Strona Główna
Jacek Radziński
Jacek Bąk
Jacek Monasterski
J Tuwim
jagelonia Białystok
jak napisać apel
jaja grypl
Jacek Wszoła
jak dodzwonic sie
J220 tryb głośnomówiący
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katkaras.opx.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jak łatwo zarobić pieniądze





    Temat: Jak wyemigrowac do Am. Pld. ?
    Ci, którzy chcieliby wyemigrować powinni podjąć próbę znalezienia zatrudnienia
    jeszcze przed wyjazdem. Pracowałam w Ameryce Południowej prawie przez cztery
    lata. Wyjechałam z żelaznym listem polecającym od generała jednej z
    korporacji, w których byłam zatrudniona, byłam na siedmiu rozmowach
    kwalifikacyjnych na przestrzeni miesiąca i w końcu znalazł się wakat...
    z którego zrezygnowałam po kilku tygodniach, bo korporacja była ta sama,
    mentalność różna. Przez kilka miesięcy uczyłam angielskiego i geografii na
    różnych uczelniach i w szkołach językowych. W trzech, czy czterech równolegle,
    aby móc się utrzymać. Przyszłam prosto z ulicy, bez znajomości. Jedyny problem
    polegał na uzyskiwaniu wynagrodzenia za moją pracę, więc odpowiedziałam na
    ogłoszenie i .. przebranżowiłam się. Podjęłam pracę w liniach lotniczych, ale
    też nie od razu.

    Mój pierwszy życiorys wysłany do tamtejszego monopolisty wylądował w koszu, bo
    na 100 miejsc przyszło kilka tysięcy aplikacji. Spróbowałam jeszcze raz
    zaniżając swoje wykształcenie i podkreślając znajomość kilku języków. To oraz
    europejskie pochodzenie (czyt. brak potrzeby posiadania wiz przy lotach
    transatlantyckich) zaważyło na otrzymaniu propozycji bezpłatnego kursu. Kurs
    (8h dziennie)trwał cztery miesiące,równolegle do kursu musiałam zarabiać
    pieniądze na utrzymanie, więc wieczorami dalej uczyłam. Potem podeszłam do
    rządowych egzaminów uprawniających mnie do legitymowania się międzynarodową
    licencją lotniczą na kilku typach samolotów i dopiero wtedy dostałam propozycję
    zatrudnienia i na kilka lat zauroczył mnie tryb życia na walizkach.

    Podsumowując, lepiej znaleźć pracę wcześniej, lub ...mieć pomysł i pieniądze na
    rozpoczęcie własnych inicjatyw. Jazda bez "zabezpieczonych tyłów", jeżeli nie
    ma się wsparcia znikąd, może bowiem okazać się jazdą bez trzymanki, jak było w
    moim przypadku. W Ameryce Południowej bardzo łatwo znaleźć się na bruku,
    dlatego ostrzegam osoby chętne do romantycznych zrywów. Mnie akurat się
    udało,bo praca była ciekawa i wyjątkowo dobrze płatna jak na ówczesne czasy i
    na polskie warunki.

    Wynikało to z ogromnej (jak mniemam) determinacji i samozaparcia, aby tam przez
    pewien czas zostać i mojego ... młodego wieku. Nie zawsze bywa jednak tak
    różowo.






    Temat: Czy to taka atrakcyjna praca ?
    Myślę, że Paweł i Peko mają tylko częściowo rację. Problem tkwi chyba w czymś
    innym. Ludzie chcą łatwo żyć i lekko zarabiać pieniądze. Mało który maturzysta
    wybiera inżynierski kierunek studiów, gdzie jest mnóstwo wyższej matematyki,
    fizyki, mechaniki, ogromna ilość ćwiczeń projektowych - wolą kierunki
    humanistyczne, znacznie łatwiejsze do skończenia. Niestety po tych kierunkach
    jest znacznie trudniej znaleźć pracę. Chory jest nas system oświaty. Natworzono
    w każdej szkole zawodowej licea profilowane, które kształcą nie wiadomo kogo.
    Jest się po czymś takim bezwartościowym zawodowo. Nagle okazało się że mamy tak
    utalentowaną młodzież, że nie ma chętnych do szkół zawodowych. W związku z tym
    zaczęło brakować kierowców, szwaczek, spawaczy, cieśli, murarzy i innych
    fachowców. Ci którzy do tej pory pracowali, rozjechali się po europie, a
    pracodawcy obudzili się z ręką w nocniku, nie potrafili właściwie docenić
    największego potencjału produkcyjnego jaki posiadali. Straszono ludzi, że na
    ich jedno miejsce pod bramą czeka dziesięciu innych. I co? Mylili się !!!
    Uczniowie, zdają sobie sprawę, że nawet przy ponad 50 % nieobecności nie będą
    mieli problemów z przechodzeniem z klasy do klasy. Wiedzą, że za każdym uczniem
    idą pieniądze. Zdają sobie sprawę, że nauczyciel ma tysiące problemów jeśli
    uwali ucznia i że w związku z tym tego nie robią. Nie zdają sobie jednak
    sprawy, bo nikt im tego nie mówi, że życie i pracodawcy zweryfikują ich wiedzę,
    umiejętności i intelekt. Stąd te tłumy prawników, socjologów, psychologów,
    politologów itp. pchających się do pracy w urzędzie. Do pracy, w której
    pracodawca nie wymaga zbyt wiele. Nie potrzeba myśleć, działać kreatywnie,
    posiadać szczególnych umiejętności, no bo pewnie zdolny treser nauczyłby
    nawet małpę kilku grzecznych słów i też mogłaby przyjmować wnioski o zasiłki. A
    po to żeby tylko wegetować wystarczy aż 800 zł.






    Temat: Ta propaganda jest lepsza niż Monty Python
    Gość portalu: zbalansowany napisał(a):

    > Danale kochanie, jakas twoja sasiadka napisala do mnie. Czy ty wiesz o co jej
    > chodzi?
    >
    nu, balansiczku, po kolei. po pierwsze, jakbys na poczatku naszego flirtu nie
    byl taki zawziety, to bys sam zobaczyl, ze zawsze rozroznialam miedzy "ludem" a
    arafatem & co, i zawsze to podkreslalam. to ty "ziales" wtedy moja pracownica
    domowa, a ona kobitka swietna, chociaz podejrzewales mnie o rozne takie
    nieladne... ale arafat & co, nu, tu ja tygrysica i to z tamtymi pazurami.
    wiesz, ona mi sama kiedys powiedziala, ze boi sie wlasnych rodakow, nu?
    a co do tej mojej sasiadki, to tak (i nie "zawziewaj" sie, bo znow cos
    przeoczysz): przede wszystkim, to ona napewno skrajnie lewicowa, potem to ona
    nienawidzi szarona, i trzeba jej sie zapytac, dlaczego. dalej, to co pisze o
    poszukiwaniach, to prawda, zdarzaja sie takie sytuacje, ale ona pokazuje tylko
    jedna strone medalu a normalnie to medal ma ich dwie. poniewaz staram sie,
    naprawde staram sie choc nie zawsze z sukcesem, byc obiektywna, wiec musialabym
    znac i druga strone tez. co do zachowania sie zolnierzy, to jesli takich sie
    zlapie (a przeciez mety sa w kazdym narodzie, i u nas i w polsce i w australii
    nie?)to ida pod sad wojskowy, i takie procesy juz byly. sluchaj moj drogi,
    mysle, ze masz wiecej niz 5 lat. wiemy dobrze, ze swiat nie jest bez skazy a
    ludzie nie sa aniolowie. wojna jest brudna rzecza i nikt zadnej wojny nie
    wygral w bialych rekawiczkach. i sam wiesz, ze my nie mozemy przegrac zadnej.
    i jesli zechcesz choc troszke, ciut ciut, byc objektywnym, i linkow masz w
    rekawie ile chcesz, to sprawdz: do przybycia arafata bylo to wzglednie cicho,
    arabowie z terenow (doceniasz, ze nie chce prowokacji i nie pisze ze
    zdobytych??:)) mieli latwe dojscie do pracy i tym samym do zarobienia
    pieniedzy, zamachow prawie nie bylo, w kazdym razie my moglismy z tym zyc, na
    granicznych dzielnicach jerozolimy dzieci arabskie i izraelskie graly w pilke
    razem.... ten gosc robil i robi wszedzie spustoszenie gdzie sie znajduje,
    wyrzucali go i z libanu i z tunisu i zobacz jak ich przegonil swietej pamieci
    krol jordanski: tak ich gonil, ze zwiewali do israela po zycie (czarny
    wrzesien). czekam niecierpliwie, az arabowie pogonia go stad, forsy jak widac
    ma dosyc, nie trzeba sie martwic o pite i jego ulubiona chalwe ... nu, i wtedy
    mozna bedzie zabrac sie do uporzadkowania tego balaganu...



    Temat: jak zarobic 15 EURO miesiecznie ZA NIC?
    jak zarobic 15 EURO miesiecznie ZA NIC?
    Surfbar EuroBarre po podboju Francji (swojej ojczyzny) i Wloch swieci w chwili
    obecnej triumfy w Polsce, dajac mozliwosc

    zarabiania kazdemu chetnemu.
    Zarabianie z EuroBarre polega na pracy na komputerze z wlaczonym niewielkim
    paskiem reklamowym (tzw. surfbar). Im dluzej jest on

    wlaczony, tym wiecej nalicza nam punktow, a im wiecej punktow tym wiekszy nasz
    zarobek!

    EuroBarre posiada niezaprzeczalne atuty dajace firmie palme pierwszenstwa
    wsrod innych systemow typu "zarabianie przez internet".

    A mianowicie:

    * system prowadzony jest przez uczciwa firme przelewajaca co miesiac swoim
    uzytkownikom kwoty rzedu tysiecy euro !
    * EuroBarre w celu zwiekszenia liczby swoich uzytkownikow wynagradza cie
    dodatkowo taka sama suma pieniedzy, jaka uzbiera Twoj

    polecony - i to bezterminowo!
    Mowiac inaczej - otrzymujesz za kazdego czlowieka ktory zapisze sie dzieki
    Tobie do EuroBarre az 100 % jego zarobku!
    Zaden, absolutnie zaden system oprocz EuroBarre nie oferuje Ci takich warunkow!

    Tak wiec mozna stwierdzic, ze nie dosyc iz masz pewnosc ze pieniadze jakie
    uzbierasz wplyna na Twoje konto (co w czasach masowych

    oszustw w internecie jest juz same w sobie niezwykle), to jeszcze swoje
    zarobki mozesz mnozyc polecajac EuroBarre swoim znajomym!
    Pomysl - jesli polecisz firme 10 ludziom, zarobisz 10 razy tyle niz gdybys
    mial pracowac samodzielnie.
    A co bedzie jesli polecisz firme 100 osobom ? Czy zdajesz sobie sprawe z tego
    jak blyskawicznie beda rosly Twoje zarobki w

    EuroBarre ?

    Nie zastanawiaj sie dlugo - nie trac szansy nim ubiegnie Cie konkurencja!
    Zapisz sie do EuroBarre i polecaj firme innym!
    Na mojej stronie znajdziesz calkowity poradnik zarabiania w tym systemie.
    Wbrew obawom, jest on bardzo latwy w obsludze.

    Zapraszam!

    po więcej szczegółów na temat Eurobarre - jak zainstalowac, obslugiwac,
    wyplacic pieniadze zapraszam na moja stronke




    Temat: książeczka mieszkaniowa w PKO BP - dużyproblem
    książeczka mieszkaniowa w PKO BP - dużyproblem
    Chciałbym zainteresować Państwa specyficznymi praktykami, jakie
    stosuje w ostatnim czasie PKO BP, a przynajmniej jego poznański
    oddział.

    PKO BP reklamuje jako formę oszczędzania książeczki mieszkaniowe
    (które zakładać można na okres od roku do trzech lat). Są one
    reklamowane jako usługa, dzięki której można oszczędzić pieniądze
    np. dla dziecka.

    Załóżmy, że taka forma książeczki zostaje dziecku założona na okres
    1 roku. Zwykle w tym czasie oszczędzi się sumę kilku tysięcy pln +
    niewielki uzyskany procent. Gdy jednak po terminowym roku, po
    wygaśnięciu książeczki, rodzice zgłaszają się do banku, aby w
    dalszym ciągu dysponować pieniędzmi (i np. skorzystać z jakiejś
    innej, bardziej korzystnej formy oszczędzania), bank odmawia (!!!)
    wypłaty pieniędzy twierdząc, że wymaga to zgody (dla obojga
    rodziców) uzyskanej od sądu rodzinnego.

    Uzyskanie takiej zgody oczywiście wiąże się z opłatami, a poza tym
    trwa pewien czas, jak mnie poinformowano – np. ok. 2 miesięcy. W tym
    czasie PKO BP obraca pieniędzmi dziecka / rodziców nie wypłacając z
    tego tytułu żadnego procentu, a rodzice nie mogą dysponować
    pieniędzmi dziecka. Bank motywuje to ochroną jego praw, ale co mają
    wspólnego prawa dziecka z pozbawianiem go możliwości oprocentowania
    na innej lokacie oraz koniecznością ponoszenia kosztów sądowych –
    trudno wytłumaczyć. Łatwo tez się domyśleć, że nikt normalny nie
    założy takowej książeczki dla małego dziecka na okres roku czasu
    wiedząc, że potem czeka go przeprawa przez sąd rodzinny. Pracownicy
    PKO BP nie informują więc o tych trudnościach.

    Można tez sobie wyobrazić hipotetyczną sytuację, gdy sąd rodzinny z
    jakichś formalnych powodów odmawia zgody rodzicom na dysponowanie
    pieniędzmi. Poinformowano mnie, że może to się zdarzyć np. w
    przypadku dużej wpłaconej sumy. W przypadku mojego dziecka mówimy o
    dziecku 7-letnim. W tym wypadku Bank do 18 roku życia (a więc przez
    11 lat) będzie mógł obracać nieoprocentowanymi pieniędzmi dziecka /
    rodziców, a ja wpłacając pieniądze w dobrej woli jestem pozbawiony
    jakiejkolwiek możliwości kontroli nad nimi, np. lokowania ich
    bardziej korzystnie.

    Jeszcze do niedawna nic takiego nie miało miejsca (rok temu
    likwidowałem inną okresową książeczkę mieszkaniowa założoną dziecku)
    i wygląda na to, że jest to wyjątkowo cyniczny sposób zarabiania
    przez PKO BP pieniędzy.

    jeśli ktoś ma jakiś pomysł, co zrobić z tym specyficznym pomysłem
    Banku, to chętnie podam mu swoje dane.



    Temat: Oj niedobrze niedobrze...
    chciałbym Cię zrozumieć...
    Naprawdę chciałbym Cię zrozumieć ale nie jest to takie łatwe. Żeby nie było
    szpitalnego brudu, też muszą być pieniadze. To nie tylko kwestia mycia rąk i
    jednorazowego sprzętu. To także kwestia remontów, wykładzin,
    szczepień /szczepienia p.ko wzw są od niedawna płatne, komuś sie "opłaca";)/,
    to sprawa wynagrodzeń dla pielęgniarek i tego czy każdy szpital ma epidemiologa
    który czuwa nad takimi sprawami. To sprawy jednorazowych pieluch /kto je teraz
    tak łatwo refunduje, pokaż mi takiego ?/, to sprawy prania pościeli i lamp UV
    itd, itd, itd...
    Ktoś gdzieś zostawił chustę w brzuchu i zapamiętano to na długo, długo...Nie
    zapamiętano innemu chirurgowi, że kiedyś zdobywał wiedzę kosztem nieprzespanych
    nocy a teraz za marne grosze operuje, bo kocha swój zawód.
    Medycyna nazywa się sztuką, bo to nie jest rękodzielnictwo. Prawdziwy
    chirurg "ma nosa", bo sztuka jest elitarna.
    Widziałeś kiedyś jak wygląda zakrwawiona chusta w powłokach brzusznych? Dlatego
    te chusty po prostu zawsze się liczy po zabiegu. Wiesz kto liczy? Czy
    absolutnie nie istnieje możliwość takiej pomyłki? Kto wie w jakim stresie
    pracuje niejednokrotnie chirurg, jak bardzo czasem jest wycieńczony? Kogo to
    obchodzi! tak najlepiej.
    To nieprawda, że lekarze nie są karani. Wielu zostało ukaranych surowo. Ale nie
    chciałbyś chyba aby populistyczne żądania wzięły górę. To postawiłoby Cię w
    jednym szeregu z Neronem w ubieganiu się o przyzwoitość.Te sprawy naprawdę
    musza rozstrzygać specjaliści. Inaczej sie nie da.
    Teraz inna grupa elitarna, prawnicy wytaczają naprzeciwko pasqdnych doktorów
    coraz większe działa. Wiesz dlaczego? "Kasa misiu, kasa..." -jak mawiał trener
    Engel.Najwięcej można zarobić /razem z klientem/ na zarażeniu WZW. Przestaje
    się zatem liczyć etyka prawnicza.
    Może kasy chorych odpuściłyby trochę pieniędzy "na czystość " z tych chociażby,
    przyznawanych na odprawy dla swoich odchodzących co kilka miesięcy pracowników?
    Może, ale przecież kasy są z politycznego klucza. To jest korytko. Jakże więc
    zrezygnować z tych pieniędzy? A ty szukasz winy wśród harujących lekarzy. To
    nie takie proste niestety...




    Temat: "S": MENiS oszczędza na nauczycielach
    Nie jestem nauczycielem, ale moja Matka jest nauczycielką z 35-
    letnim stażem (chyba w końcu pódzie na emeryturę i da sobie
    spokój z użeraziem się z coraz bardziej rozwydrzonymi
    dzieciarami za gówniane pieniądze), a moja Żona jest
    nauczycielką stażystką (za jeszcze bardziej gówniane pieniądze,
    ale to niestety lubi robić :(((. I jak sobie patrzę na to, jak
    Wy (nauczyciele) dajecie się robić w bambuko, po prostu z sił
    opadam. Chcecie być kulturalni i zawsze z klasą - a czym
    zamierzacie wyżywiać swoje rodziny - klasą, czy kulturą????
    Popatrzcie na górników, stoczniowców - byle jaki problem, a już
    lecą na ulice i palą opony, rzucają butelkami - wiem, że tak to
    się zwykle chamstwo zachowuje - ale tak trzeba!!!!! Bo to
    skutkuje!!!! I nie odpuszczajcie, bo każdy rząd, nie ważne jaki,
    Was wykorzysta i dostaniecie ochłapy (zwane podwyżką) ze stołu
    górników, hutników, stoczniowców. Bo oni ciężko pracują. A Wy
    nie!!!???? Niech sobie stanie taki niewykształcony palant przed
    klasą pełną rozwydrzonych bachorów i niech spróbuje coś ich
    nauczyć, a jak się nie da ich nauczyć, to niech usłyszy od
    swojego dyrektora "a co Pan/Pani zrobiła w tym kierunku, żeby
    ich tego nauczyć??" To wtedy zobaczy, że nie jest łatwo.
    Nauczyciel wcale nie pracuje 18h/tydz - ja to wiem (inni mężowie
    nauczycielek pewnie też), nauczyciele to wiedzą - moja Żona (za
    przeproszeniem) zapieprza po ponad 40h/tydz, bo trzeba się
    przygotowac do lekcji, bo trzeba dzieciom klasówki przygotować,
    bo trzeba sprawdzić, bo niepłatne godziny dla rodziców, bo
    niepłatne wywiadówki raz na miesiąc i do tego musi się za własne
    (czytaj: przeze mnie zarobione, bo tego co ona zarobi to na
    przedszkole ledwo co wystarcza) pieniądze dokształcać, bo -
    pomimo wyższego wykształcenia pedagogicznego - kwalifikacje za
    niskie. A kiedy czas wolny. Dodam tylko, że stażyści podwyżek
    nie dostali. I teraz kiedy chcą Wam przypieprzyć 2 godziny
    dodatkowo, Wy chcecie spasować. Za chwilę przypieprzą wam
    pensum=25h/tydz i co zrobicie? Też nic? Ludzie!!!! Nie dawajcie
    nic!!! Waszym problemem jest zbyt wysoka kultura!!!! Popatrzcie
    na chamstwo, co osiągnęło - wysokie odprawy, duży socjal, a
    Wy???!!!! Zawsze uznajecie czyjeś słuszne racje (niech dostanie
    podwyżki, bo ciężko pracuje, bo tamto, bo siamto), a swoich jak
    najbardziej słusznych racji nie chcecie uznać????!!!! Ludzie!!!
    Nie dawajcie się i walczcie o swoje!!! A metod walki uczcie się
    od innych, od tych, co wywalczyli!!! I nie martwcie się tym co
    inni powiedzą, bo najważniejsze jest to, żeby WASZE dzieci
    głodne nie były! Pozdrawiam



    Temat: Szeptel? Howell? można zarobić na day-tradingu??
    :)
    Gość portalu: Eleonora napisał(a):

    > Pozdrawiam wszystkich związanych bardziej niż ja z rynkiem kapitałowym i mam
    > gorącą prośbę do Osób którzy więcej niż 8 godzin dziennie poświecają
    giełdzie!
    >
    > Mój przyszły mąż twierdzi - jest o tym święcie przekonany (choć nie wiem
    skąd
    > wynikat to jego przekonanie bo oprócz dochodów kapitałowych ma pewne źródło
    > pieniędzy), że w ciągu dnia spokojnie udaje się zarobić ok. 1% (odliczając
    > już 2x 049% na prowizje od kupna i sprzedaży) Twierdzi, że nawet od kwoty
    > 100. 000 można dziennie wyłuskać ok. 900 złotych! (x więcej niż 12 dni daje
    > niezłą kwotę w miesiącu!) Dla mnie to sprawa honoru, bardzo zależałoby mi na
    > tym aby wiedzieć czy ktoś nie próbuje mi (z wykształcenia prawnikow)
    poprostu
    > opowiadać o swoich życzeniach i marzeniach, które nie znajdują potwierdzenia
    > w rzeczywistości. Czy naprawde siedząc od 10;00 do 16;10 przed monitorem z
    > notowaniami on-line można zawsze wychwycić moment kiedy kurs dołuje i
    > sprzedać po paru godzinach (lub wcześniej) kiedy jest on na górce? Podobno
    > wystarczy popatrzeć na Szeptel, Howell itp rzekomo te różnice kursowe po 12%
    > lub więcej na monitorze daje się łatwo przełożyć na rzeczywiste 1 - 2% zysku?
    >
    > Z GÓRY BARDZO DZIĘKUJĘ !! TO MOJA OSTATNIA DESKA RATUNKU (kolega z ING
    > Barings ani kolega z Dresdner Kleinwort Wasserstein nie chcieli udzielić mi
    > takich informacji .... twierdząc, że nie anonimowo o takich rzeczach nie
    będą
    > mówić?!)
    > POZDRAWIAM - ELEONORKA
    Prosze bardzo zrobie to anonimowo bo tym sie różnię od tych specjalistów z
    banków, że wiem o czym pisze. Anonimowo to oni zapewnie doznają zaniku linii
    papilarnych na palcach od przebywania w toalecie.
    A teraz do rzeczy. Jako prawnik (papuga) powinnaś po takich wyznaniach
    przyszłego kierownika ds. uczuciowych sporządzić intercyze. Oczywiście te
    Twoje przyległości mają racje twierdząc, że MOŻNA...kiedy podaje procentowe
    zmiany notowań. Jednak aby to MOŻNA osiągnąć potrzebne są dwie strony rynku.
    Kupujący i sprzedający oraz wartość obrotu. Na samej procentowej zmianie cen
    można jedynie nauczyć się pewnych ruchów notowań. A zarobić to można na
    zamkniętych pozycjach (bez skojarzeń) a nie na otwartych.
    I na koniec coś jako praca domowa. Porównaj sobie stope zwrotu z akcji BRE od
    1994 roku do chwili obecnej. Ciekawy jestem czy Twoi koledzy z brakiem linii
    papilarnych na palcach o tym też będą chcieli rozmawiać czy schowają się za
    anonimowością....
    Pozdrawiam
    :)




    Temat: praca w hiszpani
    czesc nazywam sie marzena i od 3 lat mieszkam i pracuje w madrycie. dzis po raz
    pierwszy weszlam na ta stronke i przeczytalam wasze wypowiedzi, i wydaje mi sie
    ze kazdy ma prawo powiedziec co mysli na temat pracy w hiszpani. ja wam powiem
    tylko ze to nie takie latwe jak sobie wszyscy wyobrazaja, bo tu pieniadze z
    drzew nie spadaja, i tak jak w kazdym innym kraju musisz sobie radzic sam,
    ijesli komus sie wydaje ze jak tylko tu przyjedzie to dorazu znajdzie jakas
    fajna, dobrze platna prace to sie myli ( ale jak sie komus uda to moje
    najszczersze gratulacje ), bo najczesciej najpierw zaczynasz od tego co
    znajdziesz ( bo nie masz innego wyboru ), a dopiero z czasem jak juz sie
    wkrecisz w rytm zycia hiszpañkiego to mozesz zaczac zmieniac, ale na poczatku
    zawsze jest trudno a to z dwoch powodow bo po pierwsze jestes w obcym kraju i
    nikogo nie znasz i nadodatek w wielu wypadkach nie znasz jezyka ( wiem jakkie to
    uczucie jak nic nie rozumiesz ) a podrogie nie jest latwo wyjechac i zostawic
    wszystko co miales do tej pory.a co do zarabiania 2000 euro miesiecznie to
    niewiem gdzie sie zarabia takie pieniadze bez ciezkiej pracy. ja natomiast wiem
    co oznacza praca po 12 i nawet wiecej bo sama tak pracowalam i czesto bez
    wolnego, ale to bylo na poczatku, bo po takim czasie jakim ja tu juz jestem moge
    sobie wybrac prace taka jaka ja chce, ale nie narzekam na to ze musialam ciezko
    pracowac bo przynajmniej sie nauczylam szanowac to co mam teraz i nie wybrzydzac
    (zabardzo, jasne ze chcialabym cos leprzebo). a co do tego ze duzo polek pracuje
    przy dzieciach lub na sprzataniu to przeciez praca taka jak kazda inna (a
    przeciez jak tego nie lubia to zawsze moga zmienic , nikt ich tam nie trzyma na
    sile).uwazam ze nie powinno sie ludzia opowiadac tylko tych pozytywnych stron,
    bo przeciez maja prawo wiedziec ze nie zaleznie gdzie sa to bez wysilku i
    ciezkiej pracy nie zdobeda nic, najwazniejsze to chciec!! ale wysilek jest tego
    wary bo jak juz ktos poznal zycie z granica i umie sie odnalesc w nowym
    otoczeniu to naprawde moze byc bardzo szczesliwy.
    moje najszczersze gratulaceje ze ci sie tak zycie ulozylo i mam nadzieje za jak
    sie zmieni to tylko na lepsze, naprawde znam malo polakow potrzacych tak
    pozytywnie na zycie i sadze ze tak jak oni ci tego zazdroszcze (w dobrym
    znaczeniu).
    pozdrowienia z madrytu, mar



    Temat: Kochani Architekci!
    Architektem nie jestem, to pewne. Czy sie nie znam na architekturze? Pewnie
    nie, ale konsument tez nie musi sie znac na produkcji kielbas, ale wie ktora mu
    smakuje i ktora nazywa dobra kielbasa, a ktora zla, a czesto rowniez ile moze i
    powinna kosztowac w porownaniu z innymi produktami na rynku.

    To co lubie, to fakty, najlepiej zilustrowane liczbami. I jezeli ktos mi
    opowiada, ze zarabia 2 tys i odradza swoim dzieciom aby bron boze nie myslaly o
    architekturze, to prostuje te bajki. To, ze architekt nie musi sie znac na
    kosztorysowaniu, to bzdura i prostuje te bajki. To, ze domy trzeba budowac
    kilka lat, to bzdura i prostuje te bajki. To ze projektowanie musi byc
    korygowane i poprawiane i korygowane jeszcze raz w czasie budowy i za pieniadze
    inwestora, to tez "zawodowa zmowa," bo tak wygodniej. Po co robic cos raz a
    dobrze, jak mozna zarobic wiecej na partoleniu i wiecznym poprawianiu i
    udawadnianiu, ze to architekt buduje dom?

    A na zakonczenie taka propozycja dla Panow i Pan architektow: mam wlasnie przed
    soba kolejny projekt inwestycyjny. Jest dosyc unikalny i latwo mozna by bylo
    zidentyfikowac o co i kogo chodzi, wiec troche zagmatwam, ale jest to realny
    projekt. Prosze niech nasi kochani architekci-eksperci wypowiedza sie ile czasu
    trzeba aby to cos zaprojektowac i wykonac cala dokumentacje branzowa, uzyskac
    konieczne pozwolenia, no i oczywiscie jaki powinien byc ich zdaniem koszt tego
    projektu aby zarobic te marne 2 tys, no nie zartuje, aby zarobic, kropka. Ja
    jestem tylko bankierem. Pojecia nie mam na temat architektury i kosztorysowania
    i niczego. Wy macie. Zobaczymy jak to zrobicie. Zgoda? Oczywiscie porownamy
    Wasze opinie z tymi, ktora zostaly juz sformulowane i pieknie oprawione i
    wydrukowane w kolorze i 3D przez takich samych Panow architektow-ekspertow. Jak
    ekspert z ekspertem, po co rozmawiac z przydupasami z jakiegos tam banku. Co Wy
    na to?




    Temat: Atak na Irak w lutym?
    bart.q napisał:
    > To sugerowałoby zatem, że wielkie koncerny naftowe mają już od dawna w
    zanadrzu gotowe patenty na alternatywne źródła energii i tylko chcą jak
    najszybciej spieniężyć tyle ropy ile się jeszcze da.

    Baź tak miły i zaznacz fragment który to sugeruje :) Moim
    zdanie "podtrzymywanie dominacji" to sugeruje , wyrażenie "podtrzymywanie
    eksploatacji" to obala :)

    > Czyż nie brzmi to racjonalnie (zgodnie z rasową teorią spisku)? :)

    Brzmi jak najbardziej. Po to o tym dyskutujemy :) "Teoria spisku" z Melem G.
    jest naszą biblią :)

    > W pewnym sensie tak i w pewnym sensie nie.
    > Gdyby Europa była kiedykolwiek tak blisko prawdziwie obywatelskiego
    > społeczeństwa jakie jest zupełnie oczywiste dla Amerykanów mielibyśmy chyba
    > nieco mniej wojen w naszym CV.

    Nie mogła być, bo nie było takich różnic jak pomiędzy potęgą kolonizatorów i
    uzbrojonych w dzidy indian. Jak wyczyścili pole Indian zagnali za druty,
    pokłócili sie o wolność afroamerykanów :), to została tylko walka o kasę ( Al
    Capone i inne związki zawodowe ). Do dziś są ciche pomruki Kanady, ale co może
    piesek niedzwiedziowi ? W EU tak łatwo nie ma i nie było :)

    > Jeśli John Smith, miliarder z Ohio stwierdzi, że ma ochotę zainwestować to
    > sam Dżordż Dablju go nie powstrzyma. Przy czym John Smith może na tym dobrze
    > zarobić (bo niby czemu nie?).

    Dlatego że dla alternatywnych źródeł potrzebne są ulgi podatkowe !!! Inaczej
    się dziś nie opłaca. A żaden John z kasą nie jest samarytaninem. Widać to na
    przykładzie Niemiec. Lobby energetyczne walczy z ... wiatrakami za pomocą ...
    podatków ( braku ulg ). Owszem są deklaracje i wygrane potyczki, ale na razie
    na froncie żądzi lobby energetyczne TRADYCJA :)

    > Pieniądze biorą się z zainteresowania społecznego. Wie o tym każdy
    naukowiec.

    Ale nie w USA. Tam tylko Hollywod i Disneyland tak działa. Tam pieniądze biorą
    się gdy zwęszą inne pieniądze. I prawie nigdy w innych okolicznościach. (
    patrz też wątek główny " Dlaczego USA wyzwalają Irak spod okupacji Saddama"

    > Generalnie: zainteresowanie społeczne można wykreować. Całkiem tanio nawet.
    > Wszystko jest kwestią odpowiednio silnego lobby. Lobby naftowe jest
    > najsilniejsze.

    Jak wyżej. Tylko gdy jest w nagrodę KASA :) Duża kasa



    Temat: Oprogramowanie: Unia Europejska na Linuksie
    Gość portalu: Kuba napisał(a):

    > Z komercjalizacją Linuxa nie będzie tak łatwo. Po pierwsze
    licencja na to nie p
    > ozwala. Po drugie jest olbrzymia grupa programistów
    (największa siła robocza na
    > świecie), która pisze darmowe oprogramowanie. Są to ludzie,
    którzy z powołania
    > piszą aplikację, których brakuje na rynku lub są płatne. Sam
    nalężę do takiej
    > grupy osób. Póki będą tacy ludzie to darmowe oprogramowanie
    będzie kwitło. Taki
    > system rozwoju oprogramowania jest możliwy dzięki
    Internetowi. Dawniej nie był
    > o takich warunków i dlatego darmowe oprogramowanie tworzone
    przez pojedyncze os
    > oby lub firmy umierało albo stawało się komercyjne.
    Jeśli liczysz, że rozwój czegokolwiek jest możliwy za sprawą
    rzeszy zapaleńców to bardzo się mylisz. Ludzie, którzy do tej
    pory napisali najlepsze rzeczy na Linux-a zrobili to albo za
    pieniądze, albo w nadziei na pieniądze. I tak być powinno, bo to
    jest zdrowe. Nie chcę przez to powiedzieć, że Linux powinien
    zarabiać na siebie w taki sposób jak M$. Musi ugruntować się
    nowy model płacenia za oprogramowanie - nie za licencje, ale za
    wyświadczone usługi. Musi to działać na wielu płaszczyznach:
    programista - usługodawca, usługodawca - zleceniodawca,
    dystrybutor - programista, dystrybutor - detalista itd. Wydaje
    się, że zlecenia rządowe są najlepszym wstępem do rozwinięcia
    się takiego modelu, bo mamy tu kwintesencję tejże idei.
    Oprogramowanie dla wszystkich - "open source" znajduje
    zastosowanie w służbie wszystkich (administracja państwowa ma
    służyć wszystkim podatnikom). Od razu widać też, że w Polsce
    może się takie rozwiązanie nie przyjąć, bo przecież dla polskich
    rządzących administracja to zgoła coś innego niż usługa dla
    obywateli. Więc w tym wypadku możemy mieć do czynienia z
    rozwiązaniami będącymi na rękę wąskich lobby, a nie ogółu
    społeczeństwa. No ale to już całkiem inna historia ... :-/



    Temat: Po co żyje bezrobotny
    Po co powstał ten tekst?
    W ogóle nie mogę tego odgadnąć... Czy miał pokazać, jak uczciwy człowiek walczy
    i nie daje się zniszczyć? Czy może - jak łatwo jednym słowem, jedną decyzją
    zniszczyć człowieka? Miał pokazać upokorzenie kogoś, kogo pozbawia się pracy,
    czy zaapelować do sumień pracodawców? A może po prostu pokazać jakiś jeden
    ludzki los... Tylko co z tego wynika? Że łatwo człowieka wtłoczyć na dno, czy
    może jest to przesłanie do pracodawców i rządzących: zobaczcie, jak to jest,
    nie niszczcie ludzi!
    I te opinie tu na formum: jest pan wielki, jest pan świetny, jest pan stworzony
    do sukcesu! To jak kpina przecież... Jeśli człowiek nie ma na chleb, nie może
    zarobić na czynsz, to jest to wielka klęska życiowa, a nie sukces. Tym
    boleśniejsza, że niezawiniona. Ale jak to trudno zrozumieć w czasach, kiedy
    trwa wyścig szczurów, kiedy sukces osiąga się depcząc po innych, wsadzając
    konkurentowi palec w oko.
    Nie każdy jest jak bohater tej gazetowej rozmowy. Wielu spada na dno - w
    pijaństwo, w przemoc, w bandytyzm. najłatwiej plunąć na takich - gnidy niegodne
    miana człowieka. Ale to także bezrobotni, tylko bardziej bezradni, mniej
    wrażliwi kulturalnie. Ciekawe, czy ktoś obliczył, ile kosztuje nas wszystkich
    utrzymanie takich tzw. wyrzutków: w więzieniach, w szpitalach odwykowych, w
    ośrodkach pomocy społecznej, w odszkodowaniach płaconych ich ofiarom. Czy nie
    więcej niż utrzymanie miejsc pracy? Tylko co to obchodzi pracodawcę - on musi
    mieć tysiące, miliony, miliardy... A potem się piekli, kiedy znajduje pocięte
    opony, że przeciez płaci podatki, co ta policja ZA MOJE pieniądze NIC nie robi!
    Gdyby te podatki były niższe, może chuligan miałby zatrudnienie i nie poszedłby
    pociąć tych opon.
    Najgorsze, że na dno może iść każdy, nawet świetny dziennikarz. Swoją drogą czy
    autor artykułu nie dedykował go sam sobie? Bo przecież Agora masowo zwalnia
    teraz ludzi. Jak czytam... w trosce o akcjonariuszy...



    Temat: Do Pana Sorosa
    Nie wytrzymałem....i dokładam 3 grosze.
    Zaglądam tu, chcę coś napisać sensownego, a tu...wojna na całego!
    Co się stało z tym forum przez kilka miesięcy, jak mnie nie było? Z ciekawością
    przejrzałem kilka wątków - o matko moja....
    Mario: Nikt nie zostanie zmieciony z
    > rynku tylko sam odejdzie w chwili którą on sam uzna za stosowną.Myślę że te
    > osoby o których Pan wspomina mają większe prawo pozostania na rynku niż
    > Pan.

    Oj zostanie, zostanie. Prawo może i mają niech bedzie, ze nawet większe od
    Sorosa, ale żeby pozostać na rynku, to oprócz prawa trzeba mieć pieniądze....

    Widziałem to już tyle razy: 1994, 1997 - 98, 2000-2001. Soros też to widział. I
    takich gości krzyczących na innych też już wielu widziałem. I widziałem jak
    kończyli.
    Sam ten tłum kłębiący się na tym forum jest już dowodem, że dzień sądu blisko.
    Stawianie niczym nie popartych hipotez w rodzaju: Bioton dojdzie do 20 zł,
    Próchnik do 3 zł itd. Egzaltacja. Euforia.
    Tak jest zawsze blisko szczytu, Mario. W 2003, gdy akcje ławą szly w górę
    nikogo tu nie było oprócz PolishAm'a vel qwardiana....tłum ZAWSZE przychodzi
    pod koniec, zachęcony publikacjamiw gazetach w rodzaju "W ostatnich miesiącach
    akcje firmy XYZ daly zarobić 120%!!", myśląc, że powtórzy ten wynik bez wysiłku.
    Pewnie powiesz, że też pogardzam - nie, ja współczuję.
    Bo już wiem, co czeka tych entuzjastów za niedługo - sam kiedyś przez to
    przeszedłem
    Przez Sorosa przemawia po prostu doświadczenie. Wiele widział na parkietach.
    Widział też, jak konczy taki rozentuzjazmowany tłum.
    Widzisz, bardzo łatwo jest poznać faceta, ktory zebrał od rynku dużo po
    plecach. Ktoś taki wie, że pomyłki i straty są elementem tej gry. I że prędzej
    czy później owi entuzjaści będą musieli się z nimi zmierzyć. Ktoś taki ma też
    dużo współczucia dla owego rozentuzjazmowanego tłumu. Sam też taki kiedyś był i
    pamięta te straszne noce po tych ciężkich dniach, gdy jego akcje zaliczały 8
    razy z rzędu spadki na OS (pewnie już nawet nie wiesz co to, Mario). I chciałby
    tego Wam oszczędzić. Tylko po 3 próbach tłumaczenia, gdy w zamian dostaje
    wiąchę dochodzi do wniosku, że nic tak nie robi dobrze na rozpalone głowy, jak
    nauka na wlasnych błędach.
    Nie wiem, czy Soros jest ponadprzeciętny, czy nie. Jest doświadczony - mi to
    łatwo odczytać po kilku jego postach.
    A Tobie Mario życzę, byśmy się tu spotkali za 2 lata - to będzie znaczyło, ze
    naprawdę umiesz inwestować. Nie jest sztuką inwestować w czasie hossy. Dopiero
    bessa pokaże, kto co jest wart.
    I mniej zacietrzewienia. To naprawdę dobrze robi w stosunkach międzyludzkich.
    PZDR




    Temat: Limity prędkości, kamery itd. - bez efektu!
    Gość portalu: Prezes napisał(a):

    > Gość portalu: Acura napisał(a):
    >
    > > Gość portalu: Prezes napisał(a):
    > >
    > > > oczywiscie.
    > > > W wiekszosci stanow w USA masz prawo do jury trial
    > > > nawet za speeding ticket.
    > > > Jesli dostaniesz mandat nalezy zlozyc na pismie
    > > > prosbe o taki proces. Wtedy nagle taki mandat przestaje
    > > > byc dla nich oplacalnym businessem.
    > >
    > > Czysty rachunek ekonomiczny. Przy niskiej szkodliwosci
    > czynu, nie marnuje sie
    > > pieniedzy podatnika na kosztowne procesy.
    >
    >
    > dlatego wlasnie nalezy domagac sie takiego procesu
    > nawet w przypadku najglupszego wykroczenia !
    > W wielu stanach masz do tego prawo, tylko malo kto
    > o tym wie i gawiedz placi mandaty dla swietego spokoju.
    > Z chwila gdyby 10% ludzi zatrzymanych przez policje
    > wystepowalo o jury trial, to caly ten business by sie
    > zalamal, bo miasto musialo by wydac wiecej pieniedzy niz
    > przynioslby mandat.
    >
    >
    Niewiem w jakim stanie kolega Prezes urzeduje ale w NJ w NY na
    odwrocie 'mandatu' bo to tak naprawde nie jest jeszcze mandat ale informacja o
    wykroczeniu jest zawsze opcja - przyznajesz sie do winy i placisz (nawet
    cennik uslug jest zalaczony :-)) ) albo nie przyznajesz sie do winy i
    wedrujesz do sadu. A jak powedrujesz do sadu do musisz uiscic oplate sadowa
    (ok. $30) najczescie, jesli na wykroczeniu przylapal cie lokalny glina miasto
    nie chce oddac latwo zarobionej na tobie kasy i szanse na wykpienie sie u
    sedziego od placenia sa nizsze - ale zawsze mozesz wygrac punkty i troche
    mniej zaplacic. Jak zlapal cie state trooper to sznse na wygrana sa wbrew
    pozorom wyzsze bo miasto musi sie ze stanem dzielic i niewiela na tym zarobi -
    a oplate sadowa i tak skasowali :-)
    Najgorszy problem to jak zostaniesz zlapany na obcym terenie (tj daleko od
    twojego miejsca zamieszkania) bo nie zawsze oplaca sie/ma sie czas jechac na
    rozprawe do sadu. Z doswiadczenia znajomych - gliniarze z Virginia (uklony dla
    Marka Atlanta,VA) uwielbiaja polowac nawet za drobne wykroczenia predkosci na
    zawodnikow z NJ, NY lub CT bo iwedza, ze to dlanich za daleko aby jechac do
    sadu i sie targowac - do miescowych redneckow stosuja ulgowa taryfe :-(




    Temat: opiekunka poszukuje pracy od września 09
    Nie wiem, czy Pani Helena opiekowała się Pani dzieckiem i czy Pani
    opinia jest oparta na Pani doświadczeniu, czy wynika z zasłyszanych
    historii.

    Ja osobiście mam odmienne zdanie - moja córka, a Pani Helena
    opiekuje się nią od półtora roku, bardzo ją lubi, jest zawsze
    uśmiechnięta i zadowolona. Nigdy też nie miałam problemów z wyjściem
    do pracy, bo córka chętnie zostaje z nianią. Często wypytuję córkę,
    co robiła, gdzie były z nianią i muszę powiedzieć, że nigdy nic nie
    wzbudziło moich podejrzeń (a słyszę np., że taka niania dała klapsa
    takiemu dziecku).

    Jeśli chodzi o pieniądze i ilość pracy, to jest to rzecz
    indywidualna. Nie widzę nic niestosownego w tym, że ktoś chce
    zarabiać dużo i nie robić za dużo - taka już ludzka natura.
    Jeśli nie odpowiada mi kwota, którą chce zarabiać opiekunka lub jej
    zakres pracy po prostu jej nie zatrudniam.

    Ja na początku jasno ustaliłam z Panią Heleną warunki finansowe,
    godziny pracy i zakres jej obowiązków i trzymam się tego. Nie
    oczekuję, że będzie siedziala po godzinach i wykonywała dodatkowe
    prace. Nie mówię, że to jest łatwe, ale moim zdaniem to najczęstsza
    przyczyna nieporozumień z opiekunkami. Gdybym ja była opiekunką
    także chciałabym, aby nasza umowa była respektowana przez obie
    strony. Osobiście nie oczekuję, że niania będzie także kucharką,
    sprzątaczką, panią od prasowania i jeszcze nie wiadomo kim, a
    dodatkowo zgodzi się pracować za grosze. Dużo ważniejsze jest dla
    mnie to, aby moje dziecko bylo zadowolone i spędzało jak najwięcej
    czasu na świeżym powietrzu.

    Co do opowieści o byłych pracodawczyniach - słyszałam jakieś
    ogólniki, ale nie były to negatywne opinie. Bywam jednak na placu
    zabaw, czasem słyszę opowieści różnych niań i muszę powiedzieć, że w
    niektóych przypadkach włos się jeży na głowie - owe pracodawczynie
    szukają służącej i traktują opiekunki jak osoby niższej kategorii.
    Ciekawe, czy my zgodziłybyśmy się na to, aby nasz pracodawca tak nas
    traktował...




    Temat: W USA żydzi stanowią 2% ludności
    Gość portalu: jojo napisał(a):

    > Gość portalu: Tipi napisał(a):
    >
    > > pro_wok napisał:
    > >
    > > > Ciekawy jestem co chcesz udowodnic, ze sa wybtnie zdolni,czy raczej w
    > ybitn
    > > ie
    > > > pracowici ?
    > > >
    > > > Czy ktos ma blizsze dane ?
    > >
    > > Nie sa specjalnie zdolniejsi niz inne narodowosci. Raczej wspolpracuja ze
    > soba
    > > bardziej niz jakakolwiek inna narodowosc.
    > >
    > > Zyd wciaga zyda. Przyklad Jakikolwiek amerykanski szpital, nawet niedawno
    > > katolicki. Wejdzie jeden Zyd lekarz. W niespelna roku zatrudniaja drugiego
    > .
    > Po
    > > kilku latach szpital jest w rekach zydowski. To samo jest z glowniejszymi
    > > uniwersytetami, w bankach, na gieldzie, gdziekolwiek mozna robic pieniadze
    >
    > tam
    > > sie wkreca jeden Zyd, potem nastepny i tak dalej. Teraz wchodza w wieksze
    > > przedsiebiorstwa. Jest ich 6 milionow w Ameryce. Szesc ich milionow oszust
    > ow
    > > na okolo 380 milionow ciezko pracujacych ludzi tego kraju, zazwyczaj uczci
    > wi,
    > > latwo wierzacy. Mysla ze Zyd jest tak uczciwy jak i oni. Nie widza roznicy
    > .
    > > Glosuja na Zydow, bo Zyd wiecej przyrzeka. A Zyd dalej oszukuje, pcha kraj
    > do
    > > idiotycznej wojny z Irakiem. Zabieraja pieniadze w lewo i prawo i sla do
    > > Izraela.
    > No i widzisz Tipi , jaki madrala z ciebie ? Gdyby wiecek takich tobie
    > podobnych matki polskie na Swiat wydaly,to byscie Zydow przescigneli w kazdej
    > dziedzinie zycia wspolczesnego. A tak tylko,kasztany i slimaki wam
    > pozostaly ,ktore zbieracie mozolnie,aby z exportu tego dochodowego na flaszke
    > czystej zarobic...

    Widzisz Jojo, wydales sie, bo gdyby nie bylo prawda, to bys nie narzekal, i nie
    przeklinal. A teraz sie zapytam ciebie, ty jestes statystycznie bardzo
    poinformowany, ile zydow lekarzy bylo sadzone za malpractice w porownaniu z
    gojami w Ameryce? Bo nie byli tak dobrymi lekarzami ja sie mianuja.




    Temat: MANIFEST "PRO LIFE"
    losiu4 napisał:

    > trochę nie te tematy. Co innego bronić siebie i swojej rodziny przed agresją,
    > a co innego postulowana aborcja na życzenie "bo mi się tak podoba".

    - Nie spotkałam się z tym, by aborcja była kwestią gustu "bo tak mi się podoba".
    Nie znam kobiety, która podchodziłaby do problemu aborcji w sposób podobny do
    kupna "zapałki czy zapalniczka?".

    > nie masz przymusu porodu w przypadku zagrożenia życia. Ale znów aborcja na
    > żądanie "bo tak mi się uwidziało", to jest coś nie w porządku.

    - Często (coraz częściej) kobietom odmawia się prawa do badań prenetalnych,
    zazwyczaj wmawia się, że "szpital takich badań nie prowadzi" i nie każdą kobiet
    ę stać na prywatną wizytę. O tym nawet niedawno było odść "głośno"

    > ma prawo mówić. I nie musi rodzić, jesli chodzi o zagropżenie jej zdrowia i
    > życia. Takie jest prawo w Polsce.

    - Prawo a przestrzeganie go to dwi różne sprawy. Jak wyżej. Inną kwestią jest
    to, co uważa się za zagrożenie życia matki - brak pieniędzy wg prawa nie jest
    zagrożeniem życia, wiele kobiet jednak decyduje się na samobójstwo w momencie,
    gdy dowiadują się, że nie mają szans na aborcję a udowodnić ciężką syt.
    finansową nie jest wcale łatwo. Trzeba mieć pieniądze na dobrego adwokata ;))

    > pojedzie, bo inaczej rozstrzelają go za dezercję (mówię tu o wojnie "na śmierć
    > i życie" jak to się podczas II WS i nie tylko zdarzało.

    - ja nie mówię o tym co było tylo o tym co jest teraz. Kiedyś zabijało się
    noworodki i nikt wielkiego halo nie robił a w pewnych krajach było to coś w
    rodzaju "poświęcenia". Skupmy się więc może na teraźniejszości?

    > ech, jeśli nie widzisz różnicy miedzy dorosłym człowiekiem, który może w jakiś
    > sposób zaprotestowac a płodem, który o ile matka uzna, że ją nie stać na
    > urodzenie i wychowanie, bo zarabia jedyne 2000 pln, to gratuluję argumentów

    - Często kobieta jest samotną matką z dwójką dzieci, zarabiającą 1000 zł (nie ma
    własnego mieszkania i wynajmuje kawalerkę za 600 zł) zostaje 400 zł na życie z
    dwójką dzieci w wieku szkolnym - w ciąży - czy to jest dla ciebie aborcja na
    widzimisię? Bo mam wrażenie, że naciągasz rzeczywistość do własnych argumentów i
    argumenty do wyimaginowanej rzeczywistości. Niejedna kobieta chciałaby mieć
    tabnie własnościowe mieszkanie, być w pierwszej ciąży, mieć męża przy boku i
    zarabiać 2000 zł. jeśli TAKIE są twoje spostrzeżenia - to gratuluję wyobraźni.

    Pozdrawiam.




    Temat: ACTIV INVESTMENT help!!
    Z tego co piszesz rozumie ze pan podstawski to krysztal a jego pracownicy to
    niekumate durnoty w dodatku o lepkich rekach. Pewnie masz racje.
    Ja chcialam napisac cos na temat TBS w ogole .
    Autorzy ustawy o popieraniu niektorych form budownictwa mieszkaniowego w
    oparciu o ktora dzialaja TBS-y chcieli zapewne, tak jak stalo sie to wczesniej
    w krajach cywilizowanych, umozliwic nabycie prawa do mieszkania, mniej zamoznej
    czesci spoleczenstwa. Jak to jednak czesto u nas bywa, dobre zamiary zostaly
    prawie natychmiast udupione przez grupe deweloperow-cwaniakow, ktorzy wyczuli
    dobry interes.
    Jak wiadomo TBS-y, prywatne tez, jesli osiagaja zyski, to moga je przeznaczac
    wylacznie na dzialalnosc statutowa. Deweloperzy zakaldajacy prywatne TBS-y
    otaczali je wianuszkiem wlasnych firm, swiadczacych uslugi projektowe,
    wykonawcze i adminstracyjne dla TBS ale ich glownym zadaniem bylo wysysanie
    ewentualnych zyskow z TBS-u, przeciez prywatny deweloper po to zaklada firme
    aby zarobic, szczegolnie kiedy do kieszeni leca mu pieniadze z panstwowej kasy.
    Na poczatku byl to rzeczywiscie dobry biznes i wiele osob dorobilo sie na tym
    sporego majatku. Policzmy: klient wplaca 30% ceny mieszkania plus kaucja,
    panstwo doplaca 70%, te 70 % splaca klient przez 30 lat czyli po 30 latach
    praktycznie 100% ceny (nie wartosci) a mieszkanie dalej jest wlasnoscia
    dewelopera.
    Dopoki kredyt z KFM byl stosunkowo latwo dostepny i znaczaco nizej
    oprocentowany niz kredyty komercyjne, TBS byl tez jakas alternatywa dla tych,
    ktorych nie stac na mieszkanie wlasnosciowe.
    Jednak namnozylo sie zbyt duzo chetnych na latwy zarobek, w kasie panstwowej -
    wiadomo - pustki a poza tym oprocentowanie juz nie rozni sie tak znaczaco od
    komercyjnego i cala idea, jak wiele innych u nas wziela w leb.
    Przykro mi ze tak wielu z Was zostalo naciagnietych przez cwaniaczkow.




    Temat: Bez Polaków ani rusz
    Pensje tylko inne jakieś
    Jakość usług polskiej służby zdrowia jest naprawdę wspaniała wobec braku
    dofinansowania ośrodków i personelu, biurokracji i niechęci opinii społecznej.
    Żona Jerzego Buzka, z założenia niby mądra kobieta, opowiadała jak to Agatkę
    uratowali szwajcarscy (chyba) lekarze podczas gdy większość leczenia wykonali
    polscy specjaliści, a końcowy jego etap odbył się za granicą. Podobna sytuacja
    przydarzyła się moim znajomym, których córka poważnie zachorowała. Nie pamiętam
    już dokładnie, jaka to była przypadłość, ale zagrażała życiu dziewczynki.
    Opowiadali, że wyślą ją do Szwajcarii, bo nie zamierzają czekać z założonymi
    rękami, jak przepisane przez Polaków leki wykończą dziecko. Przy przedstawieniu
    opisu leczenia szwajcarskim lekarzom okazało się, że nie ma żadnego lepszego
    sposobu na ową chorobę...
    Najpoważniejszą róznicą między służbą zdrowia w Polsce i na zachodzie jest...
    są zarobki. Kolejne ekipy rządzące jedynie zmniejszały wynagrodzenie jednej z
    najlepiej wykształconej i obarczonej (w przeciwieństwie do prawników)
    największą odpowiedzialnością grupą społeczeństwa. Odwiedzając Stany widziałem
    nawet oddzielne, lekarskie, dzielnice przedmieść, których domy zbudowane były z
    cegły...
    Zauważalna na świecie tendencja braku wykształconej kadry medycznej nie wiąże
    się zaś z "trudnością" zawodu (choć także jest to jeden z powodów), ani braku
    osób, którzy chciałyby zarabiać tak wielkie pieniądze, ale z odpowiedzialnością
    związaną z zawodem. Amerykańskie na przykład prawo jest tak skonstruowane, że
    niezadowoleni pacjenci bardzo łatwo mogą wygrać sprawę w sądzie, rujnując
    jednocześnie "obiekt ekspansywnego zagrożenia" (najbardziej omijanym oddziałem
    jest porodówka). W Polsce zaś, kraju rządzonego przez ludzi "wykształcenia
    niezbyt wysokiego", najlepiej zarabiąjącą (legalną) grupą są prawnicy, którzy
    choć świetnie wykształceni, nie są, w porównaniu do lekarzy, obciążeni żadną
    odpowiedzialnością, a praca notariusza jest, w porównaniu do pracy
    anestezjologa, czystą rozrywką.



    Temat: Członkowie RPP na razie nie dostaną wyższych pe...
    Gość portalu: Toni napisał(a):

    > " W ustawie o NBP z 1997 r. doczytali się, że "członkom RPP
    > przysługuje wynagrodzenie w wysokości równej wynagrodzeniu
    > wiceprezesów NBP"."
    > Ustawa nie precyzuje kto ma płacić tylko ile, a to jest
    > bezsporne w świetle tej ustawy. Może kto inny powinien ruszyć
    > kasą, ale ono powinni dostać.

    Oczywiście, zło zwiera się w naszym fatalnym prawodawstwie: kto widział, aby
    tak rozrzutnie szafować wynagrodzeniami i beneficjami dla wybranców swojej
    klasy politycznej? Np. gadki typu: "średnie wynagrodzenie w Kasach Chorych
    (chyba chorej Kasie) musi być tak wysokie, bo praca tam porównywalna jest z
    pracą w banku" muszą podwójnie budzić głęboki sprzeciw: niby dla czego płace w
    banku powinny być wyższe niż np. wynagrodzenie lekarzy, a po drugie: jakim
    prawem niezastępowalni lekarze, pielęgniarki, farmaceuci, mieliby zarabiać
    mniej od łatwo zastępowalnych, miernie wykwalifikowanych biurokratów z Kas
    Chorych? No i te pozostałe buble prawniczo-legislacyjne: superwysokie odprawy
    po zwolnieniu w ramach karuzeli stanowisk, stworzenie całej plejady
    synekuralnych struktur i stanowisk, całych tych zbędnych, a kosztownych
    dwustukilkudziesięciu powiatów ze swoimi starostami, nikomu potrzebni
    marszałkowie wojewódzcy, niekontrolowalne rady nadzorcze, fundacje i fundusze,
    teraz jeszcze zakusy na Zarząd Dróg Publicznych - bez końca! Czy w tej
    sytuacji dziwić może brak należnych pieniędzy dla pielęgniarek, strażaków,
    pracowników nauki i kultury, itd? Nie mówiąc już o infrastrukturze krajowej,
    nadrobieniu zaległości z "świetlanej przeszłości PRLowskiej"?
    Obserwując "naszych" polityków odnieść można wrażenie, że nie ma bólu którego
    nie byliby w stanie znieść, pod warunkiem że ten ból nie ich osobiście
    dotknie. Podziwu też godna jest ich solidarność (przez małe "s"): bez względu
    na opcję popierali przerost biurokracji; o dziwo - za wyjątkiem PSLu, który
    opowiedział się przeciwko powiatom. Oczywiście jestem za samorządnością - ale
    bez biurokratycznych wypaczeń.



    Temat: STRACHY na LACHY - deflacja (czesc I 'Strachow')
    darr.darek napisał:

    > wolo napisał:
    > > dawać d... wcale nie musi być tak łatwo, może nie być chętnych
    >
    > Rzeczywistosc jednak pokazuje , ze jesli d*** jest chetna (aby zarobic?) to i
    > amatorzy na d*** sie znajda .
    >
    > > czyżby jen spadał od kilkunastu lat??? i do tego razem z dolarem???
    > > o come on, man
    >
    > Podales link do dlugiego studiowania (problem w tym , ze studia skonczylem
    juz
    > dawno i nie chce mi sie studiowac nadal) , a ja zwyczajnie pamietam jak przed
    > 16-tu (chyba) laty jakas polska gazeta cytowala japonskiego prezentera
    > telewizyjnego : "... dzisiaj kurs jena do dolara wynosi 128 jenow za 1 USD i
    > jak co dzien bedziemy robic wszystko , aby za 15lat za 1 jedna kupic 128
    > USD ..." :) .
    > Wspomniany wysilek japoncow poszedl jednak na marne - relacje nie odwrocily
    > sie :) . Obecny kurs wynosi 120 yenow za 1 USD , a niedawno byl wlasnie ok.
    > 128 JPY za 1USD .
    > USD stracil przez te 16lat ponad 35% wartosci(wg wskaznika cen USA) , wynika
    z
    > tego , ze jen stracil tez ok. 1/3 wartosci . Po prostu , japonski wskaznik
    cen
    > jest , ze wspomnianych wczesniej przeze mnie wzgledow , do ... wyrzucenia .
    > Ich problemem nie jest zadna deflacja , ale idiotyczne(nijak nie przystajace
    > do swiata liberalnego handlu) ceny wiekszosci produktow PRZED LATY (na a
    teraz
    > japonski wlasciciel hodowli kotow musi uwierzyc na slowo , ze jego kot nie
    > jest i nigdy , tak naprawde , nie byl wart MILION :) ).
    >
    > Oczywiscie , jesli uznasz , ze pamiec mam zawodna i dotrzesz do innych
    notowan
    > yena sprzed lat ... to , trudno , dawaj zaraz link .
    >
    >

    Czyżbyś sugerował, że japończycy powinni podnieść stopy i ograniczyć deficyt
    budżetowy (13% GDP - to jest dopiero rozpieprzanie pieniędzy)? Ciekawe co na to
    Greenspan i Bush - błądzą w ciemnościach?
    Straszenie deflacją w PL może wydawać się idiotyzmem i jeszcze niedawno
    myślałem podobnie jak ty (bynajmniej nie chcę tu usprawiedliwiać obecnej i
    ppoprzedniej ekipy - rozpieprzają ile się da, a nawet więcej) ale czy rok temu
    myślałeś, że CPI w PL będzie 0,9% z tendecją do spadku - przy czerwonej ekipie
    rozpieprzaczy. Co się dzieje - za mało rozpieprzają czy stopy są za wysokie?.
    Opierasz swą wiarę w to, że CPI wzrośnie tylko na tej podstawie, że kiedyś
    zawsze tak było. To mocny argument ale historia Japoni pokazuje, że nie
    wystarczający i najwyraźniej mr bush i mr greenspan są tego samego zdania.




    Temat: A pytanie bez odpowiedzi.+4%GDP w 3Q w USA
    To "czucie" to bylo glownie o optymistach.

    Przejrzalem zrodla internetowe dotyczace
    Elliott's wave i moja nieufnosc do tej
    metody ogromnie wzrosla.

    Po pierwsze: gdyby to dzialalo, to nikt przy
    zdrowych zmyslach by tego nie udostepnial -
    chyba ze warunkiem powodzenia tej teorii jest,
    by wszyscy jej uzywali...
    Normalnie jednak, jesli algorytm inwestowania
    jest powszechnie znany, to przestaje dzialac.

    Po drugie: o ile zauazylem, jest na sieci
    potezny przemysl sprzedazy tego towaru,
    za duze pieniadze. Pewnie to bardziej oplacalne
    niz sama gra.

    Po trzecie: nie znalazlem nigdzie ani troche
    porzadnej teorii stojacej za tymi analizami,
    jest to jak rozumiem czysta empiria i
    fenomenologia. To nie wyklucza, ze to moze
    dzialac, ale trzeba powiedziec jasno -
    to nie jest poparte autorytetem matematyki.

    Po czwarte: mysle, ze roznorakie zlewajace
    sie fale Elliotta latwo pomylic ze soba
    a priori... - te wzory sa bardzo podobne,
    a zadnej porzadnej matematycznie i jednoznacznej
    klasyfikacji nie znalazlem

    Po piate: przewidziec hosse w 1980 roku nie
    bylo chyba zbyt trudno - wiekszosc Amerykanow
    sadzila od roku 1975, ze na gieldzie mozna
    zarobic

    Po szoste: Przewidziec obecna besse, tez trudno
    nie bylo... juz Greenspan i Buffett o tym
    mowili w okolicach 1997-1999.

    Po siodme: zasada "cos sie wzniesie musi spasc"
    jest w odniesieniu do gieldy ewidentnie bledna.
    No, chyba ze dojdziemy niedlugo do 41...

    Po osme: jesli gielda jest systememem chaotycznym,
    sprzezownym do zewnetrznego, czesciowo losowego
    wymuszenia (gospodarka), to nie ma zadnej gwarancji,
    ze nie zmieni rezimu, a jej fraktalnosc znaczy raczej
    nieprzewidywalnosc niz przewidywalnosc.

    Nie znam sprawy na tyle, zeby wyrokowac, ale
    nie jestem zachwycony. Pojecia, ktorymi rzucasz
    sa mi swietnie znane, ale raczej nie
    tlumacza ewentualnej przewidywalnosci gieldy.
    Wyglada o wszystko na niezly marketing.
    Moze jest w tym jakis niezly towar. Kto wie,
    moze to nawet przebadam?

    W kazdym razie dziekuje za podrzucenie
    zabawnego problemu.

    Pozdrawiam
    F.

    PS. Hydrogeologia nie jest mi
    zupelnie obca... pozdrawiam!




    Temat: Chile- najzdrowsza gospodarka Amer.Pld.
    “s: to nie mowi zbyt wiele, jesli nie wiesz ile mozna za to kupic, poza tym
    minimum biologiczne jako granica biedy na lebka jest inna dla 1 osoby a inna
    dla 5 osobowej rodziny”

    hm.. bochenek chleba I litr mleka… a gdzie czynsz (za karton pod mostem nie
    traeba placic jesli o to ci chodzi!), a gdzie ubranie, leki, szkola dla dzieci,
    prad, itd itd. czy do ciebie nie dociera ze USD 3 baz wzgledu na panstwo to
    jest NIC. NIC nie mozna kupic za 3 USD w 95% panstw swiata!!! prosilem cie
    spakuj plecak I wyslij mi kartke z jakiegokolwiek panstwa w ktorym mozna
    zaspokoic MINIMUM potrzeb za USD 3.
    co do rodziny to nie rozumiem o co ci chodzi. czy sugerujesz ze rodzina z USD
    15 (3x5) nie jest na skraju nedzy??

    “s:wysokie podatki dla bogatych zniecheca ich do dalszego inwestowania, "moge
    zarobic kolejny milion, ale po co jak bede mial z niego 300 tys., chrzanie taki
    interes, nie buduje nastepnej fabryki" (to skrajny przyklad, ale bliski
    skandynawii), tu dochodimy do tego przykladu z lodkami”

    to nie jest prawda! inwestor zainwestuje doputy dopoki zrobi z tej inwestycji
    wiecej niz z jakiejkolwiek innej inwestycji. Pamietaj ze inwestor to nie
    indyeidualista (w 21 wieku) ale kompanie. zarzad dostaje pensje I bonusy. te
    pierwsze sa stale (setki tys) a te drugie zaleza od ich performance (po
    polsku?). zarzad jest wybierany przez dyrektora a ten moze byc wykopany przez
    udzialowcow. to nie wyzsza pensja powinna byc mobilizacja to najlepszej
    dzialnosci ale fakt ze ma sie prace jako dyrektor (bo mozna ja latwo stracic).

    “s: co innego prywatny wlasciciel szkoly, a co innego prywatne finansowanie
    idealnym rozwiazaniem sa bony edukacyjne opiewajace na pewno kwote pieniedzy, z
    ktorymi rodzic moze isc do wybranej przez siebie szkoly”

    jaka jest roznica dla 23% poslkiego spoleczenstwa jesli nie maja na ubranie,
    dojazdy, podreczniki itd itd… bony nie sa rozwiazaniem. kto ustali stope
    procentowa ??? prywaciarz??? jakas stope % ty (jako wlasciciel) bys ustalil???
    jakis limit? niech zgadne… NIEWIDZIALNA REKA by to ustalila! hehehe. tylko
    rzad moze wydawac takie bony…
    nie widze problemu z jakims procentm szkol prywatnych, ale szkoly panstwowe
    musza stanowic wiekszosc – szczegulnie na wsi I w malych miasteczkach…




    Temat: Problemy makroekonomiczne w USA
    Problemy makroekonomiczne w USA
    Ekonomia USA jest na tym forum czesto stawiana za przyklad dla ekonomii
    polskiej. Jest to rzecz jasna evidentny nonsens porownawczy.

    Przy tym jednak dobrze jest przyjrzec sie jak wyglada naprawde sytuacja
    makroekonomiczna USA bo jak sie wydaje ludzie patrzacy od wewnatrz stracili
    zdrowy rozsadek i nie widza ze sytuacja zmierza w kierunku poteznej
    katastrofy.

    Punktem wyjscia musi byc fakt ze ekonomia USA stala sie czyms w rodzaju
    nowotworu na calej ekonomii swiatowej. Nowotwor ten pozornie napedza caly
    swiat konsumujac ponad mozliwosci za ok. 450 mld $ rocznie korzystajac z
    faktu ze rozliczenia sa w $. Caly swiat stara sie upchac towar na rynku USA
    konkurujac zawziecie co redukuje inflacje i umozliwia USA utrzymywanie stop
    procentowych praktycznie na zerowym poziomie. To z kolei powoduje kolosalna
    akcje kredytowa i wzrost podazy pieniadza. Dlugi czolowych korporacji takich
    jak np. Ford czy GM przybraly kosmiczne rozmiary. Dzieki spekulacjom
    gieldowym i kreatywnej ksiegowosci geniusze z Bronx przyciagneli ogromne
    pieniadze z calego swiata ktore uzyto na finansowanie wewnetrznej konsumpcji.
    Swiat ma teraz w zamian fury zielonego papieru oraz akcje ktore mocno
    podupadly. I teraz dopiero zaczyna sie budzic z drimu spostrzegajac
    rzeczywisty stan rzeczy opisany wyzej.

    Co teraz wiec bedzie? Ano rynek swaitowy wymierzy solidna kare ze to zostal
    zrobiony w balona. Praktycznie najbardziej prawdopodobny scenariusz bedzie
    przebiegal nastepujaco:

    Etap 1: Upadek dolara do poziomu rownowazacego bilans platniczy. Czyli
    poczatek Argentyny. Wiadomo ze na poczatku tego etapu rynek przesterowuje
    i wymierza bardzo silny cios, mozna sie wiec spodziewac czegos w poblizu
    1 euro = 2$. Zgodnie z naszymi przewidywaniami z poczatku roku ten proces
    juz sie zaczal nakrecac i bedzie dzialal dalej.

    Etap 2: Swiat zostawiony z furami bezwartosciowych dolarow przechodzi na
    rozliczenia transkacji surowcowych w euro. Wowczas nastapi prawdziwy
    Armaggeddon w USA bo skonczy sie tanie i latwe zycie za zielone, trzeba
    bedzie zarabiac dewizy eksportem tak jak dzieje sie to w normalnych krajach.
    Jest to oczywiscie perspektywa dla USA przerazajaca szczegolnie gdy w gre
    wchodzi olej. Dlatego przygotowuje sie rozwiazanie tego problemu przy pomocy
    sily militarnej aby zapobiec gwaltownemu wstrzasowi. Czy bedzie to efektywne
    trudno przewidziec w tej chwili.

    Problemy makroekonomiczne w USA sa wiec kolosalne i wciagaja cala swiatowa
    ekonomie w czarna dziure. Ekonomii nie da sie jednak oszukac wiec
    rozwiazanie na pewno przyjdzie.




    Temat: Niezalezne zony
    Maryno nie bierz mi za zle ciecie twoich wypowiedzi, ale zawsze cos waznego
    poruszysz,ze powinno byc oddzielnym tematem
    Cyt.
    < dlatego nie rozumiem Polek, ze tak latwo sie godza na nizsze
    > zarobki, walcza o nizsze dla siebie emerytury, a te bedace przy mezu nie
    > martwia sie, ze ktoregos dnia z roznych wzgledow moga zostac same i z czego
    > bedzie sie zylo?
    Bo w Polsce prawo i przepisy wciaz ustanawiaja faceci.
    I obowiazuje nadal tradycyjny model rodziny.
    Choc to wszystko sie zmienia. Rownowuprawnienie wchodzi do domow-w naturalny
    sposob-bo kobiety robia tzw.kariery zawodowe, i coraz wiecej czasu spedzaja w
    pracy, zarabiaja dzieki temu czasami wiecej wiecc historyczny,typowy macho robi
    teraz za misiaczka i czerpie z tego co mu samo wpadlo w rece lub wpada w
    kompleksy i sie na dodatek zlosci. A i same kobiety sie ciesza,ze maja w domu
    jakiegos faceta )I przez to nie sa jakies "felerne" dla otoczenia.
    Panie w polityce, z tzw" paprotki" przyozdabiajacej prezydialny stol,staly sie
    pojedynczymi "rodzynkami", ktore potwierdzaja regule,ze SA i MAJA PRAWO
    GLOSU ))Pozostale panie/ wikszosc/ sa w rozdarciu - bo konflikt natury
    moralnej- poswiecic sie dla dziecka / i byc "uzalezniona" / czy zarabiac
    wiecej /i byc " wykorzystywana"/ wciaz dotyczy tylko kobiet, chociazby z racji
    fizycznych predyspozycji do macierzynstwa. Poki ogolnie sytuacja gospodarcza
    bedzie taka,ze bezrobocie z kazdej strony i w pierwszej kolejnosci dotyka
    kobiet, a z samego zasilku nie da sie przezyc- bedzie tak jak jest, bo panstwa
    nie stac na "dotowanie" samodzielnosci kobiety. Nie wszystkie panie sa lub maja
    predyspozycje do bycia "niezaleznymi bizneswomen", nie wszystkie szczesliwie
    trafily na madrych partnerow - i niestety, w tym kraju musza liczyc tylko na
    siebie i swoja zyciowa zaradnosc, szczegolnie gdy maja dzieci. A zyciowa
    zaradnosc to nie zawsze wielkie pieniadze, lecz czasami "kazda praca" i
    wiazanie konca z koncem za marne grosze, zeby dzieci mialy ksiazki do szkoly i
    buty. Kobiety pozwolily sie zepchnac na margines wlasnie przez macierzynstwo
    i ... model wychowania.Jak zwykle chaotycznie napisalam, ale.... "niezaleznosc"
    to slabosc calego naszego systemu szkolnego i od tego nalezaloby zaczac
    zmiany.Pozdrawiam wszystkie " niezalezne" i "zalezne" lecz szczesliwe panie.
    Pozostale ...musza liczyc na siebie.




    Temat: Miasto Dialogu zmienia Festiwal Czterech Kultur
    co do pierwszego w pelni popieram,
    lecz nie mozna obojetnie przeczytac tych zawistnych slow o matce
    corce i utrzymaniu domu, na szczescie autor tekstu widac nie mial
    przyjemnosci otrzymac spozcizny po rodzinie ktorej idee moglby
    kontynuowac, w zyciu czasmi trzeba sie dobrze urodzic lub pogodzic
    sie ze swoim losem nie zazdroscic innym, pozatym kazdy moze sobie
    powolac taki festiwal, kazdy moze sprobowac, bo nie kazdy nosi
    nazwisko Knychalski, ci co go znali wiedza, a dlaczego rodzina ma
    nie walczyc o swoje, lepiej zginac na wojnie niz poddac sie bez
    walki i oddac się najezdzcy „czytaj Okunski”, pozatym jak nie
    sprobujesz to sie nie dowiesz, zal mi tylko tych co mysleli ze to
    dla nich Knychalski stwozyl to wszystko i uzurpowali sobie prawo do
    niego
    co do instytucji kultury to wszyscy ci co zle Pisza, ci ktorzy nie
    wiedza ze praca przy takim przedsiewzieciu wymaga zaangazowania i
    ogromnych nakladow ludzkich, jak trudno utrzymac instytucje, ktora
    byla by w stanie zatrudnic wybitnych dyrektorow artystycznych, widze
    sa oczekiwania ze za darmo sie taki festiwal robi, ze tylko artysci
    przy takim przedsiewzieciu biora swoje wygurowane gaze a reszta to
    wolontariusze, nawet oni za darmo juz nie chca pracowac, a co
    dopiero organizatorzy, oczywiscie nie wszyscy o wszystkim musza
    wiedziac i za niewiedze nie mozna karac, ale nalezy rozumiec ze
    kazdy chce zyc, no i pozdro dla zagorzalych wolontariuszy jak chca
    za darmo to festiwal jest otwarty jak chca zarabiac to niech sie nie
    czepiaja, chyba ze nie chca miec punktu zaczepienia, a to juz
    dluzsza historia, latwo krytykowac
    autora zapraszamy do porzadkow oczywiscie za free poniekad zgodnie z
    deklaracja, nie jak kiedyz za pieniadze



    Temat: prof. Bołtryk - tak trzymać !
    Gość portalu: YODA napisał(a):

    > Jak mozna rozsądnie i merytorycznie odpowiedzieć na BEŁKOT.

    Gość portalu: YODA napisał(a):
    studiowałem na Ciepłej i na PB to mam swoje zdanie.
    Jluż to profesorów "wychowała" Ciepła.
    I nadzieja w przedsiebiorczości jest. Nadzieja że Szabłowski nie będzie
    rozpaczał Tylko zarobi na ładny budynek + profesorów nie poporzyczanych z
    innych uczelni. (choc wolałbym profesorów+budynek) I naprawdę zyskaja na tym
    wszyscy nawet Szabłowski w dłuższym okresie bo za 10-15 lat będzie poważną
    uczelnią na poziomie i kolejni "kanclerze" z magistrem mu nie podskoczą. (patrz
    Wyrzsza Szkoła KOSMATOLOGII - ostatnia białostocka nowość przecież to nabijanie
    ludzi w butelkę i cyrk: jakaś buda facet z salonem fryzjerskim i dorabiajacy
    wykładowcy, szkoda ludzi by tracili tam czas i pieniadze.

    knur: i kto tu bełkocze? jeżeli nie ma argumentów, to są inwektywy.

    yoda: z Twych wypowiedzi
    > wynika tylko, że jestes zdecydowanie przeciw poniewaz pracujesz w szkole
    > prywatnej.

    knur: nawet to napisałem wcześniej

    yoda: Myślę że głos powinni zabrac studenci bo głos zainteresowanych
    > pracowników szkół jest łatwy do przewidzenia a argumenty znane.

    knur: to znaczy, że dyskusja zakończona, bo studenci na ogół mają gdzieś, na
    ilu etetach pracuje prof. lub dr, byle był do dyspozycji, kiedy ONI tego
    żądają. I mi właśnie o to chodzi. Rektorzy UJ i PB mają władze i chca jej
    nadużyć, a powinni skupić się na egzekwowaniu obowiązków wobec wyżej
    wymienionych. Tylko jedno zdumione pytanie na koniec: czy profesor będzie mógł
    pracować na godziny zlecone w jakiejś firmie, niezwiązanej z dydaktyko-
    badawczością? A?



    Temat: Dokowska walka z Chamstwem & & #35 8211; Duren a Ciemniak
    Proszę bardzo. Dzisiaj – 16 kwietnia br. w odpowiedzi na moją poniższą
    wypowiedź – nowy wątek „Latające g... na ekranie!” (Aktualności):

    Szanowny Panie AAAdamie!
    Trochę Pan przesadził z zarabianiem na reklamie. Po wejściu na stronę główną
    Gazety (serwisy.gazeta.pl/wyborcza/0,0.html - proszę nie mylić z
    portalem Gazeta) reklama francuskiego samochodu (model 307) występuje w
    charakterze latającego g.... na ekranie i skutecznie utrudnia przeczytanie
    jakiejkolwiek wiadomości. Oczywiście nie można wyłączyć tego świństwa. Reklama
    jest również obecna na podstronach z rozwinięciem artykułów ze strony głównej.
    Biorąc pod uwagę, że tydzień temu można było jednak wyłączyć występującą w tym
    samym charakterze latającego g... reklamę sieci telefonów komórkowych, należy
    odnotować, iż Pańska firma posuwa się w bezczelnej reklamie coraz bardziej. Być
    może już wkrótce na stronach Gazety będzie jednocześnie kilka takich latających
    niewyłączalnych g...

    Oznacza to, że wbrew temu co Pan mówi, JEST PANU WSZYSTKO JEDNO, CHODZI JEDYNIE
    O ZAROBIENIE JAK NAJWIĘKSZYCH PIENIĘDZY. Jest to żałosne. PAŃSKA ZACHŁANNOŚĆ
    CZYNI PANA ŚMIESZNYM.

    W geście protestu, uprzejmie Pana proszę o skreślenie wysokości nakładu
    drukowanej gazety o jeden egzemplarz – nie będę jej już co piątek kupował
    (czyniłem tak tylko dla programu telewizyjnego, ale teraz przerzucę się na coś
    innego). Namawiam też innych do podjęcia takiej samej decyzji.

    jarman

    Dokowski napisał:

    „Chyba masz zwyczajnego wirusa. Jak łatwo przychodzi ci, chamie, rzucanie
    obelgami na Michnika, pod byle pretekstem!”

    Na co ja odpowiedziałem:

    „Dokowski, latało i przeszkadzało. Być może po mojej opinii Webmaster puknął
    się w czułko i wyłączył to świństwo makromediowym flashem robione (obejrzałem
    sobie jego właściwości).

    Natomiast co do chama, to ty swoim wystąpieniem chyba jasno wskazałeś kto nim
    naprawdę jest. Ja nie nazywałem nikogo chamem i nie rzucałem obelgami. Wręcz
    odwrotnie. Użyłem żartobliwej formy, gdyż uważam, że tylko żartem można
    zwalczać „właścicieli Polski”, którzy wszystkich mają w nosie. Żart ich
    najbardziej boli, ponieważ są tak zachłanni, że aż śmieszni i wiedzą o tym
    doskonale.

    Tak więc radzę ci zrobić to samo, co zrobił gazetowy webmaster i o czym pisałem
    wyżej.

    Życzę mądrości, kultury i rozwagi.”

    Dokowski, powtórnie życzę tego co powyżej.

    jarman




    Temat: zarobki w Niemczech - pytanie
    wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3614143.html
    Cytat:
    Pracujący za granicą chcą wyższych płac
    Do opolskiego sądu trafił pozew grupy Polaków, którzy domagają się od
    holenderskiego pracodawcy, by zapłacił im przynajmniej minimalne wynagrodzenie
    obowiązujące w tym kraju. To pierwszy taki pozew w Polsce
    Kierowcy tirów z Konina pozwali holenderską firmę Gebroeders Huybregdst.
    Utrzymują, że zarabiali zdecydowanie mniej, niż wynosi holenderska płaca
    minimalna. - A w unijnej dyrektywie jest zapis, że pensja powinna odpowiadać
    płacy w miejscu świadczenia pracy - mówi mecenas Krzysztof Dziankowski, który
    reprezentuje kierowców.

    Podobnych skarg od Polaków pracujących w Niemczech, Holandii czy Irlandii coraz
    więcej trafia do Państwowej Inspekcji Pracy. Andrzej z Wodzisławia Śląskiego
    zeznał, że choć wedle norm unijnych powinienem zarabiać 16 euro za godzinę za
    kierownicą, to miesięcznie dostawał za 280 godzin ok. 300 euro pensji. - Za tyle
    Holender dostawał ponad 4 tys. euro - twierdzi.

    Marian i Sabina z Opola pracowali rzeźni w Niemczech. Pojechali zwabieni
    ogłoszeniem w prasie. - Liczyłem na dobre pieniądze, a na miejscu okazało się,
    że dostaniemy 2,5 euro za godzinę pracy przy taśmie z kurczakami - opowiada Marian.

    Inspektor Waldemar Toppich z opolskiej PIP mówi, że sprawy nie będą łatwe do
    wygrania, bo zagraniczne firmy sprytnie omijają prawo, by nie płacić Polakom
    minimalnych stawek obowiązujących w danym kraju. - Otwierają spółki-córki w
    Polsce, które nie dysponują tu nawet rowerem. I te spółki-córki podpisują z
    naszymi rodakami umowy, ale już na podstawie polskiego prawa pracy, wedle
    którego płaca minimalna wynosi 899 zł 10 gr - tłumaczy Toppich.

    Mecenas Dziankowski uważa jednak, że szansa na wygraną jest, gdyż nie da się
    zaprzeczyć, że Polacy pracowali za granicą. - Rozstrzygnięcie procesu będzie
    kluczowe dla wielu Polaków pracujących za granicą. Bo okaże się, czy można
    dochodzić płacy minimalnej kraju, w którym się pracuje. Dla moich klientów
    byłyby to sumy rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych za rok pracy, czyli
    znacznie więcej od tego, co dostali za swą pracę - podsumowuje mecenas.



    Temat: Do tych, którzy tam żyją jakiś czas...
    A ja mysle ze problem otwartosci czy tez nie Japonczyow mozna tez rozwazac pod
    katem miejsca zamieszkania. Mysle ze w Tokyo i Osace gaijinow jest duzo duzo
    wiecej, stad moze ta niechec bardziej lub mniej okazywana. Pamietam 5 lat temu
    gdy pierwszy raz przyjechalam na swieta do meza to samochody zwalnialy zeby
    zobaczyc kto to za reke idzie??? Potem z roku na rok zagranicznych przybywalo
    i zmienialo sie moze nastawienie Japonczykow. Nadal pomagaja, nie wiem czy w
    Tokyo jest podobnie, ale tutaj sporo osob zaraz po przyjezdzie dostalo sporo
    rzeczy na starcie. Kazdemu co innego sie podoba, ale wiekszosc z takich
    uzywanych rzeczy jest dana od serca, nie wszystko to tzw. stare graty.
    Siedze juz tu jakis czas i widze tury kolejnych studentow, ktorych oczekiwania
    rosna coraz bardziej i w sumie nie dziwie sie ze Japonczykom czasem sie nie
    chce starac, bo przeciez w jakim kraju studentowi zagranicznemu ktos podrzuci
    pralke czy telewizor (oczywiscie sprawne), w Polsce chyba nie.

    A z drugiej beczki jak pisal Peter mnie tez razi niekompetencja i nie raz sie
    zastanawialam skad ten postep techniczny (no moze przez zagraniczniakow
    wlasnie . Nawet obsluga w sklepie nie wie co na jakiej polce lezy.
    Nieustajaca potrzebe konsultacji i brak zdecydowania w dzialaniu widac niemal
    na kazdym kroku.

    pozdrawiam Ania

    PS. Do chiary
    Do Japonii przyjechalam poniewaz maz konczyl tu studia. Mialam wiec wize jako
    dependent, wiec nie bylo latwo o pozwolenie na prace. Na czarno nie chcialam
    pracowac, bo grozi to szybkim prowrotem do kraju (znajomym sie zdarzylo), a ja
    raczej nie wygladam jak Japonka zeby sie nie wyrozniac w tlumie.
    Gdy przepisy sie nieco zmienily dostalam pozwolenie i ucze dzieci
    angielskiego. Moze moje dodatkowe zajecia wydadza sie smieszne, ale to co
    chwycilo i sie Japonczylom podoba to polska kuchnia. Ze znajoma z Niemiec
    pieczemy domowe ciasta na rozne festiwale, konferencje zdarzylo sie tez kilka
    lekcji gotowania w domach kultury a ostatnio w lokalnej telewizji. No coz nie
    jest to moze praca w zawodzie (jestem biologiem), ale zawsze mozna zarobic
    troche pieniedzy (a potem je przepuscic na podroze



    Temat: Byle na Zachód (tylko po co?)
    Co masz do studentów socjologii?
    Skończyłem socjologię (na US) i nie widziałem u siebie na roku ani "radykalnych
    antyglobalistów" ani kolesi w rodzaju autora tego, artykułu. Nie wiem dlaczego,
    może miałeś pecha trafić na samych bałwanów, albo może tutaj, na prowincji
    ludzie mają zdrowsze podejście do życia :) Zaś co do artykułu jako takiego:

    Drogi autorze: łatwo pisać, że "kasa nie jest ważna" w momencie, gdy siedzi się
    w Warszafce, jest się na garnuszku mamusi i na dodatek dostaje się niezłą ekstra
    kaskę od GW za pisanie pierdół. Ja akurat mam dobrą pracę, za przyzwoite
    pieniądze (nic związanego z socjologią, bynajmniej - zapomnij o "pracy w
    zawodzie" po takich studiach, no tak, ty już masz pracę w korporacji i idziesz
    ku świetlanej przyszłości, więc co cię to obchodzi) i nie zamierzam wyjeżdżać,
    ale patrząc, na przykład, na ludzi ode mnie z roku w pełni ich rozumiem - mając
    do wyboru zostanie przedstawicielem handlowym z wypłacaną z opóźnieniem pensją
    800,00 pln (a wcześniej, w czasie studiów bycie niewolnikiem - a niby jak
    inaczej nazwać wypruwanie z siebie flaków za darmo na wyżebranej praktyce?!) i
    pracę na zmywaku w Londynie wybierają to drugie. W drugim wypadku przynajmniej
    mogą coś odłożyć, co przy pensji 800,00 pln jest po prostu niemożliwe. A w
    niektórych wypadkach po kilku miesiącach/latach kretyńskich prac w rodzaju
    zmywaka, perspektywa ambitniejszej i o wiele lepiej płatnej pracy.
    Tak więc, drogi autorze: rodzice nie mogą utrzymywać do końca życia, nie wszyscy
    mieszkają w Warszawie, i nie wszyscy są pracownikami Agora S.A. Jak chcesz
    rzucać gromy na emigrantów to najpierw zwolnij się z GW i pomieszkaj pół roku,
    powiedzmy, w jakimś małym miasteczku gdzieś na ścianie wschodniej (tu, w
    Szczecinie, nie mamy najgorzej, wiesz, granica blisko, Niemcy przyjeżdżają i
    jest na kim zarabiać ;)). Obawiam się, że szybko zmieniłbyś zdanie.



    Temat: Czeczenia. Kadyrow grozi partyzantom
    Gość portalu: elle napisał(a):

    > J.K.2 jest Czeczenem??

    Nie :)) Czeczenem jest Alu Alchanow - milicjant ktorcy za czasow ZSRR dowodzil milcja kolejowa w Groznym a w 1992-94 roku byl oppozycjonerem dla Dudajewa. W 1995 podczas 1szego szturmu Groznego walczyl po stronie Federalow ze swymi podwaldnymi milicjantami (tez Czeczenami). Po 1996 roku wyjechal do Rostowa i sluzyl w milicji na transporcie. PO objeciu wladzy przez Kadyrowa i przyjaciu Konstytucji (apropos, w tym tygodniu Czeczeni wybrali swoja flage, herb i inne symbole) wrocil do Czeczni i byl ministrem MSW CZeczeni.
    Zostal ranny w zamachu na Kadyrowa. Prawdopodobnie bedzie kandydatem w wyborach nast. prezydenta Czeczni.
    Jestem pewien ze zostanie wybrany. Jest jednym z niewielju znanych Czeczenow ktorzy nie maja wiezi ani z mafia ani z bandytami. Mozna go porownac tylko z Aslachanowym (deputatem Dumy i szefem Dumskiej komisji ds. narodowosci), ktorego szanuja wszyscy - i w Moskwie i w Groznym po obu stronach konfliktu.
    Oczywiscie bandyci sproboja usunac takiego kandydata jak Alu Alchanow (nie Aslachanow!). napewno beda zamachy, ale naszego Alu nie tak latwo przestraszyc :)))

    > Mój Boże,to skąd taka nienawiść do własnego kraju,narodu?

    Nienawisc on (J.K.2) i Alu Alchanow maja do terrorystow i bandytow ktorzy robia brudne interesy na zyciu prostych Czeczenow.
    Oni obaj znakomicie zdaja sobie sprawe ze jakikolwiek sojusz z Rosja oznacza pokoj i stabilnosc, a bandyci proponuja tylko jedno - bezsensowna kontynuacja wojny, cierpienie narodu od swoloczy po obu stronach i totalne zniszcenie narodu i respubliki.
    Jedz teraz w Czecznie i zapytaj prostych Czeczenow kiedy im zylo sie lepiej w 1997 (po objeciu wladzy przez terrorystow Basajewa i Maschadowa) czy dzis ?
    I powiec szczerze czego ci odpowiedza.
    A ja powiem tylko ze za Maschadowa Czeczni spadali z Czczni do Rosji (!) i nie mieli szans zarobic i przezyc oprocz kryminalu lub wyjazdu do pracy w inne regiony Rosji. I ze dzis do Czeczni wracaja dziesiatki tysiecy Czeczenow i dostaja po 350 tys. rubli (13 tys. UZD - niewyobrazalne pieniadze dla Czeczni) na nowe mieszkania.

    > Może pomyliłeś ją z wiedzą,a to zupełnie odrębne sprawy

    Nic nie pomylilem, a ty zas pomyliles posty :))




    Temat: Globalizacja z ludzką twarzą
    > Bieda powoduje też że w biednych regionach porywa się turystów
    > dla okupu, napada się na nich i okrada.

    Poważnie? Gdzie? Ja byłem w Etiopii (przyznasz - biedny kraj). Nikt nie był
    agresywny. Co najwyżej ludzie chcieli czasem naciągnąć mnie na pieniądze. Napada
    się tam, gdzie pojawiła się wojna, ludzie są uzbrojeni i pokazano im, że tam
    można zarobić. Nikt tylko z biedy nie napada.

    > Bieda powoduje, że biednymi łatwo sterować - jak w biednych
    > Niemczech przed dojściem Hitlera do władzy.

    To nie wina biedy. Musi znaleźć się ktoś, kto będzie nimi sterował.

    > Tak samo reagują biedni irakijczycy, co chcą pracy aby
    > przeżyć, a nie po to by się bogacić. A bez globalizacji
    > w Iraku będzie tak jak w Korei Północnej.

    Czyżby? Słyszałeś o nieglobalnej Arabii Saudyjskiej? Iran może nie jest
    bogaty, ale ludzie nie zdychają z głodu. To, o czym mowisz, to kwestia
    ideologii. A to nie ma nic wspólnego z zamożnością.

    > ja serdecznych ludzi spotkałem też np. w Tokio, tak
    > bogatym mieście, jakim żadne polskie miasto nie będzie przez
    > najbliższe 100 lat.

    I czego to dowodzi? Może Japończycy są serdeczni z natury? Podałem Ci przykład
    dwóch rejonów tego samego kraju i prawie tych samych ludzi (prawie, bo na
    wschodzie więcej było Kurdów, a mniej Turków, ale to bez znaczenia). Jedyna
    poważna różnica to styczność z zachodnią cywilizacją. A efekt znaczny.

    Podam inny przykład. Rosjanie np. w Moskwie to ludzie prawie tacy jak my.
    Czytałem książkę człowieka, który podróżował przez Syberię. Daleko na północy i
    wschodzie ludzie byli mu gotowi oddać ostatni kawałek chleba.

    Marcin



    Temat: Sezon grzewczy, podzielniki
    Szanowni Dyskutanci,
    chociaz nie mam podzielników w domu, bardzo interesuję sęe rozliczaniem kosztów
    ciepła w poszczególnych mieszkaniach czy budynkach mojej spóldzielni i swego
    czasu tez myslałem o podzielnikach. Ale jak zapoznałem sie trochę bardziej z
    nimi, czy prędzej o nich zapomniałem.
    Czytając Wasze posty nasuwa mi się jednak wniosek, że chociaż będzie to bardzo
    trudne, należy wszelkimi siłami walczyć z tymi urządzeniami a raczej z systemem
    rozliczeń opartym o nie. Najlepszym przykładem tego jest jeden z postów, który
    stwierdza, że łaczna suma opłat indywidualnych za ciepło przekracza o 50%
    faktyczne koszty poniesione przez spółdzielnię. I tu jest punkt zaczepienia, bo
    spółdzielnia nie może zarabiać na swoich członkach. Nie wydaje mi sie mozliwe,
    aby firma rozliczająca pobierała za swoje usługi aż 50% kosztu dostarczonego
    ciepła. A przecież zasady opłat za lokale, w tym ciepło, zatwierdza zgodnie z
    prawem rada nadzorcza. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że i ona często idzie na
    pasku zarządu, ale trzeba stanąć na głowie, aby zmienić członków rady nie
    widzących problemu i tolerujących jawne złodziejstwo zarządu. Musicie
    sprawdzić, jak jest rozdysponowana ta 50% nadwyżka opłat za ciepło. Tak duża
    zaliczka na poczet przyszłego roku to przesada. macie prawo żądać tych
    informacji w oparciu o ustawę o dostępie do informacji publicznej. Zarząd, przy
    sygnałech od spółdzielców, że firma rozliczająca podzielniki źle to robi, może
    i powinien ja zmienić, bo winien działać w interesie spółdzielców. A jesli to
    nie pomoże, to trzeba składać doniesienie do prokuratury(dobry prawnik znajdzie
    odpowiedni paragraf). Oczywiście, prokuratura w piereszym ruchu po pewnym
    czasie sprawe umorzy, ale trzeba składać kolejne skargi i pokazać wszem i
    wobec, że nie jest się potulnym tylko do płacenia pieniędzy.
    Próby oszukiwania podzielników to przede wszystkim oszukiwanie sąsiadów, którzy
    są nieudolni i nic temu nie winni i rozbestwianie złodziejstwa spółdzielczego.
    Zaczyna sie na cieple, a później będą was skubać na innych pozycjach opłat.
    Wiem, że nie jest to łatwe, ale trzeba kiedyś zacząć walczyć z tym złodziejskim
    systemem. W najgorszym wypadku pozostaje solidarne zerwanie wszystkich
    podzielników w jednym czasie i nie bardzo wierzę, żeby zarząd poleciał z tym
    gdzieś do sądu, a nawet jeśli tak zrobi, to da do zrozumienia swoim
    spóldzielcom, że działa przeciw nim i zasługuje jedynie na odwołanie.



    Temat: Przykład Jeleniej Góry iu samorządu.
    Przykład Jeleniej Góry iu samorządu.
    Za co płacimy samorządowcom Jeleniej Góry ?

    Ostatnio dowiedziałem się ,że Radni Kowar w szybkim tempie zmienili studium
    zagospodarowania przestrzennego miasta i przyspieszyli budowę ośrodka
    narciarskiego w dzielnicy Podgórze. Następnym etapem będzie szybkie
    uchwalenie planu zagospodarowania tej części miasta. Projekt jest już gotowy
    i mieszkańcy mogą już oglądać w urzędzie i zgłaszać do niego uwagi. Inwestor
    czeka jedynie na podciągnięcie wody i kanalizacji . Miasto na ten cel otrzyma
    pieniądze z Unii Europejskiej. Inwestycja będzie się składała z dwóch
    wyciągów krzesełkowych czterech nartostrad.. Miasto dostało zezwolenie na
    wylesienie stoku Czoła wydane przez ministra środowiska . Plan zostanie
    uchwalony już w maju. Brawo podobnie postępują sąsiedzi po drugiej stronie
    Karkonoszy. A w Jeleniej Górze działania Rady na rzecz turystyki równa zeru!!
    W granicach administracyjnych naszego miasta mamy też tereny atrakcyjne pod
    względem uprawiania narciarstwa czy turystyki pieszej. Są to tereny powyżej
    Jagniątkowa nie należące do KPN i już wylesione nie ma tam drzew ,bo
    przeprowadzona została wycinka ..Są to piękne stoki o dosyć stromym
    nachyleniu od strony północnej .Śnieg dłużej tam się utrzymuje niż w
    Szklarskiej Porębie i topnieje dopiero w maju . Długość zjazdu wynosi 3 km..
    Trasa zaczyna się na wysokości 1035 m n.p.m , a kończy na wysokości 650 m
    n.p.m. Teren niesamowicie atrakcyjny turystycznie KPN może w parku wybudować
    Ścieżki dydaktyczne .Ewenementem niespotykanym nigdzie w Europie są Bażynowe
    Skały do których obecnie nie prowadzi żaden szlak turystyczny z
    Jagniątkowa ,bo stary poniemiecki wybudowany z szeregu kładek drewnianych
    poprzez tereny bagienne dawno spróchniał i się po prostu rozleciał. Bażynowe
    Skały do zespół około dwudziestu skał, które na wskutek erozji upodobniły się
    do postaci zwierząt takich jak lwy,ptaki,maszkarady można to wszystko
    obejrzeć na blogu www.krzysztof-bike-jgora.blog.onet.pl. w mojej galerii
    zdjęć .Ma się wrażenie jakby się było w skalnym ZOO. Z tego miejsca łatwo
    można dojść na Wielki Szyszak do źródeł Łaby czy do Szpindlowego
    Młyna .Tereny unikalne w Europie warte odwiedzin przez turystów
    przebywających w Jeleniej Górze. Na razie teren Jagniątkowa przynosi nam
    jedynie wstyd i przykład braku niegospodarności i niewykorzystania szansy dla
    tej dzielnicy zbogacenia się na turystyce.
    Celowo podałem w moim komentarzu przykład Kowar na szybki rozwój turystyki i
    zarabiania na tym pieniędzy ,co w przyszłości będzie procentowało w poprawie
    bytu mieszkańców Kowar. Warunki terenowe do uprawiania narciarstwa jak i
    turystyki są znacznie gorsze niż ma Jelenia Góra .My mamy centrum Karkonoszy
    oni jedynie wschodnią część .Mimo tego samorząd wsparty głosami mieszkańców
    ostro ruszył z miejsca i będą widoczne tego efekty. Z Czoła jest taka sama
    droga co z Kopy na Śnieżkę droga jest znacznie łagodniejsza .Widać ,że ktoś
    miał dobry pomysł i nasze dzieci będą już wjeżdżać na Śnieżkę nowoczesną
    koleją linową z Kowar. A co to oznacza dla Karpacza łatwo przewidzieć z ich
    komunistyczną koleją od której orczyk jest znacznie szybszy. Pan pisze o
    mieszkańcach aby sprawy wzięli w swoje ręce. Przecież samorząd powinien być
    kołem napędowym w rozwoju turystyki w naszym mieście. Po co te wybory
    mieszkańcy dali im władzę niech działają ostro na rzecz rozwoju regionu i to
    w każdej dziedzinie. Tereny o których piszę należą do Nadleśnictwa Kowary i
    mieszkańcy nie mają nic z tym wspólnego, bo to nie są tereny
    prywatne. .Denerwuje mnie jedynie to ,że nowy samorząd Kowar dogadał się z
    Nadleśnictwem Kowary postarał się na wycinkę 17 ha lasu .Dostał na to zgodę
    od Ministra Środowiska ,pozyskał inwestora oraz fundusze .U nas nawet nie
    możecie uporać się ze zwykłym basenem termalnym i wszystką inicjatywę
    oddajecie mieszkańcom to przecież jakaś paranoja .Od czego jest samorząd
    Jeleniej Góry przecież za działanie płacimy im kasę,a oni chcą żeby robili
    to sami mieszkańcy.
    Krzysztof

    Jak widać samorządowcy wybrali inną drogę uatrakcyjnienia ...

    Jak widać samorządowcy wybrali inną drogę uatrakcyjnienia naszego regionu.
    Jedyne góry w Europie niepoprzecinane liniami kolejek, z nieprzetartymi
    szlakami i skrytymi w chaszczach uroczyskami, szałasami, stanowić mogą
    niewątpliwą atrakcję dla tej cząstki turystów, którzy wydali już wszystkie
    swoje pieniądze w Alpach, Karpatach, Pirenejach i Górach Skandynawskich. A
    miejscowa ludność powinna z powrotem zająć się ekstensywnym rolnictwem,
    ekologicznym.

    Nie mam już siły na tych twardogłowych .Oni jeszcze nie ...

    Nie mam już siły na tych twardogłowych .Oni jeszcze nie zrobili planu
    zagospodarowania przestrzennego tego rejonu. Może mi cos poradzisz jak się do
    tego zabrać , bo mam samych wrogów i ignorantów.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 2 z 4 • Wyszukano 132 rezultatów • 1, 2, 3, 4 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.