Strona Główna jak działa Łącznik krzyżowy Jak działa lampa kineskopowa Jak Dziala Program Snadboys Jak działa sklep internetowy Jak działa speedhack cs jak działa teleskop Hubble jak działa Vichy Lipometric JADMaker jak to działa jak działa flukonazol jak działa suszarka |
Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: Jak działa poczta elektronicznaTemat: Problem z TP S.A. Witam Chciałabym podzielić się ostatnimi uwagami dotyczącymi podłączenia się TP do mojego budynku. I tak 3 kwietnia bez zapowiedzi, niespodziewanie zjawili się pracownicy z firmy podwykonawczej TP i wykonali podłączenia. Jak się okazało przewody przebiegały wzdłuż mojej posesji i nie trzeba było kopać tych nieszczęsnych 100 m. Pracownicy ci wykonali przyłączenie, które zostało zakończone puszką w domu. Zgodnie z ich słowami kolejna firma miała dokonać przeprowadzenia kabli po domu jednak ci nie wiedzieli kiedy. Z zapytaniem zwróciłam się do błękitnej linii TP (9393) ci twierdzili cały czas, że nie ma warunków technicznych do przeprowadzenia linii i byli bardzo zdziwieni, że takie podłączenie juz istnieje. Zdaje się, że 14 kwietnia zjawiła sie inna ekipa, która dokonała przeorwadzenia kabli i zaczął działać telefon. Znowu wykonałam kilka telefonów do TP w celu podłączenia neostrady i odpowiedz ich była cały czas taka sama - brak warunków technicznych do podłączenia telefonu:). Udałam się do punktu TP mieszczącego sie w jednym z marketów na ul. Żółkiewskiego, gdzie bardzo kompetentna Pani pilotowała podłączenie neostrady, która po ok. tygodniu została uruchomiana. W trakcie zabiegania o wykonanie przyłącza TP do mojej posesji zwróciłam się pismem do Urzędu Komunikacji Elektronicznej o pomoc. Po podłączeniu telefonu, dostałam telefon od UKE z zapytaniem czy wszystko działa. Ponadto dostałem też pocztą kserokopię pism kierowanych przez UKE do TP i odpowiedzi. Z nich wynika, że UKE 30 marca br. roku zwróciło sie do TP o wyjaśnienie mojej sprawy i z odpowiedzi TP wynika, że potrzebowała tylko kilka dni na wykonanie podłączenia.( ja pisałam z TP dwa lata). Cały czas otrzymuję telefony z TP, czy nie chce podłączyć sobie neostrady chociaż ona działa juz od miesąca.Ponadto pod koniec kwietnia dostałam polecony z TP, informujący że nie ma warunków technicznych do podłączenia telefonu i oni w połowie maja przyjdą i wykonają przyłącze radiowe to wszystko świadczy o bałaganie panującym w tej firmie. Kończąc chciałabym podziękować wszystkim osobą i instytucjom, które przyczyniły się do "zmuszenia TP do wykonania tak wielkiej inwestycji" w szczególności gazecie 7 dni Radom i Urzędowi Komunikacji Elektronicznej i polecić tą instytucję wszystkim borykającym się z TP. Temat: Czy wrocławski student wygra z ZUS-em? Gość portalu: mm napisał(a): > Zus nie ma pojęcia jak są przetwarzane dane. > Ma NADZIEJĘ, że nie wypływają poza zus. Gdzie tak pisałem? > Nie możesz porównywać poczty do przesyłki elektronicznej > bezpośrednio... no chyba taki głupi nie jesteś. Gdzie porównałem? > A wiesz jak działa system który działa w zusie? A... nie > wiesz to ja Ci powiem. Dane wrzucane są do baz danych na > serwerach przemysłowych hp. Potem jak Prokom znajdzie > klienta na taką bazę danych z zarobkami ludzi np. z > Warszawy to ją sprzedaje - fajne no nie? Też bym tak > chciał :-) Co wierzysz w uczciwość kogoś kto kłamie w > zywe oczy po wyborach? A dowody na to, oczywiście, masz w której kieszeni? > No i jeszcze jedne Panienko z prokomu - prokom nie jest > firmą której można zufać. Na ocenę wiarygodności Prokomu w przypadku ZUS-u za późno. To nie znaczy, że ZUS ma teraz ufać każdemu, kto chce to samo zrobić za darmo. > Nie pisz mi, że Prokom to firma uczciwa, to że bierzesz > od nich pieniądze, nie zanczy, że jest uczciwa. Cytat? > Nie próbuj mi wmówić, że bazy danych są w jakiś spsosób > zabezpieczone, bo wiem, że nie są. Nie próbuj mi wmówić, że próbuję Ci wmówić. > Wielkie kontrakty z unią omijają was szerokim łukiem. > Wszystkie zbiera ComArch - podziekujcie za to > komputeryzacji zus - przetargowi który wygraliście > nielegalnie i wpadce w wyborach (Jezu jak można było to > popsuć..., przecież to nawet złożone nie jest). Gdzieś o tym czytałeś, czy sam wymyśliłeś? flx Temat: Hong Kong, KANTON Bylam w HK i Macao, tylko 2 tygodnie wprawdzie i nie w celach turystycznych ale moze cos Ci poradze. Biletow najlepiej szukac w internecie, mozesz rowniez je kupic przez internet jesli posiadasz karte kredytowa, lub telefonicznie (BA, LH i inne maja biura na Okeciu wiec mozesz tam odebrac lub przesla poczta). Jesli nie masz k.k. to wyszukaj jakis bilet i pedz jak wiatr do agencji turystycznej - musuisz jednak pamietac ze agencja doliczy sobie prowizje. Lotnisko w HK jest duze, ale dobrze oznakowane, wiec sie nie zgubisz :o) Dobrze radze zaopatrzyc sie w przewodniki i mape przed wyjazdem, bo na miejscu mozna miec klopoty ze znalezieniem map z angielskimi nazwami. Po co tracic cenny czas. Po przejsciu przez kontrol nalezy zaopatrzyc sie w karte transportowa Octupus. Octupus dziala we wszystkich srodkach transportu w HK (autobus, metro, tramwaj, prom). Radze korzystac z naziemnego transportu bo w metrze duzo sie traci, chodzi mi o widoki. Najbardziej podobaly mi sie tramwaje dwupietrowe :o) Pomiedzy wyspa i Kowloon (Tsim Sha Tsui) plywa wysluzone Star Ferry :o)))) Jesli zamierzasz robic jakies zakupy elektroniczne to fajne jest Wan Chai computer city, Times Square i w Kowloon Ocean Centre i Harbour City. Omijaj sklepy gdzie nie widac cen, moga tam oszukiwac. Na targu w Mong Kok mozna znalezc wszystko, ale tez trzeba uwazac na oszustow. Do Macao mozna poplynac szybka lodzia (ok 1 godzina) ceny biletow umiarkowane. Spedzilam tam tylko 1 dzien wiec niewiele moge powiedziec. Moge rowniez polecic slawny hotel Peninsula w Tsim Sha Tsui (Salisbury Road niedaleko od przystani Star ferry). Na ostatnim pietrze jest fajny bar, drogo ale co warto zrobic to pojsc tam do toalety :o)) Nie zartuje ani troche. Wiem z opowiesci, ze pisuary sa przy oknie z widokiem rozciagajacym sie na Mong Kok, a znajomi chinczycy mowili mi ze czesto zapominaja ze przyszli tam za potrzeba fizjologiczna :o)))) Odnosnie noclegow to nic nie doradze bo nie musialam sie o to martwic. Mozna tez dosc tanio sie wyzywic, tylko czesto w tych tanszych restauracjach menu jest tylko po chinsku :o)) Ale na pewno dasz sobie rade! Zapomnialam jeszcze ze od jesieni 2003 obywatele chinskiej republiki ludowej moga bezwizowo wjezdzac do HK, w zwiazku z tym moga byc klopoty z noclegami. Na Twoim miejscu zatroszczylabym sie o to jeszcze w Polsce, przynajmniej na kilka pierwszych nocy. Temat: Przyśpieszenie przez uproszczenie Gość portalu: Andrzej napisał(a): > Gość portalu: N.N. napisał(a): > > > Gość portalu: Andrzej napisał(a): > > > > > Problem bierze się stąd, że pomysłodawca tego przepisu - prof. > > W. - ma ponad 70 > > > > > > lat i znikome pojęcie o nowoczesnych technologiach. > > Dziwniejsze jest to, że ani > > > > > > w Komisji, ani w Parlamencie nie znalazł się nikt, ktoby to > > kuriozum poprawił. > > > > > > Moich poprzedników mogę jednak pocieszyć - jedyna możliwa > > interpretacja tego > > > > Problem jest troche inny... i niestety - nic a nic nie czuję > > się "pocieszony": I-net działa dzięki TCP/IP, a to oznacza, iz > > jeżeli nie zostaną podjęte dodatkowe starania (szyfrowanie), to > > dane wysłane np. z Policji do kancelarii adwokackiej stają się w > > momencie nadania dostępne także dla "osób trzecich" > > jakie dane? tu chodzi o zawiadomienia o rozprawie. Teoretycznie o kazde pismo. W praktyce zawiadomienia, bo inne pisma mają postać papierową. > > > (potencjalnie). Tego rodzaju dokumenty wymagają np. > > elektronicznych podpisów i ogólnie kultury informatycznej > > znacznie przekraczającej stan obecnie w RP powszechny. > > Nie przesadzaj - to dotyczy WYŁĄCZNIE zawiadamiania o terminach rozpraw czy > posiedzeń - coż tam jest takiego, co miałoby kogoś szczególnie interesować - > przecież to nie tajemnica - mozna się dowiedzieć w sekretariacie. > Wszystko inne musi iśc pocztą papierową - jak dotąd. W praktyce tak, ale teoretycznie... Ogólnie nowelizacja jest dobra i sensowna, może z wyjątkiem trybu "rejestrowego" i likwidacji nieważności (101-104 k.p.k.), ale ten pomysł z uznawaniem e-maila za doręczony jeśli "wyszedł" to po prostu jakiś paranoiczny skandal. Ten przepis powinien być niezwłocznie zaskarżony do TK i uwalony. mn mn Temat: Co was obchodzi Gość portalu: agi napisał(a): > Uważaj, do.ki > Wszyscy pacjenci już się palą i trzęsą z emocji, żeby chandryczyć się z > lekarzami o każdy jeden rachunek /usługi medyczne są zwolnione z VAT, więc nie > faktury tylko rachunki; w praktyce wielu lekarzy się krzywi i ociąga, kiedy > muszą wystawić rachunek/ i potem pędzić z tymże rachunkiem na złamanie karku do > wojewódzkiego oddziału NFZ /jeżeli pacjent mieszka w stolicy województwa to pół > biedy, a jeżeli na wsi oddalonej o 100 km od tego miasta, to co ?/, wypełnić > stosowny formularz według wzoru /z pewnością coś takiego zostałoby wymyślone/ i > potem czekaż całymi tygodniami na Godota, czyli zwrot pieniędzy. Po prostu > zapracowani, zabiegani pacjenci nie maja nic innego do roboty. Gdyby nie to, ze w takim systemie pracuje na co dzien, to moze i bym przyjal za dobra monete, ale po prostu nie masz racji. Przychodze do lekarza/dentysty, ktory robi swoje, i na miejscu wystawia rachunek. Gabinety warte swego miana sa wyposazone w terminale do bankowosci elektronicznej, wiec jak chcesz, to placisz karta. Na rachunku jest podane co zostalo zrobione (numery procedur) i ile pobrano od pacjenta. Pacjent nalepia na rachunku naklejke ze swoim numerem identyfikacyjnym od ubezpieczalni i albo wrzuca do skrzynki w najblizszym biurze kasy chorych, albo wysyla calosc poczta. Pieniadze wplywaja na konto po tygodniu. To dziala. Widze to co dnia. Duze placowki (np. szpitale) MOGA za czesc uslug rozliczac sie wg tzw zasady trzeciego platnika- wtedy pacjent placi tylko udzial wlasny, a rachunek jest przesylany bezposrednio do kasy chorych i tam kontrolowany. Wtedy kasa chorych moze robic kontrole ksiegowosci w szpitalu. Tu u mnie KAZDY lekarz moze przez internet obejszec swoj profil- ile procedur wykonal, nawet ile opakowan jakiego leku przepisal w minionym roku i jak to sie ma do innych lekarzy tej samej specjalnosci. Naprawde, to da sie zrobic, wystarczy chciec. > Dla twojej informacji CIT to podatek dochodowy od osób prawnych, czyli > przychodni i szpitali; natomiast lekarze, ich prywatne praktyki, osobiste > dochody to PIT Nie chcesz zrozumiec? Czy warto prowadzic prywatna praktyke jako osobista dzialalnosc? Nie lepiej zarejestrowac jednoosobowa spolke z o.o.? Po pierwsze, wtedy nie odpowiadasz calym majatkiem osobistym za zobowiazania spolki, po drugie, podlegasz pod CIT, nie pod PIT, po trzecie, masz niski dochod do opodatkowania, a rozliczanie inwestycji, kosztow prowadzenia dzialalnosci, amortyzacji srodkow trwalych itd jest latwiejsze. Temat: Samochod elektryczny .Kiedy? Gość portalu: Inżynier D napisał(a): > Stawiam całą swoją reputację, że w jednej z liczb jest błąd w przecinku. > Zdarza się:) Mimo iz przedluzasz tytul chama portalu Nauka niejakiego p. odpowiadam Ci na pytanie.Chociaz chcialbym wiedziec gdzie w moich poprzednich postach pisalem o ropie i kasie.Nie widze zadnego bledu w moim poscie.Samochod ktory podalem na zdjeciu byl wystawiony w Geneve i dokladnie opisany w prasie fachowej.On jest zaliczany do kategorii sredniej jesli chodzi o osiagniecia (performance) wozow naukowo badawczych.Czym on sie rozni od samochodow przemyslowych klasycznych(np. Renault-Volta sprzedal prawie 100 000 wozow elektrycznuch szczegolnie poczcie sluzbie miejskiej ..) : -maszyna brushless AC (nie znam odpowiedniego slowa polskiego)ze sterowana pozycja i szerokoscia "szczotek elektronicznych" ktora w zaleznosci od sterujacego µP utrzymuje prad staly(to znaczy staly moment) lub napiecie stale (to znaczy stalu strumien) Mozna w ten sposow utrzymywac C=Cte.Fi*I optymalny to znaczy zachowac sprawnosc prawie stala na szerokiej zmianie szybkosci.Podobnie dziala pozycja S w Steptronic. Ta czesc napendu znam doskonale gdyz bylem jednym z projektantow. -bateria typu Nikiel-Kadmium Ni-Cd znana jest od 1904 i juz wtedy posiadala energie wlasciwa~35Wh/kg teraz baterie przemyslowe tego typu daja 70Wh/kg czyli ponad dwa razy tyle co akumulatory klasyczne .Samochochod jest wyposazony w baterie z ogniwami "frite plastifiée"(patent Valeo) ktore posiadaja energie wlasciwa 105Wh/kg. -ostatnia czescia nie klasyczna jest "supercapacité" czyli duzy konndensator z elektrolitem organicznym magazynujacym malo energii (~8Wh/kg) ale mogacy dostarczyc lub zaabsorbowac 10KW/kg(nie pomylilem sie tutaj w zadnym przecinku). W ten sposob supercapacité naladowane moze zapewnic duzy prad rozruchu i absorbowac prad hamowania. Dodam ze nasi konkurencji amerykanscy z Jet Propulsion Laboratory bija nas z latwoscia dzieki bateria z Lithium Li SO Cl² o mocy 165Wh/kg. Mamy nadzieje wystawic na przyszlym salonie w Paryzu nowy model S.E dysponujacy air-condition i dachem z bateria ogniw fotowoltaicznych do napedu urzadzen pomocniczych.Gdy bedziesz na salonie paryskim to chetnie powitam Cie na standzie Valeo-Recherche wystarczy sie zapytac kiedy bedzie Christophe ktory mowi po polsku(niestety z akcentem). Temat: Internet z kablowki na Swietokrzyskim -cala prawda Internet z kablowki na Swietokrzyskim -cala prawda W srode w Slowie Ludu ukazal sie oto taki artykul: (oryginal na www.slowoludu.com.pl/gazeta/codzienna/2002/X/30/9.pdf) "Sygnał przerywany OS. SWIETOKRZYSKIE. Spoldzielnia Mieszkaniowa Wichrowe Wzgorze jako pierwsza w Kielcach umozliwiła swoim mieszkancom dostep do Internetu, uzywając do tego łączy istniejącej juz wczesniej telewizji kablowej. Niestety, nie wszyscy mieszkancy są zadowoleni z jakosci oferowanych usług. Nie ma miesiąca, zeby przynajmniej kilka razy cos sie nie psuło. Jednego dnia nie ma sygnału kilka godzin, innym razem w sieci jest cisza cały dzien - mowi jeden z mieszkancow osiedla. Zdaniem Grzegorza Kasperka, informatyka zajmującego sie obsługą sieci, takie sytuacje to przykra codziennosc w komputerowym swiecie: - Głowny sygnał płynie do nas z łącza udostepnionego przez Telekomunikacje Polską SA. Czesto zatem jest tak, ře zakłocenia powstają poza naszą siecią. Zdzisław Szybalski, szef firmy PUH Szybalski, pełniącej obowiązki operatora sieci, przyznaje jednak, ze wina za brak sygnału nie zawsze lezy po stronie TP SA: - Cały czas trwa rozruch sieci. Napływają wnioski od mieszkancow z prosbą o przyłączenie do Internetu. Chwilowe zaniki sygnału mogą byc rowniez wynikiem prac monterskich - tłumaczy. Zapewnia ponadto, ze w przyszłosci o terminach prac mogących powodowac zakłocenia mieszkancy bedą informowani z kilkudniowym wyprzedzeniem. Informacje takie bedą widoczne na ekranach komputerow. Ale przerwy w sygnale to nie jedyne zmartwienie uzytkownikow sieci.- Umowa, jaką zawierałem ze społdzielnią, przewiduje m.in. dostep do bezpłatnego konta poczty elektronicznej. Operator zobowiązany jest tez do zapewnienia przepływu danych miedzy komputerami wszystkich abonentow. Komputery te tworzą tzw. siec wewnetrzną. Konta pocztowego nie mamy do tej pory. Siec wewnetrzna teoretycznie działa, jednak praktycznie wymiana plikow miedzy uzytkownikami nie istnieje - mowi inny mieszkaniec, abonent sieci internetowej. Grzegorz Kasperek twierdzi, ze łącze miedzy uzytkownikami funkcjonuje. Nalezy tylko odpowiednio skonfigurowac komputer do pracy w sieci (chodzi m.in. o instalacje potrzebnych protokołow i usług). Przyznaje jednak, ze łącze nie pozwala na przesyłanie danych z szybkoúcią wiekszą niz 32 kB/s. Zdzisław Szybalski twierdzi, ze wraz z rozwojem sieci szybkosc ta powiwkszona zostanie dwukrotnie. Podobnie, jak szybkosc przesyłania danych z siecią Internetu, ktora teraz maksymalnie wynosi 64 kB/s. To samo dotyczy konta poczty elektronicznej. - Wszystko to wymaga czasu i znacznych nakładow finansowych. W tej chwili abonament miesieczny wynosi 53,50 zł. Pozwala on jedynie na pokrycie opłat naliczanych przez TP SA oraz na zwrot kosztow unowoczesnienia sieci telewizji kablowej tak, by mozna było przesyłac tą drogą rowniez sygnał internetowy. Fundusz inwestycyjny to zaledwie cząstka całej kwoty, dlatego na rozbudowe i poprawa jakosci trzeba czekac, nawet do drugiej połowy przyszłego roku. Podobnie, jak na mozliwosc korzystania z bezpłatnego konta poczty elektronicznej - informuje Tadeusz Fedyk, zastepca prezesa ds. technicznych SM Wichrowe Wzgorze. KRZYSZTOF OLESZEK" To dla tych co tak bardzo sie tym podniecali :P Temat: Taka prywatana poczta Taka prywatana poczta Kim jest Tomasz Bodach, twórca pierwszej w Polsce prywatnej poczty? - To oszust - twierdzą jego byli współpracownicy, którzy chcą się z nim sądzić. - Bzdura, konkurencja chce mnie wyeliminować - broni się Bodach O Tomaszu Bodachu zrobiło się głośno rok temu, kiedy w Rybniku otworzył prywatną Miejską Pocztę Doręczeniową. Kiedy rozpisały się o nim gazety (m.in. nasza), a Bodach pojawił się w wiadomościach TVN i TVP 3, drzwiami i oknami zaczęli do niego walić chętni do współpracy. Do końca roku pod szyldem MPD mieli otworzyć 50 oddziałów w całej Polsce. Żaden z nich nie działa. - Wszyscy ulegliśmy urokowi medialnemu pana Bodacha. Obejrzałem program w telewizji i następnego dnia pojechałem do Rybnika - opowiada Jarosław Bayer ze Swarzędza pod Poznaniem. - Pomysł był fajny, zwłaszcza walka z monopolem Poczty Polskiej. Uległem. Bayer chciał założyć oddział w Swarzędzu i Kostrzyniu Wlkp. Umowę podpisał na pierwszym spotkaniu. 3 tys. zł za możliwość działania na tym terenie, znaczki i pieczątki zapłacił od ręki. - Chciałem przelewem. Ale Bodach przekonał mnie, że szkoda czasu i jeżeli chcę sobie zaklepać Swarzędz i Kostrzyn, to lepiej żebym wpłacił od razu. Poszedłem więc do bankomatu. Obiecanej faktury nigdy nie dostałem - opowiada. - Żadnych pokwitowań nie dawał - potwierdza Stefan Sierpiński, który zapłacił Bodachowi 4 tys. zł za możliwość działania w Poznaniu. O Bodachu też dowiedział się z telewizji i od razu wsiadł w samochód. - Miało być pięknie, wyszło inaczej. Szkoda pieniędzy, już ich pewnie nie odzyskam - mówi. Zgodnie z umową Bodach miał zapewnić ajentom ochronę prawną, reklamę, prowadzić badania rynku, szkolenia. - Nic z tego nie zrobił. Zapewniał też, że ma zarejestrowane wszystkie znaki towarowe, licencję. A nie miał. Nie mieliśmy szans na legalną działalność - twierdzi Józef Hudek, były wiceprezes MPD. - Ale na początku nikt tego nie sprawdzał. (Pisząc w kwietniu o działalności Tomasza Bodacha zaznaczaliśmy: "Cały interes jest jednak nielegalny. Miejska Poczta, chociaż zarejestrowała działalność w rybnickim urzędzie miasta, płaci ZUS, ma REGON, nie ma zgody na działalność rynkową Urzędu Komunikacji Elektronicznej"). Bayer: - Pamiętam, jak pojechałem na pierwsze spotkanie do Rybnika. 70 osób w sali, wszyscy chcą działać. Ludzie mówią: Łódź, Zgierz, Pabianice mamy opanowane! Teraz ruszamy na Trójmiasto! To robiło wrażenie. Zanim jednak Bayer ruszył na Swarzędz, Bodach przysłał mu nową umowę. - Musiałbym się dzielić zyskami z Bodachem. Żądał też podpisania weksla in blanco "tytułem zabezpieczenia wszelkich roszczeń" - mówi dziś Bayer, który nowej umowy nie podpisał. Hudek: - Powiem wprost, pan Bodach mnie okradł. Jego celem jest sprzedaż licencji, a nie działalność pocztowa. Bodachowi zapłacił 5 tys. zł, jego córka 2,5 tys. zł. Jak twierdzi, niektóre miasta Bodach sprzedawał dwukrotnie. - Przeglądałem papiery i okazało się, że na miasta, za które już zapłaciłem, zaliczkę wpłacił także kto inny. Kilku niezadowolonych współpracowników Bodacha postanowiło działać i założyło własne stowarzyszenie - Polskie Centrum Doręczeniowe. Jest w nim teraz 19 pocztowców. Zarejestrowali się w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej i działają legalnie w 17 miastach. Zapowiadają, że będą walczyć z Bodachem w sądzie. Jakub Lisaj z zarządu PCD: - Oceniamy, że od ludzi ze stowarzyszenia pan Bodach pobrał przynajmniej 100 tys. zł. Niektórzy wpłacili po kilkanaście tysięcy, całe oszczędności. W ciągu miesiąca zdecydujemy, czy każdy osobno będzie próbował je odzyskać, czy wszyscy razem. Tomasz Bodach zapowiada, że pieniędzy nie będzie zwracał: - Wpłata była jednorazowa i bezzwrotna. Wszyscy, którzy do mnie trafili, obejrzeli wcześniej program w telewizji albo przeczytali o mnie w gazecie. Wiedzieli, w co wchodzą. Jak twierdzi, oddziały MPD jeszcze nie działają, bo są w trakcie reorganizacji i świeżo po zmianie umów. Dlaczego w nowych umowach domaga się podpisywania weksli? - To zabezpieczenie na wypadek popełnienia jakiegoś przestępstwa. Ale połowa ludzi ich nie podpisała i nie robię z tego problemu. Jego zdaniem za nieporozumieniami z byłymi ajentami mogą stać pracownicy Poczty Polskiej. - Poza tym tak niestety działa konkurencja. Ludzie odeszli, założyli własne firmy i teraz ze mną walczą. Ale ja ciągle podpisuję nowe umowy. Temat: Przestrzegam przed TELE2 !!! TELE2 mi odpowiedzialo !!! Po takim mailu z zalacznikiem tego co Wam wczesniej napisalem TELE2 przestalo milczec: Witam, List o podobnej tresci (ponizej) opublikowalem na 680-ciu grupach dyskusyjnych i usenetach, oraz na 45-ciu stronach internetowych w jezyku polskim i angielskim (stan na dzien dzisiejszy) z prosba o porade w rozwiazaniu tego problemu. Przy okazji wyslalem to e-mailem po angielsku do wszystkich oddzialow TELE2 na swiecie z prosba o pomoc. Ponizszy list rowniez z prosba o interwencje wyslalem do redakcji ponad 100 pism i gazet oraz portali internetowych (polskich). Strony wygladaja tak: www.pawel.wojcik.com/tele2.htm Za kilka dni moje strony zaindeksuja wszystkie wazniejsze swiatowe wyszukiwarki internetowe (specjalnie zaplacilem za ta usluge). W dalszym ciagu czekam na rozwiazanie problemu z Waszej strony. Z powazaniem, Pawel Wojcik I odpisala Pani szafowa biura obslugi klienta (TO WIELKINI LITERAMI TO MOJA ODPOWIEDZ, SORKI ZA KRZYK) Szanowny Panie, SZANOWNA PANI, SZCZERZE MNIE PANI WZRUSZYLA, WIEC ODPOWIEM (KOPIE PANI MAILA WRAZ Z MOIMI ODPOWIEDZA WYSYLAM DO WSZYSTKICH GAZET, KTORE ZAINTERESOWALY SIE TA SPRAWA): Uprzejmie informuję, że w poniedziałek skontaktuje się z Panem telefonicznie pracownik działu techniczego. OBIECUJECIE MI TO OD 6-CIU MIESIECY, WIELE PONIEDZIALKOW JUZ BYLO, ALE BARDZO PANI DZIEKUJE, CZEKAM. Chciałabym zwrócić uwagę, że dział obsługi klienta nie posiada w archiwum Pańskich wiadomości elektronicznych dotyczących reklamacji łącza, na które poniżej powołuje się Pan. TO TYLKO SWIADCZY O BALAGANIE JAKI TAM MACIE, BO JA POSIADAM WSZYSTKIE. Powołuje się Pan również na brak kontaktu z mojej strony, jednakże proszę zwrócić uwagę na fakt, że pierwszy telefon z Pańskiej strony celem skontaktowania się ze mną miał miejsce w dniu 13.11. PIERWSZY RAZ ZADZWONILEM DO PANI W POLOWIE CZERWCA TEGO ROKU. DZWONILEM POD NUMER (22) 6070651. OPERATOR POINFORMOWAL MNIE ZE JEST PANI BARDZO ZAJETA, PRZEKAZE PANI MOJA SPRAE I PANI SIE SKONTAKTUJE ZE MNA. TEN MAIL TO PIERWSZY KONTAKT Z PANI STRONY (DOPIERO, KIEDY MEDIA I PANI SZEF ZAINTERESOWALI SIE TA SPRAWA). OD CZERWCA DZWONILEM DO PANI KILKANASCIE RAZY. Wszelkie informacje o telefonach otrzymanych przez recepcję są przekazywane i obsługiwane przez BOK według kolejnosci zgłoszeń. TO PEWNIE MACIE WIELE ZGLOSZEN, SKORO OD CZERWCA CZEKAM NA ODPOWIEDZ. Jeśli ma Pan uwagi bądź zastrzeżenia odnośnie naszej usługi może Pan również kontaktować się z każdympracownikiem z działu obsługi klienta, ROBILEM TO PONAD STO RAZY, PROSZE OTWORZYC OCZY! PROSZE SPYTAC SWOICH PRACOWNIKOW! POZNAJA MNIE JUZ PO GLOSIE, NIE MUSZE SIE PRZEDSTAWIAC, PAMIETAJA MNIE. PROSZE W KONCU PRZECZYTAC DOKLADNIE MOJEGO MAILA! są to osoby kompetentne do podejmowania zgłoszeń klientów. CZY MAM ROZOMIEC, ZE PANI NIE JEST KOMPETENTNA, CZY MOZE PANI NIE CHCE PRZYJMOWAC ZDLOSZEN? COZ, "ZNOWU ODBIJA PANI PILECZKE". Pragnę równiez zaznaczyć, że poza reklamacjami telefonicznymi klienci mogą składać reklamacje także poprzez pocztę elektroniczną (bok@tele2.pl), WYSYLALEM WIELE RAZY, OD WIELU MIESIECY CZEKAM NA REZULTAT. PROSZE W KONCU PRZECZYTAC DOKLADNIE MOJEGO MAILA! CZY PANI ROBI SOBIE ZARTY? poprzez pocztę tradycyjną (adres poniżej) jak i wysyłając pismo reklamacyjne faksem (22 607- 06-51). Z POCZTY TRADYCYJNEJ JESZCZE NIE KORZYSTALEM, TU MNIE PANI ZLAPALA! FAJNIE ZE TELE2 PROPONUJE KOZYSTANIE Z POCZTY TRADYCYJNEJ!!! )))) CO NA TO WASI MARKETINGOWCY ? Jeśli linie telefoniczne są zajęte, proszę korzystać z jednej wyżej wspomnianych form przekazywania reklamacji. CO ZAJETE LINIE W FIRMIE KTORA OFERUJE USLUGI TELEKOMUNIKACYJNE??? CIEKAWE CZEMU TE NUMERY, POD KTORYMI SPRZEDAJECIE SWOJE USLUGI NIGDY NIE SA ZAJETE? ALE, PRZECIEZ NIE W TYM PROBLEM. DODZWONILEM SIE DO PANSTWA ZE STO RAZY, TYLKO NADAL MOJA SPRAWA WISI W BIUROKRATYCZNEJ PROZNI. PROSZE W KONCU PRZECZYTAC DOKLADNIE MOJEGO MAILA! CZY PANI ROBI SOBIE ZARTY? Proszę o usunięcie i nieumieszczanie błędnych informacji jak poniżej, w szczególności jeśli posługuje się Pan moim imieniem i nazwiskiem. WSZYSTKO CO ZAMIESCILEM JEST 100% PRAWDA, MAM NA TO SWIADKOW I DOWODY. UWAZAM, ZE TAKIMI BIUROKRATYCZNYMI ODPOWIEDZIAMI JAK TEN MAIL OSMIESZA PANI I SIEBIE I SWOJA FIRME. PROSZE O ROZWIAZANIE MOJEGO PROBLEMU A NIE GRE W SLOWKA. FAKT JEST TAKI: OD 6-CIU MIESIECY MOJ INTERNET PRAKTYCZNIE NIE DZIALA. ZGLASZALEM TO WAM ZE STO RAZY, ALBO I WIECEJ. W CHWILI KIEDY PISZE TEGO MAILA MAM TRANSFER ZALEDWIE 800 BITOW NA SEKUNDE. PROSZE I BLAGAM PANIA O KONSTRUKTYWNE ROZWIAZANIE MOJEGO PROBLEMU. Pozdrawiam serdecznie JA ROWNIEZ Anna Steciuk PAWEL WOJCIK Temat: Rosyjscy agenci na polskich forach internetowych cz. II Do zaostrzenia stosunków między Polską a Rosją doszło podczas Pomarańczowej Rewolucji. Do zwycięstwa demokracji przyczynili się nie tylko polscy politycy, ale także polskie media. - Ten atak na „Tygodnik”, jak i inne podobne zagrywki, można potraktować jako odwet za wsparcie ukraińskiej rewolucji - ocenia polski ekspert. - To także czytelny sygnał, że polskie media są obserwowane. „Tygodnik” jest czytany uważnie, a fakt, że został nagrodzony na Ukrainie, został w Moskwie odnotowany. W istocie, 1 marca br. „Tygodnik” - który od lat wspiera rozwój przyjaznych stosunków polsko-ukraińskich, a w ostatnich miesiącach zaangażował się w relacjonowanie Pomarańczowej Rewolucji - został nagrodzony ukraińską dziennikarską nagrodą „Złote Pióro”. Teksty drukowane przez „TP” były chętnie tłumaczone i cytowane przez rosyjskojęzyczne media. Także portal InoSMI zamieszczał wcześniej tłumaczenia naszych publikacji. Jaki był zatem cel tej dezinformacji i ataku na „TP”? Metody zastosowane w tej „operacji” były prymitywne. W końcu w dobie internetu i poczty elektronicznej można szybko wykryć taką dezinformację i jej przeciwdziałać, np. informując o niej inne media - w Polsce, na Ukrainie i w Rosji. Co uczyniliśmy. Jednak w piątek, 18 marca, gdy zamykaliśmy to wydanie „Tygodnika” i równocześnie próbowaliśmy przeciwdziałać rosyjskiej fałszywce - dzwoniliśmy i wysyłaliśmy maile z dementi do mediów na Ukrainie i w Rosji - nagle przestała działać nasza sieć elektroniczna. Informatycy stwierdzili, że doszło do zmasowanego ataku hakersko-wirusowego na nasz serwer. Ponieważ wewnętrzna sieć informatyczna w redakcji została szybko odcięta od „świata zewnętrznego”, udało się uniknąć zniszczeń. Po kilkunastu godzinach „atak” ustał, a informatykom udało się uruchomić komunikację elektroniczną. Czy to, co stało się w czwartek, a następnie w piątek, to tylko przypadkowy zbieg okoliczności? Stuprocentowej odpowiedzi na to pytanie nie mamy (nie udało się zlokalizować źródła „ataku”). Pozostają natomiast pytania i hipotezy, których sami nie jesteśmy w stanie zweryfikować. Zdaniem polskich specjalistów ds. Rosji jest możliwe, że był to klasyczny przykład „network-war”: „wojny w sieci”. Czyli, inaczej mówiąc, „atak elektroniczny” na nasz system komunikacji (bez którego żadna gazeta nie jest w stanie funkcjonować). A może nie tyle atak, co ostrzeżenie, bo gdyby miał to być faktyczny atak, „tygodnikowa” sieć komputerowa już by nie istniała. Mogło też chodzić - tak twierdzili nasi rozmówcy - o wysondowanie i sprawdzenie, jak szybko nastąpi reakcja. W ten sposób służby rosyjskie miałyby przetestować na nas - pierwszy raz w Polsce - metodę „wojny w sieci”, którą od dawna stosują na obszarze byłego ZSRR, gdzie internet odgrywa ogromną rolę jako jedyne medium całkowicie wolne i nie poddające się kontroli autorytarnych władz (i taką rolę odegrał podczas pokojowych rewolucji w Gruzji i Ukrainie, a teraz odgrywa na Białorusi). To samo źródło twierdzi, że w Polsce działa co najmniej kilkunastu rezydentów rosyjskiego wywiadu, którzy prowadzą rozmaite działania rozpoznawcze w polskim internecie. Ludzie ci podobno nie tylko interesują się polskimi stronami internetowymi - np. tymi, które wspierają białoruską opozycję - ale prowadzą także aktywne działania, przykładowo występując na forach internetowych dużych portali (jak Gazeta.pl, Onet.pl czy WP.pl), gdzie - przedstawiając się jako polscy internauci - inicjują np. antysemickie czy obecnie antyukraińskie dyskusje bądź dezawuują publikowane w sieci teksty. *** To, co spotkało nas w minionym tygodniu, może mieć na pewno jeden pozytywny efekt: znajomi dziennikarze z Ukrainy deklarują, że będą już ostrożniej podchodzić do informacji zamieszczanych na rosyjskich portalach. Jak mówią polscy specjaliści zajmujący się polityką Kremla, pewne jest jeszcze jedno: że takich sytuacji należy spodziewać się coraz częściej. I że ich celem mogą być także inne polskie media, a także organizacje czy fundacje angażujące się na rzecz Ukrainy czy Białorusi. Temat: Nowy pociąg dla WKD już w sobotę > Wlasnie dzisiaj przeczytalem o tym ze tanie linie lotnicze beda teraz zakladac > tanie sieci komorkowe a niektore juz od jakiegos czasu maja sieci tanich kafeje > k > internetowych. a w temacie tanich linii lotniczych ciekawostka : miasta.gazeta.pl/krakow/1,35825,2226668.html Wizz Air odwołuje loty, turystów zostawia " Wojciech Pelowski 12-08-2004 , ostatnia aktualizacja 13-08-2004 10:31 Dzień dobry, tu twoja tania linia lotnicza. Niestety, odwołujemy lot, bo nam się nie opłaca. Radź sobie sam - usłyszał nasz czytelnik, który kupił bilet na samolot z Barcelony. Krakowianin Tomasz Zawadzki wysłał córkę do Barcelony tanimi liniami lotniczymi Wizz Air. - Piekielnie się cieszyłem, kiedy zaczęli się reklamować. Wreszcie koniec z kilkudobową podróżą autokarem. To nic, że lot z Katowic, grunt, że jest samolot i na dodatek tanio - opowiada. Nie opłaca się Reklamy linii zachęcające do podróżowania z Katowic po Europie wiszą w Krakowie już od dawna. Pan Zawadzki bilety w obydwie strony kupił jeszcze w czerwcu: wylot - 6 lipca, powrót - 25 września. Dziś wie, że 25 września córka nie wróci. W podobnej sytuacji jest więcej podróżnych. - Na początku tygodnia zadzwoniono do mnie z Wizz Air i poinformowano, że po kalkulacji kosztów kierownictwo zrezygnowało z lotów do Barcelony. Nie opłaca się im. Zaproponowali, by córka wracała z nimi dwa tygodnie wcześniej, ostatnim lotem, lub radziła sobie sama - opowiada pan Tomasz. Wcześniejszy powrót jednak odpada, ponieważ dziewczyna pojechała do Hiszpanii na określony czas, opiekuje się dziećmi. Osiemnastolatka będzie musiała załatwiać sobie nowe bilety sama na miejscu. - Najprawdopodobniej trzy razy droższe! Przecież ma prawo nie mieć na to pieniędzy! - denerwuje się nasz czytelnik. Na co może liczyć pasażer Przez trzy dni próbowaliśmy się skontaktować z przedstawicielem Wizz Air. Niestety, w Polsce działa jedynie infolinia przewoźnika; jej pracownicy sugerują kontakt przez pocztę elektroniczną, ale na maile nikt nie odpowiada (centrala firmy jest w Budapeszcie). Potwierdzają jednak, że loty z Katowic do Barcelony linia kończy wcześniej, niż planowała. Grzegorz Guzik z infolinii Wizz Air: - Zmieniamy rozkład. Faktycznie, od 15 września nie będziemy już latać z Katowic do Barcelony. Na co mogą liczyć pasażerowie, którzy kupili bilety na rejsy po tym terminie? - Mogą wrócić wcześniej naszymi liniami. Albo oddamy im pieniądze za bilet. Czym mają wrócić ci, którzy nie mogą lecieć wcześniej? Czy firma im pomoże? Grzegorz Guzik odsyła do warunków taryf Wizz Air. Sprawdziliśmy. W regulaminie linia zastrzega sobie prawo zmiany rozkładu lotów. "Jeżeli WIZZ Air nie obsługuje lotu w racjonalny sposób zgodnie z rozkładem lotów lub anuluje lot lub też przestanie obsługiwać daną trasę, WIZZ Air, wedle wyboru Pasażera: - dokona przewozu Pasażera przy najbliższej okazji innym samolotem, na którym są miejsca, kursującym według rozkładu pomiędzy tymi samymi miejscami (lub inną trasą uzgodnioną z Pasażerem); lub - dokona zwrotu kosztów w wysokości niedokonanego przewozu" - czytamy w regulaminie. Czy pasażer może wrócić do domu na przykład LOT-em, a kosztami obciążyć Wizz Air? Marcin Dubis z infolinii Wizz Air: - Niestety, nie. Robimy, co możemy, ale nie zwracamy kosztów za podróż innymi liniami. Loty zawiesiliśmy z przyczyn handlowych. Podróżny może wrócić wcześniej tylko naszymi samolotami. Wiedziały gały, co brały? Na swojej stronie internetowej Wizz Air pisze tak: "Ceny biletów (...) pozwalają na dużą elastyczność podczas planowania podróży. (...) Niskie ceny nie muszą oznaczać wprowadzania oszczędności na podstawowym komforcie i bezpieczeństwie przelotu. Działamy według najwyższych standardów jakości w każdym aspekcie działalności, obsługi klienta i organizacji". Faktycznie (i na szczęście): tanie linie nie oszczędzają na jednym - na bezpieczeństwie. Resztę ograniczają, jak mogą: bilety sprzedaje się przez internet, nie ma bezpłatnych posiłków i gazet na pokładzie. Wreszcie - mniejsza jest odpowiedzialność przewoźnika: o ile w tradycyjnych liniach możemy liczyć na rekompensatę za spóźniony rejs i utratę kolejnego połączenia, o tyle w tanich liniach odejdziemy z kwitkiem. Klient kupuje tani, bezpieczny przelot i, właściwie, nic poza nim. Trzeba to rozumieć, żeby nie obrażać się na wszystkie tanie linie. Wiedziały gały, co brały - można powiedzieć. Wizz Air ze swoich klientów jednak zakpił. Czym innym jest spóźnienie samolotu, czym innym zmiana rozkładu lotów bez rekompensat dla pasażerów, których zostawia się na drugim krańcu Europy. I takiego braku odpowiedzialności nie uzasadnią "przyczyny handlowe"." Temat: Życzę młodym basenów, restauracji i klubów Życzę młodym basenów, restauracji i klubów Nie należę do ludzi, którzy reagują emocjonalnie na opinie wyrażane na publicznych forach (nie tylko internetowych) nawet jeżeli są nieprzemyślane i nie mają poparcia w rzeczywistości lub powtarzają pewne uogólnienia. W tym przypadku pozwolę sobie jednak na polemikę zabarwioną emocjami, które są efektem mojego sprzeciwu wobec używania przez człowieka wykształconego, posiadającego duży autorytet i dorobek naukowy takich właśnie uogólnień. Rozmówca Pani Redaktor raczy powtarzać wyświechtane slogany, które pasują raczej do poglądów polityków, którzy kiedyś nosili biało- czerwone krawaty. Wierzę w Jego dobre intencje, choć te nie zastąpią znajomości realiów nie tylko lokalnej polityki, ale przede wszystkim mechanizmów rządzących życiem publicznym, w tym samorządem. Wspomniałem o sloganach, choć lepiej pisać o stereotypach, bez których okazuje się trudno nam żyć. Chcę jasno powiedzieć: w moim przekonaniu skończył się czas politycznego wygodnictwa. Przytoczę opinię jednego z częstochowian, który z zadowoleniem obserwuje zmiany w częstochowskim samorządzie, a podczas jednej z rozmów ze mną nazwał obecną radę miasta „drapieżną”. Politycy wyalienowani ze społeczeństwa? Proszę wybaczyć egocentryzm, ale … Upubliczniłem numer swojego prywatnego telefonu, z którego mieszkańcy mogą korzystać 24 godziny na dobę, sześć dni w tygodniu. Przyjmuję i odpowiadam na opinie i komentarze na forum i w artykułach mojej strony internetowej. Prośby o interwencję spływają do mnie codziennie pocztą elektroniczną – także powszechnie udostępnioną. Przed wyborami odwiedziłem ok. trzech tysięcy rodzin po to, by usłyszeć jakie mają problemy. Teraz walczę o ich rozwiązanie. Żeby słuchać, a przede wszystkim skutecznie pomagać ludziom zainaugurowałem akcję „Radny na ulicy”, podczas której odwiedzę każdy zakątek Śródmieścia, Starego Miasta i Trzech Wieszczów – to jest wyalienowanie ze społeczeństwa? Fakt obecności mojej i innych radnych na tym forum świadczy o pełnej otwartości na mieszkańców. Nawet jeżeli radni, którzy działają w stylu zbliżonym do mojego są w mniejszości, to już jest powód żeby negować tezę, że jesteśmy wyalienowani ze społeczeństwa, a prezydent i radni nie konsultują się z mieszkańcami w najważniejszych sprawach. Konsultują się i kropka. Mam nadzieję, że internauci i czytelnicy forum wybaczą mi histeryczne zachowanie i użalanie się nad sobą. Pozostaje tylko wierzyć, że w przyszłości będziemy dyskutować w oparciu o fakty i dowody, co powinno być szczególnie bliskie naukowcom. Proponuję Gazecie Wyborczej żeby zorganizowała dzień z radnym (służę swoją osobą). Ochotnicy będą mogli na własnej skórze przekonać się, czy rzeczywiście jesteśmy wyalienowani ze społeczeństwa? Do reszty opinii Pana Profesora odniosę się w swoim poniedziałkowym blogu. ============== www.maranda.pl Temat: Przeniesienie numeru Przeniesienie numeru na wypadek gdyby komus umknela taka informacja... to: Od 6 lipca za free a zaraz potem w 24h 6. lipca w życie wchodzi rozporządzenie Ministra Infrastruktury, które narzuca termin 24 godzin na przeniesienie numeru między sieciami komórkowymi oraz 7 dni między sieciami stacjonarnymi. Dodatkowo, w związku ze zmianami w Prawie Telekomunikacyjnym, przenośność będzie bezpłatna. Od 6. lipca procedura zmiany operatora z zachowaniem numeru będzie prostsza. Wystarczy jedna wizyta u nowego operatora i jego upoważnienie do wypowiedzenia umowy dotychczasowemu dostawcy oraz dopełnienia wszystkich innych procedur. Upoważnienie nie będzie jednak obowiązkowe, klient będzie mógł sam wypowiedzieć umowę. Dodatkowo, dochodzi uprawnienie abonenta i użytkownika prepaid do zachowania numeru przy zmianie dostawcy usług, niezależnie od tego, czy nowy dostawca działa w sieci innego, czy tego samego operatora. Takie rozwiązanie jest nowością. W chwili obecnej z uprawnienia korzystać można wyłącznie w sytuacji, gdy numer przenoszony jest do dostawcy działającego w sieci innego operatora. Numer będzie mógł być nieaktywny tylko przez maksymalnie 3 godziny, między północą a 3 w nocy w dniu przeniesienia. Wniosek o przeniesienie numeru, w zależności od sposobu jego dostarczenia do nowego dostawcy usług, podlegał będzie rozpatrzeniu odpowiednio w terminie: 6 godzin roboczych lub 3 dni roboczych (dla abonentów sieci ruchomych), 1 dnia roboczego (przejściowo 7 dni roboczych) lub 14 dni roboczych (dla abonentów sieci stacjonarnych). Dłuższy termin na przeniesienie numeru, zarezerwowany jest wyłącznie dla abonentów, którzy nie złożyli wniosku osobiście w jednostce nowego dostawcy przeznaczonej do obsługi klientów, a w inny sposób (np. listownie, za pośrednictwem formularza czy poczty elektronicznej). Po pozytywnym rozpatrzeniu wniosku abonenta i podpisaniu umowy z nowym dostawcą, na wyraźne jego żądanie wskazane we wniosku, nowy dostawca usług jest obowiązany przenieść numer najpóźniej w terminie 1 dnia roboczego (w sieciach ruchomych) lub 7 dni roboczych (w sieciach stacjonarnych) od dnia zawarcia umowy. Ponadto, zgodnie z ostatnią nowelą Prawa Telekomunikacyjnego, w związku z przenoszeniem numeru możliwe jest natychmiastowe rozwiązanie umowy z dotychczasowym dostawcą usług, pod następującymi warunkami: zapłaty przez abonenta dotychczasowemu dostawcy usług opłaty abonamentowej za okres wypowiedzenia nie większej jednak niż jednomiesięczna opłata abonamentowa, zwrotu przez abonenta ulgi mu przyznanej, proporcjonalnie jednak zmniejszonej do czasu pozostającego do zakończenia trwania umowy. Krótka instrukcja dla tych, którzy zachcą przenieść numer począwszy od 6. lipca. 1. Wniosek o przeniesienie numeru składamy do nowego dostawcy usług (czyli tego, do którego zamierzamy przenieść numer). 2. Nowy dostawca usług, po udzieleniu mu pełnomocnictwa, dokona za nas wszelkich czynności niezbędnych do przeniesienia numeru, w tym między innymi zakończy stosunek umowny ze starym dostawcą usług. 3. Wniosek złożony osobiście w jednostce dostawcy dedykowanej do obsługi klientów, musi zostać rozpatrzony w terminie 6 godzin roboczych (sieci ruchome) oraz 1 dnia roboczego (sieci stacjonarne). Należy jednak w tym miejscu podkreślić, iż na dzień wejścia z życie zmian rozporządzenia, na podstawie przepisu przejściowego, do chwili uruchomienia przez Prezesa UKE systemu centralnej bazy numerów, wspierającego usługę przenośności numerów oraz w terminie dwóch miesięcy od dnia jego uruchomienia, termin rozpatrzenia wniosku w przypadku abonentów sieci stacjonarnych wynosi 7 dni. 4. Pozytywne rozpatrzenie wniosku abonenta i podpisanie umowy z nowym dostawcą obliguje go do przeniesienia numeru najpóźniej w terminie 1 dnia roboczego (sieci ruchome) lub 7 dni roboczych (sieci stacjonarne) od dnia zawarcia umowy, chyba, że wskażemy późniejszy termin. 5. Przeniesienie numeru jest bezpłatne. (WitekT) Temat: Quickly pozdrawiam!! I jeszcze raz, (tak zeby bylo uczciwie) Jeszcze dzis rano, kiedy o 5:15 wchodzilam do swojej lazienki nie przypuszczalam, jak dramatycznych wydarzen bede nie tylko swiadkiem ale i uczestnikiem. Kiedy popatrzylam w lustro, zobaczylam nagle twarz bardzo dobrze znanej, jak i zakochanej internautki, i powiedzialam: cal-ineczka! Ty musisz wyslac maila do quickly! Weszlam wiec na forum "Romantica" w G. Wyborczej: "DROGI QUICKLY: NIESTETY, NIE MOGE DO CIEBIE NAPISAC GDYZ TWOJA SLUZBOWA SKRZYNKA NIE DZIALA, WYBACZ" Po przeczytaniu tego watku błyskawicznie potoczyła się już cała reszta. Panika wybuchła nietylko w moim apartamencie, na wyspie Bozego Narodzenia, natychmiast zareagowala australijska gielda, wskazniki najbogatszych firm spadly srednio o 1,5 punkta. Polscy internauci przyslali ponad 7,5 tys. listow, australijska poczta elektroniczna wpadla w panikę, w ciagu niecalych 40 minut odebralam 63 telefony od roznych australijskich szefow serwerow internetowych, oni wszyscy zwracali sie do mnie z jedna prosba: cal-ineczka: NIE ODPISUJ! Australijski sekretarz bezpieczenstwa narodowego Robert Greg, którego siedziba miesci sie zaledwie 2 przecznice stad przyslal specjalnych agentow - Ci agenci zazadali odemnie natychmiastowych dzialan: "Cal-ineczka: Ty musisz do niego napisac. Sprobuj, pomozemy Ci. Please, please....-powtarzali tak do znudzenia. Pozostala tylko kwestia znalezienia sprawnego komputera oraz bezpiecznego miejsca, z ktorego moglabym sie polaczyc z defence.gov.au aby cos wyslac. Tu z pomoca pospieszyli mi australijscy skauci, ktorzy przyslali mi 120 meili z zaszyfrowanymi informacjami geograficznymi. Ponieważ nie zrozumialam zadnego z nich postanowilam udac sie na pustynie w stanie Perth, ktora jest najbezpieczniejszym miejscem w calej Australii. 4,5 godz. pozniej specjalny samolot being 737 ladowal juz na lotnisku w Perth. Najwiekszym problemem okazal sie brak kabla, za pomoca ktorego mialam sie polaczyc z "szybkim". Taki oto kabel, taki sam, ktore ma tutaj w domu kazde australijskie niemowle poprostu gdzies zawieruszyl sie w piaskach pustyni. 120 tysiecy australijskich zolnierzy 4,5 godz. przeczesywalo ziarnko po ziarnku wszystkie pustynie na zachodnim brzegu Australii. -Wtedy weszlam na chwile do "Romantica": "QUICKLY, TE WARUNKI NAPRAWDE NIE SA DOBRE. CIAGLE MASZ ZABLOKOWANA SKRZYNKE, A I W MOJA W "IDEI" WEJSC NIE MOGE. MAM TU DUZE ZAKLUCENIA, COS JAKBY PIACH..." I w koncu, kiedy powoli stracilismy juz nadzieje, a poszukiwania mialy byc odwolane, szeregowy G. Nowak, ktorego Notabene ojciec kupowal kiedys bulki w piekarni w Sydney, odnalazl na glebokosci 2ch stop swojego kolegi ten upragniony kabel. I kiedy wszystko juz bylo dobrze, stan zagrozenia zostal odwolany w Polsce jak i w Brisbane, moglam przystapic do pisania: "O TYM, CO CHCIALAM CI NAPISAC DOWIESZ SIE BYC MOZE NASTEPNYM RAZEM" cal-ineczka Temat: Czy ktoś był turystycznie w Korei Północnej? Gość portalu: acton napisał(a): > Dla chcącego nic trudnego. Kraj na pewno piękny, ale delikatnie mówiąc > specyficzny. Z wjazdem do KRL na pewno nie mają problemów posłowie SLD inni > powinni stosować się do wskazówek MSZ: > > "Stolica: Phenian (Pyongyang). Waluta: won (Wn). Język urzędowy: koreański. > Obywatele RP muszą mieć wizę wjazdową (wiza jest płatna, minimalny okres > oczekiwania wynosi trzy tygodnie). Nie ma możliwości uzyskania wizy na granicy. > > Wymagany okres ważności paszportu przy ubieganiu się o wizę wynosi co najmniej > sześć miesięcy. W zasadzie w KRLD dopuszczalna jest jedynie zorganizowana > turystyka grupowa i to też tylko w ograniczonym zakresie. Ostatnio pojawiła się > > możliwość indywidualnych wyjazdów turystycznych, ale za pośrednictwem > miejscowego biura turystycznego, które organizuje przejazd, zakwaterowanie w > hotelach oraz obowiązkowo opiekuna - tłumacza. Zorganizowanie takiego przejazdu > > jest możliwe przez Internet. Obywatele RP muszą mieć wizę wjazdową (wiza jest > płatna, minimalny okres oczekiwania wynosi trzy tygodnie). Nie ma możliwości > uzyskania wizy na granicy. Przejazdy są możliwe tylko drogą lotniczą lub > kolejową. Nie ma możliwości przekraczania granicy samochodem. Przy wjeździe nie > > ma obowiązku okazania biletu powrotnego. Nie ma obowiązku posiadania określonej > > kwoty na każdy dzień pobytu. Istnieje obowiązek meldunkowy dla cudzoziemców. Po > > przyjeździe składają oni paszporty w dzielnicowych komendach milicji. Zwracane > są po kilku dniach. Osoby zatrzymujące się w hotelach składają paszporty w > recepcji hotelu. Międzynarodowe oraz polskie prawo jazdy nie jest honorowane. > Aby otrzymać miejscowy dokument trzeba zdać krótki egzamin praktyczny i > teoretyczny ze znajomości znaków drogowych oraz przedłożyć kserokopię polskiego > > prawa jazdy. Polisy polskich towarzystw ubezpieczeniowych nie są uznawane. Brak > > informacji o zagrożeniach sanitarno-epidemiologicznych. Opieka lekarska i > możliwość leczenia nie odpowiadają standardom europejskim. Nie ma gabinetów > lekarskich. Nie można, bez uprzedzenia, skorzystać z usług szpitala. Nie jest > określona cena standardowej wizyty lekarskiej ani doby pobytu w szpitalu. > Istnieją ograniczenia w podróżowaniu po KRLD. Bez uzyskania specjalnej zgody > można poruszać się jedynie w pasie 20 km od stolicy kraju. Wwożone pieniądze > muszą być zadeklarowane. Bez złożenia deklaracji przywóz środków płatniczych > jest niemożliwy. Pomimo funkcjonowania waluty narodowej wszystkie płatności > wobec cudzoziemców są dokonywane w USD. Istnieje możliwość płacenia w > japońskich jenach oraz chińskich juanach. Przy wjeździe i wyjeździe z KRLD cały > > bagaż, w tym podręczny, jest prześwietlany i sprawdzany. Wjeżdżający turysta > podlega kontroli osobistej. Przy wjeździe należy zadeklarować sprzęt audio- > wideo, fotograficzny, publikacje, fotografie i filmy, a także produkty z > żeńszenia. Nie ma sieci telefonii komórkowej, a aparaty są odbierane do > depozytu na przejściach granicznych. Nie ma połączeń internetowych, nie można > skorzystać z poczty elektronicznej. Telefony i telefaksy działają w miarę > dobrze, niemniej jednak opłaty za połączenia zagraniczne należą do jednych z > najwyższych na świecie." A co jak nie wypuszczą tim Temat: Czy ktoś był turystycznie w Korei Północnej? Dla chcącego nic trudnego. Kraj na pewno piękny, ale delikatnie mówiąc specyficzny. Z wjazdem do KRL na pewno nie mają problemów posłowie SLD inni powinni stosować się do wskazówek MSZ: "Stolica: Phenian (Pyongyang). Waluta: won (Wn). Język urzędowy: koreański. Obywatele RP muszą mieć wizę wjazdową (wiza jest płatna, minimalny okres oczekiwania wynosi trzy tygodnie). Nie ma możliwości uzyskania wizy na granicy. Wymagany okres ważności paszportu przy ubieganiu się o wizę wynosi co najmniej sześć miesięcy. W zasadzie w KRLD dopuszczalna jest jedynie zorganizowana turystyka grupowa i to też tylko w ograniczonym zakresie. Ostatnio pojawiła się możliwość indywidualnych wyjazdów turystycznych, ale za pośrednictwem miejscowego biura turystycznego, które organizuje przejazd, zakwaterowanie w hotelach oraz obowiązkowo opiekuna - tłumacza. Zorganizowanie takiego przejazdu jest możliwe przez Internet. Obywatele RP muszą mieć wizę wjazdową (wiza jest płatna, minimalny okres oczekiwania wynosi trzy tygodnie). Nie ma możliwości uzyskania wizy na granicy. Przejazdy są możliwe tylko drogą lotniczą lub kolejową. Nie ma możliwości przekraczania granicy samochodem. Przy wjeździe nie ma obowiązku okazania biletu powrotnego. Nie ma obowiązku posiadania określonej kwoty na każdy dzień pobytu. Istnieje obowiązek meldunkowy dla cudzoziemców. Po przyjeździe składają oni paszporty w dzielnicowych komendach milicji. Zwracane są po kilku dniach. Osoby zatrzymujące się w hotelach składają paszporty w recepcji hotelu. Międzynarodowe oraz polskie prawo jazdy nie jest honorowane. Aby otrzymać miejscowy dokument trzeba zdać krótki egzamin praktyczny i teoretyczny ze znajomości znaków drogowych oraz przedłożyć kserokopię polskiego prawa jazdy. Polisy polskich towarzystw ubezpieczeniowych nie są uznawane. Brak informacji o zagrożeniach sanitarno-epidemiologicznych. Opieka lekarska i możliwość leczenia nie odpowiadają standardom europejskim. Nie ma gabinetów lekarskich. Nie można, bez uprzedzenia, skorzystać z usług szpitala. Nie jest określona cena standardowej wizyty lekarskiej ani doby pobytu w szpitalu. Istnieją ograniczenia w podróżowaniu po KRLD. Bez uzyskania specjalnej zgody można poruszać się jedynie w pasie 20 km od stolicy kraju. Wwożone pieniądze muszą być zadeklarowane. Bez złożenia deklaracji przywóz środków płatniczych jest niemożliwy. Pomimo funkcjonowania waluty narodowej wszystkie płatności wobec cudzoziemców są dokonywane w USD. Istnieje możliwość płacenia w japońskich jenach oraz chińskich juanach. Przy wjeździe i wyjeździe z KRLD cały bagaż, w tym podręczny, jest prześwietlany i sprawdzany. Wjeżdżający turysta podlega kontroli osobistej. Przy wjeździe należy zadeklarować sprzęt audio- wideo, fotograficzny, publikacje, fotografie i filmy, a także produkty z żeńszenia. Nie ma sieci telefonii komórkowej, a aparaty są odbierane do depozytu na przejściach granicznych. Nie ma połączeń internetowych, nie można skorzystać z poczty elektronicznej. Telefony i telefaksy działają w miarę dobrze, niemniej jednak opłaty za połączenia zagraniczne należą do jednych z najwyższych na świecie." Temat: Quickly pozdrawiam!! Gdzie jestes, quickly? Jeszcze dzis rano, kiedy o 5:15 wchodzilam do swojej lazienki nie przypuszczalam, jak dramatycznych wydarzen bede nie tylko swiadkiem ale i uczestnikiem. Kiedy popatrzylam w lustro, zobaczylam nagle twarz bardzo dobrze znanej, jak i zakochanej internautki, i powiedzialam: cal-ineczka! Ty musisz wyslac maila do quickly! Weszlam wiec na forum "Romantica" w G. Wyborczej: "DROGI QUICKLY: NIESTETY, NIE MOGE DO CIEBIE NAPISAC GDYZ TWOJA SLUZBOWA SKRZYNKA NIE DZIALA, WYBACZ" Po przeczytaniu tego watku błyskawicznie potoczyła się już cała reszta. Panika wybuchła nietylko w moim apartamencie, na wyspie Bozego Narodzenia, natychmiast zareagowala australijska gielda, wskazniki najbogatszych firm spadly srednio o 1,5 punkta. Polscy internauci przyslali ponad 7,5 tys. listow, australijska poczta elektroniczna wpadla w panikę, w ciagu niecalych 40 minut odebralam 63 telefony od roznych australijskich szefow serwerow internetowych, oni wszyscy zwracali sie do mnie z jedna prosba: cal-ineczka: NIE ODPISUJ! Australijski sekretarz bezpieczenstwa narodowego Robert Greg, którego siedziba miesci sie zaledwie 2 przecznice stad przyslal specjalnych agentow - Ci agenci zazadali odemnie natychmiastowych dzialan: "Cal-ineczka: Ty musisz do niego napisac. Sprobuj, pomozemy Ci. Please, please....-powtarzali tak do znudzenia. Pozostala tylko kwestia znalezienia sprawnego komputera oraz bezpiecznego miejsca, z ktorego moglabym sie polaczyc z defence.gov.au aby cos wyslac. Tu z pomoca pospieszyli mi australijscy skauci, ktorzy przyslali mi 120 meili z zaszyfrowanymi informacjami geograficznymi. Ponieważ nie zrozumialam zadnego z nich postanowilam udac sie na pustynie w stanie Perth, ktora jest najbezpieczniejszym miejscem w calej Australii. 4,5 godz. pozniej specjalny samolot being 737 ladowal juz na lotnisku w Perth. Najwiekszym problemem okazal sie brak kabla, za pomoca ktorego mialam sie polaczyc z "szybkim". Taki oto kabel, taki sam, ktore ma tutaj w domu kazde australijskie niemowle poprostu gdzies zawieruszyl sie w piaskach pustyni. 120 tysiecy australijskich zolnierzy 4,5 godz. przeczesywalo ziarnko po ziarnku wszystkie pustynie na zachodnim brzegu Australii. -Wtedy weszlam na chwile do "Romantica": "QUICKLY, TE WARUNKI NAPRAWDE NIE SA DOBRE. CIAGLE MASZ ZABLOKOWANA SKRZYNKE, A I W MOJA W "IDEI" WEJSC NIE MOGE. MAM TU DUZE ZAKLUCENIA, COS JAKBY PIACH..." I w koncu, kiedy powoli stracilismy juz nadzieje, a poszukiwania mialy byc odwolane, szeregowy G. Nowak, ktorego Notabene ojciec kupowal kiedys bulki w piekarni w Sydney, odnalazl na glebokosci 2ch stop swojego kolegi ten upragniony kabel. I kiedy wszystko juz bylo dobrze, stan zagrozenia zostal odwolany w Polsce jak i w Brisbane, moglam przystapic do pisania: "O TYM, CO CHCIALAM CI NAPISAC DOWIESZ SIE BYC MOZE NASTEPNYM RAZEM" Twoj drugi aniolek. (Ps. ile ich tam jeszcze masz?) Temat: Obłuda ludzi a praca Policji man72 napisał: > Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, aby UM zawarł porozumienie z policją, > aby ta codziennie przygotowywała opis jakiś 2 –3 ważniejszych informacji > policyjnych z zeszłego dnia. Taki dokument musiał by być podpisany > zarówno przez komendanta, jak i policjanta dyżurującego, > który by go wydawał urzędnikowi. > Jak widać nic nie stoi na przeszkodzie, żeby to uczynić. Urzędnik by potem usiadł i mozolnie przepisał ten dokument do komputera. Niech żyje postęp i XXI wiek. Precz z faxami i pocztą elektroniczną! > Przykładem na współpracę policji jest choćby gazeta „Fakt”. Ma ona podpisane > porozumienie z Komendą Stołeczną Policji i codziennie publikuje ważniejsze > interwencje policji i straży miejskiej z ubiegłego dnia. Mówimy tym samym językiem, ale nie możemy się nijak zrozumieć. Istnieje drobna różnica pomiędzy gazetą a serwisami o których mówię. Gazeta jest przedsięwzięciem komercyjnym i walczy o czytelnika, goniąc za sensacją. Jest żywotnie zainteresowana takimi porozumieniami. I nie o takie informacje mnie chodzi. > W dużych miastach Komendy Miejskie > Policji podają krótką informację o ważniejszych wydarzeniach do PAP (Polskiej > Agencji Prasowej), i jeżeli zainteresują się tą jakieś media, to wtedy > podawana jest oficjalna i wyczerpująca informacja. Właśnie na takiej zasadzie, jak PAP, działa Serwis Informacyjny Miasta. Podaje krótkie informacje otrzymane od zainteresowanych jednostek. Te informacje służa dziennikarzom, którzy podejmują wątki które ich zainteresują. Mają podane źródło skąd pochodzi informacj i dalej to ich problem. Czy to tak trudno zrozumieć, że serwis pełni rolę "Mareckiego PAP" > Natomiast w małych miastach, > informacja o pracy policji polega na tym, że lokalne gazety podpisują > porozumienie z policją, i przychodzi dziennikarz na komisariat np. co 2 > tygodnie, gdzie czeka już na niego przygotowany oficjalnie przez policję > dokument z wykazem ważniejszych interwencji policyjnych. Czyli jak widać da > się! (oczywiście jak się chce) Tak. Ale ja ciągle mówię nie o gazetach, które mają w tym biznes aby kłaniać się w pas Policji i żebrać o informację. My, mieszkańcy miasta Marki, nie mamy żadnego powodu aby prosić i podpisywać porozumienia. My mamy prawo żądać! Mówimy o możliwościach jakie ma Policja nawet w Markach aby informować o swojej pracy. Ale jeśli nie chce, to nie. Przyjdzie czas i na to, że zmusimy Policję aby ruszyła się trochę i sama zaczęła upowszechniać informację o swojej pracy. > Cała kwestia polega na tym, że komendant musi wiedzieć, że jest ktoś, kto > chciałby otrzymywać takie informacje i je publikować. Jeśli komendant nie wie, że mieszkańców Marek interesują sprawy ich własnego bezpieczeństwa, a więc i informacja o pracy Policji, to nie powinien ani sekundy dłużej być komendantem. To jest jego z........y obowiązek informować o swojej i swoich podwładnych pracy a nie zwalać tego na innych. To on ma szukać możliwości publikacji takich materiałów. Mam głęboką nadzieję, że dożyję dnia w którym komendant komisariatu z Marek zaprosi do siebie ludzi z Rzeczpospolitej Mareckiej i Portalu Społeczności Marek i POPROSI ich, aby zechcieli w swoich mediach publikować przygotowywane przez jego ludzi materiały. Może wtedy stanie się trochę normalniej. Temat: Skruszyć zatory płatnicze - A PO CO ? Skruszyć zatory płatnicze - A PO CO ? DdZIENNIK POLSKI NAPISAŁ ! "W polskiej gospodarce nikt nikomu nie płaci. Trzeba wreszcie przerwać ten łańcuch" - mówi wiceminister Małgorzata Okońska-Zaremba. - Zatory płatnicze to nowotwór niszczący polską gospodarkę. Chcemy z nim walczyć m.in. za pomocą nowej ustawy, regulującej płatności pomiędzy firmami - mówiła wczoraj Małgorzata Okońska-Zaremba, podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej, podczas posiedzenia Rady Gospodarczej przy wojewodzie małopolskim. Projekt nowelizacji ustawy O terminach zapłaty w obrocie gospodarczym został niedawno skierowany do uzgodnień międzyresortowych. Jak podkreśliła wiceminister Okońska-Zaremba, prezentuje go publicznie po raz pierwszy właśnie w Krakowie. Zaproponowany przez resort gospodarki i pracy akt prawny zakłada, że podstawowy termin płatności w obrocie gospodarczym będzie wynosił 30 dni, tak jak w większości krajów rozwiniętych. Kto zobowiąże się do zapłaty należności w takim terminie, lecz zobowiązania nie dotrzyma, będzie mógł oczekiwać, że poszkodowany kontrahent zażąda od niego karnych odsetek. Tak samo ma być w przypadku umów z terminami płatności, opiewającymi na 30 do 60 dni, lecz tu wysokość odsetek będzie zależała od wielkości opóźnienia - po przekroczeniu pewnej granicy będą one zdecydowanie wyższe. Jeśli określony w umowie termin płatności wynosiłby więcej niż 60 dni, wówczas wystawca faktury może zażądać zabezpieczenia w postaci weksla. Taki weksel, przekonywała wiceminister Okońska-Zaremba, można w razie czego "puścić w obrót". Poza tym wyegzekwowanie wynikających zeń należności byłoby szybsze i łatwiejsze niż ich dochodzenie na drodze sądowej. Ważną nowością ma być objęcie powyższymi zasadami również przedsiębiorstw i instytucji sektora publicznego, których niewydolność finansowa stanowi obecnie jedno z głównych źródeł zatorów płatniczych. Ustawa o terminach zapłaty w aktualnej jej wersji (obowiązuje od 1 stycznia 2002 r.) dotyczy jedynie gospodarki prywatnej i to wyłącznie przedsiębiorstw, zatrudniających mniej niż 50 pracowników (inne kryteria to przychody nie przekraczające 7 mln euro lub suma aktywów poniżej 5 mln euro) oraz tych, które działają w szeroko pojętej branży rolniczej. Ma w zamyśle chronić małe firmy przed dyktatem wielkich. Niestety, ów parasol okazał się mocno dziurawy, gdyż, jak przyznała wiceminister Okońska-Zaremba, często zdarza się, że potentaci wykorzystując swą dominującą pozycję zmuszają słabszych partnerów do podpisywania oświadczeń, iż ci... nie są wcale mali. Wiceszefowa resortu gospodarki, pracy i polityki socjalnej przedstawiła wczoraj w Krakowie dotychczasowe dokonania rządu w ramach programów opatrzonych wspólnym szyldem "Przede wszystkim przedsiębiorczość". Zapowiedziała ogłoszenie raportu o stanie przedsiębiorczości w Polsce, który stanie się podstawą dalszych działań. Zachęcała również przedsiębiorców do przekazywania swoich uwag, pomysłów, komentarzy pocztą elektroniczną na adres: bozkuj@mg.gov.pl. - Przeglądam ją codziennie... - zapewniła. (RYM) Zasadniczą wadą ustawy o terminach zapłaty w obrocie gospodarczym jest niejednoznaczność jej zapisów. Owszem, poszkodowani przedsiębiorcy mogą domagać się od zwlekających z zapłatą kontrahentów karnych odsetek, ale bynajmniej nie muszą. Wielu z nich w obawie, że tego typu żądanie rozsierdzi silniejszego partnera, będzie wolało, tak jak i teraz, pokornie czekać na pieniądze (w końcu kiedyś przecież zapłacą...) niż ryzykować wojnę o odsetki, zerwanie współpracy i utratę ewentualnych przyszłych zamówień. Wiceminister Okońska-Zaremba zapytana, dlaczego projektodawcy nowelizacji ustawy nie proponują wprowadzenia sankcji obligatoryjnych, dotykających dłużników niezależnie od woli wierzycieli, odpowiedziała, że byłaby to zbyt daleko idąca ingerencja państwa w swobodę prowadzenia działalności gospodarczej. Skąd nagle takie opory u przedstawicielki rządu, który nie wierzy w "niewidzialną rękę rynku" i nie waha się przed próbami regulowania wszystkiego, co się tylko poddać regulacji pozwoli? Prawda leży zatem chyba gdzie indziej. Zatory płatnicze tworzą pewien system zamknięty, gdzie każdy ma coś na sumieniu. Jest jednocześnie ofiarą i winowajcą. Jemu nie płacą, ale i on nie ma zbytniej ochoty płacić. Stąd niechęć do poparcia radykalnych rozwiązań, choćby najprostszego - zakazu zaliczania kwot widniejących na nie zapłaconych fakturach w koszty uzyskania przychodu. ADAM RYMONT WYGLĄDA ŻE MINISTERSTWU FINANSÓW TAKA SYTUACJA JEST NA RĘKĘ !!! Temat: Tanie linie = zonk! czyli Wizz Air odwołuje loty Tanie linie = zonk! czyli Wizz Air odwołuje loty Wizz Air odwołuje loty, turystów zostawia z kwitkiem Wojciech Pelowski 13-08-2004, ostatnia aktualizacja 12-08-2004 21:29 Dzień dobry, tu twoja tania linia lotnicza. Niestety, odwołujemy lot, bo nam się nie opłaca. Radź sobie sam - usłyszał nasz czytelnik, który kupił bilet na samolot z Barcelony. Krakowianin Tomasz Zawadzki wysłał córkę do Barcelony tanimi liniami lotniczymi Wizz Air. - Piekielnie się cieszyłem, kiedy zaczęli się reklamować. Wreszcie koniec z kilkudobową podróżą autokarem. To nic, że lot z Katowic, grunt, że jest samolot i na dodatek tanio - opowiada. Nie opłaca się Reklamy linii zachęcające do podróżowania z Katowic po Europie wiszą w Krakowie już od dawna. Pan Zawadzki bilety w obydwie strony kupił jeszcze w czerwcu: wylot - 6 lipca, powrót - 25 września. Dziś wie, że 25 września córka nie wróci. W podobnej sytuacji jest więcej podróżnych. - Na początku tygodnia zadzwoniono do mnie z Wizz Air i poinformowano, że po kalkulacji kosztów kierownictwo zrezygnowało z lotów do Barcelony. Nie opłaca się im. Zaproponowali, by córka wracała z nimi dwa tygodnie wcześniej, ostatnim lotem, lub radziła sobie sama - opowiada pan Tomasz. Wcześniejszy powrót jednak odpada, ponieważ dziewczyna pojechała do Hiszpanii na określony czas, opiekuje się dziećmi. Osiemnastolatka będzie musiała załatwiać sobie nowe bilety sama na miejscu. - Najprawdopodobniej trzy razy droższe! Przecież ma prawo nie mieć na to pieniędzy! - denerwuje się nasz czytelnik. Na co może liczyć pasażer Przez trzy dni próbowaliśmy się skontaktować z przedstawicielem Wizz Air. Niestety, w Polsce działa jedynie infolinia przewoźnika; jej pracownicy sugerują kontakt przez pocztę elektroniczną, ale na maile nikt nie odpowiada (centrala firmy jest w Budapeszcie). Potwierdzają jednak, że loty z Katowic do Barcelony linia kończy wcześniej, niż planowała. Grzegorz Guzik z infolinii Wizz Air: - Zmieniamy rozkład. Faktycznie, od 15 września nie będziemy już latać z Katowic do Barcelony. Na co mogą liczyć pasażerowie, którzy kupili bilety na rejsy po tym terminie? - Mogą wrócić wcześniej naszymi liniami. Albo oddamy im pieniądze za bilet. Czym mają wrócić ci, którzy nie mogą lecieć wcześniej? Czy firma im pomoże? Grzegorz Guzik odsyła do warunków taryf Wizz Air. Sprawdziliśmy. W regulaminie linia zastrzega sobie prawo zmiany rozkładu lotów. "Jeżeli WIZZ Air nie obsługuje lotu w racjonalny sposób zgodnie z rozkładem lotów lub anuluje lot lub też przestanie obsługiwać daną trasę, WIZZ Air, wedle wyboru Pasażera: - dokona przewozu Pasażera przy najbliższej okazji innym samolotem, na którym są miejsca, kursującym według rozkładu pomiędzy tymi samymi miejscami (lub inną trasą uzgodnioną z Pasażerem); lub - dokona zwrotu kosztów w wysokości niedokonanego przewozu" - czytamy w regulaminie. Czy pasażer może wrócić do domu na przykład LOT-em, a kosztami obciążyć Wizz Air? Marcin Dubis z infolinii Wizz Air: - Niestety, nie. Robimy, co możemy, ale nie zwracamy kosztów za podróż innymi liniami. Loty zawiesiliśmy z przyczyn handlowych. Podróżny może wrócić wcześniej tylko naszymi samolotami. Wiedziały gały, co brały? Na swojej stronie internetowej Wizz Air pisze tak: "Ceny biletów (...) pozwalają na dużą elastyczność podczas planowania podróży. (...) Niskie ceny nie muszą oznaczać wprowadzania oszczędności na podstawowym komforcie i bezpieczeństwie przelotu. Działamy według najwyższych standardów jakości w każdym aspekcie działalności, obsługi klienta i organizacji". Faktycznie (i na szczęście): tanie linie nie oszczędzają na jednym - na bezpieczeństwie. Resztę ograniczają, jak mogą: bilety sprzedaje się przez internet, nie ma bezpłatnych posiłków i gazet na pokładzie. Wreszcie - mniejsza jest odpowiedzialność przewoźnika: o ile w tradycyjnych liniach możemy liczyć na rekompensatę za spóźniony rejs i utratę kolejnego połączenia, o tyle w tanich liniach odejdziemy z kwitkiem. Klient kupuje tani, bezpieczny przelot i, właściwie, nic poza nim. Trzeba to rozumieć, żeby nie obrażać się na wszystkie tanie linie. Wiedziały gały, co brały - można powiedzieć. Wizz Air ze swoich klientów jednak zakpił. Czym innym jest spóźnienie samolotu, czym innym zmiana rozkładu lotów bez rekompensat dla pasażerów, których zostawia się na drugim krańcu Europy. I takiego braku odpowiedzialności nie uzasadnią "przyczyny handlowe". Temat: Poczta Polska kontra prywatna Poczta Polska kontra prywatna Legalna konkurencja dla pocztowego monopolisty ruszyła. Wkrótce opanuje całe województwo! Aneta Marciszek i Marek Nowakowski - jeszcze do niedawna bezrobotni - to pierwsi świętokrzyscy kurierzy pracujący w prywatnej poczcie w Staszowie.W Staszowie i Sandomierzu już działają kurierzy prywatnej poczty, a do końca roku będą we wszystkich powiatach. Są tańsi i szybsi niż państwowi listonosze, ale Poczta Polska nie boi się konkurencji. Pracowników Miejskiego Kuriera Doręczeniowego w Staszowie nie można pomylić z listonoszami Poczty Polskiej: mają własne uniformy, koperty i znaczki. - Jesteśmy też tańsi i szybsi niż Poczta Polska, a za najważniejsze w naszych usługach uważamy solidność. Działamy legalnie, jesteśmy wpisani do rejestru operatorów pocztowych Urzędu Komunikacji Elektronicznej - zapewnia Józef Hudek, sekretarz zarządu Stowarzyszenia Polskie Centrum Doręczeniowe, w ramach którego działa staszowski Miejski Kurier Doręczeniowy i sandomierskie Miejskie Usługi Kurierskie. Na własnym podwórku W Staszowie prywatna poczta mieści się przy ul. Wschodniej 9, a w Sandomierzu konkurenci Poczty Polskiej mają biuro przy ul. Żeromskiego 11A. Za miesiąc kurierzy prywatnej poczty pojawią się też na ulicach Jędrzejowa, Skarżyska i Opatowa, potem Kielc, a do końca roku we wszystkich miastach powiatowych naszego regionu. Pierwszymi jej klientami są firmy i urzędy, które prowadzą dużą korespondencję. I to właśnie przede wszystkim na urzędy i firmy nastawiają się właściciele prywatnej poczty. Inni klienci też mogą skorzystać z ich usług, ale na razie mogą wysłać przez prywatną pocztę listy i paczki tylko na terenie miasta i powiatu, gdzie ona działa. - Do końca roku będzie można przesłać u nas korespondencję na terenie całego regionu, a najpóźniej za dwa lata w całym kraju, gdy porozumiemy się w tej sprawie z prywatnymi pocztami z innych województw - zapewnia Józef Hudek. Zatem póki co, z listem do cioci w Gdańsku i tak trzeba iść do państwowej poczty. Prywatni, ale pod nadzorem Jak na konkurencję reaguje Poczta Polska, która do tej pory w naszym regionie była monopolistą? - Nie boimy się prywatnych usług pocztowych, bo konkurencja jest po to, żeby się zastanowić, co moglibyśmy poprawić i usprawnić w naszej firmie - mówi otwarcie Bartłomiej Kierzkowski, rzecznik prasowy oddziału regionalnego Poczty Polskiej w Krakowie, pod który podlega świętokrzyska poczta. Jego zdaniem na korzyść Poczty Polskiej przemawia tradycja i historia firmy. - Prywatni doręczyciele dopiero raczkują. Przekonamy się, czy nie będzie tak jak z punktami opłat typu „Grosik”, które też reklamowały się, że przyjmują opłaty taniej niż na poczcie, a potem okazało się, że pieniądze klientów nie docierały na rachunki - ostrzega Bartłomiej Kierzkowski. Takich obaw nie ma jednak Urząd Komunikacji Elektronicznej, który zarejestrował już 135 prywatnych firm doręczeniowych (spis na stronie www.uke.gov.pl), wśród których są również kurierzy świętokrzyscy. - Byli dokładnie sprawdzani i musieli nam udokumentować, jakie mają zabezpieczenia i systemy tworzenia sieci dystrybucji korespondencji. Na prywatnych firmach doręczeniowych spoczywają takie same obowiązki i taka sama odpowiedzialność, jak na Poczcie Polskiej, co oznacza, że można u nich reklamować usługę jeśli została wykonana nierzetelnie i domagać się odszkodowania - zapewnia Jacek Strzałkowski, rzecznik prasowy Urzędu Komunikacji Elektronicznej, sprawującego nadzór nad zarejestrowanymi prywatnymi pocztami. Ile na poczcie, ile u kuriera? - list zwykły: w MKD (Miejski Kurier Doręczeniowy) 1,20 zł, w PP (Poczta Polska) 1,30 zł, - list polecony: w MKD 2 zł, w PP 3,50 zł, - list za potwierdzeniem odbioru: w MKD 3 zł, w PP 5,40 zł. Temat: [www] Konkurs na projekt CER Wrocław [www] Konkurs na projekt CER Wrocław www.poczta-polska.pl/przetargi/03-381.pdf OGŁOSZENIE Konkurs jednoetapowy na OPRACOWANIE UNIFIKACJI ARCHITEKTONICZNO – BUDOWLANEJ CENTRUM EKSPEDYCYJNO – ROZDZIELCZEGO POCZTY POLSKIEJ WRAZ Z PEŁNĄ, POWTRAZALNĄ DOKUMENTACJA PROJEKTOWĄ CENTRUM EKSPEDYCYJNO – ROZDZIELCZEGO POCZTY POLSKIEJ WE WROCŁAWIU Organizator konkursu Państwowe Przedsiębiorstwo Użyteczności Publicznej Poczta Polska, Centralny Zarząd Poczty Polskiej, pl. Małachowskiego 2 00-940 Warszawa Przedmiot konkursu: Opracowanie Unifikacji architektoniczno – budowlanej Centrum Ekspedycyjno - Rozdzielczego Poczty Polskiej wraz z pełną, powtarzalną dokumentacją projektową Centrum Ekspedycyjno - Rozdzielczego Poczty Polskiej we Wrocławiu Miejsce udostępniania Warunków konkursu PPUP Poczta Polska, Centralny Zarząd Poczty Polskiej, Biuro Inwestycji – Warszawa, ul. Koszykowa 54, VI piętro pokój 6135. Cena 1 egzemplarza materiałów konkursowych 180 PLN Miejsce i termin składania kart identyfikacyjnych Ppup Poczta Polska, Centralny Zarząd Poczty Polskiej, Biuro Inwestycji – Warszawa, ul. Koszykowa 54, VI piętro pokój 6135. do dnia 3 września 2003r., godz. 15.00 Miejsce i termin otwarcia kart identyfikacyjnych PPUP Poczta Polska, Centralny Zarząd Poczty Polskiej, pl. Małachowskiego 2, sala nr 9, parter w dniu 4 września 2003 r., godz. 9.00 Miejsce i termin składania prac konkursowych Ppup Poczta Polska, Centralny Zarząd Poczty Polskiej, Biuro Inwestycji – Warszawa, ul. Koszykowa 54, VI piętro pokój 6135. do dnia 24 września 2003r., godz. 15.00 Wymagania od uczestników konkursu 1. Konkurs adresowany jest do wszystkich podmiotów posiadających uprawnienia w dziedzinie organizowania przestrzeni z zakresu architektury i inżynierii oraz umiejętność rozwiązania zadań konkursowych i prezentacji zaproponowanych rozwiązań na wymaganym poziomie w formie graficznej i elektronicznej. 2. Zespoły projektowe Uczestnika konkursu powinny posiadać uprawnienia do pełnienia samodzielnych funkcji technicznych przy projektowaniu, w zakresie branż niezbędnych w CER, a w szczególności w zakresie architektury, konstrukcji, instalacji elektrycznych w tym instalacji elektrycznych słaboprądowych, instalacji wod-kan. i c.o. oraz zabezpieczeń przeciwpożarowych. 3. W konkursie może uczestniczyć podmiot, który: - posiada doświadczenie w zakresie projektowania obiektów przemysłowych i handlowych o powierzchniach ponad 20 000m² i kubaturach powyżej 100 000 m³ - projektował co najmniej 3 takie obiekty w ostatnich 5 latach i na terenie kraju lub za granicą . 4. Organizator dopuszcza do udziału w konkursie konsorcjum Uczestników konkursu. Dla potrzeb niniejszych Warunków konkursu przez określenie „konsorcjum Uczestników konkursu” należy rozumieć podmioty związane umową, działające w celu realizacji wspólnego przedsięwzięcia. Umowa, w oparciu o którą działają członkowie konsorcjum może stanowić o zorganizowaniu zgodnie z polskimi przepisami odrębnego podmiotu złożonego z członków konsorcjum. Dopuszczalna jest również umowa o współdziałaniu przy realizacji przedsięwzięcia, nie kreująca nowego podmiotu. W przypadku złożenia pracy konkursowej przez konsorcjum powstałe na podstawie umowy nie kreującej nowej osoby prawnej Organizator przyjmuje, że członkowie konsorcjum ponoszą solidarną odpowiedzialność wobec Organizatora konkursu. Jednakże wolą Organizatora konkursu jest, aby czynności prawne w stosunku do Organizatora konkursu wykonywał upoważniony pisemnie, przez wszystkich pozostałych, jeden z członków Konsorcjum Uczestników konkursu. 5. Uczestnikiem konkursu może być każdy podmiot, który spełnia wymagania formalne i jest autorem pracy, którą zgłasza do konkursu. Uczestnicy Konkursu są zobowiązani przedłożyć: - koncepcję Unifikacji architektoniczno - budowlanej CER Poczty Polskiej - dokumentację - koncepcję projektową CER Poczty Polskiej we Wrocławiu Nagrody brak Zwrot kosztów brak Osoby udzielające informacji: 1. Roman Chwastek – tel. (22) 630-86-28 2. Ryszard Guzowski – tel. (22) 628-86-28 Temat: Spokojnie, to tylko awaria! PEKAO S.A i internet!! Spokojnie, to tylko awaria! PEKAO S.A i internet!! Brak mi słów. A w zasadzie to będzie mój słowopotok faktów nt. EUROKONTA WWW w Banku PEKAO S.A. Konto niby internetowe ale jakby rodem z XIX wieku wykorzystujące technologie przelewów telegraficznych. Opłaty za prowadzenie rachunku europejskie a obsługa serwisu jakby rodem z radzieckiego komunizmu. Samo w sobie konto nie było by złe, gdyby nie: 1) Opłaty jak z kosmosu (6zł. za prowadzenie rachunku + dodatkowe opłaty za przelewy) - ALE TO NIE JEST NAJGORSZE. 2) Najgorsze jest to że działa jak samo chce, a w zasadzie nie działa. Np. podczas wklepywania przelewu lub historii rachunku strona potrafi się przeładować i klops... Serwery Centrum Bankowości Elektronicznej są przeciążone i padają jak muchy po azotoxie... 3) Od ponad pół roku przelewy realizuje się z prędkością pędzącego ślimaka (średnio 4 na godzinę - czasem nawet dłużej z powodu przeciążonych serwerów) i to przy wykorzystaniu pół megabitowego łącza internetowego. Strach pomyśleć coby było gdyby modemowiec chciał założyć tu konto... 4) Założenia powstania samego EUROKONTA WWW były piękne dorównać konkurencji. I prawie by się to udało gdyby nie to że z dniem 2.stycznia.2004 zaprzestali otwierania nowych rachunków. I dodatkowo gdyby nie planowali zamknięcia WSZYSTKICH RACHUNKÓW EUROKONTA WWW (i przeniesienia ich do standardowych oddziałów banku PEKAO S.A. w ramach usługi PEKAO 24) 5) Konto jest bardziej zaawansowane technicznie niż swój odpowiednik w oddziałach (PEKAO 24), do każdego konta dodawany jest TOKEN (w PEKAO 24 lista haseł jednoraz.), Każde EUROKONTO WWW posiada wewnętrzną pocztę w systemie OMEGA (która umożliwia zlecenie przysłania wydruków, zmiany adresu, napisania reklamacji itd. itd. prawie wszystkiego) a co posiada PEKAO 24 - wystarczy zobaczyć... Jednak w momencie kiedy stawałem coraz bardziej sfrustrowany w zderzeniu z rzeczywistością (bo zamiast spokojnie oddawać się rozrywce po ciężkim dniu - ja wklepywałem przelewy) wysmarowałem reklamację -już nie pierwszą- (pomimo że problem istniał od ponad pół roku, kierownictwo PEKAO S.A. więdząc o nim, NIC NIE ZROBIŁO!!!!). I co dała mi odpowiedź. OTÓŻ TO 1- JEŚLI ZAŁOŻYŁEŚ KONTO INTERNETOWE A ONO NIE DZIAŁA, to się nie denerwuj!!! Spokojnie to tylko awaria. Siądź przed słuchawką (przelewu nie zrobisz ale dowiesz się ile masz na koncie) i się zrelaksuj... infolinia działa do 20. Aha no tak. przelew... No pewnie JEŚLI CHCESZ ZROBIĆ PRZELEW PRZEZ INTERNET to idź do banku. Proste, a wręcz banalne. Nieprawdaż (i cóż za udogodnienie :) 2- JEŚLI JUŻ MASZ EUROKONTO WWW TO SIĘ NIE PRZEJMUJ. WSPÓŁPRACA POLSKO-WŁOSKA KWITNIE I TAK PRZECIEŻ CI JE WKRÓTCE ZLIKWIDUJEMY. Po co masz się męczyć? 3- Coż co mogę dodąć??? Jedynie chyba na dowód część korespondencji skierowanej do mnie z banku... Pytanie może zostać już tylko jedno: Śmiać się czy płakać? "Szanowny Panie w odpowiedzi na korespondencję chcielibyśmy bardzo Pana przeprosić za problemy w dostępie do serwisu a wynikające z przyczyn technicznych. Równocześnie informujeny, że zawsze w przypadku braku możliwości dostępu dorachunku przez Internet, posiadacze Eurokonta WWW mogą do godziny osiemnastej złożyć dyspozycję przelewu kluczowanego w tradycyjnej placówce Banku lub dokonać transakcji w kasie Banku przy użyciu karty IKM. Za realizację takichdyspozycji Bank nie pobiera opłat. Natomiast informacje o wysokości salda rachunku Klient może uzyskać telefonicznie dzwoniąc pod numer 0-801 365 365. Jednocześnie informujemy, że produkt Eurokonto www oraz rachunki firmowe w CBE zostaną w niedługiwm czasie wycofane z oferty Banku i zastąpione rachunkami prowadzonymi w tradycyjnych Oddziałach Banku z usługą Pekao24. Jeszcze raz przepraszamy za wszelkie problemy związane z obsługą rachunku. Z poważaniem A****" Jeśli tak funkcjonuje również PEKAO24, to ja dziękuję - wolę postać. Strona 3 z 4 • Wyszukano 163 rezultatów • 1, 2, 3, 4 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||