Strona Główna
jak dojechać do Francji
Jak Dojechać Do Kokocka
j slowacki
Jachty Produkcja
Jak napisać bibliografi
Jak liczymy urlop wypoczynkowy
ja pierdze mp3
Jacek Kaczyński
Jak leczyć jęczmień
Jablonec nad Nisou
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • yanielka.opx.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jak dojechać do Słowacji





    Temat: Nazwa Góry

    i tak właśnie jest....nie ma, co filozofować i "mieszać" w nazewnictwie tatrzańskim, gdyż akurat tutaj sprawa jest prosta


    Dokładnie tak samo prosta jest sprawa jeśli chodzi o tereny dawnej II RP.

    Ja się na Niemców nie obrażam jeśli w swoich przewodnikach po Sudetach używają nazw niemieckich (od dawna przez nich znanych i utrwalonych), a co najwyżej w nawiasach dopisują używane obecnie nazwy polskie (wymyślone przez specjalnie powołaną komisję nazewniczą)

    Analogicznie jest z Ukrainą.

    Ale nie mam też nic przeciwko temu, aby w przewodnikach i opracowaniach używać oryginalnych nazw ukraińskich (nie rosyjskich jakie można spotkać na niektórych mapach), oczywiście pisanych wtedy cyrylicą (wariant ukraiński, bo się różni od rosyjskiej).

    Najlepiej używać obydwu nazw - polskiej i ukraińskiej (a na granicy jeszcze rumuńskiej, ewentualnie węgierskiej),

    Pisząc jeszcze do "n.p.m." jakieś opracowanie o Połoninach Hryniawskich i o Górach Pokucko-Bukowińskich sporo się tych ukraińskich nazw naszukałam (bo w literaturze dostępnej funkcjonują powszechnie polskie). Ale w końcu się doszukałam (pomógł mi m.in. Kuba - jacob.p.pantz) i obok nazw polskich podałam te w brzmieniu oryginalnym.

    Natomiast to co podała Lucyna - to potworek językowy, pomieszanie jednego z drugim - odpowiednik nazwy "Szeruka Wierza" - nie dość że źle przetłumaczone to jeszcze z błędami ortograficznymi i przekręcone.
    Dlatego tak się zdenerwowałam. Nie cierpię kaleczenia nazw.

    Sama mam problemy z pisaniem (w przewodniku po górach Słowacji) nazw szczytów i pasm górskich znajdujących się w głębi Słowacji (jakiś Ptasznik, Trybecz itd.). Opierałam się na Kondrackim - jeśli tam występowała polska nazwa - to ją podawałam zawsze w nawiasie używając jednocześnie nazwy słowackiej. Jeśli jej nie było - używałam tylko nazwy słowackiej.
    Ostatecznie wydawnictwo zadecydowało inaczej - ze w tekście używamy nazw słowackich a nawiasach - polskiej jeśli jest.

    Z kolei występowały problemy z odmiana, więc sobie radziłam pisząc "dojechać do miejscowości Podlesok" zamiast "dojechać do - no właśnie nie wiadomo Podlesku czy Podlesoka.

    Słowacy konsekwentnie odmieniają Podlesok - Podlesku i Chopok - Chopka.

    Swoją drogę radziłam się też wtedy p. Pinkwarta
    W sumie poświęciłam na to dużo czasu (i pewnie dlatego mnie denerwuje, kiedy ktoś traktuje to tak lekko).
    Tylko w "Górach Choczańskich", (których drugie wydanie przygotowuję teraz) nie mam problemu. Tu zawierzam całkowicie p. WHP i jego fiszkom i nic nie zmieniam w stosunku do wydania pierwszego.

    Pozdrowienia

    Basia





    Temat: Pomocy! Kolej na Słowacji
    Najlepiej jechać pociągiem pospiesznym "Excelsior" relacji Cheb-Kosice (podaję
    odjazdy z kilku stacji)

    - odjazd z Czeskiego Cieszyna 7:06, można dojechać do (polskiego) Cieszyna z
    Wodzisławia i Jastrzębia pierwszym PKS'em, potem przejście przez granicę (idzie
    się 15 minut) [połączenie sprawdzone osobiście]

    - odjazd z Bohumina 6:32, dojazd na stację w Boguminie autobusem (jedzie 10
    min.) CSAD (odpowiednik PKS'u) od granicy, a do granicy jest blisko ze stacji w
    Chałupkach (niestety nie mam spisanych tak wczesnych godzin tych autobusów mam
    dopiero od 7:55)

    - chyba się nie przyda alepcoaciąg odjeżdża z Ostrawy hl.n. 6:21
    gdy kupowałem bilet normalny z Czeskiego Cieszyna do Popradu płaciłem 274 korony
    czeskie

    z tego co pamiętam to na Słowacji studenci zagraniczni też mają ulgę

    Będąc w Liptowskim Mikulaszu warto zajrzeć do Beąenowej (polacy którzą stanowią
    tam 80% turystów mówią na to Basenowa) jest tam Termalne Kupalisko (kompleks
    basenów, temperatury wody w poszczególnych basenach od 25 do 39) na którym jest
    znacznie taniej niż w Auqaparku w Mikulaszu, w Beszenowej jest za cały dzień
    płaci się ulgowy 40koron normalny 80koron, żeby tam dojechać trzeba wsiąść w
    pociąg osobowy w kierunku Rużomberku i wysiąść na stacji Liptowska Tepla (2km
    dojścia), albo pojechać autobusem SAD (odpowiednik PKS'u) do miejscowości
    Liptowski Jan (1km dojścia), tak przy okazji dopowiem że Kąpielisko w Beszenowej
    jest bardzo dobre dla MK gdyż obok prowadzi główna magistralna linia Słowacji i
    widać wszystkie pociągi z basenów.

    ----------------
    myślę że wyczerpujące







    Temat: Tania podroz do Bratyslawy


    Mam pytanie do grupowiczów. Otóż zamierzam wybrać się z Poznania do
    Bratysławy. Jest pociąg "Bem" który jedzie 22:19 z Poznania. Nim można
    dojechać do Ziliny i tam przesiadka na pociąg do Bratysławy.
    Chodzi o to, czy opłaca się kupić bilety osobno:


    Pociąg BEM (391) odj. z Poznania 22.20 przekracza granice na przejsciu
    Chałupki(02:52-02:57)/Bohumin(03:05-03:28). Ponieważ należy jak ognia
    unikać biletów międzynarodowych CIV, przeto najlepiej zacząć od biletu
    PKP Poznan-Chałupki i jakos przekroczyć granicę. Są trzy możliwosci:

     - bilet CIV Chałupki-Bohumin ok. 5 zl
     - bez biletu, ew. ugoda z konduktorem (polskim)
     - pieszo ok. 4 km

    Bletu nie da się kupić u konduktora, ale można mu wmówić, że się musi
    dojechać do Bohumina; również kasa w Chałupkach jest nieczynna o tej
    porze.

    Teraz trzeba jakos dojechać z Bohumina do Bratysławy. Najlepiej kupić
    bilet w Bohuminie na całą trasę (<200 koron). Kasy w Bohuminie działają
    24 h, dworzec jest dosć nowoczesny, obsługa mówi po polsku (Zaolzie),
    wymianę pieniędzy zastępuje bankomat. Długi postój w Bohuminie (23')
    pozwala zakonczyć wszystkie formalnosci i jeszcze swobodnie zdążyć
    wsiąsć. Stąd możliwe połączenia:

                    prz.    odj.

    Bohumin                 03:28
    Zilina          05:30

    Zilina                  05:40                   07:45
    Bratislava hl.n.08:19                   10:23

    lub

    Bohumin                 04:16
    Bratislava hl.n.08:32

    Bilety w Czechach i na Słowacji są dosc tanie. Tanie są też bilety
    pomiędzy tymi krajami. Radzę kupić sobie rozkład jazdy czeski (79 koron)
    lub słowacki (52 korony). W drodze powrotnej postępować tak samo z tym,
    że na odcinku Bohumin-Chałupki bilet można kupić w kasie w Bohuminie (20
    koron) a od Chałupek u konduktora bez dopłaty.

    Pozdrawiam

    Piotr Falkowski





    Temat: Pomocy! Kolej na Słowacji


    Najlepiej jechać pociągiem pospiesznym "Excelsior" relacji Cheb-Kosice (podaję
    odjazdy z kilku stacji)

    - odjazd z Czeskiego Cieszyna 7:06, można dojechać do (polskiego) Cieszyna z
    Wodzisławia i Jastrzębia pierwszym PKS'em, potem przejście przez granicę (idzie
    się 15 minut) [połączenie sprawdzone osobiście]

    - odjazd z Bohumina 6:32, dojazd na stację w Boguminie autobusem (jedzie 10
    min.) CSAD (odpowiednik PKS'u) od granicy, a do granicy jest blisko ze stacji w
    Chałupkach (niestety nie mam spisanych tak wczesnych godzin tych autobusów mam
    dopiero od 7:55)

    - chyba się nie przyda alepcoaciąg odjeżdża z Ostrawy hl.n. 6:21
    gdy kupowałem bilet normalny z Czeskiego Cieszyna do Popradu płaciłem 274 korony
    czeskie

    z tego co pamiętam to na Słowacji studenci zagraniczni też mają ulgę

    Będąc w Liptowskim Mikulaszu warto zajrzeć do Beąenowej (polacy którzą stanowią
    tam 80% turystów mówią na to Basenowa) jest tam Termalne Kupalisko (kompleks
    basenów, temperatury wody w poszczególnych basenach od 25 do 39) na którym jest
    znacznie taniej niż w Auqaparku w Mikulaszu, w Beszenowej jest za cały dzień
    płaci się ulgowy 40koron normalny 80koron, żeby tam dojechać trzeba wsiąść w
    pociąg osobowy w kierunku Rużomberku i wysiąść na stacji Liptowska Tepla (2km
    dojścia), albo pojechać autobusem SAD (odpowiednik PKS'u) do miejscowości
    Liptowski MICHAL (1km dojścia), tak przy okazji dopowiem że Kąpielisko w
    Beszenowej
    jest bardzo dobre dla MK gdyż obok prowadzi główna magistralna linia Słowacji i
    widać wszystkie pociągi z basenów.


    mała pomyłka, nie Jan tylko Michal


    ----------------
    myślę że wyczerpujące

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl





    Temat: chorwacja pociągiem (dosyc dlugie)
    Aloha!
    male:) pytanko w temacie jw.
    przejrzalem archiwum w poszukiwaniu propozycji dogodnego (czyt. taniego)
    transportu do chorwacji naszym ulubionym srodkiem transportu :)

    nie powiem abym znalazl wyczerpujace temat informacje.
    ale do rzeczy:
    widze pare mozliwosci dostania sie nad adriatyk (bo to wlasnie mnie
    interesuje)

    1) od granicy do granicy- metoda znana, gorzej z propozycja konkretnej trasy
    i ceny (help pliss!). Jechalem tak z kumplem rok temu ale, wstyd sie przyznac
    zgubilem notatki, a w glowie strzepy ledwie. jechalismy ofkors przez Slowacje
    i Wegry do Zagrzebia(chyba ze da sie taniej przez np austrie i slowenie w co
    watpie?). Jesli ktos dysponuje jakimis swiezymi informacjami na
    temat cen pociagow i miejsc przesiadek/przekroczenia granicy to z gory
    dziekuje:) BTW czy trzeba jechac przez Budapeszt? czy da sie taniej jakos
    obok?

    2)CityStar- tu nie mam zadnego doswiadczenia. jak to w ogole dziala? tzn
    czytalem na stronie slowackich kolei i niby wiem ale to tylko teoria, czy
    ktos testowal te trase na tym bilecie w praktyce? czy wyjdzie taniej niz
    punkt 1?
    http://dop.slovakrail.sk/c_city_star.html
    ceny sa troszke... dziwne. Wynika z nich ze jesli jedziemy (2osoby druga
    klasa) do 30 km od granicy HR-wegry to placimy 66E w dwie strony, a jesli
    odleglosc od granicy jest powyzej 350km to cena wynosi 140E! czyzby przejazd
    przez sama Chorwacje kosztowal az 80E?
    moze powinnismy wysiasc za sama granica i dalej jezdzic pociagami lokalnymi?
    czy ktos probowal takiej kombinacji?

    3)jezdzi Jadran (praga-split) i Split express (bratyslawa-split) ale niestety
    tylko w piatki. poza tym i tak dochodzi cena dojazdu do Czech/Slowacji. a
    pociag slowacki i tak ma ostatni kurs 29 sierpnia, wiec nie wroce nim juz (bo
    chce wracac kolo 8/9/10  wrzesnia )

    4)autobus- nie znam cen w ogole. jakies sugestie?    w zasadzie NTG ale mimo
    wszystko rady mile widziane:)

    moje pytanie brzmi malo oryginalnie: jak dojechac najtaniej? czy citystar to
    lepszy pomysl od kombinowania (duzo trzeba doplacac za miejscowki?)?
    czy przyda mi sie do czegos euro26, w ktorym kraju sa na to znizki (na bilety
    kolejowe ofkors)?

    dodam ze jestem z Warszawy, bedziemy jechac chyba we dwie osoby a jedyne co
    chcemy robic w chorwacji to lezenie na plazy i moczenie tylkow w morzu (zna
    ktos jakis tani maly przytulny kemping?).
    na koniec:) ladnie prosze o odpowiedz i z gory dziekuje!

    PS. to samo pytanie zadalem na pl.rec.tramping mam nadzieje ze sie nie
    obrazicie:)  
    Jakvo





    Temat: czym w góry

    zdaje mi się że kluczową rolę w wyborze środka kominikacji odgrywa odległość. jęsli ktoś ma przejechać całą Polskę to wygodniej jest wsiaść w pocią i się przespać, natomiast jak mieszka się ok 300 km od celu to faktycznie lepiej śmigać swoim autkiem

    Otóż to.
    Jak jadę na weekend w Beskidy czy nawet w Tatry (mam około 200 km) to wolę samochodem ze znajomymi (nie mam samochodu ale zawsze się znajdzie zgrana kompania, która się dobiera po 4 osoby w samochodzie a potem dzieli kosztami).
    Również na Słowację w promieniu 300 km lepiej samochodem na analogicznej zasadzie.
    Tylko zawsze mi żal kierowcy, który na zakończenie imprezy nie moze napić się nawet jednego piwa (reszta uczestników pije).

    Na dłuższe wyprawy na Słowację - takie 10-15 dniowe wybieram jednak komunikację publiczną, głównie dlatego żeby nie być ograniczonym co do miejsca powrotu, kiedy np. przechodzę cały grzbiet Rudaw Słowackich.
    No i rzadko kto z moich znajomych ma tyle czasu aby całe 2 tygodnie poświęcić na Słowację.
    Przy okazji zaliczam wiele ciekawostek komunikacyjnych - jak np. 2 lata temu super ciekawą linię kolejową z Tisovca do Pohronskiej Polhory.

    Jeśli chodzi o komunikację publiczną na Słowacji - to jest ona bardzo tania (co najmniej 2 x tańsza niż w Polsce) i kursuje na prawdę regularnie. A ja w przeciwieństwie do Janka dawno rozgryzłam wszystkie znaczki w rozkładach jazdy.
    No i sprawdzam te rozkłady jazdy już przed wyjazdem z Polski na stronie www.cp.sk

    Natomiast Ukraina lub Rumunia - tam gdzie zamierzam wybrać się latem - uważam, że lepiej nie jechać własnym samochodem głównie ze względu na koszmarnie dziurawe drogi.
    W same góry trudno dojechac samochodem i trzeba by go zostawiać co najmniej kilkanaście kilometrów od podnóża gór, potem bać się o niego.
    Wprawdzie paliwo na Ukrainie jest jak na razie bardzo tanie, ale nie wiadomo jakiej jakości itd.
    Natomiast komunikcja publiczno-prywatna - tzw. marszrutki (czyli po prostu busy, które jadą tam gdzie się je wynajmie) działa znakomicie. i jest bardzo tania.
    Najlepiej poruszac się około 10 osobowa grupą i wynająć sobie bus za naprawdę tanie pieniądze.
    W kika osób trzeba się dostosować do "marszrutek" rozkładowych ale jeżdzą też regularnie i są bardzo tanie.

    Z kolei na zachód (Austria, Francja, Szwajcaria) wg mnie lepiej własnym samochodem , lub zgadać się w kilka osób i wynajętym busem.
    A całkiem daleko (np. Pireneje, Grecja) tanimi liniami lotniczymi i na miejscu komunikacją publiczną, lub stopem. Wiele moich znajomych tak podróżuje i wychodzi znacznie taniej niż własnym samochodem. Tylko bilety trzeba kupić znacznie wcześniej, kiedy są w promocji.

    Pozdrowienia.

    Basia



    Temat: Problemy z klimatyzacją i nie tylko

    Ad.1. Myjka i porządnie kercherem wszystkie chłodnice przelecieć z obu stron, pomaga w 99% wypadków


    Witam
    przezylem dosc ciezka podroz ze slowacji do bydgoszczy.
    Problem byl bardzo podobny do tego ktory opisywal irer.
    Przejechalem jakies 20km autostrada z predkoscia 130-150km/h poniewaz temp powietrza byla rzedu 36stopni mialem wlaczona klime po zjechaniu z drogi ekspresowej na slowackich kretych drogach pod gore - temp wzrosla moc spadla. zatrzymalem sie dalem mu pochodzic przez 2 minuty wylaczylem. odczekalem kolejnych 10minut, sprawdzilem czy nie brakuje plynu w ukladzie chlodzenia - plyn byl ok.
    Skwar z nieba wlaczenie klimy lub nawet samego nawiewu (co do nawiewu to pewny nie jestem przegrzanie mozgu i stres czy dojade spowodowalo zanik pamieci ) powodowalo przegrzewanie - aby zredukowac ten efekt (w miejscach w ktorych nie moglem sie zatrzymac) robilem saune z wozu - nawiew gorace powietrze do wozu temp silnika w normie. W koncu aby jakos dojechac wylaczylem klime. I od godziny 16:00 temp byla na wlasciwym poziomie. dojezdzajac do domu chcialem powrotnie sprawdzic czy klima powoduje ten problem. byl juz wieczor wiec chlodniej wlaczylem klime z chlodzeniem na max. Problem ponownie nie wystapil - przed wlaczeniem klimy mialem przejechane 250km (od ostaniego postoju) temp silnika w normie z klima przejechalem kolejne 30km - wczesniej po 5 km z wlaczona klima temp rosla jak szalona. Jedynie zapach z klimy jakis taki z lekka ni to stechly ni to pachnacy chemia klimy (ciezko mi to zdefiniowac)
    Acha chcialem dodac ze jak jechalem na slowacje (wyjazd po 3 rano) to klima dzialala bez zarzutu a i temp silnika byla caly czas na wlasciwym poziomie.

    Co poza myciem ktore juz bylo sugerowane powinniem uczynic? na co zwrocic uwage?

    z gory gdzieki

    pozdrawiam
    nallegam



    Temat: Przystanki PKS Częstochowa


    Ej no. Linie podmiejskie PKS-u (50, 64, 101-106, 154, 154bis i M-ki różne)
    to jest właściwie komunikacja miejska. ;) Jak na standardy przewozów
    lokalnych
    i dalekobieżnych to jest dobrze, ale jak na coś, co usiłuje być
    komunikacją
    (pod)miejską to słabiutko w porównaniu z liniami podmiejskimi MPK.


    To jest Twoja subiektywna opinia. Pierwotnie część tych linii rzeczywiście
    miała charakter komunikacji gminnej. Później (o ile mi wiadomo - mogę się
    mylić), większość gmin zrezygnowało z jej organizowania, uznając że
    wystarczą im warunki PKS-owe. Tym sposobem zniknęły ulgi przy przejazdach
    jednorazowych itd.
     A ja nie twierdzę, że infrastruktura PKS Częstochowa jest ideałem, tylko że
    w porównaniu z innymi przewoźnikami prywatnymi, a zwłaszcza z innymi PKS-ami
    to oni są jednymi z najlepszych. Przejedź się do miast w których "panują"
    prywatne busy (Lublin, Zakopane, GOP, Piotrków Tryb.) albo np. do Warszawy
    zobaczyć kursy podwarszawskich PKS-ów. Dno. Takie typowe przewozy dla
    motłochu, znaczy stałych bywalców. Ale wywiesić rozkład jazdy, zrobić jakieś
    cywilizowane tablice, to po co? Ktoś kiedyś zrobił prowokację i zapytał na
    któreś warszawskiej grupie dyskusyjnej, jak dojechać do pewnej miejscowości.
    Odpowiedzi padały różne i ciekawe, m. in. żeby się udać do informacji PKS na
    dworcu Zachodnim (pudło, to w ogóle inny świat). Tymczasem do tej
    miejscowości co pół godziny jedzie autobus PKS Mińsk Mazowiecki, który w
    Warszawie zatrzymuje się na... wszystkich przystankach wzdłuż Alej
    Jerozolimskich. Zastanawiam się jaka procentowo ilość miejscowości w Polsce
    jest obarczona takim problemem. Skąd laik ma wiedzieć, że żeby się dostać do
    np. Góry Kalwarii, to trzeba szukać PKS Piaseczno, a już do Słomczyna - PKS
    Grójec. Albo żeby dojechać z Niedzicy-Zamek (w Pieninach) do Nowego Targu to
    PKS Nowy Targ, ale do Szczawnicy to już... PKS Zakopane. Na Słowacji SADyści
    mają wspólny rozkład (łączny z czeskim) dostępny na jednej stronie
    internetowej wg miejscowości i numerów linii, a u nas każdy sobie rzepkę
    skrobie i jeździ tylko dla tubylców.




    Temat: Znowu pytanie o Cracovie


    | Na zyczenie Strazy Granicznej i Urzedu Celnego - widac nie wyrabiali sie
    z
    | kontrola... Choc dziwne to, nie wyrabiac sie powinni raczej w druga
    strone
    | jak jada rozni podejrzani obywatele.
    | Druga przyczyna moze byc (ale to juz moje domysly) skomunikowanie w
    | Koszycach z poc. z Pragi, Bratyslawy

    | No, no, no...
    | skomunikowanie to jest IC, jak mozesz jako prezes klubu atykwalifikowanych
    (czy
    | jak to sie tam nazywa ;) ), wspominac o takich skomunikowaniach!

    | ;)))

    Grzesiu, __z___  Pragi i Bratyslawy.


    A to juz wiem, dlaczego nie powiedziales ani slowa o Ic do Pragi i Bratyslawy
    mino, ze skomunikowania sa bardzo dobre ;)))))))))))))))))


    A pomijajac juz to, wspominac bede, z przyjemnoscia. Bo ja jestem
    przeciwnikiem kwalifikowanych ktore kosztuje bajonskie sumy a wloka sie
    niemilosiernie (najlepszy przyklad - W-wa -
    Gdansk). Czesko - slowackie IC nie osiagaja moze


    _MOZE_?????????????
    Przeciez na Slowacji najwieksze predkosci to 120km/h i dopiero sie mysli o
    wiekszych. To dlatego Slowacy porzyczaja 350 (160km/h) Czecha, bo sami ich nie
    potrzebuja...
    I prosze nie mieszac w jednym worku Czech i Slowacji.


    najszybszych predkosci
    (choc tez do czasu, bo CD / ZSR tez modernizuja swoej "koridory"),


    Czesi sa duuuuuuuuuuuuuuuuuuzo dalej niz Slowacy. Tam juz sie na sporej ilosci
    odcinkow jezdzi 140/160, nawet Chopin z Warszawy tyle jedzie. Jak nim jechalem
    odrazu wyczulem ta predkosc mimo zaspania.
    160 to jest cos co potrafi mnie pobudzic do niespotykalnego stanu ;)


    nie ma
    tam luksusow pt. poczestunek (choc znajc zycie ceny w Warsach sa niewiele
    wyzsze niz "na ziemi")


    130 koron za full obiad!!!!!


    ale sa _tanie_ oraz jak kto nie chce jechac IC - ma
    do wyboru pospiechy.


    Ale i tak trzeba sie przesiadac. Tak samo jest u nas. Np. z Warszawy do Krakowa
    przesiadasz sie w Kielcach, a z Ostravy do Pragi przesiadasz sie w Prerovie.


    Np. w cegle 01-02 ZSR sie reklamuje, ze Ex Gerlach mozna dojechac z
    Bratyslawy do Koszyc w mniej niz 5 h "bez poplatku"
    Kto na PKP by cos takiego zareklamowal... ;-(


    To problem PKP, ze nie reklamuje polaczen promocyjnych.....

    Pozdrowienia
    Grzesiek





    Temat: Czym jest TURYSTYKA?
    Czym jest Turystyka? – refleksje Jerzego Sadawy

    Zapowiada się pogodny dzień. Trzeba wstać najpóźniej o 5.30 aby po ok. godzinie czekać w dużej grupie innych turystów na przystanku kolejki tatrzańskiej np. w Nowej Leśnej. W gęstniejącym na każdym przystanku tłumie jedziemy do Popradzkiego Stawu. Około 200 osób wychodzi wreszcie z dusznego pociągu i od razu rusza na szlak. Najpierw całą zwartą grupą asfaltem, szutrówką, niebieskim szlakiem. Potem już gęsiego, bo bardziej stromo i czerwonym szlakiem. Wspinamy się, mijamy potoki, głazowiska, jeziora, przełęcze, odpoczywamy w „Chacie pod Rysami”. Pokonujemy 6 km aby ok. godz. 13 tej znaleźć się wraz z grupą około 80 osób na najwyższym punkcie Polski, czyli jednym z wierzchołków Rysów (2499,6 m. n.p.m.) Wyżej w Polsce wejść się nie da. Obok, na Słowacji jest inny wierzchołek tej samej góry, zatem zaliczamy 2503m. n.p.m. Przeciskamy się w tym tłumie, aby stanąć na najwyżej ulokowanym kamieniu i zrobić sobie fotkę, a potem popatrzeć jak od polskiej strony wspina się inny tłumek turystów, i jak z tej wysokości wyglądają Czarny Staw i Morskie Oko. A potem znowu te 6 km, tylko że w przeciwnym kierunku, znowu zatłoczony pociąg i wieczór na kwaterze. A co jeśli pada? Jeśli pada to jedziemy o tej samej godzinie, ale tłumów nie ma. Idziemy w sztormiakach, mamy w plecaku troszkę więcej rzeczy zapasowych i na tzw. wszelki wypadek. Jest wtedy chyba nawet lepiej. Nie ma rozległych widoków, ale też i nie ma tłumów. A po co się chodzi po górach? Ktoś kiedyś odpowiedział najprościej i najkrócej: „Chodzi się po górach bo góry są”. Taka jest tak zwana turystyka „kwalifikowana” - turystyka dla ludzi, którzy chcą się trochę pomęczyć, aby dojść, dojechać, dopłynąć tam, gdzie innym się nie chce. W nagrodę wspinamy się po łańcuchach na przełęcz „Czerwona Ławka” (2352 m. n.p.m.), by oglądać chmury przesuwające się z Doliny Zimnej Wody do Doliny Staroleśnej, słyszeć świstaki i spotykać kozice, lub przedzieramy się kajakiem przez rozlewiska Biebrzy oglądając żeremia bobrowe i liczne stada młodych czapli ćwiczących latanie na bezkresnych moczarach. Z autokaru się tego nie zobaczy, ale jest taka turystyka - „autokarowa”, zwana przez nas „popularną”. Jedzie się autokarem, busem itp., ogląda kilka zabytków, idzie do kina czy parku wodnego i wieczorem rozmawia długo z innymi. To forma łatwiejsza i mająca więcej zwolenników, ale nie dająca tej radości płynącej z faktu przynależności do grupy, która chce i potrafi dotrzeć tam, gdzie autokar czy auto na pewno nie dojedzie. Oto odpowiedź na pytanie: Czym jest turystyka? 




    Temat: podró¿ poci±giem na S³owacje
    Witam,
    juz jakis czas temu pisalam na grupe pytajac o podroz pkp do liptova. Dzis
    mam bardziej szczegolowe pytanie a raczej kilka :) Juz mam zaplanowane
    dokladnie miejsce podrozy, a dokladniej mowiac jest to Besenova na Słowacji.
    Wzielam mape do reki i widze ze niedaleko tej miejscowosci jest Zylina i
    Liptovski Mikulas. Czy nie orientuje sie ktos jak mam dojechac do tej
    nieszczesnej basenovej ??? Ostatnio dostalam wskazowki aby pojechac
    pociagiem np. do Zwardonia, pieszo przejsc granice a potem na pociag i dalej
    w podroz, co jest oczywiscie tanie i o to tez mi chodzilo:) Szukalam troche
    po necie ale jakos nie moge sobie tego wszystkiego pozbierac i nie wiem co
    dalej bedac juz w tym zwardoniu powiedzmy (chyba ze ktos ma jakas inna
    propozycje gdzie mozna pieszo przejsc granice i dostac sie do mojego miejsca
    docelowego). To jestem juz w tym calym Zwardoniu i rozumiem ze kiedruje sie
    pieszko na przejscie graniczne (a tak wogole to czy jest tlyko 1 przejscie
    graniczne w Zwardoniu ?), przechodz esobie przez to przejscie i co dalej ???
    Gdzie sie kierowac, na jaka miejscowosc ??? aby dojsc na jakas stacje
    kolejowa i dalej ruszyc w podroz ??? Wydaje mi sie iz pociag nie dojezdza do
    besenovj (ale moze i mi sie tak tylko wydaje :)), stad tez me kolejne
    pytanie i problem, czy lepiej dojecha cpociagiem do Liptovskiego Mikulasu
    czy Zyliny, skad bede miala blizej do besenowej ??? W tej calej besenovej to
    konkkretnie interesuje mnie taka miejscowesc czy tam wiec (nie wiem
    dokaldnie) jak Sliace. Czy ktos moglby mi pomoc ? :) A konkretniej rzecz
    biorac niech mi ktos napisze prosze jak do malego dziecka :) co dalej po
    przejsciu granicy w Zwardoniu ??? :)

    Z gory dziekuje za wszelka pomoc, ostatnio sporo mi pomogliscie wiec it eraz
    licze na to :)
    AA i jeszcze jakby ktos mogl mi podac jakis przyblizony koszt tej podrozy to
    juz by bylo super :)





    Temat: Narty, deska czyli zimowe szaleństwa ;)
    tak.. w porownaniu z moimi poprzednimi te sa duzo twardsze.. coz.. niby licza sie umiejetnosci a nie sprzet.. niemniej twarda narta wymaga wiecej sily ale i wiecej z siebie daje...

    http://www.chopok.com.pl/zima/index.main.htm

    na tej stronie sa dokladne informacje.
    a od siebie to moge dodac:
    wieksze kolejki standardowo w weekendy. wyciagi sa rozne. czteroosobowe krzesla, kabiny jak na szymoszkowej, kapsuly jak na jaworzynie. kilka orczykow. Do liptowskiego mikulasza pod chopokiem jest jakies 110km od granicy. mozna dojechac przejsciem na lysej polanie albo w korbioelowie.
    tansze kwatery sa odpowiednio dalej od stokow. jednak mozna znalezc miejsce na samym stoku. zapinasz narty pod drzwiami i wyjezdzasz pod wyciag. w Jasnej sa trzy miejscowki polozone wlasnie bezposrenio przy trasie narciarskiej, w tym jedno schronisko (podobno calkiem tanio). zaplecze gastronomiczne jest jak najbardziej wystarczajace. na samym szczycie.. na dole pod stokami.. a czesto powstaja budki gdzies zupelnie na srodku stoku. goraca czekolada, wyprazany ser, alkohole.. jest wybor
    co tu jeszcze dodac.. dwa lata temu bylem tydzien na slowacji we vratnej. z kazdym dniem sniegu bylo coraz mniej - doslowie w oczach malalo. drugi tydzien mialem spedzic na chopoku.. podczas przejzadu do nowej kwatery doslownie przed sama Jasna pokazal sie snieg... chopok jest na tyle wysoko, ze nie ma obaw co do sniegu. do tego oczywiscie trasy sa nasniezane i ratrakowane.
    dla szukajacych wrazen jest mozliwosc jazdy na dziko.. to znaczy niby nie ma takiej mozliwosci.. ale jest mozna zjezdzac miedzy kosodrzewina w puchu glebszym niz do kolan... (nie ma to jak zgubic narte w takich warunkach ).
    ahh i co wazne... w mojej ocenie strona polnocna jest lepsza.. jasna, zachradky, otupne. tras jest wiecej i blizej jest do innych osrodkow narciarskich na slowacji.. o samym dojezdzie nie mowiac.
    na stronie www.narty.onet.pl sa kamerki internetowe pokazujace aktualne warunki na stokach



    Temat: SZKOŁY SNOWKITING"owe
    -------------------------------------------------------------------------------
    ActiveSnowTeam
    szkoła snowKite...i nie tylko... => www.as-team.pl
    -------------------------------------------------------------------------------

    Nazwa szkoły:

    ActiveSnowTeam

    Rok założenia:

    2005

    Miejsce:

    Wisła, Beskidy, Mała i Duża Fatra, Tatry...

    Adres:

    Wisła, ul. Cieńkowska 7 (wyciąg narciarski BOCHNIA)

    Telefon:

    503 412 568 lub 508 402 401

    Strona www:

    www.as-team.pl

    E-mail:

    info@as-team.pl

    Licencja:

    PZN, PZS

    Opis szkółki:

    ...najtrudniej pisze się o sobie...przyjedź i przekonaj się sam, a na pewno nie pożałujesz!!!

    Opis spotu:

    Uczymy w zależności od warunków śniegowo - wiatrowych i od specjalnych wymagań klientów.
    Są to tereny: naszego wyciągu BOCHNIA, tereny Wisły i okolic, Małej i Dużej Fatry na Słowacji i Tatr...ale możemy dojechać w każde umówione wcześniej miejsce, nawet poza granice naszego kraju.

    Początek/Koniec sezonu:

    październik/maj

    Oferta:

    najlepiej www.as-team.pl

    Ilość i rodzaj sprzętu szkoleniowego:

    OZONE

    Pozostałe wyposażenie:

    Wszelkiego rodzaju ochraniacze, narty i deski freeridowe!

    Wypożyczalnia sprzętu:

    jest

    Dodatkowe informacje:

    SnowKite w górach jest czymś zdecydowanie innym niż po płaskich terenach!
    Latawiec umożliwia między innymi jazdę wprost do góry, a z powrotem zlot w dół. Wymaga to odpowiedniego przygotowania i oceny panujących warunków dlatego aby uniknąć niepotrzebnych wypadków zdecydowanie polecamy naukę pod okiem instruktora naszej szkoły.

    Fotki:

    wkrótce lub www.as-team.pl
    e-mail: info@as-team.pl

    Gorąco polecamy nasze usługi!!!



    Temat: Na rowerze przez Europę
    Witam!

    Ja akurat zabieram znacznie więcej rupieci na wyprawy niż mój znamienity przedmówca (tutaj chylę czoła; minimalizacja to niewątpliwie istotny atut, bo ciężar daje znać na podjazdach...). No, ale wszystko jest sprawą indywidualnych upodobań / potrzeb. Ja jeżdżę sam, więc nie mam z kim się podzielić bagażami...

    Przez lata też jeździłem z sakwą 3-komorową firmy Duo, zamki wytrzymały szczęśliwie, minusem przede wszystkim był wąski dostęp do komór bocznych, a po zdjęciu sakwy niewygodnie się ją nosiło.
    Obecnie mam sakwy tylne VauDe RoadMasterBack38, szybkie w montażu, sakwy przednie Crosso Expert oraz wór również firmy Crosso.
    Co do grubości opon: mam 26''x1,75, na cieńszych da się z sakwami pruć, tylko trzeba uważać na dziury w polskich drogach...

    Również biorę namiot, karimatę, zestaw do gotowania (kartuszy co najwyżej 2 szt., po drodze na pewno się gdzieś kupi). Przydatny jest termos.

    Z jedzenia szybki do przyrządzenia jest kuskus (wartości odżywcze jak ryż, czy kasza), makaron o krótkim czasie gotowanie, jakieś zupki błyskawiczne, sosy instant, polecić też mogę kisiele instant, witaminy rozpuszczalne (np. Pluszzz)... A resztę to kupuję na bieżąco. Z reguły jem wszystko, staram się nie być głodnym nie zapominam o jogurtach, nabiale, etc. Słodycze jak najbardziej, kanapki na drogę, choć można na bieżąco coś sklecić po wyjściu ze sklepu No i picie, dużo picia. Płyny to podstawa!

    W kwestii map: po Polsce i Słowacji wystarczają mi mapy 1:300.000, za wyjątkiem regionów, które chcę poznać dokładniej (np. Bieszczady, także "z buta"). W innych rejonach też powinna ta skala być dobra. Plany Wiednia, czy Bratysławy możesz druknąć z netu, czy wziąć na wszelki wypadek (chociaż centrum + drogi wyjazdowe).

    Z praktyki jeszcze Ci powiem, że trasy da się trzymać (no, bo czasem się zboczy - coś ciekawego "wyskoczy" niedaleko), ale z dystansami to jest ciężko. Dystanse są u mnie "teoretyczne", tzn. zakładam dzień, dwa lub trzy naprzód, gdzie uda mi się dojechać. A "reszta wychodzi w praniu" - jak zauważył Outsider.

    Mam nadzieję, że nie jesteś ograniczony czasem i możesz pozwolić sobie na ewentualną (całkiem słuszną, zamierzoną i ciekawą) zmianę planów w trakcie wyjazdu

    Z pozdrowieniami:
    Sebek

    Gdybyś chciał jakąś dokładniejszą listę zabieranych rzeczy to daj znać.



    Temat: Uprawnienia Przewodnika Podhalańskiego
    1/. Oczywiście, że to NIE jest dobrze, że szkoły są pod psem itd. Tylko że w tym kontekście wymaganie żeby te same dzieci ze szkolną wycieczką wynajmowały płatnego przewodnika na spacer Kościeliską i jeszcze żeby zostać takowym przewodnikiem to trzeba "Bóg-wie-co zrobić" to tym bardziej wygląda na przesadę. Chciałem powiedzieć, że te przepisy które rzekomo "mają być dla mojego dobra" są zupełnie dziurawe w istotnych miejscach, a czepiają się spraw marginalnych.

    2/. Co do dawnych przepisów, to w tej chwili nie mam pod ręką ich listy, ale jak rozumiem zgadzamy się, że przynajmniej do 1950 roku (3/4 stulecia) NIE było specjalnych obostrzeń dotyczących chodzenia zarówno turystów indywidualnych jak i wycieczek po Tatrach i jakoś to było i nic specjalnego się nie działo. Ty twierdzisz (jeśli dobrze rozumiem), że taka sytuacja była aż do 1997 roku -- no, to tym bardziej byłaby "woda na mój młyn", że to jest "najnowszy wynalazek"...

    Ale napisałem rok 1950 ponieważ w tym mniej więcej czasie powstał TANAP, a parę lat po nim TPN i już wówczas wprowadzono regulamin Parku, w którym między innymi indywidualnym turystom zaczęto różnych rzeczy zabraniać. Niestety, nie mam regulaminu TPN z 1955 roku, ale te ograniczenia były słabsze niż obecnie (m.in. było dopuszczone biwakowanie, ale nie obozowanie). Ale nie ma wątpliwości, że z utworzeniem TPN takie ograniczenia zaczęły powstawać. Wtedy też ze szlaku można było schodzić z przewodnikiem.

    W latach 1974-80 sporo czasu przesiedziałem na bazach Almaturu w Tatrach Słowackich prowadzonych przez SKPG-Kraków. I wtedy prowadzący grupy nosili ze sobą legitymacje, a nawet były problemy z filancami jakie uprawnienia (klasa) do czego upoważnia. I na tej podstawie podejrzewam, że jakieś przepisy być musiały, choć nie potrafię zacytować odpowiedniej ustawy. Te przepisy, a przynajmniej ich egzekucja, na Słowacji wg mojego rozeznania zaostrzyły się w latach 80-tych. Natomiast od wprowadzenia "zachodnich cen" za wejścia na Gerlach w latach 90-tych w zasadzie nie ma tam możliwości wejścia w sezonie letnim w ciągu dnia. Tak samo z pewnością przed 1997 był przepis wg którego aby dojechać autobusem do Moka (wtedy do Włosienicy) konieczne było zabranie na autobus płatnego przewodnika. Niestety, nie wiem gdzie, kiedy i przez kogo ten przepis był ustalony, ale taka była praktyka i niejeden przewodnik wtedy nieźle na tym zarobił, bo obracali "po kilka dniówek na dzień"... Nie zdziwiłbym się jakby to był przepis wewnętrzny (regulamin?) TPN

    [Jeśli ktokolwiek posiada kopie starych "regulaminów" itp. unormowań wydawanych przez TPN to byłbym bardzo wdzieczny możliwość wglądu!!]. Oczywiście, jak łatwo się domyślić, powyrzsze procedury nie dotyczyły przewodników z Gliwic czy Szczecina...

    AndrzejZ




    Temat: Obóz sierpniowy
    Nie jestem zawodowcem, ale wypowiem się Wisła i jej okolice są interesującą propozycją, ale zastanawiałem się jak ta konkretna lokalizacja wygląda z punktu widzenia treningu. Plusem może być bliskość stadionu choć normalnie trenujący biegacz i tak musi przed treningami specjalnymi zrobić porcję kilometrów tak że dobiegnięcie nie jest problemem. Poza tym biegacz uliczny spokojnie może robić odcinki na nawierzchniach startowych lub jednorazowo dojechać na stadion autem. Położenie w centrum Wisły wydaje mi się niezbyt dogodne właśnie gdy chodzi o porcje asfaltu zbliżonego do płaskiego. Jest tam spory ruch samochodowy (na głównej trasie), bulwary- krótkie. Biorąc pod uwagę potrzeby biegacza mającego zrobić 200km w tygodniu powinno być do dyspozycji sporo różnorodnych wariantów po mało uczęszczanych trasach asfaltowych i utwardzonych bez konieczności za każdym razem przebijania się do spokojniejszych miejsc, co właśnie w centrum Wisły miałoby miejsce. Gdy chodzi o trasy górskie, to już okolice Wisły Głębce, Czarne, Malinki, Gościejowa wyglądają inaczej. Jest spokojniej, blisko jest do tras na Kubalonce porównywalnych profilem do tych z Gór Izerskich.

    Osobiście proponowałbym tereny po drugiej strony Kubalonki, czyli Trójwieś (Istebna-Jaworzynka-Koniaków). Jest duża sieć różnych mniejszych dróg i dróżek, zarówno las jak i dużo przestrzeni, góry o nieco łagodniejszym profilu. Do Wisły blisko, jak ktoś bardzo tęskniłby do kurortu. Blisko do Czech i Słowacji. Ceny umiarkowane.

    Ofert jest sporo, na stronie http://www.ug.istebna.pl/?p=obiekty&iTyp=1 warto obejrzeć dział agroturystyki, kwater, chat.




    Temat: Przewodnik Bezdrozy - Gruzja
    Wydawnictwo szczyci sie tym, iż wydaje "Przewodniki PRAKTYCZNE". W moim zrozumieniu polega to na tym, że zawsze mam go w kieszeni i wyjmuje jak mam problem (zastanawiam sie jak dojechać, gdzie spać, jak dojść, co zwiedzić). W tym samym stopniu interesują mnie opisy (choćby najkrótsze) zabytków, cudów natury.
    Zadaniem praktycznego przewodnika nie jest zachęcić kogoś do podróży po kraju. Mnie wystarczająco zachęcili autorzy zdjęć, które widziałem w albumach i książek, które na ten temat wyczytałem. Od przewodnika wymagam suchych i rzetelnych faktów, zamiast których w publikacji Pana Kamińskiego znalazłem dyrdymały.
    Co do plagiatów - niektóre akapity to jawne zżynanie, które przekracza zarówno granice smaku jak i prawa.
    Jeżeli ktoś porusza sie po Gruzji samochodem to faktycznie nie potrzebuje info na temat transportu z miejsca na miejsce, albo jak dojść do miejsca odjazdu marszrutek itd. Ale jak znikomy procent turystów jedzie tam własną furą?

    Czy przewodnik po Gruzji jest "specyficzna publikacją"? Ja uważam, że jest tak samo specyficzna jak przewodnik po Zanzibarze, Słowacji lub województwie podkarpackim. każda tego typu publikacja jest inna i nie mozna stawiac jej nad jakąkolwiek inną ze wzgledu na miejsce jakie opisuje.

    I na koniec. CZy byłbym w stanie napisać przewodnik. Nie wieszałbym psów, gdybym nie mógł zrobić czegoś lepiej. To zależy od warunków stawianych przez wydawnictwo, ale mógłbym się tego podjąć.

    Tak wiec uważam, że mam prawo krytykowi, bo byłoby mi wstyd podpisać sie pod taka chałą.
    Swoją drogą. Ciekawe ile dni Pan Kamiński spędził w Gruzji i czy jak tłumaczył z LP fragmenty o miejscach, których nigdy nie widział to czy gryzło go sumienie, że robi ludzi w balona.



    Temat: Po Kalimacie wyciagi. Granda na Slowacji
    Dzisiejsza "Wyborcza" grzmi:

    Słowacka strona Tatr już przypomina gigantyczny plac budowy. Czy nowe wyciągi, hotele i trasy narciarskie powstaną również u nas? Chcą tego podhalańscy biznesmeni i samorządowcy. Plany przerażają przyrodników

    Inicjatywę budowy nowej stacji narciarskiej w polskiej części Tatr o nazwie "Zakopane - Trzy Doliny" lansuje Andrzej Bachleda "Ałuś", najlepszy w historii polski alpejczyk, dziś biznesmen.

    - Teraz, kiedy rząd Słowacji zgodził się na budowę nowych wyciągów w ich części Tatr, mamy wręcz obowiązek otworzyć nowe tereny narciarskie i u nas - uważa Andrzej Bachleda.

    Biznesmen ma już gotowy projekt nowego ośrodka. Przewiduje wejście z inwestycjami na teren parku narodowego. Centrum ośrodka narciarskiego w granicach Tatrzańskiego Parku Narodowego stanowiłyby Rówienki Kondrackie. Stąd rozchodziłyby się kolejki krzesełkowe i gondolowe do tatrzańskich kotłów w rejonie Kasprowego Wierchu. Poszerzona i sztucznie naśnieżana nartostrada prowadziłaby z Kasprowego Wierchu do ronda Kuźnickiego. Na Rówienki ma docierać też kolej naziemna, którą można by dojechać na Słowację do Doliny Cichej. Jej trasa wiodłaby przez tunel pod górami o promieniu 5 m i o długości 3,2 km.

    - Łączyłby wyciągi narciarskie po polskiej i słowackiej stronie. Mam już inwestorów gotowych realizować ten pomysł. Rozmawiałem też z budowniczymi nowych inwestycji narciarskich w słowackich Tatrach. Są zdziwieni, że polskiej stronie gór nic nowego nie powstaje - mówi Bachleda.

    Rząd Słowacji już zgodził się na budowę w Tatrach nowych wyciągów narciarskich, hoteli i górskich apartamentowców. Pierwsze inwestycje w parku narodowym już ruszyły. Powstają w okolicach Szczyrbskiego Jeziora, Tatrzańskiej Łomnicy, Ździaru, Starego Smokowca i w Spalonej Dolinie. Inwestycje Słowaków zagrażają całym Tatrom. Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (IUCN) przestrzegła ministerstwo środowiska Słowacji, że jeśli wszystkie plany zostaną zrealizowane, to ich kraj może stracić prawo do używania nazwy "park narodowy" w odniesieniu do Tatr.

    - Rząd Słowacji tym się nie przejmuje. Wolą mieć nowoczesne ośrodki narciarskie niż park narodowy. Powinniśmy zacząć myśleć podobnie - uważa Andrzej Bachleda.

    Jego plan podoba się podhalańskim samorządowcom. - Słowacy wyprzedzają nas w turystyce narciarskiej. Jeśli nic nie zrobimy, to Polska bardzo mocno to odczuje. Mam nadzieję, że rząd przekonają te argumenty - mówi Andrzej Gąsienica-Makowski, starosta tatrzański.

    Planami przerażeni są z kolei przyrodnicy. - Jeśli Słowacy zrealizują wszystkie plany, to Tatrzański Park Narodowy po ich stronie praktycznie przestanie istnieć - alarmuje prof. Zbigniew Mirek, przewodniczący Komitetu Ochrony Przyrody PAN i członek rady polskiego Tatrzańskiego Parku Narodowego. - To może zagrozić również naszej części gór.

    - Pomysł budowy nowej stacji narciarskiej w polskiej części Tatr oceniam jako katastrofalny. Na to nie może być zgody - dodaje Paweł Skawiński, dyrektor TPN.

    Mam nadzieję, że te wizje pozostaną tylko wizjami.
    E.



    Temat: Otargańce
    Cześć!

    Po pierwszę - dobry wybór! Mam na myśli Słowackie Tatry Zachodnie.

    Polecane trasy (wybór subiektywny):

    Trasa 1: wylot Doliny Wąskiej (Raczkowej czy Jamnickiej - niech każdy to nazywa jak uważa) - grzbietem Otargańców - Jarząbczy Wierch - powrót Jamnicką lub Raczkową według uznania

    Według mnie najciekawsza trasa w całych Tatrach Zachodnich, aczkolwiek dość wymagająca (prawie 1800 metrów sumy podejść do Jarząbczego).

    Trasa 2: wylot Doliny Wąskiej - Baraniec przez Klinowate - powrót żółtym do wylotu Doliny Żarskiej - Drogą nad łąkami do wylotu Wąskiej

    Wada trasy to spora odległość, szczególnie długi jest odcinek Drogi nad łąkami z Żarskiej do Wąskiej (koło 8km). To chyba jedyna wada, a za to same plusy. Szczególnie mam tu na myśli przpiękne widoki na... nie, nie na Tatry (te też ), ale na Liptów i Tatry Niżnie - rewelacja.

    Co do dojazdu do wylotu Doliny Wąskiej: autobus z Przybliny (jak zwykle w sezonie), własny transport - brak parkingu i same zakazy postoju. Jest coś w stylu płatnego parkingu na terenie hotelu leżącego naprzeciw miejsca, gdzie zaczyna się zielony szlak przez Klinowate na Baraniec, ale poza sezonem ten mechanizm nie działa i wtedy jest jedno dobre miejsce parkingowe właśnie pod mapą TANAP-u koło tego hotelu.

    Trasa 3: wylot Doliny Jałowieckiej - Babki - Ostra - Siwy Wierch - Palenica Jałowiecka - wylot Doliny Jałowieckiej

    Tym razem rzekłbym, że zupełnie nie tatrzańskie klimaty, ale naprawdę warto. Można by schodzić z Siwego na zachód szlakiem czerwonym, ale to niestety wprowadza duże problemy komunikacyjne. O nich za chwilę, a wracając do meritum dolomitowy ogród skalny w zachodniej grani Siwego jest jak dla mnie unikatem w skali tatrzańskiej.

    Co do problemów:

    1) samo dojechanie do wylotu Doliny Jałowieckiej jest nieciekawe. Są dwie możliwości, albo dojechanie autobusem do wsi Jałowiec (jak łatwo się domyślić rzadko jeżdżą), albo również autobusem do tzw. Bobrowieckiego Wapiennika (jeszcze rzadziej i tylko w sezonie) - czyli tak naprawdę placyku 10x10 metrów około 1 kilometra od wylotu Doliny. Bliżej jest dreptać z Wapiennika.

    Samochodem można dojechać oczywiście o oba te miejsca, ale w Jałowcu żywcem nie ma gdzie zostawić pojazdu (droga się nagle kończy i tyle), natomiast w Bobrowieckim Wapienniku jest ten wspomniany placyk. Zostawialiśmy tam ze znajomym (Małym) parę razy samochód, ale to było poza sezonem (maj, grudzień), więc nie wiem jak to wygląda w sezonie, bo wtedy tam nie było żywej duszy. Podsumowując uważam, że Dolina Jałowiecka jest najdzikszym miejscem (pod względem cywilizacji, która dociera do jej wylotu w całych Tatrach i chwała jej za to).

    2) początek (lub koniec) czerwonego szlaku koło Leśniczówki Biała Skała też sprawia problem. Samochodu gdzie zostawić nie ma, a autobusy jeżdża rzadko.

    Reasumując pętla wylot Doliny Jałowieckiej - Leśniczówka Biała Skała jest trudna do zrealizowania bez wsparcia z zewnątrz

    Co do terminu, jeśli będziesz mógł to jedź jeszcze w czerwcu (II połowa). Szlaki już są otwarte, więc będziesz legalnie (jeśli to Cię rusza), ale nie w tym rzecz. Z doświadczenia wiem, że wzrost liczby turystów następuje dopiero z początkiem lipca (może dzici później kończą szkołę na Słowacji?). Co do tras wspomnianych wyżej omijają one tereny jakże piękne takie jak Rohacze i Banówka, ale to właśnie oznacza, że omijają one tereny najbardziej uczęszczane.

    PS. Jak coś to pytaj o dalsze konkrety.

    pozdrawiam

    Grzegorz



    Temat: Kolejki wąskotorowe
    Pojawiła się ciekawa inicjatywa promocji Euroregionu Karpaty.
    A to dzięki krośnieńskiemu stowarzyszeniu Portius.
    Być może w niedalekiej przyszłości bedziemy mieć okazję z okien pociągu delektować się widokami zapierającymi dech w piersiach.

    Oby warunki stawiane przez ciągle niewydolną i żarłoczną pkp nie zaprzepaściły tej szansy...

    http://miasta.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,3148522.html

    Czy będzie kolejowe połączenie Krosna z Tokajem ?

    Anna Gorczyca 05-02-2006 , ostatnia aktualizacja 05-02-2006 19:17

    Jest pomysł ożywienia starego szlaku kolejowego Pierwszej Węgiersko-Galicyjskiej Kolei Żelaznej. Być może już w przyszłym roku uda się uruchomić stałe połączenie między Krosnem a węgierskim Tokajem, które ma się stać atrakcją turystyczną

    Salonka, którą w latach 60. i 70. podróżował Janos Kadar, I sekretarz węgierskiej partii komunistycznej, zajechała w piątek na krośnieński dworzec kolejowy. Kilkadziesiąt podróżujących nim osób zostało dokładnie wylegitymowanych przez oddział żołnierzy z cesarsko-królewskiej armii, którzy szukali szpiegów. Pierwszy pociąg retro zajechał do Krosna uroczyście i z pompą.

    Ekskluzywna salonka została udostępniona przez budapeszteńskie Muzeum Kolejnictwa. Pociąg wyjechał z Budapesztu w czwartek o godz. 17.40. Przez Tokaj dojechał do Sarospatak. Tam podróżujący nim pasażerowie spędzili noc. W dalszą drogę pociąg wyruszył o godz. 6.20. Nieśpiesznie, zatrzymując się po kolei w Satoraljaujhely, Terbisowie, Michalovcach, Humennem, Medzilaborcach, Łupkowie, Zagórzu, Sanoku, zabierając kolejnych pasażerów, dojechał do Krosna. Kto nim podróżował? - Gospodarze z regionów, przez które pociąg nazwany przez nas Portius Express, przejeżdżał. Zaprosiliśmy ich do Krosna, bo chcemy porozmawiać z nimi o uruchomieniu stałego połączenia między Krosnem a Tokajem - wyjaśnia Zygmunt Rysz, naczelnik Wydziału Promocji Urzędu Miasta w Krośnie.

    Pomysł, by na stary kolejowy szlak Pierwszej Węgiersko-Galicyjskiej Kolei Żelaznej wróciły pociągi, pochodzi od krośnieńskiego stowarzyszenia Portius, które od kilku lat organizuje w Krośnie Dni Węgierskie. - Kiedyś ta linia, duma Austro-Węgier, była linią strategiczną i łączyła twierdzę Przemyśl z cesarstwem. Tą trasą jeździł dzielny wojak Szwejk. Teraz mamy szansę stworzenia znakomitego produktu turystycznego łączącego trzy kraje i wspaniałej ich promocji - opowiada Zbigniew Ungeheuer, prezes stowarzyszenia. - Są dwie koncepcje. Jedna to uruchomienie pociągu, którym w ciągu kilku godzin wygodnie można by dojechać na Węgry do Tokaju, gdzie można napić się przedniego wina, a w Saraspatok, w którym kręcono film "C.K. Dezerterzy", zrelaksować się i wypocząć u ciepłych źródeł. Po weekendzie można spokojnie wrócić do domu, nie przejmując się stanem dróg - opowiada Rysz.

    Druga koncepcja zakłada dłuższy przejazd, np. tygodniowy. Pociągiem retro turysta wyruszałby z Krosna, a pierwszy nocleg spędziłby w Sanoku lub Komańczy, wcześniej zwiedzając okolicę lub piekąc barana. Rankiem pociąg ruszałby w dalszą drogę przez Słowację. Kolejny przystanek mógłby być np. w Medzilaborcach, których główną atrakcją jest muzeum Andy Warhola, następny w Michalowcach lub Trebisowie. - Trasa kończyłaby się w Saraspatok lub Tokaju, gdzie nasi turyści spędzaliby kilka dni - dodaje Zygmunt Rysz.

    Pomysł połączenia kolejowego między Krosnem a Tokajem bardzo spodobał się nie tylko władzom Krosna, które współpracują z regionem tokajskim. Pociąg retro chętnie będą u siebie widzieć Słowacy i Węgrzy. - Musimy odpowiedzieć na wiele pytań, np., kto zarządzałby tym przedsięwzięciem. Rozwiązań jest kilka - może to być spółka, fundacja. Zaprosiliśmy kolejarzy z Polski. Węgier i Słowacji. Od nich chcemy dowiedzieć się, jakie warunki trzeba spełnić, żeby uruchomić połączenia. Tory są, ale to jeszcze nie wszystko - stwierdza urzędnik z Krosna.

    Rzecznik PKP Łukasz Kurpiewski, zapytany o szanse powodzenia pomysłu krośnian, mówi: - Jeżeli znajdą się źródła finansowania takiego pociągu, uruchomimy go. Ze wstępnych szacunków wynika, że trzeba będzie około 5 mln dolarów. - Będziemy szukać pieniędzy, gdzie tylko się da. W Unii Europejskiej, w samorządach. Może Portius Express będzie jeździł już w tym roku, a może w przyszłym? - zastanawia się Zbigniew Ungeheuer.

    Wojciech Portius - Szkot, który pojawił się w Krośnie na początku XVII w., dorobił się ogromnej fortuny na handlu winem. Stał się największym importerem i dystrybutorem węgierskich win na północ od Karpat. Wraz z żoną Anną ufundował wiele dzieł sztuki. Miasto zawdzięcza Portiusowi charakterystyczną wieżę-dzwonnicę przy bazylice. Źródło: Gazeta Wyborcza



    Temat: A ja bylem wczoraj w Nowym Saczu :P
    Kilka spostrzeżeń z tego wypadu w którym uczestniczył Wojtek Gąsior no
    i ja :)

    Jazda w nocy z Wrocławia do Tarnowa w bonanzie dostarcza
    niezapomnianych wrażeń ;) Szczególnie zapisuje się w pamięci brak
    ogrzewania...

    "Bieszczady" do Krynicy puste. Szkoda, że ogrzewania też nie było :(

    W Stróżach  mijamy jadącą w składzie towara EU07-077 po naprawie w
    Nowym Sączu nie wiem jaka to była naprawa). Jest też kilka ET21 na
    popychach lub na torach postojowych. Na uciągu oczywiście same dżamery
    :(

    W Muszynie stoi towar z lokiem słowackim do Słowacji i nic więcej
    ciekawego.

    Stacja Krynica: ale to małe :)

    Muszyna po raz drugi: słowacki lok przytargał mieszane brutto.

    Szlak Grybów - Stróże został zdobyty dzięki czemu mamy fajowe zdjęcia
    ET21-456 na popychu, jamnika z towarem bez popychu, ET21 luzem,
    zieloną EU07-171 z czymś tam, luzaka z dwoma wrocławskimi EU07 do
    Sącza, jakieś kible i mokre buty :)

    Stróże: zawsze myślałem, że knajpa na stacji jest OK. Myliłem się...
    Na łącznicy z Tarnowa do Jasła (Sr2-Sr3 ??) złapaliśmy brutto z
    ET21-456 na popychu (zdjęcia będą piękne :)).

    Przy wylocie z tunelu w Kamionce Wielkiej ustrzeliliśmy ET41 (znowu
    bez popychu) - ekstra motyw, nawet Chester nie ma takiego zdjęcia ;P Z
    buta doszliśmy do NS Jamnicy robiąc przy okazji wracające
    "Bieszczady".

    Nowy Sącz - Chabówka da się przejechać, niekoniecznie w całości
    pociągiem. Od kolejarzy dostaliśmy potwierdzenie lipcowej masakry :(
    Ważne uwagi dla podróżujących tą linią:
    - z NS trzeba jechać do Limanowej. Tam, koło stacji, jest przystanek
    PKS na którym zatrzymują się busy jadące między innymi do Mszany
    Dolnej. To tam trzeba dojechać :) Bus kursuje co około 20-30 minut.
    Szkoda tylko, że jak się przyjedzie 6630 to bus jest o 17.17 i za te
    2.50 zł. nie zdąży się do Mszany :( W takim wypadku busem trzeba
    dojechać do końca trasy w Mszanie (dworzec PKS) i poczekać na
    kolejnego busa, tym razem do Rabki. One jeżdżą co chyba 5 minut w
    dzień roboczy oczywiście. My mieliśmy takie szczęście, że w Rabce
    zabrakło około 2 minuty na przesiadkę :( Aha - ten kurs kosztuje 2 zł.

    W Chabówce spotkaliśmy osobowego Zakopane - Kraków - Zakopane z
    ET21-469 (ha! :P) co oczywiście zostało uwiecznione na kliszy :) Do
    domu wróciliśmy rzeźnią Zakopane - Szczecin przez Żywiec. Z Zakopca
    pociąg wyjechał z EU07+ET41-105 na czele, nie wiem czemu. Jechaliśmy
    takim ekstra wagonem, że w życiu takiego nie widziałem! Serio! Do
    samego Wrocławia byliśmy sami w przedziale. Ogrzewania oczywiście też
    nie było :(

    I to tyle. Jak mi się coś przypomni to dopisze.

    Potwornie wykończony sieciówkowymi wyjazdami:
    Dawid Frątczak





    Temat: Dojazd na Słowację a przejściówki


    1. Jak jest z kupowaniem przejściówki z Cieszyna do Czeskiego Cieszyna?
    Da się to zrobić w pociągu u konduktora (jeśli tak, to nękać tuż przed
    granicą, czy wcześniej?) czy nie da się? A może w ogóle nie ma sensu i
    lepiej przejść granicę na piechotę (daleko to? wyrobię się?:) Jeździ
    on w miarę punktualnie, czy niebałdzo?)?


    Da sie w pociagu, zapytaj o przejsciowke przy kontroli biletow.


    2. Analogiczne pytanie jeśli chodzi o powrót - da się kupić
    przejściówki u konduktora w tych pociągach i kiedy kupować, czy też
    nie? Jeśli nie, to czy mogę to zrobić na dworcu w Żilinie? Czy też
    przejściówki można kupować jedynie w kasach przygranicznych?


    Kup sobie bilet z Ziliny do Skalite GR (koniecznie to GR musi byc na
    bilecie). Placisz normalnie jak za osobowy krajowy. Na odcinek po
    polskiej stronie kup sobie bilet wczesniej w PL.


    3. W wypadku powrotu: czy opłata manipulacyjna po polskiej stronie
    bardzo podraża koszty? Bo nie wiem, czy olać sprawę i kupować bilet
    powrotny u konduktora, czy lepiej zaopatrzyć się w niego ten tydzień-
    dwa wczesniej, jeszcze przed wyjazdem z pl.


    Lepiej wczesniej - za bilet ponizej 100km 4 zl, powzyej 6 zl (AFAIR)


    4. Googlanie po archiwum grupy przyniosło informację, że przejściówka
    jest ważna tylko 2 dni, więc należy pilnować, kiedy się ją kupuje. Może
    to głupie pytanie, ale czy to znaczy, że przejściówki nie mogę kupić z
    wyprzedzeniem iluśtamdniowym?


    Mozesz kupic z wyprzedzeniem w dowolnej kasie miedzynarodowej (chodzi o
    Skalite - Zwardoń)


    5. Czy dobrze zrozumiałam, że bardziej opłaca się kupować przejściówki

    przejściówek słowackich, a czeskie to zupełnie osobna bajka?


    Roznica 1,2 Euro w jedna, 1,5 Euro w dwie strony.


    6. Czy z rychlikami na Słowacji jest podobnie jak z naszymi
    pospiechami? W sensie, że nie trzeba dokładnie określać, którym
    konkretnie chce sie jechać, wystarczy podać datę podróży.


    Wystarczy data


    najwygodniej byłoby mi kupić bilet powrotny już w dniu przyjazdu (skoro
    tak czy siak muszę się finalnie dostać do Skalitego/Zwardonia), kiedy
    mam sporo czasu na przesiadkę do busa, a nie czekać z zakupem do dnia
    wyjazdu, kiedy tego czasu przesiadkowego mam znacznie mniej. Tyle, że w
    jeden z tych pociągów jest R i mniej się zatrzymuje, a drugi - Zr i
    staje chyba na każdej stacji, więc może to stanowi jakąś przeszkodę...


    W tej chwili na Słowacji R kosztuje tyle samo co Zr i Os.


    I jeszcze jedno pytanie. Znalazłam również połączenie przez Bohumin do
    Wawy. Tyle, że OS2908 przyjeżdża do Bohumina 14.11, a EC107 PRAHA do
    Wawy wyrusza z Bohumina 14.13. Czy te pociągi są jakoś skomunikowane,
    czy też nie czekają na siebie wcale i takie połączenie w praktyce jest
    nie do zrealizowania?


    EC nie poczeka na tego osobaka...

    Ogolnie to dziwnie kombinujesz. Czemu start i meta sa w roznych
    miejscach (gdyby byly w tych samych, to moznaby nabyc bilet
    miedzynarodowy ze znizka AFAIR 40%)? No i gdzie na Slovensko jedziesz,
    ze nie mozesz tam dojechac koleja?

    Zdravim!





    Temat: zaproszenie na konferencję autostradową


    Od samego zbudowania autostrady nie zwiekszy sie nagle ilosc samochodow.


    Gwarantuję CI, że się zwiększy. Dobra droga w okolicy powoduje, że
    samochody zamiast spać w garażach wyjeżdżają na nią.


    Droga, ktora wiedzie z centrum do planowanej autostrady jest dwujezdniowa
    arteria, po 3/4 pasy w kazdym kierunku. Niewielkie zatory tworza sie w
    jednym miejscu [za krotkie swiatla i za malo pasow w jednym kierunku] i
    tylko w kierunku od centrum. Za to wydatnie zmniejsza sie korki na trasie 1
    [E75], o ktorej wczesniej mowilem


    Oj, Kieferku, marzycielu.... Moje krakowskie doświadczenie mówi:
    1. Samochodów przybędzie (bo jest autostrada, można do Łodzi dojechać!)
    2. O ile owa 3/4 pasmowa droga się nie zakorkuje, to zakorkują się jej
    przecznice (bo samochodów przybędzie)
    3. droga nr 1 będzie się korkowała samochodami usiłującymi się dostać na
    autostradę.

    POgraj w Simcity 2000. Tam żeby nie mieć kłopotów z za dużym ruchem
    trzeb było nie budować dróg. W rzeczywistości jest podobnie...


    Szybka kolej miejska to jest dla osob, ktore mieszkaja w miescie i sie
    wewnatrz niego poruszaja. Autostrada jest dla osob ktore wyjezdzaja
    z/przyjezdzaja do Lodzi lub przejezdzaja obecnie przez Lodz tranzytem i klna
    na czym swiat stoi.


    Wydaje Ci się. Tak samo myślałem kiedy budowano obwodnicę Krakowa. I po
    jej wybudowaniu okazało się, że:
    1. 95% ruchu w Krakowie, to ruch wewnątrmiejski lub wyjazd/dojazd z/do
    miasta.
    2. Przy okazji obwodnicy zrobiono ładne dojazdy do autostrady, co
    zaowocowało zwiększeniem strumienia aut wjeżdżających do miasta
    3. W ostatecznym rozrachunku Aleje Trzech Wieszczów (newralgiczne
    miejsce komunikacji Krakowa) zamiast się rozładować zakorkowały się na
    amen.

    Smietrć autostradom i PKP! Niech powstaną i żyją Poskie Koleje Prywatne!


    Czyli do granicy Lodzi autostrada, potem obwodnica prawdopodobnie w miejscu,
    w ktorym mialaby przebiegac autostrada  i  pozniej znowu zamiana z obwodnicy
    na autostrade?


    IMHO rozsądniej jest autostradę odsunąć od miasta na parenaście-dziesiąt
    kilometrów, i do niej dobudować dojazd. ALbo dojazd połączony z
    obwodnicą, tak, żeby wyjeżdżający mieli jak najkrótszy kawałek do
    przejechania w mieście.


    Jest to pomysl absolutnie i w 99,(9) % chory pomysl. Jesli by postawic budke
    z gosciem, ktory by inkasowal oplaty to dopiero by byly korki!


    PRZED budką. Nie za. Poza tym im ciężej dojechać samochodem tym mniej
    ludzi z niego skorzysta.


    Ten nie ma drobnych, tamten szuka karty stalego przejazdu [bo co dzien
    jezdzi miedzy Pabianicami a Lodzia], cieciowi sie skonczyly bilety wjazdu do
    Lodzi, itp, itd. Czlowieku, puknij sie mocno w glowe!


    No popatrz, na kolei jest tak samo, a te głupie ludzie jeżdżą... Na
    Słowacji bilety na vlaka się kupuje łątwo i przyjemnie i ludzie jakoś na
    autostrady nie ciągną.... Więc zamiast namawiać do pukania zastanowiłbyś
    się, czy aby na pewno pomysły są do bani?





    Temat: Beskid Żywiecki - urlop
    Jako że tu mieszkam to sie coś wypowiem:

    Wszystko zależy od tego czego oczekujesz od tego wypoczynku
    doczytałem tylko że niedrogo ma być

    cen w pensjonatach i kwaterach nie znam bo nigdy mi to do szczęścia potrzebne nie było ale znajdziesz ich na pewno sporo np. w miejscowości Korbielów (30 km od Żywca), Jeleśnia (12 km od Żywca), możesz też nocować w schroniskach w górach itd.

    skoro już tu przyjedziesz to chyba warto się gdzieś ruszyć i jakoś aktywnie spędzić ten wypoczynek np. łażąc po górkach.
    mamy do wyboru mniejsze Romankę Rysiankę i Skrzyczne, średnie Pilsko (bezpośrednio z Korbielowa dreptasz na górę) oraz największą w okolicy Babią Górę, żeby uczynić z tego wypad jednodniowy jedziemy do miejscowości Zawoja (50 km od Korbielowa) na przełęcz krowiarki i stamtąd możemy iść na Babią albo trudniejszą akademicką percią albo łagodniejszym normalnym wejściem, parking całodzinny 10 zł, wejście na górę 2 zeta na utrzymanie babiogórskiego parku.
    jesli startujemy od samego dołu bez wyjazdu autem na tą przełęcz to wycieczka spokojnie zajmie cały dzień.
    w miejscowości zawoja mnóstwo jest pensjonatów i różnego rodzaju knajp

    oprócz górek mamy też 2 jeziora: żywieckie obok żywca oraz na Słowacji w miejscowości Namestovo, z korbielowa to rzut beretem, nawet bliżej jest niż do Żywca można sie wysmażyć na słoneczku, pożyczyć wodne rowerki, popływać wszystko na Słowacji jest wycenione w granicach rozsądku, choć aż tak tanio nie jest

    w samym żywcu warto zwiedzić browar żywiecki oraz restaurację żywiecką przy browarze, ceny i oferę znajdziesz na ich stronie internetowej

    w okolicach (Korbielowa) na pewno da się pojeździć na quadach oraz pożyczyć rowery na wycieczkę, rowerki uważam za dobrze spędzony czas bo można sobie ciekawe trasy powymyślać i też po zakrętach się powozić...

    w miejscowości Jeleśnia mamy taki twór co się nazywa Stara Karczma i w niej koncertuje i występuje kabaret "U Bacy" - myślę że warto ich posłuchać i zabawić się.

    jeśli podoba ci się zwiedzanie typowo zabytkowe to są głównie kościoły ten w Jeleśni (barokowy), katedra w Żywcu, jest też jakieś muzeum.

    Jeśli trafisz tutaj to co roku organizowany jest w amfiteatrze w Żywcu kilkudniowy festiwal gotowania kwaśnicy, można sobie miło spędzić czas, jest scena występują znani artyści, jest fajnie, imprezę sponsoruje głównie żywiec więc piwka nie brakuje, ostatnio równolegle w tym miejscu organizowany był zlot motocyklowy

    Jeśli pociąga cie folklor to w wakacje jest taki event jak tydzień kultury beskidzkiej.

    Generalnie ciężko się pisze co tu jest ciekawego i godnego zwiedzania skoro mieszkam tu na codzień ostatnio z klubowiczami byliśmy na górze żar, generalnie podobało im się, widoczki fajne, jest tam szkółka szybowcowo-paralotniarska, tak samo zresztą jak na skrzycznem, też chyba można się do takiej szkółki zapisać...

    co do "stawiania autka" to tu generalnie jeździ dość sporo 80 tek tak że aż tak mocno wyróżniało się nie będzie, generalnie da się wszędzie dojechać ale korki i brak miejsca też się zdarza, lepiej zawsze wyjechać wcześniej, co do bezpieczeństwa to raczej jest spokojnie ze złodziejstwem ale zabezpieczać się oczywiście trzeba zwłaszcza tam gdzie spodziewa się turystów

    jak widzisz opcji znalazło mi się nawet dość dużo, ogólnie trzeba sobie chyba po sieci pogrzebać bo większość atrakcji będzie opisana i wyceniona

    Najtańszy urlop jaki widzę to znalezienie prywatnej kwatery gdzieś w jeleśni, jednodniowe wypady autem pod dowolną górę + wyjście na nią, w międzyczasie myk nad jezioro w namestovie a żeby nie było monotonie i za tanio to zwiedzanie browaru i wizyty w starej karczmie ew. festiwal kwaśnicy

    i na deser, dostałem ostatnio taką "fuchę" na złożenie filmiku promującego mój region, filmik traktuje generalnie o gminie jelesnia myślę że warto go zobaczyć
    http://video.google.pl/vi...earch&plindex=0

    [ Dodano: 2008-03-04, 21:37 ]
    upsss ale tego wyszło



    Temat: Jaki format mapy w garmin etrex vista HCx??
    Krótkie podsumowanie.
    --------------------------

    Idea głoszona przez asandrzeja jest jasna i dla wielu oczywista. Lepiej mieć więcej informacji niż mniej. Zwłaszcza na mapie wektorowej, gdzie w celu podniesienia czytelności mapy możemy albo zmienić jej szczegółowość, albo wręcz wyłączyć wyświetlanie pewnych zbędnych na danym etapie korzystania z odbiornika elementów, ktore zaciemniają mapę. To ideał mapy. Ale takich nie ma. nawet w postaci rastra

    Również idea głoszona przez Rangera jest w poważnym stopniu słuszna. Dostępność map rastrowych może nie o idealnej, ale przyzwoitej jakości przy jednoczesnym fakcie, że komórkę i tak zawsze mamy ze sobą (komórkę tak - ale po co do tego zaprzątać sobie glowę modułem BT? ) daje nam zupełnie przyzwoite rozwiązanie GPS "na szlak".

    Te słuszne idee to jedna strona medalu. Jest też druga. To ocena danego rozwiązania przez pryzmat sposobu wykorzystania GPSu oraz regionu działania. Nawet ta - tak mocno krytykowana przez asandrzeja GPMapa Topo może być bardziej przydatna i bardziej komfortowa w użyciu niż najlepszy nawet raster w komórce. Proszę sobie wyobrazić sytuację, że ktoś jedzie pierwszy raz w życiu na Podhale. Powiedzmy do Bukowiny czy Poronina i zabiera ze sobą rower. Tam na miejscu usłyszał, że warto podjechać do Dol. Chochołowskiej i że do samego schroniska można/wolno dojechać rowerem. Przy czym dany człek nie wie nawet gdzie leży Dol. Chchołowska. Proszę sobie wyobrazić jak będzie wygladała jazda na rowerze z komórką z zainstalowanym TB i rastrem Compassu, a jak z Garminem przytwierdzonym do kierownicy, w którym będzie GPMapa Topo. Zwłaszcza gdy po drodze złapie nas ulewa Są różnice? Są.

    Zaznaczam - ten przykład nie ma pokazać, że Garmin zawsze będzie lepszy, czy też że GPMapa Topo jest wzorcem mapy turystycznej. Ten przykład ma tylko pokazać, że wszelkie uogólnienia są błędne i że nawet ta tak krytykowana przez asandrzeja GPMapa Topo może społnić swoje zadanie, jeżeli jest wykorzystywana w takim celu w jakim została wydana.

    Dlatego też nie warto pisywać uogólnień. Z jednej strony - gdyby Garmin z wektorem sprawdzał się w 100% jako samodzielne narzędzie nawigacyjne - nie nosiłbym ze sobą map papierowych. To oczywiste. Z drugiej strony, gdybym uważał, że raster w komórce sprawę załatwi w 100%, już dawno sprzedałbym moje garminowskie zabawki i "biegał po lesie" z komórką. Żadne z tych rozwiązań nie jest idealne, a to na które z nich postawić zależy przede wszyskim od sposobu używania GPSu, rodzaju uprawianej turystyki oraz regionu działania. Na dodatek nie zawsze nasze wyobrażenia o jakimś rozwiązaniu są słuszne. Czasami pewne rzeczy trzeba po prostu poznać, dokładnie przetestować, aby można było stwierdzić, że to zachowuje się tak, a to inaczej.

    Po kilku latach róznych moich doświadczeń - w tym z PDA, czy komórką - dla mnie ciągle ideałem jest taki schemat:
    - planowanie wycieczki poprzez analizę mapy papierowej
    - pobieżna weryfikacja treści mapy w GPSie
    - korzystanie w terenie z automatycznie orientowanej mapy wektorowej, z widoczną fioletową krechą namiaru na cel
    - w sytuacji gdy treść mapy wektorowej jest zbyt uboga wspomaganie GPSu mapą papierową
    Dla mnie. Bo w moim przypadku - taki scenariusz sprawdza się doskonale podczas wycieczek na pogórzu czy w górach Polski, Czech i Słowacji (a nie tylko Bieszczadach) oraz podczas wędrówek po Puszczy Noteckiej - zarówno podczas wycieczek "po szlakach" jak też podczas łazikowania po lesie - niezależnie od tego czy świci słońce, czy leje deszcz. Czy jest dzień, czy jest po zmierzchu, czy wracam na kwaterę czy idę do schroniska.

    Czegóż więcej potrzeba do szczęścia? Chyba tylko pięknych widoków i niezapomnianych wrażeń z obcowania z przyrodą.

    EOT

    PS. W ten sposób przez ostatnie kilka tygodni - wykorzystując Garniaka - przygotowałem sobie teksty na moją www



    Temat: Ikea
    IKEA nie dla Łodzi?

    Piotr Anuszczyk
    2008-04-29, ostatnia aktualizacja 2008-04-28 19:32

    Łodzianie od lat czekają na nowe centrum handlowe na południu Łodzi. Z szwedzki koncern zapowiedział właśnie, że inwestycja stoi pod znakiem zapytania. Wszystko przez wadliwe prawo zdaniem koncernu uniemożliwiające rozpoczęcie budowy.
    Przeszkodą okazała dla IKEI się ustawa o budowie sklepów wielkopowierzchniowych. Zakłada, że na utworzenie sklepów o powierzchni powyżej 400 m kw. inwestorzy będą musieli uzyskiwać zgodę samorządu lokalnego. A jeśli jakaś firma będzie chciała zająć pod handel więcej niż 2 tys. m kw. to konieczna będzie też zgoda sejmiku wojewódzkiego. - Ustawa jest bardzo niejasna, a co gorsza nie ma do niej aktów wykonawczych. Oznacza, to że nawet mimo dobrej woli lokalnych samorządów nie możemy dostać pozwolenia na budowę - mówi Karolina Horoszczak, rzecznik prasowy IKEA. Firma już kilka razy przekładała termin otwarcia swojego centrum w Łodzi. Najnowszą zapowiadaną datą była wiosna 2009. IKEA zapewnia, że wszystko jest przygotowane, by ten termin został dotrzymany - Mamy kupioną działkę, zabezpieczony budżet, projekty budynków i dróg. Tyle tylko, że jesteśmy firmą międzynarodową, a nasi udziałowcy nie mogą czekać w nieskończoność. Jeśli budowa nie będzie mogła się rozpocząć, to możliwe, że koncern wyda pieniądze w innym kraju - mówi Horoszczak.

    Łodzi koło nosa może przejść nie tylko nowe miejsce do zakupów, ale przede wszystkim inwestycja warta 200 mln zł. W centrum handlowym i przy jego obsłudze prace miało zaś znaleźć ok. 2 tys. osób. Miała to również być jedyna IKEA w Polsce, do której można by dojechać komunikacją miejską. - Zaplanowaliśmy pod sklepem pętle tramwajową, która będzie jednocześnie krańcówką Łódzkiego Tramwaju Regionalnego - mówi Bogumił Makowski, rzecznik MPK.

    Ten sam problem co Łódź ma Poznań, tam również budowa IKEI stanęła pod znakiem zapytania. - Liczymy, że pomimo sporego galimatiasu prawnego dzięki wysiłkom władz Łodzi sprawa zakończy się pozytywnie - mówi Horoszczak.

    O tym, że IKEA powstanie, przekonany jest Marek Michalik, wiceprezydent Łodzi - Firma dostanie pozwolenie na budowę, bo wystąpiła o nie zanim ustawa weszła w życie. Zamówiliśmy w tej sprawie ekspertyzę prawną i wiemy, że jest ok. Trwa kompletowanie dokumentów, by wydać pozwolenia dla inwestora - dodaje Michalik.

    Ustawę, która utrudnia budowę IKEI, oprotestowała m.in. Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych "Lewiatan". Zdaniem jej ekspertów jest ona sprzeczna z zasadą swobody działalności gospodarczej. A tą gwarantuje przedsiębiorcom Konstytucja. Dlatego też "Lewiatan" zaskarżył ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Kolejną skargę dołożył Rzecznik Praw Obywatelskich. Jego zdaniem rozpoczęcie i prowadzenie handlu w obiektach powyżej 400 mkw nie może być uzależnione od zgody lokalnej administracji. Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji złożyła już skargę do Komisji Europejskiej. W żadnym z postępowań nie zapadło na razie rozstrzygnięcie.

    IKEA w specjalnym oświadczeniu nie kryje rozgoryczenia: "Obecny rząd obiecał zająć się ustawą, ale niewiele zrobił, by zlikwidować ten bubel prawny." Wczoraj Ministerstwo Gospodarki nie komentowało sytuacji.

    IKEA w Polsce ma siedem sklepów, które rocznie odwiedzane są przez około 14 milionów klientów. W Jarostach koło Piotrkowa Trybunalskiego posiada regionalne Centrum Dystrybucji, które obsługuje sklepy IKEA w Polsce, Czechach, Rumuni, Słowacji i na Węgrzech. 14 własnych zakładów produkcyjnych i 80 kooperantów dostarcza meble i artykuły wyposażenia wnętrz do sieci IKEA na całym świecie.

    Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź



    Temat: Andrzejki 2008 w KBA
    Program zjazdu integracyjnego w dniach 29-30 .11.08 na zamku w Szydłowie w konwencji XVII wiecznej

    Organizatorzy:
    Gminne Centrum Kultury w Szydłowie,
    Grupa Tańca Dawnego Zamku Szydłów,
    Kieleckie Bractwo Artyleryjskie

    Sobota 29.11.08

    1)do godz. 17.00 przyjazdy zaproszonych grup, Miejsce: Piwnice Kazimierzowskie (Plac Zamkowy w Szydłowie)
    2)ok. 18.00 powitanie gości, salwa armatnia jako sygnał rozpoczęcia zjazdu,
    3)po godz. 18.00 – 19.30 warsztaty tańca dawnego (Grupa Tańca Dawnego Zamku Szydłów)
    4) godz.19.30 wspólna kolacja

    Niedziela 30.11.08

    1)godz. 10.00 – 14.00 otwarty pokazy gier planszowych dla wszystkich (KBA)
    (w tym czasie będzie miało miejsce „wspólne gotowanie” jako przygotowanie obiadu),
    Miejsce: Skarbczyk oraz Plac Zamkowy w Szydłowie
    2)ok. 14.00 – 15.00 obiad
    3)ok. 15.00 – 16.00 wspólne obrady mające na celu ustalenie planów działań na 2009 rok
    4)ok. 16.00 – 17.00 nauka fechtunku (najprawdopodobniej Liga Baronów)
    5)ok. 17.00 zakończenie spotkania, pożegnanie gości, salwa armatnia jako sygnał kończący zjazd.

    Uwagi końcowe:
    1)prosimy o zabranie śpiworów i karimat, śpimy w ciepłych pomieszczeniach na podłodze, na miejscu są toalety i natryski,
    2)obowiązują stroje nawiązujących stylem do epoki, i czymś cieplejszym gdyż część działań będzie prowadzona na wolnym powietrzu,
    3)własnych (drewnianych, glinianych) naczyniach,
    4)dojazd, są dwie opcje:
    - można dojechać do Kielc, do sklepu WARGAMERA PLANTY 6/1, i tam wraz z członkami KBA pojechać razem,
    - można jechać bezpośrednio do Szydłowa, który znajduję się w kierunku południowo-wschodnim od Kielc, w kierunku Rzeszowa.
    5)podane godziny oraz program są przybliżone, wiec można mieć je na uwadze, ale nie stresować się nimi
    6)prosimy o przygotowanie wstępnego kalendarza działań na 2009, i późniejszym jego przedstawienia celem nawiązania stałej współpracy miedzy grupami,
    7)własnym alkoholu – spora część jest w gestii organizatora (wyżywienie jest już załatwione, ale jeśli ktoś uzna potrzebę przywiezienia czegoś na wspólny stół, nie ma przeciwwskazań),
    8)otwarte sklepy: najbliższy znajduję się jakieś 100 metrów na rynku w Szydłowie

    Zaproszone grupy:
    1)Grupa Tańca Dawnego Zamku Szydłów - potwierdzone
    2)Chorągiew Rycerska Ziemni Sandomierskiej - potwierdzone
    3)Sandomierski Ośrodek Kawaleryjski - potwierdzone
    4)Drużyna Rycerska Miasta Żarki - potwierdzone
    5)Pierwsze Polskie Stowarzyszenie Turniejowe „Liga Baronów” z Warszawy - potwierdzone
    6)„Dom Jastrzębia” regimenty Mikołaja Zebrzydowskiego z Krakowa - potwierdzone
    7)Podolski Korpus Artylerii z Gliwic -nie przyjadą
    8)Ochotniczy Szwadron Kawalerii im. „13 pułku Ułanów Wileńskich” z Kielc - potwierdzone
    9)KBA – potwierdzone
    10) Będą też przedstawiciele grupy JAGO ze Słowacji – potwierdzone
    11) Grupa SCORPION z Sandomierza - brak odpowiedzi




    Temat: Drożeje benzyna
    5,00 zł za a może 6 zł za litr benzyny

    Czy to już kryzys naftowy?
    Od wielu miesięcy cena ropy pnie się w górę. Właśnie przekroczyła kolejną psychologiczną barierę – 60 dol. za baryłkę i, co gorsza, nic nie wskazuje, by się miała zatrzymać. Cena benzyny wkrótce może dojść do 4,50 zł za litr, a niektórzy mówią już o 5 zł. Czekają więc nas drogie wakacje, zwłaszcza tych, którzy zamierzają podróżować własnym autem. Więcej zapłacimy także za tysiące produktów i usług, na których ceny wpływa koszt paliw. Czy to już kryzys naftowy?
    Choć na razie mamy „pełzający” kryzys naftowy, Polacy coraz boleśniej odczuwają jego skutki. Jak na nasze portfele, paliwo jest wyjątkowo drogie. W ciągu minionego półrocza zdrożało o 50 gr na litrze. Dojście do ceny 4,50 zł za litr benzyny eurosuper wydaje się tylko kwestią dni.

    O wysokich cenach poza drogą ropą decyduje też monopolistyczna pozycja PKN Orlen (przez to są one wyższe o ponad 10 gr/l). Przekłada się to na rekordowe zyski koncernu. Nie narzeka także minister finansów, bo największy udział w interesie naftowym ma budżet poprzez wyjątkowo wysokie obciążenia podatkowe – akcyzę i VAT. Wprawdzie stawki akcyzy są niezmienne, ale VAT jest wartością procentową, więc im droższa ropa, tym wyższy podatek musimy zapłacić przy dystrybutorze. W efekcie mamy paliwa droższe niż w niektórych państwach UE (np. w Czechach). Dlatego zaciskamy pasa i ograniczamy zużycie. Mimo lawinowo rosnącej liczby samochodów (tylko w ubiegłym roku sprowadzono do Polski ponad milion aut nowych i używanych), konsumpcja paliw utrzymywała się przez ostatnie lata na stałym poziomie i dopiero w 2004 r. nieco wzrosła. Wciąż jednak jest to poziom odpowiadający temu z lat 1994–95.

    Drożejące paliwa sprawiają, że coraz więcej kierowców szuka tańszych sposobów napełnienia baku. Już 1,4 mln samochodów jest wyposażonych w instalacje na gaz LPG. Gaz jest dużo tańszy od benzyny.

    – W ubiegłym roku do zbiorników samochodowych trafiło 1,4 mln t gazu. To odpowiada 20 proc. ubiegłorocznej sprzedaży benzyn – mówi dyr. Andrzej Szczęśniak z Polskiej Organizacji Gazu Płynnego.

    Ryszard Paulo, właściciel trzech małych stacji benzynowych koło Rzeszowa, z niepokojem obserwuje rosnące ceny. W ciągu ostatnich miesięcy popyt spadł o kilka procent. Coraz rzadziej trafiają się kierowcy tankujący do pełna. Zazwyczaj kupują za 15–20 zł, byle dojechać do pracy lub zawieźć dziecko do przedszkola. Małym stacjom, takim jak jego, które sprzedają ok. 1500 litrów dziennie, coraz trudniej związać koniec z końcem. Muszą redukować marże, żeby wytrzymać konkurencję z dużymi stacjami sieciowymi. Boją się, że przy malejącym popycie długo nie pociągną. Z kolei wielcy gracze boją się inwazji stacji hipermarketowych. Te sprzedają coraz więcej paliwa, a przy każdym nowo budowanym obiekcie sieci handlowe rezerwują teren pod stację benzynową. Jeśli zapewnią sobie tanie zaopatrzenie z zagranicy (np. z Litwy lub Słowacji), na rynku dojdzie do wojny cenowej.

    źródło: Onet.pl......................................................................................................................PC



    Temat: stare modelleisenbahnery rulez!


    grup dyskusyjnych

    | to to jeszcze nic, mnie najbardziej wkurzaja teksty p. Komosy ktory
    pisuje z
    | e na drugim koncu swiata w podmiejskiej kolejce w Sydney jest syf i
    brud, a
    | pociagi sie spozniaja, albo o jakis kolejkach linowych w Singapurze
    Wszystko
    | pieknie, tylko co to kogo interesuje ??? Jakos w Ozarowie linii
    Sochaczew -
    | Warszawa ludzie wstaja o 5 bo o tej porze mozna jeszcze znalezc wygodne
    miej
    | sce stojace, ale o tym nie pisze


    Nie no moze to zabrzmialo troche zbyt brutalnie, ale w koncu pmk to miejsce
    do wymiany pogladow i wyrazania wlasnych opinii. Nie wiem ile % czytelnikow
    SK woli informacje o pociagach w Australii od informacji np. o Czechach,
    Slowacji czyli kolei osiagalnych. Bo ja wole chociazby kontynuacje
    przewodnika po czeskich muzeach (teraz moglyby byc np. najciekawsze linie).
    Ale i tak jest lepiej w dziale zagr - wrescie pojawily sie jakies publikacje
    o kolejhach w b. ZSRR


    To napisz o tym. Cos, co ciekawi Ciebie, ciekawic moze i innych.


    A jesli chodzi o linie Sochaczew - Wwa to w zasadzie sa 2 pociagi ktorymi
    mozna dojechac do Wwy w rozsadnej porze - czyli na 8.00: 454, 414.(no i
    jeszcze moze 412) Tylko ze ten ostatni bywa czsas od czsasu blokowany prze
    spozniona rzeznie z Kostrzyna/Kolobrzegu.
    Wszystkie pociagi planowo obsluguje 2xEN57. Juz w Sochaczewie duzo osob
    stoi. do Blonia zapelnienie rosnie ale jeszcze da sie wsiasc. A w
    Plochocinie zabawa sie zaczyna - latanie wzdluz skladu i szukanie drzwi w
    ktore da sie wepchac. W Ozarowie zawsze ktos zawze wysiadzie, ale to nie
    starrczy dla wszystkich. Z Golabek nikt nie jezdzi bo jest juz miejski 194.
    Za Wlochami jest troche lepiej, bo niektorzy wysiadaja i czekaja na
    luzniejsze sklady z Grodziska.
    Tak wiec dlatego Ozarowianie by nie miec problemow z dostaniem sie do
    stolicy wola jechac wczesniejszym.
    Pozniej w szkole slysze takie rozmowy
    -Dlaczego sie spozniles? Nie dalo sie wsiasc, chialem stac na schodach, ale
    przeciez drzwi by mnie przytszasnely...

    14.16, po czym 50 min przerwy; 15.06, 16, 26; 40 min przerwy; 16.06, 16, 50
    min przerwy.. Ale ludzie i tka sie ciesza - w poprzednim r.j. bylo 14.50,
    15.40, 16.30...

    Czemu dawna MDe Sochaczew nie podsyla trzech tyq-tyqw, chociaz ma ich
    kilkadziesiat (w tym 1313...). I zeby bylo jeszcze lepiej to PKP na tej
    trasie nie maja konkurencji (poza blachosmrodami oczywiscie). linia biegnie
    jakies 1-2 km wzdluz szosy nr 2 ale jest to jedyna rownolegla szosa, aby
    obsluzyc wszystkie wsie po drodze PKS musialby co chiwle wjezdzac na
    "dwojke" i zjezdzac. Nie ma tez busow, i innych  gratow ktore masowo
    opanowaly komunikacje z Otwockiem, Sulejowkiem czy Wolominem. A jakos do
    tych miast docieraja 3xEN57.
    Gdyby ludzie z ZAPP Wwa choc troche mieli oleju w glowie, rozpieszcali by
    pasazerow ne tej linii by tylko ich zatrzymac. Ale zawsze mozna sie wyprzec
    ze IC i Ex do Pozniania ktore "dyktuja" rozklad na tej linii przynosza
    wplywy nawet pow. 100% kosztow, a podmiejskie ok 50% Tylko panstowo podobno
    ma obowiazek zapewnic trnaport wszystkim no nie...

    Michal Jaroszynski


    Tomek






    Temat: Najlepszy uklad komunikacyjny


    Jak juz ktos stwierdzil ze Bydzia ma najgorszy uklad komunikacyjny, to ja
    bym chcial sie zapytac, ktore miasto ma najlepszy układ komunikacyjny:
    a) w Polsce
    b) w Europie Śr. - Wsch.
    c) w Europie Zachodniej
    d) na świecie.

    Założenia:
    1) Czytelny, czyli jestes w miescie i juz wiesz gdzie wiekszoscia linii
    dojechac.
    2) Łatwe przesiadki
    3) Przyjazna taryfa


    Moja opinia:

    a) Trudne pytania, bo w tej dziedzinie Polska jest daleko za Murzynami. Moje
    typy to Kraków, Poznań, potem Wrocław i Warszawa, może niekoniecznie w
    takiej kolejności.

    b) Praga, Liberec i zapewne wiele innych miast czeskich. Przyzwoicie
    funckjonuje też komunikacja w Budapeszcie, Moskwie, Bratysławie. Polskie
    miasta w tej kategorii niestety nie mają żadnych szans - no, może za jakiś
    czas Kraków.
    W kategorii kurortów górskich Tatry są nie do pobicia - Poprad i okolica w
    Słowacji dzięki wąskotorowej sieci TEZ są poza wszelką konkurencją.

    c) Wiele miast niemieckich ma wręcz wzorcowe układy komunikacyjne. Bardzo
    lubię Drezno wraz z okolicami ze wględu na doskonałą sieć tramwajową -
    bardzo szybką, zadbaną, nowoczesną i przy tym całkiem tradycyjną. Poza tym
    zgrabne włączenie w układ komunikacyjny miasta historycznych kolei
    wąskotorowych i wspaniałe Verkehrmuseum - Muzeum Transportu. Taryfa jak
    miód - nawet przy obecnym zdzierskim kursie euro podróżowanie rodzinne
    tańsze niż w GOP-ie.

    Liczne miasta niemieckie, holenderskie, austriackie, szwajcarskie,  i -
    generalnie - skandynawskie można rozpatrywać jako wzorce dobrze rozwiązanej
    komunikacji. Te kraje to komunikacyjne zegarki, a po piętach depczą im...
    Czesi. Nie zwiedzałem miast francuskich, brytyjskich i hiszpańskich, więc
    nie będę się wypowiadał, ale z posiadanych materiałów filmowych moge
    wnioskować, że również starają się trzymać poziom.

    d) Wymieniona już Praga reprezentuje bardzo dobry, mozna rzec światowy
    poziom. Systemy zgrabne i przejrzyste, informacja przystępna. Centra
    przesiadkowe, tanie parkingi P+R i bardzo przystępna taryfa - czego czlowiek
    może chcieć więcej. Przydałoby sie trochę nowoczesnego taboru tramwajowego,
    bo T4 choć dynamiczne i szybkie, moralnie już się zestarzały. Londyn, Paryż,
    Berlin to największe europejskie miasta, a ich systemy transportu publiczne
    to wręcz legendy. I oczywiście wiele, wiele miast zachodniej i północnej
    Europy. Ze wschodniej półkuli z pewnością w szranki może bez trudu stanąć
    Tokio jako wzorzec najwyższego na świecie poziomu organizacji transportu
    publicznego i kto wie, czy we współzawodnictwie miast japońskich z
    zachodnioeuropejskimi nie wygrałyby te pierwsze.  Amerykańskie miasta? To
    już druga liga w tej kategorii, chociaz może Seattle i LA/San Francisco by
    się załapały w pierwszej dwudziestce. Na pewno nie NYC.

    Pozdrowienia

    Jakub Halor

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 2 z 3 • Wyszukano 133 rezultatów • 1, 2, 3 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.