Strona Główna Jadwiga Jagiellonka Jagiełło Kransystaw Jagiellonia live Jagiellonia youtube Jagiellonka Spółdzielnia Jagiellonowie Wiadomości Izydorek Katarzyna jak napisać apel jak leczyć zapalenie okostnej Jak mieć przyjaciół |
Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jagiełło i jego czasyTemat: GENIUSZE SŁOWIAŃSZCZYZNY Henryk Sienkiewicz najczęsciej ekranizowany autor Sienkiewicz Henryk, pseudonim Litwos (1846-1916), polski prozaik. Laureat Nagrody Nobla 1905. Jeden z najpopularniejszych pisarzy XX w. Wywodził się z zubożałej rodziny ziemiańskiej. Od 1855 przebywał w Warszawie, 1866-1869 studiował prawo, do 1871 także w Szkole Głównej (Wydział Filologiczno- Historyczny) i na rosyjskim Uniwersytecie Warszawskim. 1872-1887 pracował jako reporter i felietonista, 1874-1878 współwłaściciel dwutygodnika Niwa, 1882-1887 redaktor dziennika Słowo. W latach 1876-1878 jako korespondent Gazety Polskiej przebywał w Ameryce Północnej, podejmując wraz z grupą przyjaciół (m.in. z H. Modrzejewską) próbę stworzenia w Kalifornii komuny rolnej. 1886 odbył podróż do Konstantynopola, Aten i Włoch, następnie do Hiszpanii, w 1890 udał się na wyprawę myśliwską do Zanzibaru. Okresowo mieszkał w Zakopanem. Dla uczczenia jubileuszu pisarza ofiarowano mu w 1900 zakupiony ze składek społecznych mająteczek Oblęgorek pod Kielcami. Po wybuchu I wojny światowej udał się do Szwajcarii, organizując w Vevey (przy współudziale A. Osuchowskiego oraz I.J. Paderewskiego) Szwajcarski Komitet Generalny Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce. Inicjator ufundowania pomnika A. Mickiewicza w Warszawie, współorganizator Kasy im. Mianowskiego, prezes Warszawskiej Kasy Przezorności dla Literatów i Dziennikarzy (1899-1900). Wielokrotnie wspierał swoim autorytetem akcje patriotyczne, np. protestował przeciwko prześladowaniom dzieci polskich we Wrześni (zabór pruski), w okresie rewolucji 1905 w odezwach i artykułach domagał się autonomii dla Królestwa Polskiego. Zwolennik Narodowej Demokracji. 1889 ufundował stypendium im. M. Sienkiewiczowej, z którego korzystali m.in. M. Konopnicka i S. Wyspiański. W swojej twórczości nowelistycznej (nowela) poruszał problemy społeczno- obyczajowe w duchu ideologii pozytywistycznej, np. Humoreski z teki Worszyły (1872), Hania (1880), Szkice węglem (1880), Za chlebem (1880), Janko muzykant (1880), Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela (1880), Bartek Zwycięzca (1882), Jamioł (1882). Także nowele amerykańskie, m.in.: Orso (1880), Latarnik (1882), Sachem (1889), Wspomnienie z Maripozy (1889). Sławę przyniosły Sienkiewiczowi wielkie powieści historyczne, poprzedzone nowelą Niewola tatarska (1880). Cykl nazwany Trylogią składa się z utworów: Ogniem i mieczem (1884), Potop (1886) i Pan Wołodyjowski (1888), obejmujących burzliwe dzieje Polski w XVII w., wojny z Tatarami, Szwedami i Turkami. Nawiązując do romantycznej powieści historycznej W. Scotta, twórczości A. Dumasa oraz literatury staropolskiej, Sienkiewicz stworzył model łączący pełną przygód fabułę z szerokim obrazem wydarzeń dziejowych i obyczajowości - "dla pokrzepienia serc" rodaków. Podobny charakter miał fresk historyczny z czasów Władysława II Jagiełły i Jadwigi - Krzyżacy (1900). Międzynarodowym sukcesem oraz głównym argumentem dla przyznania Nagrody Nobla stała się powieść Quo vadis (1896) z czasów Nerona, ukazująca męczeństwo chrześcijan. Kolejne próby podejmowania tematyki historycznej: powieść z czasów Jana III Sobieskiego Na polu chwały (1906) i nie dokończone Legiony (1913, wydanie osobne 1918) - z epoki napoleońskiej, nie powtórzyły poprzednich sukcesów. Sienkiewicz zmarł 15 XI 1916 w Vevey. W 1924 miało miejsce uroczyste sprowadzenie prochów pisarza do Polski, a 27 X 1924 nastąpił ponowny pogrzeb Sienkiewicza w katedrze św. Jana w Warszawie Prozę współczesną w twórczości Sienkiewicza reprezentują: powieść psychologiczna Bez dogmatu (1891), której głównym bohaterem jest dekadent, oraz Rodzina Połanieckich (1895). Poczytność zyskała powieść dla młodzieży W pustyni i w puszczy (1911). Wg dzieł Sienkiewicza zrealizowano w Polsce filmy: Krwawa dola W. Palińskiego (1912), Na jasnym brzegu (1921) i Bartek Zwycięzca (1923) E. Puchalskiego. Po II wojnie światowej powstały filmy: Pan Wołodyjowski (1969), Potop (1974) oraz Ogniem i Mieczem (1999) J. Hoffmana, W pustyni i w puszczy została zekranizowana 2 razy: 1973 przez Władysława Ślesickiego oraz w 2001 przez Gavina Hood'a (producencji: Waldemar Dziki, Włodzimierz Otulak). Ekranizacji powieści Quo vadis dokonali: E. Guazzoni (Włochy, 1912), G. Jacoby (Włochy, 1924), M. LeRoy (USA, 1951). W 1912 nakręcono ponadto film dokumentalny Henryk Sienkiewicz w Oblęgorku, wyświetlony dopiero w 1916. Temat: Polowaneczko > Gość portalu: Sharp napisał(a): >A jakos tak strasznie wszyscy polscy mysliwi wkurzyli sie tym artykulem...? (mialem na mysli wszystkie (w tym "ogolne") wypowiedzi tlumacza, nie tylko "na ten temat" 1.Tak wkurzyli, bo to nierzetelna dziennikarska robota. Jeśli chcesz czegoś o życiu sie dowiedzieć, to porównaj podpis pod zdjeciem, weź wydanie paierowe, porównaj i zastanów sie. 2. Gdyby to tylko była czysta nierzetelnośc , to pies z kulawa nogą, ale to jest tak napisane, że czytelnik juz ma opinie o tym jak polscy myśliwi polują i ze na to prawo pozwala. Gdzie jest w artykule informacja, gdzie sie w Polsce poluje na niedźwiedzie i gdzie to kto widział jak sie merda w mózgu. TEGO SIĘ NIE ROBI, nie mówiąc juz o tym, że prawo tego zabrania. 3. Najlepszy numer którego oponenci (generalnie spod sztandarów zielonych i ekologicznych) myśliwych i polowań nie widzą, to ten, że tracą czas i energie na atakowanie myśliwych, a za ich plecami niszczy sie przyrodę. A my jedziemy na jednym wózku!!!. Są miejsca na świecie, gdzie na stronach łowieckich prezentują sie wspólni-i e i zwiazki łowieckie i ekolodzy - tam współpracują a nie biora sie za łby. Dlaczego bo to trudniejsze na codzień, ale skuteczniejsze w osiąganiu celu. Łatwiej jest usiąśc przy kompie i klepac co ślina na paluchy przyniesie. Ile drzew w Polsce posadzili, albo sfinansowali ich posadzenie myśliwi? a ile zieloni?? co.? Łatwiej przywiązać się do drzewa i udawac małpę drząc się na cały świat że mordują niewinne zwierzątka, niż z własnej kieszeni wybulić kilka groszy, poświecić swój czas znaleźć sadzonki, uzgodnic z nadleśniczym, zorganizować ekipę i juz ma sie dosyć. A to jeszcz e trzeba cały dzień te metry przemierzyc i jeszcze to w ziemie wsadzić. Dlaczego myśliwi nie dokopali swoim oponentom, jak TVN i GW wyciągały na światło dzienne, wyłudzanie przez stowarzyszenia spod znaku zielono- ekologicznego haraczu od firm budowlanych i telekomunikacyjnych. Ani jedna złotówka z tego haraczu nie poszła w nature, tylko w kieszeń szefów. Dlaczego nie dokopali, bo wiedzieli , ż e nie mozna wszystkiego wrzucac do jednego wora! >To dokladnosc broni w warunkach idealnych. W żadnym przypadku . To dokładność w warunkach polowych i nie teoretyczna, ale faktyczna, uwzgledniająca i oddech stzrelającego i drganie lufy i tam inne pierdoły >Tylko ze wtedy zginie tylko zwierze, ktore ta smierc czekala.Zdrowego nie dogonisz... a poco gonic, wystarczy sie zasadzić albo nagonić. A jak neandertalczycy polowali na jelenie, czy dziki przy pomocy drewnianej dzidy? Poczytaj w książkach to sie dowiesz. Nie byli tacy głupi żeby z nożem startowac na dzika, czy jelenia >A u nas kto tyle zaplaci i z czego? - a co to ma do tematu? Nic >A stad, ze mleko krowie w skupie drozsze bylo niz w sklepie i z paru innych paradoksow gospodarki planowej. - trafiony zatopiony - a może jeszcze butelki sprzedawali? Temat był, że ci rolnicy to nieźle na odszkodowaniach wyszli, a nie o krowach. >To co ich teraz powstrzymuje? - kapitalizm ich powstrzymuje i świadomość poszanowania prawa >Wiadomo, wystrzelali to teraz zastepuja, bardzo im to na reke zreszta... Gdzie i kiedy, poza Bieszczadami były w Polsce wilki , rysie i zostały przez myśliwych wybite? Chyba za Jagiełły (Władysława). Sorry ale za jego błędy polityczne to ja ani zaden polski myśłiwy nie będzie odpowiadać. Inna sprawa, że był on autorem nowelizacji prawa łowieckiego, na one czasy uważane za wzorcowe w całej Europie. Niektóre z zasad i przepisów dotrwały do dnia dzisiejszego w ustawie prawo łowieckie.!!!!!!! Temat: Jak oszczędzać na cieple, czyli wszystko o podz... Gość portalu: DeT napisał(a): > Urbana nie zainteresuje - próbowałem. > Mam zamiar uderzyć jeszcze do Urzędu Ochrony Konsumentow i > czekam na odpowiedz z Urzędu Mieszkalnictwa. > Bedę tu zaglądal i dam znać co udalo mi się wywalczyc. > Pozdrawiam Coś drgnęło. Przytaczam artykuł który się ukazał w Expressie Ilustrowanym: Podzielniki c.o. kłamią Środa, 11 grudnia 2002r. Wczoraj poinformowaliśmy, że spółdzielnia „Czerwony Rynek” zdejmuje w swoich blokach podzielniki ciepła, bo zyski z tego ozliczania są niewielkie, a sposoby ustalania opłat budzą konflikty wśród lokatorów. Okazuje się, że kolejna łódzka spółdzielnia mieszkaniowa, im. Wł. Jagiełły, ma zastrzeżenia do wskazań podzielników. – W rozliczeniu za miniony rok nie będziemy domagać się dopłat za centralne ogrzewanie od lokatorów, chociaż z rocznego rozliczenia odczytów podzielników tak by wynikało – mówi Wiesław Cyzowski, prezes SM im. Wł. Jagiełły. – Nie chcemy, by większe zużycie ciepła w nieocieplonych blokach obciążało kieszenie spółdzielców. To byłoby niesprawiedliwe. W tej chwili w spółdzielni wszystkie bloki są już ocieplone, zamontowana automatyka pogodowa, a w mieszkaniach są termoregulatory. To znacznie obniża koszty ogrzewania. W przyszłym roku rozliczenie ciepła nastąpi według wskazań podzielników. Ale już za rok lub dwa może być inaczej. – Chcemy, by we wszystkich mieszkaniach do końca 2005 roku zostały wymienione okna na nowe, energooszczędne. Potem zaproponujemy likwidację podzielników – twierdzi prezes W. Cyzowski. Zdaniem prezesa, urządzenia te powodują niesprawiedliwy podział kosztów. Ktoś zakręca kaloryfery i grzeje się kosztem sąsiadów. Innym powodem jest duża łatwość w manipulowaniu ich wskazaniami. – Mamy w mieszkaniach najtańsze podzielniki, wyparkowe. Kosztowały po 8 złotych i nie żal będzie je zdjąć, gdy spełnią swoje zadanie – przekonuje prezes. krzysztof zając - Express Ilustrowany Tego samego dnia Łódzka Gazeta Wyborcza także zamieściła artykuł na ten temat. Wynika z niego, że na Os. Jagiełły lokatorzy już po pierwszym rozliczeniu zorganizowali Komitet Ochrony Lokatorów. Komitet cały czas drążył temat u prezesa spółdzielni i wreszcie ich działania osiągnęły skutek. Lokatorzy zastanawiają się tylko jakim cudem spółdzielnia mogła anulować ich dopłaty, bo wiadomo było, że nie ma na nic funduszy (jak w każdej spółdzielni). To rzeczywiście jest zastanawiające, wygląda na to, że opłaty za ogrzewanie wyliczane są "na wyrost". Kto zapłacił od razu - ma pecha, kto reklamował - dostał korektę i obniżenie kosztów. U nas na osiedlu Viterra korygowała nawet trzykrotnie, ale tylko tym, którzy zgłaszali na piśmie i to kilkakrotnie. Zgłoszenia telefoniczne są "olewane", ludzie starsi są zwodzeni miesiącami - a nuż im się znudzi. Być może wystarczy by połowa lokatorow zapłaciła zawyżony rachunek i pokryje to faktyczne koszty ogrzewania wpłacane na konto elektrociepłowni (bo tak naprawdę, to my nie wiemy ile osiedle płaci elektrociepłowni, my dostajemy tylko druki rozliczeń a nie faktury, nie mamy możliwości skontrolowania, czy podana tam kwota ogóla jest zgodna z prawdą) a reszta wpłat jest przeznaczona na cele "wyższe". Pod artykułem w Gazecie, w kolorowej ramce podano informację, że Rzecznik Praw Obywatelskich, nie mogąc wyegzekwować unormowania rozliczania kosztów od właściwych instytucji zgłosił sprawę podzielników do premiera. Miejmy nadzieję, że coś się zacznie dziać. Byle nie gorzej!!! pozdrowienia Temat: Długosz nie wybrany do KC Gość portalu: Jakub napisał(a): > Dziękuję za szybką odpowiedź, chyba to pańska pora na forum. :) > Na stronach sejmowych jeszcze nic nie ma, dlatego pytałem, z niecierpliwości. > Powód ważny, to fakt. > > Z tym Długoszem, panie Posle, jest tak: jeśli go teraz - przy okazji Jagiełły, > > a więc bez smrodu - nie załatwią jego starsi szefowie z SLD, to za parę (dwa, > trzy )miesięcy będzie wielki smród dla SLD, przy którym Jagiełło to mały > smrodek i gnojek. Przecież oni nie mają wyjścia, muszą go odstawić i modlić się > > o miłosierną ciszę. Jak pan przeczyta moje wystąpienie, to zobaczy Pan co tak naprawdę jest przyczyną, że Heniek "zrezygnował" z kandydowania do Zarzadu ( "KC" ) "Szlag mnie trafia" ! Sprawa kondycji wymiaru sprawiedliwości w Sejmie. Kiedy? Piątek godzina 18 00. Publiczność? czterech posłów i pełne ławy rządowe ( MŚ) bo czekaają co nowak ma do powiedzenia. Ostatnio- sprawa starachowicka! Występują kluby, przychodzi czas na koła i posłów niezrzeszonych, jest 15 00, jest jeszcze godzina transmisji,- co się dzieje? Premier nagle wychodzi na trybune i w połowie wystąpień poselskich zabiera głos. Wiem, że ma takie prawo w kazdym momencie, ale musi mieć też jakiś powód. Tym razem nie miał zadnego. Jednak przerwał swoim wystąpieniem przemówienia poselskie. Premier skonczył i nagle wlatuje Hojarska i twierdzi " Kaczynski mnie zastrasza - konwent seniorów " Ok! Skutek? przerwane wystąpienia poselskie do 17oo, następnie głosowania. Koniec transmisji obrad. Dopiero ok. 20 mogłem zabrać głos. Ładnie! Naród, widzowie, czytelnicy nie widzeli nie czytali, co nowak miał do powiedzenia. Nie wysnówam zadnych wniosków! Ładny zbieg okolicznosci? Teraz Henio, ktory siedział przed telewizorkiem w pokoju twierdzi, ze "czuje się winny" i nie kadnyduje. Nieprawda! Henka "poproszono" o niekandydowanie. Czy ktoś przy zdrowych zmysłach uważa, ze Heniek z powodu "własnego sumienia" nie kandydował? Zadałem mu to pytanie, poniewaz chciałem tym spowodować, żeby w trybie sprostowania zanegował z trybuny, że to on jest żródłem informacji dla p. Jagiełło. To taki publiczny stos. Powie, że - nie ja, to podpalił sobie stos na którym stoi. Nadto teraz przesłucha go prokuratura w trybie uprzedzenia o odpowiedzialnosci karnej. Powie- nie wiem! Co mu grozi za zatajenie lub powiedzenie nieprawdy? Art 234 kk 3 miesiace do 3 lat!!! Heniek nie moze zataić prawdy a tym bardziej skłamać, nie wie bowiem, kiedy wyda się prawda. Wiecej nie mogę powiedzieć - zadnych innych powodów Czekamy na rozwój sytacji no i przesłuchanie pana Heńka. Heniek D. znał treść mojego wystąpienia i pytania do jego osoby. Wiedzial też co jest powodem tego pytania. Jezeli nie było go na sali obrad, to znaczy, że obawiał się wyjścia na trybune i prostowania mojej "insunuacji" Temat: Tak dla województwa Środkowopolskiego!!!! Ciut historii Sieradza ;) wielkopolskawschodnia napisał: > Geografem się nie przejmuj, on jest chory na ostrowska chorobę. > > Sejmik w Kole to był sejmik generalny wszystkich województw wielkopolskich, a > więc także województwa sieradzkiego, bo Sieradz to Wielkopolska (choć wiem, że > ty jakimś dziwnym trafem nie przyjmujesz tego do wiadomości). Myślałem, że to już sobie wyjaśniliśmy ;) Sieradz, to Ziemia Sieradzka od wieków, a nie Wielkopolska ! Sieradz poza przymusowym wcieleleniem w zaborach w "wielkopolskę" nigdy z wielkopolską nie miał nic wspólnego ;) Dlaczego nie przyjmuje do wiadomości tezy, ze Sieradzkie to wielkopolska, ano bo patrzę na całą historię a nie jeden fragment, wynikający z działań administracyjnych zaborców, którzy w swoich działaniach miali jasno określone cele i trzeba przyznać, że zrealizowali je w 100 %. Jakoś nie przekonuje mnie odwoływanie się w tradycji polskiej, do zaborczych dziwolągów ;( które pokutują w Polsce do dziś ! Jeśli masz wątpliwości co do Sieradzkości, to po prostu popatrz na mapy historyczne i porówanj ile setak lat Sieradz był "odrębnym" i niezależnym terytotium ;) Tak więc błagam przestań z tą tezą, że Sieradz to Wielkopolska, bo ... nie ma ku temu żadnych przesłanek ;) Może mentalnie ze względu na zabory, bliżej nam do Wielkopolski niż Łodzi i Warszawki, ale ... to o niczym nie świadczy ;) A lansowanie takiej tezy to ... fałszowanie historii ;) Najlepszy dowód na niezależność Sieradza i Ziemi Sieradzkiej jest herb Ziemski jeden z najstarszych w Polsce ;) I w sumie trwający po dziś od czasów Leszka Czarnego ;) Co do sejmików, to kilka mniej znanych (poza Sieradzem zapewne) faktów tej materii: XIII – XV w. W tym okresie odbyło się w Sieradzu 15 walnych zjazdów. Sześciu z nich przewodniczyli królowie polscy. 26 lutego 1383 r. na sejmie w Sieradzu zapewniono poselstwo węgierskie, że córka króla Ludwika – Jadwiga – zostanie królową Polski. 28 marca na zjeździe elekcyjnym ostatecznie zatwierdzono ten wybór. 16 czerwca stronnicy następcy tronu z rodu Piastów, zgromadzeni w kościele dominikanów, okrzyknęli i nieoficjalnie koronowali na króla Polski (poprzez podniesienie na tarczy) księcia z rodu Piastów mazowieckich - Siemowita IV, który następnie zrzekł się praw do tronu. 1432 r. Na zjeździe w Sieradzu szlachta podjęła zobowiązanie, że po śmierci Władysława Jagiełły wybrany zostanie następcą jego syn Władysław, późniejszy Warneńczyk. 1436 r. Zjazd szlachty zgromadzonej w Sieradzu zatwierdził pokój z Krzyżakami, zawarty rok wcześniej w Brześciu Kujawskim. 1445 r. Dokonano elekcji króla Kazimierza Jagiellończyka. i jeszcze może to: 1791 r. Sieradz otrzymał prawa miasta wydziałowego, w którym miały się odbywać zjazdy przedstawicielskie innych miast. 10 sierpnia odbył się tu sejmik delegatów z 16 miast wolnych województwa sieradzkiego, na którym wybrano plenipotenta na sejm – Walentego Kochelskiego, prezydenta miasta Wielunia. Jak więc widzisz, są dość solidne podstawy ;) > > Powiat poddębicki wyłonił się z powiatu łęczyckiego. Powiat zduńskowolski > wyłonił się z powiatu sieradzkiego. Większa część Ziemi Wieluńskiej znajduje > się już na Zaprośniu, w województwie wielkopolskim, na Ziemi Kaliskiej, zatem > sądzę, że po wielu latach należałoby ją w końcu scalić w jedno. Z całym szacunkiem, nie ma czegoś takiego jak Ziemia Kaliska w ujęciu historycznym ;( Wieluń choć blisko związany z Sieradzem, przez całe wieki zachowywał dużą niezależność i historycznie patrząc można mówić o Ziemi Wieluńskiej jako dość autonomicznym "tworze", nawet za czasów Księstwa Sieradzkiego i Województwa Sieradzkiego ;) Ale to już inna bajka ;) Myślę, że warto zerknąć na mapę historyczną, na szybko w necie znalazłem to: pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82adys%C5%82aw_I_%C5%81okietek > > W twoim poście wyczuwam pewne asekuracyjne nastawienie względem Kalisza. > Sieradzaku, Kalisz to nie jest Piotrków czy Zduńska Wola - przecież sam czasem > piszesz o tym do innych... :) :) Dobrze rozumiana asekuracja ;) Jasne wskazana i zalecana ;) Po prostu mam nadzieję, że Kalisz ma większe poszanowanie dla historii ;) Osobiście nie mam nic do Zd-Woli - mój dziadek pochodził ze Zd-Woli ;) Do Piotrkowa też nic nie mam, przecież to Ziemie Księstwa Sieradzkiego ;) Temat: Dzieje Slazka - Dr. Felix Koneczny 1897 Nastepca swym ustanowil ucznia swego Godarda; ale niemadry ksiaze Swiatopelk oddal biskupstwo Wichinowi, Niemcowi, ktory juz za zycia sw. Metodego myslal, jakby zagarnac jego stolice; i bardzo byl nieprzyjazny slowianskiemu obrzadkowi. Ten Wichin wygnal kaplanow slowianskich, a Niemcow na nowo sprowadzil. Papiez zaprowadzil wprawdzie okolo roku 900 na nowo katolicka hierarchie slowianska, ale trwala ona zaledwie lat kilka. Pozostaly tylko slabe slady tego obrzadku, ciagle przesladowanego; ale slabe slady przetrwaly za to dalej na Zachodzie, nad Wisla, gdzie dzialali uczniowie sw. Metodego i jeszcze za krola Jagielly okolo roku 1400 byl w Krakowie klasztor Benedyktynow slowianskich. 4) Organizacya koscielna sw. Cyryla i Metodego nie utrzymala sie tedy z winy ksiazat Wielkomorawskich, ktorzy sami, niepomni wielkiej mysli Roscislawa, wydali ja na lup Niemcom. Samo panstwo wielkomorawskie nie dlugo tez juz trwac mialo. Synowie Swiatopelka prowadzili z soba nawzajem zawziete bratobojcze walki, wzywajac nieraz jeden przeciwko drugiemu pomocy krola niemieckiego. Radowali sie Niemcy z upadku nienawistnej dla nich slowianskiej potegi; azeby ja zas czempredzej dobic, sprowadzili z krajow nad dolnym Dunajem dziki poganski lud Madjarow, przodkow dzisiejszych Wegrow, zachecajac ich do zdobycia Wielkiej Morawii i przyrzekajac pomoc do tego. Sami na siebie przy tem bicz ukrecili, bo Madjarowie podkopali wprawdzie panstwo wielkomorawskie, ale tez i Niemcom poteznie dali sie we znaki, lupiac ich krainy. Ostatni ksiaze wielkomorawski, imieniem takze Mojmir, polegl w walce z Madjarami w roku 907; znaczna czesc jego panstwa przywlaszczyli sobie Madjarzy i dzierza ja do dzis dnia, o reszte i o Morawy wlasciwe zaczal sie spor pomiedzy nowemi panstwami slowianskiemi: pomiedzy Czechami a Polska. Urzadzenia koscielne sw. Metodego trwaly tylko 20 lat; doprawdy za malo czasu, azeby je, jak nalezy, ugruntowac. Jakkolwiek tez bracia solunscy wysylali swych uczniow na wszystkie strony do sasiednich krajow slowianskich i niejednego zapewne nawrocili, nie mieli jednak ani dosc czasu, ani tez spokoju (wszak sw. Metodemu ciagle przeszkadzano), zeby pozakladac gminy chrzescijanskie i utrwalic zwiazek ich ze swojem biskupstwem. A gdy nastapil Niemiec Wichin, ten sie nie tylko nie troszczyl o tych chrzescijan odprawiajacych nabozenstwo po slowiansku, ale wolal, zeby raczej zatoneli na nowo w poganstwie. Opuszczeni, nie majac zadnej duchownej pieczy nad soba, nic tez ci pierwsi chrzescijanie nie zdzialali i tem sie tlumaczy, ze chociaz wiemy z wszelka pewnoscia, ze uczniowie sw. Cyryla i Metodego byli i na Slazku i nad Wisla, ze i tu i tam dokonali nawrocen, jednakowoz nic o tem blizszego powiedziec sie nie da, niema tam z tych czasow zadnego kosciola, zadnego biskupstwa, ani parafii; skoro zas za Wichina ustalo zupelnie dalsze nawracanie, wiec tez i nad Wisla i na Slazku wieksza czesc narodu pozostala nadal poganska. Zupelne nawrocenie Slazka dokonalo sie skutkiem tego o cale 100 lat pozniej, nizby sie to bylo stalo, gdyby nie zajadlosc ludzka na sw. Metodego i jego dzielo; Slazk nawrocony bylby zas oczywiscie szerzyl dalej promienie wiary sw. ku polnocy, do Wielkopolski i tak bylby sie Slazk stal kolebka chrzescijanstwa w Polsce. Zniweczenie dziela sw. Metodego przydalo Slazkowi cale sto lat poganstwa, a po stu latach nawrocenie odbylo sie w kierunku przeciwnym, nie z poludnia na polnoc, ale z polnocy na poludnie i nie Slazk Wielkopolske, ale Wielkopolska nawrocila Slazk. Azeby wytlumaczyc, jak sie to stalo, wypada nam teraz zwrocic sie z lesistego Slazka do bagnistej Wielkopolski i zobaczyc, co tam sie dzialo za czasow sw. Cyryla i Metodego. Temat: kto to jest Mirosław Czesny obecnie - zastępca Prezydenta Szczecina niedawno - prezes Widzewa (bliski wspolpracownik Antoniego Ptaka - rowniez w Piotrcovii Ptak i Pogoni Szczecin) dawniej - aparatczyk, wysoko w hierarchii Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej postawiony działacz z Łodzi i Sieradza. W czasach PRL na zebraniach partyjnych towarzysze skandowali „Tylko Czesny jest współczesny”. Mirosław Czesny w latach 60. pracował w zakładach im. Obrońców Pokoju i mieszkał w fabrycznych familiakach przy ul. Przędzalnianej. Teraz ma okazałą willę na Stokach. Karierę partyjną rozpoczynał od pracy w Zarządzie Dzielnicowym ZMS na Widzewie, a w 1968 roku stanął na czele zarządu ZMS na Bałutach. Rozpoczął również zaoczne studia na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego. Ukończył je po blisko... 11 latach. Marzył jeszcze o studiach doktoranckich. Pupil sekretarza PZPR Był pupilem Bolesława Koperskiego, I sekretarza Komitetu Łódzkiego PZPR i dzięki jego poparciu został I sekretarzem Komitetu Zakładowego PZPR w „Elcie”, a później dość szybko awansował na I sekretarza Komitetu Dzielnicowego Łódź Widzew. W tym czasie na kierownika DOKI (Dzielnicowego Ośrodka Kształcenia Ideologicznego) ściągnął obecnego szefa wojewódzkich władz SLD – Andrzeja Pęczaka, a jako instruktor terminował u niego obecny wicewojewoda Mirosław Marcisz. Czesny rósł w siłę w komunistycznych strukturach i nie zapominał o sportowej niwie. Jego najsłynniejszą decyzją było wyrzucenie z RTS Widzew niepokornego prezesa Ludwika Sobolewskiego. Następcą został uległy Wiesław Brzozowski, ówczesny dyrektor „Ema Elester”. Zsyłka do Sieradza Na początku lat 80. Czesny był przeciwnikiem odnowy w PZPR. Pod koniec dekady trafił do Komitetu Łódzkiego PZPR, gdzie został sekretarzem organizacyjnym. Po kolejnym konflikcie z szefem musiał wyjechać do Sieradza, gdzie pełnił funkcję I sekretarza komitetu wojewódzkiego. Dobrze rozliczył majątek PZPR i w nagrodę został szefem SdRP w tym mieście. Kariery w Sieradzu jednak nie zrobił, a w Łodzi nie było już dla niego miejsca. Odkurzanie aparatczyka Szczęście się jednak do niego uśmiechnęło. Kilku biznesmenów (Pawelec, Koussan, Kropidłowski) zatrudniło go w domu handlowym VIK przy ul. Piotrkowskiej. Jednak Czesny szybko zapomniał, że nie jest właścicielem, a jedynie pracownikiem najemnym. Efektem konfliktu było natychmiastowe rozstanie. Na początku lat 90. za sprawą Józefa Niewiadomskiego poznał Stanisława Cioska, ówczesnego ambasadora w Moskwie. Później dzięki tej znajomości podjął pracę w łódzkiej „Pollenie Ewie”. Prezesowi fabryki kosmetyków Krzysztofowi Pawlakowi marzyło się zdobycie wschodnich rynków, a znajomość Czesnego z Cioskiem miała w tym pomóc. Trafił do Mińska. Firma nie zarobiła kokosów. Ponoć sporo straciła na tym interesie (mówi się, że nawet około 800 tys. zł). Czesny odszedł, a „porządkami" po poprzedniku zajął się Krzysztof Jagiełło, późniejszy prezydent Łodzi. Kolejny raz przygarnął go Andrzej Pawelec, który otwierał swoją fabrykę w Moskwie. Czesny jednak znów nie wykazał się tam i wrócił do Chociszewa, gdzie Pawelec miał swoją firmę. (zrodlo Express Ilustrowany) wiecej na stronie forum.infosport.pl/felietony.php?nr=32 Temat: PKP, a Lodz Witam w srodku nocy! > Kilkanaście ekspresów ma taryfę jak dla pociągu pospiesznego, Reymont tez by > pewnie taką mógł mieć. Smiem przypuszczac, ze wagony nie zmienilyby sie. Po co wiec robic ekspres, o standardzie pospiesznego? IMHO w zupelnosci wystarczyloby dodanie Reymontowi RF - czyli rezerwacji fakultatywnej =na zyczenie. Kto chce, kupuje miejscowke, kto nie chce - nie kupuje. > Te pietnaście minut krócej to bardzo dużo bo prawie o > godzinę mniej niz przez Czestochowę. To ostatnie szybko zapewnie zniknie z > powodu małej frekwencji. Aby pociąg miał powodzenie na tej długości trasie > musi > jechać krócej od samochodu. Nie przesadzał bym z ceną biletu bo utarło się > przekonanie, że pasażer tylko chce jeździć tanio nie ogłądając się na smród, > brud i trzesący się pociąg. A ja bym nie forsowal takich stanowczych wnioskow... Poniewaz krucho u mnie z kasa, wiec zdecydowanie wole jezdzic taniej. Chore jest natomiast utozsamianie tanszego pociagu z brudnym pociagiem. Niestety, czasem mam wrazenie ze kroluje ono w PKP - syf w wielu wagonach jest przestraszliwy :( > Jakoś ekspres Lublina do Krakowa jeździ. Jeszcze. O ile dobrze pamietam, to od grudnia Jagiello straci swa korone i bedzie zwyklym pospiesznym. > Jak ktoś > ma za mało pieniędzy to albo jedzie samochodem albo w ogóle nie jedzie. Error: Jedzie tym, co jest tansze lub bardziej ekonomiczne. > Ekspres do Krakowa jest postrachem dla kolejarzy bo będą musieli kupic > bilety. Hmmm... moglbys rozwinac te mysl? > Jak > czytałem te wypowiedzi o pociągu do Szczecina to też prosi sie o zamianę > Włokniarza na ekspres i puszczenie go przez Kutno. To przecież prawie półtora > godziny różnicy w porównaniu z trasą przez Ostrów. Chodzily pomysly, by pospieszne (w tym Wlokniarza) puscic przez Kutno, Konin a w ich miejsce wprowadzic przyspieszone osobowe stara trasa [przez Sieradz, Ostrow]. Czy one nadal sa aktualne? Przypuszczam, ze nie sadze. Osobiscie nie widze prawie zadnych SENSOWNYCH dzialan wladz samorzadowych. Dlaczego nikt z samorzadu nie probuje pokazac, ze dbaja o polaczenia kolejowe Lodzi? Tam chyba nie ma nikogo kompetentnego ani nikogo z wyobraznia. Rasowy polityk juz dawno organizowalby jakies konferencje i oglosil 'Staram sie, zeby Lodz miala lepsze polaczenia kolejowe! Wybierzcie mnie do samorzadu - to beda lepsze pociagi!'. Po prostu wladza olewa cieplym moczem komunikacje kolejowa. Tyle dygresji, wracamy do konkretow: > Tyle wydano pieniędzy na > modernizację linii z Kutna do Poznania a nie korzysta się niej maksymalnie. tzn? co rozumiesz poprzez slowo 'maksymalnie'? > Obecny czas jazdy do Poznania to skandal - 4 godziny, o godzinę dłużej niz > samochodem. Krakowianka 3h05', fakt ze za pozno wyjezdza z Lodzi... > Nic dziwnego,że frekwencja jest pod zdechłym psem a jazda > koszmarem. Przy obecnej tendencji raczej jest gwarantowane, że pociągi > pospieszne na takich trasach będą powoli znikać, jak do Krakowa, i będą > ekspresy albo nic. Tutaj nie ma zadnej tendencji - chyba ze wycinanie wszystkiego co mozna. Na PKP bardzo intensywnie redukuje sie koszta zawieszajac poszczegolne kursy lub cale linie. Nieco inaczej [by uzyc eufemizmu] sprawa wyglada w administracji, zwlaszcza na wyzszym szczeblu. Jest zle, a bedzie jeszcze gorzej - bo w tym kraju nie ma silnego lobby kolejowo-zdroworozsadkowego. Haselka dla latwowiernych typu 'Szybka kolej Lodz- Wawa' pojawiaja sie gdy tow.I sekretarz KW PZPR w Lodzi ubiega sie o jakas posadke. Pozniej niewiele sie dzieje. Pieniedzy na biezace naprawy to nie ma prawie w ogole, niestety :( Wladza sie nie interesuje specjalnie koleja a PKP to skansen komunizmu, gdzie naczelna zasada jest 'Nie da sie'. OK, nie bede sie dluzej stresowal - dobranoc :) Pozdro, Kiefer kiefer#kolej.pl Temat: S8 - kolejna wersja? S8 - kolejna wersja? za: www.lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/643585.html <<<<<<<<<<<Droga ekspresowa S8, o którą z jednej strony walczą Piotrków, Bełchatów i Wieluń, a z drugiej - Łódź, Pabianice, Łask, Zduńska Wola i Sieradz, może zostać wybudowana zupełnie gdzie indziej. Okazuje się, że Biuro Studiów Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Krakowie analizuje także trzecią opcję. # Wariant I, popierany przez Łódź, Pabianice, Łask, Zduńską Wolę i Sieradz # Wariant II, popierany przez Piotrków, Bełchatów i Wieluń # Wariant III, skrócony, rozważany przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych Zakłada ona przebieg drogi z Łodzi przez Pabianice, Łask, Złoczew i Wieruszów do Wrocławia, z pominięciem Zduńskiej Woli i Sieradza. - To kuriozalny pomysł. Zostaniemy uziemieni - komentuje Barbara Mrozowska-Nieradko, prezydent Sieradza. Burmistrz Łasku Jacek Pałuszyński uważa, że trzecia koncepcja jest nie do przyjęcia. - Jeszcze jeden wariant to przesunięcie budowy drogi o kolejne lata, co może oznaczać całkowitą rezygnację z tej inwestycji. Zdaniem Jarosława Jagiełły, posła PiS z Łodzi, budując drogę ekspresową, nie można zostawiać z boku tak dużych miast jak Zduńska Wola i Sieradz. Cezary Grabarczyk, poseł Platformy Obywatelskiej z okręgu sieradzkiego i mieszkaniec Łodzi, przypuszcza, że trzecia opcja jest próbą skłócenia mieszkańców i samorządowców, popierających dotychczasowy "łódzki" wariant S8. Andrzej Owczarek, senator PO z okręgu sieradzkiego, dodaje: - Tracimy czas i pieniądze, opracowując kolejne opcje. Jeżeli nie będzie S8 według dotychczasowego wariantu łódzkiego, Sieradz i Zduńska Wola nigdy nie doczekają się obwodnic, a w Łodzi budowa drogi S14, która ma odciążyć miasto, straci sens. Trzecim wariantem przebiegu S8 jest zaskoczony Czesław Rybka, senator PiS z okręgu sieradzkiego. Podczas wczorajszego posiedzenia Senackiej Komisji Obrony Narodowej przekonywał, że dotychczasowy łódzki wariant S8 jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania NATO-wskiej bazy lotniczej w Łasku, gdzie za dwa lata będą stacjonować polskie samoloty F-16. Danuta Palonek z Biura Studiów GDDKiA w Krakowie tłumaczy, że opracowanie analizy trzech wariantów drogi S8 zleciła Komisja Oceniająca Projekty Inwestycyjne (KOPI) przy GDDKiA . - Muszę podkreślić, że analiza różnych opcji przebiegu drogi jest niezbędna przy składaniu wniosku o dofinansowanie do Unii Europejskiej. KOPI, prawdopodobnie na początku października, wskaże jeden z trzech wariantów przebiegu S8, biorąc pod uwagę m.in. uwarunkowania ochrony środowiska, natężenie ruchu i koszty. Dotychczasowy wariant łódzki został zapisany w rozporządzeniu Rady Ministrów w 2004 roku, ale z 10 mln zł zarezerwowanych w tym roku na dokumentację, zostały już tylko 3 mln zł... - Skoro nie ma decyzji w sprawie przebiegu S8, trzeba było część pieniędzy wykorzystać inaczej, żeby ich nie stracić - twierdzi Małgorzata Jezierska, dyrektor łódzkiego oddziału GDDKiA. - Złożyłam w naszej centrali wniosek, aby pozostałe trzy miliony, przewidziane do wydania w tym roku, przełożyć na pierwszy kwartał następnego. W przyszłym tygodniu samorządowcy z woj. łódzkiego, popierający przebieg S8 przez Łódź, Łask, Zduńską Wolę i Sieradz, mają się spotkać w Łasku z przedstawicielami dwóch gmin w Wielkopolsce, żeby sfinalizować utworzenie stowarzyszenia popierającego ten wariant. Czy w tej sytuacji dojdą do porozumienia?>>>>>>>> To, co wyprawiają władze w sprawie s8 przestało być kabaretem, a stało się cyrkiem. Gdy wyszło na jaw, że bezsensowny i nieopłacalny wariant poludniowy jest forsowany na zasadzie kolesiostwa i podniosły się przeciw niemu protesty miewszkańców i samorządów, nagle pojawił się "wariant pośredni". Rzeczywiście- najkrótszy. Ma tylko jedną wadę. Jedyną większą miejscowością na trasie jest Widawa, która prawa miejskie straciła jeszcze po powstaniu styczniowym. "Wariant pośredni" jest faktycznie najmniej uzasadniony ze wszystkich i najmniej opłacalny. Ma on tak naprawdę tylko jeden cel, a jest nim skłócenie Łodzi i Pabianic (które dostają w nim drogę ekspresową, więc powinne być zadowolone) z Sieradzem, Łaskiem i Zduńską Wolą, które w tym wariancie szanse na obwodnice mają takie, jak IV RP na wysłanie człowieka na Marsa. Jednocześnie wariant ten jest najłatwiejszy do podważenia w kolejnym roku budżetowym pod hasłem "nie sprzyja rozwojowi województwa" Divide et impera w moherowo-buraczanym wydaniu? Temat: Złote Salvadory w kolorowe ciapki Złoty Salvador przyznany!! KKK (Komunikat Kapituły Konkursu) Ogłasza się co następuje: W dniu dzisiejszym przyznano oficjalnie po raz trzeci Złotego Salvadora W Kolorowe Ciapki w kategorii za najlepszy surrealistyczny wpis poza Wątkiem Surrealistycznym (WS). Spośród czterech nominacji Kapituła przy stuprocentowej obecności stosunkiem głosów 2:1:1 wybrała post zamieszczony przez Kasięprim o poniższej treści: " Gość portalu: ChrisBTO napisał(a): > > Kasiaprim pamięta jak kadet Biegler mial kajet pełen Tytułów Książek, jakie miał zmiar napisać? Tera takie czasy że każdy może. Kupić kajet A pamięta, pamięta... A ponieważ se tez kajet kupiła, to i napisze. DAWNO, DAWNO TEMU (hi, hi) będący przejazdem przez puszcze łęczycką Król Władysław Jagiełło podróżą zdrożon a potrzebą przymuszon, ujrzawszy w środku kniei chałupinkę z kuszącym napisem WATER CLOSED, postanowił z niej skorzystać. I jak się miało po dziewięciu miesiącach okazać - nie tylko z niej. Napis bowiem byl mylacy, a spowowodowan został nadmiernym afektem urodziwej tubylki do wszystkiego, czego korzeń (sic!) w Albionie umaczan. Panna owa bowiem we krwi po kądzieli odziedziczyła przechodzącą z matki na córkę skłonność do Robin Hooda i 40 Rozbójników i nijak pojąc nie mogła, ze się z uczuciem lekko omsknęła... Posłyszawszy zatem łomot do drzwi wzmocniony sążnistym a wenerycznym słowem w języku litewskim wydanym, spuściła skromnie oczęta i osuwając się na powałę zdążyła jeno wyszeptać: -Hood, nie Hood... W tym neighbourhood innego nie ma... W imię brotherhood... "Panie, a Polska?" Przynajmniej owoc będzie mial childhood jak się patrzy... I nie zawiodła się. Król potomka uznał, jeno ze strachu przed Jadwigą, o głowę go przerastającą, w kniei z Macią zatrzymał, oddzielne królestwo obiecując dlań utworzyć. Warunek wszakże postawił -w imię zatarcia ostatnich śladów świeżo zarzuconego pogaństwa- imię mu dać przykazał- Krzysztof. Takoż co rychlej uczyniono i żyliby długo i szczęśliwie , gdyby nie tlące się w tkliwym sercu matczynym, wciąż niewygasłe uczucie do odległej Wyspy, i uczucia tegoż przejaw , wyrażający się w wołaniu syna ChrisemBTW, bo w istocie poczon został niejako przy okazji... Król zwiedziawszy sie o sprzeniewierzeniu rozkazowi swemu- klątwę rzucił straszliwą: skoro królestwo obiecał Krzysztofowi- tak się tez i stanie, lecz nie ChrisBTW monarchą zostanie, jeno ten, który wierności imieniu ojców dochowa. Ten zaś, któremu tak szpetnie Mać przydomek zmieniła niech na zawsze, biedą smagany, z krucht kościelnych nie wychodzi w Black Tie Only, z braku włosiennicy, przyodzian... I słowo ciałem się stało. Krzysztof J. włada, a BTW w BTO przemienion... MORAŁ USTAWA z dnia 7 października 1999 r. o języku polskim. (Dz. U. 90/1999 z dnia 8.11.1999 r. poz. 999) nie jest taka głupia... " Laureatka proszona jest o kontakt w celu odbioru nagrody, którą jest statuetka Salvadora i uściski (ewentualnie obślinienie przez) członków Kapituły. Temat: Zepsute windy dla niepełnosprawnych na dworcu Ł... Gość portalu: Mr x napisał(a): > Pisze tu głównie o GW. Wejź sobie na pierwsza strone GW ŁÓdź. > Masz dwa niusy o pajacu kropie, wypadek tramwaju, (to już chyba > z trzeci artykuł na ten temat, chyba też wjade autem w > bombardiera to bedzie o mnie w Łodzi głośno) i psie mistrzostwa > w tropieniu narkotyków (!!). Przejżyj na oczy, GW w innych > miastach to nie superexpress, w wydaniu łódzkim to jest chyba > nawet coś gorszego. Ale przecież nikt ci nie każe czytać GW! Możesz czytać co innego. A jeśli żadna z gazet ci nie odpowiada to otwórz własną. Mamy wolność i kązdy może założyć czasopismo. To prawda, że czasami wiadomości podawane w łódzkich mediach bardziej pasują do małej wsi niż do dużego miasta (kilka dni temu np. podawano w ŁWD, że pani Anieli spod Sieradza gnojowica zalewa pole), ale to świadczy tylko o kiepskim warsztacie łódzkich dziennikarzy a nie o żadnym spisku. > Nie kolego, w dzisiejszych czasach gdy gazety o czyms nie pisza > to to ludzi nie interesuje, natomiast jak poisza to to jest na > porzadku dziennym. Niekoniecznie. Gdyby GW pisała codziennie o Festiwalu jako o ważnym wydarzeniu kulturalnym a ja idąć ulicą Piotrkowską nie widziałbym ani jednej oznaki tego festiwalu to po prostu takie informacje by mnie nie interesowaly. ludzie lubia czytac o tym, co jest wokol nich, co moga dotknac, zobaczyc a nie o czyms, co jest dostepne tylko dla elity, ktora moze sobie pozwolic na bilet na koncert slynnej izraelskiej orkiestry. Poza tym sam festiwal mial w zeszlym roku duzo wieksze fundusze na reklame i promocje a w tym roku sa tylko dlugi, wiec i na informacje nie starczylo. > Manifestacja z 5 wrzesnia interesowala bardzo > wielu lodzian ale gazety napisaly cos o ludziach z gwizdkami i > caly problem przemilczaly... a to ze ludzie nic nie wiedza o > festiwalu to jest wina miedzy innymi GW dla ktorej psie > mistrzostwa sa wazniejsze od niego!!! Zapewniam cie, ze w lodzi jest mnostwo osob, dla ktorych psie mistrzostwa sa wazniejsze od tego festiwalu. I nie ma w tym nic dziwnego. > Z medow, tylko mnie dziwi ze ktos utorzsamia afery tylko z > Łodzią, założe się ze pobicie z piotrkowskiej bedziesz > rozpamietywal przez kilka najblizszych lat a o zadymie we > wroclawiu nie bedziesz pamietac. Jesli ktos utozsamia afery tylko z Lodzia to jest to jego problem a nie dziennikarzy. > sorry, biorąc pod uwagę niusy z Łodzi to tu ciągle coś złego się > dzieje... Ja wiem ze to sa jednostkowe zdarzenia w milionowym > miescie ale dzieki miedzy innymi GW ma sie wrazenie ze to nasza > szara łódzka rzeczywistość i ze my po lodzi to chodzimy z > ochrona albo przemykamy pomiedzy bramami jak jacys powstancy... A moze to ty masz takie wrazenie? Nie zastanawiales sie nad tym? > Wiesz najgorsze jest to ze z gazetami w Łodzi podobnie jak z > łódzkimi politykami nie ma wyboru, no bo jak nie kropa to kto, > mgr Jagiełło? I to jest najbardziej smutne, dlatego trzeba to > próbować zmienić. W jaki sposób? Powołując na prezydenta kogoś z Samoobrony? > > To prawda, ale dworce w większych miastach wyglądają jako tako. > > Tak jak kaliski Nie. Lepiej. Sprobuj na peronie na kaliskim znalezc informacje o przyjazdach i odjazdach pociagow. Zycze sukcesu. Zamiast tego strasza rozbite gabloty z powyrywanymi swietlowkami. > > Rozumiem, że wszyscy żyjemy w Matrixie a ty jesteś > Morfeuszem... > > Nie,to ty wierzysz we wszystko to co ci podają w informacjach... Ja nie wyznaje spiskowej teorii dziejow. > A tak przy okazji widziałeś to gruzowisko w Gdańsku? Widzialem. W Łodzi podobne gruzowiska można spotkać na każdej ulicy w centrum a w Gdańsku tylko w jednym miejscu. Temat: Gdzie są królewskie korony? Sława! Władysław Łokietek, zjednoczywszy większość ziem polskich w 1306 r., uzyskał po długich staraniach zgodę papieża na koronację. Odbyła się w 1320 r. w Krakowie, który odtąd stał się właściwym miejscem koronacji królów polskich. Pomazaniec włożył na skronie specjalnie w tym celu wykonaną już trzecią koronę. Odtąd każdej koronacji towarzyszyły też inne regalia: a więc jabłko trzymane w lewej ręce i berło w prawej, może włócznia św. Maurycego – dar cesarza Ottona wręczony Chrobremu – i na pewno Szczerbiec, wciąż tak zwany, choć już za Łokietka nie był on tym słynnym mieczem Bolesława Chrobrego, którym uderzył on we wrota Złotej Bramy w Kijowie. Tamten Szczerbiec, być może też wywieziony na Węgry w 1079 r., już tam został. Szczerbiec, po raz pierwszy użyty przy koronacji Łokietka, powstał w I połowie XIII w. Koroną Łokietkową koronował się w zasadzie każdy król polski aż do czasów Stanisława Augusta. Wyjątki stanowili: Jagiełło, dla którego wykonano nową koronę (gdyż Łokietkową wywiózł na Węgry Ludwik Węgierski, wróciła wraz ze Szczerbcem w 1412 r.); Stanisław Leszczyński (nie było dostępu do ukrytych przed Szwedami regaliów – a więc koronę dla swego faworyta ufundował szwedzki Karol XII); również August III, gdyż regalia ukryli w Częstochowie stronnicy Leszczyńskiego. Sporządzone dla pary królewskiej korony są jedynymi oryginalnymi regaliami w Polsce. Władze polskie zakupiły je w Dreźnie w 1925 r. za 175 tys. zł. Korony wkładane do trumien były kopiami wykonanymi z pozłacanego srebra lub – jak np. w przypadku Kazimierza Jagiellończyka – nawet ze skóry. Nie miały zwykle szlachetnych kamieni. Dla królowych były osobne korony i osobne koronacje. W XV w. był już spisany pierwszy ceremoniał koronacyjny, nieco zmodyfikowany w XVI w. A więc uroczystości koronacyjne miały trwać dwa dni: w sobotę i niedzielę. W sobotę król się spowiadał, udzielał jałmużny, modlił. Był to jakby wstęp do sakralizacji w dniu następnym. W niedzielę ubierano go w szaty biskupie. Wtedy odbywał się pochód z zamku do katedry. Króla poprzedzali senatorowie Królestwa niosący insygnia władzy: koronę – kasztelan krakowski, berło – wojewoda krakowski, jabłko – wojewoda wileński, miecz – miecznik lub wojewoda sandomierski, dwa miecze ceremonialne: jeden – miecznik koronny, drugi – litewski, wreszcie chorążowie z chorągwiami Królestwa i Wielkiego Księstwa Litewskiego z Pogonią. Dygnitarzy poprzedzał marszałek z laską w ręku. W katedrze prymas namaszczał króla. Był już pomazańcem. A potem biskupi nakładali najdroższą relikwię królestwa zwaną Corona Regni Poloniae. Pozdrawiam i zapraszam na: Forum Słowiańskie Temat: Małpa - przesada czy eufemizm? Gość portalu: erik napisał(a): > slezan napisał: > > > czy określenie tego państwa mianem małpy jest obrazą dla państwa, czy dla > > > małpy? > > > Pytanie jest nieprecyzyjne i sformułowane w sposób prowokacyjny. Normalnie w > takiej sytuacji najpierw wali się po mordzie a dopiero potem pyta o szczegóły. > Tego typu retoryka nasuwa mi skojarzenia z tym, co czytałem o Niemczech z lat 1933-1945. Tam też większość ludzi nie podpisałaby się pod wieloma konkretnymi działaniami administracji, ale tych, którzy usiłowali się państwu przeciwstawić owa większość uznawała za zdrajców, renegatów, prowokatorów itd. > Cywilizowany człowiek nie zadałby takiego pytania. Cywilizowany człowiek wie, > że byli dobrzy ludzie którzy w dobrej wierze oddawali za Polskę życie. Jeżeli tylko swoje, to nie zamierzam kwestionować ich dobroci. Za każdy kraj ktoś kiedyś oddawał życie. Z reguły okazywało się, że tak naprawdę ginął za swoje wyobrażenie, które odbiegało od rzeczywistości. > Cywilizowany człowiek wie, że Polacy ogłosili Królową Polski Matkę Boga. > Nie Polacy, tylko król Polski pochodzący ze szwedzkiej dynastii. Dodam, że w tamtych czasach większość katolickich monarchów ogłaszała Marię królową swej korony. Znowu odzywa się to nieuzasadnione poczucie wyjątkowości, które wpaja Polakom system oświaty. > O którą Polskę Wam chodzi ? O tę spod Wiednia, która ratowała niemieckie tyłki > przed armią sułtana? Wielkie mi tam. Miał Sobieski interes to pojechał pod Wiedeń. Tatarzy pomagali Jagielle pod Grunwaldem. I co z tego? MOżna teraz napisać książkę albo nakręcić film i tyle. > A może o tę z 39 roku, która jako pierwsza stawiła opór > germańskim barbarzyńcom ? > Z którymi wcześniej rozdrapała CZechosłowację. To rzeczywiście wielki wyczyn stawić czoła napastnikowi. Ja nazwałbym to przejawem instynktu samozachowawczego (przy założeniu, że Polaks liczyła na pomoc sprzymierzonych). > A może nie chodziło Wam o Polskę tylko o III Rzeczpospolitą ? > > III Rzeczpospolita to k***a. > > Ale to jeszcze nie powód żeby pierwszy lepszy wycierał sobie gębę Polską. > > Nie prowokować ! DO BUDY ! Bardzo wykwintne sformułowania. Po pierwsze - nie ma innej Polski niż ta, która jest teraz. Kiedyś była - lepsza lub gorsza. Może będzie, kto wie. Po drugie - odnosimy się do konkretnego cytatu. A cytat może odnosić się jedynie do okresu 1922-1939/1945-2003 lub do jego części. Musze powiedzieć, że w żądnym stopniu mnie nie szokuje, bo nie odpowiada mi ani II RP, ani PRL, ani III RP. Nie odpowiedzieliście drodzy obrońcy godności tego państwa na pytania. Wasza nerwowa reakcja woże wskazywać, że został dotknięty jakiś czuły punkt. Temat: Polskie slownictwo narodowo-nacjonalistyczne Gość portalu: jks napisał(a): > Ech... > 1) Jeśli już to Piastowie :-) > 2) Masz prawo mieć swoje (raczej mi obce) opinie, ale na historię trzeba > patrzeć trochę bardziej krytycznie. Także tę dalszą. Kazimierz Wielki (bo to > jest ten król polski który "zrzekł" się Śląska) był po prostu zręcznym > politykiem. Musiał kupić sobie spokój na południu i południowym zachodzie, bo > największe zagrożenie dla kraju stwarzali Krzyżacy na pólnocy. Sojusz > krzyżacko - cesarski (cesarz Karol z dynastii Luksemburgów, ten mostu Karola w > Pradze) oznaczałby prawdopodobnie koniec kraju. Nie sądzę, aby K.W. myślał go > dotrzymywać i przy pierwszej okazji zająłby Śląsk. Tak jak swego czasu próbując > > determinację Luksemburgów wziął szturnem Wschowę, która (mimo że śląska) przez > setki lat należało do Korony. Pod koniec życia bardziej się interesował > dostępem do morza (co mu się prawie udało w okolicach Słupska), a następnie > królowie albo mieli wszystko gdzieś (Ludwik d'Anjou czyli Andegaweński) albo > zapatrzeni byli na wschód (Jagiełło i dalsi). Także nie przywiązywałbym do > tego "zrzeczenia" wielkiej wagi. Piastowie, tak jak inni władzcy ówczesnej > Europy, przestrzegali traktatów jak im odpowiadały. Zresztą w dzisiejszych > czasach czy pomyślelibyśmy, że król/prezydent/ktokolwiek ma prawo zrzekać się > części kraju? Ostatnie pytanie jest niedorzeczne. Co z tego, że dziś praktyki takie nie mają miejsca? Ważne, że w średniowieczu były czymś naturalnym. Ale, by podtrzymać dyskusję (bo powyższy głos w przeciwieństwie do większości reakcji można nazwać polemicznym), dwie uwagi: 1) układy zawarte miedzy królem Czech a królem Polski sankcjonowały status quo - większość książąt śląskich złożyła już bowiem hołd lenny monarsze czeskiemu. Tak więc księstwa śląskie znalazły się w Królestwie Czech nie dlatego, że Kazimierz je przehandlował, ale dlatego, że tego chcieli sami książęta. Nie mogąc już prowadzić samodzielnej polityki woleli uciec się pod ochronę króla czeskiego. Do myślenia winien dawać fakt, że jako pierwsi hołd złożyli książęta górnośląscy, a więc sąsiedzi Polski. Nie sądzę, by był to wyraz miłości i przeświadczenia o "polskości" Śląska (oczywiście w średniowieczu nikt nie myślał tymi kategoriami) 2) do roku 1918 Polska nie upomniała się ani razu o Śląsk, mimo, że były po temu okazje (zastaw wazowski w XVII w., wcześniej zwycięska wojna przeciw legalnie wybranemu na króla Polski Habsburgowi) Problem poruszony przez Arnolda jet poważny - język jakim posługują się z pozoru obiektywni historycy obarczony jest polonocentryczną interpretacją. Temat: dylematu 5 dylematu 5 miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,3450700.html W najbliższych tygodniach na Kabatach rozpoczną się zdjęcia do serialu "Dylematu 5", kontynuacji słynnych "Alternatyw 4". Reżyserem będzie Grzegorz Warchoł, który zagrał w serialu Barei Grzegorz Warchoł pojawił się w trzech odcinkach "Alternatyw". Zagrał wrednego dziennikarza telewizyjnego, który naginał fakty do tezy. - Wrednego? Dlaczego, to był prawdziwy, socjalistyczny dziennikarz - śmieje się reżyser. Wyjawia, że w nowym serialu pojawi się kilku dziennikarzy. - A zacznie się od wielkiego fajerwerku: w starym bloku ktoś ukradł rurę dostarczającą gaz. Dlatego wszyscy mieszkańcy muszą przeprowadzić się pod nowy adres, do bloku pod adresem Dylematu 5. Twarz Grzegorza Warchoła znają chyba wszyscy. Zagrał w kilkudziesięciu filmach takich jak "Piłkarski poker", "Obywatel Piszczyk", "Konsul", czy "Wyrok na Franciszka Kłosa". Ale "Dylematu 5" nie będzie jego debiutem reżyserskim. W 1985 r. nakręcił balansujący na granicy pastiszu horror "Lubię nietoperze", a w 1988 r. reżyserował serial "Królewskie sny" o ostatnich latach Władysława Jagiełły (pamiętna rola Gustawa Holoubka). Ostatnio był reżyserem seriali "Bulionerzy" i "Dziki". Początkowo reżyserem miał być Wojciech Smarzowski, autor docenionego przez krytyków "Wesela" - gorzko-słodkiej komedii o współczesnej polskiej wsi. Jednak producent serialu, studio Filmcontract wybrał rozstał się z nim ze względu na różnice artystyczne. Grzegorz Warchoł pytany o to, jak chce zachować barejowski klimat w swoim serialu odpowiada zwięźle: - Pomysł jest bardzo prosty: szanować oryginał. Adrian Szczypiński, członek internetowego Klubu Miłośników Filmu i zagorzały fan "Alternatyw" jest pełen najgorszych przeczuć. - Kręcenie kontynuacji serialu Barei nie ma sensu, tak, jak nie powinno się kręcić "Rozmów kontrolowanych", dalszego ciągu "Misia", tak, jak nie mają sensu remaki filmów Hitchcocka - uważa. - Każde pokolenie ma swoje Alternatywy 4, pokażemy, że czasy się zmieniły, ale problemy nadal są - odpowiada reżyser. Początkowo producenci planowali, że zdjęcia zaczną się w maju, ale przełożyli termin ze względu na zmianę reżysera. Trwają ostatnie przygotowania, m.in. rozmowy z kandydatami na rolę nowego gospodarza domu. Producent nie zdradza żadnych szczegółów, wiadomo tylko, że wbrew plotkom nie zagra go Marian Dziędziel. Według nieoficjalnych informacji w serialu powrócą m.in. Witold Pyrkosz, Jerzy Turek, Jerzy Bończak, Kazimierz Kaczor, Jerzy Kryszak oraz Janusz Gajos. Na pewno wiadomo za to, że serialowy blok przy ul. Dylematu 5 zagra budynek tuż obok lasu Kabackiego na samym początku Al. KEN. Temat: Niemcy i Drang nach Osten Ukute przez Klaczkę wyrażenie Drang nach Osten zrobiło karierę. Przejął je najpierw Karol Szajnocha, z pochodzenia Czech, w ogromnie popularnej książce pt. „Jadwiga i Jagiełło” (Lwów, 1861). W rozdziale wymownie zatytułowanym „Teutonizm” zebrał on teksty dotyczące niemieckich występków przeciwko Słowianom w Średniowieczu, interpretując unię polsko-litewską (od 1385 r.) jako położenie na dłuższy czas kresu niemieckiemu parciu na wschód. Na nim i na Długoszu oparł się później Henryk Sienkiewicz, pisząc powieść „Krzyżacy” (1897-1900). Po tej samej linii antyniemieckiej poszedł Michał Bobrzyński w swoich słynnych pesymistycznych „Dziejach Polski w zarysie” (1879) – pesymistycznych dlatego, że za przyczynę upadku Polski uznał niezgodę Polaków i anarchizm demokracji szlacheckiej. Poglądy Bobrzyńskiego (zm. dopiero w 1935 r.) zostały ukształtowane przez dwa wydarzenia: bezsensowną i straszliwą klęskę Powstania Styczniowego w 1863 r. oraz utworzenie Rzeszy Niemieckiej w 1871 r. Dopatrzywszy się głównego wroga w Krzyżakach i Prusach, Bobrzyński potępił zgodę Polski na utworzenie księstwa Hohenzollernów w Prusach; zignorowawszy fakt, że zrywając z cesarzem i papieżem przez sekularyzację, Krzyżacy poddali się Polsce, nazwał Hołd Pruski 1525 r. „hańbiącym traktatem, który niejako był przyznaniem, że już Polska żadnej wielkiej sprawy podjąć i przeprowadzić nie zdoła”. Trzy lata później Jan Matejko (właściwie Matejka), podobnie jak Szajnocha Czech z pochodzenia, namalował obraz „Hołd pruski”, na którym widnieje postać królewskiego błazna Stańczyka zadumanego nad słusznością powziętej przez Zygmunta Starego decyzji. Poprzednio, w latach 1875-1879, Matejko namalował równie gigantyczny obraz pt. „Wielki książę Witołd w bitwie pod Grunwaldem”. Można przypuszczać, że gdyby Matejko nie był Czechem, nie uczyniłby Witołda centralną postacią tej bitwy; niedocenianie roli Litwy było bowiem stałą wadą polskiej historiografii. W Niemczech wyrażeniem Drang nach Osten nie posługiwano się. W 1859 r., a następnie dobitniej w 1862 r. Heinrich von Sybel wystąpił z tezą, że średniowieczni cesarze, dążąc do ustanowienia rzymskiej monarchii uniwersalnej, podporządkowania sobie papiestwa i opanowania Italii, zaprzepaścili zarówno szansę zjednoczenia Niemiec, jak i podboju Europy Wschodniej, gdzie otwierały się rzeczywiste możliwości triumfu i spełnienia misji cywilizacyjnej. Prawie wszyscy historycy niemieccy odrzucili tę krytykę jako anachroniczną, bo nieodpowiadającą średniowiecznej mentalności. Nie oznacza to, że historiografia niemiecka potępiała ekspansję wschodnią tzw. państewek terytorialnych: Austrii, Brandenburgii, Krzyżaków, Prus i Saksonii. Stosunkową łatwość ekspansji na wschód tłumaczono wyższością ekonomiczną i kulturalną Niemców oraz brakiem naturalnych granic na wschodzie. Uważano, że Słowianie, ulegając podbojowi i zniemczeniu, na tym zyskują. Nie była to cecha wyłącznie historiografii niemieckiej, w takim samym duchu przedstawiali na przykład historycy angielscy podbój Italii, Szkocji i Irlandii; analogiczne poglądy reprezentowali historycy polscy w odniesieniu do Litwy i Rusi. Problematyka osadnictwa niemieckiego w Europie Wschodniej znalazła po raz pierwszy należne miejsce, jeśli chodzi o historiografię niemiecką, dopiero w „Deutsche Geschichte” Karla Lamprechta (14 tomów, 1891-1909), który zerwał z dotychczasową jednostronnością historii politycznej, niedoceniającej historii społeczeństw. Pisząc o wschodniej ekspansji Niemców jako „wielkim dokonaniu naszego narodu”, używał takich wyrażeń jak Zug nach Osten (pochód na wschód) oraz deutsche Bewegung nach Osten (ruch niemiecki ku wschodowi). Temat: Trza co napisać Od taternictwa do alpinizmu Ukazał się kolejny tom "Pamiętnika Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego" za 2002 rok, w głównej części poświęcony 100-leciu polskiego alpinizmu. Publikację otwiera tekst Tomasza Boruckiego dotyczący "Ostoi dzikiej przyrody w środowisku Zakopanego" i traktuje o "Lesie Chałubińskich", będącym pomnikiem przyrody. "(...) Chlubnym wyjątkiem jest tzw. Las Chałubińskich, który nie był poddawany wyrębowi od czasów "odkrycia" Zakopanego w drugiej połowie XIX wieku, stanowiąc pozostałość dawnego obszaru leśnego, wykupionego w latach 1879-81 przez Tytusa Chałubińskiego z rąk Ludwiga Eichborna i Magnusa Peltza - największych ówcześnie niszczycieli leśnych Tatr i Podtatrza - czytamy w artykule. Kolejnym tekstem jest opracowanie Łukasza Pęksy na temat kozicy w Tatrach. Autor nie tylko omawia pochodzenie tego gatunku, występowanie, sposoby ochrony tych zwierząt, ale wspomina też o drastycznych metodach kłusowania. Polowace łowiący kozice na oklepce zwani byli oklepcarzami. Zastawiali oni oklepce na często uczęszczanych przez kozice przesmykach, najczęściej w miejscach tak ciasnych, że ofiara nie mogła ominąć pułapki. Zastawiano je też przed stromymi ścianami, przez co złapana zwierzyna spadała w przepaść i wisiała - w straszliwych mękach - uchwycona za jedną nogę. Innym skutecznym sposobem kłusowników była zwódka z konopianego postronka. Zastawiano ją głównie w kosodrzewinie i niższych turniach, porosłych drzewami. Jeden koniec postronka przywiązywano do pnia drzewa lub krzewu, a drugi koniec, tworzący pętlę, przytwierdzano do przygiętej gałęzi, która powodowała, że przechodząca kozica musiała się schylić - prosto w samozaciskającą się pętlę. Oklepce i sidła zastawiano głównie jesienią, aby mięso nie uległo zepsuciu w czasie dłuższego przelegiwania - pisze autor. Główna część publikacji została poświęcona stuleciu polskiego alpinizmu. Materiały zamieszczone w Pamiętniku PTT ukazują różnorodność polskiej działalności wysokogórskiej. O jej początkach opowiada Jan Alfred Szczepański w tekście przedrukowanym z serii "W skałach i lodach świata" z 1959 r. Warto przeczytać wywiad z Wandą Henisz-Kamińską, która wprowadza czytelnika w klimat międzywojennego taternictwa. - Gdy zastanawiam się nad moim tatrzańskim życiorysem, to jestem pełna uznania dla mojej babki, która nigdy nie protestowała, gdy szłam na wspinaczkę; nie wiedziała zwykle dokąd idę, z kim, na ile dni! Powtarzała zawsze: "Pamiętaj, że mam do ciebie zaufanie, a wszystkie twoje drogi przejdę po śmierci!" Uważam, że uprawianie taternictwa wyrabiało w nas poczucie współodpowiedzialności za towarzysza i lojalność. Gdy kiedyś, już długo po wojnie, włączyłam się telefonicznie do audycji o taternictwie prowadzonej przez Michała Jagiełłę i wypowiedziałam tę właśnie myśl - usłyszałam: "Tak było może przed wojną, teraz to przede wszystkim sport" - żali się w wywiadzie pani Wanda. W publikacji można również znaleźć teksty dotyczące historii krakowskiego i poznańskiego taternictwa, działalności górskiej Polaków w Alpach, wypraw w najwyższe góry świata. A tu na temat Żywiecczyzny: W Pamiętniku można również znaleźć materiały z sesji popularno-naukowej towarzyszącej "Dniom Gór PTT", która poświęcona była głównie zagadnieniom Żywiecczyzny. W książce znajduje się też druga część górsko-naukowych wspomnień prof. Zbigniewa Jaworowskiego o badaniach na lodowcach. W rozdziale "Ocalić od zapomnienia" kontynuowany jest temat dotyczący historii procesu o Morskie Oko. Tutaj znalazł się także tekst o najstarszych polskich zielnikach. Publikację tradycyjnie zamyka kronika Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. (jof) Ciekawy numer, warto polecić młodzieży, nie tylko Pamiętnik, ale także wstąpienie do PTT. Temat: APEL DO LUDZI MYŚLĄCYCH!!! Fiedka może w końcu zacznij się uczyć wypowiadając się o historii naszej Ziemi. piszesz: > 1. Począwszy od 1848 roku Górnoslazacy zaaczęli mówić o swojej odrębności od > Niemców i przypominać sobie swoje związki z Poską. Związki Górnego Śląska z Polską to średniowiecze, do tego zakończone wojną Śląsko - Polską pod koniec XIV w i okupacją polską 2 śląskich powiatów (w polskiej literaturze przedmiotu to spór między Władysławem Opolczykiem i Władysławem Jagiełłą o polski tron, który to Opolczyk przegrał). Związki z kulturą polską są takie same jak związki z kulturą łużycką, czeską czy morawską - po prostu te ludy wywodzą się z tego samego pnia. Nie wiem dlaczego używasz daty Wiosny Ludów, bo kilkanaście lat wcześniej pruskie władze oświatowe wprowadziły do szkół na Górnym Śląsku język polski jako obowiązkowy i podstawowy (dla miejscowości, gdzie niewielu umiało po niemiecku). W tym samym czasie gdy Lompa związał się z przybyłymi agitatorami z poznańskiego na Górnym Śląsku działali również tacy ludzie jak Paweł Gajda z Lubecka, którzy twierdzili, że Ślązacy są odrębnym narodem i nic wspólnego z Polakami nie mają. > 2. Momo polityki germanizacyjnej i spacyfikowaniu ruchu polskiego przez partię > Centrum, procesu odrodzenia narodowego nie dalo się zatrzymać. Możesz podać jakieś konkretne przykłady polityki germanizacyjnej na Górnym Śląsku, czy spacyfikowania ruchu polskiego przez Zentrum? Koło Polskie bazowało na Śląsku na takich samych wartwach społeczeństwa, na jakich dziś bazuje Lepper. Na niezadowolonych z polityki zarówno rządowej jak i opozycyjnej. Ale rząd pruski, czy niemiecki, w przeciwieństwie do obecnych polskich rządów, nie miał tak tragicznych doświadczeń z prób radzenia sobie z otaczającą rzeczywistością, więc tym samym Koło Polskie na Górnym Śląsku miało problem uzyskać jakiekolwiek sensowne poparcie. Pozatym dobrzeby było abyś wytłumaczył co rozumiesz pod pojęciem "procesu odrodzenia narodowego". Czy Twoim zdaniem Ślązacy zawsze byli związani z Polskością i tylko o tym zapomnieli na jakiś czas? > 3. W pocz. XX wieku pojawila się na Górnym Sląsku śwaidoma, rodzima elita > polityczna, ktora poraz pierwszy od wieków postawila chaslo: "Śląsk jest polski > " > okazało się, że trafilo ono na podatny grunt i zostalo poparte przez dużą cześć > Górnoślązaków. Zwycięstwa Koła POlskiego na Górnym Śląsku zaczęły się dopiero w 1912 roku i ograniczały do kilku mandatów w okręgach Bytomskim i Gliwickim. Czy to jest cały Górny Śląsk? To jest ta "duża część Górnoślązaków"? A rodzima elita polityczna to poza Korfantym kto? Bo jakoś żadnego nazwiska nie umiem sobie dziś skojarzyć. Znacznie więcej Górnoślązaków wolało wybierać i być wybieranymi z list Zentrum czy SPD. > 4. Po 1918 wieku Górnoślązacy zaczęli coraz śmielej dążyć do połączenia z > POlską. Niestety brutalny terror niemiecki i (jak się wówczas wydawało) mała > stabilność polskiej państwowości spowodowalo oslabienie tych tendencji. Po 1918 Górnośląscy politycy skupieni wokół Zentrum zaczęli domagać się niezależności od Prus (początkowo jako oddzielny land Rzeszy). Idee separatystyczne były na Górnym Śląsku tak silne, że głównym celem propagandy plebiscytowej (szczególnie polskiej) było ośmieszenie "Freistatt Oberschlesien" i uświadomienie, że stosunki tam panujące nie będą się niczym różnić od tych panujących w Prusach (szczególnie po Rewolucji Listopadowej). Z tymi ideami liczyły się także rządy Polski i Niemiec, próbując niedopuścić trzeciej opcji do głosowania (skutecznie) oraz nadając szerokie uprawnienia autonomiczne nowotworzonym jednostkom czyt to Provinz Oberschlesien czy Województwu Śląskiemu. Z tymi ideami także liczyła się społeczność międzynarodowa, gdy Rada Ambasadorów po przeprowadzonym plebiscycie miała zadecydować, co dalej począć z problemem "Górny Śląsk" brano na serio pod uwagę możliwość całkowitej neutralizacji naszego kraju. A brutalny terror stosowały oba psy walczące o kość. > 5. Mimo to powstania slaskie spowodowały przynajmniej częściowe ziszczenie > marzeń wielu pokoleń Górnoślązaków. Verstehen nicht. Nic nie zrozumiałem z całego ostatniego zwrotu. Postaraj się go wytłumaczyć tak jak na języku polskim w szkole "co autor miał na myśli w tym wierszu". Chyba że jest to zdanie tak samo prawdziwe jak według Niemców "Uczciwy Polak jedzie trzeźwy własnym samochodem do pracy". Przy okazji życzę wesołych świąt Strona 3 z 3 • Wyszukano 153 rezultatów • 1, 2, 3 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||