Strona Główna
Jak czytać wyniki lekarskie
Jak czytać by zrozumieniem
Jak dojechać do Słowacji
Jacek Brandowski
Jak Motywować Urlop Bezpłatny
jak ciągnąć simlocka
J Tuwim
Jackass 2
Jacek Zesram
jaja.pll
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loviesia2000.opx.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jak czytać badania laboratoryjne





    Temat: Kolejna afera żywnosciowa w UE
    Ignorancja nie jest madroscia
    Ja pamietam jak rolnicy rozwozili po plu odpadki z oczyszczalni sciekow,
    zakladow drobiarskich, odlewni. Widzialem tez domy budowane z odpadow tejze
    odlewni. Srodowisko naturalne w Polsce jest zanieczyszczone i z powodu
    chronicznej biedy, nie jest nigdy oczyszczane. Jedz kolo Wloclawka, gdzie sa
    zaklady azotowe i popatrz na lasy niszczone przez czysty polski przemysl. Idz
    na wysypiska smieci, gdzie bez zabezpieczen chemikalia i ciezkie metale ida do
    wody gruntowej. Taka jest ta twoja czsta polska ziemia. Pierdolisz i klamiesz
    siebie. Teraz nie masz prawa klamac innych. Nauczyli cie czytac, liberalny
    zachod dal ci komputer, czytaj o twoim srodowisku. Moze bedziesz walczyl o jego
    czyszczenie.
    Oszolom napisal: "Wobec tego nie dziwi wykupywanie w Polsce ziemi przez
    obcokrajowców. Po
    prostu chcą na polskiej niezatrutej ziemi produkować dla siebie zdrową
    żywność"

    Gość portalu: Oszołom z RM napisał(a):

    > Niemieckie ministerstwo rolnictwa i ochrony konsumentów oficjalnie
    > potwierdziło wczoraj wyłączenie z produkcji z powodu skażenia paszy hormonem
    > wzrostu (MPA) ponad 1.900 gospodarstw rolnych i zakładów produkujących pasze.
    > Wiadomo także, że skażoną paszą oprócz świń od dawna karmione są w Niemczech
    > również krowy.
    >
    > Z każdym dniem przybywa gospodarstw rolnych, w których stwierdzono skarmianie
    > zwierząt skażoną hormonem wzrostu paszą. Jak się nieoficjalnie
    > dowiedział "Nasz Dziennik" w ministerstwie rolnictwa w Szlezwiku-Holsztynie,
    > obecnie takich gospodarstw jest już co najmniej 2.100 w całych Niemczech, a
    > liczba ich szybko rośnie.
    > Tylko w Nadrenii Północnej-Westfalii wyłączono z produkcji ponad 1.700
    > gospodarstw, a w Nadrenii-Palatynacie - 291.
    > Minister rolnictwa z Nadrenii Północnej-Westfalii B. Hoehn poinformowała
    > ponadto, że najnowsze wyniki badań laboratoryjnych potwierdziły, iż hormonem
    > MPA skażona jest również pasza podawana bydłu mięsnemu, jak i mlecznemu.
    > Oznacza to, iż poza wieprzowiną skażone MPA jest także mięso wołowe. Jaka
    > jest rzeczywista skala tego zjawiska, wykaże najbliższa kontrola.
    > Związki niemieckich producentów żywności ostro krytykują politykę rolną władz
    > poszczególnych krajów, jak i władz Unii Europejskiej. Przewodniczący komisji
    > rolnej w Bundestagu Herry Carstensen (CDU) stwierdził, że skandaliczne jest
    > dopuszczanie do tego, by przez trzy lata irlandzka firma poprzez fałszywe
    > oznaczanie szkodliwych odpadów (m.in. farmaceutycznych) truła europejski
    > rynek żywnościowy.
    > Carstensen zażądał wprowadzenia zaostrzonych przepisów dotyczących kontroli
    > produkcji żywnościowej w całej Unii. Na przykład obecnie w ogóle nie bada się
    > melasy (używanej do produkcji wielu pasz) na obecność hormonów, a właśnie w
    > niej ostatnio wykryto hormon MPA.
    > Kontrola jest zdecydowanie niewystarczająca i faktem jest, że obecnie tylko 1
    > proc. produktów spożywczych przekraczających granice poszczególnych państw UE
    > poddawana jest kontroli celnej. Zdaniem wielu polityków, którzy powołują się
    > na ostatnie afery, nie jest to metoda skuteczna.
    > Wczoraj miało już być wiadome, czy skażona żywność trafiła do Polski. Jednak
    > zastępca Głównego Lekarza Weterynarii, Iwona Zawinowska nie była w stanie
    > powiedzieć, jakie są wyniki badań wieprzowiny importowanej z jednego z
    > krajów, gdzie wykryto w mięsie hormon MPA. Główny Lekarz Weterynarii Piotr
    > Kołodziej nie wyklucza, że skażone mięso lub pasze trafiły do Polski np. w
    > kwietniu lub maju br. Polacy 23 lipca br. mają uczestniczyć w spotkaniu
    > zorganizowanym przez unijne służby weterynaryjne. Liczą, iż wówczas zasięgną
    > informacji "z pierwszej ręki" na temat skażenia żywności hormonem MPA.
    >
    > Afera, która swoim zasięgiem ogarnęła już całe Niemcy i większość krajów Unii
    > Europejskiej, powinna być dla Polski poważnym ostrzeżeniem. Unia chce
    > wchłonąć nowe kraje, w tym Polskę, aby zalać nasz rynek zatrutymi "produktami
    > spożywczymi". A że nie są to obawy bezpodstawne, najlepiej świadczy o tym
    > przypadek Francji, która zagrożona jest olbrzymią karą za to, że nie chce
    > jeść brytyjskiej wołowiny z obawy przed BSE.
    > Wobec tego nie dziwi wykupywanie w Polsce ziemi przez obcokrajowców. Po
    > prostu chcą na polskiej niezatrutej ziemi produkować dla siebie zdrową
    > żywność.






    Temat: temat maturalny
    Faktycznie, trudno znaleźć coś po polsku o Sherlocku Holmesie. Artykułów było wiecej, ale szczegółow juz nie pamietam. Zastanawiam się czy w omówieniach dotyczących lieratury angielskiej tego okresu nie mozna na coś natrafić - być może studenci anglistyki mogliby coś podsunąć.

    W Godzinie detektywów" Thorwalda sa obszerne fragmenty dotyczące SH - było na ten temat w tym temacie
    forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=40896&w=50074071&a=50119811
    Wydana w 1979 w serii "Wszystko o ..." przez KAW "Powieść kryminalna" J. Siewierskiego zawiera trochę informacji o SH i innych detektywach.
    Próbka:

    "Holmes zawdzięcza wiele nie tylko Dupinowi. Także, tak pogardzany przez niego Lecoq, wniósł wiele do postaci angielskiego superdetektywa. Po Lecoq'u odziedziczył Holmes wielki szacunek dla ustaleń naukowej kryminalistyki i zwyczaj drobiazgowej analizy śladów pozostawionych na miejscu zbrodni przez przestępcę. Przysłowiowe guziki, okruchy tytoniu, popiół, dostrzegalne tylko przez lupę drobne zadrapania na murze stają się istotnymi faktami, wspierającymi misterną konstrukcję logicznego rozumowania. Jeżeli Lecoq po prostu nie lekceważył materialnych śladów działalności przestępcy i starał się je badać i analizować, to Holmes nadał tym czynnościom rangę swoistego misterium. Lupa stała się podstawowym narzędziem pracy detektywa, a znajomość gatunków tytoniu i ich popiołu, umiejętność ustalania pochodzenia ziarenek piasku przylepionych do podeszew butów — niezbędnymi składnikami wiedzy detektywistycznej. Wraz z Holmesem i jego scjentystyczną postawą na kartki powieści kryminalnej wkroczyła nowoczesna kryminalistyka. I nie stało się tak przypadkowo. Ostatnie ćwierćwiecze dziewiętnastego stulecia było okresem jej burzliwego rozwoju. System antropometryczny Bertiliona, rodząca się daktyloskopia, osiągnięcia toksykologii i medycyny sądowej oraz innych gałęzi nauk kryminalistycznych sprawiły, że walka ze zbrodnią zaczęła się opierać na rzeczywistych naukowych podstawach. Intuicję i doświadczenie policjantów coraz częściej wspierały (i często zastępowały) wyniki badań laboratoryjnych.
    Sir Artur Conan Doyle zdawał sobie sprawę z tego procesu i dał temu wyraz w swej twórczości. Od czasów Doyle'a przygniatająca większość powieściowych detektywów uznaje korzyści płynące z naukowej kryminalistyki i stara się stosować jej osiągnięcia. Pamiętać jednak należy, że w powieści kryminalnej (inaczej niż w życiu) wyniki badań kryminalistycznych nigdy nie eliminują umysłowego wysiłku detektywa. Ustalenia kryminalistyczne są dla niego tylko pojedynczymi, i to niekoniecznie najistotniejszymi, cegiełkami, z których zbuduje kunsztowny gmach rozumowania prowadzącego niezawodnie do rozwikłania zagadki. Powieść kryminalna, w której morderca wykryty zostałby wyłącznie na podstawie analiz toksykologicznych czy badań mechanoskopijnych — byłaby po prostu nudna."

    Po polsku ukazała sie także "Poetyka powieści kryminalnej" (1976) Stanko Lasica, ale nie czytałem, więc nie wiem, czy i ile tam o Holmesie.
    Nie wiem czy wydane po polsku "Wspomnienia i przygody" - . Conan Doyle'a mogą być przydatne.

    Oczywiście w języku angielskim można znaleźć bardzo dużo, i to zarówno w internecie, jak i w postaci ksziążkowej.

    Ciekaw, że






    Temat: SZOKUJĄCA WYPOWIEDZ!!!!
    Miło mi to czytać, dyskusja robi sie coraz bardziej konkretna.
    W sprawie badań laboratoryjnych: zbyt często słyszę że ktoś stracił wzrok, czy
    kończynę bo przez lata nie wiedział, że ma cukrzycę. Latwiej zapobiegać niż
    gasić, rak piersi i te tematy.
    Obecny zapis gwarantyje pacjentom minimum diagnostyki ze strony lekarza
    rodzinnego, jeśli go usunąć to tej diagnostyki będzie jeszcze mniej.
    Nie popieram lekarzy rodzinnych w tej kwestii.

    Koszty każdej wizyty nie da się zbilansować, na jednym pacjencie zarabia sie,
    do innego trzeba dopłacić. Ja nie zawracałem lekarzowi rodzinnemu głowy przez
    ostatnie 4 lata. Skasował za mnie i moją rodzinę w tym czasie ok 1400 zł i
    wypisał coś 2 recepty na dziecko, wiec pewnie miał z czego dołożyć na innych
    pacjentów.
    Ceny wielu badań wysokospecjalistycznych są mocno zawyżone, proszę porozmawiać
    ze specami np od tomografii komputerowej- nich powiedzą za ile warte jest
    badanie a ile kasują posiadacze tomografu.
    Kombajn do podstawowych badań to też nie majątek, powinien się zwrócić po 4-5
    latach.

    Jestem z Poznania i doskonale wiem jak konkursy Kasy chorych podniosły
    poprzeczkę i wymusiły zwiększenie jakości. W specjalistyce na kontrakt chciał
    się załapać każdy. Bez II i dobrych warunków lokalowych miał kłopot. Właśnie
    dzięki konkursom i prywatyzacji poziom usług w Wielkopolsce tak bardzo wzrósł.
    Kłopoty na konkursach mieli lekarze rodzinni- ze wzgledu na nisko oceniane
    kwalifikacje niewielu załapało się na stałe umowy. Teraz chcą zlikwidowania
    konkursów.
    NIe popieram w tej kwestii lekarzy rodzinnych. Mamy kapitalizm i bardzo dobrze.

    Co do istnienia innych Kas. Swieta racja. Było to w Ustawie ale zostało
    usunięte głosami wszystkich opcji politycznych. Błędem tej ustawy jest to, że
    opieka zdrowotna nie została wyrwana z rąk polityków a ostatnio wpała tam
    jeszcz głębiej.

    Jeśli chodzi o recepty to nr lekarza trzeba wklepać do komputera a kod paskowy
    można skaneram, tak jak w supermarkecie.

    A jakie jest twoje zdanie na temat ilości utrzymywanych w Polsce łóżek
    szpitalnych i samych szpitali. Może by wreszcie część z nich zlikwidować a w
    pozostałych po dofinansowaniu pracować troche bardziej intensywnie? Wojna nam
    nie grozi i nie planujmy ciągle tysięcy rannych.
    To taki mój drugi pomysł na dofinasowanie służby zdrowia, przypominam pierwszy
    polegał na ograniczeniu wydatków na leki.

    Nie jestem lekarzem, ale naoglądałem sie Ostrego Dyżuru i nasłuchałem lekarzy
    pracujących w Niemczech, Tam widać więcej ruchu a mniej leżenia i obchodów.

    Jeśli chodzi o firmy budowlane to połowa z nich zbankrutuje w najbliższych
    latach, częśc ma to już za soba. Lepiej być lekarzem. Pozdrawiam




    Temat: Prośba do Pana Darka Jędrasika
    Do dr swkrzemien
    Koleżanko Krzemień. Po pierwsze nazywam się Dariusz Jędrasiak a nie Jędrasik.
    Po drugie nie jestem małym chłopcem, żeby tu czy gdziekolwiek indziej ktos mnie
    strofował. Po trzecie w zakresie o którym mowa, są sformułowane zalecenia nie
    standardy. Standard musi być zatwierdzony przez uprawniony do tego organ na
    podstawie formalnej delegacji, zazwyczaj na podstawie rozporządzenia ministra
    zdrowia szczęscia i wszelakiej pomyslnosci. Jest zasadnicza różnica pomiędzy
    jednym i drugim. Jeszcze nie tak dawno "standardem" był brak znieczulenia,
    teraz ciągle pokutuje jako standard leżenie nawet do 24 godzin po znieczuleniu
    lędźwiowym. Pomijam inne uwarunkowania, które ograniczają dostęp kobiet do
    znieczulenia, a które mam nadzieję, zwalcza Pani z wielką energią.

    Co do podawania standardów na tym forum, to niestety odrobinę sie różnimy. Na
    podawanie standardow zwłaszcza standardów niższego rzędu, czyli lokalnych
    instytucji, jest czas w ciąży. Opieka nad kobietą ciężarną powinna być tak
    zorganizowana, aby przyszła mama mogła pójsć do swiadomego położnika i
    doswiadczonego anestezjologa aby wszystkiego sie dowiedzieć. Skoro tak nie jest
    i forum działa, to już nie moja wina. I Pani i aj robimy trochę, żeby ten stan
    rzeczy zmienić, choć to nie zastąpi rzowiązań systemowych. Poza tym, tu
    odnosimy się nie do sredniej, do tego jak być powinno, ale do konkretnych
    sytuacji konkretnych osób, bo to je obchodzi. Co do tej sredniej też możemy sie
    różnić, bo np. jaki jest sens czekania do rozwarcia na 4 cm dystocyjnej szyjki
    u pierwiastki ktorej pord indukowany jest oksytocyną ? Co stanie się, jesli
    nawet I okres porodu będzie trwał o iles tam np. godzinę dłużej ? Zamiast 6
    godzin cierpień będzie mieć 7 godzin radosnego oczekiwania. Zgodzimy sie
    zresztą chyba, że to ile on trwai czy faktycznie się wydłuża, zależy od tego co
    przyjmie się za początek. I dlatego opinie tu przeze mnie zawarte są po
    pierwsze moimi osobistymi na tematy anestezjologiczne a po drugie skierowanymi
    do scisle okreslonych osób. Każda kobieta czytające te opinie ma swój rozum i
    wie, jak z nich skorzystać. Każdy lekarz na takim forum, jak wielkim by nie
    był, napisze tu opinie z zastrzeżeniem, że to jego własna opinia i że na tej
    podstawie nie można podejmować decyzji terapeutycznych. Przejrzałem Pani posty
    i w większosci sie pod nimi mogę podpisać, choć w częsci odpowiedzi odnioslem
    wrażenie, że jako standard przedstawiana jest opinia jak najbardziej osobista.
    Tak naprawdę jednak różnią nas szczegóły a nie zasadnicze sprawy. I to jest
    ważne

    "I to czy znieczulamy pacjentki z takimi czy innymi niskimi wartosciami płytek
    zależy od anestezjologa i okolicznosci towarzyszących ( np. cięzkie schorzenie
    układowe), ale na pewno nie żądanie rodzącej, bo na tym forum wyczytała,ze
    można z wartościami 70 000 znieczulać". No własnie. Żadna ze znieczulanych
    przez nas pacjentek u których stwierdzono trombocytopenie nie powoływała się
    na opinie z jakigokolwiek forum, a decyzje o znieczuleniu każdorazowo były
    podejmowane na podstawie obrazu klinicznego i po konsultacji z ordynatorem i
    wszystkie te porody odbyły się bez powikłań. Na szczęscie nie tylko w szpitalu,
    w ktorym pani pracuje, trafiają się takie pacjentki.

    "I zgadzam się z iwoku.Obserwujemy ostatnio wraz z komputeryzacją badań wzrost
    trombocytopenii, w moim przekonaniu, fałszywych wyników.W wypadkach spornych
    najlepszą metodą jest " liczenie na piechotę" Ja tego nie kwestionowałem.
    Każdy, kto podejmuje decyzje terapeutyczne na podstawie badań laboratoryjnych,
    powinen je w odpowiedni sposób zweryfikować.

    I na koniec Szanowna Pani Doktor - czasy "moich przekonań" na szczęscie mijają.
    To trochę zaskakujący "argument" lub nieco nadużywana formuła ze strony kogos,
    kto ma za sobą tak bogate doswiadczenie kliniczne. To z tych czasów ciągną się
    za pacjentami nieracjonalne zalecenia. Od już kilkunastu lat opieramy się na
    Evidence Based Medicine i badaniu setek tysięcy pacjentów (a nie zaledwie
    kilkunastu tysiącach zalatwianych w ciągu 30 lat) i wieloosrodkowych badaniach
    ponadnarodowych a nie wrażeniach kogokolwiek np. swkrzemien, Dariusza
    Jędrasiaka czy jakiegos profesora. Już Max Planck powiedział - w medycenie nie
    trzeba być uprzejmym , wystarczy mieć rację. Pozdrawiam doceniając Pani wkład w
    podnoszenie poziomu merytorycznego tego forum Dariusz Jędrasiak




    Temat: MASŁO kontra MARGARYNA
    Fascynujaca odpowiedz. Nie majaca nic wspolnego z moja. Ale fascynujaca.

    Mam drobna sugestie: staraj sie jednak czytac wypowiedzi swojego oponenta z
    intencja zrozumienia tego co mowi, a nie po to by go moc zwymyslac za to czego
    NIE powiedzial(a).

    I jeszcze jedno, wbrew twoim zapewnieniom, dzisiejsza medycyna nie potrafi
    odpowiedziec na pytanie: "jak dlugotrwala nisko-weglowodanowa dieta wplywa na
    zdrowie i zycie wspolczesnego czlowieka?".

    Mamy za malo danych by sie na ten temat wypowiedziec. (Same wyniki badan
    laboratoryjnych to jeszcze NIE wiedza medyczna. Kilka slow o metodologii
    naukowej: fakty to to co notuje pracownik naukowy w czasie swoich badan – pod
    warunkiem ze notuje obiektywnie. Wnioski z zanotowanych faktow osiagniete za
    pomoca analizy dedukcyjnej lub, czesciej, indukcyjnej to hipoteza naukowa,
    ktora po wielokrotnym sprawdzeniu nabiera wagi teorii naukowej. Ta, pozostaje
    uznana teoria naukowa dotad az nowa teoria jej nie obali. Dlatego mowi sie ze
    nie ma pewnikow w nauce. Dlatego syntetyczne teorie poza teoretycznymi naukami
    sa absurdalne: polecam Heisenberga dla zrozumienia problemu.)

    Natomiast wspolczesna medycyna wie co sie dzieje gdy wspolczesny czlowiek przy
    swej typowej diecie naduzywa cukru, masla lub margaryny: ma on zwiekszone
    szanse zachorowan na choroby wiencowe, przewodu pokarmowego i, w efekcie,
    wczesniejsza smierc. Czy jest to zwiazane z tym jak np. cukier wiaze sie z
    weglowodanami? Niewatpliwie. (Patrz sytuacja Meksykanow niezaadoptowanych do
    bialej diety.) Czy w zwiazku z tym nalezy ograniczyc spozywanie cukru lub
    tluszczy czy tez raczej spozycie weglowodanow?

    Nisko-weglowodanowe diety sa stosunkowa nowoscia (lata 90.). Angedotycznie
    ludzie ktorzy sie na nie przestawili, m.in. prez. Clinton, czesto laduja na
    stolach operacyjnych. Pierwsze wyniki badan statystycznych nie sa
    zachwycajace. Znaczna liczba tych osob zapada na choroby spotykane w krajach
    rozwijajacych sie (a zwiazanych z brakiem odpowiedniej ilosci mineralow i
    witamin), niektorzy zapadaja na choroby wiencowe, jeszcze inni zapadaja na
    chroniczne choroby immunologiczne (np. alergie). Czy jest to zwiazane z ich
    dieta, czy innymi czynnikami w ich zyciu? ZA WCZESNIE BY NA TO PYTANIE
    ODPOWIEDZIEC.

    Natomiast ograniczenie spozycia cukru i tluszczy przynosi zawsze pozytywny
    efekt (a mowimy nie o ludziach, ktorzy z jakiego spowodu - np. estetycznego -
    decyduja sie na diete, ale o tych juz zagrozonych np. chorobami wiencowymi).
    Szczegolnie jesli w efekcie zmiany diety nastepuje rowniez zwiekszone spozycia
    owocow i jarzyn. Mamy tego dowody w tysiacach badan medycznych.

    Najlepsza sugestia zdrowego odzywiania byla i pozostaje to co powtarza do
    znudzenia USA Surgeon General: jedz roznorodne potrawy w moderacji.

    Skupiles sie bardzo na negatywnym dzialaniu weglowodanow, teraz opowiedz
    wszystkim jak pozytywnie oddzialowuja. Niektorzy z nas nie byli w podstawowce
    a chcieliby wiedziec...




    Temat: Biedronka
    Że tak odświeżę nieświeży temat:
    kiosk.onet.pl/art.asp?DB=162&ITEM=1225934&KAT=244
    Coś tu śmierdzi - Afera z Constarem, Tygodnik Solidarność

    Nie jesteśmy w stanie porównać jakości polskich produktów z tymi dostępnymi na rynku UE - jeśli chodzi o skalę zanieczyszczeń - ponieważ Unia swoje wyniki utajnia. Ale dysponujemy badaniami próbek importowanej żywności. W niedawnych badaniach laboratoryjnych importowanego mięsa i przetworów mięsnych - na cztery pobrane próbki - we wszystkich stwierdzono zanieczyszczenia mikrobiologiczne, chemiczne, organoleptyczne, biologiczne, obecność szkodników i ciał obcych. Tylko trochę lepiej wypadły badania próbek pobranych z konserw rybnych, ciastek z kremem i wyrobów garmażeryjnych, średnio w 80 proc. z nich wykryto większą ilość wspomnianych zanieczyszczeń.
    Analizowaliśmy klatka po klatce [materiał TVN], i komentarze niezidentyfikowanych osób nijak mają się do pokazywanych ujęć. "Wypowiedź wskazująca, iż towary pokryte pleśnią smaruje się olejem, jest mylna i świadczy o braku wiedzy z zakresu procesu technologicznego. Dopuszczane jest używanie oleju jadalnego do nabłyszczania osłonek kiełbas suchych i podsuszanych. Czyni się tak w przypadku powstawania kryształków soli na powierzchni tzw. batonów, co laik łatwo może pomylić z pleśnią". Możliwość stosowania olejów spożywczych do natłuszczania potwierdzają także inspektorzy z wojewódzkiej stacji sanitarnej.
    - Komentarz niezidentyfikowanego pracownika dotyczący nieświeżej szynki z kością, tzw. wrzodów, nie jest poparty materiałem filmowym ani rzeczywistością produkcyjną - twierdzi jeden z technologów Constaru. - Wózek ze zwrotami przeznaczony był do utylizacji, a nie do ponownej produkcji. A obrazek opatrzono komentarzem, jakby nieświeża żywność miała trafić ponownie na taśmę.
    Prof. Andrzej Pisula, przewodniczący Komitetu Technicznego ds. Mięsa i Przetworów Mięsnych Polskiego Komitetu Normalizacyjnego podkreśla, że wszystkie materiały mówiące o uchybieniach w polskim przemyśle mięsnym przyczyniają się do podwyższenia jakości żywności obecnej na rynku. "Jednak moim obowiązkiem jako specjalisty w tej branży - czytamy - jest zwrócenie uwagi na przykłady jaskrawej nadinterpretacji niektórych obserwacji dokonanych przez szeregowych pracowników zakładu oraz dziennikarzy".
    Constar należy do amerykańskiej grupy Smithfield, która nie jest dobrze postrzegana na unijnym rynku.
    - Europejscy producenci od dawna są zainteresowani wyeliminowaniem z rynku dużych producentów, tym bardziej "obcych". Chcą zająć ich miejsce - mówią ludzie z branży.
    - Konkurencja jest bardzo ostra - dodaje Krzysztof Suchecki, przewodniczący sekcji mięsnej i zastępca szefa ZR Warmińsko-Mazurskiego NSZZ "S". - Nasze produkty podbiły unijny rynek nie tylko smakowo, ale i cenowo.
    Eksperci zapowiedzieli w Polsce obniżkę cen żywca, co nastąpi na przełomie lata i jesieni, a w ślad za nią spadną też ceny wędlin. - Świetnie wiedzą o tym zachodni producenci i wszelkimi sposobami próbują znaleźć dziurę w całym - konstatuje Suchecki. - W tym biznesie trwa wojna o klienta, a w tej nie ma miejsca na sentymenty.
    Czy program pokazujący skandal ze spleśniałymi wędlinami z Constaru był w jakikolwiek sposób sterowany przez zachodnich producentów żywności? Moi rozmówcy nie wykluczają takiego scenariusza. Pewni są natomiast, że komuś musiało zależeć na uderzeniu w producentów żywności obecnych na polskim rynku. Bo ci są bardziej konkurencyjni i cenowo biją na głowę producentów zachodnich.
    I kwestia druga, szum medialny wokół Constaru dał supermarketom kolejny argument do tego, żeby mogły dyktować warunki dostawcom bez praktycznie żadnych ograniczeń. Nagonka na producentów postawiła ich do kąta, i to oni będą się tłumaczyć. Na pewno pozytywnym efektem zamieszania wokół żywności będzie większa ostrożność właścicieli sklepów i supermarketów przed wykładaniem na półki nieświeżego mięsa, wędlin czy ryb. To sukces ewidentny.




    Temat: (Artur) & & #35 8222; po Pierwsze nie szkodzić& & #35 8221
    Witam Szanowne Państwo.

    Początkowo, z zainteresowaniem śledziłam jeszcze jedną pyskówkę między Astrią a
    Jaśnie Konwencjonalym Dochtorem Arthurro, gdzie od czasu do czasu wtrąciła się
    moja ulubienica - Venus (podejrzewam z Marsa, bo jak zwykle zacietrzewiona) i
    Boska Annaklay, która jak już coś powie, to powie ... ;)))

    Na to forum zawitałam miesiąc temu, zmęczona trwającymi rok przygodami z
    medykami, przede wszystkim konwencjonalnymi ... na początku bawiło mnie
    przerzucanie się kalumniami, frazesami i kryptoobelgami m-dzy sympatykami
    homeosekty ;) i legalnej sekty lobby farmaceutycznego.
    Teraz zaczęło mnie już drażnić ... może nerwowa za bardzo jestem ;)ale
    zastanawiam się, jak Szanowne Grono Zwolenników Terapii Chemikaliami HOP SIUP,
    reagowałoby, gdyby (dając sobie wydzierać co miesiąc 1/4 pensji na
    ubezpieczenie) musiało się szlajać przez 12 miesięcy (prywatnie, ofkors) po
    lekarzach różnej maści, zlecających badania laboratoryjne na oślep i
    zaliczywszy 8 specjalistów różnych specjalizacji, nadal pozostawało bez
    diagnozy, za to ze wszystkimi boleściami ??? A ????

    Jestem prawnikiem, więc ORGANICZNIE nie wierzę w działanie czegoś, czego oko i
    szkiełko mędrca ...;) a jednak ... zdążyłam zaliczyć, w swojej drodze przez
    mękę (i celowo nie użyłam tu cytatu ) nawet spotkanie z bioprądami wydzielanymi
    przez jakiegoś bioenergocudotwórcę (ale to była kompletna porażka ;)
    Zapewniam, że przekonanie siebie, że to coś pomoże, zabrało mi dużo energii,
    bom jako ten niewierny Tomasz ;)))

    ... wlazłam Wam tutaj w paradę, ze swoimi trzema groszami, żeby zaapelować
    (trąci to trochę frazesem ;)- nie ma co gardłować za czy przeciw ... ludzie
    tera, Panie, już takie głupie nie som, czytać umiom to i mogą se poleźć, gdzie
    chcom ;)) do szamana, homeooszołoma czy inszego profesora nauk medycznych ...
    pozostawmy im wolny wybór. Ja zadałam się z homeopatią, bo medycyna
    konwencjonalna proponuje mi WIELKIE NIC !!!

    ... poza tym, czy jest sens tracić czas i nerwy na użeranie się z taką Astrią
    czy innym oszołomem - Martini (buziaczki ;)), skoro to i tak beznadziejne
    przypadki a, jak sami twierdzicie, HOMEOPATIA NIE SZKODZI !!!

    ... jako ciekawostkę dodam, że polazłam dziś, po raz tysięczny chyba, do swojej
    Pani Doktor Rejonowej Od Wewnętrznych Temacików, żeby opowiedzieć jej o tej
    ROCZNEJ ŻENADZIE (czyt. sposobach zdiagnozowania moich dolegliwości).
    I wyobraźcie sobie, ta ŻMIJA, coście ją na łonie swem wyhodowali, tak mi
    poradziła -
    ONA - "Proszę odstawić wszystkie proszki"
    JA - " Ależ Pani Doktor!!! a moje białe homeokuleczki ???"
    ONA - "Proszę je łykać. Na pewno nie zaszkodzą, a mogą pomóc".
    A na blaszce, do piersi wydatnej przypiętej, stało jak byk LEK. MED. !!!
    O ZGROZO !!!

    Pozdrawiam serdecznie Jednych i Drugich

    ... i jako, że z Warszawy jestem (to w Polsce - info dla innokrajowców ;), mam
    kaznodziejską fazę dziś i alterglobalistów za płotem, wzniosę sobie hasło -
    " PRECZ Z MEDYCYNĄ KONWENCJONALNĄ !!!"

    Marita

    ... a Venus polecam łagodne środki na uspokojenie ... uchowaj bóg,
    homeopatyczne -
    te byłyby zdecydowanie dla niej za słabe ...

    ... a skoro już sobie gawędzimy, to w czym wyspecjalizował się Dr Artur? może
    tak uzdrowionko on-line? albo przynajmniej próba zdiagnozowania przypadku, co
    to na wieść o nim, Pani Doktor Monika powiedziała "hmmm...."




    Temat: Przeczytajcie

    Borelioza jest chorobą niebezpieczną, która znacznie obniża jakość życia. Jej
    prawidłowe leczenie może doprowadzić do całkowitego ustąpienia objawów i
    wyleczenia.
    Można się nią zarazić podczas krótkiej wycieczki...
    Boreliozą można zostać zarażonym poprzez ukąszenie zakażonego kleszcza lub jego
    nimfy. Nimfa to postać młodociana, mająca wielkość ziarenka maku, dlatego nie
    wszyscy pamiętają ugryzienie.

    nimfy kleszczy

    kleszcz wczepiony w skórę
    fot. Tomasz Pachlewski
    opity kleszcz
    fot. Krzysztof Kujawa
    rumień
    fot. Krzysztof Kujawa

    Aż 2/3 chorych na tę chorobę uważa, że nigdy nie zauważyło kleszcza lub
    rumienia (czerwonej plamy pojawiającej się czasem w miejscu ugryzienia).

    Bakterie boreliozy (Borrelia) zasiedlają przewód pokarmowy kleszcza oraz jego
    gruczoły ślinowe i stąd nawet krótkie przebywanie w skórze może się zakończyć
    zakażeniem i boreliozą. A jeśli się go niewłaściwie wyjmuje, wtedy zwraca
    zawartość swojego przewodu pokarmowego wprost do naszej krwi razem z
    bakteriami.

    OBJAWY
    1. Jeśli po ugryzieniu kleszcza wystąpił rumień, oznacza to, że kleszcz zaraził
    nas boreliozą. Niestety, tylko u nielicznych chorych on występuje. Jest to
    jedyny dowód na to, że doszło do zakażenia. Nie ma żadnego testu, który by
    później ze 100% pewnością zaprzeczył lub potwierdził boreliozę.
    2. W pierwszym etapie choroby mogą pojawić się objawy grypopodobne.
    3. W miarę postępowania choroby objawów jest coraz więcej. Oto występujące
    najczęściej:
    ♦ gorączki, poty, dreszcze, fale gorąca;
    ♦ zmęczenie, ociężałość;
    ♦ bóle i obrzmienia stawów;
    ♦ drętwienie kończyn lub tylko palców;
    ♦ trzeszczenie szyi, sztywność i bóle szyi;
    ♦ bóle i skurcze mięśni;
    ♦ tiki mięśni twarzy lub innych mięśni;
    ♦ kłucie, igiełki pod skórą, utrata czucia, palenie, przeszywające bóle;
    ♦ drętwienie języka, zwłaszcza jego czubka lub warg;
    ♦ kołatanie serca, skoki ciśnienia;
    ♦ podwójne rozmyte widzenie, częste czarne plamy, wrażliwość na światło;
    ♦ dzwonienie, bóle uszu, wrażliwość na dźwięk;
    ♦ problemy z oddawaniem moczu, za częste oddawanie moczu;
    ♦ problemy z koncentracją, czytaniem, trudności z myśleniem, trudności w
    znalezieniu słowa;
    ♦ słaba pamięć krótka, luki pamięciowe;
    ♦ ataki paniki, niepokój, depresja;
    ♦ problemy ze snem;
    ♦ halucynacje, depersonalizacja, psychoza;
    ♦ porażenie nerwów, w tym np. twarzowego (opadanie kącika ust);
    ♦ nietypowe napady padaczkowe;
    ♦ mioklonie;
    ♦ ataksja (zaburzenie koordynacji ruchów).

    Konieczne jest występowanie kilku objawów.

    TESTY DIAGNOSTYCZNE
    Z badaniami laboratoryjnymi na boreliozę istnieją ogromne problemy
    metodologiczne i interpretacyjne. Obecnie nie istnieje idealny test, który
    byłby w stanie całkowicie potwierdzić lub wykluczyć boreliozę. Ciągle dość duży
    procent pacjentów nie otrzymuje pozytywnego laboratoryj-nego potwierdzenia
    zakażenia pomimo aktywnej choroby (niemniej ci chorzy powinni otrzymać leczenie
    po wnikliwym wykluczeniu innych chorób, na podstawie obrazu klinicznego
    boreliozy).
    W diagnostyce boreliozy używa się najczęściej testów Western blott (WB) i
    Polymerase Chain Reaction (PCR). Z obserwacji wynika, że testu ELISA nie należy
    używać (chorzy z ujemnym wynikiem ELISA mają często dodatni WB lub/i PCR),
    dlatego najlepiej zrobić od razu test WB w klasach IgG i IgM.
    Jednak negatywny wynik testu nie oznacza, że jest się zdrowym.
    Należy również pamiętać, że przeciwciała można wykryć najwcześniej po miesiącu
    od ugryzienia.

    LECZENIE
    Leczenie boreliozy może być bardzo trudne i polega na stosowaniu odpowiedniej
    antybiotyko-terapii. Pacjent powinien znajdować się pod opieką lekarza aż do
    momentu ustąpienia wszystkich objawów chorobowych.
    W razie trudności ze znalezieniem lekarza specjalizującego się w leczeniu
    boreliozy, można zajrzeć na stronę Stowarzyszenia, gdzie znajdują się
    informacje o współpracujących ze Stowarzyszeniem lekarzach.
    W przypadku relatywnie wczesnej (trwającej mniej niż rok) boreliozy, szansa
    wyleczenia całkowitego jest dość duża, dlatego ważne jest, by szybko zgłosić
    się do lekarza.

    Więcej informacji: www.borelioza.org

    Stowarzyszenie Chorych na Boreliozę
    ul. Jazowa 11/3, 43-316 Bielsko-Biała
    tel. 0 692 890 751
    e-mail: stowarzyszenie.borelioza@gazeta.pl




    Temat: Kto przeżyje, ten żyć będzie:))))
    niech żyje harmonia!
    lvlarynat napisał:

    > I teraz najtrudniejszy kawałek. Czytaj homciu pomału, to może skumasz:
    >
    > W tekscie Wartburga przewija się p r o b l e m _ r z e c z y w i s t y,
    > charakterystyczny dla współczesnej cywilizacji zachodniej, a powracajacy jak
    > piłka na gumce przy każdej okazji konstruowania podstaw prawnych do lepszej
    > ochrony interesów i bezpieczeństwa obywateli...
    > Bowiem argumenty o "zagrozeniu totalitaryzmem" pojawiają się zarówno wówczas
    > gdy mowa o zwalczaniu zwykłej przestępczosci kryminalnej, jak przy
    zaostrzaniu
    > procedur służących przeciwdziałaniu terroryzmowi, czy - jak w naszym, polskim
    > przypadku - przy poszukiwaniu skutecznego sposobu rozwiązania sprawy tajnych
    > współpracowników - czy szerzej - problemów z kryminogenna schedą po "realnym
    > socjaliźmie".
    > Bo to naprawdę tak jest, że ceną za bezpieczeństwo jest bardziej
    rygorystyczny
    > ład prawny i mniejszy (najlepiej zerowy) margines tolerancji dla łamania
    prawa,
    >
    > obyczajów, norm moralnych i uznawanych powszechnie norm współżycia
    społecznego.
    >
    > Wieksza wolność OD zagrożeń patologiami, za mniejszą wolność DO
    > indywidualistycnej anarchii. Między skrajnościami jest zapewne jakiś "złoty
    > srodek", któremu warto się przyjrzeć, bo - jak to bywa w demokracji - zapewne
    > wokół niego bedzie się organizować wiekszość potrzebna do przyjęcia ustaw.
    >
    > Przyswoiłeś? to spróbuj pomyśleć samodzielnie na takie tematy:
    >
    > Jest o czym dyskutować? Jest!
    > Sprawa ważna? Nie tylko wazna, ale wręcz na topie!

    To fakt, podobieństwa rozumowania polskich i niemieckich socjalliberałów są
    uderzające. Ciekawe, że niemal zawsze sprowadzają się do utrudnień, zapór i
    kłód rzucanych pod nogi tym, którzy chcą zaspokoić swoją niezdrową ciekawość.
    Obojętne, czy chodzi o teczki, policyjne procedury albo o inne dziedziny życia,
    w których prawo do prawdy stało się przywilejem dostępnym tylko dla wybranych
    (wtajemniczonych?).

    Dokładnie tydzień temu pani ministra sprawiedliwości (SPD) przeforsowała, mimo
    zdecydowanie niechętnej postawy mediów, nowelizację prawa dot. ustalania
    ojcostwa na podstawie analizy materiału genetycznego potomstwa. Do tej pory
    mógł to robić każdy ojciec, który nie miał pewności, czy nie łoży na wychowanie
    tzw. dziecka kukułczego, a więc poczętego w wyniku zdrady małżeńskiej. Koszt
    badania laboratoryjnego wynosił ostatnio od 150 do 400 euro.

    Taki łatwy dostęp do prawdy wzbudził jednak niepokój pani ministry. Zgodnie z
    nowym prawem można teraz dostać za to nieźle po palcach – do 2 lat pozbawienia
    wolności. Ustalenie ojcostwa na własną rękę jest przestępstwem. Pani ministra
    uważa, że taka totalitarna ciekawość jak z Orwella godzi w obywatelskie prawa
    dziecka i żony oraz naraża na szwank harmonię życia rodzinnego.

    Coś w tym jest. Niech żyje harmonia! Jak trzeba, to i z dziećmi podrzuconymi,
    no i bez prawdy, która harmonii przecież zagraża i musi być niestrudzenie
    zamiatana pod dywan. A swoją drogą to ciekawe, że ci, którzy z takim
    poświęceniem utrudniają nam dotarcie do niej, niemal zawsze powołują się na
    Orwella.




    Temat: Czy wysypka zawsze oznacza alergię????????

    >
    > Jestem po wizycie u pediatry, która stwierdziła, że wysypka to na pewno skaza

    ODPOWIADAM DUŻYMI:
    > Dzwoniłam już do laboratoriów, oto czego się dowiedziałam.
    > 1. Pleśnie i grzyby- tylko w jednym laboratorium trzymają próbkę 5 dni, w
    > pozostałych krócej, w żadnym nie chcieli nawet słyszeć o 14 dniach!
    > Czy jednokrotne dadanie wystarczy? Jeśli nie to ile razy muszę je powtórzyć .
    RAZ. ZRÓB W TYM, CO TRZYMA CHOC TE 5 DNI... A NIECH ICH, CO TO ZA MANIA? NIC
    NOWEGO NIE CZYTAJĄ, NIC. CO NAUCZYLI 20LAT TEMU, TO JEST. CO POTEM? W NOSIE
    MAJĄ.

    > 2. Lamblie- badanie jest wykonywane 3 razy w tyg, podobno próbka może być z
    > poprzedniego dnia, przechowywana w lodówce w pojemniczku z apteki. Zalecajż
    > trzykrotne powtórzenie badania. Podobno cysty lambli wychodzą ale nie często.
    > W innym laboratorium słyszałam też o możliwości zrobienia badania na antygen
    > lamblii, które wystarczy zrobić tylko jeden raz. Pani wspomniała też o tym,
    że podobno lamblie można badać też z krwi ale ona nic więcej na ten temat nie
    wie.
    ZRÓB TO GDZIE MÓWIĄ TRZYKROTNIE I CHCĄ ŚWIEŻĄ PRÓBKĘ. ONI WIEDZĄ, ŻE TEST ELISA
    (IMMUNOENZYMATYCZNY RZADKO WYCHODZI, TO DOBRZE ROKUJE TYM BADANIOM). TA PANI Z
    DRUGIEGO LABORATORIUM WIE, ŻE Z KRWI I SŁUSZNIE. ALE PARAZYTOLODZY (LEKARZE OD
    ROBALI ODRADZAJĄ TEN TEST). POZA TYM PO CO KŁUĆ DZIECKO? TAKIE MALUTKIE. TEST Z
    KRWI ODPUŚĆ SOBIE, SŁOWO.

    > Co o tym wszystkim sądzisz? Ile razy powtórzyć badanie i jak często? co to
    ten
    > antygen, robić go czy nie?

    ANTYGEN TO INACZEJ TEST ELISA (IMMUNOENZYMATYCZNY). JEŚLI NIE ROBIĄ
    MIKROSKOPOWO ZDECYDUJ SIĘ. ALE NIECH CI DADZĄ ZNIŻKĘ ZA TE 3-KROTNE BADANIA. A
    CO?!

    > 3. Z robakami było najmniej problemów, oczywiście wszędzie badanie robią i
    > wynik jest tego samego dnia. To badanie jest łączone z badaniem w kierunku
    > lambli.

    I TU MOŻESZ POŁĄCZYĆ DWIE SPRAWY. TO ROBAKI ZALECA SIĘ ROBIĆ TRZYKROTNIE.
    DLATEGO WYBIERZ TEN PIERWSZY LAB.

    > W jaki sposób mam pobrać próbkę od dziecka, czy wystarczy, że zkiorę trochę
    > kupki z pieluszki? Jak duża musi być ta próbka?

    MINIMUM POŁOWA NAPEŁNIENIA POJEMNICZKA Z APTEKI.

    Jeśli próbka może być z
    > poprzedniego dnia to wpadłam na pomysł, że w poniedziałek mogę zanieść z
    > niedzieli i z poniedziałku, w środę z wtorku i środy- oczywiście jeśli się
    uda.

    BŁĄD. Z BADANIAMI POWTARZANYMI CHODZI O TO, ŻEBY TRAFIĆ W CYKL WYDALANIA JAJ
    LUB CYST PASOŻYTA. TRZEBA ZACHOWAĆ KILKA DNI ODSTĘPU. POBIERAJ ZANOŚ TYLKO W
    DNI KIEDY BADAJĄ KAŁ NA LAMBLIE. DO TESTU ELISA KAŁ MUSI BYC W SENSIE DOSŁOWNYM
    ŚWIEŻY, JEST WIĘKSZE PRAWDOPODOBIEŃSTWO, ŻE COŚ WYJDZIE, JEŚLI JEST.
    CZYLI ZANIEŚ NP. (nie wiem kiedy przyjmują chodzi o przykład): PONIEDZIAŁEK,
    PIĄTEK, ZNÓW PONIEDZIAŁEK.
    >
    > Czy to ma sens? I jeszcze jedno- czy pojemniczki muszą być jałowe na te
    > badania, czy wystarczą zwykłe?
    Z APTEKI. JEDEN KOSZTUJE OK. 50-70 GROSZY. WARTO JE KUPIĆ, SĄ JAŁOWE, MAJĄ
    SZPATUŁKĘ DO NAKŁADANIA KAŁU I SĄ SZCZELNE!

    >
    > Przepraszam, że tyle tych pytań ale uważam Cię za eksperta w tym temacie.
    > z góry dziękuję za odpowiedź. pozdrawiam.
    >
    > P.S. Zaraz spróbuję przebrnąć przez post do którego podałaś mi link, wczoraj
    > trochę czytałam ale tylko we fragmentach.

    POWODZENIA, )))
    >




    Temat: przewlekle zapalenie tarczycy
    > no i teraz na wizycie mi tlumaczyl ze TSH jest bardzo czulym badaniem i ze horm
    > ony moga byc jeszcze w normie a TSH juz bedzie wskazywalo na jakies nieprawidlo
    > wosci

    może też być całkiem odwrotnie, że tsh będzie idealne
    a hormony całkiem nieproporcjonalnie niskie.
    przykład tu: forum.gazeta.pl/forum/w,24776,91173093,91173093,Interpretacja_wynikow_prosze_o_pomoc.html

    Tsh 1,49 wartosc referencyjna 0,25-5,00
    ft4 0,74 wartosc referencyjna 0,69-1,56 5,75%
    ft3 3,29 wartosc referencyjna 1,8-4,2 62,8%

    zauważ, że w takiej sytuacji lekarz kierujący się głównie tsh,
    uzna że tsh 1,5 to idealne tsh i problem na pewno nie leży
    w tarczycy, a objawy można zawsze wyjaśnić czymkolwiek innym.
    takich przykładów gdzie tsh zawodzi jest sporo.

    forum.gazeta.pl/forum/w,24776,99067341,99067341,Badanie_ft3_i_Ft4_jest_konieczne_i_tylko_kiepski.html
    poza tym, że faktycznie kiedyś kilkadziesiąt lat temu
    tylko tsh było wiarygodnym badaniem, ale analityka
    laboratoryjna się rozwija i to co dawniej nie było możliwe
    teraz już jest.

    leczenie oparte wyłącznie o tsh jest również tłumaczone
    kosztami - że tsh jest dla nfz-u tańsze niż ft3 i ft4.

    >a FT4 dopiero gdybym byla w ci
    > azy bo wtedy ma ono duze znaczenie.

    tu polecam Ci wątek: forum.gazeta.pl/forum/w,24776,101723066,101723066,Dawka_Euthyroxu_w_ciazy_i_po_poronieniu.html
    który w sposób niezmiernie przejrzysty pokazuje, że
    w ciąży najważniejsze jest ft3 ! a tsh ciążowe uzależnione
    jest od zmian hormonów płciowych jakie wtedy zachodzą w organizmie.

    > jesli chodzi o mnie konkretnie to stwierdzil ze TSH mam calkiem ok, bo dla osob
    > y w moim wieku (25lat) powinno ono wynosic ok. 1-2.

    cóż, ja mam 26 lat i tsh 0,005 i bardzo mi z tym dobrze.

    > a dawce euthyroxu 50 i zglosic sie na kontrole za 6mies. albo gdyby "cos sie dz
    > ialo".
    > i komu mam wierzyc? zwiekszac dawke samodzielnie?

    to juz zależy od Ciebie, jak dla mnie czekanie 6 miesięcy
    na badania które robi się po 4-6 tyg to strata czasu.
    wiadomo, że te 50 to docelowo będzie za mało.
    średnio patrząc po osobach na forum jest to 75-125.
    zakładając, że będziesz zmieniać dawkę co 6 miesięcy
    ile lat zajmie Ci ustawienie hormonów ?

    badac samo TSH czy same hormo
    > ny?

    Jak zjadam cukierka i chcę znać poziom cukru to badam cukier,
    a nie insulinę. choć teoretycznie po poziomie insuliny
    mogłabym wywnioskować poziom cukru.

    jak zjadam tyroksynę i chcę znać jej poziom we krwi
    to badam właśnie tyroksynę [ft4] a nie tyreotropinę [tsh]
    której poziom jest wynikiem wielu skomplikowanych procesów
    w organizmie. ft3 jest o tyle ważne, że jego poziom
    w znaczącym stopniu wpływa bezpośrednio na życie np.
    powodując lepszy lub gorszy nastrój czy też odpowiednia
    relacja ft4 do ft3 podpowiada czy dawkę zwiększać czy
    może dodać t3 z drugiej tabletki, czy żelazo, selen.

    > i komu mam wierzyc?

    wierzyć sobie i za siebie brać odpowiedzialność,
    lekarz jest tylko człowiekiem i może się mylić,
    a na forum też są różni ludzie.
    jedyny sposób samemu czytać i się doszkalać w temacie,
    bo przecież ta choroba jest na całe życie
    - tyle jeszcze wspólnych sytuacji przed wami - Tobą i Hashimoto.

    a.



    Temat: dieta a grupa krwi
    mbetta napisała:

    > No cóż, naukowcy to światek konserwatywny i przywiązany do swoich hipotez,
    > zatem nie sądzę, żeby tak szybko brali się do weryfikacji nowinek. A może za
    > jakieś 20 lat dowiemy się, że "to jest to" ( patrz dieta Atkinsa)? A ta
    teoria
    > to pierwsza, która nie wrzuca wszystkich do jednego worka i stara sie
    wyjaśnić,
    >
    > dlaczego ludzie różnie reagują na taką samą dietę.

    Niezupelnie chodzi tu o hipotezy. Zasada jest taka, ze nowe odkrycie musi
    pasowac do tego co zostalo odkryte i udowodnione poprzednio. Mozna wiec sobie
    wyobrazic ze ktos kto wyprzedza swoja epoke nie bedzie mial latwego zycia bo
    podstawowy paradygmat nauki jakim jest wlaczenie nowej ideii do trzonu nauki
    nie zostal spelniony. Dlatego na przyklad chociaz jest niezliczona ilosc prac
    sugerujacych ze akupunktura dziala, to naukowcy, ktorzy te badania robia nie
    maja wysokiego statusu poniewaz mechanizm dzialania akupunktury jest calkowita
    zagadka dla lekarzy i naukowcow i te badania nad akupunktura nie moga byc
    wlaczone do tzw "rzetelnej wiedzy". Wiedza rozwija sie wiec wolno ale
    skutecznie. Zbytnie skoki do przodu nie sa jednak mile widziane.

    W poscie poruszasz szereg innych problemow. Ruchy spoleczne typu Optymalni, dr.
    Atkins, czy nawet inni tzw lekarze proponujacy lekarstwo na raka itp z reguly
    unikaja weryfikacji swoich hipotez. Zwroc np uwage, ze badania naukowe diety
    Atkinsa planuje sie w ten sposob, ze ich wyniki pozostaja bezkonkluzywne (w
    kazdym razie dla profesjonalistow). Duzo ryku a malo mleka mozna powiedziec. To
    jest wlasnie cecha ktora wskazuje na jakis czynnik szarlatanerii. Dieta Atkinsa
    nigdy nie zostala udowodniona jako korzystna dla zdrowia choc tak pisza moze
    pewni niedouczeni dziennikarze, ktorzy nie maja glebokiego zrozumienia
    fizjologii, biochemii, statystyki oraz epidemiologii i nie potrafia odpowiednio
    zinterpretowac opublikowanych badan.
    Badacze tych diet wysokotluszczowych koncentruja sie na badaniu jak dieta
    wysokotluszczowa wplywa na poziomy lipidow czy cholesterolu podczas gdy jakos
    nikt nie chce zbadac kwestii o wiele bardziej waznej i podstawowej "Jak ta
    dieta wplywa na postep miazdzycy naczyn?"
    A wlasnie odpowiedz na to pytanie przynioslaby roztrzygniecie szybkie i
    eleganckie.
    Ale co by sie stalo gdyby te diety i metody zostaly nagle zdyskredytowane?
    Zla wiesc dla ich tworcow, a przeciez to jest ich sposob na zycie wiec lepiej
    moze nie nalegac na takie badania.

    Sa dostepne metody bezposredniego pomiaru rozwoju miazdzycy (ultradzwieki
    naczyn krwionosnych, MRI i pare innych). Ich zastowanie dla oceny diety
    optymalnej byloby nieocenione. W ciagu kilku miesiecy z udzialem malej grupy
    uczestnikow bysmy sie mogli dowiedziec czy ta dieta nasila miazdzyce, zmniejsza
    czy moze nie ma wplywu na rozwoj miazdzycy.
    Kazda z tych opcji jest przeciez mozliwa. Ale pierwsza jest bardzo
    prawdopodobna w oparciu o to nauka juz wie, trzecia w swietle nowych obserwacji
    sugerujacych ze miazdzyca jest choroba zakazna wywyolana przez mikroby rowniez
    ma pewne znamiona prawdopodobienstwa. Najmniej prawdopodobna jest ta srodkowa
    choc tez przeciez mozliwa. Wiedziec bedziemy jak ktos w koncu zdecyduje sie
    zrobic te powazne badania zamiast mydlic oczy.
    A w miedzyczasie dieta niskokaloryczna i niskotluszczowa z mniej niz 10%
    kalorii tluszczow nasyconych zostala udowodniona jako redukujaca miazdzyce. Tzn
    miazdzyca nie tylko, ze sie zatrzymala ale na dodatek cofnela. Wersje tej diety
    w USA propaguje Dr. Ornish o ile pamietam.
    Wiec dlaczego nie wziasc czegos co wiadomo ze jest dobre a ryzykowac czyms
    niesprawdzonym.
    Czy to jest ta odwieczna wiara ludzkosci w istnienie "srebrnej kuli" ktora
    rozwiaze wszystkie nasze problemy ktora staje na naszej drodze w podjeciu
    slusznej decyzji.

    Z grupami krwi widze inny problem. Autor ksiazki przemyka sie chylkiem nad
    kwestia tych dziwnych reakcji pomiedzy "aglutyninami" krwi i zywnoscia tak jak
    by to byl jakis udowodniony test laboratoryjny podczas gdy jest to tylko jego
    hipoteza. Tak robic (wprowadzac czytelnika w blad) jest nieladnie.
    Piszesz, ze ludzie czuja co powinni jesc i jedza zgodnie ze swoja grupa, ale
    jakby tak bylo to my wszyscy powinnismy pozostac zdrowi na zawsze. Dieta
    zywienie zgodnie z grupa krwi jest hipoteza, ktora dopiero moze byc
    udowodniona, ale jej udowodnienie moze byc calkiem trudne bo metodycznie nie
    bardzo widze jak nawet zaplanowac takie badanie.
    Osobiscie rowniez mysle ze w zaleznosci od genow, nasze zywienie powinno byc
    rozne. Ale dlaczego dopasowywac do grupy krwi. Moze raczej dopasowywac do
    koloru skory i koloru wlosow. W koncu nasza przynaleznosc etniczna jest
    nieslychanie wazna. Rysy mongolskie sugeruja, ze nasi przodkowie zyli na
    dalekim wschodzie, zywili sie kobylim mlekiem i miesem. Widze wyraznie
    mozliwosc powstanie nowego nurtu dietetycznego. A moze ktos z czytajacych
    zechce skorzystac z pomyslu i zostac niejako nowym Kwasniewskim?




    Temat: Sekwencjonowanie genu DMD w Polsce
    Szanowna Pani,
    ja nigdy nikogo nie namawiałam z pacjentów z DMD/DMB na skorzystanie
    z naszych usług. Proszę przeczytać spokojnie jeszcze raz moją
    odpowiedz jak wyglądał ciąg wydarzeń.
    Oczywiście, że jak na razie nie mam doświadczenia w badaniu
    rozległych rearanżacji w DMD(choć metoda MLPA jest mi dobrze znana i
    zgodnie z moją wiedzą byłam pierwszą osobą, która użyła tej metody w
    Polsce do diagnostyki - w moim drugim miejscu pracy- wprawdzie do
    innego genu, ale zasada metodyczna jest ta sama). Z ciekawostek, nie
    wiem czy jest Pani wiadome, że test MLPA nie jest testem
    diagnostycznym i jego wynik powinien być potwierdzony inną metodą
    np. ilościowym PCR (ze strony producenta:"SALSA® MLPA® kits are sold
    by MRC-Holland for research purposes and to demonstrate the
    possibilities of the MLPA technique. This kit is not CE/FDA
    certified for use in diagnostic procedures.").
    Znam się natomiast na pewno bardzo dobrze na sekwencjonowaniu i
    wykrywaniu mutacji tą metodą, a o to było pytanie od pacjentów (mamy
    certyfikat dla sekwencjonowania i mutation scanning). Powinna Pani
    również wiedzieć, że genetyk laboratoryjny interpretuje wynik na
    podstawie opisu klinicznego. We Francji np. nie wykonywana jest
    diagnostyka genetyczna (w kierunku jakiejkolwiek choroby) bez opisu
    klinicznego. Tu nie ma żadnej rywalizacji między laboratorium a
    gabinetem lekarskim. Współpraca jest najważniejsza!!! A przypadki
    wykrywania tej samej mutacji u pacjentów z różnym nasileniem jakieś
    choroby są w genetyce dobrze znane. Postuluje się udział dodatkowych
    genów-modyfikatorów. Sekwencjonowanie genomowe, które jest nową
    technologią powinno dać odpowiedź na te rozbieżności. To samo
    dotyczy leków np PTC124 (Ataluren): dlaczego część pacjentów z CF
    odpowiada na lek zgodnie z oczekiwaniem, a u innych nie obserwuje
    się poprawy parametrów klinicznych? Tu wchodzi również
    farmakogenetyka. Ja również nie zarzuciłam Pani stwierdzenia, że
    sekwencjonowanie w IPiN będzie bezpłatne, proszę przeczytać jeszcze
    raz moją poprzednią odpowiedz. Co do wysyłki do UK- pisałam o
    tłumaczeniu z języka polskiego na angielski a nie odwrotnie. Proszę
    uważnie czytać test: napisałam że usłyszałam to od jednego z
    pacjentów, tak samo jak PAni zaczęła pisać co usłyszała od genetyka
    z Gdańska...

    Podsumowując: NZOZ GENOMED nie ma obecnie w swojej rutynowej ofercie
    badań sekwencjonowania genu dystrofiny. Namawialiśmy osoby, które
    kontaktowały się z nami do wykonania badań przez NFZ lub w
    laboratorium zagranicznym. Ponieważ nadal pojawiało się pytanie czy
    nie możemy szybko wykonać jednak takiej diagnostyki, zaczęliśmy
    szacować koszty. Rozumiem tych rodziców, dla których np. udział w
    badaniu klinicznym PTC124 mógłby być jakąś szansą. Sama jako mama
    (choć dziecka z inną jednostką chorobową) mam taką nadzieję i śledzę
    literaturę i wyniki badań prezentowanych na konferencjach.
    Z tego co rozumiem Pani już ma wynik badania genetycznego. To bardzo
    dobrze, bo wiedza jest zawsze lepsza od niewiedzy.

    Grupa osób ze mną współpracująca kierowałą się pozytywnymi odruchami.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Agnieszka Sobczyńska-Tomaszewska



    Temat: Niemiecki pomysł
    Dlaczego darku udajesz, że nie umiesz czytać
    darr.darek napisał:

    > dokowski napisał:
    > >To co mamy w genach to nasza najintymniejsza tajemnica.
    >
    > dokowski(-ska?), swoją głupotą przebiłeś tu

    Popolemizujmy, a przekonasz się, że jesteś głupi. Kilka argumentów pozwoli ci
    powiedzieć sobie: „ale byłem głupi, ale już przeżyłem oświecenie” – to ci mogę
    obiecać. Ale najpierw mała dygresja – nawiązanie do tytułu. Zapomniałeś
    zupełnie o argumencie spiskowania ojca przeciwko matce, bo jak inaczej
    wyjaśnisz dziecku, które prowadzisz na badania, że robicie to w tajemnicy przed
    mamą, powiesz mu „podejrzewam, że nie jestem twoim tatusiem”. Jednak spośród
    wielu wątków, które pojawiły się w mojej argumentacji wybrałeś najtrudniejszy
    pojęciowo, licząc na zrobienie ludziom wody z mózgu, aby stali się wrogami
    kobiet. Do tego nie dopuszczę.

    > wszystkie zqolenniczki lewackiej ministry z Berlina.

    A swoją drogą to ciekawe, że nasz socjalistyczny wschodni ciemnogród nazywa
    zachód „lewakami”. Ale do rzeczy.

    > ojciec po zbadaniu genotypów
    > (?!)swojego i dziecka siądzie wraz 100-ką ekspertów

    Nie pajacuj. Ojciec co najwyżej sprzeda prawo do wykorzystania materiału
    genetycznego do dalszych badań. Zupełnie inni eksperci zupełnie innej firmy
    siądą.

    > test na pokrewieństwo dwóch próbek DNA, sprawdza WYŁACZNIE
    > badzo ZGRUBNE cechy genetyczne

    To oczywiste, o tym wie każdy.

    > Dokowski nie wie, że nawet cholernie drogie testy genetyczne

    Testy były bardzo drogie i nadal są drogie, ale ...

    > laboratoriów zatrudniających tysiące genetyków, jako zadanie na bodaj 20 lat

    Dlatego dawniej ustawodawcy nie zajmowali się ochroną danych genetycznych. To
    się jednak zmienia.

    > aby przy teście na pokrewieństwo dwóch próbek DNA (i
    > przy teście na OB, morfologię, zawartość holesterolu i cukru itd.itd.itd.),
    nie
    > wykonywały one ŻADNEGO rozszerzonego badania genetycznego !

    Bo to byłaby puste prawo, niemożliwe do przestrzegania. Tylko socjalistyczny
    ciemniak ze wschodu może proponować takie ustawy. Nie da się nauce nałożyć
    takiego kagańca.

    > urzędasowi nic do tego czy ojciec chce sprawdzić pokrewieństwo z dzieckiem.

    A skąd urzędas ma mieć pewność, że to jest ojciec, jeśli on sam deklaruje, że
    nie wie.

    > w "cywilizowanym świecie" żadnemu ojcu nie bedzie już wolno potwierdzić
    > ojcostwa,

    Będzie można, głupku. Która żona odmówi mężowi takiej zgody? Jeśli odmówi, to
    swoją odpowiedź facet już ma, bo skoro odmawia, to znaczy, że go zdradzała.

    Spróbuj sobie wyobrazić małżeństwo, które pokłóciło się u genetyka. On krzyczy,
    że stanowczo żąda, aby zbadano geny dziecka, bo on jest ślubnym mężem matki,
    więc ma prawo wiedzieć, czyje dzieci ma jego żona. A żona z kolei krzyczy, że
    absolutnie się nie zgadza, aby badać geny jej dziecka, bo dziecko nie jest
    dzieckiem jej męża, ale zupełnie innego faceta, a ona nie chce, aby ujawnione
    zostało, kto jest ojcem, bo mąż groził, że „zabije tego, który zrobił bachora
    jego żonie”. Dziecko tymczasem siedzi i słucha tej awantury, bo ojciec je
    przyciągnął do laboratorium.

    Nadal jeszcze masz wątpliwości, czy laboratorium powinno przyjąć geny dziecka?
    Jeśli jeszcze masz wątpliwości, to pisz śmiało, objaśnię jeszcze przystępniej.
    Tylko pisz uczciwie i bez tych głupich ozdobników o głupocie interlokutora, bo
    sam widzisz, że to tylko przedłuża posty, głupku.

    > Lenin doceniał nawet

    I nie kompromituj się takimi aluzjami, bo tylko demaskujesz swoje partyjne
    wychowanie. Skup się na meritum, jeśli potrafisz.




    Temat: Najmłodszy doktor
    wojciech.olchowski napisał:
    > Humanistyczne podejscie do wiedzy wymaga jak najszerszego orientowania sie
    > w temacie, zbytnie wyspecjalizowanie mogloby prowadzic do zenujacego blamazu
    > niewiedzy o oczywistosciach:)
    To brzmi prawdopodobnie. Dodam tylko dla porządku, że zbytnie wyspecjalizowanie
    u matematyka także może doprowadzić do żenującego blamażu niewiedzy o
    oczywistościach. Z tym, że rozgrywa się to raczej w kategoriach szerokości
    zainteresowań w ramach matematyki, niż uwzględniania jakichś pozamatematycznych
    źródeł wiedzy.

    > Czy badacz, naukowiec, "techniczny" jest odpowiedzialny za efekty swoich badan?
    O, i to jest dobre pytanie.
    Myslę, że tak. Co prawda jest to dla mnie problem dość abstrakcyjny: jestem
    matematyczką, dlatego trochę trudno mi się odnaleźć w uparcie przez Ciebie
    lansowanej dychotomii humaniści-"technicy".
    Z przykładów, które wymieniasz, nie wszystkie rozumiem ("szkodliwe społecznie
    technologie" - jakie to i na czym polega ich szkodliwość?), ale
    niedopuszczalność tych, które rozumiem (eksperymenty na płodach) pozostaje dla
    mnie poza wszelką dyskusją. Nie traktuję tego w kategoriach dojrzałości takiej
    czy śmakiej, ale w kategoriach elementarnych zasad moralnych wpojonych w domu i
    na lekcjach religii :-).

    Nie jestem pewna, czy dobrze Cie rozumiem, ale wydaje mi się, że usiłujesz
    powiedzieć coś takiego:
    1. Umiejętność wzięcia odpowiedzialności za wyniki swojej pracy jest niezbędnym
    elementem dojrzałości naukowej.
    2. Umiejetność ta świadczy o dojrzałości życiowej.
    3. Ergo, dojrzałość życiowa jest konieczna do osiągniecia dojrzałości naukowej.
    A ja na to:
    1. Zwykle używam określenia "dojrzałość naukowa" w węższym sensie, ale Twoje
    rozumienie nie jest mi całkiem obce.
    2. Nie zgadzam się, dojrzałość życiowa obejmuje znacznie szersze spektrum
    umiejętności (czy to praktycznych, czy związanych z relacjami miedzyludzkimi itp).
    3. Druga przesłanka jest fałszywa, więc nie ma powodu, aby wniosek był prawdziwy.

    > niesmialo przypomne ze pierwsza i parwdziwa nauka to filozafia,
    Jak zwykle, kwestia definicji.
    Ja używam słowa "nauka" w sensie, który filozofię obejmuje jedynie per
    analogiam. :-)
    > Procedury, tak, sa bardziej klarowne, ale czy to wskaznik dojzralosci
    > dziedziny?
    Moim zdaniem - tak, i to podstawowy.
    > Zreszta poza podwyzszeniem komfortu i dlugosci zycia cala sfera
    > "praktyczna" nauki na psu bude, bo sensu zycia ani troche nei dotyka:)
    Sensu życia to ja poszukuję na modlitwie. W nauce poszukuję obiektywnej i
    sprawdzalnej wiedzy o świecie.

    > to juz Rej proponowal, nei dawac do 25 roku madrosci do czytania, a jeszcze
    > lepiej nie uczyc czytac, bo co taki mlody co zycia nei zna zrozumie a nei daj
    > Bog wymysli to raczej naszkodzi niz wyjasni:)
    Moim zdaniem jest to pogląd bardzo głupi, niezależnie od tego, kto go zaproponował.

    > Czym sie rozni taki specjalista od super zaawansownego narzedzia badawczego
    > ktorym sie posluguje?
    Ja się w swoich badaniach posługuję ołówkiem. :-)
    Różnię się od niego tym, że jestem twórcza.

    > moj postulat:
    > marna praca
    > licencjat - specjalistyczny i praktyczny
    > praca w zawodzie
    > mgr - ogolny
    > awans zawodowy
    > podyplomowki - specjalsityczne i praktyczne
    > awans lub zmiana
    > dr - przegladowy, ogolny
    > praca naukowa
    Potrafiłbyś zaproponować sensowny kierunek takiego "specjalistycznego i
    praktycznego" licencjatu osobie, która ma docelowo pracować jako twórczy
    matematyk w jakiejś nieaplikacyjnej dziedzinie, dajmy na to w topologii albo
    teorii modeli? A może pracę, którą miałaby wykonywać przed podjęciem pracy
    naukowej, a która nie byłaby kompletnym marnowaniem czasu?
    I przede wszystkim: jak uchronić osobę podążającą przepisaną przez Ciebie
    ściezka kariery przed znanym zjawiskiem utraty (wskutek nieużywania)
    umiejetności myślenia na takim poziomie precyzji i abstrakcji, jakiego wymaga
    uprawianie matematyki? Doświadczenie wskazuje, że próby powrotu nawet po
    paroletniej przerwie bywają bardzo bolesne.

    > a nie powinnismy dazyc do tego zeby praca naukowa=salony inetlektualne?
    > Czy to mja byc takie szczury laboratoryjne tyel ze w fartuchach a nie
    > w klatakach?
    Widzisz: nie cierpię salonów. Naprawdę.
    > W naszej kultuzre znajomosc juz tu wymeczonego Platona czy Mozarta to wlasnie
    > szreokie podstway intelektualne i wiedza o geografii Chin nie wchodzi w nie...
    > Ten kanon jest dla danej kultury dosyc skonkretyzowny
    W Waszej kulturze? :-)
    Bo to chyba nie jest moja kultura, po prostu - albo kanon jest mniej
    skonkretyzowany, niż Ci sie wydaje. Być może z Twojego punktu widzenia jestem
    osobą niekulturalną. Jakoś przeżyję.




    Temat: elektrowstrząsy???? co to takiego???
    Zaczęło się 15 lat temu.Wtedy była to nerwica lękowo-depresyjna.Typowe
    objawy,kołatanie serca,bóle zamostkowe,dretwienia rąk,wysokie
    ciśnienie,paniczny strach przed śmiercią (no bo wszystko wskazywało na zawał-
    teść zmarł na zawał),naprzemian fale zimna i gorąca,ciągłe kontrolowanie
    swojego organizmu (mierzenie ciśnienia,pulsu)ogólne zniechęcenie do
    wszystkiego,w pewnym momencie miałem taką roślinkę,do której wzywałem często
    pogotowie,albo woziłem na izby przyjęć.Były przeprowadzane rózne
    badania.ekg,holter,wysiłkowe,prześwietlenia,usg.Podejrzewali arytmię,ale ze
    wskazaniem na nerwicę.Żona wylądowała na oddziale afektywnym.terapie i leki
    uspiły na jakiś czas chorobę.Ale nawrót był jeszcze gorszy,te same objawy
    nasiliły się jescze bardziej.No i znowy afektywny.Ale tu niestety podano jej
    tegretol,no i spadly drastycznie leukocyty.Wyprowadzono ją z tego.Minęło 2,5
    roku,w tym czasie było różnie,ale jakoś sobie dzielnie radziła,nawet podjęła
    pracę.Jednak cały czas była na afobamie,bisokardzie i jeszcze coś,nie
    pamiętam.W październiku zaczęło coś się dziać,więc poszła do lekarza,Ten
    dołożył oprócz afobamu i bisokardu rexetin.Po 1,5 miesiącą zaczęło się na
    dobre.Oprócz już wymieninych objawów,doszła bezsenność,potworne bóle
    głowy,napady płaczu,brak łaknienia,zamykanie się np.w łazience,chowanie się
    przed rodziną (żebyśmy nie widzieli),częstsze napomykanie o śmierci ("bo mam
    już wszystkiego dość"),a jednocześnie strach ogromny przed nią.No i
    najważniejsze to przekonanie o groźbie leukemii.Tu się żona nie myliła,ponieważ
    po badaniu krwi,okazalo się że leukocyty spadły poniżej 3 mln..wcześniej
    właśnie dlatego odstawiła rexetin,po którym miało byc tak dobrze,a było coraz
    gorzej(Odstawiła po 1,5 miesięcznym braniu.Obecnie jest na od.zamkniętym (bo
    nie ma miejc na afektywnym??????),dostaje witaminy,bisokard,pyralginę na bóle
    głowy i clonozepan (?).Wygląda bardzo źle.A lekarze?No cóż,tu się z Tobą
    pozwolę nie zgodzić.ALbo ja nie potrzfię czytać i rozumować,albo lekarze nie
    znają działania leków.W ulotce rexetinu pisze wyraźnie w skutkach ubocznych o
    zmniejszeniu się liczby płytek krwi (niby rzadkie przypadki ale zawsze),a oni
    twierdzą że po tym leku takich objawów nie ma.Więc jak mam im wierzyć słuchając
    o planach leczenia żony,o elektrowstrząsach,o licie,o próbach innych leków.Nie
    słyszę natomiast propozycji terapeutycznych.Jednego tylko pragnę,aby wreszcie
    ktoś z lekarzy podszedł do tego problemu,tak jak 15 lat temu pewna pani doktor
    (niestety już nie praktykuje,bo jest chora dość poważnie).Ale nikogo takiego
    nie ma,a może ja nie spotkałem.Przecież można zrobić badania,wykluczające pewne
    symptomy,można laboratoryjnie stwierdzić konflikty lekowe,można po prostu
    zbadać pacjenta i przygotować mu odpowiednią kurację (tak jest w innych
    dziedzinach medycyny).A nie faszerować go co rusz innymi lekami i czekać na
    cud,a nuż pomoże .Chyba że traktuje się tych wszystkich ludzi jak
    przysłowiowych "wariatów",na zasadzie:przecież to głupek,jemu to nie
    zaszkodzi,a jeśli nawet to jednego mniej.Nie jestem zadowolony ze wszystkiego,z
    leczenia z podejścia ,z traktowania.Na Boga czy chorzy to nie są
    ludzie?.Ilekroć jestem na oddziale mam chęć sprać po gębach pielęgniarzy i
    pielęgniarki.I Bóg mi świadkiem że to zrobię .Ktoś tu na forum wspomniał "lot
    nad kukułczym gniazdem".Jeśli chodzi o personel to szkolono ich na podstawie
    tego filmu.To pewne.Przepraszam za taką epistołe,ale musialem to z siebie
    wywalić.Awanturko mam nadzieję że coś podpowiesz.



    Temat: Przeczytane dzisiaj cz.VI
    Rzadko ostatnio czytuję "Wprost". Ale dzisiaj, coś mnie tknęło i poczytałam
    trochę .
    Psując oczy przed komputerem - raz na ekran - raz na klawiarurkę - czytam:
    "Główną przyczyną krótkowzroczności jest używanie wzroku wyłącznie na małą
    odległość, do czytania lub przy monitorze komputera - mówi prof. Jerzy Szaflik,
    szef Kliniki Okulistyki Akademii Medycznej w Warszawie. Gałka oczna zaczyna
    wtedy rosnąć, by podołać zwiększonemu obciążeniu, a jej wydłużanie prowadzi do
    krótkowzroczności. Takie kłopoty ze wzrokiem mają prawie wszyscy pracownicy
    laboratoriów, którzy przez osiem godzin dziennie używają mikroskopu.....
    Dla oczu uciążliwa jest konieczność ciągłej akomodacji, czyli dostosowywania
    wzroku tak, by ostro widzieć przedmioty znajdujące się w różnej odległości od
    patrzącego - monitor, klawiaturę, notatki. Do takiego wysiłku oczy są zmuszone
    szczególnie podczas pracy przy komputerze, gdy źrenice ciągle zmieniają rozmiar
    - nawet kilka tysięcy razy dziennie. Gałki oczne wykonują wtedy ponad 30 tys.
    ruchów dziennie, co sprawia, że u niektórych osób już po kilku miesiącach
    następuje wyraźne pogorszenie ostrości widzenia. U co drugiej osoby, najczęściej
    powyżej 45. roku życia, rozwija się tzw. prezbiopia, czyli starczowzroczność. Ta
    choroba co roku jest wykrywana u czterech milionów Amerykanów i ma coraz mniej
    wspólnego z wiekiem. Prof. Brien A. Holden, dyrektor Centrum Badań Oczu w
    Sydney, przewiduje, że za 20 lat na starczowzroczność będzie narzekało aż dwie
    trzecie populacji powyżej 45. roku życia."
    www.wprost.pl/ar/?O=87534
    A w Toruniu, coraz wiecej zarażonych łabędzi
    "Władze Torunia apelują, aby omijać miasto, gdyż każdy pojazd przyjeżdżający
    przez Toruń będzie musiał przejechać przez matę odkażającą. Część dróg będzie
    zamknięta."
    www.wprost.pl/ar/?O=87598
    Ale dyskoteka ojca Rydzyka, wciąż gra
    Nie wiedziałam, że główna gwiazdą tej dyskoteki, jest Rosiewicz, Eleni, Czerwone
    Gitary...
    Media ojca dyrektora stały się też przytuliskiem dla wczorajszych gwiazd, które
    przestały już funkcjonować w komercyjnych stacjach. Do nich należy przede
    wszystkim Eleni, która coraz częściej Śpiewa pieśni religijne. Obecne są też
    Czerwone Gitary (oczywiście bez Seweryna Krajewskiego, który odszedł z zespołu w
    1997 r.). W telewizji Trwam często występują oni z gitarową wersją "Ave Maria".
    Ojciec Rydzyk ma też szczególny sentyment do Andrzeja Rosiewicza. Jego piosenki
    często komentują aktualne wydarzenia ("Miller wam da" czy "Mamo, ja chcę do Iraku).
    www.wprost.pl/ar/?O=87563




    Temat: medyczny thesaurus bis
    Zastanawiałem się nad rozwinięciem swojej poprzedniej wypowiedzi gdy brumbak
    podsunął mi niezłą ilustrację dla naszej dyskusji. Chodzi o przykład "ofiary
    diety dr JK":

    > - Moja przygoda z dr Kwaśniewskim Adam, 18:01 10-09-2002
    >
    > W sumie krótko:
    > Zobaczyłem książkę "Dieta optymalna", uległem wrażeniu i
    > wystartowałem. Przez 6 tygodni byłem na diecie optymalnej bez
    > żadnych modyfikacji, dokładnie jak nakazał pan K. Przyznaję:
    > 1. Schudłem 5 kg;
    > 2. Czułem się "pobudzony"
    > 3. Po nocach śnił mi się prawdziwy polski pachnący chleb ze
    > świeżym masełkiem.
    > 4. Spłodziłem wyjątkowo udanego syna :-)
    >
    > W szóstym tygodniu poszedłem zrobić sobie badanie krwi (lipidogram)
    > i .... oniemiałem.
    >
    > Poziom cholesterolu był prawie 400, a HDL sporo poniżej normy.
    > Natychmiast zarzuciłem "dietę" lekarz kazał mi brać Zocor, aby zbić
    > cholesterol do jakichś 250 co się udało dopiero po pół roku,
    > niestety również (prawdopodobnie nieodwracalnie) zniszczyło moją
    > wątrobę.
    >

    Co my tu mamy? Otóż gościu zaczyna stosować "niekonwencjonalną metodę leczenia"
    i czuje się świetnie: waga spada, jest pełen sił witalnych itd itp. na wszelki
    wypadek robi sobie jednak badania z których wychodzi, że tak na prawdę jest
    chory. Powrót do zdrowia (czytaj unormowanie pewnego parametru laboratoryjnego)
    doprowadza do uszkodzenia wątroby i rezygnacji z "alternatywy" dającej dobre
    samopoczucie. Czy ktoś tu widzi jakąś logikę?

    Sytuacja jest dobrą ilustracją faktu, wspomnianego w jednym z poprzednich
    postów a także bardzo mocno podkreślanego w książkach prof Aleksandrowicza, że
    współczesna medycyna zamiast traktować człowieka jako całość zajmuje się
    jedynie jego wycinkami, odpowiadającymi określonej specjalności.

    W ww przykładzie skupiono się na poziomie cholesterolu ignorując takie
    parametry jak witalność (to chyba jest najbardziej fundamentalny parametr
    świadczący o zdrowiu!!!) i ryzyko uszkodzenia wątroby. To jest zresztą
    znamienne gdyż bardzo wiele leków chemicznych lecząc jedną rzecz podtruwa
    organizm w innym miejscu. Z reguły specjaliści od leczenia poziomów
    cholesterolu (i nie tylko) są zbyt zaślepieni w pogoni za sukcesem aby to
    dostrzec (a był świadomy tego np prof Aleksandrowicz pisząc o "niezamierzonych
    skutkach [tu: uszkodzenie wątroby] zamierzonych działań [tu: zbicie
    cholesterolu]").

    Według prof Aleksandrowicza wąska specjalizacja lekarzy połączona z brakiem
    ogólnej wiedzy o medycynie (i człowieku) jako całości doprowadza do
    dehumanizacji i degeneracji tej nauki. Istotnie, w takiej sytuacji jakakolwiek
    metoda leczenia, której wyjaśnienie wymaga dogłębnej wiedzy z kilku
    specjalności (a nierzadko wiedzy pozamedycznej) będzie prawdopodobnie spotykać
    się z niezrozumieniem i w konsekwencji nieżadko mniej lub bardziej energicznym
    zwalczaniem przez "specjalistów"

    Na koniec jeszcze uwaga co do cholesterolu na tłustej diecie. Otóż w
    początkowej fazie istotnie jego poziom wzrasta. jest to związane z intensywną
    przebudową organizmu przystosowującego się do nowego typu metabolizmu. Równiez
    może to być objawem cofania się zmian miażdżycowych (przecież ten cholesterol z
    żył może być usunięty jedynie przez krew!). Po jakimś czasie u stosujących
    żywienie optymalne poziom cholesterolu jest z reguły niższy niż przed podjęciem
    diety.

    Pozdr



    Temat: biblioteka uniwersytecka
    Odpowiedz
    Gdzie przeczytales, ze ja uwazam, ze nie nalezy nic
    budowac bo to nie ma sensu?! Napisalem wyraznie, ze
    nalezy budowac to co ma sens. To sa dwa bardzo rozne
    stwierdzenia i nie wiem jak mozna je pomylic.

    Natomiast ta akurat budowa sensu nie ma i mimo, ze nie
    znam zbyt dobrze potrzeb BUWr, co nieco sie orientuje w
    potrzebach pracownikow i studentow tego uniwersytetu. W
    zwiazku z tym moge Ci zareczyc, ze jedna z ostatnich
    rzeczy jakie Uniwersytet Wroclawski potrzebuje jest super
    biblioteka zawierajaca wszystkie zbiory i polozona daleko
    od zdecydowanej wiekszosci jednostek uczelnianych. I to
    nawet gdyby budynek byl piekny i super nowoczesny. Trendy
    sa dzis w tym wzgledzie nastepujace: (1) wydzialy
    skladajace sie z pokrewnych instytucji sa zgrupowane
    blisko siebie i maja swoje biblioteki wydzialowe, ktore
    zawieraja wszystkie materialy specjalistyczne potrzebne
    pracownikom i studentom; (2) ksiazek i drukow przybywa w
    zastraszajacym tempie, zarowno tych czytanych chetnie jak
    i tych ktore sa wypozyczane raz na 5 lat - w zwiazku z
    tym, w celu obnizania kosztow czesto kilka uczelni buduje
    poza centrum miasta magazyn takich drukow i
    kiedy chcesz ksiazke z niego wypozyczyc musisz poczekac
    ze dwa dni az zostanie do Twojej biblioteki wydzialowej
    dostarczona; (3) to czego uczelnie potrzebuja dzis to
    nowoczesne centra akademickie, w ktorych mozna pracowac i
    uczyc sie, ktore posiadaja literature podstawowa taka jak
    encyklopedie, slowniki, podreczniki itp oraz literature
    interdyscyplinarna, ale tez ktore oferuja dostep do
    najnowoczesniejszych technologii i to na masowa skale -
    juz niedlugo wiekszosc specjalistycznych czasopism bedzie
    dostepna glownie przez internet i nie bedzie potrzeba dla
    nich powierzchni magazynowych tylko laboratoriow -
    podobnie z katalogami, mikrofiszami i calym mnostwem
    innych materialow (na przyklad zobacz co oferuje
    biblioteka wirualna matematyki ICM - juz u nas w Polsce!,
    albo IMUWr ze skryptami, a Uniwersytet jako calosc robi
    krok do tylu). I cos takiego by sie nam we Wroclawiu
    przydalo, nie nowa biblioteka glowna.

    Natomiast odnoszac sie do Twojego zarzutu, ze nie znam
    sie na potrzebach biblioteki (notabene nie popartego
    zadnym argumentem, ani nie sugerujacego w zaden sposob,
    ze Ty wiesz cos tych potrzebach), pozwol mi tylko
    powiedziec, ze wiem ze byly robione badania zasobow BUWr
    i czytelnictwa i okazalo sie ze do 30% zbiorow to nigdy
    nie wypozyczane "dziela" z zakresu ekonomii
    socjalistycznej i marksizmu-leninizmu. oraz podobne
    kwiatki, czesto w bardzo wielu egzemplarzach (rekord to
    bylo 70+ egzemplarzy czegos czego nikt nie czyta).
    Zachowujac po 1-2 egzemplarzach takich okazow dla
    przyszlych pokolen i nie zmieniajac nic wiecej w
    bibliotece mozna by uwolnic miejsca na najblizsze 20 lat.
    A co by daly nowoczesne katalogi, a co by mozna osiagnac
    gdyby literature specjalistyczna rozdysponowac do
    bibliotek wydzialowych, a co by dalo wieksze korzystanie
    z zasbow internetu, czy chocby lokalnych baz danych ... A
    budynek stoi od ponad (?) 100 lat i drugie tyle przy
    odpowiednim remoncie moze postac. Nie musze dodawac ze
    taki remont wyjdzie znacznie taniej niz calkiem nowy budynek.

    > Ty oczywiście lepiej znasz potrzeby biblioteki
    uniwersyteckiej we Wrocławiu!!!
    > Pewnie lepiej nic nie budować, nic nie remontować bo to
    przeciez nie ma sensu!!




    Temat: ISOXAZOLIDINE - południowomazowiecki krytyk?
    turbo_fan napisał:

    > Kolego miły, czytam twoje wypowiedzi na forum i stwierdzam fakt że we
    > wszystkim dopatrujesz się niedociągnięć, bezmyślności, nieprzemyślanych
    > działań, tumiwisizmu i prywaty. Powiem ci, że na pewno fajnie jest siedzieć
    > sobie w politechnicznym grajdołku i mieszać w menzurkach kwas i wodę, ale
    > działać bardziej konstruktywnie robiąc rzeczy poddawane społecznej ocenie -
    > zapewniam, nie jest tak łatwo. Może chociaż raz dostrzegłbyś coś z pozytywnym
    > wydźwiekiem, może nie zrobionego z wielkim rozmachem, ale za to w dobrym
    > stylu i po prostu to pochwalił. Może kiedyś wynajdziesz klej do klejenia wody
    > z powietrzem, wtedy ci uścisnę prawice, a na razie Pozytywnie Zakręcony
    > Radomianin we wszystkim dostrzega powody do narzekań dając upust własnym
    > niekoniecznie konstruktywnie krytycznym poglądom.
    > Może kiedyś wolną chwilą, najlepiej w mroźny zimowy dzień weż sobie termos i
    > kanapki i przejdź się doliną Pacynki, albo lasami w Majdowie, na Garb
    > Gielniowski pooddychaj świeżym powietrzem, może poczujesz że życie to nie
    > zapach pracowni chemicznej, panorama ekranu komputera i dźwięki szkła
    > laboratoryjnego i głosy krytyki na temat tego co w Gazecie napisali. Życie to
    > my, przyroda i to co jest blisko nas, a nie to co widzimy z miejsca gdzie
    > siedzimy.
    > Pozdrawiam Cię ISOcośtam. Otwórz się na świat, bo to na razie on się do
    > Ciebie próbuje dobić.

    Trudno Panu(i) nie przyznać racji, ale nie całkowicie. Zależy jak na to się
    patrzy.
    Iso... to "młody, gniewny" Radomianin, będący aktualnie w Krakowie (może już
    nie) patrzący na problemy Radomia trochę z boku, ale także będąc w środku spraw.
    Wiele opinii Iso... jest bardzo żarliwych, co znaczy, że Iso... zależy na
    zmianach, na rozwoju i na nie przegapieniu szans, które się wyłaniają i jeszcze
    szybciej uciekają.
    Niektóre opinie szczególnie m.in. dot. biopaliw, szkolnictwa itp. oraz
    popieranie swoich opinii stwierdzeniami innych osób (tu wymienianie, nazwisk i
    nazw instytucji), chyba w celu ich uwiarygodnienia nie ma sensu. Trzeba mieć
    pełne informacje i dane dotyczące sprawy. A takich nigdy nie ma.
    Podobnie podawanie różnych "przeciwwag". Ten jest tak świetny, bo ... i tu
    przykład - słabeusz ..., najczęściej jeden z wydziałów PR. Czuć tu wielką
    niechęć do instytucji - WE PR, a może do osób. A może tak, jak innym, tylko mi
    się wydaje.
    Walcząc o coś ogólnego, podając zalety jednych, nie wolno podawać słabych stron
    innych, bo to ta sama rodzina i nie służy to dobru i wizerunkowi miasta
    Radomia. Podobnie z ludźmi, nie zakładajmy, że mają złą wolę i wszystko
    zamierzają zrobić źle. Nie tędy droga.
    A GW - wygodnie mieć taką "siłę napędową", wyzwala opinie i wypowiedzi innych,
    przynosi nowe tematy, "robi" badanie opinii czytelników.

    Reszta jest OK.
    Dla mnie osobiście dobrze, że jest iso... na forum, wrzuca tematy, są nowe
    informacje, prowokuje innych do dyskusji.
    Tacy zakręceni są potrzebni, oby tylko byli pozytywnie.

    Pozdrowienia dla iso... i życzę chłodnych opinii, które nie będą urażały innych
    i będą bliżej obiektywnych. Powodzenie w działaniach.



    Temat: Pomóc geniuszowi
    rycerzowa napisała:

    > Ludzie! Czy dyskutujemy o Ameryce, czy o tym , jak pomóc naszym zdolnym
    > dzieciom?
    >
    > Przypadek dyskutanta o nicku Maximum jest typowy dla amerykańskich imigrantów
    z Polski, którzy za wszelką cenę chcą przekonać siebie i innych, że dobrze
    > zrobili emigrując stąd. Wyluzuj się, rodaku. Dobrze zrobiłeś, naprawdę!
    >
    > Tylko nie opowiadaj, że powodem niepowodzeń w Polsce była twoja
    bezpartyjność,
    > bo te kombatanckie bajki to tylko młodzieży mozna opowiadać,a nie ludziom,
    > którzy pamietają tamte czasy.
    > Partyjność była istotna w karierze urzędniczej, nie naukowej.

    Wymien kilku rektorow,ktorzy byli bezpartyjni.
    Pamietam tych doktorantow,doktorow i dziekanow mieszkajacych na Jelonkach.
    Ile to ta kadra naukowa zarabiala wtedy?

    > Ameryka to kraj wielkich możliwości i akurat mnie nie trzeba o tym
    przekonywać.
    > Punktem odniesienia dla nas nie jest "wspaniała" Polska, bo tu rzeczywiście
    > jest bieda i zacofanie. Nawet najlepsze szkolnictwo nie rozwiąże problemu,
    gdy gospodarka jest niewydolna, gdy nie ma dobrze wyposażonych laboratoriów,
    > środkow na badania, a przede wszystkim nowoczesnego przemysłu. To jest
    właśnie
    > przyczyna, dla której wysoki poziom nauczania w ZSRR nie przełożył się na
    > dobrobyt.
    > "Gospodarka, głupku!"
    > To jest cytat, prosze sie nie obrażać, proszę nie myśleć linearnie.
    > O tym ukradzionym milionie też pisałam symbolicznie. Ekonomista rozumie przez
    > to te dobra, które zostały zagarnięte podczas ekspansji.Konkretnie, to są np.
    > te bizony, które zjedzono.

    Bizonami odzywiali sie Indianie,a biali zabijali bizony by pozbyc sie Indian.

    > Artykuł w Newsweeku( tym angielskojęzycznym, nie w polskim szmatławcu) nie
    > wyrażał prywatnych poglądów pana redaktora, ale napisany został na podstawie
    > oficjalnych raportów.
    >
    > Amerykanie są najlepsi w biznesie, na czele ze sławnym Billem Gatesem.
    > Mają pieniadze, mogą kupić mądrych ludzi i czynią to.
    >
    > Ze społeczeństwo amerykańskie w swej masie jest durne, to każdy widzi.
    Pierwszy
    > z brzegu przykład to poziom ich rozrywki - poznać głupiego po śmiechu jego.
    > W zadnym innym cywilizowanym kraju nie ogłasza się oficjalnie, że świat
    został
    > stworzony dokładnie w 7 dni, nie domaga się wycofania nauki o ewolucji ze
    > szkół.

    Nauka o ewolucji nie zostala wycofana ze szkol,a wolnosc polega na tym,ze jak
    ktos chce ja wycofac,to moze publicznie tego zadac.
    W Polsce taka osoba uznana by zostala za wyryjata.

    > Najwyższe wskażniki poziomu życia mają kraje skandynawskie, nie Ameryka.

    Po co klamac,jak mozna zajrzec do statystyk?

    www.nationmaster.com/graph-T/eco_gdp_ppp_cap
    > Czy jest ktos na forum, kto zna systemy edukacji tych krajów?

    Jest tak samo "lepszy" jak i poziom zycia.

    > Globalizacja oznacza w istocie amerykanizację. Powoli wszyscy zmierzamy w tym
    > kierunku. Czytajmy zatem uważnie, co pisze Maximum i jemu podobni, żeby
    > wiedzieć, co nas czeka.
    > ( Wielu chetnie zapłaciłoby ogólnonarodową głupotą za dobrobyt. Niestety, nie
    > ma komu "ukraść" tego pierwszego miliona, nie możemy powtórzyć amerykańskiej
    > drogi.)
    >
    > Dla tych, którzy w edukacji odrzucają tzw. encyklopedyczną wiedzę, mam taki
    > argument, że pusta głowa nie myśli. Musi tam być pewne kwantum informacji.
    > Gdyby prezydent Bush i jego świta otrzymali odpowiednie wykształcenie w
    > dziedzinie geografii,historii, socjologii, psychologii społecznej,
    wiedzieliby,
    > jakich ekspertyz zażądać,aby rozeznać przyszłe problemy. Moze wtedy lepiej
    > przygotowaliby misję iracką.

    A dlaczego Polska nie wyzwolila Iraku sama,albo z pomoca Czech i Slowacji?
    Co byl za powod,zeby czekac na USA?????
    Zeby sie nie okazalo,ze tylko w gadaniu jestescie madrzejsi.

    > Trzeba po prostu coś wiedzieć, aby rozumieć, że się nie wie i czego się nie
    >wie .

    Tego,to juz zupelnie nie rozumiem.




    Temat: Pomóc geniuszowi
    Ludzie! Czy dyskutujemy o Ameryce, czy o tym , jak pomóc naszym zdolnym
    dzieciom?

    Przypadek dyskutanta o nicku Maximum jest typowy dla amerykańskich imigrantów z
    Polski, którzy za wszelką cenę chcą przekonać siebie i innych, że dobrze
    zrobili emigrując stąd. Wyluzuj się, rodaku. Dobrze zrobiłeś, naprawdę!

    Tylko nie opowiadaj, że powodem niepowodzeń w Polsce była twoja bezpartyjność,
    bo te kombatanckie bajki to tylko młodzieży mozna opowiadać,a nie ludziom,
    którzy pamietają tamte czasy.
    Partyjność była istotna w karierze urzędniczej, nie naukowej.

    Ameryka to kraj wielkich możliwości i akurat mnie nie trzeba o tym przekonywać.
    Punktem odniesienia dla nas nie jest "wspaniała" Polska, bo tu rzeczywiście
    jest bieda i zacofanie. Nawet najlepsze szkolnictwo nie rozwiąże problemu, gdy
    gospodarka jest niewydolna, gdy nie ma dobrze wyposażonych laboratoriów,
    środkow na badania, a przede wszystkim nowoczesnego przemysłu. To jest właśnie
    przyczyna, dla której wysoki poziom nauczania w ZSRR nie przełożył się na
    dobrobyt.
    "Gospodarka, głupku!"
    To jest cytat, prosze sie nie obrażać, proszę nie myśleć linearnie.
    O tym ukradzionym milionie też pisałam symbolicznie. Ekonomista rozumie przez
    to te dobra, które zostały zagarnięte podczas ekspansji.Konkretnie, to są np.
    te bizony, które zjedzono.

    Artykuł w Newsweeku( tym angielskojęzycznym, nie w polskim szmatławcu) nie
    wyrażał prywatnych poglądów pana redaktora, ale napisany został na podstawie
    oficjalnych raportów.

    Amerykanie są najlepsi w biznesie, na czele ze sławnym Billem Gatesem.
    Mają pieniadze, mogą kupić mądrych ludzi i czynią to.

    Ze społeczeństwo amerykańskie w swej masie jest durne, to każdy widzi. Pierwszy
    z brzegu przykład to poziom ich rozrywki - poznać głupiego po śmiechu jego.

    W zadnym innym cywilizowanym kraju nie ogłasza się oficjalnie, że świat został
    stworzony dokładnie w 7 dni, nie domaga się wycofania nauki o ewolucji ze
    szkół.

    Najwyższe wskażniki poziomu życia mają kraje skandynawskie, nie Ameryka. Czy
    jest ktos na forum, kto zna systemy edukacji tych krajów?

    Globalizacja oznacza w istocie amerykanizację. Powoli wszyscy zmierzamy w tym
    kierunku. Czytajmy zatem uważnie, co pisze Maximum i jemu podobni, żeby
    wiedzieć, co nas czeka.
    ( Wielu chetnie zapłaciłoby ogólnonarodową głupotą za dobrobyt. Niestety, nie
    ma komu "ukraść" tego pierwszego miliona, nie możemy powtórzyć amerykańskiej
    drogi.)

    Dla tych, którzy w edukacji odrzucają tzw. encyklopedyczną wiedzę, mam taki
    argument, że pusta głowa nie myśli. Musi tam być pewne kwantum informacji.
    Gdyby prezydent Bush i jego świta otrzymali odpowiednie wykształcenie w
    dziedzinie geografii,historii, socjologii, psychologii społecznej, wiedzieliby,
    jakich ekspertyz zażądać,aby rozeznać przyszłe problemy. Moze wtedy lepiej
    przygotowaliby misję iracką.
    Trzeba po prostu coś wiedzieć, aby rozumieć, że się nie wie i czego się nie wie.




    Temat: Do posiadaczek endometrium w bliźnie po cc.
    No dobra "wykorzystam" Cię . Moja historia chorób: 19 lat: po pół roku
    Diane35 (przepisanej na piękne oczy, na ładną skórę) diagnoza nowotwór piersi
    2x4cm,w czasie zabiegu okazuje się że są 2, po usunięciu wynik histopat. oba to
    fibroadenoma, jednak w jednym rdzeń złożony z kom. aplastycznych .
    Przeprowadzone równocześnie badania wizualizacyjne i laboratoryjne wykazują:
    zespół PCO, hiperprolaktynemię czynnościową, zaawansowaną mastopatię i
    niedorozwój macicy. Zastosowano leczenie danazolem, primulotem, bromergonem,
    wszystko w dawkach max. Po 2 latach ciężkich skutków ubocznych na własną rękę
    odstawiam wszystko poza bromergonem. W międzyczasie 2 ciąże biochemiczne
    max.2tyg. Monitorowanie jajeczkowań, nie wyłapano żadnego. po roku
    niewywoływana ciąża utrzymana początkowo turinalem i bromergonem, później
    fenoterolem, przy prawidłowym rozwoju płodu brak wód płodowych, nieprawidłowy
    (prawie żaden) rozrost macicy-sterydy mające to zmienić. Mimo leków i leżenia
    cały czas skurcze. Płód w położeniu miednicowym. Miesiąc przed terminem cc.
    Wskazania-położenie płodu no i pani adiunkt idzie na urlop, i według
    niej "dziecko duże już jest". Prawdziwy powód: dziecko 3 krotnie oplątane
    pępowiną, skoki i zaniki tętna, przy prognozowanej wadze 2800 kg, macica
    wielkości 6-miesięcznej, brak wód. Zabieg przy asyście 10 specjalistów-
    ostatecznie nasza studentka ;-(. W czasie zabiegu, tyle wiem co od znajomej
    położnej: duża utrata krwi, zatrzymanie akcji serca u mnie, nie obkurcząca się
    macica, rozwalony pęcherz moczowy, cięcie poziome tuż nad spojeniem łonowym
    dużo za nisko według wszelkich prawideł sztuki. Po zabiegu operująca lekarka
    jest już na urlopie, nikt nic mi nie mówi, na wypisie "wsk:miednicowe ułożenie
    płodu i życzenie pacjętki". Po zabiegu po 8 dniach na lekach naskurczowych
    wypisana do domu z nieobkurczoną macicą po 10 kolejnych dniach krwotok. Rok
    później pierwsze objawy endometrium w bliźnie. Znalazł się naiwny próbujący
    naprawiać błędy szefowej, otrzymuję kategoryczny zakaz wkładek do. mac. anty.
    hormonalnej, ciąży:usunięcia, poronienia i prób donoszenia, kontrola i podjęcie
    w tej kwesti decyzji po 3 latach od zabiegu, po niej utrzymane zalecenia, a
    teraz niemożność funkcjonowania przez pół cyklu z powodu endometrialnych bóli,
    właściwie zostaje tylko jedno wyjście, no może kolejne konsultacje, tylko po
    co ? Jestem już zwolenniczką jedynaków .
    Laser?!, no oczywiście, w M'u'nster wykonywali normalne cięcie, a tylko samą
    tkankę endo. wypalali zamiast wycinać, ponoć oczekiwali, że nie będzie sie
    odnawiać. Głuptas miałam średnią 4,8 . Pani adiunkt jest tak znana, że sam
    się domyślisz . Dzięki niej jestem malarką, a nie onkologiem.
    Zastanawia mnie jak castagnus z obniżającą krzepliwość aspiryną mógł całkowicie
    znieść ból i opuchliznę?
    Mam nadzieję, że nie usnąłeś w trakcie czytania ?
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 3 z 4 • Wyszukano 142 rezultatów • 1, 2, 3, 4 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.