Strona Główna jak działa Łącznik krzyżowy Jak działa lampa kineskopowa Jak działa poczta elektroniczna Jak Dziala Program Snadboys Jak działa sklep internetowy Jak działa speedhack cs jak działa teleskop Hubble jak działa Vichy Lipometric JADMaker jak to działa jak działa flukonazol |
Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jak działają zawiasyTemat: Owoce siewu nienawiści grgkh napisał: > Mnie się nikomu obrazić nie uda. To masz tak samo jak Konan! Tyle, że on załatwiał to w inny sposób Mimo wszystko cieszę się , że twój jest odmienny )) > Podoba mi się Twój sposób pisania. Czytam to z przyjemnością. Prowokacja?!?! O k r u c i e ń s t w o , b e z w z g l ę d n o ś ć > Ale zwierzaki mają inne "powody", a skutki sa podobne Bezwzględność lub okruci > eństwo przypisujemy im według pojęć znalezionych w słowniku człowieka, ale one > są i pomiędzy zwierzętami i wśród ludzi jednako obecne. Tak tę sprawe przedstawiają idee.Nie inaczej. Ale; > Trzeba oddzielić samo działanie od przyczyn. Otóż to Dzialanie i skutek zarówno szczupaka jak i czlowieka w stosunku do flądry możesz nazwać w konsekwenji bezwzglednym i okrutnym.Lecz; "Naturalny "determinizm szczupaka, sprawi, iz nie zastojusz do niego dekalogu, nie wzbudzisz w nim wyrzutow sumienia i nie zażądasz skruchy Jest on prosta maszyna do zabijania, ryba kałasznikow, przez to jego działania jak bestialskimi byś ich nie nazwał pozostaną "czyste" analogicznie nie możesz sądzić siekiery za to, że zarąbała. A człowiek z jego ideami i fantazjami, który nie idzie polować na wiewiórki , aby wypełnić swój trakt pokarmowy, bądź zdobyć materiał na nowe skarpety, tylko dla ; przyjemności, odreagowania, sklonnosci do znecania sie nad rudymi istotami, ofiary boga , z powodu dziwnych wibracji w podbrzuszu itp.Co z nim? Czy bez świata idei bylby skłonny do takich cudów? O ludziach okrutnych i bezwzglednych mówi się często w y n a t u r z e n i, chiba nie bez powodu. Reasumując, za "wynaturzone" typowo ludzkie okrucieństwo oskarżam memy(2 lata w zawiasach , ludzi i kociaki z ich naturalą bezwzglednością uniewinniam Pamietajac takze , iz to przyczyna rodzi skutek, takze więc jego skalę.To O PRZYCZYNACH TRĄBIĘ...to one mi niewsmak. Pamietasz To nieszczęsne ŹRÓDEŁKO? (tak na marginesie nigdy nie pociągała mnie świtezianka > > Trzeba pamiętać, że myśl, ta informacyjna abstrakcja, jest tylko nakładką opóźn > ioną o około 200 ms w stosunku do prawdziwej kalkulacji, która odbywa się w nie > abstrakcyjnej części mózgu. W tamtym obszarze działamy dokładnie tak samo jak z > wierzęta. Ale zwierzyniec dziala generalnie w oparciu o to co juz tam jest, a ludzik w oparciu o to co sie tam umieści (idee) i co przejmuje kontrolę .Sam spojrz do jakiej paranoii to moze prowadzić np "widzieć świat przez pryzmat stwórcy " yyyyy...eeeee....że jek? w naszej "nakłądce rozumowej" przypisujemy czasem źródło ty > ch zasad bogom, bo nie mieści nam się w głowach, że one siedzą w nas jako autom > atyzmy. Niestety ten automatyzm jako nabyty ludzki mem jest "wkladka boga" nie ważne jak to nazwiesz, skoro i tak dzialasz głównie w oparciu o to co nabyte.Gorzej podchodzisz do tej wkładki jak do chissburgera, dbasz o to aby pelna byla wszystkiego, aż sie wylewa, nic dziwnego, że masz potem niestrawność !!! ( ja w każdym razie mam ) >Idee-memy nakładają się na to To tylko taka delik > atna, dodatkowa warstwa, ale ponieważ istnieje sama dla siebie, w odrębnym świe > cie, to zbiory tych pojęć i relacji mogą być przekazywane, kopiowane pomiędzy l > udźmi. I ten odrębny świat wymusza od jakiegoś czasu ewolucję naszych organizmó > w w taki sposób, by łatwiej mógł w tym środowisku egzystować Memy wymuszają na nas jeszcze coś wa > żnego, sięgając poza granice rozwoju ciała, rozwijają wszystkie techniki, które > sprzyjają zapamiętywaniu i rozpowszechnianiu informacji Ale to jest ważne dla memów nie ludzi.Czlowiek mysli, ze wykorzystuje idee, myslę, ze jest odwrotnie i błędem jest tego nie zauważać. Czy memy w swej naturze nie są p a s o ż y t n i c z e ? w tym wszystkim wa > lka memów-idei o przetrwanie, eliminacja słabszych przez silniejsze, sojusze mi > ędzy nimi, zbiorowiska-mempleksy. No właśnie! A ja to co ? Wielbłąd i mięso armatnie??? widoczna gołym okiem koegzystencja świata > biologii ludzkich mózgów i technologii tworzonej jeszcze przez ludzi, ale kied > yś przecież na pewno możliwej do usamodzielnienia się Widziałem ten film !!! )))))))))) Temat: O tym, co masz w swojej glowie... O tym, co masz w swojej glowie... Witam! Zeglujac po falach netu znalazalem takie o to pouczajace opowiadania: Wiele lat temu na jednym z uniwersytetów, przeprowadzono eksperyment z drzwiami. Jak działają drzwi, każdy wie. Większość drzwi ma z jednej strony zawiasy, które pozwalają te drzwi otworzyć lub zamknąć i zazwyczaj staje się to możliwe po naciśnięciu lub przekręceniu klamki. Jednak w opisywanym tutaj eksperymencie badacze skonstruowali specjalne drzwi, w których klamkę umieszczono po tej samej stronie co zawiasy. Drzwi otwierały się jedynie wtedy gdy naciśnięto je z przeciwnej strony czyli tam gdzie powinny znajdować się zawiasy. Osobom biorącym udział w eksperymencie powiedziano „Stoi przed Tobą specjalne wyzwanie. Otwórz te drzwi i wejdź do pomieszczenia po drugiej stronie drzwi” Większość z nich najpierw próbowała otworzyć drzwi, naciskając klamkę, następnie przekręcając ją. Gdy to nie dawało rezultatu uznali, że drzwi są zamknięte na klucz i poprosili o klucz. Klucz również nie otworzył drzwi. Na tym etapie, większość zrezygnowała z dalszych prób otwierania drzwi, uznając, że drzwi się zacięły i nie da się ich otworzyć. Jeden z nich nawet próbował je wyważyć! Ludzie Ci osiągnęli granice swojego rozumienia działania drzwi. Te drzwi można było otworzyć jedynie łamiąc powszechnie znane zasady i reguły na temat otwierania drzwi. I o Misku... Przypomina mi to pewną sytuację... Moi znajomi kupili dom. Kupili go razem z meblami, ogrodem i psem. Pies Misiek mieszkał w budzie i był uwiązany na łańcuchu. Łańcuch był przytwierdzony kółkiem do stalowego drutu, rozciągniętego między płotem a domem. Odległość od domu do płotu wynosiła około 10 m a długość łańcucha około 3 m. Tak więc Misiek przez całe swoje dorosłe życie poruszał się po terenie wyznaczonym przez pas 10x3 m. Po kilku dniach okazało się, że Misiek jest niegroźny, wręcz łagodny i przyjacielski, więc nowi gospodarze postanowili uwolnić go z łańcucha. Odpięli łańcuch od obroży i Misiek stał się wolnym psem. Mógł biegać po całym gospodarstwie, a nawet dalej bo ogrodzenie było niekompletne. Jednak, okazało się, że Misiek nie chciał wychodzić poza ten stary teren 10x3 m! Przez pierwszy tydzień chodził nadal po starym terenie 10x3 m i ani razu nie poszedł dalej. W jego umyśle stara mapa była równoznaczna z terenem! Dopiero gdy nowy gospodarz w jakiś sposób skusił Miśka i zabrał go na spacer, oprowadził po nowym, większym terenie, pies zaryzykował samodzielną wyprawę. Początkowo nieufnie, a potem z coraz większym zaciekawieniem chodził po nowym terenie. Po kilku dniach przestał nawet odwiedzać starą budę i wybrał sobie nowe legowisko na ganku! Chcesz więcej,klinij tu:MLM, biznes po godzinach... Pozdrawiam i zapraszam! gg 172 85 85 Temat: Nastolatkowie zabili, bo chcieli zobaczyć jak u... > Największa liberalizacja Kodeksu Karnego nastapila za rządów SLD i pod naciskiem lewicowych prawników i nie tylko zresztą. Oczywiście. I dlatego mamy sensowny cywilizowany kodeks karny. Ale bynajmniej nie lewacki. Po prostu przystosowany do innych realiów niż autorytarny system pałami wymuszający posłuszeństwo. Natomiast najgłupsze zmiany kodeksu postępowania karnego nastąpiły za rządów PiSu i pod naciskiem prawicowego 'prawnika' Zbigniewa Ziobry. I co? Ponieważ za czasów rządów SLD to znaczy, że kodeks jest lewicowy? Czyli ustawa o zwolnieniach grupowych uchwalona za Millera też jest lewicowa? Nie, ale to chyba działa w drugą stronę. > Jako jedyna na pewno nie. Jednaj, jesli istnieje możliwość wykonania takiej > kary, to są sytuacje w których można by z niej skorzystać. Są ludzie nie > nadający się do resocjalizacji. Na pewno. Pytanie a/ czy to taki przypadek? niech oceni sąd. b/ czy trzynastolatek jest bardziej czy mniej podatny na resocjalizację? moim zdaniem bardziej, tylko trzeba by wziąć się w tym kraju za wychowanie w szkole, domu i zagrodzie. c/ czy skoro można by orzec karę śmierci to trzeba by ją orzec i co tak naprawdę zyskujemy? nic nie zyskujemy, raptem jakieś grosze zyskujemy na papierze toaletowym, mydle i podłym żarciu, natomiast po drugiej stronie są koszty apelacji, rewizji, procedur ułaskawieniowych etc d/ czym płacimy za tę karę śmierci? de facto ryzykiem pomyłki. i to chyba bardzo ważny argument. > Wychowanie aby było skuteczne musi mieć możliwośc egzekucji zakazaów. Jeśli nie > jesteś w stanie efektywnie ukarać za przekroczenie tych granić, to gdzie jest > mowa o wychowaniu?? Ale to tak jakbyś chciał przykładać miarę jaką stosujemy względem dorosłych ludzi. Jak dorosły ukradnie ipoda, to winien pójść siedzieć (tam, sraty taty, powinien dostać zawiasy, chyba, że to recydywa), jak gó...arz, to powinien dostać po łapach. Dlaczego? A gdzie jest w wychowanie we wsadzaniu gó...arza na 3 do 5 lat za kradzież? "Haha, that'll teach ya!" To w dużej mierze zupełne przekreślenie tego człowieka. > Widzisz tylko tą jedną karę. Nawet jak była takowa w Kodeksie to nie stosowano jej zbyt często. Tym bardziej argument o jej skutku jest przesadzony. Piszę o tej jednej rzeczy, bo to ona zdaje mi się być populistycznym syfem wciskanym ludziom w głowy - że złe lewactwo specjalnie prowadzi złą politykę karną, aby nas pozabijali młodociani bandyci a oni ich nie chcą smażyć na krześle. Tyle, że tym będę spał spokojniej (i teraz właśnie gadam jak lewak), im więcej ludzi uświadomi sobie, że krzesło elektryczne nic nie zmieni, poza tym, że wytniemy jakiś tam wrzód, a że zmiana sytuacji wymaga wytężonej pracy całego społeczeństwa - rodziców, wychowawców w szkole, państwa i kuratorium, organizacji społecznych innymi słowy nas wszystkich. > Państwo to ludzie. Ludzie, którzy mają swoje interesy. I idee. metody libearlizacji spróbowaliśmy. Skutek jest żaden. Eksperymentalnie, na żywym organizmie udowdoniono, że to nie działa. Nie wspominam, że fachowcy mają wtym interes, bo jakby bandyci siedzieli w więzieniach, to nie mieli by co robić. No bez jaj - a jaki był poziom morderstw per capita jeszcze pół wieku temu? Tylko wtedy telewizji nie było, która by nas epatowała przestępczością. Temat: Pz III i Pz IV: jaki sens? Pz IV był jednak czołgiem większym! Za Jentzem – około pół metra dłuższym i pół metra wyższym. W tak ciasnych pojazdach jak czołgi miało to niebagatelne znaczenie. Wystarczy porównać rzuty pionowo z góry na oba panzery. W czwórce widać przed wieżą włazy dla kierowcy i strzelca/radiotelegrafisty, w Pz III obaj mieli do wyboru włazy w płycie czołowej lub przez włazy w wieży i potem przecisnąć się przez kosz podwieżowy (nie jestem pewny ale to sprawdzę po powrocie). Pomijając względy wygody załogi, w takiej czwórce można było zmieścić po prostu więcej. Kolejna sprawą było zawieszenie. Pz III miał nowoczesne – na wałkach skrętnych, które jednak przechodziły przez wnętrze wozu, odejmując z wysokości użytecznej powiedzmy 20 cm, co w sumie daje do około 70 cm różnicy w wysokości wnętrza (kadłub+wieża). Pz IV z tradycyjnym zawieszeniem „wpychał” się do środka pojazdu.na wózkach z resorem ćwierćeliptycznym nie wSprawa niebagatelna. Po prostu projektując oba pojazdy – „obudowano’ w każdym przypadku inną armatę, stąd w przyszłości oba Pz Kpfw mogły pomieścić cos większego, ale do Pz III już 7.5cm L/48 nie weszła (długość odrzutu, oporopowrotnika, większe, dłuższe pociski. Inna sprawa – podwozie – długość oporowa gąsienic była różna co skutkowało przy zbliżonym ciężarze większym naciskiem jednostkowym na grunt PZ III. Ponadto czwóraśka miała mniejszy nacisk jednostkowy na koło. Różnice nie były zbyt wielkie, ale się sumowały. Przechodząc do argumentów innego sortu: Do końca wojny okazało się że na podwoziu Pz IV daje się ustawić więcej. To Brumbar wykorzystywał podwozie IV, a na Pz III zbudowano tylko 12 szt dział szturmowych z sIG 33 (150mm), dlaczego? Inna sprawa: łączone podwozie Gw III/IV dla Hummela i NAshorna – z trójki wykorzystywano tylko koła napinające, cała reszta to była wanna i zawiasy Pz IV. Na Pz IV dało się ustawić silniejsze działa p-panc 7.5cm L/70 (PzJg IV), Stug III najwyżej 7.5cm L/48. Jeszcze w postach przewijał się motyw słabych dział p-panc początku wojny. Owszem długo nie zwracano uwagi na to, ale do 1939 czołgi zwykle miały słaby pancerz. Odstawały tu Francuzy ze swoimi żółwiami wsparcia piechoty a i trochę Czesi z LT vz 35 i 38. Jeszcze w latach dwudziestych/trzydziestych powstawały projekty dział o wymiennych lufach (np. konstrukcja naszego „Pocisku”), czołgi, jak np. Neubaufarzeug czy T-35 posiadały dwa kalibry – do wsparcia piechoty i zwalczania poj. pancernych. Dopiero Koszkin i spółka przeforsowali sprawę działa które od biedy godziło oba warunki. (pomijam KW – bo to czołg ciężki). No po raz trzeci piszę ten post, może tym razem nie przepadnie… Pzdr Temat: Slynny Czestochowski Tygrys radzieckim czolgiem :) Czy ma ktoś informację na temat okoliczności w jakich zniszczono tego Tygrysa ? Niełatwą sztuką było zniszczenie tego czołgu: "Dnia 11 lutego Tygrysy Kampfgruppe "Sander" z 503. batalionu czolgow ciezkich uczestniczace w niemieckim kontrataku stoczyly bitwe o kolchoz na zachod od miejscowosci Siemiernikowo na przedpolach Rostowa nad Donem. Kolchoz okazal sie broniony znaczniej silniej niz przewidywano i Tygrysy prowadzace natarcie czolgow trafily pod huraganowy ogien czolgow i dzial przeciwpancernych obroncow strzelajacych z zawczasu przygotowanych stanowisk ogniowych. Jednym z Tygrysow atakujacych kolchoz byl woz pelniacego obowiazki dowodcy plutonu podporucznika Zabela. Juz w pierwszych chwilach starcia w kadlub jego Tygrysa uderzyl pocisk przeciwpancerny kalibru 76,2mm, zrywajac belke utrzymujaca zapasowe ogniwa gasienicy na dolnej plycie czolowej kadluba. Zaloga odczula to trafienie jako 'gluchy brzek i lekki wstrzas'. Tuz potem pocisk kalibru 45mm uderzyl w wiezyczke dowodcy, wyrywajac uchwyt bloku szkla pancernego chroniacy szczeline obserwacyjna. Potluczony blok zostal zablokowany w uchwycie, pozbawiajac dowodce mozliwosci obserwacji do przodu. Chwile pozniej drugie trafienie, niemal w ten sam punkt, o dziwo poprawilo sytuacje, wyrywajac uchwyt i pozostawiajac odslonieta szczeline. Po walce na wiezyczce naliczono lacznie dwa trafienia pociskami kalibru 45mm i okolo pietnastu pociskami rusznic przeciwpancernych kalibru 14,5mm. Wczesniejsze uszkodzenie nie pozwolilo domknac wlazu ladowniczego, ktory pozostal w pozycji polotwartej i takze ostrzeliwany byl z rusznic, o czym swiadczylo okolo tuzina sladow trafien, ktore spowodowaly naderwanie zawiasu. Po walce trzeba go bylo podwazac zelazna sztaba, zeby dal sie otworzyc. W czasie walki czolg byl bezustannie ostrzeliwany przez karabiny maszynowe. W pewnej chwili ostrzal przeciwnika spowodowal zaplon swiec dymnych w wyrzutnikach. Dym przedostal sie do wnetrza, oslepiajac i podduszajac zaloge, ktora przez dluzsza chwile nie byla zdolna do kontynuowania skoordynowanych dzialan. Wraz ze zblizaniem sie do zabudowan kolchozu ogien wzmagal sie. Kazde trafienie nieprzyjacielskiego pociskubylo odczuwane wewnatrz, slychac bylo uderzenie w pancerz i wybuch pocisku, woz kolysal sie, do wnetrza przenikaly gazy powstajace przy detonacji ladunkow i widac bylo zolto-pomaranczowe blyski. Kolejny pocisk kalibru 76,2 mm uderzyl w maske jarzma, uszkadzajac armate. Pekly uchwyty mocujace dzialko w kolysce, uszkodzeniu ulegl opornik dziala, z ktorego zaczal wyciekac olej. Lufa dziala pozostala w tylnej pozycji. Wskutek innych trafien uszkodzone zostaly radiostacja i dzwignia zmiany biegow. W przedziale silnikowym doszlo do krotkotrwalego pozaru na skutek trafienia w tylna plyte przedzialu, ktore zerwalo oslony rur wydechowych. Automatyczna instalacja przeciwpozarowa poradzila sobie z jego ugaszeniem, nawet bez koniecznosci wylaczania silnika. W pewnej chwili do czolgu podbiegli dwaj czerwonoarmisci i wrzucili na wierzchnie pokrywy przedzialu silnikowego ladunek wybuchowy. Jego detonacja, ktora zaloga odczula jako 'gluchy dzwiek, fale goraca i dym', nie wyrzadzila powazniejszych szkod. Pomomo zniszczenia 6 czolgow (w tym jednego T-34), dziesieciu armat przeciwpancernych, kilku mozdzierzy, kilku rusznic przeciwpancernych i licznych gniazd karabinow maszynowych, niemieckie natarcie w koncu zaleglo i postrzelany Tygrys mogl sie wycofac, by lizac rany. A bylo co lizac - ogolem mechanicy z kompanii warsztatowej naliczyli slady 227 trafien pociskami rusznic przeciwpancernych kalibru 14,5mm, 14 pociskami armat przeciwpancernych kalibru 45 i 57 mm oraz 11 kalibru 76,2 mm. Pociski spowodowaly powazne uszkodzenia podwozia po prawej stronie wozu: kilka kol nosnych, a nawet wahaczy zawieszenia, bylo przestrzelonych, kolo napinajace zostalo wyrwane z podstawy. Pomimo tych uszkodzen Tygrys byl w stanie przejechac o wlasnych silach odleglosc niemal 60 km dzielaca pole bitwy od tylowego rzutu warsztatowego. Pociski spowodowaly tez pekniecie kilku spawow laczacych plyty, a wstzrasy obluzowaly zaciski przewodow paliwowych, powodujac wycieki benzyny do wnetrza komory silnikowej. kilkanascie pociskow trafilo w gasienice, zadne z tych trafien nie spowodowalo jednak zerwania tasmy, ani obnizenia manewrowosci czolgu. Tygrys Zabela (ktory przy okazji odniosl lekka rane glowy, trafiony odlamkami wyposazenia wiezyczki dowodcy) dowiodl, ze potrafi zniesc wiele. W stanie, w jakim sie znajdowal, nie nadawal sie do remontu silami kompanii warsztatowej, totez zaladowano go na platforme kolejowa i odeslano do Niemiec. Po ogledzinach w zakladach Henshla Glowny Inspektor Broni Pancernej postanowil wyremontowac jedynie mechanizmy wozu, pozostawiajac slady trafien na pancerzu i odeslac czolg do 500. batalionu zapasowego i szkolnego czolgow ciezkich. Pelniac tam ciezka sluzbe pojazdu szkolnego, mial jednoczesnie budowac zaufanie adeptow do czolgu, ktory potrafi zniesc taki ostrzal i uchronic zycie swojej zalogi." Temat: wyposażenie dodatkowe ;) greenblack napisał: > sherlock_holmes napisał: > > > Nie, nie chodzi o sam fakt kupowania auta. Ale producenci wymyslaja coraz > cos > > nowego, zeby ludzie mysleli jakie to wspaniale i doskonale auta kupuja. > > Pewnie, najlepiej gdyby pozostano przy gaźniku i 4 niesynchronizowanych > biegach. Po co komu jakieś ABSy, ESP, poduszki powietrzne. Nie chodzi mi o elementy, ktore maja wplyw na bezpieczenstwo. Ale jest bardzo wiele rzeczy w samochodach, ktore sa dobre jako czynnik marketingowy i tyle - np. 120 schowkow mieszczacych dwie monety :-) czy ilosc uchwytow na kubki. Wlasciwie to samochod, ktory nie ma zadnego albo jeden uchwyt na kobek, jest z gory skazany na porazke. Podobnie wygladaja wszelkiego rodzaju wyswietlascze na centralnej konsoli. Np. w VW czy w Alfie Romeo ustawienie klimatyzacji wymaga spuszczenia wzroku prawie na podloge na ok. 3-4 sekundy. W vanach pojawily sie drzwi przesuwane elektrycznie. Tylko czemu maja dwie pozycje - otwarte/zamkniete - tzn. zeby np. wziac kurtke z tylnej kanapy, trzeba calkowicie odsunac drzwi. Takich wodotryskow mozna wyliczac setki. A swoja droga - jak sobie producenci radza z glupimi wieszakami na odziez? Podobnie z bagaznikami - setki schowkow, poleczek itp. a nie ma gdzie w srodku zamontowac gasnicy, a klapa bagaznika podnosi sie w 90% samochodow za nisko, a w wiekszosci sedanow zawiasy wchodza do bagaznika - jakby tak wielkim problemem bylo zrobic zawiasy przegubowe. > > > - no i wspomniane ksenony w samochodzie segmantu E i wyzszej (o ile sie ni > e > > myle, S-klasa tez nie ma ksenonow w standardzie...) > > A inne samochody tej klasy mają? Nie wiem - pwnie tez nie. Co tylko udowodnia moja teze, ze wiekszosc producentow tak robi - nie tylko Mercedes (napisalem to wyraznie w poprzednim poscie). > > > - chyle rowniez kapeluszaprzed VW za koniecznosc doplaty za dzielona kanap > e z > > tylu i "pelnowymiarowe" kola (profil 80 > > Który VW ma takie koła? Golf IV w wersji podstawowej - 175/80R14, Polo Basis 155/80 R13. Dodam, ze np. Polo 55KM nie ma w standardzie wspomagania kierownicy. Zreszta w calym koncernie VW takie "kwiatki" to norma - Seat Ibiza/Cordoba ma w standardzie lampy H4, Skoda Fabia rowniez basic bez wspomagania i kola o profilu 80. Do tego mozna jeszcze dodac koniecznosc doplaty za ...instalacje radiowa. Zenada. Zreszta podobnie dziala np. Fiat - np. Punto Actual 155/80R13, kanapa nie dzielona, a zaglowki nawet z przodu nie maja regulacji wysokosci. Do tego bez obrotomierza i nie ma nawet glupich listew bocznych - ktore nadal producenci traktuja jako luksus. Dodam jeszcze, ze o pieprzone dywaniki na podloge trzeba toczyc boj u dealerow. > > > Poza tym wszystkie samochody powinny miec elektrycznie regulowane i ogrzew > ane > > lusterka oraz ELEKTRYCZNIE ogrzewana przednia szybe > > Czyli jednak bajery się przydają? Ogrzewana szyba i lusterka to nie bajery, ale elementy zwiekszajace bezpieczenstwo czynne, czyli sa wazniejsze nawet od poduszek powietrznych. Chyba powinno sie zapobiegac niz lagodzic skutki? > > , a nie takie "cuda" z > > klima. Ciekawe kto probowal odparowac szybe w zasie letniego deszczu uzywa > jac > > do tego przyisku szybkiego odparowywania szyby... > > Ja mam podgrzewaną szybę;) To sie ciesz :-) > > > "A co powiesz o cenach w Volvo, Jaguarze, Saabie?" > > Nic nie powiesz? Juz napisalem - ta zenada dotyczy wiekszosci producentow. Mozna napisac elaborat o kazdym producencie samochodow. > > > Pozdrawiam Ja rowniez. Na koniec dodam jeszcze jak producenci zeruja na niewiedzy ludzi. W specyfikacji podaje sie np. immobiliser i zaglowki (przy siedzeniach z 3- punktowymi pasami), ktore sa obowiazkowym wyposazeniem samochodu w Polsce. Dochodzi do tego, ze podaje sie w wyposazeniu ...ogrzewanie tylnej szyby. Temat: Do tygrysia_suka i tych co dzialaja jak ona. Ja nie odbieram prawa do zycia „poczetym, ale ale jeszcze nie narodzonym& > #8221;, > bo „poczeci, ale jeszcze nie narodzeni” tych praw nie maja. Oni sa > spolecznie > bezsilni, im te prawa musi ktos przyznac i dzialac za tych poczetych w obronie > tych praw. Problem polega na tym, że prawo do życia każdego człowieka nie jest prawem społecznym tj. prawem o którym decyduje większość: dziś TOBIE dajemy prawo do życia, A JUTRO JUŻ NIE. O ile kara śmierci dotyka osób, które ŚWIADOMIE popełniły POWAŻNĄ zbrodnię, to dziecko nienarodzone nie zaczyna swego życia, aby świadomie je komuś pokrzyżować. Zresztą również uważam, że kara śmierci to przeżytek i może być jedynie stosowany, gdy państwo nie jest w stanie odosobnić złoczyńcy od reszty społeczeństwa. Jeśli możemy nadać prawo, to możemy je również w każdej chwili odebrać. Czy byłbyś zadowolony, gdybym dziś na podstawie tego prawa społecznego zebrała odpowiednią ilość głosów w Sejmie, aby odebrać Ci prawo do dalszego życia? Dobry prawnik potrafi uargumentować wszystko poczynając od Twojej małej korzyści społecznej, przez małą produkcyjność (zawsze można więcej), kończąc na Twojej zastępowalności innymi jednostkami. ZAWSZE znajdzie się jakiś haczyk, na którym można Cię będzie powiesić. Dlatego prawo demokracji nie może być bez żadnych granic. Dlatego prawo kobiety nie może stać wyżej nad prawem jej dziecka. Czy to dziecko istnieje czy jest to "coś" co "jeszcze nie jest dzieckiem"? Tą kwestię stawiają proaborcyjni, bo wiedzą, że jeśli przyznamy, że płód jest dzieckiem, to automatycznie przyznamy mu podstawowe prawa jak np. prawo do życia. Kobieta w ciązy nie ma prawa do decydowania o życiu dziecka, które nosi, bo jest to odrębne życie. Zastanówmy się nad taką sytuacją: uciekasz z płonącego domu, na twej drodze jedynej do ocalenia życia leży człowiek, który jest nieprzytomny. Nie da się go ruszyć - aby wyjść, musisz odciąć mu głowę. Brutalne, ale co tam. Jeśli odetniesz, to później prawo powie, że ZABIŁEŚ, ale ze względu na to i tamto, to dostaniesz karę "w zawiasach", albo uniewinnią ze względu na chwilową niepoczytalność. ALE NIKT NIE POWIE, ŻE MIAŁEŚ PRAWO ZABIĆ. Bo nie miałeś. To była niewinna osoba, która nagle przypadkiem znalazła się w niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie. A dziecko nienarodzone? Ono jeszcze znalazło się najczęściej w takiej sytuacji Z WINY jego matki, która nieodpowiedzialnie współżyła. To wyjątki, gdy ciąża jest wynikiem gwałtu, gdzie można powiedzieć, że matka nie zamierzała współżyć. ALE i tutaj ofiarą nie jest tylko ona, ale i dziecko, które też przez gwałciciela zostało w tak tragiczny sposób powołane do życia i postawione w sytuacji zagrożenia życia, bo matka w traumie chce go zabić. Gdy ciąża stanowi poważne zagrożenie dla życia matki, to też trzeba było trochę wcześniej pomyśleć, ale gdy życie matki faktycznie jest już zagrożone (mam na myśli fakt, a nie fakt, który ma nastapić w przyszłości), to ratuje się to życie, które ma większe szanse, a więc najczęściej życie matki i to jest uzasadnione. Ale inne ... nie. Temat: Ręce opadają......kolejny miszcz kierofnicy... Gość portalu: prawdziwy tebe napisał(a): "pewnie nie, ale przeciez jestescie, towarzyszu, eurooswieceni i z pewnoscia brzydzicie sie kara smierci za najciezsze przestepstwa i wolicie go szkolic na bandyte w cieplych osrodkach sanatoryjnych (zwanych dla niepoznaki wiezieniami" Czy ja gdzieś, nie-towarzyszu, napisałem, że kara jaką sprawcy zafunduje wymiar sprawiedliwości będzie za surowa? Nie ma lekko - jest wina, jest kara - więzienie za zabójstwo to słuszna kara. "kolega bolszewik ma, rozumiem, krysztalowa kule i doskonale wie, jak sie zakonczy kazda jazda za kolkiem. no to ja towarzysza zmartwie: kula nie dziala, bo nie zawsze kazdfa jazda z promilami konczy sie wypadkiem, i nie kazda jazda bez promili jest wszechswiatem bezpieczenstwa." Kolega nie-bolszewik się myli - nie wiem, jak skończy się każda jazda pod wpływem alkoholu lub bez, ale wiem jak MOZE się zakończyć, więc jeśli brałbym udział w tego typu zdarzeniu, na pewno starałbym sie do jazdy nie dopuścić. "paradne: czyjze to glos towazyszowi mowi, ze jak dostanie w zawiasach, to sie zmieni w dobrym kierunku? tatus na niego nakrzyczy? ten tatus, ktory mu teraz dal kluczyki?" Nie twierdzę, że w zawiasach się zmieni, ale miałby na to szanse większe poza więzieniem, zanim zdążyłby kogoś zabić. Radzę czytać ze zrozumieniem. "to cos niesamowitego, tak wierzyc w tak niewyobrazalnie absurdalne idee..." Coś niesamowitego - wierzyć, że ktoś mógłby wierzyć w takie idee. Idee wymyślone przez Ciebie, nie przeze mnie. "drogi towarzyszu, rozwiazanie jest proste: kara za szkode. dotkliwa i nieunikniona kara za rzeczywista szkode. tak trudno to zrozumiec?" A gdzie napisałem, że nie? Pomijając już wątpliwej jakości poziom dowcipu i ironii zaserwowany przez Ciebie, mam wątpliwości czy potrafisz czytać ze zrozumieniem. Nie sugerowałem uniewinnienia sprawcy, pokazywałem tylko skalę konsekwencji, jaka idzie za zwykłą bezmyślnością, nie tylko kierującego, ale pasażerów a pewnie i innych osób świadomych nietrzeźwości kierującego. Sam napisałeś, że nie każda jazda pod wpływem kończy się tragicznie, więc czy zakładasz, że można czasami tak postąpić, bo tylko czasami to się nie uda? Efektem tak powszechnie akceptowanej społecznie jazdy pod wpływem alkoholu jest nie tylko konkretna liczba ofiar wypadków, ale także całkiem konkretna liczba przestępców, w jakich zamieniają się "normalni" ludzie, którzy ulegli wpływom środowiska, a którym nikt na czas nie dał w mordę i nie zabrał kluczyków. A w takiej sytuacji sprawca wypadku nie jest jedynym winnym, są nimi także te bezmózgi, które "porządnego chłopa" dopuściły za kółko, a odwrócą się od "bandziora" i "mordercy", w jakiego się zamienił. Czy napisałem wystarczajaco jasno, byś nie popełnił następnego postu wyzywając mnie od bolszewików, o Prawdziwy? Pozdrawiam, Mejson Temat: co się dzieje z "nami" po śmierci ? Llukiz masz racje :)) Bóg jest wszystkim, a ponieważ nie istnieje nic innego więc jest też niczym :) Gdzieś nawet jaki filozof to udowodnił... Ale to wynika z tego, że My ludzie mówimy o czymś że "coś jest" na podstawie tego do czego można to przyrównać. Nie dopuszczamy że może istnieć tylko to "coś". A może to wynik naszego ograniczonego postrzegania? Albo pewnych terminów? Piszesz: " Dlaczego tej wiedzy nie mamy tu na ziemi danej nam tak poprostu bezposrednio wprost :-) ? " nie wiem :) Może aby było co robić? Ależ to życie byłoby nudne jakby kurtyna się zerwała ... przed spektaklem Piszesz: "Czy ukrycie tego przed nami nie mialo jakiegos celu? Wiec moze odkrywanie tego nie jest czyms wlasciwym..." Popatrz na to tak. Owszem ogólnie zawsze nas ludzi ciągło do tego co ukryte... Przysłowiowe tabu jest zawsze najciekawsze i godne zainteresowania. Ale przecież jak się rodzimy to dopiero po pewnym czasie zaczynamy mówić... Czy to oznacza również, że ktoś przed nami to ukrył wcześniej, więc jest to niewłaściwe? Niewłaściwe bo w końcu zaczynamy mówić? Nie. Po prostu uważamy to za naturalny tok naszej ewolucji w obrębie danej inkarnacji. Odkrywamy to za każdym razem :) A przecież moglibyśmy w następnej inkarnacji przyjść już z "całą wiedzą osiągniętą w poprzednich wcieleniach" i było nam łatwiej :). A przecież nie chodzi o to aby złapać króliczka ;) tylko go gonić... (też nie moje słowa :> ) Co więcej uważam osobiście że z Koła Reinkarnacji nie da się... wyzwolić. I jest to dla mnie również dowód na nieskończoność stworzenia. Co do ostatniego Twojego akapitu. W żaden sposób nie przekonam nikogo czy ta teoria jest prawdziwa czy nie. Mogę tylko powiedzieć, że w moim życiu się sprawdza. A mając sygnały od paru przyjaciół (również z forum) wiem, że w Ich życiu również. Może to złuda, a może nie. Ale u mnie działa. Wydaje mi się bardzo prosta, nieubrana w setki niuansów i konwenansów. Żadnych priotytetów, dogmatów. Jest dla mnie prawdziwa, bo na NICZYM SIĘ NIE OPIERA. A łatwiej wyważyć drzwi jak widzisz zawiasy, na których się opierają... Tu tych zawiasów nie ma. A reszte zostawiam do przemyślenia. Być może ktoś z tych teorii coś istotnego dla siebie wyciągnie. Ps. :) Piszesz: "dusze to sa osobne "istoty" ksztalcace sie duchowo poprzez pobyt na ziemi w ciele ludzi?" Bo są osobne :) Mówiłem o pochodzeniu... Skoro wg. jednej z hipotez wszyscy pochodzimy od Adama i Ewy to dlaczego nikt mi na ulicy nie mówi bracie, a Prosze Pana? :)) Możemy mieć wspólne pochodzenie, ale jesteśmy cząstką tego samego. A nasz rozwój to uświadomienie sobie tej jedności. I wówczas znikają wojny, zazdrość, egoizm... rozmarzyłem się :) Ide zrobić sobie herbate. Temat: Wapniaki chcą wygodnie podróżować tramwajami > A kilka dni temu stałem na przystanku pod PDT i przez kilka minut > potrąciło nie kilkanaście rowerów! No to musisz uważać ja tam prawie codziennie chodzę w patrolu lub jeżdżę ale nikt mnie tam nie potrącił ani ja nikogo. Tam jest teraz budowa i na chodniku stoją barakowozy. Często na chodniku stają ciężarowe samochody firm kurierskich i dowożących wodę. Wtedy naprawdę robi się ciasno. Można powiedzieć, że to plac budowy i może ci coś na głowę spaść z rusztowania skoro taki pechowy jesteś :) W PDT mieści się obecnie firma HP która premiuje pracowników jeżdżących do pracy rowerem stąd i pod budynkiem i na chodniku możesz zobaczyć dziesiątki rowerów. Jest to miejsce, w którym aż się prosi o ścieżkę rowerową łączącą ścieżkę wzdłuż fosy ze ścieżką prowadząca na południe Wrocławia wzdłuż ul.Powstańców. Tam brakuje kawałka ścieżki wzdłuż placu Kościuszki ale UM nie ma pomysłu jak tą ścieżkę poprowadzić choć cześć chodników ma tam szerokość 8 metrów. Napisz do UM że tam cię tak często potrącają to może cos pożytecznego z twego pecha wyjdzie . >Nie mogę ,bo nie chcę i nie > muszę! No tak udowodniłeś ze nie możesz. To po części tłumaczy dlaczego innych nie potrącają a ciebie tak. >Telefon na policję i straz miejską został wykonany,a jak co to > pedały po ryju dostaną! Domyślam się co się stanie jeśli popełnisz przestępstwo. Najpierw w rewanżu obiją ci ryja i to kilkanaście razy , za każdym razem kto inny a potem założą ci kilkanaście spraw w sądzie. Sprawy będzie prowadził prawdopodobnie ten sam sędzia. Za pierwsze przestępstwo dostaniesz dwa latka w zawieszeniu a przy następnej rozprawie już nie będziesz mógł liczyć na zawiasy. Za taką bójkę można dostać wyrok dużo mniejszy (kilkumiesięczny) ale wobec notorycznego napadania na ludzi popełniających drobne wykroczenie dostaniesz wyrok z góry przedziału. Musisz wiedzieć że jak dzwonisz na policję ze ktos jechał rowerem i cię potrącil to mozesz sobie kilka godzin poczekać tak jak przy stłuczce aut. Jeśli zaś podniesiesz na kogoś rękę w minutę z Łąkowej przyjedzie kilka cywilnych radiowozów i zanim gościa skończysz okładać dostaniesz pałą w łeb lub będziesz leżał skuty na ziemi. Wykroczenie jazdy rowerem to najdrobniejsze w kodeksie karnym karane upomnieniem lub co najwyżej 50 zł. Jeśli będziesz wchodził ludziom pod koła aby im zabronić jazdy po chodniku to będziesz sprawcą wypadku. Rowerzysta dostanie 50 zł mandatu ale ty za spowodowanie wypadku dostaniesz dużo więcej . W sądzie jeśli wyjdzie ze notorycznie doprowadzasz do wypadku możesz zostać oskarżony o celowe działanie a wtedy mimo ze masz pierwszeństwo na chodniku możesz być zmuszony do płacenia odszkodowania np renty inwalidzkiej. A zatem głupio gadasz i jeśli trafisz równego sobie głupka rowerzystę to możesz zęby stracić (ostatnio byłem na takiej interwencji i agresywny antyrowerzysta od tamtego czasu świszcze gdy mówi . Co powinieneś zrobić? Jeśli była szkoda powinieneś zażądać odszkodowania a gdy odmówi wzywać policję. Jeśli szkody nie było to też dzwoń na policję może w końcu UM pobuduje ścieżkę na najszerszym we Wrocławiu chodniku. >Wystarczy takiego pchnąć ,spie... się pod > tramwaj i po zawodach! Pozostaje współczuć i podpowiedzieć że nawołujesz do zbrodni a to jest karane.Będzie to zakwalifikowane jako nakłanianie do popełnienia przestępstwa lub jako groźba karalna. Jest nadzieja że jak będziesz prowokował wypadki to sam skończysz tak jak piszesz. W każdym razie zapisuję ID wiadomości i gdy dojdzie tam do wypadku sprawdzi się w logach czy to nie ty maczałeś w tym palce. Nawet jeśli nie ty to trochę czasu stracisz na wyjaśnieniach a nie daj boże gdy sprawca powie że działał z Twojej inspiracji >Precz z pedalarstwem na chodnikach! Mniej ćpaj to mniej będziesz potrącany a pisać zaczniesz z sensem. > UWAGA DO CZECHOFILA:NIE NAPINAJ SIĘ PIOTRUŚ! To się powinno jeszcze dać leczyć. Jak będę na patrolu i zobaczę jakiegoś awanturnika miotającego się pod PDT to nie będę pytał o dokumenty bo domyślę, się że to ty i sprzedam kilka pał na uspokojenie. Temat: o A4 (B6) i zmianie auta o A4 (B6) i zmianie auta Jakos tak sie miotamy z tymi naszymi padakami i nie wiadomo co zmienic i na co. BMW dycha niezle ale jest w koszmarnym stanie. Zaliczony słup spowodował uszkodzenie zderzaka, reflektora, błotnika i pewnie ilustam czesci plastikowych typu osłony, spinki, etc. Dodatkowo mistrzowie holowania doprawili caly prawy bok powodujac koniecznosc prostowania i malowania elementow jak drzwi przednie i tylne, tylna cwiartka i tylny zderzak, wszystko z opcja wymiany listewek. Do tego przedmuchany kat, ktory jest drogi (2tys) i niedziałajacy czujnik obrotów, ktory jest tani i lezy w bagazniku ale jakos od grudnia nie natchnęło mnie na jego wymiane (w koncu poco komu abs, asc, predkosc, spalanie i takie tam pierdoły :) Audi z kolei jest w swietnym stanie. Wszystko działa jak w zegarku. Co do bmw tez w sumie nie ma sie co czepiac - silnik malina, skrzynia miód, wszystko cacy, cichy, komfortowy i prowadzi sie zajebiście. Ostatnio kilka razy pozyczyłem od kolegi jego stosunkowo swieze audi A4 w opakowaniu B6 - czyli drugi wypust A4ki. I... kurna, ja audifil sie srodze zawiodłem... Niby swietnie sie trzyma drogi, mozna gnac po prostej i po zakretach, w srodku standardowo ładnie (i lekko nudnie ale funkcjonalnie) jak w kazdym Audi. Zajebiste audio - duze fabryczne głośniki i fabryczny sub swietnie grają zarowno cicho jak i głośno. Ale jest kilka ale: - głośny silnik - 1.8T jest cholernie głosny. Byłem nastawiony na względną ciszę. W koncu moj stary cabrios jest na prawde cichy. O ile sie nie depcze to silnika prawie nie słychać. Franek jezdził i moze potwierdzić - szumy - przy predkosciach powyzej 100 wicher zaczyna mocno szumiec. Przy 180 trzeba głośno mowic by sie zrozumiec. Dziwne, auto opływowe, droższe z kazdym modelem od poprzednikow, konstrukcyjnie poltorej dekady po audi 80 a po prostu jest głośno - zawieszenie - poza tym, ze dobrze trzyma sie drogi to cieżko mi cos wiecej pozytywnego powiedziec. Auto zachowuje sie jakby miało rozstaw osi w okolicach 1 metra. Na poprzecznych nierownosciach buja sie przod tył, ja faluje w fotelu niczym tirowiec na swoim pneumatycznie zawieszonym tronie. Auto lubi chybotać sie przod tyl i na boki. To własciwie glowne rzeczy, ktore mi przeszkadzają. I bardzo mnie to boli bo gdzies po cichu chcialem sobie kupic taki pojazd. A tu klops i rozczarowanie. A najbardziej boli mnie to, ze byc moze powywracało nam sie w tyłkach, bo punktem odniesienia jest nasza stara piątka. Auto które prowadzi sie perfekcyjnie. Kierownica nieczuła na nierównosci i koleiny ale mimo wszystko perfekcyjnie przenosząca informacje o drodze. W drugą strone jeszcze lepiej - skrety kółkiem przenoszą sie idealnie na tor jazdy, bez bujnięć, bez opóznienia (jak w tej A4). No i zawieszenie. Moze i momentami mogloby byc nieco cichsze (duża w tym "zasługa" pneumatycznego zawieszenia tyłu - kombi) ale mimo wszystko auto zawsze jedzie jak przyklejone. Co do silnika - trudno sie wypowiadac o zadach i waletach. Kazdy producent ma cos ciekawego do zaoferowania - jak nie turbo to jakistam rodzaj wtrysku, iles koni, etc. W bmw na pewno zaletą jest szesc cylindrów w rzędzie i VANOS osobno na ssacych i wydechowych zaworach, który czyni przebieg momentu bardziej znosnym. Audo pomimo czterech zaworow na cylinder nie wymaga trzymania na obrotach a gdy juz sie wejdzie na obroty co ciągnie. A dodatkowo gdy sie przekroczy kolejny pułap obrotow cos vanos costam przestawia i dalej dobrze ciągnie. Słowem miło sie toto uzytkuje. No generalnie chodzi mi o to, ze nie wiem co zrobić. bmw moze i stare ale jest przemiłe i mechanicznie (zawias, silnik, skrzynia) bedzie jeszcze dlugo latac. Tak szczerze mowiac to mysle o wymianie tejże na e39 po lifcie (i moze z dieslem :) albo na zakup e60 - mam miec na jakis moment do potestowania - zobaczymy. A zamias audi - hmmm, marzy mi sie Z4 - zobaczymy :D Temat: TURCJA z WEZYREM właśnie wróciłem...UWAŻAJCIE TURCJA z WEZYREM właśnie wróciłem...UWAŻAJCIE oto kilka faktów w punktach "na gorąco" za parę dni jak wróci parę osób opiszę wszystko dokładnie: HOTEL DOCELOWY: MINERVA. FIRMA TURYSTYCZNA - WEZYR 1.Autokar krążył po okolicy 2 godziny dłużej.. w rezultacie zamiast przyjechac do hotelu o 2 w nocy przyjechaliśmy o 4-j. Kierowca po drodze pytał o drogę. 2.Rezydentka WEZYRA weszła z nami do hotelu, po czym po wypisaniu karty odjechała. W HOTELU NIE BYŁO DLA NAS POKOI. Przeniesiono nas z rzeczami dwa hotele "dalej" do jednogwiazdk. hotelu SOUTHSTAR. Zmęczeni idziemy spac, bo nie wiemy co się dzieje. 3.Rano okazuje się się dzień wcześniej grupa polskich turystów z WEZYRA tak samo została przeniesiona na pierwszą noc do "noclegowni". Tam - syf straszny,klima nie działa, pourywane sanitariaty, smród, nie posprzątane. urwane drzwi i itp itd. 4.Przyjeżdza następna grupa turystów z Polski (również z WEZYRA). Koczują w recepcji bo nie zgadzają się na pójście do noclegowni. 5.Przywożone są inne osoby np. z KLEOPATRA ELIT z MELANI, bo dla nich nie ma miejsca w tamtych hotelach. Tu też dla nich nie ma miejsca! 6.REzydentka przyjeżdzając o 12-tej rano, nie jest za bardzo zdziwionoa sytuacją i zamiast zainteresować się naszymi kwaterami - usilnie chce opowiadać o wycieczkach do zaoferowania. 7.Na nasze "usilne" prośby, krzycząc na nas i nieprzyjemnie odnosząc się stwierdza w końcu "I tak pokoi do 14-ej nie dostaniecie, a jak nie chcecie słuchać to nic wam nie powiem" 8.Na nasze hasło że "nie wypuścimy jej dopóki nie przyjedzie ktoś z ODEON TOURS (lokalny operator turystyczny) dzwoni do firmy -przyjeżdza dwoje ludzi z odeon'u. 9.Pokoi dalej nie ma - jest godzina 15-ta.... proponowane "wolne" pokoje są nieposprzątane, niektóre zamieszkałe (my np dostaliśmy klucz do zamieszkałego ktoś pokoju - ktoś zostawił bezmyślnie klucz w recepcji), bez łóżek, ręczników, poduszek. 10.Jednej z pań (z córką) proponują pokuj po "sprzątaczkach" wynosząc na jej oczach akcesorja do sprzątania. 11.Jednej z pań, która zapłaciła podwójnie za posiadanie singla (bycia samej w pok. 2osobowym) proponują dostawkę w pokoju u siostry. 12.My dostajemy pokój w aneksie, który wcześniej odrzuca kilka osób. Dzięki znajomości języka ang. wymuszamy: naprawę zamka w drzwiach wejściowych (można było otworzyć je bez klucza), naprawę drzwi balkonowych (tak aby nie wisiały na jednym zawiasie), dostawienie łóżka (było jedno), doniesienie ręczników i pościeli, posprzątanie, uruchomienie klimatyzacji. 13.Inne osoby z dziećmi otrzymały jako propozycję pokoje zagrzybione, nieposprzątane. 14.Przybyli przedstawiciele odeon tours dzwonią po hotelach w poszukiwaniu miejsc - BRAK. (po 3-dobach proponują nam zamianę hotelu na podobny standard za dopłatą 140 $, innym osobom za dopłatą 300$) 15.W ramach rekompensaty... jak już udało się jakieś pokoje wymusić na obsłudze hotelu (i to również po krzykach i opier..... przez przedstawicieli odeonu) WEZYR proponuje w ramach rekompensaty - jedną z 3-ch najtańszych wycieczek fakultatywnych, ale UWAGA!!! z napiszniem oświadczenie o zrzeczeniu się roszczeń dotyczących sytuacji na początku urlopu. Jedni biorą i podpisują inni nie. 16.Po rozmowie tel. ze znajomą z biura w Polsce okazuje się że w WEZYRZE w Polsce wiedzą, że wszyccy mają pokoje, są zadowoleni i wszystko jest ok. 17.Następnego dnia - nowi turyści z Polski - IDENTYCZNA SYTUACJA. nie wiem jak zakończona 18.Po tygodniu grupa kilkunastu turystów z Polski - IDENTYCZNA SYTUACJA. Z tego co wiem... odjechali do innych hoteli ale nie wiem jakich ale wiem że nie wszyscy bo dla 4ch chyba osób zabrakło miejsca gdzie indziej..... To tyle pierwszych wrażeń... osoby które to spotkało proszęo kontakt... myślę że WYBORCZA albo inne media tym się zainteresują.... AHA A poza tym: Turcja super, pogoda żyleta, morze słone, wycieczki extra (ale na mieście broń Boże u WEZYRA) na plaże piaszczystą przy hotelu nie liczcie.... jedzenie monotonne, ale do wytrzymania (podobno tak wszędzie) ... z urlopu jesteśmy bardzo zadowoleni.... bo przynajmniej na razie zapomniałem o początkowym BARDZO NIEPRZYJEMNYM INCYDENCIE Z WEZYREM+HOTELEM+REZYDENTKĄ.... Warto jechac... jak by ktoś miał jakieś pytania to śmiało.... Temat: Amerykański trabant ??? Co sądzicie nie wiem ktory rocznik cie interesuje i czy w ogole zamierzasz kupowac ten samochod czy jak, ale: chevrolet lumina = oldsmobile silhouette = pontiac trans sport zalozenie bylo takie ze lumina to jest wersja "dla ludu", silhouette to wersja "luksusowa", a trans sport - "sportowa" . I ja wlasnie jezdze trans sportem. silnik powinien wytrzymac dlugie przebiegi (ja mam ponad 200 000 i naprawiam tylko rzeczy eksploatacyjne). niemniej jednak jest cala masa bzdur ktore spedzaja sen z powiek, typowo amerykanskich. chyba powymienian po kolei o co chodzi, i troche tego bedzie: 1. klamki ktore sie krusza/lamia, tak z zewnatrz jak i wewnatrz 2. ukruszona dzwignia kierunkowskazu (tu uwaga bo mozna ja wepchnac do srodka pozniej tak ze nie widac ze sie ulamala) 3. wykruszona klamka od bagaznika 4. sruby od kol tez sa podatne na wiek , jedna zgubilem w czasie jazdy (chyba) LOL 5. psuje sie mechanizm wycieraczek, ktory nastepnie dziala "na pukniecie z zewnatrz w wycieraczke", naprawa miala kosztowac 1200 zl za mechanizm, ale okazalo sie ze dalo sie naprawic bez tej wymiany za jakies 300 zeta 6. tragiczne swiatla przednie, ktore swieca tak jakbys mial szukac monet na drodze, a nie jechac naprzod (praktycznie nie do zwalczenia, bo sie pozniej nie zgadza na przegladach, itd itd) 7. cholernie drogie czesci (o ile ktos posaida austriacka wersje z grazu - bo takie byly, to problem drogich czesci ma raczej z bani, ale do amerykanskich modeli jest sporo klopotu) 8. ten samochod lubi skrzypiec na nierownym asfalcie przy szybkiej jezdzie (w stylu 160 kmh), daje wrazenie jakby mial odlatywac - rozpadac sie, a tymczasem po prostu caly modul deski rozdzielczej chyba nie byl skrecany na nasze warunki 9. lubia przestac swiecic pojedyncze diodki/swiatelka w srodku na desce, tak samo jak niektore przyciski np mozna wcisnac skutecznie do srodka:))))) 10. jezeli akumulator nie byl wymieniany od nowosci, to to jest kolejny wydatek, tak samo jak kable od kopulki, ktore sie np potrafia po prostu pokruszyc, a i tak wszystko chodzi 11. nalezy zdecydowanie wiedziec, ze za wiekszosc najwazniejszych dzialan silnika odpowiedzialne sa moduly elektroniczne ktorych jednak nie da sie wymienic ot, tak, tylko trzeba je sprowadzac z pieknej ameryki za niewiarygodne pieniadze to moze pare zalet teraz; 1. jak juz wspomnialem - z racji pojemnosci i takich tam roznych amerykanskich wynalazkow i sposobu konstrukcji silnika, powinien on (i wytrzumje) wytrzymac wieeelkie przebiegi bez jakichs horrendalnych awarii 2. olbrzymi komfort, chociaz kanapowate, miekkie zawieszenie 3. sa czesci, ktorych np w ogolenie trzeba nigdy wymieniac, np o amortyzatorach mozna zapomniec:) wiem, jak to brzmi.... 4. to jest spory samochod, o duzym komforcie, za niewielkie pieniadze, ktory przerobiony na gaz bedzie sluzyl dlugo i komfortowo wlascicielowi 5. silnik 3.1 nie pali jakichs okrutnych ilosci, przy 3000obr/min schodzi nawet do 11 l/100 a przy tym jest calkiem zrywny 6. skrzynia automatyczna w tym samochodzie nie pracuje zbyt rowno, ale nie przysparza stresow i nie zwraca za bardzo uwagi, w zal od umiejetnosci kierowcy (chyba glownie) 7. to jest calkiem dynamiczny samochod, ktory sie super prowadzi, zapewnia sporo przyjemnosci, i nade wszystko sie wyroznia. biorac pod uwage to, co napisalem o kondycjach silnikow wtych samochodach, ich ceny, ekonomicznosc, etc, to mysle ze to jest fajny zakup na dzien dzisiejszy. Pod warunkeim, ze ma sie cierpliwosc do tysiaca roznych dupereli ktore ni stad nizowad wyskakuja i zatruwaja zycie, jednoczesnie nie unieruchamiajac fury. iloscia wad nie chcialem nikogo zniechecac a jedynie byc szczery i podzielic sie uwagami kogos kto ten samochod uzytkuje na codzien. JEstemnim zachwycony i nie zamierzam sie go pozbywac, majac go zawsze w odwodzie (poza innymi furami ktore kupie kiedykolwiek). Jest niepowtarzalny i jesli sie dba o silnik wespol z dobrym mechanikiem, to nie zawodzi. a odnosnie plastikowego nadwozia - absolutnie zero problemow, jak sie ladnie wyczysci to wyglada jak nowy, nie ma mowy ani o rdzy, ani o czyms podobnym. Przy czym szpachla szybko wychodzi na wierzch, bo zmienia kolor na sloncu (z racji tworzywa na ktore jest kladziona), i to chyba tyle, ze trzeba uwazac z lakierowaniem. Poza tym jest w 100% odporny na jakiekolwiek "wypadki przy pracy" jak np wjazd w slupek przy cofaniu, zahaczenie o brame, o zawias od bramy, wjazd w hak samochodu przed nami, walniecie np tylnym kantem zderzaka o plaska sciane, etc. to jest jeden z tych samochodow w ktorych pod wplywem uderzenia to sie wszystko tylko odksztalca zeby za moment wrocic znow do pierwotnego ksztaltu. Samochod z gumy, po prostu:))))) jak cos trzeba wiecej to ja chetnie sie wypowiem na ten temat, wiec prosze smialo pytac:))) pozdrawiam Temat: pare uwag o w/w furce:) pare uwag o w/w furce:) nie wiem ktory rocznik cie interesuje i czy w ogole zamierzasz kupowac ten samochod czy jak, ale: chevrolet lumina = oldsmobile silhouette = pontiac trans sport zalozenie bylo takie ze lumina to jest wersja "dla ludu", silhouette to wersja "luksusowa", a trans sport - "sportowa" . I ja wlasnie jezdze trans sportem. silnik powinien wytrzymac dlugie przebiegi (ja mam ponad 200 000 i naprawiam tylko rzeczy eksploatacyjne). niemniej jednak jest cala masa bzdur ktore spedzaja sen z powiek, typowo amerykanskich. chyba powymienian po kolei o co chodzi, i troche tego bedzie: 1. klamki ktore sie krusza/lamia, tak z zewnatrz jak i wewnatrz 2. ukruszona dzwignia kierunkowskazu (tu uwaga bo mozna ja wepchnac do srodka pozniej tak ze nie widac ze sie ulamala) 3. wykruszona klamka od bagaznika 4. sruby od kol tez sa podatne na wiek , jedna zgubilem w czasie jazdy (chyba) LOL 5. psuje sie mechanizm wycieraczek, ktory nastepnie dziala "na pukniecie z zewnatrz w wycieraczke", naprawa miala kosztowac 1200 zl za mechanizm, ale okazalo sie ze dalo sie naprawic bez tej wymiany za jakies 300 zeta 6. tragiczne swiatla przednie, ktore swieca tak jakbys mial szukac monet na drodze, a nie jechac naprzod (praktycznie nie do zwalczenia, bo sie pozniej nie zgadza na przegladach, itd itd) 7. cholernie drogie czesci (o ile ktos posaida austriacka wersje z grazu - bo takie byly, to problem drogich czesci ma raczej z bani, ale do amerykanskich modeli jest sporo klopotu) 8. ten samochod lubi skrzypiec na nierownym asfalcie przy szybkiej jezdzie (w stylu 160 kmh), daje wrazenie jakby mial odlatywac - rozpadac sie, a tymczasem po prostu caly modul deski rozdzielczej chyba nie byl skrecany na nasze warunki 9. lubia przestac swiecic pojedyncze diodki/swiatelka w srodku na desce, tak samo jak niektore przyciski np mozna wcisnac skutecznie do srodka:))))) 10. jezeli akumulator nie byl wymieniany od nowosci, to to jest kolejny wydatek, tak samo jak kable od kopulki, ktore sie np potrafia po prostu pokruszyc, a i tak wszystko chodzi 11. nalezy zdecydowanie wiedziec, ze za wiekszosc najwazniejszych dzialan silnika odpowiedzialne sa moduly elektroniczne ktorych jednak nie da sie wymienic ot, tak, tylko trzeba je sprowadzac z pieknej ameryki za niewiarygodne pieniadze to moze pare zalet teraz; 1. jak juz wspomnialem - z racji pojemnosci i takich tam roznych amerykanskich wynalazkow i sposobu konstrukcji silnika, powinien on (i wytrzumje) wytrzymac wieeelkie przebiegi bez jakichs horrendalnych awarii 2. olbrzymi komfort, chociaz kanapowate, miekkie zawieszenie 3. sa czesci, ktorych np w ogolenie trzeba nigdy wymieniac, np o amortyzatorach mozna zapomniec:) wiem, jak to brzmi.... 4. to jest spory samochod, o duzym komforcie, za niewielkie pieniadze, ktory przerobiony na gaz bedzie sluzyl dlugo i komfortowo wlascicielowi 5. silnik 3.1 nie pali jakichs okrutnych ilosci, przy 3000obr/min schodzi nawet do 11 l/100 a przy tym jest calkiem zrywny 6. skrzynia automatyczna w tym samochodzie nie pracuje zbyt rowno, ale nie przysparza stresow i nie zwraca za bardzo uwagi, w zal od umiejetnosci kierowcy (chyba glownie) 7. to jest calkiem dynamiczny samochod, ktory sie super prowadzi, zapewnia sporo przyjemnosci, i nade wszystko sie wyroznia. biorac pod uwage to, co napisalem o kondycjach silnikow wtych samochodach, ich ceny, ekonomicznosc, etc, to mysle ze to jest fajny zakup na dzien dzisiejszy. Pod warunkeim, ze ma sie cierpliwosc do tysiaca roznych dupereli ktore ni stad nizowad wyskakuja i zatruwaja zycie, jednoczesnie nie unieruchamiajac fury. iloscia wad nie chcialem nikogo zniechecac a jedynie byc szczery i podzielic sie uwagami kogos kto ten samochod uzytkuje na codzien. JEstemnim zachwycony i nie zamierzam sie go pozbywac, majac go zawsze w odwodzie (poza innymi furami ktore kupie kiedykolwiek). Jest niepowtarzalny i jesli sie dba o silnik wespol z dobrym mechanikiem, to nie zawodzi. a odnosnie plastikowego nadwozia - absolutnie zero problemow, jak sie ladnie wyczysci to wyglada jak nowy, nie ma mowy ani o rdzy, ani o czyms podobnym. Przy czym szpachla szybko wychodzi na wierzch, bo zmienia kolor na sloncu (z racji tworzywa na ktore jest kladziona), i to chyba tyle, ze trzeba uwazac z lakierowaniem. Poza tym jest w 100% odporny na jakiekolwiek "wypadki przy pracy" jak np wjazd w slupek przy cofaniu, zahaczenie o brame, o zawias od bramy, wjazd w hak samochodu przed nami, walniecie np tylnym kantem zderzaka o plaska sciane, etc. to jest jeden z tych samochodow w ktorych pod wplywem uderzenia to sie wszystko tylko odksztalca zeby za moment wrocic znow do pierwotnego ksztaltu. Samochod z gumy, po prostu:))))) jak cos trzeba wiecej to ja chetnie sie wypowiem na ten temat, wiec prosze smialo pytac:))) pozdrawiam Temat: CALIFORNIA ACCESS S260 czy ktos ma? > Nie widzę sprzeczności. Nie kupiłbym notebooka który poleciłaby mi jedna osoba. > Co innego już przy np dwudziestu (mimo że nadal są to jednostkowe opinie to już > > składają się na jakiś obraz marki). Ja widzę sprzeczność, najpierw piszesz "Bzdury. Wyciąganie opinii na podstawie posiadania jednego egzemplarza notebooka danej firmy niewiele się różni od wyrażania opinii przez osobę która go wogóle nie ma. " a za chwilę przytaczane już wcześniej "Niestety jedyne co pozostaje to kierowanie się opinią większej ilości ludzi. Te wszystkie jednostkowe przypadki składają się właśnie na opinie o marce. " Dalej nie widzę konsekwencji, czyli bzdury to są do której wypowiedzi, drugiej, trzeciej, dziesiątej? Jeżeli chciałeś zabłysnąć to kiepsko Ci wyszło, najpierw zastanów się co piszesz, bo kręcisz i to w kiepskim stylu. Zresztą pomijając już wszystko pisałem, że miałem styczność z dwoma egzemplarzami tanich notebooków, więc z gruntu chybiłeś w swoim komentarzu. Na dodatek kumpel ma firmę w której działa kilkadziesiąc notebooków więc znam też i jego opinię. Żeby nie być uważanym za stronniczego nie miał najlepszego zdania o tanich markach, bo pękały obudowy przy zawiasach, ale od razu zaznaczał, że były naprawdę intensywnie eksploatowane. No cóż notebooki dla segmentu corporate to zupełnie inna bajka, inna technologia wykonania (np. wymienne napędy) i inne materiały. Oczywiście marki low endowe takich nie sprzedają, miałyby za wysoką cenę, a w końcu na tym one bazują. > Nie rozumiem po co ktośby miał wypisywać inwektywy na pewne firmy tak po > prostu. Znowu jakiś spisek? Natura ludzka? Te negatywy skądś się jednak biorą, > oczywiście pewna częsć opinii jest tylko powtarzaniem zasłyszanych, ale jakiś > początek, jakieś "źródło" też musi być. Źródło jest takie same jak u innych, grzechem głównym polskich low endowych marek były ich początki, kiedy sprowadzały naprawdę kiepski sprzęt. Opinia się wyrobiła i teraz nawet ktoś kto miał styczność z taką marką parę lat temu powtarza wciąż w kółko swoją złą opinię mimo, że np. komentowanego modelu na oczy nie widział. Ostatnio przeglądałem opinie na jednym z forów amerkańskich o modelu, który sprzedaje CA, a w Stanach przedawana jest pod marką Sager, okazało się, że ma naprawdę dobrą "prasę", ale tam najwyraźniej nie mają takich uprzedzeń jak u nas, może Sager nie miał takich wpadek jak nasze rodzime firmy? > Skoro liczba awarii okazuje się > być "mniej więcej" taka sama, to czemu jedne produkty mają dobrą opinię, a inne > złą? Po co w takim razie ludzie chcą płacić więcej za IBM-a czy Toshibę? Tak po > prostu, dla znaczka? Ano dla znaczka i spokoju sumienia, przyziemne, ale prawdziwe. Dlaczego np. tak dużo osób kupuje sprzęt audio/video Sony znany ze swojej awaryjności? Wydane miliony na reklamę marki mają swoją moc. > Nie zauważyłem takiego zjawiska. Dziwną politykę w Polsce prowadzi tylko IBM- > dając niewiadomo czemu 12 miesięcy gwarancji, mimo że ich notebooki uważane są > za ścisłą czołówkę i w innych krajach gwarancja jest dłuższa. Pozostali z > górnej półki dają przeważnie lub zawsze 24 miesiące- Asus, Toshiba, w dodatku > możliwe jest przedłużenie gwarancji za wcale nie tak duże pieniądze nawet do 4 > lat. Nie zauważyłem tego u innych kiepskich firm, więc jest właśnie dokładnie > odwrotnie niż piszesz. Nie zauważyłeś? To dziwne, bo zjawisko strasznie spowszechniało, IBM, HP, Acer to mało? Z tym przedłużeniem za małe pieniądze to trochę przegiąłeś, bo jednak trochę to kosztuje. Dla mnie 2 lata gwarancji to dobry okres, jak ma coś paść to w tym czasie padnie, a w 3 roku to już trzeba rozglądać się za czymś nowym, niestety tempo "starzenia" się sprzętu jest nieubłagane. Temat: Plaga busów Dziennik Łódzki, 21.09.2007 r. za: piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl/wydarzenia/772046.html "Niesprawne busy dziś Opatrzność musi czuwać nad pasażerami piotrkowskich minibusów, bo według inspektorów transportu drogowego stan techniczny busów jest fatalny i stwarza realne zagrożenie. Dla tych, którzy wożą piotrkowian, niesprawne hamulce, dziury w podłodze, skorodowane progi, niesprawne drzwi i wycieki płynów to tylko "drobne usterki". - Litania grzechów jest długa - mówi mł. insp. Robert Kuśmierski z Wojewódzkiej Inspekcji Transportu Drogowego. - Na sześć skontrolowanych pojazdów żaden nie nadawał się w pełni do ruchu. Zatrzymaliśmy sześć dowodów rejestracyjnych, w czterech przypadkach są cofnięte bezterminowo, co oznacza, że te pojazdy nie mogą już wrócić na drogę. W pozostałych dwóch dowody będą do odzyskania po usunięciu wad technicznych. Piotrkowianie masowo korzystają z minibusów, ale przyznają, że czasami jadą z "duszą na ramieniu". - Staram się nie zwracać uwagi na to, że samochód się trzęsie albo rzęzi, ale mojemu mężowi zdarzyło się kiedyś wysiąść wcześniej, bo stwierdził, że nie będzie takim parchem jechał dalej - mówi kobieta, która często korzysta z minibusów. 90 proc. skontrolowanych minibusów należy do zrzeszenia "Transportowiec", największego prywatnego przewoźnika w Piotrkowie. Ma 70 pojazdów, głównie z lat 90. Krzysztof Kurczyna, prezes Transportowca, twierdzi, że nie może sobie pozwolić na wyłączenie z ruchu wszystkich busów, którym odebrano dowód rejestracyjny. - Czymś musimy świadczyć usługi, a rynek jest coraz trudniejszy, coraz mniej ludzi jeździ - mówi. - Nie mamy za co kupować nowych samochodów i żeby się chociaż utrzymać, musimy jeździć. Jego zdaniem, te kontrole są tendencyjne. - Wrzucają jedynkę i chcą, by ręczny hamulec trzymał, albo mówią, że zawiasy w drzwiach źle działają - denerwuje się. - Podejrzewam, że gdybyśmy w ten sposób skontrolowali im samochody też trzeba by zabrać dowody rejestracyjne. Minibusy wrócą na drogi choćby bez dowodów. - Nie będziemy czekać, aż nam je odeślą. Będą miały aktualne zaświadczenie ze stacji diagnostycznej i usunięte usterki. Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji, który wydaje zezwolenie na przewóz osób w transporcie miejskim nie zamierza bliżej sprawdzać, czym minibusiarze wożą mieszkańców. - Zgodnie z nowelizacją ustawy o transporcie ruchu drogowego przedsiębiorcy mają czas do 2010 r. na wymianę samochodów na takie, które będą spełniać najnowsze standardy - mówi Małgorzata Wójcik, kierownik komunikacji w zarządzie dróg. - Jeśli otrzymamy z inspekcji protokół wzywający do wszczęcia postępowania o cofnięcie zezwolenia, to podejmiemy takie kroki. Wiceprezydent Andrzej Kacperek działania miasta też uzależnia kolejnych kroków WITD. Kuśmierek podkreśla jednak, że inspektorzy nie będą się już barować z biurokracją, bo dotąd takie sprawy umierały w drodze odwoławczej i ostrzega. - Póki co są pouczenia, ale kontroli będzie więcej i będą kary - dodaje. Aleksandra Tyczyńska - Dziennik Łódzki" Strona 3 z 3 • Wyszukano 183 rezultatów • 1, 2, 3 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||