Strona Główna
jak interpretować rysunki
Ja Rule Cool
jachty Kusznierewicz
j angielski-opis pokoju
Jak kupić broń
Jak czesać włosy
Jackson Steve
Jak malować drzwi
Jak gotować białe szparagi
izzeria Da Grasso
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ursuline.opx.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: ja kiedy usta interpretacja





    Temat: Przyrzeczenie publiczne
    "Oszustwo!"- woła oszust. Próbka wymiany zdań
    Oto ta próbka.

    Oleg:
    Ciągle czekam na kryterium, które pozwoliło zaliczyć NSDAP do prawicowego
    nacjonalizmu integralnego bądź po prostu do prawicy. Zamiast pisać eseje napisz
    jedno jedyne zdanie.

    ja:
    Owo kryterium - i KAŻDE INNE kryterium w tej dyskusji - to powołanie się na
    autorytet: źródła literaturowe; podajże więc inne źródła, które przeczyłyby
    tamtym!

    Oleg:
    Logika nie zna takiego kryterium. Oczywiście logika klasyczna, nie rewolucyjna.

    ja:
    Erystyka zna, krętaczu. Jest to powołanie się na autorytet. Nie słyszałeś
    o czymś takim?
    Co więcej - powołuję się na autorytety, które TY SAM przywołałeś, m.in. na
    Grotta. A Ty, gdy WŁAŚNIE TAM wskazuję Ci fragment, który przeczy Twym tezom
    - nabierasz wody w usta...
    Jak nazwiesz taką postawę?

    Oleg:
    Kogo chcesz przekonać, że logika to erystyka?

    Jak widać - Oleg wciąż próbuje. Tym razem próbuje wmówić (komu?), że ja kogoś
    (kogo i po co?) chcę przekonać, że pies to kot.

    Zacznijmy więc od początku.

    Oleg poprosił o podanie kryterium, na którym opieram się dowodząc swych racji.
    Dla mnie jest oczywiste, że JEDYNY rodzaj kryterium, którego Oleg nie będzie
    w stanie obalić, to kryterium podane w literaturze, co do której mam rękojmię
    w postaci wcześniejszych wpisów Olega, że Oleg ją akceptuje. I tak też czynię:
    podaję fragmenty tekstów plus linki (lub informacje, że link podał sam Oleg).

    Erystyka, to umiejętność prowadzenia dyskusji. Logiczna forma wywiedzenia swych
    racji, a zrobienie tego zgodnie z kanonami erystyki nie stoją w jakiejkolwiek
    sprzeczności. Przeciwnie: zarówno błąd logiczny, jak użycie chwytu erystycznego
    uznanego za nieuczciwy, szkodzą wywodzącemu, świadczą o jego braku umiejętności
    dyskutowania. Ostatnią uwagę Olega mogę więc uznać za czystą złośliwość.
    A także za jeden z nieuczciwych chwytów, polegający na próbie zdenerwowania
    przeciwnika.

    Niedoczekanie, Olegu.

    Zamiast kolejnych prób chwytania za brzytwę - jakkolwiek by tego "chwytania"
    nie interpretować - odpowiedz mi lepiej na parę pytań, które zadałem Ci już 3
    dni temu, a dziś dodam jeszcze jedno:

    Czy sugerujesz, że powołanie się na autorytet, którym są źródła literaturowe,
    jest chwytem erystycznym NIEUCZCIWYM? Jeśli tak - na JAKIEJ podstawie?
    Przecież Ty robisz TO SAMO!

    Życzę Ci miłych wrażeń podczas redagowania odpowiedzi na te pytania -
    oby wreszcie merytorycznej.

    Marcq






    Temat: Źle się, dzieci, bawicie
    Jestem przerazona - i całą tą politowania godna imprezką, na
    ktora nie szkoda wywalac spolecznych (bo chyba nie prywatnych?)
    pieniedzy, i tym, ze na cos tak zalosnego jest w Polsce az taki
    popyt. Lubimy sie posmiac z innych, prawda? Mozna sobie
    poprawic samopoczucie, dowartosciowac sie, porechotac i
    czlowiek od razu jest wiekszy. Czyz to, co nam proponuje paru
    rozrywkowo-pomyslowych, to nie jest odmiana sit-comu? Tam
    pokazuja, w ktorym miejscu mozna gruchnac smiechem, a tu - ze
    trzeba ze wszystkiego. Znam prawie wszystkie dawne eseje
    filmowe. Krytycy uczyli kochac i rozumiec kino, odbierac je
    najpelniej jak to mozliwe, interpretowac, dostrzegac niuanse,
    ktore zwykly widz moze przeoczyc. A dzis? Trywialne
    streszczenia i agresja, doslownie piana na ustach. I czesto
    zwykly brak przygotowania. Czy np. Konkurs Chopinowski albo
    Wieniawskiego komentuja ci sami krytycy, ktorzy zajmuja sie
    jazzem albo disco polo? Niewyobrazalne. A w filmie wszyscy sa
    uniwersalni. Do jednego worka wrzuca sie tandetna komercje,
    efekciarskie sztuczki i trudne, artystyczne i ambitne kino. I
    pokazuje na tej samej imprezie. I oceniaja ci sami. Od tych
    uniwersalnych specjalistow dowiemy sie rzeczy odkrywczych: ze
    np. "Psy" to wyjatkowe arcydzielo, a "Piekny umysl" - rzadki
    gniot. Takich smacznych "kwiatkow" moznaby uzbierac na niejeden
    festiwal.
    I na koniec pytanie do Pana Wajdy:
    Nie pierwsza to ani nie najgorsza "zabawa", ktorej jestesmy
    swiadkami i byc moze jeszcze bedziemy. Unicestwiono niejeden
    wartosciowy film i niejednego tworce. Dlaczego Pan, tak wielki
    autorytet i czlowiek kochajacy polskie kino, dawal na to swoje
    przyzwolenie przez te wszystkie lata? To sie nie wzielo z dnia
    na dzien, ani z niczego.





    Temat: zlot czarownic na samodzielnej;-)
    derena33 napisała:

    > Powiedzial slowo dziekuje.
    > Male slowko a tyle czasem znaczy.

    Cudownie! Ilez to słowo znaczy, a jak zadko go dwie strony po rozwodzie
    wypowiadaja.
    Wiesz jak niektórzy ojcowie cieszyliby się, gdyby exia za to że np. kupili
    dziecku komputer, opłacili dodatkowe extra (poza tymi nieszczesliwymi
    alimentami) usłyszeli od dzicka i od exi - dziekuje. Zamiast masz dać bo to
    Tówj zasrany obowiązek!

    Tak jak wychowywanie dziecka, tak i dawanie dziecku na jakies przyjemności
    powinno być nie tyle OBOWIAZKIEM co PRZYJEMNOSCIA każdego rodzica.
    Szkopół w tym abynie traktowac tej PRZYJEMNOSCI jako OBOWIAZEK, bo kazdy
    człowiek juz tak ma, ze sie przed tym najnormalniej buntuje.

    > Nie wiem czy rozumiesz, exi podziekowac, czy
    > tez docenic trud, to chyba zbyt trudne do zrozumienia, patrzac na twoja
    > interpretacje tego slowa.

    Nie wciskaj w moje usta słów których nie wypowiedziałam
    To ty uwazasz (kilka postów wyzej), ze dobre wychowanie nastolatka, to coś za
    co ojciec winien extra płacić.
    Ja zawsze uwazałam, ze to matki przyjemnosc, tym wieksza im uda się jej
    wykierowac młodego człwoieka na tzw. Ludzi.
    Znaczenie słowa "dziekuje" rozumiem i deceniam. Moze dlatego, że mi łatwo
    przychodzi je wypowiedzieć, zas sama je nieczęsto od innych słysze.
    >
    > A to ze placil, placil w koncu na swoje dziecko i mam nadzieje(przynajmniej
    > mnie o tym nie informowal) ze wtedy nie wlaczal kalkulatora co, kto, za ile.

    O czym teraz piszesz kobieto? Chyba nie o tym co ja.....
    Cały czas się nie rozumiemy...
    To ze ktos płaci za cos dobrowolnie, chwała mu za to. Tak powinno byc!
    Co innego jak mu sie coś niewymiernego w KOSZTY OBOWIAZKOWE wlicza.
    Ja pisze o o tym, Ty o czyms innym chyba.

    > Tak nawiasem mowiac wiedzial ze mam duzo mniejsze dochody od niego, a nasz
    syn mial zyc tak jak przedtem gdy bylismy razem.

    A przedtem pisałaś, że sąd mu tak kazał, a nie sam wiedział, chyba, że ja cos
    ominełam....




    Temat: Redaktor Co i Jak przegrała dziś proces!
    Czy ktoś był na procesie widział jak to wyglądało?

    To jest tryb specjalny nie było wezwanych świadków przez panią Woźniak a jak
    wiecie wątpliwości przemawiają na korzyść oskarżonego. Czytaliście co wypisuje
    Kurier na ten temat? Czy Jest zaangażowany po jednej stronie bo żona
    naczelnego startuje z komitetu Wójcika? zauważyliście reklamę w ostatnim
    kurierze komitetu Razem dla gminy?
    Co więcej sąd zamknął usta pani Wóźniak.
    Czy to ma być demokracja?

    Przeczytajcie dokładnie co jest zakwestionowane p.1 pomyłka p.Wożniak ewidentna
    p.2 przecież p. Wójcik był kandydatem na burmistrza i nadal jest
    listy ustalali Wójcik Flak i Krawczyński więc jest to prawda że oni ustalili
    listy fakt też jest taki że teraz wyglądają zupełnie innaczej.
    p.3 tu nie jestem w stanie stwierdzić więc pewnie nie umieścili
    przedstawicieli skoków.
    p.4 nie było krewnych pewnie chodziło o inne koligacje ( te znamy już z
    Warszawy czyli frakcje partyjne) ale to się dowiemy kiedy indziej.
    p.5 oczywiście że byli informowani w końcu razem kandydują - swoją drogą jeśli
    nie zauwazyliście w Piasecznie mamy dwie listy PO obie są złożone z członków
    platformy
    p.6 nie zostali wywaleni ale huk było słychać . Nadal są członkami Platformy a
    ogłoszenie w Kurierze (chyba tylko tyle mogło się ukazać) że panowie ww już nie
    reprezentują PO oznacza że są nadal członkami PO.

    podsumowując
    p1 ewidentne kłamstwo choć ja raczej uważam to za pomyłkę
    p3 4 5 p.Woźniak napisała nieprawdę ale czy aby daleko od niej była?
    p6 no właśnie jak uważacie
    p2 różnica w interpretacji faktów bo przecież to oni ustalali listę

    Brońmy się przed sądami i radnymi . kneblowanie ust to wciąż u nas norma.
    Nikomu nie życzę stawania przed sądem który orzeka tak szybko

    Kto wystąpi w obronie p. Woźniak?

    ciaoo



    Temat: Sąd zajmie się rasizmem "Gościa Niedzielnego"
    opornik4 napisała:

    > Poziom Twojego komentarza jest denny, ale czego można spodziewać sie
    > po kimś pasjonujących sie lekturą na poziomie FiM.
    To jest twój punkt widzenia i jego poziomu nie oceniam. Masz prawo do głupoty i
    masz prawo nią się cieszyć.

    > ... Gdybyśmy je potrafili ogarnąć, nie byłyby boskie.
    Twój problem i możesz go dowolnie sobie interpretować. Ale skoro wychodzisz z
    takiego założenia, to powiedz mi, co warte są prace doktorskie z zakresu
    teologii, których zasadniczym celem jest praca odkrywcza. Skoro Boga nie można
    ogarnąć, to co w nim można odkryć godnego pracy doktorskiej :))

    > Dlatego Bóg objawił nam to, co konieczne do zbawienia.
    Może odkrył, może nie odkrył - tak ludzie mówią. Nie spotkałem do dnia
    dzisiejszego żadnego zbawionego. Może nie miałem takiego szczęścia (pech jest
    pochodną natury a nie Boga), ale z chęcią z takim zbawionym wymienił bym
    przynajmniej parę poglądów na pewne kwestie. Może podrzucisz mi namiary na
    jakiegoś kontaktowego zbawionego :)

    > Co do reszty – musimy zaufać.
    A dla czego musimy???
    Czy też musimy zaufać prawdzie kościelnej, wg. której co najmniej 30 kościołów w
    świecie twierdzi, że ma przynajmniej po jednym oryginalnym gwoździu z krzyża
    ukrzyżowanego Jeshua, w tym 1,5 gwoździa znajduje się w Polsce?
    To iloma gwoźdźmi był przybijany do Krzyża?

    > Jeśli nie widzimy uszu Boga, to nie znaczy, że nas nie
    > słyszy.
    Fakt. Bóg może być nawet w piwnicy Kowalskiego, chociaż Kowalski piwnicy nie ma :)

    > Jeśli nie widzimy Jego ust, to nie znaczy, że do nas nie
    > mówi.
    A widziałaś usta śpiewające na CD? Nie widziałaś a słyszałaś. Czy to nie jest
    cud? Słów Boga nie da się usłyszeć nawet steteskopem lekarskim a i rozbudowany
    system astronomiczny niczego takiego nie zanotował. Wrzuć mi jeszcze pomysł
    słuchania duszą :))

    > Mówi – i to bardzo wyraź-nie, głośno i dobitnie.
    Gdzie??? Wskaż mi konkretne weryfikowalne źródło tej mowy. Czyjaś fatamorgana
    zupełnie mnie nie interesuje.

    > Tylko że On nie czeka na żaden telefon od nas.
    To po jakiego grzyba urządzane są zbiorowe modły, skoro olewa wszystko, co z tej
    ziemi płynie i co na niej się dzieje?

    > To On sam bezustannie dzwoni.
    Jeżeli tak, to chyba tylko do samego zastępcy Boga na tronie Piotrowym. Gdyby
    jednak tak było, nie płynęło by stamtąd tyle głupot i nieszczęść dla ludzkości.

    > Ale co ma zrobić, gdy ktoś wybiera inną linię?"
    To już przestał być wszechmocny? :)



    Temat: For WEGETARIANIZM nie powinno być w dziale kuchnia
    emka_waw napisała:

    >
    > ZROZUM, że staram ci się tylko uświadomić, że trzeba mieć pojęcie, o czym się
    > pisze. Naginanie definicji do własnych potrzeb tym na pewno nie jest. Ani
    > nabieranie wody w usta.
    Droga emko_waw ZROZUM, że mam pojęcie o czym piszę, gdyż jestem długoletnią
    wegetarianką i sporo na ten temat wiem. Nie naginam definicji do własnych
    potrzeb (w przeciwieństwie do Ciebie), zdaję sobie sprawę, że różni ludzie mogą
    to pojęcie różnie interpretować (nawet wegetarianie), a definicja
    encyklopedyczna wcale nie musi być tą jedyną i wyłącznie słuszną (jak to z
    wieloma hasłami encyklopedycznymi bywa). Bo prawdę mówiąc
    określenie "wegetarianizm" jest trochę mylące i stąd to całe zamieszanie (nazwa
    wegetarianizm może sugerować, że wszyscy wegetarianie spożywają jedynie
    roślinne potrawy, a to też nie ma wiele wspólnego z faktycznym stanem rzeczy.
    Nazwa "Wegetarianizm" bywa używana jako nazwa umowna pewnych sposobów
    odżywiania ale też nie tylko odżywiania. [A swoją drogą definicja powinna być
    formułowana przez eksperta w danej dziedzinie, więc radzę Ci poszukać takich
    definicji, przy których nie będzie wątpliwości, kto je
    tworzył.]
    Według mojej skromnej opinii "wegetarianizm" polega na NIE jedzeniu produktów
    i substancji które są efektem zabijania zwierząt, i dla większości wegetarian
    jest to związane nierozerwalnie właśnie z kwestią nie zabijania zwierząt.
    Oczywiście, że kwestia nie zabijania zwierząt jest od wegetarianizmu szersza,
    ale to nie zmienia faktu, że on się w tym zawiera, a ja wcale nic nie mylę jak
    to usiłujesz mi wmówić. Powtarzam raz jeszcze - Wegetarianizm W WIĘKSZOŚCI
    PRZYPADKÓW nie jest traktowany przez wegetarian wyłącznie jako sposób żywienia,
    nie ogranicza się wyłącznie do spraw kuchni i przepisów kulinarnych lecz
    zazwyczaj jest związany z poglądami, właśnie tymi propagującymi, iż zwierząt
    nie trzeba zabijać na żywność, czy też - nie trzeba ich jeść aby żyć.
    Przeważnie wiąże się też ze zdrowym stylem odżywiania czy też zdrowym stylem
    życia w ogóle.
    Jarstwo zaś dopuszcza spożywanie mięsa i jako takie jest czymś nieco innym,
    niż "wegetarianizm" (odrazu dodam, że tak zwany semi-wegetarianizm to
    rzeczywiście wyłącznie odmiana kuchni, jako że dopuszcza spożywanie mięsa i nie
    ma wiele wspólnego - poza członem nazwy - z tak zwanym ideowym wegetarianizmem,
    który tak Ci przeszkadza.



    Temat: Dreschler - Krytyczna Historia Kościoła -opinie?
    Deschner - Krytyczna Historia Kościoła
    Mieszkam w Szwajcarii i pewnego razu mój szef, który wygłaszając monologi o
    katolikach dostawał piany na ustach i nie przyjmował telefonów od klientów,
    przyniósł kiedyś jedną z książek Deschnera. Niestety mie pamiętam, którą –
    mogła to być „Oben ohne” albo „Das Kreuz mit der Kirche”. Pożyczył mi ją.
    Było tam parę rzeczy, które mnie uderzyły:

    1. Gdy opowiadał o prześladowaniach Ukraińców w końcu lat 30-tych, myślałem, że
    zaraz dojdzie do ukraińskiego holocaustu – zorganizowanego przez komunistów
    głodu, który pochłonął miliony ofiar. Nie – chodziło mu o prześladowania w
    Polsce.
    2. Stalin podobno był w czasie II wojny prawie marionetką popów (a Hitler
    Kościoła). W ten sposób dałoby się ją przedstawić jako wojnę religijną. O ile
    się nie mylę, Stalin, gdy miał nóż na gardle po zdradzie swojego kolegi Adolfa,
    wyciągnął niedobitych popów z łagrów i zaczął się prezentować jako nowy
    Aleksander Newski.
    3. (najlepsze) Watykan i Kościół podburzał za komuny Polaków przeciwko polskiej
    (sic!) władzy.

    Wszystko to ma jakiś związek z prawdą, tyle że naciągnięty i
    wykręcony. „Twórcza” selekcja źródeł, naciąganie faktów do tezy, do dla niego
    normalne. Dlatego jeżeli widzę, że kłamie co do faktów, które znam, nie mam
    powodu mu wierzyć, że jego relacja o średniowieczu będzie obiektywna. To
    oczywiście dalej będzie miało jakiś – choć luźny - związek z prawdą, a mi bez
    dostępu do źródeł oryginalnych i czasu na badania nie byłoby łatwo odróżnić
    prawdę od półprawdy i fałszu (przynajmniej w interpretacji).
    Jeżeli ktoś ma uniwersytecki dyplom z wydziału historii, jeszcze przez to nie
    jest historykiem.

    A z krytyków Kościoła wolę Tischnera.




    Temat: "Dziewczyny po 30-stce" czy ..........
    Witaj:)!
    Przeczytalam bardzo uwaznie wszystkie ponad 200 postow i zawsze, gdy wypowiadam
    sie w jakims watku, czytam wszystkie wypowiedzi poprzednikow. Jesli jest z
    jakichs powodow inaczej - zawsze to zaznaczam. Tym razem pisze glownie o formie
    wypowiedzi w wielu postach tego watku, a nie o tym, czy wypowiedz Autora tegoz
    watku jest zasadna, czy nie. Tego zweryfikowac nie moge (podalam, dlaczego)i
    tej weryfikacji w moich wypowiedziach nie ma.
    Jesli rzeczywiscie masz racje i wypowiedzi Tada sa swiadectwem chamstwa,
    podanego w bialych rekawiczkach, to sensowniej byloby to (domniemane) chamstwo
    najpierw odrzec z rekawiczek, zademostrowac, a potem je napietnowac.
    Stawac w szranki o to, kto bedzie bardziej chamski, sensu nie ma..., a taka
    wlasnie 'metode' wybralo, niestety, wiele forumowiczek, i do tego polegly
    w tej (potencjalnej) 'rywalizacji', poniewaz okazaly sie tu bardziej
    prymitywne. Szkoda. Przede wszystkim - dla Dziewczyn po 30tce...
    Bez sensu jest wybieranie takiej metody w ogole, tym bardziej jednak, gdy sie
    to robi prymitywnie i nieudolnie...
    I jeszcze jedno. Nie jestem Tadem, a ja tez zostalam chamsko zaatakowana...
    Rozumiem, ze jak komus krew przeslania oczy... to nawet przeczytac dobrze tego,
    co jest napisane, nie potrafi:(
    Tylko, widzisz, szkoda... bo w takiej sytuacji chocby komentarz o 'kobiecych
    hormonach' sam sie cisnie na usta...
    Bo albo sie obrazic, albo zrzucic takie zachowania na karb... itd, itp.
    A tego efektu 30+ na pewno uzyskac nie chcialy...

    I jeszcze jedno, wypowiedzi Tada nie postrzegam tak, jak Ty,
    jednak, mysle, oboje mamy tu jednakowe prawo do odmiennych interpretacji.

    Rowniez wyrazy szacunku sle i pozdrawiam serdecznie
    j.




    Temat: Antyfeministyczny bełkot,czyli...
    Tak się cieszę, że widzę feministkę!
    Gość portalu: Agawa napisał(a):

    > Feministki chcą,by kobiety,podobnie jak mężczyźni miały wolny WYBÓR.To,czy
    > chcą poświęcić się rodzinie,czy pracy jest ich sprawą.

    Dokładnie. Feministka może zostać kurą domową i nadal być aktywną feministyczną
    działaczką. Kobiecie pracującej jest nawet trudniej.

    > Feministki chcą,by domowa praca kobiet była doceniana rówie wysoko,jak praca
    > zawodowa obu płci.

    Ten postulat jest już kontrowersyjny, gdyż słowo "doceniana" można różnie
    interpretować. Z ekonomicznego punktu widzenia jest jasne, że ta sama ilość
    pracy (wysiłku, energii, czasu) domowej jest mniej warta niż ta sama ilość
    pracy zawodowej: pracy wyspecjalizowanej, zorganizowanej i ustandaryzowanej
    optymalnie, wykonanej profesjowalnie na bobrze wyposażonym stanowisku.

    Tak samo farmer może zarobić kilkakrotnie więcej niż zwyczajny chłop, bo
    produkuje tylko jeden towar (np. mleko, jajka) przez co może zwiększyć
    wydajność pracy kilkakrotnie w stosunku do zwyczajnego chłopa. Dla gospodarki
    nie ma nic gorszego niż krawcowa, która szyje w domu dla rodziny i sąsiadów,
    zamiast zatrudnić się w fabryce ubrań czy pracowni krawieckiej czy ewentualnie
    otworzyć własną pracownię.

    > Mężczyźni starają się zachować władzę nad kobietami i śmieszność jest
    > tu doskonałą bronią. Kiedy wyśmiewane kobiety wpadają w złość, mężczyźni z
    > przyjemnością stwierdzają, że kobiety nie mają poczucia humoru. To jest
    > skuteczne, bo samym kobietom brakuje pewności siebie. Bardzo łatwo pokazać,
    > że żądania kobiet są nieważne i głupawe, śmieszne i żałosne. Śmieszność
    > knebluje kobietom usta."
    > Ann Snitow, jedna z założycielek ruchu feministycznego w Ameryce

    To bardzo ważny tekst.

    Tak mało feministek pisze na tym forum. Większość to damscy bokserzy, a
    większość pozostałych to lewicowcy różnej maści, którzy mniej lub bardziej
    świadomie próbują ośmieszyć liberalne i feministeczne ideały wolności.



    Temat: Czy możliwa jest dobra religia?
    Gość portalu: Józef Zawadzki napisał(a):

    > zła, bo dla określonej grupy ludzi jest drogą do Absolutu. Dla tych ludzi
    > więc " dobra" jest,
    Ed. Przenajświętszy Sakrament staje się ważniejszy niż sam Jezus Chrystus.
    Religijność staje sie ważniejsza od miłości. Kościoł ważniejszy od życia,
    ważniejszy od sasiada. I tak dalej.
    Wspaniała wizja absolutu. Gratuluję.

    > a inni nie mają żadnego tytułu ani prawa wydawać o niej sądów
    > wartościujących. To uwaga pierwsza.
    Ed. Ludzie idący przez życie z góry ustalonymi poglądami - nigdy się nie
    zmieniają. Są po prostu ich nieświadomi. Równie dobrze mogliby być drewnianymi
    klocami, skałami, chodzacymi i gadajacymi maszynami. Ale nie istotami
    ludzkimi. Sa kukiełkami, sterowanymi przez rozmaite sprawy, jak za
    pociagnieciem sznurka. Nacisnij guzik, a uzyskasz reakcje. Dla tego też inni
    nie mają prawa wydawać opinii o źródłach tak ukształtowanego zachowania?

    > Uwaga druga : od takiego dziwacznego pytania prosta do droga religinych
    > waśni, ba wojen nawet.
    Ed. To pytania doprowadziły do religijnych waśni i wojen krzyżowych a nie
    sposób interpretacji własnych wartości religijnych?

    > I uwaga trzecia : po co tacy jak doku otwierają usta ( stukają klawiaturę ),
    > skoro nie zadają sobie sprawy z konsekwencji stawianych pytań?
    Ed. Czy nie warto czasem uświadomić sobie, co się samemu mówi, robisz, myśli i
    działa? Motywy tego, skąd one się, biorą w tym poście są aż nazbyt wyraźne.

    > Pan doku już chronicznie cierpi na syndrom i lości kosztem jakości.
    Ed. Nie każdy jest na takim etapie rozwoju, czy niedorozwoju, że nie zauważa,
    czy ktoś jest ładny czy nie )
    Czyżby "niedyrektywne" pytanie doku tak Cię irytowało?




    Temat: Co by się przydało na Szmulkach Północno/Wsch.?
    Droga Pani!
    Ręce mi opadły, jak to wszystko przeczytałem! Ale, co gorsza, zacząłem Panią
    lubić :) Okazuje się, że mamy bardzo zbieżne poglądy na kwestie urbanistyczne.
    Tyle, że to, co mi Pani imputuje, jako moje poglądy, to jest w istocie właśnie
    to, z czym walczę i czemu się racjonalnie przeciwstawiam. To jest notabene
    dowód, iż nie ma Pani monopolu na rację :D
    Uważam jednakowoż, iż komunikacja (a to z racji wykształcenia, choć firmy
    drogowej niestety się jeszcze nie dorobiłem) jest podstawą funkcjonowania
    miasta. Pani zapewne zresztą również jeździ samochodem, tyle że smrodzić innym
    pod oknami - ok. Ale jak ktoś ma jeździć pod moimi - hola! Typowa sarmacja, i
    to w najgorszym wydaniu. Nie dyskutowalibyśmy o tym wogóle, gdyby planowana od
    dziesięcioleci Aleja Tysiąclecia (a dlaczego, Pani zdaniem, jedyny adres nań to
    151?) została wybudowana, jako ulica z tramwajem, szerokimi chodnikami (może ją
    Pani nazwać bulwarem :D), sklepami (jedym słowem kawałek miasta, pomijając już
    aspelty komunikacyjne). Ale nie została, dzięki właśnie działaniom ludzi
    myślśacych podobnie, jak Pani (przynajmniej w tych kwestiach).
    Z blokami nie walczę (choć gdyby pojawiła się realna możliwość ich likwidacji i
    zastąpienia kamienicami/stylowymi blokami o wysokości 4-5 kondygnacji, pierwszy
    ją poprę). Ale "moja" ulica Krótka z nimi bynajmniej nie koliduje.
    A do ludzi ze wsi nic nie mam... na wsi! Niech każdy pilnuje się swojej małej
    ojczyzny - naprawdę nie wszyscy muszą robić "karierę" w mieście stołecznym. Dla
    tych, którzy zostają u siebie i nie "zaszczycają nas swoją obecnością",
    niekiedy klepiąc biedę i pchając z mozołem ten swój wózek - jak wszyscy
    przeciętni Polacy, a więc także warszawiacy - mam najgłębszy szacunek i atencję
    (czego nie można powiedzieć o stosunku przyjezdnych do rodowitych warszawiaków).
    Mówi Pani, że nie ma kompleksów. Skąd zatem wkładanie mi w usta rzekomego
    sugerowania Szmulczanom braku prestiżu? Zresztą, gwoli prawdy, wielu z Was go
    nie ma (co się oczywiście nie tyczy nikogo z tego forum). Poodbnie jest zresztą
    w innych dzielnicach i miastach w III(I) RP. Taki kraj, takie czasy. Skąd
    interpretacja "kosy" (to akurat skojarzyło mi się apropos Leppera na
    barykadzie, a nie Pani)?
    Pozdrawiam (mimo wszystko :D)
    PS A kursowanie ekspresów "Edgar" uważam, za jedno z większych kuriozów
    komunikacyjnych naszego obecnego państwa!



    Temat: Gombrowicz w Wenecji
    Gombrowicz w Wenecji
    www1.gazeta.pl/kultura/1,34169,1643657.html
    Nie wiem, czy "Pornografia" Kolskiego jest udana ekranizacja, czy
    nie. Z tego, co wyczytalem miedzy wierszami z korespondencji
    zamieszczonej w "GW", wynikaloby, ze film jest raczej slaby. Z
    pewnoscia natomiast, stwierdzam to z cala stanowczoscia, nie
    udala sie korespondencja jej autorowi. Jest wyjatkowo nieudolnie
    napisana. Opinie jego rzymskich znajomych, ktorzy w pociagu
    do Wenecji oddaja sie lekturze Gombrowicza sa zbyteczne.
    Niczego nie wnosza. Dlaczego u licha rozwazania o powiesci
    Gombrowicza Sobolewski prezentuje w kontekscie ocen przypadkowych
    osob, ktore na dodatek nie maja nic do powiedzenia?

    Czy wrazenia i odczucia staja sie znaczace tylko dlatego, ze
    wypowiadane sa ustami cudzoziemcow i odnosza sie do polskiego
    pisarza, wzglednie rezysera? To jak Sobolewski wsluchuje sie
    w kazde chrzakniecie i czkniecie wloskich autorytetow filmowych
    (czy rzeczywiscie autorytetow?) ma w sobie cos zenujacego,
    ustawia go w pozycji lokaja. Czy wyslannika najwiekszej
    gazety w Polsce nie stac na wyrazenie wlasnej opinii?

    Gombrowicz przez cale zycie kpil sobie wlasnie z takiej postawy.
    Na polskie ustawianie sie w roli ubogiego krewnego wobec kultury
    Zachodu reagowal alergicznie. Dla niego byly to jakies chore
    rytualy, przejawy polskich kompleksow nizszosci, nieuleczalnego
    niedowartosciowania.

    Jest w tym chyba ironia losu, ze wlasnie relacja z weneckiego
    pokazu ekranizacji jego powiesci napisana zostala w stylu do
    tego stopnia grafomanskim. Chyba jeszcze nie zdarzylo mi sie
    czytac tak nieporecznych interpretacji prozy Gombrowicza. Panie
    Sobolewski, odsylam pana do "Dziennikow". Niech sie pan uczy
    jasnosci wywodu od mistrza. I prosze zapamietac - Gombrowicz
    nigdy nie byl bezczelny. Opisywal jedynie z wyjatkowa
    sumiennoscia i precyzja swiat oraz ludzi, ktorzy go otaczali.
    Najczesciej takich jak pan.

    Panska korespondencja miala jednak pewna zalete. Uswiadomila
    mi, jak aktualne sa obserwacje Gombrowicza do tej pory.




    Temat: >>>Dola_kobiety_zgwalconej_ISLAM<<<
    O tym, czy KORAN, HADISY nawoluja do tych okrucienstw, o ktorych piszesz, nie
    moge sie zgodzic. Jesli masz racje, prosze mi podac dokladne strony i rodzialy,
    wesety itd. W sporze, jaki tocze, co do kwiorzeczosci ISLAMU, wielu odwolywalo
    sie do barbarzynstwa... Prosze o otwarcie KORANU i znalezienie odpowiednich
    fragmentow. Co do Hadisow i innych interpretacji KORANU, powstawaly one w
    okolicznosciach ciaglej walki, to miedzy spadkobiercami po Mahomecie, to w
    czasie wojen krzyzowych itd. Podkreslam, ze jest to winik powiazania sposobu
    regulacji zycia spolecznego z zyciem religijnym. Czyz Papiez nie nawowywal do
    Wojen Krzyzowych? Tak w imie grobu chrystusowego, ktory niby byl zagrozony ze
    strony niewiernych Muzulmanow, ktorzy uwazaja Jezusa za Proroka. A wiec
    agrumenty Papieza nie byly uzasadnione. Ksiazeta i wladcy rowniez nawolywali do
    walk. Przypomne Krzyzakow na Warmii i Mazurach. Te przyklady wskazuja na
    powiazanie religii z polityka w Europie. Z tym samym mielismy do czynienia w
    krajach islamskich. A bitwa pod Grunwaldem w 1410 roku... Zarowno Krzyzacy jak
    i Polacy mieli na ustach tego samego Boga, i szli pod oblicze tego samego Boga.
    Zauwazam pewna nieprawidlowosc. Wszyscy staraja sie niezauwazac granicy
    rozgraniczajacej w ISLAMIE zycie duchowe od polityki prowadzonej w imie ISLAMU.
    Ta roznica jest zauwazalna w Europie, bo wyraznie podkreslono, ze nalezy oddac
    cesarzowi co cesarskie, a Bogu co boskie. W Islamie jest to scisle powiazane,
    ale to nie oznacza, ze sam Islam nawiazuje do walki. Bo jesli isc tym tokiem
    rozumowania, to trzeba przyznac, ze niemieccy ksiazeta chrzesijanscy, ktorzy
    probowali np podbic ziemie polskie w imie walki z poganstwem, a faktycznie w
    celu zagrabienia naszych ziem, takze przywlaszczyli sobie prawo do zabijania,
    cwiartowania w imie Boga i Biblii, bo przeciez tak robili. Kiedys sie mieczem
    nawracalo...na sluszna, jedyna religie... Tylko ze fragmenty o tych slynnych
    rycerzach itd, nie znajdziemy w Biblii, bo byly to powiesci swieckie
    opowiadajce o okrucienstwach i mestwie. W Islamie natomiast stawaly sie one
    fragmentami wiary...I tu jest roznica, i tu jest to barbarzynstwo o ktorym
    piszesz. Dla Muzulmanina filarem wiary nie jest zabicie Chrzescijanina, czy
    Zyda, bo kazdy Muzulmanin Ci powie, ze Islam uznaje ich za braci, i ze zakazal
    im robic krzywdy. Proponuje bardziej krytycznie podejsc do Islamu i prosze
    o szukanie granicy odgraniczajacej fragmenty literackie dotyczace historii
    muzulmanow od ich religii. Bo chyba nie musze pisac, ze Koran, to procz zrodla
    wiary, rowniez ksiega historii Arabow..., a jak wiemy kazdy narod w swej
    historii ma chwile chwaly i chanby. Tak jak Polacy, ktorzy np pomagali Zydom,
    ale i zarazem ich mordowali



    Temat: Ukraińskie i polskie miejscowości.
    l4l0 napisał:
    > Ukraińskie -to oczywiste nadużycie. Ja bym powiedział ruskie. Cała kultura
    > Polski wilekomocarstwowej (XV-XVIIIw) powstala ze zlewania się elementu
    > lackiego i ruskiego w jeden wszechpolski. Wtedy powstał polski język
    literacki,
    >
    > wcześniejszy jęz.polski miał wiele cech które zachowały się już tylko w
    gwarach
    >
    > śląskich , kaszubskich i in. Odcięcie od rozległych ziem wschodnich po 1945
    > spowodowało że w Polska zaczęła się oddalać od jednego ze źródeł swojej
    > kultury. Jeszcze za panowania tow. Gomułki w literackiej polszczyźnie regułą
    > było np. wymawianie Ł jak L i troche inny akcent. A zobaczcie stare filmy!

    Jak zwykle mieszasz swoje imperialne zamaszki z niewiedzą, lub złośliwą
    interpretacją.
    Słowo "Ruś i ruski" ma (poza kontekstem sredniowiecznym) dziś za duży zakres
    znaczeniowy by się nim posługiwać tak dodolnie. Nazwy miejscowości na
    Chełmszczyźnie, w Przemyskiem, czy Bieszczadach, mają niewątpliwie
    charakter "ruski" - ale wyjaśnia to tyle ile wyjaśniło by stwierdzenie, że mają
    charakter słowiański, czy indoeuropejski... Ruski - ale jaki? Białoruski,
    rosyjski, czy ukraiński???
    Co prawda nazwy Ukraina, w dzisiejszym kontekście zaczęto używać dopiero pod
    koniec XIXw, ale "ukraińskość" jako odrębne zjawisko etnograficzne (w tem
    językowe), istniała całe wieki wcześniej. Więc "ruskie" nazwy miejscowości
    południowo-wschodniej Polski mają właśnie ukraiński, a nie rosyjski, czy
    białoruski - albo choćby staroruski charakter!

    Po drugie nikt nie wymawiał po polsku "ł", jako "l" - po prostu nie możesz
    wyczuć niuansów języków słowiańskich - albo masz kłopoty ze słuchem. "Ł"
    wymawiano jako "ł" - czyli tzw. "ł przedniojęzykowe", zwane też czasami "ł
    aktorskim". To typowa i prawidłowa wymowa tej głoski w językach słowiańskich. Z
    czasem (i to od kilku wieków) Polacy zaczęli zbliżać wymowę
    tego "słowiańskiego" "ł" do "u" - i tak powstało to co dziś dźwięczy w polskich
    ustach - etymologiczne "ł", wymawiane jednak niemal jak "u". (porównaj
    angielskie "w"-dablju, czy białoruskie "ў/ǔ" - które wymawia się jak
    współczesne polskie "ł", ale etymologicznie pochodzą od "w" i "u")



    Temat: POETYCKI SYMPOZJON. ZAPRASZAM.....................
    O POSZUKIWANIU ZRODEL ZNTYSEMITYZMU. Do P.Bronka
    Szanowny Panie Bronislawie,

    czytajac Panski post, do do pana AndrzejaG, zainteresowalem sie fragmentem, w
    ktorym stawia Pan teze:

    "(...)mowi Kaczmarski, antysemityzm polski ma swoje dodatkowe podloze w
    komunistycznej tragedi jaka przezylismy (...)

    Nastepnie wyciaga Pan wniosek :

    "(...)nie odbieram tego (podobnie jak Pan)jako probe obrony Zydow, ale jako
    probe zrozumienia zrodel naszego antysemityzmu."

    Zapomina Pan jdnak o obowiazku dowodu tezy, ktora przecie - to Pan, nie
    Kaczmarski stawia (mowiac - nie odbieram tego...). Odnosze wrazenie, ze Pan
    jedynie taka teze - samowolnie dosc, z powodow tylko Panu znanych - wklada w
    jego usta.
    Gdyz, gdzie Kaczmarski - tak jak Pan twierdzi - czegokolwiek poszukuje, a
    zwlaszcza "zrodel naszego antysemityzmu" ?
    Przeciez Kaczmarski, ani nic podobnego nie powiedzial, ani zadnej proby
    zrozumienia zrodel antysemityzmu - nie podejmuje !

    To jest - moim zdaniem - najwieksza wada tego swietnie napisanego wiersza. Brak
    refleksji (jakicgkolwiek) wlasnie najbardziej zaskakuje, wprost rzuca sie w
    oczy.

    Dziwi mnie fakt, iz w ogole taka teza pojawila sie w Panskiej glowie. O wielu
    bowiem sprawach traktuje wiersz "Odzial chorych na raka", ale z cala
    odpowiedzialnoscia twierdze (czytalem), ze nie ma tam zadnej mowy, albo mysli,
    ktora moznaby bylo, interpretowac, tak jak Pan sugeruje.

    Sadze tedy, iz Panska teza nalezy do tak zwanych "poboznych", i wiecej do
    czynienia ma z tzw.chciejstwem (mysleniem wygodnym, podbudowujacym morale
    ubogiego w fakty i argumenty polemisty), anizeli z latwymi do odczytania (w
    niedlugim przecie wierszu), intencjami Kaczmarskiego.

    Rozumiem, iz Panskie poszukiwanie jakichs wartosci pozytywnych, w omawianym
    przez nas utworze, pomogloby Panu ukazac jego przeslanie, w swietle innym,
    anizeli, w zamiarze mial autor. Zastanawiam sie tylko: -Jaki jest sens takich
    poszukiwan ? I czemu usiluje Pan zafalszowac intencje Jacka Kaczmarskiego ?

    Pozdrawiam Pana :

    Euromir



    Temat: Zagrożona budowa biblioteki uniwersyteckiej
    Zagrożona budowa biblioteki uniwersyteckiej
    Zagrożona budowa biblioteki uniwersyteckiej

    Wanda Dybalska 29-06-2004 , ostatnia aktualizacja 29-06-2004 20:27

    Czy Uniwersytet będzie musiał wstrzymać budowę wielkiej biblioteki i
    Instytutu Informatyki? Uczelnia nie ma pieniędzy na płacenie wyższego VAT-u

    Uniwersytet nie zapłacił jeszcze wykonawcom rachunków za maj. Wszystko przez
    VAT, który od 1 maja wzrósł z 7 do 22 procent

    - To jakaś kwadratura koła - martwi się prof. Zdzisław Latajka, rektor UWr. -
    Od początku maja firma budowlana wystawia nam rachunki z 22-procentowym VAT-
    em, bo takie jest prawo. Chcę zapłacić, ale nie mogę.

    Dlaczego? - Po pierwsze, nie mam tych dodatkowych pieniędzy, a po drugie, nie
    będę łamał prawa. Umowa z wykonawcą podpisana na podstawie przetargu mówi o 7-
    procentowym podatku VAT. Jeżeli zapłacę więcej, naruszę ustawę o zamówieniach
    publicznych.

    - Ja też nie dołożę. I nie naliczę 7 proc., bo też złamię prawo - odpowiada
    Wojciech Krysiński, dyrektor wrocławskiego oddziału firmy Mitex, która buduje
    zarówno nowy gmach Biblioteki Uniwersyteckiej, jak i Instytutu Informatyki. -
    To jest pat!

    Wkrótce przyjdą rachunki za czerwiec. A Uniwersytet od kilku tygodni
    bombarduje pytaniami Ministerstwo Finansów i Urząd Zamówień Publicznych,
    prosi o pomoc parlamentarzystów. Bez skutku. Rektor Latajka: - Czekamy na
    jakąkolwiek interpretację, jak mamy postępować.

    Krysiński: - Ustawodawca nabrał wody w usta. Ktoś nabałaganił i teraz nie
    wiadomo, jak z tego wybrnąć. Problem dotyczy wielu inwestycji w kraju
    realizowanych na podstawie ustawy o zamówieniach publicznych. Naszym zdaniem
    najlepszym rozwiązaniem byłoby memorandum np. na trzy lata dotyczące
    inwestycji rozpoczętych przed majem, a potem niech wszyscy płacą 22 procent.

    Wojna idzie o ogromne pieniądze, które mogą zadecydować o istnieniu wielu
    firm budowlanych. Dyr. Krysiński wylicza: - Z powodu zamieszania z VAT-em
    tylko te dwie uniwersyteckie budowy kosztowałyby nas dodatkowych osiem,
    dziewięć milionów.

    Co będzie, gdy Uniwersytet nie zapłaci tych pieniędzy? Czy Mitex zejdzie z
    budowy? - To nie takie proste - odpowiada dyr. Krysiński. - Za to grożą kary,
    i to niemałe. W najgorszym przypadku trzeba będzie pójść do sądu.




    Temat: Katolicy i ateisci w Polsce
    Gość portalu: dosia napisał(a):

    > Poza tym smieszy mnie kiedy mowisz - potepiam zloczynce, okazuje mu
    > dezaprobate, ale jak sie postanowi odmienic (!) to wspanialomyslnie podaje mu
    > reke. Wszystko na odwrot. Czekasz, az czlowiek sam sie pokaja (bo przeciez
    sie
    > pokaja, jak zobaczy, ze go potepiles...) i wspanialomyslnie dajesz maly
    > paluszek do ucalowania.

    Chaire,
    tardycyjnie wkładasz mi w usta słowa, których nie napisałem. Nikogo nie
    potępiam, a jedynie z zatwardziałymi złoczyńcami nie chcę utrzymywać kontaktów.
    Nie widzę w tym nic nagannego. Z czego miałby bowiem wynikać obowiązek
    przechodzenia do porządku dziennego nad tym, ze ktoś źle czyni?
    Jężeli zaś ktoś uzna, ze źle robił i odbędzie pokutę, to można go przyjąć do
    wspólnoty.

    > Czlowiek potrzebuje pomocy zeby wyciagnac go z grzechu, a nie odwrocenia sie

    Człowiek ma wolną wolę: jeżeli uzna, że źle robił i zwróci się o pomoc, to się
    mu pomoże. Jeżeli zaś chce tkwić na siłę w grzechu, to nie widzę powodu, aby
    się mu narzucać z pomocą, której złoczyńca nie chce.

    > DLACZEGO ktos popelnia blad. Odwrocenie sie tylem tym bardziej popycha
    > czlowieka do grzechu - jemu juz wtedy i tak wszystko jedno.

    Jak mu wszystko jedno, to cóż można mu pomóc? Podstawowa przemiana musi dokonać
    się w samym złoczyńcy. Musi mieć on wolę zerwania ze swoim złem, wtedy można mu
    pomóc, a gdy tej woli nie ma ...

    Nie licz, ze Pan
    > spod budki z piwem patrzac na Twe swiete oburzenie pewnego dnia postanowi sie
    > nawrocic. Nawroci sie, jezeli dasz mu szanse - zaproponujesz prace, pokazesz,
    > ze jest inna droga. Wtedy, to dziala.

    Najpierw taki człowiek musi uznać, ze źle robi i odbyć pokutę. Bo jeżeli tak
    się nie dzieje, to ja go nie zatrudnię. Po co mi pijak, który będzie pić u mnie
    i tylko czekac na okazję, aby mnie okraść? Dlaczego mam mu oferować pracę,
    której on nie chce, ani nie potrzebuje?

    > Sumujac. Wprowadzasz swoje interpretacje, w dodatku na odleglosci widac, ze
    sa
    > zle i niezgodne z nauka kosciola.

    A skąd o tym wiesz, skoro sama napisałaś, że nie znasz Katolickiej Nauki
    SPołecznej?
    T.



    Temat: Wiara katolicka a agresja
    ogolone_jajka napisał:

    > > Może mam zajrzeć jeszcze do Twojego
    > > dzieciństwa by Cię zrozumieć???
    >
    > Wystarczy że zajrzysz tu: Trochę statystyki. Skoro jestes leniwy to podaję ci ten
    odnośnik na talerzu. To jest wątek z tego forum, gdzie są dane liczbowe, z
    którymi trudno polemizować. Można je jedynie próbować interpretować.

    Wybacz gołojajec, ale nie mam zamiaru tego czytać. Za długie. Moja opinia
    dotyczy ostatnich naszych postów, a nie twojej historii na forum.
    >
    > tematu wątku. Dziękuję
    >
    > W twoich wypowiedziach nie zauważyłem zasadniczo argumentów na temat wątku. A
    s
    > woją postawą i wypowiedziami (cytuję: "Kolejny raz, w swojej głupocie...", "
    Zd
    > ajesz się być ateistycznym talibem...", "zdajesz sie być minimalistą, w
    dodatku
    > wrednym...", "Błąd w założeniu gołojajec...") starasz się mnie obrazić, co
    jes
    > t TYPOWE dla walczących katolików.

    Kolejny raz gołojajec mylisz pojęcia!!! Powyższe cytaty są najwyżej
    określeniami Twojej osoby i z argumentacją w dyskusji nie mają nic
    wspólnego!!! Jeśli się spodziewałeś że możesz mnnie nazywać ciemniakiem,
    tudzież wieloma innymi epitetami, tylko dlatego że jestem katolikiem i moje
    poglądy odbiegają od Twoich, bez odzewu z mojej strony, to najwyrażniej oprócz
    głupoty, charakteryzujesz się także naiwnością.

    To samo było na innych forach. Identycznie.
    > Tyle, że tam ludziom nie wystarczało obrażanie,

    Prawem Kaduka Tobie wolno obrażać innych, alę jeśli ktoś nazywa Cię podobnie ,
    to już jest be??? Ot tolerancja (swoista)

    woleli mi zamknąć usta. Tu nikt
    > mi ich nie zamknie.
    > Zapraszam do RZECZOWEJ dyskusji, gdyż udowodniłeś już agresywność katolików i
    c
    > hyba nie ma co ciągnąć tmatu dalej. Ale jeśli masz takie życzenie, to nie ma
    sp
    > rawy.

    Chłopcze morelowy, ty nie masz absolutnie żadnych argumentów a jedynie
    poszczekujesz. Przeanalizuj swoje posty i pomódl się do swego boga Słowian, by
    wlał Ci trochę oleju pod kopułę. Chyba się nie obraziłeś????Bo ja mam to
    osobiście w czterech literach, kiedy określasz mnie ciemniakiem.

    Pozdrawiam i życzę zdrowia,zwłaszcza psychicznego.




    Temat: "Pianista" - Polańskiego
    Gość portalu: jarek napisał(a):

    > pajdeczka napisał:
    >
    > > Mój Drogi, to jest sprawa Polańskiego, a nie Twoja,
    > kiedy ten film miał
    > > powstać.
    >
    > Zgadza sie, ale moja sprawa jest to
    > odebrac i zinterpretowac - no chyba ze nie
    > mam prawa do interpretacji...
    >
    > > Zrobił go na pewno bardziej dla siebie niż dla Ciebie.
    > > W każdym razie na pewno nie myślał o takich , jak Ty,
    > kiedy go kręcił.
    >
    > Tutaj zgadzam sie w 100% :-)
    >
    > > których można dotrzeć. Z tego co widzę, reprezentujesz
    > > typ "twardogłowego" , to jest takiego, do którego nic
    > nie dociera.
    >
    > Minus - obracasz dyskusje w wycieczke osobista na moj
    > temat (zrobilas to juz na samym poczatku zmieniajac
    > tytul dyskusji).
    >
    > > Nie wielbię Polańskiego, bo mam swoje powody, ale na
    > pewno nie jest nim moja
    > > niechęć do Żydow w ogóle.
    >
    > Tego zdania nie rozumiem. Dlaczego i po co pojawia sie
    > "niechec do Zydow"?
    >
    > > > wypowiadają ta temat filmu,
    > > > > którego nie widzieli.
    > > > Rozumujac analogicznie: widzialas gazowanych w Auschwitz
    > > > Zydow?
    > > > Bo jesli nie, to nie powinnas wypowiadac sie o
    > holocauscie
    > > > w szczegolnosci nie powinnas negowac obozow zaglady.
    >
    > Moze sprobujesz tutaj - czy czlowiek moze sie
    > wypowiadac o rzeczach ktorych nie widzial/doswiadczyl?
    >
    > jarek

    Ta ostatnia kwestia nie należy do mnie. Dlaczego więc ją tu umieściłeś? To są
    słowa kogo innego, więc nie wkładaj mi ich w usta.
    Uwielbiam wycieczki osobiste (na inne mnie nie stać, bo za mało zarabiam).



    Temat: Zatrzymano dyrektora banku podejrzanego o korupcję
    Zatrzymano dyrektora banku podejrzanego ale bez dowodó
    Przeczytałem w jednej z gazet, że taki dyrektor zarabia dużo
    forsy. Jeśli to prawda to po co miałby ryzykować swoje duże
    zarobki drobnymi kwotami łapówek?
    Niestety jednak działania będą następujące:
    Klientka będzie robić wszystko i znajdować wciąż nowych
    świadków, żeby nie podpaść Policji. Świadkiem mogę i ja być i
    jestem przekonany że dyrektor powiedział: "... musi pani
    przynieść bo inaczej nie uruchomimy kredytu."
    Dyrektorowi chodziło o zaświadczenie o dochodach ale mi się
    wydaje, że to chodziło o łapówkę.
    Policja będzie się upierać, że dopadła kolejnego łapówkarza, bo
    to kolejny wawrzyn o które ogromnie policji ciężko.
    Prokuratura będzie doszukiwać się dowodów aż do przyschnięcia
    sprawy, bo głupio będzie powiedzieć, że aresztowanie i wszytkie
    dalsze wydarzenia były na podstawie błędnej interpretacji
    wydarzeń i jest to nieprawdą i bardzo przepraszają. Gdyby to
    zrobili na łamach najpoczytniejszych gazet na pierwszych
    stronach największymi literami to przecież byłby to wstyd (A
    MOŻE NIE?).
    Szefostwo dyrektora wywali Go na zbity pysk, bo po co im
    człowiek który był podejrzany.

    Bilans zysków i strat:
    1. Zyska klientka kilka dni zwłoki ale potem bój się Boga, bo
    dobierze się do niej windykacja ze zdwojoną energią.
    2. Zyska i to najwięcej Policja bo w pamięci opinii pozostanie
    informacja, że jest bezwględna w łapaniu łapówkarzy.
    3. Straci i też najwięcej dyrektor bo wszyscy będą kojarzyć go
    zawsze z łapkówkastwem nawet gdyby okazało się, że wszystkie
    zarobione i w dodatku uczciwie pieniądze przeznaczał na
    najszczytniejsze cele. Znajdzie się wielu mądrali, którzy
    stwierdzą "... brał nie brał ale skoro policja go aresztowała w
    banku to chyba nie za darmo." Takie stwierdzenie zamyka usta
    wszytkim stającym w obronie.
    4. Straci bank, bo "... skoro tam takie rzeczy się dzieją ..."

    To może wszyscy czytający będą pilnować tematu i jako opinia
    publiczna zarządają pełnego wyjaśnienia sprawy.



    Temat: Osada
    Poszliśmy na The Village w niedzielę, pierwszego sierpnia. Film jest bardzo
    dobry, dlatego, że po wyjściu z kina długo się jeszcze o nim dyskutuje
    sprzeczając się o interpretacje różnych scen i o grę aktorów. Historja jest
    bardzo prawdopodobna, więc nie jest ten film podobny do trzech poprzednich
    filmów Shyamalana, gdzie było zawsze coś z fantazji.

    Jakiś odmóżdżony recenzent napisał, że The Village jest oparty na "Blair Witch
    Project". Co za bzdura! W tamtym filmie mówiono wyłącznie jedne słowo na 'F'
    a w tym filmie dialogi są wypiększone na XIX wieczny (uprzejmy) angielski.

    Moim zdaniem, trochę słabo wypadł William Hurt. W scenach, gdzie potrzebne
    jest wygranie emocji prezentuje się blado. Fatalna jest Sigourney Weaver. Ma
    dwie miny - jedną przy zamkniętych ustach a drugą przy otwartych. Wiadomo jest
    doskonale, że jest bardzo słaba aktorką.

    W sumie film, który nie jest wcale z gatunku horroru, ogląda się przyjemnie i
    ciekawie można po nim zastanawiać się nad postawą ludzi. Recenzenci, którzy
    wynoszą pod niebiosa najgorsze śmieci, reagują na ten film jak byk na czerwoną
    płachtę. Prosze przeczytać w Slate dwie recenzje:

    1. www.slate.com/id/2104567/ Michael Agger - "Village Idiot, The case
    against M. Night Shyamalan". Ten patafian jak już nie ma argumentów, to wali
    Shyamalana ad personam. Ciekaw jestem, czy tak napisałby o Tarrantino?

    2. www.slate.com/id/2104512/ David Edelstein (przygłup recenzujący także
    filmy na NPR) "Village of the Darned More pious hokum from M. Night Shyamalan"
    jest oburzony, że w filmie "mogą być" podteksty religijne.

    Jan K.




    Temat: Fiskus kontra pracownicy Banku Handlowego cd.
    Ta sama osoba, rózne informacje..
    Puls Biznesu 21/10/2005
    .."Pracownicy Banku Handlowego, którzy przy prywatyzacji banku nabyli akcje
    pracownicze, a następnie je sprzedali, muszą zapłacić podatek od dochodu z ich
    sprzedaży - powiedział w piątek PAP wiceminister finansów Jarosław Neneman ..."
    __________________________________________________________________
    Gazeta Wyborcza 22/10/2005
    .."Wiceminister finansów Jarosław Neneman: - Nie zrezygnujemy z tych pieniędzy.
    Wygraliśmy w Naczelnym Sądzie Administracyjnym wszystkie sprawy o opodatkowanie
    dochodów ze sprzedaży akcji pracowniczych Handlowego.

    Dlaczego fiskus dopiero teraz, tuż przed przedawnieniem całej sprawy, ruszył do
    ściągania podatku, który trzeba było zapłacić pięć lat temu? - Przez kilka lat
    toczyliśmy bój z biurem maklerskim o to, by przekazało nam listę osób, które
    uzyskały dochody ze sprzedaży akcji pracowniczych. Dostaliśmy ją dopiero w 2005
    r. - tłumaczy Neneman.

    Przyznał, że przed laty urzędy skarbowe nie były zgodne co do tego, czy
    opodatkowywać dochody ze sprzedaży akcji pracowniczych Handlowego. - Jeśli
    jakiś urząd twierdził, że podatnik nie powinien płacić, to teraz może to być
    argument na korzyść tego podatnika przy występowaniu o umorzenie odsetek -
    powiedział Neneman. Jego zdaniem pracownicy Handlowego mogą występować o
    umorzenie odsetek od niezapłaconego podatku, jeśli mogłoby ich to postawić w
    trudnej sytuacji materialnej czy życiowej...."
    _____________________________________________________________

    Odpowiedź Min Finansów na pismo od RPO, 15/12/2005
    ..."z dniem 31 maja 2004 urzedowe interpretacje przepisow prawa podatkowego
    dokonywane przez Min Finansow przestały byc wiążące dla oranów podatkowych i
    organow skarbowych. Tym samym Minister Finansow faktycznie utracil mozliwosc
    bezposredniego wplywu na interpretacje przepisow prawa podatkowego przez organy
    podatkowe.. Jednoczesnie uprzejmie informuje, iz w dniu 16 maja 2002 r
    przekazane zostalo izbom skarbowym pismo nr PB 5/RM-033-152-62/02/1
    prezentujace stanowisko odzwiercidelajace postulaty wyrazone w Pana wystąpieniu
    (aut.. chodzilo o stsosowanie umorzen od "zaleglych podatkow").... z powazaniem
    z upowaznienia Min Finansow, Podsekretarz Stanu Jarosław Nenenman. "
    ___________________________________________________________________

    Pare pytan..
    1. Czy MF potwierdzilo, ze dopiero w dwa lata po emisji akcji BH, dokonywalo
    interpretacji zapisow z Prospektu Emisyjnego, ktore SWIADOMIE I W ZAMIARZE
    miały na celu uzyskanie przychodu od Grupy Akcjonariuszy (stojacego w
    sprzecznosci z ideą prywatyzacji, czego dowodem są niezmienne stanowiska MSP
    oraz KPW) ?
    2. Czy stwierdzenie z dnia 21/10/2005 moze byc odczytywane przez US jako
    obowiazujaca interpretacja prawa podatkowego ?
    3. Czy akcja wydostania z DMBH (opisywana w GW 22/10/2005) moze byc rozumiana
    jako narzucenie z gory znanej interpretacji prawa podatkowego jak i podanie
    gotowego scenariusza (zaplanowanego) dla wyslekcjonowanej grupy PLATNIKOW
    ("wyhodowanych Podatników") ?
    4. Dlaczego MF nie informowalo masowo bezposrednio zainteresowanych o
    dokumencie z dnia 16 maja 2002 r, pismo nr PB 5/RM-033-152-62/02/1 ?
    5. Dlaczego po 31 maja 2004 Ministerstwo Finansow nadal tworczo kreowalo
    interpretacje przepisow podatkowych, ktore mogly byc (a moze byly) wiążące dla
    US? Czy z wypowiedzi J.Nenemana z dnia 22/10/2005 dla GW mozna wnosic ze tworca
    scenariusza obecnych dzialan US'ów jest On sam (chociaż jak twierdzi w piśmie z
    dnia 15/12/2005 nie miał już wówczas takiej kompetencji)?

    ++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

    Moze wreszcie KTOS zada sobie trud i dokona analizy działań MF / US, które
    miały na celu wygenerowanie z założenia (niekoniecznie na drodze prawnej)
    przychodu do Skarbu Państwa?
    Czy były to działania "nawiedzonego Janosika", czy też może szły za tym
    ambicje, wartości materialne, które być może uzyskiwali EGZEKUTORZY??

    +++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

    Jak w świetle powyższych informacji należy traktować optymizm obecnego Min
    Finansów, ze US winny byc i beda "przyjazne dla Obywatela"?
    Jak należy oceniać postawe MF, ktora wg niektorych publikatorow rokuje na
    pozytywne zakończenie afery podatkow z akcji nabytych w transzy pracowniczej?
    Czy MF mowiac NOWE mowi ustami (argumentami tez..) STAREGO??

    I na koniec czy w pismie z dnia 15/12/2005 MF nie poinformowalo Obywateli RP..
    "US sa poza kontrola merytoryczna, one jedynie wydaja same sobie interpretacje
    prawa podatkowego"... Zalegalizowane panstwo w panstwie...




    Temat: Ewa Milewicz terroryzowana
    Ewa nie zna Adama?
    Dogi lupus.lupus
    Odpowiedź na twoje pytanie przynosi pierwszy akapit tekstu Ewy:
    "Gdzie tam mediom do obiektywizmu BBC! Bardzo przepraszam, ale gdyby media były
    obiektywne, zawsze wątpiące i szukające drugiej strony, to pierwsze rządy III
    RP nie przeprowadziłyby planu Balcerowicza".
    Ewa uzasadnia swoją tezę, której podporządkowuje cały tekst, tym, że w
    podziemiu nie weryfikowało się informacji a wszelkie pochodzące od członków
    opozycji, kościoła i zza granicy uważano za wiarygodne. Tę cechę przenosi na
    pierwsze lata "GW". Najwidoczniej ma swych kolegów z gazety za propagandzistów,
    których ambicją nie było pokazanie, że nie są gorsi od BBC. To nie oni tego
    ducha działalności podziemnej przenieśli do gazety (przynajmniej większość).
    Tym duchem był cały czas Adam Michnik. Wielokrotnie swoje poglądy polityczne
    siłą narzucał na interpretację bieżących wydarzeń, blokował teksty, robił
    awantury za ukazanie się niektórych. Ewa musi pamiętać jak często atmosfera
    robiła się nie do wytrzymania, do tego stopnia, że Helena Łuczywo (jak głosiły
    plotki) stojąc na środku newsroomu krzyczała, że ma wszystkiego dosyć i
    odchodzi. Ta sytuacja się podobno ucywilizowała po przeprowadzce z przedszkola
    do nowej siedziby i zwolonieniu z pracy w Warszawie i oddziałach zbyt
    niezależnych dziennikarzy.
    Ewa twierdzi, że z powodu przemożnej siły natury, nawyku wyniesionego z prasy
    podziemnej, trzeba było lansować plan reform i przekonywać do niego Polaków.
    Inaczej by go nie wprowadzono? Oczywista bzdura. Uprawiana przez naczelnych
    gazety propaganda w tej i w innych sprawach przyniosła po latach odwrotne od
    zamierzonych skutki. Albowiem słowo nie zamieniło się w ciało i wszystkie
    zamiatane pod dywan różne wady politycznych koncepcji wylazły na wierzch.
    Tak wielkiej osobowości jak Adam nie sposób przyznać się do błędu. Będzie on
    bronił swego postępowania, honoru i poglądów twardo i zawzięcie. Nie można mu
    odbierać słuszności i racji w wielu kwestiach, ale są sprawy w których błądzi.
    Najgorsze jest to, że wydaje się, że on sam o tym wie lecz nie jest w stanie
    przyznać się do tego publicznie i dlatego wyszukuje interpretacje często naiwne
    i nielogiczne.
    W wywiadzie z Kiszczakiem najbardziej nie podobało mi się to jak łatwo pozwalał
    Adam umknąć generałowi od odpowiedzi na kilka zasadniczych pytań. Miałem
    wrażenie, że pozostawił go z widaocznym dla każdego czytelnika kłamstwem na
    ustach. Czy zrobił to świadomie bo chciał spełnić dla generała rolę
    spowiednika? Chciał w ten sposób pokazać i powiedzieć temu, co go nigdyś
    prześladował: patrz, byłeś moim wrogiem, gnębiłeś ludzi uczciwych, zobacz teraz
    i zrozum jak źle postępowałeś, bo ja ci wybaczam bo jestem lepszym człowiekiem
    od ciebie jak i ci wszyscy co przez ciebie cierpieli. To jeszcze można
    zrozumieć, ale przejść od takiego wybaczenia do zaliczenia Kiszczaka do ludzi
    honoru? Tu redaktor pobłądził i do tego nie chce się przyznać do dziś. I brnie
    w tym dalej konstuując fałszywe interpretacje, co odbiło się także w jego
    postępowaniu dotyczącym rządu Leszka Millera. Michnik po prostu chce wierzyć w
    jego dobre intencje bo gdyby nie wierzył, to cała jego koncepcja wybaczenia i
    honoru legła by w gruzach i jak by on wyglądał przed światem. Dlatego chyba
    nigdy nie przyzna się do błedu.




    Temat: TO JEST MÓJ WĄTEK
    lokator napisał:

    > angoulene napisała:
    > > jesli nie wiesz, o co chodzi, to sie nie wypowiadaj
    > > a nie, z piana na ustach i bejsbolem w piesci pedzisz na oslep, bo bija
    > > tyciarka
    > > a on tylko dostal klapsa za bredzenie o rzeczach, o ktorych nie ma pojecia

    > Odczekałem jeden dzień i widzę, że Ty nadal to samo, więc ja także jeszcze
    >raz,ale dokładniej: Napisałaś, że Tyciarek drwił z syna Radcy. Nie
    przedstawiłaś >źródła, bo nie masz czasu

    moglabym sie zabawic i powklejac pol kilkudziesieciopostowego watku
    ale streszcze
    miedzy ljane i tyciarkiem krazyla pileczka na temat rodzicow. w pewnym momencie
    tyciarek wyrazil ubolewanie dla potomstwa 'wiesz (to do ljane) jakiego rodzica'
    blyskawicznie zareagowalam, gdyz w ustach tyciarka, w watku gdzie pelno bylo
    atakow na radce, jednoznacznie dla mnie zabrzmialo, ze tyci wspolczuje potomstwu
    radcy
    tyci zaczal sie wycofywac raczkiem, pojawiles sie Ty, lokatorze i posrednio
    przyznales mi racje - iz moja interpretacja nie jest bezpodstawna
    pileczka zaczela krazyc miedzy Toba (starajacym sie wydobyc informacje, kogo,
    jesli nie dzieci radcy, mial tyci na mysli) a tyciarkiem, ktory w baaardzo
    zawoalowany sposob zapytal Cie, czy wiesz, kto robil strone chomika, w koncu
    napisal 'corke, corke', co znow - jednoznacznie jak dla mnie, bylo odpowiedzia i
    potwierdzeniem, ze tym nie do pozazdroszczenia rodziecem jest radca.
    a coz mial powiedziec, przyznac sie wprost? nadal jestem przekonana, ze chodzilo
    mu takze o Dawida.

    >I na dodatek nie rozumiesz gdzie ja u Ciebie widzę "kobiecą logikę", skoro Ty
    >jesteś już dorosła i MOGŁABYŚ mieć pięcioro dzieci.

    zdefiniuj mi natomiast pojecie 'kobieca logika', ktorego to uzywasz w
    pejoratywnym sensie, obrazajac kobiety

    > Jesteś wyszczekaną gówniarą. Potrafisz się odciąć i odpyskować. Masz aparat
    > pojęciowy wystarczający do formułowania myśli. I tylko tych myśli Tobie brak.
    > "Z piana na ustach i bejsbolem w piesci pedzisz na oslep", "dostal klapsa za
    > bredzenie" to przykłady Twojej poetyki. Ale oprócz zgrabnych powiedzonek nie ma

    wybacz, 'powiedzonek' tych uzylam, szkoda ze nie zauwazyles, w odpowiedzi na
    wyzwiska, ktorymi mnie potraktowales kilka postow wyzej

    > w Twojej twórczości tego co najważniejsze w jakichkolwiek dyskusjach: nie ma w
    > nich argumentów. Są tylko same tezy, przybrane kwiecistością stylu, za którymi
    > nie idą dowody, bo Ty nie masz czasu grzebać w archiwum. To co piszesz na
    forum jest jałowe.

    powyzej masz kilka argumentow. nazwanie rozy kapusta nie pozbawi jej zapachu i,
    co tu wazniejsze, kolcow. to by bylo na tyle, jesli chodzi o kwiecistosc.

    > Pozbawione jakichkolwiek idei pyskówki nie świadczą pozytywnie o
    > Twojej inteligencji.

    jeszcze bardziej kiepsko o Twojej, tym razem, inteligencji swiadczy slepe
    wspieranie tyciarka, tylko dlatego, ze go lubisz
    ale jakiego zrozumienia i potepienia drwin z umarlego mozna sie spodziewac po
    Tobie, lokatorze, czlowieku, ktory drwil z cierpiacego ojca - radcy - ktory
    wyznal, ze w dniu smierci syna mial przeczucia (pamietasz, gdy pisal o buddzie),
    a Ty szydziles z niego, wmawiajac poczucie winy



    Temat: Dreschler - Krytyczna Historia Kościoła -opinie?
    Gość portalu: Jan napisał(a):

    > Mieszkam w Szwajcarii i pewnego razu mój szef, który wygłaszając monologi o
    > katolikach dostawał piany na ustach i nie przyjmował telefonów od klientów,
    > przyniósł kiedyś jedną z książek Deschnera. Niestety mie pamiętam, którą –
    > ;
    > mogła to być „Oben ohne” albo „Das Kreuz mit der Kirche”
    > ;. Pożyczył mi ją.
    > Było tam parę rzeczy, które mnie uderzyły:
    >
    > 1. Gdy opowiadał o prześladowaniach Ukraińców w końcu lat 30-tych, myślałem,
    że
    >
    > zaraz dojdzie do ukraińskiego holocaustu – zorganizowanego przez komunist
    > ów
    > głodu, który pochłonął miliony ofiar. Nie – chodziło mu o prześladowania
    > w
    > Polsce.
    > 2. Stalin podobno był w czasie II wojny prawie marionetką popów (a Hitler
    > Kościoła). W ten sposób dałoby się ją przedstawić jako wojnę religijną. O ile
    > się nie mylę, Stalin, gdy miał nóż na gardle po zdradzie swojego kolegi
    Adolfa,
    >
    > wyciągnął niedobitych popów z łagrów i zaczął się prezentować jako nowy
    > Aleksander Newski.
    > 3. (najlepsze) Watykan i Kościół podburzał za komuny Polaków przeciwko
    polskiej
    >
    > (sic!) władzy.
    >
    > Wszystko to ma jakiś związek z prawdą, tyle że naciągnięty i
    > wykręcony. „Twórcza” selekcja źródeł, naciąganie faktów do tezy, do
    > dla niego
    > normalne. Dlatego jeżeli widzę, że kłamie co do faktów, które znam, nie mam
    > powodu mu wierzyć, że jego relacja o średniowieczu będzie obiektywna. To
    > oczywiście dalej będzie miało jakiś – choć luźny - związek z prawdą, a mi
    > bez
    > dostępu do źródeł oryginalnych i czasu na badania nie byłoby łatwo odróżnić
    > prawdę od półprawdy i fałszu (przynajmniej w interpretacji).
    > Jeżeli ktoś ma uniwersytecki dyplom z wydziału historii, jeszcze przez to nie
    > jest historykiem.
    >
    > A z krytyków Kościoła wolę Tischner

    **********
    No nie, nie mozna w zaden sposob porownywac Ks. Tischnera z Deschnerem. Dlatego
    slowo "wole" jest tu chyba nie na miejscu. Sa to zupelnie dwa inne sposoby
    myslenia o kosciele i oczywiscie "krytyki" kosciola. Tischer polemizuje a nie
    szuka taniej sensacji. Nadto zostawia spore miejsce dla czytelnika na
    interpretacje jego przemyslen. Deschner dziala "lopatologicznie" i jak kazdy
    uzywajacy tej metody malo co zwraca uwage na poprawna dokumentacje faktow.
    Kazdy ma prawo edukowac sie na ksiazka ktore sobie wybierze. Nawet powinny one
    byc z obydwu stron linii podzialu. Chodzi jednak o to by nie czytac szmiry. To
    moje prywatne zdanie, nie mamy na to czasu.
    Obok prosto napisanych ksiazek Tischnera jak "Przekonac Pana Boga", "Ksiadz na
    manowcach", polecam ks. Jana Kracika (niestety znowu ksiadz) "Swiety Kosciol,
    Grzesznych Ludzi". Tytul troche przewrotny przynajmniej jego pierwsza czesc bo
    wizerunek kosciola jest daleki od swietosci. Autor, jak sadze, nie nawoluje do
    nowej reformacji, natomiast stara sie rzetelnie rozliczyc z przeszloscia w imie
    poprawy. Polemizuje rowniez czesto z dobrym poczuciem katolikow dotyczacym
    wiary i ich miejsca we wspolnocie chrzecsianskiej. Takiego podejscia do tematu
    na prozno szukac w ksiazkach Deschnera.
    Jan33




    Temat: Praktyczny przewodnik do usług
    Najlepiej zrobisz jak dokładnie przeczytasz informacje zawarte na
    www.npr.prolife.pl.
    A jesli jeszcze czegoś nie zrozumiesz - pytaj.
    Jesli nie karmisz ekologicznie musisz się liczyć z tym, ze płodność wróci
    szybciej. To jest,ze to statystyczne 1% szansy na dziecko do trzech miesięcy, a
    2% do pół roku Ciebie juz nie dotyczy.
    Ale może zdarzyć sie, ze to niepełne karmienie jakie praktykujesz wystarczy,
    by niepłodność utrzymywała się jeszcze wiele miesięcy.
    Bo wszystko zalezy od intensywności i częstotliwosci karmienia.

    Zasada jest prosta.
    Obserwujemy wydzieline pochwową przez dwa tygodnie bez współzycia i ustalamy
    Podstawowy ModelNiepłodności (PMN).
    - I - zawsze sucho (rzadko);
    - II - stałam niezmieniająca sie wydzielina (najczesciej);
    Mozna obserwować sluz pobierajć go bezpośrednio z szyjki i okolic (raz
    dziennie - najlepiej podczas wieczornych zabiegów higienicznych).

    Współzyjemy nie częściej niż co drugi dzień wieczorem. To dlatego, by
    pozostałości nasienia i ew. zeli intymnych nie zakłócały obserwacji.

    Za powrót płodności uważamy każde odchylenie od ustalonego PMN. Jest czegoś
    więcej lub jest inaczej (coś nas zasakakuje !). Za płodne uznajemy też dni
    plamienia i krwawienia.
    Taki dzień zmiany i ewentualne nastepne uznajemy za płodne i jeszcze cztery
    doby po. To znaczy, ze jesli stwierdziłaś jaką zmianę i utrzymała się ona az
    do dajmy na to piatku, to sobota, niedziela, poiniedziałek i wtorek do
    wieczora sa dniami płodnymi. Tak samo odczekac nalezy po każdym plamieniu lub
    krwawieniu nawet nikłym.
    Cała sprawa, by nie czekac na sluz "jak z obrazka" ale nastawić się na :
    JAKAKOLWIEK ZMIANA w odczuwaniu ( to co widzimy, jest ważne, ale do zauważenia
    zazwyczaj póżniej). Chodzi o odczucie "wilgotno", "już nie sucho" dla IPMN
    i "mokro", "slisko" dla II PMN.
    Co do szyjki - sprawdzamy twardość, rozwarcie i połozenie. Masz za trzy rzeczy
    do zauważenia i wystarczy, ze zmiana pojawi się w jednym (np. szyjka tylko
    zmieknie) a już uznamy to za zmianę PMN.
    Temperature mierz, w ustach podczas pierwszego (drugiego) karmienia), tylko
    pozornie nie da sie nic wyczytać, przekonasz się, ze wykres będzie dobrym
    pomocnikiem, by ocenić, czy miało miejsce jajeczkowanie, czy była to
    tylko "fałszywka". A także pomoze Ci ustalić, jak długa jest faza temperatur
    wyzszych w cyklach poporodowych.
    Bo musisz mieć az szesc typowych by móc interpretować cykle na zasadach
    ogólnych.
    Pierwsze cykle (bedzie ich najmniej szesc) - współzycie tylko w fazie
    niepłodności poowulacyjnej. Nie ma kalkulacji !

    Oczywiście, możesz - skoro nie masz pewności - czekać do pierwszej miesiączki.
    Problem polega tylko na tym,zebyś była pewna,ze jest to na pewno miesiączka, a
    więc czy był skok temperatury. I w następnych cyklach (jak wyzej) tylko
    niepłodnośc poowulacyjna az do stwierdzenia najmniej szesci typowych cykli.

    DLa mnie, a karmiłam 5 razy,najtrudniejsze do interpretacji były dni
    bezposrednio przed powrotem płodności, gdy odstawiałam dziecko. Wtedy dni z
    falszywkami sluzu przeplatały sie z krótkimi dwu-trzy dniowymi dniami
    niepłodności i było to ( w przypadku na szczęscie tylko jednego dziecka) tak
    dla mnie męczące, ze za jakiś niecały miesiąc zrezygnowalismy ze współzycia.

    Bioself nie bedzie pomocny, bo on ma wprowadzona zasadę metody termicznej
    rozszerzonej. Tojest ustalakoniec fazy płodnej na podstawie pomiarów,a początek
    na podstawie kalkulacji na bazie 12 ostatnich cykli. Pojemność dla jednego
    cyklu wynosi 49 pomiarów.
    Persona - w zalozeniu tak, ale jak na razie doniesienia co do stosowania tego
    urzadzenia w fazie niepłodności przedowulacyjnej są niezachęcające. Persona
    wykrywa pik LH, po tym piku nastepuje nie dłuzej niż 46 godzin (przecietnie
    kilkanascie). Toteż Persona w twoim przypadku sprawdzic by się mogła tylko dla
    ustalenia jajeczkowania i fazy niepłodności poowulacyjnej. No i koszty - do
    Persony potrzsebne sa paseczki. W typowym cyklu potrzeba ich kilka -
    kilkanascie, bo nie ma sensu uzywac ich w dni, gdy nic nie dzieje sie ze
    sluzem. A u Ciebie ? Tych dni byłoby dość dużo, nie da się przewidzieć ile.
    Decyzja zalezy, czy od tego,czy akceptujesz tak długą abstynencję i koszty
    paseczków. Aparat kosztuje kilkaset złotych.



    Temat: Mielczanka broni w prasie krajowej Radia Maryja
    Miedzy innymi dzieki takim jak sluchacze RM nasz obraz poza krajem w
    > wiekszosci ogranicza sie jak pisza we wspomnianej informacji do "sound of
    polka
    >
    > and sweet smell of kielbasa in the air".

    Taa, to juz wiemy kto skomplikowane problemy traktuje w sposob powierzchowny
    aby wiadomo bylo "co jest grane".

    > Natomiast nalezy obawiac sie tych co
    >
    > robia to radio i zapewne wiedza co robia i dlaczego.

    Z pewnoscia chca nabic wlasne kieszenie kasa od "biednych, glupich i
    zasciankowych" sluchaczy a przy okazji zbic kariere polityczna (kiedys w GW
    ukazal sie artykul w ktorym napisano, ze posel A. Sobecka rzekomo miala
    powiedziec, ze O T. Rydzyk bedzie startowal w wyborach parlamentarnych (sic!)

    > Ci co sluchaja nie znaja innego spojrzenia na skomplikowany swiat,ktory nas
    > otacza bo tacy poprostu sa,nie maja i moze niechca znalesc innego zrodla
    > informacji.Latwiej jest dostac obowiazujaca interpretacje na tacy i bez
    > wiekszego wysilku wiedziec "co jest grane".

    No wlasnie swiat jest bardzo skomplikowany. Co z tego wynika? Na pewno nie to
    by odrzucic argumenty myslacych o tym swiecie inaczej niz ty (i inni podobnie
    jak Ty myslacy).
    Zreszta zastanow sie sam, kto jest ignorantem i kto upraszcza ten skomplikowany
    swiat? Czy nie sa nimi przypadkiem Ci, ktorym niewygodne jest RM? I ktorzy
    postuluja je zamknac, majac na ustach slowa pelne demokracji i innych hasel?
    Czy wysluchanie jednej audycji i wyrabianie sobie na tej podstawie wlasnego
    zdania o tak kontrowersyjnym i skomplikowanym zjawisku jakim jest RM, jest
    uzasadnione?
    Czy fakt, ze RM popireraja ludzie tacy jak :doc. dr praw Olgierd Baehr, prof.
    dr hab. Maria Grynia, prof. dr hab. Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz, prof. dr hab.
    Jerzy Marcinek, prof. dr hab. Henryk Szydłowski ,prof. dr hab. Zygmunt
    Zagórski, prof. zw. dr hab. Ryszard Bender, Maria Fieldorf-Czarska
    Jan Kobylański, prezes USOPAŁ prof. dr hab. Janusz Kawecki, prof. dr hab.
    Włodzimierz Bojarski, prof. dr hab. inż. Andrzej Flaga
    dr hab. Mirosław Kozłowski, prof. UW, prof. dr hab. Aleksander Szymiński,
    prof., dr hab. Janina Marczak-Kozłowska, prof. dr hab. Piotr Małoszewski, prof.
    dr hab. Leon Mikołajczyk, prof. dr hab. Anna Raźny , prof. dr hab. inż. Dominik
    Sankowski , prof. dr hab. Kazimierz Tobolski , prof. dr hab. Gabriel Turowski,
    prof. dr hab. inż. Jacek Walczewski, dr inż. Antoni Zięba i wielu innych
    pozawla na tego typu wnioski? Zastanow sie wiec kto upraszcza swiat...? Kto
    codziennie na pierwszych stronach w zlym swietle przedstawia RM (wedlug IDPress
    RM w zlym swietle w GW zostaje przedstawiane srednio 1.5 raza dziennie).
    Nikt rzecz jasna nie kaze Ci sluchac RM ani tym bardziej identyfikowac sie z
    tymi czy innymi pogladami. Zreszta nie ma tam jakiegos monopolu na prawde wg.
    mnie bo w audycjach wlasne poglady wyrazaja ludzie od Leppera, poprzez
    Macierewicza, Olszewskiego, Łopusańskiego, Ziobre, Cymanskiego, Giertycha,
    Kotlinowskiego a skonczywszy na przedstawicielach PO (K.Miodowicz)

    Pozdrawiam




    Temat: Abp Głódź odchodzi z wojska
    Gość portalu: Manuela napisał(a):
    Tylko, że od czasów Chrystusa nie ma już na ziemi
    > takiego narodu, w obronie którego możnaby zabijać i który miałby za zadanie
    > wykonać na kimś Wyrok Boży. Do Chrześcijan jasno powiedziano " po tym
    poznają,
    > żeście uczniami moimi, że miłość wzajemną mieć będziecie" ale chyba nie taką
    > jak miał Kain do Abla.

    Mysle, ze sie w zasadzie zgadzamy. Takze i ja jestem zdania, ze ludzie powinni
    sie nawzajem milowac (chociaz w tym wersecie z Ew. w/g sw. Jana, Jezus z
    Nazaretu kieruje te slowa z wyraznym podkresleniem, ze chodzi Mu o JEGO
    UCZNIOW, a na wojne w Iraku wyjechalo tez wielu ateistow), ale nasz wspolczesny
    swiat zamieszkuja takze wyznawcy innych, mniej tolerancyjnych religii, dla
    ktorych opluwany Bog wiszacy na krzyzu jest po prostu smieszny i absolutnie nie
    do przyjecia...
    Co wiec robic, zeby takze ONI zrozumieli nasze pobudki i wyciagnieta reke nie
    interpretowali nagminnie jako obiawu tchórzostwa? Dac sie powybijac? Nie bronic
    sie? Przeciez zgodnie z danymi ONZ-tu to wlasnie chrzescijanstwo jest na
    swiecie najbardziej przesladowana religia...
    Jezus z Nazaretu mowil wiele roznych rzeczy (niektore wlozono mu tez w usta),
    takze o tym, ze przyniosl swiatu nie pokoj, a miecz...
    Mowiac np. o milosci nieprzyjaciol, jako najwyzszej formy milosci, nie mial
    wcale na mysli bezgranicznej ULEGLOSCI wobec zla, ktora naszych wrogow tylko by
    jeszcze bardziej rozsierdzila lub rozuchwalila...
    Kochac nieprzyjaciol trzeba dyskretnie, wybaczajac im w sercu natychmiast
    ("jako i my odpuszczamy naszym winowajcom") i modlac sie za nich, ale nie
    nalezy ich, poprzez falszywie rozumiana uleglosc, utwierdzac w czynieniu przez
    nich zla...
    Bez wzgledu na wielka polityke, rope naftowa, interesy itp. paskudne rzeczy,
    mozna przeciez powiedziec, ze wiekszosc zolnierzy koalicji wyjechalo do Iraku z
    przeswiadczeniem, ze pomagaja temu krajowi w pozbyciu sie nieludzkiego tyrana,
    a jesli do tego sa katolikami, to na pewno ciesza sie z mozliwosci posiadania
    wojskowego kapelana, przed ktorym w razie zagrozenia zycia, mogliby sie przed
    smiercia wyspowiadac lub ktory pomoze im "polapac sie" duchowo po zetknieciem z
    obrzydliwosciami wojny... Ja mysle, ze ci ksieza, podobnie jak Jan Pawel II, w
    wiekszosci wypadkow niechetnie patrza na ta wojne, ale po prostu ze wzgledu na
    wierzacych katolickich zolnierzy, MUSZA tam byc! Wiem, ze to skomplikowanie
    brzmi, ale jesli ludzie sa tak "skonstruowani", ze w trwodze szukaja Boga, jak
    powiada nasze przyslowie, to trzeba im taka mozliwosc zapewnic, bez wzgledu na
    stosunek urzedowego Kosciola do takiej czy innej wojny. Jesli ta posluge ktos
    probuje interpretowac li tylko jako "blogoslawienie luf karabinowych, aby byly
    celniejsze", to jest to niezwykle krzywdzace dla kaplanow polowych i zolnierzy-
    katolikow.
    Na plazy Omaha-Beach w Normandii wielu ksiezy ginelo od kul snajperow
    niemieckich podczas udzielania poleglym ostatnich sakramentow i to tez trzeba
    uszanowac, mowiac o roli kapelanow wojskowych...

    Ciekawe, co o tym myslisz, Manuelo...

    Chetnie podyskutowalbym z Toba jeszcze na ten temat...

    Pozdrowienia

    Juras




    Temat: Kolekcja literatury "Gazety Wyborczej" - konkurs!
    Umberto Eco, który jest włoskim teoretykiem literatury, debiutował w 1956 roku rozprawą na temat średniowiecznej estetyki. Jest autorem wielu prac naukowych, m.in.: La struttura assente oraz Le forme del contenuto. W Polsce poeta zadebiutował w 1980 bestsellerem Il nome della rosa (Imię róży), który uzyskał m.in. francuską nagrodę Medicis oraz został także sfilmowany.

    "Imię róży" przyniosło autorowi wielką międzynarodową sławę, powieść zaś stała się bestsellerem czytelniczym w kilkunastu krajach świata. Tajemnicę jej sukcesu stanowi oryginalne połączenie wielkiej erudycji historycznej z atrakcyjnym wątkiem kryminalnym. Akcja utworu toczy się w 1327 roku w jednym z opactw benedyktyńskich w północnych Włoszech. Do tego klasztoru, leżącego na uboczu szlaków komunikacyjnych, przybywa angielski franciszkanin Wilhelm z Baskerville ze swym sekretarzem i uczniem, nowicjuszem benedyktyńskim z Melku w Austrii - Adsem, który jest narratorem całej tej opowieści. W tym starym, bogatym i znanym w ówczesnej Europie opactwie - nie wymienionym z nazwy - ma odbyć się ważne spotkanie o charakterze polityczno-religijnym, dotyczące teologicznych kontrowersji na temat ubóstwa Jezusa Chrystusa i wynikających stąd namiętności polemicznych między "uczonymi w piśmie".

    Wilhelm i Adso zostają wciągnięci w pewne wydarzenia o charakterze kryminalnym. Oto tuż przed ich przybyciem w opactwie ginie w tajemniczych okolicznościach jeden z mnichów, co pociąga za sobą następne tajemnicze śmierci... Wilhelm Baskerville, jak prawdziwy detektyw stosujący nowoczesne metody dedukcji logicznej niczym sam Sherlock Holmes, prowadzi śledztwo, ale morderstwa wcale nie ustają. Powoli okazuje się, że klucz do rozwiązania tej zagadki znajduje się w bibliotece klasztornej, a motywy zbrodni mają charakter całkowicie ludzki, dający się racjonalnie wytłumaczyć. Wątek kryminalny nie wyczerpuje oczywiście bogactwa treści tego wielowątkowego utworu, a jest tylko bardzo zręcznie wplecionym w jego tok pretekstem narracyjnym. Powieść jest tak zbudowana, że daje różne możliwości odczytania i interpretacji intencji autorskich.

    Historyczna powieść Eco, jak każda prawdziwa powieść, jest utworem współczesnym, bo nie tylko wątek kryminalny, ale i wątek historyczny jest również pretekstem do wypowiadania się na wiecznie aktualne tematy ludzkiej natury, moralności i psychologii. Stosuje tu pisarz model nowoczesnej, wielopiętrowej narracyjnej gry literackiej, bawiąc się przy okazji wraz z czytelnikiem różnymi stylami opowiadania, konwencjami, a nawet pojedynczymi słowami. Wkładając w usta swych bohaterów nie tylko cytaty biblijne czy średniowieczno-metafizyczne, jak w przypadku zakochanego braciszka Adsa, który mówi o miłości słowami ojców Kościoła, nie popada w erudycyjną "ciężkostrawność" (S. Lem), puste zdobnictwo. Jest to ten sam element gry literackiej, jaki cały czas prowadzi pisarz ze swymi czytelnikami, którzy, jak mówi autor w posłowiu: Zidentyfikowali się z naiwnym narratorem i poczuli się usprawiedliwieni, kiedy czegoś nie pojmowali. Przywróciłem im lęk przed sprawami płci, nieznanymi językami, złożonością ludzkiej myśli, tajemnicami życia politycznego...

    "Imię róży" Umberto Eco jest niewątpliwe wielkim bestsellerem współczesnych czasów... Powieść ta jest nie tylko "perłą" literatury, ale także rewelacyjnym sposobem na relaks i miłe spędzenie letnich, ciepłych wieczorów. Polecem!




    Temat: na czym jedzie kaczor?
    na czym jedzie kaczor?
    pooglądałam sobie dziś trochę TV i cały czas się zastanawiam- na
    czym on do cholery jedzie? alk moim zdaniem odpada, to raczej jakieś
    prochy- te chichoty, jakieś skurcze, zachowuje się jak dzieciak,
    który zrobił głupi kawał, a teraz pokrywa to takim nerwicowym
    rżeniem. Na moje oko, to przyjmuje jakieś psychotropy. Mamy jakiegoś
    psychiatre na forum?
    Moim zdaniem facio, który robi taką jazdę, a potem chichra się jak
    pensjonarka, a w dodatku jest , o maj god, prezydentem, nadaje się
    na szybkie sanatorium, a nie na delegacje....

    wczoraj napisałam ten wątek, ale potraktowano to jako o krzystku:D
    chyba zachowywali się tak samo, hihi, nie wiem, bo krzystka nie
    widziałam. ALE:
    dziś poczytałam sobie trochę opinii, więc wklejam, na zasadzie- dziś
    pytanie, dziś odpowiedź:D
    psychoterapeutka, nie psycholog. Prawdziwy psycholog nie musi, o ile
    nie pracuje jako terapeuta :).
    Ale do rzeczy - problem może być poważniejszy. Kilku znajomych
    psychiatrów postawiło hipotezę, że Pan Prezydent może zażywać leki
    psychotropowe (neuroleptyki). Twierdzą tak na podstawie obserwacji
    dostępnych zachowań "obiektu", czyli z telewizji. Mimika, wypychanie
    językiem policzka, praca ustami jak podczas żucia gumy, są typowymi
    objawami ubocznymi dla niektórych leków z tej grupy.
    Jednym ze wskazań do ich stosowania jest paranoja.

    Żeby było jasne - to hipoteza oparta na wątłych przesłankach - nie
    mieli dostępu do pacjenta, by przeprowadzić gruntowne badania, nie
    wykluczam też ich "politycznej" złośliwości.
    O ile jednak są jakiekolwiek podstawy, że ich hipoteza jest
    prawdziwa, to wykraczamy poza sferę "mentalności", a mamy do
    czynienia z niebepieczną chorobą, uniemożliwiającą pełnienie
    odpowiedzialnych funkcji publicznych. Może o to chodziło posłowi
    Palikotowi, żądającemu ujawinienia raportu o stanie
    zdrowia "pierwszej osoby w pańswie" ?

    Pozdrawiam
    Yo la - to fajnie, że Pan Prezydent ujawinił treść recepty...
    ruum ::: wt., 10/14/2008 - 16:07.
    z sierpnia 1982 roku. Między innymi na lek, który, wg zamieszczonego
    przez Ciebie linku:

    "Natomiast thioridazin „łagodzi w mniejszych dawkach niepokój i lęk
    (objawy neurotyczne), w większych dawkach natomiast poprawia stan w
    chorobach dających zmienione odczucia rzeczywistości (schizofrenia,
    psychoza maniakalna)”. Jego zastosowanie to: „Zmieniona
    interpretacja rzeczywistości z ideami prześladowczymi, urojeniami i
    halucynacjami. Niepokój i przygnębienie. Zmiany osobowości z
    napadami agresji. Splątanie u osób starszych. Niepokój i
    nadaktywność w alkoholizmie”.

    Nie mam nic przeciwko osobom, które się leczą - choroba, czy nawet
    jej epizod - to nie wstyd. Wg tego artykułu z "Polityki", Pan
    Prezydent twierdzi, że nie ma nic do ukrycia. Bardzo mnie to cieszy.
    Mam natomiast pytanie, czy może to podeprzeć jakimś raportem
    zdrowotnym...ciut świeższym, niż sprzed 26 lat ?

    to z forum blogów www.kontrowersje.net/node/502

    dość mi się to wszystko wydaje prawdopodobne, niestety....




    Temat: CESARZ
    miluch82 napisała:

    > A ja wylosowałam Cesarza (jako jedyną kartę) w odpowiedzi na pytanie: czy
    będę
    > jeszcze z mężczyzną, z którym rozstałam się ok. miesiąc temu? Jak mogę
    > zinterpretować odpowiedź? Oczywiście mam swoją interpretację, ale jako,że
    > wróżba dotyczy mnie osobiście boję się, że po prostu "przepowiadam" sobie to,
    > czego sama chcę.

    Witam:
    Powiem tak na twoje pytanie a ty sama bedziesz wiedziała co będzie dla ciebie
    dobre a co złe.

    Jeżeli odeszłaś od niego to po co chcesz teraz wracać ?? Po to aby zburzyć od
    nowa jego świat, który poukładał sobie po twoim odejściu. On się już z toba
    rozstał i zaakceptował ten fakt, że go opuściłaś. choc jest facetem to
    rozstanie go napewno z tobą bolało i nie ważne ile miał lat i jak bardzo cię
    kochał i jak długo byliście ze sobą - faket jest taki8 że zawsze rozstanie
    boli. Zadałas mu ból a teraz chcesz go prosić aby wrócił do ciebie i przyjął
    cię z powrotem ?? Widzisz teraz role się odwróciły - przedtem kiedy ty odeszłaś
    od niego ty byłaś górą i pokazałś mu na co ciebie stać i swoje ja. Wracając
    teraz do niego to on bedzie decydował teraz czy będzie chciał cię przyjąć cię z
    powrotem czy też nie. Wiesz jest takie przysłowe - "Nie można dwa razy wstapić
    do tej samej rzeki" czy rozumiesz je ?? Jezlei nie to już mówię. Jezlei nawet
    on zgodził by się ciebie przyjąć z powrotem i wróciliście do siebie to już
    NIGDY NIE BEDZIE MIEDZY WAMI TAK JAK DAWNIEJ. Umarło coś między wami i choc
    minął miesiąć on się zmienił i ty się zmieniłąś. Będąc razem ze sobą będziecie
    musieli zbudować nowy związek od nowa. Ty będziesz patrzyła na niego inaczej i
    on już na Ciebie. Ciśnie mi się teraz pytanie na usta - Po co chcesz odradzać
    te uczucia ??? Trzeba się wypłakać, wyciągnąć wnioski i iść dalej, bo to nie
    koniec świata! widzisz twój partner może przeżył szok i niedowierzanie. Jak to?
    Ona chce odejść? Zaskoczenie jego moze było wielkie, bo nie widział żadnych
    sygnałów, zapowładających katastrofę. Albo... nie chciał ich widzieć. Sama
    swoimi nierozsądnymi decyzjami doprowadziłaś do tego śmierci uczuć w tym
    związku. Teraz już jest zapóźno aby ratować cokolwiek bo wszytko umarło z
    biegiem czasu. Natomaist co mówi karta Cesarz w twoim rozkładzie na końcu
    rozkładu > a no to abys zwróciła uwagę uwagę na cały rozkład kart i zauważyła
    co on mówi o braku odpowiedzialności w związku. Tarot właśnie wyróznia tą cechę
    na końcu rozkładu - że cechujke cię brak odpowiedzialności, po prostu jesteś
    nieodpowiedzialną osobą i trudno na tobie polegać bo w kazdej chwili możesz
    zawieść. Karta ta nie mówi nic o tym że powrócicie do siebie. Nie chcę ci
    odbierać nadzieji ale sama zastanów się czy on naprawde chce wrócić do ciebie i
    bedzie tego chciał ? Moze idź i spróbuj z nimm porozmawiać ale nie prosić o
    powrót bo teraz tylko od niego zależy czy bedziecie jeszce razem czy też nie i
    karty na to nie mają wielkiego wpływu bo to już zależy tylko od niego. Po
    prostu porzomawiaj ale nie narzucaj się bo z tej mąki chceba nie bedzie.
    Powiedź mu że bardzo żałujesz tego co się stało i go przepraszasz za to że
    zawiodłaś jego zaufanie i chciałabyś je odbudować od nowa. Bądź cicha i pozwól
    mu zadecydować - wszytsko teraz zalezy od jego decyzji czy bedziecie jeszcze
    razem a nie od kart. Życzę powodzenia. Wróż tomasz
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 2 z 3 • Wyszukano 123 rezultatów • 1, 2, 3 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.