Strona Główna
jak działa Łącznik krzyżowy
Jak działa lampa kineskopowa
Jak działa poczta elektroniczna
Jak Dziala Program Snadboys
Jak działa sklep internetowy
Jak działa speedhack cs
jak działa teleskop Hubble
jak działa Vichy Lipometric
JADMaker jak to działa
jak działa flukonazol
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sposobyna.keep.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: jak działa suszarka





    Temat: SierraSavoy-Sharm el Sheikh-4*
    SierraSavoy-Sharm el Sheikh-4*
    Hotel nowiutki-oddany w grudniu 2004.
    Jest to hotel siostrzany z hotelem Savoy-połozonym ok 200 m (oddziela je mała
    uliczka).
    Podczas pobytu w Sierra Savoy mozna korzystać z infrastruktury Savoya
    (dodatkowe 3 lub 4 baseny, plaża, fitness, restauracje , dyskoteka).
    W samym Sierra Savoy są 3 baseny : 140 cm - z wodospadami i jacuzi, basen
    dla dzieci i basen przeznaczony do uprawiania gier i sportów -najczęściej
    mecze siatkówki.
    Plaża oddalona jest o ok. 400-500 m (ok. 4-5 minut na piechotę)i jes wspólna
    dla Savoy i Savoy Sierra. Dla zupełnie leniwych kursuje busik z Sierry na
    plażę co 15 minut- bezpłatny-do zachodu słońca.
    na plaży hotelowej rewelacyjna rafa kolarowa. Wejscie do wody z pomostów.
    Do centrum Sharm jes ok 15 km. Hotel zapewnia bezpłatny bus kilka razy
    dziennie, na który trzeba się zapisywać-najlepiej rano w dniu w którym chce
    się skorzystać z busiku.
    Dojazd taksówką kosztuje ok 35 funtów egipskich. Jest tez możliwość dojazdu
    busem tzw. Sharm service- za ok 2-3 dolary.
    POkoje duze, czyste, z regulowaną klimatyzacją. w pokojachh sejf
    (bezpłatnie), lodówka, telewizor. w łazience duza wanna, suszarka do włosów.
    Pokoje sprzątane codziennie, codzienna zmiana ręczników.
    Bezpłatne ręczniki na plazy i przy basenie.
    Polecam opcję all incl.
    zawiera: sniadanie (6.30-10.30), lunch (12.30-15), kolację (18-22), grill i
    lody przy basenie (od 15-18).Jedzenie pyszne (no może poza grilem) i bardzo
    szeroki wybór, na pewno każdy znajdzie cos dla siebie. Ja przytyłam 4 kg-
    zgubiły mnie szczególnoie ciasta i kebaby. Ale jest tez cos dla dbajacych o
    linię- zawsze jest stół sałatkowy i kilka rodz. owoców.
    W opcji all incl. woda i soki i koktajle bezalkoholowe oraz alkohole lokalne
    i koktajle alkoholowe z lokalnych trunków (5 standardowych do wyboru np.
    wódka z kolą,ale barmani są otwarci na życzenia klientów).Alkohole serwowane
    są od 10 do chyba 3 w nocy.
    W głównej restauracji dostaje się też wodę butelkowaną bez ograniczeń.
    W hotelu działą sprawnie animacja: aqua robic, aerobic, tance latynoaemeryk,
    siatkówka, tenis stołowy, wieczory egipski, kabaretowy itd.
    Ogólnie hotel oceniam na 5 * Pobyt był rewelacyjny.
    Jedyny mankament to mała liczba Polaków (dla niektórych to zaleta).Przeważają
    włosi, trochę Rosjan, Węgrzy.
    Przepraszam za nieco chaotyczny opis, no ale cóż.... emocje jeszcze nie
    opadły.
    Wróciłam kilka dni temu.
    Pozdrawiam wszystkich którzy wybierają się do Sierra Savoy.
    Jestem ciekawa czy ktos z Was tez tam był???
    Pozdrawiam,
    Morelka






    Temat: MAJ 2004!!!
    cześć

    Podoba się to co napisała Gosia wieczna - o pokazywaniu świata, dobrych i złych
    rzeczy, i wychowywaniu inteligentych ludzi, którzy potrafią dobre od złego i
    głupie od mądrego odróżnić. Boję się tylko, co będzie gdy się okaże że młode
    nie załapie od razu. Bo pewnie od razu nie załapie, wiem po sobie, że trzeba
    różnych rzeczy spróbować samemu, wejść w nie, a po jakimś czasie dopiero
    zauważa się że to był błąd. Także boję się, czy będę na tyle 'wyluzowana', żeby
    w spokoju pozwolić moim dzieciom obejrzeć 100 czy 500
    odcinków 'Conchity', 'Manueli', czy innego 'Baru', zanim zauważą że to strata
    czasu. Boję się że te 100 czy 500 odcinków odbiorę jako moją własną porażkę
    wychowawczą ('tyle razy ci tłumaczyłam, tyle rzeczy ci pokazywałam, tak się
    starałam, a ty, córo marnotrawna, Bar oglądasz????) No ale podobno z wiekiem
    ludzie robią się mniej narwani, bardziej mądrzy, może i u mnie to zadziała.

    Fajne to nowe mieszkanie na samej górze - z okna widzę dachy, czubki drzew i
    niebo. Wcześniej takich widoków nie miałam. No i w nocy było niezłe wiatrzysko,
    to fajnie w kominie hulało.

    Dziś przy okazji kupowania lodówki dowiedziałam się że zmarnowałam z 0,5l
    drogocennego pokarmu! Wylałam do zlewu bo był ponad tygodniowy, tymczasem w
    zamrażarce lodówkowej, takiej z osobnymi drzwiczkami, panuje -16st i więcej,
    więc pokarm może tam być pół roku!!! Wieczorem przywożą lodówkę, więc łąpię za
    laktator, parzę herbatki anyżkowej i zabieram się do roboty.

    Znalazłam świetny sposób na spacyfikowanie ryczącej Gaby (niestety, kolki się
    nam zdarzają). Owiewam jej brzuszek strumieniem chłodnego powietrza z suszarki
    do włosów, potem jeszcze kilka minut szumu i malutka usypia... stosuję w
    ostateczności, gdy już nie mam siły nosić na rękach, i działa w 100%

    Rany, jak ja kocham tą moją dziewczynkę.
    Lecę bo się obudziła.
    Pa






    Temat: Oszczędzanie poprzez zakupy w internecie?!
    Kupuję dużo, od wielu lat.

    Całe wieki kupowałam w merlin.pl, jednak od pewnego czasu ukróciłam ten
    proceder, bo ceny mają już nie tak atrakcyjne w porównaniu z innymi sklepami,
    jak kiedyś. Mimo to nadal kupuję tam czasem książki, drobną elektronikę (np.
    odtwarzacz mp3 czy pamięci flash) oraz często perfumy, bo tu nadal miewają
    świetne promocje i wyprzedaże.

    Żelazko, parowar, lustrzankę cyfrową, telefon komórkowy, suszarkę i kilka innych
    podobnych sprzętów także kupiłam w sieci - dokładniej w wspomnianym już agito.pl
    i e-cyfrowe.pl - na marginesie, piszę tylko o sklepach, na których ani razu się
    nie zawiodłam.

    Często też robię zakupy jedzeniowo/ chemiczno/ kosmetykowe w internecie - tu
    korzystam z frisco.pl, a kiedyś - także z dobrym skutkiem - z internetowego
    Leclerca (nie wiem, czy działają poza Warszawą i okolicami).

    Użytkuję też Allegro. Tu z kolei kupuję czasem rękodzieło biżuteryjne, rzadkie/
    niewznawiane książki, odzież/ buty (tylko nowe; mam kilkoro sprawdzonych
    sprzedawców oferujących marki, które lubię).

    Z miłych i często niepotrzebnych, ale jakże cieszących oko pierdół do domu
    cieszę się zamawiając je w sklepie czerwonamaszyna.pl .

    Kosmetyki w Polsce określane jako luksusowe (haha...), pokroju Clinique i tym
    podobnych, kupuję czasem na słynnej Truskawce. Swoje ulubione kosmetyki ArtDeco
    z kolei nabywam tutaj (wcześniej stacjonarnie w Galerii Centrum, ale jaki los
    spotkał GC, to każdy pewnie wie) igruszka.pl .

    I last, but not least - bielizna osobista. Jako uświadomiona biuściasta
    zaopatruję się w kilku sklepach, głównie w krakowskim intimo4you.com, ale też w
    dopasowana.pl i w sklepie bradea.pl .

    Na razie więcej grzechów nie pamiętam.
    Gdyby ktoś miał godny polecenia sklep w typie wspomnianego merlin.pl, ale z
    przyjaźniejszymi cenami, będę wdzięczna za podzielenie się linką.

    I tak, oszczędzam dzięki zakupom w sieci, czasem całkiem sporo.




    Temat: SEA GULL
    Witajcie.
    Ponieważ przed wyjazdem trudno mi było doprosić się o aktualne wiadomości z tego
    hotelu , obiecałem sobie , że po powrocie coś napiszę , co niniejszym czynię.
    Hotel duży w samym centrum Sakkali , bardzo dogodne położenie , ponieważ nie
    trzeba korzystać z transportu , wychodzi się z hotelu wprost na ruchliwą ulicę ,
    dużo sklepów i innych tego rodzaju przybytków , po drugiej stronie ulicy bank ,
    internet (5 Le za godz) itp. Wypad wieczorem na miasto nie wiąże się z całą
    wyprawą , można wyskoczyć w dowolnym momencie.
    Z kolei wychodząc na drugą stronę hotelu mamy 3 baseny , amfiteatr , a nieopodal
    plaża , jedna w zatoczce , druga na otwartym morzu.
    W hotelu zjawiłem się ok. 2 w nocy , kilka min formalności i boy taszczy walizki
    do pokoju nr. 97. Jest to parter , ale niestety za drzwiami znajduje się
    centralna klimatyzacja , hałas niezbyt przyjemny. Chłopak dostaje 5$ i biegnie
    do recepcji po inny klucz , cierpliwie czekamy. Zjawia się po 15 min. Walizy w
    łapki i prowadzi nas na drugie pietro pokój 292. No to już znacznie lepiej.
    Cicho , widoczek z balkonu na baseny - całkiem przyjemnie. Sprawdzamy standart
    klima działa , telewizor z polsatem , lodówka zalodzona ( wyłączam ją i na rano
    jest juz ok) pokój czysty , łazienka również - ręczniki , suszarka , podstawowe
    kosmetyki. Zostajemy.
    Mamy All więc jesteśmy w tzw. starej części hotelu , w nowej ( pokoje powyżej
    1000) umieszczają HB. W momencie meldowania dostaliśmy opaski , karteczki na
    ręczniki plażowe oraz polską informacje o usługach hotelowych , porach posiłków
    , rozmieszczeniu barów i telefony do polskich pracownic recepcji.
    Teraz troszkę o plaży. Są dwie jedna w zatoczce w kształcie litery U , druga na
    otwarty morzu. My wybieraliśmy tę na otwartym morzu , fajniejsze widoki , fale ,
    a przede wszystkim wiaterek , który orzeźwiał. Przy wejściu na plażę budka z
    ręcznikami plażowymi. Codziennie pobieramy sobie czysty ręczniczek. Plaża czysta
    , piaszczysta. Od rana chłopcy grabią , wybierają kamienie i śmieci , czyszczą
    materace na leżakach. Przy każdym parasolu dwa lub trzy leżaki , dwa krzesełka i
    mały stolik z popielniczką. Na plaży dwa bary All i dwa płatne , na szczęście
    nie trzeba podpisywać kwitków , barmani polewają bez ociągania , jest super.
    Cdn.



    Temat: Kwiecien 2004 :)
    Witam mamusie!

    Jakoś nie czesto siadam do komputera-w sumie to zawsze jest cos do zrobienia
    nawet jak mała śpi

    Opolanko-Lefax jak na razie pomaga,jeszcze czasem rano lub wieczorem Maja sie
    troche pręży i krzyczy ale zdecydowanie mniej niż tydzień wczesniej )
    Wtedy włączamy suszarkę i sytuacja opanowana.

    Na dietę nadal uważam-wiem że mogłabym jeść wiecej róznych rzeczy ale lepiej
    dmuchać na zimne-poza tym ja dobrze na tym wychodze bo w ciągu 2tyg schudłam
    4kg,wiec już niedługo dopnę swoje ulubione dzinsy.
    Do przyjazdu mojej mamy jadłam bardzo "monotonnie"-teraz już wiem że można
    sobie to jakos urozmaicić.
    W moim jadłospisie są:zupki gotowane na wywarze warzywnym
    (krupnik,pomidorowa,ryżanka),pulpety w sosie lub rzucane na zupę,kopytka,schab
    pieczony na kanapki lub do obiadu,pieczeń z mięsa jak na pulpety(tez na kanapki
    lub w sosie do obiadu)-wszystko robione i pieczone w domu(mam pewność że nie ma
    zadnych dodatkow powodujących wzdecia),ryba gotowana.
    Ograniczyłam przyprawianie,słodyczy nie jem właściwie w ogóle,nabiał tez
    ograniczyłam,jem sporo warzyw gotowanych(marchew,buraki) a także ryż,kasze.
    To tak w skrócie-i mimo że staram sie żeby nie zaszkodzić mojej małej to żal
    mnie bierze jak słysze jak krzyczy i sie pręży ale przynajmniej wiem że ja
    sie do tego nie przyczyniam.

    Poza tym to Maja wcina mleko bardzo łapczywie i pewnie wtedy nałyka sie
    powietrza-my też mamy problem z odbijaniem i to ja chyba męczy.
    Mija jej właśnie 3tydzień i robi sie z niej mała kluseczka-przybrała około 800g
    i chyba urosła bo pampersy 1 juz zmieniliśmy na wieksze i śpiochy tez niektóre
    są przymałe

    Dziś wybieram sie do położnej ale ze sobą.
    W lewej piersi zrobiła mi sie okropna twarda kula której nie moge ani
    rozmasować ani nie działaja okłady gorące-trochę mnie to boli i dokucza przy
    ruszaniu ręką.Rośnie jak pierś jest pełna a i tak jest całkiem spore-widać
    przez bluzkę.To chyba zrobiło sie po zapaleniu jakie miałam 10dni temu w tej
    piersi.Troche mnie to martwi-czy któras miała cos podobnego??

    I jeszcze dziś idziemy na usg bioderek-pediatra już w szpitalu kazała nam przed
    ukończeniem 4 tyg bo bardzo słabo sie rozwodzą.Licze że nie bedzie trzeba Maji
    wkładac w szynę.Dam znać co sie okaze.

    Czy wasze maluszki tez nie lubią przebierania i przewijania.Nasza spokojna
    córcia na przewijanku zmienia sie w totalnego wyjca,pręży sie i nie daje
    załozyc pieluchy i siusia z nerwów kilka razy-daje niezły popis.

    No ale kończe.
    Zyczę wam cierpliwości i choc troche przespanych nocy
    Do usłyszenia
    Gosia i Maja



    Temat: wyglądam tragicznie, ratunku
    wyglądam tragicznie, ratunku
    Nie wyrabiam juz psychicznie...wygladam jak zmokła kura, tragedia, zebym nie
    wiem jak sie starała. Może wy mi doradzicie.Mam PROSTE JAK DRUTY włosy!!!
    Przyklapnięte, nie do ułożenia, zebym nawet godzinami sterczała przed lustrem
    i uzywała ton kosmetyków. Próbowałam już tylu...i nic. Próbowałam też bez
    żadnych "wspomagaczy" i tez nic. Nie mam juz siły. Pianki nadajace
    puszystośc, szampony, płyny do układania, suszenie na szczotce, wałki, Boże!.
    Jak wysusze włosy i ułożę tak, że od biedy może być to i tak po godzinie
    oklapna, wyprostuja sie i znów wyglądam jakbym o siebie nie dbała, naprawde.
    Co z tego że mam sliczny balejaz, ładnie ostrzyzone włosy, jak efektu nie ma
    i watpie by kiedykolwiek był, chybaze nie wiem-trwałą zrobic????? ale moze
    bedę wyglądac jak starsza pani, a mam 25 lat?
    są dni, gdy mi sie je lepiej układa, ale jest ich niewiele.Może jest to zw z
    hormonami?Kilka mies temu urodziłam dziecko, ale wczesniej tez z ułożeniem
    był kłopot. Teraz tylko bardziej sie przetłuszczaja, musze myc codziennie.Nie
    mam tez tyle czasu na układanie.
    Do fryzjera chodze często, lubię bo choc przez kilka godzin fajnie wygladam.
    Fryzjerzy przyznaja, że mam cięzkie do modelowania włosy(teraz prawie do
    ramion), ale jakos sobie radza, czy to kwestia kosmetyków, a może suszarki-ja
    juz głuopieje!
    Dodam,że jestem potwornym alergikiem wiec eksperymentowanie z coraz to nowymi
    kosmetykami nie działa na mnie dobrze, ale co zrobic??Najgorsze jest to ze
    chce ładnie wyglądac i nie moge!Mój mąz dzien po wizycie u fryzjera zapytał-
    co sie stało z twoja fruzurą? Przestraszyłam się-jak to co?-zapytałam. -No
    nie ma jej-odpowiedział mój luby. NO właśnie, nie ma-już nie moge, ratunku...



    Temat: Kwiecien 2004 :)
    Ojoj ale się u nas rozpadało , za oknem strasznie ponuro, dzisiaj nici ze
    spacerku (( Wczoraj było tak ładnie, że spacerując spędzilśmy pół dnia,
    Iguś bardzo lubi przebywać na powietrzu więc jeśli tylko możemy to korzystamy.A
    dziś niestety...
    Kolki nadal nas męczą, choć nie zawsze, wczoraj np. mieliśmy przerwę a
    dzisiaj rano znów na szczęście krótko i w domu był jeszcze tata, który
    ratował sytuację suszarką - w przypadku naszego malucha działa ona cuda.Ciepły
    strumień powietrza skierowany na brzuszek sprawdza się o wiele lepiej niż
    okłady z gorącej pieluchy , które stosowaliśmy wcześniej.

    Agato mój mały też się przejadał, bywało nawet że tak bardzo iż ulewało mu się
    nosem, cały czas chciał jeść więć myślałam, że faktycznie jest głodny, jednak
    przy ostatniej wizycie p.połóżna uświadomiła mnie, że mam małego żarłoczka no i
    niestety stanęło na smoczku.Piszę niestety bo nie chciałam go podawać małemu
    zwłaszcza tak wcześnie ale nie ma wyjścia w pzeciwnym razie jedzenie 24h na
    dobe z 20min przerweami a potem ból brzucha i ulewanie u małego ,nie mówiąc już
    o stanie moich piersi. Zauważyłam jednak, że po tym jak w pierwszym dniu
    smoczek po odstawiewieniu od piersi był konieczny to teraz tj. 2 dni później
    wszystko jakby się unormowało, mały je co 2-3 godz. i już sporadycznie podajemy
    mu smoczek, co mnie bardzo cieszy.

    Igor również unosi głowkę i potrafi ją dość długo utzymać, wogóle to kręci nią
    niemiłosiernie na wszystkie strony, że aż się boję czy nie zrobi sobie krzywdy.
    Co do odbijania po jedzeniu to zazwyczaj łatwto nam to nie przychodzi,trzymam
    małego w pozycji pionowej, chodzę, masuje plecki i nic.
    Zodkładaniem do łózeczka też nie idzie nam zbyt dobrze, na rękach mały śpi jak
    zabity, kładę go do łóżeczka i.......koniec spania.Oczywiśce zdarza mu się
    zasnąć w łóżeczku ale bardzo rzadko i głównie po kąpieli.

    GOSIU dziękuje za dietę.

    Nie zanudzam dłużej.
    Pozdrawiamy i życzymy miłego weekendu. Nika I igor



    Temat: Kwiecien 2004 :)
    Uff.... Iguś w końcu, po prawie godzinnej walce zasnął. Marzy mi się by odłożyć
    małego do łóżeczka i by ten zasnął sam. Niestety bez noszenia, tulenia itp. się
    nie da. Najgorzej jest w nocy, kiedy chce się już wrócić do łózka a tu
    niestety.. Najlepiej śpi mu się w trakcie spacerów, więc staram się by dużo
    czasu spędzał na powietrzu. Wczoraj nie spał od godz.6 do 11 dopiero spacer
    pomógł.
    Pokarmu mam więcej, właściwie już chyba wszystko wraca do normy ale to i tak
    za mało jak na apetyt mojego malucha, ostatnio pochłania niesamowite ilości.

    Co do kolek to ostatnio mamy spokój. Ale po wizycie u pediatry zastanawiam się
    czy to wogóle były kolki. Nasza pani doktor stwierdziła,że jej zdaniem to nie
    kolka i że często rodzice sądzą że dziecko ma kolke gdy tym czasem problem leży
    gdzie indziej. Mianowicie, maluszek czuje się zagubiony , działa na niego dużo
    bodźców, jeszcze nie bardzo sobie radzi po "drugiej stronie" ,reaguje płaczem ,
    pręży się i pomaga mu gdy się go przytula , gdy czuje bliskość mamy. U nas
    pomagała suszarka i zdaniem pani doktor mały tęsknił za ciepełkiem do tego
    fajnie mu szumiało( w brzuchu słyszy rózne odgłosy). Nie wiem ile w tym
    prawdy , w każdym bądź razie nam kolki odpukać ostatnio nie dokuczają, ja jem
    to samo co do tej pory, nie podajemy małemu nic na z złagodzenie dolegliwości
    związanych z kolką, procz herbatki koperkowej, ale tą dostaje co drugi , trzeci
    dzień i pił ją również wtedy , gdy miał kolkę.

    Co do masażu brzuszka , to ja masowałam po jedzeniu,okrężnymi ruchami , zgodnie
    ze wskazókami zegara, no i nie ma to być głaskanie ale trzeba delikatnie
    uciskać brzuszek.

    Pozdrawiam Nika



    Temat: Kto zna hotel Crown Plaza
    Wczoraj wrocilismy z Crown. Caly kompleks hotelowy b. ogromny, zbudowany w
    stylu miasteczka marokanskiego, szczegolnie mozna to odczuc, spacerujac
    wieczorem. Pokoje calkiem spore, ladnie urzadzone, mala lodowka, na poczatku
    wydaje sie, ze nie dziala, dlatego piwo trzeba wkladac dzien wczesniej,zeby
    dobrze bylo schlodzone, dwa duze lozka, telewizor- tylko wybrane kanaly
    wloskie, niemieckie i angielskie. Lazienka b. duza (wanna i prysznic),
    suszarka; mydlo,szampon-uzupelniaja w miare zuzycia. Jeszcze czajnik mozna
    gotowac wode i robic kawe lub herbate (wbrew temu co pisza mozna pic wode
    przegotowana). Kazdy pokoj ma taras albo balkon- roznej wielkosci. Uwazam, ze
    Crown Plaza nie ma zlych pokoi, tylko nie trzeba sie porownywac z sasiadami,
    zeby nie psuc sobie humoru, bo moze okazac sie, ze ktos ma wiekszy balkon lub
    taras (jest duze zroznicowanie).
    Hotel ma b. duza plaze, lezakow i parasoli mnostwo, pomost i piekna rafe, gdzie
    godzinami mozna podziwiac cuda podwodnego swiata!!
    W hotelu jest 5 basenow, w tym 2 nadaja sie do plywania, szczegolnie polecam
    ten przy fitness- gleb. 2m, czysciutki i wogole nie ma ludzi (prawdopodobnie
    nie wiedza ojego istnieniu, bo jest niezle ukryty!
    Jedzenie jest mozliwe, pewnie jak we wszystkich hotelach, piwo 21 le, woda duza
    8le. Najlepiej pojechac do Naama Bay bezplatny autobus o godz 18: 30 i zrobic
    zakupy. Piwo w bezclowym sklepie lub w sklepie obok 6le.
    Na okeciu radze kupic plastikowa butelke jasia wedrowniczka lub inne mocne
    swinstwo, i popijac po kilka lykow po kazdym posilku, w alkoholizm od tego
    raczej nie wpadnie sie, a mozna uniknac wielu problemow!
    Jezeli masz jeszcze jakies pytania to prosze. My tez pojechalismy tam z zamiany
    z Corala, wiele bylo obaw, ale uwazam, ze Crown jest super! Pozdrawiam i zycze
    udanych wakacji!



    Temat: Royal Paradise - czy ktoś tam był?
    Nie, Royal Paradise jest w Sharmie. Byłam tam w lipcu, umieszczono nas tam w
    ramach programu Nefretete.
    Hotel jest średniawy moim zdaniem ale już hotelowe okolice bardzo ok. Tzn.
    hotel, jeśli chodzi o jego wnętrze, nie zasługuje na 4 gwiazdki. Mimo że jest
    nowy, jest zaniedbany. Chłopak, który tam kiedyś pracował, mówił mi, że do
    czasu gdy jeździli tam Włosi, było ok. Odkąd Włosi nie jeżdżą, za to jest dużo
    Rosjan, wiele się zmieniło.
    Pokoje są duże, ale nieciekawe. Łazienki bardzo kiepskie. Kiepsko też tam ze
    sprzątaniem. Nie ma suszarek, lodówki są ale nie we wszystkich pokojach
    działają. Nam się dostał b. kiepski pokój ale po rozmowach z managerem hotelu
    zaproponowano nam inny.
    Restauracja też nienajlepsza. Nudne menu, dzień w dzień to samo, no i jeśli
    chodzi o czystość, to też daleko od ideału. To też poruszyliśmy w rozmowie z
    managerem i zrobiło się przynajmniej trochę czyściej.
    Ale...ale to wszystko przyćmiewało to, co mieliśmy zaraz po wyjściu z hotelu.
    Bardzo zadbany ogród, czysty i przyjemny. Do tego dwa duże baseny, zazwyczaj
    puste bo wszyscy idą na plażę :) A baseny są super.
    Po powrocie poprzeglądałam w Internecie informacje o tym hotelu i tam było
    napisane, że do plażdy dowożą busiki. Bzdura! Plaża jest rzut beretem od
    hotelu. Wychodzi się z ogrodu, przechodzi taką wewnętrzną uliczkę i jest się na
    plaży! Plaża jest duża, jak na warunki arabskie - bardzo czysta. Można leżeć
    sobie na leżaku na skarpie albo tuż przy zejściu do morza (niestety tylko jedno
    no ale takie ukształtowanie terenu), gdzie jest trochę ciasnawo. No i
    najważniejsze - zaraz przy plaży - rafa. Przepiękna. Przecudowna. Dla tej plaży
    warto znieść wszelkie niedogodności!!!
    Plusem hotelu (przynajmniej dla mnie) jest to, że nie jest w centrum Sharmu
    więc w nocy nie łomocą dyskoteki itd.
    Koło hotelu jest arabski park rozrywki, maksymalny kicz ale warto wejść i
    zobaczyć. W pobliżu są także sklepiki spożywcze, z pamiątkami, kafejki, kafejka
    internetowa, bank.
    Acha, hotel nie ma animacji ale w tym parku rozrywki naprzeciwko są wieczorami
    impezy.

    Jeśli masz jakieś pytania, chętnie odpowiem.



    Temat: Dzieciaczki z lipca 2004
    Cześć dziewczyny, czytam was codzień ale z pisaniem gorzej, mamy to samo co
    benio, jękolenie cały dzień,zęby nam życ nie dają, poza tym taty brak, tylko w
    nocy od 3 do 7 jest więc Jula-uwaga- zaczęła sie histerycznie drzeć na widok
    taty- sugerując że zapraszam do łóżka obcego faceta i żebym go natychmiast
    wyrzuciła. Co robić? Chyba porozwieszm w domu 100 portretów Darka, niech sie
    przygląda. Ola ma taki śliczny portret studyjny, zrobiony przez Darka-ciemność
    z której wyłania się tylko taka ciepła twarz oli i mala kocha sie wpatrywać i
    śmiać do tego.
    Tehanu, cieszę się że jest w porządku, trzeba pchać ten swój wózeczek trosk pod
    górę czasami ale teraz przynajmniej znowu po równym.
    Co do Groszka, to żyje i ma się dobrze, na pewno napisze jak jej czas pozwoli.
    Ciasto na pierogi z masłem jest genialne!!! Uszka zrobiłyśmy z mamą i
    wspaniałe, co ciekawe, ciasto jest twarde po wyrobieniu więc sie dobrze wałkuje
    i wycina a miekkie po ugotowanu, wprost niepojete, zrobiłyśmy też za jednym
    zamachem z tego ciasta makaron łazanki do klusków z makiem i teraz sie suszy. A
    uszka zamrożone.
    Chce przepisy na ciasto z chałwą, Rafaello, i co tam jeszcze było, mogą być po
    świętach żeby wam roboty nie dokładać. Ten snikers już skopiowałam do spisu,
    ale kurcze moje biodra go nie przezyją! Karmel i orzechy i krem, samo zabójstwo
    dla linii, o alergii Julki już nie wspomne, ale i tak upieczemy. W ogóle macie
    pozdrowienia i podziękowania za przepisy od mojej wspaniałej mamy, każe mi
    tylko odpisywać i wszystko piecze i gotuje. Dzięki.
    Gardło moje jako tako, wyniki krwi mam idealne więc laryngolog na razie
    pozwolił łaskawie karmić i tylko płukać jakimiś świństwami - np Gargarin, po 2
    płukaniach pawikiem się kończy ale działa.
    Jula jest śmieszna, osiąga mistrzostwo wwe wszelkich manipulacjach rączkami,
    chwyta, obraca w dłoni, pakuje do buzi, np smoczek potrafi podnieść i dobrą
    stroną do buzi włożyc, oglądać zabawke przed oczami kręcąc ją -taki obrotowy
    ruch nadgarstka, itp ale za to nie chce się jej obracać mimo że potrafi, robi
    to może 2 razy dziennie, jak już nie ma inego wyjścia, gdzie tam do spadania z
    łózka, za to jakoś cofa sie do tyłu na brzuchu- wczoraj zwaliła na siebie
    opartą o ściane suszarke na pranie, ciekawe ze głoa weszła miedzy druty i nic
    sie nie stało, nawet śladu nie ma tylko strachu było dużo, sama nie wiem jak to
    sie stało że nie usunęłam tej suszarki jak ją tam kładłam na podłodze- zawsze
    usuwam, cofnęła się i nogą ją popchneła dołem więc góra poleciała. Chyba
    wygląda na to że mama trojga powinna 3 razy sprawdzać wszystko?
    Dobra kończe bo już późno, acha kwiatuszek- Marcel jest śliczności, kurcze rysy
    jak mała dama, tylko proporcjr ciaała jak u faceta. Ale pozowanie ma opanowane
    perfekt, Jula niestety na widok aparatu chowa uśmiechy i jest poważna i
    pzrerażona.




    Temat: Wuja aarda z podróży do Argentyny kronika
    Ulica ciągnęła się niemiłosiernie i faktycznie dopiero po jakichś 4 km było
    skrzyżowanie z tablicą dumnie obwieszczającą kemping. Jeszcze jakieś 100 metrów
    pod górę i już (!) jesteśmy u bram raju. Daszek! Recepcja! CIEPŁO!

    Kiedy Pani poprosiła, żebym wypełnił kartę pobytu, stwierdziłem, że to
    niemożliwe. Spojrzała zdziwiona. Pokazałem jej, jak ociekamy, więc pozwoliła nam
    się rozbić, wysuszyć i przyjść później. W ciągłym deszczu rozkładamy namiot na
    samym końcu kempingu (dobre 500m od recepcji!), rozbieramy rowery i zrzuciwszy
    najbardziej ociekające rzeczy (tj. te grubsze, które wchłonęły najwięcej wody,
    bo totalnie przemoczone było i tak dokładnie wszystko, co mieliśmy na sobie)
    wpełzamy do środka. Tam się rozbieramy, wycieramy, ubieramy w rzeczy z sakw – co
    ciekawe, te z sakw Mikiego (nieosłoniętych) były suchsze niż te z sakw Magdy
    (osłoniętych, ale fakt że nie na całej wysokości – dolne części były narażone na
    wodę ściekającą z pokrowca)! i ładujemy w wilgotne miejscami śpiwory. Po jakiejś
    półtorej godzinie i krótkiej drzemce (wciąż pada) nieco odżywamy i gotujemy
    kawę. Bez mleka, ale na szczęście z cukrem. Gorąca, pyszna! Wreszcie nakładamy
    peleryny i idziemy zapłacić. Znajdujemy też pralnię wraz z bębnową suszarką,
    więc rozwieszamy tam nasze rzeczy (na suszarkę niestety nie mamy monety 50
    centów!). Kemping za dwie noce kosztuje nas EUR 37,60. Shit!

    Jeszcze minizakupy na stacji benzynowej tuż obok (mleko! czekolada! płatność
    kartą!), kolacja w kempingowej kuchni, słuchamy pani recepcjonistki odradzającej
    nam wyprawę do centrum w taką pogodę (nadal pada i już się ściemnia, a do
    centrum jest jej zdaniem 10 km) i wreszcie można iść spać (choć Miki średnio
    komfortowo, bo – mądra głowa – wziął ze sobą tylko jedną parę długich spodni i
    jedną bluzę z długim rękawem, więc śpi w mokrych rzeczach, żeby wyschły, bo w
    pralni jest nazbyt wilgotno, żeby była na to realna szansa). To był chyba
    najdłuższy dzień na tej wyprawie...

    Dzień 14.
    4 sierpnia (piątek)
    Wiedeń, 53 km

    Rano nadal siąpi, ale twardo wstajemy przed ósmą (rzeczy Mikiego prawie suche!),
    prysznic, leniwe śniadanie i przed dziesiątą “na miacho”. Tuż przed wyruszeniem
    przestało siąpić, więc nawet nie musimy zakładać peleryn :p

    Wiedeń okazuje się być miastem pedałów – wszędzie ścieżki rowerowe! Nawet mostem
    jedzie się zdecydowanie osobno niż samochody, bo pod spodem prowadzi osobna
    kładka dla rowerów! Leciutko błądząc docieramy do wesołego miasteczka na
    Praterze – dla Mikiego główny powód wizyty w mieście – które jednak dopiero
    powoli się budzi, więc tylko zasięgamy języka w informacji, że większość
    atrakcji otwiera się wczesnym popołudniem i przy wciąż poprawiającej się
    pogodzie, pełni nadziei i zapału, jedziemy dalej. Zahaczamy po drodze o Billę,
    gdzie zbieramy do koszyka niewielkie zakupy, a przy kasie okazuje się, że... nic
    nie możemy kupić, bo owszem, można płacić kartami, ale wyłącznie austriackimi!!
    Potem ta sama informacja w PennyMarkt i zapada decyzja: pobieramy 50 EUR z
    bankomatu.

    Tak zaopatrzeni wreszcie kupujemy “coś dobrego” na cały dzień i uderzamy do
    ścisłego centrum. Przy katedrze św. Stefana znów zaczyna padać, więc
    bezskutecznie próbujemy przeczekać w podcieniach naprzeciwko i zniechęceni
    wreszcie ruszamy dalej po obfotografowaniu katedry (Magda nawet zajrzała do
    środka, ale wstęp kosztował 5 EUR, więc odpuściła). W kapuśniaczku oglądamy i
    fotografujemy Operę i Hofburg, potem już przestaje padać, więc jeszcze rundka po
    Ringu i znów wracamy na Prater. Tu wreszcie wszystko działa, więc Miki
    “sprawdza” dwie kolejki górskie, w tym wymarzony od ósmej klasy podstawówki (!!)
    “Boomerang” (fajne, choć w sumie bez rewelacji, aczkolwiek pierwszy raz w życiu
    siedziałem w rollercoasterze tyłem do kierunku jazdy), zjadamy po kebabie,
    wspólnie robimy przejażdżkę go-kartami i usatysfakcjonowani wracamy do centrum.
    Tam się jeszcze sporo szwendamy, nawet robimy wypad wzdłuż rzeki na zachód do
    imponująco się prezentującego wieżowca, który Miki omyłkowo bierze za nową
    UNIQA-Tower (okazało się, że to galeria handlowa i hotel w Donau Turm), pijemy
    kawę w McDonaldzie i postanawiamy wpaść do znajomej Mikiemu knajpki na cidera.
    Knajpki jednak nie udaje się odnaleźć (chyba przestała istnieć), ale w końcu
    trafiamy na “Guiness Pub” i tam – w zdecydowanie anglojęzycznym otoczeniu –
    sączymy 0,5l Strongbowa za 4,70 EUR (!!). Wreszcie zaczyna się ściemniać, więc
    wsiadamy na siodełka i – dość mocno błądząc bo Miki postanowił jechać “na czuja”
    i to się zemściło – wracamy w końcu po 21 na kemping. Kolacja, mycie i lulu.




    Temat: Co stososwać aby włosy wyglądały i były grubsze?
    o Jizas... nie używaj nafty!!!!!
    ja kiedyś próbowałam, zrobiłam wszystko jak w ulotce napisali i.......
    włosy mi wyłaziły GARŚCIAMI!!! Nie wiem, może to tylko na mine tak działa,
    ale...
    Mnie osobiście pomaga odżywka cud - Treatment Wax. Opakowanie brzydkie, ale to
    co zawiera jest prawdziwym smakołykiem dla moich włosów! Używaj tego zgodnie z
    zaleceniami producenta, czyli co cztery dni, a po tygodniu, lub dwóch, twoje
    włosy będą bardziej puszyste i tryskające życeim. Zniszczyłam sobie włosy
    rozjaśnianiem - z czarnego naturalnego do jasnego blondu ;) i ta odżywka mnie
    uratowała! Stały się grubsze i mocniejsze, zwiększyłe przynajmniej dwukrotnie
    objętość!!! Ale musisz używać systematycznie. Nadaje się też do tłustych
    włosów, bo bardzo dobrze się spłukuje i nie pozostawia żadnego tłustego filmu
    na włosach. Jestem jej niewolnicą od kilku lat i nie wyobrażam sobie życia bez
    niej :)
    Najlepiej zarezerwuj sobie wolny wieczór, umyj włosy jakimś ziołowym szamponem,
    może być H-Pantoten!!! albo nawet dziecięcy Johnson. Chodzi o to, żeby szampon
    nie pozostawiał żadnych filmów z pantenolu i itp. żeby umożliwić odżywce
    bezpośredni kontakt z włosami i skórą głowy. Koniescznie wetrzyj ją w skórę
    głowy - doskonale odżywia cebulki i włosy szybciej rosną - potwierdzam bujną
    czupryną:)! Dobrze wmasuj w skórę i we włosy aż powstanie piana. Załóż na to
    jakiś czepek foliowy albo zwykły woreczek i nie owijaj od razu ręcznikiem,
    tylko podgrzej to suszarką, aż pianka "się rozpuści". Jeżeli najpierw owiniesz
    ręcznikiem to będziesz musiała dłużej podgrzewać suszarką. Worek foliowy
    zabezpiecza całkowicie przed wyschnięciem odżywki. Teraz, kiedy jest gorąca,
    możesz nałożyć ręcznik i chodź z tym przez min. 1 godzinę. Zaufaj mi - to
    sprawdzone. Wysiłek wart efektów. Fryzjerzy mówią że włosy nie wezmą węcej
    odzywki przez wydłużenie czasu działania, ale... jakoś u mnie widać efekty tego
    przedłużonego działania :)
    Kolejne moje cudo nie obciążające włosów a dodające życia, blasku i objętości
    to odżywka firmy BILBA. Te cholerne Włoszki znają się na włosach:)!
    Też ją pozostawiam na min. godzinę, ale już nie podgrzewam, bo zawiera białko
    jedwabiu, które przy wysokiej temperaturze się ścina. (WAX zawiera woski, więc
    muszą być podgrzane żeby zaczęły dzałać). Kup sobie też szampon z bilby z
    proteinami jedwabiu - jest SUPER do codziennego mycia włosów przetłuszczających
    się! Suche można myć co cztery dni, tak podaje producent i pewnie ma rację bo
    nawet moje tłuste (skóra głowy) pozostają czystymi do następnego mycia. Mój
    fryzjer mi doradził żeby dobierać szampon do skóry głowy a odżywkę do stanu
    włosów. Czyli na oprzykąłd jak masz tłustą skórę a suche, zniszczone włosy, to
    używaj szamponu do włosów przetłuszczających się, a odżywkę do np. farbowanych,
    zniszczonych.
    Te wymienione kosmetyki nie są może takie tanie - WAX kosztuje ok. 20 zł, BILBA
    (maska) ok. 50 zł, szampon BILBA ok. 24 zł, ale są niesamowicie wydajne, no i
    używa się ich tylko dwa razy w tygodniu. Pomiędzy zabiegami, zystarscza sam
    szampon, nawet jeżeli masz zniszczone włosy!
    Życzę miłego stosowania i gęstych, mocnych włosów - takich, jak teraz moje:)!



    Temat: Malhun (***) - Fethyie Calis

    Byliśmy w tym hotelu na początku lipca.
    Hotel może i nie jest luksusowy (w końcu to 3*) i jest dość stary - mieszkaliśmy w budynku przy plaży - co widać po wyposażeniu itp, ale jest bardzo czysty. W wersji all inclusive brakuje nieco możliwości przekąszenia czegoś pomiędzy posiłkami. Ale owych posiłków jest 4. I są przepyszne. Naprawde nie jadłam nigdzie tak dobrze. Goście to głównie Polacy, kilku Niemców i Rosjan. Latanie po pietrach jest uciążliwe, ale jest winda.
    Hotel jest spokojny. Dla tych, kórzy chcą odpocząć. Imprez tam raczej nie ma. Co najwyżej raz w tygodniu hotel organizuje kolacje z pysznymi owocami morza i/lub innymi atrakcjami w rodzaju tańca brzucha itp.

    Położenie
    Z hotelu wychodzi sie niamal prosto na plaże. Blisko jest też do Fathiye np. taksówką wodną. Z lotniska jedzie się ok pół godziny/45 min. piękną drogą w górach z widokiem na morze.
    Hotel jest na końcu promenady wzdłuż któej są restauracje, sklepiki, firmy organizujące wycieczki.
    Niemal na każdą wycieczkę jest dość blisko (chyba najdalej Efez/Pammukale, ale to tez tylko 3,5 godziny drogi. A wycieczek jest masa. Przyroda jest piękna wiec polecam te które pozwalaja ja podziwiac. I kupowac radze na promenadzie. Sprzedawcy wycieczek w wiekszosci mowia po polsku i organizuja wycieczki z przewodnikiem. zawsze mozna stargowac kilka euro, a wycieczki sa tansze o wiecej niż połowe od tych sprzedawanych przez rezydentów (np. 12 wysp u rezydenta 35 euro, a na deptaku 8 euro)

    Serwis
    trudno sie dogadac z personelem. ale sa zawsze mili i usmiechnieci. w recepcji można porozumieć sie po angielsku.
    jest internet. sa dwa komputery na parterze do dyspozycji gosci. w telewizji tv polonia i tvn, wiec lacznosc ze swiatem jest. mozna obejrzec wiadomosci i wyslac maila.
    pokoje sprzatane codziennie.
    w hotelu naprawde da sie zalatwic wszystko. wystarczy pogadac. to rodzinny interes. wiekszosc gosci przyjezdza tam po kilka razy.
    a jak sie trudno dogadac mozna poprosic rezydentki. sa naprawde mile i zyczliwe.

    Gastronomia
    gastronomia wspaniala. kucharz przechadza sie miedzy goscmi. doglada personelu, zeby wszystko bylo ok. poleca co lepsze potrawy. jest codziennie ze 20 salatek. nie dalam rady nawet spróbowac wszystkich. desery palce lizac.
    sniadania rzeczywiscie monotonne. ale w domu tez jem zawsze kanapki z serem wiec mozna powiedziec ze tam zaszalalam ;] zreszta nie warto sie rano najadac. i tak najwazniejszym posilkiem jest kolacja o 20. a w czesniej lunch o 12. sniadania mozna sobie odpuscic, zeby na lunch zjesc wiecej pysznosci ;]
    drinki niestety trzeba chlopcom trzeba skladnik po skladniku podawac zeby zrobili. w all inclusive jest tylko bar w budynku. restauracja od promenady juz nie. ale tam za to mzona zamówić sobie np. homara. jada z rana na targ kupuja, a na kolacje czy obiad je sie swiezutkiego mniam.

    sport rozrywka
    jest bilard. siłownia, stół do ping ponga. ale raczej to wszystko smetne i opuszczone. w tym upale nie chce sie wyciskac czy grac. jest dostep do internetu.
    lezaki na plazy platne. w hotelu bezplatne.
    basen nieduzy, ale wystarczy. brodzik dla dzieci jest. w ogole jest duzo dzieci. dla mnie to najwieksza wada tego hotelu. ale na szczescie nie dzieciatych tez jest sporo.
    zadnych dodatkowych atrakcji dla dzieci nie ma.
    plaza jest waska i zwirowa, ale nie ma tłoku. woda w lipcu cieplutka i piekne widoki.

    Pokój
    Pokoj jak pokoj. nic pieknego. maly, ale czysty. kazdy pokoj z widokiem na morze. klima dziala. W łazience prysznic i suszarka (ale w tym upale suszarka to dla naprawde zdeterminowanych), lustro. czysciutko. podsumowujac: pokoj jak w polskim pensjonacie. ale łóżko wygodne, lampka nad łóżkiem , pojemna szafa. toaletka. telewizor i piekny widok z balkonu :) Niemal wszystkie pokoje maja widok na morze.



    Temat: Tramp Travel - nie polecam!!!!!
    cala prawda o tramp sravel...
    otoz: problemy pojawily sie od samego poczatku naszej podrozy.wyjazd mielismy z
    pieknego miasta lodzi ;-P pan kierowca podjechal i nie potrafil poradzic sobie z
    odliczeniem 6 pasazerow ktorzy wsiadali w lodzi.odliczyl tylko bagaze... nie
    sprawdzal nazwisk odjezdzajacych wiec na dobra sprawe kazdy z ulicy mogl sie
    zabrac.podroz zaczela sie dosc interesujaco gdyz polowa podroznych (glownie z
    warszawy) byla juz dobrze pijana.mielismy mase przystankow i tak oto w okolo 3
    godziny pokonalismy dystans 120km...pierwsze problemy z autokarem pojawily sie
    juz w slowacji gdy okazalo sie ze klimatyzacja nie dziala.panowie kierowcy
    pilnie zabrali sie za naprawe i po okolo 2 godzinach stwierdzili ze nic z tego
    nie bedzie i ze albo jedziemy dalej bez klimatyzacji przy otwartych
    szyberdachach lub mozemy zaczekac 8 godzin na drugi autobus.oczywisci
    pojechalismy bez klimy.reszta podrozy minela juz bez awarii jednak umilali nam
    ja warszawiacy (za co im bardzo dziekujemy).cala podroz z lodzi do ravdy trwala
    jedyne 38 godzin...po dotarciu na miejsce w ravdzie, dowiedzielismy sie ze nie
    bedziemy mieszkac w ravdzie ani w hotelu eliri za ktory zaplacilismy tylko
    przeniesli nas do sasiedniej miejscowosci o tajemniczej nazwie nessebar.dodam ze
    hotel z naszej umowy posiadal basen,silownie oraz kafejke internetowa.w ofercie
    ktora wybieralismy nie bylo slowa ze hotel ten jest usytuowany na ogromnym placu
    budowy.w jego poblizu buduje sie okolo 5 nowych hoteli.generalnie panuje tam
    syf, brud,i przerazliwy halas.zameldowano nas w hotelu oscar w centrum nessebaru
    i oczywiscie bez zadnych wyjasnien.przy probie uzyskania jakichkolwiek
    informacji na temat tych zmian pani rezydent (stefka) odwrocila sie na piecie i
    uciekla.tak wiec bylismy zdani tylko na siebie.pokoj w hotelu oscar byl
    spoko.wszystko bylo na miejscu (tv,lodowka,klimatyzacja i obiecywana suszarka do
    wlosow).wszystkie wycieczki oferowane przez nasza "kochana" stefke byly drozsze
    niz wycieczki organizowane na wlasna reke...jeden z przykladow: chcielismy
    odwiedzic nowy akwa park w nesseberze, stefka powiedziala ze ten park jest
    zamkniety.wybralismy sie wiec do slonecznego brzegu gdzie rowniez jest taki
    obiekt.oczywiscie stefka miala ten akwa park w swojej ofercie wycieczek
    fakultatywnych.wracajac stamtad odkrylismy iz akwa park w nesseberze dziala i ma
    sie calkiem dobrze poniewaz jest wiekszy, nowszy i ogolnie fajniejszy...ulotki
    rozdaja na przystankach i takze jezdza darmowe busy.my akurat mielismy duzo
    szczescia ze trafilismy wlasnie do hotelu oscar gdyz hotel ktory wykupilismy
    bylby jedna wielka porazka.inni tego szczescia niestety nie mieli.reszta naszego
    urlopu minela super i nier musielismy ogladac tej baby (stefki).nadszedl jednak
    dzien powrotu i kolejne niespodzianki.o tym ze pokoj trzeba opuscic do 10. rano
    wiedzielismy juz od dawna wiec wykupilismy z innymi polakami z tego hotelu
    dodatkawa dobe na jeden pokoj.mielismy gdzie przetrzymac bagaze oraz przekapac
    sie przed podroza.autobus mial przyjechac o 20.35 i o tej wlasnie porze bylismy
    w umowionym miejscu.czekalismy drobne 1,5 godziny poniewaz kierowcy zablodzili w
    slonecznym brzegu.w koncu ruszylismy do ravdy i tam mielismy zabrac kolejna
    grupe wczasowiczow.oczywiscie i w ravdzie kierowca zabladzil(w ravdzie jest
    jedno skrzyzowanie).stracilismy kolejne 40 minut.jakie bylo zdziwienie gdy
    okazalo sie ze jest nas za duzo w autobusie i brakuje miejsca na wszystkie
    bagaze.biuro tramp travel nie ma zadnej organizacji.nikt nie wiedzial co i kogo
    mamy zabrac.po jakims czasie dopiero znalazla sie lista pasazerow i wszystko sie
    wyjasnilo wlacznie z tym ze zapomnielismy zabrac 2 osoby z nessebaru... czekali
    tam na nas od godziny 20.tutaj poraz pierwszy przydala sie nasza pani rezydent
    gdyz jadac autem w strone ravdy zauwazyla dwie osoby siedzace na walizkach.w
    koncu ruszylismy okolo godziny 23.reszta podrozy minela w miare spokojnie i
    przyjemnie.autobus juz sie nie mial zadnej usterki a kierowcy nie bladzili.
    to byly nasze pierwsze i OSTATNIE wakacje z biurem TRAMP TRAVEL!! ludzie
    strzezcie sie tego biura.nam sie udalo jakos w miare szczesliwie i wesolo
    spedzic ten urlop ale nie wszyscy moga to powiedziec z naszego turnusu.
    jesli macie jakies pytania to piszcie,chetni odpowiemy.
    pozdrawiamy.



    Temat: Simsek (**) - Fethiye
    Witam wszystkich :)Chce napisac o pobycie w hotelu Simsek i ogolnie o wszystkim
    co moze sie Wam przydac.Ja zajrzalam tu przed swoim wyjazdem(3.09.2005) i
    niektore opinie i rady byly przydatne.Jesli chodzi o sam hotel to jest bardzo
    przyjemny-wiadomo nie luksusy ale czysty-codziennie sprzatany.Nic mi nie
    zginelo chociaz zostawialam czasem cenniejsze rzeczy w szafie.W pokoju byly
    lozka,2 fotele,lustro i szafa.Zadnych robali,grzybow itp.Malo komarow ale moze
    dlatego ze wrzesien.Balkon spory.Lzienka czysta,jest w niej suszarka,nie ma
    zaslonki przy prysznicu.Jest klima i dziala caly czas.Ogolnie jesli chodzi o
    pokoj to w porzadku-naprawde nie ma co narzekac.Teraz wycieczki.Bardzo wazne-
    nie kupowac z biura wycieczek.To naprawde bez sensu.Sa duzo drozsze niz u
    Turkow.i tak np.wycieczka 12 wysp u rezydentek koszta 15 euro -u Turkow nawet
    15 lirow!!!!(1lir-2,50)Sczegolnie jak sie idzie promenada i zbiera ulotki z
    wycieczek Turkow to ten ostatni w strone prawa od wyjscia z Simska przebijal
    ceny poprzednikow tak zeby jego byly atrakcyjniejsze:)Ja niestety pojechalam z
    biura i pozniej zalowalam:/Na wycieczce malo co mowia o wyspach-bardziej
    podziwia sie widoki.Dlatego radze -zgadac sie z polakami jakimis i razem(zeby
    bylo razniej)kupic u Turkow.Z tego co wiem fajne jest pammukale i skoki na
    poaralotni-podobno super(sama nie probowalam)Co do jedzenia-mnie bardzo
    smakowalo.Na sniadanko(od 8.00do ok 10-lepiej przyjsc
    wczesniej):kawa,herbata,sok,pieczywo,pomidory krojone,ogorki krojone,salatka z
    pomidorow,cebuli i papryki,ser kozi,ser slodki bialy,2 rodzaje
    wedlin,dzemy,arbuz lub melon i kilka innych rzeczy ktorych nie jadlam wiec nie
    pamietam;)Na obiadokolacje:zupka(codziennie inna-raczej kremy),cieple drugie
    danie(rozne:gulasze z baranina,kurczak,spaghetti,grilowane miesko,golabki,ryba)
    dalej salatki z pomidorem,z kapusty bialej i czerwonej,fasolka po
    bretonsku,brokuly,marczewka gotowana i jakies dziwne ich specjaly.Na deser
    arbuz,melon,jablka albo jakies orzechy w karmelu czy czyms takim.Plaza zwirkowa
    ale jak masz karimaty to nie przeszkadza.Parasole mozna wynajac na 1 dzien i
    lezaki tez-koszta 1,5 lira za kazda \"rzecz\" czyli ok 3.75zl)Morze czyste-
    widac ze dbaja.Co do cen to specjalnie zawyzaja-kto madry sie targuje a jak nie
    to traci.Fajne sa bazarki w Calisu w niedziele,w Fetiye we wtorek.Mozna na nich
    kupic naprawde fajne ciuchy,buty za bardzo dobra cene.Podrobek pelno ale nawet
    dobrej jakosci.Turcy sa troche zbyt nachalni i zdarza sie ze kupujesz cos czego
    nie chciales;P.Co do biura axel to ja i moj chlopak nie mielismy wiekszych
    problemow ale niestety zdarzaly sie innym.Rezydentki sa mlie jak nic sie nie
    dzieje ale jak sa potrzebne to gorzej:/Nie odbieraja telefonow badz wykrecaja
    sie ze nie moga przyjechac.Byl w naszym turnusie przypadek gdzie odmowiono
    pomocy dziewczynie ktora miala wypadek na skuterze:/Rezydentka stwierdzila ze
    to nie obejmuje ubezpieczenia:/Dziewczyna musiala kupowac antybiotyki na wlasny
    koszt:/Poza tym mimo ze mial samolot miec miedzyladowanie w Poznaniu to nie
    bylo go.Ludzie ktorzy mieli doleciec do Poznania dolatywali do Wawy a stamtad
    autokarami chociaz w umowie bylo inaczej:|4 osob nie zmiescila sie tez na
    pokladzie samolotu i musieli caly dzien koczowac na lotnisku i zamiast do
    Wroclawia dolatywali do wawy:/Takie minusy.My mielismy wszystko w porzadku-
    oprocz opozneinia samolotu o 6 godzin(w strone powrotna)i godziny w tamta.

    Czikita



    Temat: Alyssa czy Thalasa Mahdia?
    Do Mlemaniak- trochę informacji
    Masz już sporo informacji od Bożenki. Zgadza się wszystko, jedyne co miałam
    trochę inne to:
    - Przelot był taki jak uprzedziło biuro, bez niespodzianek. Bezpośredni przelot
    do Monastiru, i międzylądowanie w drodze powrotnej na Djerbie, tak miało być i
    było.
    - Pokój dostałam na parterze z widokiem na basen. Czułam się bezpiecznie,
    wszystko działało. Paszporty i pieniądze zostawialiśmy bez problemu w pokoju.
    Mała rada, wypełnij szybko kartę wręczoną Ci po przyjeździe w hotelu, zostaw
    bagaż i powitalnego drinka ;) tylko przejdź od razu z wypełnioną kartą do
    recepcji i wybierz pokój, jeśli będzie jeszcze wybór. Przydzielane pokoje może
    można wybrać, jeśli tak to nie bierz nr 1014 i 1015 są najmniej atrakcyjne i w
    1015 był problem z dzwiami balkonowymi (nie zamykały się niestety), natomiast z
    tego co wiem pokój nr 1007 jest ewenementem ;) Już tłumaczę dlaczego,
    elektryczność, suszarka, klimatyzacja czy grzanie działa tylko z kluczem
    wsadzonym w taki otwór przy drzwiach. Jeśli wychodzisz automatycznie zabierasz
    klucz i wszystko się wyłącza, w pokóju 1007 działała elektryczność bez
    wsadzonego klucza, miało to znaczenie gdy potrzeba np. nagrzać pokój a chcesz
    być poza nim. Niestety przy dużej wilgotności powietrza rzeczy np. ręczniki
    kiepsko schną. Bluzki czy ręczniki radzę zatem wieszać na wieszakach (są w
    szafie) i wieszać na karniszu, tam jest najcieplejszy obieg powietrza :)

    Są jeszcze pokoje o numerach 33xx w drugiej części budynku, są na wyższych
    piętrach, nie wiem jaki mają tam widok, ale jedno jest pewne, że jeśli chcesz
    skorzystać z basenu krytego wieczorem łatwiej Ci się przemieścić, bo to jest to
    samo skrzydło, inaczej trzeba bedzie wychodzić na zewnątrz żeby przejść do
    innego skrzydła. Ja tak miałam i to wychodzenie po kąpieli nijak mi nie
    zaszkodziło, było ciepło nocą, ale zawsze byłoby wygodniej :)

    Mam jeszcze kilka informacji dotyczących małych dzieci, od tej strony
    obserwowałam bacznie rodziny z dziećmi od 3 m-cznych do kilkulatków oraz
    myślałam co byłoby niezbędne a co nie dla dziecka, ponieważ sama chciałabym tam
    jeszcze wrócić, może z małym dzieckiem. Zatem to co na prędce pamiętam, w razie
    czego pytaj o to co chcesz wiedzieć:
    - Koniecznie wysoki faktor 30, wodoodporny. Jeśli weźmiesz np. końcówkę tubki
    będziesz musiała zapłacić za filtr ok. 60 zł. (u nas 20-30 zł.);
    - Krzesełko do stołu dla dziecka jest na wyposażeniu restauracji, wystarczy
    poprosić;
    - Niedaleko jest sklep, który posiada pieluchy, czy słoiczki też - niestety nie
    pamiętam, ale wydaje mi się że widziałam (mleko modyfikowane itd.)
    - Koniecznie do samolotu dla malucha zabierz Mambę i soczek w butelce żeby
    mogło od gumy wytwarzać dużo ślinki i często ją przełykać. Nie bolą wtedy tak
    od ciśnienia uszy. Dorosłym zalecam to samo np. cukierki Nim2 lub Orbit;
    - Przydatny byłby dla dwulatka szlafroczek z kapturkiem po basenie, i oprócz
    kapelusika przeciwsłonecznego coś co ochroni głowę maluszka i uszy przed silnym
    wiatrem. Hotel jest przy samym morzu, nie wieje tak bardzo w ogrodzie, choć
    zdarzało się, ale na plaży wieje strasznie. Dla dorosłych polecam czapeczkę z
    daszkiem lub kapelusz słomiany to jedyny sposób żeby ochronić twarz przed
    słońcem. Ja miałam tylko okulary przeciwsłoneczne, ale po opaleniu się
    na "lemura" (białe oczodoły, twarz czerwona);) pożyczałam na wyprawy poza hotel
    beasbolóweczkę od jednego z animatorów, szczególnie istotne jest to w południe.

    Jeszcze się odezwę. Pozdrawiam
    Kasia



    Temat: Harman (***) - Fethiye
    Harman (***) - Fethiye
    Polozenie:

    Harman to trzy dwupietrowe budynki polozone jakies 100 metrow od
    wiekszej drogi
    ktora laczy Fethiye z Calis (plazo kurortem poza miejskim), w
    najblizszym
    otoczeniu po jednej stronie nastepny podobny Hotel (Taurus), po
    drugiej stronie
    ulicy domki jednorodzinne, a z dwoch pozostalych stron 'pola', jedno
    bezposrednio przed hotelem na ktorym lezy ziemia zrzucona w kupkach,
    a za
    Harmanem kolejne pole na ktorym od czasu do czasu jezdzi jakas
    koparka. Na
    pewno nie jest to arcyudane miejsce, ale jest w porzadku. Lokalny
    transport
    staje zaraz przy glownej drodze, do plazy jest jakies 300m skrotem
    (czyli na
    wprost ;) ), do 'centrum' Calis jakies 500m

    Pokoje:

    No malutkie, nie da sie ukryc, widzialem dwa, 17-20 m.kw., lazienka
    z
    prysznicem i suszarka (czasem jest mala wanna)czyste i schludne,
    tylko zaslonka
    od prysznica nadaje sie do wyrzucenia - byla po prostu brudna, u
    naszych
    sasiadow rowniez. W pokoju telewizor (malutki), waski stolik czasem
    krzeslo a
    czasem nie, klima balkon. Pokoje maja okna na wewnetrzny basen albo
    na zewnatrz
    (patrz polozenie). Kto lubi dyskrecje bedzie wolal nie mieszkac na
    parterze z
    widokeim na basen, a kto sie boi 'robot' na sasiednich dzialkach
    wybeirze
    basen. Moim zdaniem najlpesze pokoje na drugim pietrze, przynajmniej
    mozna
    spokojnie na golasa chodzic ;). UWAGA - nie dajcie sie nabrac
    biurom, nie ma w
    tym hotelu pokoju 3+1 (dorosli + dziecko), wiem ze w turnusie od
    16.08 taka
    skucha sie zdarzyla.

    Zarcie:

    My mielismy HB - sniadania sa monotonne (ciagle to samo) ale
    smaczne. Zestaw
    standarsdowy do wyboru to: ciasto, miod, dzemy, pomidory, ogorki
    zielone, dwie
    salatki jakies jarzynowo majonezowe chyba, jajko gotowane, kawa,
    herbata, sok,
    oliwki zielone i czarne, ser zolty i lokalna feta ktora nie jest
    bardzo slona.
    Gotowe od 8 do 10, z tym ze o 10 to juz zbieraja :)

    Obiady - multum warzyw, baklazany smazone, pieczone, duszone, w
    sosie, bez, z
    ogorkie itd., rozne salatki, czasem ziemniczki puree czasem w
    kawalach,
    generalnie jest w czym wybierac. Zupy wydaly mi sie podejrzane wiec
    nie jadlem,
    ale jakis mlodzian zachwalal pomidrodowa :) Glowne danie to miesko
    lub rybka w
    roznej postaci i jakas warzywna mieszkanka. Na 'polski' smak
    zdecydownie malo
    mieska i maly wybor jest tylko jeden zestaw nie mozna wybrac. Deser
    to baklava
    (super slodkie ciastko) albo melon/arbuz. Polecam patent na dwa
    talerze,
    defaultowo team hotelowy nie naklada duzo, szczegolnie kiedy mamy na
    talerzu
    juz salatki, wiec za miejscowymi chodzilismy z dwoma talerzami, na
    jeden full
    salataek, na drugi tylko glowne danie. Jeszcze jeden tip, nie
    wstydzic sie
    prosic o wiecej, kucharz naklada jedna lyzke kurczako czegos ? Stac
    tyle az
    nalozy wiecej :) Dziala.

    Co w hotelu:

    Basen - ani wielki ani maly, 20 osob to w nim tlum, basenik dla
    dzieci jest tak
    maly i schowany ze nikt z niego nie korzysta, lezaki i parasole
    gratis ale tez
    nie ma ich zbyt wiele wiec dla spoznialskich zostaja stoliki pod
    parasolami.

    Bilard i stol do ping ponga dodatkowo platne (mimo ze biuro Axel
    zapewnia ze
    jest free - ten ostatni).

    Atrakacje - hotel nie organizuje czasu dzieciom, ale za to prawie co
    noc cnos
    kombinuja: taniec brzucha, zabawy 'weselne', wystep lokalnego
    spiewaka, tance
    ludowe etc. Raczej nie mozna narzekac :)

    Obsluga - zdecydownie atut hotelu. choc na pierwszy rzut oka, moze
    nie
    nadzwyczajni, ale w potrzebie nieocenieni. Podam przyklad -
    przyjechalismy i
    zamiast pokoju z podwojnym lozkiem mielismy dwa osobne - srednia
    perspektywa
    jak na podroz poslubna, zmiana pokoju zajela jeden dzien (pani
    manager byla
    srednio uprzejma - zreszta teraz mysle ze jest najmniej z nich
    wszystkich), ale
    dostalismy taki za jaki placilismy w polsce. A kiedy slonce mi
    rozwalilo
    chlodnice i wracalem z Oludeniz (90min dolmuszem) na sonarze
    zataczajac sie jak
    na statku, od razu w recepcji mi dali lekarstwo, pomogli etc.

    Jeszcze jedno na koniec, wielu turystow ma zle wrazenie na poczatku,
    zaraz po
    przyjezdzie, w wiekszosci przypadkow nastepnego dnia jest juz
    lepiej. Pobyt mi
    sie bardzo udal i spokojnie pojechalbym tam jeszcze raz.

    Pzdr
    Rufus




    Temat: Grand Bali - Alanya (****)
    Autor: emma 21-10-2004 11:29
    GRAND BALI hotel 4*, Alanya
    Byłam w nim na przełomie września i października. Położony w centrum, z jednej
    strony ulica dość hałaśliwa - knajpy, sklepiki, z drugiej strony hotelu ulica
    trochę spokojniesza - przejeżdża i parkuje trochę samochodów, z trzeciej strony
    malutki basenik i budynek prawie okno w okno i z czwartej strony budynek
    mieszkalny, ale trochę więcej przestrzeni między budynkami, ale po tej stronie
    pokoje bez balkonów. Do plaży Kleopatry niedaleko, przy górze, plaża zdaje się
    nr 2, my korzystaliśmy z nr 1, tuż przy skałach. Leżaki i parasole płatne.
    Wszędzie blisko i nawet po kolacji można pospacerować, albo po mieście, albo
    promenadą, albo pójść posiedzieć na plażę.W hotelu sporo jest Niemców, trochę
    Holendrów, Anglików, niewielu Rosjan, Węgrów, trochę Polaków. Przy meldowaniu
    recepcja "proponuje"( nie uściślając, że nie jest to obowiązkowe ) kartę na
    opłacanie napojów do kolacji i usług proponowanych przez hotel, taka karta na 2
    tygodnie kosztuje 100 euro ( na tydzień 50 euro ), przy wymeldowywaniu się,
    albo oni zwracają kasę, albo klient dopłaca. Ja zaprotestowałam niestety
    przed "wykupieniem" tej karty, gdyż suma 100 euro wydała mi się zbyt wysoka na
    napoje do kolacji, zamierzałam napoje opłacić gotówką podczas wymeldowywania
    się, co wydało mi się rozsądniejsze, gdyż nie miałam, aż tyle gotówki, aby
    zostawiać im w depozycie 100 euro. Wszyscy, którzy meldowali się po mnie
    uczynili to samo. Jeśli chodzi o pokoje, to mam wrażenie, że te od strony
    budynku mieszkalnego są mniejsze ( może nie wszystkie), pozostałe mają dosyć
    duże balkony. Urządzone są ok. W łazience jest przysznic, suszarka do włosów.
    Klima indywidualna, ale .... za pilota od klimy ( a także od TV) po 5 $
    depozytu biorą. Oprócz tego na klimie oszczędzją w ten sposób, że w środku nocy
    po kilka razy dosłownie na sekundę wyłączają prąd. A wówczas klimę należy
    uruchomić od nowa, ale jak ktoś ma krzepki sen, to może przespać do rana bez
    klimy. A hotel 4*! Nie tylko ja to zauważyłam. Pokojówka wywiązywała się ze
    swoich obowiązków dobrze, a jak dostała 1 $, to starała się zrobić
    niespodzianki w postaci np.udekorowanego kwiatami łóżka ( dla mnie to przesada,
    ale pewnie dla nich to jest norma). Kelnerzy preferują Niemców - może dlatego,
    że raczej lepiej mówią po niemiecku, obsługa recepcji również częściej uśmiecha
    się do Niemców, inne nacje tak na nią nie działają. Jedzenie oceniłabym na 3+.
    Śniadania monotonne ( jak wszędzie), dobrze, że proponowali na zmianę omlety i
    naleśniki, a to byłoby zupełnie krucho, wędlina marna i często przyschnięta,
    sery podobnie, kilka rodzajów konfitur, miód - to plus, kącik dietetyczny z
    musli, płatkami - to plus, kawa i herbata paskudna, napoje - to jakieś sztuczne
    oranżadki o smaku momarańczy, cytryny i wiśni - szkoda zdrowia. Kolacje:
    codziennie jedna zupa,na sałatkę -ogórki, pomidory, cebula, pieruszka i jakieś
    tureckie ziółka, kapusta biała i czerwona, rózne sosy, marynowane pikantne
    papryczni i jeszcze coś, czego nawet nie potrafię nazwać - OK, coś skomponować
    można, sałatki przygotowane przez nich - tego nie próbowałam, bo bałam się
    ryzykować, mięska mało i głównie kurczaki, ryba bardzo przeciętna- jakieś
    kotlety mielone z ryby właściwie, słodkości też były i nawet sporo i smacznie,
    wszystkiego nie próbowałam, bo nie lubię.




    Temat: Harman - Fethiye (***)

    Polozenie:

    Harman to trzy dwupietrowe budynki polozone jakies 100 metrow od wiekszej drogi
    ktora laczy Fethiye z Calis (plazo kurortem poza miejskim), w najblizszym
    otoczeniu po jednej stronie nastepny podobny Hotel (Taurus), po drugiej stronie
    ulicy domki jednorodzinne, a z dwoch pozostalych stron 'pola', jedno
    bezposrednio przed hotelem na ktorym lezy ziemia zrzucona w kupkach, a za
    Harmanem kolejne pole na ktorym od czasu do czasu jezdzi jakas koparka. Na
    pewno nie jest to arcyudane miejsce, ale jest w porzadku. Lokalny transport
    staje zaraz przy glownej drodze, do plazy jest jakies 300m skrotem (czyli na
    wprost ;) ), do 'centrum' Calis jakies 500m

    Pokoje:

    No malutkie, nie da sie ukryc, widzialem dwa, 17-20 m.kw., lazienka z
    prysznicem i suszarka (czasem jest mala wanna)czyste i schludne, tylko zaslonka
    od prysznica nadaje sie do wyrzucenia - byla po prostu brudna, u naszych
    sasiadow rowniez. W pokoju telewizor (malutki), waski stolik czasem krzeslo a
    czasem nie, klima balkon. Pokoje maja okna na wewnetrzny basen albo na zewnatrz
    (patrz polozenie). Kto lubi dyskrecje bedzie wolal nie mieszkac na parterze z
    widokeim na basen, a kto sie boi 'robot' na sasiednich dzialkach wybeirze
    basen. Moim zdaniem najlpesze pokoje na drugim pietrze, przynajmniej mozna
    spokojnie na golasa chodzic ;). UWAGA - nie dajcie sie nabrac biurom, nie ma w
    tym hotelu pokoju 3+1 (dorosli + dziecko), wiem ze w turnusie od 16.08 taka
    skucha sie zdarzyla.

    Zarcie:

    My mielismy HB - sniadania sa monotonne (ciagle to samo) ale smaczne. Zestaw
    standarsdowy do wyboru to: ciasto, miod, dzemy, pomidory, ogorki zielone, dwie
    salatki jakies jarzynowo majonezowe chyba, jajko gotowane, kawa, herbata, sok,
    oliwki zielone i czarne, ser zolty i lokalna feta ktora nie jest bardzo slona.
    Gotowe od 8 do 10, z tym ze o 10 to juz zbieraja :)

    Obiady - multum warzyw, baklazany smazone, pieczone, duszone, w sosie, bez, z
    ogorkie itd., rozne salatki, czasem ziemniczki puree czasem w kawalach,
    generalnie jest w czym wybierac. Zupy wydaly mi sie podejrzane wiec nie jadlem,
    ale jakis mlodzian zachwalal pomidrodowa :) Glowne danie to miesko lub rybka w
    roznej postaci i jakas warzywna mieszkanka. Na 'polski' smak zdecydownie malo
    mieska i maly wybor jest tylko jeden zestaw nie mozna wybrac. Deser to baklava
    (super slodkie ciastko) albo melon/arbuz. Polecam patent na dwa talerze,
    defaultowo team hotelowy nie naklada duzo, szczegolnie kiedy mamy na talerzu
    juz salatki, wiec za miejscowymi chodzilismy z dwoma talerzami, na jeden full
    salataek, na drugi tylko glowne danie. Jeszcze jeden tip, nie wstydzic sie
    prosic o wiecej, kucharz naklada jedna lyzke kurczako czegos ? Stac tyle az
    nalozy wiecej :) Dziala.

    Co w hotelu:

    Basen - ani wielki ani maly, 20 osob to w nim tlum, basenik dla dzieci jest tak
    maly i schowany ze nikt z niego nie korzysta, lezaki i parasole gratis ale tez
    nie ma ich zbyt wiele wiec dla spoznialskich zostaja stoliki pod parasolami.

    Bilard i stol do ping ponga dodatkowo platne (mimo ze biuro Axel zapewnia ze
    jest free - ten ostatni).

    Atrakacje - hotel nie organizuje czasu dzieciom, ale za to prawie co noc cnos
    kombinuja: taniec brzucha, zabawy 'weselne', wystep lokalnego spiewaka, tance
    ludowe etc. Raczej nie mozna narzekac :)

    Obsluga - zdecydownie atut hotelu. choc na pierwszy rzut oka, moze nie
    nadzwyczajni, ale w potrzebie nieocenieni. Podam przyklad - przyjechalismy i
    zamiast pokoju z podwojnym lozkiem mielismy dwa osobne - srednia perspektywa
    jak na podroz poslubna, zmiana pokoju zajela jeden dzien (pani manager byla
    srednio uprzejma - zreszta teraz mysle ze jest najmniej z nich wszystkich), ale
    dostalismy taki za jaki placilismy w polsce. A kiedy slonce mi rozwalilo
    chlodnice i wracalem z Oludeniz (90min dolmuszem) na sonarze zataczajac sie jak
    na statku, od razu w recepcji mi dali lekarstwo, pomogli etc.

    Jeszcze jedno na koniec, wielu turystow ma zle wrazenie na poczatku, zaraz po
    przyjezdzie, w wiekszosci przypadkow nastepnego dnia jest juz lepiej. Pobyt mi
    sie bardzo udal i spokojnie pojechalbym tam jeszcze raz.

    Pzdr
    Rufus



    Temat: El Mouradi Palace (****) - Port El Kantaoui
    El Mouradi Palace (****) - Port El Kantaoui
    Hotel ma 5 gwiazdek tylko ciekawe za co??
    Gdy przyjechaliśmy do hotelu (ok. 4 rano) dostaliśmy super;)) pokój
    z pięknym widokiem (na mur!!) i zapachem na balkonie, który urywał
    nos!!! Gdy od razu zadzwonili�my aby zmienić pokój to oczywi�cie w
    tej chwili nie było nic wolnego. Usłyszeliśmy, że rano będą wolne
    pokoje. Osobista wizyta na recepcji i 10$ zdziałała cuda!! Pokój się
    jednak znalazł.
    W pokoju na wyposażeniu jest lodówka, telewizor, sejf a w łazience
    suszarka.
    Telewizor ma wiele kanałów arabskich, rosyjskich, włoskich,
    francuskich, niemieckich (nie ma muzycznych!!) no i jak się dobrze
    poszuka to można trafić na TVN.
    Lodówka jest, ale nie koniecznie musi działać. Moja nie działała. 4
    dni!!! Dzień w dzień!!! dopraszałem się aby ją naprawiono i udało
    się!!! Dostałem inną z innego pokoju a moja trafiła do tamtego (nich
    się ktoś inny teraz martwi;))
    Byłem już w Tunezji w hotelu 3*+ i przez pryzmat tego pobytu jest mi
    teraz najlepiej ocenić i odnieść się do animacji i innych kwestii w
    El Mouradi Palace.
    Animacje w hotelu tym, to żenada!! po prostu marniutko (trzeba się
    powstrzymywać by nie używać wulgaryzmów)!!! Zorganizowane na odwal
    się i daj nam spokój. Animatorzy i hotel nie dbają zagospodarowanie
    wolnego czasu gości!!! Wszystko jest tam zorganizowane w myśl zasady
    niech oni sobie robią co chcą i nie zawracają nam głowy!! Co prawda
    jest program animacji, ale tylko program!!!
    W hotelu jest nocny klub (otwarty najczęściej po zakończeniu nocnych
    animacji w hotelu) ale przez dwa tygodnie nie udało mi się trafić na
    godną zainteresowania imprezę bo albo był zamknięty, albo były
    występy facetów w kobiecych strojach;)) (bilety za jedyne 25 dinarów
    od osoby), albo też my byliśmy jedynymi gośćmi w klubie!!!
    Sprzątaczki sprzątają a gdy się mi zostawia 1 dinara napiwku (co
    dziennie) to są nawet miłe. Zdarzyć się jednak może, że zapomną
    posprzątać pokój (ale o napiwku nie zapomną!!), wezmą ręczniki i nie
    przyniosą nowych czy podobnie może stać się z pościelą!!!
    Kelnerzy w restauracji, gdzie jada się posiłki, są mili (przy
    odpowiednich napiwkach!!!). Przy stolikach obok basenu (tam gdzie są
    animacje) można natomiast zwątpić, ich szybkość obsługi rzuca na
    kolana!!! Można zamówić piwo i czekać, czekać, czekać, aż w końcu
    szanowny kelner przyniesie albo i nie bo sobie zapomniał!!!
    Plaża jest ładna. Mogą się jednak trafić meduzy!!!
    Niewątpliwym atutem!!!! hotelu jest bliskość do portu jachtowego
    (ok. 20 min spacerkiem czy to plażą czy ulicą). Okolica jest
    bezpieczna i bez żadnych obaw można wybrać się na nocną wycieczkę po
    sklepach albo kafejkach w porcie.
    Jeśli ktoś nie był w Tunezji to polecam ten hotel.
    Je�li ktoś był i ma miłe wspomnienia z tamtego pobytu i hotelu to
    nie polecam tego !!! bo na pewno się rozczaruje!!!! (ja byłem bardzo
    rozczarowany hotelem, a nie portem!!!).



    Temat: Holiday Inn Amphora - Sharm el Shaikh (4*)
    mialam przyjemnosc spedzic tydzien w tym hotelu podczas wycieczki 7+7 Izrael +
    Egipt z Triada - pobyt w terminie 17-23/08/2005. wraz z 2 kolezankami bez
    zadnych dodatkowych oplat po milych rozmowach w recepcji i w sumie godzinnym
    oczekiwaniu otrzymalysmy pokoj - chalet (3172) - sypialnia, duzy salon,
    kuchnia, lazienka i duzy przedpokoj oraz taras z widokiem na morze. troche
    daleko do budynku glownego z recepcja i restauracja ale za to niemal tuz przy
    plazy i blisko basenow. wieczorne animacje Wlochow w sasiednim amfiteatrze mimo
    halasu nie zrobily na nas wiekszego wrazenia bo po calodziennym opalaniu sie i
    nurkowaniu zasypialysmy od razu snem kamiennym. w pokoju telefon, bezplatny
    sejf, telewizor i lodowka oraz indywidualnie sterowana klimatyzacja i suszarka.
    teren hotelowy bardzo rozlegly ale nietrudno gdziekolwiek trafic, przy
    meldowaniu dostaje sie mapke, jest pieknie, zwlaszcza noca. wokol bardzo duzo
    zieleni i kolorowych kwiatow - orgodnicy pracuja bez wytchnienia. pokoje
    sprzatane codziennie - bez zadnych zastrzezen. duza restauracja - wbrew
    wczesniejszym opiniom - wspolna i dla nas i dla Wlochow, zadnego gorszego
    traktowania. jedzenie pyszne, codziennie cos nowego, zawsze duzy wybor - zimne,
    gorace, desery i owoce, wieczorem do kolacji takze potrawy z grilla, niestety
    napoje jak zwykle dodatkowo platne. obsluga calego hotelu - przemila - i to bez
    zadnych napiwkow. poniewaz jednak hotel jest generalnie nastawiony na Wlochow,
    to pracownicy zdecydowanie lepiej operuja jezykiem wloskim niz angielskim, ale
    dogadac sie zawsze mozna, czasem takze po polsku ) plaza wlasna,
    dwuczesciowa - czesc na klifie - raczej bardzo duzy taras z lezakami, obok
    ponizej w klifie wykuto 2 male zatoczki, gdzie rowniez nie brakuje lezakow i
    parasoli - nigdy nie mialzsmy problemu z miejscem, nie brakowalo. plaza
    zwirowa, rafa na wyciagniecie reki - kawalek plycizny i zaraz wielki blekit z
    tysiacem rozmaitych ryb i rybek (byly tez delfiny) i kolorowa rafa. na rafie
    sie nie znam ale pol Sharmu przyplywalo lodziami w nasze okolice, wiec musi byc
    fajna - ja bylam zachwycona reczniki (cudownie miekkie) i lezaki z
    parasolami = bezplatne. do wody wchodzi sie z pomostu, tam tez zawsze czuwa
    ratownik, bo trafiaja sie silne prady i moze niezle zniesc. w hotelu jest tez
    pasaz handlowy - fryzjer, sklep spozywczy (okrutne ceny), sklep z pamiatkami,
    fotograf, kantor (rewelka, maja swietny kurs), papirusy (dobrej jakosci, warto
    sie potargowac), sala z bilardem i kafejka internetowa (nie znam cen) i inne
    roznosci. jest tez miejsce na dyskoteke i kilka barow i restauracji (nie znam
    cen bo nie korzystalam) a take klub zabaw dla dzieci, ale podejrzewam ze raczej
    dla Wlochow. przy plazy jest kilka boisk do siatkowki plazowej oraz
    wypozyczalnia sprzetu do nurkowania/snurkowania. codziennie z hotelu jezdzi
    bezplatny busik do Naama Bay - o 11.00 (powrot o 13.30) i o 17.00 (powrot o
    20.00). Osobiscie polecam z czystym sumieniem, sama jade tam w przyszlym roku
    ponownie! i polecam duzo usmiechu, to naprawde dziala lepiej niz pieniadze!



    Temat: Raouf Hotel - Sharm El Sheikh
    Raouf Hotel - Sharm El Sheikh
    Według Eximu ***** Jest to nowy kompleks trzech hoteli + kasyna, z których na
    razie działa tylko jeden budynek. Przy wjeździe są fontanny malowniczo
    wyglądające i o dużej powierzchni. Pod działającą część hotelu przejeżdża się
    przez mostek nad sztuczną rzeczką wijącą się wokół całego kompleksu i
    przechodzącą przez środek holu. W środku wszystko wygląda trochę kiczowato i
    jak w domku dla Barbie. Jest to moje subiektywne zdanie, bo były osoby w
    naszej grupie, które wręcz piały z zachwytu nad jego wnętrzem. Od wejścia do
    recepcji prowadzi mały mostek, na którego brzegach zamocowano tablice o
    różnych kształtach z kolorowego plastiku (ma to chyba imitować rafę
    koralową). Recepcji z prawdziwego zdarzenia jeszcze nie ma, jest tylko
    ustawionych pod przeszkloną ścianą sześć biurek. Całość jest utrzymana w
    pastelowych kolorach, każde z trzech pięter ma innego koloru sufit – jest
    różowy, fioletowy, żółty. Na korytarzach stoją skórzane kanapy, fotele i
    krzesełka też w pastelowych kolorach. Wyobrażacie sobie wielką różową kanapę,
    albo żółty fotel, mówię wam niezła jazda. Pokoje są obszerne i wygodne,
    wyposażone w nowoczesne meble z jasnego drewna. Zamiast klucza są karty
    magnetyczne. W naszej grupie zdarzyła się kradzież z pokoju prawdopodobnie
    związana z tym sposobem otwierania drzwi. Jedna z pań po zakwaterowaniu nie
    mogła otworzyć drzwi swojego pokoju. Trwało to chyba ze dwie godziny zanim to
    załatwiono, a w tym czasie Jej karta wędrowała niewiadomo gdzie. Niestety raz
    przez nieuwagę nie schowała złotego zegarka i pieniędzy, oczywiście wszystko
    zginęło. Pokoje wyposażone standartowo ( oczywiście sejf, suszarka w
    łazience), w TV nie ma żadnego polskiego programu. Z hotelu wieczorem kursuje
    bezpłatny busik o 19 do Naama Bay, niestety wraca już o 21.30. Zapisać się na
    niego trzeba do 17. W przypadku,gdy miejsc jest mniej niż chętnych hotel
    wzywa i opłaca busiki miejskie. W pokojach prąd załączany jest po wsunięciu
    karty w specjalny otwór w przedpokoju, jeśli chcecie, żeby klima i lodówka
    zawsze działały musicie coś o kształcie i wielkości karty kredytowej zostawić
    w specjalnym otworze. My zostawialiśmy jedną z kart ręcznikowych, która ma
    ten sam kształt, a ja nie lubię wylegiwać się na plaży. Przy hotelu jest
    niezbyt wielki, acz wystarczający basenik składający się z trzech części
    (również brodzik dla dzieci). Plaża tuż przy hotelu dość szeroka i
    piaszczysta. Zawsze na plaży i przy basenie był luz i mnóstwo wolnych
    leżaków. Rafa przy hotelu kiepściutka. Niedaleko od brzegu na dość płytkiej
    wodzie jest mała rafka i trochę rybek. Dopiero kilkaset metrów w lewo jest
    trochę większa rafa, do której prowadzi długi pomost z plaży innego hotelu,
    ale jest ona też na bardzo płytkiej wodzie.
    Jedzenie ok., ale byliśmy już rozpieszczeni w innych miejscach przy rejsie po
    Nilu i wielkość wyboru była dla nas zbyt mała, ( choć tylko tu spotkaliśmy
    się z robionymi na bieżąco goframi do śniadania). Generalnie poziom hotelu
    dość dobry, tylko muszą podobać się wam domki dla barbie.




    Temat: Grand Seas Resort Hostmark-Hurghada(* * * * *)
    Grand Seas Resort Hostmark-Hurghada(* * * * *)
    Niedawno wrócilismy z urlopu, który mielismy przyjemnosc spedzic w hotelu
    Grand Seas Resort Hostmark w Hurghadzie. Jest to nowy kompleks, który polecam
    wszystkim, którzy pragna spedzic spokojnie czas.

    POŁOŻENIE:
    Hotel połozony jest na południu Hurghady, około 15 km. od centrum. Dwa razy
    dziennie o 11.00 i 18.00, bezpłatny bus dowozi gosci do miasta, ale spokojnie
    mozna tam dojechac o kazdej porze busikami za 2LE od osoby.

    HOTEL:
    Wyglada na to, ze jest to bardzo nowy kompleks, na terenie którego znajduje
    sie mnóstwo zieleni, ciekawy basen, bar przy plazy(W którym serwuja
    rewelacyjne przekaski, polecam -stick sandwicz- wielka bułka z miesem, sałata
    i pysznym sosem+wielka porcja frytek+surówka za 20LE(około 13zł).),jest sporo
    animacji(jesli ktos lubi, moze wziac udział w wielu zajeciach, np. na
    basenie), dodatkowo kazdy wieczór umila spiew pewnego Egipcjanina(bardzo
    przyjemnie było posłuchac)lub wystep grupy tanecznej, codziennie jest
    dyskoteka i wiele, wiele innych atrakcji.

    POKOJE:
    Bardzo duze, ciekawie urzadzone, podejrzewam, ze we wszyskich były(u nas
    były):suszarka, telewizor z TV Polonia, klimatyzacja sterowana indywidualnie,
    lodóweczka, telefon, spory balkon. Część pokoi ma widok na morze, czesc na
    piekny ogród(my mielismy przy samaj plazy).

    PLAZA:
    Codziennie w nocy był przywozony i ugniatany piach na plazy(szok). Parasole i
    lezaki oczywiscie nie były dodatkowo płatne. Nigdy tez nie było problemu z
    lezakami czy parasolami, nie trzeba było zajmowac ich o 7.00 rano. Poprotu
    hotel zadbał by była ich wystarczajaca ilosc i była.

    JEDZENIE:
    Śniadania pyszne i pomimo dwóch tygodni nie znudziły nam sie( chociaz do
    dzisiaj, a mineły juz ponad dwa tygodnie od powrotu nie wziełam do ust
    jajek), natomiast co do obiadokolacji, były bardzo urozmaicone i duzo było
    wszystkiego, natomiast....., niestety nie były zbyt smaczne(a moze poprostu
    my mamy bardziej wyostrzone smaki- wiekszosc dań wydawała nam sie mdła),
    polecamy ciasta i ciasteczka(pychota). Co do napojów, to ceny w hotelu były
    nastepujace:piwo Stella -13LE(około 8zł), cola(buteleczka) -6,5LE(około 4zł),
    woda Siwa 1,5l- 7LE(około 4,5zł).Dle porównania podaje ceny ze sklepiku w
    Jasmine Villige(prosze wybaczyc jesli nie napisałem nazwy poprawnie), woda
    Baraka 0,75l -1LE, cola(puszka)-2LE, piwo Stella w barze-8LE(w centrum
    Hurghady około6LE).

    OBSŁUGA:
    Ogólnie sa bardzo mili i usmiechnieci pracujacy w tym hotelu Egipcjanie. Na
    szczególna uwage zasługuje młody chłopak zajmujacy sie sprzataniem pokoi.
    Naprawde robi to sumiennie, a dodatkowe niespodzianki sprawiły nam wiele
    radosci, np. po przyjsciu z plazy zastalismy całe łózko w kwiatach. Kelner
    obsługujacy nas na stołówce równiez wykonywał swoja prace wzorowo. Chociaz
    zdarzyły nam sie dwa niezbyt miłe incydenty: chłopak zachecajacy na plazy do
    kozystania z wodnych atrakcji(rejsy na rafy, narty wodne itp.)obraził sie na
    nas, gdy powiedzielismy mu, ze nie jestesmy zainteresowani......(?????) i tuz
    przed odlotem. Dzień wczesniej zgłosilismy w recepcji, ze opuszczamy hotel i
    o 11.00 mamy zbiórke. Poprosilismy, zeby o 10.45, ktos przyszedł po bagaze,
    niestety...........Pan zajmujacy sie bagazami zapomniał i mimo telefonu na
    recepcje nikt po nasze bagaze sie nie zgłosił......, no ale przeproszono nas
    za incydent.

    WYCIECZKI:
    Polecam wszystkim korzystanie z jak najwiekszej ilosci wycieczek(ale nie z
    biura z którego sie leci, tylko z jakiegos egipskiego, maja lepsza oferte i
    ceny).Koniecznie prosze pojecha do Luxoru, spróbowac nurkowania ze sprzetem
    czy safari na quadach- niezapomniane wrazenia!!!!!!!!!!!!

    "ZEMSTA FARAONA":
    Niestety dopadł nas na 11 godzin przed odlotem(skończył nam sie alkohol
    wysoko procentowy, który zapobiegawczo stosowalismy po kazdym posiłku-TO
    DZIAŁA!!!). Starszy Pan w aptece doradził mojemu chłopakowi kupno Ercefurylu
    i Flagylu(15LE), nie wiem co to za leki, ale po 20 minutach ustapiła
    biegunka, wymioty i goraczka(cud)!!!!!Mogłam głodna, ale spokojnie wrócic do
    Polski.

    INNE RADY:
    - prosze o ostroznosc w robieniu zakupów na stacj benzynowej, przy wyjezdzie
    z Kairu(podczas wycieczki), ceny astronomiczne, strasznie oszukuja,
    - radze przed wejsciem do busa pytac czy zawioza za 1LE, lub 2LE, unika sie
    nieporozumien.

    Poza tym zycze wszystkim udanego urlopu w cudownym Egipcie, klimatycznej
    Hurghadzie, wspaniałym hotelu Grand Seas Resort Hostmark i niezapomnianych
    wrazen, chociaz w połowie takich jakie my przywiezlismy do Polski!!!!!!!!!!!




    Temat: Magia a technika.
    xtrin napisała:

    > watanabe.miharu napisała:
    > > Tak, ale nie chodzi o to, czy można się wspomóc
    > > starszym wynalazkiem, i czy on jest rónie dobry
    > > - tylko czemu nie używaja nowszych rozwiązań?
    >
    > No właśnie :).

    Z grubsza biorąc z tego samego powodu, z którego ja mam od pięciu lat tę samą
    komórkę, choć mógłbym kupić nową, lepszą, a nowe biurko mogłoby być
    praktyczniejsze od biurka po dziadku, przy którym teraz siedzę: ponieważ to, co
    jest, jest w mojej / ich ocenie wystarczająco dobre.
    Społeczność czarodziejów wydaje się w ogólności dość konserwatywna, a
    konserwatyzm opiera się na zasadzie "nie naprawiaj tego, co dobre, nie wymieniaj
    tego, co można naprawić".

    > > Bo jeśli nawet lampa naftowa/gazowa jest porównywalna (kwestia
    > > uznania, dla mnie akurat różnica jest rażąca) z elektryczną
    >
    > Nie jest kwestią uznania to, że lampa elektryczna jest wydajniejsza i
    > bezpieczniejsza od naftowej czy gazowej.

    Co do wydajności, jest to kwestia tego, czy ktoś widział porządną lampę gazową,
    naftówkę z odparowaniem, karbidówkę...

    > Nie bez przyczyny przerzuciliśmy się na nie.

    Po pierwsze: przerzuciliśmy się głównie ze względów ekonomicznych i dlatego, że
    tak było wygodniej. Przed wojną były w Polsce miasta, w których gazu używano nie
    tylko do gotowania i oświetlania ulic, ale również do oświetlania mieszkań. I
    wcale nie było ciemniej niż przy żarówce, a przy tym można było regulować
    intensywność światła, czego ówczesne oświetlenie elektryczne nie umożliwiało.

    Po wtóre: elektryczność umożliwia napędzanie różnych urządzeń, które u
    czarodziejów bądź nie istnieją (po co mi odkurzacz, jak mam zaklęcie
    Chłoszczyść?), bądź obywają się bez niej (na przykład radio).
    Tak się rozglądam po swoim mieszkaniu. Co tu jest na prąd?
    Komp, oczywiście. Komputerów czarodzieje nie mają.
    Odkurzacz. Patrz wyżej.
    Radio. Patrz wyżej.
    Ładowarka do komórki. Czarodzieje nie mają komórek, a wszelka telekomunikacja
    działa na magię.
    Opiekacz. Wyłącznie dlatego, że mam za małe mieszkanie na kuchenkę z piekarnikiem.
    Suszarka do włosów. Już na co jak na co, ale na to chyba jakieś zaklęcie jest?
    Mikser. U Molly jakieś trzepaczki działały magicznie, przynajmniej w filmie.
    Tak mi się widzi, że to już wszystko będzie...

    Po trzecie: niewiele wiemy o funkcjonowaniu technicznym społeczności
    czarodziejów, więc w szczególności o mediach. Elektryczność ma tę przykrą cechę,
    że skądś ją trzeba doprowadzić.

    Po czwarte: jeżeli ktoś może sobie zapalić dowolnie rozmieszczone na ścianach
    świece różdżką i różdżką zgasić, to po co będzie kombinował z jakimiś kablami,
    które w dodatku mogą go kopnąć, albo gdzieś daleko coś się zepsuje i czekaj
    człowieku lepszych czasów?




    Temat: Zobaczcie co znalazlam:))
    Zobaczcie co znalazlam:))
    Na pewno wsrod posiadaczy kotow sa alergicy. Zobaczcie wiec co zalecaja
    lekarze!! Czy wyobrazacie sobie uskutecznianie tych metod w zycie na waszych
    kotach?? Juz to widze!! A moze jednak sie myle? ))))))))))

    Istnieje ponad sto ras i odmian kota domowego. Są wśród nich koty pozbawione
    sierści (np. sfinks, jego skórę pokrywa delikatny meszek), inne, jak na
    przykład turecki "van" bardzo lubią zabawy w wodzie i chętnie pływają w
    ciepłych zbiornikach. Także niektóre odmiany kotów perskich lubią
    sobie "popluskać". Właśnie taki kot, lubiący figlować w wodzie, byłby idealny
    dla dziecka z alergią. Ale z reguły kota już mamy - najczęściej
    zwykłego "dachowca". I co wtedy?
    Po pierwsze - koty trzymane w warunkach domowych tracą sierść przez cały rok
    (proces ten nasila się w okresie jesieni i wiosny), dlatego ważne jest
    systematyczne szczotkowanie, najlepiej w ogrodzie, dwa razy w tygodniu w
    przypadku kota krótkowłosego, lub częściej, jeżeli włosy są długie. Na
    zakończenie trzeba kota "wypolerować" kawałkiem miękkiej szmatki. Cały ten
    zabieg usunie martwe włosy i nadmiar łoju, a także pozwoli nadać sierści
    piękny połysk.
    Po drugie - przez cotygodniową kąpiel kota można dziesięciokrotnie zmniejszyć
    ilość alergenów, które rozsiewa. Wbrew utartym opiniom, kot dobrze znosi
    kąpiel, pod warunkiem stosowania wody o temperaturze zbliżonej do 37°C oraz
    łagodnego, ale stanowczego postępowania z nim i starannego osuszenia po
    kąpieli. Dobrze jest wcześniej (np. w przeddzień) delikatnie obciąć mu końce
    pazurków (biały rąbek), a bezpośrednio przed kąpielą nakarmić, żeby był
    trochę senny.
    Kota najlepiej kąpać w łazience, o ile jest w niej wystarczająco ciepło.
    Warto dopilnować, żeby drzwi były dobrze zamknięte (by nie uciekł mokry
    kot...). Do wanienki lub zlewu trzeba nalać warstwę ciepłej wody sięgającą
    kotu do barków (około 10 cm).
    Kota spokojnego chwytamy zdecydowanie za skórę na karku i podtrzymując go od
    spodu, delikatnie zanurzamy. Stale trzymamy go za skórę na karku, a w razie
    potrzeby lekko przyciskamy. Zwilżamy przy użyciu gąbki całe futerko (oprócz
    głowy) i namydlamy niewielką ilością szamponu. Proponuję stosowanie
    delikatnego szamponu dla niemowląt, takiego, który nie szczypie w oczy albo,
    jeśli jest to konieczne, specjalnego szamponu zabijającego pchły (dostępny w
    sklepach zoologicznych). Szampon przeciwpchelny powinien działać na skórę ok.
    5 minut. Żeby kot w tym czasie nie zmarzł, musimy go zawinąć w gruby,
    wcześniej ogrzany ręcznik i delikatnie przytrzymać, najlepiej na rękach.
    Następnie spłukujemy - zmieniając wodę w wanience albo pod prysznicem (uwaga
    na uszy!) - do czasu aż woda przestanie się pienić, i starannie osuszamy
    ciepłym ręcznikiem lub suszarką do włosów, jeśli kot się tego nie boi. Na
    zakończenie konieczne jest jeszcze przetarcie kotu pyszczka zwilżoną gąbką
    lub watą. Później można kota poczęstować jakimś przysmakiem i pozostawić w
    ciepłym miejscu, a co jakiś czas warto go delikatnie przeczesać szczotką.
    Kota nerwowego lepiej kąpać po umieszczeniu go w worku z mocnej bawełnianej
    tkaniny, z którego wystaje tylko łebek. Do worka wlewamy trochę szamponu i
    zanurzamy kota razem z workiem. Mydlimy kota przez worek, po czym dokładnie
    spłukujemy. Musimy uważać, żeby woda nie dostała się do uszu.
    Kąpiele i szczotkowanie mogą nie pomóc, jeśli nie ograniczymy do minimum
    ilości dywanów, wykładzin, mebli tapicerowanych i innych przedmiotów, w
    których mogą się nagromadzać kocie alergeny. Przydatne może być zastosowanie
    filtrów powietrza. Pomocniczym zabiegiem jest kastracja zwierzęcia przed
    osiągnięciem dojrzałości, co zmniejszy produkcję gruczołów łojowych, a także
    spowoduje, że kot nie będzie znaczył swojego terytorium.
    I pamiętajcie: kota się nie wykręca!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 3 z 4 • Wyszukano 204 rezultatów • 1, 2, 3, 4 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.