Strona Główna Jacek Cygan teksty piosenek Jacek Kaczmarski Nasza klasa Jacek Kaczmarski teksty mp3 Jacek Malczewski obraz Śmierć Jacek Soplica bohater patriota Jacek Soplica bohater rozprawka Jacek Wójcicki Beata Rybotycka Jacek Ziobro minister PiS Jacek Cygan Galeria Jacek Kaczmarski piosenki |
Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jacek FederowiczTemat: Nie o to chodzi by złapać croolicka ... p_e_k_o napisał: > pawel.zary napisał: > > > > Admin jest od tego, aby pilnować porządku i umiejętnie podsycać dyskusję > > Zgadza się. Poza tym mógłby jeszcze dajmy na to... świecić przykładem. > > Nie musi - nie jest duchownym :-) Zresztą funkcja admina pozwala na zachowanie prywatności. > > wiele postów peko kontra croolick taką wojnę przypomina, ale croolick jak > o > > admin wykonuje swoją powinność - nie mozna go za to krytykować > > Nie można??? Jest ponad prawem, czy jak? > Ależ to zaleciało peerelem ;) > Zaleciało jak nic :-) szczególnie jak sie tak wyrywa (i rozbija) zdanie z kontekstu. Jacek Fedorowicz prezentuje to doskonale w TV. > > Możemy dyskutować o zasadności argumentów i zadawać trudne pytania > > Zgadza się, możemy... No właśnie "możemy" :-) I już PRL odlatuje po dalszej części mojej wypowiedzi? :-) Zdanie nabiera innego sensu? Można zadawać trudne pytania i rozmawiać - nie widzę sensu krytykowania dziennikarza (admina) za to, że wykonuje swoją robotę - widzę natomiast sens dyskutowania o problemie, który jest poruszany. Jeżeli krytykujemy np. burmistrza, to nie za to, że jest burmistrzem i administruje miastem, tylko dyskutujemy czy jest dobrym burmistrzem i czy decyzje, które podejmuje nam się podobają. ale do czasu, kiedy te argumenty rzeczywiście się > pojawiają. A co w momencie, kiedy dyskutant przestaje stosować argumenty na > rzecz darmowej psychoanalizy, bądź też zupełnie bez ostrzeżenia, niezależnie od > > tematu rozmowy, zaczyna mówić o tuningu? ;) > Przerwać dyskusję. Otworzyć nowe, ciekawe (-sze) wątki. Temat: Terapia homo sowieticus, ciąg dalszy, nowomowa Terapia homo sowieticus, ciąg dalszy, nowomowa Na wstępie dziękuję Mistrzowi Jackowi Federowiczowi za oświecenie i wyleczenie, gdyż to jemu zawdzięczam zrozumienie istoty i funkcji nowomowy, to jego dzieła pozwoliły mi uwolnić mój dziecinny umysł z zamkniętego kręgu pojęć języka urzędowego PRL. Umysł homo sovieticus charakteryzuje się wiarą w istnienie bytów niemożliwych, bo stworzonych przez wzajemnie sprzeczne pojęcia. Homo sovieticus nauczył się mówić i wychował się w warunkach nowomowy, więc przyjął automatycznie istnienie bytów czy idei, które są desygnatami pojęć wewnętrznie sprzecznych, utworzonych przez sowietów tylko po to, aby ludzi ogłupić. Podam tylko kilka przykładów z różnych dziedzin, aby zobrazować samą zasadę: „władza ludowa” „sprawiedliwość społeczna” „wyznawca ateizmu” „imperializm amerykański” „ekonomia socjalizmu” Jak widać zasada jest prosta. Sowieci brali jakieś słowo, np. „psychologia” i analizowali jego znaczenie. Psychologia ... psyche ... a więc chodzi o duszę, wiedzę o wnętrzu osobowości. Co więc jest przeciwieństwem tego pojęcia ... wnętrze, a więc coś z zewnątrz; a przeciwieństwo osobowości – tłum. Otrzymujemy więc wewnętrznie sprzeczne pojęcie nowomowy, niby taką pogłębioną wiedzę o tym, jak wygląda tłum: „psychologia tłumu” Proponuję szanownym forumowiczom zabawę. Przypomnijcie sobie i napiszcie podobne pojęcia nowomowy, które wciąż jeszcze są obecne w umysłach Polaków. A wszystkich zarażonych nowomową i niewyleczonych zachęcam do zadawania pytań. Chętnie wyjaśnię, na czym polegają sprzeczności wewnątrz pojęć nowomowy. Temat: II-LO-Wr Bylo to tak: Chyba w roku 84-ym poswiecano szkoly srednie w koscie le kolo grabiszynskiej. Ja i Rafal Kosmalski (poszerzony angielski) pojechalismy tam, zeby poswiecic tez II LO. Chyba bylismy druga szkola, która sie "zapisala". Juz nie pamietam jak, ale zrobiono sztandar dwójki i chyba do dzisiaj tam jest. Tak powstal MKO. Nie wiem czy ktos jeszcze pamieta takie pisemko "SZKOLA". Bylo calkiem fajne jak na tamte czasy. Przedewszystkim pisalo sie w nim o sprawach uczniowskich (oczywiscie z perspektywy antysystemowej). Ale tez byly tam wywiady z ciekawymi ludzmi: z Lechem Janerka, z Jackiem Federowiczem, z Andrzejem Wajda itp. Potem bylo pare ciekawych akcji; W któras zime zasypalo sniegiem cale boisko. Tak wiec w nocy (mieszkalem blisko szkoly) wydeptalem napis wielkosci calego boiska: "Solidarnosc" (wiem, ze teraz nie robi to zadnego wrazenia, ale wtedy bylem bardzo dumny z siebie) Caly ranek zajelo pracownikom zamazywanie napisu. Byla tez taka akcja zorganizowana przez MKO (Miedzyszkolny Komitet Oporu - jak to teraz smiesznie brzmi): bojkot jednej soboty "pracujacej" we wszystkich szkolach Wroclawia. W noc przed ta sobota wszedlem na daszek przed glównym wejsciem i nabazgrolilem haslo: BOJKOT ... Jeszcze w poniedzialek dozorcy próbowali to zmyc:):):) Pamietam, ze podczas tej akcji (w czasie malowania) którys z dozorców zabral mi rower (marki "wigry3") bo zostawilem go w parku pod drzewem. Niechcac co by mnie skojarzono z malowaniem, wyslalem mojego mlodszego brata aby poszedl do dwójki i z placzem szukal "skradzionego" roweru. To narazie tyle. Przepraszam jesli komus nie podobaja sie moje wspomnienia, ale to byly takie czasy. (przynajmniej dla mnie - juz je troche zapomnialem) Temat: Co robi władza w piątek Co robi władza w piątek zauwazylam ze na tematy blahe nie trzeba sie logowac a przy tematach niebezpiecznych jak ten "co robi nasza wadza",to juz sie trzeba zalogowac:))) No to dalej ,przejedzmy sie po tej wadzy ,jak mawial Jacek Fedorowicz Skaranie boskie z ta wadza i tym czym sie ona zajmuje a wlasciwie nie zajmuje; No bo popatrzmy, taki Dutkiewicz,niby zajmuje sie biezaca praca w urzedzie ,a biega po miescie i rozlepia plakaty reklamowe dla irlandzkiego przewoznika lotniczego. bo jak twierdzi z duma , to zalatwil dla tego towarzystwa bezplatna reklame w miescie:))))))))) To co to q..wa jest biznes czy koci,koci.???!!D!D Kto na takim ukladzie zyska najbardziej;?? Bo wydaje sie, ze miasto pozornie tylko zyskuje,a ile setek tysiecy dolcow lezy na ulicy, bo Dutkiewicz woli ganiac sam po miescie z plakatami reklamowymi dla irlandzkiego przewoznika.:))) Rozrywkowo maja Lopatowski i Stopinski w ten piatek,bo obaj wlaczyli sie w aktywnosc sportowa ,jeden w zuzlu drugi w Kombinacji Norweskiej:) Przewiduje duzo grzanca,bigosu staropolskiego koniecznie z czerwonym winkiem ,jakies drobne zakaseczki .... Prawdopodobnie bedzie bardzo przyjemnie:))) Troche niestety moze sie upracowac nasz trzeci bohater, czyli marszalkunio Wroblewski,bo spotyka sie z samorzadowcami i to az w dwoch roznych miejscach!!! Nooo,to przypuszczalnie bedzie wymagalo sporo wysilku intelektualnego.ale coz...sluzba nie druzba:))) I tylko Dutkiewicz przemyka klusem przez miasto:):):) z plakatami reklamowymi Irlandczykow, bo jako sie rzeklo, umow nalezy dotrzymywac. Sami Irlandczycy siedza w tym czasie w irlandzkim pubie ,jak to Irlandczycy, i czekaja spokojnie na rezultaty b e z p l a t n e j kampanii reklamowej w sredniej wielkosci miescie europejskim - czyli we Wroclawiu. Siedza w pubie bo zaoszczedzili wlasnie pieniadze. Duuuuuuzo pieniazkow. Dutkiewicz, przebieraj szybciej nogami:)) Temat: Antysemitom na pozarcie! Antysemitom na pozarcie! Uzyjcie sobie. Bo pociag juz odjechal i szczekania psow nie slychac. NIKE 2002 dla Joanny Olczak-Ronikier KSIAZKI ¤ W ogrodzie pamięci Roman Pawłowski 06-10-2002 Laureatką szóstej edycji największej w Polsce nagrody literackiej - ufundowanej przez Nicom Consulting i "Gazetę Wyborczą" - została Joanna Olczak-Ronikier, autorka sagi rodziny Horwitzów "W ogrodzie pamięci" Burzą oklasków publiczność powitała werdykt, ogłoszony przez przewodniczącą jury Marię Janion. - Gratuluję laureatce, książka jest wspaniała, zachęcam do lektury - powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski, wręczając nagrodę podczas gali w Teatrze Stanisławowskim. Joanna Olczak-Roniker otrzymała statuetkę Nike dłuta Gustawa Zemły i czek na 100 tys. zł. "W ogrodzie pamięci" to przejmująca historia asymilacji żydowskiej inteligencji. Krakowska pisarka, współzałożycielka słynnego kabaretu Piwnica pod Baranami pokazała w niej losy kilkudziesięciu potomków Gustawa i Julii Horwitzów (w tym swoich dziadków, znanych wydawców Mortkowiczów) od początków XIX wieku po rok 2001. - Pisałam tę książkę z poczucia obowiązku, nie lubię patosu i egzaltacji, okazało się, że jest to hołd temu środowisku, polskiej inteligencji żydowskiego pochodzeni, która zdecydowała się na polskość i pokochała Polskę miłością niekoniecznie szczęśliwą ale wierną - powiedziała laureatka. Jurorzy wybrali jej książkę spośród siedmiu finalistów: Julii Hartwig, Olgi Tokarczuk, Krystiana Lupy, Tadeusza Różewicza, Marcina Świetlickiego i Krzysztofa Vargi. Już po raz trzeci czytelnicy swoją nagrodę przyznali Oldze Tokarczuk, tym razem za zbiór opowiadań "Gra na wielu bębenkach". - Dzisiejszy dzień to święto polskiej literatury - powiedział Adam Michnik. - Przyrzekamy, że dopóki państwo będziecie mieli cieprliwość czytać książki, dopóty będziemy angażowali w tę nagrodę nasze serca i portfele. Uroczystą galę w Teatrze Stanisławowskim w warszawskich Łazienkach zaszczycili swoją obecnością znakomici goście, m.in.: prezydent Aleksander Kwaśniewski z małżonką, premier Leszek Miller z małżonką, Andrzej Wajda, Kazimierz Kutz, Stefan Chwin, Maja Komorowska, Małgorzata Baranowska, Ewa Kuryluk, Andrzej Olechowski, Jacek Fedorowicz, oraz ubiegłoroczny zwycięzca Jerzy Pilch. W poprzednich latach Nagrodę Literacką NIKE zdobywali: Jerzy Pilch (2001), Tadeusz Różewicz (2000), Stanisław Barańczak (1999), Czesław Miłosz (1998) i Wiesław Myśliwski (1997). Temat: Kierunki powiazane z geografia? znam takich Minimum habilitowany Ochrona środowiska wiedząc, że hydrolog, spec. Od gleb też się na ochronie środ. Na poziomie hab. zna S. Borsuk Aleksandra Dominik Marian Drużkowski Marian Harasimiuk Andrzej Jankowski Jerzy Kazimierz Jańczak Andrzej Samuel Kostrowicki Marian Koziej Jan Lach Janina Lewińska Krzysztof Radosław Mazurski Jerzy Leszek Olszewski Maciej Przewoźniak Andrzej Richling Jacek M. Ruszkowski Jerzy Skrzypski Tadeusz Kazimierz Wilgat Krzysztof Wojciechowski Bożena Wójtowicz Urbanistyka głównei gospodarka przestrzenna i geo miast i wsi Michał Chilczuk Zbyszko Chojnicki Teresa Czyż Jerzy Dębski Ryszard Domański Aleksandra Dominik Maciej Drzewiecki Jerzy Dzieciuchowicz Jan Falkowski Zygmunt Górka Krystian Heffner Stefan Iwicki Jolanta Jakóbczyk-Gryszkiewicz Edyta Jakubowicz Michał Jasiulewicz Sylwia Kaczmarek Stanisław M. Komorowski Piotr Korcelli Marek Koter Antoni Kukliński Mariusz Kulesza Janina Lewińska Stanisław Liszewski Jan Łoboda Wiesław Janusz Maik Zbigniew Makieła Tadeusz Marszał Andrzej Matczak Krzysztof Radosław Mazurski Rajmund Mydel Ewa Nowosielska Jerzy Jan Parysek Witold Rakowski Waldemar Jerzy Ratajczak Henryk Rogacki Olaf Rogalewski Barbara Sierecka-Nowakowska Tadeusz Stryjakiewicz Andrzej Suliborski Alicja Szajnowska-Wysocka Halina Zofia Szulc Aleksander Szwichtenberg Daniela Szymańska Jan Tkocz Maria Teresa Tkocz Grzegorz Węcławowicz Zbigniew Zioło Wojciech Żebrowski Geoinformacja Jan Andrzej Ciołkosz Jacek Adam Jania Jan Romuald Olędzki Wojciech Jacek Widacki Wiesława Żyszkowska Ze stopniem tylko dr Jacek Kozak Elżbieta Barbara Kozubek Aniela Matuszkiewicz Stanisław Mordwa Wojciech Retkiewicz Alfred Stach Piotr Werner Witold Fedorowicz-Jackowski Iwona Jażdżewska Demografia demografowie oraz ci ze specjalnością geo ludności Zbigniew Długosz Piotr Eberhardt Andrzej Gawryszewski Andrzej Jagielski Beniamin Kostrubiec Stanisław Liszewski Jerzy Runge Alicja Szajnowska-Wysocka Daniela Szymańska Eugeniusz Zdzisław Zdrojewski a teraz oceń kto z nich jest dobry;) Temat: Kaczy Sejm www.dobryhumor.pl/index.php?news_id=414 Polski satyryk - pierwsza ofiara "Kaczorów"? 2006-02-03 15:07:49 Autorski program satyryczny "SEJF" czyli Subiektywny Express Jacka Fedorowicza TVP nadawała od września 2005 r. Był on kontynuacją "Dziennika Telewizyjnego", nadawanego przez 11 lat, niezwykle zabawnego programu satyrycznego. W miniony piątek (27 stycznia) w Sejfie miała być pokazana piosenka o braciach Kaczyńskich. Miała być pokazana, ale nie była. Jak powiedział "Gazecie Wyborczej" Fedorowicz, piosenkę kazał "zdjąć" Andrzej Rychcik, szef redakcji rozrywkowej TVP. Pretekst: piosenka była niedobra pod względem artystycznym. Równocześnie podjęto decyzję o końcu emisji Sejfu w TVP. Program ostatecznie zejdzie z telewizyjnej ramówki w połowie lutego. Fedorowiczowi na otarcie łez zaproponowano prowadzenie 10-minutowego informatora kulturalnego, lecz nie przyjął tej propozycji. Cóż to za niebezpieczny skecz, że aż spowodował koniec popularnego programu satyrycznego? Spróbujemy go opisać: Fedorowicz do kamery: "Powstał pogląd, wyrażany oczywiście przez mniejszość, że najlepszym sposobem na uspokojenie naszej sceny politycznej byłoby namówienie pewnych prominentnych polityków, by udali się na ferie zimowe". Następnie "siostry Chojnackie bliźniaczki", na melodię "Bądź gotowy dziś do drogi" śpiewają o wakacjach, które planują bracia Kaczyńscy. W piosence wpleciono fragmenty przemówienia J. Kaczyńskiego. Jej fragmenty: * "Przez Szwajcarię niech Jarosław rusza w świat. Nie miał ferii przez wiele lat". * "Weźmiesz chyba jeszcze brata, bo bez niego ruszać stąd, byłby to po prostu wielki błąd". Temat: APEL DO PREZYDENTA Piłkarki ręczne MMKS Piotrcovia kończącego się roku nie mogą zaliczyć do udanych. Niestety nadal trwa niepewna sytuacja związana z działaniami władz klubu... O sytuacji w zespole Piotrcovii Piotrków Trybunalski na reczna.pl pisano już wielokrotnie. Niestety nadal sytuacja ta nie jest dobra... Ostatnie wyniki drużyny w ekstraklasie są wręcz kompromitujące, na dodatek nadal trwają zawirowania wokół władz klubu. W piotrkowskim środowisku piłki ręcznej głośno ostatnio na temat ewentualnego powrotu na stanowisko prezesa Ryszarda Mękarskiego. To za rządów tego człowieka Piotrcovia zdobyła w sezonie 2002/2003 srebrny medal Mistrzostw Polski, lecz w niejasnych okolicznościach musiał opuścić posadę prezesa. Piotrkowscy kibice wręcz domagają się aby były prezes znów objął najważniejszą funcję w klubie. Domagają się tego między innymi na oficjalnym forum miasta Piotrkowa Trybunalskiego. Piotrcovia - po rezygnacji Jacka Marusińskiego obecnie zarządzana jest obecnie niemal jedynie przez Mirosława Laskowskiego, który obecnie łączy funkcje kierownika zespołu, dyrektora i wiceprezesa klubu. Niestety niedobre sygnały docierają także z samej drużyny. Z pełnionej funkcji zrezygnował trener Adam Fedorowicz, który przebywa obecnie w Słupsku. Jednakże w stosunku do niego władze klubu mają nadal zaległości finansowe. Największe szanse na objęcie stanowiska trenera Piotrcovii ma Stanisław Mijas, obecnie trener MKS Zgierz - zespołu, który jak dotąd w 11 meczach w I lidze zgromadził ... 2 punkty. O sytuacji w klubie wypowiedziała się także czołowa obecnie zawodniczka Piotrcovii Iwona Niedźwiedź-Cecotka - w wywiadzie dla Gazety Wyborczej powiedziała niedawno: `Brakuje nam nawet piłek na treningach. Nie tak powinien wyglądać klub (...) Chciałbym, żeby wróciły czasy, kiedy prezesem był Ryszard Mękarski. Wtedy wszystko było na czas. Nie musiałam się niczym martwić, miałam podpisany kontrakt. Teraz nie wiąże mnie żadna umowa oprócz ustnej`. Już wiadomo, że rozgrywającą Piotrcovii i reprezenracji Polski w swoim składzie bardzo chętnie widziałby trener SPR Lublin Edward Jankowski. O sytuacji w MMKS Piotrcovia będziemy informować w miarę pojawiania się nowych informacji. © opracował: Michał Braun (reczna.pl) Temat: Co jeszcze nam bedą narzucać ? Co jeszcze nam bedą narzucać ? Głos Pomorza Coca-cola, chipsy, batony - tym opijają się i objadają dzieci w szkołach. Lekarze alarmują: - Wyrzućcie to świństwo ze sklepików! Do tego apelu przyłączył się także "Głos Pomorza”. Nasza akcja, którą prowadzimy w Słupsku, zyskała już zwolenników. W regionie koszalińskim właśnie z nią startujemy. To się opłaca Wielu dyrektorów już wcześniej wycofało ze szkół "śmieciowe” jedzenie. - Dwa lata temu kazałam wyrzucić automat z napojami gazowanymi. Nie mogłam patrzeć na to, jak dzieci się nimi opijały - mówi Hanna Rydzkowska-Fortuna, dyrektor SP Nr 5 w Kołobrzegu, która popiera naszą akcję. W Szkole Podstawowej nr 1 w Szczecinku nauczyciele i dyrekcja dogadali się z panią prowadzącą sklepik. Na ich prośbę nie sprzedaje się już tam napojów gazowanych i niezdrowych przekąsek. - Dzieci mogą co najwyżej kupić wafelki, gumy do żucia i lizaki. Ale wyeliminowaliśmy tę najbardziej szkodliwą żywność - cieszy się Zbigniew Fedorowicz, dyrektor szczecineckiej jedynki. Jeśli nie w szkole, to kupią w sklepie Szkołom opłaca się udostępniać miejsce pod automaty z napojami i jedzeniem oraz dzierżawić sklepiki. Za automat dostają średnio sto złotych miesięcznie, a nawet dwa razy tyle zarabiają na sklepikach. - Zakaz sprzedaży słodyczy to nie rozwiązanie. Nawet gdy ich nie będzie w szkole, to dzieci mogą przecież kupować gdzie indziej, a śniadanie z domu wyrzucić. Albo zaczną nam uciekać na przerwach po batony czy chipsy - mówi Aleksandra Kacprzak, dyrektor SP nr 7 w Koszalinie. - Rozsądniej jest promować zdrowy tryb życia i tak wychowywać dzieci, by nie kupowały niezdrowej żywności - uważa Leszek Talko, dyrektor podstawówki w Drawsku Pomorskim. Dyrektorzy nie wykluczają jednak, że poprą akcję, o ile z takim apelem wystąpią sami rodzice. - To przecież oni dają dzieciom pieniądze. Niech więc decydują! A rodzice też są w tej sprawie podzieleni. - Niech słodycze zostaną w szkołach. Niech się uczą, że trzeba w życiu wybierać między zdrowym a niezdrowym jedzeniem - uważa Jacek Basak z Kołobrzegu. Z kolei Magdalenie Szyszce, również z Kołobrzegu, akcja się podoba. - Przynajmniej w szkole dziecko nie powinno mieć możliwości kupienia chipsów czy batonów. Dzieci się tym opychają, a potem nie chcą jeść obiadów. I maluchy tyją. Szkoła powinna dbać o zdrowie dzieci - kwituje. Temat: Radni Dzielnicy I proponują zamykanie pubów o p... Gdyby... Gdyby miejska strona internetowa była taka, jaką być powinna i gdyby umieszczano tam (co jest obowiązkowe!) protokoły z posiedzeń komisji, sesji, zarządu, interpelacje, oświadczenia itp. oraz wyniki głosowań (jak w sejmie!), to ja bym się bez kłopotów dowiedział, co na dany temat miała do powiedzenia i jak głosowała każda z poniższych osób: Pan Radny Piotr Döerre Pan Radny Jan Kowalówka Pani Radna Wiesława Łukaszewska Pan Radny Wiesław Misztal Pan Radny Dariusz Olszówka Pan Radny Daniel Piechowicz Pan Radny Stanisław Rachwał Pan Radny Andrzej Stypuła Pan Radny Maciej Twaróg Pan Radny Stanisław Handzlik Pani Radna Małgorzata Jantos Pan Radny Kajetan d'Obyrn Pani Radna Małgorzata Radwan-Ballada Pani Radna Teresa Starmach Pan Radny Andrzej Wysocki Pan Radny Paweł Zorski Pan Radny Jan Białczyk Pan Radny Marek Grochal Pan Radny Zbigniew Lach Pan Radny Mieczysław Łagosz Pan Radny Mirosław Myszkowski Pan Radny Ryszard Nidecki Pan Radny Sławomir Pietrzyk Pan Radny Jerzy Fedorowicz Pani Radna Grażyna Fijałkowska Pan Radny Bogusław Kośmider Pani Radna Brygida Kuźniak Pan Radny Józef Lassota Pani Radna Elżbieta Łopacińska Pan Radny Jan Okoński Pan Radny Stanisław Malara Barbara Mirek-Mikuła Pan Radny Paweł Pytko Pan Radny Ireneusz Raś Pan Radny Stanisław Zięba Pan Radny Bogusław Bosak Pani Radna Barbara Bubula Pan Radny Bolesław Kosior Pan Radny Łukasz Słoniowski Pan Radny Jan Starzyk Pan Radny Józef Burkat Pan Radny Stanisław Kozak Pan Radny Adam Udziela oraz Pan Prezydent Jacek Majchrowski I wtedy, przy przyszłych wyborach, to ja bym mniej więcej wiedział, na kogo sobie zagłosować, a na kogo nie. Wiedziałbym też, jakie stanowisko w danej sprawie, odpowiednio, zajęły: Klub Radnych Platformy Obywatelskiej RP Klub Radnych SLD-UP Klub Radnych Twoje Miasto Klub Radnych PRO Klub Radnych PiS I radni niezrzeszeni. A tak, to kurna, nie wiem. Temat: IV RP Kolej na Federowicza.... Fedorowicz znika z TVP za żarty z Kaczyńskich? Telewizja zdjęła program satyryczny Jacka Fedorowicza. Oficjalnie za słabą oglądalność. Ale ostatnio Fedorowiczowi kazano usunąć piosenkę o braciach Kaczyńskich Piosenka miała być nadana w ubiegły piątek. Zapowiadając ją, Fedorowicz mówił do kamery: "Powstał pogląd, wyrażany oczywiście przez mniejszość, że najlepszym sposobem na uspokojenie naszej sceny politycznej byłoby namówienie pewnych prominentnych polityków, by udali się na ferie zimowe". Po tej zapowiedzi dwie ubrane w stroje zimowe kobiety przedstawiane jako "siostry Chojnackie bliźniaczki" śpiewają na melodię "Bądź gotowy dziś do drogi" o planowanych przez braci Kaczyńskich wakacjach. W piosenkę wplecione są fragmenty przemówienia Jarosława Kaczyńskiego. Słowa piosenki nie zawierają ostrej satyry. Oto przykłady: "Przez Szwajcarię niech Jarosław rusza w świat. Nie miał ferii przez wiele lat" albo "Weźmiesz chyba jeszcze brata, bo bez niego ruszać stąd, byłby to po prostu wielki błąd". "SEJF" to skrót od nazwy "Subiektywny Express Jacka Fedorowicza". TVP 1 nadaje go od września 2005 r. Audycja jest następczynią emitowanego od 11 lat "Dziennika Telewizyjnego" (parodii propagandy PRL), który Fedorowicz robił jeszcze w czasach PRL, rozpowszechniając kasety poza cenzurą. Fedorowicz potwierdza, że jego program schodzi od połowy lutego z telewizyjnej ramówki. Mówi, że piosenkę o braciach Kaczyńskich kazał zdjąć Andrzej Rychcik, szef redakcji rozrywkowej TVP. - Oczywiście pod pretekstem, że piosenka była niedobra pod względem artystycznym. W telewizji nigdy nie podaje się prawdziwych przyczyn takich ingerencji. Tydzień wcześniej oznajmiono mi, że telewizja nie będzie już zamawiała mojego programu. Oficjalnie ze względu na słabą oglądalność - mówi Fedorowicz, któremu w zamian zaproponowano prowadzenie dziesięciominutowego informatora kulturalnego. - Rozważałem tę propozycję, ale sprawa zdjęcia tej piosenki przekonała mnie, że nie mam tu już nic do roboty. Była to kolejna ingerencja w zawartość mojego programu - opowiada Fedorowicz i dodaje: - Przez 11 lat nie miałem takiego natłoku tego typu uwag, poleceń konkretnych zmian. Zawsze słucham słów krytyki i jestem człowiekiem koncyliacyjnym, ale są jakieś granice. Satyryk nie chce podać innych przykładów ingerencji w swój program. - Nie pamiętam - ucina. Zdaniem Fedorowicza od kilku miesięcy program był "źle widziany": - Zmieniano mu dzień i godzinę emisji. Nie było zapowiedzi. Trudno w ten sposób utrzymać widza. Myślę, że robiono to celowo, żeby mi się odechciało. No i udało im się, bo nie jestem masochistą. Jan Dworak, prezes TVP, zaprzecza, by przyczyną rozstania się z Fedorowiczem była uprawiana przez niego satyra polityczna. - Cenię Jacka Fedorowicza, ale to jest niezależna decyzja kierownictwa "Jedynki", które chciało zmienić ten program na inny, również robiony przez pana Fedorowicza. Rzeczywiście oglądalność była niska. Namawialiśmy Fedorowicza do zmiany formuły na bardziej świeżą - powiedział "Gazecie" Dworak. Pytany o incydent ze zdjętą piosenką o braciach Kaczyńskich Dworak mówi: - Jeśli to prawda, to jestem zbulwersowany. Będę sprawdzał tę informację. Temat: Nazizm w Polsce legalny????? 3- 4.06.05 zbiórka pamiątek socjalist. dla Muzeum Może ktoś ma jakieś pamiątki po socjaliźmie? Może kartki na żywność ) Albo kawałek kiełbasy wysuszonej z przydziału kartkowego Wszyscy ofiarodawcy proszeni są jak niżej: "Przynieś komunizm do Muzeum! PAP "Przynieś komunizm do Muzeum!" - zachęcają organizatorzy zbiórki peerelowskich pamiątek, która odbędzie się w sobotę i niedzielę w Pałacu Kultury i Nauki. Zgromadzone pamiątki staną się częścią mającego powstać w stolicy Muzeum Komunizmu "SocLand". Muzeum ma się znajdować w podziemiach Pałacu Kultury i Nauki. W zamyśle twórców przeniesie ono zwiedzających w rzeczywistość realnego socjalizmu. We wnętrzach muzeum zostaną odtworzone typowe pomieszczenia z czasów PRL: mieszkanie, biuro, zakład pracy, urząd. Budowa "SocLandu" w podziemiach PKiN rozpocznie się jeszcze w tym roku lub na początku przyszłego. W najbliższą sobotę i niedzielę wszyscy chętni będą mogli przynieść pamiątki z lat 1944-1989 do hallu Teatru Studio w PKiN. Czekamy zarówno na przedmioty wyjątkowe - cenne dokumenty, jak i przedmioty codziennego użytku: gazety, kartki na żywność, listy, pocztówki, książki skarg i zażaleń, księgi donosów. Każdy, kto odda pamiątkę, zostanie wpisany do księgi darczyńców - powiedziała Maja Raczyńska z Biura Koordynatora ds. Budowy Muzeum Komunizmu "SocLand". Organizatorzy chętnie przyjmą wydawnictwa, dzieła sztuki, przedmioty związane z miejscem pracy czy pamiątki związane z działalnością opozycyjną. Przyjmować będziemy przedmioty w dobrym stanie, kompletne lub z niewielkim ubytkiem - zaznacza Raczyńska. Dotychczas od darczyńców twórcy muzeum otrzymali m.in. więzienne spodnie represjonowanego w czasach stalinowskich Władysława Bartoszewskiego, zbiór rysunków satyrycznych Jacka Fedorowicza, a także jedną z bardziej osobliwych pamiątek - dwa lewe buty, które były nagrodą dla pracownika huty "za dobrą pracę". Fundacja Socland - Muzeum Komunizmu została powołana w 1999 r. przez Czesława Bieleckiego, Jacka Federowicza i Andrzeja Wajdę oraz współpracujących z nimi Teresę Bogucką, Annę Fedorowicz i Krystynę Zachwatowicz. Celem Fundacji jest przekazanie następnym pokoleniom prawdy historycznej o realnym socjalizmie przez budowę Muzeum Komunizmu. Od lipca do listopada 2003 r. Fundacja Socland zorganizowała w podziemiach PKiN wystawę pamiątek z lat 1944-1989, ukazującą zbrodnie komunistyczne i szarą codzienność Polski Ludowej. Planowane w tym samym miejscu Muzeum Komunizmu ma być kontynuacją idei wystawy. Imprezy organizują Zespół Koordynatora ds. budowy Muzeum Komunizmu i Centrum Sztuki STUDIO im. S.I. Witkiewicza. (mn)" źródło:wp.pl Temat: 4 X TAK DLA INICJATYWY PO Co ten indris wypisuje! Dobrze że go nie widzę gandalph napisał: > PKP w II RP było wg zgodnych opinii przedsiębiorstwem działającym znakomi > cie. Już w latach 70-tych Jacek Fedorowicz mówił w radio i pisał w książkach, że PKP jest najgorzej funckjonującym przedsiębiorstwem w PRL. Z tamtych czasów pochodzi powiedzenie, że z PKP nikt nie wygra. Ten młody lewicowiec pisze takie głupoty, bo nie pamięta PRL. Nie dajcie się nabierać, Fedorowicz miał rację, PKP to był koszmar jeszcze gorszy niż jest teraz, pociągi pośpieszne potrafiły spóźniać się wiele godzin, dwa razy tyle jechały co wg rozkładu, ponieważ rozkład pociągów nie był skoordynowany i pociągi musiały czekać na zupełnie niespodziewane mijanki z towarowymi, które zawsze miały pierwszeństwo, a osobowe miały pierwszeństwo przed pośpiesznymi, bo w nich jeździł lud do pracy. Zdarzało się, że pośpieszny jechał dłużej niż osobowy - stałeś na dworcu na czerwonym i patrzyłeś wściekły, jak po tobie wjeżdża na dworzec osobowy, a potem odjeżdża, a ty czekałeś, aż następny osobowy wjedzie na stację z naprzeciwka i dopiero wtedy ruszałeś - spóźnienie powiększało się wtedy z 140 minut do 160. Na towarowe nawet się nie wściekałeś, bo każdy wtedy rozumiał, że towarowy musi dojechać punktualnie, bo jak węgiel nie dojedzie to stanie elektrownia i cała gospodarka. Ekspresów było tak mało, że trzeba było na miesiąc wcześniej bladym świtem kupować miejscówkę, jeszcze gorzej było z pociągami międzynarodowymi - chcąc kupić bilet do Sofii musiałeś być już przed północą na Centralnym czy na Brackiej, a jeśli okazało się, że jesteś trzeci w kolejce, to mogłeś pożegnać się z biletem, bo zwykle tylko dwie pierwsze osoby załapywały się na bilet, a potem kasjerka odrywała się od telefonu i informowała, że miejscówki już zostały wysprzedane, co oczywiście nie mogło być prawdą, ale każdy rozumiał, że miejscówek już nie ma. Pamiętam podróże w warunkach takich, że było niemożliwością dotrzeć do toalety i ludzie cierpieli godzinami męki pełnego pęcherza. Pamiętam jak jeżdziłem nad morze: raniutko elektrycznym do Nasielska, potem chyba do Działdowa, potem przesiadka do Malborka piętrusem, potem przesiadka do Tczewa, potem elektrycznym do Gdyni, potem przesiadkla do Słupska lub gdzie indziej gdzie się miało wczasy, i na wieczór byłem na miejscu. Puste osobowe z przesiadkami to był luksus, o którym mało kto wiedział. A na stacjach, gdzie zatrzymywał się twój osobowy, widać było przejeżdżający bez zatrzymywania się pośpieszny do Gdyni, z warkoczami ludzi w drzwiach i oknach, i dziwiłeś się, że ten tłum tych wagonów nie rozsadzi, jak przegrzany kocioł parowy. Takich koszmarnych wspomnień każdy Polak po 40-stce ma mnóstwo i tych szczęśliwych chwil, kiedy okazałeś się cwańszy niż ten ciemnogród ludowy, jak np. wtedy, gdy wpadłeś na pomysł luksusowej (nmimo przesiadek) podróży osobowymi. A propos, takie przesiadki miały swój swoisty socjalistyczny urok, były bardzo dobrze skoordynowane, aby ludzie pracy mogli jak najszybciej i bez spóźnień podróżować. Zaskoczyło mnie pamiętam wtedy, że lud przesiadał się biegiem, bo rozkład jazdy był dokładnie na styk, a te owce widać bały się, że gdy będą spokojnie szli z peronu na peron, to maszynista złośliwie odjedzie, bo był dla nich przedstawicielem WŁADZY, więc biegnąc okazywali mu szacunek, dając do zrozumienia, że mógłby ich ukarać za taki brak szacunku, gdyby nie biegli Temat: Jan Klata a Stanisław Bareja Jan Klata a Stanisław Bareja pewien dziennikarz z "Rzeczpospolitej" widzi podobieństwa między Klatą a Bareją. Według mnie w niektórych miejscach pisze o Barei co najmniej mętnie. Co wy o tym sądzicie? www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_060424/kultura/kultura_a_1.html TEATR Weź, przestań Klata, czyli o kiczu i uproszczeniach "Weź, przestań", tytuł najnowszego spektaklu Jana Klaty trzeba odnieść do reżysera, obecnie jednego z najważniejszych twórców teatralnych, ale często irytującego niedopracowanymi scenopisami, brakiem gustu i wulgarnością. Przedstawienie w warszawskim TR rozpoczyna piosenka w wykonaniu ulicznego grajka, który jest gorszą kopią Wesołego Romka z filmu "Miś". Gdyby Klata miał śmiałość powtórzyć ulubiony refren Romka: "Dzień dobry, cześć i czołem, pytacie skąd się wziąłem?" - odpowiedziałbym, że z filmów Stanisława Barei. A raczej z ducha bareizmu, czyli tego, co gorsze, chaotyczne i prostackie w jego scenariuszach i skeczach. Pamiętamy wszyscy, że kiedy z reżyserem "Misia" pracował Stanisław Tym i wspomagali go znakomici aktorzy, m.in. Jacek Fedorowicz, Wojciech Pokora czy Krzysztof Kowalewski - powstawały dobrze skrojone, niebanalne komedie. W innych przypadkach oglądaliśmy takie gnioty jak "Zmiennicy". Podobnie jest z Klatą. Adaptując klasykę - Szekspira, Słowackiego, Gide'a czy Dicka, mając do dyspozycji najlepszych artystów Starego w Krakowie, Współczesnego we Wrocławiu czy Wybrzeża w Gdańsku - potrafi błyskotliwie, w nowoczesnej, popowej formie opowiadać o najważniejszych problemach współczesności: wyprzedaży narodowych mitów, upadku ideałów "Solidarności", hipokryzji i manipulowaniu religią, a także o wojnie w Iraku. Ale gdy, tak jak teraz, sam chwyta za pióro i współpracuje z grupą mniej doświadczonych aktorów - tworzy spektakl chwilami tak żenujący, że określenie bareizm wydaje się zbyt delikatne. To klatyzm! Nie jest to kategoria jednoznacznie negatywna. Bo przecież w "Weź, przestań", podobnie jak w wałbrzyskim "Rewizorze" czy "... córce Fizdejki", Klacie przyświecał szczytny cel obrony najsłabszych, pokazania Polski, nie salonowej, lecz biednej, bezrobotnej i bezdomnej. Bareja z sympatią portretował lawirantów, pijaczków i degeneratów, by pokazać absurdy i buble PRL. Klata, żeby obnażyć paranoje naszego kapitalizmu - zetknął w warszawskim przejściu podziemnym młodą żebraczkę, sprzedawczynię sznurowadeł, biznesmenów i gwiazdę "Idola", Roberta Leszczyńskiego, grającego samego siebie. Tak jak w poprzednich spektaklach, nawet z gorszej materii teatralnej, potrafił zbudować sytuacje i postaci, które w błyskotliwym skrócie pokazują nasze rozdarcie. Niektóre sceny są jak dynamit rzucony za bramy ekskluzywnych osiedli, gdzie najbogatsi Polacy uciekli przed okrutną prawdą o rzeczywistości. W "Weź, przestań" jeden z nich skrywa pod modnym garniturem złotą bombę i depresję, która musi skończyć się samobójstwem. Ochroniarz (znakomity Rafał Maćkowiak) w dyżurce - konfesjonale spowiada się Janowi Pawłowi II na zdjęciu. Zuchy pielgrzymują przed tablicę poświęconą pomordowanym żołnierzom AK... miejsca oblanego uryną bezdomnych. Klacie udaje się wtedy pokazać, jak dziś wygląda podziemna Polska, męczeństwo jej mieszkańców w walce o przetrwanie, ale i wielkie fortuny. Jednych toczy rak biedy i ubóstwa, drugich - konsumeryzmu. Powstało widowisko słuszne w społecznych diagnozach, ale wyjątkowo słabe dramaturgicznie, rozpadając się na skecze i monologi, bez wyrazistego końca. Sceniczny fast food, dla zabicia kiepskiego smaku, polany w nadmiarze pieprznym sosem wulgaryzmów. Nawet jeśli po latach spektakle Klaty okażą się równie wiernymi portretami Polski, jakimi były i są filmy Barei - lepiej niech już dziś poszuka życzliwego sobie dramaturga i zacznie pracę w takim tandemie, jaki z Bareją stworzył Stanisław Tym. W przeciwnym razie przylgnie do niego stereotyp Wesołego Romka z mandoliną. JACEK CIEŚLAK Temat: Filmowe łazienki PRL'u Filmowe łazienki PRL'u Alternatywy 4 Lokatorzy bloku przy Alternatywy 4 próbują się jakoś urządzić. Także profesor Dąb-Rozwadowski (Mieczysław Voit). Ogląda właśnie kafelki do łazienki: - Niech pan spojrzy profesorze. Prawdziwie hiszpańska. - Dobrze, Tylko mam do pana prośbę, żeby pan to naprawdę porządnie zrobił. U znajomych po tygodniu zaczęły kafelki odpadać. - Bo są tacy, którzy robią na świeży dychtel. Wpierw się sojusze rozerwą niż mój kafelek ze ściany. Bo ja najpierw kuję tynk, a potem robię na szron! Niedługo łazienka jest gotowa. Ale kilka minut po wyjściu glazurnika zjawia się ekipa ze spółdzielni. Fachowiec bez pytania włazi do wanny. - To tu - wskazuje na środek okafelkowanej ściany. - Bezpotrzebnie wsadzili holender i trójnik puszcza. Ale my go tu zaraz ładnie wydłubiemy i będzie cmok. Po chwili hiszpańska glazura ląduje w kawałkach w wannie. Miś 1 W łazience klubu sportowego Tęcza nie ma drzwi, kabina z zardzewiałym pisuarem nie jest niczym oddzielona od tzw. umywalni, w której dwie sprzątaczki cały dzień plotkują popijając herbatę ze szklanek. W klopie napisy na ohydnej glazurze: "Precz z... (zamazane) "; "Tęcza Sręcza". Zdewastowane piecyki gazowe wiszą nad umywalkami, z których jedna służy za stolik, a w drugiej - zatkanej - w ciemnej wodzie pływają jakieś farfocle. Na podłodze leżą te straszne - doskonale znane uczniom podstawówek z lat 70. - drewniane kratki, zagrzybiałe, gnijące od wilgoci, nasączone potem ze stóp siódmoklasistów. Brrr!! Zaraza, Sodoma i Gomora. Scenografia godna Oscara. No i te kultowe łazienkowe dialogi: - Więc widzi pani,. że on też kłamie. W tych papierach na paszport, co pani u niego widziała. - Rodzina za granicą, "nie posiadam", tak napisał. - A posiada, bo ciotkę ma, i to w Londynie. To za granicą jest! ... - O, znowu idzie! Mój mąż miał przeziębiony pęcherz to ja wiem co to za ból. - Nic nie mam przeziębione, tylko lepiej na zapas. ... - A dzisiaj to co będzie? Znowu jako ta jego ciotka? - Pewnie tak. Z Londynu będę liczył. Miś 2 W Misiu występuje jeszcze jedna łazienka, w komendzie dzielnicowej MO, gdzie Ryszard Ochódzki (Stanisław Tym) musiał stracić dla niepoznaki trochę czasu. Przed jedną z kabin stoi milicjant, Ochódzki chce wejść do sąsiedniej. - Obok! Co to, przepisów nie znacie? - Słusznie! jak człowieka przyprze, zapomina o regulaminie. Macie rację. - (do aresztanta) No! Długo jeszcze będziecie siedzieć? - Piętnaście lat. Ale będę apelował! Nie ma róży bez ognia Awaria kranu w umywalce nie stanowi tragedii. Nie należy się w ogóle przejmować ani wtrącać: - Pomocy, pomocy! - Co jest ? - pyta Jerzy Dąbczak (Jerzy Dobrowolski) - Kran się urwał - odpowiada Janek Filikiewicz (Jacek Fedorowicz). - Aha. Niech pan to puści. - Nie mogę. - Niech pan to puści! - Nie mogę! - No? Tak nie lepiej? - Rzeczywiście. Dziękuje panu. - Drobiazg. Ciśnienie wody i odległość umywalki od wanny jest tak dobrana, żeby tryskająca woda wpadała prosto do tej ostatniej. Jedyny kłopot to zatkany odpływ. - Musiałeś czymś zatkać. - Słucham? - Mówię, że musiałeś czymś zatkać! - Pan myśli, że ja zatkałem? - No a kto? Jasne, że ty. O, popatrz - Dąbczak wyciąga z wanny koszulę. - Dobra, gotowe. Dobra, mów mi Jurek Co mi zrobisz jak mnie złapiesz Dyrektor (Krzysztof Kowalewski) musi porozmawiać na osobności z Gugałą (Stanisław Tym), prowadzi go więc do swojej służbowej łazienki. A tam: idealnie położona czarna glazura, równiutkie białe fugi, porcelanowy sedes dolnopłuk, elegancka umywalka... Tylko biała kartka z czerwonym paskiem przypomina, że to firmowe a nie prywatne miejsce odosobnienia. No i tej niezwykły dialog: - Słuchaj Tadek. Musisz mi załatwić tego Kwaśniewskiego jeszcze raz. Dzisiaj. Temat: "SAM z filmu Barei ma jeszcze szansę na ocalenie" "SAM z filmu Barei ma jeszcze szansę na ocalenie" "SAM z filmu Barei ma jeszcze szansę na ocalenie" Życie Warszawy, Ewa Zwierzchowska, 05-10-2009 Tekst w "Życiu Warszawy" o likwidacji sklepu przy ul. Solec wywołał medialną burzę. – To nas zmobilizowało. Nie poddamy się, będziemy walczyć o lokal – zapowiada właściciel. Zobacz panoramę i unikatowe zdjęcia sklepu autorstwa Waldemara Kompały z agencji Fotorzepa! Chcemy, aby sklep nadal istniał. Jesteśmy w stanie częściowo ponieść koszty jego remontu – deklaruje Henryk Czerski, kierownik sklepu Bis przy ul. Solec 63b. – Mamy świadomość, że pawilon trzeba odrestaurować i odmalować. Szkoda byłoby jednak zmarnować to miejsce – odpowiada Czerski. W tekście "Pan tu nie stał", "Życie Warszawy" jako pierwsze poinformowało, że spółdzielnia mieszkaniowa Torwar chce wyburzyć pawilon, który "grał" w kultowym filmie Stanisława Barei. Zagrożony pawilon handlowy jest bardzo cenny dla miłośników twórczości Stanisława Barei. To przecież tutaj klient (w rolę którego wcielił się Wojciech Zagórski) z jajami i śmietaną w koszyku wpychał się do kolejki przed kasą, a niezapomniany pan Sławek robił zdjęcia niepokornym zakupowiczom, które potem trafiały do gabloty "Tych klientów nie obsługujemy". W sklepie do tej pory można podziwiać m.in. tę samą podłogę, na którą zjechały z talerza ryby, gdy ofermowata ekspedientka zagapiła się . O to, czy takie miejsca jak sklep Bis mają szansę przetrwać, zapytaliśmy Marka Wróbla z Neuron PR.– Tak, ale trzeba mieć dobry pomysł i środki na jego wypromowanie – podkreśla. – Peerelowska, oldschoolowa, nostalgiczna formuła może dać przewagę nad konkurencją – dodaje. W stolicy istnieją już miejsca, które tematycznie nawiązują do tamtych czasów, np. restauracje stylizowane na lokale z lat 70. – Dobrze byłoby np. wprowadzić produkty rodem z głębokiego Peerelu albo spróbować przywrócić maniery z tamtych czasów – proponuje. Po tekście w "ŻW" samem zainteresowały się inne media. – Niemal codziennie mamy tutaj ekipy telewizyjne – śmieje się Czerski. Tworzą się też kolejki, bo do sklepu przychodzi więcej klientów niż zwykle. Mają oni szanse zapoznać się z artykułem z „ŻW”, który zawisł na honorowym miejscu – w gablocie przy wejściu. Kierownik Czerski zapewnia, że zależy mu na sklepie. – Przejąłem go siedem lat temu. Był w opłakanym stanie. Gdy podpisywałem umowę, prezes spółdzielni powiedział: mam nadzieję, że pan wie, co robi. Z własnych pieniędzy wymieniłem drzwi i pomalowałem pawilon – opowiada. – Nie chciałbym się stąd wyprowadzać. Szkoda byłoby zmarnować nasz wysiłek – dodaje. Czerski ma promocyjne plany – chce umieścić w sklepie tablicę pamiątkową. – Wcześniej jednak muszę wiedzieć, na czym stoimy i co dalej z obiektem. Pracuje tu 20 osób. Nie wiem, od kiedy mam im wręczać wypowiedzenia – mówi. O likwidacji samu nie chcą słyszeć stali klienci. – Gdzie teraz będę robić zakupy spożywcze? W okolicy są tylko drogie delikatesy i market z towarami o wątpliwej jakości – pyta pan Stanisław mieszkający przy ul. Okrąg. – Robię, co mogę, by utrzymać klientów – zapewnia Czerski. Wprowadzamy nowe produkty, np. ostatnio wędliny bez konserwantów, produkowane naturalnymi metodami – mówi. – Wiele osób chwali naszą garmażerkę. Na miejscu mamy kuchnię, przygotowujemy świeże, domowe posiłki – wyjaśnia Czerski. Jakość obsługi doceniają także znani. – Zaglądają do nas: aktor Jacek Fedorowicz, "Superniania" Dorota Zawadzka i reżyser Marek Koterski – wymienia Henryk Czerski. Spółdzielnia "Torwar" twierdzi jednak, że sklep nadaje się do likwidacji. Uzasadnia, że w budynku od 40 lat nie było generalnego remontu, a jego renowacja przewyższałaby wartość obiektu. W jego miejscu ma powstać dom mieszkalny. Fragment filmu Stanisława Barei Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz? (kliknij) Źródło: www.zw.com.pl/artykul/13,408030_Sam_z_filmu_Barei_ma_jeszcze_szanse_na_ocalenie.html Temat: II Nadmorski Bal Dziennikarzy II Nadmorski Bal Dziennikarzy To jest zaproszenie dla wszystkich, choc liczba miejsc - jest oczywiscie ograniczona!!! 24 maja 2003 r w Hotelu Nadmorskim w Gdyni odbędzie się II Nadmorski Bal Dziennikarzy "Czarno na białym" pod patronatem Prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka i dwóch stowarzyszeń dziennikarskich: Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich - Gdańskiego Oddziału oraz Stowarzyszenia Dziennikarzy RP - Zarządu Oddziału Morskiego. Tegoroczny bal ma swoje hasło: "Czarno na białym" - inspirujące pod wieloma względami... Organizatorzy balu chcą wykorzystać ubiegłoroczne doświadczenia, by II edycja okazała się jeszcze atrakcyjniejsza: by było wiecej tańców i... więcej fantastycznych nagród, których zdobywanie będzie wiązało się z podwójną satysfakcją. Poza radością z ich wylosowania, czy też wygrania lub wylicytowania, źródłem satysfakcji powinien być fakt, że pieniądze że sprzedaży losów i z licytacji przeznaczone zostaną na szlachetny cel. Tym celem jest zebranie pieniędzy na rehabilitację dwóch 6-letnich dziewuszek Kasi i Magda Ickiewicz, gdynianek, które urodziły się z głębokim niedosłuchem, wskutek choroby (różyczki) ich ciężarnej matki. W listopadzie 2001 r w Instytucie Fizjologii i Patologii Słuchu w Warszawie przeszły operację wszczepienia implantów ślimakowych. Urządzenia te pozwalają na lepszą rehabilitację i w przyszłości - powrót dziewczynek do grona osób słyszących. Niestety, wadą procesorów, jest wysoki koszt codziennej "eksploatacji". Tylko zakup niezbędnych baterii kosztuje około 300 zł miesięcznie. Jest to duży wydatek dla 5-osobowej rodziny, znajdującej się na utrzymaniu ojca i zasiłku opieki społecznej. Dodatkowe koszty zwiazane są z koniecznością rehabilitacji i częstymi wyjazdami na konsultacje medyczne do Warszawy. Hojni dobrodzieje ufundowali już wspaniałe dary: BP TRIADA - wycieczkę do Paryża, STENA LINE - promową wycieczkę do Karlskrony, Żegluga Gdańska - wycieczkę na Bornholm, DFDS - wycieczkę do Kopenhagi, Baltic Baloon Club - wyprawę balonem, hotel Bryza w Juracie - tygodniowy pobyt, Hotel Nadmorski - weekend z atrakcjami - to wszystko oraz inne wspaniałości można będzie wygrać w konkursach czy loterii i zarazem przyczynić się do pomnożenia kwoty przeznaczonej dla Kasi i Magdy. Będzie pokaz mody młodej, gdyńskiej projektantki Dominiki Kłopotek - Główczewskiej i ślicznej ( znajdującej sie również wsród nagród)biżuterii duńskiej, prezentowanej przez firmę Pilgrim Bardzo interesująco zapowiada się licytacja. Otóż p. Maria Wasowska - wdowa po Starszym Panu Jerzym Wasowskim przekazała na tę licytację oryginał zapisu nutowego cudnej piosenki pt."Herbatka" (z kabaretu, oczywiście) wraz ze wspominką p. Marii. Z kolei Jacek Fedorowicz, notabene gdynianin z urodzenia, przysyła nam swoją anegdotę, która będzie aneksem do pewnego satyrycznego rysunku jego autorstwa. Został on zakupiony w stanie wojennym przez gdańskiego dziennikarza red. Jerzego Modela (a przedstawia ...Lecha Wałęsę wyfruwającego z klatki, czyli z "internatu"), który dziś przekazuje go na te licytację. Gośćmi specjalnymi będą mistrzyni świata w boksie Iwona Guzowska i satyryk Krzysztof Daukszewicz.., którzy bedą prowadzić licytację. UWAGA! Podobnie jak w roku ubiegłym są dwie ceny zaproszeń. Dla dziennikarzy i ich osoby towarzyszącej cena wynosi 50 zł od osoby Dla osób z zewnątrz, spoza środowiska dziennikarsko - rzecznikowego -cena zaproszenia wynosi 95 zł od osoby. Od poniedziałku, 12 maja br. zaproszenia będą dostępne w Hotelu Nadmorskim, przy ul. Ejsmonda 2 - tel. 699 33 33. Pieniądze na rehabilitację dziewczynek można wpłacać na konto Gdyńskiego Stowarzyszenia Osób Niesłyszących ich Rodzin i Przyjaciół "EFFETHA": NORDEA BANK POLSKA S.A. 61 1440 1026 0000 0000 0036 2093. Temat: Węgrzy niesympatyczni? Nie zgadzam się z generalną opinią, że Węgrzy są niesympatyczni. Na pewno są i sympatyczni i niesympatyczni, tak jak w każdym narodzie. W latach 90-tych byłem kilkanaście razy na Węgrzech i mam tylko miłe wspomnienia, pomimo istnienia grupy Polaków, którzy wtedy robiąc "interesy" (szczególnie w okolicach dworca Keleti) nie wzbudzali sympatii mieszkańców Budapesztu. Także i teraz wszystkie kontakty z Węgrami, tymi mieszkającymi w Polsce i na Węgrzech świadczą o sympatii dla Polaków. Myślę, kluczem do wyjasnienia opinii wyrażonej przez Natalię są dwie kwestie. Po pierwsze: Natalia pisze, że wróciła z wycieczki, czyli, jak przypuszczam, miała kontakt z grupą Węgrów pracujących w obsłudze ruchu turystycznego, można powiedzieć takiego turystycznego fast- foodu 2-3 najwyżej 5 dniowego. Myslę, że w większości krajów ludzie obsługujacy taką turystykę (sprzedający bilety, obsługujacy parkingi, itp) nie zawsze są idealni. W tym roku na parkingu przy zamku w Niedzicy zostałem "ochrzaniony" przez Pana parkingowego, usłyszałem jeszcze odpowiedni komentarz o Warszawiakach (nie jestem z W-wy, chociaż mam warszawską rejestrację). W Zakopanem też trudno się oprzeć wrażeniu, że bardziej liczą się "dutki", a nie sam turysta. Z kolei na Słowacji, co do mieszkańców której też są różne opinie uzyskałem pomoc wykraczającą ponad zwykłą uprzejmość, przy problemach z kartą pamięci w aparacie. Czyli reasumując to "po pierwsze" - im krótszy i bardziej powierzchowny kontakt z mieszkańcami danego kraju, tym łatwiej o niekorzystne wrażenia. Po drugie: kwestia bariery językowej i wynikająca z tego bariera kontaktu. W latach 90-tych znajomośc kilkunastu podstawowych węgierskich słów, natychmiast "otwierała" Węgrów. Ich język nie jest łatwy. Nie mówię o szczegółach typu koniugacja przedmiotowa i podmiotowa, bo to moim zdaniem dla przeciętnego Polaka jest nie do pojęcia, ale nawet wymowa podstawowych zwrotów jest dla Polaków, czy innych nacji dość trudna. Jednak, gdy jedzie sie poznawać jakiś kraj, to zapamietanie kilkunastu podstawowych słów i zwrotów nie jest trudne, a nawet jeśli jest za trudne, to można czytać trzymając w ręku rozmówki. Dla mnie poznanie języka (podkreślam - nie mówimy o biegłości, ale o kilkunastu-kilkudziesięciu zwrotach) jest jednym z elementów poznania kraju. Chociażby po to aby mieć satysfakcję, że tubylec rozumie nasze przywitanie, pożegnanie, czy podziekowanie albo aby można sie było po powrocie pochwalić znajomością tych kilkunastu słów. Potwierdzeniem tego jest to co napisał mi znajomy Węgier dosłownie w ubiegłym tygodniu. Gdy napisałem mu, że moja znajomośc węgierskiego jest nie najlepsza, odpisał, że ponieważ ich język mało popularny Węgrzy bardzo się cieszą gdy ktoś usiłuje porozumieć sie w ich języku, ten ktoś od razu wzbudza ich sympatię. Czyli potwierdził coś co ja już dużo wcześniej zauważyłem. Nie wiem, czy w rezultacie nie użyłem argumentów przed którymi "ostrzegała" Natalia, typu "nie generalizuj", "nasi też są różni", ale powtórzę, nie zgadzam się z generalną opinią Natalii. Nie oglądam programu Anny Muchy, ale nie sądzę, aby program ten był czymś wiecej niż powierzchownym opisem danego kraju. Trochę tak, jak to wysmiewał w latach 80-tych Jacek Fedorowicz, gdy opowiadał o człowieku, który po dwutygodniowych wczasach w Bułgarii napisał książkę "Moja podróż przez Bałkany". Na koniec dwa wyjaśnienia: nie twierdzę, że jestem obiektywny, bo moje zainteresowanie Wegrami wykracza jednak ponad średnią krajową i nie jestem uprzedzony do Anny Muchy, uważam wręcz, że jej uroda jest także mocno powyżej średniej krajowej. Temat: PSL i LPR podzieliły się stanowiskami w bibliot... Propozycja powołania Pana Michała Strąka na stanowisko dyrektora jednej z najważniejszych bibliotek w Polsce (dla nie znających sytuacji: Biblioteka Publiczna m. st. Warszawy, jako jedna z kilku bibliotek publicznych ma status biblioteki naukowej) wywołała na łamach Gazety Wyborczej długą, merytoryczną dyskusję nad przypadkami rekomendowania na stanowiska wymagające przygotowania zawodowego i dużego doświadczenia, ludzi z klucza partyjnego i tworzenia nawet w świątyniach wiedzy "republiki kolesiów". Pan Henryk Hollender, wieloletni pracownik, potem dyrektor Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego (biblioteki priorytetowej w Polsce), to bibliotekoznawca z doktoratem, fachowiec z dużym dorobkiem, znany w środowisku krajowym i co ważne także za granicą. Na stanowisku dyrektorskim skuteczny, dowodow szukać nie trzeba, wystarczy budynek przy ul. Dobrej, ale nie tylko. Jak widać nie ma podstawowego atutu, czyli poparcia wśród koterii około- i partyjnych. Pan Michał Strąk to partyjny działacz, zmieniający posady jak dama rękawiczki, na każdym będąc "wybitnym fachowcem", najczęściej jednak od ... psucia. Jednym z dowodów praca w URM. Ma jednak ten atut najważniejszy - mir partyjnych kolegów, którzy nie bacząc na łatwo przewidywalne skutki jego niekompetentnego działania, nonszalancko i z tak modnym ostatnio samozadowoleniem pokazują swoim wyborcom siłę "waaadzy", jak mawiał w swoich niezastąpionych i niezniszczalnych felietonach Jacek Fedorowicz. W tym miejscu wyborcy powinni wyciągnąć wnioski z poparcia dla "swoich" kandydatów, którzy obiecują złote góry i demokrację w czystej postaci, ale... do czasu kiedy zostaną wybrani! Można się bardzo dziwić dlaczego pracownicy biblioteki przy Koszykowej (ale nie ci bełkotliwie piszący na forum o niczym jako "my pracownicy"), z umęczoną" panią dyrektor na czele nie zabiegają o ogłoszenie konkursu, ktory nie tylko roztrzygnął by problem merytorycznie, ale i "pogodził" partyjne strony. Pisałam o tym latem, kiedy pomysł zatrudnienia Pana Michała Strąka pojawił się w prasie. Jak "wysokim" poważaniem cieszy się życie instytucji, które niegdyś były chlubą naszego państwa świadczy dobitnie rezygnacja z funkcji ministra Andrzeja Celińskiego. Niestety jako "fachowiec" takim samym poważaniem cieszy sie w środowisku bibliotekarskim Pan Michał Strąk, partyjny kolega Pana Ryszarda Miazka, który po utracie funkcji Prezesa Zarządu PR, zajął dyskretnie, jako taki sam "fachowiec", stołek dyrektora Centralnej Biblioteki Rolniczej. Panie Marszałku, niestety Pańska działalność w zakresie powołań na ważne stanowiska wzbudza nie tylko sprzeciw, ale i zasadne wątpliwości, czy to właśnie Pan powinien tą funkcję pełnić. I jakichkolwiek argumentów użyłby Pan na swoją obronę, "PRAWDA nie boi sie cienia, bo nigdy się nie zmienia". Temat: Antysemitom na pozarcie! Dzirki Bogu przezyli Polacy ktorzy teraz moga podziwiac , lub kpic z sukcesu tych Zydow ktorzy przezyli. Szkoda ze Polacy nie moga cieszyc sie ani nawet kpic ze swoich sukcesow. Gość portalu: AKAJ napisał(a): > Gość portalu: baba napisał(a): > > > > > Uzyjcie sobie. Bo pociag juz odjechal i szczekania psow nie slychac. > > > > NIKE 2002 dla Joanny Olczak-Ronikier > > > > KSIAZKI > > > > ¤ W ogrodzie pamięci > > Roman Pawłowski 06-10-2002 > > > > Laureatką szóstej edycji największej w Polsce nagrody literackiej - > > ufundowanej przez Nicom Consulting i "Gazetę Wyborczą" - została Joanna > > Olczak-Ronikier, autorka sagi rodziny Horwitzów "W ogrodzie pamięci" > > > > Burzą oklasków publiczność powitała werdykt, ogłoszony przez przewodnicząc > ą > > jury Marię Janion. - Gratuluję laureatce, książka jest wspaniała, zachęcam > > > do lektury - powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski, wręczając nagrod > ę > > podczas gali w Teatrze Stanisławowskim. Joanna Olczak-Roniker otrzymała > > statuetkę Nike dłuta Gustawa Zemły i czek na 100 tys. zł. > > > > "W ogrodzie pamięci" to przejmująca historia asymilacji żydowskiej > > inteligencji. Krakowska pisarka, współzałożycielka słynnego kabaretu Piwni > ca > > pod Baranami pokazała w niej losy kilkudziesięciu potomków Gustawa i Julii > > > Horwitzów (w tym swoich dziadków, znanych wydawców Mortkowiczów) od > > początków XIX wieku po rok 2001. > > > > - Pisałam tę książkę z poczucia obowiązku, nie lubię patosu i egzaltacji, > > okazało się, że jest to hołd temu środowisku, polskiej inteligencji > > żydowskiego pochodzeni, która zdecydowała się na polskość i pokochała Pols > kę > > miłością niekoniecznie szczęśliwą ale wierną - powiedziała laureatka. > > > > Jurorzy wybrali jej książkę spośród siedmiu finalistów: Julii Hartwig, Olg > i > > Tokarczuk, Krystiana Lupy, Tadeusza Różewicza, Marcina Świetlickiego i > > Krzysztofa Vargi. Już po raz trzeci czytelnicy swoją nagrodę przyznali Old > ze > > Tokarczuk, tym razem za zbiór opowiadań "Gra na wielu bębenkach". > > > > - Dzisiejszy dzień to święto polskiej literatury - powiedział Adam Michnik > . - > > Przyrzekamy, że dopóki państwo będziecie mieli cieprliwość czytać książki > , > > dopóty będziemy angażowali w tę nagrodę nasze serca i portfele. > > > > Uroczystą galę w Teatrze Stanisławowskim w warszawskich Łazienkach > > zaszczycili swoją obecnością znakomici goście, m.in.: prezydent Aleksander > > > Kwaśniewski z małżonką, premier Leszek Miller z małżonką, Andrzej Wajda, > > Kazimierz Kutz, Stefan Chwin, Maja Komorowska, Małgorzata Baranowska, Ewa > > Kuryluk, Andrzej Olechowski, Jacek Fedorowicz, oraz ubiegłoroczny zwycięzc > a > > Jerzy Pilch. > > > > W poprzednich latach Nagrodę Literacką NIKE zdobywali: Jerzy Pilch (2001), > > > Tadeusz Różewicz (2000), Stanisław Barańczak (1999), Czesław Miłosz (1998) > i > > Wiesław Myśliwski (1997). > > No widzisz dzieki holokaustowi tyle zydow slawnych zostanie. > Niema tego zlego zeby na dobre nie wyszlo. > Jeszcze jeden taki holocaust i juz nie bedzie ani jednego > zyda bez jakiejs statuetki. > dziwny to narod zeby sie unicestwiac po to zeby pozniej nagrody za > wspominki i pamietniki dostawac. Temat: Antysemitom na pozarcie! Gość portalu: baba napisał(a): > > Uzyjcie sobie. Bo pociag juz odjechal i szczekania psow nie slychac. > > NIKE 2002 dla Joanny Olczak-Ronikier > > KSIAZKI > > ¤ W ogrodzie pamięci > Roman Pawłowski 06-10-2002 > > Laureatką szóstej edycji największej w Polsce nagrody literackiej - > ufundowanej przez Nicom Consulting i "Gazetę Wyborczą" - została Joanna > Olczak-Ronikier, autorka sagi rodziny Horwitzów "W ogrodzie pamięci" > > Burzą oklasków publiczność powitała werdykt, ogłoszony przez przewodniczącą > jury Marię Janion. - Gratuluję laureatce, książka jest wspaniała, zachęcam > do lektury - powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski, wręczając nagrodę > podczas gali w Teatrze Stanisławowskim. Joanna Olczak-Roniker otrzymała > statuetkę Nike dłuta Gustawa Zemły i czek na 100 tys. zł. > > "W ogrodzie pamięci" to przejmująca historia asymilacji żydowskiej > inteligencji. Krakowska pisarka, współzałożycielka słynnego kabaretu Piwnica > pod Baranami pokazała w niej losy kilkudziesięciu potomków Gustawa i Julii > Horwitzów (w tym swoich dziadków, znanych wydawców Mortkowiczów) od > początków XIX wieku po rok 2001. > > - Pisałam tę książkę z poczucia obowiązku, nie lubię patosu i egzaltacji, > okazało się, że jest to hołd temu środowisku, polskiej inteligencji > żydowskiego pochodzeni, która zdecydowała się na polskość i pokochała Polskę > miłością niekoniecznie szczęśliwą ale wierną - powiedziała laureatka. > > Jurorzy wybrali jej książkę spośród siedmiu finalistów: Julii Hartwig, Olgi > Tokarczuk, Krystiana Lupy, Tadeusza Różewicza, Marcina Świetlickiego i > Krzysztofa Vargi. Już po raz trzeci czytelnicy swoją nagrodę przyznali Oldze > Tokarczuk, tym razem za zbiór opowiadań "Gra na wielu bębenkach". > > - Dzisiejszy dzień to święto polskiej literatury - powiedział Adam Michnik. - > Przyrzekamy, że dopóki państwo będziecie mieli cieprliwość czytać książki, > dopóty będziemy angażowali w tę nagrodę nasze serca i portfele. > > Uroczystą galę w Teatrze Stanisławowskim w warszawskich Łazienkach > zaszczycili swoją obecnością znakomici goście, m.in.: prezydent Aleksander > Kwaśniewski z małżonką, premier Leszek Miller z małżonką, Andrzej Wajda, > Kazimierz Kutz, Stefan Chwin, Maja Komorowska, Małgorzata Baranowska, Ewa > Kuryluk, Andrzej Olechowski, Jacek Fedorowicz, oraz ubiegłoroczny zwycięzca > Jerzy Pilch. > > W poprzednich latach Nagrodę Literacką NIKE zdobywali: Jerzy Pilch (2001), > Tadeusz Różewicz (2000), Stanisław Barańczak (1999), Czesław Miłosz (1998) i > Wiesław Myśliwski (1997). No widzisz dzieki holokaustowi tyle zydow slawnych zostanie. Niema tego zlego zeby na dobre nie wyszlo. Jeszcze jeden taki holocaust i juz nie bedzie ani jednego zyda bez jakiejs statuetki. dziwny to narod zeby sie unicestwiac po to zeby pozniej nagrody za wspominki i pamietniki dostawac. Temat: Czy grożą nam przyśpieszone wybory parlamentarne? Zdjeli Jacka Fedorowicza za zarty o Kaczynskich :( z portalu Gazety... zdjeli w TVP Fedorowicza za zarty z Kaczek... smutno sie zaczyna naprawde w Polsce robic :((( Telewizja zdjęła program satyryczny Jacka Fedorowicza. Oficjalnie za słabą oglądalność. Ale ostatnio Fedorowiczowi kazano usunąć piosenkę o braciach Kaczyńskich Piosenka miała być nadana w ubiegły piątek. Zapowiadając ją, Fedorowicz mówił do kamery: "Powstał pogląd, wyrażany oczywiście przez mniejszość, że najlepszym sposobem na uspokojenie naszej sceny politycznej byłoby namówienie pewnych prominentnych polityków, by udali się na ferie zimowe". Po tej zapowiedzi dwie ubrane w stroje zimowe kobiety przedstawiane jako "siostry Chojnackie bliźniaczki" śpiewają na melodię "Bądź gotowy dziś do drogi" o planowanych przez braci Kaczyńskich wakacjach. W piosenkę wplecione są fragmenty przemówienia Jarosława Kaczyńskiego. Słowa piosenki nie zawierają ostrej satyry. Oto przykłady: "Przez Szwajcarię niech Jarosław rusza w świat. Nie miał ferii przez wiele lat" albo "Weźmiesz chyba jeszcze brata, bo bez niego ruszać stąd, byłby to po prostu wielki błąd". "SEJF" to skrót od nazwy "Subiektywny Express Jacka Fedorowicza". TVP 1 nadaje go od września 2005 r. Audycja jest następczynią emitowanego od 11 lat "Dziennika Telewizyjnego" (parodii propagandy PRL), który Fedorowicz robił jeszcze w czasach PRL, rozpowszechniając kasety poza cenzurą. Fedorowicz potwierdza, że jego program schodzi od połowy lutego z telewizyjnej ramówki. Mówi, że piosenkę o braciach Kaczyńskich kazał zdjąć Andrzej Rychcik, szef redakcji rozrywkowej TVP. - Oczywiście pod pretekstem, że piosenka była niedobra pod względem artystycznym. W telewizji nigdy nie podaje się prawdziwych przyczyn takich ingerencji. Tydzień wcześniej oznajmiono mi, że telewizja nie będzie już zamawiała mojego programu. Oficjalnie ze względu na słabą oglądalność - mówi Fedorowicz, któremu w zamian zaproponowano prowadzenie dziesięciominutowego informatora kulturalnego. - Rozważałem tę propozycję, ale sprawa zdjęcia tej piosenki przekonała mnie, że nie mam tu już nic do roboty. Była to kolejna ingerencja w zawartość mojego programu - opowiada Fedorowicz i dodaje: - Przez 11 lat nie miałem takiego natłoku tego typu uwag, poleceń konkretnych zmian. Zawsze słucham słów krytyki i jestem człowiekiem koncyliacyjnym, ale są jakieś granice. Satyryk nie chce podać innych przykładów ingerencji w swój program. - Nie pamiętam - ucina. Zdaniem Fedorowicza od kilku miesięcy program był "źle widziany": - Zmieniano mu dzień i godzinę emisji. Nie było zapowiedzi. Trudno w ten sposób utrzymać widza. Myślę, że robiono to celowo, żeby mi się odechciało. No i udało im się, bo nie jestem masochistą. Jan Dworak, prezes TVP, zaprzecza, by przyczyną rozstania się z Fedorowiczem była uprawiana przez niego satyra polityczna. - Cenię Jacka Fedorowicza, ale to jest niezależna decyzja kierownictwa "Jedynki", które chciało zmienić ten program na inny, również robiony przez pana Fedorowicza. Rzeczywiście oglądalność była niska. Namawialiśmy Fedorowicza do zmiany formuły na bardziej świeżą - powiedział "Gazecie" Dworak. Pytany o incydent ze zdjętą piosenką o braciach Kaczyńskich Dworak mówi: - Jeśli to prawda, to jestem zbulwersowany. Będę sprawdzał tę informację. Temat: Kto w Kluczborku pomaga narkomanom wyjść z nałogu przepisywanie narkotyku niezgodnie ze sztuką tak twierdzi NFZ. Poczytajcie sobie Nową Trybunę Opolską Dwóch lekarzy z Opolszczyzny przepisywało narkotyk niezgodnie ze sztuką - twierdzi NFZ. Musi być diagnoza Marek Tomków, wojewódzki inspektor farmaceutyczny: - Lekarz ma prawo wystawić receptę na leki narkotyczne, pod warunkiem, że diagnoza postawiona w badaniu kwalifikuje pacjenta do podania mu takiego leku i - w ogóle taka osoba istnieje. Według ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii są to leki pod ścisłym nadzorem, specjalnie wypisuje się je na różowych receptach. W zasadzie podaje się je w szpitalu lub gdy do chorego przyjedzie pogotowie. Innego uzasadnienia nie ma. Lekarzy, którzy w pierwszym półroczu wypisali więcej niż 5 recept na leki narkotyczne, wziął pod lupę opolski NFZ. Kontrolerzy z funduszu zdrowia wytypowali 8 medyków: po jednym z Opola, Głubczyc i Głuchołaz, trzech w Prudniku, dwóch w Kluczborku. Siedmiu z nich pracuje w przychodniach, głównie w niepublicznych zoz-ach, a jeden w stacji dializ w szpitalu. - Do sześciu z nich nie mamy żadnych zastrzeżeń - stwierdza Kazimierz Łukawiecki, dyrektor opolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. - Natomiast w przypadku dwóch lekarzy stwierdziliśmy poważne nieprawidłowości w ordynowaniu dolarganu. Jest to lek narkotyczny, który w krótkim czasie może wywołać silne uzależnienie u pacjenta. Jeden z nich to Jacek Ż. z Kluczborka. Ż. wystawił 13 recept na dolargan dla 7 pacjentów. Jeden raz zapisał 1 ampułkę, a w pozostałych przypadkach - po dziesięć, czyli jak przy schorzeniu przewlekłym. - Zastrzeżenie naszych kontrolerów wzbudził fakt, że tylko jeden z tych pacjentów jest przewlekle chory, ale powinien być leczony przez własnego lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, a nie przez lekarza, który pełni tylko dyżury - podkreśla dyrektor Łukawiecki. Drugi medyk, Tadeusz G., kierownik stacji dializ szpitala w Głubczycach, wystawił w pierwszym półroczu 36 recept na 95 opakowań dolarganu - wszystkie dla jednego pacjenta. Osoba ta jest dializowana. Jak udało się ustalić "NTO”, pacjent ten dawniej cierpiał na nierozpoznane bóle brzucha i w celu ich uśmierzenia często podawano mu dolargan. Mężczyzna zażywa ten lek od 5 lat, jest od niego uzależniony i praktycznie tylko z tego powodu otrzymuje recepty. - Pierwsze słyszę, nic o tym nie wiem, to są bzdury od początku do końca - odpowiada dr Tadeusz G., komentując zarzuty funduszu. - Są to informacje mnie szykanujące. Nie wiem, o co tu chodzi. Żaden zarzut w moją stronę nie padł. Ktoś tu coś tworzy... Dyrektor opolskiego oddziału NFZ zarządził kontrolę ordynacji leków narkotycznych po tym, jak wyszło na jaw, że jedna lekarek z Kluczborka - od połowy kwietnia do początku lipca tego roku - przepisała na recepty (wpisując na nich nazwiska osób zmarłych lub fikcyjne dane) 950 ampułek dolarganu. Została zatrzymana w areszcie na 48 godzin i wypuszczona za kaucją. Lekarka zeznała, że wypisywała ten lek na prośbę znajomego byłego pielęgniarza. Śledztwo trwa. Kontrolerzy opolskiego NFZ ustalili, że dr Jacek Ż. z Kluczborka (którego recepty wzbudziły zastrzeżenie) wypisał m.in. dwa razy po 10 ampułek dolarganu lekarce, wobec której toczy się śledztwo, oraz jedno opakowanie z 10 ampułkami dla siebie. - Te sprawy się wiążą, dlatego materiały z kontroli przekazaliśmy komendzie policji w Kluczborku - informuje dyrektor Łukawiecki. - Natomiast w przypadku dializowanego pacjenta z Głubczyc, który popadł w uzależnienie, zaleciliśmy rozważenie możliwości skierowania go na leczenie odwykowe. O nieprawidłowościach w wystawianiu recept na leki narkotyczne przez lekarzy z Kluczborka oraz lekarza z Głubczyc powiadomiliśmy Okręgową Izbę Lekarską w Opolu. Ta sprawa ma również wymiar etyczny. Małgorzata Fedorowicz mfedorowicz@nto.pl Ostatnie zmiany: 19. Sierpnia 2005 22:54 Temat: SKANDAL TV cenzuruje Ślubowanie posłów w Sejmie ! SKANDAL TV cenzuruje Ślubowanie posłów w Sejmie ! Wszystko jest Znakiem. A co dopiero ślubowanie posłów w Sejmie III RP, na wierność narodowi i Ojczyźnie. Z dużym zdumieniem ( by nie powiedzieć - oburzeniem )oglądałem tę ważną południową uroczystość transmitowaną w TV. Z przykrością stwierdzam, że na ponad 460 -iu posłów, jedynie 6 ( sześć) osób wykonało tę przysiegę poprawnie, czyli tak jak tego należało oczekiwać i spodziewać się po naszych posłach. A byli to panowie posłowie: -Jacek Kurski, -Andrzej Mańka -Andrzej Fedorowicz - F. ( ?) Sosnowski - Alojzy Lysko i pani Teresa Ceglecka-Zielonka ( jedyna wsród pań ). Oni, jako jedyni zrobili to prawidłowo tj. prawa ręka w bok, zgięta w łokciu i dwa palce w górze. Tak zawsze przysięgali i przysiegają - Polacy dodając znamienne słowa na zakończenie - Tak mi dopomóż Bóg w Trójcy Św.Jedyny i wszyscy Święci ! ( lub w skrócie : Tak mi dopomóż Bóg ! ). Część posłów lewicy i liberałów ( a jakżeby inaczej ) jedynie wstała i wypowiadała szybo i krótko swoje minimum - ślubuję ! Mieli do tego pełne prawo. Wszak to ich - swiatopogląd im taką formę nakazywał. Nic nam do tego. Większość posłów jednak nieświadomych z n a c z e n i a czynionego "nowego" widać dla nich gestu - kładzenia prawej dłoni na sercu ( wzorem masońskich prezydentów USA , co w kodzie znaków masońskich - oznacza masońską wierność masonerii, uległośc i jej poddaństwo) powtórzyła ten sam niepolski znak - na tyle niedbale i bezmyślnie - że aż - śmiesznie. Jedni na sercu, inni na żołądku, inni nawet jeszcze niżej a zdarzało się , że i na ramieniu lub samym krawacie. Palce rozcapierzone, dłoń wcale nie w poziomie takie - jak kto woli tak swawoli. Niedbałość i fantazja. Na usprawiedliwienie tej bezmyślności przemawia fakt, że dodawali jednak po słowie - ślubuję - należną i oczekiwaną końcówkę tego ślubowania - " tak mi dopomóż Bóg". W czasie już ślubowania chyba coś się jednak stało. Pewnie w tej sprawie ktoś z wysoka ingerował i tę końcówkę usłyszeliśmy tylko raz jedyny raz wyraźnie przy ślubowaniu samego marszałka ZYCHA. Po nim, mikrofony wyłączono. Zdaje się na polecenie jakiegoś cenzora z władz TV - który pewnie by nie przeżyły tego gdyby w sejmie , w czasie transmisji było słychać aż 450 razy te okropne dla ateistów słowa - " Tak mi dopomóż Bóg " ? No bo słyszał to kto... ? Takie coś ...? Co to, to nie. Takie deklaracje w państwowej, w zarządzanej jeszcze przez byłych komunistów Telewizji - nie miały prawa się zdarzyć i być słyszalne w całej Polsce w domach milionów ich wyborców i telewidzów. A Może jednak w TV znajdą się jacyś odważni i wyciągną w sprawie tej ohydnej manipulacji dźwiękiem - właściwe wnioski i konsekwencje ? Byłby to krok, we własciwym kierunku. W kierunku uwolnionej od resztek ateistycznego ciemnogrodu i laickiego kołtuństwa - nowej IV- ej RzeczyPospolitej. W czasie podobnego ślubowania 4 lata temu, nikt tych mikrofonów prewencyjnie nie wyłączał. Dla czego zrobiono to teraz ? Skąd te nawyki i cenzorskie zapędy ? Co chciano nam przez ten fakt zakomunikować ? Czyżbyśmy jako państwo nadal tkwili w nieusuniętym, cenzorskim bagnie ? Temat: TV-ne Manipulowanie przy ślubowaniu w Sejmie.Skand TV-ne Manipulowanie przy ślubowaniu w Sejmie.Skand Kompromitacja. Wszystko jest Znakiem. A co dopiero ślubowanie posłów w Sejmie III RP, na wierność narodowi i Ojczyźnie. Z dużym zdumieniem ( by nie powiedzieć - oburzeniem )oglądałem tę ważną południową uroczystość transmitowaną w TV. Z przykrością stwierdzam, że na ponad 460 -iu posłów, jedynie 6 ( sześć) osób wykonało tę przysiegę poprawnie, czyli tak jak tego należało oczekiwać i spodziewać się po naszych posłach. A byli to panowie posłowie: -Jacek Kurski, -Andrzej Mańka -Andrzej Fedorowicz - F. ( ?) Sosnowski - Alojzy Lysko i pani Teresa Ceglecka-Zielonka ( jedyna wsród pań ). Oni, jako jedyni zrobili to prawidłowo tj. prawa ręka w bok, zgięta w łokciu i dwa palce w górze. Tak zawsze przysięgali i przysiegają - Polacy dodając znamienne słowa na zakończenie - Tak mi dopomóż Bóg w Trójcy Św.Jedyny i wszyscy Święci ! ( lub w skrócie : Tak mi dopomóż Bóg ! ). Część posłów lewicy i liberałów ( a jakżeby inaczej ) jedynie wstała i wypowiadała szybo i krótko swoje minimum - ślubuję ! Mieli do tego pełne prawo. Wszak to ich - swiatopogląd im taką formę nakazywał. Nic nam do tego. Większość posłów jednak nieświadomych z n a c z e n i a czynionego "nowego" widać dla nich gestu - kładzenia prawej dłoni na sercu ( wzorem masońskich prezydentów USA , co w kodzie znaków masońskich - oznacza masońską wierność masonerii, uległośc i jej poddaństwo) powtórzyła ten sam niepolski znak - na tyle niedbale i bezmyślnie - że aż - śmiesznie. Jedni na sercu, inni na żołądku, inni nawet jeszcze niżej a zdarzało się , że i na ramieniu lub samym krawacie. Palce rozcapierzone, dłoń wcale nie w poziomie takie - jak kto woli tak swawoli. Niedbałość i fantazja. Na usprawiedliwienie tej bezmyślności przemawia fakt, że dodawali jednak po słowie - ślubuję - należną i oczekiwaną końcówkę tego ślubowania - " tak mi dopomóż Bóg". W czasie już ślubowania chyba coś się jednak stało. Pewnie w tej sprawie ktoś z wysoka ingerował i tę końcówkę usłyszeliśmy tylko raz jedyny raz wyraźnie przy ślubowaniu samego marszałka ZYCHA. Po nim, mikrofony wyłączono. Zdaje się na polecenie jakiegoś cenzora z władz TV - który pewnie by nie przeżyły tego gdyby w sejmie , w czasie transmisji było słychać aż 450 razy te okropne dla ateistów słowa - " Tak mi dopomóż Bóg " ? No bo słyszał to kto... ? Takie coś ...? Co to, to nie. Takie deklaracje w państwowej, w zarządzanej jeszcze przez byłych komunistów Telewizji - nie miały prawa się zdarzyć i być słyszalne w całej Polsce w domach milionów ich wyborców i telewidzów. A Może jednak w TV znajdą się jacyś odważni i wyciągną w sprawie tej ohydnej manipulacji dźwiękiem - właściwe wnioski i konsekwencje ? Byłby to krok, we własciwym kierunku. W kierunku uwolnionej od resztek ateistycznego ciemnogrodu i laickiego kołtuństwa - nowej IV- ej RzeczyPospolitej. W czasie podobnego ślubowania 4 lata temu, nikt tych mikrofonów prewencyjnie nie wyłączał. Dla czego zrobiono to teraz ? Skąd te nawyki i cenzorskie zapędy ? Co chciano nam przez ten fakt zakomunikować ? Czyżbyśmy jako państwo nadal tkwili w nieusuniętym, cenzorskim bagnie ? Temat: SKANDAL.TV cenzuruje Ślubowanie posłów w SEJMIE. SKANDAL.TV cenzuruje Ślubowanie posłów w SEJMIE. Wszystko jest Znakiem. A co dopiero ślubowanie posłów w Sejmie III RP, na wierność narodowi i Ojczyźnie. Z dużym zdumieniem ( by nie powiedzieć - oburzeniem )oglądałem tę ważną południową uroczystość transmitowaną w TV. Z przykrością stwierdzam, że na ponad 460 -iu posłów, jedynie 6 ( sześć) osób wykonało tę przysiegę poprawnie, czyli tak jak tego należało oczekiwać i spodziewać się po naszych posłach. A byli to panowie posłowie: -Jacek Kurski, -Andrzej Mańka -Andrzej Fedorowicz - F. ( ?) Sosnowski - Alojzy Lysko i pani Teresa Ceglecka-Zielonka ( jedyna wsród pań ). Oni, jako jedyni zrobili to prawidłowo tj. prawa ręka w bok, zgięta w łokciu i dwa palce w górze. Tak zawsze przysięgali i przysiegają - Polacy dodając znamienne słowa na zakończenie - Tak mi dopomóż Bóg w Trójcy Św.Jedyny i wszyscy Święci ! ( lub w skrócie : Tak mi dopomóż Bóg ! ). Część posłów lewicy i liberałów ( a jakżeby inaczej ) jedynie wstała i wypowiadała szybo i krótko swoje minimum - ślubuję ! Mieli do tego pełne prawo. Wszak to ich - swiatopogląd im taką formę nakazywał. Nic nam do tego. Większość posłów jednak nieświadomych z n a c z e n i a czynionego "nowego" widać dla nich gestu - kładzenia prawej dłoni na sercu ( wzorem masońskich prezydentów USA , co w kodzie znaków masońskich - oznacza masońską wierność masonerii, uległośc i jej poddaństwo) powtórzyła ten sam niepolski znak - na tyle niedbale i bezmyślnie - że aż - śmiesznie. Jedni na sercu, inni na żołądku, inni nawet jeszcze niżej a zdarzało się , że i na ramieniu lub samym krawacie. Palce rozcapierzone, dłoń wcale nie w poziomie takie - jak kto woli tak swawoli. Niedbałość i fantazja. Na usprawiedliwienie tej bezmyślności przemawia fakt, że dodawali jednak po słowie - ślubuję - należną i oczekiwaną końcówkę tego ślubowania - " tak mi dopomóż Bóg". W czasie już ślubowania chyba coś się jednak stało. Pewnie w tej sprawie ktoś z wysoka ingerował i tę końcówkę usłyszeliśmy tylko raz jedyny raz wyraźnie przy ślubowaniu samego marszałka ZYCHA. Po nim, mikrofony wyłączono. Zdaje się na polecenie jakiegoś cenzora z władz TV - który pewnie by nie przeżyły tego gdyby w sejmie , w czasie transmisji było słychać aż 450 razy te okropne dla ateistów słowa - " Tak mi dopomóż Bóg " ? No bo słyszał to kto... ? Takie coś ...? Co to, to nie. Takie deklaracje w państwowej, w zarządzanej jeszcze przez byłych komunistów Telewizji - nie miały prawa się zdarzyć i być słyszalne w całej Polsce w domach milionów ich wyborców i telewidzów. A Może jednak w TV znajdą się jacyś odważni i wyciągną w sprawie tej ohydnej manipulacji dźwiękiem - właściwe wnioski i konsekwencje ? Byłby to krok, we własciwym kierunku. W kierunku uwolnionej od resztek ateistycznego ciemnogrodu i laickiego kołtuństwa - nowej IV- ej RzeczyPospolitej. W czasie podobnego ślubowania 4 lata temu, nikt tych mikrofonów prewencyjnie nie wyłączał. Dlaczego zrobiono to teraz ? Skąd te nawyki i cenzorskie zapędy ? Co chciano nam przez ten fakt zakomunikować ? Czyżbyśmy jako wolne państwo nadal tkwili w nieugiętym, cenzorskim bagnie ? Temat: TV ocenzurowała posłów Ślubowanie w SEJMIE.SKANDAL TV ocenzurowała posłów Ślubowanie w SEJMIE.SKANDAL Wszystko jest Znakiem. A co dopiero ślubowanie posłów w Sejmie III RP, na wierność narodowi i Ojczyźnie. Z dużym zdumieniem ( by nie powiedzieć - oburzeniem )oglądałem tę ważną południową uroczystość transmitowaną w TV. Z przykrością stwierdzam, że na ponad 460 -iu posłów, jedynie 6 ( sześć) osób wykonało tę przysiegę poprawnie, czyli tak jak tego należało oczekiwać i spodziewać się po naszych posłach. A byli to panowie posłowie: -Jacek Kurski, -Andrzej Mańka -Andrzej Fedorowicz - F. ( ?) Sosnowski - Alojzy Lysko i pani Teresa Ceglecka-Zielonka ( jedyna wsród pań ). Oni, jako jedyni zrobili to prawidłowo tj. prawa ręka w bok, zgięta w łokciu i dwa palce w górze. Tak zawsze przysięgali i przysiegają - Polacy dodając znamienne słowa na zakończenie - Tak mi dopomóż Bóg w Trójcy Św.Jedyny i wszyscy Święci ! ( lub w skrócie : Tak mi dopomóż Bóg ! ). Część posłów lewicy i liberałów ( a jakżeby inaczej ) jedynie wstała i wypowiadała szybo i krótko swoje minimum - ślubuję ! Mieli do tego pełne prawo. Wszak to ich - swiatopogląd im taką formę nakazywał. Nic nam do tego. Większość posłów jednak nieświadomych z n a c z e n i a czynionego "nowego" widać dla nich gestu - kładzenia prawej dłoni na sercu ( wzorem masońskich prezydentów USA , co w kodzie znaków masońskich - oznacza masońską wierność masonerii, uległośc i jej poddaństwo) powtórzyła ten sam niepolski znak - na tyle niedbale i bezmyślnie - że aż - śmiesznie. Jedni na sercu, inni na żołądku, inni nawet jeszcze niżej a zdarzało się , że i na ramieniu lub samym krawacie. Palce rozcapierzone, dłoń wcale nie w poziomie takie - jak kto woli tak swawoli. Niedbałość i fantazja. Na usprawiedliwienie tej bezmyślności przemawia fakt, że dodawali jednak po słowie - ślubuję - należną i oczekiwaną końcówkę tego ślubowania - " tak mi dopomóż Bóg". W czasie już ślubowania chyba coś się jednak stało. Pewnie w tej sprawie ktoś z wysoka ingerował i tę końcówkę usłyszeliśmy tylko raz jedyny raz wyraźnie przy ślubowaniu samego marszałka ZYCHA. Po nim, mikrofony wyłączono. Zdaje się na polecenie jakiegoś cenzora z władz TV - który pewnie by nie przeżyły tego gdyby w sejmie , w czasie transmisji było słychać aż 450 razy te okropne dla ateistów słowa - " Tak mi dopomóż Bóg " ? No bo słyszał to kto... ? Takie coś ...? Co to, to nie. Takie deklaracje w państwowej, w zarządzanej jeszcze przez byłych komunistów Telewizji - nie miały prawa się zdarzyć i być słyszalne w całej Polsce w domach milionów ich wyborców i telewidzów. A Może jednak w TV znajdą się jacyś odważni i wyciągną w sprawie tej ohydnej manipulacji dźwiękiem - właściwe wnioski i konsekwencje ? Byłby to krok, we własciwym kierunku. W kierunku uwolnionej od resztek ateistycznego ciemnogrodu i laickiego kołtuństwa - nowej IV- ej RzeczyPospolitej. W czasie podobnego ślubowania 4 lata temu, nikt tych mikrofonów prewencyjnie nie wyłączał. Dla czego zrobiono to teraz ? Skąd te nawyki i cenzorskie zapędy ? Co chciano nam przez ten fakt zakomunikować ? Czyżbyśmy jako wolne państwo nadal tkwili w nieugiętym, cenzorskim bagnie ? Strona 2 z 3 • Wyszukano 146 rezultatów • 1, 2, 3 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||