Strona Główna
jak działa Łącznik krzyżowy
Jak działa lampa kineskopowa
Jak działa poczta elektroniczna
Jak Dziala Program Snadboys
Jak działa sklep internetowy
Jak działa speedhack cs
jak działa Vichy Lipometric
JADMaker jak to działa
jak działa flukonazol
jak działa suszarka
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • commandos.opx.pl

  • Widzisz wypowiedzi wyszukane dla zapytania: jak działa teleskop Hubble





    Temat: Wszystko o Plutonie
    Pluton jest ostatnią, dziewiątą według oddalenia od Słońca planetą Układu Słonecznego. Został on odkryty dopiero w 1930r. przez astronoma amatora. Był nim Clyde Tombaugh. Niektórzy sądzą, że Pluton nie jest planetą i coraz częściej jest on zestawiany z Neptunem, ponieważ sądzi się, że w przeszłości mógł być on jego księżycem.

    Pluton posiada jeszcze jedną bardzo charakterystyczną cechę. Jego orbita jest dużo bardziej nachylona w stosunku do płaszczyzny ekliptyki niż orbity innych planet, bo kąt jej nachylenia wynosi 17*. Kolejną dziwną cechą Plutona jest to, że jego orbita przecina orbitę Neptuna, a peryhelium Plutona jest bliższe Słońca (4,43mld km) niż peryhelium Neptuna (4,46mld km). Wynika, więc z tego, że Pluton przez pewien okres czasu nie jest najdalszą planetą w Układzie Słonecznym. I tak było w latach 1979-1999 kiedy to najdalszą planetą był Neptun, gdyż Pluton poruszał się wewnątrz jego orbity.

    Ze względu na małe rozmiary i odległość nie zna się dokładnych wymiarów Plutona. Jego promień równikowy wynosi prawdopodobnie ok.1150km. Masa tej planety zawiera się pomiędzy 7x1021 a 2x10 25 g i wynosi ona kilka procent masy Ziemi. Jeden obieg dookoła Słońca zajmuje Plutonowi ponad 248 lat, natomiast obrót wokół własnej osi trwa ok.6,4 doby ziemskiej.

    Podstawowe informacje o Plutonie.

    Średnica (km) ok.2300
    Masa (w jedn. masy Ziemi) 0,002
    Odległość od Słońca (mln km) 5929
    Mimośród orbity 0,247

    Prędkość po orbicie (km/s) 47,89
    Nachylenie płaszcz. orbity wzgl. ekliptyki 17*8`53``
    Okres obiegu wokół Słońca 248,4 roku
    Temperatura na powierzchni -230*
    Okres obrotu wokół własnej osi ok.6,4 dnia
    Liczba księżyców 1

    Powierzchnia Plutona złożona jest w dużej części z zamarzniętego metanu. Dopiero niedawno odkryto, że Pluton ma satelitę. Nadano mu nazwę Charon. Opis Charona w dziale "Księżyce". Mimo, że Kosmiczny Teleskop Hubble`a dostarczył nowych zdjęć planety, to Pluton jest jednak najsłabiej zbadaną planetą Układu Słonecznego, ponieważ nie dotarła do niego jeszcze żadna sonda kosmiczna. NASA planowała wystrzelenie w 2004r. sondy „Pluto Kuiper Express”, lecz przełożyła to na późniejszy termin.






    Temat: ASTRONOMIA
    , 24.08.07 Nr 197


    Uran prezentuje swoje pierścienie

    Coś takiego zdarza się raz na 42 lata: możemy obserwować pierścienie Urana zwrócone ku nam krawędzią. Te zazwyczaj zupełnie niewidoczne z Ziemi pierścienie można wtedy fotografować i badać.



    Każdy zna z rysunków i zdjęć pierścienie Saturna, mniej osób zdaje sobie sprawę z faktu, że inne wielkie planety -Uran, Neptun i Jowisz - też mają pierścienie, choć znacznie mniej spektakularne.

    Pierścienie Urana odkryto bardzo niedawno, w roku 1977. Odkrywcy nie zobaczyli wtedy pierścieni, ale wnioskowali o ich istnieniu z tego, jak zmieniało się światło silnej gwiazdy znajdującej się daleko za Uranem. Potem astronomowie mieli okazję sfotografować pierścienie Urana w roku 1986, kiedy w pobliżu odległej planety przelatywała sonda Voyager2.

    Dziś, dzięki rozwojowi aparatury badawczej, możemy obserwować pierścienie Urana z Ziemi. Są one najlepiej widoczne, kiedy nie są oświetlone przez Słońce, bo w świetle słonecznym obraz jest zupełnie rozmyty, widać tylko pierścienie zewnętrzne. Takie sytuacje są rzadkie. Astronomowie mieli okazję patrzeć na nieoświetlone, ustawione do nas krawędzią lub bardzo leciutko odchylone pierścienie 3 maja i 16 sierpnia. Kolejną okazję będą mieli w zimie. 7 grudnia pierścienie będą skierowane krawędzią w kierunku Słońca i przez kilka następnych dni będziemy mogli je podziwiać ocienione. Następną okazję do obserwacji będziemy mieć za 42 lata.

    Obserwacje Urana prowadzą w tym roku teleskopy: Hubble, Keck II oraz VLT w Chile. Dotychczasowe fotografie wykazały, że od roku 1986 pierścienie Urana bardzo się zmieniły. Wewnętrzny z nich, nazywany zeta, oddalił się od planety o kilka tysięcy kilometrów. Informacja o tym została opublikowana w najnowszym numerze czasopisma "Science".

    - Ludzie myślą zazwyczaj, że pierścienie wokół wielkich planet nie zmieniają się, ale to nieprawda -mówi Imke de Pater z Uniwersytetu Kalifornijskiego. - Bardzo wiele sił działa na maleńkie drobinki pyłu w pierścieniach, więc informacja, że coś się tam zmieniło, wcale nie jest taka niezwykła.

    Łukasz Kaniewski






    Temat: Czyżby sfotografowano wreszcie planetę Beta Pictoris?
    Zespół francuskich astronomów zaobserwował obiekt położony bardzo blisko gwiazdy Beta Pictoris. Obiekt wydaje się leżeć w dysku otaczającym gwiazdę. Być może to długo poszukiwana planeta w pobliżu tej gwiazdy.

    Beta Pictoris jest gwiazdą, którą otacza pyłowy dysk. Pył ten pochodzi z kolizji ciał takich jak asteroidy. Pierwsze obrazy dysku uzyskano w 1984 r. Od tego czasu jest intensywnie badany. Odkryto w nim zagęszczenia, drugi, nieco nachylony dysk, a nawet komety spadające na gwiazdę. Według Anne-Marie Lagrange kierującej zespołem astronomów, są to przesłanki wskazujące na obecność masywnej planety leżącej w odległości od 5 do 10 jednostek astronomicznych od gwiazdy.

    Naukowcy użyli 8,2-metrowego teleskopu VLT działającego w obserwatorium Europejskiego Obserwatorium Południowego w Chile. Teleskop wyposażony jest w adaptywną optykę. Uzyskane dane zostały niedawno ponownie przeanalizowane pod kątem poszukiwania planety. Aby uniknąć pomyłki zastosowano trzy niezależne metody analizy, które dały ten sam rezultat.


    Otoczenie gwiazdy Beta Pictoris widziane w zakresie podczerwonym. Obraz stanowi złożenie zdjęć. Zewnętrzne części pochodzą ze zdjęcia wykonanego w 1996 r. przez teleskop o średnicy 3,6 metra, natomiast część wewnętrzna to obserwacje na 3,6 mikrometrach przy pomocy teleskopu VLT o średnicy 8,2 metra. Wykryty obiekt jest ponad 1000 razy słabszy niż Beta Pictoris. Naukowcy podejrzewają, że może to być planeta towarzysząca gwieździe.

    Obserwacje Francuzów wskazują na obecność planety o masie 8 mas Jowisza w odległości około 8 jednostek astronomicznych od gwiazdy, czyli 8 razy dalej niż dystans Ziemia-Słońce, a niej więcej tyle ile odległość Saturn-Słońce.

    Potencjalna planeta znajduje się bardzo blisko gwiazdy i leży w płaszczyźnie dysku, nie można jednak całkowicie wykluczyć, że to obiekt przypadkowo widoczny na niebie obok gwiazdy, ponieważ w archiwalnych obserwacjach wykonanych przez Teleskop Kosmiczny Hubble'a nie udało się go odnaleźć.

    Lagrange wskazuje jednak, że obiekt ma dokładnie taką masę i odległość od gwiazdy, jaka jest potrzebna do wyjaśnienia obserwowanych własności dysku, co jest dodatkowym argumentem za hipotezą planety. Jeżeli odkrycie zostanie potwierdzone, będzie to najbliższa gwieździe planeta pozasłoneczna, której bezpośrednie zdjęcie udało się uzyskać.

    Gwiazda Beta Pictoris ma zaledwie 12 milionów lat i znajduje się około 70 lat świetlnych od Słońca.

    astronomia.pl



    Temat: Astronomiczne wiadomości z Internetu
    Czyżby sfotografowano wreszcie planetę Beta Pictoris?
    Zespół francuskich astronomów zaobserwował obiekt położony bardzo blisko gwiazdy Beta Pictoris. Obiekt wydaje się leżeć w dysku otaczającym gwiazdę. Być może to długo poszukiwana planeta w pobliżu tej gwiazdy.

    Beta Pictoris jest gwiazdą, którą otacza pyłowy dysk. Pył ten pochodzi z kolizji ciał takich jak asteroidy. Pierwsze obrazy dysku uzyskano w 1984 r. Od tego czasu jest intensywnie badany. Odkryto w nim zagęszczenia, drugi, nieco nachylony dysk, a nawet komety spadające na gwiazdę. Według Anne-Marie Lagrange kierującej zespołem astronomów, są to przesłanki wskazujące na obecność masywnej planety leżącej w odległości od 5 do 10 jednostek astronomicznych od gwiazdy.

    Naukowcy użyli 8,2-metrowego teleskopu VLT działającego w obserwatorium Europejskiego Obserwatorium Południowego w Chile. Teleskop wyposażony jest w adaptywną optykę. Uzyskane dane zostały niedawno ponownie przeanalizowane pod kątem poszukiwania planety. Aby uniknąć pomyłki zastosowano trzy niezależne metody analizy, które dały ten sam rezultat.

    Obserwacje Francuzów wskazują na obecność planety o masie 8 mas Jowisza w odległości około 8 jednostek astronomicznych od gwiazdy, czyli 8 razy dalej niż dystans Ziemia-Słońce, a niej więcej tyle ile odległość Saturn-Słońce.

    Potencjalna planeta znajduje się bardzo blisko gwiazdy i leży w płaszczyźnie dysku, nie można jednak całkowicie wykluczyć, że to obiekt przypadkowo widoczny na niebie obok gwiazdy, ponieważ w archiwalnych obserwacjach wykonanych przez Teleskop Kosmiczny Hubble'a nie udało się go odnaleźć.

    Lagrange wskazuje jednak, że obiekt ma dokładnie taką masę i odległość od gwiazdy, jaka jest potrzebna do wyjaśnienia obserwowanych własności dysku, co jest dodatkowym argumentem za hipotezą planety. Jeżeli odkrycie zostanie potwierdzone, będzie to najbliższa gwieździe planeta pozasłoneczna, której bezpośrednie zdjęcie udało się uzyskać.

    Gwiazda Beta Pictoris ma zaledwie 12 milionów lat i znajduje się około 70 lat świetlnych od Słońca.

    Więcej informacji:
    Beta Pictoris planet finally imaged?

    http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=2098



    Temat: 3. Wydarzenia - NAUKA
    Porównanie obserwacji wykonanych za pomocą satelity Chandra i Teleskopu Kosmicznego Hubble'a wskazuje, że na całym niebie może być nawet 300 milionów supermasywnych czarnych dziur - informują strony internetowe Penn State University.

    Czarne dziury to obiekty, dla których prędkość ucieczki jest większa od prędkości światła. Znamy obecnie dwa typy czarnych dziur: o masie kilku mas Słońca, które są pozostałościami ewolucji masywnych gwiazd oraz supermasywne czarne dziury, znajdujące się w centrach galaktyk. Nawet nasza, dość spokojna w kosmicznej skali, Droga Mlecza ma w swoim wnętrzu czarną dziurę o masie 3 milionów mas Słońca.

    Obecność czarnej dziury najłatwiej wykryć przy użyciu promieniowania rentgenowskiego. Dzieje się tak dzięki materii, która opadając na czarną dziurę, rozgrzewa się do temperatury setek tysięcy stopni i właśnie w promieniach X emituje dużo światła. Nic więc dziwnego, że Niel Brandt z Penn State University do poszukiwań czarnych dziur wybrał dane z satelity rentgenowskiego NASA o nazwie Chandra. W szczególności wykorzystał on tzw. głębokie pola Chandry - obszary nieba niewiele mniejsze od tarczy Księżyca, które były obserwowane przez okres aż 23 dni w ciągu prawie dwóch lat.

    W polach tych zidentyfikowano aż 600 źródeł rentgenowskich. Brandt wykorzystał dodatkowo dane dla tych samych obszarów nieba, zebrane przez Teleskop Kosmiczny Hubble'a (HST). Po porównaniu obu zestawów wyników, okazało się, że położenia prawie wszystkich 600 źródeł promieniowania X pokrywają się z obrazami słabych galaktyk.

    Według Brandta świadczy to o tym, że za emisję rentgenowską odpowiadają supermasywne czarne dziury położone w centrach tych galaktyk. Ich tak duża ilość w małym wycinku sfery niebieskiej świadczy o tym, że na całym niebie może być ich nawet 300 milionów!

    http://wiadomosci.onet.pl...0,686,item.html



    Temat: Poszukiwania Nowej Ziemi


    Powolutku udaje sie za pomoca naziemnych teleskopow (Keck) uzyskac czesciowe
    zcmienie powierzchni obserwowanych gwiazd, co pozwala na obserwacje
    towarzyszy tychze gwiazd np. dyskow pylowych (protoplanetarnych).
    Jesli odnotowane beda sukcesy tej metody, to przyczyni sie to niewatpliwie
    do wyznaczenia juz konkretnych celow poszukiwawczych dla takich programow
    jak "Terrestrial Planet Finder".


    A ja nie wiem - pokazalo sie to info na grupie ?
    http://en.wikipedia.org/wiki/2M1207b
    http://en.wikipedia.org/wiki/GQ_Lupi_b

    W sumie jak policzyc .. byle Hubble ma rozdzielczosc graniczna
    rzedu 1u radiana, co sie przelicza rozdzielczosc 8 minut swietlnych
    w odleglosci 15ly .. czyli Ziemii moze nie, ale Jowisza
    w najblizszych gwiazdach bysmy mogli zobaczyc - pomijam roznice
    jasnosci.


    BTW - czy ktos wie, na jakiej zasadzie dzial ow "nuller"?


    A jak dziala interferometr ?
    Czytam czytam i nie moge sie doczytac - jak oni skladaja pod koniec
    cztery wiazki w jeden obraz ?Po tych wszystkich odbiciach po drodze to
    jest to chyba obrazy mocno pokrecone.

    Hm .. gwiazda chyba za duza zeby ja interferometrycznie wygasic ?


    On a crystal clear, star-filled night at Hawaii's Keck


    Swoja droga .. co sie dzieje z para wodna parujaca z oceanow?
    Przeciez tam powinna byc co najmniej mgielka :-)


    Engineers accomplished this challenging feat with the Keck
    Interferometer, which links the observatory's two 10-meter
    (33-feet) telescopes.  By combining light from the telescopes,
    the Keck Interferometer has a resolving power equivalent to a
    football-field sized telescope. The "technological touchdown"
    of blocking starlight was achieved by adding an instrument
    called a "nuller."


    Hm .. czyzby jednak opoznienie o pol fali ?

    J.





    Temat: Dlaczego uprawiamy amatorską astronomię?

    a nie poruszyliscie tematu dlaczego ludzie nie interesują się astronomią
    Zgadzając się z waszymi informacjami na ten temat dodam tu jeszcze pewne techniczne uwagi odnosnie pokazywania nieba "laikom".
    1. Nigdy nie pokazuj obiektu astronomicznego którego nasz "laik" wcześniej nie widział na obrazku
    2. Bardzo dobrze jest wczesniej pokazać nasz obiekt przez lornetkę, albo przy b. małym powiększeniu aby "laik" zdał sobie potem sprawę jak daleko sięga przy tym właściwym powiększeniku
    3. Odnośnie najtrudniejszych do pokazania DSO wstepne pokazanie zdjęcia i informacja, że patrzymy na obiekt 2mln lat świetlnych od nas czy 8mln lat świoetlnych jest szczególnie ważna. Z DSO jest tez ta cięzka kwestia że b. trudno namówić laika by wytrzymał bez światła lub w półmroku ponad 20min
    4. Pamiętajmy, ze wiele osób kompletnie nie umie patrzeć przez teleskop, nie umie zamknąc drugiego oka itp. Kiedyś przez 20min otrzymywałem zwrotną informację od osoby "nic nie widać" dopóki nie zauważyłem, że osoba ta stale przykłada nos do okularu, zamiast znacznie bardziej wskazanego w tym wypadku oka.

    Dobrze wypracowany system pokazów nieba dla "laików" zauważyłem w "Dostrzegalni" w Australii Zachodniej. System ten dopracował się tam tak dobrze bo te pokazy nieba odbywają się po kilka raz w tygodniu (dojazd uczestników z odległości ok. 100km), a odwoływane są z powodu braku pogody, średnio raz na 2 tygodnie. U nas proporcje te byłyby odwrotne, wobec tego nikt takich metod na stałe nie wypracuje, ale działa od przypadku do przypadku.
    Pokaz zatem wygląda następująco:
    1. Najpierw grupie osób w półmroku przedstawiamy pokaz slide'ów (albo z ekranu monitora komputerowego) informując co będą oglądać i podając rózne "szokujące" informacje odnośnie wielkości i odległości tych obiektów
    2. Starając się nie "oślepić" uczestników przechodzimy do teleskopów i stopniowo pokazujemy im "wytłumaczone" wcześniej obiekty, m.in. zauważając co dzisiaj z tych obrazków widac lepiej o czego nie widać (podkreślamy unikalność osobistych obserwacji!). Zawsze pokażmy laserem albo latarką gdzie lezy nasz obiek - ew. pokażmy go wcześniej przez lornetkę - nawet jak to nic nie da to będzie to dowód jak wyjatkową jest nasza obserwacja teleskopem choćby tak jakoś mało (w porównaniu do Hubble'a) było widac.
    3. Najlepiej byłoby po pokazie slide'ów po prostu rozsunąć dach i efekt zapiera uczestnikom dech. Ale trzeba mieć jeszcze takie pomieszczenie.
    4. Bardzo dobrze widziane są proste zagadki przez które zachęcimy kilku laków do aktywności - typu odgadnć kolor wybranej gwiazdy, czy specyficzny układ gwiazd w polu widzenia (asterism).



    Temat: Czarne dziury
    300 milionów czarnych dziur w Kosmosie

    Porównanie obserwacji wykonanych za pomocą satelity Chandra i Teleskopu Kosmicznego Hubble'a wskazuje, że na całym niebie może być nawet 300 milionów supermasywnych czarnych dziur - informują strony internetowe Penn State University.
    Czarne dziury to obiekty, dla których prędkość ucieczki jest większa od prędkości światła. Znamy obecnie dwa typy czarnych dziur: o masie kilku mas Słońca, które są pozostałościami ewolucji masywnych gwiazd oraz supermasywne czarne dziury, znajdujące się w centrach galaktyk. Nawet nasza, dość spokojna w kosmicznej skali, Droga Mlecza ma w swoim wnętrzu czarną dziurę o masie 3 milionów mas Słońca.

    Obecność czarnej dziury najłatwiej wykryć przy użyciu promieniowania rentgenowskiego. Dzieje się tak dzięki materii, która opadając na czarną dziurę, rozgrzewa się do temperatury setek tysięcy stopni i właśnie w promieniach X emituje dużo światła. Nic więc dziwnego, że Niel Brandt z Penn State University do poszukiwań czarnych dziur wybrał dane z satelity rentgenowskiego NASA o nazwie Chandra. W szczególności wykorzystał on tzw. głębokie pola Chandry - obszary nieba niewiele mniejsze od tarczy Księżyca, które były obserwowane przez okres aż 23 dni w ciągu prawie dwóch lat.

    W polach tych zidentyfikowano aż 600 źródeł rentgenowskich. Brandt wykorzystał dodatkowo dane dla tych samych obszarów nieba, zebrane przez Teleskop Kosmiczny Hubble'a (HST). Po porównaniu obu zestawów wyników, okazało się, że położenia prawie wszystkich 600 źródeł promieniowania X pokrywają się z obrazami słabych galaktyk.

    Według Brandta świadczy to o tym, że za emisję rentgenowską odpowiadają supermasywne czarne dziury położone w centrach tych galaktyk. Ich tak duża ilość w małym wycinku sfery niebieskiej świadczy o tym, że na całym niebie może być ich nawet 300 milionów! http://wiadomosci.onet.pl...0,686,item.html



    Temat: Kosmos - odkrycia, hipotezy
    Niewidoczna gwiazda zmierzona

    Posiadająca planetę gwiazda, która była przyczyną znanego zjawiska mikrosoczewkowania z 2003 roku, została "zaobserwowana" przy pomocy Teleskopu Kosmicznego Hubble'a - informuje Space Telescope Science Institute.
    W 2003 roku polski projekt Optical Gravitational Lensing Experiment (OGLE) zaobserwował nowe zjawisko mikrosoczewkowania. Powstaje ono wtedy, gdy jakiś niewidoczny obiekt przechodzi prawie dokładnie na tle odległej gwiazdy. Masa tego obiektu działa wtedy jak soczewka, ogniskując promienie odległej gwiazdy, dzięki czemu jej blask jaśnieje w charakterystycznych sposób, tworząc dzwonowatą krzywą zmian blasku.

    Zjawisko OGLE-2003-BLG-235L okazało się jednak ciekawe z jeszcze jednego względu. Na dzwonowatej krzywej pojawiły się dodatkowe ostre maksima jasności spowodowane mikrosoczewkowaniem przez planetę obiegającą niewidoczną soczewkę! Dopiero teraz, przy użyciu Teleskopu Kosmicznego Hubble'a (HST) udało się dojrzeć gwiazdę soczewkującą, czyli gwiazdę macierzystą odkrytej poprzez mikrosoczewkowanie planety. Doniosła o tym grupa astronomów kierowana przez Davida Bennetta z University of Notre Dame.

    Niespotykanie ostre obrazy zebrane przez HST pozwoliły uzyskać bardzo dokładny obraz gęstego obszaru nieba, w którym znajduje się soczewkowana gwiazda. Dzięki tym obserwacjom okazało się, że jest ona o 20 proc. jaśniejsza niż powinna. Ta nadwyżka pochodzi najprawdopodobniej od bezpośredniego światła soczewki, czyli gwiazdy posiadającej planety. Pomimo tego, że od zjawiska soczewkowania minęły ponad dwa lata, obiekt soczewkowany i soczewka znajdują się na sferze niebieskiej tak blisko siebie, że nawet HST nie jest w stanie ich rozdzielić. Obecnie dystans dzielący obie gwiazdy wynosi bowiem tylko 0.7 milisekundy łuku.

    Pomimo tego, że HST nie jest w stanie rozdzielić obu obiektów, prowadząc obserwacje w wielu filtrach, jest w stanie powiedzieć coś o własnościach światła docierającego do nas od soczewki. Wydaje się więc, że masa gwiazdy soczewkującej wynosi 0.63 masy Słońca, a jej odległości od Ziemi to 19 tysięcy lat świetlnych. Znajomość masy gwiazdy macierzystej i jej odległości oraz przebieg obserwowanego w 2003 roku zjawiska soczewkowania pozwalają teraz na wyznaczenie masy planety na 2.6 masy Jowisza.
    http://wiadomosci.onet.pl...0,686,item.html



    Temat: SmurfsWorld
    Ale Astrosmerfowi było tak dobrze w Przestrzeni Kosmicznej, że postanowił nie schodzić na Ziemię, wyjął więc zza pazuchy Teleskop Kosmiczny Hubble`a i zaczął oglądać odległe Galaktyki, gdy wtem zobaczył jak jakiś tandetny rzęch, przypominający statek kosmiczny zbliża się do niego. Wycelowawszy w niego swego małego telepa z niedowierzaniem patrzył jak w środku koło kokpitu biega sobie Gargamel. Który właśnie wycelowuje w wesołe miasteczko tam gdzie bawiły się smerfy Miniguna wielkiego jak jasna cho****. Och, nie pomyśłał Astrosmerf, jak ta stara pierdoła zdołała się wystrzelić w Kosmos, muszę go jakoś powsztrzymać, ale jak? Nie myślawszy za dużo Astrosmerf zdjął z pleców butlę z tlenem i odkręcił zawór na full, skutkiem czego dstał siły nośnej i zaczął sie poruszać w kierunku statku Gargamela. Tym czasem na pokładzie Garguś z radochą odliczał sekundy do nciśnięcia guzika z napisem: skop im ich niebieskie d***. Hehehe, teraz pokażę tym małym niebieskim szkodnikom co to znaczy zaczynać ze mną, 3, 2, 1, 0, klik, Garguś nacisnął guzik, ale nic się nie stało. Co jest, klik, po raz drugi nacisnął, lecz znów nic się nie stało. ARGH! ryknął z wściekłośćią, wiedziałem, że nie powinienem był kupić tego ruskiego badziewia. Włożywszy kombinezon, wyszedł na zewnątrz i zobaczył jak lufy jego potężnego działa zatkane są gumą do żucia. Huh? co jest, pomyślał i zaczął odtykać swoje działo. Nie zauważył wtedy jak Astrosmerf zakradł się do kokpitu i szukał przycisku samodestrukcji, lecz niestety nie znalazł. Gdy wtem zaświtała mu genialna myśl, podniósłszy z podłogi kawałek metalu, doskrobał na kokpicie guzik z napisem samo destrukcja i nacisnął. Skoro to uczynił, z tyłu statku otworzyła się niewielka przegroda z której wyłoniła się wielka mechaniczna noga w bucie na ostrodze i kopła statek w d***. Zrobiła to z takim impetem, że statek z ogromną prędkością wszedł w atmosferę i pod wpływem tarcia zaczął się topić. Tym czasem z Ziemii właśnie startowała wyprawa ratunkowa Papy Smerfa, niestety rakieta nie zdążyła nawet wystartować gdyż ogromna kula ognista przypierniczyła dokładnie w nią, a eksplozja zmiotła pół wesołego miasteczka z powierzchni Ziemii. Niedługo potem na miejsce wpadł wkurzony do czerwonośći właściciel lunaparku i patrząc na smerfy i Gargamela, ryknął z wściekłością. No dobra KTÓRY TO!!!...



    Temat: 100 tys. na liczniku Teleskopu Hubble"a
    11 sierpnia Kosmiczny Teleskop Hubble'a po raz 100 000 okrąży Ziemię od czasu, gdy został on umieszczony na orbicie przez prom kosmiczny Discovery 24 kwietnia 1990 roku. W ciągu całej swojej misji HST do utrzymania się na orbicie wykorzystywał tylko ziemską grawitację, choć rozmiarami teleskop odpowiada samochodowi osobowemu.

    W ciągu 100 tys. okrążeń Ziemi, które Kosmiczny Teleskop Hubble'a wykonał na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat, przebył on 4,38 miliarda kilometrów co odpowiada na przykład 5,7 tys. powrotnym lotom na Księżyc.

    Kosmiczny Teleskop Hubble'a to jeden z najsłynniejszych i najbardziej zasłużonych instrumentów obserwacyjnych. Orbitalne obserwatorium należy do dwóch największych na świecie agencji kosmicznych - amerykańskiej Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA) i Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA).

    HST jest jednym z czterech wielkich obserwatoriów kosmicznych, wyniesionych na orbitę przez NASA. Teleskop Kosmiczny Spitzera obserwuje Kosmos w podczerwieni, zaś Chandra w promieniach rentgenowskich. Czwarty instrument, Obserwatorium Promieniowania Gamma Comptona, zakończyło swą pracę w 2000 roku, po dziewięciu latach na orbicie.

    Następcą teleskopu Hubble'a ma być Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba (od imienia wieloletniego dyrektora NASA z okresu lotów na Księżyc). Jego start zaplanowano na sierpień 2011 roku. Krążyć będzie na oddalonej od Ziemi o 1,5 miliona kilometrów orbicie i będzie obserwować Wszechświat w podczerwieni.

    Po 2013 roku teleskop Hubble'a zostanie najprawdopodobniej zniszczony. Operacja sprowadzenia go na Ziemię mogłaby być zbyt niebezpieczna dla astronautów, którzy mieliby tego dokonać, a pozostawienie instrumentu na orbicie stwarzałoby ryzyko niekontrolowanego upadku teleskopu na Ziemię, co mogłoby być niebezpieczne dla ludzi.



    NASA przygotowuje się do ostatniej misji serwisowej Kosmicznego Teleskopu Hubble'a

    Amerykańska Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA) we współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA) przygotowuje się do czwartej i ostatniej już misji serwisowej Kosmicznego Teleskopu Hubble'a. Naprawy i modernizacje instrumentów orbitalnego obserwatorium mają pozwolić na przedłużenie działania HST o kolejne 5 lat.

    Misji, podczas której astronauci dokonają napraw części instrumentów badawczych i zamontują na pokładzie Kosmicznego Teleskopu Hubble'a nową aparaturę (między innymi Cosmic Origins Spectrograph, Wide Field Camera 3 i Fine Guidance Sensor) oraz wymienią kluczowe dla działania obserwatorium urządzenia takie jak baterie czy żyroskop, ma pozwolić na wydłużenie działania teleskopu do co najmniej 2013 roku.

    Misja STS-125 ma potrwać 11 dni. Start wahadłowca Atlantis z 7 astronautami (sześciu mężczyzn i jedna kobieta) na pokładzie zaplanowany jest na 8 października.

    nasa.gov



    Temat: Misja STS – 125 ATLANTIS
    Nieprzewidziane problemy podczas naprawy teleskopu Hubble'a
    Czwarty, przedostatni spacer kosmiczny załogi promu Atlantis, która na orbicie reperuje teleskop Hubble'a, zakończył się w niedzielę tylko częściowym sukcesem. Nieprzewidziane problemy uniemożliwiły astronautom wykonanie wszystkich zaplanowanych na ten dzień zadań.
    Michael Massimino i Michael Good spędzili w przestrzeni kosmicznej nieco ponad osiem godzin. W historii amerykańskiej astronautyki było tylko pięć dłuższych spacerów kosmicznych.

    Astronauci mieli za zadanie naprawić spektrograf STIS (Space Telescope Imaging Spectrograph), używany m.in. do wykrywania czarnych dziur. Zainstalowany w 1997 r. aparat nie działa już od pięciu lat.
    Największym problemem okazała się jednak nie sama reperacja spektrografu, a usunięcie poręczy blokującej dostęp do niego. Gdy wszystkie narzędzia astronautów zawiodły, Massimino musiał poręcz wyrwać.

    Następnie okazało się, że rozładowane są akumulatory narzędzia, za pomocą którego astronauci mieli odkręcić 111 śrubek mocujących pokrywę spektrografu. Powrót na pokład promu w celu ich wymiany zabrał astronautom pół godziny.

    Naprawa STIS zajęła tyle czasu, że Massimino i Good nie zdążyli już wymienić zniszczonych fragmentów izolacji termicznej teleskopu, co także było w planie niedzielnego spaceru kosmicznego.

    Siedmioosobowa załoga wahadłowca spróbuje nadrobić tę zaległość w poniedziałek, podczas ostatniego, piątego wyjścia w otwartą przestrzeń kosmiczną. Nie wiadomo jednak, czy astronautom wystarczy na to czasu, będą bowiem mieli do wykonania także inne zadania, takie jak wymiana kilku baterii teleskopu.

    Spośród trzech poprzednich wyjść członków załogi w przestrzeń kosmiczną, tylko pierwsze przebiegało bezproblemowo.

    W piątek o 1,5 godziny więcej niż zakładano zajęła wymiana żyroskopów i baterii orbitalnego obserwatorium. W sobotę z kolei astronautom tylko częściowo udało się naprawić kamerę ACS, która uległa awarii w 2007 r.

    Teleskop Hubble'a został umieszczony na orbicie w 1990 r., jednak stosunkowo szybko zaczął się psuć. Począwszy od 1993 r. NASA zorganizowała pięć misji naprawczych. Ostatnia odbyła się w 2002 r.

    Kolejną naprawę planowano w 2004 r., ale zrezygnowano wtedy z misji z obawy o bezpieczeństwo astronautów po katastrofie promu Columbia. Program naprawy Hubble'a wznowiono w 2006 roku.

    Obecna 11-dniowa misja jest piątą i ostatnią wyprawą wahadłowca w celu obsługi teleskopu Hubble'a. Usunięcie usterek i modernizacja ma przedłużyć życie satelitarnego obserwatorium co najmniej do 2014 r.

    We wtorek astronauci mają umieścić teleskop na orbicie. Powrót Atlantisa na Ziemię zaplanowano na 22 maja.
    http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title, ... omosc.html



    Temat: Sonda kosmiczna
    Sonda kosmiczna

    Sonda kosmiczna – zautomatyzowany, bezzałogowy statek kosmiczny przeznaczony do prowadzenia badań naukowych w przestrzeni pozaziemskiej. Pierwsza sonda kosmiczna, która weszła na orbitę, to Sputnik 1.

    Sondy kosmiczne wynoszone są przez rakiety lub na pokładzie wahadłowców. Wyposażone w kamery i aparaturę naukową, zbierają dane i przesyłają je na naszą planetę drogą radiową.


    Przesłanie Pioniera 11

    Loty sond kosmicznych wzbudzają dużo mniejsze zainteresowanie niż loty załogowe. W praktyce okazało się, że działające poza ziemią roboty badawcze dostarczyły nauce dużo więcej informacji niż ludzie. Najważniejszą zaletą maszyn, jest brak konieczności zabierania ogromnych ilości tlenu i wody. Utrzymanie ludzkiego organizmu przy życiu poza Ziemią jest bardzo kosztowne. Jeden lot promu kosmicznego odpowiada wysłaniu na Marsa około pięciu robotów badawczych. Strata sondy kosmicznej powoduje wielki smutek jej konstruktorów, a śmierć siedmiu astronautów żałobę narodową. Zwolennicy lotów załogowych podkreślają jednak, że ryzyko oraz koszty wysyłania ludzi w kosmos, równoważy otwarcie dla ludzkości nowej przestrzeni rozwoju. Jednak nawet w załogowych lotach kosmicznych sondy są niezbędne. Zautomatyzowane statki Progress dostarczają na stacje kosmiczną zapasy.

    Największy problem przy zastosowaniu sond kosmicznych w odległym kosmosie, to opóźnienie komunikacji. Wyłącznie roboty na Księżycu mogą być zdalnie sterowane przez ludzi. Marsjańskie łaziki w najgorszym przypadku muszą czekać aż pół godziny na reakcję operatora. Tyle czasu fale radiowe biegną w obie strony. Sondy wyposażane są jednak w coraz szybsze komputery, które pozwalają im na samodzielne podejmowanie decyzji i prowadzenie badań.


    Teleskop Hubble'a

    Niektóre sondy kosmiczne spełniają swoje zadania krążąc na orbicie wokół Ziemi jako jej sztuczne satelity. Oprócz celów naukowych służą one zastosowaniom komercyjnym. Mogą pomagać meteorologom w przewidywaniu pogody, służyć komunikacji, czy jako satelity geostacjonarne transmitować programy telewizyjne. Sieć sond umieszczonych na niskich orbitach tworzy system nawigacyjny GPS, dzięki któremu możliwe jest dokładne określenie pozycji na całej kuli ziemskiej.

    Jednak dla nauki najważniejsze okazały się sondy badające planety Układu Słonecznego i przestrzeń kosmiczną poza nim. Sondy jako nasze zdalne oczy i uszy dotarły w pobliże komety Halleya, kilku planetoid i na wszystkie planety Układu Słonecznego.

    Najdalej zawędrowały sondy kosmiczne Pioneer 10, Pioneer 11, Voyager 1 i Voyager 2, które opuściły już Układ Słoneczny i pomknęły ku innym gwiazdom naszej galaktyki. Na ich pokładzie umieszczono informacje o mieszkańcach planety ludzi. Zakodowane przez naukowców przesłanie dotrze w pobliże najbliższych gwiazd za więcej niż 40 000 lat. Sondy kosmiczne stanowią ważny element w badaniach dotyczących Słońca. Sonda SOHO stale obserwuje naszą niespokojną gwiazdę ostrzegając nas przed nagłymi uderzeniami wiatru słonecznego.

    Dla współczesnej astronomii przełomowe okazały się badania prowadzone przez sondy spoglądające ku odległym gwiazdom. Teleskop Hubble'a sfotografował szereg odległych supernowych, czym pomógł określić, jak szybko w swojej historii rozszerzał się Wszechświat. Sondy COBE i WMAP umożliwiły zbadanie niejednorodności promieniowania tła, które pochodzi sprzed 13,6 mld lat. Badacze zajmujący się kosmologią obserwacyjną mogli wykluczyć kilka z proponowanych hipotez dotyczących początków naszego Wszechświata.


    Pojazd Spirit na powierzchni Marsa

    Najważniejsze misje sond kosmicznych

    - 4 października 1957 – Sputnik 1 – pierwsza sonda
    - 1962 – Mariner 2 – badania Wenus
    - 1972 – Pioneer 10, Pioneer 11 – badania Jowisza i Saturna, pierwsze sondy, które opuściły Układ Słoneczny
    - 1973 – Łunochod 2 – badanie Księżyca
    - 1976 – Viking 1, Viking 2 – poszukiwanie życia na Marsie
    - 1977 – Voyager 1, Voyager 2 – badanie planet zewnętrznych: Jowisza, Saturna, Urana, i Neptuna
    - 1989 – COBE – obserwacja promieniowania tła
    - 1989 – Galileo – Jowisz i jego księżyce
    - 1990 – Hubble Space Telescope – badania wszechświata
    - 1997 – Mars Pathfinder – badanie Marsa (lądownik z pojazdem)
    - 2003 – WMAP – badanie niejednorodności promieniowania tła
    - 2004 – Mars Exploration Rover – badanie powierzchni Marsa za pomocą dwóch robotów
    - 2005 – Cassini-Huygens – lądowanie na Tytanie




    Temat: Księżyce Saturna


    Odległość od środka Saturna 1 221 830 km
    Okres obiegu wokół Saturna 15 dni 21h 51 min
    Masa satelity 1,35 x 1023kg
    Średnica równikowa satelity 5150 km
    Mimośród orbity 0,029
    Jasność obserwowana 8,4m
    Rok odkrycia 1655 rok
    Odkrywca C.Huygens



    Titan jest pietnastym ze znanych księżyców Saturna i największym: odległość od Saturna: 1,221,830 km średnica: 5150 km masa: 1.35e23 kg W mitoligii greckiej Tytani byli gigantami, dziećmi Uranosa i Gai; byli bogami jeszcze przed Olimpijczykami; zostali pokonani przez Zeusa. Odkrył go Huygens w 1655. Długi czas myślano, że Titan jest największym księżycem w Układzie Słonecznym. Ostatnie obserwacje pokazały, że jego atmosfera jest tak gruba, że jest on w rzeczywistości troszkę mniejszy niż Ganymede. Mimio to Titan jest większy (średnica) niż Merkury, a większy i bardziej masywny niż Pluton. Jednym z podstawowych celów misji Voyager 1 było zbadanie Titana. Voyager 1 przeszedł w odległości 4000 km od powierzchni. Podczas tego przejścia dowiedzieliśmy się o księżycu więcej niż przez ostatnie 300 lat. Nadal jednak naszą wiedza jest niekompletna. Titan jest otoczony grubą, nieprzejrzystą atmosferą; powierzchnia jest niewidoczna w paśmie światła widzialnego (zdjęcie . (Statek Cassini sporządzi mapę powierzchni Titana przy użyciu radaru, jak Magellan zrobił z Wenus.) Wszystkie zdjęcia Voyagera pozkazuja pewne, małe różnice w kolorze północnej i południowej półkuli. Pewne szczegóły powierzchni są również widoczne w podczerwieni z wykorzystaniem HST (Hubble Space Telescope - Kosmiczny Teleskop Hubble'a). Titan jest w składzie podobny do Ganymede, Kalisto, Tritona i (prawdopodobnie) Plutona. Titan jest w połowie złożony z lodu wodnego a w połowie ze skał. Jest prawdopodobnie zróżnicowany w kilka warstw z 3400 km skalnym jądrem otoczonym przez kilka warstw złożonych z różnych krysztalicznych form lodu. Jego wnętrze może wciąż być gorące. Chociaż jest w budowie podobny do Rhea'i i reszty księżyców Saturna, Titan jest gęstszy, gdyż jest na tyle duży, iż jego wnętrze jest ściskane przez grawitację. Jako jedyny wśród księżyców w Układzie Słonecznym Titan posiada znaczącą atmosferę. Na powierzchni ciśnienie wynosi 1.5 atmosfery (50% więcej niż na Ziemi). Atmosferą jest złożoną głównie z cząsteczkowego azotu (jak na Ziemi) oraz argonu w ilości nie przekraczającej 6% i kilku procent metanu. Co interesujące są tam również śladowe ilości przynajmniej tuzina innych organicznych gazów (np. etan, dwutlenek węgla). Substancje organiczne powstają gdy metan, który dominuje w górnych warstwach atmosfery Titana, jest niszcony przez światło sloneczne. Rezultat jest podobny do smogu nad dużymi miastami, ale o wiele większym zasięgu (grubości). Pod wieloma względami są to warunki podobne do tych panujących na Ziemi w czasach kiedy powstało życie. Titan nie posiada pola magnetycznego i czasami znajduje się poza magnetosferą Saturna. Jest on z tego powodu wystawiony bezpośrednio na działanie wiatru słonecznego. To może jonizować i unosić cząsteczki z górnych części atmosfery. Na powierzchni panuje temperatura około 94 K (-290 F). W tej temperaturze lód wodny nie sublimuje a woda na powierzchni nie może uczestniczyć w reakcjach. Mimo to wszystko wskazuje na fakt, że zachodzą tam jakieś procesy; rezultatem jest na przykład ten gruby smog. Na Titanie występują prawdopodobnie dwie warstwy chmur - na wysokisci około 200 i 300 km ponad powierzchnią. Jakieś bardziej skomplikowane związki (nawet w małych ilościach) są odpowiedzialne za ich pomarańczowy kolor. Wydaje się prawdopodobnym, że chmury etanu mogą wytwarzać deszcz ciekłego etanu spadający na powierzchnię i być może tworzący "oceany" etanu (lub mieszaniny etanu/metanu) głębokie nawet na 1000 metrów. Nie zostało to jednak potwierdzone podczas badań radarowych prowadzonych na Ziemi. Ostatnie obserwacje z wykorzystaniem Hubble Space Telescope (Kosmiczny Teleskop Hubble'a) dały godne uwagi wyniki w postaci widoku powierzchni Titana w podczerwieni (zdjęcie 1, powyżej). Aparatura Voyager'a nie mogła przedrzeć się przez atmosferę a w świetle podczerwonym chmury stają się bardziej przejrzyste. Zdjęcia HST sugerują, że na Titanie istnieje olbrzymi, jasny "kontynent". Tę wyniki nie są dowodem na istnienie ciekłych "mórz", chociaż z drugiej strony tylko Titan posiada wielkie ciemne i jasne rejony na powierzchni. Miejsce ladaowania próbnika Huygens została wybrane po przeegzaminowaniu tych zdjęć. Próbnik wyląduje tuż koło brzegu największego "kontynentu" 18.1 stopni szer. północnej, 208.7 stopni długości (zdjęcie 9). Obserwacje HST wskazują również na to, że Titan w rzeczywistości krąży wokół Saturna synchronicznie, jak większość ksiezyow.



    Temat: Odbity obraz wszechświata
    W sąsiedztwie polskiego teleskopu w Las Campanas w Chile powstanie gigant nowej generacji. Dzięki wyrafinowanej technologii będzie nawet dokładniejszy niż urządzenia działające dzisiaj na orbicie okołoziemskiej
    Porozumienie w sprawie budowy i obsługi Gigantycznego Teleskopu Magellana (GMT) podpisali przedstawiciele dziewięciu instytucji badawczych z USA Australii i Korei Pd.
    – Możliwości naukowe tego teleskopu będą nadzwyczajne – cieszy się Patrick McCarthy z Carnegie Observatories, dyrektor projektu GMT. – Pozwoli nam rzucić światło nie tylko na naturę wszechświata, ale także fundamentalne prawa fizyki, które rządzą jego ewolucją.
    Obrazy nieba, jakie uzyska, będą dziesięć razy dokładniejsze niż te, które dzisiaj dostarcza Kosmiczny Teleskop Hubble’a umieszczony na orbicie okołoziemskiej.
    Słowo „gigantyczny” w nazwie jest jak najbardziej usprawiedliwione: średnica głównego lustra wynosić będzie 24,5 metra. Największe teleskopy systemu Very Large Telescope (VLT), położone także w Chile, mają średnicę lustra 8,2 metra.

    Siedem luster
    Główne lustro GMT zbudowane będzie z siedmiu mniejszych elementów złożonych tak jak w jednej komórce plastra miodu. Sześć zewnętrznych będzie tzw. zwierciadłami pozaosiowymi. Siódme, umieszczone centralnie, będzie zwierciadłem osiowym. Średnica każdego z nich będzie wynosić 8,4 metra, a waga ponad 20 ton. Teleskop zajmie budynek wysokości ponad 60 metrów.
    Gigant ma dostarczyć astronomom narzędzi, którymi dzisiaj nie dysponują, i pozwolić rozwikłać tajemnicę ciemnej materii i ciemnej energii, pochodzenia pierwszych gwiazd i galaktyk we wszechświecie, zagadkę powstawania planet i czarnych dziur. Teleskop ma także odegrać ważną rolę w najbardziej fascynujących badaniach, jakie dzisiaj prowadzą astronomowie – poszukiwania planet pozasłonecznych. Teleskop rozpocznie pracę na początku roku 2019.
    Proces projektowania ma się zakończyć w ciągu najbliższych dwóch lat, a prace budowlane i konstrukcyjne mają rozpocząć się w roku 2012. W wyspecjalizowanym Mirror Lab Uniwersytetu Arizony odlewanie olbrzymich elementów głównego zwierciadła rozpoczęło się już w 2005 roku. Obecnie obrabiana jest powierzchnia i trwają przygotowania do polerowania. Ten proces, a potem kontrola powierzchni, ma zakończyć się w przyszłym roku.
    – Wypolerowanie zwierciadła pozaosiowego to największe wyzwanie technologiczne projektu – powiedział Roger Angel, dyrektor Mirror Lab. Światło odbite i skupione przez główne zwierciadło padać będzie na układ mniejszych luster. Te będą wyposażone w tzw. układ adaptatywny, komputerowy system eliminowania drgań, niekorzystnych efektów, jakie stwarza atmosfera w przypadku prowadzenia obserwacji z Ziemi. Powierzchnia zwierciadeł może się odkształcać o kilka mikrometrów poruszana silniczkami umieszczonymi na tylnej ścianie lustra. Wiązka światła skorygowana przez optykę adaptatywną kierowana będzie na matryce czułe na światło widzialne i podczerwień.

    Szczególna góra
    W ośrodku badawczym Las Campanas, położonym na wysokości 2500 metrów, należącym do Carnegie Institution for Science znajdują się już dwa bliźniacze teleskopy – też o nazwie Magellan, oraz Irénée du Pont i Teleskop Henrietta Swope oraz Teleskop Południowy Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego, który został tam postawiony dzięki staraniom prof. Bohdana Paczyńskiego, nieżyjącego już polskiego astrofizyka, profesora w Pronceton. – Zarówno technologia, jaką zastosowaliśmy, jak i wybór miejsca, gdzie stanie GMT są wyrazami szacunku dla szczególnego dziedzictwa astronomicznego – powiedział Matt Jones, menedżer projektu GMT.
    źródło : Rzeczpospolita




    Temat: Teleskop w głębi Ziemi
    O teleskopie Hubble'a słyszeli chyba wszyscy. Nic w tym dziwnego, gdyż jest to jeden z najważniejszych instrumentów naukowych wykorzystywanych obecnie przez człowieka. Niewiele osób jednak wie, że teleskopy wcale nie muszą spoglądać w niebo. Na Antarktydzie powstaje właśnie niezwykłe urządzenie. Teleskop IceCube (Kostka Lodu), jest budowany wewnątrz lodowej czapy pokrywającej południowy biegun naszej planety. Jego zadaniem jest wykrywanie neutrin.

    Neutrino

    Neutrino to jedna z cząstek elementarnych. Należy ona do grupy leptonów i wyróżniamy trzy typy neutrin: taonowe, mionowe oraz elektronowe. Neutrino ma zerowy ładunek elektryczny i niemal nie ma masy. Cząstka jest tak przenikliwa, że na przykład planety nie stanowią dla niej żadnej przeszkody. W każdej chwili przez nasze ciała, przez budynki i przez samą Ziemię przelatuje niezliczona liczba neutrin. Ich głównym źródłem jest oddziaływanie promieni kosmicznych w górnych warstwach atmosfery. Neutrina emitują też np. gwiazdy i reaktory atomowe.
    Istnienie neutrin zostało przewidziane teoretycznie w 1930 roku przez Wolfganga Pauliego, ale musiało minąć aż 26 lat zanim eksperymentalnie udowodniono, że Pauli się nie mylił.
    Jako, że neutrina niemal nie oddziałują z materią, ich obserwacja jest bardzo trudna. Wiadomo jednak, że oddziałują z jądrami atomów, prowadząc do ich rozpadu. I to właśnie ten rozpad pomaga w obserwacji neutrin.

    Cząsteczki te są bardzo łakomym kąskiem dla astronomów. Podróżują z prędkością światła od źródeł promieniowania, a na swej drodze nie napotykają niemal żadnych przeszkód. Neutrina powstają np. we wnętrzach gwiazd i bez najmniejszych problemów przemierzają przestrzeń kosmiczną. Badanie neutrin pozwala więc naukowcom wysnuć wnioski na temat samych źródeł, z których zostały wyemitowane.
    Z tego, co wiemy obecnie, zdecydowana większość istniejących neutrin pochodzi z samych początków wszechświata, powstały w momencie Wielkiego Wybuchu.

    IceCube

    Neutrina badane są od kilkudziesięciu lat i od lat naukowcy opracowują nowe metody ich obserwacji. Teoretycy od dawna uważają, że do obserwacji neutrin pochodzących z bardzo odległych źródeł potrzebny jest instrument długości co najmniej kilometra. Takim instrumentem ma być IceCube. Na miejsce jego budowy wybrano Antarktydę, gdyż jej lody są wyjątkowo czyste i wolne od źródeł promieniowania. Nic nie powinno więc zakłócać pracy niezwykłego teleskopu.
    Będzie się on składał z co najmniej 4200 modułów optycznych zawieszonych na 70 pionowych linach, a te z kolei będą umieszczone na głębokości od 1450 do 2450 metrów pod powierzchnią lodu. Na samej powierzchni znajdzie się kopuła zbudowana z co najmniej 280 modułów optycznych. Powierzchnia IceCube'a będzie wynosiła około 1 kilometra kwadratowego. Jak łatwo obliczyć, objętość tego niezwykłego instrumentu naukowego to około 2,5 kilometra sześciennego. Po ukończeniu prac IceCube będzie działał przez 20 lat.



    Uczeni mają nadzieję, że odpowie on na tak fundamentalne pytania, jak warunki fizyczne rozbłysków gamma czy też pozwoli zbadać naturę fotonów pochodzących z pozostałości po supernowej w gwiazdozbiorze Kraba oraz z nieodległych galaktyk. Być może IceCube pozwoli również potwierdzić teorię strun.

    Obecnie IceCube składa się z 40 lin. Do stycznia 2009 roku przybędzie 9 kolejnych. Rok później mają być już 63 liny, a w marcu 2010 roku urządzenie osiągnie pełną gotowość operacyjną. We wrześniu 2010 roku zakończony zostanie główny etap budowy IceCube'a.
    Obecnie budżet projektu wynosi 271 milionów dolarów. W pracach bierze udział około 200 naukowców i 29 instytucji.

    O skali przedsięwzięcia niech świadczą liczby. Wywiercenie w lodzie każdego z 70 otworów o średniej głębokości 2454 metrów trwa średnio 48 godzin (pierwszy otwór wiercono przez 57 godzin). W tym czasie usuwane jest 757 metrów sześciennych lodu i zużyciu ulega około 2400 litrów paliwa. W każdym otworze umieszczana jest lina. Operacja ta trwa 11 godzin. Praca nie jest łatwa, gdyż Antarktyda to najzimniejsze, najbardziej wietrzne i najbardziej suche miejsce na Ziemi. W niektórych jej punktach nie padało od tysięcy lat, a średnie temperatury na Biegunie Południowym wynoszą latem około -37 stopni Celsjusza. Rekord ciepła na Biegunie to -13,8 stopnia Celsjusza. Rekord zimna na Antarktydzie to -89 stopni Celsjusza.

    Najsilniejsze podmuchy wiatru zanotowano w lipcu 1972 roku. Naukowcy z francuskiej bazy Dumont d'Urville poinformowali wówczas, że wiatr wial z prędkością 320 kilometrów na godzinę. Na Antarktydzie znajduje się też największa pustynia na świecie, a rekordowy zanotowany spadek temperatury wyniósł 36 stopni w ciągu 12 minut.

    Źródło




    Temat: A gdy zabraknie nam benzyny...

    gdzieś tam, gdzieś daleko może być zwieszony obiekt zwany czarną dziórą
    gdzieś na drodze światła od Gwiazdy do teleskopu może znajdować się jakaś mgławica
    fotony mogą zderzać się z innymi cząstkami, lub odbijać od większych, kosmicznych obiektów
    to nie wystarczy, żeby ten cały teleskop odebrał obraz, na którym jakieś obiekty są dwieście LY w lewno niż są w rzeczywistości?


    Ja rozumiem to tak:
    To nie jest tak, że grawitacja działa na światło, czyli fotony. Tak jak pisałem, foton nie ma masy. Ten efekt zakrzywiania wokół wielkich mas wynika z tego, że to sama czasoprzestrzeń się ugina, a światło wraz z nią. Właściwie to światło biegnie prosto, a zakrzywia się czasoprzestrzeń wokół niego.
    Nawet wokół stosunkowo małych mas, jak nasza Ziemia. Czas mierzony na orbicie okołoziemskiej różni się o parę milisekund od czasu mierzonego na Ziemi - wszystko przez różnicę w grawitacji.

    To "ugięcie", działa na podobnej zasadzie, jak wgięcie zrobione przez metalową kulkę na rozciągniętej gumie. Poza obszarem grawitacji czasoprzestrzeń wraca do normy. Tak więc światło biegnie dalej po linii prostej w tym samym kierunku, w którym poruszałoby się bez ugięcia.

    A co do tego, że coś tam zasłoni, odbije, itd... Nie o to chodzi, żeby zobaczyć to, co jest naprawdę. Bo nie widzimy tego co jest naprawdę. Widzimy misterną układankę z różnych czasów. Widzimy Proximę Centauri taką, jaka byłą 4 lata temu. Syriusza - takiego, jaki był 8 lat temu. Vegę sprzed 26 lat. Arcturusa sprzed 36 lat. Betelguese sprzed 310 lat. Gwiazdę Polarną sprzed 600 lat. Galaktykę Andromedy sprzed 2 milionów lat.
    Jednak w skali kosmicznej, ten czas nic nie znaczy. Chodzi o to, co możemy odczytać z dostępnych informacji. A tych mamy dzięki teleskopom wiele, mimo tak ogromnej odległości.
    To o czym piszesz to rozpraszanie w bardzo małej skali, pojedynczych fotonów, a nie całego snopu światła idącego od gwiazdy. Nie sądzisz chyba, że obce cywilizacje zbudowały gigantyczne lustra, by popieprzyć Ziemianom obserwację gwiazd?

    Między gwiazdami jest pustka, zero, null, ciemność, próżnia. Tylko dlatego można dostrzec tak wiele..
    To, że widzimy dzięki teleskopowi Hubble'a tak odległe obiekty, to tak jakby dostrzec przez lornetkę, jak ktoś zapalił zapałkę na Plutonie.
    Nawet jeśli jakiś obiekt zasłania widok, to przecież nic w kosmosie nie jest nieruchome. Zwłaszcza kosmiczne śmieci. Trzeba tylko nieco poczekać i przeszkoda usunie się sama. Czasem można ją nawet wykorzystać jako soczewkę powiększającą. Obserwacje nieba prowadzi się nie od dzisiaj i dzięki temu można mieć dane porównawcze, które pozwolą uniknąć błędów jednorazowej obserwacji
    Ha, to mi przypomina o czymś - dzisiejsza niepozorna mgławica Kraba to pozostałość po wielkiej supernowej którą zaobserwowano gdzieś w 1000 roku naszej ery (bo wybuchła oczywiście 1500 lat wcześniej - jest odległa o 1500 lat świetlnych). Dzisiejsza astronomia korzysta z wcale dokładnych arabskich map nieba z tamtych czasów - większość widocznych gołym okiem gwiazd, (poza najjaśniejszymi o nazwach greckich), ma właśnie arabskie nazwy, np. Al-daibaran, czyli Aldebaran.

    Poza tym światło to nie wszystko. Jest też badanie sygnałów radiowych wysyłanych przez gwiazdy, promieniowania, itd.

    A tymi czarnymi dziurami bym się tak nie ekscytował. W centrum naszej galaktyki jest ogromna czarna dziura i żyjemy. Kręcimy się dookoła niej razem z ramieniem galaktyki, na peryferiach której mieszkamy. Co więcej, możemy zaobserwować gwiazdy na przeciwległych do naszego ramionach galaktyki, czyli leżące za supermasywną czarną dziurą. Jej oddziaływanie jest bowiem, w kosmicznej skali, bardzo lokalne i znikome.




    Temat: Kosmiczny karambol, jakiego świat nie widział
    Największą kolizję w dziejach Wszechświata - zderzenie czterech dużych galaktyk - sfotografował kosmiczny teleskop Spitzera. Astronomowie jeszcze nigdy czegoś takiego nie obserwowali.

    Kolizję odkryto przypadkiem, kiedy teleskop Spitzera podglądał odległą o pięć miliardów lat świetlnych wielką gromadę galaktyk zwaną CL0958+4702. W samym jej centrum astronomowie zauważyli zagadkową jasną plamę światła otaczającą cztery sąsiadujące ze sobą galaktyki. Okazało się, że ich kosmiczne drogi się przecięły i doszło do gigantycznej kraksy, a źródłem tajemniczej poświaty są setki miliardów gwiazd, które wskutek zderzenia wypadły z macierzystych galaktyk i rozproszyły się wokół nich.

    Trzy ze zderzających się galaktyk są wielkości co najmniej naszej Drogi Mlecznej, a czwarta - kilka razy większa. Siła ciążenia już nie pozwoli im się uwolnić. Ostatecznie połączą się w ogromną wyspę gwiazd. - Jedną z największych galaktyk we Wszechświecie - mówi Kenneth Rines z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics. To doskonała okazja, by przekonać się, jak takie kosmiczne giganty powstają. Szczegóły odkrycia opublikuje "Astrophysical Journal Letters".


    Zdjęcie teleskopu Spitzera z 2 maja 2006 roku. Widoczne na nim żółre, czerwone i pomarańczowe plamki to galaktyki zamieszkujące gromadę CL0958+4702.
    Powiększono fragment z samego centrum-miejsce karambolu czterech galaktyk.
    Otacza je niebieska poświata, która pochodzi od miliardów gwiazd rozrzuconych wskutek kolizji

    Kosmiczne podboje

    - Większość obserwowanych do tej pory galaktycznych kolizji można porównać do stłuczek samochodów osobowych - wyjaśnia prof. Rines. - Tym razem po raz pierwszy jesteśmy świadkami karambolu czterech dużych galaktycznych ciężarówek, z których na wszystkie strony wysypał się gwiezdny piasek. Nie słyszałem, by ktoś wcześniej zobaczył w teleskopie podobną kraksę.

    Galaktyki żyją w grupach zwanych gromadami. Poruszają się względem siebie z prędkością nawet tysiąca kilometrów na sekundę. Nic dziwnego, że "wypadki" są dosyć częste. Przeciętna galaktyka ryzykuje spotkanie z którąś ze swych towarzyszek co kilkaset milionów lat. Ponieważ średni wiek gromad galaktyk wynosi 4 mld lat, więc każda galaktyka mogła doświadczyć w przeszłości od kilku do nawet kilkudziesięciu kolizji.

    W większości przypadków nie są to jednak zderzenia czołowe. Dochodzi jedynie do drobnych stłuczek, w trakcie których jedna z galaktyk zagarnia zewnętrzne gwiazdy drugiej galaktyki. Często galaktyki nie krzyżują swoich dróg, lecz mijają się w bardzo bliskiej odległości. Nawet wtedy jednak siły grawitacyjne mogą spowodować zamieszanie po obu stronach - rozciągnąć lub postrzępić galaktyki.

    Jak wynika z obserwacji kosmicznego teleskopu Hubble'a, niemal jedna trzecia wszystkich znanych galaktyk musiała powstać na skutek połączeń z innymi galaktykami. Wskazuje na to ich kształt - nieregularny i poszarpany w kosmicznej bijatyce albo złożony z wyraźnie oddzielnych części.

    Również nasza Droga Mleczna, która obecnie ma od 100 do 200 mld gwiazd, urosła kosztem takich podbojów. W jej sąsiedztwie krąży jeszcze co najmniej dziesięć niepozornych galaktyk, które mogą stać się jej kolejnymi ofiarami. Zaś za kilka miliardów lat nasza Galaktyka spotka godnego siebie przeciwnika - zderzy się czołowo z Wielką Mgławicą w Andromedzie, porównywalnie dużą galaktyką, która zbliża się do nas z prędkością 120 km na sekundę.

    Kraksa nie zawsze odmładza

    Jak to będzie wyglądać, możemy się przekonać na przykładzie kolizji dwóch galaktyk, zwanych Antenami, w konstelacji Kruka, odległych o 60 mln lat świetlnych od Ziemi. Podczas zderzenia siły grawitacji sprężyły tam obłoki gazu międzygwiezdnego i doszło do narodzin milionów nowych gwiazd. Takie same procesy gwiazdotwórcze dostrzeżono również w wielu innych kosmicznych stłuczkach. Wydawało się więc, że są one dla galaktyk prawdziwie odmładzającą kuracją. Nie tylko umożliwiają stopniowe powiększanie ich rozmiaru, ale też zaopatrują je w populację świeżych, młodych gwiazd.

    Obserwowana teraz poczwórna kraksa dowodzi jednak, że nie zawsze tak się dzieje. Wokół miejsca zderzenia rozsypało się mnóstwo gwiazd, ale bardzo starych, narodzonych wiele miliardów lat wcześniej. Nie widać tam fajerwerków związanych z procesami gwiezdnych narodzin. Prawdopodobnie oznacza to, że łączące się galaktyki były ubogie w gaz, z którego mogłyby się wykluwać nowe słońca.

    - To najlepszy dowód na to, że największe galaktyki we Wszechświecie powstawały wskutek wielkich fuzji całkiem niedawno, nawet jeśli wypełnione są one wyłącznie starymi gwiazdami - mówi prof. Rines.

    Gazeta Wyborcza



    Temat: Niech Nam gwiazdka pomyślności......
    Kolejne spotkanie w ramach „szkółki niedzielnej”
    Kendo: Piszesz o stałej Hubbla a dziś wiadomo że nie jest stała.
    Tempo ekspansji Wszechświata wyrażone jest jako prędkość podzielona przez odległość.Wartość ta była wielokrotnie zmieniana , sam Hubble podał jako 5400km/sec na megaparsek( jednostka długości =3,26 roku świetlnego).Wynika z tego że galaktyka odległa o 10 megaparseków oddala się z prędkością 5400 km/sec, , a oddalona o 100 megaparseków prędkością 54 000 km/sec. Z tą wartością „ zjechano „ w końcu do 50 km/sec na megaparsek . Z ostatnich danych otrzymanych z Kosmicznego Teleskopu Hubble’a stała ma wartość około 80.
    Wartość tej stałej ewoluowała, jak widać . Dochodziło bowiem do paradoksów jeżeli przyjęto jej wartość =100 , to wychodziło że Wszechświat liczy sobie 6,5 mld lat przy galaktykach wieku ok. 13 mld. lat Na dobrą sprawę cały czas dopasowywano równania opisujące wiek Wszechświata do aktualnych danych empirycznych.Do tej pory są w użyciu rózne modele ekspansji Wszechświata , bardziej lub mniej prawdopodobne..Ale o ile wiem nikt nie kwestionuje wartości stałej Hubble’a. Inną sprawą jest nieliniowa ekspansja Wszechświata.Uczeni czynią rózne kombinacje myślowe chcąc pogodzić często sprzeczne ze sobą fakty. Na dziś , w świetle dzisiejszej wiedzy ,w modelu rozszerzania , ekspansji wszechświata wyróznia się :
    - krótki odcinek czasu - Wybuch inflacyjny
    -o wiele dłuższy czasowo odcinek to Ewolucja zgodna ze standardowym modelem , teorią Wielkiego Wybuchu.
    - trzecia półprosta to Era przyspieszonej ekspansji.
    Jak widać teorii kilka połączono w całość ,aby dopasować podstawy teoretyczne do tego co dzis wiemy. A jutro ? Zobaczymy. Jak na razie ten podział wygląda przekonywująco.Pierwszy odcinek czasu uzasadnia tą jednorodność Wszechświata co dokumentuje choćby to jednorodne tło promieniowania reliktowego. W drugim odcinku wyróznia się hamujące szybkość ekspansji Wszechświata siły grawitacyjnego przyciągania materii , czyli np. galaktyk.One to spowalniają ekspansję
    W trzecim odcinku przyspieszonej ekspansji znaleziono uzasadnienie w tak zwanej sile odpychającej czyli jakby odwrotnemu w naszym pojęciu działaniu grawitacji.Te siły są tym wieksze im dalej galaktyki są oddalone od siebie. Czyli proces ewolucji Wszechświata to taki „łamaniec”róznych modeli pozwalający opisać rzeczywistość na stan dzisiejszej wiedzy.Oczywiście w ramach „niedzielnej szkółki „ należy wspominać o róznych teoriach.Zwłaszcza że żadna nie opisuje stanu dla t=0. Wielki Wybuch to jest moment dla t>0.

    Kendo: Piszesz o pytaniu czy wszechświat jest otwarty czy zamknięty, a na to pytanie już odpowiedziano - jest otwarty, czyli będzie się rozszerzał w nieskończoność. Pon. 15.37 .Pon. 20 luty
    A przecież:
    Ekor: .W świetle aktualnej wiedzy Wszechświat jest inflacyjny i będzie rozszerzał się w nieskonczoność . Co do tempa to rzecz dyskusyjna.Niedz.0.16 . 19 Luty
    A więc to wyjaśnione. Różnimy się co do stałej Hubble’a, ewentualnie jeszcze pojęć które należałoby doprecyzować.



    Temat: Zderzenie dwóch satelitów nad Syberią
    Po zderzeniu w kosmosie. Satelitarna drogówka pilnie potrzebna

    Pierwsza w dziejach kolizja satelitów to dzwonek alarmowy dla mocarstw kosmicznych, że czas wprowadzić jakąś formę orbitalnej kontroli lotów. To także przestroga, że nad Ziemią krąży coraz więcej śmieci, czasem radioaktywnych. Nie dość, że tarasują przestrzeń dla satelitów, to jeszcze mogą spadać nam na głowy.

    W czwartek gruchnęła wieść, że na wysokości 790 km nad północną Syberią zderzyły się dwa satelity - amerykański i rosyjski. Pierwszy - o masie 560 kg - należał do floty ponad 60 satelitów Irydium, które obsługują satelitarną łączność komórkową na całym świecie, a drugi - Kosmos 2251 o wadze 900 kg - był własnością rosyjskich sił zbrojnych (Rosjanie twierdzą, że nie był wykorzystywany od 1995 r.).

    To pierwsza taka kolizja w dziejach, choć już wcześniej kilka razy w satelity uderzały kosmiczne śmieci. O takie wypadki coraz łatwiej, bo na orbitach robi się tłoczno. Amerykańska agencja kosmiczna NASA ocenia, że prom kosmiczny raz na 300 misji ryzykuje katastrofalne zderzenie.

    Nad Ziemią krąży już ponad 600 tys. sztucznych obiektów większych niż centymetr. Tylko 3 tys. to działające satelity, reszta - bezużyteczne śmieci. Ich łączna masa oceniana jest na ponad 5 tys. ton! To ostatnie człony rakiet, puste zbiorniki paliwa, zbędne osłony, zepsute lub niedziałające z powodu starości satelity, jak rozpadający się od zeszłego roku radziecki "Kosmos 1818" z reaktorem jądrowym na pokładzie. To także zwykłe nieczystości wyrzucane za burtę stacji załogowych oraz rzeczy zgubione przez astronautów - poczynając od rękawicy Eda White'a, który jako pierwszy Amerykanin wyszedł na spacer w otwartej przestrzeni kosmicznej, a kończąc na torbie z narzędziami, która w zeszłym roku wysunęła się z ręki Heidemarie Stefanyshyn-Piper pracującej na zewnątrz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

    Radary amerykańskiej obrony śledzą tylko kilkanaście tysięcy spośród największych odpadków (o średnicy większej niż 10 cm) - głównie po to, by nie pomylić ich z atakiem wrogich rakiet balistycznych.



    Według generała Michaela Carey'a z dowództwa sił strategicznych USA po wtorkowej kraksie satelitów pojawiła się nowa chmura szczątków. Eksperci sprawdzają, czy nie zagraża działającym satelitom, np. kosmicznemu teleskopowi Hubble'a orbitującemu na wysokości 600 km. Tam, gdzie doszło do kolizji, znajduje się wyjątkowo dużo badawczych i komercyjnych satelitów.

    Stacja kosmiczna - krążąca 400 km nad Ziemią, gdzie aktualnie przebywa trójka astronautów - na razie wydaje się bezpieczna. Ale część odłamków z kolizji może z czasem pojawić się w jej okolicy. Na szczęście, ma ona pewne pole manewru, jeśli oczywiście jej radary w porę dostrzegą intruza.

    Spytany o to, kto jest winien kolizji, gen. Carey odpowiedział, że w kosmosie nie ma żadnych reguł podobnych do zasad ruchu drogowego, które obowiązują na powierzchni. Nie ma też odpowiednika powietrznej kontroli lotów.

    Każdy wystrzeliwuje satelitę tam, gdzie uzna to za stosowne, a krajów kosmicznych przybywa - w zeszłym tygodniu swego pierwszego satelitę wystrzelił Iran. Międzynarodowych uzgodnień doczekała się jedynie orbita geostacjonarna, wyjątkowo przydatna do łączności i TV, bo pozostające na niej satelity nie zmieniają swego położenia na niebie, więc można na stale wycelować w nie antenę. Ta orbita jednak nie jest z gumy, już robi się na niej ciasno (zwłaszcza nad Europą i Ameryką) i wybucha coraz więcej sporów o miejsce. W październiku zeszłego roku zamieszanie wywołał umieszczony tam amerykański wojskowy satelita wczesnego ostrzegania DSP-23, który wymknął się spod kontroli i zaczął powoli dryfować na wschód. Amerykanie po kolei kontaktowali się z operatorami sąsiednich satelitów ostrzegając ich przed zawalidrogą.

    Co gorsza, w kosmosie nie ma obowiązku usuwania po sobie śmieci. Właściwie nie bardzo też wiadomo, jak to robić. Dopóki satelita jest pod kontrolą, to można go przenieść na tzw. cmentarną orbitę, gdzie parkują stare i niepotrzebne statki, albo sprowadzić w ziemską atmosferę, by spłonął lub zatonął w oceanie (jak rosyjska stacja Mir czy amerykański satelita Compton). Ale zdarzają się nieoczekiwane awarie, po których satelita staje się głuchy na rozkazy z Ziemi i wtedy dołącza do kosmicznego złomu.

    Na początku lat 90. Donald Kessler, analityk NASA, przedstawił czarny scenariusz, według którego lawinowo zderzające się i kruszejące szczątki tak zaśmiecą przestrzeń wokół Ziemi, że stanie się ona dla nas niedostępna.

    Gazeta Wyborcza



    Temat: Czarne dziury
    "Gwiazda śmierci zabija galaktykę"

    Pierwszy raz niszczenie jednej odległej galaktyki przez drugą zarejestrowały urządzenia badawcze na orbicie i radioteleskopy na Ziemi
    Strumienie cząsteczek i silnego promieniowania wysyłanego przez czarną dziurę w centrum galaktyki sięgają sąsiednich skupisk gwiazd, niszcząc wszystko, co stanie im na drodze. Nawet gdyby znalazła się tam planeta, na której istnieje życie, nie miałaby szans na przetrwanie.

    Ziemi nic nie grozi
    Na szczęście możemy się czuć bezpieczni. Ta katastrofa miała miejsce daleko od nas – 1,4 mld lat świetlnych. Niewyobrażalna jest nie tylko odległość, ale także oddalenie w czasie. Zdarzenie, które teraz obserwujemy, nastąpiło 1,4 mld lat temu.

    Naukowcy widzieli zderzające ze sobą galaktyki już wcześniej, ale katastrofę tego rodzaju zaobserwowali pierwszy raz. Raport z badań przynosi najnowsze wydanie magazynu "Astrophysical Journal". Do badania tego niecodziennego zjawiska naukowcy wykorzystali wiele instrumentów: Teleskop Kosmiczny Chandra, Kosmiczny Teleskop Hubble'a i Spitzera oraz kilka radioteleskopów na powierzchni Ziemi.
    Urządzenia zostały skierowane ku systemowi zwanemu 3C321. Uczeni dostrzegli dwie galaktyki krążące wokół siebie i powoli się łączące. Większość, jeśli nie wszystkie galaktyki we wszechświecie, ma w centrum masywne czarne dziury – twory o tak wielkiej grawitacji, że nic z nich nie może się wydostać, nawet światło. Jednocześnie wysyłają w kosmos bardzo silne strumienie cząstek i promieniowania elektromagnetycznego (rentgenowskiego i gamma), które świetnie widać przez radioteleskopy. Naukowcy nazywają je dżetami.

    Większa z galaktyk nazwana została przez naukowców galaktyką Gwiazdy Śmierci. Strumień z czarnej dziury w jej centrum skierowany jest ku części obszaru mniejszej galaktyki.

    Spustoszenie
    Cząstki o niezwykle dużej energii pędzą z prędkością zbliżoną do prędkości światła i niszczą na swej drodze wszystko, co napotkają. Towarzyszy temu bardzo silne pole magnetyczne. Strumień szerokości tysiąca lat świetlnych dociera na odległość od 1 do 2 mln lat świetlnych od miejsca powstania.
    – Widzieliśmy już wiele dżetów produkowanych przez czarne dziury, ale pierwszy raz widzimy, jakie spustoszenie robią te strumienie w sąsiedniej galaktyce – powiedział Dan Evans z Harvard–Smithsonian Center for Astrophysics w USA, główny autor raportu.
    Niszczący efekt strumienia cząstek jest spotęgowany przez bliską odległość obu galaktyk. Dzieli je zaledwie 20 tys. lat świetlnych. Porównywalna odległość oddziela Układ Słoneczny z centrum Mlecznej Drogi.
    Ale jest także dobra wiadomość: według niektórych naukowców takie bombardowanie cząstkami może się przyczynić do powstania nowych gwiazd i planet.

    Nierozwiązana zagadka
    Złożony efekt pędzących cząstek i olbrzymiego pola magnetycznego miałby śmiertelne konsekwencje dla każdej planety podobnej do Ziemi, która znalazłaby się na drodze dżetu. Naukowcy podkreślają, że w takim przypadku ochronne warstwy ozonu chroniące atmosferę mogłyby ulec zniszczeniu. Efektem bombardowania byłby koniec życia na planecie.

    Czarne dziury i dżety wciąż stanowią zagadkę dla naukowców. – Ciągle nie znamy odpowiedzi na podstawowe pytania dotyczące czarnych dziur i dokładnego mechanizmu ich powstawania – przyznał Martin Hardcastle z University of Herdfordshire w Wielkiej Brytanii, współautor raportu.
    Źródło : Rzeczpospolita




    Temat: Superszybka gwiazda z obcej galaktyki
    większośc znanych astronomow pracuje w USA , tam są najlepsze warunki
    a co Powiesz o Kowalu ? to on odkrył tak zwany " obiekt Kowala " , planetke czy moze brakująca planetę w Ukladzie Słonecznym

    --------------------------------------------------------------------------------------

    Podczas spotkania Canadian Astronomical Society, które odbyło się w Kingston przedstawiono informację o odkryciu przez zespół astronomów z Uniwersytetu w Montrealu gwiazdy o największej dotychczas ustalonej masie. Zarazem po raz pierwszy przekroczona została granica 100 mas Słońca, gdyż obiekt, którego odkrycie oznajmił profesor Anthony Moffat ma masę 114 mas Słońca.

    Chociaż uważa się, że mogą istnieć gwiazdy o masach rzędu 150 mas Słońca, to dotychczas "najcięższym" obserwowanym obiektem była gwiazda o masie 83 mas Słońca.

    Nowo odkryta gwiazda - rekordzistka należy do układu podwójnego, którego drugi składnik również ma bardzo pokaźną masę - 84 masy Słońca. Okres orbitalny układu oznaczonego symbolem A1 wynosi ponad 3 dni a sam układ znajduje się w środku dużej, gęstej gromady gwiazd NGC 3603 w odległości około 20 000 lat świetlnych od Ziemi.

    Obydwie gwiazdy układu A1 emitują promieniowanie przypominające charakterystyką promieniowanie egzotycznych gwiazd Wolfa - Rayeta. Ich masy udało się wyznaczyć analizując dane z obserwacji prowadzonych w bliskiej podczerwieni przez European Very Large Telescope (VLT) oraz Teleskop Hubble'a.

    W jądrze gromady NGC 3603, w pobliżu układu A1 odkryto inny, ciekawy układ podwójny, w skład którego, jak się przypuszcza wchodzą również bardzo masywne gwiazdy. Jednak do tej pory nie udało się wyznaczyć wartości mas składników tego układu.

    Zespół naukowców z Montrealu prowadzi badania nad innymi kandydatkami, których charakterystyki wskazują na duże masy, znajdującymi się zarówno w naszej Drodze Mlecznej, jak i w naszych kosmicznych sąsiadach - Obłokach Magellana.

    Czy rzeczywiście istnieje górna granica mas gwiazd? Wydaje się, że tak. Aby gwiazda była stabilna musi istnieć - używając najprostszych określeń - równowaga pomiędzy jej grawitacją a promieniowaniem, które działają w przeciwnych kierunkach. Przy masie przekraczającej 150 mas Słońca ciśnienie promieniowania przewyższa działanie siły grawitacji i naruszona zostaje wewnętrzna równowaga - gwiazda traci stabilność.

    We wczesnym Wszechświecie, kiedy formowały się pierwsze gwiazdy nie było jeszcze ciężkich pierwiastków, gdyż powstały one dopiero w wyniku reakcji termojądrowych w gwiazdach późniejszych generacji. Dzięki temu ciśnienie promieniowania w takich pierwotnych gwiazdach było ograniczone i jest możliwe, że w tym okresie mogły powstawać obiekty o masach nawet kilkuset mas Słońca. Ich odkrycie będzie jednak niezwykle trudne ze względu na dzielący nas od nich dystans wielu miliardów lat świetlnych.

    Źródło: Astronomy Magazine News




    Temat: Dalszy ciąg gwiazdki - ewolucja genalna.

    AU Mic znajduje się w odległości 32 lat świetlnych od Słońca w niewidocznym dla nas gwiazdozbiorze Mikroskopu. Ma zaledwie 12 mln lat, jest więc około 400 razy młodsza od Słońca. Średnicę jej dysku okresla się na 400j.a. (jego srodkowa część zbadana przez teleskop Hubble'a ma srednicę 120 j.a., dorównuje więc rozmiarami Układowi Słonecznemu, którego granica jest zewnętrzny brzeg Pasa Kuipera).
    Obserwacje prowadzono w dziedzinie widzialnej, w której dysk swieci światłem odbitym od znajdujących się w nich pyłów. Analiza za pomocą filtrów polaryzacyjnych wykazała, ze światło dysku jest w znacznym stopniu spolaryzowane, a stopień jego polaryzacji rosnie z odległoscią od gwiazdy.
    W połączeniu z danymi dotyczącymi jasności dysku i tempa jej spadku z odległościa od gwiazdy umozliwiło to okreslenie rozmiarów i budowy ziaren pyłu. Stwierdzono, ze sa one niewielkie i bardzo porowate.
    Spolaryzowane światło dociera do nas z zewnętrznej części zbadanego obszaru. Wiadomo jednak, że w duzych odległościach od gwiazdy wszystkie procesy przebiegają wolniej niż w jej poblizu. Pogodzic to mozna z obserwacjami tylko w jeden sposób: przyjmując, że za polaryzację odpowiadaja czastki wywiane z wewnetrznej częsci dysku przez cisnienie promieniowania AU Mic i jej wiatr gwiazdowy.Pierwotne aglomeraty grupowałyby sie tam jednak w poblizu płaszczyzny symetrii dysku, gdzie nie byłyby narazone na wywiewanie. Nalezy zatem przypuszczac, ze obserwujemy czastki wtórne, powstałe na skutek zderzen większych obiektów. Zderzenia musza zachodzić przy niewielkiej predkości, zaś obiekty biorace w nich udział musza mieć równie luźna strukturę jak ich wywiewane odłamki.
    Ciekawy i niewatpliwie wazny wynik zespołu Grahama wskazuje, ze wewnetrzna część dysku AU Mic jest swego rodzaju kosmicznym inkubatorem, w którym najdalej za kilka milionów lat pojawia sie planety. Na razie jednak przyszłe światy maja postac kłębków kurzu...


    Wiemy więc, że powstająca gwiazda im jest bardziej masywniejsza, im pardziej promieniuje wytwarzające się w niej ciepło, tym dalej wypycha drobną i niezwiązaną materię z przestrzeni wokół siebie. Tak było z naszmy Słońcem i tak dzieje się z AU Mic w czasie jej powstawania z mgławicy wokół niej. I na tym zakończyłbym ten temat.

    Ale są jeszcze dodatkowe zjawiska nie śniące się fizjologom.

    O ile na orbitach krążą duże i masywne obiekty, a także pomiędzy nimi znajduje się pył lub gruz kosmiczny z powstawania układów gwiazdnych, to ten pył i gruz sam układa się z pasy!
    Tuży obiekt, przyjmijmy że planeta lub księżyc na orbicie słonecznej, powiedzmy ściąga ku sobie pył znajdujący się wewnątrz i zewnątrz jego orbity. Ale też inne podobne obiekty krążące powyżej i poniżej tego obiektu robią to samo! Czyli pył kosmiczny pomiędzy nimi zostaje uwięziony na tyle, że zagęszcza się pomiędzy nimi w pas pylny! Być może tak trzymany jest pas planetoid w pewnym zakresie pomiędzy Marsem a ... Jowiszem. Jest on ciągle "poprawiany" przez obie wymienione planety do stanu, który nazywamy pasem planetoid.
    Tak samo jest z pierścieniami Saturna, gdzie krążaće i znaczące jego księzyce tak układają pomniejszą materię, że widzimy ją jako... mieniące się kolorowo pierścienie!

    Innym, ale już jako ciekawostka, jest "wożenie" się planetoid przy większych obiektach.
    Jeżeli taka planetoida znajdzie się pomiędzy planetą i Słońcem w miejscu gdzie jednakowo jest przyciągana grawitacyjnie przez planetę i słońce... Jest takie miejsce, co co nie ulega wątpliwości. I jeżeli jej prędkośc jest tak dopasowana, że jej prędkość kątowa jest taka sama co planety, to w tym miejscu pozostanie na zawsze. Więc jej prędkość jest taka, że spadłaby na Słońce, ale planeta jej tego przywileju zabrania.
    2. Z drugiej strony każdej planety jest też takie miejsce, że planetoida uciekłaby z orbity wokół Słońca, bo planeta ją przyciąga za słabo, ale Słońce pomaga przytrzymać planetoidę w jej miejscu i planetoida "jedzie" na planecie jak na koniu.
    3 i 4. Są jeszcze miejsca przed i za planetą, że mniejszy obiekt od planety powinien uciez z orbity planety, ale planeta albo go powstrzymuje grawitacyjnie lub, jak z tyłu planety - przyśpiesza.
    A toto wszystko wykazał Isaak Newton! A i takie przypadki już potwierdzano.



    Temat: Parasol słoneczny będzie szukał życia na obcych planetach

    Ogromny parasol słoneczny znajdujący się 1,6 miliona kilometrów od Ziemi mógłby pomóc astronomom w poszukiwaniu oznak życia na planetach orbitujących wokół oddalonych gwiazd.

    Mająca kształt stokrotki "przesłona", jak jest nazywane to urządzenie, używałoby potężnego teleskopu ciągnącego się tysiące kilometrów za nią.

    Cień, opisany w czasopiśmie "Nature", zatrzymywałby światło gwiazdy odbijające się od planety zakrywającej teleskop.

    Koncepcja profesora Webstera Casha z Uniwersytetu Kolorado w USA otrzymało właśnie dofinansowanie z NASA.

    Sądzi on, że przesłona mogłaby znaleźć się w przestrzeni w ciągu siedmiu lat i mogłaby "podejść" następcę Hubble'a, Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, którego uruchomienie planowane jest na 2013 rok.

    "Planowaliśmy stworzyć gwiezdny cień, by wystrzelić [przesłonę] kilka miesięcy później i wejść za nim na jego orbitę", powiedział Cash. "Sądzimy, że jest to najszybszy sposób, by [przesłona] stała się gotowa do działania".

    Poszukiwania planetarne

    Naukowcy już poszukują planet orbitujących wokół gwiazd innych, niż słońce. Badacze polują na planety posiadające kilka słońc lub egzoplanety, używając kilka technik.

    Dotychczas odkryto ponad 170 planet.

    Wszystkie odkrycia polegały jednak na pośrednich metodach wykrywania.

    Astronomowie poszukiwali na przykład słabnącego światła, gdy planety przechodziły z przodu swoich macierzystych gwiazd. Pośrednie techniki tego typu pozwalają jedynie na identyfikację stosunkowo dużych planet.

    Astrobiolodzy, pomimo tego, zainteresowani są w rzeczywistości mniejszymi, podobnymi do Ziemi planetami, które teoretycznie mogłyby mieć warunki umożliwiające życie.

    Aby tego dokonać, astronomowie potrzebują metody bezpośredniego obrazowania zaćmionych planet.

    Wyłożono liczne propozycje, wśród których były masywne teleskopy optyczne na powierzchni Ziemi, oraz flotylle z orbitującymi w kosmosie teleskopami, takie jak misja Europe's Darwin czy też Nasa's TerrestialPlanet Finder.

    Wszystkie te plany są narazie w fazie rozwojowej.

    Blok słoneczny

    Określany mianem Obserwatora Nowego świata, profesor Cash zaprojektował wielką na 45 metrów, mającą kształt stokrotki plastyczną tarczę z potężnym teleskopem, ciągnącym się 15 000 kilometrów za nią.

    Para orbitowałaby w odległości około 1,6 miliona kilometrów od Ziemi w pozycji znanej jako punkt Lagrange.

    W tym miejscu działanie grawitacyjne tworzy stałą orbitę z tym samym okresem rotacji dookoła słońca jak i naszej planety, co pozwoliłoby skutecznie śledzić ruchy Ziemi.

    Poszukując planety, astronomowie wybraliby docelową gwiazdę i przesunęliby tarczę z przodu teleskopu, używając silników sterujących.

    Kiedy para wyrówna szereg, pozycja cienia zapewni blokadę zbędnego światła dochodzącego od gwiazdy, dając astronomom szansę zauważenia jakiejś małej, orbitującej planety.

    "To jest jak gracz krykieta trzymający rękę w celu zasłonięcia światła słonecznego w chwili, gdy śledzi piłkę w powietrzu", powiedział profesor Cash.

    Para trzymana byłaby w jednym miejscu, by dać naukowcom czas na zobrazowanie planety i analizę jej atmosfery pod kątem chemicznych oznak życia.

    Pozwoliłoby to także na sporządzenie map całych systemów planetarnych znajdujących się w odległości miliardów lat świetlnych.

    Misja przyszłości

    Pomysłowi już przyznano ogromną dotację z NASA. Instytut Agencji Przestrzeni Kosmicznej Stanów Zjednoczonych do Zaawansowanych Koncepcji zaproponował 400 000 dolarów.

    Profesor Cash i jego zespół złożyli także propozycję budowy cienia dla podczerwonego i dostrzegalnego Teleskopu Przestrzennego Jamesa Webba.

    Niektórzy naukowcy sądzą jednak, że profesor Cash i jego zespół mogą wciąż potrzebować trochę czasu, zanim gwiezdny cień zostanie stworzony w przestrzeni.

    "Jest to interesujący alternatywny pomysł, podejrzewam jednak, że istnieją ogromne wyzwania techniczne", powiedział profesor Timothy Naylor, astrofizyk z Uniwersytetu Exeter w Wielkiej Brytanii.

    Potencjalną przeszkodę stanowi dostarczanie wystarczających ilości paliwa dla silników sterujących i rozwinięcie metody utrzymywania cienia i teleskopu w jednym ustawieniu.

    "Jeżeli próbujesz zebrać światło odbijające się od planety, wówczas będziesz musiał gapić się na nią stosunkowo długo, by zrobić coś naprawdę przydatnego", powiedział profesor Naylor.

    BBC NEWS, 6 lipca 2006
    Tłumaczenie: Ivellios




    Temat: WorldWide Telescope - eksploracja kosmosu z Ziemi
    Obserwacje kosmosu stały się łatwiejsze po oficjalnym udostępnieniu przez Microsoft pod adresem http://www.worldwidetelescope.org publicznej wersji beta usługi WorldWide Telescope. Usługa ta udostępnia obrazy z najlepszych teleskopów naziemnych i kosmicznych na całym świecie, dzięki czemu użytkownicy mogą obserwować nocne niebo na ekranach własnych komputerów. Usługa WorldWide Telescope była z niecierpliwością oczekiwana przez środowiska astronomiczne i oświatowe, gdyż stanowi atrakcyjne źródło wiedzy dla uczniów, studentów i amatorów astronomii.

    „WorldWide Telescope to znakomite narzędzie do nauki i zabawy, umożliwiające każdemu obserwowanie wszechświata. WorldWide Telescope pozwala przeglądać terabajty wspaniałych obrazów i danych za pomocą łatwego w użyciu oprogramowania, co otwiera drogę do nowych metod obserwacji cudów kosmosu. Mamy nadzieję, że usługa ta zainspiruje młodych ludzi do zajęcia się astronomią i innymi dziedzinami nauki, a także pomoże uczonym w badaniach mających na celu lepsze poznanie wszechświata” - powiedział Bill Gates.

    Aplikacja składa się z oprogramowania oraz usług Web 2.0, utworzonych z użyciem wydajnego mechanizmu Microsoft Visual Experience Engine, który udostępnia bogate możliwości wizualizacji obrazów, w tym płynne panoramowanie i powiększanie. WorldWide Telescope skleja ze sobą obrazy o wysokiej rozdzielczości przedstawiające ciała niebieskie i wyświetla je w sposób odpowiadający ich faktycznemu położeniu na niebie. Dzięki temu użytkownicy mogą swobodnie obserwować Układ Słoneczny, Galaktykę i dalsze rejony wszechświata, a także oglądać prezentacje prowadzone przez astronomów i wykładowców z uniwersytetów lub planetariów. Liczba tych prezentacji stale rośnie.

    „WorldWide Telescope pozwala spełnić marzenie, które od lat towarzyszyło wielu pracownikom działu Microsoft Research. Jesteśmy dumni z bezpłatnego udostępnienia tej usługi wszystkim, którzy chcą obserwować wszechświat. Jakie jest położenie Saturna na niebie w stosunku do Księżyca? Czy Droga Mleczna rzeczywiście ma supermasywną czarną dziurę w swoim centrum? Mając do dyspozycji obrazy wszechświata na własnym komputerze każdy może sam znaleźć odpowiedzi na te pytania” – powiedział Curtis Wong, dyrektor grupy ds. badań nowych mediów (Next Media Research Group) w firmie Microsoft.

    Usługa znacznie wykracza poza możliwość prostego przeglądania obrazów. Użytkownik może wybrać teleskop, przez który prowadzona jest obserwacja. Może to być np. teleskop kosmiczny Hubble’a, teleskop Chandra pracujący w zakresie promieni rentgenowskich, teleskop Spitzera lub inne. Użytkownik może zobaczyć położenia planet na nocnym niebie w dowolnej chwili – obecnie, w przeszłości lub w przyszłości. Może także obserwować w różnych zakresach widma, co pozwala na ujawnienie ukrytych struktur w innych częściach Galaktyki. Aplikacja jako całość umożliwia hierarchiczne, zstępujące spojrzenie na astronomię.

    „Użytkownik może na przykład wyświetlić widok nieba w paśmie rentgenowskim, przybliżyć obraz obłoku wysyłającego intensywne promieniowanie, a potem stopniowo przejść na widok w świetle widzialnym i odkryć, że obłok jest pozostałością po eksplozji supernowej tysiąc lat temu. Jestem przekonany, że ta nowa usługa firmy Microsoft będzie miała wielki wpływ na sposób postrzegania przez nas wszechświata” - powiedział Roy Gould, badacz z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics.

    W ramach realizacji przedsięwzięcia WorldWide Telescope dział Microsoft Research nawiązał ścisłe kontakty ze środowiskami akademickimi, oświatowymi i naukowymi. Współpracował przy tym z NASA i innymi organizacjami w celu udostępnienia obrazów, zebrania informacji zwrotnych od naukowców oraz zapewnienia, by usługa WorldWide Telescope miała bogate walory edukacyjne.

    Microsoft rozpoczął działania na rzecz zapewnienia wszystkim możliwości oglądania obrazów kosmosu już wiele lat temu, z inicjatywy sławnego Jima Graya, kierownika ds. badań w firmie Microsoft. Usługa WorldWide Telescope opiera się na pionierskich osiągnięciach Graya, który opracował ogromne i bardzo wydajne bazy danych online, takie jak SkyServer, a także wniósł znaczny wkład do projektu Sloan Digital Sky Survey, mającego na celu opracowanie map dużej części nieba północnego poza Galaktyką. Dział Microsoft Research udostępnia usługę WorldWide Telescope środowiskom astronomicznym i oświatowym bezpłatnie, jako wyraz hołdu dla Graya oraz w nadziei, że zainspiruje to dzieci, i nie tylko, do eksploracji i poznawania wszechświata w nowy i ekscytujący sposób.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dsj4cup.htw.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukano 82 rezultatów • 1, 2 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.