Strona Główna
jadłospis Dieta rozdzielna
jadłospis ciężarnej
jadłospis dla kulturysty
jadłospis dla maluszka
jadłospis na lato
jadłospis niemowlęcia
jak napisać podanie pracę
jacek krassowski
Jadwiga Janus
Jacquard Joseph Marie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lenka007.xlx.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jadłospis malucha





    Temat: 16,5miesiąca nieregularnie jada co robic?
    16,5miesiąca nieregularnie jada co robic?
    Witam. Mam problem z jedzeniem u swojej 16,5miesięcznej
    córeczki.Może któraś z Was coś mi doradzi bo ja juz nie wiem jak
    układac jadłospis mojej małej.Na wstępie może przestawie jak je w
    ciągu dnia:
    8-8.30 mleko Bebiko 3 z kleikiem lub kaszką.Zjada około 200-220ml.

    11-12 zupa- własnej roboty. Nieraz zje kilka łyżek a nieraz 250g
    (mroże w słoiczakch)Niekiedy dostaje nawet o 13 bo wczesniej nic nie
    chce zjeśc.

    15.30-16 II danie. Zajda to co my. Miesko z ziemniakami, makaron z
    sosem, rybkę itp Niestety zjada tylko kilka kęsów na widelcu i
    koniec.Surówek wogóle odmawia (warzywa tylko w zupie zjada) Próbuje
    jesc sama ale i tak muszę karmic bo nic by nie zjadła

    ok.18.00 jakis deser, przeważnie owoc, jogurt z owocami(rzadko, nie
    chce jeśc), ewentualnie Danonka.

    21.00 mleko bebiko3 z kleikiem około 220 ml

    Problem w tym że zjada mało i godziny jedzenia często się zmieniaja
    lub wydłużaja.Np II danie potrafi dziobac ponad godz a kiedy próbuje
    ja nakarmic to odmawia. Lubiła kaszki bobovity z owocami ale
    stwierdziłam żeją zapychaja i wogóle są słodkie, więc zrezygnowałam
    z nich.Po za tym odmawia owoców prócz brzoskwiń, ananasa, truskawek
    i malin( w kaszkach jadła wszystkie owoce jakie dawałam). Z
    warzywami jest jeszcze gorzej. Nie chce równiez jajek w żadnej
    postaci i twarożków je jedynie plaster żółtego sera). Juz mi ręce
    opadaja i niewiem co i kiedy jej przyrządzac żeby chętnie zjadła.
    Jedynie co dośc dobrze je to mleko z butli. Próbowłam przestawic na
    kubek niekapek niestety bez powodzenia.Pogryza trochę kanapke, ale
    tez słabo i nie pomaga tu urozmaicanie i ozdabianie kanapek. Potrafi
    nie wziąc nic do ust nawet przez 6 godzin.
    Dodam że waży 10,6kg ale ważona była 3 tg temu.Wogóle to słabo
    przybiera, przez ostatnie 3 miesiące przybrała ok 300 g. Poza tym
    jest normalnym wesoły dzieckiem.
    Przepraszam jeśli pisze dośc chaotycznie. Prosze Was o jakies
    porady, jak u Was z jedzeniem maluchów??
    Pozdrawiam





    Temat: Pytanie do mam 3 latków - czy rośnie mi geniusz?
    Pytanie do mam 3 latków - czy rośnie mi geniusz?
    Serdeczne pytanie do mam 3 letnich dzieci, mam córkę Julię- 2 lata i 10
    mies,od conajmniej roku Julia zaskakuje mnie niezwykływm odczytywaniem,
    rozumieniem świata i rzeczywistości, wspaniałą pamięcią i naprawdę jak na
    niecałe 3 lata - wyrafinowanym poczuciem humoru.Stąd pytanie do mam - czy
    Wasze dzieci w dobie inetu, TV, multimediów i edeukacyjnych super zabawek też
    się tak szybko rozwijają i czy powinnam zwróci szczególną uwagę na moje super
    dziecko:
    Julia praktycznie normalnie rozmawia, pełnymi zdaniami, używa ze zrozuumieniem
    słów typu: "dokładnie, po prostu, ,czyżby, nie marudź, nie dyskutuj- np do
    starszej o 4 lata koleżanki, co ty wyprawiasz,ale heca, nie przesadzaj, czemu
    jesteś taka zdziwiona, zna i używa bez problemu słowa - pomadka, cienie,
    maskara, laptop, poszewka,cyrkonia ,kominek,sauna,słowa burczy, skrzeczy,
    stuka,piszczy, wie co to przyczyna i skutek, rysuje zamknięte koła od
    conajmniej roku, umie narysowac całą postac - głowa oczy brzuch,
    mówi "r"
    zna instrumenty
    mówi do mnie- mamusiu kocham Cię,
    zna wszystkich członków rodziny i ich imiona, rozpoznaje na zdjęciach i wie
    gdzie mieszkają np w Szczecinie lub Warszawie

    -zna cały alfabet i mówi np widząc S- litera s jak saksofon,
    -zna 5 cyfr,
    -pory roku i wie czym się charakteryzują ,że w zimę śnieg sanki, lato
    słoneczko, opalanie,basen, jesień liście, wiosna ciepło i kwiatki,
    -zna prawie wszystkie warzywa i owoce nawet te mało używane w jej jadłospisie ,
    jak np wyjadę na kilka dni i wrócę ona po klki godzinach mówi mi: zrobiłaś mi
    przykrośc wiesz! Ja pytam - co takiego kochanie- jula odpowiada- no wiesz,
    jedziesz i mnie zostawiasz! Ostatnio zrobiłam tipsy i wróciłam do domu a ona -
    o zrobiłaś sobie pazury i jakie ładne cyrkonie!
    sama się bez pomocy ubiera- czsem coś przekręci np bluzkę w jednolitej barwie
    , sama je, pije i myje rączki.Ma pamięc fotograficzną jedziemy koło sklepu np
    Geant i jak przejdzamy to ona informuje że własnie mineliśmy ten sklep.Jest
    jeszcze wiele innych spotrzeżeń ale nie chcę już wydłużac tresci - pytanie czy
    powinnam zwrócic na moje dziecko szczególnę uwagę- może udac się do miejsca
    gdzie np bada się inteligencję dziecka lub jego zdolności? Czy Wasze kochane
    maluchy znają to samo czy jestem wyolbrzymiam ?






    Temat: poszukiwania niani - doradźcie na co zwrócić uwagę
    Echo1978 - co do wymagań stawianych niani, to myślę, że najlepiej będzie, jeśli
    po prostu to Ty będziesz ustalała jadłospis. Wtedy niania będzie miała poczucie
    spełnionego obowiązku, a Ty nie będziesz się martwić, co jedzą Twoje dzieci.

    Właśnie zakończyłam 3-tygodniowe poszukiwania niani do moich półrocznych
    maluchów. Szukałam przez niania.pl i lokalne gazety. Na niania.pl zgłasza się
    dużo młodych pań, a właściwie dziewczyn, bo mają zaledwie 19 lat. Ale na
    początku każdemu dawałam szansę niezależnie od wieku. Niestety szybko zraziłam
    się do młodych, bo nie przychodziły na spotkania. Jedna nawet bezczelnie drugi
    raz zgłosiła swoją kandydaturę, mimo że nie przyszła na spotkanie i nie raczyła
    nawet go odwołać. Większość młodych szuka teraz pracy na wakacje i nawet jeśli
    powiedzą, że na dłużej, jest ryzyko, że po wakacjach znikną. Poza tym czytając
    forum na niania.pl odnoszę wrażenie, że dla tych młodych niań najważniejsze są
    kwestie finansowe, przynajmniej dla tych, które się tam wypowiadają. Tyle o
    niania.pl razem 13 zgłoszeń, umówionych osób 3, przyszło - 0. Druga metoda -
    ogłoszenie w prasie lokalnej. Odebrałam około 30 telefonów, z czego umówiłam na
    spotkanie 17 osób. Przyszło... 5. Moja rada, jak uniknąć marnowania czasu na
    czekanie na umówioną nianię - poprosić o potwierdzenie spotkania w dniu
    spotkania i dopiero wtedy podać pełny adres. No ale w końcu zdecydowałam się na
    jedną panią i mam nadzieję, że był to dobry wybór. Ta niania jest mamą
    bliźniaków, więc moim zdaniem jako jedyna wie, na co się "porywa". Poza tym była
    wyraźnie zainteresowana dziećmi, no i jeszcze w sile wieku (40), więc nie mam
    obaw, że sobie nie poradzi z ruchliwością dzieci.




    Temat: Przedszkola z których jesteście SUUUper zadowolone
    Niepubliczne przedszkole Robuś - Stara Miłosna
    Polecam to miejsce nie tylko ze względu na profesjonalizm zarówno kadry
    pedagogicznej jak i właścicieli ale również ze względu na miejsce.

    Przy samym lesie, w cichej, ślepej uliczce (ważne! bo nie ma ruchu natężonego
    samochodowego, smrodu spalin, miejskich odgłosów).
    Dzieci wychodząc do dużego ogrodu mają do dyspozycji wiele bezpiecznych zabawek
    i wielką piaskownicę.
    Domki Little Takes, Step2, dwie zjeżdżalnie, huśtawki, bujaki, samochodziki,
    rowerki, piękny zadbany trawnik i mnóstwo zieleni dookoła.

    Spacery po lesie z atrakcjami każdego sezonu: szukanie pani wiosny, zbieranie
    skarbów jesieni itd.

    Maluchy biorą czynny udział w różnych akcjach przygotowywanych przez
    wychowawców , dyrekcję i właścicieli np. wielkanocne kiermasze, pikniki...

    Oczywiście mnóstwo zajęć dodatkowych umuzykalnienie, taniec towarzyski,
    angielski, judo, gimnastyka korekcyjna, teatrzyki, kółka plastyczne...

    Jako rodzice mamy możliwość kontroli tego, co dzieje się w przedszkolu.
    Często rozmawiamy z wychowawcami, którzy poświęcają nam maximum swojego czasu
    po zajęciach, zerkamy na sale zabaw i bacznie śledzimy jadłospis.

    W przedszkolu zatrudniony jest psycholog, który w ciągu dnia obserwuje i
    pracuje z naszymi dziećmi a w czasie dyżuru ma czas dla rodziców.
    Organizuje również cykl spotkań i pogadanek dla rodziców.

    Zostały stworzone grupy mailingowe i bazy telefoniczne wszystkich rodziców, z
    którymi wybrani na zebraniach przedstawiciele grup utrzymują stały kontakt.

    Wszyscy zatrudnieni w placówce są bardzo elastyczni i otwarci na wszelkie nasze
    propozycje i pomysły.

    Jak już kiedyś wspomniałam w jakimś wątku: ludzie są różni i dla każdego jest
    co innego istotne, dlatego niezapominajmy, że coś co jest dobre dla innych
    niekoniecznie będzie dobre też i dla nas.

    Akurat dla nas dobrym wyborem okazał się Robuś i z czystym sumieniem mogę
    polecić go innym rodzicom w naszej okolicy i nie tylko, bo znam wielu którzy
    dowożą swoje pociechy z odleglejszych dzielnic.
    Dla mnie wyznacznikiem dobrego wyboru jest fantastyczny rozwój mojego dziecka,
    które codziennie przynosi do domu promienny uśmiech i nowe zaskakujące
    umiejętności.

    Serdecznie pozdrawiam
    zadowolona mama robusiowego przedszkolaka

    (i zapewniam o braku prywatnych powiązań z właścicielami i osobami
    zatrudnionymi w Robusiu)




    Temat: Jak zacząć wprowadzać??
    Zdrowie na talerzu

    FOT. KRZYSZTOF DUKLAS / AG

    FOT. KRZYSZTOF DUKLAS / AG

    FOT. KRZYSZTOF DUKLAS / AG

    ZOBACZ TAKŻE

    • Twój głos się liczy!

    SONDAŻ

    Jak oceniasz artykuł 'Zdrowie na talerzu'?

    szóstka!
    piątka
    czwórka
    trója
    dwa
    pała

    Beata Ciepłowska-Kowalczyk 02-03-2004, ostatnia aktualizacja 02-03-2004 18:22

    Wraz z pierwszą łyżeczką papki dziecko wkracza w nowy dla niego świat wielu
    smaków. To, czy je zaakceptuje i polubi, zależy w znacznym stopniu od ciebie.
    Podpowiadamy, jak rozszerzać jadłospis niemowlęcia, co podawać mu miesiąc po
    miesiącu.

    Piąty miesiąc

    Premiera. Nie zdziw się, jeśli większość zawartości łyżeczki znajdzie się na
    brodzie i śliniaku małego stołownika. I nie zniechęcaj się. Dziecko potrzebuje
    czasu, by przyzwyczaić się do nowej konsystencji i sposobu jedzenia.

    Zdaniem pediatrów najlepiej, by niemowlę przez pierwsze pół roku życia było
    karmione wyłącznie piersią. Czasem jest to jednak po prostu niemożliwe. Jeśli
    twój maluch jest na butelce lub po urlopie macierzyńskim wracasz do pracy, w
    piątym miesiącu możesz zacząć stopniowo wzbogacać jego dietę.

    Na debiut najlepsza będzie odrobina kaszki ryżowej lub kukurydzianej
    rozrobionej mlekiem (maminym albo modyfikowanym). Możesz również zacząć od
    przecieru owocowego lub warzywnego. Na początek polecam jabłko. Jest smaczne,
    lekkostrawne, zawiera sporo błonnika, który normuje pracę jelit, no i bardzo
    rzadko wywołuje uczulenia. Możesz też zaproponować dziecku piure z gotowanej
    marchewki. Ma ona delikatny smak i niewiele maluchów ma na nią alergię.

    Na pierwsze posiłki najlepsze i najbardziej praktyczne są gotowe dania.

    Uwaga, nigdy nie podawaj dziecku kilku nowości na raz. Jeżeli po zjedzeniu
    nowej potrawy maluch dostanie wysypki, kataru, ma luźne stolce albo jest
    dziwnie niespokojny, częściej budzi się w nocy, natychmiast odstaw nowe danie.
    Prawdopodobnie dziecko jest na nie uczulone.

    Szósty miesiąc

    Maluch je niewiele i często bez entuzjazmu. Jeszcze za wcześnie, by rezygnować
    z jednego karmienia piersią czy mieszanką na rzecz przecieru. Mleko to wciąż
    podstawa diety dziecka.

    Niemowlę początkowo zdziwione nową konsystencją i smakiem posiłku, po kilku
    tygodniach zaczyna je jednak powoli akceptować. Gdy to nastąpi, warto spróbować
    rozszerzyć jego jadłospis. Do piure z marchewki dodaj ziemniaki i pietruszkę.
    Jeszcze tylko odrobina kaszki i wody z gotowania i pierwsza zupa gotowa.

    Z owoców oprócz jabłka możesz podać dziecku przeciery z dyni, jagód, winogron,
    malin. W gotowych deserach zwykle są one łączone z jabłkiem. Niektóre maluchy
    chętnie jedzą je też z kaszką lub kleikiem ryżowym.

    Półroczne niemowlę może także pić soki, np. jabłkowy, marchewkowy, porzeczkowy,
    winogronowy. Wszystkie zawierają sporo witamin i świetnie wpływają na
    trawienie, przeciwdziałając zaparciom.

    Kiedy maluch zaakceptuje już jakieś danie, proponuj mu je o stałej porze, np. w
    południe po spacerze (większość dzieci jest wtedy w dobrym nastroju i powinno
    się obyć bez protestów).

    Siódmy miesiąc

    Czas poznawania nowych smaków. Na pewno nie wszystkie przypadną dziecku do
    gustu, ale daj mu szansę i pozwól spróbować.

    Stopniowo wzbogacaj bukiet warzyw, jakie podajesz niemowlęciu. Możesz
    zaproponować mu: ziemniaki, buraki, brokuły, kabaczek, kalafior, cukinię, por,
    seler, cebulę, kapustę, zielony groszek, fasolkę szparagową, słodką paprykę.
    Jarzyny to doskonałe źródło błonnika, witamin i związków mineralnych. Możesz je
    podawać dziecku w postaci przecieru lub gęstej zupy.

    Gdy maluch je już różne warzywa i dobrze je toleruje, możesz wprowadzić mięso.
    To cenne źródło białka, żelaza i witamin z grupy B. Zacznij od mięsa z indyka,
    kurczaka lub królika, które większość dzieci dobrze toleruje. Nie rób jednak
    zupy na wywarze mięsnym. Bardzo często wywołuje on uczulenie. Ugotowane i
    zmiksowane mięso dodawaj do przecieru z warzyw (jeszcze za wcześnie, by podawać
    je jako samodzielne danie).

    Z owoców (na deser czy na podwieczorek) polecam: morele, brzoskwinie,
    nektarynki, porzeczki, gruszki, wiśnie.

    Kup maluchowi własną zastawę. Obiad najwygodniej podawać na plastikowym
    talerzyku z podwójnym dnem zatykanym korkiem (między obie warstwy wlewa się
    gorącą wodę, dzięki czemu posiłek długo nie stygnie). Do picia najbardziej
    praktyczny będzie kubek niekapek, z którego nie sposób nic wylać. Kupując
    naczynia dla dziecka, sprawdź, czy mają atest, czy można myć je w zmywarce i
    wstawiać do kuchenki mikrofalowej. Jednak z podgrzewaniem w takiej kuchence
    trzeba uważać, bo łatwo o oparzenie.

    konsultacja: dr Piotr Albrecht

    Wersja do druku Wyślij znajomym Podyskutuj na forum

    Wasze opinie (2)

    + DODAJ swoją opinię na forum




    Temat: Która kaszka najlepsza i kied podawac?
    Beata Ciepłowska-Kowalczyk 02-03-2004, ostatnia aktualizacja 02-03-2004 18:22

    Wraz z pierwszą łyżeczką papki dziecko wkracza w nowy dla niego świat wielu
    smaków. To, czy je zaakceptuje i polubi, zależy w znacznym stopniu od ciebie.
    Podpowiadamy, jak rozszerzać jadłospis niemowlęcia, co podawać mu miesiąc po
    miesiącu.

    Piąty miesiąc

    Premiera. Nie zdziw się, jeśli większość zawartości łyżeczki znajdzie się na
    brodzie i śliniaku małego stołownika. I nie zniechęcaj się. Dziecko potrzebuje
    czasu, by przyzwyczaić się do nowej konsystencji i sposobu jedzenia.

    Zdaniem pediatrów najlepiej, by niemowlę przez pierwsze pół roku życia było
    karmione wyłącznie piersią. Czasem jest to jednak po prostu niemożliwe. Jeśli
    twój maluch jest na butelce lub po urlopie macierzyńskim wracasz do pracy, w
    piątym miesiącu możesz zacząć stopniowo wzbogacać jego dietę.

    Na debiut najlepsza będzie odrobina kaszki ryżowej lub kukurydzianej
    rozrobionej mlekiem (maminym albo modyfikowanym). Możesz również zacząć od
    przecieru owocowego lub warzywnego. Na początek polecam jabłko. Jest smaczne,
    lekkostrawne, zawiera sporo błonnika, który normuje pracę jelit, no i bardzo
    rzadko wywołuje uczulenia. Możesz też zaproponować dziecku piure z gotowanej
    marchewki. Ma ona delikatny smak i niewiele maluchów ma na nią alergię.

    Na pierwsze posiłki najlepsze i najbardziej praktyczne są gotowe dania.

    Uwaga, nigdy nie podawaj dziecku kilku nowości na raz. Jeżeli po zjedzeniu
    nowej potrawy maluch dostanie wysypki, kataru, ma luźne stolce albo jest
    dziwnie niespokojny, częściej budzi się w nocy, natychmiast odstaw nowe danie.
    Prawdopodobnie dziecko jest na nie uczulone.

    Szósty miesiąc

    Maluch je niewiele i często bez entuzjazmu. Jeszcze za wcześnie, by rezygnować
    z jednego karmienia piersią czy mieszanką na rzecz przecieru. Mleko to wciąż
    podstawa diety dziecka.

    Niemowlę początkowo zdziwione nową konsystencją i smakiem posiłku, po kilku
    tygodniach zaczyna je jednak powoli akceptować. Gdy to nastąpi, warto spróbować
    rozszerzyć jego jadłospis. Do piure z marchewki dodaj ziemniaki i pietruszkę.
    Jeszcze tylko odrobina kaszki i wody z gotowania i pierwsza zupa gotowa.

    Z owoców oprócz jabłka możesz podać dziecku przeciery z dyni, jagód, winogron,
    malin. W gotowych deserach zwykle są one łączone z jabłkiem. Niektóre maluchy
    chętnie jedzą je też z kaszką lub kleikiem ryżowym.

    Półroczne niemowlę może także pić soki, np. jabłkowy, marchewkowy, porzeczkowy,
    winogronowy. Wszystkie zawierają sporo witamin i świetnie wpływają na
    trawienie, przeciwdziałając zaparciom.

    Kiedy maluch zaakceptuje już jakieś danie, proponuj mu je o stałej porze, np. w
    południe po spacerze (większość dzieci jest wtedy w dobrym nastroju i powinno
    się obyć bez protestów).

    Siódmy miesiąc

    Czas poznawania nowych smaków. Na pewno nie wszystkie przypadną dziecku do
    gustu, ale daj mu szansę i pozwól spróbować.

    Stopniowo wzbogacaj bukiet warzyw, jakie podajesz niemowlęciu. Możesz
    zaproponować mu: ziemniaki, buraki, brokuły, kabaczek, kalafior, cukinię, por,
    seler, cebulę, kapustę, zielony groszek, fasolkę szparagową, słodką paprykę.
    Jarzyny to doskonałe źródło błonnika, witamin i związków mineralnych. Możesz je
    podawać dziecku w postaci przecieru lub gęstej zupy.

    Gdy maluch je już różne warzywa i dobrze je toleruje, możesz wprowadzić mięso.
    To cenne źródło białka, żelaza i witamin z grupy B. Zacznij od mięsa z indyka,
    kurczaka lub królika, które większość dzieci dobrze toleruje. Nie rób jednak
    zupy na wywarze mięsnym. Bardzo często wywołuje on uczulenie. Ugotowane i
    zmiksowane mięso dodawaj do przecieru z warzyw (jeszcze za wcześnie, by podawać
    je jako samodzielne danie).

    Z owoców (na deser czy na podwieczorek) polecam: morele, brzoskwinie,
    nektarynki, porzeczki, gruszki, wiśnie.

    Kup maluchowi własną zastawę. Obiad najwygodniej podawać na plastikowym
    talerzyku z podwójnym dnem zatykanym korkiem (między obie warstwy wlewa się
    gorącą wodę, dzięki czemu posiłek długo nie stygnie). Do picia najbardziej
    praktyczny będzie kubek niekapek, z którego nie sposób nic wylać. Kupując
    naczynia dla dziecka, sprawdź, czy mają atest, czy można myć je w zmywarce i
    wstawiać do kuchenki mikrofalowej. Jednak z podgrzewaniem w takiej kuchence
    trzeba uważać, bo łatwo o oparzenie.

    konsultacja: dr Piotr Albrecht




    Temat: Mam problem z synkiem - proszę o radę
    Mam problem z synkiem - proszę o radę
    Witajcie!
    Od wielu już lat choruję na boreliozę. Grzybica dostała mi się niejako przy okazji. Od jakiegoś czasu podczytuję to forum na miarę moich możliwości i zorientowałam się dość szybko, że grzybica jest u nas problemem rodzinnym. Próbujemy się więc wszyscy razem leczyć.
    Mam jednak straszny problem z moim synkiem.
    Mały nie chce jeść. Syn niedługo będzie miał trzy lata. Im dłużej go obserwuję, tym bardziej mam wrażenie, że jego grzybica jest bardziej zaawansowana, niż mi się na początku wydawało. Kto wie, może nawet przekazałam mu ją już w okresie płodowym?

    W każdym razie ma biały nalot na języku, kilka razy dziennie oddaje brzydki, rzadki stolec, przejawia wyraźną niechęć do ruchu, jest apatyczny ostatnio, w nocy bez wyraźnej przyczyny wybudza się ze snu, nad ranem ma często zapchany nos i nie może oddychać (wygląda to na początek alergii), no i nie chce jeść.

    Sprawa z jedzeniem zaczyna wylądać dramatycznie.
    Maluch ma kilka swoich ulubionych potraw, niestety, to same węglowodany. Poza tym reaguje wręcz chisterycznie, gdy próbuję wprowadzić do jego diety jakieś zmiany. Najchętniej jadłby tylko banany, gotowaną kukurydzę, frytki, spagetti i chlebek z pomidorem. Czasem skusi się też na ugotowane jajko. To wszystko.
    Kiedyś, jak był mniejszy, jadł zdecydowanie więcej rzeczy. Im jest starszy, tym bardziej ogranicza swój jadłospis.
    Dawniej zupełnie się tym nie martwiłam, bo do drugiego roku życia karmiłam go piersią. W moim mleku dostawał wszystko, czego potrzebował. Teraz, gdy grzybica ewidentnie się u niego rozwija, należałoby radykalnie zmienić jego dietę.
    Próbowałam, ale na razie bez skutku.
    Wszyscy mi radzili, by malucha trochę przegłodzić, ale to też nie poskutkowało. Jednego dnia podałam mu na śniadanie ugotowane warzywa. Nie zjadł nic. Postanowiłam być uparta i się nie poddawać. Nie dawałam maluchowi nic oprócz wody do picia. Na obiad znów podałam warzywa. Siedział, płakał, ale niczego nie ruszył. Na kolację również nic nie zjadł. Złamał się dopiero następnego dnia w porze obiadowej i zjadł trochę warzyw, ale był już tak słaby, że ledwie stał na nogach. Potem znowu do końca dnia nic nie chciał zjeść z tego, co zaserwowałam. Złamałam się wreszcie i dałam mu na kolację jego ukochany chleb z pomidorem.
    Nie wiem zupełnie, co robić. Nie wiem, jak długo można bezpiecznie głodzić tak małe dziecko i czy w ogóle jest sens? Czy to coś da?
    Nie ma też na razie najmniejszych szans na podanie małemu jakichkolwiek leków. Gdy próbuję mu coś wlać do buzi na siłę (ot choćby zwykły syrop na kaszel), od razu płacze i wymiotuje. Przemycić leki też za bardzo nie mam w czym, bo syn pija wyłącznie przegotowaną wodę. Dodam też, że mały nigdy nie dostawał słodyczy. W naszym domu cukru w zasadzie nie używa się wcale, zawsze też staram się sprawdzać skład gotowych kupowanych produktów i odrzucać wszystkie te, które mają w składzie cukier.

    I co tu z takim maluchem zrobić? Jest wyjątkowo uparty i konsekwentny w swoich decyzjach. Jak się na coś uprze, to nie ma na niego siły. Znałam jeszcze tylko jedno takie dziecko jak on. Tym dzieckiem byłam ja sama. Tak więc najwyraźniej ma to po mamusi...
    I ponoć ja też w dzieciństwie byłam strasznym niejadkiem. Może to też po mnie? Czy takie rzeczy są dziedziczne? A może nie powinnam z tym nic robić? Może po prostu obserwować i czekać? Może maluch jakoś sam z tego wyrośnie?

    Naprawdę, nie mam pojęcia, jak postępować. Jak nakłonić syna do zmiany diety? Zaczęłam już nawet sama piec chleb. Od jakiegoś czasu daję synowi tylko ten, który sama upiekę w domu, czyli żytni, razowy, na zakwasie. Ale to sprawy przecież nie załatwi. Czym go leczyć? Jak i w czym mu to lekarstwo podawać, żeby chciał wypić? Citrosept w soku grapefruitowym jest całkiem pijalny, ale w wodzie jest okropnie gorzki, a synek nie chce pić soków ani herbatek ziołowych.

    Mam w głowie bałagan.
    Może ktoś z was miał zagrzybionego malucha-niejadka i jakoś rozwiązał ten problem? Każda sugestia na wagę złota!
    Z góry dziękuję! Joanna




    Temat: Do mam karmiących piersią - rozszerzanie diety
    1. Zgodnie z najnowszymi zaleceniami pediatrów, gluten wprowadzamy w
    dawce ekspozycyjnej 2-3g produktu glutenowego na 100g papki
    warzywnej codziennie przez 2 miesiące, potem miesiąc 6-7g i po (w
    sumie) 3 miesiącach możesz bez problemów podawać pełne posiłki
    glutenowe, o ile wcześniej nie wystąpi reakcja alergiczna albo
    nietolerancja glutenu. Jeśli wystąpi (mogą to być biegunki, wymioty,
    alergie skórne, zmiany w zachowaniu), ekspozycję porzucasz i
    zaczynasz podawać na próbę gluten w 10tym miesiącu. Zboża glutenowe
    to: żyto, pszenica, jęczmień, owies, orkisz. Najpopularniejszy
    sposób to dodawanie do zupek kaszy manny, pół łyżeczki po
    ugotowaniu. Możesz również kupić kaszkę błyskawiczną z któregoś z ww
    zbóż i dodawać do papek (np.
    allegro.pl/item823432698_holle_bezml_kaszka_grysk_pszenny_4m_2
    50_g.html - te kaszki ogólnie polecam, bo nie zawierają cukru albo z
    nestle kaszka 5zbóż).
    2. Rozszerzanie diety oznacza UZUPEŁNIANIE karmienia piersią, a nie
    odwrotnie, wobec czego tak naprawdę początkowo podaje się tylko
    minimalne ilości posiłków, cały czas karmiąc piersią na żądanie. Na
    początku ma to być tylko jeden posiłek, tu już zależy od
    preferencji, może to być obiadek (papka warzywna) lub kaszka.
    Najwygodniej, żeby była to zupka, bo od 7go miesiąca możesz do niej
    dodać mięsko, a potem żółtko, oba ważne ze względu na zawartość
    żelaza. Będzie to żelazna pozycja w menu malucha i najbardziej
    wartościowy posiłek, oprócz piersi oczywiście. Jak maluch chętnie
    będzie nastawiony do jedzenia, próbujesz kaszki, potem owoce. Możesz
    oczywiście podać owoce jako pierwsze, ale jest szansa, że jak
    posmakują to potem może nie chcieć marchewki . Po koniec 9go
    miesiąca, maluch powinien dostawać obiadek, kaszkę (raz dziennie lub
    dwie mniejsze porcje) i owoce lub sok przecierowy.
    3. Ja podaję kaszki na moim mleku, młody chętniej je i traktuję je
    jako posiłek mleczny, kaszka na wodzie byłaby logicznie posiłkiem
    bezmlecznym, więc koniecznie należałoby wtedy pamiętać o częstszym
    podawaniu piersi. Mam w domu niejadka, więc nie ryzykuję . W
    przypadku karmienia piersią nie określa się ilości posiłków
    mlecznych, cały czas karmisz na żądanie. W początkowym okresie
    karmienia piersią proponuję podawanie jej zawsze PRZED posiłkiem:
    dziecko nie będzie głodne i bardziej chętne do "współpracy" oraz
    zadbasz o ochronę żołądka przed ewentualnym ryzykiem alergii. Możesz
    podawać również pierś "po", do popicia, jeśli nie stosujesz butelki.

    Resztę doczytasz tu:

    www.osesek.pl/podstawy-zywienia-dziecka/jadlospis-doskonaly/391-model-zywienia-niemowlat-karmionych-piersia.html

    Powodzenia .




    Temat: biegunka u rocznego dziecka
    Biegunka

    Lekarz medycyny Agnieszka BILSKA, Konsultacja: dr Piotr Albrecht 01-05-2004,
    ostatnia aktualizacja 18-02-2003 18:26

    Występuje, gdy dziecko oddaje trzy lub więcej obfitych, wodnistych stolców w
    ciągu 24 godzin lub pojedynczy stolec, który zawiera krew, śluz albo ropę.
    (Półpłynne wypróżnienia po każdym karmieniu u niektórych niemowląt karmionych
    piersią nie są biegunką).

    Biegunki u dzieci są bardzo groźne, gdyż szybko doprowadzają do odwodnienia. Im
    mniejsze dziecko, tym szybciej narastają zaburzenia i tym są groźniejsze.
    Maluch traci z płynnym stolcem duże ilości wody i soli mineralnych. Krew
    zagęszcza się, spada ciśnienie, dochodzi do niedokrwienia nerek, wątroby,
    mózgu. Dziecko oddaje coraz mniej moczu, płacze bez łez, ma spierzchnięte,
    karminowe usta. U niemowlęcia zapada się ciemiączko, maluch staje się coraz
    bardziej apatyczny, a jego skóra sucha i mało elastyczna. Gdy biegunce
    towarzyszą wymioty, odwodnienie narasta w lawinowym tempie. Trzeba zgłosić się
    jak najszybciej do szpitala, gdyż tylko kroplówki pozwolą na wyrównanie
    niedoboru wody i substancji mineralnych (elektrolitów).

    Dwa, trzy wolne stolce u starszego dziecka, które poza tym dobrze się czuje,
    nie są powodem do alarmu i świadczą najczęściej o błędzie dietetycznym lub
    przejedzeniu. Mogą się pojawić po rozszerzeniu diety o nowy rodzaj pożywienia
    (dlatego wszelkie nowości należy wprowadzać stopniowo i pojedynczo - łatwiej
    się wtedy zorientować, co wywołało luźne stolce). Przyczyną może być także
    zjedzenie większych ilości owoców (zwłaszcza śliwek), otrębów lub warzyw,
    ponieważ zawarty w nich błonnik działa jak środek przeczyszczający. Dziecko
    odczuwa wtedy silne i bolesne skurcze brzucha, nie ma apetytu, może wymiotować.
    Po kilku godzinach wszystko wraca do normy.

    Najczęstsze przyczyny biegunek u dzieci to:

    alergia pokarmowa - biegunka nawraca, towarzyszy jej często wysypka, a

    także skłonność do infekcji dróg oddechowych. Trzeba wykluczyć wtedy z
    jadłospisu dziecka (lub karmiącej piersią matki) produkty uczulające (patrz:
    alergia pokarmowa);

    niedostateczne ilości enzymów, odpowiedzialnych za trawienie cukrów (laktozy,
    sacharozy). Nierozłożone cukry ulegają w jelitach fermentacji, co powoduje
    wzdęcia, oddawanie bardzo dużej ilości gazów i biegunkę, zwaną fermentacyjną;

    zakażenie bakteryjne - głównie salmonellą, wywołującą dur brzuszny i tzw.
    biegunki salmonellowe lub shigellą, powodującą czerwonkę bakteryjną, a także
    innymi rodzajami bakterii, na które przewód pokarmowy dziecka jest szczególnie
    wrażliwy.

    Biegunka salmonellowa rozwija się w dzień, dwa po spożyciu zakażonego pokarmu
    (najczęściej są to produkty mleczne i jaja, a więc także majonezy i ciastka z
    kremem), a częstym wolnym stolcom towarzyszy gorączka (do 39°C), silne bóle
    brzucha i wymioty.

    Czerwonka bakteryjna zaczyna się niespodziewanie wystąpieniem papkowatych
    stolców, które stają się coraz bardziej skąpe, zawierają śluz i krew. Dziecko
    ma gorączkę, szybko się odwadnia, jego stan gwałtownie się pogarsza.

    Zapobieganie zakażeniom bakteryjnym to przede wszystkim mycie rąk po każdym
    wypróżnieniu i przed jedzeniem, a także zachowanie higieny przy przechowywaniu
    żywności i przygotowywaniu posiłków. Leczenie musi przebiegać pod kontrolą
    lekarza, który dobierze odpowiedni antybiotyk i leki wspomagające.

    Inne przyczyny biegunki:

    wirusy - głównie z grupy rotawirusów. Infekcje występują najczęściej w zimie.
    Po 2-3 dniach objawów "przeziębieniowych" u dziecka zaczyna się ostra biegunka,
    często wymioty i gorączka. Maluch szybko słabnie, gdyż ilość wypróżnień może
    dochodzić do 20 w ciągu doby;

    nietolerancja składnika zbóż - glutenu. Choroba zwana celiakią objawia się pod
    koniec pierwszego roku życia. Biegunki są bardzo obfite, półpłynne, zawierają
    niestrawione resztki i dużo tłuszczów. Dziecko przestaje rosnąć, ma duży
    obwisły brzuch. Leczenie polega na wykluczeniu z diety wszystkich produktów
    zbożowych;

    choroby innych narządów - angina, zapalenie ucha, płuc, zakażenie dróg
    moczowych mogą na drodze odruchowej pobudzać wrażliwy przewód pokarmowy malca;

    obecność pasożytów w jelitach - najczęściej lamblii (patrz: bóle brzucha);




    Temat: ŻYWIENIE
    ŻYWIENIE
    Żywienie. Odpowiednie jest podstawą dobrej kondycji pieska, jego zdrowia i co
    się z tym wiąże ładnego wyglądu, zdrowej skóry i pięknej sierści.
    Szczeniak powinien trafić do naszego domu z karmą, którą był żywiony w
    hodowli. W interesie nowego właściciela jest aby szczeniak przynajmniej przez
    pierwsze dni w nowym domu był żywiony tak jak dotychczas. Zmiana domu jest i
    tak dla malucha sporym stresem więc nie ma co dokładać mu więcej. Jeśli chcemy
    pieska żywić inaczej, to po kilku dniach możemy zacząć wprowadzać mu nowe
    pokarmy. Inny rodzaj karmy można mu początkowo mieszać z tą, którą zjadał do
    tej pory.
    Ja jestem zwolennikiem dobrej, suchej karmy odpowiedniej dla wieku. Pieski
    początkowo zjadają karmę wilgotną a w miarę jak wyrastają im ząbki i mogą
    gryźć, dostają także suche krokiety. Jako urozmaicenie dostają trochę mięsa,
    ser biały (ale nie tłusty), od czasu do czasu żółtko jajka, trochę kefiru lub
    jogurtu naturalnego i świeże warzywa i owoce - hitem jest surowa marchewka.
    Napisałam "urozmaicenie" i "trochę" specjalnie. Zwykle właściciele
    przekarmiają psa mięsem czy białym serem. To co dla człowieka jest mało, dla
    psa, który waży 5 kg będzie baaardzo dużo. Nadmiar, szczególnie mięsa, jest
    bardzo szkodliwy. Z wieprzowiny należy zupełnie zrezygnować. Inne gatunki
    podawać ostrożnie, np. wołowina może uczulać. U psa, który dostaje w
    pożywieniu nadmiar białka zwykle pojawia się świąd skóry i pies uporczywie
    drapie się i wygryza sierść (to jest objaw, który możemy zaobserwować a oprócz
    tego w sposób niewidoczny dla oka (przynajmniej na początku), zostaje
    zakłócona równowaga w przyswajaniu wapnia i fosforu).
    Można karmić psa jedzeniem przygotowywanym w domu ze świeżych produktów. W
    bardzo dużym skrócie można powiedzieć, że posiłek domowy powinien składać się
    z mięsa (np. kurczak, indyk, wołowina, królik, jagnięcina), wypełniacza (np.
    makaron, ryż) i warzyw (unikać kapustnych, strączkowych). Wszystkie te
    składniki w proporcji po około 1/3. Jeśli karmimy domowym jedzeniem zwykle
    musimy dodawać preparaty mineralno-witaminowe. Najlepiej rodzaj i ilość
    skonsultować z lekarzem i dobrać do sposobu żywienia. W przypadku suchych karm
    raczej nie potrzeba stosować dodatkowych witamin. Nadmiar witamin i minerałów
    szkodzi szczeniakowi i może zaburzyć jego rozwój w równym stopniu jak ich
    niedobór.
    Z jadłospisu szczeniaka należy bezwzględnie wykluczyć słodycze, wędliny,
    potrawy mocno przyprawione (niech nas nie korci podanie np. resztek z grilla,
    kaszanki). Generalnie nie można traktować psa jak kosza na odpadki z obiadu.
    Najlepiej jeśli pies ma stałe pory karmienia. Młode szczenię przyniesione do
    domu zwykle karmimy ok. 4 razy. Zwykle o tym poinformuje nas hodowca. Bardzo
    szybko piesek zasygnalizuje nam, że wystarczą mu 3 posiłki a około 6
    miesięczny będzie wymagał karmienia 2 razy dziennie. Po jedzeniu szczeniak nie
    powinien być zabierany na forsowne spacery. Wyjątkiem są maluchy, które uczymy
    czystości. Warto po posiłku wynieść pieska na dwór na króciutkie siusiu.
    Jeśli pieska karmimy gotowymi karmami, to trzeba pamiętać o odpowiednim
    przechowywaniu karmy. Gotowy pokarm należy przechowywać w szczelnych pojemnikach.
    Miseczka dla shih tzu powinna być raczej płytka i szeroka ze względu na
    charakterystyczny pyszczek. Najlepsza będzie metalowa lub ceramiczna, stabilna
    i dosyć ciężka. Dobre są miseczki z gumą na spodzie - miska nie wędruje
    podczas jedzenia po całym pomieszczeniu. Nie zdają egzaminu miski podwójne z
    przegródką na karmę i wodę. Oczywiście miski należy utrzymywać w czystości.
    Woda musi być dostępna CAŁY CZAS. Dla shih tzu dobrze jest zamontować
    poidełko, takie jak dla gryzoni. Unikniemy stałego moczenia wąsów, brudzenia
    wody w miseczce i ciągłego wycierania buzi pieska i podłogi po każdym napiciu
    się. Korzystania z poidła bardzo łatwo nauczyć nawet dorosłego psa.




    Temat: 6,5 mca, stoi na wadze, mało je...?
    A widzisz. Czyli tak jak u mnie. Po wprowadzeniu nowych pokarmow
    mlody przestal rosnac Cuda wyczynialismy, 6 pediatrow w szpitalu
    sobie nad nim glowe lamalo, jezdzilismy po specjalistach
    roznorakich, sterty badan robili mlodemu i nic. Dopiero jak po roku
    poszlam z 9-kilowym 20-miesieczniakiem do dietetyczki, ta spojrzala
    na siatke centylowa i uznala, ze winne sa stale produkty.
    Prowadzilam wtedy dziennik i wrocilismy do podstaw: dan
    jednoskladnikowych i po kilku tygodniach mielismy juz pewnosc,
    dziecko mialo alergie na jablko, marchew, krowie, kozie, i sojowe
    mleko, truskawki, cytrusy, kakako... Marchew i jablko okazaly sie
    najwiekszym problemem. Przez miesiac na diecie mlody przybral 2
    kilo. Alergia nikomu nie przyszla do glowy, bo dziecko nic nie mialo
    na skorze, bylo pogodne, choc ja widzialam,z e byl troche
    spokojniejszy niz wczesniej, rozwijal sie dobrze, zeby rosly mu jak
    grzyby po deszczu, a lekarze usilowali wine zwalic na mnie, zmusic
    do zaprzestania karmienia piersia, bo to "sama woda". Pisalam nawet
    do tubylczego dietetyka dzieciecego, autora ksiazek o zywieniu
    dzieci, po analizie jadlospisu mlodego uznal, ze MUSI byc w tym
    medyczna przyczyna, bo dzieciak jadl tyle, ze dla dwojga by
    wystarczylo, a tracil na wadze... Nie twierdze, ze w waszym
    przypadku to tez alergia, ale jesli po wprowadzeniu stalych
    produktow mimo, ze dziecko poza nimi nadal pije mniej wiecej ta sama
    ilosc mleka a waga staje i spada na siatce, to warto sie przyjrzec
    blizej temu, co dziecko je. MAluchowi nie zaszkodzi, zwlaszcza, ze
    jest na piersi. Odstaw na 2 tygodnie wszystkie produkty poza twoim
    mlekiem i raz w tygodniu, o tej samej porze waz dziecko w osrodku
    (na tej samej wadze), bez pieluchy, najlepiej przed posilkiem,
    wowczas pomiar bedzie najbardziej wiarygodny. Po 2 tygodniach
    wprowadz jeden produkt, np bokula, dynie, czy ryz, nic poza tym. Po
    kolejnym wazeniu inny produkt i tak z miesiac. Jak waga nie bedzie
    spadac, to mozesz uznac, ze produkt jest bezpieczny i wowczas ten
    kontynuowac obok nowego, z tym, ze nie codziennie. Gotuj sama,
    wowczas bedziesz miec pewnosc, ze nie ma np dodatku masla i mimo, ze
    danie wydaje sie bezpieczne, to i tak moze wywolac reakcje. JEst to
    nieco uciazlwy sposob, ale ze maluch jeszcze przez kilka miesiecy
    moze bez szkod na zdrowiu pic tylko mleko, to nie czekalabym z tym.
    Im wiecej produktow bedzie miec w diecie, tym trudniej bedzie
    znalezc winowajce. Zobaczysz, czy po odstawieniu stalych pokarmow
    waga wzrosnie, jesli tak, a po wprowadzeniu czegos nowego znowu
    sanie czy spadnie, to bedziesz miec roziwazanie zagadki. Moje
    rozwiazanie jest nieco pochlaniajace, ale pewne, zwlaszcza, jak
    dziecko nie ma zadnych innych objawow. Jesli jednak waga dziecka na
    samym mleku nadal bedzie stac w miejscu albo spadnie, wowczas
    lekarza wypada przycisnac o bardziej szczegoleowe badania. Moj
    scenariusz jest z tych czarniejszych i mam nadzieje, ze maluch sie
    rozkreci i zacznie rosnac, zwlaszcza, ze dzieci piersiowe maja prawo
    rosnac skokowo. Powodzenia!



    Temat: MARZEC 2004 - CZĘŚĆ V
    Witam w ten wiosenny słoneczny dzionek
    Aż się żyć chce, jak taka pogoda za oknem. Najchętniej siedziałabym cały czas
    na dworze, ale czasem trzeba wpaść do domku cosik przekąsić

    Przede wszystkim witam nową mamę z Franeczką (fajne imię ). Zaglądaj do nas i
    pisz jak najczęściej.

    Gratuluję również Boskiej Pani Magister! A z A. wszystko się ułoży, grunt to
    pozytywne myślenie. Ściskam figi!

    Jollyg-no to widzę, że u Ciebie wiosna na całego To bardzo dobrze, a
    zobaczysz, będzie jeszcze lepiej! Wszystko się wyprostuje.

    Gosiaa_p- to centrum, to Okaz, na Wita Stwosza. Bardzo blisko mojego domu, więc
    bywamy tam praktycznie teraz codziennie.

    Cloud-ac- w do d... z taką kadrową! Wredne babsko i tyle!

    Ankubek- ja też słyszałam, że dla alergików dobre są jajeczka przepiórcze, ale
    niestety nie wiem dlaczego.

    Mamomisiaczka- u nas jest podobine, jak tylko tata się pojawia w domu po pracy
    ja schodzę na drugi ( a czsem nie wiem czy nawet nie na dalszy) plan, ale wcale
    się tym nie martwię. Bo jak mądrze (bardzo mądrze) napisała magdawe, maluchy
    zawsze do nas (mam) przybiegną aby je pocieszć w razie nieszczęścia. Pozostaje
    nam więc tylko oberwować te wspaniałe zabawy naszych mężczyzn i cieszyć się, że
    mają taki wspaniały kontakt.
    No i dobrze, że już podjęłaś decyzję w sprawie pracownika. Na jego miejsce
    pewnie znajdzie się wielu chętnych, którzy nie będą Ci takich numerów wywijać.

    A teraz jadłospis Matika:
    ok.7-7:30-kanpka (czasem dwie) z szynką (ser żółty niezbyt chętnie, a na biały
    to już zupełnie ma długie ząbki), danonek i ok. 200ml herbatki,
    ok.10(po drzemce)-250ml kaszki ryżowo-mlecznej lub pszenno-mlecznej,
    ok.14-obiadek- gotowany przez mamę-zupka lub jarzynki z mięsem lub jajkiem lub
    rybą,ok.180ml soku
    ok.16-17-owoce ze słoiczka lub "żywe", czasem (jak mi się chce ugotować domowy
    kisiel z jabłek), biszkopty lub chrupki, ok.180ml soku
    ok.20-zupa mleczna(Bebiko3+makaron lub płatki ryżowe lub kaszka kukurydziana)
    Ten ostatni posiłek to jak na razie był tylko jeden (mleko+makaron), bo dopiero
    wczoraj Matik został odstawiony od (.). Jak na razie obyło się bez bólu,
    zobaczymy co będzie dziś, mam nadzieję, że wszystko pójdzie nam gładko.
    A, jeszcze między posiłkami (na dworze) Matik pojada chrupki i wypija ok. 150ml
    soku lub wody.
    U nas też mania telefonowania , dzwonić można dosłownie ze wszystkiego
    Zauważyłam też, że po powrocie do domu Matik zupełnie inaczej bawi się swoimi
    zabawkiami ( których prawie mięsiąc nie widział), są to już takie bardziej
    "dorosłe" zabawy. Nie wiem jak Wam to wytłumaczyć, ale przez ten miesiąc
    nastąpiła jakaś odmiana jego w sposobie bawienia się.

    Muszę już kończyć, bo mój wielki odkrywca sie budzi. Miłego popołudnia,
    Gosia

    P.S. Nie pamiętam która z Was pisała (ot, sklerozja że hej, bez notatek ani
    rusz), że Jej maluch budzi się z suchą pieluchą po nocy. U Matika też często
    się to zdarza, ale rano po spaniu sadzamy go na nocnik i sprawa załatwiona
    (zresztą po każdym spaniu staramy się go wysadzać i prawie zawsze z sukcesem )




    Temat: przedszkole niepubliczne Bielany
    Zrobilismy sobie krotkie wakacje - bez dostepu do internetu Z Twojego listu
    wynika, ze juz chyba podjeliscie decyzje, ale napisze jeszcze "co nie co" -
    tytulem wyjasnien. Jesli chodzi o "Akademie" - ja rowniez odwiedzilam oddzialy
    na Bielanach. Szczegolnie poruszyl mnie oddzial sasiadujacy ze spoldzielnia. Na
    tym samym pietrze pokoj Panow-hydraulikow (z calym szacunkiem, o ile wytrwaliby
    w trzezwosci) i sale dla dzieci. I kiedy moj Synek mijany na schodach przez
    jednego z Panow ziejacych poalkoholowym odorem (!) otrzymal serie pytan
    dotyczacych wieku i zainteresowan...sasiedztwo przestalo mi odpowiadac. Ale
    umowiona juz na spotkanie - weszlam do srodka. I tam - kolejna niespodzianka.
    Dla odmiany Pani Wychowawczyni nawet nie probowala nawiazac zadnego kontaktu z
    Malym i nie zwracala uwagi na Jego obecnosc. To ja bylam obiektem
    zainteresowania i tylko mi nalezala sie uwaga. Grupa, do ktorej mialby nalezec
    moj Syn byla juz pelna. Ale tworzyla sie juz druga grupa dwulatkow, bo takie
    bylo zaintersowanie Klientow. I w tej moglabym zarezerwowac miejsce dla dziecka.
    Pani oprowadzila mnie po przedszkolu, pokazala wszystkie sale. I...okazalo sie,
    ze wsrod i tak malenkich, jak na te liczbe przedszkolakow sal...brakuje sali dla
    nowopowstajacej grupy. Szybko reagujaca Pani stwierdzila, ze salke chyba
    "wygospodaruje sie" z sali gimnastycznej. A przeszkoda nie jest nawet to, ze byl
    juz poczatek lipca, a remont odbywalby sie chyba w obecnosci przedszkolakow.
    Nastepny minus - to jadlospis. Wlasciwie brak mozliwosci korygowania tego, co
    uczulalo moje dziecko. W przypadku "Lesnych Ludkow" kazdego poranka ustalalam z
    Pania Agnieszka, ktora wprowadzala mojego Synka w swiat przedszkolakow, na co
    mozemy sobie pozowlic, a co zastapimy innym produktem. I tak Maly po krotkim
    czasie dzieki diecie eliminacyjnej doszedl do takiego stanu zdrowia, ze dzis
    zjada wlasciwie wszystko. Udalo nam sie "przetrwac" najgorszy okres.
    Wracajac do warunkow lokalowych - "Lesne Ludki" maja juz przewage w lokalizacji.
    Otoczenie lasu i cisza, ktora maja, gdy spedzaja czas w ogrodzie jest
    nieporownywalna. Sale nie sa olbrzymie, ale w grupach jest tyle dzieciakow, ze
    chyba nie brakuje im przestrzeni. Jest tez sala gimnastyczna, jadalnia, lazienki
    na parterze i na pietrze. Pewnie sami obejrzeliscie Napisalas, ze zalezy Ci
    na wspolpracy w zakresie rozwoju. Oczywiscie - kazdy z nas oddajac Malucha na
    kilka godzin dziennie chce, aby kazda informacja o dziecku do nas dotarla. I
    zeby tworczo rozwijac Jego umiejetnosci. Zauwazylam, ze do naszej korespondencji
    dolaczyla Mama "Dzidzi", ktora upodobal sobie moj Kubus Rzeczywiscie -
    kazdego dnia rozmawiamy o tym, co wydarzylo sie w przedszkolnym zyciu naszych
    dzieci - czego pragnely, a co im tego dnia doskwieralo...Z Maluchami pracuja
    swietni specjalisci (moge to chyba ocenic z kilku perspektyw, poniewaz sama
    pracuje w branzy uslug dla Maluchow) - a Dyrekcja naprawde chetnie rozwaza
    sugestie Rodzicow. Nie napisalas, jakim jezykiem porozumiewa sie Twoj Synek.
    Jesli jednak bierzesz pod uwage "Lesne Ludki" moze to byc angielski. W tym
    przypadku mysle, ze rowniez mozesz byc spokojna o Jego rozwoj - od momentu zmian
    w przedszkolu i wprowadzania dodatkowo lektorow z zewnatrz Kubus zaskakuje mnie
    ilosci slowek i checia porozumiewania sie w tym jezyku. Ale kazdy Malec jest
    inny - niestety nie znam jeszcze Twojego Synka, wiec trudno mi odpowiedziec,
    czy dokladnie tego szukacie. Wierze, ze spotkanie w przedszkolu moglo rozwiac
    Wasze watpliowsci, ale decyzja bedzie juz tylko efektem rodzinnych narad
    Jesli jeszcze chcielibyscie o cos zapytac - czekam na maila.
    Pozdrawiam,
    Dagamara - mama Kubusia



    Temat: Karmienie piersia
    Nesla!
    Nesla!
    Samo sie wyjasnilo. I wina ulewania i zdenerwowania, placzu. Po nalykaniu sie
    powietrza Milena zapewne mniej mleka wypijala. Wystarczylo jej, ze sie
    wyciszyla i zaspokoila pierwszy glod a nie najadala po koniuszki wlosow.
    Zreszta kiedy brzuszek pelny to kolki sa bardziej dokuczliwe. Herbatki pomagaly
    na kolke ale byly mniej kaloryczne i odzywcze niz mleko.
    (Te Twoje kopelki to bede polecac znajomym jak taka rewelacja!)
    Wrysowalam sobie liczby ktore podalas i nie widze powodow do niepokoju. Mysle,
    ze lekarz rowniez Cie uspokoil. Faktycznie, tempo wzrostu wagi zostalo troche
    stonowane ale nie dramatycznie. Wciaz to jest w granicach normy i ciesze sie,
    ze Milenka teraz to nadrabia!
    Co do jadlospisu to powinnam pobuszowac w ksiazkach aby stworzyc tu jakis
    idealny jadlospis ale i ksiazki i net masz wiec nie bede przepisywac i
    wymadrzac sie, ze niby to ja taka genialna jestem... ;-D
    Mam uwagi ale drobne.
    Po pierwsze chwale Cie za to, ze masz tak duzo silnej woli aby coreczke karmic
    zdrowo i jednoczesnie starasz sie zgubic zbedne kilogramy! Zazdroszcze!
    Sadze, ze pierwsze sniadanie o 10 to troche za pozno. Jezeli nie lubisz jesc
    skoro swit to chociaz zjedz sobie maly kubeczek jogurtu zaraz po tym jak
    wstaniesz i oczywiscie bedziesz mogla.
    Rezygnacje z mleka rozumiem ale pamietaj, ze jego przetwory nie sa (az tak -
    roznie to bywa) alrgizujace. Czyli jogurty, mleko typu ukwszone (karne?), pasty
    do kanapek z bialego sera czy cos jak nasze grani - cotage. I serki
    homogenizowane. Mozesz jogurty czy serki jesc z platkami, jak lubisz.
    Nastepnie dodalabym do sniadania i lunchu jednak troche warzyw. I na lunch cos
    innego niz na sniadanie danego dnia. Dla urozmaicenia diety. Moze jakas salatka?
    Polecam tez ryby na obiado - kolacje, zamias mieska.
    Nie pamietam jak do dietki maja sie owoce morza, kiedy mozna je wprowadzic, ale
    wiem ,ze to ogrom bialka. Mi bardzo smakuja, a i moje maluchy nie narzekaly.
    Tylko w jakim wieku byly kiedy jadlam robale...?
    Podsumowujac to jesz o 10, 13, pomiedzy 13 i 18 i o 18, czy tak?
    Bo deser to zaraz po obiedzie czy jako pozna kolacja?
    Raczej jadlabym 5 razy w ciagu dnia i regularnie (tak jak Ty). Nawet i 6 razy
    bo dolozylabym rano o 7 czy 8 (jak wstajesz) ten jogurt i przed tym jak sie
    polozysz (1h wczesniej?). Jeden maly kubeczek naturalnego jogo nie powinien
    zachamowac chudniecia a znacznie wzbogaci Twoj pokarm.
    Nie powinna byc tak dluga przerwa pomiedzy ostatnim posilkiem a pierwszym, od
    18 do 10 rano jest 20! godzin! Tym bardziej, ze karmisz Mala w tym czasie i to
    parokrotnie. A moze ja zle zrozumialam i jest jeszcze jakas mala kolacyjka....
    Przypominam sobie, ze ja podczas karmienia mialam nieziemskie pragnienie i
    kiedy moje dziecko pilo mleko ja tez cos saczylam. Rowiniez w nocy.
    Znowu sie strasznie rozpisalam, taka gadula ze mnie, rowniez w necie....
    Bardzo dobrze sie odzywiasz, ja pochlanialam sporo takich trutek w
    szeleszczacych woreczkach. Przemysl sobie moje rady ale nie przejmuj sie za
    bardzo. Trzymam za Was dziewczyny kciuki! I zycze sukcesow w karmieniu, zarowno
    dla mamy jak i corci!




    Temat: Przedszkole URWIS na Barcza
    Moje dziecko chodzi do tego przedszkola i mam inne odczucia niż poprzedniczka.
    Prawdopodobnie dlatego że jestem realistką, a moje dziecko dojrzało do
    przedszkola i dobrze się tam odnalazło.
    Jeżeli chodzi o małe 18 miesięczne dzieci to ja osobiście nigdy takiego maluszka
    nie oddałabym do przedszkola. Dla takich maluszków są żłobki i opiekunki. Uważam
    że minimalny wiek przedszkolny to 2,6 roku (zaznaczam minimalny) Do przedszkola
    z pampersem??? Sorry!!! I jeszcze pretensje, że pani przedszkolanka pampersów
    nie zmienia??? Nawet niech to będzie najbardziej prywatne z prywatnych
    przedszkoli to w wieku pampersowym dziecko potrzebuje zupełnie innej opieki i
    troski niż przedszkolna.
    Wydaje się, że rodzice powinni sami zastanowić się nad sobą zanim podejmą
    decyzję puszczenia 18 miesięcznego dziecka do przedszkola (zaznaczam
    przedszkola, a nie żłobka) i to oni a nie przedszkole mogą zrobić mu przez to
    krzywdę. Dziecko w tym wieku nie jest wystarczająco dojrzałe na przedszkole. W
    państwowych przedszkolach przed rozpoczęciem roku są zebrania gdzie rodzicom się
    mówi czego powinni dziecka nauczyć (samodzielnego ubierania, jedzenia, mycia,
    nie mówiąc o korzystaniu z toalety). Czynności tych w wieku 18 miesięcy rzadko
    można nauczyć. Zresztą w państwowych poniżej 2,7 nie ma mowy o przyjęciu.
    Zastanawiałam się dlaczego dyrektorka zgodziła się na takie maluchy, ja gdybym
    się zgodziła to tylko pod w/w warunkami.
    Poza tym dyrektorka w przedszkolu jest od zarządzania, a jeżeli jest
    właścicielką to tym bardziej musi dbać o interes, dla mnie to oczywiste, więc
    jak zapisałam tam dziecko to od dyrekcji oczekiwałam ustalenia warunków
    przyjęcia dziacka, rzetenych informacji, umowy, a nie przygotowania
    pedagogicznego. Od tego ona zatrudnia przedszkolanki i fachowo przygotowane
    osoby (rzecz do sprawdzenia przecież).
    W rozmowie ze mną przed przyjęciem dziecka pani dyrektor nie zapewniała
    logopedy, dentysty, zajęć korekcyjnych itp itd. Zapewniła tylko angielski 2x w
    tygodniu. Powiedziała mi jasno i wyraźnie że przedszkole jest w chwili obecnej w
    fazie przygotowania, adaptacji i do września jeszcze w przygotowaniu
    (wykończeniówka pozostałych sal). Dzieci które przyjmuje w chwili obecnej (bo ma
    już pozwolenie z kuratorium) będą razem z kadrą tworzyć przedszkole, czasem na
    błędach. Nie ukrywała tego.

    To jest ZUPEłNIE NOWE przedszkole. Program i początek roku w przedszkolu zaczyna
    się od września. Uważam więc, że w kwestii tego przedszkola w pełni będzie się
    można wypowiadać od września jak rozpocznie pracę pełną parą. Wówczas oceniać,
    krytykować itd.

    Co do chusteczek higienicznych widziałam porozstawiane pudełka po całym
    przedszkolu, widziałam jak pani przedszkolanka wycierała nosek dziecku
    chusteczką, a nie papierem.

    Zgadza się że jest 1 grupa, bo dzieci w przedszkolu jest chyba z 15. No można
    byłoby zrobić 2 lub 3 ale czy jest sens??? Jak będzie więcej dzieci to zapewne
    zrobią.
    3 sale są wykończone, łazienka też, kibelki małe wiszą bo mają wisieć na
    ścianie, są dostosowane do wysokości dzieci. Nie zauważyłam nie wykończonych
    tych sal w których bawią, jedzą i myją dzieci(inne sale owszem są niewykończone
    ale do września mają jeszcze czas)
    Co do kuchni to jadłospis wymaga dopracowania, powinien nad tym jeszcze
    popracować dietetyk.
    Jeżeli chodzi o plac zabaw to rzeczywiście jest to ogromny mankament tego
    przedszkola. Prawdopodobnie w trakcie załatwiania.Ten ogromny problem powinno
    się jak najszybciej załatwić. W ogóle nie dziwię się mieszkańcom osiedla ze nie
    chcą w piaskownicy dzieci przedszkolnych, najprawdopodobniej z uwagi na choroby.
    Szkoda, no ale cóż mają prawo.
    Myślę że to przedszkole rozwinie się pozytywnie bo potencjał ma ok.



    Temat: Szczecin
    • Szczecin - Uszatek prosze o opinie
    foretka 23.04.2005 20:09 + odpowiedz

    Witajcie Mamy

    We wrzesniu musze oddac moja Pauliske do zlobka. Poniewaz mieszkam na
    Wloscianskiej to i tutaj bedzie chodzila.

    Napiszcie mi mamy jak tam jest??
    Jak jest z posilakmi, z pieluchami, czy dzieciaczki wychodza na dwor (moja
    bedzie miala roczek wiec bedzie w najmlodszej grupie), jakie sa panie
    opiekunki????

    Na co zwrocic szczegolnie uwage? I czy warto aby dziecko posiadalo jakies
    konkretne umiejetnosci?

    Pozdrawiam serdecznie
    ~ foretka ~ mama Paulinki (13.09.2004r.), która ma juz ...

    • Re: Szczecin - Uszatek prosze o opinie
    bestiaa 24.04.2005 20:39 + odpowiedz

    witaj, nasza Sonka chodzi do tego żłobka. Zaczęła uczęszcz.. jak miała 9 m-cy.
    Przez rok czasu bardzo dużo się w nim nauczyła (korzystać z nocnika, jeść
    samodzielnie, chodzić bez pieluch). Posiłki muszą być dobre, bo z tego co mi
    mówiły ciocie to Sonka jadła podwójne porcje .
    Jeśli chodzi o pieluchy, to musisz je przynosić do żłobka, podobnie jak krem,
    husteczki nawilżane i takie zwykłe.
    Jeśli chodzi o panie, to są ok, szczególnie ciocia Kasia i jej zmiana.
    Sonka od miesiąca chodzi już do drugiej grupy, gdzie jest rytmika. Ale ten rok
    spędzony w maluch wspominamy bardzo dobrze.
    Jeśli masz jakieś pytania to służę pomocą.
    pozdrawiam
    Anetta i Sonia 25.07.2003

    • Re: Szczecin - Uszatek prosze o opinie
    foretka 24.04.2005 22:29 + odpowiedz

    Bardzo ale to bardzo dziekuje za odpowiedz
    Oczywiscie strasznie sie boje, chociaz jeszcze mam troche czasu.

    Prosze napisz mi, jak wyglada dzien w tej najmlodszej grupie? jak dzieci spia?
    czy musza same zasypiac w scisle okreslonej porze? czy z tymi chodzacymi ktos
    wychodzi w ladna pogode na dwor? czy maja jakies zajecia?

    A masz moze jakies rady ? Pewnie wiesz jak to jest przed oddaniem swojego
    Skarba w inne rece hihihi

    Pozdrawiam serdecznie
    ~ foretka ~ mama Paulinki (13.09.2004r.), która ma juz ...

    • Re: Szczecin - Uszatek prosze o opinie
    bestiaa 25.04.2005 19:47 + odpowiedz

    Sonka przyjeżdża do żłobka około 7:20-7:30. Śniadanie u maluszków jest o 8:00,
    na tablicy korkowej jest zawsze wywieszony jadłospis na cały tydzień i możesz
    sobie sprawdzić co Twój skarb będzie dzisiaj jadł . Przed dwunastą mają obiad
    i potem idą spać. Po obiedzie jest podwieczorek, ale nasza Sonka załapywała się
    na drugą porcję.
    Jeśli chodzi o zasypianie, to powiem Tobie że żłobkowe ciocie nauczyły Sonkę
    zasypiania o stałej porze, co było niedopomyślenia jak nie chodziła do żłobka i
    tak zbliża się godzina 12-ta i Sonka jest padnięta i gotowa do drzemki .
    Domyślam się że trochę boisz się, jak to będzie jak Twój skarb pójdzie do
    żłobka. My też przez to przechodziliśmy, ale nie żałuję, że Sonka chodzi do
    żłobka, wiem że jest zadowolona, że panie dbają i nic jej nie grozi.
    Jeśli chodzi o zajęcia, to poza zabawami, to nie ma żadnych zajęć. Wszystko
    zaczyna się od drugiej grupy.
    Jeżeli mogę Tobie coś doradzić,(na pewno ciocie też to powiedzą) to na początku
    Paulinkę zostawiaj na 2, 3 godzinki, aby oswoiła się z nowymi ludźmi i
    otoczeniem.A potem mam nadzieję, że będzie tak jak u nas.
    pozdrawiam
    Anetta i Sonia 25.07.2003

    • Re: Szczecin - Uszatek prosze o opinie
    foretka 26.04.2005 07:13 + odpowiedz

    Jeszcze raz dziekuje za odpowiedz i podniesienie na duchu.
    Pewnie, ze troche sie boje ale wiem, ze bedzie dobrze.

    Pozdrawiam Was serdecznie
    ~ foretka ~ mama Paulinki (13.09.2004r.), która ma juz ...

    • Re: Szczecin - Uszatek prosze o opinie
    junista 28.04.2005 16:40 + odpowiedz

    u mnie sytacja podobna jak u foretki, z tym ze Michał we wrześniu będzie miał
    1,5 roku. Ale to nie zmienia faktu że jestem bardzo przestraszona tym faktem.
    Tym bardziej nże przy okazji spacerku (też jestem z Pomorzan) widział ten
    żłobek i jego wygląd zewnętrzny po prostu odpycha.

    • Re: Szczecin - Uszatek prosze o opinie
    mapa26 28.04.2005 22:18 + odpowiedz

    Slyszałam o tym żłobku bardzo dobre opinie.Sama wiem że jeżeli oddam syna (20
    miesiecy)to rownież własnie do tego żłobka.Nie byłam jeszcze w środku, ale wiem
    że ma wystrój komunistyczny za to panie pracujące tam są cudowne.Pierwszy
    tydzien będzie ciężki ale póżniej zobaczysz że warto było!!!




    Temat: poradzcie mi co mam zrobic
    hej,

    zaczęłam studia zaoczne jak piotrek miał rok, przeanalizowałam sprawę i
    obmyśliłam sobie, że dziecko urodzę około lutego, wyliczyłam sobie dokładnie
    date poczęcia i 24 maja został poczęty maciejek, którego urodziłam 8 lutego

    specjalnie tak wymyśliłam, bo ostatkami sił goniłam egzaminy i na niektóre
    umawiałam się indywidualnie troche wcześniej, aby nic nie zostało na po
    porodzie, maciejek urodził się po czwartym semestrze, wróciłam na zajęcia od
    razu dwa tygodnie po urodzeniu, odciągałam mleko w ubikacjach (wcześniej miałam
    przez te dwa tyg już pozamarazane mleczko), nie opuściłam żadnych zajęć,
    dzieckiem zajmował się mój mąż , starszym teściowa, albo teściowie, jak mąż w
    pracy. Akurat zajęcia miałam ustawione tak, że miałam okienko i w tym czasie
    obracałam do domku na obiadek, zdanie mleczka odciagnietego, umycie laktatora,
    nakarmienie i powrót na uczelnię

    do następnego sesji szybko zleciało, pozaliczałam juz na zasadzie aby tylko
    zaliczyć ( ale mimo to średnia ze stydyjek licencjackich 4,5) i zaczęłaam sie
    cieszyć wakacjami 3 miesiecznymi, w pażdzierniku już maciejo miał prawie 8
    miesięcy, jadłospis urozmaicony, więc nie wracałam do domku nawet jak miałam
    przerwę, tzn okienko, mleko nadal odciagałam, ale juz żadziej, a potem juz na
    całe dni zjazdu zostawali w domku, obroniłam się też od razu w lutym po
    skończeniu 6 semestru.

    co do róznicy wiekowej, jak zaszłam w ciąże piotrus miał 2 latka i miesiąc,
    ciążę miałam z komplikacjami, i stanowczo ale spokojnie nie pozwalałam skakać
    mu na brzuch ( w tym czasie jego ulubiona zabawa ), zdarzało się że go
    podnosiłam, ale robiłam to najpierw mocno kucnowszy, czas ciąży mnie wyczyszył
    nieco, jakoś nie denerwowały mnie krzyki małego, jego okres buntu, a uwierz mi
    do najspokojnieszych nie należę i przyznam się, że w czasie przed ciążą
    zdarzało się nieraz i niedwa że mały dostał klapsa, z czego nie jestem dumna.
    chciałam go posłać wczesniej do przedszkola czyli od wrzesnia kiedy miał 2 lata
    i 4 miesiące ale nie udało się i w zasadzie myślę jednak teraz, że
    najoptymalniejszym rozwiązaniem byłoby posyłanie takiego malucha na dwie/trzy
    godzinny dziennie do jakiegoś prywatnego przedszkola czy cos takiego (niesttey
    u mnie nieosiągalne a wtedy nie miałam samochodu aby jeżdzić po okolicy), bo
    mały/mala oswoi się z rówieśnikami i innymi dziećmi, ty będziesz miala czas dla
    siebie, gdy w lutym maciek sie urodzil piotrek poszedl do przedszkola w tym
    roku ale we wrzesniu, trochę był osowjony z sytuacja w domu

    z okazji urodzin brata otrzymał od maciusia prezent super hiper smieciarę
    sterowaną falami ( chyba lepszą frajdę miał mąż przy wyborze prezentu ) i
    to sam początek jakoś ułatwilo wejście w rolę starszego brata), oczywiście
    chciał być noszony pieszczony...

    więcej szczegółów zapraszam na priv : iffona@gazeta.pl




    Temat: Do przemiłej Kerstink
    Chcialabym od razu napisac cos na temat testow na alergie. U nas niby tez
    wykluczona alergia IgE-zalezna. Ale jest duzo roznych mechanizmow powstania
    alergii, nie tylko ten jeden. Wiec jesli w testach krwi na alergie IgE-zalezna
    nic nie wyjdzie, to nie oznacza, ze nie szkodzi. Zauwaz, ze u nas panel
    pokarmowy, czyli np. mleko krowie i jajka tez, byly w normie, a wykluczenie m.i.
    tez mleka i jajka pomoglo. Lekarka mowila o 'nietolerancji', dopiero po ponad
    roku mielismy wprowadzic powoli i mleko i jajka, po czym nasza obecna lekarka
    mleko znowu wyrzucila z jadlospisu. Wiec testy IgE jak najbardziej robic bo moga
    dawac trop, ale nie jest to jedyny mechanizm. Gdy sie pozegnalismy z
    alergologiem, to ona wlasnie stwierdzila, ze jest bardzo malo 'prawdziwych'
    alergikow (czyli tych IgE-zaleznych), wiekszosc osob po prostu ma klopoty z
    powodu 'nietolerancji' pokarmow - to taki worek na wszystkie inne dolegliwosci
    'alergiczne'.

    Tak, probowalabym odstawic Nutramigen. Twoje dziecko go dostaje w duzych
    ilosciach. Dopoki nie jestes pewna, czy on nie szkodzi, sledzenie innych tropow
    wydaje mi sie bez sensu. I zaczelabym od mleczka. Z wykluczeniem glutenu bym
    czekala. To jest duzo trudniejsze. Poza tym obie lekarki, o ktorych wyzej
    pisalam, u nas nie braly pod uwage glutenu przy poczatkowych podejsciach, mimo
    roznego podejscia do alergii (jedna mocno konwencjonalna, druga dosyc
    alternatywna). Najpierw obstawialy mleko.
    Wiem, ze bedzie trudne. Nie mam pomyslu, czym zastapic, zeby dziecko nie
    zauwazylo. Nie radzilabym Bebilonu Pepti ani sojowe mleka, bo rowniez moga dawac
    objawy. Nie radzilabym Sinlacu, bo slodkie. Jak juz wyzej pisalam, mam zle
    doswiadczenia z gotowymi kaszkami dla dzieci, wiec nawet tych bezsmakowych bym
    nie brala pod uwage. Mysle, ze swietnym sniadaniem moze byc kasza jaglana z
    jablkami z cynamonem, zmiksowalabym na papke, bo ziarenka moglyby zniechecic.
    Moje dzieci niestety tego nie lubia, oni wcinaja chleb zytni na zakwasie na
    sniadanie.
    Piszesz, ze dziecko je zupki warzywne - mozna tez dawac na sniadanie. Wiem, ze
    to nietypowe. Ale jak mam jakas zupe w domu, to sama wole zupe niz kanapki,
    ktore i tak teraz dla mnie odpadaja ze wzgledu na gluten.

    Mieso: odstawilismy wieprzowine na czas diety przeciwgrzybiczej. Wczesniej
    jedlismy a i tak skora u syna sie polepszyla. Dodam, ze jemy malo miesa, a syn
    uwielbia ryby, te zawsze mu wchodza.

    Kasze: rozrozniam 'kasze' i 'kaszki'. Kaszki to te gotowe dla dzieci - dla mnie
    sa one przetworzone, niewiadomo co w nich jest i nie kupuje w ogole. Zreszta,
    mam juz troche starsze dzieci. Natomiast kasze: gryczane, jaglane - jak najbardziej.

    Gluten: najpierw probowalabym z tym mlekiem.

    Kefiry: nie podalabym na razie, dopoki nie zbadasz Nutramigenu.

    Jajka: odstawilabym tez na razie. Nie sa one tak bardzo potrzebne, mieso na
    klopsiki klei sie rowniez, gdy bierzesz make kukurydziana.

    Tez bardzo przezylam na poczatku, nie wiedzialam co dzieciom dawac do jedzenie.
    Skorzystaj z tego, ze twoj maluch je zupy warzywne. Nie odstawilabym soczewicy,
    bardzo to pozywne i smaczne.

    Apropos Zyrtecu: czy masz wrazenie, ze pomaga ?
    Nam nie pomoglo ani Zyrtec, ani Claritine. Alergolog na wstepie od razu wyrzucila.

    K.



    Temat: nie lubię i tyle
    nie lubię i tyle
    Z góry zastrzegam, że nie zamierzam przekonywać "dzietnych" do swoich racji,
    prosząc jednocześnie o powstrzymanie się od podejmowania prób przekonania mnie
    do obranej przez siebie drogi życiowej.

    Nie lubię dzieci - to fakt.
    Skłamałabym, twierdząc, że są mi obojętne...że znaczą dla mnie tyle, co
    przysłowiowy "zeszłoroczny śnieg". Skoro mnie irytują i drażnią, to obojętne
    nie są.
    Nie muszę zastanawiać się, dlaczego tak jest, ponieważ jestem tego świadoma.
    Wiem też, że przyczyny chwalebne nie są. Wręcz przeciwnie, świadczą raczej o
    złych cechach mego charakteru, którego nie staram się zmienić, bo tak mi
    łatwiej i wygodniej.
    Jestem egoistką i przyznaję się, że chcę być "pępkiem świata" dla siebie i
    męża. Jestem klasycznym przykładem jedynaka, nauczonego od pieluch dbałości o
    siebie, który w dorosłym życiu nie chce i nie potrafi zrezygnować z
    przywilejów rezerwowanych tradycyjnie dla najmłodszych. Widzę jak ogromną
    pracą jest wychowanie dziecka. To prawdziwe poświęcenie, często rezygnacja z
    własnych pragnień. Bez cienia fałszu podziwiam "dzietnych" za brak egoizmu,
    którego ja wyzbyć się nie potrafię.
    Pieniądze lubię wydawać na swoje i męża przyjemności. Nie chcę ograniczać
    "zbędnych" wydatków na potrzeby dziecka. Nie chcę żyć w rytmie biologicznym
    malucha.

    Jeśli chodzi o bardziej przyziemne sprawy, przyznam, że jakkolwiek idiotycznie
    to brzmi, dziecko obce jest mojemu, bardzo osobistemu poczuciu estetyki.

    Trudno znaleźć mi wspólny język z "dzietnymi" już znajomymi. Mnie naprawdę nie
    interesuje stan pieluch ich pociech, jadłospis, częstotliwość karmienia,
    postępów w rozwoju. Słucham z grzecznym uśmiechem i obowiązkowym: "ooo",
    "aaa", "no proszę", ale tematu nie podtrzymuję. Rozumiem, że dla młodych
    rodziców, te sprawy są aktualnie najistotniejsze, ale chciałabym, aby oni ze
    swej strony, w kontakcie ze mną, mieli na względzie, że dla mnie takimi nie są.

    Mam wyjątkowo wrażliwe powonienie. Czasem tak bywa, że gdy pewien zmysł jest
    nieco przytępiony, inny wyostrza się ponad miarę. Mój wzrok nadpsuł się od
    papierowej pracy, ale równocześnie rozwinął się mój węch, co bywa nader
    kłopotliwe w wielu sytuacjach dnia codziennego. Kłopotliwe bywa wszakże w
    obecności znajomych i ich dzieci noszących pieluchy. Wyczuwam nawet "kropelkę"
    moczu w pieluszce, nie wspominając o bardziej konkretnej zawartości. Niedawno
    , podczas niedzielnego obiadu u znajomych, postawiono w moim sąsiedztwie
    fotelik z dzieckiem (świeżo przewiniętym). Cóż z tego, że między przystawką a
    zupą, odebrało mi apetyt. Zwróciłam się do mamy szkraba żartobliwie i wprost
    (bez cynizmu, bez ironii, bez złośliwości), że chyba znowu trzeba będzie
    młodego przewinąć. Zareagowała szczerym zdumieniem, wskazując, że zrobiła to
    przed 15toma minutami. Cóż z tego?

    Być może znienacka dopadnie mnie przemożna chęć posiadania potomka i zapałam
    miłością do dzieci. Nie mogę tego wykluczyć. Obecnie śmiem twierdzić, że tak
    się nie stanie, ale nie zarzekam się, bo to nie ma sensu.
    W istocie jestem "dziwadłem", które woli eksplorować galerie niż zawartość
    cudzych wózków. "Dziwadłem", które uwielbia się rozpieszczać i pozwalać
    rozpieszczać siebie. Egoistką, która nie chce podzielić się tym z dzieckiem,
    którego z takich powodów nie chce mieć.
    Przyznaję. Wiele razy klnę w duchu, albo gdy "dzietni" nie słyszą. Z
    nieelegancką satysfakcją komponuję nieskładne wiązanki inwektyw w stronę
    "mamusiek" i ich "pociech". Zazwyczaj do takiego stanu doprowadzają mnie
    nieujarzmione dzieci, nad którymi ich rodzice nie mają ewidentnie żadnej kontroli.
    Dla takich jak ja też jest miejsce na świecie. Dla takich, którzy nie chcą
    dać, choć biorą...



    Temat: Kwiecien 2004, cd. 3 :)
    to i ja sie w koncu melduje
    po powrocie i w Nowym Roku.
    Humor mam taki ze tylko mi siekiere dac albo cos... grrrr.
    no dobra nie bede o tym.
    z Zakopanego wrocilismy w niedziele i przez dwa dni nadrabialam zaleglości w
    czytaniu, niby tempo przyrastania nowych listow mniejsze ale i tak tego troche:-
    ) juz potem sil na napisanie czegokolwiek brakowalo. tym bardziej ze od razu
    wpadlam w wir w pracy. Contra doskonale Cie rozumiem, ja mam taka sama sytuacje
    i juz sie nie moge doczekac konca stycznia.
    Moj "doskonaly" humor to glownie chyba ma swoje podloze w tym ze Mlody dalej
    choruje.... a moze powinnam napisac ze znowu choruje, nie wiem. W Zakopanem
    bylo w porzadku a pod koniec wyjazdu zaczal znowu kaszlec i kaszle teraz tak ze
    malo sobie pluc nie wypluje, zreszta co jakis czas konczy sie to wymiotowaniem:-
    (((( Obawiam sie ze nawet lekarz sie w tym gubi, bylam osluchiwal go, niby
    zmian zadnych w plucach nie, dostalismy leki wziewne... i nic. To bylo w
    poniedzielek, moze ja za szybko chce zeby bylo dobrze???
    Ten jego kaszel to taki dziwny, strasznie brzydki i sie nasila po poludniu a
    juz w ogole w nocy horror, echchch ide chyba jutro jeszcze raz i wymusze
    skierowaniue na RTG albo cos, no ile dziecko moze kaszlec!

    Ciesze sie bardzo ze Jas ma sie lepiej i mama jego tez, oby jeszcze Natalka
    wydobrzala. I blizniaczki syjamskie w Arabii tez maja sie dobrze...niech nam
    wszystkie maluchy zdrowieja ( moj tez!!! )

    Czytam sobie o czym teraz piszecie i tak o nocniku jeszcze nie myslalam, moze
    wiosna... sama nie wiem co z tym fantem zrobic, poczekam na razie.
    Mlody w domku to zazwyczja w body, moze jakiejs bluzeczce i spodenki albo
    rajstopki. Nowych umiejetnosci w sumie zadnych nie zdobywa... a zaraz swego
    czasu umial pokazywac jaki to on duzy... potem nauczyl sie kalskac, przy okazji
    zapominajac poprzednia umiejetnosc, a ostatnio tez sam z siebie zaczal sie
    zaslaniac kocykiem na haslo "nie ma mateusza, gdzie jest mateusz" oczywiscie
    wstaje juz przy wszystkim i gdzie sie da, zaczal tez chodzic trzymajac sie
    stolu playskool, przesuwa go i sie razem z nim
    a propos to jak to jest z bucikami, kiedy dziecku powinno sie je sprawic, jak
    zaczyna chodzic, od razu? czy jak juz chodzi lepiej? Czy mzoe juz wlasnie jak
    wstawac zaczyna...?
    to pierwsze z moich pytan bo jeszcze sie chcialam dowiedziec czy macie gdzies
    namiary na jakas strone albo cos podobnego z podanymi infoamcjami kiedy i co
    mozna wporwadzac nowego do jadlospisu dziecka? Bo ja juz nie wiem co mu
    dodawac. Acha i co z glutenem, dobrze pamietam ze od 10 miesiaca mozna???
    co do gryzienia to malika mnie troche zaniepokoila bo ja wlasciwie prawie nic
    twrdszego nie daje, no banana je sam, chrupki czasami i platki ryzowe. Musze
    zwiekszyc repertuat. problemem tutaj jest moj maz ktory najchetniej karmil by
    lyzeczka i papkami mlodego do wieku kiedy ten sprawnie opanuje poslugiwanie sie
    nozem i widelcem... jakos tak sam z siebie opanuje nie uczac sie metoda prob i
    bledow. taaa jasne...
    Wlasnie z mezem tez mam ejszcze problem bo czasami chcialabymd ac cos Mlodemu
    do spobowania naszego talerza a ten na mnie krzyczy. tzn maz a przeciez nie
    chodzi mi o schabowe ale ziemniaczka, suruweczki itp. To chyba nie zbrodnia??
    Wszystko oczywiscie sprowadza sie do zawartosci soli i cukru, Kiedy ta
    nieszczesna sol mzoe byc podawan innymi slowy kiedy mozna dziecko karmic tym co
    sami jemy??? Oczywiscie znowu w granicach rozsadku a nie od razu rzucac
    schabowego czy bigos ...
    plizzzz rozwiejcie moje watpliwosci bo chyba trafilam do slepego zaulka i nie
    wiem co dalej
    pozdrawiam serdecznie
    buziaki dla wszystkich 9-miesieczniakow, badzcie dla swoich rodzicow
    niekonczacym sie zrodlem radosci, nie chorujcie i niech Was zabki nie bola przy
    wyrzynaniu
    Maraska
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukano 191 rezultatów • 1, 2, 3 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.