Strona Główna jadłospis Dieta rozdzielna jadłospis ciężarnej jadłospis dla kulturysty jadłospis dla maluszka jadłospis na lato jadłospis niemowlęcia jak napisać podanie pracę jacek krassowski Jadwiga Janus Jacquard Joseph Marie |
Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jadłospis maluchaTemat: 16,5miesiąca nieregularnie jada co robic? 16,5miesiąca nieregularnie jada co robic? Witam. Mam problem z jedzeniem u swojej 16,5miesięcznej córeczki.Może któraś z Was coś mi doradzi bo ja juz nie wiem jak układac jadłospis mojej małej.Na wstępie może przestawie jak je w ciągu dnia: 8-8.30 mleko Bebiko 3 z kleikiem lub kaszką.Zjada około 200-220ml. 11-12 zupa- własnej roboty. Nieraz zje kilka łyżek a nieraz 250g (mroże w słoiczakch)Niekiedy dostaje nawet o 13 bo wczesniej nic nie chce zjeśc. 15.30-16 II danie. Zajda to co my. Miesko z ziemniakami, makaron z sosem, rybkę itp Niestety zjada tylko kilka kęsów na widelcu i koniec.Surówek wogóle odmawia (warzywa tylko w zupie zjada) Próbuje jesc sama ale i tak muszę karmic bo nic by nie zjadła ok.18.00 jakis deser, przeważnie owoc, jogurt z owocami(rzadko, nie chce jeśc), ewentualnie Danonka. 21.00 mleko bebiko3 z kleikiem około 220 ml Problem w tym że zjada mało i godziny jedzenia często się zmieniaja lub wydłużaja.Np II danie potrafi dziobac ponad godz a kiedy próbuje ja nakarmic to odmawia. Lubiła kaszki bobovity z owocami ale stwierdziłam żeją zapychaja i wogóle są słodkie, więc zrezygnowałam z nich.Po za tym odmawia owoców prócz brzoskwiń, ananasa, truskawek i malin( w kaszkach jadła wszystkie owoce jakie dawałam). Z warzywami jest jeszcze gorzej. Nie chce równiez jajek w żadnej postaci i twarożków je jedynie plaster żółtego sera). Juz mi ręce opadaja i niewiem co i kiedy jej przyrządzac żeby chętnie zjadła. Jedynie co dośc dobrze je to mleko z butli. Próbowłam przestawic na kubek niekapek niestety bez powodzenia.Pogryza trochę kanapke, ale tez słabo i nie pomaga tu urozmaicanie i ozdabianie kanapek. Potrafi nie wziąc nic do ust nawet przez 6 godzin. Dodam że waży 10,6kg ale ważona była 3 tg temu.Wogóle to słabo przybiera, przez ostatnie 3 miesiące przybrała ok 300 g. Poza tym jest normalnym wesoły dzieckiem. Przepraszam jeśli pisze dośc chaotycznie. Prosze Was o jakies porady, jak u Was z jedzeniem maluchów?? Pozdrawiam Temat: Pytanie do mam 3 latków - czy rośnie mi geniusz? Pytanie do mam 3 latków - czy rośnie mi geniusz? Serdeczne pytanie do mam 3 letnich dzieci, mam córkę Julię- 2 lata i 10 mies,od conajmniej roku Julia zaskakuje mnie niezwykływm odczytywaniem, rozumieniem świata i rzeczywistości, wspaniałą pamięcią i naprawdę jak na niecałe 3 lata - wyrafinowanym poczuciem humoru.Stąd pytanie do mam - czy Wasze dzieci w dobie inetu, TV, multimediów i edeukacyjnych super zabawek też się tak szybko rozwijają i czy powinnam zwróci szczególną uwagę na moje super dziecko: Julia praktycznie normalnie rozmawia, pełnymi zdaniami, używa ze zrozuumieniem słów typu: "dokładnie, po prostu, ,czyżby, nie marudź, nie dyskutuj- np do starszej o 4 lata koleżanki, co ty wyprawiasz,ale heca, nie przesadzaj, czemu jesteś taka zdziwiona, zna i używa bez problemu słowa - pomadka, cienie, maskara, laptop, poszewka,cyrkonia ,kominek,sauna,słowa burczy, skrzeczy, stuka,piszczy, wie co to przyczyna i skutek, rysuje zamknięte koła od conajmniej roku, umie narysowac całą postac - głowa oczy brzuch, mówi "r" zna instrumenty mówi do mnie- mamusiu kocham Cię, zna wszystkich członków rodziny i ich imiona, rozpoznaje na zdjęciach i wie gdzie mieszkają np w Szczecinie lub Warszawie -zna cały alfabet i mówi np widząc S- litera s jak saksofon, -zna 5 cyfr, -pory roku i wie czym się charakteryzują ,że w zimę śnieg sanki, lato słoneczko, opalanie,basen, jesień liście, wiosna ciepło i kwiatki, -zna prawie wszystkie warzywa i owoce nawet te mało używane w jej jadłospisie , jak np wyjadę na kilka dni i wrócę ona po klki godzinach mówi mi: zrobiłaś mi przykrośc wiesz! Ja pytam - co takiego kochanie- jula odpowiada- no wiesz, jedziesz i mnie zostawiasz! Ostatnio zrobiłam tipsy i wróciłam do domu a ona - o zrobiłaś sobie pazury i jakie ładne cyrkonie! sama się bez pomocy ubiera- czsem coś przekręci np bluzkę w jednolitej barwie , sama je, pije i myje rączki.Ma pamięc fotograficzną jedziemy koło sklepu np Geant i jak przejdzamy to ona informuje że własnie mineliśmy ten sklep.Jest jeszcze wiele innych spotrzeżeń ale nie chcę już wydłużac tresci - pytanie czy powinnam zwrócic na moje dziecko szczególnę uwagę- może udac się do miejsca gdzie np bada się inteligencję dziecka lub jego zdolności? Czy Wasze kochane maluchy znają to samo czy jestem wyolbrzymiam ? Temat: poszukiwania niani - doradźcie na co zwrócić uwagę Echo1978 - co do wymagań stawianych niani, to myślę, że najlepiej będzie, jeśli po prostu to Ty będziesz ustalała jadłospis. Wtedy niania będzie miała poczucie spełnionego obowiązku, a Ty nie będziesz się martwić, co jedzą Twoje dzieci. Właśnie zakończyłam 3-tygodniowe poszukiwania niani do moich półrocznych maluchów. Szukałam przez niania.pl i lokalne gazety. Na niania.pl zgłasza się dużo młodych pań, a właściwie dziewczyn, bo mają zaledwie 19 lat. Ale na początku każdemu dawałam szansę niezależnie od wieku. Niestety szybko zraziłam się do młodych, bo nie przychodziły na spotkania. Jedna nawet bezczelnie drugi raz zgłosiła swoją kandydaturę, mimo że nie przyszła na spotkanie i nie raczyła nawet go odwołać. Większość młodych szuka teraz pracy na wakacje i nawet jeśli powiedzą, że na dłużej, jest ryzyko, że po wakacjach znikną. Poza tym czytając forum na niania.pl odnoszę wrażenie, że dla tych młodych niań najważniejsze są kwestie finansowe, przynajmniej dla tych, które się tam wypowiadają. Tyle o niania.pl razem 13 zgłoszeń, umówionych osób 3, przyszło - 0. Druga metoda - ogłoszenie w prasie lokalnej. Odebrałam około 30 telefonów, z czego umówiłam na spotkanie 17 osób. Przyszło... 5. Moja rada, jak uniknąć marnowania czasu na czekanie na umówioną nianię - poprosić o potwierdzenie spotkania w dniu spotkania i dopiero wtedy podać pełny adres. No ale w końcu zdecydowałam się na jedną panią i mam nadzieję, że był to dobry wybór. Ta niania jest mamą bliźniaków, więc moim zdaniem jako jedyna wie, na co się "porywa". Poza tym była wyraźnie zainteresowana dziećmi, no i jeszcze w sile wieku (40), więc nie mam obaw, że sobie nie poradzi z ruchliwością dzieci. Temat: Przedszkola z których jesteście SUUUper zadowolone Niepubliczne przedszkole Robuś - Stara Miłosna Polecam to miejsce nie tylko ze względu na profesjonalizm zarówno kadry pedagogicznej jak i właścicieli ale również ze względu na miejsce. Przy samym lesie, w cichej, ślepej uliczce (ważne! bo nie ma ruchu natężonego samochodowego, smrodu spalin, miejskich odgłosów). Dzieci wychodząc do dużego ogrodu mają do dyspozycji wiele bezpiecznych zabawek i wielką piaskownicę. Domki Little Takes, Step2, dwie zjeżdżalnie, huśtawki, bujaki, samochodziki, rowerki, piękny zadbany trawnik i mnóstwo zieleni dookoła. Spacery po lesie z atrakcjami każdego sezonu: szukanie pani wiosny, zbieranie skarbów jesieni itd. Maluchy biorą czynny udział w różnych akcjach przygotowywanych przez wychowawców , dyrekcję i właścicieli np. wielkanocne kiermasze, pikniki... Oczywiście mnóstwo zajęć dodatkowych umuzykalnienie, taniec towarzyski, angielski, judo, gimnastyka korekcyjna, teatrzyki, kółka plastyczne... Jako rodzice mamy możliwość kontroli tego, co dzieje się w przedszkolu. Często rozmawiamy z wychowawcami, którzy poświęcają nam maximum swojego czasu po zajęciach, zerkamy na sale zabaw i bacznie śledzimy jadłospis. W przedszkolu zatrudniony jest psycholog, który w ciągu dnia obserwuje i pracuje z naszymi dziećmi a w czasie dyżuru ma czas dla rodziców. Organizuje również cykl spotkań i pogadanek dla rodziców. Zostały stworzone grupy mailingowe i bazy telefoniczne wszystkich rodziców, z którymi wybrani na zebraniach przedstawiciele grup utrzymują stały kontakt. Wszyscy zatrudnieni w placówce są bardzo elastyczni i otwarci na wszelkie nasze propozycje i pomysły. Jak już kiedyś wspomniałam w jakimś wątku: ludzie są różni i dla każdego jest co innego istotne, dlatego niezapominajmy, że coś co jest dobre dla innych niekoniecznie będzie dobre też i dla nas. Akurat dla nas dobrym wyborem okazał się Robuś i z czystym sumieniem mogę polecić go innym rodzicom w naszej okolicy i nie tylko, bo znam wielu którzy dowożą swoje pociechy z odleglejszych dzielnic. Dla mnie wyznacznikiem dobrego wyboru jest fantastyczny rozwój mojego dziecka, które codziennie przynosi do domu promienny uśmiech i nowe zaskakujące umiejętności. Serdecznie pozdrawiam zadowolona mama robusiowego przedszkolaka (i zapewniam o braku prywatnych powiązań z właścicielami i osobami zatrudnionymi w Robusiu) Temat: Jak zacząć wprowadzać?? Zdrowie na talerzu FOT. KRZYSZTOF DUKLAS / AG FOT. KRZYSZTOF DUKLAS / AG FOT. KRZYSZTOF DUKLAS / AG ZOBACZ TAKŻE • Twój głos się liczy! SONDAŻ Jak oceniasz artykuł 'Zdrowie na talerzu'? szóstka! piątka czwórka trója dwa pała Beata Ciepłowska-Kowalczyk 02-03-2004, ostatnia aktualizacja 02-03-2004 18:22 Wraz z pierwszą łyżeczką papki dziecko wkracza w nowy dla niego świat wielu smaków. To, czy je zaakceptuje i polubi, zależy w znacznym stopniu od ciebie. Podpowiadamy, jak rozszerzać jadłospis niemowlęcia, co podawać mu miesiąc po miesiącu. Piąty miesiąc Premiera. Nie zdziw się, jeśli większość zawartości łyżeczki znajdzie się na brodzie i śliniaku małego stołownika. I nie zniechęcaj się. Dziecko potrzebuje czasu, by przyzwyczaić się do nowej konsystencji i sposobu jedzenia. Zdaniem pediatrów najlepiej, by niemowlę przez pierwsze pół roku życia było karmione wyłącznie piersią. Czasem jest to jednak po prostu niemożliwe. Jeśli twój maluch jest na butelce lub po urlopie macierzyńskim wracasz do pracy, w piątym miesiącu możesz zacząć stopniowo wzbogacać jego dietę. Na debiut najlepsza będzie odrobina kaszki ryżowej lub kukurydzianej rozrobionej mlekiem (maminym albo modyfikowanym). Możesz również zacząć od przecieru owocowego lub warzywnego. Na początek polecam jabłko. Jest smaczne, lekkostrawne, zawiera sporo błonnika, który normuje pracę jelit, no i bardzo rzadko wywołuje uczulenia. Możesz też zaproponować dziecku piure z gotowanej marchewki. Ma ona delikatny smak i niewiele maluchów ma na nią alergię. Na pierwsze posiłki najlepsze i najbardziej praktyczne są gotowe dania. Uwaga, nigdy nie podawaj dziecku kilku nowości na raz. Jeżeli po zjedzeniu nowej potrawy maluch dostanie wysypki, kataru, ma luźne stolce albo jest dziwnie niespokojny, częściej budzi się w nocy, natychmiast odstaw nowe danie. Prawdopodobnie dziecko jest na nie uczulone. Szósty miesiąc Maluch je niewiele i często bez entuzjazmu. Jeszcze za wcześnie, by rezygnować z jednego karmienia piersią czy mieszanką na rzecz przecieru. Mleko to wciąż podstawa diety dziecka. Niemowlę początkowo zdziwione nową konsystencją i smakiem posiłku, po kilku tygodniach zaczyna je jednak powoli akceptować. Gdy to nastąpi, warto spróbować rozszerzyć jego jadłospis. Do piure z marchewki dodaj ziemniaki i pietruszkę. Jeszcze tylko odrobina kaszki i wody z gotowania i pierwsza zupa gotowa. Z owoców oprócz jabłka możesz podać dziecku przeciery z dyni, jagód, winogron, malin. W gotowych deserach zwykle są one łączone z jabłkiem. Niektóre maluchy chętnie jedzą je też z kaszką lub kleikiem ryżowym. Półroczne niemowlę może także pić soki, np. jabłkowy, marchewkowy, porzeczkowy, winogronowy. Wszystkie zawierają sporo witamin i świetnie wpływają na trawienie, przeciwdziałając zaparciom. Kiedy maluch zaakceptuje już jakieś danie, proponuj mu je o stałej porze, np. w południe po spacerze (większość dzieci jest wtedy w dobrym nastroju i powinno się obyć bez protestów). Siódmy miesiąc Czas poznawania nowych smaków. Na pewno nie wszystkie przypadną dziecku do gustu, ale daj mu szansę i pozwól spróbować. Stopniowo wzbogacaj bukiet warzyw, jakie podajesz niemowlęciu. Możesz zaproponować mu: ziemniaki, buraki, brokuły, kabaczek, kalafior, cukinię, por, seler, cebulę, kapustę, zielony groszek, fasolkę szparagową, słodką paprykę. Jarzyny to doskonałe źródło błonnika, witamin i związków mineralnych. Możesz je podawać dziecku w postaci przecieru lub gęstej zupy. Gdy maluch je już różne warzywa i dobrze je toleruje, możesz wprowadzić mięso. To cenne źródło białka, żelaza i witamin z grupy B. Zacznij od mięsa z indyka, kurczaka lub królika, które większość dzieci dobrze toleruje. Nie rób jednak zupy na wywarze mięsnym. Bardzo często wywołuje on uczulenie. Ugotowane i zmiksowane mięso dodawaj do przecieru z warzyw (jeszcze za wcześnie, by podawać je jako samodzielne danie). Z owoców (na deser czy na podwieczorek) polecam: morele, brzoskwinie, nektarynki, porzeczki, gruszki, wiśnie. Kup maluchowi własną zastawę. Obiad najwygodniej podawać na plastikowym talerzyku z podwójnym dnem zatykanym korkiem (między obie warstwy wlewa się gorącą wodę, dzięki czemu posiłek długo nie stygnie). Do picia najbardziej praktyczny będzie kubek niekapek, z którego nie sposób nic wylać. Kupując naczynia dla dziecka, sprawdź, czy mają atest, czy można myć je w zmywarce i wstawiać do kuchenki mikrofalowej. Jednak z podgrzewaniem w takiej kuchence trzeba uważać, bo łatwo o oparzenie. konsultacja: dr Piotr Albrecht Wersja do druku Wyślij znajomym Podyskutuj na forum Wasze opinie (2) + DODAJ swoją opinię na forum Temat: Która kaszka najlepsza i kied podawac? Beata Ciepłowska-Kowalczyk 02-03-2004, ostatnia aktualizacja 02-03-2004 18:22 Wraz z pierwszą łyżeczką papki dziecko wkracza w nowy dla niego świat wielu smaków. To, czy je zaakceptuje i polubi, zależy w znacznym stopniu od ciebie. Podpowiadamy, jak rozszerzać jadłospis niemowlęcia, co podawać mu miesiąc po miesiącu. Piąty miesiąc Premiera. Nie zdziw się, jeśli większość zawartości łyżeczki znajdzie się na brodzie i śliniaku małego stołownika. I nie zniechęcaj się. Dziecko potrzebuje czasu, by przyzwyczaić się do nowej konsystencji i sposobu jedzenia. Zdaniem pediatrów najlepiej, by niemowlę przez pierwsze pół roku życia było karmione wyłącznie piersią. Czasem jest to jednak po prostu niemożliwe. Jeśli twój maluch jest na butelce lub po urlopie macierzyńskim wracasz do pracy, w piątym miesiącu możesz zacząć stopniowo wzbogacać jego dietę. Na debiut najlepsza będzie odrobina kaszki ryżowej lub kukurydzianej rozrobionej mlekiem (maminym albo modyfikowanym). Możesz również zacząć od przecieru owocowego lub warzywnego. Na początek polecam jabłko. Jest smaczne, lekkostrawne, zawiera sporo błonnika, który normuje pracę jelit, no i bardzo rzadko wywołuje uczulenia. Możesz też zaproponować dziecku piure z gotowanej marchewki. Ma ona delikatny smak i niewiele maluchów ma na nią alergię. Na pierwsze posiłki najlepsze i najbardziej praktyczne są gotowe dania. Uwaga, nigdy nie podawaj dziecku kilku nowości na raz. Jeżeli po zjedzeniu nowej potrawy maluch dostanie wysypki, kataru, ma luźne stolce albo jest dziwnie niespokojny, częściej budzi się w nocy, natychmiast odstaw nowe danie. Prawdopodobnie dziecko jest na nie uczulone. Szósty miesiąc Maluch je niewiele i często bez entuzjazmu. Jeszcze za wcześnie, by rezygnować z jednego karmienia piersią czy mieszanką na rzecz przecieru. Mleko to wciąż podstawa diety dziecka. Niemowlę początkowo zdziwione nową konsystencją i smakiem posiłku, po kilku tygodniach zaczyna je jednak powoli akceptować. Gdy to nastąpi, warto spróbować rozszerzyć jego jadłospis. Do piure z marchewki dodaj ziemniaki i pietruszkę. Jeszcze tylko odrobina kaszki i wody z gotowania i pierwsza zupa gotowa. Z owoców oprócz jabłka możesz podać dziecku przeciery z dyni, jagód, winogron, malin. W gotowych deserach zwykle są one łączone z jabłkiem. Niektóre maluchy chętnie jedzą je też z kaszką lub kleikiem ryżowym. Półroczne niemowlę może także pić soki, np. jabłkowy, marchewkowy, porzeczkowy, winogronowy. Wszystkie zawierają sporo witamin i świetnie wpływają na trawienie, przeciwdziałając zaparciom. Kiedy maluch zaakceptuje już jakieś danie, proponuj mu je o stałej porze, np. w południe po spacerze (większość dzieci jest wtedy w dobrym nastroju i powinno się obyć bez protestów). Siódmy miesiąc Czas poznawania nowych smaków. Na pewno nie wszystkie przypadną dziecku do gustu, ale daj mu szansę i pozwól spróbować. Stopniowo wzbogacaj bukiet warzyw, jakie podajesz niemowlęciu. Możesz zaproponować mu: ziemniaki, buraki, brokuły, kabaczek, kalafior, cukinię, por, seler, cebulę, kapustę, zielony groszek, fasolkę szparagową, słodką paprykę. Jarzyny to doskonałe źródło błonnika, witamin i związków mineralnych. Możesz je podawać dziecku w postaci przecieru lub gęstej zupy. Gdy maluch je już różne warzywa i dobrze je toleruje, możesz wprowadzić mięso. To cenne źródło białka, żelaza i witamin z grupy B. Zacznij od mięsa z indyka, kurczaka lub królika, które większość dzieci dobrze toleruje. Nie rób jednak zupy na wywarze mięsnym. Bardzo często wywołuje on uczulenie. Ugotowane i zmiksowane mięso dodawaj do przecieru z warzyw (jeszcze za wcześnie, by podawać je jako samodzielne danie). Z owoców (na deser czy na podwieczorek) polecam: morele, brzoskwinie, nektarynki, porzeczki, gruszki, wiśnie. Kup maluchowi własną zastawę. Obiad najwygodniej podawać na plastikowym talerzyku z podwójnym dnem zatykanym korkiem (między obie warstwy wlewa się gorącą wodę, dzięki czemu posiłek długo nie stygnie). Do picia najbardziej praktyczny będzie kubek niekapek, z którego nie sposób nic wylać. Kupując naczynia dla dziecka, sprawdź, czy mają atest, czy można myć je w zmywarce i wstawiać do kuchenki mikrofalowej. Jednak z podgrzewaniem w takiej kuchence trzeba uważać, bo łatwo o oparzenie. konsultacja: dr Piotr Albrecht Temat: Mam problem z synkiem - proszę o radę Mam problem z synkiem - proszę o radę Witajcie! Od wielu już lat choruję na boreliozę. Grzybica dostała mi się niejako przy okazji. Od jakiegoś czasu podczytuję to forum na miarę moich możliwości i zorientowałam się dość szybko, że grzybica jest u nas problemem rodzinnym. Próbujemy się więc wszyscy razem leczyć. Mam jednak straszny problem z moim synkiem. Mały nie chce jeść. Syn niedługo będzie miał trzy lata. Im dłużej go obserwuję, tym bardziej mam wrażenie, że jego grzybica jest bardziej zaawansowana, niż mi się na początku wydawało. Kto wie, może nawet przekazałam mu ją już w okresie płodowym? W każdym razie ma biały nalot na języku, kilka razy dziennie oddaje brzydki, rzadki stolec, przejawia wyraźną niechęć do ruchu, jest apatyczny ostatnio, w nocy bez wyraźnej przyczyny wybudza się ze snu, nad ranem ma często zapchany nos i nie może oddychać (wygląda to na początek alergii), no i nie chce jeść. Sprawa z jedzeniem zaczyna wylądać dramatycznie. Maluch ma kilka swoich ulubionych potraw, niestety, to same węglowodany. Poza tym reaguje wręcz chisterycznie, gdy próbuję wprowadzić do jego diety jakieś zmiany. Najchętniej jadłby tylko banany, gotowaną kukurydzę, frytki, spagetti i chlebek z pomidorem. Czasem skusi się też na ugotowane jajko. To wszystko. Kiedyś, jak był mniejszy, jadł zdecydowanie więcej rzeczy. Im jest starszy, tym bardziej ogranicza swój jadłospis. Dawniej zupełnie się tym nie martwiłam, bo do drugiego roku życia karmiłam go piersią. W moim mleku dostawał wszystko, czego potrzebował. Teraz, gdy grzybica ewidentnie się u niego rozwija, należałoby radykalnie zmienić jego dietę. Próbowałam, ale na razie bez skutku. Wszyscy mi radzili, by malucha trochę przegłodzić, ale to też nie poskutkowało. Jednego dnia podałam mu na śniadanie ugotowane warzywa. Nie zjadł nic. Postanowiłam być uparta i się nie poddawać. Nie dawałam maluchowi nic oprócz wody do picia. Na obiad znów podałam warzywa. Siedział, płakał, ale niczego nie ruszył. Na kolację również nic nie zjadł. Złamał się dopiero następnego dnia w porze obiadowej i zjadł trochę warzyw, ale był już tak słaby, że ledwie stał na nogach. Potem znowu do końca dnia nic nie chciał zjeść z tego, co zaserwowałam. Złamałam się wreszcie i dałam mu na kolację jego ukochany chleb z pomidorem. Nie wiem zupełnie, co robić. Nie wiem, jak długo można bezpiecznie głodzić tak małe dziecko i czy w ogóle jest sens? Czy to coś da? Nie ma też na razie najmniejszych szans na podanie małemu jakichkolwiek leków. Gdy próbuję mu coś wlać do buzi na siłę (ot choćby zwykły syrop na kaszel), od razu płacze i wymiotuje. Przemycić leki też za bardzo nie mam w czym, bo syn pija wyłącznie przegotowaną wodę. Dodam też, że mały nigdy nie dostawał słodyczy. W naszym domu cukru w zasadzie nie używa się wcale, zawsze też staram się sprawdzać skład gotowych kupowanych produktów i odrzucać wszystkie te, które mają w składzie cukier. I co tu z takim maluchem zrobić? Jest wyjątkowo uparty i konsekwentny w swoich decyzjach. Jak się na coś uprze, to nie ma na niego siły. Znałam jeszcze tylko jedno takie dziecko jak on. Tym dzieckiem byłam ja sama. Tak więc najwyraźniej ma to po mamusi... I ponoć ja też w dzieciństwie byłam strasznym niejadkiem. Może to też po mnie? Czy takie rzeczy są dziedziczne? A może nie powinnam z tym nic robić? Może po prostu obserwować i czekać? Może maluch jakoś sam z tego wyrośnie? Naprawdę, nie mam pojęcia, jak postępować. Jak nakłonić syna do zmiany diety? Zaczęłam już nawet sama piec chleb. Od jakiegoś czasu daję synowi tylko ten, który sama upiekę w domu, czyli żytni, razowy, na zakwasie. Ale to sprawy przecież nie załatwi. Czym go leczyć? Jak i w czym mu to lekarstwo podawać, żeby chciał wypić? Citrosept w soku grapefruitowym jest całkiem pijalny, ale w wodzie jest okropnie gorzki, a synek nie chce pić soków ani herbatek ziołowych. Mam w głowie bałagan. Może ktoś z was miał zagrzybionego malucha-niejadka i jakoś rozwiązał ten problem? Każda sugestia na wagę złota! Z góry dziękuję! Joanna Temat: Do mam karmiących piersią - rozszerzanie diety 1. Zgodnie z najnowszymi zaleceniami pediatrów, gluten wprowadzamy w dawce ekspozycyjnej 2-3g produktu glutenowego na 100g papki warzywnej codziennie przez 2 miesiące, potem miesiąc 6-7g i po (w sumie) 3 miesiącach możesz bez problemów podawać pełne posiłki glutenowe, o ile wcześniej nie wystąpi reakcja alergiczna albo nietolerancja glutenu. Jeśli wystąpi (mogą to być biegunki, wymioty, alergie skórne, zmiany w zachowaniu), ekspozycję porzucasz i zaczynasz podawać na próbę gluten w 10tym miesiącu. Zboża glutenowe to: żyto, pszenica, jęczmień, owies, orkisz. Najpopularniejszy sposób to dodawanie do zupek kaszy manny, pół łyżeczki po ugotowaniu. Możesz również kupić kaszkę błyskawiczną z któregoś z ww zbóż i dodawać do papek (np. allegro.pl/item823432698_holle_bezml_kaszka_grysk_pszenny_4m_2 50_g.html - te kaszki ogólnie polecam, bo nie zawierają cukru albo z nestle kaszka 5zbóż). 2. Rozszerzanie diety oznacza UZUPEŁNIANIE karmienia piersią, a nie odwrotnie, wobec czego tak naprawdę początkowo podaje się tylko minimalne ilości posiłków, cały czas karmiąc piersią na żądanie. Na początku ma to być tylko jeden posiłek, tu już zależy od preferencji, może to być obiadek (papka warzywna) lub kaszka. Najwygodniej, żeby była to zupka, bo od 7go miesiąca możesz do niej dodać mięsko, a potem żółtko, oba ważne ze względu na zawartość żelaza. Będzie to żelazna pozycja w menu malucha i najbardziej wartościowy posiłek, oprócz piersi oczywiście. Jak maluch chętnie będzie nastawiony do jedzenia, próbujesz kaszki, potem owoce. Możesz oczywiście podać owoce jako pierwsze, ale jest szansa, że jak posmakują to potem może nie chcieć marchewki . Po koniec 9go miesiąca, maluch powinien dostawać obiadek, kaszkę (raz dziennie lub dwie mniejsze porcje) i owoce lub sok przecierowy. 3. Ja podaję kaszki na moim mleku, młody chętniej je i traktuję je jako posiłek mleczny, kaszka na wodzie byłaby logicznie posiłkiem bezmlecznym, więc koniecznie należałoby wtedy pamiętać o częstszym podawaniu piersi. Mam w domu niejadka, więc nie ryzykuję . W przypadku karmienia piersią nie określa się ilości posiłków mlecznych, cały czas karmisz na żądanie. W początkowym okresie karmienia piersią proponuję podawanie jej zawsze PRZED posiłkiem: dziecko nie będzie głodne i bardziej chętne do "współpracy" oraz zadbasz o ochronę żołądka przed ewentualnym ryzykiem alergii. Możesz podawać również pierś "po", do popicia, jeśli nie stosujesz butelki. Resztę doczytasz tu: www.osesek.pl/podstawy-zywienia-dziecka/jadlospis-doskonaly/391-model-zywienia-niemowlat-karmionych-piersia.html Powodzenia . Temat: biegunka u rocznego dziecka Biegunka Lekarz medycyny Agnieszka BILSKA, Konsultacja: dr Piotr Albrecht 01-05-2004, ostatnia aktualizacja 18-02-2003 18:26 Występuje, gdy dziecko oddaje trzy lub więcej obfitych, wodnistych stolców w ciągu 24 godzin lub pojedynczy stolec, który zawiera krew, śluz albo ropę. (Półpłynne wypróżnienia po każdym karmieniu u niektórych niemowląt karmionych piersią nie są biegunką). Biegunki u dzieci są bardzo groźne, gdyż szybko doprowadzają do odwodnienia. Im mniejsze dziecko, tym szybciej narastają zaburzenia i tym są groźniejsze. Maluch traci z płynnym stolcem duże ilości wody i soli mineralnych. Krew zagęszcza się, spada ciśnienie, dochodzi do niedokrwienia nerek, wątroby, mózgu. Dziecko oddaje coraz mniej moczu, płacze bez łez, ma spierzchnięte, karminowe usta. U niemowlęcia zapada się ciemiączko, maluch staje się coraz bardziej apatyczny, a jego skóra sucha i mało elastyczna. Gdy biegunce towarzyszą wymioty, odwodnienie narasta w lawinowym tempie. Trzeba zgłosić się jak najszybciej do szpitala, gdyż tylko kroplówki pozwolą na wyrównanie niedoboru wody i substancji mineralnych (elektrolitów). Dwa, trzy wolne stolce u starszego dziecka, które poza tym dobrze się czuje, nie są powodem do alarmu i świadczą najczęściej o błędzie dietetycznym lub przejedzeniu. Mogą się pojawić po rozszerzeniu diety o nowy rodzaj pożywienia (dlatego wszelkie nowości należy wprowadzać stopniowo i pojedynczo - łatwiej się wtedy zorientować, co wywołało luźne stolce). Przyczyną może być także zjedzenie większych ilości owoców (zwłaszcza śliwek), otrębów lub warzyw, ponieważ zawarty w nich błonnik działa jak środek przeczyszczający. Dziecko odczuwa wtedy silne i bolesne skurcze brzucha, nie ma apetytu, może wymiotować. Po kilku godzinach wszystko wraca do normy. Najczęstsze przyczyny biegunek u dzieci to: alergia pokarmowa - biegunka nawraca, towarzyszy jej często wysypka, a także skłonność do infekcji dróg oddechowych. Trzeba wykluczyć wtedy z jadłospisu dziecka (lub karmiącej piersią matki) produkty uczulające (patrz: alergia pokarmowa); niedostateczne ilości enzymów, odpowiedzialnych za trawienie cukrów (laktozy, sacharozy). Nierozłożone cukry ulegają w jelitach fermentacji, co powoduje wzdęcia, oddawanie bardzo dużej ilości gazów i biegunkę, zwaną fermentacyjną; zakażenie bakteryjne - głównie salmonellą, wywołującą dur brzuszny i tzw. biegunki salmonellowe lub shigellą, powodującą czerwonkę bakteryjną, a także innymi rodzajami bakterii, na które przewód pokarmowy dziecka jest szczególnie wrażliwy. Biegunka salmonellowa rozwija się w dzień, dwa po spożyciu zakażonego pokarmu (najczęściej są to produkty mleczne i jaja, a więc także majonezy i ciastka z kremem), a częstym wolnym stolcom towarzyszy gorączka (do 39°C), silne bóle brzucha i wymioty. Czerwonka bakteryjna zaczyna się niespodziewanie wystąpieniem papkowatych stolców, które stają się coraz bardziej skąpe, zawierają śluz i krew. Dziecko ma gorączkę, szybko się odwadnia, jego stan gwałtownie się pogarsza. Zapobieganie zakażeniom bakteryjnym to przede wszystkim mycie rąk po każdym wypróżnieniu i przed jedzeniem, a także zachowanie higieny przy przechowywaniu żywności i przygotowywaniu posiłków. Leczenie musi przebiegać pod kontrolą lekarza, który dobierze odpowiedni antybiotyk i leki wspomagające. Inne przyczyny biegunki: wirusy - głównie z grupy rotawirusów. Infekcje występują najczęściej w zimie. Po 2-3 dniach objawów "przeziębieniowych" u dziecka zaczyna się ostra biegunka, często wymioty i gorączka. Maluch szybko słabnie, gdyż ilość wypróżnień może dochodzić do 20 w ciągu doby; nietolerancja składnika zbóż - glutenu. Choroba zwana celiakią objawia się pod koniec pierwszego roku życia. Biegunki są bardzo obfite, półpłynne, zawierają niestrawione resztki i dużo tłuszczów. Dziecko przestaje rosnąć, ma duży obwisły brzuch. Leczenie polega na wykluczeniu z diety wszystkich produktów zbożowych; choroby innych narządów - angina, zapalenie ucha, płuc, zakażenie dróg moczowych mogą na drodze odruchowej pobudzać wrażliwy przewód pokarmowy malca; obecność pasożytów w jelitach - najczęściej lamblii (patrz: bóle brzucha); Temat: ŻYWIENIE ŻYWIENIE Żywienie. Odpowiednie jest podstawą dobrej kondycji pieska, jego zdrowia i co się z tym wiąże ładnego wyglądu, zdrowej skóry i pięknej sierści. Szczeniak powinien trafić do naszego domu z karmą, którą był żywiony w hodowli. W interesie nowego właściciela jest aby szczeniak przynajmniej przez pierwsze dni w nowym domu był żywiony tak jak dotychczas. Zmiana domu jest i tak dla malucha sporym stresem więc nie ma co dokładać mu więcej. Jeśli chcemy pieska żywić inaczej, to po kilku dniach możemy zacząć wprowadzać mu nowe pokarmy. Inny rodzaj karmy można mu początkowo mieszać z tą, którą zjadał do tej pory. Ja jestem zwolennikiem dobrej, suchej karmy odpowiedniej dla wieku. Pieski początkowo zjadają karmę wilgotną a w miarę jak wyrastają im ząbki i mogą gryźć, dostają także suche krokiety. Jako urozmaicenie dostają trochę mięsa, ser biały (ale nie tłusty), od czasu do czasu żółtko jajka, trochę kefiru lub jogurtu naturalnego i świeże warzywa i owoce - hitem jest surowa marchewka. Napisałam "urozmaicenie" i "trochę" specjalnie. Zwykle właściciele przekarmiają psa mięsem czy białym serem. To co dla człowieka jest mało, dla psa, który waży 5 kg będzie baaardzo dużo. Nadmiar, szczególnie mięsa, jest bardzo szkodliwy. Z wieprzowiny należy zupełnie zrezygnować. Inne gatunki podawać ostrożnie, np. wołowina może uczulać. U psa, który dostaje w pożywieniu nadmiar białka zwykle pojawia się świąd skóry i pies uporczywie drapie się i wygryza sierść (to jest objaw, który możemy zaobserwować a oprócz tego w sposób niewidoczny dla oka (przynajmniej na początku), zostaje zakłócona równowaga w przyswajaniu wapnia i fosforu). Można karmić psa jedzeniem przygotowywanym w domu ze świeżych produktów. W bardzo dużym skrócie można powiedzieć, że posiłek domowy powinien składać się z mięsa (np. kurczak, indyk, wołowina, królik, jagnięcina), wypełniacza (np. makaron, ryż) i warzyw (unikać kapustnych, strączkowych). Wszystkie te składniki w proporcji po około 1/3. Jeśli karmimy domowym jedzeniem zwykle musimy dodawać preparaty mineralno-witaminowe. Najlepiej rodzaj i ilość skonsultować z lekarzem i dobrać do sposobu żywienia. W przypadku suchych karm raczej nie potrzeba stosować dodatkowych witamin. Nadmiar witamin i minerałów szkodzi szczeniakowi i może zaburzyć jego rozwój w równym stopniu jak ich niedobór. Z jadłospisu szczeniaka należy bezwzględnie wykluczyć słodycze, wędliny, potrawy mocno przyprawione (niech nas nie korci podanie np. resztek z grilla, kaszanki). Generalnie nie można traktować psa jak kosza na odpadki z obiadu. Najlepiej jeśli pies ma stałe pory karmienia. Młode szczenię przyniesione do domu zwykle karmimy ok. 4 razy. Zwykle o tym poinformuje nas hodowca. Bardzo szybko piesek zasygnalizuje nam, że wystarczą mu 3 posiłki a około 6 miesięczny będzie wymagał karmienia 2 razy dziennie. Po jedzeniu szczeniak nie powinien być zabierany na forsowne spacery. Wyjątkiem są maluchy, które uczymy czystości. Warto po posiłku wynieść pieska na dwór na króciutkie siusiu. Jeśli pieska karmimy gotowymi karmami, to trzeba pamiętać o odpowiednim przechowywaniu karmy. Gotowy pokarm należy przechowywać w szczelnych pojemnikach. Miseczka dla shih tzu powinna być raczej płytka i szeroka ze względu na charakterystyczny pyszczek. Najlepsza będzie metalowa lub ceramiczna, stabilna i dosyć ciężka. Dobre są miseczki z gumą na spodzie - miska nie wędruje podczas jedzenia po całym pomieszczeniu. Nie zdają egzaminu miski podwójne z przegródką na karmę i wodę. Oczywiście miski należy utrzymywać w czystości. Woda musi być dostępna CAŁY CZAS. Dla shih tzu dobrze jest zamontować poidełko, takie jak dla gryzoni. Unikniemy stałego moczenia wąsów, brudzenia wody w miseczce i ciągłego wycierania buzi pieska i podłogi po każdym napiciu się. Korzystania z poidła bardzo łatwo nauczyć nawet dorosłego psa. Temat: 6,5 mca, stoi na wadze, mało je...? A widzisz. Czyli tak jak u mnie. Po wprowadzeniu nowych pokarmow mlody przestal rosnac Cuda wyczynialismy, 6 pediatrow w szpitalu sobie nad nim glowe lamalo, jezdzilismy po specjalistach roznorakich, sterty badan robili mlodemu i nic. Dopiero jak po roku poszlam z 9-kilowym 20-miesieczniakiem do dietetyczki, ta spojrzala na siatke centylowa i uznala, ze winne sa stale produkty. Prowadzilam wtedy dziennik i wrocilismy do podstaw: dan jednoskladnikowych i po kilku tygodniach mielismy juz pewnosc, dziecko mialo alergie na jablko, marchew, krowie, kozie, i sojowe mleko, truskawki, cytrusy, kakako... Marchew i jablko okazaly sie najwiekszym problemem. Przez miesiac na diecie mlody przybral 2 kilo. Alergia nikomu nie przyszla do glowy, bo dziecko nic nie mialo na skorze, bylo pogodne, choc ja widzialam,z e byl troche spokojniejszy niz wczesniej, rozwijal sie dobrze, zeby rosly mu jak grzyby po deszczu, a lekarze usilowali wine zwalic na mnie, zmusic do zaprzestania karmienia piersia, bo to "sama woda". Pisalam nawet do tubylczego dietetyka dzieciecego, autora ksiazek o zywieniu dzieci, po analizie jadlospisu mlodego uznal, ze MUSI byc w tym medyczna przyczyna, bo dzieciak jadl tyle, ze dla dwojga by wystarczylo, a tracil na wadze... Nie twierdze, ze w waszym przypadku to tez alergia, ale jesli po wprowadzeniu stalych produktow mimo, ze dziecko poza nimi nadal pije mniej wiecej ta sama ilosc mleka a waga staje i spada na siatce, to warto sie przyjrzec blizej temu, co dziecko je. MAluchowi nie zaszkodzi, zwlaszcza, ze jest na piersi. Odstaw na 2 tygodnie wszystkie produkty poza twoim mlekiem i raz w tygodniu, o tej samej porze waz dziecko w osrodku (na tej samej wadze), bez pieluchy, najlepiej przed posilkiem, wowczas pomiar bedzie najbardziej wiarygodny. Po 2 tygodniach wprowadz jeden produkt, np bokula, dynie, czy ryz, nic poza tym. Po kolejnym wazeniu inny produkt i tak z miesiac. Jak waga nie bedzie spadac, to mozesz uznac, ze produkt jest bezpieczny i wowczas ten kontynuowac obok nowego, z tym, ze nie codziennie. Gotuj sama, wowczas bedziesz miec pewnosc, ze nie ma np dodatku masla i mimo, ze danie wydaje sie bezpieczne, to i tak moze wywolac reakcje. JEst to nieco uciazlwy sposob, ale ze maluch jeszcze przez kilka miesiecy moze bez szkod na zdrowiu pic tylko mleko, to nie czekalabym z tym. Im wiecej produktow bedzie miec w diecie, tym trudniej bedzie znalezc winowajce. Zobaczysz, czy po odstawieniu stalych pokarmow waga wzrosnie, jesli tak, a po wprowadzeniu czegos nowego znowu sanie czy spadnie, to bedziesz miec roziwazanie zagadki. Moje rozwiazanie jest nieco pochlaniajace, ale pewne, zwlaszcza, jak dziecko nie ma zadnych innych objawow. Jesli jednak waga dziecka na samym mleku nadal bedzie stac w miejscu albo spadnie, wowczas lekarza wypada przycisnac o bardziej szczegoleowe badania. Moj scenariusz jest z tych czarniejszych i mam nadzieje, ze maluch sie rozkreci i zacznie rosnac, zwlaszcza, ze dzieci piersiowe maja prawo rosnac skokowo. Powodzenia! Temat: MARZEC 2004 - CZĘŚĆ V Witam w ten wiosenny słoneczny dzionek Aż się żyć chce, jak taka pogoda za oknem. Najchętniej siedziałabym cały czas na dworze, ale czasem trzeba wpaść do domku cosik przekąsić Przede wszystkim witam nową mamę z Franeczką (fajne imię ). Zaglądaj do nas i pisz jak najczęściej. Gratuluję również Boskiej Pani Magister! A z A. wszystko się ułoży, grunt to pozytywne myślenie. Ściskam figi! Jollyg-no to widzę, że u Ciebie wiosna na całego To bardzo dobrze, a zobaczysz, będzie jeszcze lepiej! Wszystko się wyprostuje. Gosiaa_p- to centrum, to Okaz, na Wita Stwosza. Bardzo blisko mojego domu, więc bywamy tam praktycznie teraz codziennie. Cloud-ac- w do d... z taką kadrową! Wredne babsko i tyle! Ankubek- ja też słyszałam, że dla alergików dobre są jajeczka przepiórcze, ale niestety nie wiem dlaczego. Mamomisiaczka- u nas jest podobine, jak tylko tata się pojawia w domu po pracy ja schodzę na drugi ( a czsem nie wiem czy nawet nie na dalszy) plan, ale wcale się tym nie martwię. Bo jak mądrze (bardzo mądrze) napisała magdawe, maluchy zawsze do nas (mam) przybiegną aby je pocieszć w razie nieszczęścia. Pozostaje nam więc tylko oberwować te wspaniałe zabawy naszych mężczyzn i cieszyć się, że mają taki wspaniały kontakt. No i dobrze, że już podjęłaś decyzję w sprawie pracownika. Na jego miejsce pewnie znajdzie się wielu chętnych, którzy nie będą Ci takich numerów wywijać. A teraz jadłospis Matika: ok.7-7:30-kanpka (czasem dwie) z szynką (ser żółty niezbyt chętnie, a na biały to już zupełnie ma długie ząbki), danonek i ok. 200ml herbatki, ok.10(po drzemce)-250ml kaszki ryżowo-mlecznej lub pszenno-mlecznej, ok.14-obiadek- gotowany przez mamę-zupka lub jarzynki z mięsem lub jajkiem lub rybą,ok.180ml soku ok.16-17-owoce ze słoiczka lub "żywe", czasem (jak mi się chce ugotować domowy kisiel z jabłek), biszkopty lub chrupki, ok.180ml soku ok.20-zupa mleczna(Bebiko3+makaron lub płatki ryżowe lub kaszka kukurydziana) Ten ostatni posiłek to jak na razie był tylko jeden (mleko+makaron), bo dopiero wczoraj Matik został odstawiony od (.). Jak na razie obyło się bez bólu, zobaczymy co będzie dziś, mam nadzieję, że wszystko pójdzie nam gładko. A, jeszcze między posiłkami (na dworze) Matik pojada chrupki i wypija ok. 150ml soku lub wody. U nas też mania telefonowania , dzwonić można dosłownie ze wszystkiego Zauważyłam też, że po powrocie do domu Matik zupełnie inaczej bawi się swoimi zabawkiami ( których prawie mięsiąc nie widział), są to już takie bardziej "dorosłe" zabawy. Nie wiem jak Wam to wytłumaczyć, ale przez ten miesiąc nastąpiła jakaś odmiana jego w sposobie bawienia się. Muszę już kończyć, bo mój wielki odkrywca sie budzi. Miłego popołudnia, Gosia P.S. Nie pamiętam która z Was pisała (ot, sklerozja że hej, bez notatek ani rusz), że Jej maluch budzi się z suchą pieluchą po nocy. U Matika też często się to zdarza, ale rano po spaniu sadzamy go na nocnik i sprawa załatwiona (zresztą po każdym spaniu staramy się go wysadzać i prawie zawsze z sukcesem ) Temat: przedszkole niepubliczne Bielany Zrobilismy sobie krotkie wakacje - bez dostepu do internetu Z Twojego listu wynika, ze juz chyba podjeliscie decyzje, ale napisze jeszcze "co nie co" - tytulem wyjasnien. Jesli chodzi o "Akademie" - ja rowniez odwiedzilam oddzialy na Bielanach. Szczegolnie poruszyl mnie oddzial sasiadujacy ze spoldzielnia. Na tym samym pietrze pokoj Panow-hydraulikow (z calym szacunkiem, o ile wytrwaliby w trzezwosci) i sale dla dzieci. I kiedy moj Synek mijany na schodach przez jednego z Panow ziejacych poalkoholowym odorem (!) otrzymal serie pytan dotyczacych wieku i zainteresowan...sasiedztwo przestalo mi odpowiadac. Ale umowiona juz na spotkanie - weszlam do srodka. I tam - kolejna niespodzianka. Dla odmiany Pani Wychowawczyni nawet nie probowala nawiazac zadnego kontaktu z Malym i nie zwracala uwagi na Jego obecnosc. To ja bylam obiektem zainteresowania i tylko mi nalezala sie uwaga. Grupa, do ktorej mialby nalezec moj Syn byla juz pelna. Ale tworzyla sie juz druga grupa dwulatkow, bo takie bylo zaintersowanie Klientow. I w tej moglabym zarezerwowac miejsce dla dziecka. Pani oprowadzila mnie po przedszkolu, pokazala wszystkie sale. I...okazalo sie, ze wsrod i tak malenkich, jak na te liczbe przedszkolakow sal...brakuje sali dla nowopowstajacej grupy. Szybko reagujaca Pani stwierdzila, ze salke chyba "wygospodaruje sie" z sali gimnastycznej. A przeszkoda nie jest nawet to, ze byl juz poczatek lipca, a remont odbywalby sie chyba w obecnosci przedszkolakow. Nastepny minus - to jadlospis. Wlasciwie brak mozliwosci korygowania tego, co uczulalo moje dziecko. W przypadku "Lesnych Ludkow" kazdego poranka ustalalam z Pania Agnieszka, ktora wprowadzala mojego Synka w swiat przedszkolakow, na co mozemy sobie pozowlic, a co zastapimy innym produktem. I tak Maly po krotkim czasie dzieki diecie eliminacyjnej doszedl do takiego stanu zdrowia, ze dzis zjada wlasciwie wszystko. Udalo nam sie "przetrwac" najgorszy okres. Wracajac do warunkow lokalowych - "Lesne Ludki" maja juz przewage w lokalizacji. Otoczenie lasu i cisza, ktora maja, gdy spedzaja czas w ogrodzie jest nieporownywalna. Sale nie sa olbrzymie, ale w grupach jest tyle dzieciakow, ze chyba nie brakuje im przestrzeni. Jest tez sala gimnastyczna, jadalnia, lazienki na parterze i na pietrze. Pewnie sami obejrzeliscie Napisalas, ze zalezy Ci na wspolpracy w zakresie rozwoju. Oczywiscie - kazdy z nas oddajac Malucha na kilka godzin dziennie chce, aby kazda informacja o dziecku do nas dotarla. I zeby tworczo rozwijac Jego umiejetnosci. Zauwazylam, ze do naszej korespondencji dolaczyla Mama "Dzidzi", ktora upodobal sobie moj Kubus Rzeczywiscie - kazdego dnia rozmawiamy o tym, co wydarzylo sie w przedszkolnym zyciu naszych dzieci - czego pragnely, a co im tego dnia doskwieralo...Z Maluchami pracuja swietni specjalisci (moge to chyba ocenic z kilku perspektyw, poniewaz sama pracuje w branzy uslug dla Maluchow) - a Dyrekcja naprawde chetnie rozwaza sugestie Rodzicow. Nie napisalas, jakim jezykiem porozumiewa sie Twoj Synek. Jesli jednak bierzesz pod uwage "Lesne Ludki" moze to byc angielski. W tym przypadku mysle, ze rowniez mozesz byc spokojna o Jego rozwoj - od momentu zmian w przedszkolu i wprowadzania dodatkowo lektorow z zewnatrz Kubus zaskakuje mnie ilosci slowek i checia porozumiewania sie w tym jezyku. Ale kazdy Malec jest inny - niestety nie znam jeszcze Twojego Synka, wiec trudno mi odpowiedziec, czy dokladnie tego szukacie. Wierze, ze spotkanie w przedszkolu moglo rozwiac Wasze watpliowsci, ale decyzja bedzie juz tylko efektem rodzinnych narad Jesli jeszcze chcielibyscie o cos zapytac - czekam na maila. Pozdrawiam, Dagamara - mama Kubusia Temat: Karmienie piersia Nesla! Nesla! Samo sie wyjasnilo. I wina ulewania i zdenerwowania, placzu. Po nalykaniu sie powietrza Milena zapewne mniej mleka wypijala. Wystarczylo jej, ze sie wyciszyla i zaspokoila pierwszy glod a nie najadala po koniuszki wlosow. Zreszta kiedy brzuszek pelny to kolki sa bardziej dokuczliwe. Herbatki pomagaly na kolke ale byly mniej kaloryczne i odzywcze niz mleko. (Te Twoje kopelki to bede polecac znajomym jak taka rewelacja!) Wrysowalam sobie liczby ktore podalas i nie widze powodow do niepokoju. Mysle, ze lekarz rowniez Cie uspokoil. Faktycznie, tempo wzrostu wagi zostalo troche stonowane ale nie dramatycznie. Wciaz to jest w granicach normy i ciesze sie, ze Milenka teraz to nadrabia! Co do jadlospisu to powinnam pobuszowac w ksiazkach aby stworzyc tu jakis idealny jadlospis ale i ksiazki i net masz wiec nie bede przepisywac i wymadrzac sie, ze niby to ja taka genialna jestem... ;-D Mam uwagi ale drobne. Po pierwsze chwale Cie za to, ze masz tak duzo silnej woli aby coreczke karmic zdrowo i jednoczesnie starasz sie zgubic zbedne kilogramy! Zazdroszcze! Sadze, ze pierwsze sniadanie o 10 to troche za pozno. Jezeli nie lubisz jesc skoro swit to chociaz zjedz sobie maly kubeczek jogurtu zaraz po tym jak wstaniesz i oczywiscie bedziesz mogla. Rezygnacje z mleka rozumiem ale pamietaj, ze jego przetwory nie sa (az tak - roznie to bywa) alrgizujace. Czyli jogurty, mleko typu ukwszone (karne?), pasty do kanapek z bialego sera czy cos jak nasze grani - cotage. I serki homogenizowane. Mozesz jogurty czy serki jesc z platkami, jak lubisz. Nastepnie dodalabym do sniadania i lunchu jednak troche warzyw. I na lunch cos innego niz na sniadanie danego dnia. Dla urozmaicenia diety. Moze jakas salatka? Polecam tez ryby na obiado - kolacje, zamias mieska. Nie pamietam jak do dietki maja sie owoce morza, kiedy mozna je wprowadzic, ale wiem ,ze to ogrom bialka. Mi bardzo smakuja, a i moje maluchy nie narzekaly. Tylko w jakim wieku byly kiedy jadlam robale...? Podsumowujac to jesz o 10, 13, pomiedzy 13 i 18 i o 18, czy tak? Bo deser to zaraz po obiedzie czy jako pozna kolacja? Raczej jadlabym 5 razy w ciagu dnia i regularnie (tak jak Ty). Nawet i 6 razy bo dolozylabym rano o 7 czy 8 (jak wstajesz) ten jogurt i przed tym jak sie polozysz (1h wczesniej?). Jeden maly kubeczek naturalnego jogo nie powinien zachamowac chudniecia a znacznie wzbogaci Twoj pokarm. Nie powinna byc tak dluga przerwa pomiedzy ostatnim posilkiem a pierwszym, od 18 do 10 rano jest 20! godzin! Tym bardziej, ze karmisz Mala w tym czasie i to parokrotnie. A moze ja zle zrozumialam i jest jeszcze jakas mala kolacyjka.... Przypominam sobie, ze ja podczas karmienia mialam nieziemskie pragnienie i kiedy moje dziecko pilo mleko ja tez cos saczylam. Rowiniez w nocy. Znowu sie strasznie rozpisalam, taka gadula ze mnie, rowniez w necie.... Bardzo dobrze sie odzywiasz, ja pochlanialam sporo takich trutek w szeleszczacych woreczkach. Przemysl sobie moje rady ale nie przejmuj sie za bardzo. Trzymam za Was dziewczyny kciuki! I zycze sukcesow w karmieniu, zarowno dla mamy jak i corci! Temat: Przedszkole URWIS na Barcza Moje dziecko chodzi do tego przedszkola i mam inne odczucia niż poprzedniczka. Prawdopodobnie dlatego że jestem realistką, a moje dziecko dojrzało do przedszkola i dobrze się tam odnalazło. Jeżeli chodzi o małe 18 miesięczne dzieci to ja osobiście nigdy takiego maluszka nie oddałabym do przedszkola. Dla takich maluszków są żłobki i opiekunki. Uważam że minimalny wiek przedszkolny to 2,6 roku (zaznaczam minimalny) Do przedszkola z pampersem??? Sorry!!! I jeszcze pretensje, że pani przedszkolanka pampersów nie zmienia??? Nawet niech to będzie najbardziej prywatne z prywatnych przedszkoli to w wieku pampersowym dziecko potrzebuje zupełnie innej opieki i troski niż przedszkolna. Wydaje się, że rodzice powinni sami zastanowić się nad sobą zanim podejmą decyzję puszczenia 18 miesięcznego dziecka do przedszkola (zaznaczam przedszkola, a nie żłobka) i to oni a nie przedszkole mogą zrobić mu przez to krzywdę. Dziecko w tym wieku nie jest wystarczająco dojrzałe na przedszkole. W państwowych przedszkolach przed rozpoczęciem roku są zebrania gdzie rodzicom się mówi czego powinni dziecka nauczyć (samodzielnego ubierania, jedzenia, mycia, nie mówiąc o korzystaniu z toalety). Czynności tych w wieku 18 miesięcy rzadko można nauczyć. Zresztą w państwowych poniżej 2,7 nie ma mowy o przyjęciu. Zastanawiałam się dlaczego dyrektorka zgodziła się na takie maluchy, ja gdybym się zgodziła to tylko pod w/w warunkami. Poza tym dyrektorka w przedszkolu jest od zarządzania, a jeżeli jest właścicielką to tym bardziej musi dbać o interes, dla mnie to oczywiste, więc jak zapisałam tam dziecko to od dyrekcji oczekiwałam ustalenia warunków przyjęcia dziacka, rzetenych informacji, umowy, a nie przygotowania pedagogicznego. Od tego ona zatrudnia przedszkolanki i fachowo przygotowane osoby (rzecz do sprawdzenia przecież). W rozmowie ze mną przed przyjęciem dziecka pani dyrektor nie zapewniała logopedy, dentysty, zajęć korekcyjnych itp itd. Zapewniła tylko angielski 2x w tygodniu. Powiedziała mi jasno i wyraźnie że przedszkole jest w chwili obecnej w fazie przygotowania, adaptacji i do września jeszcze w przygotowaniu (wykończeniówka pozostałych sal). Dzieci które przyjmuje w chwili obecnej (bo ma już pozwolenie z kuratorium) będą razem z kadrą tworzyć przedszkole, czasem na błędach. Nie ukrywała tego. To jest ZUPEłNIE NOWE przedszkole. Program i początek roku w przedszkolu zaczyna się od września. Uważam więc, że w kwestii tego przedszkola w pełni będzie się można wypowiadać od września jak rozpocznie pracę pełną parą. Wówczas oceniać, krytykować itd. Co do chusteczek higienicznych widziałam porozstawiane pudełka po całym przedszkolu, widziałam jak pani przedszkolanka wycierała nosek dziecku chusteczką, a nie papierem. Zgadza się że jest 1 grupa, bo dzieci w przedszkolu jest chyba z 15. No można byłoby zrobić 2 lub 3 ale czy jest sens??? Jak będzie więcej dzieci to zapewne zrobią. 3 sale są wykończone, łazienka też, kibelki małe wiszą bo mają wisieć na ścianie, są dostosowane do wysokości dzieci. Nie zauważyłam nie wykończonych tych sal w których bawią, jedzą i myją dzieci(inne sale owszem są niewykończone ale do września mają jeszcze czas) Co do kuchni to jadłospis wymaga dopracowania, powinien nad tym jeszcze popracować dietetyk. Jeżeli chodzi o plac zabaw to rzeczywiście jest to ogromny mankament tego przedszkola. Prawdopodobnie w trakcie załatwiania.Ten ogromny problem powinno się jak najszybciej załatwić. W ogóle nie dziwię się mieszkańcom osiedla ze nie chcą w piaskownicy dzieci przedszkolnych, najprawdopodobniej z uwagi na choroby. Szkoda, no ale cóż mają prawo. Myślę że to przedszkole rozwinie się pozytywnie bo potencjał ma ok. Temat: Szczecin • Szczecin - Uszatek prosze o opinie foretka 23.04.2005 20:09 + odpowiedz Witajcie Mamy We wrzesniu musze oddac moja Pauliske do zlobka. Poniewaz mieszkam na Wloscianskiej to i tutaj bedzie chodzila. Napiszcie mi mamy jak tam jest?? Jak jest z posilakmi, z pieluchami, czy dzieciaczki wychodza na dwor (moja bedzie miala roczek wiec bedzie w najmlodszej grupie), jakie sa panie opiekunki???? Na co zwrocic szczegolnie uwage? I czy warto aby dziecko posiadalo jakies konkretne umiejetnosci? Pozdrawiam serdecznie ~ foretka ~ mama Paulinki (13.09.2004r.), która ma juz ... • Re: Szczecin - Uszatek prosze o opinie bestiaa 24.04.2005 20:39 + odpowiedz witaj, nasza Sonka chodzi do tego żłobka. Zaczęła uczęszcz.. jak miała 9 m-cy. Przez rok czasu bardzo dużo się w nim nauczyła (korzystać z nocnika, jeść samodzielnie, chodzić bez pieluch). Posiłki muszą być dobre, bo z tego co mi mówiły ciocie to Sonka jadła podwójne porcje . Jeśli chodzi o pieluchy, to musisz je przynosić do żłobka, podobnie jak krem, husteczki nawilżane i takie zwykłe. Jeśli chodzi o panie, to są ok, szczególnie ciocia Kasia i jej zmiana. Sonka od miesiąca chodzi już do drugiej grupy, gdzie jest rytmika. Ale ten rok spędzony w maluch wspominamy bardzo dobrze. Jeśli masz jakieś pytania to służę pomocą. pozdrawiam Anetta i Sonia 25.07.2003 • Re: Szczecin - Uszatek prosze o opinie foretka 24.04.2005 22:29 + odpowiedz Bardzo ale to bardzo dziekuje za odpowiedz Oczywiscie strasznie sie boje, chociaz jeszcze mam troche czasu. Prosze napisz mi, jak wyglada dzien w tej najmlodszej grupie? jak dzieci spia? czy musza same zasypiac w scisle okreslonej porze? czy z tymi chodzacymi ktos wychodzi w ladna pogode na dwor? czy maja jakies zajecia? A masz moze jakies rady ? Pewnie wiesz jak to jest przed oddaniem swojego Skarba w inne rece hihihi Pozdrawiam serdecznie ~ foretka ~ mama Paulinki (13.09.2004r.), która ma juz ... • Re: Szczecin - Uszatek prosze o opinie bestiaa 25.04.2005 19:47 + odpowiedz Sonka przyjeżdża do żłobka około 7:20-7:30. Śniadanie u maluszków jest o 8:00, na tablicy korkowej jest zawsze wywieszony jadłospis na cały tydzień i możesz sobie sprawdzić co Twój skarb będzie dzisiaj jadł . Przed dwunastą mają obiad i potem idą spać. Po obiedzie jest podwieczorek, ale nasza Sonka załapywała się na drugą porcję. Jeśli chodzi o zasypianie, to powiem Tobie że żłobkowe ciocie nauczyły Sonkę zasypiania o stałej porze, co było niedopomyślenia jak nie chodziła do żłobka i tak zbliża się godzina 12-ta i Sonka jest padnięta i gotowa do drzemki . Domyślam się że trochę boisz się, jak to będzie jak Twój skarb pójdzie do żłobka. My też przez to przechodziliśmy, ale nie żałuję, że Sonka chodzi do żłobka, wiem że jest zadowolona, że panie dbają i nic jej nie grozi. Jeśli chodzi o zajęcia, to poza zabawami, to nie ma żadnych zajęć. Wszystko zaczyna się od drugiej grupy. Jeżeli mogę Tobie coś doradzić,(na pewno ciocie też to powiedzą) to na początku Paulinkę zostawiaj na 2, 3 godzinki, aby oswoiła się z nowymi ludźmi i otoczeniem.A potem mam nadzieję, że będzie tak jak u nas. pozdrawiam Anetta i Sonia 25.07.2003 • Re: Szczecin - Uszatek prosze o opinie foretka 26.04.2005 07:13 + odpowiedz Jeszcze raz dziekuje za odpowiedz i podniesienie na duchu. Pewnie, ze troche sie boje ale wiem, ze bedzie dobrze. Pozdrawiam Was serdecznie ~ foretka ~ mama Paulinki (13.09.2004r.), która ma juz ... • Re: Szczecin - Uszatek prosze o opinie junista 28.04.2005 16:40 + odpowiedz u mnie sytacja podobna jak u foretki, z tym ze Michał we wrześniu będzie miał 1,5 roku. Ale to nie zmienia faktu że jestem bardzo przestraszona tym faktem. Tym bardziej nże przy okazji spacerku (też jestem z Pomorzan) widział ten żłobek i jego wygląd zewnętrzny po prostu odpycha. • Re: Szczecin - Uszatek prosze o opinie mapa26 28.04.2005 22:18 + odpowiedz Slyszałam o tym żłobku bardzo dobre opinie.Sama wiem że jeżeli oddam syna (20 miesiecy)to rownież własnie do tego żłobka.Nie byłam jeszcze w środku, ale wiem że ma wystrój komunistyczny za to panie pracujące tam są cudowne.Pierwszy tydzien będzie ciężki ale póżniej zobaczysz że warto było!!! Temat: poradzcie mi co mam zrobic hej, zaczęłam studia zaoczne jak piotrek miał rok, przeanalizowałam sprawę i obmyśliłam sobie, że dziecko urodzę około lutego, wyliczyłam sobie dokładnie date poczęcia i 24 maja został poczęty maciejek, którego urodziłam 8 lutego specjalnie tak wymyśliłam, bo ostatkami sił goniłam egzaminy i na niektóre umawiałam się indywidualnie troche wcześniej, aby nic nie zostało na po porodzie, maciejek urodził się po czwartym semestrze, wróciłam na zajęcia od razu dwa tygodnie po urodzeniu, odciągałam mleko w ubikacjach (wcześniej miałam przez te dwa tyg już pozamarazane mleczko), nie opuściłam żadnych zajęć, dzieckiem zajmował się mój mąż , starszym teściowa, albo teściowie, jak mąż w pracy. Akurat zajęcia miałam ustawione tak, że miałam okienko i w tym czasie obracałam do domku na obiadek, zdanie mleczka odciagnietego, umycie laktatora, nakarmienie i powrót na uczelnię do następnego sesji szybko zleciało, pozaliczałam juz na zasadzie aby tylko zaliczyć ( ale mimo to średnia ze stydyjek licencjackich 4,5) i zaczęłaam sie cieszyć wakacjami 3 miesiecznymi, w pażdzierniku już maciejo miał prawie 8 miesięcy, jadłospis urozmaicony, więc nie wracałam do domku nawet jak miałam przerwę, tzn okienko, mleko nadal odciagałam, ale juz żadziej, a potem juz na całe dni zjazdu zostawali w domku, obroniłam się też od razu w lutym po skończeniu 6 semestru. co do róznicy wiekowej, jak zaszłam w ciąże piotrus miał 2 latka i miesiąc, ciążę miałam z komplikacjami, i stanowczo ale spokojnie nie pozwalałam skakać mu na brzuch ( w tym czasie jego ulubiona zabawa ), zdarzało się że go podnosiłam, ale robiłam to najpierw mocno kucnowszy, czas ciąży mnie wyczyszył nieco, jakoś nie denerwowały mnie krzyki małego, jego okres buntu, a uwierz mi do najspokojnieszych nie należę i przyznam się, że w czasie przed ciążą zdarzało się nieraz i niedwa że mały dostał klapsa, z czego nie jestem dumna. chciałam go posłać wczesniej do przedszkola czyli od wrzesnia kiedy miał 2 lata i 4 miesiące ale nie udało się i w zasadzie myślę jednak teraz, że najoptymalniejszym rozwiązaniem byłoby posyłanie takiego malucha na dwie/trzy godzinny dziennie do jakiegoś prywatnego przedszkola czy cos takiego (niesttey u mnie nieosiągalne a wtedy nie miałam samochodu aby jeżdzić po okolicy), bo mały/mala oswoi się z rówieśnikami i innymi dziećmi, ty będziesz miala czas dla siebie, gdy w lutym maciek sie urodzil piotrek poszedl do przedszkola w tym roku ale we wrzesniu, trochę był osowjony z sytuacja w domu z okazji urodzin brata otrzymał od maciusia prezent super hiper smieciarę sterowaną falami ( chyba lepszą frajdę miał mąż przy wyborze prezentu ) i to sam początek jakoś ułatwilo wejście w rolę starszego brata), oczywiście chciał być noszony pieszczony... więcej szczegółów zapraszam na priv : iffona@gazeta.pl Temat: Do przemiłej Kerstink Chcialabym od razu napisac cos na temat testow na alergie. U nas niby tez wykluczona alergia IgE-zalezna. Ale jest duzo roznych mechanizmow powstania alergii, nie tylko ten jeden. Wiec jesli w testach krwi na alergie IgE-zalezna nic nie wyjdzie, to nie oznacza, ze nie szkodzi. Zauwaz, ze u nas panel pokarmowy, czyli np. mleko krowie i jajka tez, byly w normie, a wykluczenie m.i. tez mleka i jajka pomoglo. Lekarka mowila o 'nietolerancji', dopiero po ponad roku mielismy wprowadzic powoli i mleko i jajka, po czym nasza obecna lekarka mleko znowu wyrzucila z jadlospisu. Wiec testy IgE jak najbardziej robic bo moga dawac trop, ale nie jest to jedyny mechanizm. Gdy sie pozegnalismy z alergologiem, to ona wlasnie stwierdzila, ze jest bardzo malo 'prawdziwych' alergikow (czyli tych IgE-zaleznych), wiekszosc osob po prostu ma klopoty z powodu 'nietolerancji' pokarmow - to taki worek na wszystkie inne dolegliwosci 'alergiczne'. Tak, probowalabym odstawic Nutramigen. Twoje dziecko go dostaje w duzych ilosciach. Dopoki nie jestes pewna, czy on nie szkodzi, sledzenie innych tropow wydaje mi sie bez sensu. I zaczelabym od mleczka. Z wykluczeniem glutenu bym czekala. To jest duzo trudniejsze. Poza tym obie lekarki, o ktorych wyzej pisalam, u nas nie braly pod uwage glutenu przy poczatkowych podejsciach, mimo roznego podejscia do alergii (jedna mocno konwencjonalna, druga dosyc alternatywna). Najpierw obstawialy mleko. Wiem, ze bedzie trudne. Nie mam pomyslu, czym zastapic, zeby dziecko nie zauwazylo. Nie radzilabym Bebilonu Pepti ani sojowe mleka, bo rowniez moga dawac objawy. Nie radzilabym Sinlacu, bo slodkie. Jak juz wyzej pisalam, mam zle doswiadczenia z gotowymi kaszkami dla dzieci, wiec nawet tych bezsmakowych bym nie brala pod uwage. Mysle, ze swietnym sniadaniem moze byc kasza jaglana z jablkami z cynamonem, zmiksowalabym na papke, bo ziarenka moglyby zniechecic. Moje dzieci niestety tego nie lubia, oni wcinaja chleb zytni na zakwasie na sniadanie. Piszesz, ze dziecko je zupki warzywne - mozna tez dawac na sniadanie. Wiem, ze to nietypowe. Ale jak mam jakas zupe w domu, to sama wole zupe niz kanapki, ktore i tak teraz dla mnie odpadaja ze wzgledu na gluten. Mieso: odstawilismy wieprzowine na czas diety przeciwgrzybiczej. Wczesniej jedlismy a i tak skora u syna sie polepszyla. Dodam, ze jemy malo miesa, a syn uwielbia ryby, te zawsze mu wchodza. Kasze: rozrozniam 'kasze' i 'kaszki'. Kaszki to te gotowe dla dzieci - dla mnie sa one przetworzone, niewiadomo co w nich jest i nie kupuje w ogole. Zreszta, mam juz troche starsze dzieci. Natomiast kasze: gryczane, jaglane - jak najbardziej. Gluten: najpierw probowalabym z tym mlekiem. Kefiry: nie podalabym na razie, dopoki nie zbadasz Nutramigenu. Jajka: odstawilabym tez na razie. Nie sa one tak bardzo potrzebne, mieso na klopsiki klei sie rowniez, gdy bierzesz make kukurydziana. Tez bardzo przezylam na poczatku, nie wiedzialam co dzieciom dawac do jedzenie. Skorzystaj z tego, ze twoj maluch je zupy warzywne. Nie odstawilabym soczewicy, bardzo to pozywne i smaczne. Apropos Zyrtecu: czy masz wrazenie, ze pomaga ? Nam nie pomoglo ani Zyrtec, ani Claritine. Alergolog na wstepie od razu wyrzucila. K. Temat: nie lubię i tyle nie lubię i tyle Z góry zastrzegam, że nie zamierzam przekonywać "dzietnych" do swoich racji, prosząc jednocześnie o powstrzymanie się od podejmowania prób przekonania mnie do obranej przez siebie drogi życiowej. Nie lubię dzieci - to fakt. Skłamałabym, twierdząc, że są mi obojętne...że znaczą dla mnie tyle, co przysłowiowy "zeszłoroczny śnieg". Skoro mnie irytują i drażnią, to obojętne nie są. Nie muszę zastanawiać się, dlaczego tak jest, ponieważ jestem tego świadoma. Wiem też, że przyczyny chwalebne nie są. Wręcz przeciwnie, świadczą raczej o złych cechach mego charakteru, którego nie staram się zmienić, bo tak mi łatwiej i wygodniej. Jestem egoistką i przyznaję się, że chcę być "pępkiem świata" dla siebie i męża. Jestem klasycznym przykładem jedynaka, nauczonego od pieluch dbałości o siebie, który w dorosłym życiu nie chce i nie potrafi zrezygnować z przywilejów rezerwowanych tradycyjnie dla najmłodszych. Widzę jak ogromną pracą jest wychowanie dziecka. To prawdziwe poświęcenie, często rezygnacja z własnych pragnień. Bez cienia fałszu podziwiam "dzietnych" za brak egoizmu, którego ja wyzbyć się nie potrafię. Pieniądze lubię wydawać na swoje i męża przyjemności. Nie chcę ograniczać "zbędnych" wydatków na potrzeby dziecka. Nie chcę żyć w rytmie biologicznym malucha. Jeśli chodzi o bardziej przyziemne sprawy, przyznam, że jakkolwiek idiotycznie to brzmi, dziecko obce jest mojemu, bardzo osobistemu poczuciu estetyki. Trudno znaleźć mi wspólny język z "dzietnymi" już znajomymi. Mnie naprawdę nie interesuje stan pieluch ich pociech, jadłospis, częstotliwość karmienia, postępów w rozwoju. Słucham z grzecznym uśmiechem i obowiązkowym: "ooo", "aaa", "no proszę", ale tematu nie podtrzymuję. Rozumiem, że dla młodych rodziców, te sprawy są aktualnie najistotniejsze, ale chciałabym, aby oni ze swej strony, w kontakcie ze mną, mieli na względzie, że dla mnie takimi nie są. Mam wyjątkowo wrażliwe powonienie. Czasem tak bywa, że gdy pewien zmysł jest nieco przytępiony, inny wyostrza się ponad miarę. Mój wzrok nadpsuł się od papierowej pracy, ale równocześnie rozwinął się mój węch, co bywa nader kłopotliwe w wielu sytuacjach dnia codziennego. Kłopotliwe bywa wszakże w obecności znajomych i ich dzieci noszących pieluchy. Wyczuwam nawet "kropelkę" moczu w pieluszce, nie wspominając o bardziej konkretnej zawartości. Niedawno , podczas niedzielnego obiadu u znajomych, postawiono w moim sąsiedztwie fotelik z dzieckiem (świeżo przewiniętym). Cóż z tego, że między przystawką a zupą, odebrało mi apetyt. Zwróciłam się do mamy szkraba żartobliwie i wprost (bez cynizmu, bez ironii, bez złośliwości), że chyba znowu trzeba będzie młodego przewinąć. Zareagowała szczerym zdumieniem, wskazując, że zrobiła to przed 15toma minutami. Cóż z tego? Być może znienacka dopadnie mnie przemożna chęć posiadania potomka i zapałam miłością do dzieci. Nie mogę tego wykluczyć. Obecnie śmiem twierdzić, że tak się nie stanie, ale nie zarzekam się, bo to nie ma sensu. W istocie jestem "dziwadłem", które woli eksplorować galerie niż zawartość cudzych wózków. "Dziwadłem", które uwielbia się rozpieszczać i pozwalać rozpieszczać siebie. Egoistką, która nie chce podzielić się tym z dzieckiem, którego z takich powodów nie chce mieć. Przyznaję. Wiele razy klnę w duchu, albo gdy "dzietni" nie słyszą. Z nieelegancką satysfakcją komponuję nieskładne wiązanki inwektyw w stronę "mamusiek" i ich "pociech". Zazwyczaj do takiego stanu doprowadzają mnie nieujarzmione dzieci, nad którymi ich rodzice nie mają ewidentnie żadnej kontroli. Dla takich jak ja też jest miejsce na świecie. Dla takich, którzy nie chcą dać, choć biorą... Temat: Kwiecien 2004, cd. 3 :) to i ja sie w koncu melduje po powrocie i w Nowym Roku. Humor mam taki ze tylko mi siekiere dac albo cos... grrrr. no dobra nie bede o tym. z Zakopanego wrocilismy w niedziele i przez dwa dni nadrabialam zaleglości w czytaniu, niby tempo przyrastania nowych listow mniejsze ale i tak tego troche:- ) juz potem sil na napisanie czegokolwiek brakowalo. tym bardziej ze od razu wpadlam w wir w pracy. Contra doskonale Cie rozumiem, ja mam taka sama sytuacje i juz sie nie moge doczekac konca stycznia. Moj "doskonaly" humor to glownie chyba ma swoje podloze w tym ze Mlody dalej choruje.... a moze powinnam napisac ze znowu choruje, nie wiem. W Zakopanem bylo w porzadku a pod koniec wyjazdu zaczal znowu kaszlec i kaszle teraz tak ze malo sobie pluc nie wypluje, zreszta co jakis czas konczy sie to wymiotowaniem:- (((( Obawiam sie ze nawet lekarz sie w tym gubi, bylam osluchiwal go, niby zmian zadnych w plucach nie, dostalismy leki wziewne... i nic. To bylo w poniedzielek, moze ja za szybko chce zeby bylo dobrze??? Ten jego kaszel to taki dziwny, strasznie brzydki i sie nasila po poludniu a juz w ogole w nocy horror, echchch ide chyba jutro jeszcze raz i wymusze skierowaniue na RTG albo cos, no ile dziecko moze kaszlec! Ciesze sie bardzo ze Jas ma sie lepiej i mama jego tez, oby jeszcze Natalka wydobrzala. I blizniaczki syjamskie w Arabii tez maja sie dobrze...niech nam wszystkie maluchy zdrowieja ( moj tez!!! ) Czytam sobie o czym teraz piszecie i tak o nocniku jeszcze nie myslalam, moze wiosna... sama nie wiem co z tym fantem zrobic, poczekam na razie. Mlody w domku to zazwyczja w body, moze jakiejs bluzeczce i spodenki albo rajstopki. Nowych umiejetnosci w sumie zadnych nie zdobywa... a zaraz swego czasu umial pokazywac jaki to on duzy... potem nauczyl sie kalskac, przy okazji zapominajac poprzednia umiejetnosc, a ostatnio tez sam z siebie zaczal sie zaslaniac kocykiem na haslo "nie ma mateusza, gdzie jest mateusz" oczywiscie wstaje juz przy wszystkim i gdzie sie da, zaczal tez chodzic trzymajac sie stolu playskool, przesuwa go i sie razem z nim a propos to jak to jest z bucikami, kiedy dziecku powinno sie je sprawic, jak zaczyna chodzic, od razu? czy jak juz chodzi lepiej? Czy mzoe juz wlasnie jak wstawac zaczyna...? to pierwsze z moich pytan bo jeszcze sie chcialam dowiedziec czy macie gdzies namiary na jakas strone albo cos podobnego z podanymi infoamcjami kiedy i co mozna wporwadzac nowego do jadlospisu dziecka? Bo ja juz nie wiem co mu dodawac. Acha i co z glutenem, dobrze pamietam ze od 10 miesiaca mozna??? co do gryzienia to malika mnie troche zaniepokoila bo ja wlasciwie prawie nic twrdszego nie daje, no banana je sam, chrupki czasami i platki ryzowe. Musze zwiekszyc repertuat. problemem tutaj jest moj maz ktory najchetniej karmil by lyzeczka i papkami mlodego do wieku kiedy ten sprawnie opanuje poslugiwanie sie nozem i widelcem... jakos tak sam z siebie opanuje nie uczac sie metoda prob i bledow. taaa jasne... Wlasnie z mezem tez mam ejszcze problem bo czasami chcialabymd ac cos Mlodemu do spobowania naszego talerza a ten na mnie krzyczy. tzn maz a przeciez nie chodzi mi o schabowe ale ziemniaczka, suruweczki itp. To chyba nie zbrodnia?? Wszystko oczywiscie sprowadza sie do zawartosci soli i cukru, Kiedy ta nieszczesna sol mzoe byc podawan innymi slowy kiedy mozna dziecko karmic tym co sami jemy??? Oczywiscie znowu w granicach rozsadku a nie od razu rzucac schabowego czy bigos ... plizzzz rozwiejcie moje watpliwosci bo chyba trafilam do slepego zaulka i nie wiem co dalej pozdrawiam serdecznie buziaki dla wszystkich 9-miesieczniakow, badzcie dla swoich rodzicow niekonczacym sie zrodlem radosci, nie chorujcie i niech Was zabki nie bola przy wyrzynaniu Maraska Strona 3 z 3 • Wyszukano 191 rezultatów • 1, 2, 3 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||