Strona Główna
Jackowskiego 18 Poznań
Jackowo pl
Jackowski Człuchów
Jabłonna Działki budowlane
Jacek Giza
Jacek Szlak
Jacht MAK 666
jadalnie Kalwaria
Jacek Merkel
Jacht Olecko
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exopolandff.htw.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jackowska E





    Temat: Zapiski z podrozy do Bulbonii
    szmaciasz1 napisał:

    > Widzisz, to troszke tak jakbym rozmwail o muzyce ze slupem elektrycznym.
    > Dlaczego? Bo slup wie o muzyce dokladnie tyle, co Ty o modzie....
    > Dla Ciebie kazdy sklep z rzeczami uzywanymi to sklep ze szmatami na wage- bo to
    >
    > tylko znasz i to rozumiesz. Tam , w sklepach Solvation Army, kupujesz ubrania
    > dla siebie i swej rodziny, tak tu jak i w Polsce. Dla Ciebie obca jest idea
    > vintage clothes i sklepow z takowymi, ktorych pelno jest np. na Greenwich
    > Villge lub jeszcze wiecej, na East Village. Ceny tam za uzywany ciuch
    > czestokroc przekraczaja cene markowego, nowego ciucha. Czesto mozna tez kupic
    > tam cos tanio, ale za to absolutnie unikalnego. ...ale , ale, po co ja sie
    > wysilam?

    Nie wiem wlasnie dlaczego. Usilujesz zrobic dobra mine do hooyowej gry i to ci
    sie nie uda. Wszyscy doskonale wiemy jaka jest roznica pomiedzy kupowaniem
    ciuchow z lat 50 na Greenwich Village, a kupowaniem ciuchow w polskich
    lumpeksach. Otoz roznica w motywacji, dla ktorej sie kupuje w jednych lub
    drugich jest dokladnie taka sama jak roznica w cenach pomiedzy tymi sklepami.

    Powiedz mi dlaczego tak sie rzucasz jak wesz na grzebieniu i bredzisz? Rzuciles
    sie jak pies na kosc na moj post, ktory wcale nie byl zlosliwy ani przesmiewczy.
    Po prostu obiektywna obserwacja zabarwiona wspolczuciem. Oklamujesz sam siebie?
    Wyjdz na ulice i popatrz. Polska jest biedna, wiemy dlaczego tak jest, i wiemy,
    ze jeszcze dlugo tak bedzie. Trzeba sie cieszyc, ze powoli cos przybywa, ze robi
    sie czysciej, schludniej, przyjemniej - tak jak to robi np. corgan, zauwazajac
    przy tym rzeczy i zachowania gowniane, brzydkie, wredne, buraczane - po to, zeby
    je wyeliminowac. A nie rzucac sie jak oszalaly kretyn i podskakiwac wrzeszczac
    "My som swiat! My som Europa! W Ameryce murzynow bijom", etc. bzdety) oklamujac
    samych siebie.

    Przez takich kolkow jak ty (pociesz sie, ze jest was tam takichcw..i do
    cholery), to forum wyglada tak jak wyglada, i nie tylko to, i nie tylko forum.
    Oczywiscie, ze z drugiej strony Atlantyku siedzi pokazna grupa takich samych
    buraczanych kretynow jak ty, dla odmiany odzianych w berety z piorkiem i
    kraciaste spodnie podtrzymywane szerokim skorzanym pasem z wielka, blyszczaca
    klamra kowbojska, z "sygnetamy" na brudnych chamskich paluchach, z paznokciami
    czarnymi od dlubania w ziemi i nosie. Pewnie z tej samej dierewni co ty.
    Wywrzaskuja swoja jackowska, nielegalna przewaznie amerykanskosc. Oni tez
    dorzucaja obficie gnoju do tutejszych "dysput" i ogolnych stosunkow
    Polonia-kraj, ale wasza, krapoli, zasluga jest nieporownanie wieksza z racji
    chociazby samej liczby wrzeszczacych glosow elementu buraczanego, tak
    oficjalnego jak i niezrzeszonego.






    Temat: Lubelszczyzna: Sąsiad Kory remontował posiadłoś...
    Sąsiad Kory remontował swój dom za jej pieniądze
    KORA W BLIŻOWIE Drukuj
    Gwiazdy estrady ciągnie na prowincję

    - Artyści są w porządku. To ludzie kulturalni, obyci, inteligentni, zamożni, a
    takich sąsiadów chciałbym mieć - uważa Jarosław Orłowski, właściciel
    kilkunastu hektarów ziemi we wsi Bliżów. Pierwszą z jego sąsiadek jest Kora
    Jackowska, która kilka miesięcy temu kupiła od Orłowskiego gospodarstwo.
    Gwiazda chce robić wina, nalewki, octy i przetwory owocowe, marzy się jej
    rolnictwo ekologiczne.
    W promieniu kilometra nie ma ani jednego zamieszkanego domu. Asfaltowa droga
    skończyła się we wsi, więc żeby trafić do celu, trzeba iść pieszo przez pola.
    Z dala od cywilizacji, w całkowitej głuszy swój dom urządza Kora Jackowska,
    wokalistka grupy Maanam. Nie tylko jej spodobało się tutaj.
    Od dziesięciu lat mieszka tu Jarosław Orłowski, reżyser teatralny i
    telewizyjny, współtwórca i dyrektor programowy Międzynarodowego Festiwalu
    Romów w Ciechocinku. Niewykluczone, że tuż obok nich budowę swojej letniego
    domu zacznie Stanisław Sojka. Jak się dowiedzieliśmy, ostatecznej decyzji
    jeszcze nie podjął, ale konkurencją dla Roztocza są okolice Puszczy
    Białowieskiej i Kampinoskiej.
    - Staszek Sojka bardzo lubi ten rejon Polski. Pierwszy raz przyjechał do
    Zamościa 25 października 1982 r., na oficjalne otwarcie Klubu Jazzowego "Kosz"
    - wspomina Grzegorz Obst, prezes Zamojskiego Stowarzyszenia Jazzowego.
    Artystów przyciąga do nas pozytywny klimat miasta, ludzie, piękno przyrody.
    Cisza, spokój, krowa pasąca się za płotem, to dla nich egzotyka - dodaje.
    Bliżów to wieś położona na zachodnim skraju gminy Adamów. Gwiazdy estrady nie
    są już żadną sensacją dla jej mieszkańców.
    - Orłowski to się nawet zameldował, tak mu się spodobało. A Sojka i Jackowska
    często przyjeżdżają w lecie. W ciągu roku też się pokazują, ale rzadziej. O,
    nawet teraz widać ślady opon. Widocznie niedawno ktoś tam jeździł. To na pewno
    terenówka, bo innym tam nie dojedzie - opowiadają mieszkańcy wsi.
    Właścicielem ziemi na tzw. kolonii jest Jarosław Orłowski. Przez kilka lat
    skupował działki wokół swojego gospodarstwa, aby scalić kilkunastohektarowy
    grunt w jedną całość. Nie chce powiedzieć, za ile sprzedał Korze ziemię razem
    z zabudowaniami.
    - Chcę aby ta ziemia była droga. Żeby nie każdy mógł sobie pozwolić na kupno
    gruntu ode mnie. Nie chcę, aby w tym pięknym miejscu rozrosło się ohydne
    „daczowisko” z identycznymi domkami – tłumaczy J. Orłowski.
    - Na Górze są dwa gospodarstwa. Stare domy, stodoła, oprócz tego ziemia z
    sadem. Razem ponad 4 ha. Ile zapłacili, nie wiemy. Ale rozsypujący się dom z
    30-arową działką sąsiad sprzedał za 7 tysięcy. Tamci zapłacili chyba niewiele
    więcej. Ale tego trudno się dowiedzieć, bo to wolny rynek, a poprzedni
    właściciele już nie żyją – wyjaśnia Jan Przegon, sołtys Bliżowa.
    -Pierwszy raz przyjechałem na Roztocze w odwiedziny do kolegi, który pochodzi
    z tych stron. Wprawdzie wcześniej przyjeżdżałem do Zamościa na licealne obozy
    teatralne, ale dopiero jako dorosły człowiek dostrzegłem piękno i tradycję
    tego miejsca. Postanowiłem je ożywić – wyjaśnia Orłowski.
    Każdy z budynków będzie odrestaurowany, powstanie niewielka oczyszczalnia
    ścieków, piwnice będą połączone podziemnym przejściem – oprowadza nas po
    swoich włościach reżyser. Tuż obok domów wybudujemy scenę, gdzie będzie można
    realizować spektakle telewizyjne, koncerty, kręcić filmy. – To bardzo dobrze,
    że takie sławy, zjeżdżają w nasze strony. Może wzrośnie wartość gruntów, może
    za Korą i Orłowskim przyjadą kolejne gwiazdy. Gmina staje się atrakcyjna pod
    względem turystycznym – cieszy się Dariusz Szykuła, wójt Adamowa.
    Na razie sławni gospodarze mieszkają raczej w spartańskich warunkach. W każdym
    domu jest tylko miejsce do spania, łazienka i stary (działający) piec
    chlebowy, który ogrzewa dom.
    Dlaczego Kora kupiła dom właśnie w tym rejonie Polski?
    - Przyjaźnimy się już 30 lat, często mnie tu odwiedzała. Urzekło ją piękno
    tego miejsca, przyjaźni ludzie, żyjący w zgodzie z naturą, tradycją i
    sąsiadami. Tu nikt nie kradnie, żyje się spokojnie i znacznie wolniej niż w
    Warszawie. Mazury czy Bieszczady są już tak przepełnione , że prawdziwego
    miejsca do odpoczynku szuka się w najodleglejszych zakątkach Polski. Takich
    wsi, jak Bliżów, jest już w kraju coraz mniej – podsumowuje J. Orłowski.

    Marta Borowska
    Tygodnik Zamojski 12.05.2006





    Temat: ciekawostki ze swiata medycyny ;)
    Dzieci leżą na dostawkach
    W stołecznych szpitalach brakuje miejsc dla maluchów. Mali pacjenci upychani są
    na dostawkach. - Stan pediatrii w Warszawie jest dramatyczny - alarmują specjaliści.

    Brakuje około 100 łóżek ogólnopediatrycznych, tj. dla niemowląt i dzieci z
    zapaleniem płuc, biegunkami i zapaleniem dróg moczowych - mówi prof. Andrzej
    Radzikowski, wojewódzki konsultant ds. pediatrii. - Codziennie jestem
    informowany, że lekarze z izb przyjęć nie mają wolnych łóżek dla dzieci, których
    stan wymaga leczenia szpitalnego - podkreśla. Pod koniec lat 80. w warszawskich
    szpitalach było ponad 800 łóżek ogólnopediatrycznych. Teraz z trudem można
    doliczyć się ich 250. Tymczasem w stolicy rodzi się coraz więcej dzieci. - W
    2000 r. przyszło na świat 15 tys. maluchów, ale w 2007 r. już 28 tys. - zaznacza
    prof. Radzikowski. - Do tego trzeba doliczyć dzieci, które nie mają meldunku w
    stolicy, a leczą się w stołecznych szpitalach.

    Na razie nie ma jednak co liczyć na powstanie nowej uniwersyteckiej kliniki
    pediatrycznej. Ministerstwo Zdrowia, w ramach oszczędności, wstrzymało bowiem
    budowę szpitala pediatrycznego, który miał powstać w pobliżu kompleksu
    szpitalnego na Banacha. Jednak według prof. Radzikowskiego, inwestycja ta i tak
    nie zwiększyłaby liczby łóżek ogólnopediatrycznych.

    - Do tego budynku przeniosłyby się szpitale z Litewskiej i Działdowskiej, które
    od dawna nie spełniają żadnych europejskich wymogów - podkreśla. - Trzeba
    dokończyć remont oddziału dziecięcego w Szpitalu Bielańskim, należy też
    wykorzystać potencjał lecznicy przy ul. Kopernika. - Niedawno zlikwidowano tam
    oddział epileptologii. Zwolniło się pięć małych sal. Można byłoby zorganizować w
    nich łóżka - proponuje. Kosztowałoby to kilkaset tysięcy złotych.

    Ponieważ szpital na Kopernika należy do miasta, warszawski oddział Polskiego
    Towarzystwa Pediatrycznego wraz z wojewódzkim konsultantem ds. pediatrii
    zamierzają wystosować do władz miasta apel o znalezienie pieniędzy na ten cel.

    Ale brak łóżek to niejedyny palący problem opieki pediatrycznej. Na Mazowszu
    brakuje też nowych specjalistów.

    Z ankiety przeprowadzonej przez Polskie Towarzystwo Pediatryczne wśród 106
    lekarzy pediatrów z Mazowsza wynika, że średnia wieku pediatrów to 60 lat. -
    Trzeba kształcić większą liczbę lekarzy tej specjalności, bo ich obecna liczba
    nie jest w stanie zapewnić dzieciom wystarczającej opieki - uważa dr Teresa
    Jackowska, przewodnicząca warszawskiego oddziału Polskiego Towarzystwa
    Pediatrycznego.

    I dodaje, że aby poprawić sytuację w szpitalach, konieczne jest też powołanie
    koordynatora, który na bieżąco monitorowałby liczbę wolnych łóżek na oddziałach
    dziecięcych. - Należy uruchomić telefon wewnętrzny we wszystkich stołecznych
    szpitalach dla dzieci. Umożliwiłby on szybki kontakt między lekarzami dyżurnymi
    oraz przekazywanie informacji o wolnych miejscach. To zlikwidowałoby problem
    poszukiwania łóżka - zaznacza dr Jackowska. ("Życie Warszawy")




    Temat: Henryka Bochniarz kandydatką Partii Demokratycznej
    "chce dać Polsce i Polakom szansę skorzystania z możliwości, które daje
    demokracja i gospodarka rynkowa"
    TYLKO, ŻE ONA INACZEJ ROZUMIE ZNACZENIE SŁOWA DEMOKRACJA, KTÓRA W JEJ POJĘCIU
    ZNACZY TYLE, CO ZAPEWNIANIE WSZELAKICH PRZYWILEJÓW SWOIM (SZCZEGÓLNIE
    ZWIĄZANYCH Z LEWIATANEM, ORAZ Z
    1. Amerykańska Izba Handlowa w Polsce - prezes Mac Raczkiewicz
    2. Business Centre Club - prezes Marek Goliszewski
    3. Izba Przemysłowo - Handlowa Inwestorów Zagranicznych w Polsce - prezes
    Czesław Jagodziński
    4. Konfederacja Pracodawców Polskich - prezydent Andrzej Malinowski
    5. Krajowa Izba Gospodarcza - wiceprezes Józef Łochowski
    6. Naczelna Rada Zrzeszeń Handlu i Usług - prezes Mirosław Grabowski
    7. Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych - prezydent Henryka Bochniarz
    8. Polska Rada Biznesu - prezes dr Jan Kulczyk
    9. Polsko-Niemiecka Izba Przemysłowo-Handlowa - prezes Jan Kulczyk
    10. Stowarzyszenie Menedżerów w Polsce - przewodniczący Sławomir Majman
    11. Związek Rzemiosła Polskiego - prezes Jerzy Bartnik

    I JESZCZE Z BIZNES CENTER CLAB

    "4 czerwca 1989 roku odbyły się demokratyczne wybory, w wyniku których powstał
    pierwszy niekomunistyczny rząd, na czele którego stanął Mazowiecki. Dla
    upamiętnienia tamtych wydarzeń, 4 czerwca Partia Demokratyczna obchodzi Dzień
    Demokracji."

    TA DATA POWINNA BYĆ DNIEM ŻAŁOBY NARODOWEJ, A NIE ŚWIĘTEM DEMOKRACJI

    "argumentem, który skłonił ją do zgody na kandydowanie było poczucie "ogromnego
    obowiązku moralnego" wobec Tadeusza Mazowieckiego"

    CIEKAWE DLA JAKIEJ CZĘŚCI NARODU AUTORYTETEM JEST ICEK DIKMAN? A JEŚLI KTOŚ MA
    ZOBOWIĄZANIA I TO NATURY MORALNEJ, TO CZY MOŻE KANDYDOWAĆ NA PRZYDENTA NARODU
    POLSKIEGO?

    ZDANIEM Władysława Frasyniuka - Rotenschwanz'a "Bochniarz zmieni polskie
    myślenie o polityce"
    BĘDZIE TO BOWIEM POLITYKA CZOSNKOWYCH

    " kandydatura Bochniarz jest również szansą dla polskich kobiet"
    PRZECIEZ BOCHNIARZ TO BABO-CHŁOP I NIC NIE MA WSPÓLNEGO Z MĄDRĄ KOBIETĄ POLKĄ

    " Bochniarz jest "osobą dialogu społecznego, która postawi na rozwój Polski "
    NIE MOŻE ONA SPOWODOWAĆ ROZWOJU POLSKI, BO TO KONTYNUACJA TEGO, CO TRWA
    NIEPRZERWANIE OD 1989 ROKU , CZYLI CZOSNKOWI GÓRĄ

    " B. premier, nawiązując do 4 czerwca 1989 r., powiedział, że w efekcie
    pokojowych przemian, w Polsce dokonało się "coś bardzo ważnego i wielkiego" co
    zapoczątkowało też zmiany w całej Europie.

    "B. premier, nawiązując do 4 czerwca 1989 r., powiedział, że w efekcie
    pokojowych przemian, w Polsce dokonało się "***coś bardzo ważnego i
    wielkiego***" co zapoczątkowało też zmiany w całej Europie."
    ICKU NAZWIJ TO COŚ PO IMIENIU !!
    NAZYWAJĄC SPRAWĘ PO IMIENIU - TO PO PROSTU PRZEJĘCIE WŁADZY PRZEZ
    ICKÓW,IZAAKÓW, DAWIDÓW,MIRONÓW, SZYMONÓW,AARONÓW,SAMUELÓW, SARY, HAJKI.

    "Okrągły Stół, "nie był żadną zmową" ale otwarciem drogi do przemian w Polsce."
    ICKU, OKRĄGŁY STÓŁ BYŁ SPISKIEM ŻYDÓW MIESZKAJĄCYCH W POLSCE PRZECIWKO NARODOWI
    POLSKIEMU

    "Przyznał, że cieniem na przemiany w Polsce kładzie się m.in. wysokie
    bezrobocie i niewydolność wymiaru sprawiedliwości"
    TE I INNE CIENIE ZNIKNĄ, JAK SIĘ STĄD WYPROWADZICIE !

    "W jej opinii, referendum stałoby się okazją do przeprowadzenia głębokiej
    dyskusji o tym, jakiej Unii chcemy."
    ONA MA BYĆ GŁOWĄ NASZEGO NARODU I URZĄDZAĆ NAM DYSKUSJE ZA *****60 MILIONÓW,
    CIĘŻKO ZAROBIONYCH PRZEZ POLAKÓW

    "Pod apelem z poparciem dla kandydatury Bochniarz podpisali się m.in.:
    Magdalena Abakanowicz, Irena Eris, Julia Hartwig, Kora Jackowska, Joanna Olczak-
    Ronikier, Krystyna Janda, Krystyna Zachwatowicz, Jerzy Pilch, Piotr Bałtroczyk
    i Piotr Winczorek."
    CZY TO OBY NA PEWNO POLACY?




    Temat: Zaproszenie
    Zaproszenie
    GRUPA PRO-CHOICE 2006

    Do trzech razy sztuka!
    ABORCYJNY COMING OUT 3

    W najbliższą sobotę, 9 grudnia 2006 roku, o g. 14:00 pod Sejmem ponownie
    zbiorą się kobiety i mężczyźni, żeby zaprotestować przeciwko tabuizowaniu
    doświadczenia przerywania ciąży i domagać się liberalizacji obecnej
    restrykcyjnej ustawy antyaborcyjnej.

    Przerwałyśmy milczenie i jest nas coraz więcej. Wciąż przyłączają się nowe
    osoby. Na pierwszym coming oucie było nas 50, na następnym już ok. 150.
    Kolejne kobiety przełamują zastraszenie i mówią głośno: „Miałam aborcję”.

    Na akcji 9 grudnia znów zabierze głos wiele kobiet, będą mówić o różnych
    doświadczeniach. Odczytamy list poparcia od profesor Marii Janion i od Olgi
    Tokarczuk, które nie mogą osobiście pojawić się pod sejmem, ale są z nami
    duchem. Jedna z kobiet, która niedawno urodziła chcianego syna, postanowiła
    oficjalnie przekazać becikowe na ruch pro-choice.

    Do tej pory ruch na rzecz wolnego wyboru połączył takie nazwiska jak:

    Maria Janion, Olga Tokarczuk, Maglalena Łazarkiewicz, Hanna Samson, Teresa
    Pągowska, Kora Jackowska, Renata Dancewicz, Maria Seweryn, Krystyna Kofta,
    Fiolka Najdenowicz, Anja Orthodox, Małgorzata Braunek, Katarzyna Groniec,
    Piotr Najsztub, Katarzyna Admik, Joanna Wizmur, prof. Krystyna Kłosińska,
    prof. Jolanta Brach-Czaina, Profesor Maria Szyszkowska, dr hab. Ewa Graczyk,
    dr Agnieszka Graff, dr Bożena Umińska, Maria Bojarska, Elżbieta Smoleńska.
    Kazimiera Szczuka, Kamil Sipowicz, Zyta Rudzka, Marta Dzido, Agnieszka
    Drotkiewicz, Anna Dziewit i wiele, wiele innych osób, które postanowiły
    przyłączyć się do walki o należące się kobietom prawa, o ich wolność i godność.

    Część z wyżej wymienionych osób będzie obecna na sobotnim proteście.

    Planujemy kolejne działania, w tym publikację zdjęć na okładce tygodnika,
    którą zapełnią twarze odważnych kobiet mówiących o tym, że przerwały ciążę. O
    wszystkim dowiecie się Państwo na miejscu.

    Zapraszamy serdecznie na nasze Święto Odwagi wobec braku wolności!

    DLACZEGO SIĘ ZBIERAMY?

    Francuzki i Niemki wywalczyły sobie prawo do aborcji zaczynając między innymi
    w 1971 roku akcjami zbiorowego ujawnienia w mediach faktu, że przerwały ciążę.
    Teraz w Polsce, po publikacjach na temat prawa do wolnego wyboru, wiele kobiet
    zgłosiło się do nas, stwierdziwszy, że są gotowe publicznie powiedzieć, że
    miały zabieg. Razem z nimi przygotowujemy trzecią już w Polsce akcję
    zbiorowego przełamania tabu i milczenia. Chcemy, żeby miliony Polek
    piętnowanych językiem prawicy jako morderczynie – odzyskały publiczną godność
    i szacunek.

    Milczenie oznacza lęk i zastraszenie. Milczenie oznacza cenzurę, która jest
    wynikiem moralnego szantażu. Dlatego mówimy głośno: „tak, miałam aborcję”. Nie
    zgadzamy się na obecną ustawę wymierzoną w wolność kobiet i ich podstawowe prawa.

    Niemożliwe do wyegzekwowania zakazy oznaczają jawną kpinę z prawa. A prawo
    jest permanentnie łamane. Zarówno przez lekarzy dokonujących aborcji
    nielegalnie, jak i przez tych, którzy w imię pseudomoralności odmawiają
    wykonania zabiegu w przypadku, gdy ciąża jest wynikiem przestępstwa lub gdy
    zagraża zdrowiu lub życiu kobiety. To nie przypadek. Niemożliwość
    wyegzekwowania prawa jest wpisana w obecna ustawę. Tak samo działo się i
    dzieje w innych krajach, w których obowiązują podobnie skonstruowane ustawy.

    Nigdzie na świecie nie udało się zmniejszyć realnej liczby przeprowadzanych
    aborcji żadnymi zakazami. Jedyne do czego prowadzą zakazy – to
    niesprawiedliwość społeczna, mały margines wolności dla niewielkiej grupy
    dobrze sytuowanych kobiet, mogących zapłacić za zabieg i cierpienia kobiet,
    nie mających dostępu do nielegalnych, ale profesjonalnych zabiegów –
    stosujących drastyczne środki, po których często pozostają okaleczone na
    resztę życia.

    Jak powiedziała Simone Veil: „kto dziś przejmuje się tymi kobietami, które
    znalazły się w tak rozpaczliwej sytuacji? Prawo skazuje je nie tylko na hańbę,
    wstyd i samotność, lecz również na bezimienność i lęk...”

    Przeciwstawiamy się nałożonej przez prawo hańbie i bezimienności!

    Przerywamy milczenie! Domagamy się prawa do legalnej aborcji.

    GRUPA PRO-CHOICE 2006
    Kontakt:

    Katarzyna Bratkowska + 48 696 053 595




    Temat: sport (6)-szczypiorniak w Kaliszu
    Rozpoczął prace Komitet Organizacyjny Turnieju Kwalifikacyjnego do Mistrzostw
    Europy w Piłce Ręcznej Mężczyzn do lat 20. Impreza odbędzie się w dniach 20-22
    marca w hali Winiary Arena.

    Nie minęło jeszcze pół roku od zorganizowanego z dużym rozmachem
    Międzypaństwowego Turnieju „GRUNDFOS CUP”, a miłośników szczypiorniaka czeka
    kolejna dawka emocji. Tym razem na trzy dni zjadą do Kalisza młodzieżowe drużyny
    męskiej piłki ręcznej z kraju i zagranicy. W dniach 20-22 marca w hali Winiary
    Arena rozegrany zostanie Turniej Kwalifikacyjny do Mistrzostw Europy w Piłce
    Ręcznej Mężczyzn do lat 20. W tej prestiżowej imprezie wezmą udział drużyny
    narodowe Austrii, Polski, Portugalii i Ukrainy. Już od soboty, 15 marca polscy
    szczypiorniści rozpoczną zgrupowanie kadry.
    Program turnieju przedstawia się następująco:

    Czwartek,20 marca godz. 17.00 mecz POLSKA-PORTUGALIA
    godz. 18.30 otwarcie Turnieju
    godz. 19.15 mecz AUSTRIA-UKRAINA

    Piątek, 21 marca godz. 15.00 mecz PORTUGALIA –AUSTRIA
    godz. 17.00 mecz UKRAINA-POLSKA

    Sobota, 22 marca godz. 10.00 mecz PORTUGALIA-UKRAINA
    godz. 12.00 mecz POLSKA –AUSTRIA
    godz. 13.30 zakończenie Turnieju - wręczenie
    nagród

    Ekipy zagraniczne zakwaterowane zostaną w hotelu „Prosna” w Kaliszu.

    Gośćmi turnieju będą również delegaci Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej
    E.H.F, wydelegowani przez Federację sędziowie z Włoch, Rosji i Litwy, a także
    przedstawiciele Związku Piłki Ręcznej w Polsce.

    Komitet Organizacyjny pod przewodnictwem prezydenta Kalisza Janusza Pęcherza
    rozpoczął intensywne przygotowania do tej ważnej międzynarodowej imprezy. A
    pracy jest sporo. Należy nie tylko odpowiednio przygotować obiekt do rozgrywek,
    ale też zadbać o zakwaterowanie drużyn, oprawę artystyczną i promocję imprezy
    wśród mieszkańców.

    Zespół pracował będzie w składzie:

    1. Janusz Pęcherz – Prezydent Miasta Kalisza- przewodniczący
    2. Andrzej Kraśnicki – Prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce – wiceprzewodniczący
    3. Tadeusz Krawczykowski- Wiceprezydent Miasta Kalisza- wiceprzewodniczący
    4. Marek Szajna- sekretarz generalny Związku Piłki Ręcznej w Polsce
    5. Ryszard Bieniecki-dyrektor Kancelarii Prezydenta Miasta Kalisza
    6. Mirosław Przybyła – dyrektor Ośrodka Sportu, Rehabilitacji i Rekreacji w Kaliszu
    7. Ewelina Kustosz- z-ca dyrektora Ośrodka Sportu, Rehabilitacji i Rekreacji w
    Kaliszu
    8. Iwona Duda- kierownik Biura Promocji i Współpracy Międzynarodowej UM w
    Kancelarii Prezydenta Miasta
    9. Karina Zachara – kierownik Biura Informacji w Kancelarii Prezydenta Miasta
    10. Mariusz Witczak- naczelnik Wydziału Edukacji UM
    11. Mieczysław Marciniak- z-ca naczelnika Wydziału Kultury i Sztuki, Sportu i
    Turystyki UM
    12. Małgorzata Jackowska- dyrektor Gimnazjum nr 9
    13. Beata Prus- dyrektor Zespołu Szkół nr 7
    14. Witold Rojek- trener MKS „Calisia”
    15. Hilary Paszkowski- kierownik sekcji piłki ręcznej MKS „Calisia”

    Konkurs ofert na organizację marcowego turnieju Związek Piłki Ręcznej w Polsce
    ogłosił w grudniu ubiegłego roku. Chęć zorganizowania u siebie tej prestiżowej
    imprezy oprócz Kalisza zgłosiły też Elbląg, Dzierżoniów, Mielec oraz Łąck.
    Związek wybrał ofertę Kalisza mając na uwadze m.in. doskonałą organizację
    kaliskiej edycji III Międzypaństwowego Turnieju Piłki Ręcznej „GRUNDFOS CUP”, w
    październiku ubiegłego roku. Zarówno zawodnicy i trenerzy przebywający wówczas
    na kilkudniowym zgrupowaniu w Kaliszu, jak też działacze Związku Piłki Ręcznej
    ocenili, że standard i wyposażenie hali widowiskowo-sportowej Winiary Arena, a
    także doskonałe warunku zakwaterowania w hotelu „ARENA OSRiR”, sprawiają że jest
    to najlepszy w kraju ośrodek szkoleniowy dla tej dyscypliny sportu.

    Warto podkreślić, że turniej będzie pierwszym międzynarodowym akcentem
    ogólnopolskich obchodów jubileuszu 90.lecia powstania szczypiorniaka, które
    organizowane będą w tym roku w Kaliszu we współpracy ze Związkiem Piłki Ręcznej.

    Wszystkich miłośników szczypiorniaka i żądnych sportowych emocji kibiców
    zachęcamy do licznego udziału w tej ciekawie zapowiadającej się imprezie.
    Jesteśmy przekonani, że kaliszanie, którzy tak wspaniale dopingowali uczestników
    październikowego turnieju „GRUNDFOS CUP” i tym razem nie zawiodą, a hala Winiary
    Arena wypełni się po brzegi. Organizatorzy zapowiadają niespodzianki dla
    publiczności.

    Źródło:www.kalisz.pl



    Temat: _____________Wielki Polak i .... CUDA_____________
    _____________Wielki Polak i .... CUDA_____________
    ___________Nie to nie Tusk______________moi młodzi powojenni
    .............cuda, my starzy, znaliśmy już przed wojną...bez SMSów

    S. Ossowieckiego "Świat mego ducha i wizje przyszłości".

    Próbka:
    Doświadczenie 69.

    W części eksperymentalnego działu mojej książki muszę jeszcze
    wspomnieć o doświadczeniach niezmiernie ciekawych i doniosłych, a
    bardzo niebezpiecznych dla zdrowia i życia.
    Jest to mianowicie ukazywanie się w astralu, przy nietraceniu
    kontaktu z ciałem fizycznym. Takich eksperymentów w Polsce dokonałem
    siedem, z których dwa przytoczę.
    Pierwszy zrobiłem w obecności prof. Geley, który namówił mnie do
    tego rodzaju doświadczeń.
    Dla zrobienia tego eksperymentu wybrałem p. Jerzową Leszczyńską,
    artystkę Teatru Polskiego, obecnie panią Jackowską. Zaprosiłem się
    do p. Leszczyńskiej na wieczór i przez cały czas wpatrywałem się w
    szczegóły mieszkania, wchłaniając, o ile tylko mogłem, otaczającą
    mnie atmosferę. Zaznaczyć muszę, że nie uprzedzałem wcale p. L., że
    zamierzam zrobić z nią doświadczenie. Między godz. 10 a 11 w.
    powróciłem do domu, gdzie mnie już czekał prof. Geley
    i pani W. Na stole zauważyłem przygotowaną szpryckę z kamforą, co
    muszę przyznać, nie zrobiło na mnie przyjemnego wrażenia. Mieszkałem
    wtedy przy ul. Trębackiej 11, pani Leszczyńska przy ul. Smolnej 34.
    Usiadłem wygodnie w głębokim fotelu i zacząłem sugestionować swoją
    świadomość, trzymając przed oczami kryształową kulę. W tej chwili z
    całej mocy starałem się odtworzyć wnętrze mieszkania p. L. oraz jego
    właścicielkę. Zrobiłem to z takim wysiłkiem, że zupełnie straciłem
    świadomość swego „ja" i w tej samej chwili już byłem w pokoju p. L.
    Pani L. zaczęła krzyczeć: ,,0ssowiecki! Ossowiecki! Ossowiecki!”
    Krzyknęła, o ile pamiętam, trzy razy, zerwała się ze snu,
    oprzytomniała i zapaliła elektryczność. Trwało to kilka dobrych
    chwil. Cała moja postać jak gdyby płynęła w powietrzu, nie czułem
    rąk ani nóg. Ani słowa nie mogłem przemówić, a strach śmierci mnie
    ogarnął na myśl, jak ja powrócę i czy w ogóle powrócę. Zupełnie
    wyraźnie, wyraźniej niżby to było w rzeczywistości, widziałem p. L.
    i cały jej pokój. Po chwili z wolna zacząłem się budzić. Geley miał
    już szprycę z kamforą w ręce, gdyż serce moje przestawało bić.
    Ocknąłem się nareszcie i zacząłem mu opowiadać wszystko, co
    widziałem i od czuwałem.
    Zatelefonowaliśmy nazajutrz z rana do pani L. Pan Geley zaprosił ją
    i mnie na godz. 12 do restauracji. Pani L. była pod wielkim
    wrażeniem nieoczekiwanego zjawiska. Opowiedziała w szczegółach
    wszystko, jak było, a co zgadzało się najzupełniej z moją relacją,
    Jaką zdałem prof. Geley bezpośrednio po eksperymencie.
    Pojechaliśmy zaraz do mieszkania pani L., gdzie wskazałem
    najdokładniej, przez jaką ścianę tu wchodziłem, gdzie stałem, co
    również odpowiadało rzeczywistości. Doświadczenie to przypłaciłem
    dwutygodniową chorobą, bo wskutek wyjścia w astralu straciłem dużo
    fosforu, bolały mnie kości i głowa, cierpiałem również na serce.

    Doświadczenie 70.

    Drugie doświadczenie z dematerializowaniem się zrobiłem z państwem
    Byszewskimi.
    Tego faktu już sam nie będę opisywał, jeno przytaczam protokół
    sporządzony przez inż. Stanisława Byszewskiego:
    „W zimie 1921 r. miałem okazję do częstszego spotykania się w
    towarzystwie z inż. Stefanem Ossowieckim, którego zresztą znałem od
    dzieciństwa.
    Na jednej z zabaw publicznych spędziliśmy z panem Ossowiecki więcej
    czasu, a żona moja miała sposobność rozmawiania z nim dłużej na
    temat jasnowidztwa, które ją interesowało.
    Po powrocie do domu zostałem wśród nocy przebudzony nagłym krzykiem
    żony, która mi oświadczyła, że przed chwilą obudziła się, czując
    najwyraźniej czyjąś obecność w pokoju i że widziała p.
    Ossowieckiego.
    Nie bylibyśmy zwrócili uwagi na to senne przywidzenie, gdyby nie
    fakt, że nazajutrz p. Ossowiecki, spotkawszy się z nami w Hotelu
    Europejskim, oświadczył: «a ja u Was w nocy dziś byłem».
    Przy tym opisał szczegółowo całe nasze mieszkanie, pokój sypialny,
    meble, rodzaj lampy oraz inne drobiazgi, a podkreślić muszę, że
    nigdy u nas dotychczas nie był.
    Autentyczność tego niepojętego dla nas wydarzenia stwierdzam moim
    podpisem.

    (— Stanisław By szewski
    inżynier technolog"
    Dn. 22 X 32 r.




    Temat: Kraków miastem "snobistycznym"?
    2
    Życie krakowian przenosi się na Kazimierz, do dawnej dzielnicy żydowskiej. Tu
    można nie tylko zjeść i wypić, ale i kupić zdezelowaną szafeczkę, wygrzebać
    ciuch w stylu vintage, zjeść tani i dobry obiad, zobaczyć spektakl teatralny w
    eksperymentalnej Łaźni, no i napić się piwa w najmodniejszych pubach. Szczytem
    wyrafinowania, a przy okazji ucztą kulinarną, jest schaboszczak gigant lub
    żeberka z kapustą U Endziora, które to miejsce bynajmniej nie jest restauracją,
    lecz ... dziurą w starym handlowym okrąglaku, na placu Nowym, zwanym też placem
    żydowskim. Porcjena tekturowych talerzykach je się na stojąco lub wspierając
    się o jeden z drewnianych straganów. Po północy trochę znużeni jedziemy na plac
    Grzegórzecki na najlepsze w mieście kiełbaski z musztardą lub keczupem wydawane
    co noc poza niedzielami. Jeden kiwający się stolik, rożen opalany drewnem z
    drzew owocowych i pan Marek w białym kitlu. Żywią się tu dziennikarze, artyści,
    profesorowie, bywalcy nocnych klubów i turyści, którzy robią sobie zdjęcia ze
    sprzedawcą. Zimą lepiej jeść w rękawiczkach. Najlepiej w nicianych,
    podniszczonych, kupionych w sklepie ze starociami Uty Kalinowskiej, przy ulicy
    Gołębiej. Znajdziemy tu niezwykłe kapelusze, stare świeczniki, a niekiedy
    spotkamy rudowłosą ekspresyjną właścicielkę i Korę Jackowską, jej przyjaciółkę,
    która będąc w Krakowie, zawsze wpada tu na kawę. Zapobiegliwi wstają skoro świt
    i ruszają na łowy pod halę targową na Grzegórzkach (tam gdzie kiełbaski). W
    niedzielę rozkłada się tutaj targowisko różności: meble, lampy salaterki,
    półmiski i – obowiązkowo – srebrne cukiernice i sztućce (herby już niemodne). W
    Krakowie modna jest wyłącznie oryginalna arystokracja, np. krakowscy
    Lubomirscy. Tytuł nabyty u cesarza Franciszka Józefa raczej się nie liczy. Po
    stylowe krzesło, komodę, fotel czy figurę anioła chadza się jednak na
    Kazimierz, gdzie kilka galerii wygląda jak magazyny zniszczonych mebli. A jeśli
    ktoś chce się zaopatrzyć w oryginalny ciuch wyrusza ponownie na plac Nowy.
    Wyłowiłam tu długą wiśniową sukienkę z aksamitu i w dodatku w czarne róże...
    Kanjping krakowski kończy się w Alchemii, przy ulicy Estery na Kazimierzu,
    wciąż najmodniejszy pub w mieście. To pozbawiona elektryczności mroczna nora,
    gdzie przy świecach pije piwo ten, komu uda się znaleźć wolny stolik. Nie
    polecam jej zwolennikom tzw. schludnej estetyki. Chwiejące się stoliki, na
    ścianach grafiki i obrazy stałych bywalców (niekoniecznie profesjonalistów),
    tańczące za barem barmanki, lejące się hektolitrami piwo, ściana ze spalonych
    desek... Dla jednych koszmar dla innych magia. Wielbicielki Marcina
    Świetlickiego wiedzą, że tu go można spotkać.
    A propos Świetlickiego. Pewnego dnia pewien warszawski krytyk, błądząc po
    naszym mieście i natrafiając ciągle na Marcina Świetlickiego lub Jerzego Pilcha
    (przed przeprowadzką do stolicy), spytał: „No dobra, powiedzcie szczerze, KIEDY
    WY PRACUJECIE?”
    No cóż, w Krakowie nogi mogą swobodnie i przez cała dobę przesuwać się po
    dowolnym szlaku kajpowania, u nas bowiem pracuje się głową.

    Katarzyna T. Nowak




    Temat: Czesław Niemen nie żyje
    Czesław Niemen nie żyje
    Czesław Niemen nie żyje
    17.01.2004 23:24

    Czesław Niemen nie żyje /
    Po długiej i ciężkiej chorobie wczoraj późnym wieczorem w Warszawie zmarł
    Czesław Niemen, legendarny polski wokalista i kompozytor. Miał 65 lat. Muzyk
    od dłuższego czasu chorował. W ubiegłym tygodniu miał poddać się kolejnej
    operacji, ale stan jego zdrowia uniemożliwił to.

    Informację o śmierci Niemena przekazała podczas VII Charytatywnego Balu
    Dziennikarzy Kora Jackowska. - Wiemy wszyscy, że był chory. Niech ta piosenka
    będzie swoistym requiem dla niego - powiedziała w Auli Politechniki
    Warszawskiej Kora. Maanam zagrał utwór "Planety".

    Po zejściu Maanamu ze sceny prowadzący bal Hirek Wrona zagrał dwie piosenki
    Niemena - "Wspomnienie" oraz "Dziwny jest ten świat". Wśród gości balu
    zapanowała cisza, nikt nie tańczył.

    Czesław Niemen (właściwe nazwisko Wydrzycki) urodził się 16 lutego 1939 roku
    w Wasiliszkach Starych koło Nowogródka na terenie obecnej Białorusi. Mając 19
    lat przeniósł się wraz z rodziną do Polski. Śpiewać zaczął na początku lat
    60. Do 1967 roku był członkiem Niebiesko-Czarnych, później kierował własnymi
    zespołami: Akwarele, Niemen-Enigmatic oraz Grupa Niemen.

    W 1967 roku wykonał na festiwalu w Opolu słynną piosenkę "Dziwny jest ten
    świat", która natychmiast stała się sensacją. Przez następne lata niemal
    wszystkie jego dokonania budziły kontrowersje.

    W prasie, obok peanów, pojawiały się szkalujące artykuły. W tym czasie przez
    jego zespół przewinęła się śmietanka polskich rockerów i jazzmanów, z
    muzykami SBB i Zbigniewem Namysłowskim na czele. Wielokrotnie bezpardonowo
    atakowany przez media, odsunął się w końcu i znikł z oficjalnej sceny.

    Okładka ostatniego albumu Niemena / INTERIA.PL
    W 2001 roku, po 12-letniej przerwie, powrócił albumem "Spodchmurykapelusza".
    Dwa lata później otrzymał Złotego Fryderyka za całokształt dokonań, ale nie
    odebrał go osobiście.

    Od lat działał w kameralny sposób (muzyka filmowa, teatralna, pojedyncze
    występy), tworzył przy użyciu najnowocześniejszych systemów komputerowych i
    nie korzystał z pomocy innych muzyków.

    Oprócz muzyki Niemen tworzył też prace plastyczne. Rysował od dziecka,
    później szczególnie zainteresowała go grafika komputerowa.

    Czesław Niemen był wielokrotnie wyróżniany. W 1974 roku został odznaczony
    Złotym Krzyżem Zasługi. Dostał też nagrodę I stopnia Prezesa Rady Ministrów
    za twórcze osiągnięcia w dziedzinie kompozycji i interpretacji. Od 1964 do
    1980 roku, był uznawany za najpopularniejszego i najlepszego wokalistę w
    kraju w ankietach pism muzycznych "Jazz" i "Non Stop". W 1999 roku został
    wybrany wykonawcą wszechczasów w plebiscycie "Polityki". Radiowa Trójka
    uhonorowała go "Supermateuszem", nagrodą imienia Mateusza Święcickiego za
    zasługi dla kultury.

    - Wiedzieliśmy o chorobie Czesława, mimo wszystko to spadło w sposób
    miażdżący zupełnie. To nadzwyczajny artysta, nadzwyczajny, który się nigdy,
    przenigdy nie ugiął, nie poszedł na żaden - najdrobniejszy nawet -
    artystyczny kompromis. Mimo bardzo licznych, wiecznych prób przerabiania go,
    zmieniania go, wytrzymał różne cięgi w tym kraju. Był wspaniałym, przemiłym
    człowiekiem, pełnym wewnętrznego wielkiego ciepła i wielkiego spokoju -
    wspomina Czesława Niemena Ewa Bem.

    Dodaje, że dziesiątki wokalistów próbowało śpiewać jego piosenki, ale nikomu
    nie udało się doścignąć oryginału i zapewne nikomu się to nigdy nie uda.

    - To tak nieoczekiwana, wielka strata dla mnie; myślę, że dla nas wszystkich.
    Strata zarówno wielkiego artysty i pięknego człowieka. Naprawdę trudno złożyć
    jakiekolwiek sensowne słowa - mówi Hanna Banaszak.

    - Zmarł człowiek, który rozpoczął w Polsce historię muzyki rockowej. (...) Do
    momentu "Dziwny jest ten świat" królowały jakieś potworne piosenki - mówi
    Romuald Lipko. Lider Budki Suflera wspomina, że Czesław Niemen bardzo pomógł
    zespołowi w realizacji pierwszej płyty. Chcieli mu się odwdzięczyć,
    zapraszając go do udziału w nagraniu płyty na 30-lecie zespołu - niestety,
    Czesław Niemen na niej już nie wystąpi.(INTERIA.PL/RMF/PAP)




    Temat: Smutny wątek...
    Smutny wątek...
    >>"Zmarł Czesław Niemen. Przed chwilą otrzymaliśmy taką wiadomość" -
    powiedziała w sobotę późnym wieczorem Kora Jackowska na VII Charytatywnym
    Balu Dziennikarzy. 65-letni Niemen cierpiał na chorobę nowotworową.

    Kora i zespół Maanam wystąpili na balu w Auli Politechniki Warszawskiej. Po
    zakończonym koncercie publiczność prosiła o bisy. Zespół pojawił się na
    scenie, a Kora poinformowała o śmierci Niemena.

    "Wiemy wszyscy, że był chory. Niech ta piosenka będzie swoistym requiem dla
    niego" - powiedziała Kora. Zespół zagrał utwór "Planety". Po zejściu Maanamu
    ze sceny prowadzący bal Hirek Wrona zagrał dwie piosenki Niemena -
    "Wspomnienie" oraz "Dziwny jest ten świat". Wśród gości balu zapanowała
    cisza, nikt nie tańczył.

    Czesław Niemen urodził się 16 lutego 1939 roku w Wasiliszkach Starych koło
    Nowogródka jako Czesław Wydrzycki. Komponował muzykę rockową i jazzową. Był
    prekursorem big-beatu. Tworzył także muzykę teatralną i filmową, między
    innymi do filmu "Wesele" Andrzeja Wajdy. W swoich utworach wykorzystywał
    teksty Cypriana Kamila Norwida, Adama Asnyka i Kazimierza Przerwy-Tetmajera.

    Do 1967 roku był członkiem Niebiesko-Czarnych, później kierował własnymi
    zespołami: Akwarele, Niemen-Enigmatic oraz Grupa Niemen. Występował również
    jako solista. Jego największe przeboje to: "Dziwny jest ten świat", "Czy mnie
    jeszcze pamiętasz", "Pod papugami" i "Sen o Warszawie".

    Przełomowym momentem w karierze Niemena był występ z Akwarelami na V
    festiwalu w Opolu. Za piosenkę "Dziwny jest ten świat" został uhonorowany
    nagrodą specjalną Przewodniczącego Komitetu do spraw Radia i Telewizji.

    W ostatnich latach artysta skoncentrował się na pracy we własnym studiu
    muzycznym. W swoich kompozycjach chętnie wykorzystywał instrumenty
    elektroniczne i syntezatory. Na muzykę młodego pokolenia Niemen patrzył z
    rezerwą. "Dzisiaj wydaje się, że nie trzeba mieć żadnego pojęcia o śpiewaniu,
    żeby śpiewać. Rynek zachłysnął się czymś, co jest jedną, wielką balangą.
    Zapanowała pląsomania, w takt fokstrota na cztery. I każda próba odejścia,
    szczególnie w tekstach, od tematu damsko-męskiego jest nie do przeskoczenia,
    ponieważ media odmawiają publikacji" - mówił artysta podczas jednego z
    wywiadów.

    Oprócz muzyki Niemen tworzył też prace plastyczne. Rysował od dziecka,
    później szczególnie zainteresowała go grafika komputerowa. W 2001 roku
    przeznaczył część swoich prac na licytację. Dochód z aukcji został
    przeznaczony dla Polskiej Akcji Humanitarnej na kupno sprzętu edukacyjnego
    dla szkół na Litwie.

    Czesław Niemen był wielokrotnie wyróżniany. W 1974 roku został odznaczony
    Złotym Krzyżem Zasługi. Dostał też nagrodę I stopnia Prezesa Rady Ministrów
    za twórcze osiągnięcia w dziedzinie kompozycji i interpretacji. Od 1964 do
    1980 roku, był uznawany za najpopularniejszego i najlepszego wokalistę w
    kraju w ankietach pism muzycznych "Jazz" i "Non Stop". W 1999 roku został
    wybrany wykonawcą wszechczasów w plebiscycie "Polityki". Radiowa Trójka
    uhonorowała go "Supermateuszem", nagrodą imienia Mateusza Święcickiego za
    zasługi dla kultury.<<




    Temat: 24 lata i Polski juz prawie niema.
    a tam gadasz... dobrze było
    A moi rodzice dostali mieszkanie z wielkiej płyty. O co tam - jak wpłacili
    pieniądze w 1973 to dostali mieszkanie w 1989, po 16 latach czekania i przez 5
    lat mieszkania w norze bez ubikacji [była na dworzu] i bez łazienki [trzeba
    było grzac na gazie wode do wanny]

    Aha! Matka jak się zapisała na telefon z w 1984, to "dostała" go w 1991.
    Instalacja kosztowała raptem 400 zł, co było jakąś srednią krajową pensją. W
    2002 były promocje i podłączenie telefonu kosztowało... 50zł hehe

    Ja od chodzenia w polskich superjakiosci butach mam krzywe paluchy. Butów
    sportowych jako takich nie było więc nie było w czym biegać.

    Nie wiem jak jest teraz ze sportem, podobno za komuny było cudownie. Nie wiem,
    wiem ze kupienie biletu na basen musiałem załatwic w sąsiednim zakładzie pracy
    na lewo, bo inaczej tak z ulicy wejść się nie dało. Jesli był dostepny to
    dla "sportowców", siłowni nie było a to co było było dla zapaśników, boiska
    były dostepne wyłącznie jak się należało do klubu. Nie mogłeś tak wejsć z
    ulicy. Piłek nie można było dostać, dresów też nie [Ci na ulicach byli i było
    ich więcej ale byli inaczej ubrani] o porządnych butach sportowych nie mówiąc,
    a te co były zdzierały skórę do krwi.

    Słówko o Mój dziadek umarł na serce w 1984, bo w szpitalu... wyłączyli prąd na
    chwilkę tzn na 4 godziny, agregator padł bo nie było dewizowych części
    zamiennych, więc nie można było włączyć respiratora kiedy dziadek miał zawał. W
    1972 mój ojciec złamał rękę i bark. Ponieważ chirurgia nie stała na najwyższym
    poziomie to jakos go pozszywali i poskładali. Ale lekarz stwierdził, że coś ta
    ręka się zrasta nie tak jak powinna więc postanowił... wysłać mojego ojca na
    rentę [ojciec miał wtedy 25 lat] a reke najlepiej amputować. To co mówię nie
    jest dowcip. Ojciec-kretyn poszedłby pod nóż gdyby nie zawitał do szpitala
    przypadkiem jakis lekarz [jeszcze przedwojenny], ktory jak usłyszał diagnozę to
    o mało co nie zemdlał. Połamał ojca, poskładał i wysłał do ciężkiej pracy
    fizycznej aby się ruszał.

    Nie wiem, czy ludzie pamiętają albo może zapomnieli wszechogarniające chamstwo.
    My sie teraz śmiejemy z "Misia" i z tekstów "jem przecież" albo "cham się uprze
    i daj mu" itp. ale takie wtedy były czasy.

    Jak było ze studiami - nie mam bladego pojęcia, bo ode mnie z rodziny nikt nie
    studiował. takie czasy i tacy ludzie, ze poza matką - wszyscy cenili prace
    fizyczna a nie "przybijanie pieczątek na poczcie".

    O ile pamiętam, to wolna sobota było to coś co zostało wywalczone w roku 1970
    czy 1980 po strajkach.

    Mój wujek był górnikiem. Takim od węgla kamiennego. A ponieważ węgiel był
    towarem nie dośc ze strategicznym, to jeszcze przynosił cenne kapitalistyczne
    dewizy więc zachęcano do pracy górników w soboty i niedzielę tworząc tzw
    książeczke "G" na którą odkładało się pieniądze zapracowane w tym czasie a za
    które można było kupić bezcenne niedostepne dla zwykłych śmierterników dobra
    jak pralke, lodówkę, telewizor kolorowy Polkolor Piaczeczno albo Unimor,
    kafelki, wykładziny podłogowe, dywany czy nawet Polonezy i Fiaty 126p haha Np.
    aby kupić pralkę automatyczną z Polaru mój wujek musiał pracowac w soboty i
    niedziele przez... niecały rok czasu. Aby kupić telewizor - ponad rok. Jak były
    oczywiscie bo nie były sobie ot tak po prostu dostepne.

    Były też kredyty MM czyli dla Młodych Małżeństw, że młode małżeństwa mogły
    nabyć np meble z płyty pilśniowej albo pralke albo dywan hehe

    Pomijam kartki na wszystko, bo to szczegół. Chyba każdy pamieta ze kartki na
    mięso zniesiono w.. 1989 roku podwyższając przy okazji ceny o 100-150% przez
    sp. premiera Rakowskiego.

    Może nie każdy to wie ale np nagranie płyty długograjacej to było tak, że
    zespół nagrywał cos tam coś tam [jak miał dostep do studia, bo nie każdy miał]
    i ustawiał się kolejce po deficytowy winyl i czekał czasem rok, czasem 3 lata
    na "przydział". Chyba Kora Jackowska o tym kiedyś wspominała.

    Oczywiście wszystkie wspomniane deficytowe dobra były dostępne za dolary albo
    marki albo funty w Pewexie albo na bazarach czy giełdach po cenie 3-4 razy
    wyższej od tej w sklepach ktorych to dóbr i tak w nich nie było.

    A jak było np. mięso albo kawa hahaha po którą się stało godzinami to nie była
    do kupienia inaczje jak między 6-8 a 12-14. Wtedy wszyscy stali w kolejkach
    zamiast pracować. Jak ktoś wychodził po 17 to mogł zobaczyc puste haki w
    mięsnym duren, jakby nie wiedział, ze mięso "rzucają" rano.

    Ale w ogóle tak źle jak jest teraz to jeszcze nigdy nie było.... no nie?



    Temat: Czy Bronislaw Wildstein ....
    coś w tym jest
    forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=25695&w=23467625&v=2&s=0
    III. Cechy antropologiczne

    Z powodu mieszania się Żydów z nie-Żydami, cechy antropologicznie często
    ulęgają zatarciu, nie można wiec ich uważać za kryterium absolutne i zawsze
    nieomylne.
    1. Wysklepiona górna powierzchnia czaszki (Urban, Oleksy, Borowski,
    Dziewulski, Nowak-Jezioranski).

    2. Jeśli poprowadzić prosta pozioma na wysokości czubka nosa, to u Polaków
    przecina ona mniej więcej otwór ucha. U Żydów cale ucho znajduje się powyżej
    tej linii.

    3. U Żydów boczne luki czołowe maja większy promień krzywizny, niż u Słowian.

    4. Żydzi mają płytsze oczodoły, a brwi nieco wyżej nad oczyma i w kształcie
    luku.

    5. Nos Żyda jest na ogół dłuższy, ma ostrzejszy szpic z profilu, zaś widziany
    z przodu jest bardziej rozłożysty. Żydówki mają bardzo wąska przegrodę nosowa
    miedzy oczami.

    6. Odcinek miedzy nosem a górną wargą jest znacznie dłuższy, niż u Słowian.

    7. Ucho u Żydów w dolnej części nie posiada opuszki, jest jakby po linii
    prostej wrośnięte w głowę. U góry jest bardziej spiczaste, niż u Słowian.
    Często uszy u Żydów są jakby zdegenerowane, nieproporcjonalni wielkie i
    odstające (Urban, Mazowiecki) albo odwrotnie, malutkie i pokręcone.

    8. Typowy Żyd idąc po linii prostej kołysze się na boki niczym kaczka
    (Kwaśniewski, Oleksy).

    9. U starszych Żydów ich cechy antropologiczne staja się bardziej wyraziste.
    Np. satyryk Drozda.

    IV. Sposób wysławiania się.
    1. Żydzi posiadają dar łatwego wysławiania się, co pozwala im "zagadać"
    niemal każdego Polaka.

    2. Żydzi, mówiąc o sprawach najważniejszych i bliskich sercu każdego Polaka,
    nie angażują się emocjonalnie, nie przeżywają tego tak, jak my. Mówią
    monotonnie, wolno i bez emocji - ot, tak sobie, jak o każdej innej sprawie.
    Polskie sprawy ich nie obchodzą, nie dotyczą.

    3. Wielu Żydów ma problem z właściwą wymowa "r" (np. Hanna Gronkiewicz, Jan
    Maria Rokita, Donald Tusk, Janusz Zemke).

    4. Często zdarza się im wtrącić do rozmowy jakieś typowo żydowskie zwroty,
    zwłaszcza zaś "tfu", naśladujące odgłos splunięcia.

    5. Często w rozmowach dają wyraz swej "uczoności", co przeradza się łatwo w
    poczucie wyższości i arogancje.

    6. Są prawdziwymi mistrzami odwracania kota ogonem oraz zmieniania znaczeń
    słów..

    V. Prezencja
    1. Żydzi lubują się w noszeniu brody, choć młodsze pokolenie wydaje się
    preferować tzw. "brodo-zarost".

    2. Wśród mężczyzn widoczna jest niedbałość o wygląd zewnętrzny, do którego
    nie przywiązują oni takiej wagi, jak my.

    3. Żydzi odznaczają się wielka pewnością siebie, czasami przeradza się ona w
    butę (np. Ryszard Kalisz, Leszek Balcerowicz).

    4. Z reguły brak im ogłady, delikatności i taktu.

    5. Żydówkom brak jest delikatności, skromności i poczucia wstydu. Są
    bezpardonowo wścibskie i bezwstydne (np. Monika Olejnik, Kora Jackowska,
    Monika Lewinsky).

    6. Maja charakterystyczne dla siebie tiki i często ruszają ramionami.

    www.afery.prx.pl/judaizm.html




    Temat: Przebudowa Targu Siennego źle oceniona przez Mi...
    Obserwuje posty nadeslane na temat zabudowy Targu Sienneg i zauwazam, ze obie
    strony dyskusji sa pelne wzajemnej agresji i nie poruszaja istoty problemu czyli
    jakosci architektury i urbanistyki w Gdansku. Chcialby zeby uczestnicy forum
    zaczeli dyskutowac o istocie sprawy.
    1. Liczy sie konstekst historyczny miejsca zabudowy. Jestem dumny ze
    przyczynilem sie kilka lat temy do zablokowania inwestycji Carefour obok parku i
    katedry w Oliwie. Za kazdym razem jak patrzne na to co powstalo na Morenie,
    utwierdzam sie w tym ze byl to krok sluszny. Stara czesc Gdanska ma unikalna
    wartosc historyczna, architektoniczna i urbanistyczna. Dostrzegli to juz Niemcy
    przebudowujac nowozytne umocnienia w tym rejonie pod koniec XIX wieku i celowo
    zostawily Targ Sienny niezabudowany by nadac perspektywe osi widokowej na Glowne
    Miasto. Z tego powodu Targ Sienny nie moze byc zabudowany. Nie znaczy to ze,
    jestem przeciwny inwestycji. Pod Tagiem mozna przeciez zbudowac parking
    podziemny i powierzchnie zaaranzowac na park opieracjacy sie o Kanal Raduni.
    Rozwiazalo by to rowniez problem miejsc parkingowych dla planowanych biur.
    Latwe, prawda tylko trzeba chcie pomyslec. Poza tym walory architektoniczne i
    kulturowe. Nie trzeba tego Holendrom, jak i innym eruopejskim nacjom tlumaczyc.
    Kazdy, kto chcialby zbudowac drapacz chmur o 100 m od rynku w Atwerpii,
    Gandawie, Brugii, Bremie, Lubece, Hamburgu czy Hadze zostalby uznany za
    nieokrzesanego barbarzynce. Propopnuje Panu Adamowiczowi, jego urzednikom i
    fanom zeby na forum publicznym oglosili swe rewolucyjne poglady na temat
    architektury, urbanistyki i hostorii w odniesieniu do tych miast. Jestem ciekaw
    reakcji opini publicznej w Holandii, Belgii czy Niemczech.
    2. Jakosc architektury. Przez ostanie 15 lat zbudowano w Gdansku: kilka
    blaszanych, tandetnych hipermarketow, ktore rozpadaja sie pod ciezarem sniegu i
    kilka tzw "galeri handlowych" o urodzie przeciwatomowego bunkra. W niektorych
    tych dzielach sufity spadaly na glowy klientow w tydzien po otwarciu obiektu.
    Jedyny pozytywnym wyjatkiem w tym badziewiu jest Centrum Manhattan. Poza tym nie
    zbudowano w Gdansku nic ciekawego, a jedyna budowla publiczna, ktora cos
    ciekawego proponuje pod wzgeldem jakosci architektury to adaptacja elektrowni na
    Olowiance na filharmonie. Jesli Pan Adamowicz, jego urzednicy i zwolennicy chca
    sie czegos dowiedziec jak sie buduje z zachowaniem wartosci i kontekstu miejsca,
    niech pojada do Hamburga i zobacza projekt i wykonanie odbudowy tamtejszej Wyspy
    Spichrzow. Nie ma tam odbudowy makiet instniejacych kiedys budowli, ale jest
    dobra wspolczesna architektura z zachowananiem skali, funkcji i historycznych
    podzialow dzialek itd. Gdansk jest miastem Hansy i jestesmy odpowiedzialni za
    zachowanie tego dziedzictwa, rowniez w sferze architektury i urbanistyki, tak
    jak ma to miejsce w wyzej wymienionych miastach. Ja osobiscie nie chce zyc
    posrod chaotycznie ustwawionych blaszanych barakow - patrz Lidl na miejscu
    fragmentow koszar we Wrzeszczu. Mieszkalem 2 lata w USA w takim otoczeniu i moge
    powiedziec ze to koszmar.
    3. Urbanistyka. No coz, jest to temat na wiele stron.
    4. Protestujace osoby. P. Jackowska jest znana osoba od protestow i bynajmniej
    jej nie popieram. Dr Piwek jest uznanym autorytetem w dzidzinie historii
    architektury w Gdansku i jego kompentencje moze podwazac tylko nieuk. W tym
    konkretnym przypadku obie osoby maja alkowita racje. I co najwazniejsze nie
    protestuja przeciwko inwestycji w calosci a jedynie przeciwko budowie wiezowca,
    zubodwie Targu i zakrycia Kanalu Raduni. Przypisywanie im blokowania calosci
    inwestycji jest zwyklym klamstwem. W tym konkretnym przypadku maja racje.




    Temat: O Zydach:-)))
    O Zydach:-)))
    III. Cechy antropologiczne
    Z powodu mieszania się Żydów z nie-Żydami, cechy antropologicznie często
    ulęgają zatarciu, nie można wiec ich uważać za kryterium absolutne i zawsze
    nieomylne.
    1. Wysklepiona górna powierzchnia czaszki (Urban, Oleksy, Borowski,
    Dziewulski, Nowak-Jezioranski).

    2. Jeśli poprowadzić prosta pozioma na wysokości czubka nosa, to u Polaków
    przecina ona mniej więcej otwór ucha. U Żydów cale ucho znajduje się powyżej
    tej linii.

    3. U Żydów boczne luki czołowe maja większy promień krzywizny, niż u Słowian.

    4. Żydzi mają płytsze oczodoły, a brwi nieco wyżej nad oczyma i w kształcie
    luku.

    5. Nos Żyda jest na ogół dłuższy, ma ostrzejszy szpic z profilu, zaś widziany
    z przodu jest bardziej rozłożysty. Żydówki mają bardzo wąska przegrodę nosowa
    miedzy oczami.

    6. Odcinek miedzy nosem a górną wargą jest znacznie dłuższy, niż u Słowian.

    7. Ucho u Żydów w dolnej części nie posiada opuszki, jest jakby po linii
    prostej wrośnięte w głowę. U góry jest bardziej spiczaste, niż u Słowian.
    Często uszy u Żydów są jakby zdegenerowane, nieproporcjonalni wielkie i
    odstające (Urban, Mazowiecki) albo odwrotnie, malutkie i pokręcone.

    8. Typowy Żyd idąc po linii prostej kołysze się na boki niczym kaczka
    (Kwaśniewski, Oleksy).

    9. U starszych Żydów ich cechy antropologiczne staja się bardziej wyraziste.
    Np. satyryk Drozda.

    IV. Sposób wysławiania się.
    1. Żydzi posiadają dar łatwego wysławiania się, co pozwala im "zagadać"
    niemal każdego Polaka.

    2. Żydzi, mówiąc o sprawach najważniejszych i bliskich sercu każdego Polaka,
    nie angażują się emocjonalnie, nie przeżywają tego tak, jak my. Mówią
    monotonnie, wolno i bez emocji - ot, tak sobie, jak o każdej innej sprawie.
    Polskie sprawy ich nie obchodzą, nie dotyczą.

    3. Wielu Żydów ma problem z właściwą wymowa "r" (np. Hanna Gronkiewicz, Jan
    Maria Rokita, Donald Tusk, Janusz Zemke).

    4. Często zdarza się im wtrącić do rozmowy jakieś typowo żydowskie zwroty,
    zwłaszcza zaś "tfu", naśladujące odgłos splunięcia.

    5. Często w rozmowach dają wyraz swej "uczoności", co przeradza się łatwo w
    poczucie wyższości i arogancje.

    6. Są prawdziwymi mistrzami odwracania kota ogonem oraz zmieniania znaczeń
    słów..

    V. Prezencja
    1. Żydzi lubują się w noszeniu brody, choć młodsze pokolenie wydaje się
    preferować tzw. "brodo-zarost".

    2. Wśród mężczyzn widoczna jest niedbałość o wygląd zewnętrzny, do którego
    nie przywiązują oni takiej wagi, jak my.

    3. Żydzi odznaczają się wielka pewnością siebie, czasami przeradza się ona w
    butę (np. Ryszard Kalisz, Leszek Balcerowicz).

    4. Z reguły brak im ogłady, delikatności i taktu.

    5. Żydówkom brak jest delikatności, skromności i poczucia wstydu. Są
    bezpardonowo wścibskie i bezwstydne (np. Monika Olejnik, Kora Jackowska,
    Monika Lewinsky).

    6. Maja charakterystyczne dla siebie tiki i często ruszają ramionami.

    www.afery.prx.pl/judaizm.html
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukano 174 rezultatów • 1, 2 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.