociakami, jakich jest pełno w schroniskach, piwnicach, ogłoszeniach "oddam
    pilnie". To optymiastyczny wariant, chociaż uwzględniając to, że geny
    stosunkowo młodej rasy są jak najbardziej recesywne, a niegdyś dzikiej silnej
    kotki zapewne wściekle dominujące, po takim slicznym, cudownym kocurku rodzi
    się 8 czarnych i pręgatych dachowców. Jak sądzisz, ile z nich chciałaby Pani od
    czarnej kotki? A co zrobiłaby z resztą? No bo w końcu były zaplanowane, a kocur
    krył tylko raz, i nie dlatego że uciekł, tylko że Pani tak bardzo chciała...

    Jeśli lubisz maluchy, z pewnością możesz się zaopakiewać jakimś bezdomnym
    miotem, wziąść kociaki do domu, wychować, rozdać w dobre ręce. Jeśli chcesz
    kociaków dla kotki, odpuść. Kotka napewno o wiele bardziej woli leżeć w
    ciepełku będąc głaskaną, niż być wysysaną na wiór przez drapiące ją i gryzące
    kotfory.




    Temat: Kwiecien 2004 ,cd. 1 :)
    Witajcie kochane, jak tylko wlezę na nasze forum i doczytam wasze wypociny do
    końca, to mi się odechciewa pisać Lenistwo....
    U nas w porzo, zębolków brak, przewrotów brak. Ale turlam go od czasu do czasu
    i widzę, że pomału, pomału zaczyna kumać bazę, o co chodzi z tym turlankiem. Od
    czasu do czxasu nawet rymsnie sobie na plecki, nie wiem, na ile jest to
    świadome.
    Jagna!!!! Dokładnie to samo chciałam napisać o zaprzestaniu karmienia )) Byłam
    dziś u mojej położnej i uświadomiła mnie, że muszę zdecydować już, czy
    zamierzam karmić do 2 lat, czy odstawiam.A to z tego względu, że takie 1,5-2
    letnie dzieci trudno jest odzwyczaić, no i te dobierania się do mamusi w każdej
    sytuacji...
    Z jednej strony chciałam Jędruńka karmić co najmniej rok, w końcu alergik
    (lekarze zalecają 2 lata...), ale ja już naprawdę mam dość i mam ochotę się po
    prostu porządnie nawpier.alać, bardzo Was kochane przepraszam za słownictwo,
    ale tak właśnie jest. Schizuję już, chcę mleka, pomidorów, czekolady!!!! Chcę
    pastę z tuńczyka, chcę jaja w majonezie!!!!!Chcę pierogi ruskie!!! Chcę ciacho
    z bitą śmietaną i sałatkę warzywną.Chcę tzatziki, leczo i sos boloński!!!!
    AAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!! WQłąśnie zapycham się kanapką z dżemem, który mi już
    nie tylko nosem wychodzi...
    No dobra, tak więc, Święta Bożego Narodzenia będą końcem karmienia...Tak
    postanowiłam, ale ponieważ kobieta zmienną jest (a ja wybitnie), nie zdziwcie
    się, jak za tydzień będę się zastanawiać...
    No a jeśli chodzi o naszą alergię.Jestem już ok 2,5 m-ca na diecie, raz było
    lepiej raz gorzej, ale ogólnie, jak tylko przestałam się tak nadmiernie
    przejmować, zrobiło się chyba całkiem nieźle, o ile mały atopik może mieć
    niezłą skórę, umówmy się. No i durna matka rozochocona efektami, postanowiła
    dziabnąć twarogu. Dziabałam parę dni, niby nic się nie działo na skórze, aż tu
    nagle po 4-5 dniach budzę się, a obok mnie leży jakaś gadzina. Mały krokodylek,
    żółwik - mój synuś z czerwoną skorupą na dziobie.Cholera by to wzięła. Teraz
    non stop smaruję mu dziobek jakimiś tłustymi gównami, bo jest niesamowicie
    suchy, tak samo ramionka, dekolt, uda....Uwieżcie, mam dość - jedyna pociecha,
    że nie drapie się za bardzo, tylko czasami. Wydałam już fortunę na rózne
    mazidła.
    Poza tym chodzimy na basen, ostatnio Jędruś zanurzał się CAŁY(!)ale było
    fajnie, jak na razie podoba mu się pływanko.
    W pracy tak sobie, z małym jest opiekunka...na razie nic nie mówię, niby jest
    dobrze, ale nakręcam się powoli, bo pewne rzeczy mi się nie podobają, nie
    potrafię zagaić, coś mało asertywna jestem - ale to dopiero ttydzień, może
    jestem przewrażliwiona, poczekam jeszczwe trochę..
    No nic, spadam do spanka, acha, przeprowadzamy się w weekend do spacerówki, bo
    mały w tych ciuchach i kocach nie może się ruszyć.
    Pa




    Temat: MOZE KTOS WIE
    Wielkie dzieki, toz to przednia lektura!
    Ze swada napisane, ciekawe, momentami
    tylko moze niezbyt precyzyjne...

    Oni musieli jakos odfiltrowac fakty
    od fantazji, bo przeciez zrodlem tej wiedzy
    byly opowiesci kupcow, wiesniakow,
    mysliwych, marynarzy..

    Zrobilem zestawienie. Owszem, Brunetto jest
    ... nieprecyzyjny, ale z pewnoscia bardziej
    plastyczny i ciekawszy :).

    Pozdrowienia
    i.

    wiem.onet.pl:

    Krokodyl nilowy (Crocodylus niloticus), gad z rodziny
    krokodyli właściwych, z rzędu gadów naczelnych.
    Krokodyl nilowy występuje w środkowej i południowej
    Afryce.
    Zamieszkuje duże jeziora, rzeki i rozległe tereny
    bagniste,
    rzadziej - ujścia rzek do morza oraz przybrzeżne strefy
    mórz.

    Rośnie do 6 m (od głowy do końca ogona), waga do 750 kg.
    Krokodyla nilowego charakteryzuje głęboko wcięta paszcza
    oraz potężne stożkowate zęby nierównej wielkości.
    Dobrze wykształcone oczy o zielonych lub żółtozielonych
    tęczówkach
    mają pionowo ustawione, szparowate źrenice. Zielone lub
    brązowe w różnych odcieniach ubarwienie grzbietowej
    powierzchni ciała zdobią liczne, małe, czarne plamki.
    Brzuch jest żółty.

    Krokodyl nilowy prowadzi lądowo-wodny tryb życia.
    Dzień spędza w wodzie, wygrzewając się na ławicach piasku
    na noc zaś wchodzi do wody, w której żeruje.
    Na lądzie porusza się ociężale, w wodzie sprawnie pływa
    i nurkuje, posługując się głównie ogonem działającym jak
    płetwa.

    Żywią się rozmaitymi stawonogami, ssakami, gadami
    (również inne krokodyle), ptakami, rybami oraz padliną.
    Duże krokodyle nilowe są również groźne dla człowieka.
    Krokodyl nilowy może przeżyć bez pożywienia nawet kilka
    miesięcy.

    Dojrzałość płciową krokodyl nilowy osiąga w 6-7 roku
    życia,
    okres godowy najczęściej przypada na lipiec, liczba
    składanych jaj od 30 do 70 sztuk, po okresie od 60 do 90
    dni
    następuje wylęg młodych, które mierzą od 20 do 30 cm.

    Krokodyle nilowe łowi się dla zdobycia mięsa oraz cennej
    skóry, służącej do wyrobu przedmiotów galanteryjnych.

    Brunetto Lattini:

    O KROKODYLU, ZWANYM TEŻ COCATRIX
    Krokodyl jest to zwierzę żółtego koloru, ma cztery nogi,
    rodzi się w Nilu, to znaczy w rzece, która zrasza ziemie
    Egiptu,
    jak już mówiliśmy wcześniej, opisując tę krainę.
    Długi na dwadzieścia i więcej stóp, zbrojny w wielkie
    zęby
    i pazury, ma on tak twardą skórę, że nawet nie poczuje
    uderzenia
    kamieniem. W czasie dnia żyje na lądzie, nocą zaś
    odpoczywa
    w wodach rzeki. Jajka znosi wyłącznie na lądzie, w
    miejscu, do
    którego nie dochodzi woda. Wiedzcie też, że
    nie ma on wcale języka i jest jedynym zwierzęciem w
    świecie, które porusza tylko górną szczęką, natomiast
    dolną ma nieruchomą. Jeśli złapie człowieka,
    zjada go płacząc. Mały ptaszek o nazwie strophilos,
    kiedy
    musi zdobyć ścierwo, by się pożywić, siada krokodylowi
    na pysku i drapie go delikatnie, a ten otwiera szeroko
    paszczę, gdyż bardzo lubi łaskotanie; wtedy ryba zwana
    wężem wodnym wpada mu do paszczy, dostaje się w głąb
    ciała
    i wychodzi z drugiej strony, rozrywając i dziurawiąc bok
    krokodyla
    tak dotkliwie, że ten zdycha.

    Wiedzcie, że choć krokodyl rodzi się w wodzie i przebywa
    w Nilu, nie jest wcale rybą, lecz wodnym jaszczurem.
    Człowiek zraniony przez
    krokodyla umiera, jeśli nie wyleczy go łajno krowie




    Temat: Komentarz Adama Michnika
    Gość portalu: ws napisał(a):
    > "W wypowiedziach Bonobo widac pewna tradycje w krytykowaniu Michnika."
    >
    > Mysle, ze XXX ma racje.

    Bo to prawda. Krytykuje Michnika od czasu poparcia przez niego wojny w Iraku.
    Wisialoby mi to jego totalne sprzeniewierzenie sie wczesniejszym swoim
    zapatrywaniom (ghdy to on walczyl o sluszna sprawe), gdyby nie byl osoba
    opiniotworcza. On po prostu swiadomie manipuluje ludzmi w imie swoich
    malostkowych zwichnietych pogladow, nie liczac sie z tym (w ogole tego nie
    probujac dostrzec), ze wspolczesny swiat przypomina w makroskali skale micro,
    ktora zwalczal. Facetowi brakuje odwagi i szerszego spojrzenia. Swiat wokol nas
    sie zmienia dokladnie tak samo, jak zmienial sie nasz kraj wokol sierpnia 80.
    Michnik nie probuje tego ogarnac, tylko wystepuje z najbardziej konserwatywnych
    pozycji ladujac gdzie moze piach w tryby tych przemian. Czy on nie widzi, ze
    jego kolega L.M. zjechal do 5% glownie ze wzgledu na taka sama postawe?
    A Michnik to nie Brzezinski, ani nawet Mroziewicz. On gotow trwac w rozkroku
    tak dlugo, dopoki mu ktos jaj zupelnie nie urwie... Zreszta, czy on w ogole ma
    jeszcze jaja?

    > Ty po prostu chciales dopierdolic Michnikowi (to od jakiegos czasu taka moda)
    > zanim wogole zorientowales sie o co chodzi.

    A to z kolei nieprawda. Jak Ci na tym zalezy, to przesledz chronologie moich
    postow w tej grupie ulotek tematycznych GW. Komentarz Michnika tylko dolal
    oliwy do ognia.

    > A teraz dobierasz ad hoc argumenty.

    Tak to ja uczylem sie dyskusji w czasach, gdy bylem jeszcze studencikiem.

    > " Jedynym złym skutkiem ataku 11 września jest dla Ammara "duży nacisk,
    jakiemu zostali poddani muzułmanie, szczególnie ci mieszkający na Zachodzie"."
    To napisal Michnik i to sie zgadza. Bo o innych zlych skutkach imam NIE
    POWIEDZIAL.

    Zgadza sie, no i co z tego? Trzeba od razu uderzac w ton histeryczny? Czy tak
    postepuje odpowiedzialny publicysta?

    > Niestety, czasami jest to co ktos nie powiedzial rownie wazne jak to co
    powiedzial.

    Powiedzmy sobie tak: Nawet jesli facet odczuwa glucha satysfakcje z tego, co
    stalo sie w WTC, a byloby to chore, to tego nie uzewnetrznia (a myslec sobie
    moze, co tylko mu sie podoba). I chwala mu za to (zwazywszy na wszystkie inne
    jego deklaracje), bo dopiero to byloby chore.

    Jest to jednak malo prawdopodobne. Nie wiem, czy pamietasz, ale nawet ten swir
    Bin Laden wydawal sie byc zaskoczony rozmiarami katastrofy (pewnie sadzil,
    baran jeden, ze amerykanskie wiezowce sa niezniszczalne, a wbite w nie Boeingi
    utkwia w nich jak plonace indianskie strzaly w wozach pionierow. Ze bedzie jak
    na filmach, gdzie samolot wbija sie w budynek, demoluje pietro i z brzekiem i
    pieknymi efektami wizualnymi wylatuje po drugiej stronie... Cholera go zreszta
    wie, co on tam sobie myslal i pies go drapal.)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukano 187 rezultatów • 1, 2, 3 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.