Strona Główna ja kiedy usta interpretacja Jacek Mickiewicz J Michael Straczynski Jacek Falfus Jak czyścić wiatrówkę izzy galegos J300i download Jackowskiego 18 Poznań jak myć noworodka jak hodować papugi |
Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: jak interpretować rysunkiTemat: ROZKŁAD WROTA ROZKŁAD WROTA Tak jak obiecałam rozkład Wrota z pozycji Klucze do Tarota H.Banzhaf Znaczenie poszczególnych pozycji Rozkład w książce wyglada na łatwy i czytenly ale nie wiem jak mi to przepisanie i przerysowanie wyjdzie ( 1.Nazwa dzwi przed którymi stoi pytający 2. Dziurka od klucza - pozwala dojrzeć co znajduje się za dzwiami 3. kłódka - to co dotąd trzymało dzwi zamknięte 4. klamka u dzwi - to czeko potrzebuje człowiek żeby otworzyć dzwi 5. to co prowadzi do dzwi 6. nadzieje i obawy, oczekiwania dotyczace tego co może znajdować się za dzwiami 7.stosunek pytającego do dzwi 8.to o rzeczywiście znajduje się z dzwiami 9. gdzie należy szukać dzwi 10.co zdarzy się jeśli otworzymy dzwi 11.klucz do dzwi który powinien pasować do kłódki (3) Uwaga - nie musimy przechodzić przek każde dzwi z tego rozkładu . Karty moga pstrzegac przed dzwiami pułapką.Wtegy główne zadania to zamknąć i dobrze schować kluczdo wrót do spotkania z nastepnymi dzwiami ( nie bardzo kumam tą uwagę ) Sposób postepowania 1. - to to tylko hasło nie daję rzeczywistego obrazu 2.- pozwala na większe zorpozananie. Najważniejsza jest pozycja 8 pokazuje dokąd prowadzi droga za tymi dzwiami , a 10 pokazuje chwlowe odczucia po przekroczeniu progu . Najpierw interpretuje się 1,2,10 i przedewszystkim 8 żeby ocenić czy warto otworzyć dzwi. Pozycja 6 i 7 to subiektywne oczekiwania pytajacego. . Trzeba sprawdzić czy są właściwe. miejsce 6 z 8 - to dl€goterminowe perspektywy 7i10 - krótkoterminowe perspektywy Warunki wskazujące że trzeba przekroczyć dzwi to pozycje 4 5 i 9 , a nie w kluczu na miejscu 11, który otwiera kłódkę ( 3 ) która dotąd trzymała je zamkniete. No to się naprzepisywałam mam nadzieję że się skusiś kiedyś na ten rozkłąd i uzyjesz do tego 78 dzwi ) teraz spróbuję opisać połozenie nie wiem co mi z tego wyjdze. ................1........... 3....................6...... 2.......8................... 4.......10...........7...... 5....................9...... ........11.................. 1- powiązane z 6 i 7 3- powiazana z 11 2- powiazana z 8 i 10 4 - powiązana z 5 i 9 Jeśli ktoś jest zainteresowany moge przesłac na prywatę skan bo tu się nie bardzo da odzwierciedlić rysunek Pozdrawiam Temat: warsztat 27 Wybrałam na każdą osobę oddzielny rozkład i oddzielną talię. Karty rozkładałam „w ludzika” takiego jak na „pentagramowym” rysunku Leonarda da Vinci: ...............6 ..2..........................3 ..............1 ......4...............5 gdzie karta centralna (1) podaje ogólną informację o człowieku, prawa ręka (2) kim jest dla Anuszzki, lewa (3) kim nie jest, prawa noga (4) co ją z nim łączy, lewa (5) co dzieli, a głowa (6) informuje jaki jest stosunek Anusszzki do niego. Karty czwartej tali rozłożyłam na: brata, na „byłego” oraz kolegę – pytając o ich relacje z Anuszzką teraz, wcześniej i na co się zanosi w przyszłości. KRZYSIEK (karty Crowley’a): ............................4 Monet VII RYDWAN................................... I MAG ............................10 Kijów ...........IX PUSTELNIK......Rycerz Kijów 1) Krzysiek jest – 10 Kijów – człowiekiem bardzo autorytatywnym, zdecydowanym i stawiającym „na swoim”; 2) K dla A jest – Rydwan – przynosi doświadczenia i sytuacje, które szybko mijają. Podejrzewam, że Krzysiek jest kolegą z pracy i karta ta oznacza, że „jadą na jednym wozie”. Ale w I-ej wersji myślałam, że Krzysiek, to ex-narzeczony i karta ta oznacza: „było – minęło”. 3) Nie jest dla A – Mag – nie jest dla Anuszzki istotne to, że on jest mężczyzną. Nie ma między nimi relacji męsko-damskich. (W 1-ej wersji myślałam, że ex przestał się liczyć jako mężczyzna.) 4) Łączy ich – Pustelnik – wspólnie poszukują jakiś rozwiązań? Współpracują koncepcyjnie? A może łączy ich wspólne imię, jeżeli Anuszzka to Krysia? ( W 1-ej wersji myślałam, że łączy ich dogłębna znajomość swoich ukrytych cech, przywar, czegoś co głęboko ukryte w psychice i nie jest widoczne pod tzw maską.) 5) Dzieli – Rycerz Kijów – temperament. Jeżeli Krzysiek jest trochę despotyczny, to Anuszzka jest dostosowująca się i uległa, w każdym razie w kontaktach z nim. 6) Stosunek A do K – 4 Monet – Anuszzka ma do niego trzeźwy stosunek, ocenia go rzeczowo i ma wyrobioną, stabilną opinię o nim. Rozkład ten kojarzy mi się trochę z podporządkowaniem i dystansem, ale nie jest to wyraźne. Do kart i interpretacji pasuje mi rozkład na kolegę w pracy. Karty dla kolegi na relacje wcześniejsze, obecne, i na „zanosi się”: 4 Kijów, Królowa Monet, XII Wisielec. 4 Kijów pasuje mi do wspólnego działania w celu realizacji czegoś, a Królowa Monet do spraw urzędowych lub finansowych. Obie te karty współgrają z 4 Monet – stosunkiem Anuszzki do K. Temat: wrażenia z kursu Flawia Anusz wrażenia z kursu Flawia Anusz Prosiliście o podzielenie się wrażeniami z kursu Flawia. Bardzo chętnie to zrobię, bo jestem po prostu zachwycona . Zacznę od naszkicowania informacji o przekazie. Flawio wprowadzał uczestników w swój system interpretacji kart Tarota. Wielkie Arkana to 11 par kart spolaryzowanych: Głupiec-Świat, Mag-Moc (I-XI), II-XII, III-XIII,..., X-XX. Każda para jest pełnią jakiegoś archetypu. A Małe Arkana, to archetyp pary n-(Xn) w odpowiednim żywiole Monet, Pucharów, Mieczy i Kijów. Przy tym podejściu wyrazistsze stają się karty Marsylskie niż karty z obrazkami MA. (Nie zdążyliśmy omówić szczegółowo Małych Arkan, ale dostaliśmy „klucz”.) Flawio również zwracał nam uwagę na „przemawianie” do nas świata zewnętrznego poprzez symbolikę zdarzeń. Flawio zaproponował kilka rozkładów kart, ale głównym celem kursu nie było nabieranie wprawy we wróżeniu – tylko raczej zrozumienia polaryzacji kart do pracy nad swoim rozwojem osobistym. Ogólnie pracowaliśmy nad rozszyfrowywaniem symboli. Rozszyfrowując symbole (np. z własnych rysunków) zastanawialiśmy się nad odczytaniem co jest naszą misją. To takie bardzo ogólne podsumowanie tematyki kursu. Teraz trochę napiszę o drugim biegunie. Razem z Flawiem było nas 10 osób. Wszyscy fantastyczni. Towarzystwo było tak wesołe i dowcipne, że można było kulać się ze śmiechu . W życiu tak się nie uśmiałam jak przez te 6 dni warsztatów , , . Mieszkaliśmy w 7-io pokojowym domku na rekreacyjnej działce leśnej (3000 m kw.) pod Warszawą. Zajęcia mieliśmy albo na dworze w cieniu wysokich sosen, albo w dużym pokoju z kominkiem. Zajęcia rozpoczynaliśmy krótką medytacją, a kończyliśmy śmiechami przy kominku (lub ognisku). Posiłki robiliśmy sami. Flawio świetnie gotuje – zaprezentował parę potraw brazylijskich. Koszt jak na 6 dni warsztatów był nieduży. Płaciliśmy po 350 zł – i w tym już mieściły się koszty wynajęcia domku. Na zakupy złożyliśmy się po 100 zł – nikt nie był głodny i starczyło na miłe dodatki . Ale przede wszystkim przekaz Flawia był fantastyczny, pobudzający naszą kreatywność, myślenie, spostrzegawczość. Mówiąc obrazowo – Flawio dał nam wędkę i wskazówki jak łowić ryby. Reszta w naszych rękach. Jestem bardzo zadowolona z uczestniczenia w jego kursie. Było super pod każdym względem. Wiem, że wkrótce ukaże się jego książka, ale nie ma jak bezpośrednie oddziaływanie i kontakt. Temat: szczegóły radixu Witam serdecznie, literka R przy planetach w rysunku horoskopu oznacza, że w danej chwili planeta znajdowała się w ruchu wstecznym - czyli retrogradowała - oczywiście z punktu widzenia ziemianina. Mówiąc bardzo prosto robiła pętelkę, pozornie się na niebie cofając. My dzisiaj wiemy, że planety się nie cofają, ale z patrząc z ziemii na niebo czasem to tak wygląda i astrologowie uwzględniają to zjawisko. Planeta w retrogradacji może oznaczać, że własciciel horoskopu napotka na pewne problemy w manifestacji energii, jakie symbolizuje planeta. Nie zawsze tak jednak jest, więc jeśli ma Pani jakieś R w horoskopie, to nie trzeba sie od razu martwić. Moment wyjścia planety w retrogradacji ma wielkie znaczenie w progresjach, ale to juz domena bardziej zaawansowanych działań astrologicznych. Kółeczko z literą K to planetoida Chiron, odkryta w 1977 roku i obecnie modna w Polsce. Niektórzy uważają, że ma znaczenie jako symbol poszukiwania wiedzy, jego wpływy bada astrolog Piotr Piorowski, autor książki "Przesłanie Chirona". Osie horoskopu nie muszą się przecinac pod kątem 90 stopni - sytuacja taka ma miejsce na równiku. Im dalej, tym bardziej będą się w stosunku do siebie pochylać. Planety aspektują także osie, a więc także z tego powodu znajomość miejsca urodzenia jest ważna dla postawienia horoskopu. Lilith to nie jeden obiekt, bo jest i planetoida o tym imieniu i pewnien hipotetyczny punkt w horoskopie. Oznacza ponoć zbuntowaną naturę. Interpretacja Lilith jest zależna od pozycji innych ciał w horoskopie i sama z siebie - według mnie - nic nie znaczy, bo musi się odnieśc do innych cech. Astrologowie jednak nie są co do tego zgodni i niektórzy by się tu ze mną nie zgodzili. Trójkąt dynamiczny to - jak się domyślam - zapewne okreslenie wielkiego trygonu ognistego. Jest to trygon Barana, Lwa i Strzelca lub też trygon planet Slońce, Mars i Jowisz - władców znaków ognistych właśnie. Pozdrawiam bardzo serdecznie, Mii Temat: Baśnie do interpretacji lezbobimbo napisała: > Kocia-nogo. Nie czytalas ani Estes ani tej basni a wyglada Ci na spreparowana. > Hahaha. > Basn o Marii Mariewnie, Iwanie & Koscieju jest rosyjska i wystepuje w > stosunkowo znanym w Polsce zbiorze rosyjskich basni pod tytulem Cud Sokól, > Piórko Finista Jasnego, razem z basnia "O Madrej Wasylisie", analizowanej przez > > Estes w Biegnacej! Mam te ksiazke w domu i od dziecka bardzo holubie, bo oprócz > > intrygujacych basni jest ilustrowana przepieknymi rysunkami secesyjnego artysty > > Iwana Bilibina, a wiec powstalymi na poczatku 20 wieku. Znam osoby, które > dokladnie te sama ksiazke znaja, rysunki cenia, w dziecinstwie bali sie Baby > Jagi albo Koscieja. > Estes wie, co pisze i sprawdzila wiele basni z folklorów calego swiata, nawet > egzotyczna dla niej Slowianszczyzne. > > To, ze czegos nie znasz, nie znaczy ze to nie istnieje > > Jakie to niektóre ludzie potrafia byc zacietrzewione.. Zamiast poszukac i > sprawdzic, czy cos rzeczywiscie istnieje, wola stwierdzic, ze to zmyslone, > zwlaszcza jesli im do pogladów nie pasuje. > Lenistwo czy syndrom Brücknera? Teraz dopiero pzreczytałam twój post i spiesze odpisać. Faktycznie,przypuszczałam,że o M.M. to zmyslenie Estes.Ty wiesz,że taka baśń istnieje, fajnie, dzięki za info.Co do jej interpretacji, to mozna pofolgować swojej fantazji i dla każdej będzie znaczyła co innego. Estes nie jest dla mnie wyrocznią ze wzgledu na jawną nieprawdę którą zamieściła w swojej książce - to o rzekomo szeroko w Polsce znanej baśni o Wasylisie.Drobna rzecz,ale podważyła moje bezgraniczne zaufanie. Dalej to, co piszesz to już złosliwość. Temat: wos :( c.d. 25. Zadanie to zostało całkowicie źle zaprojektowane. Połowę punktów stanowią rzeczy, które nadawałby się na egzamin z typografii. Pomijam już fakt, że nie ma informacji, jako kto mamy napisać ten wniosek, a informacja „pamiętaj o właściwiej formie wypowiedzi” jest stanowczo nieadekwatna do wymagań klucza. Umieszczanie adresu, nr telefonu, nazwiska, zarówno adresata jak i nadawcy jest nonsensem i miejscem do nadużyć (np. porozumiewania się ze sprawdzającym), jeśli podstawowe dane nadawcy nie są zapewnione w poleceniu. Dziwi mnie też wymagany adres adresata – oznacza to, że trzeba znać na pamięć adres Rzecznika Praw Obywatelskich. Dodatkowo w kluczu uwzględniono jedynie powołanie się na dwa z artykułów konstytucji, tymczasem jest możliwe powołanie się na inne. Pomijam już fakt, że nie ma ustalonej formy wniosku do Rzecznika Prawo Obywatelskich, aby każdy obywatel, niezależnie od znajomości sposobu pisania listów oficjalnych, mógł bronić swoich praw. Arkusz II 26 a) i b) Klucz odpowiedzi do tego punktu sformułowany jest w ten sposób, iż przyznaje jedyny dostępny punkt za "określenie poziomu wzrostu" populacji w Europie i Ameryce Łacińskiej. Tymczasem w pytaniu nie ma wzmianki o konieczności wypisania tych danych. Jest za to polecenie wypisania przyczyn tego wzrostu, co z kolei nie jest uwzględniane przez klucz jako aspekt, za który przyznaje się punkt. 26 c) Klucz wymaga od zdającego przeliczenia danych procentowych z dokładnością do dwóch miejsc po przecinku (nie zostało to wyszczególnione w pytaniu), co wymaga między innymi precyzyjnego podzielenia 6134 przez 826. Zdającemu nie wolno korzystać z kalkulatora, a ilość miejsca na odpowiedź jest ograniczona - w arkuszu nie przewidziano miejsca na brudnopis. Obliczenia nie są trudne, ale są czasochłonne. 26 d) W odpowiedzi żądana jest jednostka w procentach, tymczasem w zadaniu nie ma słowa o przeliczaniu liczb na procenty. 26 e) W pytaniu wymagane jest podanie problemu pokazanego w źródle B, tymczasem widać tam dwa problemy – zarówno starzenie się społeczeństwa (jedyna odpowiedź punktowana w kluczu) jak i przeludnienie, które może obrazować drugi wykres. 27 a) W zadaniu tym należy wymienić spośród podanych kraje arabskie. W kluczu nie ma pośród nich Libii. O ile nie leży ona geograficznie na Półwyspie Arabskim, o tyle jest członkiem Ligi Państw Arabskich. 29 a) Odpowiedź na to pytanie wymagała odczytania danych z wykresu słupkowego, który w dużej części okazywał się nieczytelny. Zdający musiał znaleźć różnicę pomiędzy dwoma niewiele różniącymi się od siebie odcieniami szarości. Co więcej, dokonać tego kilkakrotnie, zachowując spójność i poprawność. 29 c) WYSŁANO DO ANDRZEJA MLECZKI ZAPYTANIE O AUTORSKĄ INTERPRETACJĘ RYSUNKU (interpretacja w kluczu jest nie do przyjęcia) 32 b) (drugi – w tym zadaniu występują zdublowane podpunkty a) i b) ) Odpowiadając na to pytanie można podać więcej wspólnych cech dla każdego rodzaju uchodźstwa niż uwzględniono w kluczu np. przymusowość tej migracji. W pierwszym podpunkcie b) stwierdzono, że uchodźstwo jest migracją przymusową. 33 a) Włochy poparły nie tylko wojnę w Afganistanie, ale również w Iraku, czego najlepszym dowodem jest fakt, iż stacjonuje tam włoski kontyngent. Ponadto Włochy stawały się już celem terrorystów, których żądaniem było wycofanie włoskich wojsk z Iraku. Temat: Bóg a UFO A więc różni się tym, że właściwie fakt istnienia/nieistnienia UFO jest dla mojego bytu całkowicie obojetny nigdzie w Biblii nie jest napisane ani nigdy nie zostało nam ludziom objawione przez Boga, że istniejey tylko my w kosmosie jeżeli kiedyś naukowo zostanie udowodnione, ze jest gdzieś życie poza Zimią to będę tylko szczęśliwa, że jest więcej stworzeń gotowych wilebic Boga a co do mnie samej - to kosmici nie są mi do niczego potrzebni, ich istnienie jest mi obojętne Bóg mnie kocha, CODZIENNIE GO DOŚWIADCZAM I SPOTYKAM SIĘ Z NIM - z kosmitami nie Bóg mnie zbawił do grzechu, wyzwolił ze śmierci duchowej, obdarzył łaską a kosmici tego nikomu nie zrobili Bóg umarł w męczarniach za mnie na Krzyżu, a kosmici nie mają takich zamiarów to z Bogiem będę przebywac w wieczności, On daje życie wieczne - kosmici jak wyżej do czego mi są potrzebni kosmici? może to moi bracia jako stworzenia Boże, może mają bardziej rozwinietą cywilizację (jeżeli istnieją) ale co mi do tego? dla mnie wiara w Boga w żaden sposób nie koliduje z faktem, że gdzieś byc może istnieje życie i że kiedyś się spotkamy a może rzeczywiście kiedyś na Ziemi byli kosmici? nie wierzę w to, ale podkreślam, ze teoretycznie jest to mozliwe, bo Bóg mógł stworzyć wiele światów, gdyz jest Miłością pragnącą obdarzać życiem wiara w kosmitów zaklada, ze będę w centrum uwagi, mediów, wszsycy o mnie usłyszą ,bo spotkałam się z UFO a wiara w Boga zakłada i wymaga wzrostu pokory i uniżenia, ukrycia się przed swiatem święci, którzy mieli objaiwenia często uciekali potajemnie, chowali sie przed ludźmi, zeby nikt się o nich nie pytał o "widzących" UFO trudno to powiedziec :-))) reasumując: wiara w Boga daje mi życie wieczne, rozwój mnie jako człowieka, wpływa pozytywnie na moich bliskich, bo wzrasta moja miłość, choc często spotyka mnie za to prześladowanie tu na ziemi co mi daje wiara w kosmitów? A to argumanty mojego brata, który chciał wziąść udział w odpowiedzi na Twoje pytanie :-)) Wszystko co poniżej to słowa mojego brata, który bardzo chciał coś napisać: Różnic jest kilka: - Wiara w Boga wymaga wysiłku (walka z własnymn egoizmem itp.), Wiara w UFO nie. - Wiara w Boga jest sama w sobie spójna logicznie. Wiara w UFO nie - tu jest bardzo śliski moment. Zauważ że osoby które widziały UFO w swoim mniemaniu WIEDZĄ a nie WIERZĄ w UFO. A taką WIEDZĘ można zakwestionować powołując się na naukę (fizykę). Wiary w Boga nie można zakwestionować bo jest wiarą czyli nie ma na nią dowodów (inaczej byłaby wiedzą). Zauważ że jezeli UFO istnieje jest zjawiskiem fizycznym ,powtarzalnym, dającym się zmierzyć zważyć itp. z Bogiem nigdy tak nie jest i nie będzie. - co do indian - w końcu przekonali się że biali też są ludźmi nie jako zostało to udowodnionione naukowo :) Na razie nie znaleziono dowodu naukowego że Bóg nie istnieje (patrz punkt wyżej - z definicji wiary wynika że nie istnieje taki dowód) co więcej nie wiem na ile znasz wiarę ale niejako w wolną wolę człowieka jest wpisany fakt że nigdy (na ziemi) nie będziemy MUSIELI wierzyć - czyli z samej NATURY WIARY wynika fakt braku 100% obiektywnego dowodu na instnienie Boga. - W Boga wierzą różni ludzie nie zależnie od charakteru, osobowości, stanu majątkowego w UFO wierzą osoby chcące za wszelką cenę w jakiś sposób zwrócić na siebie uwagę. - Wiara w Boga towarzyszła człowiekowi od zarazania dziejów UFO pojawiło się po II wojnie światowej - pewnie napiszesz o wizerunkach na skale itp. ale to nasza interpretacja tych rysunków autor mógł mieć co innego na myśli. Poza tym kiedyś marynarze przywozili z podróży morskich opowieści o smokach. Teraz mamy UFO. Podsumowując jest wiele różnic z zakresu psychologi które można komnetować na różne sposoby ale podstawową róznicą miedzy UFO a Bogiem jest to że UFO można zmierzyc zważyć itp. Bóg nie podlega prawom fizyki. W tej chwili fizyka jest na tyle rozwinięta że bez podważania podstawowych znanych i wielokrotnie sprawdzanych praw fizyki wiadomo że nie może istnieć UFO niewykrywalne dla urządzeń naukowych. Jeżeli UFO istnieje to jakieś urządzenie to zarejestruje. Czyli jeżeli twierdzisz że UFO = Bóg (że ufoludki są wyżej rozwinieci cywilizacyjnie niz my i nam wydaje się, ze są bogiem) podważasz cała wspóczesną naukę po to by udowodnić swoją teorię. Szary Temat: zabawy z wyobraźnią: Świat bez Boga. zbigniew31 napisał: > Właśnie , te wątpliwości , jakiego języka powinniśmy użyć , aby ich nie było . > Prawdopodobnie język matematyki jakiego używają maszyny byłby odpowiedni , > jednak słowo zapisane czy wypowiedziane zawsze będzie budziło te wątpliwości , > więc jak piszesz będzie zmuszało ich odbiorcę do twórczości , a co dopiero > wątpliwość w spojrzeniu na otoczenie . Wątpliwości dotyczące słów skłaniałyby do zamilknięcia. One mnie nigdy nie opuszczają(, co my tu robimy na forum, w którym trzeba używać słów?) dlatego stawiam na sztukę – to sposób szukania poza słowami. ( Ty wydaje się nie masz wątpliwości mieszając dwa rozdzielne pojęcia – sztuki i twórczości) Masz skłonności do filozofii analitycznej, której ojciec już zauważył - że o rzeczach na tym świecie najistotniejszych nie można nic powiedzieć. ( na tym gruncie nie dojdziemy do żadnego porozumienia nie mam tak samo zaufania do języka nauki (matematyki?) zresztą nauka tez nie ma nic do powiedzenia o sztuce uciekając jak Ty w pojęcia szczegółowe – usiłując wyciągać wnioski na temat maszyny na podstawie obserwacji śrubki.) Sztuka to jedyne miejsce gdzie można uzyskać pewność istnienia poza pozorem rzeczywistości. > Tak nie zawsze łączy się ze sztuką , ponieważ sztuko to ocena twórczości i z > tego powodu nie zawsze uzyskuje twórczość nominał sztuki , jednak twórczość > zawsze pierwsza jest wobec stuki , mam tu na myśli twórcze myślenie i nie > istotne czy dzieło zostanie zmaterializowane , poddane ocenie z zewnątrz , > wystarczy by autor ocenił je dla samego siebie i uznał je za sztukę lub nie , > protoplastą sztuki zawsze jest jednak twórczość . > Dlatego wolę określenie twórczość , skoro pierwsze jest wobec sztuki . To jak to jest – istnieje osobne pojęcie sztuki i osobne pojecie twórczości czy ocena jednego przez drugie odbywa się w ramach jednego pojęcia twórczości, bo przecież nie uznajesz sztuki za pojęcie osobne używając ich zamiennie. ( czy może ocena kierownika marketingu dotycząca udanej sprzedaży dokonanej przez wyjątkowo twórczego sprzedawcę śrubek(artystę?) to już sztuka? –zresztą po co mu ocena kierownika on sam wie że jest wyjatkowo twórczy.) Niewątpliwie pojęcie sztuki bardzo się zbanalizowało, ale miałem nadzieję, że nie aż tak i nie tutaj.)Na temat określenia " sztuka jako ocena twórczości" to by można prace napisać ale przecież wakacje. Powiedzmy jasno( upraszczając ) - pojecie twórczości jest pierwsze w stosunku do sztuki tak jak ołówki pierwsze są w stosunku do rysunku – skupienie na rodzajach ołówków i ich właściwościach jest bezpieczne, ale nic nie mówi o rysunku (sztuce), – jeśli dodamy do tego jeszcze takie nieokreślone i niejednoznaczne słowa jak – emocje, przypadek,wrażenie, świadomość ( albo podświadomość) dziedzictwo kulturowe, pozór czy reakcja na rzeczywistość itd. itp. to dopiero znajdziemy się na granicy „sztuki – rysunku” a ołówki niech zostaną w piórniku, bo dalsze ich ostrzenie analityczne nie doprowadza do żadnych rozstrzygnięć, bo to tylko narzędzie. > Istotnie plagiat to nieostre sformułowanie , ale miałem kłopot ze znalezieniem > określenia nie > budzącego wątpliwości , aby oddać istotę takiego 100% powtórzenia sensu , jaki > widział autor zapisując tekst . > Nie sądzę , aby także Goete mógł powtórzy , zrozumieć jakikolwiek tekst , tak > jak widział to autor zapisujący go . No nie ma sposobu dla żadnej pewności, ale to nie ma nic wspólnego ze sztuką. (Chyba, że sztuka może pomóc w szukaniu pewności ) Zresztą, po co ja piszę - przecież i tak będąc twórcą jak każdy - zinterpretujesz to inaczej nadając nowy sens tym słowom i być może osiągniesz w tej interpretacji poziom sztuki, ale nie mnie to oceniać. O kurcze napisałem Goete zamiast Goethe, ale to już wakacje – wybaczcie. Powiedzmy jasno( upraszczając ) - pojecie twórczości jest pierwsze w stosunku do sztuki tak jak ołówki pierwsze są w stosunku do rysunku – skupienie na rodzajach ołówków i ich właściwościach jest bezpieczne, ale nic nie mówi o rysunku (sztuce), – jeśli dodamy do tego jeszcze takie nieokreślone i niejednoznaczne słowa jak – emocje, przypadek,wrażenie, świadomość ( albo podświadomość) dziedzictwo kulturowe, pozór czy reakcja na rzeczywistość itd. itp. to dopiero znajdziemy się na granicy „sztuki – rysunku” a ołówki niech zostaną w piórniku, bo dalsze ich ostrzenie analityczne nie doprowadza do żadnych rozstrzygnięć, bo to tylko narzędzie. Temat: Śpiaca krolewna - kolekcja GW malinela napisała: >Kiedy tylko wrócę do domu, przejrzę wszystkie gazety, aby znaleźć ten fragment jej wypowiedzi.. Czuję się odpowiedzialna za zrujnowanie jej kariery !!! Malinelo – nie wydaje mi się, żeby moje zdanie na temat pani Magdy mogło zruinować jej karierę. Na pewno ma szerokie grono wielbicieli i moje, czy nasze słowa krytyki tego grona nie zmniejszą :) i2h2 napisała: >Nie wierzę ;-) Interpretacja "gibkiej rybki" z "Bajki o rybaku i rybce" wskazuje wyraźnie na wcześniejsze zapoznanie się z tekstem. Łatwo zresztą sprawdzić na kimś, kto tego tekstu nie zna: "na gorąco" tego nie da się tak przeczytać. Iwona – masz rację, słychać, że interpretację wierszy pani Magda przemyślała i może nawet przećwiczyła. Może nawet jej wypowiedź o nie przygotowywaniu się do czytania tekstów była swoistą kokieterią. Ale nie zmienia to faktu, że czyta kiepsko. malinela napisała: >U mnie sprawa jest bardziej skomplikowana, bo ja Ją bardzo lubię. Przede wszystkim za propagowanie twórczości Jeremiego Przybory, a szczególnie za "Zimy żal". Kiedy śpiewała "dobranoc mężczyzno, zbiegany za groszem jak mrówka.." na dwa głosy z Jeremim Przyborą .. ach ..rozplywam się we wspomnieniach.. > To, że nie czyta wcześniej tekstu nie oznacza, ze olewa przyszłego odbiorcę. Myślę, że to świadomy wybór drogi interpretacji, niestety niezbyt trafiony. malinelo – cóż, ja generalnie nie przepadam za szeroko pojętą poezją śpiewaną czy piosenką poetycką. Nie przeszkadza mi to być miłośniczką duetu Przybora-Wasowski ale w oryginalnym wykonaniu, dowcipnym i żywym. Magda Umer dla mnie jest zbyt monotonna i omdlewająca. Wiele się po jej interpretacji bajek nie spodziewałam, wiec się nie rozczarowałam. Jakoś jednak mam poczucie, że mogła się spodziewać, że bez przygotowania jej nie wyjdzie. Chociaż, może jest z siebie zadowolona. Nie uważam też, że pan Wojtek jest mistrzem ale jakoś słychać, że się stara ona faktycznie nie. > Zupełnie nie odniosłyście się do drugiej części mojego utyskiwania. Nie macie wrażenia, że zaproszenie 2 autorów, 3 ilustratorów i 2 narratorów (choćby wszyscy byli świetni) to zbyt mała grupa jak na kolekcję ! To tu dopatruję się braku profesjonalizmu i olewactwa. Malinelo – myślę, że to dowód na podejście dobrego sprzedawcy, czyli profesjonalizm – zatrudnili popularnych autorów, najpopularniejszych w Polsce rysowników, znanych narratorów. Jest szansa na dobrasprzedaż. A z większym gronem autorów pewnie było by zamieszanie : ) alistar1 napisała: > Dziewczyny, mam wrażenie, że kolekcja zbiera niezłe cięgi, a Wy? Do każdej bajeczki są zastrzeżenia... Chyba nie jest aż tak źle, zawsze jacyś tam obrońcy się znaleźli. Przynajmniej jest to dowód na zainteresowanie. W pewnym momencie z resztą dyskusja umilkła. Nawet chciałam skrobnąć – bardzo podobała nam się „Lampa Alladyna”. I tekst i rysunki i pan Wojtek (ten blues w jego wykonaniu : )))))) Zapierałam się, że więcej płyty z MU nie kupię – kupili moi rodzice. Płyty nie słuchałam ale książkę przeczytałam - tekst, super współczesny i super skrótowy mi się podoba (ilustracje mniej). Pozdrawiam wszystkie dyskutantki Temat: Odkrywamy Świętokrzyskie - waza z Bronocic Zabezpieczam artykuł do dalszej naukowej dyskusji Odkrywamy Świętokrzyskie - waza z Bronocic Janusz Kędracki 02-10-2004 , ostatnia aktualizacja 01-10-2004 20:16 Najstarszy na świecie dowód używania przez człowieka pojazdu czterokołowego znaleziono nie w Egipcie czy Grecji, ale na polu w Bronocicach koło Działoszyc. Wazę z wizerunkiem pojazdu Kraków zalicza do swoich największych skarbów, w Świętokrzyskiem ciągle czeka na odkrycie. Bronocicie to niewielka wioska nad Nidzicą na południe od Działoszyc. Ponad 5 tysięcy lat temu w jej pobliżu znajdowało się jedno z największych osiedli neolitycznych Europy. Zajmowało powierzchnię ponad 50 hektarów. Archeolodzy przebadali jego niewielką cześć, ale znaleźli kilka tysięcy cennych obiektów, m.in. narzędzia z krzemienia, gliniane krążki używane do przędzenia, a także liczne fragmenty naczyń. Najcenniejszym odkryciem, dokonanym w 1975 roku podczas badań prowadzonych wspólnie przez pracowników Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w Krakowie i Uniwersytetu Stanu Nowy Jork w Buffalo, była waza z wizerunkiem czterokołowych wozów. Naukowcy z Holandii po przebadaniu znalezionej obok niej kości orzekli, że pochodzi z około 3500 roku przed naszą erą. Tym samym zachwiana została teoria, że wozów jako pierwsi używali Sumerowie na terenach między Tygrysem a Eufratem. W Krakowie to skarb Dla uczczenia tego faktu w maju 2003 roku pod Bronocicami odsłonięty został pomnik. Dotrzeć tam można polną drogą. Na wzgórzu stoi duży kamień z przytwierdzoną metalową tablicą i napisem: "Praojcom i Archeologom. Dla upamiętnienia odkrycia w 1975 roku wielkiego osiedla neolitu i najstarszych pojazdów świata na wazie z Bronocic...". W napis wkomponowane są rysunki z tej wazy. Z boku stoi pokryty słomą szałas, a przed nim widać ślady po ognisku. To resztki zrekonstruowanej na uroczystość odsłonięcia pomnika zagrody neolitycznej. Złożona z glinianych fragmentów waza z Bronocic przechowywana jest w sejfie Instytutu Archeologii i Etnologii PAN przy ul. Sławkowskiej w Krakowie. O jej wypożyczenie bezskutecznie zabiegało wiele muzeów na świecie. Waza znalazła się na plakacie "Skarby krakowskich muzeów", obok słynnej "Damy z gronostajem" Leonarda da Vinci, Złotego Globusa Jagiellońskiego, rzeźby Marii z Dzieciątkiem z XV wieku, nosorożca włochatego i kamiennego posągu Światowida. Jej kopię oglądać można w krakowskim Muzeum Archeologicznym przy ul. Senackiej. W Działoszycach kopia nr 1 Ale nie trzeba, a nawet nie warto w tym celu jechać do Krakowa. - Tam mają kopię numer dwa. Numerem jeden jest ta - pokazuje z dumą glinianą wazę Paweł Kamiński, dyrektor Miejsko-Gminnego Centrum Kultury w Działoszycach. Przechowuje ją w swoim gabinecie wraz z innymi neolitycznymi eksponatami. Chętnie pokazuje i objaśnia rysunki. A objaśnienia są konieczne, bo wóz z Bronocic ma nie tylko cztery koła i dyszel, ale także piąte w środku. To wyobrażenie jakiegoś naczynia czy może koło zapasowe? - Narysowanie tego koła można interpretować jako kult Boga Słońca - uważa Kamiński. Wóz to tylko jeden z wizerunków na wazie. Neolityczny artysta chciał prawdopodobnie pokazać otaczający go świat. Łatwo rozszyfrować drzewa, trudniej równolegle i prostopadle narysowane linie. Niektórzy interpretują je jako siatkę pól i dróg. Zdaniem Kamińskiego to schemat osiedla. - Już wtedy mogły występować piętrowe zabudowania - mówi. Na dole wazy widać jeszcze linie przypominające kształt fal. Tak dzieci rysują dziś rzekę. Dyrektor Kamiński nie ma wątpliwości, że to Nidzica, która przed pięciu tysiącami lat była znacznie większa. Jak tam trafić Z rynku w Działoszycach kierujemy się na Kazimierzę Wielką, po kilkuset metrach po prawej stronie widać drogowskaz z napisem "Bronocice 3". W samym środku wsi należy skręcić jeszcze raz w prawo w drogę polną, która doprowadzi do pomnika na szczycie wzgórza. Kopię wazy oglądać można w godz. 11-19 w Miejsko-Gminnym Centrum Kultury przy ul. Ogrodowej 6. Więcej informacji o odkryciu w Bronocicach znaleźć można na stronach internetowych www.dzialoszyce.info lub www.neolit.prv.pl Temat: 9/11 Co bylo powodem eksplozji w Pentagonie? Hmmm... kingfish napisała: > Gość portalu: A.D. napisał(a): > > > kingfish napisała: > > > > > www.kingfish.us.tf/24m2.swf > > > > > > > > > Nie wiem jaki miales cel w tym swietnym, komputerowej technikipodkres > leniu > > > > braku proporcji tej spekulacji na temat samolotu trafiajacego w Pentagon. > Nie > > mam obiekcji do Twojej interpretacji tego zdjecia/rysunku, natomiast > pytaniem > > bylo: dlaczego nie ma tam zadnych smieci, skrzydel, czy ogona samolotu tuz > > po > > tej eksplozji. Dlaczego nie ma zadnych sladow na trawniku przed Pentagonem > , > > ktore to powinny byc, gdyby samolot uderzyl w 'parterowa' czesc tego budyn > ku? > > Zdjecia te byly robione bezposrednio po tej eksplozji, wiec gdzie sa te > > dowody 'samolotowe', bo to byla niby rakieta, jak to najpierw okreslil > > Rumsfeld, zanim nie dorobiono do tego bajki koniecznej do zniszczenia > > Afganistanu. To jest kraina krasnoludkow tutaj i bajki sa nieustannym fakt > em > > zycia.... > > > A co sie stalo z samolotem? > Kazdy stan ma przynajmniej pare lotnisk ktore maja radary. Czy wydaje ci sie > prawdopodobne ze w WDC i sasiednich stanach cywilni operatorzy tych radarow > nie widzieli by na ekranie co sie naprawde stalo z tym samolotem? Kazdy > samolot ma taki radar, ile ich bylo w locie w tym momecie? 100, 200, 1000?. > Widzieli samolot ktory kompletnie zniknal z ekranu nad Pentagonem. > > Co do szukania szczatkow samolotu na trawniku przed budynkiem, odpowiedzialem > na to pytanie: > > www.kingfish.us.tf/flight77.swf > > A co sie stalo w WTC? Wszystkie szczatki samolotow, I nie bylo ich wiele, > znalazly sie po drugiej stronie budynku. To cie dziwi? Czy spodziewales sie ze > samolot odbije sie od budynku i wyladuje na trawniku? > > Jeszcze jedno: Po co US tak maskarada? Mogli powiedziec ze to byla rakieta a > nie samolot. >> Przejrzalem. Swiadkowie twierdzili ze 'to' uderzylo w dolna kondygnacje budynku, ktory dopiero o 10.10 sie zawalil. Ty, na twoim schemacie twierdzisz ze samolot ...skosil gorne pietro i wyladowal w nastepnej czesci budynku. Skad taka spekulacja? Dla 'wyjasnienia' tylko? Przeciez Twoje wyjasnienie nie trzyma sie kupy i nie ma nic wspolnego z relacjami swiadkow. No i ze zdjeciami, gdzie wskazujesz na jakis pojedynczy smiec, jako ...pozostalosc po przynajmniej tylnej czesci samolotu i skrzydel. Twoja interpretacja ma na celu usilowanie wprowadzenia przynajmniej zamieszania, jezeli nie oczywistej disinformacji! Zdjecia sa wystarczajaco wyraziste i mozesz to raz jeszcze obejrzec sobie powiekszajac je! >> Po co US ta maskarada? Ano po to aby przeprowadzic od dawna zaplanowana inwazje Afganistanu. Bo Talibowie nie chcieli slyszec o pociagnieciu rurociagu z zaglebia Kaspijskiego do Pakistanu/Indii!!!Zaplanowana i dopilnowana przez zydow!!! Tak, przez zydow!!! Z Pearlem i Wolfowitzem na czele. Nie sadzilem ze ten drobny fakt znajdzie jeszcze ...niedowiarkow.> Temat: sezon 2008/9 cd A dzisiaj w Filharmonii Narodowej w Warszawie pan Brahms Johannes grał Intermezzi. Mój Boże, jak pięknie. Możecie pytać: ty głupia pensjonarko, co się tak podkochujesz w tym starym kawalerze. NIe ma lepszych partii? Może i są, ale ja tak pana Johannesa koch… Jak tylko coś mi zagra, z tych swoich muzycznych smętków, to mnie durnej wszystko z rąk leci. A i naszej podkuchennej też. Co sobie o nim pomyśli, to od razu chce mu Tafelspietz i Apfelstrudel podesłać. I tak sobie obie siadamy i łzy nam ciekną z oczu. Panie Brahms, panie Brahms, kochany panie… PS. Gdy dzisiaj na zwykłym krześle (jak to ma w zwyczaju) usiadł przy fortepianie Radu Lupu, zespolony wręcz z instrumentem, obraz który ujrzałem przed oczami łudząco przypominał znany rysunek Brahmsa przy fortepianie. Podobieństwo było niezwykłe. I na swój sposób wzruszające. A gdy na bis właśnie zagrał wspomniane intermezzo - to mogłem już napisać tylko co wyżej. Wieczór był niezwykły nie tylko dla tych dwóch powodów. Ale o wszystkim napiszę słów wspólnych parę po powrocie z Berlina - 8 maja wysłucham tam recitalu z sonatami LvB (8,9, i 10) i sonatą B-dur Schuberta D960. A na koncercie dwóch (bynajmniej nie starszych) panów prowadziło uroczy dialog, który niechcący podsłuchałem, gdyż dialog nie był prowadzony w sposób nazbyt deskrecjonalny - za to nad wyraz witalny. W kontekście paru wolnych miejsc zajętych w ostatniejchwili przez wejściówkowiczów jeden pan rzucił: a pamiętam jak ciężko było o wejściówki na koncert Małcużyńskiego w 1958. Nie powiem, lewe oczko zawędrowało na tył głowy, by dokonać oględzin. Panowie zresztą w każdej wolnej chwili komentowali wszystko co się dzieje, ale w sposób tak uroczy, że ani przez chwilę nie wywołali we mnie cienia irytacji. Nawet, gdy zapytali, czyja była kadencja w koncercie Beethovena. Ot, takie dwa wiecznie świeże pędy na łączce filharmonicznej, które obok nieprzyzwoicie młodej dzieciarni ze szkół i akademii są tym, co lubię sobie poobserować w różnych salach koncertowych, żałując przy tym tylko, że nie mogę fotografować i uwieczniać ich - wraz z ich uczuciem do muzyki. I jeszcze jedna króciutk uwaga do koncertu - miał on dwóch dyrygentów - dosłownie. Prócz maestro Wita intensywnie do orkiestry sygnały słał (acz dyskretnie, lewą reką) sam Lupu. Był śliczny moment, gdy przez dłuższą chwilę grała sama orkiestra i maestro Wit "całym zgrabnym sobą" zwrócił się w kierunku wiolonczel i kontrabasów, a fluidy między nimi fruwały jak kwitnące kwiecie dmuchawców, podczas gdy w tym samym momencie Radu Lupu dorabiał na boku z drugimi smyczkami - i też chyba to i owo przelatywało. W każdym razie rumuński milczek był w bardzo dobrym nastroju, właściwie pierwszy raz widziałem go tak uśmiechniętego i zadowolonego po koncercie, gdy dziękował i orkiestrze i dyrygentowi (też w szampańskim humorze - ale też orkiestra FN wykonałą naprawdę solidną pracę; może troszkę schowana za pianistą, ale w pełnym z nim porozumieniu i zrozumieniu). Krótko tylko dodam, że w koncercie Schumanna troszkę ogrywał niektóre fragmenty, na zasadzie "a może by to tak spróbować", chwilami tylko dając pełnokrwistą interpretację, podczas gdy po przerwie jego kreacja III kf LvB była już propozycją na swój sposób "skończoną" - na swój, czyli Radu Lupu. To była absolutnie jego i tylko jego propozycja - włącznie z dopisanymi w pierwszej części w lewej ręce akordami. Zresztą - podobnie jak Sokołow - on również lubi przypominać, że partia lewej ręki to świat niesłychanie ciekawy i wymagający lepszego traktowania, broń Boże bagatelizowania. O ile w Schumannie malkontenci mogli nie znalaźć momentów fascynujących (dla mnie potraktował on ten koncert mniej może na sposób i manierę romantyczną (cokolwiek by to miało znaczyć), a bardziej doszukiwał się tam impresjonistycznych wrażeń rodem z Debussy`ego), o tyle w przypadku Beethovena byli zdecydowanie lepszego zdania - ale... czy najlepszego? Bardziej zobaczyli to jako absolutnie własną propozycję Rumuna. Ja tę propozycję kupiłem z całym dobrodziejstwem inwentarza (w przeciwieństwie do wspomnianego kiedyś w grudniu jego koncertu w Dreźnie z kf Bartoka - tam nie działo się po prostu nic). Natomiast zachwyt wzbudził był wspomniany na bis Brahms - bo też była to interpretacja przepiękna, pozbawiona sentymentalizmu, zagrana pięknie i mądrze. Przy czym było to piękno właściwe pięknu twarzy starych ludzi. A przy tym równie wymowne i wzruszające. Absolutnie niezwykły wieczór. Temat: Sylwester a Astrologią i Psychologią C.G. Junga Sylwester a Astrologią i Psychologią C.G. Junga INSTYTUT ASTROLOGII HUMANISTYCZNEJ Zaprasza do udziału w szkoleniu: SYLWESTER Z ASTROLOGIĄ i PSYCHOLOGIĄ C.G. JUNGA 28 grudnia 2007 - 02 stycznia 2008 Folwark WĄSOWO (k. Nowego Tomyśla) Prowadzący: MONIKA KALARUS i ARTUR ŚWIĘCH Zapraszamy na wyjątkowy warsztat, który jest spotkaniem wiedzy astrologicznej i psychologii. Chciał(a)byś spędzić Sylwestra inaczej niż zwykle? Poznać otwartych na świat i wiedzę ludzi, nawiązać nowe przyjaźnie? Lubisz spędzać czas dobrze się bawiąc i jednocześnie ucząc? W Sylwestra zwykle ogarnia Cię raczej refleksyjny nastój i nie masz ochoty zmuszać się do zabawy i hucznych imprez? Nie przepadasz za suto zakrapianymi przyjęciami? Kochasz przyrodę i piękne miejsca? Jeśli tak, to Szkolenie w Wąsowie jest właśnie dla Ciebie! Spotykamy się w wygodnym pensjonacie Folwark Wąsowo (www.wasowo.com.pl) z dala od miejskiego zgiełku, w otoczeniu pięknej przyrody, w pobliżu starego bukowego lasu, aby wspólnie, poznając fascynującą wiedzę, poznawać siebie i innych oraz zadbać o własny rozwój. W programie m.in.: 1. Pełny Kurs Astrologii: Symbolika astrologiczna, zapoznanie z energetyką planet i faz (znaków) zodiaku, teoria archetypów, archetypy mitologiczne, literackie i filmowe, dekanaty i dwadasamsy zodiaku, aspekty planet, sektory (domy) horoskopu, Ascendent, Medium Coeli, rektyfikacja horoskopu - podstawowe techniki poszukiwania oraz uściślania godziny urodzenia, pojęcie dominanty horoskopu, praktyczne ćwiczenia interpretacji horoskopów, odkrywanie potencjałów, prognoza astrologiczna (tranzyty, progresje, daty stałe), planowanie osobistego rozwoju zgodnie ze swoimi potrzebami i indywidualnym rytmem, astrologia porównawcza (połączenia energii w relacjach międzyludzkich, związkach partnerskich), Twoje miejsce w świecie (relokacje, astrokartografia, przestrzeń lokalna). Każdy uczestnik otrzyma pełną wersję programu komputerowego do obliczeń astrologicznych Urania (trial). 2. Zajęcia z psychologii Carla Gustava Junga: Świadomość i nieświadomość indywidualna w psychologii Junga. O kompleksach, projekcjach, ekstrawersji, introwersji, myśleniu, intuicji, uczuciach i percepcji. Niewidzialne korzenie świadomości - archetypy nieświadomości zbiorowej. Bogowie w nas - postaci mitologiczne ucieleśniające archetypowe zachowania opisywane przez fazy zodiaku. Poszukiwanie osobistego mitu. Anima i Animus. Ja w relacjach. Rysunek drzewa - technika poznania osobowości. 3. Wieczory filmów archetypowych. Każdego dnia oglądamy specjalnie przygotowany film. Do dyspozycji mamy salę kinową z dużym ekranem. Po projekcji w ramach DKF, czyli dyskusyjnego klubu filmowego, dzielimy się swoimi wrażeniami, uczymy rozpoznawać przedstawione archetypy, omawiamy postaci i ich postawy, wykorzystując zdobytą już wiedzę astrologiczną i psychologiczną. Przekonasz się, że w każdym filmie jest więcej treści niż się z pozoru wydaje. 4. Noc Sylwestrowa przy kominku. Nie będzie wielkiego balu, stroje wieczorowe zbędne Będzie film, kominek, rozmowy i doskonałe jedzenie. Sala taneczna dla chętnych. A wszystko to w przyjaznej, spokojnej atmosferze. 5. Poranne i wieczorne medytacje (dla chętnych). Warunki pobytowe: Część mieszkalna Folwarku Wąsowo to kompletnie odrestaurowany w 2001r. budynek wyróżniony nagrodą specjalną konkursu "Chata 2001" na najładniejszy stary dom powiatu nowotomyskiego. W obiekcie znajdują się przestronne pokoje dla gości, duży salon, kuchnia, odnowiona sala kominkowa oraz sala kinowa z dużym ekranem. Wszyskie pomieszczenia ogrzewane i komfortowe. Na czas warsztatu cały Ośrodek będzie wyłącznie do dyspozycji uczestników. Wyżywienie wegetariańskie z elementami makrobiotyki (3 posiłki dziennie) opartym o naturalne, ekologiczne produkty Folwarku Wąsowo oraz przygotowywane na miejscu przez zaproszonych przez nas kucharzy. Inwestycja: Wszystkie zajęcia w cenie Kursu Astrologii! Informacje i zapisy: tel. +609 733 762, artur@astrologia.pl, www.arturswiech.com SERDECZNIE ZAPRASZAMY! Temat: Sterylizacja > Owszem zyjemy w roznych swiatach, ja uwazam ze tutejszy zwyczaj sterylizowania > zwierzat i w ten sposob kontrolowania populacji jest lepszy anizeli topienie, > usypianie malych szczeniaczkow i kotkow i przepelnione schroniska. Owszem, tutaj topienie, dobijanie łopatą, "puszczanie wolno" (co często kończy się w schronisku) itd. - to głównie specjalność wsi i małych miasteczek, gdzie możesz sobie przekonywać do sterylizacji do usr... śmierci. Natomiast usypianie, przywiązywanie do drzewa w lesie, oddawanie rodzinie na wsi, czasem oddawanie do schroniska - to raczej domena ludzi z miasta (głównie "nowobogackich, ale nie tylko), zwykle o wyższym statusie materialnym i - podobno, społecznym. Tam, może miałabyś szanse. Reszta natomiast, jest mniej więcej odpowiedzialna i rozmnaża psy i koty mając wcześniej chętnych. Wykorzystywanie wyrwanych z kontekstu, cudzych sytatystyk i doświadczeń jest moim zdaniem po prostu nieuczciwe. > A kto ci kaze wykraczac poza ramy? Jeśli nie wiesz, jakie ramy może zaproponować wolnopraktykującym lekarzom samorząd - przejrzyj jeszcze to (przede wszystkim rozdział 2, art. 10 ust. 1): www.vetpol.org.pl/ustawa_o_zawodzie.htm Ograniczanie populacji bezdomnych zwierząt jest zadaniem władz państwa, samorządów terytorialnych, różnych organizacji, fundacji... Lekarze - praktycy mogą się w to włączać lub nie ale wyłącznie jako osoby prywatne a żonglowanie frazesami i gra na sentymentach - to raczej zadanie dla telewizyjnych reklam. > Przypominam ze wyrazilam sie ze polscy weterynarze ktorzy zniechecaja > zainteresowanego wlasciciela do sterylizacji bo "szkoda, takie ladne zwierze" > sa po prostu nieodpowiedzialni. Nie, oni po prostu wypowiadają swoje prywatne zdanie. Decyduje właściciel i, jeśli wie czego chce, zawsze może zażądać wykonania zabiegu... lub pójść do konkurencji! Nieodpowiedzialnych ludzi natomiast (bez względu na to, co Ty przez to rozumiesz) nie brakuje nigdzie. > I jeszcze smiejesz sie z "mojego" obrazka na temat jak szybko koty sie > romznazaja. To była ironia. Uważam, że chcąc kogoś przekonać, powinno się przedstawić bardziej rzeczowe argumenty. W ten sposób można udowadniać słuszność wielu dziwnych pomysłów, np.: na każde najedzone dziecko w USA przypada 1000 głodnych dzieci w trzecim świecie - wszystkie amerykańskie kobiety powinny się więc wysterylizować, by ich dzieci nie zajmowały miejsca głodnym - przecież są adopcje; obetnij sobie głowę - w ten sposób nigdy nie dasz zarobić dentyście i nie umrzesz na raka mózgu. A w ogóle - to wiesz ile milionów ludzi rocznie umiera z brudu? Rysunek, jaki zaproponowałem nie byłby taki głupi, prawda? >Postępowanie lekarza weterynarii wobec zwierzęcia powinno uwzględniać > także > uzasadniony interes jego posiadacza oraz aspekty społeczne<< "Co ma piernik do wiatraka"? To posiadacz decyduje o losie zwierzęcia - lekarz może tylko wyrazić swoje zdanie i proponować, a "interes społeczny" obejmuje również np. eksterminację szczurów - tym też mają zajmować się weterynarze? "Aspekty społeczne" - to tylko taki wytrych, czyli furtka dla interpretacji na wypadek sytuacji nieprzewidzianych i dwuznacznych (zresztą, do dyskusji ale to już nie moja sprawa). > a kto ci kaze narzucac. Mowienie ze " szkoda wycinac" tez mozna zinterpretowac > > jako narzucanie. Uważaj - to działa raczej w drugą stronę! Usługą, wykonywaną przez lekarza może być zabieg chirurgiczny, natomiast nie jest nią wyrażenie opinii "za" lub "przeciw". > Pytanie tylko ile doswiadczenia maja w tej chwili polscy weterynarze, dla > ktorych business na dobre rozwinal sie dopiero jak runela komuna. Nie masz pojęcia o polskiej weterynarii ani "za komuny", ani teraz! To są dwa różne światy, porównywanie ich (o ile w ogóle jest możliwe) pokazało by tyle samo "plusów", jak i "minusów" dla obu stron. Tak, czy inaczej, łatwiej było by Ci rozmawiać z weterynarzami z "ancien regime". Temat: przejęzyczenia, kłopot z językami obcymi - gafy przejęzyczenia, kłopot z językami obcymi - gafy a zdarzyły się Wam może ostatnio jakies gafy i wpadki związane z przejęzyczeniami, nieznajomością języków obcych, tekstów piosenek, przysłów,lub niezrozumieniem polecenia/pytania? poniżej wymienię kilka takowych z mojego otoczenia (wszystko autentyki) wczoraj byłam w banku (konieczność podpisania kilku papierków), gdzie pracuje znajomy mojej mamy. SZ P Adam (bo tak ma na imię), jako człowiek dowcipny rzucił jakiś zabawny tekst. z naszych trzech gardeł wyrwała się salwa śmiechu. gdy ucichła wystawiłam dwa palce (wskazujący i środkowy) i rzekłam "peace". p Adam z ogromnym uśmiechem rzekł "tak Ci się podoba to ugrupowanie?" (PiS miał na myśli, oczywista). reszta mało istotna. po powrocie do domu miałam lekką sprzeczkę z mamą - temat nieważny. W każdym razie podczas starcia usłyszałam, że nie umiem się zachować, jako przykład podała "tak jak dzisiaj w banku. jak ty się zachowujesz?! jak już rzucasz jakieś głupie teksty o ugrupowaniach, to mogłabyś coś o tej polityce wiedzieć!! " wytłumaczyłam jej, że nie chodziło mi o polski PiS, a p Adam jako człowiek w obcych językach obeznany - żartował. nie chciała uwierzyć. kiedyś na imprezie kumpela próbowała wydusić z siebie powiedzenia "chciał zakopać topór wojenny". wymienione zostały chyba wszystkie wersje. pierwsza (zupełnie nie podobna do oryginału) brzmiała "może chciał zatopić ten miecz!" lekka konsternacja, dziewoja myśli. "Ale o so chozi?" pytamy. "no... ten... topór to był chyba.. no..." pada odpowiedź. my: "ee...?" "no bo on może chciał ten topór czy coś tam przetopić...". a potem to już jak z górki: stopić, wytopić, utopić, natopić, i znów przetopić i zatopić... My na wpół trzeźwi mieliśmy problemy z interpretacją całości tekstu, zatem pomóc w stanie nie byliśmy. po kilku minutach brutalnej walki ze polszczyzną dziewczę wykrzyknęło uradowane "CHCIAŁ ZAKOPAĆ TOPÓR WOJENNY!" my: " _ ", po chwili równo "o ku.." :D lekcja chemii. dziewczyna przy odpowiedzi, po skończonym maglowaniu biednej panny nauczyciel groźnym tonem rzecze "jaki masz numer?!" dziewczyna "ale..." naucz: "NUMER!!" dziewcz: "603 254..." :D religia, ksiądz "po to Bóg stworzył dwie płci, ażeby w normalnym małżeństwie był facet i mężczyzna" matematyka, pani baaardzo wkurzona, łazi po klasie, szuka ofiary. gdy znalazła: "no i gdzie masz ten rysunek?! chyba nie sądzisz że ktoś to zrobi za Ciebie!!" wrzeszczy na biedaka. M. z niewiarygodnym spokojem odpowiedział "tu jest, tylko niewyraźny, ale weźmie Rutinoscorbin i będzie ok" zapamiętany tekst mojej osobistej mamy "jak się będziesz tak mocno malować, to w końcu będziesz miała łyse rzęsy!!" bosskie :D kumpel do księdza nań wrzeszczącego "sukienkę se pan uwalił!" chemia. n(litościwie):"podaj jakiś alkohol. jakikolwiek!" ucz: "wódka!" u mojej kochanej matematycy figura ABC po pierwszym przekształceniu to A'B'C' (A prim, B prim, C prim), za to po drugim A''B''C'' (A prim prim, B prim prim, C prim prim) :D dla niej BIS nie istnieje :D kumpela chciała zaśpiewać "Ai no corrida", a wyszło jej... "I LOVE MARIA" ;D twórczość własna: "na ostatniej dyskotece to ja leżałam nogami do góry nogami!!" :D historia. n: "z czym kojarzy wam się data 17 marca 1921r?" K: " z uchwaleniem konstytucji" n: "wow! a jakiej?" K: "no... 3 maja!" hit :D targi edukacyjne, na które wybrałam się z kumpelą, rozdzielamy się ulotkami, kumpela: " masz tu jeszcze jakąś ulotkę..." ja:"czego?" kumpela: "jakieś XXLO!" (z akcentem na XXL, w ramach wyjaśnień - chodziło oczywiście o 20 liceum ogólnokształcące:) uch... trochę tego jest... hehe sorry za ilość, jak Was nudzi to poprostu nie czytajcie :) pozdrawiam ciepło a jak tam z Waszymi, lub też gafami zasłyszanymi? piszcie! Temat: 3.2.1.0 - Start {geometria} Gość portalu: lajkonix IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl napisał(a): | robakks napisał: ||| Wiem! Wszystko wiem! Bo ma wyczucie dystansu do Theorii, że ta 4-D sfera ||| to bujda. Prawdziwa sfera wszechswiata to 3-D SFERA! ||| Lajkonix || Źle. Robakks jest poza sferą 4D co widać słychać i czuć. || Jeśli chcesz Pan wstąpić do elitarnego Klubu Sfwerystów to podaj || współrzędne geometryczne jego lokalizacji x, y, z, ż i ź. || ... || Kliknij Pan na link || Sfera 4D - time t0.jpg (41,5KB) || groups.google.com/group/alt-pl-prawdy/msg/69c5d6963285375e?&hl=pl || i odpisz: || czy tym różowym słoniom nie jest za ciasno w sześciograniastym || punkcie matematycznym BB? || ~>°<~ || Edward Robak* | W lewym górnym rogu jest 4-D. O to chodziło? | 4-D trza myć Dobrodziej... :-)) | Dobra, Dobrodziej, się ze mną nie drocz, ja tam każdego przechrztę | przyjmę, nawet ze współrzędnymi urojonymi. | Odpowiadam pełnym zdaniem: | Różowym słoniom nie jest za ciasno, bo: | stoją na sześciograniastym punkcie matematycznym, którego boki utorzone | są z podługowatych ponktów +0 (trademark Robakks). Podługowatość | ponktów +0 może się dowolnie wydłużać i każdy słoń się na takim ponkcie | mieści, a jeszcze moze mieć luz. Co widać na załączonym rysunku. | | Jednak mnie to dręczy, Dobrodziej. Pokaż paluchem jedną z odpowiedzi: | a) +0 są podługowate | b) +0 są koliste, czworokatne, sweryczne... | c) wstydzę się przyznać, bo mi jakiś bzdel wyszedł | Uspokoisz Dobrodziej moje wątpia czym się zasłużysz dla nauki i edukacji. | | Lajkonix | panta rei - wszystko w płynie Trudność rozmowy z Panem polega na tym, że używasz Pan języka, który się "źle kojarzy" co zaskutkowało m.in. usunięciem nie tylko pańskich postów ale także moich - z Forum Pogranicze Fizyki. W tej konfrontacji osiągnąłeś Pan SUKCES, bowiem poprzez swoje gierki zniechęciłeś mnie do rozmów na tamtym Forum, na którym moje wypowiedzi znikają z woli cenzora. Nota bene powtórzyło się dokładnie to samo co na Forum matematyka.pl (kopie na free.pl.hydepark) groups.google.pl/group/free.pl.hydepark/msg/20002acacf1c30b9? a więc oszołomska rozmydlająca prowokacja skutkująca destrukcją. Używane przez Pana techniki socjopatyczne są przejrzyste i klarowny jest także CEL pańskich wypowiedzi: niszczenie poprzez "złe skojarzenia". Jawisz się Pan jako obrońca i powielacz "jedynie słusznych" oszołomskich interpretacji "jedynie słusznych" powykrzywianych kikutów teorii naukowych. Fakty: Teoria o sferze 4D, którą Pan prezentujesz nie jest geometryczna bowiem nie potrafisz podać współrzędnych żadnego punktu, który należy do geometrii 4D a jest poza 3D. Co więcej: przywoływane przez Pana płaszczaki są dowodem przeciwko pańskiej nowomowie: punkt na płaszczyśnie poza odcinkiem - nie należy do odcinka punkt w objętości poza płaszczyzną - nie należy do płaszczyzny punkt w tendencjale poza objętością - nie mależy do objętości. Pan powielając bezmyślnie metodą maUpiego ideę 4D powtarzasz wyłącznie czyjeś słowa bez zrozumienia treści a więc tworzysz pustosłowie (nowomowę). To klasyczny zabieg oparty na pieniactwie Epimenidesowym a więc etykietowanie wszystkiego słowami bez desygnatu. Nazwałeś Pan nieskończenie małą wartość x/oo określeniem podługowatość ale nie odróżniasz wymiarów geometrycznych od siebie a więc nie odróżniasz wymiaru liniowego - długość od wymiaru powierzchniowego - pole od wymiaru przestrzennego - objętość Nie odróżniasz i nie chcesz odróżniać, a więc z założenia, że "nie chcesz" nie zrozumiesz różnicy pomiędzy rzeczywistą długością x, rzeczywistym polem x^2 i rzeczywistą objętością x^3. W pańskiej pseudomatematyce te wielkości 1, 1^2, 1^3 - będą zawsze znaczyć to samo i tyle samo - bowiem jedyne co znasz to arytmetyka liczb podządkowych w której 1 = 1^2 = 1^3 Nie znasz geometrii i nie chcesz znać a więc wykazujesz fałszywe zainteresowanie tematyką wielkości nieskończenie małych - to pozorowanie. Nigdy nie zrozumiesz fraktali a więc tych nieskończenie małych figur, które powstają przez odwrócenie wymiarów x/oo, x^2/oo, x^3/oo dla Pana te wielkości będą zawsze (cyc!) zerem bo tak Pana wytresowano. PS. proszę mi napisać: z czego wynika przezwisko "Dobrodziej", które przyklejasz do swojego rozmówcy wiedząc, że nie nazywam się Dobrodziej tylko Edward Robak? Czy chodzi o rozmydlanie? Czy te oszołomy, które wymyślają mi przezwiskami typu Dobrodziej, Sum itd - są z tej samej drużyny "łobrońców odmóżdżających religii naukowych"? Tak? :) ~>°<~ Edward Robak* Uwaga: kopia na free-pl-prawdy Temat: Papier i sztuka Papier i sztuka Są twórcy, którzy wykorzystują papier jako materiał dla swoich prac. Nie tylko origami. Niżej wklejam tekst, nim zostanie zarchiwizowany :) Trzy światy Katarzyna Rakowska 29-06-2004, ostatnia aktualizacja 29-06-2004 17:33 Na parapecie pozostawiona przez kogoś filiżanka, na wieszaku płaszcz i kapelusz - wybierając się na wystawę prac Elżbiety Szczeblewskiej (Galeria Willa, ul. Wólczańska 31) warto patrzeć nie tylko na obiekty, ale i na aranżację ekspozycji Prezentowane prace powstały w tym i ubiegłym roku. Autorka odsłania w nich swe fascynacje i prywatne doznania - stąd tytuł wystawy "Autobiografia". A że są to przede wszystkim inspiracje muzyczne i literackie, całość najlepiej oglądać z tomikiem poezji w ręku i przy dźwiękach np. "Partity" Witolda Lutosławskiego. Wędrowanie po galerii to wędrowanie po trzech światach. Na parterze - kraina delikatności. Wypełniają ją obrazy olejne poświęcone kompozytorom oraz inspirowane literaturą. Są nie tyle interpretacją, ile przełożeniem na język malarstwa wrażeń płynących z obcowania ze słowami i dźwiękami. Doskonale harmonizują z wnętrzem, ponieważ powstały z myślą o nim. Nie zauważymy na płótnach gwałtownych ruchów pędzla i ostrej kolorystyki. Pewnie dlatego, że poszukiwanie kształtu dla muzyki czy tekstu pisanego może odbywać się wyłącznie na poziomie przeczuć. Tu pojęcie obiektywności nie istnieje. Bo dlaczego prace "Dla Igora Strawińskiego" utrzymane są w odcieniach brązu, a na płótnach "Dla Karola Szymanowskiego" dominują szarości i błękity - a nie na odwrót? Prosto ze schodów prowadzących na pierwsze piętro wkraczamy do krainy snu. Znajdują się tu wykonane z dartych prześcieradeł obiekty-obrazy. To poetyckie zapisy snów artystki. Stanowią one swoiste dialogi obrazu ze słowem i obrazu z obrazem. "Dobranoc z Borgesem" wprowadza widza w labirynt prozy argentyńskiego pisarza, "Dobranoc z Kurosawą" sugeruje krwawą tematykę filmów japońskiego reżysera, "Dobranoc z Velazquezem" to przeniesiony na białe płótno portret jednej z postaci z "Panien dworskich". Na zakończenie - kraina bieli. Na środku sali stół nakryty na 12 osób, przy oknie krzesło z książką opartą na siedzeniu, na parapecie filiżanka - jakby ktoś wyszedł tylko na moment, nie zabierając nawet płaszcza i parasola. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby obiekty nie zostały wykonane z lekkiego papieru. Materiał wykorzystywany na co dzień jako tło dla rysunku czy grafiki u Elżbiety Szczeblewskiej stał się głównym bohaterem. Powstały z niego niezwykłe "Futerały pamięci" - puste w środku formy rzeźbiarskie, jak pokrowce - na książkę, krzesło czy talerz. Białe obiekty wtapiają się w biel ścian i emanują nietypowym światłem. Dlaczego biel? - Ten kolor nadaje obiektom wrażenie nierealności, a przecież najważniejsze jest to, czego nie ma - tłumaczy artystka. Nieokreśloność, ulotność, niedopowiedzenie - to pojęcia, które zdają się interesować artystkę najbardziej. - Twórcy chętnie zwracają się ku sztuce krytycznej, podejmującej tematy drażliwe i brutalne, tymczasem w pracach Elżbiety Szczeblewskiej nie ma nawet cienia negatywnych emocji - mówi Elżbieta Fuchs, dyrektor Miejskiej Galerii Sztuki. - To czyni jej twórczość wyjątkową i autentyczną. Tekst - i zdjęcia - tu: miasta.gazeta.pl/lodz/1,35135,2155762.html Temat: Barcelona Dzień 2 - niedziela W niedzielny poranek opustoszale, bardzo waskie ulice sprawiaja wrazenie wyludnionego planu filmowego. Budynki w starej czesci miasta, Barri Gotic, stoja bardzo blisko siebie, co w upalne, sloneczne dni ma dostarczac duzej ilosci cienia. Na poczatek przeszedlem sie pod budynek Plau de la Musica Catalana (miejsce Dziedzictwa Swiatowego, sala koncertowa z sufitem wykonanym z kolorowego witraza), luk triumfalny Arc de Triomf i do parku Parc de la Ciutadella, gdzie znajduje sie muzeum zoologii, geologii, Parlament de Catalunya oraz ogrod zoologiczny. Widzialem tu po raz pierwszy mandarynki nie w sklepie, a na drzewach. Po drodze do Museu Picasso wstapilem jeszcze obejrzec duza hale dworca kolejowego. W pierwsza niedziele miesiaca wejscie do muzemum Picasso jest za darmo, dlatego jeszcze przed otwarciem turysci zdazyli utworzyc dosc dluga kolejke. Muzeum jest tak zorganizowane, ze przechodzac przez kolejne pomieszczenia, przechodzi sie jakby przez kolejne okresy zycia artysty. Interesujace sa jego rysunki z dziecinstwa, jeszcze zanim zaczal potrzegac swiat w wymiarze kwadratowo-trojkatno-trapezowatym. Jak dla mnie najciekawszym dzielem byla kolekcja 57-dmiu roznych interpretacji obrazu Velazqueza Las Meninas. Po kulturalnym, niedzielnym przedpoludniu udalem sie nad morze. Wzdluz plazy co chwila napotkac mozna jakas nowoczesa rzezbe. W jednym miejscu sa nawet rozne, zardzewiale czesci wrakow statku. Z portu Vell jezdzi kolejka linowa na wzgorza Montjuic. Idac na polnoc dochodzi sie do portu jachtowego Port Olimpic. Stoja tam dwa wiezowce, jeden z nich to biurowiec, a drugi to hotel z kasynem Gran Casino. Niedaleko znajduje sie cmentarz Cementiri de l'Est: rzedy wysokich scian katakumb udekorowanych kwiatami o bradzo intensywnych kolorach, w glebi masywne, stylowe grobowce bogatych rodzin katalonskich. Po cmentarzu blakalo sie pelno bezpanskich kotow. Oprocz mnie i tych zagubionych Filemonow w poblizu zero zywej duszy. W centralnej czesci stoi pomnik upamietniajacy ofiary epidemii zoltej febry z roku 1821, ktora usmiercila spora liczbe mieszkancow miasta. Nastepnie udalem sie pod nowoczesny biurowiec Torre Agbar. Podobna konstrukcja w ksztalecie ogorka stoi w centrum Londynu, jednak nie jest tak kolorowa jak ta w Barcelonie. Torre Agbar nie zostal jeszcze oddany do uzytku. Obok znajduje sie centrum handlowe z Carrefourem na czele. Znalzlem tam urzad pocztowy, w miescie o dziwo bardzo trudno znalezc jakkikolwiek budynek poczty. Kolejny punkt programu to zaprojektowany przez Gaudiego Parc Guell, niesmowity park miejski na wzgorzu, gdzie zatrzesienie egzotycznych roslin przeplata sie z niezwykle zmyslowymi i kolorowymi elementami architektury. Wspialem sie na sama gore, skad po raz pierwszy mialem okazje objac wizualnie cala okolice. Widok super. Mimo lekkiego zmeczenia postanowilem wspiac sie na najwyzy okoliczny szczyt Tibidabo (513 m n.p.m.). Po drodze minalem muzeum techniki. Wchodzac na Tibidabo zuwazylem pelno gorskich szlakow, idealnych na spacery i wycieczki rowerowe. Na samym szczycie znajduje sie kosciol Temple Del Sagrat Cor, wesole miasteczko, pieciogwiazdkowy hotel Florida, a obok wysoka wieza telekomunikacyjna Torre De Collserola (wysokosc 288 m, projekt Sir Norman Foster), na ktorej znajduje sie restauracja z punktem widokowym. Po zachodzie slonca zrobilo sie ciemno i w oddali zablysly swiatla calej metropolii. Z powrotem zjechalem kolejka gorska podobna do tej na Gubalowce i dalej pociagiem do samego centrum na Placa de Catalunya. Temat: Co powiecie o osobie z takimi aspektami? bogini_kali napisała: > dlaczego to nie jest astrologia?? to jest czesc astrologii. Masz racje, to jest czescia astrologii. Ale mysle, ze analiza bez podstawowych czynnikow jest bezcelowa. Pozwol, ze wyjasnie, dlaczego tak uwazam. Horoskop robi sie na podstawie rysunku, zwanego kosmogramem. To kolo podzielone na znaki i domy. W nie wrysowuje sie pozycje planet i wylicza aspekty. Jezeli chcemy opisac jakas osobe, to mamy 3 czynniki horoskopu: 1. cos (planeta), 2. jakie to jest (znak zodiaku) 3. w jakiej dziedzinie sie objawia (dom horoskopu). Zeby zabrac sie za robienie jakiejkolwiek interpretacji nalezy najpierw zrozumiec zodiak. Zrozumiec zodiak to znaczy wiedziec, jaka jest energetyka poszczegolnych znakow, czemu jest taka kolejnosc a nie inna, (znaki czesto sa nazywane fazami - to dobre okreslenie), jaki jest podzial na zywioly i jakosci, co z tego wynika. Co to znaczy, ze Strzelec jest ognisty, zmienny a Waga powietrzna kardynalna. Potem dochodza: wladzdtwa i sygnifikacja. A wiec Baran - wladca Mars, sygnifikuje m.in nasz sposob dzialania no i ktorym domem wlada. Potem znaczenie domow. To jest wiedza podstawowa. Z wiedzy o znakach wynikaja aspekty. A wiec czemu wszystkie znaki kardynalne dzieli kwadratura a znaki ogniste trygon. Czemu kwadartura jest nieharmonijna, a czemu trygon harmonijny. Jak widzisz same aspekty miedzyplanetarne to synteza wymienionych czynnikow. Zatem bez znajomosci calego kolka nie mozna zrobic horoskopu. Same aspekty oczywiscie cos tam mowia. I jak ktos podaje jakis przyklad to wpisujemy nasze skojarzenia (np. Slonce na MC). Ale to zbior naszych wiadomosci na ten temat. Podpieramy sie przykladami zeby pokazac jak dana konfiguracja manisfestuje sie w zyciu. Suchy zbior samych aspektow nie bedzie ani trafny ani szczegolowy. Mozna oczywiscie przytoczyc jakas regulke, typu Slonce opozycja Neptun - osoba rozmarzona, niepraktyczna. Ale jest jednoczesnie inna regulka: Slonce koniunkcja Saturn - osoba bardzo konkretna, twardo stapajaca po ziemi. Wzielam te dwa aspekty z Twojego przykladu, zeby pokazac Ci jak bardzo mozna sie w kozi rog zapedzic dzialajac w ten sposob. Zatem opis czlowieka jedyne na podstawie blizej nieokreslonego aspektu to taka sama astrologia jak ta w gazetach, ktora wypisuje, ze Barany sa energiczne a Byki lubia swiecidelka. Oczywiscie przez etap rozdzielnosci wiedzy trzeba przejsc na samym poczatku. Ale przykladowe znaczenie aspektow np. u Pronaya lub Konaszewskiej nie sluza wyuczeniu sie ich na pamiec. Sluza pokazaniu jak taki uklad moze dzialac i ma zachecic studiujacego Krolewska Wiedze do zrozumienia - czemu akurat tak autor napisal. No i nie napisalam jeszcze jednej istotnej informacji: zawsze trzeba znac plec wlasciciela horoskopu i wiedziec w jakich czasach i w jakim kraju zyje (zyl). No bo inaczej interpretowalabym MC, II dom czy VI (a wiec kariera, pieniadze, praca) u XIX-wiecznej mieszczki a inaczej u dzisiejszej kobiety. Inaczej robilabym horoskop dla kobiety zyjacej chocby dzis ale w indianskiej andyjskiej wiosce inaczej dla kobiety europejskiej, chocby urodzily sie w tym samym czasie, i mialyby identyczne aspekty. Zeszta po co daleko szukac Wczoraj odkrylam, ze jestem mlodsza od Pameli Anderson o 22 godziny. A to znaczy, ze wszystkie aspekty (z wyjatkiem aspektow Ksiezyca i osi) mamy takie same. Dzieli nas wszystko, laczy chyba tylko wielkosc miseczek w biustonoszu Temat: Mądre znaki > Na planach było widać, że teren zielony sięgał aż za fontannę i mimo > kilkukrotnych próśb nie potrafiłeś wykazać błędu w takim odczytaniu tej mapy. nie chce mi się gadać do słupa. skoro i tak wiesz swoje ... dla mnie rysunki na planie zagospodarowania są aż nadto czytelne. ale niech będzie, pozaznaczałem co nieco specjalnie dla ciebie: www.wro.vectranet.pl/~artek/plac_jp2a.jpg naturalnie nie spodziewam się aby to cokolwiek zmieniło .... > A z tymi wjazdami to dalej kombinujesz jak koń pod górę. podałem konkretne przykłady tras którymi jeżdżę. proszę ustosunkuj się do nich. coś mi się zdaje że kolejny raz unikasz niewygodnych pytań i odpowiedzi niekoniecznie zgodnych z twoimi tezami. > Jak masz problem z > przejechaniem gdzieś rowerem, to z niego schodzisz i przeprowadzasz. no chyba żartujesz! gdybym chciał chodzić na piechotę tobym na rowerze nie jeździł. zresztą w moich butach chodzenie nie należy do przyjemności.. > Jak najbardziej popieram chęć rowerzystów, żeby mogli przejechać całą > swoją drogę "wierzchem", ale "nie pojadę ścieżką, bo mi się nie chce przejść > na drugą stron nie "nie chce" - tylko nie mam takiego obowiązku i nie mam takiej potrzeby. zamiast swobodnie konfabulować, podaj w wyżej opisanych wypadkach jaką drogą mam jechać, kierując się obowiązującymi mnie jako uczestnika ruchu przepisami a w szczególności znakami drogowymi. udowodnij proszę podpierając się odpowiednimi przepisami, że wyjeżdżając z bolesławieckiej w prawo mam obowiązek jazdy drogą dla rowerów znajduącą się po drugiej stronie drogi. wskazówka dla ciebie - czy z bolesławieckiej jest widoczny z prawej strony znak c13? i czy na legnickiej stoi znak b-9 zakazujący jazdy rowerem? > to najzwyczajniejsze pieniactwo. wręcz przeciwnie - jest to postępowanie jak najbardziej zgodne z przepisami. wsazówki jak wyżej. istota problemu leży bowiem w tym, które znaki drogowe obowiązują mnie jako rowerzystę, a które nie. w tym temacie odpowiedź jest jasna i prosta, i nie ma co więcej dyskutować - te które są po PRAWEJ stronie! inna interpretacja byłaby zupełnie chora, bo mogłoby znaczyć że obowiązuje rowerzystę oznakowanie znajdujące się jedną czy kilka przecznic dalej. jadąc z młodych techników na gądów: skręcam w prawo w legnicką i jadę jezdnią. dopiero za skrzyżowaniem z poznańską pojawia się znak c13 który zmusza mnie do jazdy drogą dla rowerów. wjazd jest nieco kłopotliwy bo z jezdni trzeba przejechać pod prąd i przez pasy, ale da się to zrobić. w kierunki od bolesławieckiej (przy lucasie) takiego wjazdu nie ma. przypatrz się też proszę dokładnie jaka jest lokalizacja drogi i znaków. obowiązkiem zarządcy drogi jest nie tylko odpowiedni oznakowanie, ale również takie przygotowanie infrastruktury drogowej, aby nakazy mogły być skutecznie wykonane - dotyczy to m.in. wjazdów. nie sądzisz chyba, że kierowca samochodu, w podobnej sytuacji - np przy nakazie skrętu w prawo wykona ten manewr jeśli będzie musiał wjechać na wysoki krawężnik i przejechać przez żywopłot? > Co więcej, prowadzące do tegoo, > że nie ma po co budować nowych ścieżek rowerowych, bo przecież rowerzyści je > zlewają i jeźdżą jak chcą. po pierwsze dróg rowerowych nie "ścieżek" - zwracałem ci już uwagę że używasz nie występującego w ustawie określenia (co raczej nie za dobrze świadczy o twojej znajomości tej ustawy) po drugie istotnie budowanie dróg dla rowerów w takiej postaci jaką mamy we wrocławiu nie ma sensu - w większości są kłopotliwe i absolutnie bezużyteczne. po trzecie - niestety edukacja prawna naszego społeczeństwa jest jaka jest, kultura drogowa również, większość użytkowników rowerów (to zwykle ludzie nigdy nie posiadający samochodu) jeździ na rowerze tak jak chodzi (a więc po chodniku) uważając że jest to sposób naturalny, a rower jest zwykłym przedłużeniem nóg. a sprzyja tej postawie brak dróg rowerowych jak i wątpliwa użyteczność istniejących. Temat: ..... O Witkacym.... w ZAKOPANEM ... ZAPRASZAMY SZANOWNYCH GOŚCI !!! Koncert Tomasza Stańki, promocja książki "W metafizycznej dziurze", występy awangardowych zespołów muzyczno-teatralnych "Von Zeit" i "Biuro Podróży" - wyjątkowo hucznie zapowiadają się tegoroczne urodziny Teatru im. St. I. Witkiewicza w Zakopanem. Nic dziwnego, w końcu są to okrągłe, dwudzieste urodziny. Tradycyjnie zakopiański teatr obchodzi urodziny wspólne ze swoim patronem. Stanisław Ignacy Witkiewicz skończyłby w tym roku 120 lat. Tym razem świętować będzie w dniach 24-26 lutego. Mottem urodzin, które odbywają się pod patronatem "Dziennika Polskiego", są słowa Witkacego: "Ale czymże jest życie, nie przeżyte na ostrzu wbijającym się w nieznane, na szczycie szaleństwa czy mądrości?". Pierwszego dnia w Galerii Władysława Hasiora odbędzie się wernisaż wystawy prac podarowanych teatrowi "I tak oto minęło dwadzieścia lat....", a później na Scenę Atanazego Bazakbala, czyli do teatralnej kawiarni zaprosi Barbara Gawdzik- Brzozowska, która otworzy swoją wystawę "Rysunek i grafika". Wieczorem zespół teatru zaprezentuje "Dżumę" Alberta Camusa (Scena Witkacego) oraz "Szach mat" Vittorio Franceschiego (Scena A. Bazakbala). O północy przyjdzie czas na niespodziankę, przygotowaną przez gości teatru - w foyer Sceny Witkacego projekt "Witkacy spotyka hrabiego von Zeit" zaprezentuje zespół "Von Zeit" Romana Puchowskiego. To niezależny zespół muzyczno-filmowy z Tczewa, harmonijnie łączący tradycję i awangardę. Pierwszy urodzinowy dzień (a w zasadzie noc) zakończy pokaz filmów o Witkacym w teatralnej kawiarni. Piątkowy urodzinowy wieczór rozpocznie się spektaklem "Carmen Funebre", zaprezentowanym w plenerze przez eksperymentalny Teatr "Biuro Podróży" z Poznania (godz. 18). Inspiracją do tego przestawienia były nasilające się konflikty etniczne, wybuchy nacjonalizmu i wojna w Bośni. Później na Scenie Witkacego będzie można zobaczyć "Panopticum" według Juliana Tuwima (Scena Witkacego) i wernisaż prac przyjaciela zakopiańskiego teatru, zmarłego w zeszłym roku Jerzego Dudy-Gracza (Scena Witkacego). Jednym z najważniejszych wydarzeń urodzinowych będzie promocja książki "W metafizycznej dziurze. Teatr Witkacego w Zakopanem", autorstwa Barbary Świąder. Dziennikarka z Gdańska zebrała wypowiedzi zespołu Teatru, stwarzając piękny album rodzinny, okraszony zdjęciami ze spektakli, kalendarium i wieloma ciekawostkami. Noc upłynie pod znakiem koncertu muzyki Jerzego Chruścińskiego oraz koncert krakowskiego zespołu "Max Klezmer Band" (Scena A. Bazkabala), udanie łączącego muzykę klezmerską z jazzem i współpracującego gościnnie z Teatrem Witkacego. Trzeci, ostatni urodzinowy wieczór rozpoczną posiady "Metafizyka u Witkacego", prowadzone przez Lecha Sokoła, Janusza Deglera i Monikę Milewską w Kawiarni Teatru. Po nich teatr zaprasza gości na Scenę Witkacego, na swoją najnowszą premierę - "Bal w operze" Juliana Tuwima, tradycyjny Tort Urodzinowy i koncert Tomasza Stańki, jednego z najwybitniejszych na świecie trębaczy jazzowych, kompozytora muzyki do spektaklu "Caligula". Jeszcze przed północą będzie okazja zobaczyć niespodziankę pod tytułem "Stojący", przygotowaną przez aktorów teatru Dorotę Ficoń i Krzysztofa Wnuka (Scena A. Bazakbala), a już po północy potańczyć w gorących, latynoskich rytmach przy muzyce zespołu "Son de Cuba" (Scena Witkacego), specjalizującego się w interpretacji bogatej, popularnej muzyki kubańskiej, tropikalnej oraz karaibskiej. Zespół gra tradycyjną muzykę Son, która wyśmienicie nadaje się do zabawy, a tworzą go profesjonalni muzycy latynoscy, działający od wielu lat. (KOV CENY BILETÓW: Ceny biletów na poszczególne dni: I dzień - 100 zł, II dzień - 100 zł, III dzień - 150 zł. Uwaga! Bilety można rezerwować telefonicznie w Kasie Teatru (nr tel. 200 06 61) od 1 lutego, w godz. 9-14 (poza niedzielą). ZAPRASZAMY. Temat: strona o Hashimoto Czesc Pomysl ze strona uwazam za bardzo dobry. Sama o tym myslalam ale cierpie na chroniczny brak czasu. :( Tak sobie tez marzylam, zeby zrobic wlasne forum, zeby byc niezaleznym od gazety... Jesli chodzi o projekt stronki to jest bardzo ladnia. Mam tylko uwage, ze tak to ujme "koncepcyjna" (mam nadzieje, ze sie nie obrazisz) - otoz moja prywatna ideologia na temat amatorskich stron poswieconych medycynie jest taka - im mniej ozdobnikow tym lepiej. Wtedy szybciej jest sie traktowanym powaznie. Mozna sie pobawic w jakies ozdobne litery i wkleic jakis rysunek czy zdjecie ale zrezygnowalabym z roslinek. To jest tylko moje zdanie. Oczywiscie inne forumki powinny sie wypowiedziec na ten temat. Jesli chodzi o linki na temat choroby to co ciekawsze sa wyszczegolnione w naglowku forum. Niestety po polsku nie ma duzo. Jednak te co sa nie sa takie zle, przynajmniej na poczatek. Ja byc moze bede miala troche wiecej czasu w wakacje i wtedy bede mogla cos napisac, jesli zajdzie taka potrzeba. A teraz podzial strony - mnie sie podoba podzial ktory jest na niemieckiej stronce o Hashimoto: -objawy -leczenie -hormony -przeciwciala -historia odkrycia Hashimoto -dyskusja (czyli forum) -linki Nitca podala kiedys link do fajnej angielskiej stronki, niestety w tej chwili nie moge go znalezc a nie pamietam jaki zastosowano tam podzial. Do tych dzialow dodalabym cos na temat diagnostyki - jakie badania i jak czesto, interpretacja usg oraz scyntygrafii -jakie okreslenia moga padac na opisach usg jesli wykryte jest Hashimoto. Wydaje mi sie tez ze wazne jest zeby napisac - jak rozmawiac z lekarzami, zeby nas nie ignorowali. Widzialam ksiazke po ang. w ktorej bylo cos na ten temat i miala ona b.d.b. recenzje na amazonie. Wydaje mi sie jednak, ze mamy juz tyle doswiadczenia w rozmawianiu z lekarzami - ze wspolnie stworzylybysmy na pewno nie gorszy "poradnik". Wazne sa tez te wszystkie dodatkowe informacje zwiazne z Hashimoto. Nie wiem jak to nazwac - moze na poczatek "konsekwencje", chodzi mi o tematy typu - problemy jakie moga wystapic w ciazy - problemy jakie moga wystapic z innymi hormonami - niedobory witamin, mineralow etc. Wydaje mi sie tez ze warto uwzglednic nieco odleglejsze "skojarzenia" czyli np. jakie inne choroby moga wystapic jednoczesnie z Hashimoto, oraz co jest z tym zwiazane - troszke o genetycznym podlozu Hashimoto i troszke o "czarnobylskim pochodzeniu" Hashimoto .... Ja moge te ostatnie tematy opracowac, czyli genetyczne podloze i "czarnobyl". Troszke sie tym interesuje. Poza tym kiedys zaczelam opracowywac temat poronien przy Hashimoto, zaczelam pisac ale niestety nie mam czasu tego skonczyc. Inne tematy ktore juz "zreszerszowalam" to selen, znaczenie ogranizcenia jodu w diecie oraz zastosowanie wyciagow z grasicy w leczeniu chorob autoimmunologicznych ... Jesli bedzie pare osob chetnych do redagowania, pisania to mozna zrobic oddzielne forum, zeby dyskutowac o tych wszystkich bardziej "technicznych" rzeczach ... co wy na to ?????? pozdrawiam ula Strona 3 z 3 • Wyszukano 169 rezultatów • 1, 2, 3 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||