Strona Główna jak interpretować rysunki Ja Rule Cool jachty Kusznierewicz j angielski-opis pokoju Jak kupić broń Jak czesać włosy Jackson Steve Jak malować drzwi Jak gotować białe szparagi izzeria Da Grasso |
Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: ja kiedy usta interpretacjaTemat: Przyrzeczenie publiczne "Oszustwo!"- woła oszust. Próbka wymiany zdań Oto ta próbka. Oleg: Ciągle czekam na kryterium, które pozwoliło zaliczyć NSDAP do prawicowego nacjonalizmu integralnego bądź po prostu do prawicy. Zamiast pisać eseje napisz jedno jedyne zdanie. ja: Owo kryterium - i KAŻDE INNE kryterium w tej dyskusji - to powołanie się na autorytet: źródła literaturowe; podajże więc inne źródła, które przeczyłyby tamtym! Oleg: Logika nie zna takiego kryterium. Oczywiście logika klasyczna, nie rewolucyjna. ja: Erystyka zna, krętaczu. Jest to powołanie się na autorytet. Nie słyszałeś o czymś takim? Co więcej - powołuję się na autorytety, które TY SAM przywołałeś, m.in. na Grotta. A Ty, gdy WŁAŚNIE TAM wskazuję Ci fragment, który przeczy Twym tezom - nabierasz wody w usta... Jak nazwiesz taką postawę? Oleg: Kogo chcesz przekonać, że logika to erystyka? Jak widać - Oleg wciąż próbuje. Tym razem próbuje wmówić (komu?), że ja kogoś (kogo i po co?) chcę przekonać, że pies to kot. Zacznijmy więc od początku. Oleg poprosił o podanie kryterium, na którym opieram się dowodząc swych racji. Dla mnie jest oczywiste, że JEDYNY rodzaj kryterium, którego Oleg nie będzie w stanie obalić, to kryterium podane w literaturze, co do której mam rękojmię w postaci wcześniejszych wpisów Olega, że Oleg ją akceptuje. I tak też czynię: podaję fragmenty tekstów plus linki (lub informacje, że link podał sam Oleg). Erystyka, to umiejętność prowadzenia dyskusji. Logiczna forma wywiedzenia swych racji, a zrobienie tego zgodnie z kanonami erystyki nie stoją w jakiejkolwiek sprzeczności. Przeciwnie: zarówno błąd logiczny, jak użycie chwytu erystycznego uznanego za nieuczciwy, szkodzą wywodzącemu, świadczą o jego braku umiejętności dyskutowania. Ostatnią uwagę Olega mogę więc uznać za czystą złośliwość. A także za jeden z nieuczciwych chwytów, polegający na próbie zdenerwowania przeciwnika. Niedoczekanie, Olegu. Zamiast kolejnych prób chwytania za brzytwę - jakkolwiek by tego "chwytania" nie interpretować - odpowiedz mi lepiej na parę pytań, które zadałem Ci już 3 dni temu, a dziś dodam jeszcze jedno: Czy sugerujesz, że powołanie się na autorytet, którym są źródła literaturowe, jest chwytem erystycznym NIEUCZCIWYM? Jeśli tak - na JAKIEJ podstawie? Przecież Ty robisz TO SAMO! Życzę Ci miłych wrażeń podczas redagowania odpowiedzi na te pytania - oby wreszcie merytorycznej. Marcq Temat: Źle się, dzieci, bawicie Jestem przerazona - i całą tą politowania godna imprezką, na ktora nie szkoda wywalac spolecznych (bo chyba nie prywatnych?) pieniedzy, i tym, ze na cos tak zalosnego jest w Polsce az taki popyt. Lubimy sie posmiac z innych, prawda? Mozna sobie poprawic samopoczucie, dowartosciowac sie, porechotac i czlowiek od razu jest wiekszy. Czyz to, co nam proponuje paru rozrywkowo-pomyslowych, to nie jest odmiana sit-comu? Tam pokazuja, w ktorym miejscu mozna gruchnac smiechem, a tu - ze trzeba ze wszystkiego. Znam prawie wszystkie dawne eseje filmowe. Krytycy uczyli kochac i rozumiec kino, odbierac je najpelniej jak to mozliwe, interpretowac, dostrzegac niuanse, ktore zwykly widz moze przeoczyc. A dzis? Trywialne streszczenia i agresja, doslownie piana na ustach. I czesto zwykly brak przygotowania. Czy np. Konkurs Chopinowski albo Wieniawskiego komentuja ci sami krytycy, ktorzy zajmuja sie jazzem albo disco polo? Niewyobrazalne. A w filmie wszyscy sa uniwersalni. Do jednego worka wrzuca sie tandetna komercje, efekciarskie sztuczki i trudne, artystyczne i ambitne kino. I pokazuje na tej samej imprezie. I oceniaja ci sami. Od tych uniwersalnych specjalistow dowiemy sie rzeczy odkrywczych: ze np. "Psy" to wyjatkowe arcydzielo, a "Piekny umysl" - rzadki gniot. Takich smacznych "kwiatkow" moznaby uzbierac na niejeden festiwal. I na koniec pytanie do Pana Wajdy: Nie pierwsza to ani nie najgorsza "zabawa", ktorej jestesmy swiadkami i byc moze jeszcze bedziemy. Unicestwiono niejeden wartosciowy film i niejednego tworce. Dlaczego Pan, tak wielki autorytet i czlowiek kochajacy polskie kino, dawal na to swoje przyzwolenie przez te wszystkie lata? To sie nie wzielo z dnia na dzien, ani z niczego. Temat: zlot czarownic na samodzielnej;-) derena33 napisała: > Powiedzial slowo dziekuje. > Male slowko a tyle czasem znaczy. Cudownie! Ilez to słowo znaczy, a jak zadko go dwie strony po rozwodzie wypowiadaja. Wiesz jak niektórzy ojcowie cieszyliby się, gdyby exia za to że np. kupili dziecku komputer, opłacili dodatkowe extra (poza tymi nieszczesliwymi alimentami) usłyszeli od dzicka i od exi - dziekuje. Zamiast masz dać bo to Tówj zasrany obowiązek! Tak jak wychowywanie dziecka, tak i dawanie dziecku na jakies przyjemności powinno być nie tyle OBOWIAZKIEM co PRZYJEMNOSCIA każdego rodzica. Szkopół w tym abynie traktowac tej PRZYJEMNOSCI jako OBOWIAZEK, bo kazdy człowiek juz tak ma, ze sie przed tym najnormalniej buntuje. > Nie wiem czy rozumiesz, exi podziekowac, czy > tez docenic trud, to chyba zbyt trudne do zrozumienia, patrzac na twoja > interpretacje tego slowa. Nie wciskaj w moje usta słów których nie wypowiedziałam To ty uwazasz (kilka postów wyzej), ze dobre wychowanie nastolatka, to coś za co ojciec winien extra płacić. Ja zawsze uwazałam, ze to matki przyjemnosc, tym wieksza im uda się jej wykierowac młodego człwoieka na tzw. Ludzi. Znaczenie słowa "dziekuje" rozumiem i deceniam. Moze dlatego, że mi łatwo przychodzi je wypowiedzieć, zas sama je nieczęsto od innych słysze. > > A to ze placil, placil w koncu na swoje dziecko i mam nadzieje(przynajmniej > mnie o tym nie informowal) ze wtedy nie wlaczal kalkulatora co, kto, za ile. O czym teraz piszesz kobieto? Chyba nie o tym co ja..... Cały czas się nie rozumiemy... To ze ktos płaci za cos dobrowolnie, chwała mu za to. Tak powinno byc! Co innego jak mu sie coś niewymiernego w KOSZTY OBOWIAZKOWE wlicza. Ja pisze o o tym, Ty o czyms innym chyba. > Tak nawiasem mowiac wiedzial ze mam duzo mniejsze dochody od niego, a nasz syn mial zyc tak jak przedtem gdy bylismy razem. A przedtem pisałaś, że sąd mu tak kazał, a nie sam wiedział, chyba, że ja cos ominełam.... Temat: Redaktor Co i Jak przegrała dziś proces! Czy ktoś był na procesie widział jak to wyglądało? To jest tryb specjalny nie było wezwanych świadków przez panią Woźniak a jak wiecie wątpliwości przemawiają na korzyść oskarżonego. Czytaliście co wypisuje Kurier na ten temat? Czy Jest zaangażowany po jednej stronie bo żona naczelnego startuje z komitetu Wójcika? zauważyliście reklamę w ostatnim kurierze komitetu Razem dla gminy? Co więcej sąd zamknął usta pani Wóźniak. Czy to ma być demokracja? Przeczytajcie dokładnie co jest zakwestionowane p.1 pomyłka p.Wożniak ewidentna p.2 przecież p. Wójcik był kandydatem na burmistrza i nadal jest listy ustalali Wójcik Flak i Krawczyński więc jest to prawda że oni ustalili listy fakt też jest taki że teraz wyglądają zupełnie innaczej. p.3 tu nie jestem w stanie stwierdzić więc pewnie nie umieścili przedstawicieli skoków. p.4 nie było krewnych pewnie chodziło o inne koligacje ( te znamy już z Warszawy czyli frakcje partyjne) ale to się dowiemy kiedy indziej. p.5 oczywiście że byli informowani w końcu razem kandydują - swoją drogą jeśli nie zauwazyliście w Piasecznie mamy dwie listy PO obie są złożone z członków platformy p.6 nie zostali wywaleni ale huk było słychać . Nadal są członkami Platformy a ogłoszenie w Kurierze (chyba tylko tyle mogło się ukazać) że panowie ww już nie reprezentują PO oznacza że są nadal członkami PO. podsumowując p1 ewidentne kłamstwo choć ja raczej uważam to za pomyłkę p3 4 5 p.Woźniak napisała nieprawdę ale czy aby daleko od niej była? p6 no właśnie jak uważacie p2 różnica w interpretacji faktów bo przecież to oni ustalali listę Brońmy się przed sądami i radnymi . kneblowanie ust to wciąż u nas norma. Nikomu nie życzę stawania przed sądem który orzeka tak szybko Kto wystąpi w obronie p. Woźniak? ciaoo Temat: Sąd zajmie się rasizmem "Gościa Niedzielnego" opornik4 napisała: > Poziom Twojego komentarza jest denny, ale czego można spodziewać sie > po kimś pasjonujących sie lekturą na poziomie FiM. To jest twój punkt widzenia i jego poziomu nie oceniam. Masz prawo do głupoty i masz prawo nią się cieszyć. > ... Gdybyśmy je potrafili ogarnąć, nie byłyby boskie. Twój problem i możesz go dowolnie sobie interpretować. Ale skoro wychodzisz z takiego założenia, to powiedz mi, co warte są prace doktorskie z zakresu teologii, których zasadniczym celem jest praca odkrywcza. Skoro Boga nie można ogarnąć, to co w nim można odkryć godnego pracy doktorskiej :)) > Dlatego Bóg objawił nam to, co konieczne do zbawienia. Może odkrył, może nie odkrył - tak ludzie mówią. Nie spotkałem do dnia dzisiejszego żadnego zbawionego. Może nie miałem takiego szczęścia (pech jest pochodną natury a nie Boga), ale z chęcią z takim zbawionym wymienił bym przynajmniej parę poglądów na pewne kwestie. Może podrzucisz mi namiary na jakiegoś kontaktowego zbawionego :) > Co do reszty – musimy zaufać. A dla czego musimy??? Czy też musimy zaufać prawdzie kościelnej, wg. której co najmniej 30 kościołów w świecie twierdzi, że ma przynajmniej po jednym oryginalnym gwoździu z krzyża ukrzyżowanego Jeshua, w tym 1,5 gwoździa znajduje się w Polsce? To iloma gwoźdźmi był przybijany do Krzyża? > Jeśli nie widzimy uszu Boga, to nie znaczy, że nas nie > słyszy. Fakt. Bóg może być nawet w piwnicy Kowalskiego, chociaż Kowalski piwnicy nie ma :) > Jeśli nie widzimy Jego ust, to nie znaczy, że do nas nie > mówi. A widziałaś usta śpiewające na CD? Nie widziałaś a słyszałaś. Czy to nie jest cud? Słów Boga nie da się usłyszeć nawet steteskopem lekarskim a i rozbudowany system astronomiczny niczego takiego nie zanotował. Wrzuć mi jeszcze pomysł słuchania duszą :)) > Mówi – i to bardzo wyraź-nie, głośno i dobitnie. Gdzie??? Wskaż mi konkretne weryfikowalne źródło tej mowy. Czyjaś fatamorgana zupełnie mnie nie interesuje. > Tylko że On nie czeka na żaden telefon od nas. To po jakiego grzyba urządzane są zbiorowe modły, skoro olewa wszystko, co z tej ziemi płynie i co na niej się dzieje? > To On sam bezustannie dzwoni. Jeżeli tak, to chyba tylko do samego zastępcy Boga na tronie Piotrowym. Gdyby jednak tak było, nie płynęło by stamtąd tyle głupot i nieszczęść dla ludzkości. > Ale co ma zrobić, gdy ktoś wybiera inną linię?" To już przestał być wszechmocny? :) Temat: For WEGETARIANIZM nie powinno być w dziale kuchnia emka_waw napisała: > > ZROZUM, że staram ci się tylko uświadomić, że trzeba mieć pojęcie, o czym się > pisze. Naginanie definicji do własnych potrzeb tym na pewno nie jest. Ani > nabieranie wody w usta. Droga emko_waw ZROZUM, że mam pojęcie o czym piszę, gdyż jestem długoletnią wegetarianką i sporo na ten temat wiem. Nie naginam definicji do własnych potrzeb (w przeciwieństwie do Ciebie), zdaję sobie sprawę, że różni ludzie mogą to pojęcie różnie interpretować (nawet wegetarianie), a definicja encyklopedyczna wcale nie musi być tą jedyną i wyłącznie słuszną (jak to z wieloma hasłami encyklopedycznymi bywa). Bo prawdę mówiąc określenie "wegetarianizm" jest trochę mylące i stąd to całe zamieszanie (nazwa wegetarianizm może sugerować, że wszyscy wegetarianie spożywają jedynie roślinne potrawy, a to też nie ma wiele wspólnego z faktycznym stanem rzeczy. Nazwa "Wegetarianizm" bywa używana jako nazwa umowna pewnych sposobów odżywiania ale też nie tylko odżywiania. [A swoją drogą definicja powinna być formułowana przez eksperta w danej dziedzinie, więc radzę Ci poszukać takich definicji, przy których nie będzie wątpliwości, kto je tworzył.] Według mojej skromnej opinii "wegetarianizm" polega na NIE jedzeniu produktów i substancji które są efektem zabijania zwierząt, i dla większości wegetarian jest to związane nierozerwalnie właśnie z kwestią nie zabijania zwierząt. Oczywiście, że kwestia nie zabijania zwierząt jest od wegetarianizmu szersza, ale to nie zmienia faktu, że on się w tym zawiera, a ja wcale nic nie mylę jak to usiłujesz mi wmówić. Powtarzam raz jeszcze - Wegetarianizm W WIĘKSZOŚCI PRZYPADKÓW nie jest traktowany przez wegetarian wyłącznie jako sposób żywienia, nie ogranicza się wyłącznie do spraw kuchni i przepisów kulinarnych lecz zazwyczaj jest związany z poglądami, właśnie tymi propagującymi, iż zwierząt nie trzeba zabijać na żywność, czy też - nie trzeba ich jeść aby żyć. Przeważnie wiąże się też ze zdrowym stylem odżywiania czy też zdrowym stylem życia w ogóle. Jarstwo zaś dopuszcza spożywanie mięsa i jako takie jest czymś nieco innym, niż "wegetarianizm" (odrazu dodam, że tak zwany semi-wegetarianizm to rzeczywiście wyłącznie odmiana kuchni, jako że dopuszcza spożywanie mięsa i nie ma wiele wspólnego - poza członem nazwy - z tak zwanym ideowym wegetarianizmem, który tak Ci przeszkadza. Temat: Dreschler - Krytyczna Historia Kościoła -opinie? Deschner - Krytyczna Historia Kościoła Mieszkam w Szwajcarii i pewnego razu mój szef, który wygłaszając monologi o katolikach dostawał piany na ustach i nie przyjmował telefonów od klientów, przyniósł kiedyś jedną z książek Deschnera. Niestety mie pamiętam, którą – mogła to być „Oben ohne” albo „Das Kreuz mit der Kirche”. Pożyczył mi ją. Było tam parę rzeczy, które mnie uderzyły: 1. Gdy opowiadał o prześladowaniach Ukraińców w końcu lat 30-tych, myślałem, że zaraz dojdzie do ukraińskiego holocaustu – zorganizowanego przez komunistów głodu, który pochłonął miliony ofiar. Nie – chodziło mu o prześladowania w Polsce. 2. Stalin podobno był w czasie II wojny prawie marionetką popów (a Hitler Kościoła). W ten sposób dałoby się ją przedstawić jako wojnę religijną. O ile się nie mylę, Stalin, gdy miał nóż na gardle po zdradzie swojego kolegi Adolfa, wyciągnął niedobitych popów z łagrów i zaczął się prezentować jako nowy Aleksander Newski. 3. (najlepsze) Watykan i Kościół podburzał za komuny Polaków przeciwko polskiej (sic!) władzy. Wszystko to ma jakiś związek z prawdą, tyle że naciągnięty i wykręcony. „Twórcza” selekcja źródeł, naciąganie faktów do tezy, do dla niego normalne. Dlatego jeżeli widzę, że kłamie co do faktów, które znam, nie mam powodu mu wierzyć, że jego relacja o średniowieczu będzie obiektywna. To oczywiście dalej będzie miało jakiś – choć luźny - związek z prawdą, a mi bez dostępu do źródeł oryginalnych i czasu na badania nie byłoby łatwo odróżnić prawdę od półprawdy i fałszu (przynajmniej w interpretacji). Jeżeli ktoś ma uniwersytecki dyplom z wydziału historii, jeszcze przez to nie jest historykiem. A z krytyków Kościoła wolę Tischnera. Temat: "Dziewczyny po 30-stce" czy .......... Witaj:)! Przeczytalam bardzo uwaznie wszystkie ponad 200 postow i zawsze, gdy wypowiadam sie w jakims watku, czytam wszystkie wypowiedzi poprzednikow. Jesli jest z jakichs powodow inaczej - zawsze to zaznaczam. Tym razem pisze glownie o formie wypowiedzi w wielu postach tego watku, a nie o tym, czy wypowiedz Autora tegoz watku jest zasadna, czy nie. Tego zweryfikowac nie moge (podalam, dlaczego)i tej weryfikacji w moich wypowiedziach nie ma. Jesli rzeczywiscie masz racje i wypowiedzi Tada sa swiadectwem chamstwa, podanego w bialych rekawiczkach, to sensowniej byloby to (domniemane) chamstwo najpierw odrzec z rekawiczek, zademostrowac, a potem je napietnowac. Stawac w szranki o to, kto bedzie bardziej chamski, sensu nie ma..., a taka wlasnie 'metode' wybralo, niestety, wiele forumowiczek, i do tego polegly w tej (potencjalnej) 'rywalizacji', poniewaz okazaly sie tu bardziej prymitywne. Szkoda. Przede wszystkim - dla Dziewczyn po 30tce... Bez sensu jest wybieranie takiej metody w ogole, tym bardziej jednak, gdy sie to robi prymitywnie i nieudolnie... I jeszcze jedno. Nie jestem Tadem, a ja tez zostalam chamsko zaatakowana... Rozumiem, ze jak komus krew przeslania oczy... to nawet przeczytac dobrze tego, co jest napisane, nie potrafi:( Tylko, widzisz, szkoda... bo w takiej sytuacji chocby komentarz o 'kobiecych hormonach' sam sie cisnie na usta... Bo albo sie obrazic, albo zrzucic takie zachowania na karb... itd, itp. A tego efektu 30+ na pewno uzyskac nie chcialy... I jeszcze jedno, wypowiedzi Tada nie postrzegam tak, jak Ty, jednak, mysle, oboje mamy tu jednakowe prawo do odmiennych interpretacji. Rowniez wyrazy szacunku sle i pozdrawiam serdecznie j. Temat: Antyfeministyczny bełkot,czyli... Tak się cieszę, że widzę feministkę! Gość portalu: Agawa napisał(a): > Feministki chcą,by kobiety,podobnie jak mężczyźni miały wolny WYBÓR.To,czy > chcą poświęcić się rodzinie,czy pracy jest ich sprawą. Dokładnie. Feministka może zostać kurą domową i nadal być aktywną feministyczną działaczką. Kobiecie pracującej jest nawet trudniej. > Feministki chcą,by domowa praca kobiet była doceniana rówie wysoko,jak praca > zawodowa obu płci. Ten postulat jest już kontrowersyjny, gdyż słowo "doceniana" można różnie interpretować. Z ekonomicznego punktu widzenia jest jasne, że ta sama ilość pracy (wysiłku, energii, czasu) domowej jest mniej warta niż ta sama ilość pracy zawodowej: pracy wyspecjalizowanej, zorganizowanej i ustandaryzowanej optymalnie, wykonanej profesjowalnie na bobrze wyposażonym stanowisku. Tak samo farmer może zarobić kilkakrotnie więcej niż zwyczajny chłop, bo produkuje tylko jeden towar (np. mleko, jajka) przez co może zwiększyć wydajność pracy kilkakrotnie w stosunku do zwyczajnego chłopa. Dla gospodarki nie ma nic gorszego niż krawcowa, która szyje w domu dla rodziny i sąsiadów, zamiast zatrudnić się w fabryce ubrań czy pracowni krawieckiej czy ewentualnie otworzyć własną pracownię. > Mężczyźni starają się zachować władzę nad kobietami i śmieszność jest > tu doskonałą bronią. Kiedy wyśmiewane kobiety wpadają w złość, mężczyźni z > przyjemnością stwierdzają, że kobiety nie mają poczucia humoru. To jest > skuteczne, bo samym kobietom brakuje pewności siebie. Bardzo łatwo pokazać, > że żądania kobiet są nieważne i głupawe, śmieszne i żałosne. Śmieszność > knebluje kobietom usta." > Ann Snitow, jedna z założycielek ruchu feministycznego w Ameryce To bardzo ważny tekst. Tak mało feministek pisze na tym forum. Większość to damscy bokserzy, a większość pozostałych to lewicowcy różnej maści, którzy mniej lub bardziej świadomie próbują ośmieszyć liberalne i feministeczne ideały wolności. Temat: Czy możliwa jest dobra religia? Gość portalu: Józef Zawadzki napisał(a): > zła, bo dla określonej grupy ludzi jest drogą do Absolutu. Dla tych ludzi > więc " dobra" jest, Ed. Przenajświętszy Sakrament staje się ważniejszy niż sam Jezus Chrystus. Religijność staje sie ważniejsza od miłości. Kościoł ważniejszy od życia, ważniejszy od sasiada. I tak dalej. Wspaniała wizja absolutu. Gratuluję. > a inni nie mają żadnego tytułu ani prawa wydawać o niej sądów > wartościujących. To uwaga pierwsza. Ed. Ludzie idący przez życie z góry ustalonymi poglądami - nigdy się nie zmieniają. Są po prostu ich nieświadomi. Równie dobrze mogliby być drewnianymi klocami, skałami, chodzacymi i gadajacymi maszynami. Ale nie istotami ludzkimi. Sa kukiełkami, sterowanymi przez rozmaite sprawy, jak za pociagnieciem sznurka. Nacisnij guzik, a uzyskasz reakcje. Dla tego też inni nie mają prawa wydawać opinii o źródłach tak ukształtowanego zachowania? > Uwaga druga : od takiego dziwacznego pytania prosta do droga religinych > waśni, ba wojen nawet. Ed. To pytania doprowadziły do religijnych waśni i wojen krzyżowych a nie sposób interpretacji własnych wartości religijnych? > I uwaga trzecia : po co tacy jak doku otwierają usta ( stukają klawiaturę ), > skoro nie zadają sobie sprawy z konsekwencji stawianych pytań? Ed. Czy nie warto czasem uświadomić sobie, co się samemu mówi, robisz, myśli i działa? Motywy tego, skąd one się, biorą w tym poście są aż nazbyt wyraźne. > Pan doku już chronicznie cierpi na syndrom i lości kosztem jakości. Ed. Nie każdy jest na takim etapie rozwoju, czy niedorozwoju, że nie zauważa, czy ktoś jest ładny czy nie ) Czyżby "niedyrektywne" pytanie doku tak Cię irytowało? Temat: Co by się przydało na Szmulkach Północno/Wsch.? Droga Pani! Ręce mi opadły, jak to wszystko przeczytałem! Ale, co gorsza, zacząłem Panią lubić :) Okazuje się, że mamy bardzo zbieżne poglądy na kwestie urbanistyczne. Tyle, że to, co mi Pani imputuje, jako moje poglądy, to jest w istocie właśnie to, z czym walczę i czemu się racjonalnie przeciwstawiam. To jest notabene dowód, iż nie ma Pani monopolu na rację :D Uważam jednakowoż, iż komunikacja (a to z racji wykształcenia, choć firmy drogowej niestety się jeszcze nie dorobiłem) jest podstawą funkcjonowania miasta. Pani zapewne zresztą również jeździ samochodem, tyle że smrodzić innym pod oknami - ok. Ale jak ktoś ma jeździć pod moimi - hola! Typowa sarmacja, i to w najgorszym wydaniu. Nie dyskutowalibyśmy o tym wogóle, gdyby planowana od dziesięcioleci Aleja Tysiąclecia (a dlaczego, Pani zdaniem, jedyny adres nań to 151?) została wybudowana, jako ulica z tramwajem, szerokimi chodnikami (może ją Pani nazwać bulwarem :D), sklepami (jedym słowem kawałek miasta, pomijając już aspelty komunikacyjne). Ale nie została, dzięki właśnie działaniom ludzi myślśacych podobnie, jak Pani (przynajmniej w tych kwestiach). Z blokami nie walczę (choć gdyby pojawiła się realna możliwość ich likwidacji i zastąpienia kamienicami/stylowymi blokami o wysokości 4-5 kondygnacji, pierwszy ją poprę). Ale "moja" ulica Krótka z nimi bynajmniej nie koliduje. A do ludzi ze wsi nic nie mam... na wsi! Niech każdy pilnuje się swojej małej ojczyzny - naprawdę nie wszyscy muszą robić "karierę" w mieście stołecznym. Dla tych, którzy zostają u siebie i nie "zaszczycają nas swoją obecnością", niekiedy klepiąc biedę i pchając z mozołem ten swój wózek - jak wszyscy przeciętni Polacy, a więc także warszawiacy - mam najgłębszy szacunek i atencję (czego nie można powiedzieć o stosunku przyjezdnych do rodowitych warszawiaków). Mówi Pani, że nie ma kompleksów. Skąd zatem wkładanie mi w usta rzekomego sugerowania Szmulczanom braku prestiżu? Zresztą, gwoli prawdy, wielu z Was go nie ma (co się oczywiście nie tyczy nikogo z tego forum). Poodbnie jest zresztą w innych dzielnicach i miastach w III(I) RP. Taki kraj, takie czasy. Skąd interpretacja "kosy" (to akurat skojarzyło mi się apropos Leppera na barykadzie, a nie Pani)? Pozdrawiam (mimo wszystko :D) PS A kursowanie ekspresów "Edgar" uważam, za jedno z większych kuriozów komunikacyjnych naszego obecnego państwa! Temat: Gombrowicz w Wenecji Gombrowicz w Wenecji www1.gazeta.pl/kultura/1,34169,1643657.html Nie wiem, czy "Pornografia" Kolskiego jest udana ekranizacja, czy nie. Z tego, co wyczytalem miedzy wierszami z korespondencji zamieszczonej w "GW", wynikaloby, ze film jest raczej slaby. Z pewnoscia natomiast, stwierdzam to z cala stanowczoscia, nie udala sie korespondencja jej autorowi. Jest wyjatkowo nieudolnie napisana. Opinie jego rzymskich znajomych, ktorzy w pociagu do Wenecji oddaja sie lekturze Gombrowicza sa zbyteczne. Niczego nie wnosza. Dlaczego u licha rozwazania o powiesci Gombrowicza Sobolewski prezentuje w kontekscie ocen przypadkowych osob, ktore na dodatek nie maja nic do powiedzenia? Czy wrazenia i odczucia staja sie znaczace tylko dlatego, ze wypowiadane sa ustami cudzoziemcow i odnosza sie do polskiego pisarza, wzglednie rezysera? To jak Sobolewski wsluchuje sie w kazde chrzakniecie i czkniecie wloskich autorytetow filmowych (czy rzeczywiscie autorytetow?) ma w sobie cos zenujacego, ustawia go w pozycji lokaja. Czy wyslannika najwiekszej gazety w Polsce nie stac na wyrazenie wlasnej opinii? Gombrowicz przez cale zycie kpil sobie wlasnie z takiej postawy. Na polskie ustawianie sie w roli ubogiego krewnego wobec kultury Zachodu reagowal alergicznie. Dla niego byly to jakies chore rytualy, przejawy polskich kompleksow nizszosci, nieuleczalnego niedowartosciowania. Jest w tym chyba ironia losu, ze wlasnie relacja z weneckiego pokazu ekranizacji jego powiesci napisana zostala w stylu do tego stopnia grafomanskim. Chyba jeszcze nie zdarzylo mi sie czytac tak nieporecznych interpretacji prozy Gombrowicza. Panie Sobolewski, odsylam pana do "Dziennikow". Niech sie pan uczy jasnosci wywodu od mistrza. I prosze zapamietac - Gombrowicz nigdy nie byl bezczelny. Opisywal jedynie z wyjatkowa sumiennoscia i precyzja swiat oraz ludzi, ktorzy go otaczali. Najczesciej takich jak pan. Panska korespondencja miala jednak pewna zalete. Uswiadomila mi, jak aktualne sa obserwacje Gombrowicza do tej pory. Temat: >>>Dola_kobiety_zgwalconej_ISLAM<<< O tym, czy KORAN, HADISY nawoluja do tych okrucienstw, o ktorych piszesz, nie moge sie zgodzic. Jesli masz racje, prosze mi podac dokladne strony i rodzialy, wesety itd. W sporze, jaki tocze, co do kwiorzeczosci ISLAMU, wielu odwolywalo sie do barbarzynstwa... Prosze o otwarcie KORANU i znalezienie odpowiednich fragmentow. Co do Hadisow i innych interpretacji KORANU, powstawaly one w okolicznosciach ciaglej walki, to miedzy spadkobiercami po Mahomecie, to w czasie wojen krzyzowych itd. Podkreslam, ze jest to winik powiazania sposobu regulacji zycia spolecznego z zyciem religijnym. Czyz Papiez nie nawowywal do Wojen Krzyzowych? Tak w imie grobu chrystusowego, ktory niby byl zagrozony ze strony niewiernych Muzulmanow, ktorzy uwazaja Jezusa za Proroka. A wiec agrumenty Papieza nie byly uzasadnione. Ksiazeta i wladcy rowniez nawolywali do walk. Przypomne Krzyzakow na Warmii i Mazurach. Te przyklady wskazuja na powiazanie religii z polityka w Europie. Z tym samym mielismy do czynienia w krajach islamskich. A bitwa pod Grunwaldem w 1410 roku... Zarowno Krzyzacy jak i Polacy mieli na ustach tego samego Boga, i szli pod oblicze tego samego Boga. Zauwazam pewna nieprawidlowosc. Wszyscy staraja sie niezauwazac granicy rozgraniczajacej w ISLAMIE zycie duchowe od polityki prowadzonej w imie ISLAMU. Ta roznica jest zauwazalna w Europie, bo wyraznie podkreslono, ze nalezy oddac cesarzowi co cesarskie, a Bogu co boskie. W Islamie jest to scisle powiazane, ale to nie oznacza, ze sam Islam nawiazuje do walki. Bo jesli isc tym tokiem rozumowania, to trzeba przyznac, ze niemieccy ksiazeta chrzesijanscy, ktorzy probowali np podbic ziemie polskie w imie walki z poganstwem, a faktycznie w celu zagrabienia naszych ziem, takze przywlaszczyli sobie prawo do zabijania, cwiartowania w imie Boga i Biblii, bo przeciez tak robili. Kiedys sie mieczem nawracalo...na sluszna, jedyna religie... Tylko ze fragmenty o tych slynnych rycerzach itd, nie znajdziemy w Biblii, bo byly to powiesci swieckie opowiadajce o okrucienstwach i mestwie. W Islamie natomiast stawaly sie one fragmentami wiary...I tu jest roznica, i tu jest to barbarzynstwo o ktorym piszesz. Dla Muzulmanina filarem wiary nie jest zabicie Chrzescijanina, czy Zyda, bo kazdy Muzulmanin Ci powie, ze Islam uznaje ich za braci, i ze zakazal im robic krzywdy. Proponuje bardziej krytycznie podejsc do Islamu i prosze o szukanie granicy odgraniczajacej fragmenty literackie dotyczace historii muzulmanow od ich religii. Bo chyba nie musze pisac, ze Koran, to procz zrodla wiary, rowniez ksiega historii Arabow..., a jak wiemy kazdy narod w swej historii ma chwile chwaly i chanby. Tak jak Polacy, ktorzy np pomagali Zydom, ale i zarazem ich mordowali Temat: Ukraińskie i polskie miejscowości. l4l0 napisał: > Ukraińskie -to oczywiste nadużycie. Ja bym powiedział ruskie. Cała kultura > Polski wilekomocarstwowej (XV-XVIIIw) powstala ze zlewania się elementu > lackiego i ruskiego w jeden wszechpolski. Wtedy powstał polski język literacki, > > wcześniejszy jęz.polski miał wiele cech które zachowały się już tylko w gwarach > > śląskich , kaszubskich i in. Odcięcie od rozległych ziem wschodnich po 1945 > spowodowało że w Polska zaczęła się oddalać od jednego ze źródeł swojej > kultury. Jeszcze za panowania tow. Gomułki w literackiej polszczyźnie regułą > było np. wymawianie Ł jak L i troche inny akcent. A zobaczcie stare filmy! Jak zwykle mieszasz swoje imperialne zamaszki z niewiedzą, lub złośliwą interpretacją. Słowo "Ruś i ruski" ma (poza kontekstem sredniowiecznym) dziś za duży zakres znaczeniowy by się nim posługiwać tak dodolnie. Nazwy miejscowości na Chełmszczyźnie, w Przemyskiem, czy Bieszczadach, mają niewątpliwie charakter "ruski" - ale wyjaśnia to tyle ile wyjaśniło by stwierdzenie, że mają charakter słowiański, czy indoeuropejski... Ruski - ale jaki? Białoruski, rosyjski, czy ukraiński??? Co prawda nazwy Ukraina, w dzisiejszym kontekście zaczęto używać dopiero pod koniec XIXw, ale "ukraińskość" jako odrębne zjawisko etnograficzne (w tem językowe), istniała całe wieki wcześniej. Więc "ruskie" nazwy miejscowości południowo-wschodniej Polski mają właśnie ukraiński, a nie rosyjski, czy białoruski - albo choćby staroruski charakter! Po drugie nikt nie wymawiał po polsku "ł", jako "l" - po prostu nie możesz wyczuć niuansów języków słowiańskich - albo masz kłopoty ze słuchem. "Ł" wymawiano jako "ł" - czyli tzw. "ł przedniojęzykowe", zwane też czasami "ł aktorskim". To typowa i prawidłowa wymowa tej głoski w językach słowiańskich. Z czasem (i to od kilku wieków) Polacy zaczęli zbliżać wymowę tego "słowiańskiego" "ł" do "u" - i tak powstało to co dziś dźwięczy w polskich ustach - etymologiczne "ł", wymawiane jednak niemal jak "u". (porównaj angielskie "w"-dablju, czy białoruskie "ў/ǔ" - które wymawia się jak współczesne polskie "ł", ale etymologicznie pochodzą od "w" i "u") Temat: POETYCKI SYMPOZJON. ZAPRASZAM..................... O POSZUKIWANIU ZRODEL ZNTYSEMITYZMU. Do P.Bronka Szanowny Panie Bronislawie, czytajac Panski post, do do pana AndrzejaG, zainteresowalem sie fragmentem, w ktorym stawia Pan teze: "(...)mowi Kaczmarski, antysemityzm polski ma swoje dodatkowe podloze w komunistycznej tragedi jaka przezylismy (...) Nastepnie wyciaga Pan wniosek : "(...)nie odbieram tego (podobnie jak Pan)jako probe obrony Zydow, ale jako probe zrozumienia zrodel naszego antysemityzmu." Zapomina Pan jdnak o obowiazku dowodu tezy, ktora przecie - to Pan, nie Kaczmarski stawia (mowiac - nie odbieram tego...). Odnosze wrazenie, ze Pan jedynie taka teze - samowolnie dosc, z powodow tylko Panu znanych - wklada w jego usta. Gdyz, gdzie Kaczmarski - tak jak Pan twierdzi - czegokolwiek poszukuje, a zwlaszcza "zrodel naszego antysemityzmu" ? Przeciez Kaczmarski, ani nic podobnego nie powiedzial, ani zadnej proby zrozumienia zrodel antysemityzmu - nie podejmuje ! To jest - moim zdaniem - najwieksza wada tego swietnie napisanego wiersza. Brak refleksji (jakicgkolwiek) wlasnie najbardziej zaskakuje, wprost rzuca sie w oczy. Dziwi mnie fakt, iz w ogole taka teza pojawila sie w Panskiej glowie. O wielu bowiem sprawach traktuje wiersz "Odzial chorych na raka", ale z cala odpowiedzialnoscia twierdze (czytalem), ze nie ma tam zadnej mowy, albo mysli, ktora moznaby bylo, interpretowac, tak jak Pan sugeruje. Sadze tedy, iz Panska teza nalezy do tak zwanych "poboznych", i wiecej do czynienia ma z tzw.chciejstwem (mysleniem wygodnym, podbudowujacym morale ubogiego w fakty i argumenty polemisty), anizeli z latwymi do odczytania (w niedlugim przecie wierszu), intencjami Kaczmarskiego. Rozumiem, iz Panskie poszukiwanie jakichs wartosci pozytywnych, w omawianym przez nas utworze, pomogloby Panu ukazac jego przeslanie, w swietle innym, anizeli, w zamiarze mial autor. Zastanawiam sie tylko: -Jaki jest sens takich poszukiwan ? I czemu usiluje Pan zafalszowac intencje Jacka Kaczmarskiego ? Pozdrawiam Pana : Euromir Temat: Zagrożona budowa biblioteki uniwersyteckiej Zagrożona budowa biblioteki uniwersyteckiej Zagrożona budowa biblioteki uniwersyteckiej Wanda Dybalska 29-06-2004 , ostatnia aktualizacja 29-06-2004 20:27 Czy Uniwersytet będzie musiał wstrzymać budowę wielkiej biblioteki i Instytutu Informatyki? Uczelnia nie ma pieniędzy na płacenie wyższego VAT-u Uniwersytet nie zapłacił jeszcze wykonawcom rachunków za maj. Wszystko przez VAT, który od 1 maja wzrósł z 7 do 22 procent - To jakaś kwadratura koła - martwi się prof. Zdzisław Latajka, rektor UWr. - Od początku maja firma budowlana wystawia nam rachunki z 22-procentowym VAT- em, bo takie jest prawo. Chcę zapłacić, ale nie mogę. Dlaczego? - Po pierwsze, nie mam tych dodatkowych pieniędzy, a po drugie, nie będę łamał prawa. Umowa z wykonawcą podpisana na podstawie przetargu mówi o 7- procentowym podatku VAT. Jeżeli zapłacę więcej, naruszę ustawę o zamówieniach publicznych. - Ja też nie dołożę. I nie naliczę 7 proc., bo też złamię prawo - odpowiada Wojciech Krysiński, dyrektor wrocławskiego oddziału firmy Mitex, która buduje zarówno nowy gmach Biblioteki Uniwersyteckiej, jak i Instytutu Informatyki. - To jest pat! Wkrótce przyjdą rachunki za czerwiec. A Uniwersytet od kilku tygodni bombarduje pytaniami Ministerstwo Finansów i Urząd Zamówień Publicznych, prosi o pomoc parlamentarzystów. Bez skutku. Rektor Latajka: - Czekamy na jakąkolwiek interpretację, jak mamy postępować. Krysiński: - Ustawodawca nabrał wody w usta. Ktoś nabałaganił i teraz nie wiadomo, jak z tego wybrnąć. Problem dotyczy wielu inwestycji w kraju realizowanych na podstawie ustawy o zamówieniach publicznych. Naszym zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby memorandum np. na trzy lata dotyczące inwestycji rozpoczętych przed majem, a potem niech wszyscy płacą 22 procent. Wojna idzie o ogromne pieniądze, które mogą zadecydować o istnieniu wielu firm budowlanych. Dyr. Krysiński wylicza: - Z powodu zamieszania z VAT-em tylko te dwie uniwersyteckie budowy kosztowałyby nas dodatkowych osiem, dziewięć milionów. Co będzie, gdy Uniwersytet nie zapłaci tych pieniędzy? Czy Mitex zejdzie z budowy? - To nie takie proste - odpowiada dyr. Krysiński. - Za to grożą kary, i to niemałe. W najgorszym przypadku trzeba będzie pójść do sądu. Temat: Katolicy i ateisci w Polsce Gość portalu: dosia napisał(a): > Poza tym smieszy mnie kiedy mowisz - potepiam zloczynce, okazuje mu > dezaprobate, ale jak sie postanowi odmienic (!) to wspanialomyslnie podaje mu > reke. Wszystko na odwrot. Czekasz, az czlowiek sam sie pokaja (bo przeciez sie > pokaja, jak zobaczy, ze go potepiles...) i wspanialomyslnie dajesz maly > paluszek do ucalowania. Chaire, tardycyjnie wkładasz mi w usta słowa, których nie napisałem. Nikogo nie potępiam, a jedynie z zatwardziałymi złoczyńcami nie chcę utrzymywać kontaktów. Nie widzę w tym nic nagannego. Z czego miałby bowiem wynikać obowiązek przechodzenia do porządku dziennego nad tym, ze ktoś źle czyni? Jężeli zaś ktoś uzna, ze źle robił i odbędzie pokutę, to można go przyjąć do wspólnoty. > Czlowiek potrzebuje pomocy zeby wyciagnac go z grzechu, a nie odwrocenia sie Człowiek ma wolną wolę: jeżeli uzna, że źle robił i zwróci się o pomoc, to się mu pomoże. Jeżeli zaś chce tkwić na siłę w grzechu, to nie widzę powodu, aby się mu narzucać z pomocą, której złoczyńca nie chce. > DLACZEGO ktos popelnia blad. Odwrocenie sie tylem tym bardziej popycha > czlowieka do grzechu - jemu juz wtedy i tak wszystko jedno. Jak mu wszystko jedno, to cóż można mu pomóc? Podstawowa przemiana musi dokonać się w samym złoczyńcy. Musi mieć on wolę zerwania ze swoim złem, wtedy można mu pomóc, a gdy tej woli nie ma ... Nie licz, ze Pan > spod budki z piwem patrzac na Twe swiete oburzenie pewnego dnia postanowi sie > nawrocic. Nawroci sie, jezeli dasz mu szanse - zaproponujesz prace, pokazesz, > ze jest inna droga. Wtedy, to dziala. Najpierw taki człowiek musi uznać, ze źle robi i odbyć pokutę. Bo jeżeli tak się nie dzieje, to ja go nie zatrudnię. Po co mi pijak, który będzie pić u mnie i tylko czekac na okazję, aby mnie okraść? Dlaczego mam mu oferować pracę, której on nie chce, ani nie potrzebuje? > Sumujac. Wprowadzasz swoje interpretacje, w dodatku na odleglosci widac, ze sa > zle i niezgodne z nauka kosciola. A skąd o tym wiesz, skoro sama napisałaś, że nie znasz Katolickiej Nauki SPołecznej? T. Temat: Wiara katolicka a agresja ogolone_jajka napisał: > > Może mam zajrzeć jeszcze do Twojego > > dzieciństwa by Cię zrozumieć??? > > Wystarczy że zajrzysz tu: Trochę statystyki. Skoro jestes leniwy to podaję ci ten odnośnik na talerzu. To jest wątek z tego forum, gdzie są dane liczbowe, z którymi trudno polemizować. Można je jedynie próbować interpretować. Wybacz gołojajec, ale nie mam zamiaru tego czytać. Za długie. Moja opinia dotyczy ostatnich naszych postów, a nie twojej historii na forum. > > tematu wątku. Dziękuję > > W twoich wypowiedziach nie zauważyłem zasadniczo argumentów na temat wątku. A s > woją postawą i wypowiedziami (cytuję: "Kolejny raz, w swojej głupocie...", " Zd > ajesz się być ateistycznym talibem...", "zdajesz sie być minimalistą, w dodatku > wrednym...", "Błąd w założeniu gołojajec...") starasz się mnie obrazić, co jes > t TYPOWE dla walczących katolików. Kolejny raz gołojajec mylisz pojęcia!!! Powyższe cytaty są najwyżej określeniami Twojej osoby i z argumentacją w dyskusji nie mają nic wspólnego!!! Jeśli się spodziewałeś że możesz mnnie nazywać ciemniakiem, tudzież wieloma innymi epitetami, tylko dlatego że jestem katolikiem i moje poglądy odbiegają od Twoich, bez odzewu z mojej strony, to najwyrażniej oprócz głupoty, charakteryzujesz się także naiwnością. To samo było na innych forach. Identycznie. > Tyle, że tam ludziom nie wystarczało obrażanie, Prawem Kaduka Tobie wolno obrażać innych, alę jeśli ktoś nazywa Cię podobnie , to już jest be??? Ot tolerancja (swoista) woleli mi zamknąć usta. Tu nikt > mi ich nie zamknie. > Zapraszam do RZECZOWEJ dyskusji, gdyż udowodniłeś już agresywność katolików i c > hyba nie ma co ciągnąć tmatu dalej. Ale jeśli masz takie życzenie, to nie ma sp > rawy. Chłopcze morelowy, ty nie masz absolutnie żadnych argumentów a jedynie poszczekujesz. Przeanalizuj swoje posty i pomódl się do swego boga Słowian, by wlał Ci trochę oleju pod kopułę. Chyba się nie obraziłeś????Bo ja mam to osobiście w czterech literach, kiedy określasz mnie ciemniakiem. Pozdrawiam i życzę zdrowia,zwłaszcza psychicznego. Temat: "Pianista" - Polańskiego Gość portalu: jarek napisał(a): > pajdeczka napisał: > > > Mój Drogi, to jest sprawa Polańskiego, a nie Twoja, > kiedy ten film miał > > powstać. > > Zgadza sie, ale moja sprawa jest to > odebrac i zinterpretowac - no chyba ze nie > mam prawa do interpretacji... > > > Zrobił go na pewno bardziej dla siebie niż dla Ciebie. > > W każdym razie na pewno nie myślał o takich , jak Ty, > kiedy go kręcił. > > Tutaj zgadzam sie w 100% :-) > > > których można dotrzeć. Z tego co widzę, reprezentujesz > > typ "twardogłowego" , to jest takiego, do którego nic > nie dociera. > > Minus - obracasz dyskusje w wycieczke osobista na moj > temat (zrobilas to juz na samym poczatku zmieniajac > tytul dyskusji). > > > Nie wielbię Polańskiego, bo mam swoje powody, ale na > pewno nie jest nim moja > > niechęć do Żydow w ogóle. > > Tego zdania nie rozumiem. Dlaczego i po co pojawia sie > "niechec do Zydow"? > > > > wypowiadają ta temat filmu, > > > > którego nie widzieli. > > > Rozumujac analogicznie: widzialas gazowanych w Auschwitz > > > Zydow? > > > Bo jesli nie, to nie powinnas wypowiadac sie o > holocauscie > > > w szczegolnosci nie powinnas negowac obozow zaglady. > > Moze sprobujesz tutaj - czy czlowiek moze sie > wypowiadac o rzeczach ktorych nie widzial/doswiadczyl? > > jarek Ta ostatnia kwestia nie należy do mnie. Dlaczego więc ją tu umieściłeś? To są słowa kogo innego, więc nie wkładaj mi ich w usta. Uwielbiam wycieczki osobiste (na inne mnie nie stać, bo za mało zarabiam). Temat: Zatrzymano dyrektora banku podejrzanego o korupcję Zatrzymano dyrektora banku podejrzanego ale bez dowodó Przeczytałem w jednej z gazet, że taki dyrektor zarabia dużo forsy. Jeśli to prawda to po co miałby ryzykować swoje duże zarobki drobnymi kwotami łapówek? Niestety jednak działania będą następujące: Klientka będzie robić wszystko i znajdować wciąż nowych świadków, żeby nie podpaść Policji. Świadkiem mogę i ja być i jestem przekonany że dyrektor powiedział: "... musi pani przynieść bo inaczej nie uruchomimy kredytu." Dyrektorowi chodziło o zaświadczenie o dochodach ale mi się wydaje, że to chodziło o łapówkę. Policja będzie się upierać, że dopadła kolejnego łapówkarza, bo to kolejny wawrzyn o które ogromnie policji ciężko. Prokuratura będzie doszukiwać się dowodów aż do przyschnięcia sprawy, bo głupio będzie powiedzieć, że aresztowanie i wszytkie dalsze wydarzenia były na podstawie błędnej interpretacji wydarzeń i jest to nieprawdą i bardzo przepraszają. Gdyby to zrobili na łamach najpoczytniejszych gazet na pierwszych stronach największymi literami to przecież byłby to wstyd (A MOŻE NIE?). Szefostwo dyrektora wywali Go na zbity pysk, bo po co im człowiek który był podejrzany. Bilans zysków i strat: 1. Zyska klientka kilka dni zwłoki ale potem bój się Boga, bo dobierze się do niej windykacja ze zdwojoną energią. 2. Zyska i to najwięcej Policja bo w pamięci opinii pozostanie informacja, że jest bezwględna w łapaniu łapówkarzy. 3. Straci i też najwięcej dyrektor bo wszyscy będą kojarzyć go zawsze z łapkówkastwem nawet gdyby okazało się, że wszystkie zarobione i w dodatku uczciwie pieniądze przeznaczał na najszczytniejsze cele. Znajdzie się wielu mądrali, którzy stwierdzą "... brał nie brał ale skoro policja go aresztowała w banku to chyba nie za darmo." Takie stwierdzenie zamyka usta wszytkim stającym w obronie. 4. Straci bank, bo "... skoro tam takie rzeczy się dzieją ..." To może wszyscy czytający będą pilnować tematu i jako opinia publiczna zarządają pełnego wyjaśnienia sprawy. Temat: Osada Poszliśmy na The Village w niedzielę, pierwszego sierpnia. Film jest bardzo dobry, dlatego, że po wyjściu z kina długo się jeszcze o nim dyskutuje sprzeczając się o interpretacje różnych scen i o grę aktorów. Historja jest bardzo prawdopodobna, więc nie jest ten film podobny do trzech poprzednich filmów Shyamalana, gdzie było zawsze coś z fantazji. Jakiś odmóżdżony recenzent napisał, że The Village jest oparty na "Blair Witch Project". Co za bzdura! W tamtym filmie mówiono wyłącznie jedne słowo na 'F' a w tym filmie dialogi są wypiększone na XIX wieczny (uprzejmy) angielski. Moim zdaniem, trochę słabo wypadł William Hurt. W scenach, gdzie potrzebne jest wygranie emocji prezentuje się blado. Fatalna jest Sigourney Weaver. Ma dwie miny - jedną przy zamkniętych ustach a drugą przy otwartych. Wiadomo jest doskonale, że jest bardzo słaba aktorką. W sumie film, który nie jest wcale z gatunku horroru, ogląda się przyjemnie i ciekawie można po nim zastanawiać się nad postawą ludzi. Recenzenci, którzy wynoszą pod niebiosa najgorsze śmieci, reagują na ten film jak byk na czerwoną płachtę. Prosze przeczytać w Slate dwie recenzje: 1. www.slate.com/id/2104567/ Michael Agger - "Village Idiot, The case against M. Night Shyamalan". Ten patafian jak już nie ma argumentów, to wali Shyamalana ad personam. Ciekaw jestem, czy tak napisałby o Tarrantino? 2. www.slate.com/id/2104512/ David Edelstein (przygłup recenzujący także filmy na NPR) "Village of the Darned More pious hokum from M. Night Shyamalan" jest oburzony, że w filmie "mogą być" podteksty religijne. Jan K. Temat: Fiskus kontra pracownicy Banku Handlowego cd. Ta sama osoba, rózne informacje.. Puls Biznesu 21/10/2005 .."Pracownicy Banku Handlowego, którzy przy prywatyzacji banku nabyli akcje pracownicze, a następnie je sprzedali, muszą zapłacić podatek od dochodu z ich sprzedaży - powiedział w piątek PAP wiceminister finansów Jarosław Neneman ..." __________________________________________________________________ Gazeta Wyborcza 22/10/2005 .."Wiceminister finansów Jarosław Neneman: - Nie zrezygnujemy z tych pieniędzy. Wygraliśmy w Naczelnym Sądzie Administracyjnym wszystkie sprawy o opodatkowanie dochodów ze sprzedaży akcji pracowniczych Handlowego. Dlaczego fiskus dopiero teraz, tuż przed przedawnieniem całej sprawy, ruszył do ściągania podatku, który trzeba było zapłacić pięć lat temu? - Przez kilka lat toczyliśmy bój z biurem maklerskim o to, by przekazało nam listę osób, które uzyskały dochody ze sprzedaży akcji pracowniczych. Dostaliśmy ją dopiero w 2005 r. - tłumaczy Neneman. Przyznał, że przed laty urzędy skarbowe nie były zgodne co do tego, czy opodatkowywać dochody ze sprzedaży akcji pracowniczych Handlowego. - Jeśli jakiś urząd twierdził, że podatnik nie powinien płacić, to teraz może to być argument na korzyść tego podatnika przy występowaniu o umorzenie odsetek - powiedział Neneman. Jego zdaniem pracownicy Handlowego mogą występować o umorzenie odsetek od niezapłaconego podatku, jeśli mogłoby ich to postawić w trudnej sytuacji materialnej czy życiowej...." _____________________________________________________________ Odpowiedź Min Finansów na pismo od RPO, 15/12/2005 ..."z dniem 31 maja 2004 urzedowe interpretacje przepisow prawa podatkowego dokonywane przez Min Finansow przestały byc wiążące dla oranów podatkowych i organow skarbowych. Tym samym Minister Finansow faktycznie utracil mozliwosc bezposredniego wplywu na interpretacje przepisow prawa podatkowego przez organy podatkowe.. Jednoczesnie uprzejmie informuje, iz w dniu 16 maja 2002 r przekazane zostalo izbom skarbowym pismo nr PB 5/RM-033-152-62/02/1 prezentujace stanowisko odzwiercidelajace postulaty wyrazone w Pana wystąpieniu (aut.. chodzilo o stsosowanie umorzen od "zaleglych podatkow").... z powazaniem z upowaznienia Min Finansow, Podsekretarz Stanu Jarosław Nenenman. " ___________________________________________________________________ Pare pytan.. 1. Czy MF potwierdzilo, ze dopiero w dwa lata po emisji akcji BH, dokonywalo interpretacji zapisow z Prospektu Emisyjnego, ktore SWIADOMIE I W ZAMIARZE miały na celu uzyskanie przychodu od Grupy Akcjonariuszy (stojacego w sprzecznosci z ideą prywatyzacji, czego dowodem są niezmienne stanowiska MSP oraz KPW) ? 2. Czy stwierdzenie z dnia 21/10/2005 moze byc odczytywane przez US jako obowiazujaca interpretacja prawa podatkowego ? 3. Czy akcja wydostania z DMBH (opisywana w GW 22/10/2005) moze byc rozumiana jako narzucenie z gory znanej interpretacji prawa podatkowego jak i podanie gotowego scenariusza (zaplanowanego) dla wyslekcjonowanej grupy PLATNIKOW ("wyhodowanych Podatników") ? 4. Dlaczego MF nie informowalo masowo bezposrednio zainteresowanych o dokumencie z dnia 16 maja 2002 r, pismo nr PB 5/RM-033-152-62/02/1 ? 5. Dlaczego po 31 maja 2004 Ministerstwo Finansow nadal tworczo kreowalo interpretacje przepisow podatkowych, ktore mogly byc (a moze byly) wiążące dla US? Czy z wypowiedzi J.Nenemana z dnia 22/10/2005 dla GW mozna wnosic ze tworca scenariusza obecnych dzialan US'ów jest On sam (chociaż jak twierdzi w piśmie z dnia 15/12/2005 nie miał już wówczas takiej kompetencji)? ++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++ Moze wreszcie KTOS zada sobie trud i dokona analizy działań MF / US, które miały na celu wygenerowanie z założenia (niekoniecznie na drodze prawnej) przychodu do Skarbu Państwa? Czy były to działania "nawiedzonego Janosika", czy też może szły za tym ambicje, wartości materialne, które być może uzyskiwali EGZEKUTORZY?? +++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++ Jak w świetle powyższych informacji należy traktować optymizm obecnego Min Finansów, ze US winny byc i beda "przyjazne dla Obywatela"? Jak należy oceniać postawe MF, ktora wg niektorych publikatorow rokuje na pozytywne zakończenie afery podatkow z akcji nabytych w transzy pracowniczej? Czy MF mowiac NOWE mowi ustami (argumentami tez..) STAREGO?? I na koniec czy w pismie z dnia 15/12/2005 MF nie poinformowalo Obywateli RP.. "US sa poza kontrola merytoryczna, one jedynie wydaja same sobie interpretacje prawa podatkowego"... Zalegalizowane panstwo w panstwie... Temat: Ewa Milewicz terroryzowana Ewa nie zna Adama? Dogi lupus.lupus Odpowiedź na twoje pytanie przynosi pierwszy akapit tekstu Ewy: "Gdzie tam mediom do obiektywizmu BBC! Bardzo przepraszam, ale gdyby media były obiektywne, zawsze wątpiące i szukające drugiej strony, to pierwsze rządy III RP nie przeprowadziłyby planu Balcerowicza". Ewa uzasadnia swoją tezę, której podporządkowuje cały tekst, tym, że w podziemiu nie weryfikowało się informacji a wszelkie pochodzące od członków opozycji, kościoła i zza granicy uważano za wiarygodne. Tę cechę przenosi na pierwsze lata "GW". Najwidoczniej ma swych kolegów z gazety za propagandzistów, których ambicją nie było pokazanie, że nie są gorsi od BBC. To nie oni tego ducha działalności podziemnej przenieśli do gazety (przynajmniej większość). Tym duchem był cały czas Adam Michnik. Wielokrotnie swoje poglądy polityczne siłą narzucał na interpretację bieżących wydarzeń, blokował teksty, robił awantury za ukazanie się niektórych. Ewa musi pamiętać jak często atmosfera robiła się nie do wytrzymania, do tego stopnia, że Helena Łuczywo (jak głosiły plotki) stojąc na środku newsroomu krzyczała, że ma wszystkiego dosyć i odchodzi. Ta sytuacja się podobno ucywilizowała po przeprowadzce z przedszkola do nowej siedziby i zwolonieniu z pracy w Warszawie i oddziałach zbyt niezależnych dziennikarzy. Ewa twierdzi, że z powodu przemożnej siły natury, nawyku wyniesionego z prasy podziemnej, trzeba było lansować plan reform i przekonywać do niego Polaków. Inaczej by go nie wprowadzono? Oczywista bzdura. Uprawiana przez naczelnych gazety propaganda w tej i w innych sprawach przyniosła po latach odwrotne od zamierzonych skutki. Albowiem słowo nie zamieniło się w ciało i wszystkie zamiatane pod dywan różne wady politycznych koncepcji wylazły na wierzch. Tak wielkiej osobowości jak Adam nie sposób przyznać się do błędu. Będzie on bronił swego postępowania, honoru i poglądów twardo i zawzięcie. Nie można mu odbierać słuszności i racji w wielu kwestiach, ale są sprawy w których błądzi. Najgorsze jest to, że wydaje się, że on sam o tym wie lecz nie jest w stanie przyznać się do tego publicznie i dlatego wyszukuje interpretacje często naiwne i nielogiczne. W wywiadzie z Kiszczakiem najbardziej nie podobało mi się to jak łatwo pozwalał Adam umknąć generałowi od odpowiedzi na kilka zasadniczych pytań. Miałem wrażenie, że pozostawił go z widaocznym dla każdego czytelnika kłamstwem na ustach. Czy zrobił to świadomie bo chciał spełnić dla generała rolę spowiednika? Chciał w ten sposób pokazać i powiedzieć temu, co go nigdyś prześladował: patrz, byłeś moim wrogiem, gnębiłeś ludzi uczciwych, zobacz teraz i zrozum jak źle postępowałeś, bo ja ci wybaczam bo jestem lepszym człowiekiem od ciebie jak i ci wszyscy co przez ciebie cierpieli. To jeszcze można zrozumieć, ale przejść od takiego wybaczenia do zaliczenia Kiszczaka do ludzi honoru? Tu redaktor pobłądził i do tego nie chce się przyznać do dziś. I brnie w tym dalej konstuując fałszywe interpretacje, co odbiło się także w jego postępowaniu dotyczącym rządu Leszka Millera. Michnik po prostu chce wierzyć w jego dobre intencje bo gdyby nie wierzył, to cała jego koncepcja wybaczenia i honoru legła by w gruzach i jak by on wyglądał przed światem. Dlatego chyba nigdy nie przyzna się do błedu. Temat: TO JEST MÓJ WĄTEK lokator napisał: > angoulene napisała: > > jesli nie wiesz, o co chodzi, to sie nie wypowiadaj > > a nie, z piana na ustach i bejsbolem w piesci pedzisz na oslep, bo bija > > tyciarka > > a on tylko dostal klapsa za bredzenie o rzeczach, o ktorych nie ma pojecia > Odczekałem jeden dzień i widzę, że Ty nadal to samo, więc ja także jeszcze >raz,ale dokładniej: Napisałaś, że Tyciarek drwił z syna Radcy. Nie przedstawiłaś >źródła, bo nie masz czasu moglabym sie zabawic i powklejac pol kilkudziesieciopostowego watku ale streszcze miedzy ljane i tyciarkiem krazyla pileczka na temat rodzicow. w pewnym momencie tyciarek wyrazil ubolewanie dla potomstwa 'wiesz (to do ljane) jakiego rodzica' blyskawicznie zareagowalam, gdyz w ustach tyciarka, w watku gdzie pelno bylo atakow na radce, jednoznacznie dla mnie zabrzmialo, ze tyci wspolczuje potomstwu radcy tyci zaczal sie wycofywac raczkiem, pojawiles sie Ty, lokatorze i posrednio przyznales mi racje - iz moja interpretacja nie jest bezpodstawna pileczka zaczela krazyc miedzy Toba (starajacym sie wydobyc informacje, kogo, jesli nie dzieci radcy, mial tyci na mysli) a tyciarkiem, ktory w baaardzo zawoalowany sposob zapytal Cie, czy wiesz, kto robil strone chomika, w koncu napisal 'corke, corke', co znow - jednoznacznie jak dla mnie, bylo odpowiedzia i potwierdzeniem, ze tym nie do pozazdroszczenia rodziecem jest radca. a coz mial powiedziec, przyznac sie wprost? nadal jestem przekonana, ze chodzilo mu takze o Dawida. >I na dodatek nie rozumiesz gdzie ja u Ciebie widzę "kobiecą logikę", skoro Ty >jesteś już dorosła i MOGŁABYŚ mieć pięcioro dzieci. zdefiniuj mi natomiast pojecie 'kobieca logika', ktorego to uzywasz w pejoratywnym sensie, obrazajac kobiety > Jesteś wyszczekaną gówniarą. Potrafisz się odciąć i odpyskować. Masz aparat > pojęciowy wystarczający do formułowania myśli. I tylko tych myśli Tobie brak. > "Z piana na ustach i bejsbolem w piesci pedzisz na oslep", "dostal klapsa za > bredzenie" to przykłady Twojej poetyki. Ale oprócz zgrabnych powiedzonek nie ma wybacz, 'powiedzonek' tych uzylam, szkoda ze nie zauwazyles, w odpowiedzi na wyzwiska, ktorymi mnie potraktowales kilka postow wyzej > w Twojej twórczości tego co najważniejsze w jakichkolwiek dyskusjach: nie ma w > nich argumentów. Są tylko same tezy, przybrane kwiecistością stylu, za którymi > nie idą dowody, bo Ty nie masz czasu grzebać w archiwum. To co piszesz na forum jest jałowe. powyzej masz kilka argumentow. nazwanie rozy kapusta nie pozbawi jej zapachu i, co tu wazniejsze, kolcow. to by bylo na tyle, jesli chodzi o kwiecistosc. > Pozbawione jakichkolwiek idei pyskówki nie świadczą pozytywnie o > Twojej inteligencji. jeszcze bardziej kiepsko o Twojej, tym razem, inteligencji swiadczy slepe wspieranie tyciarka, tylko dlatego, ze go lubisz ale jakiego zrozumienia i potepienia drwin z umarlego mozna sie spodziewac po Tobie, lokatorze, czlowieku, ktory drwil z cierpiacego ojca - radcy - ktory wyznal, ze w dniu smierci syna mial przeczucia (pamietasz, gdy pisal o buddzie), a Ty szydziles z niego, wmawiajac poczucie winy Temat: Dreschler - Krytyczna Historia Kościoła -opinie? Gość portalu: Jan napisał(a): > Mieszkam w Szwajcarii i pewnego razu mój szef, który wygłaszając monologi o > katolikach dostawał piany na ustach i nie przyjmował telefonów od klientów, > przyniósł kiedyś jedną z książek Deschnera. Niestety mie pamiętam, którą – > ; > mogła to być „Oben ohne” albo „Das Kreuz mit der Kirche” > ;. Pożyczył mi ją. > Było tam parę rzeczy, które mnie uderzyły: > > 1. Gdy opowiadał o prześladowaniach Ukraińców w końcu lat 30-tych, myślałem, że > > zaraz dojdzie do ukraińskiego holocaustu – zorganizowanego przez komunist > ów > głodu, który pochłonął miliony ofiar. Nie – chodziło mu o prześladowania > w > Polsce. > 2. Stalin podobno był w czasie II wojny prawie marionetką popów (a Hitler > Kościoła). W ten sposób dałoby się ją przedstawić jako wojnę religijną. O ile > się nie mylę, Stalin, gdy miał nóż na gardle po zdradzie swojego kolegi Adolfa, > > wyciągnął niedobitych popów z łagrów i zaczął się prezentować jako nowy > Aleksander Newski. > 3. (najlepsze) Watykan i Kościół podburzał za komuny Polaków przeciwko polskiej > > (sic!) władzy. > > Wszystko to ma jakiś związek z prawdą, tyle że naciągnięty i > wykręcony. „Twórcza” selekcja źródeł, naciąganie faktów do tezy, do > dla niego > normalne. Dlatego jeżeli widzę, że kłamie co do faktów, które znam, nie mam > powodu mu wierzyć, że jego relacja o średniowieczu będzie obiektywna. To > oczywiście dalej będzie miało jakiś – choć luźny - związek z prawdą, a mi > bez > dostępu do źródeł oryginalnych i czasu na badania nie byłoby łatwo odróżnić > prawdę od półprawdy i fałszu (przynajmniej w interpretacji). > Jeżeli ktoś ma uniwersytecki dyplom z wydziału historii, jeszcze przez to nie > jest historykiem. > > A z krytyków Kościoła wolę Tischner ********** No nie, nie mozna w zaden sposob porownywac Ks. Tischnera z Deschnerem. Dlatego slowo "wole" jest tu chyba nie na miejscu. Sa to zupelnie dwa inne sposoby myslenia o kosciele i oczywiscie "krytyki" kosciola. Tischer polemizuje a nie szuka taniej sensacji. Nadto zostawia spore miejsce dla czytelnika na interpretacje jego przemyslen. Deschner dziala "lopatologicznie" i jak kazdy uzywajacy tej metody malo co zwraca uwage na poprawna dokumentacje faktow. Kazdy ma prawo edukowac sie na ksiazka ktore sobie wybierze. Nawet powinny one byc z obydwu stron linii podzialu. Chodzi jednak o to by nie czytac szmiry. To moje prywatne zdanie, nie mamy na to czasu. Obok prosto napisanych ksiazek Tischnera jak "Przekonac Pana Boga", "Ksiadz na manowcach", polecam ks. Jana Kracika (niestety znowu ksiadz) "Swiety Kosciol, Grzesznych Ludzi". Tytul troche przewrotny przynajmniej jego pierwsza czesc bo wizerunek kosciola jest daleki od swietosci. Autor, jak sadze, nie nawoluje do nowej reformacji, natomiast stara sie rzetelnie rozliczyc z przeszloscia w imie poprawy. Polemizuje rowniez czesto z dobrym poczuciem katolikow dotyczacym wiary i ich miejsca we wspolnocie chrzecsianskiej. Takiego podejscia do tematu na prozno szukac w ksiazkach Deschnera. Jan33 Temat: Praktyczny przewodnik do usług Najlepiej zrobisz jak dokładnie przeczytasz informacje zawarte na www.npr.prolife.pl. A jesli jeszcze czegoś nie zrozumiesz - pytaj. Jesli nie karmisz ekologicznie musisz się liczyć z tym, ze płodność wróci szybciej. To jest,ze to statystyczne 1% szansy na dziecko do trzech miesięcy, a 2% do pół roku Ciebie juz nie dotyczy. Ale może zdarzyć sie, ze to niepełne karmienie jakie praktykujesz wystarczy, by niepłodność utrzymywała się jeszcze wiele miesięcy. Bo wszystko zalezy od intensywności i częstotliwosci karmienia. Zasada jest prosta. Obserwujemy wydzieline pochwową przez dwa tygodnie bez współzycia i ustalamy Podstawowy ModelNiepłodności (PMN). - I - zawsze sucho (rzadko); - II - stałam niezmieniająca sie wydzielina (najczesciej); Mozna obserwować sluz pobierajć go bezpośrednio z szyjki i okolic (raz dziennie - najlepiej podczas wieczornych zabiegów higienicznych). Współzyjemy nie częściej niż co drugi dzień wieczorem. To dlatego, by pozostałości nasienia i ew. zeli intymnych nie zakłócały obserwacji. Za powrót płodności uważamy każde odchylenie od ustalonego PMN. Jest czegoś więcej lub jest inaczej (coś nas zasakakuje !). Za płodne uznajemy też dni plamienia i krwawienia. Taki dzień zmiany i ewentualne nastepne uznajemy za płodne i jeszcze cztery doby po. To znaczy, ze jesli stwierdziłaś jaką zmianę i utrzymała się ona az do dajmy na to piatku, to sobota, niedziela, poiniedziałek i wtorek do wieczora sa dniami płodnymi. Tak samo odczekac nalezy po każdym plamieniu lub krwawieniu nawet nikłym. Cała sprawa, by nie czekac na sluz "jak z obrazka" ale nastawić się na : JAKAKOLWIEK ZMIANA w odczuwaniu ( to co widzimy, jest ważne, ale do zauważenia zazwyczaj póżniej). Chodzi o odczucie "wilgotno", "już nie sucho" dla IPMN i "mokro", "slisko" dla II PMN. Co do szyjki - sprawdzamy twardość, rozwarcie i połozenie. Masz za trzy rzeczy do zauważenia i wystarczy, ze zmiana pojawi się w jednym (np. szyjka tylko zmieknie) a już uznamy to za zmianę PMN. Temperature mierz, w ustach podczas pierwszego (drugiego) karmienia), tylko pozornie nie da sie nic wyczytać, przekonasz się, ze wykres będzie dobrym pomocnikiem, by ocenić, czy miało miejsce jajeczkowanie, czy była to tylko "fałszywka". A także pomoze Ci ustalić, jak długa jest faza temperatur wyzszych w cyklach poporodowych. Bo musisz mieć az szesc typowych by móc interpretować cykle na zasadach ogólnych. Pierwsze cykle (bedzie ich najmniej szesc) - współzycie tylko w fazie niepłodności poowulacyjnej. Nie ma kalkulacji ! Oczywiście, możesz - skoro nie masz pewności - czekać do pierwszej miesiączki. Problem polega tylko na tym,zebyś była pewna,ze jest to na pewno miesiączka, a więc czy był skok temperatury. I w następnych cyklach (jak wyzej) tylko niepłodnośc poowulacyjna az do stwierdzenia najmniej szesci typowych cykli. DLa mnie, a karmiłam 5 razy,najtrudniejsze do interpretacji były dni bezposrednio przed powrotem płodności, gdy odstawiałam dziecko. Wtedy dni z falszywkami sluzu przeplatały sie z krótkimi dwu-trzy dniowymi dniami niepłodności i było to ( w przypadku na szczęscie tylko jednego dziecka) tak dla mnie męczące, ze za jakiś niecały miesiąc zrezygnowalismy ze współzycia. Bioself nie bedzie pomocny, bo on ma wprowadzona zasadę metody termicznej rozszerzonej. Tojest ustalakoniec fazy płodnej na podstawie pomiarów,a początek na podstawie kalkulacji na bazie 12 ostatnich cykli. Pojemność dla jednego cyklu wynosi 49 pomiarów. Persona - w zalozeniu tak, ale jak na razie doniesienia co do stosowania tego urzadzenia w fazie niepłodności przedowulacyjnej są niezachęcające. Persona wykrywa pik LH, po tym piku nastepuje nie dłuzej niż 46 godzin (przecietnie kilkanascie). Toteż Persona w twoim przypadku sprawdzic by się mogła tylko dla ustalenia jajeczkowania i fazy niepłodności poowulacyjnej. No i koszty - do Persony potrzsebne sa paseczki. W typowym cyklu potrzeba ich kilka - kilkanascie, bo nie ma sensu uzywac ich w dni, gdy nic nie dzieje sie ze sluzem. A u Ciebie ? Tych dni byłoby dość dużo, nie da się przewidzieć ile. Decyzja zalezy, czy od tego,czy akceptujesz tak długą abstynencję i koszty paseczków. Aparat kosztuje kilkaset złotych. Temat: Mielczanka broni w prasie krajowej Radia Maryja Miedzy innymi dzieki takim jak sluchacze RM nasz obraz poza krajem w > wiekszosci ogranicza sie jak pisza we wspomnianej informacji do "sound of polka > > and sweet smell of kielbasa in the air". Taa, to juz wiemy kto skomplikowane problemy traktuje w sposob powierzchowny aby wiadomo bylo "co jest grane". > Natomiast nalezy obawiac sie tych co > > robia to radio i zapewne wiedza co robia i dlaczego. Z pewnoscia chca nabic wlasne kieszenie kasa od "biednych, glupich i zasciankowych" sluchaczy a przy okazji zbic kariere polityczna (kiedys w GW ukazal sie artykul w ktorym napisano, ze posel A. Sobecka rzekomo miala powiedziec, ze O T. Rydzyk bedzie startowal w wyborach parlamentarnych (sic!) > Ci co sluchaja nie znaja innego spojrzenia na skomplikowany swiat,ktory nas > otacza bo tacy poprostu sa,nie maja i moze niechca znalesc innego zrodla > informacji.Latwiej jest dostac obowiazujaca interpretacje na tacy i bez > wiekszego wysilku wiedziec "co jest grane". No wlasnie swiat jest bardzo skomplikowany. Co z tego wynika? Na pewno nie to by odrzucic argumenty myslacych o tym swiecie inaczej niz ty (i inni podobnie jak Ty myslacy). Zreszta zastanow sie sam, kto jest ignorantem i kto upraszcza ten skomplikowany swiat? Czy nie sa nimi przypadkiem Ci, ktorym niewygodne jest RM? I ktorzy postuluja je zamknac, majac na ustach slowa pelne demokracji i innych hasel? Czy wysluchanie jednej audycji i wyrabianie sobie na tej podstawie wlasnego zdania o tak kontrowersyjnym i skomplikowanym zjawisku jakim jest RM, jest uzasadnione? Czy fakt, ze RM popireraja ludzie tacy jak :doc. dr praw Olgierd Baehr, prof. dr hab. Maria Grynia, prof. dr hab. Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz, prof. dr hab. Jerzy Marcinek, prof. dr hab. Henryk Szydłowski ,prof. dr hab. Zygmunt Zagórski, prof. zw. dr hab. Ryszard Bender, Maria Fieldorf-Czarska Jan Kobylański, prezes USOPAŁ prof. dr hab. Janusz Kawecki, prof. dr hab. Włodzimierz Bojarski, prof. dr hab. inż. Andrzej Flaga dr hab. Mirosław Kozłowski, prof. UW, prof. dr hab. Aleksander Szymiński, prof., dr hab. Janina Marczak-Kozłowska, prof. dr hab. Piotr Małoszewski, prof. dr hab. Leon Mikołajczyk, prof. dr hab. Anna Raźny , prof. dr hab. inż. Dominik Sankowski , prof. dr hab. Kazimierz Tobolski , prof. dr hab. Gabriel Turowski, prof. dr hab. inż. Jacek Walczewski, dr inż. Antoni Zięba i wielu innych pozawla na tego typu wnioski? Zastanow sie wiec kto upraszcza swiat...? Kto codziennie na pierwszych stronach w zlym swietle przedstawia RM (wedlug IDPress RM w zlym swietle w GW zostaje przedstawiane srednio 1.5 raza dziennie). Nikt rzecz jasna nie kaze Ci sluchac RM ani tym bardziej identyfikowac sie z tymi czy innymi pogladami. Zreszta nie ma tam jakiegos monopolu na prawde wg. mnie bo w audycjach wlasne poglady wyrazaja ludzie od Leppera, poprzez Macierewicza, Olszewskiego, Łopusańskiego, Ziobre, Cymanskiego, Giertycha, Kotlinowskiego a skonczywszy na przedstawicielach PO (K.Miodowicz) Pozdrawiam Temat: Abp Głódź odchodzi z wojska Gość portalu: Manuela napisał(a): Tylko, że od czasów Chrystusa nie ma już na ziemi > takiego narodu, w obronie którego możnaby zabijać i który miałby za zadanie > wykonać na kimś Wyrok Boży. Do Chrześcijan jasno powiedziano " po tym poznają, > żeście uczniami moimi, że miłość wzajemną mieć będziecie" ale chyba nie taką > jak miał Kain do Abla. Mysle, ze sie w zasadzie zgadzamy. Takze i ja jestem zdania, ze ludzie powinni sie nawzajem milowac (chociaz w tym wersecie z Ew. w/g sw. Jana, Jezus z Nazaretu kieruje te slowa z wyraznym podkresleniem, ze chodzi Mu o JEGO UCZNIOW, a na wojne w Iraku wyjechalo tez wielu ateistow), ale nasz wspolczesny swiat zamieszkuja takze wyznawcy innych, mniej tolerancyjnych religii, dla ktorych opluwany Bog wiszacy na krzyzu jest po prostu smieszny i absolutnie nie do przyjecia... Co wiec robic, zeby takze ONI zrozumieli nasze pobudki i wyciagnieta reke nie interpretowali nagminnie jako obiawu tchórzostwa? Dac sie powybijac? Nie bronic sie? Przeciez zgodnie z danymi ONZ-tu to wlasnie chrzescijanstwo jest na swiecie najbardziej przesladowana religia... Jezus z Nazaretu mowil wiele roznych rzeczy (niektore wlozono mu tez w usta), takze o tym, ze przyniosl swiatu nie pokoj, a miecz... Mowiac np. o milosci nieprzyjaciol, jako najwyzszej formy milosci, nie mial wcale na mysli bezgranicznej ULEGLOSCI wobec zla, ktora naszych wrogow tylko by jeszcze bardziej rozsierdzila lub rozuchwalila... Kochac nieprzyjaciol trzeba dyskretnie, wybaczajac im w sercu natychmiast ("jako i my odpuszczamy naszym winowajcom") i modlac sie za nich, ale nie nalezy ich, poprzez falszywie rozumiana uleglosc, utwierdzac w czynieniu przez nich zla... Bez wzgledu na wielka polityke, rope naftowa, interesy itp. paskudne rzeczy, mozna przeciez powiedziec, ze wiekszosc zolnierzy koalicji wyjechalo do Iraku z przeswiadczeniem, ze pomagaja temu krajowi w pozbyciu sie nieludzkiego tyrana, a jesli do tego sa katolikami, to na pewno ciesza sie z mozliwosci posiadania wojskowego kapelana, przed ktorym w razie zagrozenia zycia, mogliby sie przed smiercia wyspowiadac lub ktory pomoze im "polapac sie" duchowo po zetknieciem z obrzydliwosciami wojny... Ja mysle, ze ci ksieza, podobnie jak Jan Pawel II, w wiekszosci wypadkow niechetnie patrza na ta wojne, ale po prostu ze wzgledu na wierzacych katolickich zolnierzy, MUSZA tam byc! Wiem, ze to skomplikowanie brzmi, ale jesli ludzie sa tak "skonstruowani", ze w trwodze szukaja Boga, jak powiada nasze przyslowie, to trzeba im taka mozliwosc zapewnic, bez wzgledu na stosunek urzedowego Kosciola do takiej czy innej wojny. Jesli ta posluge ktos probuje interpretowac li tylko jako "blogoslawienie luf karabinowych, aby byly celniejsze", to jest to niezwykle krzywdzace dla kaplanow polowych i zolnierzy- katolikow. Na plazy Omaha-Beach w Normandii wielu ksiezy ginelo od kul snajperow niemieckich podczas udzielania poleglym ostatnich sakramentow i to tez trzeba uszanowac, mowiac o roli kapelanow wojskowych... Ciekawe, co o tym myslisz, Manuelo... Chetnie podyskutowalbym z Toba jeszcze na ten temat... Pozdrowienia Juras Temat: Kolekcja literatury "Gazety Wyborczej" - konkurs! Umberto Eco, który jest włoskim teoretykiem literatury, debiutował w 1956 roku rozprawą na temat średniowiecznej estetyki. Jest autorem wielu prac naukowych, m.in.: La struttura assente oraz Le forme del contenuto. W Polsce poeta zadebiutował w 1980 bestsellerem Il nome della rosa (Imię róży), który uzyskał m.in. francuską nagrodę Medicis oraz został także sfilmowany. "Imię róży" przyniosło autorowi wielką międzynarodową sławę, powieść zaś stała się bestsellerem czytelniczym w kilkunastu krajach świata. Tajemnicę jej sukcesu stanowi oryginalne połączenie wielkiej erudycji historycznej z atrakcyjnym wątkiem kryminalnym. Akcja utworu toczy się w 1327 roku w jednym z opactw benedyktyńskich w północnych Włoszech. Do tego klasztoru, leżącego na uboczu szlaków komunikacyjnych, przybywa angielski franciszkanin Wilhelm z Baskerville ze swym sekretarzem i uczniem, nowicjuszem benedyktyńskim z Melku w Austrii - Adsem, który jest narratorem całej tej opowieści. W tym starym, bogatym i znanym w ówczesnej Europie opactwie - nie wymienionym z nazwy - ma odbyć się ważne spotkanie o charakterze polityczno-religijnym, dotyczące teologicznych kontrowersji na temat ubóstwa Jezusa Chrystusa i wynikających stąd namiętności polemicznych między "uczonymi w piśmie". Wilhelm i Adso zostają wciągnięci w pewne wydarzenia o charakterze kryminalnym. Oto tuż przed ich przybyciem w opactwie ginie w tajemniczych okolicznościach jeden z mnichów, co pociąga za sobą następne tajemnicze śmierci... Wilhelm Baskerville, jak prawdziwy detektyw stosujący nowoczesne metody dedukcji logicznej niczym sam Sherlock Holmes, prowadzi śledztwo, ale morderstwa wcale nie ustają. Powoli okazuje się, że klucz do rozwiązania tej zagadki znajduje się w bibliotece klasztornej, a motywy zbrodni mają charakter całkowicie ludzki, dający się racjonalnie wytłumaczyć. Wątek kryminalny nie wyczerpuje oczywiście bogactwa treści tego wielowątkowego utworu, a jest tylko bardzo zręcznie wplecionym w jego tok pretekstem narracyjnym. Powieść jest tak zbudowana, że daje różne możliwości odczytania i interpretacji intencji autorskich. Historyczna powieść Eco, jak każda prawdziwa powieść, jest utworem współczesnym, bo nie tylko wątek kryminalny, ale i wątek historyczny jest również pretekstem do wypowiadania się na wiecznie aktualne tematy ludzkiej natury, moralności i psychologii. Stosuje tu pisarz model nowoczesnej, wielopiętrowej narracyjnej gry literackiej, bawiąc się przy okazji wraz z czytelnikiem różnymi stylami opowiadania, konwencjami, a nawet pojedynczymi słowami. Wkładając w usta swych bohaterów nie tylko cytaty biblijne czy średniowieczno-metafizyczne, jak w przypadku zakochanego braciszka Adsa, który mówi o miłości słowami ojców Kościoła, nie popada w erudycyjną "ciężkostrawność" (S. Lem), puste zdobnictwo. Jest to ten sam element gry literackiej, jaki cały czas prowadzi pisarz ze swymi czytelnikami, którzy, jak mówi autor w posłowiu: Zidentyfikowali się z naiwnym narratorem i poczuli się usprawiedliwieni, kiedy czegoś nie pojmowali. Przywróciłem im lęk przed sprawami płci, nieznanymi językami, złożonością ludzkiej myśli, tajemnicami życia politycznego... "Imię róży" Umberto Eco jest niewątpliwe wielkim bestsellerem współczesnych czasów... Powieść ta jest nie tylko "perłą" literatury, ale także rewelacyjnym sposobem na relaks i miłe spędzenie letnich, ciepłych wieczorów. Polecem! Temat: na czym jedzie kaczor? na czym jedzie kaczor? pooglądałam sobie dziś trochę TV i cały czas się zastanawiam- na czym on do cholery jedzie? alk moim zdaniem odpada, to raczej jakieś prochy- te chichoty, jakieś skurcze, zachowuje się jak dzieciak, który zrobił głupi kawał, a teraz pokrywa to takim nerwicowym rżeniem. Na moje oko, to przyjmuje jakieś psychotropy. Mamy jakiegoś psychiatre na forum? Moim zdaniem facio, który robi taką jazdę, a potem chichra się jak pensjonarka, a w dodatku jest , o maj god, prezydentem, nadaje się na szybkie sanatorium, a nie na delegacje.... wczoraj napisałam ten wątek, ale potraktowano to jako o krzystku:D chyba zachowywali się tak samo, hihi, nie wiem, bo krzystka nie widziałam. ALE: dziś poczytałam sobie trochę opinii, więc wklejam, na zasadzie- dziś pytanie, dziś odpowiedź:D psychoterapeutka, nie psycholog. Prawdziwy psycholog nie musi, o ile nie pracuje jako terapeuta :). Ale do rzeczy - problem może być poważniejszy. Kilku znajomych psychiatrów postawiło hipotezę, że Pan Prezydent może zażywać leki psychotropowe (neuroleptyki). Twierdzą tak na podstawie obserwacji dostępnych zachowań "obiektu", czyli z telewizji. Mimika, wypychanie językiem policzka, praca ustami jak podczas żucia gumy, są typowymi objawami ubocznymi dla niektórych leków z tej grupy. Jednym ze wskazań do ich stosowania jest paranoja. Żeby było jasne - to hipoteza oparta na wątłych przesłankach - nie mieli dostępu do pacjenta, by przeprowadzić gruntowne badania, nie wykluczam też ich "politycznej" złośliwości. O ile jednak są jakiekolwiek podstawy, że ich hipoteza jest prawdziwa, to wykraczamy poza sferę "mentalności", a mamy do czynienia z niebepieczną chorobą, uniemożliwiającą pełnienie odpowiedzialnych funkcji publicznych. Może o to chodziło posłowi Palikotowi, żądającemu ujawinienia raportu o stanie zdrowia "pierwszej osoby w pańswie" ? Pozdrawiam Yo la - to fajnie, że Pan Prezydent ujawinił treść recepty... ruum ::: wt., 10/14/2008 - 16:07. z sierpnia 1982 roku. Między innymi na lek, który, wg zamieszczonego przez Ciebie linku: "Natomiast thioridazin „łagodzi w mniejszych dawkach niepokój i lęk (objawy neurotyczne), w większych dawkach natomiast poprawia stan w chorobach dających zmienione odczucia rzeczywistości (schizofrenia, psychoza maniakalna)”. Jego zastosowanie to: „Zmieniona interpretacja rzeczywistości z ideami prześladowczymi, urojeniami i halucynacjami. Niepokój i przygnębienie. Zmiany osobowości z napadami agresji. Splątanie u osób starszych. Niepokój i nadaktywność w alkoholizmie”. Nie mam nic przeciwko osobom, które się leczą - choroba, czy nawet jej epizod - to nie wstyd. Wg tego artykułu z "Polityki", Pan Prezydent twierdzi, że nie ma nic do ukrycia. Bardzo mnie to cieszy. Mam natomiast pytanie, czy może to podeprzeć jakimś raportem zdrowotnym...ciut świeższym, niż sprzed 26 lat ? to z forum blogów www.kontrowersje.net/node/502 dość mi się to wszystko wydaje prawdopodobne, niestety.... Temat: CESARZ miluch82 napisała: > A ja wylosowałam Cesarza (jako jedyną kartę) w odpowiedzi na pytanie: czy będę > jeszcze z mężczyzną, z którym rozstałam się ok. miesiąc temu? Jak mogę > zinterpretować odpowiedź? Oczywiście mam swoją interpretację, ale jako,że > wróżba dotyczy mnie osobiście boję się, że po prostu "przepowiadam" sobie to, > czego sama chcę. Witam: Powiem tak na twoje pytanie a ty sama bedziesz wiedziała co będzie dla ciebie dobre a co złe. Jeżeli odeszłaś od niego to po co chcesz teraz wracać ?? Po to aby zburzyć od nowa jego świat, który poukładał sobie po twoim odejściu. On się już z toba rozstał i zaakceptował ten fakt, że go opuściłaś. choc jest facetem to rozstanie go napewno z tobą bolało i nie ważne ile miał lat i jak bardzo cię kochał i jak długo byliście ze sobą - faket jest taki8 że zawsze rozstanie boli. Zadałas mu ból a teraz chcesz go prosić aby wrócił do ciebie i przyjął cię z powrotem ?? Widzisz teraz role się odwróciły - przedtem kiedy ty odeszłaś od niego ty byłaś górą i pokazałś mu na co ciebie stać i swoje ja. Wracając teraz do niego to on bedzie decydował teraz czy będzie chciał cię przyjąć cię z powrotem czy też nie. Wiesz jest takie przysłowe - "Nie można dwa razy wstapić do tej samej rzeki" czy rozumiesz je ?? Jezlei nie to już mówię. Jezlei nawet on zgodził by się ciebie przyjąć z powrotem i wróciliście do siebie to już NIGDY NIE BEDZIE MIEDZY WAMI TAK JAK DAWNIEJ. Umarło coś między wami i choc minął miesiąć on się zmienił i ty się zmieniłąś. Będąc razem ze sobą będziecie musieli zbudować nowy związek od nowa. Ty będziesz patrzyła na niego inaczej i on już na Ciebie. Ciśnie mi się teraz pytanie na usta - Po co chcesz odradzać te uczucia ??? Trzeba się wypłakać, wyciągnąć wnioski i iść dalej, bo to nie koniec świata! widzisz twój partner może przeżył szok i niedowierzanie. Jak to? Ona chce odejść? Zaskoczenie jego moze było wielkie, bo nie widział żadnych sygnałów, zapowładających katastrofę. Albo... nie chciał ich widzieć. Sama swoimi nierozsądnymi decyzjami doprowadziłaś do tego śmierci uczuć w tym związku. Teraz już jest zapóźno aby ratować cokolwiek bo wszytko umarło z biegiem czasu. Natomaist co mówi karta Cesarz w twoim rozkładzie na końcu rozkładu > a no to abys zwróciła uwagę uwagę na cały rozkład kart i zauważyła co on mówi o braku odpowiedzialności w związku. Tarot właśnie wyróznia tą cechę na końcu rozkładu - że cechujke cię brak odpowiedzialności, po prostu jesteś nieodpowiedzialną osobą i trudno na tobie polegać bo w kazdej chwili możesz zawieść. Karta ta nie mówi nic o tym że powrócicie do siebie. Nie chcę ci odbierać nadzieji ale sama zastanów się czy on naprawde chce wrócić do ciebie i bedzie tego chciał ? Moze idź i spróbuj z nimm porozmawiać ale nie prosić o powrót bo teraz tylko od niego zależy czy bedziecie jeszce razem czy też nie i karty na to nie mają wielkiego wpływu bo to już zależy tylko od niego. Po prostu porzomawiaj ale nie narzucaj się bo z tej mąki chceba nie bedzie. Powiedź mu że bardzo żałujesz tego co się stało i go przepraszasz za to że zawiodłaś jego zaufanie i chciałabyś je odbudować od nowa. Bądź cicha i pozwól mu zadecydować - wszytsko teraz zalezy od jego decyzji czy bedziecie jeszcze razem a nie od kart. Życzę powodzenia. Wróż tomasz Strona 2 z 3 • Wyszukano 123 rezultatów • 1, 2, 3 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||