Strona Główna
Jak malować oczy wypukłe
Jak Kupić Maszyne Dziewiarska
Jafi Sport
J Ziomek Renesans
jaja nazwa
jajniki i jajowody
Jak Dziala Program Snadboys
Jak leczyć nerwicę wegetatywną
Jacek Kadłubowski
jaja Zdjęcia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szbz.keep.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: jak myć noworodka





    Temat: A co w kwestii pieluch??
    bakterie wystepuja w kale
    W perspektywnym badaniu porównano kolonizację bakteryjną stolca i częstość występowania zakażeń uogólnionych u dzieci, przebywających w oddziałach intensywnej opieki medycznej (OIOM) karmionych pokarmem kobiecym (HM-human milk) i karmionych sztucznymi mieszankami (FF-formula fed). Zebrano dane dotyczące kolejnych 178 noworodków przyjętych do OIOM-U, które pozostawały w nim dłużej niż przez tydzień. Decyzję dotyczącą rozpoczęcia karmienia, jak również zaproponowania takiej możliwości podejmował zespół medyczny. Zachęcano do podawania odciągniętego pokarmu kobiecego. Dziecko było karmione mlekiem kobiecym na podstawie decyzji jego matki (59 HM i 114 FF).
    Matki zostały przeszkolone w zakresie higienicznego przygotowania całego sprzętu, mającego kontakt z pokarmem oraz metod mycia rąk i piersi. Pokarm w ilości jedna, dwie łyżeczki do herbaty był najpierw odciągany ręcznie i wylewany, co jak wiadomo zmniejsza ryzyko zakażenia bakteryjnego. Mleko było przechowywane przez godzinę w lodówce, a następnie zamrażane w OIOM-ie, w pojedynczych, całkowicie wypełnionych pojemniczkach, w temperaturze -18°C. Pokarmu nie podawano wówczas, gdy liczba znajdujących się w nim jednostek Staphylococcus epidermidis tworzących kolonie przekraczała 3x10 w jednym mililitrze lub zawierał on jakiekolwiek bakterie gram-ujemne. Uznawano, że dzieci są karmione mlekiem kobiecym, gdy w wyznaczonym czasie, w ramach żywienia dojelitowego, otrzymywały przez tydzień lub dłużej wyłącznie pokarm, lub gdy mleko kobiece zapewniało przynajmniej 40% całkowitej, dojelitowej podaży kalorii.
    Posiewy stolca pobrano u pierwszych 82 dzieci przyjętych do oddziału. Próbki uzyskano od 80 noworodków w wieku od 1 do 2 tygodni (u 2 nie pobranych próbek do ukończenia 2 tygodnia życia). Posiewy wykonywano ponownie po 3-4 tygodniach u 67 niemowląt i po 5-6 tygodniach u 52 dzieci, przebywających nadal w oddziale. Próbki kału umieszczano w jałowych pojemniczkach, przekazywano natychmiast do laboratorium i wysiewano na płytkach hodowlanych.
    Porównanie częstości występowania zakażeń uogólnionych w grupie karmionej pokarmem kobiecym i grupie otrzymującej sztuczne mieszanki przeprowadzono u wszystkich dzieci uczestniczących w badaniu (n = 178). Natomiast florę bakteryjną zasiedlającą przewód pokarmowy porównano tylko u pierwszych 82 dzieci. Przez cały czas trwania badania, pokarmem kobiecym żywiono 33% dzieci (59/178). Pokarm ten otrzymywało 21,3% (38/178) noworodków w wieku od jednego do 2 tygodni, 29,6% (43/145) noworodków w wieku od 3 do 4 tygodni oraz 20% (19/95) niemowląt w wieku od 5 do 6 tygodni. Wyniki oznaczenia rodzaju kolonizacji jelita grubego oceniano, stosując metodę analizy krótkich okresów przeżycia (discrete-times survival analysis), dla trzech przedziałów czasu. Uzyskane różnice osiągnęły znamienność statystyczną w przypadku Enterococcus sp. (OR = 2,7, 95% przedział ufności od 1,7 do 6,3; p=0,02) oraz Escherichia coli (OR = 2,9, 95% przedział ufności od 1,2 do 6,9; p=0,02). Obie bakterie częściej występowały w grupie dzieci otrzymujących pokarm kobiecy.
    Częstość występowania zakażeń uogólnionych, w czasie trwającego trzytygodniowego okresu obserwacji, była większa w grupie dzieci karmionych mieszankami, w porównaniu z grupą otrzymującą pokarm kobiecy; 10% wobec 5% u noworodków w wieku od tygodnia do 2 tygodni, 20% wobec 9% u noworodków w wieku od 3 do 4 tygodni oraz 15% wobec 0% u niemowląt w wieku od 5 do 6 tygodni. Stosując metodę analizy krótkich okresów dla trzech przedziałów czasu wykazano znamienną statystycznie różnicę wskaźnika występowania zakażeń uogólnionych między grupą otrzymującą pokarm kobiecy i grupą karmioną sztucznie (OR=0,38, 95% przedziału ufności od 0,15 do 0,95, p=0,04).
    Autorzy wykazali, że u dzieci karmionych mrożonym, odciągniętym pokarmem kobiecym zwiększony jest wskaźnik skolonizowania przewodu pokarmowego przez bakterie tlenowe, a różnica jest znamienna w przypadku E. Coli i Enterococcus sp. W przeciwieństwie do zwiększenia wskaźnika kolonizacji, u dzieci karmionych mlekiem kobiecym, przez cały czas prowadzenia badania niższa była częstość występowania zakażeń uogólnionych. Autorzy dochodzą do wniosku, że wykazanego w badaniu prowadzonym na małych dzieciach przebywających w OIOM-ie, znamiennego zmniejszenia częstości występowania nabytych, szpitalnych zakażeń uogólnionych, które spowodowane było karmieniem pokarmem kobiecym nie można tłumaczyć jego wpływem na florę bakteryjną przewodu pokarmowego. Przypuszczają oni, że zamrożony pokarm zachowuje odpowiednie własności immunologiczne, chroniąc te dzieci przed wystąpieniem uogólnionego zakażenia.





    Temat: urząd antymonopolowy...
    Bof!
    h_hornblower napisał:

    > Cos z tym jest. Stąd ta ciągla pogoń tamtejszych meżczyzn za żartem, dowcipem,
    > prowokacją gdy kobieta słucha. Tyle tylko, że za panem B uwazam, że esprit
    > francuski jest zdecydowanie przereklamowany.

    To po co tu przyjezdzasz.
    Jedz do Albanii. Tam sa prawdziwe meny, co zajmuja sie "traite des blanches" w Europie Zachodniej
    wlasnymi zonami. A jak sa nieposluszne, to tna im twarze zyletkami.

    > Na marginesie - ile to razy słyszałem - gdy okazywało się, ze jestem Polakiem -
    > "Pijany jak Polak, tak sie u nas mówi". Wiekszość interlokutorów nie wiedziała
    >
    > zreszta, kto i dlaczego wyprodukował tę kliszę.

    Klisza jest i sie z nia zgadzam. Alkochol jest duzym problemem w Polsce. Pamietam plakaty z lat 80-
    tych przyklejone w wszytkich szpitalach, przychodniach etc. z napisem "Alkocholizm choroba
    spoleczna". A jako lekarz ginekolog-ploznik, moja mama musiala czasami wystepowac z paniami z
    opieki spolecznej o pozbawienie rodziecielstwa, bo kazde narodziny byly opijane do nieprzytomnosci,
    zeby dziecko nie plakalo wlewali noworodkowi alkochol do butelki z mlekiem, a reszta dzieci byla
    przywiazane do stolu sznurem, zeby nie broily.
    Moge ci podac 10 innych "sordides exemples" o aklocholizmie Polakow z czasow kariery mojej mamy w
    polskiej sluzbie zdrowia.

    A co do higieny, to pamietam, jak mama zabraniala mi wstepu do przebieralni w jej gabinecie
    ginekologicznym, gdzie byl bidet. Wiekszosc pan myslala, ze to nowoczesna odmiana ubikacji i tam sie
    zalatwialy.
    Wogole, to sie tez zdazylo sie to mojej kolezance z dziecinstwa z Polski. Miala juz 18 lat, corka panstwa
    profesorow chemii, zrobila kupe w biedecie. No i klops. Pytala mi sie, czy ona sie nie pomylila, bo nie
    znala takego ustrojstwa jak bidet.

    No, oczywiście gdybym ja
    > powiedział, że u nas pokutuje wciąż opinia, że Francuzi "se lavent si peu" - to
    >
    > byłbym pas gentil... Zreszta w tym tez cos jest...

    A co wg. ciebie? Jestem ciekawa twojej teorii.
    Bo co, ze Louis IX wykapal sie raz w zyciu? A czy Polacy w tej epoce sie kapali i myli zeby?
    Nie.
    W Polsce nawet nikt nie nosil w tej epoce bielizny. A Francuzi juz wtedy wymyslili bielizne, nawet ja
    zmienaiali pare razy na dzien, w zaleznosci od stroju, i to nazywlo sie "toilette s?che". Wiec tak
    zachowywali higiene.

    Roznica jest w tym, ze wy myjecie sie od stop do glow wieczorem, natomiast Francuzi wieczorem
    (mowie o mezczyznach - myja tylko zabki i buzke), rano biora prysznic, zeby byc przytomnym do
    pracy.
    Dla dzieci francuskich jest wieczorem rytual dlugiej kapieli z zabawa w wannie.

    Mieszkam w dzielnicy metroseksualnych, co kupuja w parapharmacie 150 rodzajow mydel,
    szamponow, past, kremow, bo to sa przewaznie osoby o bardzo wysokim "pouvoir d'achat". Nastepnym
    razem jak bedziesz w Paryzu, to zafunduj sobie czyszczenie twarzy w z masazem odstresowujacym z
    goracymi kamyczkam w gabinecie kosmetycznym tylko dla mezczyzn "Nickel" rue des Francs-
    Bourgeois, idz sobie wydepilowac zarost, brwi i klate piersiowa w "Espace Epilation", bo tak robia to
    postepowi, mlodzi mezczyzni. Ah, Indianie sie nie golili, tylko depilowali. Sprobuj tez depilacje
    miodem, czy cukrem, jest taka eskra eksluzywna farma pieknosci dla mezczyzn w kolo Etoile, z
    kosmetyczkami, pedicurzystkami medecznymi, fryzjerem, masazystami/tkami. A w tym czasie twoje
    bucki ida do pucybuta, koszuke moga ci ekspresowo wyprac i wyprasowac, garnitur odswiezyc.

    No i jeszcze sie czego domaga sie lud polski od Francuzow?

    >
    > > Postaram sie odpisac merytorycznie na Twoje 2 posty ponizej,
    >
    > A może lepiej juz sobie odpuśćmy?

    NIE!!! Nie bardzo mi przypadles do gustu. Jesli przyjelechales do Paryza, zeby napisac, ze o Polakach
    mowi sie na okraglo, ze to pijacy, a Francuzi sa brudni, to straciles tu swoj czas.
    Jedz nastepnym razem do Albanii.

    Adieu!






    Temat: NIEMIECKA WOLNOSC OD KONTEKSTU
    rycho7 napisał:

    > gini napisała:
    >
    > > Rychu po pierwsze to mieszasz wszedzie katolikow, a w Niemczech moj drodzy
    >
    > tez
    > > sa takowi nie tylko w Polsce.
    >
    > Ale pojecia Niemiec=katolik nie ma. Tu rozmawiam wyraznie z
    Polakami=katolikami
    >

    Nie zaliczam sie do kategorii Polakow kat
    .olikow,
    > i na temat zwiazany z listem biskupow polskich z 1966 roku. To warte
    zauwazenia
    >
    > w niniejszej dyskusji.
    >
    > > Jak widac stosujesz podwojna miarke, i do oskarzania dajesz prawo Niemcom
    >
    > nam
    > > juz raczej nie.
    >
    > Chyba ci sie jednak cos wyraznie myli. Nie rozmawiamy o braku prawa
    oskatzania
    > przez Polakow. Czy ktos im zabrania budowania nastepnych muzeow Pawiaka,
    > Powstania, Padania, Majdanka, Bitwa nad Bzura, Pojedania z brdura. Moga
    budowac
    >
    > do woli. Tylko juz psa z kulawa noga to nie obchodzi. Podaj ajkis nosny temat
    > na nowe muzeum.
    >
    Tak caly swiat jest zainteresowany martyrologia Niemcow.
    ============
    > Natomiast Ty chcesz Niemcom zabronic upublicznienia krzywd jakich obiektywnie
    > doznali. Chcesz byc jak Stalin, ktory niesluszne cmentarze wyrownywal
    > spychaczami.
    >
    Tyle tylko, ze Niemcy doznali tych krzywd na wlasne zyczenie panie Rychu, to
    oni popierali, Hitlera i jego idee.To oni uwazali sie za narod nadludzi, wiec
    do kogo teraz pretensja?Czy Ty uwazasz, ze mozna zabijac innych bez zadnych
    reperkusji?
    O co pretensja i do kogo?
    Dlaczego o zniszczenie Warszawy zwalasz odpowiedzialnosc na polskich politykow
    a za zniszczenie Drezna to juz pretensje do aliantow?
    ========
    > Mozesz wymagac od Niemcow podkreslania tego, ze krzywdy, ktorych doznali
    > wynikaja z ich winy. Bedziesz mowila, ze ten aspekt jest za malo
    wyekspinowany
    > w Centrum Wypedzonych.

    A skad wiesz co ja bede mowila?Jasnowidz jestes?
    ================
    Bo nawet gdy zajmie 99,99999999 procent to bedzie Ci za
    > malo. Natomiast nie mozesz im zabronic przedstawienia tego co obiektywnie
    bylo.
    >Ja juz widze na razie obiektywizm w Twoim wykonaniu.
    >
    ======
    Gdy skazujesz kogos na kare smierci to jest to dla niego krzywda. Faktu nie
    > zmienisz. Wielu potem stawiaja za to pomniki. Takie jest zycie. Noworodki
    > spalone w Dreznie byly wedlug Ciebie winne. I tu powaznie sie roznimy. Sadze,
    > ze w ogole spieramy sie o temat zastepczy.

    Nie pisze nigdzie, ze noworodki byly winne, tyle ze moze sie zastanowisz z
    czyjej winy te noworodki zginely.
    Przy powstaniu warszawskim nie masz problemu we wskazaniu winnych=naturalnie
    Polacy.
    ===========
    Odzyskiwanie majatkow na Ziemiach
    > Odzyskanych jest wazniejsze.
    >
    > >Bo o II wojne swiatowa nie mozemy miec pretensji do wnuczkow.Oni
    > > zas o wysiedlenia moga mmiec pretensje do wnuczkow jak najbardziej.
    >
    > Upublicznienie dokumentow dotyczacych faktow nie jest jeszcze pretensja.
    >
    > > O dobrosasiedzkich stosunkach slyszalam juz przy dyskusji o Wolyniu,
    > zapomniec
    > > i przeprosic grzecznie za akcje Wisla.
    >
    > Lemkow przeprosic trzeba. A Ukraincow nie ma za co przepraszac.
    >
    > > Wiec co zrobic= zmienic podreczniki do historii w imie dobrosasiedzkich
    > > stosunkow?Pisac np tylko o wysiedleniach Niemcow o Akcji Wisla, o Jedwabny
    > m i
    > > koniec?
    >
    > Jak masz taka porzebe to probuj zmieniac. Ja o tym jeszcze nie slyszalem.
    > Wolalbym cala prawde. Jedwabne wraz z mordami powojennymi. Wolyn wraz z
    > terrorem przedwojennej Dwojki. Akcje Wisla wraz z pochodzeniem oddzialow UPA.
    > Prawde. To co czytam na forum to polprawdy, cwiercprawdy i bzdury wyssane z
    > palca. A Doku po samodzielnej amputacji mozgu jest nie mniej zalosny od
    > poprzedniego.

    Rychu po tym co napisales w innym watku, a mianowicie,ze :
    Polacy nakrecali spirale terroru i odwetu, to ja nie bardzo o czym mam z Toba
    rozmawiac.




    Temat: Kolejna ofiara śmiercionośnych bakterii
    Gość portalu: Artur napisał(a):

    > Rączka rączkę myje teraz sanepid nie bedzie mógł stwierdzić czy
    > tak czy nie itp itd sprawa ucichnie Szpital ruszy od nowa - nic
    > sie nie stalo - Współczuje rodzicom i mam nadzieję ze ktos
    > oskarzy lekarzy odpowiedzialnych za to co sie stalo - no ale
    > przeciez tych lekarzy tez oceni komisja skladajaca sie z
    > lekarzy - rączka rączke umyje....

    Przepraszam za określenie, ale pieprzysz głupoty. Nie wiem czy sam to
    kretyństwo wymyśliłeś, czy też powtarzasz tezy zasłuszane od jakiegoś debila.
    Co Ci do pustej głowy strzeliło, że sądzisz, że za zakażenie są odpowiedzialni
    właśnie i wyłącznie lekarze? Każdemu noworodkowi wstrzykiwali hodowlę bakterii?
    Nakazywali pielęgniarkom zawijać dzieci w szmaty do podłogi pochodzące z
    indyjskiego szpitala dla trędowatych?

    Wyobraź sobie, że wpływ lekarzy na czystość na oddziale i ilość takich zakażeń,
    jak w szpitalu Madurowicza jest minimalny. Obowiązkiem lekarzy nie jest mycie
    podłóg i ścian. Nie jest przeganianie z oddziału osób paradujących w kurtkach i
    zabłoconych butach. Trudno sobie wyobrazić, by osobiście pilnowali, żeby każda
    pielęgniarka myła ręce, żeby do dziecka nie zbliżały się kaszlące szczęśliwe
    babcie i ojcowie. Obowiązkiem lekarzy również nie jest wykonanie w czynie
    społecznym remontu oddziału ze zrywaniem podłóg i tynków włącznie. Po prostu,
    gdyby odpowiedzialność za tzw. porządek na oddziale miała spoczywać na
    lekarzach, musiałoby ich być znacznie więcej. Pomijam fakt, że Polska nie jest
    na tyle bogatym krajem, by osoby z wyższym wykształceniem pełniły rolę portiera
    czy też oddziałowego wykidajły.

    No cóż. Bezrobocie rośnie, zamiast drugiej Japonii osiągamy raczej poziom
    Brazylii czy Boliwii. Warto zatem na żer opinii publicznej rzucić jakiegoś
    wroga. Lekarze pasują. Nie dość, że bezczelnie nie chcą pracować za 700-800 PLN
    miesięcznie, domagają się zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia burząc tym
    spokojny i syty sen "polytyków", to jeszcze całe społeczeństwo zna się na
    pogodzie i medycynie (od niedawna jeszcze na skokach narciarskich), zatem
    nagonkę łatwo jest wywołać. Kogo to obchodzi, ze przy okazji skrzywdzi się
    ludzi uczciwych, starannych, którzy pracują z poświęceniem. Idioci w
    rodzaju "Artura" pewnie nawet nie przyjmują do wiadomości ich istnienia.

    Nie mam nadziei, ze Ci, którzy na tym forum wypisują brednie, zmienią choć
    trochę swój pogląd po zapoznaniu się z moją opinią. Zawsze po negatywnym
    orzeczeniu sądu czy Sanepidu można zwalić winę na "lekarską mafię" zamiast
    przyjąć do wiadomości, że wypisuje się głupoty, których nawet żadna ustawa nie
    przewiduje. Wszystkich, którzy mają ochotę mi na forum nawymyślać, informuję,
    że ze szpitalem Madurowicza mam tyle wspólnego co z Towarzystwem Zwalczania
    Elfów lub ze Związkiem Osób Zgwałconych przez UFO.

    bez podrowień, bo na głupotę niektórych SZLAG JASNY MNIE TRAFIŁ!



    Temat: jaki sklep dzieciecy w Mińsku ?
    Ja dla mojego pierwszego dziecka kupowałam kaftaniki, śpiochy, pajacyki -
    wszystko na rozm. 56. Wszystko musiało być rozpinane od góry do dołu - wtedy
    młodej, mało doświadczonej mamie łatwiej ubierać/przebierać/oprzewijać dziecko.
    Przy drugim byłam już bardziej odważna, więc potrzebowałam tylko ubranek typu
    body i rajstopków. W rajstopkach dziecku jest chyba wygodniej, bo stópki nie
    zaplątują się w nogawki śpiochów - i chyba cieplej... Wiem, że młode mamy boją
    się zakładać body nowo narodzonym kruszynkom, też tak miałam. Ale takie
    koszulki są, według mnie, najwygodniejsze - nic się np. nie "podciąga" kiedy
    nosisz dziecko. W sklepie na pewno doradzą Ci, co kupić i ile. Weź też pod
    uwagę, że dziecko bardzo szybko rośnie - nie kupuj za dużo malutkich ubranek!
    Acha, ja mam zwyczaj kupowania rzeczy o 1-2 rozmiary większych...

    Co do pieluch - na pewno Pampers ma pieluszki dla noworodków, pieluchy nazywają
    sie "new born", o ile mnie pamięć nie myli. I moge Ci je polecić, chociaż
    pewnie inne firmy też mają linię dla noworodków. Tak czy siak - najpierw kup
    jedną paczkę pieluch i zobaczysz, na ile Ci wystarczy :)

    Co do wózka. Ja chciałam, żeby składał się łatwo i mieścił sie do bagażnika bez
    zdejmowania kół. Chciałam, żeby miał przekładaną rączkę - wtedy łatwiej
    ochronić dziecko przed zimnym wiatrem czy rażącym słońcem. Kupiłam dawno temu
    wózek, który chyba należy do uniwersalnych - może być spacerówką i głębokim
    wózkiem. Jest jednak dość "twardy" i nie da się w nim pokołysać dzidziusia...
    Ma za to duży, wygodny kosz na zakupy.

    Z łóżeczkiem nie będziesz miała problemu - większość ma standardowe wymiary,
    różnią się tylko kolorami i wykończeniem - może być proste albo ozdobne. Acha,
    może być tylko łóżeczkiem dla małego dziecka, a są też takie, w których można
    zdjąć wszystkie szczebelki i stają się tapczanikami. Są łóżeczka z kółeczkami
    lub bez; niektóre mają bieguny - można pokołysać dziecko jak w kołysce...
    W Ikei widziałam kiedyś łóżeczko o bardzo niestandardowych wymiarach - było
    badzo malutkie, w sam raz dla maleńkiego dziecka i małego mieszkania, jednak
    było stosunkowo drogie.

    Do samochodu kupiliśmy kiedyś fotelik dla niemowlęcia MaxiCosi i byliśmy
    zadowoleni. Chociaż są np. wózki, których gondolę można przymocować pasami do
    tylnego fotela samochodu - podobno jest to lepsze dla maleństwa - leży, a nie
    siedzi. Lepiej dla kręgosłupa, itd. Zależy, na co się zdecydujesz - my
    woziliśmy obu chłopaków w foteliku "siedzącym" i nie ma jak na razie żadnych
    problemów z ich kręgosłupami. Jest też mnóstwo fotelików "no name", sa znacznie
    tańsze, a chyba tak samo bezpieczne - myślę, że są na te produkty jakieś
    specjalne normy...

    A co do sklepów - ja kupowałam zawsze w sklepie na Piłsudskiego - teraz
    przenieśli się do Stodoły (?) na Siennickiej (uwaga - 3 tygodnie temu nie mieli
    jeszcze terminala do kart płatniczych!); robię też zakupy w "hurtowni" na
    Warszawskiej, na przeciw parku - duży wybór i miła obsługa.

    Kup też wanienkę, oliwkę, mydełko, patyczki do uszu, nożyczki do obcinania
    paznokietków (najlepiej takie z zaokrąglonymi końcami).

    Uffff.... Trochę dużo mi tego wyszło.Jestem pewna, że można napisać coś więcej,
    ale nic już nie przychodzi mi na razie do głowy.

    Jeśli masz pytanie, mozesz napisać do mnie na priva.

    Martyna




    Temat: co robicie a czego absolutnie nie wolno ;-)
    froggie napisała:

    > Wszyscy sie chwala jacy to sa luzacy, a tak naprawde to pewnie drzycie o swoje
    > dzieci.

    Tu nie chodzi o luzactwo tylko o zdrowy rozsądek i brak przesady... Np. wszędzie piszą, że butelki itp. trzeba sterylizować ale nie podaja górnej granicy wieku dziecka, kiedy sterylizacji już można zaprzestać i tu właśnie należy kierować się zdrowym rozsądkiem, bo nikt kto chwilę pomysli nie będzie sterylizował butelek czy zabawek raczkującemu niemowlęciu, bo jaki to ma sens...

    > Szkoda tylko, ze nilt sie nie przyzna jakie to kolkowe sensacje ma
    > dziecko po np.czakoladzie czy orzeszkach i wysoka aktywnosc po kawie,bo
    > skutkow po alkoholu to nie widac od razu.

    IMHO kolka nie jest wynikiem diety matki, chyba że dziecko jest na coś uczulone ale wtedy to nie jest kolka fizjologiczna tylko alergiczna. Kolka fizjologiczna zanika samoistnie ok.4 miesiaca życia niemowlęcia i nic tu nie pomoże żadna dieta matki... Ja piję kawę wtedy kiedy muszę, bo głowa mi pęka od zbyt niskiego ciśnienia (wolę wypić kawę niż wziąć aspirynę, która napewno zaszkodzi synkowi) i jakoś nigdy synek nie wykazywał zwiększonej aktywności i nie miał problemów ze snem. Co do alkoholu (piwo, wino), to żadna nie pisze tu o jakiś olbrzymich ilościach, a kieliszek wina czy szklanka piwa nie zaszkodzą a mogą pomóc i w laktacji i dobrym samopoczuciu matki...

    > Widomo, ze niektore sprawy to przesada, ale na dzieci sie dmucha i chucha,
    > szczegolnie pierwsze. Dopiero doswiadczenie pokazuje co bylo wlasciwe w naszym
    > postepowaniu,a co przesada.

    Rysiu jest moim pierwszym dzieckiem i staram się nie przesadzać i nie chować go pod kloszem, bo w ten sposób mogę mu tylko zaszkodzić, nie chcę żeby był chorowity i wydelikacony...

    > I tu w niektorych przypadkach popieram wsze
    > postepowanie, natomiast..osobiscie nie wyobrazam sobie przy moim kolkowym i
    > alergicznym dziecu(obecnie ponad rok)pelnej diety.

    Rysiu również jest alergikiem i jem wszystko (kapusta, grzyby, strączkowe itp.) oprócz rzeczy go uczulających (mleko i pochodne, seler i orzechy), cytrusy, truskawki, kakao mam zamiar w najbliższym czasie sprawdzić...

    > Odraze budzi tez we mnie
    > dawanie dziecku brudnego smoka

    Nikt tutaj nie mówił o dawaniu brudnego, oblezionego włosami i piachem smoczka tylko o niewyparzaniu go, IMHO wystarczy w razie potrzeby umyć lub opłukać wodą. Jaki sens ma wyparzanie smoczka dla dziecka, które raczkuje? Rączki też mam mu wyparzyć?

    > i spanie noworodka z psem w jednym lozku.

    A gdybyś miała w domu kota lub psa, to nie pozwalałabyś mu się zbliżać do dziecka? IMHO jeśli zwierzę jest zadbane i czyste, to nie widzę przeciwskazań. Koty bardzo często lubią spać w niemowlęcym łóżeczku wraz ze swoim małym właścicielem. Izolacja zwierzęcia od dziecka może tylko nastawić to zwierzę negatywnie do malucha - zazdrośc i odrzucenie...

    > Mama do dzis wyparzajaca smoczka(raz dziennie) i myjaca 2razy w tygodniu
    > podlogi.

    Mama raczkującego brzdąca, któremu nic nie wyparza i odkurzająca 3 razy w tygodniu jak się uda
    Pozdrówki




    Temat: CAŁA PRAWDA O TOKSOPLAZMOZIE
    CAŁA PRAWDA O TOKSOPLAZMOZIE 7
    Nieco później wprowadzono do leczenia spiramycynę (Rovamycin) antybiotyk z
    grupy makrolidów stosowany głównie u małych dzieci i kobiet ciężarnych już w I
    trymestrze ciąży. Z innych antybiotyków mających zastosowanie w leczeniu
    toksoplazmozy należy wymienić makrolidy: Erytromycynę, Roksytromycynę,
    Klarytromycynę, Azytromycynę oraz linkozamidy: Klindamycynę i linkomycynę.
    Silne działanie pierwotniakobójcze wywiera Co-Trimazole (Biseptol, Bactrim).
    Fansidar stosowany w leczeniu toksoplazmozy od początku lat 80- tych jest
    lekiem złożonym i zawiera w swoim składzie sulfadoksynę i pirymetaminę.
    W zależności od postaci choroby stosuje się różne schematy leczenia. Różne
    ośrodki zalecają też różny czas leczenia. Najczęściej stosuje się terapię
    skojarzoną przy pomocy kilku leków lub podaje się poszczególne leki kolejno po
    sobie.
    Wskazaniami do leczenia toksoplazmozy są: pierwotna inwazja T. gondii u
    ciężarnej, zakażenie wrodzone, nabyta uogólniona toksoplazmoza, toksoplazmoza
    oczna (wrodzona i nabyta), toksoplazmoza u osoby z niedoborem odporności.
    Poza leczeniem farmakologicznym u dzieci z toksoplazmozą wrodzoną często
    konieczne jest leczenie rehabilitacyjne, okulistyczne, operacyjne u dzieci z
    wodogłowiem. Badania serologiczne przeprowadza się co 3 miesiące w celu
    monitorowania efektów leczenia do 18 miesiąca życia. Konieczne są także
    okresowe badania pediatryczne z oceną rozwoju psychoruchowego dziecka, badania
    okulistyczne co 3 miesiące do 18 miesiąca życia, a następnie co 6-12 miesięcy.
    Ocena neurologiczna przeciętnie co 3-6 miesięcy, w zależności od stwierdzanych
    u dziecka objawów klinicznych.
    W przypadku toksoplazmozy nabytej leczenia wymagają tylko dzieci z objawami
    uogólnionego zakażenia, z zapaleniem siatkówki i naczyniówki oraz zapaleniem
    mięśnia sercowego. Oddzielny problem stanowią chorzy z upośledzeniem
    odporności. Ta grupa chorych wymaga bezwzględnego leczenia nawet przy braku
    objawów podmiotowych i przedmiotowych choroby. Niektórzy autorzy zalecają
    leczenie toksoplazmozy węzłowej bez względu na to czy ma ona przebieg ostry czy
    podostry, gdyż uważa się że zastosowanie leczenia w tym przypadku znacznie
    łagodzi objawy i zapobiega nawrotom.
    W przypadku toksoplazmozy ocznej zarówno postaci nabytej jak i reinfekcji
    postaci wrodzonej konieczne jest leczenie pirymetaminą, sulfadiazyną i kwasem
    folinowym. Dobre efekty w leczeniu toksoplazmozy ocznej uzyskuje się przy
    zastosowaniu klindamycyny, podawanej łącznie z sulfadiazyną. Procesy zapalne
    siatkówki i naczyniówki wyzwalają procesy autoagresywne spowodowane rozpadem
    tkankowym. Z tego powodu równolegle z leczeniem przeciwpierwotniakowym stosuje
    się kortykosterydy jako środki immunodepresyjne. W praktyce najczęściej
    stosowany jest prednizon w dawce 1mg/kg/dobę.
    Leczenie w przypadku toksoplazmozy ocznej powinno być kontynuowane przez okres
    2-3 tygodni.
    Zapobieganie toksoplazmozie
    Zakażenie pierwotniakiem Toksoplasma gondii jest bardzo rozpowszechnione,
    dlatego zapobieganie tej chorobie powinno być wszechstronne. Do działań
    profilaktycznych, ograniczających możliwość szerzenia się inwazji pierwotniaka
    należy: edukacja zdrowotna społeczeństwa, prowadzenie szeroko zakrojonych badań
    serologicznych wśród kobiet ciężarnych, krwiodawców, wykonywanie przesiewowych
    badań serologicznych u noworodków.
    W ramach prowadzonej edukacji zdrowotnej ludzie powinni być informowani o
    zasadach zapobiegania chorobie, są one następujące:
    1. właściciele kotów powinni dbać o to by przebywały one wewnątrz mieszkań,
    2. pojemniki z kocimi odchodami powinny być codziennie opróżniane i czyszczone,
    czynności te najlepiej wykonywać w rękawiczkach,
    3. kobiety ciężarne w ogóle nie powinny mieć kontaktu z kocimi odchodami,
    4. koty powinny otrzymywać tylko gotowane mięso lub suchą karmę, powinno się
    ograniczyć polowanie kota na inne zwierzęta (głównie dzikie gryzonie),
    5. piaskownice i miejsca zabaw dzieci powinny być bezwzględnie chronione od
    zanieczyszczenia kocimi odchodami,
    6. w czasie przyrządzania posiłków mięsnych należy zakładać rękawice lub
    dokładnie myć ręce po skończeniu pracy,
    7. unikać spożywania surowego mięsa i mleka,
    8. prace w ogrodzie wykonywać w rękawiczkach,
    9. warzywa myć dokładnie przed spożyciem.
    Dotychczas brak jest szczepionki przeciwko Toksoplasma gondii, chociaż trwają
    badania w tym kierunku



    Temat: cc na życzenie

    > *jesli naczytalas sie glupot o tym , ze cc boli to juz twoja
    > indywidualna sprawa.

    Nie naczytałam się, miałam 2 cc oba ratujące życie moje i dziecka o czym na tym
    forum wielokrotnie pisałam.

    > *zapewniam Cie, ze gdybym rodzila naturalnie NIGDY nie
    > zapomnialabym tego bolu, a dziecko z pewnoscia odczuloby to.
    > (sorry)

    Skąd wiesz? Ja jakoś nie mam odwagi (pychy?) wypowiadać się o porodzie
    naturalnym bo go nie znam.

    > *przy mnie kobieta urodzila martwe dziecko i co Ty na to...?

    jak to co ja na to - nie rozumiem pytania. czy to ma jakoś popierać tezę
    o "wyższości" cesarki nad sn? Leżałam na sali z dziewczyną która rok wcześniej
    miała cesarkę gdyż dziecko zmarło w 40. tygodniu ciąży. I po cesarce (przed)
    dziecko może umrzeć. Podejrzewam że kobieta która nie może mieć dziecka przy
    sobie po porodzie bo zmarło/leży w inkubatorze/jest na innym oddziale silniej
    odczuwa ból i dyskomfort. Ale tu mogę tylko gdybać, bo mój starszy owszem leżał
    w inkubatorze 2 doby ale był wyjmowany do karmienia.

    > *oczywiscie po naturalnym, bo ja po cc mialam zakaz wstawania przez
    > dwa dni.

    To Cię lekarze skrzywdzili. Wstaje się po cc w granicach 12-24 godziny. W 1
    dobie już się chodzi. I nie służy to zakatowaniu na śmierć nieszczęsnej matki
    tylko przyspieszeniu powrotu do formy fizycznej i zapobieżeniu komplikacjom.

    > >i wogóle przerażają mnie opowieści dziewczyn które jeszcze w 3 dobie po cc.
    >
    > >np. jeździły na wózku do ubikacji.
    >
    > *nie rozumiem Twojego przerazenia, przeciez to tylko komfort...

    gdzie tu komfort? konieczność wzywania pielęgniarki żeby pójść siku? Mycie
    przez położną? Wystarczająco upokarzające jest te pierwsze 12 godzin kiedy
    siostry nawet podpaski zmieniają. a jeszcze horrory typu niewyjmowanie cewnika
    przez 3 doby... też komfort?
    >

    > *nie wiem o jakim porodzie piszesz...

    Piszę o cesarce ale właściwie nie wiem o co Tobie chodzi. Bo z jednej strony
    NIC Cię nie bolało a z drugiej leżałaś 2 doby - sorry, gdyby mnie nic nie
    bolało w życiu nie pozwoliłabym się na 2 doby położyć plackiem.

    wiem, ze dziewczyny
    > robia jakies wyscigi co do tego ktora pierwsza wstala,
    > jakby to mialo jakies znaczenie, oczywiscie naturalny ma przewage
    > poniewaz jak juz zaznaczylam na sile kobiety sa sciagane z lozka,
    > bo to bo tamto, a po cc kaza lezec.

    ja mam dokładnie odwrotne doświadczenia, po kilkunastu godzinach czyli rano
    przyszła siostra i kazała wstać umyć się i przejść na salę a po drodze zahaczyć
    o noworodki i odebrać dziecko No chyba jasne że nie wstaniesz prosto ze
    stołu operacyjnego ale po prostu jak najszybciej to możliwe. I to pierwsze
    wstanie nie jest wcale przyjemne.

    > *przeciez mowa o naturalnym

    I o cesarce i o naturalnym powinno się mówić prawdę. Bez koloryzowania w żadną
    stronę. A prawda jest taka że jedno i drugie boli. założę się że gdyby autorka
    miała koleżanki po cc to też by jej swoje historie opowiedziały i nie byłaby
    tak pewna swojego wyboru. Dla mnie argument "boję się bólu więc chcę cesarkę"
    to jak "boję się borowania więc dam sobie wyrwać ząb"

    Śmieszne, bo mnie już na tym forum zarzucano że wprowadzam ludzi w błąd że
    niemożliwe żebym tak dobrze zniosła cc, a teraz Ty zarzucasz mi coś dokładnie
    odwrotnego...

    >




    Temat: Ciężarówki z Olsztyna
    witam.
    synka rodziłam 30 lipca, przez nagłe cc ( spadek tetna, węzeł na
    pępowinie,którego nie bylo widac w badaniu usg! szok!). akcja była
    natychmiastowa, pamiętam tylko urywki (w sumie to dobrze). ekipa ok, bardzo
    miło, szew mam " artystyczny", niewidoczny spod majtek.
    mąż mógł stać w progu sali operacyjnej ( jest połączona z salą badań
    noworodków), a potem bezpośrednio był przy pierwszym badaniu synka ( położne
    same go zawołaly). wszystko trwało ok. 40 minut, znieczulenie - niewiem, jak
    się ono fachowo nazywa- miałam od pasa w dół. najgorsze bylo czekanie na
    anestezjologa - na oddziale nie mają swojego , leciała chyba z oiomu- to były
    najkoszmarniejsze minuty, bo myslałam, ze nie zdąży. ukłucie w kręgosłup nic
    nie boli, doslownie " ukłucie pszczólki", p dr anestezjolog wspaniała, cały
    czas stała przy mnie, głaskała po glowie, rozmawiala, po kolei mówiła co
    właśnie mi robia. po wszystkim pojechałam na rooming -in, (lezałam na jedynce)
    a synek za ściana obok. ponieważ miałam operację po 19 tej, więc noc spędziłam
    sama na rozmyslaniach, czy odzyskam czucie w nogach )) usnęłam ok. 5 tej
    rano na kwadrans. rano ruszałam juz nogami
    po 12 godzinach od porodu przyszła b. miła pani połozna z maluszkiem i kazała
    wstawać. to bylo najgorsze, ale potem było już tylko lepiej. doczłapałam się do
    umywalki w pokoju aby się umyć, pani mi pomogła wstać, ale tylko trochę, resztę
    roboty musiałam wykonać sama. ale jak wstałam ,to już nie chciałam się połozyć.
    potem wyjęto mi już cewnik, i tego dnia chodziłam już sama do toalety i w w
    ogole chodziłam - duzy nacisk kładą na szybki wstawanie, żeby uniknąć powikłań
    w postaci zakrzepów.
    bezpośrednio po przewiezieniu na na oddział , połozna przyniosła na chwile
    synka, żeby zobaczyc, czy sssie. mały załapał bez problemu, ale niestety
    zabrano go obok, bo ja byłam znieczulona. najważniejsze jest, żeby na początku
    na maxa przystawiać dziecko, kiedy tylko przyniosą, mój niestety byl parę razy
    dokarmiony butelka, ale nie zaszkodziło to późniejszemu karmieniu piersią.
    i jak na drugi dzień dostałam małego to już go miałam, na noc tylko położne go
    wzięły, bo ja po prostu prawie 24h nie spałam.
    połozne na noworodkach ogolnie ok, wiadomo,jedne fajniejsze, inne mniej, ale
    pomoga we wszystkim, jak się poprosi, można pogadać, poradzić się.nie robią
    wszystkiego za mamę, bo nie maja takiej możliwości ( tylko jedna dyzuruje!) a
    poza tym, trzeba się wszystkiego szybko nauczyć.
    położne kapią same dziecko zawsze przed obchodem, mają swoje szpitalne
    kosmetyki kosmetyki do kapieli ( trzeba zabrać oliwke i krem do pupy no i
    pampersy).
    szpital woj. ma tę zaletę ( dla mnie to właśnie zaleta) , że nie upierają się
    na siłe przy porodach naturalnych. moja znajoma , która rodziła tam dzień
    przede mną , tez miała cc (brak postepu porodu), a jej lekarz powiedział, że
    nie są tutaj zwolennikami dwudniowych porodów.
    na trakcie są fajne położne ( leżałam tam w 37tc z powodu fałszywego alarmu).
    lekarze tez są ok, zwlaszcza teraz jest spora grupa młodych, ale bardzo
    kompetentnych lekarzy ,a oprócz nich są starsi.
    moją ciąże prowadził jeden z ordynatorów, byłam b. zadowolona.
    wyszliśmy na piątą dobę, zrobiono mi i maluszkowi badania .
    aha, znieczulenie na życzenie kosztuje 400zł., oczywiście lekarze nie popierają
    tego ,ale położne tak.
    trochę długi tej mój post, jeżeli macie jeszcze jakieś szczególowe pytania, to
    dajcie znać, bo może coś pominęłam.

    pozdrawiam,Ewelina i Mikołaj
    forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=621&w=18194372&a=18194372



    Temat: kupka a herbatka
    Wedlug mnie, nie powinnas dopajac swojego dzidziusia, skoro jest tylko na
    mleku, i od tego taki malutki. Dopiero jak zacznie jesc normalne jedzenie,
    zaczyna sie dopajac. Jezeli myslisz, ze jest spragniony, to poprostu podaj mu
    piers na klika minut. Zlapie kilka lykow, ugasi pragnienie i problem
    rozwiazany. Na poczatku zawsze najpier leci bardzo wodniste mleko dla ugaszenia
    pragnienia wlasnie. Tak natura sama rozwiazala ten problem.

    Mleko mamy jest najlepsze

    Beata CIEPŁOWSKA-KOWALCZYK, Konsultacja mgr Joanna PIĄTKOWSKA położna 24-03-
    2003, ostatnia aktualizacja 24-03-2003 15:36

    Krowie mleko jest znakomite... dla cielaka. Mały człowiek potrzebuje mleka
    ludzkiego. Żadna, nawet najlepsza mieszanka go nie zastąpi.

    Samo zdrowie dla malucha

    Mleko matki zawiera dokładnie tyle białka, tłuszczów, węglowodanów, składników
    mineralnych i witamin, ile potrzebuje dziecko. Jest lekko strawne i, w
    przeciwieństwie do mleka krowiego, nie wywołuje alergii. Skład i ilość pokarmu
    zmienia się w ciągu doby i dostosowuje do potrzeb rosnącego dziecka.

    Organizm noworodka jest bezbronny wobec wirusów, bakterii czy toksyn, gdyż nie
    umie jeszcze wytwarzać odpowiednich przeciwciał. Przed chorobami zabezpieczają
    go przeciwciała, które otrzymuje w pokarmie mamy. Dlatego właśnie dzieci
    karmione piersią są bardziej odporne na przeziębienia i infekcje. W pierwszych
    miesiącach życia na ogół rzadko przytrafia się im grypa, angina, zapalenie
    gardła czy ucha. Raczej nie miewają biegunek. Nie cierpią na zatwardzenia,
    częste u ich rówieśników karmionych butelką.

    Samo zdrowie dla mamy

    Karmienie piersią jest korzystne także dla mamy. Wydzielane wówczas hormony
    działają uspokajająco oraz sprawiają, że macica szybciej się oczyszcza i wraca
    do swoich zwykłych rozmiarów. Karmiącej matce łatwiej jest pozbyć się nadmiaru
    tkanki tłuszczowej, zwłaszcza z bioder i ud. Wiadomo, że karmienie piersią
    zmniejsza ryzyko zachorowania na nowotwory piersi, jajników i szyjki macicy.

    Wygodne i tanie

    Karmienie piersią jest bardzo wygodne. Nie tracisz czasu na mieszanie,
    gotowanie, podgrzewanie, mycie butelek, sterylizowanie smoczków. Jedzenie dla
    dziecka jest zawsze gotowe: smaczne, pożywne i w idealnej temperaturze, co
    najbardziej docenisz, gdy dziecko będzie chciało jeść w nocy. Możesz je podać
    dziecku na plaży, w samochodzie, w pociągu, gdy jesteś z wizytą u przyjaciół i
    gdy czekasz w kolejce w przychodni. Karmiąc piersią możesz też sporo
    zaoszczędzić. Nie potrzebujesz przecież smoczków, butelek, podgrzewaczy,
    termosów, no i oczywiście sztucznego mleka. Wszystko to naprawdę dużo kosztuje -
    jeśli nie wierzysz, zajrzyj do jakiegokolwiek sklepu z artykułami dla
    niemowląt.

    Nie tylko pokarm

    Karmienie piersią to coś więcej niż sposób podawania dziecku jedzenia. To także
    wspaniałe uczucie, że dajesz mu to, czego nikt inny dać mu nie może. Tak
    naprawdę karmienie piersią ma tylko jedną wadę - nikt nie może cię w tym
    zastąpić. Przez pierwsze tygodnie, dopóki nie ustali się rytm karmienia, trudno
    ci będzie wyjść z domu nawet na parę godzin. Na jakiś czas będziesz musiała
    zapomnieć o wypadach do kina czy dłuższej wizycie u kosmetyczki. Potem będziesz
    mogła zostawiać w lodówce ściągnięty pokarm, by podczas twojej nieobecności
    ktoś mógł dać go dziecku z butelki. Pokarm można przechowywać w lodówce przez
    48 godzin. Przed podaniem wystarczy go podgrzać (nie gotować!) wstawiając
    butelkę do naczynia z ciepłą wodą.

    Napój i jedzenie w jednym

    Przez dwa, trzy dni po porodzie twoje piersi wytwarzają jedynie gęsty, żółtawy
    płyn, zwany siarą. Jest go niewiele, ale maleństwo i tak nie potrzebuje więcej.
    Siara dostarcza dziecku dużo przeciwciał i innych białek. Działa
    przeczyszczająco, ułatwiając wydalanie pierwszego stolca - gęstej
    zielonoczarnej smółki. Wraz z siarą przekazujesz dziecku swoje przeciwciała,
    które uodpornią je na zakażenia. Dlatego dobrze jest zacząć karmienie zaraz po
    porodzie.

    Po kilku dniach siara zacznie się zmieniać w mleko. Pokarm stanie się rzadszy i
    jaśniejszy, o delikatnym białoniebieskim zabarwieniu. Mleko wypływające na
    początku każdego karmienia zawiera dużo wody i laktozy, a mniej tłuszczu (to
    jakby napój dla dziecka). Stopniowo proporcje składników się zmieniają i
    wypływa mleko gęste z mniejszą ilością wody a większą ilością tłuszczu.

    Kasia.



    Temat: Szanowni proaborcjoniści!
    KOM. JAJ. JEST POCZATKIEM POWSTAWANIA ZYCIA CZLOWI
    Gość portalu: luka napisał(a):

    > CZLOWIEKIEM.
    >
    > kkkaczory_piss_brothers napisał:
    >
    > > Tak jak poszczegolne fazy budowy domu nie sa jeszcze domen.
    >
    > Dom się sam nie buduje, zygota owszem (mejoza i mitoza).
    >
    > > Ale czy zygota jest juz czlowiekiem, czy dopiero nim bedzie?
    >
    > Jest początkiem człowieka.

    tak jak fundamenty sa poczatkiem budowy domu, ale nie sa jeszcze domem-sensu
    stricto
    >
    > > Zygota 'potencjalnie' moze stac sie czlowiekiem(i spelniac desygnaty gatun
    > ku,
    > > ma na to jednak tylko ok 40% szans- 40% ze zaplodnionego jaja urodzi sie
    > > dziecko).
    >
    > To już nie ma nic do rzeczy. Zygota jest początkiem procesu powstawania
    > człowieka, bez pewności, że zakończy się sukcesem. Istotą jednak zagadnienia
    > jest to, że zapłodnienie jest początkiem człowieka. Równie dobrze możnaby
    > napisać, że zabity w wypadku drogowym 3-latek nie był człowiekiem, ponieważ
    nie
    >
    > osiągnał stanu dorosłości, nie zaczął zarabiać czy rozmnażać się.

    KOMORKA JAJOWA JEST POCZATKIEM POWSTAWANIA ZYCIA CZLOWIEKA.
    plemnik rowniez
    cos w tym stylu, oczywiscie mozna by tak napisac.
    Tylko dlaczego zygota ma miec rowne prawa z czlowiekiem.
    To ze czlowiek w zaleznosci od wieku posada rozne prawa to jest oczywistosc.
    Pytanie dlaczego czlowiek posiada rozne prawa?
    W zal. od tematu.
    Jesli chodzi o kupno alkoh. to ze wzgledu na rozwoj psych....itd(wszystko to
    co 'nakazalo' ustawodawcy zastrzec wiek).

    Jesli pytasz o zygote, to ja jestem za jej bezkarnym usuwaniem, poniewaz nie
    ma centralnego ukladu nerw. i dlatego nie traktuje jej tak samo jak np.
    noworodka juz czlowieka, a nawet plodu.

    >
    > > Na podstawie analogii mozna sie zapytac, ile procent ma pojedynczy plemnik
    >
    > lub
    > > jedna ejakulacja aby ‘potencjalnie’ stac sie czlowiekiem lub i
    > nacze
    > > j/latwiej ile % posiada dojrzala komorka jajowa.
    >
    > To nadal nieistotne. Zapłodnienie to początek człowieka, a nie nie jego
    sukcesu
    >
    > życiowego.

    Powstanie komorki jajowej i plemnika to poczatek czloweka.
    Nie jest istotne to ze nie z kazdego plemnikia powstanie czlowiek.

    >
    > > Zygota 2/5; komorka jajowa 1/200 – czy tylko ‘wieksze prawdopo
    > dobie
    > > nstwo’ czyni z zygoty CZLOWIEKA?
    >
    > Zygota już jest nowym organizmem. A podobne spekulacje możesz sobie urządzać
    > wedle wzoru: 3% dzieci nie dożyje wieku 7 lat i nie pójdzie do szkoły. Czy
    to
    > czyni z nich nieludzi?

    Na jakiej podstawie odmawiasz komorce jajowej bycie czlowiekiem?
    Przeciez ona zyje, nastepuje w niej przemiana materii i odbywaja sie procesy
    zyciowe.

    >
    > > Sam myli ontogeneze czlowieka z jego filogeneza, czyli ‘POWSTAWANIE&
    > #8221;
    > > ; czlowieka z jego ‘POWSTANIEM”.
    >
    > Świetnie - co to jest zatem "POWSTANIE" człowieka?

    To juz zalezy jak zdefiniujemy fenotyp czlowieka.



    Temat: różnica 2 lat między dziećmi czy dam radę?
    Witam.
    Tak się zastanawiam co mogłabym dodać to pozostałych odpowiedzi. Natalka miała
    2 latka i 3 m-ce jak urodził się jej braciszek. Dość wcześnie (ale dokładnie
    nie pamiętam kiedy) powiedzieliśmy jej że będzie mieć braciszka lub
    siostrzyczkę. I od początku gdy się dowiedziała chciała mieć braciszka. Czasami
    ją podpuszczałam i specjalnie pytałam czy będzie miec siostrzyczkę, ale ona
    zawsze mówiła że to będzie braciszek. (osobiście bardzo pragnęłam mieć 2
    córeczki). Natalka zawsze była spokojna, grzeczna, nie miałam z nią żadnych
    problemów (zęby, jedzenie, chodzenie, mowa itp.) I w związku z tym wszyscy mi
    mówili że gdy urodzi się synek to dopiero zobaczę co to znaczy mieć dziecko. I
    rzeczywiście mieli rację. Od początku był istnym przeciwieństwem siostry.
    Bardzo mało spał a jak nie spał to płakał (chyba ze był na rękach, ale i to nie
    zawsze pomagało) Trudno było na początku. To było zimą więc żeby wybrać się na
    spacer trzeba było ubrać dwoje dzieci - troszkę kłopotliwe. Pabluś nawet na
    dworze nie chciał spać, a wiadomo że zimą nie nosiłam go na rękach na dworze.
    Tak więc pół spaceru (przeważnie zakupy) albo cały - płakał. Mimo tych ciągłych
    jego płaczów (z powodu swędzącej wysypki lub później zębów) udawało mi się
    znaleźć czas aby pobawić się z córcią - ważne jest aby więcej czasu poświęcać
    starszemu dziecku. Jeżeli noworodek jest spokojny to lepiej go pozostawić w
    łóżeczku a zająć się starszym dzieckiem. Maluszek i tak nie wiele jeszcze kuma.
    3 m-ce przed porodem przeniosłam córcię na sofę, żeby łóżeczko było dla małego.
    Ona bardzo chętnie na niej spała (łóżeczko było już ciasnawe). I w ogóle ona
    nie spała już w dzień. Czasem gdy obydwoje dzieci śpi to jest czas albo dla
    siebie, albo np. na przygotowanie obiadu.
    Pamiętam że na początku (ok. 3-4 m-cy) Natalka chciała abym to ja ją ubierała,
    myła, karmiła itp. Tacie nie dała się dotknąć - w przeciwnym wypadku była
    wojna. Po prostu w ten sposób zwracała na siebie uwagę. Na pewno ciężko jest
    dziecku zrozumieć że rodzice nie mają już tyle czasu dla niego.
    Ale za to teraz jest super. Oczywiście często wyrywają sobie zabawki (jeszcze
    się nie biją), albo Pablo niszczy coś Natalce, ale często biegają razem itp.
    (mały ma 14 m-cy więc nie umie się jeszcze bawić). Ale najsłodszy jest widok
    gdy się obejmują albo dają sobie buziaczki.
    Co do wózka - prawdę mówiąc nie myślałam o drugim - Natalka po prostu przestała
    z niego korzystać. Chyba że gdzieś daleko się wybieraliśmy wówczas braliśmy (z
    mężem) jej parasolkę. Ale na dalekie spacery nie chodziliśmy więc spokojnie
    chodziła nóżkami - lub czasem sadzałam ją (gdy się bardzo ociągała) na brzegu
    wózka.
    Również na początku martwiłam się tym czy sobie poradzę. Pytałam inne mamy. Ale
    w zasadzie nic mi to nie dało. Bo nie da się przewidzieć ani zachowania
    starszego dziecka ani temperamentu maluszka.
    Ależ się rozpisałam a miało być krótko. No cóż
    W związku z tym życzę spokojnego i dużo śpiącego maleństwa
    I nie martw się na zapas
    Pozdrawiam
    Justyna



    Temat: ciężarówki i mamusie z Krakowa 4 (15)
    Witaj !
    mam nadzieje, ze jescze Cie zastałam w domciu , bo niestety wczoraj nie dane
    było mi podejsc do komputera ani na momencik . wiec w odpowiedzi na Twoje
    pytanie : rodziłam na 2 pietrze - jak wszystkie zdrowe dzieci . pierwsze pietro
    jest zarezerwowane, moze nie powinnam o tym pisac, ale na ogoł na dzieci
    chorych , ciezko chorych etc. Nie wiem, moze jest tam normalna porodowka , ale
    nic mi o tym nie wiadomo. jedyna sala do porodow o ktorej slyszalam od
    poloznych , z 4 miejscami jest na 2 pietrze - tam trafiaja wszsytkie normalne
    przypadki. Jesli nie masz jeszcze poloznej to glowa do gory . wszsytkie ktore
    tam pracuja nosza miano "najlpszej w szpitalu" - wg rodzacych dziewczyn . wiec
    bez wzgledu na czyj dyzur trafisz bedzie na pewno super . moj porod
    przyjmowała teresa urbanczyk - byłam zachwycona ,(stety/niestety tak szysbko
    wszsytko poszło , ze nawet nie zdazyłam zaalarmowac mojej poloznej ) co
    jeszcze...moze jesli jeszcze jestes , to daj znac, napisz co Cie interesuje ,
    bo ciezko mi sie skupic aa, no jesli chodzi o sam wyglad 2 pietra...sala
    porodowa nie bardzo odnowiona , ale przyjemna kolorowa posciel , a przede
    wszystkim doskonala opieka , niestety nie udało mi sie rodzic z mezem (troche
    za pozno sie za wszsytko zabralismy , a do tego wczesniactwo corci ) , ale
    polozne trzymaly mnie za reke , pomagały oddychac podczas skurczy , mowily do
    mnie , uspokajaly - od razu bylo mi razniej i przyjemniej , mimo , ze wcale nie
    panikowałam i wcale nie prosiłam o pomoc . no a same sale - generalnie
    odnowione, niektore nawet calkiem niedanwo - jedna nowa toaleta , lazienka
    troche przedpotopowa, ale przeciez kolor plytek nie jest wazny . czysciutko ,
    schludnie , a jak cos nie odpoiwada- wystarczy poprosic i juz - np. o zmiane
    przescieradła , jesli sie zabrudzi . no i ostatnia najwazniejsza rzecz -
    doskonala opieka nad noworodkami , ktore sa przy mamie z drobnymi przerwami na
    badania od 5 rano do 22 wiecozrem - noc bez dizecka jest na prawde zbawienna ,
    wreszcie mozna troche oodpoczac, co po porodzie jestbardzo wazne . wszystko
    kolo dzieci robia polozne , przewijanie , mycie - mama musi troszke odpoczac i
    sie zregenerowac. a co do poloznych - tych opiekujacych sie dziecmi , to tylko
    2 naliczylam sie niezbyt milych , a cala reszta jest naprawde kochana -
    pomagaja karmic (czsami trzeba powiedziec, ze sie nie umie ,czasami same sie
    domyslaja ) , dokarmiaja dzieciatko , ale zawsze za zgoda i wiedza mamy i tylko
    kiedy jest ssensowne uzasadnienie (brak pokramu etc) . odwiedziny - bez
    ograniczen godzinowych . to chyba na tyle z waznych rzeczy . przepraszam za
    chaos wypowiedzi , ale lece do Malutkiej , bo jest pora jedzenia i zaczyna juz
    grymasic trzymam mocno kciuki i zycze udanego porodu , albo raczej mało
    szwow, bo to pierwsze na pewno bedzie
    ps. lewatywa i podgalanie - tylko na wyrazne zyczenie pacjentki !
    pozdrawiam
    iza



    Temat: Czy naprawde na Kamienskiego jest az tak..
    kozaczku, rodziłam na Kamieńskiego w lutym tego roku. Ponieważ miałam ciążę
    przenoszoną, leżałam najpierw na patologii ciąży (4dni przed porodem). Moje
    wrazenia:
    1.patologia ciąży: byłam zadowolona z tego oddziału; czysto, sale 3-os,
    położnych wystarczająco dużo i troskliwe, zawsze można było przyjść z
    wątpliwościami i prośbą; u lekarzy ciężko z informacją - gadać im się nie chce,
    trzeba łazić i pytać, pytac i pytać; zimno było, zwłaszcza w toalecie,
    skarżyłyśmy się, to pielęgniarki załatwiły gdzieś grzejnik i nam grzały;
    2. porodówka: dla mnie dramat, miałam okropnie trudny poród, lekarki zwlekały z
    cesarką, aż mała zaczęła się podduszać, tętno spadło i trzy lekarki
    przyleciały, jedna z nich wypchnęła mi córcię bez wystarczającego rozwarcia;
    potem jedna nie potrafiła mnie sama zszyć tak byłam poharatana (leczę się do
    dziś), zawołała drugą i dwie szyły, z wziernikami; ogromny minus tej porodówki,
    to to, że nie maja swojego anestezjologa, wołają go w razie potrzeby (jak jest
    właśnie zajęty, to problem); lekarze mają problemy z komunikacją między sobą -
    rodziłam 16godzin - czterech lekarzy mnie badało i musiałam całą historię od
    początku powtarzać za każdym razem; położna sympatyczna i ciepła, ale gdy
    rozwarcie nie postępowało, nie spróbowała mi nawet pomasować krocza, poza tym
    gdy obok w sali rodziła dziewczyna przez godzinę - przez cały ten czas kazała
    mi powstrzymywać skurcze parte (brak słów jaki ból); poza tym pięknie - piłka,
    worek sako, materac, wanna (do której nie pozwolono mi wejść, bo miałam
    kroplówkę- ja tak w ogóle miałam rodzić w wodzie, miałam zrobione potrzebne
    badania); tyle;
    3. położnictwo aseptyczne, czyli sala poporodowa: milutka; są same 2-osobowe,
    jedna jedynka super lux płatna; czysto i jeszcze raz czysto; rewelacyjne, nowe
    łazienki; co chwila wymieniane kosze i myte toalety; jedyny problem, to brak
    opieki i zainteresowania pielęgniarek; miałam wrazenie, że cały oddział szykuje
    się do strajku - niezadowolone, z pretensjami, brrr.. Lekarka rutynowo przy
    wypisie przypisuje ergotaminę (na obkurczenie macicy) - uwaga mamy karmiące
    piersią!! - ginekolog dwa dni po wypisie kazał mi odstawic ten lek, a macica
    pięknie się obkurczyła od karmienia; za to cudowne salowe, bardzo pomocne,
    wesołe, pomagały nawet w tym, co nalezało do pielęgniarek; zero wspierania
    karmienia piersią! ciężko o fachową pomoc; najgorsza była kąpiel noworodków -
    nazywałysmy to Obchodem SS - wpadały, szarpały malucha pod kran, swoim mydłem,
    nie bacząc na upodobania mam i alergie, wszystko trwało 1 min może, na drugi
    dzień nie pozwoliłam im kąpać mojej córki, sama się tym zajęłam.
    Oj, najmocniej przepraszam za rozmiar tego postu. Powodzenia



    Temat: choroby w PRL
    luccio1 napisał:
    > kitjensen napisała:
    > > lekarze byli rzetelniejsi...
    > Prawda. To było jeszcze pokolenie zaczynające aktywność zawodową przed wojną.

    Hola hola, mociumpanstwo - to nie bylo wszystko lagodne jagniatka-wyrozumiale
    Judymy o cudotwórczych raczkach.
    Samo narodzenie sie przed wojna niczego nie gwarantowalo, a przedwojenna
    medycyna tez nie byla na takim znowu wysokim poziomie ani tez podejscie do pacjenta!
    Dzisiejsza diagnostyka? Skomplikowane operacje? Lasery? Przeszczepy skóry albo
    organów? Drenaze? Srodki przeciwbólowe? Odpowiednie leki w odpowiednich
    ilosciach? Witaminy? Jakies nieslychane fanaberie pacjentów jak niepalenie,
    zadanie czystej wody, zdrowienie w ludzkich warunkach, brak ponizenia, albo
    jakies czyste przescieradla, higiena? Ha! Dobrze, jesli rece myli!
    Ani za przedwojniem ani za perelem nie tesknie.
    Niestety z PRLu pamietam, ze lekarze mogli sobie byc prymitywnymi sadystami i
    sadystkami i nikt ich nie sprawdzal - alternatywy nie bylo, chyba ze uciec na
    Zachód.
    Kaleczono nawet noworodki przy porodach, bo lekarze i polozne po prostu znecali
    sie nad rodzacymi - moja mama miala szczescie, ze "tylko" zmuszali ja do lezenia
    na plecach i nie nacieli, a dzieci, w tym mnie, wyciskala jej polozna
    naciagnieta szmata a nie lokciem, jak to sie potrafilo zdarzac! Ja sie urodzilam
    podduszona a potem mama miala "tylko" potworna migrene co miesiac przez reszte
    perelu.. i oczywiscie czasem tylko mogla dostac niedzialajacy lek na jakis
    prehistorycznych wolkach zbozowych.
    Moja znajoma od urodzenia w perelowskich latach 70 ma popsute i wywichniete
    biodro, bo ja lekarz po narodzeniu zlapal za jedna stópke i podniósl do góry,
    zeby tak dyndala, tylko dla orzeczenia ze to naprawde dziewczynka. Juz nie mówie
    o wyrafinowanych torturach typu zabieranie nowonarodzonych i trzymanie w jakiejs
    upiornej perelowskiej sali, jak najdalej od tej wstretnej i rozwydrzonej matki,
    która mogla potrzymac dziecko tylko przez chwile przy karmieniu.
    Pielegniary byly ponure i nieludzkie, i razem z lekarzami krzyk byl na
    pacjentów, ze im nie tak choruja albo nie tak zdrowieja, krzywo rosna etc.
    Dodatkowo brak kompetencji, olewczosc zupelna - machneli krzyzyk w ksiazeczce i
    wracaj skad przyszlas, lecz sie sama..

    Zbyt czesto lekarze nawet jesli mieli dobra wole i zdolni byli, i tak nie mogli
    nic zrobic dla pacjenta - nie bylo po prostu leków a sprzet byl prehistoryczny.
    Ludzie w miare moznosci musieli sami zdrowiec i chorowac w domu, ale jesli sie
    mialo nieszczescie miec cos na tyle powaznego, ze nie pomagaly ziólka,
    zoladkówka albo propolis, to pieklo. Rak? Smierc w butach. Gosciec, wilk,
    cukrzyca i inne choroby przewlekle? Choroby psychiczne? Powolna smierc lub
    wegetacja w mekach i upokorzeniu, chyba ze sie cudem mialo dojscie do leków z
    Zachodu.
    Alergia? Cierp przy kazdym posilku, az cos samo odpadnie.

    Juz nie mówiac o slynnych potworach, dentystach..
    Rwali i borowali co popadlo, jak kowale za króla Cwieczka, bez znieczulenia, na
    chama, na zywca, doroslym ludziom zeby z korzeniami.. nic dziwnego ze ludzie
    albo sie bali chodzic i zeby mieli popsute, albo chodzili i zeby mieli dodatkowo
    poniszczone albo w najlepszym przypadku zwienczone pieknym zlotem z przodu.

    Cale szczescie ze te koszmary sie w wiekszosci skonczyly, dzieki dobremu
    zaopatrzeniu!
    Choc to upadlajace podejscie do pacjenta nadal i dzis spotkam niestety w
    panstwowych placówkach - tak samo jak w innych postperelowskich serwisach dla
    ludzi. Pacjent przeszkadza bo kweka i sie domaga...




    Temat: Rosja odrzuca propozycję Brukseli w sprawie Kal...
    c.d.(serwer gazety urwał mi poprzedni list)
    Gość portalu: Sasza napisał(a):

    >
    > > A ilu Polaków z Katynia, Charkowa i Miednoje osiedliło się w Rosji? ZERO !
    > !!
    > > Wszystkich sowieci wymordowali.
    >
    > Po pierwsze obozy dla Polakow nie byly w tych miejscowosciach, ktore raczyles
    > wymienic, a w Starobielsku, Ostaszkowie oraz Kozielsku. Po drugie kilkuset z
    > przetrzymywanych w nich oficerow przezylo - slyszales o Griazowcu? Przezyl
    > takze na przyklad gen. Anders.

    W porządku, wyraziłem się nieprecyzyjnie. Powinienem napisać: "Polaków których
    przywieziono do Katynia, Charkowa i Miednoje".

    >I po trzecie zbrodnia katynska nie moze
    > usprawieliwic warunkow, ktore doprowadziwly do smierci kilkudziesieciu
    tysiecy
    > jencow wojny 1920 r.
    >

    Kilkunastu, a nie kilkudziesięciu, tysięcy.

    >> Nic nie rozumiesz Sasza, to oni byli agresorami. Chcieli zapanować nad
    Europą!
    >> Takie plany miał Lenin i jego kompani. Wyrzuć wreszcie te podręczniki
    historii
    >> dla KGB i KPZR.

    >
    > To Ty nic nie rozumiesz. Z punktu widzenia Rosjan atak Pilsudskiego na
    Ukraine
    > nie roznil sie niczym od ataku powiedzmy Napoleona w 1812 r. W maju 1920 pod
    > haslem walki z najezdzca do Armii Czerwonej wstapilo wielu oficerow bylej
    armii
    >

    Już się gubisz Sasza, już ci się mylą lata. Chyba że cię tak w Rosji uczyli
    historii, że skutek wyprzedzał przyczynę. Piłsudski chciał wyzwolić Ukrainę od
    bolszewików i pozostawić ją jako suwerenne państwo, zaprzyjażnione z Polską.
    Wyprawa kijowska zaczęła się wiosną roku 1920, czyli nie mogła byc przyczyną
    wojny polsko-bolszewickiej która się zaczęła na początku 1919 roku.
    Ty nie jesteś rusofilem, ty bronisz bolszewików! Dzicz bolszewicka zaatakowała
    nas jak jeszcze byliśmy noworodkiem. A ich propaganda fałszywie mówiła o tym że
    dają narodom prawo do samostanowienia. Ty wierzysz w te leninowskie kłamstwa?
    Już nawet Rosjanie w nie nie wierzą.

    > > Ja wiem że to Was boli, ale niestety tutaj Chińczycy okazali się mądrzejsi
    > od
    > > Was.
    >
    > W czym okazali sie madrzejsi? Wypowiedasz sie dosc enigmatycznie. Czy w tym,
    ze
    >
    > ograniczyli reformy tylko do gospodarki, pozostawiajac rezim polityczny?

    Po pierwsze nie sprzedali Hong-Kongu tylko wydzierżawili na 100 lat
    najsolidniejszemu partnerowi na świecie. Po drugie nie wstydzą się uczyć od
    innych. Po 5 latach od odebrania Hong-Kongu wygląda na to że to Chiny będą
    raczej takie jak Hong-Kong a nie odwrotnie. Hong-Kong ma świetne kontakty
    finansowe z całym światem. Już z Hong-Kongu i nie tylko na całe Chiny idą
    najnowsze technologie. Nawet Rosjanie przywożą ich, a nie swoje, produkty na
    nasze bazary. Jeśli będą mieli takie podejście do nowych technologii jak Misza
    z Rostowa, tzn. że wystarczy już jak pokażą światu że zrobią jakiś prototyp
    tego co inni produkują seryjnie, to pozostaną zacofani w dziedzinie nowych
    technologii.
    Żeby nie było wątpliwości - ja nie chciałbym żeby tak było. Ale jeżeli oni
    uważają że tak jest OK ?
    A jak Chiny połączą się z Taiwanem, jednym z największych producentów
    nowoczesnych wyrobów, o co teraz idzie gra, to będą od razu wielką potęgą w
    dziedzinie nowych technologii. Na razie zarzucają na Tajwan sieć powiązań
    gospodarczych i finansowych.
    Ale rzeczywiście pozostawili bez zmian reżim polityczny, co moim zdaniem jest
    błędem i się prędzej czy później na nich zemści. Pewnie pójdą drogą
    uwłaszczenia nomenklatury. W Korei Płd. całkiem niedawno nastąpiło przejście od
    dyktatury do demokracji, więc takie rzeczy w Azji nie muszą przebiegać bardzo
    gwałtownie.

    > Jakos
    > bowiem wielkich osiagniec chinskiej kosmonautki sobie nie przypominam ;))
    >

    Bo ich jeszcze nie było. Jest trochę niejasności z datami
    kiedy Chińczycy mają być w Kosmosie i na Księżycu. Ja datę roku 2005 wziąłem ze
    strony:
    news.astronet.pl/news.cgi?1268

    Ale GW podawała że to ma być w 2008 roku:

    www2.gazeta.pl/nauka/1,34137,93615.html

    Na pewno ich program kosmiczny jest zakrojony na szeroką skalę - mają
    pieniądze i technologie.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukano 172 rezultatów • 1, 2, 3 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.