Strona Główna
Jak Kupić Maszyne Dziewiarska
Jacek Dresz
Jak leczyć leki
Jacek Baj
jajne tapety
Jak mówić, żeby dzieci
jaclin Kennedy
Jak napisać prośbę
J Dadaj zdjęcia
Jack Daniels pl
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bless.xlx.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jak napiasć testament





    Temat: Do BEBIAKa
    Zatrzymałam się na zapisie. Ty w swoim poście napisałeś, że chciałbyś "zapisać
    mieszkanie" (coś takiego). Adamie, zapis w prawie spadkowym pełni swoją
    funkcję i polega (tak najogólniej) na nałożeniu na spadkobiercę obowiązku
    przeniesienia własności jakiejś konkretnej rzeczy z masy spadkowej na rzecz
    osoby trzeciej (która jest zapisobiercą). Śmiem twierdzić, że nie o to Ci
    chodziło, czyż nie? Ty chyba w ogóle chciałeś powołać kogoś do spadku - czy
    dobrze rozumiem?
    Uwaga: musi istnieć zróżnicowanie co do wartości pomiędzy spadkiem a zapisem -
    spadek musi mieć znacznie wyższą wartość aniżeli to co ma być zapisem, bo
    inaczej zapisobierca może stać się spadkobiercą. Ja myślę jednak, że Ty wogóle
    zapisem nie jesteś zainteresowany tylko takiego sformułowania użyłeś. Czy
    dobrze myślę?
    Pkt. (chyba) 5. W prawie polskim wszystko to co co pozostawia zmarły czlowiek
    określamy jednym słowem: "spadek". W prawie polskim nie ma również
    dziedziczenia przedmiotowego tzn. nie sporządza się testamentu typu: dom dla
    kuzyna Antka, samochód dla przyjaciółki Krysi, a pieniądze - dla sąsiada
    Stasia (znane nam to przede wszystkim z filmów prod. USA, ale tam jest inne
    prawo). Czy jasne to dla Ciebie? Nie dyponujemy w testamencie spadkiem
    określając jego poszczególne przedmioty, bo nikt z nas nie wie co to będzie ten
    spadek (wszak po sporządzeniu testamentu żyjesz i możesz pomnażać swój majątek,
    podobnie jak możesz się go wyzbywać - sporządzenie testamentu nie zabrania Ci
    tego). Spadkiem będzie nie to co masz dziś, a to co będziesz miał w chwili
    śmierci (czy potrafisz to dziś określić? No przecież nie potrafisz).
    Stąd jeśli sporządzasz testament to używasz słowa "spadek". Możesz do spadku
    powołać jedną osobę w całości, dwie w jakichś przez siebie wskazanych ułamkach
    itp. Oznacza to, że jeśli powołasz jedną osobę to ona po Twoim najdłuższym
    życiu nabędzie wszystko to co po Tobie pozostanie (aktywa i pasywa - pamiętaj).
    eśli dwie osoby - to każda z nich w każdym składniku spadku jaki po Tobie
    pozostanie nabędzie wskazany przez Ciebie ułamek.
    Tyle najogólniej o tym, co powinienieś wiedzieć. A teraz poczekam na Twoją
    wypowiedź, kiedy już wiesz co co jest, co możesz zrobić a czego nie, i kiedy
    wyjawisz mi swoją wolę tak, że będę mogła napisać Ci jakiś wzór. Pozdrowionka





    Temat: Biologiczne bankructwo ateizmu.
    > Nie rozumiesz.

    oj, nie brazaj mnie, zaden nauczyciel nigdy tak do mnie nie powiedzial :)

    > Bog jest jedyna droga do zycia, wzorcem dobra i regul moralnych

    przykro mi bo mozesz uznac to za bluznierstwo, ale jestem w stanie napisac
    wzorzec "lepszych zasad moralnych" niz zawiera Pismo Swiete
    niektore historie z Starego Testamentu sa straszne, wystarczy poczytac o
    Locie "jedynym sprawiedliwym"
    Nowy testament juz o wiele lepiej, ale minelo dwa tysiace lat, i dzis moralnosc
    ludzka na tyle sie rozwinela ze jestesmy w stanie napisac jeszcze "nowszy
    testament" (o wyzszej moralnosci)

    nie podoba mi sie ten uklad ze jak bede dobry to dostane marchewke, jak nie
    bede to dostane kijem,
    jesli sie mam temu podporzadkowac to nie musze stac sie dobry, moge oszukiwac w
    nadzieji na nagrode, nie podoba mi sie to

    analogia:
    czlowiek ktory sie podlizuje komus po to by miec jakas korzysc z tego jest
    wstretny
    czlowiek ktory robi cos dla kogos, nie oczekujac niczego w zamian jest ok
    ta druga postawa mi sie oczywiscie duzo bardziej podoba, to "wyzsza moralnosc"

    z innej beczki:
    cala dyskusja idzie glownie o to ze Ty Astro nie chcesz zaakceptowac mozliwosci
    istnienia ludzi ktorzy potrafia byc moralni czy dobrzy bez Boga jako wzorca,
    zapewniam Cie ze jego istnienie nie jest do tego konieczne,

    nie konieczna jest wieczna nagroda, mozna ja otrzymac duzo szybciej ale nie
    wieczna :)....sprobujcie kiedys w sklepie wylowic jakas biedna matke z
    dzieckiem ktora nie moze sobie pozwolic na owoce czy slodyzce dla
    malego...kupcie czekolade i z dwa pomarancze i dajcie jej po odejsciu od
    kasy....to zaskoczenie w oczach, niedowierzanie...fajna zabawa
    jakby ktos chcial sprobowac to nie radze czekac na podziekowania, sytuacja jest
    niezreczna, lepiej uciec "ofiarze" bez slowa i jak najszybciej

    pozdrawiam






    Temat: zachowek zamiast spadku?
    Witaj Ulik,
    może niesympatycznie to zabrzmi co napiszę (ale taka prawda niestety i muszę Ci
    to napisać), że właściciel rzeczy bez względu na to czy nam się to podoba czy
    nie ma prawo zupełnie dowolnie rozporządzać swoją własnością tak za życia jak
    na wypadek śmierci, i na dodatek nikt nie może mu tego zabronić. Rozumiem Twój
    i siostry niejako żal do rodziców, ale to ich prawo Ulik i trzeba to uszanować.
    Nie macie na to wpływu co robią ze swoją własnością (o ile są świadomi tego co
    czynią oczywiście a zakładam, że są): to ich własność, tak zdecydowali i mają
    do tego prawo.
    Jeśli w tym testamencie mamy, o którym wspominasz, nie zostałyście
    wydziedziczone to po mamy najdłuższym życiu obie będziecie miały prawo do
    zachowku. Jeśli założyć, że mama jest stanu wolnego (i tak zostanie), że
    mieszkanie stanowi jej i tylko jej własność, oraz, że jesteście tylko trzy,
    wszystkie pełnoletnie i zdolne do pracy to ten zachowek dla Ciebie i Twojej
    siostry będzie wynosił po 1/6 wartości tego co po mamie zostanie (jeśli tylko
    to mieszkanie zostanie - to tylko tego mieszkania). Miej też na uwadze i to, że
    mama w każdej chwili może odwołać testament, może zmienić testament, a nadto
    może póki żyje rozporządzić tym mieszkaniem. Jeśli by je siostrze podarowała
    to jeszcze mniejszy problem: można po najdłuższym życiu mamy wnosić o
    zaliczenie darowizny na poczet masy spadkowej i upominać się o zachowek, ale
    jeśli siostrze sprzeda czy przeniesie na nią własność w zamian za dożywocie
    (potocznie zwane opieką) to już absolutnie żadnych praw nie będziecie miały -
    miej to również na uwadze.
    Natomiast wiedz i o tym, że jeśli mama Was wydziedziczy i wydziedziczenie to
    okaże się skuteczne to pozbawione zostaniecie również i prawa do zachowku.
    Jest mi trochę niezręcznie Ulik, że musiałam Ci tak napisać jak Ci napisałam,
    ale chciałam, żebyś zrozumiała pewne zasady jakie dotyczą właściciela. Musisz
    je zrozumieć i się z nimi pogodzić - wiele rzeczy wydaje nam się bynajmniej
    moralnie niesprawiedliwych ale wielu rzeczy zmienić po prostu nie możemy.
    Pozdrawiam Cię cieplutko. B.



    Temat: spadek (dom) po babci -bardzo proszę
    Witaj Potencjalna,
    potencjalna2 napisała:

    > babcia i dziadek mieli dom jednorodzinny( tata dokładał się do budowy-ma
    > świadków), kilka lat temu zmarł dziadek, potem babcia. Okazało się ,że dom
    > babcia przepisała na wujka który z nią mieszkał ale ,że do końca zycia
    > udostępni jej pokój i dostęp do kuchni. Babcia zmarła i mam pytanie : czy
    > tacie nalezy się jakas część spadku dokładnie domu. Wujek mówi,że nie jednak
    > ten dom to także część spadku po dziadku dla mojego taty. jak to jest?

    Musisz mi troszeczkę inaczej to napisać, ale ja Cię jakoś pokieruję co do tego
    (nie omiń niczego bo to wszystko istotne).

    1. Napisałaś, że dziadek z babcią mieli dom - czyli rozumiem nieruchomość była
    wspólna (razem byli właścicielami), czy tak?

    2. Napisałaś: babcia przepisała dom na wujka - i to musimy wyjaśnić i ustalić
    jak to u Was było.
    Napisałaś, że najpierw zmarł dziadek - czy pozostawił testament?
    Jaka tam była sytuacja?
    Jeśli nie było testamentu a nie było to gospodarstwo rolne (kiedyś co do gosp.
    rol. były trochę inne przepisy) to spadek po dziadku z ustawy (bo wówczas przy
    braku testamentu działa ustawa) nabyła - żona czyli babcia Twoja oraz wszystkie
    dziadka dzieci (zakładamy, że miał tylko tych dwóch synów - czy tak?).
    Takie nabycie spadku musiał stwierdzić sąd (i tylko sąd) - jak to u Was było?
    Jeśli założyć, że rzeczywiście nieruchomość była wspólna, dziadek nie zostawił
    testamentu a nabyli spadek tak jak napisałam (żona + 2 dzieci, wówczas po 1/3
    spadku) to już w tym momencie mieliśmy takich współwłaścicieli tej
    nieruchomości: babcia w 4/6 częściach, a każdy z synów po 1/6 części.

    3. Co było dalej? Co oni zrobili? Żeby babcia była właścicielka całości przy
    takim dziedziczeniu ustawowym - musieli zrobić (u notariusza albo w sądzie)
    dział spadku poprzez przyznanie babci połówki po dziadku a tym samym babcia
    miała całość - czy to zrobili może?

    4. Co się działo następnie? Co to znaczy "babcia przepisała na wujka": czy to
    była darowizna? Czy może umowa o dożywocie? A może jeszcze coś zupełnie innego?

    Koniecznie mi napisz to wszystko tak po kolei jak ja rozpatrywałam - pamiętaj,
    że są to tylko moje założenia na tym etapie i wcale nie wiem czy słuszne. Liczę
    na Twoją pomoc przy przedstawieniu mi stanu prawnego tej nieruchomości.
    Porozmawiaj z ojcem - on powinien wiele rzeczy wiedzieć (tak myślę) i napisz mi
    tutaj wszystko tak szczcegółowo jak tylko potrafisz.
    Pozdrawiam Cię serdecznie. B.



    Temat: Do MIkawi albo Bebiak - jak ustanowia się hipotekę
    Cześć Szereg. Ustawodawca określił formę dla dokonywania danych czynności, a
    forma ta wynika z kodeksu cywilnego przede wszystkim, ale również z ustaw
    innych, typu o spółdzielniach mieszkaniowych. Dlaczego akurat tak to
    ustawodawca obmyślił - nie wiem (trzeba by pewnie wrócić do kształtowania się
    prawa i historii tegoż prawa), ale wiem, że napewno nie wartość ma znaczenie.
    Dla przeniesienia własności nieruchomości tylko forma aktu notarialnego - inna
    aniżeli w formie aktu jest nieważna i żadnych skutków nie wywołuje. A ponieważ
    umowy w formie aktu notarialnego sporządza tylko notariusz to - odpowiadając na
    jedno z Twoich pytań - Polska bez notariusza nie mogłaby istnieć, chyba, że
    przestaniemy kupować nieruchomości i spółdzielcze prawa do lokali, zakładać
    spółki, zrzekać się dziedziczenia i zrezygnujemy z jeszcze paru innych
    czynności.

    Muszę koniecznie wrócić do jednego z fragmentu Twojego postu:

    >a darowizna już musi być w formie aktu notarialnego ...

    No tak, bo ustawa tak stanowi

    > a zapis spadkowy , który też jest przeciez darowizną już nie musi
    > być notarialny , a jedynie poczytalny tzn zapisujący musi być w pełni władz
    > umysłowych.

    I tu błąd. Zapis spadkowy czy testament nie jest darowizną!
    Dla testamentu ustawodawca przewidział formę albo pisemną albo aktu
    notarialnego (pomijam formy szczególne również przewidziane), ale to dla
    testamentu, który NIE JEST darowizną (to tak dla wyjaśnienia).

    >I dalej przy okazji akt notarialny to po prostu umowa podpisana w obecności
    >notariusza ?, który sprawdza tozsamość podpisujących ale tak naprawdę za nic
    >nie odpowiada

    Akt notarialny to forma a umowę w tej formie sporządza notariusz. Ja nigdy bym
    nie napisała, że notariusz nie odpowiada za nic - odpowiada za prawidłowo
    sporządzoną umowę (co do tej odpowiedzialności nie chcę sie wypowiadać szerzej,
    bo to kontrowersyjny temat a ja na księżycu nie żyję i dobrze znam opinie
    niektórych klientów kancelarii notarialnych, podobnie jak na temat taksy nie
    chcę się wypowiadać bo to również bardzo kontrowersyjny temat i nie mnie
    oceniać tę taksę - ja nie jestem przecież ustawodawcą).
    Tyle na temat dręczących Cię problemów mogłam Ci napisać i tyle napisałam.
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. B.




    Temat: Kardynale Franciszku Macharski - dlaczego.......
    Jesteśmy bardzo wzuszeni - najbardziej tym, że Papież chciał by o Jego pochówku
    zdecydowali rodacy. Nie wnikając kto, czy metropolita krakowski czy rada
    episkopatu Polski. Jednak była to dla niego bardzo istotna sprawa. Jest to
    przedziwne, ta myśl pojawia się wielokrotnie, ewoluowała przez lata.
    Papież nie mógł napisać wprost na ten temat bo miał dylemat między powinnością a
    sercem. Umiłował nasz naród, był i pozostanie jego wiernym Synem. Ale umiłował
    też Katedrę Wawelską. Przecież pierwszą mszę św. jako Kapłan odprawił w krypcie.
    Katedra Wawelska miała dla niego olbrzymie znaczenie, nie tylko jako kolebka
    polskości. U Papieża nie było rzeczy przypadkowych. To sprawa Opatrzności, która
    wielokrotnie i wyraźnie wskazywała Mu właściwą drogę.
    Nie mógł napisać inaczej. Nie mógł napisać wprost, że chce być gdzie indziej
    pochowany niż na stolicy Piotrowej.
    Ale nie uważam też aby było to takie proste, jak zadecydowało kolegium
    kardynalskie, a przecież Nawarro Wals mówił wcześniej, że w testamencie nie ma
    ani jednego słowa na temat pochówku. Dziwna sprawa, że ogłoszono go tak późno,
    niemal w ostatniej chwili. Wiedzieli czego się obawiać. Przecież tutaj też
    chodiło o wpływy ekonomiczne ale nie tylko.
    Jest to sprawa, która przez wiele lat jeszcze będzie nas nurtowała. Kardynał
    Macharski był dla nas wielkim autorytetem. Szkoda, że tak szybko zdecydował w
    tak ważnej sprawie. Papież ufał mu i liczył na jego roztropność.
    *Ale mamy propozycję, skoro nie możemy mieć Papieża w Polsce - to wobec tego
    prosimy aby do polskiej flagi, która jest biało czerwona dodać na znak hołdu
    papieski żółty pasek, który rozdzieli te dwa kolory. Papież znacząco wpłynął na
    naszą historię, odmienił nasze losy. Polska jest już inną lepszą Polską.

    *Cóż powiedzieć? Wszystko, co moglibyśmy powiedzieć, będzie blade w stosunku do
    tego, co czują nasze serca. Więc oszczędźmy słów. Niech pozostanie tylko wielkie
    milczenie przed Bogiem, które jest samą modlitwą.




    Temat: Coś dla prawników- potrzebna rada
    Nie jestem prawnikiem, ale...
    Gość portalu: ewcia77 napisał(a):
    > mama chce w testamenncie przepisać swoje mieszkanie ) aby po jej śmierci
    > dostała je jej wnuczka). Ma byc to testament pisemny ( spisany własnoręcznie
    > przez moją mamę) , jak dobrze go napisać, co zapisać aby nikt go póxniej nie
    > podwarzył.Dodam , że mam jeszcze siostrę , która mogłaby się pótem domagać
    > jakiejś części. Notariusz nie wchodzi w rachube ponieważ mama nie wychodzi z
    > domu

    Nie jestem prawnikiem, ale kilka kwestii ci wyjaśnię:
    1. Notariusz w razie konieczności przychodzi we wskazane miejsce, nie trzeba
    więc chorej osoby ciągać do kancelarii.
    2. Obecność notariusza nie jest konieczna, tj. nie będzie przyczyną
    automatycznego uznania go za nieważny, jednakże testament sporządzony bez
    obecności notariusza łatwiej jest podważyć (to tak w skrócie).
    3. Istnieje pojęcie tzw. zachowku. W sytuacji gdy sporządzający testament
    pominął w nim osobę uprawnioną do spadku, osobie tej przysługuje połowa tego co
    otrzymała by w drodze tzw. dziedziczenia ustawowego. Praktycznie nie ma
    możliwości ominięcia tego przepisu, chyba że udowodni się rażące naruszenie
    przez spadkobiercę jego obowiązków wobec spadkodawcy.
    4. Polskie prawo nie przewiduje sytuacji, w której zapisujesz np. synowi dom a
    córce samochód czy Kossaka. Spadkodawca nie może niestety swobodnie wskazać
    przedmiotu przypadającego danej osobie. Masa spadkowa podlega skomplikowanym
    wycenom, następnie sąd zapytuje czy spadkobiercy mają własną wizję podziału
    rzeczy i wtedy dopiero wskazuje, że np. syn otrzyma dom, ale spłaci dodatkowo
    określoną kwotą tę córkę, która zgodzi się na np. Kossaka.
    5. Nie piszemy "podwarzyć" tylko podważyć. To dosyć istotne przy sporządzaniu
    dokumentów...




    Temat: Kobiety. Kościół. Papież
    > bo widzisz jakbys sie wczytal to zauwazylbys ze nie chodzi o marka tylko o
    > postawe karoliny ktora bedac katoliczna calym sercem widicznie wierzy slepo w
    > bzdury ktore w biblii sie pojawiaja. zreszta w artykule wszystko dokladnie jest

    Drogi/droga Hmmm
    Nie chcę Cię obrażać ale chyba powinieneś się lepiej zastanowić nad tym artykułem.

    1. Artykuł był w odpowiedzi na zarzut prof. Środy, że katolicyzm wywołuje przemoc wobec kobiet, a nie że kobiety akceptują przemoc dzięki religii, czy zachęcają mężczyzn do jej stosowania. Aż dziwne, że tego nie rozumiesz. Zgodnie z Twoim rozumowaniem kobiety, które są katoliczkami są głupie, bo:
    >wierzy slepo w bzdury ktore w biblii sie pojawiaja.
    Dlaczego uważasz, że jak jakaś kobieta jest katoliczką i czyta Biblię, to jest głupia?

    2. Zgodnie z Twoim rozumowaniem przemoc nie jest wyborem mężczyzn ale kobiet, które ich pośrednio do niej zachęcają, bo czytają Biblię.

    Czy wyobrażasz sobie kobietę, która przeczytała o tym gwałceniu, śmierci i poćwiartowaniu jakiejś kobiety w Starym Testamencie i stwierdziła, że ona też by tak chciała, że tak trzeba???!!! Nie bądź nie-mądry...

    > zreszta w artykule wszystko dokladnie jest wyjasnione
    Rozsądną praktyką i założeniem forum jest cytowanie artykulu lub dokładne odnoszenie się do jego tez. Nie można powiedzieć komuś, że nie ma racji, bo artykuł jest odpowiedzią na jego pytanie, bo to strasznie głupie rozumowanie. Równie dobrze mógłbym napisać: "Artykuł jest głupi". Ty byś się zapytał: "Dlaczego?" To ja zgodnie z Twoim rozumowaniem mógłbym napisać: "Jak to dlaczego - w artykule wszystko jest napisane. Bozia oczka dala .."

    Chyba nie chcesz prowadzić dyskusji w ten idiotyczny sposób...?



    Temat: Czy Bóg To wielki Brat?
    Gość portalu: olcia napisał(a):

    > Moim zdaniem Bóg nie jest takim Wielkim Bratem, aledla kościoła łatwiej jest
    > przedstawiać go jako kogoś takiego, niż wyjaśniać wszystko od początku do
    > końca. Chrześcijaństwo już kilka wieków po śmierci Chrystusa stało się
    > paraniodalnym dążeniem duchownych do władzy i powiększania dobytku. Bóg
    > przestał być ważny, zaczęło się przyciąganie ludzi za wszelką ceną do
    > kościołów, gdzie musieli składać niebosiężne ofiary. Bóg z Prasiły zamienił
    > się w Wielkigo Brata, którym można straszyć co odważniejszych wiernych.
    > Zanikęła wiara w boski pierwiastek zawarty we wszystkich rzeczach, Bóg stał
    > się niedostępny i odległy, niczym bóstwa greckie. Wszechobecny i wyrozumiały
    > Pan nieba i ziemi ustąpił miejsca mściwemu i bezwzględnemu tyranowi, nie
    > podobnemu ani w jednym calu do ojca Chrystusa. Podobizna na plakatach i głs z
    > teleekranów, to prawdopodobnie nic innego jak szanowny ks. Rydzyk we własnej
    > osobie nawołujący do oddania całego majątku na rzecz Wielkiego
    > Chreściajańskiego Radia! A Wewnętrzna Partia WB, to nikt inny jak rzesza
    > wiernych owieczek (czyt. wołów roboczych) idąca bezwiednie za charyzmatycznym
    > Ojcem! Bóg nigdy nie był WB, to jedynie ludzie wbili go w tą maskę. "Rok
    1984"
    > Orwella ma charakter prześmiewczy, zauważcie wreszcie idiotyzm waszej wiary,
    o
    > pobożni chreściajanie!

    Porównywanie tego fragmentu Orwella do wiary chrześcijańskiej i kościoła
    katolickiego ma się jak piernik do wiatraka i jest na siłę. Olciu w Starym
    Testamencie Bóg nie jest przedstawiony jako wyrozumiały i kochający i
    wybaczający ojciec ta koncepcja pojawia się w Nowym Testamencie. Ja jestem
    osobą wierzącą jednak rzadko bywam w kościele i radio maryja uważmam za
    organizację sekciarsko neofaszytowską (muszę to napisać bo zaraz ktoś minie
    posądzi o rydzykarstwo). To jednak nie śmiem powiedzieć o ludziach, że ich
    wiara jest idotyczna. Wydaje mi się że jeżeli że jeżeli ktoś chce poszukiwać
    Boga to go znajdzie i kościół (przedstawiany przez Was jako jakaś straszliwa
    machina miażdżąca ludzi) mu w tym nie przeszkodzi (kwestia wiary czyż nie).
    Jakbyście lepiej starali się zrozumieć Pismo Święte i nauki Chrystusa choćby w
    sensie humanistycznym to byście nie mieli problemu z porównywaniem Boga do
    Wielkiego Brata.



    Temat: spadek?
    Witaj Blue,

    blue147 napisała:

    > Czyli teraz ja podsumuje: chcac miec nasze wspolnie kredytowane mieszkanie w
    > przypadku nieszczescia musi byc spisany testament

    Jeśli ta część, którą nabędzie partner ma być - nazwijmy to - przeznaczona dla
    Ciebie i myślimy o czynności na wypadek śmierci to może być to (i powinien być)
    testament.

    >Nie wiedzialam powiem szczerze o zachowku Czy to jest jakis procent wartosci
    spadku?

    Tak jak Ci wymieniałm w tym poprzednim długim poście w różnych wariantach
    (takie ułamki podawałam).

    >Wlascicielem tego mieszkania planowo mial byc partner ale teraz przychodzi mi
    >do glowy ze moze najlepszym wyjsciem byloby zebym to tylko ja byla w akcie
    >notarialnym. Chyba mi potwierdzisz.

    Jeśli nie chcesz mieć problemów z zachowkiem, tudzież z podatkiem od spadku w
    części dotyczącej udziału w tym mieszkaniu to tak, ale pamiętaj co Ci pisałam o
    wspólnym kredycie i urzędzie skarbowym.
    I - nie pamiętam czy Ci to pisałam - jeśli zdecydujecie, że to Ty sama masz
    nabyć to mieszkanko to moim zdaniem bank powinien o tym wiedzieć.

    > Dziekuje jeszcze raz za pomoc i czekam na Twoj odzew
    > (jestem w sieci do 15:30)

    Blue, ja w sieci nie bywam codziennie, a w tygodniu w ciągu dnia - w ogóle.
    Czasami mam dosłownie trzy minuty wolnego i wtedy jeśli coś króciutkiego trzeba
    napisać to skrobnę, ale zdarza się to tylko czasami, bardzo czasami. W ciągu
    dnia jestem w pracy i zupełnie nie mam możliwości wejścia na forum.
    Cieszę się, że coś Ci rozjaśniłam - jeśli coś z tą wysokością zachowku nie jest
    do końca jasne to się upomnij a ja raz jeszcze jakoś to napiszę.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za dziękuję. B.




    Temat: Kronika Perypetii Rycerstwa Prawdziwego
    Wedlug Tory nie wolno dotykac zwlok i musza zostac do ostatniego spoczynku
    az przyjdzie Mesjasz. Tutaj na Ziemi Swietej pochowamy zmarlych tylko w calunie
    (nie potrzeba bariery miedzy cialem i prochem "z prochu przyszles i tam
    powrocisz"
    Tylko zolnierzy i zginietych w ciezkim stanie pochojemy w trumnach.

    .
    > Pytanie - moze troche bez sensu - co jest wazniejsze Biblia (Tora chyba) czy
    > Talmud? Jak rozumiem nie moze byc zadnego wyjatku w tej sprawie (zmarlych).
    > Czy oczekujecie Mesjasza jako jednej osoby - krola?
    >
    Tora (zwój pięćioksiego - upraszczając, równiez Tora to słowo oznaczjące cała
    naukę religijną żydowską) składa się 5 ksiąg mojżeszowych Starego Testamentu.
    Oprócz tego Prorocy i Pisma. Tora jest najważniejsza. Talmud to komentarze.
    O Mesjaszu - można tysiące napisać. Jest nawet w Jerozolimie hotel dla Mesjasza
    jak przyjdzie. Wybudowany przez chasydów. Mesjasz wyobrażany jest od fizycznego
    wizerunku aż po emanację boską i czasy mesjańskie.

    Pisze sie Szabat, sa tez zydzi co nazywaja Szabas.

    Szabat - to hebrajska nazwa, a szabas, szabes - jidysz.

    .
    Szabat to po heb. przestanek-strajk. To znaczy ze w tym dniu Pan Bog przestal
    > > pracowac i tworzyc swiat i teraz Odpoczywal. On tez ten dzien blogoslawil
    > i swiecil. Szabat to jest swiety dzien i zadna praca jest wzbroniona. Tez ma
    > ja odpoczywac zwierzeta domowe i niewolnicy. Ogien tez jest wzbronione...
    > > (ciezko byc zydem)
    > Bo wiesz, praca to pojecie wzgledne. Myslenie to tez praca, czynnosc )).
    > Ale pytam, bo odpoczynek moze miec rozne formy - i bedzie to dla czlowieka
    > odpoczynek. Wiesz, bo u nas jest napisane ze to szabat jest dla czlowieka, a
    ni
    > e czlowiek dla szabatu. Wiesz odpoczynek a nie przymusowe lezenie. Nie mowie
    tu
    o pracy przynoszacej korzysci materialne.
    > Niewatpliwie ze musi byc ciezko. Ale katolikiem tez nie lekko. ))))
    >
    > Czy na zbawienie maja szanse (wg. Waszej religii) tylko Zydzi? Bo u nas
    > (katolikow) to jest teraz nowe przymierze ( w Starym Testamencie bylo stare),
    > gdzie szanse ma kazdy.
    >
    Na zbawienie mają szanse WSZYSCY SPRAWIEDLIWI wedle religii żydowskiej. (Nie
    wiadomo jak będzie naprawdę, przekonamy się

    .
    Cholera tylko czy ja jestem sprawiedliwa ?




    Temat: Maryja musi poczekać
    Nieporozumienie. Semickie pochodzenie językowe ewangelii jest równie oczywiste
    jak to, że dysponujemy ich redakcjami napisanymi po grecku. Semickie
    pochodzenie nie oznacza jednak natychmiast, że teksty, ktorymi dysponujemy,
    zostały zredagowane pierwotnie w językach semickich. Jeśli nie dysponujemy
    innym tekstem niż grecki (a nie dysponujemy, możemy najwyżej próbować
    retranslacji), to wszystko, co kto na temat takich czy innych pierwotnych
    tekstów twierdzi, jest i pozostanie hipotezą i nic nie da się tu jednoznacznie
    wykazać. Natomiast da się pokazać (i są całe biblioteki analiz i hipotez na ten
    temat) jak powstawał, z jak zróżnicowanych tradycji wyrastał i jak był
    przekształcany obecny tekst grecki. Jedna z najlepszych współczesnych historii
    Nowego Testamentu (Klausa Bergera) to jest osiemset stron drobnym maczkiem i
    jest to historia tegkstu greckiego, którym dysponujemy, a nie tekstów
    hipotetycznych, którymi nie dysponujemy. Samym różnym tradycjom antiocheńskim
    (z wyłączeniem Pawła) Berger poświęca dziesięć dużych rozdziałów i wszystkie
    dotyczą z zasady historii tekstu tworzonego po grecku.
    Ponadto tłumaczenie z zasady nie "wyjaławia" tekstu, ale przeciwnie wzbogaca -
    jeśli nawet gubi jedne jego sensy, to ujawnia inne, właśnie dlatego, że
    wprowadza nowy język. Można to kontrolować, jeśli mamy tekst pierwotny i tekst
    przetłumaczony. Trudniej jest, kiedy nie mamy tekstu pierwotnego, ale i wtedy
    da się rekonstruować zaplecze źródłowe tekstu zarówno w sensie sformułowań, jak
    też zasobu doświadczeń, mentalności, powiązań znaczeniowych i tak dalej. Język
    grecki jest jednym z najsilniej rozwijających sensy języków, jakkolwiek jest
    strukturalnie inny od języków semickich i np. nie radzi sobie z ich odczuciem
    czasu.
    Jeśli natomiast gdzieś mamy do czynienia z wersjami "jałowymi" to w dużym
    stopniu w przekładach takich jak w Biblii Tysiąclecia. Ale nawet tak nieudany
    przekład wzbogaca tekst pierwotny. Także z Biblii Tysiąclecia (choć z
    wysiłkiem) można rekonstruować semickie zaplecze ewnagelii.
    Trochę się rozpisałam, ale teraz wybaczcie, bo wysiadam z racji czysto
    technicznych (nawet nie z powodu tych ośmiuset stron Bergera, czy żeby jeszcze
    mocniej to powiedzieć: nawet nie z powodu tego, że cały świat nie pomieściłby
    ksiąg, które by trzeba napisać).



    Temat: Słowianie - najdzikszy barbarzyńcy?
    borebitsa napisała:

    > A kiedy wtargneli tam Grecy? Tylko nie udawaj Greka.
    >Alex: Pochodzenie Greków to oddzielny wątek. Trzeba sporo by napisać. Na pewno
    Grecy nie byli pierwszymi mieszkańcami Grecji. Przed nimi byli Pelazgowie,
    któzy byli ludem nieindoeuropejskim. Podobnie nieindoeuropejczykami byli
    Kreteńczycy - kultura minojska
    >
    > Tylko podboje mongolów dokonują sie w czasie krótszym od pokolenia. To co
    > embriony atakują?

    Alex: Nie rozumiem. czasami dochodzi do kompletnej wymiany mieszkańców, czasami
    do wymieszaniu grup etnicznych, czasami grupa pierwotna marginalizowana jest na
    niewielkich terytoriach, a czasami są dwie grupy współistnieją obok siebie.
    >
    > > czyli że przemieszczają sie mody ponad populacją a zaistnienie kultur
    > archeologicznych jest interpretowane jako ruchy populacji.
    > Jak ty sobie wyobrażasz ze jasie wędrowniczki godłowskiego zastają pustą
    ziemię

    Alex: a my wiemy, że na terenach wschodniego barbaricum były olbrzymie pustki
    osadnicze. Świadczy o tym opis wędrówek Herulów, którzy na drodze do
    Skandynawii napotykali takowe często. Z badań archeologicznych również wynika,
    że w IV w. następuje załamanie demograficzne na ziemiach polskich. Ludności
    było tu niewiele. Poza tym mylisz pojecia. Moda modą, ale czasami róznice w
    kulturze materialnej jasno dowodzą przemian osadniczych. Czy wyobrażasz sobie,
    że nasi przodkowie w pewnym momencie porzucili osiągnięcia cywilizacyjne,
    poprzednie siedziby, efektywniejsze rosliny, dla rzeczy prymitywniejszych?
    Zamiast uzywać koła gancarskiego, lepiej ręcznie lepić garnki? I tak dalej.
    Archeologicznie mamy poświadczoną zupełną zminę w trybie zycia i warunkach
    zycia, w zamieszkiwanych siedzibach. Przemiany wywiołane modą to jedno.
    Przemni9any wywołąne zmianami ludnościowymi to drugie....
    >
    >
    > > Pozdr
    > P.S.
    > no a ostatni punkt semickie notatki strego testamentu? Na boga wszysko zwalić?
    > Szczególnie księgi liczb.
    Alex: czy możeż uzupełnić tą kwestię. Nie wiem o co chodzi. Jak doprecyzujesz,
    to ci odpowiem.




    Temat: Rezygnacja
    Nie planowałem już w tej sprawie pisać, ale nie spodziewałem się na koniec tylu
    dobrych słów - chciałbym więc napisać: DZIĘKUJĘ!!!

    Decyzję naprawdę przemyślałem i niestety nie będę jej zmieniał - to, że wciąż
    widnieję w nagłówku jako opiekun forum, to pewnie kwestia procedur. Przepraszam,
    że nie mogę spełnić prośby o wycofanie rezygnacji ale szkoda mi moich nerwów -
    potrzebne mi będą jeszcze parę lat. Trochę głupio powoływać się na usunięte
    wątki (żaden nie był usuniety przeze mnie i nie na moją prośbę - przynajmniej
    jedną z kłamliwych wypowiedzi chciałbym na koniec zdementować), ale
    wywnioskowałem z nich, że miał to być dopiero początek - cytuję - "walki". I
    rzeczywiście zanosiło się na dalszą eskalację.
    Osoba zapowiadająca tę walkę zresztą nadal stara się "neutralizować" przyjazne
    słowa z Waszej strony (za które jeszcze raz DZIĘKUJĘ) określając je mianem
    lizusostwa. Napisała też powyżej, że forum "to nie jest kółko różańcowe". Forum
    nigdy nie było takim kółkiem - wiedzą to ci, którzy oprócz pisania także czytają
    - ale dlaczego zamieniać je w piekło?

    Więc dla tych, którym chce się jeszcze moje marudzenie czytać, na koniec może
    nieco patetyczna prośba: nie twórzmy tu kolejnego piekiełka, czy mało tych
    drobnych piekiełek w otaczającej nas rzeczywistości? Krytykując, próbujmy
    opierać się na faktach a nie zmyśleniach, starajmy się sprawdzać każdą
    informację (w dobie internetu to naprawdę coraz łatwiejsze - a ile łatwo
    sprawdzalnych, ewidentnych kłamstw zamieszczono tu w ostatnim czasie). Oceniajmy
    działania lub zaniechania, starając się nie obrażać przy tym ludzi -
    nieważne czy osób publicznych, czy współmieszkańców. Nie udało się dotąd - ale
    może kiedyś się uda.

    O rety, wyszło trochę jak testament - a przecież forum to tylko bity i bajty ;-)
    Ale kasować nie będę ;-)

    Dzięki i pozdrawiam!
    Rafał




    Temat: Panie, przyjdź!
    być może masz rację (to odnośnie końcowego pytania), muszę tu jednak napisać,
    że "według wiary waszej się stanie". I dzieje się według wiary -ostatnio nawet
    w takim czasopiśmie o zdrowiu, jak VITA, która raczej nie należy
    do "nawiedzonych", był artykuł o wierze, kóra uzdrawia. W Nowym Testamencie
    Uczniowie przychodzą do Jezusa z pretensją, że oto Ktoś, kto nie jest "jednym z
    nich", wyrzuca złe duchy w Imię Jezusa. Co zrobił Jezus (?) -kazał go zostawić
    w spokoju. Nie dał ani wtedy Apostołom, ani teraz Nikomu monopolu na
    uzdrawianie wiarą. Co więcej, mogę uzdrowić się sama, własną wiarą, bez
    pośrednictwa innych ludzi. Znam człowieka, który od dzieciństwa odwiedzał
    wszelkiej maści uzdrowicieli -zarówno tych akceptowanych przez Kościół, jak też
    tych wręcz potępianych. Śmiał się z kolejnych wizyt, bo rozśmieszała Go powaga,
    z jaką usiłowali go wyleczyć. Aż wreszcie przypadkiem trafił na krótko do
    Odnowy. I tam, na dwa lata przed wyzdrowieniem, po modlitwie pewna dziewczyna
    powiedziała Jemu, że będzie zdrowy. Nie wierzył w to, aż do czasu, kiedy to się
    zdarzyło. Kiedy to się jednak stało, uznał że Bóg (a nie grupa, czy ta
    dziewczyna) Go uzdrowił i Bogu do dziś za to dziękuje. To jest trochę, jak z
    pracą w firmie -w jednej pracownik może się rozwijać, firma ceni to, że myśli,
    ma pomysły, działa, a w innej jest tylko przypisany do stołka -ma charować na
    maksymalny zysk firmy i cieszyć się, że firma co miesiąc raczy mu coś tam
    zapłacić; Jeśli ktoś mówi, że wyznaje Jezusa, a jest niewolnikiem, to chyba
    jednak mówi o innym Jezusie, niż na przykład ja.
    Często zdarza się też tak, że człowiek oczekuje jakiegoś konkretnego efektu
    (umownie nazwijmy to RYBĄ), a dostaje co innego (WĘDKĘ). I wyrzuca tę wędkę, bo
    nie widzi dla niej zastosowania -nie tego się spodziewał, zatem w jego
    przekonaniu nic się nie stało, nic się nie zmieniło. Wielu potępia Kościół
    Katolicki, czyli POWSZECHNY, to znaczy taki, do którego każdy może wejść kiedy
    chce i wyjść kiedy zechce. Dlatego ja wróciłam (naprawdę z daleka), bo
    rzeczywiście mam potrzebę, by w moim życiu Bóg był najważniejszy, albo chociaż
    wyraźnie obecny -spotkałam Go, pomógł mi wielokrotnie w namacalny sposób,
    chociaż nie tak, jak ja bym to widziała i wiem, że Jest. I właśnie to, że
    jestem wolna będąc w Kościele, mnie do niego przekonuje (gdyby od jutra, albo
    od dzisiaj, Papież oświadczył, że oto na przykład za własne zdanie, za
    wolnomyślicielstwo wprowadza określone kary, już by mnie w tym Kościele nie
    było.



    Temat: FORUMOWA BIBLIOTEKA
    St.Anger Jasiek666
    Zostalam mianowana zastepca Lov. do spraw zasobow bibliotecznych, wiec w
    chwilach wolnych uporzadkuje jego forumowa biblioteke.

    Oto kultowa juz recenzja Jasinka666:

    Tym razem nie żartuję.

    Jak wszyscy zakładają wątki o metallice, to ja też ))

    Pamietam, jak jakies 10 lat temu czytałem w jakimś Bardzo Mądrym Piśmie
    Rockowym recenzję "czarnego albumu" Metaliki. Recenzja zaczynała się od
    stwierdzenia, iż w zasadzie ta cała Metallika to dobry zespół, złożony z
    dobrych technicznie muzyków, który wszelakoż do tej pory, to znaczy do
    momentu wydania "czarnego" nie potrafił napisać i nagrać "dobrych utworów".
    Pamiętam także jak bardzo ubawiło mnie to stwierdzenie. Znaczy się zdaniem
    Pana Recenzenta Metalika powinna pisać "dobre", a więc łatwo wpadające w ucho
    melodyjne utwory, w których bez problemów wyodrębnić można pierwszą zwrotkę,
    potem refren, potem z kolei zwrotkę drugą, następnie znowu refren a na koniec
    refren i zwrotkę po raz trzeci.Tak zeby potem nucić mozna było przy goleniu,
    w drodze do pracy albo w kolejce do warzywaniaka. Bo przeciez np.
    taki "call of ktulu" czy "orion" to bylyby niezłe kawałki, ale zupełnie
    niepotrzebnie są tak rozbudowane i taakie długie, "master of puppets" tez w
    sumie nienajgorsze , ale po co te wszystkie techniczne sztuczki i zmiany
    tempa, a "damage inc" również mogłoby być, ale jest stanowczo zbyt szybkie.

    Ja nieźle się z tego uśmiałem. Bo przeciez ktoś recenzując płytę zespołu
    thrashowego kwestionuje to co zawsze było podstawą gatunku zwanego thrashem.
    I w dodatku ocenia ją kategoriami odpowiednimi dla popu. Ale uśmiałem się
    chyba tylko ja. Bo panowie z Metaliki nieświadomie słowa pana recenzenta
    wzięli sobie do serca. I nagrali aż trzy płyty z "dobrymi utworami". I trwało
    to długo. Aż do dzisiaj. Bo na "St Anger" szczęśliwie nie ma już ani
    jednego "dobrego utworu".

    Nie ma pretensjonalnych i banalnych kawałków w rodzaju "my friend of misery"
    czy "wherever i may roam". Nie ma ballad, nie ma trzeciej części unforgiven.
    Jest natomiast to czego juz od dawna brakowało - najprawdziwsza, najczystsza
    energia, czad, wściekłość, a mówiąc nieco dosadniej przecudowna wręcz
    napierdalanka. A wszystko podlane niesamowicie wręcz odrażającym swą
    surowością i bezkompromisowością brzmieniem. Bezkompromisowością o tyle
    cudowną, iż ocierającą się wręcz o amatorszczyznę i garaż. Tak jak za starych
    czasów, kiedy swoje debiuty wydawały anthrax, death angel, destruction czy
    testament.

    I prawde powiedziawszy to guzik mnie obchodzi na ile nagranie takiej płyty
    było zabiegiem komercyjnym zamierzonym na odzyskanie starych fanów. Ja juz
    płytę kupiłem.




    Temat: Nadmuchany temat
    Pawle,
    Powiedz mi, kochany, gdzie i w ktorym miejscu ja postuluje cokolwiek co mogloby
    choc w najmniejszym stopniu przypominac kodeks Hammurabiego???
    Gdzie ja, mowiac o prawie do obrony osobistej i OBOWIAZKU obrony moich bliznich
    postuluje "oko za oko zab za zab"????

    Czekam na cytaty.

    Ty mi tu, Pawle z Maria Magdalena w kontekscie wojen i atakow nie wyjezdzaj, bo
    to zupelnie nie na temat! To jest wlasnie tak, jak agnostyk chce chrzescijanina
    na temat nauki Chrystusa pouczac:-)
    Maria Magdalena nie byla zbrodniarka przed ktora nalezalo sie bronic, lecz
    cudzoloznica! Popelniala grzech przeciw obyczajowosci, nie przeciw zyciu innych
    osob, i ten grzech Jezus jej wybaczyl.

    W calym Nowym Testamencie nie znajdziesz zadnego przykladu na to, ze Jezus
    wybaczal zbrodnie tym, ktorzy ich nie porzucili i za nie nie zalowali. Tak wiec
    wybaczyl Szawlowi z Tarsu, ktory pozniej, po NAWROCENIU sie zostal Pawlem z
    Tarsu. Na krzyzu, przed smiercia, prosil Boga o wybaczenie dla jego wlasnych
    mordercow ("Panie, wybacz im, bo nie wiedza co czynia"), rozumiesz, Pawle?
    Chodzilo o Jego wlasnych oprawcow, nie o oprawcow innych osob....
    Tak wiec Ty masz prawo prosic Boga o wybaczenie dla Twoich oprawcow, ale nie
    masz prawa przebaczac Kowalskiemu za to, ze pobil Nowaka. Rozumiesz, Pawle?
    Ani Ty, ani ja nie mamy prawa wybaczyc terrorystom grzechy jakie popelnili
    wobec innych. Naszym obowiazkiem jest dopilnowac, aby poniesli oni zasluzona
    kare.
    Czyz Jezus nie powiedzial ze nalezy dac Bogu co Boskie, a Cezarowi co cesarskie?

    Warunkiem przebaczenia, Pawle, jest ZAL za popelniony grzech, postanowienie
    poprawy i pokuta. Dopoki te warunki nie sa spelnione, nie ma wybaczenia.
    Dlaczego mam wybaczac komus, kto nie zaluje tego co zrobil, i ma zamiar zrobic
    to ponownie?

    Pawle, jezeli zobaczysz za na ulicy kilku drabow bije kobiete, to co zrobisz?
    Jak zareagujesz? Podejdziesz do nich spokojnie i powiesz, "Panowie beda
    uprzejmi puscic te niewiaste"? Czy tez, jezeli nie bedzie Cie stac na uzycie
    SILY zadzwonisz po policje, ktora uzyje SILY?

    Wybacz, Pawle, ale te wszystkie Twoje umoralniajace teksty sluza, moim zdaniem,
    tylko jednemu- Tobie samemu...twemu kreowaniu sie na dobrego, sprawiedliwego,
    milujacego pokoj czlowieka. Jezeli Ci to na forum potrzebne, to fajnie, ale
    uchowaj mnie Panie od takich postaw w obliczu zagrozenia....

    Pisales wczesniej o M.L. Kingu i Ghandim. Sprobuj napisac tez cos o innych,
    naszych wlasnych bohaterach narodowych. Chocby o tych zolnierzach z
    Westerplatte, ktorzy "prosto do nieba czworkami szli"....




    Temat: drodzy katolicy zgłebiajcie swoją wiarę!
    Postanowiłem na posty enrque nie odpowiadać i go ignorować, ale gdy wszyscy to
    zrobią, łącznie z administratorem, który jego obraźliwe teksty wykreśla, to nie
    będziemy wiedzieli kto tu krąży ani co głosi.

    enrque napisał:
    Ty krawat nawet historii własnego państwa nie znasz! Jakich chcesz dowodów,
    jeśli nie wystarczą ci setki pism różnych autorów dotyczące Jezusa a zawarte w
    Nowym Testamencie. Także inni starożytni autorzy piszą o Jezusie:
    Rzymski historyk z I wieku - Tacyt również o Nim pisze: "mówią o przesądnych
    "chrześcijanach", nazwanych tak od łacińskiego słowa „Christus”, oznaczającego w
    łacinie Chrystusa, który za panowania Tyberiusza skazany został na śmierć przez
    prokuratora Poncjusza (Roczniki 15,44)".
    Także słynny starożytny historyk Józef Flawiusz pisze: „Istniał także w owym
    czasie Jezus, mąż mądry, czy jednak godzi się nazwać Go mężem, był On bowiem
    wykonawcą cudownych dzieł (...) Był On Chrystusem (...) Objawił się im bowiem
    trzeciego dnia jako zmartwychwstały, jak to i wiele innych cudownych rzeczy
    przepowiedzieli o Nim boscy prorocy”.
    Swetoniusz, sekretarz Cesarza Hadriana, także pisał o człowieku imieniem
    Chrestus (lub Chrystus), który żył w pierwszym wieku.
    Znajdź mi krawat chociaż dziesiątą część tego na temat Mieszka I? Okaże się, że
    "krawatową miarą" Mieszko nie istniał!!!

    - - Nawet bibliści współcześni doszli do wniosku, że to są chrześcijańskie
    wstawki średniowiecznych kopistów, choćby z tej przyczyny, że np. Flawiusz, żyd,
    który przeszedł na stronę Rzymian, nie mógłby nigdy tak napisać o Jezusie.
    Pozostałe j.w.




    Temat: Historia mojej choroby fibromialgii.
    Opowiem Wam co mnie osttanio spotkało-to smutna historia
    niestety.Poznałam pewna panią ok.3 lat temu.Zainteresowała sie moim
    pieskiem jeszcze wtedy Kubusiem.Po jakimś czasie kupiła sobie
    małego szczeniaka też własnie Yorka,którego bardzo pokochała.Była
    to starsza samotna pani.Ten piesiu był jej jedyną miłoscią.Dzieci
    nie miała.Mówiła że jest samotna ale tak naprawdę wyrzekła sie
    swojej rodziny która ją skrzywdziła kiedyś.Nie utrzymywali żadnych
    kontaktów i nie wiedzieli gdzie ona mieszka,nie szukali
    jej.Ostatnio ta Pani poszła do szpitala na operację guzka
    płuc.Była w pełni sił,bardzo żywotna choć miała już 72 lata.Długo
    zastanawiała sie czy poddać się tej operacji.Swojego piesia
    ukochanego i mieszkanie powierzyła mi,wierząc że znajdzie u nas
    dobrą opikę.Niestety 2 tygodnie po operacji ta pani zmarła.Nie była
    nawet w agoni a wieczorem z nia rozmawiałam jeszcze i snuła plany
    na przyszłosć wierząc że bedzie zdrowa.Gdy wiele razy pytałam czy
    powiadomić rodzinę ona nie zyczyła sobie mówiąc ze jest
    sama.Denerwowała sie nie chcąc widzieć ich.Ja nie umiałam jej tego
    powiedzieć ze to już koniec -nie chciałam jej odbierać ostatniej
    nadzieji aby to ją nie zabiło.Rodzinę sama odnalazłam która okazała
    sie gorsza niż myślałam.Nie dziwię się tej Pani że wyrzekła się
    ich.Nie widziałam jeszcze tak pazernych i strasznych ludzi -nawet
    ogródek im sie przydał choć byli z innej miejscowości który ta pani
    kupiła dla swego piesia.Wszystko co miała ta Pani poszło w ręce tej
    rodziny jje największego wroga choć wiele razy mówiła o
    testamencie/miała dyży majatek/ -nie zdążyła go napisać wierząc że
    będzie żyła.Człowiek niestety nie jest w stanie przewidzieć że to
    koniec.Zostawiła swego piesia zupełnie z niczym.Piesiu jej jest u
    nas i takim sposobem mamy teraz 2 psy.Nie mam serca oddać tego psa
    komuś a tymbardziej tej strasznej rodzinie skoro ta pani nam go
    powierzyła i tak sie cieszyła ze sunia tak dobrze będzie miała u
    nas..Smutno mi bo ta pani miała takie dobre serce ale niestety
    odeszła.Pozdrawiam...



    Temat: Zydzi w Zakopanym
    Irek Grin. Tora. Pięcioksiąg Mojżesza. Najważniejsze tomy Starego Testamentu.

    Księga ma grubo ponad tysiąc stron i zawiera w sobie mądrość, której się boję.
    I nie jest to jedynie mądrość słów. To także świadectwo materialne rzeczy
    niewidzialnych, dowód na istnienie Rzeczpospolitej Zamordowanej. Leży przede
    mną dumna, a ja wstydzę się, bo jeszcze przed chwilą bezradnie obracałem ją w
    dłoniach, bo się pogubiłem, z której strony powinno się ją otwierać. I jak
    czytać te znane przecież świetnie słowa.

    Księga jest dwujęzyczna. Na język polski przetłumaczył ją i wydał w drukarni
    Józefa Fischera w Krakowie doktor Izaak Cylkow. Było to w roku 1895. Cylkow był
    wówczas kaznodzieją w Wielkiej Synagodze na Tłomackiem w Warszawie.

    Minęło 101 lat. Mało kto o tym tłumaczeniu pamiętał. Czesław Miłosz,
    przekładając Księgę Psalmów i Księgę Hioba, jako podstawę dla swojej pracy
    przyjął właśnie dzieło Cylkowa. Gdyż kaznodzieja oprócz Tory wydawał w osobnych
    zeszytach wiele jeszcze ksiąg Biblii. Poeta miał świadomość wieloznaczności
    tego literackiego spotkania. Z jednej bowiem strony zachwycało go piękno
    polszczyzny, podobnie jak doceniał swoistą rewolucję składniową – Cylkow
    próbował przybliżyć językowi polskiemu naturę hebrajskiej frazy, odmiennej od
    znanych w polskich tłumaczeniach Biblii naleciałości łacińskich czy greckich –
    z drugiej zaś czuł, że przekład Cylkowa to „pomnik nad cmentarzyskiem polskich
    Żydów”.

    Henryk Halkowski we wstępie do właśnie opublikowanego reprintu Tory z 1895 roku
    zwraca uwagę na rzecz kapitalną z punktu widzenia współczesnej recepcji Księgi.
    Otóż zauważa, że gdyby nie Zagłada dzieło Cylkowa – jedyny kompletny żydowski
    przekład Pięcioksięgu na język polski – byłoby komentowane, omawiane, stałoby
    się podstawą dla dalszych tłumaczeń, dla odnalezienia sensu słów z żydowskiego
    (choć nie tylko) punku widzenia nieprzetłumaczalnych.

    Tak się jednak nie stało.

    Zaczynamy żyć z polską wersją Tory żydowskiego autorstwa od nowa. Od nowa
    musimy zacząć się uczyć czytać odwrotnie. Przewracać strony w przeciwnym
    kierunku, obcując nie tylko ze znakomitym tłumaczeniem, ale także z dziwnymi
    znakami oryginału, tymi które skrywają prawdziwą tajemnicę, tymi samymi, o
    których kiedyś zdarzyło mi się napisać, że polskie społeczeństwo kojarzy je już
    tylko z napisów na cmentarnych macewach.
    Patrzę z niepokojem, czy Księga wciąż leży.

    Doznaję wrażeń nieprzetłumaczalnych.

    © Irek Grin/Syndykat Autorów 2006




    Temat: Wstańcie, czyńcie! - nowa książka Jana Pawła II.
    Kropla skałę drąży...
    Gość portalu: rye napisał(a):

    > A po co czytać tą książkę skoro i tak wiadomo, że nie ma szans by była
    słaba ?
    > Po co czytają ją Polacy skoro i tak wiadomo, że nie zmienią się ani trochę ?
    Odp.1: Jak ktos nie lubi tego typu ksiazek, to przeciez nikt nie zmusza, ale
    jak piszesz, nie ma szans by to byla slaba ksiazka - wiec warto sprobowac.
    Odp. 2. Po pierwsze jest to sad uogolniajacy, a wiec nieprawdziwy, chodzi
    bowiem o poszczegolnych Polakow, ktorzy przeciez moga (choc nie musza) cos
    zmienic w swoim zyciu po tej lekturze, nie czyta bowiem zbiorowosc jako taka,
    ale poszczegolna Agata i Maurycy. Zreszta nie o to chodzi w tej ksiazce, zeby
    kogos nawrocic, bardziej polecam Stary i Nowy Testament oraz rozmowy z madrym
    przewodnikiem duchowym, ale jesli tak sie stanie w przypadku choc jednej osoby,
    to byloby wspaniale. Ta ksiazka pomaga wszystkim, ktorzy pragna stac sie
    lepszym,choc oczywiscie nie jest tego gwarantem - mamy wszak wolna wole i sami
    kierujemy swoim zyciem. Moze ksiazka papieza byc tez mila lektura, taka jak
    setki innych, zalezy to od podejscia czlowieka. Moze tez byc nudna, trudna do
    strawienia...Dla mnie taka nie byla. Ale nie mowmy takich bzdur, ze nie warto
    czytac tej ksiazki, bo Polacy nie zmienia sie ani troche, zwazywszy ze kazdy
    czlowiek ma w sobie iskierke dobroci, wazne, zeby ta iskierka nie zagasla. A
    moze wlasnie warto bylo ja napisac, jesli choc jeden czlowiek zmieni swoje
    zycie? Tego nie wiemy -Duch Święty dziala niepostrzezenie. Jeszcze raz
    podkreslam jednak - Ta ksiazka nie ma na celu nawracania, ale jest refleksja o
    powolaniu, zwlaszcza powolaniu biskupa, ubogacona wspomnieniami papieza. Nie
    oczekujmy, aby kazda ksiazka Wielkiego Pasterza i kazde jego slowo zmienialo
    diametralnie ludzi i swiat, ale...kropla skałę drąży...pozdrawiam



    Temat: Już po pogrzebie. Ale...
    Glodny'emu - serdeczne wyrazy wspolczucia.

    Foksalu,-
    jesli juz - to nie tylko testament ale (przy okazji) notarialne rozporzadzenie
    na wypadek... naglej choroby (np ciezki wylew, wypadek drogowy z powaznymi
    konsekwencjami np. uszkodzenia mozgu itp).
    Nie znamy "dnia i godziny" banalne, ale straszna prawda dla tych ktorych taka
    przypadnosc dotknie i czlonkow ich rodzin.
    Mam znajomych ktorzy zostali "zaskoczeni" takim stanem rzeczy.
    Podczas ich dlugotrwalej nieobecnosci (pobyt Zagranica) ich matka (mieszkajaca
    w innym niz Oni miescie) doznala ciezkiego wylewu polaczenego z paralizem
    i stanem tzw. letargu (braku kontaktu).
    Nikt nie znal miejsca (adresu) moich Znajomych, nie powiadomil ich o naglej
    chorobie az Oni zaniepokojeni braku reakcji Matki na ca. co 2 tygodnie -
    telefony, dowiedzieli sie od jej znajomych o stanie rzeczy.
    Powrot - przerazenie stanem matki.
    W miedzyczasie, Sadownie na wniosek Szpitala wyznaczono kuratora ktory za matke
    podejmowal decyzje o zabiegach (koniecznych operacjach) i ... dysponowal " w
    jej interesie" majatkiem w tym przede wszystkim Jej kontem bankowym (raczej
    dosc zasobnym).
    Nie jej dziecko tylko on sam (kurator) moze w kazdej chwili decydowac o
    przeprowadzanych zabiegach, ew. wylaczeniu maszyn utrzymujacych Ja przy zyciu,
    wydatkach na opieke i regulowaniu biezacych naleznosci i rachunkow zwiazanych z
    jej domem, placeniu skladek ubezpieczeniowych itp. - kasujac jeszcze do tego
    zwrot kosztow swojej w tym zakresie "aktywnosci".
    Przerazeni Znajomi podali sprawe do Sadu i.. czekaja na jej final.
    Z drugiej strony (pomijajac kwestie finansowe) ich matka/tesciowa nigdy nie
    rozmawiala z nimi na temat ewentualnosci takiego wypadku - nigdy nie
    wypowiadala sie czy w "jej interesie" bedzie wszelka, bolesna
    i prawie "beznadziejna" ingerencja w postaci kolejnych operacji czy
    podtrzymywaniu jej przy zyciu " za wszelka cene" i kiedy nadejdzie moment, zedy
    juz "odpuscic" i... pozwolic jej umrzec.
    Teraz, z mocy prawa ktos zupelnie obcy decyduje o tym i on wydaje wiazace
    rozporzadzenia.
    Jak sprawe wygraja moi znajomi (o przyznaniu Im praw opiekunczych
    i decyzyjnych) ich "moralnej" odpowiedzialnosci w zadnym przypadku Im nie
    zazdroszcze.
    To takie proste: napisac na kartce: "w takim przypadku zycze sobie by......." -
    podpisac przed Notariuszem i zlozyc jemu do przechowania.
    Pare "zlotych" ($ czy € i zdejmujemy ten decyzyjny ciezar z bark najblizszych
    czy (jeszcze gorzej) nie jestesmy skazani na decyzje osoby zupelnie obcej.



    Temat: Czy ksiaza wierza w Boga?
    Gość portalu: doswiadczony napisał(a):
    Przepraszam,ale nie chialbym tutaj byc zle zrozumiany.
    Instytucja jaka jest KK jest potrzebna,tyle tylko
    ze jak wszystkie inne moze popelniac bledy,ktore
    akurat w jej przypadku (ze wzgledu na jej powolanie)
    moga przybierac rozne formy i wyolbrzymienia.
    VV: Potrzebna niby komu? Bogu? On przeciez
    NIE potrzebuje posrednikow! KK jest potrzebny tylko
    klerowi kat. jako zrodlo (nieuczciwych) dochodow... :(

    D: A zatem,nie wszystko tam jest zle, i jednostki ktore
    oddaja sie sluzbie Bozej w sposob calkowity,moga
    i powinny z czasem zrozumiec to (a zrozumienie tego
    pochodzi wlasnie od Ducha Swietego)aby w ten sposob
    przeciwdzialac temu aktywnie;mysle ze z czasem
    w ten sposob KK ulec moze jakies przemianie, i
    dostosowac sie do wspolczesnego zycia w ktorym Bog
    jest tak samo a nawet bardziej chyba obecny niz
    przed tysiacami lat?
    VV: Bog nie ksiadz, On NIE potrzebuje ani sluzby
    ani kochanic/kochankow...

    D: Zapominanie o tym,ze Bog jest Istota
    zywa,jest najpowazniejszym bledem popelnanym poprzez
    KK.
    VV: Bog jest Istota, ale czy zywa? On sie ani nie
    rozmnaza, ani nie zywi, a wiec i nie wydala, wiec nie
    podchodzi pod definicje zycia tak jak my je rozumiemy!
    On TRWA, a NIE zyje!

    D: Zycze tej Instytucji zrozumienia tego,jako dobra dla
    niej samej,zanim katolicyzm umrze.Byloby to,niestety
    niewybalczlnym bledem,bo w koncu Bog powolal go,tzn.
    KK do posrednictwa pomiedzy Nim a czlowiekiem,ale
    posrednictwa rozumianego jako sluzba.
    VV: Jaki masz na to co mowisz dowod? Owe zydowskie zbiory
    basni (Stary i Nowy Testament)? Pamietaj, NIE wszystko co
    napisane to od razu prawda!

    D: Zycze KK swietlanej przyszlosci opartej na zrozumieniu
    swych bledow,(a co z tym zwiazane dostatecznej w swej
    istocie ekspiacji).
    Niech Bog Wszechmogacy czuwa nad nim i nie dopusci
    do jego calkowitego upadku.
    Niech bedzie Pochwalony Jezus Chrystus i Jego Matka,
    Przenajswietsza Maryja.
    VV: Powinienes napisac: Niech bedzie Pochwalony ZYD
    Jeszua ben Miriam (zwany Jezusem Chrystusem) i Jego
    Matka, ZYDOWKA Miriam (Maryja), co go splodzila poza
    malzenstem z Rzymianinem Pantara!
    Victoria Vagina

    >
    >




    Temat: mieszkanie w spadku- do P. Bebiak i pozostałych
    Gość portalu: saba napisał(a):

    > Moja praciocia (żona brata mego dziadka) ma mieszkanie komunalne, które chce
    > wykupić do końca roku ( za moje pieniądze) a potem przekazać mi w
    > testamencie. Testament ten jednak był sporządzony w 2000r., kiedy nie
    > posiadała własności mieszkania (w treści:po śmierci daruje mi wszystko co
    > posiada ), czy wobec tego obejmie on owo mieszkanie?.

    Sporządzenie testamentu nie zabrania przyszłemu spadkodawcy pomniejszać
    przyszłej masy spadkowej ani jej powiększać. Nie jest prawidłowe w naszym
    prawie wymienianie w testamencie do jakich przedmiotów się powołuje
    spadkobierców, ale - jak piszesz - u Ciebie testament mówi o całym spadku, a
    spadek to to co ta osoba będzie miała w chwili śmierci. Jeśli kupi to
    mieszkanie - to wejdzie ono również w skład spadku. Nie jestem sądem
    oczywiście, ale ten powinien tak tłumaczyć treść testamentu aby wynikała z
    niego wola zmarłego. Stwierdzenie w testamencie: "darowuję po śmierci"
    generalnie nie jest prawnie prawidłowe ale dla mnie wynika z tej treści wola
    zmarłego, choć oczywiście ostatecznie będzie się w tej sprawie wypowiadał sąd.
    Jeśli ciocia pisze i jest nadal świadoma tego co czyni może dla jasności
    napisać nowy testament (już nawet teraz) pisząc tak:
    Testament
    Ja niżej podpisana ...., córka ...., obecnie zamieszkała ...., na wypadek mojej
    śmierci powołuję do całego spadku Panią...., córkę .... urodzoną..., obecnie
    zamieszkałą ....
    Warszawa, dnia ... Podpis
    Jeszcze dodam, że musi to napisać własną ręką od góry do dołu (komputer,
    maszyna do pisania, ręka osoby trzeciej powoduje nieważność testamentu), albo
    zleci jego napisanie notariuszowi (bodajże 50,-zł + VAT).

    >Ciocia jest osobą samotną: mąż i rodzeństwo nie żyją, dzieci nie ma. Jest
    >tylko gdzieś syn jej męża z kawalerskiego związku, którego to syna nigdy nie
    >adoptowała ani nie przysposobiła. Czy on mółby mieć ewentualne prawo do
    >zachowku?

    Nie, on nie ma prawa do zachowku. Do zachowku sa uprawnieni: małżonek, zstępni,
    czasem rodzice, a tutaj żadnej z tych osób nie mamy.

    >Jak w ogóle wygląda droga spadkowa i czy wysokie są opłaty w sądzie za
    wniesienie sprawy spadkowej?

    Po najdłuższym życiu cioci będziesz musiała złożyć w sądzie właściwym dla
    ostatniego miejsca zamieszkania cioci wniosek o stwierdzenie nabycia spadku
    przez Ciebie z mocy załączonego do wniosku testamentu.
    Sprawa spadkowa w sądzie to jakieś niewielkie pieniądze - musiałabym się jutro
    upewnić ale wydaje mi się, że to nie przekracza 100,-zł (podpytam jutro
    adwokata). Gdyby było to więcej niż 100,-zł to tu się jutro odezwę.

    >Mogłabym otrzymać to mieszskanie na drodze darowizny, ale kupione
    > od gminy na preferencyjnych warunkach,nie można go sprzedać i zbywać przez
    > okres 5 lat. Czy wtedy należe do 3 grupy spadkowej? Muszę więc na razie
    > ratować się spadkiem (w razie ewentualnej nagłej śmierci cioci; oczywiście
    > nie czyham na jej śmierć, ale jej mieszkanie wykupię za moje pieniądze).

    Rozrysowałam sobie to Wasze pokrewieństwo i dla mnie jesteście w III-ciej
    grupie podatkowej. To skutkuje dość wysokim bo sięgającym do 20% wartości
    spadku podatkiem od spadku, ale - jak rozumiem - zmierzasz do tego, że gdyby
    ciocia zbyła przed upływem 5 lat od nabycia od Gminy to Gmina może cofnąć
    zastosowane bonifikaty, czy tak? Pewnie o to chodzi.
    Narazie niech będzie ten testament wobec tego, a potem, już po nabyciu przez
    ciocię i założeniu księgi wieczystej przez właściwy sąd, sugerowałabym
    napisanie pisma do Gminy z zapytaniem czy zażąda w tym konkretnym przypadku
    zwrotu bonifikaty, jeśli ciocia przeniesie na na Ciebie własność tego
    mieszkania w zamian za dożywocie. Jest to umowa, w której (najkrócej rzecz
    ujmując) ciocia przenosi własność na Ciebie już teraz a Ty w zamian za to masz
    obowiązek opiekowania się nią nieodpłatnie do końca jej dni. W tym piśmie do
    Gminy przedłożyłabym jakieś zaświadczenia lekarskie, z których by wynikało, że
    ciocia jako osoba starsza wymaga opieki, nie może przebywać sama itd. Rozumiesz
    o co mi chodzi? Warto o to zawalczyć, bo podatek od umowy o dożywocie to raptem
    2%, a nie tak wysoki jak przy spadku czy darowiźnie.
    Miej też oczywiście na uwadze i to, że jeśli zostaniesz przy testamencie to
    ciocia:
    - po 1-sze: zawsze może testament zmienić i nikt jej tego zabronić nie może;
    - po 2-gie: zawsze ma prawo jako właściciel zrobić z mieszkaniem co chce.
    Czy ja to wszystko w miarę jasno napisałam? Jeśli coś nie tak to się upomnij, a
    ja Cię serdecznie pozdrawiam. B.




    Temat: Do BEBIAKa
    Do Adama - omawiamy testament
    Cześć! Cieszę się, że były te druki w sądzie i jak rozumiem z hipoteką zostałeś
    już na tyle przeszkolony, że nie masz żadnych problemów (tak prawnych jak i
    faktycznych). Czy tak?
    Przechodzimy wobec tego do testamentu, ale żebyś cokolwiek zrozumiał chyba
    muszę napisać kilka kwestii jako punktów podstawowych, a potem zanalizujemy to
    na przykładzie Twojej sytuacji. Nie obiecuję, że zrobię to w jednym poście bo
    to chyba trochę zajmie ....
    1. FORMA. W naszym prawie tak co do zasady mamy dwie formy testamentów
    (napisałam co do zasady bo w szczególne nie będę Cie wprowadzać, albowiem nie
    ma potrzeby, a mogłoby zamotać). Mamy testament własnoręczny i mamy w formie
    aktu notarialnego. Oba mają pełną moc prawną (uważa się powszechnie, co istotne
    przy osobach mocnostarszych, że nawet własnoręczny ma większą moc, bo skoro
    dana osoba mogła napisać te kilka czy kilkanaście słów, a nie tylko złożyć
    podpis u notariusza to raczej wiedziała co czyni). W formie aktu - nie wymaga
    wyjaśnień: idziesz do notariusza i on spisuje Twą wolę na wypadek śmierci.
    Płacisz bodajże 25 zł + VAT i już. Inaczej przy własnoręcznym. Pamiętaj, że
    dla jego ważności wymagane jest aby go napisała dana osoba własną ręką - nie na
    maszynie, komputerze, czy osoba trzecia. Niezachowanie tego wymogu rodzi
    bezwględną NIEWAŻNOŚĆ testamentu. Dobrze jest, aby testament zawierał datę
    (nie istnieje nigdzie przepis, który by tego pod sankcją nieważności wymagał,
    niemniej czasami istotne jest ustalenie czy dana osoba w danej chwili miała
    świadomość co do czynności, której dokonała). Dotyczy to oczywiście głównie
    ludzi chorych, z depresjami, pod działaniem jakichś środków itp., a data
    pozwala niejednokrotnie ustalić co działo się w tym czasie. Jak chcesz znać
    moje zdanie to jestem za zamieszczaniem daty w testamentach. Koniecznie musi
    się znaleźć na nim własnoręczny podpis. Przykładową treść takiego testamentu
    napiszę Ci potem, potem, bo najpierw musimy poustalać pewne rzeczy.
    2. USTAWA. Jeśli nie ma testamentu to po najdłuższym życiu danej osoby
    dziedziczą jej spadkobiercy ustawowi. Adamie, żaden bank nigdy po Tobie z
    ustawy nie dziedziczy (nawet jeślibyś nie miał żadnych ustawowych w sensie
    rodziny spadkobierców to na końcu spadek z ustawy nabywa Skarb Państwa. Tak już
    jest, że jest to ostatni ustawowy spadkobierca. Niemniej przed nim są kręgi:
    - w przypadku osoby w związku małżeńskim: współmałżonek pozostały przy życiu +
    WSZYSTKIE dzieci zmarłego (do trójki dzieci włącznie - po równo, powyżej trójki
    dzieci ciut inaczej, ale Ciebie to chyba nie dotyczy);
    - w przypadku osoby w związku małżeńskim gdy nie ma dzieci: współmałżonek
    pozostały przy życiu + rodzeństwo zmarłego (a gdy rodzeństwo nie żyje to dzieci
    tego rodzeństwa);
    - w przypadku osoby stanu wolnego, ale z dziećmi: wszystkie jej dzieci po
    równo;
    - w przypadku osoby stanu wolnego bezdzietnej: rodzice i rodzeństwo tej osoby.
    Tak co do zasady przedstawiają się kręgi spadkobierców. Piszę "co do zasady" bo
    np. mogłabym jeszcze napisać, że jak dziecko nie żyje a pozostawiło dziecko to
    to dziecko wstępuje w miejsce zmarłego rodzica itp. Zakładam, że znajdujesz się
    w tej grupie, która mówi, że po osobie stanu wolnego i bezdzietnej dziedziczą
    rodzice i rodzeństwo. Czy tak?
    3. CO TO JEST SPADEK? Ano Adamie, jest to szeroko mówiąc: ogół praw i
    obowiązków w jakie się wstępuje w miejsce osoby zmarłej. Bliżej, to nabycie
    wszystkich tych praw, które miał zmarły, jak i nabycie wszystkich tych i
    obowiązków, które miał zmarły. U nas jakoś tak najczęściej się myśli, że spadek
    to zawsze majątek w rozumieniu aktywów. Adamie, spadek to również pasywa, o
    czym rzadko kiedy pamiętamy. Pozostały do spłacenia kredyt jest również
    niestety spadkiem nabywanym na normalnych zasadach.
    4. SPADEK A ZAPIS. Ależ Ci robię wykład z prawa spadkowego, ale naprawdę
    czytając Twój post chciałabym abyś zrozumiał pewne kwestie. No dobrze: muszę
    przerwać. Wrócę tu, jak zjem kolację (dopiero przylazłam z biura i jestem
    cokolwiek głodna). Wrócę tu napewno (chyba, że się udławię kolacją!!!).



    Temat: czy nalezy się spłata bądz zachowek?
    Witaj Steffanko,
    co prawda to bardziej temat dla adwokata aniżeli dla mnie ale postaram się coś
    Ci napisać.

    steffanka napisała:

    > Babcia mojego męża mieszkała w lokalu spółdzielczym, jednak pojawiła się
    > możliwośc wykupienia na własnośc tego mieszkania, zapytanie o partycypowanie
    > w kosztach zostało skierowane do dwóch sióstr ( mamy mojego męża oraz jej
    > siostry) jednak żadna z nich nie wykazała chęci, mama ze względu na brak
    > srodków, ciocia gdyż mieszka bardzo daleko i nie myśli o powrocie, tym
    > bardziej jej dzieci. W wyniku tego mój mąż wziął kredyt i wykupił mieszkanie
    > Babci. Babcia uczyniła go swoim spadkobniercą i zapisała mu testamentem
    > mieszkanie w którym mieszkała do śmierci. Gdy zmarła, ciocia podpisała
    > oświadczenie że przyjmuje treść testamentu do wiadomości i nie wnosi
    > sprzeciwu do jego treści. Mój maż nie sprzedał mieszkania od razu, opłacał je
    > przez półtora roku sam ( bo przecież tylko on był spadkobiercą) choć nikt tam
    > nie mieszkał. Myślał by skorzystać z ulgi i wykorzystać środki uzyskane ze
    > sprzedarzy na zakup innego mieszkania -tak się nie stało. W rezultacie
    > sprzedał mieszkanie po półtora roku i zapłacił niemały zresztą podatek
    > spadkowy.
    > O sprzedarzy powiadomił ciocię, zapytał czy chciałaby zabrać jakieś meble,
    > pamiątki. Nie skorzystała, od pogrzebu nie pojawiła się nawet by odwiedzić
    > grób swojej mamy czy złożyć wizytę siostrze.
    > A teraz domaga się zachowku, wysłała pismo do sądu.
    > Czy ma do tego prawo i ile się jej należy?

    Ja rozumiem to co zaszło w następujący sposób (jeśli gdzieś źle to mnie
    sprostuj koniecznie):

    babcia jako osoba samotna przekształciła spółdzielcze lokatorskie prawo do
    lokalu na prawo własnościowe (pomijamy tu kwestię, skad wzięła pieniądze na to -
    to babcia przekształciła i jej własnościowe prawo służyło).
    Sporządziła testament, w którym do całego spadku powołała swego wnuka. Zmarła,
    pozostawiając dwoje spadkobierców ustawowych: dwie córki.
    Sąd stwierdził nabycie spadku przez wnuka z mocy testamentu, a testamentu
    spadkobierczynie ustawowe nie kwestionowały.

    Jeśli dobrze rozumiem (a rozumiem tak jak napisałam) to obie córki są
    uprawnione do zachowku: każda z nich ma prawo wystąpić o zachowek a ten w tym
    przypadku to po 1/4 wartości masy spadkowej dla każdej z nich. Po 1/4 dlatego,
    że gdyby nie było testamentu to każda z nich nabyłaby spadek w 1/2 części, a
    zachowek w najbardziej typowych sprawach to połowa tego co by dostały gdyby nie
    było testamentu - stąd 1/4 dla każdej z nich i do tego każda z nich ma prawo
    (zakładam tu, że nie zostały wydziedziczone, nie zrzekły się dziedziczenia - bo
    wspomniałabyś o tym z pewnością).
    Uczulam, ze roszczenie o zachowek przedawnia się z upływem trzech lat od daty
    ogłoszenia testamentu ale to chyba jeszcze nie minęło.

    >Czy nie ma tu znaczenia fakt że nie stawiała sprzeciwu do testamentu (..)

    Nie, to nie ma znaczenia dla zachowku i uprawnień z tego tytułu wynikających.

    >i że tylko mój mąż poniósł koszty wykupu mieszkania?

    Co do zasady to również nie ma znaczenia dla samych uprawnień jeśli chodzi o
    ubieganie się o zachowek, ale....
    to MOŻE mieć znaczenie i to Ci sugeruję dla rozliczeń wysokości kwoty zachowku.
    Sama nie wiem jakie na to szanse (tu bardziej jakiś adwokat powinien się
    wypowiedzieć), ale na to zwracam Twoją uwagę. Czy to, iż pieniądze na
    przekształcenie dał spadkobierca może być jakimś.. ja wiem.. jego nakładem
    odliczanym od wartości masy spadkowej, a może jakimś długiem spadkowym - nie
    wiem, doprawdy nie wiem, ale ja chyba tą drogą bym próbowała iść mając
    świadomość tego, iż wszystko trzeba udokumentować (jeśli w ogóle są na to
    szanse) a nadto, żeby tutaj nie wpaść w jakiś (nie zapłacony - jak się
    domyślam) podatek od .. tylko od czego: pożyczki przez wnuka babci pieniędzy?
    Pewnie żadnej takiej nie było:(

    Jeśli dobrze zrozumiałam to co u Was zaszło tak po kolei a nie minął okres dla
    wystąpienia o zachowek to ja na Twoim miejscu widziałabym jedynie szansę w
    zmniejszeniu wysokości kwoty właśnie poprzez te ewentualnie nakłady - choć sama
    nie wiem jakie na to szanse [tutaj potrzebny Ci jakiś adwokat, od spraw
    cywilnych oczywiście].
    Wierząc, że jasne to dla Ciebie - pozdrawiam Cię serdecznie. B.




    Temat: Testament!
    Gość portalu: Monika napisał(a):

    > A jak ta kwota będzie się miała do rzeczywistości za, powiedzmy, 20 lat?

    W/g mnie (ale sprawdzę to jutro czy nie ma naprawdę przeszkód) można napisać,
    że tytułem zapisu masz wypłacić siostrze kwotę złotych polskich stanowiącą
    równowartość np. 1.500 euro liczoną w/g średniego kursu euro w NBP w dniu
    otwarcia spadku. To przykład oczywiście, ale można pomyśleć nad odwołaniem się
    do czegoś co zawsze będzie miało jakąś wartość realną.

    > Teoretycznie... mama powiedziała mw 2 lata temu nam obu, że chciałaby, żeby
    po
    > Jej śmierci mieszkanie było moje. I że "pozostaje kwestia spłaty. Widzę tę
    > spłatę jako równowartość 1/3 spółdzielczego wkładu na to mieszkanie, co daje
    > ok. ... ". Tu liczyła, że siostra powie: "Jaka spłata? Nie ma mowy o żadnym
    > spłacaniu, mieszkanie od zawsze miało być dla Moniki, ja mam przecież
    > mieszkanie, mnie już pomogliście, itp.". Ale siostra powiedziała: "przyjmuję
    do wiadomości", co nie zabrzmiało (przynajmniej w moim odczuciu) najlepiej.
    > Może to z mojej strony (no właśnie, jakie???) ale chciałabym jakoś się
    > zabezpieczyć przed ew. kłopotami i uszanować wolę Mamy. Nie wiem, czego będę
    > mogła spodziewać się ze strony siostry za ileś tam lat. W życiu bywa różnie.
    > Może zapomni, co Mama nam zakomunikowała? Nie wiem.

    Posłuchaj, Ty musisz przyjąć do wiadomości, że życie pokazuje niestety, iż
    wszystkie uzgodnienia ustne typu: mama powiedziała, mama chciała a siostra się
    zgodziła - nie mają czasem absolutnie żadnego znaczenia. To jest życie, a to
    bywa.. różne. Komu i jak będziesz udowadniała i zresztą w jakim celu.
    Uszanowanie woli mamy to bardzo piękna rzecz, ale ważne abyście obie te wolę
    chciały uszanować. A jak siostra nie uszanuje to co? Będziesz nachodzić siostrę
    mówiąc: przecież powiedziałaś... To przecież nic Ci nie da. Moim zdaniem tego
    typu sprawy powinny być uregulowane przez przyszłego spadkodawcę, bo często
    bywa tak, że po jego odejściu sprawy sądowe pomiędzy spadkobiercami ciągną się
    latami.

    >Nie wspominałam o tym, ale są jeszcze Jej dzieci (dwoje pełnoletnich), które
    chyba mogłyby rościć sobie jakieś tam prawa?

    Nie mają żadnych praw póki siostra Twoja żyje. Gdyby siostra zawarła z mamą
    umowę zrzeczenia się dziedziczenia to to zrzeczenie się obejmuje również jej
    dzieci, chyba, że w umowie strony inaczej postanowią (ale jak rozumiem - nie
    postanowią).

    > Mama podchodzi do tego bardzo emocjonalnie i niezbyt łatwe jest dla Niej
    > formalizowanie tych kwestii. Wydaje Jej się, że zawsze wszyscy będa uczciwi i
    > zawsze będzie dobrze. A życie bywa inne. Ponieważ znam siostrę, muszę się
    > zabezpieczyć, tym bardziej, że Mama się zgodziła na "testament". Tylko
    > chciałabym to zrobić możliwie bezboleśnie dla Mamy, ale SKUTECZNIE.
    > Tu chyba chodzi o kwestię zaufania, że spłacę Jej kiedyś te powiedzmy 6 tys.?
    > Mnie podoba się bardziej druga możliwość. Technicznie: czy mamy iść do
    > notariusza z gotowym "poleceniem"? Obie? Trzy?

    Dla Ciebie oczywiście najlepszy jest testament z tym zapisem na Twoją rzecz
    plus zrzeczenie się dziedziczenia przez siostrę. Jeśli zapis będzie w
    testamencie a mama do końca swoich dni testamentu nie zmieni to siostra może
    się domagać tego zapisu nie na podstawie zaufania do Ciebie tylko dokumentu
    jakim jest ten testament. Z jej punktu widzenia jest to fatalne rozwiązanie (na
    to Cię uczuliłam już w poprzednim poście), bo gdyby mama zmieniła testament
    choćby tylko wycofując się z zapisu a ona podpisała to zrzeczenie to prawnie
    nie ma roszczeń do niczego. Wtedy ewentualnie ona mogłaby ufać, że Ty jej
    zapłacisz - ale to tak jak Ty jej ufasz, że ona nie wystąpi o zachowek.
    Przecież to ograniczone zaufanie działa w obie strony. Niestety życie pokazuje,
    że tam gdzie chodzi o pieniądze (czasem nawet niewielkie) - zaufanie to jest
    bardzo bardzo cieniutka rzecz.
    Pamiętaj też i o tym, że siostry nikt nie może przymusić do zawarcia umowy
    zrzeczenia się dziedziczenia. Może powiedzieć "nie" - to jej prawo.
    Gdyby siostra się zgodziła to do notariusza idzie ona z mamą. Ty nie jesteś
    potrzeba. Mama podpisuje testament na Twoją rzecz z zapisem na jej rzecz, a
    one obie podpisują umowę zrzeczenia się dziedziczenia przez siostrę po mamie.
    Przemyśl sobie to wszystko co starałam się Ci powiedzieć. Jeśli coś jest
    niezbyt zrozumiałe to pytaj, a ja postaram się wyjaśnić. Serdecznie Cię
    pozdrawiam, a jeszcze serdeczniej (tak między nami) pozdrawiam Twoją mamę, dla
    której ta cała sytuacja jest chyba najbardziej bolesna: przecież Wy obie
    jesteście jej dziećmi. Życzę Ci powodzenia i żadnych konfliktów pomiędzy Wami
    dwiema, kiedy mamy zabraknie. B.




    Temat: Pomocy! :Mieszkanie-pól w spadku, pół darowane
    Moniko, nie zmieścił mi się tam cały mój post, stąd całą ostatnią część moich
    wyjaśnień przeniosłam tutaj:

    Gość portalu: monika_t napisał(a):

    > Jeszcze jedno. W przypadku gdy tata wcześniej umrze czy mama będzie miała
    > prawo do jakiejś części połowy po nim? Mój brat chce się zrzec notarialnie
    > prawa do tego mieszkania. Czy w przypadku mamy też tak trzeba postąpić? A co
    > będzie jeśli się rożmyśli i swoją połowę zapisze komuś innemu? (W jej
    > przypadku wszystko jest możliwe.)

    Tutaj zupełnie Ci nic nie umiem napisać, bo to niejako się wiąże z tą prawną
    niemożliwością dokonania tego o co Ci chodziło.
    Natomiast może być tak, że w tej sytuacji jeśli mama nie ustąpi to tato będzie
    chciał sporządzić na Twoją rzecz testament (podobnie jak mama). Miej na uwadze
    (to ważne w konteście tego co piszesz o mamie), że testament zawsze wolno
    zmienić i nikt tego nie może człowiekowi zabronić, a ważny będzie ten
    sporządzony jak ostatni. Jeśli oboje rodzice sporzadzą swoje testamenty
    powołując tylko Ciebie do spadku (i ich nie zmienią) to Ty po ich najduższym
    życiu staniesz się ich spadkobiercą, ale brat będzie mógł wystąpić do Ciebie o
    zachowek. Takie wystąpienie to jest jego prawo - nie obowiązek. Może wystąpić
    ale nie musi. Mozna tego unikną ale tylk owtedy jesli rodzice w testamencie
    wydziedziczyliby brata czyli swojego syna (uwaga: wydziedziczenie trzeba
    uzasadnić wskazując konkretne powody!), albo też brat Twój z każdym z rodziców
    zawarłby umowę (krótka, ale forma aktu notarialnego) o zrzeczeniu się
    dziedziczenia. Jeśli brat nie zasłużył sobie na wydziedziczenie (czyli nie
    postępuje nagannie w stosunku do rodziców), albo nie wyrazi zgody na zrzeczenie
    się dziedziczenia - to będzie miał prawo do wystąpienia o zachowek. Podobnie
    zresztą gdyby rodzice dokonali na Twoja rzecz juz teraz darowizny tego lokalu -
    uprawniony czyli brat może po śmierci rodziców żądać zaliczenia darowizny an
    poczet masy spadkowej i również domagać się od Ciebie zachowku (to miej również
    na uwadze).
    Może tak być, że dziś każde z rodziców sporządzi testament i powoła Ciebie do
    spadku, a za czas jakiś jedno z nich zmieni swoją wolę (powtarzam: wolno mu to
    zrobić) i powoła do spadku osobę inną niz Ty - to po najdłuższym życiu rodziców
    powstanie klasyczna współwłasność tyle osób ile zostanie w testamentach
    powołanych do spadku, czyli na przykład może tak być, że po tacie Ty nabędziesz
    spadek i będziesz miała połówkę, a po mamie nabędzie spadek ulubiona sąsiadka i
    ona będzie miała połówkę. Wóczaw Wy obie czyli Ty i sąsiadka będziesz
    współwłaścicielkami tego lokalu, po 1/2 części każda z Was i co wówczas z tą
    współwłasnością zrobicie to już będzie zależało od Was.

    Moniko, napisałam to co chciałam napisać i wierzę, że napisałam to w miarę
    jasno (niestety, nie potrafię sie ocenić). Jeśli coś jest dla Ciebie
    niezrozumiałe to bardzo proszę abyś się upomniała, bo moim celem tego co robię
    na Forum jest przekonanie, że osoba, do której piszę wszystko rozumie (inaczej
    to bez sensu). Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i gdyby COŚ to napisz (wiesz
    gdzie mnie znaleźć). B.



    Temat: Jerzyku! Poddaj sie honorowo!
    Nowy Testament wypełnieniem Starego?
    Kagan: Zanim sie zaczniesz oburzac, pomysl Jerzyku, czemu
    jedne zrodla zydowskie sa wedlug ciebie "sluszne" (Np. Ewangelie),
    a inne nie ("Talmud", "Zohar" czy tez "Toledot Jeszu")?
    J: Najpierw popierasz Krakena, kiedy ten podaje, jakoby Orygenes pisał o
    Pantherze jako ojcu Jezusa. Innymi słowy, Orygenesowi przypisuje się udział w
    bluźnierstwie przeciwko Jezusowi. Kiedy wykazałem, że Orygenes rozprawiał się z
    poglądami Celsusa, ty robisz zwód i twierdzisz, że „Orygenes STARAL sie
    rozprawic z PRAWDZIWYMI relacjami Celsusa”. Czyli nadal twierdzisz, że relacje
    Celsusa były prawdziwe.
    K: Bo byly! Patrz me poprzednie posty! Ja zreszta pisalem o nim pierwszy
    na tym Forum!
    (...)
    J: Orygenes tak pisze o Celsusie, który pisał fałszywe oskarżenia nie tylko pod
    adresem chrześcijaństwa, ale również Zydów:
    (...)
    K: Skad wiesz, ze to Orygenes mial racje, a nie Celsus. Czemu chrzescijanie
    zniszczyli dzielo Celsusa? Bo pisal on prawde...
    J: “Ale spójrzmy na sposób w jaki Celsus, który wyznaje, że wie wszystko,
    wnosi fałszywe oskarżenie przeciwko Żydom” Nie obraź się Kaganie, ale ta
    opinia pasuje jak ulał również do ciebie.
    K: Znow znizasz sie do atakow ad personam... :(
    Jerzy: Jeśli to jest ‘ad personam’ to jak nazwać twoje insynuacje,
    kiedy nazywasz mnie kłamcą, psychopatą, ...
    K: Juz ci pisalem, ze klamca jestes ty, a psychopata twoj okrutny bozek!
    J: Ale Wróćmy do Orygenesa, co pisał o rewelacjach Celsusa.
    Orygenes kolejno rozprawia się fałszywymi oskarżeniami Celsusa pod adresem
    Żydów oraz chrześcijaństwa. Chce najpierw zdyskredytować Żydów, a potem
    chrześcijaństwo, które się z niego wywodzi. Pisze, (punkt 6 wstepu), że Celsus
    adresuje swoje wywody do ludzi ‘słabych w wierze’ , czyli takich, którzy nie
    byli dobrze utwierdzeni w nauce chrześcijańskiej, aby ich od niej odwieść.
    Celsus musiał powoływać się na pewne opinie krążące wśród Żydów, i podawał je
    jako ‘prawdziwe’, jakoby matka Jezusa miała związek cudzołożny z żołnierzem
    rzymskim.
    K: Bo to byla PRAWDA! Stad kosciol zniszczyl dzielo Celsusa!
    Potwierdzaja zas Celsusa wspomniane przeze mnie zrodla, w tym TALMUD!
    A czemu Talmud ma byc gorszy od Ewangelii?
    Jerzy: Twoje ‘źródła’ nie ‘wspominają, lecz WYMYŚLAJĄ te brednie.
    K: Rownie dobrze mozna napisac, ze to Ewangelie WYMYŚLAJĄ te brednie
    o boskosci Jeszu ben Miriam!
    J: To kłamstwo być może zostało wymyślone przez Żydów, aby pokazać Chrystusa i
    chrześcijaństwo w jak najgorszym świetle. Imputuje Marii, po pierwsze,
    cudzołóstwo, a po drugie, Maria miała to uczynić z żołnierzem rzymskim, czyli
    przedstawicielem wojska okupant, z poganinem, których brzydzili się Żydzi.
    Większej obrzydliwości nie można było wymyśleć.
    K: Najwieksza obrzydliwoscia bylo ogloszenie sie bogiem przez Jeszu!
    Czyli kolejna bajka chrzescijan... :(
    Jerzy: Ta ‘bajka’ była zapowiedziania 700 lat wcześniej w Starym Testamencie
    przez proroka Izajasza: 7,14 Dlatego sam Pan da wam znak: Oto panna pocznie i
    porodzi syna, i nazwie go imieniem Immanuel.
    O jej wypełnieniu się pisze Mateusz:
    1,18 A z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak: Gdy matka jego, Maria,
    została poślubiona Józefowi, okazało się, że, zanim się zeszli, była brzemienna
    z Ducha Świętego.
    K: Immanuel a Jeszu to zupelnie INNE imiona! Juz o tym pisalem!
    K: Powtarzam: czemu w/g ciebie prawdziwe sa Ewangelie, a nie Talmud?
    Na jakiej podstawie czcisz jedne ksiegi, a odrzucasz drugie?
    J: Nowy Testament jest wypełnieniem się proroctw Starego. ST zapowiadał
    przyjście Zbawiciela i tego, co ngo spotka. Pan Jezus zrobił na ten temat
    wykład uczniom,którzy szli do Emaus. Wyjaśniał im, począwszy od Mojżesza,
    wszystko, co było o nim napisane.
    K: NT nie moze byc dowodem na swoja wlasna prawdziwosc!




    Temat: Czy lepiej darowizna mieszkania czy testament
    Witaj Dusztar,
    najpierw musicie ustalić jaka jest wola właściciela, a właścicielem jest teść
    (bez względu na to - co świetnie wiecie - kto wydatkował na to pieniądze). Teść
    może chcieć być właścicielem tego lokalu do końca swoich dni i jeśli taka
    będzie jego decyzja to wyboru nie macie: pozostanie tylko testament (albo
    dziedziczenie ustawowe).
    Testament teść może sporządzić zawsze i albo powołać do spadku albo tylko
    córkę, albo tylko zięcia, albo córkę w 1/2 części i zięcia w 1/2 części.
    Po najdłuższym życiu teścia trzeba będzie przeprowadzić sprawę spadkową w
    sądzie i uregulować kwestię podatku od spadku.
    Natomiast jeśli teściowi wszystko to obojętne i zdaje się na Waszą decyzję to
    przede wszystkim moim zdaniem musicie spojrzeć do warunków sprzedaży na rzecz
    teścia tego lokalu (np. protokół uzgodnień) i zobaczyć czy nie ma tam jakichś
    ograniczeń (czasowych głównie) co do zbywania. Często bywa tak, że tego typu
    mieszkania są sprzedawane z wysoką bonifikatą z jednoczesnym ustaleniem przez
    jaki czas nie można zbyć aby bonifikaty nie utracić - na to Was uczulam (taka
    bonifikata to duże pieniądze).
    Od razu tu jeszcze dodam, że:
    - takie ograniczenia czasowe najczęściej nie dotyczą zbycia na rzecz bliskich
    ale koniecznie musicie to sami ustalić jak u teścia to ukształtowano;
    - w ustawie o gospodarowaniu nieruchomościami zięć nie został wymieniony jako
    osoba bliska (na to też uczulam).
    Tyle co do samych możliwości.
    Jeśli już wyczytacie, że zbycie na Waszą rzecz nie grozi zwrotem bonifikaty a
    teść nie będzie się upierał przy byciu właścicielem do końca swoich dni to
    możemy rozważyć dwie możliwości nabycia przez Was tego mieszkania:
    - albo darowizna;
    - albo umowa o dożywocie (potocznie zwana: za opiekę).
    Przy darowiźnie teść darowuje Wam to mieszkanie, stajecie się właścicielami i
    co najwyżej możecie zastrzec prawo dożywotniego zamieszkania przez teścia w tym
    lokalu. Umowa o dożywocie moim zdaniem bardziej zabezpiecza interesy teścia: Wy
    stajecie się właścicielami ale teść z jej mocy może domagać się od Was
    świadczenia mu pomocy, sprawowania opieki i zapewnienia utrzymania.
    W sensie kosztów (dziś nie policzę bo musiałabym znać rynkową wartość tego
    lokalu)przy obu umowach taksa notarialna i opłata sądowa za wpis do księgi są
    takie same, a różne są podatki. Do konkretnych kwot opłat możemy wrócić kiedy
    podacie tę wartość.
    Dla oceny co korzystniejsze (nie tylko dziś ale szeroko rzecz ujmując)
    potrzebna będzie mi jeszcze informacja jakiego stanu cywilnego jest teść oraz
    czy ma inne dzieci poza tą córką (czyli Tobą).
    To jest istotne dla ewentualnej darowizny, ale i dla spadku: pozostałe dzieci i
    małżonek w obu tych przypadkach (darowizna i spadek) są uprawnione do zachowku
    i to też w ogólnych kosztach trzeba wziąć pod uwagę. Przy umowie o dożywocie
    ten problem nie istnieje.
    Dla kosztów związanych z darowizną potrzebna mi będzie jeszcze informacja, czy
    macie jakieś swoje mieszkanie (obojętnie jakie) bądź dom i czy zamierzacie w
    tym obecnym teścia lokalu mieszkać. Ma to związek z kolei z możliwością
    skorzystania z ulgi od podatku w przypadku darowizny (spadku też).
    Zdaję sobie sprawę z tego, że dość dużo Wam napisałam ale i temat dość szeroki.
    Wierzę, że udało mi się w miarę jasno i zrozumiale napisać (jeśli coś niezbyt
    jasne to oczywiście się upomnijcie). Koniecznie napiszcie odpowiedzi na moje
    pytania, bo bez nich nie bardzo mogę pisać o szczegółach (które choć są
    szczegółami - są bardzo istotne dla Was).
    Pozdrawiam Was serdecznie. B.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 2 z 3 • Wyszukano 147 rezultatów • 1, 2, 3 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.