Strona Główna
Jadłospis malucha
Jacek Kiss
Jacob Le Maire
jaavascript Kurs
jadłospis Dieta rozdzielna
JADMaker jak to działa
jaja wielkanocne Przepisy
Jak napisać opis
Jak leczyć oparzenia słoneczne
Jadar pl
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amigdal.xlx.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: jak kłaść kostkę brukową





    Temat: Przegląd prasy

    Asfalt pokona kostkę?

    CYKLIŚCI DOPIĘLI SWEGO
    ŚCIEŻKI ASFALTOWE Są rzadkością w Lublinie. To się ma zmienić. Fot. JB

    Na brukowane ścieżki rowerowe w Lublinie miłośnicy dwóch kółek skarżyli się od dawna. Tak intensywnie interweniowali w tej sprawie w magistracie, aż w końcu coś drgnęło. Z Wydziału Inwestycji UML uzyskali właśnie zapewnienie: wszystkie nowe trasy dla jednośladów będą robione z asfaltu.

    Około 98 proc. ścieżek rowerowych w Lublinie (stworzonych od nowa, a nie wydzielonych np. z dawnych chodników) zbudowano z kostki brukowej. Reszta to asfaltobeton. Rowerzyści skarżą się na tę pierwszą. – Komfort jazdy jest dużo mniejszy, trasy bywają nierówne, szybko powstają ubytki i dziury, gdzie łatwo o wypadek – tłumaczy Marcin Skrzypek z lubelskiego Porozumienia Rowerowego.

    Skrzypek dodaje, że Lublin powinien wziąć przykład z innych miast, np. Warszawy, która buduje drogi dla jednośladów w dużej części z asfaltu.

    Rowerzyści obstają przy swoim, tym bardziej że argumentów przemawiających za kostką jest niewiele. Jak przyznaje Marek Kuzaj z Wydziału Inwestycji Urzędu Miasta, ceny wykonania tras z obu materiałów są podobne. – Wiele zależy jednak od zagospodarowania terenu wokół. Jeśli rosną tam drzewa, których korzenie mogą rozsadzać nawierzchnię, wtedy lepsza jest kostka. Łatwiej ją bowiem rozebrać i naprawić. Nie oznacza to jednak, że nie można tego samego zrobić z asfaltem – uważa Kuzaj.

    Dlaczego zatem, mimo sprzeciwu najbardziej zainteresowanych, ścieżki w większości są z kostki?

    – W pewnym momencie, po erze betonowych płyt chodnikowych, nastąpił boom na kostkę i wszystko było robione z tego materiału – wyjaśnia Marek Kuzaj.

    Dodatkową przyczyną może być fakt, że kostkę, choć wolniej, kładzie się łatwiej. Poza tym brukarzy jest wielu, a przedsiębiorstw, które mogą zbudować asfaltową trasę, dużo mniej.

    Sytuacja ma jednak ulec zmianie. Przedstawiciele Porozumienia Rowerowego wielokrotnie spotykali się z urzędnikami magistratu. Udało się osiągnąć porozumienie z Wydziałem Inwestycji. – Ustaliliśmy, że ścieżki, które istnieją, nie będą zmieniane. Jeśli jednak dojdzie do budowy nowych, wtedy pokryte będą już raczej asfaltobetonem – mówi Marek Kuzaj. – To ogromny krok naprzód – przyznaje Marcin Skrzypek.

    DUN






    Temat: Jaki Rzepin?
    Tak sobie pomyślałem, ciekawy czy ten asfalt jest taki tańszy jak mówisz MoonEaterze. Zauważ, że pod asfalt również trzeba by drogę przygotować, bo na te pagórki nie zalejesz, a jak zalejesz na bruk to i tak to nie wytrzyma. Więc tu koszt jest podobny.
    Asfalt trzeba także kupić, a to jest akurat nie taka tania sprawa. I teraz pytanie: czy lepiej rozwalić wszystko i przygotować na położenie asfaltu (na co _chyba_ się nei zgodzi konserwator zabytków), czy przygotować wszystko pod przełożenie kostki, by to równo było?
    Patrząc na to z takiej perspektywy dochodzę do wniosku, że jednak sprawa będzie porównywalna w kosztach (porównywalne położenie asfaltu wraz z jego zakupem do przełożenia kostki brukowej), a w rezultacie bruk będzie o wiele trwalszy.

    Ile ma ten bruk który jest położony teraz? Czy przypadkiem nie jest to bruk, którzy kładli robotnicy z obozu pracy, który tu gdzieś blisko był? I teraz popatrz ile to jest lat. A ile lat wytrzyma nasz świetny polski asfalt? Myślę, że bruk o wiele wiele więcej, a asfalt zaraz będzie zmęczony przez zimy, lody itd i będzie to trzeba łatać i będzie brzydko itd.

    Sam jestem kierowcą i kategorycznie zaprzeczam jakoby mi się źle w zimie jeździło po bruku. Hałasu chyba to także nie robi dużego (można porównać z hałasem jaki "generuje" droga na Osiedlu Leśnym, tak to jest dopiero meksyk). Pewnie, że trzeba uważać na to zimowe jeżdżenie, no ale to jest jakby wpisane w jeżdżenie samochodem jako takie. Już bardziej poważne "związki" miałem z murkiem koło składu węgla swego czasu Dawno i nieprawda.

    Reasumując, jeśli przy okazji robienia kanalizacji na starym mieście, będą przekładali kostkę, to się z tego baaaardzo ucieszę.

    A właśnie, nikt nie wspomniał chyba o problemie kanalizy na starym mieście. Jeśli ktoś mieszka to wie jak to jest teraz rozwiązywane. Nie kole to was w oczy, że tak źle traktujemy naszą rzeczkę?






    Temat: [Dolny Śląsk] Inwestycyjny BOOM 2008...
    Stary nowy bruk w Jaworze
    dziś
    Jaworski Rynek powraca do świetności. Niebawem będziemy chodzić po starym bruku.

    Najstarsza warstwa bruku z XVII w., znajdująca się około metra od poziomu nawierzchni, to zwykły kamień. Był zbierany w okolicznych rzekach. Potem wozami przewożono go do miasta. W XIX wieku nawierzchnię zmieniono. Kamień był z jednej strony gładzony, by wozom lżej się jeździło. Ale w następnym stuleciu zaczęto stosować koła gumowe z dętkami i trzeba było kolejny raz zmienić nawierzchnię. Tym razem na zdecydowanie równiejszą.
    - Wtedy położono już solidne kostki, po których jeździło się i chodziło w miarę wygodnie - opowiada archeolog Witold Łaszewski. - Wpadłem na pomysł, żeby fragmenty wykopów osłonić szklaną szybą i podświetlić. Będzie atrakcją Jawora - pokaże, jak wyglądało śląskie drogownictwo.

    Podczas robót na jaworskim Rynku robotnicy wykopali także fragmenty drewnianych rur. Ze starszych epok nie pozostało tutaj prawie nic. Kładąc pierwsze warstwy bruku, zdjęto całą średniowieczną nawierzchnię i wywieziono ją.
    - W tym roku wymienimy w Rynku całą sieć wodno-kanalizacyjną - mówi Wiesław Wojnarowicz, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej jaworskiego magistratu. - A w przyszłym zaczniemy wymianę płyt położonych przed kilkudziesięciu laty. Są bardzo śliskie i niezbyt estetyczne. Zostaną obrobione i będą służyły jako chodniki.

    Prace przy modernizacji Rynku zostaną zakończone za 2 lata. Ponadpółhektarowy plac wokół ratusza zostanie wyłożony kostką brukową. Tak gładką, że panie w butach na szpilkach będą chodzić po niej wygodnie. W miejscu, gdzie przed wiekami była studnia, zostanie wzniesiona fontanna.
    Koszt tego przedsięwzięcia wraz z wymianą sieci to ponad 6 milionów złotych.
    - Planujemy także przywrócić dawny blask ulicom wychodzącym z Rynku - zapowiada Wiesław Wojnarowicz. - Po wojnie na bruk położony został asfalt, a to jest mało estetyczne. Dlatego zostanie on zdarty i zastąpiony kostką. Pozostanie nam wyremontowanie kamieniczek, ale z tym, może być problem, bo prywatni właściciele mieszkań nie są chętni do tego

    Zygmunt Mułek - POLSKA Gazeta Wrocławska



    Temat: [Wrocław] Przebudowa ul. Krakowskiej
    Jesteście usprawieliwieni

    2008.04.03

    Dojeżdżacie do pracy przez ul. Krakowską? Jesteście wiecznie spóźnieni przez korki? Szef jest wściekły? Jeśli tak, mamy propozycję. Wytnijcie usprawiedliwienie z "Echa" i pokażcie przełożonemu. Samochód zostawcie pod domem i wsiądźcie w pociąg. Przynajmniej stres nie zeżre

    Pracownicy firm, które mają siedziby np. na ul. Opolskiej, mają dość. Zamknięcie ul. Krakowskiej sprawia, że muszą wstawać co najmniej godzinę wcześniej do pracy, a ich szefowie, choć sami stoją w korkach, nie mogą już słuchać wymówek wiecznie spóźnionych pracowników.

    Śniadanie zamiast kolacji

    - Niedługo będę chyba robił tak jak w filmie "Miś" Barei - mówi Michał Nowak, projektant kostki brukowej w firmie Stone&Design z ul. Opolskiej. - Wieczorem będę jadł śniadanie, żeby rano już nie marnować czasu na jedzenie i kładł się w ubraniu - dodaje ze śmiechem. Ale to śmiech przez łzy. On tak samo jak tysiące innych wrocławian wstaje teraz godzinę wcześniej, ale to i tak nie gwarantuje mu, że do pracy zdąży. - Jadę około 40 minut do godziny, to zależy. A na Opolską dojeżdżam spod Uniwersytetu, więc blisko. O powrocie to nawet nie będę wspominał, ale w drugą stronę tak mi się nie śpieszy - mówi. Nowak przyznaje, że najgorsze jest to, że szef już nie ma siły słuchać że kilkunastominutowe spóźnienia to wina zatorów. - Nie mam żalu, że remontują tę ulicę. Kiedyś trzeba to było zrobić, bo Krakowska to koszmar był jakiś, ale chciałbym, żeby jakiś urzędnik mnie usprawiedliwił i wytłumaczył, że ja naprawdę stoję w korkach - dodaje.

    Wytnij i daj szefowi

    Uznaliśmy, że to dobry pomysł i postanowiliśmy zapytać we Wrocławskich Inwestycjach, które są odpowiedzialne za remont Krakowskiej, czy prezes Paweł Rychel byłby łaskaw takie usprawiedliwienie dać. - Prezes jest niestety na urlopie. Wiemy, że kierowcy muszą liczyć się z utrudnieniami - mówi Marek Szempliński, rzecznik spółki. - Zdaję sobie sprawę, że to jest uciążliwe, ale zyski będą ogromne. Po remoncie Krakowską będzie się jeździło szybciej i bezpieczniej. Przykro nam, że pan Nowak się spóźnia i oczywiście wiemy, że stoi w korkach, ale mam nadzieję, że wkrótce i te będą mniejsze, bo kierowcy jakoś nauczą się radzić sobie z objazdem - dodaje Szempliński. Jeśli i usprawiedliwienie nie pomoże, to mamy taką radę: jedźcie pociągiem do stacji Wrocław Brochów, albo wsiądźcie na rower. Innego wyjścia po prostu nie ma.

    Maja Majewska

    http://echomiasta.pl/index.php?option=c ... &Itemid=46



    Temat: Ekrany dzwiekowe wzdłuż obwodnicy
    Co w zamian? Styl rządzenia jaki prezentuje np Wojciech Szczurek w podobnej wielkości Gdyni. Tam się nie pieprzą z nową kostką brukową, którą rozbiorą za 2 lata, nie podejmują kretyńskich decyzji typu montaż tych ekranów (zupełnie nieprzemyślany), tylko wytyczają nowe trasy, nowe działki pod inwestycje, stworzyli dzielnicę finansową, przemysłową, dzielnice willowe itd. Jest porządek architektoniczny, w mieście masa inwestorów a bezrobocie - uwaga, uwaga - 2,4% - standard Luksemburga. I to wszystko bez taniej propagandy sukcesu. A co tak naprawdę dzieje się u nas? Rzeszów pod pozorami rozwoju coraz bardziej traci. Przez 5 lat nie zbudowano żadnej nowej znaczącej drogi, miasto się korkuje, a władze od lat gadają o nowych koncepcjach mostow, drog, obwodnic. Nawet głupiego mostu Narutowicza nie umieją przebudować - za to ciągle mamy kładzenie nowego asfaltu na istniejące drogi (wykonanie tego to już inny temat). Reasumując: inwestycje biurowe, przemysłowe, technologiczne prawie nie występują, kultura leży, budowa nowych traktów komunikacyjnych leży, w mieście coraz trudniej zaparkowac (brak choćby jednego parkingu piętrowego), komunikacja miejska coraz gorsza. Ale mało tego - prawie wszystko co dzieje się od 2007 roku jest złe. Nowe rondo - krytykowane przez chyba wszystkich mieszkańców, przebudowa rynku - skandaliczny bunkier-budynek wejścia do trasy który skrytykowali wszyscy architekci i większość mieszkańców, scena stoi cały czas mimo że NIC się na niej nie dzieje (a miała ciągle żyć), pomijam już te stodoły Grafika, Agora itd. w centrum miasta i plany budowy kolejnego szmelcu. Teraz te okropne ekrany, które są bezkonkurencyjnie najgorsze i najbrzydsze w kraju, nigdy nie widziałem czegoś podobnego. W dodatku zniszczono kilka km ścieżek i chodników, za ekranami jest ciemno. Powiedz co tak naprawdę wydarzyło się wielkiego w Rzeszowie? Czy przez 5 lat ściągnięto tu chociaż jednego sensownego inwestora, czy miasto zaczęło żyć pod względem kulturalnym, czy zrobiono coś by je wypromować? Po prostu jak patrzę na te ekrany to szlag mnie trafia, czasem nawet nie chce mi się wychodzić z domu jak pomyślę że muszę koło tego syfu przejeżdżać, bo dołuje mnie ten debilizm. Przecież to jest skandal, zbudowano 10-metrowe ściany zaraz przy oknach bloków, zasłonięto widok z chodników. Wszystko na podstawie jakichś tajemniczych przepisów które z tego co mówiono w TVN zostały źle zinterpretowane - i 24 mln zl poszło się walić. Sytuacja jest tak absurdalna i skandaliczna że poszła do ogólnopolskiej TV a jeśli uważasz że kiedyś w Rzeszowie zrobiono coś głupszego, to nie wiem co masz ma myśli - nawet za PRLu nie odstawiono czegoś takiego.



    Temat: SOSNOWCU CZY CI NIE ZAL
    jeszcze o drogach tym razem w Jaworznie:
    cyt z gospodarki śląskiej:



    W Jaworznie dobiegają końca prace przy II etapie projektu „Miasto Twarzą do Autostrady”. Wykonawca inwestycji – firma Budimex Dromex S.A. zobowiązała się zakończyć wszystkie roboty do końca bieżącego miesiąca.

    Oznacza to, że najprawdopodobniej 1 grudnia, czyli 5 miesięcy przed terminem, kierowcy będą mogli swobodnie poruszać się na całej długości Trasy Śródmiejskiej. Uroczyste otwarcie nowo wybudowanej drogi planowane jest na 30 listopada i będzie połączone z imprezą rajdową, adresowaną także do mieszkańców naszego miasta.

    Obecnie wykonywane są jeszcze prace związane z oznakowaniem poziomym, sygnalizacją świetlną, zabudową barier energochłonnych oraz montażem ekranów akustycznych. Dobiegają końca prace związane z układaniem kostki brukowej na chodnikach i pochylniach dla osób niepełnosprawnych.

    Niebawem skończą się również roboty drogowe na odcinku najbardziej uciążliwym dla kierowców – w rejonie skrzyżowania ulic Grunwaldzkiej, Lipowej i Piekarskiej – obecnie kładziony jest tam asfalt.

    Do zakończenia procesu inwestycyjnego niezbędne jest złożenie stosownej dokumentacji w Wojewódzkim Inspektoracie Nadzoru Budowlanego, dlatego też firma Budimex Dromex kompletuje materiały mające na celu sprawdzenie zgodności wykonanych robót budowlanych z planem i kosztorysem projektu.

    W chwili obecnej pracownicy Urzędu Miejskiego prowadzą odbiory robót drogowych, sygnalizacji świetlnej oraz kanalizacji.

    W dniu uroczystego otwarcia Trasy Śródmiejskiej – 30 listopada – planowane jest przeprowadzenie rajdu samochodowego pod nazwą „Jawor Sprint”, mającego na celu sprawdzenie jakości oddawanej do użytkowania drogi. Wytyczony przez organizatorów: Telewizję CTv oraz Automobilklub Jawor odcinek specjalny będzie miał start w rejonie ul. Moniuszki i będzie w całości przebiegał po nowo wybudowanej drodze. Ze szczegółami tej imprezy będzie można zapoznać się w prasie lokalnej.

    W ramach II etapu projektu Miasto Twarzą do Autostrady powstał główny węzeł drogowy śródmieścia Jaworzna - z ulicami Kolejową-Moniuszki. Z tego miejsca będzie można wjechać do centrum miasta na ulicę Grunwaldzką. Nowością jest również izolowanie drogi na całej długości od budynków mieszkalnych ekranami akustycznymi. Nowa trasa pozwoli na bezpieczny przejazd przez śródmieście z dozwoloną prędkością 70 km/h.




    Temat: POSTEPY PRAC + PLANY (na forum, prawie jak na budowie)

    Byłem na wizytacji budowy jakiś czas temu i na 100 % w garażu pod budynkiem na ziemii leży kostka brukowa. Wygląda to fajnie. Co do praktyczności i trwałości takiego rozwiązania nie dyskutuję ale powierzchnia jest usiana kanalikami i drenami do odprowadzania wody więc może będzie to działać. W bloku nr 1 widziałem w czasie tej wizyty że kładą gres (płytki) na 1 piętrze i myślę że bardzo ładnie to wyglądało. Strasznie jestem ciekawy czy miał ktoś z was informację od Makdomu na kiedy planują skończyć prace ? Czy termin wrześniowy jest nadal aktualny ??

    Wrzesień jest aktualny, ale jest ciężko. Wiem to nie z MD ale ze źródła bardziej wiarygodnego. Budowa ciągnie się ze wzgledu na to, ze bardzo ciężki jest projekt - łukowate ściany, często nie są między ścianami katy proste, itp. Wiem również, że jest stolarka bardzo dobrej jakości i prawidłowe wykonanie budowy (wylewki, gładzie, sciany - dobra ekipa). Byłem dzisiaj natomiast w mieszkaniu (1.0.9) i zaniepokoiło mnie, ze jest trochę inaczej niż w projekcie zamiennym - w innych miejscach grzejniki, włączniki, inny wymiar wnęki w łazience... Oficjalnie wybieramy się na budowę w piątek o 14 i będziemy wyjaśniać.

    Dostaliśmy też fakturę za zmiany lokatorskie na 2500 pln brutto, wcześniej było uzgadniane, że będzie to 2000, tak też mamy w akcie notarialnym. Zapłacić zamierzamy nie wcześniej niż przy odbiorze mieszkania.

    Stan budowy idzie do przodu, dziś ok. 16 sporo ludzi pracowało, potwierdzam słowa Pitermitera. Budynki sa częściowo pomalowane na biało, poddasze jest wyłożone drewnem a elewacja frontowa wykładana cegłami.

    Źle ogólnie nie wygląda, natomiast nie podobają nam się balkony taka dziurkowana blacha...



    Temat: Jazda bez kasku w świetle prawa
    Kiedyś Polska była motocyklowym imperium - w latach 60 i 70 ubiegłego wieku było u nas
    najwięcej motocyklistów - Włosi mogli się schować. Fakt wynikało to z braku samochodów,
    ale nie zmienia to istoty rzeczy. Z tamtych czasów zapamiętałem trzy wypadki, które
    widziałem na żywo:

    1) starszy kolega (ś.p) na komarku rozwijał około 80 km/h.
    Tymże komarkiem opanował do perfekcji pokonywanie zakrętu przed moim oknem.
    Dosyć ostry zakręt brał z maksymalną prędkością, kładąc komarka prawie poziomo.
    Zakręt istnieje do dzisiaj i nigdy nie udało mi się żadnym sprzętem pokonać go w podobny sposób.
    Którejś jesieni z daleka już usłyszałem potężny ryk silnika komarka - znaczy się
    kolega nadjeżdża. No to patrzę: wejście w zakręt, komarek ucieka spod tyłka, głowa w
    krawężnik. Szmaciana lalka toczy się z 30 m i hamuje na płocie. Liście na jezdni.

    2) jesienne popołudnie, siąpi deszcz. Na ekskluzywnej WSCe jadą dwie osoby.
    Maszyna zbliża się do skrzyżowania i wali się na prawą stronę na śliskiej kostce brukowej.
    Pasażer głową w kasku uderza w krawężnik, leje się krew ale chłopak wstaje i stoi
    oszołomiony. Niestety, kask to był "orzeszek" i trafił w krawędź krawężnika na wysokości
    policzka - tam nic nie było.

    3) środek miasta ostry łuk z górki, na dole skrzyżowanie. Z góry wypada "Kobuz" ( dla
    niewtajemniczonych był to motocykl w jedynie słusznym pomarańczowym kolorze - budzącym
    większe pożądanie w owych czasach jak nasze gwiazdki dzisiaj).
    Na kobuzie dwóch przedstawicieli klasy robotniczej bez kasków, z winami w rękach.
    Kobuz pokonuje łuk i na skrzyżowaniu spotyka się z innym przedstawicielem klasy robotniczej
    - Panem "Heniem Starem." Centralnie czołowo - tylko wina szkoda, bo oprócz tego w rękach
    to mieli jeszcze cały plecak.

    Ilościowo Polska była motocyklowym zagłębiem i o ile pamiętam to zawsze dla
    pojazdów >50 cm obowiązywał kask, a przodkowie nasi głupie nie były, a zauważcie , że
    wówczas jeżdżono 12 miesięcy w roku



    Temat: antykoncepcja a osobiste poglady ginekologa
    w rodzinie dość sporo lekarzy i odpowiednio napisana skarga pomaga - nikt nie mówi o tym, że lekarz straci prawo wykonywania zawodu ale troche nosa mu to utrze.
    co do bycia wrednym uważam i wiem z doświadczenia, jak oficjalna droga nie pomaga i ktos ma gdzies moja uprzejmość i grzeczność to wtedy zaczynaja się jego problemy - to że robię się wredna to mało powiedziana i zawsze dopinam swego. Mam znajomych prawników zawsze nakieruja mnie na stosowne akty prawne (w pracy tez mam duzo do czynienia z przepisami prawa, ustawami) - zawsze znajdzie się kruczek prawny. Jeżeli prawo stoi po mojej stronie a jakiemus urzednikowi czy komu kolwiek wydaje się, że może je nagiąć to ja mu wtedy mniej lub bardziej grzecznie prostuję światopogląd. Niby dlaczego ktos ma mi kłaść kłody pod nogi i utrudniacz życie. Kiedy można grzecznie to można ale niestety w większości przypadków trzeba byc wrednym przykład: administracja - zarzadca odkupił osiedle od gminy w umoie jest napisane, iż to zarządca zajmuje się renowacją, ociepleniem i naprawą elewacji zewnętrzenj i dachu a czego administracja wymaga od wspólnoty mieszkaniowej że my mamy to zrobić z naszych pieniedzy z funduszu remontowego. Na zebraniu poprosiłam o wgląd do umowy - odmowa. Zrobiłam rozrubę, własnymi drogami zdobyłam kopie umowy i co sie stało CUD zarządca remontuje / odnawia bloki na swój koszt podobnie jest z gminą i wymianą chodników osiedlowych dopiero groźba aby pokazali faktury na zakup kostki brukowej pod blokami i wizja wizyty osób z dość kłopotliwych służb kontrolujących gdzie mieszkają radni spowodowała, że na całym osiedlu będą nowe chodniki. NIE WYDAJE SIĘ TO DZIWNE. Jak sie grzecznie pytałam to mieli to w d... a jak zagroziłam skutecznie to się dało. Dalej po kupnie mieszkania poprzednia właścicielka rozwiązała umowe z TP ja po 1,5 tyg podpisałam nową umowę i dostałam nowy nr telefonu i co TP wystawiłam mi 2 faktury na 2 nr tel. - 2 nr na 1 linii bez centralki nie działaja. telefony na błękitna linie nic nie pomogły - napisałam skargę do UKE i co pomogło TP odpisał, że nei zdązyli wprowadziś tamtej rozwiazanej umowy do systemu (przez 4 m-ce). TP wymieniało kable od tel. wszedzie zabezpieczyli je w korytkach na moim pietrze kable "dyndały" sobie słodko na scianie zadzwoniłam na błekitna linie - przylazł serwis i co usłyszałm, że teraz zgodnie z ich wewnętrznym zarządzeniem tak podłącza sie linię do mieszkań. skarga do UKE - od razu zabezpieczyli monteży z TP "dyndające" kable. Teraz jestem w NETII i wiem co to profesjonalna obsługa.

    [ Dodano: 2008-10-21, 22:01 ]



    Temat: Czy Wymiarki chcą być w powiecie żagańskim czy żarskim?

    Sprawę dróg na tzw''JEZIORKU"" poruszałem na sesji koniec Grudnia 2008 r. Na prośbę mieszkanki tzw. Jeziorka . Sprawa już wtedy wymagała interwencji u inwestora który prowadził gazociąg. W czwartek tj.27 luty 2009 r na sesji rady był ten temat poruszany ponownie. Inwestora nie ma już na terenie gminy zakończył roboty i się wyniósł.Będę naciskał na zarządce drogi czyli ZGK Wymiarki o jak najszybsze naprawienie drogi.Temat dróg na tym terenie znany jest radnym P. Wójtowi oraz Dyr. ZGK Wymiarki ponieważ uczestniczył w sesjach rady. L. Wróbel.

    Tylko nieudolna wladza może doprowadzac do takich sytuacji jakie opisuje zawiedziny imternauta .

    Wiele jest przykladow psucia drogi po dokonaniu różnych przyłączy,instalacji lub usuwania awarii wodociagu . Takim przykladem jest ul Sikorskiego ,Sobieskiego , Pocztowa i wiele innych dróg na terenie g.Wymiarki .Tu tak naprawde tylko potrafia psuć a wladza samorządowa nie reaguje jakby w socjalistycznym stylu przechodzi do porzadku dziennego .
    Na ul Sikorskiego przekopano przez droge kanał niestety kostaka brukowa została ulożona byle jak i strupiasto .Gdyby ten mieszkaniec postarał się zrobic to tak jak zrobili to Niemcy byloby dzisiaj OK .
    Na ul Pocztowej kazde przekopanie drogi połączone z zerwaniem kostki powoduje masakre tego odcinka ,nikt tego nie pilnuje i nie domaga się naprawy od inwestora . Tworzą się zapadliska i bylejakość

    Niechwalac sie ..za mojej kadencji kladlismy 4 km wodociagu .Od granicy Witoszyna /Wymiarki do Silno Małej. Zrywany był polbruk na Kś.Witolda , bruk ,a nawet asfalt . Prosze popatrzec sladu nie ma po tej inwestycji .Po prostu przypilnowalismy Firme z Kożuchowa aby zakończyła pracę jeszcze lepiej niz zastała .Firma ta wymieniła wiele plytek popekanych na chodniku od centrum do Huty szkla tylko po to aby dokonac im odbioru prac . Konkludujac ..czyli mozna pozostawic po sobie dobre wrażenie i zdanie .

    W Wymiarkach unstalowano gaz ,kladzino wodociag ,kladzino w ziemi światlowody ..wszystkie te firmy zrojnowaly nam drogi i chodniki a wladza samorządowa w sposob socjalistyczny pogodziła się z tym .
    Uwążm że nalezy dochodzic swoich praw od inwestora .Jeziorko jest do zalatwienia ,jest na to 3 lata rekojmii.

    Prosze radnych jakieś zdecydowane dzialanie aby piekne drogi z buku nie były dewastowanie tak jak to jest czynione na POCZTOWEJ .Skandal .To jest nasz skarb bo takich drog sie juz nie wykonuje na wsiach . Komunalka powinna skuteczniej domagac się naprawy bruku po jego zerwaniu ,a mozna to zrobic że nawet sladu nie bedzie




    Temat: Postulaty do władz miasta
    Cześć.
    Udało się nam już skrzyknąć na tym Forum, pokazać innym mieszkańcom i władzom miasta, więc czas wykorzystać nasz potencjał

    Chciałabym zgromadzić Wasze pomysły na to, czego możemy domagać się od władz miasta jako rowerzyści. Chodzi o propozycje konstruktywne, możliwe do wykonania i akceptowalne przez innych uczestników ruchu drogowego. I w miarę konkretne; nie: "poprawić stan ścieżek rowerowych", tylko: "usunąć krawężnik na skrzyżowaniu tym i tym". Następnie, mam nadzieję, wybierzemy coś z tego, i wystartujemy drogą oficjalną - z petycjami, akcją w prasie - cokolwiek przyjdzie Wam do głowy, a może być skuteczne.

    Zacznę od moich, gromadzonych od jakiegoś czasu pomysłów:

    I. Ścieżki rowerowe

    1. Zmienić znaki na ścieżce rowerowej wzdłuż Orlickiego i Śliwki. Jest "pieszy nad rowerzystą", może być śmiało "rower obok pieszego". Znana nam wszystkim kwestia pierwszeństwa i winy przy kolizjach.
    2. Zrobić przejazd dla rowerów na tej ścieżce, przez ulicę Wybrzeże Armii Krajowej. Prawdziwy drobiazg, a utrudnia życie jadącym tamtędy.
    3. Przywrócić (?) ścieżkę rowerową wzdłuż ulicy Wybrzeże Wojska Polskiego. To droga wzdłuż Kłodnicy, zamknięta dla ruchu (chodnik), i widać na niej resztki oznakowania ścieżki rowerowej. Nie wiem, czy oficjalnie figuruje jeszcze jako ścieżka, ale na pewno jedzie się tamtędy przyjemniej niż w spalinach ulicy Orlickiego, zwłaszcza gdy tak komuś krócej. Żadnemu pieszemu nie powinno to przeszkadzać - chodnik jest mało uczęszczany i szeroki.
    4. Przywrócić (?) ścieżkę rowerową wzdłuż ul. Toszeckiej. Kiedyś były tam jakieś znaki, że można jechać chodnikiem, teraz już nawet nie jestem tego pewna (oznakowanie jest fatalne). Ścieżkę jednak należałoby zrobić po przeciwnej stronie (od strony os. Kopernika, a nie lasu) - jeżdżę tym chodnikiem nielegalnie i wiem, że jest o wiele wygodniej niż drogą czy drugą stroną. Pieszych nie ma zbyt wiele - wystarczyłby znak "pieszy nad rowerem".
    5. Zrobić przejazdy dla rowerów na ścieżce wzdłuż ulicy Oriona. Na pewno nie ma jej przy przejeździe przez ulicę Centaura ani Saturna - a są to typowe, mało ruchliwe wjazdy w osiedle. Nie zaszkodziłaby możliwość przejazdu tamtędy, zamiast przeprowadzać rower.
    6. Przy najbliższej możliwej okazji wyrównać nawierzchnię ścieżki przy ul. Orlickiego. Kostkę brukową, kładzioną nie tak dawno temu, zmasakrowały już korzenie drzew. Jedzie się fatalnie.

    II. Dopuszczenie obustronnego ruchu rowerów na jednokierunkowych w centrum

    Na początek polecam lekturę podobnego tematu pewnego mazowieckiego forum: http://forum.zm.org.pl/viewtopic.php?f=1&t=1110. Wynika z niego, że we Wrocławiu i Warszawie dało się wprowadzić kontrowersyjne (z powodu różnej interpretacji rozporządzeń ministra infrastruktury) znaki "nie dotyczy rowerów" w ulicach jednokierunkowych, bez malowania osobnego kontrapasa. Takie rozwiązanie proponowałabym:

    1. Na całej długości ulicy Dubois.
    2. Na fragmencie Zwycięstwa dochodzącym do Rynku.
    3. Na ul. Bankowej
    4. Na ul. Dolnych Wałów (tam, gdzie główna Poczta)

    5. Tak samo proponuję otworzyć dla ruchu rowerów Rynek, choćby na zasadach "pieszy nad rowerzystą".

    Zapraszam do dyskusji i dodawania własnych pomysłów!



    Temat: projekty stajni

    zmczn Anaaa, ciesze się że jednak nie jestem jedyna co lubi izolacje. Jak można, twierdząc że jest sie doświadczonym fachowcem, pisać "ja nie widze takiej potrzeby". Tu nie ma nic do oglądania, na to są przepisy, obliczenia, cała szeroko pojeta sztuka budowlana. To ja msuiałam zgodnie z tą sztuką ocieplać budynki kotłowni czy stycznikowni, wktórych nikt nie mieszka, żeby zabezpieczyć konstrukcję przed korozją zmian temperatur, rysować wełnę pod najwyzej położonym blaszanych dachem nad niewiadomo czym, że nie wspomnę że głupie garaże na samochody też maja izolacje -- żeby teraz po tym wszystkim żywym uwięzionym zwierzętom żałować??!! Toż nawet psią budę trzeba ocieplać!! I jak najbardziej nalezy izolować budynki bez sztucznego ogrzewania, a ze sztucznym jeszcze bardziej... I niech nikt nie wmawia ze to konie wydelikaci, że im za ciepło będzie, a może latem za chłodno im będzie? to co za nocleg w stajni nagrzanej za dnia... że nie wspomnę co to za nocleg na nieizolowanym betonie... snif snif...
    ale sie rozbuchałam, pewnie zaraz mi sie za to nieźle oberwie... ;-)
    Nie wierzę żeby F kiedykolwiek obliczał ocieplenia, korzystał z Normy lub zaprojektował chociaż 50 budynków. to wszystko nie bierze sie z powietrza. A Pani w urzedzie sprawdzi conajwyzej uprawnienia i czy strony ponumerowane, a nie czy budynek jest zgodny z Fizyką Budowli...


    Ależ Marto,chylę głowę wobec Twojego zaangażowania w obronę słusznej sprawy żywych uwięzionych zwierząt.
    Psią budę z tego co mi wiadomo ociepla się,bo w jednej z jej ścianek pozostaje okrągły otwór,który nie jest zasłonięty,a ja mogę Cię solennie zapewnić,że ja konikom na noc i okna i drzwi zimą zamknę.Dopilnuję tego osobiście,obiecuję.
    I owszem nie zaprojektowałam w swoim życiu chociaż 50 budynków,ale zdarzyło mi się w trakcie studiów zaprojektować od strony zootechnicznej kilka stajni,obór,chlewni,kurników itp.
    Natomiast pani w Starostwie Powiatowym była bardziej wnikliwa niż Ci się zdaje,a kwestie Fizyki Budowli mojego projektu powierzyłam specjaliście,który ma za soba dość sporo projektów obiektów,które zostały zrealizowane.Zapewniam Cię też,że mieszkające w nich zwierzęta nie cierpią.
    Ponadto nie zapędzaj sie tak z krytyką,bo w żadnym moim poście nie napisałam,że nie izoluję betonu na posadzkach.

    A tak na marginesie,to daj maluczkim popełniać błędy.Tak to jest na tym świecie,że nie wszystko jest doskonałe,bo jak wtedy człek odróżniłby doskonałość i wyjątkowość od miernoty?

    Jestem za zakończeniem tej zbędnej polemiki,która rozwinęła się po moim wpisie dotyczącym silikatów i eurofali,które to materiały polecam do wykorzystania.

    Co się zaś tyczy mojego postu dotyczącego negatywnego stosunku do stosowania kostki brukowej na posadzkach stajennych,to ujmę rzecz mniej radykalnie.Kostka brukowa,którą był wyłożony korytarz w mojej poprzedniej stajni okazała się być śliska i po namoczeniu(spryskiwana w celu pozamiatania bez kurzenia) i sucha również nie była bezpieczną.
    Przekonała się o tym moja klacz wywracając się na niej po próbie energicznego wejścia do boksu.Upadek był brzemienny w skutki dla niej i dla mnie, wobec czego mam uraz do tego typu nawierzchni.
    Zaznaczam,że posadzka ta kładziona była dawno.Mniemam,że w szerokiej gamie dostępnych dziś materiałów brukowych są takie,których powierzchnia pozostaje chropowata i nieśliska zarówno mokra jak i sucha.



    Temat: INTERNAUCI PYTAJĄ - PREZYDENT ODPOWIADA
    Szanowny Panie Prezydencie

    Oswoiłem się już z myślą, że odpowiada Pan na pytania, które są dla Pana wygodne i w których roztacza Pan wspaniałe wizje i perspektywy.
    Wcale mnie to nie dziwi, bo: "każda sroczka własny ogon chwali".

    Tak więc chciałbym wrócić do mojego postu z 28.04. na który nie znalazłem Pana odpowiedzi, a który dotyczył największych problemów i pewnych propozycji dotyczących rozwiązań komunikacyjnych w ścisłym centrum.
    Resztę pytań zadanych w kolejnym poscie z tego dnia pominę bo są one zapewne dla Pana zbyt niewygodne.

    Dziś natomiast nasuwają mi się takie pytania.

    1. Nie potrafię się pogodzić z tym co zrobił Pan z Placem Wolności i generalnie "Starówką".
    Dużo ostatnio słyszy się o tendencjach architektonicznych jakie panują na świecie i coraz bardziej wkraczają one również do naszego kraju.
    Niestety, hołduje się i ratuje WSZYSTKO co może stanowić zabytek i jest w jakimkolwiek stopniu dziedzictwem historycznym czy kulturalnym danego miasta.

    Oto kolejny przykład, jak historyczne hale produkcyjne zakładów włókienniczych Polontex w Łodzi gdzie nakładem gigantycznych kosztów, bo na odtworzenie zabytkowej cegły francuski inwestor wyłożył 20 mln EUR stworzono melanż przepięknej historii z nowoczesną galerią handlowo-rozrywkową, w której znalazło się miejsce i na muzeum i na hotel:

    http://www.altacarya.com/manufaktura-lodz.html

    i strona główna Manufaktury Łódź:

    http://manufaktura.com/PL/index.asp

    Dlaczego Panie Prezydencie zgadzając się na inwestycje takie jak Focus czy Plac Wolności, nie zobligował Pan inwestora na etapie projektu do zachowania klimatu starego Rybnika, a nie pozwalać na stworzenie surowej, szarej Szwecji?? To jest po prostu ohydne, nie wspominając o betonowym klocu Focusa, który ani do rynku ani do Pl. Wolności nie pasuje.
    Jak to wygląda w porównaniu z Pocztą, kamienicami wokół rynku czy choćby Zamkiem?

    2. Dlaczego zgodził sie Pan na wyłożenie ulic Zamkowej i Rynkowej oraz pasażu do Rynku tą samą TRAGICZNĄ, ostrą i partacko położoną kostką co na Placu (skargi słychać ciągle od mieszkańców zwłaszcza starszych i rodziców których dzieci przewracają się na Placu i kaleczą), skoro na tych ulicach była położona już betonowa kostka - dobrze położona z którą nic się nie działo, a jedynie została zdewastowana przez ciężarówki z Focusa i ich przekopy (bo nawet nie chciało im się położyć wzoru tak jak był, tylko położyli kostkę byle jak - w pobliżu bankomatu na Zamkowej - ewidentne lenistwo).
    Dlaczego zamiast kłaść ponownie kostkę na tych dwóch ulicach, nie zobligował Pan do wyłożenia ulicy Sobieskiego, której nawierzchnia jest po prostu ŻENUJĄCA.
    Mielibyśmy pewnie podobnym kosztem wyłożoną ostatnią zniszczoną ulicę wokół rynku, a nie zdublowane niepotrzebnie inwestycje.

    3. Dlaczego zaakceptował Pan wyłożenie Placu Wolnosci kostkę granitową (tą gdzie jest deptak pod sklepami bo tam najbardziej jest ta nawierzchnia nierówna i niewygodna dla pieszych), kostką, która kosztuje 250zł/tonę, a nie wymógł na Parkridge CE wyłożenia szlachetną kostką brukową, której dystrybutorów jest masa w kraju.
    Czy dlatego, żeby Focus miał taniej bo ta szlachetna kosztuje od 40 - 70 zł/m2 (przyklad z cennika firmy Sigma UTEX).
    Wystarczy popatrzeć jak wygląda bruk w Manufakturze Łódź.
    Czyżby kolejny "dowód wdzięczności" czy ciche zobowiązanie w stosunku do Parkridge CE?

    Na dziś wystarczy, ale zapewniam, że kolejne trudne pytania będą zadawane i mam nadzieję, że nie będzie Pan ich unikał i nie zabraknie Panu cywilnej odwagi do udzielenia na nie odpowiedzi.

    Łączę ukłony



    Temat: Ciekawsze artykuły z naszemiasto.pl
    Spacer po gdańskim bruku. Uliczki Głównego Miasta odzyskują swój dawny charakter


    Spacer po gdańskim bruku. Uliczki Głównego Miasta odzyskują swój dawny charakter

    Władze miasta planują stopniową przebudowę, rewitalizację i położenie bruku na większości z zabytkowych uliczek Głównego Miasta.

    - Chcemy, żeby brukowane ulice nawiązywały do tego, czym były i jak wyglądały przed setkami lat - tłumaczy te zamierzenia Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska. Wczoraj po odnowionych uliczkach oprowadzał dziennikarzy. - Zrywamy asfalt, kładziemy bruk, obniżamy krawężniki, by były bardziej przystosowane do potrzeb niepełnosprawnych czy rowerzystów. Robimy to, bo bruk oddaje charakter miasta.

    Zakończono rozpoczętą w październiku przebudowę ulic. Towarzyszyły jej prace przy sieci wodociągowej i sieci kanalizacji deszczowej i wyłożenie kostkami brukowymi placu przed Bramą Świętego Ducha, ul. Kaletniczej, Kuśnierskiej, Bosmańskiej i Mydlarskiej.

    - Na nowo stał się potrzebny zawód brukarza - opowiada prezydent. - A to wcale nie jest taka łatwa praca, na pewno trudniejsza niż zwykłe kładzenie asfaltu. Współpracowaliśmy z Powiatowym Urzędem Pracy.

    W planach na wrzesień jest rozpoczęcie przebudowy ulicy Świętego Ducha na odcinku od Targu Drzewnego, przez Szewską, Garbary, Pocztową i Tokarską. Tam także zostanie przywrócona nawierzchnia kamienna, poprawiony stan techniczny chodników i przebudowana sieć podziemna.

    - Zamierzamy doprowadzić do odbudowy kamieniczek, które kiedyś stały przy ulicy Świętego Ducha - zapowiada Adamowicz. - Teraz rosną tu drzewa, które niestety trzeba będzie ściąć. Pierwsze przetargi na sprzedaż działek już się odbyły. Pierzeja Świętego Ducha zostanie odbudowana kamieniczka po kamieniczce.

    Miasto chce sfinansować budowę kamienicy Daniela Chodowieckiego, artysty malarza żyjącego w Gdańsku w XVIII wieku.

    - Zwrócimy się także do wspólnot mieszkaniowych, by zamieniały mieszkania na parterach kamienic na lokale usługowe - mówi prezydent. - Takie, jak na przykład ten zakład fryzjerski na Kuśnierskiej.
    Remont ulic wraz z wymianą nawierzchni prowadziły Zarząd Dróg i Zieleni, Przedsiębiorstwo Drogowo-Budowlane "Trakt" i Pracownia Projektowa "Euro Alians".

    W latach 2003-2007 przebudowano już ulice: Lektykarską, Kramarską, Ławniczą, Piwną, Chlebnicką, Pończoszników i Dzianą.

    Prezydent przyznaje, że marzy mu się jeszcze wiele innych zmian na Głównym Mieście. - Na początku trzeba wymienić śmietniki, te które teraz są, muszą zniknąć - wyliczał Paweł Adamowicz, wskazując na jeden z wielu koszy na śmieci "zdobiących" gdańskie ulice. - Ogłosimy konkurs na projekt, żeby tak jak na przykład w Londynie wszystkie śmietniki były jednakowe i jednocześnie nawiązywały do charakteru miasta.

    2,2 mln zł - tyle kosztował zakończony właśnie remont ulic Kaletniczej, Kuśnierskiej, Bosmańskiej, Mydlarskiej i placu przed Bramą Świętego Ducha. Kolejne remonty ulic zaczną się we wrześniu




    Temat: ODP: Matematyka, było: Rowerzysci zro bili korek

    +Od:       Gotfryd Smolik - listy dyskusyjne
    +
    +Ponieważ  cieżka rowerowa nie musi wytrzymywać obciążeń
    +rzędu 30 ton,
    +
    +Tak sądzisz?

     Tak -:)

    +No to policz jaki jest nacisk na jednostkę powierzchni (to on się liczy,
                                                              **************
    +a nie ciężar całkowity), którą rower styka się z podłożem.
     **********************
    +Potem policz to samo dla samochodu osobowego.

     Dla roweru sportowego wyjdzie wyraźnie więcej. To jest proste
    jak drut kolczasty -;) - ponieważ guma (opona+dętka) się ugina
    nacisk jednostkowy jest równy ciśnieniu w dętce -:)
     A rowery - w szczególności z "wąskimi" oponami pompuje
    się "wyżej", masz rację.

     Niestety z podkreślonym tekstem się nie mogę zgodzić...
     Pomyśl jak rozkładają się siły. Nacisk jednostkowy
    najistotniejszy IMHO byłby dla drogi o konstrukcji
    kostki brukowej - ale tylko dla znaaacznie szerszych
    (od rozmiary kostki) opon ! (nawierzchnia przenosi
    siły dokładnie w pionie, sprawy hamowania i skręcania
    pomijając). Im nawierzchnia sztywniejsza, tym bardziej
    "rozchodzi" się nacisk z powierzchni. Podejrzewam
    że przy betonowej nawierzchni nacisk na podłoże
    pochodzący od jednego koła roweru i ciężarówki roz-
    kłada się na porównywalną (w skali: kilka razy)
    powierzchnię; przy mało porównywalnej (...set
    razy) sile nacisku.

    +Przemy l wyniki.

     Przemyśliwuję -:) Niestety - realne konstrukcje
    i materiały (nawierzchnia jest trochę elastyczna,
    trochę  łamliwa, wszystko nieliniowe - badź tu mą-
    dry  i znajdź dobry model teoretyczny zamiast pisać
    wiersze -:)!) że zgodnie z dobrymi, fizycznymi zwy-
    czajami -:) dane weryfikuje się doświadczalnie.

     I takie dane można znaleźć (z rzadka, ale kilka razy
    widziałem) w prasie codziennej [prasa kłamie :!]
    i czasopismach na tematy motoryzacyjne.

     Wszędzie widziałem zgodność:
    - zniszczenie (zużycie) drogi jest proporcjonalne
    do co najmniej 7 potęgi ciężaru pojazdu.
     Być może uchybiłem, i istotny jest nacisk na oś
    (na logikę powinno właśnie tak być !), a jeszcze
    dokładniej: koło, z uwzględnieniem wpływu bezpoś-
    rednio przyległych osi.
     Biorąc pod uwagę, że przyjmuje się iż druga gra-
    nica "współczynnika zniszczenia" to jest dziewiąta
    potęga obciążęnia...

     Jak myślisz, z czego biorą się koleiny na prawym
    pasie uczęszczanych dróg ? Ciężarówki *aż tak*
    wysokiego ciśnienia w oponach nie mają...
     Z twojej oponii wynikałoby, że po przejeździe
    Wyścigu Pokoju koleiny (no, węższe -;)!) powinny
    być również widoczne...

     Pozdrowienia - Gotfryd





    Temat: Jeśli macie aparaty cyfrowe>>
    to prawda ja kładłem rury z tworzywa w łazience teraz po latach miałbym
    kłopot przy montażu czegokolwiek np półki czy kaczyka a dzięki fotografiom
    mam wszystko :))pozdrawiam Pawel



    | Z własnego  doświadczenia-
    | Przed  tynkowaniem  licho  mnie  podkusuło
    obfotografowałem  wszystkie
    | kable ( TV , alarm, elektryka).

    | A tradycyjnym nie da rady ;-) ?

    No wlasnie :-)

    Tania cyfrowka robi nedzne zdjecia (mam obecnie, wiem, co
    pisze). Tani idiotenaparat robi o niebo dokladniejsze,
    lepsze zdjecia.
    Po kazdym etapie (np. zbrojenie fundamentow, lana plyta,
    ocieplenia, potem wszystkie poszczegolne etapy stawiania
    scian, lacznie z takimi detalami jak sposob budowania
    sciany dzielacej blizniak + ocieplenie w srodku,
    instalacje itd. itp.) - bralam kilka filmow i robilam
    systematycznie zdjecia scian, sufitow, oraz detali. Mostwo
    razy mi sie przydaly! Chocby do opinii pozarnika, ze
    dzielaca blizniak sciana jest naprawde ppoz - wydal opinie
    po dokladnym przestudiowaniu zdjec, bez wiercenia scian
    :-). Poogladal etapy od fundamentow pod dach - trzy
    albumy.
    Nie liczylam zdjec, robilam wg subiektywnej koniecznosci
    zarejestrowania wszystkiego, co bedzie schowane po
    zakonczeniu budowy. Mysle, ze mam ponad 2.000...

    Koszt filmow + odbitek + albumow zwrocil sie
    wielokrotnie - chocby w dyskusjach z hydraulikami, ktorzy
    schrzanili mi duzo - ale NIE ZABILAM zadnego z nich! ;-)
    Usilujace pyskowac dzioby zamykali po pokazaniu im
    dokumentacji foto. Zaznaczam - hydraulika byla jedyna
    branza, co do ktorej sie stawialam, ze nie bede sie jej
    uczyc. Koniec koncow - juz umiem...

    No i - mily byl podziw w oczach kolejnych instalatorow,
    np. bramy garazowej, gdy bezblednie wskazywalam im
    miejsce, gdzie idzie ktoras belka stropowa (dom zbudowalam
    w szkielecie drewnianym), do ktorej moga spokojnie
    przymocowac ciezkie elementy bramy :-).

    Przy doprowadzeniu do domu wodociagu nie musieli mi
    przecinac kabla energetycznego - byl tez zarejestrowany na
    zdjeciu :-).

    Polecam uwadze dokladna rejestracje zakopanych kabli
    (oswietlenie ogrodu, kabel do automatyki bramy, ktora
    czeka na lepsze czasy) i rur - z uwzglednieniem jakichs
    charakterystycznych punktow niezmiennych po zakonczeniu
    budowy, zeby latwo bylo ocenic np. odleglosc od konca
    kostki brukowej do kanalizy. Moze to byc drzewo, ktore
    przetrwa budowe, slup konstrukcyjny ganku, okno, elewacja
    klinkierowa, slowem - cos, co sie przyda do pomiarow. Foto
    samego rowu bez punktow "zahaczenia", np. z ulozona w nim
    rura jest malo przydatne, trudno ocenic nawet glebokosc
    wykopu.

    No i poza tym - po zakonczeniu budowy milo jest ogladac
    "stan sprzed" ;-)

    Joanna

    --
    Zaloz prywatne forum:
    http://forum.onet.pl






    Temat: wrześniowy wypad do Kazimierza nad Wisłą
    …. Ja nie kocham Ciebie Ty nie kochasz mnie…
    czyzli LSTR w Kazimierzu Nad Wisłą.

    Wyjazd do Kazimierza zapowiadał się fatalnie. Prognozy mówiły o opadach deszczu i zmiennych wiatrach. Po przybyciu RDK miałem jeszcze nadzieje że słońce będzie nam towarzyszyło ale niestety myliłem się. PO zbytach przed ekranem komputera do północy z RDK wstanie o 5.00 rano było co najmniej trudne. Ale jak to LSTR żwawo się zebraliśmy i już 5.45” znieśliśmy wszystko na dół aby z przykrością zauważyć że za oknem PADA. Ale co poradzić na 6.00 mamy być na rondzie to nie ma na co czekać.

    Było jeszcze ciemno, kiedy pojawiliśmy się na umówionym miejscu spotkania. Z oddali zauważyłem odblaskową żółtą kamizelkę Piotra i Marysię. Deszcze jakby już nie padał ale trudno było to jednoznacznie określić bo każdy z nas był mokry a jadące samochody chlapały nas na wszelkie możliwe sposoby. Wyruszyliśmy z Ronda o 6.15 i nasza eskapada się rozpoczęła.
    Początek jakby na złość ciężki. Najpierw problemy z wyregulowaniem ciepłoty niedobudzonych do końca jeszcze ciał Bikerów. Raz za ziemno raz za gorąco. W lesie za wiatrem było za ciepło a po wyjeździe za las gdzie wiało robiło się zimno. Po za tym deszcze leciał sobie z nami w kulki. Raz nie padał a raz prawie lał jednostajnie.
    Pierwszy popas był jakoś jeszcze w Warszawie, gdzieś na przystanku linii podmiejskiej. Kanapki z dżemem i te dziwne spojrzenia ludzi z podjeżdżających autobusów.

    Z czasem deszcz ustąpił miejsca słońcu, które na zmianę z białymi obłoczkami zmieniało nam ciepłotę jazdy z bardzo zimnej na upalnie gorącą. I tak oto telepaliśmy się jednostajnie bez większych uniesień aż do Piotrowic. Tam opadłam z sił a temperatura spada i robi się słonecznie, ale wietrznie i lodowato. Popas w małej kawiarence koło stacji benzynowej, stawia nas na koła. Każdy jakoś dostaje nowych sił i z uśmiechem rusza dalej na szlak.

    Droga się strasznie dłuży, ale humory dopisują i śmiejemy się niekiedy świrując ostro. W okolicznych lasach za miejscowością Wilga łapie nas dwóch kolarzy z zagranicy na jakichś super rowerkach. Zasuwają we dwóch z sakwami, ale nie jesteśmy w stanie ich dojść bo nasza prędkośc nie przekracza 27 km/h a oni lecą pewnie w okolicach 30tki. Krótkie „cześć”, uniesienie ręki wymiana uśmiechów i znikają szybko przed nami. Kiedy jednak jakiś czas później zatrzymujemy się w miejscowości Domaszew na popas, spotykamy ich po raz kolejny. Nie bardzo klei się nam rozmowa, bo oni sobie a my sobie. Przy jednej ścianie jemy pokarmy i łypiemy na siebie analizując stan kondycyjny konkurencyjnej ekipy. Kiedy jednak kilka minut później rywale kończą posilanie się ruszają na szlak i znikają zostawiając nas pzy sklepie. Później nie widzieliśmy ich już ale przy tych prędkościach co oni rozwijali to się wcale nie dziwię.
    Droga do Dęblina przebiega bez większych problemów. Tam kolejny popas w bardzo urokliwym miejscu. W krzakach przy brukowej kostce niedaleko mostu kolejowego i przy głównej ulicy w Dęblinie… Pomijam, że zmarzłem jak mysz i odeszły mi chęci do jazdy, ale co tam zjadłem resztkę flipsów czekoladowych i już po 20 minutach leżenia z głowa na sakwie od extrawheela mięśnie nieco odpoczęły.
    Ruszamy z Dęblina i z 4 osobowego peletonu formuje się ucieczka. Ja i RDK wyrywamy do przodu. Musze podgrzać wychłodzony organizm a RDK robi to z przyczyn blisko mi nieznanych… Rwie się peleton i zyskujemy spore prowadzenie do blisko kilku minut. Pogoda nie sprzyja jednak początkowo ucieczce. Na drodze do Puław atakuje nas piekielnie silny wiatr boczny, który pozwala na położenie się na ścianie podmuchu. Jazda spada do 16km/h. Jednak ucieczka nadal jest na prowadzeniu. Z czasem gładki asfalt się odwraca i jedziemy z wiatrem. Tam osiągam 45km/h z bagażem. Ucieczka też ulega rozerwaniu, ale przed Puławami znów łączy się, aby na przedmieściach miasta poczekać na resztę peletonu…
    Przez Puławy przejeżdżamy już jako jedna zwarta grupa podróżująca. Ucieczka silny wiatr w twarz i spora ilość kilometrów na karku powoduje, że dynamika jazdy spada do 20km/h. Wjazd do Kazimierza funduje nam jeszcze jedną niespodziankę. Już na wale wiślanym na pięknym chodniczku, zrywam linkę od przerzutki tylnej. Wjazd do Kazimierza, więc pokonuje na biegach 3x8 i 2x8. Biorąc pod uwagę, że Miejscowość położona jest na lekko pagórkowatym terenie to wjazd do miasta z 2 stopniowa rozpiętością biegów jest straszne;/
    Rozpoczyna się szukanie kwatery i w końcu po stosunkowo nie długim czasie, udaje nam się znaleźć śmieszny starodawny domek z drewna i wynająć kwaterę za 25zł.

    Wieczór należy do mnie. Wyprawiam urodziny i funduje po 2 piwa ekipie wyjazdowej. Nie może się obejść oczywiście bez schabowego i frytek. Siedzimy gadamy i odpoczywamy po sporej ilości kilometrów. Plany są tak rozmyte na kolejne dni że w sumie nie ustalamy nic konkretnego. Około 23 wychodzimy z pubu i wracamy do kwatery. Tam po umyciu się zmęczeni kładziemy się spać.



    Temat: INTERNAUCI PYTAJĄ - PREZYDENT ODPOWIADA

    Szanowny Panie Prezydencie

    Oswoiłem się już z myślą, że odpowiada Pan na pytania, które są dla Pana wygodne i w których roztacza Pan wspaniałe wizje i perspektywy.
    Wcale mnie to nie dziwi, bo: "każda sroczka własny ogon chwali".

    Tak więc chciałbym wrócić do mojego postu z 28.04. na który nie znalazłem Pana odpowiedzi, a który dotyczył największych problemów i pewnych propozycji dotyczących rozwiązań komunikacyjnych w ścisłym centrum.
    Resztę pytań zadanych w kolejnym poscie z tego dnia pominę bo są one zapewne dla Pana zbyt niewygodne.

    Dziś natomiast nasuwają mi się takie pytania.

    1. Nie potrafię się pogodzić z tym co zrobił Pan z Placem Wolności i generalnie "Starówką".
    Dużo ostatnio słyszy się o tendencjach architektonicznych jakie panują na świecie i coraz bardziej wkraczają one również do naszego kraju.
    Niestety, hołduje się i ratuje WSZYSTKO co może stanowić zabytek i jest w jakimkolwiek stopniu dziedzictwem historycznym czy kulturalnym danego miasta.

    Oto kolejny przykład, jak historyczne hale produkcyjne zakładów włókienniczych Polontex w Łodzi gdzie nakładem gigantycznych kosztów, bo na odtworzenie zabytkowej cegły francuski inwestor wyłożył 20 mln EUR stworzono melanż przepięknej historii z nowoczesną galerią handlowo-rozrywkową, w której znalazło się miejsce i na muzeum i na hotel:

    http://www.altacarya.com/manufaktura-lodz.html

    i strona główna Manufaktury Łódź:

    http://manufaktura.com/PL/index.asp

    Dlaczego Panie Prezydencie zgadzając się na inwestycje takie jak Focus czy Plac Wolności, nie zobligował Pan inwestora na etapie projektu do zachowania klimatu starego Rybnika, a nie pozwalać na stworzenie surowej, szarej Szwecji?? To jest po prostu ohydne, nie wspominając o betonowym klocu Focusa, który ani do rynku ani do Pl. Wolności nie pasuje.
    Jak to wygląda w porównaniu z Pocztą, kamienicami wokół rynku czy choćby Zamkiem?

    2. Dlaczego zgodził sie Pan na wyłożenie ulic Zamkowej i Rynkowej oraz pasażu do Rynku tą samą TRAGICZNĄ, ostrą i partacko położoną kostką co na Placu (skargi słychać ciągle od mieszkańców zwłaszcza starszych i rodziców których dzieci przewracają się na Placu i kaleczą), skoro na tych ulicach była położona już betonowa kostka - dobrze położona z którą nic się nie działo, a jedynie została zdewastowana przez ciężarówki z Focusa i ich przekopy (bo nawet nie chciało im się położyć wzoru tak jak był, tylko położyli kostkę byle jak - w pobliżu bankomatu na Zamkowej - ewidentne lenistwo).
    Dlaczego zamiast kłaść ponownie kostkę na tych dwóch ulicach, nie zobligował Pan do wyłożenia ulicy Sobieskiego, której nawierzchnia jest po prostu ŻENUJĄCA.
    Mielibyśmy pewnie podobnym kosztem wyłożoną ostatnią zniszczoną ulicę wokół rynku, a nie zdublowane niepotrzebnie inwestycje.

    3. Dlaczego zaakceptował Pan wyłożenie Placu Wolnosci kostkę granitową (tą gdzie jest deptak pod sklepami bo tam najbardziej jest ta nawierzchnia nierówna i niewygodna dla pieszych), kostką, która kosztuje 250zł/tonę, a nie wymógł na Parkridge CE wyłożenia szlachetną kostką brukową, której dystrybutorów jest masa w kraju.
    Czy dlatego, żeby Focus miał taniej bo ta szlachetna kosztuje od 40 - 70 zł/m2 (przyklad z cennika firmy Sigma UTEX).
    Wystarczy popatrzeć jak wygląda bruk w Manufakturze Łódź.
    Czyżby kolejny "dowód wdzięczności" czy ciche zobowiązanie w stosunku do Parkridge CE?

    Na dziś wystarczy, ale zapewniam, że kolejne trudne pytania będą zadawane i mam nadzieję, że nie będzie Pan ich unikał i nie zabraknie Panu cywilnej odwagi do udzielenia na nie odpowiedzi.
    Łączę ukłony


    ***
    Odnośnie rozwiązań komunikacyjnych odpowiedziałem już w poście z 12 maja. Natomiast muszę stwierdzić, ze cywilnej odwagi na pewno mi nie zabraknie. Posty autorstwa Teddy_ego czytam bardzo uważnie i myślę, że są one przejawem „spiskowej teorii dziejów”. Myślę jednak, że w kolejnych odpowiedziach – nawet na najtrudniejsze pytania – postaram się wyjaśnić przyczyny podjęcia przeze mnie takich, a nie innych decyzji. Już wcześniej odpowiadałem, że na tzw. ”otoczenie” firma Parkridge miała określony budżet i można było zrobić tyle i nie więcej. Nikt nie wspomina jednak o tym, co zostało zrobione chociażby pod ziemią na Pl. Wolności (wymieniona infrastruktura, itd.). Logicznie jednak rzecz biorąc, trudno posądzać mnie o to, że nie chciałem wynegocjować więcej niż wynegocjowałem. Nie rozumiem również insynuacji o jakimś „dowodzie wdzięczności” - komentował tego nie będę, bo uważam to za przykład chorobliwej podejrzliwości, a przytoczone insynuacje z faktami nie mają absolutnie nic wspólnego. Trudno sobie wyobrazić, że firma wchodząca do miasta będzie jeszcze budowała skocznię narciarską, tor saneczkowy, itp. Co do ul. Rynkowej oraz Zamkowej mogę tutaj uspokoić i zapowiadam, że wyłożenie tych odcinków z pewnością zadowoli wszystkich malkontentów. Co do samej kostki, to jej zastosowanie było odpowiedzią na konkretny projekt. Miała to być kostka z granitu łupanego i taka jest. Proszę jeszcze zwrócić uwagę, że zdecydowana większość dotychczasowej kostki została ponownie tam wyłożona. Nie porównywałbym jednak Łodzi – drugiego co do wielkości miasta w Polsce - do Rybnika. No przecież „gdzie Rzym, a gdzie Krym...”? Rybnik nie jest aż tak zabytkowym miastem. Poza tym trudno nazwać zabytkiem to, co zostało po browarze. No chyba, że się ma bardzo dużą wyobraźnię:) Na pewno za zabytkową część uznać można słodownię i z tego co wiem, zostanie ona odtworzona. A były rybnicki browar był po prostu jednym wielkim kawałkiem terenu w samym sercu miasta, wymagającym bezwzględnego uporządkowania.



    Temat: Wojna o Bumar



    Trwa polsko-iracka wojna o kontrakty dla Bumaru na ponad 400 milionów dolarów. Giną w niej ludzie, pieniądze i dokumenty.

    Te kontrakty to już temat nie tylko dla dziennikarzy po obu stronach Atlantyku i na Bliskim Wschodzie. To przedmiot polsko-irackiej dyplomatycznej wojny na noty, listy, démarche. Odchodzący polski rząd chciał ją wygrać. Nie udało mu się nawet doprowadzić do rozejmu.

    Od jesieni 2004 roku do wiosny tego roku Bumar podpisał 35 umów na dostarczenie irackiemu MON między innymi karabinów maszynowych, amunicji i helikopterów. Kulisy tego tajemniczego kontraktu odsłoniliśmy w sierpniu ("Przekrój" numer 35/2005). Po wyborach w Iraku w styczniu 2005 roku umowy te nie spodobały się nowemu rządowi w Bagdadzie. Zarzucił on Bumarowi, że dostarcza sprzęt niepotrzebny i przestarzały. Ze stanowiska zwolniono Ziada Cattana, irackiego wiceministra obrony, który podpisał kontrakty. Nowy rząd zarzucił poprzednikom defraudację setek milionów dolarów i wydał nakazy aresztowania: Cattana (w lipcu) oraz jego byłego przełożonego, poprzedniego ministra obrony Hazima Katrana Shalana (w październiku).

    Persona grata?

    28 września premier Marek Belka wysłał list do premiera Iraku Ibrahima Al-Dżaafariego, w którym postulował odbudowę stosunków dwustronnych. Zaznaczył jednak, że z dokumentów oraz analizy niezależnych ekspertów wynika, iż zarzuty wobec Bumaru są bezpodstawne.

    Jednocześnie Polska rozjuszyła Bagdad. 29 września w warszawskim hotelu Marriott odbyła się konferencja prasowa byłego ministra obrony Shalana. A jego bezpieczeństwa pilnowało... Biuro Ochrony Rządu, tak jakby był w oficjalnej delegacji zagranicznej.

    11 października Ali Al-Lami z Irackiej Komisji Praworządności stwierdził w wywiadzie dla BBC, że irackich urzędników odpowiedzialnych za podpisywanie kontraktów na dostawę broni, między innymi z Polską, powinien zatrzymać Interpol.

    Jednocześnie ambasada Iraku w Warszawie poprosiła Bumar o udostępnienie dokumentacji kontraktów. Polski MSZ, informując o tym, zapewnił Bagdad o "potwierdzeniu zadeklarowanej przez premiera Marka Belkę gotowości władz polskich do udzielenia władzom irackim niezbędnej pomocy w tym zakresie". Co na to Bumar? - Nic o tym nie wiem - mówi Aleksander Jodko, zastępca dyrektora biura Bumaru, który przygotowywał irackie kontrakty. I rozwiewa wątpliwości: - Na pewno Bumar nie ujawni ambasadzie irackiej jakichkolwiek parametrów tych kontraktów, bo są objęte tajemnicą handlową.

    Okazuje się jednak, że część dokumentacji w Iraku zaginęła, co potwierdza Roma Sarzyńska, rzeczniczka Bumaru. Ale dyrektor Jodko jest niewzruszony: - Nic na to nie mogę poradzić. Irakijczycy powinni się udać do firm pośredniczących, z którymi bezpośrednio podpisywali te kontrakty.

    Obrona i uniki Bumaru

    W swoim komunikacie MSZ broni Bumaru: "Ambasadorowi przypomniano wcześniejsze wystąpienia władz RP do rządu irackiego o położenie kresu kampanii oskarżeń pod adresem Bumaru prowadzonej przez poszczególne osoby, instytucje i media w sprawie rzekomego niewywiązywania się z określonych w kontraktach warunków ilościowych, jakościowych i terminów dostaw".

    W podobnym tonie wypowiadał się niedawno wiceminister obrony Janusz Zemke, który uczestniczył w podpisywaniu kontraktów: - Myśmy analizowali kontrakty i jeśli chodzi o polską stronę, to nie budzą one żadnych wątpliwości.

    Polski rząd mówi o wyjaśnianiu sprawy, ale zagadek przybywa. Na przykład ilu było pośredników. Do tej pory Bumar informował o dwóch firmach - Alain Aljaria z siedzibą w Bagdadzie i Arwad w Ammanie. Teraz dyrektor Jodko mówi, że firm było kilka, ale nie podaje dokładnej liczby.

    Wymienia dodatkowo iracką firmę Safin, ale pospiesznie chowa dokumenty z adresami i telefonami pośredników. Nie ujawni też nazwisk właścicieli firm. Czy zasiadają w nich ci sami ludzie? - Mnie jest trudno mówić o powiązaniach kapitałowych tych firm. Wiem, że ci ludzie się znają - mówi. Czy są wśród nich krewni Cattana bądź Shalana? Wzrusza ramionami: - Podpisywaliśmy umowy z firmami, które były autoryzowane przez ministerstwo obrony Iraku. Widziałam dokumenty upoważniające. Pod nazwami i adresami firm widnieje podpis, ale Ziada Cattana - ściganego dziś przez rząd iracki.

    Gdzie są pieniądze i bohaterowie

    Na konferencjach towarzyszących podpisywaniu kontraktów Bumar zapewniał, że dostaje na sprzęt stuprocentowe przedpłaty. Teraz okazuje się, że nie cała suma jest zaksięgowana na jego kontach. A jaka jest? - Znacząca, ale nie padną żadne liczby. Zapewniam jednak, że wszystkie nasze kontrakty mają wystarczające gwarancje płatności - mówi dyrektor Jodko.

    Tłumaczy, że wypłata części pieniędzy jest w postaci akredytyw zagwarantowana na papierze przez banki, w których swoje konta mają pośrednicy transakcji. Czyli część pieniędzy jest wciąż na kontach tych pośredników. Prawdopodobnie mogą nimi obracać bądź czerpać zyski z odsetek.

    Kolejny rebus: gdzie są Cattan i Shalan? Pierwszy obecnie posługuje się komórką na brytyjskich numerach. W rozmowie ze mną zapewnia, że wraz z Shalanem są w Londynie. - Pozwę przedstawicieli władz irackich, bo zszargali moje dobre imię - mówi Cattan. Do Iraku nie zamierza wracać. - Tam zabijają ludzi. Zginęło już sześć osób - mówi. Wysyła mi mailem listę zabitych w Iraku swoich współpracowników w MON, którzy przygotowywali kontrakty bądź jeździli do Polski na inspekcje sprzętu.

    Do Polski chce wrócić, ale kiedy - nie powie. A ma dokąd wracać. Pod Tarczynem, we wsi Kopana, 36 kilometrów od Warszawy, rośnie jak na drożdżach jego dwupoziomowa willa. Prace nadzoruje małżonka Grażyna. Nabrały rozmachu wiosną, tuż przed zwolnieniem Cattana z resortu obrony. Willę pokryto już zielonym dachem, kładzione są tynki, wybudowano kolisty dziedziniec przed domem, na którym - podobnie jak w dwóch garażach koło domu - mogą parkować samochody. Układany jest podjazd z kostki brukowej, a wokół liczącej około czterech tysięcy metrów działki rośnie wysoki mur.

    - Tu sobie państwo Cattanowie szykują gniazdko, ale jeszcze nie mieszkają - mówi Andrzej Ozimek, sołtys wsi Kopana. Ziada dawno nie widział, a o oskarżeniach wobec niego nawet nie słyszał. W Polsce Cattan może spać spokojnie, bo konstytucja zabrania ekstradycji polskich obywateli. A Cattan ma oprócz irackiego i niemieckiego także polski paszport. Mógłby u nas mieć kłopoty tylko wtedy, gdyby prokurator generalny złożył do władz irackich (lub otrzymał od nich) wniosek o przekazanie ścigania do Polski. Ale wtedy być może trzeba by się też przyjrzeć Bumarowi.

    Izabela Leszczyńska




    Temat: Co ostatnio ugotowałaś/eś ?
    oberwalo mi sie ostatnio po glowie. za co ? ze jakoby za austryjaczki sie biore. ze ja i Ona ... tak to wlasnie z kobietami jest. i w rmach przeprosin zeby kwiaty. salatka grecka. coz bylo robic ? inna sprawa, ze sam dawno nie jadlem salatki; zabralem sie razem z ksiazka, poszedlem do parku i zaczalem. poczatkowo nie wychodzilo, ale po wlozeniu sluchawek do uszu, w momencie, gdy muzyka zaczela leciec, czas sie zatrzymal i tak oto zaczela sie ksztaltowac salatka. brakowalo mi czegos w obrazie, ale okreslic co to to bylo ? ciezko i nie tak latwo. lezac i szukajac brakujacego, zaczelo padac. ludzi wywialo z parku tak szybko, ze nawet sie nie ogladnalem, bylem na zakupach. wszystko mam, tylko czegos brak. wino. biale slodkie wino. bo jak inaczej podac salatke ? z kawa ? tez cos <foch>do salatki bedzie takze bagietka z maslem czosnkowym. jeszcze tylko muzyka i walimy. teraz sobie wlaczylem anie dabrowska, z racji lekkiego posilku, nie bede wyciagal dzial.

    sposob
    przygotowania i skladniki:

    pomodory - kazdy lubi inne; u mnie beda to zielone i male cherry
    ser feta ale to juz logiczne.
    papryka - jak kto woli. u mnie znowu kolorowe
    nie podaje oliwek. to tak gwoli wyjasnienia. nie mowie, ze nie mozna podac. jesli ktos woli, prosze bardzo. czarne i smacznego; nie u mnie i nie w mojej kuchni opcjonalnie mozna dodac salate. jesli juz sie na ten krok zdecydowaliscie, to prosze o nie dodawanie pekinskiej. bo zepsuje smak. zreszta sprobojcie sami fete z kapusta pekinska. najlepsza byla by z takimi szarpanymi liscmi. i oczywiscie prosze przy podawaniu jej, szarpac ja na kawalki. nie ciac nozem, bo to zle wyglada. po prostu wezmy ja w rece i szarpmy na kawalki.

    sos jakim polejemy salatke ? oliwa. bedzie podgrzewana, ale tylko podgrzewana. powod ? dodamy do niej ziola, ktore lepiej sie wsacza ze smakiem. nie bedziemy nic smazyc wiec prosze o nie spalenie jej. bo wtedy mozna ja bedzie do zlewu i od nowa. ziola do sosu ? u mnie mieta, do tego bazylia i koperek. calosc swieza, bo zerwana prosto z doniczek. dodatkiem moze byc czosnek. w zaleznosci od preferencji, zgnieciony badz pokrojony cienko. moze zaczniemy od sosu ? oliwe podgrzewamy - PODGRZEWAMY. jak juz wspomnialem, spalona nadaje sie tylko w jedno miejsce. do podgrzanej oliwy dodajemy sciete drobno ziola. jesli ktos wybral wariant z czosnkiem, ww powinien isc jako ostatni. oliwa lekko podgrzana ziola dodane, zostawmy to na chwile do odstygniecia. nie moze byc kompletnie zimne, bo bedziemy dodawac - opcjonalny - czosnek. to takze ma na chwile sie podgrzac. teraz, cieple odstawiamy do ostygniecia.

    zabieramy sie za salatke.
    w zaleznosi, jakie pomidory, kroimy je na osemki- jesli sa to spore pomidory - lub w przypadku cherry na pol. osobiscie polecam wlasnie cherry pomidory, bo te sa najlepsze jak dla mnie do salatek wszelakich. u mnie wystepuja takze zielone pomidory, z racji tego, musialem je pokroic dosyc drobno. aby nie odbiegaly wzorem od cherry i reszty dodatkow. papryka. kazdy wedlug uznania. u mnie wszystko w kostke; ale w sposob, aby nie odroznialy sie wielkoscia od reszty. bo jak bedzie wygladala papryka pokrojona w koste brukowa i do tego malenkie pomidory ? tutaj dochodza opcjonalne oliwki. jak wspomnialem, sam nie dodaje, jesli jednak ktos sie zaprze ze nie da popuscic, proponuje czarne i wyfdryklowac je. wtedy nic nam nie bedzie miedzy zebami trzeszczlo sa dwie szkoly robienia salatek. jedna kroi wszystko do jednej miski/salaterki i podaje. druga natomiast miesza jeszcze wszystko. jesli juz zechcecie mieszac, moja propozycja.

    podzielcie sobie wszystkie pokrojone skladniki na 3 czesci. i teraz z kazdej czesci kladzcie do miski, pozniej kolejna i kolejna. jak mur. teraz na tak polaczone skladniki,kladziemy druga miske, tak aby szczelnie do siebie pasowaly. wszystko obracamy dookola siebie gora 3-5
    azy. prosze nie trzac tym, w celu wymieszania porzadnego. jedyne co zyskamy, to obtluczenie skladnikow. a to nie wyglada malo apetycznie. teraz wymieszane badz nie skaldniki nakladamy na salaterke, do tego se feta. kazdy wedlug upodobania. moze byc pokrojony - ser w przeciwienstwie do salatki, moze a czasami nalezy byc pokrojony - o ile ktos to preferuje - w duze kostki. nawet 3 razy wieksze jak skladniki salatki. teraz na to nasza oliwa z ziolami.

    i salatka gotowa.

    naszym dodatkiem do salatki bedzie bagietka. co i jak ? nagrzewamy piekarnik do okolo 75 stopni. teraz bagietka na pol i do piekarnika. ma sie nagrzac, nie spalic. kazdy piekarnik jest inny, wiec prosze co 2 min sprawdzac gotowosc bagietki. gotowa bagietke, najlepiej jesli jest w 4 czesciach, podajemy na polmisku zaraz obok malsa czosnkowego. maslo, jesli ktos nie ma, jest przyrzadzic sztuka tak wielka, jak otworzenie parasola w kieszeni.

    maslo roslinne, sol i czosnek. dodbrym dodatkiem jest odrobina, ale doslownie 'ociupina' chrzanu lub gorczycy. miekkie maslo dajemy do rondelka, do tego szczypta soli i roztarty na drobno czosnekk. sam osobiscie nie lubie kawalkow czosnku w masle, dlatego tez drobno starty czosnek jest tym, co lubia tygryski. osobiscie dodaje jeszcze pieprzz ziolowy do smaku. ale to juz trza samemu wyprobowac skladniki

    na stole zatem znajduja sie:

    salatka grecka, polana oliwa

    bagietka ciepla i gotowa do spozycia

    maslo czosnkowe

    wino biale wytrawne 'Mount Riley Sauvignon Blanc'

    jeszcze odemnie jak jesc bagietke ? ciepla bagietke, bierzemy i rwiemy kawalki ktore przeciagamy po masle. tak jest najlepiej - moim zdaniem - i nie trza sie bawic nozami. gdy mamy zajete rece salatka i winem. co do wina, bo nie znalazlem opisu ... smak agrestu i lemonki(?). to chyba powinno doskonale smakowac.

    wszystko przygoowane, od austryjaczki otrzymalem zapewnienie, za salatke odkupi. wiec focha lapac nie powinnas ... ale po sprobowaniu Ona z kolei zalapala nerwice. odgrazala sie, ze moja salatke przebije Jej strucla. a jak ja zrobie szarlotke z brandy ? to bedzie ... tym
    czasem smacznego.

    jesli macie pomysly na cos do jedzenia, to czekam.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukano 132 rezultatów • 1, 2 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.