Strona Główna
jak działa Łącznik krzyżowy
Jak działa lampa kineskopowa
Jak Dziala Program Snadboys
Jak działa sklep internetowy
Jak działa speedhack cs
jak działa teleskop Hubble
jak działa Vichy Lipometric
JADMaker jak to działa
jak działa flukonazol
jak działa suszarka
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • biegajmy.htw.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jak działa poczta elektroniczna





    Temat: Problem z TP S.A.
    Witam
    Chciałabym podzielić się ostatnimi uwagami dotyczącymi podłączenia się
    TP do mojego budynku. I tak 3 kwietnia bez zapowiedzi, niespodziewanie zjawili się
    pracownicy z firmy podwykonawczej TP i wykonali podłączenia. Jak się
    okazało przewody przebiegały wzdłuż mojej posesji i nie trzeba było
    kopać tych nieszczęsnych 100 m. Pracownicy ci wykonali przyłączenie,
    które zostało zakończone puszką w domu. Zgodnie z ich słowami kolejna
    firma miała dokonać przeprowadzenia kabli po domu jednak ci nie
    wiedzieli kiedy. Z zapytaniem zwróciłam się do błękitnej linii TP
    (9393) ci twierdzili cały czas, że nie ma warunków technicznych do
    przeprowadzenia linii i byli bardzo zdziwieni, że takie podłączenie
    juz istnieje. Zdaje się, że 14 kwietnia zjawiła sie inna ekipa,
    która dokonała przeorwadzenia kabli i zaczął działać telefon. Znowu
    wykonałam kilka telefonów do TP w celu podłączenia neostrady i
    odpowiedz ich była cały czas taka sama - brak warunków technicznych
    do podłączenia telefonu:). Udałam się do punktu TP mieszczącego sie w
    jednym z marketów na ul. Żółkiewskiego, gdzie bardzo kompetentna Pani
    pilotowała podłączenie neostrady, która po ok. tygodniu została
    uruchomiana. W trakcie zabiegania o wykonanie przyłącza TP do mojej
    posesji zwróciłam się pismem do Urzędu Komunikacji Elektronicznej o
    pomoc. Po podłączeniu telefonu, dostałam telefon od UKE z zapytaniem
    czy wszystko działa. Ponadto dostałem też pocztą kserokopię pism
    kierowanych przez UKE do TP i odpowiedzi. Z nich wynika, że UKE 30
    marca br. roku zwróciło sie do TP o wyjaśnienie mojej sprawy i z
    odpowiedzi TP wynika, że potrzebowała tylko kilka dni na wykonanie
    podłączenia.( ja pisałam z TP dwa lata). Cały czas otrzymuję
    telefony z TP, czy nie chce podłączyć sobie neostrady chociaż ona
    działa juz od miesąca.Ponadto pod koniec kwietnia dostałam polecony
    z TP, informujący że nie ma warunków technicznych do podłączenia
    telefonu i oni w połowie maja przyjdą i wykonają przyłącze radiowe to
    wszystko świadczy o bałaganie panującym w tej firmie.
    Kończąc chciałabym podziękować wszystkim osobą i instytucjom, które
    przyczyniły się do "zmuszenia TP do wykonania tak wielkiej
    inwestycji" w szczególności gazecie 7 dni Radom i Urzędowi Komunikacji
    Elektronicznej i polecić tą instytucję wszystkim borykającym się z TP.






    Temat: Czy wrocławski student wygra z ZUS-em?
    Gość portalu: mm napisał(a):
    > Zus nie ma pojęcia jak są przetwarzane dane.
    > Ma NADZIEJĘ, że nie wypływają poza zus.

    Gdzie tak pisałem?

    > Nie możesz porównywać poczty do przesyłki elektronicznej
    > bezpośrednio... no chyba taki głupi nie jesteś.

    Gdzie porównałem?

    > A wiesz jak działa system który działa w zusie? A... nie
    > wiesz to ja Ci powiem. Dane wrzucane są do baz danych na
    > serwerach przemysłowych hp. Potem jak Prokom znajdzie
    > klienta na taką bazę danych z zarobkami ludzi np. z
    > Warszawy to ją sprzedaje - fajne no nie? Też bym tak
    > chciał :-) Co wierzysz w uczciwość kogoś kto kłamie w
    > zywe oczy po wyborach?

    A dowody na to, oczywiście, masz w której kieszeni?

    > No i jeszcze jedne Panienko z prokomu - prokom nie jest
    > firmą której można zufać.

    Na ocenę wiarygodności Prokomu w przypadku ZUS-u za późno. To nie znaczy, że
    ZUS ma teraz ufać każdemu, kto chce to samo zrobić za darmo.

    > Nie pisz mi, że Prokom to firma uczciwa, to że bierzesz
    > od nich pieniądze, nie zanczy, że jest uczciwa.

    Cytat?

    > Nie próbuj mi wmówić, że bazy danych są w jakiś spsosób
    > zabezpieczone, bo wiem, że nie są.

    Nie próbuj mi wmówić, że próbuję Ci wmówić.

    > Wielkie kontrakty z unią omijają was szerokim łukiem.
    > Wszystkie zbiera ComArch - podziekujcie za to
    > komputeryzacji zus - przetargowi który wygraliście
    > nielegalnie i wpadce w wyborach (Jezu jak można było to
    > popsuć..., przecież to nawet złożone nie jest).

    Gdzieś o tym czytałeś, czy sam wymyśliłeś?

    flx





    Temat: Hong Kong, KANTON
    Bylam w HK i Macao, tylko 2 tygodnie wprawdzie i nie w celach turystycznych ale
    moze cos Ci poradze.

    Biletow najlepiej szukac w internecie, mozesz rowniez je kupic przez internet
    jesli posiadasz karte kredytowa, lub telefonicznie (BA, LH i inne maja biura na
    Okeciu wiec mozesz tam odebrac lub przesla poczta). Jesli nie masz k.k. to
    wyszukaj jakis bilet i pedz jak wiatr do agencji turystycznej - musuisz jednak
    pamietac ze agencja doliczy sobie prowizje.

    Lotnisko w HK jest duze, ale dobrze oznakowane, wiec sie nie zgubisz :o) Dobrze
    radze zaopatrzyc sie w przewodniki i mape przed wyjazdem, bo na miejscu mozna
    miec klopoty ze znalezieniem map z angielskimi nazwami. Po co tracic cenny czas.

    Po przejsciu przez kontrol nalezy zaopatrzyc sie w karte transportowa Octupus.
    Octupus dziala we wszystkich srodkach transportu w HK (autobus, metro, tramwaj,
    prom). Radze korzystac z naziemnego transportu bo w metrze duzo sie traci,
    chodzi mi o widoki. Najbardziej podobaly mi sie tramwaje dwupietrowe :o)
    Pomiedzy wyspa i Kowloon (Tsim Sha Tsui) plywa wysluzone Star Ferry :o))))
    Jesli zamierzasz robic jakies zakupy elektroniczne to fajne jest Wan Chai
    computer city, Times Square i w Kowloon Ocean Centre i Harbour City. Omijaj
    sklepy gdzie nie widac cen, moga tam oszukiwac. Na targu w Mong Kok mozna
    znalezc wszystko, ale tez trzeba uwazac na oszustow.

    Do Macao mozna poplynac szybka lodzia (ok 1 godzina) ceny biletow umiarkowane.
    Spedzilam tam tylko 1 dzien wiec niewiele moge powiedziec.

    Moge rowniez polecic slawny hotel Peninsula w Tsim Sha Tsui (Salisbury Road
    niedaleko od przystani Star ferry). Na ostatnim pietrze jest fajny bar, drogo
    ale co warto zrobic to pojsc tam do toalety :o)) Nie zartuje ani troche. Wiem z
    opowiesci, ze pisuary sa przy oknie z widokiem rozciagajacym sie na Mong Kok, a
    znajomi chinczycy mowili mi ze czesto zapominaja ze przyszli tam za potrzeba
    fizjologiczna :o))))

    Odnosnie noclegow to nic nie doradze bo nie musialam sie o to martwic. Mozna
    tez dosc tanio sie wyzywic, tylko czesto w tych tanszych restauracjach menu
    jest tylko po chinsku :o)) Ale na pewno dasz sobie rade!

    Zapomnialam jeszcze ze od jesieni 2003 obywatele chinskiej republiki ludowej
    moga bezwizowo wjezdzac do HK, w zwiazku z tym moga byc klopoty z noclegami. Na
    Twoim miejscu zatroszczylabym sie o to jeszcze w Polsce, przynajmniej na kilka
    pierwszych nocy.




    Temat: Przyśpieszenie przez uproszczenie
    Gość portalu: Andrzej napisał(a):

    > Gość portalu: N.N. napisał(a):
    >
    > > Gość portalu: Andrzej napisał(a):
    > >
    > > > Problem bierze się stąd, że pomysłodawca tego przepisu - prof.
    > > W. - ma ponad 70
    > > >
    > > > lat i znikome pojęcie o nowoczesnych technologiach.
    > > Dziwniejsze jest to, że ani
    > > >
    > > > w Komisji, ani w Parlamencie nie znalazł się nikt, ktoby to
    > > kuriozum poprawił.
    > > >
    > > > Moich poprzedników mogę jednak pocieszyć - jedyna możliwa
    > > interpretacja tego
    > >
    > > Problem jest troche inny... i niestety - nic a nic nie czuję
    > > się "pocieszony": I-net działa dzięki TCP/IP, a to oznacza, iz
    > > jeżeli nie zostaną podjęte dodatkowe starania (szyfrowanie), to
    > > dane wysłane np. z Policji do kancelarii adwokackiej stają się w
    > > momencie nadania dostępne także dla "osób trzecich"
    >
    > jakie dane? tu chodzi o zawiadomienia o rozprawie.

    Teoretycznie o kazde pismo. W praktyce zawiadomienia, bo inne pisma mają postać
    papierową.

    >
    > > (potencjalnie). Tego rodzaju dokumenty wymagają np.
    > > elektronicznych podpisów i ogólnie kultury informatycznej
    > > znacznie przekraczającej stan obecnie w RP powszechny.
    >
    > Nie przesadzaj - to dotyczy WYŁĄCZNIE zawiadamiania o terminach rozpraw czy
    > posiedzeń - coż tam jest takiego, co miałoby kogoś szczególnie interesować -
    > przecież to nie tajemnica - mozna się dowiedzieć w sekretariacie.
    > Wszystko inne musi iśc pocztą papierową - jak dotąd.

    W praktyce tak, ale teoretycznie...

    Ogólnie nowelizacja jest dobra i sensowna, może z wyjątkiem
    trybu "rejestrowego" i likwidacji nieważności (101-104 k.p.k.), ale ten pomysł
    z uznawaniem e-maila za doręczony jeśli "wyszedł" to po prostu jakiś
    paranoiczny skandal. Ten przepis powinien być niezwłocznie zaskarżony do TK i
    uwalony.

    mn

    mn




    Temat: Co was obchodzi
    Gość portalu: agi napisał(a):

    > Uważaj, do.ki
    > Wszyscy pacjenci już się palą i trzęsą z emocji, żeby chandryczyć się z
    > lekarzami o każdy jeden rachunek /usługi medyczne są zwolnione z VAT, więc nie
    > faktury tylko rachunki; w praktyce wielu lekarzy się krzywi i ociąga, kiedy
    > muszą wystawić rachunek/ i potem pędzić z tymże rachunkiem na złamanie karku do
    > wojewódzkiego oddziału NFZ /jeżeli pacjent mieszka w stolicy województwa to pół
    > biedy, a jeżeli na wsi oddalonej o 100 km od tego miasta, to co ?/, wypełnić
    > stosowny formularz według wzoru /z pewnością coś takiego zostałoby wymyślone/ i
    > potem czekaż całymi tygodniami na Godota, czyli zwrot pieniędzy. Po prostu
    > zapracowani, zabiegani pacjenci nie maja nic innego do roboty.

    Gdyby nie to, ze w takim systemie pracuje na co dzien, to moze i bym przyjal za
    dobra monete, ale po prostu nie masz racji. Przychodze do lekarza/dentysty,
    ktory robi swoje, i na miejscu wystawia rachunek. Gabinety warte swego miana sa
    wyposazone w terminale do bankowosci elektronicznej, wiec jak chcesz, to placisz
    karta. Na rachunku jest podane co zostalo zrobione (numery procedur) i ile
    pobrano od pacjenta. Pacjent nalepia na rachunku naklejke ze swoim numerem
    identyfikacyjnym od ubezpieczalni i albo wrzuca do skrzynki w najblizszym biurze
    kasy chorych, albo wysyla calosc poczta. Pieniadze wplywaja na konto po
    tygodniu. To dziala. Widze to co dnia.
    Duze placowki (np. szpitale) MOGA za czesc uslug rozliczac sie wg tzw zasady
    trzeciego platnika- wtedy pacjent placi tylko udzial wlasny, a rachunek jest
    przesylany bezposrednio do kasy chorych i tam kontrolowany. Wtedy kasa chorych
    moze robic kontrole ksiegowosci w szpitalu. Tu u mnie KAZDY lekarz moze przez
    internet obejszec swoj profil- ile procedur wykonal, nawet ile opakowan jakiego
    leku przepisal w minionym roku i jak to sie ma do innych lekarzy tej samej
    specjalnosci. Naprawde, to da sie zrobic, wystarczy chciec.

    > Dla twojej informacji CIT to podatek dochodowy od osób prawnych, czyli
    > przychodni i szpitali; natomiast lekarze, ich prywatne praktyki, osobiste
    > dochody to PIT

    Nie chcesz zrozumiec? Czy warto prowadzic prywatna praktyke jako osobista
    dzialalnosc? Nie lepiej zarejestrowac jednoosobowa spolke z o.o.? Po pierwsze,
    wtedy nie odpowiadasz calym majatkiem osobistym za zobowiazania spolki, po
    drugie, podlegasz pod CIT, nie pod PIT, po trzecie, masz niski dochod do
    opodatkowania, a rozliczanie inwestycji, kosztow prowadzenia dzialalnosci,
    amortyzacji srodkow trwalych itd jest latwiejsze.




    Temat: Samochod elektryczny .Kiedy?
    Gość portalu: Inżynier D napisał(a):

    > Stawiam całą swoją reputację, że w jednej z liczb jest błąd w przecinku.
    > Zdarza się:)

    Mimo iz przedluzasz tytul chama portalu Nauka niejakiego p. odpowiadam Ci na
    pytanie.Chociaz chcialbym wiedziec gdzie w moich poprzednich postach pisalem o
    ropie i kasie.Nie widze zadnego bledu w moim poscie.Samochod ktory podalem na
    zdjeciu byl wystawiony w Geneve i dokladnie opisany w prasie fachowej.On jest
    zaliczany do kategorii sredniej jesli chodzi o osiagniecia (performance) wozow
    naukowo badawczych.Czym on sie rozni od samochodow przemyslowych klasycznych(np.
    Renault-Volta sprzedal prawie 100 000 wozow elektrycznuch szczegolnie poczcie
    sluzbie miejskiej ..) :
    -maszyna brushless AC (nie znam odpowiedniego slowa polskiego)ze sterowana
    pozycja i szerokoscia "szczotek elektronicznych" ktora w zaleznosci od
    sterujacego µP utrzymuje prad staly(to znaczy staly moment) lub napiecie stale
    (to znaczy stalu strumien) Mozna w ten sposow utrzymywac C=Cte.Fi*I optymalny
    to znaczy zachowac sprawnosc prawie stala na szerokiej zmianie
    szybkosci.Podobnie dziala pozycja S w Steptronic. Ta czesc napendu znam
    doskonale gdyz bylem jednym z projektantow.
    -bateria typu Nikiel-Kadmium Ni-Cd znana jest od 1904 i juz wtedy posiadala
    energie wlasciwa~35Wh/kg teraz baterie przemyslowe tego typu daja 70Wh/kg czyli
    ponad dwa razy tyle co akumulatory klasyczne .Samochochod jest wyposazony w
    baterie z ogniwami "frite plastifiée"(patent Valeo) ktore posiadaja energie
    wlasciwa 105Wh/kg.
    -ostatnia czescia nie klasyczna jest "supercapacité" czyli duzy konndensator z
    elektrolitem organicznym magazynujacym malo energii (~8Wh/kg) ale mogacy
    dostarczyc lub zaabsorbowac 10KW/kg(nie pomylilem sie tutaj w zadnym przecinku).
    W ten sposob supercapacité naladowane moze zapewnic duzy prad rozruchu i
    absorbowac prad hamowania.

    Dodam ze nasi konkurencji amerykanscy z Jet Propulsion Laboratory bija nas z
    latwoscia dzieki bateria z Lithium Li SO Cl² o mocy 165Wh/kg.

    Mamy nadzieje wystawic na przyszlym salonie w Paryzu nowy model S.E dysponujacy
    air-condition i dachem z bateria ogniw fotowoltaicznych do napedu urzadzen
    pomocniczych.Gdy bedziesz na salonie paryskim to chetnie powitam Cie na
    standzie Valeo-Recherche wystarczy sie zapytac kiedy bedzie Christophe ktory
    mowi po polsku(niestety z akcentem).




    Temat: Internet z kablowki na Swietokrzyskim -cala prawda
    Internet z kablowki na Swietokrzyskim -cala prawda
    W srode w Slowie Ludu ukazal sie oto taki artykul: (oryginal na
    www.slowoludu.com.pl/gazeta/codzienna/2002/X/30/9.pdf)
    "Sygnał przerywany
    OS. SWIETOKRZYSKIE. Spoldzielnia Mieszkaniowa Wichrowe Wzgorze jako pierwsza
    w Kielcach umozliwiła swoim mieszkancom dostep do Internetu, uzywając do
    tego łączy istniejącej juz wczesniej telewizji kablowej. Niestety, nie
    wszyscy mieszkancy są zadowoleni z jakosci oferowanych usług. Nie ma
    miesiąca, zeby przynajmniej kilka razy cos sie nie psuło. Jednego dnia nie
    ma sygnału kilka godzin, innym razem w sieci jest cisza cały dzien - mowi
    jeden z mieszkancow osiedla.
    Zdaniem Grzegorza Kasperka, informatyka zajmującego sie obsługą sieci, takie
    sytuacje to przykra codziennosc w komputerowym swiecie: - Głowny sygnał
    płynie do nas z łącza udostepnionego przez Telekomunikacje Polską SA. Czesto
    zatem jest tak, ře zakłocenia powstają poza naszą siecią.
    Zdzisław Szybalski, szef firmy PUH Szybalski, pełniącej obowiązki operatora
    sieci, przyznaje jednak, ze wina za brak sygnału nie zawsze lezy po stronie
    TP SA: - Cały czas trwa rozruch sieci. Napływają wnioski od mieszkancow z
    prosbą o przyłączenie do Internetu. Chwilowe zaniki sygnału mogą byc rowniez
    wynikiem prac monterskich - tłumaczy. Zapewnia ponadto, ze w przyszłosci o
    terminach prac mogących powodowac zakłocenia mieszkancy bedą informowani z
    kilkudniowym wyprzedzeniem. Informacje takie bedą widoczne na ekranach
    komputerow.
    Ale przerwy w sygnale to nie jedyne zmartwienie uzytkownikow sieci.- Umowa,
    jaką zawierałem ze społdzielnią, przewiduje m.in. dostep do bezpłatnego
    konta poczty elektronicznej. Operator zobowiązany jest tez do zapewnienia
    przepływu danych miedzy komputerami wszystkich abonentow. Komputery te
    tworzą tzw. siec wewnetrzną. Konta pocztowego nie mamy do tej pory. Siec
    wewnetrzna teoretycznie działa, jednak praktycznie wymiana plikow miedzy
    uzytkownikami nie istnieje - mowi inny mieszkaniec, abonent sieci
    internetowej.
    Grzegorz Kasperek twierdzi, ze łącze miedzy uzytkownikami funkcjonuje.
    Nalezy tylko odpowiednio skonfigurowac komputer do pracy w sieci (chodzi
    m.in. o instalacje potrzebnych protokołow i usług). Przyznaje jednak, ze
    łącze nie pozwala na przesyłanie danych z szybkoúcią wiekszą niz 32 kB/s.
    Zdzisław Szybalski twierdzi, ze wraz z rozwojem sieci szybkosc ta
    powiwkszona zostanie dwukrotnie. Podobnie, jak szybkosc przesyłania danych z
    siecią Internetu, ktora teraz maksymalnie wynosi 64 kB/s. To samo dotyczy
    konta poczty elektronicznej. - Wszystko to wymaga czasu i znacznych nakładow
    finansowych. W tej chwili abonament miesieczny wynosi 53,50 zł. Pozwala on
    jedynie na pokrycie opłat naliczanych przez TP SA oraz na zwrot kosztow
    unowoczesnienia sieci telewizji kablowej tak, by mozna było przesyłac tą
    drogą rowniez sygnał internetowy. Fundusz inwestycyjny to zaledwie cząstka
    całej kwoty, dlatego na rozbudowe i poprawa jakosci trzeba czekac, nawet do
    drugiej połowy przyszłego roku. Podobnie, jak na mozliwosc korzystania z
    bezpłatnego konta poczty elektronicznej - informuje Tadeusz Fedyk, zastepca
    prezesa ds. technicznych SM Wichrowe Wzgorze.
    KRZYSZTOF OLESZEK"

    To dla tych co tak bardzo sie tym podniecali :P



    Temat: Taka prywatana poczta
    Taka prywatana poczta
    Kim jest Tomasz Bodach, twórca pierwszej w Polsce prywatnej poczty? - To
    oszust - twierdzą jego byli współpracownicy, którzy chcą się z nim sądzić. -
    Bzdura, konkurencja chce mnie wyeliminować - broni się Bodach

    O Tomaszu Bodachu zrobiło się głośno rok temu, kiedy w Rybniku otworzył
    prywatną Miejską Pocztę Doręczeniową. Kiedy rozpisały się o nim gazety (m.in.
    nasza), a Bodach pojawił się w wiadomościach TVN i TVP 3, drzwiami i oknami
    zaczęli do niego walić chętni do współpracy. Do końca roku pod szyldem MPD
    mieli otworzyć 50 oddziałów w całej Polsce. Żaden z nich nie działa.

    - Wszyscy ulegliśmy urokowi medialnemu pana Bodacha. Obejrzałem program w
    telewizji i następnego dnia pojechałem do Rybnika - opowiada Jarosław Bayer
    ze Swarzędza pod Poznaniem. - Pomysł był fajny, zwłaszcza walka z monopolem
    Poczty Polskiej. Uległem.

    Bayer chciał założyć oddział w Swarzędzu i Kostrzyniu Wlkp. Umowę podpisał na
    pierwszym spotkaniu. 3 tys. zł za możliwość działania na tym terenie, znaczki
    i pieczątki zapłacił od ręki. - Chciałem przelewem. Ale Bodach przekonał
    mnie, że szkoda czasu i jeżeli chcę sobie zaklepać Swarzędz i Kostrzyn, to
    lepiej żebym wpłacił od razu. Poszedłem więc do bankomatu. Obiecanej faktury
    nigdy nie dostałem - opowiada.

    - Żadnych pokwitowań nie dawał - potwierdza Stefan Sierpiński, który zapłacił
    Bodachowi 4 tys. zł za możliwość działania w Poznaniu. O Bodachu też
    dowiedział się z telewizji i od razu wsiadł w samochód. - Miało być pięknie,
    wyszło inaczej. Szkoda pieniędzy, już ich pewnie nie odzyskam - mówi.

    Zgodnie z umową Bodach miał zapewnić ajentom ochronę prawną, reklamę,
    prowadzić badania rynku, szkolenia.

    - Nic z tego nie zrobił. Zapewniał też, że ma zarejestrowane wszystkie znaki
    towarowe, licencję. A nie miał. Nie mieliśmy szans na legalną działalność -
    twierdzi Józef Hudek, były wiceprezes MPD. - Ale na początku nikt tego nie
    sprawdzał.

    (Pisząc w kwietniu o działalności Tomasza Bodacha zaznaczaliśmy: "Cały
    interes jest jednak nielegalny. Miejska Poczta, chociaż zarejestrowała
    działalność w rybnickim urzędzie miasta, płaci ZUS, ma REGON, nie ma zgody na
    działalność rynkową Urzędu Komunikacji Elektronicznej").

    Bayer: - Pamiętam, jak pojechałem na pierwsze spotkanie do Rybnika. 70 osób w
    sali, wszyscy chcą działać. Ludzie mówią: Łódź, Zgierz, Pabianice mamy
    opanowane! Teraz ruszamy na Trójmiasto! To robiło wrażenie.

    Zanim jednak Bayer ruszył na Swarzędz, Bodach przysłał mu nową umowę. -
    Musiałbym się dzielić zyskami z Bodachem. Żądał też podpisania weksla in
    blanco "tytułem zabezpieczenia wszelkich roszczeń" - mówi dziś Bayer, który
    nowej umowy nie podpisał.

    Hudek: - Powiem wprost, pan Bodach mnie okradł. Jego celem jest sprzedaż
    licencji, a nie działalność pocztowa.

    Bodachowi zapłacił 5 tys. zł, jego córka 2,5 tys. zł. Jak twierdzi, niektóre
    miasta Bodach sprzedawał dwukrotnie. - Przeglądałem papiery i okazało się, że
    na miasta, za które już zapłaciłem, zaliczkę wpłacił także kto inny.

    Kilku niezadowolonych współpracowników Bodacha postanowiło działać i założyło
    własne stowarzyszenie - Polskie Centrum Doręczeniowe. Jest w nim teraz 19
    pocztowców. Zarejestrowali się w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej i
    działają legalnie w 17 miastach.

    Zapowiadają, że będą walczyć z Bodachem w sądzie. Jakub Lisaj z zarządu PCD: -
    Oceniamy, że od ludzi ze stowarzyszenia pan Bodach pobrał przynajmniej 100
    tys. zł. Niektórzy wpłacili po kilkanaście tysięcy, całe oszczędności. W
    ciągu miesiąca zdecydujemy, czy każdy osobno będzie próbował je odzyskać, czy
    wszyscy razem.

    Tomasz Bodach zapowiada, że pieniędzy nie będzie zwracał: - Wpłata była
    jednorazowa i bezzwrotna. Wszyscy, którzy do mnie trafili, obejrzeli
    wcześniej program w telewizji albo przeczytali o mnie w gazecie. Wiedzieli, w
    co wchodzą.

    Jak twierdzi, oddziały MPD jeszcze nie działają, bo są w trakcie
    reorganizacji i świeżo po zmianie umów.

    Dlaczego w nowych umowach domaga się podpisywania weksli? - To zabezpieczenie
    na wypadek popełnienia jakiegoś przestępstwa. Ale połowa ludzi ich nie
    podpisała i nie robię z tego problemu.

    Jego zdaniem za nieporozumieniami z byłymi ajentami mogą stać pracownicy
    Poczty Polskiej. - Poza tym tak niestety działa konkurencja. Ludzie odeszli,
    założyli własne firmy i teraz ze mną walczą. Ale ja ciągle podpisuję nowe
    umowy.




    Temat: Przestrzegam przed TELE2 !!!
    TELE2 mi odpowiedzialo !!!
    Po takim mailu z zalacznikiem tego co Wam wczesniej napisalem TELE2 przestalo
    milczec:

    Witam,

    List o podobnej tresci (ponizej) opublikowalem na 680-ciu grupach dyskusyjnych
    i usenetach, oraz na 45-ciu stronach internetowych w jezyku polskim i
    angielskim (stan na dzien dzisiejszy) z prosba o porade w rozwiazaniu tego
    problemu. Przy okazji wyslalem to e-mailem po angielsku do wszystkich
    oddzialow TELE2 na swiecie z prosba o pomoc. Ponizszy list rowniez z prosba o
    interwencje wyslalem do redakcji ponad 100 pism i gazet oraz portali
    internetowych (polskich). Strony wygladaja tak:
    www.pawel.wojcik.com/tele2.htm
    Za kilka dni moje strony zaindeksuja wszystkie wazniejsze swiatowe
    wyszukiwarki internetowe (specjalnie zaplacilem za ta usluge).

    W dalszym ciagu czekam na rozwiazanie problemu z Waszej strony.

    Z powazaniem,

    Pawel Wojcik

    I odpisala Pani szafowa biura obslugi klienta (TO WIELKINI LITERAMI TO MOJA
    ODPOWIEDZ, SORKI ZA KRZYK)

    Szanowny Panie,
    SZANOWNA PANI,

    SZCZERZE MNIE PANI WZRUSZYLA, WIEC ODPOWIEM (KOPIE PANI MAILA WRAZ Z MOIMI
    ODPOWIEDZA WYSYLAM DO WSZYSTKICH GAZET, KTORE ZAINTERESOWALY SIE TA SPRAWA):

    Uprzejmie informuję, że w poniedziałek skontaktuje się z Panem telefonicznie
    pracownik działu techniczego.
    OBIECUJECIE MI TO OD 6-CIU MIESIECY, WIELE PONIEDZIALKOW JUZ BYLO, ALE BARDZO
    PANI DZIEKUJE, CZEKAM.

    Chciałabym zwrócić uwagę, że dział obsługi klienta nie posiada w archiwum
    Pańskich wiadomości elektronicznych dotyczących reklamacji łącza, na które
    poniżej powołuje się Pan.
    TO TYLKO SWIADCZY O BALAGANIE JAKI TAM MACIE, BO JA POSIADAM WSZYSTKIE.

    Powołuje się Pan również na brak kontaktu z mojej strony, jednakże proszę
    zwrócić uwagę na fakt, że pierwszy telefon z Pańskiej strony celem
    skontaktowania się ze mną miał miejsce w dniu 13.11.
    PIERWSZY RAZ ZADZWONILEM DO PANI W POLOWIE CZERWCA TEGO ROKU. DZWONILEM POD
    NUMER (22) 6070651. OPERATOR POINFORMOWAL MNIE ZE JEST PANI BARDZO ZAJETA,
    PRZEKAZE PANI MOJA SPRAE I PANI SIE SKONTAKTUJE ZE MNA. TEN MAIL TO PIERWSZY
    KONTAKT Z PANI STRONY (DOPIERO, KIEDY MEDIA I PANI SZEF ZAINTERESOWALI SIE TA
    SPRAWA). OD CZERWCA DZWONILEM DO PANI KILKANASCIE RAZY.

    Wszelkie informacje o telefonach otrzymanych przez recepcję są przekazywane i
    obsługiwane przez BOK według kolejnosci zgłoszeń.
    TO PEWNIE MACIE WIELE ZGLOSZEN, SKORO OD CZERWCA CZEKAM NA ODPOWIEDZ.

    Jeśli ma Pan uwagi bądź zastrzeżenia odnośnie naszej usługi może Pan również
    kontaktować się z każdympracownikiem z działu obsługi klienta, ROBILEM TO
    PONAD STO RAZY, PROSZE OTWORZYC OCZY! PROSZE SPYTAC SWOICH PRACOWNIKOW!
    POZNAJA MNIE JUZ PO GLOSIE, NIE MUSZE SIE PRZEDSTAWIAC, PAMIETAJA MNIE. PROSZE
    W KONCU PRZECZYTAC DOKLADNIE MOJEGO MAILA!

    są to osoby kompetentne do podejmowania zgłoszeń klientów.
    CZY MAM ROZOMIEC, ZE PANI NIE JEST KOMPETENTNA, CZY MOZE PANI NIE CHCE
    PRZYJMOWAC ZDLOSZEN? COZ, "ZNOWU ODBIJA PANI PILECZKE".

    Pragnę równiez zaznaczyć, że poza reklamacjami telefonicznymi klienci mogą
    składać reklamacje także poprzez pocztę elektroniczną (bok@tele2.pl),
    WYSYLALEM WIELE RAZY, OD WIELU MIESIECY CZEKAM NA REZULTAT. PROSZE W KONCU
    PRZECZYTAC DOKLADNIE MOJEGO MAILA! CZY PANI ROBI SOBIE ZARTY? poprzez pocztę
    tradycyjną (adres poniżej) jak i wysyłając pismo reklamacyjne faksem (22 607-
    06-51).
    Z POCZTY TRADYCYJNEJ JESZCZE NIE KORZYSTALEM, TU MNIE PANI ZLAPALA! FAJNIE ZE
    TELE2 PROPONUJE KOZYSTANIE Z POCZTY TRADYCYJNEJ!!! )))) CO NA TO WASI
    MARKETINGOWCY ?

    Jeśli linie telefoniczne są zajęte, proszę korzystać z jednej wyżej
    wspomnianych form przekazywania reklamacji.
    CO ZAJETE LINIE W FIRMIE KTORA OFERUJE USLUGI TELEKOMUNIKACYJNE??? CIEKAWE
    CZEMU TE NUMERY, POD KTORYMI SPRZEDAJECIE SWOJE USLUGI NIGDY NIE SA ZAJETE?
    ALE, PRZECIEZ NIE W TYM PROBLEM. DODZWONILEM SIE DO PANSTWA ZE STO RAZY, TYLKO
    NADAL MOJA SPRAWA WISI W BIUROKRATYCZNEJ PROZNI. PROSZE W KONCU PRZECZYTAC
    DOKLADNIE MOJEGO MAILA! CZY PANI ROBI SOBIE ZARTY?

    Proszę o usunięcie i nieumieszczanie błędnych informacji jak poniżej, w
    szczególności jeśli posługuje się Pan moim imieniem i nazwiskiem. WSZYSTKO CO
    ZAMIESCILEM JEST 100% PRAWDA, MAM NA TO SWIADKOW I DOWODY.

    UWAZAM, ZE TAKIMI BIUROKRATYCZNYMI ODPOWIEDZIAMI JAK TEN MAIL OSMIESZA PANI I
    SIEBIE I SWOJA FIRME. PROSZE O ROZWIAZANIE MOJEGO PROBLEMU A NIE GRE W SLOWKA.

    FAKT JEST TAKI: OD 6-CIU MIESIECY MOJ INTERNET PRAKTYCZNIE NIE DZIALA.
    ZGLASZALEM TO WAM ZE STO RAZY, ALBO I WIECEJ. W CHWILI KIEDY PISZE TEGO MAILA
    MAM TRANSFER ZALEDWIE 800 BITOW NA SEKUNDE.
    PROSZE I BLAGAM PANIA O KONSTRUKTYWNE ROZWIAZANIE MOJEGO PROBLEMU.

    Pozdrawiam serdecznie
    JA ROWNIEZ

    Anna Steciuk
    PAWEL WOJCIK



    Temat: Rosyjscy agenci na polskich forach internetowych
    cz. II
    Do zaostrzenia stosunków między Polską a Rosją doszło podczas Pomarańczowej
    Rewolucji. Do zwycięstwa demokracji przyczynili się nie tylko polscy politycy,
    ale także polskie media. - Ten atak na „Tygodnik”, jak i inne podobne zagrywki,
    można potraktować jako odwet za wsparcie ukraińskiej rewolucji - ocenia polski
    ekspert. - To także czytelny sygnał, że polskie media są obserwowane. „Tygodnik”
    jest czytany uważnie, a fakt, że został nagrodzony na Ukrainie, został w Moskwie
    odnotowany.

    W istocie, 1 marca br. „Tygodnik” - który od lat wspiera rozwój przyjaznych
    stosunków polsko-ukraińskich, a w ostatnich miesiącach zaangażował się w
    relacjonowanie Pomarańczowej Rewolucji - został nagrodzony ukraińską
    dziennikarską nagrodą „Złote Pióro”. Teksty drukowane przez „TP” były chętnie
    tłumaczone i cytowane przez rosyjskojęzyczne media. Także portal InoSMI
    zamieszczał wcześniej tłumaczenia naszych publikacji.

    Jaki był zatem cel tej dezinformacji i ataku na „TP”? Metody zastosowane w tej
    „operacji” były prymitywne. W końcu w dobie internetu i poczty elektronicznej
    można szybko wykryć taką dezinformację i jej przeciwdziałać, np. informując o
    niej inne media - w Polsce, na Ukrainie i w Rosji. Co uczyniliśmy.

    Jednak w piątek, 18 marca, gdy zamykaliśmy to wydanie „Tygodnika” i równocześnie
    próbowaliśmy przeciwdziałać rosyjskiej fałszywce - dzwoniliśmy i wysyłaliśmy
    maile z dementi do mediów na Ukrainie i w Rosji - nagle przestała działać nasza
    sieć elektroniczna. Informatycy stwierdzili, że doszło do zmasowanego ataku
    hakersko-wirusowego na nasz serwer. Ponieważ wewnętrzna sieć informatyczna w
    redakcji została szybko odcięta od „świata zewnętrznego”, udało się uniknąć
    zniszczeń. Po kilkunastu godzinach „atak” ustał, a informatykom udało się
    uruchomić komunikację elektroniczną.

    Czy to, co stało się w czwartek, a następnie w piątek, to tylko przypadkowy
    zbieg okoliczności? Stuprocentowej odpowiedzi na to pytanie nie mamy (nie udało
    się zlokalizować źródła „ataku”). Pozostają natomiast pytania i hipotezy,
    których sami nie jesteśmy w stanie zweryfikować.

    Zdaniem polskich specjalistów ds. Rosji jest możliwe, że był to klasyczny
    przykład „network-war”: „wojny w sieci”. Czyli, inaczej mówiąc, „atak
    elektroniczny” na nasz system komunikacji (bez którego żadna gazeta nie jest w
    stanie funkcjonować). A może nie tyle atak, co ostrzeżenie, bo gdyby miał to być
    faktyczny atak, „tygodnikowa” sieć komputerowa już by nie istniała.

    Mogło też chodzić - tak twierdzili nasi rozmówcy - o wysondowanie i sprawdzenie,
    jak szybko nastąpi reakcja. W ten sposób służby rosyjskie miałyby przetestować
    na nas - pierwszy raz w Polsce - metodę „wojny w sieci”, którą od dawna stosują
    na obszarze byłego ZSRR, gdzie internet odgrywa ogromną rolę jako jedyne medium
    całkowicie wolne i nie poddające się kontroli autorytarnych władz (i taką rolę
    odegrał podczas pokojowych rewolucji w Gruzji i Ukrainie, a teraz odgrywa na
    Białorusi).

    To samo źródło twierdzi, że w Polsce działa co najmniej kilkunastu rezydentów
    rosyjskiego wywiadu, którzy prowadzą rozmaite działania rozpoznawcze w polskim
    internecie. Ludzie ci podobno nie tylko interesują się polskimi stronami
    internetowymi - np. tymi, które wspierają białoruską opozycję - ale prowadzą
    także aktywne działania, przykładowo występując na forach internetowych dużych
    portali (jak Gazeta.pl, Onet.pl czy WP.pl), gdzie - przedstawiając się jako
    polscy internauci - inicjują np. antysemickie czy obecnie antyukraińskie
    dyskusje bądź dezawuują publikowane w sieci teksty.

    ***

    To, co spotkało nas w minionym tygodniu, może mieć na pewno jeden pozytywny
    efekt: znajomi dziennikarze z Ukrainy deklarują, że będą już ostrożniej
    podchodzić do informacji zamieszczanych na rosyjskich portalach.
    Jak mówią polscy specjaliści zajmujący się polityką Kremla, pewne jest jeszcze
    jedno: że takich sytuacji należy spodziewać się coraz częściej. I że ich celem
    mogą być także inne polskie media, a także organizacje czy fundacje angażujące
    się na rzecz Ukrainy czy Białorusi.



    Temat: Nowy pociąg dla WKD już w sobotę

    > Wlasnie dzisiaj przeczytalem o tym ze tanie linie lotnicze beda teraz zakladac
    > tanie sieci komorkowe a niektore juz od jakiegos czasu maja sieci tanich
    kafeje
    > k
    > internetowych.

    a w temacie tanich linii lotniczych ciekawostka :
    miasta.gazeta.pl/krakow/1,35825,2226668.html
    Wizz Air odwołuje loty, turystów zostawia

    " Wojciech Pelowski 12-08-2004 , ostatnia aktualizacja 13-08-2004 10:31

    Dzień dobry, tu twoja tania linia lotnicza. Niestety, odwołujemy lot, bo nam
    się nie opłaca. Radź sobie sam - usłyszał nasz czytelnik, który kupił bilet na
    samolot z Barcelony.

    Krakowianin Tomasz Zawadzki wysłał córkę do Barcelony tanimi liniami lotniczymi
    Wizz Air. - Piekielnie się cieszyłem, kiedy zaczęli się reklamować. Wreszcie
    koniec z kilkudobową podróżą autokarem. To nic, że lot z Katowic, grunt, że
    jest samolot i na dodatek tanio - opowiada.

    Nie opłaca się

    Reklamy linii zachęcające do podróżowania z Katowic po Europie wiszą w Krakowie
    już od dawna. Pan Zawadzki bilety w obydwie strony kupił jeszcze w czerwcu:
    wylot - 6 lipca, powrót - 25 września. Dziś wie, że 25 września córka nie
    wróci. W podobnej sytuacji jest więcej podróżnych.

    - Na początku tygodnia zadzwoniono do mnie z Wizz Air i poinformowano, że po
    kalkulacji kosztów kierownictwo zrezygnowało z lotów do Barcelony. Nie opłaca
    się im. Zaproponowali, by córka wracała z nimi dwa tygodnie wcześniej, ostatnim
    lotem, lub radziła sobie sama - opowiada pan Tomasz.

    Wcześniejszy powrót jednak odpada, ponieważ dziewczyna pojechała do Hiszpanii
    na określony czas, opiekuje się dziećmi. Osiemnastolatka będzie musiała
    załatwiać sobie nowe bilety sama na miejscu. - Najprawdopodobniej trzy razy
    droższe! Przecież ma prawo nie mieć na to pieniędzy! - denerwuje się nasz
    czytelnik.

    Na co może liczyć pasażer

    Przez trzy dni próbowaliśmy się skontaktować z przedstawicielem Wizz Air.
    Niestety, w Polsce działa jedynie infolinia przewoźnika; jej pracownicy
    sugerują kontakt przez pocztę elektroniczną, ale na maile nikt nie odpowiada
    (centrala firmy jest w Budapeszcie). Potwierdzają jednak, że loty z Katowic do
    Barcelony linia kończy wcześniej, niż planowała.

    Grzegorz Guzik z infolinii Wizz Air: - Zmieniamy rozkład. Faktycznie, od 15
    września nie będziemy już latać z Katowic do Barcelony.

    Na co mogą liczyć pasażerowie, którzy kupili bilety na rejsy po tym terminie?

    - Mogą wrócić wcześniej naszymi liniami. Albo oddamy im pieniądze za bilet.

    Czym mają wrócić ci, którzy nie mogą lecieć wcześniej? Czy firma im pomoże?

    Grzegorz Guzik odsyła do warunków taryf Wizz Air. Sprawdziliśmy. W regulaminie
    linia zastrzega sobie prawo zmiany rozkładu lotów. "Jeżeli WIZZ Air nie
    obsługuje lotu w racjonalny sposób zgodnie z rozkładem lotów lub anuluje lot
    lub też przestanie obsługiwać daną trasę, WIZZ Air, wedle wyboru Pasażera:

    - dokona przewozu Pasażera przy najbliższej okazji innym samolotem, na którym
    są miejsca, kursującym według rozkładu pomiędzy tymi samymi miejscami (lub inną
    trasą uzgodnioną z Pasażerem); lub

    - dokona zwrotu kosztów w wysokości niedokonanego przewozu" - czytamy w
    regulaminie.

    Czy pasażer może wrócić do domu na przykład LOT-em, a kosztami obciążyć Wizz
    Air? Marcin Dubis z infolinii Wizz Air: - Niestety, nie. Robimy, co możemy, ale
    nie zwracamy kosztów za podróż innymi liniami. Loty zawiesiliśmy z przyczyn
    handlowych. Podróżny może wrócić wcześniej tylko naszymi samolotami.

    Wiedziały gały, co brały?

    Na swojej stronie internetowej Wizz Air pisze tak: "Ceny biletów (...)
    pozwalają na dużą elastyczność podczas planowania podróży. (...) Niskie ceny
    nie muszą oznaczać wprowadzania oszczędności na podstawowym komforcie i
    bezpieczeństwie przelotu. Działamy według najwyższych standardów jakości w
    każdym aspekcie działalności, obsługi klienta i organizacji".

    Faktycznie (i na szczęście): tanie linie nie oszczędzają na jednym - na
    bezpieczeństwie. Resztę ograniczają, jak mogą: bilety sprzedaje się przez
    internet, nie ma bezpłatnych posiłków i gazet na pokładzie. Wreszcie - mniejsza
    jest odpowiedzialność przewoźnika: o ile w tradycyjnych liniach możemy liczyć
    na rekompensatę za spóźniony rejs i utratę kolejnego połączenia, o tyle w
    tanich liniach odejdziemy z kwitkiem. Klient kupuje tani, bezpieczny przelot i,
    właściwie, nic poza nim. Trzeba to rozumieć, żeby nie obrażać się na wszystkie
    tanie linie.

    Wiedziały gały, co brały - można powiedzieć. Wizz Air ze swoich klientów jednak
    zakpił. Czym innym jest spóźnienie samolotu, czym innym zmiana rozkładu lotów
    bez rekompensat dla pasażerów, których zostawia się na drugim krańcu Europy. I
    takiego braku odpowiedzialności nie uzasadnią "przyczyny handlowe"."




    Temat: Życzę młodym basenów, restauracji i klubów
    Życzę młodym basenów, restauracji i klubów
    Nie należę do ludzi, którzy reagują emocjonalnie na opinie wyrażane
    na publicznych forach (nie tylko internetowych) nawet jeżeli są
    nieprzemyślane i nie mają poparcia w rzeczywistości lub powtarzają
    pewne uogólnienia. W tym przypadku pozwolę sobie jednak na polemikę
    zabarwioną emocjami, które są efektem mojego sprzeciwu wobec
    używania przez człowieka wykształconego, posiadającego duży
    autorytet i dorobek naukowy takich właśnie uogólnień.
    Rozmówca Pani Redaktor raczy powtarzać wyświechtane slogany, które
    pasują raczej do poglądów polityków, którzy kiedyś nosili biało-
    czerwone krawaty. Wierzę w Jego dobre intencje, choć te nie zastąpią
    znajomości realiów nie tylko lokalnej polityki, ale przede wszystkim
    mechanizmów rządzących życiem publicznym, w tym samorządem.
    Wspomniałem o sloganach, choć lepiej pisać o stereotypach, bez
    których okazuje się trudno nam żyć. Chcę jasno powiedzieć: w moim
    przekonaniu skończył się czas politycznego wygodnictwa. Przytoczę
    opinię jednego z częstochowian, który z zadowoleniem obserwuje
    zmiany w częstochowskim samorządzie, a podczas jednej z rozmów ze
    mną nazwał obecną radę miasta „drapieżną”.
    Politycy wyalienowani ze społeczeństwa? Proszę wybaczyć egocentryzm,
    ale … Upubliczniłem numer swojego prywatnego telefonu, z którego
    mieszkańcy mogą korzystać 24 godziny na dobę, sześć dni w tygodniu.
    Przyjmuję i odpowiadam na opinie i komentarze na forum i w
    artykułach mojej strony internetowej. Prośby o interwencję spływają
    do mnie codziennie pocztą elektroniczną – także powszechnie
    udostępnioną. Przed wyborami odwiedziłem ok. trzech tysięcy rodzin
    po to, by usłyszeć jakie mają problemy. Teraz walczę o ich
    rozwiązanie. Żeby słuchać, a przede wszystkim skutecznie pomagać
    ludziom zainaugurowałem akcję „Radny na ulicy”, podczas której
    odwiedzę każdy zakątek Śródmieścia, Starego Miasta i Trzech
    Wieszczów – to jest wyalienowanie ze społeczeństwa? Fakt obecności
    mojej i innych radnych na tym forum świadczy o pełnej otwartości na
    mieszkańców. Nawet jeżeli radni, którzy działają w stylu zbliżonym
    do mojego są w mniejszości, to już jest powód żeby negować tezę, że
    jesteśmy wyalienowani ze społeczeństwa, a prezydent i radni nie
    konsultują się z mieszkańcami w najważniejszych sprawach. Konsultują
    się i kropka.
    Mam nadzieję, że internauci i czytelnicy forum wybaczą mi
    histeryczne zachowanie i użalanie się nad sobą. Pozostaje tylko
    wierzyć, że w przyszłości będziemy dyskutować w oparciu o fakty i
    dowody, co powinno być szczególnie bliskie naukowcom.
    Proponuję Gazecie Wyborczej żeby zorganizowała dzień z radnym (służę
    swoją osobą). Ochotnicy będą mogli na własnej skórze przekonać się,
    czy rzeczywiście jesteśmy wyalienowani ze społeczeństwa?
    Do reszty opinii Pana Profesora odniosę się w swoim poniedziałkowym
    blogu.

    ==============
    www.maranda.pl



    Temat: Przeniesienie numeru
    Przeniesienie numeru
    na wypadek gdyby komus umknela taka informacja... to:
    Od 6 lipca za free a zaraz
    potem w 24h

    6. lipca w życie wchodzi rozporządzenie Ministra Infrastruktury,
    które narzuca termin 24 godzin na przeniesienie numeru między sieciami
    komórkowymi oraz 7 dni między sieciami stacjonarnymi. Dodatkowo, w
    związku ze zmianami w Prawie Telekomunikacyjnym, przenośność będzie
    bezpłatna.

    Od 6. lipca procedura zmiany operatora z zachowaniem numeru będzie
    prostsza. Wystarczy jedna wizyta u nowego operatora i jego upoważnienie
    do wypowiedzenia umowy dotychczasowemu dostawcy oraz dopełnienia
    wszystkich innych procedur. Upoważnienie nie będzie jednak obowiązkowe,
    klient będzie mógł sam wypowiedzieć umowę.

    Dodatkowo, dochodzi uprawnienie abonenta i użytkownika prepaid do
    zachowania numeru przy zmianie dostawcy usług, niezależnie od tego, czy
    nowy dostawca działa w sieci innego, czy tego samego operatora. Takie
    rozwiązanie jest nowością. W chwili obecnej z uprawnienia korzystać
    można wyłącznie w sytuacji, gdy numer przenoszony jest do dostawcy
    działającego w sieci innego operatora.

    Numer będzie mógł być nieaktywny tylko przez maksymalnie 3 godziny,
    między północą a 3 w nocy w dniu przeniesienia.

    Wniosek o przeniesienie numeru, w zależności od sposobu jego
    dostarczenia do nowego dostawcy usług, podlegał będzie rozpatrzeniu
    odpowiednio w terminie:
     6 godzin roboczych lub 3 dni roboczych (dla abonentów sieci
    ruchomych),
     1 dnia roboczego (przejściowo 7 dni roboczych) lub 14 dni roboczych
    (dla abonentów sieci stacjonarnych).

    Dłuższy termin na przeniesienie numeru, zarezerwowany jest wyłącznie
    dla abonentów, którzy nie złożyli wniosku osobiście w jednostce nowego
    dostawcy przeznaczonej do obsługi klientów, a w inny sposób (np.
    listownie, za pośrednictwem formularza czy poczty elektronicznej).

    Po pozytywnym rozpatrzeniu wniosku abonenta i podpisaniu umowy z nowym
    dostawcą, na wyraźne jego żądanie wskazane we wniosku, nowy dostawca
    usług jest obowiązany przenieść numer najpóźniej w terminie 1 dnia
    roboczego (w sieciach ruchomych) lub 7 dni roboczych (w sieciach
    stacjonarnych) od dnia zawarcia umowy.

    Ponadto, zgodnie z ostatnią nowelą Prawa Telekomunikacyjnego, w związku
    z przenoszeniem numeru możliwe jest natychmiastowe rozwiązanie umowy z
    dotychczasowym dostawcą usług, pod następującymi warunkami:
     zapłaty przez abonenta dotychczasowemu dostawcy usług opłaty
    abonamentowej za okres wypowiedzenia nie większej jednak niż
    jednomiesięczna opłata abonamentowa,
     zwrotu przez abonenta ulgi mu przyznanej, proporcjonalnie jednak
    zmniejszonej do czasu pozostającego do zakończenia trwania umowy.

    Krótka instrukcja dla tych, którzy zachcą przenieść numer począwszy od
    6. lipca.

    1. Wniosek o przeniesienie numeru składamy do nowego dostawcy usług
    (czyli tego, do którego zamierzamy przenieść numer).
    2. Nowy dostawca usług, po udzieleniu mu pełnomocnictwa, dokona za nas
    wszelkich czynności niezbędnych do przeniesienia numeru, w tym między
    innymi zakończy stosunek umowny ze starym dostawcą usług.
    3. Wniosek złożony osobiście w jednostce dostawcy dedykowanej do
    obsługi klientów, musi zostać rozpatrzony w terminie 6 godzin roboczych
    (sieci ruchome) oraz 1 dnia roboczego (sieci stacjonarne). Należy
    jednak w tym miejscu podkreślić, iż na dzień wejścia z życie zmian
    rozporządzenia, na podstawie przepisu przejściowego, do chwili
    uruchomienia przez Prezesa UKE systemu centralnej bazy numerów,
    wspierającego usługę przenośności numerów oraz w terminie dwóch
    miesięcy od dnia jego uruchomienia, termin rozpatrzenia wniosku w
    przypadku abonentów sieci stacjonarnych wynosi 7 dni.
    4. Pozytywne rozpatrzenie wniosku abonenta i podpisanie umowy z nowym
    dostawcą obliguje go do przeniesienia numeru najpóźniej w terminie 1
    dnia roboczego (sieci ruchome) lub 7 dni roboczych (sieci stacjonarne)
    od dnia zawarcia umowy, chyba, że wskażemy późniejszy termin.
    5. Przeniesienie numeru jest bezpłatne.
    (WitekT)





    Temat: Quickly pozdrawiam!!
    I jeszcze raz, (tak zeby bylo uczciwie)
    Jeszcze dzis rano, kiedy o 5:15 wchodzilam do swojej lazienki nie
    przypuszczalam, jak dramatycznych wydarzen bede nie tylko swiadkiem ale i
    uczestnikiem.

    Kiedy popatrzylam w lustro, zobaczylam nagle twarz bardzo dobrze znanej, jak i
    zakochanej internautki, i powiedzialam: cal-ineczka! Ty musisz wyslac maila do
    quickly!

    Weszlam wiec na forum "Romantica" w G. Wyborczej:
    "DROGI QUICKLY: NIESTETY, NIE MOGE DO CIEBIE NAPISAC
    GDYZ TWOJA SLUZBOWA SKRZYNKA NIE DZIALA, WYBACZ"

    Po przeczytaniu tego watku błyskawicznie potoczyła się już cała reszta.
    Panika wybuchła nietylko w moim apartamencie, na wyspie Bozego Narodzenia,
    natychmiast zareagowala australijska gielda, wskazniki najbogatszych firm
    spadly srednio o 1,5 punkta.
    Polscy internauci przyslali ponad 7,5 tys. listow, australijska poczta
    elektroniczna wpadla w panikę, w ciagu niecalych 40 minut odebralam 63 telefony
    od roznych australijskich szefow serwerow internetowych, oni wszyscy zwracali
    sie do mnie z jedna prosba: cal-ineczka: NIE ODPISUJ!
    Australijski sekretarz bezpieczenstwa narodowego Robert Greg, którego siedziba
    miesci sie zaledwie 2 przecznice stad przyslal specjalnych agentow - Ci agenci
    zazadali odemnie natychmiastowych dzialan: "Cal-ineczka: Ty musisz do niego
    napisac. Sprobuj, pomozemy Ci. Please, please....-powtarzali tak do znudzenia.

    Pozostala tylko kwestia znalezienia sprawnego komputera oraz bezpiecznego
    miejsca, z ktorego moglabym sie polaczyc z defence.gov.au aby cos wyslac.
    Tu z pomoca pospieszyli mi australijscy skauci, ktorzy przyslali mi 120 meili z
    zaszyfrowanymi informacjami geograficznymi. Ponieważ nie zrozumialam zadnego z
    nich postanowilam udac sie na pustynie w stanie Perth, ktora jest
    najbezpieczniejszym miejscem w calej Australii.

    4,5 godz. pozniej specjalny samolot being 737 ladowal juz na lotnisku w Perth.
    Najwiekszym problemem okazal sie brak kabla, za pomoca ktorego mialam sie
    polaczyc z "szybkim". Taki oto kabel, taki sam, ktore ma tutaj w domu kazde
    australijskie niemowle poprostu gdzies zawieruszyl sie w piaskach pustyni.

    120 tysiecy australijskich zolnierzy 4,5 godz. przeczesywalo ziarnko po ziarnku
    wszystkie pustynie na zachodnim brzegu Australii.
    -Wtedy weszlam na chwile do "Romantica":
    "QUICKLY, TE WARUNKI NAPRAWDE NIE SA DOBRE.
    CIAGLE MASZ ZABLOKOWANA SKRZYNKE, A I W MOJA W "IDEI" WEJSC NIE MOGE.
    MAM TU DUZE ZAKLUCENIA, COS JAKBY PIACH..."

    I w koncu, kiedy powoli stracilismy juz nadzieje, a poszukiwania mialy byc
    odwolane, szeregowy G. Nowak, ktorego Notabene ojciec kupowal kiedys bulki w
    piekarni w Sydney, odnalazl na glebokosci 2ch stop swojego kolegi ten
    upragniony kabel.

    I kiedy wszystko juz bylo dobrze, stan zagrozenia zostal odwolany w Polsce jak
    i w Brisbane, moglam przystapic do pisania:
    "O TYM, CO CHCIALAM CI NAPISAC DOWIESZ SIE BYC MOZE NASTEPNYM RAZEM"
    cal-ineczka




    Temat: Czy ktoś był turystycznie w Korei Północnej?
    Gość portalu: acton napisał(a):

    > Dla chcącego nic trudnego. Kraj na pewno piękny, ale delikatnie mówiąc
    > specyficzny. Z wjazdem do KRL na pewno nie mają problemów posłowie SLD inni
    > powinni stosować się do wskazówek MSZ:
    >
    > "Stolica: Phenian (Pyongyang). Waluta: won (Wn). Język urzędowy: koreański.
    > Obywatele RP muszą mieć wizę wjazdową (wiza jest płatna, minimalny okres
    > oczekiwania wynosi trzy tygodnie). Nie ma możliwości uzyskania wizy na granicy.
    >
    > Wymagany okres ważności paszportu przy ubieganiu się o wizę wynosi co najmniej
    > sześć miesięcy. W zasadzie w KRLD dopuszczalna jest jedynie zorganizowana
    > turystyka grupowa i to też tylko w ograniczonym zakresie. Ostatnio pojawiła się
    >
    > możliwość indywidualnych wyjazdów turystycznych, ale za pośrednictwem
    > miejscowego biura turystycznego, które organizuje przejazd, zakwaterowanie w
    > hotelach oraz obowiązkowo opiekuna - tłumacza. Zorganizowanie takiego przejazdu
    >
    > jest możliwe przez Internet. Obywatele RP muszą mieć wizę wjazdową (wiza jest
    > płatna, minimalny okres oczekiwania wynosi trzy tygodnie). Nie ma możliwości
    > uzyskania wizy na granicy. Przejazdy są możliwe tylko drogą lotniczą lub
    > kolejową. Nie ma możliwości przekraczania granicy samochodem. Przy wjeździe nie
    >
    > ma obowiązku okazania biletu powrotnego. Nie ma obowiązku posiadania określonej
    >
    > kwoty na każdy dzień pobytu. Istnieje obowiązek meldunkowy dla cudzoziemców. Po
    >
    > przyjeździe składają oni paszporty w dzielnicowych komendach milicji. Zwracane
    > są po kilku dniach. Osoby zatrzymujące się w hotelach składają paszporty w
    > recepcji hotelu. Międzynarodowe oraz polskie prawo jazdy nie jest honorowane.
    > Aby otrzymać miejscowy dokument trzeba zdać krótki egzamin praktyczny i
    > teoretyczny ze znajomości znaków drogowych oraz przedłożyć kserokopię polskiego
    >
    > prawa jazdy. Polisy polskich towarzystw ubezpieczeniowych nie są uznawane. Brak
    >
    > informacji o zagrożeniach sanitarno-epidemiologicznych. Opieka lekarska i
    > możliwość leczenia nie odpowiadają standardom europejskim. Nie ma gabinetów
    > lekarskich. Nie można, bez uprzedzenia, skorzystać z usług szpitala. Nie jest
    > określona cena standardowej wizyty lekarskiej ani doby pobytu w szpitalu.
    > Istnieją ograniczenia w podróżowaniu po KRLD. Bez uzyskania specjalnej zgody
    > można poruszać się jedynie w pasie 20 km od stolicy kraju. Wwożone pieniądze
    > muszą być zadeklarowane. Bez złożenia deklaracji przywóz środków płatniczych
    > jest niemożliwy. Pomimo funkcjonowania waluty narodowej wszystkie płatności
    > wobec cudzoziemców są dokonywane w USD. Istnieje możliwość płacenia w
    > japońskich jenach oraz chińskich juanach. Przy wjeździe i wyjeździe z KRLD cały
    >
    > bagaż, w tym podręczny, jest prześwietlany i sprawdzany. Wjeżdżający turysta
    > podlega kontroli osobistej. Przy wjeździe należy zadeklarować sprzęt audio-
    > wideo, fotograficzny, publikacje, fotografie i filmy, a także produkty z
    > żeńszenia. Nie ma sieci telefonii komórkowej, a aparaty są odbierane do
    > depozytu na przejściach granicznych. Nie ma połączeń internetowych, nie można
    > skorzystać z poczty elektronicznej. Telefony i telefaksy działają w miarę
    > dobrze, niemniej jednak opłaty za połączenia zagraniczne należą do jednych z
    > najwyższych na świecie."
    A co jak nie wypuszczą tim



    Temat: Czy ktoś był turystycznie w Korei Północnej?
    Dla chcącego nic trudnego. Kraj na pewno piękny, ale delikatnie mówiąc
    specyficzny. Z wjazdem do KRL na pewno nie mają problemów posłowie SLD inni
    powinni stosować się do wskazówek MSZ:

    "Stolica: Phenian (Pyongyang). Waluta: won (Wn). Język urzędowy: koreański.
    Obywatele RP muszą mieć wizę wjazdową (wiza jest płatna, minimalny okres
    oczekiwania wynosi trzy tygodnie). Nie ma możliwości uzyskania wizy na granicy.
    Wymagany okres ważności paszportu przy ubieganiu się o wizę wynosi co najmniej
    sześć miesięcy. W zasadzie w KRLD dopuszczalna jest jedynie zorganizowana
    turystyka grupowa i to też tylko w ograniczonym zakresie. Ostatnio pojawiła się
    możliwość indywidualnych wyjazdów turystycznych, ale za pośrednictwem
    miejscowego biura turystycznego, które organizuje przejazd, zakwaterowanie w
    hotelach oraz obowiązkowo opiekuna - tłumacza. Zorganizowanie takiego przejazdu
    jest możliwe przez Internet. Obywatele RP muszą mieć wizę wjazdową (wiza jest
    płatna, minimalny okres oczekiwania wynosi trzy tygodnie). Nie ma możliwości
    uzyskania wizy na granicy. Przejazdy są możliwe tylko drogą lotniczą lub
    kolejową. Nie ma możliwości przekraczania granicy samochodem. Przy wjeździe nie
    ma obowiązku okazania biletu powrotnego. Nie ma obowiązku posiadania określonej
    kwoty na każdy dzień pobytu. Istnieje obowiązek meldunkowy dla cudzoziemców. Po
    przyjeździe składają oni paszporty w dzielnicowych komendach milicji. Zwracane
    są po kilku dniach. Osoby zatrzymujące się w hotelach składają paszporty w
    recepcji hotelu. Międzynarodowe oraz polskie prawo jazdy nie jest honorowane.
    Aby otrzymać miejscowy dokument trzeba zdać krótki egzamin praktyczny i
    teoretyczny ze znajomości znaków drogowych oraz przedłożyć kserokopię polskiego
    prawa jazdy. Polisy polskich towarzystw ubezpieczeniowych nie są uznawane. Brak
    informacji o zagrożeniach sanitarno-epidemiologicznych. Opieka lekarska i
    możliwość leczenia nie odpowiadają standardom europejskim. Nie ma gabinetów
    lekarskich. Nie można, bez uprzedzenia, skorzystać z usług szpitala. Nie jest
    określona cena standardowej wizyty lekarskiej ani doby pobytu w szpitalu.
    Istnieją ograniczenia w podróżowaniu po KRLD. Bez uzyskania specjalnej zgody
    można poruszać się jedynie w pasie 20 km od stolicy kraju. Wwożone pieniądze
    muszą być zadeklarowane. Bez złożenia deklaracji przywóz środków płatniczych
    jest niemożliwy. Pomimo funkcjonowania waluty narodowej wszystkie płatności
    wobec cudzoziemców są dokonywane w USD. Istnieje możliwość płacenia w
    japońskich jenach oraz chińskich juanach. Przy wjeździe i wyjeździe z KRLD cały
    bagaż, w tym podręczny, jest prześwietlany i sprawdzany. Wjeżdżający turysta
    podlega kontroli osobistej. Przy wjeździe należy zadeklarować sprzęt audio-
    wideo, fotograficzny, publikacje, fotografie i filmy, a także produkty z
    żeńszenia. Nie ma sieci telefonii komórkowej, a aparaty są odbierane do
    depozytu na przejściach granicznych. Nie ma połączeń internetowych, nie można
    skorzystać z poczty elektronicznej. Telefony i telefaksy działają w miarę
    dobrze, niemniej jednak opłaty za połączenia zagraniczne należą do jednych z
    najwyższych na świecie."



    Temat: Quickly pozdrawiam!!
    Gdzie jestes, quickly?
    Jeszcze dzis rano, kiedy o 5:15 wchodzilam do swojej lazienki nie
    przypuszczalam, jak dramatycznych wydarzen bede nie tylko swiadkiem ale i
    uczestnikiem.

    Kiedy popatrzylam w lustro, zobaczylam nagle twarz bardzo dobrze znanej, jak i
    zakochanej internautki, i powiedzialam: cal-ineczka! Ty musisz wyslac maila do
    quickly!

    Weszlam wiec na forum "Romantica" w G. Wyborczej:
    "DROGI QUICKLY: NIESTETY, NIE MOGE DO CIEBIE NAPISAC
    GDYZ TWOJA SLUZBOWA SKRZYNKA NIE DZIALA, WYBACZ"

    Po przeczytaniu tego watku błyskawicznie potoczyła się już cała reszta.
    Panika wybuchła nietylko w moim apartamencie, na wyspie Bozego Narodzenia,
    natychmiast zareagowala australijska gielda, wskazniki najbogatszych firm
    spadly srednio o 1,5 punkta.
    Polscy internauci przyslali ponad 7,5 tys. listow, australijska poczta
    elektroniczna wpadla w panikę, w ciagu niecalych 40 minut odebralam 63 telefony
    od roznych australijskich szefow serwerow internetowych, oni wszyscy zwracali
    sie do mnie z jedna prosba: cal-ineczka: NIE ODPISUJ!
    Australijski sekretarz bezpieczenstwa narodowego Robert Greg, którego siedziba
    miesci sie zaledwie 2 przecznice stad przyslal specjalnych agentow - Ci agenci
    zazadali odemnie natychmiastowych dzialan: "Cal-ineczka: Ty musisz do niego
    napisac. Sprobuj, pomozemy Ci. Please, please....-powtarzali tak do znudzenia.

    Pozostala tylko kwestia znalezienia sprawnego komputera oraz bezpiecznego
    miejsca, z ktorego moglabym sie polaczyc z defence.gov.au aby cos wyslac.
    Tu z pomoca pospieszyli mi australijscy skauci, ktorzy przyslali mi 120 meili z
    zaszyfrowanymi informacjami geograficznymi. Ponieważ nie zrozumialam zadnego z
    nich postanowilam udac sie na pustynie w stanie Perth, ktora jest
    najbezpieczniejszym miejscem w calej Australii.

    4,5 godz. pozniej specjalny samolot being 737 ladowal juz na lotnisku w Perth.
    Najwiekszym problemem okazal sie brak kabla, za pomoca ktorego mialam sie
    polaczyc z "szybkim". Taki oto kabel, taki sam, ktore ma tutaj w domu kazde
    australijskie niemowle poprostu gdzies zawieruszyl sie w piaskach pustyni.

    120 tysiecy australijskich zolnierzy 4,5 godz. przeczesywalo ziarnko po ziarnku
    wszystkie pustynie na zachodnim brzegu Australii.
    -Wtedy weszlam na chwile do "Romantica":
    "QUICKLY, TE WARUNKI NAPRAWDE NIE SA DOBRE.
    CIAGLE MASZ ZABLOKOWANA SKRZYNKE, A I W MOJA W "IDEI" WEJSC NIE MOGE.
    MAM TU DUZE ZAKLUCENIA, COS JAKBY PIACH..."

    I w koncu, kiedy powoli stracilismy juz nadzieje, a poszukiwania mialy byc
    odwolane, szeregowy G. Nowak, ktorego Notabene ojciec kupowal kiedys bulki w
    piekarni w Sydney, odnalazl na glebokosci 2ch stop swojego kolegi ten
    upragniony kabel.

    I kiedy wszystko juz bylo dobrze, stan zagrozenia zostal odwolany w Polsce jak
    i w Brisbane, moglam przystapic do pisania:
    "O TYM, CO CHCIALAM CI NAPISAC DOWIESZ SIE BYC MOZE NASTEPNYM RAZEM"

    Twoj drugi aniolek.
    (Ps. ile ich tam jeszcze masz?)




    Temat: Obłuda ludzi a praca Policji
    man72 napisał:

    > Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, aby UM zawarł porozumienie z policją,
    > aby ta codziennie przygotowywała opis jakiś 2 –3 ważniejszych informacji
    > policyjnych z zeszłego dnia. Taki dokument musiał by być podpisany
    > zarówno przez komendanta, jak i policjanta dyżurującego,
    > który by go wydawał urzędnikowi.
    > Jak widać nic nie stoi na przeszkodzie, żeby to uczynić.

    Urzędnik by potem usiadł i mozolnie przepisał ten dokument do komputera.
    Niech żyje postęp i XXI wiek. Precz z faxami i pocztą elektroniczną!

    > Przykładem na współpracę policji jest choćby gazeta „Fakt”. Ma ona podpisane
    > porozumienie z Komendą Stołeczną Policji i codziennie publikuje ważniejsze
    > interwencje policji i straży miejskiej z ubiegłego dnia.

    Mówimy tym samym językiem, ale nie możemy się nijak zrozumieć.
    Istnieje drobna różnica pomiędzy gazetą a serwisami o których mówię.
    Gazeta jest przedsięwzięciem komercyjnym i walczy o czytelnika, goniąc za
    sensacją. Jest żywotnie zainteresowana takimi porozumieniami.
    I nie o takie informacje mnie chodzi.

    > W dużych miastach Komendy Miejskie
    > Policji podają krótką informację o ważniejszych wydarzeniach do PAP (Polskiej
    > Agencji Prasowej), i jeżeli zainteresują się tą jakieś media, to wtedy
    > podawana jest oficjalna i wyczerpująca informacja.

    Właśnie na takiej zasadzie, jak PAP, działa Serwis Informacyjny Miasta.
    Podaje krótkie informacje otrzymane od zainteresowanych jednostek.
    Te informacje służa dziennikarzom, którzy podejmują wątki które ich
    zainteresują.
    Mają podane źródło skąd pochodzi informacj i dalej to ich problem.
    Czy to tak trudno zrozumieć, że serwis pełni rolę "Mareckiego PAP"

    > Natomiast w małych miastach,
    > informacja o pracy policji polega na tym, że lokalne gazety podpisują
    > porozumienie z policją, i przychodzi dziennikarz na komisariat np. co 2
    > tygodnie, gdzie czeka już na niego przygotowany oficjalnie przez policję
    > dokument z wykazem ważniejszych interwencji policyjnych. Czyli jak widać da
    > się! (oczywiście jak się chce)

    Tak. Ale ja ciągle mówię nie o gazetach, które mają w tym biznes aby
    kłaniać się w pas Policji i żebrać o informację.
    My, mieszkańcy miasta Marki, nie mamy żadnego powodu aby prosić i
    podpisywać porozumienia. My mamy prawo żądać!
    Mówimy o możliwościach jakie ma Policja nawet w Markach aby informować o swojej
    pracy.
    Ale jeśli nie chce, to nie. Przyjdzie czas i na to, że zmusimy Policję aby
    ruszyła się trochę i sama zaczęła upowszechniać informację o swojej pracy.

    > Cała kwestia polega na tym, że komendant musi wiedzieć, że jest ktoś, kto
    > chciałby otrzymywać takie informacje i je publikować.

    Jeśli komendant nie wie, że mieszkańców Marek interesują sprawy ich własnego
    bezpieczeństwa, a więc i informacja o pracy Policji, to nie powinien ani
    sekundy dłużej być komendantem.
    To jest jego z........y obowiązek informować o swojej i swoich podwładnych
    pracy a nie zwalać tego na innych. To on ma szukać możliwości publikacji takich
    materiałów.

    Mam głęboką nadzieję, że dożyję dnia w którym komendant komisariatu z Marek
    zaprosi do siebie ludzi z Rzeczpospolitej Mareckiej i Portalu Społeczności
    Marek i POPROSI ich, aby zechcieli w swoich mediach publikować przygotowywane
    przez jego ludzi materiały.

    Może wtedy stanie się trochę normalniej.




    Temat: Skruszyć zatory płatnicze - A PO CO ?
    Skruszyć zatory płatnicze - A PO CO ?
    DdZIENNIK POLSKI NAPISAŁ !
    "W polskiej gospodarce nikt nikomu nie płaci. Trzeba wreszcie przerwać ten
    łańcuch" - mówi wiceminister Małgorzata Okońska-Zaremba.
    - Zatory płatnicze to nowotwór niszczący polską gospodarkę. Chcemy z nim
    walczyć m.in. za pomocą nowej ustawy, regulującej płatności pomiędzy firmami -
    mówiła wczoraj Małgorzata Okońska-Zaremba, podsekretarz stanu w
    Ministerstwie Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej, podczas posiedzenia
    Rady Gospodarczej przy wojewodzie małopolskim.

    Projekt nowelizacji ustawy O terminach zapłaty w obrocie gospodarczym
    został niedawno skierowany do uzgodnień międzyresortowych. Jak podkreśliła
    wiceminister Okońska-Zaremba, prezentuje go publicznie po raz pierwszy
    właśnie w Krakowie.

    Zaproponowany przez resort gospodarki i pracy akt prawny zakłada, że
    podstawowy termin płatności w obrocie gospodarczym będzie wynosił 30 dni, tak
    jak w większości krajów rozwiniętych. Kto zobowiąże się do zapłaty należności
    w takim terminie, lecz zobowiązania nie dotrzyma, będzie mógł oczekiwać, że
    poszkodowany kontrahent zażąda od niego karnych odsetek. Tak samo ma być w
    przypadku umów z terminami płatności, opiewającymi na 30 do 60 dni, lecz tu
    wysokość odsetek będzie zależała od wielkości opóźnienia - po przekroczeniu
    pewnej granicy będą one zdecydowanie wyższe. Jeśli określony w umowie termin
    płatności wynosiłby więcej niż 60 dni, wówczas wystawca faktury może zażądać
    zabezpieczenia w postaci weksla. Taki weksel, przekonywała wiceminister
    Okońska-Zaremba, można w razie czego "puścić w obrót". Poza tym
    wyegzekwowanie wynikających zeń należności byłoby szybsze i łatwiejsze niż
    ich dochodzenie na drodze sądowej.

    Ważną nowością ma być objęcie powyższymi zasadami również przedsiębiorstw
    i instytucji sektora publicznego, których niewydolność finansowa stanowi
    obecnie jedno z głównych źródeł zatorów płatniczych.

    Ustawa o terminach zapłaty w aktualnej jej wersji (obowiązuje od 1
    stycznia 2002 r.) dotyczy jedynie gospodarki prywatnej i to wyłącznie
    przedsiębiorstw, zatrudniających mniej niż 50 pracowników (inne kryteria to
    przychody nie przekraczające 7 mln euro lub suma aktywów poniżej 5 mln euro)
    oraz tych, które działają w szeroko pojętej branży rolniczej. Ma w zamyśle
    chronić małe firmy przed dyktatem wielkich. Niestety, ów parasol okazał się
    mocno dziurawy, gdyż, jak przyznała wiceminister Okońska-Zaremba, często
    zdarza się, że potentaci wykorzystując swą dominującą pozycję zmuszają
    słabszych partnerów do podpisywania oświadczeń, iż ci... nie są wcale mali.

    Wiceszefowa resortu gospodarki, pracy i polityki socjalnej przedstawiła
    wczoraj w Krakowie dotychczasowe dokonania rządu w ramach programów
    opatrzonych wspólnym szyldem "Przede wszystkim przedsiębiorczość".
    Zapowiedziała ogłoszenie raportu o stanie przedsiębiorczości w Polsce, który
    stanie się podstawą dalszych działań. Zachęcała również przedsiębiorców do
    przekazywania swoich uwag, pomysłów, komentarzy pocztą elektroniczną na
    adres: bozkuj@mg.gov.pl.

    - Przeglądam ją codziennie... - zapewniła.

    (RYM)

    Zasadniczą wadą ustawy o terminach zapłaty w obrocie gospodarczym jest
    niejednoznaczność jej zapisów. Owszem, poszkodowani przedsiębiorcy mogą
    domagać się od zwlekających z zapłatą kontrahentów karnych odsetek, ale
    bynajmniej nie muszą. Wielu z nich w obawie, że tego typu żądanie rozsierdzi
    silniejszego partnera, będzie wolało, tak jak i teraz, pokornie czekać na
    pieniądze (w końcu kiedyś przecież zapłacą...) niż ryzykować wojnę o odsetki,
    zerwanie współpracy i utratę ewentualnych przyszłych zamówień.

    Wiceminister Okońska-Zaremba zapytana, dlaczego projektodawcy nowelizacji
    ustawy nie proponują wprowadzenia sankcji obligatoryjnych, dotykających
    dłużników niezależnie od woli wierzycieli, odpowiedziała, że byłaby to zbyt
    daleko idąca ingerencja państwa w swobodę prowadzenia działalności
    gospodarczej.

    Skąd nagle takie opory u przedstawicielki rządu, który nie wierzy
    w "niewidzialną rękę rynku" i nie waha się przed próbami regulowania
    wszystkiego, co się tylko poddać regulacji pozwoli? Prawda leży zatem chyba
    gdzie indziej. Zatory płatnicze tworzą pewien system zamknięty, gdzie każdy
    ma coś na sumieniu. Jest jednocześnie ofiarą i winowajcą. Jemu nie płacą, ale
    i on nie ma zbytniej ochoty płacić. Stąd niechęć do poparcia radykalnych
    rozwiązań, choćby najprostszego - zakazu zaliczania kwot widniejących na nie
    zapłaconych fakturach w koszty uzyskania przychodu. ADAM RYMONT

    WYGLĄDA ŻE MINISTERSTWU FINANSÓW TAKA SYTUACJA JEST NA RĘKĘ !!!




    Temat: Tanie linie = zonk! czyli Wizz Air odwołuje loty
    Tanie linie = zonk! czyli Wizz Air odwołuje loty
    Wizz Air odwołuje loty, turystów zostawia z kwitkiem

    Wojciech Pelowski 13-08-2004, ostatnia aktualizacja 12-08-2004 21:29

    Dzień dobry, tu twoja tania linia lotnicza. Niestety, odwołujemy lot, bo nam
    się nie opłaca. Radź sobie sam - usłyszał nasz czytelnik, który kupił bilet
    na samolot z Barcelony.

    Krakowianin Tomasz Zawadzki wysłał córkę do Barcelony tanimi liniami
    lotniczymi Wizz Air. - Piekielnie się cieszyłem, kiedy zaczęli się
    reklamować. Wreszcie koniec z kilkudobową podróżą autokarem. To nic, że lot z
    Katowic, grunt, że jest samolot i na dodatek tanio - opowiada.

    Nie opłaca się

    Reklamy linii zachęcające do podróżowania z Katowic po Europie wiszą w
    Krakowie już od dawna. Pan Zawadzki bilety w obydwie strony kupił jeszcze w
    czerwcu: wylot - 6 lipca, powrót - 25 września. Dziś wie, że 25 września
    córka nie wróci. W podobnej sytuacji jest więcej podróżnych.

    - Na początku tygodnia zadzwoniono do mnie z Wizz Air i poinformowano, że po
    kalkulacji kosztów kierownictwo zrezygnowało z lotów do Barcelony. Nie opłaca
    się im. Zaproponowali, by córka wracała z nimi dwa tygodnie wcześniej,
    ostatnim lotem, lub radziła sobie sama - opowiada pan Tomasz.

    Wcześniejszy powrót jednak odpada, ponieważ dziewczyna pojechała do Hiszpanii
    na określony czas, opiekuje się dziećmi. Osiemnastolatka będzie musiała
    załatwiać sobie nowe bilety sama na miejscu. - Najprawdopodobniej trzy razy
    droższe! Przecież ma prawo nie mieć na to pieniędzy! - denerwuje się nasz
    czytelnik.

    Na co może liczyć pasażer

    Przez trzy dni próbowaliśmy się skontaktować z przedstawicielem Wizz Air.
    Niestety, w Polsce działa jedynie infolinia przewoźnika; jej pracownicy
    sugerują kontakt przez pocztę elektroniczną, ale na maile nikt nie odpowiada
    (centrala firmy jest w Budapeszcie). Potwierdzają jednak, że loty z Katowic
    do Barcelony linia kończy wcześniej, niż planowała.

    Grzegorz Guzik z infolinii Wizz Air: - Zmieniamy rozkład. Faktycznie, od 15
    września nie będziemy już latać z Katowic do Barcelony.

    Na co mogą liczyć pasażerowie, którzy kupili bilety na rejsy po tym terminie?

    - Mogą wrócić wcześniej naszymi liniami. Albo oddamy im pieniądze za bilet.

    Czym mają wrócić ci, którzy nie mogą lecieć wcześniej? Czy firma im pomoże?

    Grzegorz Guzik odsyła do warunków taryf Wizz Air. Sprawdziliśmy. W
    regulaminie linia zastrzega sobie prawo zmiany rozkładu lotów. "Jeżeli WIZZ
    Air nie obsługuje lotu w racjonalny sposób zgodnie z rozkładem lotów lub
    anuluje lot lub też przestanie obsługiwać daną trasę, WIZZ Air, wedle wyboru
    Pasażera:

    - dokona przewozu Pasażera przy najbliższej okazji innym samolotem, na którym
    są miejsca, kursującym według rozkładu pomiędzy tymi samymi miejscami (lub
    inną trasą uzgodnioną z Pasażerem); lub

    - dokona zwrotu kosztów w wysokości niedokonanego przewozu" - czytamy w
    regulaminie.

    Czy pasażer może wrócić do domu na przykład LOT-em, a kosztami obciążyć Wizz
    Air? Marcin Dubis z infolinii Wizz Air: - Niestety, nie. Robimy, co możemy,
    ale nie zwracamy kosztów za podróż innymi liniami. Loty zawiesiliśmy z
    przyczyn handlowych. Podróżny może wrócić wcześniej tylko naszymi samolotami.

    Wiedziały gały, co brały?

    Na swojej stronie internetowej Wizz Air pisze tak: "Ceny biletów (...)
    pozwalają na dużą elastyczność podczas planowania podróży. (...) Niskie ceny
    nie muszą oznaczać wprowadzania oszczędności na podstawowym komforcie i
    bezpieczeństwie przelotu. Działamy według najwyższych standardów jakości w
    każdym aspekcie działalności, obsługi klienta i organizacji".

    Faktycznie (i na szczęście): tanie linie nie oszczędzają na jednym - na
    bezpieczeństwie. Resztę ograniczają, jak mogą: bilety sprzedaje się przez
    internet, nie ma bezpłatnych posiłków i gazet na pokładzie. Wreszcie -
    mniejsza jest odpowiedzialność przewoźnika: o ile w tradycyjnych liniach
    możemy liczyć na rekompensatę za spóźniony rejs i utratę kolejnego
    połączenia, o tyle w tanich liniach odejdziemy z kwitkiem. Klient kupuje
    tani, bezpieczny przelot i, właściwie, nic poza nim. Trzeba to rozumieć, żeby
    nie obrażać się na wszystkie tanie linie.

    Wiedziały gały, co brały - można powiedzieć. Wizz Air ze swoich klientów
    jednak zakpił. Czym innym jest spóźnienie samolotu, czym innym zmiana
    rozkładu lotów bez rekompensat dla pasażerów, których zostawia się na drugim
    krańcu Europy. I takiego braku odpowiedzialności nie uzasadnią "przyczyny
    handlowe".




    Temat: Poczta Polska kontra prywatna
    Poczta Polska kontra prywatna
    Legalna konkurencja dla pocztowego monopolisty ruszyła. Wkrótce opanuje całe
    województwo!
    Aneta Marciszek i Marek Nowakowski - jeszcze do niedawna bezrobotni - to
    pierwsi świętokrzyscy kurierzy pracujący w prywatnej poczcie w Staszowie.W
    Staszowie i Sandomierzu już działają kurierzy prywatnej poczty, a do końca
    roku będą we wszystkich powiatach. Są tańsi i szybsi niż państwowi
    listonosze, ale Poczta Polska nie boi się konkurencji.
    Pracowników Miejskiego Kuriera Doręczeniowego w Staszowie nie można pomylić z
    listonoszami Poczty Polskiej: mają własne uniformy, koperty i znaczki. -
    Jesteśmy też tańsi i szybsi niż Poczta Polska, a za najważniejsze w naszych
    usługach uważamy solidność. Działamy legalnie, jesteśmy wpisani do rejestru
    operatorów pocztowych Urzędu Komunikacji Elektronicznej - zapewnia Józef
    Hudek, sekretarz zarządu Stowarzyszenia Polskie Centrum Doręczeniowe, w
    ramach którego działa staszowski Miejski Kurier Doręczeniowy i sandomierskie
    Miejskie Usługi Kurierskie.

    Na własnym podwórku
    W Staszowie prywatna poczta mieści się przy ul. Wschodniej 9, a w Sandomierzu
    konkurenci Poczty Polskiej mają biuro przy ul. Żeromskiego 11A. Za miesiąc
    kurierzy prywatnej poczty pojawią się też na ulicach Jędrzejowa, Skarżyska i
    Opatowa, potem Kielc, a do końca roku we wszystkich miastach powiatowych
    naszego regionu. Pierwszymi jej klientami są firmy i urzędy, które prowadzą
    dużą korespondencję.
    I to właśnie przede wszystkim na urzędy i firmy nastawiają się właściciele
    prywatnej poczty. Inni klienci też mogą skorzystać z ich usług, ale na razie
    mogą wysłać przez prywatną pocztę listy i paczki tylko na terenie miasta i
    powiatu, gdzie ona działa. - Do końca roku będzie można przesłać u nas
    korespondencję na terenie całego regionu, a najpóźniej za dwa lata w całym
    kraju, gdy porozumiemy się w tej sprawie z prywatnymi pocztami z innych
    województw - zapewnia Józef Hudek. Zatem póki co, z listem do cioci w Gdańsku
    i tak trzeba iść do państwowej poczty.

    Prywatni, ale pod nadzorem
    Jak na konkurencję reaguje Poczta Polska, która do tej pory w naszym regionie
    była monopolistą? - Nie boimy się prywatnych usług pocztowych, bo konkurencja
    jest po to, żeby się zastanowić, co moglibyśmy poprawić i usprawnić w naszej
    firmie - mówi otwarcie Bartłomiej Kierzkowski, rzecznik prasowy oddziału
    regionalnego Poczty Polskiej w Krakowie, pod który podlega świętokrzyska
    poczta. Jego zdaniem na korzyść Poczty Polskiej przemawia tradycja i historia
    firmy. - Prywatni doręczyciele dopiero raczkują. Przekonamy się, czy nie
    będzie tak jak z punktami opłat typu „Grosik”, które też reklamowały się, że
    przyjmują opłaty taniej niż na poczcie, a potem okazało się, że pieniądze
    klientów nie docierały na rachunki - ostrzega Bartłomiej Kierzkowski.
    Takich obaw nie ma jednak Urząd Komunikacji Elektronicznej, który
    zarejestrował już 135 prywatnych firm doręczeniowych (spis na stronie
    www.uke.gov.pl), wśród których są również kurierzy świętokrzyscy. - Byli
    dokładnie sprawdzani i musieli nam udokumentować, jakie mają zabezpieczenia i
    systemy tworzenia sieci dystrybucji korespondencji. Na prywatnych firmach
    doręczeniowych spoczywają takie same obowiązki i taka sama odpowiedzialność,
    jak na Poczcie Polskiej, co oznacza, że można u nich reklamować usługę jeśli
    została wykonana nierzetelnie i domagać się odszkodowania - zapewnia Jacek
    Strzałkowski, rzecznik prasowy Urzędu Komunikacji Elektronicznej,
    sprawującego nadzór nad zarejestrowanymi prywatnymi pocztami.

    Ile na poczcie, ile u kuriera?
    - list zwykły: w MKD (Miejski Kurier Doręczeniowy) 1,20 zł, w PP (Poczta
    Polska) 1,30 zł,
    - list polecony: w MKD 2 zł, w PP 3,50 zł,
    - list za potwierdzeniem odbioru: w MKD 3 zł, w PP 5,40 zł.




    Temat: [www] Konkurs na projekt CER Wrocław
    [www] Konkurs na projekt CER Wrocław
    www.poczta-polska.pl/przetargi/03-381.pdf

    OGŁOSZENIE
    Konkurs jednoetapowy na OPRACOWANIE UNIFIKACJI ARCHITEKTONICZNO –
    BUDOWLANEJ CENTRUM EKSPEDYCYJNO – ROZDZIELCZEGO POCZTY POLSKIEJ
    WRAZ Z PEŁNĄ, POWTRAZALNĄ DOKUMENTACJA PROJEKTOWĄ CENTRUM
    EKSPEDYCYJNO – ROZDZIELCZEGO POCZTY POLSKIEJ WE WROCŁAWIU
    Organizator konkursu
    Państwowe Przedsiębiorstwo Użyteczności Publicznej Poczta Polska, Centralny
    Zarząd Poczty Polskiej, pl. Małachowskiego 2 00-940 Warszawa
    Przedmiot konkursu:
    Opracowanie Unifikacji architektoniczno – budowlanej Centrum Ekspedycyjno
    - Rozdzielczego Poczty Polskiej wraz z pełną, powtarzalną dokumentacją
    projektową Centrum Ekspedycyjno - Rozdzielczego Poczty Polskiej we
    Wrocławiu
    Miejsce udostępniania Warunków konkursu
    PPUP Poczta Polska, Centralny Zarząd Poczty Polskiej, Biuro Inwestycji –
    Warszawa,
    ul. Koszykowa 54, VI piętro pokój 6135.
    Cena 1 egzemplarza materiałów konkursowych
    180 PLN
    Miejsce i termin składania kart identyfikacyjnych
    Ppup Poczta Polska, Centralny Zarząd Poczty Polskiej, Biuro Inwestycji –
    Warszawa,
    ul. Koszykowa 54, VI piętro pokój 6135.
    do dnia 3 września 2003r., godz. 15.00
    Miejsce i termin otwarcia kart identyfikacyjnych
    PPUP Poczta Polska, Centralny Zarząd Poczty Polskiej, pl. Małachowskiego 2,
    sala nr 9, parter
    w dniu 4 września 2003 r., godz. 9.00
    Miejsce i termin składania prac konkursowych
    Ppup Poczta Polska, Centralny Zarząd Poczty Polskiej, Biuro Inwestycji –
    Warszawa,
    ul. Koszykowa 54, VI piętro pokój 6135.
    do dnia 24 września 2003r., godz. 15.00
    Wymagania od uczestników konkursu
    1. Konkurs adresowany jest do wszystkich podmiotów posiadających uprawnienia w
    dziedzinie organizowania przestrzeni z zakresu architektury i inżynierii oraz
    umiejętność rozwiązania zadań konkursowych i prezentacji zaproponowanych
    rozwiązań na wymaganym poziomie w formie graficznej i elektronicznej.
    2. Zespoły projektowe Uczestnika konkursu powinny posiadać uprawnienia do
    pełnienia samodzielnych funkcji technicznych przy projektowaniu, w zakresie
    branż niezbędnych w CER, a w szczególności w zakresie architektury,
    konstrukcji, instalacji elektrycznych w tym instalacji elektrycznych
    słaboprądowych, instalacji wod-kan. i c.o. oraz zabezpieczeń
    przeciwpożarowych.
    3. W konkursie może uczestniczyć podmiot, który:
    - posiada doświadczenie w zakresie projektowania obiektów przemysłowych i
    handlowych o powierzchniach ponad 20 000m² i kubaturach powyżej 100 000 m³
    - projektował co najmniej 3 takie obiekty w ostatnich 5 latach i na terenie
    kraju lub
    za granicą .
    4. Organizator dopuszcza do udziału w konkursie konsorcjum Uczestników
    konkursu. Dla potrzeb niniejszych Warunków konkursu przez określenie
    „konsorcjum Uczestników konkursu” należy rozumieć podmioty związane umową,
    działające w celu realizacji wspólnego przedsięwzięcia. Umowa, w oparciu o
    którą
    działają członkowie konsorcjum może stanowić o zorganizowaniu zgodnie z
    polskimi przepisami odrębnego podmiotu złożonego z członków konsorcjum.
    Dopuszczalna jest również umowa o współdziałaniu przy realizacji
    przedsięwzięcia, nie kreująca nowego podmiotu. W przypadku złożenia pracy
    konkursowej przez konsorcjum powstałe na podstawie umowy nie kreującej nowej
    osoby prawnej Organizator przyjmuje, że członkowie konsorcjum ponoszą
    solidarną odpowiedzialność wobec Organizatora konkursu. Jednakże wolą
    Organizatora konkursu jest, aby czynności prawne w stosunku do Organizatora
    konkursu wykonywał upoważniony pisemnie, przez wszystkich pozostałych, jeden
    z członków Konsorcjum Uczestników konkursu.
    5. Uczestnikiem konkursu może być każdy podmiot, który spełnia wymagania
    formalne i jest autorem pracy, którą zgłasza do konkursu.
    Uczestnicy Konkursu są zobowiązani przedłożyć:
    - koncepcję Unifikacji architektoniczno - budowlanej CER Poczty Polskiej
    - dokumentację - koncepcję projektową CER Poczty Polskiej we Wrocławiu
    Nagrody
    brak
    Zwrot kosztów
    brak
    Osoby udzielające informacji:
    1. Roman Chwastek – tel. (22) 630-86-28
    2. Ryszard Guzowski – tel. (22) 628-86-28



    Temat: Spokojnie, to tylko awaria! PEKAO S.A i internet!!
    Spokojnie, to tylko awaria! PEKAO S.A i internet!!
    Brak mi słów. A w zasadzie to będzie mój słowopotok faktów nt. EUROKONTA WWW
    w Banku PEKAO S.A.
    Konto niby internetowe ale jakby rodem z XIX wieku wykorzystujące technologie
    przelewów telegraficznych. Opłaty za prowadzenie rachunku europejskie a
    obsługa serwisu jakby rodem z radzieckiego komunizmu. Samo w sobie konto nie
    było by złe, gdyby nie:
    1) Opłaty jak z kosmosu (6zł. za prowadzenie rachunku + dodatkowe opłaty za
    przelewy) - ALE TO NIE JEST NAJGORSZE.
    2) Najgorsze jest to że działa jak samo chce, a w zasadzie nie działa. Np.
    podczas wklepywania przelewu lub historii rachunku strona potrafi się
    przeładować i klops... Serwery Centrum Bankowości Elektronicznej
    przeciążone i padają jak muchy po azotoxie...
    3) Od ponad pół roku przelewy realizuje się z prędkością pędzącego ślimaka
    (średnio 4 na godzinę - czasem nawet dłużej z powodu przeciążonych serwerów)
    i to przy wykorzystaniu pół megabitowego łącza internetowego. Strach pomyśleć
    coby było gdyby modemowiec chciał założyć tu konto...
    4) Założenia powstania samego EUROKONTA WWW były piękne dorównać konkurencji.
    I prawie by się to udało gdyby nie to że z dniem 2.stycznia.2004 zaprzestali
    otwierania nowych rachunków. I dodatkowo gdyby nie planowali zamknięcia
    WSZYSTKICH RACHUNKÓW EUROKONTA WWW (i przeniesienia ich do standardowych
    oddziałów banku PEKAO S.A. w ramach usługi PEKAO 24)
    5) Konto jest bardziej zaawansowane technicznie niż swój odpowiednik w
    oddziałach (PEKAO 24), do każdego konta dodawany jest TOKEN (w PEKAO 24 lista
    haseł jednoraz.), Każde EUROKONTO WWW posiada wewnętrzną pocztę w systemie
    OMEGA (która umożliwia zlecenie przysłania wydruków, zmiany adresu, napisania
    reklamacji itd. itd. prawie wszystkiego) a co posiada PEKAO 24 - wystarczy
    zobaczyć...

    Jednak w momencie kiedy stawałem coraz bardziej sfrustrowany w zderzeniu z
    rzeczywistością (bo zamiast spokojnie oddawać się rozrywce po ciężkim dniu -
    ja wklepywałem przelewy) wysmarowałem reklamację -już nie pierwszą- (pomimo
    że problem istniał od ponad pół roku, kierownictwo PEKAO S.A. więdząc o nim,
    NIC NIE ZROBIŁO!!!!). I co dała mi odpowiedź. OTÓŻ TO

    1- JEŚLI ZAŁOŻYŁEŚ KONTO INTERNETOWE A ONO NIE DZIAŁA, to się nie denerwuj!!!
    Spokojnie to tylko awaria. Siądź przed słuchawką (przelewu nie zrobisz ale
    dowiesz się ile masz na koncie) i się zrelaksuj... infolinia działa do 20.
    Aha no tak. przelew... No pewnie JEŚLI CHCESZ ZROBIĆ PRZELEW PRZEZ INTERNET
    to idź do banku. Proste, a wręcz banalne. Nieprawdaż (i cóż za udogodnienie :)
    2- JEŚLI JUŻ MASZ EUROKONTO WWW TO SIĘ NIE PRZEJMUJ. WSPÓŁPRACA POLSKO-WŁOSKA
    KWITNIE I TAK PRZECIEŻ CI JE WKRÓTCE ZLIKWIDUJEMY. Po co masz się męczyć?

    3- Coż co mogę dodąć??? Jedynie chyba na dowód część korespondencji
    skierowanej do mnie z banku... Pytanie może zostać już tylko jedno: Śmiać się
    czy płakać?

    "Szanowny Panie
    w odpowiedzi na korespondencję chcielibyśmy bardzo Pana przeprosić za
    problemy w dostępie do serwisu a wynikające z przyczyn technicznych.
    Równocześnie informujeny, że zawsze w przypadku braku możliwości dostępu
    dorachunku przez Internet, posiadacze Eurokonta WWW mogą do godziny
    osiemnastej złożyć dyspozycję przelewu kluczowanego w tradycyjnej placówce
    Banku lub dokonać transakcji w kasie Banku przy użyciu karty IKM. Za
    realizację takichdyspozycji Bank nie pobiera opłat. Natomiast informacje o
    wysokości salda rachunku Klient może uzyskać telefonicznie dzwoniąc pod numer
    0-801 365 365.

    Jednocześnie informujemy, że produkt Eurokonto www oraz rachunki firmowe w
    CBE zostaną w niedługiwm czasie wycofane z oferty Banku i zastąpione
    rachunkami prowadzonymi w tradycyjnych Oddziałach Banku z usługą Pekao24.
    Jeszcze raz przepraszamy za wszelkie problemy związane z obsługą rachunku.
    Z poważaniem
    A****"

    Jeśli tak funkcjonuje również PEKAO24, to ja dziękuję - wolę postać.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 3 z 4 • Wyszukano 163 rezultatów • 1, 2, 3, 4 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.