Strona Główna jak działa Łącznik krzyżowy Jak działa lampa kineskopowa Jak działa poczta elektroniczna Jak Dziala Program Snadboys Jak działa sklep internetowy Jak działa speedhack cs jak działa teleskop Hubble jak działa Vichy Lipometric JADMaker jak to działa jak działa flukonazol |
Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: jak działa suszarkaTemat: SierraSavoy-Sharm el Sheikh-4* SierraSavoy-Sharm el Sheikh-4* Hotel nowiutki-oddany w grudniu 2004. Jest to hotel siostrzany z hotelem Savoy-połozonym ok 200 m (oddziela je mała uliczka). Podczas pobytu w Sierra Savoy mozna korzystać z infrastruktury Savoya (dodatkowe 3 lub 4 baseny, plaża, fitness, restauracje , dyskoteka). W samym Sierra Savoy są 3 baseny : 140 cm - z wodospadami i jacuzi, basen dla dzieci i basen przeznaczony do uprawiania gier i sportów -najczęściej mecze siatkówki. Plaża oddalona jest o ok. 400-500 m (ok. 4-5 minut na piechotę)i jes wspólna dla Savoy i Savoy Sierra. Dla zupełnie leniwych kursuje busik z Sierry na plażę co 15 minut- bezpłatny-do zachodu słońca. na plaży hotelowej rewelacyjna rafa kolarowa. Wejscie do wody z pomostów. Do centrum Sharm jes ok 15 km. Hotel zapewnia bezpłatny bus kilka razy dziennie, na który trzeba się zapisywać-najlepiej rano w dniu w którym chce się skorzystać z busiku. Dojazd taksówką kosztuje ok 35 funtów egipskich. Jest tez możliwość dojazdu busem tzw. Sharm service- za ok 2-3 dolary. POkoje duze, czyste, z regulowaną klimatyzacją. w pokojachh sejf (bezpłatnie), lodówka, telewizor. w łazience duza wanna, suszarka do włosów. Pokoje sprzątane codziennie, codzienna zmiana ręczników. Bezpłatne ręczniki na plazy i przy basenie. Polecam opcję all incl. zawiera: sniadanie (6.30-10.30), lunch (12.30-15), kolację (18-22), grill i lody przy basenie (od 15-18).Jedzenie pyszne (no może poza grilem) i bardzo szeroki wybór, na pewno każdy znajdzie cos dla siebie. Ja przytyłam 4 kg- zgubiły mnie szczególnoie ciasta i kebaby. Ale jest tez cos dla dbajacych o linię- zawsze jest stół sałatkowy i kilka rodz. owoców. W opcji all incl. woda i soki i koktajle bezalkoholowe oraz alkohole lokalne i koktajle alkoholowe z lokalnych trunków (5 standardowych do wyboru np. wódka z kolą,ale barmani są otwarci na życzenia klientów).Alkohole serwowane są od 10 do chyba 3 w nocy. W głównej restauracji dostaje się też wodę butelkowaną bez ograniczeń. W hotelu działą sprawnie animacja: aqua robic, aerobic, tance latynoaemeryk, siatkówka, tenis stołowy, wieczory egipski, kabaretowy itd. Ogólnie hotel oceniam na 5 * Pobyt był rewelacyjny. Jedyny mankament to mała liczba Polaków (dla niektórych to zaleta).Przeważają włosi, trochę Rosjan, Węgrzy. Przepraszam za nieco chaotyczny opis, no ale cóż.... emocje jeszcze nie opadły. Wróciłam kilka dni temu. Pozdrawiam wszystkich którzy wybierają się do Sierra Savoy. Jestem ciekawa czy ktos z Was tez tam był??? Pozdrawiam, Morelka Temat: MAJ 2004!!! cześć Podoba się to co napisała Gosia wieczna - o pokazywaniu świata, dobrych i złych rzeczy, i wychowywaniu inteligentych ludzi, którzy potrafią dobre od złego i głupie od mądrego odróżnić. Boję się tylko, co będzie gdy się okaże że młode nie załapie od razu. Bo pewnie od razu nie załapie, wiem po sobie, że trzeba różnych rzeczy spróbować samemu, wejść w nie, a po jakimś czasie dopiero zauważa się że to był błąd. Także boję się, czy będę na tyle 'wyluzowana', żeby w spokoju pozwolić moim dzieciom obejrzeć 100 czy 500 odcinków 'Conchity', 'Manueli', czy innego 'Baru', zanim zauważą że to strata czasu. Boję się że te 100 czy 500 odcinków odbiorę jako moją własną porażkę wychowawczą ('tyle razy ci tłumaczyłam, tyle rzeczy ci pokazywałam, tak się starałam, a ty, córo marnotrawna, Bar oglądasz????) No ale podobno z wiekiem ludzie robią się mniej narwani, bardziej mądrzy, może i u mnie to zadziała. Fajne to nowe mieszkanie na samej górze - z okna widzę dachy, czubki drzew i niebo. Wcześniej takich widoków nie miałam. No i w nocy było niezłe wiatrzysko, to fajnie w kominie hulało. Dziś przy okazji kupowania lodówki dowiedziałam się że zmarnowałam z 0,5l drogocennego pokarmu! Wylałam do zlewu bo był ponad tygodniowy, tymczasem w zamrażarce lodówkowej, takiej z osobnymi drzwiczkami, panuje -16st i więcej, więc pokarm może tam być pół roku!!! Wieczorem przywożą lodówkę, więc łąpię za laktator, parzę herbatki anyżkowej i zabieram się do roboty. Znalazłam świetny sposób na spacyfikowanie ryczącej Gaby (niestety, kolki się nam zdarzają). Owiewam jej brzuszek strumieniem chłodnego powietrza z suszarki do włosów, potem jeszcze kilka minut szumu i malutka usypia... stosuję w ostateczności, gdy już nie mam siły nosić na rękach, i działa w 100% Rany, jak ja kocham tą moją dziewczynkę. Lecę bo się obudziła. Pa Temat: Oszczędzanie poprzez zakupy w internecie?! Kupuję dużo, od wielu lat. Całe wieki kupowałam w merlin.pl, jednak od pewnego czasu ukróciłam ten proceder, bo ceny mają już nie tak atrakcyjne w porównaniu z innymi sklepami, jak kiedyś. Mimo to nadal kupuję tam czasem książki, drobną elektronikę (np. odtwarzacz mp3 czy pamięci flash) oraz często perfumy, bo tu nadal miewają świetne promocje i wyprzedaże. Żelazko, parowar, lustrzankę cyfrową, telefon komórkowy, suszarkę i kilka innych podobnych sprzętów także kupiłam w sieci - dokładniej w wspomnianym już agito.pl i e-cyfrowe.pl - na marginesie, piszę tylko o sklepach, na których ani razu się nie zawiodłam. Często też robię zakupy jedzeniowo/ chemiczno/ kosmetykowe w internecie - tu korzystam z frisco.pl, a kiedyś - także z dobrym skutkiem - z internetowego Leclerca (nie wiem, czy działają poza Warszawą i okolicami). Użytkuję też Allegro. Tu z kolei kupuję czasem rękodzieło biżuteryjne, rzadkie/ niewznawiane książki, odzież/ buty (tylko nowe; mam kilkoro sprawdzonych sprzedawców oferujących marki, które lubię). Z miłych i często niepotrzebnych, ale jakże cieszących oko pierdół do domu cieszę się zamawiając je w sklepie czerwonamaszyna.pl . Kosmetyki w Polsce określane jako luksusowe (haha...), pokroju Clinique i tym podobnych, kupuję czasem na słynnej Truskawce. Swoje ulubione kosmetyki ArtDeco z kolei nabywam tutaj (wcześniej stacjonarnie w Galerii Centrum, ale jaki los spotkał GC, to każdy pewnie wie) igruszka.pl . I last, but not least - bielizna osobista. Jako uświadomiona biuściasta zaopatruję się w kilku sklepach, głównie w krakowskim intimo4you.com, ale też w dopasowana.pl i w sklepie bradea.pl . Na razie więcej grzechów nie pamiętam. Gdyby ktoś miał godny polecenia sklep w typie wspomnianego merlin.pl, ale z przyjaźniejszymi cenami, będę wdzięczna za podzielenie się linką. I tak, oszczędzam dzięki zakupom w sieci, czasem całkiem sporo. Temat: SEA GULL Witajcie. Ponieważ przed wyjazdem trudno mi było doprosić się o aktualne wiadomości z tego hotelu , obiecałem sobie , że po powrocie coś napiszę , co niniejszym czynię. Hotel duży w samym centrum Sakkali , bardzo dogodne położenie , ponieważ nie trzeba korzystać z transportu , wychodzi się z hotelu wprost na ruchliwą ulicę , dużo sklepów i innych tego rodzaju przybytków , po drugiej stronie ulicy bank , internet (5 Le za godz) itp. Wypad wieczorem na miasto nie wiąże się z całą wyprawą , można wyskoczyć w dowolnym momencie. Z kolei wychodząc na drugą stronę hotelu mamy 3 baseny , amfiteatr , a nieopodal plaża , jedna w zatoczce , druga na otwartym morzu. W hotelu zjawiłem się ok. 2 w nocy , kilka min formalności i boy taszczy walizki do pokoju nr. 97. Jest to parter , ale niestety za drzwiami znajduje się centralna klimatyzacja , hałas niezbyt przyjemny. Chłopak dostaje 5$ i biegnie do recepcji po inny klucz , cierpliwie czekamy. Zjawia się po 15 min. Walizy w łapki i prowadzi nas na drugie pietro pokój 292. No to już znacznie lepiej. Cicho , widoczek z balkonu na baseny - całkiem przyjemnie. Sprawdzamy standart klima działa , telewizor z polsatem , lodówka zalodzona ( wyłączam ją i na rano jest juz ok) pokój czysty , łazienka również - ręczniki , suszarka , podstawowe kosmetyki. Zostajemy. Mamy All więc jesteśmy w tzw. starej części hotelu , w nowej ( pokoje powyżej 1000) umieszczają HB. W momencie meldowania dostaliśmy opaski , karteczki na ręczniki plażowe oraz polską informacje o usługach hotelowych , porach posiłków , rozmieszczeniu barów i telefony do polskich pracownic recepcji. Teraz troszkę o plaży. Są dwie jedna w zatoczce w kształcie litery U , druga na otwarty morzu. My wybieraliśmy tę na otwartym morzu , fajniejsze widoki , fale , a przede wszystkim wiaterek , który orzeźwiał. Przy wejściu na plażę budka z ręcznikami plażowymi. Codziennie pobieramy sobie czysty ręczniczek. Plaża czysta , piaszczysta. Od rana chłopcy grabią , wybierają kamienie i śmieci , czyszczą materace na leżakach. Przy każdym parasolu dwa lub trzy leżaki , dwa krzesełka i mały stolik z popielniczką. Na plaży dwa bary All i dwa płatne , na szczęście nie trzeba podpisywać kwitków , barmani polewają bez ociągania , jest super. Cdn. Temat: Kwiecien 2004 :) Witam mamusie! Jakoś nie czesto siadam do komputera-w sumie to zawsze jest cos do zrobienia nawet jak mała śpi Opolanko-Lefax jak na razie pomaga,jeszcze czasem rano lub wieczorem Maja sie troche pręży i krzyczy ale zdecydowanie mniej niż tydzień wczesniej ) Wtedy włączamy suszarkę i sytuacja opanowana. Na dietę nadal uważam-wiem że mogłabym jeść wiecej róznych rzeczy ale lepiej dmuchać na zimne-poza tym ja dobrze na tym wychodze bo w ciągu 2tyg schudłam 4kg,wiec już niedługo dopnę swoje ulubione dzinsy. Do przyjazdu mojej mamy jadłam bardzo "monotonnie"-teraz już wiem że można sobie to jakos urozmaicić. W moim jadłospisie są:zupki gotowane na wywarze warzywnym (krupnik,pomidorowa,ryżanka),pulpety w sosie lub rzucane na zupę,kopytka,schab pieczony na kanapki lub do obiadu,pieczeń z mięsa jak na pulpety(tez na kanapki lub w sosie do obiadu)-wszystko robione i pieczone w domu(mam pewność że nie ma zadnych dodatkow powodujących wzdecia),ryba gotowana. Ograniczyłam przyprawianie,słodyczy nie jem właściwie w ogóle,nabiał tez ograniczyłam,jem sporo warzyw gotowanych(marchew,buraki) a także ryż,kasze. To tak w skrócie-i mimo że staram sie żeby nie zaszkodzić mojej małej to żal mnie bierze jak słysze jak krzyczy i sie pręży ale przynajmniej wiem że ja sie do tego nie przyczyniam. Poza tym to Maja wcina mleko bardzo łapczywie i pewnie wtedy nałyka sie powietrza-my też mamy problem z odbijaniem i to ja chyba męczy. Mija jej właśnie 3tydzień i robi sie z niej mała kluseczka-przybrała około 800g i chyba urosła bo pampersy 1 juz zmieniliśmy na wieksze i śpiochy tez niektóre są przymałe Dziś wybieram sie do położnej ale ze sobą. W lewej piersi zrobiła mi sie okropna twarda kula której nie moge ani rozmasować ani nie działaja okłady gorące-trochę mnie to boli i dokucza przy ruszaniu ręką.Rośnie jak pierś jest pełna a i tak jest całkiem spore-widać przez bluzkę.To chyba zrobiło sie po zapaleniu jakie miałam 10dni temu w tej piersi.Troche mnie to martwi-czy któras miała cos podobnego?? I jeszcze dziś idziemy na usg bioderek-pediatra już w szpitalu kazała nam przed ukończeniem 4 tyg bo bardzo słabo sie rozwodzą.Licze że nie bedzie trzeba Maji wkładac w szynę.Dam znać co sie okaze. Czy wasze maluszki tez nie lubią przebierania i przewijania.Nasza spokojna córcia na przewijanku zmienia sie w totalnego wyjca,pręży sie i nie daje załozyc pieluchy i siusia z nerwów kilka razy-daje niezły popis. No ale kończe. Zyczę wam cierpliwości i choc troche przespanych nocy Do usłyszenia Gosia i Maja Temat: wyglądam tragicznie, ratunku wyglądam tragicznie, ratunku Nie wyrabiam juz psychicznie...wygladam jak zmokła kura, tragedia, zebym nie wiem jak sie starała. Może wy mi doradzicie.Mam PROSTE JAK DRUTY włosy!!! Przyklapnięte, nie do ułożenia, zebym nawet godzinami sterczała przed lustrem i uzywała ton kosmetyków. Próbowałam już tylu...i nic. Próbowałam też bez żadnych "wspomagaczy" i tez nic. Nie mam juz siły. Pianki nadajace puszystośc, szampony, płyny do układania, suszenie na szczotce, wałki, Boże!. Jak wysusze włosy i ułożę tak, że od biedy może być to i tak po godzinie oklapna, wyprostuja sie i znów wyglądam jakbym o siebie nie dbała, naprawde. Co z tego że mam sliczny balejaz, ładnie ostrzyzone włosy, jak efektu nie ma i watpie by kiedykolwiek był, chybaze nie wiem-trwałą zrobic????? ale moze bedę wyglądac jak starsza pani, a mam 25 lat? są dni, gdy mi sie je lepiej układa, ale jest ich niewiele.Może jest to zw z hormonami?Kilka mies temu urodziłam dziecko, ale wczesniej tez z ułożeniem był kłopot. Teraz tylko bardziej sie przetłuszczaja, musze myc codziennie.Nie mam tez tyle czasu na układanie. Do fryzjera chodze często, lubię bo choc przez kilka godzin fajnie wygladam. Fryzjerzy przyznaja, że mam cięzkie do modelowania włosy(teraz prawie do ramion), ale jakos sobie radza, czy to kwestia kosmetyków, a może suszarki-ja juz głuopieje! Dodam,że jestem potwornym alergikiem wiec eksperymentowanie z coraz to nowymi kosmetykami nie działa na mnie dobrze, ale co zrobic??Najgorsze jest to ze chce ładnie wyglądac i nie moge!Mój mąz dzien po wizycie u fryzjera zapytał- co sie stało z twoja fruzurą? Przestraszyłam się-jak to co?-zapytałam. -No nie ma jej-odpowiedział mój luby. NO właśnie, nie ma-już nie moge, ratunku... Temat: Kwiecien 2004 :) Ojoj ale się u nas rozpadało , za oknem strasznie ponuro, dzisiaj nici ze spacerku (( Wczoraj było tak ładnie, że spacerując spędzilśmy pół dnia, Iguś bardzo lubi przebywać na powietrzu więc jeśli tylko możemy to korzystamy.A dziś niestety... Kolki nadal nas męczą, choć nie zawsze, wczoraj np. mieliśmy przerwę a dzisiaj rano znów na szczęście krótko i w domu był jeszcze tata, który ratował sytuację suszarką - w przypadku naszego malucha działa ona cuda.Ciepły strumień powietrza skierowany na brzuszek sprawdza się o wiele lepiej niż okłady z gorącej pieluchy , które stosowaliśmy wcześniej. Agato mój mały też się przejadał, bywało nawet że tak bardzo iż ulewało mu się nosem, cały czas chciał jeść więć myślałam, że faktycznie jest głodny, jednak przy ostatniej wizycie p.połóżna uświadomiła mnie, że mam małego żarłoczka no i niestety stanęło na smoczku.Piszę niestety bo nie chciałam go podawać małemu zwłaszcza tak wcześnie ale nie ma wyjścia w pzeciwnym razie jedzenie 24h na dobe z 20min przerweami a potem ból brzucha i ulewanie u małego ,nie mówiąc już o stanie moich piersi. Zauważyłam jednak, że po tym jak w pierwszym dniu smoczek po odstawiewieniu od piersi był konieczny to teraz tj. 2 dni później wszystko jakby się unormowało, mały je co 2-3 godz. i już sporadycznie podajemy mu smoczek, co mnie bardzo cieszy. Igor również unosi głowkę i potrafi ją dość długo utzymać, wogóle to kręci nią niemiłosiernie na wszystkie strony, że aż się boję czy nie zrobi sobie krzywdy. Co do odbijania po jedzeniu to zazwyczaj łatwto nam to nie przychodzi,trzymam małego w pozycji pionowej, chodzę, masuje plecki i nic. Zodkładaniem do łózeczka też nie idzie nam zbyt dobrze, na rękach mały śpi jak zabity, kładę go do łóżeczka i.......koniec spania.Oczywiśce zdarza mu się zasnąć w łóżeczku ale bardzo rzadko i głównie po kąpieli. GOSIU dziękuje za dietę. Nie zanudzam dłużej. Pozdrawiamy i życzymy miłego weekendu. Nika I igor Temat: Kwiecien 2004 :) Uff.... Iguś w końcu, po prawie godzinnej walce zasnął. Marzy mi się by odłożyć małego do łóżeczka i by ten zasnął sam. Niestety bez noszenia, tulenia itp. się nie da. Najgorzej jest w nocy, kiedy chce się już wrócić do łózka a tu niestety.. Najlepiej śpi mu się w trakcie spacerów, więc staram się by dużo czasu spędzał na powietrzu. Wczoraj nie spał od godz.6 do 11 dopiero spacer pomógł. Pokarmu mam więcej, właściwie już chyba wszystko wraca do normy ale to i tak za mało jak na apetyt mojego malucha, ostatnio pochłania niesamowite ilości. Co do kolek to ostatnio mamy spokój. Ale po wizycie u pediatry zastanawiam się czy to wogóle były kolki. Nasza pani doktor stwierdziła,że jej zdaniem to nie kolka i że często rodzice sądzą że dziecko ma kolke gdy tym czasem problem leży gdzie indziej. Mianowicie, maluszek czuje się zagubiony , działa na niego dużo bodźców, jeszcze nie bardzo sobie radzi po "drugiej stronie" ,reaguje płaczem , pręży się i pomaga mu gdy się go przytula , gdy czuje bliskość mamy. U nas pomagała suszarka i zdaniem pani doktor mały tęsknił za ciepełkiem do tego fajnie mu szumiało( w brzuchu słyszy rózne odgłosy). Nie wiem ile w tym prawdy , w każdym bądź razie nam kolki odpukać ostatnio nie dokuczają, ja jem to samo co do tej pory, nie podajemy małemu nic na z złagodzenie dolegliwości związanych z kolką, procz herbatki koperkowej, ale tą dostaje co drugi , trzeci dzień i pił ją również wtedy , gdy miał kolkę. Co do masażu brzuszka , to ja masowałam po jedzeniu,okrężnymi ruchami , zgodnie ze wskazókami zegara, no i nie ma to być głaskanie ale trzeba delikatnie uciskać brzuszek. Pozdrawiam Nika Temat: Kto zna hotel Crown Plaza Wczoraj wrocilismy z Crown. Caly kompleks hotelowy b. ogromny, zbudowany w stylu miasteczka marokanskiego, szczegolnie mozna to odczuc, spacerujac wieczorem. Pokoje calkiem spore, ladnie urzadzone, mala lodowka, na poczatku wydaje sie, ze nie dziala, dlatego piwo trzeba wkladac dzien wczesniej,zeby dobrze bylo schlodzone, dwa duze lozka, telewizor- tylko wybrane kanaly wloskie, niemieckie i angielskie. Lazienka b. duza (wanna i prysznic), suszarka; mydlo,szampon-uzupelniaja w miare zuzycia. Jeszcze czajnik mozna gotowac wode i robic kawe lub herbate (wbrew temu co pisza mozna pic wode przegotowana). Kazdy pokoj ma taras albo balkon- roznej wielkosci. Uwazam, ze Crown Plaza nie ma zlych pokoi, tylko nie trzeba sie porownywac z sasiadami, zeby nie psuc sobie humoru, bo moze okazac sie, ze ktos ma wiekszy balkon lub taras (jest duze zroznicowanie). Hotel ma b. duza plaze, lezakow i parasoli mnostwo, pomost i piekna rafe, gdzie godzinami mozna podziwiac cuda podwodnego swiata!! W hotelu jest 5 basenow, w tym 2 nadaja sie do plywania, szczegolnie polecam ten przy fitness- gleb. 2m, czysciutki i wogole nie ma ludzi (prawdopodobnie nie wiedza ojego istnieniu, bo jest niezle ukryty! Jedzenie jest mozliwe, pewnie jak we wszystkich hotelach, piwo 21 le, woda duza 8le. Najlepiej pojechac do Naama Bay bezplatny autobus o godz 18: 30 i zrobic zakupy. Piwo w bezclowym sklepie lub w sklepie obok 6le. Na okeciu radze kupic plastikowa butelke jasia wedrowniczka lub inne mocne swinstwo, i popijac po kilka lykow po kazdym posilku, w alkoholizm od tego raczej nie wpadnie sie, a mozna uniknac wielu problemow! Jezeli masz jeszcze jakies pytania to prosze. My tez pojechalismy tam z zamiany z Corala, wiele bylo obaw, ale uwazam, ze Crown jest super! Pozdrawiam i zycze udanych wakacji! Temat: Royal Paradise - czy ktoś tam był? Nie, Royal Paradise jest w Sharmie. Byłam tam w lipcu, umieszczono nas tam w ramach programu Nefretete. Hotel jest średniawy moim zdaniem ale już hotelowe okolice bardzo ok. Tzn. hotel, jeśli chodzi o jego wnętrze, nie zasługuje na 4 gwiazdki. Mimo że jest nowy, jest zaniedbany. Chłopak, który tam kiedyś pracował, mówił mi, że do czasu gdy jeździli tam Włosi, było ok. Odkąd Włosi nie jeżdżą, za to jest dużo Rosjan, wiele się zmieniło. Pokoje są duże, ale nieciekawe. Łazienki bardzo kiepskie. Kiepsko też tam ze sprzątaniem. Nie ma suszarek, lodówki są ale nie we wszystkich pokojach działają. Nam się dostał b. kiepski pokój ale po rozmowach z managerem hotelu zaproponowano nam inny. Restauracja też nienajlepsza. Nudne menu, dzień w dzień to samo, no i jeśli chodzi o czystość, to też daleko od ideału. To też poruszyliśmy w rozmowie z managerem i zrobiło się przynajmniej trochę czyściej. Ale...ale to wszystko przyćmiewało to, co mieliśmy zaraz po wyjściu z hotelu. Bardzo zadbany ogród, czysty i przyjemny. Do tego dwa duże baseny, zazwyczaj puste bo wszyscy idą na plażę :) A baseny są super. Po powrocie poprzeglądałam w Internecie informacje o tym hotelu i tam było napisane, że do plażdy dowożą busiki. Bzdura! Plaża jest rzut beretem od hotelu. Wychodzi się z ogrodu, przechodzi taką wewnętrzną uliczkę i jest się na plaży! Plaża jest duża, jak na warunki arabskie - bardzo czysta. Można leżeć sobie na leżaku na skarpie albo tuż przy zejściu do morza (niestety tylko jedno no ale takie ukształtowanie terenu), gdzie jest trochę ciasnawo. No i najważniejsze - zaraz przy plaży - rafa. Przepiękna. Przecudowna. Dla tej plaży warto znieść wszelkie niedogodności!!! Plusem hotelu (przynajmniej dla mnie) jest to, że nie jest w centrum Sharmu więc w nocy nie łomocą dyskoteki itd. Koło hotelu jest arabski park rozrywki, maksymalny kicz ale warto wejść i zobaczyć. W pobliżu są także sklepiki spożywcze, z pamiątkami, kafejki, kafejka internetowa, bank. Acha, hotel nie ma animacji ale w tym parku rozrywki naprzeciwko są wieczorami impezy. Jeśli masz jakieś pytania, chętnie odpowiem. Temat: Dzieciaczki z lipca 2004 Cześć dziewczyny, czytam was codzień ale z pisaniem gorzej, mamy to samo co benio, jękolenie cały dzień,zęby nam życ nie dają, poza tym taty brak, tylko w nocy od 3 do 7 jest więc Jula-uwaga- zaczęła sie histerycznie drzeć na widok taty- sugerując że zapraszam do łóżka obcego faceta i żebym go natychmiast wyrzuciła. Co robić? Chyba porozwieszm w domu 100 portretów Darka, niech sie przygląda. Ola ma taki śliczny portret studyjny, zrobiony przez Darka-ciemność z której wyłania się tylko taka ciepła twarz oli i mala kocha sie wpatrywać i śmiać do tego. Tehanu, cieszę się że jest w porządku, trzeba pchać ten swój wózeczek trosk pod górę czasami ale teraz przynajmniej znowu po równym. Co do Groszka, to żyje i ma się dobrze, na pewno napisze jak jej czas pozwoli. Ciasto na pierogi z masłem jest genialne!!! Uszka zrobiłyśmy z mamą i wspaniałe, co ciekawe, ciasto jest twarde po wyrobieniu więc sie dobrze wałkuje i wycina a miekkie po ugotowanu, wprost niepojete, zrobiłyśmy też za jednym zamachem z tego ciasta makaron łazanki do klusków z makiem i teraz sie suszy. A uszka zamrożone. Chce przepisy na ciasto z chałwą, Rafaello, i co tam jeszcze było, mogą być po świętach żeby wam roboty nie dokładać. Ten snikers już skopiowałam do spisu, ale kurcze moje biodra go nie przezyją! Karmel i orzechy i krem, samo zabójstwo dla linii, o alergii Julki już nie wspomne, ale i tak upieczemy. W ogóle macie pozdrowienia i podziękowania za przepisy od mojej wspaniałej mamy, każe mi tylko odpisywać i wszystko piecze i gotuje. Dzięki. Gardło moje jako tako, wyniki krwi mam idealne więc laryngolog na razie pozwolił łaskawie karmić i tylko płukać jakimiś świństwami - np Gargarin, po 2 płukaniach pawikiem się kończy ale działa. Jula jest śmieszna, osiąga mistrzostwo wwe wszelkich manipulacjach rączkami, chwyta, obraca w dłoni, pakuje do buzi, np smoczek potrafi podnieść i dobrą stroną do buzi włożyc, oglądać zabawke przed oczami kręcąc ją -taki obrotowy ruch nadgarstka, itp ale za to nie chce się jej obracać mimo że potrafi, robi to może 2 razy dziennie, jak już nie ma inego wyjścia, gdzie tam do spadania z łózka, za to jakoś cofa sie do tyłu na brzuchu- wczoraj zwaliła na siebie opartą o ściane suszarke na pranie, ciekawe ze głoa weszła miedzy druty i nic sie nie stało, nawet śladu nie ma tylko strachu było dużo, sama nie wiem jak to sie stało że nie usunęłam tej suszarki jak ją tam kładłam na podłodze- zawsze usuwam, cofnęła się i nogą ją popchneła dołem więc góra poleciała. Chyba wygląda na to że mama trojga powinna 3 razy sprawdzać wszystko? Dobra kończe bo już późno, acha kwiatuszek- Marcel jest śliczności, kurcze rysy jak mała dama, tylko proporcjr ciaała jak u faceta. Ale pozowanie ma opanowane perfekt, Jula niestety na widok aparatu chowa uśmiechy i jest poważna i pzrerażona. Temat: Wuja aarda z podróży do Argentyny kronika Ulica ciągnęła się niemiłosiernie i faktycznie dopiero po jakichś 4 km było skrzyżowanie z tablicą dumnie obwieszczającą kemping. Jeszcze jakieś 100 metrów pod górę i już (!) jesteśmy u bram raju. Daszek! Recepcja! CIEPŁO! Kiedy Pani poprosiła, żebym wypełnił kartę pobytu, stwierdziłem, że to niemożliwe. Spojrzała zdziwiona. Pokazałem jej, jak ociekamy, więc pozwoliła nam się rozbić, wysuszyć i przyjść później. W ciągłym deszczu rozkładamy namiot na samym końcu kempingu (dobre 500m od recepcji!), rozbieramy rowery i zrzuciwszy najbardziej ociekające rzeczy (tj. te grubsze, które wchłonęły najwięcej wody, bo totalnie przemoczone było i tak dokładnie wszystko, co mieliśmy na sobie) wpełzamy do środka. Tam się rozbieramy, wycieramy, ubieramy w rzeczy z sakw – co ciekawe, te z sakw Mikiego (nieosłoniętych) były suchsze niż te z sakw Magdy (osłoniętych, ale fakt że nie na całej wysokości – dolne części były narażone na wodę ściekającą z pokrowca)! i ładujemy w wilgotne miejscami śpiwory. Po jakiejś półtorej godzinie i krótkiej drzemce (wciąż pada) nieco odżywamy i gotujemy kawę. Bez mleka, ale na szczęście z cukrem. Gorąca, pyszna! Wreszcie nakładamy peleryny i idziemy zapłacić. Znajdujemy też pralnię wraz z bębnową suszarką, więc rozwieszamy tam nasze rzeczy (na suszarkę niestety nie mamy monety 50 centów!). Kemping za dwie noce kosztuje nas EUR 37,60. Shit! Jeszcze minizakupy na stacji benzynowej tuż obok (mleko! czekolada! płatność kartą!), kolacja w kempingowej kuchni, słuchamy pani recepcjonistki odradzającej nam wyprawę do centrum w taką pogodę (nadal pada i już się ściemnia, a do centrum jest jej zdaniem 10 km) i wreszcie można iść spać (choć Miki średnio komfortowo, bo – mądra głowa – wziął ze sobą tylko jedną parę długich spodni i jedną bluzę z długim rękawem, więc śpi w mokrych rzeczach, żeby wyschły, bo w pralni jest nazbyt wilgotno, żeby była na to realna szansa). To był chyba najdłuższy dzień na tej wyprawie... Dzień 14. 4 sierpnia (piątek) Wiedeń, 53 km Rano nadal siąpi, ale twardo wstajemy przed ósmą (rzeczy Mikiego prawie suche!), prysznic, leniwe śniadanie i przed dziesiątą “na miacho”. Tuż przed wyruszeniem przestało siąpić, więc nawet nie musimy zakładać peleryn :p Wiedeń okazuje się być miastem pedałów – wszędzie ścieżki rowerowe! Nawet mostem jedzie się zdecydowanie osobno niż samochody, bo pod spodem prowadzi osobna kładka dla rowerów! Leciutko błądząc docieramy do wesołego miasteczka na Praterze – dla Mikiego główny powód wizyty w mieście – które jednak dopiero powoli się budzi, więc tylko zasięgamy języka w informacji, że większość atrakcji otwiera się wczesnym popołudniem i przy wciąż poprawiającej się pogodzie, pełni nadziei i zapału, jedziemy dalej. Zahaczamy po drodze o Billę, gdzie zbieramy do koszyka niewielkie zakupy, a przy kasie okazuje się, że... nic nie możemy kupić, bo owszem, można płacić kartami, ale wyłącznie austriackimi!! Potem ta sama informacja w PennyMarkt i zapada decyzja: pobieramy 50 EUR z bankomatu. Tak zaopatrzeni wreszcie kupujemy “coś dobrego” na cały dzień i uderzamy do ścisłego centrum. Przy katedrze św. Stefana znów zaczyna padać, więc bezskutecznie próbujemy przeczekać w podcieniach naprzeciwko i zniechęceni wreszcie ruszamy dalej po obfotografowaniu katedry (Magda nawet zajrzała do środka, ale wstęp kosztował 5 EUR, więc odpuściła). W kapuśniaczku oglądamy i fotografujemy Operę i Hofburg, potem już przestaje padać, więc jeszcze rundka po Ringu i znów wracamy na Prater. Tu wreszcie wszystko działa, więc Miki “sprawdza” dwie kolejki górskie, w tym wymarzony od ósmej klasy podstawówki (!!) “Boomerang” (fajne, choć w sumie bez rewelacji, aczkolwiek pierwszy raz w życiu siedziałem w rollercoasterze tyłem do kierunku jazdy), zjadamy po kebabie, wspólnie robimy przejażdżkę go-kartami i usatysfakcjonowani wracamy do centrum. Tam się jeszcze sporo szwendamy, nawet robimy wypad wzdłuż rzeki na zachód do imponująco się prezentującego wieżowca, który Miki omyłkowo bierze za nową UNIQA-Tower (okazało się, że to galeria handlowa i hotel w Donau Turm), pijemy kawę w McDonaldzie i postanawiamy wpaść do znajomej Mikiemu knajpki na cidera. Knajpki jednak nie udaje się odnaleźć (chyba przestała istnieć), ale w końcu trafiamy na “Guiness Pub” i tam – w zdecydowanie anglojęzycznym otoczeniu – sączymy 0,5l Strongbowa za 4,70 EUR (!!). Wreszcie zaczyna się ściemniać, więc wsiadamy na siodełka i – dość mocno błądząc bo Miki postanowił jechać “na czuja” i to się zemściło – wracamy w końcu po 21 na kemping. Kolacja, mycie i lulu. Temat: Co stososwać aby włosy wyglądały i były grubsze? o Jizas... nie używaj nafty!!!!! ja kiedyś próbowałam, zrobiłam wszystko jak w ulotce napisali i....... włosy mi wyłaziły GARŚCIAMI!!! Nie wiem, może to tylko na mine tak działa, ale... Mnie osobiście pomaga odżywka cud - Treatment Wax. Opakowanie brzydkie, ale to co zawiera jest prawdziwym smakołykiem dla moich włosów! Używaj tego zgodnie z zaleceniami producenta, czyli co cztery dni, a po tygodniu, lub dwóch, twoje włosy będą bardziej puszyste i tryskające życeim. Zniszczyłam sobie włosy rozjaśnianiem - z czarnego naturalnego do jasnego blondu ;) i ta odżywka mnie uratowała! Stały się grubsze i mocniejsze, zwiększyłe przynajmniej dwukrotnie objętość!!! Ale musisz używać systematycznie. Nadaje się też do tłustych włosów, bo bardzo dobrze się spłukuje i nie pozostawia żadnego tłustego filmu na włosach. Jestem jej niewolnicą od kilku lat i nie wyobrażam sobie życia bez niej :) Najlepiej zarezerwuj sobie wolny wieczór, umyj włosy jakimś ziołowym szamponem, może być H-Pantoten!!! albo nawet dziecięcy Johnson. Chodzi o to, żeby szampon nie pozostawiał żadnych filmów z pantenolu i itp. żeby umożliwić odżywce bezpośredni kontakt z włosami i skórą głowy. Koniescznie wetrzyj ją w skórę głowy - doskonale odżywia cebulki i włosy szybciej rosną - potwierdzam bujną czupryną:)! Dobrze wmasuj w skórę i we włosy aż powstanie piana. Załóż na to jakiś czepek foliowy albo zwykły woreczek i nie owijaj od razu ręcznikiem, tylko podgrzej to suszarką, aż pianka "się rozpuści". Jeżeli najpierw owiniesz ręcznikiem to będziesz musiała dłużej podgrzewać suszarką. Worek foliowy zabezpiecza całkowicie przed wyschnięciem odżywki. Teraz, kiedy jest gorąca, możesz nałożyć ręcznik i chodź z tym przez min. 1 godzinę. Zaufaj mi - to sprawdzone. Wysiłek wart efektów. Fryzjerzy mówią że włosy nie wezmą węcej odzywki przez wydłużenie czasu działania, ale... jakoś u mnie widać efekty tego przedłużonego działania :) Kolejne moje cudo nie obciążające włosów a dodające życia, blasku i objętości to odżywka firmy BILBA. Te cholerne Włoszki znają się na włosach:)! Też ją pozostawiam na min. godzinę, ale już nie podgrzewam, bo zawiera białko jedwabiu, które przy wysokiej temperaturze się ścina. (WAX zawiera woski, więc muszą być podgrzane żeby zaczęły dzałać). Kup sobie też szampon z bilby z proteinami jedwabiu - jest SUPER do codziennego mycia włosów przetłuszczających się! Suche można myć co cztery dni, tak podaje producent i pewnie ma rację bo nawet moje tłuste (skóra głowy) pozostają czystymi do następnego mycia. Mój fryzjer mi doradził żeby dobierać szampon do skóry głowy a odżywkę do stanu włosów. Czyli na oprzykąłd jak masz tłustą skórę a suche, zniszczone włosy, to używaj szamponu do włosów przetłuszczających się, a odżywkę do np. farbowanych, zniszczonych. Te wymienione kosmetyki nie są może takie tanie - WAX kosztuje ok. 20 zł, BILBA (maska) ok. 50 zł, szampon BILBA ok. 24 zł, ale są niesamowicie wydajne, no i używa się ich tylko dwa razy w tygodniu. Pomiędzy zabiegami, zystarscza sam szampon, nawet jeżeli masz zniszczone włosy! Życzę miłego stosowania i gęstych, mocnych włosów - takich, jak teraz moje:)! Temat: Malhun (***) - Fethyie Calis Byliśmy w tym hotelu na początku lipca. Hotel może i nie jest luksusowy (w końcu to 3*) i jest dość stary - mieszkaliśmy w budynku przy plaży - co widać po wyposażeniu itp, ale jest bardzo czysty. W wersji all inclusive brakuje nieco możliwości przekąszenia czegoś pomiędzy posiłkami. Ale owych posiłków jest 4. I są przepyszne. Naprawde nie jadłam nigdzie tak dobrze. Goście to głównie Polacy, kilku Niemców i Rosjan. Latanie po pietrach jest uciążliwe, ale jest winda. Hotel jest spokojny. Dla tych, kórzy chcą odpocząć. Imprez tam raczej nie ma. Co najwyżej raz w tygodniu hotel organizuje kolacje z pysznymi owocami morza i/lub innymi atrakcjami w rodzaju tańca brzucha itp. Położenie Z hotelu wychodzi sie niamal prosto na plaże. Blisko jest też do Fathiye np. taksówką wodną. Z lotniska jedzie się ok pół godziny/45 min. piękną drogą w górach z widokiem na morze. Hotel jest na końcu promenady wzdłuż któej są restauracje, sklepiki, firmy organizujące wycieczki. Niemal na każdą wycieczkę jest dość blisko (chyba najdalej Efez/Pammukale, ale to tez tylko 3,5 godziny drogi. A wycieczek jest masa. Przyroda jest piękna wiec polecam te które pozwalaja ja podziwiac. I kupowac radze na promenadzie. Sprzedawcy wycieczek w wiekszosci mowia po polsku i organizuja wycieczki z przewodnikiem. zawsze mozna stargowac kilka euro, a wycieczki sa tansze o wiecej niż połowe od tych sprzedawanych przez rezydentów (np. 12 wysp u rezydenta 35 euro, a na deptaku 8 euro) Serwis trudno sie dogadac z personelem. ale sa zawsze mili i usmiechnieci. w recepcji można porozumieć sie po angielsku. jest internet. sa dwa komputery na parterze do dyspozycji gosci. w telewizji tv polonia i tvn, wiec lacznosc ze swiatem jest. mozna obejrzec wiadomosci i wyslac maila. pokoje sprzatane codziennie. w hotelu naprawde da sie zalatwic wszystko. wystarczy pogadac. to rodzinny interes. wiekszosc gosci przyjezdza tam po kilka razy. a jak sie trudno dogadac mozna poprosic rezydentki. sa naprawde mile i zyczliwe. Gastronomia gastronomia wspaniala. kucharz przechadza sie miedzy goscmi. doglada personelu, zeby wszystko bylo ok. poleca co lepsze potrawy. jest codziennie ze 20 salatek. nie dalam rady nawet spróbowac wszystkich. desery palce lizac. sniadania rzeczywiscie monotonne. ale w domu tez jem zawsze kanapki z serem wiec mozna powiedziec ze tam zaszalalam ;] zreszta nie warto sie rano najadac. i tak najwazniejszym posilkiem jest kolacja o 20. a w czesniej lunch o 12. sniadania mozna sobie odpuscic, zeby na lunch zjesc wiecej pysznosci ;] drinki niestety trzeba chlopcom trzeba skladnik po skladniku podawac zeby zrobili. w all inclusive jest tylko bar w budynku. restauracja od promenady juz nie. ale tam za to mzona zamówić sobie np. homara. jada z rana na targ kupuja, a na kolacje czy obiad je sie swiezutkiego mniam. sport rozrywka jest bilard. siłownia, stół do ping ponga. ale raczej to wszystko smetne i opuszczone. w tym upale nie chce sie wyciskac czy grac. jest dostep do internetu. lezaki na plazy platne. w hotelu bezplatne. basen nieduzy, ale wystarczy. brodzik dla dzieci jest. w ogole jest duzo dzieci. dla mnie to najwieksza wada tego hotelu. ale na szczescie nie dzieciatych tez jest sporo. zadnych dodatkowych atrakcji dla dzieci nie ma. plaza jest waska i zwirowa, ale nie ma tłoku. woda w lipcu cieplutka i piekne widoki. Pokój Pokoj jak pokoj. nic pieknego. maly, ale czysty. kazdy pokoj z widokiem na morze. klima dziala. W łazience prysznic i suszarka (ale w tym upale suszarka to dla naprawde zdeterminowanych), lustro. czysciutko. podsumowujac: pokoj jak w polskim pensjonacie. ale łóżko wygodne, lampka nad łóżkiem , pojemna szafa. toaletka. telewizor i piekny widok z balkonu :) Niemal wszystkie pokoje maja widok na morze. Temat: Tramp Travel - nie polecam!!!!! cala prawda o tramp sravel... otoz: problemy pojawily sie od samego poczatku naszej podrozy.wyjazd mielismy z pieknego miasta lodzi ;-P pan kierowca podjechal i nie potrafil poradzic sobie z odliczeniem 6 pasazerow ktorzy wsiadali w lodzi.odliczyl tylko bagaze... nie sprawdzal nazwisk odjezdzajacych wiec na dobra sprawe kazdy z ulicy mogl sie zabrac.podroz zaczela sie dosc interesujaco gdyz polowa podroznych (glownie z warszawy) byla juz dobrze pijana.mielismy mase przystankow i tak oto w okolo 3 godziny pokonalismy dystans 120km...pierwsze problemy z autokarem pojawily sie juz w slowacji gdy okazalo sie ze klimatyzacja nie dziala.panowie kierowcy pilnie zabrali sie za naprawe i po okolo 2 godzinach stwierdzili ze nic z tego nie bedzie i ze albo jedziemy dalej bez klimatyzacji przy otwartych szyberdachach lub mozemy zaczekac 8 godzin na drugi autobus.oczywisci pojechalismy bez klimy.reszta podrozy minela juz bez awarii jednak umilali nam ja warszawiacy (za co im bardzo dziekujemy).cala podroz z lodzi do ravdy trwala jedyne 38 godzin...po dotarciu na miejsce w ravdzie, dowiedzielismy sie ze nie bedziemy mieszkac w ravdzie ani w hotelu eliri za ktory zaplacilismy tylko przeniesli nas do sasiedniej miejscowosci o tajemniczej nazwie nessebar.dodam ze hotel z naszej umowy posiadal basen,silownie oraz kafejke internetowa.w ofercie ktora wybieralismy nie bylo slowa ze hotel ten jest usytuowany na ogromnym placu budowy.w jego poblizu buduje sie okolo 5 nowych hoteli.generalnie panuje tam syf, brud,i przerazliwy halas.zameldowano nas w hotelu oscar w centrum nessebaru i oczywiscie bez zadnych wyjasnien.przy probie uzyskania jakichkolwiek informacji na temat tych zmian pani rezydent (stefka) odwrocila sie na piecie i uciekla.tak wiec bylismy zdani tylko na siebie.pokoj w hotelu oscar byl spoko.wszystko bylo na miejscu (tv,lodowka,klimatyzacja i obiecywana suszarka do wlosow).wszystkie wycieczki oferowane przez nasza "kochana" stefke byly drozsze niz wycieczki organizowane na wlasna reke...jeden z przykladow: chcielismy odwiedzic nowy akwa park w nesseberze, stefka powiedziala ze ten park jest zamkniety.wybralismy sie wiec do slonecznego brzegu gdzie rowniez jest taki obiekt.oczywiscie stefka miala ten akwa park w swojej ofercie wycieczek fakultatywnych.wracajac stamtad odkrylismy iz akwa park w nesseberze dziala i ma sie calkiem dobrze poniewaz jest wiekszy, nowszy i ogolnie fajniejszy...ulotki rozdaja na przystankach i takze jezdza darmowe busy.my akurat mielismy duzo szczescia ze trafilismy wlasnie do hotelu oscar gdyz hotel ktory wykupilismy bylby jedna wielka porazka.inni tego szczescia niestety nie mieli.reszta naszego urlopu minela super i nier musielismy ogladac tej baby (stefki).nadszedl jednak dzien powrotu i kolejne niespodzianki.o tym ze pokoj trzeba opuscic do 10. rano wiedzielismy juz od dawna wiec wykupilismy z innymi polakami z tego hotelu dodatkawa dobe na jeden pokoj.mielismy gdzie przetrzymac bagaze oraz przekapac sie przed podroza.autobus mial przyjechac o 20.35 i o tej wlasnie porze bylismy w umowionym miejscu.czekalismy drobne 1,5 godziny poniewaz kierowcy zablodzili w slonecznym brzegu.w koncu ruszylismy do ravdy i tam mielismy zabrac kolejna grupe wczasowiczow.oczywiscie i w ravdzie kierowca zabladzil(w ravdzie jest jedno skrzyzowanie).stracilismy kolejne 40 minut.jakie bylo zdziwienie gdy okazalo sie ze jest nas za duzo w autobusie i brakuje miejsca na wszystkie bagaze.biuro tramp travel nie ma zadnej organizacji.nikt nie wiedzial co i kogo mamy zabrac.po jakims czasie dopiero znalazla sie lista pasazerow i wszystko sie wyjasnilo wlacznie z tym ze zapomnielismy zabrac 2 osoby z nessebaru... czekali tam na nas od godziny 20.tutaj poraz pierwszy przydala sie nasza pani rezydent gdyz jadac autem w strone ravdy zauwazyla dwie osoby siedzace na walizkach.w koncu ruszylismy okolo godziny 23.reszta podrozy minela w miare spokojnie i przyjemnie.autobus juz sie nie mial zadnej usterki a kierowcy nie bladzili. to byly nasze pierwsze i OSTATNIE wakacje z biurem TRAMP TRAVEL!! ludzie strzezcie sie tego biura.nam sie udalo jakos w miare szczesliwie i wesolo spedzic ten urlop ale nie wszyscy moga to powiedziec z naszego turnusu. jesli macie jakies pytania to piszcie,chetni odpowiemy. pozdrawiamy. Temat: Simsek (**) - Fethiye Witam wszystkich :)Chce napisac o pobycie w hotelu Simsek i ogolnie o wszystkim co moze sie Wam przydac.Ja zajrzalam tu przed swoim wyjazdem(3.09.2005) i niektore opinie i rady byly przydatne.Jesli chodzi o sam hotel to jest bardzo przyjemny-wiadomo nie luksusy ale czysty-codziennie sprzatany.Nic mi nie zginelo chociaz zostawialam czasem cenniejsze rzeczy w szafie.W pokoju byly lozka,2 fotele,lustro i szafa.Zadnych robali,grzybow itp.Malo komarow ale moze dlatego ze wrzesien.Balkon spory.Lzienka czysta,jest w niej suszarka,nie ma zaslonki przy prysznicu.Jest klima i dziala caly czas.Ogolnie jesli chodzi o pokoj to w porzadku-naprawde nie ma co narzekac.Teraz wycieczki.Bardzo wazne- nie kupowac z biura wycieczek.To naprawde bez sensu.Sa duzo drozsze niz u Turkow.i tak np.wycieczka 12 wysp u rezydentek koszta 15 euro -u Turkow nawet 15 lirow!!!!(1lir-2,50)Sczegolnie jak sie idzie promenada i zbiera ulotki z wycieczek Turkow to ten ostatni w strone prawa od wyjscia z Simska przebijal ceny poprzednikow tak zeby jego byly atrakcyjniejsze:)Ja niestety pojechalam z biura i pozniej zalowalam:/Na wycieczce malo co mowia o wyspach-bardziej podziwia sie widoki.Dlatego radze -zgadac sie z polakami jakimis i razem(zeby bylo razniej)kupic u Turkow.Z tego co wiem fajne jest pammukale i skoki na poaralotni-podobno super(sama nie probowalam)Co do jedzenia-mnie bardzo smakowalo.Na sniadanko(od 8.00do ok 10-lepiej przyjsc wczesniej):kawa,herbata,sok,pieczywo,pomidory krojone,ogorki krojone,salatka z pomidorow,cebuli i papryki,ser kozi,ser slodki bialy,2 rodzaje wedlin,dzemy,arbuz lub melon i kilka innych rzeczy ktorych nie jadlam wiec nie pamietam;)Na obiadokolacje:zupka(codziennie inna-raczej kremy),cieple drugie danie(rozne:gulasze z baranina,kurczak,spaghetti,grilowane miesko,golabki,ryba) dalej salatki z pomidorem,z kapusty bialej i czerwonej,fasolka po bretonsku,brokuly,marczewka gotowana i jakies dziwne ich specjaly.Na deser arbuz,melon,jablka albo jakies orzechy w karmelu czy czyms takim.Plaza zwirkowa ale jak masz karimaty to nie przeszkadza.Parasole mozna wynajac na 1 dzien i lezaki tez-koszta 1,5 lira za kazda \"rzecz\" czyli ok 3.75zl)Morze czyste- widac ze dbaja.Co do cen to specjalnie zawyzaja-kto madry sie targuje a jak nie to traci.Fajne sa bazarki w Calisu w niedziele,w Fetiye we wtorek.Mozna na nich kupic naprawde fajne ciuchy,buty za bardzo dobra cene.Podrobek pelno ale nawet dobrej jakosci.Turcy sa troche zbyt nachalni i zdarza sie ze kupujesz cos czego nie chciales;P.Co do biura axel to ja i moj chlopak nie mielismy wiekszych problemow ale niestety zdarzaly sie innym.Rezydentki sa mlie jak nic sie nie dzieje ale jak sa potrzebne to gorzej:/Nie odbieraja telefonow badz wykrecaja sie ze nie moga przyjechac.Byl w naszym turnusie przypadek gdzie odmowiono pomocy dziewczynie ktora miala wypadek na skuterze:/Rezydentka stwierdzila ze to nie obejmuje ubezpieczenia:/Dziewczyna musiala kupowac antybiotyki na wlasny koszt:/Poza tym mimo ze mial samolot miec miedzyladowanie w Poznaniu to nie bylo go.Ludzie ktorzy mieli doleciec do Poznania dolatywali do Wawy a stamtad autokarami chociaz w umowie bylo inaczej:|4 osob nie zmiescila sie tez na pokladzie samolotu i musieli caly dzien koczowac na lotnisku i zamiast do Wroclawia dolatywali do wawy:/Takie minusy.My mielismy wszystko w porzadku- oprocz opozneinia samolotu o 6 godzin(w strone powrotna)i godziny w tamta. Czikita Temat: Alyssa czy Thalasa Mahdia? Do Mlemaniak- trochę informacji Masz już sporo informacji od Bożenki. Zgadza się wszystko, jedyne co miałam trochę inne to: - Przelot był taki jak uprzedziło biuro, bez niespodzianek. Bezpośredni przelot do Monastiru, i międzylądowanie w drodze powrotnej na Djerbie, tak miało być i było. - Pokój dostałam na parterze z widokiem na basen. Czułam się bezpiecznie, wszystko działało. Paszporty i pieniądze zostawialiśmy bez problemu w pokoju. Mała rada, wypełnij szybko kartę wręczoną Ci po przyjeździe w hotelu, zostaw bagaż i powitalnego drinka ;) tylko przejdź od razu z wypełnioną kartą do recepcji i wybierz pokój, jeśli będzie jeszcze wybór. Przydzielane pokoje może można wybrać, jeśli tak to nie bierz nr 1014 i 1015 są najmniej atrakcyjne i w 1015 był problem z dzwiami balkonowymi (nie zamykały się niestety), natomiast z tego co wiem pokój nr 1007 jest ewenementem ;) Już tłumaczę dlaczego, elektryczność, suszarka, klimatyzacja czy grzanie działa tylko z kluczem wsadzonym w taki otwór przy drzwiach. Jeśli wychodzisz automatycznie zabierasz klucz i wszystko się wyłącza, w pokóju 1007 działała elektryczność bez wsadzonego klucza, miało to znaczenie gdy potrzeba np. nagrzać pokój a chcesz być poza nim. Niestety przy dużej wilgotności powietrza rzeczy np. ręczniki kiepsko schną. Bluzki czy ręczniki radzę zatem wieszać na wieszakach (są w szafie) i wieszać na karniszu, tam jest najcieplejszy obieg powietrza :) Są jeszcze pokoje o numerach 33xx w drugiej części budynku, są na wyższych piętrach, nie wiem jaki mają tam widok, ale jedno jest pewne, że jeśli chcesz skorzystać z basenu krytego wieczorem łatwiej Ci się przemieścić, bo to jest to samo skrzydło, inaczej trzeba bedzie wychodzić na zewnątrz żeby przejść do innego skrzydła. Ja tak miałam i to wychodzenie po kąpieli nijak mi nie zaszkodziło, było ciepło nocą, ale zawsze byłoby wygodniej :) Mam jeszcze kilka informacji dotyczących małych dzieci, od tej strony obserwowałam bacznie rodziny z dziećmi od 3 m-cznych do kilkulatków oraz myślałam co byłoby niezbędne a co nie dla dziecka, ponieważ sama chciałabym tam jeszcze wrócić, może z małym dzieckiem. Zatem to co na prędce pamiętam, w razie czego pytaj o to co chcesz wiedzieć: - Koniecznie wysoki faktor 30, wodoodporny. Jeśli weźmiesz np. końcówkę tubki będziesz musiała zapłacić za filtr ok. 60 zł. (u nas 20-30 zł.); - Krzesełko do stołu dla dziecka jest na wyposażeniu restauracji, wystarczy poprosić; - Niedaleko jest sklep, który posiada pieluchy, czy słoiczki też - niestety nie pamiętam, ale wydaje mi się że widziałam (mleko modyfikowane itd.) - Koniecznie do samolotu dla malucha zabierz Mambę i soczek w butelce żeby mogło od gumy wytwarzać dużo ślinki i często ją przełykać. Nie bolą wtedy tak od ciśnienia uszy. Dorosłym zalecam to samo np. cukierki Nim2 lub Orbit; - Przydatny byłby dla dwulatka szlafroczek z kapturkiem po basenie, i oprócz kapelusika przeciwsłonecznego coś co ochroni głowę maluszka i uszy przed silnym wiatrem. Hotel jest przy samym morzu, nie wieje tak bardzo w ogrodzie, choć zdarzało się, ale na plaży wieje strasznie. Dla dorosłych polecam czapeczkę z daszkiem lub kapelusz słomiany to jedyny sposób żeby ochronić twarz przed słońcem. Ja miałam tylko okulary przeciwsłoneczne, ale po opaleniu się na "lemura" (białe oczodoły, twarz czerwona);) pożyczałam na wyprawy poza hotel beasbolóweczkę od jednego z animatorów, szczególnie istotne jest to w południe. Jeszcze się odezwę. Pozdrawiam Kasia Temat: Harman (***) - Fethiye Harman (***) - Fethiye Polozenie: Harman to trzy dwupietrowe budynki polozone jakies 100 metrow od wiekszej drogi ktora laczy Fethiye z Calis (plazo kurortem poza miejskim), w najblizszym otoczeniu po jednej stronie nastepny podobny Hotel (Taurus), po drugiej stronie ulicy domki jednorodzinne, a z dwoch pozostalych stron 'pola', jedno bezposrednio przed hotelem na ktorym lezy ziemia zrzucona w kupkach, a za Harmanem kolejne pole na ktorym od czasu do czasu jezdzi jakas koparka. Na pewno nie jest to arcyudane miejsce, ale jest w porzadku. Lokalny transport staje zaraz przy glownej drodze, do plazy jest jakies 300m skrotem (czyli na wprost ;) ), do 'centrum' Calis jakies 500m Pokoje: No malutkie, nie da sie ukryc, widzialem dwa, 17-20 m.kw., lazienka z prysznicem i suszarka (czasem jest mala wanna)czyste i schludne, tylko zaslonka od prysznica nadaje sie do wyrzucenia - byla po prostu brudna, u naszych sasiadow rowniez. W pokoju telewizor (malutki), waski stolik czasem krzeslo a czasem nie, klima balkon. Pokoje maja okna na wewnetrzny basen albo na zewnatrz (patrz polozenie). Kto lubi dyskrecje bedzie wolal nie mieszkac na parterze z widokeim na basen, a kto sie boi 'robot' na sasiednich dzialkach wybeirze basen. Moim zdaniem najlpesze pokoje na drugim pietrze, przynajmniej mozna spokojnie na golasa chodzic ;). UWAGA - nie dajcie sie nabrac biurom, nie ma w tym hotelu pokoju 3+1 (dorosli + dziecko), wiem ze w turnusie od 16.08 taka skucha sie zdarzyla. Zarcie: My mielismy HB - sniadania sa monotonne (ciagle to samo) ale smaczne. Zestaw standarsdowy do wyboru to: ciasto, miod, dzemy, pomidory, ogorki zielone, dwie salatki jakies jarzynowo majonezowe chyba, jajko gotowane, kawa, herbata, sok, oliwki zielone i czarne, ser zolty i lokalna feta ktora nie jest bardzo slona. Gotowe od 8 do 10, z tym ze o 10 to juz zbieraja :) Obiady - multum warzyw, baklazany smazone, pieczone, duszone, w sosie, bez, z ogorkie itd., rozne salatki, czasem ziemniczki puree czasem w kawalach, generalnie jest w czym wybierac. Zupy wydaly mi sie podejrzane wiec nie jadlem, ale jakis mlodzian zachwalal pomidrodowa :) Glowne danie to miesko lub rybka w roznej postaci i jakas warzywna mieszkanka. Na 'polski' smak zdecydownie malo mieska i maly wybor jest tylko jeden zestaw nie mozna wybrac. Deser to baklava (super slodkie ciastko) albo melon/arbuz. Polecam patent na dwa talerze, defaultowo team hotelowy nie naklada duzo, szczegolnie kiedy mamy na talerzu juz salatki, wiec za miejscowymi chodzilismy z dwoma talerzami, na jeden full salataek, na drugi tylko glowne danie. Jeszcze jeden tip, nie wstydzic sie prosic o wiecej, kucharz naklada jedna lyzke kurczako czegos ? Stac tyle az nalozy wiecej :) Dziala. Co w hotelu: Basen - ani wielki ani maly, 20 osob to w nim tlum, basenik dla dzieci jest tak maly i schowany ze nikt z niego nie korzysta, lezaki i parasole gratis ale tez nie ma ich zbyt wiele wiec dla spoznialskich zostaja stoliki pod parasolami. Bilard i stol do ping ponga dodatkowo platne (mimo ze biuro Axel zapewnia ze jest free - ten ostatni). Atrakacje - hotel nie organizuje czasu dzieciom, ale za to prawie co noc cnos kombinuja: taniec brzucha, zabawy 'weselne', wystep lokalnego spiewaka, tance ludowe etc. Raczej nie mozna narzekac :) Obsluga - zdecydownie atut hotelu. choc na pierwszy rzut oka, moze nie nadzwyczajni, ale w potrzebie nieocenieni. Podam przyklad - przyjechalismy i zamiast pokoju z podwojnym lozkiem mielismy dwa osobne - srednia perspektywa jak na podroz poslubna, zmiana pokoju zajela jeden dzien (pani manager byla srednio uprzejma - zreszta teraz mysle ze jest najmniej z nich wszystkich), ale dostalismy taki za jaki placilismy w polsce. A kiedy slonce mi rozwalilo chlodnice i wracalem z Oludeniz (90min dolmuszem) na sonarze zataczajac sie jak na statku, od razu w recepcji mi dali lekarstwo, pomogli etc. Jeszcze jedno na koniec, wielu turystow ma zle wrazenie na poczatku, zaraz po przyjezdzie, w wiekszosci przypadkow nastepnego dnia jest juz lepiej. Pobyt mi sie bardzo udal i spokojnie pojechalbym tam jeszcze raz. Pzdr Rufus Temat: Grand Bali - Alanya (****) Autor: emma 21-10-2004 11:29 GRAND BALI hotel 4*, Alanya Byłam w nim na przełomie września i października. Położony w centrum, z jednej strony ulica dość hałaśliwa - knajpy, sklepiki, z drugiej strony hotelu ulica trochę spokojniesza - przejeżdża i parkuje trochę samochodów, z trzeciej strony malutki basenik i budynek prawie okno w okno i z czwartej strony budynek mieszkalny, ale trochę więcej przestrzeni między budynkami, ale po tej stronie pokoje bez balkonów. Do plaży Kleopatry niedaleko, przy górze, plaża zdaje się nr 2, my korzystaliśmy z nr 1, tuż przy skałach. Leżaki i parasole płatne. Wszędzie blisko i nawet po kolacji można pospacerować, albo po mieście, albo promenadą, albo pójść posiedzieć na plażę.W hotelu sporo jest Niemców, trochę Holendrów, Anglików, niewielu Rosjan, Węgrów, trochę Polaków. Przy meldowaniu recepcja "proponuje"( nie uściślając, że nie jest to obowiązkowe ) kartę na opłacanie napojów do kolacji i usług proponowanych przez hotel, taka karta na 2 tygodnie kosztuje 100 euro ( na tydzień 50 euro ), przy wymeldowywaniu się, albo oni zwracają kasę, albo klient dopłaca. Ja zaprotestowałam niestety przed "wykupieniem" tej karty, gdyż suma 100 euro wydała mi się zbyt wysoka na napoje do kolacji, zamierzałam napoje opłacić gotówką podczas wymeldowywania się, co wydało mi się rozsądniejsze, gdyż nie miałam, aż tyle gotówki, aby zostawiać im w depozycie 100 euro. Wszyscy, którzy meldowali się po mnie uczynili to samo. Jeśli chodzi o pokoje, to mam wrażenie, że te od strony budynku mieszkalnego są mniejsze ( może nie wszystkie), pozostałe mają dosyć duże balkony. Urządzone są ok. W łazience jest przysznic, suszarka do włosów. Klima indywidualna, ale .... za pilota od klimy ( a także od TV) po 5 $ depozytu biorą. Oprócz tego na klimie oszczędzją w ten sposób, że w środku nocy po kilka razy dosłownie na sekundę wyłączają prąd. A wówczas klimę należy uruchomić od nowa, ale jak ktoś ma krzepki sen, to może przespać do rana bez klimy. A hotel 4*! Nie tylko ja to zauważyłam. Pokojówka wywiązywała się ze swoich obowiązków dobrze, a jak dostała 1 $, to starała się zrobić niespodzianki w postaci np.udekorowanego kwiatami łóżka ( dla mnie to przesada, ale pewnie dla nich to jest norma). Kelnerzy preferują Niemców - może dlatego, że raczej lepiej mówią po niemiecku, obsługa recepcji również częściej uśmiecha się do Niemców, inne nacje tak na nią nie działają. Jedzenie oceniłabym na 3+. Śniadania monotonne ( jak wszędzie), dobrze, że proponowali na zmianę omlety i naleśniki, a to byłoby zupełnie krucho, wędlina marna i często przyschnięta, sery podobnie, kilka rodzajów konfitur, miód - to plus, kącik dietetyczny z musli, płatkami - to plus, kawa i herbata paskudna, napoje - to jakieś sztuczne oranżadki o smaku momarańczy, cytryny i wiśni - szkoda zdrowia. Kolacje: codziennie jedna zupa,na sałatkę -ogórki, pomidory, cebula, pieruszka i jakieś tureckie ziółka, kapusta biała i czerwona, rózne sosy, marynowane pikantne papryczni i jeszcze coś, czego nawet nie potrafię nazwać - OK, coś skomponować można, sałatki przygotowane przez nich - tego nie próbowałam, bo bałam się ryzykować, mięska mało i głównie kurczaki, ryba bardzo przeciętna- jakieś kotlety mielone z ryby właściwie, słodkości też były i nawet sporo i smacznie, wszystkiego nie próbowałam, bo nie lubię. Temat: Harman - Fethiye (***) Polozenie: Harman to trzy dwupietrowe budynki polozone jakies 100 metrow od wiekszej drogi ktora laczy Fethiye z Calis (plazo kurortem poza miejskim), w najblizszym otoczeniu po jednej stronie nastepny podobny Hotel (Taurus), po drugiej stronie ulicy domki jednorodzinne, a z dwoch pozostalych stron 'pola', jedno bezposrednio przed hotelem na ktorym lezy ziemia zrzucona w kupkach, a za Harmanem kolejne pole na ktorym od czasu do czasu jezdzi jakas koparka. Na pewno nie jest to arcyudane miejsce, ale jest w porzadku. Lokalny transport staje zaraz przy glownej drodze, do plazy jest jakies 300m skrotem (czyli na wprost ;) ), do 'centrum' Calis jakies 500m Pokoje: No malutkie, nie da sie ukryc, widzialem dwa, 17-20 m.kw., lazienka z prysznicem i suszarka (czasem jest mala wanna)czyste i schludne, tylko zaslonka od prysznica nadaje sie do wyrzucenia - byla po prostu brudna, u naszych sasiadow rowniez. W pokoju telewizor (malutki), waski stolik czasem krzeslo a czasem nie, klima balkon. Pokoje maja okna na wewnetrzny basen albo na zewnatrz (patrz polozenie). Kto lubi dyskrecje bedzie wolal nie mieszkac na parterze z widokeim na basen, a kto sie boi 'robot' na sasiednich dzialkach wybeirze basen. Moim zdaniem najlpesze pokoje na drugim pietrze, przynajmniej mozna spokojnie na golasa chodzic ;). UWAGA - nie dajcie sie nabrac biurom, nie ma w tym hotelu pokoju 3+1 (dorosli + dziecko), wiem ze w turnusie od 16.08 taka skucha sie zdarzyla. Zarcie: My mielismy HB - sniadania sa monotonne (ciagle to samo) ale smaczne. Zestaw standarsdowy do wyboru to: ciasto, miod, dzemy, pomidory, ogorki zielone, dwie salatki jakies jarzynowo majonezowe chyba, jajko gotowane, kawa, herbata, sok, oliwki zielone i czarne, ser zolty i lokalna feta ktora nie jest bardzo slona. Gotowe od 8 do 10, z tym ze o 10 to juz zbieraja :) Obiady - multum warzyw, baklazany smazone, pieczone, duszone, w sosie, bez, z ogorkie itd., rozne salatki, czasem ziemniczki puree czasem w kawalach, generalnie jest w czym wybierac. Zupy wydaly mi sie podejrzane wiec nie jadlem, ale jakis mlodzian zachwalal pomidrodowa :) Glowne danie to miesko lub rybka w roznej postaci i jakas warzywna mieszkanka. Na 'polski' smak zdecydownie malo mieska i maly wybor jest tylko jeden zestaw nie mozna wybrac. Deser to baklava (super slodkie ciastko) albo melon/arbuz. Polecam patent na dwa talerze, defaultowo team hotelowy nie naklada duzo, szczegolnie kiedy mamy na talerzu juz salatki, wiec za miejscowymi chodzilismy z dwoma talerzami, na jeden full salataek, na drugi tylko glowne danie. Jeszcze jeden tip, nie wstydzic sie prosic o wiecej, kucharz naklada jedna lyzke kurczako czegos ? Stac tyle az nalozy wiecej :) Dziala. Co w hotelu: Basen - ani wielki ani maly, 20 osob to w nim tlum, basenik dla dzieci jest tak maly i schowany ze nikt z niego nie korzysta, lezaki i parasole gratis ale tez nie ma ich zbyt wiele wiec dla spoznialskich zostaja stoliki pod parasolami. Bilard i stol do ping ponga dodatkowo platne (mimo ze biuro Axel zapewnia ze jest free - ten ostatni). Atrakacje - hotel nie organizuje czasu dzieciom, ale za to prawie co noc cnos kombinuja: taniec brzucha, zabawy 'weselne', wystep lokalnego spiewaka, tance ludowe etc. Raczej nie mozna narzekac :) Obsluga - zdecydownie atut hotelu. choc na pierwszy rzut oka, moze nie nadzwyczajni, ale w potrzebie nieocenieni. Podam przyklad - przyjechalismy i zamiast pokoju z podwojnym lozkiem mielismy dwa osobne - srednia perspektywa jak na podroz poslubna, zmiana pokoju zajela jeden dzien (pani manager byla srednio uprzejma - zreszta teraz mysle ze jest najmniej z nich wszystkich), ale dostalismy taki za jaki placilismy w polsce. A kiedy slonce mi rozwalilo chlodnice i wracalem z Oludeniz (90min dolmuszem) na sonarze zataczajac sie jak na statku, od razu w recepcji mi dali lekarstwo, pomogli etc. Jeszcze jedno na koniec, wielu turystow ma zle wrazenie na poczatku, zaraz po przyjezdzie, w wiekszosci przypadkow nastepnego dnia jest juz lepiej. Pobyt mi sie bardzo udal i spokojnie pojechalbym tam jeszcze raz. Pzdr Rufus Temat: El Mouradi Palace (****) - Port El Kantaoui El Mouradi Palace (****) - Port El Kantaoui Hotel ma 5 gwiazdek tylko ciekawe za co?? Gdy przyjechaliśmy do hotelu (ok. 4 rano) dostaliśmy super;)) pokój z pięknym widokiem (na mur!!) i zapachem na balkonie, który urywał nos!!! Gdy od razu zadzwonili�my aby zmienić pokój to oczywi�cie w tej chwili nie było nic wolnego. Usłyszeliśmy, że rano będą wolne pokoje. Osobista wizyta na recepcji i 10$ zdziałała cuda!! Pokój się jednak znalazł. W pokoju na wyposażeniu jest lodówka, telewizor, sejf a w łazience suszarka. Telewizor ma wiele kanałów arabskich, rosyjskich, włoskich, francuskich, niemieckich (nie ma muzycznych!!) no i jak się dobrze poszuka to można trafić na TVN. Lodówka jest, ale nie koniecznie musi działać. Moja nie działała. 4 dni!!! Dzień w dzień!!! dopraszałem się aby ją naprawiono i udało się!!! Dostałem inną z innego pokoju a moja trafiła do tamtego (nich się ktoś inny teraz martwi;)) Byłem już w Tunezji w hotelu 3*+ i przez pryzmat tego pobytu jest mi teraz najlepiej ocenić i odnieść się do animacji i innych kwestii w El Mouradi Palace. Animacje w hotelu tym, to żenada!! po prostu marniutko (trzeba się powstrzymywać by nie używać wulgaryzmów)!!! Zorganizowane na odwal się i daj nam spokój. Animatorzy i hotel nie dbają zagospodarowanie wolnego czasu gości!!! Wszystko jest tam zorganizowane w myśl zasady niech oni sobie robią co chcą i nie zawracają nam głowy!! Co prawda jest program animacji, ale tylko program!!! W hotelu jest nocny klub (otwarty najczęściej po zakończeniu nocnych animacji w hotelu) ale przez dwa tygodnie nie udało mi się trafić na godną zainteresowania imprezę bo albo był zamknięty, albo były występy facetów w kobiecych strojach;)) (bilety za jedyne 25 dinarów od osoby), albo też my byliśmy jedynymi gośćmi w klubie!!! Sprzątaczki sprzątają a gdy się mi zostawia 1 dinara napiwku (co dziennie) to są nawet miłe. Zdarzyć się jednak może, że zapomną posprzątać pokój (ale o napiwku nie zapomną!!), wezmą ręczniki i nie przyniosą nowych czy podobnie może stać się z pościelą!!! Kelnerzy w restauracji, gdzie jada się posiłki, są mili (przy odpowiednich napiwkach!!!). Przy stolikach obok basenu (tam gdzie są animacje) można natomiast zwątpić, ich szybkość obsługi rzuca na kolana!!! Można zamówić piwo i czekać, czekać, czekać, aż w końcu szanowny kelner przyniesie albo i nie bo sobie zapomniał!!! Plaża jest ładna. Mogą się jednak trafić meduzy!!! Niewątpliwym atutem!!!! hotelu jest bliskość do portu jachtowego (ok. 20 min spacerkiem czy to plażą czy ulicą). Okolica jest bezpieczna i bez żadnych obaw można wybrać się na nocną wycieczkę po sklepach albo kafejkach w porcie. Jeśli ktoś nie był w Tunezji to polecam ten hotel. Je�li ktoś był i ma miłe wspomnienia z tamtego pobytu i hotelu to nie polecam tego !!! bo na pewno się rozczaruje!!!! (ja byłem bardzo rozczarowany hotelem, a nie portem!!!). Temat: Holiday Inn Amphora - Sharm el Shaikh (4*) mialam przyjemnosc spedzic tydzien w tym hotelu podczas wycieczki 7+7 Izrael + Egipt z Triada - pobyt w terminie 17-23/08/2005. wraz z 2 kolezankami bez zadnych dodatkowych oplat po milych rozmowach w recepcji i w sumie godzinnym oczekiwaniu otrzymalysmy pokoj - chalet (3172) - sypialnia, duzy salon, kuchnia, lazienka i duzy przedpokoj oraz taras z widokiem na morze. troche daleko do budynku glownego z recepcja i restauracja ale za to niemal tuz przy plazy i blisko basenow. wieczorne animacje Wlochow w sasiednim amfiteatrze mimo halasu nie zrobily na nas wiekszego wrazenia bo po calodziennym opalaniu sie i nurkowaniu zasypialysmy od razu snem kamiennym. w pokoju telefon, bezplatny sejf, telewizor i lodowka oraz indywidualnie sterowana klimatyzacja i suszarka. teren hotelowy bardzo rozlegly ale nietrudno gdziekolwiek trafic, przy meldowaniu dostaje sie mapke, jest pieknie, zwlaszcza noca. wokol bardzo duzo zieleni i kolorowych kwiatow - orgodnicy pracuja bez wytchnienia. pokoje sprzatane codziennie - bez zadnych zastrzezen. duza restauracja - wbrew wczesniejszym opiniom - wspolna i dla nas i dla Wlochow, zadnego gorszego traktowania. jedzenie pyszne, codziennie cos nowego, zawsze duzy wybor - zimne, gorace, desery i owoce, wieczorem do kolacji takze potrawy z grilla, niestety napoje jak zwykle dodatkowo platne. obsluga calego hotelu - przemila - i to bez zadnych napiwkow. poniewaz jednak hotel jest generalnie nastawiony na Wlochow, to pracownicy zdecydowanie lepiej operuja jezykiem wloskim niz angielskim, ale dogadac sie zawsze mozna, czasem takze po polsku ) plaza wlasna, dwuczesciowa - czesc na klifie - raczej bardzo duzy taras z lezakami, obok ponizej w klifie wykuto 2 male zatoczki, gdzie rowniez nie brakuje lezakow i parasoli - nigdy nie mialzsmy problemu z miejscem, nie brakowalo. plaza zwirowa, rafa na wyciagniecie reki - kawalek plycizny i zaraz wielki blekit z tysiacem rozmaitych ryb i rybek (byly tez delfiny) i kolorowa rafa. na rafie sie nie znam ale pol Sharmu przyplywalo lodziami w nasze okolice, wiec musi byc fajna - ja bylam zachwycona reczniki (cudownie miekkie) i lezaki z parasolami = bezplatne. do wody wchodzi sie z pomostu, tam tez zawsze czuwa ratownik, bo trafiaja sie silne prady i moze niezle zniesc. w hotelu jest tez pasaz handlowy - fryzjer, sklep spozywczy (okrutne ceny), sklep z pamiatkami, fotograf, kantor (rewelka, maja swietny kurs), papirusy (dobrej jakosci, warto sie potargowac), sala z bilardem i kafejka internetowa (nie znam cen) i inne roznosci. jest tez miejsce na dyskoteke i kilka barow i restauracji (nie znam cen bo nie korzystalam) a take klub zabaw dla dzieci, ale podejrzewam ze raczej dla Wlochow. przy plazy jest kilka boisk do siatkowki plazowej oraz wypozyczalnia sprzetu do nurkowania/snurkowania. codziennie z hotelu jezdzi bezplatny busik do Naama Bay - o 11.00 (powrot o 13.30) i o 17.00 (powrot o 20.00). Osobiscie polecam z czystym sumieniem, sama jade tam w przyszlym roku ponownie! i polecam duzo usmiechu, to naprawde dziala lepiej niz pieniadze! Temat: Raouf Hotel - Sharm El Sheikh Raouf Hotel - Sharm El Sheikh Według Eximu ***** Jest to nowy kompleks trzech hoteli + kasyna, z których na razie działa tylko jeden budynek. Przy wjeździe są fontanny malowniczo wyglądające i o dużej powierzchni. Pod działającą część hotelu przejeżdża się przez mostek nad sztuczną rzeczką wijącą się wokół całego kompleksu i przechodzącą przez środek holu. W środku wszystko wygląda trochę kiczowato i jak w domku dla Barbie. Jest to moje subiektywne zdanie, bo były osoby w naszej grupie, które wręcz piały z zachwytu nad jego wnętrzem. Od wejścia do recepcji prowadzi mały mostek, na którego brzegach zamocowano tablice o różnych kształtach z kolorowego plastiku (ma to chyba imitować rafę koralową). Recepcji z prawdziwego zdarzenia jeszcze nie ma, jest tylko ustawionych pod przeszkloną ścianą sześć biurek. Całość jest utrzymana w pastelowych kolorach, każde z trzech pięter ma innego koloru sufit – jest różowy, fioletowy, żółty. Na korytarzach stoją skórzane kanapy, fotele i krzesełka też w pastelowych kolorach. Wyobrażacie sobie wielką różową kanapę, albo żółty fotel, mówię wam niezła jazda. Pokoje są obszerne i wygodne, wyposażone w nowoczesne meble z jasnego drewna. Zamiast klucza są karty magnetyczne. W naszej grupie zdarzyła się kradzież z pokoju prawdopodobnie związana z tym sposobem otwierania drzwi. Jedna z pań po zakwaterowaniu nie mogła otworzyć drzwi swojego pokoju. Trwało to chyba ze dwie godziny zanim to załatwiono, a w tym czasie Jej karta wędrowała niewiadomo gdzie. Niestety raz przez nieuwagę nie schowała złotego zegarka i pieniędzy, oczywiście wszystko zginęło. Pokoje wyposażone standartowo ( oczywiście sejf, suszarka w łazience), w TV nie ma żadnego polskiego programu. Z hotelu wieczorem kursuje bezpłatny busik o 19 do Naama Bay, niestety wraca już o 21.30. Zapisać się na niego trzeba do 17. W przypadku,gdy miejsc jest mniej niż chętnych hotel wzywa i opłaca busiki miejskie. W pokojach prąd załączany jest po wsunięciu karty w specjalny otwór w przedpokoju, jeśli chcecie, żeby klima i lodówka zawsze działały musicie coś o kształcie i wielkości karty kredytowej zostawić w specjalnym otworze. My zostawialiśmy jedną z kart ręcznikowych, która ma ten sam kształt, a ja nie lubię wylegiwać się na plaży. Przy hotelu jest niezbyt wielki, acz wystarczający basenik składający się z trzech części (również brodzik dla dzieci). Plaża tuż przy hotelu dość szeroka i piaszczysta. Zawsze na plaży i przy basenie był luz i mnóstwo wolnych leżaków. Rafa przy hotelu kiepściutka. Niedaleko od brzegu na dość płytkiej wodzie jest mała rafka i trochę rybek. Dopiero kilkaset metrów w lewo jest trochę większa rafa, do której prowadzi długi pomost z plaży innego hotelu, ale jest ona też na bardzo płytkiej wodzie. Jedzenie ok., ale byliśmy już rozpieszczeni w innych miejscach przy rejsie po Nilu i wielkość wyboru była dla nas zbyt mała, ( choć tylko tu spotkaliśmy się z robionymi na bieżąco goframi do śniadania). Generalnie poziom hotelu dość dobry, tylko muszą podobać się wam domki dla barbie. Temat: Grand Seas Resort Hostmark-Hurghada(* * * * *) Grand Seas Resort Hostmark-Hurghada(* * * * *) Niedawno wrócilismy z urlopu, który mielismy przyjemnosc spedzic w hotelu Grand Seas Resort Hostmark w Hurghadzie. Jest to nowy kompleks, który polecam wszystkim, którzy pragna spedzic spokojnie czas. POŁOŻENIE: Hotel połozony jest na południu Hurghady, około 15 km. od centrum. Dwa razy dziennie o 11.00 i 18.00, bezpłatny bus dowozi gosci do miasta, ale spokojnie mozna tam dojechac o kazdej porze busikami za 2LE od osoby. HOTEL: Wyglada na to, ze jest to bardzo nowy kompleks, na terenie którego znajduje sie mnóstwo zieleni, ciekawy basen, bar przy plazy(W którym serwuja rewelacyjne przekaski, polecam -stick sandwicz- wielka bułka z miesem, sałata i pysznym sosem+wielka porcja frytek+surówka za 20LE(około 13zł).),jest sporo animacji(jesli ktos lubi, moze wziac udział w wielu zajeciach, np. na basenie), dodatkowo kazdy wieczór umila spiew pewnego Egipcjanina(bardzo przyjemnie było posłuchac)lub wystep grupy tanecznej, codziennie jest dyskoteka i wiele, wiele innych atrakcji. POKOJE: Bardzo duze, ciekawie urzadzone, podejrzewam, ze we wszyskich były(u nas były):suszarka, telewizor z TV Polonia, klimatyzacja sterowana indywidualnie, lodóweczka, telefon, spory balkon. Część pokoi ma widok na morze, czesc na piekny ogród(my mielismy przy samaj plazy). PLAZA: Codziennie w nocy był przywozony i ugniatany piach na plazy(szok). Parasole i lezaki oczywiscie nie były dodatkowo płatne. Nigdy tez nie było problemu z lezakami czy parasolami, nie trzeba było zajmowac ich o 7.00 rano. Poprotu hotel zadbał by była ich wystarczajaca ilosc i była. JEDZENIE: Śniadania pyszne i pomimo dwóch tygodni nie znudziły nam sie( chociaz do dzisiaj, a mineły juz ponad dwa tygodnie od powrotu nie wziełam do ust jajek), natomiast co do obiadokolacji, były bardzo urozmaicone i duzo było wszystkiego, natomiast....., niestety nie były zbyt smaczne(a moze poprostu my mamy bardziej wyostrzone smaki- wiekszosc dań wydawała nam sie mdła), polecamy ciasta i ciasteczka(pychota). Co do napojów, to ceny w hotelu były nastepujace:piwo Stella -13LE(około 8zł), cola(buteleczka) -6,5LE(około 4zł), woda Siwa 1,5l- 7LE(około 4,5zł).Dle porównania podaje ceny ze sklepiku w Jasmine Villige(prosze wybaczyc jesli nie napisałem nazwy poprawnie), woda Baraka 0,75l -1LE, cola(puszka)-2LE, piwo Stella w barze-8LE(w centrum Hurghady około6LE). OBSŁUGA: Ogólnie sa bardzo mili i usmiechnieci pracujacy w tym hotelu Egipcjanie. Na szczególna uwage zasługuje młody chłopak zajmujacy sie sprzataniem pokoi. Naprawde robi to sumiennie, a dodatkowe niespodzianki sprawiły nam wiele radosci, np. po przyjsciu z plazy zastalismy całe łózko w kwiatach. Kelner obsługujacy nas na stołówce równiez wykonywał swoja prace wzorowo. Chociaz zdarzyły nam sie dwa niezbyt miłe incydenty: chłopak zachecajacy na plazy do kozystania z wodnych atrakcji(rejsy na rafy, narty wodne itp.)obraził sie na nas, gdy powiedzielismy mu, ze nie jestesmy zainteresowani......(?????) i tuz przed odlotem. Dzień wczesniej zgłosilismy w recepcji, ze opuszczamy hotel i o 11.00 mamy zbiórke. Poprosilismy, zeby o 10.45, ktos przyszedł po bagaze, niestety...........Pan zajmujacy sie bagazami zapomniał i mimo telefonu na recepcje nikt po nasze bagaze sie nie zgłosił......, no ale przeproszono nas za incydent. WYCIECZKI: Polecam wszystkim korzystanie z jak najwiekszej ilosci wycieczek(ale nie z biura z którego sie leci, tylko z jakiegos egipskiego, maja lepsza oferte i ceny).Koniecznie prosze pojecha do Luxoru, spróbowac nurkowania ze sprzetem czy safari na quadach- niezapomniane wrazenia!!!!!!!!!!!! "ZEMSTA FARAONA": Niestety dopadł nas na 11 godzin przed odlotem(skończył nam sie alkohol wysoko procentowy, który zapobiegawczo stosowalismy po kazdym posiłku-TO DZIAŁA!!!). Starszy Pan w aptece doradził mojemu chłopakowi kupno Ercefurylu i Flagylu(15LE), nie wiem co to za leki, ale po 20 minutach ustapiła biegunka, wymioty i goraczka(cud)!!!!!Mogłam głodna, ale spokojnie wrócic do Polski. INNE RADY: - prosze o ostroznosc w robieniu zakupów na stacj benzynowej, przy wyjezdzie z Kairu(podczas wycieczki), ceny astronomiczne, strasznie oszukuja, - radze przed wejsciem do busa pytac czy zawioza za 1LE, lub 2LE, unika sie nieporozumien. Poza tym zycze wszystkim udanego urlopu w cudownym Egipcie, klimatycznej Hurghadzie, wspaniałym hotelu Grand Seas Resort Hostmark i niezapomnianych wrazen, chociaz w połowie takich jakie my przywiezlismy do Polski!!!!!!!!!!! Temat: Magia a technika. xtrin napisała: > watanabe.miharu napisała: > > Tak, ale nie chodzi o to, czy można się wspomóc > > starszym wynalazkiem, i czy on jest rónie dobry > > - tylko czemu nie używaja nowszych rozwiązań? > > No właśnie :). Z grubsza biorąc z tego samego powodu, z którego ja mam od pięciu lat tę samą komórkę, choć mógłbym kupić nową, lepszą, a nowe biurko mogłoby być praktyczniejsze od biurka po dziadku, przy którym teraz siedzę: ponieważ to, co jest, jest w mojej / ich ocenie wystarczająco dobre. Społeczność czarodziejów wydaje się w ogólności dość konserwatywna, a konserwatyzm opiera się na zasadzie "nie naprawiaj tego, co dobre, nie wymieniaj tego, co można naprawić". > > Bo jeśli nawet lampa naftowa/gazowa jest porównywalna (kwestia > > uznania, dla mnie akurat różnica jest rażąca) z elektryczną > > Nie jest kwestią uznania to, że lampa elektryczna jest wydajniejsza i > bezpieczniejsza od naftowej czy gazowej. Co do wydajności, jest to kwestia tego, czy ktoś widział porządną lampę gazową, naftówkę z odparowaniem, karbidówkę... > Nie bez przyczyny przerzuciliśmy się na nie. Po pierwsze: przerzuciliśmy się głównie ze względów ekonomicznych i dlatego, że tak było wygodniej. Przed wojną były w Polsce miasta, w których gazu używano nie tylko do gotowania i oświetlania ulic, ale również do oświetlania mieszkań. I wcale nie było ciemniej niż przy żarówce, a przy tym można było regulować intensywność światła, czego ówczesne oświetlenie elektryczne nie umożliwiało. Po wtóre: elektryczność umożliwia napędzanie różnych urządzeń, które u czarodziejów bądź nie istnieją (po co mi odkurzacz, jak mam zaklęcie Chłoszczyść?), bądź obywają się bez niej (na przykład radio). Tak się rozglądam po swoim mieszkaniu. Co tu jest na prąd? Komp, oczywiście. Komputerów czarodzieje nie mają. Odkurzacz. Patrz wyżej. Radio. Patrz wyżej. Ładowarka do komórki. Czarodzieje nie mają komórek, a wszelka telekomunikacja działa na magię. Opiekacz. Wyłącznie dlatego, że mam za małe mieszkanie na kuchenkę z piekarnikiem. Suszarka do włosów. Już na co jak na co, ale na to chyba jakieś zaklęcie jest? Mikser. U Molly jakieś trzepaczki działały magicznie, przynajmniej w filmie. Tak mi się widzi, że to już wszystko będzie... Po trzecie: niewiele wiemy o funkcjonowaniu technicznym społeczności czarodziejów, więc w szczególności o mediach. Elektryczność ma tę przykrą cechę, że skądś ją trzeba doprowadzić. Po czwarte: jeżeli ktoś może sobie zapalić dowolnie rozmieszczone na ścianach świece różdżką i różdżką zgasić, to po co będzie kombinował z jakimiś kablami, które w dodatku mogą go kopnąć, albo gdzieś daleko coś się zepsuje i czekaj człowieku lepszych czasów? Temat: Zobaczcie co znalazlam:)) Zobaczcie co znalazlam:)) Na pewno wsrod posiadaczy kotow sa alergicy. Zobaczcie wiec co zalecaja lekarze!! Czy wyobrazacie sobie uskutecznianie tych metod w zycie na waszych kotach?? Juz to widze!! A moze jednak sie myle? )))))))))) Istnieje ponad sto ras i odmian kota domowego. Są wśród nich koty pozbawione sierści (np. sfinks, jego skórę pokrywa delikatny meszek), inne, jak na przykład turecki "van" bardzo lubią zabawy w wodzie i chętnie pływają w ciepłych zbiornikach. Także niektóre odmiany kotów perskich lubią sobie "popluskać". Właśnie taki kot, lubiący figlować w wodzie, byłby idealny dla dziecka z alergią. Ale z reguły kota już mamy - najczęściej zwykłego "dachowca". I co wtedy? Po pierwsze - koty trzymane w warunkach domowych tracą sierść przez cały rok (proces ten nasila się w okresie jesieni i wiosny), dlatego ważne jest systematyczne szczotkowanie, najlepiej w ogrodzie, dwa razy w tygodniu w przypadku kota krótkowłosego, lub częściej, jeżeli włosy są długie. Na zakończenie trzeba kota "wypolerować" kawałkiem miękkiej szmatki. Cały ten zabieg usunie martwe włosy i nadmiar łoju, a także pozwoli nadać sierści piękny połysk. Po drugie - przez cotygodniową kąpiel kota można dziesięciokrotnie zmniejszyć ilość alergenów, które rozsiewa. Wbrew utartym opiniom, kot dobrze znosi kąpiel, pod warunkiem stosowania wody o temperaturze zbliżonej do 37°C oraz łagodnego, ale stanowczego postępowania z nim i starannego osuszenia po kąpieli. Dobrze jest wcześniej (np. w przeddzień) delikatnie obciąć mu końce pazurków (biały rąbek), a bezpośrednio przed kąpielą nakarmić, żeby był trochę senny. Kota najlepiej kąpać w łazience, o ile jest w niej wystarczająco ciepło. Warto dopilnować, żeby drzwi były dobrze zamknięte (by nie uciekł mokry kot...). Do wanienki lub zlewu trzeba nalać warstwę ciepłej wody sięgającą kotu do barków (około 10 cm). Kota spokojnego chwytamy zdecydowanie za skórę na karku i podtrzymując go od spodu, delikatnie zanurzamy. Stale trzymamy go za skórę na karku, a w razie potrzeby lekko przyciskamy. Zwilżamy przy użyciu gąbki całe futerko (oprócz głowy) i namydlamy niewielką ilością szamponu. Proponuję stosowanie delikatnego szamponu dla niemowląt, takiego, który nie szczypie w oczy albo, jeśli jest to konieczne, specjalnego szamponu zabijającego pchły (dostępny w sklepach zoologicznych). Szampon przeciwpchelny powinien działać na skórę ok. 5 minut. Żeby kot w tym czasie nie zmarzł, musimy go zawinąć w gruby, wcześniej ogrzany ręcznik i delikatnie przytrzymać, najlepiej na rękach. Następnie spłukujemy - zmieniając wodę w wanience albo pod prysznicem (uwaga na uszy!) - do czasu aż woda przestanie się pienić, i starannie osuszamy ciepłym ręcznikiem lub suszarką do włosów, jeśli kot się tego nie boi. Na zakończenie konieczne jest jeszcze przetarcie kotu pyszczka zwilżoną gąbką lub watą. Później można kota poczęstować jakimś przysmakiem i pozostawić w ciepłym miejscu, a co jakiś czas warto go delikatnie przeczesać szczotką. Kota nerwowego lepiej kąpać po umieszczeniu go w worku z mocnej bawełnianej tkaniny, z którego wystaje tylko łebek. Do worka wlewamy trochę szamponu i zanurzamy kota razem z workiem. Mydlimy kota przez worek, po czym dokładnie spłukujemy. Musimy uważać, żeby woda nie dostała się do uszu. Kąpiele i szczotkowanie mogą nie pomóc, jeśli nie ograniczymy do minimum ilości dywanów, wykładzin, mebli tapicerowanych i innych przedmiotów, w których mogą się nagromadzać kocie alergeny. Przydatne może być zastosowanie filtrów powietrza. Pomocniczym zabiegiem jest kastracja zwierzęcia przed osiągnięciem dojrzałości, co zmniejszy produkcję gruczołów łojowych, a także spowoduje, że kot nie będzie znaczył swojego terytorium. I pamiętajcie: kota się nie wykręca! Strona 3 z 4 • Wyszukano 204 rezultatów • 1, 2, 3, 4 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||