Strona Główna Jackowskiego 18 Poznań Jackowo pl Jackowski Człuchów Jabłonna Działki budowlane Jacek Giza Jacek Szlak Jacht MAK 666 jadalnie Kalwaria Jacek Merkel Jacht Olecko |
Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jackowska ETemat: Zapiski z podrozy do Bulbonii szmaciasz1 napisał: > Widzisz, to troszke tak jakbym rozmwail o muzyce ze slupem elektrycznym. > Dlaczego? Bo slup wie o muzyce dokladnie tyle, co Ty o modzie.... > Dla Ciebie kazdy sklep z rzeczami uzywanymi to sklep ze szmatami na wage- bo to > > tylko znasz i to rozumiesz. Tam , w sklepach Solvation Army, kupujesz ubrania > dla siebie i swej rodziny, tak tu jak i w Polsce. Dla Ciebie obca jest idea > vintage clothes i sklepow z takowymi, ktorych pelno jest np. na Greenwich > Villge lub jeszcze wiecej, na East Village. Ceny tam za uzywany ciuch > czestokroc przekraczaja cene markowego, nowego ciucha. Czesto mozna tez kupic > tam cos tanio, ale za to absolutnie unikalnego. ...ale , ale, po co ja sie > wysilam? Nie wiem wlasnie dlaczego. Usilujesz zrobic dobra mine do hooyowej gry i to ci sie nie uda. Wszyscy doskonale wiemy jaka jest roznica pomiedzy kupowaniem ciuchow z lat 50 na Greenwich Village, a kupowaniem ciuchow w polskich lumpeksach. Otoz roznica w motywacji, dla ktorej sie kupuje w jednych lub drugich jest dokladnie taka sama jak roznica w cenach pomiedzy tymi sklepami. Powiedz mi dlaczego tak sie rzucasz jak wesz na grzebieniu i bredzisz? Rzuciles sie jak pies na kosc na moj post, ktory wcale nie byl zlosliwy ani przesmiewczy. Po prostu obiektywna obserwacja zabarwiona wspolczuciem. Oklamujesz sam siebie? Wyjdz na ulice i popatrz. Polska jest biedna, wiemy dlaczego tak jest, i wiemy, ze jeszcze dlugo tak bedzie. Trzeba sie cieszyc, ze powoli cos przybywa, ze robi sie czysciej, schludniej, przyjemniej - tak jak to robi np. corgan, zauwazajac przy tym rzeczy i zachowania gowniane, brzydkie, wredne, buraczane - po to, zeby je wyeliminowac. A nie rzucac sie jak oszalaly kretyn i podskakiwac wrzeszczac "My som swiat! My som Europa! W Ameryce murzynow bijom", etc. bzdety) oklamujac samych siebie. Przez takich kolkow jak ty (pociesz sie, ze jest was tam takichcw..i do cholery), to forum wyglada tak jak wyglada, i nie tylko to, i nie tylko forum. Oczywiscie, ze z drugiej strony Atlantyku siedzi pokazna grupa takich samych buraczanych kretynow jak ty, dla odmiany odzianych w berety z piorkiem i kraciaste spodnie podtrzymywane szerokim skorzanym pasem z wielka, blyszczaca klamra kowbojska, z "sygnetamy" na brudnych chamskich paluchach, z paznokciami czarnymi od dlubania w ziemi i nosie. Pewnie z tej samej dierewni co ty. Wywrzaskuja swoja jackowska, nielegalna przewaznie amerykanskosc. Oni tez dorzucaja obficie gnoju do tutejszych "dysput" i ogolnych stosunkow Polonia-kraj, ale wasza, krapoli, zasluga jest nieporownanie wieksza z racji chociazby samej liczby wrzeszczacych glosow elementu buraczanego, tak oficjalnego jak i niezrzeszonego. Temat: Lubelszczyzna: Sąsiad Kory remontował posiadłoś... Sąsiad Kory remontował swój dom za jej pieniądze KORA W BLIŻOWIE Drukuj Gwiazdy estrady ciągnie na prowincję - Artyści są w porządku. To ludzie kulturalni, obyci, inteligentni, zamożni, a takich sąsiadów chciałbym mieć - uważa Jarosław Orłowski, właściciel kilkunastu hektarów ziemi we wsi Bliżów. Pierwszą z jego sąsiadek jest Kora Jackowska, która kilka miesięcy temu kupiła od Orłowskiego gospodarstwo. Gwiazda chce robić wina, nalewki, octy i przetwory owocowe, marzy się jej rolnictwo ekologiczne. W promieniu kilometra nie ma ani jednego zamieszkanego domu. Asfaltowa droga skończyła się we wsi, więc żeby trafić do celu, trzeba iść pieszo przez pola. Z dala od cywilizacji, w całkowitej głuszy swój dom urządza Kora Jackowska, wokalistka grupy Maanam. Nie tylko jej spodobało się tutaj. Od dziesięciu lat mieszka tu Jarosław Orłowski, reżyser teatralny i telewizyjny, współtwórca i dyrektor programowy Międzynarodowego Festiwalu Romów w Ciechocinku. Niewykluczone, że tuż obok nich budowę swojej letniego domu zacznie Stanisław Sojka. Jak się dowiedzieliśmy, ostatecznej decyzji jeszcze nie podjął, ale konkurencją dla Roztocza są okolice Puszczy Białowieskiej i Kampinoskiej. - Staszek Sojka bardzo lubi ten rejon Polski. Pierwszy raz przyjechał do Zamościa 25 października 1982 r., na oficjalne otwarcie Klubu Jazzowego "Kosz" - wspomina Grzegorz Obst, prezes Zamojskiego Stowarzyszenia Jazzowego. Artystów przyciąga do nas pozytywny klimat miasta, ludzie, piękno przyrody. Cisza, spokój, krowa pasąca się za płotem, to dla nich egzotyka - dodaje. Bliżów to wieś położona na zachodnim skraju gminy Adamów. Gwiazdy estrady nie są już żadną sensacją dla jej mieszkańców. - Orłowski to się nawet zameldował, tak mu się spodobało. A Sojka i Jackowska często przyjeżdżają w lecie. W ciągu roku też się pokazują, ale rzadziej. O, nawet teraz widać ślady opon. Widocznie niedawno ktoś tam jeździł. To na pewno terenówka, bo innym tam nie dojedzie - opowiadają mieszkańcy wsi. Właścicielem ziemi na tzw. kolonii jest Jarosław Orłowski. Przez kilka lat skupował działki wokół swojego gospodarstwa, aby scalić kilkunastohektarowy grunt w jedną całość. Nie chce powiedzieć, za ile sprzedał Korze ziemię razem z zabudowaniami. - Chcę aby ta ziemia była droga. Żeby nie każdy mógł sobie pozwolić na kupno gruntu ode mnie. Nie chcę, aby w tym pięknym miejscu rozrosło się ohydne „daczowisko” z identycznymi domkami – tłumaczy J. Orłowski. - Na Górze są dwa gospodarstwa. Stare domy, stodoła, oprócz tego ziemia z sadem. Razem ponad 4 ha. Ile zapłacili, nie wiemy. Ale rozsypujący się dom z 30-arową działką sąsiad sprzedał za 7 tysięcy. Tamci zapłacili chyba niewiele więcej. Ale tego trudno się dowiedzieć, bo to wolny rynek, a poprzedni właściciele już nie żyją – wyjaśnia Jan Przegon, sołtys Bliżowa. -Pierwszy raz przyjechałem na Roztocze w odwiedziny do kolegi, który pochodzi z tych stron. Wprawdzie wcześniej przyjeżdżałem do Zamościa na licealne obozy teatralne, ale dopiero jako dorosły człowiek dostrzegłem piękno i tradycję tego miejsca. Postanowiłem je ożywić – wyjaśnia Orłowski. Każdy z budynków będzie odrestaurowany, powstanie niewielka oczyszczalnia ścieków, piwnice będą połączone podziemnym przejściem – oprowadza nas po swoich włościach reżyser. Tuż obok domów wybudujemy scenę, gdzie będzie można realizować spektakle telewizyjne, koncerty, kręcić filmy. – To bardzo dobrze, że takie sławy, zjeżdżają w nasze strony. Może wzrośnie wartość gruntów, może za Korą i Orłowskim przyjadą kolejne gwiazdy. Gmina staje się atrakcyjna pod względem turystycznym – cieszy się Dariusz Szykuła, wójt Adamowa. Na razie sławni gospodarze mieszkają raczej w spartańskich warunkach. W każdym domu jest tylko miejsce do spania, łazienka i stary (działający) piec chlebowy, który ogrzewa dom. Dlaczego Kora kupiła dom właśnie w tym rejonie Polski? - Przyjaźnimy się już 30 lat, często mnie tu odwiedzała. Urzekło ją piękno tego miejsca, przyjaźni ludzie, żyjący w zgodzie z naturą, tradycją i sąsiadami. Tu nikt nie kradnie, żyje się spokojnie i znacznie wolniej niż w Warszawie. Mazury czy Bieszczady są już tak przepełnione , że prawdziwego miejsca do odpoczynku szuka się w najodleglejszych zakątkach Polski. Takich wsi, jak Bliżów, jest już w kraju coraz mniej – podsumowuje J. Orłowski. Marta Borowska Tygodnik Zamojski 12.05.2006 Temat: ciekawostki ze swiata medycyny ;) Dzieci leżą na dostawkach W stołecznych szpitalach brakuje miejsc dla maluchów. Mali pacjenci upychani są na dostawkach. - Stan pediatrii w Warszawie jest dramatyczny - alarmują specjaliści. Brakuje około 100 łóżek ogólnopediatrycznych, tj. dla niemowląt i dzieci z zapaleniem płuc, biegunkami i zapaleniem dróg moczowych - mówi prof. Andrzej Radzikowski, wojewódzki konsultant ds. pediatrii. - Codziennie jestem informowany, że lekarze z izb przyjęć nie mają wolnych łóżek dla dzieci, których stan wymaga leczenia szpitalnego - podkreśla. Pod koniec lat 80. w warszawskich szpitalach było ponad 800 łóżek ogólnopediatrycznych. Teraz z trudem można doliczyć się ich 250. Tymczasem w stolicy rodzi się coraz więcej dzieci. - W 2000 r. przyszło na świat 15 tys. maluchów, ale w 2007 r. już 28 tys. - zaznacza prof. Radzikowski. - Do tego trzeba doliczyć dzieci, które nie mają meldunku w stolicy, a leczą się w stołecznych szpitalach. Na razie nie ma jednak co liczyć na powstanie nowej uniwersyteckiej kliniki pediatrycznej. Ministerstwo Zdrowia, w ramach oszczędności, wstrzymało bowiem budowę szpitala pediatrycznego, który miał powstać w pobliżu kompleksu szpitalnego na Banacha. Jednak według prof. Radzikowskiego, inwestycja ta i tak nie zwiększyłaby liczby łóżek ogólnopediatrycznych. - Do tego budynku przeniosłyby się szpitale z Litewskiej i Działdowskiej, które od dawna nie spełniają żadnych europejskich wymogów - podkreśla. - Trzeba dokończyć remont oddziału dziecięcego w Szpitalu Bielańskim, należy też wykorzystać potencjał lecznicy przy ul. Kopernika. - Niedawno zlikwidowano tam oddział epileptologii. Zwolniło się pięć małych sal. Można byłoby zorganizować w nich łóżka - proponuje. Kosztowałoby to kilkaset tysięcy złotych. Ponieważ szpital na Kopernika należy do miasta, warszawski oddział Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego wraz z wojewódzkim konsultantem ds. pediatrii zamierzają wystosować do władz miasta apel o znalezienie pieniędzy na ten cel. Ale brak łóżek to niejedyny palący problem opieki pediatrycznej. Na Mazowszu brakuje też nowych specjalistów. Z ankiety przeprowadzonej przez Polskie Towarzystwo Pediatryczne wśród 106 lekarzy pediatrów z Mazowsza wynika, że średnia wieku pediatrów to 60 lat. - Trzeba kształcić większą liczbę lekarzy tej specjalności, bo ich obecna liczba nie jest w stanie zapewnić dzieciom wystarczającej opieki - uważa dr Teresa Jackowska, przewodnicząca warszawskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego. I dodaje, że aby poprawić sytuację w szpitalach, konieczne jest też powołanie koordynatora, który na bieżąco monitorowałby liczbę wolnych łóżek na oddziałach dziecięcych. - Należy uruchomić telefon wewnętrzny we wszystkich stołecznych szpitalach dla dzieci. Umożliwiłby on szybki kontakt między lekarzami dyżurnymi oraz przekazywanie informacji o wolnych miejscach. To zlikwidowałoby problem poszukiwania łóżka - zaznacza dr Jackowska. ("Życie Warszawy") Temat: Henryka Bochniarz kandydatką Partii Demokratycznej "chce dać Polsce i Polakom szansę skorzystania z możliwości, które daje demokracja i gospodarka rynkowa" TYLKO, ŻE ONA INACZEJ ROZUMIE ZNACZENIE SŁOWA DEMOKRACJA, KTÓRA W JEJ POJĘCIU ZNACZY TYLE, CO ZAPEWNIANIE WSZELAKICH PRZYWILEJÓW SWOIM (SZCZEGÓLNIE ZWIĄZANYCH Z LEWIATANEM, ORAZ Z 1. Amerykańska Izba Handlowa w Polsce - prezes Mac Raczkiewicz 2. Business Centre Club - prezes Marek Goliszewski 3. Izba Przemysłowo - Handlowa Inwestorów Zagranicznych w Polsce - prezes Czesław Jagodziński 4. Konfederacja Pracodawców Polskich - prezydent Andrzej Malinowski 5. Krajowa Izba Gospodarcza - wiceprezes Józef Łochowski 6. Naczelna Rada Zrzeszeń Handlu i Usług - prezes Mirosław Grabowski 7. Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych - prezydent Henryka Bochniarz 8. Polska Rada Biznesu - prezes dr Jan Kulczyk 9. Polsko-Niemiecka Izba Przemysłowo-Handlowa - prezes Jan Kulczyk 10. Stowarzyszenie Menedżerów w Polsce - przewodniczący Sławomir Majman 11. Związek Rzemiosła Polskiego - prezes Jerzy Bartnik I JESZCZE Z BIZNES CENTER CLAB "4 czerwca 1989 roku odbyły się demokratyczne wybory, w wyniku których powstał pierwszy niekomunistyczny rząd, na czele którego stanął Mazowiecki. Dla upamiętnienia tamtych wydarzeń, 4 czerwca Partia Demokratyczna obchodzi Dzień Demokracji." TA DATA POWINNA BYĆ DNIEM ŻAŁOBY NARODOWEJ, A NIE ŚWIĘTEM DEMOKRACJI "argumentem, który skłonił ją do zgody na kandydowanie było poczucie "ogromnego obowiązku moralnego" wobec Tadeusza Mazowieckiego" CIEKAWE DLA JAKIEJ CZĘŚCI NARODU AUTORYTETEM JEST ICEK DIKMAN? A JEŚLI KTOŚ MA ZOBOWIĄZANIA I TO NATURY MORALNEJ, TO CZY MOŻE KANDYDOWAĆ NA PRZYDENTA NARODU POLSKIEGO? ZDANIEM Władysława Frasyniuka - Rotenschwanz'a "Bochniarz zmieni polskie myślenie o polityce" BĘDZIE TO BOWIEM POLITYKA CZOSNKOWYCH " kandydatura Bochniarz jest również szansą dla polskich kobiet" PRZECIEZ BOCHNIARZ TO BABO-CHŁOP I NIC NIE MA WSPÓLNEGO Z MĄDRĄ KOBIETĄ POLKĄ " Bochniarz jest "osobą dialogu społecznego, która postawi na rozwój Polski " NIE MOŻE ONA SPOWODOWAĆ ROZWOJU POLSKI, BO TO KONTYNUACJA TEGO, CO TRWA NIEPRZERWANIE OD 1989 ROKU , CZYLI CZOSNKOWI GÓRĄ " B. premier, nawiązując do 4 czerwca 1989 r., powiedział, że w efekcie pokojowych przemian, w Polsce dokonało się "coś bardzo ważnego i wielkiego" co zapoczątkowało też zmiany w całej Europie. "B. premier, nawiązując do 4 czerwca 1989 r., powiedział, że w efekcie pokojowych przemian, w Polsce dokonało się "***coś bardzo ważnego i wielkiego***" co zapoczątkowało też zmiany w całej Europie." ICKU NAZWIJ TO COŚ PO IMIENIU !! NAZYWAJĄC SPRAWĘ PO IMIENIU - TO PO PROSTU PRZEJĘCIE WŁADZY PRZEZ ICKÓW,IZAAKÓW, DAWIDÓW,MIRONÓW, SZYMONÓW,AARONÓW,SAMUELÓW, SARY, HAJKI. "Okrągły Stół, "nie był żadną zmową" ale otwarciem drogi do przemian w Polsce." ICKU, OKRĄGŁY STÓŁ BYŁ SPISKIEM ŻYDÓW MIESZKAJĄCYCH W POLSCE PRZECIWKO NARODOWI POLSKIEMU "Przyznał, że cieniem na przemiany w Polsce kładzie się m.in. wysokie bezrobocie i niewydolność wymiaru sprawiedliwości" TE I INNE CIENIE ZNIKNĄ, JAK SIĘ STĄD WYPROWADZICIE ! "W jej opinii, referendum stałoby się okazją do przeprowadzenia głębokiej dyskusji o tym, jakiej Unii chcemy." ONA MA BYĆ GŁOWĄ NASZEGO NARODU I URZĄDZAĆ NAM DYSKUSJE ZA *****60 MILIONÓW, CIĘŻKO ZAROBIONYCH PRZEZ POLAKÓW "Pod apelem z poparciem dla kandydatury Bochniarz podpisali się m.in.: Magdalena Abakanowicz, Irena Eris, Julia Hartwig, Kora Jackowska, Joanna Olczak- Ronikier, Krystyna Janda, Krystyna Zachwatowicz, Jerzy Pilch, Piotr Bałtroczyk i Piotr Winczorek." CZY TO OBY NA PEWNO POLACY? Temat: Zaproszenie Zaproszenie GRUPA PRO-CHOICE 2006 Do trzech razy sztuka! ABORCYJNY COMING OUT 3 W najbliższą sobotę, 9 grudnia 2006 roku, o g. 14:00 pod Sejmem ponownie zbiorą się kobiety i mężczyźni, żeby zaprotestować przeciwko tabuizowaniu doświadczenia przerywania ciąży i domagać się liberalizacji obecnej restrykcyjnej ustawy antyaborcyjnej. Przerwałyśmy milczenie i jest nas coraz więcej. Wciąż przyłączają się nowe osoby. Na pierwszym coming oucie było nas 50, na następnym już ok. 150. Kolejne kobiety przełamują zastraszenie i mówią głośno: „Miałam aborcję”. Na akcji 9 grudnia znów zabierze głos wiele kobiet, będą mówić o różnych doświadczeniach. Odczytamy list poparcia od profesor Marii Janion i od Olgi Tokarczuk, które nie mogą osobiście pojawić się pod sejmem, ale są z nami duchem. Jedna z kobiet, która niedawno urodziła chcianego syna, postanowiła oficjalnie przekazać becikowe na ruch pro-choice. Do tej pory ruch na rzecz wolnego wyboru połączył takie nazwiska jak: Maria Janion, Olga Tokarczuk, Maglalena Łazarkiewicz, Hanna Samson, Teresa Pągowska, Kora Jackowska, Renata Dancewicz, Maria Seweryn, Krystyna Kofta, Fiolka Najdenowicz, Anja Orthodox, Małgorzata Braunek, Katarzyna Groniec, Piotr Najsztub, Katarzyna Admik, Joanna Wizmur, prof. Krystyna Kłosińska, prof. Jolanta Brach-Czaina, Profesor Maria Szyszkowska, dr hab. Ewa Graczyk, dr Agnieszka Graff, dr Bożena Umińska, Maria Bojarska, Elżbieta Smoleńska. Kazimiera Szczuka, Kamil Sipowicz, Zyta Rudzka, Marta Dzido, Agnieszka Drotkiewicz, Anna Dziewit i wiele, wiele innych osób, które postanowiły przyłączyć się do walki o należące się kobietom prawa, o ich wolność i godność. Część z wyżej wymienionych osób będzie obecna na sobotnim proteście. Planujemy kolejne działania, w tym publikację zdjęć na okładce tygodnika, którą zapełnią twarze odważnych kobiet mówiących o tym, że przerwały ciążę. O wszystkim dowiecie się Państwo na miejscu. Zapraszamy serdecznie na nasze Święto Odwagi wobec braku wolności! DLACZEGO SIĘ ZBIERAMY? Francuzki i Niemki wywalczyły sobie prawo do aborcji zaczynając między innymi w 1971 roku akcjami zbiorowego ujawnienia w mediach faktu, że przerwały ciążę. Teraz w Polsce, po publikacjach na temat prawa do wolnego wyboru, wiele kobiet zgłosiło się do nas, stwierdziwszy, że są gotowe publicznie powiedzieć, że miały zabieg. Razem z nimi przygotowujemy trzecią już w Polsce akcję zbiorowego przełamania tabu i milczenia. Chcemy, żeby miliony Polek piętnowanych językiem prawicy jako morderczynie – odzyskały publiczną godność i szacunek. Milczenie oznacza lęk i zastraszenie. Milczenie oznacza cenzurę, która jest wynikiem moralnego szantażu. Dlatego mówimy głośno: „tak, miałam aborcję”. Nie zgadzamy się na obecną ustawę wymierzoną w wolność kobiet i ich podstawowe prawa. Niemożliwe do wyegzekwowania zakazy oznaczają jawną kpinę z prawa. A prawo jest permanentnie łamane. Zarówno przez lekarzy dokonujących aborcji nielegalnie, jak i przez tych, którzy w imię pseudomoralności odmawiają wykonania zabiegu w przypadku, gdy ciąża jest wynikiem przestępstwa lub gdy zagraża zdrowiu lub życiu kobiety. To nie przypadek. Niemożliwość wyegzekwowania prawa jest wpisana w obecna ustawę. Tak samo działo się i dzieje w innych krajach, w których obowiązują podobnie skonstruowane ustawy. Nigdzie na świecie nie udało się zmniejszyć realnej liczby przeprowadzanych aborcji żadnymi zakazami. Jedyne do czego prowadzą zakazy – to niesprawiedliwość społeczna, mały margines wolności dla niewielkiej grupy dobrze sytuowanych kobiet, mogących zapłacić za zabieg i cierpienia kobiet, nie mających dostępu do nielegalnych, ale profesjonalnych zabiegów – stosujących drastyczne środki, po których często pozostają okaleczone na resztę życia. Jak powiedziała Simone Veil: „kto dziś przejmuje się tymi kobietami, które znalazły się w tak rozpaczliwej sytuacji? Prawo skazuje je nie tylko na hańbę, wstyd i samotność, lecz również na bezimienność i lęk...” Przeciwstawiamy się nałożonej przez prawo hańbie i bezimienności! Przerywamy milczenie! Domagamy się prawa do legalnej aborcji. GRUPA PRO-CHOICE 2006 Kontakt: Katarzyna Bratkowska + 48 696 053 595 Temat: sport (6)-szczypiorniak w Kaliszu Rozpoczął prace Komitet Organizacyjny Turnieju Kwalifikacyjnego do Mistrzostw Europy w Piłce Ręcznej Mężczyzn do lat 20. Impreza odbędzie się w dniach 20-22 marca w hali Winiary Arena. Nie minęło jeszcze pół roku od zorganizowanego z dużym rozmachem Międzypaństwowego Turnieju „GRUNDFOS CUP”, a miłośników szczypiorniaka czeka kolejna dawka emocji. Tym razem na trzy dni zjadą do Kalisza młodzieżowe drużyny męskiej piłki ręcznej z kraju i zagranicy. W dniach 20-22 marca w hali Winiary Arena rozegrany zostanie Turniej Kwalifikacyjny do Mistrzostw Europy w Piłce Ręcznej Mężczyzn do lat 20. W tej prestiżowej imprezie wezmą udział drużyny narodowe Austrii, Polski, Portugalii i Ukrainy. Już od soboty, 15 marca polscy szczypiorniści rozpoczną zgrupowanie kadry. Program turnieju przedstawia się następująco: Czwartek,20 marca godz. 17.00 mecz POLSKA-PORTUGALIA godz. 18.30 otwarcie Turnieju godz. 19.15 mecz AUSTRIA-UKRAINA Piątek, 21 marca godz. 15.00 mecz PORTUGALIA –AUSTRIA godz. 17.00 mecz UKRAINA-POLSKA Sobota, 22 marca godz. 10.00 mecz PORTUGALIA-UKRAINA godz. 12.00 mecz POLSKA –AUSTRIA godz. 13.30 zakończenie Turnieju - wręczenie nagród Ekipy zagraniczne zakwaterowane zostaną w hotelu „Prosna” w Kaliszu. Gośćmi turnieju będą również delegaci Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej E.H.F, wydelegowani przez Federację sędziowie z Włoch, Rosji i Litwy, a także przedstawiciele Związku Piłki Ręcznej w Polsce. Komitet Organizacyjny pod przewodnictwem prezydenta Kalisza Janusza Pęcherza rozpoczął intensywne przygotowania do tej ważnej międzynarodowej imprezy. A pracy jest sporo. Należy nie tylko odpowiednio przygotować obiekt do rozgrywek, ale też zadbać o zakwaterowanie drużyn, oprawę artystyczną i promocję imprezy wśród mieszkańców. Zespół pracował będzie w składzie: 1. Janusz Pęcherz – Prezydent Miasta Kalisza- przewodniczący 2. Andrzej Kraśnicki – Prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce – wiceprzewodniczący 3. Tadeusz Krawczykowski- Wiceprezydent Miasta Kalisza- wiceprzewodniczący 4. Marek Szajna- sekretarz generalny Związku Piłki Ręcznej w Polsce 5. Ryszard Bieniecki-dyrektor Kancelarii Prezydenta Miasta Kalisza 6. Mirosław Przybyła – dyrektor Ośrodka Sportu, Rehabilitacji i Rekreacji w Kaliszu 7. Ewelina Kustosz- z-ca dyrektora Ośrodka Sportu, Rehabilitacji i Rekreacji w Kaliszu 8. Iwona Duda- kierownik Biura Promocji i Współpracy Międzynarodowej UM w Kancelarii Prezydenta Miasta 9. Karina Zachara – kierownik Biura Informacji w Kancelarii Prezydenta Miasta 10. Mariusz Witczak- naczelnik Wydziału Edukacji UM 11. Mieczysław Marciniak- z-ca naczelnika Wydziału Kultury i Sztuki, Sportu i Turystyki UM 12. Małgorzata Jackowska- dyrektor Gimnazjum nr 9 13. Beata Prus- dyrektor Zespołu Szkół nr 7 14. Witold Rojek- trener MKS „Calisia” 15. Hilary Paszkowski- kierownik sekcji piłki ręcznej MKS „Calisia” Konkurs ofert na organizację marcowego turnieju Związek Piłki Ręcznej w Polsce ogłosił w grudniu ubiegłego roku. Chęć zorganizowania u siebie tej prestiżowej imprezy oprócz Kalisza zgłosiły też Elbląg, Dzierżoniów, Mielec oraz Łąck. Związek wybrał ofertę Kalisza mając na uwadze m.in. doskonałą organizację kaliskiej edycji III Międzypaństwowego Turnieju Piłki Ręcznej „GRUNDFOS CUP”, w październiku ubiegłego roku. Zarówno zawodnicy i trenerzy przebywający wówczas na kilkudniowym zgrupowaniu w Kaliszu, jak też działacze Związku Piłki Ręcznej ocenili, że standard i wyposażenie hali widowiskowo-sportowej Winiary Arena, a także doskonałe warunku zakwaterowania w hotelu „ARENA OSRiR”, sprawiają że jest to najlepszy w kraju ośrodek szkoleniowy dla tej dyscypliny sportu. Warto podkreślić, że turniej będzie pierwszym międzynarodowym akcentem ogólnopolskich obchodów jubileuszu 90.lecia powstania szczypiorniaka, które organizowane będą w tym roku w Kaliszu we współpracy ze Związkiem Piłki Ręcznej. Wszystkich miłośników szczypiorniaka i żądnych sportowych emocji kibiców zachęcamy do licznego udziału w tej ciekawie zapowiadającej się imprezie. Jesteśmy przekonani, że kaliszanie, którzy tak wspaniale dopingowali uczestników październikowego turnieju „GRUNDFOS CUP” i tym razem nie zawiodą, a hala Winiary Arena wypełni się po brzegi. Organizatorzy zapowiadają niespodzianki dla publiczności. Źródło:www.kalisz.pl Temat: _____________Wielki Polak i .... CUDA_____________ _____________Wielki Polak i .... CUDA_____________ ___________Nie to nie Tusk______________moi młodzi powojenni .............cuda, my starzy, znaliśmy już przed wojną...bez SMSów S. Ossowieckiego "Świat mego ducha i wizje przyszłości". Próbka: Doświadczenie 69. W części eksperymentalnego działu mojej książki muszę jeszcze wspomnieć o doświadczeniach niezmiernie ciekawych i doniosłych, a bardzo niebezpiecznych dla zdrowia i życia. Jest to mianowicie ukazywanie się w astralu, przy nietraceniu kontaktu z ciałem fizycznym. Takich eksperymentów w Polsce dokonałem siedem, z których dwa przytoczę. Pierwszy zrobiłem w obecności prof. Geley, który namówił mnie do tego rodzaju doświadczeń. Dla zrobienia tego eksperymentu wybrałem p. Jerzową Leszczyńską, artystkę Teatru Polskiego, obecnie panią Jackowską. Zaprosiłem się do p. Leszczyńskiej na wieczór i przez cały czas wpatrywałem się w szczegóły mieszkania, wchłaniając, o ile tylko mogłem, otaczającą mnie atmosferę. Zaznaczyć muszę, że nie uprzedzałem wcale p. L., że zamierzam zrobić z nią doświadczenie. Między godz. 10 a 11 w. powróciłem do domu, gdzie mnie już czekał prof. Geley i pani W. Na stole zauważyłem przygotowaną szpryckę z kamforą, co muszę przyznać, nie zrobiło na mnie przyjemnego wrażenia. Mieszkałem wtedy przy ul. Trębackiej 11, pani Leszczyńska przy ul. Smolnej 34. Usiadłem wygodnie w głębokim fotelu i zacząłem sugestionować swoją świadomość, trzymając przed oczami kryształową kulę. W tej chwili z całej mocy starałem się odtworzyć wnętrze mieszkania p. L. oraz jego właścicielkę. Zrobiłem to z takim wysiłkiem, że zupełnie straciłem świadomość swego „ja" i w tej samej chwili już byłem w pokoju p. L. Pani L. zaczęła krzyczeć: ,,0ssowiecki! Ossowiecki! Ossowiecki!” Krzyknęła, o ile pamiętam, trzy razy, zerwała się ze snu, oprzytomniała i zapaliła elektryczność. Trwało to kilka dobrych chwil. Cała moja postać jak gdyby płynęła w powietrzu, nie czułem rąk ani nóg. Ani słowa nie mogłem przemówić, a strach śmierci mnie ogarnął na myśl, jak ja powrócę i czy w ogóle powrócę. Zupełnie wyraźnie, wyraźniej niżby to było w rzeczywistości, widziałem p. L. i cały jej pokój. Po chwili z wolna zacząłem się budzić. Geley miał już szprycę z kamforą w ręce, gdyż serce moje przestawało bić. Ocknąłem się nareszcie i zacząłem mu opowiadać wszystko, co widziałem i od czuwałem. Zatelefonowaliśmy nazajutrz z rana do pani L. Pan Geley zaprosił ją i mnie na godz. 12 do restauracji. Pani L. była pod wielkim wrażeniem nieoczekiwanego zjawiska. Opowiedziała w szczegółach wszystko, jak było, a co zgadzało się najzupełniej z moją relacją, Jaką zdałem prof. Geley bezpośrednio po eksperymencie. Pojechaliśmy zaraz do mieszkania pani L., gdzie wskazałem najdokładniej, przez jaką ścianę tu wchodziłem, gdzie stałem, co również odpowiadało rzeczywistości. Doświadczenie to przypłaciłem dwutygodniową chorobą, bo wskutek wyjścia w astralu straciłem dużo fosforu, bolały mnie kości i głowa, cierpiałem również na serce. Doświadczenie 70. Drugie doświadczenie z dematerializowaniem się zrobiłem z państwem Byszewskimi. Tego faktu już sam nie będę opisywał, jeno przytaczam protokół sporządzony przez inż. Stanisława Byszewskiego: „W zimie 1921 r. miałem okazję do częstszego spotykania się w towarzystwie z inż. Stefanem Ossowieckim, którego zresztą znałem od dzieciństwa. Na jednej z zabaw publicznych spędziliśmy z panem Ossowiecki więcej czasu, a żona moja miała sposobność rozmawiania z nim dłużej na temat jasnowidztwa, które ją interesowało. Po powrocie do domu zostałem wśród nocy przebudzony nagłym krzykiem żony, która mi oświadczyła, że przed chwilą obudziła się, czując najwyraźniej czyjąś obecność w pokoju i że widziała p. Ossowieckiego. Nie bylibyśmy zwrócili uwagi na to senne przywidzenie, gdyby nie fakt, że nazajutrz p. Ossowiecki, spotkawszy się z nami w Hotelu Europejskim, oświadczył: «a ja u Was w nocy dziś byłem». Przy tym opisał szczegółowo całe nasze mieszkanie, pokój sypialny, meble, rodzaj lampy oraz inne drobiazgi, a podkreślić muszę, że nigdy u nas dotychczas nie był. Autentyczność tego niepojętego dla nas wydarzenia stwierdzam moim podpisem. (— Stanisław By szewski inżynier technolog" Dn. 22 X 32 r. Temat: Kraków miastem "snobistycznym"? 2 Życie krakowian przenosi się na Kazimierz, do dawnej dzielnicy żydowskiej. Tu można nie tylko zjeść i wypić, ale i kupić zdezelowaną szafeczkę, wygrzebać ciuch w stylu vintage, zjeść tani i dobry obiad, zobaczyć spektakl teatralny w eksperymentalnej Łaźni, no i napić się piwa w najmodniejszych pubach. Szczytem wyrafinowania, a przy okazji ucztą kulinarną, jest schaboszczak gigant lub żeberka z kapustą U Endziora, które to miejsce bynajmniej nie jest restauracją, lecz ... dziurą w starym handlowym okrąglaku, na placu Nowym, zwanym też placem żydowskim. Porcjena tekturowych talerzykach je się na stojąco lub wspierając się o jeden z drewnianych straganów. Po północy trochę znużeni jedziemy na plac Grzegórzecki na najlepsze w mieście kiełbaski z musztardą lub keczupem wydawane co noc poza niedzielami. Jeden kiwający się stolik, rożen opalany drewnem z drzew owocowych i pan Marek w białym kitlu. Żywią się tu dziennikarze, artyści, profesorowie, bywalcy nocnych klubów i turyści, którzy robią sobie zdjęcia ze sprzedawcą. Zimą lepiej jeść w rękawiczkach. Najlepiej w nicianych, podniszczonych, kupionych w sklepie ze starociami Uty Kalinowskiej, przy ulicy Gołębiej. Znajdziemy tu niezwykłe kapelusze, stare świeczniki, a niekiedy spotkamy rudowłosą ekspresyjną właścicielkę i Korę Jackowską, jej przyjaciółkę, która będąc w Krakowie, zawsze wpada tu na kawę. Zapobiegliwi wstają skoro świt i ruszają na łowy pod halę targową na Grzegórzkach (tam gdzie kiełbaski). W niedzielę rozkłada się tutaj targowisko różności: meble, lampy salaterki, półmiski i – obowiązkowo – srebrne cukiernice i sztućce (herby już niemodne). W Krakowie modna jest wyłącznie oryginalna arystokracja, np. krakowscy Lubomirscy. Tytuł nabyty u cesarza Franciszka Józefa raczej się nie liczy. Po stylowe krzesło, komodę, fotel czy figurę anioła chadza się jednak na Kazimierz, gdzie kilka galerii wygląda jak magazyny zniszczonych mebli. A jeśli ktoś chce się zaopatrzyć w oryginalny ciuch wyrusza ponownie na plac Nowy. Wyłowiłam tu długą wiśniową sukienkę z aksamitu i w dodatku w czarne róże... Kanjping krakowski kończy się w Alchemii, przy ulicy Estery na Kazimierzu, wciąż najmodniejszy pub w mieście. To pozbawiona elektryczności mroczna nora, gdzie przy świecach pije piwo ten, komu uda się znaleźć wolny stolik. Nie polecam jej zwolennikom tzw. schludnej estetyki. Chwiejące się stoliki, na ścianach grafiki i obrazy stałych bywalców (niekoniecznie profesjonalistów), tańczące za barem barmanki, lejące się hektolitrami piwo, ściana ze spalonych desek... Dla jednych koszmar dla innych magia. Wielbicielki Marcina Świetlickiego wiedzą, że tu go można spotkać. A propos Świetlickiego. Pewnego dnia pewien warszawski krytyk, błądząc po naszym mieście i natrafiając ciągle na Marcina Świetlickiego lub Jerzego Pilcha (przed przeprowadzką do stolicy), spytał: „No dobra, powiedzcie szczerze, KIEDY WY PRACUJECIE?” No cóż, w Krakowie nogi mogą swobodnie i przez cała dobę przesuwać się po dowolnym szlaku kajpowania, u nas bowiem pracuje się głową. Katarzyna T. Nowak Temat: Czesław Niemen nie żyje Czesław Niemen nie żyje Czesław Niemen nie żyje 17.01.2004 23:24 Czesław Niemen nie żyje / Po długiej i ciężkiej chorobie wczoraj późnym wieczorem w Warszawie zmarł Czesław Niemen, legendarny polski wokalista i kompozytor. Miał 65 lat. Muzyk od dłuższego czasu chorował. W ubiegłym tygodniu miał poddać się kolejnej operacji, ale stan jego zdrowia uniemożliwił to. Informację o śmierci Niemena przekazała podczas VII Charytatywnego Balu Dziennikarzy Kora Jackowska. - Wiemy wszyscy, że był chory. Niech ta piosenka będzie swoistym requiem dla niego - powiedziała w Auli Politechniki Warszawskiej Kora. Maanam zagrał utwór "Planety". Po zejściu Maanamu ze sceny prowadzący bal Hirek Wrona zagrał dwie piosenki Niemena - "Wspomnienie" oraz "Dziwny jest ten świat". Wśród gości balu zapanowała cisza, nikt nie tańczył. Czesław Niemen (właściwe nazwisko Wydrzycki) urodził się 16 lutego 1939 roku w Wasiliszkach Starych koło Nowogródka na terenie obecnej Białorusi. Mając 19 lat przeniósł się wraz z rodziną do Polski. Śpiewać zaczął na początku lat 60. Do 1967 roku był członkiem Niebiesko-Czarnych, później kierował własnymi zespołami: Akwarele, Niemen-Enigmatic oraz Grupa Niemen. W 1967 roku wykonał na festiwalu w Opolu słynną piosenkę "Dziwny jest ten świat", która natychmiast stała się sensacją. Przez następne lata niemal wszystkie jego dokonania budziły kontrowersje. W prasie, obok peanów, pojawiały się szkalujące artykuły. W tym czasie przez jego zespół przewinęła się śmietanka polskich rockerów i jazzmanów, z muzykami SBB i Zbigniewem Namysłowskim na czele. Wielokrotnie bezpardonowo atakowany przez media, odsunął się w końcu i znikł z oficjalnej sceny. Okładka ostatniego albumu Niemena / INTERIA.PL W 2001 roku, po 12-letniej przerwie, powrócił albumem "Spodchmurykapelusza". Dwa lata później otrzymał Złotego Fryderyka za całokształt dokonań, ale nie odebrał go osobiście. Od lat działał w kameralny sposób (muzyka filmowa, teatralna, pojedyncze występy), tworzył przy użyciu najnowocześniejszych systemów komputerowych i nie korzystał z pomocy innych muzyków. Oprócz muzyki Niemen tworzył też prace plastyczne. Rysował od dziecka, później szczególnie zainteresowała go grafika komputerowa. Czesław Niemen był wielokrotnie wyróżniany. W 1974 roku został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. Dostał też nagrodę I stopnia Prezesa Rady Ministrów za twórcze osiągnięcia w dziedzinie kompozycji i interpretacji. Od 1964 do 1980 roku, był uznawany za najpopularniejszego i najlepszego wokalistę w kraju w ankietach pism muzycznych "Jazz" i "Non Stop". W 1999 roku został wybrany wykonawcą wszechczasów w plebiscycie "Polityki". Radiowa Trójka uhonorowała go "Supermateuszem", nagrodą imienia Mateusza Święcickiego za zasługi dla kultury. - Wiedzieliśmy o chorobie Czesława, mimo wszystko to spadło w sposób miażdżący zupełnie. To nadzwyczajny artysta, nadzwyczajny, który się nigdy, przenigdy nie ugiął, nie poszedł na żaden - najdrobniejszy nawet - artystyczny kompromis. Mimo bardzo licznych, wiecznych prób przerabiania go, zmieniania go, wytrzymał różne cięgi w tym kraju. Był wspaniałym, przemiłym człowiekiem, pełnym wewnętrznego wielkiego ciepła i wielkiego spokoju - wspomina Czesława Niemena Ewa Bem. Dodaje, że dziesiątki wokalistów próbowało śpiewać jego piosenki, ale nikomu nie udało się doścignąć oryginału i zapewne nikomu się to nigdy nie uda. - To tak nieoczekiwana, wielka strata dla mnie; myślę, że dla nas wszystkich. Strata zarówno wielkiego artysty i pięknego człowieka. Naprawdę trudno złożyć jakiekolwiek sensowne słowa - mówi Hanna Banaszak. - Zmarł człowiek, który rozpoczął w Polsce historię muzyki rockowej. (...) Do momentu "Dziwny jest ten świat" królowały jakieś potworne piosenki - mówi Romuald Lipko. Lider Budki Suflera wspomina, że Czesław Niemen bardzo pomógł zespołowi w realizacji pierwszej płyty. Chcieli mu się odwdzięczyć, zapraszając go do udziału w nagraniu płyty na 30-lecie zespołu - niestety, Czesław Niemen na niej już nie wystąpi.(INTERIA.PL/RMF/PAP) Temat: Smutny wątek... Smutny wątek... >>"Zmarł Czesław Niemen. Przed chwilą otrzymaliśmy taką wiadomość" - powiedziała w sobotę późnym wieczorem Kora Jackowska na VII Charytatywnym Balu Dziennikarzy. 65-letni Niemen cierpiał na chorobę nowotworową. Kora i zespół Maanam wystąpili na balu w Auli Politechniki Warszawskiej. Po zakończonym koncercie publiczność prosiła o bisy. Zespół pojawił się na scenie, a Kora poinformowała o śmierci Niemena. "Wiemy wszyscy, że był chory. Niech ta piosenka będzie swoistym requiem dla niego" - powiedziała Kora. Zespół zagrał utwór "Planety". Po zejściu Maanamu ze sceny prowadzący bal Hirek Wrona zagrał dwie piosenki Niemena - "Wspomnienie" oraz "Dziwny jest ten świat". Wśród gości balu zapanowała cisza, nikt nie tańczył. Czesław Niemen urodził się 16 lutego 1939 roku w Wasiliszkach Starych koło Nowogródka jako Czesław Wydrzycki. Komponował muzykę rockową i jazzową. Był prekursorem big-beatu. Tworzył także muzykę teatralną i filmową, między innymi do filmu "Wesele" Andrzeja Wajdy. W swoich utworach wykorzystywał teksty Cypriana Kamila Norwida, Adama Asnyka i Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Do 1967 roku był członkiem Niebiesko-Czarnych, później kierował własnymi zespołami: Akwarele, Niemen-Enigmatic oraz Grupa Niemen. Występował również jako solista. Jego największe przeboje to: "Dziwny jest ten świat", "Czy mnie jeszcze pamiętasz", "Pod papugami" i "Sen o Warszawie". Przełomowym momentem w karierze Niemena był występ z Akwarelami na V festiwalu w Opolu. Za piosenkę "Dziwny jest ten świat" został uhonorowany nagrodą specjalną Przewodniczącego Komitetu do spraw Radia i Telewizji. W ostatnich latach artysta skoncentrował się na pracy we własnym studiu muzycznym. W swoich kompozycjach chętnie wykorzystywał instrumenty elektroniczne i syntezatory. Na muzykę młodego pokolenia Niemen patrzył z rezerwą. "Dzisiaj wydaje się, że nie trzeba mieć żadnego pojęcia o śpiewaniu, żeby śpiewać. Rynek zachłysnął się czymś, co jest jedną, wielką balangą. Zapanowała pląsomania, w takt fokstrota na cztery. I każda próba odejścia, szczególnie w tekstach, od tematu damsko-męskiego jest nie do przeskoczenia, ponieważ media odmawiają publikacji" - mówił artysta podczas jednego z wywiadów. Oprócz muzyki Niemen tworzył też prace plastyczne. Rysował od dziecka, później szczególnie zainteresowała go grafika komputerowa. W 2001 roku przeznaczył część swoich prac na licytację. Dochód z aukcji został przeznaczony dla Polskiej Akcji Humanitarnej na kupno sprzętu edukacyjnego dla szkół na Litwie. Czesław Niemen był wielokrotnie wyróżniany. W 1974 roku został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. Dostał też nagrodę I stopnia Prezesa Rady Ministrów za twórcze osiągnięcia w dziedzinie kompozycji i interpretacji. Od 1964 do 1980 roku, był uznawany za najpopularniejszego i najlepszego wokalistę w kraju w ankietach pism muzycznych "Jazz" i "Non Stop". W 1999 roku został wybrany wykonawcą wszechczasów w plebiscycie "Polityki". Radiowa Trójka uhonorowała go "Supermateuszem", nagrodą imienia Mateusza Święcickiego za zasługi dla kultury.<< Temat: 24 lata i Polski juz prawie niema. a tam gadasz... dobrze było A moi rodzice dostali mieszkanie z wielkiej płyty. O co tam - jak wpłacili pieniądze w 1973 to dostali mieszkanie w 1989, po 16 latach czekania i przez 5 lat mieszkania w norze bez ubikacji [była na dworzu] i bez łazienki [trzeba było grzac na gazie wode do wanny] Aha! Matka jak się zapisała na telefon z w 1984, to "dostała" go w 1991. Instalacja kosztowała raptem 400 zł, co było jakąś srednią krajową pensją. W 2002 były promocje i podłączenie telefonu kosztowało... 50zł hehe Ja od chodzenia w polskich superjakiosci butach mam krzywe paluchy. Butów sportowych jako takich nie było więc nie było w czym biegać. Nie wiem jak jest teraz ze sportem, podobno za komuny było cudownie. Nie wiem, wiem ze kupienie biletu na basen musiałem załatwic w sąsiednim zakładzie pracy na lewo, bo inaczej tak z ulicy wejść się nie dało. Jesli był dostepny to dla "sportowców", siłowni nie było a to co było było dla zapaśników, boiska były dostepne wyłącznie jak się należało do klubu. Nie mogłeś tak wejsć z ulicy. Piłek nie można było dostać, dresów też nie [Ci na ulicach byli i było ich więcej ale byli inaczej ubrani] o porządnych butach sportowych nie mówiąc, a te co były zdzierały skórę do krwi. Słówko o Mój dziadek umarł na serce w 1984, bo w szpitalu... wyłączyli prąd na chwilkę tzn na 4 godziny, agregator padł bo nie było dewizowych części zamiennych, więc nie można było włączyć respiratora kiedy dziadek miał zawał. W 1972 mój ojciec złamał rękę i bark. Ponieważ chirurgia nie stała na najwyższym poziomie to jakos go pozszywali i poskładali. Ale lekarz stwierdził, że coś ta ręka się zrasta nie tak jak powinna więc postanowił... wysłać mojego ojca na rentę [ojciec miał wtedy 25 lat] a reke najlepiej amputować. To co mówię nie jest dowcip. Ojciec-kretyn poszedłby pod nóż gdyby nie zawitał do szpitala przypadkiem jakis lekarz [jeszcze przedwojenny], ktory jak usłyszał diagnozę to o mało co nie zemdlał. Połamał ojca, poskładał i wysłał do ciężkiej pracy fizycznej aby się ruszał. Nie wiem, czy ludzie pamiętają albo może zapomnieli wszechogarniające chamstwo. My sie teraz śmiejemy z "Misia" i z tekstów "jem przecież" albo "cham się uprze i daj mu" itp. ale takie wtedy były czasy. Jak było ze studiami - nie mam bladego pojęcia, bo ode mnie z rodziny nikt nie studiował. takie czasy i tacy ludzie, ze poza matką - wszyscy cenili prace fizyczna a nie "przybijanie pieczątek na poczcie". O ile pamiętam, to wolna sobota było to coś co zostało wywalczone w roku 1970 czy 1980 po strajkach. Mój wujek był górnikiem. Takim od węgla kamiennego. A ponieważ węgiel był towarem nie dośc ze strategicznym, to jeszcze przynosił cenne kapitalistyczne dewizy więc zachęcano do pracy górników w soboty i niedzielę tworząc tzw książeczke "G" na którą odkładało się pieniądze zapracowane w tym czasie a za które można było kupić bezcenne niedostepne dla zwykłych śmierterników dobra jak pralke, lodówkę, telewizor kolorowy Polkolor Piaczeczno albo Unimor, kafelki, wykładziny podłogowe, dywany czy nawet Polonezy i Fiaty 126p haha Np. aby kupić pralkę automatyczną z Polaru mój wujek musiał pracowac w soboty i niedziele przez... niecały rok czasu. Aby kupić telewizor - ponad rok. Jak były oczywiscie bo nie były sobie ot tak po prostu dostepne. Były też kredyty MM czyli dla Młodych Małżeństw, że młode małżeństwa mogły nabyć np meble z płyty pilśniowej albo pralke albo dywan hehe Pomijam kartki na wszystko, bo to szczegół. Chyba każdy pamieta ze kartki na mięso zniesiono w.. 1989 roku podwyższając przy okazji ceny o 100-150% przez sp. premiera Rakowskiego. Może nie każdy to wie ale np nagranie płyty długograjacej to było tak, że zespół nagrywał cos tam coś tam [jak miał dostep do studia, bo nie każdy miał] i ustawiał się kolejce po deficytowy winyl i czekał czasem rok, czasem 3 lata na "przydział". Chyba Kora Jackowska o tym kiedyś wspominała. Oczywiście wszystkie wspomniane deficytowe dobra były dostępne za dolary albo marki albo funty w Pewexie albo na bazarach czy giełdach po cenie 3-4 razy wyższej od tej w sklepach ktorych to dóbr i tak w nich nie było. A jak było np. mięso albo kawa hahaha po którą się stało godzinami to nie była do kupienia inaczje jak między 6-8 a 12-14. Wtedy wszyscy stali w kolejkach zamiast pracować. Jak ktoś wychodził po 17 to mogł zobaczyc puste haki w mięsnym duren, jakby nie wiedział, ze mięso "rzucają" rano. Ale w ogóle tak źle jak jest teraz to jeszcze nigdy nie było.... no nie? Temat: Czy Bronislaw Wildstein .... coś w tym jest forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=25695&w=23467625&v=2&s=0 III. Cechy antropologiczne Z powodu mieszania się Żydów z nie-Żydami, cechy antropologicznie często ulęgają zatarciu, nie można wiec ich uważać za kryterium absolutne i zawsze nieomylne. 1. Wysklepiona górna powierzchnia czaszki (Urban, Oleksy, Borowski, Dziewulski, Nowak-Jezioranski). 2. Jeśli poprowadzić prosta pozioma na wysokości czubka nosa, to u Polaków przecina ona mniej więcej otwór ucha. U Żydów cale ucho znajduje się powyżej tej linii. 3. U Żydów boczne luki czołowe maja większy promień krzywizny, niż u Słowian. 4. Żydzi mają płytsze oczodoły, a brwi nieco wyżej nad oczyma i w kształcie luku. 5. Nos Żyda jest na ogół dłuższy, ma ostrzejszy szpic z profilu, zaś widziany z przodu jest bardziej rozłożysty. Żydówki mają bardzo wąska przegrodę nosowa miedzy oczami. 6. Odcinek miedzy nosem a górną wargą jest znacznie dłuższy, niż u Słowian. 7. Ucho u Żydów w dolnej części nie posiada opuszki, jest jakby po linii prostej wrośnięte w głowę. U góry jest bardziej spiczaste, niż u Słowian. Często uszy u Żydów są jakby zdegenerowane, nieproporcjonalni wielkie i odstające (Urban, Mazowiecki) albo odwrotnie, malutkie i pokręcone. 8. Typowy Żyd idąc po linii prostej kołysze się na boki niczym kaczka (Kwaśniewski, Oleksy). 9. U starszych Żydów ich cechy antropologiczne staja się bardziej wyraziste. Np. satyryk Drozda. IV. Sposób wysławiania się. 1. Żydzi posiadają dar łatwego wysławiania się, co pozwala im "zagadać" niemal każdego Polaka. 2. Żydzi, mówiąc o sprawach najważniejszych i bliskich sercu każdego Polaka, nie angażują się emocjonalnie, nie przeżywają tego tak, jak my. Mówią monotonnie, wolno i bez emocji - ot, tak sobie, jak o każdej innej sprawie. Polskie sprawy ich nie obchodzą, nie dotyczą. 3. Wielu Żydów ma problem z właściwą wymowa "r" (np. Hanna Gronkiewicz, Jan Maria Rokita, Donald Tusk, Janusz Zemke). 4. Często zdarza się im wtrącić do rozmowy jakieś typowo żydowskie zwroty, zwłaszcza zaś "tfu", naśladujące odgłos splunięcia. 5. Często w rozmowach dają wyraz swej "uczoności", co przeradza się łatwo w poczucie wyższości i arogancje. 6. Są prawdziwymi mistrzami odwracania kota ogonem oraz zmieniania znaczeń słów.. V. Prezencja 1. Żydzi lubują się w noszeniu brody, choć młodsze pokolenie wydaje się preferować tzw. "brodo-zarost". 2. Wśród mężczyzn widoczna jest niedbałość o wygląd zewnętrzny, do którego nie przywiązują oni takiej wagi, jak my. 3. Żydzi odznaczają się wielka pewnością siebie, czasami przeradza się ona w butę (np. Ryszard Kalisz, Leszek Balcerowicz). 4. Z reguły brak im ogłady, delikatności i taktu. 5. Żydówkom brak jest delikatności, skromności i poczucia wstydu. Są bezpardonowo wścibskie i bezwstydne (np. Monika Olejnik, Kora Jackowska, Monika Lewinsky). 6. Maja charakterystyczne dla siebie tiki i często ruszają ramionami. www.afery.prx.pl/judaizm.html Temat: Przebudowa Targu Siennego źle oceniona przez Mi... Obserwuje posty nadeslane na temat zabudowy Targu Sienneg i zauwazam, ze obie strony dyskusji sa pelne wzajemnej agresji i nie poruszaja istoty problemu czyli jakosci architektury i urbanistyki w Gdansku. Chcialby zeby uczestnicy forum zaczeli dyskutowac o istocie sprawy. 1. Liczy sie konstekst historyczny miejsca zabudowy. Jestem dumny ze przyczynilem sie kilka lat temy do zablokowania inwestycji Carefour obok parku i katedry w Oliwie. Za kazdym razem jak patrzne na to co powstalo na Morenie, utwierdzam sie w tym ze byl to krok sluszny. Stara czesc Gdanska ma unikalna wartosc historyczna, architektoniczna i urbanistyczna. Dostrzegli to juz Niemcy przebudowujac nowozytne umocnienia w tym rejonie pod koniec XIX wieku i celowo zostawily Targ Sienny niezabudowany by nadac perspektywe osi widokowej na Glowne Miasto. Z tego powodu Targ Sienny nie moze byc zabudowany. Nie znaczy to ze, jestem przeciwny inwestycji. Pod Tagiem mozna przeciez zbudowac parking podziemny i powierzchnie zaaranzowac na park opieracjacy sie o Kanal Raduni. Rozwiazalo by to rowniez problem miejsc parkingowych dla planowanych biur. Latwe, prawda tylko trzeba chcie pomyslec. Poza tym walory architektoniczne i kulturowe. Nie trzeba tego Holendrom, jak i innym eruopejskim nacjom tlumaczyc. Kazdy, kto chcialby zbudowac drapacz chmur o 100 m od rynku w Atwerpii, Gandawie, Brugii, Bremie, Lubece, Hamburgu czy Hadze zostalby uznany za nieokrzesanego barbarzynce. Propopnuje Panu Adamowiczowi, jego urzednikom i fanom zeby na forum publicznym oglosili swe rewolucyjne poglady na temat architektury, urbanistyki i hostorii w odniesieniu do tych miast. Jestem ciekaw reakcji opini publicznej w Holandii, Belgii czy Niemczech. 2. Jakosc architektury. Przez ostanie 15 lat zbudowano w Gdansku: kilka blaszanych, tandetnych hipermarketow, ktore rozpadaja sie pod ciezarem sniegu i kilka tzw "galeri handlowych" o urodzie przeciwatomowego bunkra. W niektorych tych dzielach sufity spadaly na glowy klientow w tydzien po otwarciu obiektu. Jedyny pozytywnym wyjatkiem w tym badziewiu jest Centrum Manhattan. Poza tym nie zbudowano w Gdansku nic ciekawego, a jedyna budowla publiczna, ktora cos ciekawego proponuje pod wzgeldem jakosci architektury to adaptacja elektrowni na Olowiance na filharmonie. Jesli Pan Adamowicz, jego urzednicy i zwolennicy chca sie czegos dowiedziec jak sie buduje z zachowaniem wartosci i kontekstu miejsca, niech pojada do Hamburga i zobacza projekt i wykonanie odbudowy tamtejszej Wyspy Spichrzow. Nie ma tam odbudowy makiet instniejacych kiedys budowli, ale jest dobra wspolczesna architektura z zachowananiem skali, funkcji i historycznych podzialow dzialek itd. Gdansk jest miastem Hansy i jestesmy odpowiedzialni za zachowanie tego dziedzictwa, rowniez w sferze architektury i urbanistyki, tak jak ma to miejsce w wyzej wymienionych miastach. Ja osobiscie nie chce zyc posrod chaotycznie ustwawionych blaszanych barakow - patrz Lidl na miejscu fragmentow koszar we Wrzeszczu. Mieszkalem 2 lata w USA w takim otoczeniu i moge powiedziec ze to koszmar. 3. Urbanistyka. No coz, jest to temat na wiele stron. 4. Protestujace osoby. P. Jackowska jest znana osoba od protestow i bynajmniej jej nie popieram. Dr Piwek jest uznanym autorytetem w dzidzinie historii architektury w Gdansku i jego kompentencje moze podwazac tylko nieuk. W tym konkretnym przypadku obie osoby maja alkowita racje. I co najwazniejsze nie protestuja przeciwko inwestycji w calosci a jedynie przeciwko budowie wiezowca, zubodwie Targu i zakrycia Kanalu Raduni. Przypisywanie im blokowania calosci inwestycji jest zwyklym klamstwem. W tym konkretnym przypadku maja racje. Temat: O Zydach:-))) O Zydach:-))) III. Cechy antropologiczne Z powodu mieszania się Żydów z nie-Żydami, cechy antropologicznie często ulęgają zatarciu, nie można wiec ich uważać za kryterium absolutne i zawsze nieomylne. 1. Wysklepiona górna powierzchnia czaszki (Urban, Oleksy, Borowski, Dziewulski, Nowak-Jezioranski). 2. Jeśli poprowadzić prosta pozioma na wysokości czubka nosa, to u Polaków przecina ona mniej więcej otwór ucha. U Żydów cale ucho znajduje się powyżej tej linii. 3. U Żydów boczne luki czołowe maja większy promień krzywizny, niż u Słowian. 4. Żydzi mają płytsze oczodoły, a brwi nieco wyżej nad oczyma i w kształcie luku. 5. Nos Żyda jest na ogół dłuższy, ma ostrzejszy szpic z profilu, zaś widziany z przodu jest bardziej rozłożysty. Żydówki mają bardzo wąska przegrodę nosowa miedzy oczami. 6. Odcinek miedzy nosem a górną wargą jest znacznie dłuższy, niż u Słowian. 7. Ucho u Żydów w dolnej części nie posiada opuszki, jest jakby po linii prostej wrośnięte w głowę. U góry jest bardziej spiczaste, niż u Słowian. Często uszy u Żydów są jakby zdegenerowane, nieproporcjonalni wielkie i odstające (Urban, Mazowiecki) albo odwrotnie, malutkie i pokręcone. 8. Typowy Żyd idąc po linii prostej kołysze się na boki niczym kaczka (Kwaśniewski, Oleksy). 9. U starszych Żydów ich cechy antropologiczne staja się bardziej wyraziste. Np. satyryk Drozda. IV. Sposób wysławiania się. 1. Żydzi posiadają dar łatwego wysławiania się, co pozwala im "zagadać" niemal każdego Polaka. 2. Żydzi, mówiąc o sprawach najważniejszych i bliskich sercu każdego Polaka, nie angażują się emocjonalnie, nie przeżywają tego tak, jak my. Mówią monotonnie, wolno i bez emocji - ot, tak sobie, jak o każdej innej sprawie. Polskie sprawy ich nie obchodzą, nie dotyczą. 3. Wielu Żydów ma problem z właściwą wymowa "r" (np. Hanna Gronkiewicz, Jan Maria Rokita, Donald Tusk, Janusz Zemke). 4. Często zdarza się im wtrącić do rozmowy jakieś typowo żydowskie zwroty, zwłaszcza zaś "tfu", naśladujące odgłos splunięcia. 5. Często w rozmowach dają wyraz swej "uczoności", co przeradza się łatwo w poczucie wyższości i arogancje. 6. Są prawdziwymi mistrzami odwracania kota ogonem oraz zmieniania znaczeń słów.. V. Prezencja 1. Żydzi lubują się w noszeniu brody, choć młodsze pokolenie wydaje się preferować tzw. "brodo-zarost". 2. Wśród mężczyzn widoczna jest niedbałość o wygląd zewnętrzny, do którego nie przywiązują oni takiej wagi, jak my. 3. Żydzi odznaczają się wielka pewnością siebie, czasami przeradza się ona w butę (np. Ryszard Kalisz, Leszek Balcerowicz). 4. Z reguły brak im ogłady, delikatności i taktu. 5. Żydówkom brak jest delikatności, skromności i poczucia wstydu. Są bezpardonowo wścibskie i bezwstydne (np. Monika Olejnik, Kora Jackowska, Monika Lewinsky). 6. Maja charakterystyczne dla siebie tiki i często ruszają ramionami. www.afery.prx.pl/judaizm.html Strona 2 z 2 • Wyszukano 174 rezultatów • 1, 2 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||